proces gillesa de rais









Proces Gilles'a de Rais







Michel Herubel
Gilles de Rais


1987
 
 
Proces Gilles'a de Rais
Postępowanie sądu kościelnego

 


 

(...)
Sobota 22 października roku 1440
Zeznanie przed sądem Gilles'a de Rais


W sobotę 22 października stawili się osobiście na sąd przed rzeczonymi
panami biskupem Nantes i bratem Janem Blouyn, wikariuszem inkwizytora, zasiadającymi
w trybunale gwoli wymierzania sprawiedliwości, w wymienionym miejscu, w
godzinie nieszporów, rzeczony mistrz Wilhelm Chapeillon, prokurator, powódca,
z jednej strony, i rzeczony Gilles de Rais, oskarżony, z drugiej strony.

Aby zaś dotrzymać wyznaczonego terminu i jako że wymieniony prokurator zwrócił
się do rzeczonych panów biskupa Nantes i brata Jana Blouyn, wikariusza
inkwizytora, z prośbą, by zapytali rzeczonego oskarżonego, czy chce coś dodać
lub zaoponować przeciw temu, co powiedziano w tej sprawie, oskarżony powiedział
i odparł, że nie chce nic dodawać, lecz dobrowolnie i nieprzymuszenie, z
wielką skruchą w sercu i wielką goryczą, tak jak się na pierwszy rzut oka
wydawało, i z wielką obfitością łez, wyznał to,
co już był wyznał poza sądem w swojej komnacie w obecności Wielebnego ojca,
księdza biskupa Saint-Brieuc, mistrza Piotra de L'Hopital, prezydenta
parlamentu Bretanii, Jana de Touscheronde i Jana Petit. I przyznał, że
wszystkie rzeczy zawarte i zamieszczone w rzeczonych artykułach i każda z
osobna były i są prawdziwe. I sam oskarżony dla uzupełnienia swego
poprzedniego zeznania poza sądem, nie odbiegając od niego, chciał je tutaj
powtórzyć i przytoczyć, i żeby sprostować swoje błędy, w razie gdyby coś
opuścił, i żeby złożyć pełniejsze oświadczenia na
temat punktów pobieżnie przedstawionych w rzeczonych artykułach, wyznał
samorzutnie i oświadczył, że od najmłodszych lat popełniał i dopuszczał
się haniebnie innych wielkich i strasznych zbrodni przeciw Bogu i jego
przykazaniom i że obrażał naszego Zbawiciela z winy złego wychowania, jakie
miał w dzieciństwie, kiedy to bez przeszkód robił, co mu się żywnie podobało,
i lubował się we wszystkich czynach zakazanych, i prosił wszystkich tych z
obecnych, którzy mają dzieci, by wychowywali je według dobrych zasad i już
od małego przyzwyczajali je do cnoty.
- wyrzuty sumienia oskarżonego


Po tym zeznaniu złożonym przed sądem przez rzeczonego Gilles'a de Rais,
oskarżonego, jak o tym doniesiono, na temat treści wymienionych artykułów,
po powtórzeniu i przytoczeniu przezeń zeznania złożonego poza sądem - tym
bardziej że stwierdził on, iż pośród jego zbrodni i przestępstw figurują
potworne występki, a mianowicie grzech przeciw naturze, który nie został dość
obszernie omówiony w artykułach, a już dobrowolnie uznany przezeń za
prawdziwy, i który wyjawił on poufnie przed wielebnym ojcem w Bogu, jego
dostojnością Janem Pregent, biskupem Saint-Brieuc, i szlachetnymi mężami,
Piotrem de L'Hopital, prezydentem parlamentu Bretanii, i Janem Labbe,
giermkiem, i przede mną, Janem Petit, notariuszem publicznym, egzaminatorem
generalnym świadków przy sądzie kościelnym w Nantes, oraz Janem de
Touscheronde, również kopistą przy sądzie świeckim tegoż miejsca - ażeby
rzeczone poufne zeznanie zostało przekazane pamięci ludzkiej możliwie
najwierniej, tenże Gilles, oskarżony, nie tylko starał się. go nie osłabiać,
ale jeszcze umocnić i pogłębić; i zażądał, by rzeczone zeznanie, dla
wszystkich i dla każdego z obecnych, z których większość nie znała łaciny,
zostało ogłoszone w języku rodzimym, i żeby zeznanie co do popełnionych
przezeń zbrodni zostało im przedłożone ku jego hańbie, aby łatwiej otrzymał
odpuszczenie grzechów i łaskę Boską darującą mu przewiny; powiedział, że
w czasach swej młodości był zawsze delikatnej natury i że dla uciechy i
wedle własnego widzimisię czynił wszelkie zło, jakie tylko mógł, i że pokładał
nadzieję i upatrywał swój cel w popełnianych przez siebie zakazanych i
niegodziwych rzeczach i czynach; prosił i apelował z całego serca do ojców,
matek, przyjaciół i bliskich całej młodzieży i wszystkich dzieci, by
wychowywali je w dobrych obyczajach, w myśl dobrych przykładów i takichże
zasad; i żeby je w tym względzie pouczali i karali, w obawie by nie wpadły w
pułapkę, w którą wpadł on sam. W rzeczonym poufnym zeznaniu, które w
obecności rzeczonego Gilles'a zostało odczytane przed sądem i ogłoszone, a
także przezeń zaaprobowane, rzeczony Gilles de Rais, oskarżony, dobrowolnie i
publicznie wobec wszystkich wyznał, że dla zaspokojenia swej żądzy i dla
rozkoszy zmysłowej pojmał i kazał pojmać tak wielką liczbę dzieci, że nie
potrafi jej nawet dokładnie określić; które to dzieci zabijał i kazał
zabijać i z którymi popełniał występek i grzech sodomski; powiedział i
wyznał też, że w sposób najbardziej haniebny oddawał nasienie na brzuchy
rzeczonych dzieci, tak przed, jak i po ich śmierci, a także podczas ich
konania; którym to dzieciom niekiedy on sam, a niekiedy jego wspólnicy, szczególnie
wymienieni Gilles de Sille, imć Roger de Briqueville, rycerz, Henriet i Poitou,
Rossignol i mały Robin, zadawali różnego rodzaju katusze; raz oddzielali głowę
od ciała puginałami, sztyletami i nożami, to znowu uderzali je gwałtownie po
głowie kijem lub innymi tępymi przedmiotami, kiedy indziej znów wieszali je w
jego komnacie na żerdzi lub haku przy użyciu powrozów i dusili je; a kiedy
konały, ów Gilles popełniał z nimi występek sodomii w wymieniony sposób.
Które to już martwe dzieci całował, te zaś, co miały najpiękniejsze główki
i najpiękniejsze członki, zostawiał do podziwiania i z okrucieństwem, kazał
otwierać ich ciała i napawał się widokiem ich wewnętrznych organów; i
bardzo często, kiedy rzeczone dzieci konały, siadał im na brzuchy i znajdował
przyjemność w oglądaniu ich agonii i śmiał się razem z rzeczonymi
Corrillaut i Henrietem, po czym kazał rzeczonym Corrillaut i Henrietowi palić
i spopielać ich trupy.


Zapytany, w jakim miejscu dokonał rzeczonych zbrodni i w jakim czasie zaczął je popełniać, a także ile było ofiar, odparł i odpowiedział: po
pierwsze w warowni Champtoce w roku śmierci pana na La Suze, jego dziada, w którym
to miejscu zabił i kazał zabić wiele dzieci, i to w znacznej liczbie - której
to liczby nie jest pewien; i popełniał z nimi rzeczony grzech sodomski
przeciw naturze; w owym czasie wiedział o tym tylko Gilles de Sille a następnie
Roger de Briqueville, potem Henriet, Stefan Corrillaut, inaczej zwany Poitou,
Rossignol i Robin zostali kolejno jego wspólnikami; i powiedział, że kazał
wydobyć szczątki dzieci zabitych w Champtoce, tak głowy, jak i ciała, które
zostały wrzucone w podziemia wieży; i kazał je włożyć do kufra i przewieźć
do twierdzy Machecoul, gdzie je spalono i spopielono; i że w rzeczonej
miejscowości Machecoul pojmał, zabił oraz kazał pojmać i zabić wiele
innych dzieci, w wielkiej liczbie, której to liczby nic zna; i w domu zwanym La
Suze, w Nantes, który wówczas posiadał, zabił, kazał zabić i obrócić w
popiół wiele dzieci, których liczby sobie nie przypomina, a które wykorzystał
i splugawił, popełniając z nimi występek sodomski przeciw naturze, jak
powiedziano wyżej. Które to zbrodnie i przestępstwa popełniał wyłącznie
dla swej szpetnej uciechy i szpetnej rozkoszy, a nie w jakimś innym celu bądź
zamiarze, bez niczyjej zachęty i jedynie wedle swej fantazji.


Ponadto rzeczony Gilles powiedział i wyznał, że półtora roku temu
rzeczony imć Eustachy Blanchet sprowadził do Gilles'a, oskarżonego, z
Florencji, w Lombardii (sic - przyp. tłum.), rzeczonego mistrza Franciszka
Prelati z zamiarem wywoływania demonów; i że wspomniany Franciszek powiedział
mu, że w kraju, skąd pochodzi, znalazł sposób na sprowadzanie za pomocą
zaklęć pewnego ducha, który obiecał temuż Franciszkowi, że on sam
sprowadzi mu demona imieniem Barron, i to tyle razy, ile tenże Franciszek
zechce.


Item *[również, tak samo], rzeczony Gilles powiedział i wyznał, iż rzeczony Franciszek
wielokrotnie na jego rozkaz odprawiał owe wywoływania, tak pod jego nieobecność,
jak i w jego obecności, i że on, oskarżony, dotrzymywał towarzystwa
rzeczonemu Franciszkowi w trzech wywoływaniach, które ten ostatni odprawiał:
raz w zamku Tiffauges, drugi raz w Bourgneuf-en-Rais; nie przypomina sobie, w
jakim miejscu odbyło się trzecie wywoływanie; dodaje, że wymieniony Eustachy
Blanchet dobrze wiedział, iż rzeczony Franciszek odprawiał rzeczone wywoływania,
ale że przy nich nie asystował, bo ani on, oskarżony, ani Franciszek nie
pozwoliliby na to, gdyż rzeczony Eustachy ma złośliwy język i gada, co
popadnie.

- zaklinanie i wywoływanie
demonów


Item, rzeczony Gilles, oskarżony, powiedział i wyznał, że gwoli
odprawiania rzeczonych wywoływań kreślili na ziemi znaki w kształcie kręgu
lub krzyża oraz litery; i że wymieniony Franciszek miał księgę, którą był
przywiózł z Italii, jak powiadał, i w której znajdowały się imiona wielu
demonów i zaklęcia służące do ich wywoływania, których to imion i zaklęć
sobie nie przypomina; księgę tę rzeczony Franciszek trzymał i czytał przez
blisko dwie godziny podczas rzeczonych zaklinań i wywoływań; i że on, oskarżony,
na żadnym z tychże nie widział ani nie dostrzegł żadnego diabła, z którym
mógłby pomówić, czym był wielce rozgniewany i zawiedziony.

Item, rzeczony oskarżony powiedział i wyznał, że w trakcie jednego z tych
wywoływań odprawianych przez rzeczonego Franciszka pod jego nieobecność,
zgodnie z tym, co ów powiedział mu po jego powrocie, Franciszek widział
wspomnianego Barrona i mówił z nim; który to Barron powiedział mu, że nie
przyjdzie do rzeczonego oskarżonego, ponieważ ten nie dotrzymał danej mu
obietnicy i nie spełnił jej; wtedy on, oskarżony, dowiedziawszy się o tym,
polecił rzeczonemu Franciszkowi zapytać tegoż diabła, co chciałby odeń
dostać i zapewnić go, że da mu wszystko, czego sobie zażyczy,
oprócz duszy i żywota, byleby
w zamian diabeł odstąpił i dał mu to, czego on odeń zażąda; rzeczony
oskarżony dodał, że miał zamiar żądać odeń wiedzy, potęgi i bogactw, ażeby
przywrócić do pierwotnego stanu swoje dobra i swoją władzę; i że nieco później
rzeczony Franciszek powiedział mu, że mówił z tymże diabłem, który zażądał
między innymi, by rzeczony Gilles de Rais dał mu parę dziecięcych członków;
który to Gilles dał wkrótce potem rzeczonemu Franciszkowi rękę, serce i
oczy młodego chłopca, by je ofiarował diabłu w imieniu rzeczonego Gilles'a,
oskarżonego.
Item, rzeczony Gilles, oskarżony, powiedział i wyznał, że zanim poszedł
na jedno z tych trzech wywoływań, na których był osobiście, sporządził własnoręcznie
cyrograf i podpisał go po francusku swoim imieniem: "Gilles", lecz nie
przypomina sobie treści rzeczonego cyrografu, który sporządził z zamiarem
oddania go diabłu, gdyby ten zjawił się na wezwanie rzeczonego Franciszka; co
uczynił za namową rzeczonego Franciszka, który powiedział mu, że ważne
jest, by wręczyć rzeczony cyrograf diabłu, skoro tylko ów przybędzie; a
podczas wywoływania trzymał bez przerwy w ręce rzeczony cyrograf, oczekując
na zawarcie paktu lub sformułowanie obietnic przez rzeczonego Franciszka, który
powiedział mu, że ważne jest, by wręczyć rzeczony cyrograf diabłu, skoro
tylko ów przybędzie; i podczas wywoływania trzymał bez przerwy w ręce
rzeczony cyrograf, oczekując na zawarcie paktu lub sformułowanie obietnic
przez rzeczonego Franciszka i diabła, którzy to mieli ustalić, jakie zobowiązania
wobec diabła podejmie rzeczony Gilles; ale diabeł się nie pokazał i nie
rozmawiał z nimi.
Item, oskarżony powiedział i wyznał, że pewnej nocy wysłał rzeczonego
Stefana Corrillaut, inaczej zwanego Poitou, z rzeczonym Franciszkiem, by wywoływali
demony; którzy to wrócili przemoczeni do suchej nitki mówiąc, że nic się
nie zjawiło na ich zaklęcia.
Item, rzeczony oskarżony powiedział i wyznał, że chciał asystować przy
jednym wywoływaniu, do którego sposobił się tenże Franciszek, ale ten nie
życzył sobie jego obecności; i że wróciwszy z rzeczonego wywoływania
oznajmił on rzeczonemu Gilles'owi, że gdyby asystował przy tym wywoływaniu,
naraziłby się na wielkie niebezpieczeństwo, albowiem Franciszek ujrzał węża,
którego się bardzo przestraszył; co słysząc rzeczony Gilles kazał
przynieść kawałek prawdziwego Krzyża Świętego, który posiadał, i
zamierzał pójść na miejsce rzeczonego wywoływania, gdzie rzeczony
Franciszek miał ujrzeć węża; czego nie zrobił, ponieważ rzeczony
Franciszek odwiódł go od tego zamiaru.
Item, tenże Gilles de Rais, oskarżony, powiedział i wyznał, że na jednym
z trzech wywoływań, przy których był obecny, rzeczony Franciszek doniósł
rzeczonemu oskarżonemu, że widział na własne oczy wspomnianego Barrona, który
pokazał mu wielkie ilości złota, a między innymi złotą sztabę; rzeczony
oskarżony oświadczył jednak, że nie widział diabła ani sztaby, tylko jakieś
świecidełko w kształcie złotej blaszki bądź blaszek, których nie dotknął.


Item, oskarżony powiedział i wyznał, że ostatnim razem gdy był w
Josselin, w diecezji Saint-Malo, u dostojnego księcia pana Bretanii, tenże
oskarżony kazał zabić kilkoro dzieci dostarczonych mu przez wymienionego
Henrieta; i że popełniał i uprawiał z nimi występek i grzech sodomski w wyżej
opisany sposób.


Item, tenże oskarżony powiedział i wyznał, iż rzeczony Franciszek, na
jego rozkaz i pod jego nieobecność parokrotnie wywoływał diabła w Josselin,
lecz nic się nie pojawiło ani nie przybyło na jego zaklęcia.


Item, powiedział, że gdy musiał wyjechać do Bourges, wysłał rzeczonego
Franciszka do miejscowości Tiffauges, prosząc go, by pod jego nieobecność
odprawiał rzeczone wywoływania i zawiadamiał go o tym, co robi i czego się
dowiedział, i napisał mu w "zawoalowanych słowach" o postępach
swoich prac; który to Franciszek napisał doń i przesłał mu jakąś maść w
srebrnej tubce, umieszczonej w sakiewce i puzderku także ze srebra, pisząc, że
to rzecz cenna i żeby jej dobrze pilnował: on zaś, dając wiarę zapewnieniom
rzeczonego Franciszka, zawiesił rzeczoną sakiewkę na szyi i nosił ją tak
przez kilka dni, ale wkrótce potem wyrzucił, spostrzegając, że nie przynosi
mu żadnej korzyści.


Item, tenże oskarżony powiedział i wyznał, iż rzeczony Franciszek
powiedział mu kiedyś, że rzeczony Barron poleca mu ugościć w jego imieniu
trzech biedaków przy okazji trzech wielkich dorocznych świąt; co on, oskarżony,
uczynił raz jeden, w dzień Wszystkich Świętych.


Zapytany o przyczynę, dla której trzymał u swego boku i w swoim domu
rzeczonego Franciszka, odparł, iż rzeczony Franciszek był wielce uzdolniony,
gładki w obejściu, mówił po łacinie ze swadą i wyszukaniem i zajmował się
przykładnie sprawami rzeczonego Gilles'a, oskarżonego.


Item, tenże Gilles powiedział i wyznał, że po ubiegłym Świętym Janie
Chrzcicielu rzeczeni Henriet i Corrillaut sprowadzili mu pewnego wieczoru
urodziwego młodzianka, który mieszkał z niejakim Rodigiem, w
Bourgneuf-en-Rais, gdzie on sam, oskarżony, wtedy się zatrzymał, i nocą
uprawiał z nim rzeczony występek sodomski przeciw naturze, w opisany sposób,
następnie zabił go i kazał zawieźć do Machecoul, by go tam spalono.


Item, powiedział i wyznał, że otrzymawszy ostrzeżenie, że ludzie z
twierdzy Palluau szykują się pojmać kapitana twierdzy w
Saint-Etienne-de-Mer-Morte, i wielce na nich oburzony, pewnego ranka, choć nie
pamięta dokładnie którego dnia, wyruszył konno ze swymi pachołkami z
zamiarem zaskoczenia ludzi z twierdzy Palluau, wzięcia ich do niewoli i
ukarania, gdyby udało mu się ich osaczyć; i na początku wyprawy rzeczony
Franciszek, będąc w jego kompanii wraz z innymi, powiedział mu, że ich nie
znajdzie; i w rzeczy samej rzeczony oskarżony wcale ich nie znalazł i jego
plan spełzł na niczym.


Item rzeczony Gilles de Rais, oskarżony, powiedział i wyznał, że zabił
dwóch młodych paziów, jednego od Wilhelma Daussy, drugiego od Piotra Jacquet,
zwanego Prince, z którymi popełniał i uprawiał rzeczoną rozpustę wbrew
naturze.


Item, tenże oskarżony powiedział i wyznał, że ostatnim razem gdy pojechał
do Vannes, w ubiegłym lipcu, Andrzej Buchet dostarczył mu, do domu niejakiego
Lemoine'a, gdzie bawił rzeczony oskarżony, młodego chłopca, z którym popełnił
on występek przeciw naturze, jak powiedziano wyżej. A zabiwszy rzeczonego chłopca, kazał rzeczonemu Poitou wrzucić jego ciało do latryny w oberży
niejakiego Boetdena, w pobliżu gospody rzeczonego Lemoine'a, w oberży lub
domu którego to Boetdena przy rynku w Vannes mieszkali przyjaciele rzeczonego
oskarżonego; który to Poitou spuścił się do rzeczonej latryny, aby zatopić
ciało i ukryć trupa, tak by nie można go było odnaleźć.


Item, rzeczony Gilles, oskarżony, powiedział i wyznał również, że przed
przybyciem rzeczonego Franciszka miał innych wywoływaczy duchów, a mianowicie
trębacza nazwiskiem Dumesnil, mistrza Jana de La Riviere, niejakiego Ludwika,
mistrza Antoniego z Palerno, oraz jeszcze jednego, którego nazwiska sobie nie
przypomina. Ci wszyscy, na jego polecenie, wielokrotnie odprawiali wywoływania
duchów, przy których rzeczony oskarżony niekiedy asystował, tak w Machecoul,
jak i w innych miejscach; a zwłaszcza po to, by zobaczyć, jak się kreśli na
ziemi krąg lub figurę w kształcie kręgu, który jest niezbędny przy tego
rodzaju wywoływaniach, z nadzieją ujrzenia diabła, mówienia i paktowania z
nim. Ale rzeczony oskarżony powiedział, że nie udało mu się nigdy zobaczyć
diabła ani mówić z nim, chociaż starał się, jak mógł, toteż nie ze
swojej winy nie widział diabła i nie mógł z nim mówić.


Item, tenże Gilles de Rais, często wymieniany, powiedział i wyznał, że
wyżej wymieniony Dumesnil, wywoływacz demonów, powiedział mu raz, że diabeł,
aby samemu uczynić i spełnić to, o co rzeczony oskarżony zamierzał go prosić
i co zamierzał uzyskać od tegoż diabła, chce zobaczyć i otrzymać cyrograf
podpisany własnoręcznie przez oskarżonego krwią z palca, w którym to
cyrografie tenże oskarżony zobowiąże się dać rzeczonemu diabłu, gdy ów
przybędzie na jego wezwanie, jakieś rzeczy, których sobie nie
przypomina; i z tej przyczyny tudzież w tym celu podpisał rzeczony
cyrograf krwią z małego palca swoim imieniem Gilles. Jeśli chodzi o treść
rzeczonego cyrografu, nie pamięta dokładnie, co tam było napisane, tyle że
obiecał diabłu to, co wymieniał rzeczony cyrograf, pod warunkiem że diabeł
da mu i zapewni wiedzę, potęgę i bogactwo. Lecz z całą pewnością, jak
twierdził, cokolwiek mógł przyrzekać diabłu, zawsze czynił wyjątek dla
swej duszy i żywota i powiedział, że wspomniany cyrograf nie został oddany, ponieważ
diabeł się nie pokazał i nie odpowiedział na to wezwanie.


Item, rzeczony oskarżony wyznał, że gdy wymieniony mistrz de La Riviere
miał kiedyś odprawiać rzeczone wywoływania w lesie w pobliżu miejscowości
lub grodu Pouzauges, rzeczony La Riviere, zanim przystąpił do rzeczonego wywoływania
demonów, zaopatrzył się w oręż i przyodział zbroję i tak uzbrojony poszedł
do rzeczonego lasu, by tam wywoływać demony; i że on, oskarżony, ze swymi sługami,
a zwłaszcza Eustachym Blanchet, Henrykiem i Stefanem Corrillaut, inaczej zwanym
Poitou, udawszy się do lasu, natknęli się na rzeczonego La Riviere'a, który
stamtąd wracał i który powiedział im, że zobaczył diabła pod postacią
lamparta, który przeszedł obok nic doń nie mówiąc; i że, jak powiedział,
ogarnął go wielki strach i przerażenie. I oskarżony dodał w swej opowieści,
iż rzeczony La Riviere, któremu wypłacił sumę dwudziestu złotych
reali, odszedł po tym wywoływaniu, obiecując powrócić do rzeczonego oskarżonego,
czego nie zrobił.



Item, tenże oskarżony powiedział i wyznał, że na innym wywoływaniu
demonów, które odprawiał razem z pewnym wywoływaczem, którego nazwiska nie
pamięta, jak również z Gilles'em de Sille, w komnacie rzeczonej warowni
Tiffauges, rzeczony Sille, będąc w rzeczonej komnacie w celu wywoływania
diabła, nie odważył się przekroczyć kręgu, lecz wycofał się pod okno,
zamierzając wyskoczyć na zewnątrz, gdyby zaczęło się dziać coś groźnego,
i trzymał w ramionach obraz Najświętszej Dziewicy; rzeczony oskarżony stał
w kręgu pełen obawy, gdyż wywoływacz zabronił mu czynić znak krzyża, bo
gdyby to zrobił, wszyscy byliby w wielkim niebezpieczeństwie; przypomniał
sobie jednak modlitwę do Matki Bożej, która zaczyna się od "Alma",
i zaraz wywoływacz kazał mu wyjść z kręgu, co też on natychmiast uczynił
przeżegnawszy się; i opuścił pospiesznie komnatę, zostawiając w niej wywoływacza
i zamykając za sobą drzwi; następnie natknął się na rzeczonego Gilles'a de
Sille, który mu powiedział, że ktoś bije i tłucze wywoływacza zamkniętego
w rzeczonej komnacie, skąd dobywają się takie odgłosy, jakby trzepano puchową
pierzynę; czego oskarżony nie słyszał, kazał więc otworzyć komnatę i
ujrzał za drzwiami wywoływacza rannego na twarzy i innych częściach ciała i
mającego między innymi wielki guz na czole, tak poszkodowanego, że nie mógł
się nawet utrzymać na nogach; i w obawie, by nie zmarł on wskutek rzeczonych
obrażeń, oskarżony chciał, by go wyspowiadano i udzielono mu ostatnich
sakramentów; ale wywoływacz nie zmarł i wyleczył się z ran.


Item, rzeczony Gilles de Rais, oskarżony, powiedział i wyznał, że wysłał
rzeczonego Gilles'a de Sille w głąb kraju, by wyszukał dlań wywoływaczy
demonów lub złych duchów. Który to Gilles de Sille doniósł mu po
powrocie, że znalazł kobietę trudniącą się takimi praktykami; powiedziała
ona Sillemu, że jeśli dusza Gilles'a nie odwróci się od Kościoła i od
jego kaplicy, nigdy nie osiągnie on swoich celów; i że Sille spotkał w tych
samych stronach inną kobietę, która mu powiedziała, że jeśli rzeczony
oskarżony nie porzuci bądź nie zaniecha dzieła rozpoczętego przezeń lub które
zamierzał kontynuować, nigdy nie zdarzy mu się nic dobrego.


Item, iż rzeczony Gilles de Sille znalazł w tejże krainie wywoływacza,
którego zamierzał sprowadzić rzeczonemu oskarżonemu, a który to wywoływacz,
wyprawiając się do rzeczonego oskarżonego, utopił się, gdy przekraczał
rzekę lub potok.


Item, rzeczony Gilles, oskarżony, powiedział i wyznał, iż rzeczony
Sille
sprowadził mu innego wywoływacza duchów, który zmarł niemal natychmiast. I
z powodu tych nieszczęsnych zgonów i trudności w uprawianiu rzeczonych
praktyk czarnoksięskich i innych podobnych, uniemożliwiających mu spełnienie
swych haniebnych zamiarów, powiedział, iż wierzy, że to łaska Boska i orędownictwo
Kościoła, od których jego serce i nadzieja nigdy się nie odwróciły, spłynęły
nań miłosiernie i ustrzegły go od tylu prób i niebezpieczeństw; i dla tej
przyczyny postanowił wyrzec się swego nikczemnego życia i pójść na
pielgrzymkę do Jerozolimy i do Grobu Pana naszego oraz do innych miejsc Męki
Pańskiej i zrobić wszystko, co będzie w jego mocy, by u swego miłosiernego
Odkupiciela wybłagać odpuszczenie grzechów.


A następnie, po rzeczonym zeznaniu przed sądem, złożonym dobrowolnie i
nieprzymuszenie, wezwał zgromadzony tam lud, a zwłaszcza duchownych, których była tam znaczna liczba, napominając ich, by
zawsze czcili naszą Świętą Matkę Kościół i mieli ją w wielkim
poszanowaniu i nigdy od niej nie odstępowali, dodając wyraźnie, że gdyby on
sam, oskarżony, nie zwrócił swego serca i uczucia ku temuż Kościołowi,
nigdy by nie uszedł złośliwości i zakusom diabła; co więcej, sądził, że
w przeciwnym razie diabeł, z przyczyny ogromu jego łotrostw i zbrodni, dawno
unicestwiłby jego ciało i porwał jego duszę; napomniał ponadto wszystkich
ojców rodzin, by baczyli na swe dzieci, nie odziewali ich zbyt wykwintnie i nie
pozwalali im żyć w gnuśności, podkreślając i zapewniając, iż wiele zła
rodzi się z gnuśności oraz nieumiarkowania w jedzeniu i piciu, i oświadczając
jeszcze dobitniej, że gnuśność, nienasycona łapczywość na wyszukane
potrawy i częste picie grzanych win podtrzymywały w nim ten szczególny stan
podniety, który przywiódł go do popełnienia tylu grzechów i zbrodni.


Z powodu których to zbrodni i występków przezeń popełnionych Gilles de
Rais, oskarżony, z pokorą i płaczem błagał o zmiłowanie i przebaczenie
swego Stwórcę i najświętszego Odkupiciela, jako też rodziców i przyjaciół
dzieci tak okrutnie pomordowanych, a także wszystkich tych, których mógł był
skrzywdzić i wobec których w rzeczy samej zawinił, gdziekolwiek by się
znajdowali, i prosił wszystkich wiernych i czcicieli Chrystusa, by wsparli go
swymi żarliwymi modlitwami.


I dlatego wymieniony mistrz Wilhelm Chapeillon, prokurator, w obecności
rzeczonego Gilles'a de Rais, oskarżonego, zważywszy na dobrowolne zeznanie
tegoż oskarżonego oraz na inne słusznie obciążające go dowody, wniósł,
by rzeczonemu oskarżonemu wyznaczono odpowiedni dzień i termin zakończenia
procesu, a jednocześnie wydania ostatecznego orzeczenia i orzeczeń przez
rzeczonego wielebnego ojca w Bogu, księdza biskupa Nantes, i brata Jana Blouyn,
wikariusza rzeczonego inkwizytora, i przez każdego z nich lub przez tych, którym
oni to zlecą, orzeczeń, które mają być podane na piśmie i ogłoszone w tej
sprawie i w sprawach tego rodzaju, chyba że rzeczony Gilles de Rais, oskarżony,
zechce wymienić jakąś ważną przyczynę, dla której nie należałoby tego
czynić. Po czym rzeczeni panowie biskup Nantes i wikariusz rzeczonego inkwizytora wyznaczyli następny wtorek prokuratorowi i Gilles'owi de
Rais, oskarżonemu, który nie zgłosił w tym względzie żadnego sprzeciwu, by
postępować zgodnie z prawem, czyniąc to, co konieczne w tej sprawie i w
sprawach tego rodzaju.


Na temat których to rzeczy prokurator polecił nam, niżej podpisanym,
notariuszom i kopistom, sporządzić jeden i wiele dokumentów urzędowych.


Obecni w wymienionym miejscu wielebny ojciec w Bogu imć pan Jan Pregent,
biskup Saint-Brieuc, mistrzowie Piotr de L'Hopital, prezydent parlamentu
Bretanii, Robert de La Riviere oraz imć pan Robert d'Epinay, rzeczony rycerz, i
szlachcic Iwon de Rocerf, jak też czcigodni mężowie, mistrz Iwon Coyer,
dziekan, Jan Morelli, kantor, Gatien Ruytz, Wilhelm Groygnet, licencjat obojga
praw, Jan de Chateaugiron, Piotr Avril, Robert Viger, Gotfryd de Chevigny,
licencjat prawa, burmistrzowie Nantes, Gotfryd Piperier, szafarz, Piotr Hamon,
Jan Guerin, Jan Vaedi i Jan Symon, kanonicy od Najświętszej Panny w Nantes i
w Saint-Brieuc, Herve Levy, seneszal Quimper, i mistrz Wilhelm de La Loherie,
licencjat prawa, adwokat przy sądzie świeckim w Nantes, wraz z wieloma innymi
świadkami zebranymi tamże w wielkiej liczbie, specjalnie w tym celu wezwanymi
i poproszonymi.


Podpisano: Delaunay, J. Petit, W. Lesne.

 

 

zeznania świadków


 
18 października roku
1440
"Deklaracje świadków wskazanych przez rzeczonego mistrza Wilhelma
Chapaillon, prokuratora, złożone przed wymienionymi wielebnym ojcem w Bogu,
imć panem Janem, biskupem Nantes, i bratem Janem Blouyn, inkwizytorem herezji,
i z rozkazu tudzież polecenia rzeczonych panów sędziów dokładnie i
skrupulatnie, najlepiej, jak było można, wybadanych co do wyżej
zamieszczonych artykułów rzeczonego prokuratora, przez nas, Jana Delaunay,
Jana Petit, Mikołaja Geraud i Wilhelma Lesne, wymienionych notariuszy i
komisarzy, kopistów wyznaczonych przez rzeczonych panów sędziów do tej
sprawy i spraw tego rodzaju"


Po pierwsze Franciszek Prelati, wybadany i przesłuchany 16 października
roku 1440, za rzeczonego pontyfikatu i w czasie trwania rzeczonego soboru
powszechnego, na temat wszystkich rzeczy zawartych w uprzednio
zamieszczonych artykułach, sukcesywnie i po kolei, zeznał, iż pochodzi z
miejscowości Monte-Catini w Val di Nievole koło Pistoi, w diecezji lukkańskiej,
w Italii, jest klerykiem, jak twierdzi, otrzymał bowiem tonsurę klerykalną od
biskupa Arezzo; studiował poezję, geomancję oraz inne nauki i sztuki, a
szczególnie alchemię; ma, jak sądzi, około dwudziestu trzech lat.


Item, powiedział i zeznał, że mniej więcej dwa lata temu, gdy mieszkał
we Florencji u biskupa Mondovi, przyszedł do niego niejaki imć Eustachy
Blanchet, ksiądz, którego z nim, Franciszkiem, zapoznał pewien mistrz z
Monte-Pulciano, i że następnie przestawał z tymże Eustachym czas jakiś,
jedząc i pijąc z nim, a także obcując na inne sposoby; w końcu rzeczony
Eustachy zapytał go między innymi, czy potrafi uprawiać sztukę alchemii i
wywoływania demonów; na co rzeczony Franciszek odpowiedział, że tak; a wówczas
tenże Eustachy zapytał go, czy chce pojechać do Francji. Na co rzeczony
Franciszek odparł, że ma kuzyna, którego zna, nazwiskiem de Martellis,
zamieszkałego w Nantes w Bretanii, i że chętnie go odwiedzi. Wtedy rzeczony
Eustachy powiedział temuż Franciszkowi, że we Francji żyje wybitna osobistość,
a mianowicie pan na Rais, który gorąco pragnie mieć u swego boku męża
uczonego i biegłego w rzeczonych sztukach i że jeśli wymieniony Franciszek
jest w nich biegły i chce pojechać do owego możnowładcy, ten zapewni mu
wszelkie udogodnienia. Wówczas rzeczony Franciszek zgodził się udać z tymże
Eustachym do rzeczonego pana na Rais przy rzeczonej sposobności; i nie zwlekając
ruszyli w drogę do Francji, a tenże świadek zabrał ze sobą z Florencji księgę,
traktującą o wywoływaniu demonów i sztuce alchemii. I przybyli do
Saint-Florent-le-Vieil, miasta, które nie należy do żadnej diecezji, położonego
w prowincji kościelnej Tours, i zatrzymali się tam na kilka dni. I z tejże
miejscowości rzeczony Eustachy napisał do rzeczonego pana na Rais, by
zapowiedzieć ich przyjazd; otrzymawszy tę wiadomość rzeczony pan wysłał
natychmiast wymienionych Henrieta i Poitou, to jest Stefana Corrillaut, swoich
domowników, z dwoma innymi, na spotkanie rzeczonego świadka i rzeczonego
Eustachego, którzy przyjechali do Tiffauges, w diecezji Maillezais. Po ich
przybyciu, przyjąwszy rzeczonych Franciszka i Eustachego i dowiedziawszy się
od tego ostatniego, że ów Franciszek jest biegły i uczony w wymienionych
sztukach, pan na Rais bardzo się uradował; z którym to panem rzeczony świadek
mieszkał stale przez mniej więcej szesnaście miesięcy.


Item, powiedział on, że w jakiś czas po przejeździe do Tiffauges zawarł
znajomość z pewnym rodowitym Bretończykiem, który mieszkał tamże, w
Tiffauges, w diecezji Maillezais, w domu Gotfryda Leconte, kapitana warowni w
rzeczonej miejscowości, i leczył chorobę oczu, na którą cierpiała małżonka
rzeczonego kapitana. U tego Bretończyka świadek znalazł księgę oprawną w
czarną skórę, po części z papieru, a po części z pergaminu, wypełnioną
pismem z czerwonymi tytułami i nagłówkami. Otóż księga ta zawierała
inwokacje do demonów oraz różne kwestie dotyczące medycyny, astrologii i
innych dziedzin; które to księgi świadek pokazał wkrótce potem rzeczonemu
Gilles'owi. Obejrzawszy je i przekartkowawszy, tenże Gilles postanowił, że
razem wypróbują i wypraktykują zawartość tych ksiąg, osobliwie zaś to, co
dotyczyło rzeczonego wywoływania demonów. Aby to zrobić, pewnej nocy po
wieczerzy rzeczony Gilles i świadek wziąwszy świece i inne rzeczy wraz ze
wspomnianą księgą, którą - jak powiedziano - świadek przywiózł ze
sobą, wykreślili parę kręgów zawierających litery i znaki w formie herbów
ostrzem miecza na posadzce, to jest w wielkiej dolnej sali zamku Tiffauges, przy
wykreślaniu i rytowaniu których to kręgów asystowali wymienieni Gilles de
Sille, Henriet i Poitou, inaczej zwany Stefanem Corrillaut, jak również imć
Eustachy Blanchet. Po nakreśleniu rzeczonych kręgów i liter oraz rozpaleniu
ognia wszyscy wymieniem oprócz imć Gilles'a de Rais i świadka, na rozkaz
rzeczonego imć Gilles'a, opuścili rzeczoną salę, gdy tymczasem tenże Gilles
i świadek stanęli pośrodku rzeczonych kręgów w rogu sali, w pobliżu ściany,
na której świadek wykreślił jeszcze jeden znak obok glinianego garnka z rozżarzonymi
węglami: na które to węgle sypnęli proszku magnetycznego, pospolicie zwanego
"magnesem", kadzidła, mirry i aloesu, skąd unosił się wonny dym. I
przebywali tam blisko dwie godziny raz stojąc, raz siedząc, to znów klęcząc,
żeby wielbić demony i składać im ofiary, wywołując je i starając się je
skutecznie wywołać, przy czym rzeczony Gilles i świadek czytali kolejno z
rzeczonej księgi, czekając, aż rzeczony demon pojawi się na ich wezwanie,
lecz jak twierdzi świadek, nic się tym razem nie pojawiło.

Item, świadek powiedział, że w tej księdze było napisane, iż demony mają
moc wskazywania ukrytych skarbów, uczenia filozofii i kierowania tymi, co się
do nich zwracają. Zaklęcia, jakimi się wówczas posługiwali, brzmią następująco:
"Zaklinam cię, Barronie, Szatanie, Belialu, Belzebubie, na Ojca, Syna i
Ducha Świętego, na Marię Pannę i wszystkich świętych, przybądź tu we własnej
osobie, aby mówić z nami i spełniać naszą wolę." Zapytany, czy w
razie gdyby demon się wtedy pojawił, złożyliby mu daninę lub ofiarę, świadek
przytaknął: daliby mu żywego koguta, gołębicę lub gołębia, lub turkawkę,
żeby powstrzymał się od szkodzenia im, gdy go wywołują, i żeby skwapliwiej
spełniał ich żądania.

Item, powiedział on, że innym razem obaj z tymże
Gilles'em zamierzali
w wymienionym miejscu wywoływać demony, uciekając się do innych sposobów, a
mianowicie za pomocą kamienia, który nazywa się diadokus, i czubatego ptaka, ale nie uczynili
tego z braku
rzeczonego kamienia.

Powiedział ponadto, że w tym samym miejscu obaj z rzeczonym Gilles'em
odprawiali parokrotnie podobne wywoływania w wyżej opisany sposób i pod takąż
postacią.

Item, powiedział, że on sam i Poitou, czyli Stefan Corrillaut, rzeczony sługa
wymienionego Gilles'a, za wiedzą i przyzwoleniem tego ostatniego tudzież w
jego imieniu, wyszli nocą z rzeczonego zamku Tiffauges, w rzeczonej diecezji
Maillezais, zabrawszy ze sobą wspomnianą księgę, jako też świece, proszek
magnetyczny oraz inne wonności, przy użyciu których mieli odprawiać wywoływanie
demonów, i poszli nad staw w rzeczonej miejscowości, w stronę Montaigu, na
łąkę odległą mniej więcej o jeden strzał z łuku od tegoż stawu; i tam
wykreślili krąg i litery podobne do tamtych wymienionych i rozpalili ogień
jak wyżej i przystąpili do rzeczonego wywoływania demonów. I świadek
przykazał rzeczonemu Poitou, czyli Stefanowi Corrillaut, by nie czynił znaku
krzyża przy wchodzeniu w krąg i podczas gdy w nim będzie, w obawie, aby
wspomniany znak nie przeszkodził w przyjściu wzywanego demona; i odprawili
rzeczone wywoływanie tak, jak świadek i rzeczony Gilles robili to w
wymienionej sali, wówczas gdy nic się nie ukazało; i przebywali tam około pół
godziny; odprawiali te wywoływania w pobliżu starego opuszczonego domostwa,
oddalonego od rzeczonego kręgu mniej więcej o jeden strzał z łuku. A gdy
stamtąd wracali, zerwała się rzęsista ulewa, powiał gwałtowny wiatr, a
wszystko to działo się w głębokich ciemnościach.

Item, oświadczył, że słyszał od niejakiego Wilhelma
Daussy, domownika
i sługi rzeczonego Gilles'a, że tenże Gilles zabija i każe zabijać
licznych młodych chłopców w swej komnacie w Tiffauges, a także w swej
komnacie w Machecoul i przy portalu rzeczonego zamku Machecoul, że
ofiarowuje demonom ich krew i członki, odprawiając rzeczone wywoływania.
Item, że słyszał od rzeczonego Wilhelma, iż rzeczony
Gilles uprawia
sodomię z rzeczonymi chłopcami.

Item, powiedział, że widział z rok temu w obecności Gilles'a de
Sille, półroczne
dziecko zabite i leżące na posadzce w rzeczonej sali w Tiffauges; które to dziecko zabite zostało, jak sądzi, przez
rzeczonego Sillego.
Item, jako że wymieniony Gilles i świadek parokrotnie wywoływali
razem
demona, ten zaś nie zjawił się wcale na ich wezwanie, rzeczony Gilles zapytał
świadka, dlaczego tak się dzieje i dla jakiej przyczyny wywoływany demon nie
ukazuje się im ani z nimi nie mówi, i powiedział świadkowi, by sam zapytał
o to demona; i żeby się tego dowiedzieć, świadek odprawił wywoływanie i
otrzymał od wywołanego demona odpowiedź na wspomniane pytanie, a mianowicie,
że rzeczony Gilles obiecuje dać dużo rzeczy wzywanym demonom, lecz nie
dotrzymuje przyrzeczeń, i że jeśli tenże imć Gilles chce, by demon mu się
ukazał i z nim mówił, to musi osobiście mu dać, za każdym razem gdy demon
mu się ukaże i będzie z nim mówił, koguta lub kurę, lub gołębicę, lub
gołębia, jeśli tenże Gilles nie będzie domagał się od demona niczego ważnego,
i że gdyby przypadkiem żądał czegoś takiego, wtedy musi dać mu jakiś członek
młodego chłopca; i to właśnie świadek doniósł rzeczonemu Gilles'owi.
Item, powiedział, że skoro dotarło to do wiadomości rzeczonego Gilles'a,
tenże Gilles wkrótce potem przyniósł do komnaty rzeczonego Franciszka rękę,
serce, oczy i krew młodego chłopca, włożone do kielicha, i dał mu je, ażeby
Franciszek, jak tylko będzie odprawiał wywoływanie, ofiarował i dał
demonowi tę rękę, serce, oczy i krew, gdyby sam demon odpowiedział na
wezwanie; ale czy rzeczone członki należały do dziecka, które świadek miał
widzieć martwe w rzeczonej sali w Tiffauges, czy też do jakiegoś innego, tego
on nie wie, jak zapewnia.

Item, że wkrótce po wspomnianych wydarzeniach świadek i rzeczony Gilles w
wymienionym miejscu, to jest w sali zamkowej Tiffauges, odprawili wywoływanie
wedle rzeczonego ceremoniału, z zamiarem ofiarowania i dania rzeczonej ręki,
serca, oczu i krwi demonowi, gdyby ten się pojawił; na którym to wywoływaniu
demon wcale się nie pojawił i dlatego nieco później świadek zawinął w
kawałek płótna rękę, serce i oczy rzeczonego dziecka i pogrzebał je koło
kaplicy Świętego Wincentego, w obrębie wałów rzeczonego zamku Tiffauges, w
poświęconej ziemi, jak sądzi.

Item, powiedział, że odprawił parę wywoływań w rzeczonej sali, rzucając
w ogień płonący w glinianym garnku, umieszczonym w kręgu, kadzidło, mirrę
i aloes. Na których to wywoływaniach często i aż dziesięć do dwunastu razy
ukazywał mu się diabeł zwany Barron pod postacią pięknego młodzieńca lat
około dwudziestu pięciu.

Item, powiedział, że odprawił w obecności rzeczonego imć
Gilles trzy
wywoływania, na których diabeł wcale się nie ukazał, jak zresztą nigdy się
nie ukazał w obecności świadka rzeczonemu imć Gilles'owi, i nie wie, czy mu
się kiedykolwiek ukazał.

Zapytany, u kogo, od kogo i gdzie świadek uczył się rzeczonej sztuki wywoływania
demonów, odparł, że we Florencji u niejakiego mistrza Jana de Fontenelle,
medyka, trzy lata temu.

Zapytany, w jaki sposób się tego nauczył, oświadcza, iż rzeczony mistrz
Jan zaprowadził go do komnaty znajdującej się w górnej części jego domu,
gdzie za dnia wykreślił krąg podobny do tego, o którym była mowa wyżej, i
że odprawił wówczas wywoływanie we wspomniany sposób. Po czym ukazały im
się jakieś ptaki na kształt kruków, i to ze dwadzieścia. Które to ptaki
nie przemówiły do nich. I nic poza tym się wtedy nie zdarzyło.

Item, że kiedy indziej tenże Fontenelle, w rzeczonym miejscu, w obecności
świadka, odprawił rzeczone wywoływanie i że wówczas przybył diabeł zwany
Barron pod postacią młodzieńca, jak powiedziano wyżej, którego rzeczony Jan
de Fontenelle zapoznał w ten sposób ze świadkiem; i świadek, zawierając
pakt z diabłem, obiecał mu dać kurę lub gołębicę, lub turkawkę, lub gołębia,
za każdym razem gdy on mu się ukaże.

Item, powiedział, że gdy w towarzystwie Poitou, czyli Stefana Corrillaut
udał się na łąkę za wioską Tiffauges, jak o tym powiedziano wyżej,
rzeczony imć Gilles dał mu list, napisany przedtem po francusku ręką tegoż
Gilles'a, ażeby oddał go diabłu, jeśli ten zjawi się na wywoływaniu, które
świadek i rzeczony Poitou, czyli Stefan Corrillaut, mieli odprawić i odprawili
jak wyżej; który to list był następującej treści: "Przybądź na moje
wezwanie, a dam ci wszystko, co zechcesz, oprócz duszy i skrócenia mego żywota." List ten oddał potem rzeczonemu Gilles'owi, ponieważ diabeł
nie pokazał się na rzeczonym wywoływaniu.
Zapytany, kto dał rzeczonemu Gilles'owi wzór tak napisanego listu, odparł,
że nie wie.

Itcm, oświadcza, że słyszał od tegoż Gilles'a, iż uprawia on rzeczoną
sztukę wywoływania demonów od czternastu lat, ale że nigdy nie widział diabła
i nie mówił z nim.

Item, słyszał od niejakiej "Pikardyjki", teraz już nieżyjącej, która
mieszkała w miasteczku Saint-Martin-de-Machecoul, że ona sama gościła w
swoim domu kogoś, kto rzekomo uprawiał sztukę wywoływania demonów z
rzeczonym Gilles'em, ale nie słyszał, by wymieniała z nazwiska rzeczonego gościa.

Item, powiedział, że odprawił jedno wywoływanie w Bourgneuf, przy którym
asystował rzeczony imć Gilles, oraz drugie w Josselin na łące, pod nieobecność
rzeczonego pana, gdy świadek był sam; i wspomniany diabeł Barron ukazał mu
się pod postacią młodzieńca okrytego jedwabnym płaszczem o barwie fioletu.

Item, powiedział, że blisko rok temu, pod nieobecność rzeczonego imć
Gilles'a, który przebywał podówczas w Bourges, kiedy odprawiał wywoływanie
w rzeczonej sali w Tiffauges, Barron ukazał mu się pod wspomnianą postacią.
Który to przyniósł i wręczył świadkowi czarny proszek na łupkowej
tabliczce. I Barron polecił wówczas Franciszkowi, świadkowi, przesłać ten
proszek do Bourges rzeczonemu imć Gilles'owi, ażeby ów włożył go do
srebrnego naczyńka i nosił przy sobie, gdyż zapewni to pomyślność jego
interesom. Proszek ten dał świadek Gilles'owi de Sille, który przez
niejakiego Gascarda z Pouzauges przesłał go rzeczonemu imć Gilles'owi do
Bourges.

Zapytany, czy Gilles nosił ten proszek przy sobie, odparł, że nie wie;
lecz że po powrocie tegoż pana Gilles'a do Tiffauges, rzeczony Poitou, czyli
Stefan Corrillaut, odniósł świadkowi rzeczony proszek w srebrnym naczyńku
zawiniętym w płótno, pospolicie zwane "sandałowym", i że świadek
otrzymał je w rzeczonym naczyńku, które to naczyńko świadek nosił przez
jakiś czas zawieszone na szyi, i że następnie zdjął je i włożył do małego
puzderka czy szkatułki, którą miał w swojej komnacie, w domu niejakiego
mistrza Piotra Rondel w Machecoul, i że do chwili jego aresztowania to naczyńko
tam leżało, wówczas gdy nie nosił go w sakiewce.
Item, po powrocie z Bourges rzeczonego pana Gilles'a świadek odprawił wywoływanie
w rzeczonej sali w Tiffauges, na którym pojawił się Barron w ludzkiej
postaci; od którego to świadek, w imieniu rzeczonego Gilles'a, zażądał
pieniędzy. I rzeczywiście wkrótce potem jego oczom ukazały się wielkie ilości
złota w sztabach, które to złoto było tam przez kilka dni; skoro je tylko
zobaczył, świadek chciał go dotknąć, ale zły duch kazał mu się
powstrzymać mówiąc, że na to jeszcze nie pora. O czym świadek doniósł
rzeczonemu imć Gilles'owi; tenże imć Gilles zapytał wtedy, czy może to złoto
zobaczyć i czy wolno mu to zrobić; któremu to świadek odpowiedział, że
tak; i obaj skierowali się do rzeczonej komnaty, kiedy zaś świadek otwierał
drzwi, wielki wąż, skrzydlaty i potężny, wielkości psa, ukazał mu się na
posadzce; i wówczas świadek powiedział rzeczonemu Gilles'owi, by miał się
na baczności i nie wchodził do komnaty, gdyż on widzi w niej węża; rzeczony
Gilles rzucił się przerażony do ucieczki, a świadek za nim. Po czym rzeczony
imć Gilles wziął krzyż, w którym były kawałeczki prawdziwego krzyża, ażeby
móc bezpieczniej wejść do komnaty, ale świadek mu powiedział, że w takich
okolicznościach niedobrze jest używać poświęconego krzyża. Wkrótce potem
świadek wszedł do rzeczonej komnaty i gdy dotykał rzeczonego złotego widziadła,
spostrzegł, że to tylko pył o płowej barwie, i poznał w ten sposób fałszywość
złego ducha,

Item, powiedział, że ostatnim razem gdy rzeczony imć Gilles chciał udać
się przed oblicze księcia pana, a to w miesiącu lipcu, na rozkaz rzeczonego
Gilles'a świadek zwrócił się do rzeczonego Barrona, by ten mu powiedział,
czy rzeczony Gilles może iść do księcia pana i wrócić bezpiecznie;
rzeczony Barron odparł, że tak; świadek zadawał to samo pytanie i otrzymywał
takąż odpowiedź rzeczonego Barrona zarówno w Machecoul, jak i w Nantes, i
wkrótce potem w Josselin.

Item, świadek powiedział, że na pytania, jakie mu zadawał
w imieniu rzeczonego Gilles'a de Rais, oskarżonego, nigdy nie otrzymywał
wiarygodnych odpowiedzi od diabła zwanego Barron, z wyjątkiem dwóch razy, a
mianowicie kiedy rzeczony Gilles chciał iść z pomocą kapitanowi
Saint-Etienne-de-Mer-Morte, którego ludzie z garnizonu w Palluau lub w Les
Essars chcieli zaskoczyć, i kiedy wyruszywszy z zamiarem osaczenia tego
garnizonu, imć Gilles zapytał, jak postąpić; wtedy rzeczony Franciszek
oznajmił, że Barron mu powiedział, iż nie spotkają żadnego oddziału z
rzeczonego garnizonu, i tak się stało. I tenże Franciszek otrzymał jeszcze
jedną odpowiedź od rzeczonego Barrona w chwili, gdy chciał się przeprawić
przez morze; otóż Barron zakazał mu to czynić, bo gdyby Franciszek to uczynił,
zginąłby, a tę ostatnią odpowiedź od rzeczonego Barrona otrzymał przed
przyjazdem do tego to kraju.
Item, powiedział, że po zawarciu przezeń, na rozkaz i w imieniu rzeczonego
Gilles'a, paktu z rzeczonym Barronem, na mocy którego rzeczony imć Gilles miał
każdego roku wydawać posiłek dla trzech osób podczas uroczystych świąt,
tenże imć Gilles wydał posiłek dla trzech osób raz tylko w ubiegły dzień
Wszystkich Świętych; a skoro przestał to robić i zaniechał tego, rzeczeni
Franciszek i Gilles doszli do przekonania, że był to powód, dla którego tenże
Barron nie chciał się ukazać w obecności rzeczonego Gilles'a.

I są to rzeczy, które zeznał rzeczony Franciszek, poddany skrupulatnemu
badaniu i przesłuchaniu, i nie wiedział on nic ponad to, co głosi powszechna
wieść, a co, jak przyznał, zgadza się z zeznanymi przezeń faktami.

Item, świadek stwierdził, że niejednokrotnie rzeczony Gilles de Rais,
oskarżony, oznajmiał mu, że chce zmienić na lepsze całe to szpetne życie,
jakie wiódł dotychczas, i przedsięwziąć pielgrzymkę do Ziemi Świętej i
do Jerozolimy, gdzie zamierzał zabrać również świadka, by tam błagać
naszego Odkupiciela o odpuszczenie grzechów, a to cztery miesiące temu, tak w
Machecoul, jak i na wyspie Bouin, a także w Bourgneuf, w parafii Saint-Cyr-en-Rais.

I nakazano świadkowi zgodnie z przyjętą formą nikomu nic nie wyjawiać ze
swego zeznania, etc.

 
17 października roku
1440
Zeznanie Eustachego Blanchet, księdza

Imć pan Eustachy Blanchet, ksiądz, rodem z Montauban, z parafii Świętego
Eligiusza, w diecezji Saint-Malo, lat około czterdziestu, jak sądzi, świadek,
jak powiedziano wyżej, stawiony, dopuszczony do przysięgi, ażeby dał świadectwo
prawdzie w tej sprawie, i uznany za wolnego od podejrzeń, ażeby zeznawał w
tej kwestii, przesłuchany 17 października, w roku wymienionego pontyfikatu i
soboru powszechnego, wypytany o wyżej zamieszczone artykuły i o całą sprawę,
powiedział i zeznał, że na ubiegłe Wniebowzięcie zamieszkał z rzeczonym
Gilles'em de Rais, oskarżonym, na jego prośbę i za jego zachętą; i że dwa
lata temu on, świadek, będąc we Florencji ujrzał Franciszka, poprzedniego świadka,
który przestawał z Mikołajem de Medici, Florentyńczykiem, i niejakim
Franciszkiem, z diecezji Castellane, którzy to uprawiali, jak zapewniał, sztukę
alchemii; a gdy nawiązał bliższe stosunki z rzeczonym Franciszkiem,
poprzednim świadkiem, ten znając jego francuskie pochodzenie, powiedział mu,
że chętnie pojedzie do Francji i do Bretanii, czyli do Nantes, gdzie ma kuzyna
nazwiskiem de Martellis, i że chętnie pojedzie do Nantes odwiedzić tego
kuzyna; i że on, świadek zeznający, zaproponował mu, by się z nim
stowarzyszył, jeśli się tam wybiera; na co poprzedni świadek powiedział mu,
że jeśli we Francji są osoby, które chcą zgłębić tajniki sztuki
alchemicznej, uprzystępni im je w niecałe trzy miesiące. I obecny świadek
odpowiedział mu, że znajdzie we Francji ludzi, którzy go przyjmą do siebie w
tym celu. Rozważywszy powyższe, rzeczony Franciszek i obecny świadek ruszyli
w drogę i zawędrowali z Florencji do Saint-Florent-le-Vieil, miasta, które
nie należy do żadnej diecezji, położonego w prowincji kościelnej Tours.
Stamtąd, wiedząc dobrze od czasu, gdy poznał rzeczonego Gilles'a, oskarżonego,
że ma on zamiłowanie do alchemii, świadek napisał doń, iż wymieniony
Franciszek przybywa z Florencji i zna się na uprawianiu sztuki alchemicznej, którą
- jak świadek przedtem słyszał - miał się parać rzeczony Gilles.

Gdy doszło to do wiadomości rzeczonego Gilles'a, wysłał on do nich Stefana Corrillaut, inaczej zwanego Poitou, Henrieta Griart i dwóch
innych, by ich przyprowadzili do rzeczonego Gilles'a, przebywającego podówczas
w Tiffauges, w diecezji Maillezais; i on, świadek, mieszkał tam, to znaczy na
zamku w rzeczonej miejscowości, w zeszłym roku, od Wniebowstąpienia do
Wszystkich Świętych. Rzeczony Franciszek, niejaki Jan, złotnik z Paryża, i
starucha imieniem Perrote, mieszkająca obecnie koło kościoła Świętego Mikołaja
w Tiffauges, dzielili tę samą komnatę. W tym czasie rzeczony Franciszek i
Gilles de Rais, oskarżony, wraz z rzeczonym złotnikiem trudnili się
codziennie sztuką alchemii. A świadek tylko raz widział, jak robili
eksperymenty.
Item, oświadczył, że w tymże czasie rzeczony Gilles przychodził do
rzeczonej komnaty raz nocą, to znów za dnia albo też gdy kur zapiał. A po
przyjściu rzeczonego Gilles'a on, świadek, i Perrote opuszczali rzeczoną
komnatę, zostawiając samych rzeczonych Franciszka i Gilles'a; a w to, co tam
czynili, rzeczony świadek i rzeczona Perrote zostali wtajemniczeni przez samego
oskarżonego; w rzeczy samej powiedział on, że któregoś dnia, gdy przybył
rzeczony Gilles, on, świadek, ujrzał, że wymieniony Gilles i Franciszek
wchodzą do dolnej sali znajdującej się za komnatą, w której on, świadek,
oraz inni rzeczeni nocowali; w której to sali rzeczony Gilles, oskarżony, i
Franciszek pozostali czas jakiś. I wówczas świadek usłyszał, jak rzeczony
Franciszek, mówiąc coś po cichu, wypowiada między innymi te słowa:
"Przyjdź, szatanie" lub "Przyjdźcie!". Świadek sądzi, że tenże
Franciszek dodawał: "nam z pomocą", i nie wie nic poza tym. I rzeczony
Franciszek wypowiedział parę innych słów, których świadek nie słyszał
wyraźnie i których nie jest w stanie powtórzyć; rzeczeni Gilles i Franciszek
pozostali tam około pół godziny przy zapalonej świecy. A gdy rzeczone słowa
zostały wypowiedziane, zerwał się zimny wicher i przeleciał po rzeczonym
zamku. Co przeraziło świadka, który nie usłyszał nic innego, jak zapewnił.
Pomyślawszy nad tym, zmiarkował, iż rzeczeni Gilles i Franciszek wywołują
demony. Z tego powodu, jak zapewnił, posprzeczał się z niejakim Robinem,
innym domownikiem rzeczonego Gilles'a. I opuścił dom rzeczonego Gilles'a i
schronił się u Bouchard-Menarda, karczmarza zamieszkałego w Mortagne, w Poitou, gdzie przebywał około siedmiu tygodni. W którym to
czasie rzeczony Gilles, oskarżony, pisał do niego parokrotnie, prosząc, by go
odwiedził, i że jeśli to uczyni, będzie mu dobrze przy rzeczonych Gilles'u i
Franciszku. Który to świadek nie zgodził się udać do rzeczonego Gilles'a.
Tymczasem u rzeczonego Boucharda zatrzymał się Jan Mercier, kasztelan La
Roche-sur-Yon, w diecezji Lugon; którego to świadek zapytał o nowiny z okolic
Nantes i Clisson. Który to Mercier odparł, że w rzeczonych okolicach i gdzie
indziej krążą powszechne pogłoski, jakoby rzeczony Gilles de Rais zabijał i
kazał zabijać wielką liczbę dzieci i własnoręcznie pisał księgę ich
krwią. I że tę księgę napisawszy, rzeczony Gilles, oskarżony, zdobędzie
wszystkie twierdze, jakie zechce; i że gdy będzie posiadał tak napisaną księgę,
nikt mu nie będzie mógł w niczym zaszkodzić. Otóż nazajutrz przybył złotnik,
to jest Jan Petit, który mu powiedział, że rzeczeni Gilles i Franciszek pragną
wielce się z nim widzieć i wzywają go do siebie; któremu to on, świadek,
odpowiedział, że nie pójdzie do nich za żadne skarby, zważywszy na
wymienione pogłoski. I kazał rzeczonemu złotnikowi powiedzieć rzeczonym
Gilles'owi i Franciszkowi, by zaniechali wymienionych rzeczy, jeśli tak jest
naprawdę, i że nie godzi się popełniać takich zbrodni; i że na ten temat
krążą bardzo im nieprzychylne powszechne pogłoski; co rzeczony złotnik, jak
sądzi świadek, im przekazał, a czym rzeczony Gilles musiał być wielce
oburzony i rozgniewany na rzeczonego złotnika, kazał bowiem zamknąć go w
zamku Saint-Etienne-de-Mer-Morte, gdzie tenże złotnik długo przebywał. Następnie rzeczony Gilles
wysłał Stefana Corrillaut, inaczej zwanego Poitou, Gilles'a de Sille, Jana
Lebreton i Henrieta Griart, swoje sługi, do Mortagne, gdzie zamieszkiwał wówczas
świadek, aby go pojmali; co też zrobili i zaciągnęli go do Roche-Serviere z
zamiarem doprowadzenia go do zamku Mer-Morte, by go tam uwięzić; dowiedziawszy
się o tym, on, świadek, nie zgodził się tam pójść; i tak ugadywał
czterech wyżej wymienionych, że go zabrali do Machecoul; któremu to świadkowi
rzeczony Poitou, to jest Stefan Corrillaut, oznajmił, że gdyby zaprowadzono go
do zamku Mer-Morte, rzeczony Gilles kazałby go tam zgładzić za to, co
powiedział rzeczonemu złotnikowi na temat Gilles'a. A w Machecoul zamieszkał u Stefana Ferron, kuśnierza,
i pozostał tam dwa miesiące, potem zaś przeniósł siej do domu śp. Wilhelma
Richard. W czasie gdy mieszkał u rzeczonego Ferrona, ujrzał pewnego ranka,
lecz nie pomni którego dnia, przed zeszłą Wielkanocą, rzeczonego Poitou, który
przyjechał
na zamek w rzeczonej miejscowości, w kompanii syna Georgeta Le Barbier,
pasztetnika, który to Georget mieszkał pod rzeczonym zamkiem; a nazajutrz słyszał,
że zaginął syn rzeczonego Georgeta, w wieku lat piętnastu czy szesnastu; i
że po tym, jak wszedł do rzeczonego zamku, nikt go więcej nie widział w mieście
Machecoul.

Item, powiedział, że gdy mieszkał w Machecoul, słyszał, że zaginęli młodzi
paziowie niejakiego Daussy i Franciszka, poprzedniego świadka, a także
bratanek przeora z Chemere, wszyscy piętnasto- czy szesnastoletni; i świadek
sądzi, że zostali zabici w rzeczonym zamku Machecoul z powodu swej łatwowierności,
jak syn Georgeta, który, że jego ojciec źle się prowadził, chciał ze
spadku po matce odzyskać należną mu część; dostał za nią markę srebra,
lub część odpowiadającą wartości tej marki, którą zaniósł w szkatułce
do rzeczonego zamku, żeby mu ją przechowano; którą to szkatułkę wymieniony
Jan, pasztetnik pani de Rais, oddał ojcu wraz z innym dobytkiem, jak świadek słyszał;
stąd przypuszcza i sądzi, że syn Georgeta został tam zabity.

Item, powiedział, że krążyły pogłoski, jakoby liczne staruchy, które
siedzą w więzieniach księcia pana Bretanii, a których nazwisk nie zna,
sprowadzały dzieci do Machecoul i wydawały je rzeczonym Stefanowi Corrillaut,
inaczej zwanemu Poitou i Henrietowi Griart, którzy je zabijali.

Item, zeznał, że słyszał parokrotnie, jak rzeczony Gilles, oskarżony, mówił,
że nie sądzi, by ktokolwiek miał możność sprowadzania diabła, i że zna
dobrze pewnego człowieka, który się o to kusił, lecz nie mógł osiągnąć
celu. I świadek sądzi, iż rzeczony Gilles, oskarżony, mówił o sobie samym,
zważywszy na powyższe oświadczenia i zeznania.

Zapytany, kto był obecny przy powyższych słowach, odparł, że nie pamięta.

Zapytany, w jakim miejscu zostały wypowiedziane oraz z jakiego powodu i w
jakiej intencji wypowiadał je rzeczony Gilles, oskarżony, świadek odparł, że
jeśli chodzi o miejsce, było to w zamku Tiffauges, a mówił to dlatego, że
świadek, wędrując tam i z powrotem, przez Burgundię i Sabaudię, do Stolicy
Apostolskiej, donosił rzeczonemu Gilles'owi, że w tych krainach krzewią się
liczne herezje. I on, świadek, widział i słyszał, że podwieszono wiele
starych kobiet za rzeczone herezje. A przede wszystkim za wywoływanie demonów.

Item, zeznał, że słyszał parokrotnie od Alaina de Mazeres, iż rzeczony
Gilles, oskarżony, wygłaszał przy nim podobną opinię.

Item, powiedział, że niedawno, na zeszłą Wielkanoc, kiedy to rzeczony
Gilles wziął świadka oraz imć pana Gilles'a de Valois, księdza, do swego
gabinetu lub skryptorium, w zamku Machecoul, rzeczony Gilles pokazał im księgę,
którą pisał, o ceremoniach w swoim kolegium w Machecoul, on zaś, świadek,
ujrzał w archiwach rzeczonego Gilles'a oskarżonego, pięć lub sześć arkuszy
papieru z dużymi marginesami, na których widniało czerwone odręczne pismo
rzeczonego Gilles'a, czerwone krzyżyki i znaki; które to pismo, jak świadek
przypuszczał i podejrzewał, zostało sporządzone krwią ludzką, zważywszy
na to, o czym już przedtem słyszał: iż rzeczony Gilles, oskarżony, każe
zabijać dzieci, by mieć ich krew i pisać nią księgi.

Item, zeznał, że w ubiegłe święto Wielkiej Nocy widział, jak Gilles,
oskarżony, i niejaki imć pan Oliwier des Ferrieres, ksiądz, poszli razem za ołtarz
Matki Boskiej w kościele Świętej Trójcy w Machecoul, i sądzi, że rzeczony
Oliwier wysłuchał spowiedzi rzeczonego oskarżonego, bo zaraz potem rzeczony
oskarżony otrzymał eucharystię, w tym samym czasie co parafianie niskiego
stanu z rzeczonej miejscowości i w ich kompanii; którzy to świeccy niskiego
stanu, widząc, że zbliża się tak wielki pan, chcieli odejść, lecz rzeczony
oskarżony nie chciał pozwolić, by odeszli, a co więcej, rozkazał, by
zostali z nim i przyjęli eucharystię, jak nakazuje obyczaj. I niejaki imć pan
Szymon Loisel, podówczas pleban rzeczonego kościoła, udzielił im
eucharystii.

Item, zeznał, że synowie mistrza Jana Briand, a zwłaszcza Perrinet, najmłodszy, oraz drugi, imieniem Piotr, ze szkoły śpiewu kościelnego
rzeczonego Gilles'a, przebywali stale w komnacie rzeczonego oskarżonego, i że
wspomniany Perrinet był jego ulubieńcom.

Item, zapytany o wydalanie spermy na brzuchy dzieci przez rzeczonego Gilles'a,
oskarżonego, odparł, że nic o tym nie wiedział, póki nie usłyszał, jak o
tym mówiono.

Item, świadek powiedział, że rozmawiając z Mateuszem Fouquet o śmierci
rzeczonych dzieci i dziwiąc się temu, słyszał od niego, że to nie nowina i
że wielu o tym mówi, i że mówiło się o tym od dawna, i że już jakiś
czas temu znaleziono szczątki martwych dzieci w zamku Champtoce.

Ponadto, jeśli chodzi o wywoływanie demonów i zabójstwa dzieci, na pytanie,
czy był przy nich obecny, odpowiedział, że w tej kwestii zdawał się i zdaje
na relacje, zeznania, doniesienia i świadectwa oskarżonych, Franciszka,
markiza, Poitou i Henrieta, że chciał i chce im wierzyć w tym względzie,
obciążając tym ich sumienia, tak jak już ich samych obciążył i nadal obciąża.

Zapytany, czy pojechał do Florencji z własnej inicjatywy, by zająć się
swoimi sprawami, czy za namową rzeczonego Gilles'a oskarżonego, by szukać
wywoływaczy demonów, odparł, że pojechał tam za swoimi sprawami, co wyłożył
rzeczonemu Gilles'owi, który go prosił, by wynalazł w rzeczonych krainach człowieka
biegłego w sztuce alchemii i potrafiącego wywoływać demony, i by go doń
przysłał, za co zostanie wynagrodzony. I dlatego on, świadek, po przybyciu na
miejsce, przypominawszy sobie, co mu powiedział rzeczony Gilles, zabrał się z
wielką skrzętnością do szukania człowieka uprawiającego rzeczone sztuki;
wreszcie przez mistrza Wilhelma z Montepulciano poznał Franciszka, poprzedniego
świadka, stowarzyszył się z nim i podejmował go winem i sutym jadłem, aby
wejść z nim w zażyłość, i w tym celu naopowiadał mu różnych rzeczy, nie
bacząc, co mu opowiada, byleby ściągnąć tegoż Franciszka do rzeczonego
Gilles'a, oskarżonego; i w ten sposób, za jego sprawą, jak powiedziano wyżej,
tenże Franciszek przybył do tego kraju, do rzeczonego Gilles'a.

Item, zapytany, czy przed sprowadzeniem rzeczonego Franciszka wiedział, że ów zna zbrodniczą sztukę wywoływania demonów lub
odprawiania wywoływań, odpowiada, że tak, ponieważ na jego życzenie
rzeczony Franciszek go o tym zapewnił.

Item, zapytany, czy na rozkaz rzeczonego Gilles'a, oskarżonego, szukał innych
wywoływaczy lub wysłał mu ich, odparł, że tak, a mianowicie mistrza Jana de
La Riviere, medyka, który umiał odprawiać rzeczone wywoływania, jak sam
zapewniał. Na rozkaz i życzenie rzeczonego Gilles'a wysłał rzeczonego La
Riviere'a z Poitiers do Pouzauges, gdzie następnie wywoływał on demony w
imieniu rzeczonego Gilles'a. Pewnej nocy, wyposażony w białą zbroję, miecz
oraz inny rynsztunek poszedł do lasu położonego koło rzeczonej miejscowości
Pouzauges; i rzeczony oskarżony, rzeczeni Stefan Corrillaut, Henriet i on, świadek,
towarzyszyli mu w drodze do rzeczonego lasu; i rzeczony La Riviere zostawił wyżej
wymienionych na skraju rzeczonego lasu i wszedł doń sam, żeby uprawiać
rzeczone praktyki, jak zapewniał, on zaś, świadek, i inni czekali; i on, świadek,
usłyszał, jak rzeczony La Riviere uderza, jak mu się zdawało, mieczem po
rzeczonej zbroi, którą był okryty, lub w każdym razie, jak uderza z wielką
siłą robiąc taki hałas, jakby z kimś walczył. Następnie rzeczony La
Riviere wyszedł z lasu i wrócił do miejsca, gdzie zostawił rzeczonego
Gilles'a, oskarżonego, wraz z innymi; i rzeczony Gilles zapytał go
natychmiast, co widział i czy to, co widział, było godne uwagi; i rzeczony La
Riviere, jakby przestraszony i zmieszany powiedział, że widział demona, który
miał wygląd lamparta i który przeszedł mimo, lekceważąc jego obecność, i
nie chciał z nim mówić ani powiedzieć mu czegokolwiek; i dla tej przyczyny
tenże La Riviere nie wskazał go Gilles'owi, oskarżonemu.

Następnie rzeczeni Gilles, La Riviere i inni poszli do Pouzauges, gdzie
oddawali się różnym uciechom i gdzie przenocowali, a nazajutrz rzeczony La
Riviere stwierdził, że brakuje mu pewnych rzeczy niezbędnych do rzeczonych
wywoływań, i rzeczony Gilles, oskarżony, dał mu dwadzieścia złotych ecus
lub reali i kazał mu się zaopatrzyć w to, czego mu brakowało do jego przedsięwzięcia
i wrócić doń bez zwłoki, co tamten obiecał uczynić. I odszedł, i nigdy już nie wrócił do rzeczonego Gilles'a, tak jak świadek mógł
sądzić po tym, co słyszał.
Zapytany, czy on, świadek, był na którymś z tych wywoływań, odprawianych
przez rzeczonego Franciszka lub innych, odparł, że nic, ale że asystował
przy wykreślaniu kręgu i liter w rzeczonej sali na zamku Tiffauges, a także
przy przenoszeniu węgla, ognia i innych rzeczy niezbędnych do wywoływań, które
odprawiał rzeczony Franciszek. I to zanim rzeczony Franciszek przystąpił do
rzeczonych wywoływań: gdy tylko skończyli te przygotowania, on, Gilles de
Silie, Stefan Corrillaut i Henriet, na rozkaz rzeczonego Gilles'a, oskarżonego,
udali się do komnaty tego ostatniego, gdzie inni spali i gdzie oni też zlegli;
a rzeczeni oskarżeni i Franciszek zostali sami, odprawiając rzeczone wywoływania
jak chcieli; i jak zapewnił, nie wie, czy mieli jakieś widzenie.

Item, powiedział, że jakiś czas temu słyszał parokrotnie od rzeczonego
Gilles'a de Rais, oskarżonego, że zamierza on zmienić na lepsze swój szpetny
żywot i pójść na pielgrzymkę do Grobu Świętego w Jerozolimie, by błagać
o odpuszczenie grzechów; a to zarówno w Machecoul, jak w Bourgneuf-en-Rais.

Item, powiedział i zeznał, że innym razem, gdy rzeczony Gilles de Rais, oskarżony,
był w Angers, bawiąc pod Srebrnym Lwem, on, świadek, na specjalne polecenie
rzeczonego Gilles'a, wyszukał i wysłał do niego złotnika, który powiadał,
że zna sztukę alchemii, uprawiał ją niegdyś i potrafi uprawiać. Któremu
to złotnikowi rzeczony Gilles dał markę srebra, by zabrał się do dzieła.
Co rzeczony złotnik obiecał zrobić i zamknął się w komnacie, gdzie się
upił i zasnął. Który to Gilles znalazł go uśpionego i oburzony wyzwał go
od opojów, mówiąc, że już się nie spodziewa odeń tego, na czym mu zależało.
Który to złotnik odszedł wraz z marką srebra, którą oskarżony stracił.

I takie było jego zeznanie i nie wiedział nic innego, chyba że z powszechnych
pogłosek, które jego zdaniem zgadzają się z tym, co zeznał.

Item, powiedział i zeznał, że pewnego dnia, którego nie mógł bliżej określić,
gdy był w mieście Tiffauges, poza zamkiem warownym w tejże miejscowości, i w
czasie, gdy tam nie mieszkał - a
wtedy często, jak zapewniał, chodził na zamek spotykać się
z duchownymi i w innych sprawach - rzeczony Gilles kazał go niezwłocznie
wezwać. I on, świadek, stawił się na to wezwanie; i zastał rzeczonego
Gilles'a w jednym z krużganków zamkowych, pogrążonego w bólu i smutku. I
skoro tylko przyszedł, rzeczony oskarżony powiedział mu, że sądzi, iż
Franciszek nie żyje, że słyszał jego przeraźliwe krzyki dochodzące z
komnaty zamkowej, gdzie mieszka, i że słyszał odgłosy uderzeń, jakby
trzepano puchową pierzynę, lecz nie miał odwagi tam pójść i zajrzeć do
rzeczonej komnaty; i prosił świadka, by poszedł zobaczyć, co się tam
dzieje. Ale świadek odparł, że on również nie śmie tam wejść. Jednakże,
by przypodobać się rzeczonemu Gilles'owi, świadek skierował się do
rzeczonej komnaty, gdzie nie wszedł, ale że wspomniana komnata miała prześwit
u góry, przez ten prześwit zawołał rzeczonego Franciszka, który nie odezwał
się słowem; świadek usłyszał tylko, że skarży się on żałośnie jak ciężko
ranny człowiek; o czym doniósł rzeczonemu Gilles'owi, który się tym wielce
zafrasował. Następnie rzeczony Franciszek wyszedł blady i udał się do
komnaty rzeczonego Gilles'a; i opowiedział, że diabeł zbił go straszliwie w
rzeczonej komnacie; wskutek których to cięgów rzeczony Franciszek miał gorączkę
i był chory przez siedem czy osiem dni. I rzeczony Gilles, oskarżony, pielęgnował
osobiście rzeczonego Franciszka podczas jego choroby i nie pozwalał, by kto
inny się nim zajmował; i kazał go wyspowiadać, i rzeczony Franciszek wyleczył
się z choroby.

Item, zapytany, czy wiedział lub słyszał o
przyczynie tych cięgów, powiedział, że słyszał od rzeczonego Franciszka,
że go to spotkało dlatego, że gdy rozmawiał kiedyś z obecnym świadkiem o
wywoływaniu złych duchów, jakie sam odprawiał, obecny świadek stwierdził,
że wspomniane złe duchy są pospolitej natury i nie mają żadnej mocy; które
to, oburzone na rzeczonego Franciszka - a także na to, iż Franciszek zdradza swoje
sekrety obecnemu świadkowi - zbiły go, jak powiedział. Od którego to
Franciszka obecny świadek usłyszał, że wymienione duchy zrodziły się ze
szlachetniejszej materii niż Błogosławiona Dziewica Maria.

I takie
było jego zeznanie.
I nakazano mu zgodnie z przyjętą formą nikomu
nic nie wyjawiać ze swego zeznania.

 

17 października roku
1440
Zeznanie Stefana Corrillaut, zwanego Poitou
Stefan Corrillaut, inaczej zwany Poitou, jak
zapewnia, rodem z Pouzauges, w diecezji Lugon, lat około dwudziestu dwóch, jak
sądzi, świadek już przedstawiony w tej sprawie, zaprzysiężony i uznany za
wolnego od podejrzeń, w rzeczonym dniu i w roku rzeczonego pontyfikatu i soboru
poddany śledztwu i przesłuchany co do wszystkich rzeczy zawartych w wyżej
zamieszczonych artykułach, zeznawał po kolei i powiedział, że dwa lata temu,
po tym jak Rene de Rais, pan na La Suze, rodzony brat rzeczonego Gilles'a de
Rais, oskarżonego, zdobył warownię Champtoce, w diecezji Angers, którą
uprzednio dzierżył rzeczony Gilles de Rais, oskarżony, tenże Rene, pan na
La Suze, przybył do Machecoul, w diecezji nantejskiej, i również zdobył
warownię w rzeczonej miejscowości.
Wówczas świadek, po zdobyciu rzeczonej warowni
Machecoul, słyszał od imć pana Karola du Leon, rycerza, który znajdował się
z rzeczonym panem na La Suze w tejże warowni Machecoul, że odkryto ciała i kości
dwojga dzieci w dolnej części wieży w rzeczonej warowni. I rzeczony imć pan
Karol zapytał świadka, czy wie coś na ten temat: ów zaś odparł, że nie, i
rzeczywiście wtedy nic o tym nie wiedział, jak zapewnił, gdyż rzeczony
Gilles de Rais nie zdradził mu jeszcze żadnej ze swych tajemnic dotyczących
porwań, wszetecznych nadużyć i zabójstw dzieci, co wyjawił mu później,
jak to jest w dalszym ciągu powiedziane.
Item, powiedział i zeznał, że gdy rzeczony
Gilles de Rais odzyskał od rzeczonego pana de La Suze warownię Champtoce i gdy
udał się tam, by ją przekazać i oddać w posiadanie księciu panu Bretanii,
któremu już był odstąpił seniorat rzeczonej miejscowości, wtedy przede
wszystkim kazał przysiąc jemu, świadkowi, że nie wyjawi tajemnic, które on chce mu odsłonić,
i polecił Gilles'owi de Sille, Henrietowi Griart, Hicquetowi de Bremont,
Robinowi Romulart i jemu, świadkowi, którzy byli wówczas sługami rzeczonego
Gilles'a, oskarżonego, pójść do wieży na zamku Champtoce, gdzie były ciała
i kości wielu zmarłych dzieci, pozbierać je, włożyć do kufra i przewieźć
do Machecoul, co zostało wykonane w jak największym sekrecie; i znaleziono w
rzeczonej wieży szczątki trzydziestu sześciorga czy czterdziestu sześciorga
dzieci, które to szczątki były już wysuszone, i świadek powiedział, że
nie pamięta dokładnie ich liczby, a kufer, w którym zostały złożone, powiązano
sznurami w obawie, by się nie otworzył i by nie wybuchł skandal, i nie wyszła
na jaw bezecność tak wielkiej zbrodni.
Zapytany, w jaki sposób stwierdzili liczbę ciał,
odparł, że na podstawie rachunku głów, jaki wówczas przeprowadzili; ale nie
przypominał sobie prawdziwej liczby, wiedział tylko dobrze, że było ich
trzydzieści sześć lub czterdzieści sześć, dokładnie jednak nie pamiętał.
Item, powiedział i zeznał, że wymienione szczątki
przewieziono do Machecoul do komnaty rzeczonego Gilles'a, oskarżonego, i
spalono w obecności rzeczonego Gilles'a, Gilles'a de Sille, Jana Rossignol,
Andrzeja Buchet, Henrieta Griart i jego, świadka.
Zapytany, co zrobiono z popiołami z rzeczonych
spalonych szczątków, odparł, że zostały wrzucone do fos i rowów oblężniczych
rzeczonej warowni Machecoul.
Zapytany, przez kogo, odparł: przez niego, świadka,
i przez rzeczonych Griarta, Bucheta i Rossignola.
Zapytany, dla jakiej przyczyny szczątków tych
nie spalono w Champtoce, odpowiedział, że nie można było, bo jak tylko
Gilles de Rais ponownie zawładnął rzeczoną miejscowością, przekazał
warownię rzeczonemu księciu panu lub polecił ją przekazać w swoim imieniu
lub na swoje polecenie.
Zapytany, dlaczego rzeczone szczątki były już
wysuszone, odparł: ponieważ długo leżały w rzeczonej wieży, gdzie wrzucono
je przed zdobyciem warowni, którą po jej wzięciu pan de La Suze dzierżył
przez mniej więcej trzy lata.
Zapytany, kto zabił rzeczone dzieci i kto złożył
szczątki w wieży, odparł, że nie
wie, ale że przed zdobyciem warowni imć Roger de Briqueville, rycerz, i
Gilles de Sille przestawali z rzeczonym Gilles'em i znali jego tajemnice,
jak słyszał, i sądzi, że oni dobrze wiedzieli, on jednak nie wie nic więcej.
Ponadto rzeczony świadek powiedział i zeznał,
że rzeczony Sille, Henriet i on, świadek, wyszukali i sprowadzili rzeczonemu
Gilles'owi, oskarżonemu, do jego komnaty, wielu chłopców i wiele
dziewczynek, by uprawiał z nimi swoje lubieżne wszeteczeństwa, jak to jest
opisane niżej w sposób bardziej szczegółowy, i czynili to na rozkaz
rzeczonego Gilles'a, oskarżonego.
Zapytany o liczbę, powiedział, że
prawdopodobnie do czterdzieściorga.
Zapytany, do jakiej miejscowości lub do jakich
miejscowości te dzieci prowadzono, odparł: niekiedy do Nantes, niekiedy do
Machecoul, niekiedy do Tiffauges i do innych miejscowości.
Zapytany o liczbę dzieci, które zostały wydane
rzeczonemu Gilles'owi, oskarżonemu, w każdej z rzeczonych miejscowości,
przez niego, świadka, i rzeczonych Sillego i Griarta, odparł, że w Nantes
widział ich czternaścioro lub piętnaścioro, w Machecoul większą część z
rzeczonej liczby czterdzieści, nie mógł jednak podać tej liczby z większą
dokładnością.
Item, powiedział i zeznał, iż rzeczony Gilles
de Rais, by uprawiać z rzeczonymi dziećmi, chłopcami i dziewczynkami, swe
wszeteczeństwa wbrew naturze i folgować swym lubieżnym żądzom, brał
najpierw swoje prącie, czyli członek męski, w jedną lub drugą rękę,
pocierał go, wzbudzał i naprężał, potem wkładał między uda i nogi
rzeczonych chłopców i dziewczynek, unikając przyrodzenia rzeczonych
dziewczynek, pocierając swoje rzeczone prącie, czyli członek męski, o
brzuchy rzeczonych chłopców i dziewczynek z wielkim upodobaniem, namiętnością
i lubieżną pożądliwością, dopóki sperma nie wytrysnęła na ich brzuchy.
Item, powiedział i zeznał, że przed popełnieniem
tych wszeteczeństw na rzeczonych chłopcach i dziewczynkach, żeby zapobiec
ich krzykom i żeby ich nie usłyszano, rzeczony Gilles de Rais już to wieszał
ich własnoręcznie, już to kazał ich wieszać innym za szyję przy użyciu
powrozów i sznurów, w swojej komnacie, na żerdzi lub haku; następnie zdejmował ich lub
polecał zdejmować, pieścił ich udając i zapewniając, że nie chce im zrobić
krzywdy ani zranić, że przeciwnie, czyni to, by się z nimi zabawić, i w ten
sposób powstrzymywał ich od krzyku.
Item, że gdy rzeczony Gilles popełnił swoje
szkaradne wszeteczeństwa i grzechy rozwiązłości na rzeczonych chłopcach i
dziewczynkach, zabijał ich potem lub kazał zabijać.
Zapytany, kto ich zabijał, odparł, że niekiedy
rzeczony Gilles, oskarżony, zabijał ich własnoręcznie, niekiedy kazał ich
zabijać rzeczonemu Sillemu lub Henrietowi, lub też jemu, świadkowi, lub
jednemu czy drugiemu z nich, razem lub osobno. Zapytany w jaki sposób, odparł:
raz odcinając im głowę, to znów podrzynając gardło, kiedy indziej ćwiartując
ich albo też przetrącając im kark kijem; i że był miecz przeznaczony do zgładzania
ich, pospolicie zwany "braquemard".
Zapytany, czy rzeczony Gilles de Rais popełniał
swoje wszeteczeństwa na rzeczonych dzieciach, chłopcach i dziewczynkach, raz
tylko czy więcej razy, odparł, że tylko raz, a najwyżej dwa razy z każdym z
nich.
Item, powiedział i zeznał ponadto, iż rzeczony
Gilles de Rais popełniał niekiedy swoje wszeteczeństwa na rzeczonych chłopcach
i dziewczynkach, zanim ich okaleczył, ale rzadko; kiedy indziej, i to często,
powiesiwszy ich lub przed innymi katuszami, to znowu podciąwszy lub kazawszy im
podciąć żyłę na szyi lub gardle, gdy krew tryskała, innymi razy kiedy byli
bliscy skonania albo też po ich śmierci i gdy mieli przeciętą szyję, dopóki
w ich ciałach pozostawało trochę ciepła.
Item, powiedział i zeznał, że rzeczony Gilles
de Rais uprawiał swoje rozpustne wszeteczeństwa na dziewczynkach w taki sam
sposób, w jaki wykorzystywał chłopców, gardząc ich przyrodzeniem i unikając
go, i że wielokrotnie słyszał, iż znajdował on nieskończenie większą
przyjemność poczynając tak sobie z rzeczonymi dziewczynkami, jak powiedziano
wyżej, niż korzystając z właściwego przyrodzenia, i to w normalny sposób.
Zapytany, co robiono z rzeczonymi chłopcami i
dziewczynkami po ich śmierci, bądź z ich trupami, odparł, że palono je z
ubraniami.
Zapytany, kto je wrzucał w ogień, odparł, że
on, świadek, i rzeczony Henriet czynili to często.
Zapytany, w jakim miejscu je palono, odparł: w
komnacie rzeczonego Gilles'a i często przy portalu w Machecoul.
Zapytany, w jaki sposób, odpowiedział, że na
wilkach kuchennych w komnacie rzeczonego Gilles'a, podkładając grube polana, a
następnie przykrywając martwe ciała wiązkami chrustu i rozpalając duży
ogień; na wierzch kładziono ubrania jedno po drugim, unosząc je tak, by paliły
się wolniej i żeby nie było czuć odoru.
Zapytany, gdzie wyrzucano popioły lub prochy,
odparł: niekiedy do kloaki, kiedy indziej do fos bądź rowów oblężniczych,
bądź do innych zakamarków, zależnie od miejscowości.
Zapytany, w jakim miejscu dokonywano zabójstw,
odparł jak wyżej: niekiedy w Machecoul, i to najczęściej, niekiedy w
Tiffauges oraz w innych miejscach.
Item, powiedział i zeznał, że największa część
i największa liczba rzeczonych chłopców i dziewczynek, których rzeczony
Gilles de Rais rozpustnie wykorzystywał i których zabito w tym czasie, gdy on,
świadek, był w jego służbie, zostało pojmanych spośród biedaków
przychodzących po jałmużnę, tak przez rzeczonego Gilles'a, jak i w inny sposób;
że niekiedy rzeczony Gilles wybierał ich wedle uznania, a niekiedy kazał
wybierać rzeczonemu Sillemu, Henrietowi lub jemu, świadkowi, który ich
potajemnie sprowadzał rzeczonemu Gilles'owi do jego komnaty.
Item, powiedział i zeznał, że Katarzyna, żona
malarza imieniem Thierry, zamieszkała podówczas w Nantes, oddała rzeczonemu
Henrietowi, jak świadek słyszał od tegoż Henrieta, swego brata, by go
zaprowadził do rzeczonego Gilles'a i by przyjęto go w poczet dzieci z jego
kapeli, lub przynajmniej w takiej nadziei, który to Henriet zaprowadził go do
rzeczonego Gilles'a i wydał mu go w Machecoul. A rzeczony Gilles wkrótce potem
zbrukał cieleśnie i lubieżnie rzeczonego chłopca i zabił go własną ręką.
Zapytany, jak się o tym dowiedział, odparł, że
był przy tym i widział, jak rzeczony Gilles to zrobił.
Item, obecny świadek powiedział i zeznał, że
na rozkaz rzeczonego Gilles'a, i z tej racji, sądząc, że zasłuży na jego
wdzięczność, sprowadził młodego i pięknego chłopca z La Roche-Bernard, w
diecezji nantejskiej, do Machecoul i wydał go rzeczonemu Gilles'owi, który
popełniał z nim swoje ohydne rozpustne występki; aż wreszcie chłopiec został
zamordowany jak inni wymienieni.
Item, powiedział i zeznał, iż rzeczony Gilles
miał młodego chłopca, który był paziem mistrza Franciszka Prelati, i który
był też wielce urodziwy; i rzeczony Gilles de Rais, wykorzystawszy go
rozpustnie, zabił go lub kazał zabić w wyżej opisany sposób.
Item, powiedział i zeznał, że on, świadek, i
rzeczony Henriet, w Zielone Świątki roku 1439, pojmali razem w Bourgneuf, w
parafii Saint-Cyr, w diecezji nantejskiej, wielce urodziwego młodzianka lat
około piętnastu, który mieszkał u niejakiego Rodiga; i zaprowadzili go do
rzeczonego Gilles'a, który gościł wówczas u kordelierów z rzeczonej
miejscowości, gdzie rzeczony Gilles popełniał i uprawiał na rzeczonym chłopcu,
w wyżej opisany sposób, swoje wszeteczeństwa, a rzeczony świadek i Henriet,
na rozkaz rzeczonego Gilles'a, zabili rzeczonego chłopca i zawieźli go do
warowni Machecoul, tam zaś spalili go w komnacie rzeczonego Gilles'a, oskarżonego.
Item, powiedział i zeznał, że dwa i pół roku
temu, jak mu się zdaje, pewien mieszkaniec Nantes, nazwiskiem Piotr Jacquet,
rodem z Nantes, powszechnie zwany Prince, który miał młodego pazia bardzo
dobrze ułożonego, lat około czternastu, mieszkającego z nim, dał tego chłopca
rzeczonemu Gilles'owi, oskarżonemu, by został jego pokojowcem i sługą
zamiast niego, świadka, który zamierzał wówczas odejść i wielokrotnie
prosił o zwolnienie ze służby rzeczonego Gilles'a; który to, wykorzystawszy
rzeczonego młodzianka do swych rozpustnych wszeteczeństw, tak jak to robił z
innymi, zabił go własnymi rękoma.
Item, zeznał i powiedział, że niejaki Andrzej
Buchet, który był zrazu w kapeli rzeczonego Gilles'a de Rais, a następnie w
kapeli księcia pana, kazał jednemu ze swych sług imieniem Raoulet, zaprowadzić
do rzeczonego Gilles'a, który go przyjął, z okolic Vannes do Machecoul, chłopca
lat około dziewięciu, który to chłopiec nosił strój pazia; i żeby go wynagrodzić, rzeczony
Gilles dał rzeczonemu Buchetowi konia, którego dostarczył mu Piotr Heaume i
którego szacowano na sześćdziesiąt złotych reali; i rzeczony Gilles uprawiał
swoje rozpustne wszeteczeństwa na rzeczonym chłopcu, którego następnie zabił
jak innych wymienionych.
Item, powiedział i zeznał, że on, świadek tu
obecny, słyszał, jak rzeczony Gilles chwalił się, że znajduje większą
rozkosz, zabijając i mordując lub każąc zabijać rzeczonych chłopców i
dziewczynki, przyglądając się ich konaniu, odcinając im głowy i członki
oraz patrząc na krew niż uprawiając z nimi rozpustę.
Item, powiedział i zeznał, że kiedy rzeczony
Gilles de Rais znajdował lub widział dwóch chłopców lub dwie dziewczynki,
braci lub siostry, lub też inaczej skojarzonych, jeśli jedno z nich nie było
w jego guście i chciał uprawiać rozpustę i obcować tylko z drugim, ażeby
to, które mu się nie podobało, nie wyjawiło, że to drugie pojmano, rzeczony
Gilles, oskarżony, brał ich albo kazał brać oboje i uprawiał z tym, które
mu się podobało, swoje szkaradne występki cielesne w wyżej opisany sposób,
następnie zabijał bądź kazał zabijać jedno i drugie.
Item, powiedział i zeznał, iż rzeczony Gilles,
oskarżony, spełnił raz rzeczony akt cielesny na nim, świadku, w wymieniony
sposób, i to gdy on, świadek, zamieszkał z rzeczonym Gilles'em, i powiedział,
że bał się, iż on go zabije; i myśli, że zostałby zabity, i to sztyletem,
gdyby rzeczony Sille nie odwiódł rzeczonego Gilles'a od tego czynu, mówiąc,
że jest on urodziwym chłopcem i że lepiej, by rzeczony oskarżony go zachował
i zrobił zeń pazia; i rzeczony oskarżony zadurzył się w nim, świadku, i zażądał,
by mu przysiągł, że z tego i z jego innych tajemnic pod żadnym pozorem
niczego nie wyjawi.
Item, powiedział i zeznał, że słyszał od imć
Eustachego Blanchet, księdza, który przestawał z rzeczonym Gilles'em de Rais,
że nie może on dokonać tego, co zamierzał i przedsięwziął, nie dając lub
nie ofiarowując diabłu nogi, ręki lub innego członka dziecka.
Zapytany, czy widział bądź wiedział, że parę
rzeczonych członków rzeczony Gilles dał lub ofiarował demonom, zaprzeczył.
Ale pewnego razu widział, jak rzeczony Gilles wziąwszy
rękę (nie wie, czy to była prawa czy lewa) i serce dziecka zabitego z rozkazu
rzeczonego Gilles'a w warowni Tiffauges, włożył rzeczoną rękę i rzeczone
serce do szklanego pucharu, postawił na gzymsie kominka w swojej komnacie i
nakrył kawałkiem płótna, i powiedział świadkowi i rzeczonemu Henrietowi,
by zamknęli i zaryglowali rzeczoną komnatę.
Zapytany, co zrobiono z rzeczonymi członkami,
odparł, że nie wie, ale sądzi, iż rzeczony Gilles, oskarżony, dał je potem
mistrzowi Franciszkowi Prelati, by ten ofiarował je diabłu.
Item, powiedział i zeznał, iż rzeczony Gilles
de Sille doniósł jemu, świadkowi, i rzeczonemu Henrietowi, że dwa lub trzy
tygodnie przed przybyciem panów de La Suze i de Loheac do zamku warownego
Machecoul, rzeczony Sille, jak to powiedział jemu, świadkowi i rzeczonemu
Henrietowi, wydobył i zabrał z wieży w pobliżu dolnej sali rzeczonego zamku
szczątki około czterdzieściorga dzieci i spalił je; i tenże Sille mówił,
że stało się to w samą parę dla rzeczonego Gilles'a, oskarżonego, a także
dla samego Sillego i dla wszystkich innych, których miłował tenże Gilles,
oskarżony, i którzy jego miłowali. A oto co wymieniony Sille, mówiąc
o tych rzeczach świadkowi i rzeczonemu Henrietowi, powiedział po francusku:
"Czy to nie imć Rogier de Briqueville, podły zdrajca, kazał nas śledzić
przez szparę, Robina Romulart i mnie, jejmości de Jarville i Thominowi
d'Araguin, kiedy zbieraliśmy kości, i o wszystkim dobrze wiedział?"
Zapytany, kto zabił rzeczone dzieci i w jakim
czasie, i kto je wrzucił bądź wrzucił ich szczątki do rzeczonej wieży,
odparł, że wymienione dzieci zostały zabite, jak sądzi, przez rzeczonych
Gilles'a de Rais, Gilles'a de Sille i Rogera de Briqueville, zanim on, świadek,
zamieszkał z rzeczonym Gilles'em; i nic więcej nie wie.
Item, powiedział i zeznał, iż rzeczony Gilles,
oskarżony, jeśli nie mógł znaleźć innych dzieci w swoim guście, chłopców
lub dziewczynek, by uprawiać na nich swoje szkaradne wszeteczeństwa, uprawiał
je na dzieciach z kapeli, w opisany sposób; a szczególnie, jak słyszał, na młodszym
z dwu synów mistrza Briand, zamieszkałego w Nantes.
Zapytany, czy zabijał on lub kazał zabijać
jakieś dzieci ze swojej kapeli po uprawianiu z nimi swoich wszeteczeństw,
odparł, że nie, ponieważ cenił je wielce i dlatego, że one same trzymały te
fakty w tajemnicy.
Item, powiedział i zeznał, że imć Eustachy
Blanchet, ksiądz, wyżej wymieniony, na rozkaz i prośbę rzeczonego Gilles'a
de Rais, pojechał do Italii, by stamtąd ściągnąć mistrza Franciszka
Prelati i sprowadzić go rzeczonemu Gilles'owi, oskarżonemu, do Tiffauges, by
tam uprawiał sztukę alchemii i wywoływania demonów. I powiedział, że słyszał,
jak rzeczony imć Eustachy, mówiąc o rzeczonym mistrzu Franciszku, powiedział
po francusku te słowa: "Sprowadzi on mistrza Aliborona", nazywając diabła
tym imieniem, i że wymieniony mistrz Franciszek sprowadzi i przywoła diabła
za dzbanek wina.
Item, powiedział i zeznał, iż w miejscowości
Tiffauges, w obecności rzeczonego Gilles'a de Rais, imć Eustachego Blanchet,
Henrieta i jego, świadka, mistrz Franciszek Prelati uczynił i wykreślił
ostrzem miecza, w wielkiej sali zamku Tiffauges, krąg w kształcie lub postaci
wielkiego koła; wykreślił też krzyże, znaki lub litery w formie herbu po
czterech stronach rzeczonego kręgu; i na miejsce, gdzie wykreślono rzeczony krąg,
on, świadek, rzeczony imć Eustachy i Henriet przynieśli duże ilości węgla,
kadzidła, kamienia magnetycznego, po francusku zwanego "magnesem",
gliniany garnek, pochodnie lub żagwie, świeczniki, ogień oraz inne rzeczy, których
sobie nie przypomina, a które rzeczony Gilles, oskarżony, i Franciszek ułożyli
w różnych częściach rzeczonego kręgu; i rozpalono wielki ogień w rzeczonym
garnku, w którym było pełno węgla. Następnie rzeczony Franciszek wykreślił
inne znaki i litery, wciąż w formie herbów, przy ścianie lub na ścianie
rzeczonej sali, w tym rogu, gdzie są drzwi; i rozpalił drugi ogień koło tych
ostatnich znaków. I wkrótce potem rzeczony Franciszek kazał otworzyć
wszystkie cztery okna rzeczonej sali, tak by utworzyły kształt krzyża; po
czym rzeczony Gilles de Rais rozkazał jemu, świadkowi, imć Eustachemu i
Henrietowi opuścić salę i pójść do komnaty rzeczonego Gilles'a, czekać nań
w rzeczonej komnacie i nie oddalać się z niej, zabraniając im podglądać i słuchać,
co będą robili w rzeczonej sali Gilles de Rais i
mistrz Franciszek lub wyjawiać komuś cokolwiek z tego, co się tam działo. I
rzeczony świadek, imć Eustachy i Henriet, na rozkaz rzeczonego Gilles'a, usunęli
się do rzeczonej komnaty, a rzeczeni Gilles, oskarżony, oraz mistrz Franciszek
pozostali sami w rzeczonej sali. Jeśli chodzi o to, co tam następnie robili,
powiedział, że tego nie wie, ale że słyszał później od rzeczonego imć
Eustachego i Henrieta, że słyszeli oni, jak mistrz Franciszek mówił na głos,
nie rozumieli jednak, co mówił; następnie słyszeli również, jak powiadali,
taki hałas, jakby jakiś czworonóg chodził po dachu i chciał wejść przez
lukarnę do rzeczonego zamku, od tej strony, gdzie znajdował się Gilles, oskarżony,
i Franciszek; on, świadek, nic takiego nie słyszał, jak zapewnił, bo po wejściu
do rzeczonej komnaty tak się nudził, że wnet zasnął.
Zapytany o datę i godzinę, odparł, że było
to latem i w nocy; nie przypominał sobie nic innego poza tym, że wszystko zaczęło
się przed północą i że była mniej więcej pierwsza godzina po północy,
gdy rzeczeni Gilles i Franciszek wrócili do komnaty rzeczonego Gilles'a.
Item, powiedział i zeznał, że nazajutrz
wieczorem, o dość późnej porze, on, świadek, na rozkaz rzeczonego Gilles'a
i zmuszony przezeń, nie śmiać mu się sprzeciwiać ani odmawiać wykonania
rozkazu i ponieważ mistrz Franciszek przyrzekł i zapewnił, że nie grozi mu
żadne niebezpieczeństwo ani żadna krzywda, i że nie naraża się na
zranienie, wyszedł z rzeczonym mistrzem Franciszkiem z rzeczonego zamku
Tiffauges i poszli obaj na łączkę, odległą od Tiffauges o jakie ćwierć
mili, w stronę Montaigu, w diecezji Lugon; po prawdzie wymieniony świadek
bał się iść z rzeczonym mistrzem Franciszkiem, wiedząc, że ma on wywoływać
demona i jak tylko mógł, wykręcał się od pójścia z nim, i nigdy by nie
poszedł, gdyby rzeczony Gilles, oskarżony, mu tego nie nakazał i gdyby
rzeczony Franciszek go nie upewnił, jak wyżej. I rzeczony Franciszek
oraz on, świadek, zabrali ogień, węgiel, kadzidło, pochodnię, kamień zwany
magnesem i księgę z zaklęciami, którą niósł rzeczony mistrz Franciszek. A
gdy przybyli na rzeczoną łąkę, rzeczony Franciszek wykreślił za pomocą noża
krąg w kształcie lub w postaci koła, z krzyżami i literami,
tak jak to zrobił w rzeczonej sali. I rozpaliwszy zarówno pochodnię, jak i węgiel,
rzeczony Franciszek zabronił świadkowi czynić znak krzyża i kazał mu wejść
razem z sobą do rzeczonego kręgu. A gdy obaj znaleźli się wewnątrz kręgu,
rzeczony mistrz Franciszek odprawiał wywoływania, lecz on, świadek, nie wie
jakie i nie wie, co on wtedy powiedział odprawiając je, ponieważ nie zrozumiał
ani słowa, jak zapewnił, oprócz imienia "Barron", chociaż mistrz
Franciszek mówił głośno; i powiedział oraz zapewnił, że mimo zakazu
rzeczonego Franciszka przeżegnał się ukradkiem, czego rzeczony Franciszek nie
spostrzegł.
Zapytany, czy coś się pojawiło na rzeczonym
wywoływaniu i czy rzeczony Franciszek miał lub otrzymał odpowiedź, odparł,
że nie, przynajmniej sądząc po tym, co widział i słyszał.
Item, powiedział i zeznał, że spełniwszy to,
on i rzeczony Franciszek wrócili do Tiffauges, ale nie mogli się dostać przed
ranem na zamek, gdyż był on zamknięty; przyjął ich w gościnę ktoś we
wsi, u kogo zastali rzeczonego Eustachego, który kazał rozpalić ogień i
przygotować łóżka dla siebie i dla nich. Ponadto powiedział, że kiedy
rzeczony Franciszek i on, świadek, znajdowali się wewnątrz kręgu, spadł
ulewny deszcz, zerwała się wichura i zapadły takie ciemności, że ledwo zdołali
wrócić.
Item, rzeczony świadek powiedział i zeznał, że
w ubiegłym miesiącu lipcu rzeczony Gilles, oskarżony, udał się do Vannes na
spotkanie z księciem panem i zatrzymał się u niejakiego Lemoine'a, poza
murami miasta Vannes, naprzeciw i w pobliżu pałacu biskupiego, w rzeczonym
miejscu potocznie zwanym La Mote; któremu to Gilles'owi de Rais wspomniany wyżej
Andrzej Buchet wydał chłopca lat około dziesięciu, na którym rzeczony
Gilles popełnił i dopuścił się swych ohydnych grzechów rozwiązłości w
wyżej opisany sposób; chłopca tego zaprowadzono do niejakiego Boetdena, którego
dom stoi przy rynku w Vannes, dość blisko domu rzeczonego Lemoine'a, a właśnie
u rzeczonego Boetdena byli ulokowani giermkowie rzeczonego Gilles'a, oskarżonego.
Zaprowadzono tam chłopca z tej przyczyny, że u Lemoine'a nie było dość
ustronnego miejsca, by go zabić; który to chłopiec został zabity w komnacie w domu rzeczonego Boetdena, głowę odcięto i
oddzielono od ciała, a następnie spalono w rzeczonej komnacie; ciało zaś,
związane własnym paskiem chłopca, wrzucono do latryny w domu rzeczonego
Boetdena, gdzie on, świadek, spuścił się z wielkim trudem i mozołem, żeby
zatopić rzeczone ciało w rzeczonej latrynie; i świadek dodał, że wymieniony
Buchet o tym wszystkim wiedział.
Item, powiedział i zeznał, że rzeczony Gilles,
oskarżony, po nacięciu żyły szyjnej i gardła lub innych części ciała
rzeczonych dzieci, i kiedy płynęła krew, a także po odcięciu głowy,
wykonanym tak, jak powiedziano wyżej, siadał czasami z boku, by lepiej widzieć
ich koniec i ich śmierć.
Itemi, powiedział i zeznał, że niekiedy, i to
dość często, po odcięciu głowy i zgładzeniu rzeczonych dzieci, w taki lub
inny sposób, jak powiedziano wyżej, rzeczony Gilles napawał się tym
widokiem, patrząc na nie i każąc patrzeć jemu, świadkowi, i innym, którzy
znali jego tajemnice, i pokazywał im głowę tudzież członki rzeczonych
zabitych dzieci, i pytał, które z tych dzieci mają najpiękniejsze członki,
najpiękniejszą buzię, najpiękniejszą główkę; często znajdował
przyjemność w całowaniu tego czy innego z zabitych dzieci, którego członki
akurat oglądano, lub któregoś z tych, które już obejrzano i które w jego
pojęciu miało najpiękniejszą twarzyczkę.
I takie było zeznanie świadka. I nakazano mu
nic nikomu nie wyjawiać ze swego zeznania, itd.

 
17 października roku 1440 
Zeznanie Henrieta Griart

Henriet Griart, pochodzący z parafii
Saint-Jacques-de-la-Boucherie w Paryżu, jak zapewnił, lat około dwudziestu
sześciu, inny świadek stawiony w tej sprawie, zobowiązany pod przysięgą do
mówienia prawdy i uznany za wolnego od podejrzeń, rzeczonego dnia, w roku
rzeczonego pontyfikatu i soboru powszechnego, wybadany i poddany śledztwu,
przesłuchany co do wszystkich rzeczy zawartych w wymienionych artykułach i co
do każdej z nich, zeznał kolejno, co następuje.
A więc po pierwsze, że od pięciu czy sześciu
lat jest pokojowcem rzeczonego Gilles'a, oskarżonego, i że trzy
lata temu, po tym jak Rene de Rais, pan na La Suze, rodzony brat rzeczonego
Gilles'a do Rais, oskarżonego, zdobył zamek warowny Champtoce, tenże Rene,
pan na La Suze, podążył do Machecoul i zawładnął zamkiem w rzeczonej
miejscowości, i tam świadek słyszał, jak imć pan Karol du Leon, który był
z rzeczonym panem de La Suze, mówił, że w dolnej części wieży rzeczonej
warowni Machecoul znaleziono ciała i kości dwojga dzieci; i rzeczony imć pan
Karol zapytał świadka, czy coś o tym wie, na co on, świadek, odparł przecząco,
i zapewnił, że w tym czasie naprawdę nic o tym nie wiedział. Powiedział
jednak, że skoro rzeczony Gilles de Rais, oskarżony, odzyskał rzeczony zamek
Champtoce i przybył tam, by go odstąpić i przekazać księciu panu Bretanii,
rzeczony Gilles wymógł na nim, świadku, przysięgę, że nie zdradzi
tajemnic, które on chce mu odsłonić, i kazał jemu, świadkowi, i Stefanowi
Corrillaut, inaczej zwanemu Poitou, Gilles'owi de Sille, Hicquetowi de Bremont,
Rabinowi Romulart, sługom rzeczonego Gilles'a, pójść do wieży w rzeczonej
warowni Champtoce, gdzie leżały ciała i kości wielkiej liczby niewiniątek,
włożyć je do kufra i w jak największym sekrecie przewieźć do Machecoul. I
on, świadek, oraz inni poszli do rzeczonej wieży i znaleźli tam szczątki
trzydziestu sześciorga lub czterdziestu sześciorga dzieci, czego nie pamięta
zbyt dokładnie. Które to szczątki były wysuszone; ich liczbę zaś ustalili
rachując głowy i w inny sposób, tak że określili liczbę wrzuconych tam
dzieci; które to szczątki włożono do kufra, mocno powiązano sznurami i
przewieziono do Machecoul, gdzie spalono je w komnacie rzeczonego Gilles'a de
Rais, w jego obecności oraz w obecności Gilles'a de Sille, Stefana Corrillaut,
inaczej zwanego Poitou, Jana Rossignol, Andrzeja Buchet i jego, świadka; a
prochy i popioły rzeczonych dzieci wrzucono do fos lub do rowów oblężniczych
w warowni w rzeczonej miejscowości Machecoul. Powiedział, że nie spalono ich
w Champtoce z tej przyczyny, że wymieniony Gilles, po odebraniu zamku
rzeczonemu panu de La Suze, miał go w posiadaniu tylko dwa dni, po czym
przekazał rzeczoną miejscowość Champtoce lub polecił ją przekazać w
swoim imieniu i na swój rozkaz rzeczonemu księciu panu, któremu
już był odstąpił seniorat rzeczonej miejscowości.
Zapytany, dlaczego rzeczone szczątki były już
wysuszone, odparł: ponieważ rzeczone dzieci zostały zabite i wrzucone do
rzeczonej wieży przed zdobyciem rzeczonej warowni Champtoce przez rzeczonego
pana na La Suze, który ją dzierżył i utrzymywał przez mniej więcej trzy
lata.
Zapytany, kto je zabił, jak i dlaczego, odparł,
że nie wie, bo gdy je zabito, nie mieszkał z rzeczonym Gilles'em, oskarżonym,
ale - jak powiedział - mieszkali z nim imć panowie Roger de Briqueville,
rycerz, i Gilles de Sille i świadek sądził, że oni to dobrze wiedzieli.
Ponadto powiedział i zeznał, że on, świadek,
rzeczony Sille, Stefan Corrillaut, inaczej zwany Poitou, sprowadzili do komnaty
rzeczonego Gilles'a de Rais, dostarczyli i wydali mu wiele chłopców i
dziewczynek z Nantes, Machecoul, a zwłaszcza z Tiffauges, według niego w
liczbie do czterdziestu, na których to dzieciach rzeczony Gilles, oskarżony,
uprawiał lubieżne wszeteczeństwa wbrew naturze, biorąc najpierw swoje męskie
prącie w rękę, naprężając je, pocierając i potrząsając nim, po czym wkładał
je między uda rzeczonych dzieci i w ten sposób, pocierając rzeczone prącie o
brzuchy rzeczonych dzieci, napawał się tym i podniecał na tyle, że sperma
zbrodniczo i inaczej, niż być powinno, wytryskiwała na brzuchy rzeczonych
dzieci.
Item, powiedział i zeznał, iż rzeczony Gilles, oskarżony, uprawiał rozpustę
raz lub dwa razy z każdym z rzeczonych dzieci, a uczyniwszy to rzeczony Gilles
zabijał rzeczone dzieci własną ręką albo kazał je zabijać rzeczonym Sillemu,
Corrillaut, inaczej zwanemu Poitou, i jemu, świadkowi, niekiedy razem, niekiedy
zaś osobno.
Zapytany, w jaki sposób zabijał rzeczone
dzieci, odparł, że już to oddzielał głowę od ciała i odcinał członki,
już to podrzynał im gardło, tak by głowa nie odpadła od ciała, już to
przetrącał im kark kijem, kiedy indziej nacinał im żyłę szyjną lub inną
część gardła, a gdy płynęła krew rzeczonych dzieci, wówczas niekiedy
rzeczony Gilles de Rais siadał na brzuchach rzeczonych dzieci, które w ten sposób powoli konały, on zaś
przyglądał się ich agonii przechylając się na bok.
Item, powiedział i zeznał, że niekiedy
rzeczony Gilles, oskarżony, gdy chciał uprawiać swe zbrodnicze występki na
rzeczonych dzieciach, żeby zagłuszyć ich skargi lub krzyki, wieszał je lub
kazał wieszać jemu, świadkowi, a także Corrillaut i Sillemu, raz na żerdzi,
to znów na haku lub kołku w jego komnacie, kazał je wieszać na sznurach za
szyję, grożąc im i strasząc je, a potem gdy były poranione i przerażone
takim traktowaniem, pieścił je, mówiąc, by się niczego nie bały, zapewniając,
że chce tylko zabawić się z nimi, i w końcu uprawiał z nimi rozpustę, jak
powiedziano wyżej.
Ponadto powiedział i zeznał, że niekiedy
rzeczony Gilles, oskarżony, uprawiał rozpustę na rzeczonych dzieciach, zanim
je zabił lub zanim przystąpił do ich zabijania, kiedy indziej, gdy już do
tego przystąpiono i gdy konały one powoli, czasem zaś gdy już były zabite,
a jeszcze ciepłe.
Zapytany, co robiono z ich krwią, odparł, że
spływała na ziemię i ciekła na posadzkę, którą następnie zmywano.
Zapytany, co robiono z ciałami i ubraniami,
powiedział, że palono je w komnacie rzeczonego Gilles'a, oskarżonego.
Zapytany, w jaki sposób, powiedział, że palono
ubrania, jedno po drugim, na kominku w rzeczonej komnacie, aby nie czuć było
odoru; i że aby spalić rzeczone ciała, kładziono na wilkach kuchennych grube
polana, na których umieszczano ciała, a na wierzchu pęki chrustu i w ten sposób
je palono.
Zapytany, co robiono z prochami i popiołami z
rzeczonych spalonych ciał, odpowiedział, że wrzucano je do zakamarków w
komnatach, gdzie popełniano wymienione czyny, niekiedy do latryn, niekiedy zaś
do fos i do innych miejsc, które zdawały się do tego odpowiednie.
Zapytany, w jakich miejscowościach dokonano
rzeczy, przy których on, świadek, był obecny, odparł: w Nantes, w domu
rzeczonego Gilles'a, potocznie zwanym La Suze, i w warowniach Machecoul i
Tiffauges.
Zapytany o miejsce, powiedział, że w pewnej
komnacie w rzeczonym domu La Suze, położonej na krańcu tego
domu, od strony kościoła parafialnego Świętego Dionizego w tymże Nantes, w
której to komnacie rzeczony Gilles miał zwyczaj nocować, i często przy
portalu rzeczonego zamku warownego Machecoul.
Item, zapytany, skąd on, świadek, brał
rzeczone dzieci, które on i inni przezeń wymienieni wydawali rzeczonemu
Gilles'owi, odpowiedział, że dzieci przekazywane przez niego, świadka, zostały
w większości pojmane spośród tych, które żebrały o jałmużnę, zarówno
u rzeczonego Gilles'a, oskarżonego, jak i w innych miejscach.
Zapytany o liczbę rzeczonych dzieci, odparł jak
wyżej, a mianowicie, że było ich około czterdzieściorga wydanych przez
niego oraz innych wymienionych, z liczby których czternaścioro lub piętnaścioro
zabito w Nantes, wyrzeczonym domu La Suze, inne przeważnie w Machecoul, w
Tiffauges i w innych miejscowościach.
Item, zeznał, że Katarzyna, żona niejakiego
Thierry, malarza, mieszkająca podówczas w Nantes, dostarczyła i oddała jemu,
świadkowi, swego brata, by go zaprowadził do rzeczonego Gilles'a, oskarżonego,
w nadziei że zostanie przyjęty do kapeli rzeczonego Gilles'a; którego to chłopca
zabrał on do Machecoul i zaprowadził do komnaty rzeczonego Gilles'a, oskarżonego.
A gdy oddał tego chłopca, rzeczony Gilles, oskarżony, kazał przysiąc
świadkowi, że nie zdradzi żadnej z tajemnic, które mu powierzy.
Zapytany, gdzie złożył rzeczoną przysięgę,
odparł: w kościele Świętej Trójcy w Machecoul.
Zapytany, kiedy, odparł, że odbyło się to ze
trzy lata temu. Prócz tego powiedział, że oddawszy w ten sposób rzeczonego
chłopca, on, świadek, pojechał do Nantes, gdzie pozostał trzy dni, nie
wracając do Machecoul; a kiedy wróciwszy do Machecoul po tych trzech dniach,
szukał rzeczonego chłopca i nie znalazł go, powiedziano mu, że opuścił on
ten świat w ten sam sposób co inni, a rzeczony Corrillaut, inaczej zwany
Poitou, powiadomił go, iż rzeczony Gilles, oskarżony, zabił chłopca własną
ręką; i tak jak inni posłużył mu on do rozpustnych czynów.
Item, powiedział i zeznał, iż rzeczony
Corrillaut, inaczej zwany Poitou, przyprowadził do Machecoul urodziwego chłopca
z La Roche-Bernard i oddał rzeczonemu Gilles'owi, który wykorzystał go jak
innych wymienionych.
Item, zeznał, że widział w Machecoul młodego
i urodziwego chłopca, który był paziem mistrza Franciszka Prelati, a który
miał poderżnięte gardło, nie wie przez kogo, ponieważ był nieobecny; i
rzeczony Gilles wykorzystał go jak innych.
Item, powiedział i zeznał, że on, świadek, i
rzeczony Corrillaut, inaczej zwany Poitou, pojmali razem, na Zielone Świątki w
roku 1439, wielce urodziwego młodzianka lat około piętnastu, który mieszkał
u niejakiego Rodiga, w Bourgneuf, w parafii Saint-Cyr-en-Rais, w diecezji
nantejskiej, i zaprowadzili go do rzeczonego Gilles'a, oskarżonego, i wydali mu
go u kordelierów w rzeczonej miejscowości Bourgneuf, gdzie stanął gościną;
a gdy rzeczony Gilles, oskarżony, wykorzystał go rozpustnie w wymieniony sposób,
on, Henriet, świadek, który mówi, i Corrillaut zabili go na rozkaz rzeczonego
Gilles'a de Rais, po czym zawieźli ciało chłopca do Machecoul, gdzie spalili
je w komnacie rzeczonego Gilles'a.
Item, zeznał, że mniej więcej dwa i pół roku
temu pewien człowiek powszechnie zwany Prince, zamieszkały w Nantes, miał za
pazia bardzo urodziwego młodzianka, który mieszkał z nim, był znany jemu, świadkowi,
i którego rzeczony Prince oddał rzeczonemu Gilles'owi, który mu obiecał, że
uczyni go swoim pokojowcem zamiast rzeczonego Corrillaut, inaczej zwanego
Poitou, który mówił, że chce odeń odejść; a jak tylko rzeczony Gilles
dostał tego młodego chłopca, wykorzystał go cieleśnie i haniebnie, uprawiając
swe wszeteczeństwa wbrew naturze; następnie zabił go własnoręcznie, przy
czym rzeczony chłopiec miał około czternastu lat.
Item, powiedział i zeznał, że niejaki Andrzej
Buchet, który należał kiedyś do kapeli rzeczonego Gilles'a de Rais, a który
w czasie zeznania należy do kapeli księcia pana, wysłał z okolic Vannes do
Machecoul pewnego chłopca w stroju pazia, w wieku około dziewięciu lat, a
jeden z jego sług, imieniem Raoulet, przyprowadził go rzeczonemu Gilles'owi,
oskarżonemu. Który to chłopiec, gdy tylko rzeczony Gilles cieleśnie i
zbrodniczo go wykorzystał, został zabity i spalony jak inni, o których była
mowa wyżej. I świadek dodał, że wymieniony Buchet dostał
w nagrodę od rzeczonego Gilles'a, oskarżonego, konia wartego sześćdziesiąt
złotych reali, którego dostarczył mu Piotr Heaume.
Item, zeznał, że słyszał od rzeczonego
Gilles'a, oskarżonego, że znajduje on większą przyjemność mordując
rzeczone dzieci, patrząc, jak odcina się im głowy i członki, przyglądając
się ich konaniu, widząc ich krew niż obcując z nimi cieleśnie.
Item, powiedział, że rzeczony Gilles, oskarżony,
miał miecz, pospolicie zwany "braquemard", do odcinania głów
rzeczonym dzieciom i mordowania ich, i często napawał się widokiem odciętych
głów, które pokazywał jemu, świadkowi, i Stefanowi Corrillaut, inaczej
zwanemu Poitou, pytając ich, która z rzeczonych pokazywanych im główek jest
najpiękniejsza, głowa akurat odcięta czy ta z poprzedniego dnia, czy tamta
sprzed dwóch dni, i całował często główkę, która mu się najbardziej
podobała, i napawał się tym.
Item, zeznał, że gdy rzeczony Gilles, oskarżony,
spotkał dwóch chłopców lub dwie dziewczynki, braci lub siostry, lub inne
dzieci, które żyły razem, jeśli jedno było w jego guście, z drugim zaś
nie chciał obcować cieleśnie, kazał brać oboje i uprawiał rozpustę tylko
z jednym z nich; a żeby drugie nie poskarżyło się, że to pierwsze zginęło,
kazał mordować i uśmiercać jedno i drugie.
Item, zeznał, iż rzeczony Gilles, oskarżony,
uprawiał swoje wszeteczeństwa na dziewczynkach i wykorzystywał je w taki sam
sposób jak chłopców, gardząc ich przyrodzeniem i unikając go.
Item, powiedział i zeznał, że słyszał od
rzeczonego Gilles'a, oskarżonego, że urodził się on pod taką konstelacją,
że w jego mniemaniu nikt nie może znać i pojąć zwyrodnień ani zakazanych
czynów, których staje się winnym.
Item, zeznał, że rzeczony Gilles, oskarżony,
niekiedy mordował i kazał mordować wiele rzeczonych dzieci i odcinać im członki.
I powiedział, że słyszał od imć Eustachego Blanchet, księdza, który
przestawał z rzeczonym Gilles'em, oskarżonym, iż rzeczony Gilles nie może
doprowadzić do końca tego, co przedsięwziął, nie dając lub nie ofiarowując
diabłu stóp, rąk lub innych członków rzeczonych dzieci. I świadek dodał,
że sam zamordował i poćwiartował na liczne i rozmaite sposoby wiele
rzeczonych dzieci, których liczby nie pamięta lepiej niż tych, na temat których
już zeznawał wyżej.
Item, zeznał, że wymieniony Gilles, oskarżony,
wybierał często wedle swego upodobania chłopców i dziewczynki, którzy
przychodzili po jałmużnę, i kazał ich sobie sprowadzać dla zaspokojenia
swej nikczemnej chuci.
Item, zeznał, że słyszał, jak rzeczony Gilles
de Sille, zwracając się do niego, świadka, i do rzeczonego Corrillaut,
inaczej zwanego Poitou, mówił, że na szczęście dla rzeczonego Gilles'a de
Rais i dla niego on, Sille, wydobył i wyniósł z pewnej wieży w pobliżu
warowni Machecoul, jak powiadał, szczątki około czterdzieściorga dzieci, a
to co najmniej dwa lub trzy tygodnie, zanim rzeczeni panowie de La Suze i de Loheac
zdobyli rzeczoną warownię Machecoul, i świadek powiedział, że mijają właśnie
dwa lata, jak ją zdobyli; i rzeczony Sille powiedział jemu, świadkowi, te
lub podobne słowa po francusku: "Czy to nie imć Roger de Briqueville, podły
zdrajca, kazał nas śledzić przez szparę, Robina i mnie, jejmości de
Jarville i Thominowi d'Araguin, gdy zbieraliśmy rzeczone szczątki, i o
wszystkim dobrze wiedział?"
Item, powiedział, iż rzeczony Sille powiedział
jemu, świadkowi, i rzeczonemu Corrillaut, inaczej zwanemu Poitou, że on, Sille,
spalił rzeczone szczątki, które, jak zapewnił świadek, znajdowały się tam
w czasie, gdy rzeczeni Sille i Briqueville znali tajemnice rzeczonego Gilles'a
de Rais, oskarżonego, i zanim rzeczone tajemnice zostały odkryte przez nich dwóch,
to jest przez Henrieta, świadka, który mówi, i przez Corrillaut, inaczej
zwanego Poitou. 
Item, zeznał, że kiedy rzeczony Gilles de Rais nie znajdował
dzieci w swoim guście, uprawiał rozpustę w wyżej opisany sposób na
dzieciach ze swojej kapeli; ale ich nie zabijał ani nie kazał zabijać,
ponieważ trzymały te rzeczy w sekrecie.
Zapytany, z którymi dziećmi z rzeczonej kapeli
to czynił, odparł: z Perrinetem, synem mistrza Jana Briand, zamieszkałego w
Nantes, oraz z innymi, których imion sobie nie przypomina; który to Perrinet
był ulubieńcem rzeczonego oskarżonego i którego ów hołubił bardziej niż
innych. 
Item, powiedział i zeznał, że rzeczony imć Eustachy
Blanchet, o którym była mowa wyżej, udał się do Italii
po mistrza Franciszku Prelati i że sprowadził go do rzeczonego Gilles'a de
Rais, a to na rozkaz tego ostatniego, dla uprawiania sztuki alchemii i
wywoływania demonów. I słyszał, jak tamten mówił po francusku "że
sprowadzi on mistrza Aliborona". Oprócz tego powiedział, że słyszał od
tegoż imć Eustachego, że wymieniony mistrz Franciszek Prelati sprowadzi diabła
i przywoła go za dzbanek wina.
Item, zeznał, że w obecności rzeczonych
Gilles'a de Rais, imć Eustachego Blanchet, Stefana Corrillaut, inaczej zwanego
Poitou, i jego, świadka, rzeczony mistrz Franciszek Prelati, na posadzce w
wielkiej sali zamku Tiffauges, wyrył i zakreślił ostrzem noża wielki krąg,
po czterech stronach którego wyrysował krzyże, znaki i litery w formie herbów,
na rozkaz rzeczonego Gilles'a, oskarżonego, i że on, świadek, rzeczony imć
Eustachy Blanchet i Stefan Corrillaut, inaczej zwany Poitou, zanieśli tam duże
ilości węgla, kadzidła, kamienia magnetycznego, zwanego też magnesem, żagwie
lub pochodnie, świece, gliniany garnek i inne rzeczy, które rzeczony Gilles de
Rais i mistrz Franciszek Prelati ułożyli w jednym miejscu wewnątrz rzeczonego
kręgu; i rozpalili duży ogień w rzeczonym garnku. Następnie rzeczony
Franciszek rozpalił drugi ogień w rogu przy drzwiach, czyli przy wejściu do
rzeczonej sali, gdzie nakreślił podobne znaki w formie herbów, przy lub na ścianach
rzeczonej sali w pobliżu rzeczonego ostatniego ognia; i wkrótce potem rzeczony
mistrz Franciszek Prelati kazał otworzyć cztery okna rzeczonej sali na kształt
krzyża, to znaczy w taki sposób, że otwarcie rzeczonych okien lub czynność
ich otwierania przedstawiała poniekąd znak krzyża. Gdy to uczyniono, obecny
świadek, jak również Stefan Corrillaut, inaczej zwany Poitou, oraz imć
Eustachy Blanchet, już wymienieni, na rozkaz rzeczonego Gilles'a, oskarżonego,
usunęli się do komnaty piętro wyżej, odprawieni przez Gilles'a, oskarżonego,
i rzeczonego mistrza Franciszka, którzy zostali sami w rzeczonej sali. Który
to Gilles, oskarżony, przedtem i w chwili gdy świadek i rzeczeni imć Eustachy
i Corrillaut, inaczej zwany Poitou, wychodzili, zabronił im kategorycznie
wyjawiać komukolwiek coś z tego, co się do tej pory działo, i nie wolno było
żadnemu z nich zbliżać się, żeby nie widzieli ani nie słyszeli, co takiego on, Gilles, oskarżony, i
mistrz Franciszek mogą robić.
Item, powiedział i zeznał, że gdy opuścił
rzeczoną salę wraz z imć Eustachym i Corrillaut, inaczej zwanym. Poitou, i
gdy wchodzili do rzeczonej komnaty rzeczonego Gilles'a, oskarżonego, jako że
upłynęło już trochę czasu, świadek i rzeczony imć Eustachy usłyszeli
rzeczonego mistrza Franciszka mówiącego na głos w rzeczonej sali, lecz - jak zapewnił świadek
- on sam nie mógł nic zrozumieć z tego, co tamten mówił.
I wkrótce potem świadek i imć Eustachy usłyszeli taki hałas, jakby jakiś
czworonóg stąpał po dachu. Które to zwierzę, jak im się zdawało, podeszło
do lukarny od strony stawu rybnego w pobliże miejsca, gdzie znajdowali się wówczas
Gilles, oskarżony, i mistrz Franciszek.
Zapytany, czy rzeczony Corrillaut, inaczej zwany
Poitou, słyszał coś ze wspomnianych odgłosów, usłyszanych przez świadka i
imć Eustachego, jak doniesiono, odparł, że nie sądzi; co więcej mniemał,
że tenże Corrillaut spał od tamtej pory.
Zapytany o czas i datę, odparł, że minął
prawie rok, jak zaszły te wydarzenia.
Zapytany o godzinę, odparł, że wymienione
rzeczy zaczęły się w nocy, przed północą, i zakończyły się w godzinę później.
Zapytany o miesiąc i dzień, odparł, że dokładnie
nie wie, lecz jest pewien, że działo się to latem.
Item, tenże świadek, zeznający w sprawie, dodał,
że wymienieni Gilles de Rais, oskarżony, oraz mistrz Franciszek spotykali się
sam na sam w Machecoul przez pięć tygodni, w komnacie tej samej warowni,
komnacie, której klucz rzeczony Gilles, oskarżony, nosił stale przy sobie; i
świadek słyszał, nie wie już od kogo, że znaleziono w tej komnacie figurę
lub wizerunek ręki, jakby wykutej z żelaza.
Item, dodał i zeznał, że poza tym rzeczony
Gilles de Rais, oskarżony, zaniósł do komnaty w warowni Tiffauges, komnaty,
której tenże świadek i Corrillaut, inaczej zwany Poitou, byli wówczas strażnikami,
rękę i serce młodego chłopca zabitego w rzeczonej miejscowości Tiffauges na
rozkaz rzeczonego Gilles'a, oskarżonego, być może przez samego Gilles'a, a które
postawił w kielichu zakrytym kawałkiem płótna przy kominku w rzeczonej
komnacie, to jest na górnej części kominka, po francusku zwanej "cimaise"
*[franc. - gzyms]; i polecił świadkowi i rzeczonemu Corrillaut, inaczej zwanemu Poitou,
zaryglować drzwi rzeczonej komnaty.
Zapytany, co zrobiono z tą ręką i tym sercem,
odparł, że nie wie na pewno, ale myśli, że mistrz Franciszek musiał się
nimi posłużyć i że rzeczony Gilles, oskarżony, musiał mu je powierzyć, żeby
odprawiał wywoływania i żeby ofiarował to serce i tę rękę wywołanym
demonom.
I nakazano świadkowi zgodnie z przyjętą formą
nic nikomu nie wyjawiać ze swego zeznania, itd.

Przestępczość, okrucieństwo, zło








Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
procesy
Wyświetlacz MMI z 6 kanałowym procesorem dźwięku (9VD)
rup process engineerQCC276E
2010 artykul MAPOWANIE PROCESOW Nieznany
Formy i procesy peryglacjalne
EKO VI Promocja jako proces komunikacji
Kalendarium procesu?atyfikac
MEDIA w procesie socjalizacji
Mikrokomputer Pecel z procesorem AT90S8535 cz 3
Metody modelowania procesow 12 cz I (1)
Mechanizmy procesy i oddziaływania w fitoremediacji

więcej podobnych podstron