6
Emocje
|
nr 6
A
ktualne tematy
To masz
UNI SZEW SKI
„I
szczę ście peł ne bla sku wte dy masz!”
– śpie wał Ma rek Gre chu ta. Czy jed nak
w dzi siej szych cza sach ła two jest osią g-
nąć szczę ście? Ró żne są spo so by, ka żdy
in ny, ale czy wszyst kie sku tecz ne?
Wie lu z nas w tym mo men cie ma być
mo że go to wą od po wiedź: kup no tej su -
kien ki, któ rą wi dzia łam wczo raj na wy -
sta wie, awans w pra cy, pod wy żka czy
no wy sa mo chód. Co gor sza, czę sto do cho -
dzi my do wnio sku, że bez te go szczę ścia
nie osią gnie my, nie i już. A gdy do sta nie -
my nasz wy ma rzo ny „uszczę śli wiacz”, to
szyb ko znaj
dzie my so
bie in
ny, lep
szy
i znów bę dzie my za nim go nić. Dzi siaj,
w do bie wszech obec ne go kon sump cjo ni -
zmu, kul tu pie nią dza i ży cia na naj wy ż-
szych – nie raz za wy so kich – ob ro tach,
po ję cie szczę
ścia mo
że się roz
my wać.
Spo łe czeń stwo XXI wie ku nie oglą da się
za sie bie, pę dzi cią gle na przód w nie koń -
czą cym się wy ści gu szczu rów, gdzie po -
wrót do do
mu ozna
cza tyl
ko mo
ment
wy tchnie nia przed po wro tem do zma gań,
a prze cież nie rzad ko za bie ra my ze so bą
pra cę do do mu. Te krót kie chwi le spę dza -
ne nad ksią żką lub przed te le wi zo rem to
czas, gdy mo że my ode tchnąć.
Tryb ży cia
Ale jed
nak czy to po
zwa la nam
na szczę ście? Od po czy nek przed ekra nem
te le wi zo ra czy kom pu te ra za miast da wać
nam upra gnio ne szczę ście, jesz cze je od -
da la. Ob raz szczę śli we go czło wie ka kre -
owa ny przez mass me
dia jest ści
śle
zwią za ny z kon sump cyj nym try bem ży cia,
ja ki pro wa dzi więk szość z nas. Po przez re -
kla my co raz to no wych te le fo nów ko mór -
ko wych, ta
ble tów, lap
to pów czy
sa mo cho dów me dia po ka zu ją nam, jak
pu ste jest na sze ży cie bez ko lej ne go ga -
dże tu, któ re go brak mo że wpę dzić nas
w per ma nent ną de pre sję. Prze sa da? Moż-
li we, jed nak wy star czy po szu kać w sie ci
zdjęć z pre mier smart fo nów z ja błusz kiem
na obu do wie – ki lo me tro we ko lej ki – by
zo ba czyć, że eks tre mum, za któ re uzna my
oso by uza le żnio ne od no wych ga dże tów,
jest na praw dę du żą czę ścią spo łe czeń -
stwa. Ci z nas, któ rzy bez po śred nio łą czą
po czu cie szczę ścia z po sia da niem no wych
przed mio tów, to szczę ście mo gą osią gnąć
sto sun ko wo ła two – za pie nią dze.
Pie nią dze szczę ścia
nie da ją?
„Jak nie wia do mo, o co cho dzi, to cho -
dzi o pie nią dze” – to po wie dze nie na bie -
ra dzi siaj o wie le więk sze go zna cze nia,
po nie waż no wo cze sny świat, świat kon -
sump cjo ni zmu krę ci się wła śnie wo kół
pie nią dza. Za ra bia my co raz wię cej, mo -
że my więc wię cej wy da wać i, zgod nie
z tym, co czę sto pre zen tu ją „ga dże cia -
rze”, po win ni śmy być szczę śliw si. Czy
jed nak tak jest na praw dę?
Szczyp ta sta ty sty ki: przez pół de ka dy
pen sje w Pol sce sko czy ły w gó rę o po nad
ty siąc zło tych, ro śnie od se tek Po la ków za -
do wo lo nych z sy tu acji ma te rial nej. Jed nak
wy glą da na to, że pie nią dze nie ko niecz -
nie idą w pa
rze z uczu
ciem szczę
ścia
–
przez
pięć ostat
nich lat licz
ba
szczę śli wych Po la ków spa dła z 12% do za -
le d wie 7%. Ży je się nam co raz do stat niej,
ma my co raz lep sze wa run ki i mo że my ro -
bić co raz wię cej rze czy, na któ re wcze śniej
nie by ło nas stać. Skąd za tem spa dek licz -
by szczę śli wych Po la ków? Mo że fak tycz -
nie pie nią dze szczę ścia nie da ją?
Zrób my ma ły eks pe ry ment. Po my śl cie
o dzie się ciu rze czach, o któ rych ma rzy cie,
Droga na
szczyt
Co po wi nien dziś zro bić
no wo cze sny czło wiek, dziec ko cy wi li za cji
kon sump cyj nej, by być szczę śli wym?
– tylko którędy?
Fot. Fotolia
listopad/grudzień 2012
7
A
ktualne tematy
tak jak by ju tro miał być dzień speł nia nia
wa szych ma rzeń. Ty le rze czy do zro bie -
nia, a tyl ko je den dzień, wy bie raj cie mą -
drze, to tyl ko 24 go dzi ny. Już? Za tem już
spie szę z ku błem zim nej wo dy: ju tro nie
bę dzie cie mieć przy so bie port fe la. I jak?
Ile wspa nia łych po my słów, pla nów i rze -
czy, o któ rych ma rzy li ście, od pa dło z li -
sty? No wła śnie...
Ktoś po wie dział kie dyś, że pie nią dze
szczę ścia nie da ją, ale po zwa la ją być du -
żo przy jem niej nie szczę śli wym. Oba wiam
się, że kie ru nek, w ja kim zmie rza współ -
cze sne spo łe czeń stwo, nie uchron nie udo -
wad nia nam to stwier dze nie. Co za tem,
gdy pie nię dzy nie ma my, a szczę śli wi być
chce my? Od po wie dzi na to py ta nie jest
mnó stwo.
Pa sje
Za daj my so bie py ta nie, kie dy je ste śmy
na praw dę szczę śli wi. Naj prost szą od po -
wie dzią bę dzie: gdy ro bi my coś, co ko -
cha my. A je śli jesz cze ma my do te go
wszyst kie go oso bę, któ rą ko cha my i któ -
ra po
dzie la na
sze pa
sje, to mo
że my
uznać się za lu dzi w czep ku uro dzo nych.
Znam wie le osób, któ re na py ta nie, co
chcia ły by te raz ro bić, ma ją go to wą od po -
wiedź: wspi nać się, cho dzić po gó rach,
grać w pa int ball czy nur ko wać. Lu dzie,
gdy ma ją szan sę upra wiać tę dys cy pli nę
spor tu, któ rą uwiel bia ją, bądź ro bić co -
kol wiek in ne go: pi sać, ry so wać czy grać
na in stru men cie, są naj
szczę śliw szy mi
ludź mi na zie mi, za my ka ją się nie ja ko
w swo im ma
łym, cu
dow nym świe
cie,
gdzie nic się nie li czy po za tym, co ko cha -
ją. O nich na praw dę mo żna po wie dzieć,
że są szczę śli wi. Jed nak i tu taj ma my kil -
ka kłód pod no gi. Tak, znów bę dzie o pie -
nią dzach, nie ste ty.
Praw dzi wy mi szczę
ścia rza mi są ci,
któ rzy uro dzi li się, pa ła jąc go rą cą mi ło -
ścią do fut bo lu, bie ga nia czy li te ra tu ry.
Go rzej ma ją jed nak ci, któ rych pa sją jest
coś, co po że ra „nie co” więk sze ilo ści pie -
nię dzy – przy kła do wo nur ko wa nie, raj dy
sa mo cho do we czy pa
int ball. To mo
że
brzmieć nie wia ry god nie. Ile osób w koń -
cu w Pol sce in te re su je się ta ki mi rze cza -
mi jak raj dy? Cóż, oso bi ście znam pięć
ak tyw nie uczest ni czą cych w ta kich even -
tach. Oli wy do ognia do le wa ją ca ły mi li -
tra mi wszel
kie po
pu lar ne cza
so pi sma
li fe sty lo we, któ re prze ści ga ją się w pu bli -
ka cji ar ty ku łów na te mat roz ma itych fa -
scy nu ją cych spor
tów eks
tre mal nych,
na któ re mu si my wy dać za le d wie tacz kę
pie nię dzy. Pie niądz po tra fi sta nąć na dro -
dze do szczę ścia na wet wte dy, gdy ży je -
my na przy zwo itym po zio mie.
Ra zem le piej
Ale dość o pie
nią dzach. Mi
mo że
współ cze sny świat po
szedł na
przód
na ty le, że pie nią dze są wplą ta ne w ka ż-
dy aspekt na
sze go ży
cia, to prze
cież
w dal szym cią gu na sze szczę ście wa run -
ku ją pro ste, nie skom pli ko wa ne uczu cia
i idee. Mi łość, przy jaźń, re laks – te sło wa
wbrew po zo rom nie wy pa dły ze słow ni ka
no wo cze sne go czło
wie ka. Swój wol
ny
czas chęt nie spę dza my w gro nie zna jo -
mych i przy ja ciół, za mie nia jąc smęt ne
sie dze nie w do mu na wy pad do pu bu czy
ka wiar ni. Mło dzież co ty dzień, koń cząc
za ję cia na uczel ni, ude rza tłum nie do klu -
bów i na im pre zy, kon cer ty i do kin, za -
peł nia ją się par kie ty dys ko tek.
Gru po we spę
dza nie wol
ne go cza
su
kró lu je wśród lu
dzi, któ
rzy nie
rzad ko
prze czą po glą do wi, ja ko by go rącz kę co -
dzien ne go ży cia, wy ścig szczu rów i nie -
ustan ne pę
dze nie do przo
du na
le ży
kon tro wać le że niem do gó ry brzu chem,
cie sząc się z chwi li za słu żo ne go wy po -
czyn ku. O nie, dzi siaj Po la cy, szcze gól nie
mło dzi, od re ago wu ją stres stu diów i pra -
cy w ak tyw ny spo sób, pra wie ni gdy sa mi
– za wsze z od da ną gru pą zna jo mych. Ma
to jed nak i swo ją ciem ną, nie na stra ja ją -
cą po zy tyw nie stro nę.
Go rącz ka co dzien ne go ży cia od re ago -
wa na w ta ki spo sób ma dzia ła nie jed no -
ra zo we, za raz po tem nad cho dzi ko lej ny
ty dzień czy mie siąc pe łen stre su i pro ble -
mów, z któ ry mi trze ba so bie ra dzić. Wie -
lu mło dych lu dzi pro wa dzą cych ta ki tryb
ży cia jest z nie go bar dzo za do wo lo nych,
jed nak nie rzad ko jest to kwe stia zwy kłe -
go okła my wa nia sie bie. Oczy wi ście wie -
le jest osób, któ re ta kim „ga lo pem le cą”
przez ży cie i są szczę śli we, jed nak bar dzo
czę sto to efekt skła
do wy, wy
pad ko wa
wie lu czyn ni ków, któ re rów no wa żąc się
na wza jem, da ją nam czło wie ka szczę śli -
we go. Nie szu ka jąc da le ko, mój bli ski
zna jo my, któ
re go mo
żna by
ło zna
leźć
na pra wie ka żdej im pre zie, zmie niał ko -
bie ty jak rę
ka wicz ki – ka
żdy chy
ba
na pew nym eta pie miał lub ma ta kie go
zna jo me go. Był jed ną z nie wie lu na praw -
dę szczę śli wych osób, ja kie zna łem. Ale
on miał ta kże swo ją pa sję – za ra biał, ro -
biąc to, co ko cha, i nie miał so bie nic
do za rzu ce nia. Chlub
ny wy
ją tek, oba
-
wiam się.
Bar dzo czę sto czło wiek, któ ry w ten
spo sób „ra dzi so bie” z wol nym cza sem,
w koń cu za czy na zwal niać i oglą dać się
za sie bie, za sta na wiać się, czy na pew no
zmie rza w do brym kie run ku, w kie run ku
szczę śli we go ży cia. Chwa ła mu, je śli się
opa mię ta i za cznie my śleć, na czym mu
tak na
praw dę za
le ży. Bo je
śli nie, to
w koń cu mo że skoń czyć na zu peł nie in -
nym koń cu ście żki, niż pla no wał – al ko -
ho lizm, nar
ko ma nia i in
ne na
ło gi to
rów nież bar dzo ła twy „stress re lie ver”,
tyl ko spo ro kosz tu je, a nie spła ci my te go
pie niędz mi.
Ro dzi na
Co więc jesz cze spra wia, że współ czes-
ny czło wiek czu je się szczę śli wy? Sko ro
mo gą to spra wić wię zi z przy ja ciół mi, to
idąc tym tro pem, po win ni śmy czuć się
jesz cze le piej w gro nie ro dzin nym. Tu jed -
nak znów wcho dzi nam zu peł nie nie pro -
szo ny (a mo
że jed
nak?) współ
cze sny
świat. Bo kto ma czas na ro dzi nę, wszak
ka rie ra sa ma się nie zro bi. Dziś ma ło kto
mo że po chwa lić się bar dzo bo ga tym ży -
ciem ro dzin nym – pra cę czę sto przy no si -
my do do mu, a na wet gdy nie ro bi my
te go, to ka żdy chciał by od po cząć, praw -
da? Więc sa dza my dzie ci przed te le wi zo -
rem bądź kom
pu te rem i vo
ilà! Ży
cie
ro dzin ne jak się pa trzy.
Czę sto współ cze sny Po lak mu si wy bie -
rać, czy być z ro dzi ną, czy ją ży wić. Wy -
star czy przyj rzeć się te mu, co się dzie je,
by za cząć ro zu mieć tych, któ rzy de cy du -
ją się na co
raz po
pu lar niej szy mo
del
2 + 1, któ ry nie wy ma ga w koń cu aż tak
wiel kich na kła dów fi nan so wych co więk -
sza ro dzi na, a co za tym idzie – po zwa la
po świę cać dziec ku i ro dzi nie ja ko ca ło ści
o wie le wię cej uwa gi. Wie le osób wręcz
w ogó le nie de cy du je się na dziec ko, sku -
pia jąc się na ka rie rze, za ca łą ro dzi nę wy -
star cza im part ner. Po tom stwo zo sta je
odło żo ne na „kie dyś”.
Ale prze cież ro dzi na to nie tyl ko dzie -
ci, nie tyl ko part ne rzy. Po wy lo cie z cie -
płe go gniazd
ka swo
ich ro
dzi ców
nie rzad ko ma my po tem z ni mi kon takt
spo ra dycz ny, z
rzad
ka wpad
nie my
na obiad. War to za dać so bie py ta nie, czy
nie skre śla my so bie w ten spo sób jed nej
z dróg do szczę ścia. W koń cu spę dzi li śmy
z ty mi ludź mi ka wał ży cia, w koń cu nie
by ło wte dy tak źle. Mo że war to za glą dać
czę ściej niż raz w ro ku na Bo że Na ro dze -
nie?
Tra dy cja
No wła śnie, Bo że Na ro dze nie. Świę ta
za pa sem, nad cho dzi czas szczę ścia, spo -
tkań z ro dzi ną, ży czeń przy opłat ku i sie -
lan ko wa at mos fe ra z cho in ką w tle. Ale
na ile coś jesz cze za tym stoi? Kie dyś
świę ta – nie tyl
ko bo
żo na ro dze nio we
– by ły oka
zją do prze
my śleń, szan
są
na roz wa że nie, czy to, co ro bi my dla sie -
bie i dla świa ta, jest do bre, czy speł nia -
my się w na szym ży ciu, czy je ste śmy
szczę śli wi. Te raz, wraz z po stę pu ją cą ate -
iza cją spo łe czeń stwa, Bo że Na ro dze nie
jest świę to wa ne głów nie z przy zwy cza je -
nia – oczy wi ście jest cho in ka, są pre zen -
ty, ko lę dy, lecz co raz rza dziej to wa rzy szą
te mu głę
bo kie prze
ży cia we
wnętrz ne.
Pol skę, je den z naj bar dziej re li gij nych
kra jów w Eu ro pie, ta kże do ty ka kry zys
wia ry, a co za tym idzie – świę ta do tych -
czas re li gij ne ja ko ta kie tra cą na zna cze -
niu. Bo
że Na
ro dze nie prze
szło dro
gę
od świę ta re li gij ne go do tra dy cyj ne go,
ma ją ce go z re li gią co raz mniej wspól ne -
go. Do ty ka je ta kże ta sa ma pla ga co
Świę to Zmar łych, co raz czę ściej spro wa -
dza ją ce się do od
bęb nie nia wi
zy ty
na gro bach bli skich i hucz nej za ba wy
z oka zji Hal lo we en. Dzi siej szy świat jest
kon sump cyj ny, więc i je go wa żne świę ta
ta kie się sta ją, to nie unik nio ne. Czy to do -
brze, czy źle, zo sta wiam do prze my śle nia.
Pi sząc o kry zy sie wia ry we współ cze s-
nym świe
cie i Pol
sce, mam na my
śli
głów nie lu dzi mło dych. W tak ka to lic kim
kra ju jak nasz lu dzie wie rzą cy wciąż sta -
no wią pra
wie po
ło wę spo
łe czeń stwa.
Ozna cza to, że cał kiem spo ra grup ka lu -
dzi, szu ka jąc szczę ścia, kie ru je oczy i my -
śli w gó
rę, do Bo
ga. Po
ma ga im to
prze trwać chwi
le kry
zy su, złych my
śli
i utwier dza, że idą dro gą, któ ra do pro wa -
dzi ich do szczę ścia – w tym ży ciu bądź
w ko lej nym.
Wir tu al ny świat
Lu dzie mło dzi prócz kry zy su wia ry bo -
ry ka ją się z jesz cze jed nym pro ble mem.
Zna my go pew nie wszy scy. Dzie ci, młod -
sze ro dzeń stwo, wnu ki – ob raz mło de go
czło wie ka sie
dzą ce go ca
ły mi dnia
mi
przed kom pu te rem bu dzi w do ro słych
uza sad nio ny, ich zda niem, nie po kój. Jed -
nak za daj my so bie py ta nie, czy na pew -
no uza
sad nio ny? Mło
dzież dziś jest
– je ste śmy! – pierw
szym po
ko le niem
„uro dzo nym” w in ter ne cie, od sa me go
po cząt ku wpro
wa dza nym w wir
tu al ny
świat wraz z je go ko rzy ścia mi i nie bez -
pie czeń stwa mi. Czym wła ści wie ró żni się
na sto lat ka sie dzą ca go dzi na mi na cza cie
z przy ja ciół mi od jej wła snej ma my wi -
szą cej wie le lat wcze śniej na te le fo nie?
No wła śnie. To, co mo że lu dziom wcze ś-
niej sze go po ko le nia wy da wać się nie na -
tu ral ne, dla mło
dych jest spo
so bem
na szczę ście. Jed nak i tu taj na le ży wy -
strze gać się prze sa dy – pa mię taj my, że
w sie ci spę dza my du żo cza su, ko rzy sta -
jąc z jej do bro dziejstw, lecz jest ona ta kże
wiel kim zja
da czem cza
su. Kie
dy więc
czu je my, że po win ni śmy zro bić coś in ne -
go, bo mar nu je my czas, po słu chaj my gło -
su roz sąd ku i zrób my coś, co spra wi nam
praw dzi wą, nie uda wa ną ra dość.
Po rad ni ki
A co ma zro bić ktoś, ko mu skoń czy ły
się już po my sły, nie wie, ja ką dro gą ma
po dą żać, że by to wy ma rzo ne szczę ście
osią gnąć? Nasz no wo cze sny świat ma od -
po wiedź i na to. Na ryn ku roi się od po -
rad ni ków, jak żyć szczę śli wie, pi sa nych
przez ca ły prze krój au to rów: od ce le bry -
tów przez sza no wa nych psy cho lo gów, aż
po oso bi sto ści ta kie jak Da laj la ma. Znaj -
dzie my w nich czę sto po dob ne, uni wer -
sal ne ra dy, jak żyć w zgo dzie ze so bą, by
osią gnąć praw dzi we szczę ście. Nie mnie
oce niać, czy ra dy owe są ła twe w re ali za -
cji, czy na
praw dę mo
gą po
móc nam
zmie nić swo je ży cie na lep sze. Wiem jed -
nak, ja ko ra so wy kon su ment, że sko ro
utrzy mu ją się one na księ gar skich pół -
kach, to ktoś je ku pu je. A na wet cał kiem
du ży tłu mek kto siów, są dząc po po pu lar -
no ści. Kto wie, mo że za miast czy tać ten
ar ty kuł, war to chwy cić za jed ną z ta kich
ksią żek i za cząć zmie niać swój styl ży cia?
Uni wer sal ne ra dy mo żna prze cież lek ko
zmo dy fi ko wać, na
giąć, do
sto so wu jąc
do sie bie i z po wo dze niem wcie lać w ży -
cie. Czy tyl ko na pew no o to wła śnie cho -
dzi?
Spo so by, któ rych uży wa my dzi siaj, by
być szczę śli wy mi ludź mi, mo żna jesz cze
dłu go wy li czać z pro ste go po wo du – ka ż-
dy ma swo je wła sne, nie po wta rzal ne za -
sa dy czy po
my sły, jak to szczę
ście
osią gnąć. Rzad ko jed nak jest to je den je -
dy ny spo sób, sku tecz ny, ma gicz ny prze -
pis na szczę ście w ży ciu. Jed ni sta ra ją się
cie szyć ma ły rze cza mi, nie de ner wo wać
prze szko da mi, któ
re to
wa rzy szą nam
na co dzień. In ni od re ago wu ją stre su ją cy
ty dzień na im
pre zach bądź w do
mu,
przy do brej ksią żce, jesz cze in ni od da ją
się swo jej pa sji. Spo so bów jest mnó stwo
i ka żdy z nas mu si wy brać te, któ re po -
zwo lą nam na osią gnię cie szczę ścia. Wię -
cej cza
su jed
nak po
win ni śmy spę
dzić
nad tym, czym wła ści wie szczę ście dla
nas jest. Współ cze sny świat da je nam ty -
sią ce mo żli wo ści, z któ rych wie le mo że
być je
dy nie sub
sty tu ta mi szczę
ścia.
Po pew nym cza sie prze sta ną one cie szyć,
za pra gnie my cze goś in ne go. Za nim więc
zde cy du je my, któ
rą dro
gą pój
dzie my
w po szu ki wa niu szczę ścia, war to wcze ś-
niej po my śleć, gdzie chce my tą dro gą do -
trzeć.
To masz Uni szew ski
dzien ni karz, ukończył studia w Szko le Wy ższej Psy cho lo gii
Spo łecz nej w War sza wie. Po zy tyw nie na sta wio ny do świa ta
mi ło śnik cze ko la dy i do brej li te ra tu ry. Nie cier pi ko tów
Fot. Fotolia
8
Emocje
|
nr 6
A
ktualne tematy