Thomas Mann (właśc. Paul Thomas Mann, po polsku Tomasz Mann, ur. 6 czerwca 1875 w Lubece, Niemcy, zm. 12
sierpnia 1955 w Zurychu, Szwajcaria) – prozaik i eseista niemiecki. Uznany za najwybitniejszego pisarza niemieckiego w
pierwszej połowie XX wieku i jednego z najwybitniejszych, m.in. obok Goethego, w dziejach literatury niemieckiej w ogóle.
Pochodzenie i dom rodzinny
Mann urodził się w Lubece, mieście hanzeatyckim, wchodzącym w skład Cesarstwa Niemieckiego na prawach
samodzielnego landu.
Jego ojciec, Thomas Heinrich Johann Mann, pochodził ze starej hanzeatyckiej rodziny, zaś matka, Júlia da Silva
Bruhns, z mieszanej niemiecko-brazylijsko-kreolskiej rodziny. Biografowie przyszłego noblisty lubili podkreślać
sąsiadowanie w nim cech typowych dla powściągliwych ludzi z północy i żywiołowych z południa. Jego starszym bratem
był urodzony w roku 1871 Heinrich Mann, który podobnie jak on miał zostać w przyszłości sławnym pisarzem.
Ojciec Manna był bogatym hurtownikiem zbożowym i senatorem miasta Lubeki. Zmarł w roku 1891, kiedy Thomas miał
zaledwie kilkanaście lat. Ojciec, kiedy zmuszony był poddać się poważnej operacji, której zresztą nie przeżył, napisał w
pośpiesznie sporządzonym testamencie, że jego dochodowa firma ma zostać, w wypadku śmierci, zlikwidowana i że
upłynnione fundusze przeznaczone zostaną na wykształcenie i życie rodziny. Senator Mann nakładał też na kuratorów
obowiązek przeciwdziałania wczesnym próbom literackim chłopców. Jednakże obawy senatora w większym stopniu
odnosiły się do skłonności Heinricha, nie zaś Thomasa.
Po śmierci senatora rodzina przeprowadziła się do Monachium w Bawarii, gdzie Thomas pracował pewien czas w firmie
rachunkowej i uczęszczał na tamtejszy uniwersytet jako wolny słuchacz. W Monachium mieszkał na stałe w latach 1891-
1933.
Początki kariery literackiej
Pisarstwo coraz bardziej go pociągało. Podczas pobytu z Heinrichem we Włoszech miał już na koncie pierwsze napisane
nowele. Część z nich opublikował i wydał z zbiorze (Mały pan Friedman) jeszcze przed końcem XIX wieku.
W roku 1900, w wieku lat 25, napisał swoją pierwszą powieść pt. Buddenbrookowie. Była to powieść-saga rodzinna o
świetności i upadku możnego mieszczańskiego hanzeatyckiego rodu. Niewątpliwie dzieje jego własnej rodziny
dostarczyły młodemu Mannowi cennego tworzywa do tego dzieła. Książka wyszła drukiem, w dwóch tomach, rok później,
przynosząc autorowi wielki rozgłos. Rok później (1902) wydał Królewską wysokość.
Rodzina
W roku 1905 poślubił Katję Pringsheim, córkę profesora matematyki na uniwersytecie monachijskim. Małżeństwo to
trwało aż do śmierci Thomasa i wydało sześcioro dzieci (Erikę, Klausa, Golo, Monikę, Elisabeth i Michaela). Klaus i Erika
poszli w ślady ojca i zostali ludźmi pióra. Klaus popełnił samobójstwo w roku 1949. Golo był znanym historykiem, zaś
Michael muzykiem. Warto w tym miejscu dodać, że i Thomas Mann był człowiekiem bardzo muzykalnym, a jedna z jego
późniejszych głośniejszych powieści, Doktor Faustus traktuje właśnie, wedle jego słów, o muzyce i polityce. Katja Mann,
która przez cały czas wspierała męża w jego twórczości, poświęciła swemu małżeństwu książkę Moje nienapisane
wspomnienia.
Dalsza kariera
I wojna światowa
W czasie I wojny światowej Thomas Mann poparł, w przeciwieństwie do swego brata Heinricha, politykę wojenną
Wilhelma II. Dał temu wyraz w swym monumentalnym eseju pt. Wyznania człowieka apolitycznego. Jednakże opinię
zrewidował po pewnym czasie, czemu dał wyraz już w przedmowie do tego dzieła.
Republika Weimarska
Po wojnie Mann zdecydowanie popierał ustanowienie Republiki Weimarskiej oraz angażował się na rzecz kulturalnego
pojednania pokonanych Niemiec z zagranicą.
W tych latach powstała m.in. wielka biblijna tetralogia o Józefie oraz jego bodajże najsłynniejsza powieść Czarodziejska
Góra, będąca symbolicznym obrazem kryzysu duchowego Europy przed wybuchem wojny. Jej akcja rozgrywa się w
odizolowanym od świata sanatorium w szwajcarskim Davos.
Nagroda Nobla
W roku 1929 Mann otrzymał literacką nagrodę Nobla. Po raz pierwszy jako kandydat do niej był wymieniany już po
ukazaniu się (1913) Śmierci w Wenecji, a od kilku lat przed jej przyznaniem niezmiennie znajdował się w gronie
faworytów.
Oficjalne uzasadnienie głosiło, iż otrzymał ją za Buddenbrooków, jednakże tak naprawdę większość członków komitetu
pragnęła przyznać mu ją za Czarodziejską górę, lecz ten z nich, który miał w przedmiocie decydujący głos, powiedział, że
zagłosuje za kandydaturą Manna, pod warunkiem, że w protokole zapisze się, iż nagrodę otrzymuje za Buddenbrooków.
Tak też i się stało.
Emigracja
Mann, który należał do aktywnych przeciwników ruchu nazistowskiego, w chwili przejęcia przez Hitlera władzy w
Niemczech znajdował się za granicą i tam też postanowił pozostać. Decyzja ta umocniła się w nim po pożarze
Reichstagu w lutym 1933 roku niedługo po nominowaniu Hitlera na kanclerza Rzeszy. Stosunki z Mannami zerwał m.in.
również noblista i dawny przyjaciel Gerhart Hauptmann, który pozostał w kraju.
Początkowo rodzina Mannów mieszkała w Szwajcarii. W roku 1937 przyjęli obywatelstwo Czechosłowacji. Jednakże
niedługo potem przenieśli się do znacznie bezpieczniejszego USA, gdzie zamieszkał także Heinrich oraz inni znani
niemieccy pisarze walczący z hitleryzmem, jak chociażby Bertold Brecht.
Początkowo mieszkali w Princeton w stanie New Jersey, gdzie Mann wykładał gościnnie na tamtejszym renomowanym
uniwersytecie. Niedługo jednak przenieśli się do Kalifornii, gdzie wybudowali nowy dom. Pod koniec trwania II wojny
światowej Mann uzyskał obywatelstwo amerykańskie.
Po pokonaniu Hitlera Mann dalej pozostawał na emigracji (potem znów w Szwajcarii), tylko dwa razy odwiedzając swoją
ojczyznę (ostatni raz w roku swej śmierci).
Homoseksualizm noblisty
Homoseksualizm Tomasza Manna był dla wykształconych czytelników łatwy do wyśledzenia.
Opowiadanie z 1912 „Śmierć w Wenecji“ weszło na stałe do kanonu gejowskiej prozy XX wieku. Psychoseksualna
orientacja pisarza znalazła swój wyraz nie w romansach, lecz była sublimowana przez sztukę. Jego liczne dokonania
literackie są, dzięki zawartym w nich aluzjom i niedopowiedzeniom, przesycone homoerotyką. W czasach filisterskiego,
drobnomieszczańskiego zakłamania twórczość Manna była przykładem zakamuflowanego modelowania homoseksualnej
identyfikacji.
Pierwszą miłością Tomasza Manna był jego szkolny kolega Armin Martens. W 1889, 14-letni wówczas gimnazjalista,
Mann wyznaje Martensowi swe uczucie, zostaje jednak wyśmiany. Dla wrażliwego chłopca było to bolesne upokorzenie,
oraz prawdziwy szok, którego skutkiem było wycofanie się tego syna kupca z bogatej mieszczańskiej lubeckiej rodziny w
świat marzeń i niespełnionych fantasmagorii. Armina Martensa uwiecznił jednak Mann literacko stawiając mu pomnik i
czyniąc go bohaterem noweli „Tonio Kröger”. Swe późniejsze homoerotyczne fascynacje kamufluje pisarz w dalszych
opowiadaniach i powieściach. Uwielbianego potajemnie ucznia liceum Willrama Timpe odnajdują czytelnicy jako
Pribislava Hippe w „Czarodziejskiej Górze”, a Paula Rhrenberga — „Centralne doświadczenia serca moich 25 lat” — jako
skrzypka Rudiego Schwerdtfegera w „Doktorze Faustusie”.
Trójka dzieci pisarza Erika, Klaus oraz Golo, którzy, jako homo- lub biseksualni, mogli sobie pozwolić na życie bardziej
otwarte, nie pozwala nobliście na spokojne życie.
Dzieła Manna
Zgodnie ocenia się, że Mann stworzył nowy typ powieści epickiej o charakterze intelektualnym i nierzadko ironicznym (jak
jego powieść łotrzykowska i zarazem ostatnie dzieło Wyznania hochsztaplera Feliksa Krulla). W okresie Weimaru i po
jego upadku Mann był orędownikiem demokracji i parlamentaryzmu oraz ogólnie pojętego humanizmu (choć, trzeba
przyznać, wcześniej też). Świadectwem jego zaangażowania politycznego jest też cykl mów radiowych do narodu
niemieckiego w czasie wojny.
Inspiracje twórcze
Mann znajdował się pod wyraźnym wpływem Goethego, któremu zresztą poświęcił powieść Lotta w Weimarze (1939).
Wśród innych jego inspiratorów znajdują się:
Biblia
Marcin Luter
Gotthold Ephraim Lessing
Friedrich von Schlegel
E.T.A. Hoffmann
Arthur Schopenhauer
Edgar Allan Poe
Richard Wagner
Theodor Fontane
Fiodor Dostojewski
Friedrich Nietzsche
Sigmund Freud
Joseph Conrad
Carl Gustav Jung
Wpływ na literaturę polską
Zaproszony przez polski PEN Club Mann odwiedził Warszawę w 1927 roku. Pisarz wydawany już wcześniej w Polsce
miał w trakcie kilkudniowej wizyty szczególnie głośną recepcję. Wizyta była na bieżąco opisywana przez Wiadomości
Literackie, które zamieściły wywiad z nim, a także uzupełniony przekład przedmowy do "Tajnego agenta" Josepha
Conrada. Po dwóch latach kupił posiadłość w Nidzie na Litwie, gdzie spędzał wakacje. Jednym z pierwszych pisarzy
polskich, którzy zafascynowali się twórczością Manna był Bruno Schulz. Prawdopodobnie zainspirowany wizytą napisał
opowiadanie znane dziś wyłącznie w jezyku niemieckim- "Die Heimkehr" ("Ojczyzna"- nie jest pewne, czy opowiadanie
niemieckie jest oryginałem, czy tłumaczeniem), które wysłał do Manna, jednakże nigdy nie otrzymał odpowiedzi.
Fascynację Mannem Schulz utrzymał do końca życia, co wyraża się w jego listach do Stanisława Ignacego Witkiewicza
(1935) i do Anny Płockier (1941). W tym czasie powstało także kilka wierszy o Mannie - między innymi "O rzeczach
Tomasza Manna" Jana Lechonia, "Exegi monumentum" Antoniego Słonimskiego i "Na powrót Tomasza Manna do
Europy" Witolda Wirpszy. Do najwcześniejszych i najbardziej znaczących pism krytycznych o Mannie należą teksty
Stanisława Brzozowskiego, Zygmunt Łempicki, Zofii Nałkowskiej, Jana Lechonia, Egona Naganowskiego, Marii
Dąbrowskiej i Witolda Gombrowicza. Wielki wpływ Manna znajduje się między innymi w dziełach Czesława Miłosza, który
przyznawał, że "Czarodziejska góra" przetransformowała zupełnie jego myślenie, że nie mógłby bez niej napisać "Doliny
Issy" (voir: wywiad dla Radio France 2003). Współcześnie żyjący polscy pisarze zainspirowani i zajęci od lat badaniem
twórczości Manna to między innymi Adam Zagajewski i Paweł Huelle.
Twórczość
Upadła (1894)
Mały pan Friedemann (1899)
Buddenbrookowie (1901)
Królewska Wysokość (1902)
Tonio Kröger (1903)
Tristan (1903)
U proroka (1904)
Śmierć w Wenecji (1912)
Rozważania człowieka apolitycznego (1918)
Czarodziejska góra (1924)
Mario i czarodziej (1930)
Józef i jego bracia (1933-1943)
Historie Jakubowe (1933)
Młody Józef (1934)
Józef w Egipcie (1936)
Józef Żywiciel (1943)
Lotta w Weimarze (1939)
Doktor Faustus (1947)
Jak powstał Doktor Faustus. Powieść o powieści (1949)
Wybraniec (1951)
Wyznania hochsztaplera Feliksa Krulla (1954)
Niemcy, słuchajcie! (cykl mów radiowych, 1942)
O esejach politycznych Tomasza Manna
Jego czasy
JULIUSZ KURKIEWICZ
„Moje czasy” to w pierwszym rzędzie jeszcze jeden element autobiografii Tomasza Manna, którą pisał przez całe
życie, ale której w znaczeniu dosłownym nigdy nie napisał.
„Najwyższym szczęściem dzieci ziemi
jest jedynie osobowość.”
J. W. Goethe
Od chwili, gdy Tomasz Mann umarł w zuryskim szpitalu, minęło prawie 50 lat, za trzy lata Lubeka będzie świętowała 130.
rocznicę jego urodzin. Ta perspektywa, skłaniająca do spojrzenia na Europę i świat odmienione przez ten czas po
wielokroć, „w burzach błyskawic przełomów epok”, jest tak zawrotna, że przywołanie tutaj jednej z najpiękniejszych
Mannowskich metafor – metafory studni czasu otwierającej tetralogię Józefową – wydaje się uprawnione. Natomiast sam
pisarz jest dziś nie tylko klasykiem, ale też autorem żywym, nierzadko z miłością czytanym, o czym świadczy liczba
wznowień, również w Polsce.
Niesłabnące zainteresowanie budzi również jego biografia. Półki księgarń w krajach niemieckojęzycznych uginają się od
pozycji poświęconych rodzinie Mannów i samemu autorowi „Śmierci w Wenecji”, od naukowych elaboratów po książki
bliskie poziomem prasie brukowej. Wyraźna jest tendencja do odbrązowiania mitu Manna – pisarza wyizolowanego,
intelektualisty oceniającego świat z perspektywy pisarskiego biurka, egocentryka, dla którego książki były ważniejsze od
ludzi; mitu, do którego stworzenia sam Mann walnie się przyłożył. Ale ten mit został mocno nadwątlony już w latach 60.,
gdy wydano trzy obszerne tomy listów pisarza pod redakcją Eriki Mann. Korespondencja ukazała Manna uwikłanego
mocno w epokę i otwartego na świat (choć bez wątpienia świadomego rangi swej twórczości), zdolnego do autoironii (pod
koniec życia wyznawał, że jego książki są mądrzejsze od niego), pełnego sprzeczności i, nierzadko, złudzeń, zwłaszcza
w sferze politycznej.
Polski czytelnik ma kolejną (po wyborze z „Dzienników” w przekładzie Ireny i Egona Naganowskich) okazję, by zmierzyć
się z wizerunkiem Manna. „Moje czasy” to sporządzony przez Huberta Orłowskiego wybór esejów Manna z lat 1914-50.
Sytuują się one na styku sztuki, polityki i biografii, i w większości nie były dotąd przełożone na polski. Na przekład czekają
jeszcze wprawdzie (od ponad osiemdziesięciu lat) kontrowersyjne „Rozważania człowieka apolitycznego”, ale już „Moje
czasy” dają pełny obraz przemian światopoglądu Manna.
CESARSTWO, REPUBLIKA, FASZYZM
Powiązany duchem z „Rozważaniami” wojowniczy esej „Fryderyk i Wielka Koalicja” z 1914 roku był drugim, obok nie
zamieszczonych w tomie „Myśli w czas wojny”, tekstem o charakterze propagandowym, w którym Mann (tutaj używając
historycznego kostiumu) opowiedział się za wojną i za wilhelmińską Rzeszą. Teksty te stanowiły, wraz z esejem Henryka
Manna o Zoli, w którym mówił o Tomaszu jako o „tym, który uschnie wcześnie”, tło wieloletniego konfliktu między braćmi.
Henryk, przeciwny wojnie, skłonny był winić za jej wybuch tę samą społeczno-kulturową formację mieszczańską, która dla
autora „Buddenbrooków” była przedmiotem apologii i źródłem pisarskiej eksploracji. Jednak już wygłoszony w 1922 roku
w Berlinie odczyt Tomasza „O niemieckiej republice” przyniósł przełom (zapowiedziany samokrytycznym artykułem „Pokój
światowy” z 1917): autor opowiedział się za Republiką Weimarską, nazywając wojnę „kiepskim romantyzmem”,
„kłamstwem, blagą, krwawą orgią egoizmu”. Stwierdził, że dla Niemiec nie ma innej drogi niż demokratyczna i niezbyt
zręcznie podkreślał ciągłość swych poglądów twierdząc, że źródeł Republiki Weimarskiej trzeba szukać w patriotycznym
zrywie 1914 roku. W tym samym roku Henryk Mann ciężko zachorował i rozpoczął się trwający wiele lat proces leczenia
braterskich relacji.
Eseje z dziesięciolecia poprzedzającego II wojnę stanowiły wyraz postawy Manna wobec zbliżającej się i narastającej fali
faszyzmu. Już esej o Freudzie z 1929 roku, pozornie nie związany z bieżącymi wydarzeniami politycznymi, był próbą
obrony autora „Wstępu do psychoanalizy”, irracjonalisty, przed intelektualnym zawłaszczeniem przez „siły wrogie życiu”.
Podobną wymowę miał odczyt o Ryszardzie Wagnerze z 1933 roku, który wywołał nagonkę prasową na autora. Po jego
wygłoszeniu Mann udał się na europejskie tournée, z którego już do Niemiec nie wrócił. W wygłoszonej w 1930 roku
„Mowie na rzecz Niemiec” (zaopatrzonej w znamienny podtytuł „Apel do rozumu”) oddał hołd Gustawowi Stresemannowi,
opowiedział się za niemiecką socjaldemokracją, potępił uprawianą przez niektórych intelektualistów apologię „uczonego
barbarzyństwa”, styl polityki narodowych socjalistów określił jako „groteskowy”, jednocześnie powątpiewając, czy „to”
może się udać w „w tak starym i wymagającym narodzie”.
Mann początkowo nie uważał się za emigranta, a nawet odcinał się od niemieckiej emigracji, którą uważał za słabą i
„pozbawioną jakichkolwiek wpływów”. W tym samym roku, w którym opuścił Niemcy, zdystansował się, pod naciskiem
wydawcy Samuela Fischera, wobec redagowanego przez syna Klausa pisma emigracyjnego „Die Sammlung”. Jeszcze
pochodzący z 1935 roku tekst „Uwaga Europo” jest, wbrew alarmującemu tytułowi, „kulturalną” analizą europejskiej
sytuacji, odwołującą się do teorii „buntu mas” Ortegi y Gasseta i, mówiąc wprost, nie nazywającą nabrzmiewającego zła
po imieniu.
Dopiero po trzech latach wahań Mann postanowił odciąć się w sposób bardziej zdecydowany od hitlerowskiego reżimu.
Wyrazem tego stał się opublikowany w 1936 roku list otwarty do krytyka szwajcarskiego Eduarda Korrodiego, który w
jednym z artykułów utożsamił niemiecką literaturę emigracyjną z twórczością autorów żydowskiego pochodzenia. W
odpowiedzi Mann sam uznał siebie za autora emigracyjnego, a wkrótce, w liście do rektora Uniwersytetu w Bonn,
stanowiącym reakcję na odebranie przyznanego w 1919 roku doktoratu honorowego napisał, że „celem
narodowosocjalistycznego systemu państwowego jest uczynić z Niemców ślepe narzędzie wojny”.
Należy wyraźnie podkreślić: Mann nigdy nie poparł w żaden sposób narodowego socjalizmu, nie próbował też, o co
oskarżano go po wojnie, podpisać „paktu z diabłem”: powrót do Niemiec i dostatnie życie w zamian za milczenie w
sprawach politycznych. Motywacje jego mało wyrazistej (choć dla notabli III Rzeszy wystarczająco oburzającej) postawy
przed 1936 rokiem były z pewnością złożone: chęć podtrzymania kontaktu z niemieckim czytelnikiem, obawa przed
niepewną przyszłością, oczekiwanie na zmianę sytuacji w Niemczech.
MIĘDZY AMERYKĄ A NIEMCAMI
W 1936 roku Mann został pozbawiony obywatelstwa niemieckiego, a w 1938 roku odpowiedział na propozycję objęcia
profesury w Princeton, opuścił Szwajcarię i udał się do Stanów Zjednoczonych, gdzie miał mieszkać przez 15 lat,
najpierw w Princeton, potem w Pacific Palisades w Kalifornii. Ameryka Roosevelta podobała się Mannowi i była mu
niezwykle życzliwa, co mógł stwierdzić podczas wcześniejszych wizyt.
W 1939 roku powstał w Ameryce krótki tekst „Brat Hitler”, którego swobodny, błyskotliwy ton budził w roku wybuchu wojny
konsternację, a dziś wydaje się dziełem prawdziwie wolnego ducha. Mann spojrzał na Hitlera nie jako na groźnego
dyktatora, ale jak na nieudanego artystę, „brata nieprzyjemnego i zawstydzającego”, ucieleśniającego, w karykaturalnej i
zdegradowanej postaci, najistotniejsze cechy właściwe sztuce w jej wydaniu romantycznym. Ironia, dystans, pogoda były
cechami, które najbardziej kontrastowały z tonem propagandy hitlerowskich Niemiec, dlatego Mann nie miał oporów
przed rozpoznaniem samego siebie, artysty, w osobie kanclerza: „lepsze, uczciwsze, bardziej pogodne i twórcze niż
nienawiść jest rozpoznanie samego siebie, gotowość zjednania się z tym, co nienawiści godne”.
Najdobitniejszym przykładem rozległej politycznej działalności Manna w czasie wojny były jego radiowe pogadanki,
kierowane do słuchaczy niemieckich za pośrednictwem amerykańskiej sekcji BBC. Również w czasie wojny rozpoczął
Mann pracę nad „Doktorem Faustusem”. Jako uzupełnienie i klucz do powieści mogą być traktowane dwa eseje
powojenne: „Niemcy i naród niemiecki” z 1945 oraz „Filozofia Nietzschego w świetle naszych doświadczeń” z 1947 roku.
Podstawowa myśl pierwszego z nich, który był próbą psychologicznej genealogii faszyzmu, brzmiała: „nie istnieją dwa
narody niemieckie, dobry i zły, ale tylko jeden, którego najlepsze cechy za sprawą diabelskiego podstępu obróciły się w
zło. Złe Niemcy to dobre Niemcy, które obrały błędną drogę, dobre w nieszczęściu, winie i upadku”. Traktowano ją potem
jako dyskursywne wyłożenie przesłania „Faustusa” (z tradycyjną wykładnią dzieła przeprowadzającą znak równości
między Niemcami i kuszonym przez diabła Faustem interesująco polemizuje we wstępie Hubert Orłowski).
W 1945 roku „emigrant wewnętrzny” Walter von Molo zasugerował, w utrzymanym w niezwykle przyjaznym tonie liście,
że Mann powinien wrócić do Niemiec. Jednocześnie niektórzy pisarze niemieccy, którzy nie opuścili III Rzeszy, bez
oporów przywdziewali szaty męczeństwa, przedstawiając siebie jako tych, którzy „dochowali wiary ojczyźnie, nie odstąpili
Niemiec w nieszczęściu, nie przypatrywali się jej losom z wygodnej, zagranicznej loży”. W tym klimacie, sprzyjającym
niesprawiedliwej ocenie Manna jako „dezertera niemieckości”, nie dziwi jego ostra odpowiedź na zaproszenie do powrotu:
„Dlaczego nie wracam do Niemiec?”.
Pisarz surowo ocenił artystów, którzy przystawali na rolę „ornamentu” hitlerowskiego systemu i podkreślił swą
wdzięczność dla Ameryki, która zdążyła się stać jego prawdziwym domem. List otwarty Manna był rozpięty między
dwiema skrajnościami: stwierdzeniem, że w Niemczech czułby się obco, bo „porozumienie między kimś, kto ten sabat
czarownic przeżywał na zewnątrz, a wami, którzy usługiwaliście panu Urianowi, byłoby trudne”, oraz oczywistym faktem,
że „nigdy nie przestał czuć się niemieckim pisarzem”, czego dowód stanowiła nie tylko jego emigracyjna działalność
polityczna, ale i powstała na emigracji „Lotta w Weimarze”. List kończył się pojednawczym akcentem: zapowiedzią
odwiedzin Niemiec „gdy nadejdzie godzina”.
Jednak Mannowi nie dane było dożyć swych dni w Stanach Zjednoczonych. W Ameryce McCarthy’ego pisarz, nie
rozumiejący na dobrą sprawę zimnowojennego świata, stawał się postacią niewygodną. Do tego jego wypowiedzi, nie
zawsze przemyślane, nieraz mylnie interpretowano. Gdy na przykład mówił, że „socjalizm to jedyna droga dla
demokracji”, z pewnością nie miał na myśli konkretnego systemu opartego o społeczną własność środków produkcji, ale
raczej mglisty ideał, pokrewny czy zgoła tożsamy z demokracją i humanizmem. W 1950 roku Biblioteka Kongresu, w
której działał od lat, wymówiła mu współpracę i nie wygłosił już tam zamykającego tom odczytu „Moje czasy”,
nostalgicznej podróży przez własne życie, zakończonej utopijnym wezwaniem Ameryki do zwołania „powszechnej
konferencji pokojowej”, która położyłaby kres zimnej wojnie.
W 1951 roku publikacja na łamach czasopisma „The Freeman”, stanowiąca kombinację kłamstw i wyrwanych z kontekstu
wypowiedzi pisarza, rozpoczęła nagonkę prasową na Manna. Pisarz, który od momentu zakończenia wojny regularnie
odwiedzał Europę, w 1949 roku, jeszcze przed powstaniem dwu państw niemieckich, wziął udział w obchodach
dwusetnej rocznicy urodzin Goethego, odwiedzając Frankfurt nad Menem i położony w radzieckiej strefie okupacyjnej
Weimar. Podkreślał wtedy, że jego wizyta dotyczy „Niemiec jako całości”, uchylając się przed poparciem zarówno władz
Trizonii, jak i strefy radzieckiej. W 1952 roku Mann wrócił na stałe do Europy i osiadł w Erlenbach nad Jeziorem Zuryskim.
„NIE ODRZUCAM NIC Z MOJEGO ŻYCIA”
Tomasz Mann zapuszcza się w rozległe i fascynujące obszary polityki, sztuki, filozofii i wielokrotnie błądzi. Lista błędów
jest długa. Należy do nich mająca swe źródło w perspektywizmie Nietzschego relatywizacja prawa, które nie istnieje po
platońsku, ale które trzeba stwarzać czynem, relatywizacja prowadząca do apologii prawa „potężniejszego mocarstwa” w
czasie I wojny. Nie dość czujna postawa wobec zbliżającej się katastrofy w epoce międzywojennej (w 1926 roku Mann
pisał „Niemcy nie mogą być ekstremistami, to fakt psychologiczny”). Połowiczne zrozumienie źródeł faszyzmu (Mann
pomijał, a nawet negował czynniki ekonomiczne, zajmując się jedynie psychologiczno-duchowymi, raczej zacierał niż
uwypuklał związki między XIX- i XX-wiecznym nacjonalizmem). Naiwny idealizm w ocenie powojennego świata, który
kazał mu dopatrywać się dobrej woli po obu stronach zimnowojennej barykady.
Źródło pomyłek Manna leży w jego postawie artystycznej, zdecydowanie bliższej estetyzmowi niż jakiejś formie
społecznego zaangażowania, postawie postulującej nie tylko daleko idącą autonomię sztuki wobec życia, ale również jej
przewagę. Dlatego, gdy Mann pisze w 1914 roku propagandowy niemal esej o Fryderyku II, tworzy przede wszystkim
dzieło sztuki – artystyczny efekt jest ważniejszy od intelektualnej głębi (warto dodać, że król pruski miał się stać tematem
kolejnej powieści Manna).
W 1926 roku Mann pisał: „duch jest czymś bardzo czystym, a kto chroni formę życia w sferze duchowej, ten zachowuje jej
czystość, ten ochrania ją przed wielkim zwyrodnieniem i petryfikacją, jakim mogłaby ulec w sferze tego, co rzeczywiste”.
W roku zakończenia wojny: „z trudem można by znaleźć polityka lub męża stanu, który, osiągnąwszy wielkie cele, nie
zadałby sobie pytania, czy może jeszcze zaliczyć siebie do grona przyzwoitych ludzi”. Dwa lata później w eseju o
Nietzschem: „w gruncie rzeczy daleki był od polityki i niewinny w swym uduchowieniu”.
Estetyzm Manna nie jest tak radykalny jak estetyzm Nietzschego, Mann nie uważa, że życie jest jedynie estetycznym
fenomenem, rodzajem gry. Niewątpliwie jednak należy do tych, którzy bronią wolności sztuki przed uzurpacjami życia, z
drugiej strony zastrzegając, że to, co najbardziej ludzkie, znajduje się „pomiędzy” jedną a drugą dziedziną, pomiędzy
„estetycznym zindywidualizowaniem a pozbawioną godności zagładą indywiduum w tym, co ogólne”.
Mann przebył ogromną drogę od nacjonalistycznego „Fryderyka i Wielkiej Koalicji”, do „Moich czasów”, w których,
parafrazując Goethego, pisał, że „każdy człowiek jest umiarkowanym socjalistą”. Całkowicie zmienił swe poglądy
polityczne i świadectwem tej zmiany była jego polityczna aktywność po roku 1918, a zwłaszcza w latach II wojny. Trudno
o dwie bardziej odmienne oceny niż apologia Fryderyka II – uosobienia niemieckiego ducha w eseju z 1914 roku i opinia
o królu w jednym z powojennych listów: „w swoim całkowitym poddaniu się wpływom kultury francuskiej wydaje mi się on
mało niemiecki”.
Jednocześnie rację miał raczej Mann niż jego adwersarze, gdy zarzucali mu nie dość ostre odcięcie się od „Rozważań
człowieka apolitycznego”. Pisarz odpowiadał: „»przełom«, który jakoby dokonał się w moim życiu, jest bzdurnym
wymysłem, życie to stanowi raczej rozwijającą się jedność. Zapewne, pisząc ostatnie słowa »Rozważań« nie
znajdowałem się już tam, gdzie byłem, gdy pisałem pierwsze słowa. Poszedłem dalej, jak na żywy umysł przystało; tylko
że leży to już w mojej naturze, że nie odrzucam nic z mojego życia, lecz to, co było wcześniej, wnoszę w przeżycia
późniejsze, tak że w każdej chwili może się ono uaktywnić twórczo”. Tym, co pozostało z ducha „Rozważań”, było
romantycznej proweniencji przekonanie o autonomii sztuki wobec życia, w tym – wobec polityki.
Traktowanie sztuki jako w pełni autonomicznej dziedziny ludzkiej działalności odsyła nas do pytania o prawdę. Czy
prawda sztuki jest inna niż prawda życia, czy ich rozdzielenie nie prowadzi do relatywizmu, czy sztuka powinna być
odpowiedzialna przed życiem? Mann dostrzega wagę tych pytań, a rozstrzygając je obwarowuje nietzscheańską
maksymę „tylko to, co sprzyja życiu, jest prawdziwe” poważnym zastrzeżeniem: „tylko prawda sprzyja życiu”. Prawda,
zgodnie z duchem heglowskiego idealizmu, jest i obiektywna, i zmienna. Rezultatem jest uniwersalny ideał, dotyczący i
życia, i sztuki: sceptycyzm połączony z namiętnym poszukiwaniem prawdy, uczciwość i odwaga intelektualna.
W zakończeniu eseju „Moje czasy” Mann wygłasza pochwałę czasu: „Czas jest drogocennym darem, danym nam,
abyśmy za jego sprawą stali się mądrzejsi, lepsi, dojrzalsi, doskonalsi. Jest pokojem samym”. „Moje czasy” to w
pierwszym rzędzie jeszcze jeden element autobiografii Manna, którą pisał przez całe życie, ale której w znaczeniu
dosłownym nigdy nie napisał. Dlatego tytuł zbioru należy czytać ostrożnie: uwypukla on związek biografii i historii w
sensie głębokim i niemal intymnym, tak że przepaść między autorskim „ja” i opisywanym na przestrzeni kilku
dziesięcioleci światem ulega znaczącej redukcji, aż do zupełnego zniknięcia. Powinniśmy pamiętać, że w tym przypadku
„ja” należy do wybitnego pisarza, który pisał o swych książkach jako o „stworzonych z własnego życia” i dla którego życie
było „grą, artyzmem, humorem”.
Tomasz Mann, „Moje czasy”. Wybór i wstęp Hubert Orłowski, tłum. Wojciech Kunicki, Poznań 2002, Wydawnictwo
Poznańskie, seria Poznańska Biblioteka Niemiecka.
Czarodziejska Góra (1924), powieść Thomasa Manna, ukazująca duchowe dojrzewanie bohatera na tle prądów
umysłowych zmierzchającej kultury mieszczańskiej. Hans Castorp, niczym nie wyróżniający się młodzieniec, inżynier po
studiach, odwiedza przyjaciela w szwajcarskim uzdrowisku Davos. Okazuje się, że i Hans ma zaczątki gruźlicy.
Młodzieniec poddaje się kuracji, pozostając w sanatorium "Berghof" przez siedem lat. Dojrzewa duchowo, nabiera
doświadczenia, styka się z rozmaitymi postawami wobec świata. Przede wszystkim zaś poddaje się trybowi życia,
podporządkowanego chorobie i śmierci, kultywowanym tutaj z pewnym niezdrowym odcieniem. Zafascynowany śmiercią,
jej uwodzicielską tajemnicą utrzymywał związki ze śmiercią, w których można było znajdować upodobanie. Castorp
powoli nawyka do trybu życia "na górze", przyjmując jako stan normalny swego rodzaju zatrzymanie czasu. Pacjenci i on
sam mogą czas kontemplować, który wydaje się nawet do pewnego stopnia zawieszony. Hans o czasie rozmyśla,
doznaje jego niemal fizykalnego dotyku. Wiedzie jak inni pensjonariusze "Berghofu" życie na poły próżniacze, na poły
pracowite: oddając się leczeniu, wyklucza się ze świata "na dole". Stąd rozmaite pasje zastępcze: kolekcjonerstwo,
wybujały seks, namiętne spory, fotografia amatorska i inne manie. Hans dojrzewa duchowo przysłuchując się
niekończącym się debatom dwóch mentorów, wiodących ze sobą spór o duszę młodzieńca, humanisty, pisarza i
skrajnego racjonalisty Settembriniego i nihilisty, wychowanka jezuitów, rzecznika dyktatury, Naphty. Pierwszy
reprezentuje idee wywiedzione z oświecenia, drugi romantyzmu, pierwszy może uchodzić za reprezentanta kultury
Zachodu, drugi Wschodu. W ich dialogach zderzają się odwieczne argumenty idealistów i materialistów. Spór oponentów
kończy się tragicznie, podczas pojedynku sprowokowanego przez Naphtę: Settembrini celowo strzela w niebo w
odpowiedzi Naphta popełnia samobójstwo. Ten tragiczny finał ideowego sporu przyspiesza decyzję Hansa o opuszczeniu
dobrowolnego miejsca odosobnienia. Na wieść o wybuchu wojny staje na wezwanie jako ochotnik, obrońca ojczyzny.W
Czarodziejskiej górze trudno mówić o tradycyjnej akcji. Powieść wypełniają długie dyskusje, obserwacje, opisy
doznawania czasu. Bohater chłonie życie w zwolnionym tempie, może smakować jego treść, ma czas na kontemplacje
"Berghof" to nie tylko sanatorium, zamknięty świat grupki chorych, to zarazem chora Europa, obserwowana jak pod
szkłem powiększającym. Pisarz przedstawił jedną z najważniejszych diagnoz kondycji moralnej i intelektualnej Europy w
XX w.
Czarodziejska góra (niem. Der Zauberberg) (1924), powieść autorstwa Tomasza Manna. Uważana za najlepsze dzieło
tegoż autora i jedno z najbardziej wpływowych dzieł literatury niemieckiej w XX wieku.
Książka opisuje losy młodego Niemca Hansa Castorpa, który przybywa w odwiedziny do swojego kuzyna Joachima
Ziemsena przebywającego w sanatorium w Davos. Planowany 3 tygodniowy pobyt przedłuża się do 7 lat na skutek
stwierdzonej przez lekarza choroby płuc.
Hans dojrzewa w towarzystwie złożonym z nietypowych, przeciwstawnych osobowości, np. racjonalisty-humanisty-
masona Settembriniego - włoskiego literata; klerykała, jezuity "w stanie spoczynku" Naphty. Settembrini reprezentuje
filozofię i sposób myślenia Zachodu, Naphta - wschodnie zainteresowanie złem, gnostycyzmem, mistyką i cielesnością.
Wiodą oni walkę o duszę młodego Castorpa.
"Czarodziejska góra" to uniwersalne studium codzienności, ludzkiej psychiki, paraboliczna, przejmująca opowieść o życiu,
historia zamknięta w świecie, gdzie czas płynie inaczej i inaczej wygląda życie. Można w niej odnaleźć wiele analogii do
współczesnych jej arcydzieł literatury: W poszukiwaniu straconego czasu Marcela Prousta i powieści Franza Kafki. Mann
zawarł w powieści także elementy autobiograficzne: dzieciństwo i młodość Hansa Castorpa są podobne do losów Manna
- firma pozycja społeczna i wczesna śmierć ojca, północne Niemcy (Hamburg) jako ojczyzna bohatera (Mann pochodził z
Lubeki).
Tom I
Rozdział pierwszy dotyczy przyjazdu inżyniera do Davos i zapoznania się z obyczajami w nim panującymi. Kolejna część
dotyczy jego dzieciństwa, statusu społecznego, charakterystyki mieszczaństwa na przełomie XIX i XX wieku. Opisane są
wydarzenia mające duży wpływ na psychikę bohatera - śmierć rodziców, czasy szkolne, silna potrzeba akceptacji i
miłości towarzysząca Castorpowi. W kolejnych dwóch rozdziałach akcja silnie się rozwija. Wprowadzeni wcześniej
bohaterowie dochodzą do głosu. Castorp zakochuje się w pięknej Rosjance - pani Chauchat, dostaje się pod opiekę
Settembriniego, dogłębnie poznaje rzeczywistość sanatorium, udziela mu się leniwy upływ czasu, oswaja się ze śmiercią i
chorobami. W utworze uwypuklona zostaje satyra na mieszczaństwo niemieckie. W ostatnim rozdziale tomu ma miejsce
badanie rentgenowskie. Bohater silnie przeżywa obcowanie z własną fizycznością. Coraz większym zainteresowaniem
darzy panią Chauchat, która konsekwentnie go unika (oficjalnie nie zostali sobie nawet przedstawieni). W czasie balu
przebierańców Hans Castorp odważa się rozpocząć rozmowę z Rosjanką, wyznaje jej swoją miłość. Okazuje się, że
następnego dnia ta wyjeżdża do ojczyzny.
Tom II
W życiu Hansa Castorpa pojawia się Naphta. Prowadzone są filozoficzne dysputy o religii, moralności, życiu i
wartościach. Kuzyn Castorpa postanawia wyjechać na "nizinę" i powrócić do służby wojskowej. Do Davos przyjeżdża
krewny Castorpa by nakłonić go do powrotu - nadaremnie. Bohater zżywa się z naturą, doświadcza min. zamieci śnieżnej
na stoku. Jego kuzyn - Joachim powraca do sanatorium z matką i po kilku miesiącach umiera. Kolejny rozdział
rozpoczyna się powrotem pani Chauchat wraz z pewnym Holendrem, sześćdziesięcioletnim panem Peeperkornem.
Castorp nawiązuje z nim znajomość, która z czasem przerodzi się w przyjaźń. Mimo początkowej trudnej sytuacji łączącej
go z Rosjanką, także między nimi nawiązuje się nić przyjaźni. Peeperkorn popełnia samobójstwo. Kławdia opuszcza
Davos. Sanatorium ogarnia otępienie. Między Settembrinim, a Naphtą dochodzi do ostrej sprzeczki i ten ostatni domaga
się pojedynku. W obliczu postawy Włocha jezuita popełnia samobójstwo. Wybucha pierwsza wojna światowa i Hans
Castorp zostaje zmobilizowany. Powieść zamyka scena z frontu.