ARCHIWUM
Nowego Przeglądu Wszechpolskiego
Jerzy Chodorowski
Polityka i Strategia
POWABY I PUŁAPKI KOMPROMISÓW
WEWNĄTRZUNIJNYCH
NPW 7-8, 2005
W październiku i listopadzie ubiegłego roku w Unii Europejskiej zaszły dwa fakty
walnie wzmacniające hipotezę wyjaśniającą aktualnie istniejący w niej układ sił
kompromisem zawartym w początkach XX w. i trwającym do dziś między blokiem
chadeckim z jednej strony a socjalistami i pewnymi odłamami liberałów z drugiej.
Znamienne, że skutkami pierwszego z tych faktów dotknięty został głównie jeden
element wspomnianego kompromisu: element pasywny – tylko klienci i akceptanci
kompromisu (chadeccy „kompromisobiorcy”). Fakt ten rzucił jasne światło na
charakter zgrupowanych w nim ludzi, rekrutujących się w olbrzymiej większości z
Europejczyków deklarujących świadomość narodową. Drugie natomiast wydarzenie
dotyczyło głównie drugiego elementu kompromisu: grupy ludzi liczebnie znacznie
mniejszej, ale aktywnej, inicjującej porozumienie i zachowującej dla siebie
kierowniczą rolę w jego funkcjonowaniu – ludzi o świadomości europejskiej. W
świetle tego wydarzenia raz jeszcze wyszły na jaw ich cele polityczne i potwierdziły
się domniemania na temat istoty zawartego kompromisu. Równie znamienne jest to,
że każdy z tych faktów wyniósł do roli głównej osobistość typową, odpowiednio dla
pierwszej i dla drugiej części składowej kompromisu. Wydarzenie pierwsze
skoncentrowało się wokół osoby, która zarówno w mniemaniu własnym, jak i w
opinii mediów była „przyjacielem Papieża”, drugie natomiast wokół postaci, która z
racji swego uwielbienia dla filozofii spinozjańskiej może być nazwana „przyjacielem
Spinozy”.
PRZYJACIEL PAPIEŻA
Page 1 of 13
Powaby i pułapki kompromisów wewnątrzunijnych
2010-05-05
http://www.npw.pl/ARCHIWUM_NPW/2005_07_08/PiS-C...
Rocco Buttiglione, politolog i filozof katolicki, doctor honoris causa KUL, sekretarz
partii chadeckiej, autor książek o Papieżu i jego przyjaciel, kandydat na unijnego
komisarza do spraw wewnętrznych, sprawiedliwości i swobód obywatelskich, 5 X
2004 r oświadczył w czasie przesłuchania przed Parlamentem Europejskim (PE):
Mogę uważać homoseksualizm za grzech, ale nie będzie to wpływać na politykę,
dopóki nie powiem, że homoseksualizm to przestępstwo. Wyjaśnił, że nie widzi
sprzeczności między swymi osobistymi poglądami moralnymi a pracą na stanowisku
komisarza, wymagającą przestrzegania zakazu dyskryminacji ze względu na rasę,
płeć i orientację seksualną. Mimo tej usłużnej wiwisekcji, w której prof. Buttiglione
dokonał rozdwojenia swej jaźni, PE odrzucił jego kandydaturę na stanowisko
komisarza unijnego. Zawrzało. Jeden z polskich posłów do PE, który stanął w
obronie R. Buttiglionego, został zelżony przez parlamentarzystę niemieckiego
epitetem „polski chuligan”. Prawie cała prasa katolicka uznała R. Buttiglionego za
ofiarę cynizmu moralnego UE i za bohatera cierpiącego zniewagi w walce o
tolerancję w zjednoczonej Europie.
Wzburzenie wywołane na scenach politycznych przez casus Buttiglionego było
wprawdzie bardzo rozległe (objęło Europę i duże połacie Ameryki), ale dość płytkie.
Nie spowodowało bowiem żadnych głębszych analiz tła ani istoty samego konfliktu,
który ujawnił się na forum PE. Dziś, gdy opadły już emocje, warto raz jeszcze
powrócić do incydentu z Buttiglionem i spokojnie, sine ira et studio, przeanalizować
jego sens i wymowę.
Oświadczenie „przyjaciela Papieża” pozwala stwierdzić istnienie diametralnych
różnic między jego poglądami a poglądami Papieża na co najmniej dwie sprawy. Po
pierwsze, w swej enuncjacji niedoszły komisarz stwierdził, że wprawdzie uważa
homoseksualizm za grzech, ale dopóki nie uzna go za przestępstwo, będzie mógł
wiernie stać na straży prawa unijnego, chroniącego preferencje seksualne człowieka.
Otóż stanowisko to jest absolutnie nie do pogodzenia z etyką katolicką, a więc i z
poglądami Papieża. Niezależnie bowiem od tego, czy prof. Buttiglione uzna
homoseksualizm za przestępstwo czy nie, homoseksualizm jest przestępstwem, gdyż
stanowi przekroczenie prawa naturalnego (tzn. prawa Bożego). I właśnie dlatego jest
grzechem. Dla „przyjaciela Papieża” kryterium to nie istnieje, a tymczasem Papież
naucza wyraźnie: Prawo naturalne, które samo w sobie jest dostępne dla każdego
rozumnego stworzenia, ukazuje podstawowe i istotne normy regulujące życie
Page 2 of 13
Powaby i pułapki kompromisów wewnątrzunijnych
2010-05-05
http://www.npw.pl/ARCHIWUM_NPW/2005_07_08/PiS-C...
moralne.
[1]
(Poza tym katolicyzm nie uznaje dwóch etyk: – innej dla sumienia, a
innej dla działania zewnętrznego. Działanie to musi być zgodne z nakazem sumienia,
jeśli tylko wola nie natrafia na nieprzezwyciężalne przeszkody).
Po drugie, pogląd prof. Buttiglionego, że głos sumienia piętnujący homoseksualizm
jako grzech nie wiąże go tak długo, jak długo prawo pozytywne nie uznaje tej
dewiacji za przestępstwo, że wobec tego na stanowisku komisarza będzie mógł
chronić równouprawnienie homoseksualistów i tym samym przyczyniać się do
rozwoju ich orientacji seksualnej, oznacza, że „przyjaciel Papieża” wyraźnie stawia
prawo pozytywne (stanowione) ponad prawem naturalnym (Bożym), co z kolei jest
sprzeczne z zasadami cywilizacji łacińskiej. I tu otwiera się kolejna przepaść między
„przyjaciółmi”, Papież bowiem stale nawołuje Europę, by powróciła do swych
korzeni chrześcijańskich i antycznych, z których wyrosła cała cywilizacja łacińska.
Przesłuchanie przed PE nie było jedyną okazją dla R. Buttiglionego do
wypowiedzenia przezeń opinii sprzecznych z poglądami Papieża. Już bowiem
wcześniej, w 2002 r., nadarzyła się podobna sposobność w czasie wywiadu
udzielonego w Warszawie prounijnemu czasopismu „Unia i Polska”. Wyraził
wówczas w dwóch związanych ze sobą problemach opinię całkowicie odmienne od
poglądów Papieża. Pierwszy problem to znaczenie państwa dla narodu, czyli rola
państwa narodowego, a drugi to – łączący się z tamtym – problem ustroju
przewidzianego dla UE przez jej konstytucję.
Poglądy Papieża na sprawę pierwszą (państwo narodowe) biorą swój logiczny
początek z jego stwierdzenia, że podstawą wszystkich praw narodu jest prawo do
istnienia. Czy nie jest to ideał zapisany w Karcie Narodów Zjednoczonych, kiedy
przedstawia się jako podstawę organizacji <zasadę równej suwerenności wszystkich
członków> (art. 2, 1) lub kiedy mówi się o rozwijaniu <przyjaznych stosunków
między narodami, opartych na poszanowaniu zasady równych praw i
samostanowienia (art. 1, 2)>.
[2]
Przemawiając zaś w siedzibie UNESCO w Paryżu
w 1980 r., Ojciec Św. powiedział: Naród istnieje <z kultury> i <dla kultury> [...].
Istnieje podstawowa suwerenność społeczeństwa, która wyraża się w kulturze
narodu. [...] I mówiąc do was, Czcigodni Państwo, którzy tutaj gromadzicie się od
trzydziestu z górą lat w imię prymatu tego, co wyraża się w kulturze człowieka –
ludzkich wspólnot, ludów, narodów – mówię: strzeżcie [...] tej podstawowej
Page 3 of 13
Powaby i pułapki kompromisów wewnątrzunijnych
2010-05-05
http://www.npw.pl/ARCHIWUM_NPW/2005_07_08/PiS-C...
suwerenności, którą każdy naród posiada dzięki swej kulturze
[3]
.
Skoro tak, skoro każdy naród ma prawo do suwerennego istnienia, to musi mieć
również prawo do obrony tego istnienia, a więc do dysponowania własną, suwerenną
strukturą państwową. Jeśli naród istnieje „z kultury” i „dla kultury”, to powinien
mieć także możność swobodnego jej rozwijania, szansę tę zaś daje jedynie własne
państwo. Jedynie w nim bowiem naród uzyskuje suwerenność.
Państwa narodowe mogą wchodzić ze sobą w różne związki. Przykładów dostarcza
proces integracji Europy. Nie mogą to być jednak związki dowolnego typu. To
wszystko, co papież powiedział o narodzie i państwie narodowym wymaga, by był to
model związku spełniający specjalne warunki. Jan Paweł II mówi wyraźnie: Nie
może być pokoju bez tego procesu jednoczącego, w którym każdy naród będzie mógł
w wolności i prawdzie obrać drogi swego rozwoju
[4]
.
Warunku tego nie spełnia zaś federacyjny model połączenia państw. Państwo
federalne bowiem zabiera suwerenność państwom wchodzącym w jego skład. Z
nauczaniem Papieża nie może być zgodne utworzenie jednego państwa
związkowego. Zgodny z nim może być tylko związek państw suwerennych czyli ich
konfederacja. Tylko ona zostawia narodom partnerskim swobodę obrania własnych
dróg „rozwoju w wolności i prawdzie”. Od tego stwierdzenia już tylko krok do
odpowiedzi na pytanie, jaki jest pogląd Papieża na konstytucję Unii.
Ponieważ konstytucja stwarza ramy ustrojowe Unii, mające ją przetworzyć w
ogromne państwo federalne, z możliwością uniformizacji bogactwa etniczno-
kulturowego i utworzenia na nowym gruncie kulturowym mieszanki narodów o
jednolitej świadomości europejskiej, a z czasem i jednego narodu europejskiego,
ustawa ta jest niezgodna z wszystkimi wypowiedziami Papieża na temat narodu.
Papież nie może akceptować tej konstytucji głównie nie dlatego, że nie zawiera ona
żadnego odniesienia do Boga czy do chrześcijańskich korzeni Europy, czy nawet
tylko do religii, ale dlatego, że powołuje ona do życia organizm prawno-
konstytucyjny laicki, w którym nie ma miejsca na suwerenne państwa narodowe,
zachowujące tożsamość etniczną, religijną, kulturową i aksjologiczną, organizm nie
dający możliwości spełnienia się jego nadziei, że Europa stanie się wolnym
stowarzyszeniem narodów, które pozwoli wszystkim korzystać z bogactwa swej
Page 4 of 13
Powaby i pułapki kompromisów wewnątrzunijnych
2010-05-05
http://www.npw.pl/ARCHIWUM_NPW/2005_07_08/PiS-C...
różnorodności
[5]
.
R. Buttiglione we wspomnianym wywiadzie wypowiedział natomiast opinie i na
temat państwa narodowego, i na temat konstytucji UE diametralnie odmienne do
nauczania „Papieża–przyjaciela”. Mit państwa narodowego rozpadł się –
zawyrokował – w naszych krajach wraz z upadkiem faszyzmu i narodowego
socjalizmu. [...] We Francji czy Anglii mit państwa narodowego nie upadł, a jedynie
trochę się zamazał, gdy stało się jasne, że państwo narodowe nie może już w pełni
zapewnić bezpieczeństwa czy udziału w polityce światowej. Do tego potrzebne jest
państwo światowe
[6]
.
W sprawach zaś ustrojowych R. Buttiglione stale był zdania, że UE powinna
przeobrazić się w jedno państwo. Stąd z entuzjazmem powitał naprzód projekt
konstytucji unijnej, a następnie ostateczny jej tekst, podpisany w Rzymie 29 X 2004
r., upodabniający UE do państwa federalnego. Przypomnijmy jeszcze jeden drobny,
ale ważny szczegół: Buttiglione był również członkiem delegacji PE do spraw
redakcji Karty Praw Podstawowych. Tej samej, która weszła do konstytucji jako jej
część II i która – trzeba to podkreślić – narusza podstawowe normy moralne,
dopuszcza bowiem aborcję, eutanazję, akceptuje związki homoseksualne i przyzwala
na zrównanie ich z małżeństwami. Zapytany zaś, czy delegacje narodowe w
Konwencie przygotowującym konstytucję będę działać razem, czy podzielą się na
zwolenników poszczególnych partii, odpowiedział, że pewnie podzielą się według
przynależności politycznej, co by znaczyło, że mamy do czynienia z europejskim
demos. Tu powiało historią: R. Buttiglione przejął ideologiczną pałeczkę od R.
Coudenhovego, który uważał, że zjednoczonej Europie potrzebny jest jeden naród
europejski. (UE wymaga legitymizacji, a do tego konieczny jest jeden lud – demos
europejski. W Konwencie mógłby powstać jego zalążek). Na koniec R. Buttiglione
zastrzegł się ostrożnie: A może będzie tak, że każdy delegat będzie miał dwa
kapelusze – jeden swojego kraju, a drugi partii, do której należy
[7]
.
Wreszcie 13 I 2005 r. mit męczennika za katolickie oblicze ustroju unii – prysnął!
„Przyjaciel papieża” oświadczył, że chociaż w konstytucji europejskiej nie ma
wzmianki o wartościach chrześcijańskich, należy ją poprzeć. Jeżeli odrzucimy
konstytucję, lepszej nie będzie. A konstytucja jest nam potrzebna
[8]
.
Page 5 of 13
Powaby i pułapki kompromisów wewnątrzunijnych
2010-05-05
http://www.npw.pl/ARCHIWUM_NPW/2005_07_08/PiS-C...
Całe zajście z R. Buttiglionem ujawniło dwie charakterystyczne cechy zarówno
poszczególnych polityków chadeckich, jak i całych ugrupowań tego typu,
działających na terenie Unii w koalicji z blokiem „liberałów i socjalistów
bezbożnych”. Po pierwsze, R. Buttiglione jako typowy chrześcijański demokrata dał
popis mentalności właściwej ogromnej większości polityków obozu „socjalistów
pobożnych”, jak i ich szerokiego elektoratu. Mentalność ta odznacza się mianowicie
rozdarciem, podziałem, chroniczną „podwójnością”, zawsze jakąś „dwojakością”.
Pojawia się np. pod postacią jednej etyki obowiązującej człowieka tylko w sumieniu i
drugiej, właściwej dla postępowania w praktyce; albo pod postacią rozdwojenia jaźni
człowieka: potrafi on służyć jednemu panu, mając świadomość, że podlega i
drugiemu, który jest wrogiem pierwszego; świeci jednemu świecę, drugiemu ogarek;
część jego osobowości opowiada się po stronie pewnej jednostki czy grupy, a druga
część po stronie przeciwnej; lub przybiera kształt przepaści między wielkodusznością
a makiawelizmem czy między górnolotnymi hasłami a podejrzanymi środkami.
Kapitalnym skrótem tej dwoistości jest analogia „dwóch kapeluszy”.
R. Buttiglione stworzył nawet coś w rodzaju własnej filozofii kompromisu. W
wykładzie wygłoszonym na KUL (16 X 2000 r.
[9]
wyraził się, że Prawo naturalne
istnieje, ale polityka, która musi pośredniczyć między prawem a siłą, nie zawsze jest
w stanie go bronić. W cztery lata potem, również w wystąpieniu (KUL (12 I 2005),
powiedział: Czym innym jest poziom polityki i prawa, a czym innym problem osądu
moralnego. [...] Mamy tu do czynienia z od dawna znaną zasadą liberalną. Zgodnie z
nią osoby, które mają różne poglądy moralne, mogą żyć razem jako obywatele o
równych prawach w tej samej wspólnocie politycznej. [...] Spotykając cudzołożnicę,
Jezus mówi: <Idź, a od tej chwili już nie grzesz!> [...] Tylko Jezus ma prawo
potępiać, ale On nie potępia, gdyż przyszedł na świat nie po to, by go potępić, lecz po
to, by go zbawić. [...] Parlament Europejski odrzucił tę liberalną i chrześcijańską
zasadę. [...] A przecież wolne jest takie społeczeństwo, w którym grzesznicy mogą
grzeszyć, a księża i filozofowie mogą mówić, że grzech jest grzechem. [...]. Na
zakończenie zaś swego credo kompromisowego wyszedł przed kulisy: [...] nasza
walka nie jest walką o chrześcijańską Europę. Jest to walka o ocalenie Europy, które
nie jest możliwe bez powrotu do podstawowych wartości naturalnych. [...] Dlatego
nasza walka nie ma charakteru konfesyjnego: jest świecka, racjonalna, ludzka. Nie
opiera się na dogmacie religijnym, lecz na racjonalności ludzkiej, obywatelskiej i
politycznej. Słowa te zabrzmiały jak adaptacja i rozwinięcie lapidarnej myśli podjętej
Page 6 of 13
Powaby i pułapki kompromisów wewnątrzunijnych
2010-05-05
http://www.npw.pl/ARCHIWUM_NPW/2005_07_08/PiS-C...
w 1913 r. przez Konwent Wielkiego Wschodu: Nie możemy przyjąć Boga jako celu
naszego – wybraliśmy ideał niezależny od Boga, to jest ludzkość!
[10]
W tym
miejscu kompromis otarł się o kompromitację: jak ma się ta cała wypowiedź
Buttiglionego do apelów jego Przyjaciela o reewangelizację Europy, o jej powrót do
korzeni, które nie były jednak świeckie, ale właśnie „konfesyjne” – chrześcijańskie?
Poza tą dwoistością casus Buttiglionego unaocznił w pełni także drugą cechę
chrześcijańskiej demokracji, a szczególnie jej przywódców politycznych,
mianowicie zadziwiającą łatwość, z jaką ludzie ci uspokajają swe sumienia za
pomocą samych postulatów, nawet tylko przedstawianych silniejszemu
koalicjantowi, ale przez niego nie realizowanych. Wystarczała im nadzieja, że może
zostaną uwzględnione, myśleli kategoriami własnych życzeń, a gdy te nie spełniały
się, wycofywali się i tłumaczyli podobnie jak Buttiglione: że przegrali bitwę, ale z
walki nie rezygnują. Z walki – to znaczy z czekania na kolejną okazję wysunięcia
jakichś nieistotnych żądań, by zamanifestować swe świadectwo ludzi wiary.
Zdumiewające, jak mało im trzeba do uciszenia wewnętrznego głosu: niekiedy
wystarcza sam gest, symbol, przekonanie, że gdy na gmachu Unii zatknie się krzyż,
to od razu utopię integracyjną przeniknie duch chrześcijański. Z ich bowiem kręgu
wyszły pierwsze dezyderaty umieszczenia w preambule konstytucji unijnej
odniesienia do Boga, wartości religijnych i europejskich korzeni chrześcijańskich.
Powierzchowność obserwacji i brak głębszej refleksji spowodowały, że właściwie
postawiony został projekt świętokradzki. Krzyża nie umieszcza się byle gdzie.
Powołanie się na Boga w konstytucji, która – szczególnie w swej części II –
wywodzi się z antybożego ducha, jest w istocie rzeczy profanacją Imienia Bożego.
Okazało się także, że temu lekkomyślnemu frymarczeniu sumieniem towarzyszy
stale absolutna lojalność wobec istotnych celów potężnego koalicjanta rządzącego
Unią. Chadecy przedstawiali różne własne postulaty, programy, propozycje, ale w
sprawach dla Unii bagatelnych lub co najmniej dalszorzędnych, natomiast w
kwestiach fundamentalnych, dotyczących samej integracji i eurostrategii byli ze
swym partnerem kompromisu całkowicie solidarni i jemu wierni, przynajmniej na
zewnątrz. Domagali się miejsca dla invocatio Dei w konstytucji, a Buttiglione
przymierzał się nawet do deklaracji, która miałaby zastrzec, że definicja małżeństwa
i rodziny oraz kwestia związana z obroną życia pozostają nadal w ramach
suwerenności poszczególnych państw członkowskich, deklaracji, którą parlament
Page 7 of 13
Powaby i pułapki kompromisów wewnątrzunijnych
2010-05-05
http://www.npw.pl/ARCHIWUM_NPW/2005_07_08/PiS-C...
włoski miałby dołączyć jako regułę interpretacyjną do głosowania nad ratyfikacją
konstytucji. Zaraz jednak następnego dnia (13 I 2005) zajął pozycję na wspólnej linii
nieustępliwości unijnej. Nabożni dziennikarze i publicyści nie zdążyli dopisać do
jego życiorysu jeszcze jednej pochwały, gdy „przyjaciel Papieża” w obawie, że może
być źle zrozumiany oświadczył twardo: Konstytucję trzeba poprzeć, jest nam
potrzebna!
Całe zajście z Buttiglionem unaoczniło raz jeszcze, że taki partner kompromisu, taki
sojusznik jak chadecja i jej przywódcy są wprost bezcennym skarbem dla ideologów
i architektów UE. R. Buttiglione (za którym zwykle idzie fama: „przyjaciel Papieża”
– więc pewnie obaj myślą tak samo) zachował się jak arcylojalny agent firmy. Mimo
doznanych przykrości, gdy stanął przed słuchaczami w czasie wystąpienia na KUL,
przemówił całą siłą swego autorytetu za poparciem konstytucji. Jak dobry
komiwojażer zaczął od „marchewki”: Polska potrzebuje więcej pieniędzy z Unii, ale
trzy wielkie kraje – Niemcy, Francja i Wielka Brytania dążą do drastycznego
zmniejszenia wydatków o co najmniej 25 mld euro rocznie, wobec tego Włochy
poprą Polskę w staraniach o duży budżet, czyli o pieniądze francuskie, niemieckie i
brytyjskie (może coś słyszał od Polaków o Niderlandach Zagłoby). Oczywiście było
także ostrzeżenie i groźba: jeśli Polska i Włochy odrzucą konstytucję, to znajdą się w
izolacji. I co wtedy? A no to, że nie będą lepiej bronić wartości chrześcijańskich.
(Wprost ciśnie się na usta pytanie, czy teraz, gdy nie są w izolacji, lepiej i skuteczniej
ich bronią).
R. Buttiglione nie był pierwszym chadeckim agentem Unii na terenie Polski. Już w
1994 r. wysłani zostali na rozmowy z przedstawicielami polskiego episkopatu
funkcjonariusze MSZ, francuskiego i niemieckiego, a w 1995 r. wizytę J. E.
Prymasowi Polski złożył sam przewodniczący Komisji Unii – J. Santer
[11]
.
Dziwimy się i bolejemy nad tym, że Europa odeszła od Boga. Pytamy, jak to się
mogło stać. Otóż właśnie tą leninowską metodą: małych kroczków wstecz na znak
ustępstw, a potem dzięki wsparciu wdzięcznych sojuszników chrześcijańskich –
milowymi krokami budowniczych integracji – do przodu. I tu pułapka się zamykała.
Tą drogą odbywała się stopniowa dechrystianizacja Europy. Okazało się, że
chrześcijańska demokracja stała się w kompromisowym sojuszu z socjaldemokracją
bocznym wejściem do socjalizmu. Cały jej elektorat, składający się z chrześcijan i z
Page 8 of 13
Powaby i pułapki kompromisów wewnątrzunijnych
2010-05-05
http://www.npw.pl/ARCHIWUM_NPW/2005_07_08/PiS-C...
Europejczyków o świadomości narodowej, wszedłszy tym wejściem w krąg
rządzących Unią, został przez nich rozbrojony.
PRZYJACIEL SPINOZY
Drugim wydarzeniem, które rzuciło światło z kolei na drugie ogniwo kompromisu
wewnątrzunijnego, na jego część aktywną i kierowniczą (socjalistyczno-bezbożną),
było podanie oficjalnej, choć nieformalnej informacji o projekcie utworzenia w
gmachu Parlamentu Europejskiego w Brukseli Muzeum Europy. Autorem tej
wiadomości był przewidziany na jego dyrektora prof. Krzysztof Pomian, który w
wywiadzie dla „L’Expansion” (październik 2004) oświadczył, że plan ten, powstały z
inicjatywy grupy osobistości belgijskich, wszedł już w stadium realizacji. Ma być
ona zakończona w 2007 r. Tak się szczęśliwie złożyło, że nie musimy szperać po
herbarzach, by dowiedzieć się, z których to Pomianów wywodzi się przyszły
dyrektor Muzeum i jeden z czołowych ideologów oraz architektów integracji Europy.
W opracowanej bowiem przez niego książce Jerzego Giedrojcia Autobiografia na
cztery ręce (Warszawa 1994) zamieszczona została nota biograficzna, z której
wynika, że bardzo ważnym epizodem w jego życiu był Marzec 1968 r.
[12]
Prof. K. Pomian sformułował w swym wywiadzie trzy podstawowe zadania, którym
ma służyć Muzeum. Po pierwsze, ma ono spełniać zadanie polityczno-symboliczne;
ma uświadamiać zwiedzającym, że w przeciwieństwie do wielości parlamentów
narodowych istnieje jeden Parlament Europejski (PE), który jest więc symbolem
jedności zintegrowanej Europy. (Dodajmy w wyjaśnieniu, że świadomość ta jest
niezbędna do legitymizacji PE. Parlamenty bowiem narodowe są prawomocne w
następstwie istnienia świadomości poszczególnych narodów; one istnieją z woli tych
narodów. PE zaś takiej legitymacji nie ma, gdyż nie ma jednego narodu
europejskiego).
Po drugie, Muzeum ma oddziaływać na psychikę zwiedzających gmach PE (obecna
liczba około 100 tys. zwiedzających rocznie ulegnie na pewno zwielokrotnieniu) w
kierunku wyrobienia w nich nałogu myślenia o Europie jako jedności. Muzeum nie
będzie eksponować historii poszczególnych narodów. Nie będzie zsumowaniem
historii narodowych. Jak się wyraził jego przyszły dyrektor, kiedy jakiś minister
kultury pyta, jakie miejsce jego kraj zajmie w naszej ekspozycji, odpowiadam, że ta
Page 9 of 13
Powaby i pułapki kompromisów wewnątrzunijnych
2010-05-05
http://www.npw.pl/ARCHIWUM_NPW/2005_07_08/PiS-C...
sprawa nie ma dla nas istotnego znaczenia. Nie chodzi o pokazanie mozaiki
narodoów, a o Europę jako jedność. O wpływ na rozszerzenie się wśród
Europejczyków świadomości europejskiej, tzn. więzi z całym kontynentem i jego
mieszkańcami.
Po trzecie, Muzeum ma się walnie przyczynić do tego, by rzesze Europejczyków
zrozumiały, że być Europejczykiem to znaczy uznać istnienie czegoś w rodzaju
wspólnego interesu europejskiego, nadrzędnego wobec interesów poszczególnych
państw. Ten wspólny interes powinien mieć pierwszeństwo w razie jakiegoś konfliktu.
Znaczy to, że należy pogłębić europejską świadomość obywatelską. Ukaże ono jej
genezę, ale zarazem jej kruchość.
Krótko mówiąc, Muzeum ma odgrywać rolę straży pożarnej ratującej Unię
Europejską przed groźbą strawienia jej przez niesforną i ciągle jeszcze przeważającą
świadomość narodową Europejczyków.
Poza tym w wywiadzie prof. Pomiana padły jeszcze dwa stwierdzenia, świadczące o
tym, że kierownictwo Muzeum zostało przekazane osobie gwarantującej
funkcjonowanie tej placówki zgodnie z poprawnością polityczną oraz ideowymi
założeniami i celami wyznaczonymi jej przez aktualnych architektów UE.
Pierwsza z nich dotyczyła założenia, że wspólna historia Europy zaczęła się około
roku tysięcznego. Wtedy to skończyły się wielkie wędrówki ludów i po przyjęciu
chrztu przez Czechy, Morawy, Węgry i Polskę chrześcijaństwo utworzyło przestrzeń
jednolitą pod względem religii, kultury, gospodarki i organizacji społecznej.
Wszyscy, którzy pracowali nad projektem Muzeum – stwierdził profesor – są zgodni
co do tego, że cokół europejski zbudowało chrześcijaństwo. (A więc głęboki ukłon w
stronę chadeckiego koalicjanta). Jeszcze milsze zdziwienie musiał wywołać na
prawicy dalszy krok uczyniony w tym samym kierunku: Osobiście nie widzę nic
szokującego w tym, aby konstytucja odwoływała się do chrześcijańskich tradycji
Europy. Jednakowoż w tym miejscu prof. Pomian wzniósł zaraz wysoką barierę,
która musiała rozczarować wielu jego chadeckich admiratorów. Powiedział bowiem:
Pod jednym kategorycznym warunkiem: żeby natychmiast po tym dodano, że
dzisiejsza Europa, choć ma chrześcijańskie fundamenty, została zbudowana w wieku
oświecenia. Wszyscy historycy skupieni wokół projektu muzeum byli tego zdania. [...]
Page 10 of 13
Powaby i pułapki kompromisów wewnątrzunijnych
2010-05-05
http://www.npw.pl/ARCHIWUM_NPW/2005_07_08/PiS-C...
Nie ma to nic wspólnego [...] z postawą Watykanu, który systematycznie usuwa w
cień epokę oświecenia. A zatem korzenie chrześcijańskiej Europy zamurowane
zostały w fundamencie, na którym zbudowano gmach z wartości
antychrześcijańskich. Do fundamentu nie ma więc po co wracać.
Druga kwestia dotyczyła muzułmanów i żydów. Zdaniem prof. Pomiana teza, jaką
narzuca język politycznej poprawności o wkładzie muzułmanów w kulturę
europejską, jest historycznym fałszem. [...] A roli Awicenny, Awerroesa i kilku innych
myślicieli arabskich w historii filozofii europejskiej nie da się żadną miarą porównać
ze znaczeniem takiego na przykład Spinozy, bez którego późniejsza filozofia byłaby
po prostu niewyobrażalna. Żydzi przez wiele wieków żyli na marginesie społeczeństw
europejskich, Spinoza pierwszy rozbił mury getta. Jednakże wkład Żydów w jedność
europejską stał się znaczący dopiero w XIX wieku, mieszcząc się w nauce oświecenia.
Dla wyjaśnienia tej wypowiedzi trzeba jeszcze tylko dodać, kim był Spinoza i czym
się wyróżniał jako filozof. Potomek marranów hiszpańskich, urodzony w 1632 r. w
Amsterdamie, zmarł w 1677 r. w Hadze. Był uczniem przywódcy żydostwa
Manassego ben Izraela (1604-1657), propagującego pozorne przyjmowanie obcej
wiary celem skuteczniejszego rozkładania wroga od wewnątrz. Skazany przez
amsterdamską gminę żydowską na banicję z powodu błędnego interpretowania religii
żydowskiej i – rzecz paradoksalna – także chrześcijańskiej (obawiano się bowiem, że
z tego drugiego powodu mogą spaść represje na całą społeczność żydowską),
zamieszkał pod Amsterdamem, potem w Rheinsbergu i na koniec w Hadze.
Zmieniwszy imię Baruch na Bernard, zabrał się do rozbierania „murów getta”, ale od
strony chrześcijańskiej: tzn. do rozkładowego wsączania w religię i filozofię
chrześcijańską trzech głównych zasad swej filozofii opartej na Kabale: panteizmu w
poglądach na istotę Boga, paralelizmu w zapatrywaniach na stosunek ciała do ducha
oraz zachowania własnej egzystencji jako zasady moralnej. Był członkiem Zakonu
Różokrzyżowców, a filozofia jego stała się fundamentem ideologii lóż
wolnomularskich. W 1639 r. Spinoza przyjął w Amsterdamie wypędzonych z Polski
za działalność antypaństwową tzw. braci polskich (arian) i udzielił im pomocy.
Całkowicie więc zrozumiały jest entuzjazm prof. Pomiana, architekty i ideologa
współczesnej UE, dla tej postaci. Nietrudno sobie wyobrazić, jak wdzięczny temat
znajdą w niej przewodnicy po Muzeum, oprowadzający wycieczki z Polski, a
szczególnie zwiedzającą je młodzież polską.
Page 11 of 13
Powaby i pułapki kompromisów wewnątrzunijnych
2010-05-05
http://www.npw.pl/ARCHIWUM_NPW/2005_07_08/PiS-C...
Zapowiedź otwarcia Muzeum Europy przeszła bez większego echa, prawie
niezauważona, choć waga tego wydarzenia była chyba większa niż całego incydentu
z R. Buttiglionem. Świadczyło ono bowiem dobitnie o zastawianiu na narodową
świadomość Europejczyków, a szczególnie na świadomość młodzieży europejskiej,
nowej pułapki skonstruowanej przez unijnych „inżynierów dusz”.
[1]
Wypowiedź na audiencji kardynała J. Ratzingera, prefekta Kongregacji Nauki
Wiary, oraz uczestników jej sesji plenarnej w lutym 2004 r.
[2]
Przemówienie papieża Jana Pawła II wygłoszone na forum ONZ w Nowym
Jorku, „Biuletyn KAI”, nr 72, 10 X 1995.
[3]
Jan Paweł II, Przemówienie w UNESCO, Paryż 2 VI 1980, cyt. za: J.Y. Calvez,
S. J., Z myśli Kościoła na temat narodów. w: G. Dobroczyński (oprac.), Zagadnienia
międzynarodowe, Warszawa 1996, s. 15.
[4]
Jan Paweł II, List apostolski „Euntes in mundum” z okazji tysiąclecia chrztu Rusi
Kijowskiej (25 I 1985 r.), w: Listy pasterskie Ojca św. Jana Pawła II, Kraków 1997,
s. 506. Cyt. za: X. S. Kowalczyk, Naród, państwo, Europa, Radom 2003, s. 229.
[5]
Przemówienia i homilie Ojca Świętego Jana Pawła II, Kraków 1997, s. 146. Cyt.
za: X. Stanisław Kowalczyk, dz. cyt., s. 233.
[6]
Mit państwa narodowego upadł, Z Rocco Buttiglione rozmawia Krzysztof
Bobiński, „Unia i Polska”, 2002, nr 3.
[7]
Tamże.
[8]
„Rzeczpospolita”, 14 I 05. (A6).
[9]
Wykład został opublikowany w: „Ethos”, 2004, nr 65/66.. Cyt za: ks. prof. J.
Bajda, Casus Buttiglione, „Nasz Dziennik”, 13-14 XI 2004, s. 12, 13.
[10]
A. G. Michel, Państwo w okowach masonerii, Katowice 1937, s. 216.
[11]
„Biuletyn Katolickiej Agencji Informacyjnej”, nr 81, 30 VIII 1994, s. 94; nr 71,
3 X 1995, s. 7.
[12]
Krzysztof Pomian (ur. 1934 r.), wychowany w środowisku komunistycznym,
absolwent Wydziału Filozoficznego Uniwersytetu Warszawskiego, gdzie
doktoryzował się i habilitował. W 1966 r. usunięty z PZPR; w 1968 r. w związku z
wydarzeniami Marca zwolniony z Uniwersytetu. Od 1973 r. mieszka we Francji. Jest
profesorem w Ośrodku Badań Naukowych (CNRS). Związany z Biurem
Koordynacyjnym „Solidarność” za granicą. Współpracownik „Kultury Paryskiej”,
Page 12 of 13
Powaby i pułapki kompromisów wewnątrzunijnych
2010-05-05
http://www.npw.pl/ARCHIWUM_NPW/2005_07_08/PiS-C...
„Le Debat”, „Intervention” i in. Publikuje w „Polityce”, „Forum” i „Gazecie
Wyborczej”. Jest autorem kilkuset prac w języku polskim i francuskim. W 1987 r.
był gościem Jana Pawła II w Castel Gandolfo na kolokwium poświęconym „Europie
i jej następstwom”.
Powrót do strony głównej Archiwum
Powrót do strony głównej NPW
Page 13 of 13
Powaby i pułapki kompromisów wewnątrzunijnych
2010-05-05
http://www.npw.pl/ARCHIWUM_NPW/2005_07_08/PiS-C...