Szkolenie strzeleckie w rzeczywistości – Shrek
http://brudnawalka.pl
Shrek, autor tego artykułu, służy i jest instruktorem w jednostce specjalnej jednej z naszych
służb.
Przeczytałem Twój artykuł na temat strzelania jednorącz zamieszczony na tej stronie.
Już jakiś czas temu doszedłem do wniosku, że to ma sens i zacząłem wprowadzać to u nas.
Niedowiarków przekonałem maksymalnym skróceniem dystansu i ograniczeniem czasowym
oraz wprowadzeniem kilku celów. Popularna technika oburącz po prostu nie zdała egzaminu,
trzymając broń oburącz strzelec stawał się miej zwrotny. Natomiast nie odrzucam całkowicie
tej techniki, ma ona sens, kiedy poruszamy się z bronią w postawie wysokiej gotowości
trzymając ją oburącz. Wtedy można strzelać w przypadku wystąpienia nagłego zagrożenia
właśnie z tej postawy wyrabiając sobie przewagę za pomocą siły ognia i manewru. W każdym
innym przypadku walki na krótkim dystansie strzelanie oburącz mija się z celem. Ponadto
operowanie bronią jednorącz ma szerokie zastosowanie w ochronie osobistej, gdzie druga
ręka potrzebna jest np. do odsunięcia osoby postronnej itp.
Ubolewam tylko nad tym, że nasi przełożeni nie widzą potrzeby szkolenia bardziej
realistycznego. Dlatego muszę nadstawiać karku na szkoleniach, po to żeby ktoś nam kiedyś
dupy nie odstrzelił. Często prowadzę zajęcia z ludźmi z różnych jednostek. Ich poziom jest
tak niski, że gdyby jakiś przestępca miał takie umiejętnościami, jakie posiadam, to oni nic nie
daliby rady zdziałać.
Na przykład wpada uzbrojony w Glocka z dwoma magazynkami na strażnicę Straży
Granicznej i wysyła do Bozi całą obsadę placówki i jestem pewien, że nikt nawet
nie zdążyłby wyciągnąć broni. Podobny przypadek mieli Słowacy u siebie na granicy. Jakieś
4 lata temu zatrzymali ruska za ściąganie haraczy. Błąd ich polegał na tym, że źle
go obszukali na kostce miał ukryty pistolet. W trakcie przewożenia go na strażnicę czterech
zastrzelił a piątego ciężko ranił. Potem okazało się, że był to były zawodowy sierżant
SPECNAZU z doświadczeniem wyniesionym jeszcze z Afganistanu (zawodowiec).
W przeciwieństwie do tych biednych funkcjonariuszy jego uczyli, do czego służy i jak się
posługiwać bronią. Czarno widzę konfrontacje wyszkolonego i zdesperowanego bandziora
z przeciętnymi stróżami prawa w naszym biednym kraju.
I dopóki nasi przełożeni, prokuratorzy i sędziowie nie uświadomią sobie tego, że ten
biedny funkcjonariusz w momencie zagrożenia nie walczy za kraj czy jakieś tam idee,
ale ratuje własne życie i nie zmienią prawa to marnie to wszystko widzę. Podam inny
przykład jak nasze służby schodzą na psy. Jeden z plutonów specjalnych SG został wezwany
na przejście graniczne, gdzie była jakaś zadyma. Byli świadkami jak dwóch obcokrajowców
z łapami startuje do naszego funkcjonariusza. Co w takiej sytuacji robią ludzie z plutonu
specjalnego? To, czego ich uczyli – szybkie wejście, gleba, kajdanki i po robocie. Natomiast
komendant placówki karze delikwentów wypuścić i przeprosić. Chłopaki wtedy trochę
się wkurwili, bo przez takich właśnie jak on plują na nasze mundury.
Mogę tylko pozazdrościć tym, co mają już to wszystko za sobą i nie muszą wkurwiać
się na ten cały syf, ale co nam zostało tylko szkolić się pomimo utrudnień ze strony
przełożonych. W końcu, co oni ryzykują to, że kawa wyleje mu się na mundur, bo jakie inne
niebezpieczeństwa czyhają za biurkiem? Pozdrawiam.
Shrek
Autor tego artykułu, służy i jest instruktorem w jednostce specjalnej jednej z naszych służb.
1.
Marcin pisze:
W ochronie osobistej raczej nie tylko odsunięcie kogoś gra rolę. Generalnie czynności tj.:
przejęcie kontroli nad ochranianym, odsuwanie przeszkód, otwieranie drzwi,
utrzymywanie instynktownego kontaktu z osobami z bezpośredniego szyku eskortowego
są konieczne. Działanie w bezpośredniej bliskości osób postronnych sprawią, że druga
ręka przyda się też do osłaniania broni i stopowania/przepychania owych osób. Natomiast
ja jednak broniłbym strzelania oburącz. W opisywanych warunkach odpowiedzialność
strzału jest maksymalna i o ile strzał jest konieczny to najlepiej oddać go oburącz, choć
podczas złożenia do strzału i skupienia na celu narażeni jesteśmy na skuteczny atak z
innego kierunku. Organizacja, taktyka, rozpoznanie i wyuczone procedury awaryjne są
esencją ochrony osobistej i nie tylko. Tak naprawdę praktyka pokazuje, że gdy dojdzie do
użycia przemocy nikt nie może powiedzieć , że do końca kontroluje sytuację. Najbardziej
znane służby w toku działań bojowych dały ciała (Shin-Beth w zamachu na Icchaka
Rabina, Secret Service Executive Protection Division w zamachu na Regana – który omal
nie okazał się skuteczny gdyby nie zauważenie piany w krwi którą pluł prezydent i
słabiutki pocisk małego kalibru). Z drugiej strony te mniej znane poradziły sobie na etapie
zapobieżenia zamachowi (ochrona Muammara Kadafiego, Fidela Castro). Tymczasem u
nas zachwycają się zachodnimi specjalistami, a mało kto zna np. fachowców-praktyków
różnych innych służb, jak chociażby szefa aktywnego, kubańskiego wywiadu DGI
Fabiena Escalante. A problem warto widzieć szeroko.
2.
Shrek pisze:
Ja również nie odrzucam całkowicie techniki strzelania oburącz.Ale uważam iż należy
stosować techniki adekwatne do zaistniałej sytuacji. Nagłość zdarzenia, krótki dystans nie
zawsze pozwolą nas złożyć się do postawy oburącz.
3.
Marcin pisze:
Nieważna rzeczywistość, grunt, że nasze służby maja troszkę nowych gadżetów : mnóstwo
kamizelek oporządzeniowych (vel taktycznych, operacyjnych – no cóż “mocna” nazwa też się
przydaje), nowe pistolety choć wciąż z amunicją elaborowaną pociskami pełnopłaszczowymi
z zaokrągloną częścią głowicową, nowe niemieckie pmy i karabinki i subkarabinki
automatyczne, oraz …. niezapominajmy o wspaniałych wzorach mundurów. No przecież
liczy się dobry pic. Jak za Gierka – a reszta, jakoś to bedzie. a jak nie to powoła się kolejny
sztab z mnóstwem etatów, nową służbę i mnóstwo grup chwackich komandosów, którzy po
godzinach mogą patrolować ulice, bawić dzieci, grać w filmach, rąbać drzewo ..słowem
wszystko.