drukuj
REKOLEKCJE NA CAŁY ROK
4. nauka rekolekcyjna
Pierwsi chrześcijanie na symbol Jezusa wybrali Pasterza. To była postać młodego, silnego
mężczyzny, w sukience po kolana, niosącego na swoich ramionach owieczkę. Dobry Pasterz.
Krzyż przyszedł potem. Na razie bez korpusu. W romańskich czasach pojawił się korpus - nas
zaskakujący. Bo wisiał na krzyżu Jezus Król. W koronacyjnej szacie, sięgającej do kostek, z długimi
rękawami. A na głowie miał koronę. Królewską.
Korpus realistyczny, do którego przyzwyczailiśmy się, w zasadzie zapanował dzięki świętemu
Franciszkowi z Asyżu. Czas renesansu.
Najpiękniejszy krzyż to krzyż w Arce w Nowej Hucie krakowskiej. Ogromny, ale nierzeczywiście
szczupły korpus, jeszcze przybity do krzyża, ale wygięty, jakby odrywający się od niego, wzlatujący do
nieba.
Drugi najpiękniejszy, jaki widziałem, to był krzyż w ołtarzu polowym we Wrocławiu, przy którym
odprawiał Papież Mszę świętą, za pierwszym jego tam pobytem. Wycięty w białym murze krzyż - a w
tym prześwicie stała figura Zmartwychwstałego. I to jest prawdziwy krzyż.
Jezus w momencie śmierci wszedł w niebo. W pełne szczęście. Z oddaniem ostatniego tchnienia
znalazł się u Ojca. Jako najszczęśliwszy. Przeszedł na drugą stronę rzeki w ciele uwielbionym. W
momencie śmierci swojej na krzyżu zmartwychwstał w najpiękniejszej swojej postaci. Tak pięknej, że
Maria Magdalena w pierwszej chwili Go nie rozpoznała, gdy Go zobaczyła przy grobie. Że apostołowie
Go nie rozpoznawali, gdy spotkali Go w Wieczerniku czy też nad Jeziorem Galilejskim.
Tak będzie z nami. Jezusa zmartwychwstanie ukazuje nasze zmartwychwstanie. W momencie naszej
śmierci znajdziemy się w ciele uwielbionym natychmiast w Bogu. W naszej materialności uduchowionej.
Bo jesteśmy ludźmi. Nie aniołami, nie duchami. Nawet nie duszami. Jesteśmy ludźmi. Składamy się z
duszy i ciała. W momencie śmierci nasze ciało materialne zostaje uduchowione. I w takiej postaci
będziemy żyli na wieki.
My się tam będziemy rozpoznawali. Choć w swojej najpiękniejszej postaci z wszystkich możliwych
wersji, jakie są nam dane tu na ziemi.
Staruszki z powykręcanymi od reumatyzmu rękami, palcami będą pięknymi dziewczętami. Takimi,
jakimi były tu na ziemi. Starcy poruszający się z pomocą balkoników będą przystojnymi młodymi ludźmi,
takimi jakimi tu byli na ziemi.
A obecnie? Gdzie są nasi zmarli? Są w Bogu, ale i z nami. Są przy nas ci, którzy nas kochają,
których my kochamy. Oni są w niebie. A Niebo jest Bogiem. Bóg jest wszędzie. I przy nas.
A więc my w niebie nie będziemy stali w jednym rządku z rękami złożonymi i śpiewali bez końca:
"Święty, święty, święty Pan Bóg zastępów, pełne są niebiosa i ziemia chwały Twojej". To jest
karykatura nieba. A prawda jest taka, że my będziemy żyli życiem Bożym. Z Bogiem - Stwórcą, który
jest w ciągłym ruchu, w ciągłym stwarzaniu.
* * *
Jak sobie wyobrazić niebo? Nie potrafimy sobie wyobrazić nieba. Brak nam adekwatnych obrazów.
Jak sobie można spojęciować niebo? Nie możemy spojęciować sobie nieba, bo nie mamy pojęć
stosownych do tego.
Napisałem bajkę pod tytułem "O diabełku, który się odważył śmiać". I potem, za rok, napisałem
drugą bajkę - dalszy ciąg - "O aniołku, który chciał nawrócić piekło". Obie te bajki ukazały się w
"Znaku". Teraz napisałem trzecią bajkę - jako swoisty trzeci tom - pod tytułem "Zalety i wady
komputeryzacji piekła". Leży w wydawnictwie, czeka na swoją kolej.
Wojtek Szeląg, który prowadzi "Biznes informacje" w Polsacie i czytał je swoim synkom - Jasiowi
czteroletniemu i Stasiowi dwuletniemu, powiedział:
"Gdy ja znajdę się w niebie i będzie niebo inne niż
to, które ty napisałeś, to pójdę do Pana Boga i powiem Mu: Ja chcę takie niebo, jakie napisał ksiądz
Maliński w swoich książeczkach".
Powiedziałem mu:
"To, co ja napisałem o niebie szczęśliwym w
książeczkach, to jest małe piwo wobec tego, co my spotkamy po drugiej stronie życia".
Niebo - gdzie będziemy żyli wiecznie. I wiecznie będziemy szczęśliwi. Nie tylko my sami. Tam będą
nasze psy, koty, tam będą mrówki, pszczoły - w ich ciele uwielbionym, albo inaczej mówiąc: w ich
uduchowionej materii. Bo przecież one mają też rozum, wolę, uczucie - one też mają duszę. Tam będą
wszystkie zwierzęta. Nie tylko. Tam będą wszystkie lasy, krzewy i trawy, kwiaty, rośliny. Bo przecież
one też mają swój rozum i swoją wolę, swoje uczucia - swoją duszę. Nie koniec na tym. Tam będzie
cała tak zwana przyroda martwa, czyli będą i woda, i powietrze, i ziemia - bo one też mają swoją wolę,
swój rozum, swoją duszę.
Jak to będzie wyglądało? Nie wiemy. Ale jakoś to będzie cudownie wyglądało. Chociaż to jest dla
nas na razie nie do ogarnięcia. Że będą dinozaury razem z motylami. Jak to będzie żyło wspólnie ze
sobą - cudownie, tego sobie nie potrafimy wyobrazić, ale tak już jest i tak będzie.
* * *
A na końcu końców wszyscy potępieni będą zbawieni. Ale to nie będzie w ten sposób, że na
zasadzie amnestii wszyscy zostaną wpuszczeni do nieba. Tylko stopniowo będą się nawracali. Aż się
wszyscy nawrócą. Bo Bóg jest Miłością i nie potrafiłby znieść tego, żeby ktokolwiek z Jego stworzenia
wiecznie cierpiał. Przecież potępieni to nie są ludzie skazani przez Boga na piekło. Oni sami się potępili,
sami wybrali nienawiść i zło zamiast miłości i dobra. Ale mogą się nawrócić. Przecież nadal są ludźmi, a
więc nadal mają wolną wolę.
Nawet szatani na końcu końców będą zbawieni. Na tej samej zasadzie, co potępieni ludzie. Przecież
szatani to nie są istoty przeklęte przez Boga, znienawidzone przez Boga. W Bogu nie ma ani nienawiści,
ani zemsty, bo jest Miłością. Nawiasem mówiąc: nie można zapominać, że szatani to stworzone przez
Boga anioły, które Go odepchnęły, wybierając zło. Ale pozostają stworzeniami Bożymi, mają iskrę
istnienia, egzystencji daną od Boga. I mają szanse na nawrócenie. I Bóg wszystko robi, żeby się
nawrócili. Oczywiście, od nich zależy. Ponieważ mają wolną wolę, są w stanie powrócić do miłości.
Wtedy przestanie istnieć piekło.
Tego mniej lub więcej dokładnie nauczały takie powagi teologiczne, jak m.i. Orygenes, Grzegorz z
Nazjanzu, Grzegorz z Nysy, Jan Szkot Eriugena.
* * *
Ale w moich bajeczkach nie tylko diabełki stają się aniołkami, ale może być i również tak, że aniołki
stają się diabełkami. Bo i aniołek może odwrócić się od Boga - od miłości - i wpaść w przepaść
nienawiści. Bo mają wolną wolę. Podobnie jak my, ludzie.
Bo i przed nami wszystko stoi otworem, wszystko jest możliwe. Od nas zależy - i świętość, i
potępienie. I nasze przyszłe życie.