ks Mieczysław Maliński Rekolekcje Adwentowe 2010 dz 1

background image

drukuj

REKOLEKCJE ADWENTOWE 2010 - 1. 13 XII

REKOLEKCJE ADWENTOWE 2010

13 XII

1.

„Nie zabijaj”

Rekolekcje wielkopostne dotyczyły pierwszych trzech Przykazań Bożych. I zakończyły się czwartym

przykazaniem. Powiedzieliśmy, że przykazania piąte, szóste, siódme, ósme, dziewiąte, dziesiąte będą

omawiane w następnych rekolekcjach. Dzisiaj przychodzi piąte przykazanie: Nie zabijaj.

„Nie zabijaj”. Temat: morze. Zajmiemy się pewnym aspektem, który jest pomijany.

„Nie zabijaj”. Nie zabijaj swoim smutkiem, swoją złością środowiska, w którym żyjesz. Miną,

odezwaniem się, tonem, jaki masz w głosie. Ludzie potrzebują uśmiechu – tak jak świat potrzebuje

słońca. Tylko wtedy może się dziać dobrze, może się rozwijać myśl wolna, nie ograniczona twoimi

uprzedzeniami. Wtedy, kiedy ludzie odważają się mówić, nie milkną przestraszeni twoim wzrokiem. To

twój szacunek wobec drugiego człowieka, którego możesz zgasić – a tego ci nie wolno, któremu

możesz dokuczyć złośliwością, surowym tonem, złym spojrzeniem. Twój uśmiech, twoja pogoda to tak

jak słońce padające z jasnego nieba na cały świat. To jak słońce, pod którego ciepłem i promieniami

mogą się rośliny rozwijać.

Pozwól ludziom żyć. Pomagaj im się otwierać, myśleć, działać. Żeby z pojawieniem się twoim nie

padał na nich strach. Niech się nie boją mówić. Niech mówią to, co chcą. A ty nie karć ich, nie

wyśmiewaj ich, mówiąc, że to głupota, że brak inteligencji, że brak inicjatywy, że starodawne myślenie,

staromodne, że tak się dzisiaj nie myśli, nie mówi, nie postępuje.

Nie bądź tym, który wszystko wie, który wszystko ocenia i wszystko krytykuje. Niech się ludzie nie

chowają przed tobą. Niech czują na sobie twój przyjazny wzrok. Doceniaj ich drobne nawet sukcesy,

drobne nawet powodzenia, pomysły, inicjatywy. Chwal – jeżeli to słowo może być pozytywnie oceniane.

Niech czują się zrozumiani, dowartościowani. Ty jako ojciec, jako matka, jako starszy brat, jako starszy

kolega. Nie zabijaj. Nie mów, że wszystko stracone, wszystko przegrane, że się już nic nie da zrobić,

ażeby uratować siebie, swoje środowisko. Ty jako ktoś w ogóle. Nawet gdy będziesz od swojego

rodzeństwa młodszy, nawet gdy będziesz od swoich kolegów młodszy – nie bój się do nich uśmiechnąć,

nie bój się wyjawić swoich zamiarów, swoich pomysłów. Żyj. Tak jak kwiaty, które otwierają się pod

wpływem słońca. Niech ludzie patrzą za tobą, tak jak te kwiaty patrzą za słońcem, które wędruje po

niebie. Niech ludzie w tobie pokładają ufność – że nie jest tak źle, żeby nie można było z tego

nieszczęścia, z tej trudnej sytuacji wybrnąć.

Nie zabijaj, siadając za kierownicą. Podporządkuj się wszystkim znakom drogowym, Ogranicz

szybkość swojego samochodu, gdy tego one żądają. Nie przekraczaj ciągłej taśmy biegnącej po

asfalcie. Nie staraj się udowadniać, że twój samochód jest lepszy, szybszy, zgrabniejszy. Nie staraj się

udowadniać, że jesteś kierowcą znakomitym, odważnym. Zwłaszcza przy trudnych wyprzedzeniach.

Pilnuj świateł. Nie jedź na czerwonym świetle, licząc na to, że się uda, że ktoś zaśpi za kierownicą,

że ktoś nie wystartuje tak szybko jak ty. Nie trąb, nie mrugaj reflektorami. Przestrzegaj przepisów

ruchu. Nie bierz przykładu z tych, którzy je łamią. Gdy masz dużą trasę przed sobą i już przejechałeś za

kierownicą godzinę, dwie, trzy, rób przerwy – na parkingu albo na postoju przed restauracją, napij się

herbaty, wody mineralnej, porozmawiaj, przejdź się chociażby parę kroków wokół swojego samochodu.

Odpocznij, aby odnaleźć równowagę, uspokój rozdygotane nerwy. Nie przeklinaj kierowców, którzy

brawurą ryzykowali wszystko.

Nie parkuj byle gdzie, byle jak, byle na siłę, byle się wcisnąć. Nie parkuj w miejscach

niedozwolonych na parkowanie.

Nie złość się na służby drogowe, że chcą ci dokuczyć, nie licz na to, że może się uda ich

przeskoczyć, zagadać, że przyjmą za prawdę twoje tłumaczenie.

Nie kombinuj w zakładzie pracy. Pogadaj z kierownikiem, przełożonym twoim czy twoje pomysły są

do przyjęcia przez dyrekcję, nie rób na własną rękę niczego ryzykownego. Nie traktuj ich –

kierownictwa – jako tchórzów, jako przygłupów, trzymających się przepisów nie wiadomo dlaczego i nie

wiadomo po co.

Bądź w pracy solidny, pracowity, punktualny, obowiązkowy, dotrzymujący słowa, obietnicy,

polecenia.

Umiej przeprosić. Nie obrażaj się. Zwłaszcza gdy upomnienie było trafne i słuszne.

Gdy koledze albo koleżance w pracy się nie powiedzie, bądź ostatnim, który będzie domagał się

usunięcia jej z zakładu. Ale jak trzeba, jak cię wyznaczą do tej roboty albo ty z własnej woli będziesz

mógł, pogadaj, wytłumacz, uspokój, poproś, przeproś, namów, żeby się podjął obrony swojego

background image

stanowiska, swojego czynu, swojej decyzji. Może ci się uda. Kiedyś będzie ci wdzięczny. Albo nawet gdy

nie okaże swojej wdzięczności, nie rób z tego kwestii, wyrzutów, nie upominaj się o wdzięczność.

Nie podnoś ręki do uderzenia. Nie bij swojego dziecka. Nawet nie dawaj klapsa. Licz na potęgę

słowa, na potęgę prośby twojej. A gdy się nie udało opanować swojej złości, to przeproś swoje

dziecko.

Nie podnoś ręki na swojego kolegę – za to, że cię obraził, że ci dokuczył, że cię naraził na kpiny, na

wyśmianie. Nigdy nie bij drugiego człowieka. Nawet jakby twoim zdaniem na to zasłużył. Ani fizycznie

nie uderzaj, ani słowem nie uderzaj. Nie wyśmiewaj, nie kpij, nie prześmiewaj, nie żartuj sobie. Bo nie

wiesz, jak głęboko możesz kogoś urazić, obrazić, dotknąć, uderzyć – zabić.

A gdy przyjdzie do oskarżenia twojego kolegi albo koleżanki publicznie, przy świadkach, strzeż się

ciężkiego słowa, obwinienia. Bo jeżeli przez ciebie, przez twoje oskarżenie utraci pracę, jeżeli nie będzie

mógł uzyskać innej, jeżeli popadnie w biedę, ty będziesz winny temu. Jak mu potem wynagrodzić, jak

mu pomóc?

Nie uderzaj, bo możesz zabić. Nie uderzaj, bo ten ktoś, kogoś chciał tylko uderzyć, upadnie i umrze

– bo uderzy głową nie wiadomo o co i stanie się. To tylko w niektórych filmach telewizyjnych walki

wręcz trwają nieskończenie długo. A przecież wystarczy jedno uderzenie, nie z zamiarem zabicia, a

zginie człowiek, nie przywrócisz mu życia. To tylko na filmach kryminalnych w telewizorach dzieją się

rzeczy niesłychane – że człowiek zbity dźwiga się jak gdyby nigdy nic i dalej walczy, a przecież

powinien zginąć od tamtego uderzenia.

Oprócz śmierci fizycznej jest śmierć duchowa: fałszywe oskarżenie. Może nawet nie fałszywe,

oskarżenie błędne – bo ani nie była to intencja zła, ani to nie był czyn, który spowodował straty

materialne albo fizyczne. A oskarżenie idzie po linii duchowych powodów, przesłanek, które rzucają

śmiertelny cień na człowieka oskarżonego przez ciebie. Zabić go nie fizycznie - to stanie się być może z

jego własnej ręki, jego samobójstwa – ale zabić go duchowo. Zniszczyć go przed społeczeństwem, z

którego został wywleczony. Zniszczyć go wbrew jego intencjom, zamiarom, celom. Nie: wystawić na

pośmiewisko, bo to za mało, ale zabić go jako człowieka uczciwego, sprawiedliwego, kierującego się

dobrą intencją. To jest zabójstwo gorsze niż zabójstwo fizyczne – że cię pokazywać będą palcami na

ulicy, że kiedyś podejdzie do ciebie człowiek i w twarz ci napluje, przeklnie cię, zwyzywa cię,

sponiewiera cię na oczach nieznanych ci ludzi albo przed całym zgromadzeniem.

Śmierć duchowa jest okrutniejsza niż śmierć fizyczna. Bo śmierć fizyczna przysługuje każdemu

człowiekowi. Taki jest nasz los. Ale śmierć duchowa to śmierć ludzi złych. Odwołać – nie sposób.

Nawet gdy zostanie człowiek zrehabilitowany, to pozostaje w duszy ludzi niepewność: czy ta

rehabilitacja jest prawidłowa, sprawiedliwa, rzeczywiście pomyłka nastąpiła, czy tez jest to

sprawiedliwość wygrana, zapłacona, przepłacona, ażeby uratować dobre imię. „Kłamcie, kłamcie,

zawsze coś z tego zostanie” – jak miał powiedzieć ktoś z ludzi francuskiej rewolucji. Słowa: oszust,

kłamca, sprzedawczyk – które przekreśla wartość człowieka jako obywatela godnego swojego

przymiotnika. I nic nie pomoże, że żył bezinteresownie, budując porządek polskiej rzeczywistości.

Więc przytulam się do ciebie, drogi Andrzeju, i proszę o przebaczenie za wszystkie złe słowa

powiedziane na twój temat, za wszystkie złe myśli, za wszystkie wyrzuty i pretensje, które miałem do

ciebie. A co gorsze, zdradzałem je niektórym ludziom.

- Do kogo on mówi? – spytasz.

- Do Andrzeja.

- Przecież Andrzej umarł.

- Oczywiście że umarł, ale żyje w Bogu. Zmartwychwstały żyje w Bogu. A Bóg jest wszędzie. Andrzej

wszystko słyszy. To, co mówimy o nim - o tobie.

Wobec tego, zostań z Bogiem. I do zobaczenia. Cześć, Andrzeju.


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
ks Mieczysław Maliński Rekolekcje Adwentowe 2010 dz 2
ks Mieczysław Maliński Rekolekcje Adwentowe 2010 dz 3
ks Mieczysław Maliński REKOLEKCJE WIELKOPOSTNE 2010 dz 1
ks Mieczysław Maliński REKOLEKCJE WIELKOPOSTNE 2010 dz 3
ks Mieczysław Maliński REKOLEKCJE WIELKOPOSTNE 2010 dz 2
ks Mieczysław Maliński REKOLEKCJE NA CAŁY ROK dz 3
ks Mieczysław Maliński REKOLEKCJE NA CAŁY ROK dz 2
ks Mieczysław Maliński REKOLEKCJE NA CAŁY ROK dz 4
ks Mieczysław Maliński REKOLEKCJE NA CAŁY ROK dz 1
Aby nieustać w drodze ks Mieczysław Maliński
Chodzący po morzu ks Mieczysław Maliński
ks Mieczysław Maliński Królestwo Boże jest w was
Góry przenosić ks Mieczysław Maliński
ks Mieczysław Maliński Bajki nie tylko dla dzieci
ks Mieczysław Maliński`
Także Twoja Droga Krzyżowa Mieczysław Maliński
Mieczysław Maliński Przed zaśnięciem
Wywiad z ks T Guzem w sprawie Krzyża, RM, 2010 r
Mieczysław Maliński Nie bój się

więcej podobnych podstron