Jerzy Pietrkiewicz Autentyzm, Wiersz, który karku nie ugnie

background image

Jerzy Pietrkiewicz

AUTENTYZM

Rozkopać słowa —

czym bądź —

aż, skiby wzniosą wilgotne spojrzenia.

Tu drzewo ze środka pamięci, dno biało-czarne:

krowa.

I po co nimby?


Wystarczy wizje tłuc jak przydrożne kamienie,
z odprysków słońca uchwycić rytm —
bo rymy zlatują się w cieniach.

Nic to, że tamten kontur pamięci od smutku zbrzydł.
My go zorzemy pod blask.

Poeci, lemiesze w ziemię!
Spod pługów nowe wyrasta plemię.
Ornament z liści klasycznych skostniał w żelaznej

oprawie,

zgasł.

Kto się nie boi zajrzeć słowom narodowym
w niebieskie, głębokie oczy —

niech odbicia poezji szuka wśród trzcin na zwykłym

stawie,

niech pojmie, że stogi mają harde, złocone głowy.


Z nich pożar na Polskę wyskoczy.

background image

Jerzy Pietrkiewicz

WIERSZ, KTÓRY KARKU NIE UGNIE

Gdzie na

bagnetach strome błyskawice,

tam nasza sława i nasze granice —
kule dal każdą szybko wymierzą —

Rzeczpospolito:

Przestań biedę żytnią gromadzić w spichlerzach,
długi krok podaj koszarom, żołnierzom —
mogił o radę nie pytaj.

Ani różowych piosenek,

ani otwartych okienek —

Niech sobie panna chustką powiewa,
gdy ty wiatrowi prochem zaśpiewasz,
Rzeczpospolito.


Ja, syn słonecznych wiatrów, lirycznych zagród

i lnu —

wiejską, pasiastą piosnkę zdzieram z mych

chłopskich słów.

„Kanyś to rycerzyku,

rżą bułane koniki,
nuty dzwonią — to szable,

piosnka cichnie na mchu.

Jaś odjechał na wojnę —
wojenko kochana —

stoi gdzieś przy płocie piosnka zapłakana

kiele leśnych ech”.

O, za tą piosenką pojechać mi trzeba —
zostanie galop konia i chłodny cień od strzech.


Ja, syn słonecznych wiatrów, lirycznych zagród i lnu,
przyzywam wojny żelazne do moich ramion i snów.

Wiem, gdzieżeś rycerzyku
na bułanym koniku,
gdzie pieśń…

Tam na bagnetach strome błyskawice,
tam nasza sława i nasze granice!

Plujcie mi śmiechem w poetycką twarz
za moją miejską brukowaną młodość —

background image

Co noc pośród latarni

szukam srebrnych kawiarni —
myślicie może, żem wasz,

że ten wiersz to przygoda —

a to moja zagroda,

w purpurowy owijam się płaszcz.

W dzień nad biurkiem się zginam — zwykły, blady:

to ból.

Telefonów się chwytam, łączę serca i pytam:
czy z łez można ulać wiele kul?

Nie wstyd mi już, że zgięty przechodzę pod każdym

dniem,

żem tu w stolicy przywykł kapelusz zdejmować

nisko,

miłe słowa przyjaciół ciążą i uszom i barkom,
wiem:

Chociaż życie wciąż będzie gardło mej dumy ściskać;
Chociaż się oczy z chmur stoczą — lecz wiersze nie

ugną karku.

Podważą cię — polska poezjo — upartym, chłopskim

łbem!


Przyjdzie czas, że z piosenek bułane koniki

wylecą na wiatr deptać kwiatki i słowiki,

ze będziesz Rzeczpospolito

z gór i mórz miała ramiona.
Każdy Polak sławę z wierszy odczyta,

choć poeta pod wizjami skona.

Śmiejcie się

z mojej dumy,

lecz mój wiersz, to nie strumyk —

huczy, szarpie i błyska.

A kiedy się już wielkość po Polsce rozlegnie,
kiedy krew pobojowisk zabarwi pierś pługom,
pamięć waszą przydusi moje chłopskie nazwisko,
aż pochylą się oczy, aż spojrzenia się ugną
przed tym wierszem, co karku nie ugiął.

1937


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
ktory protokol nie wchodzi w sklad H
12 CZYM JEST DUSZA KAPŁANA, KTÓRY SIĘ NIE MODLI
Kapłan który o nikim nie myślał źle
Człowiek który nigdy nie spał
Steve Perry Człowiek, który nigdy nie chybiał
Jerzy Pietrkiewicz ODOSOBNIENIE KIK
Haasler Robert A Jezus czlowiek, ktory nigdy nie istnial
Człowiek który nigdy nie chybiał
Ks Adam Skwarczyński mój komentarz który niestety nie ukazał sie na wiadomej stronie stronie z orędz
03 Człowiek, który o mnie nie myśli Budzyńska Agata
Jerzy Kwiatkowski Ciemne wiersze Grochowiaka
Jarzębki Jerzy Kariera autentyku
Perry Steve Czlowiek ktory nigdy nie chybial NSB
znajdźmy wilka, który nigdy nie śpi” gra terenowa
Jakim człowiekiem jest osoba mówiąca w wierszu Czesława Janczarskiego Nie mijam
ldm wiersz tak wiele nie trzeba
Jerzy Stępniewicz tłumaczenia wierszy

więcej podobnych podstron