Bez krzyża nie ma zbawienia

background image

Bez krzyża nie ma zbawienia

Droga do zbawienia wiedzie przez krzyż. Innej drogi nie ma. „Nie
łudźcie się – przypomina święty Ludwik Maria Grignion de Montfort
– „odkąd koniecznym stało się, by Mądrość Wcielona weszła do
Nieba przez Krzyż, trzeba wchodzić tam za nią tą samą drogą.
Dlatego właśnie „musisz zaakceptować swój krzyż. Jeśli będziesz go
dźwigał odważnie, zaprowadzi cię do nieba” – zaleca święty Jan

background image

Maria Vianney. „Czemu więc jeszcze się boisz podjąć ten krzyż,
który jest drogą do Królestwa?” – pyta Tomasz à Kempis.

Szydercy pokrzykiwali na Jezusa: „Zejdź z krzyża!” (Mt 27, 40). Tym
aroganckim durniom nie mieściło się w głowie, że łatwiej z krzyża
zejść niż nań wejść. Łatwiej od krzyża uciec niż dobrowolnie po krzyż
sięgnąć.

Szydercy pokrzykiwali na Jezusa: „Wybaw sam siebie” (Łk 23, 37).
Tym aroganckim durniom nie mieściło się w głowie, że On nie
potrzebuje wybawienia dla siebie, ale oni – tak. I być może
niejednemu z ich dzieci zbawienie zostało dane, bo chociaż oni sami
przedłożyli cezara nad Mesjasza i krwi niewinnej wzywali na siebie i
potomstwo swoje, to przecież już sześć wieków wcześniej Bóg
zabronił powtarzać „tę przypowieść o ziemi izraelskiej: ojcowie jedli
zielone winogrona, a zęby ścierpły synom” (Ez 18, 2).

Kto wie, czy synowie szyderców spod krzyża nie znaleźli się w gronie
„świętych Pana w Jerozolimie” (Dz 19, 13), jak synowie Szymona z
Cyreny, który (choć daleki od szyderstwa) też wcale się do krzyża nie
palił? Krzyż Chrystusowy bowiem ma w sobie moc wywracania na
nice sumień ludzkich. Krzyż obnaża całą prawdę o człowieku. O
każdym z nas.

„Nauka bowiem krzyża głupstwem jest dla tych, co idą na zatracenie,
mocą Bożą zaś dla nas, którzy dostępujemy zbawienia” (1 Kor 1, 18) –
uczy święty Paweł. Chrystus ukrzyżowany „jest zgorszeniem dla
Żydów, a głupstwem dla pogan” (1 Kor 1, 23).

background image

Stosunek do Chrystusowego krzyża najwyraźniej dowodzi, kim
naprawdę, w głębi duszy jesteśmy: żydami, poganami czy uczniami
Pana? Tymi co wybierają zbawienie czy tymi co wolą zatracenie?
Zbałamuconymi „przebiegłością przebiegłych” (1 Kor 1, 19) czy
zbrojnymi „mocą Bożą i mądrością Bożą” (1 Kor 1, 24)?

Zapłatą za grzech jest śmierć

Jezus Mesjasz mógłby zejść z krzyża, tylko że wtedy nie byłby
Mesjaszem, czyli Chrystusem, który wybawi udręczoną ludzkość z
mocy grzechu i śmierci. Jezus Chrystus bowiem został posłany na
krzyż, „aby przez śmierć pokonać tego, który dzierżył władzę nad
śmiercią, to jest diabła” (Hbr 2, 14). Osobiście to zapowiedział na
sześć dni przed ukrzyżowaniem podczas uczty w Betanii: „A ja, gdy
zostanę nad ziemię wywyższony, przyciągnę wszystkich do siebie. To
powiedział zaznaczając, jaką śmiercią miał umrzeć” (J 12, 32-33). A
potem, w drodze do Emaus tłumaczył dwóm zdezorientowanym
uczniom: „Czyż Mesjasz nie miał cierpieć, aby wejść do swej chwały?”
(Łk 24, 26).

Wcześniej zaś wyznał Piłatowi: „Ja się na to narodziłem i na to
przyszedłem na świat, aby dać świadectwo prawdzie” (J, 18, 37). A
cóż jest najważniejszą prawdą chrześcijaństwa, jak nie to iż „Bóg tak
umiłował świat, że Syna swego Jednorodzonego dał, aby każdy, kto w
Niego wierzy, nie zginął, ale miał życie wieczne” (J 3, 16)? I właśnie
dlatego „jak Mojżesz wywyższył węża na pustyni, tak potrzeba, by
wywyższono Syna Człowieczego, aby każdy, kto w Niego wierzy, miał
życie wieczne” (J 3, 14-15).

background image

Bez krzyża nie byłoby zmartwychwstania. Na tym świętym drzewie
dokonało się zbawienie całego rodzaju ludzkiego – „albowiem zapłatą
za grzech jest śmierć” (Rz 6, 23). Na drzewie krzyża z całego zła od
pokoleń ciążącego na ludzkości, z całego ogromu naszych grzechów, z
całego „odziedziczonego po przodkach złego postępowania
zostaliśmy wykupieni nie czymś przemijającym, srebrem lub złotem,
ale drogocenną krwią Chrystusa, jako baranka niepokalanego i bez
zmazy” (1 P 1, 18-19) – podkreśla święty Piotr.

Niech bierze krzyż swój i niech Mnie naśladuje

Jezus bez krzyża, tylko nauczający, uzdrawiający, błogosławiący
dzieci, rozmnażający chleb, troszczący się o ubogich i wykluczonych –
jak Go dziś coraz chętniej pragną widzieć coraz szersze kręgi
chrześcijańskie – nigdy nie zbawiłby świata. Zostałby co najwyżej
uznanym „guru” Bliskiego Wschodu (nawet nie „Buddą Zachodu” –
jak bredzą „oświeceni” synkretyści na zachodnich uniwersytetach),
ponieważ wiedza o Nim czy znajomość Jego nauki nie wykroczyłyby
poza granice Judei (no, może sięgnęłyby Syrii, Arabii czy Cylicji,
ewentualnie obrzeży Egiptu…). Nie byłby nawet prorokiem – bo
prorocy zapowiadali Mesjasza, a On kogóż by miał zapowiadać?

Jezus bez krzyża nie byłby żadnym wzorem dla Kościoła. W czym
bowiem moglibyśmy Go naśladować? Kto zdoła uzdrowić paralityka
albo chorego na trąd? Kto potrafi rozmnożyć chleb albo martwe
ryby? W krzyżu kryje się drogowskaz naszego postępowania drogą
Chrystusową i wzorzec dostępny dla wszystkich bez wyjątku: „Jeśli
kto chce iść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech co dnia
bierze krzyż swój i niech Mnie naśladuje! Bo kto chce zachować swoje
życie, straci je, a kto straci swe życie z mego powodu, ten je zachowa”
(Łk 9, 23-24). Każdy jest w stanie oddać życie za Chrystusa; każdy jest

background image

w stanie nieść własny krzyż (zwłaszcza że Pan Bóg nie nakłada na
nikogo ciężaru większego niż ten zdoła udźwignąć).

Czy można polubić krzyż? Chrystusowy Krzyż należy kochać, wielbić,
czcić i adorować, a nasz własny – nieść cierpliwie. Z radością. Krzyż
bowiem nie jest symbolem cierpiętnictwa, tylko posłuszeństwa. A
posłuszeństwo bez miłości to postawa niewolnika. Ty zaś – zauważa z
naciskiem święty Paweł – „nie jesteś już niewolnikiem lecz synem.
Jeżeli zaś synem, to i dziedzicem z woli Bożej” (Ga 4, 7). Przyjmij
zatem dumnie dziedzictwo, które Bóg Ojciec przez swojego Syna
Jednorodzonego daje ci przez „drzewo krzyża, na którym zawisło
zbawienie świata”.

Nasze krzyże nie są z drewna. I bardziej niż na sobie nosimy je w
sobie. Krzyż może być z ciała – ułomnego, schorowanego,
wiarołomnego, obcego. Krzyż może być z nieokiełznanych myśli,
które duszę na wskroś przepalają. Krzyż może być z relacji
niezdrowych, toksycznych, nie dających spokoju. Krzyż może być z
niezgody otoczenia na naszą wierność Chrystusowi. Krzyż może być z
szyderstwa durniów nie mniej aroganckich niż przed dwoma
tysiącami lat…

Jarzmo Moje jest słodkie, a Moje brzemię lekkie

„Czyż nie do bojowania podobny byt człowieka?” (Hi 7, 1) – pyta
retorycznie Hiob, który w życiu doświadczył wielu ciężkich krzyży.
Trudy, cierpienia, znój, łzy, rozpacz zawsze będziemy mieli. Taki już
nasz ludzki los. Chrześcijanin wie, że to bezpośredni skutek grzechu
pierworodnego. Poganin, choć tego do wiadomości nie przyjmuje,

background image

również nie jest w stanie nic na to poradzić. Choćby nie wiadomo jak
się starał słać sobie życie różami, nie zmieni ludzkiej kondycji.

Pan jednak, nakazując wszystkim, którzy zdecydują się pójść za nim
krzyżową drogą: „Weźcie moje jarzmo na siebie i uczcie się ode Mnie,
bo jestem cichy i pokorny sercem, a znajdziecie ukojenie dla dusz
waszych” (Mt 11, 29), jednocześnie zapewnia ich ponad wszelką
wątpliwość: „Albowiem jarzmo Moje jest słodkie, a Moje brzemię
lekkie” (Mt 11, 30).

Chrześcijanie na co dzień noszą „ciężary”, które ludziom bezbożnym
wydają się nie do udźwignięcia, jak choćby otwartość na życie,
wierność małżeńska, czystość w myślach, mowie i uczynkach; jak
powściągliwość w sądach i zaniechanie odwetu; jak miłosierdzie i
miłość bliźniego jak siebie samego. I noszą je bez trudu, co więcej
znajdują w tym radość. Bo kiedy się uzna celowość własnego krzyża,
przestaje on być udręką. Owszem, niekiedy mocno ciąży na osłabłych
ramionach, ba, nierzadko nawet wydaje się niesprawiedliwością, ale
wówczas warto wspomnieć słowa Hioba: „Dobro przyjęliśmy z ręki
Boga. Czemu zła przyjąć nie możemy?” (Hi 2, 10). Dają do myślenia,
nieprawdaż?

Dobry Ojciec nigdy nie zsyła na swoje dzieci obiektywnego zła – to
tylko nasze subiektywne opinie oparte na wąskiej perspektywie
naszej ograniczonej jaźni. Zło w nas stanowi rezultat naszych
osobistych wyborów, które Pan – nieustannie i nieodmiennie
pragnący jedynie naszego szczęścia, przy pełnym poszanowaniu
naszej wolności – dopuszcza, aby wyciągnąć z tego jeszcze większe
dobro. Nie buntujmy się więc wobec krzyża, bo dając go nam Ojciec
Niebieski traktuje nas jak swojego „Syna umiłowanego, w którym ma
upodobanie” (Mt 17, 5). Pocieszmy się raczej zapewnieniem z ust

background image

Pana: „Ja wszystkich, których kocham, karcę i ćwiczę. Bądź więc
gorliwy i nawróć się! (…) Zwycięzcy dam zasiąść ze Mną na moim
tronie, jak i Ja zwyciężyłem i zasiadłem z mym Ojcem na Jego tronie”
(Ap 3, 19-21).

Mój krzyż – moje zadanie! Tylko go sobie trochę na plecach poprawię
i ruszam dalej!

Jerzy Wolak


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Scenariusz Bez powietrza nie ma zycia, scenariusze
Poza Kościołem nie ma zbawienia, Ciekawe wiadomości
POZA KOŚCIOŁEM NIE MA ZBAWIENIA
108 ?Z CIERPIENIA NIE MA ZBAWIENIA
CZY POZA KOŚCIOŁEM NIE MA ZBAWIENIA(1)
Bez rozluźnienia nie ma oświecenia
O Jacek Salij OP Poza Kościołem nie ma zbawienia
Sumptuastic Bez ciemności nie ma snów
Jak należy rozumieć dogmat Poza Kościołem nie ma zbawienia
Ks Piotr Semenenko CR Poza Kościołem nie ma zbawienia
Wiara i rozum czyli jedno bez drugiego nie ma sensu
Ulotka bez śniadania nie ma nauczania
Ks Franciszek Perriot Poza Kościołem nie ma zbawienia (1894)
zielona planeta bez drzew nie ma zycia1
POZA KOŚCIOŁEM NIE MA ZBAWIENIA KARL ADAM
Bez piratów nie ma zysków artykuł z Angory 10 2012
Balladyna - Nie ma zbrodni bez kary (rozprawka), -=SZKOŁA=-, j. polski
Nie ma Krzyża?z róży Cz II
Nie ma Krzyża?z róży Cz I

więcej podobnych podstron