bliżej przedszkola 12.111 grudzień 2010
60
Przedszkole otwarte na zmiany
„Dobra” zabawka,
czyli... jaka?
Zbliża się okres świąt Bożego Narodzenia...
Już niebawem, w środku nocy, po cichu
i w wielkiej tajemnicy przyjdzie Święty Mikołaj
i zostawi zabawki pod poduszkami dzieci...
Maria Broda-Bajak
W
iększość sklepów – jeszcze za-
nim w niepamięć zdążył o-
dejść czas refleksji nad przemi-
janiem i wspominania naszych zmar-
łych – zmieniła wystrój na „okołobożo-
narodzeniowy”. Witryny zaroiły się od
choinek, światełek, bombek, propozycji
prezentów, a przede wszystkim od...
„nowych” pomysłów na sprawienie
radości naszym dzieciom. W sklepach
z zabawkami – szał, feeria kolorów, ce-
nowy zawrót głowy... Wszystko przy
dźwiękach radosnej muzyki, która ma
zabieganym klientom poprawiać na-
strój i zachęcać do kupowania. By nasze
dzieci miały to, co modne, co „na topie”,
czym będą mogły pochwalić się przed
kolegami i koleżankami z przedszkola.
By miały wciąż więcej i więcej, i więcej...
Czy jednak to, co modne, co rozrekla-
mowane w mediach, co – w mniemaniu
naszych pociech – przez nie „upragnio-
ne”, jest dla nich rzeczywiście dobre?
Jakie korzyści odnoszą, bawiąc się tymi
zabawkami? Czy niektórymi z nich
dziecko da radę się rzeczywiście bawić?
I czy wszystkie te zabawki to naprawdę
zabawki?
By uświadomić nam wagę tych i innych
problemów, zaprosiłam do współpracy
Związek Stowarzyszeń Polska Zielona
Sieć – organizatora kampanii „Kupuj od-
powiedzialnie zabawki!”, oraz nauczy-
cielkę wychowania przedszkolnego Bar-
barę Sarotę. Choć oba artykuły porusza-
ją temat „mądrego” wyboru zabawek,
dostrzeżemy w nich jednak zupełnie od-
mienne perspektywy omawianego pro-
blemu. Oba te spojrzenia są wyjątkowo
cenne i sądzę, iż zarówno do naszej
pracy zawodowej, jak i do życia prywat-
nego nas, nauczycieli-rodziców, wniosą
wiele pogłębionej refleksji dotyczącej
tego, co i w jakiej formie oferujemy na-
szym dzieciom. Oferujemy w obszarze
szczególnie ważnym dla ich rozwoju,
a więc w zakresie ich podstawowej ak-
tywności w dzieciństwie, jaką jest (i być
powinna!) zabawa.
W świetle podstawy
W obecnych czasach nawet największe-
go nauczyciela-pasjonatę ograniczają
pewne normy – przepisy prawne, sy-
tuacja finansowa przedszkola, ramy
stwarzane przez podstawę programo-
wą i programy edukacyjne (oraz towa-
rzyszącą im „obudowę”). Te ostatnie
stanowią jednak barierę tylko dla tych
nauczycieli, którzy wytyczne te traktują
jako „obowiązek do realizacji”, jako „je-
dyną słuszną drogę”, a nie jako pomoc
daną im po to, by stanowić inspirację
dla ich własnych, niepowtarzalnych
pomysłów.
W komentarzu do podstawy progra-
mowej przeczytać możemy, że edukacja
najmłodszych uczniów powinna umiejętnie
splatać naukę z zabawą, by w łagodny spo-
sób wprowadzić ich w świat szkoły. W sa-
mej zaś podstawie znajdujemy zapis
mówiący, iż jednym z celów wychowa-
nia przedszkolnego jest stwarzanie wa-
runków sprzyjających wspólnej i zgodnej
zabawie (...). Ponadto podstawa zawiera
postanowienie dotyczące tego, że co
najmniej jedną piątą czasu należy przezna-
czyć na zabawę (w tym czasie dzieci bawią
się swobodnie, przy niewielkim udziale
nauczyciela). Można więc zaryzykować
twierdzenie, iż niewątpliwym sukce-
sem, wynikającym ze zmian myślenia
o edukacji małych dzieci w Polsce,
jest dostrzeżenie, podkreślenie i... eg-
zekwowanie ich prawa do swobodnej
zabawy.
O tym, że nie każda
zabawka rzeczywiście nią jest
O sobie samej mogę powiedzieć, że je-
stem osobą, która miała piękne dzieciń-
stwo. Złożył się na to – paradoksalnie
– m.in. fakt, że urodziłam się w takich
czasach, gdy o zabawki nie było łatwo.
Pamiętam, że we wczesnym dzieciń-
stwie miałam do swojej dyspozycji
drewniane i plastikowe klocki, bąka,
szmaciane lalki i gumową lalkę, którą
mogłam kąpać i przebierać. Miałam
też ukochanego misia, może dwie, trzy
inne maskotki, których jednak dobrze
już nie pamiętam. I pewnie w kolejnych
latach przybywały mi inne zabawki. Ta-
kie zabawki, które we współczesnych
sklepach giną na półkach w natłoku in-
nych, których nie nazwałabym już za-
bawkami, lecz... gadżetami. Gadżetami,
które przyciągają wzrok i uwagę dzie-
cka, fascynują, lecz nie służą zabawie,
a jedynie – i co najwyżej – zabawiają.
Katarzyna Moroz – za A. H. Retterem
– przedstawia ciekawą propozycję kla-
syfikacji środków zabawy, do których
Stawiamy SPRZECIW wobec:
o
podziału na zabawki dla młodszych i star-
szych dzieci;
o
zielonych plastikowych misiów;
o
bobasków, których nie można przytulić ani
rozebrać;
o
klocków, które się nie składają;
o
kubeczków, których nie można pochwycić
z powodu maleńkich – bo przecież dla dzieci
– uszek;
o
lalek, których nie można myć, czesać;
o
mikserów, których nie można uruchomić;
o
„rozsypanych” książeczek;
o
tworzenia „wystaw zabawek” w sali itd.
Nie kończymy listy.
Chodzi o wskazanie problemu.
(D. Waloszek, 1996)
bliżej przedszkola 12.111 grudzień 2010
61
blizejprzedszkola.pl
zaliczyć można:
o
zabawki gotowe
(lalka, samochód,
pozytywka) i zabawki-instalacje przed-
stawiające złożone sytuacje (sklep, tor
wyścigów samochodowych);
o
gry z regułami
(strategiczne, zręcz-
nościowe, w karty, stolikowe itp.);
o
materiały zabawowe do samo-
dzielnego wytwarzania przed-
miotów zabawy:
– materiały naturalne i sztuczne
(piasek, woda, kamienie, papier);
– seryjnie produkowane elementy
materialne (klocki i systemy bu-
dowlane);
– materiały uzupełniające w rodza-
ju urządzeń i strojów (niezbędne
zwłaszcza do zabaw konstrukcyj-
nych i tematycznych);
o
materiały do zajęć z pogranicza
zabawy i zajęć amatorskich
(hob-
by), np. materiały do sortowania
(klasery), eksperymentowania, maj-
sterkowania, pobudzania procesów
poznawczo-twórczych;
o
przyrządy do zabawy i pojazdy
(automaty, tory saneczkowe, hulaj-
nogi, sanki itp.).
Zapoznając się z powyższą klasyfi-
kacją, nie trudno zauważyć, że spora
część reklamowanych dziś w mediach
modnych gadżetów nie wpisuje się
w żaden z powyższych obszarów. Jak
zauważyła Katarzyna Moroz (a pozwo-
lę sobie zacytować obszerny fragment
jej interesującego artykułu), w sklepach
jest wiele zabawek dobrej jakości, ale rów-
nież mnóstwo jednorazowych, drogich bub-
li, zabawek na krótką chwilę. Są zrobione
z zimnego i nieprzyjemnego metalu albo
twardego plastiku. Szybkostrzelne karabi-
ny, pistolety, bombowce (...) to militarne
zabawki, które wywołują agresję i niepo-
trzebne emocje. Bardzo popularne są elek-
troniczne przytulanki (...), które wymagają
od dziecka systematycznej opieki. Jeśli dzie-
cko nie opiekuje się nimi dość dobrze, umie-
rają. Te martwe, plastikowe substytuty nie
uczą poszanowania życia (...). Na czarnej
liście umieścić można też „wyjące prezen-
ty”, w których zawodna bywa elektronika,
oraz ohydne potwory, ze zniekształconymi
twarzami, ociekającymi krwią ranami i roz-
prutymi brzuchami, które straszą i są przy-
czyną lęków nocnych u dzieci.
O zabawkach
służących dziecku
Tymczasem ja z czasów mojego dzieciń-
stwa – oprócz wspomnianych już „go-
towych” zabawek – najlepiej pamiętam
te, które robiłam z domownikami lub
sama. Moja ciocia była mistrzem two-
rzenia myszek-przytulanek z kwadra-
towych skrawków materiałów, moja
mama – czarodziejką wyczarowującą fi-
gurki z kasztanów, moja babcia – artyst-
ką potrafiącą zrobić lalkę z drewnianej
łyżki. I – o dziwo – te zabawki (i wspól-
nie spędzone przy ich wykonywaniu
chwile) pamiętam lepiej niż wszystkie
pozostałe.
Ten ewenement potwierdzają prowa-
dzone przeze mnie obserwacje dotyczą-
ce ulubionych zabaw (i służących im za-
bawek) dzieci w wieku przedszkolnym.
O dziwo rzadko sięgają one nawet po
maskotki – ich ulubionymi zabawkami
są drewniane klocki, płachetki mate-
riałów, oheblowane kawałki drewna,
szyszki, muszelki, kasztany i wszel-
kie materiały naturalne zgromadzone
w sali. Materiały, z których można two-
rzyć – budować, przebudowywać, roz-
budowywać... a potem demontować, by
następnym razem zbudować jeszcze raz,
ale już inaczej. Śmiem wysunąć wniosek,
że te „proste” zabawki
oczarowują dzieci znacz-
nie bardziej, niż te, które
na sklepowych półkach
leżą – ułożone w prze-
myślany sposób przez
specjalistów od marke-
tingu – na wysokości
ich wzroku i na wyciąg-
nięcie ich rąk. Zachęcam wszystkich
nauczycieli-pasjonatów swojego zawo-
du – i osoby autentycznie zatroskane
o rozwój dziecka – do zapoznania się
z publikacją prof. Danuty Waloszek
„Zabawa. Edukacja”. Autorka stwier-
dza w niej, że dzieci poznają siebie i świat
w działaniu. Aby mogły działać, muszą
mieć możliwość operowania różnorodnymi
materiałami, przedmiotami. Często zdarza
się, że sale przedszkolne są tak wyposażone,
że nie zapraszają do ciekawej zabawy. (...)
Z obserwacji wynika, że dzieci najchętniej
korzystają z przedmiotów nie będących za-
bawkami – z przedmiotów, które umożliwia-
ją manipulację bezpieczną, bo w przypadku
zniszczenia nie zachodzi zjawisko SZKO-
DY. Przedmioty takie pobudzają dzieci
– nauczyciel podpowiada, sugeruje, dzieci
wykonują same, przeżywają sukces. Wy-
starczy przyjrzeć się zabawie z wykorzysta-
niem samodzielnie zbudowanych pojazdów,
uszytych szmacianych lalek, wykonanych
papierowych miast itp., aby się przekonać,
iż tak jest w istocie.
Pragnę jeszcze raz podkreślić, iż nie
chcę negować istnienia dobrych „no-
woczesnych” zabawek. Ich producen-
tów promuje np. w swoim artykule
Związek Stowarzyszeń Polska Zielona
Sieć. Proszę jednak zwrócić uwagę, że
w większości zabawki te nawiązują
do dawnych zabawek – można by po-
wiedzieć, że odwołują się wprost do
ludyczności. Chcę jedynie zachęcić do
przemyślanego ich kupowania dla na-
szych dzieci – do dawania im w dłonie
zabawek prawdziwie rozwijających,
nawet jeśli są one tylko kawałkami ma-
teriału czy zebranymi podczas jesien-
nego spaceru żołędziami.
Bibliografia:
Moroz K., Bliżej edukacji ludycznej – zabawy i za-
bawki naszych dzieci, [w:] Dziecko w świecie za-
bawy. O kulturze, cechach i wartościach ludycznej
edukacji, red. B. Dymara, Kraków 2009.
Podstawa programowa z komentarzami. Edukacja
przedszkolna i wczesnoszkolna, http://reformapro-
gramowa.men.gov.pl/images/Podstawa_pro-
gramowa/men_tom_1.pdf
Waloszek D., Zabawa. Edukacja, Zielona Góra
1996.
Jesteśmy za:
o
nie stosowaniem podziału na proste zabawki
dla dzieci trzy-, czteroletnich, złożonych dla
pięcio-, sześcioletnich, lecz za określeniem
warunków bezpieczeństwa korzystania z nich;
o
wyposażeniem pomieszczeń w „prawdziwe”
miksery, maszyny, odkurzacze, udostępnia-
niem ich dzieciom (przy obecności nauczy-
ciela);
o
zbieraniem przedmiotów, ubiorów i ich właś-
ciwym przechowywaniu, potrzebnych do
ulubionego przez dzieci przebierania się;
o
wytwarzaniem zabawek przez dzieci i korzy-
staniem z nich;
o
udziałem dzieci w podejmowaniu decyzji
o tym, co ma być kupione.
(D. Waloszek, 1996)
Maria Broda-Bajak – nauczycielka w Przedszkolu Niepublicznym
„Pod Gwiazdkami” w Krakowie. Absolwentka Uniwersytetu Peda-
gogicznego im. KEN w Krakowie na kierunku pedagogika przed-
szkolna i wczesnoszkolna oraz pedagogika społeczno-opiekuńcza,
dwukrotna stypendystka Ministra Nauki i Szkolnictwa Wyższego za
osiągnięcia w nauce.
W pracy z dziećmi najchętniej wykorzystuje zabawy muzyczne
oraz ćwiczenia z obszaru pedagogiki twórczości.