38
1/2001
HI−END
HI−END
HI−END
HI−END
HI−END
− Burmester 935/956 mkII
Jedno wejście XLR
i pojedyncze zaciski
głośnikowe, po pra−
wej stronie miniatu−
rowe gniazdo remo−
te input, przyjmujące
sygnały zdalnego
sterowania z przed−
wzmacniacza
Kompletny kanał mono, do działania
potrzeba jeszcze wydajnego zasilacza.
956 mkII
W
W
W
W
W
śród końcówek mocy
Burmestera najefektow−
niejszym modelem jest
“909”, urządzenie referen−
cyjne wielkości pralki automatycznej. W
najskromniejszej wersji kosztuje ponad
100000zł. Znacznie tańsze są końcówki
mocy serii Top Line −
911 (marki Bur−
mester, nie Prosche!) za 54000zł, i
956
za nieco ponad 26000zł. Powiedzmy, że
nie jesteśmy już w strefie hi−endu abs−
trakcyjnego, ale hi−endu ekskluzywne−
go. Burmester zunifikował szatę wzorni−
czą wszystkich końcówek mocy, posia−
dacz modelu
956 może więc cieszyć się
wszystkimi smaczkami i detalami z naj−
droższej
909, tyle że w zredukowanej
gabarytowo obudowie. Nie można jed−
nak zarzucić
956 skromnej aparycji,
przestawianie wzmacniacza to porząd−
na gimnastyka.
Wzornictwo urządzenia jest niezwyk−
le efektowne. Wyeksponowano wszyst−
kie łączenia, skręcane ze sobą radiatory
i mocowaną na cztery wkręty górną po−
krywę. Oryginalne w kształtach pióra ra−
diatorów pokrywają niemal całą po−
wierzchnię przedniej i bocznych ścia−
nek. Logo na górnej pokrywie wykonano
z wielką precyzją, wcinając się głęboko
w powierzchnię materiału.
Z przodu, w centrum osiągającej gładź
lustra ozdobnej blachy, zamontowano
elektroniczny wyłącznik zasilania (jest to
właściwie przełącznik trybów czuwania
i pracy). Główny, mechaniczny wyłącz−
nik znajduje się z tyłu. Już pierwsze włą−
czenie
956 przekonuje nas, że oprócz
silnych układów amplifikacyjnych, we−
wnątrz zamontowano także kilka obwo−
dów sterujących i zabezpieczeń. Po na−
ciśnięciu przycisku z przodu obudowy
po kilku sekundach wyraźnie słychać
stuki przekaźników, dopiero wówczas
wzmacniacz gotowy jest do zasilania ko−
lumn. Oprócz systemów ochrony prze−
ciwzwarciowej, Burmester zastosował
układy monitorujące poziom napięcia
stałego na wejściu, a także temperaturę
w kilku newralgicznych punktach. Jeśli
któryś z czujników poinformuje procesor
sterujący o nieprawidłowościach, urzą−
dzenie przechodzi natychmiast w stan
czuwania.
Wzmacniacz
956 to dwa niezależne
tory audio podłączone do wspólnego
zasilacza (transformator toroidalny i
pojemność 4x47000
µ
F). Kompletny mo−
duł wzmocnienia dla każdego kanału
zmieścił się na jednej płytce druko−
wanej. Ze ścieżki sygnałowej wyeli−
minowano kondensatory. W stop−
niu prądowym pracują cztery tran−
zystory Sanken, tworzące dwie pary
2SA1216/2SC2922. Układ dla każ−
dego kanału kryje w sobie jeszcze
jedną taką parę, umieszczoną na od−
dzielnym radiatorze − to stopień ste−
rujący, składający się więc z tych sa−
mych elementów co końcówka mocy,
co bardzo rzadkie. O komentarz topo−
logii układu, za pośrednictwem pols−
kiego dystrybutora, poprosiłem same−
go producenta. Tłumaczy on, że stoso−
wanie w tym miejscu tych tranzystorów,
choć kosztowne i wydawałoby się nieko−
nieczne, jest wyrazem bezkompromiso−
wej konstrukcji, tak zaprojektowane
stopnie sterujące (praca w klasie A) po−
zwalają na redukcję zniekształceń. Od−
dzielny radiator ma na celu uniezależ−
nienie temperatury i warunków pracy
stopnia sterującego od końcówki mocy,
która generuje zazwyczaj dużo ciepła.
Inną ciekawostką Burmestera jest
układ “wspólnego trybu znoszenia” (ang.
common mode suppression), który ma
zapewniać niską impedancję wyjściową
i zniekształcenia. Mimo deklarowanej
budowy symetrycznej, wyjście końcówki
nie składa się z dwóch identycznych,
kompletnie rozseparowanych ścieżek.
39
1/2001
Grube
przewody
z miedzi beztleno−
wej łączą zasilacz
i jednostkę
sterującą
z końcówkami
mocy
Takie tranzystory
Sankena zobaczyć można
tylko w najlepszych
wzmacniaczach, cztery
sztuki, po 150W każda,
dadzą popalić.
Producent uważa, że problemy z dopa−
sowaniem dwóch połówek sygnału są
na tyle poważne, że nie można ich
ignorować. Stopień prądowy,
a konkretnie minusy wyjść dla
obydwu kanałów, mają wspól−
ny punkt, co pozwala mówić
o tej części konstrukcji jako
niezbalansowanej. Przyznaje to
także sam producent, który utrzy−
muje ponadto, że w przeciwieńs−
twie do w pełni zbalansowanych me−
tod, np. Krella (seria FPB), taka topolo−
gia daje lepsze rezultaty parametrycz−
ne, jak i brzmieniowe.
Choć sygnał audio prowadzony jest
głównie w obrębie płytki drukowanej, to
kilka połączeń, np. z gniazdami wejścio−
wymi, trzeba było poprowadzić przewo−
dem, do tego celu użyto firmowego
okablowania Burmester Silver.
Końcówka mocy
956 to urządzenie
dwukanałowe, producent przewidział
jednak możliwość mostkowania, w tym
celu dostarcza specjalny kabel z adap−
torem, łączący dwa wejścia XLR. Właś−
nie − wejścia są tylko na XLR−ach, ale
źródła SE można przyłączyć poprzez in−
ny specjalny adaptor.
40
1/2001
-140
-130
-120
-110
-100
-90
-80
-70
-60
-50
-40
-30
-20
-10
0
0
2000
4000
6000
8000
10000
12000
14000
16000
18000
20000
Częstotliw ość w Hz
Amplituda w dB
0,001
0,01
0,1
1
0,1
1
10
100
1000
Moc Wyjściow a [W]
THD+N [%
]
8ohm
4ohm
2ohm
Rys. 2. Zniekształcenia harmoniczne
Rys. 1. Pasmo przenoszenia
Rys. 3. Moc wyjściowa
Pomiary przeprowadzono przy użyciu systemu NEUTRIC A2D
Laboratorium
W instrukcji obsługi oraz katalogach odna−
lazłem skromne informacje o parametrach
końcówki 9
56 mkII. Wydaje się, że producent
unika wchodzenia w zawiłości techniczne. Je−
dyne dane dotyczą mocy wyjściowej. Tę po−
dano dla obciążeń 8, 4 a także 2
Ω
. W przy−
padku drogiego, tranzystorowego wzmacnia−
cza umiejętność pracy na niskich obciąże−
niach jest o tyle cenna, iż świadczy o bezkom−
promisowym podejściu konstruktorów, które
przekłada się w moim rozumieniu na uniwer−
salność użytkową urządzenia. Mając bowiem
“elektrownię” zdolną uciągnąć 2
Ω
możemy
czerpać z tego profity nawet w przypadku ko−
lumn o wyższej impedancji znamionowej. Ze−
społy głośnikowe znamionowo 4−omowe, tak
popularne zwłaszcza w wyższych przedzia−
łach cenowych, w pewnych zakresach częs−
totliwości mają impedancję spadającą poniżej
deklarowanej wartości znamionowej. Co
prawda niemal każdy wzmacniacz, nawet ten,
którego moc ciągłą podaje się tylko dla 4
Ω
,
podoła spadkom impedancji do, załóżmy, 3
Ω
,
lecz nie w każdej sytuacji wyśle do głośników
tyle prądu, ile rzeczywiście będzie trzeba.
Moc dynamiczna to zdolność do generowania
określonej energii przez krótką chwilę, nie ma
mowy o ciągłym zasilaniu odbiornika deklaro−
waną dawką watów. Czy to wystarczy, aby
podołać “kopnięciu” na basie? Być może, ale
pewność daje dopiero taki wzmacniacz, dla
którego praca na niższym obciążeniu przez
dowolnie długi czas nie stanowi żadnego
problemu. Zdolność do zasilania odbiorników
2−omowych to również bardzo ekonomiczne
wykorzystanie potencjału tranzystorów mocy.
Te będą pracować pod dużym obciążeniem
tylko przez bardzo krótki czas, a dla 4 czy 8
Ω
całkowite zniekształcenia najczęściej osiągną
dużo niższą wartość. Umiejętność pracy przy
2
Ω
jest zarezerwowana tylko dla wąskiego
grona urządzeń.
Pomiary dla dwóch z zestawu prezento−
wanych zawsze charakterystyk, pasma prze−
noszenia oraz zniekształceń w funkcji mocy
wykonuję dla różnych obciążeń, typowo 8 i 4
Ω
.
Burmester skłania jednak, aby rozszerzyć
liczbę rozpatrywanych przypadków do trzech,
także dla 2
Ω
.
Na rys.1
rys.1
rys.1
rys.1
rys.1 widać bardzo szerokie pasmo. W
użytecznym zakresie 20Hz−20kHz charakte−
rystyka jest perfekcyjna.
−0,1dB przy 10Hz można całkowicie pomi−
nąć. Dla 100kHz odchyłka −0,8dB nie ma rów−
nież w praktyce znaczenia. Ponadto warto
zwrócić uwagę na fakt, iż wzmacniacz zacho−
wuje się jednakowo, niezależnie od obciąże−
nia. Wzmocnienie napięciowe dla różnych wa−
riantów impedancji jest stałe i wynosi 38,6V/V.
Obserwując rozkład zniekształceń (rys. 2
rys. 2
rys. 2
rys. 2
rys. 2)
widać, iż dominującą rolę odgrywają składowe
nieparzyste, obecne od trzeciej aż do dzie−
więtnastej. Ich poziom nie jest jednak wysoki.
Harmoniczna trzecia leży 92dB poniżej syg−
nału bazowego, pozostałe nie przekraczają
granicy −100dB, z wyjątkiem składowej piątej
(−98dB). Będąca zwykle znacznym składni−
kiem sygnału harmoniczna druga ma relatyw−
nie niską wartość, −92dB.
Burmester zadbał o niski poziom znie−
kształceń THD+N w funkcji mocy. Dla obcią−
żenia 8
Ω
, już znacznie poniżej 1W, znie−
kształcenia nie przekraczają 0,01%, a mini−
mum, przypadające tutaj na szeroki zakres
najbardziej użytecznych mocy od 4−45W, leży
na poziomie zaledwie 0,004%. Zniekształce−
niami poniżej 0,01% możemy także cieszyć
się dla 4
Ω
, i to w bardzo szerokim zakresie 1 −
155W, minimum to 0,0049% w punkcie 70W.
Niewiele gorzej wzmacniacz radzi sobie z ob−
ciążeniem 2
Ω
. Najkorzystniejszy przedział
THD+N przypada tym razem na wyższe moce,
w granicach 10−225W (THD+N < 0,01%), a naj−
niższe zniekształcenia (0,008%) leżą w zakre−
sie 33−80W.
Uzyskałem następujące moce maksymal−
ne (dla THD+N=1%): 112, 190 i 300W dla 8, 4
i 2
Ω
. Stosując cztery najwyższej klasy tran−
zystory Sanken na kanał, może się wydawać,
że trochę powyżej 100W przy 8
Ω
to niewiele.
Można nawet powiedzieć, że stopień wyjścio−
wy na 8
Ω
odpoczywa. Z drugiej jednak strony
to przecież nie tak mało, a decyzja o tym, aby
nie wyciskać z urządzenia większej mocy w
tych warunkach, to efekt realizowanych zało−
żeń. Aby uzyskać swobodną pracę przy eks−
tremalnie niskich obciążeniach, trzeba było w
taki sposób skonfigurować tranzystory stopnia
wyjściowego, aby właśnie przy 8
Ω
moc była
“umiarkowana”. Dla 4
Ω
wzmacniacz oddaje
190W, a więc całkiem nieźle, choć nie dwu−
krotnie więcej w stosunku do 8
Ω
. Przy 2
Ω
mamy “tylko” 300W. Należy jednak spojrzeć
na parametry końcówki uwzględniając nie tyl−
ko moc maksymalną, ale także wzmocnienie
napięciowe. Tak jak wspomniałem, jest ono
stałe i niezależne od obciążenia. W praktyce
znaczy to tyle, że Burmester produkuje mak−
symalnie 300W dla 2
Ω
, ale jeśli zmienimy tyl−
ko obciążenie na 4
Ω
(zasymulujemy zmianę
impedancji w kolumnie głośnikowej), dosta−
niemy 150W, a przy 8
Ω
75W. Wzmacniacz
utrzymuje więc idealnie stałe napięcie na wy−
jściu w określonych granicach, a to, że przy 4 i
8
Ω
do dyspozycji mamy rzeczywiście jeszcze
więcej mocy (do wykorzystania przy maksy−
malnych poziomach sygnału wejściowego), to
dodatkowy bonus. Obszar stałonapięciowego
zachowania się Burmestera wystarczy i tak,
aby napędzić nawet niskoefektywne kolumny
z dowolnymi wahaniami impedancji.
Jedyną uwagą krytyczną pozwolę sobie
obdzielić wynik mocy dla dwóch kanałów wy−
sterowanych jednocześnie. Pojedynczy, choć
imponujący transformator nie radzi sobie z na−
pędzaniem obydwu końcówek w idealny spo−
sób. Spadek ze 190 do 170W (4
Ω
) po obcią−
żeniu drugiego kanału jest tego oczywistym
dowodem.
Stosunek sygnał/szum osiąga przyzwoitą
wartość 89dB, podobnie jak dynamika, wyno−
sząca 110dB. Na kolana rzuca natomiast
współczynnik tłumienia, dla 4
Ω
aż 1000, w tej
kategorii Burmester bije na głowę wszystkie
końcówki mocy, jakie kiedykolwiek miałem
okazję testować.
Moc znamionowa (1% THD+N, 1kHz) [W]
Obciążenie [W]
Wysterowanie
1 kanał
2 kanały
8
112
105
4
190
170
2
300
Czułość (dla maks. mocy 8
Ω
) [V]
0,77
Stosunek sygnał/szum* [dB]
89
Dynamika [dB]
110
Zniekształcenia THD+N
(1W, 8
Ω
, 1kHz) [%]
0,007
Współczynnik tłumienia
(w odniesieniu do 4
Ω
)
1000
*(Filtr A−ważony, w odniesieniu do 1W)
HI−END
HI−END
HI−END
HI−END
HI−END
− Burmester 935/956 mkII
41
1/2001
Urządzeń Burmestera słuchałem
w dwóch wariantach, jako system
przedwzmacniacz plus końcówka
oraz później samego wzmacniacza mo−
cy, podpiętego do odtwarzacza z wyj−
ściem regulowanym.
Najpierw posłużyłem się przed−
wzmacniaczem. Dźwięk jest w takiej
konfiguracji lekki, swobodny, umiarko−
wanie drapieżny. Można wyczuć odro−
binę ciepła, a nawet słodyczy, która
brzmienie potrafi subtelnie, ale zauwa−
żalnie złagodzić. Burmester wydał mi
się oszczędny w zakresie niskich to−
nów. Bas był ze wszech miar poprawny
i sięgał nisko, nie miał jednak powalają−
cej potęgi i rozmachu. Punktualność
basu jest niewątpliwym atutem.
Wzmacniacz skromnie dozuje niskoto−
nowe emocje, starannie ukazując na−
wet zwykle tak rzadko dostrzegane w
tym zakresie detale, gdzie indziej mas−
kowane przez basowe nawałnice czy
choćby zbyt grubo rysowane szarpnię−
cia strun basu i przeciąganie − o tym
tutaj nie ma mowy, aczkolwiek może w
związku z takimi właśnie przyzwyczaje−
niami chciałoby się, aby chwilami, przy
największych spiętrzeniach dźwięku,
wszystko zadrżało w posadach.
Wokale, ich nasycenie oraz barwa,
pretendują do miana referencyjnych.
Wyrazistość, a jednocześnie spójność
dają wrażenie doskonałej neutralności.
Burmester posiada tę rzadką umiejęt−
ność, że niezależnie od tego, gdzie w
przestrzeni znajdzie się wokal, zawsze
odbierany jest przez słuchacza jako
jednakowo żywy, namacalny. Solista
jest więc równie prawdziwy na pierw−
szym planie, tuż przed nami, jak i
gdzieś daleko za linią głośników. W tym
zakresie wplatane w nagranie emocje
są doskonale przekazywane, każde na−
granie tętni życiem. Dzięki temu Bur−
mester nadaje się do każdej muzyki.
Dźwięk jest zawsze w pełni komunika−
tywny i jeśli tylko słuchacz ma ochotę
uczestniczyć w muzycznym przedsta−
wieniu, zawsze będzie miał ku temu
okazję.
Fortepian brzmi finezyjnie, z bardzo
rozbudowanymi barwami, jest nasyco−
ny, swobodnie wybrzmiewa. Poszcze−
gólne dźwięki są precyzyjne i właściwie
rozseparowane, a jednocześnie plas−
tyczne, pozbawione szorstkości. W za−
kresie wysokich rejestrów wzmacniacz
jest bardzo transparentny, ale nie na−
pastliwy. Niczego w gruncie rzeczy nie
trzeba się doszukiwać, są i imponujące
uderzenia, dynamika, jak i długie wy−
brzmienia. Tutaj też leży ta szczypta
słodyczy. Burmester chętniej odtwarza
grę na perkusji miotełkami niż pałecz−
kami, ale raczej wypada powiedzieć, że
o ile w tym drugim przypadku czuje się
bardzo dobrze, to w tym pierwszym wy−
śmienicie.
Odłączenie przedwzmacniacza i za−
stosowanie regulacji wewnątrz stoso−
wanych źródeł sygnału przynosi popra−
wę w energetyczności. Końcówka mocy
nabiera rumieńców, widać, że wcześ−
niej była nieco hamowana przez pre−
amp 935. Słychać to zarówno na basie
− tu przede wszystkim − który okazuje
więcej siły, jak i w zakresie tonów naj−
wyższych. Dęciaki, choć już bez wcześ−
niejszego lekkiego osłodzenia, mocniej
zaznaczają wyższe harmoniczne, co
odebrałem jako poprawę naturalności.
Na samej średnicy niewiele się nato−
miast zmienia, wcześniejszy wspaniały,
zróżnicowany klimat pozostaje. Dźwięk
staje się kompletny pod każdym wzglę−
dem − informacyjnym i emocjonalnym.
Należy jednak pamiętać, iż nie wy−
starczy tutaj pierwszy lepszy odtwa−
rzacz z regulowanym wyjściem. Pod−
czas testu korzystałem z dwóch dosko−
nałych źródeł − Mark Levinson
No.39
oraz Wadii
850.
Usunięcie preampu
935
z systemu ma sens tylko wtedy,
gdy zaoszczędzone pieniądze pozwolą
nam na zakup podobnej klasy źródła.
W innych sytuacjach przedwzmacniacz
jest nieodzowny i jednoznacznie na tyle
dobry, by ukazać niemal pełen poten−
cjał końcówki.
Jednak ostatecznie na największy
szacunek zasługuje w moim odczuciu
sama końcówka mocy. W swojej klasie
cenowej wydaje się trudna do pobicia
przez inne “piece”, zarówno pod wzglę−
dem brzmienia, jak i wyglądu. “Rzecz”
pod każdym względem wspaniała.
Wszystkie nasze wcześniejsze spotka−
nia z niemieckim hi−endem pozostawia
wciąż we wdzięcznej pamięci, ale w na−
szych klasyfikacjach wyraźnie w tyle.
Radek Łabanowski
Radek Łabanowski
Radek Łabanowski
Radek Łabanowski
Radek Łabanowski
WYKONANIE i KOMPONENTY:
piękne i solidne.
OCENA:
bardzo dobra
LABORATORIUM:
trzyma fason na każdym
obciążeniu, choć przy 8
Ω
moc nie jest
porażająca.
OCENA:
dobra
+
BRZMIENIE:
bardzo klarowne, zróżnicowane,
dynamiczne.
OCENA:
bardzo dobra
Cena
(za parę) [zł]
26500,−
Dystrybutor:
RCM
Burmester 956 mkII
BARDZO DOBRA
OCENA KOŃCOWA: