JERZY R. KRZYŻANOWSKI
Miłosz
o powstaniu warszawskim
Jest w bogatym dorobku Czesława Miłosza powieść, o której szerzej pisałem przed paru laty w Przeglądzie Polskim
(29 czerwca 2001) uważając, że należy ją przypomnieć jako pozycję wyjątkową wśród poetyckiego dorobku autora.
Dziś, gdy Miłosz odszedł, przypomnienie takie wydaje się tym bardziej na miejscu, gdy połączy się je z obchodami
60. rocznicy powstania warszawskiego, o którym powieść ta mówi szeroko i przejmująco. Powieścią tą jest
oczywiście Zdobycie władzy, opublikowane w paryskim Instytucie Literackim w roku 1955, pięciokrotnie wznawiane
w kraju w okresie Solidarności i przetłumaczone na czternaście obcych języków, niejednokrotnie tak egzotycznych,
jak gudżarati, indonezyjski, japoński, koreański, malajski czy teluga. Powody tej popularności, daleko
wykraczającej poza tematykę polską, są oczywiste: mechanizm zdobycia władzy przez komunistów powtarzał się w
różnych krajach z uderzającymi podobieństwami, a Miłosz umiał mechanizm ten przedstawić dokładnie i
przekonująco. Dla czytelnika polskiego jednak powieść ma walory zapewne niedoceniane przez czytających ją w
innych krajach, wprowadza bowiem motyw tragedii powstania warszawskiego bliżej i mocniej niż wiele innych
książek o tym dramacie, nawet tak znakomitych jak Pierścionek z końskiego włosia (napisana ok. 1962-63,
zatrzymana przez cenzurę w 1965 r. i wreszcie wydana w 1992 r.) Aleksandra cibora-Rylskiego.
Należy od razu dodać, że Miłosz nie był uczestnikiem powstania, opuścił bowiem Warszawę tuż przed rozpoczęciem walk, znał jednak zarówno ludzi,
jak i atmosferę miasta z okresu okupacji dostatecznie dobrze, żeby móc odtworzyć je w formie literackiej, a ponadto miał do dyspozycji jedną z
pierwszych opublikowanych po wojnie uczciwych książek-reportaży z tamtego okresu, Przemarsz przez piekło (1949 r.) Romana Podlewskiego, na
którą zresztą powołuje się na wstępie, czerpiąc z niej i zmieniając pewne fragmenty dla potrzeb formy powieściowej. W poszukiwaniu dokładności
przedstawianych realiów zwracał się też do przyjaciół z prośbą o informacje - tak np. Zygmunt Hertz, bądź co bądź podporucznik artylerii, choć w
rezerwie, jak zwykle żartobliwie pisząc, że "dział wojskowy został mi powierzony", podał pisarzowi szczegóły dotyczące broni przeciwczołgowej,
miotaczy min, moździerzy itp. (Listy do Czesława Miłosza 1952-1979, Paryż 1992 r., s. 29). Materiały historyczne, relacje uczestników, intuicja i talent
sprawiły, że część Zdobycia władzy mówiąca o powstaniu należy do najcenniejszych w tej powieści o pamiętnym roku 1944.
Rozdziały tej części zajmują zaledwie 35 stron druku 160-stronicowej książki, a więc trochę mniej niż jedną czwartą tekstu, jednak zarówno waga
tematu, jak i późniejsze powiązania wielu postaci powstańców z postaciami z innych wątków powieściowych plasują je w centrum tej wielowątkowej
struktury. Tak np. profesor Gil, którego filozoficzne rozważania o starożytnej Grecji i współczesnej Polsce otwierają tok i nadają od razu ton narracji
powieściowej, okazuje się ojcem sanitariuszki Magdy, która naprawdę nazywała się Joanna i zginęła podczas walk o Stare Miasto, co w następstwie
doprowadza do powojennego spotkania Gila z powstańcem podchorążym Foką, jej współtowarzyszem walk i świadkiem śmierci. Ten sam Foka
zaprzyjaźni się później z bohaterem głównego wątku powieści, Piotrem Kwinto, który wraz z armią Berlinga wrócił z Rosji do Warszawy. Tego rodzaju
Strona 1 z 3
Przeglad Polski on-line (nowojorski tygodnik kulturalny)
2010-11-15
http://www.dziennik.com/www/dziennik/kult/archiwum/07-12-04/pp-08-27-07.html
krzyżujących się wątków znaleźć można w Zdobyciu władzy wiele, a ich spoistość świadczy o znakomitym opanowaniu przez Miłosza techniki
nowoczesnego powieściopisarstwa.
Wątek walk na Starym Mieście ograniczony został do ukazania losów niewielkiej grupki powstańców będącej resztkami plutonu broniącego barykady od
strony ruin getta. Miłosz przedstawia ich kolejno: po nieco obszerniejszym fragmencie mówiącym o podchorążym Foce charakteryzuje krótkimi
zdaniami członków oddziału. Są to: Danek, Michał, Bertrand, Wila, Magda i Osman (s. 41-43), przy czym przypomnieć należy wstępną uwagę autora,
że "większość postaci tej powieści jest fikcyjna. Spośród postaci rzeczywistych postacie kapitana Osmana i strzelca Bernarda zostały zaczerpnięte,
podobnie jak i kilka innych szczegółów, z kroniki walk na Starym Mieście, Przemarsz przez piekło, spisanej przez Romana Podlewskiego" (s. 4). Uwaga
ta jest równie cenna jak myląca, nie wspomina bowiem o co najmniej dwóch postaciach powieściowych mających pierwowzory w autentycznych
uczestnikach walk - kapelanie ojcu Ignacym i wspomnianym tylko wyrywkowo Michale, który w strukturze powieści odegra jeszcze rolę równie
znaczącą, jak jego pierwowzór odegrał w rzeczywistości. Kapelan, noszący w powieści imię założyciela zakonu jezuitów, to nie kto inny, jak słynny
ojciec "Paweł" - Józef Warszawski, kapelan Konfederacji Narodu, z której wywodzili się najznakomitsi poeci i żołnierze konspiracji, partyzantki
Uderzeniowego Batalionu Kadrowego, a potem powstania, odznaczony Krzyżem Virtuti Militari, duchowny, którego natchnione kazanie obszernie w
swojej książce przytacza Podlewski (s. 195-196). I mimo że był to gotowy materiał wspaniałej literatury, porównywalny ze sławnym kazaniem księdza
Kamińskiego w zakończeniu Pana Wołodyjowskiego, Miłosz nie poszedł tym łatwym tropem sienkiewiczowskim, nie zgadzałoby się to bowiem z poetyką
jego surowej wobec wszelkiego sentymentalizmu powieści. Zamiast tego użył innego porównania zaczerpniętego także z literatury, każąc
sceptycznemu wobec wszystkich Bertrandowi porównać ojca Ignacego z jezuitą Naphtą z Czarodziejskiej góry Tomasza Manna (s. 45), tym samym
podkreślając własny wobec powstania sceptycyzm.
Nie wspomina natomiast w ogóle Podlewski o człowieku nazwanym przez Miłosza Michałem, "znanym już przed wojną jako teoretyk narodowej
rewolucji, za okupacji wydawcy i redaktorze podziemnego pisma, w którym zalecał krajowi ustrój opary na katolicyzmie i dyktaturze" (s. 41), a
zarówno ta charakterystyka, jak i późniejsze wzmianki w powieści bez trudu pozwalają zidentyfikować Michała Kamieńskiego jako Bolesława
Piaseckiego, przywódcę Obozu Narodowo-Radykalnego, a po wojnie twórcę sterowanego przez komunistów Stowarzyszenia "Pax". Odgrywa on w
powieści (podobnie jak w rzeczywistości) zgoła zasadniczą rolę w procesie "zdobycia władzy".
Wprowadzenie przez Miłosza postaci Michała-Piaseckiego wiąże się z tym procesem w dalszym ciągu powieści, kiedy to przedstawiciel Urzędu
Bezpieczeństwa Wolin powierza Piaseckiemu na zlecenie "radzieckiego bezpieczeństwa" ("nasi przyjaciele poznali się na tym, co może być wart", s. 86)
stworzenie rozłamowego ruchu katolickiego, natomiast epizod powstańczy jest całkowicie fikcyjny, gdyż jak piszą biografowie Piaseckiego, wracając
spod Wilna "w drodze dowiedział się o wybuchu Powstania w stolicy. Na miejscu w okolicach Otwocka-Józefowa okazało się, że nie sposób sforsować
Wisły i dostać się na prawy brzeg, gdzie trwała walka, w której uczestniczyli także członkowie Konfederacji Narodu. Bolesław Piasecki zdecydował się
wtedy ukryć w rejonie podwarszawskim i oczekiwać na rozwój wypadków" (Antoni Dudek i Grzegorz Pytel, Bolesław Piasecki. Próba biografii
politycznej, Londyn 1990, s.149). Zdradzony przez jednego ze swoich żołnierzy, w nocy z 11 na 12 listopada 1944 r. został aresztowany przez NKWD i
skonfrontowany z sowieckim pełnomocnikiem Stalina, Iwanem Sierowem, który miał się potem o nim ironicznie wyrazić gienijalnyj malczik (Teresa
Torańska, Oni, Londyn, 1985, s. 285). Natomiast wspomniana w powieści żona Michała odpowiada autentycznej żonie Piaseckiego, która zginęła w
powstaniu.
Strona 2 z 3
Przeglad Polski on-line (nowojorski tygodnik kulturalny)
2010-11-15
http://www.dziennik.com/www/dziennik/kult/archiwum/07-12-04/pp-08-27-07.html
Pokrywa się za to niemal dosłownie z książką Podlewskiego postać skromnego strzelca Bertranda, który w Zdobyciu władzy (s. 59), tak jak w
rzeczywistości (Podlewski, s. 323), ginie w czasie obrony Starego Miasta, z tym że zgodnie z prawami fikcji literackiej scena jego śmierci została nieco
udramatyzowana. Na tym przykładzie widać bodaj najlepiej proces twórczego przetwarzania zapisu historycznego w dzieło literackie.
Do tej samej kategorii postaci należy kpt. Osman, niemal dosłownie skopiowany z obszernego opisu, jaki dał mu Podlewski w swojej książce. Był to
kpt. pil.Władysław Dobrzański "Wład", którego historię przed powstaniem i bohaterstwo w czasie walk o Stare Miasto historyk opisał z wieloma
szczegółami powtórzonymi przez Miłosza.
To wyliczenie występujących w książce postaci powstańców i ich autentycznych odpowiedników pozwala nieco dokładniej spojrzeć na metodę twórczą
pisarza, który nie miał za sobą dorobku powieściowego, a na Zdobyciu władzy ćwiczył swoje rzemiosło, co w przyszłości zaowocować miało tak
wybitnymi dziełami jego prozy, jak Dolina Issy, Rodzinna Europa i szereg innych, późniejszych książek. Powstanie warszawskie, ze swą tragiczną,
pełną dramatycznego napięcia historią, nadawało się do tego celu jak mało który inny temat.
Miłosz wystrzega się uogólniających sądów o powstaniu. Mimochodem wspomina tylko, jak Foka, znalazłszy się w niemieckim obozie jeńców, "coś
powiedział o Polsce i powstaniu, jego sąsiad uderzył go w twarz" (s. 99). Biorąc pod uwagę, że Foka jest jedną z niewielu pozytywnych, cieszących się
sympatią autora postaci w tej powieści, bez trudu można wydedukować, że wypowiedź ta nie należała do pochlebnych, podobnie jak do pochlebnych
trudno zaliczyć opisy beznadziejnych walk powstańczych. "Poczucie bezsensu, nieszczęścia i chaosu było tak silne, że czuł je jak mdłości", pisze Miłosz
o stanie psychicznym Foki tuż przed opuszczeniem Starego Miasta (s. 63). Toteż ostateczna refleksja profesora Gila, którego rozważania rozpoczynają
i kończą powieść jak spinająca ją klamra, pozostawia w umyśle czytelnika otwartą kwestię oceny powstania. Zastanawiając się po latach nad sensem
wydarzeń stary filozof powiada: "Któż będzie na tyle zarozumiały, aby zapewniać, że wie, które czyny łączą się i wspierają wzajemnie, a które zostają
odrzucone w śmieszność, w zapomnienie, poza to, co warte jest nazwania dziedzictwem? Zamiast zastanawiać się nad tym - lepiej jest stawiać jedynie
ważne pytanie: czy umie się być wolnym od smutku i obojętności" (s. 158-159). Zarówno książka Miłosza sprzed lat pięćdziesięciu, jak żywa do dzisiaj
pamięć o powstaniu zdają się na pytanie to odpowiadać twierdząco.
Strona 3 z 3
Przeglad Polski on-line (nowojorski tygodnik kulturalny)
2010-11-15
http://www.dziennik.com/www/dziennik/kult/archiwum/07-12-04/pp-08-27-07.html