Upadek Konstantynopola
Dodane przez Darkol dnia 17 lipiec 2005
Powrót do - Dział Tematyczny
||
Powrót do - Dział Artykułów
Kronikarz Khodia Efendi o upadku Konstantynopola w 1453 roku (fragmenty)
Przy końcu wiosny sułtan Mehmet widząc, że wszystko jest już przygotowane i wszystkie oddziały zebrane,
ruszył z Bożą pomocą na wyprawę, każąc jednocześnie załadować na wozy wielkie działa, które polecił
przygotować dla burzenia murów i baszt. Przed wyruszeniem w pochód dokonał generalnego przeglądu
swej armii, w czasie którego złożywszy dzięki Bogu i zachęciwszy dowódców, wezyrów i oddziały, aby dali
dowody swej dzielności, oznajmił im, że jego celem jest zdobycie miasta Stambułu i uczynienia z niego
stolicy wiary muzułmańskiej, zgodnie z zapowiedziami Proroka. I tak widząc powszechny zapał całej armii,
widząc że nie ma ani jednego człowieka, który nie byłby gotów przelać całej swej krwi dla tak pięknej
sprawy, ruszył w drogę ku Stambułowi.
[...] Przybywszy pewnego ranka na miejsce, cała armia rozsypała się i zajęła pozycje przed murami od
strony ziemi, przy wielkim przerażeniu oblężonych, którzy przerazili się tak wielkiej ilości wojska, mimo że
cesarz, uprzedzony o decyzji sułtana, rozkazał wzmocnić wszystkie słabsze miejsca obwarowań, które
łatwiej można było zdobyć, i przygotował się do zaciętej obrony. Zanim sułtan Mehmet rozpoczął
oblężenie, cesarz przesłał mu propozycję, aby wziął wszystkie miejscowości poza Stambułem wraz z ich
okolicami, a samo tylko miasto mu zostawił, za co cesarz będzie płacił sułtanowi coroczny trybut. Sułtan
nie słuchając tych propozycji odpowiedział, że szabla i jego religia są nierozłączne, i zażądał, aby cesarz
zdał mu miasto. Cesarz otrzymawszy odpowiedź ustawił na swych wieżach i murach artylerię, żołnierzy
uzbrojonych w muszkiety i zaopatrzonych w wielkie zapasy smoły.
[...] W końcu pierwszego dnia, przed nadejściem nocy, sułtan kazał ustawić w stosownych miejscach
baterie i rozpoczął postępować ku miastu przy pomocy janczarów i azapów, a ledwo działa zostały
ustawione, polecił im skierować silny ogień na mury, nic już nie mówiąc o nieprzerwanym gradzie strzał i
kamieni miotanych przez machiny, jednocześnie jak deszcz, spadających na miasto. Oblężeni ze swej
strony posyłali bez przerwy salwy z muszkietów i dział ładowanych kamiennymi kulami, którymi sprawiali
męki wielu muzułmanom, zraszającym ziemie zwą krwią W tym czasie przybyły dwa wielkie statki
przysłane przez Franków na pomoc cesarzowi i wyładowały znaczne posiłki niewiernych, które rzuciły się
do miasta. Następnie jako, że muzułmanie zmuszeni byli z powodu licznych wypadów oblężonych ustąpić
spod murów, oblężeni poczęli wznosić głośne okrzyki z murów i niezmiernie naigrawać się z nich.
[...] Opór ze strony oblężonych był tak silny, że Turcy dopiero gdy noc zapadła, byli w stanie wedrzeć się
do miasta przez wyłom w murze. [...] Nie zwracając uwagi na strzały muszkietów i dział oraz grad
kamieni, rzucili się jak lwy na wyłom, z takim męstwem przez nich dokonany, stali się wreszcie jego
panami i zatknęli na nim swoją chorągiew; w tym samym czasie miasto zostało opanowane, oddziały
wkroczyły do niego, i rozpoczęła się rzeź i rabunek.
[...] Cesarz wówczas przebywał w swoim pałacu, na północy bram Edrireh, starając się pod zasłoną
wystrzałów z muszkietów i artylerii oddalić się od atakujących go oddziałów muzułmanów; gdy dowiedział
się jednak, że chorągiew, do której przyczepiony był alkoran, powiewała już w sercu miasta, stracił
odwagę i począł się wycofywać do zewnętrznego pałacu wraz z grupą swych ludzi. W drodze spotkawszy
kilku grabiących muzułmanów rzucił się na nich i wyciął ich wszystkich. Natknąwszy się na azapa, ciężko
rannego, chciał go zabić, jednakże azap, mimo swą słabość, uczynił wysiłek dla uniknięcia ciosu i
przedłużenia sobie życia i zadał mu jednocześnie cios, który powalił cesarza na ziemię i wówczas [azap]
zabił go. Zmusiło to wszystkich, którzy byli przy tym obecni, do ucieczki i rozproszenia się. W końcu gdy
nie zostało ani jednego człowieka zdolnego do obrony, otworzono bramy miasta i sułtan wraz ze swą jazdą
wjechał w nie.
Grabież trwała trzy pełne dni, i nie było ani jednego żołnierza, który nie zdobyłby bogatego łupu i licznych
niewolników. Po upływie trzech dni sułtan Mehmet zakazał pod groźbą surowych kar uprawiania rabunków
i rzezi, które trwały dotychczas. Gdy wreszcie wszystko w pełni się uspokoiło, zamiast nieprzyjemnych
dźwięków dzwonów rozległ się miły głos muezzina, pięć razy dziennie wzywający muzułmanów do
modlitwy. Z kościołów wyrzucano wizerunki bóstw pogańskich, świątynie oczyszczano od wszystkich
zapachów, którymi były przepojone, i zmieniano dotychczasową ich postać, urządzając nisze dla
oznaczenia miejsca, gdzie należy zwrócić wzrok dla modlitwy; dodano im też minarety, tak więc nie
zapomniano niczego, ażeby uczynić z nich miejsca modlitwy dla muzułmanów.
Powrót do - Dział Tematyczny
||
Powrót do - Dział Artykułów
Page 1 of 1
IMPERIUM OSMAŃSKIE I JEGO DZIEJE
2008-04-06
http://www.osman.livenet.pl/print.php?type=A&item_id=23