Przeciw śmierci

background image


Prentice Mulford

PRZECIW

Ś

MIERCI


NIEKTÓRE PRAWA SIŁY I PI

Ę

KNO

Ś

CI

My

ś

li nasze tworz

ą

nasze oblicze i nadaj

ą

mu wła

ś

ciwe indywidualne pi

ę

tno. Nasze

my

ś

li okre

ś

laj

ą

ruch, postaw

ę

i kształt całego ciała.

Prawa pi

ę

kno

ś

ci i zupełnego zdrowia s

ą

te same. Zale

żą

one całkowicie od stanu

uczucia, lub te

ż

, mówi

ą

c innymi słowami, od wła

ś

ciwo

ś

ci tych my

ś

li, które najcz

ęś

ciej

biegn

ą

od nas ku innym i od innych ku nam.

Brzydota w wyrazie twarzy, czy to osoby starej, czy młodej, pochodzi zawsze z
nie

ś

wiadomego przekroczenia jakiego

ś

prawa. Ka

ż

dy znak zniszczenia w ludzkim

ciele, ka

ż

da forma jego słabo

ś

ci, wszystko wreszcie, co tylko robi człowieka

wstr

ę

tnym, ma swoj

ą

przyczyn

ę

w dominuj

ą

cym nastroju jego uczucia. Natura

obdarzyła nas czym

ś

, co nazywamy instynktem, a co ja nazwałbym raczej wy

ż

szym

rozs

ą

dkiem, poniewa

ż

odsuwaj

ą

c si

ę

ze wstr

ę

tem od wszystkiego, co jest brzydkie i

zdeformowane, co nosi na sobie znamiona upadku, posługujemy si

ę

czym

ś

subtelniejszym i doskonalszym, ani

ż

eli instynkt. Wrodzony pop

ę

d ludzkiej natury

ka

ż

e nam unika

ć

niedoskonało

ś

ci i szuka

ć

chocia

ż

by wzgl

ę

dnie doskonałego. Nasz

wy

ż

szy rozs

ą

dek ma zupełn

ą

racj

ę

, gdy czuje wstr

ę

t do zmarszczek i ułomno

ś

ci, tak

samo jak do brudnej i porwanej odzie

ż

y! Ciało jest

ż

yw

ą

odzie

żą

i jednocze

ś

nie

narz

ę

dziem ducha. Pokoleniom przed nami wpajano od dzieci

ń

stwa,

ż

e jest to

nieuniknion

ą

konieczno

ś

ci

ą

,

ż

e jest to prawem, ugruntowanym w niezmiennym

porz

ą

dku natury, aby ciało nasze po pewnym okre

ś

lonym czasie przekwitło, stało si

ę

bezpowabne i aby umysł równie

ż

z biegiem czasu wygasł, odmawiaj

ą

c

posłusze

ń

stwa. Mówiono nam,

ż

e duch nie ma mocy sprzeciwi

ć

si

ę

temu i odrodzi

ć

ciała, za pomoc

ą

swych wewn

ę

trznych sił przekształci

ć

je na nowo, ku nowemu

ż

yciu! Lecz w nieuniknionym biegu natury nie le

ż

y wcale, by ciało ludzkie przepadało,

jak przepada dotychczas, podobnie jak w biegu natury nie le

ż

y, aby ludzie je

ź

dzili

dyli

ż

ansem, jak przed sze

ść

dziesi

ę

ciu laty, a nie automobilem, jak dzisiaj, lub te

ż

,

aby wiadomo

ś

ci posyłano przez go

ń

ców, a nie przez iskry elektryczne.

Twierdzi

ć

, co le

ż

y w zakresie praw natury, a co nie - byłoby tylko arogancj

ą

ciemnej

nie

ś

wiadomo

ś

ci. Jest to najfatalniejszy bł

ą

d, gdy na kawal

ą

tko przeszło

ś

ci, które le

ż

y

poza nami, spogl

ą

damy jako na niezawodny drogowskaz tego, co stanie si

ę

kiedykolwiek w wieczno

ś

ci. Je

ż

eli nasza planeta była niegdy

ś

tym, czego naucza

geologia - mianowicie faluj

ą

c

ą

mas

ą

dzikich, bardziej nieokiełzanych i brutalniejszych

sił; je

ż

eli równie

ż

formy ro

ś

linnego, zwierz

ę

cego, a pó

ź

niej ludzkiego

ż

ycia były

ordynarniejsze, pospolitsze - to czy

ż

nie jest to znak, nadzieja, dowód wi

ę

kszego

wysubtelnienia, ku któremu pod

ąż

amy - nie - w które wst

ę

pujemy teraz, w tej, jak

równie

ż

w ka

ż

dej godzinie! I czy

ż

wysubtelnienie nie oznacza spot

ę

gowania mocy,

tej samej, która pot

ę

guje sił

ę

ż

elaza w stali? I czy

ż

najwy

ż

sze, prawie nieznane dot

ą

d

siły, nie powinny rozwin

ąć

si

ę

jeszcze w człowieku, w tej najsubtelniejszej

organicznej cało

ś

ci, jak

ą

znamy?

Wewn

ę

trznie, potajemnie pyta si

ę

tysi

ą

ce my

ś

l

ą

cych ludzi wszystkich krajów:

"Dlaczego musimy marnie

ć

i traci

ć

wszystko najlepsze, co

ż

yciu nadaje warto

ść

i to

wła

ś

nie wtedy, gdy

ś

my ju

ż

zdobyli to do

ś

wiadczenie i m

ą

dro

ść

, która jest

background image

najodpowiedniejsza dla

ż

ycia! Pocz

ą

tek lata - lecz patrz: oto dni ju

ż

s

ą

krótsze!"

Wołanie wielu bywa na pocz

ą

tku zawsze szeptem. Modlitwa -

ż

yczenie - pro

ś

ba mas

bywa zawsze najpierw tajemnym błaganiem. Pierwszy nie odwa

ż

y si

ę

nawet pobiec

do s

ą

siada, obawiaj

ą

c si

ę

ś

mieszno

ś

ci. Lecz jedna rzecz gł

ę

boko tkwi w

do

ś

wiadczeniu: ka

ż

de pragnienie, pomy

ś

lane czy wyrzeczone, przybli

ż

a ku nam to,

czego

ś

my

żą

dali, stosownie do intensywno

ś

ci pragnienia oraz rosn

ą

cej liczby

pragn

ą

cych. Kieruj

ą

oni duchowe funkcje na okre

ś

lone tory. W ten sposób zaczyna

si

ę

rusza

ć

ta milcz

ą

ca siła woli, która aczkolwiek nie uznawana przez szkoln

ą

m

ą

dro

ść

, nadaje pragnieniom posta

ć

i kształt. Miliony ludzi t

ę

skniło po cichu do

lepszych i szybszych

ś

rodków komunikacji - i oto ujarzmiono par

ę

i elektryczno

ść

.

Wkrótce inne pytanie, inna zachcianka za

żą

da spełnienia - pytanie wewn

ę

trzne,

zachcianka wewn

ę

trzna - a w tych pierwszych próbach zbli

ż

enia pragnie

ń

, które s

ą

jakby wizjami, do rzeczywisto

ś

ci, b

ę

d

ą

niew

ą

tpliwie bł

ę

dy, bezdro

ż

a, bezwyj

ś

cia, jak

na pocz

ą

tku naszych zdobyczy technicznych były spotkania poci

ą

gów, eksplozje

kotłów itd.
Wiek nasz jest dwojakiego rodzaju. - Wiek naszego ciała i naszego ducha. Duch ten
przez miliony lat wskro

ś

niezliczone ciała i formy bytu dojrzał do swego dzisiejszego

stopnia

ś

wiadomo

ś

ci i zu

ż

ył wiele młodych ciał, jakoby ubra

ń

. A to, co nazywamy

"

ś

mierci

ą

" jest tylko brakiem uzdolnienia do utrzymania naszej cielesnej odzie

ż

y na

zawsze, do odradzania naszego ciała za pomoc

ą

ż

yciotwórczych pierwiastków ci

ą

gle

na powrót. Im starszy, im dojrzalszy duch, tym zdolniejszy jest do opanowania ciała,
do jego przemiany podług swojej woli. T

ę

duchow

ą

sił

ę

po

ż

ytkujemy w ten sposób,

aby

ś

my si

ę

stali pi

ę

kni, zdrowi i silni, godni miło

ś

ci. Bo przez t

ę

sam

ą

sił

ę

mo

ż

na

zrobi

ć

si

ę

nie

ś

wiadomie równie

ż

obrzydłym, chorym, słabym, wstr

ę

tnym -

przynajmniej podczas tej jednej egzystencji, je

ż

eli bowiem rozwój d

ąż

y do

uszlachetnienia i udoskonalenia, wszystko musi kiedy

ś

rozpłyn

ąć

si

ę

w wy

ż

sze

formy.
T

ą

magiczn

ą

sił

ą

s

ą

nasze my

ś

li. Chocia

ż

dla oka s

ą

one rzeczywiste, jak kwiat,

drzewo lub owoc.
My

ś

li pr

ężą

bezustannie nasze mi

ęś

nie w rytm gestu, który z istoty charakteru

wypływa. Człowiek zdecydowany stawia kroki inaczej, ni

ż

wahaj

ą

cy si

ę

.

Niezdecydowany ma oci

ą

gaj

ą

ce gesty, postaw

ę

, sposób mówienia i ruchy ciała,

które w ko

ń

cu czyni

ą

go niezgrabnym, niezr

ę

cznym i nieudolnym. Członki ciała s

ą

jakoby litery listu, który, pisany po

ś

piesznie w pewnym nastroju, wykazuje pismo

bezładne i pełne bł

ę

dów, podczas gdy usposobienie zrównowa

ż

one - the serene

mood - tworzy pi

ę

knie zaokr

ą

glone zdania, tudzie

ż

harmonijne pismo.

Ka

ż

dego dnia stylizujemy si

ę

w jak

ąś

now

ą

faz

ę

bytu, wmy

ś

lamy si

ę

w jaki

ś

inny,

urojony charakter, a ta dominuj

ą

ca rola, któr

ą

najcz

ęś

ciej gramy, udziela si

ę

twarzy,

jako masce tej roli - panuj

ą

cej linii.

Kto wi

ę

ksz

ą

cz

ęść

swego

ż

ycia zawodowo si

ę

skar

ż

y, zawsze jest w złym humorze i,

opłakuj

ą

c samego siebie,

ś

wi

ę

ci prawdziwe orgie niezadowolenia, ten zatruwa sobie

krew, rujnuje rysy twarzy i niszczy bezpowrotnie sw

ą

płe

ć

, wytarzaj

ą

c w

niewidocznym laboratorium ducha niewidoczny truj

ą

cy bodziec - my

ś

l, która oddana

działaniu, tj. pomy

ś

lana, przyci

ą

ga z otoczenia, według nieuniknionego prawa, my

ś

li

podobne sobie. Odda

ć

si

ę

we władz

ę

rozdra

ż

nionemu, bezradnemu nastrojowi,

znaczy to samo, co otworzy

ć

na o

ś

cie

ż

drzwi dla my

ś

lowych fluidów ka

ż

dego

rozdra

ż

nionego, bezradnego człowieka - znaczy to samo, co naładowa

ć

swój wielki

magnes - swego ducha - szkodliwymi, przeciwnymi pr

ą

dami i poł

ą

czy

ć

bateri

ę

my

ś

low

ą

ze wszystkimi pr

ą

dami tego samego gatunku! Kto my

ś

li o złodziejstwie lub

morderstwie, wchodzi przez t

ę

my

ś

l w duchowy stosunek z ka

ż

dym morderc

ą

i

background image

złodziejem na całej ziemi!
Złe trawienie nierównie w mniejszym stopniu zale

ż

y od samego po

ż

ywienia, ni

ż

nastroju, w którym przyjmujemy zazwyczaj pokarmy. Najzdrowszy chleb spo

ż

ywany

w goryczy działa na krew jak trucizna. Kiedy wszyscy siedz

ą

w milczeniu za stołem

rodzinnym z t

ą

zrezygnoc s

ę

dzia mo

ż

e mie

ć

przy studiowaniu sprawy zaciewan

ą

i

wymuszon

ą

min

ą

, która zdaje si

ę

mówi

ć

: "aha... i to trzeba jeszcze znie

ść

", a pan

domu zagrzebuje si

ę

cały w kłopoty swego interesu lub w gazet

ę

, połykaj

ą

c

wszystkie morderstwa, samobójstwa, skandale, które zdarzyły si

ę

w ci

ą

gu ostatnich

24 godzin, kiedy pani domu, niech

ę

tna, piastuje w sobie wszystkie swe gospodarskie

umartwienia - wówczas zjawia si

ę

przy stole, wraz z potrawami, elemet troski,

smutku i chorobliwo

ś

ci w ka

ż

dym organizmie, objawiaj

ą

c si

ę

jako rodzaj

niestrawno

ś

ci przy całym stole, od jednego ko

ń

ca do drugiego, bez luk, we

wdzi

ę

cznej ci

ą

gło

ś

ci!

Je

ż

eli panuj

ą

cym wyrazem twarzy jest grymas, wówczas grymasy robi

ą

równie

ż

my

ś

li, znajduj

ą

ce si

ę

poza tym czołem. Gdy k

ą

ty ust s

ą

wyci

ą

gni

ę

te na dół, wówczas

i my

ś

li, które te usta tworz

ą

i nad nimi panuj

ą

, s

ą

m

ę

tne i zale

ż

ne. Twarz jest

najjawniejszym znakiem uduchowienia, dlatego nic nie ma wi

ę

kszej warto

ś

ci ponad

pierwsze wra

ż

enie.

Nastrój po

ś

piechu, który powstaje ze złego przyzwyczajenia wyprzedzania my

ś

lami

ciała, zgina ramiona naprzód. Człowiek dostojny, który nad sob

ą

panuje, nie

ś

pieszy

si

ę

nigdy. Koncentruje on swoj

ą

wol

ę

, swoj

ą

sił

ę

, swój rozum na ten jedyny cel, ku

któremu jego ciało, jego duchowe narz

ę

dzie, w tym jednym momencie zmierza, w ten

sposób przywyka panowa

ć

nad sob

ą

, nabiera gracji w ka

ż

dym ge

ś

cie, gdy

ż

jego

duch jest w absolutnym i niepodzielnym posiadaniu ciała i członków, a nie w oddali,
gdzie

ś

na bezdro

ż

ach,

ś

piesz

ą

cy bez wytchnienia, pełen troski o dalekie rzeczy,

które sta

ć

si

ę

maj

ą

dopiero po upływie godzin i dni.

Kto układa plan jakiego

ś

interesu, przedsi

ę

wzi

ę

cia, wynalazku, tworzy z

niewidzialnych elementów co

ś

, co jest tak rzeczywiste, jak jakakolwiek b

ą

d

ź

maszyna z

ż

elaza i drzewa. Plan ten, to przedsi

ę

wzi

ę

cie, przyci

ą

ga znów dla swego

urzeczywistnienia niewidoczne siły, które sprowadzaj

ą

w ko

ń

cu materializacj

ę

tego

przedsi

ę

wzi

ę

cia w

ś

wiecie zjawisk. Kto za

ś

na odwrót - obawia si

ę

nieszcz

ęś

cia,

ż

yje

w ci

ą

głym strachu przed jakim

ś

złem, oczekuje niepowodzenia, ten tworzy pewnego

rodzaju my

ś

lowego upiora, milcz

ą

c

ą

sił

ę

, która na podstawie tego samego prawa

zbiera dookoła siebie szkodliwe i niszcz

ą

ce pierwiastki.

Powodzenie i niepowodzenie opiera si

ę

na jednym prawie, które mo

ż

e słu

ż

y

ć

zarówno jednemu, jak i drugiemu, zupełnie jak rami

ę

człowieka, które ratuje z topieli,

lub te

ż

zabija uderzeniem sztyletu.

My

ś

l

ą

c, budujemy z niewidocznego materiału co

ś

, co siły do siebie przyci

ą

ga - dla

naszej pomocy lub szkody, stosownie do charakteru my

ś

li, które

ś

my wysłali. Kto liczy

na to,

ż

e si

ę

zestarzeje, kto nosi zawsze w duchu swój obraz, swoj

ą

konstrukcj

ę

jako

zgrzybiałego starca, ten podlegnie staro

ś

ci.

Lecz ten, kto potrafi nakre

ś

li

ć

jako plan samego siebie - obraz my

ś

lowy pełen

młodo

ś

ci, siły i zdrowia, do którego rwie si

ę

niepowstrzymanie, poza którym okopuje

si

ę

przeciwko legionowi ludzi, co ci

ą

gle przychodz

ą

i mówi

ą

mu,

ż

e si

ę

starzeje,

ż

e

musi si

ę

zestarze

ć

- kto z tym obrazem my

ś

lowym potrafi si

ę

bez ustanku jednoczy

ć

- ten pozostanie młodym.
Musimy bez przerwy budowa

ć

własny ideał. W ten sposób poci

ą

gamy ku sobie

pierwiastki, które zawsze nios

ą

nam pomoc, aby ten idealny obraz my

ś

lowy zbli

ż

y

ć

do rzeczywisto

ś

ci. Kto lubi my

ś

le

ć

o rzeczach mocnych, o górach, potokach,

drzewach, przyci

ą

ga do siebie pierwiastki takiej siły.

background image

Kto dzisiaj odbudowuje si

ę

w sile i pi

ę

knie, a jutro w

ą

tpi lub wraca do starych

mniema

ń

tłumu, nie niszczy tego, co z ducha odbudował w swym duchu. Dzieło jego

zatrzymało si

ę

tylko - drzemie ono i oczekuje najbli

ż

szej godziny wzlotu.

Wytrzymało

ść

w my

ś

li o pi

ę

knie, o sile, o młodo

ś

ci jest kamieniem w

ę

gielnym ich

urzeczywistnienia. O czym najwi

ę

cej my

ś

limy - tym b

ę

dziemy. Pacjenci nie my

ś

l

ą

: "ja

jestem silny", lecz: "jaki

ż

ja biedny". Ci z was, którzy

ź

le trawi

ą

, nie mówi

ą

: "ja chc

ę

mie

ć

zdrowy

ż

ą

dek", lecz: "ja nic wi

ę

cej nie mog

ę

znosi

ć

!" I rzeczywi

ś

cie nie mog

ą

- wła

ś

nie z tego powodu! - Piel

ę

gnujemy nasze własne choroby, a nie nas samych,

chcieliby

ś

my, aby głaskano nasze cierpienia. Je

ż

eli cierpimy na jakie

ś

zło

ś

liwe

przezi

ę

bienie, to kaszel nasz błaga nie

ś

wiadomie: "dzisiaj jestem przedmiotem

współczucia! - o, jak godzien jestem lito

ś

ci!" Przy odpowiednim leczeniu powinien

pacjent i całe jego otoczenie wyci

ą

gn

ąć

w pole przeciwko cierpieniu, wszyscy

uzbrojeni w my

ś

lowe wyobra

ż

enia zdrowia: "Uzdrowienia s

ą

tak samo zara

ź

liwe jak

choroby! Chwytamy zdrowie, jak osp

ę

!"

Czegó

ż

nie daliby doro

ś

li ludzie, aby mie

ć

członki tak pełne wiosny i tak elastyczne,

jakie posiada dwunastoletni chłopak! Ciało, które wdrapuje si

ę

na drzewa, chodzi,

biega po por

ę

czach - biega, poniewa

ż

kocha ten bieg, poniewa

ż

nic innego nie umie

- tylko biega

ć

. Gdyby takie ciała mo

ż

na było fabrykowa

ć

i sprzedawa

ć

, jaki

ż

popyt

miałyby u tych wszystkich korpulentnych dam i panów, którzy ze st

ę

kaniem

wydostaj

ą

si

ę

z karet, niczym wory m

ą

ki! Sk

ą

d to pochodzi,

ż

e ludzko

ść

z tak

ą

rezygnacj

ą

, prawie bez oporu przyjmuje na swe barki coraz to rosn

ą

c

ą

oci

ęż

ało

ść

,

ospało

ść

, zastyganie i to w swych najlepszych latach? Wydaje mi si

ę

,

ż

e zawieramy

kompromis z tymi upokorzeniami i nazywamy je - dostojno

ś

ci

ą

! Naturalnie - m

ąż

,

ojciec, obywatel, wyborca, podpora pa

ń

stwa - (zmurszało

ś

ci), nie powinien biega

ć

,

bi

ć

si

ę

skaka

ć

jak dziecko, poniewa

ż

nie mo

ż

e!

Nosimy nasze braki jak ornaty, utykamy wsz

ę

dzie i mówimy: "Tak powinno by

ć

, gdy

ż

inaczej by

ć

nie mo

ż

e!"

Lecz w naturze, na

ś

wiecie, w ludziach i naokoło ludzi jest ju

ż

coraz wi

ę

cej

mo

ż

liwo

ś

ci! - Przychodz

ą

one akurat tak pr

ę

dko, jak uczymy si

ę

te nowe siły

poznawa

ć

,

ć

wiczy

ć

si

ę

w nich i panowa

ć

nad nimi...

Lecz lenistwo!!!


MY

Ś

LI POZYTYWNE I NEGATYWNE

Wysyłamy lub otrzymujemy bezustannie duchowe pierwiastki, jeste

ś

my elektrycznym

stosem, który wysyła sił

ę

i znów musi zosta

ć

nakarmiony. Podczas mówienia,

pisania, my

ś

lenia lub jakiej

ś

innej działalno

ś

ci jeste

ś

my pozytywni, w innym wypadku

- negatywni. W tym negatywnym albo recepcyjnym stanie przyjmujemy siły i
pierwiastki, które mog

ą

nam przynie

ść

czasow

ą

szkod

ę

lub trwały po

ż

ytek.

Istniej

ą

zatrute duchowe pr

ą

dy, jak istniej

ą

truj

ą

ce wyziewy arszeniku albo metali. Kto

przebywa zupełnie biernie w pokoju w

ś

ród zazdrosnych, przepełnionych nienawi

ś

ci

ą

,

cynicznych albo nie wyzwolonych ludzi, wchłania z nich truj

ą

cy pierwiastek, pełen

choroby i niszcz

ą

cej siły: pierwiastek daleko niebezpieczniejszy, ani

ż

eli nawet daj

ą

ca

si

ę

wykaza

ć

chemicznie trucizna, poniewa

ż

jego działania post

ę

puj

ą

delikatniej i

tajemniej, cz

ę

sto dopiero po wielu dniach daj

ą

si

ę

odczu

ć

i s

ą

najcz

ęś

ciej

przypisywane innym przyczynom.
Jest to nadzwyczaj wa

ż

ne, gdzie i w jakim otoczeniu znajdujemy si

ę

podczas

negatywnego stanu, poniewa

ż

wtedy nasi

ą

kamy my

ś

lowymi fluidami jak g

ą

bka, a po

wielu godzinach duchowego lub fizycznego wysiłku, gdy

ś

my w stanie pozytywnym

pozbywali si

ę

siły - stan negatywny jest przyrodzonym prawem i przyrodzon

ą

potrzeb

ą

. Zgnie

ść

ten stan lub sztucznie go powstrzyma

ć

- byłoby pomysłem

background image

chybionym, lecz ostro

ż

no

ść

jest nieodzowna: odda

ć

si

ę

temu stanowi mo

ż

na tylko w

odpowiednich, starannie dobranych warunkach.
Człowiek wyczerpany, gdy uda si

ę

w tłum niespokojnych, chorobliwie podnieconych

ludzi, nie b

ę

dzie od razu wyssany psychicznie, gdy

ż

wła

ś

ciwe indywidualne pi

ę

tno.

Nasze my

ś

li okre

ś

nie ma on wła

ś

ciwie nic do dania, lecz za to przyjmuje od nich

mimochodem co

ś

z ich ni

ż

szej istoty. Przywiesił on do swego

ż

ycia, wyra

ż

aj

ą

c si

ę

obrazowo, ołowiany ci

ęż

ar. Przyj

ą

ł, chocia

ż

na krótki czas, co

ś

z ich sposobu

my

ś

lenia i s

ą

dzenia rzeczy, stał si

ę

niedowierzaj

ą

cym tam, gdzie dot

ą

d był pełen

nadziei! Zamiary, które dopiero co wydawały mu si

ę

silne, bliskie urzeczywistnienia -

wydaj

ą

si

ę

nagle jak dalekie mgły!

Obawia si

ę

, gdzie zazwyczaj był odwa

ż

nym. Staje si

ę

niezdecydowanym i w

chwilowym zam

ę

cie kupi mo

ż

e rzecz, której nie potrzebuje, lub te

ż

co

ś

powie, co

ś

zrobi, załatwi jak

ąś

spraw

ę

, której by nigdy w ten sposób nie załatwił, gdyby był w

zupełno

ś

ci samym sob

ą

, my

ś

lał swymi własnymi my

ś

lami, wolny od mglistego

zam

ę

tu tłumu naokoło siebie.

Gdy zmuszeni jeste

ś

my uda

ć

si

ę

pomi

ę

dzy ludzki tłum, czy

ń

my to przynajmniej

wtedy, gdy my

ś

lowo jeste

ś

my najsilniejsi i uchod

ź

my z powrotem, gdy zaczynamy

odczuwa

ć

zm

ę

czenie. Gdy

ż

w momencie siły jeste

ś

my magnesem, co odpycha te

szkodliwe pr

ą

dy, którym w stanie negatywnym jeste

ś

my oddani na pastw

ę

. Ludzie

pozytywni s

ą

zdobywcami i mocarzami - id

ą

oni w

ś

ród ludzi tylko na przodzie! A

jednak nie zawsze jest dobrze wysyła

ć

tylko pozytywne my

ś

li, kto bowiem jest takim

pozytywnym wysyłaczem, odrzuca i odp

ę

dza od siebie wiele drogocennych

pomysłów. Powinien nast

ą

pi

ć

pewien moment, kiedy duchowy zbiornik napełnia si

ę

na nowo, im radykalniej si

ę

zmienia zawarto

ść

, tym lepiej. Człowiek pozytywny, który

zawsze ka

ż

dej nowej my

ś

li oczekuje w pozycji szermierza, który nigdy nie zadaje

sobie trudu wsłuchania si

ę

recepcyjnie w rzeczy nowe, niewiadome, który

nieprawdopodobne bierze za niemo

ż

liwe, dla którego jego własne ograniczone

poznanie jest jedynym wyrokiem - taki człowiek musi nieodzownie w tej duchowej
pozycji zbiednie

ć

i sta

ć

si

ę

bezsilnym! Na odwrót za

ś

, ludzie negatywni, którzy tylko

przyjmuj

ą

, którzy s

ą

zawsze mniemania usłyszanego ostatnio, których czyja

ś

ironia

lub wzruszenie ramion zniech

ę

ca, ci ludzie podobni s

ą

do kanału, przez który

wszystek brud i gnój przepływa, a

ż

póki wszystkie otwory nie zostan

ą

zapchane dla

rzeczywi

ś

cie cennych pr

ą

dów i póki sami nie stan

ą

si

ę

zupełnie niezdolni do

wysyłania sił pozytywnych.
Na ogół nale

ż

y si

ę

stosowa

ć

do prawidła,

ż

e pozytywnym trzeba by

ć

w

ś

ród ludzi

ś

wiatowych, negatywnym za

ś

w dobrze przygotowanej samotno

ś

ci. Kto w

samotno

ś

ci toczy jeszcze duchow

ą

walk

ę

ze swymi przeciwnikami, ten traci tylko na

pró

ż

no swe siły.

Kto obarcza si

ę

troskami innych, ten przede wszystkim odczuwa potrzeb

ę

takiej

zupełnej samotno

ś

ci. Wówczas nie ma miejsca nawet na lito

ść

, gdy

ż

ona podgryza

sił

ę

, która wła

ś

nie powinna by

ć

nagromadzona, aby pó

ź

niej przynie

ść

nale

ż

yt

ą

pomoc.

Ż

aden mówca, na chwil

ę

przed sw

ą

wielk

ą

mow

ą

, nie zu

ż

yje swego czasu na to, aby

ul

ż

y

ć

biednemu robotnikowi, wnosz

ą

c za niego po schodach worek w

ę

gla, gdy

ż

tym

sposobem zabiłby tylko cały blask, cał

ą

sił

ę

i całe natchnienie w swym mózgu, a

mo

ż

e nawet i my

ś

li, które po

ś

rednio i bezpo

ś

rednio toruj

ą

drog

ę

ulgi nie dla tego

jednego wyrobnika, lecz dla wielu tysi

ę

cy. Kto bezustannie przestaje z tłumem, musi

bezwarunkowo zmarnowa

ć

du

ż

o ze swych sił. Najszkodliwsze za

ś

jest nieprzerwane

współ

ż

ycie z osob

ą

stoj

ą

c

ą

na ni

ż

szym szczeblu duchowego rozwoju, poniewa

ż

w

stanie bierno

ś

ci, który zawsze nieodzownie wraca, ulegamy mniej cennym

background image

jako

ś

ciowo pr

ą

dom, bez wzgl

ę

du na to, jakie stosunki wi

ążą

nas z t

ą

osob

ą

- czy

bratem, synem czy m

ęż

em. Z ludzi, którzy chocia

ż

zwi

ą

zani uczuciem, nale

żą

do

dwóch ró

ż

nych duchowych sfer, subtelniejsza, wy

ż

sza i bardziej warto

ś

ciowa natura

b

ę

dzie zawsze cierpie

ć

i spada

ć

w dół, poniewa

ż

jest bardziej wra

ż

liw

ą

, podczas gdy

natura ni

ż

sza mo

ż

e przyj

ąć

tylko pewn

ą

cz

ęść

tego, co jej wysłano. Reszta

przepada, bez po

ż

ytku, bez sensu.

Odpowiedni stosunek towarzyski jest najpierwsz

ą

podstaw

ą

do osi

ą

gni

ę

cia

szcz

ęś

cia, zdrowia i powodzenia.

Stosunek towarzyski oznacza tu co

ś

, co wychodzi daleko poza ramy fizycznego

obcowania. Stajemy si

ę

bliscy jakiemu

ś

człowiekowi zale

ż

nie od psychicznego

nat

ęż

enia, z jakim si

ę

nim interesujemy - oddalenie jego ciała w przestrzeni nie gra tu

ż

adnej roli. Kto dłu

ż

szy czas zwi

ą

zany był z jak

ąś

ni

ż

sz

ą

od siebie natur

ą

, ten nie

mo

ż

e od razu zatamowa

ć

fal duchowego stosunku, które s

ą

mu z tego

ź

ródła

posyłane dalej, sił

ą

przyzwyczajenia. Musi on nauczy

ć

si

ę

zapomnie

ć

, nie powinien

nigdy wrogo o niej my

ś

le

ć

, lecz raczej nic, zupełnie nic, bo tylko w ten sposób mo

ż

e

przeci

ąć

niewidoczne, telepatyczne "druty" i zrzuci

ć

wi

ę

zy! Mo

ż

e to d

ź

wi

ę

czy zimno,

twardo, okrutnie? Lecz jaki

ż

miałoby to sens, gdyby dwoje ludzi nigdy nie zaniechało

wspomnie

ń

, które s

ą

dla obojga szkodliwe? Przecie

ż

, je

ż

eli jedna cz

ęść

cierpi, z

czasem musi cierpie

ć

i druga! Niewła

ś

ciwe jest równie

ż

czytanie "dla wytchnienia", a

wi

ę

c w stanie biernym, denerwuj

ą

cych romansów, przejmowanie si

ę

postaciami

bohaterów i wdychanie w siebie,

ż

e si

ę

tak wyra

żę

, kolporterskich losów w momencie

własnej słabo

ś

ci i poddania.

Podczas jedzenia trzeba by

ć

szczególniej biernym. Przyjmuj

ą

c po

ż

ywienie, tj.

materiał do odtworzenia naszego ciała, czy

ń

my to tylko w spokojnym,

zrównowa

ż

onym, przyjaznym nastroju! Bo jednocze

ś

nie je

ść

i kpi

ć

z innych,

dysputowa

ć

lub my

ś

le

ć

o interesach, jest to by

ć

pozytywnym wówczas, gdy

wskazana jest zupełna negatywno

ść

. Czy kpiny te i dysputy maj

ą

miejsce tylko w

my

ś

lach, czy te

ż

ujawniaj

ą

si

ę

na zewn

ą

trz, jest, rozumie si

ę

, zupełnie oboj

ę

tne.

Szkodliwym jest równie

ż

, gdy jaka

ś

inna osoba, siedz

ą

ca za stołem, opanowana jest

przez nastrój, przeciwko któremu trzeba si

ę

wewn

ę

trznie zbroi

ć

, który trzeba

tolerowa

ć

- wszystko to przecie

ż

jest marnowaniem siły, jest pozytywne! Tylko ludzie,

którzy

ż

yj

ą

w najczystszej sympatii, mog

ą

razem siedzie

ć

za stołem. Kto du

ż

o

przebywa w samotno

ś

ci, przyci

ą

ga ku sobie pr

ą

dy pokrewnego uduchowienia.

Przestrze

ń

, która przez dłu

ż

szy czas naładowywała si

ę

my

ś

lami - staje si

ę

silnym

magnesem!

Ż

yjemy wówczas w lepszym i wy

ż

szym

ś

wiecie, dost

ę

pni dla

podszeptów, które, by

ć

mo

ż

e, zostan

ą

boja

ź

liwie schowane w najskrytszym wn

ę

trzu,

jak urojenia. Ale pó

ź

niej, jakiego

ś

dnia, powstaje znów poci

ą

g do towarzysko

ś

ci,

bierze si

ę

, co jest po r

ę

k

ą

, lub pozwala si

ę

unosi

ć

pr

ą

dowi.

Ś

wiat wewn

ę

trzny zostaje

zburzony, podszepty ukazuj

ą

si

ę

raptownie w

ś

wietle codziennych mniema

ń

jako

"oczywiste głupstwa", zdrowy "chłopski rozum" zaczyna znów bełkota

ć

i krytykowa

ć

,

harcuj

ą

c na o

ś

lep razem z becz

ą

cym stadem owiec. A gdy zostaniemy sami,

nadchodzi znów uczucie gł

ę

bokiego niezadowolenia i zniech

ę

cenia, powstaje jakby

akt oskar

ż

enia przeciwko nam samym o to,

ż

e

ś

my zdeptali przyrodzone prawa

naszej duszy! Wiele wzniosłych duchów cierpi pod ci

ęż

arem paso

ż

ytniczych my

ś

li,

które ich si

ę

czepiaj

ą

i nie

ś

wiadomie gł

ę

boko szkodz

ą

.

Zapewne nikt nie powinien i nie mo

ż

e długo pozostawa

ć

samotnym; lecz ten, kto

posiada sił

ę

do przeci

ę

cia ni

ż

szych poł

ą

cze

ń

, toruje przez to drog

ę

wy

ż

szym. Kto

posiada sił

ę

, aby czeka

ć

, ten w

ś

wiecie zjawisk przyci

ą

ga na sw

ą

drog

ę

ludzi, którzy

mu dadz

ą

rzeczywiste wytchnienie i pomoc, jak

ą

powinna da

ć

towarzysko

ść

.

Jego najwy

ż

sze my

ś

li s

ą

ogniwem pomi

ę

dzy nim i władcami tych samych my

ś

li. Ale

background image

przez uparte trzymanie si

ę

swych ni

ż

szych pierwiastków oddziela młodzono

programy polityczne wraz z reform

ą

wysi

ę

on od wy

ż

szego

ś

wiata, w którym ju

ż

do

pewnego stopnia uczestniczy.
Bo przecie

ż

ten tak zwany stosunek towarzyski jest niczym innym, jak tylko

wzajemn

ą

tolerancj

ą

, wiecznym prze

ż

uwaniem z roku na rok tych samych słów,

gestów i my

ś

li. S

ą

to umarli, którzy niech grzebi

ą

swoich umarłych!

Rzeczywiste

ż

yj

ą

ce

ż

ycie jest to stan niesko

ń

czonej ró

ż

norodno

ś

ci, otwarta droga dla

duchowych pr

ą

dów, na której ma miejsce ci

ą

gła wymiana sił i idei pomi

ę

dzy ró

ż

nymi

duchami tego samego stopnia - jest to artezyjska studnia, bij

ą

ca w wieczny byt.

Ź

ródłem młodo

ś

ci,

ź

ródłem ciała i

ź

ródłem ducha jest mo

ż

no

ść

zmienienia od razu

całego my

ś

lowego aparatu na pozytywny, gdy ni

ż

sze, ordynarniejsze my

ś

li s

ą

w

pobli

ż

u i zachowania si

ę

negatywnie lub recepcyjnie wobec odbudowuj

ą

cych

pr

ą

dów.

Nosi

ć

odwag

ę

zawsze przed sob

ą

, jak pochodni

ę

.

Niczego si

ę

nie ba

ć

i nic nie nazywa

ć

niemo

ż

liwym.

Do

ż

adnego człowieka nie pała

ć

nienawi

ś

ci

ą

, tylko bł

ę

dów jego unika

ć

!

Wszystkich kocha

ć

- ale zaufaniem obdarza

ć

przezornie i m

ą

drze!


PAR

Ę

PRAKTYCZNYCH DUCHOWYCH PRZEPISÓW

Ż

yjemy w kołowrocie zmysłów - nowe wiadomo

ś

ci, nowe do

ś

wiadczenia - pomimo i

ż

znamy ich prawdziw

ą

warto

ść

, przechodz

ą

a

ż

nazbyt łatwo na lirze powszedniego

dnia w spokojny truchcik banalno

ś

ci.

Niech nikt z nas nie oczekuje, i

ż

od razu, po wszystkie czasy, o

ż

yje dla nowych praw,

dla nowych zasad i metod istnienia. Pomimo zupełnego prze

ś

wiadczenia o ich

prawdziwo

ś

ci, jaka

ś

cz

ęść

w nas, co

ś

ukrytego, upartego, b

ę

dzie tajemnie przeciw

nim powstawało.
T

ą

cz

ęś

ci

ą

jest rozsnowa (materia) - do

ś

wiadczenie ciała - krwi - komórek.

Dlatego bez przerwy musimy powtarza

ć

nowe objawienia: "istnieje wy

ż

sza moc,

panuj

ą

ca siła, która wszystko przenika i o

ż

ywia. My jeste

ś

my cz

ą

stk

ą

tej siły".

I jako takiej cz

ą

stce, dana jest nam zdolno

ść

wchłaniania w siebie coraz to wi

ę

kszej i

wi

ę

kszej ilo

ś

ci przyrodzonych własno

ś

ci tej najwy

ż

szej siły - przez długotrwałe

milcz

ą

ce po

żą

danie, przez pro

ś

by i

ż

yczenia.

Ka

ż

da z naszych my

ś

li jest realno

ś

ci

ą

- jest sił

ą

(prosz

ę

sobie to dwa razy

powtórzy

ć

). Ka

ż

da my

ś

l jest cegł

ą

w tworz

ą

cym si

ę

losie - złym czy dobrym.

Kto w danej chwili musi mieszka

ć

w brzydkim domu,

ź

le jada

ć

, obcowa

ć

z lud

ź

mi,

którzy s

ą

ordynarni i nieokrzesani, ten niech bez ustanku protestuje w swej

najgł

ę

bszej wyobra

ź

ni przeciwko całej niedoli! Niech

ż

yje duchowo w innym,

pi

ę

kniejszym domu, gdzie si

ę

jada wykwintniej, w

ś

ród wy

ż

szych ludzi - ten stan jego

duszy zaprowadzi go sam do czego

ś

lepszego, bez trudu, goryczy, bez przymusu.

B

ą

d

ź

tylko bogaty duchem, fantazj

ą

i

ś

wiadomo

ś

ci

ą

, a materialne bogactwo przyjdzie

samo. Kto widzi siebie tylko na najni

ż

szym szczeblu drabiny, zostanie na nim przez

całe

ż

ycie. Dominuj

ą

cy nastrój, czy to przygn

ę

bienia, czy tryumfu, stwarza w

rzeczywisto

ś

ci wszystkie fizyczne warunki

ż

ycia.

Nie stawiaj nigdy granic przyszłym mo

ż

liwo

ś

ciom.

Nie mów nigdy: "dot

ą

d, ale nie dalej. Przez tego lub tamtego człowieka zostan

ę

zawsze zdystansowany". Albo,

ż

e "moje ciało musi zmarnie

ć

i przepa

ść

, poniewa

ż

wiele ju

ż

ludzkich ciał w przeszło

ś

ci przepadło i zmarniało". Nie my

ś

l: "moje

zdolno

ś

ci, mój talent jest przeci

ę

tny, ja b

ę

d

ę

ż

ył i umr

ę

, jak tyle milionów naokoło

mnie".
Tak my

ś

li nie

ś

wiadomie wielu ludzi! Nios

ą

oni pó

ź

niej na swych barkach złe i

background image

szkodliwe skutki tego kłamstwa!
Zamykaj

ą

przed sob

ą

mo

ż

liwo

ść

podniesienia si

ę

kiedy

ś

poza granice dzisiejszego

ś

wiata. Odgradzaj

ą

si

ę

sami bez potrzeby od drogi wy

ż

szych prawd. Ka

ż

dy człowiek

posiada pewn

ą

ukryt

ą

zdolno

ść

, pewien talent, jak

ąś

własn

ą

mo

ż

liwo

ść

, która jest tak

samo jedyn

ą

, jak jego istnienie; gdy

ż

w niesko

ń

czonym stawaniu jest niesko

ń

czona

ż

norodno

ść

zjawisk, czy b

ę

dzie to czyje

ś

istnienie, czy zachód sło

ń

ca, czy mózg

ludzki.
Zapragnij od czasu do czasu uwolni

ć

si

ę

od wszelkiego strachu. Ka

ż

da sekunda

takiego pragnienia przyczynia si

ę

po trochu do wyprowadzenia ci

ę

z niewoli strachu.

Niesko

ń

czona

ś

wiadomo

ść

nie zna boja

ź

ni i jest to twoim wiecznym dziedzictwem,

by

ś

si

ę

zawsze zbli

ż

ał do niesko

ń

czonej

ś

wiadomo

ś

ci.

Wchłaniamy w siebie my

ś

li tych ludzi, do których czujemy najwi

ę

ksz

ą

sympati

ę

i z

którymi najcz

ęś

ciej przestajemy. Je

ż

eli s

ą

oni od nas ni

ż

si i

ż

yj

ą

my

ś

lowo w ni

ż

szych

sferach, wówczas cierpimy długotrwał

ą

szkod

ę

- gdy

ż

wy

ż

szy i subtelniejszy duch

zawsze ulega w nierównym towarzystwie.
Ludzie, którym si

ę

powodzi, rzucaj

ą

ku nam na podobie

ń

stwo nici my

ś

li swego

powodzenia. Od ludzi, którzy nie maj

ą

powodzenia, idzie ku nam zawsze brak

porz

ą

dku, brak systematyczno

ś

ci, cierpliwo

ś

ci i wierz

ą

cej siły, które to braki wsysamy

w siebie podobnie jak g

ą

bka wod

ę

.

Lepiej nie utrzymywa

ć

ż

adnych stosunków towarzyskich, ni

ż

utrzymywa

ć

je z lud

ź

mi

rozprz

ęż

onymi, nie maj

ą

cymi przed sob

ą

celu; ich pr

ą

dy my

ś

lowe izoluj

ą

nas od istot

podobnych do nas, od rzeczywistych przyjaciół. Kto w pewnym poło

ż

eniu,

przedsi

ę

wzi

ę

ciu lub interesie nie mo

ż

e znale

źć

odpowiedniej rady, ten niech czeka.

Oddalaj wszystkie my

ś

li ku samej rzeczy. Nie czy

ń

nic. Wola i postanowienie stan

ą

si

ę

przez to silniejsze. W ten sposób zbieraj

ą

si

ę

i gromadz

ą

siły, które płyn

ą

ze

wszystkich stron, przychodz

ą

one w formie pomysłu, objawienia, przypadku lub

zdarzenia. W tym oczekiwaniu nie stali

ś

my bez ruchu, natchnienie uniosło nas w

my

ś

lowy pr

ą

d ku pomysłowi, ku zdarzeniu! Kto w jakimkolwiek przedsi

ę

wzi

ę

ciu

opiera si

ę

wył

ą

cznie na ludziach, zbacza z prawdziwej linii trwałego powodzenia.

O twych przedsi

ę

wzi

ę

ciach, o twych planach i nadziejach mów tylko z tymi, o których

wiesz na pewno,

ż

e

ż

ycz

ą

ci powodzenia. Nie mów nigdy z lud

ź

mi, o których wiesz,

ż

e słuchaj

ą

ci

ę

tylko przez grzeczno

ść

. Ka

ż

de słowo, wypowiedziane przez ciebie,

oznacza pewn

ą

sił

ę

, któr

ą

odci

ą

gasz od swego przedsi

ę

wzi

ę

cia.

Liczba ludzi, którym z powodzeniem mógłby

ś

si

ę

zwierzy

ć

, jest nad wyraz mała. Lecz

dobrotliwe

ż

yczenie jedynego przyjaciela, który ci si

ę

przysłuchuje ze szczerym

zainteresowaniem, jest rzeczywist

ą

,

ż

yw

ą

, opieku

ń

cz

ą

sił

ą

, która ł

ą

czy si

ę

z tob

ą

,

aby działa

ć

przy twoim boku, na twoje szcz

ęś

cie.

Je

ż

eli tylko cel twój jest wielki i sprawiedliwy, zaprowadzi ci

ę

bez w

ą

tpienia sam do

ludzi, którzy ci

ę

obdarz

ą

zaufaniem, z którymi b

ę

dziesz mógł bezpiecznie rozmawia

ć

.

Gdy

żą

dasz dla siebie sprawiedliwo

ś

ci,

żą

dasz jej w imieniu całego narodu.

Je

ś

li bez wewn

ę

trznego protestu dozwalasz, by ci

ę

oszukiwano, krzywdzono,

tyranizowano, jeste

ś

po stronie oszuka

ń

stwa i podło

ś

ci.

Dziesi

ęć

minut, oddane zwadzie ze swym własnym losem lub zazdro

ś

ci obcemu

szcz

ęś

ciu, oznacza,

ż

e pewn

ą

sum

ę

własnej siły zu

ż

yli

ś

my na to, by los swój

pogorszy

ć

. Ka

ż

da my

ś

l zazdro

ś

ci i nienawi

ś

ci odskakuje zawsze z powrotem, jak

bumerang. Piastowa

ć

złe uczucia przeciwko ludziom, którzy opływaj

ą

w bogactwa,

jest to marnotrawstwo, które nas nie tylko nabawia nieszcz

ęś

cia, lecz nawet rozbija

to przyszłe szcz

ęś

cie, co d

ąż

y ku nam.

Je

ż

eli uczucia te stały si

ę

dla nas drug

ą

natur

ą

, nie oczekujmy,

ż

e si

ę

od nich

uwolnimy za jednym zamachem.

background image

Złe przyzwyczajenia całego

ż

ycia musz

ą

by

ć

powoli, bardzo powoli wykorzeniane.

Własny pokój jest warsztatem, na którym powinno by

ć

odbudowane nowe "ja" z

nowych duchowych pierwiastków, jest miejscem, którego nie powinien przest

ą

pi

ć

ż

aden obcy człowiek, a nawet my sami powinni

ś

my go przest

ę

powa

ć

tylko w

godzinach radosnego i ja

ż

e zmuszony jest jednym ci

ą

giem rozstrzyga

ć

stos snego

nastroju - powinni

ś

my tam nasze obudzone marzenia wymarzy

ć

do doskonało

ś

ci, a

wtedy miejsce to z biegiem czasu zostanie kompletnie naelektryzowane szcz

ęś

ciem,

z ka

ż

dego przedmiotu popłyn

ą

ku nam wspomnienia dawniejszych my

ś

li i wynios

ą

nas ponad nas samych - do czynów, które b

ę

d

ą

jak cuda.

Zły humor i niesamodzielno

ść

- to choroby. Chory duch stwarza chore ciało.

Wi

ę

kszo

ść

chorych

ś

ciele sobie duchowo przyszłe ło

ż

e bole

ś

ci w

ś

ród długotrwałej,

wieloletniej pracy przygotowawczej.
Lecz im dłu

ż

ej piel

ę

gnujemy w nas stan ci

ą

głych radosnych oczekiwa

ń

, tym mniejsze

grozi nam niebezpiecze

ń

stwo,

ż

e go nawet na krótki czas utracimy, gdy

ż

ju

ż

stał si

ę

drug

ą

nasz

ą

natur

ą

, i nie jeste

ś

my władni zniweczy

ć

jego bezustannych, cudnych

do

ś

wiadcze

ń

, które on za sob

ą

prowadzi.

Wszyscy składamy si

ę

z sił, które si

ę

zowi

ą

my

ś

lami i cała nasza działalno

ść

jest

bez

ś

wiadom

ą

, nieprzerwan

ą

modlitw

ą

. Modlitwa nie oznacza tu naturalnie

bezmy

ś

lnego klepania pacierza.

Kto patrzy tylko na ciemne strony

ż

ycia, i ci

ą

gle, bez przerwy, rozmy

ś

la o swych

rozczarowaniach i ciosach przeznaczenia, ten modli si

ę

o te same rozczarowania i

ciosy w przyszło

ś

ci. Kto oczekuje nieszcz

ęś

cia, ten jednocze

ś

nie prosi o nie i

otrzyma je.
Wnosimy ze sob

ą

do towarzystwa nie tylko nasze ciało, lecz równie

ż

pewne

promieniowanie, które instynktownie wszystkich ku nam zniewala lub odstr

ę

cza, bez

wzgl

ę

du na to, czy milczymy, czy rozmawiamy. Naokoło nas kr

ąż

y specjalna

atmosfera, która odpycha lub przyci

ą

ga. Wszystko, co nas spotyka, jest skutkiem

długo piel

ę

gnowanego nastroju. Nastrój prawo

ś

ci stwarza na dłu

ż

sz

ą

met

ę

najlepsze, najrealniejsze rezultaty - nie jest to sentymentalizm, lecz wprost nauka.
Gdy

ż

ten kierunek my

ś

li przyci

ą

ga wła

ś

nie ku nam okoliczno

ś

ci i ludzi jednakowego z

nami pokroju, na których zawsze mo

ż

na polega

ć

, w których spoczywa ukryte nasze

ż

ycie.

"Nie daj, aby sło

ń

ce zaszło przez twój gniew" - w tej biblijnej modlitwie le

ż

y tajemnica

zdrowia. Kto udaje si

ę

na spoczynek zły i przygn

ę

biony, ten podczas snu b

ę

dzie

całymi godzinami przebywał w sferze zła i w ten sposób b

ę

dzie gromadził utrapienia

na nadchodz

ą

cy dzie

ń

.

Zły zwyczaj po

ś

piechu niszczy wi

ę

cej egzystencji, ni

ż

si

ę

przypuszcza. Kto rano

zawi

ą

zuje swe obuwie w niespokojnym, po

ś

piesznym nastroju, nie zazna przez cały

dzie

ń

wypoczynku. Módl si

ę

zatem, by

ś

z tego burzliwego potoku wyszedł tam, gdzie

spokój! Ludzie spokojni trzymaj

ą

ż

ycie w mocnych r

ę

kach, kieruj

ą

biegiem rzeczy

bez niepotrzebnych gestów, z mo

ż

liwie najmniejszym wysiłkiem ciała, lecz z jasn

ą

,

podniesion

ą

głow

ą

!

Je

ś

li ktokolwiek, kobieta czy m

ęż

czyzna, rano przy przebudzeniu czuje si

ę

zwalczonym przez wszystko, co w tym dniu jest do wykonania, przez troski
gospodarskie, interesy, zakupy, przez tysi

ą

ce drobnych, potrzebnych rzeczy - ten

niechaj si

ą

dzie na pół minuty i powie sobie: "Nie chc

ę

, by te obowi

ą

zki goniły i

powodowały mn

ą

. Zaczn

ę

od jednej rzeczy, a reszt

ę

zostawi

ę

losowi, dopóki ta jedna

rzecz nie b

ę

dzie dobrze wykonana". Mamy wówczas wszelk

ą

pewno

ść

,

ż

e rzecz ta

pójdzie gładko, a za ni

ą

po kolei wszystkie inne. Piel

ę

gnowanie tego spokojnego

potoku skoncentrowanych my

ś

li uniesie nas ku korzystniejszym stosunkom,

background image

wydarzeniom i znajomo

ś

ciom, ani

ż

eli na wpół wariacki nastrój w

ś

ciekłego po

ś

piechu.

Jeszcze do dzi

ś

dnia wierzymy w wiele kłamstw. Wierzymy nie

ś

wiadomie. Bł

ą

d nie

staje si

ę

jawnym.

Dlatego w dalszym ci

ą

gu

ż

yjemy stosownie do naszych nie

ś

wiadomych bł

ę

dów i z

tych nie

ś

wiadomych bł

ę

dów płyn

ą

cierpienia naszego

ż

ycia. Módl si

ę

codziennie o

zdolno

ść

poznawania fałszu w zjawiskach i nie obawiaj si

ę

, je

ż

eli go b

ę

dzie wi

ę

cej

ani

ż

eli

ś

marzył!

Gdy jeste

ś

chory i my

ś

lisz,

ż

e jakiekolwiek lekarstwo lub porada lekarska mo

ż

e ci

pomóc, id

ź

za t

ą

rad

ą

, lecz zawsze z cich

ą

my

ś

l

ą

w swej duszy: przyjmuj

ę

to

lekarstwo nie jako

ś

rodek, mog

ą

cy uzdrowi

ć

moje ciało, lecz jako podtrzymanie mego

ducha, który ju

ż

wkrótce otrzyma na powrót sił

ę

i zdolno

ść

do samopomocy.

Nie ucz nigdy swego dziecka, by mało si

ę

ceniło. Gdy przyzwyczai si

ę

do tego,

przyzwyczaj

ą

si

ę

wkrótce i inni - najpierw b

ę

d

ą

go mało cenili jako dziecko, pó

ź

niej

jako człowieka.
Nic nie jest wi

ę

cej szkodliwe dla człowieka, jak pomniejszanie swej warto

ś

ci, i

niejedno dziecko wst

ę

puje w

ż

ycie, osłabione przez ucisk długoletniego szyderstwa.

Ucz swe dziecko, by marzyło i oczekiwało tylko powodzenia. Długotrwałe
oczekiwanie powodzenia niesie ze sob

ą

przyczyny,

ś

rodki i drogi do tego

powodzenia.
Posiadamy do tej pory tylko bardzo nieokre

ś

lone wyobra

ż

enia, co wła

ś

ciwie oznacza

ż

ycie i jakie mo

ż

liwo

ś

ci w nim spoczywaj

ą

. Ludzko

ść

wtedy dopiero stanie si

ę

stosunkowo doskonał

ą

, gdy otrzyma zdolno

ść

odnawiania swego ciała na ka

ż

de

żą

danie i utrzymania go tak długo, jak b

ę

dzie chciała. Ciała wolnego od bólu i

pi

ę

knego ponad wszelk

ą

miar

ę

!

Powiedz tylko o jakiej

ś

rzeczy: ona musi si

ę

sta

ć

i zaraz powstanie tysi

ą

c sił, by j

ą

wykona

ć

- dlatego te

ż

nale

ż

y by

ć

rozwa

ż

nym w

ż

yczeniach, bo

ż

yczenie mo

ż

e si

ę

sta

ć

czasem przekle

ń

stwem. I

ć

wicz si

ę

w nastroju pokory przed niesko

ń

czon

ą

ś

wiadomo

ś

ci

ą

, b

ą

d

ź

zawsze gotów czerpa

ć

z wy

ż

szego pr

ą

du, który nauczy ci

ę

poznawa

ć

prawdziwe warto

ś

ci i powie, czego powiniene

ś

żą

da

ć

.

Czy jeste

ś

kobiet

ą

, czy m

ęż

czyzn

ą

-

ż

ycie twe nie b

ę

dzie nigdy zupełne, nigdy nie

odbudujesz si

ę

w mocy ku mocy, je

ż

eli nie spotkasz i nie poznasz duchem swego

drugiego "ja", swego dopełnienia z drugiej płci. A po takim poznaniu rozł

ą

ki nie ma.

Pami

ę

tajmy zawsze podczas jedzenia i picia,

ż

e przy ka

ż

dym k

ą

sku wbudowujemy w

nasze ciało pewn

ą

my

ś

l, stosownie do tego, w jaki nastroju przyjmujemy po

ż

ywienie.

Staraj si

ę

by

ć

przy biesiadzie wolnym, przyjaznym, pełnym nadziei - a gdy nie

mo

ż

esz posi

ąść

takiego nastroju, módl si

ę

!

Błaga

ć

dzie

ń

i noc niesko

ń

czon

ą

ś

wiadomo

ść

o najwy

ż

sz

ą

m

ą

dro

ść

, o sił

ę

i rado

ść

i

to w tym nastroju serca, który wy

ż

szo

ść

tej niesko

ń

czonej

ś

wiadomo

ś

ci w pokorze

uznaje - znaczy to odda

ć

si

ę

falom przypływu, który niesie ku nam wszystko

najlepsze.
Wówczas bowiem coraz to wy

ż

sze pr

ą

dy poznania przepływaj

ą

przez nasz

ą

istot

ę

,

która stoi w odpowiednim miejscu, aby chwyta

ć

te fale, co powoli wydzieraj

ą

nas

ę

dom, przenosz

ą

c z miejsc lepszych do najlepszych. Przenosimy si

ę

powoli w inne

otoczenia, na inne drogi

ż

yciowe, w s

ą

siedztwo tych, do których woła nasze

najgł

ę

bsze udr

ę

czenie.


BÓG W DRZEWACH

Szcz

ęś

liwy jest człowiek, który kocha drzewa - przede wszystkim wielkie, wolne,

rosn

ą

ce dziko w miejscach, gdzie je zasadziła niesko

ń

czona siła, niezale

ż

na od

opieki ludzkiej. Gdy

ż

wszystko nieuprawne, przyrodzone le

ż

y bli

ż

ej

background image

wszech

ś

wiadomo

ś

ci, ni

ż

to, co zostało przez wol

ę

ludzk

ą

okiełzane, przeobra

ż

one,

wychowane! Rzeczy urodzone na wolno

ś

ci oddychaj

ą

czystszym rytmem duchowym

niesko

ń

czono

ś

ci, dlatego te

ż

w

ś

ród dzikiej natury, w lesie, w górach, wsz

ę

dzie, gdzie

nie ma

ś

ladów ludzkiej pracy, promienieje ku nam niewypowiedziana, wolna rado

ść

,

upojenie bez granic.
Oddychamy emanacj

ą

, która z drzew, ze skał, od ptaków - z ka

ż

dej formy

niesko

ń

czono

ś

ci płynie ku nam bezustannie! Uzdrawia ona i odnawia! Jest czym

ś

wi

ę

cej ni

ż

powietrze! Sił

ą

duchow

ą

, która wypływa z powszechnego

ż

ycia. Nie

znajdziemy jej ani w miastach, ani w starannie utrzymanych ogrodach. Szcz

ęś

liwy

ten, w kim rozpłonie ta, silna i powa

ż

na miło

ść

do dzikich drzew, do ptaków i

zwierz

ą

t, kto je uwa

ż

a za równe sobie urodzeniem i wie,

ż

e w zamian za jego miło

ść

one mog

ą

go równie

ż

obdarzy

ć

czym

ś

bardzo cennym. Wszystko, co

ż

yje,

odpowiada na sympati

ę

i antypati

ę

. My jeste

ś

my jedn

ą

cz

ęś

ci

ą

niesko

ń

czonej

ś

wiadomo

ś

ci, a drzewa - drug

ą

. Miło

ść

za

ś

jest niewidocznym pierwiastkiem, "

ż

yw

ą

wod

ą

"

ś

wiata i płynie wielkimi falami przez ten duchowy wszech

ś

wiat, który nas

zewsz

ą

d otacza.

Drzewo jest

ż

yw

ą

my

ś

l

ą

Boga. My

ś

l

ą

, która jest godna naszej uwagi. Zawiera ona

pewn

ą

form

ę

m

ą

dro

ś

ci, której, by

ć

mo

ż

e, nam brak, której jeszcze

ś

my nie zdobyli. A

tej m

ą

dro

ś

ci powinni

ś

my pragn

ąć

, gdy

ż

tylko rzeczywiste zrozumienie daje moc, a

nam potrzeba jest mocy, by osi

ą

gn

ąć

lepsze i zdrowsze ciało. Chcemy bowiem

ostatecznie uwolni

ć

si

ę

od choroby. Chcemy nowego

ż

ycia i nowej rado

ś

ci z

ż

ycia w

ka

ż

dym nowym dniu! Nasze ciała powinny stawa

ć

si

ę

z biegiem lat l

ż

ejsze, nie

ci

ęż

sze. Chcemy pewno

ś

ci! Chcemy u

ś

wiadomi

ć

sobie niesko

ń

czonego ducha w

ka

ż

dej komórce - chcemy posi

ąść

pogl

ą

d nie

ś

miertelno

ś

ci! Pragniemy zdolno

ś

ci,

które dotychczas były zakazane "

ś

miertelnym!" Chcemy si

ę

wznie

ść

ponad

przypadkowo

ś

ci ciała, ponad cierpienie i

ś

mier

ć

ziemskiego ciała.

Czy to wszystko potrafi

ą

da

ć

nam drzewa? W ka

ż

dym razie mog

ą

pomóc, gdy

przenikniemy ich ducha, gdy staniemy si

ę

coraz wi

ę

cej

ś

wiadomi tej cz

ęś

ci

niesko

ń

czonej siły, której

ż

ywym wyrazem s

ą

drzewa. Gdy b

ę

dziemy na nie patrze

ć

jako na opał lub materiał do beczek, osi

ą

gniemy bardzo mało z ich

ż

ycia. Kto

rzeczywi

ś

cie dojdzie do tego,

ż

e b

ę

dzie kochał wszech

ś

wiadomo

ść

w ka

ż

dej z jej

form, w zamian tej miło

ś

ci otrzyma pierwiastek, co go na wskro

ś

przepoi m

ą

dro

ś

ci

ą

-

m

ą

dro

ś

ci

ą

, której ta forma jest składow

ą

cz

ęś

ci

ą

- której jest

ż

ywym obrazem. Przez

miłosne zlanie si

ę

z ide

ą

drzewa ludzko

ść

kiedy

ś

pozna,

ż

e z lasów mo

ż

na otrzyma

ć

inny, wy

ż

szy po

ż

ytek, ni

ż

ten, jaki mamy z budulca i drzewa opałowego. Miło

ść

ta

powie jej,

ż

e lasy z ich niezmiernymi powierzchniami miliardów gał

ę

zi, konarów i li

ś

ci

s

ą

idealnymi przewodnikami najwy

ż

szego duchowego pierwiastka, który powoli

nagromadzaj

ą

, a pó

ź

niej oddaj

ą

ludziom w miar

ę

ich zdolno

ś

ci pochłaniania. Im

ż

ywiej bije w nas istota drzewa, ptaka, zwierz

ę

cia, tym wi

ę

kszy jest nasz udział w

tych

ż

ywych siłach, które ka

ż

da z tych organizacji wchłania i oddaje. Ka

ż

da bowiem z

tych form

ż

yciowych ma pewien sobie tylko wła

ś

ciwy rodzaj siły, który mo

ż

e

przenosi

ć

nas przez sympati

ę

- niejako

ż

yciowy eliksir wy

ż

szych duchów. Lecz

miło

ść

osi

ą

ga tylko ten, kto miło

ść

daje! Przyci

ą

ga

ć

ku sobie miło

ść

z

niesko

ń

czono

ś

ci mo

ż

emy w tym samym stopniu, w jakim kochamy ka

ż

dy przejaw

niesko

ń

czono

ś

ci, czy b

ę

dzie to krzew, czy jagoda, owad, czy ptak. A nikt przecie

ż

nie

mo

ż

e gn

ę

bi

ć

lub niszczy

ć

tego, co rzeczywi

ś

cie kocha. Tym specyficznym

pierwiastkiem, który w nas spływa z ka

ż

dej

ż

yj

ą

cej formy, jest

ż

ycie! W miar

ę

tego,

jak wchłaniamy w siebie ten pierwiastek, budz

ą

si

ę

w nas siły, które tylko słowem

"cud" dadz

ą

si

ę

okre

ś

li

ć

.

Zniszczcie lasy, a odetniecie tym siłom drogi działania. Zamie

ń

cie dzikie drzewa

background image

przez sztuczne odmiany, a siły te zaraz zn

ę

dzniej

ą

, jak n

ę

dznieje ka

ż

de drzewo,

daj

ą

ce "uszlachetnione" owoce - czy

ż

np. jabłko "Calvilla" nie jest sztucznym

produktem zwyrodnienia, tak samo jak w

ą

troba tuczonej g

ę

si?

Gdy poczniemy si

ę

zbli

ż

a

ć

ku młodo

ś

ci, szcz

ęś

ciu i zdrowiu, stosunek nasz do drzew

i wszystkiego

ż

yj

ą

cego zmieni si

ę

zupełnie. Poznamy wkrótce,

ż

e jak tylko ukochamy

drzewa, ro

ś

liny, owady, ptaki i zostawimy je w spokoju, cz

ęść

niesko

ń

czono

ś

ci, która

stanowi ich istot

ę

, spłynie w nas.

"Lecz czy

ż

mo

ż

na

ż

y

ć

" - spytaj

ą

ludzie - "bez opału, bez ro

ś

linnego lub zwierz

ę

cego

po

ż

ywienia?"

Tak - ale czy

ż

w wieczno

ś

ci jest tylko jedna forma

ż

ycia? Czy warunki

ż

ycia nie

zmieni

ą

si

ę

z czasem stosownie do naszej wra

ż

liwo

ś

ci! Przecie

ż

ju

ż

teraz milionom

ludzi ka

ż

e najgł

ę

bszy instynkt ze wstr

ę

tem odsuwa

ć

si

ę

od zwierz

ę

cego po

ż

ywienia.

Zapewne - ludzko

ść

nie mo

ż

e od razu, w jednym momencie, zaprzesta

ć

gwałtu nad

ro

ś

linnym i zwierz

ę

cym pa

ń

stwem. Dopóki istnieje pragnienie dotychczasowego

od

ż

ywiania, pragnienie to powinno by

ć

zaspokajane - tylko naturalne zamieranie

takich pop

ę

dów ma warto

ść

. Gdy duch sam ustanawia te rzeczy, staje si

ę

to samo

przez si

ę

, z wewn

ą

trz, na zawsze! Bł

ę

dem ludzko

ś

ci było,

ż

e zbyt cz

ę

sto usiłowała

uduchowi

ć

si

ę

przez sił

ę

własnej woli, wstrzymuj

ą

c si

ę

za pomoc

ą

postów, pokut itd.

od rzeczy, których po

żą

dała. Nie mogła przy tym nigdy przez takie

ś

rodki uwolni

ć

si

ę

od chorób, upadku i

ś

mierci. Nigdy nie odnowiła w ten sposób swego ciała.

Rozkładało si

ę

ono zupełnie tak samo, jak ciało hulaków i opojów. Asceza jest to

brak zaufania w moc niesko

ń

czonej

ś

wiadomo

ś

ci,

ż

e ona zaprowadzi nas ku

wy

ż

szym stopniom rozwoju. Stara

ć

si

ę

samemu o otrzymanie zbawienia, jest jednym

z najwi

ę

kszych grzechów, gdy

ż

odcina to człowieka - przynajmniej na pewien czas -

od niesko

ń

czonej

ś

wiadomo

ś

ci oraz od

ż

ycia, które mu bywa zsyłane, dopóki tylko

modli si

ę

i ma ufno

ść

. Nie ma

ż

adnej innej

ś

cie

ż

ki do wydobycia si

ę

ze złych

nałogów, bł

ę

dów i wyst

ę

pnych przyzwyczaje

ń

, jak tylko nieustanna pro

ś

ba, by

wygasło po

żą

danie, z którego te wady ci

ą

gle na nowo powstaj

ą

.

Przy ka

ż

dym tchnieniu mówi niesko

ń

czona

ś

wiadomo

ść

: przychod

ź

cie do mnie -

żą

dajcie ode mnie - znajdujcie mnie w ka

ż

dym tworze, wówczas b

ę

d

ę

na was zsyłała

ci

ą

gle nowe ciała i duchy, które przemieni

ą

wasze zwyczaje, nami

ę

tno

ś

ci i

ż

yczenia

tak,

ż

e powoli opadnie z was wszelka gminno

ść

i wszelkie mgliste, przeciwne prawu

po

żą

danie, a na ich miejsce spłynie z obszarów duszy rado

ść

, której osi

ą

gn

ąć

dzi

ś

nikt nie jest w stanie.
W tym samym stopniu, w jakim wyrastamy ku szlachetniejszemu i dłu

ż

szemu

ż

yciu,

uczymy si

ę

szacunku dla wszystkiego, co

ż

yje, rozsiewaj

ą

c wsz

ę

dzie wolno

ść

,

poniewa

ż

- kochamy. Nie kochamy jednak ptaka, którego trzymamy w klatce -

kochamy tylko nasz

ą

przyjemno

ść

w tym ptaku. Najwy

ż

sza miło

ść

do wszystkiego,

co

ż

yje, jest wi

ę

c drog

ą

do samego

ż

ycia, które w nas spływa, jak gdyby z tysi

ą

ca

elektrycznych stosów - i to nie tylko z ptaka, z drzewa, owada, lecz z wiruj

ą

cej

ś

niegowej zamieci, z burzy czy z morza! Nie jako sentymentalny sposób widzenia,

lecz jako

ż

ywa siła! Dlaczegó

ż

ta miło

ść

nie jest w nas wrodzon

ą

? Dlaczego potrzeba

jeszcze tylko m

ę

ki i trudu i

ś

mierci? Nie wiemy! Do

ść

,

ż

e widzimy przed sob

ą

drog

ę

,

która wyprowadza z tego wszystkiego, co nazywamy złem.


WARTO

ŚĆ

PRAKTYCZNA MARZE

Ń

My

ś

le

ć

bezustannie podczas czuwania - zbyteczne. Jest to wyniszczaj

ą

ce

przyzwyczajenie, które sprowadza ten tylko skutek,

ż

e pewna grupa my

ś

li powtarza

si

ę

a

ż

do wyczerpania.

Jednym z najpodnio

ś

lejszych

ź

ródeł wszelakiej mocy i zbawienia jest zdolno

ść

background image

wył

ą

czania według swej woli pozytywnych my

ś

li - trwaj

ą

c w zupełnym fizycznym

spokoju, odda

ć

si

ę

marzeniom. Widzie

ć

tylko kawałeczek krajobrazu, który dr

ż

y

przed oczami, lub da

ć

ci

ą

gn

ąć

przed sw

ą

ś

wiadomo

ś

ci

ą

mglistym obłokom.

Sze

ść

dziesi

ą

t sekund marzenia - to sze

ść

dziesi

ą

t sekund

ż

ywego spokoju dla ciała i

ducha. Nawet w ni

ż

szych sferach materialnego powodzenia ten b

ę

dzie zwyci

ę

zc

ą

,

kto potrafi odpoczywa

ć

według swej woli, to jest stawa

ć

si

ę

biernym i samowolnie

odpycha

ć

od siebie swe my

ś

li. Trzyma on za cugle

ż

ycia, gdy

ż

w takich momentach

skupienia otwieraj

ą

si

ę

wrota dla nowych idei, planów, przedsi

ę

wzi

ęć

, które

uchwycone cicho, mocno, w czujno-

ś

wiadomym stanie - przynosz

ą

wypełnienie,

realno

ść

.

Ludzie dzisiejsi nie znaj

ą

wytchnienia - z roku na rok biegaj

ą

jak op

ę

tani w kołowrocie

tych samych my

ś

li! Czy

ż

mog

ą

oni w tym szalonym stanie posi

ąść

zdolno

ść

spostrzegania okoliczno

ś

ci, które spotykaj

ą

na drodze? A gdy nawet je spostrzeg

ą

,

brak im odwagi do spr

ęż

ystego chwytu! Robi

ą

dzisiaj absolutnie to samo, co wczoraj

i przy tym tylko dlatego,

ż

e wczoraj czynili to samo. Niewolnicy własnego uczucia,

które ich utrzymuje na ła

ń

cuchach silniejszych od stali, w przekle

ń

stwie zawsze

jednakowych, lec

ą

cych gdzie

ś

, psich my

ś

li! My

ś

l

ą

oni zawsze,

ż

e maj

ą

co

ś

do

zdziałania - przede wszystkim r

ę

kami i mózgiem! Nawet we

ś

nie

ś

piesz

ą

gdzie

ś

bezmy

ś

lnie, jak

ś

lepe konie na postronku! Ich przebudzenie jest bez

ś

wie

ż

o

ś

ci, sen

nie jest dla nich

ż

yciodawczym

ź

ródłem, jak np. dla tych, którzy posiadaj

ą

kultur

ę

marze

ń

, ze

ś

rodkowania lub skupienia. W czasie podró

ż

y morskich b

ę

d

ą

ci

niespokojni barbarzy

ń

cy w

ę

drowa

ć

przez wszystkie kajuty, z jednego ko

ń

ca okr

ę

tu

na drugi, b

ę

d

ą

szukali nie wiadomo czego! Na kolei

ż

elaznej opanowuje ich tylko

jedno niecierpliwe

ż

yczenie, by jak najpr

ę

dzej przyby

ć

do celu, lecz gdy przyb

ę

d

ą

,

nie wiedz

ą

najcz

ęś

ciej, co maj

ą

ze sob

ą

zrobi

ć

! W ich własnym domu trwa ci

ą

gle

jaki

ś

ruch, jaka

ś

gospodarka, lecz w ko

ń

cu dnia okazuje si

ę

,

ż

e nic nie zrobiono,

zreszt

ą

na rzeczywist

ą

ich korzy

ść

i prawdziw

ą

pomy

ś

lno

ść

!

Wielkie napr

ęż

enie umysłowe - lecz po co? Maszyna obracaj

ą

ca si

ę

na pró

ż

no, gdy

ż

nie ma

ż

adnej roboty!

Cygaro generała Granta wygrało wi

ę

cej bitew, ni

ż

jego miecz! Bo pomin

ą

wszy

działanie nikotyny, sam akt wci

ą

gania i wypuszczania dymu, mimowolna obserwacja

rozpływaj

ą

cych si

ę

obłoków stwarza pewien nastrój skupienia - bierny, marzycielski

stan, gdy

ż

duch wtedy nie tylko wypoczywa, lecz odbiera nowe natchnienia.

Nie chc

ę

przez to ani poleca

ć

, ani os

ą

dza

ć

palenia. Tyto

ń

jest jednym z wielu

niedoskonałych

ś

rodków do sprowadzania po

żą

danego stanu, który zwykle z

wi

ę

kszym po

ż

ytkiem da si

ę

osi

ą

gn

ąć

na innych, wewn

ę

trznych drogach.

Jedna droga z wielu: ten, kto czyta te stronice, niech od czasu do czasu si

ę

zatrzyma, niech oprze si

ę

na fotelu z biernie opuszczonymi ramionami wzdłu

ż

ciała,

trzy, cztery sekundy, nie my

ś

l

ą

c nic. Jaka

ś

chmurka, słup dymu lub jakie

ś

drzewo,

gał

ąź

poruszana wiatrem niech zatrzyma wzrok, dopóki to sprawia przyjemno

ść

, nie

dłu

ż

ej. Kto za

ś

nawet pi

ę

ciu sekund nie mo

ż

e by

ć

w spokoju, ani fizycznie, ani

duchowo (a takich jest wielu, co tego nie mo

ż

e), niech unika przynajmniej zbyt

raptownych nerwowych ruchów. Jest to pierwsza lekcja w wysokiej sztuce
marzycielstwa, czyli umysłowej abstrakcji. U

ż

ycza si

ę

w ten sposób swemu ciału

atomu prawdziwego wypoczynku. Duch przyci

ą

gn

ą

ł do siebie jeden atom

ż

ywej siły,

który ju

ż

nie mo

ż

e by

ć

utracony. Kto ma do przezwyci

ęż

enia niepokój całego

ż

ycia,

nie powinien oczekiwa

ć

od razu zupełnego powodzenia. Lecz posiew spokoju jest ju

ż

w nim zasiany! My

ś

l ta ju

ż

go wi

ę

cej nie opu

ś

ci. Nie powinno si

ę

jednak jej nazbyt

piel

ę

gnowa

ć

. Wszystko musi wyrosn

ąć

i wyro

ś

nie rzeczywi

ś

cie, kiedy

ś

, samo przez

si

ę

, z wewn

ą

trz.

background image

Ka

ż

dy człowiek ma mo

ż

no

ść

opanowania kompletnie swego ciała a

ż

do (tak

fałszywie nazwanych) najtrywialniejszych aktów codziennego

ż

ycia, jak np.

wstawanie, chodzenie, zamykanie lub otwieranie drzwi, odwracanie kart ksi

ąż

ki.

Kto potrafi w czasie czuwania zachowa

ć

nastrój kontemplacji, osi

ą

gnie wkrótce

bardziej pokrzepiaj

ą

cy i zdrowszy sen - gdy

ż

dominuj

ą

cy nastrój dnia okre

ś

la równie

ż

nastrój nast

ę

puj

ą

cej nocy.

Bezsenno

ść

odpowiada psychicznemu rozpr

ęż

eniu - raptownemu skurczowi my

ś

li,

które utrzymuje człowieka w ci

ą

gu wielu godzin wahaj

ą

cym si

ę

to tu, to tam,

niezdolnym do snu, z członkami płon

ą

cymi ze znu

ż

enia. Lecz wraz z kultur

ą

spokoju

ro

ś

nie wola do mocy, która na zawołanie mo

ż

e sprowadzi

ć

sen, czyli absolutn

ą

bierno

ść

.

Nigdy nie nale

ż

y

ć

wiczy

ć

si

ę

w my

ś

lowych nastrojach, gdy si

ę

to okazuje

niewygodne lub nudne - to tylko opó

ź

nia. Jedynie w tych momentach, w których

sprawia nam to mimowoln

ą

rado

ść

, trzeba si

ę

ć

wiczy

ć

. Tajemnic

ą

i pi

ę

kno

ś

ci

ą

wewn

ę

trznego rozwoju jest to,

ż

e ro

ś

nie on, jako

ż

yto lub pszenica, w milczeniu,

nie

ś

wiadomie! Za dwa, trzy, pi

ęć

lat zmieni

ą

si

ę

wszystkie gesty, stan

ą

si

ę

nawyknieniem, b

ę

d

ą

harmonijne. W tej anarchii my

ś

lowej, w której ludzko

ść

obecnie

ż

yje, ciało faktycznie rozrywane jest na cz

ęś

ci przez rw

ą

ce my

ś

li, które bez celu, bez

sensu s

ą

wsz

ę

dzie - to tu, to tam, wsz

ę

dzie - w ka

ż

dym czasie - niepow

ś

ci

ą

gnione!

Ka

ż

da czynno

ść

, ka

ż

dy krok mo

ż

e sta

ć

si

ę

ź

ródłem zadowolenia w tej samej mierze,

w jakiej ro

ś

nie wesoło

ść

, je

ż

eli tylko krok ten nie oka

ż

e si

ę

przeszkod

ą

,

zatrzymaniem si

ę

w gonitwie za zbytkiem, za nadmiarem. Co jednak robi si

ę

z

ochot

ą

, robi si

ę

dobrze, w ten sposób układa si

ę

powoli całe

ż

ycie z doskonałych

pierwiastków, z których

ż

aden nie niszczy nic, co drugi wybudował. Ka

ż

dy

pojedynczy czyn staje si

ę

nowym magnesem, który z wolna nabiera mocy; a to, co

ludzko

ść

mogłaby przez te proste

ć

wiczenia spełni

ć

, mo

ż

na by nazwa

ć

wprost

"cudami".
Chrystus i Moj

ż

esz, wszyscy jasnowidze i magowie byli pełni "spokoju". W ten

sposób zbierała si

ę

w nich duchowa siła, która ze

ś

rodkowana pó

ź

niej na chorym,

napełniała go nowym

ż

yciem.

W historii Marty i Marii - Maria wybrała lepsz

ą

cz

ą

stk

ę

, poniewa

ż

z dala od

domowych trosk zdobywała sobie w cicho

ś

ci siły, które pó

ź

niej odpowiednio

skierowane zdziałały w jednej sekundzie wi

ę

cej, ni

ż

zdziałała Marta przez swe

całodzienne umartwienia.
Marta zapracowała si

ę

- Maria si

ę

odbudowała! Kultura spokoju podnosi równie

ż

przytomno

ść

ducha. Przytomno

ść

ducha jest to przecie

ż

zdolno

ść

zmobilizowania w

ka

ż

dej

żą

danej chwili wszystkiego, co tylko posiadamy z wiedzy, energii, odwagi i

taktu. Tylko jednoczesna, natychmiastowa obecno

ść

wszystkich własno

ś

ci nadaje im

warto

ść

. W spokojnym duchu s

ą

te własno

ś

ci zawsze ze

ś

rodkowane i nie goni

ą

,

rozstrzelone, za tysi

ą

cem przedmiotów.

Nastrój kontemplacyjny jest to wypocz

ę

ta załoga my

ś

lowej fortecy. Rw

ą

cy si

ę

naprzód, nerwowi i dlatego zawsze zm

ę

czeni ludzie rzadko kiedy mog

ą

si

ę

czym

ś

odznaczy

ć

, nie s

ą

oni magnesami, które pracuj

ą

przez spokój, a przez czyn nie trac

ą

na sile, lecz przeciwnie - nabieraj

ą

mocy.

Kto potrafi zachowa

ć

sił

ę

i da

ć

wypoczynek swemu duchowi, b

ę

dzie miał nerwy jak

stal, b

ę

dzie wypływał ze

ń

ten fluid, który uczyni mu posłusznym najbardziej

nieujarzmionego rumaka. Odwaga jest jak magnetyczny obłok, którego nic nie mo

ż

e

przenikn

ąć

na wskro

ś

!

Mo

ż

liwo

ś

ci, które tu widzimy, s

ą

nieograniczone. Ciało mo

ż

e by

ć

doprowadzone do

tego,

ż

e b

ę

dzie si

ę

opierało wszystkim materialnym wpływom - ka

ż

dy organ mo

ż

e

background image

okaza

ć

dziesi

ęć

razy wi

ę

cej odpornej siły ni

ż

dotychczas!

Marzycielstwo tak samo, jak ka

ż

da inna zdolno

ść

, mo

ż

e si

ę

rozwin

ąć

do przesady,

jak np. u ludzi, którzy czuwaj

ą

ś

pi

ą

c i nie wiedz

ą

, co czyni

ą

ich ciała. Brak im

pozytywnej siły, by wzi

ąć

si

ę

z własnej woli do czynu, gdy czyn jest potrzebny. Musi

by

ć

ustanowiona jaka

ś

równowaga pomi

ę

dzy pozytywnym a negatywnym

całokształtem sił, człowiek musi si

ę

nauczy

ć

pogr

ąż

a

ć

siebie według swej woli w ten

lub inny stan - kiedy, gdzie i jak długo mu si

ę

podoba. Przy tym strata i przyrost sił

mogłyby by

ć

tak dokładnie uregulowane,

ż

e zawsze, przy ka

ż

dej zmianie stanu

zebrałaby si

ę

pewna nadwy

ż

ka, tak samo jak in

ż

ynier zostawia na zapas zbywaj

ą

c

ą

par

ę

. Wielu ludzi wydaje od razu to, co przyj

ę

ło - i oto, gdy przyjd

ą

nieprzewidziane

wypadki, stoj

ą

bezradni, bez

ż

adnej pomocy.

Z rosn

ą

cym uzdolnieniem do kontemplacji zmienia si

ę

równie

ż

oddech i puls.

Sztucznie

ć

wiczone oddychanie za pomoc

ą

przepony brzusznej, "pranajama", długie

metodyczne wdychanie indyjskich joginów jest naturalnym skutkiem zewn

ę

trznym

pewnego wewn

ę

trznego stanu wraz ze wszystkimi cudownymi znakami na ciele i

duchu.
Istnieje pewien oddech duszy, pewien psychiczny rytm, którego widocznym
odpowiednikiem jest oddech płuc. Kto

ż

yje w potoku odbudowuj

ą

cych my

ś

li, w który

mo

ż

e si

ę

zanurzy

ć

przy pomocy marze

ń

, ten jest ju

ż

zdolny wchłon

ąć

w siebie

pewien wewn

ę

trzny element, pewn

ą

atmosfer

ę

swobodniejsz

ą

, mocniejsz

ą

, ni

ż

powietrze ziemi - pran

ę

hindusów.

Z tego boskiego eteru wyci

ą

ga człowiek eliksir

ż

ycia! Obdarzy go on w materialnej

sferze przemo

ż

nymi siłami, by mógł spełni

ć

dzieło

ż

ycia, które b

ę

dzie potrzebne.


TAJNIA SNU, CZYLI NASZA PODWÓJNA EGZYSTENCJA

Ż

yjemy, działamy, cierpimy, cieszymy si

ę

zarówno we

ś

nie, jak w stanie czuwania.

Posługujemy si

ę

wówczas subtelniejszymi duchowymi zmysłami, które wszyscy

posiadamy w zarodku i wobec których wzrok, powonienie, dotyk, smak, słuch
fizycznego ciała s

ą

tylko bladymi kopiami.

Ta strona naszego bytu ga

ś

nie, gdy tylko nasze zewn

ę

trzne zmysły przy

przebudzeniu poczynaj

ą

działa

ć

- bo dzienna

ś

wiadomo

ść

jest zdoln

ą

do

zatrzymania tylko fragmentów tych scen, zdarze

ń

i do

ś

wiadcze

ń

, które prze

ż

ywamy,

gdy ciało nasze le

ż

y pogr

ąż

one w bez

ś

wiadomo

ś

ci. Takie fragmenty - cz

ę

sto

niepowi

ą

zane, nieokre

ś

lone i mgliste - nazywamy snami.

Sny nasze s

ą

to przymglone

ś

lady prawdziwego

ż

ycia -

ż

ycia, które odgrywa si

ę

w

innych zmysłach i tylko cz

ęś

cio-wo utrzymuje si

ę

w naszej dziennej

ś

wiadomo

ś

ci.

Wst

ę

ga my

ś

lowa (srebrny w

ę

zeł po

ś

redni) wi

ąż

e we

ś

nie ciało z duchem - chocia

ż

by

nawet duch oddalił si

ę

od ciała. Przez zwi

ą

zek ten posyła duch

ś

pi

ą

cemu ciału pr

ą

d

ż

yciowy dobrego lub szkodliwego rodzaju, odpowiednio do zakresu my

ś

li, w których

si

ę

duch obraca.

Ś

mier

ć

, tj. zaguba ciała nast

ę

puje, gdy w

ę

zeł ten zostanie przerwany. Gdy duch

wzniesie si

ę

do stanu, który mu pozwoli wchłania

ć

nowe my

ś

li i prawdy, w

ę

zeł staje

si

ę

mocniejszym i mo

ż

e si

ę

wcale nie przerwa

ć

. Stajemy si

ę

wówczas podobni do

artezyjskiej studni, która tryska w

ż

ycie wieczno

ś

ci.

W ten sposób prze

ż

ywamy dwie ró

ż

ne egzystencje, które nawzajem jedna drug

ą

niwecz

ą

. W ci

ą

gu 24 godzin jeste

ś

my dwiema, zupełnie odr

ę

bnymi istotami, które

prawie nic o sobie nie wiedz

ą

.

Ż

yjemy codziennie w dwóch bliskich bardzo

ś

wiatach,

oddzieleni otchłani

ą

nie

ś

wiadomo

ś

ci. Posiadamy materialn

ą

zdolno

ść

pami

ę

ci, której

nasza uduchowiona egzystencja wcale nie notuje, tak samo jak uduchowiona pami

ęć

wył

ą

cza

ż

ycie dzienne.

background image

Ju

ż

Paweł mówi o przyrodzonym i o duchowym ciele. Ten duch-ciało istnieje

jednocze

ś

nie z ciałem fizycznym, a wi

ę

c tak

ż

e po jego upadku, tak samo jak istniał

przed jego urodzeniem.
Zarówno w dzie

ń

, jak i w nocy, czy

ś

pi, czy czuwa - człowiek składa si

ę

zawsze z

dwóch istot, które s

ą

obce sobie, cho

ć

wykwitaj

ą

z jednego ducha. W dzie

ń

u

ż

ywa

ten duch ciała, jak górnik, który, zanim spu

ś

ci si

ę

do szybu, wdziewa szorstk

ą

odzie

ż

.

W drugiej egzystencji nie u

ż

ywa on wcale cielesnych zmysłów - a wszystko prze

ż

yte

tam w "górze" przy dziennej

ś

wiadomo

ś

ci przedstawia si

ę

jako wspomnienie snu,

naturalnie tylko w my

ś

lowych i zmysłowych formach dziennego

ż

ycia.

W miar

ę

tego, jak rozwija si

ę

nasza prawdziwa ja

źń

, uczymy si

ę

posługiwa

ć

wprost

t

ą

wy

ż

sz

ą

grup

ą

zmysłów, nie przenosz

ą

c jej wcale w zakres fizyczny.

Kolumb odkrył nowy

ś

wiat. Ale w ka

ż

dym z nas istnieje pół

ś

wiata - pół

ż

ycia, które

oczekuje, aby je odkry

ć

, a pó

ź

niej piel

ę

gnowa

ć

, poprawia

ć

i wynie

ść

wreszcie na

ś

wiatło dzienne w prawdziwym znaczeniu tego wyrazu.

W miar

ę

tego, jak nasze duchy lub dusze rozwin

ą

si

ę

w tej lub najbli

ż

szej

egzystencji, zjednocz

ą

si

ę

te dwa

ś

wiaty, czyli dwa istnienia tak,

ż

e b

ę

dziemy w

mo

ż

no

ś

ci

ż

y

ć

ś

wiadomie w obydwóch. Pro

ś

ba i po

żą

danie zbli

żą

nas do tej tajni.

"Bezustanna modlitwa", tj. uporczywe

ż

yczenie poznania prawdy objawi nam te

wielkie siły, których zarodki tkwi

ą

w nas u

ś

pione i wtedy

ż

ycie stanie si

ę

innym, ni

ż

to, które zna nasza smutna tera

ź

niejszo

ść

.

Wówczas ogl

ą

da

ć

b

ę

dziemy w rado

ś

ci obydwie egzystencje. Teraz znajomo

ść

ta

przyniosłaby nam mało po

ż

ytku, gdy

ż

nasza wiedza przyzwyczaiła nas nawet we

ś

nie w

ę

drowa

ć

przez ten sam

ś

wiat trosk, kłopotów, gniewu, niepow

ś

ci

ą

gliwo

ś

ci, w

którym wielu ludzi zamieszkuje i w stanie czuwania. Na szcz

ęś

cie jednak mało tylko

pozostaje z tego w naszej dziennej

ś

wiadomo

ś

ci - w przeciwnym razie istnienie

byłoby podwójnie n

ę

dzne. Lecz złe skutki tego bł

ą

kania si

ę

w gł

ę

bszych duchowych

obszarach zostaj

ą

zawsze. Dwie godziny, sp

ę

dzone w czystym królestwie marzenia,

daj

ą

wi

ę

cej siły i

ś

wie

ż

o

ś

ci, ni

ż

dziesi

ęć

godzin z ni

ż

szych obszarów snu.

Sen jest stanem spokoju i duchowego odrodzenia nie tylko dla duchowej istoty, lecz i
dla fizycznego ciała. Oko, które widzi we

ś

nie, patrzy daleko jak my

ś

l - jest na

najbardziej zewn

ę

trznym kra

ń

cu my

ś

lowego promienia. Duch nasz idzie we

ś

nie do

odpowiedniego dla

ń

duchowego

ś

wiata i mieszka w nim. Stamt

ą

d wraca na powrót,

obarczony wła

ś

ciwym pierwiastkiem my

ś

lowym tamtej sfery - pierwiastkiem, który

przynosi ciału moc albo bezsił

ę

, rado

ść

lub ból. O ile tylko duch nasz jest lotny i

czysty, pełny t

ę

sknoty do mocy i dobra - t

ę

sknoty do wiary w olbrzymie mo

ż

liwo

ś

ci

bytu i wiecznie młodego, pi

ę

knego, wolnego od niedoli ciała - przynosi on zawsze

ciału ze snu troch

ę

tych dóbr. Lecz je

ż

eli jest ciasny i zazdrosny, wierz

ą

cy tylko w to,

co da si

ę

widzie

ć

i wyczu

ć

- przywarty do

ś

mierci i materialnego majaka - wtedy

wnosi w fizyczne

ż

ycie ze swego

ś

wiata coraz to nowe pierwiastki upadku. Sen nie

zawsze oznacza wypoczynek. Niespokojny, troszcz

ą

cy si

ę

o wszystko, wyszydzaj

ą

cy

i zło

ś

liwy duch rzuca si

ę

(o ile nie przyjdzie na pomoc modlitwa o spokój i sił

ę

) w

sfer

ę

po

ś

piechu; a przy ocknieniu u

ż

ycza znów ciału tego samego niepokoju. Je

ż

eli

ten duch skierowany jest na my

ś

l choroby, wtedy przechodzi w

ś

wiat cierpienia i

nasyca pó

ź

niej tym cierpieniem obudzon

ą

ś

wiadomo

ść

.

Dlatego te

ż

powinien ka

ż

dy chory ze

ś

rodkowa

ć

przed snem swe my

ś

li na obrazy

zdrowia - powinien sobie powiedzie

ć

: "tylko narz

ę

dzie, którego u

ż

ywam, jest

uszkodzone. Istot

ą

moj

ą

jest my

ś

l. Moje duchowe "ja" jest zdrowe i powinno podczas

snu uzdrowi

ć

me ciało".

Niechaj mówi to sobie co wieczór, a je

ż

eli skutek nie nast

ą

pi od razu, niech sprawdzi,

czy nie nale

ż

y poprawi

ć

ę

dów my

ś

lowych całego

ż

ycia, czy duch jego nie wyrasta z

background image

tych bł

ę

dów i czy na przyszło

ść

potrafi by

ć

pewnym i nieugi

ę

tym.

Nie

ś

wiadome

ż

ycie podczas snu jest wa

ż

niejsze ni

ż

czuwaj

ą

ca egzystencja, gdy

ż

jest całe oddane duchowym zmysłom i ich rozwojowi. Nasz prawdziwy byt jest to ta
niewidoczna siła, o której nasza codzienna, cogodzinna my

ś

l daje

ś

wiadectwo. My

ś

li

s

ą

podwalin

ą

ciała; my

ś

lenie nasze jest wiosn

ą

, która karmi

ź

ródła

ż

ycia.

Duch nasyca ciało podczas snu swymi wła

ś

ciwymi przekonaniami i pogl

ą

dami. Kto

bez

ż

adnej w

ą

tpliwo

ś

ci, nie pytaj

ą

c nikogo, wierzy mocno,

ż

e ciało jego z biegiem

czasu musi wykaza

ć

oznaki staro

ś

ci i upadku, temu własny jego duch u

ż

yczy

my

ś

lowych pierwiastków

ś

mierci. Kto w swych godzinach czuwania dopuszcza my

ś

l,

ż

e zamieranie ciała po pewnym okre

ś

lonym czasie jest rzeczywi

ś

cie absolutn

ą

konieczno

ś

ci

ą

- a nie wiar

ą

przyzwyczajenia, płyn

ą

c

ą

z krótkiego do

ś

wiadczenia

ludzko

ś

ci - tego własny duch ostrze

ż

e, by nie bł

ą

kał si

ę

podczas snu po obszarach

pozytywizmu i w tej małej zamglonej sferze

ś

mierci, po której rasa nasza kr

ąż

y teraz

bez wytchnienia, jak schwytane zwierz

ę

. Nawet pro

ś

ba o wiar

ę

w nie

ś

miertelno

ść

ciała przynosi z czasem oznaki i dowody dla takiej wiary. Duch trwa wtedy we

ś

nie

przy my

ś

lach o młodo

ś

ci, o pi

ę

knej sile - i my

ś

li te bij

ą

w ciele w ci

ą

gu wielu, wielu

nocnych godzin, a wi

ę

c przez pół

ż

ycia. Cz

ęś

ci składaj

ą

ce ciało zmieniaj

ą

si

ę

wiecznie! Ciało nasze nie jest tym samym, które

ś

my posiadali przed dziesi

ę

ciu,

pi

ę

tnastu, dwudziestu laty - poniewa

ż

i duch nie jest ten sam, podług ducha za

ś

zmieniaj

ą

si

ę

i komórki organizmu.

Nowe ciało tworzy si

ę

zale

ż

nie od tego, czy duch wzrasta w nowe prawdy, czy te

ż

kostnieje w starych bł

ę

dach. Wiara nasza, jak

ą

kolwiek by była, urzeczywistnia si

ę

w

ciele i krwi. Je

ż

eli wierzycie w zniszczenie, to i ciało i krew wasza wypiastuj

ą

w sobie

znaki zniszczenia. Nosimy zawsze przed sob

ą

nasze panuj

ą

ce my

ś

li! Gdy duch

oddziaływa na ciało, posyła do wszystkich organów duchowe pierwiastki, które
wyssał z własnego

ś

wiata; pierwiastki te przybieraj

ą

rzeczywist

ą

posta

ć

, krystalizuj

ą

si

ę

niewidocznie w ciało i krew, podobnie jak z wolna powstaj

ą

twarde kryształy z

jasnego zupełnie roztworu - jak drzewo z niewidocznych cz

ą

stek ziemi i powietrza

wydaje li

ś

cie i owoce! Kto wi

ę

c z roku na rok kr

ąż

y w kole tych samych bł

ę

dów,

u

ż

ycza ciału pierwiastków tych bł

ę

dów i pomaga im do urzeczywistnienia si

ę

w ciele.

Mo

ż

na by to nazwa

ć

równie

ż

grzechem! Znakiem grzechu jest zawsze brzydota,

upadek,

ś

mier

ć

- cielesne lub duchowe cierpienie.

Lecz chocia

ż

duch ten najcz

ęś

ciej jest głuchy na wszystko, zawsze jednak d

ąż

y ku

górze i u

ż

ycza ciału podczas snu czego

ś

kolwiek z tej subtelnej siły wy

ż

szego bytu,

niestety - zawsze niemal zmieszanej ze słabo

ś

ci

ą

i upadkiem.

Kto

ż

yje osiemdziesi

ą

t lub dziewi

ęć

dziesi

ą

t lat, posiada silniejszego ducha (lecz nie

inteligencj

ę

), ni

ż

ten, kto umiera w trzydziestym roku swego

ż

ycia. Silniejszy duch

żą

da instynktownie wi

ę

kszej siły - chocia

ż

zupełnie nie

ś

wiadomie. Głównym jednak

ę

dem tych osiemdziesi

ę

cio- i dziewi

ęć

dziesi

ę

cioletnich ludzi było to, i

ż

uwierzyli,

ż

e

musz

ą

w ko

ń

cu umrze

ć

. Ta stała my

ś

l była w nich tak samo, jak w całym ich

otoczeniu, które temu mniemaniu wtórowało i okryło nim głowy starców jak chmur

ą

.

Powstała niezmierna siła, lecz skierowana na fałszyw

ą

drog

ę

- siła słowa "musi",

tego najwi

ę

kszego niszczyciela, lub twórcy, zale

ż

nie od woli!

Modlitwa poranna oraz cielesna nasza egzystencja powinna by

ć

skierowana na to,

by wyprosi

ć

pomoc od niesko

ń

czonej

ś

wiadomo

ś

ci - by mo

ż

na było bra

ć

udział w

ka

ż

dym

ż

yciu, w rosn

ą

cym drzewie, w chmurach, oceanie, w ptakach, gwiazdach i

sło

ń

cu. Wszystko, co widzimy naokoło siebie, jest tylko cz

ęś

ci

ą

ich bytu, poza nimi

za

ś

istnieje odr

ę

bne

ż

ycie, jaki

ś

inny pierwiastek, niewyczuwalny przez fizyczne

zmysły - tajnia czy duch, który rozkazuje, wprawia w ruch, o

ż

ywia. Dusza nasza

posiada cudown

ą

zdolno

ść

przyci

ą

gania do siebie pewnej cz

ęś

ci tej

ż

ywej mocy i

background image

zachowania jej na zawsze! Je

ż

eli ujrzymy jaki

ś

kwiat, pro

ś

my o jego pi

ę

kno, je

ż

eli

ujrzymy morze, pro

ś

my o jego sił

ę

. Kto zobaczy jak

ą

kolwiek rzecz, która ma pi

ę

kny

kształt, jest delikatna lub silna, niech prosi o jej pi

ę

kny kształt, o delikatno

ść

, o sił

ę

.

Niesko

ń

czona

ś

wiadomo

ść

jest w tym wszystkim - i gdy pogr

ąż

ymy si

ę

w miliardy

ż

yj

ą

cych form, pogr

ąż

ymy si

ę

jednocze

ś

nie w niesko

ń

czon

ą

ś

wiadomo

ść

, b

ę

dziemy

jednoczy

ć

si

ę

z ni

ą

coraz wi

ę

cej i wi

ę

cej i wreszcie osi

ą

gniemy cz

ą

stk

ę

tego

szczególnego wdzi

ę

ku i siły, która ma swój własny wyraz w ka

ż

dej rzeczy. Gdy za

dnia zmysły fizyczne czuwaj

ą

i s

ą

dobrze skierowane, mog

ą

przyci

ą

ga

ć

do siebie te

siły.

Ż

adne zaj

ę

cie nie jest na tyle wyczerpuj

ą

ce, by nie mo

ż

na było po

ś

wi

ę

ci

ć

chocia

ż

by minuty na ten cel - a minuta ta jest zawsze sił

ą

twórcz

ą

. - Działalno

ść

nocy

jest inna. Zmysły wtedy nic nie ci

ą

gn

ą

do siebie, lecz siła, która w czasie czuwania

była zaj

ę

ta, powstaje teraz i pomaga duchowi, by szedł naprzód, w niewidoczny

ś

wiat, z którego powinien przynie

ść

nowe skarby. Im wy

ż

ej duch ten si

ę

wznosi, tym

pot

ęż

niej wchłania w siebie duchowe pierwiastki, tym mocniejsze staj

ą

si

ę

duchowe

zmysły, które w ko

ń

cu docieraj

ą

do dziennego

ż

ycia.

Ciało i duch zawsze działaj

ą

na siebie wzajemnie - umacniaj

ą

si

ę

, dopełniaj

ą

,

zmieniaj

ą

. Ciało podobne jest do korzeni drzewa - gał

ę

zie i li

ś

cie do ducha. Korzenie

ci

ą

gn

ą

z ziemi sił

ę

, aby da

ć

ż

ycie pniu, gał

ę

ziom, li

ś

ciom, kwiatom i owocom, li

ś

cie

za

ś

i zielone gał

ą

zki wchłaniaj

ą

z powietrza i

ś

wiata pierwiastki, bez których pie

ń

i

korzenie musiałyby zgin

ąć

. Duch nasz, o ile tylko dobrze jest skierowany, wchłania z

góry, podobnie jak li

ś

cie, pewien pierwiastek w czuwaj

ą

ce

ż

ycie naszego ciała. W ten

sposób powstali ci, co jak naucza Stary Testament, "obcowali z Bogiem" i ich ciało
fizyczne trwało przez tak długi czas,

ż

e teraz wydaje si

ę

nam to wprost bajk

ą

! A

niektórzy szli wprost do Boga, nawet nie ulegaj

ą

c

ś

mierci.

Czytamy to np. o Enochu w Genesis V-23, 24.

Ż

ycie Enocha było stosunkowo doskonałe. Duch jego miał do

ść

siły nad sw

ą

psychiczn

ą

istot

ą

, by zdematerializowa

ć

, uduchowi

ć

ciało tak,

ż

e stało si

ę

niewidzialne. O takich wypadkach Biblia wspomina kilkakrotnie. W miar

ę

tego, jak

b

ę

dzie powstawało naprzód uduchowienie naszej rasy (a stanie si

ę

to rzeczywi

ś

cie),

dematerializacja ciała zast

ą

pi

ś

mier

ć

. Lecz najwy

ż

szym celem ludzko

ś

ci jest

doprowadzenie uduchowienia ciała przez powolne odradzanie do tego stopnia, by
odpowiadało ci

ą

gle wzmagaj

ą

cym si

ę

potrzebom ducha - by zawsze było ju

ż

uformowane ciało, gdy zu

ż

yte rozpadnie si

ę

, komórka po komórce.

Kto cierpi na bezsenno

ść

, niech powie sobie z samego rana: "Dzisiaj w nocy b

ę

d

ę

dobrze spał, musz

ę

spa

ć

i błagam o pomoc niesko

ń

czon

ą

ś

wiadomo

ść

, by zesłała mi

sen!" W ten sposób utworz

ą

si

ę

warunki, które ju

ż

podczas dnia wydziel

ą

pierwiastki

dla odpoczynku w nocy. Kto w ten sposób skoncentruje si

ę

z samego rana, przywoła

ku sobie na pomoc cał

ą

duchow

ą

sił

ę

wzrastaj

ą

cego dziennego pr

ą

du. Gdy

ż

wszystkie rzeczy stosownie do naturalnego, zdrowego porz

ą

dku

ż

ycia s

ą

najsilniejsze wtedy, gdy ziemia jest obrócona ku sło

ń

cu. - Cierpi

ą

cy na bezsenno

ść

niech próbuje tego sposobu dzie

ń

po dniu. Niech nie traci odwagi, je

ż

eli od razu si

ę

nie uda! Niech nie bierze swych dziennych trosk ze sob

ą

do łó

ż

ka, niech spokój i sen

panuj

ą

w jego my

ś

lach.

S

ą

ludzie tego rodzaju,

ż

e gdy głowa ich dotknie si

ę

tylko poduszki, zaczynaj

ą

zaraz

rozmy

ś

la

ć

, układa

ć

plany, pracowa

ć

, prowadzi

ć

spory i trudz

ą

si

ę

w ten sposób

wi

ę

cej, ni

ż

zwykle - wprost z przyzwyczajenia, które w nich tkwi nie

ś

wiadomie. Duch

jest wówczas zepsuty, skierowany w przeciwn

ą

stron

ę

. Chce on uporczywie

ż

y

ć

fizycznie wtedy, gdy powinien znale

źć

sw

ą

psychiczn

ą

form

ę

. naj

ą

sprawy

oskar

ż

onego.

Adwokaci twierdz

ą

c,

ż

e zawód iZostaje nawet we

ś

nie w sferze po

ś

piechu i ten sam

background image

po

ś

piech oddaje ciału z powrotem. - W czasie bezsenno

ś

ci powinno si

ę

, o ile to

mo

ż

liwe, zmieni

ć

pokój, w którym si

ę

ś

pi. Równie

ż

zmiana miejsca uwalnia od

"kl

ą

twy" bezsenno

ś

ci. "Kl

ą

tw

ą

" t

ą

jest my

ś

lowa sie

ć

, która zesnuwa nas z

otaczaj

ą

cymi rzeczami. Spojrzenie, dotkni

ę

cie

ś

cian lub mebli jakiego

ś

pokoju

zwi

ą

zuj

ą

zaraz nasz byt star

ą

nici

ą

monotonnych my

ś

li. U

ż

ycz swemu duchowi

pierwiastków spokoju, by mógł si

ę

skupi

ć

.

Ś

pi

ą

cy w pokoju lub w domu kot jest

lepszym towarzyszem, ni

ż

nerwowy, niespokojny człowiek, który bezustannie

przechodzi z miejsca na miejsce i nie mo

ż

e znale

źć

wytchnienia. Prócz tego zwierz

ę

wchłania zwykle w siebie nasz niepokój i wynosi go z domu. Z tego powodu dobrze
jest trzyma

ć

koło siebie młode, silne, niewinne zwierz

ę

ta, ale nie takie, które musz

ą

siedzie

ć

w klatkach, lub które w ogóle pozbawione s

ą

wolno

ś

ci. Wolne zwierz

ę

, z

którym dobrze si

ę

obchodzimy, wchłania w siebie duchowe pierwiastki, wysłane

przez nas. Gdyby pierwiastki te pozostały w naszej aurze, mogliby

ś

my je łatwo

wessa

ć

na powrót. Ale zwierz

ę

ta zabieraj

ą

je bez

ż

adnej szkody dla siebie. Pewne

napomknienie o tym dziwnym akcie znajdujemy w staro

ż

ydowskim zwyczaju

"ofiarnego kozła", którego corocznie naładowywano wszystkimi grzechami całego
ludu, a pó

ź

niej wyganiano na pustyni

ę

.

Kto wpadł w niebezpieczne przyzwyczajenie u

ż

ywania narkotyków lub

ś

rodków

nasennych i nie mo

ż

e wyzby

ć

si

ę

od razu tego nałogu, powinien mówi

ć

do siebie za

ka

ż

dym razem, kiedy przyjmuje ten

ś

rodek: "Błagam najwy

ż

sz

ą

ś

wiadomo

ść

, by

oswobodziła mnie, o ile mo

ż

na najpr

ę

dzej, od konieczno

ś

ci korzystania ze sztucznej

pomocy. Prosz

ę

, by ten

ś

rodek, chocia

ż

jest podobny do spróchniałego słupa,

u

ż

ytego na podparcie, wyniósł mego ducha na obszar czystych i pełnych mocy my

ś

li.

Prosz

ę

równie

ż

o uwolnienie mnie od szkodliwego wyobra

ż

enia,

ż

e tego zwyczaju

nie b

ę

d

ę

mógł si

ę

wyrzec, oraz

ż

e

ś

rodek nasenny nie przyniesie mi nie tylko

pomocy, lecz na odwrót, wyrz

ą

dzi szkod

ę

!" Narkotyk bowiem szkodzi daleko wi

ę

cej,

je

ż

eli si

ę

my

ś

li po cichu: "wiem,

ż

e on zniszczy całkiem moje zdrowie, lecz pomimo

to musz

ę

go za

ż

ywa

ć

", ni

ż

je

ż

eli zajmiemy w tej kwestii to duchowe stanowisko,

które

ś

my wy

ż

ej zaznaczyli.

Wszystkie rzeczy, dopóki nie wyro

ś

niemy ponad konieczno

ść

ich u

ż

ywania, mog

ą

by

ć

po

ż

yteczne, lecz w ka

ż

dym razie tylko wtedy, gdy u

ż

ywamy ich w odpowiednim

duchu, tj. prosimy, by

ś

my otrzymali z nich najwy

ż

sze dobro i najmniejsze zło, i

aby

ś

my uwolnili si

ę

mo

ż

liwie jak najpr

ę

dzej z tego niezdrowego i nienaturalnego

stanu ciała i ducha, który z tych sztucznych

ś

rodków wypływa.


PR

Ą

DY MY

Ś

LOWE

Rozwaga w my

ś

leniu jest konieczn

ą

! To, co "ot tak sobie my

ś

limy", nie jest wcale bez

znaczenia, gdy

ż

my

ś

li płyn

ą

falami, jak woda i wiatr. Równe pr

ą

dy wzmacniaj

ą

si

ę

nawzajem, nierówne wykazuj

ą

zjawisko interferencji.

Gdyby ten duchowy ocean był widoczny dla oka, ka

ż

dy mógłby widzie

ć

te drgaj

ą

ce

promienie, co id

ą

od jednego człowieka ku drugiemu. Ka

ż

dy poznałby wtedy,

ż

e

ludzie tego samego temperamentu, charakteru i woli znajduj

ą

si

ę

w tym samym

pr

ą

dzie, tak samo, jak człowiek w rozdra

ż

nionym i przygn

ę

bionym nastroju znajduje

si

ę

na fali zetkni

ęć

ze wszystkimi, którzy s

ą

rozdra

ż

nieni i przygn

ę

bieni -

ż

e ka

ż

dy z

nich działa jak element elektrycznego stosu, wytwarzaj

ą

c i wzmacniaj

ą

c pr

ą

d - a z

drugiej strony, jak pełni nadziei, silni i przyja

ź

ni równie

ż

ł

ą

cz

ą

i wzmacniaj

ą

swe fale.

By

ć

przygn

ę

bionym, znaczy to wł

ą

czy

ć

si

ę

w szkodliwe my

ś

lowe koło. Jest to

choroba, która nigdy nie da si

ę

wyleczy

ć

od razu, je

ż

eli

ś

my przez dłu

ż

szy czas

przyzwyczaili swego ducha do takich pr

ą

dów.

Je

ż

eli pewna grupa ludzi rozmawia o chorobliwych zjawiskach, o przyczynach

background image

ś

mierci, agoniach,

ś

miertelnych scenach, gdy piel

ę

gnuje w ten sposób trupi

przedsmak grozy i przygn

ę

bienia, wtedy zwraca ona na siebie cały potok podobnych

wyobra

ż

e

ń

- potok, który w ko

ń

cu sprowadzi nieomylnie chorob

ę

i cierpienie w

jakiejkolwiek b

ą

d

ź

formie.

Kto z jakiego b

ą

d

ź

powodu mówi ci

ą

gle o chorych, długo z nimi przestaje i

bezustannie o nich my

ś

li, ten

ś

ci

ą

ga na siebie fal

ę

, której złe skutki objawi

ą

si

ę

niezawodnie w jego ciele. Mamy daleko wi

ę

cej do ratowania i obrony w sobie, ni

ż

przypuszczamy.
Gdy m

ęż

czy

ź

ni omawiaj

ą

z sympati

ą

i zainteresowaniem swe przedsi

ę

wzi

ę

cia,

wytwarza si

ę

potok nowych produkcyjnych pomysłów, poniewa

ż

wła

ś

nie wtedy, kiedy

koło zostaje zamkni

ę

te bez tajemnych podejrze

ń

, lecz w szlachetnym, przyjaznym

d

ąż

eniu, tryskaj

ą

nowe my

ś

l jak iskry!

Podró

ż

uj tylko w wielkim stylu, stawaj w najwykwintniejszych hotelach, ubieraj si

ę

ze

smakiem! Je

ż

eli

ś

rodki nie pozwalaj

ą

ci na to, czy

ń

to przynajmniej w my

ś

lach! To

b

ę

dzie pierwszy krok w kierunku powodzenia, pierwsze st

ą

pni

ę

cie w pr

ą

d tych, co

zdobyli ju

ż

powodzenie! Czyja my

ś

l przez fałszyw

ą

oszcz

ę

dno

ść

skierowana jest

tylko na rzeczy tanie: na tanie mieszkanie, tanie po

ż

ywienie, tani

ą

odzie

ż

, ten wpada

w fal

ę

niedostatku, niewoli i boja

ź

ni! Plany nasze i nasze pogl

ą

dy na

ś

wiat s

ą

przez

to tłumione, parali

ż

owane, nasze skrzydła łami

ą

si

ę

. Atmosfera niedostatku, je

ż

eli j

ą

długo w siebie wchłaniamy, czepia si

ę

duszy i od razu zostaje odczuta przez tych,

którym si

ę

powodzi. Uciekaj

ą

oni, gdy

ż

od razu widz

ą

brak tego pierwiastka, który ich

samych unosi i pcha naprzód - odchodz

ą

i tłumi

ą

w sobie pr

ę

dko potok naturalnej

sympatii, który wypływa z nich sam przez si

ę

.

Sympatia jest najwa

ż

niejszym czynnikiem ka

ż

dego losu. Mania do wszystkiego, co

tanie, płynie równolegle z obaw

ą

i niepowodzeniem - nie trafi nigdy w pr

ą

d

radosnego czynu i zwyci

ę

skiej mocy! - Ludzie, którzy

ż

yj

ą

w tych dwóch pr

ą

dach, nie

spotkaj

ą

si

ę

nigdy - kto chce zbli

ż

y

ć

si

ę

do zwyci

ę

zców

ż

ycia, musi zmieni

ć

kierunek

swej duchowo

ś

ci, a wtedy znajdzie ich na swej drodze!

Gdy ludzie

ż

ycz

ą

sobie nawzajem niepowodzenia i sw

ą

zło

ść

wylewaj

ą

na innych,

wszystko szkodliwe spada na nich samych z dziesi

ę

ciokrotn

ą

sił

ą

. Przyci

ą

gaj

ą

do

siebie my

ś

li, które wewn

ą

trz nich szerz

ą

zaraz

ę

! My

ś

li, które snuj

ą

si

ę

najcz

ęś

ciej w

naszej głowie, urzeczywistniaj

ą

si

ę

najsilniej w organizmie. Wchłaniamy w siebie

ę

dy i niedoskonało

ś

ci innych, poniewa

ż

wi

ąż

emy si

ę

z nimi duchowo. Plotka

przecie

ż

oczarowuje!

Jest pewien szał i ekstaza w skandalu i w cyzelowaniu cudzych niedoskonało

ś

ci -

równa niemal szampanowi! Lecz w ko

ń

cu przyjemno

ść

ta wypada dla nas zawsze

bardzo drogo!
Je

ż

eli dwie osoby mogłyby si

ę

na to zdoby

ć

, aby spotyka

ć

si

ę

w regularnych

odst

ę

pach czasu, o ile mo

ż

no

ś

ci w tym samym miejscu i zawsze o tej samej godzinie

i prowadzi

ć

rozmow

ę

z jasn

ą

, rado

ś

nie pewn

ą

my

ś

l

ą

o pi

ę

knie, m

ą

dro

ś

ci i sile ciała i

ducha - gdyby mogły otworzy

ć

na o

ś

cie

ż

wrota swej duszy - gotowe do przyj

ę

cia w

pokorze od najwy

ż

szej m

ą

dro

ś

ci my

ś

li,

ś

rodków i dróg do osi

ą

gni

ę

cia zupełnej

pi

ę

kno

ś

ci, zdrowia i siły, gdyby znajdowały przyjemno

ść

w tych spotkaniach, gdyby

bez przymusu potrafiły je dalej prowadzi

ć

- bez pobocznych lub ukrytych my

ś

li -

osoby te stan

ę

łyby w ko

ń

cu roku przed skutkami tych godzin jak przed cudami z

krainy bajek.
Tylko dwoje ludzi, nie wi

ę

cej, powinno na pocz

ą

tek spróbowa

ć

tych

ć

wicze

ń

, gdy

ż

jest trudniej, ni

ż

si

ę

wydaje, znale

źć

cho

ć

by tylko dwoje ludzi, którzy by potrafili

pogodzi

ć

swe nastroje. Równie

ż

ch

ęć

do takich spotka

ń

r powinna nast

ą

pi

ć

mimo woli

- gdy

ż

inne, obce motywy wył

ą

czyłyby zaraz najwy

ż

szy pr

ą

d ku dobru.

background image

Rozumie si

ę

,

ż

e skutki rosn

ą

wraz z liczb

ą

pragn

ą

cych. Indianie Ameryki Północnej

wzbudzali podług tej zasady ekstaz

ę

wojennego ta

ń

ca. Milcz

ą

ce koło wielu tworzyło

jedno pragnienie - i im wi

ę

cej kierowali oni sw

ą

wol

ę

na ten jedyny cel - wzbudzenie

ekstazy - tym pr

ę

dzej powstawał szał i ekstaza ta

ń

ca. U mówców, aktorów dzieje si

ę

to samo.
Cz

ę

stym bł

ę

dem i to wła

ś

nie u najlepszych ludzi jest to,

ż

e zbyt wielkie nadaj

ą

znaczenie swym własnym wadom i w ten sposób je tylko wzmacniaj

ą

. Wystarcza,

je

ś

li wada zostanie poznan

ą

- nie trzeba ci

ą

gle powtarza

ć

: "jestem tchórzliwy, słaby,

w złym humorze, nieprzezorny". Daleko lepiej jest przyci

ą

ga

ć

ku sobie my

ś

li mocy,

rado

ś

ci, odwagi, ostro

ż

no

ś

ci, wybudowa

ć

z nich obraz swego "ja", a o wadach swych

nie my

ś

le

ć

.

Nie jest to wcale moralizowaniem - nie mówi

ę

wcale w tym szkicu: "to masz robi

ć

, a

tego unika

ć

". Wskazuj

ę

tylko na przyczyn

ę

i skutki. Kto kładzie sw

ą

twarz w ogie

ń

,

stanie si

ę

czerwonym, poranionym, oszpeconym, gdy

ż

poddał si

ę

działaniu tego

elementu - poddaj si

ę

po

ż

arowi zazdro

ś

ci, nie

ż

yczliwo

ś

ci i złej woli i wtedy staniesz

si

ę

równie

ż

w jakiej b

ą

d

ź

formie zranionym i zeszpeconym przez pewien element,

który, cho

ć

niewidoczny, jest tak samo rzeczywisty jak ogie

ń

.

Wszystko, co jest wstr

ę

tne i niedoskonałe - przywary naszych bli

ź

nich, brzydkie i

nieprzyjemne rzeczy powinny by

ć

usuni

ę

te całkowicie i mo

ż

liwie jak najpr

ę

dzej z

naszej

ś

wiadomo

ś

ci. W przeciwnym bowiem razie te my

ś

lowe obrazy zostaj

ą

w nas,

aby w ko

ń

cu urzeczywistni

ć

si

ę

na swój własny sposób. Kto przedstawia sobie

pewnego człowieka zawsze w tym momencie, kiedy ten popełnia pewien bł

ą

d - w

ko

ń

cu sam na pewno popełni ten bł

ą

d.

Lepiej jest daleko zagł

ę

bi

ć

si

ę

w wyobra

ż

enie faluj

ą

cego kłosami pola lub burzliwego

morza, ni

ż

wczytywa

ć

si

ę

w okropno

ś

ci miejscowej kroniki gazeciarskiej. Nawet nie

przypuszczamy, jaki niepotrzebny ci

ęż

ar fizyczny i duchowy bierzemy codziennie na

siebie, czytaj

ą

c te orgie okropno

ś

ci, które nam przynosz

ą

dzienniki. Czy mo

ż

e to

przynie

ść

komukolwiek jaki po

ż

ytek, je

ż

eli b

ę

dzie wiedział dokładnie o ka

ż

dym

nieszcz

ęś

ciu, ka

ż

dej zbrodni, ka

ż

dej straszliwej scenie, które zdarzyły si

ę

w ci

ą

gu

dwudziestu czterech godzin na całej ziemi?
Kto pozna zło, ju

ż

je na wpół wyleczył. Gdy opanuje nas zły nastrój, powinni

ś

my

przede wszystkim pami

ę

ta

ć

,

ż

e jaki

ś

obcy pr

ą

d przykrego nastroju przebiega przez

nas,

ż

e

ś

my weszli w stosunek z osobami złego humoru, które nawzajem posyłaj

ą

sobie swe obrzydłe pr

ą

dy, pot

ę

guj

ą

c je a

ż

nie do zniesienia. Najpierwsz

ą

rzecz

ą

,

któr

ą

trzeba w takim razie uczyni

ć

, jest pro

ś

ba, modlitwa, po

żą

danie siły, by

wydosta

ć

si

ę

z tego potoku złych my

ś

li.

Ka

ż

dy człowiek jest w mo

ż

no

ś

ci z biegiem czasu coraz cz

ęś

ciej przyci

ą

ga

ć

ku sobie

nastroje ze wszystkiego, co jasne,

ż

ywe, promieniej

ą

ce - gdy

ż

ż

ycie powinno by

ć

jak

zabawa - ci

ą

gła powaga, gdy zwi

ę

kszy si

ę

tylko o par

ę

tonów - przechodzi ju

ż

w

melancholi

ę

.

A strach otacza nas wsz

ę

dzie! Cała ludzko

ść

obawia si

ę

bezustannie: choroby,

ś

mierci, utraty pieni

ę

dzy, miło

ś

ci - słowem zawsze czego

ś

! Ka

ż

dy ma prócz tego

jeszcze sw

ą

własn

ą

ukochan

ą

obaw

ę

, któr

ą

pie

ś

ci! I to rozci

ą

ga si

ę

nawet na

najtrywialniejsze rzeczy na

ś

wiecie! Ulice s

ą

pełne ludzi, którzy, nie maj

ą

c nic

lepszego do roboty, s

ą

w ci

ą

głym strachu, by nie spó

ź

ni

ć

si

ę

na najbli

ż

szy tramwaj

lub poci

ą

g!

Im czulszy jest człowiek, tym mocniej cierpi w

ś

ród tych pr

ą

dów swego otoczenia - a

ż

wreszcie przez milcz

ą

c

ą

pro

ś

b

ę

o najwy

ż

sz

ą

sił

ę

nauczy si

ę

budowa

ć

naokoło siebie

wał z pozytywnie naładowanych my

ś

li, od którego cudze fale b

ę

d

ą

si

ę

odbija

ć

.

Budowanie takiego wału mo

ż

na zacz

ąć

od tego,

ż

e si

ę

przeciwstawia ka

ż

demu

background image

szturmowi nieprzyjemnych nastrojów nast

ę

puj

ą

c

ą

my

ś

l: "wzbraniam si

ę

przyj

ąć

t

ę

ide

ę

i ten duchowy stan, który mi ona chce da

ć

, a który szkodzi memu ciału". Oto jest

droga, by odwróci

ć

od siebie szkodliwe pr

ą

dy. Ka

ż

dy człowiek ma swoj

ą

ukochan

ą

obaw

ę

- jak

ąś

chorob

ę

, której nigdy nie miał, lecz której ci

ą

gle oczekuje - w ogóle

co

ś

, czego utraty najbardziej si

ę

l

ę

ka! Najmniejszy drobiazg, jakie

ś

niespodziane

słowo uprzytamnia mu od razu jego ukochan

ą

boja

źń

i otwiera na o

ś

cie

ż

wy

ć

wiczon

ą

przez długie lata obawy

ś

wiadomo

ść

, w któr

ą

strach wrywa si

ę

jak burza i niszczy

wszystko. Burza ta wprawia w dr

ż

enie przede wszystkim te struny naszej natury, na

których przez wiele lat najgło

ś

niej d

ź

wi

ę

czały nasze słabostki.

I ciało wtedy równie

ż

cierpi! Zjawiaj

ą

si

ę

od razu miliony symptomatów! Słabo

ść

, brak

apetytu, znu

ż

one członki, niemo

ż

liwo

ść

wykonywania swych zawodowych

obowi

ą

zków, rw

ą

ce si

ę

co chwila my

ś

li itd. Łatwo

ść

przyjmowania my

ś

li mo

ż

e sta

ć

si

ę

ź

ródłem zarówno siły, jak upadku. Wła

ś

nie najbardziej przeczulone, najwy

ż

ej

rozwini

ę

te duchy maj

ą

cz

ę

sto bardzo słabe ciało, gdy

ż

wchłaniaj

ą

w siebie

nie

ś

wiadomie wiele szkodliwych fal, nie wiedz

ą

c wcale o ich istnieniu. Stosunek

osobisty z lud

ź

mi nieszczerymi jest głównym

ź

ródłem tego zła. Organizm kobiecy jest

subtelniejszy, łatwiej daleko wyczuwa ka

ż

dy cie

ń

i ka

ż

dy promie

ń

ze swego

otoczenia! M

ęż

czyzna, pogr

ąż

ony w swe interesy, wytwarza czasami pewne

pozytywne pr

ą

dy, które odtr

ą

caj

ą

pr

ą

dy boja

ź

ni. Lecz kobiety przy swym rodzinnym

ognisku cierpi

ą

cz

ę

sto tysi

ą

c razy wi

ę

cej, ni

ż

przypuszczaj

ą

ich m

ęż

owie, którzy

najcz

ęś

ciej nie mog

ą

si

ę

do

ść

wydziwi

ć

, sk

ą

d bior

ą

si

ę

u ich

ż

on te ci

ą

głe choroby, te

histerie, te "nerwy".
W miar

ę

tego, jak poczynamy szuka

ć

oparcia w niesko

ń

czonym duchu, który ma nas

wyswobodzi

ć

z tego oceanu złych sił, przychodz

ą

na nasz

ą

drog

ę

, same przez si

ę

,

ż

ne

ś

rodki pomocnicze - dobre pomysły co do po

ż

ywienia, lekarstw, podró

ż

y i

zmian! Powstaje zmiana w naszym zewn

ę

trznym

ż

yciu, przychodz

ą

na pomoc

przyjaciele, czasami nawet jaki

ś

znakomity lekarz przyczynia si

ę

do tego, by uwolni

ć

nas od kl

ą

twy złych pr

ą

dów. Bierzmy to wszystko z wdzi

ę

czno

ś

ci

ą

, jako dobry znak,

jako wró

ż

b

ę

, lecz nie pokładajmy nigdy całej naszej nadziei w jednej istocie ludzkiej.

Najwy

ż

sz

ą

ufno

ść

powinni

ś

my pokłada

ć

tylko w niesko

ń

czono

ś

ci, osoba za

ś

, której

potrzebujemy, przecina tylko linie naszego losu we wła

ś

ciwym czasie podług

tajemnych praw - jakby pomoc, jak oparcie, dopóki nasze członki duchowe nie b

ę

d

ą

na tyle silne, by mogły unosi

ć

nas same, tak,

ż

eby

ś

my te

ż

mogli zaj

ąć

kiedy

ś

odpowiednie miejsce w wie

ń

cu stworze

ń

, jako pomocnicy innych.

Im wi

ę

kszy kto osi

ą

ga udział w niesko

ń

czonym duchu, tym pr

ę

dzej si

ę

odradza

fizycznie i duchowo, siły wzrastaj

ą

przez własn

ą

działalno

ść

, strach znika zupełnie,

gdy

ż

staje si

ę

widocznym,

ż

e ten, kto płynie w my

ś

lowym pr

ą

dzie niesko

ń

czonej

dobroci, nie powinien si

ę

niczego obawia

ć

! Cudem wydaje si

ę

wówczas,

ż

e

materialne powodzenie wkracza w nasze

ż

ycie prawie bez trudu, bez wysiłku.

Dziwimy si

ę

tej w

ś

ciekłej pogoni, łupiestwu, mozołowi ludzko

ś

ci, która wła

ś

nie przez

te plagi oddala od siebie bogactwa, do których d

ąż

y. Powoli zaczyna w nas rosn

ąć

poznanie,

ż

e

ż

ycie, do którego

ś

my powołani - my, których dzi

ś

tak niewielu, lecz

kiedy

ś

b

ę

dzie du

ż

o - oznacza posuwanie si

ę

od szcz

ęś

cia ku szcz

ęś

ciu,

ż

e pełna

mozołu walka jest zupełnie zbyteczna, gdy

ż

wszystkie rzeczy na tym

ś

wiecie

pod

ąż

aj

ą

w

ś

lad duchowych pr

ą

dów! Wszystko, czego chcemy ia s

ą

te same. Zale

żą

one całkowicie od stanu uALDUSw spokoju, bez niecierpliwo

ś

ci, ale mocno i jasno,

czeka nas na drodze, po której st

ą

pamy! Nie ma

ż

adnych granic dla siły, której

poddane s

ą

my

ś

lowe pr

ą

dy! W zdolno

ś

ci ludzi do posługiwania si

ę

falami wy

ż

szego

gatunku i mocniejszego napi

ę

cia le

ż

y tajemnica magii.

background image

KTO S

Ą

NASI POWINOWACI

M

ęż

czy

ź

ni i kobiety, którzy promieniuj

ą

z siebie ten sam duchowy eter, w których

graj

ą

te same pobudki, t

ę

sknoty i aspiracje co w nas, nie zawsze s

ą

naszymi

rodzicami, bra

ć

mi, siostrami oraz w ogóle krewnymi - z tego to wzgl

ę

du, tudzie

ż

ze

zwyczaju,

ż

e bliscy krewni mieszkaj

ą

zazwyczaj razem, wypływaj

ą

cz

ę

sto

nieobliczalne szkody!
Nikt nie mo

ż

e by

ć

zdrowym i szcz

ęś

liwym, o ile nie

ż

yje z lud

ź

mi tej samej atmosfery

my

ś

lowej (pewnej emanacji, która z nich wypływa). Pokrewie

ń

stwo albo stwarza tak

ą

atmosfer

ę

, albo nie.

Gdyby robotnik lub rzemie

ś

lnik, którego my

ś

li nie wydostaj

ą

si

ę

poza ciasn

ą

obr

ę

cz

codziennego

ż

ycia, był zmuszony obcowa

ć

ci

ą

gle z filozofami i uczonymi, nie widz

ą

c

wcale ludzi własnej sfery, to po krótkim czasie stałby si

ę

melancholikiem, czułby si

ę

uci

ś

nionym, pocz

ą

łby zapada

ć

na zdrowiu. To samo prawo działa wtedy, gdy wy

ż

sza

inteligencja zmuszona jest do przebywania w ni

ż

szym od siebie towarzystwie. W

takich sytuacjach znajduje si

ę

wielu ludzi, którzy mieszkaj

ą

razem ze swymi

krewnymi.
Dzieci

ż

yj

ą

, rosn

ą

, odurzaj

ą

si

ę

my

ś

low

ą

emanacj

ą

, która wypływa z ich towarzyszy.

Wył

ą

czmy ich z takiego stosunku i zaraz poczn

ą

wi

ę

dn

ąć

, jak kwiaty. Jako dziecko,

ka

ż

dy z nas

ż

ył w tej atmosferze dzieci

ń

stwa.

Ż

ył w duchowym współ

ż

yciu z innymi

dzie

ć

mi, udzielał i otrzymał w zamian od swych towarzyszy pewne my

ś

lowe elementy

zabawy. Czasami dziwimy si

ę

,

ż

e nie udaje si

ę

nam nigdy obudzi

ć

w uczuciu na

nowo tego zaufania, czystego odurzenia, tej ta

ń

cz

ą

cej jasno

ś

ci, rodz

ą

cej si

ę

z

dziecinnej, młodzie

ń

czej przyja

ź

ni. Staje si

ę

to dlatego,

ż

e duch nasz odczuwa

potrzeb

ę

nowego my

ś

lowego pokarmu, który nale

ż

y do innych, prawdopodobnie

wy

ż

szych sfer. Gdyby

ś

my mogli ten pokarm osi

ą

gn

ąć

, czas płyn

ą

łby nam tak samo

uroczo i przyjemnie, jak niegdy

ś

, w

ś

ród towarzyszy naszych wiosennych lat.

Ten, kto potrafi obdarzy

ć

nas tym nowym duchowym pierwiastkiem, b

ę

dzie naszym

rzeczywistym krewnym.
Lecz pokrewie

ń

stwo takie mo

ż

e tylko wówczas trwa

ć

dłu

ż

szy czas, gdy potrafimy

odpowiednio si

ę

odwzajemnia

ć

.

Koledzy, zwi

ą

zani t

ą

sam

ą

prac

ą

zawodow

ą

, s

ą

sobie rzeczywi

ś

cie powinowaci -

czuj

ą

si

ę

oni w

ś

ród siebie cz

ę

sto daleko lepiej, ni

ż

w miejscu, które nazywaj

ą

swym

ogniskiem rodzinnym, gdzie

ś

pi

ą

, jedz

ą

i sp

ę

dzaj

ą

nudne niedziele.

Ka

ż

da duchowo

ść

, ka

ż

da sfera my

ś

lowa powinna utrzymywa

ć

swobodny stosunek z

podobn

ą

sobie sfer

ą

, gdy

ż

inaczej mogłaby ci

ęż

ko odpokutowa

ć

- pokrewie

ń

stwo za

ś

krwi nie ma zwykle nic wspólnego z tak

ą

duchow

ą

wymian

ą

!

Ze zwi

ą

zków pokrewie

ń

stwa wyłania si

ę

cz

ę

sto pewna suma nie

ś

wiadomej tyranii.

Dorosłe dzieci maj

ą

zwyczaj wskazywania wewn

ę

trznie swym ojcom i matkom miejsc

w

ż

yciu, które ci powinni lub mo

ż

e nie powinni zaj

ąć

. Co do swej tre

ś

ci, ta nie

wypowiedziana nigdy my

ś

l przedstawia si

ę

mniej wi

ę

cej w ten sposób: "Mama jest

ju

ż

naprawd

ę

zbyt star

ą

, by ubiera

ć

si

ę

jasno". "Byłoby

ś

miesznie, gdyby mama (jako

wdowa) chciała powtórnie wyj

ść

za m

ąż

". "Mama przecie

ż

nie chce, by j

ą

wci

ą

gano

w nasze wesołe

ż

ycie, woli zosta

ć

w domu i pilnowa

ć

dzieci". Albo: "Byłby ju

ż

czas,

ż

eby ojciec przestał si

ę

zajmowa

ć

interesami".

Ż

adna siła nie działa subtelniej i pot

ęż

niej od tego spokojnego my

ś

lowego pr

ą

du,

który, płyn

ą

c jednocze

ś

nie od wielu ludzi, ł

ą

czy si

ę

w jeden, by wywoła

ć

w danej

osobie po

żą

dany skutek - i czy

ś

wiadoma, czy nie

ś

wiadoma - siła ta działa zawsze - i

zawsze daje rezultaty. Je

ż

eli wi

ę

c jednakowe mniemanie trzech do czterech osób

kieruje si

ę

na istot

ę

, która dała im

ż

ycie i któr

ą

nazywaj

ą

sw

ą

"matk

ą

", to milcz

ą

ca

siła tego mniemania jest tak pot

ęż

na,

ż

e mo

ż

e umie

ś

ci

ć

matk

ę

wła

ś

nie w tym

background image

miejscu, które podług jej dzieci b

ę

dzie dla niej najodpowiedniejsze. Konwencjonalny

bieg my

ś

li, który to podtrzymuje, jest nast

ę

puj

ą

cy: le

ż

y to ju

ż

w samej naturze rzeczy,

ż

e matka starzeje si

ę

i wycofuje powoli z czynnego

ż

ycia. W domu w

ś

ród innych

rdzewiej

ą

cych członków rodziny jest jej miejsce. Tam - na wypadek choroby lub

innego jakiego

ś

zdarzenia w rodzinie, mo

ż

e by

ć

jeszcze po

ż

yteczn

ą

- mo

ż

e by

ć

opiekunk

ą

, piel

ę

gniark

ą

, "aniołem stró

ż

em". Przez jednoczesne działanie takiego

uczucia w swym otoczeniu niejedna matka traci swe przywileje, jako jednostka i
działa tak, jak chc

ą

tego nie

ś

wiadomie jej dzieci.

Niejeden pomy

ś

li: "lecz czy

ż

nie powinienem i

ść

z mymi troskami i utrapieniami

przede wszystkim do matki lub swych najbli

ż

szych krewnych i prosi

ć

ich o pomoc, jak

to od dzieci

ń

stwa zawsze czyniłem?"

Tak, o ile tylko matka i krewni uczyni

ą

to przyja

ź

nie, z własnej woli i o ile pomoc

wypływa wprost z serca - a nie w takiej np. nic nie mówi

ą

cej formie: "Zdaje mi si

ę

,

ż

e

b

ę

d

ę

musiał to zrobi

ć

, gdy

ż

prosi mnie o to brat, siostra, czy te

ż

inny jaki krewny".

Jest wiele usług, których nie

ś

wiadomie wi

ę

cej wymagamy, ni

ż

o nie prosimy.

Nakładamy obowi

ą

zki na krewnych, dlatego tylko,

ż

e s

ą

krewni! Chcemy ofiar

pieni

ęż

nych - ofiar z protekcji! Oczekujemy wszystkiego, nawet go

ś

cinno

ś

ci - nawet

podarunków, cho

ć

rzeczywiste podarunki powinny by

ć

niespodziankami, a przecie

ż

niespodzianka, której si

ę

oczekuje, przestaje by

ć

niespodziank

ą

!

Nigdy nie b

ę

dzie trwałego,

ż

ywego po

ż

ytku z darów, które nie płyn

ą

z serca, które

nie daj

ą

ofiaruj

ą

cemu zupełnej rado

ś

ci! Gdy

ż

wraz z podarunkiem daje si

ę

zawsze

co

ś

niewidocznego, co

ś

, co jest doskonalsze, ni

ż

sam podarunek. Daje si

ę

mianowicie my

ś

l, towarzysz

ą

c

ą

darowi, która przynosi obdarowanemu ból lub

szcz

ęś

cie. Je

ż

eli damy potrzebuj

ą

cemu, stosownie do naszych

ś

rodków, chocia

ż

by

najmniejsz

ą

sum

ę

pieni

ęż

n

ą

, lecz je

ż

eli za to my

ś

l, towarzysz

ą

ca darowi, b

ę

dzie

pełna rzeczywistej ch

ę

ci przyniesienia pomocy i mocnej rado

ś

ci,

ż

e si

ę

tak

ą

pomoc

udziela, zarzucimy wtedy na potrzebuj

ą

cego pewien my

ś

lowy pierwiastek, jakby

magiczny płaszcz. Zrobili

ś

my daleko wi

ę

cej, ni

ż

to,

ż

e

ś

my ul

ż

yli chwilowej potrzebie

fizycznej. Obdarzyli

ś

my duchow

ą

moc

ą

.

Ż

yczenie, by ten potrzebuj

ą

cy zyskał siły,

które by dopomogły mu do wyzwolenia si

ę

od

ż

ebractwa i zale

ż

no

ś

ci, jest

ż

yw

ą

pomoc

ą

do rzeczywistego pozyskania tych sił. W potrzebuj

ą

cym zostało zasiane

ziarno, które kiedy

ś

w pewnym okresie fizycznego lub duchowego

ż

ycia zakiełkuje na

pewno.
Kto za

ś

daje z

ż

alem, z pewnego rodzaju niech

ę

ci

ą

lub pod przymusem publicznej

albo prywatnej opinii - poniewa

ż

od niego tego daru oczekiwano, poniewa

ż

inni daj

ą

-

czyni bardzo mało, chocia

ż

by pomoc okazywał ojcu, bratu lub synowi - zmniejsza on

jedynie materialn

ą

potrzeb

ę

i to na pewien tylko czas. Dopóki my

ś

l, która towarzyszy

darowi, nie zostanie na wskro

ś

przenikni

ę

ta przez dobr

ą

wol

ę

i gł

ę

bok

ą

rado

ść

przyniesienia pomocy - dopóty człowiek taki b

ę

dzie ubierał i

ż

ywił ciało, lecz nigdy

dusz

ę

, która mieszka w tym ciele. Sk

ą

pstwo, które nie przyjmuje bezdomnego

człowieka z otwartymi ramionami, lecz znosi go tylko, które pomaga krewnemu
jedynie pod przymusem opinii publicznej, jest ci

ęż

k

ą

szkod

ą

zarówno dla daj

ą

cego,

jak i przyjmuj

ą

cego. Przyjmuj

ą

cemu wysyłamy w ten sposób najgorsze my

ś

lowe

pr

ą

dy, za co otrzymujemy tak

ąż

sam

ą

zapłao

ś

ci

ą

, lub co najmniej z wi

ę

ksz

ą

kurtuazj

ą

. Ch

ę

tniet

ę

, gdy

ż

ś

wiadomo

ść

,

ż

e si

ę

pewien dar wymusiło, nie napełnia

przecie

ż

ludzi wdzi

ę

czno

ś

ci

ą

, lecz na odwrót, zgoła czym

ś

innym.

"Czy

ż

nie jest to obowi

ą

zkiem" - spyta niejeden - "ubiera

ć

,

ż

ywi

ć

i utrzymywa

ć

swych

bliskich krewnych, gdy zostan

ą

na staro

ść

bez

ż

adnej pomocy?"

Tak - lecz czyni

ć

co

ś

z poczucia obowi

ą

zku nie jest jeszcze miło

ś

ci

ą

ku ludziom;

niewiele osi

ą

gniemy, je

ż

eli usuniemy na pewien czas tylko materialne potrzeby, a

background image

duchowe zostan

ą

niezaspokojone! Dopóki duchowa strona naszej istoty musi

ż

y

ć

w

biedzie, dopóty i pomoc fizyczna nie ma ani realnej podstawy, ani trwało

ś

ci. Rodzice,

których na staro

ść

utrzymuj

ą

dzieci przez poczucie obowi

ą

zku, maj

ą

cz

ę

sto głodne i

krwawi

ą

ce dusze, poniewa

ż

czuj

ą

,

ż

e ich si

ę

tylko toleruje - s

ą

nieszcz

ęś

liwi, gdy

ż

nie czuj

ą

miło

ś

ci, która powinna by płyn

ąć

równolegle z obowi

ą

zkiem. Tak samo

nieszcz

ęś

liwe s

ą

dzieci, których przyj

ś

cia na

ś

wiat nie powitała szczera rado

ść

rodziców - cierpi

ą

one bezustannie w najszlachetniejszych gł

ę

biach swej duszy.

Miło

ść

jest oskoł

ą

ż

ycia,

ź

ródłem zdrowia, siły i czynu dla ka

ż

dego człowieka, tym

bardziej za

ś

dla dziecka.

S

ą

matki, które mówi

ą

: "Niech si

ę

stanie ze mn

ą

, co chce, byle tylko dzieci moje

wyrosły na dzielnych ludzi, b

ę

d

ę

wówczas uwa

ż

ała misj

ę

swoj

ą

za spełnion

ą

"! Lecz

matce wła

ś

nie powinno du

ż

o zale

ż

e

ć

na tym, "co si

ę

z ni

ą

stanie"! Gdy zatamuje

swój nieustanny rozwój w m

ą

dro

ś

ci i kulturze, zatamuje jednocze

ś

nie rozwój swych

dzieci. Prawdziwa matka b

ę

dzie zawsze d

ąż

yła do tego, by dzieci podziwiały j

ą

tak,

jak kochaj

ą

. Lecz podziw i szacunek stanie si

ę

udziałem jedynie takiej kobiety, która

nie tylko potrafi utrzyma

ć

swe miejsce w

ż

yciu wysoko, silnie, swobodnie, lecz która

przede wszystkim bez wytchnienia d

ąż

y

ć

b

ę

dzie ci

ą

gle w gór

ę

, ku coraz to dalszym

celom! Takiej miło

ś

ci i poszanowania nie mo

ż

e oczekiwa

ć

od dorosłych dzieci matka,

która chowa si

ę

w k

ą

t w swym domu, staje si

ę

czym

ś

po

ś

rednim pomi

ę

dzy

piel

ę

gniark

ą

a nia

ń

k

ą

i sama ka

ż

e si

ę

swej rodzinie niemiłosiernie wyzyskiwa

ć

,

niczym zwierz

ę

poci

ą

gowe - przy wszystkich domowych nieszcz

ęś

ciach,

prawdziwych czy urojonych. Wła

ś

nie dla tych powodów matki s

ą

tak cz

ę

sto

lekcewa

ż

one przez dorosłych synów i córki i odsuwane przez nich od wszystkich

wa

ż

niejszych spraw. - Matki, które si

ę

same tak gł

ę

boko poni

ż

aj

ą

, by, jak my

ś

l

ą

,

przynie

ść

po

ż

ytek swym dzieciom, zwykle cz

ę

sto pokutuj

ą

za ten bł

ą

d! Kto daje si

ę

zawsze powodowa

ć

innym, wyrzeka si

ę

swych własnych skłonno

ś

ci i d

ąż

e

ń

, by sta

ć

si

ę

cudzym echem, kto

ż

yje tylko obcymi

ż

yczeniami, traci coraz bardziej prawo do

rozporz

ą

dzania sob

ą

. - Wchłania on w siebie tyle cudzych my

ś

li,

ż

e staje si

ę

cz

ęś

ci

ą

innych ludzi, narz

ę

dziem, które słucha automatycznie niemej woli otoczenia.

Człowiek taki staje si

ę

wykopaliskiem, zni

ż

a si

ę

do bezradnej usłu

ż

no

ś

ci, coraz

bardziej traci zdolno

ść

do jakiegokolwiek czynu, staje si

ę

pieczeniarzem, dziadem,

bezradnym starcem (lub staruszk

ą

) - toleruje si

ę

go wi

ę

cej, ni

ż

kocha.

W wielu wypadkach jest to skutek my

ś

li, które dorosłe dzieci ze

ś

rodkowały na swych

zbyt pochopnych do ofiar rodzicach. Milcz

ą

ca siła otoczenia przygniata ojca lub

matk

ę

i łamie ich siły.

Du

ż

o z tej zgrzybiało

ś

ci i słabo

ś

ci, które zwykle przypisujemy "podeszłemu wiekowi",

powinno pój

ść

na rachunek szkodliwego wpływu pewnej grupy pr

ą

dów, które

wzajemnie chc

ą

si

ę

przemóc i opanowa

ć

,

ś

wiadomie czy nie

ś

wiadomie, mniejsza o

to! Niejeden człowiek ra

ź

no i energicznie prowadzi swój interes, ale doro

ś

li synowie

coraz bardziej wdzieraj

ą

si

ę

w przedsi

ę

wzi

ę

cie, młodo

ść

wytwarza przeciw staro

ś

ci

milcz

ą

c

ą

sił

ę

- sił

ę

, której jeden człowiek nie jest w stanie si

ę

oprze

ć

. Jest to stały,

bezustanny nacisk w pewnym okre

ś

lonym kierunku. Działa on dzie

ń

i noc. Działa tym

pewniej,

ż

e ojciec nawet nie domy

ś

la si

ę

tego nacisku, który na

ń

działa, nie wie

nawet,

ż

e takie milcz

ą

ce siły istniej

ą

. Poczyna si

ę

tylko czu

ć

zm

ę

czonym! Opuszcza

go dawna energia i wszystko to zostaje przypisane zbli

ż

aj

ą

cej si

ę

staro

ś

ci.

"Lecz czy

ż

nie powinno si

ę

kocha

ć

swe dzieci nade wszystko?"

Słowo "powinno" jest obce samej istocie miło

ś

ci!

Miło

ść

idzie, gdzie chce i do kogo chce - według gł

ę

bokich praw swojej natury. S

ą

rodzice, którzy nie czuj

ą

miło

ś

ci do swoich dzieci, tak samo, jak dzieci cz

ę

sto nie

kochaj

ą

rodziców.

Ż

adna strona nie jest tu winn

ą

! Przyszli na

ś

wiat bez zdolno

ś

ci do

background image

wzajemnego kochania, lecz miło

ść

tkwi w nich zawsze!

Ojciec cz

ę

sto my

ś

li,

ż

e kocha swe dziecko, cho

ć

wła

ś

ciwie kocha w nim tylko swe

własne pogl

ą

dy, własne oczekiwania. Rozpo

ś

ciera on wówczas kompletn

ą

tyrani

ę

nad duchem swego dziecka i urabia je stosownie do swych

ż

ycze

ń

. - Zapewne,

kontrola i opieka nad ciałem i dusz

ą

dziecka powinna trwa

ć

tak długo, póki organizm

nie doro

ś

nie do wszystkich potrzeb i wymaga

ń

ż

ycia. Lecz dawa

ć

komukolwiek

utrzymanie poza ten czas, znaczy to wyrz

ą

dzi

ć

mu straszliw

ą

niesprawiedliwo

ść

,

nawet okrucie

ń

stwo! Gdy

ż

w ten sposób nie rozwinie on ju

ż

nigdy tych zdolno

ś

ci,

które ka

ż

d

ą

młod

ą

istot

ę

nios

ą

przez

ż

ycie, jakby na silnych, zrównowa

ż

onych

skrzydłach.
Instynkt ka

ż

e ptakom wywabia

ć

z gniazd dorastaj

ą

ce piskl

ę

ta, gdy tylko zaczn

ą

lata

ć

.

Zła byłaby to usługa, gdyby chciały zatrzyma

ć

w gnie

ź

dzie swe młode, gdzie

zmarniałyby tylko ich nie wy

ć

wiczone skrzydła, cho

ć

czekaj

ą

na nie burze,

ś

niegi,

zawieje, których nawet stare ptaki musz

ą

unika

ć

! - Tak samo matki zwierz

ą

t i ludzi

potrzebuj

ą

wytchnienia po okresie, który był po

ś

wi

ę

cony dzieciom. Czas trwania tego

spoczynku powinien by

ć

proporcjonalny do rozwoju organizmu i do siły, która była

potrzebna, by tak wysoko zró

ż

niczkowan

ą

istot

ę

doprowadzi

ć

do doskonało

ś

ci. W

tym czasie zupełnego spokoju rodzice powinni by

ć

całkiem wolni od swych dorosłych

dzieci. Taki wła

ś

nie porz

ą

dek istnieje u ptaków i zwierz

ą

t le

ś

nych i tylko ludzkie matki

nie s

ą

zabezpieczone od swych dzieci do ko

ń

ca

ż

ycia, a

ż

póki nie poło

żą

si

ę

do

grobu, wyczerpane, wyssane kompletnie. Tymczasem matki musz

ą

by

ć

wolne -

znowu tak wolne, jak w czasie swego panie

ń

stwa, zanim zostały matkami.

Macierzy

ń

stwo jest nadzwyczaj wa

ż

n

ą

i nieodzown

ą

faz

ą

ludzkiej egzystencji,

dojrzewaj

ą

w niej pewne zdolno

ś

ci i poznania. Lecz przy

ż

adnym do

ś

wiadczeniu nie

mo

ż

na sp

ę

dza

ć

całego

ż

ycia!

Ż

ycie w swej najwy

ż

szej doskonało

ś

ci nie b

ę

dzie bezmy

ś

lnym kieratem, jak dzisiaj,

lecz wieczn

ą

zmian

ą

. Je

ż

eli dorosłe dzieci przez długie lata s

ą

ci

ą

gle przy matce,

chocia

ż

ju

ż

dawno dojrzały, by zdoby

ć

sobie swe

ż

ycie, je

ż

eli ci

ą

gle widz

ą

w matce

podpor

ę

i łatw

ą

pomoc - i je

ż

eli matka da si

ę

w ten sposób wyzyskiwa

ć

- wtedy

cierpi

ą

jednakowo obydwie strony. Lecz matka, pozwalaj

ą

ca robi

ć

z siebie ofiar

ę

, co

j

ą

w ko

ń

cu zawsze doprowadzi do zguby, okrada si

ę

sama z nowego

ż

ycia, które na

ni

ą

czeka, gdy piskl

ę

ta staj

ą

si

ę

zdolne do lotu. Pomaga ona dzieciom, by zrobiły z

niej star

ą

, zm

ę

czon

ą

, bezmy

ś

ln

ą

kobiet

ę

.

By

ć

mo

ż

e,

ż

e kto

ś

na to odpowie: "Gdyby usłuchano tych rad, ulice napełniłyby si

ę

od razu tłumem bezradnych dzieci, które nie potrafiłyby my

ś

le

ć

o sobie!" - Tak,

zapewne, ale czy i dzi

ś

ulice nie s

ą

pełne dorosłych, nieumiej

ą

cych sobie da

ć

rady

dzieci? Czy

ż

tysi

ą

ce nie opuszcza zbyt pó

ź

no rodzicielskiego domu, nie maj

ą

c ju

ż

siły do utrzymania si

ę

na powierzchni, trawi

ą

c swe

ż

ycie w najni

ż

szej robocie za

najmniejsz

ą

płac

ę

? Czy

ż

ta poni

ż

aj

ą

ca i wyczerpuj

ą

ca praca nie odcina ich przed

czasem od wy

ż

yn? Przecie

ż

jeszcze teraz tysi

ą

com córek rodzice nie pozwalaj

ą

i

ść

w

ś

wiat, by podj

ę

ły walk

ę

o byt, władczo, odwa

ż

nie! S

ą

to ptaki, które zostaj

ą

w

gnie

ź

dzie po to, aby ich skrzydła stały si

ę

niezdolne do własnego lotu i aby pó

ź

niej

musiały by

ć

utrzymywane przez swych głupich rodziców.


LEKARZ WEWN

Ę

TRZNY

Wiara jest tre

ś

ci

ą

ż

yczenia. Je

ż

eli nosimy w swoim duchu idealny obraz własnej

istoty, który ukazuje si

ę

wewn

ę

trznemu oku, jako kwitn

ą

cy, gibki, mocny i doskonały,

to przez to wprawiamy w ruch siły, które nas rzeczywi

ś

cie mog

ą

zrobi

ć

takimi, jak ten

obraz.
Budujemy jednocze

ś

nie, z niewidocznej my

ś

lowej tre

ś

ci, duchowe "ja" (zdrowe,

background image

pi

ę

kne "ja" ufno

ś

ci) - i to duchowe "ja" opanuje z czasem ciało, przekształci jego

komórki, stanie si

ę

rzeczywisto

ś

ci

ą

. Kto posiada niezdrowe płuca, zły obieg krwi lub

pewn

ą

wad

ę

organiczn

ą

, powinien cał

ą

sił

ą

d

ąż

y

ć

do wyzbycia si

ę

ś

wiadomo

ś

ci,

ż

e

jest chory. Nie patrz na siebie nigdy jako na pacjenta, przygwo

ż

d

ż

onego do łó

ż

ka,

obło

ż

onego poduszkami, chocia

ż

by tak czasami nawet było! Kto widzi siebie

graj

ą

cego w tenisa, lub bior

ą

cego udział w wy

ś

cigach, ten pracuje w ten sposób dla

swego zdrowia.
Nie oczekuj jutro nigdy choroby lub bólu, chocia

ż

by ból lub choroba dawały ci si

ę

dzisiaj silnie we znaki - od jutra oczekuj tylko zdrowia i siły! Innymi słowy: zdrowie,
pi

ę

kno

ść

, siła powinny sta

ć

si

ę

prawdziwym marzeniem dnia, gdy

ż

marzenie daleko

lepiej wyra

ż

a prawdziwy stan duszy, ni

ż

nadzieja lub oczekiwanie.

Marzyciele spełniaj

ą

wi

ę

cej czynów, ni

ż

ś

wiat przypuszcza. Człowiek zagł

ę

biony we

sny na jawie, oderwany od otaczaj

ą

cego gwaru, jest sił

ą

, która dokonywa czynów w

pot

ęż

nym, niewidocznym i mało zbadanym pa

ń

stwie. Lecz nawet i ci, którzy sw

ą

ś

wiadomo

ść

tak odrywaj

ą

od ciała,

ż

e przez pewn

ą

chwil

ę

wprost o nim zapominaj

ą

,

ci te

ż

do dzi

ś

dnia nie wiedz

ą

o tej mocy, i dlatego lepsze rezultaty musz

ą

by

ć

dla

nich stracone.
Kto nie zna si

ę

na poszukiwaniu złota, na warunkach, w jakich si

ę

złoto pojawia w

ziemi lub wreszcie na metodach wydobywania tego metalu, mo

ż

e przez całe

miesi

ą

ce kopa

ć

w najbogatszych

ż

yłach bez

ż

adnego wyniku. Bez wiadomo

ś

ci o

skarbach naszej ziemi jeste

ś

my biedni i bezsilni, jak dawniej. To samo dzieje si

ę

w

duchowej sferze.
Ka

ż

de wyobra

ż

enie jest niewidoczn

ą

rzeczywisto

ś

ci

ą

i im dłu

ż

ej, im mocniej

trzymamy si

ę

tego wyobra

ż

enia, tym wi

ę

cej osadza si

ę

z niego na tej formie bytu,

która daje si

ę

odczuwa

ć

, widzie

ć

, dotyka

ć

, słowem spostrzega

ć

zewn

ę

trznymi

zmysłami.
Dlatego marzmy jak najwi

ę

cej! Na jawie - w dzie

ń

- marzmy o sile i zdrowiu, a wtedy

my

ś

l pójdzie i w nocy w te same strony i pomo

ż

e urzeczywistni

ć

si

ę

czynowi. Lecz

je

ż

eli za dnia marzymy o smutku i niedoli, istnieje wszelkie prawdopodobie

ń

stwo,

ż

e

ten smutny zakres my

ś

li przyci

ą

gnie we

ś

nie zewsz

ą

d podobne pr

ą

dy i rano

przebudzimy si

ę

podwójnie biedni i nieszcz

ęś

liwi. Przecie

ż

przez nie

ś

wiadomo

ść

mo

ż

na trzyma

ć

w domu materie wybuchowe, uwa

ż

aj

ą

c je za niewinne preparaty! I

jedna tylko iskra mo

ż

e zniszczy

ć

cały dom i wytraci

ć

ludzi! W ten sam sposób

ś

ci

ą

gamy na siebie cierpienia i nieszcz

ęś

cia przez głupie, nieumiej

ę

tne u

ż

ycie swych

sił my

ś

lowych. Stosownie do własno

ś

ci naszych dziennych marze

ń

, gromadzimy w

naszym losie złoto lub wybuchowe materie. Im gł

ę

bsze jest nasze rozmarzenie, im

zupełniejsze pogr

ąż

enie si

ę

i oderwanie od wszystkiego - tym szerzej, tym mocniej

działa my

ś

lowa siła - tysi

ą

ce mil naokoło. Siły, które nazywamy tajemnymi, wszystkie

telepatyczne zjawiska - osi

ą

ga si

ę

na tej drodze. Ka

ż

dy dowolny obraz my

ś

lowy,

wyobra

ż

ony tylko z odpowiedni

ą

sił

ą

, mo

ż

e by

ć

momentalnie urzeczywistniony. W

ka

ż

dym człowieku znajduj

ą

si

ę

te siły w zarodku.

Wiara jest ziarnem nasiennym wszystkich cudów. Lecz z tego ziarna mo

ż

e rozwin

ąć

si

ę

zarówno dobro, jak zło. Zło mo

ż

e da

ć

pocz

ą

tek drzewu, w którego koronie uwije

sobie gniazdko ka

ż

dy kracz

ą

cy ptak nieszcz

ęś

cia. Nasza pos

ę

pna i m

ę

tna fantazja

jest wiar

ą

w nieszcz

ęś

cie. Je

ż

eli cierpimy np. na jakie

ś

zaburzenia w pewnym

organie, to po jednym, po dwóch dniach poczynamy ju

ż

znów oczekiwa

ć

tych

zaburze

ń

. Organ uwa

ż

amy za chory. Słyszymy pó

ź

niej, jak dano naszemu cierpieniu

pewn

ą

nazw

ę

, która poddaje nam wra

ż

enie gro

żą

cego niebezpiecze

ń

stwa. Wszystko

to umacnia wiar

ę

w nieszcz

ęś

cie - doł

ą

cza si

ę

do tego jeszcze wpływ innych mózgów

- przyjaciele i krewni s

ą

"zaniepokojeni", zatrwo

ż

eni i ci

ą

gle przypominaj

ą

o naszym

background image

stanie. Wszystko razem i ka

ż

da rzecz oddzielnie pcha nas formalnie w koło

wyobra

ż

e

ń

o słabo

ś

ci. Nikt nie posyła nam swego własnego obrazu, pełnego siły i

zdrowia; zewsz

ą

d płynie ku nam wyobra

ż

enie choroby. Siły duchowe całego

otoczenia działaj

ą

w złym kierunku. Je

ż

eli przyjaciel przy po

ż

egnaniu

ż

yczy nam

"pr

ę

dkiej poprawy", mówi to zawsze współczuj

ą

co-stroskanym tonem, który ka

ż

e si

ę

spodziewa

ć

najgorszego. - I oto otrzymujemy sam

ą

"tre

ść

" tego, czego

ś

my si

ę

obawiali. Krewni, którzy si

ę

o nas "troszcz

ą

", pracuj

ą

dla naszej ruiny. Powinni

ś

my

si

ę

chwyci

ć

my

ś

li o szcz

ęś

ciu i zdrowiu wszystkimi włóknami naszej istoty, i tydzie

ń

za tygodniem, miesi

ą

c za miesi

ą

cem, rok za rokiem wmarza

ć

si

ę

we własny obraz

"wolny od wszelkiego zła", póki to marzenie nie stanie si

ę

trwał

ą

ide

ą

, drug

ą

natur

ą

,

która nie

ś

wiadomie b

ę

dzie dalej sama działała.

W ka

ż

dym zwierz

ę

cym i organicznym

ż

yciu nast

ę

puj

ą

czasy zmian, bezczynno

ś

ci,

jako przygotowanie do odnowionego bytu - tak np. w

ęż

e liniej

ą

, ptaki si

ę

pierz

ą

,

zwierz

ę

ta ss

ą

ce trac

ą

zimowe uwłosienie. W organizmach nast

ę

puj

ą

wielkie

przemiany, które czyni

ą

zwierz

ę

ta oci

ęż

ałymi, słabszymi. Natura potrzebuje spokoju

do dzieła odrodzenia. Prawo to, działaj

ą

ce w ni

ż

szych formach

ż

yciowych, ma

równie

ż

zastosowanie i u wy

ż

szych form. W

ż

yciu ka

ż

dego człowieka nast

ę

puj

ą

okresy, kiedy wszystkie jego organy, siły, energia wykazuj

ą

pewn

ą

oci

ęż

ało

ść

,

st

ę

pienie. Spełnia si

ę

wtedy w nas pewien proces odmiany. Natura wzi

ę

ła si

ę

do

dzieła. Je

ż

eli poddamy si

ę

temu procesowi przez przeci

ą

g kilku tygodni lub miesi

ę

cy,

wyjdziemy z takich okresów zupełnie odrodzeni na duchu i na ciele. Natura nie
wymaga od nas niczego wi

ę

cej, jak tylko aby

ś

my trwali w spokoju w czasach jej

przekształcaj

ą

cej roboty. O ludziach w

ś

rednim wieku mówimy zwykle,

ż

e osi

ą

gn

ę

li

ju

ż

, je

ż

eli nie przekroczyli, maksimum swej siły i

ż

yciowej twórczo

ś

ci: odt

ą

d powinni -

według swej przyrodzonej natury wi

ę

dn

ąć

i "gin

ąć

" jak li

ś

cie.

Duchowe prawo mówi,

ż

e ta niezachwiana wiara w staro

ść

musi poci

ą

ga

ć

równie

ż

staro

ść

za sob

ą

.

"Zwrot", który nast

ę

puje po przekroczeniu lat

ś

rednich, oznacza tylko,

ż

e nasze ciało

chce si

ę

odrodzi

ć

, powsta

ć

na nowo, podczas takiego odtwarzania konieczny jest

absolutny spokój, gdy

ż

nasze najwy

ż

sze duchowe "ja" poczyna wtedy działa

ć

, aby

sprowadzi

ć

t

ę

zmian

ę

; w tym okresie powinni

ś

my czyni

ć

jak najmniej wysiłków, tak

samo jak za naszych dawnych, dziecinnych lat. Lecz my nie dajemy nigdy naturze
tego wypoczynku, zmuszamy wyczerpany organizm do czynów, do których w tej
chwili jeszcze nie dorósł. Podczas gdy natura stara si

ę

odrodzi

ć

nas na nowo,

obracamy wniwecz to jej d

ąż

enie i kopiemy grób sami sobie. W wi

ę

kszo

ś

ci

wypadków ludzie nie mog

ą

zdoby

ć

potrzebnego spokoju. Musz

ą

si

ę

biorstwa

pracowa

ć

ci

ą

gle, rok za rokiem "na kawałek chleba". Rezultatów to jednak nie

zmienia!
Prawa natury nie maj

ą

ż

adnych wzgl

ę

dów dla stosunków społecznych. Ludzko

ść

pcha si

ę

naprzód i zam

ę

cza si

ę

, by zapracowa

ć

na swe utrzymanie, nieposłuszna,

nie wiedz

ą

ca,

ż

e zarabia tylko na nieszcz

ęś

cie i

ś

mier

ć

. W wielu wypadkach

przyzwyczajenie jest tak silne,

ż

e ludzie nie mog

ą

zupełnie wyzby

ć

si

ę

swej

aktywno

ś

ci, do której przyzwyczaili si

ę

przez szereg lat. A spokój, konieczny w tych

krytycznych momentach, nie jest tylko fizycznego gatunku. Dziesi

ą

tki tysi

ę

cy w

ś

ród

naszej rasy nie maj

ą

wcale poj

ę

cia, co to jest wła

ś

ciwie spokój i przeraziliby si

ę

ś

miertelnie, gdyby kiedykolwiek rzeczywi

ś

cie osi

ą

gn

ę

li ten stan, maj

ą

cy w sobie co

ś

z rozmarzaj

ą

cej magii.

Barbarzy

ń

ski,

ś

miertelny po

ś

piech jest tylko skutkiem tego,

ż

e ludzie jeszcze do tej

pory nie u

ś

wiadomili sobie, i

ż

s

ą

cz

ęś

ciami niesko

ń

czonej wiedzy,

ż

e jeszcze nie

nauczyli si

ę

wsysa

ć

w swój byt my

ś

li, płyn

ą

cych ze

ź

ródeł poznania.

background image

Lecz kiedy

ś

ludzko

ść

nareszcie ujrzy swój dzie

ń

poznania i zrozumie,

ż

e je

ż

eli powie

stanowczo: "ja chc

ę

tego", to zaraz we

ź

mie si

ę

do dzieła tysi

ą

c niewidocznych sił,

które

ż

yczenia przekształc

ą

w rzeczywisto

ść

. "Pan daje to swym wybranym we

ś

nie"!

Lecz ci okradaj

ą

si

ę

ze snu, byle tylko nie otrzyma

ć

tego daru!


RELIGIA UBIORU

Pewn

ą

cz

ęść

naszej my

ś

lowej emanacji pochłania odzie

ż

, i je

ś

li nosimy ten sam

ubiór przez dłu

ż

szy czas, nasyca si

ę

on kompletnie tymi my

ś

lowymi pierwiastkami.

Ka

ż

da my

ś

l jest cz

ęś

ci

ą

naszej ja

ź

ni. Nasza ostatnia my

ś

l jest cz

ęś

ci

ą

naszego

najnowszego, naj

ś

wie

ż

szego "ja". Kto nosi stare ubranie, nasyca swe

ś

wie

ż

e "ja"

my

ś

lami, których si

ę

wyzbył i które ju

ż

dawno prze

ż

ył - ze starej odzie

ż

y w

ś

lizguj

ą

si

ę

w młod

ą

ja

źń

resztki przeró

ż

nych trosk, zmartwie

ń

, kaprysów, które kiedy

ś

wsi

ą

kn

ę

ły

w t

ę

odzie

ż

. Obarczamy wi

ę

c w ten sposób nasze nowe "ja" star

ą

, zamarł

ą

ja

ź

ni

ą

z

ubiegłych lat.
Te wła

ś

nie kaprysy, ta zbutwiało

ść

psychiczna czyni

ą

,

ż

e zwykle ze wstr

ę

tem

kładziemy na siebie star

ą

odzie

ż

. Nowe ubranie oswobadza, czyni ducha lekkim, jest

jakby

ś

wie

żą

, najbardziej zewn

ę

trzn

ą

skór

ą

- ponad epiderm

ą

, nie napełnion

ą

jeszcze i nieprzeci

ąż

on

ą

duchowymi emanacjami wielu dni. Nawet z dobrych

okresów

ż

ycia nie powinno si

ę

zachowywa

ć

ubrania, gdy

ż

nie godzi si

ę

wraca

ć

do

starego szcz

ęś

cia. Noszenie starej odzie

ż

y, ubieranie si

ę

we własne trupie, zamarłe

cz

ęś

ci jest marnowaniem swych sił - przez oszcz

ę

dno

ść

!

Nawet w

ąż

nie wpełza na powrót w sw

ą

star

ą

skór

ę

dla ekonomicznych wzgl

ę

dów!

Przyroda starych ubra

ń

nie nosi! Natura nie oszcz

ę

dza na sposób ludzki na

upierzeniu, skórach, futrach, na blasku barw! Bo w takim razie panuj

ą

c

ą

barw

ą

na

ś

wiecie stałaby si

ę

barwa wytartych spodni, a firmament niebieski ja

ś

niałby, niczym

brudny sklepik spo

ż

ywczy najgorszego gatunku.

Dobrze jest otoczy

ć

si

ę

barwnymi rzeczami. Co daje rado

ść

oku, od

ś

wie

ż

a ducha, a

co od

ś

wie

ż

a ducha, od

ś

wie

ż

a ciało.

Posiadamy obecnie ze dwadzie

ś

cia razy wi

ę

cej odcieni farb, ni

ż

przed niewielu

jeszcze laty. W sztuce stosowanej, w ubiorach, we wszystkich gał

ę

ziach przemysłu!

Uwa

ż

am to za znak wzrastaj

ą

cego uduchowienia naszych czasów. Gdy

ż

tylko coraz

wi

ę

cej rosn

ą

ca i coraz wszechstronniejsza rado

ść

z ró

ż

norodnego pi

ę

kna stwarza

warunki uduchowienia.
Uduchowienie oznacza po prostu zdolno

ść

do odnajdowania coraz to wy

ż

szych i

subtelniejszych

ź

ródeł szcz

ęś

cia we wszystkich rzeczach. Dlatego te

ż

, odpowiednio

do wzrastaj

ą

cych estetycznych potrzeb szerokich warstw, ubiór w formie swej i

barwie staje si

ę

coraz ró

ż

norodniejszy.

Pewna wła

ś

ciwa intuicja skłania ludzi do ubierania si

ę

w pewnych okoliczno

ś

ciach w

t

ę

, a nie inn

ą

odzie

ż

, by wraz z codziennym ubiorem nie w

ś

lizgn

ę

ła si

ę

w uroczysto

ść

codzienna my

ś

l. Ka

ż

de zaj

ę

cie powinno mie

ć

swój specjalny, ale pi

ę

kny i pełen

smaku ubiór - by nie dopu

ś

ci

ć

do marnowania sił - w ubiorze tym od razu wchodzimy

w nastrój działalno

ś

ci, której słu

ż

ymy. - Dlatego we wszystkich znanych nam religiach

kapłan ubiera si

ę

podczas spełniania swych obowi

ą

zków w kapła

ń

ski strój,

po

ś

wi

ę

cony jednej tylko, okre

ś

lonej ceremonii. Nie wkłada go nigdy w zwykłym

ż

yciu,

w po

ś

piechu i ci

ż

bie ludzkiej, aby aura nie została splamion

ą

przez niskie my

ś

li.

Gdyby kapłan nosił ten ubiór codziennie, wtedy ka

ż

dy zły humor, ka

ż

dy odruch

codziennego dnia wsi

ą

kałby w jego

ś

wi

ę

t

ą

szat

ę

- a tak, zachowuje si

ę

ona od jednej

ceremonii do drugiej niepokalana, zawsze w sferze najwy

ż

szych my

ś

li, przeznaczona

tylko dla momentów, kiedy kapłan w skupieniu, w namaszczeniu odprawia w niej sw

ą

ś

wi

ę

t

ą

misj

ę

. Dlatego te

ż

na dnie wiary w czary, amulety, relikwie lub po

ś

wi

ę

cone

background image

rzeczy - le

ż

y du

ż

a cz

ęść

prawdy. Lecz o tyle tylko, o ile ka

ż

da rzecz jest przepojona

istot

ą

tego, kto j

ą

posiadał, lub chocia

ż

by tylko dotkn

ą

ł. Z łachmanów

ż

ebraka b

ę

dzie

płyn

ąć

ku nam trwo

ż

liwa, czatuj

ą

ca pokora, a w ubraniu znakomitego człowieka

odczujemy mo

ż

e my

ś

li, które na ogół byłyby nam obce.

Szaty mog

ą

"wypoczywa

ć

" tak samo, jak organizmy.

S

ą

one te

ż

do pewnego stopnia "my

ś

lowo-przemakalne". Bo jakkolwiek brzmi to

dziko, my

ś

li maj

ą

swój specjalny ci

ęż

ar; s

ą

takie, które opadaj

ą

na dół, inne za

ś

,

pozbawione ci

ęż

ko

ś

ci, s

ą

posłuszne przyci

ą

ganiu innych sfer i id

ą

w gór

ę

.

W miejscach poło

ż

onych gł

ę

boko, np. w piwnicach itp., płynie zawsze jaka

ś

duchowa

mgła, co

ś

w rodzaju skłonno

ś

ci do złego, której w górze si

ę

nie odczuwa.

Poniewa

ż

ubiór jest do pewnego stopnia nasz

ą

my

ś

low

ą

powłok

ą

, powinni

ś

my

koniecznie ubiera

ć

si

ę

w samotno

ś

ci tak samo ładnie i elegancko, jak w

towarzystwie. Szyk i elegancja w ubraniu pochodzi z wewn

ą

trz; jest to co

ś

z naszej

duszy, co odziewa ciało.
Barwy s

ą

wyrazem stanów psychicznych; niewola,

ż

ałoba, beznadziejno

ść

wybiera

kolor czarny. - Rasa nasza, która w swym wewn

ę

trznym sercu wierzy tylko w

ś

mier

ć

,

tj. w zanik

ś

wiadomego "ja" wraz z zanikiem ciała, ubiera si

ę

głównie w ciemne kolory

- przede wszystkim przy

ś

mierci krewnych lub przyjaciół - Chi

ń

czyk za

ś

, dla którego

ś

mier

ć

oznacza tylko utrat

ę

pewnego narz

ę

dzia duchowo

ś

ci, wybiera w podobnym

wypadku kolor biały, który wła

ś

ciwie nie jest nawet barw

ą

, lecz jasn

ą

cisz

ą

.

Znamienne jest równie

ż

dla naszej rasy to,

ż

e ludzie, którzy doszli do tzw.

"podeszłego wieku", ubieraj

ą

si

ę

tylko w ciemne kolory, poniewa

ż

czuj

ą

i wierz

ą

,

ż

e

schodz

ą

w dół, w te okolice

ż

ycia, gdzie nie ma dost

ę

pu ani rado

ść

, ani wesele, ani

nadzieja - poniewa

ż

ze zwi

ą

zanymi r

ę

kami, jak m

ę

czennicy, oczekuj

ą

,

ż

e w ci

ą

gu

kilku lat stan

ą

si

ę

zgrzybiałymi starcami. Wszyscy oni ju

ż

naprzód nosz

ą

po sobie

ż

ałob

ę

.

Widok młodo

ś

ci, ubranej w jasne barwy, jest dla nich nieprzyjemny i obra

ż

aj

ą

cy.

Podtrzymuje ich tylko jedna pociecha,

ż

e i tamci musz

ą

niedługo wynie

ść

si

ę

z kraju

młodo

ś

ci w takie samo

ż

ycie pełne szorstko

ś

ci, pustki i bezuciechy.

Kraj nasz jest pełen ludzi, którzy, jak tylko pierwsza młodo

ść

przeminie, zaczynaj

ą

zaraz zaniedbywa

ć

si

ę

w ubiorze; jest to oznak

ą

ś

mierci; ciała tych ludzi poczynaj

ą

umiera

ć

, "odchodz

ą

" - odchodz

ą

w

ś

mier

ć

- poddaj

ą

si

ę

! Zaniedbanie w ubiorze

oznacza brak miło

ś

ci do wysiłku i pracy ubrania - a wszystko, co czynimy dla ciała

bez miło

ś

ci, jest oczywist

ą

szkod

ą

! Je

ż

eli b

ę

dziemy zapatrywali si

ę

na to z tego

punktu widzenia, to nawet miliarest pró

ż

na, poło

ż

y

ć

na drugiej majak starej baby.

Wyder nie powinien sobie pozwoli

ć

na noszenie wytartego kapelusza. Duchowa

m

ą

dro

ść

, czyli intuicja, przebywa wył

ą

cznie niemal w

ś

ród młodo

ś

ci. Gdy

ż

duch

posiada tu nowe ciało, które do pewnego wieku jest wolne od powoli rosn

ą

cego

ci

ęż

aru starych, zamarłych mniema

ń

, znajduj

ą

cych swój wyraz w ci

ą

gle

wzrastaj

ą

cych przes

ą

dach i we wstr

ę

tnych przyzwyczajeniach dojrzałych lat.

Ale młodo

ść

,

ś

wiadoma swej intuicyjnej m

ą

dro

ś

ci, bawi si

ę

i wznosi radosne okrzyki!

Ocenia troski podług ich istotnej warto

ś

ci, tj. odrzuca je precz! Lubi si

ę

stroi

ć

, pyszni

si

ę

tak samo, jak przyroda, blaskiem barw i jest m

ą

drzejsz

ą

ni

ż

"wiek dojrzały", który

sam zamyka sobie drog

ę

do nowej nadziei i rado

ś

ci z powodu cudzych martwych

do

ś

wiadcze

ń

. Dlatego te

ż

Pismo

ś

wi

ę

te mówi: "Je

ż

eli nie zawrócicie i nie staniecie

si

ę

jak dzieci" - gdy

ż

w ka

ż

dym nowym delikatnym ciele przed dusz

ą

rozbłyska jaki

ś

cherubinowy byt, jaka

ś

błyskawica-proroctwo, które jednak a

ż

nazbyt pr

ę

dko roztapia

si

ę

w bezmy

ś

lnej samowoli ziemskich my

ś

li, płyn

ą

cych z surowej rzeczywisto

ś

ci.

Słysz

ę

, jak niektórzy ju

ż

mówi

ą

do siebie po cichu: "Jak

ż

e mo

ż

emy - my, których

ż

ycie tak bardzo uciska, znale

źć

czas i

ś

rodki, by mie

ć

odpowiedni ubiór dla ka

ż

dej

background image

okoliczno

ś

ci i przebiera

ć

si

ę

kilka razy dziennie, zamiast zwróci

ć

uwag

ę

na to, co jest

najwa

ż

niejsze?" Odpowiadam: "Mo

ż

liwo

ś

ci nie s

ą

przed wami zamkni

ę

te - kierujcie

wasz

ą

wol

ę

, wasze boskie, wieczne dziedzictwo, wasz magnes, który wci

ą

ga w wasz

los zdarzenia z szerokiego

ś

wiata, równie

ż

na ten, jak wam si

ę

wydaje, podrz

ę

dny

zakres"! Stanowczo, spokojnie, bez niecierpliwo

ś

ci nie chciejcie przyjmowa

ć

złej

odzie

ż

y, złego mieszkania, złego po

ż

ywienia.

Żą

dajcie najlepszego i to najlepsze z

biegiem czasu stanie si

ę

waszym. Kto obawia si

ę

złych warunków

ż

ycia i z roku na

rok przewiduje coraz to wi

ę

cej trosk i umartwie

ń

, wprawia w ruch i podtrzymuje

pewn

ą

sił

ę

, która go w ko

ń

cu zgniecie, zmia

ż

d

ż

y - i przytrzyma tak,

ż

e zawi

ś

nie na

swych własnych strz

ę

pkach.


PRAWO MAŁ

Ż

E

Ń

STWA

Kobiecym pierwiastkiem w naturze jest subtelno

ść

. M

ę

skim - tworz

ą

ca siła. Kobieta

widzi ja

ś

niej. M

ęż

czyzna zr

ę

czniej urzeczywistnia widzenia! Oko duchowe kobiety

widzi zawsze dalej ni

ż

m

ęż

czyzny - duchowa za

ś

siła m

ęż

czyzny do stworzenia tego,

co widzi kobieta, jest wi

ę

ksz

ą

. Intuicja kobiety kroczy przed m

ęż

czyzn

ą

, jak szedł

przed wybranym narodem, w dzie

ń

słup dymu, a w nocy ogniowa kolumna.

Pomi

ę

dzy kobietami jest daleko wi

ę

cej jasnowidz

ą

cych! Równie

ż

kobiety najpierw

pojmuj

ą

nowe duchowe prawdy, tak samo jak najdłu

ż

ej zostaj

ą

wierne religijnym

obrz

ę

dom, gdy

ż

w swej gł

ę

bokiej intuicji wiedz

ą

,

ż

e ko

ś

ciół jest korzeniem, z którego

kiedy

ś

musi wykwitn

ąć

wspólnym kwiatem religia i nauka, dzi

ś

oddzielone przepa

ś

ci

ą

i wrogie sobie. Kobieta poznaje od razu - bez trudnego rozumienia o przyczynach i
skutkach - wprost doskakuje do prawdy!
We wszystkich okresach duchowego rozwoju wewn

ę

trzny wzrok kobiety jest

ja

ś

niejszy ni

ż

m

ęż

czyzny - lecz m

ęż

czyzna jest zawsze zdolniejszym do

urzeczywistnienia tego, co mu wskazuje kobieca dusza. I dla specjalnych zdolno

ś

ci

jakiego

ś

okre

ś

lonego człowieka - istnieje tylko jeden okre

ś

lony ostry wzrok kobiety,

która poznaje, jak i gdzie te zdolno

ś

ci mog

ą

si

ę

najlepiej rozwin

ąć

. Kobieta i

m

ęż

czyzna w prawdziwym mał

ż

e

ń

stwie s

ą

jako oko i r

ę

ka.

Duch kobiety jest konieczn

ą

, nieodzown

ą

cz

ęś

ci

ą

m

ę

skiego ducha. Na innych

równinach bytu, gdzie m

ę

sko

ść

i kobieco

ść

lepiej rozumiej

ą

swoje prawdziwe

stosunki i stoj

ą

na najwy

ż

szym szczeblu tych stosunków, płynie na przemian od

ducha do ducha moc, której nasza biedna fantazja nie mogłaby zmierzy

ć

. Gdy

ż

w

tych sferach bytu ka

ż

da my

ś

l, ka

ż

dy ideał, ka

ż

de marzenie staje si

ę

rzeczywisto

ś

ci

ą

.

W pi

ę

kniejszych sferach istnienia z poł

ą

czonych sił duchowych m

ęż

czyzny i kobiety

mog

ą

si

ę

wykrystalizowa

ć

, jako z doskonało

ś

ci, wszystkie ich pragnienia w

ż

yj

ą

ce

rzeczy.
W ka

ż

dym mał

ż

e

ń

stwie m

ęż

czyzny z odpowiedni

ą

kobiet

ą

- w wiecznym

mał

ż

e

ń

stwie stopienia si

ę

w jedno dwóch istnie

ń

, w mał

ż

e

ń

stwie predestynowanych -

le

ż

y kamie

ń

w

ę

gielny tej mocy. Dla ka

ż

dego stworzonego m

ęż

czyzny jest stworzon

ą

równie

ż

kobieta, która tylko jemu i nikomu wi

ę

cej nie odpowiada - jedyna - tylko dla

niego - w tym, jak i w ka

ż

dym innym mo

ż

liwym

ś

wiecie. Ich wieczne

ż

ycie, o ile tylko

oboje s

ą

stosunkowo doskonali i poj

ę

li dokładnie swe stosunki, b

ę

dzie wiecznym

szałem miło

ś

ci. Pomimo to niektórzy ludzie, chocia

ż

przeznaczeni dla siebie od

wieków, tworz

ą

cz

ę

sto nieszcz

ęś

liwe mał

ż

e

ń

stwa. Lecz ich wy

ż

sze i bardziej

rozwini

ę

te dusze odnajd

ą

si

ę

w innych wcieleniach, pod innymi imionami, jako inne

fizyczne jednostki. Prawdziwa

ż

ona m

ęż

czyzny, bez wzgl

ę

du na to, czy duch jej

posiada w fizycznym

ż

yciu jakiekolwiek ciało, czy te

ż

nie, jest jedyn

ą

istot

ą

we

wszech

ś

wiecie, która temu jedynemu m

ęż

czy

ź

nie mo

ż

e dopomóc w rozwini

ę

ciu

najwy

ż

szej duchowej siły, do której jest zdolny. My

ś

li, czerpane z tego

ź

ródła, maj

ą

background image

wszystkie wła

ś

ciwo

ś

ci potrzebne dla jego umysłu;

ż

ona jego ujrzy w jasnowidzeniu

wszystko, czego on w danej chwili potrzebuje dla swego dzieła, dla przedsi

ę

wzi

ę

cia,

dla interesu! Rzeczywistym m

ęż

em jakiejkolwiek b

ą

d

ź

kobiety - jest znów jedna

jedyna istota we wszech

ś

wiecie, która posiada zdolno

ść

urzeczywistnienia wizji tej

kobiety. To wzajemne promieniowanie sił jest Dwujedni

ą

- now

ą

istot

ą

, która si

ę

tworzy. Nie s

ą

t

ą

now

ą

istot

ą

dzieci, stworzone fizycznie. Kobieta przez sw

ą

subtelniejsz

ą

duchow

ą

organizacj

ę

mo

ż

e odbiera

ć

my

ś

li (lepiej intuicje) -

najwy

ż

szego stopnia! Ona jest czulsz

ą

błon

ą

na wahania duchowego oceanu - on

ma silniejszy umysł, by urzeczywistnia

ć

intuicje kobiety w

ś

ród ziemskich rzeczy, w

surowym biegu

ż

ycia. Lecz brak mu tego wy

ż

szego umysłu, który przyswaja

najdelikatniejsze, najmocniejsze my

ś

li. Poza wszystkimi wielkimi lud

ź

mi, w ka

ż

dym

okresie na ka

ż

dym stopniu ich

ż

yciowego rozwoju, poza ka

ż

dym powodzeniem,

widoczna czy niewidoczna - stoi zawsze gdzie

ś

kobieta, która budzi!

Posiada ona obecnie wi

ę

cej siły i wi

ę

cej jej u

ż

ywa, ni

ż

sama przypuszcza. Wsz

ę

dzie

działaj

ą

jej natchnienia, które m

ęż

czyzna u

ś

wiadamia sobie odpowiednio do swej

wra

ż

liwo

ś

ci. Lecz, cho

ć

obdarowany, nie przypuszcza,

ż

e to ona wła

ś

nie go

obdarowuje, ona równie

ż

nic nie wie o swoich darach. To, co nazywamy jej

"pró

ż

niaczymi my

ś

lami", "fantastycznymi grymasami", to jej dziecinne budowanie

zamków na lodzie jest urodzajn

ą

gleb

ą

, w której p

ę

cznieje ziarno rzeczywisto

ś

ci.

Prawda,

ż

e drogocenne my

ś

li mog

ą

by

ć

udzielane w sposób niemy - bez

zamienienia jednego słowa. Gorzej jest jednak, je

ż

eli wy

ż

sza, mocniejsza my

ś

l

popłynie do człowieka o prostszej umysłowo

ś

ci i w zamian za swój skarb otrzyma

ni

ż

sze fale duchowe. Wtedy nawet najdostojniejszy człowiek b

ę

dzie my

ś

lał, czuł i

działał ni

ż

ej swej godno

ś

ci, w jego głowie zjawi

ą

si

ę

my

ś

li, ponad które dawno si

ę

wzniósł - my

ś

li obce nierównego towarzysza.

Kobieta nie jest słabszym, lecz tylko delikatniejszym naczyniem, zawieraj

ą

cym

nieziemskie wino duchowo

ś

ci. Jest ona dla m

ęż

czyzny tym, czym igła magnesowa

kompasu dla steru płyn

ą

cego okr

ę

tu. Poniewa

ż

jest delikatniejszym instrumentem,

potrzebuje wi

ę

c wi

ę

kszej opieki - tak samo jak sternik chroni swój kompas od

szkodliwych wpływów. Je

ż

eli ten delikatny instrument, stworzony na to, by odtwarzał

najwy

ż

sze pr

ą

dy intuicyjne, b

ę

dzie zmuszony wykonywa

ć

prac

ę

m

ęż

czyzny - stanie

si

ę

od razu t

ę

pym i utraci swoj

ą

wra

ż

liwo

ść

. Najwi

ę

cej cierpi na tym m

ęż

czyzna, gdy

ż

instrument, którego nadu

ż

ył, nie mo

ż

e ju

ż

mu wskazywa

ć

drogi naprzód. M

ęż

czyzna

cierpi wówczas zarówno na swym zdrowiu, jak i na maj

ą

tku.

Dlatego te

ż

Chrystus powiedział o Marii, i

ż

lepsz

ą

cz

ą

stk

ę

obrała, poniewa

ż

nie

poni

ż

yła si

ę

i nie stała si

ę

słu

żą

c

ą

podobnie jak Marta.

Jest to wynikiem naszego barbarzy

ń

stwa,

ż

e robota domowa jest uwa

ż

an

ą

za

wył

ą

czne zaj

ę

cie kobiece! Ta robota wewn

ą

trz czterech

ś

cian, której kobieta musi

wydoli

ć

w ci

ą

gu jednego przedpołudnia, to gotowanie, słanie łó

ż

ek, czyszczenie,

pilnowanie dzieci i dwadzie

ś

cia innych obowi

ą

zków jest daleko bardziej

wyczerpuj

ą

ce, ni

ż

orka w polu lub te

ż

inne jakie zaj

ę

cie, rzemiosło, nauka czy praca

biurowa. Gdy

ż

im bardziej musimy pami

ę

ta

ć

o rozmaitych rzeczach, tym wi

ę

ksz

ą

sił

ę

duchow

ą

wysyłamy w ró

ż

nych kierunkach. Je

ż

eli b

ę

dziemy z ten sposób wyzyskiwa

ć

kobiet

ę

, wtedy traci ona zdolno

ść

do odbierania nowych idei, staje si

ę

t

ę

p

ą

, gdy

ż

jej

siła duchowa przeszła obecnie w prac

ę

mi

ęś

ni. Z drugiej strony zbyt pracuj

ą

cy

m

ęż

czyzna traci powoli zdolno

ść

do przyjmowania cudzych intuicji.

Je

ż

eli m

ęż

czyzna nie chce lub nie mo

ż

e uzna

ć

tych stosunków pomi

ę

dzy sob

ą

a sw

ą

prawdziw

ą

mał

ż

onk

ą

, staje si

ę

podobnym do sternika, który posiada kompas, lecz go

nie u

ż

ywa. Je

ż

eli za

ś

bez ustanku b

ę

dzie szydził i wy

ś

miewał si

ę

z jej idei, wra

ż

e

ń

lub przeczu

ć

, tycz

ą

cych si

ę

jego przedsi

ę

wzi

ęć

, to z biegiem czasu przyt

ę

pi jej

background image

umysł, wyko

ś

lawi intuicje i zasypie

ź

ródło jej natchnie

ń

. W ten sposób przerywa jej

zwi

ą

zek z wy

ż

szymi pr

ą

dami twórczych my

ś

li. Pogrzebie jej i swoje zdrowie.

Wyrz

ą

dzi szkod

ę

swemu i jej umysłowi i przesunie si

ę

w ordynarniejsze, ni

ż

sze

warstwy

ż

ycia.

S

ą

to cz

ęś

ci i siły, które poł

ą

czone razem przez niesko

ń

czon

ą

m

ą

dro

ść

, tworz

ą

jedn

ą

cało

ść

. Legenda o Atenie, która w pełnym uzbrojeniu wyłoniła si

ę

z głowy Zeusa, jest

symbolem wy

ż

szego pochodzenia kobiecej m

ą

dro

ś

ci.

Kobieta przynosi z wy

ż

szych

ś

wiatów wiadomo

ś

ci, jakoby sztaby złota - i rzecz

ą

m

ęż

czyzny jest utworzy

ć

z tego, stosownie do swej wiedzy i mo

ż

no

ś

ci, najwy

ż

sze

formy pi

ę

kna.

Cz

ę

sto zadajemy pytanie: "Dlaczegó

ż

kobieta uczyniła tak mało w porównaniu z

działalno

ś

ci

ą

m

ęż

czyzny na polu technicznym oraz w innych dziedzinach

twórczo

ś

ci?" - Odpowiadam: kobieta poddaje my

ś

li, jest zesłanniczk

ą

z góry - a wi

ę

c

wła

ś

ciwie wszystkie czyny na

ś

wiecie s

ą

jej niewidzialnym dziełem. Dopóki ani

kobieta, ani m

ęż

czyzna nie domy

ś

lali si

ę

,

ż

e rzeczywista, wi

ę

ksza i prawdziwa cz

ęść

ich istoty znajduje si

ę

w niewidocznej połowie

ż

ycia,

ż

e w nich s

ą

ukryte duchowe

promienie, które wychodz

ą

daleko poza ciało - dopóty ona dawała, nie wiedz

ą

c,

ż

e

daje - a on brał, nie wiedz

ą

c,

ż

e bierze. Wypływaj

ą

z nich czułe nici, które si

ę

nawzajem dotykaj

ą

, mieszaj

ą

, wymieniaj

ą

niewidoczne pierwiastki - my

ś

li. W ten

sposób kobieta zawsze spełniała swoje dzieło. Cze

ść

katolickiego

ś

wiata dla

Naj

ś

wi

ę

tszej Panny wytryska z tej gł

ę

bokiej

ś

wi

ę

tej boja

ź

ni wobec najdoskonalszego

naczynia, za którego po

ś

rednictwem

ś

wiat został obdarzony sw

ą

najwy

ż

sz

ą

m

ą

dro

ś

ci

ą

- Chrystusem. Dopóki m

ęż

czyzna nie nauczy si

ę

czci

ć

kobiecego

pierwiastka, jako przewodnika działaj

ą

cej siły, jako wysła

ń

ca wy

ż

szej m

ą

dro

ś

ci, nie

osi

ą

gnie nigdy sił, które powinien posiada

ć

człowiek zupełnie o

ś

wiecony.

Kobieta,

ś

wiadoma swego prawdziwego stosunku do m

ęż

a, ma obowi

ą

zek

wymaga

ć

, by jej warto

ść

została ocenion

ą

, lecz nie gderz

ą

c, jak megiera, ale

żą

daj

ą

c

jak dumna kochaj

ą

ca królowa, staraj

ą

c si

ę

podoba

ć

- lecz podoba

ć

i pomaga

ć

zawsze według swej woli i rozumu! Je

ż

eli pozwoli siebie mniej ceni

ć

, staje si

ę

odpowiedzialn

ą

za cierpienie, które wyro

ś

nie przez to dla obojga. Ka

ż

dy musi sam

wywalczy

ć

sobie sprawiedliwo

ść

. Jak tylko poznamy warto

ść

, jak

ą

mamy dla innych,

powinni

ś

my zaraz nauczy

ć

ich ocenia

ć

t

ę

warto

ść

. Je

ż

eli jej nie widz

ą

, nie dajmy jej

dopóty, póki nie naucz

ą

si

ę

jej widzie

ć

. B

ę

dziemy najwi

ę

kszymi grzesznikami, je

ż

eli

nie przestaniemy dawa

ć

, gdy naszymi darami pogardzaj

ą

! Gdy

ż

w ten sposób

ś

wiadomie trwonimy to wysokie dobro, któremu najwy

ż

sza

ś

wiadomo

ść

pozwala

przepływa

ć

przez nas.

Sympatia jest sił

ą

. Je

ż

eli jaki przemo

ż

ny duch my

ś

li wiele o jakim

ś

mniej

warto

ś

ciowym człowieku, posyła mu przez to pewien pr

ą

d siły, natchnienia i energii.

Lecz poniewa

ż

nie otrzymuje w zamian podobnych warto

ś

ci, dusza i ciało jego

ponosz

ą

szkod

ę

. Daje złoto, a otrzymuje

ż

elazo. Mniej warto

ś

ciowa umysłowo

ść

,

która w ten sposób

ż

ywi si

ę

jak wampir, zwykle jest w mo

ż

no

ś

ci przyj

ę

cia tylko

pewnej cz

ęś

ci tego wysokiego daru, mianowicie tej, która wkracza do jego własnej

duchowej sfery - reszta ginie bezu

ż

ytecznie. Ten podrz

ę

dny duch mo

ż

e jednak sta

ć

si

ę

prawdziwym mał

ż

onkiem, gdy dojrzeje do całkowitego zrozumienia swej drugiej,

wiecznej połowy! M

ąż

i kobieta poczynaj

ą

dopiero wtedy rozumie

ć

rzeczywist

ą

warto

ść

swego zwi

ą

zku, kiedy poł

ą

cz

ą

si

ę

w

ż

yczeniu, by zrobi

ć

si

ę

nawzajem

zdrowymi duchowo - je

ż

eli postawi

ą

przed sob

ą

wielki,

ż

ycie wypełniaj

ą

cy cel.

Poznaj

ą

oni wtedy,

ż

e ka

ż

da ni

ż

sza, ordynarna lub małostkowa my

ś

l jest szkod

ą

zarówno dla jednej, jak i dla drugiej połowy -

ż

e my

ś

l ta, o ile b

ę

dzie rosła w dalszym

ci

ą

gu, stanie si

ę

zgub

ą

dla obojga mał

ż

onków. Oboje b

ę

d

ą

d

ąż

yli, by sta

ć

si

ę

background image

rosn

ą

cymi siłami dla dobra wszystkich. Je

ż

eli m

ęż

czyzna skupia si

ę

, gdy duch

kobiecy zatapia w nim nowe my

ś

li, podobne do

ź

ródła coraz ja

ś

niejszych poznawa

ń

-

je

ż

eli kobieta jest

ś

wiadom

ą

tej niesko

ń

czonej siły, która na równinach rzeczywisto

ś

ci

spełnia to, co kobiecie zostało odj

ę

te - wtedy mał

ż

e

ń

stwo jest prawdziwe. Ich

wspólna droga powinna prowadzi

ć

ku poznaniu, które wypływa z modlitwy o

m

ą

dro

ść

. Przyoblek

ą

tedy swego ducha w nowe ciało. S

ą

ju

ż

na drodze do

cudownych sił wewn

ę

trznego człowieka, stan

ą

si

ę

uzdrowicielami, kierownikami -

wychodz

ą

poza "Dzisiaj" i d

ążą

do mocniejszego, czystszego "Jutra".

Kapłani wielu religii s

ą

obowi

ą

zani do bez

ż

enno

ś

ci nie dlatego,

ż

e mał

ż

e

ń

stwo

mogłoby poni

ż

y

ć

ich godno

ść

, lecz poniewa

ż

ż

ona prawdziwego kapłana, tj. prawie

boskiego m

ęż

a, nie znajduje si

ę

wcale na widocznej stronie

ż

ycia - lecz z góry, z

wysoko

ś

ci posyła mu natchnienia swej duszy. Gdyby człowiek taki poł

ą

czył si

ę

ś

ci

ś

lejszym zwi

ą

zkiem z inn

ą

kobiet

ą

- byłoby to tylko

ś

cian

ą

, jakim

ś

przyziemnym

pierwiastkiem, który oddzielałby go od swej kapła

ń

skiej towarzyszki, tj. swej

prawdziwej mał

ż

onki, z któr

ą

musi si

ę

poł

ą

czy

ć

kiedy

ś

w innej formie bytu. Ani ludzie,

ani prawa ludzkie nie s

ą

w mo

ż

no

ś

ci rozdzieli

ć

tych, którzy s

ą

sobie od wieków

przeznaczeni. Nale

ż

y do mo

ż

liwo

ś

ci bytu,

ż

e z dwojga prawdziwych mał

ż

onków

jeden si

ę

uciele

ś

ni, podczas gdy drugi bytuje jeszcze w niewidocznym

ś

wiecie. By

ć

mo

ż

e,

ż

e przyszło

ść

wynajdzie

ś

rodek, jak przez nieustanne stapianie si

ę

my

ś

li

dwojga takich rozł

ą

czonych istot mo

ż

e przyj

ść

do skutku rzeczywiste, materialne

zetkni

ę

cie. Je

ż

eli m

ęż

czyzna zawi

ąż

e w

ż

yciu stosunek z inn

ą

kobiet

ą

, odepchnie go

to tylko od jego wiecznej mał

ż

onki, powstanie nowa przeszkoda pomi

ę

dzy nim a ni

ą

.

Mo

ż

e dopiero pó

ź

niej, po wielu wcieleniach, osi

ą

gnie on całkowit

ą

duchow

ą

jasno

ść

,

która pozwoli mu pozna

ć

t

ę

, co jest dla

ń

rzeczywi

ś

cie przeznaczeniem

ą

du

przysi

ę

głych czy prokurator wypowiadaj

ą

pi

ę

kn.


TYRANIA, CZYLI WZAJEMNA MESMERYZACJA

Ż

adna tyrania nie jest bardziej rozpowszechnion

ą

ani subtelniejsz

ą

w swych

ę

bokich skutkach, jak panowanie jednej

ś

wiadomo

ś

ci nad drug

ą

.

Tyrania, przy której ani tyran nie wie,

ż

e panuje, ani tyranizowany,

ż

e nad nim

panuj

ą

.

Najbardziej nieograniczona władza jest wła

ś

nie ta, o której si

ę

nie wie - najbardziej

zale

ż

ni s

ą

ci, którzy my

ś

l

ą

,

ż

e działaj

ą

z własnej woli, którym przez tyrani

ę

nawet

wiedza o ich zale

ż

no

ś

ci została odj

ę

ta.

W ten sposób panuje cz

ę

sto dziecko nad rodzicami. Dziecko, jako duch w nowym

ciele, wypiastowało, by

ć

mo

ż

e, w poprzednich egzystencjach daleko silniejsz

ą

my

ś

low

ą

wol

ę

, a zatem i moc duszy, przewy

ż

szaj

ą

c

ą

moc rodziców, chocia

ż

pod

wzgl

ę

dem do

ś

wiadczenia i umysłu mo

ż

e o wiele sta

ć

od nich ni

ż

ej. Ono nie wie

jeszcze o swej mocy, tak samo jak rodzice nie wiedz

ą

,

ż

e s

ą

słabsi, a jednak dziecko

to przez swe post

ę

powanie i kaprysy zmusi do uznania swego charakteru i

nie

ś

wiadomie b

ę

dzie wywierało na otoczenie gł

ę

bszy wpływ od tego, któremu samo

podlega.
Słowa: "mocna dusza" lub "pot

ęż

ny duch" nie oznaczaj

ą

czego

ś

uczonego, jakiej

ś

umysłowej wiedzy, lecz t

ę

przemo

ż

n

ą

sił

ę

, która płynie bezpo

ś

rednio od ducha, nie

hamowana przez odległo

ść

.

Nawet człowiek niewykształcony mo

ż

e posiada

ć

t

ę

wy

ż

sz

ą

duchow

ą

sił

ę

. Wszystko,

co przedsi

ę

we

ź

mie, uda mu si

ę

z pewno

ś

ci

ą

!

Ś

wiat nazywa to sił

ą

charakteru.

Prawdziwym charakterem jest oswobodzi

ć

t

ę

wrodzon

ą

sił

ę

i uczyni

ć

j

ą

zdoln

ą

do

czynu - nie wszczepia

ć

w ni

ą

cudzych (najcz

ęś

ciej fałszywych) my

ś

li i faktów.

Mocniejsza siła duchowa przechodzi na innych, jako rzeczywisty,

ż

ywy pierwiastek,

background image

zmienia ona, wywiera wpływ, czaruje! W ten sposób Napoleon I narzucił sw

ą

wol

ę

armii; ka

ż

dy

ż

ołnierz czuł t

ę

wol

ę

w sobie i nad sob

ą

! Wszyscy byli przesyceni istot

ą

tej woli, czuli, jak si

ę

ten wszechmocny pierwiastek wydziela - zupełnie tak samo, jak

ich fizyczne zmysły czuły gor

ą

co słonecznych promieni!

I dlaczego - zapytaj

ą

- nie utrzymała si

ę

ta zwyci

ę

ska siła? Dlatego,

ż

e Napoleon

przez niedo

ś

wiadczon

ą

wiedz

ę

wpadł w najzwyklejszy bł

ą

d i dozwolił, by duch jego

ż

ył w nierównych sobie my

ś

lowych sferach. Zmieszał swój duchowy dynamit z

trocinami i osłabił sw

ą

my

ś

low

ą

sił

ę

, kiedy porzucił Józefin

ę

dla wysoko urodzonej,

ale daleko ni

ż

szej kobiety. Napoleon wchłon

ą

ł w siebie jej ni

ż

szego ducha! Wtedy

pocz

ę

ła nikn

ąć

jego siła nad innymi, czar prysn

ą

ł. -DJózefina była wieczn

ą

mał

ż

onk

ą

Napoleona, jego dopełnieniem i wypełnieniem - nie podług praw ludzkich, lecz
według niesko

ń

czonej wiedzy. Gdy duch jego był stopiony z jej duchem, panowała w

nim moc, która oddziaływała na wszystkich, bliskich czy dalekich, tak samo jak nasze
ciała, chocia

ż

w mniejszym stopniu, mog

ą

bezustannie wywiera

ć

wpływ z oddali na

inne ciała.
Według tych samych praw działa wy

ż

szy pierwiastek my

ś

lowy, który taki np. geniusz

finansowy jak Jan Gould wysyła w królestwie zarobku na inne duchy, dalekie czy
bliskie.
Dla człowieka, który d

ąż

y w

ż

yciu do pewnego okre

ś

lonego celu, maj

ą

c przed sob

ą

ostro narysowany plan, obcowanie z lud

ź

mi, którzy si

ę

tym celem lub planami nie

interesuj

ą

, b

ę

dzie przeszkod

ą

, mo

ż

e nawet zgub

ą

. To, z kim przestajemy, ze

wzgl

ę

du na nasze interesy lub zaj

ę

cie ma stosunkowo niewielkie znaczenie, lecz

przezorno

ść

jest konieczn

ą

, gdy mamy udzieli

ć

komukolwiek naszych wolnych chwil.

Kto zaprzyja

ź

ni si

ę

z nierówn

ą

sobie osob

ą

, czy b

ę

dzie to m

ęż

czyzna, czy kobieta,

utraci przy swoich przedsi

ę

wzi

ę

ciach du

ż

o ze swej duchowej siły - gdy

ż

ni

ż

szy

człowiek, z którym si

ę

przyja

ź

ni, odsunie lini

ę

czynu, lub wywrze na ni

ą

swój wpływ.

Dlatego bardzo du

ż

o zale

ż

y od towarzyszy naszych wolnych chwil: od nich pochodz

ą

pierwiastki, które mog

ą

oznacza

ć

ż

ycie lub

ś

mier

ć

, odwag

ę

lub tchórzostwo,

po

ś

piech lub przytomno

ść

ducha. Wchłoni

ę

te przez nas my

ś

li, które z konieczno

ś

ci

musz

ą

si

ę

kiedy

ś

przekształci

ć

w czyny, s

ą

najpot

ęż

niejszymi i najwy

ż

szymi

bod

ź

cami we wszech

ś

wiecie - przynosz

ą

one szcz

ęś

cie lub ból.

Nikt jednak nie ma potrzeby wyrywa

ć

si

ę

od razu i gwałtownie ze swego zwykłego

towarzystwa, co mogłoby łatwo wywoła

ć

trudno

ś

ci i szkod

ę

- powinien raczej

zostawi

ć

t

ę

robot

ę

swemu duchowi! Je

ż

eli ta rozł

ą

ka b

ę

dzie potrzebna dla nas i dla

innych, to prawo duchowe, o ile tylko mu zaufamy, uskuteczni t

ę

rozł

ą

k

ę

powoli,

łatwo, bez bolesnych szarpni

ęć

. Wprowadzi ono w nasze

ż

ycie zdarzenia i zmiany,

które skieruj

ą

po cichu nasze kroki ku innym celom, spokojnie, niewidocznie. Los

działa m

ą

drzej i subtelniej, ni

ż

samowola ludzka, która lubi burzliwe, parali

ż

uj

ą

ce,

dziko-gwałtowne metody.
M

ęż

czy

ź

ni łatwiej wchłaniaj

ą

my

ś

li kobiece, ni

ż

m

ę

skie - kobiety łatwiej m

ę

skie!

M

ęż

czy

ź

ni daj

ą

si

ę

łatwiej opanowa

ć

kobietom - kobiety m

ęż

czyznom.

Je

ż

eli m

ęż

czyzna, który sw

ą

wol

ę

skierował na pewien cel, sp

ę

dza swe wolne chwile

z kobiet

ą

, która si

ę

wcale lub bardzo mało interesuje jego planami i celem, i je

ż

eli

przyzwyczaił si

ę

do niej i b

ę

dzie cz

ę

sto wysyłał jej swe my

ś

li, utraci du

ż

o energii,

która wyszłaby na dobre jego celowi. Chwilami niespodzianie zbraknie mu odwagi,
nie b

ę

dzie w stanie posuwa

ć

naprzód swego dzieła lub te

ż

zoboj

ę

tnieje mu sam cel.

Zabraknie tego cichego, nieprzerwanego pr

ą

du entuzjazmu, który zawsze nieomylnie

przynosi wypełnienie. Có

ż

si

ę

wi

ę

c stało? Otó

ż

wchłon

ą

ł on w siebie co

ś

z ducha tej

kobiety, przyj

ą

ł od niej oboj

ę

tno

ść

wzgl

ę

dem swego zadania. Stał si

ę

jej cz

ęś

ci

ą

,

poddał si

ę

jej wpływowi, wpadł w jej mesmeryzuj

ą

cy pr

ą

d, nawet bez swej wiedzy,

background image

bez woli! Je

ż

eli kobieta ta jest powabn

ą

i czaruj

ą

c

ą

, wówczas czas wprost leci w jej

towarzystwie, m

ęż

czyzna opanowany jest zupełnie przez jej urok i niewiele si

ę

troszczy, czy ona podziela jego najgł

ę

bsz

ą

wol

ę

, czy nie. Chwilowe przykre

rozczarowanie, gdy wyłoni

ą

si

ę

przeciwie

ń

stwa, zostaje pr

ę

dko stłumione. Silniejszy,

bardziej podniosły duch kobiecy, je

ż

eli uwikła si

ę

w los ni

ż

szego od siebie

m

ęż

czyzny, b

ę

dzie cierpiał w podobny sposób.

Cz

ę

sto, zanim si

ę

urok jeszcze nie rozwieje, bywa zawarte prawne mał

ż

e

ń

stwo i

wtedy nast

ę

puje stosunek, który z prawdziwym mał

ż

e

ń

stwem nie ma nic wspólnego.

Lecz m

ęż

czyzna lub kobieta, je

ż

eli prawdziwie i

ż

ywo tkwi

ą

wszystkimi korzeniami w

niesko

ń

czonej

ś

wiadomo

ś

ci, nie zbł

ą

dz

ą

nigdy w tym wypadku!

Niewidzialna moc ich strze

ż

e. I tylko po

ś

pieszne, bezsensowne szarpanie si

ę

ludzko

ś

ci na wszystkie strony, nie szukaj

ą

ce pomocy ani rady w niesko

ń

czono

ś

ci,

tworzy to rozpaczliwe poło

ż

enie.

Hipnotyzm jest tylko jedn

ą

z form duchowej tyranii. Najoczywistsz

ą

, gdy

ż

medium

dozwala, by wola jego została usuni

ę

ta, a zapanowała w jego ciele wola hipnotyzera,

która mo

ż

e z nim post

ę

powa

ć

, jak z marionetk

ą

. Cz

ę

sto medium bywa u

ś

pione przez

magnetyzera za pomoc

ą

błyszcz

ą

cego punktu. Staje si

ę

ono wtedy zupełnie

biernym, gdy

ż

sw

ą

uwag

ę

ze

ś

rodkowało na tym jednym błyszcz

ą

cym punkcie i w tym

momencie hipnotyzer rzuca cał

ą

sw

ą

wol

ę

, swe "musisz" na medium. Kto jednak

naumy

ś

lnie zechce si

ę

zrobi

ć

pozytywnym, nie da si

ę

prawie nigdy zahipnotyzowa

ć

!

Zupełnie tak samo ma si

ę

rzecz z nieprzerwanymi mesmeryzuj

ą

cymi wpływami w

ż

yciu - cała m

ą

dro

ść

ż

ycia polega na tym, by wiedzie

ć

, kiedy si

ę

powinno by

ć

hipnotyzerem, a kiedy medium. - Gdy

ż

to wzajemne oddziaływanie na ducha mo

ż

e

sta

ć

si

ę

niekiedy

ź

ródłem najwy

ż

szego dobra - obecnie jednak powstaj

ą

st

ą

d

najcz

ęś

ciej szkody, jak zreszt

ą

zawsze, gdy nad ziemi

ą

unosz

ą

si

ę

nowe siły, nie

zbadane jeszcze, niekontrolowane. Przestrze

ń

przy tego rodzaju oddziaływaniu nie

gra prawie

ż

adnej roli. Człowiek, z którym dłu

ż

szy czas

ż

yli

ś

my w przyja

ź

ni, mo

ż

e z

oddali tysi

ą

ca mil opanowa

ć

nasze ciało w dobry lub zły sposób, dopóki siła jego

magnetyzmu nie zostanie osłabion

ą

lub złaman

ą

przez nowe mesmeryczne wpływy.

Trudno

ść

polega na tym,

ż

e nigdy nie wiemy, czy jeste

ś

my opanowani i przez kogo.

Je

ż

eli jaki człowiek piastuje w sobie silne, niepokonane, ale milcz

ą

ce

ż

yczenie,

by

ś

my działali podług jego woli, to o ile ta wola nie jest z gruntu przeciwna naszym

instynktom - jest bardzo prawdopodobne,

ż

e b

ę

dziemy działa

ć

stosownie do tej

cudzej woli i przy tym ze

ś

wi

ę

tym przekonaniem,

ż

e działamy podług swych własnych

ch

ę

ci. W takim wypadku mo

ż

emy posiada

ć

silniejszego, pozytywniejszego ducha,

lecz poddajemy si

ę

cudzej woli, gdy

ż

nawet nie marzymy o konieczno

ś

ci

jakiegokolwiek oporu - poddajemy si

ę

milcz

ą

co, poprzez dalek

ą

odległo

ść

. Nie

wiedzieli

ś

my,

ż

e jeden duch wi

ąż

e drugiego. Nie wiedzieli

ś

my,

ż

e cudza my

ś

l, daleka

od swojego ciała, wgryza si

ę

w nasz

ą

ja

źń

dzie

ń

i noc.

W ten sposób słabszy człowiek mo

ż

e opanowa

ć

silniejszego, gdy ten w swej

ś

lepocie pozwoli si

ę

zwi

ą

za

ć

my

ś

lowym ła

ń

cuchem. Wsz

ę

dzie panuje taka tyrania -

pomi

ę

dzy mał

ż

onkami, rodze

ń

stwem, rodzicami i dzie

ć

mi. Przyjaciel mo

ż

e siedzie

ć

na naszym karku, jak wampir, nie wiedz

ą

c o tym w swym absolutnym egoizmie.

Takie panowanie jest zawsze szkodliwe, gdy

ż

wtedy obce bł

ę

dy, wady, a nawet

fizyczne słabo

ś

ci ł

ą

cz

ą

si

ę

z naszymi, droga naszego

ż

ycia poczyna si

ę

waha

ć

,

odchylona od gł

ę

bokich praw własnego losu!

Nasze t

ę

sknoty okazuj

ą

si

ę

nagle kaprysami, "pustymi urojeniami" - lub te

ż

s

ą

tak

dalekie,

ż

e ich nie mo

ż

na dosi

ę

gn

ąć

. Poczynamy w

ą

tpi

ć

w to, w co

ś

my najbardziej

powinni wierzy

ć

- w nasze siły. Przecie

ż

wiara w sił

ę

jest modlitw

ą

- a ka

ż

da modlitwa

zawiera w sobie wypełnienie. Przez taki nie

ś

wiadomy proces mesmeryczny nasze

background image

prawdziwe "ja" zostaje odepchni

ę

te na bok i jakie

ś

ni

ż

sze

ż

ycie poczyna

ż

y

ć

naszym

bytem. - Je

ż

eli jaki

ś

człowiek popchnie nas w rów, krzywda b

ę

dzie zawsze ta sama,

bez wzgl

ę

du na to, czy stało si

ę

to umy

ś

lnie, czy nie.

Widzimy dzisiaj dziesi

ą

tki tysi

ę

cy mesmeryzowanych dzieci, które przygniata moc

ż

ycze

ń

i nadziei rodziców, buduj

ą

cych dla nich w swych my

ś

lach pewien okre

ś

lony

rodzaj

ż

ycia. Dzieci nie maj

ą

siły odepchn

ąć

tych

ż

ycze

ń

, które przeciwdziałaj

ą

prawdziwej linii ich losu, zatrzymuj

ą

i szkodz

ą

, a nawet mog

ą

czasem zupełnie

zniszczy

ć

ich fizyczne

ż

ycie. Miło

ść

rodzicielska nie powinna by

ć

dla młodo

ś

ci

niczym innym, jak tylko opiek

ą

. Gdy

ż

inaczej rodzice wbudowuj

ą

w młode

ż

ycie

wszystkie swe własne bł

ę

dy - tak,

ż

e w ko

ń

cu do tych nie

ś

wiadomie

namesmeryzowanych duchów nie mo

ż

e przenikn

ąć

ż

aden promie

ń

- i dlatego

poczynaj

ą

one wierzy

ć

w to samo, w co wierzono dotychczas, bł

ą

dz

ą

, jak bł

ą

dzili ich

rodzice, by w ko

ń

cu w m

ę

ce i agonii utraci

ć

znowu swe ciało, tak samo, jak rodzice

swe utracili.

Żą

daj oswobodzenia od ka

ż

dej tyranii i w ko

ń

cu si

ę

oswobodzisz. Wtedy poznasz

lepiej te prawa. Duch twój nauczy si

ę

wyczuwa

ć

, gdzie grozi niebezpiecze

ń

stwo,

gdzie mo

ż

esz zosta

ć

zwi

ą

zanym i uprowadzonym.

Wielu ludzi podlega bardzo dziwnym mesmeryzuj

ą

cym wpływom, do których nie

mieliby odwagi nawet sami przed sob

ą

si

ę

przyzna

ć

, gdyby tylko o nich wiedzieli.

Czasami np. jeste

ś

my zupełnie podbici przez urz

ę

dników w ich kryjówkach poza

kratkami! Stajemy si

ę

cz

ę

sto boja

ź

liwi i słabi w okoliczno

ś

ciach, które przy spokojnej

ocenie okazałyby si

ę

naszym rozumnym prawem. Równie

ż

w pewnym otoczeniu i w

pewnym czasie boimy si

ę

zadawa

ć

pytania, by nie uchodzi

ć

za niewiedz

ą

cych! I

wszystko to wobec ludzi, których przy bli

ż

szym poznaniu na pewno nie uznaliby

ś

my

za godnych naszego powa

ż

ania. Wielu patrzy spokojnie na pewne podst

ę

py

kupieckie i drobne niesprawiedliwo

ś

ci z obawy przed skandalem. Za przyczyn

ę

tego

uwa

ż

aj

ą

ź

niej sw

ą

wielkoduszno

ść

, która nie chce si

ę

zajmowa

ć

takimi

drobnostkami - w rzeczywisto

ś

ci ukrywa si

ę

poza tym tchórzostwo przed pewnymi

lud

ź

mi. Przejawia si

ę

tu wpływ ni

ż

szych duchów: nieraz cała rodzina da si

ę

tyranizowa

ć

jednej słu

żą

cej z obawy, by nie uchodzi

ć

za "sk

ą

pców" lub

"małostkowych ludzi".
Nigdy si

ę

nie gi

ąć

, nigdy nie czu

ć

si

ę

upokorzonym w towarzystwie jakiegokolwiek

b

ą

d

ź

człowieka!... Kto czyni to, wprowadza do swego serca my

ś

lowy pr

ą

d

niewolniczej zale

ż

no

ś

ci, otwiera drzwi, przez które podobny pr

ą

d mo

ż

e si

ę

dosta

ć

nawet wprost z błahych, niegodnych powodów. Powinni

ś

my podziwia

ć

, czci

ć

talent

innego człowieka, lecz jako król króla, z czystym, gł

ę

bokim

ż

yczeniem, by podobna

rzecz mogła by

ć

obudzona, narodzona, w nas - jaki

ś

talent, który by był tak wła

ś

ciwy

naszej istocie, jak tamten - jego.
Mo

ż

na by

ć

mesmeryzowanym zarówno przez pewien pr

ą

d my

ś

lowy, jak przez

pewnego człowieka - czyli,

ż

e jednostka jest tylko przewodnikiem ogólnych pr

ą

dów.

Czaj

ą

ca si

ę

my

ś

l, obawa przed czym

ś

, przed chorob

ą

, n

ę

dz

ą

,

ś

mierci

ą

, któr

ą

w

ka

ż

dym momencie promieniuj

ą

miliony mózgów, nast

ę

pnie op

ę

tana

żą

dza

panowania - staj

ą

si

ę

najcz

ęś

ciej okazj

ą

do tyranii. Wszystko to spływa w jeden stale

rosn

ą

cy olbrzymi potok. Otwórz cho

ć

na chwil

ę

swego ducha na pr

ą

d tego potoku i

zaraz zaleje ci

ę

całkiem i nic go nie potrafi zatrzyma

ć

. Zostaniesz na pewien czas

porwany w wir i wszystko poka

ż

e ci sw

ą

najgorsz

ą

stron

ę

. Naokoło ciebie spi

ę

trz

ą

si

ę

niepowodzenia, n

ę

dza, brak odwagi oraz okr

ążą

ci

ę

ludzie, którzy nawet palcem

nie rusz

ą

, by ci

ę

poprze

ć

, gdy b

ę

dziesz potrzebował pomocy.

Wszystko to odbiera odwag

ę

; ale te złe, fałszywie skierowane, niedojrzałe siły s

ą

niczym w porównaniu z moc

ą

niesko

ń

czonej

ś

wiadomo

ś

ci, której zawsze mo

ż

emy

background image

otworzy

ć

nasze zmysły, o ile tylko umiemy si

ę

modli

ć

.

Przez pomoc milcz

ą

cej modlitwy dochodzimy do tych wy

ż

szych pr

ą

dów - mo

ż

na

powiedzie

ć

zostajemy "namesmeryzowani" przez niesko

ń

czono

ść

. Takiemu

wpływowi nie powinni

ś

my si

ę

sprzeciwia

ć

, gdy

ż

oznacza on nasze rosn

ą

ce

szcz

ęś

cie, stwarza coraz ja

ś

niejszego ducha i coraz pi

ę

kniejsze ciało, podnosi i

odnawia wszystkie zdolno

ś

ci!

Ten odpoczynek, to pogr

ąż

enie si

ę

w niesko

ń

czon

ą

ś

wiadomo

ść

, powinno by

ć

dla

nas wy

ż

sze ponad wszelk

ą

ludzk

ą

przyja

źń

- a wtedy niesko

ń

czona

ś

wiadomo

ść

da

nam najlepszych ziemskich towarzyszy. Osi

ą

gniemy pewno

ść

intuicji, która objawi

nam zawsze, jak błyskawica, warto

ść

człowieka.

Kto jest mesmeryzowany przez niesko

ń

czon

ą

ś

wiadomo

ść

, ten nie mo

ż

e długo

zostawa

ć

pod tyrani

ą

ludzkiej woli - po prostu wyrasta ponad jej cały zakres

działania. Pr

ą

dy mesmeryczne, płyn

ą

ce od niesko

ń

czonej

ś

wiadomo

ś

ci, nie

odejmuj

ą

indywidualno

ś

ci nic, lecz przeciwnie, dodaj

ą

jej mocy.

Ludzie staraj

ą

si

ę

zawsze wymy

ś

li

ć

dla swego zdrowia jaki

ś

najbardziej

skomplikowany i wyszukany system; dlatego te

ż

zawsze maj

ą

si

ę

na ostro

ż

no

ś

ci:

tego si

ę

wystrzegaj

ą

, przed tamtym dr

żą

!

To wszystko s

ą

prawa ludzkie - lecz wielkie prawo

żą

da od nas tylko wiary i samo

wszystko dla nas spełni.


MODLITWA

Błagamy i

żą

de naiwno

ść

krytykowa

ć

zalety wojenamy, aby

ś

my mogli zbli

ż

y

ć

si

ę

do

niesko

ń

czonej

ś

wiadomo

ś

ci, coraz ja

ś

niej u

ś

wiadamia

ć

sobie jej rzeczywisto

ść

,

uczy

ć

si

ę

, jak bezgranicznie trzeba jej ufa

ć

.

Chcemy oczy

ś

ci

ć

si

ę

od wszelkiego zw

ą

tpienia. Prosimy, by

ś

my zostali przyj

ę

ci do

wspólnego bytu z niesko

ń

czon

ą

ś

wiadomo

ś

ci

ą

, by ona towarzyszyła nam, jak

przyjaciel, aby

ś

my poznali w najrealniejszym, najprawdziwszym sensie, czym jest ta

wielka rzeczywisto

ść

, która przenika, pomaga, działa tak samo w najdrobniejszych

rzeczach codziennego

ż

ycia, jak i w wielkich prawach wszech

ś

wiata! Prosimy o

spoczynek w tej sile i o uczucie zupełnego spokoju przed wszelk

ą

niedol

ą

, prosimy o

zabezpieczenie nas od n

ę

dzy, choroby i nieszcz

ęść

, których si

ę

boj

ą

ludzie - tak,

ż

eby

ś

my w ko

ń

cu mogli powiedzie

ć

naprawd

ę

: I nawet gdybym zaraz miał i

ść

przez

dolin

ę

ś

miertelnych cieniów, dusza moja si

ę

nie ul

ę

knie.


JAK SI

Ę

POPIERA SWE PRZEDSI

Ę

WZI

Ę

CIA

Jakiekolwiek człowiek zajmuje stanowisko na

ś

wiecie - czy b

ę

dzie przepisywaczem

na maszynie, czy wo

ź

nym, buchalterem, pastuchem, czy urz

ę

dnikiem - zawsze

b

ę

dzie miał wszystkie szanse przeciwko sobie, je

ż

eli tylko przyzwyczai si

ę

widzie

ć

siebie ci

ą

gle na jednym stanowisku i nie b

ę

dzie my

ś

lał o szerszej działalno

ś

ci lub

lepszym wynagrodzeniu. Te przeciwne szanse stwarza sam sobie, gdy

ż

jego

wyobra

ź

nia ukazuje mu jego własne "ja" ci

ą

gle w tym samym otoczeniu. A

tymczasem prawdziwe pałace powstaj

ą

zawsze z zamków na lodzie. Uczucie,

najcz

ęś

ciej w nas panuj

ą

ce, jest sił

ą

, która kieruje wypadki na nasz

ą

korzy

ść

lub

zwraca je przeciw nam.
Dusze niektórych osób s

ą

do tego stopnia pozbawione polotu, tak bezcelowo kr

ążą

gdzie

ś

po bezdro

ż

ach,

ż

e nie potrafi

ą

nawet my

ś

le

ć

o sobie i utrzyma

ć

cho

ć

to, co

otrzymały w spadku po innych. Tacy ludzie stanowi

ą

najprostsze przykłady tych form

my

ś

lowych, które sprowadzaj

ą

niepowodzenie.

Niektórzy znów, chocia

ż

urodzeni w ubóstwie, zdaj

ą

si

ę

gromadzi

ć

materiał dla

swego powodzenia niemal od pierwszych swych chwil na

ś

wiecie. Kieruj

ą

oni

background image

wszystkie swe my

ś

li, rzucaj

ą

cał

ą

sw

ą

wol

ę

na jeden cel i osi

ą

gaj

ą

powodzenie - o ile

tylko zarobek pieni

ęż

ny mo

ż

na nazwa

ć

powodzeniem.

Rozwój ka

ż

dego interesu rozpoczyna si

ę

w fantazji. Kto ze skromnego stanowiska

potrafi si

ę

wybi

ć

na wła

ś

ciciela dwunastu linii kolejowych, ten szedł duchowo zawsze

przed swym stanowiskiem: je

ż

eli dosi

ę

gn

ą

ł jednego stopnia, widział si

ę

zaraz na

wy

ż

szym. Kto przez całe lata godził si

ę

z tym,

ż

e jest zbieraczem gałganów, na

pewno nawet w my

ś

lach nie widział si

ę

nigdy czym

ś

innym, nigdy nie opu

ś

cił

psychicznie okresu gałganiarstwa. Nie ma w

ą

tpliwo

ś

ci,

ż

e zazdro

ś

cił tym, którzy

wy

ż

ej od niego stali materialnie - chciałby na pewno mie

ć

niejedno z tego, co oni

maj

ą

- lecz nigdy nie wyrzekł si

ę

swej duszy: "Chc

ę

si

ę

uwolni

ć

i uwolni

ę

si

ę

od tego

zaj

ę

cia, wznios

ę

si

ę

do czego

ś

czystszego i wy

ż

szego, ni

ż

zbieranie gałganów".

Przez zazdro

ść

nic nie zdziałamy - dlatego człowiek ten zostanie gałganiarzem przez

całe

ż

ycie.

Kto przez "skromno

ść

" uwa

ż

a najpi

ę

kniejsze rzeczy na

ś

wiecie, jako zbyt wysokie

dla siebie, jako niedo

ś

cigłe, kto zawsze widzi si

ę

na najni

ż

szym szczeblu drabiny i

pała nienawi

ś

ci

ą

do tych, co stoj

ą

ponad nim, zawsze zostanie prawdopodobnie na

tym szczeblu.
Ka

ż

da duchowa skłonno

ść

, w której trwamy przez pewien czas, kieruje nas w

ż

yciu

ku rzeczom, odpowiadaj

ą

cym tej skłonno

ś

ci. Kto np. lubi konie i du

ż

o my

ś

li o nich,

skieruje si

ę

prawdopodobnie, jak tylko si

ę

zdarzy sposobno

ść

, tam, gdzie b

ę

dzie

mógł znale

źć

szlachetne konie - prawdopodobnie nawi

ąż

e zaraz stosunki z innymi

znawcami i amatorami koni i pocznie bra

ć

udział w handlu ko

ń

skim lub hodowli. Lecz

je

ż

eli zamiłowanie jego do koni nie przekracza

ż

yczenia, by tylko

ż

y

ć

pomi

ę

dzy nimi,

je

ż

eli mówi sobie w my

ś

li: "Ja mog

ę

by

ć

tylko uje

ż

d

ż

aczem lub stangretem", i je

ż

eli

przy tym widzi w swym duchu przepa

ść

pomi

ę

dzy sob

ą

a wielkimi hodowcami koni i

wła

ś

cicielami stajen, to rzeczywi

ś

cie nie b

ę

dzie przez całe swe

ż

ycie niczym innym,

jak tylko stangretem lub uje

ż

d

ż

aczem. Lecz je

ż

eli postanowi wybi

ć

si

ę

w swym

umiłowanym zawodzie, je

ż

eli czuje,

ż

e ma takie samo prawo do posiadania wielkich

stajen, jak inni, to prawdopodobnie cel ten osi

ą

gnie.

Dlaczego? - Po prostu dlatego,

ż

e jego my

ś

li zbli

ż

aj

ą

go do kieruj

ą

cych ludzi tego

zawodu. Wyczuwaj

ą

oni nie

ś

wiadomie jego idee, jego zainteresowanie si

ę

, jego

d

ąż

enia - i je

ż

eli si

ę

odda ich przedsi

ę

wzi

ę

ciu z takim zapałem, jakby to

przedsi

ę

wzi

ę

cie było jego własne (jak to czyni ka

ż

dy człowiek znajduj

ą

cy si

ę

w

natchnieniu), zaczn

ą

go na pewno popiera

ć

. B

ę

d

ą

uwa

ż

ali go za po

ż

ytecznego,

b

ę

dzie miał sposobno

ść

zbli

ż

y

ć

si

ę

do nich osobi

ś

cie, nast

ą

pi przyjazna wymiana

zda

ń

- stanie si

ę

nieodzownym i w ko

ń

cu zjawi si

ę

przyja

źń

- ten najwa

ż

niejszy

czynnik we wszystkich przedsi

ę

wzi

ę

ciach, gdy

ż

w

ż

yciu praktycznym w ka

ż

dej gał

ę

zi

ludzkiego d

ąż

enia, ludzie musz

ą

liczy

ć

na wzajemn

ą

pomoc i ufno

ść

.

Kto mało siebie ceni, nie b

ę

dzie równie

ż

przez innych ceniony tak, jak wówczas,

gdyby sam siebie cenił wysoko - nikt nie b

ę

dzie skłonny pomóc mu w uzyskaniu

lepszego stanowiska - nie istnieje fala my

ś

lowa, która by go niosła!

Wielu ludzi, gdyby zbadało siebie, przyszłoby do przekonania,

ż

e jest du

ż

o stanowisk

na

ś

wiecie, o których nawet nie marz

ą

. Dziewi

ęć

pomywaczek na dziesi

ęć

nie

odwa

ż

y si

ę

nigdy w swym duchu cho

ć

na moment postawi

ć

si

ę

na stanowisku

zarz

ą

dzaj

ą

cej tym hotelem, w którym same graj

ą

rol

ę

najskromniejszych pionków.

Od czasu do czasu jednak wybija si

ę

jaka

ś

osoba z takiego stanowiska na daleko

wy

ż

sze: - Odwa

ż

yła si

ę

ona na tak

ą

my

ś

l! I ta niewidoczna, kieruj

ą

ca siła tej my

ś

li

wyniosła j

ą

w gór

ę

.

Tam, gdzie zawsze, stale i niewzruszenie, widzimy si

ę

w swym duchu, tam nas los

zawsze zaniesie. Je

ż

eli nie zawsze poprowadzi do samego celu, to przynajmniej

background image

przybli

ż

y - na stanowisko, które w ka

ż

dym razie jest lepsze, ni

ż

bezcelowe,

upokarzaj

ą

ce stanie w rynsztoku.

Kto obawia si

ę

odpowiedzialno

ś

ci i woli pewny k

ą

t i pewne wynagrodzenie, zawsze

zostanie mniej lub wi

ę

cej maszyn

ą

, wydan

ą

na łup innych - b

ę

dzie musiał patrze

ć

,

jak dochody z jego zdolno

ś

ci przechodz

ą

w obce r

ę

ce. Kto ma odwag

ę

wzi

ąć

na

siebie odpowiedzialno

ść

, osi

ą

ga pr

ę

dko powodzenie, kto nie ma odwagi - b

ę

dzie

tylko

ź

le wynagradzanym pomocnikiem ludzi, maj

ą

cych odwag

ę

. Odwa

ż

si

ę

przynajmniej w fantazji prowadzi

ć

du

ż

e przedsi

ę

wzi

ę

cie i zarz

ą

dza

ć

wielkimi sumami.

Taka cicha odwaga w ukrytej komórce twego ducha nie wyda ci

ę

na po

ś

miewisko

innych. Jest to tak samo łatwo, jak widzie

ć

si

ę

na najni

ż

szym szczeblu drabiny.

Ć

wicz si

ę

w sztuce oczekiwania powodzenia. Spokojne oczekiwanie powodzenia jest

w ogóle najlepszym, najpłodniejszym sposobem u

ż

ycia swej my

ś

lowej siły, jaki tylko

istnieje na

ś

wiecie!

Ba

ć

si

ę

nieszcz

ęś

cia, przewidywa

ć

przeszkody, rozmy

ś

la

ć

o mo

ż

liwych trudno

ś

ciach

- jest rzecz

ą

wprost rujnuj

ą

c

ą

i najpewniejsz

ą

drog

ą

do n

ę

dzy.

Odpowiedzialno

ść

niekoniecznie prowadzi za sob

ą

kłopoty, troski, niepokoje i

podniecenia. Kultura duchowa, która uczy nie my

ś

le

ć

o rzeczach, a

ż

przyjdzie na nie

czas, odpycha my

ś

l o odpowiedzialno

ś

ci, póki nie nadejdzie moment, kiedy b

ę

dzie

po

ż

yteczne lub konieczne o niej go gabinetu, przez który tylu ludzi spomy

ś

le

ć

. Jaki

ś

drobny handlarz warzyw b

ę

dzie np. przez pół nocy rozmy

ś

lał o swych małych

interesach, a na drugi dzie

ń

rano, niewyspany, zm

ę

czony, tym mniej b

ę

dzie miał

mo

ż

no

ś

ci doprowadzenia swych spraw do porz

ą

dku - gdy tymczasem milioner, wielki

kupiec tej samej gał

ę

zi, posiada zdolno

ść

odwracania swych trosk i we

ś

nie zbiera

tylko siły dla odpowiedzialno

ś

ci nast

ę

puj

ą

cego dnia.

Istnieje ju

ż

ogólne zapotrzebowanie lepszych rzeczy, ni

ż

te, jakie

ś

wiat dotychczas

posiada, zapotrzebowanie lepszych domów, wykwintniejszego jedzenia, wy

ż

szych

przyjemno

ś

ci. Niepowstrzymanie ro

ś

nie po

żą

danie lepszego i znajduje swe

zaspokojenie. Nie mów nigdy do siebie,

ż

e z tych lepszych rzeczy nic nie mo

ż

esz

da

ć

ś

wiatu. Mo

ż

esz da

ć

. My

ś

le

ć

: "Ja nie mog

ę

", znaczy zamyka

ć

drzwi przed ka

ż

d

ą

mo

ż

liwo

ś

ci

ą

.

Staje si

ę

to wprost pogwałceniem prawa, które pozwala ka

ż

demu bra

ć

udział w tym,

co jest najlepszego na ziemi. - Kto zadawala si

ę

tylko sam

ą

ś

wiadomo

ś

ci

ą

warto

ś

ci,

jak

ą

ma rzecz ofiarowana ludzko

ś

ci przez niego, czy to w zakresie techniki, czy

sztuki, i nie domaga si

ę

uznania swego dzieła, popełnia ci

ęż

k

ą

niesprawiedliwo

ść

wzgl

ę

dem samego siebie. Niesprawiedliwo

ść

za

ś

wzgl

ę

dem siebie jest jednocze

ś

nie

niesprawiedliwo

ś

ci

ą

wzgl

ę

dem innych. Kto mało ceni rzecz dobr

ą

, któr

ą

ofiaruje

ludziom, ten wysyła pewn

ą

sił

ę

, która uczy innych lekcewa

ż

enia jego dobrego dzieła.

Je

ż

eli chcesz sprzeda

ć

na ulicy mis

ę

pełn

ą

prawdziwych diamentów, lecz wzrok twój

i twoje ruchy b

ę

d

ą

wyra

ż

ały w

ą

tpliwo

ść

co do prawdziwo

ś

ci tych kamieni,

dziewi

ęć

dziesi

ę

ciu dziewi

ę

ciu kupuj

ą

cych na stu b

ę

dzie uwa

ż

ało twoje kamienie za

fałszywe po prostu przez sugesti

ę

twych my

ś

li; istnieje za

ś

wszelkie

prawdopodobie

ń

stwo,

ż

e ten jeden, który mimo wszystko poznał,

ż

e kamienie s

ą

prawdziwe, przynajmniej spróbuje ci

ę

oszuka

ć

, podtrzymuj

ą

c tw

ą

w

ą

tpliwo

ść

.

Je

ż

eli człowiek poprawia i udoskonala bezustannie dzieło, które kocha,

ś

wiat w

krótkim czasie uzna to udoskonalenie i odpowiednio je oceni.
Kto rozpowszechnia rzeczy tanie, tandet

ę

, imitacj

ę

- ten depcze najbardziej

warto

ś

ciowe instynkty ludzko

ś

ci, która d

ąż

y do lepszego i gotowa jest za nie płaci

ć

,

rozumie si

ę

, o ile tylko za swe pieni

ą

dze otrzyma rzecz lepsz

ą

. Te ust

ę

pstwa dla

tanio

ś

ci, to wstr

ę

tne pełzanie i skakanie przed tłumem, który szuka wszystkiego w

gorszym gatunku, jest przyczyn

ą

tych tanich ubra

ń

, które si

ę

rozlatuj

ą

, zanim si

ę

je

background image

na siebie wło

ż

y, tych złych domów ze zgniłymi podwalinami, pełnymi miazmatów,

które maj

ą

ten skutek,

ż

e mno

żą

drogie pogrzeby. Gdyby ta zaraza tanio

ś

ci znalazła

mo

ż

no

ść

do przedostania si

ę

do natury, wkrótce cała nasza planeta byłaby

przepełniona "zni

ż

onymi cenami" i zaraz mieliby

ś

my do rozporz

ą

dzenia mas

ę

"u

ż

ywanego powietrza" i ogromne ilo

ś

ci "u

ż

ywanych promieni słonecznych". Na

szcz

ęś

cie cudowne siły wieczno

ś

ci d

ążą

ku ci

ą

gle rosn

ą

cemu doskonaleniu si

ę

i

uszlachetnianiu, jak to wida

ć

z historii ziemi, która z chaosu i dzikich form

zwierz

ę

cego i ro

ś

linnego

ś

wiata rozwin

ę

ła si

ę

do dzisiejszego poziomu - i poziom ten

ci

ą

gle musi si

ę

podnosi

ć

w miar

ę

tego, jak coraz wi

ę

cej

ś

wiatła, m

ą

dro

ś

ci i

znajomo

ś

ci duchowych praw budzi si

ę

w m

ęż

czy

ź

nie i kobiecie.

Unikaj ludzi, którzy s

ą

zale

ż

ni i tchórzliwi i przez swe ci

ą

głe oczekiwanie nieszcz

ęś

cia

sprowadzaj

ą

w ko

ń

cu to nieszcz

ęś

cie. W ich towarzystwie - czymkolwiek by byli -

b

ę

dziesz wchłaniał w siebie ich ducha i nie

ś

wiadomie inaczej działał, ni

ż

by

ś

chciał -

przestaniesz by

ć

sob

ą

. Metody działania, zapewniaj

ą

ce powodzenie, nie b

ę

d

ą

ci si

ę

wydawały ju

ż

tak jasne, jak przedtem, poniewa

ż

ugrz

ą

złe

ś

w najzgubniejszych

pierwiastkach my

ś

lowych!

Takie unikanie nie oznacza braku serca: nieszcz

ęś

cie jest zawsze win

ą

lub te

ż

brakiem rozumu.
Ludzie, którym si

ę

powodzi, d

ążą

instynktownie do podobnych siebie i unikaj

ą

ludzi,

maj

ą

cych "pecha"! W ten sposób stosuj

ą

si

ę

do jednej cz

ęś

ci prawa; lecz ich

powodzenie jest po wi

ę

kszej cz

ęś

ci jednostronne, wła

ś

nie dlatego,

ż

e nie znaj

ą

całego prawa. Przez "powodzenie jednostronne" rozumiem gromadzenie bogactw i
zaszczytów, które okupuje si

ę

chorob

ą

i niemo

ż

no

ś

ci

ą

korzystania z owoców swego

trudu.
Wchłanianie cudzych bezwarto

ś

ciowych, zale

ż

nych my

ś

li zgubiło ju

ż

niejedno

przedsi

ę

wzi

ę

cie. Dzi

ś

np. widzisz przed sob

ą

jasn

ą

drog

ę

, jeste

ś

pełen nadziei, pełen

woli do czynu! Jutro wszystko si

ę

zmienia! Utraciłe

ś

ufno

ść

w swe idee, widzisz tylko

niepowodzenie, skryłe

ś

si

ę

w mysi

ą

jam

ę

! Dlaczego! Bo

ś

obcował z nie maj

ą

cymi

przed sob

ą

celu, oboj

ę

tnymi lud

ź

mi! Cho

ć

by

ś

nie rozmawiał z nimi o swych planach -

ich ni

ż

sze my

ś

li przywarły do ciebie, jak smoła! Zgniotły one, odbarwiły, osłoniły mgł

ą

twe

ż

ycie. Jest zupełn

ą

prawd

ą

,

ż

e cudze my

ś

li mog

ą

wtargn

ąć

w gł

ą

b naszej istoty,

tak samo, jak zgniłe wyziewy do naszego domu. Mów do siebie bezustannie: "nie
chc

ę

nikomu pozwoli

ć

panowa

ć

nad sob

ą

" - w ten sposób torujesz sobie drog

ę

z

niewoli, zale

ż

no

ś

ci,

ż

ebractwa!

Je

ż

eli jeste

ś

przenikliwy, pełen nadziei i energiczny, i je

ż

eli twe przedsi

ę

wzi

ę

cie

opiera si

ę

na prawie -

ś

wiat odczuje w tobie człowieka przyszło

ś

ci. Ju

ż

czuje ci

ę

nawet, zanim pozna ci

ę

z oblicza. Duchowy ocean wyczuwa i ciebie, i fale, które z

ciebie wypływaj

ą

. To wszystko toruje drogi, tworzy, buduje powodzenie w sferze

rzeczywisto

ś

ci. Wszystko wi

ę

c, co dla ciebie przypływa, posyłaj dalej, niech kr

ąż

y -

ka

ż

demu bowiem b

ę

dzie dane w tej mierze, w jakiej sam daje. Nie daj si

ę

nigdy

opanowa

ć

przez pieni

ą

dze. Zdobywa

ć

maj

ą

tek za cen

ę

zdrowia znaczy to samo, co

odci

ąć

sobie nogi, by kupi

ć

za nie par

ę

butów. Wszystkie przedsi

ę

wzi

ę

cia mog

ą

by

ć

wykonane bez w

ś

ciekłej gonitwy, bez mozołu zm

ę

czenia. Je

ż

eli jeste

ś

um

ę

czony, to

znak,

ż

e co

ś

jest fałszywego w twoim przedsi

ę

biorstwie. Je

ż

eli duch i ciało pracuj

ą

harmonijnie, bez trudu, rozwija si

ę

w nich olbrzymia siła. Siła ta, u

ż

yta prawidłowo

przez dwie godziny, spełnia wi

ę

cej, ni

ż

dziesi

ęć

godzin tzw. "w

ś

ciekłej orki".

Nie mo

ż

na nigdy nale

ż

ycie rozwin

ąć

swego interesu, je

ż

eli go nie kochamy i nie

wło

ż

ymy w niego całej swej duszy. Musi istnie

ć

nieprzerwana potrzeba ulepsze

ń

,

nieustanna rado

ść

z tych ulepsze

ń

! Nikt nie mo

ż

e oczekiwa

ć

powodzenia w rzeczy,

której w swych my

ś

lach ci

ą

gle nie rozszerza, nie ulepsza. Wszystkie wielkie

background image

przedsi

ę

wzi

ę

cia były my

ś

lami po tysi

ą

ckro

ć

razy prze

ż

ytymi, zanim stały si

ę

rzeczywisto

ś

ci

ą

. Te my

ś

li przyci

ą

gaj

ą

do siebie z otoczenia ci

ą

gle now

ą

sił

ę

, jak

roztwór, który poczyna si

ę

krystalizowa

ć

.

Je

ż

eli przestaniesz odbudowywa

ć

i rozszerza

ć

w my

ś

lach jakiekolwiek

przedsi

ę

wzi

ę

cie, poczyna ono zamiera

ć

- by

ć

mo

ż

e przez pewien czas jeszcze

utrzyma si

ę

pozornie na dawnym poziomie, jednak wkrótce musi ust

ą

pi

ć

miejsca

innym przedsi

ę

wzi

ę

ciom, które wypływaj

ą

z podobnych, lecz energicznych pr

ą

dów

my

ś

lowych. Wa

ż

ne i wielkie plany powinny by

ć

cz

ę

sto omawiane, lecz tylko z lud

ź

mi,

którzy maj

ą

podobne cele i zmiłowania. Takie rozmowy powinny by

ć

prowadzone

regularnie o tej samej porze i o ile mo

ż

no

ś

ci w tym samym miejscu, a nie

gdziekolwiek - w restauracji, na ulicy, w wagonie. Przez to traci si

ę

sił

ę

i łamie

tajemnice, chocia

ż

by nikt nie podsłuchiwał. Przysłowie "

ś

ciany maj

ą

uszy" jest

prawd

ą

. Pewien czynnik - niewidoczny, skrz

ę

t

ż

e czasem poczucie powszechnego

inteny, złodziejski, przebiegły, zawsze czatuje w ucz

ę

szczanych miejscach, w ka

ż

dej

przestrzeni, która nie ma w sobie psychicznych pierwiastków spokoju, i wykrada
tajemnice, by je przynie

ść

do cudzych mózgów.

Je

ż

eli dla takich rozmów, które powinny by

ć

jednocze

ś

nie spokojne i podniecone,

b

ę

dzie przeznaczony pewien pokój i je

ż

eli pokój ten b

ę

dzie przez dłu

ż

szy czas słu

ż

takim rozmowom, tworzy si

ę

wtedy pewna atmosfera my

ś

lowa, która sama pcha

naprzód przedsi

ę

wzi

ę

cie. Staje si

ę

ona coraz silniejsz

ą

i nowe idee powstaj

ą

w niej

łatwiej i pr

ę

dzej, ni

ż

gdziekolwiek indziej.

Pokój ten stanie si

ę

miejscem natchnienia i duch b

ę

dzie zawsze w nim otwarty dla

płyn

ą

cych podszeptów.

Lecz je

ż

eli w tym pokoju dowodzono sobie z gniewem i nami

ę

tno

ś

ci

ą

, lub te

ż

ktokolwiek z obecnych czuł si

ę

wewn

ę

trznie rozdra

ż

nionym, powstaje wtedy siła,

która w ka

ż

dym kierunku b

ę

dzie stawiała przeszkody i hamowała wszystkie przejawy

ż

ycia.

Twoja rzeczywista

ż

ona jest najlepszym towarzyszem we wszystkich sprawach.

Cho

ć

by była oddzielona od ciebie fizycznie lub przez formy bytu - jednak tajemnie

ą

czona, jest zawsze twoj

ą

od wieków. Je

ż

eli jej

ż

ycie płynie materialnie przy twoim

boku, to poznasz j

ą

po tym,

ż

e wszystkie twoje sprawy - wszystko, co tyczy twego

dobra - budzi w niej najgł

ę

bsze zainteresowanie. Wówczas słuchaj w spokoju jej

rady, uwa

ż

aj na jej natchnienia, na jej sympatie i antypatie, na wszystko, co dotyczy

ludzi i rzeczy!
Je

ż

eli wyszydzisz j

ą

i jej urojenia, je

ż

eli jeste

ś

zdania,

ż

e "kobiety nie znaj

ą

si

ę

na

interesach", je

ż

eli ka

ż

esz jej usun

ąć

si

ę

do domowego gospodarstwa, utracisz swoj

ą

najlepsz

ą

podpor

ę

i zam

ą

cisz najpewniejsze, jasnowidz

ą

ce oko, które promieniuje ku

twemu szcz

ęś

ciu.


SPOWIED

Ź

Nie ma nic szkodliwszego dla ciała i ducha, jak

ż

y

ć

ze

ś

wiadomo

ś

ci

ą

własnych

grzechów (to znaczy niedoskonałych instynktów) i zamyka

ć

te grzechy nie

wypowiedziane we własnej piersi. My

ś

li te (lub czyny) zostaj

ą

w nas i tworz

ą

now

ą

szkod

ę

, dopóki nie wypowiemy ich komukolwiek, np. dobremu przyjacielowi, do

którego czujemy prawdziw

ą

sympati

ę

. Wrastaj

ą

one w nas coraz mocniej, bez

wzgl

ę

du na to, czy my

ś

limy o nich z uczuciem

ż

alu, czy inaczej; gdy

ż

wszystko, co

tylko nas zajmuje, rozrasta si

ę

stopniowo w naszej duszy! Ci

ą

głe prze

ż

uwanie

własnych bł

ę

dów jest duchowo szkodliwe i wywiera równie

ż

złe skutki na zdrowie. -

Prawdziwym po

ż

ywieniem ducha s

ą

ci

ą

gle odnawiaj

ą

ce si

ę

my

ś

li, ci

ą

gle nowe i

nowe pogl

ą

dy na

ż

ycie, zmienne i coraz gł

ę

bsze obja

ś

nienia wszystkiego, co si

ę

w

background image

nas i naokoło nas tworzy! Uczmy si

ę

patrze

ć

na rzeczy codziennie

ś

wie

ż

ymi oczami,

uczmy si

ę

co dzie

ń

prze

ś

ciga

ć

plany, mniemania i cele wczorajszego dnia - gdy

ż

w

takim stanie naszej duszy duch nabiera zdolno

ś

ci do przyjmowania "chleba

ż

ycia",

który odnawia ciało. Zmieniaj

ą

cy si

ę

bez wytchnienia duch przekształca bezustannie

na swój po

ż

ytek własno

ś

ci pierwiastków, które tworz

ą

ciało i w ten sposób przedłu

ż

a

ż

ycie w bezkresy. Innymi słowami: je

ż

eli ci

ą

gle rosn

ą

cy i ci

ą

gle si

ę

odnawiaj

ą

cy duch

posiadł zdolno

ść

do przenoszenia swej "pracy" - swego

ż

yciowego pierwiastka - na

organizm i jego zmysły - zwi

ą

zek pomi

ę

dzy nim a ciałem staje si

ę

nieprzerwany,

gdy

ż

ka

ż

da komórka przesi

ą

ka wtedy duchem na wskro

ś

.

"Staro

ść

" po wi

ę

kszej cz

ęś

ci widzi rzeczy takimi, jakimi były przed pi

ęć

dziesi

ę

ciu laty.

Zdarzenia i osoby budz

ą

zawsze jednakowe skojarzenia my

ś

lowe. Ta sama historia

b

ę

dzie si

ę

powtarzała sto razy. Mózg taki nie karmi si

ę

nigdy nowymi my

ś

lami!

Usiłuje

ż

y

ć

za pomoc

ą

starych! Upadek i

ś

mier

ć

s

ą

zawsze skutkami takiego

ż

ycia!

Duch coraz bardziej traci władz

ę

nad organizmem. Pami

ęć

i rozum odmawiaj

ą

posłusze

ń

stwa, członki poczynaj

ą

dr

ż

e

ć

, ciało schnie - wszystko to s

ą

nieomylne

znaki,

ż

e dusza ginie z braku "codziennego chleba" nowych my

ś

li i traci zupełnie

panowanie nad ciałem.
By

ż

y

ć

w prawdzie, by wraz z płyn

ą

cymi bez przerwy latami wzrastał duch i moc

ciała, by ka

ż

d

ą

faz

ę

bytu przebywa

ć

z coraz to bardziej rosn

ą

cym zachwytem -

pomimo

ż

e dziesi

ą

tki lat id

ą

swoj

ą

kolej

ą

- by w ko

ń

cu zwyci

ęż

y

ć

ostatniego

wielkiego przeciwnika - "

ś

mier

ć

" - w duszy musi trwa

ć

koniecznie bezustanny proces

wył

ą

czania starych, zu

ż

ytych my

ś

li! My

ś

li te spełniły ju

ż

swój obowi

ą

zek i teraz

powinny usun

ąć

si

ę

z placu, tak samo jak studnia, która musi by

ć

najpierw

oczyszczona ze szlamu i stoj

ą

cej wody, zanim zacznie dawa

ć

czyst

ą

i

ź

ródlan

ą

!

Aby si

ę

uwolni

ć

od starych my

ś

li, trzeba je wypowiedzie

ć

! Nie pierwszemu lepszemu,

rozumie si

ę

, lecz temu jedynemu człowiekowi, w którym pokładamy najzupełniejsz

ą

ufno

ść

, któremu mo

ż

emy wszystko powiedzie

ć

, ka

ż

de

ż

yczenie, ka

ż

d

ą

skłonno

ść

,

ą

czy dobr

ą

.

Osoby, które bez niebezpiecze

ń

stwa dla siebie mog

ą

mówi

ć

o takich rzeczach -

mog

ą

si

ę

nawzajem spowiada

ć

- musz

ą

nale

ż

e

ć

koniecznie do tej samej psychicznej

fali. Musz

ą

patrze

ć

na rzeczy tymi samymi oczami, przenika

ć

si

ę

intuicyjnie

nawzajem, odgadywa

ć

charakter i motywy czynów tak jasnowidz

ą

co, by za pomoc

ą

kilku słów spowied

ź

mogła si

ę

uskuteczni

ć

. Kobieta i m

ęż

czyzna s

ą

dla siebie

najlepszymi powiernikami.
Je

ż

eli w człowieku jest pewien poci

ą

g do kłamstwa lub kradzie

ż

y, lub te

ż

jaka

ś

inna

niedoskonała skłonno

ść

, wtedy pierwiastki kradzie

ż

y lub kłamstwa tkwi

ą

równie

ż

w

jego ciele, krwi i ko

ś

ciach. Je

ż

eli duch oczy

ś

ci si

ę

od tych skłonno

ś

ci, wtedy ciało i

krew stan

ą

si

ę

subtelniejsze i doskonalsze w swych składowych cz

ęś

ciach.

Ka

ż

dy prawdziwy grzech, zatrzymany w

ś

wiadomo

ś

ci, nadaje ciału zawsze pewn

ą

cech

ę

zła lub po

ś

piechu. Wszyscy posiadamy jeszcze dzi

ś

mniej lub wi

ę

cej

szkodliwe przekonania, przes

ą

dy i nastroje, których szkodliwo

ś

ci jeszcze

ś

my sobie

nie u

ś

wiadomili. Wszystkie bł

ę

dne mniemania nie mog

ą

wyja

ś

ni

ć

si

ę

od razu.

Objawienie musi si

ę

posuwa

ć

powoli, dzie

ń

po dniu, rok po roku! Równie

ż

nie mo

ż

na

od kogo

ś

obcego dowiadywa

ć

si

ę

o swych własnych bł

ę

dach. Wiedza o swej winie

powinna i

ść

z wewn

ą

trz. Wtedy dopiero zrozumiemy zupełnie swój bł

ą

d. Sam Bóg go

objawi. Duch niesko

ń

czonej

ś

wiadomo

ś

ci, który działa w nas tak,

ż

e poczynamy

uwa

ż

a

ć

si

ę

za ostateczne kra

ń

ce promieni jakiego

ś

niewidzialnego sło

ń

ca.

Niesko

ń

czono

ść

odpiecz

ę

towuje nasze oczy na plamy, rysy i rany naszego ducha,

które chc

ą

by

ć

poznane, aby mogły by

ć

usuni

ę

te. Zamiast uczuwa

ć

przygn

ę

bienie,

gdy odnajdziemy nasze ukryte wady, mamy raczej powód do uciechy - tak samo, jak

background image

marynarz cieszy si

ę

, gdy odkryje dziur

ę

na dnie statku, która mogłaby sta

ć

si

ę

przyczyn

ą

zguby dla całego okr

ę

tu. Poznaj

ą

c nasze wady, czynimy spowied

ź

przed

sob

ą

! Gdy doszli

ś

my ju

ż

do tego,

ż

e przezwyci

ęż

yli

ś

my głupi

ą

dum

ę

, która nie chce

szuka

ć

"dziury", uczynili

ś

my wielki krok naprzód na

ś

cie

ż

ce do wiecznego szcz

ęś

cia.

Wówczas niesko

ń

czona

ś

wiadomo

ść

ukoi w nas drug

ą

potrzeb

ę

i ze

ś

le nam

człowieka, przed którym b

ę

dziemy si

ę

mogli wyspowiada

ć

. Człowiek ten nie b

ę

dzie

czczym gaduł

ą

, lecz podobnie jak my, b

ę

dzie posiadał zdolno

ść

przyci

ą

gania ku

sobie z niesko

ń

czono

ś

ci nowych idei, i b

ę

dzie odczuwał równie

ż

tak samo jak my,

najgł

ę

bsz

ą

potrzeb

ę

przyznania si

ę

do swych bł

ę

dów.

Istotn

ą

tre

ś

ci

ą

rzeczy jest nie samo wyspowiadanie si

ę

z kłamstwa lub spełnionej

kradzie

ż

y, lecz przyznanie si

ę

do ci

ą

głego ulegania pokusie lub poci

ą

gu do

spełnienia grzechu!
Mo

ż

emy np. powiedzie

ć

do zaufanego przyjaciela: "Znam swoj

ą

skłonno

ść

do

kłamstwa lub przesady, gdy si

ę

to tyczy pewnych osób lub zdarze

ń

. Lecz nie chc

ę

tego czyni

ć

. Nie mam wcale złych zamiarów, gdy rozpoczynam rozmow

ę

, ale w

podnieceniu, podczas wymiany słów wbrew mej woli wyrywaj

ą

mi si

ę

te nieprawdy i

partyjnie zabarwione pogl

ą

dy. Moje najwy

ż

sze "ja" nie pochwala tego i przypomina

mi z wyrzutem, w cichych godzinach, o mym kłamstwie". Lub: "Posiadam skłonno

ść

do kradzie

ż

y - nie jestem prawdopodobnie zwykłym złodziejem, ale przecie

ż

istnieje

wiele form kradzie

ż

y. Moje lepsze poznanie odrzuca t

ę

skłonno

ść

i ja chc

ę

si

ę

od niej

uwolni

ć

". Lub te

ż

: "Odczuwam zawi

ść

i zazdro

ść

na widok pewnych osób - samo

wymienienie ich nazwisk budzi we mnie nienawi

ść

i wstr

ę

t".

Lub: "Nienawidz

ę

bogatych - jak tylko ich ujrz

ę

- nie posiadam si

ę

ze zło

ś

ci"!

My

ś

li tego rodzaju szkodz

ą

ciału i sprowadzaj

ą

na

ń

choroby z tak

ą

sam

ą

pewno

ś

ci

ą

,

jak ogie

ń

trawi suche zgrzebie. Nie uwolnimy si

ę

od nich nawet wtedy, gdy

postaramy si

ę

inaczej czu

ć

. Jest to złudzenie. Po prostu nie jeste

ś

my w mo

ż

no

ś

ci ich

zmieni

ć

. Lepiej daleko jest spojrze

ć

odwa

ż

nie wewn

ą

trz siebie i powiedzie

ć

uczciwie:

"tak - ja nienawidz

ę

- tak - tak - jestem zazdrosny"!

Je

ż

eli takie uczucia wypowiemy wypróbowanemu przyjacielowi, z powa

ż

n

ą

ch

ę

ci

ą

uwolnienia si

ę

od nich, to przez to stan

ą

si

ę

one bardziej materialne, ni

ż

gdyby

ś

my je

trzymali zamkni

ę

te w swym duchu. Poniewa

ż

za

ś

staj

ą

si

ę

bardziej materialne,

przybieraj

ą

posta

ć

, która pozwala je odrzuci

ć

. Dlaczego i w jaki sposób si

ę

to dzieje -

nie wiemy! Stwierdzamy tutaj tylko fakty do

ś

wiadczenia.

Je

ż

eli nie b

ę

dziemy mieli nikogo, przed kim mogliby

ś

my si

ę

swobodnie

wyspowiada

ć

, je

ż

eli b

ę

dziemy zawsze nosili ze sob

ą

wszystkie swe bł

ę

dy i wady, to

wytworzy si

ę

w nas powoli brak odwagi do wyznawania tych bł

ę

dów nawet przed

sob

ą

, a nast

ę

pnie fałszywa duma, która b

ę

dzie si

ę

czu

ć

zadowolon

ą

, je

ż

eli wyda si

ę

tym, czym nie jest. Duch taki staje si

ę

w ko

ń

cu zupełnie niezdolnym do przyznania

si

ę

do swych wad i wprost

ś

lepnie na swe bł

ę

dy. Nie

ś

wiadomie wzmacnia w sobie

poczucie swej doskonało

ś

ci, staje si

ę

powierzchownym, aroganckim i krytycznym

wzgl

ę

dem innych. Zasklepia si

ę

w swym materialnym przekonaniu.

Wybawienie, którego

ź

ródłem jest spowied

ź

, znajduje swój wyraz w codziennym

ż

yciu prawie wszystkich m

ęż

czyzn i kobiet. Gdy tylko opowiedz

ą

swe troski jakiemu

ś

współczuj

ą

cemu przyjacielowi, uczuwaj

ą

,

ż

e spadł z nich jaki

ś

ci

ęż

ar, gdy

ż

przez ten

ś

rodek została wypowiedziana my

ś

l, która w rzeczywistym znaczeniu tego wyrazu

"ci

ąż

yła na nich". Przez sw

ą

sympati

ę

przyjaciel rzeczywi

ś

cie bierze pewn

ą

cz

ęść

ci

ęż

aru na siebie. - Ten, przed kim si

ę

wyspowiadano, niechaj b

ę

dzie smutnym i

przygn

ę

bionym! Działa w nim obca troska, któr

ą

wchłon

ą

ł w siebie. Dlatego z wielk

ą

ostro

ż

no

ś

ci

ą

powinni

ś

my bra

ć

na siebie cudze zmartwienia. Pomi

ę

dzy dwiema

spowiedziami powinni

ś

my wypocz

ąć

, by nie wyczerpa

ć

si

ę

zanadto i nie da

ć

si

ę

background image

porwa

ć

szkodliwym pr

ą

dom my

ś

lowym, gdy

ż

byłoby to nieszcz

ęś

ciem dla obu stron.

Własny kierunek my

ś

lowy musi w ka

ż

dym razie utrzyma

ć

si

ę

w górze. Kto u

ż

ycza

innym swej sympatii, daje sw

ą

sił

ę

. W zamian otrzymuje wra

ż

enia obcego ducha,

które spływaj

ą

we

ń

wraz ze wszystkimi jego bł

ę

dami. Kto codziennie błaga

niesko

ń

czono

ść

o m

ą

dro

ść

, ten nie pozwoli si

ę

nigdy wyzyskiwa

ć

i nie b

ę

dzie

przyjmował spowiedzi od wielu osób - gdy

ż

jego sympatia jest w rzeczywisto

ś

ci jego

własnym

ż

yciem - sił

ą

twórcz

ą

jego duszy! Tylko dla równourodzonego, tylko dla

towarzysza na

ś

cie

ż

ce w gór

ę

, sympatia jego b

ę

dzie stała zawsze otworem - i tylko w

tym stopniu, w jakim sam si

ę

mo

ż

e spowiada

ć

, b

ę

dzie przyjmował cudz

ą

spowied

ź

. -

Spowied

ź

si

ę

ga daleko poza chłodne komunikowanie sobie swych bł

ę

dów! Cała

natura spowiada si

ę

przez oznaki zewn

ę

trzne ze swej rado

ś

ci i m

ę

ki. Krzyk

przera

ż

enia, który powstał z fizycznego bólu, jest ujawnionym bólem - i lepiej go nie

tłumi

ć

, gdy

ż

przynosi ulg

ę

.

Ś

miech, okrzyki tryumfu s

ą

spowiedzi

ą

rado

ś

ci. Gdyby na

ś

wiecie nie było du

ż

o tłumionego szcz

ęś

cia, te d

ź

wi

ę

ki natury nie objawiłyby si

ę

nigdy! Maj

ą

one

ż

yciotwórcze znaczenie dla zdrowia i pomy

ś

lno

ś

ci.

Uczuwamy zawsze

ż

yw

ą

potrzeb

ę

mie

ć

przyjaciela, przy którym mogliby

ś

my zawsze

by

ć

sob

ą

. Musimy mie

ć

przynajmniej jednego człowieka, z którym mogliby

ś

my

prze

ż

ywa

ć

nasze nastroje i uczucia, przed którym mogliby

ś

my odchyli

ć

przyłbic

ę

,

przed którym nie potrzebowaliby

ś

my mie

ć

si

ę

ci

ą

gle na ostro

ż

no

ś

ci. Nie potrzeba

wtedy dobiera

ć

słów, by tylko powiedzie

ć

co

ś

m

ą

drego i poprawnego; byłoby to

trzymanie duchowego łuku ci

ą

gle napi

ę

tym - gdy tymczasem powinni

ś

my cz

ę

sto

puszcza

ć

ci

ę

ciw

ę

wolno - cz

ę

sto, nawet bardzo cz

ę

sto. Potrzebujemy nawet czasem

przywileju i wolno

ś

ci, by mówi

ć

głupie, trywialne rzeczy bez obawy,

ż

e zobaczymy

zaraz szydz

ą

ce miny lub usłyszymy słowa nagany.

Nie dozwólmy, aby pierwiastek zabawy w nas skarlał, gdy

ż

w takim razie zginie w

ogóle mo

ż

liwo

ść

uzewn

ę

trznienia tego pierwiastka, ciało utraci wyraz swojej

młodo

ś

ci, a zarazem lekko

ść

, gracj

ę

i sił

ę

. Równie

ż

nikt nie uwolni si

ę

ostatecznie od

jakiegokolwiek głupstwa, o ile nie uj

ą

ł go w słowa i nie wypowiedział przed swym

przyjacielem. Rozumie si

ę

,

ż

e głupstwo nie wtedy dopiero zostanie poznane, gdy

objawi si

ę

wyra

ź

nie w słowach. Wyspowiadali

ś

my si

ę

tylko z duchowej formy tego

głupstwa, spojrzeli

ś

my na

ń

obiektywnie, poznali - os

ą

dzili. Nie wypowiedziana my

ś

l

nale

ż

y wył

ą

cznie do ducha - wypowiedziana do pewnego stopnia materializuje si

ę

-

ubiera si

ę

w ciało d

ź

wi

ę

ków.

Przez spowied

ź

podnosi si

ę

tak

ż

e powodzenie w zakresie handlu. Gdy dwóch lub

wi

ę

cej ludzi z jednakowym zainteresowaniem wypowiada swe zdania o jakim

ś

przedmiocie - przy tym otwarcie i z gotowo

ś

ci

ą

do przyznania si

ę

w trakcie rozmowy

do bł

ę

dów, które wła

ś

nie przy takiej wymianie zda

ń

łatwiej dadz

ą

si

ę

pozna

ć

-

wówczas wytwarza si

ę

wielka siła przynosz

ą

ca powodzenie! Ka

ż

dy spowiada si

ę

ze

swych pogl

ą

dów o danej rzeczy, si

ę

ga po plan do duchowej cz

ęś

ci swej istoty i

materializuje go w słowa, które s

ą

jakby pierwszym narodzeniem si

ę

tego planu w

rzeczywisto

ś

ci, jakby d

ź

wi

ę

kowym modelem realno

ś

ci, który mo

ż

e by

ć

jeszcze

zmieniony i poprawiony, o ile oka

ż

e si

ę

niedoskonałym.

Ogromnym za

ś

złem jest niezadowolenie - milcz

ą

ca nagana, kiedy ludzie wyjawiaj

ą

swoje plany! Tysi

ą

ce ludzi nosi na sobie takie my

ś

lowe brzemi

ę

. Jest ono w sercach

wielu kół rodzinnych. Ale ka

ż

da my

ś

l

żą

da swego fizycznego wyrazu,

żą

da, by mogła

si

ę

bezpiecznie wypowiedzie

ć

. Ukryte my

ś

li kład

ą

piecz

ęć

na naszym duchu - a

przez to cierpi dopływ nowych my

ś

li - gdy

ż

tylko ten, kto daje, mo

ż

e co

ś

otrzyma

ć

.

Sk

ą

pstwo my

ś

lowe prowadzi do n

ę

dzy! Gdy

ż

przez nie wytwarza si

ę

nienaturalny

stan, podobny do stanu drzewa, któremu zahamowano mo

ż

no

ść

puszczania li

ś

ci,

kwiatów i owoców - tj. tego, co jest wyrazem samej idei drzewa. Kto mo

ż

no

ść

t

ę

background image

hamuje, zabija drzewo. Kwiaty i li

ś

cie powstały równie

ż

z pewnej duchowej

przyczyny. S

ą

one materializacj

ą

ducha drzewa, który walczy o swój wyraz w

ś

wiecie

fizycznym. Tak samo i duch nasz

żą

da, by nasza duchowa ja

źń

wyra

ż

ała si

ę

w

pewnej cielesnej formie, a wi

ę

c spowiadała si

ę

.

Dlatego ten, kto nie ma prawdziwej ufno

ś

ci, najlepiej zrobi, je

ż

eli si

ę

uda w samotne

miejsce, o ile mo

ż

no

ś

ci na wolny obszar - i tam wypowie słowami swe tajne grzechy:

ż

e cierpi z powodu zazdro

ś

ci lub chciwo

ś

ci, lub

ż

e mu zbywa na umiarkowaniu i

porz

ą

dku! lub te

ż

,

ż

e jest tchórzem! - Lecz tylko niech wszystko wypowie! Niczego

nie ukryje. Ka

ż

dy człowiek powinien si

ę

przyzwyczai

ć

do formowania swych my

ś

li w

słowa - przez to my

ś

li jego staj

ą

si

ę

bardziej fizyczne i mog

ą

by

ć

oddalone za

pomoc

ą

ś

rodków fizycznych - słowo jest wozem, który zabiera i wywozi z duszy

nieszlachetne rzeczy.

Ś

WI

Ą

TYNIA MILCZ

Ą

CEGO PO

ŻĄ

DANIA

Z biegiem czasu musi powsta

ć

gmach - pewien rodzaj ko

ś

cioła dla ludzi wszelkich

wyzna

ń

i ras, dla ludzi ka

ż

dego wieku i powołania, którzy w tym gmachu b

ę

d

ą

mogli

wypowiada

ć

najwy

ż

szej sile swe najgł

ę

bsze upragnienia i modli

ć

si

ę

o ich

wypełnienie. Ludziom, którzy czuj

ą

sympati

ę

do takich uczu

ć

, przypadnie w udziale

zadanie niedopuszczania wszelkich brutalnych wtargni

ęć

do tej

ś

wi

ą

tyni oraz

wszystkiego, co by mogło zakłóci

ć

w niej fizyczny spokój. Słu

ż

ba taka b

ę

dzie

uwa

ż

an

ą

za znak

ś

wi

ę

tego i kochaj

ą

cego zaufania, a sam gmach b

ę

dzie miejscem

milczenia i milcz

ą

cego po

żą

dania. Ka

ż

dy, kto wejdzie do tej

ś

wi

ą

tyni, zostanie

ostrze

ż

ony, by nie wnosił ze sob

ą

pierwiastków niepokoju, gdy

ż

dom ten jest

miejscem uroczystego pragnienia trwałego dobra, a nie rozterki i melancholii.
Ko

ś

ciół powinien by

ć

miejscem, w którym koncentruje si

ę

najwy

ż

sza siła my

ś

li, to jest

taka siła, której pobudki s

ą

najszczytniejsze. A najszczytniejsz

ą

pobudk

ą

jest zawsze

ż

yczenie, by udoskonali

ć

siebie i innych. Kto nie posiada siły, by siebie udoskonali

ć

,

nie potrafi równie

ż

innym okaza

ć

trwałej pomocy. Ale siła taka wyłania si

ę

zawsze z

modlitwy do niesko

ń

czonej mocy, której jeste

ś

my składow

ą

cz

ą

stk

ą

. Gdy modlimy

si

ę

w miejscu, po

ś

wi

ę

conym wył

ą

cznie milcz

ą

cemu po

żą

daniu, siła taka przychodzi

pr

ę

dzej. Czym jest ta niesko

ń

czona moc - nie wiemy, wiemy tylko,

ż

e

niesko

ń

czono

ść

i tajnia odpowiadaj

ą

zawsze - zawsze wysłuchuj

ą

naszych modlitw i

daj

ą

odpowied

ź

. W ko

ś

ciele milcz

ą

cego po

żą

dania ka

ż

dy powinien mówi

ć

: "Modl

ę

si

ę

do niesko

ń

czonej mocy o dobro dla siebie. Pragn

ę

, by ciało moje było zdrowsze,

by duch stał si

ę

silniejszy i jasnowidz

ą

cy!

Żą

dam siły, która uwolniłaby mnie od

zazdro

ś

ci, nienawi

ś

ci i złej woli, w której ci

ą

gle trwam, pomimo i

ż

wiem,

ż

e mi

przynosi szkod

ę

. Pragn

ę

m

ą

dro

ś

ci, która ukazałaby mi

ś

rodki i drogi, prowadz

ą

ce do

wyzwolenia si

ę

z tych wad. Wreszcie pragn

ę

zostawi

ć

my

ś

l, która przyniosłaby

po

ż

ytek tym, co przyjd

ą

po mnie. Je

ż

eli cierpi

ą

na ciele, niech ustanie ich ból. Je

ż

eli

s

ą

słabi, ułomni, chorzy, lub nawiedzeni przez jakiekolwiek zło, wypraszam i

przyci

ą

gam ku sobie z niesko

ń

czono

ś

ci swoj

ą

cz

ęść

siły i tworz

ę

z niej pomoc dla

nich i zdrowie. A gdy przyjd

ą

tu ludzie nieszcz

ęś

liwi, zn

ę

kani, zrozpaczeni, niech im

ta my

ś

l, któr

ą

tu zostawi

ę

, przyniesie równie

ż

po

ż

ytek".

Je

ż

eli wszyscy ludzie, zebrani w jednym miejscu ł

ą

cz

ą

si

ę

, by wysyła

ć

jednakowe

my

ś

lowe pr

ą

dy, wtedy cała przestrze

ń

wokół nich napełnia si

ę

i naładowuje tym

najwy

ż

szym duchowym eterem. Je

ż

eli jest to my

ś

l o pot

ę

dze i pomocy, to w

przestrzeni zostaje co

ś

, co na ka

ż

dego, kto przyjdzie w to miejsce, spłynie na

podobie

ń

stwo fluidu i da mu pomoc i sił

ę

.

Je

ż

eli setki i tysi

ą

ce ludzi jednego ducha przyjd

ą

do tego domu uzdrowie

ń

, do tej

ś

wi

ą

tyni, to ka

ż

dy zostawi tam drobn

ą

ofiar

ę

ze swojej siły i pomocy. Je

ż

eli ko

ś

ciół

background image

taki nigdy nie b

ę

dzie słu

ż

ył innym celom, je

ż

eli zawsze zostanie obcy dla wszelkich

niskich,

ś

wiatowych lub egoistycznych my

ś

li, to z czasem stanie si

ę

pot

ęż

nym

akumulatorem duchowych pr

ą

dów.

Nagromadzona w nim siła uzdrowi słabych ciałem, którzy w

ż

arliwej wierze przyjd

ą

si

ę

tu modli

ć

, zmieni słabych wol

ą

, podniesie uci

ś

nionych - ludzie powstan

ą

,

wyprostuj

ą

si

ę

, jakby podparci niewidzialnymi promieniami. Lecz pobyt w tym miejscu

powinien trwa

ć

najwy

ż

ej par

ę

minut, by nie w

ś

lizgn

ę

ło si

ę

do duszy zm

ę

czenie lub

my

ś

li ni

ż

szego gatunku.

Bo dla tych przede wszystkim powodów zwykłe nasze ko

ś

cioły s

ą

nie

ś

wiadomie

przez wielu zniewa

ż

ane. Ludzie przynosz

ą

ze sob

ą

wszystkie swe codzienne my

ś

li -

przed wej

ś

ciem do ko

ś

cioła wycieraj

ą

obuwie, lecz serc nie oczyszczaj

ą

nigdy.

Szepcz

ą

sobie do ucha uwagi, ciekawie przypatruj

ą

si

ę

obecnym, cz

ę

sto przed

rozpocz

ę

ciem kazania prowadz

ą

długie rozmowy. A gdy nie ma nabo

ż

e

ń

stwa,

ko

ś

cioły uwa

ż

ane s

ą

prawie za domy przechodnie. Wszystko to m

ą

ci i osłabia

atmosfer

ę

ko

ś

cieln

ą

. A jednak ko

ś

ciół, bardziej ni

ż

jakiekolwiek inne miejsce na

ziemi, powinien spoczywa

ć

w cieniu Niesko

ń

czonej Mocy, a my jako cz

ęś

ci tej Mocy,

powinni

ś

my

ż

ywo, a

ż

do gł

ę

bi duszy, cie

ń

ten odczuwa

ć

. Wyjdziemy wtedy z ko

ś

cioła

jakby wyk

ą

pani, wzmocnieni i od

ś

wie

ż

eni na duchu, by

ś

mia

ć

si

ę

i weseli

ć

!

Ju

ż

dzi

ś

daje si

ę

odczuwa

ć

ę

boka potrzeba takiego ko

ś

cioła, a wła

ś

ciwie całego

szeregu ko

ś

ciołów milcz

ą

cego po

żą

dania, rozsianych po całej kuli ziemskiej, gdy

ż

tysi

ą

ce ludzi nawet we własnym domu nie posiada cichego, ustronnego miejsca,

dok

ą

d mo

ż

na byłoby si

ę

schroni

ć

dla skupienia i modlitwy - modlitwy o mo

ż

no

ść

zetkni

ę

cia si

ę

z wy

ż

szymi my

ś

lowymi pr

ą

dami i falami. Ich mieszkania zbyt łatwo

podlegaj

ą

wtargni

ę

ciom obcych wpływów.

A ju

ż

przecie

ż

sama mo

ż

liwo

ść

takiego wtargni

ę

cia zniewa

ż

a miejsce. Mieszkania

prywatne zbyt s

ą

przesi

ą

kni

ę

te ró

ż

nego rodzaju kaprysami, zniech

ę

ceniem i to bez

cienia jakiejkolwiek nawet ch

ę

ci wyzwolenia si

ę

z tych stanów ducha. W pokojach

l

ę

gn

ą

si

ę

ujemne nastroje i utrudniaj

ą

powa

ż

nemu duchowi lot ku górze. "Lot ku

górze" u

ż

yli

ś

my tu w dosłownym znaczeniu tych wyrazów. Gdy

ż

my

ś

li s

ą

to drgania

materialnej substancji; my

ś

li niskie tamuj

ą

drog

ę

wy

ż

szym subtelniejszym drganiom,

na podobie

ń

stwo chmur. Przy pewnych pomy

ś

lnych warunkach jeste

ś

my bardziej ni

ż

zwykle wystawieni na wpływ tych wy

ż

szych fal; jeden wła

ś

nie z takich pomy

ś

lnych

warunków tworzyłaby

ś

wi

ą

tynia milcz

ą

cego po

żą

dania, która przyjmowałaby i

przepuszczała fale tylko pewnego, okre

ś

lonego gatunku.

Kto wst

ą

pi wówczas w progi tej

ś

wi

ą

tyni, pogr

ąż

y si

ę

od razu w siln

ą

i czyst

ą

atmosfer

ę

ducha. Kto wst

ą

pi z pragnieniem osi

ą

gni

ę

cia doskonało

ś

ci dla siebie i dla

innych, ten zostawi po sobie co

ś

, co innym, którzy po nim przyjd

ą

, da pomoc - i to

tak

ą

, jak

ą

sam otrzymał od tych, którzy modlili si

ę

przed nim w tym ko

ś

ciele -

wszyscy stan

ą

si

ę

bogatsi i nic nikomu odj

ę

te nie b

ę

dzie. Kto za

ś

przyjdzie tu ze

swego domu wzburzony, smutny, zn

ę

kany, szukaj

ą

c spokoju, pogody ducha i nowej

siły, która by była w stanie uszlachetni

ć

i uczyni

ć

ź

ródłem rado

ś

ci troski codziennego

dnia, ten zostawi w tym gmachu dla innych, co po nim przyjd

ą

, cz

ą

stk

ę

tej siły, któr

ą

wytworzyła jego modlitwa. Gdy

ż

jest to prawem natury,

ż

e nikt nie mo

ż

e otrzyma

ć

pomocy, kto sam nie pomaga. "Dar zupełny" jest to dar, który przynosi po

ż

ytek nie

jednemu człowiekowi, lecz wszystkim. Taki zupełny dar zsyła nam niesko

ń

czona

ś

wiadomo

ść

, czyli duch niesko

ń

czonego dobra. Modlitwa do tej pot

ę

gi powinna

zawsze zawiera

ć

w sobie gotowo

ść

poddania si

ę

wy

ż

szej m

ą

dro

ś

ci. Powinni

ś

my

mówi

ć

do siebie w duszy: "Pragn

ę

tego z całego serca! Je

ż

eli jednak m

ą

dro

ść

, która

jest nade mn

ą

, nie widzi w tym dla mnie dobra, nie b

ę

d

ę

prosił o to". Post

ę

puj

ą

c w

ten sposób, osi

ą

gniemy z czasem to, co jest najlepsze i najtrwalsze. Natomiast, je

ś

li

background image

nie chcemy podda

ć

si

ę

najwy

ż

szej m

ą

dro

ś

ci i modlimy si

ę

w duszy w ten sposób:

"Chc

ę

, aby si

ę

stało nieodwołanie to, czego pragn

ę

- bez wzgl

ę

du na to, czy

przyniesie to innym po

ż

ytek, czy nie" - wtedy i taka modlitwa si

ę

spełni, o ile tylko

długo i nieugi

ę

cie trwa

ć

b

ę

dziemy w naszym

żą

daniu. Lecz modlitwa taka oka

ż

e si

ę

w ko

ń

cu, jako dar "niezupełny", jednostronny, bardziej gorzki, ni

ż

słodki - kl

ą

tw

ą

i

błogosławie

ń

stwem zarazem - słowem b

ę

dzie to dar, z którym b

ę

dziemy si

ę

musieli

jak najpr

ę

dzej rozsta

ć

, gdy

ż

przyniesie nam zbyt wiele smutku i cierpie

ń

.

Ż

yczenie,

które wywołało ten dar, pochodziło z ograniczonej wiedzy i ograniczonego dobra.
W takim stanie ducha ludzie bezustannie pragn

ą

pieni

ę

dzy - tylko pieni

ę

dzy, wi

ę

cej

nic - i w ko

ń

cu otrzymuj

ą

je, ale za jak

ąż

cen

ę

wewn

ę

trznego upadku! Lecz je

ż

eli

prosimy o dobrobyt zgodnie z "doskonałym prawem", otrzymamy go na pewno wraz
z błogosławie

ń

stwem, jakie przynosi ze sob

ą

taki zupełny dar.

Nie nale

ż

y nigdy tłumi

ć

ani płoszy

ć

mimowolnych impulsów naszego ducha w

kierunku składania materialnych darów w podzi

ę

ce za otrzyman

ą

pomoc. Kto ze

szczer

ą

wol

ą

wrzuca swój dar do puszki dla dobra innych, ten daje wi

ę

cej, ni

ż

zwykł

ą

monet

ę

. Pewna fala pomocy idzie wraz z kawałkiem metalu, lgnie do wła

ś

cicieli

monety, działa na odległo

ść

. Na tym wła

ś

nie polega czar amuletów i darów

miłosnych. Lecz pier

ś

cie

ń

lub klejnot, który został wyproszony lub był dany

niech

ę

tnie, bez wewn

ę

trznej rado

ś

ci, nosi ze sob

ą

ą

my

ś

l, t

ę

wła

ś

nie niech

ę

tn

ą

my

ś

l, która wypłyn

ę

ła od daj

ą

cego. W ten sposób podarki staj

ą

si

ę

rzeczywistymi

po

ś

rednikami uczucia pomi

ę

dzy daj

ą

cym i obdarowanym.

"Przyjemniej jest dawa

ć

, ni

ż

otrzymywa

ć

". Je

ż

eli rzecz jaka została podarowan

ą

pod

wpływem przyjaznego odruchu, to daj

ą

cy otrzymuje od obdarowanego za ka

ż

dym

razem, gdy ten patrzy na t

ę

rzecz, pewien stały pr

ą

d dobrych fal, które płyn

ą

ku

niemu, jakby radosne dzi

ę

kczynne

ż

yczenie.

Dlatego puszki ofiarne powinny znajdowa

ć

si

ę

w

ś

wi

ą

tyni milcz

ą

cego po

żą

dania dla

tych, którzy uczuj

ą

wewn

ę

trzn

ą

potrzeb

ę

zło

ż

enia daru - lecz tylko wtedy, gdy do

ofiary przył

ą

czy si

ę

ż

ywa rado

ść

- bez tego nigdy. My

ś

l nie

ż

yczliwa zniewa

ż

yłaby

ś

wi

ą

tyni

ę

, przyniosłaby wi

ę

cej szkody, ni

ż

by osi

ą

gn

ę

ło si

ę

po

ż

ytku ze zło

ż

onego

daru.
Ka

ż

dego z naszych czytelników gor

ą

co prosimy o powa

ż

ne

ż

yczenie, by

ś

wi

ą

tynia

milcz

ą

cego po

żą

dania została wzniesion

ą

. Ka

ż

da taka my

ś

l b

ę

dzie sił

ą

, która

przyczyni si

ę

do jej wzniesienia. A gdy tysi

ą

ce my

ś

li ze

ś

rodkuje si

ę

na tym jednym

celu, Ko

ś

ciół zostanie zbudowany -

ś

rodki materialne znajd

ą

si

ę

same, o ile tylko

b

ę

dzie pragnienie i wola do czynu.


UZDRAWIAJ

Ą

CA I ODRADZAJ

Ą

CA SIŁA WIARY

Ciało nasze w swym wzro

ś

cie i zmianach podlega tym samym prawom i siłom,

którym podlegaj

ą

wszelkie inne organiczne twory: w

ęż

e, ptaki, zwierz

ę

ta ss

ą

ce!

Ka

ż

dego roku, na pocz

ą

tku wiosny spływa na nasz

ą

planet

ę

pewna siła i rozpoczyna

działanie. Pochodzi ona od sło

ń

ca i przenika cał

ą

zorganizowan

ą

rozsnow

ę

- przede

wszystkim za

ś

najwy

ż

sz

ą

, najbardziej skomplikowan

ą

- człowieka. Jego mocno

naci

ą

gni

ę

te duchowe struny brzmi

ą

ż

norodniej w kosmicznym rytmie, ni

ż

struny

ni

ż

szego

ż

ycia, a jego zadaniem w przyszłych czasach b

ę

dzie wchłanianie w siebie

coraz to wi

ę

kszej ilo

ś

ci tej słonecznej emanacji, by tworzy

ć

swe szcz

ęś

cie, które

jednak tylko wtedy osi

ą

gnie, gdy odda si

ę

tej mocy niepowstrzymanie, cał

ą

dusz

ą

i

sercem. To tajemnicze, tylko wczesnemu wiosennemu sło

ń

cu wła

ś

ciwe

promieniowanie powoduje zwi

ę

kszony obieg ro

ś

linnych soków - tego

ż

yciowego

eliksiru, z którego kiełkuj

ą

p

ą

czki, p

ę

dy i li

ś

cie, jak cuda!

Pr

ą

d tej słonecznej emanacji u

ż

ycza drzewu siły, aby mogło ci

ą

gn

ąć

z ziemi

background image

po

ż

ywienie oraz zrzuca

ć

z siebie martwe li

ś

cie i pozostało

ś

ci ubiegłego roku.

Zwierz

ę

ta i ptaki, szczególniej w wolnym i dzikim stanie, bior

ą

równie

ż

udział w tym

słonecznym rytmie, odnawiaj

ą

pióra i sier

ść

; lecz to zewn

ę

trzne pozbywanie si

ę

zu

ż

ytej rozsnowy jest tylko drobn

ą

cz

ęś

ci

ą

tego wielkiego procesu zmian, który

przepływa przez cały organizm - i przenika ka

ż

d

ą

komórk

ę

.

Nasze ciało podlega takiemu samemu prawu - w ko

ń

cu zimy, na pograniczu wiosny,

przechodzimy równie

ż

pewien rodzaj "linienia". Odrzucamy star

ą

, martw

ą

rozsnow

ę

i

ubieramy si

ę

w now

ą

, rozumie si

ę

, o ile tylko w ogóle damy sposobno

ść

tej

odnawiaj

ą

cej sile, by oddziaływała w nas w najpo

żą

da

ń

szy sposób, tzn. o ile

przestaniemy pracowa

ć

ciele

ś

nie i duchowo wtedy, gdy ciało i duch potrzebuje

wytchnienia, jak to czyni

ą

równie

ż

w tym okresie zwierz

ę

ta.

Nowa sier

ść

, upierzenie, nowa skóra, zmieniony obieg we wszystkich organizmach,

ś

wie

ż

e p

ą

czki, li

ś

cie i gał

ę

zie to tylko widoczne wyrazy tej niewidzialnej słonecznej

emanacji. Nowe krystalizacje, powstałe z niewidocznych chemicznych substancji, w
których k

ą

pi

ą

si

ę

ptaki, zwierz

ę

ta i ludzie!

Rozpuszczone pierwiastki ubiegłego roku zu

ż

ywaj

ą

si

ę

w ten sposób, wbudowuj

ą

si

ę

, wrastaj

ą

w organizmy. Drzewo, zwierz

ę

i człowiek - ka

ż

da widoma organizacja,

w stosunku do tego odradzaj

ą

cego roztworu, jest jakby nitk

ą

, na której osadzaj

ą

si

ę

kryształy.
Nie ma

ż

adnej linii granicznej pomi

ę

dzy tym, co nazywamy duchem - a rozsnow

ą

.

Rozsnowa jest tylko pewn

ą

my

ś

low

ą

form

ą

, która si

ę

ujawnia zewn

ę

trznym zmysłom.

Indianin nazywa luty i marzec "słabymi miesi

ą

cami". Jako bystrzejszy obserwator

przyrody poznaje on skłonno

ść

organizmu do bezczynno

ś

ci, znu

ż

enia i spokoju,

które towarzysz

ą

tej odnawiaj

ą

cej i tworz

ą

cej sile.

Najwi

ę

ksze i najpi

ę

kniejsze kryształy tworz

ą

si

ę

z roztworu, który nie ulega

ż

adnym

wstrz

ąś

nieniom. Nasze ciało podlega podczas wielkiego wiosennego okresu

krystalizacji temu samemu prawu. By osi

ą

gn

ąć

pełne, nieograniczone dobrodziejstwo

tej wielkiej siły, ka

ż

dy człowiek powinien odpoczywa

ć

, kiedy tylko uczuwa potrzeb

ę

-

w południe czy o północy.
Kto zmusza si

ę

do duchowego lub cielesnego wysiłku, kto za pomoc

ą

swej woli

działa przeciw instynktowi, jak to czyni dzisiaj tysi

ą

ce ludzi, i dzi

ę

ki nienaturalnym

warunkom

ż

ycia musi to czyni

ć

- ten powstrzymuje odradzaj

ą

c

ą

sił

ę

, szkodzi i

niszczy zbrodniczo jej dzieło. Zamiast pozwoli

ć

, by ta siła, dzi

ę

ki której nabrzmiewaj

ą

p

ą

ki na drzewach, snuła w nim bez przerwy sw

ą

tajemnicz

ą

prz

ę

dz

ę

- trzyma si

ę

konwulsyjnie starych

ś

miertelnych resztek, które powinien by odrzuci

ć

, niczym d

ą

b

z

ż

ółkłe li

ś

cie - ci

ą

gnie je w nowe lata, niesie ze sob

ą

dawne, zu

ż

yte, zamarłe

brzemi

ę

, zamiast nowego, wschodz

ą

cego

ż

ycia! Jest to jedna z wielu przyczyn, które

schylaj

ą

ku dołowi ramiona, biel

ą

włosy i tworz

ą

zmarszczki!

Upadek ciała, tj. to, co nazywamy "staro

ś

ci

ą

", polega jedynie na braku wiary i na

nie

ś

wiadomo

ś

ci, na braku zdolno

ś

ci do wyszukania takich warunków, które by je

odziały niewyczerpan

ą

moc

ą

. Siła mi

ęś

ni i niepokonany pop

ę

d do czynu mog

ą

równie

ż

zawdzi

ę

cza

ć

swój pocz

ą

tek febrycznie podnieconemu zdenerwowaniu,

jakiemu

ś

podst

ę

pnemu delirium, które rzuca si

ę

w

ś

ciekle od interesu do interesu,

jakb"ë?

��

ł

��

ë

��śź�

ł?

�ż�żźź�

ëy gnane tysi

ą

cem biczów, nie zna i nie chce zna

ć

ż

adnego wypoczynku, póki nie nadejdzie moment zupełnego wyczerpania.

Gdyby wobec tej idei odradzaj

ą

cej siły wiosennej ludzie zechcieli zaj

ąć

przyjazne i

pełne szacunku stanowisko - mniejsza o to, czy mog

ą

wierzy

ć

w t

ę

sił

ę

, czy nie - to

ju

ż

sama ta pełna szacunku postawa oczekiwania przyniosłaby im wielk

ą

pomoc.

Ka

ż

da

ż

ywa prawda, która przy pierwszym swym pojawieniu si

ę

nie zostanie od razu

wyparta z mózgu, zapuszcza zawsze gdzie

ś

korzenie i

ż

yje, i udawadnia swój byt

background image

przez dobro, które z niej wykwita.
Ludzie, którzy ci

ęż

ko pracuj

ą

, trac

ą

siły pr

ę

dzej i pr

ę

dzej gin

ą

ni

ż

inni. Siła oporu

zahartowanego marynarza trwa tylko kilka lat - gdy dojdzie on do lat czterdziestu lub
pi

ęć

dziesi

ę

ciu, staje si

ę

starym człowiekiem. W całym królestwie natury nast

ę

puj

ą

po

okresach działalno

ś

ci okresy zupełnego spokoju. Obieg soków w królestwie

ro

ś

linnym ustaje w zimie,

ż

ycie zwierz

ą

t ogranicza si

ę

do jedzenia i snu, nawet

ziemia oczekuje nowego posiewu. Gdyby człowiek, który w ogóle daleko wi

ę

cej

wchłania w siebie ukrytej słonecznej siły, oddał si

ę

od czasu do czasu takiej zupełnej

bierno

ś

ci, rozkwitłby na nowo, odrodzony fizycznie i duchowo - obudziłyby si

ę

w nim

zmysły i siły, o których istnieniu wiele jeszcze nie wie. Narody wschodnie przez swe
spokojne, wewn

ę

trzne

ż

ycie osi

ą

gn

ę

ły wcze

ś

niej od nas władz

ę

nad tymi nowymi

zmysłami i siłami! - Władzy zwyci

ę

skiej i panowania nie posiadaj

ą

: Indie uległy

Anglikom - lecz nie ma w

ą

tpliwo

ś

ci,

ż

e wschód zwyci

ęż

y w ko

ń

cu powierzchown

ą

kultur

ę

zachodu! Ju

ż

teraz kl

ę

czymy u stóp Indii i bierzemy pierwsz

ą

lekcj

ę

, uczymy

si

ę

alfabetu tych praw i sił, o których nasi m

ę

drcy nie maj

ą

poj

ę

cia. I sk

ą

d pochodz

ą

te siły? Sk

ą

d si

ę

one bior

ą

? W jaki sposób si

ę

rozwin

ę

ły? - Przez moc milcz

ą

cych

duchów, która przez tysi

ą

clecia była skierowan

ą

harmonijnie na jeden cel! My za

ś

piastujemy w sobie zabobon,

ż

e nic nie da si

ę

osi

ą

gn

ąć

bez um

ę

czenia, bez

po

ś

piechu, mozołu! Nie potrafimy nigdy zapa

ść

w ten wysoki, na wpół senny stan

cielesnego spokoju, kiedy siły my

ś

lowe działaj

ą

na odległo

ść

i kład

ą

nam do stóp to,

co nawet przez stokrotny zewn

ę

trzny wysiłek nie dałoby si

ę

nigdy osi

ą

gn

ąć

.

Niejeden pewno powie: "lecz jak

ż

e

ż

mo

ż

emy porzuci

ć

nasze zaj

ę

cia i pozbawi

ć

si

ę

utrzymania, po to, by odda

ć

swe ciało wio

ś

nie do "poprawy"? - Odpowiadam: prawa

ludzkie nie s

ą

naturalne. Je

ż

eli przyroda wypowiada swe władcze słowo "spokój", a

człowiek odpowiada "praca", to nie natura, lecz człowiek b

ę

dzie poszkodowany.

Uznanie,

ż

e pewna rzecz jest konieczn

ą

, czyni j

ą

na wpół mo

ż

liw

ą

; potrzeba tej

rzeczy i trwałe jej po

żą

danie s

ą

modlitw

ą

- sił

ą

, która przynosi pomoc i powoli

wyprowadza ze szkodliwych warunków

ż

ycia. Jest to komórka zarodkowa wszelkiego

stawania si

ę

, wszelkiego d

ąż

enia do wy

ż

szego i dostojniejszego

ż

ycia! - Ju

ż

Chrystus przyoblekł to prawo w podniosłe słowa: "Pro

ś

cie, a b

ę

dzie wam dano,

szukajcie, a znajdziecie, kołaczcie, a b

ę

dzie wam otworzono". Chrystus umy

ś

lnie nie

wytłumaczył tej tajemnicy i nie powiedział, dlaczego ka

ż

de wy

ż

sze d

ąż

enie, ka

ż

da

powa

ż

na my

ś

l, ka

ż

da prawdziwa wola musi si

ę

wypełni

ć

. Jest wiele tajemnic

niezgł

ę

bionych; wszelka przyczyna, odpowiadaj

ą

ca pewnemu działaniu, jest tylko

ź

ródłem do nowej tajni, której sama jest skutkiem!

Dopiero my otrzymali

ś

my mo

ż

no

ść

ś

wiadomego u

ż

ytkowania wszelkich

ż

ywych,

niepoj

ę

tych sił, chocia

ż

ich osta-teczne

ź

ródła s

ą

jeszcze zakryte. Ciała zwierz

ą

t i

drzew gin

ą

z braku tej wiedzy. Lecz ten ostatni, ten najwi

ę

kszy wróg, który musi by

ć

jeszcze zwyci

ęż

ony, jest, podług

ś

w. Pawła -

ś

mier

ć

!

W miar

ę

tego, jak człowiek przez sw

ą

wiedz

ę

wykształca w sobie i naokoło siebie

cudowne siły, uczy si

ę

spółmilczenia w wielkim

ż

yciu i dochodzi do harmonii z

niemymi mocami, które jego

ś

miertelne ciało prowadz

ą

do nie

ś

miertelno

ś

ci, buduj

ą

c

je bez wytchnienia na nowo, z coraz to doskonalszych pierwiastków.


NIE

Ś

MIERTELNO

ŚĆ

CIAŁA

Wierzymy,

ż

e nie

ś

miertelno

ść

ciała jest mo

ż

liw

ą

, tj.

ż

e ciało mo

ż

e by

ć

tak długo

zachowane, dopóki sobie tego

ż

yczy duch, zamieszkuj

ą

cy ciało, oraz wierzymy,

ż

e z

biegiem czasu ciała nie b

ę

d

ą

gin

ąć

, lecz odradza

ć

si

ę

do nowej młodo

ś

ci.

Wierzymy, i

ż

mity kulturalnych narodów o nie

ś

miertelnych istotach, tj. o takich, które

rozporz

ą

dzaj

ą

wy

ż

szymi siłami, ni

ż

zwykli

ś

miertelni, posiadaj

ą

w sobie ziarno

background image

prawdy. Te nowe mo

ż

liwo

ś

ci nie

ś

miertelnego cielesnego bytu wypływaj

ą

z prawa,

ż

e

ka

ż

de

ż

arliwe, nieodwołalne i trwałe

ż

yczenie ludzko

ś

ci mo

ż

e si

ę

wypełni

ć

! W miar

ę

tego, jak masy zaczynaj

ą

poznawa

ć

coraz wy

ż

sze i subtelniejsze rado

ś

ci i

zagadnienia, w miar

ę

, jak poczynaj

ą

odczuwa

ć

,

ż

e

ż

ycie jest za krótkie, by dały si

ę

osi

ą

gn

ąć

wszystkie, coraz to ró

ż

norodniejsze cele, rozlega si

ę

wsz

ę

dzie coraz

powszechniejszy i coraz bardziej stanowczy krzyk t

ę

sknoty za

ż

yciem!

Lecz ciało mo

ż

e otrzyma

ć

nowe siły

ż

yciowe tylko przez szereg duchowych

procesów, z których ka

ż

dy posiadłby zdolno

ś

ci do uczynienia go subtelniejszym i

ę

bszym, tak aby wpływy my

ś

lowe mogły si

ę

w tym ciele objawia

ć

z coraz to

wi

ę

ksz

ą

moc

ą

. Procesy te nie działaj

ą

nigdy na przypadkowe ciało pewnej jednostki,

lecz na ciało, którego cz

ęś

ci podlegaj

ą

ci

ą

głym zmianom w odwiecznym biegu

rozsnowy, na podobie

ń

stwo tego najwy

ż

szego eteru, z którego zostały utworzone. Ta

jednocz

ą

ca wola, to

ż

yczenie, ta modlitwa wybuduje, wbrew przypadkowo

ś

ciom dnia,

nowe ciało, które b

ę

dzie dla nas potrzebne.

Dzisiaj gromadzimy w ciele,

ś

wiadomie lub nie

ś

wiadomie, zarodki

ś

mierci - ka

ż

de

nasze tchnienie unosi i ocienia "wiedza" o staro

ś

ci, wiara w upadek - i te przekonania

materializuj

ą

si

ę

w ciele i krwi! Wiara w mo

ż

liwo

ść

ci

ą

gle odnawiaj

ą

cego si

ę

ż

ycia

przynosi ze sob

ą

to

ż

ycie!

Z takim odrodzeniem musi wi

ę

c i

ść

r

ę

ka w r

ę

k

ę

odrzucanie zu

ż

ytych cz

ęś

ci - tj.

wielkie okresy "linienia", spotykane na ka

ż

dym kroku w królestwie zwierz

ą

t.

Gdy w naszej wewn

ę

trznej ja

ź

ni rodz

ą

si

ę

nowe idee, zawsze powstaje w nas

przeciwko nim jaka

ś

cz

ęść

naszego ducha i zwalcza je. Ciało jest polem walki dla

tych mniema

ń

i wskutek tego cierpi. Lecz je

ż

eli ciału uda si

ę

cho

ć

w drobnej cz

ęś

ci

przyswoi

ć

sobie wiar

ę

w niesko

ń

czon

ą

sił

ę

i pozna

ć

,

ż

e ułomno

ś

ci fizyczne i fizyczna

ś

mier

ć

nie zawsze s

ą

konieczne, wówczas wy

ż

szy pierwiastek musi zwyci

ęż

y

ć

!

Dawne bł

ę

dy, jeden za drugim, zostan

ą

usuni

ę

te; zjawi

ą

si

ę

nowe poznania: z ka

ż

dej

nast

ę

pnej walki ciało wyjdzie mocniejsze, a

ż

z czasem walki te i przesilenia osłabn

ą

,

by w ko

ń

cu ust

ą

pi

ć

miejsca trwałej rado

ś

ci.

Ludzie tracili do tej pory swe ciała, gdy

ż

nie wiedzieli,

ż

e choroba jest jednym ze

ś

rodków, za pomoc

ą

którego mo

ż

na si

ę

pozby

ć

starych, uciele

ś

nionych my

ś

li i

otworzy

ć

drog

ę

dla nowych - i wła

ś

nie dlatego,

ż

e o tym nie wiedzieli, kierowali

fałszywie swe siły, aby to, co si

ę

zestarzało, sztucznie zatrzyma

ć

. I zatrzymywali je

przez sw

ą

wiar

ę

. Bo tylko przez wiar

ę

choroba wyradza si

ę

w zgub

ę

lub

ś

mier

ć

. Kto

potrafi doj

ść

do tego, i

ż

chorob

ę

b

ę

dzie uwa

ż

ał za

ś

rodek do usuni

ę

cia z organizmu

starej, zu

ż

ytej rozsnowy, ten podtrzyma i poprze prac

ę

ducha. Kto za

ś

w chorobie

widzi tylko zło, ten musi d

ź

wiga

ć

ci

ęż

ar tego bł

ę

du, który b

ę

dzie si

ę

manifestował w

jego ciele i krwi dopóty, póki ciało nie utraci ostatecznie zdolno

ś

ci do noszenia swej

duchowej ja

ź

ni.

Odrzuci

ć

od siebie z szyderstwem poj

ę

cie, i

ż

ciało da si

ę

utrzyma

ć

trwale przez

proces ci

ą

głej zamiany, znaczy to zamkn

ąć

drzwi do

ż

ycia i dobrowolnie otworzy

ć

wrota zatracie i

ś

mierci.

Nie rozkazujemy: "nale

ż

y" w to, a nie w to wierzy

ć

. Wielu ludzi jest dzisiaj tak

usposobionych duchowo,

ż

e nie potrafi

ą

w nic ju

ż

wierzy

ć

. Przyszło

ść

za

ś

ukrywa

wiele takich rzeczy, którym dzisiaj nikt nie dałby wiary. Lecz o ile tylko niemo

ż

liwo

ść

jest godna naszego po

żą

dania, mo

ż

emy wyprosi

ć

dla siebie wiar

ę

, która nam

wska

ż

e zasady tego, w co chcemy wierzy

ć

. W tym stopniu, w jakim o ni

ą

prosimy,

wiara przyjdzie.
Wiara jest intuicyjn

ą

sił

ą

, pozwalaj

ą

c

ą

odczuwa

ć

prawd

ę

, która nie dosi

ę

gła jeszcze

naszego umysłu. Tak

ą

wiar

ę

posiadł Kolumb, gdy twierdził,

ż

e istnieje nieznana

cz

ęść

ś

wiata: - wiara ta jest w ka

ż

dym, kto wierzy w sw

ą

gwiazd

ę

; przedstawia ona

background image

rzeczywist

ą

ż

yw

ą

sił

ę

, prowadz

ą

c

ą

do celu przez niezbadane drogi. Kto modli si

ę

o

wiar

ę

w mo

ż

no

ś

ci, które dla niego samego s

ą

jeszcze obce, modli si

ę

jednocze

ś

nie o

zdolno

ść

odkrycia zasad tej nowej prawdy. Kto z niezmienn

ą

stanowczo

ś

ci

ą

d

ąż

y do

prawdy, otrzyma j

ą

, a prawda taka oznacza moc do spełnienia tego, co si

ę

wydaje

nieprawdopodobnym.

Ż

aden człowiek nie mo

ż

e całkowicie, zupełnie i na zawsze oswobodzi

ć

si

ę

od niedoli

(tzn. osi

ą

gn

ąć

nie

ś

miertelno

ś

ci w ciele), o ile tylko nie bierze niesko

ń

czonej

ś

wiadomo

ś

ci jako podstawy dla swej wiary. Ka

ż

dy duch musi wi

ę

c czerpa

ć

z samego

siebie! Kto jest zale

ż

ny od drugiego, nie przyci

ą

gnie do siebie najwy

ż

szej siły; mo

ż

e

tylko po

ż

yczy

ć

lub wchłon

ąć

w siebie cudz

ą

wiar

ę

. Czasami mo

ż

e to stworzy

ć

cuda,

lecz na ogół jest to budynek z piasku - i tylko

ż

ywe

ź

ródło wewn

ą

trz nas samych jest

trwałe - bije ono nieprzerwanie, karmione ci

ą

gle na nowo - wod

ą

wieczno

ś

ci.

Najlepsza modlitwa,

ś

wiadoma czy nie

ś

wiadoma, jest zawsze tak

ą

: "Niech wiara

moja ro

ś

nie".

Kto swe duchowe stanowisko wzgl

ę

dem chorób zmieni o tyle, i

ż

b

ę

dzie je uwa

ż

ał za

ś

rodek do odrzucenia starych bł

ę

dów, które wchłaniane od najwcze

ś

niejszego

dzieci

ń

stwa przejawiaj

ą

si

ę

w ciele, ten powoli przestanie si

ę

obarcza

ć

nowymi

ę

dami. Poczyna si

ę

od nich uwalnia

ć

i odrzuca wszystkie swe dawne my

ś

lowe

obawy. Niebezpieczna choroba, któr

ą

si

ę

mo

ż

e przechodziło przed laty, pozostawiła

wspomnienie o pewnym strachu, a wraz z nim bł

ę

dn

ą

wiar

ę

, która posłu

ż

yła dla

ń

za

podstaw

ę

. Bł

ą

d ten, tj. po prostu fałszywe przymusowe poj

ę

cie o strachu, oddziaływa

zawsze w szkodliwy sposób na ciało. Staje si

ę

on

ż

yj

ą

c

ą

cz

ęś

ci

ą

naszego "ja" - jak w

ogóle wszystkie wspomnienia i do

ś

wiadczenia s

ą

ż

ywymi cz

ęś

ciami naszej istoty.

I wszystkie te, cz

ę

sto nie

ś

wiadome wspomnienia, piastuj

ą

przestarzałe mniemanie,

ż

e upadek i

ś

mier

ć

nie mog

ą

by

ć

nigdy zwyci

ęż

one! Lecz je

ż

eli tylko duchowe

stanowisko zostanie zmienione - od razu nast

ą

pi odczarowanie. Wrzody duchowe

goj

ą

si

ę

i ten sam objaw powtarza si

ę

w ciele. Dawne cierpienia i choroby, których

wspomnienia zachowali

ś

my skrz

ę

tnie, wracaj

ą

na nowo, lecz w daleko l

ż

ejszej

formie - jako oczyszczenie, jako pozbycie si

ę

starych bł

ę

dów. Lecz kto w ten sposób

nie przemieni z gruntu swego stanowiska, ten przy ka

ż

dej nowej chorobie obarcza

si

ę

nowym brzemieniem wspomnie

ń

, osi

ą

ga o jeden bł

ą

d, o jedn

ą

nieprawd

ę

wi

ę

cej,

a

ż

wreszcie upada pod ci

ęż

arem, któremu jego organizm nie jest w stanie podoła

ć

.

Nie ma takiego okresu, w którym byłoby za pó

ź

no zacz

ąć

uczy

ć

si

ę

na nowo i sta

ć

si

ę

rycerzem prawdy. Prawda mo

ż

e w ka

ż

dym czasie rozpocz

ąć

sw

ą

działalno

ść

w

ciele; a gdyby nawet to jedno ciało nie osi

ą

gn

ę

ło najwy

ż

szego celu - siła nie zginie;

na niewidzialnej stronie bytu pomo

ż

e ona duchowi stworzy

ć

doskonalsze ciało dla

nowego

ż

ycia.

Kto trwa w za

ś

lepieniu,

ż

e ludzko

ść

przez wszystkie wieki musi traci

ć

swe ciała jak

dotychczas i nie jest w mo

ż

no

ś

ci przeszkodzi

ć

chorobie i upadkowi, tego wiara

zupełnie nie odpowiada faktom, które ucz

ą

,

ż

e wszystkie rzeczy na ziemi s

ą

d

ąż

eniem naprzód, ku coraz wi

ę

kszej sile, wy

ż

szej mocy,

ś

mielszym mo

ż

liwo

ś

ciom!

Co pochyla plecy i bieli włosy? Uporczywe przywi

ą

zanie do znikomo

ś

ci, fanatyczna

wiara w prochy, oczekiwanie zaguby! Duch obarcza si

ę

pierwiastkami

ś

mierci, póki

nie upadnie pod ich brzemieniem.
Odmłodzone, upi

ę

kszone, kwitn

ą

ce ciało odpowiada duszy, która cała l

ś

ni od nowych

idei, planów, nadziei i celów i od wznosz

ą

cych si

ę

w gór

ę

po

żą

da

ń

! Wieczne

ż

ycie, a

nie pół

ś

mier

ć

dojrzałego wieku!

Lecz w rasie naszej wiara w słabo

ść

i upadek jest tak powszechna,

ż

e nawet alegori

ę

m

ą

dro

ś

ci przedstawiamy w postaci siwego, łysego starca, wspartego na kuli. A wi

ę

c

m

ą

dro

ść

, która nawet sama siebie nie potrafiła uchroni

ć

od upadku!

background image

W miar

ę

, jak rozwija si

ę

w nas wra

ż

liwo

ść

, budzi si

ę

instynktowny wstr

ę

t do

wszystkiego, co przynosi szkod

ę

. Sympatie i antypatie dochodz

ą

do jasnowidzenia.

To jasnowidzenie odpycha odruchowo szkodliwe my

ś

li i szkodliwych ludzi.

Gdy wiara w nas wzrasta, proces odradzaj

ą

cy otrzymuje pomoc ze wszystkich stron

w postaci nowego po

ż

ywienia, zmienionych przyzwyczaje

ń

i otoczenia.

Wszystko dzieje si

ę

za po

ś

rednictwem ducha, którego nie mo

ż

na nie słucha

ć

-

szkodliwe po

ż

ywienie nie daje si

ę

trawi

ć

, szkodliwe towarzystwo znika, wszystkie

przeszkody zamieraj

ą

same przez si

ę

, w zarodku.

Lecz kto usiłowałby w tych rzeczach ustanowi

ć

surowe prawa w nadziei,

ż

e przez to

uduchowi si

ę

jego istota, pozwoliłby tylko opanowa

ć

si

ę

swemu ni

ż

szemu

materialnemu rozumowi. Ten ni

ż

szy rozum usiłuje wówczas wskazywa

ć

wy

ż

szemu

pierwiastkowi intuicje i prawa. - Nie, nigdy - tylko wyrastaj

ą

ca z wiary intuicja powinna

spełni

ć

to dzieło; je

ż

eli np. nadejdzie moment, kiedy materialne "ja" przestanie

przyjmowa

ć

zwierz

ę

ce po

ż

ywienie, w tej samej chwili zniknie po

żą

danie takiego

po

ż

ywienia.

Chocia

ż

głosimy wiar

ę

w nie

ś

miertelno

ść

naszego ciała, nie twierdzimy,

ż

e da si

ę

to

osi

ą

gn

ąć

ju

ż

dzisiejszemu pokoleniu. Nie twierdzimy równie

ż

,

ż

e si

ę

to nie da

osi

ą

gn

ąć

! Nie nalegamy tak

ż

e, aby ludzko

ść

zaraz "wzi

ę

ła si

ę

do dzieła", by stworzy

ć

sobie nie

ś

miertelno

ść

. Utrzymujemy tylko,

ż

e to wszystko musi w ko

ń

cu, pr

ę

dzej czy

ź

niej, nadej

ść

, jako materialny wypływ tej siły, która, krocz

ą

c coraz wy

ż

ej i wy

ż

ej,

uduchawia wszystkie istoty na tej ziemi.


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Mulford Prentice Przeciw Śmierciz
Prentice Mulford - Przeciw Śmierci, Wiedza, Psychologia
Mulford Prentice Przeciw śmierci
Prentice Mulford Przeciw Smierci
010 , Kara śmierci - argumenty za i przeciw
Peruwiańczycy przeciwko cywilizacji śmierci
Protest w Iraku przeciw USA wolimy śmierć niż ustępstwa
chomik kara śmierci za czy przeciw
Kara śmierci argumenty za i przeciw
Kara śmierci argumenty za i przeciw
Produkty przeciwwskazane w chorobach jelit II
88 Leki przeciwreumatyczne część 2
ŚMIERĆ I JEJ OZNAKI
ochrona przeciwpozarowa
Opioidowe leki przeciwbólowe 2
Leki przeciwdepresyjne

więcej podobnych podstron