background image
background image

 

- 1 - 

 

 

 

Spis tre ci 

Czym jest medytacja  

Wskazówki do praktyki 

7 

Nie czuj si  bezradny  

B d  odpr ony 

Nie  daj natychmiastowych satori  9 

Stwórz przestrze  do medytacji 

Wła ciwa pozycja ciała 

10  

B d  po rodku 

10 

Poczucie humoru 

10 

Nie walcz, nie psychoanalizuj 

11 

Niech medytacja b dzie twoim pragnieniem  

11 

Medytacja jest zabaw  

12 

Medytacja nie jest przeciwna umysłowi 

12 

Niech wzrasta w tobie uwa no  

  12 

Pojawia si  prawdziwa cisza   

14 

O wiecenie przychodzi w swoim czasie 

15 

 

Pułapki na drodze   16 

Moce psychiczne: ostatni atak ego  16 

Powab iluzorycznych dozna   

16 

Pierwsza eksplozja   17 

Satori z umysłu 

18 

Doznania potwierdzaj ce  20 

Cały  wiat staje si  dolin  

20 

Ka da nuta staje si  krystalicznie czysta 

21 

Słyszysz  wiat jak echo 

21 

B dziesz słyszał wszystko prócz siebie 

21 

Pojawia si  wielkie  wiatło   21 

Nie mo esz znale  swego ciała 

22 

Doznanie unoszenia si   

22 

Rado  bez powodu  23 

Brak reakcji - brak l ku 

24 

Kilka spraw istotnych 

24 

background image

 

- 2 - 

Baw si  

24 

B d  cierpliwy 

24 

Nie wyczekuj rezultatów 

24 

Doceniaj nie wiadomo  

25 

Nie jeste  swoimi doznaniami 

25 

Obserwuj cy to nie  wiadek    

26 

Medytacja przychodzi sama     

27 

Któr  technik  mam wybra  

28 

Medytacja w uj ciu Osho 

32 

Zorba Budda: tamten  wiat w tym jest ukryty 

32 

Dlaczego medytacje aktywne? 

35 

Biografia Osho 

36 

O Osho 

39 

 

Czym jest medytacja? 

Medytacja nie jest hindusk  metod , technik ; nie mo na si  jej nauczy . Medytacja to 

wzrastanie, wzrastanie totalno ci twego  ycia w całej jego okazało ci. 

Medytacji nie mo na doda  do ciebie takiego, jakim jeste  - mo e ona przyj  do ciebie tylko 

poprzez  zasadnicz   przemian ,  metamorfoz .  Jest  rozkwitaniem,  wzrastaniem.  Wzrastanie 

zawsze zachodzi w totalno ci, nigdy nie jest dodatkiem. 

W medytacji musisz wzrasta . Trzeba wła ciwie poj  to totalne wzrastanie osobowo ci, inaczej 

b dziesz sam przed sob  udawa , zajmiesz si  grami umysłu. Tyle ich jest! Mog  ci  ogłupi , 

nic  nie  dadz ,  a  mo esz  ponie   przez  nie  szkody.  Bł dne  jest  ju   samo  nastawienie,  e  w 

medytacji  jest  jaka   sztuczka,  rozumienie  medytacji  jako  metody.  Kiedy  zaczynasz  bawi   si  

sztuczkami umysłu, umysł zaczyna si  degenerowa . 
Umysł - taki, jaki jest - nie jest medytacyjny. Zanim nast pi medytacja, umysł musi si  zmieni  

w całej swej istocie. Czym jest, wi c umysł, który masz teraz? Jak funkcjonuje? 

Umysł  zawsze  werbalizuje.  Mo esz  zna   słowa,  j zyk,  struktur   koncepcyjn   my lenia,  ale  to 

nie  jest  my lenie.  Wr cz  przeciwnie  -  jest  to  ucieczka  od  my lenia.  Widzisz  kwiat  i 

werbalizujesz  to,  widzisz  człowieka  id cego  ulic   i  werbalizujesz  to.  Umysł  potrafi  zamieni  

ka de egzystencjalne zdarzenie w słowa. I słowa staj  si  barier , wi zieniem. Przeszkod  dla 

umysłu  medytacyjnego  jest  wła nie  to  nieustanne  zamienianie  zdarze   w  słowa  i  zamienianie 

egzystencji w słowa. 
Pierwszym  wymogiem  dla  umysłu  medytacyjnego  jest,  wi c  bycie  wiadomym  tego 

nieustannego werbalizowania i zdolno  do zatrzymania tego procesu. Patrz na zdarzenia - nie 

werbalizuj  ich.  B d   wiadom  ich  obecno ci,  ale  nie  zamieniaj  ich  w  słowa.  Niech  zdarzenia 

b d  poza słowami; niech ludzie b d  poza słowami; niech sytuacje b d  poza słowami. Nie jest 

to niemo liwe... jest to naturalne. Sztuczne jest to, co mamy, lecz tak do tego przywykli my, tak 

bardzo stało si  to automatyczne,  e ju  nie zauwa amy jak nieustannie zamieniamy doznania w 

słowa. 

Jest  wschód  sło ca.  Nie  zdajesz  sobie  sprawy  z  przestrzeni  pomi dzy  widzeniem  go  a 

werbalizowaniem.  Widzisz  sło ce,  czujesz  je...  i  natychmiast  to  werbalizujesz.  Przestrze  

mi dzy widzeniem i werbalizowaniem zostaje zagubiona. Musisz zda  sobie spraw  z tego,  e 

wschód  sło ca  nie  jest  słowem.  Jest  to  pewien  fakt,  pewna  obecno .  Umysł  automatycznie 

zamienia doznanie w słowa, a te wchodz  mi dzy ciebie a to doznanie. 
Medytacja oznacza  ycie bez stów, ponad słowami. Czasem zdarza si  to spontanicznie. Gdy 

jeste  zakochany, odczuwana jest obecno , nie słowa. Gdy dwoje zakochanych staje si  sobie 

background image

 

- 3 - 

bliskimi,  zawsze  nastaje  milczenie.  Nie  w  tym  rzecz,  e  nie  ma  nic  do  wyra ania.  Wr cz 

przeciwnie, jest tego tyle,  e a  si  przelewa. Ale nie ma słów, nie mo e by ... Słowa przyjd  

dopiero po odej ciu miło ci. 

Je li  dwoje  zakochanych  nie  potrafi  milcze ,  jest  to  sygnał,  e  ich  miło   umarła.  Słowami 

zapełniaj  to, co po niej zostało. Gdy miło   yje, nie ma słów, poniewa  samo istnienie miło ci 

jest  tak  napełniaj ce,  tak  przenikaj ce,  e  pokonana  zostaje  bariera  j zyka  i  słów.  I  zwykle 

zostaje ona pokonana tylko w miło ci. 
Medytacja jest kulminacj  miło ci, nie  tylko  do  jednej osoby,  lecz  do  egzystencji  w  całej jej 

totalno ci. Medytacja to  ywa relacja z totalno ci  egzystencji, która jest wsz dzie wokoło. Je li 

umiesz by  w miło ci w ka dej sytuacji, jeste  w medytacji. 

Medytacja nie jest sztuczk  umysłu, nie jest metod  na uciszenie umysłu - wymaga gł bokiego 

zrozumienia  jego  mechanizmu.  Gdy  zrozumiesz  ten  mechaniczny  nawyk  werbalizowania, 

zamieniania  egzystencji  w  słowa,  powstaje  pewna  przestrze .  Powstaje  sama  z  siebie. 

Przychodzi w  lad za zrozumieniem, jak cie . Wa ne jest nie tyle zdobycie umiej tno ci bycia w 

medytacji, lecz poznanie dlaczego w niej nie jeste . Sam proces medytacji jest negatywny, bo nie 

jest dodawaniem ci czego  nowego - jest negowaniem tego, co ju  zostało dodane. 
Ludzie nie mog  istnie  bez słów, potrzebuj  ich. Egzystencja ich nie potrzebuje. Nie mówi , 

by   istniał  bez  słów.  Musisz  ich  u ywa ,  ale  musisz  nauczy   si   wł cza   i  wył cza   ten 

mechanizm werbalizowania. Gdy jeste  w społecze stwie, słowa s  potrzebne, a gdy jeste  sam 

na sam z egzystencj , musisz umie  je wył czy . 

Je li  nie  potrafisz  ich  wył czy   -  trwaj ,  a  ty  nie  potrafisz  ich  zatrzyma   -  stajesz  si  

niewolnikiem.  Umysł  musi  by   narz dziem,  nie  panem.  Gdy  umysł  jest  panem,  jest  nie-

medytacja.  Medytacja  jest  wtedy,  gdy  to 

ty  jeste   panem  i  twoja  wiadomo   jest  panem. 

Medytacja oznacza, wi c zapanowanie nad mechanizmem umysłu. 
Umysł i jego funkcjonowanie w słowach to nie wszystko. Ty jeste  czym  wi cej i egzystencja 

jest  czym   wi cej.  wiadomo   jest  ponad  j zykiem,  egzystencja  jest  ponad  j zykiem.  Gdy 

wiadomo  i egzystencja s  jednym, jest komunia. Ta, komunia jest medytacj . 

Słowa trzeba porzuci . Nie mówi ,  e masz je tłumi  czy wyeliminowa . Mówi ,  e słowa nie 

mog  by  nawykiem dwadzie cia cztery godziny na dob . Gdy spacerujesz - poruszasz nogami; 

je li  jednak  twoje  nogi  poruszaj   si ,  gdy  siedzisz  -  to  szale stwo.  Musisz  nauczy   si   je 

wył czy .  Tak  samo  nie  powinno  by   w  tobie  słów,  wtedy,  gdy  nie  rozmawiasz.  Słowa  słu  

porozumiewaniu si , gdy wi c nic nikomu nie przekazujesz, nie powinno ich by . 

Je li zdołasz tego dokona , b dziesz wzrasta  w medytacji. Medytacja to proces wzrastania - nie 

technika. Technika zawsze jest martwa, mo e, wi c by  do ciebie dodana, a proces zawsze jest 

ywy - wzrasta, rozwija si . 

Słowa  s   potrzebne,  ale  nie  wolno  trwa   w  nich  cały  czas.  Musz   by   chwile  bez 

werbalizowania, kiedy po prostu jeste . Nie chodzi o wegetowanie. Jest  wiadomo  i jest ona 

ostrzejsza,  ywsza  -  to  słowa  j   st piaj .  Słowa  musz   by   powtarzane,  wywołuj ,  wi c 

znu enie. Im wa niejszy jest dla ciebie j zyk, tym bardziej b dziesz znu ony. 

Egzystencja nigdy si  nie powtarza. Ka da ró a jest inna, zupełnie inna... Nigdy takiej jeszcze 

nie  było  i  nigdy  takiej  ju   nie  b dzie.  Ale  gdy  nazywamy  j   „ró ,"  samo  to  słowo  ju   jest 

powtórzeniem. Ono zawsze istniało i zawsze b dzie istnie . Starym słowem zabiłe  to, co takie 

nowe. 
Egzystencja  zawsze  jest  młoda,  a  słowa  zawsze  s   stare.  Słowami  uciekasz  od  egzystencji, 

uciekasz od  ycia, bo słowa s  martwe. Im bardziej pogr asz si  w słowach, tym bardziej ci  

one umartwiaj . Człowiek wyuczony jest zupełnie martwy, poniewa  cały jest tylko słowami. 
Sartre nazwał swoj  autobiografi  „Słowa".  yjemy w słowach. A raczej nie  yjemy. Na ko cu 

pozostaje tylko stos nagromadzonych słów i nic wi cej. Słowa s  jak zdj cia. Widzisz co , co 

jest  ywe  i  robisz  temu  zdj cie.  Zdj cie  jest  martwe.  Potem  robisz  album  z  martwych  zdj . 

background image

 

- 4 - 

Człowiek,  który  nie  ył  w  medytacji,  jest  jak  martwy  album.  S   w  nim  tylko  słowne  obrazy, 

wspomnienia. Nic nie zostało prze yte - wszystko zamienił w słowa. 
Medytacja  oznacza  ycie  totalnie,  a  y   totalnie  mo na  tylko  wtedy,  gdy  jeste   w  ciszy.  Ale 

bycie  w  ciszy  nie  oznacza  nie wiadomo ci.  W  ciszy  mo esz  by   nie wiadomy,  ale  to  nie  jest 

ywa cisza. Umysł znów przegapił... 

Mantrami  mo esz  sam  siebie  zahipnotyzowa .  Powtarzaj c  jakie   słowo  mo esz  stworzy   w 

umy le  tyle  znu enia,  e  za nie.  Zapadasz  w  sen,  w  nie wiadomo .  Je li  stale  b dziesz  nucił 

„Ram Ram Ram" - umysł za nie. Wtedy nie b dzie bariery słów, ale ty b dziesz nie wiadomy. 
Medytacja oznacza brak słów,  gdy ty jeste   wiadomy. W innej sytuacji nie ma poł czenia z 

egzystencj , ze wszystkim, co istnieje.  adna mantra ani  piewanie nie pomog . Autohipnoza to 

nie  medytacja,  wr cz  przeciwnie  -  bycie  w  stanie  autohipnozy  to  regresja.  Nie  jest  wyj ciem 

ponad słowa, ale upadkiem poni ej słów. 

Porzu , wi c wszystkie mantry, wszystkie takie techniki. Pozwól istnie  chwilom, w których nie 

ma słów. Nie mo esz pozby  si  słów za pomoc  mantry, gdy  ten proces sam w sobie u ywa 

słów. Nie mo na wyeliminowa  słów za pomoc  słów -jest to niemo liwe. 
Co wi c mo na zrobi ? Tak naprawd  nic nie mo esz zrobi  - prócz zrozumienia. Cokolwiek 

uczynisz, b dzie to tylko skutkiem tego, czym jeste . Trwasz w chaosie, nie jeste  w medytacji, 

twój  umysł  nie  jest  w  ciszy,  wi c  cokolwiek  z  ciebie  wyjdzie,  stworzy  jeszcze  wi cej 

zamieszania.  Jedyne,  co  mo esz  uczyni ,  to  zacz   by   wiadomym  funkcjonowania  umysłu. 

Tylko  tyle  -  po  prostu  b d   uwa ny.  Uwa no   nie  ma  nic  wspólnego  ze  słowami.  To  akt 

egzystencjalny, nie mentalny. 
Najwa niejsze jest, wi c bycie uwa nym. B d  uwa ny procesów mentalnych, funkcjonowania 

umysłu.  Gdy  jeste   wiadomy  funkcjonowania  umysłu,  ju   nim  nie  jeste .  Sama  uwa no  

oznacza,  e jeste  poza - z dala,  wiadek. A im bardziej jeste  uwa ny, tym łatwiej dostrzegasz 

przestrzenie  mi dzy  doznaniem  a  słowami.  Te  przestrzenie  istniej ,  ale  ty  jeste   tak 

nie wiadomy,  e ich nie zauwa asz. 

Mi dzy dwoma słowami zawsze jest przestrze , nawet, je li niemal niezauwa alna. Gdyby tak 

nie było, dwa słowa nie mogłyby by  dwoma słowami - stałyby si  jednym. W muzyce mi dzy 

dwoma  nutami  zawsze  jest przestrze ,  cisza.  Dwa słowa  czy nuty  nie  mog  by   oddzielne  od 

siebie,  je li  nie  ma  mi dzy  nimi  przerwy.  Zawsze  jest  miedzy  nimi  cisza,  ale  trzeba  by  

naprawd  uwa nym, by to odczu . 

Im jeste  uwa niejszy, tym wolniejszy jest umysł. Zawsze jest to ze sob  powi zane. Im mniej 

wiadomo ci,  tym  szybszy  umysł;  im  bardziej  jeste   wiadomy,  tym  proces  umysłu  jest 

wolniejszy. Jeste  bardziej  wiadomy, umysł  zwalnia, przestrzenie mi dzy my lami poszerzaj  

si .... mo esz je zauwa y . 

Przypomina  to  film.  Gdy  projektor  pracuje  w  zwolnionym  tempie,  wida   przerwy.  Podnosz  

r k  i wida ,  e zdj cie składa si  z setek kadrów. Ka dy jest odr bnym zdj ciem. Gdy te setki 

pojedynczych  zdj  wy wietlane  s   tak  szybko,  e  nie  widzisz  przerw, widzisz  unoszenie  r ki 

jako jeden proces. W zwolnionym tempie te przerwy mo esz zauwa y . 
Umysł  jest  jak  film.  S   w  nim  przerwy.  Im  jeste   uwa niejszy  umysłu,  tym  łatwiej  je 

zauwa asz.  Przypomina  to  rysunek  gestaltowski,  w  którym  s   dwa  ró ne  obrazy.  Mo esz 

widzie  jeden albo drugi, ale obu razem nie zobaczysz. Mo e to by  rysunek staruszki ukazuj cy 

równocze nie młod  dziewczyn . Gdy skupiasz uwag  na jednym, drugiego nie zobaczysz; gdy 

skupisz  uwag   na  drugim,  pierwszy  zniknie.  Nawet,  je li  widziałe   oba  rysunki,  nie  mo esz 

zobaczy  ich obu równocze nie. 

To  samo  dzieje  si   z  umysłem.  Gdy  widzisz  słowa,  nie  mo esz  dostrzec  przerw,  gdy  widzisz 

przerwy, nie mo esz zobaczy  słów. Po ka dym słowie nast puje przerwa i po ka dej przerwie 

nast puje słowo, ale nie mo esz widzie  równocze nie jednego i drugiego. Je eli skupiasz uwag  

na przerwach, słowa znikn , a ty zapadniesz si  w medytacji. 

wiadomo   skupiona  tylko  na  słowach  jest  nie-medytacyjna,  wiadomo   skupiona  tylko  na 

background image

 

- 5 - 

przerwach  jest  medytacyjna.  Zawsze,  gdy  stajesz  si   wiadomy  przerw,  słowa  znikaj .  Gdy 

b dziesz obserwował uwa nie, nie znajdziesz słów - znajdziesz tylko przerw . 

Mo esz odczu  ró nic  mi dzy dwoma słowami, ale nie mo esz odczu  ró nicy miedzy dwoma 

przerwami.  Słowa  s   zawsze  mnogie,  przerwa  zawsze  jest  jedna.  Wszystko  stapia  si   razem  i 

staje si  jedno ci . Medytacja to skupienie si  na przerwie. Wtedy zmienia si  cały gestalt. 
Trzeba zrozumie   co  jeszcze.  Patrz c  na  rysunek  z  gestaltu ze  skupieniem  na  staruszce,  nie 

zobaczysz  drugiego  obrazu.  Ale  je li  zachowasz  uwag   skupion   na  staruszce  przez  dłu szy 

czas, je li staniesz si  totalnie uwa ny - w pewnej chwili to skupienie zmieni si , nagle staruszka 

zniknie i pojawi si  ten drugi obraz. 

Dlaczego  tak  si   dzieje?  Dlatego,  e  umysł  nie  mo e  przez  dłu szy  czas  pozostawa   w 

skupieniu.  Musi  si   zmienia   -  albo  za nie.  S   tylko  te  dwie  mo liwo ci.  Je li  b dziesz 

koncentrował si  na jednej rzeczy, umysł za nie. Nie mo e trwa  w bezruchu, gdy  umysł jest 

ywym  procesem.  Je li  pozwolisz  mu  na  znu enie  -  za nie,  by  uciec  od  zastoju  twojego 

skupienia. Wtedy mo e  y  dalej, w snach. 
Tak   medytacj   podaje  Maharishi  Mahesh  Yogi.  Daje ona  tyle  spokoju  i od wie enia,  mo e 

poprawi  zdrowie fizyczne i równowag  psychiczn , ale nie jest wła ciw  medytacj . Te same 

efekty mo na uzyska  w autohipnozie. Hinduskie słowo „mantra" oznacza sugesti , nic wi cej. 

Bł dem jest przyj cie,  e mantra to medytacja - tak nie jest. Je li uznasz j  za medytacj , nigdy 

nie  b dziesz  szuka   autentycznej  medytacji.  I  to  jest  najwi ksza  szkoda,  jak   czyni   takie 

praktyki i ludzie, którzy je propaguj . Jest to jedynie psychologiczne narkotyzowanie si . 

Nie  u ywaj,  wi c  adnej  mantry  do  wypchni cia  słów.  Po  prostu  sta   si   wiadomy  słów,  a 

umysł automatycznie zacznie skupia  si  na przerwach. 
Je li uto samisz si  ze słowami, b dziesz skakał ze słowa na słowo i przegapisz przerw . To 

inne słowo jest czym  nowym, na czym mo na si  skupi . Umysł stale si  zmienia, skupienie si  

zmienia. Je li  jednak  nie  uto samisz  si   ze  słowami,  pozostaniesz  tylko  wiadkiem  -  z  daleka 

obserwuj cym korowód słów. Wtedy zmieni si  całe skupienie i staniesz si   wiadomy przerwy. 

To samo dzieje si , gdy obserwujesz ludzi id cych ulic . Jedna osoba przeszła, druga jeszcze nie 

nadeszła. Jest przerwa, ulica jest pusta. Je li b dziesz obserwował, poznasz t  przerw . 

Gdy  poznasz  t   przerw ,  jeste   w  niej  -  wskoczyłe   w  ni .  To  otchła ,  daje  taki  spokój,  tak  

wiadomo ...  Bycie  w  tej  przerwie  to  medytacja...  przemiana.  Teraz  słowa  nie  s   potrzebne, 

zostawisz je.  wiadomie je zostawisz. Jeste   wiadomy ciszy, niesko czonej. Jeste  jej cz ci , 

jeste   z  ni   jedno ci .  Nie  jeste   wiadomy  tej  otchłani  jako  czego   innego,  jeste   wiadomy 

otchłani jako siebie. Wiesz i jeste  tym wiedzeniem. Obserwujesz t  przerw ; obserwuj cy jest 

tym, co obserwowane. 
Je li chodzi o słowa i my li, jeste   wiadkiem, kim  oddzielnym, i słowa s  odr bne. Gdy nie 

ma  słów,  jeste   przerw ,  wiadomy  swego  istnienia.  Mi dzy  tob   a  przerw ,  mi dzy 

wiadomo ci   a  egzystencj ,  nie  ma  bariery.  Jeste   w  sytuacji  egzystencjalnej.  I  to  jest 

medytacja: bycie jedno ci  z egzystencj , bycie w niej totalnie i nadal bycie  wiadomym. Jest to 

zaprzeczenie, paradoks. Oto poznałe  sytuacj , w której jeste  jej  wiadomy, a równocze nie w 

niej jeste . 

Zwykle,  gdy  jeste   czego   wiadomy,  to  co   staje  si   oddzielne  od  ciebie.  Je li  z  czym   si  

uto samiamy, przestaje to by  czym  odr bnym i innym - ale wówczas nie jeste my  wiadomi. 

Tak dzieje si  w zło ci i w seksie. Jedno ci  stajemy si  tylko wtedy, gdy jeste my nie wiadomi. 
Seks  tak  bardzo  nas  przyci ga,  bo  w  seksie  na  chwil   stajesz  si   jedno ci .  Ale  wtedy  jeste  

nie wiadomy.  Szukasz  nie wiadomo ci,  bo  szukasz  jedno ci.  A  im  bardziej  jej  szukasz,  tym 

bardziej  stajesz  si   nie wiadomy...  i  nie  odczujesz  błogo ci  seksu,  bo  ta  błogo   pochodziła  z 

nie wiadomo ci. 

W chwili nami tno ci byłe  nie wiadomy.  wiadomo  odeszła. Na jedn  chwil  znalazłe  si  w 

otchłani, ale nie wiadomy. A im bardzie) szukasz  wiadomo ci, tym bardziej j  tracisz. W ko cu 

przyjdzie chwila ogarni cia przez seksualno , gdy ta chwila nie wiadomo ci ju  nie nast puje. 

background image

 

- 6 - 

Ta  otchła   została  zagubiona  i  ta  błogo   została  zagubiona  -  wtedy  ten  akt  staje  si   czym  

bezsensownym.  Staje  si   tylko  mechanicznym  rozładowaniem  si ,  nie  ma  ju   w  nim  niczego 

duchowego. 
Znamy tylko nie wiadom  jedno , nigdy nie zaznali my  wiadomej jedno ci Medytacja jest 

jedno ci   wiadom . To drugi biegun seksualno ci. Seks to jeden biegun - nie wiadoma jedno ; 

medytacja to drugi biegun -  wiadoma jedno . Seks to najni szy punkt jedno ci, medytacja to 

jej szczyt, najwy szy szczyt jedno ci. Ró ni  si  one  wiadomo ci . 

Umysł  człowieka  Zachodu  my li  o  medytacji,  gdy   zagubiony  został  urok  seksu.  Gdy 

społecze stwo przestaje tłumi  seksualno , przychodzi medytacja, bo seks niehamowany zabija 

swój własny urok i romantyzm, zabija swoj  duchow  stron . Tyle jest seksu, ale nie mo na ju  

dłu ej pozostawa  w nim nie wiadomie. 

Społecze stwo  stłumione  seksualnie  mo e  zachowa   seksualno ,  ale  społecze stwo  nie-

tłumi ce,  bez  zahamowa ,  nie  mo e  pozosta   w  seksualno ci.  Musi  ona  zosta   przekroczona. 

Je li  społecze stwo  jest  seksualne,  nast pi  medytacja.  Społecze stwo  wolne  seksualnie  to 

pierwszy krok do duchowego poszukiwania. 

To  poszukiwanie  naprawd   istnieje,  mo na  je,  wi c  wyzyskiwa .  I  Wschód  to  robi.  Mo na 

dostarcza  guru na zamówienie, eksportowa  ich - tak si  teraz dzieje. Od takich guru nauczysz 

si  jednak tylko sztuczek. Zrozumienie przychodzi w  yciu, w przezywaniu. Nie mo na go da  

ani przekaza . 
Nie mog  da  ci mojego zrozumienia. Mog  o nim mówi , ale nie mog  ci go da  Sam musisz 

je  znale .  Musisz  wej   w  ycie,  bł dzi ,  ponosi   pora ki,  dozna   wielu  frustracji.  Do 

medytacji dotrzesz tylko przez niepowodzenia, bł dy, frustracje, przez spotkanie z prawdziwym 

yciem.  Dlatego  mówi ,  e  jest  to  wzrastanie.  Co  nieco  mo na  zrozumie ,  ale  zrozumienie 

przychodz ce  przez innego  człowieka  pozostanie  czym   intelektualnym.  Dlatego  Krishnamurti 

wymaga niemo liwego.  Mówi: ..Nie pojmuj mnie intelektualnie." A przecie  od kogo  innego 

mo e przyj  tylko zrozumienie intelektualne. Dlatego wysiłek Krishnamurtiego jest absurdalny. 

To,  co  on  mówi  jest  autentyczne,  ale  gdy  wymaga  od  słuchaj cego  czego   wi cej  ni  

zrozumienia  intelektualnego,  jest  to  niemo liwe.  Przez  kogo   innego  nic  wi cej  nie  mo e 

przyj ,  nic  wi cej  nie  mo na  przekaza .  Zrozumienie  intelektualne  mo e  wystarczy ...  Je eli 

zdołasz intelektualnie zrozumie  to, co mówi , mo esz zrozumie  to, co me było powiedziane. 

Mo esz zrozumie  przerwy - to, czego nie mówi , czego nie jestem w stanie wyrazi . Pierwsze 

zrozumienie  musi  by   intelektualne,  intelekt  jest  drzwiami.  Nie  mo e  to  by   duchowe. 

Duchowo  to  wi tynia wewn trzna. 

Mog   komunikowa   si   z  tob   tylko  intelektualnie.  Je li  naprawd   to  zrozumiesz,  zdołasz 

odczu  to, co nie zostało powiedziane. Nie mog  porozumiewa  si  bez słów, ale u ywaj c słów 

u ywam te  ciszy. Musisz by   wiadomy jednego i drugiego. Je li zrozumiesz tylko słowa, jest 

to porozumienie; ale je li zdołasz by   wiadomy tak e przerw - jest poł czenie. 
Trzeba  od  czego   zacz .  Ka dy  pocz tek  jest  fałszywy,  ale  trzeba  zacz .  Przez  to,  co 

fałszywe,  szukaj c  po  omacku,  natrafisz  na  drzwi.  Kto  my li,  e zacznie  tylko  od  wła ciwego 

pocz tku,  ten  nigdy  nie  zacznie.  Nawet  fałszywy  krok  jest  krokiem  we  wła ciwym  kierunku, 

gdy  został dokonany, nast pił pocz tek. Zaczynasz i  po omacku w ciemno ci i dzi ki temu 

bł dzeniu znajdujesz drzwi. 

Dlatego  mówi ,  by   był  wiadomy  procesu  j zykowego,  procesu  słów  -  i  aby   szukał 

wiadomo ci przerw. B d  chwile, gdy z twojej strony nie b dzie  adnego  wiadomego starania 

i  b dziesz  zdawał  sobie spraw   z  tych  przerw.  Jest  to spotkanie  z  tym, co  boskie,  spotkanie  z 

tym, co egzystencjalne. Gdy nast pi, nie uciekaj od niego, b d  w nim. Najpierw spowoduje to 

l k  -  tak  by   musi.  W  spotkaniu  z  nieznanym  zawsze  powstaje  l k,  bo  nieznane  jest  dla  nas 

mierci . Gdy pojawia si  przerwa, czujesz,  e zbli a si   mier . B d  martwy! Po prostu w tym 

b d  i w tej przerwie umrzyj zupełnie. Nast pi zmartwychwstanie. Poprzez umieranie  mierci  w 

ciszy,  ycie zmartwychwstaje. Po raz pierwszy jeste   ywy, naprawd   ywy. 
Medytacja nie jest metod , lecz procesem, medytacja nie jest technik , lecz zrozumieniem. Nie 

background image

 

- 7 - 

mo na jej uczy , mo na j  tylko wskaza . Nie mo esz si  o niej dowiedzie :  adna informacja 

nie jest prawdziwa, gdy  pochodzi z zewn trz, a medytacja przybywa z twego własnego wn trza. 

Szukaj,  wi c!  B d   szukaj cym,  nie  uczniem.  B d   uczniem  ycia  w  jego  totalno ci,  nie 

uczniem jakiego  guru. Wtedy nie b dziesz uczył si  tylko słów. Duchowe nauki nie przyjd  ze 

słów,  ale  z  przerw,  ciszy,  które  zawsze  ci   otaczaj .  S   one  nawet  w  tłumie,  na  targowisku  i 

bazarze.  Szukaj  tych  ciszy,  szukaj  tych  przerw  wewn trz  i  na  zewn trz,  a  pewnego  dnia 

stwierdzisz,  e jeste  w medytacji. 
Medytacja przychodzi. Zawsze przychodzi samoistnie, nie mo na jej sprowadzi . Ale trzeba jej 

szuka , bo tylko, gdy jej szukasz, jeste  na ni  otwarty, wra liwy. Chcesz j  go ci . Medytacja 

jest  go ciem.  Mo esz  j   zaprosi   i  czeka   na  ni .  Przychodzi  ona  do  Buddy,  przychodzi  do 

Jezusa, przychodzi do ka dego, kto jest gotowy, kto jest otwarty i poszukuj cy. 

Ale  nie  ucz  si   tego  z  zewn trz,  bo  omami   ci   sztuczki.  Umysł  zawsze  szuka  czego  

łatwiejszego.  To  jest  ródło  wykorzystywania.  Pojawiaj   si   guru  i  bycie  guru  staje  si  

nawykiem, a duchowe  ycie ulega zatruciu. Najbardziej niebezpieczny jest ten, kto wyzyskuje 

potrzeb  duchowo ci. Je li kto  zabierze ci bogactwo, nie jest to wa ne; gdy kto  ci  zawiedzie, 

nie jest to wa ne. Ale je li kto  ci  zwodzi i zabija, a nawet opó nia twoj  potrzeb  d enia do 

medytacji, do tego, co boskie, do ekstazy... ten grzech jest wielki i niewybaczalny. 

Tak  si   dzieje.  B d   tego  wiadomy  i  nikogo  nie  pytaj:  „Czym  jest  medytacja?  Jak  mam 

medytowa ?" Zamiast tego pytaj, jakie s  zahamowania, jakie s  przeszkody. Pytaj, dlaczego nie 

zawsze jeste  w medytacji, gdzie wzrastanie zostało zatrzymane, gdzie zostałe  okaleczony. I nie 

szukaj guru, poniewa  guru okaleczaj . Ka dy, kto daje ci gotow  recept , nie jest przyjacielem - 

jest twoim wrogiem. 
Bł d  w ciemno ci Nic innego nie mo na zrobi . To bł dzenie stanie si  zrozumieniem, które 

uwolni ci  od ciemno ci. Jezus rzekł: „Prawda jest wolno ci ." 

Zrozum  t   wolno . Prawda  zawsze  przychodzi  w  zrozumieniu.  Nie jest  czym ,  co  spotykasz, 

jest  czym ,  w  czym  wzrastasz.  Poszukuj,  wi c  zrozumienia,  bo  im  wi ksze  jest  twoje 

zrozumienie,  tym  jeste   bli szy  prawdy.  W  pewnej  nieznanej,  nieoczekiwanej,  niedaj cej  si  

przewidzie  chwili, gdy zrozumienie si ga szczytu... znajdziesz si  w otchłani... Ciebie ju  nie 

ma - ale jest medytacja. 

Kiedy ciebie nie ma, jeste  w medytacji. Medytacja nie jest powi kszeniem ciebie, jest zawsze 

czym  wi kszym od ciebie. Kiedy jeste  w otchłani, jest medytacja. Nie ma wtedy ego, nie ma 

ciebie.  Jest  istnienie.  To  wła nie  -  najwy sze  istnienie  -maj   na  my li  religie,  kiedy  mówi   o 

Bogu.  Ono  jest  istot   wszystkich  religii,  wszystkich  poszukiwa ,  ale  nie  mo na  go  nigdzie 

znale  w postaci gotowej. 

 

 

Wskazówki do praktyki 

Nie czuj si  bezradny 

Po pierwsze, nie spiesz si , niech nie ogarnie ci  desperacja. Je li dzi  ci si  nie powiedzie, nie 

czuj si  bezradny. Je li dzi  ci si  nie powiedzie, b dzie to naturalne. Je li tak b dzie przez kilka 

dni, te  b dzie to naturalne. 

Naturalnie, w  wiecie wewn trznym wiele razy musisz dozna  pora ek, bo nigdy jeszcze w nim 

nie w drowałe . Wszystkie twe umiej tno ci dotycz  ruchu na zewn trz, ekstrawersji. Nie wiesz 

jak  wej   do  swego  wn trza.  Ludzie  słysz   „wejd   w  siebie,  wsłuchaj  si   w  siebie",  ale  nie 

rozumiej   tego.  Znaj   tylko  ruch  na  zewn trz,  tylko  wychodzenie  do  innego  człowieka.  Nie 

znaj   adnego  sposobu  dotarcia  do  samych  siebie.  To  jest  nieuniknione:  wskutek  swoich 

dawnych nawyków wiele razy b dziesz doznawa  pora ek. 

Nie sta  si  bezradny. Dojrzało  przychodzi powoli. Przyjdzie na pewno, ale trzeba na to czasu. 

Pami taj: do ka dego przyjdzie ona w innym tempie, nie porównuj, wi c, nie my l: „On jest taki 

background image

 

- 8 - 

wyciszony  i  radosny,  a  ja  jeszcze  nie:  co  jest  ze  mn ?"  Nie  porównuj  si   z  nikim;  ka dy  w 

poprzednich wcieleniach  ył inaczej. Nawet w tym  yciu ludzie  yj  odmiennie. 

Wszystko  zale e   b dzie  od  twoich  umiej tno ci,  umysłu,  uwarunkowania,  wykształcenia, 

religii,  w  której  jeste   wychowany,  ksi ek,  które  czytasz,  ludzi,  z  którymi  yjesz,  atmosfery, 

któr   w  sobie  stworzyłe .  B dzie  zale e   od  tysi cy  rzeczy,  od  tego  ile  mo esz  przyj   -  ale 

przyjdzie na pewno. 

Potrzeba  tylko  cierpliwo ci,  pracy  w  ciszy,  pracy  w  cierpliwo ci...  przychodzi  koncentracja  i 

pojawia  si   dojrzało . W  istocie  rzeczy  człowiek  dojrzały  i  człowiek  skoncentrowany  to  dwa 

aspekty  tego  samego  zjawiska.  Dlatego  dzieci  nie  mog   by   w  koncentracji  -  s   w  ci głym 

ruchu,  nie  mog   by   w  jednym  punkcie,  nieruchome.  Wszystko  je  przyci ga  -  samochód 

przejechał, ptak  piewa, kto  zacz ł si   mia , s siad wł czył radio, motyl si  porusza - wszystko 

jest atrakcyjne, cały  wiat. Dzieci skacz  z jednej rzeczy na inn . Nie potrafi  si  skoncentrowa , 

nie potrafi  by  z jedn  rzecz  tak całkowicie i totalnie,  e wszystko inne znika, przestaje istnie . 

Wraz  z  dojrzało ci   pojawia  si   koncentracja.  Dojrzało   i  koncentracja  to  dwie  nazwy  tego 

samego  stanu.  Trzeba  jednak  pami ta ,  e  przyjdzie  to  stopniowo  -  nie  porównuj,  wi c,  nie 

spiesz si . 
B d  odpr ony 

Po  drugie,  gdy  ju   podejmiesz  decyzj   w drowania  cie k   wewn trzn ,  decyzj   bycia 

sannyasinem,  człowiekiem  medytuj cym,  gdy  wn trze  ci   przyzywa  i  podejmiesz  decyzj ,  e 

teraz b dziesz w drował pytaj c „Kim jestem?", musisz pami ta , by nie w drowa  w napi ciu. 

W druj w sposób bardzo odpr ony, pilnuj, by ta twoja wewn trzna podró  była wygodna. Ma 

to teraz ogromne znaczenie. 

Zwykle ka dy popełnia ten pierwszy bł d. Ludzie czyni  sw  wewn trzn  podró  niepotrzebnie 

skomplikowan , niewygodn . Jest tego przyczyna... W swym zwyczajnym  yciu ludzie s  pełni 

zło ci na innych. W codziennym  yciu zachowuj  si  wobec innych z przemoc . W zwyczajnej, 

ekstrawertycznej podró y s  sadystami, cieszy ich torturowanie innych, cieszy ich pokonywanie 

innych, cieszy ich konkurowanie z innymi, podbijanie innych. Cał  ich rado ci  jest sprawianie, 

by inni czuli si  gorszymi od nich samych. Taka jest ta twoja ekstrawertyczna podró . 

Gdy człowiek zwraca si  ku swemu wn trzu, napotyka problem: co ma zrobi  ze sw  zło ci , 

wrogo ci , agresj , przemoc ? Jest sam: b dzie torturowa  siebie, zło ci  si  na siebie. I tacy s  

tak zwani mahatmowie... 

Podró   ekstrawertyczna  była  podró   sadyzmu.  Podró   introwertyczna  staje  si   podró  

masochizmu, zaczynasz torturowa  siebie. A w torturowaniu siebie jest pewne zadowolenie, taka 

perwersyjna  rado .  Je li  zagł bisz  si   w  histori ,  zdziwi  ci ,  nie  uwierzysz,  co  człowiek sam 

sobie czynił. 

Wiele bzdur powstało z tego prostego bł du. W zwykłym  yciu usiłujesz utrudnia   ycie innym. 

Kiedy zwracasz si  do wewn trz, ten stary umysł mo e b dzie próbował utrudni   ycie tobie. 

Pami taj:  poszukuj cy  swego  wn trza  musi  mie   wygody,  gdy   To  mo e  nast pi   tylko  w 

sytuacji przyjemno ci, w stanie odpr enia. Gdy jeste  napi ty i jest ci niewygodnie, nic si  nie 

stanie.  Gdy  jeste   napi ty,  jest  ci  niewygodnie,  twój  umysł  si   przejmuje,  nie  jeste   w 

nieruchomej przestrzeni. Gdy jeste  głodny - jak mo esz by  w nieruchomej przestrzeni? 

A oni ucz  postów i mówi ,  e post pomo e ci medytowa . Raz na jaki  czas post mo e pomóc 

w  zyskaniu  dobrego  zdrowia,  zabierze  z  ciała  kilka  zb dnych  kilogramów,  ale  post  nie  mo e 

pomóc medytacji. 

Bycie po rodku jest wła ciw  drog  - Złotym  rodkiem. 

Jedz  tyle,  by   nie  czuł  si   głodny,  ale  nie  jedz  za  du o,  by   nie  czuł  si   oci ały,  ospały,  bo 

wtedy medytacja jest trudniejsza. Złotego  rodka trzeba przestrzega  na wszelkie sposoby, we 

wszystkich sytuacjach. 

Zapewnij sobie komfort, b d  odpr ony. Nie trzeba torturowa  siebie, nie trzeba tworzy  sobie 

zb dnych kłopotów. 

Porzu   ten  umysł  zło ci,  przemocy,  agresji;  dopiero  wtedy  mo esz  wyruszy   do  wewn trz  - 

tylko  w  odpr onej  wiadomo ci  człowiek  zanurza  si   coraz  gł biej  w  siebie.  W  totalnym 

background image

 

- 9 - 

odpr eniu docierasz najgł biej do swego wn trza. 
Nie  daj natychmiastowych satori 

Po  trzecie,  nie  wymagaj  za  wiele,  bo  je li  b dziesz  wymagał  zbyt  wiele,  staniesz  si   napi ty, 

pojawi si  niepokój. Najlepiej niczego nie wymagaj. Ot, czekaj. Zasiej ziarno w sercu i zacznij 

pracowa  - czekaj wiosny. 

Ludzie 

daj   zbyt  wiele:  chc   natychmiastowych  satori,  samadhi.  Chc   natychmiastowej 

nirwany.  Czasem  przychodz   do  mnie  głupi  ludzie  i  mówi :  „Siedem  dni  medytuj   i  nic  si  

jeszcze nie zdarzyło." Siedem dni? A przez siedemdziesi t milionów  ywotów robili wszystko, 

co było przeciwne medytacji! Przez siedem dni... jakby zobowi zywali Boga albo mnie. Skar  

si :  „Nic  si   nie  zdarzyło.  Siedem  dni  min ło,  jeszcze  tylko  trzy  dni  treningu,  a  ja  dalej  nie 

jestem o wiecony!" 

Nie  wymagaj  za  wiele,  nie  b d   zbyt  chciwy;  miej  wi cej  zrozumienia.  Na  wszystko  trzeba 

czasu.  Pami taj:  nie  musisz  martwi   si   o  wynik  -  on  jest  zawsze  zgodny  z  twoj   potrzeb   i 

warto ci . Na cokolwiek jeste  gotów, nast pi to. Je li nie nast puje, to tylko, dlatego,  e jeszcze 

nie jeste  na to gotowy. Przygotowuj si . Domaganie si  nic nie pomo e. Widocznie nie jeste  

jeszcze  tego  wart,  oczyszczaj,  wi c  dalej  swe  serce,  koncentruj  si   bardziej,  medytuj,  sta   si  

bardziej  wyciszony,  bardziej  odpr ony,  b d   coraz  bardziej  zharmonizowany  ze  swym 

wn trzem.  I  czekaj.  Bo  kiedy  serce  i  energia  s   ze  sob   w  harmonii,  rezultat  przychodzi 

automatycznie. 

Gdy  siejesz  ziarno,  nie  musisz,  co  dnia  rozkopywa   ziemi  i  sprawdza ,  co  si   z  nim  dzieje. 

Zniszczyłby   ziarno,  nic  ju   by  si   nie  stało.  Wi c  czekasz  -  miesi cami  nic  si   nie  dzieje. 

Musisz  podlewa   je  wod   i  zwozi   nawóz  i  musisz  je  piel gnowa ...  miesi cami  nic  si   nie 

dzieje.  Potem  nagle  pewnego  dnia,  pewnego  wczesnego  ranka,  cud...  ziarna  zakiełkowały. 

Wyszły ledwie dwa małe listki, zdarzył si  cud. Co było niewidzialne, stało si  widzialne... Ale 

zawsze przychodzi to w swoim czasie. 
Stwórz przestrze  do medytacji 

Po  czwarte,  gdy  przygotowujesz  ogród  dla  ró ,  musisz  zmieni   cał   gleb .  Trzeba  usun  

kamienie, stare korzenie, usun  chwasty. Musisz stworzy  odpowiednie warunki, przestrze  i 

ochron .  Musisz  zbudowa   ogrodzenie.  Gdy  zamierzasz  hodowa   ró e,  tyle  przygotowania 

b dzie potrzeba. Medytacja to ró a, najwi ksza ró a, ró a ludzkiej  wiadomo ci. 

Jakie s  te odpowiednie warunki? I ta odpowiednia przestrze ? 

Znajd  miejsce sprzyjaj ce medytacji. Na przykład pomo e raczej siedzenie pod drzewem ni  w 

kinie  czy  na  peronie  dworca  -  trzeba  wyj   do  natury,  do  gór,  drzew  i  rzek,  gdzie  Tao  nadal 

płynie, wibruje, pulsuje, wsz dzie si  przelewa. Drzewa ci gle medytuj . Milcz ca, nie wiadoma 

jest ta medytacja. Nie mówi  by  stawał si  drzewem - musisz sta  si  budd ! Budda ma jedn  

cech  wspóln  z drzewem: jest tak samo zielony jak ono, pełny soku, tak samo  wi tuj cy jak 

drzewo, oczywi cie z pewn  ró nic  - on jest  wiadomy, a drzewo jest nie wiadome. 

Ale gdy usi dziesz pod drzewem, na którym  piewaj  pi kne ptaki, ta czy paw, czy cho by przy 

płyn cej rzece... d wi k płyn cej wody... przy wodospadzie... jego wielka muzyka... 

Je li mo esz, przygotuj w swym domu specjalny pokój do medytacji. Wystarczy mały k cik, ale 

przeznaczony specjalnie do medytacji. Czemu specjalnie? Gdy  ka de działanie tworzy własn  

wibracj .  Gdy  w  tym  miejscu  tylko  medytujesz,  nabiera  ono  aury  medytacji.  Co  dnia,  gdy 

medytujesz,  wchłania  twe  wibracje  gdy  jeste   w  medytacji.  Gdy  przychodzisz  nazajutrz,  te 

wibracje zaczynaj  ci  ogarnia . Pomagaj , odwzajemniaj  si , odpowiadaj . 

Miejsce  wi te  to  miejsce  wła ciwe  do  medytacji,  wła ciwe  warunki.  Je li  czujesz  w  sobie 

wielk  zło , nie jest to pora na medytowanie, płyn łby  pod pr d. Gdy czujesz w sobie wielk  

chciwo , to nie czas na medytowanie: nie b dzie to łatwe. S  chwile, gdy medytacja z łatwo ci  

ci   ogarnia:  sło ce  wschodzi  i  widzisz  to  wschodz ce  sło ce,  i  nagle  wszystko  wewn trz  jest 

nieruchome, nie jeste  jeszcze cz ci  tego targowiska - oto pora na medytowanie. Czujesz si  

dobrze, zdrowo, z nikim si  nie kłóciłe  - oto pora na medytowanie. Przyszedł znajomy i jeste  

pełen miło ci -oto pora na medytowanie. Jeste  ze sw  kobiet , oboje czujecie si  tak szcz liwi; 

background image

 

- 10 - 

si d cie razem i medytujcie, a stwierdzisz,  e wtedy, gdy mo esz medytowa  ze sw  ukochan , 

ze swym przyjacielem, dziej  si  najwi ksze rado ci  ycia. 

Znajd  odpowiednie warunki - zawsze s  one dost pne. Nie ma ani jednego człowieka, który nie 

znalazłby  odpowiednich  warunków.  W  ci gu  dwudziestu  czterech  godzin  przychodzi  wiele 

chwil,  które  bardzo  łatwo  mo na  przemieni   w  medytacje  gdy   w  tych  chwilach  w  sposób 

naturalny zmierzasz do wewn trz. Noc pełna jest gwiazd...  połó  si  na ziemi, patrz na gwiazdy, 

poczuj si  z nimi zharmonizowany, a potem medytuj. 

Gdy  chcesz  medytowa ,  wył cz  telefon,  wył cz  siebie.  Powie   kartk   na  drzwiach,  e 

medytujesz, by przez godzin  nikt nie pukał. Gdy wchodzisz do pokoju medytacji, zdejmij buty: 

st pasz  po  wi tej  ziemi.  Odstaw  nie  tylko  buty,  ale  i  wszystko  to,  czym  si   zaprz tasz. 

wiadomie  zostaw  wszystko  razem  z  butami.  Wejd   do  wewn trz  niczym  nie  zaj ty.  Mo na 

przeznaczy  na to jedn  z dwudziestu czterech godzin. Dwadzie cia trzy godziny przeznacz na 

inne  zaj cia,  pragnienia,  my li,  ambicje,  projekcje.  Wył cz  z  tego  jedn   godzin ,  a  w  ko cu 

stwierdzisz,  e ta jedna godzina jest prawdziw  godzin  twego  ycia, a tamte dwadzie cia trzy to 

czyste  marnotrawstwo.  Tylko  ta  jedna  godzina  ocalała,  wszystko  inne  zostało  wyrzucone  w 

błoto. 
Wła ciwa pozycja ciała 

Po  pi te,  nie  zajmuj  si   zbytnio  wła ciw   procedur ,  bo  zajmie ci   to  całego  -  e  powiniene  

siedzie   w  odpowiedniej  pozycji.  Dobrze,  je li  mo esz  tak  siedzie ,  ale  gdy  niepotrzebnie 

odwraca to uwag , porzu  to. Twoje nogi nie b d  czuły si  dobrze, je li nie potrafisz siedzie  w 

pozycji  pełnego  lotosu  (co  jest  trudne  dla  ludzi,  którzy  całe  ycie  siedz   na  krzesłach,  jest  to 

trudne,  gdy   cały  ich  system  mi niowy  ukształtował  si   w  pewien  okre lony  sposób).  Zasn  

albo zaczn  przysparza  ci kłopotów. Stale b d  domaga  si  uwagi, nie wymuszaj, wi c pozycji 

lotosu. 

Pozycja lotosu jest dobra, je li jest łatwa. Je li nie, ka da inna pozycja jest jak pozycja lotosu. 

Gdy nie mo esz siedzie  na podło u, je li jest to trudne, usi d  na krze le. Medytacja nie boi si  

krzeseł  -  mo e  dzia   si   wsz dzie.  Renu  zadała  mi  wczoraj  pytanie:  „Czy  o wiecenie  mo e 

nast pi  na koniu na biegunach?" Mo e, mo e nawet przytrafi  si  temu koniowi na biegunach! 

Dołó   odrobiny  stara ,  to  wszystko,  ale  nie  przejmuj  si   tym  za  bardzo:  czy  kr gosłup  jest 

całkiem wyprostowany czy nie, czy twoja głowa jest w jednej linii z kr gosłupem czy nie... nie 

zajmuj  si   za  bardzo  tymi  drobiazgami.  To  tylko  pewne  wskazania.  Zrozum  je,  przyjmij  i  id  

swoj  drog . Znajd  własn  drog . Najwa niejsze,  e ma ci by  wygodnie i masz by  odpr ony. 
B d  po rodku 

Po szóste, musisz by  dokładnie po rodku. Ludzie albo staj  si  zbyt aktywni, albo zbyt bierni. 

Gdy  staj   si   nadmiernie  aktywni,  powstaje  niepokój,  swego  rodzaju  gonitwa,  po piech, 

szybko ,  brak  spokoju;  gdy  staj   si   zbyt  bierni  -  ospało , swoisty  letarg,  opieszało .  B d  

po rodku.  Bycie  po rodku  to  kryterium,  które  trzeba  zawsze  stosowa .  Nie  jedz  za  du o,  nie 

wygładzaj si  zbytnio. Nie  pij za du o, nie  pij mniej ni  trzeba. Pami taj zawsze by  po rodku. 

Nadmiar jest zabroniony. Wszelkie skrajno ci trzeba porzuci , bo stan odpr onego umysłu jest 

tylko po rodku. 

Gdy dost pisz takiej równowagi, wysiłku i braku wysiłku, celu i bezcelowo ci, istnienia i nie-

istnienia, umysłu i nie-umysłu, działania i nie-działania... wtedy mo esz pozwoli  sobie płyn  z 

biegiem spraw, mo esz pozwoli  sobie na unoszenie si . 
Poczucie humoru 

Pami taj: najwi kszym problemem dla człowieka religijnego jest to, by nie by  zbyt powa nym, 

najwi kszym  problemem  dla  człowieka  religijnego  jest  to,  by  nie  by   smutnym,  najwi kszym 

problemem dla człowieka religijnego jest to, by nie by  negatywnym; tak zazwyczaj si  dzieje... 

ludzie  religijni  staj   si   bardzo  smutni,  bardzo  powa ni,  bardzo  neguj   ycie.  Zupełnie 

zapominaj   o  wio nie,  my l   tylko  o  zeschni tym  drewnie  i  martwych  prochach.  Utracili 

równowag . 

Naprawd  religijny jest ten, kto zna poczucie humoru. Człowiek naprawd  religijny jest szczery, 

background image

 

- 11 - 

ale nigdy powa ny; całkowicie oddany swej pracy, ale bez nastawienia „grzeszniku, jestem od 

ciebie  wi tszy", nigdy nie odczuwa wy szo ci, tylko pokor . Człowiek naprawd  religijny umie 

ta czy   z  wiatrem  i  deszczem,  umie  mia   si   i  chichota   z  dzie mi,  czuje  si   swobodnie  i 

spokojnie  w  ka dej  sytuacji  ycia.  Oto  wolno ,  wolno   od  ego.  Ego  czyni  człowieka 

powa nym. 

Je eli staniesz si  zbyt powa ny, utoniesz w  wiecie ciemno ci, w  wiecie negacji. Pami taj, nie 

masz sta  si  zimny. Ci tak zwani  wi ci s  bardzo zimni, nie zrozumieli o co w tym wszystkim 

chodzi. B d  chłodny, ale nigdy nie zimny, a mi dzy jednym a drugim jest ogromna ró nica, i 

jest  te   w  tym  pewien  bardzo  gł boki  paradoks.  Nazywam  to  „chłodem"  -  w  porównaniu  z 

rozgor czkowanym stanem nami tno ci to chłód; w porównaniu z zimnem  mierci to ciepło. Jest 

to ciepło w porównaniu z zimnem  mierci i jest to chłód w porównaniu z roznami tnion   dz  

ycia.  Jest  to  ciepło  i  chłód  zarazem.  Człowiek  naprawd   religijny  jest  chłodny,  gdy   nie  ma 

dzy; zarazem jest ciepły, gdy  nie jest smutny, nie jest powa ny. 

Nie walcz, nie psychoanalizuj 

Powiniene   by   oddzielony  od  korowodu  my li.  Przyjd ,  otocz   ci   ze  wszech  stron.  B d  

przypomina  chmury - najmniejsza drobina nieba zostanie utracona. Gdy jest zbyt wiele my li, 

walka z nimi jest naturalnym instynktem, gdy  wyczytałe ,  e medytacja to stan bez my li. Ale 

przez  walk   nikt  nie  pozbywa  si   my li.  Je li  b dziesz  walczy ,  zostaniesz  pokonany.  Sama 

walka  staje  si   przyczyn   twej  kl ski.  Nie  mo esz  walczy   z  cieniami,  gdy   zostaniesz 

pokonany. 

Spróbuj walczy  ze swym cieniem, a zostaniesz pokonany; nie dlatego,  e cie  jest pot ny, ale 

dlatego,  e cienia  nie  ma.  A jak  mo esz  zwyci y  walcz c z czym ,  czego nie  ma?  My li  to 

cienie, nie walcz z nimi. 

Gdy  nie  walczysz,  pojawia  si   druga  mo liwo   -  to  wybrała  psychoanaliza.  B d   razem  ze 

skojarzeniami, pozwól my lom w drowa  dok d chc . Jedna my l wi e si  z inn  i jeszcze inn  

i jeszcze inn  i tak to trwa i trwa w niesko czono , do znudzenia. B dziesz to czu  jak swego 

rodzaju  odpr enie.  Dlatego  po  psychoanalizie  ludzie  czuj   si   uratowani,  zbawieni.  Nie  s  

zbawieni ani uratowani - tylko walka znika. Stajesz si  napi ty poniewa  walczysz.  Kiedy nie 

walczysz, napi cie znika i to znikni cie napi cia daje ci poczucie, jakby  został uratowany. 

B dzie  to  przyjemne  odczucie.  Gdy  walczysz  ze  swymi  my lami  i  nie  mo esz  zwyci y , 

porzucasz walk  i pozwalasz my lom w drowa , zaczynasz w drowa  razem z nimi; pojawia si  

przyjemne  odczucie.  Oto  cały  sekret  psychoanalizy.  Psychoanaliza  w  niczym  nie  pomaga, 

sprawia jedynie,  e czujesz si  dobrze, poniewa  pomaga ci porzuci  walk . 

Nie  potrzeba  walczy ,  nie  potrzeba  pozwala   my lom  na  zaistnienie  i  w drowa   za  nimi. 

Pozosta  obserwatorem,  wiadkiem. 

Musisz znów sta  si  panem. Musisz sta  si  panem, nie sług . Na czym polega to panowanie? 

Bycie  wiadkiem  to  bycie  panem.  Obserwuj  my li,  w  całkowitym  spokoju  i  ciszy,  obserwuj. 

Pozwól  im  przyj   i  odej ,  pozwól  im  pojawi   si   i  znikn .  Po  prostu  zauwa aj  -  my l  si  

pojawia,  jest,  odeszła...  wkrótce  dotrzesz  do  punktu,  w  którym  jest  ich  coraz  mniej  i  mniej  i 

mniej;  potem  pewnego  dnia  -  przerwa...  wszystkie  my li  znikły.  W  tej  przerwie  -  pierwsze 

doznanie bosko ci. 
Niech medytacja b dzie twoim pragnieniem 

99 procent ludzi medytuje, gdy  o medytacji si  mówi. Czasami staje si  ona modna. Ameryka 

przechodzi  tak   faz .  O  medytacji  si   mówi,  ka dy  robi  medytacj .  Je eli  jej  nie  robisz,  na 

pewno co  przegapiasz. 

Nie czujesz takiej potrzeby, nie pojawiła si  ona w twym istnieniu, nie doszedłe  do tej chwili w 

swej ewolucji gdy medytacja nast puje sama z siebie, ale wszyscy j  robi  i chodz  do mistrzów 

i  siedz   w  milczeniu.  Kto   robi  Zazen,  kto   TM,  kto   dynamiczn ...  Pewnie  co   przegapiasz. 

Pojawia si  wi c chciwo  - powodowany chciwo ci  zaczynasz czyni  starania. 

Nie  s   to  starania  o  medytacj .  S   to  starania  o  uzyskanie  czego ,  o  czym  my lisz,  e  przez 

medytacj  To uzyskasz. Takie fazy przychodz  i odchodz . Takie kulty pojawiaj  si  i znikaj . 

background image

 

- 12 - 

S  swoist  mod . 

Człowiek medytuj cy nie przyszedł medytowa  dlatego,  e inni medytuj ; pojawiła si  w nim 

gł boka potrzeba, stała si  pukaniem do jego serca, nieustaj cym pukaniem. Cały  wiat zdaje si  

by  bez znaczenia, on chce wej  do wewn trz. Chce wiedzie  kim jest. Nie dlatego,  e inni si  

dowiedzieli.  Gdyby  nikt  nie  propagował  medytacji  i  nie  było  adnych  ksi ek  i  wszystkie 

ksi ki zostałyby zniszczone i wszyscy mistrzowie poszliby skry  si  w jaskiniach Himalajów, 

wtedy  te   byłoby  kilkoro  ludzi,  którzy  by  medytowali  i  na  własn   r k   szukali  sposobów 

medytowania. Byliby to prawdziwi medytuj cy. Dla nich medytacja byłaby tak samo łatwa jak 

cokolwiek innego. Byłaby czym  takim jak oddychanie. 
Medytacja jest zabaw  

Nie  mo esz  pragn   medytacji,  bo  ona  jest  tylko  wtedy,  gdy  nie  ma  pragnienia.  Nie  mo esz 

pragn   wyzwolenia,  nirwany,  bo  ono  jest  tylko  w  stanie  bycia  bez  pragnienia.  Nie  mo na 

uczyni  go przedmiotem pragnienia. Dla mnie i dla tych wszystkich, którzy wiedz , pragnienie 

jest  wiatem  -  nie  chodzi  o  to,  e  pragniesz  tego,  co  wiatowe.  Pragnienie,  samo  zjawisko 

pragnienia, jest  wiatem. 

Mo esz  si   bawi ,  a  wszystko  jest  mo liwe  dzi ki  zabawie,  gdy  medytacja  jest  zabaw . 

Wszystko  jest  mo liwe  natychmiast,  bo  nie  jeste   zakłócony,  niecierpliwy,  nigdzie  si   nie 

spieszysz, do nik d nie zmierzasz. Jeste  tu i teraz. Je li medytacja nast puje, dobrze. Je li nie 

nast puje, te  dobrze. Nie robisz nic niewła ciwego, bo nie ma pragnienia, nie ma oczekiwania, 

nie ma przyszło ci. 

I pami taj: gdy medytacja i nie-medytacja staj  si  do siebie podobne, medytacja ci si  zdarzyła. 

Dotarłe .  Cel  został  osi gni ty,  zst piło  do  ciebie  to,  co  ostateczne.  Wygl da  to  dziwnie  gdy 

mówi  by  nie czynił z  medytacji praktyki, raczej uczy  z niej zabaw , uciech . Ciesz si  ni  

gdy j  robisz, nie dla jakiego  rezultatu. 

Nasze umysły s  bardzo powa ne,  miertelnie powa ne. Nawet gdy si  bawimy, robimy z tego 

co   powa nego:  prac ,  obowi zek.  Baw  si   jak  dzieci.  Baw  si   technikami  medytacji,  wtedy 

znacznie  wi cej  mo e  si   zdarzy .  Nie  traktuj  ich  powa nie,  traktuj  je  jak  zabaw .  Ale  my 

wszystko robimy powa nie. Nawet gdy si  bawimy, robimy to powa nie. Wobec religii zawsze 

byli my  bardzo  powa ni.  Religia  nigdy  nie  była  uciech ,  dlatego  ta  ziemia  nadal  jest  nie-

religijna. Religia musi sta  si  rado ci  i  wi towaniem, celebrowaniem; celebrowaniem chwili, 

cieszeniem  si   wszystkim,  co  robisz,  cieszeniem  si   tak  bardzo  i  tak  gł boko,  e  umysł 

zatrzymuje si . 
Medytacja nie jest przeciwna umysłowi 

Musisz by  wdzi czny umysłowi. To pierwszy krok do wyj cia poza umysł, nie jako wróg, ale 

przyjaciel.  Gdy  słyszysz,  e  masz  wyj   poza  umysł,  mo esz  popa   w  niezrozumienie.  Mam 

ogromny  szacunek  do  umysłu.  Tyle  zawdzi czamy  umysłowi,  e  nie  ma  sposobu  na 

odwdzi czenie si . 

Pierwszym jest wi c to,  e medytacja nie jest przeciwna umysłowi, dzieje si  ona poza umysłem. 

A „poza" to nie to samo co „przeciwko". 

Gdy ta przyja  pogł bi si , umysł nie b dzie przeszkadzał w twoich medytacjach, bo medytacja 

nie  jest  przeciwna  niemu.  W  istocie  rzeczy  jest  to  jego  spełnienie,  jego  własny  najwy szy 

rozkwit. Wyj cie poza niego nie jest nastawieniem antagonizmu, ale ewolucji przyja ni. 

Takie powinno by  nastawienie wszystkich medytuj cych - nie walczy . Je li walczysz, mo e ci 

si  uda  uciszy  umysł na jaki  czas, ale nie zwyci ysz. Umysł wróci, b dziesz go potrzebował. 

Nie  mo esz  y   bez  niego,  bez  niego  nie  mo esz  istnie   w  wiecie.  Gdy  zdołasz  stworzy  

przyjazny zwi zek z umysłem, pomost miło ci, zamiast by  przeszkod  w medytacji, zaczyna on 

by  pomoc . Chroni tw  cisz , bo ta cisza jest te  jego skarbem, nie tylko twoim. Staje si  gleb , 

z której rozkwitn  ró e medytacji, i ta gleba b dzie tak samo szcz liwa jak ró e. 

Zacznij od miło ci do swego ciała, które jest tw  najbardziej zewn trzn  cz ci . Zacznij kocha  

swój  umysł;  gdy  pokochasz  swój  umysł,  zaczniesz  go  upi ksza ,  tak  jak  upi kszasz  ciało. 

Utrzymuj  go  w  czysto ci,  wie o ci  -  nie  chcesz  by  twe  ciało straszliwie cuchn ło,  chcesz  by 

background image

 

- 13 - 

było kochane i szanowane przez innych. Twoja obecno  nie powinna by  jedynie tolerowana, 

ale przyjmowana z rado ci . 

Musisz upi ksza  umysł poezj , muzyk , sztuk , wielk  literatur . Kłopot w tym,  e twój umysł 

wypełniaj   tylko  błahostki.  Twój  umysł  przenikaj   takie  podrz dne  sprawy,  e  nie  mo esz  go 

kocha .  Nie  my lisz  o  niczym  wielkim.  Zharmonizuj  go  z  najwi kszymi  poetami,  z  lud mi 

takimi jak Fiodor Dostojewski, Lew Tołstoj, Antoni 

Czechów, Turgieniew, Rabindranath, Kahlil Gibran, Michaił Naimi - wypełnij go najwi kszymi 

wzlotami umysłu. 

Wtedy nie b dziesz nieprzyjazny umysłowi. B dziesz si  radował umysłem. Nawet gdy b dzie 

on w twojej ciszy, b dzie miał swoj  poezj  i muzyk ; wyj cie ponad tak wysubtelniony umysł 

jest  bardzo  łatwe.  Jest  to  pełny  przyja ni  krok  ku  wy szym  szczytom:  poezja  staje  si  

mistycyzmem,  wielka  literatura  staje  si   wielkim  wgl dem  w  egzystencj ,  muzyka  staje  si  

cisz . 

Gdy te rzeczy zaczn  zamienia  si  w wy sze szczyty, poza umysłem, b dziesz odkrywa  nowe 

wiaty, wszech wiaty, dla których nawet nazw nie mamy. Mówimy „stan btogo ci", „ekstaza", 

„o wiecenie", ale tak naprawd   adne słowo tego nie opisuje. Sprowadzenie tego do wyja nie , 

teorii  i  filozofii  jest  po  prostu  poza  moc   j zyka.  Jest  po  prostu  poza...  a  umysł  raduje  si  

wykraczaniem poza... 

To  jest  mój  unikalny  wkład  w  ciebie.  Z  absolutn   pokor   stwierdzam,  e  wykraczam  daleko 

nawet  przed  Gautama  Budd ,  gdy   on  wci   walczy  z  umysłem.  Kocham  swój  umysł  i  przez 

miło  wykroczyłem poza niego. 

Moje podej cie do medytacji jest absolutnie nowe i  wie e, gdy  opiera si  na miło ci, nie na 

walce  czy  wojnie.  Tylko  miło   jest  cie k .  Uczy   swój  umysł  tak  pi knym,  jak  to  tylko 

mo liwe. Udekoruj go kwiatami. Jestem naprawd  bardzo smutny gdy widz ,  e ludzie nie znaj  

„Ksi gi Mirdad",  e nigdy nie zajrzeli do absurdalnych opowie ci Chuang Tzu, nigdy nie starali 

si  zrozumie  absolutnie irracjonalnych opowiastek zenu. 

Najpierw  niech  twój  umysł  zostanie  ozdobiony.  Tylko  poza  tym  przesyconym  aromatem 

ogrodem  umysłu  b dziesz  mógł  w drowa   w  ciszy,  bez  walki;  umysł  b dzie  pomoc ,  nie 

przeszkod .  Nie  stwierdziłem,  by  był  on  przeszkod ,  mog   wiec  powiedzie   z  całkowit  

autorytatywno ci  - nie jest przeszkod . Po prostu nie wiesz jak go wykorzystywa . 
Niech wzrasta w Tobie uwa no  

Wzrastanie  duchowe  nie  jest  techniczne,  ka da  technika  mo e  sta   si   przeszkod .  Mo esz 

zacz  trzyma  si  techniki. Zdarzyło si  to milionom ludzi. 

W  poszukiwaniu  duchowego  wzrastania  spotykaj   nauczyciela,  który  daje  im  jak   technik . 

Technika  pomaga  im  sta   si   bardziej  wyciszonymi,  uspokojonymi,  cichymi,  zyska   wielki 

dobrobyt; wtedy technika staje si  absolutnie zasadnicza. Nie mog  zostawi  tej techniki. Je li j  

zostawi , wszystkie doznania zaczn  znika . Nawet je li ta technika była praktykowana latami, 

wszystkie  doznania  znikn   w  trzy  dni.  Techniki  nie  daj   ci  duchowego  wzrastania,  ale  mog  

stworzy   halucynacj ,  która  wygl da  na  duchow ,  gdy   ty  nie  wiesz  czym  jest  wzrastanie 

duchowe. 

Pami taj:  bycie  wiadkiem  nie  jest  technik ,  to  twoja  natura.  Technika  co   stwarza; 

obserwowanie ujawnia to, co jest. Nie tworzy niczego, przeciwnie, mo e zniszczy  iluzje, które 

wał sały si  dlatego,  e nie byłe  dostatecznie uwa ny, wi c nigdy nie zauwa yłe ,  e były to 

zjawiska iluzoryczne. 

Iluzj   mo na  stworzy   tak  łatwo,  e  umysł  zawsze  cieszy  si   technikami.  Kto  ma  u y   tej 

techniki?  Umysł  b dzie  panem  techniki.  Obserwowanie  jest  poza  umysłem,  umysł  nie  umie 

obserwowa .  To  jedyne,  czego  umysł  nie  potrafi  robi .  To  dlatego  umysł  nie  mo e  jej 

zanieczy ci , umysł nie mo e sprowadzi  jej na manowce. 

Wielu ludzi, wielkich tak zwanych  wi tych, proroków, mesjaszy  yło w halucynacji i nigdy nie 

poznali tego prostego naturalnego procesu uwa no ci. 

Lepiej by  nie zajmował si   adnymi technikami. Uwa no  jest tak czysta, nie ska aj jej niczym 

innym. I jest tak pełna, tak kompletna,  e nie trzeba jej innego wsparcia. Ale umysł zawsze chce 

background image

 

- 14 - 

jakiej  techniki, bo mo e sprawowa  kontrol  nad technik . Umysł jest technikiem, technika jest 

jego  yciem.  Uwa no   jest  poza  jego  kontrol .  Jest  poza  nim,  jest  ponad  nim,  a  w  gruncie 

rzeczy jest dla umysłu  mierci . 

Gdy uwa no  wzrasta, umysł musi umrze . Wszyscy ludzie tacy jak Maharishi Mahesh Yogi 

ucz cy  medytacji  transcendentalnej,  daj   techniki,  z  którymi  umysł  czuje  si   wietnie.  Ale 

wzrastania nie b dzie. Wykorzystuj  oni ludzko  daj c techniki i jest to złe wykorzystywanie, 

bo zatrzymuje ewolucj . 

Jestem  przeciwny  wszystkim  technikom.  Jestem  za  prostym,  naturalnym  procesem,  który  ju  

masz, który co jaki  czas wykorzystujesz. 

Gdy jeste  w zło ci, jak stajesz si   wiadomy,  e jeste  w zło ci? Gdyby była tylko zło  i nikt 

by jej nie obserwował, nie mógłby  sta  si  jej  wiadom. Zło  sama w sobie nie mo e sta  si  

wiadoma. 

Jeste   wiadomy wtedy, gdy jeste  w zło ci, gdy nie jeste  w zło ci, gdy czujesz si  dobrze, gdy 

nie  czujesz  si   dobrze.  Ale  nie  stosujesz  tej  uwa no ci  systematycznie,  naukowo,  gł boko, 

totalnie w ka dej fazie umysłu. A dla mnie w tym słowie zawiera si  cala istota medytacji. 
Pojawia si  prawdziwa cisza 

S  dwa rodzaje ciszy: jedn  piel gnujesz, druga pojawia si  sama z siebie. Twoja piel gnowana 

cisza to nic innego jak stłumiony zgiełk. Mo esz siedzie  w milczeniu, a je eli siedzisz długo i 

trwasz  w  tej  praktyce  miesi cami  i  latami,  powoli  staniesz  si   zdolny  do  tłumienia  wszelkich 

hałasów wewn trz. Dalej b dziesz siedział na wulkanie, który w ka dej chwili mo e wybuchn , 

wystarczy byle pretekst. To nie jest prawdziwa cisza, ale cisza narzucona sił . 

To  dzieje  si   na  całym  wiecie.  Ludzie,  którzy  usiłuj   medytowa ,  którzy  usiłuj   sta   si  

wyciszonymi,  tylko  narzucaj   sobie  cisz .  Mo na  j   narzuci .  Mo esz  mie   wokół  siebie 

warstw  ciszy, ale to tylko oszukiwanie siebie, nic innego. Ta warstwa ci nie pomo e. Gdy cisza 

pojawi si  z twojego istnienia, nie jest narzucona wn trzu z zewn trz, przychodzi drug  stron  - 

przychodzi, wzbiera z wewn trz na zewn trz, narasta z centrum w kierunku tego co naokoło... to 

totalnie inne zjawisko. 

Dlatego  moje  podej cie  polega  na  przej ciu  katharsis  tego  wewn trznego  zgiełku,  raczej 

wyrzuceniu  go  na  zewn trz  ni   piel gnowaniu  ciszy.  Ludzi  ogarnia  zdumienie  gdy  do  mnie 

przychodz  po raz  pierwszy,  a  przedtem  byli  z  jakim   buddyjskim mistrzem,  robili  vipassan , 

siedzieli,  zmuszali  si   do  jakiej   statycznej  pozycji.  Sk d  ta  statyczna  pozycja?  Gdy  ciało  jest 

zmuszone do trwania w jednej pozycji, umysł te  musi pozostawa  w jednej pozycji. 

Ciało i umysł funkcjonuj  razem. Umysł to wewn trzny aspekt ciała, zjawiska materialnego. Nie 

ma nic wspólnego z twym istnieniem. Jest tak samo materi  jak twoje ciało, je li wi c robisz co  

z  ciałem,  to  samo  automatycznie  dzieje  si   z  umysłem.  Dlatego  na  przestrzeni  wieków  ludzie 

kultywowali pozycje ciała - si d  w pozycji lotosu, zmu  ciało by było jak pos g, marmurowy 

pos g.  Je li  ciało  naprawd   jest  nieruchome,  zmuszone,  zobaczysz,  e  umysł  zapada  si   w 

pewien rodzaj ciszy, która jest fałszywa, nie jest prawdziwa. Pozycja ciała zmusiła go do bycia w 

ciszy. Spróbuj tego, zrób po prostu pozycj  zło ci swoimi pi ciami, twarz , z bami; wejd  w 

pozycj   zło ci,  a  b dziesz  zaskoczony:  zaczniesz  odczuwa   zło .  To  wła nie  robi  aktor: 

przyjmuje jak  pozycj  ciała, a pó niej przychodzi i umysł. 

Prawdziwa  cisza  musi  przyj   sama  z  siebie.  Polecam  wi c:  nie  zmuszaj  swego  ciała.  Raczej 

ta cz,  piewaj,  poruszaj  si ,  biegaj,  pływaj.  Niech  ciało  ma  wszelkie  rodzaje  ruchu,  by  i  twój 

umysł  miał  wszelkie  rodzaje  ruchu;  w  tym  wewn trznym  ruchu  umysł  zaczyna  przechodzi  

katharsis, wypuszcza  swoje trucizny. 

Zacznij od katharsis, by wyrzuci  z siebie wszelkie  mieci jakie gromadzisz a  od dzieci stwa. 

Byłe   w  zło ci,  ale  nie  mogłe   tego  wyrazi ,  bo  gdy  wpadałe   w  zło ,  matk   ogarniał  szał  - 

tłumisz  wi c  to.  Byłe   w  zło ci,  chciałe   krzycze ,  ale  nie  mogłe ,  wr cz  przeciwnie  - 

u miechałe   si .  Wszystko  co  w  sobie  nagromadziłe   -trzeba  to  wyrzuci .  A  potem  czekaj...  i 

cisza zaczyna w ciebie wst powa . Ta cisza ma swoje pi kno. Jest totalnie inna, jej cecha jest 

inna, jej gł bia jest inna. Nie walczysz, jeste  w nastroju płyni cia, ale nic si  nie pojawia. Jest to 

pi kne  -  gdy  nie  pojawia  si   adna  my l,  gdy  my li  same  z  siebie  znikaj .  Wtedy  jeste  

background image

 

- 15 - 

całkowicie wyciszony, ale ta cisza jest pozytywna. Cisza narzucona jest negatywna. 

To  jedna  z  tych  wielkich  przemian,  które  chc   ci  da .  Stare  metody  co   narzucaj .  Moje 

rozumienie jest takie: nigdy niczego nie narzucaj. Raczej wyrzu  wszystkie  mieci, które w sobie 

nosisz.  B d   coraz  bardziej  pusty,  nabieraj  wi cej  miejsca.  Stwórz  w  sobie  nieco  wi cej 

przestrzeni... w tej przestrzeni przychodzi cisza. 

I  w  takich  chwilach  powiniene   by   w  nastroju  płyni cia.  Zapomnij  o  wszystkich  pozycjach. 

Zapomnij wszystko co usiłujesz robi  - niczego nie usiłuj robi . B d  w stanie nie-robienia. Po 

prostu  odpr   si ,  odpr   si   całkowicie,  nic  nie  rób,  bo  im  bardziej  jeste   odpr ony,  tym 

bardziej cisza mo e przenikn  do twojego istnienia -b d  otwarty, przyjmuj cy, odpr ony. 

Gdy nast puje cisza, nagle znikaj  wszelkie zagmatwania - i to bez  ladu! Nie zostaje po nich 

nawet  lad.  Nie  mo esz  uwierzy ,  e  cały  ten  zgiełk...  gdzie  on  si   podział?  Nie  mo esz 

uwierzy ,  e kiedykolwiek w tobie istniał. Nie mo esz uwierzy ,  e nadal istnieje w innych. 
O wiecenie przychodzi w swoim czasie. 

O wiecenie nast puje wtedy, gdy nast puje - nie mo esz nim kierowa , nie mo esz sprawi , by 

nast piło.  Mo esz  wiele  uczyni   by  nast piło,  ale  to,  co  robisz  nie  b dzie  jego  przyczyn . 

Cokolwiek robisz, nie spowoduje to twojego o wiecenia, ale przygotuje ci  na jego otrzymanie. 

Ono  przychodzi  w  swoim  czasie.  Cokolwiek  robisz,  po  prostu  przygotowuje  ci   to  na  jego 

przyj cie, na zauwa enie go gdy przyjdzie, na rozpoznanie go gdy przyjdzie. 

Nie mo esz go przywoła , jest to co  wi kszego od ciebie. Gdyby  mógł je spowodowa , byłoby 

tylko  kolejn   dekoracj   ego.  Nie  mo esz  go  spowodowa .  Nie  mo esz  sprawi   by  nast piło. 

Musisz znikn  by ono mogło by . 

Mo esz  wi c  studiowa   wszystkie  wi te  pisma  wiata,  a  staniesz  si   bardzo  uczony,  pełny 

wiedzy,  ale  pozostaniesz  nieo wiecony.  Tak  naprawd   staniesz  si   bardziej  nieo wiecony  ni  

byłe  wcze niej, bo im masz wi cej wiedzy, tym masz wi ksze ego; 

im bardziej praktykujesz techniki ascetyczne, tym bardziej wzmacnia si  twoje ego. ..Robi  to i 

robi   tamto,  i  tyle  ju   zrobiłem  -  tyle  postów,  i  tyle  lubów".  Im  wi cej  robisz,  tym  bardziej 

czujesz,  e jeste  godzien i  e mo esz domaga  si  o wiecenia. 

O wiecenie nie jest czym , co mo esz znale  szukaj c; ono przychodzi do ciebie gdy wszelkie 

poszukiwania  okazuj   si   pró ne.  I  pami taj:  nie  mówi ,  e  masz  nie  szuka .  Bo  gdy  nie 

b dziesz szukał, nigdy nie przekonasz si ,  e to poszukiwanie jest pró ne. Nie mówi ,  e masz 

nie  medytowa .  Bez  medytowania  nie  zrozumiesz,  e  jest  taka  medytacja,  której  nie  mo esz 

robi , a która do ciebie przychodzi. 

Twoje  medytacje  po  prostu  oczyszcz   ci  oczy,  uczyni   ci   bardziej  spostrzegawczym.  Twoje 

serce stanie si  bardziej czujne,  wiadome, miłuj ce, wra liwe. Twoje istnienie zacznie widzie  

to,  czego  wcze niej  nie  widziałe .  Zaczniesz  zgł bia   nowe  przestrzenie  swego  istnienia.  Z 

ka dym dniem i chwil  b dzie si  działo co  nowego. Twoje medytacje s  jak k piel - dadz  ci 

wie o , ale ta  wie o  to nie o wiecenie. To tylko przygotowanie drogi. Nigdy nie osi gasz 

o wiecenia. Zawsze jest dokładnie odwrotnie - to o wiecenie dosi ga ciebie. 

Jestem  przeciwny  wszystkim  eskapistom,  którzy  uciekaj   od  wiata  i  zaczynaj   medytowa  

dwadzie cia cztery godziny na dob . Jestem im przeciwny, całkowicie przeciwny. Jedna godzina 

medytacji  wystarcza.  Medytacja  jest  czym   tak  pot nym,  e  wystarcza  jedna  godzina  na 

dwadzie cia cztery. O wietli to całe twoje  ycie. 

ycie  jest  sprawdzianem  czy  twoja  medytacja przebiega  pomy lnie czy  nie.  Gdy  pójdziesz  do 

sklepu, poznasz czy w swojej medytacji odnosisz sukcesy. Czy w sklepie nadal jeste  tak chciwy 

jak przedtem? Czy nadal wpadasz w zło  gdy kto  powie co  przeciwko tobie? Czy ludzie nadal 

mog   tak  samo  łatwo  wytr ca   ci   z  równowagi  jak  przedtem?  Na  targowisku  jest  test 

wszystkich twoich medytacji. 

Kiedy  tylko  medytujesz  i  nic  innego  nie  robisz,  przypomina  to  sytuacj ,  gdy  stale 

przygotowujesz si  i nigdy nie idziesz na egzamin. To nie jest dobre. Test musi by  codziennie - 

jedna godzina medytacji, dwadzie cia trzy godziny testu. 

 

background image

 

- 16 - 

Pułapki na drodze 

Moce psychiczne: ostatni atak ego 

Bycie  nieprzywi zanym  w  wiecie  jest  bardzo  trudne,  ale  jeszcze  trudniejsze  jest  bycie 

nieprzywi zanym  wtedy,  gdy  swe  podwoje  odsłania  wiat  duchowy.  Ta  druga  trudno   jest 

milion razy wi ksza, bo moce  wiatowe nie s  rzeczywiste. S  bezsilne, nigdy nie zaspokajaj , 

nie  daj   zadowolenia.  Ka de  nowe  osi gni cie  w  wiecie  tworzy  dalsze  pragnienia.  Zamiast 

zaspokaja , wysyła umysł w now  podró : jak kolwiek moc osi gniesz w  wiecie, u yjesz jej do 

tworzenia nowych pragnie . 

Nieprzywi zanie  nie  jest  tak  trudne  w  sprawach  wiatowych,  ale  gdy  chodzi  o  moce 

wewn trzne, psychiczne, s  one tak bliskie twego istnienia i s  tak niesko czenie zaspokajaj ce, 

e bycie nieprzywi zanym do nich jest prawie niemo liwe. Gdy nie jeste  nieprzywi zany, znów 

stworzyłe  jaki   wiat i pozostaniesz daleko, daleko od ostatecznego wyzwolenia. 

Poniewa   wszystko  co  posiadasz,  posiada  i  ciebie,  po wi cenie  musi  by   totalne,  całkowicie 

totalne. Musisz porzuci  wszystko co posiadasz - prócz swej nagiej natury. To. czego nie mo na 

po wi ci , tylko to winno pozosta . To, co mo na po wi ci , powinno by  po wi cone. 

Dysponowanie  mocami  duchowymi  jest  bardzo  satysfakcjonuj ce,  zaspokajaj ce,  daje  tyle 

subtelnej rado ci ego, takiej czystej,  e nie mo esz odczu  w tym niepokoju. Nigdy ci  to nie 

frustruje.  W  sprawach  wiatowych  tyle  jest  frustracji,  wła ciwie  nic  nie  ma  oprócz  frustracji. 

Cudem  jest  jak  ludzie  mog   tego  nie  zauwa a .  Cudem  jest  jak  ludzie  mog   siebie  sami 

oszukiwa  i wierzy ,  e jest jaka  nadzieja. Ten zewn trzny  wiat jest beznadziejny, jest skazany 

na zagład . 

Oboj tne  jak  wielki  dom  zbudujesz  albo  jak  wielk   władz   zdob dziesz:  polityczn , 

ekonomiczn ,  społeczn   -  mier   wszystko  ci  zabierze.  Nie  trzeba  wiele  inteligencji  by  to 

zrozumie . A moce wewn trzne -  mier  nie mo e ich zabra . S  wi ksze od  mierci. I nigdy nie 

przysparzaj   ci  frustracji.  Oto  twoje  moce,  twoje  potencjalne  mo liwo ci,  które  doszły  do 

rozkwitu. Wydaje si ,  e nie ma potrzeby po wi cania ich, nie ma potrzeby wyrzekania si  ich, 

ale  Patanjali  mówi,  e  ich  tak e  trzeba  si   wyrzec.  Je li  tak  si   nie  stanie,  zaczniesz  y   w 

wiecie wizji - znów w gonitwie za władz . A religia nie jest gonitw  za władz . 

Nie  szukasz  ego,  raczej  próbujesz  odnale   cało ,  a  cało   jest  mo liwa  tylko  wtedy,  gdy 

wszelkiego rodzaju egoistyczne gonitwy zostan  porzucone i po wi cone. Gdy ciebie nie ma - 

jest Bóg. 

A ostateczne przywi zanie przychodzi, gdy osi gasz jakie  cudy, moce siddhi, gdy mo esz robi  

ró ne rzeczy  -  rzeczy,  które  s   cudowne,  rzeczy, które  s   niewiarygodne.  Je li  staniesz  si   do 

nich przywi zany, wcze niej czy pó niej znów znajdziesz si  w  wiecie. Uwa aj. To ostatni atak 

ego, nie daj si  pochwyci . Ego zarzuca na ciebie swoj  ostatni  sie ... 

Pami taj,  musisz  by   czujny  na  ka dym  kroku.  Umysł  jest  przebiegły.  Mo esz  my le :  „Tak, 

kiedy  cudy  przyjd ,  nie  b d   do  nich  przywi zany".  Pomy l  jeszcze  raz.  Gdzie   w  sobie 

znajdziesz  ywe pragnienie: „Niech przyjd , potem zobaczymy. Najpierw niech przyjd ". Kto by 

si   przejmował  kaivaly ,  wyzwoleniem?  To  nie  wygl da  na  prawdziwy  cel.  Ot,  tylko  by  

wyzwolonym, wolnym? Po co? 

Uwa aj! Umysł jest bardzo chciwy, ego jest sam  chciwo ci . Gdy znasz ten teren i rozumiesz 

go i wiesz gdzie nast pi ostatni atak ego, mo esz przygotowa  si  z wi ksz  staranno ci , a gdy 

nast pi nie zostaniesz pochwycony znienacka. 
Powab iluzorycznych dozna  

Doznanie  iluzoryczne  to  doznanie  poety.  Doznanie  iluzoryczne to  doznanie wyobra ni. Nawet 

je li  w  swych  medytacjach  poniesiesz  pora k ,  co   zyskasz.  Taki  b dzie  twój  zysk:  b dziesz 

bardziej  cieszył  si   drzewami  i  kwiatami,  i  wiatem  i  pi knem.  Ale  wcze niej  czy  pó niej 

energia, która została stworzona poprzez medytacj , zniknie i b dziesz musiał spa  z powrotem 

do starego zamieszania. 

Pami taj: je li powiedzie ci si  w medytacji, ta rado  jest twoja na wieczno . Ale nawet je li 

poniesiesz pora k , znajdziesz chwile rado ci i poezji. Ci, którzy ponosz  w medytacji pora ki, 

background image

 

- 17 - 

staj  si  poetami, ci, którzy dost puj  sukcesu, staj  si  m drcami. M drcy to poeci Wiecznego, 

poeci chwytaj  Chwilowe. 

Dlatego  czasem  tak  si   dzieje:  odrobina  medytacji  i  czujesz  si   tak  dobrze,  e  przestajesz 

medytowa .  My lisz,  e  wszystko  osi gn łe .  Drzewa  s   ziele sze,  ró e  sa  bardziej  ró ane, 

miło  płynie wspaniale, wszystko zacz ło si  dzia , czym si  przejmowa ? Ale energia, która 

została  stworzona,  wkrótce  zniknie:  ogarn ło  ci   iluzoryczne  doznanie.  Tak  jest  na  całym 

wiecie  z  narkotykami,  narkotyki  daj   tylko  iluzoryczne  doznania.  Ale  medytacja,  je li  nie 

zostanie doprowadzona do ko ca, tak e mo e uczyni  to samo. 

Gdy  decyzja  została  podj ta,  jest  zobowi zaniem  -  musisz  i   do  samego  ko ca.  Jest  to 

wyzwanie.  Przyjmij  to  wyzwanie  i  wyrusz  w  t   najpi kniejsz   podró   swego  wewn trznego 

poszukiwania.  I  nie  zatrzymuj  si   nigdzie  po rodku  póki  nie  dotrzesz,  póki  nie  dojdziesz  do 

samego oka cyklonu. 
Pierwsza eksplozja 

Gdy  siedziałem  przed  tob   pierwszy  raz,  czterna cie  lat  temu,  w  Woodlands,  wewn trz 

nast piła  eksplozja. Nie  wiem  co  to  znaczy,  ale  cz sto  mam  odczucie,  e  od  tamtej  pory 

stale goni  za czym , co ju  si  stało. 

Krishna Prem, twoje pytanie ma ogromne znaczenie dla wszystkich poszukuj cych prawdy, gdy  

to  pytanie  dotyka  najbardziej  fundamentalnego  prawa,  któremu  podlegaj   ci,  którzy  szukaj  

czego  niewyja nialnego, czego  niewyra alnego. Najpierw obja ni  ci to prawo. Mogło zdarzy  

si  to wielu, zdarzy si  to ka demu. 

To prawo powiada,  e gdy pierwszy raz spotykasz mistrza, przychodzisz niewinny, bez  adnego 

prze ycia.  Przychodzisz  jako  przyjmowanie,  jako  wra liwo   -  gotowy  do  pój cia  w  ka dym 

kierunku, ochoczo i totalnie. Dlatego pierwsze spotkanie z mistrzem zawsze wyzwala eksplozj . 

Ta eksplozja nast puje wskutek twej niewinno ci, wskutek umysłu, który nie oczekuje. Nic nie 

wiesz o duchowo ci, nic nie wiesz o ekstazie. Twoje nie-wiedzenie jest przyczyn  eksplozji. Ale 

potem zaczyna si  bardzo kłopotliwa podró . Potem zaczyna si  koszmar. Potem dosłownie w 

ka dej chwili czekasz, by ta eksplozja nast piła znów. I mo esz czeka  latami - nie nast pi, bo ty 

nie spełniasz podstawowego warunku umo liwiaj cego jej nast pienie. Całkiem zapomniałe  w 

jakiej sytuacji nast piła ta pierwsza eksplozja. 

Teraz nie mo e ju  by  tamtej sytuacji. Cokolwiek zrobisz, b dzie oczekiwanie, tamto prze ycie. 

Nie  mo esz  stworzy   tego  nie-wiedzenia,  nie  jest  to  w  twoich  r kach,  to  nie  tak  funkcjonuje 

egzystencja. Pierwszym co musisz zrobi  to zupełne zapomnienie o tamtej eksplozji. Dobrze,  e 

ona  nast piła,  ale  s   rzeczy  daleko  wi ksze.  Po  co  zajmowa   si   czym   tak  podstawowym, 

prze yciem z przedszkola. 

Zacznij na  wie o. Si d  przy mnie, nie oczekuj c, czekaj c. Spróbuj zrozumie  ró nic  mi dzy 

oczekiwaniem  a  samym  czekaniem.  W  oczekiwaniu  jest  pewne  pragnienie  i  jest  wyra ny 

przedmiot,  którego  pragniesz.  To  przeszkadza  w  rozwoju.  Gdy  czekasz,  nie  wiedz c  na  co, 

doznanie  samego  czekania  jest  tak  cenne  i  warto ciowe,  tak  gł boko  przemieniaj ce,  e  musi 

nast pi  co  wi kszego ni  ta pierwsza eksplozja. Nie b dzie to ta sama eksplozja. Przez tych 

czterna cie lat tyle wody spłyn ło z Gangesem. 

Odł cz  si .  Póki  nie  porzucisz  tej  eksplozji  i  oczekiwania  na  ni ,  pozostaniesz  czterna cie  lat 

temu, i mi dzy mn  i tob  b dzie przepa  czternastu lat. Zrozum tylko,  e stało si  to, bo tego 

nie  oczekiwałe ,  a  teraz  nie  nast puje,  bo  tego  oczekujesz.  Jest  to  proste  prawo,  ale  bardzo 

podstawowe. Ka dy staje si  jego ofiar  - gdy czego  posmakujesz, domagasz si  tego znów. 

Pami taj,  egzystencja  jest  niewyczerpana.  Wiele  mo e  ci  da ,  nie  pro   o  powtórzenia. 

Egzystencja nienawidzi powtarzania, nie chce by  doznawał tego samego. 

Ka de doznanie, gdy nast puje dwa razy, traci to co jest w nim najcenniejsze: nowo ,  wie o , 

wspaniało  wczesnego poranka. Je li to zrozumiesz, to pierwsze doznanie mo e by  ogromn  

pomoc ,  nie  b dzie  przeszkod .  Ta  pierwsza  eksplozja  ukazuje  po  prostu,  e  jeste   na  dobrej 

drodze,  przekroczyłe   próg.  Teraz  b d   bardziej  otwarty  i  bardziej  niewinny,  bardziej  nie-

wiedz cy, a ka dego dnia b dzie si  działo znacznie wi cej. 

background image

 

- 18 - 

Takie małe zrozumienie staje si  kluczem, który otwiera bramy tajemnic, sekretów. Ale mo esz 

trzyma  si  kurczowo tego pierwszego doznania i stale powtarza  w swym umy le: „Kiedy to 

nast pi? Nie nast puje..." 

To  najcz stsza  trudno   u  wszystkich  szukaj cych  prawdy.  Pierwsze  doznanie  staje  sie 

przeszkod  albo otwarciem. Wszystko zale y od ciebie. Je li b dziesz si  go kurczowo trzymał, 

ci gle oczekiwał,  zamienisz  je w  przeszkod .  Je li  odczuwasz  wdzi czno   dla  tego  doznania, 

gł bokie  podzi kowanie  w  swym  sercu,  i  w drujesz  dalej  bez  t sknot  i  pragnienia  tego 

pierwszego  doznania,  dało  ci  ono  posmak,  e  jeste   na  wła ciwej  drodze.  Do wiadczaj 

wszystkiego, b d  wdzi czny, ale nie zatrzymuj si  i nigdy nie oczekuj ponownie tego samego 

doznania, bo zamyka ci to drog  do wi kszych dozna . 
Satori z umysłu 

Słyszałam jak mówiłe ,  e kto nie jest jeszcze gotowy do o wiecenia, ten mo e od tego doznania 

umrze .  Wierz ,  e  to  doznanie  mo e  pozosta   krótkotrwałym  satori,  po  którym  wracamy  do 

normalno ci.  Tak  tego  do wiadczyłam.  Byłam  w  stanie  ogromnego  szcz cia  i 

bezproblemowo ci, miałam tak silne uczucie „Jestem Miło ci ," a potem, mo e po pół godzinie, 

wróciłam. Mo esz co  o tym powiedzie ? 

Szybko  wróciła !  To  naprawd   rzadko  spotykane,  ju   po  pół  godzinie!  To  wielki  powrót. 

Przeszła  doznanie bezproblemowo ci, ogromnego szcz cia i poczucia „jestem miło ci ". A co 

si   stało  po  pół  godzinie?  Problemy  pewnie  wróciły  i  cierpienie  mogło  si   pogł bi .  A  co 

dopiero to doznanie „jestem miło ci ?" Kim teraz jeste  -to znaczy po pół godzinie? 

Zrobiła  naprawd  niezł  robot ! Nie wiem co ci powiedzie , od czego zacz , od tego przed czy 

po pół godzinie? Satori nie jest czym  takim. Satori to miniaturowe doznanie samadhi, ale gdy 

raz w nie wejdziesz, nie mo esz ju  z niego wyj . To prawdziwy test i kryterium. Wszystko co 

przychodzi i odchodzi, jest z umysłu - to wyobra nia. Wszystko co przychodzi i zostaje, nawet 

wbrew tobie, nawet gdy chcesz,  eby odeszło, niemo liwe jest pozbycie si  tego... Satori jest na 

zawsze. 

Samadhi  przypomina  totalne  otwarcie  si   lotosu,  satori  to  pocz tek  otwierania  si   płatków. 

Satori  to  pocz tek,  samadhi  to  kulminacja.  Ale  nie  wychodzisz  z  niego.  Jest  to  ruch 

jednokierunkowy - nikt z tego nie wyszedł. 

A umysł jest w stanie wszystko sobie wyobrazi . To co uwa asz za szcz cie, jest tylko snem 

twego umysłu. Twój umysł mo e  ni  o wszystkim. Mo e  ni  o satori, mo e  ni  o samadhi, we 

nie mo e sta  si  Budd  - ale sen nie mo e trwa  długo. Nawet pół godziny to za du o! 

Chyba  wpadła   w  pułapk   umysłu.  Mówisz:  „Słyszałam  jak  mówiłe ,  e  kto  nie  jest  jeszcze 

przygotowany  do  o wiecenia,  ten  mo e  od  tego  doznania  umrze ."  Słyszała ,  ale  nie 

zrozumiała . Nie zgł biła  wszystkich implikacji. 

Mówi ,  e  o wiecenie  mo e  zdarzy   si   dokładnie  w  tej  chwili,  nawet  w  twoim 

nieprzygotowaniu, bo nie zale y ono od przygotowania. Nie jest czym  co zale y od wysiłków, 

gotowo ci. Jest czym  poza tob , poza twym zasi giem. Mo e nast pi  dokładnie w tej chwili. 

Nie nast puje, bo byłoby to gro ne dla twego  ycia. 

Doznanie  o wiecenia  to  wielki  szok  dla  ciała,  umysłu,  całego  systemu.  Jest  jak  błyskawica. 

Wszystko  czym  była   zostaje  rozbite  w  pył.  Szok  jest  tak  wielki,  e  mo esz  zapomnie  

oddycha ,  zapomnie ,  e  zatrzymało  si   twoje  serce.  Przygotowanie  jest  potrzebne  nie  do 

o wiecenia,  ale  do  jego  wchłoni cia.  Przygotowanie  jest  potrzebne  nie  do  osi gni cia 

o wiecenia, ale po to,  eby  si  nie rozpadła kiedy ono przyjdzie,  eby  pozostała scentrowana, 

wyciszona  i  pełna  pokoju...  niech  si   dzieje.  Ciebie  to  nie  niszczy.  Twoje  przygotowanie  jest 

konieczne by ocali   ycie w tym wielkim doznaniu, które jest jak ogie . 

Je li nie jeste  przygotowana, o wiecenie i  mier  s  niemal równoczesne. Wielu ludzi umarło z 

powodu  nagłego  o wiecenia. Nie  byli  na  nie  gotowi,  było ono  czym  zbyt  wielkim. Ich ciało, 

cały  ich  system,  były  zbyt  delikatne  wobec  tego  doznania.  Byli  zbyt  mali,  a  to  doznanie  było 

zbyt wielkie. 

Gdy  wi c  ludzie  mówi   ci:  „Przygotowuj  si   do  o wiecenia",  naprawd   maj   na  my li:  „Nie 

przygotowuj si ... do o wiecenia, ono nie przyjdzie z twojego przygotowania; przygotuj si , by  

background image

 

- 19 - 

mogła powita  je bez własnego rozbicia, aby  nie została zabita t  wielk  rado ci ". 

O wiecenie jest najwi kszym doznaniem w  yciu. Nawet nie mo esz sobie wyobrazi  czym jest, 

adne  wyobra enia  nie s  tu  mo liwe.  Mo esz my le   o  przyjemno ci, wielkiej  przyjemno ci; 

mo esz my le  o szcz ciu, bo co nieco je poznała , ot, odrobin . Mo esz my le : „Mo e nie 

b dzie problemów". Ale w rzeczywisto ci o wiecenie nie składa si  z tego wszystkiego. 

Poniewa   stale  yjesz  w  atmosferze  pełnej t sknoty  za o wieceniem,  twój  umysł mo e  zacz  

wymy la ,  tworzy   marzenia.  Nie  bierz  tych  marze   na  powa nie.  Tak  si   stało.  Mówisz: 

„Wierz ,  e  to  doznanie  mo e  pozosta   krótkotrwałym  satori  i  potem  człowiek  wraca  do 

normalno ci". Nie wiesz co jest twoj  normalno ci . 

O wiecenie jest twoj  normalno ci ! 

Ten stan, w którym jeste , jest nienormalny! Powrót z satori do twojej tak zwanej normalno ci 

jest powrotem z satori do szale stwa. To jest po prostu niemo liwe. Je li raz zobaczysz  wiatło, 

nie  mo esz  znów  sta   si   lepa.  Gdy  raz  poznasz  miło ,  nienawi   nie  mo e  ju   w  twym 

istnieniu podnie  swej głowy. Gdy wszystkie problemy znikn , sk d maj  powróci ? 

Strze   si   swego  umysłu, mo e ci   oszuka !  Umysł  mo e  snu  halucynacje o wszystkim;  gdy 

yjesz w specjalnej atmosferze, medytacja, o wiecenie, błogo , ekstaza unosz  si  w powietrzu, 

gdzie  ka dy  my li  o  tych  nadzwyczajnych  doznaniach...  To  nie  jest  zwykłe  miejsce.  Na 

targowisku ludzie my l  o pieni dzach, władzy, szacunku. To nie jest targowisko, to  wi tynia 

ciszy. Tu wszystko wibruje i łatwo spl ta  si  w wyobra eniach. A kobieta jest podatniejsza na 

wyobra ania ni  m czyzna. 

M czyzna  my li,  kobieta  czuje.  Czucie jest  nieracjonalne.  Dla  m czyzny wyobra anie  sobie 

czego   jest  trudne.  Kobieta  bardzo  łatwo  mo e  sobie  cokolwiek  wyobrazi .  Jej  centrum 

funkcjonowania  to  uczucie,  emocja,  sentymenty;  marzenia  stale  wypełniaj   jej  oczy.  Te 

marzenia  mog   by   przydatne  w  poezji  i  dramacie,  ale  marzenia  w  aden  sposób  nie  mog  

pomóc  na  drodze  do  prawdy;  wr cz  przeciwnie,  to  wielkie  przeszkody.  Prawda  nie jest  twoj  

wyobra ni , nie jest twoim odczuciem. Prawda to twoje istnienie. 

Je li  chodzi  o  o wiecenie,  problemem  dla  m czyzny  jest jego  rozum,  problemem  dla  kobiety 

jest  jej  uczucie.  Jedno  i  drugie  to  bariery  przed  o wieceniem.  M czyzna  musi  porzuci  

rozumowanie,  kobieta  musi  porzuci   uczucie.  Jedno  i  drugie  jest  tak  samo  odległe  od 

o wiecenia. U m czyzny tym oddaleniem jest rozumowanie, umysł; u kobiety jest nim uczucie, 

serce - ale te oddalenia s  sobie równe. M czyzna musi porzuci  logik , kobieta musi porzuci  

emocje. Oboje musz  porzuci  co , co przeszkadza na drodze. 

O wiecenie jest mo liwe tylko wtedy gdy jeste  całkowicie pusta: bez my li, uczucia, po prostu 

całkowita cisza. Wtedy to co nast puje, zostaje. Nie odchodzi. 

Pytanie jest wi c istotne dla wszystkich. W swej t sknocie, w pragnieniu, w nami tno ci jeste  

podatna  na  halucynacje,  mo esz  zacz   my le   albo  czu   to  co  chciałaby   prze y .  I  to  jest 

niebezpieczne, bo stanie si  dla ciebie ostatni  przeszkod . Nigdy nie b dziesz w stanie si gn  

poz  t  barier . 

Dobrze jest od samego pocz tku by  czujn . Nigdy nie wyobra aj sobie! Pami taj,  e jedynym 

co mo esz uczyni  dla o wiecenia, jest przygotowanie, wyciszone istnienie, spokój. O wiecenie 

przyjdzie we wła ciwej chwili, zawsze wtedy gdy jeste  absolutnie wyciszona. 

Nie musisz sobie tego wyobra a , ani przejmowa  si  tym, jakie to jest. Nie musisz znajdowa  

definicji,  zajmowa   si   opisami,  jakie  cechy,  jakie  prze ycia  nast pi   wskutek  tego  -  bo 

wszystko  to  jest  niebezpieczne,  wszystko  co  mo e  da   twojemu  umysłowi  pi kne  okazje  do 

wyobra ania sobie, my lenia i wierzenia. 

To  kwestia  twojego  prze ywania.  Przygotowuj  si   do  tego  prze ycia!  Sta   si   przyjmuj cym 

gospodarzem... go  nadchodzi. Jedynym czego trzeba jest czekaj ca  wiadomo . W absolutnej 

ciszy,  uwa na,  wiadoma,  przychodzi  Bóg,  o wiecenie,  prawda,  oboj tne  jak  to  nazwiesz. 

Zawsze  przychodzi  gdy  tylko  kto   jest  gotowy;  nigdy  nie  było  inaczej.  Musisz  by   cichym 

czekaniem, z gł bok  ufno ci , wielk  miło ci , niesko czon  wdzi czno ci . 

Doznania potwierdzaj ce 

background image

 

- 20 - 

Doznanie potwierdzaj ce oznacza,  e zbli asz si  do domu. Musisz zrozumie , musisz zdawa  

sobie  spraw   z  dozna   potwierdzaj cych,  bo  daje  to  odwag ,  nadziej ;  daje  sił   do  ycia. 

Zaczynasz czu ,  e szukasz nie na darmo,  e ranek jest ju  bardzo bliski. Mo e nadal jest noc i 

ciemno , ale pierwsze doznanie potwierdzaj ce zacz ło przenika . Gwiazdy zaczynaj  znika , 

wschód nabiera czerwieni. Sło ce nie wzeszło, jest wczesny  wit - to doznanie potwierdzaj ce, 

e sło ce jest niedaleko. Gdy wschód staje si  czerwony, wkrótce, lada chwila, sło ce wzniesie 

si  nad horyzont. Ptaki zacz ły  piewa , ptaki sławi  nadchodz cy poranek. Drzewa wygl daj  

na o ywione, sen znika, ludzie si  budz . To s  doznania potwierdzaj ce. 

Na  cie ce duchowej te  s  doznania potwierdzaj ce. Przypomina to sytuacj  gdy w drujesz w 

kierunku pi knego ogrodu, którego nie widzisz. Im bli ej tego ogrodu, tym chłodniejszy wiatr 

czujesz.  Im  dalej  odchodzisz,  tym  bardziej  chłód  znika,  im  bardziej  si   zbli asz,  tym  bardziej 

chłód znowu si  pojawia. Im bardziej si  zbli asz, tym bardziej wiatr jest nie tylko chłodny, ale 

niesie te  i aromat, aromat wielu kwiatów. Im dalej odchodzisz, tym bardziej ten aromat zanika. 

Im bardziej si  zbli asz, tym lepiej słyszysz ptaki  piewaj ce po ród drzew. Drzew nie mo esz 

dostrzec, ale  piew ptaków... dalekie wołanie kukułki... las mangowców... zbli asz si .. 

To  s   doznania  potwierdzaj ce.  Dokładnie  to  samo  dzieje  si   gdy  w drujesz  w  kierunku 

wewn trznego  ogrodu,  w  kierunku  wewn trznego  ródła  ycia,  rado ci,  ciszy,  błogo ci.  Gdy 

zaczynasz  porusza   si   w  kierunku  centrum,  kilka  rzeczy  zniknie,  a  pojawi  si   kilka  rzeczy 

nowych. 

Pami taj: gdy doznania potwierdzaj ce zaczynaj  si  pojawia , nie b d  za szybko zaspokojony. 

Chłodny  wietrzyk  nadszedł,  a  ty  siedzisz  i  my lisz,  e  dotarłe .  Ten  chłód  jest  pi kny,  petny 

błogo ci,  ale  masz  i  dalej. Nie  zadowalaj  si  drobiazgami.  B d   zadowolony,  e  zacz ły  si  

one  pojawia ,  traktuj je jako  kamienie  milowe  -  ale  nie  one  s   celem. Ciesz  si   nimi,  dzi kuj 

Bogu,  odczuwaj  wdzi czno ...  i  id   dalej  w  tym  samym  kierunku,  z  którego  przychodz  

doznania potwierdzaj ce. 

Utrzymuj to w samej gł bi swego serca, nie zadowalaj si  drobiazgami. Wiele rzeczy dzieje si  

w  drodze,  wiele  cudownych  rzeczy  dzieje  si   w  drodze,  ale  nie  zadowalaj  si   czymkolwiek. 

Pami taj  -  masz  sta   si   wiadomo ci   Chrystusa,  bodhisattv :  nic  mniejszego  nie  da  ci 

zaspokojenia. 
Cały  wiat staje si  dolin  

Ci  którzy  w druj   (a  ka dy  zmierza  ku  medytacji)  natkn   si   na  te  dziwne,  cho   pi kne 

przestrzenie. Pierwszym znakiem,  e medytacja zacz ła si  w tobie dzia , 

jest... cała egzystencja staje si  dolin , a ty jeste  na szczycie wzgórza. Zaczynasz si  wznosi . 

Cały  wiat  staje  si   dolin ,  daleko,  gł boko  poni ej,  a  ty  siedzisz  na  szczycie  wzgórza 

o wietlonego  sło cem.  Medytacja  unosi  ci :  nie  fizycznie,  ale  duchowo.  I  to  zjawisko  jest 

bardzo wyra ne - takie b d  oznaki. 

Gdy  w  medytacji  poruszasz  si   do  wewn trz,  widzisz,  e  mi dzy  tob   i  zgiełkiem  wokoło 

powstaje wielki dystans. Mo esz siedzie  na targowisku i nagle zobaczysz przerw  mi dzy tob  i 

hałasami. Chwil  wcze niej te hałasy były to same z tob , byłe  w nich; teraz oddalasz si  od 

nich. 

Fizycznie  jeste   tak  jak  wcze niej.  Nie  trzeba  i   w  góry,  tu  jest  droga  do  odnalezienia 

rzeczywistych gór wewn trz, droga do odnalezienia Himalajów wewn trz. Zaczynasz wchodzi  

w  gł bok   cisz   i  nagle  wszystkie  te  hałasy,  które  były  tak  blisko  ciebie...  a  było  takie 

zamieszanie...  zaczynaj   si   oddala ,  odchodzi   w  dal.  Na  zewn trz  wszystko  jest  takie  jak 

wcze niej,  nic  si   nie  zmieniło  -  siedzisz  w  tym  samym  miejscu,  w  którym  zaczynałe  

medytowa . Ale wraz z pogł bianiem si  medytacji b dziesz to odczuwał: poczujesz narastaj cy 

dystans do rzeczy zewn trznych. 
Ka da nuta staje si  krystalicznie czysta 

Po  drugie,  cokolwiek  b dzie  wypowiedziane  na  zewn trz,  jest  całkowicie  wyra ne,  w  istocie 

rzeczy wyra niejsze ni  było wcze niej. To jest urok medytacji. Nie stajesz si  nie wiadomy, bo 

w nie wiadomo ci te  widzisz,  e hałasy znikaj . W narkozie poczujesz,  e dzieje si  to samo 

background image

 

- 21 - 

zjawisko  -  hałasy  zaczynaj   si   oddala ,  dalej,  dalej...  i  odeszły  -  ale  ty  zapadłe   w 

nie wiadomo . Niczego nie mo esz usłysze  wyra nie. 

Dokładnie to samo dzieje si  w medytacji, ale z pewn  ró nic : hałasy zaczynaj  si  od ciebie 

oddala , ale ka dy hałas staje si  zdecydowanie wyra ny, wyra niejszy ni  wcze niej, bo teraz 

pojawia si  bycie  wiadkiem. 

Pocz tkowo  ty  te   byłe   hałasem  po ród  tych  wszystkich  hałasów,  byłe   w  nich  zagubiony. 

Teraz  jeste   obserwatorem,  a  poniewa   jeste   tak  wyciszony,  wszystko  mo esz  widzie   jasno, 

wyra nie. Cho  hałasy s  odległe, s  wyra niejsze ni  kiedykolwiek dot d. Słyszysz ka d  jedn  

nut . 
Słyszysz  wiat jak echo 

I trzecia rzecz b dzie odczuwana: nie słyszysz ich bezpo rednio, ale jakby po rednio, jakby były 

echem d wi ków, nie nimi samymi. Staj  si  bardziej bezpostaciowe, ich postaciowo  zanika. 

Staj  si  mniej materialne, ich materialno  znika, nie s  ju  ci kie, s  lekkie. Mo esz zobaczy  

ich lekko , s  jak echo. Cała egzystencja staje si  echem. 

Dlatego mistycy hinduscy nazywaj   wiat maya: iluzja. Iluzja nie oznacza nierzeczywisto ci, ale 

podobie stwo  do  cienia,  podobie stwo  do  echa.  Nie  oznacza  nie-egzystencjalno ci,  oznacza 

tylko  podobie stwo  do  snu.  Podobne  do  cienia,  podobne  do  snu,  do  echa  -  takie  b dzie  to 

uczucie.  Nie  mo esz  odczu ,  e  te  zjawiska  s   rzeczywiste.  Cała  egzystencja  staje  si   snem, 

bardzo wyra nym, widocznym, gdy  ty jeste  uwa ny. Najpierw byłe  zagubiony we  nie: nie 

byłe  czujny i my lałe ,  e to rzeczywisto . Byłe  uto samiony ze swym umysłem. Teraz nie 

uto samiasz si  ju  z umysłem, powstało w tobie co  odr bnego - uwa no , sakshi. 
B dziesz słyszał wszystko prócz siebie 

I  czwarta  rzecz  b dzie  odczuwana.  Słyszysz  cał   egzystencj   wokoło:  ludzi  rozmawiaj cych, 

spaceruj cych,  miej ce si  dzieci, kto  krzyczy, woła jaki  ptak, samochód przeje d a, samolot, 

poci g. B dziesz w stanie słysze  wszystko. Prócz jednego: nie b dziesz w stanie słysze  siebie, 

zupełnie znikn łe . Jeste  pustk . W ogóle ci  nie ma. Nie mo esz odczu  siebie jako istoty. S  

wszystkie  hałasy,  znikły  tylko  twoje  wewn trzne  hałasy.  Zwykle  wewn trz  ciebie  jest  wi cej 

hałasów  ni   na  zewn trz.  Prawdziwe  zamieszanie  jest  wewn trz  ciebie,  jest  tam  prawdziwe 

szale stwo.  A  gdy  zewn trzne  szale stwo  spotyka  si   z  wewn trznym  szale stwem,  powstaje 

piekło. 

Zewn trzne szale stwo b dzie trwało dalej, bo nie ty je stworzyłe  i nie ty mo esz je zniszczy ; 

bardzo łatwo mo esz zniszczy  wewn trzne szale stwo. Jest to w twoich mo liwo ciach. Gdy 

wewn trznego szale stwa nie ma, zewn trzne szale stwo staje si  nieistotne. Traci sw  realno , 

staje si  iluzoryczne. Nie mo esz znale  swego dawnego głosu, nie pojawia si  w tobie  adna 

my l, nie ma wi c d wi ku. 

Stałe  si  pusty, wszystko zeszło gł boko w dolin , słycha  tylko echa. Gdy słyszysz echa, nie 

ma  to  na  ciebie  wpływu.  Powoli,  stopniowo  wzrastasz  w  medytacj .  Wszystko  staje  si  

nieistotne. Wszystko mo esz zobaczy . 
Pojawia si  wielkie  wiatło 

Dopóki  nie jeste  pusty,  pozostaniesz ciemny, pozostaniesz ciemno ci . Gdy  jeste   całkowicie 

pusty,  gdy  nie  ma  nikogo  wewn trz  ciebie,  pojawia  si   wiatło .  Obecno   ego  stwarza 

ciemno . Ciemno  i ego s  synonimami. Nie-ego i  wiatło s  synonimami. 

Dlatego  wszystkie  metody  medytacji,  bez  wzgl du  na  orientacj ,  w  ko cu  zbiegaj   si   w  tej 

pustej komnacie twego wewn trznego istnienia. Pozostaje tylko cicha przestrze  i w tej cichej 

przestrzeni  widzisz  pojawiaj ce  si   wiatło  nie  maj ce  adnego  ródła.  Nie  przypomina  ono 

wiatła, które widziałe  gdy wschodzi sło ce, bo  wiatło sło ca nie mo e by  wieczne - w nocy 

znów zniknie. Nie przypomina ono  wiatła, któremu trzeba paliwa, bo gdy paliwo si  sko czy, 

to  wiatło zniknie. 

To  wiatło jest bardzo tajemne: nie ma  ródła, nie ma przyczyny. Nie jest niczym spowodowane, 

gdy  si   wi c  pojawi,  zostaje,  nigdy  nie  znika.  Tak  naprawd   ju   jest,  lecz  ty  nie  jeste  

dostatecznie pusty by je zobaczy . 

background image

 

- 22 - 

Takie b d  doznania gdy to  wiatło zaczyna w tobie narasta . Gdy siadasz w milczeniu i stajesz 

si  spokojny, nieruchomy, bez ruchu wewn trz i na zewn trz... nagle widzisz,  e twymi oczami 

wylewa si   wiatło. Jest to doznanie, którego nauka jeszcze nie poznała. Nauka s dzi,  e  wiatło 

dostaje  si   do  oczu,  nigdy  na  odwrót.  wiatło  przychodzi  z  zewn trz,  dostaje  si   do  oczu, 

wchodzi  w  ciebie  -  to  tylko  polowa  opowie ci.  Drug   połow   znaj   tylko  mistycy  i  ludzie 

medytuj cy.  To  jedna  cz

  -  wiatło  wchodzi  do  ciebie.  Jest  jeszcze  druga  cz

  -  wiatło 

wylewa  si   twymi  oczami.  A  gdy  wiatło  zaczyna  wylewa   si   oczami,  wiatło  oczu  zaczyna 

płon  płomieniem, wszystko przed tob  staje si  całkiem jasne. 

Rozja nia  si   cała  egzystencja. Widzisz,  e  drzewa  s   ziele sze  ni  kiedykolwiek  dot d,  a  ich 

zielono  ma w sobie pewn  jasno . Widzisz,  e ró e s  bardziej ró ane ni  zwykle. Te same 

ró e, te same drzewa, ale napływa w nie co  z ciebie, ukazuj c je wyra niej ni  kiedykolwiek 

dot d.  Wtedy  drobiazgi  maj   tyle  pi kna  -  kolorowe  kamyki  s   dla  buddy  pi kniejsze  ni  

diament Koh-i-noor dla królowej El biety. Dla królowej El biety nawet Koh-i-noor, najwi kszy 

diament  wiata, nie jest tak pi kny jak dla buddy zwyczajny kamyk. Dlaczego? Bo oczy buddy 

mog   wylewa   wiatło i  w  tym  wietle  zwyczajne  kamyki  staj   si   koh-i-noorami.  Zwyczajni 

ludzie staj  si  buddami. Dla buddy wszystko jest pełne stanu buddy. Dlatego Budda powiedział: 

„W dniu, w którym stałem si  o wiecony, cała egzystencja stała si  o wiecona. Drzewa i góry i 

rzeki i skały - wszystko stało si  o wiecone". Cała egzystencja została wyniesiona ku wy szej 

obfito ci. 

Zale y to od tego ile mo esz da  egzystencji - tylko tyle dostaniesz. Je li nic nie dasz, nic nie 

dostaniesz. By dosta , najpierw musisz da . Dlatego ludzie twórczy znaj  wi cej pi kna, wi cej 

miło ci, wi cej rado ci ni  ludzie, którzy nie s  twórczy -bo ludzie twórczy daj  co  egzystencji. 

Egzystencja przyjmuje... i hojnie odpowiada. 

Twe  oczy  s   puste,  niczego  nie  daj ,  tylko  bior .  S   sk pcami,  nie  dziel   si .  Zawsze  gdy 

spotkasz oczy, które potrafi  si  dzieli , ujrzysz ogromn  ró nic , ogromne pi kno, cisz , moc, 

potencjał. Je li potrafisz zobaczy  oczy, które mog  wyla  swe  wiatło w ciebie, całe twe serce 

b dzie poruszone. 

Zobaczysz  to!  Twoje  oczy  zaczynaj   płon .  A  gdy  oczy  zaczynaj   płon ,  cała  egzystencja 

przyjmuje  nowe  zabarwienie,  now   gł bi ,  nowy  wymiar,  jakby  wszystko  nie  było  ju  

trójwymiarowe, ale czterowymiarowe. Nowy wymiar został dodany -wymiar  wietlisto ci. 

Tak. jak sło ce  wiec ce nad obłokiem: obłok płonie, ty w nim jeste , obłok jest tylko ogniem 

odzwierciedlaj cym  sło ce.  Zaczynasz  y   w  tym  obłoku  wiatła.  pisz"  w  nim,  chodzisz  i 

siedzisz:  ten  obłok  stale  jest.  Ten  obłok  wida   jako  aur .  Kto  ma  oczy  potrafi ce  to  widzie , 

b dzie widzie   wiatło wokół głów  wi tych, wokół ich ciał. Otacza ich subtelna aura. 
Nie mo esz znale  swego ciała 

W  chwili  gdy  jeste   pełny  wiatła  wewn trz  i  oczy  ci  płon   i  cała  egzystencja  płonie  nowym 

yciem, gdy otworzysz oczy i spróbujesz odnale  swe ciało, nie znajdziesz go. W tych chwilach 

materia znika. 

Gdy  zyskasz  zdolno   widzenia  ducha,  zobaczysz,  e  materia  znikła.  Obu  na  raz  nie  mo esz 

widzie . Te znaki trzeba zrozumie , bo zdarz  si  i tobie, i to zrozumienie pomo e. Inaczej, gdy 

kiedy  otworzysz oczy i nie znajdziesz swego ciała, mo esz zwariowa . Na pewno poczujesz,  e 

co  jest nie w porz dku, nie  yjesz albo zwariowałe . Co si  stało z ciałem? Gdy to zrozumiesz, 

we  wła ciwym  momencie  przypomnisz  sobie.  Mówi   o  tych  doznaniach,  by   był  wiadomy 

wszystkiego, co jest mo liwe, by  nie został) zaskoczony gdy to nast pi, by  wiedział, rozumiał, 

by  miał mapy. Mo esz odczyta  gdzie jeste  i w tym rozumieniu mo esz si  odpr y . 
Doznanie unoszenia si  

To  nast puje  bardzo  szybko,  zaczyna  si   to  dzia   w  bardzo  wczesnych  fazach.  Gdy  siedzisz 

nieruchomo,  nagle  czujesz,  e  jeste   nieco  wy ej  ni   podło e,  mo e  pi tna cie  centymetrów 

wy ej.  Z  wielkim  zaskoczeniem  otwierasz  oczy  i  stwierdzasz,  e siedzisz  na  podło u,  my lisz 

wi c,  e pewnie  niłe . 

Nie, nie  niłe , twoje ciało fizyczne zostało na podło u. Masz te  inne ciało, ciało  wiatła ukryte 

background image

 

- 23 - 

wewn trz,  nazwij  je  ciałem  astralnym,  subtelnym,  witalnym,  jakkolwiek  chcesz  -  to  ciało 

zaczyna wznosi  si  wy ej. Od wewn trz mo esz odczu  tylko to ciało, bo jest to twoje wn trze. 

Gdy otwierasz oczy, twoje materialne ciało siedzi na podło u, tak samo jak przedtem. Nie my l, 

e miałe  halucynacje, ani odrobin . To fakt rzeczywisty, nieco si  unosiłe , ale w swym drugim 

ciele, nie w pierwszym. 

Te znaki potwierdzaj ce trzeba zrozumie , ale nie chwali  si  nimi. Nikomu o nich nie mów, bo 

ego znowu wejdzie i zacznie wykorzystywa  te doznania. A gdy ego wchodzi, doznania znikaj . 

Nigdy o nich nie mów. Je li nast pi , po prostu je zrozum, zauwa  i zupełnie o nich zapomnij. 

I to te  trzeba pami ta : wszystkie one mog  ci si  zdarzy  lub nie, albo mog  zdarzy  si  w 

innej kolejno ci, albo mog  si  zdarzy  w inny sposób. Tysi ce zdarze  s  mo liwe, poniewa  

ludzie s  tak ró ni. 

Komu  te doznania mog  si  nie zdarzy  w taki sposób jak zostały opisane. Na przykład komu  

mo e si  nie zdarzy ,  e unosi si  ku górze; mo e si  zdarzy ,  e staje si  wi kszy i wi kszy i 

wi kszy... cały pokój jest go pełny. I dalej staje si  wi kszy i wi kszy, teraz dom jest wewn trz 

niego.  Jest  to  bardzo  zagadkowe.  Chce  si   otworzy   oczy  i  zobaczy   co  si   dzieje:  „Czy 

wariuj ?" Mo e przyjdzie chwila, gdy zobaczysz,  e „Cała egzystencja jest wewn trz mnie. Nie 

jestem poza ni . Ona nie jest poza mn , jest wewn trz mnie... i gwiazdy poruszaj  si  wewn trz 

mnie." 

Komu   mo e  si   zdarzy ,  e  staje  si   mniejszy  i  mniejszy,  staje  si   cz steczk ,  prawie 

niewidzialn , atomem, a potem znika. Mo e tak by . Patanjali skatalogował wszelkie mo liwe 

doznania.  Ludzie  maj   ró ne  predyspozycje,  talenty  i  potencjalne  mo liwo ci,  ka demu  wi c 

zdarza si  to inaczej. 

To tylko wskazówki jak mo e si  to dzia ; nie my l,  e wpadasz w szale stwo albo  e dzieje si  

co   dziwacznego.  Te  doznania  nie  s   przera aj ce,  za  to  twoja  interpretacja  mo e  je  uczyni  

przera aj cymi. 
Rado  bez powodu 

Wielki znak potwierdzaj cy jest wtedy gdy bez  adnego powodu nagle czujesz si  radosnym. W 

zwykłym  yciu jeste  radosny gdy jest jaki  powód. Spotkałe  pi kn  kobiet  i jeste  radosny, 

albo  masz  pieni dze,  których  zawsze  chciałe ,  i  jeste   radosny,  albo  kupiłe   dom  z  pi knym 

ogrodem  i  jeste   radosny;  te  rado ci  nie  mog   jednak  trwa   długo.  S   chwilowe,  nie  mog  

pozostawa  ci gle i nieprzerwanie. 

Je li twoja rado  jest czym  spowodowana, zniknie, b dzie chwilowa. Wkrótce zostawi ci  w 

gł bokim  smutku;  wszystkie  rado ci  zostawiaj   ci   w  gł bokim  smutku. Ale  jest  pewien  inny 

rodzaj rado ci, który jest znakiem potwierdzaj cym: nagle jeste  radosny w ogóle bez  adnego 

powodu. Nie mo esz wskaza  dlaczego. Nie potrafisz odpowiedzie  gdy kto  pyta: „Dlaczego 

jeste  radosny?" 

Nie  mog   odpowiedzie   dlaczego  jestem  radosny.  Nie  ma  powodu.  Po  prostu  tak  jest.  Tej 

rado ci nie  mo na  zakłóci .  Cokolwiek  si   stanie,  b dzie  ona  trwała.  Ona jest,  dzie  w  dzie , 

noc  w  noc.  Mo esz  by   młody,  mo esz  by   stary,  mo esz  by   ywy,  mo esz  umiera   -  ona 

zawsze  jest.  Gdy  znalazłe   tak   rado ,  która  pozostaje,  która  trwa  cho   okoliczno ci  si  

zmieniaj , wtedy b d  pewien,  e zbli asz si  do stanu bycia budd . 

Jest to znak potwierdzaj cy. Je li rado  przychodzi i odchodzi, nie ma to zbyt wielkiej warto ci, 

jest  to  zjawisko  wiatowe.  Ale  kiedy  rado   trwa,  pozostaje  nieprzerwana,  ci gle  -  jakby   był 

odurzony bez  adnego narkotyku, jakby  wła nie wzi ł k piel, jeste   wie y jak krople rosy o 

poranku,  wie y jak nowe li cie wiosn ,  wie y jak li cie lotosu w stawie; stale pozostajesz w tej 

wie o ci, która utrzymuje si  i utrzymuje i nic jej nie zakłóca - wiedz,  e zbli asz si  do domu. 

 
Brak reakcji - brak l ku 

Gdy  twa  cisza  i  rado   pogł biaj   si ,  zaczynasz  odczuwa ,  e  dla  ciebie  mierci  nie  ma.  W 

mierci umiera tylko persona, osobowo  - esencja nigdy nie umiera. Gdy wiesz,  e co  w tobie 

trwa, co  co nigdy si  nie zmienia, rado  trwaj ca bez wzgl du na okoliczno ci, po raz pierwszy 

background image

 

- 24 - 

wiesz,  e jest w tobie co  nie miertelnego, masz w sobie co  wiecznego. I ta chwila jest chwil  

siły, potencjalnych mo liwo ci, nieustraszono ci. Nie boisz si . Dr enie znika. Po raz pierwszy 

patrzysz w rzeczywisto  bez l ku. 

Teraz nic ci  nie przysłania, nic nie mo e ci  ogarn  i zniekształci  twej wyrazisto ci. Twoje 

widzenie pozostaje nietkni te. Kto  ci  obra a, ale to nie staje si  chmur , która ci  opada. Kto  

jest w zło ci, widzisz to doskonale, naprawd  czujesz współczucie dla tego człowieka, który jest 

w zło ci i niepotrzebnie spala si  w ogniu. Oblewasz go swoj  błogo ci , pokojem i miło ci . 

Zachowuje si  on głupio, trzeba mu wszelkiego współczucia. 

Kilka spraw istotnych 

Pierwsz   spraw   jest  stan  odpr enia,  pozostawania  bez  walki  przeciwko  umysłowi,  bez 

sterowania umysłem, bez koncentracji. 

Druga:  po  prostu  obserwuj  z  odpr on   uwa no ci   wszystko  co  si   dzieje,  bez  adnego 

ingerowania, tylko obserwuj c umysł, w ciszy... 

Trzecia: b d  bez  adnego os dzania, oceniania. 

Oto te trzy rzeczy: odpr enie, obserwowanie, brak os dzania. Stopniowo wielka cisza zst puje 

na ciebie. Wszelki ruch wewn trz ustaje. Jeste , lecz nie ma poczucia ja jestem... sama czysta 

przestrze .  Jest  112  metod  medytacji.  Mówiłem  o  wszystkich.  Ró ni   si   budow ,  ale 

fundamenty maj  te same: odpr enie, obserwowanie w uwa no ci i nastawienie nie-os dzania. 
Baw si  

Miliony ludzi przegapia medytacj , gdy  medytacja przybrała bł dn  konotacj . Wygl da bardzo 

powa nie i ponuro, ma w sobie co  z ko cioła; wygl da tak jakby była tylko dla ludzi, którzy s  

martwi  albo  prawie  martwi,  dla  tych,  którzy  s   ponurzy,  powa ni,  maj   smutne  miny,  utracili 

uciech , rado , zabaw , celebrowanie... 

Takie s  cechy medytacji: człowiek naprawd  medytuj cy jest pełen zabawy,  ycie jest dla niego 

uciech ,  ycie jest leel , zabaw . Cieszy si  nim ogromnie. Nie jest powa ny. Jest odpr ony. 
B d  cierpliwy 

Nie spiesz si . Tak cz sto po piech powoduje opó nienia. Gdy pragniesz, czekaj cierpliwie; im 

gł bsze czekanie, tym szybciej to przychodzi. 

Zasiałe  ziarno, teraz si d  w cieniu i obserwuj co si  dzieje. Ziarna zakiełkuj , rozkwitn , ale ty 

nie mo esz przyspieszy  tego procesu. Czy  wszystko nie potrzebuje czasu? Pracowa  musisz, 

ale  wyniki  zostaw  Bogu.  Nic  w  yciu  nie  ulega  zmarnowaniu,  zwłaszcza  kroki  kierowane  ku 

prawdzie. 

Zdarza si  czasem,  e pojawia si  niecierpliwo ; niecierpliwo  przychodzi z pragnieniem, a to 

jest  przeszkoda.  Zachowaj  pragnienie,  ale  niecierpliwo   wyrzu .  Nie pomyl niecierpliwo ci  z 

pragnieniem. W pragnieniu jest t sknota, ale nie ma walki - w niecierpliwo ci jest walka, ale nie 

ma  t sknoty.  W  t sknocie  jest  czekanie,  ale  nie  ma  domagania  si   -  w  niecierpliwo ci  jest 

domaganie si , ale nie ma czekania. W pragnieniu s  łzy w milczeniu - w niecierpliwo ci jest 

niespokojna walka. 

Prawdy  nie  mo na  zawojowa ;  osi gana  jest  ona  przez  powierzenie  si ,  nie  przez  walk .  Jest 

zdobywana totalnym powierzeniem si . 
Nie wyczekuj rezultatów 

Ego  jest  nastawione  na  efekty,  umysł  zawsze  gania  za  efektami.  Umysł  nigdy  nie  jest 

zainteresowany  samym  działaniem,  jego  zainteresowanie  skupia  si   na  efekcie.  ..Co  przez  to 

zyskam?" Je li umysł zobaczy zyski bez działania, pójdzie na skróty. 

Dlatego  ludzie  wykształceni  staj   si   bardzo  przebiegli;  potrafi   odnajdywa   skróty.  Je li 

zarabiasz  pieni dze  w  sposób  legalny,  mo e  ci  to  zaj   całe  ycie.  Ale  je li  mo esz  zarabia  

pieni dze na przemycie, na hazardzie czy na czym  innym - staj c sie przywódc  politycznym, 

premierem,  prezydentem  -  wtedy  wszystkie  skróty  s   dla  ciebie  dost pne.  Człowiek 

wykształcony  staje  si   przebiegły.  Nie  staje  si   m dry,  staje  si   tylko  sprytny.  Staje  si   tak 

background image

 

- 25 - 

przebiegły,  e chce mie  wszystko nic nie robi c. 

Medytacja zdarza si  tylko tym, którzy nie s  nastawieni na efekty. Medytacja jest stanem bez 

zorientowania na cele. 
Doceniaj nie wiadomo  

Gdy jeste   wiadomy, ciesz si  tym; gdy jeste  nie wiadomy, ciesz si  nie wiadomo ci . Nic w 

tym złego, nie wiadomo  jest jak odpoczynek. 

Gdyby  tak  nie  było,  wiadomo   byłaby  napi ciem.  Gdy  przez  cał   dob   nie  pisz,  ile  dni 

mo esz tak  y ? Bez jedzenia człowiek mo e  y  trzy miesi ce, bez snu w ci gu trzech tygodni 

oszaleje i b dzie próbował popełni  samobójstwo. W ci gu dnia jeste  czujny, w nocy odpr asz 

si  i to odpr enie pomaga ci by  znowu czujnym i  wie ym w ci gu dnia. Energie przechodz  

okres spoczynku, by rano mogły znowu by  bardziej o ywione. 

To  samo  stanie  si   w  medytacji:  przez  kilka  chwil  jeste   doskonale  wiadomy,  na  szczycie,  a 

przez kilka chwil jeste  w dolinie, odpoczywasz.  wiadomo  znikła, zapomniałe . Ale co w tym 

złego? 

Takie  to  proste.  Dzi ki  nie wiadomo ci  wiadomo   znów  si   zjawi,  wie a  i  młoda.  Je li 

zdołasz cieszy  si  jednym i drugim, staniesz si  czym  jeszcze innym -trzeba to zrozumie . Je li 

zdołasz  cieszy   si   jednym  i  drugim,  znaczy  to,  e  nie  jeste   ani  jednym  ani  drugim,  ani 

wiadomo ci  ani nie wiadomo ci . Jeste  tym, kto cieszy si  jednym i drugim. Pojawia si  co  

z tego, co poza. 

To  wła nie jest  prawdziwy  wiadek.  Szcz ciem si   cieszysz,  co  w  tym  złego?  Gdy  szcz cie 

mija i stałe  si  smutny, có  złego w smutku? Ciesz si  nim. Gdy zdołasz cieszy  sie smutkiem, 

nie jeste  ani jednym ani drugim. 

Gdy cieszysz si  smutkiem, ma on swe własne pi kno. Szcz cie jest płytkie, smutek jest bardzo 

gł boki,  ma  gł bi .  Człowiek,  który  nigdy  nie  był  smutny,  jest  płytki,  ot.  na  powierzchni. 

Smutek  przypomina  ciemn   noc,  bardzo  gł bok .  W  ciemno ci  jest  cisza  i  jest  te   smutek. 

Szcz cie  kipi,  jest  w  nim  d wi k.  Przypomina  górsk   rzek ,  która  wydaje  d wi k.  Rzeka  w 

górach nie jest za bardzo gł boka, zawsze jest płytka. Gdy dociera na równiny, staje si  gł boka, 

ale d wi k ustaje. Płynie jakby nie płyn ła. W smutku jest gł bia. 

Po co tworzy  kłopoty? Gdy jeste  szcz liwy, b d  szcz liwy, ciesz si . Nie uto samiaj si  z 

tym. Gdy mówi  by  był szcz liwy, mam na my li by  si  tym cieszył. Niech b dzie to klimat, 

który  porusza  si   i  zmienia.  Ranek  zmienia  si   w  południe,  południe  zmienia  si   w  wieczór, 

potem nastaje noc. Niech szcz cie b dzie klimatem, który ci  otacza. Ciesz si  nim; gdy potem 

przyjdzie smutek, ciesz si  i nim. Ucz  ci  cieszenia si  w ka dej sytuacji. Si d  w ciszy i ciesz 

si  smutkiem; nagle smutek przestaje by  smutkiem, stal si  chwil  ciszy i spokoju, pi kny sam 

w sobie. Nie ma w nim nic złego. 

I  przychodzi  najwy sza  alchemia,  chwila,  kiedy  nagle  u wiadamiasz  sobie,  e  nie  jeste   ani 

jednym ani drugim - ani szcz ciem ani smutkiem. Jeste  obserwatorem, obserwujesz szczyty, 

obserwujesz doliny - ale nie jeste  ani jednym ani drugim. 

Gdy  ten  punkt  zostaje  osi gni ty,  mo esz  wi towa   wszystko.  wi tujesz  ycie,  wi tujesz 

mier . 

Nie jeste  swoimi doznaniami 

Jedn  z najwa niejszych spraw, o których powiniene  pami ta  jest to,  e cokolwiek napotkasz 

w  tej  wewn trznej  podró y,  ty  tym  nie  jeste .  Jeste   wiadkiem.  Mo e  to  by   nico ,  albo 

błogo  czy cisza. Jedno trzeba pami ta : jakkolwiek pi kne i zachwycaj ce doznanie napotkasz, 

ty  nim  nie  jeste .  Jeste   tym,  który  go  doznaje,  i  je li  b dziesz  szedł  dalej  i  dalej  i  dalej, 

ostateczny w tej podró y jest punkt, gdzie nie ma  adnego doznania, ani ciszy, ani błogo ci czy 

nico ci. Nie ma dla ciebie nic przedmiotowego, jest tylko twoja podmiotowo . Zwierciadło jest 

puste. Niczego nie odzwierciedla. To ty. 

Nawet wielcy podró uj cy wewn trznego  wiata utkn li w pi knych doz-naniach i uto samili si  

z  nimi,  my l c:  „Odnalazłem  siebie".  Zatrzymali  si   przed  ostatnim  etapem,  gdy  znikaj  

wszystkie doznania. 

background image

 

- 26 - 

O wiecenie nie jest doznaniem. Jest stanem, gdy pozostajesz w absolutnej samotno ci, nic tam 

nie ma do poznania.  aden przedmiot nie jest obecny, oboj tne jak pi kny. Tylko w tej chwili 

twoja  wiadomo , której nie ogranicza  aden przedmiot, dokonuje zwrotu i w druje z powrotem 

do  ródła. Staje si  to poznaniem samego siebie. Staje si  o wieceniem. 

Przypomn  ci słowo „przedmiot". Ka dy przedmiot oznacza przeszkod . Oznacza „przeszkod , 

przeciwstawienie".  Przedmiot  mo e  wi c  by   poza  tob ,  w  wiecie  materialnym;  przedmiot 

mo e by  w tobie, w  wiecie psychologicznym, mo e by  w twoim sercu, uczuciach, emocjach, 

sentymentach,  nastrojach.  I  przedmioty  mog   by   nawet  w  twym  duchowym  wiecie.  S   tak 

ekstatyczne,  e  nie  mo esz  sobie  wyobrazi   istnienia  czego   wi cej.  Wielu  mistyków  wiata 

zatrzymało  si   na  ekstazie.  Tak  pi kne  to  miejsce  i  malownicze...  ale  do  domu  jeszcze  nie 

dotarli. 

Gdy  dochodzisz  do  punktu  gdzie  wszelkie  doznania  s   nieobecne,  nie  ma  przedmiotu,  a 

wiadomo  bez przeszkód porusza si  w kr gu; w egzystencji wszystko porusza si  w kr gu, 

je li nie ma  adnych przeszkód — przychodzi z tego samego  ródła twojego istnienia, kr y. Nie 

znajduj c  przed  sob   adnych  przeszkód,  adnego  doznania,  adnego  przedmiotu,  w druje  z 

powrotem. I podmiot sam staje si  przedmiotem. 

O  tym  całe  ycie  mówił  J.  Krishnamurti:  obserwuj cy  staje  si   obserwowanym  -dotarłe . 

Wcze niej  na  drodze  stoi  tysi ce  rzeczy.  Ciato  ma  własne  doznania,  znane  jako  doznania 

o rodków kundalini; siedem o rodków staje si  siedmioma kwiatami lotosu. Ka dy jest wi kszy 

od  poprzedniego  i  wy szy  i  aromat  oszałamia...  Umysł  podsuwa  tyle  przestrzeni, 

nieograniczonej, niesko czonej. Ale pami taj o tym najwa niejszym: to jeszcze nie dom. 

Ciesz si  podró  i ciesz si  wszystkimi scenami, które pojawiaj  si  w tej podró y, drzewami, 

górami, kwiatami, rzekami, sło cem i ksi ycem i gwiazdami; nigdzie si  jednak nie zatrzymuj, 

póki twoja własna podmiotowo  nie stanie si  swoim własnym przedmiotem. Gdy obserwuj cy 

staje  si   obserwowanym, gdy  poznaj cy  staje  si   poznawanym,  gdy  patrz cy  staje  si   tym,  co 

widziane, pojawił si  dom. 

Ten dom jest prawdziw   wi tyni , której szukali my przez całe  ywoty... ale zawsze zbaczamy 

z  drogi.  Dajemy  si   zaspokoi   pi knymi  doznaniami.  Odwa ny  poszukuj cy  musi  zostawi  

wszystkie te pi kne doznania za sob , i  dalej. Gdy wszystkie doznania s  wyczerpane i tylko 

on sam zostaje w swej samotno ci... niema wi kszej ekstazy, nie ma pełniejszej błogo ci, nie ma 

prawdziwszej prawdy. Dost piłe  czego , co nazywam bosko ci , sam stałe  si  bosko ci . 

Staruszek przychodzi do lekarza. 

-    Mam problemy z toalet  - skar y si . 

-   Zobaczymy... Jak z oddawaniem moczu? 

-   Co rano o siódmej, jak u dziecka. 

-   Dobrze. A stolec? 

-   Ósma rano, codziennie, jak w zegarku. 

-   Skoro tak, to co to za problem? - pyta lekarz. 

-    Budz  si  o dziewi tej. Spisz i czas ju  si  obudzi ... 

Wszystkie  te  doznania  s   doznaniami  pi cego  umysłu.  Umysł  przebudzony  nie  ma  w  ogóle 

adnych dozna . 

Obserwuj cy to nie  wiadek 

Obserwuj cy i obserwowane to dwa aspekty  wiadka. Gdy znikaj  one w sobie, gdy stapiaj  si  i 

staj  si  jednym,  wiadek po raz pierwszy pojawia si  w swej totalno ci. Wiele osób ma pytania, 

poniewa  s dz ,  e  wiadek to obserwator. W ich umy le obserwuj cy i  wiadek to synonimy. 

Tak  nie jest  -  obserwuj cy  nie jest  wiadkiem, jedynie jego  cz ci .  Zawsze  gdy  cz

  uwa a 

siebie za cało , bł dzimy. 

Obserwuj cy  oznacza  podmiotowo ,  a  obserwowane  oznacza  przedmiotowo .  Obserwuj cy 

oznacza  to  co  poza  obserwowanym,  a  obserwowane  oznacza  to  co  jest  wewn trz.  Wn trze  i 

zewn trze nie mog  by  oddzielne - s  razem, mog  by  tylko razem. Kiedy do wiadczasz tego 

bycia razem, czy raczej jedno ci, pojawia si   wiadek.  wiadka nie mo na praktykowa . Je eli 

spróbujesz praktykowa   wiadka, b dziesz praktykował tylko obserwuj cego, a obserwuj cy to 

background image

 

- 27 - 

nie  wiadek. 

Co  wi c  masz  robi ?  Trzeba  stopi   si   w  jedno,  zespoli   si .  Widz c  kwiat  ró y,  zapomnij 

zupełnie,  e widzisz jaki  przedmiot i  e widzi go podmiot. Niech obejmie was pi kno chwili, jej 

błogosławie stwo,  eby cie  -  ró a  i  ty  -  nie  byli  oddzielnymi  od  siebie,  ale  stali  si   jednym 

rytmem, jedn  pie ni , jedn  ekstaz . 

Kiedy kochasz, czujesz muzyk , patrzysz na zachód sło ca, niech to trwa. Im wi cej tym lepiej, 

gdy  nie jest to sztuka, lecz pewien talent. Musisz go poczu , a gdy go masz, mo esz wyzwoli  

to wsz dzie, w ka dej chwili'. 

Gdy pojawia si   wiadek, nie ma nikogo, kto by nim był, ani niczego co byłoby przedmiotem 

bycia  wiadkiem.  Jest  czyste  lustro,  nic  nie  odzwierciedlaj ce.  Nawet  powiedzenie,  e  jest  to 

lustro, nie jest wła ciwe, lepiej byłoby powiedzie ,  e jest to 

odzwierciedlanie.  Jest  to  bardziej  dynamiczny  proces  stapiania  si   i  zł czania,  a  nie  zjawisko 

statyczne;  jest  to  przepływ.  Ró a  si ga  do  ciebie,  ty  si gasz  do  ró y  -  jest  to  dzielenie  si  

istnieniem. 

Zapomnij,  e  wiadek  to  obserwator  -  tak  nie  jest.  Obserwatora  mo na  praktykowa ,  wiadek 

zdarza  si .  Obserwator  to  swoista  koncentracja,  obserwator  utrzymuje  ci   w  oddzieleniu. 

Obserwator  powi ksza,  wzmacnia  ego.  Im  bardziej  stajesz  si   obserwatorem,  tym  bardziej 

czujesz si  wysp  - oddzielny, daleki, odległy. 

W ci gu wieków mnisi całego  wiata praktykowali obserwatora. Mo e nazywali go  wiadkiem, 

ale  to  nie  wiadek.  wiadek  to  co   totalnie  innego,  innego  jako ciowo.  Obserwatora  mo na 

praktykowa , piel gnowa ; praktykuj c go mo na sta  si  lepszym obserwatorem. 

Naukowiec  obserwuje,  mistyk  jest  wiadkiem.  Cały  proces  nauki  to  obserwacja,  bardzo 

przenikliwa, uwa na i ostra... by nic nie pomin . Ale naukowiec nie zna Boga. Jego obserwacja 

jest  bardzo,  bardzo  biegła,  ale  on  sam  jest  nie wiadomy  Boga.  Nigdy  nie  napotyka  Boga, 

przeciwnie,  zaprzecza  jego  istnieniu,  bo  im  bardziej  obserwuje  (a  cały  jego  proces  to 

obserwacja) tym bardziej oddziela si  od egzystencji. Zerwane mosty, powstaj   ciany... zostaje 

on uwi ziony we własnym ego. 

Mistyk jest  wiadkiem. Pami taj, bycie  wiadkiem to zdarzenie, skutek uboczny bycia totalnie w 

ka dej  chwili,  w  ka dej  sytuacji,  w  ka dym  prze yciu.  Totalno   jest  kluczem  -  z  totalno ci 

rodzi  si   błogosławie stwo  bycia  wiadkiem.  Zapomnij  o  obserwowaniu  -  da  ci  ono  bardziej 

dokładn   informacj   o  obserwowanym  przedmiocie,  ale  pozostaniesz  absolutnie  nie wiadomy 

swej własnej  wiadomo ci. 
Medytacja przychodzi sama 

Medytacja jest tak  tajemnic ,  e mo na j  nazwa  nauk , sztuk , talentem, i nie b dzie w tym 

adnej sprzeczno ci. 

Z jednego punktu widzenia jest to nauka: jest konkretna technika, któr  trzeba robi . Nie ma od 

tego  wyj tków,  jest  to  niemal  prawo  naukowe.  Z  innego  punktu  widzenia  mo na  o  niej 

powiedzie ,  e  jest  sztuk .  Nauka  to  przedłu enie  umysłu  -matematyka,  logika,  racjonalno . 

Medytacja nale y do serca, nie do umysłu - nie jest logik , bli sza jest miło ci. Nie przypomina 

działa  naukowych, bardziej przypomina muzyk , poezj , malowanie, ta czenie. Dlatego mo na 

j  nazwa  sztuk . 

Ale  medytacja  to  tak  wielka  tajemnica,  e  nazwanie  jej  „nauk "  i  „sztuk "  nie  mówi 

wszystkiego.  Jest  to  pewien  talent;  albo  go  masz  albo  go  nie  masz.  Talent  nie  jest  nauk ,  nie 

mo na  go  nauczy .  Talent  nie  jest  sztuk .  Talent  jest  czym   najbardziej  tajemniczym  w 

człowieku. 

Gdy  byłem  dzieckiem,  posłano  mnie  do  nauczyciela,  nauczyciela  pływania.  Był  najlepszym 

pływakiem w mie cie, nigdy nie spotkałem kogo , kto tak bardzo kochałby wod . Woda była dla 

niego bogiem, oddawał jej cze , rzeka była jego domem. Wcze nie rano - o trzeciej - mo na 

było spotka  go nad rzek . Wieczorem mo na było spotka  go nad rzek , i w nocy mo na było 

spotka   go  siedz cego,  medytuj cego  nad  rzek .  Całe  jego  ycie  składało  si   z  bycia  blisko 

wody. 

Gdy chciałem nauczy  si  pływa , zaprowadzono mnie do niego. Spojrzał na mnie, co  poczuł. 

background image

 

- 28 - 

Powiedział:  „Nie  ma  sposobu  by  nauczy   si   pływa .  Mog   tylko  wrzuci   ci   do  wody  i 

pływanie przyjdzie samo z siebie. Nie ma sposobu nauczenia 

si  go, nie mo na go nauczy . To taki talent, a nie wiedza". Tak zrobił, wrzucił mnie do wody, a 

sam stał na brzegu. Dwa, trzy razy poszedłem na dno i czułem,  e prawie ton . A on stał i nawet 

nie próbował mi pomóc! Kiedy chodzi o  ycie, robisz wszystko co mo esz. Zacz łem porusza  

r koma,  przypadkowo,  gor czkowo...  ale  ten  talent  pojawił  si .  Gdy  ycie  jest  zagro one, 

wszystko  zrobisz...  Zawsze  gdy  robisz  wszystko  co  mo esz,  gdy  działasz  totalnie,  wszystko 

przychodzi samo z siebie! 

Umiałem pływa ! Niesamowite! „Nast pnym razem - powiedziałem - nie musisz mnie wrzuca , 

sam wskocz . Teraz wiem,  e ciało ma naturaln  pływalno . Nie jest to kwestia pływania, ale 

zharmonizowania  si   z  ywiołem  wody.  Gdy  jeste   w  harmonii  z  ywiołem  wody,  chroni  ci  

on." 

Od tamtej pory tylu ludzi wrzucam do rzeki  ycia! Ja tu stoj ... Nikt nie przegrywa je li dokona 

tego skoku. Nauczenie si  jest nieuniknione. 

Opanowanie tego talentu mo e zaj  kilka dni. To jest talent, nie sztuka! Gdyby medytacja była 

sztuk , bardzo łatwo byłoby jej uczy . A jako talent, musi by   wiczony, nabywasz go powoli. 

Jeden  z  profesorów  psychologii  w  Japonii  próbował  uczy   pływania  małe  sze ciomiesi czne 

dzieci i  udało  mu  si  to.  Potem  próbował  z  dzie mi  trzymiesi cznymi  -  i  udało mu si . Teraz 

próbuje  z  noworodkami  i  mam  nadziej ,  e  mu  si   uda.  Wszystko  na  to  wskazuje,  bo  jest  to 

pewien talent. Nie trzeba  adnego do wiadczenia, wieku, wykształcenia... jest to po prostu talent. 

A je li sze ciomiesi czne czy trzymiesi czne dziecko potrafi pływa , oznacza to,  e w sposób 

naturalny dysponujemy wyobra eniem „jak" si  pływa... musimy tylko to odkry . 

Odrobina stara  i zdołasz to odkry . To samo odnosi si  do medytacji - bardziej nawet ni  do 

pływania. Po prostu musisz poczyni  nieco stara . 

Któr  technik  mam wybra ? 

Devi  pyta  Shiv :  Jaka  jest  twoja  rzeczywisto ,  mój  Panie?  Ale  on  nie  odpowie.  Wr cz 

odwrotnie - poda technik . I je li Devi przejdzie przez t  technik , dowie si . Zatem odpowied  

jest po rednia, nie wprost. Shiva nie odpowie kim jest. Poda technik . Zrób to, a dowiesz si . 

Dla  tantry  działanie  jest  poznaniem,  innego  poznania  nie  ma.  Póki  czego   nie  zrobisz,  nie 

zmienisz si , nie nab dziesz nowej perspektywy, na któr  i z której b dziesz patrze , póki nie 

przejdziesz do wymiaru zupełnie innego ni  intelekt, odpowiedzi nie b dzie. Odpowiedzi mo na 

udzieli ,  ale  wszystkie  odpowiedzi  s   kłamstwami.  Wszystkie  filozofie  to  kłamstwa.  Zadasz 

pytanie - filozofia da ci odpowied , która ci  zadowala albo nie. Je li ci  zadowala, stajesz si  

wyznawc   tej  filozofii,  ale  pozostajesz  taki  sam.  Je li  nie  -  poszukasz  innej  filozofii,  na  któr  

b dziesz mógł si  nawróci . Ty pozostajesz taki sam, w ogóle nie dotkni ty - niezmieniony. 

112 metod medytacji tantry tworzy cał  nauk  o przemianie umysłu. Zagł bimy si  w nie, jedna 

po  drugiej.  Najpierw  spróbujemy  zrozumie   je  intelektualnie,  ale  u ywaj  intelektu  tylko  jako 

narz dzia,  nie  traktuj  go  jak  swego  pana.  U ywaj  go  jako  narz dzia  do  zrozumienia,  ale  nie 

zacznij tworzy  nim barier. Gdy b dziemy mówi  o tych technikach, po prostu odstaw na bok 

sw   dotychczasow   wiedz ,  wszystko  co  wiesz,  bez  wzgl du  na  to  jakie  informacje  zebrałe . 

Odłó  je na bok, to tylko kurz, który zebrał si  na drodze. 

Wyjd  na spotkanie tym metodom ze  wie ym umysłem, z czujno ci , ale bez my lenia. 1 nie 

stwarzaj fałszywego przekonania,  e umysł my l cy to umysł czujny. Nie jest taki, bo z chwil  

wej cia w my lenie tracisz  wiadomo  tego co si  dzieje, tracisz czujno . Nie ma ci . 

Te  metody  nie  nale   do  adnej  religii.  Pami taj:  one  nie  s   hinduskie,  tak  samo  jak  teoria 

wzgl dno ci nie jest  ydowska tylko dlatego,  e wymy lił j  Einstein, a radio i telewizja nie s  

chrze cija skie.  Nikt  nie  pyta:  „Dlaczego  u ywasz  elektryczno ci?  Przecie   to  chrze cija ski 

wynalazek, to chrze cija ski umysł j  wymy lił". Nauka nie nale y do ras i religii - a tantra jest 

nauk . Pami taj wi c: te techniki wcale nie s  hinduskie. Opracowali je hindusi, ale nie s  one 

hinduskie.  Dlatego  w  tych  technikach  nie  ma  wzmianki  o  jakimkolwiek  religijnym  rytuale. 

background image

 

- 29 - 

adnej  wi tyni  nie  potrzeba.  Ty  sam  jeste   wi tyni .  To  ty  stanowisz  laboratorium,  cały 

eksperyment ma przebiega  w tobie. Nie s  potrzebne  adne wierzenia. 

Tantra  nie  jest  religi   -  tantra  to  nauka.  adnych  wierze   nie  potrzeba.  Nie  trzeba  wierzy   w 

Koran,  Wedy,  Budd   czy  Mahavira.  adne,  adne  wierzenie  nie  jest  potrzebne.  Wystarcza 

miało  i odwaga eksperymentowania - i to jest pi kne. 

Praktykowa  mo e mahometanin i si gnie gł bszych znacze  Koranu. Praktykowa  mo e hindus 

i  po  raz  pierwszy  zrozumie  czym  s   Wedy.  Praktykowa   mo e  jain  i  buddysta,  nie  musz  

odchodzi   od  swych  religii.  Tantra  ich  zaspokoi,  kimkolwiek  s .  Tantra  b dzie  pomoc ,  bez 

wzgl du na  cie k  jak  wybrali. 

Wybierz technik , która ci odpowiada, włó  w ni  cał  sw  energi , a nigdy ju  nie b dziesz taki 

jak  kiedy . Prawdziwe, autentyczne  techniki  zawsze  tak  działaj .  Je li stawiam jakie   wst pne 

warunki,  ukazuje  to,  e  mam  pseudotechnik .  Mówi :  „Najpierw  zrób  to,  nie  rób  tego,  a 

potem..." 

I  s   to  warunki  niemo liwe  do  spełnienia,  bo  złodziej  mo e  zmieni   obiekt  swego 

zainteresowania, ale nie mo e przesta  by  złodziejem. Człowiek chciwy mo e zmieni  obiekt 

swej chciwo ci, ale nie mo e porzuci  chciwo ci. Mo esz go zmusi , on sam te  mo e narzuci  

sobie brak chciwo ci, ale to i tak b dzie skutek innej chciwo ci. Je li obiecasz mu niebo, mo e 

nawet  spróbuje  nie  by   chciwym.  I  to  b dzie  chciwo   par  excellance.  Niebo,  moksha 

(wyzwolenie), sat-chit-ananda (istnienie,  wiadomo , błogo ) - one stan  si  przedmiotem jego 

chciwo ci. 

Tantra mówi,  e nie mo na nikogo zmieni  je li mu si  nie da techniki prowadz cej do zmiany. 

Samym głoszeniem kaza  nic si  nie zmienia. Wida  to na całym  wiecie: to co mówi tantra jest 

wypisane na całym  wiecie. Tyle głoszenia kaza , tyle moralizowania, tylu ksi y, kaznodziei; 

cały  wiat jest ich pełny, a jednak wszystko jest tak brzydkie i niemoralne. 
Tych  112  metod  mo e  pomóc  ka demu  człowiekowi.  Nie  ka da  metoda  mo e  by   dla  ciebie 

przydatna.  Dlatego  Shiva  opowiada  o  tylu  metodach.  Wybierz  dowoln   metod ,  która  ci 

odpowiada. Nietrudno pozna  odpowiedni  metod . 

Spróbujemy  zrozumie   ka d   metod   i  to,  w  jaki  sposób  mo esz  wybra   dla  siebie  t   jedn , 

która  mo e  zmieni   ciebie  i  twój  umysł.  To  zrozumienie,  intelektualne  zrozumienie,  b dzie 

podstawow  konieczno ci , ale nie jest celem samym dla siebie. O czymkolwiek tu b d  mówił, 

wypróbuj to. 

Tak naprawd , gdy spróbujesz wła ciwej metody, ona natychmiast zacznie działa . Ja b d  wi c 

tu  co  dnia mówił  o  tych  metodach  -  ty  je  sprawdzaj  na  sobie.  Po  prostu  baw  si   nimi,  id   do 

domu i próbuj. Wła ciwa metoda, gdy tylko natkniesz si  na ni , od razu zacznie działa . Co  w 

tobie  eksploduje  i  poznasz,  e  „To  jest  dla  mnie  odpowiednia  metoda".  Potrzebne  jest  jednak 

działanie  -  i  mo e  pewnego  dnia  poczujesz  si   zaskoczony  kiedy  nagle  jedna  z  metod  ci  

pochwyci. 

A wi c gdy ja b d  tu mówił, w tym samym czasie ty baw si  tymi metodami. Mówi  „baw si ", 

bo  nie  powiniene   by   zbyt  powa ny.  Po  prostu  baw  si !  Co   ci  mo e  b dzie  pasowa .  Je li 

b dzie ci to odpowiada , sta  si  powa ny i wejd  w to gł boko; mocno, uczciwie, cał  swoj  

energi , całym umysłem. Ale przedtem po prostu baw si . 

Kiedy si  bawisz, twój umysł jest bardziej otwarty. Kiedy jeste  powa ny, twój umysł nie jest 

tak otwarty, zamyka si . Wi c po prostu baw si . A te metody s  proste. Mo esz si  nimi tak po 

prostu bawi . 

We  jedn  metod . Baw si  ni  co najmniej trzy dni. Je li da ci ona pewne poczucie blisko ci, 

je li daje ci pewne poczucie pomy lno ci i zadowolenia, je li da ci 

poczucie,  e  jest  dla  ciebie,  zacznij  podchodzi   do  niej  na  powa nie.  Wtedy  zapomnij  o 

pozostałych, nie baw si  innymi metodami. Trzymaj si  tej jednej, co najmniej trzy miesi ce. 

Cudy  mog   si   dzia .  Wa ne  jest  tylko  to,  aby  ta  technika  była  na  pewno  dla  ciebie.  Je li  ta 

technika nie jest dla ciebie, nic si  nie zdarzy. Mo esz trwa  z ni  przez całe  ywoty, ale z tob  

nic si  nie b dzie działo. Je eli ta metoda jest dla ciebie, nawet trzy minuty mog  wystarczy . 

background image

 

- 30 - 

Tych 112 technik mo e wi c by  dla ciebie cudownym prze yciem, ale te  mog  one by  tylko 

słuchaniem. Od ciebie to zale y. Ka d  metod  b d  opisywał z tylu punktów widzenia jak to 

tylko mo liwe. Je li poczujesz do której  jakie  przyci ganie, baw si  ni  przez trzy dni, a potem 

j  zostaw. Je li poczujesz,  e ci odpowiada,  e co  w tobie zacz ło si  dzia , rób j  przez dalsze 

trzy miesi ce. 

ycie  jest  cudem.  Je li  nie  znałe   jego  tajemnicy,  to  tylko  ukazuje,  e  nie  znałe   techniki 

umo liwiaj cej zbli enie si  do niego. Shiva przedstawia 112 metod. S  to wszystkie mo liwe 

metody. Je li nic w tobie nie zaskoczy i nic nie da ci poczucia,  e jest dla ciebie, znaczy to,  e 

nie ma dla ciebie metody - pami taj o tym. I wtedy zapomnij o duchowo ci, ciesz si   yciem. To 

nie dla ciebie. 

Tych 112 metod jest jednak przeznaczonych dla całej ludzko ci - przez wszystkie wieki, które 

min ły,  i  na  wszystkie  wieki,  które  jeszcze  przyjd .  Nigdy  nie  było  (i  nigdy  nie  b dzie)  ani 

jednego  człowieka,  który  mógłby  stwierdzi :  „ adna  z  tych  112  metod  nie  jest  dla  mnie 

przydatna". Niemo liwe! To jest niemo liwe! 

Ka dy typ umysłu został tu uwzgl dniony. Ka dy mo liwy typ umysłu otrzymał w tantrze jak  

technik .  Istnieje  wiele  technik,  dla  których  nie  istnieje  jeszcze  odpowiedni  człowiek  -  to 

techniki  na  przyszło .  Istnieje  wiele  technik,  dla  których  nie  istnieje  odpowiedni  człowiek  w 

chwili obecnej - one były wa ne w przeszło ci. Ale nie obawiaj si : jest wiele metod, które s  

dla ciebie. 

Zacznij wi c t  podró ... 

Jakie  s   dokładne  znaki,  po  których  mo na  rozpozna ,  e  dana  technika  doprowadzi 

praktykuj cego do Najwy szego? 

S  takie wskazania. Pierwszym jest to,  e zaczynasz odczuwa  w sobie zupełnie inn  to samo . 

Nie jeste  taki jak kiedy . Je li dana technika jest dla ciebie odpowiednia, natychmiast stajesz si  

inn   osob .  Je li jeste   onaty,  nie  b dziesz  ju   takim  samym  m em jak kiedy .  Je eli jeste  

sprzedawc ,  nie  b dziesz  ju   taki  sam  jak  kiedy .  Kimkolwiek  jeste ,  je eli  technika  jest  dla 

ciebie odpowiednia, stajesz si  inn  osob  - to jest pierwszy znak. 

Je eli wi c zaczniesz czu  si  dziwnie z samym sob , b dzie to znak,  e co  dobrego zacz ło si  

z tob  dzia . Je eli jeste  taki sam i nie masz  adnego dziwnego uczucia, nic si  nie dzieje. To 

jest pierwszy znak, po którym poznasz czy dana technika jest dla ciebie odpowiednia. Je eli tak 

jest, natychmiast zostajesz przeniesiony gdzie  indziej, przemieniony w inn  osob . Dzieje si  to 

nagle: patrzysz na  wiat w inny sposób. Oczy s  te same, ale patrz cy człowiek ukryty za tymi 

oczami ju  nie jest taki sam. 

Po  drugie:  zaczyna  odpada   wszystko,  co  tworzyło  napi cie  i  konflikty.  Nie jest tak,  e  twoje 

konflikty, niepokoje i napi cia odpadaj  po latach praktykowania danej metody - na pewno nie! 

Je eli  dana  metoda  jest  dla  ciebie  odpowiednia,  wszystko  to  zaczyna  odpada   natychmiast. 

Poczujesz  napływaj ce  o ywienie,  jakby  pozbawiono  ci   brzemienia.  Je eli  technika  jest  dla 

ciebie odpowiednia, poczujesz jakby zmienił si  kierunek działania siły ci enia. Nie przyci ga 

ci   ziemia,  bardziej  przyci ga  ci   niebo.  Co  czujesz  przy  starcie  samolotu?  Wszystko  zostaje 

zakłócone. Nagłe szarpni cie i sił  ci enia przestaje oddziaływa . Ziemia ju  ci  nie przyci ga, 

pokonujesz sił  ci enia. 

Takie  samo  szarpni cie  pojawia  si   gdy  dana  technika  medytacji  jest  dla  ciebie  odpowiednia. 

Nagle unosisz si , czujesz,  e ziemia nie jest ju  tak wa na, nie ma siły ci enia. Nic nie  ci ga 

ci  w dół, co  ci gnie ci  do góry. W terminologii religijnej nazywa si  to „łask ." S  dwie siły: 

siła ci enia i łaska. Laska to unoszenie ci  do góry, siła ci enia to  ci ganie ci  w dół. 

To dlatego wiele osób podczas medytacji nagle przestaje odczuwa  wag  swego ciała i odczuwa 

t   wewn trzn   lewitacj .  Wiele  osób  opowiadało,  gdy  technika  była  dla  nich  odpowiednia: 

„Takie  to  dziwne!  Zamykam  oczy  i  czuj   jakbym  uniósł  si   nad  ziemi ,  troch   tylko,  wier  

metra,  pół  metra,  nawet  i  metr  nad  ziemi .  A  kiedy  otwieram  oczy,  nadal  siedz   na  ziemi; 

zamykam  oczy  i  znów  si   unosz . Co to jest?  Po  otwarciu  oczu  siedz  przecie  na  ziemi,  nie 

unosiłem si  w powietrzu". 

background image

 

- 31 - 

Ciało pozostaje na ziemi, ale ty lewitujesz. Lewitacja to w istocie rzeczy przyci ganie do góry. 

Je eli dana technika jest dla ciebie odpowiednia, zaczynasz by  przyci gany, poniewa  działanie 

tej  techniki  umo liwia  to  przyci ganie  do  góry.  I  takie  jest  znaczenie  techniki:  technika  ma 

otworzy   ci   na  działanie  siły,  która  poci gnie  ci   do  góry.  Je eli  ta  technika  jest  dla  ciebie 

odpowiednia, poznasz to - znika waga twojego ciała. 

Po trzecie, cokolwiek teraz b dziesz robił, cokolwiek, cho by najmniej wa na rzecz, wszystko 

b dzie inne. B dziesz inaczej chodzi , b dziesz inaczej siedzie , b dziesz inaczej je . Wszystko 

b dzie  inne.  Wsz dzie  b dziesz  odczuwa   t   ró nic .  Czasem  to  dziwne  do wiadczenie  bycia 

kim   innym  mo e  powodowa   l k.  Chciałby   wróci   i  by   taki  jak  kiedy   -  tak  bardzo 

przywykłe  do tego  starego.  Był  to  wiat  rutyny,  nawet  znudzenia, ale  ty  sobie  w  nim  dobrze 

radziłe . 

Teraz  wsz dzie  b dziesz  czuł przepa . Poczujesz  jak  zniknie twoja  sprawno , jak  zmniejszy 

si  twoja przydatno , poczujesz,  e wsz dzie jeste  outsiderem. Trzeba przetrzyma  ten okres. 

Potem znowu b dziesz w harmonii. To ty si  zmieniasz, nie  wiat, wi c przestaniesz pasowa  do 

otoczenia. Pami taj o tym: gdy technika jest dla ciebie odpowiednia, nie b dziesz pasowa  do 

tego  wiata. Staniesz si  niedostosowany. Wsz dzie co  b dzie nie tak, czego  b dzie brakowa . 

Wsz dzie poczujesz si  jakby przeszło trz sienie ziemi. Wszystko przecie  zostało takie jak było 

-to tylko ty si  zmieniłe . Ale potem znowu b dziesz w harmonii, na innym planie, na wy szym 

planie. 

To  zakłócenie  odczuwane  jest  tak  samo  jak  w  przypadku  dziecka,  które  dorasta  i  staje  si  

dojrzałe seksualnie. W wieku czternastu czy pi tnastu lat ka dy chłopiec 

czuje si  dziwnie. Pojawiła si  nowa siła: seks. Nie było jej wcze niej, a raczej była, ale ukryta. 

Po  raz  pierwszy  ten  nowy  rodzaj  siły  stał  si   teraz  dost pny.  Dlatego  chłopcy  s   bardzo 

nieporadni; dziewczynki i chłopcy, gdy staj  si  dojrzali seksualnie, staj  si  bardzo nieporadni. 

Nigdzie nie s  całymi sob . Ju  nie s  dzie mi, ale jeszcze nie s  dorosłymi, s  gdzie  po rodku, 

nie pasuj  ani tu, ani tam. Gdy bawi  si  z małymi dzie mi, czuj  si  niezr cznie, przecie  stali 

si  ju  doro li. Gdy zaprzyja niaj  si  z dorosłymi, czuj  si  niezr cznie, bo przecie  nadal s  

dzie mi. Do nikogo nie pasuj . 

To  samo  dzieje  si   gdy  dana  technika  jest  dla  ciebie  odpowiednia.  Pojawia  si   nowe  ródło 

energii,  wi ksze  od  seksu.  Znów  jeste   w  fazie  przej ciowej.  Nie  pasujesz  ju   do  wiata 

ziemskich ludzi. Ju  nie jeste  dzieckiem, ale jeszcze nie pasujesz do  wiata  wi tych; po rodku 

czujesz si  nieporadnie. 

Je eli technika jest dla ciebie odpowiednia, pojawi  si  te trzy odczucia. Mo e spodziewałe  si , 

e powiem co  innego:  e b dziesz bardziej wyciszony, spokojniejszy. A ja mówi  co  dokładnie 

odwrotnego:  b dziesz  bardziej  zaburzony.  Gdy  technika  jest  dla  ciebie  odpowiednia,  b dziesz 

bardziej  zaburzony,  a  nie  wyciszony.  Cisza  przyjdzie  pó niej.  A  je li  przychodzi  cisza,  a  nie 

zaburzenie,  to  na  pewno  nie  jest  to  odpowiednia  technika;  to  tylko  dostosowywanie  si   do 

starych wzorców. 

Dlatego ludzie wol  modlitw  zamiast medytacji, bo modlitwa daje pocieszenie. Jest dla ciebie 

odpowiednia, dopasowuje si  do ciebie, do twojego  wiata. Modlitwa pełniła kiedy  dokładnie t  

sam   rol   co  dzi   psychoanaliza.  Je eli  byłe   zaburzony,  modlitwa  zmniejszała  zaburzenie, 

dopasowywała  ci   do  wzorców,  społecze stwa  i  rodziny.  Je li  wi c  pójdziesz  do 

psychoanalityka na rok, dwa czy trzy, twoja sytuacja si  nie poprawi, ale ty staniesz si  bardziej 

dostosowany.  Modlitwa  działa  tak  samo,  i  ksi a  działaj   tak  samo:  sprawiaj ,  e  stajesz  si  

bardziej dostosowany. 

Gdy  umiera  twoje  dziecko,  jeste   zaburzony,  wi c  idziesz  do  ksi dza.  On  mówi:  „Nie  b d  

wytr cony  z  równowagi.  Umieraj   tylko  te  dzieci,  które  Pan  Bóg  kocha  bardziej,  woła  je  do 

siebie."  I  czujesz  si   zaspokojony.  Twoje  dziecko  zostało  „wezwane,"  Bóg  kocha  je  bardziej. 

Albo ksi dz powie ci co  innego: „Nie martw si , dusza nigdy nie umiera. Twoje dziecko jest w 

niebie." 

Par  dni temu była tu kobieta. W zeszłym miesi cu zmarł jej m . Była roztrz siona. Przyszła do 

mnie i mówi: „Prosz , powiedz mi,  e on si  odrodzi w dobrym miejscu i  e wszystko b dzie 

background image

 

- 32 - 

dobrze. Daj mi tylko t  pewno ,  e nie poszedł do piekła albo nie stał si  zwierz ciem,  e jest w 

niebie albo stał si  bogiem czy co  takiego. Je eli dasz mi t  pewno , wszystko b dzie dobrze, 

dam sobie rad ; je li nie, biada mi." 

Ksi dz powiedziałby: „Dobrze! Twój m  urodził si  na nowo jako bóg w siódmym niebie i jest 

bardzo szcz liwy. I czeka na ciebie." 

Takie modlitwy tylko dopasowuj  ci  do wzorców... i czujesz si  lepiej. 

Medytacja to nauka. Nie pomo e ci w dopasowaniu si , pomo e ci dokona  przemiany. Wła nie 

dlatego  mówi ,  e  te  trzy  znaki  s   wła ciwymi  sygnałami.  Pojawi  si   cisza,  ale  nie  jako 

dopasowanie. Cisza b dzie twoim wewn trznym rozkwitem. Wtedy cisza nie jest dopasowaniem 

do  społecze stwa,  rodziny,  wiata  czy  biznesu,  na  pewno  nie.  Wtedy  cisza  jest  prawdziw  

harmoni  ze wszech wiatem. 

Rozkwita  wtedy  w  tobie  gł boka  harmonia  i  totalno ,  pojawia  si   cisza...  ale  to  przyjdzie 

pó niej.  Najpierw  b dziesz  czuł  si   wytr cony  z  równowagi,  najpierw  odczujesz  szale stwo  - 

poniewa  ju  teraz jeste  w szale stwie, tylko nie zdajesz sobie z tego sprawy. 

Je eli jaka  technika jest dla ciebie odpowiednia, sprawi,  e staniesz si   wiadomy wszystkiego 

czym jeste . Stanie przed tob  twoja anarchia, twój umysł, twoje szale stwo... wszystko. Ty ju  

jeste   takim  zamieszaniem  ukrytym  w  ciemno ci.  Je eli  jaka   technika  jest  dla  ciebie 

odpowiednia,  poczujesz  si   jakby  nagle  pojawiło  si   wiatło  i  zaczynasz  widzie   całe  to 

zamieszanie. Po raz pierwszy spotykasz siebie takim, jaki naprawd  jeste . Wolałby  wył czy  

wiatło  i  znów  zasn .  Pojawia  si   l k.  Wła nie  w  tym  momencie  z  pomoc   przychodzi  ci 

mistrz. Powiada: „Nie bój si . Tak jest tylko na pocz tku. I nie uciekaj od tego." 

Najpierw to  wiatło poka e ci kim jeste , a je eli zdołasz pój  dalej, przemieni ci  w to, czym 

naprawd  mo esz by . 

 

Medytacja w uj ciu Osho 

Zorba Budda: tamten  wiat w tym jest ukryty 

Czasem w Twoich słowach widz  swego rodzaju  ywego Greka Zorb : jedz cego, pij cego 

i ciesz cego si   yciem, pełnego po dania i nami tno ci. Kiedy indziej czuj ,  e mówisz, 

e wła ciw  drog  jest siedzenie w ciszy, obserwowanie, bez ruchu, niczym mnich. Mam 

wra enie,  e udało Ci si  poł czy  sprzeczno ci, ale czy mo na by  równocze nie Zorb  -

kierowanym  nami tno ciami  i  pragnieniami,  i  Budd   —pozbawionym  uczu ,  zimnym  i 

wyciszonym? 

To  jest  wła nie  najwi ksza  synteza:  kiedy  Zorba  staje  si  Budd .  Chc   tu  stworzy   nie  Greka 

Zorb , ale Zorb  Budd . 

Zorba jest pi kny, ale czego  mu brakuje. Tak, ziemia do niego nale y, ale brakuje mu nieba. 

Jest  bardzo  ziemski,  ukorzeniony  niczym  gigantyczny  cedr,  ale  nie  ma  skrzydeł,  nie  mo e 

wznie  si  do nieba. Ma korzenie, ale nie ma skrzydeł. 

Jedzenie, picie i cieszenie si   yciem samo w sobie jest dobre, nie ma w tym nic złego - ale to 

nie wszystko. Szybko si  tym znudzisz. Nie mo na ci gle tylko je , pi  i cieszy  si   yciem. 

Szybko  ta  karuzela  rado ci  zamienia  si   karuzel   smutku  -wła nie  dlatego,  e  wszystko  si  

powtarza. Tylko bardzo mierny umysł mo e by  ci gle tym zaspokojony. 

Je li masz odrobin  inteligencji, wcze niej czy pó niej pojawi si  w tobie pytanie: o co w tym 

wszystkim chodzi? Po co to wszystko? Nie mo na zbyt długo unika  tego pytania. A je eli jeste  

bardzo  inteligentny,  to  pytanie  zawsze  b dzie,  ci gle  b dzie,  ci gle  b dzie  domaga   si  

odpowiedzi od twego serca: po co to wszystko? 

O  jednym  trzeba  pami ta :  nie  ci  ludzie  staj   si   sfrustrowani  yciem,  którzy  s   biedni  czy 

głoduj   -  na  pewno  nie.  Ci  ludzie nie  mog   odczuwa   frustracji.  Jeszcze  nie  zacz li  y  -  jak 

background image

 

- 33 - 

wi c maj  by  sfrustrowani? Oni maj  nadziej ... biedny człowiek zawsze ma nadziej ,  e co  

si  stanie - je eli nie dzisiaj to jutro, albo pojutrze; je eli nie w tym  yciu, to w nast pnym. 

Kim s  ci, którzy maluj  niebo wygl daj ce jak Klub Playboya - kim s  ci ludzie? Wygłodzeni, 

biedni, ci, co przegapili swoje  ycie... nakładaj  swoje pragnienia na wyobra enie o niebie. W 

niebie  płyn   rzeki  wina...  Kto mo e  wyobra a   sobie  rzeki  wina?  Ten  kto  je przegapił w  tym 

yciu...  W  niebie  rosn   drzewa,  które  spełniaj   yczenia.  Siadasz  pod  takim  drzewem,  czego  

sobie zapragniesz i w chwili tego pragnienia, natychmiast, twoje pragnienie spełnia si . 

Tylko własnym do wiadczeniem poznajesz kompletn  pró no  tego wszystkiego. Tylko Zorba 

mo e pozna  kompletn  pró no  tego wszystkiego. Sam Budda te  był Zorb . W swoim kraju 

miał do dyspozycji wszystkie pi kne kobiety. Jego ojciec za dał, by były przy nim wszystkie 

pi kne  dziewcz ta.  Budda  miał  najpi kniejsze  pałace,  ró ne  pałace  na  ró ne  pory  roku.  Miał 

wszelkie mo liwe luksusy, wszystko co w tamtych czasach było mo liwe.  ył jak Grek Zorba, 

dlatego ogarn ło go całkowite sfrustrowanie ju  gdy miał dwadzie cia dziewi  lat. Budda był 

bardzo inteligentny. Gdyby był człowiekiem miernoty, korzystałby z tego wszystkiego dalej. Ale 

on  szybko  zrozumiał  o  co  w  tym  wszystkim  chodzi:  e  wszystko  si   powtarza,  wszystko  jest 

takie samo. Co dnia tak samo jesz, kochasz si  z kobietami... a on miał co dnia nowe kobiety, z 

którymi mógł si  kocha . Ale na jak długo...? Szybko znu yło go to wszystko. 

Do wiadczenie  ycia jest  bardzo  gorzkie.  Słodkie jest  tylko  w  wyobra ni,  a tak  naprawd  jest 

bardzo gorzkie. Budda uciekł z pałacu, od tych kobiet, bogactw, luksusów, od wszystkiego. 

Nie  jestem  wi c  przeciwny  Grekowi  Zorbie,  bo  Grek  Zorba  jest  najgł bsz   podstaw   Zorby 

Buddy. Z takiego prze ycia wyrasta Budda. Dlatego całym sob  opowiadam si  za tym  wiatem, 

poniewa  wiem,  e tamtego  wiata mo na dozna  tylko poprzez niego. Dlatego mówi , by  nie 

uciekał od niego, nie mówi ,  e masz sta  si  mnichem. Mnich to kto , kto wyst pił przeciwko 

Zorbie,  kto  jest  eskapist ,  tchórzem  i  podj ł  działanie  w  po piechu,  powodowany  swoj   nie-

inteligencj . Nie jest człowiekiem dojrzałym. Mnich jest człowiekiem niedojrzałym, chciwym - 

chciwym tamtego  wiata... chce dosta  go bardzo szybko, cho  to jeszcze nie jego pora i jeszcze 

do tego nie dojrzał. 

yj  w  tym  wiecie,  poniewa   ten  wiat  pozwala  ci  przygotowa   si ,  sta   si   człowiekiem 

dojrzałym, uzyska  wewn trzn  godno . Wyzwania tego  wiata umo liwiaj  scentrowanie, daj  

uwa no . Ta uwa no  staje si  pomostem, po którym mo esz przej  od Zorby do Buddy. 

Tylko  Zorbowie  staj   si   Buddami  - a  Budda nigdy  nie  był  mnichem. Mnich to  kto   taki,  kto 

nigdy nie był Zorb , ale kogo urzekaj  słowa Buddy. Mnich jest imitatorem, jest fałszywy, na 

niby. Imituje Budd . Mo e by  chrze cijaninem, mo e by  buddyst  albo hindusem - nie jest to 

istotne - rzecz w tym,  e imituje Budd . 

Gdy  mnich  odchodzi  od  tego  wiata,  zaczyna  z  nim  walczy .  Nie  odchodzi  odpr ony.  wiat 

przyci ga go całego, a on walczy z tym. Staje si  człowiekiem podzielonym, jedna połowa jego 

istnienia d y do tego  wiata, druga staje si  chciwa tamtego  wiata. Jest podzielony. Mnich jest 

z gruntu schizofreniczny, jest człowiekiem podzielonym na to co ni sze i na to co wy sze. I to co 

ni sze  stale  go  przyci ga  i  staje  si   coraz  bardziej  atrakcyjne  -  i  staje  si   coraz  bardziej 

stłumione. A poniewa  on nie prze ył tego co ni sze, nie mo e przej  to tego co wy sze. 

Do  tego  co  wy sze  mo esz  dotrze   tylko  wtedy,  gdy  prze yłe   to  co  ni sze.  To  co  wy sze 

dost pujesz tylko wtedy, gdy przeszedłe  ju  agonie i ekstazy tego co ni sze. Zanim lotos stanie 

si  kwiatem lotosu, musi przebi  si  przez błoto - ten  wiat jest tym błotem. Mnich uciekł od 

tego  błota,  nigdy  wi c nie  stanie si   lotosem.  To  tak, jakby nasionko  lotosu  bało  si   wpa   w 

błoto...  mo e  powodowane  swoim  ego:  „Przecie   jestem  zal kiem  lotosu!  Nie  mog   tak  po 

prostu wpa  w błoto." W takiej 

sytuacji  na  zawsze  pozostanie  nasionkiem;  nigdy  nie  rozkwitnie  kwiatem  lotosu.  Je li  zechce 

zakwitn   jak  lotos,  musi  zanurzy   si   w  błoto,  musi  prze y   t   sprzeczno .  Bez  tej 

sprzeczno ci  ycia w błocie, nigdy nie pójdzie dalej. 

Chc .  by   zapu cił  korzenie  w  ziemi.  Całkowicie  zgadzam  si   z  Friedrichem  Nietzsche,  który 

powiada:  „Zaprawd   bracia  moi,  pozosta cie  wiernymi  ziemi  i  nie  wierzcie  tym,  co  mówi   o 

nadziejach z tamtego  wiata!" Najpierw naucz si  pierwszej lekcji zaufania - ufaj c ziemi. Teraz 

background image

 

- 34 - 

to ona jest twoim domem! 

Nie go  za tamtym  wiatem.  yj tym  wiatem...  yj nim z intensywno ci  i nami tno ci .  yj 

nim w totalno ci, całym swoim istnieniem. Dzi ki temu zaufaniu,  yciu nami tno ci , miło ci  i 

rado ci , zdołasz pój  dalej... 

Tamten  wiat ukryty jest w tym  wiecie. Budda  pi w Zorbie. Trzeba go przebudzi ... i nikt inny 

nie mo e go przebudzi  jak tylko samo  ycie. 

Jestem  tu  po  to,  by  pomóc  ci  w  byciu  totalnym  -  kimkolwiek  jeste .  W  jakimkolwiek  jeste  

stanie,  yj nim totalnie. Tylko  yj c totalnie w tym, w czym jeste , zdołasz wyj  ponad to czym 

jeste . 

Najpierw  sta   si   Zorb ,  kwiatem  tej  ziemi,  przez  to  zyskaj  mo liwo   stania  si   Budd   - 

kwiatem  tamtego  wiata.  Tamten  wiat  nie  jest  gdzie   indziej  ni   ten,  tamten  wiat  nie  jest 

przeciwny  temu  -  tamten  wiat  jest  ukryty  w  tym  wiecie.  Ten  wiat  jest  jedynie  przejawem 

tamtego, a tamten jest niewidoczn  cz ci  tego  wiata. 

 
Dlaczego medytacje aktywne? 

Po raz pierwszy bior  udział w medytacjach. Czy mo esz wyja ni  do czego słu  aktywne 

techniki medytacji? 

Ludzki umysł jest ukierunkowany na wysiłek, na działanie, ma obsesj  bycia aktywnym - bo im 

jeste  aktywniejszy, tym twoje ego mo e uzyska  wi ksze spełnienie ego, tym bardziej mo esz 

powiedzie  „ja". Wszelka aktywno  jest zasadniczo po ywieniem dla osobowo ci egoistycznej. 

Medytacja  nie  jest  wysiłkiem,  nie  jest  aktywno ci   -  jest  raczej  gł bokim  powierzeniem  si . 

Polega na byciu w nie-aktywno ci. Samo istnienie ju  jest medytacj  -nie robienie niczego, nie 

pragnienie niczego, nie gonienie za czym . Samo bycie tu i teraz, po prostu bycie tu i teraz... To 

wła nie nazywam medytacj . Bardzo trudno jest to sobie wyobrazi , nawet samo my lenie o tym 

jest trudne. Umysł nie potrafi my le  o czym , co nie jest wysiłkiem. Sam j zyk umysłu, jego 

konstrukcja, struktura, opiera si  na wysiłku - robieniu czego , osi ganiu czego , w drowaniu. 

Umysł jest bardzo powa ny, a medytacja jest absolutnie niepowa na. Gdy to mówi , mo e jeste  

zaskoczony, bo przecie  ludzie stale mówi  bardzo powa nie o medytacji. Ale medytacja nie jest 

niczym powa nym. Przypomina zabaw  - niepowa n , szczer , ale niepowa n . Nie jest czym  

takim  jak  praca;  bardziej  przypomina  zabaw .  Zabawa  nie  jest  aktywno ci .  Nawet  gdy  jest 

aktywna, nie jest aktywno ci . Zabawa jest sam  przyjemno ci . Taka aktywno  do nik d nie 

prowadzi, nie ma w niej motywacji, natomiast jest czyst , płyn c  energi . 

Ale to jest trudne, bo my tak bardzo jeste my pochłoni ci aktywno ci . Od zawsze jeste my tak 

aktywni,  e  aktywno   stała  si   nasz   gł boko  zakorzenion   obsesj .  Jeste my  aktywni  nawet 

wtedy,  gdy  pimy.  Jeste my  aktywni  nawet  wtedy,  gdy  my limy  o  odpr eniu.  Nawet 

odpr enie uczynili my aktywno ci , dokonujemy wysiłku aby si  odpr y . Absurd! Ale tak si  

dzieje na skutek tych automatycznych nawyków umysłu. 

Co  wi c  mo emy  zrobi ?  Tylko  nie-aktywno   doprowadzi  ci   do  twojego  wewn trznego 

centrum,  ale  umysł  nie  potrafi  sobie  wyobrazi   jak  mo na  by   nieaktywnym.  Co  wi c  mamy 

robi ? 

Opracowałem  pewien  sposób.  Ten  sposób  polega  na  tym,  by  by   tak  bardzo  aktywnym,  e 

aktywno  po prostu ustaje sama z siebie - by  tak szale czo aktywnym,  e umysł goni cy za 

byciem  aktywnym  zostaje  z  ciebie  wyrzucony.  Tylko  wtedy,  po  gł bokim  katharsis,  mo esz 

zapa  si  w nie-aktywno  i na chwil  zobaczy   wiat, który nie jest  wiatem wysiłku. 

Gdy poznasz ten  wiat, bez  adnego wysiłku mo esz do niego wej . Gdy ju  go poczujesz - jak 

by   po  prostu  tu  i  teraz,  nic  nie  robi c  -  w  ka dej  chwili  mo esz  do  niego  wej ,  wsz dzie 

mo esz  w  nim  trwa .  W  ko cu  b dziesz  mógł  by   aktywny  na  zewn trz,  a  w  swoim  rodku 

pozosta   bardzo  gł boko  nieaktywnym.  Na  pocz tku  musisz  jednak  zrobi   co   bardzo 

paradoksalnego. Tym paradoksem jest to,  e najpierw musisz by  aktywny, szale czo aktywny, 

gwałtownie  aktywny,  tak,  by  wszystko  zostało  uwolnione,  by  zostały  uwolnione  twoje 

stłumienia. 

background image

 

- 35 - 

Tyle w sobie stłumiłe ... Te stłumienia stale działaj  w twojej pod wiadomo ci, wytr caj  ci  z 

równowagi,  zatruwaj .  Dopóki  ich  nie  uwolnisz,  nie  poczujesz  si   naprawd   dobrze  z  samym 

sob .  Je eli  nie  mo esz  poczu   si   dobrze  z  samym  sob ,  jak  masz  czu   si   dobrze  z  całym 

wszech wiatem? A dopóki nie masz tego gł bokiego poczucia do wszystkiego, w czym  yjesz, 

nie poznałe  czym jest religia. 

Tak długo ju  nie masz kontaktu ze sob  samym, tyle  ywotów. Jeste  obcy sam sobie, stałe  si  

dla siebie obc  osob , a wszystko przez to nastawienie tłumienia. Ci gle wszystko tłumisz. Nie 

krzyczysz,  nie  miejesz  si ,  nie  płaczesz  prawdziwie.  Niczego  nie  robisz  autentycznie, z  gł bi 

siebie; niczego nie robisz, w czym byłaby zaanga owana twoja totalno . 

W  gł bi  siebie  gromadzisz  szale stwo.  W  ka dej  chwili  mo e  ono  wybuchn .  Nikt  nie  jest 

normalny,  bo  tu   pod  t   tak  zwan   normalno ci   ukrywa  si   nienormalno ,  szaleniec.  Ta 

nienormalna,  stłumiona  nie wiadomo   jest  wulkanem,  który  stale  zakłóca  ci  ycie.  Stale 

przeszkadza w tym, co widzisz, stale wszystko zaburza. Jest trucizn , której trzeba si  pozby ... 

je li w ogóle masz poczu  si  dobrze z samym sob . To pierwszy krok, którego trzeba dokona , 

dopiero potem mo esz czu  si  dobrze z całym wszech wiatem. 

A  gdy  wszech wiat  stanie  si   twoim  domem,  cho by  na  chwil ,  staniesz  si   człowiekiem 

religijnym.  Oto  przemiana...  Potem  zawsze  i  wsz dzie  b dziesz  czuł,  e  jeste   w  domu. 

Gdziekolwiek  pójdziesz,  kimkolwiek  b dziesz,  cokolwiek  b dziesz  robił,  zawsze  b dziesz  w 

domu, odpr ony. To uczucie przyjdzie tylko wtedy, gdy wyrzucisz z siebie wszystkie bzdury 

nagromadzone  w  twoim  wn trzu.  Ale  my  dbamy  o  nie,  stale  pilnujemy,  aby  nie  zostały 

uwolnione, ci gle ich bronimy. 

Je eli  b dziesz  dalej broni   tych  swoich nagromadzonych  bzdur  nawet  podczas  medytacji,  nic 

si  nie stanie. Ale je eli jeste  gotowy wyrzuci  z siebie wszystko to, co jest stłumione, wiele 

jest przed tob  mo liwo ci. B dziesz mógł wyjecha  st d jako totalnie nowy człowiek, mo esz 

sta  si  nowym istnieniem. Ale musisz mie  odwag , chcie  wyra a  siebie, by  autentyczny i 

pełny nastawienia zabawy. 

Cokolwiek  jest  w  tobie  stłumione,  musi  zosta   wydobyte  na  powierzchni .  Gdy  to  nast pi, 

zostaniesz  od  tego  uwolniony,  brzemi   zostanie  ci  zdj te.  A  w  tej  chwili  nosisz  to  brzemi , 

ka dy  na  swojej  głowie  nosi  całe  Himalaje.  Z  takim  ci arem  na  głowie  nie  pójdziesz  dalej 

nawet o centymetr. Zrzu  go! To wła nie nazywam  miało ci . Miej wi c w sobie t  odwag . 

By   mo e  nie  zdajesz  sobie  z  tego  sprawy,  ale  im  jeste   bardziej  stłumiony,  tym  płyciej 

oddychasz. Człowiek stłumiony nie mo e nabra  gł bokiego oddechu. Boi si . Jego oddech nie 

dociera  gł boko  do  p pka,  jest  płytki.  Taki  człowiek  tylko  łapie  powietrze  i  ju   je  wyrzuca. 

Oddech  nigdy  nie  dociera  do  gł bi  jego  istnienia.  On  boi  si   swoich  korzeni,  boi  si   by  

totalnym, poniewa  gdy zacznie by  totalnym, b dzie musiał uwolni  swoje stłumienia. B dzie 

musiał inaczej si  zachowywa , nie b dzie w stanie nad sob  zapanowa . Zostanie wrzucony w 

gł biny  rzeki  egzystencji.  Egzystencja  nad  nim  zapanuje,  a  on  nie  zdoła  przej   władzy  nad 

egzystencj . Kontrolujemy nasze oddychanie staraj c si  zachowa  panowanie nad sob . 

Popatrz na dziecko... dziecko oddycha inaczej. Nie jest jeszcze ska one kultur , cywilizacj  - to 

jest  powód.  Ale  całe  społecze stwo  b dzie  czyniło  wszystko,  by  to  dziecko  ucywilizowa ,  a 

kiedy stanie si  ono  wiadome społecze stwa, jego oddychanie ulegnie zmianie. 

W tej jednej chwili zmieni si  jego oddychanie. Kiedy dziecko u wiadamia sobie swoj  płe  - 

albo to społecze stwo, rodzice czy rodzina u wiadamiaj  temu dziecku jego płe  - oddychanie 

ulega zmianie. Oddychanie staje si  płytkie, bo gł bokie oddychanie masuje, pobudza o rodek 

seksualno ci  od  wewn trz;  schodzi  bardzo  gł boko  i  pomaga  poruszy   energi   seksualn . 

Społecze stwo, religia, tak zwane religie - wszyscy boj  si  seksualno ci. Całe rodziny, kultury i 

cywilizacje  boj   si   seksualno ci.  Gdy  seksualno   dziecka  zostanie  pot piona,  to  dziecko 

przestanie  oddycha   naturalnie.  Jego  oddychanie  stanie  si   płytkie,  poniewa   gdyby  oddech 

zszedł  gł boko, o rodek seksualno ci  zostałby  pobudzony.  Aby  nie  zej  tak  gł boko,  dziecko 

nie dopuszcza oddychania. I to dlatego ka dy oddycha tak płytko. 

O rodek seksualno ci mo na pobudza  dwoma sposobami. Mo na pobudza  go z zewn trz - gdy 

odczuwasz  przyci ganie  do  płci  przeciwnej,  jest  to  wła nie  pobudzanie  z  zewn trz;  energia 

background image

 

- 36 - 

porusza  si   na  zewn trz.  Je li  we miesz  gł boki  wdech  i  pobudzisz  nim  ten  o rodek  od 

wewn trz, energia porusza si  do wewn trz; jest to ta sama energia. Seksualno  jest jednym i 

drugim, mo e porusza  si  na zewn trz i do wewn trz. Mo e porusza  si  w dół i w drowa  ku 

górze;  oba  kierunki  s   dla  niej dost pne.  Oboj tne  w  którym  kierunku,  ta  energia  musi  zosta  

uwolniona. Istnieje pewien wewn trzny układ w człowieku, za po rednictwem którego porusza 

si   energia  seksualna  -  nazywamy  go  kundalini.  Kundalini  to  nic  innego  jak  tylko  energia 

seksualna poruszaj ca si  do wewn trz człowieka. 

I  stanie  si   co   jeszcze...  uwolniona  zostanie  energia,  elektryczno   twojego  ciała,'  znana  pod 

nazw   bioelektryczno ci.  Kiedy  w  ciele  uwolniona  zostaje  bioelektryczno ,  mo esz 

wykorzysta  j  jako  rodek do wyj cia ponad, do pój cia dalej ni  tylko bycie w ciele. 

Boimy  si   ciała,  nie  pozwalamy  mu  wi c  y   w  pełni.  Sprawiamy,  e  staje  si   ono  na  wpół 

martwe. Je eli stanie si  na wpół martwe, mo na b dzie nad nim zapanowa . Je eli b dzie  ywe 

w całej swojej pełni, nie da si  nim sterowa . I tego si  wła nie obawiamy. Umysł zawsze si  boi 

i  boi  si   tylko  jednego:  co  si   stanie,  gdy  umysł  przestanie  panowa   nad  tym  co  si   dzieje? 

Umysł  mo e  panowa   tylko  nad  martwym  albo  na  wpół  martwym  ciałem.  Je eli  ciało  b dzie 

ywe  w  całej  swojej  pełni,  umysł  zaczyna  si   ba .  Tej  energii  jest  tyle,  e  umysł  zostanie 

wyrzucony. 

Medytacja  to  cie ka  samotno ci,  ka dy  podró uje  ni   samodzielnie.  Wiele  innych  osób 

medytuje,  wszyscy  to  robi ,  ale  ty  masz  zajmowa   si   tylko  sob .  Je eli  zajmiesz  si   innymi 

lud mi, ani na centymetr nie poruszysz si  z tego miejsca, gdzie jeste  i zmarnujesz cały swój 

czas sp dzony tutaj. Dlatego nie zajmuj si  innymi, całkowicie zajmij si  sob . 

1 rób to wszystko w nastroju zabawy, nie b d  w tym powa ny. Je eli staniesz si  powa ny, nie 

da  si   dokona   tego  uwolnienia  w  pełni.  Baw  si ,  ciesz  si   tym  szale stwem,  które  z  ciebie 

wychodzi.  Pomagaj  mu,  ciesz  si   nim,  współdziałaj  z  nim.  Je eli  naprawd   zainteresuje  ci  

wyj cie poza swoje własne szale stwa, tak wła nie trzeba działa . 

Kiedy to szale stwo zostanie z ciebie uwolnione, poczujesz si  odci ony, jakby  nic nie wa ył, 

poczujesz  jak  wkracza  do  ciebie  pewna  subtelna  wie o ,  jakby  wróciło  twoje  dzieci stwo. 

Znów stałe  si  dzieckiem, nowo narodzonym,  wie ym. 

Ta  wie o   jest  bardzo  wa na,  ta  niewinno   ma  wielkie  znaczenie  -  je eli  masz  i   jeszcze 

dalej. 

 

 

OSHO 

Wi kszo  z nas sp dza  ycie w  wiecie czasu, we wspomnieniach przeszło ci, oczekiwaniach 

przyszło ci.  Bardzo  rzadko  dotykamy  Bezczasowego,  wymiaru  tera niejszo ci  -  w  chwilach 

nagłego  pi kna  albo  zagro enia,  w  spotkaniu  z  ukochan   osob   albo  zaskoczeni  tym,  co 

nieprzewidziane. 

Bardzo niewielu ludzi wychodzi poza  wiat czasu i umysłu, ambicje i konkurencyjno , zaczyna 

y  w  wiecie bezczasowego. A z nich jedynie nieliczni próbowali dzieli  si  swym doznaniem. 

Lao  Tzu,  Gautam  Budda,  Bodhidharma...  niedawno  George  Gurdjieff,  Raman  Maharishi,  J. 

Krishnamurti... Współcze ni uwa aj  ich za ekscentryków albo wariatów, ale po  mierci nazywa 

si  ich „filozofami." Po jakim  czasie staj  si  oni legend  - nie lud mi z krwi i ko ci, a czym  w 

rodzaju mitologicznych reprezentacji naszego zbiorowego pragnienia wyro ni cia ponad mało  

i błahostki, bezsens naszego codziennego  ycia. 

Osho  to  jedna  z  osób,  które  otworzyły  drzwi  do  odczuwania  tego  ycia  w  bezczasowym 

wymiarze  tera niejszo ci.  Sam  nazwał  siebie  „prawdziwym  egzystencjalist "  i  po wi cił  swe 

background image

 

- 37 - 

ycie  na  prowokowanie  innych  do  poszukiwania  tych  samych  drzwi,  do  wyj cia  poza  wiat 

przeszło ci i przyszło ci i odkrycia dla samych siebie  wiata wieczno ci. 

Od  wczesnego  dzieci stwa  jasne  było,  e  Osho  nie  b dzie  ył  zgodnie  z  konwenansami 

otaczaj cego go  wiata. Pierwszych siedem lat sp dził z dziadkami ze strony matki, którzy dali 

mu wolno  bycia sob , jak  ciesz  si  nieliczne dzieci. Był samotnikiem, wolał sp dza  długie 

godziny siedz c w ciszy nad jeziorem albo samemu eksploruj c otoczenie.  mier  dziadka - jak 

mówi - wywarła gł boki wpływ na jego  ycie, wyzwalaj c determinacj  odkrycia w  yciu tego, 

co nie miertelne. Gdy wrócił do powi kszaj cej si  rodziny swych rodziców i poszedł do szkoły, 

był ju  mocno utwierdzony w poczuciu jasno ci i sensu co do samego siebie. Dało mu to odwag  

stawiania czoła wszystkim usiłowaniom kształtowania jego  ycia przez starszych, zgodnie z ich 

wyobra eniami, kim on powinien by . 

Osho nigdy nie unikał kontrowersji. Prawda nie zna dla niego kompromisów -albo przestaje by  

prawd .  A  prawda  nie  jest  jakim   wierzeniem,  ale  prze yciem.  Nigdy  nie  da  on,  by  ludzie 

uwierzyli w to, co mówi, lecz chce by sami eksperymentowali i sprawdzili czy to, co mówi, jest 

prawd  czy nie. 

Osho  nie  ustaje  w  wynajdywaniu  sposobów  i  rodków  odkrywania  czym  naprawd   s   nasze 

własne  przekonania  -  marnymi  pocieszeniami  maj cymi  złagodzi   nasze  l ki  w  obliczu 

nieznanego  i  barierami  uniemo liwiaj cymi  spotkanie  z  tajemnicz   i  niezbadan  

rzeczywisto ci . 

Po o wieceniu, którego dost pił maj c 21 lat, Osho uko czył studia i kilka lat uczył filozofii na 

Uniwersytecie  Jabalpur.  Podró ował  wtedy  po  całych  Indiach,  wygłaszał  wykłady,  w 

publicznych  debatach  kwestionował  ortodoksyjnych  przywódców  religijnych,  spotykał  si   z 

lud mi z wszystkich dziedzin  ycia. Wiele czytał - wszystko, co mogło pogł bi  jego rozumienie 

systemów wiary i psychologii człowieka współczesnego. 

Pod  koniec  lat  60-tych  Osho  zacz ł  opracowywa   niepowtarzalne  techniki  medytacji 

dynamicznej. Współczesny człowiek - twierdzi -jest tak pełny przestarzałych tradycji przeszło ci 

i niepokojów  ycia w dzisiejszym  wiecie,  e musi przej  gł boki proces oczyszczania zanim 

b dzie  mógł  odkry   bez-my lowy,  odpr ony  stan  medytacji.  Zacz ł  prowadzi   obozy 

medytacyjne  w  ró nych  miejscach  Indii,  wygłasza   wykłady  i  osobi cie  kierowa   sesjami 

medytacji, które opracował. 

Na  pocz tku  lat  70-tych  o  Osho  usłyszeli  pierwsi  ludzie  z  Zachodu,  którzy  przył czyli  si   do 

coraz  liczniejszego  grona  Hindusów  inicjowanych  przez  Osho  do  neo-sannyasu.  W  1974  roku 

wokół  Osho  powstała  komuna  mieszcz ca  si   w  Punie  (Indie).  Wkrótce  strumyk  go ci  z 

Zachodu stał si  wartk  rzek . 

Wielu z tych, którzy przybyli, było terapeutami. Ich zdaniem znale li si  w obliczu ogranicze  

terapii  zachodnich  i  szukali  takiego  podej cia,  które  mogło  pozwoli   na  dotarcie  do  znacznie 

gł bszych pokładów ludzkiej psychiki i dokona  ich przemiany. Osho zach cił ich, aby wł czyli 

swoje umiej tno ci w prac  komuny i  ci le z nimi współpracował w rozwijaniu ich terapii w 

kontek cie medytacji. 

Osho  uwa a,  e  problemem  terapii  stworzonych  na  Zachodzie  jest  to,  e  zaw aj   si   one  do 

leczenia  umysłu  i  jego  psychologii,  podczas  gdy  Wschód  dawno  ju   poj ł,  e  problemem  jest 

sam  umysł,  a  raczej  nasze  uto samienie  z  nim.  Terapie  mog   by   u yteczne  (cho by 

katarktyczne  fazy  medytacji  opracowanych  przez  Osho)  w  zrzuceniu  brzemienia  stłumionych 

emocji i l ków oraz jako pomoc w lepszym zobaczeniu samych siebie. Dopóki nie zaczniemy 

oddziela  si  od mechanizmu umysłu i jego projekcji, pragnie  i l ków, b dziemy wychodzi  z 

jednego deszczu naszych własnych wytworów, po to, by wpada  pod rynn  innego. 

Dlatego terapia musi biec równolegle z procesem odto samienia i bycia  wiadkiem, który znany 

jest pod nazw  medytacji. 

Pod  koniec  lat 70-tych  komuna  w  Punie  stała  si   najwi kszym o rodkiem  terapii i  rozwoju  w 

wiecie.  Tysi ce  ludzi  przybywały,  by  bra   udział  w  grupach  terapeutycznych  i  medytacjach, 

siedzie   przy  Osho  podczas  jego  codziennych  porannych  wykładów  i  wnosi   wkład  w  ycie 

komuny, po czym wróci  do swojego kraju i tam zakłada  o rodki medytacyjne. 

background image

 

- 38 - 

W  latach  1981-1985  eksperyment  komuny  kontynuowano  w  Stanach  Zjednoczonych  na 

pustynnym obszarze Oregonu o powierzchni 330 km2. Głównym celem  ycia w komunie była 

praca  przy  budowie  miasta  Rajneeshpuram,  „oazy  na  pustyni."  W  zaskakuj co  krótkim  czasie 

zbudowano  kwatery  dla  5.000  osób  i  zacz to  naprawia   wieloletnie  zniszczenia  nadmiernie 

spustoszonej ziemi, przywracaj c bieg strumieni, buduj c jeziora i zbiorniki wodne, rozwijaj c 

samowystarczalne rolnictwo i sadz c tysi ce drzew. 

Programy  medytacji  i  terapii  w  Rajneeshpuram  nadzorował  Mi dzynarodowy  Uniwersytet 

Medytacji Rajneesha (RIMU). Nowoczesne budynki i wyposa enie zorganizowane dla potrzeb 

uniwersytetu  wraz  ze  starannie  chronionym  rodowiskiem  naturalnym  umo liwiły  dotarcie  do 

takich  gł bi  i takie  rozbudowanie  programów,  jakie  wcze niej nie  były  mo liwe.  Opracowano 

dłu ej trwaj ce kursy i szkolenia, co przyci gn ło wi ksz  grup  uczestników, po ród których 

wielu  ju   było  lud mi  dobrze  sytuowanymi  w  wiecie  i  chciało  pogł bi   swoje  umiej tno ci 

zawodowe i rozumienie samych siebie. 

Pod  koniec  1985  roku  opozycja  lokalna  i  rz dowa  wymierzona  przeciw  Osho  i  komunie 

uniemo liwiły  dalsze  kontynuowanie  eksperymentu.  Komuna  została  rozwi zana,  a  Osho 

wyruszył  w  podró   dookoła  wiata,  podczas  której  udzielał  wywiadów  prasie,  prowadził 

wykłady dla uczniów zebranych w Himalajach, Grecji i Urugwaju, a  wreszcie w połowie 1986 

roku wrócił do Indii. 

W  styczniu  1987  roku  Osho  ponownie  osiadł  w  Punie,  gdzie  dwa  razy  dziennie  prowadził 

wykłady. W ci gu kilku miesi cy komuna w Punie powi kszyła pierwotny zakres działalno ci. 

Standard  nowoczesnych,  klimatyzowanych  pomieszcze   został  przyj ty  w  Ameryce.  Osho 

wyra nie  stwierdził,  e  nowa  komuna  w  Punie  ma  by  oaz   XXI  wieku,  nawet  w  zacofanych 

technologicznie Indiach. Coraz wi cej ludzi przybywało ze Wschodu, zwłaszcza z Japonii. Ich 

obecno  wniosła odpowiednie wzbogacenie programów uzdrawiania i sztuk walki. Rozkwitły 

sztuki wizualne i ruchowe, równolegle z now  „Szkoł  Tajemnic". Zró nicowanie i rozszerzenie 

programu  znalazło  wyraz  w  nazwie  wybranej  przez  Osho  jako  ogólne  okre lenie  wszystkich 

programów - Multiwersytet. 

Bardziej  wzmógł  si   nacisk  kładziony  na  medytacj ,  co  w  wykładach  Osho  było  stale 

powracaj cym  tematem.  Osho  sam  stworzył  kilka  nowych  grup  medytacyjnych,  takie  jak  No-

Mind, Mistyczna Ró a, Narodzony na Nowo. 

Od  połowy  1987  roku  Osho  zacz ł  stopniowo  wycofywa   si   z  działalno ci  publicznej.  Jego 

wra liwe zdrowie cz sto nie pozwalało mu wygłasza  wykładów, okresy nieobecno ci stawały 

si   coraz  dłu sze.  W  połowie  1988  roku  do  wykładów  wł czył  nowy  element,  pod  koniec 

ka dego  wykładu  prowadz c  słuchaczy  w  trzycz ciowej  medytacji.  W  kwietniu  1989  roku 

wygłosił  ostatni  wykład,  odpowiadaj c  na  pytania  i  komentuj c  sutry  Zen.  W  nast pnych 

miesi cach, gdy tylko pozwalało mu na to zdrowie, pojawiał si  wieczorem by siedzie  razem ze 

swymi uczniami i przyjaciółmi w medytacji muzyki i ciszy, po czym wracał do swego pokoju, a 

zgromadzeni ogl dali który  z jego wykładów nagranych na ta mie video. 

19 stycznia 1990 roku Osho opu cił ciało. Ledwie kilka tygodni wcze niej, zapytany co stanie 

si  z jego dziełem gdy odejdzie, odrzekł: 

Moja ufno  wobec egzystencji jest absolutna. 

Je li  w  tym,  co  mówi ,  jest  jaka   prawda,  przetrwa  ona...  Ludzie,  którzy  nadal  b d  

zainteresowani  moj   prac ,  po  prostu  b d   nie li  pochodni ,  ale  nikomu  niczego  nie  b d  

narzuca ... 

Pozostan   ródłem  inspiracji  dla  moich  ludzi.  I  to  wła nie  odczuje  wi kszo   sannyasinów. 

Chc , aby sami wzrastali - rozwijali cechy takie jak miło , wokół której  adnego ko cioła nie 

mo na  stworzy ,  jak  wiadomo ,  która  nie  jest  niczyim  monopolem,  jak  wi towanie, 

radowanie si  i zachowanie  wie ych, dziecinnych oczu... 

Chc , aby moi ludzie poznawali siebie i nie byli takimi, jak kto  inny tego chce. Droga do tego 

prowadzi przez wn trze. 

Około  dziewi   miesi cy  przed  opuszczeniem  ciała  Osho  podyktował  napis,  który  miał  by  

wykuty  w  jego  samadhi  -  krypcie  okrytej  marmurem  i  lustrami,  w  której  znalazły  si   jego 

background image

 

- 39 - 

prochy. Brzmi on: 

OSHO 

Nigdy si  nie urodził - Nigdy nie umarł 

Jedynie odwiedził 

t  Planet  Ziemi  

11 grudnia 1931-19 stycznia 1990 

Tekst opracowany przez Osho Multiversity, Puna, India 

 
O Osho

                  Wypowiedzi znanych postaci  wiata polityki, kultury, nauki i sztuki 

 
 

Jego niesamowite wykłady nagrane na ta mach audio i ksi ki inspiruj  mnie i miliony innych 

ludzi  na  cie ce  samorozwoju...  Osho  jest  niczym  dzwon,  bij cy  ludziom  ku  przypomnieniu: 

„Obud  si ! Obud  si ! Obud  si !" 

James Coburn, aktor 

Ludzie  o wieceni  tacy  jak  Osho  wyprzedzaj   czasy,  w  których  yj .  Dobrze,  e  coraz  wi cej 

młodych ludzi czyta jego ksi ki. 

K. R. Narayanan, prezydent Indii 

Osho jest o wieconym mistrzem, który na wszelkie sposoby stara si  pomóc ludzko ci przej  t  

trudn  faz  w rozwoju  wiadomo ci. 

Dalai Lama 

Jego ksi ki mnie oczarowały. 

Federico Fellini 

Osho  to  najbardziej  niebezpieczny  człowiek  od  czasów  Jezusa  Chrystusa...  Widocznie  w  jego 

słowach jest prawda, inaczej nie byłby takim zagro enia. Wypowiada on to, czego nikt inny nie 

ma  odwagi  mówi .  Jest  człowiekiem  wszechstronnej  wiedzy,  a  jego  wypowiedzi  nie  tylko 

pobudzaj , stanowi  te  echo prawdy, która sp dza sen z powiek tym, którzy chc  włada  całym 

wiatem. 

Tom Robbins, autor „Euen Cowgirls Get the Blues", „Still Life with Woodpecker" i „Jitterbug 

Perfume" 

Ksi ki Osho naprawd  mnie pochłon ły, uwielbiam je, to najlepsza lektura. 

Mariann  Williamson, autorka 

Osho dał swojemu krajowi i  wiatu wizj , z której naprawd  mo na by  dumnym. 

Chandra Shekhar, były premier Indii 

Przeczytałam wszystkie jego ksi ki. 

Shirley MacLaine 

Przeczytałem  wi kszo   ksi ek  [Osho]  i  presłuchałem  nagrania  jego  wykładów  i  jestem 

przekonany,  e  w  tradycjach  duchowych  jest  to  umysł  o  nadzwyczajnej  błyskotliwo ci 

intelektualnej i adolno ciach oratorskich. 

James Broughton, poeta i autor 

To najrzadziej spotykany i najbardziej utalentowany człowiek religijny, jaki pojawił si  w tym 

stuleciu. 

Kazuyoshi Kina, prof. nauk buddyjskich, Hosen Gakuen College, Tokio, Japonia 

Osho wyzwala ci  od skostniałych struktur umysłowych... wszystko w nim si  zawiera, niczego 

on nie odrzuca. 

Pan Nair, High Commissioner d/s Indii w Singapurze 

background image

 

- 40 - 

Nie słyszałem jeszcze nikogo, kto tak pi knie i swobodnie integrowałby i rozwi zywał problemy 

psychologiczne, które od pokole  pochłaniały energi  człowieka. 

Rev. Cain, Chaplain Churchill College, Cambridge 

Osho to najwi ksze wcielenie w Indiach od czasów Buddy. To  yj cy Budda. 

Lama Karmapa, naczelnik sekty Kargyupta buddyzmu tybeta skiego. 

Te  błyskotliwe  wgl dy  przynosz   korzy   wszystkim  tym,  którzy  pragn   dotrze   do 

do wiadczalnej  wiedzy  w  sferze  czystej  potencjalno ci,  która  jest  wrodzona  ka demu 

człowiekowi.  Ta  ksi ka  powinna  znale   si   na  półkach  ka dej  biblioteki  i  w  domach  tych, 

którzy poszukuj  wiedzy o wy szej ja ni. 

Dr Deepak Chopra, autor „Ageless Body, Timeless Mind: Quantun Healing and Unconditional 

Life" 

Upaniszady podaj  najwy sz  m dro , Osho pokazuje jak wprowadzi  j  w  ycie.  

R. E. Gussner, Wydział Religii, Uniwersytet Vermont, USA 

 

Nauczam  nagiej  przemiany,  i  nauczam  przemiany  przez  Boga,  nie 

przez ciebie. Ty masz tylko mu przyzwoli . To jest wszystko, co musisz 

uczyni  ze swojej strony. 

Otwórz  drzwi,  czekaj.  Tylko  otwórz  drzwi  -  tyle  musisz  uczyni . 

Przyzwól... gdy zapuka on do twych drzwi - by  mógł go powita . Gdy 

przyjdzie  -by   mógł  go  rozpozna ,  zaprosi   do  rodka.  Nie  siedzisz 

przy zamkni tych drzwiach, to wszystko. 

Medytacja na tym tylko polega - otwarcie drzwi. 

 

Nie  ma  drogi,  która  by  do  Tego  prowadziła  -wszystkie  drogi 

wprowadzaj  w bł d. Droga jako taka wprowadza w bł d, bo droga 

oznacza,  e  odchodzisz  dalej  od  siebie-droga  zawsze  zabiera  ci   w 

dal. Nie ma drogi umo liwiaj cej doj cie do siebie - ju  tu jeste ! Nie 

ma potrzeby dochodzenia. 

Po prostu przesta  z tymi fantazjami o zmierzaniu dok d , o stawaniu 

si  duchowym, religijnym, o osi gni ciu o wiecenia, niruany, samadhi 

- po prostu porzu  wszystkie te bzdury. 

Spocznij  tylko  wewn trz  swego  istnienia,  w  domu,  w  odpr eniu, 

rozlu niony... 

W tej chwili, tu i teraz, jeste  o wiecony! 

 

 

 

 

Czym jest medytacja? 

Medytacja to przygoda, najwi ksza przygoda, jak  człowiek mo e prze y . Medytacja oznacza 

samo bycie, nie robienie niczego: brak działania, brak my li, brak emocji. Po prostu jeste ... 

Kiedy znajdziesz czas na samo bycie, porzu  wszelkie działanie. My lenie te  jest działaniem, 

koncentracja jest działaniem i kontemplacja te . Nie rób nic cho  przez chwil , a znajdziesz si  

w swym centrum, w zupełnym odpr eniu - oto medytacja. Gdy zrozumiesz jak twoje istnienie 

mo e pozostawa  niezaburzone, mo esz zacz  robi  ró ne rzeczy, czuwaj c, by nie zostało ono 

poruszone. To druga cz

 medytacji. 

Medytacja  nie jest  wi c przeciwna  działaniu.  Nie  musisz  ucieka   od  ycia.  Medytacja jedynie 

uczy ci  nowego sposobu  ycia: stajesz si  okiem cyklonu. 

Twoje  ycie  trwa  dalej,  z  wi ksz   intensywno ci ,  rado ci ,  wyrazisto ci ,  wyobra ni   i 

kreatywno ci , a jednak pozostajesz z boku, niczym obserwator na wzgórzu, widz cy wszystko 

wokoło 

background image

 

- 41 - 

Nie  jeste   tym,  kto  działa  -jeste   tym,  kto  patrzy  i  widzi.  To  cały  sekret  medytacji  stajesz  si  

kim , kto patrzy i widzi. 

Działanie trwa na innym poziomie, nie zmienia si : r biesz drewno, czerpiesz wod  ze studni. 

Mo esz  robi   rzeczy  małe  i  wielkie,  na  jedno  tylko  nie  pozwól:  nie  mo esz  zagubi   swojego 

centrum. Ta uwa no , patrzenie i widzenie, powinny istnie  bez przesłaniaj cych je chmur, bez 

adnych zaburze . 

Osho 

 

 

 

Osho to o wiecony mistrz na wszelkie sposoby staraj cy si  pomóc ludzko ci przej  t  trudn  

faz  rozwoju  wiadomo ci. 

 Dalai Lama 
Osho to najwi ksze wcielenie w Indiach od czasów Buddy,  yj cyBudda. 

Lama Karmapa, naczelnik sekty Kargyupta buddyzmu tybeta skiego 

 

Upaniszady podaj  najwy sz  m dro , Osho pokazuje jak wprowadzi  j  w  ycie.  

R. E. Gussner, Wydział Religii, Uniw. Vermont, USA 

 

 

 

 

 

Wydawnictwo SAMIRA 

1KGH) 

Wydawnictwo „KOS" Katowice 2003 

© Copyright by Osho International 

Osho is a registered trademark of Osho Foundation International Originally published as a compilation of texts in 

Osho Times International 

© Copyright forthe Polish edition by Samira 1987, 1989, 1990, 1991, 1992, 1994, 2002 Opracowanie graficzne, 

skład, fotografie: Mariusz Włoczysiak 

Wydanie VIII ISBN 83-88915-00-2 

Wydawnictwo SAMIRA 

Wydawnictwo KOS 40-110 Katowice, Agnieszki 13 

tel./fax (32) 2584-045, tel. (32) 2582-648, 2582-270 http://www.kos.com.pl               e-mail: kos@kos.com.pl