- 1 -
Spis tre ci
Czym jest medytacja
2
Wskazówki do praktyki
7
Nie czuj si bezradny
7
B d odpr ony
8
Nie daj natychmiastowych satori 9
Stwórz przestrze do medytacji
9
Wła ciwa pozycja ciała
10
B d po rodku
10
Poczucie humoru
10
Nie walcz, nie psychoanalizuj
11
Niech medytacja b dzie twoim pragnieniem
11
Medytacja jest zabaw
12
Medytacja nie jest przeciwna umysłowi
12
Niech wzrasta w tobie uwa no
12
Pojawia si prawdziwa cisza
14
O wiecenie przychodzi w swoim czasie
15
Pułapki na drodze 16
Moce psychiczne: ostatni atak ego 16
Powab iluzorycznych dozna
16
Pierwsza eksplozja 17
Satori z umysłu
18
Doznania potwierdzaj ce 20
Cały wiat staje si dolin
20
Ka da nuta staje si krystalicznie czysta
21
Słyszysz wiat jak echo
21
B dziesz słyszał wszystko prócz siebie
21
Pojawia si wielkie wiatło 21
Nie mo esz znale swego ciała
22
Doznanie unoszenia si
22
Rado bez powodu 23
Brak reakcji - brak l ku
24
Kilka spraw istotnych
24
- 2 -
Baw si
24
B d cierpliwy
24
Nie wyczekuj rezultatów
24
Doceniaj nie wiadomo
25
Nie jeste swoimi doznaniami
25
Obserwuj cy to nie wiadek
26
Medytacja przychodzi sama
27
Któr technik mam wybra
28
Medytacja w uj ciu Osho
32
Zorba Budda: tamten wiat w tym jest ukryty
32
Dlaczego medytacje aktywne?
35
Biografia Osho
36
O Osho
39
Czym jest medytacja?
Medytacja nie jest hindusk metod , technik ; nie mo na si jej nauczy . Medytacja to
wzrastanie, wzrastanie totalno ci twego ycia w całej jego okazało ci.
Medytacji nie mo na doda do ciebie takiego, jakim jeste - mo e ona przyj do ciebie tylko
poprzez zasadnicz przemian , metamorfoz . Jest rozkwitaniem, wzrastaniem. Wzrastanie
zawsze zachodzi w totalno ci, nigdy nie jest dodatkiem.
W medytacji musisz wzrasta . Trzeba wła ciwie poj to totalne wzrastanie osobowo ci, inaczej
b dziesz sam przed sob udawa , zajmiesz si grami umysłu. Tyle ich jest! Mog ci ogłupi ,
nic nie dadz , a mo esz ponie przez nie szkody. Bł dne jest ju samo nastawienie, e w
medytacji jest jaka sztuczka, rozumienie medytacji jako metody. Kiedy zaczynasz bawi si
sztuczkami umysłu, umysł zaczyna si degenerowa .
Umysł - taki, jaki jest - nie jest medytacyjny. Zanim nast pi medytacja, umysł musi si zmieni
w całej swej istocie. Czym jest, wi c umysł, który masz teraz? Jak funkcjonuje?
Umysł zawsze werbalizuje. Mo esz zna słowa, j zyk, struktur koncepcyjn my lenia, ale to
nie jest my lenie. Wr cz przeciwnie - jest to ucieczka od my lenia. Widzisz kwiat i
werbalizujesz to, widzisz człowieka id cego ulic i werbalizujesz to. Umysł potrafi zamieni
ka de egzystencjalne zdarzenie w słowa. I słowa staj si barier , wi zieniem. Przeszkod dla
umysłu medytacyjnego jest wła nie to nieustanne zamienianie zdarze w słowa i zamienianie
egzystencji w słowa.
Pierwszym wymogiem dla umysłu medytacyjnego jest, wi c bycie wiadomym tego
nieustannego werbalizowania i zdolno do zatrzymania tego procesu. Patrz na zdarzenia - nie
werbalizuj ich. B d wiadom ich obecno ci, ale nie zamieniaj ich w słowa. Niech zdarzenia
b d poza słowami; niech ludzie b d poza słowami; niech sytuacje b d poza słowami. Nie jest
to niemo liwe... jest to naturalne. Sztuczne jest to, co mamy, lecz tak do tego przywykli my, tak
bardzo stało si to automatyczne, e ju nie zauwa amy jak nieustannie zamieniamy doznania w
słowa.
Jest wschód sło ca. Nie zdajesz sobie sprawy z przestrzeni pomi dzy widzeniem go a
werbalizowaniem. Widzisz sło ce, czujesz je... i natychmiast to werbalizujesz. Przestrze
mi dzy widzeniem i werbalizowaniem zostaje zagubiona. Musisz zda sobie spraw z tego, e
wschód sło ca nie jest słowem. Jest to pewien fakt, pewna obecno . Umysł automatycznie
zamienia doznanie w słowa, a te wchodz mi dzy ciebie a to doznanie.
Medytacja oznacza ycie bez stów, ponad słowami. Czasem zdarza si to spontanicznie. Gdy
jeste zakochany, odczuwana jest obecno , nie słowa. Gdy dwoje zakochanych staje si sobie
- 3 -
bliskimi, zawsze nastaje milczenie. Nie w tym rzecz, e nie ma nic do wyra ania. Wr cz
przeciwnie, jest tego tyle, e a si przelewa. Ale nie ma słów, nie mo e by ... Słowa przyjd
dopiero po odej ciu miło ci.
Je li dwoje zakochanych nie potrafi milcze , jest to sygnał, e ich miło umarła. Słowami
zapełniaj to, co po niej zostało. Gdy miło yje, nie ma słów, poniewa samo istnienie miło ci
jest tak napełniaj ce, tak przenikaj ce, e pokonana zostaje bariera j zyka i słów. I zwykle
zostaje ona pokonana tylko w miło ci.
Medytacja jest kulminacj miło ci, nie tylko do jednej osoby, lecz do egzystencji w całej jej
totalno ci. Medytacja to ywa relacja z totalno ci egzystencji, która jest wsz dzie wokoło. Je li
umiesz by w miło ci w ka dej sytuacji, jeste w medytacji.
Medytacja nie jest sztuczk umysłu, nie jest metod na uciszenie umysłu - wymaga gł bokiego
zrozumienia jego mechanizmu. Gdy zrozumiesz ten mechaniczny nawyk werbalizowania,
zamieniania egzystencji w słowa, powstaje pewna przestrze . Powstaje sama z siebie.
Przychodzi w lad za zrozumieniem, jak cie . Wa ne jest nie tyle zdobycie umiej tno ci bycia w
medytacji, lecz poznanie dlaczego w niej nie jeste . Sam proces medytacji jest negatywny, bo nie
jest dodawaniem ci czego nowego - jest negowaniem tego, co ju zostało dodane.
Ludzie nie mog istnie bez słów, potrzebuj ich. Egzystencja ich nie potrzebuje. Nie mówi ,
by istniał bez słów. Musisz ich u ywa , ale musisz nauczy si wł cza i wył cza ten
mechanizm werbalizowania. Gdy jeste w społecze stwie, słowa s potrzebne, a gdy jeste sam
na sam z egzystencj , musisz umie je wył czy .
Je li nie potrafisz ich wył czy - trwaj , a ty nie potrafisz ich zatrzyma - stajesz si
niewolnikiem. Umysł musi by narz dziem, nie panem. Gdy umysł jest panem, jest nie-
medytacja. Medytacja jest wtedy, gdy to
ty jeste panem i twoja wiadomo jest panem.
Medytacja oznacza, wi c zapanowanie nad mechanizmem umysłu.
Umysł i jego funkcjonowanie w słowach to nie wszystko. Ty jeste czym wi cej i egzystencja
jest czym wi cej. wiadomo jest ponad j zykiem, egzystencja jest ponad j zykiem. Gdy
wiadomo i egzystencja s jednym, jest komunia. Ta, komunia jest medytacj .
Słowa trzeba porzuci . Nie mówi , e masz je tłumi czy wyeliminowa . Mówi , e słowa nie
mog by nawykiem dwadzie cia cztery godziny na dob . Gdy spacerujesz - poruszasz nogami;
je li jednak twoje nogi poruszaj si , gdy siedzisz - to szale stwo. Musisz nauczy si je
wył czy . Tak samo nie powinno by w tobie słów, wtedy, gdy nie rozmawiasz. Słowa słu
porozumiewaniu si , gdy wi c nic nikomu nie przekazujesz, nie powinno ich by .
Je li zdołasz tego dokona , b dziesz wzrasta w medytacji. Medytacja to proces wzrastania - nie
technika. Technika zawsze jest martwa, mo e, wi c by do ciebie dodana, a proces zawsze jest
ywy - wzrasta, rozwija si .
Słowa s potrzebne, ale nie wolno trwa w nich cały czas. Musz by chwile bez
werbalizowania, kiedy po prostu jeste . Nie chodzi o wegetowanie. Jest wiadomo i jest ona
ostrzejsza, ywsza - to słowa j st piaj . Słowa musz by powtarzane, wywołuj , wi c
znu enie. Im wa niejszy jest dla ciebie j zyk, tym bardziej b dziesz znu ony.
Egzystencja nigdy si nie powtarza. Ka da ró a jest inna, zupełnie inna... Nigdy takiej jeszcze
nie było i nigdy takiej ju nie b dzie. Ale gdy nazywamy j „ró ," samo to słowo ju jest
powtórzeniem. Ono zawsze istniało i zawsze b dzie istnie . Starym słowem zabiłe to, co takie
nowe.
Egzystencja zawsze jest młoda, a słowa zawsze s stare. Słowami uciekasz od egzystencji,
uciekasz od ycia, bo słowa s martwe. Im bardziej pogr asz si w słowach, tym bardziej ci
one umartwiaj . Człowiek wyuczony jest zupełnie martwy, poniewa cały jest tylko słowami.
Sartre nazwał swoj autobiografi „Słowa". yjemy w słowach. A raczej nie yjemy. Na ko cu
pozostaje tylko stos nagromadzonych słów i nic wi cej. Słowa s jak zdj cia. Widzisz co , co
jest ywe i robisz temu zdj cie. Zdj cie jest martwe. Potem robisz album z martwych zdj .
- 4 -
Człowiek, który nie ył w medytacji, jest jak martwy album. S w nim tylko słowne obrazy,
wspomnienia. Nic nie zostało prze yte - wszystko zamienił w słowa.
Medytacja oznacza ycie totalnie, a y totalnie mo na tylko wtedy, gdy jeste w ciszy. Ale
bycie w ciszy nie oznacza nie wiadomo ci. W ciszy mo esz by nie wiadomy, ale to nie jest
ywa cisza. Umysł znów przegapił...
Mantrami mo esz sam siebie zahipnotyzowa . Powtarzaj c jakie słowo mo esz stworzy w
umy le tyle znu enia, e za nie. Zapadasz w sen, w nie wiadomo . Je li stale b dziesz nucił
„Ram Ram Ram" - umysł za nie. Wtedy nie b dzie bariery słów, ale ty b dziesz nie wiadomy.
Medytacja oznacza brak słów, gdy ty jeste wiadomy. W innej sytuacji nie ma poł czenia z
egzystencj , ze wszystkim, co istnieje. adna mantra ani piewanie nie pomog . Autohipnoza to
nie medytacja, wr cz przeciwnie - bycie w stanie autohipnozy to regresja. Nie jest wyj ciem
ponad słowa, ale upadkiem poni ej słów.
Porzu , wi c wszystkie mantry, wszystkie takie techniki. Pozwól istnie chwilom, w których nie
ma słów. Nie mo esz pozby si słów za pomoc mantry, gdy ten proces sam w sobie u ywa
słów. Nie mo na wyeliminowa słów za pomoc słów -jest to niemo liwe.
Co wi c mo na zrobi ? Tak naprawd nic nie mo esz zrobi - prócz zrozumienia. Cokolwiek
uczynisz, b dzie to tylko skutkiem tego, czym jeste . Trwasz w chaosie, nie jeste w medytacji,
twój umysł nie jest w ciszy, wi c cokolwiek z ciebie wyjdzie, stworzy jeszcze wi cej
zamieszania. Jedyne, co mo esz uczyni , to zacz by wiadomym funkcjonowania umysłu.
Tylko tyle - po prostu b d uwa ny. Uwa no nie ma nic wspólnego ze słowami. To akt
egzystencjalny, nie mentalny.
Najwa niejsze jest, wi c bycie uwa nym. B d uwa ny procesów mentalnych, funkcjonowania
umysłu. Gdy jeste wiadomy funkcjonowania umysłu, ju nim nie jeste . Sama uwa no
oznacza, e jeste poza - z dala, wiadek. A im bardziej jeste uwa ny, tym łatwiej dostrzegasz
przestrzenie mi dzy doznaniem a słowami. Te przestrzenie istniej , ale ty jeste tak
nie wiadomy, e ich nie zauwa asz.
Mi dzy dwoma słowami zawsze jest przestrze , nawet, je li niemal niezauwa alna. Gdyby tak
nie było, dwa słowa nie mogłyby by dwoma słowami - stałyby si jednym. W muzyce mi dzy
dwoma nutami zawsze jest przestrze , cisza. Dwa słowa czy nuty nie mog by oddzielne od
siebie, je li nie ma mi dzy nimi przerwy. Zawsze jest miedzy nimi cisza, ale trzeba by
naprawd uwa nym, by to odczu .
Im jeste uwa niejszy, tym wolniejszy jest umysł. Zawsze jest to ze sob powi zane. Im mniej
wiadomo ci, tym szybszy umysł; im bardziej jeste wiadomy, tym proces umysłu jest
wolniejszy. Jeste bardziej wiadomy, umysł zwalnia, przestrzenie mi dzy my lami poszerzaj
si .... mo esz je zauwa y .
Przypomina to film. Gdy projektor pracuje w zwolnionym tempie, wida przerwy. Podnosz
r k i wida , e zdj cie składa si z setek kadrów. Ka dy jest odr bnym zdj ciem. Gdy te setki
pojedynczych zdj wy wietlane s tak szybko, e nie widzisz przerw, widzisz unoszenie r ki
jako jeden proces. W zwolnionym tempie te przerwy mo esz zauwa y .
Umysł jest jak film. S w nim przerwy. Im jeste uwa niejszy umysłu, tym łatwiej je
zauwa asz. Przypomina to rysunek gestaltowski, w którym s dwa ró ne obrazy. Mo esz
widzie jeden albo drugi, ale obu razem nie zobaczysz. Mo e to by rysunek staruszki ukazuj cy
równocze nie młod dziewczyn . Gdy skupiasz uwag na jednym, drugiego nie zobaczysz; gdy
skupisz uwag na drugim, pierwszy zniknie. Nawet, je li widziałe oba rysunki, nie mo esz
zobaczy ich obu równocze nie.
To samo dzieje si z umysłem. Gdy widzisz słowa, nie mo esz dostrzec przerw, gdy widzisz
przerwy, nie mo esz zobaczy słów. Po ka dym słowie nast puje przerwa i po ka dej przerwie
nast puje słowo, ale nie mo esz widzie równocze nie jednego i drugiego. Je eli skupiasz uwag
na przerwach, słowa znikn , a ty zapadniesz si w medytacji.
wiadomo skupiona tylko na słowach jest nie-medytacyjna, wiadomo skupiona tylko na
- 5 -
przerwach jest medytacyjna. Zawsze, gdy stajesz si wiadomy przerw, słowa znikaj . Gdy
b dziesz obserwował uwa nie, nie znajdziesz słów - znajdziesz tylko przerw .
Mo esz odczu ró nic mi dzy dwoma słowami, ale nie mo esz odczu ró nicy miedzy dwoma
przerwami. Słowa s zawsze mnogie, przerwa zawsze jest jedna. Wszystko stapia si razem i
staje si jedno ci . Medytacja to skupienie si na przerwie. Wtedy zmienia si cały gestalt.
Trzeba zrozumie co jeszcze. Patrz c na rysunek z gestaltu ze skupieniem na staruszce, nie
zobaczysz drugiego obrazu. Ale je li zachowasz uwag skupion na staruszce przez dłu szy
czas, je li staniesz si totalnie uwa ny - w pewnej chwili to skupienie zmieni si , nagle staruszka
zniknie i pojawi si ten drugi obraz.
Dlaczego tak si dzieje? Dlatego, e umysł nie mo e przez dłu szy czas pozostawa w
skupieniu. Musi si zmienia - albo za nie. S tylko te dwie mo liwo ci. Je li b dziesz
koncentrował si na jednej rzeczy, umysł za nie. Nie mo e trwa w bezruchu, gdy umysł jest
ywym procesem. Je li pozwolisz mu na znu enie - za nie, by uciec od zastoju twojego
skupienia. Wtedy mo e y dalej, w snach.
Tak medytacj podaje Maharishi Mahesh Yogi. Daje ona tyle spokoju i od wie enia, mo e
poprawi zdrowie fizyczne i równowag psychiczn , ale nie jest wła ciw medytacj . Te same
efekty mo na uzyska w autohipnozie. Hinduskie słowo „mantra" oznacza sugesti , nic wi cej.
Bł dem jest przyj cie, e mantra to medytacja - tak nie jest. Je li uznasz j za medytacj , nigdy
nie b dziesz szuka autentycznej medytacji. I to jest najwi ksza szkoda, jak czyni takie
praktyki i ludzie, którzy je propaguj . Jest to jedynie psychologiczne narkotyzowanie si .
Nie u ywaj, wi c adnej mantry do wypchni cia słów. Po prostu sta si wiadomy słów, a
umysł automatycznie zacznie skupia si na przerwach.
Je li uto samisz si ze słowami, b dziesz skakał ze słowa na słowo i przegapisz przerw . To
inne słowo jest czym nowym, na czym mo na si skupi . Umysł stale si zmienia, skupienie si
zmienia. Je li jednak nie uto samisz si ze słowami, pozostaniesz tylko wiadkiem - z daleka
obserwuj cym korowód słów. Wtedy zmieni si całe skupienie i staniesz si wiadomy przerwy.
To samo dzieje si , gdy obserwujesz ludzi id cych ulic . Jedna osoba przeszła, druga jeszcze nie
nadeszła. Jest przerwa, ulica jest pusta. Je li b dziesz obserwował, poznasz t przerw .
Gdy poznasz t przerw , jeste w niej - wskoczyłe w ni . To otchła , daje taki spokój, tak
wiadomo ... Bycie w tej przerwie to medytacja... przemiana. Teraz słowa nie s potrzebne,
zostawisz je. wiadomie je zostawisz. Jeste wiadomy ciszy, niesko czonej. Jeste jej cz ci ,
jeste z ni jedno ci . Nie jeste wiadomy tej otchłani jako czego innego, jeste wiadomy
otchłani jako siebie. Wiesz i jeste tym wiedzeniem. Obserwujesz t przerw ; obserwuj cy jest
tym, co obserwowane.
Je li chodzi o słowa i my li, jeste wiadkiem, kim oddzielnym, i słowa s odr bne. Gdy nie
ma słów, jeste przerw , wiadomy swego istnienia. Mi dzy tob a przerw , mi dzy
wiadomo ci a egzystencj , nie ma bariery. Jeste w sytuacji egzystencjalnej. I to jest
medytacja: bycie jedno ci z egzystencj , bycie w niej totalnie i nadal bycie wiadomym. Jest to
zaprzeczenie, paradoks. Oto poznałe sytuacj , w której jeste jej wiadomy, a równocze nie w
niej jeste .
Zwykle, gdy jeste czego wiadomy, to co staje si oddzielne od ciebie. Je li z czym si
uto samiamy, przestaje to by czym odr bnym i innym - ale wówczas nie jeste my wiadomi.
Tak dzieje si w zło ci i w seksie. Jedno ci stajemy si tylko wtedy, gdy jeste my nie wiadomi.
Seks tak bardzo nas przyci ga, bo w seksie na chwil stajesz si jedno ci . Ale wtedy jeste
nie wiadomy. Szukasz nie wiadomo ci, bo szukasz jedno ci. A im bardziej jej szukasz, tym
bardziej stajesz si nie wiadomy... i nie odczujesz błogo ci seksu, bo ta błogo pochodziła z
nie wiadomo ci.
W chwili nami tno ci byłe nie wiadomy. wiadomo odeszła. Na jedn chwil znalazłe si w
otchłani, ale nie wiadomy. A im bardzie) szukasz wiadomo ci, tym bardziej j tracisz. W ko cu
przyjdzie chwila ogarni cia przez seksualno , gdy ta chwila nie wiadomo ci ju nie nast puje.
- 6 -
Ta otchła została zagubiona i ta błogo została zagubiona - wtedy ten akt staje si czym
bezsensownym. Staje si tylko mechanicznym rozładowaniem si , nie ma ju w nim niczego
duchowego.
Znamy tylko nie wiadom jedno , nigdy nie zaznali my wiadomej jedno ci Medytacja jest
jedno ci wiadom . To drugi biegun seksualno ci. Seks to jeden biegun - nie wiadoma jedno ;
medytacja to drugi biegun - wiadoma jedno . Seks to najni szy punkt jedno ci, medytacja to
jej szczyt, najwy szy szczyt jedno ci. Ró ni si one wiadomo ci .
Umysł człowieka Zachodu my li o medytacji, gdy zagubiony został urok seksu. Gdy
społecze stwo przestaje tłumi seksualno , przychodzi medytacja, bo seks niehamowany zabija
swój własny urok i romantyzm, zabija swoj duchow stron . Tyle jest seksu, ale nie mo na ju
dłu ej pozostawa w nim nie wiadomie.
Społecze stwo stłumione seksualnie mo e zachowa seksualno , ale społecze stwo nie-
tłumi ce, bez zahamowa , nie mo e pozosta w seksualno ci. Musi ona zosta przekroczona.
Je li społecze stwo jest seksualne, nast pi medytacja. Społecze stwo wolne seksualnie to
pierwszy krok do duchowego poszukiwania.
To poszukiwanie naprawd istnieje, mo na je, wi c wyzyskiwa . I Wschód to robi. Mo na
dostarcza guru na zamówienie, eksportowa ich - tak si teraz dzieje. Od takich guru nauczysz
si jednak tylko sztuczek. Zrozumienie przychodzi w yciu, w przezywaniu. Nie mo na go da
ani przekaza .
Nie mog da ci mojego zrozumienia. Mog o nim mówi , ale nie mog ci go da Sam musisz
je znale . Musisz wej w ycie, bł dzi , ponosi pora ki, dozna wielu frustracji. Do
medytacji dotrzesz tylko przez niepowodzenia, bł dy, frustracje, przez spotkanie z prawdziwym
yciem. Dlatego mówi , e jest to wzrastanie. Co nieco mo na zrozumie , ale zrozumienie
przychodz ce przez innego człowieka pozostanie czym intelektualnym. Dlatego Krishnamurti
wymaga niemo liwego. Mówi: ..Nie pojmuj mnie intelektualnie." A przecie od kogo innego
mo e przyj tylko zrozumienie intelektualne. Dlatego wysiłek Krishnamurtiego jest absurdalny.
To, co on mówi jest autentyczne, ale gdy wymaga od słuchaj cego czego wi cej ni
zrozumienia intelektualnego, jest to niemo liwe. Przez kogo innego nic wi cej nie mo e
przyj , nic wi cej nie mo na przekaza . Zrozumienie intelektualne mo e wystarczy ... Je eli
zdołasz intelektualnie zrozumie to, co mówi , mo esz zrozumie to, co me było powiedziane.
Mo esz zrozumie przerwy - to, czego nie mówi , czego nie jestem w stanie wyrazi . Pierwsze
zrozumienie musi by intelektualne, intelekt jest drzwiami. Nie mo e to by duchowe.
Duchowo to wi tynia wewn trzna.
Mog komunikowa si z tob tylko intelektualnie. Je li naprawd to zrozumiesz, zdołasz
odczu to, co nie zostało powiedziane. Nie mog porozumiewa si bez słów, ale u ywaj c słów
u ywam te ciszy. Musisz by wiadomy jednego i drugiego. Je li zrozumiesz tylko słowa, jest
to porozumienie; ale je li zdołasz by wiadomy tak e przerw - jest poł czenie.
Trzeba od czego zacz . Ka dy pocz tek jest fałszywy, ale trzeba zacz . Przez to, co
fałszywe, szukaj c po omacku, natrafisz na drzwi. Kto my li, e zacznie tylko od wła ciwego
pocz tku, ten nigdy nie zacznie. Nawet fałszywy krok jest krokiem we wła ciwym kierunku,
gdy został dokonany, nast pił pocz tek. Zaczynasz i po omacku w ciemno ci i dzi ki temu
bł dzeniu znajdujesz drzwi.
Dlatego mówi , by był wiadomy procesu j zykowego, procesu słów - i aby szukał
wiadomo ci przerw. B d chwile, gdy z twojej strony nie b dzie adnego wiadomego starania
i b dziesz zdawał sobie spraw z tych przerw. Jest to spotkanie z tym, co boskie, spotkanie z
tym, co egzystencjalne. Gdy nast pi, nie uciekaj od niego, b d w nim. Najpierw spowoduje to
l k - tak by musi. W spotkaniu z nieznanym zawsze powstaje l k, bo nieznane jest dla nas
mierci . Gdy pojawia si przerwa, czujesz, e zbli a si mier . B d martwy! Po prostu w tym
b d i w tej przerwie umrzyj zupełnie. Nast pi zmartwychwstanie. Poprzez umieranie mierci w
ciszy, ycie zmartwychwstaje. Po raz pierwszy jeste ywy, naprawd ywy.
Medytacja nie jest metod , lecz procesem, medytacja nie jest technik , lecz zrozumieniem. Nie
- 7 -
mo na jej uczy , mo na j tylko wskaza . Nie mo esz si o niej dowiedzie : adna informacja
nie jest prawdziwa, gdy pochodzi z zewn trz, a medytacja przybywa z twego własnego wn trza.
Szukaj, wi c! B d szukaj cym, nie uczniem. B d uczniem ycia w jego totalno ci, nie
uczniem jakiego guru. Wtedy nie b dziesz uczył si tylko słów. Duchowe nauki nie przyjd ze
słów, ale z przerw, ciszy, które zawsze ci otaczaj . S one nawet w tłumie, na targowisku i
bazarze. Szukaj tych ciszy, szukaj tych przerw wewn trz i na zewn trz, a pewnego dnia
stwierdzisz, e jeste w medytacji.
Medytacja przychodzi. Zawsze przychodzi samoistnie, nie mo na jej sprowadzi . Ale trzeba jej
szuka , bo tylko, gdy jej szukasz, jeste na ni otwarty, wra liwy. Chcesz j go ci . Medytacja
jest go ciem. Mo esz j zaprosi i czeka na ni . Przychodzi ona do Buddy, przychodzi do
Jezusa, przychodzi do ka dego, kto jest gotowy, kto jest otwarty i poszukuj cy.
Ale nie ucz si tego z zewn trz, bo omami ci sztuczki. Umysł zawsze szuka czego
łatwiejszego. To jest ródło wykorzystywania. Pojawiaj si guru i bycie guru staje si
nawykiem, a duchowe ycie ulega zatruciu. Najbardziej niebezpieczny jest ten, kto wyzyskuje
potrzeb duchowo ci. Je li kto zabierze ci bogactwo, nie jest to wa ne; gdy kto ci zawiedzie,
nie jest to wa ne. Ale je li kto ci zwodzi i zabija, a nawet opó nia twoj potrzeb d enia do
medytacji, do tego, co boskie, do ekstazy... ten grzech jest wielki i niewybaczalny.
Tak si dzieje. B d tego wiadomy i nikogo nie pytaj: „Czym jest medytacja? Jak mam
medytowa ?" Zamiast tego pytaj, jakie s zahamowania, jakie s przeszkody. Pytaj, dlaczego nie
zawsze jeste w medytacji, gdzie wzrastanie zostało zatrzymane, gdzie zostałe okaleczony. I nie
szukaj guru, poniewa guru okaleczaj . Ka dy, kto daje ci gotow recept , nie jest przyjacielem -
jest twoim wrogiem.
Bł d w ciemno ci Nic innego nie mo na zrobi . To bł dzenie stanie si zrozumieniem, które
uwolni ci od ciemno ci. Jezus rzekł: „Prawda jest wolno ci ."
Zrozum t wolno . Prawda zawsze przychodzi w zrozumieniu. Nie jest czym , co spotykasz,
jest czym , w czym wzrastasz. Poszukuj, wi c zrozumienia, bo im wi ksze jest twoje
zrozumienie, tym jeste bli szy prawdy. W pewnej nieznanej, nieoczekiwanej, niedaj cej si
przewidzie chwili, gdy zrozumienie si ga szczytu... znajdziesz si w otchłani... Ciebie ju nie
ma - ale jest medytacja.
Kiedy ciebie nie ma, jeste w medytacji. Medytacja nie jest powi kszeniem ciebie, jest zawsze
czym wi kszym od ciebie. Kiedy jeste w otchłani, jest medytacja. Nie ma wtedy ego, nie ma
ciebie. Jest istnienie. To wła nie - najwy sze istnienie -maj na my li religie, kiedy mówi o
Bogu. Ono jest istot wszystkich religii, wszystkich poszukiwa , ale nie mo na go nigdzie
znale w postaci gotowej.
Wskazówki do praktyki
Nie czuj si bezradny
Po pierwsze, nie spiesz si , niech nie ogarnie ci desperacja. Je li dzi ci si nie powiedzie, nie
czuj si bezradny. Je li dzi ci si nie powiedzie, b dzie to naturalne. Je li tak b dzie przez kilka
dni, te b dzie to naturalne.
Naturalnie, w wiecie wewn trznym wiele razy musisz dozna pora ek, bo nigdy jeszcze w nim
nie w drowałe . Wszystkie twe umiej tno ci dotycz ruchu na zewn trz, ekstrawersji. Nie wiesz
jak wej do swego wn trza. Ludzie słysz „wejd w siebie, wsłuchaj si w siebie", ale nie
rozumiej tego. Znaj tylko ruch na zewn trz, tylko wychodzenie do innego człowieka. Nie
znaj adnego sposobu dotarcia do samych siebie. To jest nieuniknione: wskutek swoich
dawnych nawyków wiele razy b dziesz doznawa pora ek.
Nie sta si bezradny. Dojrzało przychodzi powoli. Przyjdzie na pewno, ale trzeba na to czasu.
Pami taj: do ka dego przyjdzie ona w innym tempie, nie porównuj, wi c, nie my l: „On jest taki
- 8 -
wyciszony i radosny, a ja jeszcze nie: co jest ze mn ?" Nie porównuj si z nikim; ka dy w
poprzednich wcieleniach ył inaczej. Nawet w tym yciu ludzie yj odmiennie.
Wszystko zale e b dzie od twoich umiej tno ci, umysłu, uwarunkowania, wykształcenia,
religii, w której jeste wychowany, ksi ek, które czytasz, ludzi, z którymi yjesz, atmosfery,
któr w sobie stworzyłe . B dzie zale e od tysi cy rzeczy, od tego ile mo esz przyj - ale
przyjdzie na pewno.
Potrzeba tylko cierpliwo ci, pracy w ciszy, pracy w cierpliwo ci... przychodzi koncentracja i
pojawia si dojrzało . W istocie rzeczy człowiek dojrzały i człowiek skoncentrowany to dwa
aspekty tego samego zjawiska. Dlatego dzieci nie mog by w koncentracji - s w ci głym
ruchu, nie mog by w jednym punkcie, nieruchome. Wszystko je przyci ga - samochód
przejechał, ptak piewa, kto zacz ł si mia , s siad wł czył radio, motyl si porusza - wszystko
jest atrakcyjne, cały wiat. Dzieci skacz z jednej rzeczy na inn . Nie potrafi si skoncentrowa ,
nie potrafi by z jedn rzecz tak całkowicie i totalnie, e wszystko inne znika, przestaje istnie .
Wraz z dojrzało ci pojawia si koncentracja. Dojrzało i koncentracja to dwie nazwy tego
samego stanu. Trzeba jednak pami ta , e przyjdzie to stopniowo - nie porównuj, wi c, nie
spiesz si .
B d odpr ony
Po drugie, gdy ju podejmiesz decyzj w drowania cie k wewn trzn , decyzj bycia
sannyasinem, człowiekiem medytuj cym, gdy wn trze ci przyzywa i podejmiesz decyzj , e
teraz b dziesz w drował pytaj c „Kim jestem?", musisz pami ta , by nie w drowa w napi ciu.
W druj w sposób bardzo odpr ony, pilnuj, by ta twoja wewn trzna podró była wygodna. Ma
to teraz ogromne znaczenie.
Zwykle ka dy popełnia ten pierwszy bł d. Ludzie czyni sw wewn trzn podró niepotrzebnie
skomplikowan , niewygodn . Jest tego przyczyna... W swym zwyczajnym yciu ludzie s pełni
zło ci na innych. W codziennym yciu zachowuj si wobec innych z przemoc . W zwyczajnej,
ekstrawertycznej podró y s sadystami, cieszy ich torturowanie innych, cieszy ich pokonywanie
innych, cieszy ich konkurowanie z innymi, podbijanie innych. Cał ich rado ci jest sprawianie,
by inni czuli si gorszymi od nich samych. Taka jest ta twoja ekstrawertyczna podró .
Gdy człowiek zwraca si ku swemu wn trzu, napotyka problem: co ma zrobi ze sw zło ci ,
wrogo ci , agresj , przemoc ? Jest sam: b dzie torturowa siebie, zło ci si na siebie. I tacy s
tak zwani mahatmowie...
Podró ekstrawertyczna była podró sadyzmu. Podró introwertyczna staje si podró
masochizmu, zaczynasz torturowa siebie. A w torturowaniu siebie jest pewne zadowolenie, taka
perwersyjna rado . Je li zagł bisz si w histori , zdziwi ci , nie uwierzysz, co człowiek sam
sobie czynił.
Wiele bzdur powstało z tego prostego bł du. W zwykłym yciu usiłujesz utrudnia ycie innym.
Kiedy zwracasz si do wewn trz, ten stary umysł mo e b dzie próbował utrudni ycie tobie.
Pami taj: poszukuj cy swego wn trza musi mie wygody, gdy To mo e nast pi tylko w
sytuacji przyjemno ci, w stanie odpr enia. Gdy jeste napi ty i jest ci niewygodnie, nic si nie
stanie. Gdy jeste napi ty, jest ci niewygodnie, twój umysł si przejmuje, nie jeste w
nieruchomej przestrzeni. Gdy jeste głodny - jak mo esz by w nieruchomej przestrzeni?
A oni ucz postów i mówi , e post pomo e ci medytowa . Raz na jaki czas post mo e pomóc
w zyskaniu dobrego zdrowia, zabierze z ciała kilka zb dnych kilogramów, ale post nie mo e
pomóc medytacji.
Bycie po rodku jest wła ciw drog - Złotym rodkiem.
Jedz tyle, by nie czuł si głodny, ale nie jedz za du o, by nie czuł si oci ały, ospały, bo
wtedy medytacja jest trudniejsza. Złotego rodka trzeba przestrzega na wszelkie sposoby, we
wszystkich sytuacjach.
Zapewnij sobie komfort, b d odpr ony. Nie trzeba torturowa siebie, nie trzeba tworzy sobie
zb dnych kłopotów.
Porzu ten umysł zło ci, przemocy, agresji; dopiero wtedy mo esz wyruszy do wewn trz -
tylko w odpr onej wiadomo ci człowiek zanurza si coraz gł biej w siebie. W totalnym
- 9 -
odpr eniu docierasz najgł biej do swego wn trza.
Nie daj natychmiastowych satori
Po trzecie, nie wymagaj za wiele, bo je li b dziesz wymagał zbyt wiele, staniesz si napi ty,
pojawi si niepokój. Najlepiej niczego nie wymagaj. Ot, czekaj. Zasiej ziarno w sercu i zacznij
pracowa - czekaj wiosny.
Ludzie
daj zbyt wiele: chc natychmiastowych satori, samadhi. Chc natychmiastowej
nirwany. Czasem przychodz do mnie głupi ludzie i mówi : „Siedem dni medytuj i nic si
jeszcze nie zdarzyło." Siedem dni? A przez siedemdziesi t milionów ywotów robili wszystko,
co było przeciwne medytacji! Przez siedem dni... jakby zobowi zywali Boga albo mnie. Skar
si : „Nic si nie zdarzyło. Siedem dni min ło, jeszcze tylko trzy dni treningu, a ja dalej nie
jestem o wiecony!"
Nie wymagaj za wiele, nie b d zbyt chciwy; miej wi cej zrozumienia. Na wszystko trzeba
czasu. Pami taj: nie musisz martwi si o wynik - on jest zawsze zgodny z twoj potrzeb i
warto ci . Na cokolwiek jeste gotów, nast pi to. Je li nie nast puje, to tylko, dlatego, e jeszcze
nie jeste na to gotowy. Przygotowuj si . Domaganie si nic nie pomo e. Widocznie nie jeste
jeszcze tego wart, oczyszczaj, wi c dalej swe serce, koncentruj si bardziej, medytuj, sta si
bardziej wyciszony, bardziej odpr ony, b d coraz bardziej zharmonizowany ze swym
wn trzem. I czekaj. Bo kiedy serce i energia s ze sob w harmonii, rezultat przychodzi
automatycznie.
Gdy siejesz ziarno, nie musisz, co dnia rozkopywa ziemi i sprawdza , co si z nim dzieje.
Zniszczyłby ziarno, nic ju by si nie stało. Wi c czekasz - miesi cami nic si nie dzieje.
Musisz podlewa je wod i zwozi nawóz i musisz je piel gnowa ... miesi cami nic si nie
dzieje. Potem nagle pewnego dnia, pewnego wczesnego ranka, cud... ziarna zakiełkowały.
Wyszły ledwie dwa małe listki, zdarzył si cud. Co było niewidzialne, stało si widzialne... Ale
zawsze przychodzi to w swoim czasie.
Stwórz przestrze do medytacji
Po czwarte, gdy przygotowujesz ogród dla ró , musisz zmieni cał gleb . Trzeba usun
kamienie, stare korzenie, usun chwasty. Musisz stworzy odpowiednie warunki, przestrze i
ochron . Musisz zbudowa ogrodzenie. Gdy zamierzasz hodowa ró e, tyle przygotowania
b dzie potrzeba. Medytacja to ró a, najwi ksza ró a, ró a ludzkiej wiadomo ci.
Jakie s te odpowiednie warunki? I ta odpowiednia przestrze ?
Znajd miejsce sprzyjaj ce medytacji. Na przykład pomo e raczej siedzenie pod drzewem ni w
kinie czy na peronie dworca - trzeba wyj do natury, do gór, drzew i rzek, gdzie Tao nadal
płynie, wibruje, pulsuje, wsz dzie si przelewa. Drzewa ci gle medytuj . Milcz ca, nie wiadoma
jest ta medytacja. Nie mówi by stawał si drzewem - musisz sta si budd ! Budda ma jedn
cech wspóln z drzewem: jest tak samo zielony jak ono, pełny soku, tak samo wi tuj cy jak
drzewo, oczywi cie z pewn ró nic - on jest wiadomy, a drzewo jest nie wiadome.
Ale gdy usi dziesz pod drzewem, na którym piewaj pi kne ptaki, ta czy paw, czy cho by przy
płyn cej rzece... d wi k płyn cej wody... przy wodospadzie... jego wielka muzyka...
Je li mo esz, przygotuj w swym domu specjalny pokój do medytacji. Wystarczy mały k cik, ale
przeznaczony specjalnie do medytacji. Czemu specjalnie? Gdy ka de działanie tworzy własn
wibracj . Gdy w tym miejscu tylko medytujesz, nabiera ono aury medytacji. Co dnia, gdy
medytujesz, wchłania twe wibracje gdy jeste w medytacji. Gdy przychodzisz nazajutrz, te
wibracje zaczynaj ci ogarnia . Pomagaj , odwzajemniaj si , odpowiadaj .
Miejsce wi te to miejsce wła ciwe do medytacji, wła ciwe warunki. Je li czujesz w sobie
wielk zło , nie jest to pora na medytowanie, płyn łby pod pr d. Gdy czujesz w sobie wielk
chciwo , to nie czas na medytowanie: nie b dzie to łatwe. S chwile, gdy medytacja z łatwo ci
ci ogarnia: sło ce wschodzi i widzisz to wschodz ce sło ce, i nagle wszystko wewn trz jest
nieruchome, nie jeste jeszcze cz ci tego targowiska - oto pora na medytowanie. Czujesz si
dobrze, zdrowo, z nikim si nie kłóciłe - oto pora na medytowanie. Przyszedł znajomy i jeste
pełen miło ci -oto pora na medytowanie. Jeste ze sw kobiet , oboje czujecie si tak szcz liwi;
- 10 -
si d cie razem i medytujcie, a stwierdzisz, e wtedy, gdy mo esz medytowa ze sw ukochan ,
ze swym przyjacielem, dziej si najwi ksze rado ci ycia.
Znajd odpowiednie warunki - zawsze s one dost pne. Nie ma ani jednego człowieka, który nie
znalazłby odpowiednich warunków. W ci gu dwudziestu czterech godzin przychodzi wiele
chwil, które bardzo łatwo mo na przemieni w medytacje gdy w tych chwilach w sposób
naturalny zmierzasz do wewn trz. Noc pełna jest gwiazd... połó si na ziemi, patrz na gwiazdy,
poczuj si z nimi zharmonizowany, a potem medytuj.
Gdy chcesz medytowa , wył cz telefon, wył cz siebie. Powie kartk na drzwiach, e
medytujesz, by przez godzin nikt nie pukał. Gdy wchodzisz do pokoju medytacji, zdejmij buty:
st pasz po wi tej ziemi. Odstaw nie tylko buty, ale i wszystko to, czym si zaprz tasz.
wiadomie zostaw wszystko razem z butami. Wejd do wewn trz niczym nie zaj ty. Mo na
przeznaczy na to jedn z dwudziestu czterech godzin. Dwadzie cia trzy godziny przeznacz na
inne zaj cia, pragnienia, my li, ambicje, projekcje. Wył cz z tego jedn godzin , a w ko cu
stwierdzisz, e ta jedna godzina jest prawdziw godzin twego ycia, a tamte dwadzie cia trzy to
czyste marnotrawstwo. Tylko ta jedna godzina ocalała, wszystko inne zostało wyrzucone w
błoto.
Wła ciwa pozycja ciała
Po pi te, nie zajmuj si zbytnio wła ciw procedur , bo zajmie ci to całego - e powiniene
siedzie w odpowiedniej pozycji. Dobrze, je li mo esz tak siedzie , ale gdy niepotrzebnie
odwraca to uwag , porzu to. Twoje nogi nie b d czuły si dobrze, je li nie potrafisz siedzie w
pozycji pełnego lotosu (co jest trudne dla ludzi, którzy całe ycie siedz na krzesłach, jest to
trudne, gdy cały ich system mi niowy ukształtował si w pewien okre lony sposób). Zasn
albo zaczn przysparza ci kłopotów. Stale b d domaga si uwagi, nie wymuszaj, wi c pozycji
lotosu.
Pozycja lotosu jest dobra, je li jest łatwa. Je li nie, ka da inna pozycja jest jak pozycja lotosu.
Gdy nie mo esz siedzie na podło u, je li jest to trudne, usi d na krze le. Medytacja nie boi si
krzeseł - mo e dzia si wsz dzie. Renu zadała mi wczoraj pytanie: „Czy o wiecenie mo e
nast pi na koniu na biegunach?" Mo e, mo e nawet przytrafi si temu koniowi na biegunach!
Dołó odrobiny stara , to wszystko, ale nie przejmuj si tym za bardzo: czy kr gosłup jest
całkiem wyprostowany czy nie, czy twoja głowa jest w jednej linii z kr gosłupem czy nie... nie
zajmuj si za bardzo tymi drobiazgami. To tylko pewne wskazania. Zrozum je, przyjmij i id
swoj drog . Znajd własn drog . Najwa niejsze, e ma ci by wygodnie i masz by odpr ony.
B d po rodku
Po szóste, musisz by dokładnie po rodku. Ludzie albo staj si zbyt aktywni, albo zbyt bierni.
Gdy staj si nadmiernie aktywni, powstaje niepokój, swego rodzaju gonitwa, po piech,
szybko , brak spokoju; gdy staj si zbyt bierni - ospało , swoisty letarg, opieszało . B d
po rodku. Bycie po rodku to kryterium, które trzeba zawsze stosowa . Nie jedz za du o, nie
wygładzaj si zbytnio. Nie pij za du o, nie pij mniej ni trzeba. Pami taj zawsze by po rodku.
Nadmiar jest zabroniony. Wszelkie skrajno ci trzeba porzuci , bo stan odpr onego umysłu jest
tylko po rodku.
Gdy dost pisz takiej równowagi, wysiłku i braku wysiłku, celu i bezcelowo ci, istnienia i nie-
istnienia, umysłu i nie-umysłu, działania i nie-działania... wtedy mo esz pozwoli sobie płyn z
biegiem spraw, mo esz pozwoli sobie na unoszenie si .
Poczucie humoru
Pami taj: najwi kszym problemem dla człowieka religijnego jest to, by nie by zbyt powa nym,
najwi kszym problemem dla człowieka religijnego jest to, by nie by smutnym, najwi kszym
problemem dla człowieka religijnego jest to, by nie by negatywnym; tak zazwyczaj si dzieje...
ludzie religijni staj si bardzo smutni, bardzo powa ni, bardzo neguj ycie. Zupełnie
zapominaj o wio nie, my l tylko o zeschni tym drewnie i martwych prochach. Utracili
równowag .
Naprawd religijny jest ten, kto zna poczucie humoru. Człowiek naprawd religijny jest szczery,
- 11 -
ale nigdy powa ny; całkowicie oddany swej pracy, ale bez nastawienia „grzeszniku, jestem od
ciebie wi tszy", nigdy nie odczuwa wy szo ci, tylko pokor . Człowiek naprawd religijny umie
ta czy z wiatrem i deszczem, umie mia si i chichota z dzie mi, czuje si swobodnie i
spokojnie w ka dej sytuacji ycia. Oto wolno , wolno od ego. Ego czyni człowieka
powa nym.
Je eli staniesz si zbyt powa ny, utoniesz w wiecie ciemno ci, w wiecie negacji. Pami taj, nie
masz sta si zimny. Ci tak zwani wi ci s bardzo zimni, nie zrozumieli o co w tym wszystkim
chodzi. B d chłodny, ale nigdy nie zimny, a mi dzy jednym a drugim jest ogromna ró nica, i
jest te w tym pewien bardzo gł boki paradoks. Nazywam to „chłodem" - w porównaniu z
rozgor czkowanym stanem nami tno ci to chłód; w porównaniu z zimnem mierci to ciepło. Jest
to ciepło w porównaniu z zimnem mierci i jest to chłód w porównaniu z roznami tnion dz
ycia. Jest to ciepło i chłód zarazem. Człowiek naprawd religijny jest chłodny, gdy nie ma
dzy; zarazem jest ciepły, gdy nie jest smutny, nie jest powa ny.
Nie walcz, nie psychoanalizuj
Powiniene by oddzielony od korowodu my li. Przyjd , otocz ci ze wszech stron. B d
przypomina chmury - najmniejsza drobina nieba zostanie utracona. Gdy jest zbyt wiele my li,
walka z nimi jest naturalnym instynktem, gdy wyczytałe , e medytacja to stan bez my li. Ale
przez walk nikt nie pozbywa si my li. Je li b dziesz walczy , zostaniesz pokonany. Sama
walka staje si przyczyn twej kl ski. Nie mo esz walczy z cieniami, gdy zostaniesz
pokonany.
Spróbuj walczy ze swym cieniem, a zostaniesz pokonany; nie dlatego, e cie jest pot ny, ale
dlatego, e cienia nie ma. A jak mo esz zwyci y walcz c z czym , czego nie ma? My li to
cienie, nie walcz z nimi.
Gdy nie walczysz, pojawia si druga mo liwo - to wybrała psychoanaliza. B d razem ze
skojarzeniami, pozwól my lom w drowa dok d chc . Jedna my l wi e si z inn i jeszcze inn
i jeszcze inn i tak to trwa i trwa w niesko czono , do znudzenia. B dziesz to czu jak swego
rodzaju odpr enie. Dlatego po psychoanalizie ludzie czuj si uratowani, zbawieni. Nie s
zbawieni ani uratowani - tylko walka znika. Stajesz si napi ty poniewa walczysz. Kiedy nie
walczysz, napi cie znika i to znikni cie napi cia daje ci poczucie, jakby został uratowany.
B dzie to przyjemne odczucie. Gdy walczysz ze swymi my lami i nie mo esz zwyci y ,
porzucasz walk i pozwalasz my lom w drowa , zaczynasz w drowa razem z nimi; pojawia si
przyjemne odczucie. Oto cały sekret psychoanalizy. Psychoanaliza w niczym nie pomaga,
sprawia jedynie, e czujesz si dobrze, poniewa pomaga ci porzuci walk .
Nie potrzeba walczy , nie potrzeba pozwala my lom na zaistnienie i w drowa za nimi.
Pozosta obserwatorem, wiadkiem.
Musisz znów sta si panem. Musisz sta si panem, nie sług . Na czym polega to panowanie?
Bycie wiadkiem to bycie panem. Obserwuj my li, w całkowitym spokoju i ciszy, obserwuj.
Pozwól im przyj i odej , pozwól im pojawi si i znikn . Po prostu zauwa aj - my l si
pojawia, jest, odeszła... wkrótce dotrzesz do punktu, w którym jest ich coraz mniej i mniej i
mniej; potem pewnego dnia - przerwa... wszystkie my li znikły. W tej przerwie - pierwsze
doznanie bosko ci.
Niech medytacja b dzie twoim pragnieniem
99 procent ludzi medytuje, gdy o medytacji si mówi. Czasami staje si ona modna. Ameryka
przechodzi tak faz . O medytacji si mówi, ka dy robi medytacj . Je eli jej nie robisz, na
pewno co przegapiasz.
Nie czujesz takiej potrzeby, nie pojawiła si ona w twym istnieniu, nie doszedłe do tej chwili w
swej ewolucji gdy medytacja nast puje sama z siebie, ale wszyscy j robi i chodz do mistrzów
i siedz w milczeniu. Kto robi Zazen, kto TM, kto dynamiczn ... Pewnie co przegapiasz.
Pojawia si wi c chciwo - powodowany chciwo ci zaczynasz czyni starania.
Nie s to starania o medytacj . S to starania o uzyskanie czego , o czym my lisz, e przez
medytacj To uzyskasz. Takie fazy przychodz i odchodz . Takie kulty pojawiaj si i znikaj .
- 12 -
S swoist mod .
Człowiek medytuj cy nie przyszedł medytowa dlatego, e inni medytuj ; pojawiła si w nim
gł boka potrzeba, stała si pukaniem do jego serca, nieustaj cym pukaniem. Cały wiat zdaje si
by bez znaczenia, on chce wej do wewn trz. Chce wiedzie kim jest. Nie dlatego, e inni si
dowiedzieli. Gdyby nikt nie propagował medytacji i nie było adnych ksi ek i wszystkie
ksi ki zostałyby zniszczone i wszyscy mistrzowie poszliby skry si w jaskiniach Himalajów,
wtedy te byłoby kilkoro ludzi, którzy by medytowali i na własn r k szukali sposobów
medytowania. Byliby to prawdziwi medytuj cy. Dla nich medytacja byłaby tak samo łatwa jak
cokolwiek innego. Byłaby czym takim jak oddychanie.
Medytacja jest zabaw
Nie mo esz pragn medytacji, bo ona jest tylko wtedy, gdy nie ma pragnienia. Nie mo esz
pragn wyzwolenia, nirwany, bo ono jest tylko w stanie bycia bez pragnienia. Nie mo na
uczyni go przedmiotem pragnienia. Dla mnie i dla tych wszystkich, którzy wiedz , pragnienie
jest wiatem - nie chodzi o to, e pragniesz tego, co wiatowe. Pragnienie, samo zjawisko
pragnienia, jest wiatem.
Mo esz si bawi , a wszystko jest mo liwe dzi ki zabawie, gdy medytacja jest zabaw .
Wszystko jest mo liwe natychmiast, bo nie jeste zakłócony, niecierpliwy, nigdzie si nie
spieszysz, do nik d nie zmierzasz. Jeste tu i teraz. Je li medytacja nast puje, dobrze. Je li nie
nast puje, te dobrze. Nie robisz nic niewła ciwego, bo nie ma pragnienia, nie ma oczekiwania,
nie ma przyszło ci.
I pami taj: gdy medytacja i nie-medytacja staj si do siebie podobne, medytacja ci si zdarzyła.
Dotarłe . Cel został osi gni ty, zst piło do ciebie to, co ostateczne. Wygl da to dziwnie gdy
mówi by nie czynił z medytacji praktyki, raczej uczy z niej zabaw , uciech . Ciesz si ni
gdy j robisz, nie dla jakiego rezultatu.
Nasze umysły s bardzo powa ne, miertelnie powa ne. Nawet gdy si bawimy, robimy z tego
co powa nego: prac , obowi zek. Baw si jak dzieci. Baw si technikami medytacji, wtedy
znacznie wi cej mo e si zdarzy . Nie traktuj ich powa nie, traktuj je jak zabaw . Ale my
wszystko robimy powa nie. Nawet gdy si bawimy, robimy to powa nie. Wobec religii zawsze
byli my bardzo powa ni. Religia nigdy nie była uciech , dlatego ta ziemia nadal jest nie-
religijna. Religia musi sta si rado ci i wi towaniem, celebrowaniem; celebrowaniem chwili,
cieszeniem si wszystkim, co robisz, cieszeniem si tak bardzo i tak gł boko, e umysł
zatrzymuje si .
Medytacja nie jest przeciwna umysłowi
Musisz by wdzi czny umysłowi. To pierwszy krok do wyj cia poza umysł, nie jako wróg, ale
przyjaciel. Gdy słyszysz, e masz wyj poza umysł, mo esz popa w niezrozumienie. Mam
ogromny szacunek do umysłu. Tyle zawdzi czamy umysłowi, e nie ma sposobu na
odwdzi czenie si .
Pierwszym jest wi c to, e medytacja nie jest przeciwna umysłowi, dzieje si ona poza umysłem.
A „poza" to nie to samo co „przeciwko".
Gdy ta przyja pogł bi si , umysł nie b dzie przeszkadzał w twoich medytacjach, bo medytacja
nie jest przeciwna niemu. W istocie rzeczy jest to jego spełnienie, jego własny najwy szy
rozkwit. Wyj cie poza niego nie jest nastawieniem antagonizmu, ale ewolucji przyja ni.
Takie powinno by nastawienie wszystkich medytuj cych - nie walczy . Je li walczysz, mo e ci
si uda uciszy umysł na jaki czas, ale nie zwyci ysz. Umysł wróci, b dziesz go potrzebował.
Nie mo esz y bez niego, bez niego nie mo esz istnie w wiecie. Gdy zdołasz stworzy
przyjazny zwi zek z umysłem, pomost miło ci, zamiast by przeszkod w medytacji, zaczyna on
by pomoc . Chroni tw cisz , bo ta cisza jest te jego skarbem, nie tylko twoim. Staje si gleb ,
z której rozkwitn ró e medytacji, i ta gleba b dzie tak samo szcz liwa jak ró e.
Zacznij od miło ci do swego ciała, które jest tw najbardziej zewn trzn cz ci . Zacznij kocha
swój umysł; gdy pokochasz swój umysł, zaczniesz go upi ksza , tak jak upi kszasz ciało.
Utrzymuj go w czysto ci, wie o ci - nie chcesz by twe ciało straszliwie cuchn ło, chcesz by
- 13 -
było kochane i szanowane przez innych. Twoja obecno nie powinna by jedynie tolerowana,
ale przyjmowana z rado ci .
Musisz upi ksza umysł poezj , muzyk , sztuk , wielk literatur . Kłopot w tym, e twój umysł
wypełniaj tylko błahostki. Twój umysł przenikaj takie podrz dne sprawy, e nie mo esz go
kocha . Nie my lisz o niczym wielkim. Zharmonizuj go z najwi kszymi poetami, z lud mi
takimi jak Fiodor Dostojewski, Lew Tołstoj, Antoni
Czechów, Turgieniew, Rabindranath, Kahlil Gibran, Michaił Naimi - wypełnij go najwi kszymi
wzlotami umysłu.
Wtedy nie b dziesz nieprzyjazny umysłowi. B dziesz si radował umysłem. Nawet gdy b dzie
on w twojej ciszy, b dzie miał swoj poezj i muzyk ; wyj cie ponad tak wysubtelniony umysł
jest bardzo łatwe. Jest to pełny przyja ni krok ku wy szym szczytom: poezja staje si
mistycyzmem, wielka literatura staje si wielkim wgl dem w egzystencj , muzyka staje si
cisz .
Gdy te rzeczy zaczn zamienia si w wy sze szczyty, poza umysłem, b dziesz odkrywa nowe
wiaty, wszech wiaty, dla których nawet nazw nie mamy. Mówimy „stan btogo ci", „ekstaza",
„o wiecenie", ale tak naprawd adne słowo tego nie opisuje. Sprowadzenie tego do wyja nie ,
teorii i filozofii jest po prostu poza moc j zyka. Jest po prostu poza... a umysł raduje si
wykraczaniem poza...
To jest mój unikalny wkład w ciebie. Z absolutn pokor stwierdzam, e wykraczam daleko
nawet przed Gautama Budd , gdy on wci walczy z umysłem. Kocham swój umysł i przez
miło wykroczyłem poza niego.
Moje podej cie do medytacji jest absolutnie nowe i wie e, gdy opiera si na miło ci, nie na
walce czy wojnie. Tylko miło jest cie k . Uczy swój umysł tak pi knym, jak to tylko
mo liwe. Udekoruj go kwiatami. Jestem naprawd bardzo smutny gdy widz , e ludzie nie znaj
„Ksi gi Mirdad", e nigdy nie zajrzeli do absurdalnych opowie ci Chuang Tzu, nigdy nie starali
si zrozumie absolutnie irracjonalnych opowiastek zenu.
Najpierw niech twój umysł zostanie ozdobiony. Tylko poza tym przesyconym aromatem
ogrodem umysłu b dziesz mógł w drowa w ciszy, bez walki; umysł b dzie pomoc , nie
przeszkod . Nie stwierdziłem, by był on przeszkod , mog wiec powiedzie z całkowit
autorytatywno ci - nie jest przeszkod . Po prostu nie wiesz jak go wykorzystywa .
Niech wzrasta w Tobie uwa no
Wzrastanie duchowe nie jest techniczne, ka da technika mo e sta si przeszkod . Mo esz
zacz trzyma si techniki. Zdarzyło si to milionom ludzi.
W poszukiwaniu duchowego wzrastania spotykaj nauczyciela, który daje im jak technik .
Technika pomaga im sta si bardziej wyciszonymi, uspokojonymi, cichymi, zyska wielki
dobrobyt; wtedy technika staje si absolutnie zasadnicza. Nie mog zostawi tej techniki. Je li j
zostawi , wszystkie doznania zaczn znika . Nawet je li ta technika była praktykowana latami,
wszystkie doznania znikn w trzy dni. Techniki nie daj ci duchowego wzrastania, ale mog
stworzy halucynacj , która wygl da na duchow , gdy ty nie wiesz czym jest wzrastanie
duchowe.
Pami taj: bycie wiadkiem nie jest technik , to twoja natura. Technika co stwarza;
obserwowanie ujawnia to, co jest. Nie tworzy niczego, przeciwnie, mo e zniszczy iluzje, które
wał sały si dlatego, e nie byłe dostatecznie uwa ny, wi c nigdy nie zauwa yłe , e były to
zjawiska iluzoryczne.
Iluzj mo na stworzy tak łatwo, e umysł zawsze cieszy si technikami. Kto ma u y tej
techniki? Umysł b dzie panem techniki. Obserwowanie jest poza umysłem, umysł nie umie
obserwowa . To jedyne, czego umysł nie potrafi robi . To dlatego umysł nie mo e jej
zanieczy ci , umysł nie mo e sprowadzi jej na manowce.
Wielu ludzi, wielkich tak zwanych wi tych, proroków, mesjaszy yło w halucynacji i nigdy nie
poznali tego prostego naturalnego procesu uwa no ci.
Lepiej by nie zajmował si adnymi technikami. Uwa no jest tak czysta, nie ska aj jej niczym
innym. I jest tak pełna, tak kompletna, e nie trzeba jej innego wsparcia. Ale umysł zawsze chce
- 14 -
jakiej techniki, bo mo e sprawowa kontrol nad technik . Umysł jest technikiem, technika jest
jego yciem. Uwa no jest poza jego kontrol . Jest poza nim, jest ponad nim, a w gruncie
rzeczy jest dla umysłu mierci .
Gdy uwa no wzrasta, umysł musi umrze . Wszyscy ludzie tacy jak Maharishi Mahesh Yogi
ucz cy medytacji transcendentalnej, daj techniki, z którymi umysł czuje si wietnie. Ale
wzrastania nie b dzie. Wykorzystuj oni ludzko daj c techniki i jest to złe wykorzystywanie,
bo zatrzymuje ewolucj .
Jestem przeciwny wszystkim technikom. Jestem za prostym, naturalnym procesem, który ju
masz, który co jaki czas wykorzystujesz.
Gdy jeste w zło ci, jak stajesz si wiadomy, e jeste w zło ci? Gdyby była tylko zło i nikt
by jej nie obserwował, nie mógłby sta si jej wiadom. Zło sama w sobie nie mo e sta si
wiadoma.
Jeste wiadomy wtedy, gdy jeste w zło ci, gdy nie jeste w zło ci, gdy czujesz si dobrze, gdy
nie czujesz si dobrze. Ale nie stosujesz tej uwa no ci systematycznie, naukowo, gł boko,
totalnie w ka dej fazie umysłu. A dla mnie w tym słowie zawiera si cala istota medytacji.
Pojawia si prawdziwa cisza
S dwa rodzaje ciszy: jedn piel gnujesz, druga pojawia si sama z siebie. Twoja piel gnowana
cisza to nic innego jak stłumiony zgiełk. Mo esz siedzie w milczeniu, a je eli siedzisz długo i
trwasz w tej praktyce miesi cami i latami, powoli staniesz si zdolny do tłumienia wszelkich
hałasów wewn trz. Dalej b dziesz siedział na wulkanie, który w ka dej chwili mo e wybuchn ,
wystarczy byle pretekst. To nie jest prawdziwa cisza, ale cisza narzucona sił .
To dzieje si na całym wiecie. Ludzie, którzy usiłuj medytowa , którzy usiłuj sta si
wyciszonymi, tylko narzucaj sobie cisz . Mo na j narzuci . Mo esz mie wokół siebie
warstw ciszy, ale to tylko oszukiwanie siebie, nic innego. Ta warstwa ci nie pomo e. Gdy cisza
pojawi si z twojego istnienia, nie jest narzucona wn trzu z zewn trz, przychodzi drug stron -
przychodzi, wzbiera z wewn trz na zewn trz, narasta z centrum w kierunku tego co naokoło... to
totalnie inne zjawisko.
Dlatego moje podej cie polega na przej ciu katharsis tego wewn trznego zgiełku, raczej
wyrzuceniu go na zewn trz ni piel gnowaniu ciszy. Ludzi ogarnia zdumienie gdy do mnie
przychodz po raz pierwszy, a przedtem byli z jakim buddyjskim mistrzem, robili vipassan ,
siedzieli, zmuszali si do jakiej statycznej pozycji. Sk d ta statyczna pozycja? Gdy ciało jest
zmuszone do trwania w jednej pozycji, umysł te musi pozostawa w jednej pozycji.
Ciało i umysł funkcjonuj razem. Umysł to wewn trzny aspekt ciała, zjawiska materialnego. Nie
ma nic wspólnego z twym istnieniem. Jest tak samo materi jak twoje ciało, je li wi c robisz co
z ciałem, to samo automatycznie dzieje si z umysłem. Dlatego na przestrzeni wieków ludzie
kultywowali pozycje ciała - si d w pozycji lotosu, zmu ciało by było jak pos g, marmurowy
pos g. Je li ciało naprawd jest nieruchome, zmuszone, zobaczysz, e umysł zapada si w
pewien rodzaj ciszy, która jest fałszywa, nie jest prawdziwa. Pozycja ciała zmusiła go do bycia w
ciszy. Spróbuj tego, zrób po prostu pozycj zło ci swoimi pi ciami, twarz , z bami; wejd w
pozycj zło ci, a b dziesz zaskoczony: zaczniesz odczuwa zło . To wła nie robi aktor:
przyjmuje jak pozycj ciała, a pó niej przychodzi i umysł.
Prawdziwa cisza musi przyj sama z siebie. Polecam wi c: nie zmuszaj swego ciała. Raczej
ta cz, piewaj, poruszaj si , biegaj, pływaj. Niech ciało ma wszelkie rodzaje ruchu, by i twój
umysł miał wszelkie rodzaje ruchu; w tym wewn trznym ruchu umysł zaczyna przechodzi
katharsis, wypuszcza swoje trucizny.
Zacznij od katharsis, by wyrzuci z siebie wszelkie mieci jakie gromadzisz a od dzieci stwa.
Byłe w zło ci, ale nie mogłe tego wyrazi , bo gdy wpadałe w zło , matk ogarniał szał -
tłumisz wi c to. Byłe w zło ci, chciałe krzycze , ale nie mogłe , wr cz przeciwnie -
u miechałe si . Wszystko co w sobie nagromadziłe -trzeba to wyrzuci . A potem czekaj... i
cisza zaczyna w ciebie wst powa . Ta cisza ma swoje pi kno. Jest totalnie inna, jej cecha jest
inna, jej gł bia jest inna. Nie walczysz, jeste w nastroju płyni cia, ale nic si nie pojawia. Jest to
pi kne - gdy nie pojawia si adna my l, gdy my li same z siebie znikaj . Wtedy jeste
- 15 -
całkowicie wyciszony, ale ta cisza jest pozytywna. Cisza narzucona jest negatywna.
To jedna z tych wielkich przemian, które chc ci da . Stare metody co narzucaj . Moje
rozumienie jest takie: nigdy niczego nie narzucaj. Raczej wyrzu wszystkie mieci, które w sobie
nosisz. B d coraz bardziej pusty, nabieraj wi cej miejsca. Stwórz w sobie nieco wi cej
przestrzeni... w tej przestrzeni przychodzi cisza.
I w takich chwilach powiniene by w nastroju płyni cia. Zapomnij o wszystkich pozycjach.
Zapomnij wszystko co usiłujesz robi - niczego nie usiłuj robi . B d w stanie nie-robienia. Po
prostu odpr si , odpr si całkowicie, nic nie rób, bo im bardziej jeste odpr ony, tym
bardziej cisza mo e przenikn do twojego istnienia -b d otwarty, przyjmuj cy, odpr ony.
Gdy nast puje cisza, nagle znikaj wszelkie zagmatwania - i to bez ladu! Nie zostaje po nich
nawet lad. Nie mo esz uwierzy , e cały ten zgiełk... gdzie on si podział? Nie mo esz
uwierzy , e kiedykolwiek w tobie istniał. Nie mo esz uwierzy , e nadal istnieje w innych.
O wiecenie przychodzi w swoim czasie.
O wiecenie nast puje wtedy, gdy nast puje - nie mo esz nim kierowa , nie mo esz sprawi , by
nast piło. Mo esz wiele uczyni by nast piło, ale to, co robisz nie b dzie jego przyczyn .
Cokolwiek robisz, nie spowoduje to twojego o wiecenia, ale przygotuje ci na jego otrzymanie.
Ono przychodzi w swoim czasie. Cokolwiek robisz, po prostu przygotowuje ci to na jego
przyj cie, na zauwa enie go gdy przyjdzie, na rozpoznanie go gdy przyjdzie.
Nie mo esz go przywoła , jest to co wi kszego od ciebie. Gdyby mógł je spowodowa , byłoby
tylko kolejn dekoracj ego. Nie mo esz go spowodowa . Nie mo esz sprawi by nast piło.
Musisz znikn by ono mogło by .
Mo esz wi c studiowa wszystkie wi te pisma wiata, a staniesz si bardzo uczony, pełny
wiedzy, ale pozostaniesz nieo wiecony. Tak naprawd staniesz si bardziej nieo wiecony ni
byłe wcze niej, bo im masz wi cej wiedzy, tym masz wi ksze ego;
im bardziej praktykujesz techniki ascetyczne, tym bardziej wzmacnia si twoje ego. ..Robi to i
robi tamto, i tyle ju zrobiłem - tyle postów, i tyle lubów". Im wi cej robisz, tym bardziej
czujesz, e jeste godzien i e mo esz domaga si o wiecenia.
O wiecenie nie jest czym , co mo esz znale szukaj c; ono przychodzi do ciebie gdy wszelkie
poszukiwania okazuj si pró ne. I pami taj: nie mówi , e masz nie szuka . Bo gdy nie
b dziesz szukał, nigdy nie przekonasz si , e to poszukiwanie jest pró ne. Nie mówi , e masz
nie medytowa . Bez medytowania nie zrozumiesz, e jest taka medytacja, której nie mo esz
robi , a która do ciebie przychodzi.
Twoje medytacje po prostu oczyszcz ci oczy, uczyni ci bardziej spostrzegawczym. Twoje
serce stanie si bardziej czujne, wiadome, miłuj ce, wra liwe. Twoje istnienie zacznie widzie
to, czego wcze niej nie widziałe . Zaczniesz zgł bia nowe przestrzenie swego istnienia. Z
ka dym dniem i chwil b dzie si działo co nowego. Twoje medytacje s jak k piel - dadz ci
wie o , ale ta wie o to nie o wiecenie. To tylko przygotowanie drogi. Nigdy nie osi gasz
o wiecenia. Zawsze jest dokładnie odwrotnie - to o wiecenie dosi ga ciebie.
Jestem przeciwny wszystkim eskapistom, którzy uciekaj od wiata i zaczynaj medytowa
dwadzie cia cztery godziny na dob . Jestem im przeciwny, całkowicie przeciwny. Jedna godzina
medytacji wystarcza. Medytacja jest czym tak pot nym, e wystarcza jedna godzina na
dwadzie cia cztery. O wietli to całe twoje ycie.
ycie jest sprawdzianem czy twoja medytacja przebiega pomy lnie czy nie. Gdy pójdziesz do
sklepu, poznasz czy w swojej medytacji odnosisz sukcesy. Czy w sklepie nadal jeste tak chciwy
jak przedtem? Czy nadal wpadasz w zło gdy kto powie co przeciwko tobie? Czy ludzie nadal
mog tak samo łatwo wytr ca ci z równowagi jak przedtem? Na targowisku jest test
wszystkich twoich medytacji.
Kiedy tylko medytujesz i nic innego nie robisz, przypomina to sytuacj , gdy stale
przygotowujesz si i nigdy nie idziesz na egzamin. To nie jest dobre. Test musi by codziennie -
jedna godzina medytacji, dwadzie cia trzy godziny testu.
- 16 -
Pułapki na drodze
Moce psychiczne: ostatni atak ego
Bycie nieprzywi zanym w wiecie jest bardzo trudne, ale jeszcze trudniejsze jest bycie
nieprzywi zanym wtedy, gdy swe podwoje odsłania wiat duchowy. Ta druga trudno jest
milion razy wi ksza, bo moce wiatowe nie s rzeczywiste. S bezsilne, nigdy nie zaspokajaj ,
nie daj zadowolenia. Ka de nowe osi gni cie w wiecie tworzy dalsze pragnienia. Zamiast
zaspokaja , wysyła umysł w now podró : jak kolwiek moc osi gniesz w wiecie, u yjesz jej do
tworzenia nowych pragnie .
Nieprzywi zanie nie jest tak trudne w sprawach wiatowych, ale gdy chodzi o moce
wewn trzne, psychiczne, s one tak bliskie twego istnienia i s tak niesko czenie zaspokajaj ce,
e bycie nieprzywi zanym do nich jest prawie niemo liwe. Gdy nie jeste nieprzywi zany, znów
stworzyłe jaki wiat i pozostaniesz daleko, daleko od ostatecznego wyzwolenia.
Poniewa wszystko co posiadasz, posiada i ciebie, po wi cenie musi by totalne, całkowicie
totalne. Musisz porzuci wszystko co posiadasz - prócz swej nagiej natury. To. czego nie mo na
po wi ci , tylko to winno pozosta . To, co mo na po wi ci , powinno by po wi cone.
Dysponowanie mocami duchowymi jest bardzo satysfakcjonuj ce, zaspokajaj ce, daje tyle
subtelnej rado ci ego, takiej czystej, e nie mo esz odczu w tym niepokoju. Nigdy ci to nie
frustruje. W sprawach wiatowych tyle jest frustracji, wła ciwie nic nie ma oprócz frustracji.
Cudem jest jak ludzie mog tego nie zauwa a . Cudem jest jak ludzie mog siebie sami
oszukiwa i wierzy , e jest jaka nadzieja. Ten zewn trzny wiat jest beznadziejny, jest skazany
na zagład .
Oboj tne jak wielki dom zbudujesz albo jak wielk władz zdob dziesz: polityczn ,
ekonomiczn , społeczn - mier wszystko ci zabierze. Nie trzeba wiele inteligencji by to
zrozumie . A moce wewn trzne - mier nie mo e ich zabra . S wi ksze od mierci. I nigdy nie
przysparzaj ci frustracji. Oto twoje moce, twoje potencjalne mo liwo ci, które doszły do
rozkwitu. Wydaje si , e nie ma potrzeby po wi cania ich, nie ma potrzeby wyrzekania si ich,
ale Patanjali mówi, e ich tak e trzeba si wyrzec. Je li tak si nie stanie, zaczniesz y w
wiecie wizji - znów w gonitwie za władz . A religia nie jest gonitw za władz .
Nie szukasz ego, raczej próbujesz odnale cało , a cało jest mo liwa tylko wtedy, gdy
wszelkiego rodzaju egoistyczne gonitwy zostan porzucone i po wi cone. Gdy ciebie nie ma -
jest Bóg.
A ostateczne przywi zanie przychodzi, gdy osi gasz jakie cudy, moce siddhi, gdy mo esz robi
ró ne rzeczy - rzeczy, które s cudowne, rzeczy, które s niewiarygodne. Je li staniesz si do
nich przywi zany, wcze niej czy pó niej znów znajdziesz si w wiecie. Uwa aj. To ostatni atak
ego, nie daj si pochwyci . Ego zarzuca na ciebie swoj ostatni sie ...
Pami taj, musisz by czujny na ka dym kroku. Umysł jest przebiegły. Mo esz my le : „Tak,
kiedy cudy przyjd , nie b d do nich przywi zany". Pomy l jeszcze raz. Gdzie w sobie
znajdziesz ywe pragnienie: „Niech przyjd , potem zobaczymy. Najpierw niech przyjd ". Kto by
si przejmował kaivaly , wyzwoleniem? To nie wygl da na prawdziwy cel. Ot, tylko by
wyzwolonym, wolnym? Po co?
Uwa aj! Umysł jest bardzo chciwy, ego jest sam chciwo ci . Gdy znasz ten teren i rozumiesz
go i wiesz gdzie nast pi ostatni atak ego, mo esz przygotowa si z wi ksz staranno ci , a gdy
nast pi nie zostaniesz pochwycony znienacka.
Powab iluzorycznych dozna
Doznanie iluzoryczne to doznanie poety. Doznanie iluzoryczne to doznanie wyobra ni. Nawet
je li w swych medytacjach poniesiesz pora k , co zyskasz. Taki b dzie twój zysk: b dziesz
bardziej cieszył si drzewami i kwiatami, i wiatem i pi knem. Ale wcze niej czy pó niej
energia, która została stworzona poprzez medytacj , zniknie i b dziesz musiał spa z powrotem
do starego zamieszania.
Pami taj: je li powiedzie ci si w medytacji, ta rado jest twoja na wieczno . Ale nawet je li
poniesiesz pora k , znajdziesz chwile rado ci i poezji. Ci, którzy ponosz w medytacji pora ki,
- 17 -
staj si poetami, ci, którzy dost puj sukcesu, staj si m drcami. M drcy to poeci Wiecznego,
poeci chwytaj Chwilowe.
Dlatego czasem tak si dzieje: odrobina medytacji i czujesz si tak dobrze, e przestajesz
medytowa . My lisz, e wszystko osi gn łe . Drzewa s ziele sze, ró e sa bardziej ró ane,
miło płynie wspaniale, wszystko zacz ło si dzia , czym si przejmowa ? Ale energia, która
została stworzona, wkrótce zniknie: ogarn ło ci iluzoryczne doznanie. Tak jest na całym
wiecie z narkotykami, narkotyki daj tylko iluzoryczne doznania. Ale medytacja, je li nie
zostanie doprowadzona do ko ca, tak e mo e uczyni to samo.
Gdy decyzja została podj ta, jest zobowi zaniem - musisz i do samego ko ca. Jest to
wyzwanie. Przyjmij to wyzwanie i wyrusz w t najpi kniejsz podró swego wewn trznego
poszukiwania. I nie zatrzymuj si nigdzie po rodku póki nie dotrzesz, póki nie dojdziesz do
samego oka cyklonu.
Pierwsza eksplozja
Gdy siedziałem przed tob pierwszy raz, czterna cie lat temu, w Woodlands, wewn trz
nast piła eksplozja. Nie wiem co to znaczy, ale cz sto mam odczucie, e od tamtej pory
stale goni za czym , co ju si stało.
Krishna Prem, twoje pytanie ma ogromne znaczenie dla wszystkich poszukuj cych prawdy, gdy
to pytanie dotyka najbardziej fundamentalnego prawa, któremu podlegaj ci, którzy szukaj
czego niewyja nialnego, czego niewyra alnego. Najpierw obja ni ci to prawo. Mogło zdarzy
si to wielu, zdarzy si to ka demu.
To prawo powiada, e gdy pierwszy raz spotykasz mistrza, przychodzisz niewinny, bez adnego
prze ycia. Przychodzisz jako przyjmowanie, jako wra liwo - gotowy do pój cia w ka dym
kierunku, ochoczo i totalnie. Dlatego pierwsze spotkanie z mistrzem zawsze wyzwala eksplozj .
Ta eksplozja nast puje wskutek twej niewinno ci, wskutek umysłu, który nie oczekuje. Nic nie
wiesz o duchowo ci, nic nie wiesz o ekstazie. Twoje nie-wiedzenie jest przyczyn eksplozji. Ale
potem zaczyna si bardzo kłopotliwa podró . Potem zaczyna si koszmar. Potem dosłownie w
ka dej chwili czekasz, by ta eksplozja nast piła znów. I mo esz czeka latami - nie nast pi, bo ty
nie spełniasz podstawowego warunku umo liwiaj cego jej nast pienie. Całkiem zapomniałe w
jakiej sytuacji nast piła ta pierwsza eksplozja.
Teraz nie mo e ju by tamtej sytuacji. Cokolwiek zrobisz, b dzie oczekiwanie, tamto prze ycie.
Nie mo esz stworzy tego nie-wiedzenia, nie jest to w twoich r kach, to nie tak funkcjonuje
egzystencja. Pierwszym co musisz zrobi to zupełne zapomnienie o tamtej eksplozji. Dobrze, e
ona nast piła, ale s rzeczy daleko wi ksze. Po co zajmowa si czym tak podstawowym,
prze yciem z przedszkola.
Zacznij na wie o. Si d przy mnie, nie oczekuj c, czekaj c. Spróbuj zrozumie ró nic mi dzy
oczekiwaniem a samym czekaniem. W oczekiwaniu jest pewne pragnienie i jest wyra ny
przedmiot, którego pragniesz. To przeszkadza w rozwoju. Gdy czekasz, nie wiedz c na co,
doznanie samego czekania jest tak cenne i warto ciowe, tak gł boko przemieniaj ce, e musi
nast pi co wi kszego ni ta pierwsza eksplozja. Nie b dzie to ta sama eksplozja. Przez tych
czterna cie lat tyle wody spłyn ło z Gangesem.
Odł cz si . Póki nie porzucisz tej eksplozji i oczekiwania na ni , pozostaniesz czterna cie lat
temu, i mi dzy mn i tob b dzie przepa czternastu lat. Zrozum tylko, e stało si to, bo tego
nie oczekiwałe , a teraz nie nast puje, bo tego oczekujesz. Jest to proste prawo, ale bardzo
podstawowe. Ka dy staje si jego ofiar - gdy czego posmakujesz, domagasz si tego znów.
Pami taj, egzystencja jest niewyczerpana. Wiele mo e ci da , nie pro o powtórzenia.
Egzystencja nienawidzi powtarzania, nie chce by doznawał tego samego.
Ka de doznanie, gdy nast puje dwa razy, traci to co jest w nim najcenniejsze: nowo , wie o ,
wspaniało wczesnego poranka. Je li to zrozumiesz, to pierwsze doznanie mo e by ogromn
pomoc , nie b dzie przeszkod . Ta pierwsza eksplozja ukazuje po prostu, e jeste na dobrej
drodze, przekroczyłe próg. Teraz b d bardziej otwarty i bardziej niewinny, bardziej nie-
wiedz cy, a ka dego dnia b dzie si działo znacznie wi cej.
- 18 -
Takie małe zrozumienie staje si kluczem, który otwiera bramy tajemnic, sekretów. Ale mo esz
trzyma si kurczowo tego pierwszego doznania i stale powtarza w swym umy le: „Kiedy to
nast pi? Nie nast puje..."
To najcz stsza trudno u wszystkich szukaj cych prawdy. Pierwsze doznanie staje sie
przeszkod albo otwarciem. Wszystko zale y od ciebie. Je li b dziesz si go kurczowo trzymał,
ci gle oczekiwał, zamienisz je w przeszkod . Je li odczuwasz wdzi czno dla tego doznania,
gł bokie podzi kowanie w swym sercu, i w drujesz dalej bez t sknot i pragnienia tego
pierwszego doznania, dało ci ono posmak, e jeste na wła ciwej drodze. Do wiadczaj
wszystkiego, b d wdzi czny, ale nie zatrzymuj si i nigdy nie oczekuj ponownie tego samego
doznania, bo zamyka ci to drog do wi kszych dozna .
Satori z umysłu
Słyszałam jak mówiłe , e kto nie jest jeszcze gotowy do o wiecenia, ten mo e od tego doznania
umrze . Wierz , e to doznanie mo e pozosta krótkotrwałym satori, po którym wracamy do
normalno ci. Tak tego do wiadczyłam. Byłam w stanie ogromnego szcz cia i
bezproblemowo ci, miałam tak silne uczucie „Jestem Miło ci ," a potem, mo e po pół godzinie,
wróciłam. Mo esz co o tym powiedzie ?
Szybko wróciła ! To naprawd rzadko spotykane, ju po pół godzinie! To wielki powrót.
Przeszła doznanie bezproblemowo ci, ogromnego szcz cia i poczucia „jestem miło ci ". A co
si stało po pół godzinie? Problemy pewnie wróciły i cierpienie mogło si pogł bi . A co
dopiero to doznanie „jestem miło ci ?" Kim teraz jeste -to znaczy po pół godzinie?
Zrobiła naprawd niezł robot ! Nie wiem co ci powiedzie , od czego zacz , od tego przed czy
po pół godzinie? Satori nie jest czym takim. Satori to miniaturowe doznanie samadhi, ale gdy
raz w nie wejdziesz, nie mo esz ju z niego wyj . To prawdziwy test i kryterium. Wszystko co
przychodzi i odchodzi, jest z umysłu - to wyobra nia. Wszystko co przychodzi i zostaje, nawet
wbrew tobie, nawet gdy chcesz, eby odeszło, niemo liwe jest pozbycie si tego... Satori jest na
zawsze.
Samadhi przypomina totalne otwarcie si lotosu, satori to pocz tek otwierania si płatków.
Satori to pocz tek, samadhi to kulminacja. Ale nie wychodzisz z niego. Jest to ruch
jednokierunkowy - nikt z tego nie wyszedł.
A umysł jest w stanie wszystko sobie wyobrazi . To co uwa asz za szcz cie, jest tylko snem
twego umysłu. Twój umysł mo e ni o wszystkim. Mo e ni o satori, mo e ni o samadhi, we
nie mo e sta si Budd - ale sen nie mo e trwa długo. Nawet pół godziny to za du o!
Chyba wpadła w pułapk umysłu. Mówisz: „Słyszałam jak mówiłe , e kto nie jest jeszcze
przygotowany do o wiecenia, ten mo e od tego doznania umrze ." Słyszała , ale nie
zrozumiała . Nie zgł biła wszystkich implikacji.
Mówi , e o wiecenie mo e zdarzy si dokładnie w tej chwili, nawet w twoim
nieprzygotowaniu, bo nie zale y ono od przygotowania. Nie jest czym co zale y od wysiłków,
gotowo ci. Jest czym poza tob , poza twym zasi giem. Mo e nast pi dokładnie w tej chwili.
Nie nast puje, bo byłoby to gro ne dla twego ycia.
Doznanie o wiecenia to wielki szok dla ciała, umysłu, całego systemu. Jest jak błyskawica.
Wszystko czym była zostaje rozbite w pył. Szok jest tak wielki, e mo esz zapomnie
oddycha , zapomnie , e zatrzymało si twoje serce. Przygotowanie jest potrzebne nie do
o wiecenia, ale do jego wchłoni cia. Przygotowanie jest potrzebne nie do osi gni cia
o wiecenia, ale po to, eby si nie rozpadła kiedy ono przyjdzie, eby pozostała scentrowana,
wyciszona i pełna pokoju... niech si dzieje. Ciebie to nie niszczy. Twoje przygotowanie jest
konieczne by ocali ycie w tym wielkim doznaniu, które jest jak ogie .
Je li nie jeste przygotowana, o wiecenie i mier s niemal równoczesne. Wielu ludzi umarło z
powodu nagłego o wiecenia. Nie byli na nie gotowi, było ono czym zbyt wielkim. Ich ciało,
cały ich system, były zbyt delikatne wobec tego doznania. Byli zbyt mali, a to doznanie było
zbyt wielkie.
Gdy wi c ludzie mówi ci: „Przygotowuj si do o wiecenia", naprawd maj na my li: „Nie
przygotowuj si ... do o wiecenia, ono nie przyjdzie z twojego przygotowania; przygotuj si , by
- 19 -
mogła powita je bez własnego rozbicia, aby nie została zabita t wielk rado ci ".
O wiecenie jest najwi kszym doznaniem w yciu. Nawet nie mo esz sobie wyobrazi czym jest,
adne wyobra enia nie s tu mo liwe. Mo esz my le o przyjemno ci, wielkiej przyjemno ci;
mo esz my le o szcz ciu, bo co nieco je poznała , ot, odrobin . Mo esz my le : „Mo e nie
b dzie problemów". Ale w rzeczywisto ci o wiecenie nie składa si z tego wszystkiego.
Poniewa stale yjesz w atmosferze pełnej t sknoty za o wieceniem, twój umysł mo e zacz
wymy la , tworzy marzenia. Nie bierz tych marze na powa nie. Tak si stało. Mówisz:
„Wierz , e to doznanie mo e pozosta krótkotrwałym satori i potem człowiek wraca do
normalno ci". Nie wiesz co jest twoj normalno ci .
O wiecenie jest twoj normalno ci !
Ten stan, w którym jeste , jest nienormalny! Powrót z satori do twojej tak zwanej normalno ci
jest powrotem z satori do szale stwa. To jest po prostu niemo liwe. Je li raz zobaczysz wiatło,
nie mo esz znów sta si lepa. Gdy raz poznasz miło , nienawi nie mo e ju w twym
istnieniu podnie swej głowy. Gdy wszystkie problemy znikn , sk d maj powróci ?
Strze si swego umysłu, mo e ci oszuka ! Umysł mo e snu halucynacje o wszystkim; gdy
yjesz w specjalnej atmosferze, medytacja, o wiecenie, błogo , ekstaza unosz si w powietrzu,
gdzie ka dy my li o tych nadzwyczajnych doznaniach... To nie jest zwykłe miejsce. Na
targowisku ludzie my l o pieni dzach, władzy, szacunku. To nie jest targowisko, to wi tynia
ciszy. Tu wszystko wibruje i łatwo spl ta si w wyobra eniach. A kobieta jest podatniejsza na
wyobra ania ni m czyzna.
M czyzna my li, kobieta czuje. Czucie jest nieracjonalne. Dla m czyzny wyobra anie sobie
czego jest trudne. Kobieta bardzo łatwo mo e sobie cokolwiek wyobrazi . Jej centrum
funkcjonowania to uczucie, emocja, sentymenty; marzenia stale wypełniaj jej oczy. Te
marzenia mog by przydatne w poezji i dramacie, ale marzenia w aden sposób nie mog
pomóc na drodze do prawdy; wr cz przeciwnie, to wielkie przeszkody. Prawda nie jest twoj
wyobra ni , nie jest twoim odczuciem. Prawda to twoje istnienie.
Je li chodzi o o wiecenie, problemem dla m czyzny jest jego rozum, problemem dla kobiety
jest jej uczucie. Jedno i drugie to bariery przed o wieceniem. M czyzna musi porzuci
rozumowanie, kobieta musi porzuci uczucie. Jedno i drugie jest tak samo odległe od
o wiecenia. U m czyzny tym oddaleniem jest rozumowanie, umysł; u kobiety jest nim uczucie,
serce - ale te oddalenia s sobie równe. M czyzna musi porzuci logik , kobieta musi porzuci
emocje. Oboje musz porzuci co , co przeszkadza na drodze.
O wiecenie jest mo liwe tylko wtedy gdy jeste całkowicie pusta: bez my li, uczucia, po prostu
całkowita cisza. Wtedy to co nast puje, zostaje. Nie odchodzi.
Pytanie jest wi c istotne dla wszystkich. W swej t sknocie, w pragnieniu, w nami tno ci jeste
podatna na halucynacje, mo esz zacz my le albo czu to co chciałaby prze y . I to jest
niebezpieczne, bo stanie si dla ciebie ostatni przeszkod . Nigdy nie b dziesz w stanie si gn
poz t barier .
Dobrze jest od samego pocz tku by czujn . Nigdy nie wyobra aj sobie! Pami taj, e jedynym
co mo esz uczyni dla o wiecenia, jest przygotowanie, wyciszone istnienie, spokój. O wiecenie
przyjdzie we wła ciwej chwili, zawsze wtedy gdy jeste absolutnie wyciszona.
Nie musisz sobie tego wyobra a , ani przejmowa si tym, jakie to jest. Nie musisz znajdowa
definicji, zajmowa si opisami, jakie cechy, jakie prze ycia nast pi wskutek tego - bo
wszystko to jest niebezpieczne, wszystko co mo e da twojemu umysłowi pi kne okazje do
wyobra ania sobie, my lenia i wierzenia.
To kwestia twojego prze ywania. Przygotowuj si do tego prze ycia! Sta si przyjmuj cym
gospodarzem... go nadchodzi. Jedynym czego trzeba jest czekaj ca wiadomo . W absolutnej
ciszy, uwa na, wiadoma, przychodzi Bóg, o wiecenie, prawda, oboj tne jak to nazwiesz.
Zawsze przychodzi gdy tylko kto jest gotowy; nigdy nie było inaczej. Musisz by cichym
czekaniem, z gł bok ufno ci , wielk miło ci , niesko czon wdzi czno ci .
Doznania potwierdzaj ce
- 20 -
Doznanie potwierdzaj ce oznacza, e zbli asz si do domu. Musisz zrozumie , musisz zdawa
sobie spraw z dozna potwierdzaj cych, bo daje to odwag , nadziej ; daje sił do ycia.
Zaczynasz czu , e szukasz nie na darmo, e ranek jest ju bardzo bliski. Mo e nadal jest noc i
ciemno , ale pierwsze doznanie potwierdzaj ce zacz ło przenika . Gwiazdy zaczynaj znika ,
wschód nabiera czerwieni. Sło ce nie wzeszło, jest wczesny wit - to doznanie potwierdzaj ce,
e sło ce jest niedaleko. Gdy wschód staje si czerwony, wkrótce, lada chwila, sło ce wzniesie
si nad horyzont. Ptaki zacz ły piewa , ptaki sławi nadchodz cy poranek. Drzewa wygl daj
na o ywione, sen znika, ludzie si budz . To s doznania potwierdzaj ce.
Na cie ce duchowej te s doznania potwierdzaj ce. Przypomina to sytuacj gdy w drujesz w
kierunku pi knego ogrodu, którego nie widzisz. Im bli ej tego ogrodu, tym chłodniejszy wiatr
czujesz. Im dalej odchodzisz, tym bardziej chłód znika, im bardziej si zbli asz, tym bardziej
chłód znowu si pojawia. Im bardziej si zbli asz, tym bardziej wiatr jest nie tylko chłodny, ale
niesie te i aromat, aromat wielu kwiatów. Im dalej odchodzisz, tym bardziej ten aromat zanika.
Im bardziej si zbli asz, tym lepiej słyszysz ptaki piewaj ce po ród drzew. Drzew nie mo esz
dostrzec, ale piew ptaków... dalekie wołanie kukułki... las mangowców... zbli asz si ..
To s doznania potwierdzaj ce. Dokładnie to samo dzieje si gdy w drujesz w kierunku
wewn trznego ogrodu, w kierunku wewn trznego ródła ycia, rado ci, ciszy, błogo ci. Gdy
zaczynasz porusza si w kierunku centrum, kilka rzeczy zniknie, a pojawi si kilka rzeczy
nowych.
Pami taj: gdy doznania potwierdzaj ce zaczynaj si pojawia , nie b d za szybko zaspokojony.
Chłodny wietrzyk nadszedł, a ty siedzisz i my lisz, e dotarłe . Ten chłód jest pi kny, petny
błogo ci, ale masz i dalej. Nie zadowalaj si drobiazgami. B d zadowolony, e zacz ły si
one pojawia , traktuj je jako kamienie milowe - ale nie one s celem. Ciesz si nimi, dzi kuj
Bogu, odczuwaj wdzi czno ... i id dalej w tym samym kierunku, z którego przychodz
doznania potwierdzaj ce.
Utrzymuj to w samej gł bi swego serca, nie zadowalaj si drobiazgami. Wiele rzeczy dzieje si
w drodze, wiele cudownych rzeczy dzieje si w drodze, ale nie zadowalaj si czymkolwiek.
Pami taj - masz sta si wiadomo ci Chrystusa, bodhisattv : nic mniejszego nie da ci
zaspokojenia.
Cały wiat staje si dolin
Ci którzy w druj (a ka dy zmierza ku medytacji) natkn si na te dziwne, cho pi kne
przestrzenie. Pierwszym znakiem, e medytacja zacz ła si w tobie dzia ,
jest... cała egzystencja staje si dolin , a ty jeste na szczycie wzgórza. Zaczynasz si wznosi .
Cały wiat staje si dolin , daleko, gł boko poni ej, a ty siedzisz na szczycie wzgórza
o wietlonego sło cem. Medytacja unosi ci : nie fizycznie, ale duchowo. I to zjawisko jest
bardzo wyra ne - takie b d oznaki.
Gdy w medytacji poruszasz si do wewn trz, widzisz, e mi dzy tob i zgiełkiem wokoło
powstaje wielki dystans. Mo esz siedzie na targowisku i nagle zobaczysz przerw mi dzy tob i
hałasami. Chwil wcze niej te hałasy były to same z tob , byłe w nich; teraz oddalasz si od
nich.
Fizycznie jeste tak jak wcze niej. Nie trzeba i w góry, tu jest droga do odnalezienia
rzeczywistych gór wewn trz, droga do odnalezienia Himalajów wewn trz. Zaczynasz wchodzi
w gł bok cisz i nagle wszystkie te hałasy, które były tak blisko ciebie... a było takie
zamieszanie... zaczynaj si oddala , odchodzi w dal. Na zewn trz wszystko jest takie jak
wcze niej, nic si nie zmieniło - siedzisz w tym samym miejscu, w którym zaczynałe
medytowa . Ale wraz z pogł bianiem si medytacji b dziesz to odczuwał: poczujesz narastaj cy
dystans do rzeczy zewn trznych.
Ka da nuta staje si krystalicznie czysta
Po drugie, cokolwiek b dzie wypowiedziane na zewn trz, jest całkowicie wyra ne, w istocie
rzeczy wyra niejsze ni było wcze niej. To jest urok medytacji. Nie stajesz si nie wiadomy, bo
w nie wiadomo ci te widzisz, e hałasy znikaj . W narkozie poczujesz, e dzieje si to samo
- 21 -
zjawisko - hałasy zaczynaj si oddala , dalej, dalej... i odeszły - ale ty zapadłe w
nie wiadomo . Niczego nie mo esz usłysze wyra nie.
Dokładnie to samo dzieje si w medytacji, ale z pewn ró nic : hałasy zaczynaj si od ciebie
oddala , ale ka dy hałas staje si zdecydowanie wyra ny, wyra niejszy ni wcze niej, bo teraz
pojawia si bycie wiadkiem.
Pocz tkowo ty te byłe hałasem po ród tych wszystkich hałasów, byłe w nich zagubiony.
Teraz jeste obserwatorem, a poniewa jeste tak wyciszony, wszystko mo esz widzie jasno,
wyra nie. Cho hałasy s odległe, s wyra niejsze ni kiedykolwiek dot d. Słyszysz ka d jedn
nut .
Słyszysz wiat jak echo
I trzecia rzecz b dzie odczuwana: nie słyszysz ich bezpo rednio, ale jakby po rednio, jakby były
echem d wi ków, nie nimi samymi. Staj si bardziej bezpostaciowe, ich postaciowo zanika.
Staj si mniej materialne, ich materialno znika, nie s ju ci kie, s lekkie. Mo esz zobaczy
ich lekko , s jak echo. Cała egzystencja staje si echem.
Dlatego mistycy hinduscy nazywaj wiat maya: iluzja. Iluzja nie oznacza nierzeczywisto ci, ale
podobie stwo do cienia, podobie stwo do echa. Nie oznacza nie-egzystencjalno ci, oznacza
tylko podobie stwo do snu. Podobne do cienia, podobne do snu, do echa - takie b dzie to
uczucie. Nie mo esz odczu , e te zjawiska s rzeczywiste. Cała egzystencja staje si snem,
bardzo wyra nym, widocznym, gdy ty jeste uwa ny. Najpierw byłe zagubiony we nie: nie
byłe czujny i my lałe , e to rzeczywisto . Byłe uto samiony ze swym umysłem. Teraz nie
uto samiasz si ju z umysłem, powstało w tobie co odr bnego - uwa no , sakshi.
B dziesz słyszał wszystko prócz siebie
I czwarta rzecz b dzie odczuwana. Słyszysz cał egzystencj wokoło: ludzi rozmawiaj cych,
spaceruj cych, miej ce si dzieci, kto krzyczy, woła jaki ptak, samochód przeje d a, samolot,
poci g. B dziesz w stanie słysze wszystko. Prócz jednego: nie b dziesz w stanie słysze siebie,
zupełnie znikn łe . Jeste pustk . W ogóle ci nie ma. Nie mo esz odczu siebie jako istoty. S
wszystkie hałasy, znikły tylko twoje wewn trzne hałasy. Zwykle wewn trz ciebie jest wi cej
hałasów ni na zewn trz. Prawdziwe zamieszanie jest wewn trz ciebie, jest tam prawdziwe
szale stwo. A gdy zewn trzne szale stwo spotyka si z wewn trznym szale stwem, powstaje
piekło.
Zewn trzne szale stwo b dzie trwało dalej, bo nie ty je stworzyłe i nie ty mo esz je zniszczy ;
bardzo łatwo mo esz zniszczy wewn trzne szale stwo. Jest to w twoich mo liwo ciach. Gdy
wewn trznego szale stwa nie ma, zewn trzne szale stwo staje si nieistotne. Traci sw realno ,
staje si iluzoryczne. Nie mo esz znale swego dawnego głosu, nie pojawia si w tobie adna
my l, nie ma wi c d wi ku.
Stałe si pusty, wszystko zeszło gł boko w dolin , słycha tylko echa. Gdy słyszysz echa, nie
ma to na ciebie wpływu. Powoli, stopniowo wzrastasz w medytacj . Wszystko staje si
nieistotne. Wszystko mo esz zobaczy .
Pojawia si wielkie wiatło
Dopóki nie jeste pusty, pozostaniesz ciemny, pozostaniesz ciemno ci . Gdy jeste całkowicie
pusty, gdy nie ma nikogo wewn trz ciebie, pojawia si wiatło . Obecno ego stwarza
ciemno . Ciemno i ego s synonimami. Nie-ego i wiatło s synonimami.
Dlatego wszystkie metody medytacji, bez wzgl du na orientacj , w ko cu zbiegaj si w tej
pustej komnacie twego wewn trznego istnienia. Pozostaje tylko cicha przestrze i w tej cichej
przestrzeni widzisz pojawiaj ce si wiatło nie maj ce adnego ródła. Nie przypomina ono
wiatła, które widziałe gdy wschodzi sło ce, bo wiatło sło ca nie mo e by wieczne - w nocy
znów zniknie. Nie przypomina ono wiatła, któremu trzeba paliwa, bo gdy paliwo si sko czy,
to wiatło zniknie.
To wiatło jest bardzo tajemne: nie ma ródła, nie ma przyczyny. Nie jest niczym spowodowane,
gdy si wi c pojawi, zostaje, nigdy nie znika. Tak naprawd ju jest, lecz ty nie jeste
dostatecznie pusty by je zobaczy .
- 22 -
Takie b d doznania gdy to wiatło zaczyna w tobie narasta . Gdy siadasz w milczeniu i stajesz
si spokojny, nieruchomy, bez ruchu wewn trz i na zewn trz... nagle widzisz, e twymi oczami
wylewa si wiatło. Jest to doznanie, którego nauka jeszcze nie poznała. Nauka s dzi, e wiatło
dostaje si do oczu, nigdy na odwrót. wiatło przychodzi z zewn trz, dostaje si do oczu,
wchodzi w ciebie - to tylko polowa opowie ci. Drug połow znaj tylko mistycy i ludzie
medytuj cy. To jedna cz
- wiatło wchodzi do ciebie. Jest jeszcze druga cz
- wiatło
wylewa si twymi oczami. A gdy wiatło zaczyna wylewa si oczami, wiatło oczu zaczyna
płon płomieniem, wszystko przed tob staje si całkiem jasne.
Rozja nia si cała egzystencja. Widzisz, e drzewa s ziele sze ni kiedykolwiek dot d, a ich
zielono ma w sobie pewn jasno . Widzisz, e ró e s bardziej ró ane ni zwykle. Te same
ró e, te same drzewa, ale napływa w nie co z ciebie, ukazuj c je wyra niej ni kiedykolwiek
dot d. Wtedy drobiazgi maj tyle pi kna - kolorowe kamyki s dla buddy pi kniejsze ni
diament Koh-i-noor dla królowej El biety. Dla królowej El biety nawet Koh-i-noor, najwi kszy
diament wiata, nie jest tak pi kny jak dla buddy zwyczajny kamyk. Dlaczego? Bo oczy buddy
mog wylewa wiatło i w tym wietle zwyczajne kamyki staj si koh-i-noorami. Zwyczajni
ludzie staj si buddami. Dla buddy wszystko jest pełne stanu buddy. Dlatego Budda powiedział:
„W dniu, w którym stałem si o wiecony, cała egzystencja stała si o wiecona. Drzewa i góry i
rzeki i skały - wszystko stało si o wiecone". Cała egzystencja została wyniesiona ku wy szej
obfito ci.
Zale y to od tego ile mo esz da egzystencji - tylko tyle dostaniesz. Je li nic nie dasz, nic nie
dostaniesz. By dosta , najpierw musisz da . Dlatego ludzie twórczy znaj wi cej pi kna, wi cej
miło ci, wi cej rado ci ni ludzie, którzy nie s twórczy -bo ludzie twórczy daj co egzystencji.
Egzystencja przyjmuje... i hojnie odpowiada.
Twe oczy s puste, niczego nie daj , tylko bior . S sk pcami, nie dziel si . Zawsze gdy
spotkasz oczy, które potrafi si dzieli , ujrzysz ogromn ró nic , ogromne pi kno, cisz , moc,
potencjał. Je li potrafisz zobaczy oczy, które mog wyla swe wiatło w ciebie, całe twe serce
b dzie poruszone.
Zobaczysz to! Twoje oczy zaczynaj płon . A gdy oczy zaczynaj płon , cała egzystencja
przyjmuje nowe zabarwienie, now gł bi , nowy wymiar, jakby wszystko nie było ju
trójwymiarowe, ale czterowymiarowe. Nowy wymiar został dodany -wymiar wietlisto ci.
Tak. jak sło ce wiec ce nad obłokiem: obłok płonie, ty w nim jeste , obłok jest tylko ogniem
odzwierciedlaj cym sło ce. Zaczynasz y w tym obłoku wiatła. pisz" w nim, chodzisz i
siedzisz: ten obłok stale jest. Ten obłok wida jako aur . Kto ma oczy potrafi ce to widzie ,
b dzie widzie wiatło wokół głów wi tych, wokół ich ciał. Otacza ich subtelna aura.
Nie mo esz znale swego ciała
W chwili gdy jeste pełny wiatła wewn trz i oczy ci płon i cała egzystencja płonie nowym
yciem, gdy otworzysz oczy i spróbujesz odnale swe ciało, nie znajdziesz go. W tych chwilach
materia znika.
Gdy zyskasz zdolno widzenia ducha, zobaczysz, e materia znikła. Obu na raz nie mo esz
widzie . Te znaki trzeba zrozumie , bo zdarz si i tobie, i to zrozumienie pomo e. Inaczej, gdy
kiedy otworzysz oczy i nie znajdziesz swego ciała, mo esz zwariowa . Na pewno poczujesz, e
co jest nie w porz dku, nie yjesz albo zwariowałe . Co si stało z ciałem? Gdy to zrozumiesz,
we wła ciwym momencie przypomnisz sobie. Mówi o tych doznaniach, by był wiadomy
wszystkiego, co jest mo liwe, by nie został) zaskoczony gdy to nast pi, by wiedział, rozumiał,
by miał mapy. Mo esz odczyta gdzie jeste i w tym rozumieniu mo esz si odpr y .
Doznanie unoszenia si
To nast puje bardzo szybko, zaczyna si to dzia w bardzo wczesnych fazach. Gdy siedzisz
nieruchomo, nagle czujesz, e jeste nieco wy ej ni podło e, mo e pi tna cie centymetrów
wy ej. Z wielkim zaskoczeniem otwierasz oczy i stwierdzasz, e siedzisz na podło u, my lisz
wi c, e pewnie niłe .
Nie, nie niłe , twoje ciało fizyczne zostało na podło u. Masz te inne ciało, ciało wiatła ukryte
- 23 -
wewn trz, nazwij je ciałem astralnym, subtelnym, witalnym, jakkolwiek chcesz - to ciało
zaczyna wznosi si wy ej. Od wewn trz mo esz odczu tylko to ciało, bo jest to twoje wn trze.
Gdy otwierasz oczy, twoje materialne ciało siedzi na podło u, tak samo jak przedtem. Nie my l,
e miałe halucynacje, ani odrobin . To fakt rzeczywisty, nieco si unosiłe , ale w swym drugim
ciele, nie w pierwszym.
Te znaki potwierdzaj ce trzeba zrozumie , ale nie chwali si nimi. Nikomu o nich nie mów, bo
ego znowu wejdzie i zacznie wykorzystywa te doznania. A gdy ego wchodzi, doznania znikaj .
Nigdy o nich nie mów. Je li nast pi , po prostu je zrozum, zauwa i zupełnie o nich zapomnij.
I to te trzeba pami ta : wszystkie one mog ci si zdarzy lub nie, albo mog zdarzy si w
innej kolejno ci, albo mog si zdarzy w inny sposób. Tysi ce zdarze s mo liwe, poniewa
ludzie s tak ró ni.
Komu te doznania mog si nie zdarzy w taki sposób jak zostały opisane. Na przykład komu
mo e si nie zdarzy , e unosi si ku górze; mo e si zdarzy , e staje si wi kszy i wi kszy i
wi kszy... cały pokój jest go pełny. I dalej staje si wi kszy i wi kszy, teraz dom jest wewn trz
niego. Jest to bardzo zagadkowe. Chce si otworzy oczy i zobaczy co si dzieje: „Czy
wariuj ?" Mo e przyjdzie chwila, gdy zobaczysz, e „Cała egzystencja jest wewn trz mnie. Nie
jestem poza ni . Ona nie jest poza mn , jest wewn trz mnie... i gwiazdy poruszaj si wewn trz
mnie."
Komu mo e si zdarzy , e staje si mniejszy i mniejszy, staje si cz steczk , prawie
niewidzialn , atomem, a potem znika. Mo e tak by . Patanjali skatalogował wszelkie mo liwe
doznania. Ludzie maj ró ne predyspozycje, talenty i potencjalne mo liwo ci, ka demu wi c
zdarza si to inaczej.
To tylko wskazówki jak mo e si to dzia ; nie my l, e wpadasz w szale stwo albo e dzieje si
co dziwacznego. Te doznania nie s przera aj ce, za to twoja interpretacja mo e je uczyni
przera aj cymi.
Rado bez powodu
Wielki znak potwierdzaj cy jest wtedy gdy bez adnego powodu nagle czujesz si radosnym. W
zwykłym yciu jeste radosny gdy jest jaki powód. Spotkałe pi kn kobiet i jeste radosny,
albo masz pieni dze, których zawsze chciałe , i jeste radosny, albo kupiłe dom z pi knym
ogrodem i jeste radosny; te rado ci nie mog jednak trwa długo. S chwilowe, nie mog
pozostawa ci gle i nieprzerwanie.
Je li twoja rado jest czym spowodowana, zniknie, b dzie chwilowa. Wkrótce zostawi ci w
gł bokim smutku; wszystkie rado ci zostawiaj ci w gł bokim smutku. Ale jest pewien inny
rodzaj rado ci, który jest znakiem potwierdzaj cym: nagle jeste radosny w ogóle bez adnego
powodu. Nie mo esz wskaza dlaczego. Nie potrafisz odpowiedzie gdy kto pyta: „Dlaczego
jeste radosny?"
Nie mog odpowiedzie dlaczego jestem radosny. Nie ma powodu. Po prostu tak jest. Tej
rado ci nie mo na zakłóci . Cokolwiek si stanie, b dzie ona trwała. Ona jest, dzie w dzie ,
noc w noc. Mo esz by młody, mo esz by stary, mo esz by ywy, mo esz umiera - ona
zawsze jest. Gdy znalazłe tak rado , która pozostaje, która trwa cho okoliczno ci si
zmieniaj , wtedy b d pewien, e zbli asz si do stanu bycia budd .
Jest to znak potwierdzaj cy. Je li rado przychodzi i odchodzi, nie ma to zbyt wielkiej warto ci,
jest to zjawisko wiatowe. Ale kiedy rado trwa, pozostaje nieprzerwana, ci gle - jakby był
odurzony bez adnego narkotyku, jakby wła nie wzi ł k piel, jeste wie y jak krople rosy o
poranku, wie y jak nowe li cie wiosn , wie y jak li cie lotosu w stawie; stale pozostajesz w tej
wie o ci, która utrzymuje si i utrzymuje i nic jej nie zakłóca - wiedz, e zbli asz si do domu.
Brak reakcji - brak l ku
Gdy twa cisza i rado pogł biaj si , zaczynasz odczuwa , e dla ciebie mierci nie ma. W
mierci umiera tylko persona, osobowo - esencja nigdy nie umiera. Gdy wiesz, e co w tobie
trwa, co co nigdy si nie zmienia, rado trwaj ca bez wzgl du na okoliczno ci, po raz pierwszy
- 24 -
wiesz, e jest w tobie co nie miertelnego, masz w sobie co wiecznego. I ta chwila jest chwil
siły, potencjalnych mo liwo ci, nieustraszono ci. Nie boisz si . Dr enie znika. Po raz pierwszy
patrzysz w rzeczywisto bez l ku.
Teraz nic ci nie przysłania, nic nie mo e ci ogarn i zniekształci twej wyrazisto ci. Twoje
widzenie pozostaje nietkni te. Kto ci obra a, ale to nie staje si chmur , która ci opada. Kto
jest w zło ci, widzisz to doskonale, naprawd czujesz współczucie dla tego człowieka, który jest
w zło ci i niepotrzebnie spala si w ogniu. Oblewasz go swoj błogo ci , pokojem i miło ci .
Zachowuje si on głupio, trzeba mu wszelkiego współczucia.
Kilka spraw istotnych
Pierwsz spraw jest stan odpr enia, pozostawania bez walki przeciwko umysłowi, bez
sterowania umysłem, bez koncentracji.
Druga: po prostu obserwuj z odpr on uwa no ci wszystko co si dzieje, bez adnego
ingerowania, tylko obserwuj c umysł, w ciszy...
Trzecia: b d bez adnego os dzania, oceniania.
Oto te trzy rzeczy: odpr enie, obserwowanie, brak os dzania. Stopniowo wielka cisza zst puje
na ciebie. Wszelki ruch wewn trz ustaje. Jeste , lecz nie ma poczucia ja jestem... sama czysta
przestrze . Jest 112 metod medytacji. Mówiłem o wszystkich. Ró ni si budow , ale
fundamenty maj te same: odpr enie, obserwowanie w uwa no ci i nastawienie nie-os dzania.
Baw si
Miliony ludzi przegapia medytacj , gdy medytacja przybrała bł dn konotacj . Wygl da bardzo
powa nie i ponuro, ma w sobie co z ko cioła; wygl da tak jakby była tylko dla ludzi, którzy s
martwi albo prawie martwi, dla tych, którzy s ponurzy, powa ni, maj smutne miny, utracili
uciech , rado , zabaw , celebrowanie...
Takie s cechy medytacji: człowiek naprawd medytuj cy jest pełen zabawy, ycie jest dla niego
uciech , ycie jest leel , zabaw . Cieszy si nim ogromnie. Nie jest powa ny. Jest odpr ony.
B d cierpliwy
Nie spiesz si . Tak cz sto po piech powoduje opó nienia. Gdy pragniesz, czekaj cierpliwie; im
gł bsze czekanie, tym szybciej to przychodzi.
Zasiałe ziarno, teraz si d w cieniu i obserwuj co si dzieje. Ziarna zakiełkuj , rozkwitn , ale ty
nie mo esz przyspieszy tego procesu. Czy wszystko nie potrzebuje czasu? Pracowa musisz,
ale wyniki zostaw Bogu. Nic w yciu nie ulega zmarnowaniu, zwłaszcza kroki kierowane ku
prawdzie.
Zdarza si czasem, e pojawia si niecierpliwo ; niecierpliwo przychodzi z pragnieniem, a to
jest przeszkoda. Zachowaj pragnienie, ale niecierpliwo wyrzu . Nie pomyl niecierpliwo ci z
pragnieniem. W pragnieniu jest t sknota, ale nie ma walki - w niecierpliwo ci jest walka, ale nie
ma t sknoty. W t sknocie jest czekanie, ale nie ma domagania si - w niecierpliwo ci jest
domaganie si , ale nie ma czekania. W pragnieniu s łzy w milczeniu - w niecierpliwo ci jest
niespokojna walka.
Prawdy nie mo na zawojowa ; osi gana jest ona przez powierzenie si , nie przez walk . Jest
zdobywana totalnym powierzeniem si .
Nie wyczekuj rezultatów
Ego jest nastawione na efekty, umysł zawsze gania za efektami. Umysł nigdy nie jest
zainteresowany samym działaniem, jego zainteresowanie skupia si na efekcie. ..Co przez to
zyskam?" Je li umysł zobaczy zyski bez działania, pójdzie na skróty.
Dlatego ludzie wykształceni staj si bardzo przebiegli; potrafi odnajdywa skróty. Je li
zarabiasz pieni dze w sposób legalny, mo e ci to zaj całe ycie. Ale je li mo esz zarabia
pieni dze na przemycie, na hazardzie czy na czym innym - staj c sie przywódc politycznym,
premierem, prezydentem - wtedy wszystkie skróty s dla ciebie dost pne. Człowiek
wykształcony staje si przebiegły. Nie staje si m dry, staje si tylko sprytny. Staje si tak
- 25 -
przebiegły, e chce mie wszystko nic nie robi c.
Medytacja zdarza si tylko tym, którzy nie s nastawieni na efekty. Medytacja jest stanem bez
zorientowania na cele.
Doceniaj nie wiadomo
Gdy jeste wiadomy, ciesz si tym; gdy jeste nie wiadomy, ciesz si nie wiadomo ci . Nic w
tym złego, nie wiadomo jest jak odpoczynek.
Gdyby tak nie było, wiadomo byłaby napi ciem. Gdy przez cał dob nie pisz, ile dni
mo esz tak y ? Bez jedzenia człowiek mo e y trzy miesi ce, bez snu w ci gu trzech tygodni
oszaleje i b dzie próbował popełni samobójstwo. W ci gu dnia jeste czujny, w nocy odpr asz
si i to odpr enie pomaga ci by znowu czujnym i wie ym w ci gu dnia. Energie przechodz
okres spoczynku, by rano mogły znowu by bardziej o ywione.
To samo stanie si w medytacji: przez kilka chwil jeste doskonale wiadomy, na szczycie, a
przez kilka chwil jeste w dolinie, odpoczywasz. wiadomo znikła, zapomniałe . Ale co w tym
złego?
Takie to proste. Dzi ki nie wiadomo ci wiadomo znów si zjawi, wie a i młoda. Je li
zdołasz cieszy si jednym i drugim, staniesz si czym jeszcze innym -trzeba to zrozumie . Je li
zdołasz cieszy si jednym i drugim, znaczy to, e nie jeste ani jednym ani drugim, ani
wiadomo ci ani nie wiadomo ci . Jeste tym, kto cieszy si jednym i drugim. Pojawia si co
z tego, co poza.
To wła nie jest prawdziwy wiadek. Szcz ciem si cieszysz, co w tym złego? Gdy szcz cie
mija i stałe si smutny, có złego w smutku? Ciesz si nim. Gdy zdołasz cieszy sie smutkiem,
nie jeste ani jednym ani drugim.
Gdy cieszysz si smutkiem, ma on swe własne pi kno. Szcz cie jest płytkie, smutek jest bardzo
gł boki, ma gł bi . Człowiek, który nigdy nie był smutny, jest płytki, ot. na powierzchni.
Smutek przypomina ciemn noc, bardzo gł bok . W ciemno ci jest cisza i jest te smutek.
Szcz cie kipi, jest w nim d wi k. Przypomina górsk rzek , która wydaje d wi k. Rzeka w
górach nie jest za bardzo gł boka, zawsze jest płytka. Gdy dociera na równiny, staje si gł boka,
ale d wi k ustaje. Płynie jakby nie płyn ła. W smutku jest gł bia.
Po co tworzy kłopoty? Gdy jeste szcz liwy, b d szcz liwy, ciesz si . Nie uto samiaj si z
tym. Gdy mówi by był szcz liwy, mam na my li by si tym cieszył. Niech b dzie to klimat,
który porusza si i zmienia. Ranek zmienia si w południe, południe zmienia si w wieczór,
potem nastaje noc. Niech szcz cie b dzie klimatem, który ci otacza. Ciesz si nim; gdy potem
przyjdzie smutek, ciesz si i nim. Ucz ci cieszenia si w ka dej sytuacji. Si d w ciszy i ciesz
si smutkiem; nagle smutek przestaje by smutkiem, stal si chwil ciszy i spokoju, pi kny sam
w sobie. Nie ma w nim nic złego.
I przychodzi najwy sza alchemia, chwila, kiedy nagle u wiadamiasz sobie, e nie jeste ani
jednym ani drugim - ani szcz ciem ani smutkiem. Jeste obserwatorem, obserwujesz szczyty,
obserwujesz doliny - ale nie jeste ani jednym ani drugim.
Gdy ten punkt zostaje osi gni ty, mo esz wi towa wszystko. wi tujesz ycie, wi tujesz
mier .
Nie jeste swoimi doznaniami
Jedn z najwa niejszych spraw, o których powiniene pami ta jest to, e cokolwiek napotkasz
w tej wewn trznej podró y, ty tym nie jeste . Jeste wiadkiem. Mo e to by nico , albo
błogo czy cisza. Jedno trzeba pami ta : jakkolwiek pi kne i zachwycaj ce doznanie napotkasz,
ty nim nie jeste . Jeste tym, który go doznaje, i je li b dziesz szedł dalej i dalej i dalej,
ostateczny w tej podró y jest punkt, gdzie nie ma adnego doznania, ani ciszy, ani błogo ci czy
nico ci. Nie ma dla ciebie nic przedmiotowego, jest tylko twoja podmiotowo . Zwierciadło jest
puste. Niczego nie odzwierciedla. To ty.
Nawet wielcy podró uj cy wewn trznego wiata utkn li w pi knych doz-naniach i uto samili si
z nimi, my l c: „Odnalazłem siebie". Zatrzymali si przed ostatnim etapem, gdy znikaj
wszystkie doznania.
- 26 -
O wiecenie nie jest doznaniem. Jest stanem, gdy pozostajesz w absolutnej samotno ci, nic tam
nie ma do poznania. aden przedmiot nie jest obecny, oboj tne jak pi kny. Tylko w tej chwili
twoja wiadomo , której nie ogranicza aden przedmiot, dokonuje zwrotu i w druje z powrotem
do ródła. Staje si to poznaniem samego siebie. Staje si o wieceniem.
Przypomn ci słowo „przedmiot". Ka dy przedmiot oznacza przeszkod . Oznacza „przeszkod ,
przeciwstawienie". Przedmiot mo e wi c by poza tob , w wiecie materialnym; przedmiot
mo e by w tobie, w wiecie psychologicznym, mo e by w twoim sercu, uczuciach, emocjach,
sentymentach, nastrojach. I przedmioty mog by nawet w twym duchowym wiecie. S tak
ekstatyczne, e nie mo esz sobie wyobrazi istnienia czego wi cej. Wielu mistyków wiata
zatrzymało si na ekstazie. Tak pi kne to miejsce i malownicze... ale do domu jeszcze nie
dotarli.
Gdy dochodzisz do punktu gdzie wszelkie doznania s nieobecne, nie ma przedmiotu, a
wiadomo bez przeszkód porusza si w kr gu; w egzystencji wszystko porusza si w kr gu,
je li nie ma adnych przeszkód — przychodzi z tego samego ródła twojego istnienia, kr y. Nie
znajduj c przed sob adnych przeszkód, adnego doznania, adnego przedmiotu, w druje z
powrotem. I podmiot sam staje si przedmiotem.
O tym całe ycie mówił J. Krishnamurti: obserwuj cy staje si obserwowanym -dotarłe .
Wcze niej na drodze stoi tysi ce rzeczy. Ciato ma własne doznania, znane jako doznania
o rodków kundalini; siedem o rodków staje si siedmioma kwiatami lotosu. Ka dy jest wi kszy
od poprzedniego i wy szy i aromat oszałamia... Umysł podsuwa tyle przestrzeni,
nieograniczonej, niesko czonej. Ale pami taj o tym najwa niejszym: to jeszcze nie dom.
Ciesz si podró i ciesz si wszystkimi scenami, które pojawiaj si w tej podró y, drzewami,
górami, kwiatami, rzekami, sło cem i ksi ycem i gwiazdami; nigdzie si jednak nie zatrzymuj,
póki twoja własna podmiotowo nie stanie si swoim własnym przedmiotem. Gdy obserwuj cy
staje si obserwowanym, gdy poznaj cy staje si poznawanym, gdy patrz cy staje si tym, co
widziane, pojawił si dom.
Ten dom jest prawdziw wi tyni , której szukali my przez całe ywoty... ale zawsze zbaczamy
z drogi. Dajemy si zaspokoi pi knymi doznaniami. Odwa ny poszukuj cy musi zostawi
wszystkie te pi kne doznania za sob , i dalej. Gdy wszystkie doznania s wyczerpane i tylko
on sam zostaje w swej samotno ci... niema wi kszej ekstazy, nie ma pełniejszej błogo ci, nie ma
prawdziwszej prawdy. Dost piłe czego , co nazywam bosko ci , sam stałe si bosko ci .
Staruszek przychodzi do lekarza.
- Mam problemy z toalet - skar y si .
- Zobaczymy... Jak z oddawaniem moczu?
- Co rano o siódmej, jak u dziecka.
- Dobrze. A stolec?
- Ósma rano, codziennie, jak w zegarku.
- Skoro tak, to co to za problem? - pyta lekarz.
- Budz si o dziewi tej. Spisz i czas ju si obudzi ...
Wszystkie te doznania s doznaniami pi cego umysłu. Umysł przebudzony nie ma w ogóle
adnych dozna .
Obserwuj cy to nie wiadek
Obserwuj cy i obserwowane to dwa aspekty wiadka. Gdy znikaj one w sobie, gdy stapiaj si i
staj si jednym, wiadek po raz pierwszy pojawia si w swej totalno ci. Wiele osób ma pytania,
poniewa s dz , e wiadek to obserwator. W ich umy le obserwuj cy i wiadek to synonimy.
Tak nie jest - obserwuj cy nie jest wiadkiem, jedynie jego cz ci . Zawsze gdy cz
uwa a
siebie za cało , bł dzimy.
Obserwuj cy oznacza podmiotowo , a obserwowane oznacza przedmiotowo . Obserwuj cy
oznacza to co poza obserwowanym, a obserwowane oznacza to co jest wewn trz. Wn trze i
zewn trze nie mog by oddzielne - s razem, mog by tylko razem. Kiedy do wiadczasz tego
bycia razem, czy raczej jedno ci, pojawia si wiadek. wiadka nie mo na praktykowa . Je eli
spróbujesz praktykowa wiadka, b dziesz praktykował tylko obserwuj cego, a obserwuj cy to
- 27 -
nie wiadek.
Co wi c masz robi ? Trzeba stopi si w jedno, zespoli si . Widz c kwiat ró y, zapomnij
zupełnie, e widzisz jaki przedmiot i e widzi go podmiot. Niech obejmie was pi kno chwili, jej
błogosławie stwo, eby cie - ró a i ty - nie byli oddzielnymi od siebie, ale stali si jednym
rytmem, jedn pie ni , jedn ekstaz .
Kiedy kochasz, czujesz muzyk , patrzysz na zachód sło ca, niech to trwa. Im wi cej tym lepiej,
gdy nie jest to sztuka, lecz pewien talent. Musisz go poczu , a gdy go masz, mo esz wyzwoli
to wsz dzie, w ka dej chwili'.
Gdy pojawia si wiadek, nie ma nikogo, kto by nim był, ani niczego co byłoby przedmiotem
bycia wiadkiem. Jest czyste lustro, nic nie odzwierciedlaj ce. Nawet powiedzenie, e jest to
lustro, nie jest wła ciwe, lepiej byłoby powiedzie , e jest to
odzwierciedlanie. Jest to bardziej dynamiczny proces stapiania si i zł czania, a nie zjawisko
statyczne; jest to przepływ. Ró a si ga do ciebie, ty si gasz do ró y - jest to dzielenie si
istnieniem.
Zapomnij, e wiadek to obserwator - tak nie jest. Obserwatora mo na praktykowa , wiadek
zdarza si . Obserwator to swoista koncentracja, obserwator utrzymuje ci w oddzieleniu.
Obserwator powi ksza, wzmacnia ego. Im bardziej stajesz si obserwatorem, tym bardziej
czujesz si wysp - oddzielny, daleki, odległy.
W ci gu wieków mnisi całego wiata praktykowali obserwatora. Mo e nazywali go wiadkiem,
ale to nie wiadek. wiadek to co totalnie innego, innego jako ciowo. Obserwatora mo na
praktykowa , piel gnowa ; praktykuj c go mo na sta si lepszym obserwatorem.
Naukowiec obserwuje, mistyk jest wiadkiem. Cały proces nauki to obserwacja, bardzo
przenikliwa, uwa na i ostra... by nic nie pomin . Ale naukowiec nie zna Boga. Jego obserwacja
jest bardzo, bardzo biegła, ale on sam jest nie wiadomy Boga. Nigdy nie napotyka Boga,
przeciwnie, zaprzecza jego istnieniu, bo im bardziej obserwuje (a cały jego proces to
obserwacja) tym bardziej oddziela si od egzystencji. Zerwane mosty, powstaj ciany... zostaje
on uwi ziony we własnym ego.
Mistyk jest wiadkiem. Pami taj, bycie wiadkiem to zdarzenie, skutek uboczny bycia totalnie w
ka dej chwili, w ka dej sytuacji, w ka dym prze yciu. Totalno jest kluczem - z totalno ci
rodzi si błogosławie stwo bycia wiadkiem. Zapomnij o obserwowaniu - da ci ono bardziej
dokładn informacj o obserwowanym przedmiocie, ale pozostaniesz absolutnie nie wiadomy
swej własnej wiadomo ci.
Medytacja przychodzi sama
Medytacja jest tak tajemnic , e mo na j nazwa nauk , sztuk , talentem, i nie b dzie w tym
adnej sprzeczno ci.
Z jednego punktu widzenia jest to nauka: jest konkretna technika, któr trzeba robi . Nie ma od
tego wyj tków, jest to niemal prawo naukowe. Z innego punktu widzenia mo na o niej
powiedzie , e jest sztuk . Nauka to przedłu enie umysłu -matematyka, logika, racjonalno .
Medytacja nale y do serca, nie do umysłu - nie jest logik , bli sza jest miło ci. Nie przypomina
działa naukowych, bardziej przypomina muzyk , poezj , malowanie, ta czenie. Dlatego mo na
j nazwa sztuk .
Ale medytacja to tak wielka tajemnica, e nazwanie jej „nauk " i „sztuk " nie mówi
wszystkiego. Jest to pewien talent; albo go masz albo go nie masz. Talent nie jest nauk , nie
mo na go nauczy . Talent nie jest sztuk . Talent jest czym najbardziej tajemniczym w
człowieku.
Gdy byłem dzieckiem, posłano mnie do nauczyciela, nauczyciela pływania. Był najlepszym
pływakiem w mie cie, nigdy nie spotkałem kogo , kto tak bardzo kochałby wod . Woda była dla
niego bogiem, oddawał jej cze , rzeka była jego domem. Wcze nie rano - o trzeciej - mo na
było spotka go nad rzek . Wieczorem mo na było spotka go nad rzek , i w nocy mo na było
spotka go siedz cego, medytuj cego nad rzek . Całe jego ycie składało si z bycia blisko
wody.
Gdy chciałem nauczy si pływa , zaprowadzono mnie do niego. Spojrzał na mnie, co poczuł.
- 28 -
Powiedział: „Nie ma sposobu by nauczy si pływa . Mog tylko wrzuci ci do wody i
pływanie przyjdzie samo z siebie. Nie ma sposobu nauczenia
si go, nie mo na go nauczy . To taki talent, a nie wiedza". Tak zrobił, wrzucił mnie do wody, a
sam stał na brzegu. Dwa, trzy razy poszedłem na dno i czułem, e prawie ton . A on stał i nawet
nie próbował mi pomóc! Kiedy chodzi o ycie, robisz wszystko co mo esz. Zacz łem porusza
r koma, przypadkowo, gor czkowo... ale ten talent pojawił si . Gdy ycie jest zagro one,
wszystko zrobisz... Zawsze gdy robisz wszystko co mo esz, gdy działasz totalnie, wszystko
przychodzi samo z siebie!
Umiałem pływa ! Niesamowite! „Nast pnym razem - powiedziałem - nie musisz mnie wrzuca ,
sam wskocz . Teraz wiem, e ciało ma naturaln pływalno . Nie jest to kwestia pływania, ale
zharmonizowania si z ywiołem wody. Gdy jeste w harmonii z ywiołem wody, chroni ci
on."
Od tamtej pory tylu ludzi wrzucam do rzeki ycia! Ja tu stoj ... Nikt nie przegrywa je li dokona
tego skoku. Nauczenie si jest nieuniknione.
Opanowanie tego talentu mo e zaj kilka dni. To jest talent, nie sztuka! Gdyby medytacja była
sztuk , bardzo łatwo byłoby jej uczy . A jako talent, musi by wiczony, nabywasz go powoli.
Jeden z profesorów psychologii w Japonii próbował uczy pływania małe sze ciomiesi czne
dzieci i udało mu si to. Potem próbował z dzie mi trzymiesi cznymi - i udało mu si . Teraz
próbuje z noworodkami i mam nadziej , e mu si uda. Wszystko na to wskazuje, bo jest to
pewien talent. Nie trzeba adnego do wiadczenia, wieku, wykształcenia... jest to po prostu talent.
A je li sze ciomiesi czne czy trzymiesi czne dziecko potrafi pływa , oznacza to, e w sposób
naturalny dysponujemy wyobra eniem „jak" si pływa... musimy tylko to odkry .
Odrobina stara i zdołasz to odkry . To samo odnosi si do medytacji - bardziej nawet ni do
pływania. Po prostu musisz poczyni nieco stara .
Któr technik mam wybra ?
Devi pyta Shiv : Jaka jest twoja rzeczywisto , mój Panie? Ale on nie odpowie. Wr cz
odwrotnie - poda technik . I je li Devi przejdzie przez t technik , dowie si . Zatem odpowied
jest po rednia, nie wprost. Shiva nie odpowie kim jest. Poda technik . Zrób to, a dowiesz si .
Dla tantry działanie jest poznaniem, innego poznania nie ma. Póki czego nie zrobisz, nie
zmienisz si , nie nab dziesz nowej perspektywy, na któr i z której b dziesz patrze , póki nie
przejdziesz do wymiaru zupełnie innego ni intelekt, odpowiedzi nie b dzie. Odpowiedzi mo na
udzieli , ale wszystkie odpowiedzi s kłamstwami. Wszystkie filozofie to kłamstwa. Zadasz
pytanie - filozofia da ci odpowied , która ci zadowala albo nie. Je li ci zadowala, stajesz si
wyznawc tej filozofii, ale pozostajesz taki sam. Je li nie - poszukasz innej filozofii, na któr
b dziesz mógł si nawróci . Ty pozostajesz taki sam, w ogóle nie dotkni ty - niezmieniony.
112 metod medytacji tantry tworzy cał nauk o przemianie umysłu. Zagł bimy si w nie, jedna
po drugiej. Najpierw spróbujemy zrozumie je intelektualnie, ale u ywaj intelektu tylko jako
narz dzia, nie traktuj go jak swego pana. U ywaj go jako narz dzia do zrozumienia, ale nie
zacznij tworzy nim barier. Gdy b dziemy mówi o tych technikach, po prostu odstaw na bok
sw dotychczasow wiedz , wszystko co wiesz, bez wzgl du na to jakie informacje zebrałe .
Odłó je na bok, to tylko kurz, który zebrał si na drodze.
Wyjd na spotkanie tym metodom ze wie ym umysłem, z czujno ci , ale bez my lenia. 1 nie
stwarzaj fałszywego przekonania, e umysł my l cy to umysł czujny. Nie jest taki, bo z chwil
wej cia w my lenie tracisz wiadomo tego co si dzieje, tracisz czujno . Nie ma ci .
Te metody nie nale do adnej religii. Pami taj: one nie s hinduskie, tak samo jak teoria
wzgl dno ci nie jest ydowska tylko dlatego, e wymy lił j Einstein, a radio i telewizja nie s
chrze cija skie. Nikt nie pyta: „Dlaczego u ywasz elektryczno ci? Przecie to chrze cija ski
wynalazek, to chrze cija ski umysł j wymy lił". Nauka nie nale y do ras i religii - a tantra jest
nauk . Pami taj wi c: te techniki wcale nie s hinduskie. Opracowali je hindusi, ale nie s one
hinduskie. Dlatego w tych technikach nie ma wzmianki o jakimkolwiek religijnym rytuale.
- 29 -
adnej wi tyni nie potrzeba. Ty sam jeste wi tyni . To ty stanowisz laboratorium, cały
eksperyment ma przebiega w tobie. Nie s potrzebne adne wierzenia.
Tantra nie jest religi - tantra to nauka. adnych wierze nie potrzeba. Nie trzeba wierzy w
Koran, Wedy, Budd czy Mahavira. adne, adne wierzenie nie jest potrzebne. Wystarcza
miało i odwaga eksperymentowania - i to jest pi kne.
Praktykowa mo e mahometanin i si gnie gł bszych znacze Koranu. Praktykowa mo e hindus
i po raz pierwszy zrozumie czym s Wedy. Praktykowa mo e jain i buddysta, nie musz
odchodzi od swych religii. Tantra ich zaspokoi, kimkolwiek s . Tantra b dzie pomoc , bez
wzgl du na cie k jak wybrali.
Wybierz technik , która ci odpowiada, włó w ni cał sw energi , a nigdy ju nie b dziesz taki
jak kiedy . Prawdziwe, autentyczne techniki zawsze tak działaj . Je li stawiam jakie wst pne
warunki, ukazuje to, e mam pseudotechnik . Mówi : „Najpierw zrób to, nie rób tego, a
potem..."
I s to warunki niemo liwe do spełnienia, bo złodziej mo e zmieni obiekt swego
zainteresowania, ale nie mo e przesta by złodziejem. Człowiek chciwy mo e zmieni obiekt
swej chciwo ci, ale nie mo e porzuci chciwo ci. Mo esz go zmusi , on sam te mo e narzuci
sobie brak chciwo ci, ale to i tak b dzie skutek innej chciwo ci. Je li obiecasz mu niebo, mo e
nawet spróbuje nie by chciwym. I to b dzie chciwo par excellance. Niebo, moksha
(wyzwolenie), sat-chit-ananda (istnienie, wiadomo , błogo ) - one stan si przedmiotem jego
chciwo ci.
Tantra mówi, e nie mo na nikogo zmieni je li mu si nie da techniki prowadz cej do zmiany.
Samym głoszeniem kaza nic si nie zmienia. Wida to na całym wiecie: to co mówi tantra jest
wypisane na całym wiecie. Tyle głoszenia kaza , tyle moralizowania, tylu ksi y, kaznodziei;
cały wiat jest ich pełny, a jednak wszystko jest tak brzydkie i niemoralne.
Tych 112 metod mo e pomóc ka demu człowiekowi. Nie ka da metoda mo e by dla ciebie
przydatna. Dlatego Shiva opowiada o tylu metodach. Wybierz dowoln metod , która ci
odpowiada. Nietrudno pozna odpowiedni metod .
Spróbujemy zrozumie ka d metod i to, w jaki sposób mo esz wybra dla siebie t jedn ,
która mo e zmieni ciebie i twój umysł. To zrozumienie, intelektualne zrozumienie, b dzie
podstawow konieczno ci , ale nie jest celem samym dla siebie. O czymkolwiek tu b d mówił,
wypróbuj to.
Tak naprawd , gdy spróbujesz wła ciwej metody, ona natychmiast zacznie działa . Ja b d wi c
tu co dnia mówił o tych metodach - ty je sprawdzaj na sobie. Po prostu baw si nimi, id do
domu i próbuj. Wła ciwa metoda, gdy tylko natkniesz si na ni , od razu zacznie działa . Co w
tobie eksploduje i poznasz, e „To jest dla mnie odpowiednia metoda". Potrzebne jest jednak
działanie - i mo e pewnego dnia poczujesz si zaskoczony kiedy nagle jedna z metod ci
pochwyci.
A wi c gdy ja b d tu mówił, w tym samym czasie ty baw si tymi metodami. Mówi „baw si ",
bo nie powiniene by zbyt powa ny. Po prostu baw si ! Co ci mo e b dzie pasowa . Je li
b dzie ci to odpowiada , sta si powa ny i wejd w to gł boko; mocno, uczciwie, cał swoj
energi , całym umysłem. Ale przedtem po prostu baw si .
Kiedy si bawisz, twój umysł jest bardziej otwarty. Kiedy jeste powa ny, twój umysł nie jest
tak otwarty, zamyka si . Wi c po prostu baw si . A te metody s proste. Mo esz si nimi tak po
prostu bawi .
We jedn metod . Baw si ni co najmniej trzy dni. Je li da ci ona pewne poczucie blisko ci,
je li daje ci pewne poczucie pomy lno ci i zadowolenia, je li da ci
poczucie, e jest dla ciebie, zacznij podchodzi do niej na powa nie. Wtedy zapomnij o
pozostałych, nie baw si innymi metodami. Trzymaj si tej jednej, co najmniej trzy miesi ce.
Cudy mog si dzia . Wa ne jest tylko to, aby ta technika była na pewno dla ciebie. Je li ta
technika nie jest dla ciebie, nic si nie zdarzy. Mo esz trwa z ni przez całe ywoty, ale z tob
nic si nie b dzie działo. Je eli ta metoda jest dla ciebie, nawet trzy minuty mog wystarczy .
- 30 -
Tych 112 technik mo e wi c by dla ciebie cudownym prze yciem, ale te mog one by tylko
słuchaniem. Od ciebie to zale y. Ka d metod b d opisywał z tylu punktów widzenia jak to
tylko mo liwe. Je li poczujesz do której jakie przyci ganie, baw si ni przez trzy dni, a potem
j zostaw. Je li poczujesz, e ci odpowiada, e co w tobie zacz ło si dzia , rób j przez dalsze
trzy miesi ce.
ycie jest cudem. Je li nie znałe jego tajemnicy, to tylko ukazuje, e nie znałe techniki
umo liwiaj cej zbli enie si do niego. Shiva przedstawia 112 metod. S to wszystkie mo liwe
metody. Je li nic w tobie nie zaskoczy i nic nie da ci poczucia, e jest dla ciebie, znaczy to, e
nie ma dla ciebie metody - pami taj o tym. I wtedy zapomnij o duchowo ci, ciesz si yciem. To
nie dla ciebie.
Tych 112 metod jest jednak przeznaczonych dla całej ludzko ci - przez wszystkie wieki, które
min ły, i na wszystkie wieki, które jeszcze przyjd . Nigdy nie było (i nigdy nie b dzie) ani
jednego człowieka, który mógłby stwierdzi : „ adna z tych 112 metod nie jest dla mnie
przydatna". Niemo liwe! To jest niemo liwe!
Ka dy typ umysłu został tu uwzgl dniony. Ka dy mo liwy typ umysłu otrzymał w tantrze jak
technik . Istnieje wiele technik, dla których nie istnieje jeszcze odpowiedni człowiek - to
techniki na przyszło . Istnieje wiele technik, dla których nie istnieje odpowiedni człowiek w
chwili obecnej - one były wa ne w przeszło ci. Ale nie obawiaj si : jest wiele metod, które s
dla ciebie.
Zacznij wi c t podró ...
Jakie s dokładne znaki, po których mo na rozpozna , e dana technika doprowadzi
praktykuj cego do Najwy szego?
S takie wskazania. Pierwszym jest to, e zaczynasz odczuwa w sobie zupełnie inn to samo .
Nie jeste taki jak kiedy . Je li dana technika jest dla ciebie odpowiednia, natychmiast stajesz si
inn osob . Je li jeste onaty, nie b dziesz ju takim samym m em jak kiedy . Je eli jeste
sprzedawc , nie b dziesz ju taki sam jak kiedy . Kimkolwiek jeste , je eli technika jest dla
ciebie odpowiednia, stajesz si inn osob - to jest pierwszy znak.
Je eli wi c zaczniesz czu si dziwnie z samym sob , b dzie to znak, e co dobrego zacz ło si
z tob dzia . Je eli jeste taki sam i nie masz adnego dziwnego uczucia, nic si nie dzieje. To
jest pierwszy znak, po którym poznasz czy dana technika jest dla ciebie odpowiednia. Je eli tak
jest, natychmiast zostajesz przeniesiony gdzie indziej, przemieniony w inn osob . Dzieje si to
nagle: patrzysz na wiat w inny sposób. Oczy s te same, ale patrz cy człowiek ukryty za tymi
oczami ju nie jest taki sam.
Po drugie: zaczyna odpada wszystko, co tworzyło napi cie i konflikty. Nie jest tak, e twoje
konflikty, niepokoje i napi cia odpadaj po latach praktykowania danej metody - na pewno nie!
Je eli dana metoda jest dla ciebie odpowiednia, wszystko to zaczyna odpada natychmiast.
Poczujesz napływaj ce o ywienie, jakby pozbawiono ci brzemienia. Je eli technika jest dla
ciebie odpowiednia, poczujesz jakby zmienił si kierunek działania siły ci enia. Nie przyci ga
ci ziemia, bardziej przyci ga ci niebo. Co czujesz przy starcie samolotu? Wszystko zostaje
zakłócone. Nagłe szarpni cie i sił ci enia przestaje oddziaływa . Ziemia ju ci nie przyci ga,
pokonujesz sił ci enia.
Takie samo szarpni cie pojawia si gdy dana technika medytacji jest dla ciebie odpowiednia.
Nagle unosisz si , czujesz, e ziemia nie jest ju tak wa na, nie ma siły ci enia. Nic nie ci ga
ci w dół, co ci gnie ci do góry. W terminologii religijnej nazywa si to „łask ." S dwie siły:
siła ci enia i łaska. Laska to unoszenie ci do góry, siła ci enia to ci ganie ci w dół.
To dlatego wiele osób podczas medytacji nagle przestaje odczuwa wag swego ciała i odczuwa
t wewn trzn lewitacj . Wiele osób opowiadało, gdy technika była dla nich odpowiednia:
„Takie to dziwne! Zamykam oczy i czuj jakbym uniósł si nad ziemi , troch tylko, wier
metra, pół metra, nawet i metr nad ziemi . A kiedy otwieram oczy, nadal siedz na ziemi;
zamykam oczy i znów si unosz . Co to jest? Po otwarciu oczu siedz przecie na ziemi, nie
unosiłem si w powietrzu".
- 31 -
Ciało pozostaje na ziemi, ale ty lewitujesz. Lewitacja to w istocie rzeczy przyci ganie do góry.
Je eli dana technika jest dla ciebie odpowiednia, zaczynasz by przyci gany, poniewa działanie
tej techniki umo liwia to przyci ganie do góry. I takie jest znaczenie techniki: technika ma
otworzy ci na działanie siły, która poci gnie ci do góry. Je eli ta technika jest dla ciebie
odpowiednia, poznasz to - znika waga twojego ciała.
Po trzecie, cokolwiek teraz b dziesz robił, cokolwiek, cho by najmniej wa na rzecz, wszystko
b dzie inne. B dziesz inaczej chodzi , b dziesz inaczej siedzie , b dziesz inaczej je . Wszystko
b dzie inne. Wsz dzie b dziesz odczuwa t ró nic . Czasem to dziwne do wiadczenie bycia
kim innym mo e powodowa l k. Chciałby wróci i by taki jak kiedy - tak bardzo
przywykłe do tego starego. Był to wiat rutyny, nawet znudzenia, ale ty sobie w nim dobrze
radziłe .
Teraz wsz dzie b dziesz czuł przepa . Poczujesz jak zniknie twoja sprawno , jak zmniejszy
si twoja przydatno , poczujesz, e wsz dzie jeste outsiderem. Trzeba przetrzyma ten okres.
Potem znowu b dziesz w harmonii. To ty si zmieniasz, nie wiat, wi c przestaniesz pasowa do
otoczenia. Pami taj o tym: gdy technika jest dla ciebie odpowiednia, nie b dziesz pasowa do
tego wiata. Staniesz si niedostosowany. Wsz dzie co b dzie nie tak, czego b dzie brakowa .
Wsz dzie poczujesz si jakby przeszło trz sienie ziemi. Wszystko przecie zostało takie jak było
-to tylko ty si zmieniłe . Ale potem znowu b dziesz w harmonii, na innym planie, na wy szym
planie.
To zakłócenie odczuwane jest tak samo jak w przypadku dziecka, które dorasta i staje si
dojrzałe seksualnie. W wieku czternastu czy pi tnastu lat ka dy chłopiec
czuje si dziwnie. Pojawiła si nowa siła: seks. Nie było jej wcze niej, a raczej była, ale ukryta.
Po raz pierwszy ten nowy rodzaj siły stał si teraz dost pny. Dlatego chłopcy s bardzo
nieporadni; dziewczynki i chłopcy, gdy staj si dojrzali seksualnie, staj si bardzo nieporadni.
Nigdzie nie s całymi sob . Ju nie s dzie mi, ale jeszcze nie s dorosłymi, s gdzie po rodku,
nie pasuj ani tu, ani tam. Gdy bawi si z małymi dzie mi, czuj si niezr cznie, przecie stali
si ju doro li. Gdy zaprzyja niaj si z dorosłymi, czuj si niezr cznie, bo przecie nadal s
dzie mi. Do nikogo nie pasuj .
To samo dzieje si gdy dana technika jest dla ciebie odpowiednia. Pojawia si nowe ródło
energii, wi ksze od seksu. Znów jeste w fazie przej ciowej. Nie pasujesz ju do wiata
ziemskich ludzi. Ju nie jeste dzieckiem, ale jeszcze nie pasujesz do wiata wi tych; po rodku
czujesz si nieporadnie.
Je eli technika jest dla ciebie odpowiednia, pojawi si te trzy odczucia. Mo e spodziewałe si ,
e powiem co innego: e b dziesz bardziej wyciszony, spokojniejszy. A ja mówi co dokładnie
odwrotnego: b dziesz bardziej zaburzony. Gdy technika jest dla ciebie odpowiednia, b dziesz
bardziej zaburzony, a nie wyciszony. Cisza przyjdzie pó niej. A je li przychodzi cisza, a nie
zaburzenie, to na pewno nie jest to odpowiednia technika; to tylko dostosowywanie si do
starych wzorców.
Dlatego ludzie wol modlitw zamiast medytacji, bo modlitwa daje pocieszenie. Jest dla ciebie
odpowiednia, dopasowuje si do ciebie, do twojego wiata. Modlitwa pełniła kiedy dokładnie t
sam rol co dzi psychoanaliza. Je eli byłe zaburzony, modlitwa zmniejszała zaburzenie,
dopasowywała ci do wzorców, społecze stwa i rodziny. Je li wi c pójdziesz do
psychoanalityka na rok, dwa czy trzy, twoja sytuacja si nie poprawi, ale ty staniesz si bardziej
dostosowany. Modlitwa działa tak samo, i ksi a działaj tak samo: sprawiaj , e stajesz si
bardziej dostosowany.
Gdy umiera twoje dziecko, jeste zaburzony, wi c idziesz do ksi dza. On mówi: „Nie b d
wytr cony z równowagi. Umieraj tylko te dzieci, które Pan Bóg kocha bardziej, woła je do
siebie." I czujesz si zaspokojony. Twoje dziecko zostało „wezwane," Bóg kocha je bardziej.
Albo ksi dz powie ci co innego: „Nie martw si , dusza nigdy nie umiera. Twoje dziecko jest w
niebie."
Par dni temu była tu kobieta. W zeszłym miesi cu zmarł jej m . Była roztrz siona. Przyszła do
mnie i mówi: „Prosz , powiedz mi, e on si odrodzi w dobrym miejscu i e wszystko b dzie
- 32 -
dobrze. Daj mi tylko t pewno , e nie poszedł do piekła albo nie stał si zwierz ciem, e jest w
niebie albo stał si bogiem czy co takiego. Je eli dasz mi t pewno , wszystko b dzie dobrze,
dam sobie rad ; je li nie, biada mi."
Ksi dz powiedziałby: „Dobrze! Twój m urodził si na nowo jako bóg w siódmym niebie i jest
bardzo szcz liwy. I czeka na ciebie."
Takie modlitwy tylko dopasowuj ci do wzorców... i czujesz si lepiej.
Medytacja to nauka. Nie pomo e ci w dopasowaniu si , pomo e ci dokona przemiany. Wła nie
dlatego mówi , e te trzy znaki s wła ciwymi sygnałami. Pojawi si cisza, ale nie jako
dopasowanie. Cisza b dzie twoim wewn trznym rozkwitem. Wtedy cisza nie jest dopasowaniem
do społecze stwa, rodziny, wiata czy biznesu, na pewno nie. Wtedy cisza jest prawdziw
harmoni ze wszech wiatem.
Rozkwita wtedy w tobie gł boka harmonia i totalno , pojawia si cisza... ale to przyjdzie
pó niej. Najpierw b dziesz czuł si wytr cony z równowagi, najpierw odczujesz szale stwo -
poniewa ju teraz jeste w szale stwie, tylko nie zdajesz sobie z tego sprawy.
Je eli jaka technika jest dla ciebie odpowiednia, sprawi, e staniesz si wiadomy wszystkiego
czym jeste . Stanie przed tob twoja anarchia, twój umysł, twoje szale stwo... wszystko. Ty ju
jeste takim zamieszaniem ukrytym w ciemno ci. Je eli jaka technika jest dla ciebie
odpowiednia, poczujesz si jakby nagle pojawiło si wiatło i zaczynasz widzie całe to
zamieszanie. Po raz pierwszy spotykasz siebie takim, jaki naprawd jeste . Wolałby wył czy
wiatło i znów zasn . Pojawia si l k. Wła nie w tym momencie z pomoc przychodzi ci
mistrz. Powiada: „Nie bój si . Tak jest tylko na pocz tku. I nie uciekaj od tego."
Najpierw to wiatło poka e ci kim jeste , a je eli zdołasz pój dalej, przemieni ci w to, czym
naprawd mo esz by .
Medytacja w uj ciu Osho
Zorba Budda: tamten wiat w tym jest ukryty
Czasem w Twoich słowach widz swego rodzaju ywego Greka Zorb : jedz cego, pij cego
i ciesz cego si yciem, pełnego po dania i nami tno ci. Kiedy indziej czuj , e mówisz,
e wła ciw drog jest siedzenie w ciszy, obserwowanie, bez ruchu, niczym mnich. Mam
wra enie, e udało Ci si poł czy sprzeczno ci, ale czy mo na by równocze nie Zorb -
kierowanym nami tno ciami i pragnieniami, i Budd —pozbawionym uczu , zimnym i
wyciszonym?
To jest wła nie najwi ksza synteza: kiedy Zorba staje si Budd . Chc tu stworzy nie Greka
Zorb , ale Zorb Budd .
Zorba jest pi kny, ale czego mu brakuje. Tak, ziemia do niego nale y, ale brakuje mu nieba.
Jest bardzo ziemski, ukorzeniony niczym gigantyczny cedr, ale nie ma skrzydeł, nie mo e
wznie si do nieba. Ma korzenie, ale nie ma skrzydeł.
Jedzenie, picie i cieszenie si yciem samo w sobie jest dobre, nie ma w tym nic złego - ale to
nie wszystko. Szybko si tym znudzisz. Nie mo na ci gle tylko je , pi i cieszy si yciem.
Szybko ta karuzela rado ci zamienia si karuzel smutku -wła nie dlatego, e wszystko si
powtarza. Tylko bardzo mierny umysł mo e by ci gle tym zaspokojony.
Je li masz odrobin inteligencji, wcze niej czy pó niej pojawi si w tobie pytanie: o co w tym
wszystkim chodzi? Po co to wszystko? Nie mo na zbyt długo unika tego pytania. A je eli jeste
bardzo inteligentny, to pytanie zawsze b dzie, ci gle b dzie, ci gle b dzie domaga si
odpowiedzi od twego serca: po co to wszystko?
O jednym trzeba pami ta : nie ci ludzie staj si sfrustrowani yciem, którzy s biedni czy
głoduj - na pewno nie. Ci ludzie nie mog odczuwa frustracji. Jeszcze nie zacz li y - jak
- 33 -
wi c maj by sfrustrowani? Oni maj nadziej ... biedny człowiek zawsze ma nadziej , e co
si stanie - je eli nie dzisiaj to jutro, albo pojutrze; je eli nie w tym yciu, to w nast pnym.
Kim s ci, którzy maluj niebo wygl daj ce jak Klub Playboya - kim s ci ludzie? Wygłodzeni,
biedni, ci, co przegapili swoje ycie... nakładaj swoje pragnienia na wyobra enie o niebie. W
niebie płyn rzeki wina... Kto mo e wyobra a sobie rzeki wina? Ten kto je przegapił w tym
yciu... W niebie rosn drzewa, które spełniaj yczenia. Siadasz pod takim drzewem, czego
sobie zapragniesz i w chwili tego pragnienia, natychmiast, twoje pragnienie spełnia si .
Tylko własnym do wiadczeniem poznajesz kompletn pró no tego wszystkiego. Tylko Zorba
mo e pozna kompletn pró no tego wszystkiego. Sam Budda te był Zorb . W swoim kraju
miał do dyspozycji wszystkie pi kne kobiety. Jego ojciec za dał, by były przy nim wszystkie
pi kne dziewcz ta. Budda miał najpi kniejsze pałace, ró ne pałace na ró ne pory roku. Miał
wszelkie mo liwe luksusy, wszystko co w tamtych czasach było mo liwe. ył jak Grek Zorba,
dlatego ogarn ło go całkowite sfrustrowanie ju gdy miał dwadzie cia dziewi lat. Budda był
bardzo inteligentny. Gdyby był człowiekiem miernoty, korzystałby z tego wszystkiego dalej. Ale
on szybko zrozumiał o co w tym wszystkim chodzi: e wszystko si powtarza, wszystko jest
takie samo. Co dnia tak samo jesz, kochasz si z kobietami... a on miał co dnia nowe kobiety, z
którymi mógł si kocha . Ale na jak długo...? Szybko znu yło go to wszystko.
Do wiadczenie ycia jest bardzo gorzkie. Słodkie jest tylko w wyobra ni, a tak naprawd jest
bardzo gorzkie. Budda uciekł z pałacu, od tych kobiet, bogactw, luksusów, od wszystkiego.
Nie jestem wi c przeciwny Grekowi Zorbie, bo Grek Zorba jest najgł bsz podstaw Zorby
Buddy. Z takiego prze ycia wyrasta Budda. Dlatego całym sob opowiadam si za tym wiatem,
poniewa wiem, e tamtego wiata mo na dozna tylko poprzez niego. Dlatego mówi , by nie
uciekał od niego, nie mówi , e masz sta si mnichem. Mnich to kto , kto wyst pił przeciwko
Zorbie, kto jest eskapist , tchórzem i podj ł działanie w po piechu, powodowany swoj nie-
inteligencj . Nie jest człowiekiem dojrzałym. Mnich jest człowiekiem niedojrzałym, chciwym -
chciwym tamtego wiata... chce dosta go bardzo szybko, cho to jeszcze nie jego pora i jeszcze
do tego nie dojrzał.
yj w tym wiecie, poniewa ten wiat pozwala ci przygotowa si , sta si człowiekiem
dojrzałym, uzyska wewn trzn godno . Wyzwania tego wiata umo liwiaj scentrowanie, daj
uwa no . Ta uwa no staje si pomostem, po którym mo esz przej od Zorby do Buddy.
Tylko Zorbowie staj si Buddami - a Budda nigdy nie był mnichem. Mnich to kto taki, kto
nigdy nie był Zorb , ale kogo urzekaj słowa Buddy. Mnich jest imitatorem, jest fałszywy, na
niby. Imituje Budd . Mo e by chrze cijaninem, mo e by buddyst albo hindusem - nie jest to
istotne - rzecz w tym, e imituje Budd .
Gdy mnich odchodzi od tego wiata, zaczyna z nim walczy . Nie odchodzi odpr ony. wiat
przyci ga go całego, a on walczy z tym. Staje si człowiekiem podzielonym, jedna połowa jego
istnienia d y do tego wiata, druga staje si chciwa tamtego wiata. Jest podzielony. Mnich jest
z gruntu schizofreniczny, jest człowiekiem podzielonym na to co ni sze i na to co wy sze. I to co
ni sze stale go przyci ga i staje si coraz bardziej atrakcyjne - i staje si coraz bardziej
stłumione. A poniewa on nie prze ył tego co ni sze, nie mo e przej to tego co wy sze.
Do tego co wy sze mo esz dotrze tylko wtedy, gdy prze yłe to co ni sze. To co wy sze
dost pujesz tylko wtedy, gdy przeszedłe ju agonie i ekstazy tego co ni sze. Zanim lotos stanie
si kwiatem lotosu, musi przebi si przez błoto - ten wiat jest tym błotem. Mnich uciekł od
tego błota, nigdy wi c nie stanie si lotosem. To tak, jakby nasionko lotosu bało si wpa w
błoto... mo e powodowane swoim ego: „Przecie jestem zal kiem lotosu! Nie mog tak po
prostu wpa w błoto." W takiej
sytuacji na zawsze pozostanie nasionkiem; nigdy nie rozkwitnie kwiatem lotosu. Je li zechce
zakwitn jak lotos, musi zanurzy si w błoto, musi prze y t sprzeczno . Bez tej
sprzeczno ci ycia w błocie, nigdy nie pójdzie dalej.
Chc . by zapu cił korzenie w ziemi. Całkowicie zgadzam si z Friedrichem Nietzsche, który
powiada: „Zaprawd bracia moi, pozosta cie wiernymi ziemi i nie wierzcie tym, co mówi o
nadziejach z tamtego wiata!" Najpierw naucz si pierwszej lekcji zaufania - ufaj c ziemi. Teraz
- 34 -
to ona jest twoim domem!
Nie go za tamtym wiatem. yj tym wiatem... yj nim z intensywno ci i nami tno ci . yj
nim w totalno ci, całym swoim istnieniem. Dzi ki temu zaufaniu, yciu nami tno ci , miło ci i
rado ci , zdołasz pój dalej...
Tamten wiat ukryty jest w tym wiecie. Budda pi w Zorbie. Trzeba go przebudzi ... i nikt inny
nie mo e go przebudzi jak tylko samo ycie.
Jestem tu po to, by pomóc ci w byciu totalnym - kimkolwiek jeste . W jakimkolwiek jeste
stanie, yj nim totalnie. Tylko yj c totalnie w tym, w czym jeste , zdołasz wyj ponad to czym
jeste .
Najpierw sta si Zorb , kwiatem tej ziemi, przez to zyskaj mo liwo stania si Budd -
kwiatem tamtego wiata. Tamten wiat nie jest gdzie indziej ni ten, tamten wiat nie jest
przeciwny temu - tamten wiat jest ukryty w tym wiecie. Ten wiat jest jedynie przejawem
tamtego, a tamten jest niewidoczn cz ci tego wiata.
Dlaczego medytacje aktywne?
Po raz pierwszy bior udział w medytacjach. Czy mo esz wyja ni do czego słu aktywne
techniki medytacji?
Ludzki umysł jest ukierunkowany na wysiłek, na działanie, ma obsesj bycia aktywnym - bo im
jeste aktywniejszy, tym twoje ego mo e uzyska wi ksze spełnienie ego, tym bardziej mo esz
powiedzie „ja". Wszelka aktywno jest zasadniczo po ywieniem dla osobowo ci egoistycznej.
Medytacja nie jest wysiłkiem, nie jest aktywno ci - jest raczej gł bokim powierzeniem si .
Polega na byciu w nie-aktywno ci. Samo istnienie ju jest medytacj -nie robienie niczego, nie
pragnienie niczego, nie gonienie za czym . Samo bycie tu i teraz, po prostu bycie tu i teraz... To
wła nie nazywam medytacj . Bardzo trudno jest to sobie wyobrazi , nawet samo my lenie o tym
jest trudne. Umysł nie potrafi my le o czym , co nie jest wysiłkiem. Sam j zyk umysłu, jego
konstrukcja, struktura, opiera si na wysiłku - robieniu czego , osi ganiu czego , w drowaniu.
Umysł jest bardzo powa ny, a medytacja jest absolutnie niepowa na. Gdy to mówi , mo e jeste
zaskoczony, bo przecie ludzie stale mówi bardzo powa nie o medytacji. Ale medytacja nie jest
niczym powa nym. Przypomina zabaw - niepowa n , szczer , ale niepowa n . Nie jest czym
takim jak praca; bardziej przypomina zabaw . Zabawa nie jest aktywno ci . Nawet gdy jest
aktywna, nie jest aktywno ci . Zabawa jest sam przyjemno ci . Taka aktywno do nik d nie
prowadzi, nie ma w niej motywacji, natomiast jest czyst , płyn c energi .
Ale to jest trudne, bo my tak bardzo jeste my pochłoni ci aktywno ci . Od zawsze jeste my tak
aktywni, e aktywno stała si nasz gł boko zakorzenion obsesj . Jeste my aktywni nawet
wtedy, gdy pimy. Jeste my aktywni nawet wtedy, gdy my limy o odpr eniu. Nawet
odpr enie uczynili my aktywno ci , dokonujemy wysiłku aby si odpr y . Absurd! Ale tak si
dzieje na skutek tych automatycznych nawyków umysłu.
Co wi c mo emy zrobi ? Tylko nie-aktywno doprowadzi ci do twojego wewn trznego
centrum, ale umysł nie potrafi sobie wyobrazi jak mo na by nieaktywnym. Co wi c mamy
robi ?
Opracowałem pewien sposób. Ten sposób polega na tym, by by tak bardzo aktywnym, e
aktywno po prostu ustaje sama z siebie - by tak szale czo aktywnym, e umysł goni cy za
byciem aktywnym zostaje z ciebie wyrzucony. Tylko wtedy, po gł bokim katharsis, mo esz
zapa si w nie-aktywno i na chwil zobaczy wiat, który nie jest wiatem wysiłku.
Gdy poznasz ten wiat, bez adnego wysiłku mo esz do niego wej . Gdy ju go poczujesz - jak
by po prostu tu i teraz, nic nie robi c - w ka dej chwili mo esz do niego wej , wsz dzie
mo esz w nim trwa . W ko cu b dziesz mógł by aktywny na zewn trz, a w swoim rodku
pozosta bardzo gł boko nieaktywnym. Na pocz tku musisz jednak zrobi co bardzo
paradoksalnego. Tym paradoksem jest to, e najpierw musisz by aktywny, szale czo aktywny,
gwałtownie aktywny, tak, by wszystko zostało uwolnione, by zostały uwolnione twoje
stłumienia.
- 35 -
Tyle w sobie stłumiłe ... Te stłumienia stale działaj w twojej pod wiadomo ci, wytr caj ci z
równowagi, zatruwaj . Dopóki ich nie uwolnisz, nie poczujesz si naprawd dobrze z samym
sob . Je eli nie mo esz poczu si dobrze z samym sob , jak masz czu si dobrze z całym
wszech wiatem? A dopóki nie masz tego gł bokiego poczucia do wszystkiego, w czym yjesz,
nie poznałe czym jest religia.
Tak długo ju nie masz kontaktu ze sob samym, tyle ywotów. Jeste obcy sam sobie, stałe si
dla siebie obc osob , a wszystko przez to nastawienie tłumienia. Ci gle wszystko tłumisz. Nie
krzyczysz, nie miejesz si , nie płaczesz prawdziwie. Niczego nie robisz autentycznie, z gł bi
siebie; niczego nie robisz, w czym byłaby zaanga owana twoja totalno .
W gł bi siebie gromadzisz szale stwo. W ka dej chwili mo e ono wybuchn . Nikt nie jest
normalny, bo tu pod t tak zwan normalno ci ukrywa si nienormalno , szaleniec. Ta
nienormalna, stłumiona nie wiadomo jest wulkanem, który stale zakłóca ci ycie. Stale
przeszkadza w tym, co widzisz, stale wszystko zaburza. Jest trucizn , której trzeba si pozby ...
je li w ogóle masz poczu si dobrze z samym sob . To pierwszy krok, którego trzeba dokona ,
dopiero potem mo esz czu si dobrze z całym wszech wiatem.
A gdy wszech wiat stanie si twoim domem, cho by na chwil , staniesz si człowiekiem
religijnym. Oto przemiana... Potem zawsze i wsz dzie b dziesz czuł, e jeste w domu.
Gdziekolwiek pójdziesz, kimkolwiek b dziesz, cokolwiek b dziesz robił, zawsze b dziesz w
domu, odpr ony. To uczucie przyjdzie tylko wtedy, gdy wyrzucisz z siebie wszystkie bzdury
nagromadzone w twoim wn trzu. Ale my dbamy o nie, stale pilnujemy, aby nie zostały
uwolnione, ci gle ich bronimy.
Je eli b dziesz dalej broni tych swoich nagromadzonych bzdur nawet podczas medytacji, nic
si nie stanie. Ale je eli jeste gotowy wyrzuci z siebie wszystko to, co jest stłumione, wiele
jest przed tob mo liwo ci. B dziesz mógł wyjecha st d jako totalnie nowy człowiek, mo esz
sta si nowym istnieniem. Ale musisz mie odwag , chcie wyra a siebie, by autentyczny i
pełny nastawienia zabawy.
Cokolwiek jest w tobie stłumione, musi zosta wydobyte na powierzchni . Gdy to nast pi,
zostaniesz od tego uwolniony, brzemi zostanie ci zdj te. A w tej chwili nosisz to brzemi ,
ka dy na swojej głowie nosi całe Himalaje. Z takim ci arem na głowie nie pójdziesz dalej
nawet o centymetr. Zrzu go! To wła nie nazywam miało ci . Miej wi c w sobie t odwag .
By mo e nie zdajesz sobie z tego sprawy, ale im jeste bardziej stłumiony, tym płyciej
oddychasz. Człowiek stłumiony nie mo e nabra gł bokiego oddechu. Boi si . Jego oddech nie
dociera gł boko do p pka, jest płytki. Taki człowiek tylko łapie powietrze i ju je wyrzuca.
Oddech nigdy nie dociera do gł bi jego istnienia. On boi si swoich korzeni, boi si by
totalnym, poniewa gdy zacznie by totalnym, b dzie musiał uwolni swoje stłumienia. B dzie
musiał inaczej si zachowywa , nie b dzie w stanie nad sob zapanowa . Zostanie wrzucony w
gł biny rzeki egzystencji. Egzystencja nad nim zapanuje, a on nie zdoła przej władzy nad
egzystencj . Kontrolujemy nasze oddychanie staraj c si zachowa panowanie nad sob .
Popatrz na dziecko... dziecko oddycha inaczej. Nie jest jeszcze ska one kultur , cywilizacj - to
jest powód. Ale całe społecze stwo b dzie czyniło wszystko, by to dziecko ucywilizowa , a
kiedy stanie si ono wiadome społecze stwa, jego oddychanie ulegnie zmianie.
W tej jednej chwili zmieni si jego oddychanie. Kiedy dziecko u wiadamia sobie swoj płe -
albo to społecze stwo, rodzice czy rodzina u wiadamiaj temu dziecku jego płe - oddychanie
ulega zmianie. Oddychanie staje si płytkie, bo gł bokie oddychanie masuje, pobudza o rodek
seksualno ci od wewn trz; schodzi bardzo gł boko i pomaga poruszy energi seksualn .
Społecze stwo, religia, tak zwane religie - wszyscy boj si seksualno ci. Całe rodziny, kultury i
cywilizacje boj si seksualno ci. Gdy seksualno dziecka zostanie pot piona, to dziecko
przestanie oddycha naturalnie. Jego oddychanie stanie si płytkie, poniewa gdyby oddech
zszedł gł boko, o rodek seksualno ci zostałby pobudzony. Aby nie zej tak gł boko, dziecko
nie dopuszcza oddychania. I to dlatego ka dy oddycha tak płytko.
O rodek seksualno ci mo na pobudza dwoma sposobami. Mo na pobudza go z zewn trz - gdy
odczuwasz przyci ganie do płci przeciwnej, jest to wła nie pobudzanie z zewn trz; energia
- 36 -
porusza si na zewn trz. Je li we miesz gł boki wdech i pobudzisz nim ten o rodek od
wewn trz, energia porusza si do wewn trz; jest to ta sama energia. Seksualno jest jednym i
drugim, mo e porusza si na zewn trz i do wewn trz. Mo e porusza si w dół i w drowa ku
górze; oba kierunki s dla niej dost pne. Oboj tne w którym kierunku, ta energia musi zosta
uwolniona. Istnieje pewien wewn trzny układ w człowieku, za po rednictwem którego porusza
si energia seksualna - nazywamy go kundalini. Kundalini to nic innego jak tylko energia
seksualna poruszaj ca si do wewn trz człowieka.
I stanie si co jeszcze... uwolniona zostanie energia, elektryczno twojego ciała,' znana pod
nazw bioelektryczno ci. Kiedy w ciele uwolniona zostaje bioelektryczno , mo esz
wykorzysta j jako rodek do wyj cia ponad, do pój cia dalej ni tylko bycie w ciele.
Boimy si ciała, nie pozwalamy mu wi c y w pełni. Sprawiamy, e staje si ono na wpół
martwe. Je eli stanie si na wpół martwe, mo na b dzie nad nim zapanowa . Je eli b dzie ywe
w całej swojej pełni, nie da si nim sterowa . I tego si wła nie obawiamy. Umysł zawsze si boi
i boi si tylko jednego: co si stanie, gdy umysł przestanie panowa nad tym co si dzieje?
Umysł mo e panowa tylko nad martwym albo na wpół martwym ciałem. Je eli ciało b dzie
ywe w całej swojej pełni, umysł zaczyna si ba . Tej energii jest tyle, e umysł zostanie
wyrzucony.
Medytacja to cie ka samotno ci, ka dy podró uje ni samodzielnie. Wiele innych osób
medytuje, wszyscy to robi , ale ty masz zajmowa si tylko sob . Je eli zajmiesz si innymi
lud mi, ani na centymetr nie poruszysz si z tego miejsca, gdzie jeste i zmarnujesz cały swój
czas sp dzony tutaj. Dlatego nie zajmuj si innymi, całkowicie zajmij si sob .
1 rób to wszystko w nastroju zabawy, nie b d w tym powa ny. Je eli staniesz si powa ny, nie
da si dokona tego uwolnienia w pełni. Baw si , ciesz si tym szale stwem, które z ciebie
wychodzi. Pomagaj mu, ciesz si nim, współdziałaj z nim. Je eli naprawd zainteresuje ci
wyj cie poza swoje własne szale stwa, tak wła nie trzeba działa .
Kiedy to szale stwo zostanie z ciebie uwolnione, poczujesz si odci ony, jakby nic nie wa ył,
poczujesz jak wkracza do ciebie pewna subtelna wie o , jakby wróciło twoje dzieci stwo.
Znów stałe si dzieckiem, nowo narodzonym, wie ym.
Ta wie o jest bardzo wa na, ta niewinno ma wielkie znaczenie - je eli masz i jeszcze
dalej.
OSHO
Wi kszo z nas sp dza ycie w wiecie czasu, we wspomnieniach przeszło ci, oczekiwaniach
przyszło ci. Bardzo rzadko dotykamy Bezczasowego, wymiaru tera niejszo ci - w chwilach
nagłego pi kna albo zagro enia, w spotkaniu z ukochan osob albo zaskoczeni tym, co
nieprzewidziane.
Bardzo niewielu ludzi wychodzi poza wiat czasu i umysłu, ambicje i konkurencyjno , zaczyna
y w wiecie bezczasowego. A z nich jedynie nieliczni próbowali dzieli si swym doznaniem.
Lao Tzu, Gautam Budda, Bodhidharma... niedawno George Gurdjieff, Raman Maharishi, J.
Krishnamurti... Współcze ni uwa aj ich za ekscentryków albo wariatów, ale po mierci nazywa
si ich „filozofami." Po jakim czasie staj si oni legend - nie lud mi z krwi i ko ci, a czym w
rodzaju mitologicznych reprezentacji naszego zbiorowego pragnienia wyro ni cia ponad mało
i błahostki, bezsens naszego codziennego ycia.
Osho to jedna z osób, które otworzyły drzwi do odczuwania tego ycia w bezczasowym
wymiarze tera niejszo ci. Sam nazwał siebie „prawdziwym egzystencjalist " i po wi cił swe
- 37 -
ycie na prowokowanie innych do poszukiwania tych samych drzwi, do wyj cia poza wiat
przeszło ci i przyszło ci i odkrycia dla samych siebie wiata wieczno ci.
Od wczesnego dzieci stwa jasne było, e Osho nie b dzie ył zgodnie z konwenansami
otaczaj cego go wiata. Pierwszych siedem lat sp dził z dziadkami ze strony matki, którzy dali
mu wolno bycia sob , jak ciesz si nieliczne dzieci. Był samotnikiem, wolał sp dza długie
godziny siedz c w ciszy nad jeziorem albo samemu eksploruj c otoczenie. mier dziadka - jak
mówi - wywarła gł boki wpływ na jego ycie, wyzwalaj c determinacj odkrycia w yciu tego,
co nie miertelne. Gdy wrócił do powi kszaj cej si rodziny swych rodziców i poszedł do szkoły,
był ju mocno utwierdzony w poczuciu jasno ci i sensu co do samego siebie. Dało mu to odwag
stawiania czoła wszystkim usiłowaniom kształtowania jego ycia przez starszych, zgodnie z ich
wyobra eniami, kim on powinien by .
Osho nigdy nie unikał kontrowersji. Prawda nie zna dla niego kompromisów -albo przestaje by
prawd . A prawda nie jest jakim wierzeniem, ale prze yciem. Nigdy nie da on, by ludzie
uwierzyli w to, co mówi, lecz chce by sami eksperymentowali i sprawdzili czy to, co mówi, jest
prawd czy nie.
Osho nie ustaje w wynajdywaniu sposobów i rodków odkrywania czym naprawd s nasze
własne przekonania - marnymi pocieszeniami maj cymi złagodzi nasze l ki w obliczu
nieznanego i barierami uniemo liwiaj cymi spotkanie z tajemnicz i niezbadan
rzeczywisto ci .
Po o wieceniu, którego dost pił maj c 21 lat, Osho uko czył studia i kilka lat uczył filozofii na
Uniwersytecie Jabalpur. Podró ował wtedy po całych Indiach, wygłaszał wykłady, w
publicznych debatach kwestionował ortodoksyjnych przywódców religijnych, spotykał si z
lud mi z wszystkich dziedzin ycia. Wiele czytał - wszystko, co mogło pogł bi jego rozumienie
systemów wiary i psychologii człowieka współczesnego.
Pod koniec lat 60-tych Osho zacz ł opracowywa niepowtarzalne techniki medytacji
dynamicznej. Współczesny człowiek - twierdzi -jest tak pełny przestarzałych tradycji przeszło ci
i niepokojów ycia w dzisiejszym wiecie, e musi przej gł boki proces oczyszczania zanim
b dzie mógł odkry bez-my lowy, odpr ony stan medytacji. Zacz ł prowadzi obozy
medytacyjne w ró nych miejscach Indii, wygłasza wykłady i osobi cie kierowa sesjami
medytacji, które opracował.
Na pocz tku lat 70-tych o Osho usłyszeli pierwsi ludzie z Zachodu, którzy przył czyli si do
coraz liczniejszego grona Hindusów inicjowanych przez Osho do neo-sannyasu. W 1974 roku
wokół Osho powstała komuna mieszcz ca si w Punie (Indie). Wkrótce strumyk go ci z
Zachodu stał si wartk rzek .
Wielu z tych, którzy przybyli, było terapeutami. Ich zdaniem znale li si w obliczu ogranicze
terapii zachodnich i szukali takiego podej cia, które mogło pozwoli na dotarcie do znacznie
gł bszych pokładów ludzkiej psychiki i dokona ich przemiany. Osho zach cił ich, aby wł czyli
swoje umiej tno ci w prac komuny i ci le z nimi współpracował w rozwijaniu ich terapii w
kontek cie medytacji.
Osho uwa a, e problemem terapii stworzonych na Zachodzie jest to, e zaw aj si one do
leczenia umysłu i jego psychologii, podczas gdy Wschód dawno ju poj ł, e problemem jest
sam umysł, a raczej nasze uto samienie z nim. Terapie mog by u yteczne (cho by
katarktyczne fazy medytacji opracowanych przez Osho) w zrzuceniu brzemienia stłumionych
emocji i l ków oraz jako pomoc w lepszym zobaczeniu samych siebie. Dopóki nie zaczniemy
oddziela si od mechanizmu umysłu i jego projekcji, pragnie i l ków, b dziemy wychodzi z
jednego deszczu naszych własnych wytworów, po to, by wpada pod rynn innego.
Dlatego terapia musi biec równolegle z procesem odto samienia i bycia wiadkiem, który znany
jest pod nazw medytacji.
Pod koniec lat 70-tych komuna w Punie stała si najwi kszym o rodkiem terapii i rozwoju w
wiecie. Tysi ce ludzi przybywały, by bra udział w grupach terapeutycznych i medytacjach,
siedzie przy Osho podczas jego codziennych porannych wykładów i wnosi wkład w ycie
komuny, po czym wróci do swojego kraju i tam zakłada o rodki medytacyjne.
- 38 -
W latach 1981-1985 eksperyment komuny kontynuowano w Stanach Zjednoczonych na
pustynnym obszarze Oregonu o powierzchni 330 km2. Głównym celem ycia w komunie była
praca przy budowie miasta Rajneeshpuram, „oazy na pustyni." W zaskakuj co krótkim czasie
zbudowano kwatery dla 5.000 osób i zacz to naprawia wieloletnie zniszczenia nadmiernie
spustoszonej ziemi, przywracaj c bieg strumieni, buduj c jeziora i zbiorniki wodne, rozwijaj c
samowystarczalne rolnictwo i sadz c tysi ce drzew.
Programy medytacji i terapii w Rajneeshpuram nadzorował Mi dzynarodowy Uniwersytet
Medytacji Rajneesha (RIMU). Nowoczesne budynki i wyposa enie zorganizowane dla potrzeb
uniwersytetu wraz ze starannie chronionym rodowiskiem naturalnym umo liwiły dotarcie do
takich gł bi i takie rozbudowanie programów, jakie wcze niej nie były mo liwe. Opracowano
dłu ej trwaj ce kursy i szkolenia, co przyci gn ło wi ksz grup uczestników, po ród których
wielu ju było lud mi dobrze sytuowanymi w wiecie i chciało pogł bi swoje umiej tno ci
zawodowe i rozumienie samych siebie.
Pod koniec 1985 roku opozycja lokalna i rz dowa wymierzona przeciw Osho i komunie
uniemo liwiły dalsze kontynuowanie eksperymentu. Komuna została rozwi zana, a Osho
wyruszył w podró dookoła wiata, podczas której udzielał wywiadów prasie, prowadził
wykłady dla uczniów zebranych w Himalajach, Grecji i Urugwaju, a wreszcie w połowie 1986
roku wrócił do Indii.
W styczniu 1987 roku Osho ponownie osiadł w Punie, gdzie dwa razy dziennie prowadził
wykłady. W ci gu kilku miesi cy komuna w Punie powi kszyła pierwotny zakres działalno ci.
Standard nowoczesnych, klimatyzowanych pomieszcze został przyj ty w Ameryce. Osho
wyra nie stwierdził, e nowa komuna w Punie ma by oaz XXI wieku, nawet w zacofanych
technologicznie Indiach. Coraz wi cej ludzi przybywało ze Wschodu, zwłaszcza z Japonii. Ich
obecno wniosła odpowiednie wzbogacenie programów uzdrawiania i sztuk walki. Rozkwitły
sztuki wizualne i ruchowe, równolegle z now „Szkoł Tajemnic". Zró nicowanie i rozszerzenie
programu znalazło wyraz w nazwie wybranej przez Osho jako ogólne okre lenie wszystkich
programów - Multiwersytet.
Bardziej wzmógł si nacisk kładziony na medytacj , co w wykładach Osho było stale
powracaj cym tematem. Osho sam stworzył kilka nowych grup medytacyjnych, takie jak No-
Mind, Mistyczna Ró a, Narodzony na Nowo.
Od połowy 1987 roku Osho zacz ł stopniowo wycofywa si z działalno ci publicznej. Jego
wra liwe zdrowie cz sto nie pozwalało mu wygłasza wykładów, okresy nieobecno ci stawały
si coraz dłu sze. W połowie 1988 roku do wykładów wł czył nowy element, pod koniec
ka dego wykładu prowadz c słuchaczy w trzycz ciowej medytacji. W kwietniu 1989 roku
wygłosił ostatni wykład, odpowiadaj c na pytania i komentuj c sutry Zen. W nast pnych
miesi cach, gdy tylko pozwalało mu na to zdrowie, pojawiał si wieczorem by siedzie razem ze
swymi uczniami i przyjaciółmi w medytacji muzyki i ciszy, po czym wracał do swego pokoju, a
zgromadzeni ogl dali który z jego wykładów nagranych na ta mie video.
19 stycznia 1990 roku Osho opu cił ciało. Ledwie kilka tygodni wcze niej, zapytany co stanie
si z jego dziełem gdy odejdzie, odrzekł:
Moja ufno wobec egzystencji jest absolutna.
Je li w tym, co mówi , jest jaka prawda, przetrwa ona... Ludzie, którzy nadal b d
zainteresowani moj prac , po prostu b d nie li pochodni , ale nikomu niczego nie b d
narzuca ...
Pozostan ródłem inspiracji dla moich ludzi. I to wła nie odczuje wi kszo sannyasinów.
Chc , aby sami wzrastali - rozwijali cechy takie jak miło , wokół której adnego ko cioła nie
mo na stworzy , jak wiadomo , która nie jest niczyim monopolem, jak wi towanie,
radowanie si i zachowanie wie ych, dziecinnych oczu...
Chc , aby moi ludzie poznawali siebie i nie byli takimi, jak kto inny tego chce. Droga do tego
prowadzi przez wn trze.
Około dziewi miesi cy przed opuszczeniem ciała Osho podyktował napis, który miał by
wykuty w jego samadhi - krypcie okrytej marmurem i lustrami, w której znalazły si jego
- 39 -
prochy. Brzmi on:
OSHO
Nigdy si nie urodził - Nigdy nie umarł
Jedynie odwiedził
t Planet Ziemi
11 grudnia 1931-19 stycznia 1990
Tekst opracowany przez Osho Multiversity, Puna, India
O Osho
Wypowiedzi znanych postaci wiata polityki, kultury, nauki i sztuki
Jego niesamowite wykłady nagrane na ta mach audio i ksi ki inspiruj mnie i miliony innych
ludzi na cie ce samorozwoju... Osho jest niczym dzwon, bij cy ludziom ku przypomnieniu:
„Obud si ! Obud si ! Obud si !"
James Coburn, aktor
Ludzie o wieceni tacy jak Osho wyprzedzaj czasy, w których yj . Dobrze, e coraz wi cej
młodych ludzi czyta jego ksi ki.
K. R. Narayanan, prezydent Indii
Osho jest o wieconym mistrzem, który na wszelkie sposoby stara si pomóc ludzko ci przej t
trudn faz w rozwoju wiadomo ci.
Dalai Lama
Jego ksi ki mnie oczarowały.
Federico Fellini
Osho to najbardziej niebezpieczny człowiek od czasów Jezusa Chrystusa... Widocznie w jego
słowach jest prawda, inaczej nie byłby takim zagro enia. Wypowiada on to, czego nikt inny nie
ma odwagi mówi . Jest człowiekiem wszechstronnej wiedzy, a jego wypowiedzi nie tylko
pobudzaj , stanowi te echo prawdy, która sp dza sen z powiek tym, którzy chc włada całym
wiatem.
Tom Robbins, autor „Euen Cowgirls Get the Blues", „Still Life with Woodpecker" i „Jitterbug
Perfume"
Ksi ki Osho naprawd mnie pochłon ły, uwielbiam je, to najlepsza lektura.
Mariann Williamson, autorka
Osho dał swojemu krajowi i wiatu wizj , z której naprawd mo na by dumnym.
Chandra Shekhar, były premier Indii
Przeczytałam wszystkie jego ksi ki.
Shirley MacLaine
Przeczytałem wi kszo ksi ek [Osho] i presłuchałem nagrania jego wykładów i jestem
przekonany, e w tradycjach duchowych jest to umysł o nadzwyczajnej błyskotliwo ci
intelektualnej i adolno ciach oratorskich.
James Broughton, poeta i autor
To najrzadziej spotykany i najbardziej utalentowany człowiek religijny, jaki pojawił si w tym
stuleciu.
Kazuyoshi Kina, prof. nauk buddyjskich, Hosen Gakuen College, Tokio, Japonia
Osho wyzwala ci od skostniałych struktur umysłowych... wszystko w nim si zawiera, niczego
on nie odrzuca.
Pan Nair, High Commissioner d/s Indii w Singapurze
- 40 -
Nie słyszałem jeszcze nikogo, kto tak pi knie i swobodnie integrowałby i rozwi zywał problemy
psychologiczne, które od pokole pochłaniały energi człowieka.
Rev. Cain, Chaplain Churchill College, Cambridge
Osho to najwi ksze wcielenie w Indiach od czasów Buddy. To yj cy Budda.
Lama Karmapa, naczelnik sekty Kargyupta buddyzmu tybeta skiego.
Te błyskotliwe wgl dy przynosz korzy wszystkim tym, którzy pragn dotrze do
do wiadczalnej wiedzy w sferze czystej potencjalno ci, która jest wrodzona ka demu
człowiekowi. Ta ksi ka powinna znale si na półkach ka dej biblioteki i w domach tych,
którzy poszukuj wiedzy o wy szej ja ni.
Dr Deepak Chopra, autor „Ageless Body, Timeless Mind: Quantun Healing and Unconditional
Life"
Upaniszady podaj najwy sz m dro , Osho pokazuje jak wprowadzi j w ycie.
R. E. Gussner, Wydział Religii, Uniwersytet Vermont, USA
Nauczam nagiej przemiany, i nauczam przemiany przez Boga, nie
przez ciebie. Ty masz tylko mu przyzwoli . To jest wszystko, co musisz
uczyni ze swojej strony.
Otwórz drzwi, czekaj. Tylko otwórz drzwi - tyle musisz uczyni .
Przyzwól... gdy zapuka on do twych drzwi - by mógł go powita . Gdy
przyjdzie -by mógł go rozpozna , zaprosi do rodka. Nie siedzisz
przy zamkni tych drzwiach, to wszystko.
Medytacja na tym tylko polega - otwarcie drzwi.
Nie ma drogi, która by do Tego prowadziła -wszystkie drogi
wprowadzaj w bł d. Droga jako taka wprowadza w bł d, bo droga
oznacza, e odchodzisz dalej od siebie-droga zawsze zabiera ci w
dal. Nie ma drogi umo liwiaj cej doj cie do siebie - ju tu jeste ! Nie
ma potrzeby dochodzenia.
Po prostu przesta z tymi fantazjami o zmierzaniu dok d , o stawaniu
si duchowym, religijnym, o osi gni ciu o wiecenia, niruany, samadhi
- po prostu porzu wszystkie te bzdury.
Spocznij tylko wewn trz swego istnienia, w domu, w odpr eniu,
rozlu niony...
W tej chwili, tu i teraz, jeste o wiecony!
Czym jest medytacja?
Medytacja to przygoda, najwi ksza przygoda, jak człowiek mo e prze y . Medytacja oznacza
samo bycie, nie robienie niczego: brak działania, brak my li, brak emocji. Po prostu jeste ...
Kiedy znajdziesz czas na samo bycie, porzu wszelkie działanie. My lenie te jest działaniem,
koncentracja jest działaniem i kontemplacja te . Nie rób nic cho przez chwil , a znajdziesz si
w swym centrum, w zupełnym odpr eniu - oto medytacja. Gdy zrozumiesz jak twoje istnienie
mo e pozostawa niezaburzone, mo esz zacz robi ró ne rzeczy, czuwaj c, by nie zostało ono
poruszone. To druga cz
medytacji.
Medytacja nie jest wi c przeciwna działaniu. Nie musisz ucieka od ycia. Medytacja jedynie
uczy ci nowego sposobu ycia: stajesz si okiem cyklonu.
Twoje ycie trwa dalej, z wi ksz intensywno ci , rado ci , wyrazisto ci , wyobra ni i
kreatywno ci , a jednak pozostajesz z boku, niczym obserwator na wzgórzu, widz cy wszystko
wokoło
- 41 -
Nie jeste tym, kto działa -jeste tym, kto patrzy i widzi. To cały sekret medytacji stajesz si
kim , kto patrzy i widzi.
Działanie trwa na innym poziomie, nie zmienia si : r biesz drewno, czerpiesz wod ze studni.
Mo esz robi rzeczy małe i wielkie, na jedno tylko nie pozwól: nie mo esz zagubi swojego
centrum. Ta uwa no , patrzenie i widzenie, powinny istnie bez przesłaniaj cych je chmur, bez
adnych zaburze .
Osho
Osho to o wiecony mistrz na wszelkie sposoby staraj cy si pomóc ludzko ci przej t trudn
faz rozwoju wiadomo ci.
Dalai Lama
Osho to najwi ksze wcielenie w Indiach od czasów Buddy, yj cyBudda.
Lama Karmapa, naczelnik sekty Kargyupta buddyzmu tybeta skiego
Upaniszady podaj najwy sz m dro , Osho pokazuje jak wprowadzi j w ycie.
R. E. Gussner, Wydział Religii, Uniw. Vermont, USA
Wydawnictwo SAMIRA
1KGH)
Wydawnictwo „KOS" Katowice 2003
© Copyright by Osho International
Osho is a registered trademark of Osho Foundation International Originally published as a compilation of texts in
Osho Times International
© Copyright forthe Polish edition by Samira 1987, 1989, 1990, 1991, 1992, 1994, 2002 Opracowanie graficzne,
skład, fotografie: Mariusz Włoczysiak
Wydanie VIII ISBN 83-88915-00-2
O
Wydawnictwo SAMIRA
Wydawnictwo KOS 40-110 Katowice, Agnieszki 13
tel./fax (32) 2584-045, tel. (32) 2582-648, 2582-270 http://www.kos.com.pl e-mail: kos@kos.com.pl