2011 02 14 Sowiecka droga do bomby atomowej

background image

2011-02-14

Sowiecka droga do bomby atomowej

Mirosław Dworniczak

David Holloway we wstępie do swojej doskonałej książki „Stalin i

bomba” pisze: „Historia broni jądrowej jednocześnie urzeka i od-
pycha”. Wyścig zbrojeń zapoczątkowany w drugiej połowie lat 40.
XX wieku spowodował spory postęp w nauce, ale tak naprawdę

pozostawił świat z tysiącami starzejących się głowic atomowych i
problemami, których rozwiązanie zajmie zapewne wiele lat i po-

chłonie sporo pieniędzy.

Początki

Nauki ścisłe w czasach młodego państwa sowieckiego były traktowane po
macoszemu. No cóż, trudno się dziwić, skoro pieniądze były konieczne
głównie na wyposażenie armii oraz na potrzeby dygnitarzy partii komuni-

stycznej. Bolszewicy oczywiście słownie deklarowali poparcie dla wszelkie-
go rozwoju naukowego, ale za tymi słowami nie szły żadne konkretne czy-

ny.

background image

Amerykańskie tytuły prasowe informują o

przeprowadzeniu testów bomby RDS-1. Fot.

Getty Images


Najlepsi fizycy zgromadzeni byli wokół jednego z wybitnych uczonych po-
czątku XX wieku – Abrama Ioffego, dyrektora Instytutu Fizyczno-

Technicznego znajdującego się w Piotrogrodzie, jak w owych czasach na-

zywał się Sankt Petersburg. Ioffe był przez jakiś czas asystentem Wilhel-
ma Roentgena w Monachium, tam też zrobił w 1905 roku doktorat.

Na przełomie XIX i XX wieku odkryto promieniotwórczość naturalną. Fakt
ten odbił się echem również w przedbolszewickiej Rosji. Rosyjski minera-

log i geochemik Wiernadski w 1910 roku wygłosił na sesji Akademii Nauk
wykład, w którym mówił o tym, że dzięki promieniotwórczości otworzą się

background image

źródła energii atomowej. Sugerował, że konieczne jest sporządzenie map

złóż minerałów radioaktywnych, szczególnie uranu. Dzięki jego aktywności
na początku lat 20. powstał Instytut Radowy, opracowana też została ory-

ginalna metoda uzyskiwania radu ze złóż uranowych.

W latach 30. zaczął tworzyć się zespół fizyków, chemików, geologów oraz
inżynierów, połączonych wizją wykorzystania energii, jakiej mogły dostar-

czyć pierwiastki radioaktywne. Ioffe miał wielki dar wyłuskiwania prawdzi-
wych mistrzów nauki – w taki sposób udało mu się znaleźć Igora Kurcza-

towa, który został pierwszym kierownikiem wydziału jądrowego. Ten ge-

nialny uczony uznawany jest za ojca sowieckiej potęgi atomowej.

Stalin zaczyna rozdawać karty

W 1942 roku młody fizyk, Georgij Florow, napisał list do Stalina, zwracając
mu uwagę na fakt, że w czasopismach naukowych na Zachodzie nastała

dziwna cisza wokół procesu rozszczepienia jądra atomowego. Wysnuł z
tego prawidłowy wniosek, że brak publikacji wynika z pełnego utajnienia

badań. Stalin przyjął informację, ale w tym czasie Sowieci byli silnie zaan-

gażowani w wojnę obronną (Niemcy już podchodzili pod Moskwę), więc z
praktyczną realizacją projektu trzeba było poczekać.

Nie z wszystkim jednak czekano. Już od 1942 roku sowiecki wywiad woj-
skowy (GRU) prowadził intensywne działania w tym temacie na terenie
Wielkiej Brytanii i USA. Wielkim sukcesem było zwerbowanie do współpra-

cy Klausa Fuchsa – fizyka pracującego z Maksem Bornem. Fuchs został
zatrudniony w amerykańskim projekcie Manhattan, a więc był w samym

centrum wydarzeń.

background image

Klaus Fuchs. Fot. BE&W

Prowadzenie go jako agenta zostało przejęte przez NKWD, a więc wiado-
mości przekazywane były do szefa NKWD – Berii, który był jednocześnie
szefem politycznym projektu atomowego. Co zaskakujące – okazało się

wiele lat później, że Beria i Kurczatow (szef naukowy projektu) nie prze-

kazywali informacji uzyskanych od Fuchsa swoim współpracownikom, ale

używali ich głównie do kontrolowania, czy zespół sowieckich fizyków idzie
w dobrym kierunku. Wielu historyków nauki twierdzi, że spowodowało to
zdecydowane opóźnienie programu atomowego ZSRR.

Miasto, którego nie było

Serafin z Sarowa był ostatnim kanonizowanym za czasów caratu świętym.

Próżno byłoby jednak szukać na powojennych mapach miasta o tej na-
zwie. Zniknęło jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Oczywiście nikt

nie wyburzył domów ani nie wypędził ludzi – oni byli potrzebni do produk-

background image

cji, choć większość z nich nie zdawało sobie sprawy, przy czym pracują.

Wiedzieli jedno – od 1946 roku mieszkali w zamkniętym (dla obcokrajow-
ców – do dziś) mieście Arzamas-16. Tak właśnie nazywał się sowiecki od-

powiednik amerykańskiego Los Alamos. Podstawowym zakładem pracy w

mieście zostało laboratorium KB-11, będące częścią Laboratorium nr 2
Akademii Nauk ZSRR kierowanego przez Igora Kurczatowa.

Wszystko było objęte klauzulą największej tajności. Dlatego też w pew-
nym momencie uznano, że nazwa „Laboratorium nr 2” jest zbyt podejrza-

na, więc przemianowano je na Laboratorium Przyrządów Pomiarowych

Akademii Nauk.

Nazwa Arzamas-16 obowiązywała aż do czasów pieriestrojki, choć w do-

kumentach cywilnych od 1952 miejscowość nosiła nazwę Kremliow. Dopie-
ro w 1991 roku miasto wróciło do pierwotnej nazwy Sarow, ale nadal po-

zostało miejscem silnie strzeżonym i w zasadzie niedostępnym dla „ino-

strancew”.

Reaktor F-1

Zanim skonstruuje się bombę, trzeba najpierw mieć działający reaktor
atomowy. Służy on dwóm celom – badawczym oraz produkcyjnym, po-

nieważ właśnie w trakcie pracy reaktora uzyskuje się promieniotwórczy
pluton, będący doskonałym materiałem na bombę. Sama konstrukcja re-
aktora nie jest aż taka trudna (szczególnie, gdy się posiada nieco informa-

cji wywiadowczych z terenu USA), ale reaktor musi zostać czymś napeł-
niony. Bolszewicy nie za bardzo posłuchali wspomnianego tu wcześniej

geologa Wiernadskiego i nie rzucili się na poszukiwanie dobrych złóż ura-
nu. Do konstrukcji moskiewskiego reaktora F-1 użyto więc zarekwirowa-
nego pod koniec II wojny światowej uranu niemieckiego, pozostałego po

nazistowskim projekcie bomby. Potem Sowieci czerpali uran z kopalń na
terenie ówczesnej Czechosłowacji (Jachymów), Niemiec Wschodnich (oko-

background image

lice Chemnitz) oraz Polski (Kowary, Miedzianka – sztolnie istnieją nadal,

można je zwiedzać – polecam!).

Co ciekawe – reaktor F-1 działa do dziś jako reaktor badawczy.

„Pierwaja Mołnija – Pierwsza Błyskawica”

Testowa bomba sowiecka, nosząca kodową nazwę RDS-1 „Pierwsza Bły-

skawica” została odpalona w sierpniu 1949 roku na największym w ZSRR

poligonie w Semipałatyńsku (od 2007 roku Semej – obecnie na terytorium

Kazachstanu). Na życzenie Stalina konstrukcja bomby była zbliżona do tej,
którą Amerykanie zrzucili na Nagasaki. Jej moc wyniosła ok. 22 kilotony
TNT, jako zapalnik zastosowano mieszaninę trotylu i heksogenu. Uran-235

niezbędny do jej wyprodukowania uzyskano w specjalnym zakładzie w

okolicach Czelabińska.

Amerykanie przyjęli informacje dotyczące tej próbnej eksplozji z niedowie-

rzaniem i przerażeniem. Wydawało im się bowiem, że technologia sowiec-
ka nie pozwoli na zbudowanie działającej bomby wcześniej niż pod koniec

lat 50. XX wieku. Oczywiście w tej kalkulacji nie brano pod uwagę faktu

przekazywania Sowietom istotnych informacji szpiegowskich z samego
centrum projektu „Manhattan”.

Droga do Car-Bomby

Dwa lata później, w 1951 roku, nastąpiła pierwsza próba bomby zrzucanej

z samolotu. Nosiła ona kodową nazwę RDS-3. Bomba miała ładunek mie-
szany – uranowo-plutonowy, zrzucono ją z wysokości 10 kilometrów, eks-

plozja nastąpiła na wysokości ok. 400 metrów.

background image

Równolegle do zespołu pracującego nad ulepszeniem konstrukcji bomby

klasycznej pełną parą pracował zespół pod kierunkiem Andrieja Sacharowa
– ich celem stało się skonstruowanie bomby termojądrowej (wodorowej).

Sowieci dokonali próbnej eksplozji takiego ładunku w 1953 roku. Jak się

okazało, Sacharow wpadł na bardzo podobny pomysł konstrukcji do tego,
który w ramach projektu Manhattan stworzyli w USA Ulam i Teller.

W 1961 roku Sowieci postanowili dokonać pokazu siły – na polecenie ów-
czesnego sekretarza partii komunistycznej Chruszczowa zespół pod kie-

runkiem Julija Charitona wraz z Sacharowem w ciągu 4 miesięcy zaprojek-
towali gigantyczną bombę termojądrową, którą zrzucono na poligonie ją-

drowym na Nowej Ziemii (Morze Arktyczne). Urządzenie to nosiło nazwę

Car-Bomba i miało moc ocenioną przez Amerykanów na 58 megaton (czyli
było równoważne eksplozji 58 milionów ton trotylu). Po wybuchu kilka
znajdujących się w okolicy wysepek po prostu wyparowało. Błysk był wi-

doczny z odległości 900 km, grzyb atomowy miał wysokość 60 km i około

40 km średnicy.

Fala uderzeniowa okrążyła trzykrotnie Ziemię. Szacuje się, że wydzielona
w tym wybuchu energia była dziesięć razy większa niż sumaryczna ener-
gia wszystkich broni użytych w czasie II wojny światowej, była równoważ-

na czterem tysiącom bomb zrzuconych na Hiroszimę.

W 1965 roku Sowieci wykonali testowy wybuch bomby mający na celu
stworzenie sztucznego jeziora Czagan. Test był udany, chociaż nadal po

45 latach obserwuje się w tym miejscu podwyższone promieniowanie.

Ostatni test jądrowy przeprowadzono w Związku Radzieckim w październi-

ku 1990 roku. W XXI wieku jedynie Korea Północna przeprowadziła testy
broni atomowej, pozostałe kraje ograniczają się do obliczeń teoretycznych
i lepiej, aby tak pozostało.


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
2012 02 24 Niełatwa droga do założenia żłobka
2011 02 14 Obowiązkowe lekcje seksu
2011 02 14 Gdy 15 letnia córka uprawia seks
Zbadać, a nie ulegać sugestiom Nasz Dziennik, 2011 02 14
2011 02 14 Esbeckim okiem na Tygodnik Powszechny
Chirurgiczne cięcie Moskwy Nasz Dziennik, 2011 02 14
Zanik zasilania na dużej wysokości Nasz Dziennik, 2011 02 14
2011 02 14 Coraz mniej Stalina
02 Linda Howard Droga do domu
2011 02 14
Rahr Jeden z braci Kaczyńskich wciąż żyje Nasz Dziennik, 2011 02 14
2011 02 14
Moskwa dogra własne oprogramowanie Nasz Dziennik, 2011 02 14
14 - 18 MOJA DROGA DO PRZEDSZKOLA, PLANY PRACY (zebrane)
Podstawy inwestowania 14.02.2011 (wykład), 14
2011 02 Krzyzowka do Internetu

więcej podobnych podstron