Służba Polsce nie tylko poprzez naukę.
Poznaj fascynujący życiorys Karoliny
Lanckorońskiej
Osoby urodzone pod koniec XIX w., którym dane było dożyć
sędziwych lat, przetrwały trudną I wojnę światową, budowę II
Rzeczypospolitej, piekło II wojny światowej oraz komunizmu. Jedna
z takich postaci, której wkład w rozwój polskiej nauki i kultury jest
nie do przecenienia, to profesor Karolina Lanckorońska. Oddana
Polsce, sumienna, perfekcyjnie wywiązująca się z każdego
zobowiązania, niezłomna.
Hrabianka
Urodziła się 11 sierpnia 1898 r. w Buchberg, w rodzinie hrabiego
Karola Lanckorońskiego, prawnika. Jej matką była Małgorzata
Eleonora von Lichnowsky. Ojciec Karoliny pełnił zaszczytną funkcję
Wielkiego Ochmistrza na dworze cesarza Franciszka Józefa I. W swych
zbiorach zgromadził okazały księgozbiór oraz pokaźną kolekcję dzieł
sztuki, zwłaszcza malarstwa włoskiego.
W domu Lanckorońskich często bywał malarz Jacek Malczewski,
któremu Karolina wraz z rodzeństwem pozowała do obrazów. W
swych pamiętnikach zapisała: „Z dzieciństwa zostało mi
wspomnienie, iż gdy tylko słyszałam, że przyjeżdża pan Jacek
Malczewski, bardzo się martwiłam, że znów będę musiała siedzieć
cicho i nie ruszać się”.
Ścieżka naukowa
W 1920 r. Karolina Lanckorońska ukończyła gimnazjum w Wiedniu i
rozpoczęła studia na Uniwersytecie Wiedeńskim. Historia sztuki, jako
kierunek wybranych przez nią studiów i obszar podejmowanych
badań, nikogo nie zdziwił. Poprzez zainteresowania ojca od
najmłodszych lat miała kontakt ze sztuką i była z nią oswajana.
W 1926 r. obroniła doktorat, a promotorem jej pracy był profesor
Max Dvořák. W czasie studiów odbyła liczne podróże naukowe po
całej Europie. W latach 1929-1934 mieszkała w Rzymie, gdzie
gromadziła materiały naukowe do rozprawy habilitacyjnej. Za
najwybitniejszego spośród artystów uważała Michała Anioła, któremu
poświęciła najwięcej miejsca w swych naukowych rozważaniach.
Prace naukowe publikowała m.in. we Lwowie.
W 1934 r., po śmierci ojca, zamieszkała we Lwowie i zaczęła
prowadzić wykłady na Uniwersytecie Jana Kazimierza. Tam, jako
pierwsza w Polsce kobieta, zrobiła habilitację z dziedziny historii
sztuki. Jednocześnie zajmowała się odziedziczonym po ojcu
majątkiem w Komarnie.
II wojna światowa
Wykłady na Uniwersytecie prowadziła do momentu wkroczenia wojsk
radzieckich do Lwowa, w 1939 r. W wydanych „Wspomnieniach
wojennych” opisała sytuację miasta po zajęciu przez
Rosjan. Dla mieszkańców było to zderzenie cywilizacyjne. Prymitywni
rosyjscy oficerowie nabywali w sklepach ogromne ilości towaru, ich
zachłanność stała w sprzeczności z zapewnieniami o zasobności i
bogactwie Rosji. Zachowanie żołnierzy sowieckich budziło
konsternację i niesmak.
Dnia 19 listopada 1939 r. został Karolinie Lanckorońskiej przydzielony
do mieszkania oficer rosyjski. Żądał wydania mebli szczerozłotych,
rzekomo przez nią posiadanych, niszczył przedmioty, których nie
potrafił używać. We wspomnieniach przeczytamy: „Szczególnie
groźną postawę zajął wobec instalacji wodociągowych. Już Andzia
mnie uprzedziła, że „coś jest źle, bo on daje nura do klozetu”. Na
drugi dzień latał już za nią z rewolwerem, oskarżając o sabotaż. Za jej
to sprawą bowiem woda po pociągnięciu za łańcuch nie spływa bez
przerwy, tak że on nigdy nie może nadążyć z umyciem głowy”.
Ze względu na status uniwersyteckiego wykładowcy profesor
Lanckorońska przez pewien czas miała spokój ze strony władz
okupacyjnych. Jednak niebawem zaczęto ją wzywać do siedziby
NKWD. Problematyczne było jej pochodzenie, z którym się celowo nie
obnosiła. Na pytanie o to, kim był jej ojciec, odpowiadała
dyplomatycznie: mecenasem sztuki, co było bardzo trafne, gdyż nikt z
sowietów nie wiedział, o kogo chodzi.
Dnia 11 kwietnia 1940 r. Karolina Lanckorońska została zwolniona z
pracy na Uniwersytecie. W obawie przed aresztowaniem musiała się
ukrywać. Jako członek Związku Walki Zbrojnej zaangażowała się w
działalność konspiracyjną. Postanowiła wyjechać do Rzymu, by na
audiencji u Ojca Świętego zdać sprawozdanie z sytuacji we Lwowie.
Przedostała się na teren Generalnego Gubernatorstwa, do Krakowa,
gdzie odbyła spotkanie z arcybiskupem Adamem Stefanem Sapiehą.
Aresztowanie
Jako żołnierz Armii Krajowej przedostała się ponownie w okolice
Lwowa, gdzie miała zbadać sprawę zamordowania lwowskich
profesorów, dokonanego w lipcu 1941 r. Rozmawiała wówczas z
szefem Gestapo w Stanisławowie, Hansem Krügerem, domagając się
m.in. godnego traktowania osadzonych w więzieniach. Od tego
momentu oficer Gestapo szukał sposobności do aresztowania jej.
Ostatecznie została zatrzymana w Kołomyi 12 maja 1942 r., po czym
ponownie przesłuchiwał ją wspomniany Krüger. Niemiec pewien, że
butna Polka nie przeżyje wojny, przyznał się do odpowiedzialności za
mord na lwowskich profesorach.
Uwięziona Karolina Lanckorońska oczekiwała na wykonanie wyroku
śmierci. Na skutek międzynarodowej interwencji brata – Antoniego
Lanckorońskiego – karę śmierci zamieniono jej na pobyt w obozie
koncentracyjnym w Ravensbrück. Niemcy, obawiając się
międzynarodowej presji, umieścili Karolinę Lanckorońską w lepszych
warunkach. To szczególne traktowanie było dla niej obrazą nie do
przyjęcia, dlatego głodówką wymusiła przeniesienie do
prymitywnego baraku, gdzie mogła znosić obozowe piekło wraz z
innymi osadzonymi kobietami. Wiedziała, że prócz fizycznej walki o
każdy dzień należy zatroszczyć się także o sferę duchową, poczucie
godności, podtrzymywanie gasnącej nadziei. Dlatego wzięła pod swe
skrzydła młode więźniarki, dla których zorganizowała tajne nauczanie,
prowadziła wykłady z historii sztuki, opowiadała o swoich podróżach.
W obozie pozostała do 5 kwietnia 1945 r.
Rzym
Po wojnie Karolina Lanckorońska nie wróciła do komunistycznej
Polski. Zamieszkała we Włoszech i zaangażowała się w działalność 2
Korpusu generała Andersa. Objęła opieką 1300 żołnierzy, którzy
dzięki jej pomocy mogli zdobyć wyższe wykształcenie. Sama do
kontynuowania kariery akademickiej nie powróciła już nigdy.
Poświęciła się dla propagowania polskiej kultury, stała się
ambasadorem sprawy polskiej we Włoszech. W listopadzie 1945 r.
zainicjowała powstanie Polskiego Instytutu Historycznego w Rzymie.
W 1994 r. odziedziczoną po ojcu kolekcję obrazów przekazała na
Zamek Królewski w Krakowie i w Warszawie. Było to dla niej
spełnieniem obowiązku wobec ojczyzny. Na pytanie, czym jest
polskość, odpowiedziała: „Polskością jest dla mnie świadomość
przynależności do narodu polskiego. Uważam, że należy dać możliwie
konkretne dowody tej świadomości, natomiast nie rozumiem
potrzeby jej analizy”. Zmarła w wieku 104 lat, 22 sierpnia 2002 r.
Została pochowana na cmentarzu Campo Verano w Rzymie.
Przez przyjaciół i rodzinę nazywana była ciocią Karlą. Jej
bezkompromisowy charakter oraz poświęcenie się nauce sprawiły, że
nie założyła nigdy swojej rodziny. Jak sama o sobie mówiła: poślubiła
naukę. I pozostała jej wierna przez całe życie.
Karolina Rybska