Tomasz Witkowski Koszmar odzyskanych wspomnień

background image

Wtorek, 26 Styczeń 2010 20:36

Koszmar odzyskanych wspomnień. Tomasz Witkowski

Co czwarta kobieta przynajmniej raz w życiu została zgwałcona, co

trzecia lub co druga była wykorzystywana seksualnie w dzieciństwie

najczęściej przez kogoś z rodziny, 50-60% pacjentów oddziałów

psychiatrycznych było w dzieciństwie fizycznie lub seksualnie molestowanych,

50 tys. z ogólnej liczby 255 tys. terapeutów jest przekonanych o tym, że ich

pacjenci byli w dzieciństwie molestowani seksualnie, choć większość takie

wspomnienia wyparła. To obraz amerykańskiego społeczeństwa lat 80. XX w.

stworzony na podstawie badań ankietowych i relacji terapeutów

[1]

.

Ale ta czarna wizja nie dotyczy wyłącznie naszych „zdeprawowanych”

sąsiadów zza oceanu. I u nas, w Polsce jest przynajmniej tak samo źle, bo oto

okazuje się, że 35% kobiet i 29% mężczyzn było w dzieciństwie

wykorzystywanych seksualnie, prawie 17% kobiet i 9% mężczyzn miało te

kontakty z najbliższymi członkami rodziny, ponad 10% badanych kobiet i 3%

mężczyzn przeżyło w dzieciństwie gwałt, prawie żadna z tych osób nie ujawniła

nikomu własnych przeżyć i nie korzystała z żadnych form pomocy lekarskiej,

psychologicznej ani prawnej. To dane, które zebrało Polskie Towarzystwo

Seksuologicznego w 1991 roku.

Problemem molestowania seksualnego nagle masowo zaczyna zajmować

się prasa specjalistyczna. O ile w 1984 roku w Stanach Zjednoczonych

opublikowano jedynie 46 artykułów naukowych na temat wykorzystywania

seksualnego dzieci wobec 241 na temat innych form krzywdzenia, o tyle sześć

lat później proporcja ta wynosiła już 500 do 349. W Szwecji w okresie 1974 –

1986 całkowita liczba artykułów poświęconych molestowaniu seksualnemu

dzieci wynosiła 66 i wzrosła do 757 w latach 1987 – 1992. Badania prasy

polskiej również wykazały, że liczba artykułów na ten temat w ciągu zaledwie

dwu lat, w okresie 2000 – 2002, podwoiła się i znacząco wzrosły wskaźniki

background image

ekspozycji, co oznacza, że artykuły te zaczęły trafiać na czołówki gazet

[2]

.

Liczby wdarły się w rzeczywistość nagle, jak gdyby ktoś zdarł zasłonę

milczenia i obłudy. Czy rzeczywiście co drugi lub co trzeci nasz sąsiad

wykorzystuje seksualnie swoje dzieci? Czy żyjemy wśród potworów, których

jedynym celem jest zaspokajanie zwyrodniałych żądzy seksualnych?

Zdaniem Ellen Bass i Laury Davis, autorek wydanej w 1988 roku książki

The Courage to Heal, tak

[3]

. Zdaniem tysięcy kobiet, które wniosły do sądu

przeciwko swoim bliskim, najczęściej rodzicom, oskarżenia o molestowanie

seksualne, również tak. Twierdzenie to bez najmniejszych wątpliwości

potwierdzają również zwolennicy tzw. ruchu odzyskanej pamięci, a to, że fakty

dopiero teraz wyszły na jaw możliwe było dzięki nowatorskim metodom

odzyskiwania wypartych wspomnień.

Niestety, o ile problem molestowania seksualnego, szczególnie dzieci,

jest rzeczywistym problemem, o tyle skala w jakiej został przedstawiony jest

wymysłem terapeutów, którzy nie tylko oparli swoje koncepcje na fałszywych

teoriach, ale wmieszali do swojej pracy ideologię. Niewielu z nich jednak

wycofało się ze swoich koncepcji, bo „odkrywanie” molestowania seksualnego

w pamięci pacjentów okazało się nieźle prosperującym biznesem, który nadal

ma się dobrze. A jak do tego doszło?

Wspomniane wcześniej działaczki ruchu wyzwolenia kobiet, Bass i Davis,

prowadząc grupy spotkaniowe kobiet zauważyły, że część z nich potrafi się

zwierzyć ze swoich przykrych doświadczeń seksualnych z przeszłości.

Zwierzenia takie nieodmiennie spotykały się ze współczuciem i wsparciem

udzielanym przez inne kobiety. Ofiary molestowania stawały się swego rodzaju

„gwiazdami” w grupie. Zachęcało to inne kobiety do podobnych zwierzeń.

Kiedy terapeutki podsuwały pomysł, że podobne zdarzenia mogły zostać

(zgodnie z koncepcją Freuda) wyparte z pamięci, pomagało to w

„odzyskiwaniu” pamięci, usprawiedliwiało jej niedokładności. Im więcej było

podobnych przypadków, tym bardziej stawały się one normą, a grupa

wytwarzała „kulturę ofiary”. Teraz te kobiety, które nie mogły sobie

background image

przypomnieć swoich złych doświadczeń czuły się w jakiś sposób gorsze, co

znowu sprzyjało „odzyskiwaniu pamięci”. Na to wszystko nakładał się jeszcze

efekt zaspokojenia oczekiwań pacjentów przez terapeutki i grupę – nareszcie

odnajdywały źródło większości swoich problemów. To nie one same były winne

lecz właśnie te traumatyczne przeżycia doprowadziły do tego, że nie radziły

sobie w życiu.

Spójrzmy, jak wyglądał przykładowy proces odzyskiwania pamięci:

Używamy techniki cofnięcia się (regresji) do wieku dziecięcego, jak

gdybyśmy trzymali nitkę czy sznurek, który sięga w przeszłość. (...)

Traumatyczne doświadczenie nagrane jest jak na taśmie, którą można

przewinąć w tył lub w przód. (...) Następnie sugeruję, że nagranie lub

sen powiedzą nam coś o traumatycznym wydarzeniu. Zaczynam liczyć, a

potem pacjent opowiada co widzi. Uważnie obserwuję zmiany wyrazu

twarzy, ruchy ciała. Jeżeli ofiara ma sobie coś przypomnieć, dzieje się to

właśnie w tym momencie. Pracujemy nad wszystkim, co się wyłoni.

Czasami jest to scena maltretowania bardzo małego dziecka i wtedy

sprawdzam, czy możemy kontynuować. (...) Ludzie wychodzą z transu z

wieloma emocjami, lecz jednocześnie zachowują do nich pewien dystans.

Jest w nich wiele smutku, są przerażeni i wstrząśnięci brutalnością. Po

zakończeniu sesji sami wyciągają wnioski. Warto im w tym pomóc:

przypomną sobie to, do czego dojrzeli; z czasem będą przychodzić do

nich inne myśli, obrazy uczucia i sny, które pozwolą im lepiej zrozumieć;

będą w stanie o tym mówić z terapeutą

[4]

Kilka elementów zawartych w tym przykładzie jest dość znamiennych dla

różnego rodzaju pseudoterapii. Przede wszystkim, zwróćmy uwagę, że

określenie „pacjent” zostało zastąpione słowem „ofiara”. „Warto pomóc”

ofiarom w wyciąganiu wniosków, wszak same mogłyby dojść do innych niż te,

które wyciągnął terapeuta! Zwróćmy również uwagę na stwierdzenie:

background image

„przypomną sobie tylko to, do czego dojrzeli”. I tutaj czai się ukryte założenie,

tak charakterystyczne dla wielu terapii, że pacjent broni się przed prawdą,

którą oczywiście zna terapeuta. Najczęściej taką obronę terapeuci, szczególnie

ci o orientacji psychodynamicznej, nazywają „oporem”. W tym przypadku

mamy do czynienia z brakiem „dojrzałości”. Należy oczekiwać, że kiedy „ofiara”

przy pomocy terapeuty „dojrzeje” do konfrontacji z własnymi wspomnieniami,

zostaną one odblokowane i z pewnością ujrzą światło dzienne wspomnienia

jakichś koszmarnych przeżyć z dzieciństwa.

Jeśli pacjenci są bardziej oporni w odzyskiwaniu wspomnień urazu,

terapeuci mają inne środki, aby sobie z nimi poradzić.

Na ogół udaje się odtworzyć fakty bez uciekania się do wzbudzania

odmiennych stanów świadomości. Zdarza się jednak, że duże luki we

wspomnieniach pozostają nawet po dokładnym, żmudnym badaniu. W

takich wypadkach zaleca się ostrożne korzystanie z potężniejszych

technik, na przykład z hipnoterapii. (...) Oprocz hipnozy stosować można

inne techniki wywoływania zmienionego stanu świadomości, dzięki

któremu oderwane wspomnienia traumatyczne stają się łatwiej

dostępne. Zakres tych technik rozpościera się od metod spolecznych –

takich jak intensywna terapia grupowa lub psychodrama – do metod

biologicznych, jak na przykład użycie amytalu sodowego

[5]

. Jeśli

terapeuta jest odpowiednio przygotowany, każdy sposób może okazać

się skuteczny

[6]

.

Na podstawie wspomnień odzyskanych takimi metodami wniesiono w Stanach

Zjednoczonych tysiące oskarżeń. Skazano tysiące winnych i niewinnych ludzi. Prawdopodobnie
w samych latach 80-tych XX wieku około miliona ludzi uwierzyło w to, że byli w dzieciństwie
molestowani seksualnie. Terapeuci odzyskiwania pamięci wpłynęli (i nadal wpływają) na
stosunki pomiędzy rodzicami i dziećmi, dziadkami i wnukami w setkach tysięcy rodzin na
całym świecie. W większości z nich zmiana tych stosunków jest nieodwracalna. Oskarżenie
ojców o molestowanie seksualne własnych dzieci staje się powoli w sądzie wygodną i łatwo

background image

dostępną bronią, która rozwiedzionym kobietom umożliwia zemstę na byłych mężach, a
dzieciom pozostawia trwałe urazy psychiczne

[7]

.

Co jednak takiego złego jest w terapii odzyskiwania pamięci? Czy

rzeczywiście dzieci są tak często molestowane przez swoich rodziców? Jaka

jest skala tego problemu? Na jakiej podstawie twierdzę, że terapia

odzyskiwania pamięci jest dobrze prosperującym biznesem?

Odpowiedzi na te pytania dostaniemy wówczas, kiedy rozważymy kilka

czynników, które doprowadziły do takiej sytuacji: błędne i na dodatek w

uproszczony sposób rozumiane założenia Freuda, ideologia feministyczna,

zaspokajanie oczekiwań pacjentów.

W latach siedemdziesiątych i osiemdziesiątych XX wieku, kiedy feministki

podnosiły problem molestowania seksualnego, był to bolesny problem

rzeczywiście spychany na margines świadomości społecznej. To właśnie

feministki zwróciły na niego uwagę publiczną, wyciągnęły na światło dzienne i

chwała im za to, bo dla ludzi, którzy doświadczyli tak koszmarnych przeżyć w

dzieciństwie, ignorowanie ich wspomnień przez terapeutów było niczym innym,

jak kontynuacją koszmaru. Przy okazji, terapia feministyczna sprzeciwiła się

założeniom Freuda, który początkowo wierzył swoim pacjentkom w relacje

dotyczące molestowania seksualnego, później jednak przyjął bezwyjątkowe

założenie, że są to wyłącznie fantazje seksualne. Łatwo sobie wyobrazić, jak

mogli się czuć pacjenci relacjonujący traumatyczne zdarzenia z dzieciństwa i

spotykający się z wyniosłym niedowierzaniem psychoanalityków.

Feministki odrzuciły jeden z psychoanalitycznych przesądów, jakim było

kategoryczne niedowierzanie relacjom pacjentów o molestowaniu. Na to

miejsce wprowadziły jednak kolejnego psychoanalitycznego potwora –

wyparcie. Pojęcie to, choć istniało jeszcze przed powstaniem psychoanalizy

[8]

,

powszechnie przypisuje się Freudowi, bo też przez niego zostało

spopularyzowane. Oznacza ono w psychoanalizie proces usuwania ze

świadomości negatywnych doświadczeń. Warto przy okazji wskazać również na

proces tłumienia i pokazać między nimi różnice. Tłumienie jest świadomą

próbą usunięcia pewnych treści – staramy się o czymś nie myśleć i nie

background image

pamiętać, ale wiemy co i kiedy stłumiliśmy. Wyparcie odbywa się w sposób

nieświadomy, jest mechanizmem obronnym nad którym nie mamy kontroli.

Nie zdajemy sobie sprawy ani z tego jakie treści, ani kiedy wyparliśmy. Dostęp

do nich możliwy jest np. poprzez analizę prowadzoną przez psychoanalityka.

Tylko on ma na tyle wiedzy i doświadczenia, żeby dostrzec czy jakieś treści

zostały przez nas wyparte i zastosować wyżej opisane metody.

Zwolenniczki terapii odzyskania pamięci założyły, że jeśli pacjent

(najczęściej kobieta) ma jakieś problemy, to ich źródłem są właśnie zdarzenia

wyparte ze świadomości. Pierwsze zdanie książki Przemoc, uraz psychiczny i

powrót do rownowagi autorstwa jednej z bardziej zagorzałych zwolenniczek

odzyskiwania wspomnień - Judith Herman brzmi: „Naturalną reakcją na

przemoc jest wykluczenie jej ze świadomości”. A zatem, należy wspomnienia

tej przemocy uwolnić, doprowadzić do wglądu i pacjenci natychmiast odczują

ulgę i poprawę. O ile to założenie mogłoby na pierwszy rzut oka wydawać się

logicznym, o tyle założenie dotyczące skali problemu miało już swoje korzenie

w ideologii feministycznej – większość kobiet jest uciskana, krzywdzona,

molestowana itd. Terapeuta o takim światopoglądzie nie zadawał sobie już

pytania „czy pacjent był molestowany?” lecz „w jaki sposób dotrzeć do

wypartych treści?”.

Taki sposób postępowania był też z pewnych względów niezwykle

wygodnym dla pacjentów i jest powszechny w większości terapii cieszących się

dużym uznaniem. Zastanówmy się, do terapeuty przychodzi znękany życiem

pacjent, a ten mu oferuje wyjaśnienie większości jego problemów. Wyjaśnienie

to uwalnia go od jakiejkolwiek odpowiedzialności sugerując np. że przyczyną

jego problemów jest zachowanie jego rodziców w stosunku do niego w

dzieciństwie, lub fakt, że został przez kogoś skrzywdzony lub nieokiełznane,

działające poza jego wolą libido lub chociażby oddziaływanie na niego sił

kosmicznych czy inne bardziej lub mniej prawdopodobne wyjaśnienie, ale

zawsze leżące poza jego kontrolą. Jednocześnie w systemie terapeutycznym

zawarta jest obietnica, że np. „przepracowanie problemu rodziców” lub

ujawnienie wypartych treści lub dokonanie wglądu w podświadomość,

przeżycie katharsis lub zrozumienie i zneutralizowanie sił kosmicznych pomoga

background image

mu pozyć się problemów. Czy taki rodzaj terapii nie będzie wybierany częściej

i chętniej niż te, gdzie terapeuta wskazuje na brak wystarczającej motywacji

pacjenta lub brak siły woli czy jego niewystarczający wysiłek? Pytanie jest

chyba retoryczne, a potwierdza to rynek szeroko rozumianych usług

terapeutycznych. To tutaj zaczyna się dobrze prosperujący biznes, o którym

wcześniej wspominałem.

Największym jednak oszustwem terapii odzyskiwania wspomnień jest nie

tylko ideologiczne określenie skali zjawiska, nie tylko jej „rynkowa”

konstrukcja, lecz oparcie na fałszywych założeniach teoretycznych. Wcześniej

powiedziałem o tym, że założenia terapii mogą na pierwszy rzut oka wyglądać

na logiczne. Dlaczego takimi nie są? Po pierwsze, dlatego, że mechanizm

wyparcia pomimo upływu ponad stu lat, w którym to czasie gromadzono

doświadczenia terapeutyczne i wyniki badań, po dziś dzień nie został

udowodniony, po drugie, dlatego że opisywana procedura terapeutyczna

prowadzi prostą drogą do indukcji wspomnień, a nie ich odzyskiwania.

Przekonało się już o tym kilku terapeutów i to dosyć boleśnie. Spójrzmy na

przykłady:

Patricia Burgus w latach 1986 - 1992 poddana była terapii, w wyniku

której „odzyskała" wspomnienia o uczestnictwie w satanistycznych

rytuałach, byciu wykorzystywaną seksualnie, wykorzystywaniu własnego

dziecka, a także jedzeniu ludzi. W 1997 roku, w wyniku wygranej

rozprawy, otrzymała 10,6

miliona dolarów odszkodowania

[9]

.

W 1986 Nadean Cool, doradczyni pielęgniarek z Wisconsin poszukiwała

terapii, która pomogłaby jej poradzić sobie z reakcją na traumatyczne

wydarzenie, którego doświadczyła jej córka. Podczas terapii psychiatra

zastosował hipnozę i inne techniki sugestii aby wydobyć pogrzebane

background image

wspomnienia molestowania, których Cool rzekomo sama doświadczyła.

W trakcie terapii Cool doszła do przekonania, że wyparła wspomnienia

przynależności do kultu satanistów, jedzenia dzieci, bycia gwałconą,

uprawiania seksu ze zwierzętami i bycia zmuszoną do oglądania

morderstwa swojego 8-letniego przyjaciela. Uwierzyła, że miała ponad

120 osobowości – dzieci, dorosłych, aniołów, a nawet kaczki (...). Kiedy

ostatecznie Cool zdała sobie sprawę, że zostały jej wszczepione

fałszywe wspomnienia, pozwała psychiatrę do sądu za praktyki

niezgodne z etyką zawodową. W marcu 1997 roku, po pięciu tygodniach

procesu sąd przyznał jej prawo do odszkodowania w wysokości 2, 4

miliona dolarów. (...)

W 1992 roku w Missouri kościelny doradca w trakcie terapii pomógł Beth

Rutheford przypomnieć sobie, że jej ojciec, duchowny, regularnie gwałcił

ją w czasie, kiedy miała 7-14 lat, a także i to, że jej matka czasami

pomagała mu przytrzymując ją. Pod przewodnictwem swojego terapeuty

Rutheford rozwinęła wspomnienia dwukrotnego zajścia w ciążę z ojcem

a następnie zmuszenia jej do usunięcia płodu przy pomocy wieszaka na

ubrania. Kiedy zarzuty stały się znane publicznie, ojciec był zmuszony

zrezygnować ze swojego stanowiska duchownego. Jednakże późniejsze

badania medyczne córki ujawniły, że w wieku 22 lat była ciągle dziewicą i

nie była nigdy w ciąży. Córka oskarżyła terapeutę i w 1996 r., w wyniku

wygranej rozprawy, otrzymała milion dolarów odszkodowania

[10]

.

Jakkolwiek przerażające byłyby te przykłady to przecież nie sądy, wszak te

nie raz skazywały niewinnych, lecz raczej wyniki badań empirycznych powinny

decydować o zasadności koncepcji teoretycznych i wynikających z nich

zastosowań terapeutycznych. Badania zaś przynoszą dość jednoznaczny i

wyraźny obraz zjawiska, a co więcej, w tym przypadku zgodny z cytowanymi

wyrokami sądowymi. Zjawiska wyparcia w czystej postaci dotychczas nie

udało się potwierdzić w żadnych badaniach.

background image

Wyparcie i tłumienie traktujemy jako przypadki ograniczenia dostępu do

zakodowanych wcześniej informacji. Skoro tak, to oba te zjawiska mają

charakter ilościowy – możemy mówić o większym lub mniejszym stopniu

ograniczenia dostępu. Raczej nie dzieje się tak, że jakaś informacja

została wyparta lub stłumiona. To jest już wyraźne odejście od koncepcji

psychoanalitycznych, w których na przykład mówienie o niepełnym

wyparciu przypominało Szwejkowe gawędy o winie bez alkoholu

[11]

.

Przedstawionych wcześniej przypadków nie da się nawet zakwalifikować jako błąd w

sztuce. Wynikały wprost z fałszywych założeń terapii. Dzisiaj mówimy raczej wyłącznie o
problemach z pamięcią, o procesach zapominania, a opieranie terapii na założeniu, że pewne
zdarzenia zostały w całości, od początku do końca zapomniane ma odniesienie wyłącznie do
przypadków amnezji związanych najczęściej z chorobą neurologiczną lub organicznym
uszkodzeniem mózgu.

Zresztą, przy dzisiejszym zaawansowaniu badań neurologicznych

możemy uzyskać bardzo jasny obraz procesów zapamiętywania, które z

wyparciem mogłyby mieć coś wspólnego. Za naszą zdolność zapamiętywania

zdarzeń, imion czy sposobu wykonywania określonych czynności

odpowiedzialne są różne struktury mózgu, z których każda związana jest z

innym typem pamięci. Nie wnikając w anatomię więcej niż to niezbędne,

możemy powiedzieć, że większość ośrodków pamięci mieści się w korze

mózgowej. Wśród struktur, warunkujących skuteczne zapamiętywanie,

znajdują się jednak również ciało migdałowate oraz hipokamp, które

zlokalizowane są w przyśrodkowej części płata skroniowego.

Ciało migdałowate, jest przede wszystkim odpowiedzialne za określanie

motywacyjnego znaczenia bodźca i umożliwia m. in. warunkowanie strachu.

Napływające z otoczenia informacje o bodźcach wędrują szlakami czuciowymi

do wzgórza, a stamtąd jednocześnie do ciała migdałowatego i kory. Ciało

migdałowate natychmiast pobudza układ nerwowy, a w korze dochodzi do

poznawczej analizy bodźca. Rezultat tej analizy, trafia ponownie do ciała

background image

migdałowatego umożliwiając mu prawidłową reakcję

[12]

.

Istnienie tego podwójnego systemu przetwarzania informacji wiąże się z

określonymi korzyściami dla organizmu. Po pierwsze, dzięki istnieniu drogi

podkorowej (wzgórze - ciało migdałowate) bodźce zagrażające mogą być

szybko wychwytywane, bez poddawania ich analizie w korze mózgowej. Po

drugie, ciało migdałowate, dzięki otrzymywaniu informacji ze wzgórza, jest

natychmiast pobudzane i, po otrzymaniu informacji będącej rezultatem analizy

dokonanej w korze, reakcja na nią może być dużo szybsza niż gdyby płynęła

tylko z kory. Trzecią korzyścią płynącą z istnienia podwójnego systemu

przetwarzania, jest to, że ciało migdałowate może wychwycić bodźce

zagrażające i działać jak system alarmujący, który pozwala korze przekierować

uwagę na bodźce, które - choć sygnalizują zagrożenie - znajdują się poza

obszarem objętym uwagą. Ciało migdałowate jest więc strukturą

odpowiadającą za emocjonalną reakcję na napływające z otoczenia bodźce,

zanim zostaną one opracowane poznawczo w korze. Znany badacz mózgu, Le

Doux uważa również, że jest ono odpowiedzialne za powstawanie wspomnień

emocjonalnych, czyli tzw. pamięci utajonej (implicite). Wspomnienia te nie są

świadome, nie jest możliwe ich przypomnienie czy zrelacjonowanie, ujawniają

się one wyłącznie w zachowaniu (reakcjach fizjologicznych)

[13]

.

Hipokamp z kolei jest strukturą odpowiedzialną za kodowanie kontekstu.

Odpowiada on za tzw. pamięć jawną (explicite). Pamięć ta charakteryzowana

jest jako świadoma, pozwalająca na przypominanie oraz słowne

relacjonowanie zdarzeń z przeszłości. Hipokamp umożliwia formowanie

świadomych, możliwych do zwho erbalizowania wspomnień. Uszkodzenie tej

struktury prowadzi do sytuacji, w której nie jest możliwe nabywanie

warunkowej reakcji lęku na kontekst, jednakże wciąż możliwe jest

kształtowanie reakcji warunkowej na bodziec (proces ten bowiem zależny jest

od ciała migdałowatego). To pozwala wnioskować o pewnej niezależności tych

struktur i, tym samym, zależnych od nich pamięci: utajonej i jawnej

[14]

.

Wiedząc, że ciało migdałowate odpowiada za nieświadome wspomnienia

emocjonalne, hipokamp zaś za wspomnienia świadome, warto zwrócić uwagę

background image

na wpływ sytuacji stresowej na funkcjonowanie każdej z tych struktur, a co za

tym idzie na możliwość zaistnienia wyparcia. W sytuacji zagrożenia dochodzi

do uwalniania tzw. „hormonów stresu" (np. glikokortykoidy, adrenalina).

Glikokortykoidy oddziałują i na ciało migdałowate, i na hipokamp, jednakże

oddziaływanie to wywołuje przeciwstawne skutki. Hormony te hamują procesy

zależne od hipokampa, jednocześnie intensyfikując procesy zależne od ciała

migdałowatego. W konsekwencji, wysoki poziom stresu może prowadzić do

zaburzeń pamięci związanej z hipokampem (tj. tworzenia świadomych

wspomnień) oraz do polepszenia skuteczności kodowania nieświadomego,

emocjonalnego, jakie związane jest z ciałem migdałowatym. Świadczyłoby to

więc na korzyść wyparcia.

Czy możliwe jest, że w czasie bardzo stresującego wydarzenia zostaną

stworzone wyłącznie wspomnienia emocjonalne, ujawniające się w reakcjach

fizjologicznych, tak, jak wynikałoby to z koncepcji wyparcia? LeDoux uważa, że

analizując mózgowe mechanizmy pamięci jest prawdopodobną sytuacja, w

której osoba posiada nieświadome wspomnienie traumatycznego zdarzenia,

nie posiadając jednocześnie świadomości tego, co jej się przytrafiło. Jest tylko

jeden szkopuł. Nie ma możliwości stwierdzenia, czy takie osoby istnieją. Jeśli

nawet tak, to nigdy się o tym nie dowiemy, bowiem nie jest możliwe, aby

jakiekolwiek procedury psychologiczne, z hipnozą włącznie, umożliwiły

wydobycie informacji zapisanych dzięki ciału migdałowatemu. W taki oto

sposób możemy wykazać, że docieranie do treści wypartych jest z punktu

widzenia neuropsychologii niemożliwe, a wykorzystywanie ich w terapii jest

całkowitą bzdurą, żeby nie powiedzieć oszustwem.

O ile z jednej strony terapia odzyskiwania wspomnień przyczyniła się do

rozpoczęcia badań empirycznych nad zjawiskami wyparcia, tłumienia i innymi

mechanizmami obronnymi, ukazując ich rzeczywistą wartość, o tyle z drugiej

strony w sposób niezamierzony terapeuci odkryli nieprawdopodobnie silny

mechanizm manipulacyjny – wszczepianie fałszywych wspomnień, które

psychologowie akademiccy nazywają inflacją wyobraźni

[15]

. Badania

eksperymentalne prowadzone niejako w interwencji na nasilające się problemy

związane z falą „odzyskanych wspomnień” i dramatycznie rosnącą liczbą

background image

procesów, pozwoliły dość precyzyjnie określić naturę tego zjawiska. Aby

zrozumieć jego działanie spójrzmy na dość typowy dla tego obszaru badań

eksperyment.

W badaniu uczestniczyły osoby w wieku 18-53 lata, które poproszono o

przypomnienie sobie rożnych zdarzeń z dzieciństwa, o których usłyszeli od

rodziców bądź krewnych. Wcześniej autorki eksperymentu zebrały opisy takich

zdarzeń w rozmowach z krewnymi i upewniły się, że żadna z osób badanych

nie zgubiła się nigdy w dzieciństwie w centrum handlowym. Uczestnikom

badania rozdawano do przeczytania cztery krótkie historyjki. Trzy z nich

dotyczyły zdarzeń prawdziwych, jedna – zdarzenia fikcyjnego. W przypadku

wszystkich osób badanych historyjka dotyczyła zagubienia się w wieku 5 lat w

dużym centrum handlowym. Historyka mówiła o tym, że dziecko nie mogło

przez dłuższy czas znaleźć opiekunów, płakało aż zaopiekowała się nim starsza

kobieta do czasu odnalezienia rodziny.

Po przeczytaniu tych historyjek osoby badane miały napisać, co pamiętają

z każdego z tych zdarzeń. W przypadku, gdyby nie pamiętały nic, miały

wpisywać po prostu „nie pamiętam”. Następnie eksperymentatorki

przeprowadzały z uczestnikami badania dwie rozmowy. Instrukcja

przygotowana na użytek uczestników badań mówiła o tym, że w trakcie tych

rozmów chcą sprawdzić, czy badani dobrze pamiętają szczegóły, a także to,

czy pamiętane przez nich szczegóły pokrywają się ze informacjami

dostarczonymi przez ich rodziny. Bezpośrednio po lekturze autentyczne

wydarzenia przypominało sobie 68% badanych, ale za to aż 29%

przypomniało sobie zdarzenia w ich przypadku nie mające miejsca! Druga

rozmowa niewiele zmieniła ten obraz. Ciągle 25% badanych „pamiętało”

nieistniejące wydarzenie

[16]

.

Podobnych badań przeprowadzono wiele. Np. Hyman, Husband i Billings w

swoich eksperymentach doprowadzili do tego, że 20-25% badanych

„przypomniało” sobie noc spędzoną w szpitalu z powodu wysokiej gorączki lub

przyjęcie urodzinowe z udziałem klowna, choć w rzeczywistości nic takiego nie

miało miejsca. Co ciekawe, wielkość efektu inflacji wyobraźni wykazywana w

background image

większości eksperymentów jest dość stabilna – efekt występuje u 20-30%

osób badanych.

Weźmy teraz pod uwagę kilka faktów. Przede wszystkim, zwróćmy uwagę

na to, że osoby biorące udział w eksperymentach były osobami zdrowymi, bez

zaburzeń, bez silnej potrzeby uwolnienia się od problemów, która często

towarzyszy osobom zgłaszającym się na terapię. Eksperymentatorzy nie

wywierali presji na osoby badane, indukcja pamięci następowała najczęściej w

wyniku jednorazowej prostej procedury. Nie znam badań, podczas których

sprawdzano by, czy np. 10 sesji może zwiększyć podatność na indukowanie

wspomnień. Intuicja podpowiada mi, że powtarzanie procedury znacząco

zwiększy podatność badanych. Wszystkie eksperymenty prowadzone były

zgodnie z wymogami etyki, a indukowane wspomnienia miały charakter

neutralny. Mając te fakty na uwadze, spróbujmy przeanalizować różnice

pomiędzy sytuacją eksperymentalną a sytuacją terapeutyczną, w jakiej

znajdują się pacjenci, kiedy stają w obliczu terapeuty przekonanego o

słuszności swojej hipotezy i dobrze przygotowanego do walki z oporem

pacjenta. Spójrzmy na fragment wypowiedzi Freuda, która pomoże nam

wyobrazić sobie różnicę pomiędzy niewinnymi sytuacjami eksperymentalnymi i

„prawdziwą” terapią.

Sesja niedługo się skończy, a oni ciągle utrzymują, że tym razem nic

sobie nie przypomnieli. Nie wolno nam wierzyć w to, co mówią, musimy

zawsze przyjmować, ze coś ukrywają, i mówić im to... Musimy kłaść na

to nacisk, cały czas wywierać presję i przedstawiać samych siebie jako

nieomylnych, zanim nam wreszcie czegoś nie powiedzą... Są takie

przypadki, gdy pacjenci próbują zaprzeczać wspomnieniom już po ich

przywołaniu. „Coś mi się teraz przypomniało, ale z pewnością to pan

umieścił to w mojej głowie”... We wszystkich takich przypadkach

pozostaję niewzruszenie stanowczy... Tłumaczę pacjentowi, że są to

wszystko przejawy oporu i wywołane przez niego preteksty, aby

uniemożliwić przywołanie danego wspomnienia, do którego mimo to

background image

musimy dotrzeć

[17]

.

Sądząc po efektach, jakie uzyskiwali (i ciągle jeszcze uzyskują!)

terapeuci odzyskiwania pamięci, żeby wspomnieć cytowane wcześniej fałszywe

wspomnienia zjadania ludzi, wykorzystywania własnych dzieci itp. koszmary,

nauki Freuda zostały zastosowane z niezwykłą gorliwością. Śmiem

podejrzewać, że „sprawność” terapeutów i stan psychiczny, w jakim trafiali do

nich pacjenci umożliwiały uzyskanie znacząco wyższego odsetka

„odzyskanych” wspomnień, niż wspominane w badaniach 20-30%. Jakże

dziwnie niskie wydają się realne liczby pokazujące ilość wykrytych przestępstw

na tle seksualnym, szczególnie, jeśli porównamy je z danymi, którymi

posługują się zwolennicy odzyskiwania pamięci. Zamieszczona poniżej tabelka

została sporządzona na podstawie danych dostępnych na stronach

internetowych Komendy Głównej Policji

[18]

.

Statystyki policyjne dotyczące wykrytych przypadków:

Rok

czynności seksualnych z

małoletnim – art. 200

k.k.

Kazirodztwa – art. 201
k.k.

2007

2006

2005

2004

2003

2002

2001

1882

1687

1697

1923

1817

1485

1460

47

26

49

55

48

37

46

background image

2000

1999

1518

1673

52

59

Razem:

15 142

419

Terapię odzyskiwania wspomnień stosuje się z równą gorliwością w

odniesieniu do dzieci. Dodatkowo, wykorzystuje się tutaj kilka innych efektów,

takich jak znaczenie autorytetu, poczucie winy, modelowanie itp.

„Praca nad ujawnieniem nadużycia” rozpoczynała się zwykle od

wzbudzenia w dziecku potrzeby wyjaśnienia przyczyn lęku, słabych

wyników w szkole, nocnych koszmarów, niskiej samooceny i innych

symptomów, na podstawie których została postawiona „diagnoza”.

Terapeuta – osoba dorosła, autorytet dla dziecka – podsuwał następnie

odpowiedź na pytanie, dlaczego pojawiły się takie problemy.

Wykorzystywane były do tego specjalne pomoce w postaci taśm wideo,

na których jest mowa o tym, co to jest nadużycie seksualne, do jakich

konsekwencji prowadzi oraz jak poradzić sobie z traumą takiego

doświadczenia. Dziecko otrzymywało do wykonania „zadanie domowe” –

np. „Przemyśl jeszcze raz to wszystko w domu i zastanów się, czy

rzeczywiście nic się nie zdarzyło”. Stymulowano wyobraźnię zadając

pytania typu „Co by było gdyby...?” oraz podsuwając lalki z narządami

płciowymi. Bezkrytycznie akceptowane i wzmacniane były wypowiedzi

dziecka zgodne z przekonaniem, że zostało wykorzystane. Zadawano

pytania sugerujące, lub wielokrotnie powtarzano te same pytania, co –

zwłaszcza dla małych dzieci – może być sygnałem, że udzielona przez

nie odpowiedź nie jest dobra, dlatego należy ją zmienić. Milczenie i

zaprzeczanie traktowano jako „brak gotowości” do zwerbalizowania

doświadczenia nadużycia. Jeśli dziecko odwoływało swoje wcześniejsze

zeznanie, interpretowano to jako „wtórne zaprzeczanie’. Stopniowo,

przynajmniej u niektórych dzieci pojawiało się subiektywne przekonanie,

że zostały wykorzystane seksualnie. Szczególnie bezbronne wobec takich

background image

manipulacji były dzieci młodsze, które nie znają pojęcia nadużycia

seksualnego. Dodatkowym źródłem wzmocnienia pseudopamięci mogło

być wspólne przebywanie – podczas psychoterapii – z dziećmi faktycznie

wykorzystanymi seksualnie. Osoby, które prowadziły taką „pracę nad

ujawnieniem”, były przekonane, że jest to metoda całkowicie bezpieczna,

ponieważ nie jest możliwe zasugerowanie dziecku zdarzenia, jakim jest

nadużycie seksualne

[19]

.

Jeśli „odzyskanie” wspomnień mimo to nie powiedzie się, to i tak nie

zabraknie (przynajmniej w Polsce) psychologów gotowych orzec jednoznacznie

o fakcie molestowania mając oparcie wyłącznie w wynikach testów

projekcyjnych

[20]

. Podkreślić w tym miejscu trzeba fakt, że testy projekcyjne

mają swój rodowód w psychoanalizie i wnioskowanie na ich podstawie odbywa

się w podobny sposób i z podobną rzetelnością, jak wnioskowanie na

podstawie snów, czy... wróżenia z fusów. Amerykańskie Towarzystwo

Psychologiczne w standardach wypracowanych w 1991 r. a dotyczących pracy

biegłych psychologów sądowych, zobowiązało ich do przedstawiania wraz z

opinią wszelkich ograniczeń i kontrowersji, jakie te testy wzbudzają. Podobnie,

we wzorcowym programie nauczania psychologii klinicznej, który jest zalecany

na XXI wiek, całkowicie wykluczyło techniki projekcyjne

[21]

.

Stosowana podczas diagnozy analiza symptomów daje podobnie

nierzetelne wyniki jak testy projekcyjne

[22]

, ale mimo to maszyna wymiaru

sprawiedliwości kręci się i z braku innych dowodów, orzeka o winie na takich

podstawach. Psychologowie występujący w charakterze biegłych sądowych są

zdania, że lepiej jest popełnić błąd fałszywego alarmu niż błąd przeoczenia,

ponieważ należy mieć na względzie przede wszystkim dobro dziecka. Ich

zdaniem dorosły, nawet jeśli zostanie niesłusznie skazany przez sąd – „jakoś

sobie z tym poradzi”.

Warto byłoby zadać pytanie tym zatroskanym dobrem dzieci psychologom,

jak rozwija się osobowość dziecka niesłusznie przekonanego, że było

background image

wykorzystywane seksualnie? Jak żyje ów „radzący sobie” dorosły z etykietą

pedofila lub zboczeńca? Co dzieje się z rodzinami, w których nastąpiło

oskarżenie? Częściowych odpowiedzi na te pytania mogliby udzielić nam

członkowie Fundacji Syndromu Fałszywej Pamięci (False Memory Syndrome

Foundation)

[23]

. Większość z nich to obwinieni krewni „ofiar” molestowania.

Od momentu powołania Fundacji w 1992 roku do roku 2001 zgłosiło się do

fundacji 4400 osób, dla których fałszywe wspomnienia są koszmarną

rzeczywistośc

[24]

.

Fala fascynacji problemem dotarła już jakiś czas temu i do Polski.

Świadczą o tym chociażby takie wypowiedzi, jak ta, znaleziona przeze mnie

niedawno w gazecie:

Mam 52 lata, od sześciu lat wiem, że w dzieciństwie byłam molestowana.

I to długo, bo blisko dziesięć lat. Nie czułam się krzywdzona, myślałam,

że byłam kochana. Niewiele pamiętam. Dziś wiem, że to ratujący mnie

mechanizm obronny. Był konieczny, bo moje życie z tak wielkim

ciężarem na barkach byłoby zbyt trudne.

Nie ułożyłam sobie życia osobistego, nie umiałam. Dziś się nie dziwię.

Małżeństwo moje się rozpadło, dzieci nie mam. (...)

Od dwóch lat mam terapeutkę. To dzięki trudnej pracy jej i mojej

zaczynam się zmieniać, zaczynam rozwijać się emocjonalnie. Już nie

czuję się winna temu, co się działo. Już mogę i chcę mówić, chcę

krzyczeć: NIE MOLESTUJ MNIE!

[25]

Wiele wskazuje na to, że trudna praca terapeutki pomagającej odzyskać wspomnienia
przyniosła skutek, a pacjentce ulgę. W końcu ktoś pomógł jej zrozumieć, że fakt, iż nie
potrafiła sobie ułożyć życia nie jest w żadnej mierze jej winą, lecz osoby, która ją molestowała.
Czy to nie wspaniały wniosek?

Fala ta przyniosła już wielu ludziom nieszczęście, co gorsza ludzie ci nie wiedzą gdzie i

background image

jak szukać pomocy. Oto jedna z takich rozpaczliwych prób znalezienia rozwiązania:

Czy wie Pan cokolwiek na temat Fundacji Syndromu Fałszywej Pamięci lub podobnej
organizacji działającej w Polsce? Moja córka razem z mężem zafascynowała się
ustawieniami Hellingerowskimi, psychologią Jungowską, integralną, etc. Namiętnie
całymi godzinami prowadzili wiwisekcje na własnej i cudzej psychice. Ostrzegałam ich,
że jest to bardzo niebezpieczne, sama jestem psychologiem. Zaczęło się to cztery lata
temu, dwa lata temu zerwała z nami kontakt, rok temu oskarżyła nas o molestowanie
seksualne, gwałty, kłamstwa.

Proponowałam spotkania u moderatorów, poddanie się przez nas z mężem wszelkim
procedurom sprawdzającym: psychologicznym, psychiatrycznym, sądowym. Wszystkie
propozycje zostały odrzucone. Córka postawiła warunek: najpierw przyznamy się do
winy, przeprosimy, a potem być może będziemy mogli porozmawiać.

Wydaje mi się, że zrobiłam juz wszystko co w mojej mocy. Nie wiem co dalej. Nie znam
ludzi, którzy przeżywają podobny dramat. Być może Pan mógłby mnie z kimś takim
skontaktować. Martwię się o córkę. Kiedyś byłyśmy sobie bardzo bliskie. Ona jest w
swoistej pułapce. W jej wersję wierzy jej mąż (nie wiem kiedy wyszła za mąż,
znalazłam tę informację w internecie) i jej teściowa. Jeżeli powiedziałaby im teraz, że to
nieprawda uznaliby, że jest kłamczuchą albo wariatką. A ja rozumię, że ona naprawdę
może w to wierzyć, być przekonaną, że to prawda. Ja z całą pewnością wiem, że nie
"posyłałam ojca do jej łóżka, żeby ją gwałcił". Prosiłam ją żeby sprawdziła w
wyszukiwarce hasła "Loftus pamięć wszczepiona", "dwuczynnikowa teoria emocji",
które pozwoliłyby chociaż rozważyć możliwość, że może się mylić. Wszystko na nic.
Może to w Pana projekcie kryje się jakaś nadzieja dla naszej rodziny?

[26]

Czy są jakieś sposoby na to, aby nie pomniejszając wagi problemu, jakim jest

rzeczywiste molestowanie seksualne, zachować zdrowy rozsądek i obiektywizm w stawianych
diagnozach? Oczywiście, odpowiedź możemy znaleźć chociażby w książce Rity Carter
Tajemniczy świat umysłu[27]. Autorka opisuje badania prowadzone metodami obrazowania
pracy mózgu, w których dowodzi się możliwości oceny prawdziwości uświadamianych sobie
(rzeczywistych lub wszczepionych) wspomnień na podstawie analizy zdjęć funkcjonalnego
rezonansu magnetycznego (fMRI). Jeśli "wspomnienia" pochodzą z pamięci "własnej" na
obrazie fMRI "rozświetlają" obszary świadczące o wzbudzeniu aktywność części kory mózgowej
odpowiedzialnej za wewnątrz mózgowe procesy "potwierdzenia, "że dany opis jest znany z
własnego doświadczenia". Jeśli wypowiadane "wspomnienia" są generowane w strukturach

background image

mózgu odpowiedzialnych za "myślenie wytwórcze" i fantazję, to pobudza się wewnątrz
-mózgowa aktywność struktur sygnalizujących wykrywanie fałszu oraz wzbudzanie
konsternacji lub zakłopotania.

W innych badaniach Daniel Schacter z Uniwersytetu Harvarda poddał dwanaście kobiet

badaniu metodą pozytronowej emisyjnej tomografii komputerowej (PET) w trakcie okazywania
im listy słów, których część widziały wcześniej, a część była dla nich nowa. Listy już przedtem
widziane wzbudzały aktywność hipokampa i pól mowy, natomiast te, które badane kobiety
uważały za znane, choć mijało się to z prawdą, aktywowały te same okolice, ale dodatkowo
również korę oczodołowo-czołową. Jest to fragment mózgu wzbudzający reakcję typu „Oho,
coś tu nie gra!", który rozświetla się, gdy nie wszystko jest w porządku. Jego aktywacja
podczas błędnego „przypominania sobie" faktów sugeruje, że - mimo iż dzieje się to poza
świadomością osoby badanej - mózg „wie" o wadliwym funkcjonowaniu pamięci i nadal
generuje mózgowe znaki zapytania

[28]

.

Co prawda badanie Schactera dotyczyło pamięci świeżej, ale jeśli jego wyniki znajdą

potwierdzenie w odniesieniu do pamięci długotrwałej i po uwzględnieniu innych badań,
obrazowanie mózgu może z powodzeniem trafić na sale sądowe wypierając z niej goszczących
tam dzisiaj biegłych szarlatanów z dyplomem psychologa i dając jednoznaczną odpowiedź na
pytanie o prawdziwość wspomnień.

Głównymi oskarżonymi w procesie o żerowanie na ludzkim nieszczęściu

są: psychoanaliza i terapia zabarwiona ideologią feministyczną. Chciałbym

jednak w tym miejscu do listy oskarżonych dopisać psychologów

akademickich, którzy w cieple swoich gabinetów, pochłonięci tworzeniem junk

science, którą nikt, poza nimi samymi się nie interesuje, w twórczym podejściu

do nieistotnych problemów przyzwalają na wyklucie się potworów, podobnych

do terapii odzyskiwania pamięci. A wszystko to dzieje się w gmachach

uniwersyteckich zbudowanych na potrzeby poszukiwania prawdy. Przez niemal

100 lat empiryści nie pochylili w poważny sposób nad problemem wyparcia,

czy innymi powszechnie uznawanymi mechanizmami obronnymi, a klinicyści

usilnie ich do tego zniechęcali. Pierwsze badania nad wszczepianiem pamięci

pojawiły się dopiero wówczas, kiedy rozszalała fala ludzi z „odzyskaną”

pamięcią wkroczyła masowo do sądów, aby oskarżyć o największe zbrodnie

swoich najbliższych. Jestem przekonany, że postawa psychologów

akademickich, polegająca na tym, że ignorują wszelkie nowe trendy w

psychoterapii nie poddając ich weryfikacji empirycznej, jest ze wszech miar na

background image

rękę psychoterapeutom takiej proweniencji. To nieme przyzwolenie jest jak

parasol rozpięty nad wykluwającym się kolejnym potworkiem.

[1]

Liczby pochodzą z: F. Crews, Wojna o pamięć. Spór o dziedzictwo Freuda. Wydawnictwo

Uniwersytetu Jagiellońskiego, Kraków 2001, oraz B. B. Gujska, Molestowanie pamięci. Rzecz o
nowym fenomenie psychologicznym i jego skutkach społecznych.
FRONDA, Warszawa 2006.

[2]

M. Sajkowska, Medialny obraz wykorzystywania seksualnego dzieci. W: B. Łaciak (red.)

Dziecko we współczesnej kulturze medialnej. Instytut Spraw Publicznych, Warszawa 2003.

[3]

E. Bass, L. Davis, The Courage to Heal: A Guide for Women Survivors of Child Sexual Abuse.

Harper Perennial, 1988.

[4]

Wywiad, S. Moore, 16 listopada 1990, za: J. L. Herman, Przemoc, uraz psychiczny i powrót do

równowagi. GWP, Gdańsk 2002.

[5]

Amytal sodu, pentotal sodu i niektóre inne barbiturany to tzw. „pigułki prawdy”, czyli środki

wywołujące stan swoistego niefrasobliwego zamroczenia i niepohamowaną jakoby potrzebę
szczerości. Stosowany są niekiedy w psychoterapii do leczenia amnezji, lecz sądy nie akceptują
zeznań uzyskanych pod ich wpływem – pobudzają one bowiem ludzi w równej mierze do
mówienia o faktach, co i do niczym nieskrępowanego fantazjowania. (przyp. mój)

[6]

Tamże.

[7]

O takich przypadkach mających miejsce w Polsce można przeczytać w: B. B. Gujska,

Molestowanie pamięci. Wyd. cyt.

[8]

Np. Maruszewski podaje, że pojęcie wyparcia pojawiło się już w koncepcji Herbarta. T.

Maruszewski, Pamięć autobiograficzna, GWP, Gdańsk 2005, s. 171.

[9]

E. F. Loftus, The price of bad memories. „Skeptical Inquirer”, 22, 1998, s. 23 - 24.

[10]

E. F. Loftus, Creating false memories. „Scientific American”, 3, 1997, 70-75.

[11]

T. Maruszewski, Pamięć autobiograficzna. Wyd. cyt.

[12]

LeDoux, J. i Phelps, E.A. (2005). Sieci emocjonalne w mózgu. W: M. Lewis i J.M. Haviland —

Jones (red.), Psychologia emocji. Gdańsk: GWP.

[13]

LeDoux, J. (1996). The emotional brain. The mysterious underpinnings of emotional life. New

Yourk: Simon and Schuster.

[14]

J. LeDoux , E. A. Phelps, Sieci emocjonalne w mózgu. W: M. Lewis i J. M. Haviland-Jones

(red.) Psychologia emocji. GWP, Gdańsk 2005.

[15]

T. Maruszewski, Pamięć autobiograficzna. Wyd. cyt.

[16]

E. F. Loftus, J. Pickrell, The formation of false memories. „Psychiatric Annals”, 25, 1995, s.

background image

720-725.

[17]

The Standard Edition of the Complete Psychological Works of Sigmund Freud. 24 Vol.,

Hogarth Press, London 1953-1974. Za: F. Crews, Wojna o pamięć. Wyd. cyt.

[18]

www.policja.pl

[19]

S. E. Draheim, O wszczepianiu dzieciom pseudopamięci, czyli o manipulacji w dobrej wierze.

W: E. Zdankiewicz-Ścigała, T. Maruszewski (red.) Wokół psychomanipulacji. Wydawnictwo SWPS
Academica, Warszawa 2003.

[20]

Wg B.B. Gujskiej w Polsce jest to najczęściej stosowana przez biegłych sądowych metoda w

diagnozie dzieci, co do których zachodzi podejrzenie o wykorzystywanie seksualne. Molestowanie
pamięci.
Wyd. cyt.

[21]

S. O. Lilienfeld, J. M. Wood, H. N. Garb, Status naukowy technik projekcyjnych. Wydawnictwo

Uniwersytetu Jagiellońskiego, Kraków 2002.

[22]

S. E. Draheim, O wszczepianiu dzieciom... Wyd. cyt.

[23]

http://www.fmsfonline.org/

[24]

P. R. McHugh, H. I. Lief, P. P. Fryed, J. M. Fetkiewicz, From Refusal to Reconciliation. Family

Relationships After on Accusation Based on Recovered Memories. „The Journal of Nervous and
Mental Disease”, 192, 2004, s. 525-531.

[25]

Listy do redakcji, „Gazeta Wyborcza - Wysokie obcasy”. 13 maja 2006.

[26]

http://www.tomaszwitkowski.pl/page8.php?topic=164

[27]

Atena, Poznań 1999.

[28]

D. L. Schacter, Siedem grzechów pamięci. PIW, Warszawa 2003.

Zmieniony: Wtorek, 26 Styczeń 2010 20:37

http://www.prawaojca.org.pl/index.php?option=com_content&view=article&id=249:koszmar-
odzyskanych-wspomnie-tomasz-witkowski&catid=43:media-o-nas&Itemid=57


Document Outline


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Podręcznik trenera Praktyka prowadzenia szkoleń Tomasz Witkowski, Sławomir Jarmuż
Tomasz Witkowski Psychologia Kłamstwa
Psychologia konfliktów Praktyka radzenia sobie ze sporami Stanisław Chełpa, Tomasz Witkowski
O psychobiznesie tolerancji odpowiedzialnosci Tomasz Witkowski Paweł Fortuna
Witkowski Tomasz Psychomanipulacje
Tomasz Pacyński Wspomnienie
Wspomnienie o Morro Tomasz Bruzda
Śliwerski, Andrzej; Witkowski, Tomasz Jak odróżnić kąpiel od kipieli Odpowiedź na komentarz dotyczą
Tomasz Pacynski Wspomnienie
Skansen żeki Pilcy w Tomaszowie Mazowieckim
Odzyskanie niepodległości przez Polskę wersja rozszerzona 2
Pozytywne nastawienie Jak uzyskac utrzymac lub odzyskac swoje MOJO mojopo
52 Piersiala Logistyka odzysku
odzyskaj pieniadze za leczenie nieubezpieczonych pacjentów
proces odzysku złota
Filozofia św TOMASZA

więcej podobnych podstron