Michael John Noonan Powietrzna taksówka

background image
background image

MICHAELNOONAN

POWIETRZNATAKSÓWKA

TłumaczyłaEwaKołaczkowska

background image

Rozdział1
ZIELONYBUMERANG

Zawirowałhoryzont.Zawirowałaziemiainiebo.NikStringermiałwrażenie,że

wdoleprzelewasięzielonykrajobraz.

PotemKyliewyprowadziłmaszynęzostregowirażuiwtedydopierospojrzałna

chłopca,którysiedziałobokniego.

–Mdlicię?–zapytałzcierpkąnutązłośliwejnadziei.

–Nie–przezornieodpowiedziałNik.–Aczypowinnomniemdlić?

Właścicielipilotpowietrznejtaksówkiwjednejosobienajeżyłsięgniewnie.

–Albocięmdli,albonie–uciąłkrótko.

Musielimówićpodniesionymgłosem,abysiędosłyszećprzyhukusilników

iszumiepowietrza.Nikczuł,żeprawiekrzyczyikażdejegosłowonabiera
przeraźliwegobrzmienia.

Zaryzykowałterazukładnyuśmieszek.

–Mamnadzieję,żewkońcuwylądujęjakopanapomocnik.Gdybytomiało

przemówićnamojąkorzyść,gotówjestempowiedzieć,żeteakrobacjewywróciły
miżołądekdogórynogami.

–Akrobacje!–powtórzyłzezgroząKylie.Nikjęknąłwmyśli:znowupalnął

głupstwo!Przytrafiałomusiętozawsze,ilekroćusiłowałrobićdobrewrażenie.
Wskutekpodniecenianerwowegomyśliisłowanastępowaływodwrotnej
kolejnościiNikstwierdzał,żebyłobylepiejmilczeć,dopierowtedy,gdypowiedział
coś,czegonienależałopowiedzieć.AtymczasemKyliemówiłdalej:

–Poprostupoddałemmaszynęprzepisowejkontroli.Tonieżadneakrobacje,

tylkozwykłakolejrzeczy,gdysamolotwyjdziespodrąkmechaników.Obrabialigo
przezcaływczorajszydzień.

–Takjest,proszępana–powiedziałNik,któregodobryhumorwyparował.–

Panmitojużpoprzedniowyjaśniał.

–Wtakimrazieproszęniezapominaćmoichwyjaśnień–odburknąłKylie.

Skierowałswojądwusilnikowąmaszynęwstronęlotniskamiędzynarodowego

naprzedmieściachMelbourne.Miastowidniałoteraznaprawo–zamglona,
nieregularnamasadachówinowych,połyskliwychwieżowców.

background image

ANikstwierdził,żejużzbytdługoniestarasięwywieraćdobregowrażeniana

pilocie,inatychmiastuczyniłkrokwtymkierunku.

–Czujęsięwspaniale–oświadczył.–Aleczułbymsięjeszczelepiej,gdybym

wiedział,żemniepanzaangażuje.

–Wtejgrzeniecierpliwośćmożebyćwielkąprzeszkodą–zauważyłsuchoKylie.

Nikjęknąłwduchu,boznowuwyrwałsięniepotrzebnie!Surowonakazałsobie

trzymaćjęzykzazębamiisiedziećwmilczeniuoboktegotęgiego,gburowatego,
krótkoostrzyżonegolotnika.Chłopiecuważał,ichybaniebezpowodu,żejego
cierpliwośćjestwystawionanaciężkąpróbę.

OgłoszeniewkolumniewolnychposadNikStringerznalazłwgazecie

poprzedniegowieczoru.Przedsiębiorstwopodnazwą„Taxi-Lot-Kylie”poszukiwało
zdolnegoucznia,którybypomagałwłaścicielowi.Wbiurzeprzedsiębiorstwa
kandydacimieliprzedstawićreferencjeipozwolenierodziców.Nikwprawdzie
nigdydotądnielatał,alelotnictwozawszegopasjonowałoiotomiałprzedsobą
okazjęzapoznaniasięzprawdziwymsamolotemzamiastzabawyzmodelami,
któresamzmajstrował,czyprzeżywaniawwyobraźniwrażeńswobodnegolotu
wpowietrzuzdalaodziemi.

Zreferencjaminiebyłokłopotu.Nikszukałzajęciaodchwiliukończeniaszkoły

imiałzaświadczenieodjejdyrektoraioddomowegolekarza.Gorzejbyło
zotrzymaniempisemnegozezwoleniaojca,szczególniewtakkrótkimterminie.
Matkaprzyznawałamurację,żewłaśnietentypposadyspełniłbyjegomarzenia
opodróżachipracynaotwartejprzestrzeni,nawetjeślipodróżemiałyobjąćtylko
jegowłasnykraj,Australię.

ImatkanamówiłapanaStringera,abynapisałsynowizezwolenie.Właściwie

samapodyktowałatreśćlistu.

Niknastawiłbudziknapiątą,bopostanowiłwstaćiwyruszyćoświcie.Złapał

pierwszyautobusidącyzmiasta,którymjechalinalotniskorobotnicyimechanicy
zatrudnieniprzyobsłudzeinaprawiemaszyn.

Kantorfirmy„Tiaxi-Lot-Kylie”mieściłsięwjednympokoju.Przezzakurzone

okienkoNikzajrzałdohangaru,doktóregokantorprzylegał.Stałatam
dwusilnikowamaszynawypucowananawysokipołysk.Całabyłasrebrzystaoprócz
białejizolacyjnejpowierzchninadkabiną,jaskrawozielonegobumerangu–znaku
rozpoznawczegosamolotu–iczarnychznakówrejestracyjnych.KiedyNikczekał,
nalotniskustopniowowzmagałsięhałas.Corazsilniejdrgałopowietrze,gdyje

background image

siekłyśmigłakonwencjonalnychpłatowcówzsilnikamitłokowymi,jakrównież
samolotówzsilnikamiturbośmigłowymi–toprzedpierwszymilotamiporannymi
rozgrzewanoViscounty,LockheedElektryiinnetypy.Następnieodrzutowcetypu
Boeing,Comet,DC-8dołączyłyswojeprzeciągłewyciedotegoporannegochóru,
którywprawdzieniebrzmiałzbytharmonijnie,alezatomógłwywołaćdreszcz
niemałegopodniecenia.

Pośródpióropuszyipodmuchówrozgrzanegopowietrza,wczystymświetle

wczesnegodniazaczęłydrgaćimigotaćdworceiinnebudynkilotniska.Aw
stronękantoruzmierzałprzyciężki,otwartybentleyozarysiegroteskowo
rozmazanymwdrgającymzgorącapowietrzu.Autostanęłonakawałkuasfaltowej
bieżniprzedwrotamihangaru.

ZautawysiadłpanKylieiNikzarazmupodałzaświadczeniepisemne

ipozwolenieodrodziców.Właścicielfirmy„Taxi-Lot”przeczytałjeszybko,lecz
uważnieioddałchłopcumówiąc:

–Zanimpojawisiętujakiśklientzżądaniem,abymgobezzwłoczniewiózłtam,

gdziepieprzrośnie,muszęwziąćmaszynęnapróbnylot.Poleciszzemną?

–Nawetbombaatomowamnieniepowstrzyma!–zawołałNik.

Zorientowałsięponiewczasie,żeentuzjazmwyrażanywtensposóbnieznalazł

uznania,bonatychmiastprzeszyłogoostrespojrzeniejasnoniebieskichoczu
pilota.

WczasieoczekiwanianasygnałstartuzwieżykontrolnejNikzauważył

dryfującysamolottransportowypodobnydoniezdarnegopelikana.Alepo
wystartowaniu,gdykołapodwoziaschowałysięwkadłubieiskrzydłachzgłuchym
stuknięciem,mielijużcałeniebodlasiebie.WdoleNikzłatwościąodnalazł
hangarizrobiłomusięniewyraźnienawidokjednegomłodzieńcastojącegoprzed
drzwiamikantoru,adrugiegopodjeżdżającegonarowerze.Wkrótcejednak
pochłonęłygocudowneprzeżycia.Budynkinalotniskuidomymieszkalnezaczęły
malećdorozmiarówdziecinnychzabawek,asamochodyiciężarówkinadrogach
wokółlotniskarobiływrażeniemikroskopijnychmodeli.Nikauderzyłozwłaszcza
to,żezgórywszystkonaziemiwyglądaporządnieischludnie.

Ateraz,gdyjużKyliewypróbowałswojąmaszynę–ipierwszegokandydatana

pomocnika–nieulegałowątpliwości,żeinnimłodzieńcyubiegającysię.otę
posadęprzypuściliataknakantor.Stalitampoprostuwkolejce!

NatenwidokNikaogarnąłszałniepokoju:musiwykazać,żejestnajbardziej

odpowiednimkandydatem,obojętne,jakiekwalifikacjeposiadająrywale!

background image

Niezdążyłjednakpoczynićżadnychkrokówwtymkierunku,boKyliejużzaczął

nawiązywaćłącznośćzwieżąkontrolną.

Mówiącdomikrofonu,zawieszonegonacienkim,wygiętympałąkuprzy

słuchawkach,podałznakirejestracyjneswojejmaszyny,cowpierwszejchwili
zabrzmiałowuszachNikajakobcyjęzyk.

–Victor–Hotel–Delta–Julia–Golf.Dowieży:podchodzędolądowania.

ZnakirejestracyjnesamolotubyłyVH-DJG.DlapouczeniaNikaKyliewymienił

ichpełnebrzmienie.Normalniepodawanotylkodwiepierwszealbotrzyostatnie
litery.

Dwiepierwszelitery,wrazzinnymiwymalowanewyraźniepodskrzydłemina

statecznikupoziomym,stanowiłymiędzynarodowyznakrozpoznawczydla
Australii.Natomiasttrzypozostałezaczerpniętozmiędzynarodowegoalfabetu
fonetycznego,opracowanegonapodstawiewymowywłaściwejjęzykom
anglosaskim,romańskimigermańskim,abyosiągnąćmożliwienajwiększąjasność.

Czekającnapotwierdzenieodbioru,Kyliedoskonaleodczuwałzainteresowanie

swegotowarzysza.Podchwyciłwyraztwarzychłopca,takjakjednymrzutemoka
umiałstwierdzićstanlicznychprzyrządówpokładowych,iodczepiwszyzapasowy
hełmofonpodałgoNikowi.

Zesłuchawkaminauszachchłopiecodrazuznalazłsięwświecieosobliwych

głosów,któreszemrały,syczałyiwzniecaływielokrotneecho.Pilociczekającyna
przydziałpasówstartowychipilocinadlatującychmaszynwspółzawodniczylize
sobą,abyściągnąćuwagęwieży,zachowującprzytympozorykamiennego
spokoju.BeznamiętnyichtonwprawiałNikawjeszczewiększepodniecenie.Nagle
zabrzmiałgłoskontroliruchu–czysty,wyraźny,opanowany.

–WieżapotwierdzazgłoszenieVictor–Hotel–Delta–Julia–Golf.Możecie

lądować,pasnumertrzy.

–Dziękuję–odparłKylie.

Nastąpiłprzechyłnajpierwniecowlewo,potemniecowprawoiKyliezaczął

schodzićdolądowaniawlekkiejbryziewczesnegoporanka.Przypowolnymwyciu
silnikówwychyliłklapyskrzydłowetrochępodobnedokocichpazurów,aby
zwiększyćopór,przełamaćprzepływpowietrzawzdłużskrzydełiwtensposób
zredukowaćprędkośćlądowania.Chłopiecmiałwrażenie,żesiedziwkabinie
uczepionejgrzbietuogromnegoptaka.

Widział,żepilotstaleodczytujestanwysokościomierza.Instrumenttenmiał

background image

trzywskazówki:jednaoznaczałatysiące,druga–setki,atrzecia–dziesiątkistóp.
Wtejchwilipierwszawskazówkastałanazerze,adrugaopadałastopniowodo
ośmiu,siedmiu,sześciu,pięciu,czterech…

ChociażKyliebyłtęgimmężczyznąiabywtłoczyćsięwsiedzeniepilota,musiał

wykonaćspecjalnymanewr,ruchymiałniezwykleprecyzyjneidelikatne.Niknawet
podświadomieniewątpił,żejestcałkowiciebezpiecznywrękachtegoczłowieka.
Tylewnimbyłospokojnejpewnościsiebie,żemiałosięstuprocentowezaufanie
dojegoumiejętności.

…Wskazówkaodsetekminęłacyfrętrzy,dwaijeden.

Terazuwagaskupiłasięnatejwskazówcewysokościomierza,którapokazywała

dziesiątkistóp.Ionarównieżopadała:osiemdziesiąt…siedemdziesiąt…
sześćdziesiąt…pięćdziesiąt…czterdzieści…trzydzieści.

Nato,żebygłównekołapierwszedotknęłyziemi,Kylieodrobinęzadarłprzód

maszyny.Nastąpiłwstrząs,najpierwsilniejszy,apotemsłabszy,przódopadł
ikadłubzająłpozycjępoziomą.Terazkółkonosowepodwoziatrójkołowego
zetknęłosięzziemią.

Niknawetniezauważyłmomentuopuszczeniapodwozia.Izdałsobiesprawę,

iletoczynnościwymagaprzypilnowaniaiwykonaniaszybkoisprawnie,aby
bezpieczniesprowadzićsamolotnaziemię.

Terazdoznałnowegowrażeniaszybkości.Wprzeciwieństwiedonieomal

zupełnejnieruchomościkażdejrzeczywidzianejzgóry–wkażdymrazieprzezten
krótkiczas,kiedysięnaniąpatrzałozpowietrza–wszystkoprzesuwałosięobok
niegobłyskawicznie,atenpędzacierałkonturytrawyiasfaltowejbieżni.

Samolotlekko,corazwolniej,sunąłpopasiestartowym.Zanimjeszczedotarli

dozakrętuprzedhangaremikantorem,Kyliezatrzymałgoprawiecałkowicieprzez
włączeniehamulcówkół.Następniepoprowadziłmaszynęzapomocąśmigieł,
sterująckółkiemnosowymprzyużyciupedałów.Poczymskręcilizgłównegopasa
startowegoiwjechalinakawałekbieżnistanowiącyprywatnąwłasnośćKylie’ego.

Przedkantoremczekałodwudziestudwóchkandydatówwwiekuodszesnastu

dosiedemnastulat.Nikniepomyliłsię–policzyłichdokładnie.Zauważyłteż
zdziwienie,obrazęiwrogośćnaichtwarzach,skorotylkospostrzegligoprzy
pilocie.Zdjąłzgłowyhełmofonakuratwmomencie,kiedyKyliewyłączyłsilniki
izapadłanagłacisza.

–Cóżtujestśmiesznego?–zapytałpilot.

background image

Abyodeprzećwrogieuczuciaodmalowanenatwarzachstojącychrządkiem

rówieśników,Niknieświadomieprzybrałzuchwalerozpromienionywyraztwarzy.
Terazprzełknąłślinęiusiłowałwykrztusićodpowiedźdopasowanądosytuacji.

–No,jazda!Wychodźpierwszy!–popędzałgoKylie.

Jegogłoszabrzmiałzezwielokrotnionąmocąwobecustaniahukusilników

iświstupowietrza.Ciszęodczuwałosięjakbynamacalnąpróżnięwotaczającej
atmosferze.

Kyliewysunąłruchomeschodki.Fotelpilotaznajdowałsiępolewejstronie,

wyjściezaśbyłopoprawej,kołoNika.Drzwiotwierałysięnadprawymskrzydłem,
naktórymprzedschodkamiwyjściowymiumieszczonopasblachy
przeciwślizgowej.

–Niespodziewałemsiętakiegotłumu–stwierdziłKylie,gdywysiedli.–Jeśli

miałbymzkażdymporozmawiać,zajęłabymitopółdnia.

–Oszczędzipansobiefatygidecydującsięnamnie!–zawołałpośpiesznieNik,

zrozpacząchwytającsiętejostatniejdeskiratunku,abywykorzystaćswoje
pierwszeństwo.

Zarazjednakspostrzegł,żepalnąłgłupstwo.

–Oszczędzęsobiemnóstwafatyginadłuższąmetę–powiedziałKyliesucho–

jeślizdecydujęodrazu,żesięnienadajesz.

Tauwagaskuteczniedokonałatego,czegoniedokonałcałyciężkilot–Nik

maglepoczułmdłości.

Wtejsamejchwilispostrzegliautopędzącenaprzełajprzezterenlotniskado

stającegonauboczuhangarupowietrznejtaksówkiKylie’ego.Byłatorównież
taksówkapomalowananajaskrawopomarańczowykolor.Szoferjeszczeniezdążył
wyłączyćmotoru,ajużwyskoczyłzwozuszczupłymężczyznawdobrzeskrojonym
garniturze.

Widokprzybyszamaszerującegosprężystymkrokiempowstrzymałkandydatów

wliczbiedwudziestudwóch,którzyjuższarżowalinaKylie’ego.

–Tochybaklient–mruknąłKylie.

–Czypanjestpilotemtejpowietrznejtaksówki?–zapytałnieznajomy.

–Takjest.

–Jakszybkomożepanwystartować?

background image

–Tozależy,dokądpanchcelecieć.

Wedługregulaminutaksówkipowietrznebyłyobowiązanezabieraćpasażerów

iładunek,dokądkolwiekzażądano,itonatychmiast.AleKylienieśpieszyłsię
zpodejmowaniembylejakiegozobowiązania.Niebrakłomuostrożności.Zbyt
pochopniewyrażonazgodamogłaczłowiekanarazićnanieobliczalnekłopoty.
Kiedyśomaływłosnieoddałsięnausługizbiegłegowięźnia,któremudla
oczywistychprzyczynzależałonabłyskawicznymodlociezMelbourne,zanim
będziemiałpolicjęnakarku.

–NaraziedoAdelaide–powiedziałnieznajomy.Kyliezastanawiałsięprzez

chwilę.

CzterystaosiemnaściemildzieliłolotniskowMelbourneodlotniskawAdelaide.

Wramachnormalnychliniilotniczychkursowałytam,kilkarazywciągudnia,
szybkieodrzutowcelubmaszynyzsilnikamiturbośmigłowymioprzeszło
dwukrotnejprędkościwporównaniudoZielonegoBumeranga.Nadchodziła
właśnieporajednegoztakichlotów.Nawetgdybyniebyłożadnegomiejscanatę
godzinę,wkrótcenastąpiłybyinneodlotyigośćdostałbysiędoAdelaide
wcześniejniżtaksówkąKylie’ego.Pozatymnapytanie,dokądchcejechać,
nieznajomyodparł,żenaraziedoAdelaide–brzmiałototajemniczoiintrygująco.
Sądzącpoeleganckimubraniu,najwidoczniejzajmowałniebylejakiestanowisko
imiałforsywbród,aledlaczegojestbezkapeluszaibagażu?

Szofertaksówkimiałminęczłowiekaczekającegonazapłatę.Kyliedomyśliłsię,

żenalotniskomusiałjechaćnapełnymgazie.Wdodatkuwtejsytuacjipilota
krępowałaświadomość,żerozmowieprzysłuchujesięgromadawścibskich
chłopaków.

–Owszem,mogęsiępodjąćtegolotu–odpowiedziałwkońcu.–Proszę,niech

panwejdziedokantoru…

–Słuchajpan!–uciąłnieznajomy.–Potrzebujęsamolotunatychmiast!

Natychmiast,rozumiepan?Jeślinie–będęzmuszonyzwrócićsiędoinnejfirmy.

–Możenajprzódomówilibyśmywarunki?

–Niechsiępannieboi.Pieniądzeniegrajążadnejroli.Chcępoleciećsam,ito

bezzwłoki.

–Niktniewystartujezpanemtakszybkojakja–zapewniłgoKylie.–Muszę

jednakzałatwićpewneformalności.

Mężczyznazesztywniał,oczyzwęziłymusięniebezpiecznie.

background image

–Naprzykładjakie?

–Muszęzameldowaćozamierzonymlocie–powiedziałKylie.–Toprzepis

obowiązującywszystkietaksówkipowietrzne.Nikomuniewolnowystartować
przeddopełnieniemtejformalności.Imszybciejzatelefonujęizałatwięto,tym
szybciejodlecimy.

Kylieruszyłwtłumkandydatów,zktórychkażdychciałbyćwysłuchany.Nic

jednakniezdziałali–pilotminąłichobojętnie.Nieznajomymężczyznazawahałsię,
potemposzedłzanim,alestanąłnawidokczekającegoszofera.

–Ilepłacę?–zapytał.

–Biorącwszystkopoduwagę…–zacząłszofer.

–Dobrze,dobrze–niecierpliwierzekłtamten.–Przywiózłmniepantakszybko,

jakchciałem.–Zeskórzanegoportfelawyciągnąłdwabanknotyjednofuntowe.–
Czytowystarczy?Proszę!Czterydolarybędziedosyć?

Australiawłaśniezmieniłaswójsystemmonetarnyopartynafuntach,szylingach

ipensachnasystemdziesiętny.Alezanimweszłycałkowiciewobiegnowe
pieniądze,używanojeszczebanknotówjednofuntowych,któremiaływartość
dwóchaustralijskichdolarów.

Sumatabyławięcejniżwystarczającadlaszofera.Uśmiechnąłsięrozanielony

izacząłdziękowaćpasażerowi,któryjednakpędziłjużdokantoru.Wróciłwięcdo
swejtaksówkiiodjechał.

TerazNikaStringeraotoczyłtłumrywali.

Usiłowałprzybraćpostawęabsolutnejobojętności–rywaleprzyjmątoza

pewnik,żejegokandydaturaprzeszła,ijuż.Alepierwszauwaga,jakąusłyszał,
zburzyłajegopozornyspokój.

–Wylalicię,co?–zapytałjedenzchłopców.

–Jakto?–Nikazatknęłozezdumienia.–Japrzecieżtakżezgłosiłemsię

dopierodziśrano!

–Dostałeśtępracę?–zapytałzpowątpiewanieminnymłodyczłowiek.

–Ajakcisięzdaje?–odparowałNikpróbujączawszelkącenęodzyskaćminę

ipostawęczłowieka,któryzostałprzyjętyiobsadzonynanowymstanowisku.Nie
przychodziłomutołatwo–pooszołamiającychdoświadczeniachpierwszego
wżyciulotuczułpustkęwgłowie.

Zpobliskiegooknawychyliłasięduża,krótkoostrzyżonagłowaigórnaczęść

background image

spalonegonabrązuchaponadczarnąsłuchawkątelefoniczną.

–Chłopaki!–zawołałKylie.–Nikogodzisiajniezałatwię.Wkrótcenadejdzie

mojasekretarkaijejzostawicieswojenazwiska,adresyizaświadczenia–to
najlepszarada,najakąmniestać.Skontaktujemysiępomoimpowrocie.

Nikowizrobiłosięsłabo–tymrazemzuczuciazawodu.

–Hej!Tytam!–ryknąłnagleKylie.Dwadzieściatrzyoblicza,pełnenadziei,

zwróciłysięwjegostronę.AleKylienietylkoprzeczytałreferencjeNika–
zapamiętałrównieżjegonazwisko.

–Stringer!

–Jestem!–odparłNik,błyskawiczniewysuwającsięnaprzód.

–Zabieramcięzsobą.Zgoda?

–Nochyba!

–Tylkonatenjedenlot.Zrozumiano?

–Takjest.

Abyuniknąćobrażonychigniewnychoczuinnychkandydatów,Nikzwiałdo

kantoru.Tuzdążyłusłyszećsłowaklientawynajmującegopowietrznątaksówkę.

–PanieKylie,wynająłempanaipanamaszynę,natomiastnieżyczęsobie

obecnościinnejosoby.

„Takiemojepieskieszczęście”–pomyślałNik,wściekły,żepozwoliłsobiena

uczucietriumfu,jakkolwiektrwałoonokrótkoiniezostałouzewnętrznione.

Możejednakjeszczeniewszystkoprzepadło!Kylieprzybrałpostawęwyrażającą

absolutnąobojętnośćnażyczenieklienta.

–Wybaczypan,aletenchłopakjestmipotrzebny.

–Naco?

–Panagodność?–zapytałKylielekceważącpoprzedniepytanie.

–Tasker.JosephTasker–odparłnieznajomyzminąpełnążalu,żetowyjawił.

–Awięc,panieTasker,cośmisięzdaje,żeczekanasdalekadroga.Itocałyczas

wpośpiechu.Będęwięcpotrzebowałpomocy,naprzykładprzypobieraniupaliwa.

–Dlaczegóżbymjaniemógłpanuwtympomóc?

–Niechmibędziewolnozauważyć,żepańskigarniturkosztowałniebylejaką

sumkę.

background image

–Mniejszaomójgarnitur!Todrobiazgwobecstawki,októrąterazidziegra.

–Dodatkowapararąkwczasielotumożeokazaćsięnaderpożyteczna,niech

mipanwierzy–powiedziałpilotcorazbardziejzaintrygowany,któremujużteraz
zależałonazawarciuumowy.

–Jachcęuniknąćdodatkowejparyoczu!

–Przecieżpanjestgotówmuzaufać.Jazaśjestemgotówzaufaćmłodemu

Stringerowi.

Spórzostałprzerwany,boTaskerzdałsobiesprawę,żegadaninapochłaniaza

wielecennegoczasu.AzresztąKylieotrzymałwłaśniepołączeniezurzędnikiem
kontroliruchuiomawiałznimszczegółylotu.

Pilotniemijałsięzprawdąmówiąc,żedodatkowapararąkmożebyć

potrzebna.Potodałogłoszenie,żeposzukujepomocnika,abymiećkogoś,ktogo
wyręczyprzytankowaniu,anawetprzyprowadzeniumaszyny.Aponadto,wobec
tajemnicy,jakąwyczuwałwokółosobyTaskera,niezawadziktośtrzecina
pokładzie.

Nikowidałwyraźniedozrozumienia,żezabieragojednorazowo.Wżadnym

wypadkunieoznaczałotoostatecznegowyboruchłopcaspośródinnych
kandydatów.JeślimłodyStringernienadasięwczasiepierwszegolotu,inna
kandydaturazostaniewziętapoduwagę.

AleupórNika,żemusizdobyćtęposadę,wzmagałojeszczepodniecenie,jakie

ciągleodczuwałpopierwszymlocie,igorącachęć,abystaleszybowaćponadtym
malutkimświatempodobnymdozabawki.

Rozdział2
GÓRYDYMU

Samolotzeznakiemzielonegobumerangawystartowałpodwudziestu

minutachzpełnymizbiornikami.Tymrazemniehuśtałotakjakpoprzednioinie
rzucałoNikiemnaprawoilewo.Maszynazatoczyłakołoiruszyławokreślonym
kierunku,wprostkuświetlistemuhoryzontowi,ziemiazaśiniebotonęły
wtajemniczychoparachpodobnychdoopakowaniazcelofanunapodarkach
gwiazdkowych.

ZanimizostałoMelbourne,stolicastanuWiktoria,miastodrugiecodo

wielkościwAustralii,zprzeszłodwomamilionamimieszkańców.Samolot,mając
napokładziepilota-właściciela,jednegopasażeraipraktykanta(oczywiściena

background image

próbie),sunąłnazachód,kuAdelaide,stolicystanuAustraliaPołudniowa.

Taskernastawał,abyNikusiadłobokpilota.Samzająłmiejscewjednym

zdwóchwygodnychfotelizapilotem.Zdjąwszymarynarkęzostałwsamejkoszuli,
cienkiejieleganckiej,inapewnobardzodrogiej,takjakiszelki.

Chłopiecsądził,żeprzedstartemKylieiTaskeromówiąstronęfinansowąlotu,

ależadenznichtejsprawynieporuszył.

ChociażKylieutrzymywałsięzeswojegoprzedsiębiorstwa,nienawidziłmiećdo

czynieniazpieniędzmi.Poswojemuoceniałklientaiponosiłryzykocodozapłaty.
Taskerzresztąnalegał,abypilotobejrzałwydrukowanąwizytówkęznazwą
iadresemfirmy,którejbyłwspólnikiem.Zespółkąfinansistów,Pimm,Tasker
iMalley,Kyliemiałdoczynieniawokresiezdobywaniapieniędzynakupno
samolotuiprzypominałsobie,żetawłaśniespółkadysponowałaolbrzymimi
funduszamizzagranicy,przeznaczonyminarozwójkrajówzacofanych
gospodarczo.Postanowiłwięcniezadawaćpytań.Przynajmniejnarazie.

Nikmiałterazprzedsobąkompletnyukładpodwójnegosterowania:nalewo

przyrządynawigacyjneipilotażowe,naprawoprzyrządyzespołunapędowego.Po
prostuświerzbiłygopalce,abyschwycićzakołosterownicy.Dotknąłgo–było
napięteiwibrowałojaklinkaodlatawca.Wwyobraźnichłopcasamolotnabierał
cechżywejistoty,zdolnejniemaldowyczuwaniaskładupowietrza.Anawet–kto
wie–czynieprzeniknąłjużrąbkatajemnicy,którąoniKyliepoznajądopiero
wczasietegolotu!

Chłopiecmiałsięteraznabaczności,abynieodpowiednimzachowaniemnie

ściągnąćnasiebiezimnegoikarcącegospojrzeniapilota.Osądziłgojako
ponuregofaceta,któryrzadkoodzywasię,jeśliniejestzapytany,agdycośpowie
–będzietonapewnouwagasuchaicierpka.

AjednakterazKyliestałsięnawetrozmowny–choćnaswójzwięzły,rzeczowy

sposób–wyjaśniającNikowibudowęidziałaniemaszynyorazelementarnezasady
lotuinawigacji.

PodkoniecdrugiejwojnyświatowejKyliepracowałjakoinstruktor,bez

większegoentuzjazmuzresztą,bomiałpretensję,żegoskażanonasłużbęna
ziemi.Musiałsięjednakprzyznaćdopewnegowyczerpaniapodwóchturnusach
bojowychnadEuropąjakopilotbombowca.

–Cotozalicznik?–zapytałNika.

–Prędkościomierz–szybkoodparłchłopiec.

background image

–Doczegosłuży?

–Domierzeniaprędkości,zjakąlecimy.

–Odpowiedźniezupełniedokładna.Prędkościomierzwykazuje,jakszybko

lecimywpowietrzu.Wwęzłach.Rozumiesz?Niewmilachnagodzinę,tylko
wwęzłach.

Kylietłumaczyłdalej,żewskładtegoprzyrząduwchodzidługa,cienkarurka

wystającazkadłuba–jesttorurkaPilotaalboaerodynamiczna.Prędkościomierz
działapodwpływemciśnieniapowietrzawytwarzanegoprzezruchsamolotu.
NastępniekazałNikowiodczytaćstanprędkościomierza.

–Stosiedemdziesiątpięć–odparłNiksprawdzająclicznik.

–Iletowyniesiewmilachnagodzinę?–egzaminowałgodalejKylie.–Damci

wskazówkę.Milatopięćtysięcydwieścieosiemdziesiątstóp,węzełzaś–pamiętaj,
żetojestzawszewęzełmorski–sześćtysięcyosiemdziesiątstóp.

–Chwileczkę…–powiedziałNikzabierającsiędoobliczeniawmyśli.

–Oniecałąjednąszóstąwięcejniżwmilach–odezwałsięTasker–cośponad

dwieście.

–Patrzcie!–zawołałKylie.–Ktośfruwałconiecowswoimczasie!

–Tylkowcharakterzepasażera–odparłfinansista.–Alemamdużodo

czynieniazcyframiitodziałaniearytmetyczneniebyłodlamniespecjalnietrudne.

Nikwszakżeniemógłsięznimuporać.Usiłowałniewyglądaćnapobitegoczy

podrażnionego.

–Nanasząprędkośćwzględemziemiwpływawiatr.Obniżająwiatrczołowy…–

ciągnąłKylie.

–Awiatrztyłujązwiększa,prawda?

–Tak,chłopcze.Dzisiajmamyszczęście,bowedługostatniegokomunikatu

opogodziedlatychokolicmamywiatrpomyślny,ztyłu,oszybkościdwunastu
węzłów.

–Toznaczyokołoczternastumilnagodzinę–pośpieszyłzodpowiedziąNik,

zaniepokojony,żegoznowuubiegnieTasker.

–Mniejwięcej–przyznałKylie,jednocześnienastawiającokrągłysuwak,tak

zwanyprzeliczniknawigacyjny,abyszybkootrzymaćdokładnącyfręaktualnej
szybkościwstosunkudoziemi.Idodał:–Trzebajeszczebraćpoduwagę

background image

znoszeniezkursualbonalewo,albonaprawozależnieodkierunkuwiatru.Wtej
chwilitozjawiskoniewywołujeżadnychpoważniejszychzmian.

Nikwziąłprzelicznikipróbowałposługiwaćsięnim.Kylienatomiastbardziejniż

przelicznikiembyłzainteresowanyswoimpasażerem.Niepozostawałomujednak
nicinnego,jakczekaćcierpliwie,ażhistoriaTaskerasamawyjaśnisięzbiegiem
czasu.Wiedziałzdoświadczenia,żeciekawośćczęstoprowokujeodpowiedzi
owątpliwejprzydatności.

Każdypasażermajakąśhistorięiprawiekażdylotsamwsobiestanowihistorię.

PomimoniebezpieczeństwikłopotówKyliemiałwesołewspomnieniazwiązane
zniektórymirejsami.

Kiedyświózłtrzechspecjalistówodstrzyżyowieczjednejstacjihodowlanejna

drugą.Weszlidosamolotujużpodochoceniizrobilizakładnatematodległoścido
następnejstacji.Gdyalkoholznichtrochęwyparował,jedenzpasażerów
przyczepiłsiędopilota,żenaumyślnieleciokrężnądrogąiżeprzezniegoprzegra
zakład.Kyliewłaśnieporałsięzgwałtownąburząimiałdosyćrobotybez
postrzygacza,któremuwgłowierozpętałasięinnaburza,wskuteknadużycia
alkoholu.

Kyliepamiętałtakżedoskonalestaregokolonistę,którywswoimczasie

pracowałjakostangretwfirmieCobbiSpółka.Omnibusykonne,kursującena
szlakachtegoprzedsiębiorstwa,wielezdziałaływudostępnieniuwnętrzakraju.
Otóżpatrzączgórynaokolice,kędyongiśprowadziłzaprzęgiuznojonychkoni,
weteranzapragnąłprowadzićsamolot.AKylie,zajętywybijaniemmuzgłowytego
zamiaru,nieostrożniewpadłwstadodzikichkaczek.Przedniaszybazostała
zgnieciona,twarzpilotaskaleczonairaczejdziękiłutowiszczęścianiżzręczności
Kyliezdołałbezwypadkuwylądowaćnazupełnympustkowiu,chociażkrawędzią
skrzydłazawadziłotwardykantkopcamagnetycznychtermitów*.

*Kopcetermitówbywająsześciometrowe.Termitymagnetycznebudująkopceszerokieapłaskie,

przypominającekształtemustawionąnasztorcpłytę.

Nieominęłygorównieżskutkiprawdziwegoiświadomegopodstępu.

Zpowoduuszkodzenianiewielkiegosamolotupocztowegowynajęto
wnastępstwiepowietrznątaksówkęKylie’go.Izpocztąnapokładziewpadł
wpułapkę:spostrzegłszybłaganieopomocwypisanewielkimiliterami,wylądował
napłaszczyźnieobokwyschniętegosłonegojeziora.Pomoc–cozaironia!Bandzie
rabusiówniechodziłobynajmniejopomoc,leczozawartośćprzesyłek
pieniężnych.NaszczęścieKyliemiałzesobąbroń.

Wynajmowałagopolicja,prywatnidetektywi,reporterzyifotografowie.

background image

Czasami,wrazieawarii,Kyliebyłnausługachlatającychlekarzyipielęgniarek,
latającychchirurgów,dentystówiweterynarzy.Woziłchłopcówidziewczynki
wracającychdodomuzeszkółwmieście,poganiaczybydła,kopaczystudzien
ipannypoślubioneperprocuraprzezgrackichfarmerów.Zabierałtakżeturystów
doAyersRock,tejnajwiększejskałynaświecie.Międzypasażeramikorzystającymi
zjegosamolotu-taksówkiznajdowalisięgórnicyiinżynierowiezatrudnieniprzy
eksploatacjikrajowychzasobówżelaza,miedzi,srebra,ołowiu,boksytu,opali
iszafirów.

WgłąbkrajuKyliezabierałludzi,którzyszukalipracylubspokojuuciekającod

wielkiegomiasta.Woziłosobystateczneipostrzeleńców,awanturników
iflegmatyków.Trafiałmusięczasemizbrodniarz–pewiendyrektorwielkiego
przedsiębiorstwawracałdoSydneyzinspekcjiodkrywkowejkopalnimiedziwraz
zdwomawspólnikami.Jedenznichmiałchoreserce,coukrywałprzedwszystkimi.
Aleówdyrektorznałtensekretichcącpozbyćsięwspólnika,usiłowałnamówić
Kylie’go,abyleciałwyżej,bojakobywysokościomierzdziałałwadliwieimoglinie
ominąćłańcuchagórskiego.Liczył,żeserceniewygodnegowspólnikanie
wytrzymalotuwrozrzedzonympowietrzu.Byłoto,wgruncierzeczy,planowane
morderstwo.

Zajścieztymczłowiekiembezskrupułówprzypomniałpilotowijegoobecny

pasażerJosephTasker.Kyliebynajmniejniezakładał,żenależyondogatunku
osóbnieprzebierającychwśrodkach,chociażTaskerniewątpliwiemusiałbyć
twardyizdecydowanynawszystko.Wyglądałtakżenainteligentnego.Jego
pośpiechzpewnościąwynikałzbardzoważnychpowodów.Chciałpodróżować
dyskretnie,aniesamolotemregularnejliniilotniczej.Zastrzeżeniecodoobecności
Nikanapokładzierównieżdawałodomyślenia.Powiedziałwyraźnie,żenieżyczy
sobiedodatkowejparyoczu.Kylieprzerwałrozmyślaniairzuciłpytanie:

–Cotamwidziszprzednami?

–Chmurę–odparłNik.

Odnosiłwrażenie,żezwałychmurpędząkunim,podczasgdywistocietooni

lecieliwichkierunku.

–Tostwierdzikażdy,ktoniejestślepy!Wlotnictwiezaśmusimyumieć

identyfikowaćchmury,bojednesąnieszkodliwe,ainnewrogie.Odróżnianie
chmurpomagawprzewidywaniupogody;Jaktystoiszzłaciną?

–Złaciną?Czyżwlotnictwiemusisięznaćłacinę?–powiedziałzdumiony

iprzerażonyNik,jednakżewobectyluskomplikowanychprzyrządówimającjuż

background image

pewnewyobrażenie,iluobliczeńnależydokonywaćwczasielotu,gotówbył
uwierzyć,żeiłacinajestniezbędna.

–Musiniemusi,chociażkażdyjęzyk,żywyczymartwy,możesięprzydać.Nigdy

niewiadomo,jakimjęzykiemprzemówidociebiepasażer,wierzącwdodatku,że
gozrozumiesz.

–Chodziłemnałacinęwszkole,alepotemprzerzuciłemsięnafrancuski–

powiedziałNikzpewnąulgą,jednaknadalzaintrygowany.

–Dziurywniebieniebędzieztegopowodu.Myślałem,żejeśliwiesz,jakjestpo

łaciniekłąb…

–Kłąb?…–powtórzyłNik.–Niestety…

Gdyzwielkimżalempotrząsałprzeczącogłową,znowuzajegoplecami

odezwałsięgłospanaTaskera.

–Cumulus–powiedział.–Natylepamiętamsłówkałacińskie.

–Świetnie–pochwaliłKylie.

–Torodzajchmury,co?–wtrąciłNikpostanawiając,żemusiwykazaćsię

bystrością.

–Towłaśniechmury,jakiemamyprzedsobą–potwierdziłKylie.–Naogół

cumulusytochmurydobrejpogody,chociażczasemtworząchmuryburzowe.

Kyliepochyliłsięwtyłiprzezramięzapytałswojegopasażera:

–Ajakjestpołacinie:pukiel?Toteobłoczki,het,nadnami.

–Zaraz,zaraz.Chyba„cirrus”.

–Doskonale.Noidochodzimydojeszczejednejgłównejformacji.Chmury

rozciągającesięjakpuchzpierzyny?Jakjest„rozciągaćsię”połacinie?

TerazNikpośpieszyłzodpowiedzią.Niedlatego,żeznałwłaściwełacińskie

słowo:poprostupamiętałnazwęchmury,która–jaksądził–pasujewtym
miejscu.

–Stratus?–poddał.

–Bystryzciebiechłopak–powiedziałKylie.–Nazwaczwartegogłównegotypu

chmurrównieżpochodzizłaciny,odsłowa,któreznaczy„deszcz”.

–Nimbus!–zawołałTasker.

Kylieuśmiechnąłsię–pierwszyuśmiechnatwarzypilota,jakiNikzauważył,

background image

wywołałarywalizacjamiędzyjegoewentualnympomocnikiemapasażerem.Kylie
zresztązłapałsięnatym,żechłopakzaczynagointeresować.Poprostuczuł
sympatiędokażdego,ktouparciedoczegośdążył.

–Właśnie.Nimbustoniskiechmury,szybkopłynące,szareinabrzmiałe

deszczem.Alewtejchwili–chybażesięgrubomylę–czekanasprzeprawaprzez
chmuręzupełnieinnegorodzaju.

Nikprzysunąłsiębliżejdoszybyiusiłowałcośdostrzec.Kyliezaśzdawałsobie

sprawę,żezajegoplecamiTaskertakżewyciągaszyjędoprzodu.

–Dym–powiedziałswoimpasażerom.–Niemamzamiaruchwalićsię

rozpoznaniemtegozjawiska.Poprostuczytałem,wgazecieowielkichpożarach
buszuwtejokolicy.Nawetwspomnianomiotym,gdyinformowałemsię
owarunkachlotu.Boczasemciąggorącegopowietrzadobrzepotrafidokuczyć.

–Jątakżeczytałemotychpożarach–powiedziałNik.Istotniebyłaonich

wzmiankawtejsamejgazecie,wktórejznalazłogłoszenie.

JosephTaskerjeszczebardziejpochyliłsiędoprzodu.

–Pożar!

IKylie,iNikspojrzelinaniegozdziwienipowagąjegotonu.

–Nigdyniewiadomo,kiedy,gdzieijakdostaniesięwłeb–powiedziałTasker.–

Człowiekrobiplany,pracuje,apotemjegowysiłkiidązdymem.

TeraziKylie,iNikzadawalisobiewmyślitosamopytanie:dlaczegoTaskertak

sięprzejąłpożarem?Czyżbyjegopośpiechprzyodlociemiałzwiązekzogniem?

Wkrótcepotemmaszynalekkobujającwpłynęławszarożółtąmasęinawet

trochędymuprzeniknęłodokabiny.Łatwobyłoodgadnąć,copochłaniają
płomienietamwdole:drzewagumowe,różnegatunkieukaliptusów,rosnących
wbuszuinalesistychterenachAustralii.Zapachdymubyłostryigryzący.

Wdoleolbrzymieprzestrzenieznajdowałysięwszkarłatnychszponachognia,

azranprzezeńzadanychbuchałgęstydym,jakburakrew.Nazboczachpasma
Grampianówwidniałyrozległeczarneplamyiosmalonekikutydrzew.

Nikaprzeraziłogromzniszczonychterenów,aleKylieniewidziałwtymnic

niezwykłego.Nierazwynajmowanogodoprzewozużywnościinawetwodyna
obszarydotknięteklęską,asięgającesetekmilkwadratowych.

Australiabyłaolbrzymimkontynentem,takwielkimjakStanyZjednoczone.Ijej

pożaryipowodzie,okresysuszyiokresyurodzajumiałygigantycznerozmiary.

background image

Kylieznowusprawdziłswojepołożenie.ZwróciłsięterazdoNika,którego

pochłonęłyrozmyślania,ileczasujeszczeupłynie,zanimznajdziesięwdomu
ibędziemógłwreszcieopowiedziećrodzicomirodzeństwu,jakdoszłodotego,że
przyjętogonapróbę,iopisaćpodniecającewrażenialotu.

–Twójzegarekźleidzie–powiedziałpilot.

Nik,zanimodpowiedział,przezorniespojrzałnazegarekistwierdził,żetym

razemznajdujesięnapewnymgruncie.

–Nie,proszępana,godzinęmamdobrą,bosprawdzałemją,zanimwsiadłem

doautobusujadącnalotnisko.

–Śpieszysięopółgodziny.

–Toniemożliwe!

–Najwidoczniejniewiesz,gdziejesteś.Nikspojrzałnaniegoniepewnie.

–WłaśnieminęliśmygranicęmiędzystanemWiktoriaistanemAustralia

Południowa.

–Aha!Jużwiem,ocochodzi!–zawołałchłopiecizabrałsiędoprzestawiania

wskazówek.–Jesteśmywinnejstrefie!

–Notak.Półgodzinyopóźnieniawstosunkudoczasuwschodniego.Apoza

tymjużmuszęzameldowaćsięwkontroliAustraliiPołudniowej.

–Wstrzymajsiępanztym,Kylie!–warknąłTasker.

PrzezjednąstrasznąchwilęKyliemiałwrażenie,żepopełniłniewybaczalną

pomyłkęwocenieswegopasażera.Ztonujegogłosumógłsięspodziewać,że
odwróciwszysięzobaczyzasobąbłyskstalowejlufyrewolweru.

Taskerzrozluźnionymkrawatemirozpiętymkołnierzykiem–alebezrewolweru

–pochyliłsiędoprzodumiędzyoparciamifoteliipowiedziałzespokojną
pewnościąsiebieczłowiekanawykłegodorozkazywania:

–NielecimydoAdelaide.

Kyliegłębokozaczerpnąłpowietrza,poprawiłsięwfotelu,spojrzałuważnie

przedsiebieipochwilizauważył:

–Niemogępowiedzieć,żebymbyłspecjalniezdziwiony,panieTasker.Zabiorę

panatam,gdziepanzechce,pragnęjednakzwrócićpanuuwagęnadwierzeczy.
Popierwsze,musimyzameldowaćozmianiewplanowanymlocieijeślitazmiana
spowodujeprzelotnadstrzeżonymterenem,jaknaprzykładwyrzutniarakietowa,

background image

powinniśmyotrzymaćpozwolenie…

–Nieżyczęsobie,abytenlotwzbudziłczyjejkolwiekzainteresowanie.Niech

pandołożystarań,abyleciećszybkoinieściągającnanasuwagi–towszystko,
czegożądam.Czytojasne?

–Taxi-Lot-Kyliezawszedbaospełnienieżyczeńklientów.

–Niemamcodotegozastrzeżeń,jakdotejpory.Atadrugarzecz,októrejpan

wspomniał…cototakiego?

–Paliwo.Przedodlotemnapełniliśmywszystkiecysterny.Torazemsto

trzydzieścigalonówiteoretyczniedosyćnatysiącdwieściemilprzynormalnej
prędkościprzelotowej,bezuwzględnieniaprzeciwnegoczypomyślnegowiatru.

–Naraziewystarczy–zdecydowałTasker.

–Ojakiejtrasiepanmyśli?–zapytałKylie.

Taskerznowupochyliłsiędoprzoduiwskazałpalcemdługą,wąskązatokęna

mapie,którąKylietrzymałprzedsobą.

–Mójsamolotniejestamfibią–odparłpilot.–Niemożemylądowaćwśrodku

ZatokiSpencera.

Taskerudał,żeniesłyszytejkwaśnejuwagi.

–NaZatoce,niedalekoPortLincoln,pewienczłowiekpolujenarekiny.

–Nieonjeden.Łowcyrekinówprzyjeżdżajątamzewszystkichstronświata.

Rekiny-ludojadywZatoceSpenceratonajwiększeinajbardziejkrwiożerczebestie
zewszystkichstworzeńżyjącychwmorzuinalądzie.

–Muszęnawiązaćkontaktztymczłowiekiem–powiedziałTasker.

–Czyonznajdujesięnapokładziebarki?–Tak,topięćdziesięciostopowabarka.

–Prawdopodobnierozporządzaaparatemnadawczo-odbiorczym?

–Oczywiście.Tochybanajlepiejwyposażonystateczektegotypu,jakimożna

wynająć.Aleczłowiek,zktórymchcęsięskontaktować–zktórymmuszęsię
skontaktować–poleciłwyjeżdżając,abyniewysyłaćdoniegowezwańradiowych,
boniebędzieichodbierał.Aradionadawczenapokładziebarkiraczejbędzie
milczało,chybażebynastąpiłytamniespodziewanekomplikacje.

Kyliestęknąłiprzejrzałjakieśnotatkinabloczkupodmapą.

–CifaceciodpogodywMelbournemówili,żenaZatoceSpencerazbierasięna

sztorm.Niesądzę,abytakadużabarkamogłaodtegoucierpieć,aorekinyłatwiej

background image

wczasieniepogody.Przymałejfaliiprzejrzystejwodzienieryzykują
podchodzeniazabliskodoprzynęty.

–Musimywypatrzyćbarkęzgóryiskomunikowaćsięzniąnieprzezradio,lecz

wjakiśinnysposób.

–Możezrzucićwiadomość?

TaskerspojrzałchłodnonaKylie’egoipowiedział:

–Obejrzałemcałysprzętnatejmaszynieizauważyłemlampęsygnalizacyjną.

Mamnadzieję,żepanumiesięniąposługiwać.

–MójMorsemocnozardzewiał–burknąłKylie.

–Alemójniezardzewiał!–zawołałNikchwytającochoczookazjędodziałania.

–CóżtymożeszwiedziećosygnałachMorse’a?–zapytałzpowątpiewaniem

Kylie.

Chłopcaopuściłouczucietriumfu.Właśniemiałzamiarpopisaćsięswoją

wiedzą,którąnabyłwharcerstwie,aleuznał,żebezpieczniejobraćtaktykę
skromności,irzeczowopowiedział,coumie.

–Twojaobecnośćmożeistotnieokazaćsiępotrzebna–rzekłKylieniebez

sarkazmu,poczymumieściłsłuchawkinauszachiodpowiednioustawiłmikrofon
nadajnika.

–Chwileczkę!–wrzasnąłTasker.

Kylienieusłyszał,więcpasażerzłapałgozaramię,Pilotrzuciłmuniechętne

spojrzenieiuchyliłjednąsłuchawkę.

–Ocochodzi?–zapytałgniewnie.

–Czypanmeldujeozmianiekierunkulotu?

–PanieTasker,wAustraliisystemkontroliruchulotniczegojestznakomicie

zorganizowany.Jeślisamolotniemeldujesięwokreślonychgranicachczasu,
następujealarmiposzukiwania,jeślizajdziepotrzeba.

–Notak,tak.Rozumiemdoskonałe,żeprzepisówniemożnaobejść.Chodzimi

jedynieoto,abypananisłowemniewspominałomojejtuobecności.Gdybyktoś
powziąłnajmniejszepodejrzenie,żebioręudziałwtymnagłymlocie,mogłyby
ztegowyniknąćpoważnekonsekwencje.Zwłaszczawchwili,gdyrozpoczniemy
głównączęśćtejwyprawy.

KylierzuciłnaTaskeraprzenikliweipytającespojrzenie,powtarzającwmyśli

background image

jegosłowa:„Głównaczęśćtejwyprawy”.Finansistanieudzieliłżadnego
wyjaśnienia.Nikakorciłopytanie,dlaczegoKylieniedowiadujesięonicwięcej,ale
powoliprzywykałdotrzymaniajęzykazazębami.

Kyliezpowrotemnasunąłsłuchawkęnaucho,połączyłsięzkontroląiczekając

napotwierdzeniezłożonegomeldunku,zacząłwspominaćjedenzeswoich
najdłuższychlotów.

ByłwłaśniewmieścieDarwinprzywiózłszytamsprzętdonurkowania

zamówionyprzezokrętowąfirmęremontowąitamwynająłgonalotdo
Melbournejakiśjegomość,którywygrałwkartygrubsząforsę.Kylie
zzadowoleniempowitałtęokazję.Natomiastmusiałodrzucićinnąpropozycję.
Pewnapanichciała,abyjązawiózłnawyspęMacauarie,gdziejejmążprzebywał
służbowonastacjimeteorologicznej.Wyspatabyłapołożonaodziewięćsetmilna
południeodTasmaniiiwydananałuphuraganówwiejącychodAntarktyki.Kylie
nieodmówiłby,gdybychodziłoonagływypadek,nawetjeślibymiałmiećkłopoty
zpaliwemprzysilnychprzeciwnychwiatrach.Aletymrazemusiłował
wyperswadowaćmłodejosobietenprojektiwreszcieprzyznałamurację:poczeka
namężawdomu.Szoferzwyczajnejtaksówkinierazjestzamieszanywróżne
krytycznesytuacjeludzi.Wypadki,najakietrafiapilottaksówkipowietrznej,
bywająjeszczebardziejosobliwe.

Otrzymawszyzezwolenienazmianętrasylotu,Kylienadalleciałnazachód,

jednakżelekkoskręcająckupołudniowi.ZostawiliAdelaidedalekozasobą
iznaleźlisięteraznaddługimmorskimzalewem.

Nikmiałdobrąocenęzgeografiiiniepotrzebowałpatrzećnamapę:byłato

ZatokaŚw.Wincentego,mniejszazdwóchzatoksąsiadującychzesobą.Obie
leżaływtejczęściAustralii,którejmapęsporządziłMatthewFlinders,podróżnik
angielski,podkoniecXVIIIwieku.Ionnadałwieleztutejszychnazw.TerazNik
miałokazjęobejrzeniawnaturzeprzynajmniejfragmentustronznanychmu
zmapy.

MinęlitęczęśćpółwyspuYorke,któraprzypominałaobcas–całypółwysepmiał

kształtbutagumowego.Widocznośćbyłacorazgorszawobecgęstniejącejmgły.
NadZatokąSpencerasamolotzacząłbujaćsięistawaćdęba,przedzierającsię
poprzezwiatrywiejącekupółnocy.Morzebyłoszarezbiałymigrzebieniamipiany.
Wyglądałogroźnie,aleNikczułsiębezpiecznywmetalowymkokoniesamolotu
jakwodrębnymświecie.

Taskerzachowywałnadalpostawęczłowiekaostrożnegoipowściągliwego.

Udzieliłwszakżegarstkiinformacji:barka,którejmieliszukać,została

background image

zaprojektowanaizbudowanaspecjalniedopołowurekinów.Nazwanoją„Łowca
Oceanu”.

„CzyzdołająwypatrzyćStateczekwrosnącymmroku?”–myślałNik.Zobaczył,

żeKyliemiękkimołówkiemkreślipółkoleponadZatokąSpenceranaarkuszu
przezroczystegoplastyku,którychroniłmapę.LiniawychodziłazPortLincoln–był
toośrodekrybackiiwypoczynkowy.Zanimchłopiecugryzłsięwjęzyk,natarczywe
pytaniepoprostusamosięzadało:

–Proszępana,ocotunaprawdęchodzi?

–Niemożeszwytrzymaćbezgadania!–burknąłKylie.

–Przecieżmilczęjakrybaodniewiemilugodzin!–jęknąłNik,słusznie

uważając,żezostałskrzywdzony.

Wkącikachustpilotazamajaczyłocośwrodzajuuśmiechuizarazwyjaśnił:

–PanTaskerpowiada,że„ŁowcaOceanu”wypłynąłnamorzedzisiajoświcie…

–Itakjest–przerwałżywoTasker,znowupochylającsiędoprzodu,abylepiej

słyszeć.

–Nowięcdobrze–ciągnąłKylie,zirytacjąspojrzawszyzukosanaswego

pasażera.–Wtakimraziebarkawtejchwilipowinnaznajdowaćsięgdzieśnalinii
tegopółkola.Niewiemy,czywzięłakurswgóręzatoki,czyteżnagłębszewody
oceanu.Mamzamiarleciećażdotegopunktu.–Ostrzemołówkastuknął
wmiejsce,gdzienakreślonajegorękąliniaprzecinałakonturwybrzeża.–Wtedy
skręcimynaprawoipolecimywzdłużłuku.Iobejrzymysobiedokładniekażdą
łódź,któramogłabybyć„ŁowcąOceanu”.

–Planwyglądanapraktyczny–przyznałTasker.

–Dziękuję–odparłsuchoKylie.–Będęwtedyleciałmożliwienisko–aleznaleźć

sięwmorzuniemamochoty.Lubiępopływać,jednakżebezświadomości,że
wielki,białyrekin-ludojadmożewziąćmojebutyzaprzynętę.

Nikparsknąłśmiechem.

–Cóżwtymśmiesznego?–zapytałKylie.

–Nicanic–zapewniłgochłopiec.

–Możelepiej,żebymcięostrzegł–zauważyłKylietłumiącśmiech–żeniesłynę

zpoczuciahumoru.

Nikwtowątpił.PrzypozorachszorstkościKyliezpewnościąlubiłpożartować.

background image

Pilotprzypominałchłopcujednegoznauczycieli,któregobałasięcałaklasa,
dopókiniewyszłonajaw,żemiałdziwacznysposóbokreślaniawszystkiegona
opak.Mówiłcoinnego,amyślałcoinnego.Wspominającto,.Nikjeszczeraz
roześmiałsięgłośno.

Znowupalnąłgłupstwo.

–Słuchaj!–warknąłKylie.–Gdybędęmiałochotęnachichy-śmichy,kupię

sobiegadającąpapugę.Atywtejchwiliniejesteśpapugą,leczpraktykantemna
próbie.

Kyliepatrzyłuporczywieprzedsiebie,aNik,usiłującwyglądaćnaskruszonego,

spoglądałwbok.WdolezprawejstronycośprzyciągnęłouwagęTaskera.

–Musidobrzedąćnadsamymmorzem–zauważył.–Patrzcie,jakwiatr

odwiewadymzkominategostatku.

Wgłąbzatokipłynąłfrachtowiec,„Jakzacisznieiwygodniejestwsamolocie

wporównaniudowarunkówmarynarzynapokładziestatku”–pomyślałNik.

Przelecieliponadkilkomatrawleramirybackimi.Zichkominówsączyłysięwątłe

pióropuszedymu.Widaćstądbyłodalszy,wewnętrznybrzegzatoki–długipas
jasnegopiasku.

Kylieopuściłpraweskrzydłoiwykonałostrywirażoddalającsięodlądu,po

czymznowuwyrównałlot.Wziąłterazkursodpowiadającypółkolistejlinii
nakreślonejnaplastykuchroniącymmapę.JednocześnietłumaczyłNikowi,
dlaczegoskręcającobróciłsięzwiatrem.

–Toryzykownezmieniaćkierunekpodwiatrrobiącostrywirażnamałej

wysokości,awdodatkunadburzliwymmorzem.Wtedyjesttendencjadoześlizgu
iostatecznietracisięnawysokości.Alboteżkatastrofalniewytracasięszybkość.

Kylieniezdawałsobiesprawy,jakienamiętnościzostałyporuszone!Nika

ogarniałacorazgwałtowniejszaniecierpliwość;chciałwreszciepoczućmaszynę
wswoichrękach,choćbyprzezparęsekund!Byłotonapięciestokroćwiększe,niż
gdyczekałnaswojąkolej,abywreszciechwycićzakołosterowemałejbarki,
należącejdodrużynySkautówMorskich,którejbyłczłonkiem.

Dostrzegliwreszciedużąbarkęnamorzu.Nieżebywyglądałanadużą:

zpowietrzarobiławrażeniesrebrzystegodrewienka,powoliunoszonegonafalach
razwgórę,razwdół.Ajednakbarkamiałapokładireling,tyletylko,że
wrozmiarachdziecinnejzabawki.Napokładzieruszalisięludzie.

–Zarazjąobejrzymydokładniej–powiedziałKylieizacząłspadać.

background image

Barkęprzystosowanodołowieniarekinów;napolnymmorzuamatorzytych

połowówmogliprzywiązaćsiępasaminaobrotowychsiedzeniachzamocowanych
dopokładu.Zgórybyłowidać,jakktośzajmujejednomiejscezabezpieczającsię
wtenwłaśniesposób.Zkońcałukujegowędziskazwisałalinka.

Nikprzekonałsięteraz,żeniskilotnadwzburzonymmorzemmógłistotniebyć

niebezpieczny.Samolotniepokojącochwiałsięiopadał,afalepodobnedo
rekinów,jakrekinywyciągałykłydojegozałogi.

Napokładziekilkumężczyznzaczęłopowiewaćchustkami.

WtejwłaśniechwiliKylie,NikiTaskerjednocześnieodczytaligłośnonazwę

barkiwymalowanąnadziobie:

„SallyAnnę”.

Kyliewzbiłsiętrochęwgórę,poczymzacząłkrążyćnadbarką.

–JeżelitabarkawypłynęłazPortLincolnmniejwięcejwtymsamymczasie,co

„ŁowcaOceanu”–powiedział–ciludziebędąmoglinamudzielićinformacji.

Przygotowałlampęsygnalizacyjną;nadawałaonaczerwonelubzielonesygnały

zależnieodzastosowanegofiltru.Sygnałymogłyteżbyćbezbarwneiwtejchwili
Kylietaklampęnastawił.

Nacisnąłspust,którymwywoływałosiędługieikrótkiesygnałyświetlne.Kabinę

zalałotakostreświatło,żeświatnazewnątrzwydałsięNikowipogrążony
wfiołkowymmroku.

Nadlatującrównolegledobarkiodprawejstrony,Kyliezacząłnadawać:

–Szukamy„ŁowcyOceanu”…stop…czymożeciepomóc?

Woczekiwaniunaodpowiedźkrążyłnaokołobarki,sarkającnaopóźnienie.Nik

miałnakońcujęzykauwagę,żeKyliesammówiłniedawnoocierpliwości
niezbędnejwzawodziepilota.

ZaledwiekilkagodzinminęłoodpróbnegolotuwMelbourne,achłopiec

odnosiłwrażenie,żetobyłoprzedwiekamiiżeprzedwiekamitelefonował…do
matkizkantoru,zawiadamiającjązpodnieceniem,żeodlatujepowietrzną
taksówką.Powiedziałbyjejwtedy,żelotjestnagłyizwiązanyzjakąśtajemnicą,
gdybynieTasker,któryobserwowałgoisłuchał.

–Noipatrzcie!–utyskiwałKylie.–MójMorsewcaleniejesttakizły,aniktnie

odpowiada.Możeniematamżywejduszy,któraumiałabyodczytaćsygnały.

–Niechsiępanniemartwi!–zawołałNikdostrzegającpierwszebłyskilampy

background image

sygnalizacyjnejnapokładziebarki.

Kylie,rozpromieniony,skupiłsięnaodczytywaniuodpowiedzi.Nikodczytywał

jąrównież,gotówpowtórzyćgłośnojejtreść,gdybyrzeczywiścieKyliezupełnie
wyszedłzwprawy–wcozresztąniewierzył.

–Awięcmiałemrację!–powiedziałKylieizarazstreściłiskomentował

wiadomość.–„ŁowcaOceanu”wyruszyłnakrótkoprzed„SallyAnne”.
Przypuszczają,żepopłynąłnapołudnie,prawdopodobniedoprzylądka
Catastrophe.Notowporządku!Teraz,jeślipotrafięjednocześnieprowadzićten
gruchotinadawaćsygnały,podziękujętymtamwdolezainformacje.

–Możepotrzymałbympanustery?–skwapliwiezaproponowałNik.

–Jużtysiedźspokojnie,mójkochany.Czekanasterazniełatwyodcinekdrogi.

Kylienastawiałlampę,kiedyprzerwałmuTasker:

–Zależyminaczasie,więcniechpanzaniechatychuprzejmościileciwzdłuż

wyznaczonegoszlakudoprzylądkaCatastrophe.

Naszybachukazałysięruchomekroplewody,bowłaśniepruliprzezgąbczastą

chmurę.

–Nimbus?–zaryzykowałNik.

–Tak–SkinąłgłowąKylieiwłączyłwycieraczkę,PrzezparęminutNikwcichości

duchaupajałsięświadomością,żepoprawnieokreśliłchmurę.Apotemzaczął
rozważać,coichczekawczasiedalszejpodróży.PrzylądekCatastrophe.Togdzieś
tutajMathewFlindersstraciłkilkuswoichludzi,którzyodpłynęliwmorzemałą
łódką.Nazwatazabrzmiałazłowieszczo,aruchwycieraczeksunącychwprawoiw
lewoposzybieprzypominałostrzegawczekiwaniepalcem.

Rozdział3
WODYBIAŁEJŚMIERCI

Nikpierwszywypatrzył„ŁowcęOceanu”nazawietrznejpłaskiejwyspywprost

przylądka.

Obokbarkinarozkołysanymmorzupłynęłocośszarobiałego.Pochwilidopiero

chłopieczorientowałsię,żetowielkirekinprzywiązanydołodzi,zogonem
ściśniętymlinką.Krwiożerczyrozbójnikjużnieżył.

–Mieliszczęście–zauważył.

background image

–Musząterazzapomniećopołowie–powiedziałKylie,znowusięgającpo

lampę.–Jeślinieuszanująnaszegoczasu,panTaskerkażemiichskarcić
Morse’em.

Kylieniespojrzałzasiebie,abysprawdzić,jakzostałyprzyjętejegosłowa.Ale

zrobiłtoNikisłuszniewywnioskowałzwydętychniechętniewargTaskera,żeich
pasażerniejestczłowiekiem,którytylkostraszygroźnąminą.

–Ototekst,którypanimnada–powiedziałpodającpilotowikartkęwydartą

znotesu.

Rzuciwszyokiem,Kyliestwierdził,żesobieznimporadzi.

Zamknąłgaz,abyjaknajwolniejpodejśćrównolegledobarki.Niknaliczyłpięciu

mężczyznnapokładzie.Barkabyławiększaismuklejszaniż„SallyAnne”.

GdyKylienakierowywałmigacz,mocnonimikołysało,więcpodałgoNikowi,

żebymócchwycićkołosterownicyobiemarękami.

–Choleraztymwiatrem!–mruknął.

–Możejabympotrzymał?–zaofiarowałswojeusługiNik.

–Idałnurkaprostowmorze?!Niezapominaj,żewszystkieswojeoszczędności

wsadziłemwtengruchot.

–Niesterownicę,tylkomigacz!–pośpieszniewyjaśniłNik.

Kylieniemiałnicprzeciwkotemu,alezdecydowałTasker.

–Todobramyśl,chłopcze.No,jazda!

Nikwahałsięjeszczewobawieprzedreakcjąszefa.

–Nacoczekasz?!–huknąłpilot.–Niesłyszałeś,copowiedziałpanTasker?–

Ioderwawszynachwilęrękęodsteru,podałNikowinotatkę.

„TumówiTaskerzpokładusamolotu.Proszępotwierdzićodbiór”–przeczytał

chłopiec.

–Nadajnarazieto–poleciłmuTasker.–Podyktujęcidalszyciąg,skorotylko

będziemywiedzieli,czynasrozumieją.

background image

Nikazdjąłlęk,żenicjużniepamiętazalfabetuMorse’a.Pochwilistrachminął

ichłopieczacząłpalcemnaciskaćspustkierującbłyskiwstronębarki.Wczasie
przeszkoleniawdrużynieSkautówMorskichdziwiłsięczęsto,żetakdobrzemu
idziesygnalizacja.

Kylieznowuwykonałskręt.

Azdołuwysyłanojużodpowiedź.

–„Proszępowtórzyć”–odczytanojąwsamolocie.

–Tebałwanynierozumieją!–wściekałsięKylie.

Musiałjeszczerazwykonaćwirażipowtórnieokrążyćbarkę.

ANikaogarnęłoprzerażenie,żetoprzezjegonieumiejętnośćsygnałysą

nieczytelne.

Powtórzyłpolecenieitymrazemotrzymalinatychmiastowąodpowiedź:

–„Słuchamy,Tasker.Proszęmówić”.

ZanimNikzdążyłzwrócićsiępodalszeinstrukcje,Taskerjużdyktował:

–„Koniecznarozmowa.Natychmiastprzybijajciedowyspy”.

–Jużnadaję!–zawołałNikizająłsięsygnalizacją.

TymczasemKyliepowiedziałprzezramiędoTaskera:

–Topańskasprawa,nacojestkoniecznarozmowa.Proszęmijednakwybaczyć

pytanie:conastąpi,gdybarkainiewątpliwieczłowiek,któregopanchcespotkać,
rzeczywiściepodpłynądowyspy?

–Jesttammoloodstronyzawietrznej…iplaża.

–Jakwidzę,panjużsobieWszystkoobmyślił.Barkaprzybijadomola,aja

lądujęnaplaży,co?

–Rzeczywiście,otomichodzi.

–Plażamożewsobiekryćmnóstworzeczynielubianychprzezsamoloty.Na

przykładrozmiękłemiejsca,głazy,ukrytewpiaskuszczątkirozbitychstatków.

–Wedługmnie,Kylie,taplażajestszerokairówna.

–Może.„ŁowcaOceanu”dobijedopomostubeztrudności,natomiastplażę

musimynajpierwdokładnieobejrzeć.

Kylieskierowałmaszynęnawyspę.

background image

–No,awiadomość?–zapytałNik.

–Wstrzymajsię–krótkopowiedziałKylie.

NikzerknąłnaTaskera–jakteżnatozareaguje?Finansistamocniejzacisnął

wargi.Byłnajwidoczniejczłowiekiem,któryzawszepostępowałwedługswego
widzimisię,ajeślicośstawałomunaprzeszkodzie,czułsięsrodzedotknięty.
Przypominałchłopcuniezwyklesurowegodyrektoraszkoły.

Wzgórzanawyspiehamowałysiłęwiatruilotbyłcorazspokojniejszy,wmiarę

jakKylieopuszczałsięniskonadplażą.Przeleciałnadniąizarazwydałwyrok:

–Niewyglądanato,abytambyłyskałyozyinnepułapki.Potrzebanam

jakiegośtysiącastópnalądowanie…

–Przecieżdługośćplażyjesttrzykrotniewiększa–przerwałmuTasker.

Kyliezmarszczyłsięgroźnie,tłumiącgwałtownąchęćzgromieniaswego

pasażerazaprzerywanie.

–Jamyślęrównieżiostarcie–powiedziałzlodowatąuprzejmością.–Jeśli

piasekjestmiękki,przylepimisiędokółibędępotrzebowałwięcejmiejscaniżna
twardejbieżni.Noaterazproszęzapiąćpasy!

Chciał,żebyNikiTaskerzabezpieczylisiępasami,zanimzaczniewypróbowywać

powierzchnięplaży.Wylądowałnaprostymkawałku,opuściłpodwozietrójkołowe
iklapyskrzydeł,abyzmniejszyćszybkość.

–Nazywamytenmanewr:„dotknijizjeżdżaj”–objaśniłNika.

INikodrazuzrozumiałsenstegowyrażenia.Kołazetknęłysięzziemiąna

przestrzeniparujardów.Ztakprzelotnegoprzyziemieniajedyniebardzo
doświadczonypilotmógłpoznaćjakośćpodłoża,aleKyliebyłtakimwłaśnie
starymwygą.Zanimrozkręciłswojewłasneprzedsiębiorstwo,latałnalinii
komunikacyjnej,któraobsługiwałarozrzuconepokrajustacjehodowlane.
Pracowałteżnawielkichsamolotachpasażerskichkursującychmiędzygłównymi
miastamiAustralii.Przezpewienczassłużyłrównieżnaliniachmiędzynarodowych,
natrasiebiegnącejprzezPacyfikdoAmerykiiprzezWschóddoAnglii.Noiw
czasiedrugiejwojnyświatowejbyłpilotemnabombowcu.Czytozwyboru,czy
zkonieczności,lądowałnabardzoróżnychterenach.Nalodzie,natopniejącym
śniegu,naglinieczynawyschłychsłonychjeziorach.Nieraznajadłsięstrachu
czując,żekołamugrzęzną,asamolotpodskakujenadziurzealboskręcawbok,
umykającspodkontroli.

ZapomocąkółpodwoziaKylieniejakowymacał,nibypalcami,powierzchnię

background image

plaży.Zasobąmógłledwiedostrzeckoleinypozostawioneprzezopony.Ito
potwierdziłojegonadzieję,żeplażanadasiędobezpiecznegolądowania.

Znagłymodruchemdobregohumoruobejrzałsięnapasażeraipowiedział:

–Dobremapanoko.Jakośwylądujemynatympiachu.

–Świetnie–odparłTaskerchłodno.

–Oczywiście,oilelądowaniemasens.

–Dlaczegomaniemiećsensu?–zapytałTasker.

–Bojeślibarkaitenczłowiek,októregopanuchodzi,nieprzybijądomola,na

cozdasiętrudnaszegolądowania?

–Barkamusipodpłynąćdowyspy!–oświadczyłTasker,stanowczymtonem

dającdozrozumienia,żechodziocośdużoważniejszegoniżuczynieniezadość
jegoosobistymżyczeniom.

Krążylijużzpowrotemnadbarką.

–Gzymamnadaćimtosamo,copanmiprzedtempodyktował?–zapytałNik.

–Oczywiście.„Koniecznarozmowa.Natychmiastprzybijajciedobrzegu”.

PrzeduruchomieniemmigaczaNikjeszczespojrzałnaKylie’ego,chcąc

potwierdzeniarozkazu.

–Jazda!Nacoczekasz?–popędzałgopilotszorstko,alechłopiecjużwiedział,

żetaszorstkośćjestjakniegroźnepowarkiwaniepsa.

Wkrótcesygnałamiprzekazałpolecenieprzezboczneoknosamolotu.

NastąpiłjaszczejedenwirażiNikodniósłwrażenie,żepodróżujenagrzbiecie

olbrzymiegoskrzydlategopotwora.

Gdywrócilinadbarkę,odebraliodpowiedź:„Dlaczego?”

–„Dlaczego?”–przedrzeźniałTaskerzezłością.–Gdybytenczłowiekwiedział,

ocochodzi,napewnoniepowodowałbyaniminutyzwłoki.Aleprzecieżnie
powiemmuwszystkiego,ryzykującniepożądanągadaninę.Muszęgojednak
przynaglić…

Taskerurwałtogłośnerozważanieigniewniecośmruczałdosiebie,obmyślając

następnytekstdosygnalizacji.

Nieczekającnainstrukcje,Kyliewykonałnowyskręt,abybyćwpogotowiu,

kiedyNikzabierzesiędoroboty.

background image

Taskernienamyślałsiędługo.

–Jużmam!Sygnalizujim:„Galionplonie”.

Kylie,zdziwiony,odwróciłgłowęispojrzałnaswegopasażera,Nikzaś

powtórzyłzniekłamanymzdumieniem:

–Galionpłonie?!

–Jużontozrozumie,chociażbyusiłowałudawać,żejesttępyjakstołowanoga,

iupierałsięjakosioł.Dalej,śpieszsię!

DopieropoprzesłaniuwiadomościNikzacząłsięgłowićnadjejznaczeniem.

Galion?Torodzajstatku.GalionypodpływałyprzedwiekamidowybrzeżyAustralii
iwieleznichuległorozbiciu.Gnijąceszczątkigalionówznajdowanowśródkorali
uwybrzeżyPółnocnegoQueenslanduiAustraliiZachodniej.Alewjakisposóbtaki
statekmógłpłonąć?

Kylie’emusnułysiępogłowiepodobnepytania.Byłbyskłonnysądzić,że

wchodzituwgrętajemnyszyfrznanyczłowiekowinapokładziebarki,żebynie
jedenfakt:Taskerpoprzedniomówiłjużoogniu,opożarze,kiedylecieliwśród
gorącychprądówpowietrzanadlasamiwpłomieniach.Zbarkinadawano
odpowiedź.

Nikzawahałsięchwilę,zanimprzekazałostrąiniegrzecznątreśćsygnałów

Morse’a.ZatoKyliepowtórzyłzezłośliwąsatysfakcjąijadowitymnaciskiem:

–„Zgoda,dojasnejcholery”.Uprzejmaodpowiedź–dodał.

–Wjegostylu–burknąłTasker.

–Wczyim?–zapytałKylie.

–Spotkagopanwewłaściwymczasie.Niechmipanwierzy,sytuacjabędzie

naprawdęrozpaczliwa,jeślionsiędonasnieprzyłączy.

Urażonylekceważącympominięciemswegozapytania,Kylieironicznie

przytaknął,żetadziwnasytuacjaistotniebędzierozpaczliwa.Wtejchwili
spostrzegłuśmiechnatwarzyNikaipoczerwieniałzezłości,alewidząc,jak
chłopiecniespokojnieprzełykaślinę,świadomyswejwiny,wkońcumrugnąłdo
niegoporozumiewawczo.Międzyzwierzchnikiemipraktykantemzawiązywałsię
przyjacielskisojuszwobecnieprzyjemnegotonuinieufnościTaskera.

Tymczasembarkapłynęławkierunkumola,aKylieprzygotowywałsiędo

lądowania.

Samolotposzybowałlekkozchwilą,kiedywyspadałamuochronęodwiatru.

background image

Nikmógłobserwowaćczynnościzwiązanezlądowaniem,awięcopuszczanie
podwoziaiklapskrzydłowychwceluzredukowaniaprędkościiodejmowaniagazu.
Patrzałrównieżnalicznikigłównychprzyrządów:wysokościomierza,wskaźnika
zakrętów,chyłomierzapoprzecznegoiwariometru–wskaźnikaprędkości
wznoszeniaiopadania.

Moloznajdowałosięprzyjednymkrańcuplaży,onizaślądowalinaprzeciwnym

krańcu.Pohukuwczasiewirażyprzyokrążaniubarki,obecniesilnikijedynie
szeptały.

Wmomencieprzyziemienianastąpiłzłagodzonywstrząs,potemdrugiijuż

kołowali.Nikczuł,jakpiasekuginaSiępodciężaremmaszyny–zupełnieinnebyło
wrażenieprzygładkimlądowaniuwMelbournepolociekontrolnym.

Iwtedygwałtowneszarpnięciezachwiałosamolotem.Praweskrzydło

podskoczyłowgórę.Byłatosekunda,dośćjednak,abyKyliewybuchnął:

–Aniemówiłem!Tenpiasektylkowyglądaniewinnieirówno,apodspodem

kryjecośtwardego.

Uruchomiłhamulceiosadziłmaszynęnamiejscu.Zamknąłgaziwyłączyłsilniki.

–Mogłobyćgorzej–stwierdziłostatecznie.

–Założyłbymsię,żeprzytrafiałysiępanugorszerzeczy–powiedziałNik,

zaskoczonynagłymszarpnięciem.Takjakbysamolotdostałporządnegokopniaka.

–Gdybymwylądowałdogórynogami,niebyłobytoporazpierwszy–sucho

stwierdziłKylie.

Taskerowipilnobyłowysiadać,więcKylieprzynaglałNika.

–Złaźpierwszy.Schodkijużopuszczone.Wreszciewszyscytrzejznaleźlisięna

plaży.

–Całemorzenanaswali–zauważyłTaskerusiłującwypatrzyć„ŁowcęOceanu”

ponadfalami,poprzezmgłęrozpryskuiniskichdeszczowychchmur.Barka
podpływaładomola,silniesiękołysząc.

–Tenichrekintakżemadobrąszkołę!–powiedziałześmiechemNik.

–Powinniuważać–mogągozgubićjaknic–dodałKylie.

Taskerzaśmiałsiękrótko.

–Naszprzyjacielniebyłbytymzachwycony.

ZarównoKylie,jakiNikuświadomilisobie,żeTaskermówioczłowiekuzbarki

background image

niebezzłośliwości.Wytężaliwięcoczy,żebygowreszciezobaczyć.Barka,która
podpływałajużdomola,naobuburtachmiałaciężkieodbijacze.

Taskerruszyłkuniej.

–Idźity.Widzę,żeumieraszzciekawości–powiedziałKyliewyczuwając

niecierpliwośćchłopca.

Nikazatkało.Wściekałgofakt,żektośztakąłatwościączytajegomyśli!Przez

chwilęzamierzałzostaćprzysamolociepoprostunaprzekór.Alepotemzobaczył
kpiącyuśmieszeknatwarzyswegoszefa.

–Będęmiałnanichoko–powiedziałzapominającozłości.

–Todobramyśl–pochwaliłgoKylie.–Mamwrażenie,żeobydwajbędziemy

musielimiećnanichokowczasietejpodróży.

Zacząłoglądaćwlotpowietrzaprzyjednymz.silników,aNikodszedłpo

śladach,jakiewpiaskuwycisnęłoeleganckie,miejskieobuwieTaskera.

Zawydmami,nazawietrznejgłównegogórzystegopasmawyspy,Stałokilka

baraków.Ztablicypokrytejzłuszczonąfarbąisterczącejprzyzarośniętejścieżce
międzybarakamiamolemNikdowiedziałsię,żebyłatukiedyśprzetwórnia
rekinów.Gdybrnąłdalejprzezkupypiaskuigruzów,spostrzegłjakiśbiały
przedmiot–byłtodługi,nierównyząbodłamanyprzykorzeniu,ząbrekina.Nik
schowałgodokieszeni–otonietylkopamiątka,aleinamacalnydowód,że
naprawdętrafiłwtoosobliwemiejsce.Przecieżwdomumoglibymunieuwierzyć!

Taskerczekałwpołowiemola;rzadkiewłosyrozwiewałmuwiatr,aidealnie

białakoszulawydymałasięwjegopodmuchach.

Barkapodpływałapowoli.Silnikzacząłobracaćśrubęwprzeciwnymkierunku

istateczekprzybiłdopomostuciągnącnalincerekina,któryziałotwartąpaszczą
wkotłowaniniebiałychfal.

MarynarzpokładowywdżinsachiwiatrówcerzuciłTaskerowizwójliny,

krzycząc,abyjąomotałwokółpachołkadocumowanianamolu.Taskerzabrałsię
dotego,alenajwidoczniejbrakmubyłowprawyczłowiekanawykłegodopracy
fizycznej.PozabezpieczeniulinymarynarzwyskoczyłnabrzegizastąpiłTaskera.

Grubeodbijaczezpowrozazmniejszyłysiłęzderzeniazmolem.WtejchwiliNik

byłjużnamoloiprzybiciebarkitrochęnimzachwiało.Czuł,jakwdrewnianym
pomościekażdespojenietrzeszczyiskrzypi.

Marynarzepomagaliwysiąśćzbarkiwysokiemu,siwemumężczyźnie

background image

ogniewnej,ciemnejtwarzy.Miałnasobiewiatrówkęiszarespodnie
znieprzemakalnejtkaniny.Jegodużestopywydawałysięjeszczewiększe
wgranatowympłóciennymobuwiuogrubychpodeszwach.Jegomościa
najwyraźniejrozzłościłapomocprzywysiadaniu.Znalazłszysięnapomoście,
skrzyżowałramionaizezłościąwlepiłwzrokwTaskera.

Nikpaliłsięzciekawości,abyusłyszećichrozmowę,alewłaśniefalaprzyniosła

nieżywegorekinadodziobubarkiichłopcapochłonąłbezresztywidok
olbrzymiegopyska,którynibywdrwiącymuśmiechuszczerzyłnierównerzędy
trójkątnych,ostrychjakbrzytwazębów.Tułówpotwora,podobnydotorpedy,
stanowiłarcydziełokształtuopływowego,łebzaśbyłpoprostukoszmarny.Jakiza
życia,takterazwbezruchutengatunekrekinazwany„białąśmiercią”byłtworem
jednocześniegroźnymipięknym.

Nikpodświadomiezląkłsię,żepotwórożyje,iodszedłprzezornie.Achociaż

zbliżyłsięjużdoTaskeraisiwegomężczyzny,ciąglejeszczeabsorbowałgorekin
idopieropochwiliusłyszałichrozmowę.

Olbrzym,łowcarekinów,byłniewątpliwieAmerykaninem.

–Słuchajno,Tasker–mówił.–Całasprawazostałajasnopostawiona,czyżnie?

Tomojewakacjeiniktniepowinienwiedzieć,gdziejestem.Atakże,kimjestem.

–Wiem,otym,wiem,Olsen–powiedziałpojednawczoTaskerusiłującukryć

rozdrażnienie.–Zcałymszacunkiemodnoszęsiędotwoichżyczeń.

Przecieżsamzorganizowałemdlaciebietęwyprawęwędkarską.

–Toczemu,udiabła,zawracaszmigłowę?

–Olsen,palisięgalion,wiesz,cotoznaczy.

–Czyżbyniktinnyniemógłsobieztymporadzić?

–Niktinny,tylkoty.PoprostunieznamywAustraliinikogo,ktobytopotrafił.

Apożartrzebaugasić,zanimwiadomośćonimrozejdziesiępocałymświecie.
Wynająłempowietrznątaksówkęijeślipośpieszymysię,dotrzemyjeszczedzisiaj
namiejsce.

–Posłuchaj,Tasker.Przybywamilat,apieniędzyniepotrzebuję.Naprawdę,nie

znajdujęjużżadnejprzyjemnościwwalce…

–Nieopowiadaj!–zawołałTasker.–Czyżniechęćwalkisprowadziłacięnate

łowiska?Brałeśjużudziałwewszystkichrodzajachwalki,jakiejczłowiekmoże
zaznać,ajesteśtutaj,borekin-ludojadstanowiwyzwanie,zktórymniezetknąłeś

background image

sięjakdotąd.

Olsenwskazałnaswojązdobycz.

–Tenrekinważytylkotysiącpięćsetfuntów.Mamnadzieję,żezłowię

większego!

WtymmomencieTaskerzauważyłNika.

–Coturobisz?–zapytał.

–Oglądałemrekina–odparłchłopieczaskoczonyostrymtonempytania.

–Zmiatajstądnatychmiast!–powiedziałTasker.OdchodzącNikusłyszałjeszcze

pytanieOlsena:

–Cotozachłopak?

–A,takizawalidroga,pilotuparłsię,żebygozsobązabrać…–brzmiała

odpowiedź.

Urażonyokreśleniemswojejosoby,Nikprzyśpieszyłkroku.Minąłtablicęipuste

barakizastanawiającsię,jakiewłaściwiefunkcjespełniałaprzetwórniarekinów.

Kyliecofnąłsięnapoczątekplażyiterazwracałdziobiącpatykiemwpiasku

wzdłużśladówpozostawionychprzezwszystkietrzykołapodwozia.SpotkałNika
przysamolocie.

–Znalazłemtylkokawałekbelki,októryzawadziliśmyprzylądowaniu–

powiedziałwyjaśniającNikowicelwykonywanejczynności.–Sprawdziłemobie
koleinyinicinnegonieodkryłem.

–Zdajesię,żeprzystarciebędziepanterazmiałdodatkoweobciążenie–

powiedziałNik.

–Zezbytwielkimobciążeniemwogólenieruszymy.Taskerwspominałtylko

ojednejosobie.Czyżbymiałnamjeszczekogośwpakowaćnapokład?

–Nie,aletajednaosobastarczyzakilka.

Iopowiedziałszefowi,comimowoliusłyszał.

–JeśliTaskerjestrzeczywiścietakitwardy,najakiegowygląda,napewno

znajdziesposób,żebyzabraćtegoOlsena.Atocidopierotajemniczahistoria,co?

–Jatakżeuważam,żetocałkiemsensacyjne!–zawołałNik.

–Tylkożebyśniezadawałzawielepytań!–ostrzegłgoKylie.

Postaramsię.

background image

Kyliemruknąłcośpodnosemispojrzałwdrugąstronę.Spostrzegłtablicę

znapisem,nieczytelnymztejodległości.

–Tubyłaprzetwórniarekinów–objaśniłgoNik.

–A,prawda!Samotymczytałemkilkalattemu.Jacyśfaceciwyobrazilisobie,

żezrobiąwielkąforsęłowiącrekiny,garbującichskóry,wytapiająctranisusząc
skrzela,abyjepóźniejsprzedawaćChińczykom.Kiepskoprowadzilicałyinteres
izbankrutowali.Aleniezbrakurekinów.Tosąokolicenajgęściejzaludnionena
świecie…

Iprzerwał.

Nikspojrzałpytająco.

–…jeślichodziorekiny–skończyłKyliezledwiewidocznymuśmiechem.

–Ależzpanakawalarz!–zawołałNikparskającśmiecheminaglezamilkł

przerażonytym,copowiedział.

–Co?–warknąłKylie.

–Jatopowiedziałemjakokomplement–próbowałtłumaczyćsięNik.

–Gdybędęmiałochotęnakomplementy,samoniepoproszę!–uciąłKylie.–

O,zdajesię,żeTaskerdokonałtego,cochciał.

Chłopiecuprzytomniłsobie,żejesttylkonapróbieijeszczeparętakich

niefortunnychpowiedzeń,apilotuzna,żekandydatnapraktykantanienależydo
bystrychmłodzieńców,którychstałaobecnośćwprzedsiębiorstwie„Taxi-Lot-Kylie”
byłabypożądana.

OdstronymolazbliżałsięTasker,wyprostowanyisprężysty.Olsenszedłzanim,

przygarbiony,stawiającdługiekroki.Jegobujna,siwaczuprynafruwałanawietrze.
Wyglądałjakstarylew,azarazemprzypominałzawodnikasportowego.Dojakiej
towalkiciągnąłgoterazTasker?Pożar–otojedynawiadomawtychtajemniczych
zapasach.

GdyTaskerzapoznawałgozKylie’em,naczoleOlsenaciągletkwiłachmura

niezadowolenia.

–BuckOlsen?!–powtórzyłKylieusłyszawszyjegonazwisko.–Cośmito

zaczynaprzypominać…

–Wtakimrazieniechpanprzestaniesobieprzypominać!–rzekłkrótkoTasker,

dającdozrozumieniapilotowi,żebyniewtrącałsiędonieswoichspraw.

background image

–Mamnadzieję,żepanumieprowadzićswojąmaszynęgładkoirówno,bo

osiągnąłemjużwiek,kiedydbasięowygody–oświadczyłOlsen.

–Zrobię,cosięda,alenicniemogęobiecać,dopókiniedowiemsię,dokądpan

Taskerchcelecieć.

Olsenroześmiałsię.

–Wprawdzienieczujęnakarkulufyrewolweru,niemniejjestempodpresją.

Taskerbyłnadalchmurnyikwaśny.

–Ocelulotupomówimypowystartowaniu.Kylieniepytałwięcej.

Nikwlazłnaskrzydłoiprzytrzymałdrzwi,gdywchodzilikolejnoOlsen,Tasker

iKylie.Potemsiadłnaswoimmiejscuizamknąłorazzabezpieczyłdrzwi.

Kylieuruchomiłsilnikiipodrolowałpowybranymdostartuterenie.Obyłosię

bezwstrząsów.Potemdodałgazu.Samolotdrgnął,aplażazamigotaławoczach
Nika.Przelewającsięwotaczającepowietrzehukniejakoprzetwarzałjewcoś,co
ożywiałomaszynę–takzdawałosięchłopcupomimoobjaśnieńpilota,że
przepływpowietrzastwarzassanieponadskrzydłamiipowstajesiłanośna
skierowanadogóry.

–Startujemy!–zawołałKyliewłączającpełnygazobusilnikówizwalniając

hamulcekółpodwozia.

Nastąpiłachwilaoporu,apotemsamolotzacząłkołowaćpopiasku,wpadając

wrówny,płynnyruch.PrzednimigroźniewyrosłyskałyiNikakorciło,aby
pociągnąćzadrążekispowodowaćoderwaniesamolotuodziemi.AleKyliesam
właśnietozrobił–choćnieraptownie–zadzierającmaszynęwgóręzdalaod
niebezpieczeństwczyhającychnaziemi.

Spojrzawszywdół,Nikdostrzegłjeszczebarkęiupiorny,szarawykadłubrekina.

Potemweszliwgęstąchmurę.Naprzedniejszybiezmieniałsiękapryśnie
koronkowy,niesymetrycznywzórkropeldeszczu.Lecielijużzwielkąszybkością.

–Wktórąstronę?–zapytałTaskeraprzezramięKylie.

–Narazienapółnoc.

Kylieniekwestionowałpolecenia.Wiatrmieliztyłu,cozwiększałoprędkość

iułatwiałospełnienieżyczeńOlsena,jeślichodziowygody.

–Ozymapanmapę?–zapytałTasker.–DokładnąmapęcałejAustralii?

–Jestmapawkieszeniprzydrzwiach,kołociebie–powiedziałKyliedoNika.

background image

Chłopiecznalazłparęzbiorówprzepisówikilkazłożonychmap.Wybrałspośród

nichmapęcałegokontynentuaustralijskiego.

Taskersięgnąłponiąirozłożyłjąnakolanach.

–PanieKylie–zacząłpatrzącnamapę.–Niechcęobciążaćpana

niepotrzebnymiszczegółami.OczywiściepanOlsenwie,dokądmamzamiarlecieć.
Ijaksądzę,zdajesobiesprawęażnadtodobrze,jakdalecejestpotrzebna
najściślejszadyskrecjawtejdziadzinie.Wobectegobędępanupodawałmarszrutę
stopniowo.Otóżtaczęśćkraju–mówiłdalej,wskazującpalcemnaobszar
sięgającyodAustraliiPołudniowejwgłąbAustraliiZachodniej–jestbardzosłabo
zaludnionaalbowogóleniemamieszkańców.

–Apozatymsątuterenystrzeżonezpowoduwyrzutnirakietowych

ipoligonówdoświadczalnych–przypomniałmuKylie.

–Właśnie–suchoprzyznałTasker.–Sądzę,.żepowinniśmywziąćkursnaAlice

Springs.–IpalcemwskazującymstuknąłnieomalwsamśrodekAustralii.

–Jakpiansobieżyczy,tylkożezużyliśmyjużsporododatkowejbenzyny

wskutekkrążenianadbarkami.DoAliceSpringswyczerpiemycałynaszzapas.

–Owszem,biorętopoduwagę–odparłTasker.–Sądzę,żepanpowinienznać

jakieśmiejsce,jakąśodosobnionąfarmę,gdziedałobysiępobraćpaliwo.Mamna
myślimiejscezamieszkaneprzezniewieleosób,któreniezacznąnatychmiast
opowiadaćonaszejbytnościiodlocieprzeztelefonczyprzezswoje
radionadajniki.Ponadtoabsolutnienieżyczęsobielądowaniawtakdużymmieście
jakAliceSprings.

Kylieznałniejednomiejsce,gdziemógłzatankowaćmająccałkowitąpewność,

żeniktniebędziezadawałkłopotliwychpytańigdzieunikniesięniepożądanej
gadaniny,jeślitylkopowietymludziom,żemapowierzonesobiepoufnezadanie.
WczasieswoichrejsówwtestronynasamolociepocztowymKyliepoznał
osobiściewieluwłaścicielistacjihodowlanych.Zanimjednakmógłcoś
zaproponować,biorącpoduwagężyczeniaTaskera,potrzebowałparu
dodatkowychszczegółów.

–JakdalekadrogaczekanasjeszczezokolicAliceSprings?

Taskerjużkierowałpalecnaokreślonemiejscenamapie,alezreflektowałsię

wporęiniezdradziłostatecznegocelupodróży.

–Mniejwięcejtakasama,jakstąddoAliceSprings.

–Ztejstronytegomiastaniebędziekłopotówzpobraniempaliwa.Znam

background image

odpowiedniemiejsce.

–Tojużzostawiamdopanadecyzji.

Taskerzłożyłmapę,alezatrzymałjąprzyslabie.

Samolotprzebijałsięprzezmrocznepowietrze.Nikmiałuczucie,żetenświat

wgórze,zupełnieprzecieżdlaniegonowy,łączysięzjakimiśznanymimu
doświadczeniami.Gęstymrokiwilgoćprzypominałyotoczeniepodwodne,
nurkowaniewpochmurnydzień,kiedywodakotłujesięoddna,anadgłowąciążą
wzburzonefale.

MinęlidymyhutołowiuwPortPirieipoczątekZatokiSpencera,apotemlecieli

nadolśniewającąbieląsalin.

Olsenstęknąłrozpaczliwie.

–Dodiabła,Tasker!Żeteżmusiałeśmiprzerwaćwakacje!Wtejchwilimoże

bymwłaśniepobiłrekordświatowywpołowachrekina-ludojada.

–Jeszczecimałorekordówwżyciu?–zapytałTaskerzapominającoostrożności

idającnowąpożywkęchciwymuszomKylie’egoiNikaStringera.

Kyliewmyślipowtórzyłrazjeszczenazwiskoswegopasażera.BuckOlsen?Tak,

niewątpliwiesłyszałjużjeprzedtem.

Nikzaśwtejchwilizastanawiałsięnadznakiemrozpoznawczymsamolotu.

Kyliewybrałgochybadlatego,żebumerangwracadomiejsca,skądzostał
wyrzucony.Abysprawdzićsłusznośćswegodomysłu,odważyłsięnapytanie.

–Widaćnieznaszzupełniejęzykatubylców!–powiedziałKyliekujego

zdumieniu.

–Nopewnie!–przyznałNikśmiejącsięgłupawo.

–Taksięskłada,żemojenazwisko–Kylie–wjęzykutubylcówjestjednymze

słówużywanychnaoznaczeniebumeranga.

–Cośtakiego!Niewiedziałem!

–Nowięcterazjużwiesz.

KyliemiałtrochęuciechyzpouczaniaNikawtensposób.Iuśmiechałsiędo

siebieprzezpewienczas,dopókinieprzypomniałsobieodwóchpasażerach
siedzącychzajegoplecami.Jeden–zimnyiniecierpliwy,drugi–człowiek
niewątpliwieowielkimsercu,aleprzypominającykudłatego,staregoniedźwiedzia
wzłymhumorze.

background image

Rozdział4
ŚMIERCIONOŚNYTUMANCZERWONEGOPYŁU

Chmury,corazjaśniejsze,stopnioworzedłyiprzebijałoprzezniesłońce.

Ajednaknadaltkwiliwśnieżnobiałymświecie.

Nikmrużyłoczyoślepionytąjasnością,kiedyzastrzeliłogonagłepytanie

Kylie’ego:

–Jakmożeszdowieść,żenielecimydogórynogami?

Czyżbypilotnaumyślnieobróciłmaszynęnaplecy,abygopoddać

dokuczliwemuegzaminowi?Ostatecznieniktnieodpiąłpasówwobeczłych
warunkówlotumiędzychmurami…

–Nowięc…–zacząłNik,szybkonabierającufnościwewłasnesiły.–Po

pierwsze,mamyteninstrument–sztucznyhoryzont*…

*Sztucznyhoryzont–przyrządpokładowywskazującypołożeniesamolotuwstosunkudohoryzontu

naturalnego.

–Sztucznyhoryzontprzechylasięwostrymwirażuidopieropopewnymczasie

wracadowłaściwegopołożenia.Apozatymmożewogóleprzestaćdziałać.

PrzezchwilęNikbyłskłonnyuwierzyć,żeistotniesamolotobróciłsięjakimś

sposobemiterazlecinaplecach.

Naglerozpoznałwdolecośbłyszczącego.

–Toprzecieżsłonejezioro!–zawołał.

–Skądtapewność?–dręczyłgodalejKyliezzimnąkrwią.

Nikniedostrzegałanijednejznajomejrzeczy,takiejjakdomczystodoła,ani

jednejpostaciludzkiejczyowcy,nawetdrzewa,niczego,cobyświadczyło,żelecą
normalnienadziemią.Wreszcie,jaksądził,znalazłwłaściwyargument.

–Chmurynigdytakniebłyszczą–powiedział.

–Niewmawiajsobietego,mójkochany.Chmurypotrafiąświecićtakjaskrawo,

żecięnieomaloślepiają.Anato,żebysprawdzićwłasnepołożenie,jestjeden
sposób.Zobaczymy,czynatowpadniesz.Wdoleprawiedokładniepodnami.

Nikspojrzał…iodrazudostrzegłcieńdwusilnikowejmaszynymuskającyjasną

powierzchnięziemi.

–Aha!–zawołał.–Tojestwłaśniedowód,żenielecimynaplecach,bowtedy

background image

słońcenierzucałobytakiegocienia.

–Niezapędzajsięzbytdaleko–ostrzegłgoKylie.–Lecimyniewątpliwie

normalnie,aleniejedensamolotrzucacieńnachmurę.Nawetprzyświetle
księżycowym.

Nikprzytaknąłwmilczeniu.

–Gdywytężyszwzrok,dostrzeżeszśladynapowierzchnipokrytejsolą,ślady

emuczykangura.Widziszje?Nachmurachnigdynieznajdziesztakrównego
konturu.Musiszrównieżpamiętaćjeszczeojednejrzeczy:należybyćostrożnym
wokreślaniuwysokościlotunapodstawietakiegocienia.Najakiejkolwiek
wysokościlecimy,natrzechsetkachczytrzechtysiącach,samolotzawszerzuca
cieńtejsamejwielkości.Itostanowipułapkę.Patrzyszwdółiwidzącstosunkowo
małycieńsądzisz,żeznajdujeszsiębardzowysoko.Pamiętajotym:toważny
szczegół,gdybyciwysiadłwysokościomierz.

–Aozytosięczęstozdarza?–zapytałNik.

–Bardzorzadkowsamolocieprzyzwoicieobsługiwanym.

KylierzuciłchłopcuwymowneasurowespojrzenieiNik,speszony,odwrócił

głowę.ZanimTaskersiedziałlekkoskrzywiony,takjakbyrozmowa,którejmimo
wioliwysłuchał,niebyłanapoziomiegodnymjegozainteresowań.BuckOlsenzaś
spałopartyościankękabiny.Uśpionyolbrzym–czytoczłowiek,czyszczytgórski,
staryczymłody,zawszenasuwamyśl,żewmomenciejegoprzebudzenianastąpi
jakiśwybuch.Nikmiałwrażenie,żegdyBuckOlsenockniesięodświeżony
drzemką,zaczniegwałtowniejprotestowaćprzeciwkozaładowaniuswojejosoby
dopowietrznejtaksówkiiprzeciwtajemniczejpodróżywsamosercelądu
australijskiego,czerwonożółtegoodkolorugleby.

Mijalijużsłonejeziorowdoleijegoostatniebezbarwnejęzykizastąpiłaziemia

spieczonasłońcem,pustkowieożywionejedynieszczecinąuschłychzarośli.Nikowi
tenkrajobraznasuwałporównaniedoopalonegopoliczkamężczyzny,który
gwałtowniepotrzebowałogolenia.

MinęlirównonakreślonągranicęstanuPółnocneTerytorium.Przestawienie

zegarkówbyłozbędne,botutaj,nadalobowiązywałczaspołudniowoaustralijski.
Pogodęmielibezchmurną,aleodprzoduzaczynałnanichdmuchaćwiatr.

Kyliesprawdzałcośnamapie.

–Czybyłeśkiedynaterenach,gdziewydobywasięopale?–zapytałNika.

background image

–Nie,chociażnierazotymmarzyłem.

–Szkoda,żeniezdążyszpokopać.Będzieszmiałpełneręcerobotypomagając

miprzytankowaniu.

–Cotampanmówiokopalniopali?–zapytałTaskerznagłym

zainteresowaniem.

–Toterendawnojużwyeksploatowanyiopuszczony–powiedziałKylie,aby

uspokoićfinansistę,żestankopalnigwarantujebrakwścibskichoczu,którychtak
bardzochciałuniknąć.–Mieszkatamtylkojedenczłowiek;prowadzimałysklep
przeważniezkonserwamidlaprzejeżdżającychautomobilistówiszoferów
ciężarówek.Uniegomożnatakżedostaćbenzynęismary,noipaliwodla
latającychdoktorów,samolotówpocztowychipilotówtakichjakja.

–Aprzecieżzainteresowanieopalaminiewygasło.Podejmujesięnanowo

eksploatacjęwieluopuszczonychkopalń.Chętnieobejrzałbymtenteren.

–Możemygoobejrzeć.Tenczłowiek,HarryNorton,nieprzepadazaludzkim

towarzystwem,anapewnoabsolutniegonieobchodzi,ktoidlaczegowynająłode
mniesamolot.

Kyliezrobiłzwrotnalewo,pochylającleweskrzydło.Praweuniosłosięwgórę

izasłoniłoNikowiwidok.Terazlecieliwprostnaniewielkiterenkopalniopali.

Nikpatrzyłwdółnakrajobraz,któryjakbynienależałdojegoojczyzny.Byłto

krajobrazzinnejplanety.Pustkawydawałasiętunieskończeniewielkaistwarzała
iluzjeczasowe.Czyż,tomożliwe,albytakzupełnieinnyświatznajdowałsię
zaledwieokilkagodzindrogiodjegorodzinnegomiasta?–myślałchłopiec.
Płowe,krętelinieipętleznaczyłyłożyskarzek,którenanapełnieniewodączekały
czasemdziesięćlat.Wśrodkupustychkorytrosłydrzewagumowe.Niektóre
potrafiłyprzetrwaćpowódź,następującątuczasemodrazuponagłejulewie.Inne
zaśdrzewa,czerpiącewilgoćzwnętrzaziemiprzezcałelata,wyrywałapierwsza
falawezbranejwody.

Kyliezacząłpotrochuopadać.

–Niematutajlądowiskawścisłymznaczeniutegosłowa–poinformował

pasażerów–tylkodługipasgliniastegogruntumiędzydwomakopcami
pozostałymiporobotachziemnych.

Podmuchypołudniowegożarubuchaływgóręisamolothuśtałsięwfalującym

powietrzu.Nikznowumiałuczucie,żemaszynażyje,żemagiętkigrzbietna
kształtludzkiegokręgosłupaiprzystosowujegodonarzucanychjejwysiłków.

background image

WskutekhuśtaniaBuckOlsenbyłjużbliskiprzebudzenia.Stękałgniewnieprzy

każdymdrgnięciusamolotu.Taskerwychyliłsiędoprzoduiszepnąłdoucha
pilotowi:

–Niechpansiępostaralądowaćbezwstrząsów.Kylieskinąłgłowąnaznak

zgody.Odtegoolbrzyma,któremuprzerwanopolowanienarekiny,możnabyło
oczekiwaćpoprzebudzeniuczegośgorszegoniżgniewnestękanie.

AleostateczniesamKyliewyrwałOlsenazesnu,bozbliżywszysiędobiałych

kraterów,którymibyłupstrzonyprzekopanyteren,krzyknąłzezgrozą:

–Patrzcie!Tamsięroiodludzi!

Nikazatkałozezdumienia.Okołosetkimężczyznikobietwjaskrawych,

kolorowychubiorachikapeluszachochronnychwszelkiegofasonustało
wpalącymsłońcunazboczachpagórków.Musieliprzedchwiląkopaćłopatami
ikilofamiiporuszaćkołowroty,aleterazcałagrupaobserwowałasamolot,którym
Kyliezataczałkręginaniewielkiejwysokości.

–Gotentłumturobi?–niemógłnadziwićsiępilot.

–Możetogorączkaopali–poddałmyślNik.

Wgłębiduszynabrałnadziei,żeterazznajdziecoścenniejszegoniżząbrekina

–niezbitydowódbytnościwtychosobliwychmiejscach.

–Toprzecieżzawszezaznaczająnamapach–powiedziałTasker.

–Chybanietakąimprezę–rozstrzygnąłKylie,ciąglezataczającciasnekręgi.

Nikprzytknąłnostakmocnodobocznejszyby,żeomałojejniewypchnął,

iwkrótceznalazłodpowiedź.

–Proszępopatrzeć!Stoitamciężarówka-bufetinamiot.Io!Napisnapłótnie:

„AmatorskieStowarzyszeniePoszukiwaczyKamieniSzlachetnych”.

–Musieliwybraćakurattomiejsce!–piorunowałKylie.–Teraztrzebabędzie

spuścićimwiadomośćiostrzec,abyjakiśbęcwałniewyskoczyłmiprzedlądujący
samolot.

–Toniepotrzebne–szybkowtrąciłTasker.

–Jestemubezpieczonyodróżnychwypadków,panieTasker,alenieodzabijania

ludzi,jeśliwylądujęnieostrożnie.

–Niebędziemytutajlądować.

–Nieznaminnegomiejscawpromieniustumil,gdziemógłbymsiąść

background image

izatankować.

–Jeślipantutajwyląduje,będziemymielizaraznakarkutłumciekawskich.

–Nowięcdobrze–rzekłKyliezrezygnacją.–Wtakimraziemamwybraćinne

miejscenalądowanie,takczynie?

IwtedyzabrzmiałdonośnygłosBuckaOlsena,jakbyzwielokrotnionyechem

wjegopotężnejpiersi:

–Obiecałemprzywieźćżonieprawdziwyopal.Możetutajzdobędęgotanim

kosztem.

–Ależ,Olsen…–zacząłTasker.

–Cóżtokomuprzeszkadza,żewylądujemywtymmiejscuiposzukamsobie

tegokamyka?–zapytałOlsengrzmiącymgłosem.

–Ciludziezasypiąnaspytaniami–syknąłTaskerprzezzęby.

–Najwyżejnieotrzymająodpowiedzi!

–Zetknięciesięzkimkolwiekmożespowodowaćkatastrofalnyrozgłos.Nie

będziemytulądować!

Samolotnadalzataczałkoła.

–PanieKylie!–zawołałTaskergłosem,którynieomalsypałiskrami.–Chyba

mojepoleceniebyłodostateczniejasne.Niebędziemytutajtankować!

–Czekam,żebypanowieuzgodnilitomiędzysobą–powiedziałkrótkoKylieze

znaczącymmrugnięciemwstronęNika.

–Janiepozwolę…–grzmiałOlsen.

–Niechpanleciwjakieśinnemiejsce–upierałsięTaskerzlodowatą

stanowczością.

Wyprowadziwszymaszynęzwirażu,KyliespojrzałzasiebienaOlsena.

Olbrzym,zaczerwienionyczęściowopośnie,aczęściowozezłości,kiwnięciem

wielkiej,opalonejłapydałznaćpilotowi,abyleciał,dokądzechce.

–Trudno.Dałemsięwciągnąćwtękabałęimuszętojakośprzetrzymać.

–Dziękujęci,Olsen–powiedziałTasker.

BuckOlsenwyraziłcałąswojąwzgardęgłośnymwarknięciem.Zaszyłsię

zpowrotemwswójkątipowiedział:

–Załogana„ŁowcyOceanu”wie,kimjestem.Gdywrócądoportu,mogązacząć

background image

gadać,ainnimogązacząćpytać,coznaczyłtwójnagłyprzyjazdpowietrzną
taksówkąiporwaniemnie.

–Mówiłemzkapitanem.Obiecał,żeniedopuścidoniewczesnejgadaniny–

odparłTasker.

–Ciekawośćpotrafirozwiązaćjęzykniejednemu.Marynarzynabarce

najbardziejzaintrygowałowłaściweznaczeniewiadomości„Galionpłonie”
przekazanejMorse’em.

–Możebyśmyzaprzestalinarazietejdyskusji?

–Postaramsię–rzekłzwestchnieniemOlsenidodał:–Słuchaj,Tasker,czyna

pewnoniechodziłociwyłącznieoosobistyzysk,gdywynajmowałeśtensamolot?

–Zrozumżewreszcie!Jeślitahistoriawyjdzienajaw,zawalisięcałyrynek,ato

byłobykatastrofalnedlakraju!

Olsenrozjaśniłsięizamilkł.

Nikobserwował,jakKyliezareagujenatennowystrzępinformacjiopowodach

dziwnegowynajęciapowietrznejtaksówki.Chłopiecciąglemiałsięnabaczności,
żebyniechlapnąćjęzykiemwnieodpowiednimmomencie–jeszczenieopanował
wsobietejniebezpiecznejprzywary.Kylienatomiastwalczyłzpokusązapytania,
czyniejestzamieszanywcośniezgodnegozprawem.

–Dokądwłaściwielecimy?–zapytałTasker.

Kyliezwykleprzybierałironicznyton,gdyzadawanomunagletakbezpośrednie

pytanie.Przezwyciężyłsięjednakiodparłspokojnie:

–Paręmiesięcytemubyłemwtychstronach,odwożącpewnegostarego

pracownikanastacjęhodowlaną.Jeślirobotnicysąterazzbydłemnapastwiskach,
wdomubędzietylkowłaścicielka-staruszkaigłuchakucharka.Mechpansięnie
martwinazapas,panieTasker–najpierwdokładnieobejrzymysobietomiejsce.

–Mamnadzieję!–odparłfinansista.

KylieuniósłbrewwgóręizerknąłnaNika,aNik,abyukryćuśmiech,zaczął

gwałtowniewycieraćustachusteczką.Taskerprzybierałotwarciecorazbardziej
władcząpostawę.Olsenoddychałciężko,aleniespał.

–Przedrokiemznalazłemsięwtychstronach,wypełniającosobliwąmisję–

powiedziałKyliedoNikanatyległośno,abymogligosłyszećpasażerowie
siedzącyztyłu.–Brzmitonieprawdopodobnie,alesłowodaję,żeniełżę.Pewnej
dziewczynce,któratuspędzaławakacje,zachorowałulubionykotiwynajętomnie,

background image

abymzawiózłdziewczynkęikotadoAdelaide,doweterynarza.Biednykocurmiał
dosyćlotuicałyczaswalczyłzeswojąpanią,usiłującwyrwaćsięzpledów,którymi
gootuliła.Nieznamzresztąkońcatejhistorii.

Kyliepokiwałgłową,wspominającinneosobliweloty,dojakichgo

wynajmowano.

–Wmoimzawodzie–ciągnął–należybyćprzygotowanymnawszystko.Trzeba

zabieraćulubionerybki,papugi,anawetwęże.Arazprzewoziłemmałegolwado
objazdowegocyrku.

–Amałpy?Woziłpanmałpy?–zapytałNik.

–Ajakże–powiedziałKyliezporozumiewawczymmrugnięciemilekkim

skłonieniemgłowydotyłu,wstronęTaskera.–Itosameosobliwegatunki.

Niknieśmiałspojrzećnapobudliwegopasażera,aleBuckOlsenniewątpliwie

słuchał,boparsknąłkrótkodonośnymśmiechem.

Lecieliwtymsamymkierunkuprzezpółgodziny.PotemKylieraptowniezrobił

skręt,mówiąc:

–Natejbocznejdrodzejestparęosóbidająnamjakieśznaki.

Istotnie,trzyosobystałykołomałejfurgonetkimachającbiałymiszmatami–

mogłytobyćchustkidonosaluboddartekawałkikoszul.

–Ozymusimyzboczyćzkursu?–zapytałTasker.

–Niestety–odparłKylie.–Gdyludziedająznakipilotowi,trzebaupewnićsię,

ocochodzi.Boalborobiątodlazabawy,chcącwyrazićprzyjacielskieuczucia,albo
żebyprzyciągnąćnasząuwagę.

Tymrazemnieznajominiewątpliwiechcielizwrócićichuwagę.Kobieta

idziewczynkanadalmachałychustkami,amężczyznawybiegłnaśrodekdrogi
ijakimśostrymnarzędziemwypisałtrzywielkielitery.

–SOS!–odczytałgłośnoNik.

–Takteżmyślałem,żesąwpotrzebie–powiedziałKylieprzygotowującsiędo

opuszczeniapodwoziaimanewrowaniaklapamiskrzydłowymi.

–Tonienaszinteres,panieKylie!–powiedziałstanowczymgłosemTasker.

–Bardzomiprzykro,proszępana,ale…

–Niechpannieprzerywalotu!

–Cipodróżnisąnaodludnejdrodzedalekoodjakiejkolwiekzamieszkanej

background image

miejscowości.Możezepsułaimsięciężarówkaalboniemająbenzyny.Wkażdym
raziejestjakaśważnaprzyczyna,skorowzywająpomocy.Naszymobowiązkiem
jestsprawdzić,ocochodzi.Proszęzapiąćpasy.Lądujemy.

–Niewynająłemsamolotupoto,abyopóźniłmniejakiśbagatelnywypadek.

–PanieTasker,ludziwtympustkowiumożebardzoszybkospotkaćśmierć–

tłumaczyłKylie,jednocześniewykonujączwykłemanewryprzylądowaniu.Leciał
jużniskowzdłużprostegoodcinkapłowejdrogi.

–Chodzioważniejszesprawy!

–Naprzykład?

TuwtrąciłsięOlsen:

–Słuchaj,Tasker,stanowczoniezgadzamsięnadalszylot.Przynajmniej,dopóki

panKylieniesprawdzi,coznaczątesygnały.

–Dziękujępanu–odpowiedziałKylie.

Taskerciasnoskrzyżowałramiona.Całyzesztywniałzoburzenia:Kylieśmiał

zapytać,jakieważniejszesprawymogąwchodzićwgrę!Pytaniebyło
niedwuznaczne,aleteraz,przylądowaniu,pilotchybaniebędziepytałdalej.

–Lądowaniebędzieciężkie!–ostrzegłKylie.Zniżyłsię,żebyzbadać

powierzchniędrogi–byławzględnierówna,boniedawnowywalcowana.
Gdzieniegdzietylkowidniałynaniejpłytkiekoleiny.Apoobustronachdrogigrunt
byłtwardyirówny.

Nadsamąziemiąkonturydrgającegocieniasamolotuzaostrzyłysię

iściemniały.PrzyziemienienieodbyłosiębezwstrząsówiBucikOlsenodczułje
nieprzyjemnie,sądzącpojegostękaniuiskrzywionejminie.Naszczęścienie
trwałotodługo.Samolotskręciłlekkonaprawo.Kylienakierowałmaszynę
zpowrotem,objaśniającNika,żetenmanewrnieróżnisięwieleodkierowania
jakimkolwiekpojazdem.Wczasiehamowaniapędpowietrzaodśmigławzniecał
gęstytumanczerwonawegopyłuiwzbijałgowgórę.Wreszciesilnikistanęły.

–Niechwszyscywyjdą!–zawołałpilot.

Nikwyszedłpierwszy,Kyliezanim,BuckOlsenwłaśniedźwignąłzfotelaswoje

potężnecielsko,aleTaskerzatrzymałgo.

–Zostaniemytutaj–powiedział.

–Zostaniemy?–warknąłOlsen;pierwszawybuchowareakcja,której

spodziewalisięKylieiNik.

background image

–Tak,zostaniemy–powtórzyłkrótkoTaskertonemosobynawykłejdo

wydawaniarozkazówidoposłuchu.Olsenjednaknienależałdoludzi,którymi
możnadyrygowaćczypomiatać.

–Wkrótcebędzietugorącojakwpiecu.Możetymaszochotęupiecsię

żywcem,alejanie!

OdepchnąłTaskera,mruczącgniewniepodnosem,poczłapałdowyjściaizszedł

zeschodkówzoczamizmrużonymiwjaskrawymsłońcu.

OstatecznieTasker,wściekły,równieżwyszedłchcącprzypilnowaćOlsena,żeby

czasemniewygadałsięoceluichpodróżyprzynieznajomych,którzypełni
wdzięcznościwitaliKylie’ego.

–Pannasnaprawdęuratował–żarliwiedziękowałakobieta.

–Wedługwskaźnikabenzynypowinniśmymiećjeszczejednątrzecią,

atymczasemzbiornikjestpusty.Jesteśmypanuniesłychaniewdzięczni–wtórował
jejmąż.

–Acozzapasowympaliwem?–zapytałKylie.

–Niemieliśmyżadnegozapasu–powiedziałmężczyznazprzygnębieniem.

–Tobardzolekkomyślniezpanastrony!

–Zajęliśmysięładowaniemzapasuwody,żywnościicałegosprzętuiwidocznie

zapomnieliśmyobenzynie–tłumaczyłnieznajomy.

Nikpoczułwspółczuciedlatychludziizaryzykowałprzyjemnyuśmiech

wstronędziewczyny.Onaodpowiedziałaleciutkimuśmieszkiem.Najwyraźniejnie
mogłaprzyjśćdosiebieposzokustrasznejprzygody,którejofiaramibywają
turyści,przezwłasneniedbalstwozapominającozasadniczychrezerwachnaczas
samotnychpodróży.

MężczyznaprzedstawiłsięjakoBertWatson.ŻonamiałanaimięJoy,acórka

Mairgaret.

–JestemKylie,takjaknaznakurozpoznawczymsamolotu–powiedziałpilot.–

Atomójpomocnik,NikStringer.

Nikrozpromieniłsię.Sposób,wjakiKyliegoprzedstawił,niewątpliwiebył

dowodem,żezdobyłnastałeposadępraktykanta.

–Napróbiejeszcze,napróbie–śpieszniedodałKylie.BłogiuśmiechNika

zwróciłjegouwagęnanieścisłośćokreślenia.

background image

Ojciec,matkaicórkawymownymuśmiechemdodaliNikowiotuchy.Aleradość

chłopcazgasła.

Wszyscyterazspojrzeliwstronę,gdziestaliTaskeriBuckOlsen.Stanowilioni

paręmogącąwzbudzićciekawość:jedenszczupły,ciemny,oprzerzedzonej
czuprynie,wyraźniezniecierpliwiony;drugiowyglądzieczłowiekadobrodusznego
iposiadającegowielkieosiągnięcianaswoimkoncie,jakrównieżwielkierozmiary.
Powolispowijałaichmgłapyłu.Tumanwznieconyprzezpędpowietrzaodśmigła
opadłtylkoczęściowoiterazsunąłnasamolot.

–Skorotylkousłyszeliśmywarkotsilników–mówiłBertWatson–

postanowiliśmywjakiśsposóbzwrócićnasiebiepanauwagę.

–Cotupaństworobiąwtejżyznejibogatejczęścikraju?–zapytałKylie.

BertWatisonpozwoliłsobienakwaśnyuśmiechwodpowiedzinatęironiczną

uwagę.

–Planowaliśmytakąwyprawęodlat–wyjaśnił.–Mójojcieczażyciawiele

opowiadałomalowidłachtubylcówwjaskiniachnatychterenach.Byłonjednym
zpierwszychbiałychludzi,którzytemalowidłaoglądali,gdyżnależałdo
ekspedycjibadawczejokołosześćdziesiątlattemu.Mójbiednyojciecnapewno
niepochwaliłbymojegoniedbalstwa,jeślichodziozapasowykanisterbenzyny.

–Wjegoczasachużywanowielbłądów,awielbłądyzapasowepaliwomiałyze

sobą–powiedziałKylie,jeśliniezbytzręcznie,tojednakszczerzeusiłującdodać
otuchyrodzinieWatsonów.

Korekprawegozbiornikaznajdowałsięrównozpowierzchniąskrzydła.Kylie

miałgowłaśnieodkręcić,alezewzględunakurznależałozachowaćostrożność,
abyzbytwielkailośćnieczystościniewpadładośrodka.

Taskerswójprotestprzeciwkokurzowiiopóźnieniuwpodróżywyrażałgłośnym

iprzeraźliwymkaszlem.

Pilotudał,żetegoniesłyszy,lizwróciłsiędoWatsonów:

–Dosilnikówsamolotowychużywamywysokooktanowejbenzyny,którajest

niezbytodpowiedniadlasamochodów.Jestmocnoetylizowanaimożespalić
zaworywtakimtypiesilnika,jakipanmawswoimwozie.

–Musimyponieśćtoryzyko–powiedziałBertWatson.–Mającparęgalonów,

dopchamysięjakośdonajbliższejstacjibenzynowej.

Kurzopadałterazcorazgęściej.

background image

–PanieKylie,proszęsiępośpieszyć!~zawołałTasker.–Tracimycennyczas.

background image

KylienieznosiłpopędzaniaiobdarzyłTaskeraniechętnymspojrzeniem.

Olsenazdawałysiębawićniecierpliwośćikaszelfinansisty.WalnąłTaskera

wplecy,aten,czerwonyiwściekły,usunąłsiępozazasięgtychpotężnychramion
imięsistychdłoni.

–Nieulegajmypanice!–powiedziałKylieWatsonom.

–OBoże!–jęknęłazrozpaczonapaniWatson.–Ilemyrobimykłopotu!

Opóźniamytęnapewnobardzoważnąpodróż.

–Lotjestjakobybardzoważny,takmiprzynajmniejpowiedziano–mruknął

podnosemKylieidodałgłośno:–Zarazwyjmęlewar.

Ruszyłwstronędrzwidoprzedziałubagażowego,alenaglestanął.Poprzez

gęstąchmuręczerwonawegopyłudochodziłrosnącywarkot.

Pochwiliztumanukurzuwyłoniłsięmglistykształt.

Tonapełnymgazienadjeżdżałaciężarówka!

FurgonetkaWatsonówstałanadrodzewodległościparustópodlewego

skrzydłasamolotu.Aciężarówkęodobupojazdówdzieliłojużzaledwiesześćstóp.

Mężczyznawszofercedopieroterazspostrzegłzezdumieniem,costoiprzed

nimnadrodze,igwałtownienacisnąłpedałhamulców.Wózwpadłwnagłypoślizg
iniestanąłwporę.Wprawdzieniezawadziłofurgonetkę,alerąbnąłwkrawędź
lewegoskrzydłasamolotu,powodującjegoobrót.

Manewrciężarówkiwznieciłjeszczewięcejkurzu,któryprzysłoniłcałąscenę.

Podczasgdysilnikdławiłsięikrztusił,zszoferkiwyskoczyłkierowca,nietylko
zdumiony,lecztakżewściekły.

–Cotowszystkomaznaczyć?Coturobicie?–zapytałschrypniętymgłosem,

nieproporcjonalnienikłymjaknaokazałegoikrzepkiegomężczyznę.–Zamachna
mnie?

Kyliezaniemówiłzezdumienia,takjakiNik,OlseniWatsonowie.

NatomiastJosephTaskerbynajmniejniestraciłpewnościsiebie.

–Zamachnapana?!Cozabrednie!–zawołałpiskliwymzpasjigłosem.–Topan

najechałnanas,nieomalnaswywracając,niemówiącjużouszkodzeniusamolotu.

Kyliewłaśniejużoprzytomniałioglądałmaszynę.Zacząłodlewegoskrzydła.

Najegoprzedniejkrawędzi,wpołowiedrogimiędzysamymkońcemaosłoną
silnika,widniałaszczerbapozostawionaprzezostrymetalowykantnadwozia

background image

ciężarówki.–Całeszczęście,Jim,żeśzwolniłwmomenciezderzenia–powiedział
Kylie.Najwidoczniejbyłwprzyjacielskichstosunkachzkierowcą,auszkodzenienie
wyglądałozbytpoważnie.

–Wiesz,Kylie–powiedziałtamtentargającpalcamiciemnewłosy–jeździsię

przecieżtuiówdzie,ależebynatakimodludziutrafićnasamolotzaparkowany
pośrodkudrogi…Poprostuwgłowiesięniemieści.

–Jakimprawempanjeździztakąszybkością?–zapytałTasker.

Kierowcazwróciłnaniegozdumioneoczy,apotemspojrzałnaKylie’ego

szukającuniegowyjaśnieniaiobrony.

–TojestJimMcCann,parnieTasker–powiedziałchłodnoKylie.–

Prawdopodobnieijemuzależynapośpiechu.

–Jeszczejak!–potwierdziłJimMcCann.–Mówionomi,żenapółnocnym

zachodziezbierasięnaniepogodęiburzaidzienawschód.Chciałbymdojechać
docelu,wyładować,comamdowyładowania,iuciekać,zanimburzamnie
przyłapie.

–Jakwyglądająnaszesprawy?–zapytałTasker.–Czysamolotmoże

wystartować?

–Szczerbajestpaskudna–rzekłKylieoglądającjąjeszczeraz.–Aletentyp

maszynyzbudowanozuwzględnieniemryzykamocnychstuknięć.Ostatecznie,
Skoroprzyszybkościparusetekwęzłówwpadasięczasemwgradowąchmurę,
awaligradwielkościkurzegojajka,samolotmusiprzetrzymaćiinnekanonady.
TylkobłyskawicamożeuderzyćmocniejniżciężarówkaJima…itodużomocniej.

Zbadałjeszczecałeskrzydło,ażdospojeniazkadłubem.

–Nie–orzekłwkońcu.–Niewidzężadnegowiększegouszkodzenia,oprócztej

szczerby,któranieprzeszkodzinamwlocie.

–Doskonale–powiedziałTasker.–Wtakimraziestartujmy.Jeśliciludzie

potrzebująbenzynydofurgonetki,możepanMcCannużyczyimjej.

–Zabrakłowam,co?–zwróciłsiękierowcaciężarówkidoBertaWatsona,pełen

dobrychchęci,abypowetowaćszkodę.

–Nowłaśnie–przyznałWatson.

JimMcCannwskazałrękąnaplatformęswojejciężarówki.

–Popatrzpan,cojatamwiozę!Setkigalonówbenzynywbeczkach.–Idodałze

śmiechem:–Wiozętodoobozuamerykańskichnaukowców,którzyodkopują

background image

jakieśprzedhistorycznekości.Niepożałująpanukapkibenzyny.

–Czytyczasemniewieziesztakżepaliwadosilnikówsamolotowych?–

zainteresowałsięKylie.

Normalniepaliwodlasamolotówrozwożąciężarówkiwszędzietam,gdzie

docierają.

–Owszem.Itonawetsporo–odparłJim.–Ciuczenimająwobozieawionetkę.

KyliepodszedłdoTaskera.

–Możebyśmy…–zaczął,aTasker,kujegoirytacji,szybkoskończyłzaniego

zdanie:

–Możebyśmymoglitutajzatankować?

JimMcCannpowtórniespojrzałpytająconaKylie’ego,któryzacisnąłwargi

powstrzymującsięodzgromieniaswegopasażera.

–Wyratowałobynasto,Jim–powiedziałwreszcie.–Uregulujęrachunekpo

powrociedobazy.

–Jakaśpilnasprawa,co?–zapytałMcCann.

–Owszem,itobardzo–wtrąciłsięznowuTasker.Zaostrzyłotociekawość

kierowcy,aleKylie,któregodobrzeznał,dałmudozrozumieniawzrokiem,żenie
poranakłopotliwepytania.

–Nabierzsobie,ilechcesz–powiedziałJimMcCannwskazującrękąna

wyładowanąplatformę.

Napełnionozbiornikisamolotu,aNiktakbyłzajętyprzenoszeniembeczek

ipompowaniem,żeniemiałokazjinachwilęrozmowyzMargaretWatson,chociaż
bardzopragnąłpomówićzkimśwswoimwieku.

Dopierowchodzącdosamolotupowiedziałjej,żemożesięjeszczekiedyś

spotkają.

–Dowidzenia–odparładziewczyna.

–Widziszteraz,jaktosiędziejewtymzawodzie–powiedziałmuKylie,gdy

zapięlipasy.

Nikspojrzałnaniegopytająco,nierozumiejącjeszcze,ocochodzi.

–Dziśjesteśtutaj,ajutrootysiącmildalej.Stalewruchu.Woziszróżnych

pasażerów,spotykaszróżnychludzi.Iprzeważnienigdyichjużwięcejnieoglądasz.

background image

Zapuściłsilniki.WatsonowieiJimMcCannodczekali,ażsamolotwzniósłsię

wpowietrzeiznikłimzoczu,idopierowtedyzaczęlinapełniaćbenzynązbiorniki
furgonetki.

Wtrakciewszystkichfazstartuiwznoszeniasięwgórę,arównieżiwtedy,kiedy

jużlecieliciąglenatejsamejwysokości,kupółnocy,Kyliebezprzerwyczuwałnad
ewentualnymizmianamiczyusterkamiwfunkcjonowaniumaszyny.Ilerazy
spojrzałnalewo,dostrzegałszczerbęwkrawędziskrzydła.Nieprzejmowałsię
samąszczerbą–byłatobagatelkawporównaniuzwypadkiem,jakimiałwczasie
burzy,kiedyskrzydłozostałorozpruteażdożebrowania.Albozwybuchem
pociskuprzeciwlotniczego,któregostaloweodłamkiucięłypołowęskrzydła
iwysadziłyjedensilnikzobudowy.Obecneuszkodzeniemogłonadwerężyć
urządzeniawewnętrznesamolotu,osłabićczęśćjegokadłuba,linkęsterowąlub
przewodyprzekazującedanelicznikomiwskaźnikom.

Taskersamniepotrafiłwyczućżadnejzmianywpracymaszyny.Zdawałsobie

sprawę,żemusizaufaćpilotowi,botylkoKyliemógłwydaćtutajfachowyosąd,
iwobectegonieodzywałsięprzezparęminut.

–Noico?–zapytałwkońcukłótliwymtonem.–Tenzwariowanykierowcanie

wyrządziłnamchybaciężkiejkrzywdy?

–Możesięjeszczetakzaraznierozlecimy–odparłKylie.

–Tobrzmipocieszająco–powiedziałTaskerztakąsamądrwinąwgłosie.

–Wkażdymrazie,proszępana,mamyzapaspaliwaiprzynormalnych

warunkachwystarczygonamnatysiącdwieściemil.Dokądmamlecieć?
Wspomniałpanpoprzedniooewentualnymdyskretnymlądowaniugdzieśna
odludziuwokolicyAliceSprings.

–Owszem,wspomniałem.Niechmipanpodamapę,całąpanoramicznąmapę

Australii.

Kyliepodałmuprzezramięciasnozłożonąmapę,którąTaskerzarazrozpostarł

nakolanach.

–Potrzymajmijąztejstrony–zwróciłsiędoolbrzyma.

ProśbawywołałagwałtownywybuchOlsena,wedługKylie’goiNika

powstrzymywanydotejpory.

–Słuchaj,Tasker!–ryknąłstarszypan.–Czasjużwreszcieskończyćztąwielką

tajemnicą!Wkońcuitysamzgubiszsięwtymwszystkim.Przecieżwiadomo,
dokądmamylecieć!Tu!–rąbnąłpięściąwmapę.–Tu!

background image

–Uwaga!–warknąłTasker.Byłojużjednakzapóźno.

KylieiNikspojrzelizasiebiewporę,abydostrzecmiejsce,któreOlsenpokazy

wałpotężnympalcem:byłtopunktnapółnocno-zachodnimwybrzeżuAustralii.

–Awięczostaliśmyuświadomieni!–powiedziałKylie.

–Doskonale,zostaliścieuświadomieni!

Taskerusiłowałzpowrotemzłożyćmapę,alewcalemutonieszło.

BuckOlsenspokojniezabrałmują,rozłożyłpowtórnieijednocześnie

przypomniał:

–Czypamiętasz,comówiłtenkierowca,JimMcCann?

–Pamiętamtylkoto,żenieraczyłnasprzeprosićzakatastrofę,którejnieomal

niespowodował–odparłTasker.–Czemu,ulicha,wpakowałsięnanasztaką
szybkością,kiedymiejscawAustraliichybaniebrak?

–Mówił,żewpółnocno-zachodniejczęścikrajujestniepogoda,któraposuwa

sięwkierunkuwschodnim–ciągnąłswojeOlsen.

–Rzeczywiście!–zawołałTasker,naglezaniepokojonymyślą,codlanichmoże

oznaczaćniepogoda.

TerazwłączyłsiędorozmowyKylieiwskazującsłuchawkęnauchupowiedział:

–Całyczassłuchamkomunikatówopogodzieiorientujęsięwjejogólnym

stanie.Tamgdziepanchcelecieć,panieTasker,zaczynasięporadeszczowa.
Możemytrafićnaniezgorszeburze.

Taskerstęknął.Chociażfinansistamiałniemiłycharakteriwładcze

usposobienie,Nikwyczuwał,żejegorozdrażnieniewobecprzeszkódwpodróży
musiałypowodowaćważnesprawy,możeistotnieobawaoloswieluosób.

–Wtejchwiliniemaabsolutnejkonieczności,abymznałdokładnemiejsce

przeznaczenia–powiedziałKylie.–Przekażemipantęwiadomośćwswoimczasie.
Naraziewezmękurspoprostunazachód.

–Tak,tak,otomiwłaśniechodzi.

–Czymożnaspodziewaćsięzapasupaliwalotniczegotam,gdziemamy

lądować?–zapytałKylie.

–Oczywiście.

–Wtakimrazietrzebajeszczerazzatankować,zanimdolecimynawybrzeże.

background image

–Gdziepanplanujetenpostój?

Teraz,gdyKylienienalegałobliższeinformacjecodocelupodróży,Taskerbył

względnieuprzejmy.

–Tam,gdziemożnabycośzjeść.

–O,tak!–poparłgoNik,któremukiszkimarszagrałyzgłodu.

–Czyżbyśbyłgłodny?–zapytałKylietonemdezaprobaty.Alechłopiectaktego

nieodczuł.

–Jazawszejestemgłodny–powiedział.

–WtakimraziebędzieszciężaremponadsiłydlafirmyTaxi-Lot-Kylie.

–Wobectego–spieszniepoprawiłsięNik–wogóleniebywamgłodnyijem

jakwróbelek.Całymitygodniamiżyjęosuchymchlebieiwodzie,itowilościach
mikroskopijnych.

Kylieroześmiałsięserdeczniezwysiłkówchłopcapoprawieniaswoichszans.

Wziąłterazkursbardziejnazachód.Dlautrzymaniakierunkuposługiwałsięna
razietylkokompasemidobrąznajomościąterenu.Wkrótcejednakmusiałjuż
radzićsięmapyiwykresów,abyustalićkierunekiprędkośćpodróżną.Dojej
pomiarupomagałmuwskaźnikzużytegopaliwa.

ZmienianykursmiałichzaprowadzićdalekonapołudnieodAliceSprings,

apotemwzdłużciągujasnychplamnazwanychnamapiejeziorami.Wistociebyły
tonieckizglinąisolanką,tylkowczasiepowodziwypełnianewodą.Zanimi,na
szlakukupółnocno-zachodnimwybrzeżomAustralii,leżałnajbardziejjałowy
obszarkraju,stanowiącydużączęśćcałegokontynentu,toznaczytrzechmilionów
milkwadratowych.

WtejchwiliKylieiNikznalicelpodróżyprzynajmniejnawzględniekrótkiej

trasie.Chłopiecciąglerozmyślał,comogąznaczyćtajemniczesłowa:„Galion
płonie”.

Lecielikuokolicom,gdzienaczołogospodarkiwysuwałosięrybołówstwo,

gdzieoperowałyflotyllepoławiaczypereł;kuwodomtropikalnym,naktórych
czasamiodbywałysiętajnemanewrymarynarkiwojennej.Ówtajemniczygalion
Nikłączyłzmarynarką.Amożeraczejchodziłoojakiśstaryokrętholenderski,
hiszpański,portugalskilubangielski,któryrozbiłsięnatymwybrzeżuwczasach,
kiedymapaświatazaledwiezostałanaszkicowanaicałekontynentystanowiły
mgławicęwwyobraźnimężczyznoawanturniczymduchu?Niejedentakiokręt
leżałnarafachutworzonychprzezżywekorale.Inneodnalezionowwydmach

background image

złotegopiasku.Aterazon,NikStringer,lecizogromnąszybkościąwstrony,które
takżemożnabyokreślićjakomgławicę.

Wszystkotobyłotakdaleceintrygujące,żenawetprzytłumiałoostreuczucie

głodu.

Rozdział5
LÓDNADPUSTYNIĄ

Lżejsiosześćdziesiątgalonówpaliwamielijużzasobąsześćsetmil.Aminęło

tylkopółtorejgodziny,gdyżpoprzekroczeniugranicystanowejzAustralią
Zachodniąmusielicofnąćzegarkiodwiegodziny.

Lottegopopołudniaodbyłsię,kużalowiNika,bezszczególnychwydarzeń.Pod

nimiterenstanowiłnieskończoneiraczejodrażająceczerwonawepustkowie–
lądowyodpowiednikmonotoniioceanu.

Kyliepowiedział,żezmniejszyliprędkośćwobecstopniowowzrastającego

wiatruczołowego.Ateraz,imdalejwnikaliwgłąblądu,tymwyraźniejwiatr
uderzałrównieżzboku,powodującznoszenie,któretrzebabyłokontrolować.
Samolotciąglezbaczałnapołudniezeswegokursu.DopierogdyNikdostrzegł
wątłąniteczkędymu,mógłzorientowaćsięwkierunkuwiatru.

Dympozwoliłpilotowiokreślićstopieńznoszenia.Kylieużyłwtymcelu

znoszeniomierza.Przyrządten,jakbyodwróconyperyskopłodzipodwodnej,miał
okulariprzezroczystąpodziałkęiprzechodziłprzezpodłogękabiny.Kręcącgałką
Kylieustawiałliniepodziałkirównolegledoliniidymuimógłodczytaćstopień
znoszeniawlewo.Wskazówkądlaustawieniapodziałkibywałwinnychwypadkach
kierunekprzechyłudrzewporuszanychwiatremlubbiegufalnamorzu.

TerazKyliemógłwyznaczyćtrójkątwiatruiokreślićswojepołożenie.

Cododymusądził,żejegoźródłemsąniewątpliwieogniskakoczowniczych

szczepówrdzennejludnościaustralijskiej.Tubylcynieświadomiepomagali
wustaleniukierunkuszalonymbiałymludziom,którzyfruwalinametalowych
ptakach.

Nikzapytał,czytomożliwe,abyistotyludzkiemogłyżyćnatakichsuchych

terenach,bezpożywieniaiwody.Kylieobjaśniłgo,żegdzieniegdziezziemi
wyciekatuwoda,akorzenieroślin,złowioneczasemszczury,anawetptaki
wystarczajądoprzeżyciatymludziomzepokikamiennej,którychprzodkowie
mieszkaliwAustraliinatysiącelatprzedprzybyciempierwszycheuropejskich

background image

osadników.

–Pewnieniejedenznichniewidziałnaoczybiałego–powiedziałNik.

–Wkażdymrazienapewnoniewidzielitakiegotowarzystwa,jakiewiozędzisiaj

–odparłKylie.

Nikroześmiałsię,alezarazspochmurniał–dręczyłgopotwornygłód.Na

pociechęKylieobiecałchłopcu,żezakwadransbędąunajbardziejgościnnych
ludzi,jakichmiałokazjęspotkaćwciąguswojejkariery.Bylitowłaścicielestacji
hodowlanej,jednejzpierwszychpozagranicąobszarupustynnego.

Wdoleterenzacząłzlekkafalować,wskutekczegosamolottowznosiłsię,to

opadał;jednocześniecorazcieplejszepowietrzepowodowałorównieżnieznaczne
zaburzeniawlocie.

Mignęłaimwoda,odrobinawodyrobiącawrażenieżyłkicennegometalu

wmartwejskale.

–Czyżbyniewyschniętystrumień?–zapytałNik.

–Niematakdobrze–powiedziałKyliepotrząsającprzeczącogłową.

–Przecieżtoniewątpliwiebyławoda!–Niktwardoobstawałprzytym,comu

powiedziałyoczy.

–Owszem,woda,alepochodzącazwiercenia.Wytryskazziemidziesięćmil

dalej,kołozabudowańfarmy.Jesttakgorąca,żeugotowałbyśsiężywcem,
używającjejdoprysznicu.

–Dziękuję!–powiedziałNik.

Ciąglepatrzałprzedsiebiezciekawością.

Wkońcudostrzegłbiałągrzywęparyniedalekoblachąkrytychdachówdomu

mieszkalnegoisąsiednichbudynków.

Parapomogłatakżepilotowizorientowaćsięwkierunkuwiatru.Okrążył

zabudowaniaizarazwybiegłoznichkilkaosób.Wostrymkontynentalnymsłońcu
wyglądalinamałefigurkizrobionezpatyczków,pozbawionecienia,którymgroziła
zagłada,gdybyżarwzmógłsięchociażoparęstopni.

Taskerznowuzdradzałpodniecenie.

–PanieKylie…–zaczął.

–Spokojnagłowa,panieTasker.TojestRedDesertDowns,własność

wspaniałychstarszychpaństwa,HenrykaiMabelWillisów.Przeżylitutaj

background image

pięćdziesiątlat,wytrzymującpowodzieisusze,iwszelkieinneprzyjemności.
Wiemydoskonaleija,imójpomocnik,żepanowienieżycząsobieniedyskretnych
pytań,iwobectegozachowamyabsolutnemilczenie.Zresztątutajnapewnonikt
nasniebędzienagabywał.

–Alejawidzętamnietylkoparętychstarszychludzi–ciągnąłswojeTasker.

–Ręczępanu,żeichpracownikomrównieżmożnazaufać.

–Wkażdymraziemiejmysięnabaczności.

–Ija,iNikwiemytakmało–odparłKylie–żenapytanie,coturobimy,

dalibyśmyodpowiedźzupełniedezorientującą.Aterazproszędobrzezapiąćpasy,
bomamywiatrwprostwtwarz.

Wylądowalibeztrudnościigładkonanieprzygotowanymterenie,wzniecając

chmurębrunatnegopyłu,którywszakżewiatrrozwiał,zanimjeszczeKylie,Nik,
TaskeriOlsenwyszlizsamolotu.

Poprzezwyschniętepastwiskopędziłykunimoboksiebiejeepifurgonetka

podskakującnawybojach.

ZiemiabyłatutajjałowaibrakłopaszydlabydłaStudniaartezyjskajeszcze

dostarczaławody,alezadaleko,abygłodnebydłotamdoszło.Wobectegostada
zRedDesertDownspasłysięostomilnapółnoc,nastosunkowobogatych
pastwiskachwgórach.

Czekającbezczynnie,Nikspojrzałpodnogiizauważyłokrągły,ciemnoceglasty

kamyk.Chłopiecotarłgozglinyiwłożyłdokieszeni,tamgdziejużschowałząb
rekina.Chociażtonieopal,alezawszecośzgłębikraju.

NikaStringeraczekałojeszczewieleniespodzianekwtychstronach.Takjak

TaskeraiOlsena,zdumiałgowyglądkobietyimężczyznyprzykierownicachobu
pojazdów.Obydwojeopaleni,niebieskoocyisiwi,mielikażdeponad
siedemdziesiątlat.AleHenrykiMabelWillisniezatraciliwesołegousposobienia.
Wtejchwiliścigalisię,ktoszybciejdojedziedosamolotuipowitaprzybyszy.

–Remis!–zawołałKylieześmiechem.

–Taksądzisz?–powiedziałHenrykWilliswyskakujączjeepa.–Japrzecież

pozwoliłemjejprześcignąćmnieowłos.

–Pozwoliłsięprześcignąć!Patrzciego!–zawołaładrwiącojegożona

wygrażającmupięścią.–Niechpanniewierzywto,coongada.

–Nigdymuniewierzę–odparłKylie.

background image

–Cotozaludzie?–zapytałapaniWillis.

–Tenmłodzieniec–toNikStringer,mójpraktykantipomocnikzaangażowany

najedenlot.

PaństwoWillisserdecznieuścisnęlirękęNika.

–Acidwajpanowie…–ciągnąłKylieiprzerwałwidzącostrzegawczespojrzenie

Taskera.–Tosąmoiklienci.

–Poufnasprawa,co?–powiedziałWilliszprzenikliwościąchochlika.

–Właściwie…–zacząłKylieizawahałsię.Obcesowy,choćniezłośliwydomysł

staregofarmerazaskoczyłgo.

–Henryku!–zgromiłamężapaniWillis.–Niezadawajwścibskichpytań.Nikt

tegonielubi.Wtwoimwiekupowinieneśotymwiedzieć.Miewamyzresztąnieraz
takichprzelotnychgości.

Taskerzarazpodchwyciłostatniesłowo.

–Ktotutajbywaprzejazdem?–zapytałzwracającsiędoobojgapaństwaWillis.

–PrzeważnieAmerykanie.Zawszenatejsamejdwusilnikowejmaszynie–

powiedziałaMabelWillis.–Sątosympatyczniidobrzewychowaniludzie.Chociaż
niemożnapowiedzieć,żebybyligadatliwi.

–Prawdęmówiąc,milcząjakryby–dodałHenrykWillis.–Lądowaliunastylko

wtedy,gdynadgóramizbierałosięnaburzę.

–Skądwłaściwieprzybywali?–uparciepytałdalejTasker.

ZwróciwszysięnapółnocnyzachódHenrykWilliszakreśliłrękąszerokiłuk.

–Gdzieśstamtąd.Ato„tam”obejmujeobszartakwielki,żepomieściłbyAnglię,

Szkocję,WalięiIrlandięrazemwzięte,aktowie,czyniewiększy.

–Alepanowienienależądotamtejgrupy?–zapytałaMabelWillis.

–Napewnonie!–odparłTaskerzprzekonaniem.

–Boonilądująnanaszejfarmie,kiedyjestwłaśnietakapogodajakdzisiaj–

dodałpanWillis.

–Toznaczyjaka?–zapytałTasker.

–Wtamtejstroniezbierasięnaburzę,widzipan?Willisznowuwskazałrękąna

północnyzachód.

–Cozaszkoda,żenieskręcitudonasinieprzyniesienamodrobinydeszczu–

background image

powiedziałapaniWillis.

WzmiankaoburzyzwiększyłajeszczeniepokójTaskera.

–PanieKylie–powiedział.–Niechpanzałatwito,comamydozałatwienia.

Przednamijeszczedługadroga.

–Jużsięrobi,panieTasker.

Finansistaskrzywiłsięsłyszącswojenazwisko,aleniewątpliwieniewywołało

onożadnegooddźwiękuuHenrykaczyMabel.

PaństwoWilliszapraszaliichnagorącyposiłek,aleKyliewytłumaczył,że

istotniebardzosięśpieszą.Mimotogospodarzeniewypuściligościbezjedzenia.
Nakładanoimolbrzymieporcjezimnejwołowinyzpółmiskóworozmiarach,jakich
Nikwżyciuswoimniewidział.Nastolestałyrównieżsalaterkipełneświeżejsałaty,
pomidorówirzodkiewek.

Taskertniepotrzebowałprzypominaćoupływającymczasie,abyNik,Kylie

iBuckOlsennapełnialisobiespiesznieżołądki.Poprostujedlizniesłychaną
łapczywością.MabelWilliszzachwytempatrzałanaichwyczyny.NatomiastTasker
jąrozczarował,czegonieomieszkałamupowiedzieć.Finansistajadłodniechcenia,
apotemprzestałizapytałWillisa:

–Codotychnieznajomych,októrychpanwspominał…Jakpansądzi,coich

mogłosprowadzićwokolicepołożonenapółnocnyzachódodpańskiejfarmy?

–Chybajakieśinteresyzwiązanezgórnictwem–odparłWillis.

TaskeriOlsenwymieniliznaczącespojrzenia.

ZauważylitoKylieiNikikażdemubłysnęłatasamamyśl.„Górnictwo?!”

Znowuzdobylistrzępekinformacjiwartzachowaniawpamięci,dopókistrzępki

niezłożąsięwcałość.

Obfityiwyśmienityposiłektrwałzaledwiedwadzieściaminut.PodczasgdyKylie

iinnijedli,dwajmiejscowirobotnicy,dobrzeobznajmieniztankowaniem
samolotów,napełnilizbiorniki.Musielibardzoostrożnieprzelewaćbenzynę
zbeczekopojemnościczterdziestuczterechgalonów,sprawdzając,czyfiltrysą
wporządku,abyoddzielićwodęczynieczystościwrodzajurdzy.

Pojechalizpowrotemdosamolotujeepemifurgonetką.BuckOlseniNik

namawialipaństwaWillisnanowewyścigi,aleTaskerbyłponadtakiedziecinady.
Kyliezaśmiałnagłowieważniejszesprawy.

Naziemiodczuwałosięsilniejszywiatr,ananiebiepierzastechmurytworzyły

background image

długieogonywypływajączjednegopunktunapółnocnymzachodzie.Kyliewie
działażnadtodobrze,żemimoniewinnegowyglądutakiechmurybyły
zdradzieckimizwiastunamiburzy.

Niepokoiłagoprzedewszystkimkwestiaczasu.Nawetwobectychdwóch

godzin,któreimprzybyły,ucelupodróżyniewątpliwiezaskoczyichmrok,chyba
żebyimpomógłpoczciwywiatrodtyłu.

Sympatycznemałżeństwopionierówżyczyłoimszczęśliwegolotu.Jednocześnie

państwoWillisjeszczerazzgromiliswoichgości,żeniechcąprzedłużyćpobytu.

Każdyzająłswojemiejscewsamolocie,zamkniętodrzwiizapiętopasy.

GdyKyliezapuszczałsilniki,zauważyłspadekciśnieniaatmosferycznego–nowy

znakbliskiejburzy.Jużwpowietrzuustaliwszykurs,zacząłsłuchaćkomunikatów
opogodzienadawanychwprogramielotniczymAustraliiZachodniej.Jądroburzy
leżałogdzieśponadgórami,międzyfarmąWillisówawybrzeżem.Mógłalbo
bezpośredniostawićczołoniebezpieczeństwu,albowyminąćjezapomocą
strategicznegomanewru.

Nikazaintrygowałykitypierzastychchmuribyłdumnyrozpoznającpierwsze

cumulusywypływającenaniebo.Niektóremiaływyglądwróżącyniepogodę.

Odchwilistartuwskazówkiwysokościomierzastaleszływgórę.Kyliezwiększał

wysokość,gotówprzezwyciężyćkażdąprzeszkodę,jakążywioływzniosąnajego
trasie.

Zbliżałsięmoment,kiedybędziemusiałzapytaćTaskeraonoweszczegóły

kierunkulotu.Pilotsprawdziłprędkośćpodróżną.Wiatrmieliczęściowoczołowy,
aczęściowozboku,copowodowałorosnąceunoszenie.Mimoto,jeślitewarunki
pozostałybyniezmienione,przyjazdnawybrzeżewypadłby,wedługjegoobliczeń,
ozachodziesłońca.Niemógłbyjednakdaćzatogłowy.

KylieprzechyliłsiędotyłuiwskróciezameldowałTaskerowiosytuacji.

Tasker,wysłuchawszygo,powiedział:

–Lecimydalejniżnawybrzeże.

–Jakto?–zapytałKyliezezdziwieniem.–Czyżbyśmymielipociemkulecieć

nadoceanem?

–Tak–potwierdziłTaskerpodnoszączkolanodcinekmapy.–Przecinamy.

wybrzeżewtymmiejscuilecimydalejokołosiedemdziesięciupięciumil.

–Dotychwysp?

background image

–Właśnie.

Kyliepotrząsnąłgłową.

–Toniemożliwe.

–Cotoznaczy,„niemożliwe”?–warknąłTasker.

–Nadwyspamibędziemyjużpóźnownocy.Wtychstronachmrokzapada

momentalnie.Poprostusłońceznikajakzłotamoneta.Niezostajenajmniejszy
odblask,zaledwiewąskasmugajaśniejszegonieba.Jeślisamolotmalądowaćpo
ciemku,proszępana,potrzebnejestcoś,conazywamyoświetleniem.

–Oświatłoniechsiępanniemartwi.Światłabędziemnóstwo.

Taskerbyłwyraźnierozbawiony.SpojrzałnaOlsena,aleolbrzymniepodzielał

tegonastroju.Przeciwnie,nachmurzyłsię.Taskerjednakmówiłdalejtymsamym
tonem:

–Oświetleniebędzienaprawdęefektowne.

KylieciąglepotrząsałgłowąiNiksłyszał,jakmruczypodnosem:

–Niemaco,trzebabędzielecieć…żebymchociażwiedział,pocotowszystko…

Wznosilisięciąglewyżej.Przednimigórycumulusówmroczniałygroźnie

irosły.Samolotemzaczęłomocnorzucać,gdylecieliprzesmykiemmiędzyzwałami
chmur.

Nikmiałlekkiegostracha,ależebytegoniezdradzić,wyglądałprzezoknotak,

jakbyodbywałwycieczkęwśródpięknejiimponującejscenerii.To,nacopatrzał,
przypominałomutrochęgórylodoweoglądanenafilmach,ztąróżnicą,żezwały
chmurbyływełnisteiwypuszczałyzsiebiecośpodobnegodogęstej,gnuśnie
pełzającejpary.

Chłopieckręciłsięnaswoimmiejscuiwkońcuzirytowałtympilota.

–Rozkoszujeszsięwidokami,co?–powiedziałKyliedrwiąco.

–Nigdyniebyłemtakbliskochmur–odparłNikusiłującukryćswójzachwyt.

.–Ajabyłeminiemogępowiedzieć,abymzanimiprzepadał.

KylieSkręciłnalewo,potemnaprawo,szukającprzejściaprzezskłębionądolinę

chmuristalepnącsięwgórę.

Taskersiedziałzanimwponurymnapięciu,aBuckOlsenwierciłsię,złorzecząc

podnosemchwiejbie.Aprzyjakiejśdotkliwszejdziurzewpowietrzuwrzasnął
głośno:

background image

–Byłbymbezpieczniejszynabarce,polującnatebestie!

–Musimywznieśćsięwyżej–powiedziałKylie.

–Eh!–mruknąłOlsen.–Ilerazywznosisiępanwyżej,wypływająnowechmury.

–IzwróciłterazswojenarzekaniawstronęTaskera.–Niechtodiabliwezmą!Nie
mogłeśposzukaćkogośinnegodotejroboty?

–Niewsławiłemsięprawieniemludziomkomplementów,wieszotymdobrze.

Alewtymszczególnymwypadkujesteśjedynymczłowiekiem,którymożecoś
pomóc.

Olsenpodszedłdotegoinaczej.

–Jedynymczłowiekiemnatyleszalonym,abydaćsięprzekonaćiporwaćnatę

rozkosznąprzejażdżkę.

Jeszczesilniejszerzucaniezamknęłomuusta.

Kyliewyszukiwałprzerwwścieśniającychsiękłębachchmur.Wciąguparu

minutgórowalinadnawałnicą,apotemznowuwyrastałaprzednimiinna
przeszkoda.

Mimotychciężkichwarunkówpilotniezaprzestałkrótkichwykładówdla

pouczeniaNika.

–Otejporzeroku,późnymlatem,częstozdarzająsiętropikalneburze.Słońce

jestwtedydokładnienadrównikiemipromieniepadająprostopadlena
powierzchnięziemi.Chłodniejszepowietrzesuniekuokolicomrównika,bogorące
masypowietrzaunosząsiętamwgórę.Wiatrwiałbyprostopadledorównika,
gdybynieruchziemidookołaosi,którypowodujetakżewirowanienapływającego
kurównikowipowietrza.WiatrwięcSkręcaciągleidmiecorazmocniej.Itego
właśnieusiłujemyuniknąćlecącnadużychwysokościach.

Błyskawicarozdarłachmurytak,jakbywłączononamomentniewidzialną,

potężnąlampę.

NikbyłterazzajętynieomaltaksamojakKyliepilnującaparatówpomiarowych.

Lecieliteraznaosiemnastutysiącachstóp.Nicdziwnego,żenatejwysokościBuck
Olsenztrudemłapałoddech.

–Jeszczeparętysięcystópiosiągniemynaszpułap–powiedziałKyliedoNika.

–Podciągniemyjeszczetrochętegograta,zwłaszczajeślitrafinamsiędobryciąg
wgórę.

Omijającgłównąmasęchmur,parliprzezchmurydeszczowe.Ponadsobą

background image

równieżczuliobecnośćciemnychzwałów,któretylkoczekały,żebyzasilićburzę.

NagleKyliewyraźniesięczymśzaniepokoił.Sprawdziłkilkakontaktówna

tablicyprzyrządówpokładowych.

–Przecieżwszystkiesąwłączone!–powiedział.–SkręcękarktemuJimowi

McCannprzynastępnymspotkaniu!–dodałpodnosem.

–CopanuJimzawinił?–zapytałNikstającwobronieczłowieka,którywzbudził

jegosympatię.

–Jegoprzeklętaciężarówkazrobiłanamnielichąszkodę.Wlewymskrzydlenie

działaurządzenieprzeciwoblodzeniowe.

Nikspojrzałnalewo.Szczerbawprzedniejkrawędziskrzydłaistotnieobrosła

lodem.Acałeskrzydłowyraźnienabrzmiało.

Taskerwyczuł,żedziejesięcośniedobrego,izapytałwsadzającgłowęmiędzy

pilotaijegopomocnika:

–Cosięstało?

Kylieobjaśniłmu,ocochodzi.

–Aostrzegałempana!–wrzasnąłTaskerzfurią.–Ostrzegałempana,żeta

ciężarówkajestniebezpieczna.

–Jeślipanchcewczymśpomóc,niechpanprze.czołgasięnaskrzydło

iodłupielód.Wprzeciwnymrazieproszęospokój!

Taskermiałwłaśniewyrazićswojeoburzenie,kiedywmieszałsięBuckOlsen

mówiącjakzwyklekrótko,aletreściwie:

–Siedźcicho,Tasker.Zdajesię,żetopoważnasprawa.

Samolotsamtozdradzałchwiejącsięwgroźnysposób.Leweskrzydłoopadało

poddodatkowymciężarem.Nazewnątrztemperaturabyłacorazniższaideszcz
szybkozmieniałsięwdrobinkilodu.Dodającciężaru,lódponadtozniekształcał
zarysskrzydła,któreniemogłodziałaćnormalnie.

Kylieciąglemruczałcośpodnosem,takjakbystrofowałiostrzegałswój

samolot,wyrażałmuswojewspółczucieiprosiłopomoc,amaszynazastraszająco
szybkospadała,całyczasgwałtowniesięchwiejąc.

KuzdumieniuNikaKyliedoznawałpewnegorodzajudzikiejuciechywtejwalce

zżywiołami.Cowięcej,krzyknąłprzezramiędoswegoklienta:

–Tenmałyepizodbędziepanakosztowałładnądodatkowąsumkę,gdyobliczę

background image

kosztyiprzedstawiępanurachunek!

JegowybuchśmiechuiodpowiedźTaskerastłumiłodudnieniegrzmotu,

któregosiła,wmniemaniuNika,mogłabyławybićszybywoknach.

Naglechmurypojaśniałyizrzedły.Samolotzacząłleciećrówno.Takjakby

nastąpiłoraptowneprzebudzeniezezmorysennej.Kabinęzalałooślepiające
słońce.

–Noiproszę!–krzyknąłztriumfemKylie.

Nadsobąmielibłękitneniebo,podsobąbrunatnygórzystyteren.Patrzelina

światpodobnydooazy–alejużprzednimiwypływałanowazaporachmur.

Kylieciąglespadał–wszystkietrzywskazówkiwysokościomierzabyłytego

dowodem.ANikciąglemiałnieprzyjemnesensacjewżołądku.

–Patrznatoskrzydło,chłopcze–powiedziałmuKylie,głowąwskazującna

lewo.–Lódtopniejeiniedługozobaczysz,jakodpadnie.

IzwróciłsiędoTaskera:

–Niemamzamiarupowtórnieryzykowaćtakiejprzeprawy.

–Notak–zgodziłsięTasker.

–Wyszlibyśmycałoztejburzy,żebyniedefektwurządzeniu

przeciwoblodzeniowym.Terazwylądujemyi…

–Wylądujemy?–warknąłTasker.

–Wswoimczasieznajdowałemodpowiedniemiejscewgorszymterenieniżto,

copanwidziobecnie.Wdużogorszymterenie.

–O,jużodpada!–krzyknąłNik.

Kawałekloduoderwałsięimignąłdotyłu.Nikniemógłodżałować,żeniebyło

sposobuschwycićgoiprzechowaćrazemzinnymipamiątkamiztejpodróży.

–Acobędzie,jeślitenlódgrzmotniewogon?

–Mójdrogi–odparłKylie–czyżniedośćbiedyzwaliłosięnanasbeztwoich

proroctw?

–Przepraszam–powiedziałNik.Rozumiał,żeKyliepotrzebujeodswego

pomocnikaczegośinnegoniżkrakanie.

Taskerwdalszymciąguokazywałrozdrażnienie,czymzkoleiirytowałOlsena;

wychylałsięnawszystkiestrony,patrząc,czywdolejestjakiśdostateczniepłaski

background image

terenodpowiedninalądowisko.

Znajdowalisięteraznawysokościtysiącastópnadwzgórzami,którejużnie

robiływrażeniajednostajniebrunatnych.Możnabyłodostrzeczielonepastwiska
inawetposzczególnesztukibydła.

–Powinnatubyćjakaśfiliastacjihodowlanej–powiedziałKylieznadzieją

wgłosie.

PrawiejednocześnieNikwypatrzyłcośowieleważniejszego:obozowiskoipas

startowy!

–Diabełnasmawswejopiece!–zaśmiałsiępilot.

–Cotozamiejscowość?–zapytałTaskerznowuwładczymtonem.

–Schodzimydolądowaniaizarazsiędowiemy.Kylieponiekądusprawiedliwiał

niepokójTaskera.

Każdykontaktzludźmikryłwsobieniebezpieczeństwo.Wynajemsamolotu

zostałspowodowanyczymś,odczegomogłoucierpiećwieleosób…czymś
mającymzwiązekzgiełdą…zpożarem…zgórnictwem…

Pilotprzetrawiałtestrzępkiinformacjiwnadziei,żeułożąsięwzrozumiałą

całość,ajednocześnierozpoznałcharakterobozowiska,którewidzielizgóry.

–Nafta!–oznajmił.

Nikodróżniałjuższkieletywieżwiertniczych,anakońcupasastartowego

wypatrzyłnowoczesnydwusilnikowysamolot.

–Awięcitutajktośjest!–zawołałBuckOlsen.–Niematerazmiejscana

świecie,gdziebyniekręcilisięludzie.

Taskerwpadłwpanikę.

–Zatrzymajgo,Olsen!Kylie!Niechpannieląduje!

Kyliespojrzałnaniegobezsłowa,leczzobrzydzeniem.

–Niemożemytutajlądować!–upierałsięTasker.

–Niechpanmnieuważnieposłucha,panieTasker.Poprostuniemamywyboru:

musimylądować.Mogęmiećkraksębezprawidłowegofunkcjonowaniaurządzeń
przeciwoblodzeniowych.

–Tak,oczywiście,rozumiem,żegdzieśmusimylądować.Alenietutaj!

–Towielkieryzykociąglekusićlos–ostrzegłKylie.

background image

–Napewnoznajdziemyinnemiejsce–usiłowałprzekonaćgoTasker.–Może

panjeszczeprzepatrzyteren?

–Agdywrócę,niebędziewarunkówdolądowania,co?Naokołozbierająsię

burzę.

Kyliebyłzły.Toabsurdrozumowaćwtensposób,kiedymieliszaloneszczęście

trafićnaterenmożliwydolądowania,niemówiącjużodobrzeutrzymanejbieżni.
Zdrugiejstrony,miałnowypowóddoirytacji:ludzie,którzyobserwowaliich
zdołu.Anijedenniemachałdonichrękązprzyjaznympowitaniem.Osobyobce
byłytuniepożądane–tojasne.Wiercenianajwidoczniejprowadzonowsekrecie.
Itotłumaczyłoteżlotymaszyny,któraodczasudoczasulądowałanafarmie
Willisów.

–Nie,panieKylie!–ciągnąłswojeTasker.–Niemożemyspotkaćsięztymi

ludźmiwdole.

–Schodzędolądowania,panieTasker.

–Chybachcepanotrzymaćzatenlotzapłatę?

–Owszem.Aletakżechcężyć,abypodjąćforsę.TerazBuckOlsendoszedłdo

wniosku,żeionmacośdopowiedzenia.

–Słuchaj,Tasker,panKyliewie,corobi.Samolotmusilądowaćiteurządzenia

odladzającemusząbyćnaprawione.Ajeślitobiesiętoniepodoba,uprzedzamcię,
żegdywreszciedolecimydowyspy,janiebędęnatwojeusługi.

–Wymuszasznamniezgodę–mruknąłTasker.

–Niemamywyboru–zapewniłgoOlsen.–Anity,anija,aniKylie,aniten

chłopiec.

Awięcwylądowali.

Kyliepodkołowałdokońcabieżniistanąłobokwieżwiertniczych.Czekałatu

grupaopalonychmężczyzn,jedniwszortach,inniwdługichspodniach.Wszyscy
mielinagłowachczerwonehełmyochronne.Anijednatwarzniezdradziła
najlżejszymuśmiechemprzyjaznychuczuć.Niepadłoteżanijednosłowo,gdyNik
iKylie,apotemTaskerwyszlizsamolotu.AlegdyztrudemwygramoliłsięBuck
Olsen,jakiśczłowiekzzaczerwienionymioczami,twarząspalonąsłońcemibiałą
szczecinąniegolonegozarostu,wskazałnaniegorękąikrzyknąłzezdumieniem:

–Patrzcieno,ktotoidzie!Słowodaję,BuckOlsen,mójstarykumpel!

Głoszamerykańskimakcentemznaczącopodkreśliłsłowo„kumpel”inie

background image

ulegałowątpliwości,żewchodzątuwgręuczuciakrańcowoodmienneod
przyjaźni.

Taskerjęknął,jakbyodczułrzeczywistyfizycznyból.

Rozdział6
BURZEISEKRETY

Dwudziestupięciumężczyznoglądałoczterechprzybyszyiprzezchwilęniktnic

niemówił.

Wpowietrzurozbrzmiewałhuk,któryNikpoczątkowoprzypisywałwiertarkom,

dopókiniestwierdził,żetoodgłosynadchodzącejburzy.

PierwszyodezwałsięTasker.Wskazującnaogorzałegostaregoosadnika

wczerwonymhełmieochronnymzapytałOlsena:

–Znasztegoczłowieka?

BuckOlsenspojrzałnadrwiącouśmiechniętągębęiprzeczącopotrząsnął

głową.

–Nie–odparł.–Niewydajemisię,żebymgoznał.

–Boniechceszsobieprzypomnieć!–powiedziałtamteniwniemiłym

uśmiechupokazałsczerniałeodtytoniuzęby.

–Dosyćtego,Pop!–wtrąciłsięterazdużomłodszymężczyznawystępującdo

przodu.Niewątpliwiekierowałgrupą,sądzącposposobie,wjakiinnigo
przepuszczali.Wskazałrękąnaznakrozpoznawczysamolotuizapytał:–Który
zwasjesttenKylie?

–Ja–powiedziałKylie,dużympalcemdziobiącsięwpierś.

–Atamci?–mężczyznawskazałnaNika,TaskeraiOlsena.

–Chłopiecjestmoimpomocnikiem…

–Amyjesteśmypasażeramitejpowietrznejtaksówki–wtrąciłTasker.

–Dokądlecicie?

–Tonaszasprawa–odparłTasker.Odpowiedźniepodobałasię.

–Jesttonaszasprawa,skorowylądowaliścienanaszymlotnisku.

–Nieprzybywamyzwizytą!Toprzymusowelądowanie–powiedziałTasker

zwracającsiędopilotaopotwierdzenie.

background image

–Tofakt–przyznałKylie.–Urządzenieprzeciwoblodzeniowenalewymskrzydle

zostałouszkodzone.Ponaprawieniudefektunatychmiastwystartujemyinie
będziemywammącićspokoju.

–Jestemkierownikiemterenu–powiedziałmłodymężczyzna.–Bardzoproszę,

żebyścietowłaśniezrobiliizapomnieli,żeścietuwogólebyliikogokolwiek
widzieli.

–No,tozabieramsiędoroboty–powiedziałKylieiskinąłnaNika.–Chodźno,

pomóżmi!Trzebawyjąćtorbęznarzędziamizsamolotu.

Torbabyławschowkupodtylnymifotelami.

–Niechpanpatrzy!–zawołałNik,którywłaśnieobserwowałdwusilnikową

maszynęzakotwiczonązapomocąlinkiprzewleczonejprzezpierścienie
zamocowanedoskrzydełiprzezoczkasolidnychkołkówstalowychwbitych
wziemię.–Czytaksięzabezpieczylizestrachu,żeimktośzwędzisamolot?

–Zestrachuprzedwichurą–uciąłkrótkoKylie.Zwałychmur,przezktóre

dopierocosięprzedarli,nadciągnęłyznaczniebliżejodchwililądowania.

–Musimysięśpieszyć–powiedziałpilotchłopcu.TymczasemTaskerstałkoło

Olsenapogrążonegowrozmyślaniach.Mężczyzna,którytwierdził,żeznaOlsena,
kierownikterenuiinnistalitrochędalej.JedniobserwowaliKylie’goiNika,który
jużwyniósłtorbęznarzędziami,ainni,ztroskąwoczach,patrzylinaruchomyzwał
chmur.

BuckOlsenstękałiprzeczącotrząsłgłową.

–Niemożeszsobieprzypomniećtegozarośniętegoczłowieka?–zapytał

wkońcuTaskerzgadując,żeOlsenbezskutkugrzebiewpamięci.

–Wżadensposób.Sądzącjednakpojegowymownymuśmieszku,możeon

mnierzeczywiściezna.

–Takwygląda.Czycięznaosobiście,czynie,nieulegawątpliwości,żewie,kim

jesteś.

–Możemaszrację.

–Napewnomamrację.

Mężczyzna,októrymmówili,ruszyłwstronęsamolotu,alekierownikzłapałgo

zaramięizatrzymał.

–Gdziesiępchasz?

background image

–Idęimpomóc.

–Niepójdziesz!

–Niechceszichwypuścić,co?

–Jasamimpomogę.Ty,Flanagan,niepchajsiędalej,wywszyscytakże.

Patrzcie,burzaszybkonadciąga.Trzebawszystkozabezpieczyć.

Ludzieniechętniewrócilidoroboty,którąprzerwałoniespodziewanelądowanie

samolotuKylie’ego.Wiatrsięwzmagałwzniecająctumanykurzu,niosąckępy
uschłejtrawyiodłamkichrustuihulającpoterenieobozu.

Kylieodmontowałkoniecskrzydła,abydostaćsiędożebrowaniailinek.

Kierownikstanąłobok,obserwującnieboirzucającczasamirozkazyswoim
ludziom.

–Jakpanuidzie?

–Toprzerwanykontakt.Gdygonaprawię,uruchomięodladzaczeisprawdzę,

czygrzeją.

–Radzęsięśpieszyć.Burzanadchodzi.

Kyliewiedziałotym.Wiatrwnikałpodskrzydłaiwstrząsałsamolotem.Pilota

zaniepokoiłygęstniejącetumanykurzu,więcszybkozamocowałzpowrotem
usztywnionączęśćsamolotu.Potemprzebiegłpodskrzydłem,otworzyłdrzwi
isięgnąwszyrękąwłączyłurządzeniaprzeciwoblodzeniowe.

TymczasemNik,sądząc,żeprzyśpieszaprocesnaprawy–amieliprzecieżtak

małoczasu–położyłdłońnaprzedniejkrawędziskrzydła.

–Czymaszzapasowąrękęwtorbieznarzędziami?–zapytałgoKylie.

Chłopiecodrazucofnąłrękę.

–Dobra–pochwaliłgoKylie.–Tosiębłyskawicznienagrzewa.

NadszedłTasker,którynakroknieodstępowałOlsenawobawie,abysiędo

niegoniedobrałbrodatyFlanagan.

–Wporządku?–zacząłniecierpliwiewłaściwymsobietonem.–Będziemy

startować?

–Może–odparłKylie.

IkuniesmakowiTaskerasplunąłnaprzedniąkrawędźskrzydła.Żarodrazu

spowodowałparowanie,awiatrszybkouniósłmałyobłoczekpary.

background image

–Działa,co?

–Takjakby.

–Chodź!–skinąłTaskernaOlsena.–Tysiadaszpierwszy.

–Chwileczkę,panieTasker.Trzebajeszczeschowaćtorbęznarzędziami…

–Kylie!–krzyknąłostrzegawczofinansista,alebyłojużzapóźno.

–Musimynajpierwschowaćtorbęznarzędziami!–odwrzasnąłKylie,niezdając

sobiesprawy,conieświadomiewyjawił.

–Tasker?–powiedziałkierownik.–ChybanieJosephTasker?

background image

–Tonieważne,kimjestem.

–Dlamnieważne.JeślibypanJosephTaskerzjawiłsiętuiniuchałpomoim

terenie,musiałbymzawiadomićdyrekcjętowarzystwa.

–Gotowe!–zawołałKylie.

TaskerpchałprzedsobąOlsenawstronędrzwi,którepilotprzytrzymywał.

Alezastąpiłmudrogękierownik.

–Przepraszampana,tojednaknależydomoichobowiązków.Muszęsię

dowiedzieć,jakiinterespanatutajsprowadził.

–Człowieku,niemożemytracićanichwili!Patrzpan!–Taskerwskazałrękąna

chmuręzaciemniającąniebo.–Powinniśmynatychmiaststartować,jeślimamy
uniknąćburzy!

–Dosamolotu!–ryknąłKylie.–Nieobiecuję,żemisięudawystartować,

wkażdymbądźraziespróbuję.

–Niemamowy–obstawałprzyswoimkierownikobozugórniczego.–Panowie

niewyruszą.

Taskernormalniebyłblady,alewtejchwilizłośćiponureświatłonadałyjego

twarzyodcieńczerwonawo-fioletowy.

–Awięcdobrze!Chodźpantutaj!–powiedziałpopychającprzedsobą

zdumionegokierownika.

StanęlinauboczuokilkanaściekrokówodsamolotuiTaskerzacząłszybką

inamiętnąprzemowę.NawetgdybystalibliżejigdybyTaskermówił
podniesionymgłosem,KylieiNiknieusłyszelibyanisłowaprzyświszczącym
wietrzeihukugrzmotów.

Kierowniksłuchałuważniezeschylonągłową,zuchemtużprzyustach

mówiącego.Paręrazyodwracałgłowę,patrzącnastadopapug,którewniskim
lociewyfruwałyzczarnychbałwanówchmur.Potemznowuzwielkąpowagą
wlepiałoczywTaskera,słuchałipotakującokiwałgłową,beztruduzgadzającsię
nacoś.

BuckOlsenwychyliłsięspomiędzyKylie’egoiNikaijegogrubyszeptzadudnił

imwuszach:

–Cootymwszystkimmyślicie?

Nikniemiałswojegozdania,wzruszyłwięctylkoramionami.Kyliezaś

background image

powiedział:

–Możedopieroterazzaczynatodlamnienabieraćtrochęsensu.

–Naprzykładjakiego?–pytałOlsen.

–Niechpanniekusi.PanTaskerbyłbyniezadowolony,gdybymwypowiedział

siępublicznie–nawetwgrupiezłożonejznastrzech.

BuckOlsenzaśmiałsiękrótkoizarazspoważniał.

–Chwilamimiałbymochotępodbićmuoko.Ajednakpowinniśmywziąćpod

uwagę,żetenczłowiekjestbardzozgnębiony.Inapewnoniemijasięzprawdą
mówiąc,żewieleludzijestwmieszanychwtękabałę.Każdyznichmożecoś
oberwać,jaktosięmówi.Wistocietojestjedynywzgląd,dlaktóregopozwoliłem
Taskerowioderwaćsięodpolowanianarekiny.

Przerwałpatrzącnagęstniejącechmuryinastadoszarych,wrzaskliwych

papug,któreznichwyfrunęły.Znowusięzaśmiał.

–Tojestponiekąddużobardziejfascynująceniżpolowanienarekina-ludojada.

O,patrzcie!–dodałwidzącparęczarnychłabędziusiłującychosiąśćnaziemi.
Jednakzauważywszyludzi,pokrótkimwahaniu,znowuznikływmroku
zrozpaczliwymbiciemskrzydeł.–Jeślitewielkiełabędziemogąutrzymaćsię
wpowietrzu,tochybaimymożemy–powiedziałniebezzłośliwości.

Kyliemruknąłcośtonempowątpiewania.

Taskerbiegłkunimspieszniezkrawatempowiewającymnawietrze.Zostawił

kierownikaterenuwpoważnejzadumie.

–Doszliśmydoporozumienia–powiedział.–Fatalniesięstało,żemusieliśmy

tutajwłaśniewylądować…

–Jauważam,żemieliśmywyjątkoweszczęście–wtrąciłKylie.

–Niezależnieodmoichspraw–ciągnąłTaskerzcierpkimuporem–muszę

stwierdzić,żetutejszeprzedsięwzięciejestważneikosztowne.Wimieniunas
wszystkichzobowiązałemsięnikomuniezdradzić,cowidzieliśmy.

BuckOlsen,KylieiNikobiecalidyskrecję.

–Dobrze–rzekłTasker–ateraz…

Ispojrzałnasklepieniechmur,odruchowozasłaniającgłowęprzedstadem

nadlatującychpapug–tymrazemodspodubyłwidocznyróżowypuchnaich
brzuchach.

background image

–Aterazchciałbypanstartować?–zapytałKylie.

–Musimysięśpieszyć!

–Lećmywtakimrazie.Proszędosamolotu.TuzaprotestowałBuckOlsen.

–Pantegoniemówinaserio!

–Mamzamiarspróbować.Jeśliprzynajmniejniespróbujemy,panTaskergotów

mnieposądzićochęćwykręceniasięodtego,cojestmożliwe.Awięcpróbujmy.

BuckOlsennawetnieusiłowałukryćniezadowolenia,gdysiadałnaswoim

miejscu.Taskerspieszniewszedłzanim.ApotemKylieiNikzajęliprzednie
siedzenia.

Kierownikterenustałipatrzyłnanich.Kilkuinnychludzirzuciłorobotę

iobserwowałozniedowierzaniemscenęstartu.

Stojącnaziemisamolotdrżałichwiałsię,takjakbyleciałwczasienawałnicy.

Kyliezapuściłsilniki,odwróciłmaszynęizwiatrempodkołowałdokońcapasa
startowego.Następnieotworzyłprzepustnicęwgaźnikuprawegosilnika
iraptownieodwróciłsamolotpodwiatr.

Chmurynapływały.Odczasudoczasuprzelatywałystadaptaków,akępytrawy

ipatykipędziłykunim,podskakująciwirując.

Trzymającmaszynęnahamulcach,Kyliewykonałwstępneczynnościdostartu,

dającobusilnikompełneobroty.

Wobecrykusilników,połączonegozodgłosamiburzy,musiałkrzyczećgłośno,

abypasażerowienatylnychfotelachgousłyszeli.

–Pasyzapięte?

Nieczekałnawetnaodpowiedź,tylkopowtórniedodałgazu,ciągletrzymając

maszynęnahamulcachkół.Jeszczekilkaptakówwpadłonanich,kołując,
podlatującwgóręiopadającwdół,ikilkawirującychkęptrawyipatyków
uderzyłowprzedniąszybę.

Nikmimowoliodchyliłsięwtył,chociażchroniłagopodwójnapłytaszkła

warstwowego.

Kyliejeszczerazdodałgazu.Zwolniłhamulce.Przezchwilęsamolotstałbez

ruchu,apotemwbiłsięwwiatr.Chwiałsięnaboki,rozwijającszybkość;terazatak
ptactwaiodpadkówprzybierałnatempieisile.

ZtylnegofotelazabrzmiałkrzykTaskera:

background image

–Nie,Kylie,nie!Toczysteszaleństwo!

Kylienatychmiastzmniejszyłgaz,lekkowprawiłwruchhamulcetarczowe

ipozwoliłsamolotowikołować,podczasgdywiatrodrazuzacząłredukowaćjego
prędkość.

–Niemamowyostarciewtakąpogodę–dodałTasker.

–Panmniewynajął,więcniechajbędzietak,jakpansobieżyczy–powiedział

Kylie.

ImrugnąłdoNika,którywtedydopierozrozumiał,żepilotniemiał

najmniejszegozamiarustartować.Wykonałwstępneczynnościpoto,abyTasker
samzdałsobiesprawęzwarunkównazbytniebezpiecznychnawetprzypróbie.

–Musimyschronićsięwśrodkuobozowiska,amaszynętrzebaprzywiązaćaż

dochwili,kiedywiatrustanie–powiedziałKyliekierującsamolotdokońcapasa
startowego.

Wieżewiertniczebyłyledwiewidoczne.Kierownikstałpodosłonąbudynków

wrazzrobotnikamiikazałkilkuludziompomócwzakotwiczeniusamolotu.

KylieiNikdogoniliTaskeraiOlsenawkantorzekierownika.

ByłtoinżynierBurkę,górnik,któryprowadziłposzukiwanianaftywróżnych

częściachświata.

Kantorznajdowałsięwbarakuzfalistejblachy.Chociażbudynekbyłnowy

isolidny,każdykawałekblachyzdawałsięnaprzemianodrywaćod
podtrzymującychgwoździiwracaćdonichwrytmpodmuchówwichury.

Zestołówzabranowszystkiepapiery,bowiatrhulałpocałymbaraku.

BurkęzauważyłzdziwienieTaskera,żewszystkieoknasąpootwierane.

–Dziwipana,żeniepozamykaliśmyokien!–krzyknął,bomożnabyło

rozmawiaćtylkopodniesionymgłosem.

–Nowłaśnie!

–Gdybyzamknąćoknaidrzwi,całatabudawyleciałabywpowietrze.

–Wyleciałabywpowietrze?

–Atak.Ciśnieniezzewnątrzpotrafigwałtownierosnąćiprzystosowującsiędo

niegopowietrzewpomieszczeniuzaczynadrgaćtakszybko,żemożewszystko
rozwalićjakbomba.

Taskertrochęwtowątpił,aleKylieiOlsen,którzysłyszeli,oczymmowa,

background image

przytaknęliinżynierowi.

–Miejmynadzieję,żeburzapozostaniesucha–dodałKylie.

Taskeritymrazemniezrozumiał,ocochodzi.

–Deszczwzmacniaburzę,takjakbyuzbrajałjąwpociski–wyjaśniłpilot.–Jeśli

doburzydochodzideszcz,szkodymogąbyćistotniepoważne.

Niknadalniemógłuwierzyć,żejeszczeciągnąłsiętensamdzień,wktórym

wczesnymrankiemwyruszyłzdomunalotniskowMelbourne.Jeszczetrudniej
byłopojąć,żezaledwieprzeddwudziestuczteremagodzinamiprzeczytał
wgazecieogłoszenieowolnejposadziepraktykanta.Jaktodobrze,żerodzicenie
mielinawetcieniaprzeczucia,wjakieprzygodymożebyćwmieszanataksówka
powietrzna!Nikwżadensposóbniemógłsobiewyobrazić,żebymatkastanęłapo
jegostronieiwymogłanaojcupozwoleniestaraniasięotomiejsce,gdybymogła
przeczuć,cojego,Nika,spotkawczasiepierwszegolotu.Apotemchłopieczaczął
rozważaćnajnowszyrozwójwypadkówiinformacje,którewypsnęłysięTaskerowi
iOlsenowi.GoteżTaskertakdługoopowiadałinżynierowi?Nikaintrygowałokilka
rzeczy:wzmiankiogiełdzieinacisk,zjakimmówiłosię,żewgręmożewchodzić
loswieluosób.Wtejchwilibyłskłonnysądzić,żechodziopłynnezłoto,jak
nazywanonaftę.

Wkrótcerozmowanawetpodniesionymgłosemstałasięniemożliwa.Dobaraku

wiatrnawiewałcałekępytrawy,aześcianzdzierałmapyitablice.

Kylie,opartyonagąblachęfalistą,czuł,jakwibruje,jakbydrżączlękuprzed

furiąburzy.Myślał,żewiatrwkrótceosiągnieprędkośćrównąnajwiększej
prędkościprzelotowejjegomaszyny,cowpowietrzuutrzymałobysamolot
wbezruchu.Napoczątkuswojejkariery,pilotująckiedyśraczejpowolnąmaszynę,
napotkałwiatrdochodzącydoprędkościstuwęzłów,awięcsamolotleciałwtył
zszybkościądwudziestumilnagodzinę.

Kylie,takjakNik,równieżzastanawiałsię,coskłoniłoTaskeradopodróżyna

owąwyspę,dniemiałjużwątpliwości,żenafta.

Samolot,ledwiewidocznymiędzytumanamikurzu,byłsilniezakotwiczony,ale

nawetzodległościpięćdziesięciujardówKyliewidział,jakdrgawdzikich
podmuchach.Miotłozupełniesuchymkurzemiprzypanującejduchocienarazie
niezanosiłosięnadeszcz.Alejeślibywiatrnabrałnasileizaczęłolać…

Kyliewolałniemyślećoskutkachulewy.

Całelatamusiałciężkopracować,żebykupićtęmaszynę,używanązresztą.Żeby

background image

niewłasnysamolot,byłbyjednymzwielupilotów,weteranówostatniejwojny,
żyjącychwpogonizapracą.Kyliesnułpewneplanywzwiązkuzeswoim
przedsiębiorstwem.Planyraczejskromne,awkażdymrazieichnieforsował.Miał
zamiarmianowiciewyszkolićpraktykantaiosadzićgonadrugiejmaszynieze
znakiemzielonegobumerangainapisemTaxi-Lot-Ky’lie.

Myślijegoprzerwałświszczącydźwięknadgłową.

Arkuszblachy,częściowozdartyzdachu,klapałwścieklewrytmszalonego

tempanawałnicy.Gdybyoderwałsięcałkowiciedpofrunąłwstronęsamolotu,
mógłbyrozciąćgonapółjakolbrzymieostrze.

Kylieskupiłterazcałąuwagęnablaszeidopieropodłuższejchwilizdałsobie

sprawę,żezmniejszyłasięczęstotliwośćjejklekotania.

WtymmomenciespojrzałnaNikainiemógłpowstrzymaćśmiechu.

–Copanatakrozśmieszyło?–zapytałNik.

–BawiszsięwIndian?–odpowiedziałpytaniemKylie.

–Nie…aboco?

Nikbyłzaintrygowany.

WtedyKyliezdjąłmuzgłowybiałepióropapuzie.Chłopiecschowałjeskrzętnie

razemzinnymipamiątkami.

Kurzopadłizaczęłosiętrochęprzejaśniać.Samolotwidzielijużterazwyraźnie.

–Pójdęsprawdzić,cosiętamdzieje–oznajmiłKylie.–Skorowidocznośćjest

lepsza,moglibyśmyspróbowaćszczęścia.

Nikposzedłzanim,aleniedoceniłsiływiatru,któryzarazpowaliłgonaziemię.

Zauważyłniechętnespojrzenieszefa.„Znowuzłapałemzłystopień”–pomyślał.

Kylieobejrzałmaszynęizzadowoleniemstwierdził,żeniezostałauszkodzona

przezburzę.Wyjąłtrochętrawyzwlotówpowietrzaikawałekkoryspod
wycieraczkiprzyprzedniejszybie.

Nadworzebyłojeszczetrudnoporozumiewaćsięnormalnymgłosem,więc

wrzasnąłNikowiwucho:

–Jeszczeniemożnaodkotwiczyć!

Popięciuminutachukazałosiętrochębłękitu.Ptakialbozniżałylot,albo

dawałysięnieśćprądompowietrzawgórze.Kyliewobectegopostanowił
odmocowaćlinkiistartować.InżynierBurkęjednocześnieobejrzałsamolot

background image

należącydotowarzystwagórniczegoirównieżznalazłwszystkowporządku.
Kantornieucierpiał,opróczjednegonaderwanegokawałkablachyimapzdartych
ześcian.

Zanimweszlidosamolotu,Taskerprzypomniałjeszczeinżynierowi:

–Wszystkojestjasne,prawda?Mynikomuniepowtórzymy,cowidzieliśmyna

tymterenie,apannikomuniezdradzi,żepannastutajoglądał.

–Takjest,proszępana.

Inżynierskłoniłsię,dotykającrękąhełmuochronnego.KylieiNikpomyśleli,że

najwidoczniejJosephTaskerjestosobistościąważnąiszanowanąwswojej
dziedziniemimonieprzyjemnegoidespotycznegocharakteru.

BuckOlsenstałprzysamolocieobokTaskera.Miałwłaśniewchodzićpo

schodkachdośrodka,kiedywstrzymałgookrzykbrodategoFlanagana:

–Hej!Olsen!Zanimodjedziesz,musimyzałatwićnaszeporachunki!

Biegłkunimzezdumiewającąszybkościąjaknaczłowiekawjegowieku.Zanim

Olsenzdążyłsięzorientować,byłjużosaczony:Flanagantańczyłipodskakiwał
przednim,wyzywającgodowalki.

–Zwariowałpanczyco?–zapytałOlsen.

–Nieudawaj!Wieszdoskonale,ocochodzi.Niezapomniałeś!

–Jeślipanmanamyśli,żeniezapomniałemboksu,topewniemapanrację!

Iolbrzympodciągnąłspodnieizacisnąłpięści.

–Dosyćtychgłupstw!Dosamolotu!–wmieszałsięTasker.

–Zjeżdżajty,rybiooki!–wrzasnąłFlanagan.

–Spokojnie,Flanagan–mitygowałgoBurkę.–Niewiesz,zkimmówisz!

–Mamtownosie!

FlanaganznowudoskoczyłdoOlsena.

–Napoczątekożywiętrochętwojąpamięć.Czywswoimczasieniezyskałeś

pewnejsławyjakozapaśnik?

–Nigdyniebyłemzapaśnikiem,takjakpantorozumie,człowieku.Byłem

bokserem.

Flanaganwyszczerzyłnatesłowaczarneodtytoniuzęby.TerazKyliejuż

wiedział,skądjestmuznajomenazwiskoOlsenaiskądpamiętajegotwarz.Za

background image

młodychlatKyliesamuprawiałpoamatorskubokswwadzeciężkiejiztego
powoduostatniozwróciłuwagęnasprawozdaniawdziennikachiwywiadradiowy
natematpobytuwAustraliiamerykańskiegoboksera-amatoraniewystępującego
jużnaringu.Niezamieszczonożadnejwzmiankibcelujegoprzyjazdu.Nik
równieżprzypomniałsobietęnotatkęwgazecie.WrzeczywistościOlsenwręczał
zwycięzcompucharnaspecjalnejuroczystościwbokserskimklubiejuniorów.

Obydwajzzadowoleniempowitaliprzynajmniejtęodpowiedźnaintrygujące

ichpytania.NatomiastFlanaganwcaleniepoczułsięzadowolony.

PodtykałpięśćpodsamnosOlsenaiwrzeszczał:

–Niewykręcajsię!Stańdowalki!

–Jużdawnominęłyczasy,kiedybyłembokserem!–broniłsięOlsen.

–Tak?Awidzisz,jakąmamdobrąpamięć!Wielkatoszkoda,Olsen,wielka

szkoda,żesięwtedydałeśpobić!Postawiłemnaciebiewszystko,comiałem,do
ostatniegocenta,atymisprawiłeśtakizawód.Odtejporypieniądzeunikająmojej
kieszeni–wszystkoprzezciebie.

–Dobrzecitak,dostałeśnauczkęzahazard.Jatambyłempoto,żebysię

boksować,aniepoto,żebytacydurniejaktystawialinamnie.Czyżtomojawina,
żelepszyboksermniepokonał?

–Niechciałocisięwalczyć,tydraniu!Położyłeśsięnaringujakpierwszylepszy

patałach…

–Słuchajno,tymnieniekuś!–ostrzegłgoOlsen.Terazonpodniósłzaciśnięte

pięści.

–Patrzcie!Mamgoniekusić!–podrwiwałFlanagan.–Patałachjesteś,nie

bokser!Zpapierowątorbąsobienieporadzisz.

Nik,odpoczątkuoburzonyzachowaniemFlanagana,wrzasnąłteraznacały

głos,biorącwobronęOlsena:

–Onbycizarazłebstrąciłzkarku!

–Zobaczętojakswojeucho!–odwrzasnąłFlanaganipięściąwycelował

wszczękęOlsena.

Olbrzymodchyliłsięipięśćledwiegomusnęła.Alezapomniał,żemazasobą

samolotiprzycofaniustuknąłoleweskrzydłoistraciłrównowagę,gdyFlanagan
zzaciekłościąstarego,ciętegofoksteriera,zamierzyłsięnaniegopowtórnie.Nie
pociągnęłobytopoważniejszychskutków,gdybynieuderzyłgłowąokrawędź

background image

śmigła.

–Jakmożnabyłozrobićcośrównieidiotycznego!–pieniłsięzezłościTasker,

gdyKylie,inżynierijakiśrobotnikruszylinapomocOlsenowi.Innirobotnicyzłapali
Flanaganaiodciągnęligo.

Nikzrozumiał,żesłowaTaskeraodnosiłysiędoniego.Acogorsza,Kylietakże

rzuciłmurozwścieczonespojrzenie.BroniąchonoruOlsenaNiknieświadomie
podjudziłFlanaganadonapaści.Chłopiecpomyślał,żerzeczywiścierobiwszystko,
abynieotrzymaćposadypraktykanta.

BuckOlsenbyłznokautowany,chociażtylkoprzezmoment.Chciałodtrącićręce

śpieszącemuzpomocą,alenieustałbyowłasnychsiłach.Dotknąłbolesnego
miejscanagłowieinarazienikomuniepozwoliłgoobejrzeć,ażwkońcu
skapitulowałiwszyscyzobaczylizadraśnięcieirosnącyguz.Starybokserzaciskał
powieki,potrząsałgłową,nachwilęotwierałoczy,usiłującprzyjśćdosiebie.

–Nicminiebędzie!–zapewniałTaskera.–Nieróbciewokółmnietakiego

rwetesu.

–Niepowinniśmybylidopuścićdociebietegowariata–powiedziałTasker,

znowurzucającNikowizabójczespojrzenie.

–Chodźcie!Trzebastądruszyć–popędzałichOlsenusiłująciśćpewnym

krokiem.–Nicminiebędzie,Tasker,nieprzejmujsię.Uciekajmystąd,pókinie
nadejdzieburzalubtendzikusFlanaganniewyrwiesięswoimkumplominie
powtórzyataku.

WchwiliodjazdutrzymanoFlanaganazdala,wbaraku.

Gdyzapiętopasy,KylieobróciłmaszynęwkierunkuWiatru.Chwilęprzeczekał,

ażznikłomałestadkopapug,apotemotworzyłgaz,zwolniłhamulce
iwystartowali.

Samolotpiąłsiępowoliwbłękitnieba,aleizasobą,iprzedsobąmiałburzowe

chmury.Pilotzrównałsięzichwierzchołkiemiwkrótcewysokościomierz
wykazywałtysiącosiemsetstóp.WmiaręjakKyliewnikałwdolinymiędzy
chmurami,omijającolbrzymiezamczyskaiwieżyczki,cumulusów,skrzydłazaczęły
błyszczećzdradzieckąpokrywąlodu.Uruchomiłwięcurządzenie
przeciwoblodzenioweizzadowoleniemstwierdził,żedziałaonodoskonale
równieżinalewymskrzydle.

Terazciężkimrokogarnąłcałąolbrzymiąkrainęchmur,którenabierałyszarych,

liliowychisinychodcieni.

background image

–Dzieńdobiegakońca–powiedziałKyliepodłuższymokresiemilczenia.

UwagabyłaprzeznaczonaprzedewszystkimdlaTaskera–ostrzeżenie,że

wkrótcenastąpinagłaciemność.Noczapadnie,zanimdolecądowyspy,którą
Taskerpoprzedniowskazałnamapie.

–Niezapominamotym.Obiecałempanu,żebędzieażnadtoświatłaprzy

lądowaniu.Prawda,Olsen?

Szturchnąłstaregoboksera,aleOlsenniezareagował.Byłpogrążony

wgłębokimśnieponiewygodachcałegodniainapaściFlanagana.

Nikobserwowałzachódsłońca,światłozmieniającebarwęicieniewchmurach,

coimnadawałojeszczebardziejzłowrogiwygląd.Cienietesunęłyku
zachodniemukrańcowizwałuchmur.

Kyliepołożyłsobiemapęnakolanach,koordynowałdanedotycząceprędkości

wiatruiznoszeniaizapomocąsuwakaprzeprowadzałinneobliczenia,abyustalić
położeniesamolotu.

NagleusłyszałzasobąmocnozdenerwowanygłosTaskera:

–Kylie!Tusięcośniedobregodzieje!

BuckOlsen,silniezaczerwieniony,oddychałszybko.Głowaopadłamu

bezwładnie,gdyTaskernimpotrząsałusiłującgoobudzić.

–Zastąpmnie,chłopcze!–krótkopowiedziałKyliedoNika.

Gdytenspojrzałnaniegopytająco,pilotwyraziłsięjaśniej:

–Prowadźmaszynę!

Nikująłwręcestery.Całąswojąwiedzęoprowadzeniusamolotuopierałna

tym,cousłyszałodpilotaicosamzaobserwował.Uchwyciłsterownicębardzo
mocnoimiałwrażenie,żetrzymaczłonkiciała,przezktóreprzepływazupełnie
obcakrew,iżedreszczeidrżeniastanowiąreakcjęistotywykonanejprzez
człowieka,aprzynależnejdoprzestworzy,nawiatryhulającewtych
przestworzach.Chłopiecbałsię,żetaistotawykorzystajegobrakdoświadczenia
iwyrwiemusięzrąk.

–Damymutlenu–powiedziałKyliewyciągającbutlęspodsiedzenia.

WłożyłOlsenowiwustaujściegumowejrurkiiżyciodajnygazzacząłprzenikać

zestalowegorezerwuaru.

Nikzbytbyłzaabsorbowanyutrzymaniemsamolotuwrównowadze,abymóc

background image

choćbyrzucićokiemnato,cosiędziałozanim.Wkrytycznejchwilinękałago
świadomość,żenicniewie,mimoinstrukcjiszefaiwłasnychobserwacji.Tarcze
przyrządów,licznikiiwskaźnikiwyzywającoobracałynaniegodrwiącetwarze,tak
jakbywypominającmuniewiedzę.Koncentrowałsięnapilnowaniu,abymaszyna
leciałarówno.Alerazznajdowałwniejszybkioddźwięk,akiedyindziejnapotykał
opór.

Niebyłowątpliwości,nakogoTaskerzwaliłcałąwinęzaomdleniestarego

Olsena,kiedypowiedział:

–Nigdybydotegoniedoszło,gdybytenszaleniecFlanaganniezostał

sprowokowany.

Nikaogarnęłojeszczewiększeprzygnębienie,gdyusłyszałdalszesłowa

Taskera:

–NaOlsenaczekaważneipilnezadanie.Tojedynyczłowiekzdolnyjespełnić.

Bezjegopomocydlasetekludzimożenastąpićkatastrofa.

Rozdział7
POŻARPŁYNNEGOZŁOTA

Kyliewróciłdosterownicy.

–Dziękuję–powiedziałNikowi.

Tylkotyle.Nikniemógłodgadnąć,czyprowadzącwciąguminutysamolot,

zmazałswojąwinę:podjudzenieFlanaganadonapaści.Wkażdymraziemiałdobrą
nauczkę,żeniewystarczazaspokajaćciekawościobserwując,copilotrobize
sterami.Należałopojąć,wjakimcelutorobi.Chłopiecnietraciłnadziei,że
następnymrazemlepiejsobieporadzi.

Terazobejrzałsięnieznaczniewtył.Taskertrzymałmaskętlenowąnadtwarzą

Olsena,któryoddychałrówniej,alenadalsiedziałbezwładnie,wspartyościankę
samolotu.

–Zachwilęodczujeulgę,bozaczniemysięzniżać–powiedziałKylie.

–Dlaczegomutopomoże?–zapytałNik.

–Powietrzebędziezawieraćwięcejtlenu.PanOlsenpobierzepotrzebnąilość

wprost,zamiastużywaćmaski.

Nikstwierdził,żemógłbysiętegosamdomyślić,zamiastpytać.

background image

WoddaliblaskzachodzącegosłońcapadałnapołacieOceanuIndyjskiego

najbardziejwysuniętekuwschodowi.WMelbourneiAdelaidejużzapadłanoc.
Całydzieńgonilizasłońcem,któreimskutecznieumykało.

OdmomentukiedyTaskerwyjawiłcelpodróży,Kyliesnułwłasneplany,jakie

wybraćmiejsceodpowiedniedolądowaniapociemku.Znajdowalisięniedaleko
odmałegoportuwDerby.Moglirównieżskręcićnapółnocipotemnawschóddo
Wyndhamzzaładowczymportemdlabydła.Byłtamtakżeośrodekjednego
zoddziałówaustralijskiejlotniczejsłużbyzdrowia.Zraportówradiowychwbazie
Kyliewiedział,żelotniskowWyndhambędziewolneidlanichodpowiednie.

Takjakprzypuszczał,obniżenielotuprzyniosłoulgęwoddychaniuOlsenowi,

któryjednakzacząłsięniepokoićwyczuwającmaskęnatwarzyipróbowałją
zrzucić.Nagleotworzyłoczyiodepchnąłjązcałąsiłą.

–Co,udiabła,zemnąrobisz,Tasker?Chceszmnieudusić?

–Straciłeśprzytomność.

Taskerpowiedziałtobezogródek,abyOlsenzdałsobiesprawę,żejego

zasłabnięcieniebyłobagatelką.

–Notoco?–odparłstarybokserwcalenieprzejęty.–Tospóźnionareakcjapo

tymnokaucie.Kylie,możepanprześlewiadomośćradiowądotegoobozu,że
ostatecznieFlanaganwygrał.

–Kylietegoniezrobi!–oświadczyłstanowczoTasker.

Olsenześmiechemprzyjąłreakcjęnaswójżarttegopozbawionegopoczucia

humoruczłowiekainteresu.Jednaknieprzyjemnepulsowaniewtyległowy
stłumiłojegowesołość.

–Jaksięczujesz?–zapytałTasker.

–Nierazczułemsięgorzej–odpowiedział.

–Jeśliniepodołasz,tonaprawdęniewiem,cozrobimy.

–Przestańkrakać!Głowamnieztegojeszczebardziejrozboli!

Taskerzamilkł.

KylieiNikznowuwyczuli,jakbardzognębiTaskeratatajemniczasprawa.

Obydwajmielipoważnewątpliwości,czyOlsenjest.doczegokolwiekzdolny.
Zanimpodanomutlen,wyglądałnaniezmierniewyczerpanego.

Słońcezawisłonadsamymmorzemnaliniihoryzontuiniepostrzeżenieznikło.

background image

Poparuminutachzłotegoodblaskunawodziespłynęłynaniącienienocy.

Lecieliwciemnościiciemnośćmieliprzedsobą.Naniebiezaczęłymrugać

pierwszegwiazdy,awdoleczarnąpaszcząziałocean.

Taskerchciałzapalićżarówkęnadfotelem,abyobejrzećmapę,aleOlsen

zaprotestowałmówiąc,żeświatłogorazi.Kyliesprawdziłswojepołożenie
wświetletablicyprzyrządówpokładowych.

Oilewiedział,grupawysp–celichlotu–byłazupełnieniezamieszkana.

Wpobliżunieprzechodziłażadnalinialotnicza,zaśstatkikursującezPerthdo
Darwinprzepływałymiędzywyspamiawybrzeżem.Natomiastkursstatkówdo
Jawy,SingapuruczyKolomboleżałwodległościsetekmil.

Nikmiałwrażenie,żewtejchwilimoglibylizłatwościąwniknąćwprzestrzeń

kosmiczną.Odkądustałyzakłóceniawprądachpowietrza,obasilnikigrały
wharmonijnymduecie.Chłopieczacząłsamsiebieegzaminowaćztechniki
lądowania–tomudodałootuchy,żejednakniesąwprzestrzeni
międzyplanetarnejiżewkrótcewrócąnaziemię.Cotosięnajpierwopuszcza?
Klapyskrzydełczypodwozia?Jakżemałojeszczeumiał.

Wtemzobaczyłnahoryzonciejakiśżarzącysiępunkt.

–Trzymasiępanidealniekursu!–powiedziałTasker.Byłtokomplementdla

Kylie’ego.

–Widaćspodziewalisięnasizapaliliognisko.

–Ognisko?–powtórzyłTaskerizaśmiałsiękrótko.–Jabymtegotaknie

nazwał.

Kylieniewyraziłjużżadnegoprzypuszczeniaaniniedopytywałsięonic.Zato

mózgNikadziałałniezmiernieszybko.Odrazuznalazłrozwiązaniezagadkiiczym
prędzejjeogłosił:

–Ajawiem,cotojest!Wulkan!

–Byłabytozbytprostaodpowiedź–odparłTaskerznajdującwidocznie

przyjemnośćwotaczaniusięmgłątajemnicy.

Kyliezaśjużznalazłwłaściwewyjaśnienie.Gdyjakopilotliniipasażerskichlatał

nadŚrodkowymWschodem,nierazwidywałnocąsilneerupcjepłonącychgazów
zszybównaftowych.Doszedłdowniosku,żenawyspie,doktórejlecieli,
znajdowałsięjeszczejedensekretnyterenwierceń,skąd„płynnezłoto”już
czerpanozodwiecznychzbiornikówpodskorupąziemską.

background image

Ajednak,gdyzmalałaodległośćodwyspy,Kyliezorientowałsię,żepatrzyna

innezjawisko.NaŚrodkowymWschodziewidywałpłomieniebuchającezwysokich
wieżwiertniczych.Tutajcałyogieńzdawałsiękoncentrowaćwjednejwielkiej
grzywiepożaruprzypominającraczejnocnewidowiska,jakieoglądałna
przeciwnymwybrzeżuAustralii,wQueenslandzie,gdypalonoposzycienapolach
trzcinycukrowej,abyodsłaniaćciężkiełodygiiułatwićichzbiór.

Tutajpłomieniekotłowałysięgwałtowniewśródchmuryczarnego,chwiejnego

dymu.Wońspaleniznywnikałajużprzezwentylatorysamolotu.

WtejchwiliiKylie,iNikprzypomnielisobiewiadomośćnadawanąsygnałami

świetlnymidozałogibarki:„Galionpłonie”.

Cośtuistotniepłonęło,choćbyłtochybaraczejpożarszybunaftowego.

Kyliezniżyłsiędopięciusetstóp.Leciałrównolegledokierunkuognia,ale

jeszczedośćdaleko.Jeszczenieczuliżarurozszalałych,niepohamowanych
płomieni,zatomigotliwyodblaskichczerwonychjęzykówdocierałażdokabiny.

Nikdostrzegłnaziemibladyzaryspasastartowego,jakrównieżparęszop

iciężarówek.Wpobliżuleżałystaloweszkieletywieżwiertniczychobalonesiłą
pożaruiwjegoświetlepodobnedoosobliwychkości.

–Miałpanrację–powiedziałKyliedoTaskera.–Światłatuniebrak.

–Lądowiskojestznakomite–zapewniłgoTasker.

–Oileprzyjegokońcuniewjadęwsamśrodektegorozpalonegopieca.Cosię

tuwłaściwiestało?

–Dowiercilisiędonaftywczorajrano,alezanimjeszczezdążyliwymierzyćjej

strumień,wybuchłaburzatropikalnaifontannaropyzaczęłapłonąć.

–Paskudnypożar–zauważyłBuckOlsen.Ztrudempatrzałwdół,rękąchroniąc

oczyprzedjaskrawymblaskiem.

–Dawałeśsobieradęzgorszymi–powiedziałTaskertonemkomplementu.

–Owszem.Aleczasemtrzebabyłowielumiesięcy,abyjeugasić.

KylieiNikdowiedzielisięwreszcie,naczympolegaławażnośćosobyBucka

Olsena.Byłtodoświadczonynafciarz,rekordzistaświatowywgaszeniupożarów
nafty.

Późniejdowiedzielisięjeszcze,żeOlsenprzyjechałdoAustraliinainspekcję

terenównaftowychzramieniaswojejspółkiamerykańskiej.Postawiłwszakże
warunek,żepołączyinspekcjęzpolowianiemnarekiny.Jegospółkamiała

background image

powiązaniazfirmąPimm,TaskeriMalley,więcTaskerwiedział,gdziegoszukać,
mimożeOlsenzastrzegłsię,abymunieprzerywanoodpoczynku.

TegodniaNikoglądałjużkilkawybrykównatury:pożarlasu,rekina-ludojada

zwanegobiałąśmiercią,imponującąpustkęwsercukontynentuifurięburzy
tropikalnej.Aterazpatrzałnakrwiożerczegowampira,zachłannegokolosa,który
zamiastkrwikarmiłsiępłynnymzłotemzwnętrzaziemi.CzyBuckOlsenwyzwie
potworanabój?Nikmiałpoczuciewiny,żemimowoliutrudniłmuzadanie
prowokującFlanaganadonapaści.

Kyliezapaliłświatłapotrzebneprzylądowaniu.

Skoroobawa,żewiadomośćopożarzemożeprzeniknąćnazewnątrz,stałasię

jużnieaktualna,Taskerokazałpełnągotowośćdoudzielaniainformacji,ale
dopierowtedy,kiedygoKyliewprostzapytał:

–Dlaczegozostałoużytesłowo„galion”,gdyprzesyłaliśmysygnałyświetlne

panuOlsenowi?

–Toszyfrnaoznaczenietegoterenunaftowego.

–Dlaczegowłaśnietosłowo?

–Boprawdopodobniewjednejzzatokleżytutajzatopionygalionportugalski.

„Awięcmiałemrację!”–pomyślałNik.Taskermówiłterazjużbezprzynaglania:

–Gdytutejszaekipazdałasobiesprawę,żesaminieugasząpożaru,ktośłodzią

przepłynąłzwyspynaląd–użyciemałegosamolotuspółkistanowiłozaduże
ryzyko.Musiałprzedostaćsięprzezwzburzonemorze,alejakośdobrnąłdo
telefonu.Otrzymaniepołączeniazemnąbyłotrudneitrwałodługo.Dostałem
wiadomośćprzedsamymwyjściemzdomudobiura.Odrazupowziąłemdecyzję,
conależyzrobić,mojażonasprowadziłataksówkę,adalszyciągsamiznacie…

–Niemogęodżałować,żeznamtendalszyciąg–powiedziałOlsen.–Wtej

chwilibyłbymnapewnorekordzistąświatowymwpolowaniunatebiałepotwory.

–Uwaga!–przerwałKylie.–Spróbujemylądować.

Naszczęściewiatrzwiałpłomienieidymwstronęprzeciwnąodlądowiska.

Przemknęlinadwodązopuszczonympodwoziemiklapamiskrzydeł.Gruntna
wyspiebyłpiaszczysty,pokrytycienkąwarstwątwardejtrawy.Wszystkolśniło
wblaskupłonącejropynaftowej,utrudniającwłaściwąocenęwysokości.AleKylie
dobrzewidziałpasstartowyimiałmocneświatłanaprzodzieskrzydeł.

WtymmomencieNikazaczęłyniepokoićchwiejnecienierzucaneprzezogień.

background image

Mieniłysiędziwnymiplamamibieli.Ciąglegotointrygowało,nawetwchwiligdy
bocznekoładotknęłyziemi,itogwałtownie.

Wtedyzabrzmiałrozwścieczonyokrzykpilota:

–Mewy!

Wyjaśniłasięzagadkabiałychplam!Mewy!

Siedziaływzdłużpasastartowegoiwidoczniespłoszyłjehuksilnikóworaz

światłasamolotu.

Masaoślepiającobiałychskrzydeł,podobnadochmury,zerwałasięnagle

przednimi,właśniegdykołonosowenadałoprostykieruneklądującemu
samolotowi.Stadoptakówjużznikałozpolawidzenia,alejednajegocząstka,
zapóźnionamewa,uderzyławprzedniąszybęodstronyKylie’ego.Mewa
wsekundęstraciłażycie,adoszkłaprzylgnąłniekształtnykłąbpierzaikrwi,
całkowicieprzesłaniającwidoczność.

Zpasastartowegosamolotskręciłwbok.Nikdługopotempamiętał

alarmującykrzykpilota.Chłopieczareagowałbłyskawicznie,chwytając
instynktowniezadrugąsterownicę.Kyliekiedyśwspominał,żenaziemiprowadzi
sięsamolottakjakkażdyinnypojazdmechaniczny.INiktowłaśniezrobił.Poczuł,
żemaszynapoddajemusię,skierowałjązpowrotemnaśrodekpasastartowego
ipoprowadziłdalejprosto.Alenagleodniósłwrażenieniebezpiecznejszybkości
inieośmieliłsięzastosowaćhamulców,bozrozumiał,żejeślitozrobi
nieumiejętnie–samolotalboobrócisiędotyłu,albozatoczykoło.Wrzasnąłwięc
doKylie’ego,abyonnacisnąłpedałyhamulców.

Poparupodskokachsamolotstanął.

Abyupewnićsię,żejużmunieumknie,Niksięgnąłrękąiwyłączyłgaz,cojak

podpatrzył,Kylierobiłprzypoprzednichlądowaniach.

Wewzględnejciszy,jakazapadła,najmniejszeszmery,wywołaneochładzaniem

sięrozgrzanychczęścimaszyny,brzmiałynadmierniegłośno.Kylietakżeoddychał
głośnoigłęboko,takprzynajmniejwydawałosięNikowi.

Wkońcupilotprzemówił:

–Widaćztego,mójkochany,żewtwoimwypadkunaukanieidziewlas.

–Dziękuję–odparłNik,zażenowanypochwałądoświadczonegopilota,idodał

żartobliwie:–Miałemstracha,żeznowuwyrwałemsięniewporę.

–Maszdotegozdecydowanytalentisądzę,żeniezmieniszsiępodtym

background image

względemdośmierci–powiedziałKyliebezlitośnie,alezarazdorzuciłze
śmiechem:–Aprzecieżtowada,któraczasamiokazujesiępożyteczna.

Kierownikterenu,Williams,ikilkupracownikówzebrałosiękołosamolotu,

patrzącztroskąnaszczątkimewyprzylepionedoprzedniejszyby.Odetchnęliz
ulgąnawidokuśmiechniętegoNika,którypierwszywyszedłzsamolotu.Kylie
stanąłnaskrzydle,abypomóczejśćposchodkachnajpierwTaskerowi,apotem
Olsenowi.

–Cieszęsię,żeścietakszybkoprzybyli–powiedziałWilliams.–Widaćlotodbył

siębezprzeszkód,co?

Podróżniwybuchnęliśmiechem.NawetTasker.

–Czyjestpanprzygotowanynamałypojedynekzogniem?–zapytałWilliams

olbrzyma.

–Owszem–odparłOlsen;zdawałsięlekceważyćwypadek,któremuuległ

niedawno.

BezsłowaWilliamspoprowadziłgowstronępożaru.Taskerposzedłzanimi

wpewnejodległości.KyliezaśiNiknajpierwopowiedzielizdarzeniezmewą
zaciekawionymrobotnikom.

–Trzebiąwyczyścićszybę,bopewniewypadnienamstartowaćwpośpiechu–

powiedziałpilot.

Nikrównieżmiałnieprzyjemneuczucie,żecaławyspamożeniebawemwylecieć

wpowietrze.

WilliamsiOlsenwłożylikombinezonyzazbestuihełmyochronneiprzykucnęli

zaogniotrwałązaporąnakółkachzłożonązżelaznejramy,blachyfalistejipłyt
azbestowych.

Urządzenieto,choćprymitywne,pozwalałojednakprzysunąćsięcałkiemblisko

domiejsca,gdziefontannanaftytryskającazszybuwybuchałapłomieniami
iczarnymdymem.

Hukpożarubrzmiałnieustającągroźbą.

Potężnepompydostarczaływodyhydrantom,którymizdalekalanowodęna

WilliamsaiOlsena,wmiaręjakpodjeżdżalicorazbliżejdotegopiekła.

NafciarzeodnieślisiężyczliwiedoKylie’egoiNika.Wszyscyzdradzali

zmęczenie,uczuciezawoduitroskę.Odmiesięcyprowadziliwiercenianatym
bezludziuznadziejąnadotarciedonafty,agdywreszciewytrysła–pochłonąłją

background image

ogień.

Niktnarazienieznałwartościnowoodkrytegozłożaroponośnego.Dojej

oszacowaniadawałypodstawępomiarywytryskunafty,atobyłoniemożliwe,
dopókiszalałogień.

IwtymtkwiłoźródłotroskiTaskera.

ObjaśniłonKylie’egoiNika–staliwetrzechprzedbiuremzarządu–żedopóki

szybpłonie,dopótypomiarywypływającejnaftymusząpozostaćwsferze
domysłów.

–Spójrzcienatensygnał!–rzekłwskazującrękąnapióropuszogniarwącyku

niebu.–Jeśliktośgozauważy,zaczniesięgadanina.Powiedzą,żetakwielkipożar
świadczyoniemałychzasobachnafty,najaki©trafiono.Nazwanaszegoterenu
jestzaszyfrowana,aledowierceńpotrzebnebyłopozwoleniewładz.Nic
łatwiejszego,jaksprawdzić,jakietowarzystwonaftowetutajdziała,noinastąpi
szaleńczeskupywanieakcji,którychcenapoleciwgórę.Wywrzetowpływnaakcje
innychspółeknaftowychwkraju.Akcjemogąpójśćwgóręwciągujednejnocy.
Niektórzy,ciszczęśliwsi,jesprzedadzą,aleinnijekupią,acobędzie,gdyzgasimy
pożariokażesię,żezasobynaftyniesąnadzwyczajne?Akcjespadnąnałeb
izrujnująludzi,którzyjużwsadziliwteninteresswojeciężkozarobione
oszczędności.Inneakcjenaftowerównieżspadną,cospowodujeróżnegorodzaju
katastrofy,agdymy,finansiści,zechcemysprzedaćakcjejakiejśinnejspółki
onajlepszychwidokachnarozwój,napotkamyniedowierzanieiopór.Ludzie,
którzyrazsięsparzylinanafcie,niebędąwtosamoinwestowaćpieniędzy.Abez
ichpieniędzymusząustaćposzukiwaniaieksploatacjazłóżroponośnychczyto
wgłębikraju,czytonawybrzeżach.

Nikwreszciezrozumiał,naczympolegaławagaichśpiesznegolotu.Odszukali

izabraliwybitnegospecjalistęodgaszeniapożarównafty.Pokonaliwiele
niebezpieczeństw,abygodostawićnamiejscepożaru,aleryzyko
niepohamowanychiszkodliwychpogłoseknieustanie,dopókipłomiennysygnał
naniebiegrozićbędzieprzyciągnięciemuwagijakiegośstatkuczysamolotu
irozgłosemtego,cosięstało.

PodszedłterazdonichBuckOlsen,ociekającywodąwłasnympotem,przejęty

powagąsytuacji,leczpełenradościnamyślowalce,któragoczeka.

WtakimnastrojubyłbyzłapałzakołnierznapastliwegoFlanaganaicisnąłnim

oziemię.Czułsięwswoimżywiole.Dziwiłsięsamsobie,żemógłsarkaćnaprze
rwanieodpoczynkuipolowanianarekiny.KylieiNikmieliwtymSwójudział.

background image

Rekintogroźnyprzeciwnik,aleBuckOlsen,człowiekwielkiegokalibru,za
prawdziwegoprzeciwnikapoczytywałdopieropożarnafty.Irwałsiędowalki
znim.

–Niebędziemytracićczasunapróby–powiedziałdoTaskera.

–Dobrze,rób,jakuważasz–odparłfinansista,ciąglepodenerwowanym,jednak

mniejostrymtonem.

–Williamsijegoludzieprzygotowująjużproszeknasenny.

–Proszeknasenny?

OlsenzauważyłzdziwienieNika.

–Taknazywamygelignit.Zrobiępotężnąporcjęipodejdędoogniatakblisko,

jaknatopozwolinaszatarczaochronna.Potemwepchnęładunekdługim
metalowymprętem,ciąglegoprzedłużając,dopókiniesięgniewpobliżeodwiertu.
Władunkubędąspłonkiikablepołączonezelektrycznązapalarką.Jedno
pociągnięcieiładunekwybucha.Tocośjakbydmuchanienapłomieńświeczek
wtorcieurodzinowym!Czasemudasięzajednymrazem,aczasemtrzeba
dmuchaćadmuchać.

DlaNikajeszczeniewszystkobyłojasne.

–Wiem,żetotylkobrzmibardzoprosto–ciągnąłOlsenzuśmiechem.–Cały

dowcipwtym,gdzieumieścisięładunek.

–No,ajeślizapalisięgelignit?–zapytałNik.

–Zapalićsięmoże.Aleniewybuchniebezspłonki,jeślibyłprzechowywany

wodpowiednichwarunkach.Gdybyzaśwybuchł,będęmusiałzaczynaćnanowo.

Kyliepodrolowałnanajdalszykraniecpasastartowego.

Naotwartymterenieniegroziłowiększeniebezpieczeństwozestronywybuchu,

chybażebyzniszczonekonstrukcjestaloweijakiśInnysprzęt–silnikiczypompy–
znalazłysiębliskomiejsca,gdziepłomieniewysysałyropętryskającązodwiertu.
Unoszonewpowietrzemogływtedyzagrażaćpersonelowiicenniejszym
instalacjom,którenależałousunąćzichzasięgu.

ZkilkunastomarobotnikamiKylieiNiksiedzieliwschroniewykopanym

wpiaszczystympagórkukołolądowiska.Robotnicyprzyhydrantachciąglelali
wodęnaOlsenaidwóchludzi,którzyposuwalidoprzoduurządzenieztarczą
ochronną.

PotemcidwajrównieżodeszlidoschronuiOlsenzostałsam.

background image

Ztrudemśledzilijegoruchywjaskrawym,chwiejnymświetle.Nikzauważył

ładunekśrodkówwybuchowych,któryOlsenpopychałmetalowymprętem.Potem
zamocowywałprzedłużenieipchałdalej,ażładunekdotarłnieomal
wbezpośredniesąsiedztwoognia.

Nikczułsięokropnie.Takjakbyosobiściebyłodpowiedzialny,żeBuckOlsen

możepaśćofiarąpłomieniinadmiernegowysiłku.Będzietoskuteknapaści
Flanagana,którąon,Nik,częściowospowodowałiktórapociągnęłazasobą
uderzenieśmigłaiomdleniestaregobokserawsamolocie.

Olsenzacząłsięcofać.Hełmikombinezonochronnylśniłyodwodyciąglena

niegolanej.Robiłtowolno,zrozmysłem,sprawdzającpołożeniekabli.Wmiaręjak
odchodziłodźródłaognia,cofalisięrównieżludzieobsługującyhydranty.
Wreszciedałimznak,żejużichniepotrzebuje.

Hydrantyunieruchomionoirobotnicypośpieszylidodrugiegoschronu.

BuckOlsenzostałzupełniesamnaplacuboju,cofającsiępotrochu,wkażdej

chwiligotówpaśćnaziemię,jeślipłomień,rozpalającgelignit,spowoduje
przedwczesnądetonację.

Dotarłdowykopu,gdzieumieszczonozapalarkę,ipochyliwszysiępołączył

zniąprzewody.Wyprostowałsięiuważniesprawdził,czywszyscysąbezpieczni
wschronach.Teraz,znowupochylony,nacisnąłspustzapalarkiiszybkoodbiegł.

Nastąpiłakrótkadetonacjaiciemność.Ciemnośćiwzględnacisza.Odgłos

detonacjipowędrowałdalekopowodachoceanu.Agdyzamilkł,zabrzmiał
przeraźliwywrzaskspłoszonychmew.Wszakżeciemnościnicnierozproszyło.

Apotemdałysięsłyszećinnedźwięki–świszcząceechaigłuchyhukwgłębi

ziemi,izgrzytodłamkówmetalupadającychnażwir.pasastartowego.Ktoś
ostrzegłKylie’egoiNika,abyprzywarlijaknajbliżejdościanyschronu.

Gdyustałdeszczodłamków,wschronachzerwałsięokrzyktriumfu.

Skierowanosnopświatłanawieżęwiertniczą.Jeszczeżarzyłsiętammetal

rozgrzanydoczerwoności,alewkrótceprzygasł.Pierwszyładunekzgasiłogieńi,
jednocześniewyzwoliłpotężnypodmuch,któryzgiąłstalowąruręodwiertu
powstrzymującwtensposóbwyciekropy.Inżynierowiebędąmogliwkrótce
podjąćpracęizamocowaćnowągłowicęikrany.

Alenikomujeszczeniepozwolonotampodejść.Częścimetalowemusiały

najprzóddobrzeostygnąćiniewykluczone,żenaftamogłazacząćsięsączyćna
nowo.

background image

Jednonieulegałowątpliwości:sławnyBucikOlsenporadziłsobiezpożarem.

Znikłzniebaniedyskretnysygnałświetlny.Wydajnośćszybuzostaniesprawdzona
pouruchomieniugonanowo.Niebezpieczeństwopanikinagiełdziebyło
zażegnane.

NikzacząłdopieroterazprzetrawiaćobjaśnieniaTaskera.Przypomniałsobie

otym,czegoichuczonowszkoleogorączcezłotawpierwszymokresie
kolonizacjiAustralii.Nastąpiływtedyzaburzeniawnormalnejgospodarce.Ludzie
porzucaliposadyogarnięcigorączkązłota.Bylimiędzynimiurzędnicyisubiekci,
policjanciinauczyciele.Przykażdymnowymodkryciunaftysytuacjawyglądała
podobnie.Wprawdziekobietyimężczyźninieporzucaliswoichzajęć,aby
osobiścieprowadzićposzukiwania,aletrwonilioszczędnościnakupnoakcjispółek
naftowychwpowszechnymipełnymnadzieiszaleństwie.

–Noicosobieterazmyśliszotejcałejhistorii?–zapytałchłopcaKylie.

StalirazemzTaskeremiOlsenem.Taskerowiznaczniepoprawiłsięhumor,

aOlsenodczuwałprzyjemnezmęczenie.

–Bardzożałuję,żenicniemogłempomóc–odpowiedziałNikmającnamyśli

pomocprzygaszeniupożaru.

–Czyżby?–zapytałześmiechemKyliekuzdumieniuchłopca.–Aprowadzenie

samolotu,gdymewaprzylepiłamisiędoprzedniejszyby?Czytegocijeszcze
mało?

–Przecieżpanbysobiejakośporadził.

–Jak?Naślepo?

Nikzdecydowałwtedynagle,żejegoakcjestojądostateczniewysoko,iz

szaleńcząodwagązabrałsiędozbieraniaowocówszczęśliwegotrafu.

–Czywobectegopanmniezaangażuje?–zapytał.

–Cozabezczelnychłopak!–zawołałKylieudajączaskoczenie.

Niezdążyłpowiedziećnicwięcej,boprzerwałmuOlsen:

–Sądzę,żerekinynadalkręcąsięwZatoceSpencera.Jakszybkomożemnie

pantamdowieźć?

–TozależyodpanaTaskera.

–Jarównieżwracam–powiedziałTasker.–Aledopierogdysprawdzę

wydajnośćtegoszybu.

background image

Zostaliwięcnanocnawyspieidlawszystkichczterechurządzononocleg

wbarakachrobotniczych.Zasypiającsłyszelijękliwewrzaskimew.

Ramekbyłjasnyiświeży.Nikpopływałsobiewzatoce,gdziewodawyglądała

jakszkłoo.jaskrawozielonymodcieniu.Piaszczystednoodbijałopromienie
słoneczne.

Chłopiecniewypatrzyłwgłębinieżadnegorozbitegostatku,natomiastroiłosię

tamodkolorowychtropikalnychryb.Nigdyprzedtemniezetknąłsięzegzotyką
dnamorskiego.Ktowie,czyswejbarwyiurodyrybyniezawdzięczająskarbom
zrozbitychokrętów,którewiozłyzłotoisrebro,iklejnotywysadzaneszmaragdami
irubinami?

Robotnicyzamocowalinowykrandorurywiertniczejinaftaspływałaterazdo

cystern,przywiezionychjużwcześniejnawyspęwnadziei,żeituznajdziesię
płynnezłotoziemi.

Minąłcałydzień.Nikznalazłkilkadropiatychmuszli,którewrazzzębemrekina,

kamykamiorazpiórkiempapugistanowiłynamacalnydowódjegoprzygód.

Kyliezacząłzdradzaćniecierpliwość.

–Niechpansięniedenerwuje–powiedziałmuTaskerbardzouprzejmie.–

Przecieżjauregulujęrachunekizatoczekanie.

–Nieotochodzi,proszępana.Poprostunieznoszębezczynności.

–Jużladamomentotrzymamodpowiedźwsprawie,któramnietuzatrzymała.

Mógłbypanprzygotowaćsobiewszystkodostartu.ZostawimypanaOlsena
wPortLincoln,asamidolecimydoMelbournejeszczetegosamegodnia.

–Lecącnawschód,stracimydwiegodzinyświatładziennego,alecoś

wykombinuję,żebytemuzaradzić–powiedziałKylie.

CzekałichwobectegonowypostójnafarmieWillisów.Kylieniemógłzdaćsię

natrafspotkaniaciężarówkizładunkiembenzynylotniczej,zaplanowałwięc
następnypostójwkopalniopali.TerazjużTaskerniemiałzastrzeżeńcodopostoju
iNikskorzystazokazji,abywzbogacićswojąkolekcjęprawdziwymdrogim
kamieniem.

Wreszcieoznajmionorezultatpomiarów,cozjednejstronyprzyniosło

Taskerowiulgę,azdrugiejrozczarowanie.

–Wydajnośćdzienna–powiedział–niejestnatylewysoka,abyzapewnić

zainteresowanieakcjonariuszy.Trzebabędziewiercićgdzieindziej.Wkażdymrazie

background image

wiadomo,żewtymwypadkuludziedobrzedostalibywskórę,gdybynastąpił
gwałtownypęddoskupywaniaakcji.Popewnymczasietenterenmożeokazaćsię
dochodowy,alenarazieniemanadzieinaobfitezasobyiszybkąeksploatację.

Wystartowalinadrugidzieńoświcieipolecieliwprostwsłońce.BuckOlsen

wsiadłzaspanyiprawiezarazusnąłnaswoimfotelu,oddychającspokojnie
irówno.Przedtempoprosiłjeszcze,abygozbudzono,gdybędątankowaćprzy
kopalniopali–musiałprzecieżkupićjakiśładnykamykdlażony.

PoprzedniegodniaNikzdeterminacjątrzymałswójjęzyknawodzy,abyznowu

niepalnąćjakiegośgłupstwa.Imógłbyprzysiąc,żeniewypsnęłomusiężadne
niepotrzebnesłowo.Coprawdaosiągnąłswójcelmilczącjakryba.

Kyliezauważyłtozdumiewającezjawiskoiuznałjezacośniepokojącego.

–Oczymtakdumasz?–zapytał.

–Naprawdęniemogępowiedzieć.

–Nojazda!Powiedz,cocięgnębi!

–Nowięc…

–Nowięcco?

–Tosprawatejposady…

Kylieroześmiałsię.i

–Słuchaj,Nik–porazpierwszyzwróciłsiędochłopcapoimieniu.–Chętnie

powiedziałbymci„tak”,gdybyniejednarzecz.Amianowicie,czyotrzymaszzgodę
twoichrodzicówpotym,cozdarzyłosięodnaszegowyjazduzMelbourne?

Nikodparłbezwahania:

–Napewnominieuwierzą,gdyimopowiem,jakbyłonaprawdę.

Kylieroześmiałsięznowu,apotemzwróciłuwagęNikanajeszczejeden

szczegół:

–Mającszesnaścielatmożeszconajwyżejotrzymaćświadectwoucznia

pilotażu,toznaczy,żeniebędzieciwolnoniczegoruszyćbezmojejosoby,
siedzącejcinakarku.

–Niechpansobiesiedzi!

Kyliebyłbytrzymałchłopcawniepewnościjeszczedłużej,możeażdo

Melbourne,odsieczdlaNikaprzyszłajednakzzupełnieniespodziewanejstrony.

background image

–PanieKylie–odezwałsięzanimiTasker.–Jeślipanniezaangażujetego

chłopca,jamudamjakieśzajęcieusiebie.

PrzezjednąstrasznąchwilęNikujrzałsięwpułapceświatacyfr,wśródgniewnej

atmosferyludzipokrojuTaskera.AleKylieodrazugouratował.

–Nowięcdobrze–powiedział–posadajesttwoja,jeśliniezmieniłeśzdania.

–Niepożałujepanwyboru!

–Oszczędzimitoprzynajmniejtrudurozmowyztymcałymogonkiem

kandydatów–powiedziałsuchoKylie.

Nikniebezradościpomyślałorozczarowaniurywali,zanimpoświęciłwięcej

uwagiswojejprzyszłości.

Napewnoczekałygonudneikrótkieloty,mozolneładowanieiwyładunki,ale

trafiąsięrównieżniespodziankiipodróżenaodległewybrzeżaAustralii.Amoże
nawetjeszczedalej?PrzecieżKyliegotówbyłpilotowaćswójZielonyBumerang
wszędzie–a„wszędzie”oznaczakażdemiejscenacałejkuliziemskiej.


Document Outline


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
John Ringo Alldenata 05 The Hero (with Williamson, Michael)
Dr John Berardi, Michael Fry The Grapplers Guide to Sports Nutrition
Skarby sniegu Michael Pritchard Patricia MSt John
W5 Temperatura powietrza WWSTiZ
Zanieczyszczenie powietrza 2
spoiwa powietrzne W R
Środowisko bytowania woda, powietrze, gleba 2
MODUŁ POWIETRZE
Jonizacja powietrza
8 Mikroorganizmu w powietrzu
Dywizjony Polskich Sił Powietrznych na Zachodzie 1940 1946 306 Dywizjon Myśliwski
04 referat Pieprzyk szczelność powietrzna
Michaels Leigh Sprzedaj mi marzenie
Ochrona Powietrza 2[P] MagdalenaG TEMAT
Michaels Fern Światła Las Vegas 03 Żar Vegas
pieniadze jak powietrze 1
Michaels Leigh Kim jesteś Święty Mikołaju
05 obslugiwanie statkow powietrznych systemy i organizacja obslug technicznych statkow powietrznych

więcej podobnych podstron