96 Â
WIAT
N
AUKI
Listopad 2000
W
e wrzeÊniowym Âwiecie Nauki uka-
za∏a si´ recenzja pt. „Karze∏ o ol-
brzymach” – pióra prof. Andrzeja Ka-
jetana Wróblewskiego – ksià˝ki Richar-
da P. Brennana Na ramionach olbrzymów.
˚ycie i dzie∏o twórców wspó∏czesnej fizyki,
wydanej przez Wydawnictwa Nauko-
wo-Techniczne. By∏em jednym z dwóch
recenzentów tej ksià˝ki dla WNT, a na-
st´pnie jej t∏umaczem, w zwiàzku z
czym pragn´ si´ odnieÊç do bardzo kry-
tycznych ocen zawartych w recenzji
prof. Wróblewskiego.
Ju˝ na wst´pie recenzent pisze:
„W miar´ czytania narasta∏a we mnie
z∏oÊç, bo zda∏em sobie spraw´, ˝e jest
to ksià˝ka nie tylko z∏a, gdy˝ rozpo-
wszechnia nieprawdziwe informacje,
ale przede wszystkim spo∏ecznie szko-
dliwa, poniewa˝ czyni to w lekkiej
i atrakcyjnej formie.” Nast´pnie ten bar-
dzo powa˝ny zarzut uzasadnia obecno-
Êcià w ksià˝ce „b∏´dów, nadmiernych
uproszczeƒ i nieprawdziwych wiado-
moÊci” i podaje ich przyk∏ady. Dostaje
si´ przy tym tak˝e t∏umaczowi za ich
niepoprawienie w przek∏adzie, wresz-
cie i wydawnictwom za publikacj´
ksià˝ki o „katastrofalnie z∏ej treÊci”, któ-
re jest w ocenie recenzenta „bardzo
brzydkà plamà na [ich] opinii”.
Z∏oÊç nie sprzyja umiarowi i mo˝e
dlatego recenzent wystawi∏ a˝ tak skraj-
nie z∏à opini´ o omawianej ksià˝ce. Nie
potrafi´ sobie bowiem inaczej wyt∏uma-
czyç, dlaczego tak wytrawny znawca fi-
zyki i jej historii nie dostrzeg∏ istotnych
zalet ksià˝ki Brennana (oprócz tego, ˝e
„czyta si´ g∏adko”), a tylko jej braki, b∏´-
dy i niedociàgni´cia, praktycznie nie-
uniknione w ka˝dym przedsi´wzi´ciu.
Aby czytelnikom Âwiata Nauki nie
utkwi∏o w pami´ci, ˝e ukaza∏ si´ wyjàt-
kowy bubel, chcia∏bym przedstawiç im
te zalety. Nie jestem zresztà jedynym fi-
zykiem, któremu ksià˝ka Brennana si´
podoba; równie˝ drugi recenzent dla
WNT wyrazi∏ o niej pozytywnà opini´,
a oryginalne wydanie amerykaƒskie
znalaz∏o uznanie m.in. w czo∏owym
czasopiÊmie fizycznym Physics World
(z wrzeÊnia 1997 roku). Bardzo przy-
chylna – mimo wytkni´cia niedociàgni´ç
i b∏´dów autora oraz t∏umacza – by∏a
te˝ recenzja prof. Zofii Bia∏ynickiej-Bi-
ruli z Instytutu Fizyki PAN i Szko∏y Na-
uk Âcis∏ych, zamieszczona w Post´pach
Fizyki, t. 51, z. 3, s. 158 (2000).
Co uwa˝am za g∏ówne zalety ksià˝ki
Brennana? Po pierwsze, podoba mi si´
sposób praktycznego udowodnienia
wyra˝onej we „Wst´pie” tezy, ˝e dla
„inteligentnych laików” dzie∏o Einstei-
na czy Heisenberga nie powinno byç
trudniejsze do ogarni´cia ni˝ dzie∏a
Szekspira lub Mozarta, wbrew zniech´-
cajàcemu przekonaniu, ˝e zwyk∏y cz∏o-
wiek nie jest w stanie pojàç, o co chodzi
w magii uprawianej przez fizyków. Jak
pisze prof. Bia∏ynicka-Birula: „Okazuje
si´, ˝e mo˝na poglàdowo przedstawiç
istot´ teorii fizycznych bez odwo∏ywa-
nia si´ do aparatu matematycznego, (...)
uwa˝am, ˝e Autorowi uda∏o si´ to
w du˝ej mierze.” Po drugie, udany jest
pomys∏ splecenia w jednej ksià˝ce trzech
wàtków: osiàgni´ç jej bohaterów, ich
biografii i wydarzeƒ historycznych XX
wieku (np. rozdzia∏ o Plancku i na-
zizmie, o Bohrze oraz Heisenbergu i
wyÊcigu do bomby atomowej czy
wreszcie o Feynmanie i katastrofie Chal-
lengera). Autor realizuje swoje zamie-
rzenie w bardzo atrakcyjny sposób. Po
trzecie, Brennan pisze sporo màdrych
rzeczy na temat tak modnych ostatnio
pràdów paranaukowych, nie omijajà-
cych przecie˝ tak˝e fizyki. Ostrzega
przed szarlatanami wmawiajàcymi czy-
telnikom swych ksià˝ek, ˝e istniejà „kró-
lewskie drogi” do poznania i „jeÊli ktoÊ
siedzi w kucki na pod∏odze i mruczy,
to uzyskuje wglàd w tajemnice przyro-
dy”. Po czwarte wreszcie rzecz najwa˝-
niejsza – ksià˝ka Brennana mo˝e zainte-
resowaç fizykà wi´cej m∏odych ludzi
ni˝ wiele spoÊród ksià˝ek pisanych
przez zawodowych fizyków. Piszemy
bowiem zbyt ma∏o atrakcyjnych ksià-
˝ek popularnonaukowych przyciàgajà-
cych nowych adeptów do naszej dzie-
dziny (ta uwaga nie dotyczy oczywiÊcie
prof. Wróblewskiego, którego zas∏ugi
w dziedzinie popularyzacji fizyki sà po-
wszechnie znane).
Jako t∏umacz ksià˝ki ubolewam oczy-
wiÊcie, ˝e nie uda∏o mi si´ wychwy-
ciç i poprawiç wszystkich jej niedo-
ciàgni´ç. Trudno jednak wymagaç, aby
ksià˝ki popularnonaukowe dorówny-
wa∏y Êcis∏oÊcià merytorycznà podr´cz-
nikom fizyki, a wiernoÊcià opisu od-
kryç – podr´cznikom historii nauki.
Wprowadzenie zaÊ przez t∏umacza wie-
lu uÊciÊleƒ w przypisach zmieni∏oby
charakter ksià˝ki i utrudni∏o jej lektu-
r´, przynoszàc przez to wi´cej strat ni˝
korzyÊci.
Na koniec jeszcze jedna sprawa, któ-
rej nie mog´ pozostawiç bez komenta-
rza. Chodzi o tytu∏ recenzji (Karze∏ o ol-
brzymach). Ksià˝ka wzi´∏a swój polski
tytu∏ od pe∏nych skromnoÊci s∏ów New-
tona w liÊcie do Roberta Hooke’a: „JeÊli
mog∏em si´gaç wzrokiem dalej ni˝ in-
ni, to dlatego ˝e sta∏em na ramionach
olbrzymów” (przek∏ad Stefana Amster-
damskiego, patrz: Frank E. Manuel Por-
tret Izaaka Newtona, Prószyƒski i S-ka,
Warszawa 1998, s. 145). Wybitny fizyk
Murray Gell-Mann, jeden z bohaterów
ksià˝ki Brennana, na proÊb´ dziennika-
rzy o wypowiedê po otrzymaniu Na-
grody Nobla sparafrazowa∏ te s∏owa,
stwierdzajàc, ˝e jeÊli nawet potrafi∏ si´-
gaç wzrokiem dalej ni˝ inni, to dlatego
˝e otaczajà go kar∏y. Wypowiedê ta wy-
war∏a bardzo z∏e wra˝enie i wywo∏a∏a
liczne komentarze o braku wdzi´ku
wielkiego uczonego. Teraz recenzent
uzna∏ za stosowne nazwaç kar∏em auto-
ra ksià˝ki. Sàdz´, ˝e okazywanie przez
wybitnego fizyka pogardy zafascyno-
wanemu fizykà science writerowi, który
napisa∏ ksià˝k´ bardzo do fizyki zach´-
cajàcà, jest nie tylko przekroczeniem
granic dobrego smaku – jest tak˝e b∏´-
dem, bo w ten sposób odtràca si´ po-
moc naszego sojusznika w popularyza-
cji fizyki.
prof. dr hab. Jerzy Gronkowski,
Instytut Fizyki DoÊwiadczalnej UW
S W I A T N A U K I
@
P R O S Z Y N S K I . P L
O KAR¸ACH I OLBRZYMACH
W
CyberÊwiecie pt. „DVD: czas na
opami´tanie”, w numerze lipco-
wym, wkrad∏ si´ drobny b∏àd, choç nie-
wykluczone, ˝e jest to literówka. Otó˝
wydawnictwo z Austin produkujàce gry
fabularne RPG nosi nazw´ Steve Jack-
son Games, a nie Steven Jackson Games,
jak poda∏ autor. Niby nic takiego, ale fir-
ma istnieje pod jednà nazwà. Aby si´
przekonaç, wystarczy wziàç do r´ki 5
numer (czerwcowy) polskiego miesi´cz-
nika Portal o grach. Zamieszczono tam
zdj´cia ok∏adek ksià˝ek wydanych przez
SJG. Poza tym jako praktykujàcy zabaw´
w owe gry dzi´kuj´ za pozytywny wy-
dêwi´k tych kilku s∏ów na temat gier
RPG, które nie majà dobrych recenzji
w prasie i cz´sto kojarzone sà mylnie
z sekciarstwem, satanizmem itp.
Dominik Baran
NIE STEVEN, LECZ STEVE
Listy