''Sprawa Chełchowskiego'' Przyczynek do Października 1956 r

background image

"Sprawa Chełchowskiego"

Przyczynek

do badań nad Październikiem 1956 r.

Przełom  lata  i  jesieni  1956  r.  niósł  ze  sobą  liczne  symptomy  rychłych  zmian  politycznych  i

społecznych. Ograniczone i niekonsekwentne korekty polityki gospodarczej w dwóch ostatnich latach
realizacji planu 6­letniego nie przyniosły odczuwalnego złagodzenia trudności. Utrzymywanie się na
nie  zmienionym,  niskim  poziomie  stopy  życiowej  powodowało  narastanie  społecznego
niezadowolenia.  Niekorzystne  dla  znacznych  grup  pracowniczych  regulacje  płac  wprowadzone  w  I
półroczu  1956  r.,  podnoszenie  norm  produkcyjnych,  nieuczciwe  rozliczanie  wielu  świadczeń
niezadowolenie to nasilały. Od końca 1954 r. narastała publiczna dyskusja o roli i metodach działania
aparatu bezpieczeństwa, która przerodziła się w krytykę zasad funkcjonowania systemu sprawowania
władzy.  Do  aktywizacji  wielu  środowisk  walnie  przyczyniło  się  upowszechnienie  treści  XX  Zjazdu
KPZR,  a  zwłaszcza  referatu  N.S.Chruszczowa  dotyczącego  tzw.  kultu  jednostki.  Społeczeństwem
polskim  wstrząsnęły  dramatyczne  wydarzenia  w  Poznaniu  w  czerwcu  1956  r.,  które  w  tragiczny,  ale
bezpośredni  sposób  dowodziły  głębokości  kryzysu  politycznego,  w  jakim  pogrążała  się  Polska.  W
innym wymiarze czynnikiem dalszej aktywizacji społeczeństwa była szeroka dyskusja po VII Plenum
KC PZPR, która objęła wszystkie ogniwa partii, wciągając wielką liczbę bezpartyjnych. Dyskusja ta w
formie i treści odbiegała od wcześniejszych tego rodzaju kampanii politycznych, dowodząc z jednej
strony  nieuchronności  dalszych  zmian  w  kraju,  a  z  drugiej  potwierdzając  i  rozdźwięki  w  elicie
partyjnej,  i  niezdolność  aparatu  partyjnego  do  rozwiązania  narastających  problemów.  Zasadniczy
zwrot  nastąpił  na  VIII  plenum  KC  PZPR,  które  dokonało  kluczowych  zmian  personalnych  we
władzach  centralnych  oraz  zaproponowało  pewne  modyfikacje  systemu  sprawowania  władzy  i
systemu  gospodarczego.  Wówczas  zmiany  te  prezentowano  ­  i  społeczeństwo  w  swej  masie  tak  je
przyjmowało  ­  jako  niemal  rewolucyjne.  Wszystkie  te  zjawiska  obejmowały  również  Dolny  Śląsk  i
jego stolicę.

Jesienią  1956  r.  jednym  z  czynników  najmocniej  stymulujących  wrocławską  opinię  publiczną

była  sprawa  Hilarego  Chełchowskiego,  przewodniczącego  Prezydium  Wojewódzkiej  Rady
Narodowej.  Spośród  miejscowych  problemów  ona  właśnie  wywoływała  najsilniejsze  emocje,  w
pewnym momencie grożący nawet bezpośrednią eksplozją społecznego niezadowolenia. Jej przebieg
pokazywał  przy  tym  mechanizmy  rozgrywki  w  elicie  władzy  na  szczeblu  lokalnym,  pozwalał
obserwować postawy i poglądy uwikłanych w nią osób i grup.

Chełchowski był jednym z czołowych działaczy PZPR. Do VIII plenum pełnił funkcję zastępcy

członka  Biura  Politycznego,  a  i  po  plenum  zachował  członkostwo  Komitetu  Centralnego,  był  też
członkiem Rady Państwa. We Wrocławiu z racji swej funkcji administracyjnej zasiadał w egzekutywie
KW  PZPR.  Chełchowskiego  powszechnie  zaliczano  do  czołowych  postaci  zachowawczego  nurtu  w
kierownictwie  partii  ­  tzw.  grupy  natolińskiej.  Zwykle  jego  nazwisko  pojawiało  się  tuż  obok  Zenona
Nowaka,  Franciszka  Jóźwiaka,  Franciszka  Mazura  czy  Kazimierza  Witaszewskiego.  Toteż  gdy
rozwinęła  się  dyskusja  nad  uchwałami  VII  plenum  KC,  gdy  cały  kraj  obiegały  pogłoski  na  temat
przebiegu  tego  plenum  i  niektórych  przemówień  czołowych  "natolińczyków",  z  uwagą  śledzono
działania  i  wypowiedzi  osoby  tak  wyraźnie  kojarzonej  z  krytykowanym  najczęściej  środowiskiem
politycznym.

Znacznego rozgłosu nabrało wystąpienie Chełchowskiego na plenum wrocławskiego KW PZPR

odbytym w dniach 5­6 października. Posiedzenie to miało stanowić podsumowanie dyskusji toczącej
się  na  Dolnym  Śląsku  po  VII  plenum  KC  PZPR.  Zwołanie  go  dopiero  na  początek  października
wskazywało,  iż  władze  wojewódzkie  nie  do  końca  rozumiały  złożoność  ówczesnej  sytuacji,  a
zwłaszcza  potrzebę  szybkiego  reagowania  na  oczekiwania  ludności.  Jego  przebieg  zaświadczał
natomiast,  że  ferment  objął  także  pokaźną  część  wojewódzkiego  aktywu  partyjnego.  W  tym
kontekście trzeba odczytywać wystąpienie Chełchowskiego, który zresztą mówił ­ a przynajmniej tak
wskazuje  protokół  ­  w  sposób  utrudniający  niekiedy  zrozumienie  sensu  jego  myśli,  niejednokrotnie
zaś  świadomie  tylko  "dawał  do  zrozumienia",  unikając  jednak  jednoznacznych  sformułowań.
Przyznając,  że  sytuacja  w  kraju  była  trudna  pod  względem  gospodarczym  i  politycznym,  wyraźnie
sugerował,  że  niezadowolenie  społeczne  miało  swe  źródła  w  ocenie  planu  6­letniego  oraz  dyskusji
rozwiniętej  po  XX  zjeździe  KPZR.  Wymieniając  jednym  tchem  procesy  poznańskie,  złą  organizację
pracy w przemyśle, manifestację studencką we Wrocławiu spowodowaną brakiem światła, lokował je
w ramach odpowiedzi na własne pytanie: "Jak wygląda w rzeczywistości swoboda i demokratyzacja?"
Nie  wypowiedziany  wniosek  miał  nasunąć  się  słuchaczom  sam:  liberalizacja  groziła  zamętem  i
stwarzała  niebezpieczeństwo  dla  systemu.  Chełchowski  nie  odniósł  się  też  bezpośrednio  do  idei
usamodzielniania  przedsiębiorstw  i  tworzenia  samorządów  robotniczych,  nawet  nie  użył  tego
ostatniego  pojęcia.  Ale  problem  zmiany  systemu  zarządzania  przemysłem  i  robotnicze  nim

background image

zainteresowanie  podniósł  w  nader  specyficzny  sposób:  "Mówimy  o  wzroście  wydajności  pracy,  o

zmniejszeniu  kosztów  własnych  ­  a  jak  to  przeprowadzić,  kiedy  nie  ma  pokrycia  w  materiałach.
Robotnicy  zarobią  wtedy,  kiedy  będą  mieli  materiał.  I  nowy  system  zarządzania  zakładami  nie
pomoże, jeśli nie będzie zaopatrzenia w materiały i surowce. Robotnik szuka różnych form pracy, by
lepiej  zarobić".  Podnosząc  z  kolei  tak  wówczas  głośną  (m.in.  z  powodu  intensywnie  krążących
pogłosek  o  wypowiedziach  na  ten  temat  czołowych  działaczy  partyjnych,  ale  także  w  związku  z
realnymi  zjawiskami)  sprawę  antysemityzmu  stwierdził,  iż  pożywkę  dla  nastrojów  antysemickich
wytwarzały  trudności  w  budowie  socjalizmu.  Bardzo  zręcznie  odwoływał  się  do  nastrojów
społeczeństwa:  "Ludzie  mają  pretensje,  że  niektórzy  Żydzi  na  odpowiedzialnych  stanowiskach  nie
wywiązują się ze swych obowiązków. Nie wolno nam na te sprawy zamykać oczu, kiedy ludzie o tym
mówią".  Opowiedział  się  za  umożliwieniem  ludności  żydowskiej  wyjazdu  do  Palestyny,  a  w
powtórnym wystąpieniu, już odpowiadając na głosy krytyki, odrzucił możliwość prowadzenia walki z
antysemitami,  dopuszczając  tylko  walkę  z  antysemityzmem.  Protokół  ­  nie  odnotował  niektórych
stwierdzeń  Chełchowskiego,  do  których  później  ustosunkowywali  się  inni  uczestnicy  plenum,  m.in.
że  to  nie  kierownictwo  partii  ponosiło  odpowiedzialność  za  błędy  w  polityce  gospodarczej,  lecz
specjaliści,  którzy  proponowali  takie  czy  inne  rozwiązania.  Na  samym  plenum  odniesiono  się  do
samego przemówienia i do działalności jego autora krytycznie. Zwracano uwagę na jego dygnitarskie
maniery czy wręcz niegrzeczny stosunek do podwładnych, brak kontaktu z działaczami terenowymi,
oderwanie  od  klasy  robotniczej  i  nieznajomość  nastrojów  społecznych,  a  zwłaszcza  postawa  w
kwestii  antysemityzmu.  Najdalej  idącą  ocenę  sformułował  Klarman,  dziennikarz  "Gazety
Robotniczej",  który  w  konkluzji  sformułował  wniosek,  aby  "zwrócić  się  do  KC  o  odwołanie  tow.
Chełchowskiego z z[astęp]cy członka BP i sprawę przekazać do Komisji Kontroli, biorąc pod uwagę
jego wystąpienie w sprawie antysemityzmu, które podrywa zaufanie do Partii". Sprawa tego wniosku
podzieliła dyskutantów. Powtórne wystąpienie Chełchowskiego potwierdziło jednak, iż nie dostrzegał
on  po  swojej  stronie  winy  w  sprawach  zasadniczych,  a  błędy  w  funkcjonowaniu  we  Wrocławiu
skłonny był składać na karb nadmiaru obowiązków.

Dopiero  16  października  "Gazeta  Robotnicza"  opublikowała  obszerne  fragmenty  dyskusji  na

wspomnianym  plenum  KW.  Nie  były  to  wszakże  zapisy  oficjalnego  protokołu  plenum,  choć  część
wypowiedzi  przytaczano  niemal  dosłownie.  Podano  także  wystąpienie  Chełchowskiego,  jednakże  w
niektórych  fragmentach  tekst  ten  odbiegał  od  zapisu  protokolarnego  nie  tylko  pod  względem
stylistycznym.  Pojawiło  się  w  nim  wspomniane  sformułowanie  o  odpowiedzialności  specjalistów,  a
nie  kierownictwa  partii  za  błędy  gospodarcze.  Jako  wypowiedź  Chełchowskiego  przytoczono
stwierdzenie,  że  "robotnicy  szukają  tych  nowych  form  [zarządzania  przedsiębiorstwami  ­  S.C.]
głównie  dlatego,  ponieważ  chcą  lepiej  żyć",  a  takiego  zapisu  w  protokole  nie  było.  Prasowy  tekst
głosił też, że Chełchowski określił się jako przeciwnik "stosowania sankcji przewidzianych w naszym
ustawodawstwie  przy  zwalczaniu  antysemityzmu",  co  także  nie  znajdowało  bezpośredniego
potwierdzenia  w  protokole.  Odnieść  można  więc  wrażenie,  że  redakcja  "Gazety  Robotniczej"
dokonała nie tylko wyboru, ale i pewnej interpretacji wystąpienia Przewodniczącego Prezydium WRN,
dopowiadając  treści,  których  on  w  sposób  dosłowny  nie  wypowiedział,  bądź  enigmatycznym
stwierdzeniom  nadając  jednoznaczności.  Warto  jednak  w  związku  z  tym  zauważyć,  iż  sam
Chełchowski  takiego  przedstawienia  swych  poglądów  nie  zakwestionował,  choć  o  poczynaniach
prasy  wielokrotnie  wypowiadał  się  bardzo  krytycznie.  Przemówienie  Chełchowskiego  wielokrotnie
komentowano  później  w  prasie,  nawiązywali  do  niego  przy  różnych  okazjach  inni  działacze
polityczni.  Nie  zawsze  czyniono  to  ściśle,  z  reguły  zaś  z  oskarżycielską  pasją.  Eksponowano
zazwyczaj niechęć do rozliczenia się z własnych błędów, antysemityzm oraz sprzeciw wobec rozwoju
robotniczej  samorządności,  co  w  sumie  składało  się  na  wizerunek  działacza  zagrażającego  dalszej
demokratyzacji stosunków w kraju.

Kluczowe  znaczenie  dla  dalszych  wydarzeń  miało  VIII  plenum  KC  PZPR.  Chełchowski  w  nim

uczestniczył,  ale  głosu  nie  zabrał,  przekazując  tylko  wypowiedź  do  protokołu.  Tekst  ten  z  punktu
widzenia  zachodzących  wydarzeń,  których  przewodniczący  Prezydium  WRN  we  Wrocławiu  był
bohaterem, nie odegrał on żadnej roli.

Tymczasem  pod  wpływem  informacji  napływających  z  Warszawy  i  szerzących  się  pogłosek  o

rozmowach polsko­radzieckich, o ruchach wojsk radzieckich i polskich, o determinacji mieszkańców
stolicy  temperatura  społeczna  we  Wrocławiu  gwałtownie  rosła.  Największą  aktywność  wykazywała
młodzież. Aktyw ZMP zorganizował 20 października zgromadzenie w ratuszu. Po burzliwej dyskusji
uchwalono rezolucję odnoszącą się do podstawowych problemów ówczesnej sytuacji. Wśród innych
postulatów  pojawiło  się  żądanie  usunięcia  z  władz  partii  prominentnych  "natolińczyków",  w  tym  i
Chełchowskiego.  Od  tego  momentu  postulat  odwołania  go  czy  to  rozciągający  się  na  wszystkie
funkcje, czy tylko odnoszony do stanowiska przewodniczącego Prezydium WRN, pojawiał się niemal
na wszystkich wiecach i zebraniach, które stały się w tym czasie stałym elementem życia publicznego
w mieście. Ich kulminacją było zgromadzenie na Politechnice Wrocławskiej 22 października. I na nim
wypłynęła sprawa Chełchowskiego, co znalazło odpowiednie odzwierciedlenie w rezolucji: "Jesteśmy
zdania,  że  np.  tow.  Hilary  Chełchowski,  członek  Komitetu  Centralnego  naszej  partii,  członek  Rady

background image

Państwa,  przewodniczący  Prezydium  Wojewódzkiej  Rady  Narodowej  we  Wrocławiu,  nie  ma

kwalifikacji  do  pełnienia  żadnej  z  tych  funkcji".  W  takiej  sytuacji,  pod  naciskiem  mnożących  się
żądań  wielu  środowisk,  egzekutywy  Komitetu  Wojewódzkiego  i  Komitetu  Miejskiego  PZPR  wydając
24  października  wspólne  oświadczenie  oceniające  sytuację  społeczno­polityczną,  uznały  za
konieczne  umieścić  w  tym  dokumencie  wezwanie  pod  adresem  zespołu  partyjny  radnych  WRN  do
postawienia sprawy H.Chełchowskiego na najbliższej sesji rady.

Sprawa  ta  została  rzeczywiście  wprowadzona  do  porządku  dziennego  sesji  WRN  26

października i zdominowała w efekcie to posiedzenie, czyniąc zeń dramatyczny spektakl, zakończony
kompromitacją Rady w oczach społeczeństwa.

Przed sesją zebrał się zespół radnych należących do PZPR, który miał formalnie zaproponować

radzie stanowisko w sprawie Chełchowskiego. Nie znamy przebiegu tego posiedzenia, a jak się zdaje
było  ono  dość  burzliwe  i  już  w  jego  trakcie  Chełchowski  ustosunkował  się  do  stawianych  mu
zarzutów.  Nie  wiadomo  jakie  stanowisko  zaprezentowali  wówczas  przedstawiciele  egzekutywy  KW.
Można się tylko domyślać, że podtrzymywali partyjne poparcie dla Chełchowskiego, trudno bowiem
przypuszczać  by  zespół  zdecydował  się  przyjąć  uchwałę  sprzeczną  z  zaleceniami  egzekutywy.  W
każdym razie na sesji przedstawiono oświadczenie stwierdzające, iż "nie ma podstawy do odwołania
go ze stanowiska przewodniczącego Prezydium WRN, zwłaszcza wobec częściowego odciążenia go
od obowiązków centralnych, co pozwoli mu poświęcić więcej czasu na pracę we Wrocławiu". Kluby
radnych  ZSL  i  SD  zajęły  ostrożniejsze  stanowisko.  Ludowcy  uchylili  się  od  formułowania
jednoznacznej  opinii  na  temat  postawy  Chełchowskiego:  dotychczas  wysunięte  zarzuty  uznali  za
niewystarczające  do  odwołania  go,  ale  rezerwowali  sobie  prawo  ostatecznej  decyzji  po  zapoznaniu
się  z  meritum  problemu,  co  było  oczywistym  oportunizmem,  bowiem  sprawa  Chełchowskiego  od
wielu  dni  była  publicznie  znana.  Klub  radnych  SD  uznał  zaś  po  prostu,  że  nie  ma  wystarczających
wiadomości do oceny Chełchowskiego.

Charakterystyczne,  że  nim  jeszcze  przedstawiono  opinie  i  zarzuty  wobec  bohatera  dnia

udzielono  głosu  jemu  samemu.  W  obszernym,  ale  pokrętnym  wystąpieniu  starał  się  on  oddalić
formułowane  publicznie  zarzuty,  sprowadzając  je  do  rangi  bądź  przeinaczeń  i  nieścisłości,  bądź
politycznie  wrogich  insynuacji.  Dowodził,  jakoby  zawsze  był  zwolennikiem  demokracji,  bowiem
opowiadał  się  za  zapewnieniem  we  wszystkich  władzach  większości  robotnikom  i  chłopom.
Oskarżanie  go  o  tendencje  antyinteligenckie  czy  przeciwstawianie  inteligencji  klasie  robotniczej
kwalifikował jako fałsz. Starał się też przekonać zebranych, że od dawna był przeciwnikiem tworzenia
nieefektywnych  spółdzielni  produkcyjnych  na  wsi.  Przecząc  jakoby  był  wrogiem  idei  samorządu
robotniczego,  przekonywał  zarazem,  że  uzależnienie  powoływania  samorządów  w  konkretnych
przedsiębiorstwach  od  stopnia  politycznej  i  społecznej  dojrzałości  załóg  było  zasadne.  Na  czoło
wysuwał  kwestię  poczucia  odpowiedzialności  klasy  robotniczej  i  zapewnienia  dyscypliny  pracy,
sugerując, iż tworzenie samorządów mogło pryncypia te naruszać. Przeciwstawił się posądzeniom o
antysemityzm,  swoje  stanowisko  w  tej  materii  określał  jako  marksistowskie,  oskarżycielom  zarzucał
zaś  brak  jakichkolwiek  dowodów  na  szerzone  przez  nich  zarzuty.  Odniósł  się  także  do  wystąpień
młodzieży, z szeregów której postulat jego odwołania był wysuwany szczególnie intensywnie. Starał
się dowieść, że to właśnie młodzież zapominała o wskazaniach kierownictwa partii, nawoływał by nie
godzić się na infiltrację "zdrowego nurtu" wśród młodzieży przez elementy wrogie Polsce Ludowej.
Młodzież jego zdaniem winna wziąć się przede wszystkim do nauki i pracy.

Po  oświadczeniach  zespołów  radnych  głos  zabrał  reprezentant  delegacji  wysłanej  przez

obradujący  w  tym  czasie  Zarząd  Wojewódzki  ZMP.  Przedstawiony  przez  niego  wniosek  brzmiał
następująco:  "Stwierdzamy,  że  tow.  Chełchowski  jest  osobą  skompromitowaną  w  oczach  młodzieży
Dolnego  Śląska.  Swoją  postawą  hamuje  proces  demokratyzacji  życia  politycznego,  społecznego  i
gospodarczego  w  naszym  województwie.  Zajmuje  sprzeczne  z  zasadami  ustroju  socjalistycznego
stanowisko  w  sprawach  narodowościowych  (antysemityzm,  regulacja  narodowościowa  kadr).  Na
stanowisku  Przewodniczącego  Prezydium  wymieniony  towarzysz  nie  potrafił  konstruktywnie
kierować  życiem  gospodarczym  województwa  wrocławskiego,  a  wręcz  przeciwnie,  postawa  jego
wobec  społeczeństwa  była  niejednokrotnie  nieodpowiednia,  jak  kacykostwo,  nieprzyjmowanie
delegacji  robotniczych,  wyniosły  i  ordynarny  stosunek  do  ludzi  pracy  i  współpracowników.  Taka
działalność  i  postępowanie  zdaniem  młodzieży  nie  kwalifikuje  tow.  Chełchowskiego  do  zajmowania
tak  poważnej  funkcji  w  organach  władzy  ludowej".  Takie  oceny  były  zapewne  odzwierciedleniem
emocji,  jakie  Chełchowski  budził  w  sporej  części  społeczeństwa  wrocławskiego.  Trudno  jednak
precyzyjnie  ustalić  w  jakim  stopniu  postulat  jego  odwołania,  pojawiający  się  w  licznie  uchwalanych
wówczas  rezolucjach,  był  wynikiem  rzeczywistych  dążeń  społecznych,  a  w  jakim  powielano  raz
rzucone hasło wyrażające po prostu sprzeciw wobec dotychczasowych metod sprawowania władzy.

Jako  próbę  zrównoważenia  radykalnej  postawy  przedstawiciela  ZMP  można  odczytać

zgłoszony  natychmiast  po  jego  wystąpieniu  wniosek,  by  swe  oceny  współpracy  z  Chełchowskim
przedstawili  wiceprzewodniczący  Prezydium  WRN.  To,  co  stało  się  później  relacjonujący  przebieg
sesji dziennikarz nie bez racji nazwał to "rewią wiceprzewodniczących". Przyznawali oni, że częste i

background image

długotrwałe  nieobecności  przewodniczącego  we  Wrocławiu,  powodowane  pełnieniem  wielu  funkcji

we władzach centralnych, utrudniały pracę Prezydium, sprzyjały zajmowaniu postawy wyczekującej, a
pozycja Chełchowskiego w strukturach władzy blokowała formułowanie przez pozostałych członków
Prezydium  własnego  stanowiska.  Potwierdzili  nawet,  że  niezbyt  głęboko  znał  on  problemy
województwa  wrocławskiego,  jednak  podkreślali  zarazem,  że  w  wielu  zagadnieniach  dysponował
odpowiednimi wiadomościami fachowymi. Z punktu widzenia podstawowych zarzutów, to co mówili
nie było w znacznej części istotne, ale przynosiło w efekcie poprawianie wizerunku Chełchowskiego.
Najsilniej  zaangażowany  w  jego  obronę  był  Bronisław  Ostapczuk.  Przekonywał  zebranych,  że
postulaty  usunięcia  przewodniczącego  formułowane  były  w  rezolucjach  różnych  zgromadzeń  na
zasadzie bezrefleksyjnego powtarzania podsuniętych haseł, bez znajomości samego Chełchowskiego
i jego działalności. Wskazywał przy tym, iż wysuwane były w kontekście wystąpień antyradzieckich i
oceniał  je  jako  wykorzystywanie  "zdrowego  nurtu"  w  klasie  robotniczej  do  celów  wrogich  i
sprzecznych z linią partii. Ostrze tego oskarżenia kierował pod adresem dziennikarzy, przypisując im
wręcz  intrygę  zmierzającą  do  usunięcia  Chełchowskiego,  a  następnie  także  i  Ostapczuka.
Wiceprzewodniczący  WRN  w  ten  sposób  zapewne  usiłował  osiągnąć  dwa  cele:  pomniejszał  wagę
oskarżeń  kierowanych  przeciw  Chełchowskiemu,  zarazem  zaś  chciał  utrudnić  wrocławskim
dziennikarzom ocenę siebie samego i Prezydium WRN oraz powściągnąć jedno z najaktywniejszych
środowisk  opowiadających  się  za  przemianami  demokratycznymi.  Ostapczuk  sprytnie  przy  tym
zestawił wystąpienie przeciwko Chełchowskiemu ze strony młodzieży z antyradzieckimi okrzykami na
wiecu Politechniki, co w oczywisty sposób miało zdyskredytować opinie tego środowiska.

W  kontekście  wspomnianego  oświadczenia  radnych  partyjnych,  intrygujące  było  wystąpienie

sekretarza  KW  Henryka  Makowskiego,  który  stwierdził,  że  Chełchowski  na  sesji  WRN  inaczej
prezentował  swoje  poglądy  niż  na  plenum  KW  PZPR,  a  także  przypomniał,  że  plenum  owo  odcięło
się  od  formułowanych  przez  przewodniczącego  ocen  wypadków  poznańskich,  stosunku  do
bezrobocia,  poglądów  na  problem  antysemityzmu.  Makowski  przeciwstawił  się  też  napaściom  na
prasę, podkreślając jej zasługi w procesie odnowy.

Bardzo krytycznie o przebiegu sesji wypowiedział się reprezentujący prasę Klarman, który swe

nieprzejednanie  negatywne  stanowisko  zaprezentował  na  plenum  KW.  Powtórzył  teraz  większość
zarzutów, które wysuwano wobec Chełchowskiego, wskazując przy tym, że sprawa ta miała nie tylko
wymiar  personalny,  lecz  obejmowała  zagadnienie  dróg  i  tempa  procesu  demokratyzacji,  a  także
kluczowe pytanie: kto ma być tego procesu realizatorem. Dowodził, że mimo prób tuszowania teraz
swych  rzeczywistych  poglądów,  Chełchowski  poprzez  swój  stosunek  do  samorządów  robotniczych,
do  inteligencji  i  antysemityzmu  określił  się  w  sposób  nakazujący  widzieć  w  nim  przeciwnika
zachodzących przemian.

W trakcie dyskusji, wobec oskarżeń wysuniętych pod adresem młodzieży, ponownie usiłowali

zabrać głos reprezentanci ZMP, ale uniemożliwiono im to. Dopiero wieści o wrzeniu wśród studentów
i  robotników,  o  gromadzeniu  się  ludzi  wzburzonych  wiadomościami  z  sali  WRN  spowodowały
zmianę  tego  stanowiska.  Przedstawiciel  ZMP  ostrzegł  zebranych,  że  lekceważenie  powszechnie
formułowanych  postulatów  doprowadzi  do  trudnych  do  przewidzenia  konsekwencji,  a  pozyskanie
zaufania  mas  było  możliwe  tylko  pod  warunkiem  uznania  za  własne  tych  idei,  które  artykułowało
społeczeństwo.  Odrzucił  oskarżenia  pod  adresem  młodzieży  i  utożsamianie  jej  manifestacji  z
chuligańskimi  ekscesami.  Potępił  też  szkalowanie  prasy,  próby  wymigiwania  się  od
odpowiedzialności  i  wypieranie  się  własnych  poglądów,  co  w  oczywisty  sposób  skierowane  było
przeciw  Chełchowskiemu  i  jego  zwolennikom.  Za  podstawowe  kryterium  oceny  poszczególnych
działaczy  uznał  ich  postawę  w  okresie  od  VII  do  VIII  Plenum  KC  PZPR.  "Wiemy  wszyscy  ­
kontynuował  ­  że  właśnie  w  tym  okresie  przewodniczący  Wojewódzkiej  Rady  Narodowej  tow.  Hilary
Chełchowski, a także wiceprzewodniczący tow. Ostapczuk skompromitowali się ostatecznie w oczach
społeczeństwa  wrocławskiego.  Wiemy  wszyscy,  że  szczególnie  tow.  Chełchowski  był  i  pozostaje
nosicielem  reakcyjnych  czarnosecinnych  poglądów.  I  znany  jest  na  terenie  naszego  województwa
oraz  całego  kraju  jako  członek  konserwatywnego  ugrupowania  w  łonie  Komitetu  Centralnego,  jako
jeden  z  tych,  którzy  usiłowali  rozpętać  nagonkę  antysemicką,  którzy  usiłowali  grać  na  najniższych
instynktach  pewnej  części  społeczeństwa".  W  konkluzji  raz  jeszcze  apelował  o  odwołanie
Chełchowskiego.

W  obliczu  takiego  zaognienia  sytuacji  ponownie  zebrały  się  zespoły  partyjne.  Doszło  do

kuluarowych przetargów, na radnych wywierali presję członkowie Prezydium WRN, zasięgano opinii
chorego I sekretarza KW PZPR. Ostatecznie zespół radnych partyjnych postanowił zarekomendować
Radzie  tajne  głosowanie  nad  odwołaniem  Chełchowskiego.  Znamienne  były  zanotowane  przez
dziennikarza  słowa  tego  ostatniego  na  posiedzeniu  tegoż  zespołu:  "Nie  chciałem  i  nie  chcę  ustąpić
sam.  Wy  nie  wiecie  na  czyj  to  młyn  woda.  Na  młyn  wroga.  Tu  nie  idzie  tylko  o  mnie,
Chełchowskiego, ustępuje człowiek, który jest także i tu i tu, to sprawa nie tylko ogólnopolska. O tym
będzie  mówić  zagranica.  Niech  o  moich  losach  zadecyduje  Rada  w  tajnym  głosowaniu.  Jej  decyzji
się podporządkuję". Deklarację za odwołaniem Chełchowskiego złożył klub radnych ZSL, natomiast
klub SD pozostawił swym członkom swobodę głosu. Nie ustawały jednak dalsze manipulacje: już w

background image

trakcie głosowania dopuszczono do wygłaszania przemówień, w tym i prawdziwie gloryfikatorskiego
pod  adresem  Chełchowskiego  a  napastliwego  wobec  prasy  wystąpienia  przewodniczącego
Powiatowej  Rady  Narodowej  w  Bystrzycy.  Ponownie  zabrał  głos  Ostapczuk,  raz  jeszcze  atakując
dziennikarzy.

Ostatecznie  w  głosowaniu  padło  59  głosów  za  pozostawieniem  przewodniczącego  na

stanowisku i 38 za jego odwołaniem. Wyraźnie ośmielony tym wynikiem Chełchowski przemówił raz
jeszcze.  Wydaje  się,  że  to  właśnie  przemówienie  w  pełniejszy  sposób  niż  poprzednie  odsłaniało
rzeczywistą postawę i jego, i zapewne wielu innych działaczy politycznych tego pokroju. Odwołał się
do  głośnej  wypowiedzi  Gomułki  wzywającej  do  zaprzestania  wiecowania  i  wzięcia  się  do  pracy.
Powołując  się  na  nowego  I  sekretarza  KC  PZPR  Chełchowski  zmierzał  do  wygaszenia  dynamiki
społeczeństwa  i  wzywał  radnych,  by  go  poparli  w  tych  działaniach.  Od  dziennikarzy  domagał  się
poparcia  dla  WRN  i  wspierania  jej  decyzji,  a  w  praktyce  musiało  to  oznaczać  akceptację  jego,
Chełchowskiego  jako  szefa  administracji  wojewódzkiej  i  zaprzestanie  krytyki  jego  poczynań.
Znamienne  były  słowa:  "[...]  jeśli  my  nie  weźmiemy  się  do  pracy,  a  będziemy  znów  urządzać  różne
demonstracje, jeśli będziemy tak, jak tu któryś towarzysz mówił, nacisk wywierać na władzę ludową w
takiej  czy  innej  formie,  to  komu  to  będzie  służyć  taka  forma?  Tylko  wrogom.  [...]  każde  wystąpienie
przeciwko jakiejkolwiek władzy to jest wystąpienie antypaństwowe". Ulegając presji Chełchowskiego i
Ostapczuka,  którzy  powoływali  się  na  konieczność  zapewnienia  spokoju,  a  zapewne  i  nie  bez  obaw
przed społeczną reakcją na dopiero co podjętą decyzję, rada zdecydowała się zakończyć obrady tuż
po  głosowaniu  nad  obsadą  stanowiska  przewodniczącego.  Przyjęcie  list  ławników  miało  bowiem
czysto rutynowy i mechaniczny charakter.

Większość  radnych  wykazała  swe  oderwanie  od  społeczeństwa  i  niezdolność  do

przeciwstawienia  się  różnego  rodzaju  naciskom.  Nie  wiadomo  czy  jakiś  wpływ  na  taki  sposób
rozegrania  tej  społecznie  nośnej  i  konfliktogennej  sprawy  miały  zalecenia  władz  centralnych.  Nie
zmienia  to  faktu,  że  w  ówczesnych  warunkach  lokalne  czynniki  mogły  doprowadzić  do  odwołania
Chełchowskiego.  Zapewne  sporo  racji  było  w  opinii  prasowej,  iż  sprawa  ta  ujawniła  koteryjny
charakter  Prezydium  WRN,  którego  członkowie  w  imię  własnych  "fotelowych  interesów"
solidaryzowali  się  z  czołowym  "natolińczykiem".  W  bardzo  ostrych,  wręcz  napastliwych  słowach,
dobrze jednak oddających nastrój przeciwników Chełchowskiego, ocenił radnych publicysta "Nowych
Sygnałów":  "Ludzie  bez  oblicza,  bez  własnej  woli,  bez  samodzielnej  myśli  w  głowie.
Wychowankowie  tresury,  marionetki  nawykłe  do  mechanicznego  podnoszenia  rąk,  wyglądające
ustawicznie  instrukcji  i  wytycznych".  Trudno  się  jednak  było  bardzo  dziwić  takiemu  stanowi,  jeśli
wziąć  pod  uwagę  sposób  wyłaniania  rady,  jej  skład  i  doświadczenia  funkcjonowania  w  minionych
latach.

Pozostawienie Chełchowskiego na dotychczasowym stanowisku wywołało kolejną falę rezolucji

protestacyjnych,  stało  się  też  katalizatorem  krytyki  kierownictwa  dolnośląskiej  organizacji  partyjnej.
To  ostatnie  doskonale  zdawało  sobie  sprawę  z  trudnej  sytuacji,  jaka  powstała  w  związku  z  decyzją
WRN, gorączkowo starano się więc znaleźć z niej wyjście. Ponieważ wymagało to czasu, a zapewne
konsultacji  z  Warszawą,  usiłowano  zablokować  przenikanie  do  publicznej  wiadomości  szczegółów
przebiegu  sesji,  nim  zapadną  jakieś  decyzje.  Tym  zapewne  podyktowane  było  polecenie  KW  PZPR,
by cenzura odwlekła publikację sprawozdań prasowych z posiedzenia WRN.

Okazało  się  wszakże,  że  mimo  formalnego  zwycięstwa  na  sesji  WRN,  Chełchowski  nie  mógł

cieszyć  się  sukcesem.  Ani  prasa,  ani  różne  środowiska,  zwłaszcza  młodzieżowe,  tym  razem  nie
zamierzały ustąpić. Na ile były to zachowania spontaniczne, wynikające z własnych, autonomicznych
dążeń  i  nastawień,  a  na  ile  inspirowane  przez  tę  część  elit,  która  zwalczała  Chełchowskiego  i  jego
towarzyszy, a której wpływy zwłaszcza w środkach masowego przekazu były poważne? Na te pytania
nie ma jasnej odpowiedzi. Faktem natomiast pozostaje, że krytyka przewodniczącego WRN wezbrała
kolejną  falą,  rozciągając  się  teraz  także  na  ludzi  i  instytucje,  którzy  umożliwili  mu  trwanie  na
stanowisku. Tego zaś w ówczesnych warunkach władze nie mogły lekceważyć.

27 października do sprawy tej powróciła egzekutywa KW PZPR. Tym razem decyzja była jasna:

Chełchowskiemu  cofnięto  poparcie,  a  partyjnych  radnych  zobowiązano  do  wniesienie  pod  obrady
WRN sprawy wyboru przewodniczącego. Chełchowski stwierdził później na grudniowej sesji WRN ­ i
nikt  tego  nie  sprostował  ­  że  ani  on,  ani  I  sekretarz  KW  nie  byli  obecni  na  posiedzeniu  egzekutywy
KW,  gdy  wycofała  ona  swoje  dla  niego  poparcie.  Protokół  z  tego  posiedzenia  wyraźnie  odnotował
natomiast obecność Chełchowskiego i jego aktywny udział w punkcie poświęconym przygotowaniom
do  narady  I  sekretarzy  komitetów  powiatowych,  miejskich  i  dzielnicowych.  Zapis  dotyczący  sprawy
Chełchowskiego  jest  natomiast  bardzo  lapidarny:  "Po  przerwie  Egzekutywa  KW  wznowiła
posiedzenie, którego celem było omówienie sytuacji w WRN.

Egzekutywa  poddała  ocenie  działalność  przewodniczącego  PWRN  tow.  Chełchowskiego.

Biorąc  pod  uwagę  dotychczasową  działalność  tow.  Chełchowskiego  i  żądania  społeczeństwa,
Egzekutywa  KW  postanowiła  odmówić  poparcia  tow.  Chełchowskiemu  jako  przewodniczącemu
PWRN.

background image

W związku z tym, że tow. Chełchowski decyzją ostatniej sesji WRN został większością głosów

wybrany  na  przewodniczącego  PWRN,  Egzekutywa  KW  zwróci  się  do  radnych  członków  PZPR  o
wniesienie tej sprawy na najbliższą sesję WRN". Czyżby zatem w tej drugiej części posiedzenia KW
Chełchowski  już  nie  uczestniczył?  Kiedy  naprawdę  miała  ona  miejsce?  Kto  wystąpił  z  inicjatywą
odwołania przewodniczącego WRN? Na te pytania niestety brak odpowiedzi.

Komunikat  z  posiedzenia  egzekutywy,  o  treści  niemal  identycznej  z  zapisem  w  protokole,

ukazał  się  we  wrocławskiej  prasie  30  października.  Tego  samego  dnia  gazety  wydrukowały  kolejne
rezolucje  wzywające  władze  partyjne  do  odwołania  Chełchowskiego  z  zajmowanych  stanowisk.
Zespół  delegatów  na  III  Krajową  Naradę  Aktywu  Studenckiego  ZMP  stwierdzał,  że  radni  udzielający
poparcia Chełchowskiemu zademonstrowali postawę sprzeczną z wolą społeczeństwa i domagał się
nie  tylko  ponownego  rozpatrzenia  sprawy  na  nadzwyczajnej  sesji  rady,  ale  także  apelował  do  Biura
Politycznego  KC  PZPR  o  usunięcie  Chełchowskiego  z  Komitetu  Centralnego  i  Rady  Państwa.
Zespoły  redakcyjne  "Gazety  Robotniczej",  "Słowa  Polskiego",  "Żołnierza  Ludu",  "Arbeitstimme",
"Nowych  Sygnałów",  "Poglądów",  dziennikarze  Wrocławskiej  Rozgłośni  Polskiego  Radia,  oddziału
Polskiej  Agencji  Prasowej  i  delegatury  RSW  "Prasa"  wystosowali  list  otwarty  do  egzekutywy  KW
PZPR  i  do  KW  PZPR,  w  którym  wyrażali  oburzenie  z  powodu  braku  szybkiej  decyzji  egzekutywy  w
sprawie Chełchowskiego i żądali odwołania go przez Radę Państwa, bowiem ponowne stawianie tej
sprawy  na  forum  WRN  uważali  wobec  oderwania  części  radnych  od  społeczeństwa  za
bezprzedmiotowe.  Dziennikarze  podkreślali  też  zdyskwalifikowanie  się  w  opinii  społecznej
Bronisława  Ostapczuka.  Szczególną  wagę,  także  informacyjną,  miał  stanowczy  protest  przeciwko
ingerencji  cenzury  dokonanej  na  polecenie  KW  PZPR,  a  mającej  na  celu  odwleczenie  publikacji
przedstawiających przebieg sesji WRN.

W  następnych  dniach  różne  gremia  podejmowały  kolejno  rezolucje  wzywające  do  rewizji

decyzji  WRN.  31  października  uchwałę  w  sprawie  natychmiastowego  odwołania  Chełchowskiego,
adresowaną do KW PZPR, podjęło działające pod przewodnictwem zastępcy przewodniczącego rady
Państwa  prof.  Stanisława  Kulczyńskiego  Prezydium  Wojewódzkiego  Komitetu  Frontu  Narodowego.
Podkreślano  w  niej,  iż  jego  postawa  jest  przykładem  wstecznictwa  i  hamowania  procesu
demokratyzacji.  Domagano  się  także  odwołania  innych  członków  Prezydium  WRN,  którzy  na  sesji
WRN  wyrażając  solidarność  z  przewodniczącym  zajęli  postawę  wsteczną,  sprzeczną  z  dążeniami
społeczeństwa  Dolnego  Śląska.  Obecny  na  tym  posiedzeniu  Chełchowski  odrzucał  wszystkie
oskarżenia  i  wykluczył  możliwość  ustąpienia.  1  listopada  "Gazeta  Robotnicza"  opublikowała  jego
dwa oświadczenia. W pierwszym stwierdził: "Będąc w pełni przekonany, że walczę o słuszną sprawę,
o  dalszą  demokratyzację  życia,  o  nowe  formy  zarządzania  w  naszych  zakładach  przemysłowych,  o
zmianę nowej [sic! ­ S.C.] polityki na wsi zgodnie z uchwałami VII i VIII Plenum KC PZPR odrzucam
z  całą  mocą  wszelkie  zarzuty  i  oszczerstwa  przeciwko  mnie,  jakie  maja  miejsce  w  prasie
wrocławskiej,  jak  również  w  wypowiedziach  różnych  osób".  Przypominając  wynik  głosowania  na
sesji  WRN,  wywodził  dalej:  "Wierzę,  że  radni  reprezentują  wolę  mieszkańców  Dolnego  Śląska  i
wyrazili  ją  w  tajnym  głosowaniu,  nie  mogę  ich  zawieść  i  składać  rezygnacji  wbrew  ich  decyzji".  W
drugim  oświadczeniu,  odnosząc  się  do  decyzji  egzekutywy  KW,  sprzeciwiał  się  ponownemu
stawiania  jego  sprawy  na  forum  WRN,  skoro  ta  się  już  raz  wypowiedziała.  Uzasadniając  to  troską  o
autorytet  WRN  i  egzekutywy,  jako  jedyne  możliwe  rozwiązanie  sugerował  rozpisanie  powszechnego
referendum  w  województwie.  Stanowisko  Chełchowskiego  dowodziło,  iż  absolutnie  nie  brał  on  pod
uwagę rzeczywistych nastrojów społecznych i gotów był wbrew powszechnym postulatom walczyć o
swe  stanowisko  nawet  przeciw  Komitetowi  Wojewódzkiemu.  Jego  enuncjacje  musiały  podgrzewać
atmosferę, ale też i sprzyjały koncentrowaniu uwagi społeczeństwa na tym ­ ważnym co prawda, ale
przecież  jednostkowym  ­  problemie.  Ogniskowanie  się  społecznej  niechęci  wokół  osoby
Chełchowskiego  osłabiało  zapewne  ostrość  krytyki  innych  wojewódzkich  decydentów,  w  tym  i
sekretarzy  KW.  Przed  zapowiadanym  plenum  wojewódzkiej  instancji  PZPR  mogło  to  być  nawet
korzystne.  Zwłaszcza,  że  nastroje  w  zakładowych  organizacjach  partyjnych  nie  były  dobre,  o  czym
świadczyły  licznie  napływające  do  redakcji  wrocławskich  gazet  uchwały  utrzymane  w  bardzo
krytycznej tonacji wobec działalności kierownictwa KW.

W  dniach  1­2  listopada  odbyło  się  kolejne  plenum  wrocławskiego  KW  PZPR.  W  toku  obrad

Chełchowski  zgłosił  rezygnację  z  funkcji  przewodniczącego  Prezydium  WRN.  O  jego  politycznej
ocenie  nie  było  jednak  mowy.  Natomiast  na  wprowadzenie  zapowiadanej  rezygnacji  w  czyn  trzeba
było  czekać  sześć  tygodni.  Dopiero  bowiem  18  grudnia  zebrała  się  ponownie  Wojewódzka  Rada
Narodowa.  Zespól  radnych  PZPR  przedłożył  następujące  oświadczenie:  "Zespół  Radnych  PZPR
stwierdza,  iż  w  okresie  pracy  tow.  Hilarego  Chełchowskiego  na  stanowisku  Przewodniczącego
prezydium  wszelkie  decyzje  podejmowane  w  sprawach  politycznych  i  gospodarczych  były
kolektywne,  wyrażały  zgodność  podejmowanych  decyzji  z  polityką  Partii  i  rządu.  Prawdą  jest
również,  że  tow.  Chełchowski  wielokrotnie  podejmował  śmiałe  decyzje  w  tych  sprawach,  w  których
przepisy  krępowały  działalność  rad  narodowych.  Mając  w  tych  decyzjach  pełne  poparcie  członków
Prezydium  i  terenu  uniknięto  niejednokrotnie  poważnych  następstw,  szczególnie  w  gospodarce
rolnej.

background image

Proces  demokratyzacji  życia  politycznego  i  gospodarczego  po  VII  plenum  był  przez  tow.

Hilarego  Chełchowskiego  w  głównych  założeniach  wcielany  w  życie,  czego  wyrazem  było  jego
stanowisko w sprawie likwidacji wypaczeń w budowie spółdzielni produkcyjnych, rozwoju przemysłu
terenowego i rzemiosła oraz rozszerzenia uprawnień rad narodowych.

Praca  tow.  Chełchowskiego  na  stanowisku  Przewodniczącego  Prezydium  była  określona

warunkami ekonomicznymi Państwa. Mimo wkładu pracy dla dobra województwa wrocławskiego tow.
Hilary  Chełchowski  nie  uzyskał  pełnego  poparcia  społeczeństwa  dla  realizacji  postanowień
Prezydium  Wojewódzkiej  Rady  Narodowej.  Zjawiska  te  wynikały  z  braku  dostatecznego  ogólnego
przygotowania do kierowania trudnymi problemami województwa.

Niektóre  zarzuty  wrocławskiej  prasy,  stawiane  w  tym  zakresie  tow.  Chełchowskiemu,  były

słuszną  krytyką,  jak  również  było  słuszne  podkreślanie  na  łamach  prasy,  że  nadmierna  ilość
odpowiedzialnych stanowisk zajmowanych przez tow. Chełchowskiego nie pozwalała na wypełnianie
obowiązków na zajmowanym stanowisku.

Zespół  radnych  PZPR  Wojewódzkiej  Rady  Narodowej  odgradza  się  od  tych  form  krytyki

prasowej,  która  nie  oparta  na  wnikliwej  ocenie  i  prawdziwości  faktów  związanych  z  osobą  tow.
Chełchowskiego  w  sposób  napastliwy  dyskredytowała  go  jako  działacza  w  opinii  publicznej".  Tym
razem sprawa nie wywołała dyskusji. Sam Chełchowski oficjalnie zgłosił swoja rezygnację i prosił o
jej  przyjęcie.  Przemawiając  "na  pożegnanie"  raz  jeszcze  powrócił  do  tezy,  iż  jego  odejście  zostało
wymuszone  przez  "pewne  siły",  które  od  VII  plenum  KC  PZPR  działały  na  rzecz  pozbawienia  go
zaufania społecznego, urobienia mu negatywnej opinii, a wreszcie cofnięcia partyjnej rekomendacji.
Ponownie  szczególnie  negatywną  rolę  przypisał  prasie.  Choć  ostatecznie  musiał  ustąpić,  w
oświadczeniu  radnych  PZPR  został  faktycznie  oczyszczony  z  ciężkich  oskarżeń,  jakie  wobec  niego
wysunięto  w  październiku  i  listopadzie.  Nikt  już  nie  wspominał  o  antysemityzmie,  niechęci  do
samorządności  robotniczej,  tłumieniu  krytyki,  hamowaniu  przemian  demokratycznych.  Przeciwnie
nawet  ­  uznano,  iż  w  głównych  założeniach  program  demokratyzacji  znajdował  w  Chełchowskim
swego  zasłużonego  realizatora.  Był  to  widomy  dowód,  że  lokalna  elita  władzy  otrząsnęła  się  z
niedawnego  oszołomienia  i  zagubienia.  Rozgrzeszając  Chełchowskiego,  w  praktyce  udzielała  też
rozgrzeszenia samej sobie ­ byli to wszak ci sami ludzie, którzy z byłym przewodniczącym gorliwie
współpracowali.  Zaproponowany  radnym  nowy  skład  Prezydium  WRN  w  istocie  gwarantował
zachowanie ciągłości dotychczasowej władzy, a powierzenie Ostapczukowi funkcji przewodniczącego
miał wyrazistą wymowę polityczną. 


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
E Rymar Nadzwyczajne obniżenie podatków w Gorzowie za sprawą króla duńskiego Przyczynek do itinerar
PRZYCZYNEK DO TEORII MODERNIZACJI
Cierpienie człowieka jako konstytutywny element natury ludzkie Przyczynek do antropologii personalis
pażdziernik 1956 roku bz
Przyczynek do nauki o wrzodzie okrągłym żołądka (Ulcus rotundum)
Petyr Mutafczijew Przyczynek do filozofii historii bułgarskiej Bizantynizm w średniowiecznej Bułg
FTYZJATRIA - pytania zebrane do października 2008 - bez powtórzeń, TESTY(1)
pażdziernik 1956 roku bz
projekt przyczepy do edycji 1
PRZYCZYNEK DO LEGENDY O ŚW, J. Kaczmarski - teksty i akordy
Jedna sprawa jest tylko do zrobienia, Ekologia
04-Przyczynek do legendy o Świętym Jerzym, J. Kaczmarski - teksty i akordy
Przyczynek do analizy polozenia
Marks Przyczynek do krytyki ekonomii politycznej
PROJEKT przyczepy do edycji
Przyczynek do krytyki ekonomii politycznej
Przyczynek do krytyki ant ropologii postmodernistycznej - UZUPEŁNIENIE (cz ęść E.Wjcik), SOCJOLOgia,

więcej podobnych podstron