1
Uniwersytet Warszawski
Wydział Polonistyki
Mateusz Pytko
Nr albumu: 320845
Narracje zwierzęce Franza Kafki
Praca magisterska
na kierunku filologia polska
w zakresie specjalności literatura i kultura polska w perspektywie europejskiej i światowej
Praca wykonana pod kierunkiem
dra Tadeusza Komendanta
Instytut Literatury Polskiej
Warszawa, czerwiec 2015
2
Oświadczenie kierującego pracą
Oświadczam, że niniejsza praca została przygotowana pod moim kierunkiem i stwierdzam, że
spełnia ona warunki do przedstawienia jej w postępowaniu o nadanie tytułu zawodowego.
Data Podpis kierującego pracą
Oświadczenie autora (autorów) pracy
Świadom odpowiedzialności prawnej oświadczam, że niniejsza praca dyplomowa została napisana
przez mnie samodzielnie i nie zawiera treści uzyskanych w sposób niezgodny z obowiązującymi
przepisami.
Oświadczam również, że przedstawiona praca nie była wcześniej przedmiotem procedur związanych
z uzyskaniem tytułu zawodowego w wyższej uczelni.
Oświadczam ponadto, że niniejsza wersja pracy jest identyczna z załączoną wersją elektroniczną.
Data Podpis autora (autorów) pracy
3
Streszczenie
Przedłożona praca jest próbą całościowego spojrzenia na narracje zwierzęce Franza Kafki. Autor
poszukuje odpowiedzi na pytanie o znaczenie i miejsce narracji zwierzęcych w dziele autora Procesu.
Celem jest skonfrontowanie mowy zwierząt z koncepcjami podmiotowości wypracowanymi na gruncie
powojennej tradycji filozoficznej. Nicią przewodnią są filozoficzne projekty Sigmunda Freuda, Theodora
W. Adorna, Gilles’a Deleuze’a i Jacquesa Derridy. Praca jest także polemiką z tradycją hermeneutycznej,
symbolicznej i alegorycznej lektury dzieł Franza Kafki. W perspektywie przyjętej przez autora dzieło
Kafki jest antycypacją poststrukturalistycznych pojęć podmiotu, pisma i lektury. Autor stara się
zanalizować wybrane narracje zwierzęce pod kątem obecności (po)nowoczesnych filozofemów.
Słowa kluczowe
Franz Kafka, narracje zwierzęce, poststrukturalizm, psychoanaliza, kłącze, schizoanaliza, Gilles Deleuze,
Theodor W. Adorno, literatura mniejsza
Dziedzina pracy (kody wg programu Socrates-Erasmus)
09000 filologia polska
Tytuł pracy w języku angielskim
Animal narratives of Franz Kafka
4
SPIS TREŚCI
WSTĘP. RAMY INTERPRETACYJNE NARRACJI ZWIERZĘCYCH FRANZA
KAFKI……………………………………………………………………………………….……5
PRZESTRZEŃ KAFKOWSKICH BUDOWLI W PERSPEKTYWIE
POSTSTRUKTURALISTYCZNEJ…………………………………………………………....14
Kafki wariacje psychoanalityczne. Powiązania, parodie, transgresje ............................. 43
5
WSTĘP. RAMY INTERPRETACYJNE NARRACJI ZWIERZĘCYCH
FRANZA KAFKI
[…] im dalej podążamy w dziele interpretacji, tym bliżsi jesteśmy regionów
najwyższego niebezpieczeństwa, gdzie interpretacja nie tylko zmuszona zostanie
do odwrotu, ale gdzie zniknie ona wręcz jako interpretacja, powodując, być
może, w rezultacie zniknięcie samego interpretatora.
Michel Foucault
1
Susan Sontag w swoim klasycznym eseju Przeciw interpretacji pisze o historii i
znaczeniu interpretacji. Oto jej ironicznie zilustrowana definicja:
Interpretacja to de facto przekład. Interpretator mówi: „Spójrz, nie widzisz, że X to tak
naprawdę jest – albo: tak naprawdę znaczy – A? Że Y to tak naprawdę B? Że Z to w
rzeczywistości C?
2
.
Narodziny interpretacji Sontag wiąże z późnym antykiem i wyjściem umysłu
starożytnych ze światopoglądu mitycznego. Dosłowna treść opowieści
mitologicznych stała się dla nich albo nieprzekonująca, stojąca w sprzeczności z
rodzącą się umysłowością „postmityczną”, albo dosłowność treściowa samych
tekstów zaczęła wydawać się bluźniercza (erotyczna Pieśń nad Pieśniami), co
spowodowało rozwój wykładni alegorycznych:
Kiedy zagadnienie odpowiedniości symboli religijnych zaczęło nurtować postmityczne
umysły, pradawne święte teksty okazały się nie do przyjęcia w czystej formie.
Odwołano się wówczas do interpretacji, aby przystosować je do „nowoczesnych”
wymogów
3
.
1
M. Foucault, Nietzsche, Freud, Marks, przeł. K. Matuszewski, "Literatura na Świecie" 1988, nr
6/203, s. 257.
2
S. Sontag, Przeciw interpretacji, przeł. D. Żukowski [w:] tejże, Przeciw interpretacji i inne
eseje, Kraków 2012, s. 14.
3
Tamże.
6
O ile starożytna interpretacja kierowała się nabożnymi względami wobec tekstu, o
tyle współczesnych, ryjących powierzchnię teksów poszukiwaczy „właściwej”
treści charakteryzuje motywacja destrukcyjna – „nieskrywana brutalność i pogarda
wobec tego, co jawnie widoczne”. Pragną zastąpić tekst (szeroko rozumiany) i cały
formalno-treściowy bagaż jego ekwiwalentem, łatwiej przyswajalnym przekładem:
Współcześnie interpretacja jest jak niszczące wykopaliska. Drąży „pod” tekstem, by
odnaleźć prawdziwy pod-tekst. Najgłośniejsze i najbardziej wpływowe współczesne
doktryny – freudyzm i marksizm – budują systemy hermeneutyczne będące
agresywnymi i świętokradczymi teoriami interpretacji. Wszystkie obserwowalne
zjawiska ujmuje się w nawias jako, by przywołać słowa Freuda, t r e ś ć j a w n ą.
Sonduje się ją i odsuwa na bok, by odnaleźć pod spodem prawdziwe znaczenie – t r e ś ć
u t a j o n ą
4
.
Najważniejsze jednak w kontekście poniższej pracy jest to, że Sontag podaje
przykłady tak zastosowanej/rozumianej interpretacji do dzieła Kafki. Wydziela trzy
sposoby interpretacyjnego zastępowania jego pism poprzez: alegorię społeczną
(biurokratyzacja,
antycypacja
praktyk
państw
totalitarnych),
alegorię
psychoanalityczną (lęk kastracyjny, impotencja) i wreszcie alegorię religijną (K. w
Zamku usiłuje dotrzeć do nieba, Proces mówi o wyrokach Boga etc.)
5
.
Ustanowienie się w opozycji do tego rodzaju interpretacji pozwala na wyłonienie
pierwszego postulatu tej pracy: interpretacja Kafki nie może być zastępowaniem
dzieła alegorią, ignorującą całą jego złożoność. Poniższe odczytanie musi więc być
umiejscowione w opozycji do interpretacyjnych klisz wymienionych przez Sontag.
Nie jest to łatwe, biorąc pod uwagę charakter pisarstwa Kafki, tak celnie
scharakteryzowany przez Adorna: „Każde zdanie Kafki mówi: «Zinterpretuj
4
Tamże, s. 16.
5
Tamże, s. 18.
7
mnie», lecz zarazem do tego nie dopuszcza”
6
. Przymus interpretacji. Jak go
uniknąć? Jakie są wyjścia? Jestem przekonany, że pomocną może być propozycja,
jaką wysuwa Sontag dla interpretacji wszystkich dziedzin sztuki. Ujmując rzecz
najprościej postuluje ona, by zastąpić interpretację transcendentną, rozumianą jako
przykładanie do tekstu dyskursu zewnętrznego (psychoanaliza, marksizm,
umoralniająca alegoreza) przy jednoczesnym ignorowaniu kształtu formalnego w
celu wydobycia jego rzekomej „treści”, lekturą immanentną (wewnątrztekstową),
która miałaby polegać na śledzeniu przekształceń tekstu w granicach, które on sam
wyznacza (te skądinąd mogą być nieskończone). Poszukiwanie znaczeń dla
pojawiąjących się obrazów, słów w wewnętrznej dynamice dzieła, rozumienie ich
znaczenia w kontekście wewnętrznych napięć, zerwań i przekształceń. Niedaleko
stąd do formalistycznego close reading. Tak pisze o tym Sontag na przykładzie
Milczenia Ingmara Bergmana:
Gdy spojrzeć na scenę z czołgiem samą w sobie i uznać ją za bezpośredni zmysłowy
odpowiednik tajemniczych, gwałtownych, pełnych agresji wydarzeń w hotelu, staje się
ona najbardziej uderzającym momentem w całym filmie. Ci, którzy odwołują do Freuda,
by zinterpretować czołg, dowodzą, że nie dotarło do nich to, co się dzieje na ekranie
7
.
Nawoływanie Sontag o inny rodzaj odczuwania dzieła („Nie potrzebujemy
hermeneutyki, ale erotyki sztuki”
8
) i inny rodzaj interpretacji jest mi bliski, i
wydaje się, że znajduje on odzwierciedlenie w postawie antymetafizycznych
filozofów immanencji, których interpretacje (w wyżej rozumianym znaczeniu)
będą patronować poniższej pracy. Myślę tu głównie o nazwiskach takich jak
Jacques Derrida, Gilles Deleuze i Theodor W. Adorno.
6
T. W. Adorno, Zapiski o Kafce, przeł. A. Wołkowicz, [w:] Nienasycenie. Filozofowie o Kafce,
red. Ł. Musiał, A. Żychliński, Kraków 2011, s. 131.
7
S. Sontag, Przeciw interpretacji, dz. cyt., s. 20.
8
Tamże, s. 26. Jakże to w stylu Rolanda Barthes’a!
8
Już sam akt lektury jest przekształceniem tekstu. Z drugiej strony próba
wypowiedzenia jakiejkolwiek opinii musi wiązać się z częściowym zastąpieniem
dzieła. Gdyby tekst Kafki nie był komentowany, byłby samym milczeniem (na
które skazał je sam twórca, przekazując rękopisy do spalenia), czymś, co nie ulega
wypowiedzeniu. Częściowe zastąpienie tekstu jest więc warunkiem możliwości
jego zaistnienia. Próbą wyjścia z tego impasu jest być może dokonywanie
interpretacji projektowanej przez Susan Sontag, „wzmocnionej” poprzez tą, jaką
uprawiał Jacques Derrida, który skupiając się na marginesach tekstów, nie
konstruował wielkich narracji – charakterystycznych dla metafizyczno –
alegorycznych odczytań Kafki. Ponadto diagnoza Derridy, która mówi o tym, że
„centrum nie jest centrum”
9
, o nie istnieniu źródłowego ugruntowania, zostaje
wielokrotnie zobrazowana w tekstach Kafki. Wszak wzór takiej rozspójniającej
lektury daje sam Kafka. Myślę tu o autointerpretacji, której dokonuje w Procesie
ksiądz w końcowej rozmowie z Józefem K. Duchowny – urzędnik skupia uwagę na
powierzchni tekstu Przed prawem, wybiera miejsca sporne, wieloznaczne, odwleka
z ostateczną wykładnią przypowieści. Odczytanie, które prezentowane jest w
Procesie, daje się porównać z dekonstrukcyjną logiką (i taktyką) nieskończonego
rozpleniania sensów. Tak Bogdan Banasiak charakteryzuje metodę interpretacyjną
Derridy, która w wielu wymiarach koresponduje z egzegezą Przed prawem
dokonaną przez księdza:
Sens nieodwracalnie traci status apriorycznej struktury stałości, zyskuje natomiast walor
procesualny, staje się dynamicznym, nie kończącym się przebiegiem. Jego
konstytuowanie przestaje być działalnością odtwórczą – jako permanentna i
zmultiplikowana reinterpretacja staje się aktem kreacji. Derrida zadaje zatem
druzgocący cios hermeneutycznej (tj. całej, bo hermeneuein w najbardziej ogólnym
aspekcie wyraża formułę wszelkiej interpretacji; hermeneutyka to po prostu interpretacja
9
J. Derrida, Struktura, znak i gra w dyskursie nauk humanistycznych, przeł. W. Kalaga, [w:]
Współczesna teoria badań literackich za granicą, red. H. Markiewicz, Kraków 1966, s. 154.
9
jako taka) tradycji obcowania z tekstem, tradycji, o której istocie stanowi wysiłek
wydobywania jakichś treści „wpisanych” w tekst i w nim źródłowo tkwiących
10
.
Francuski filozof skupia uwagę na tym, co idiomatyczne i wykraczające poza
instytucjonalne ramy literatury, a jednocześnie w paradoksalny sposób je
konstytuujące
11
. Właśnie z koncepcji „marginesowego” odczytywania znanych
dzieł wynika moje zainteresowanie dla narracji zwierzęcych Kafki. Wątek ten nie
został szczegółowo opracowany w większych pracach filozoficznych czy
filologicznych
12
. Postaram się więc prześledzić wybrane fragmenty opowiadań
zwierzęcych, by naszkicować odpowiedź o ich możliwe znaczenia. Kolejnym
zadaniem
jest
zbadanie narracji
zwierzęcej
pod
kątem
obecności
(po)nowoczesnych filozofemów. Oscylacja pomiędzy interpretacjami, a więc
interpretacja interpretacji wydaje się możliwym sposobem na uniknięcie
zastępowania dzieła poprzez transcendentny wobec niego dyskurs – praktykę tę
opisywała Sontag w Przeciw interpretacji. Będę wystrzegać się ponadto
apodyktycznych i jednoznacznych rozstrzygnięć poruszanych tu kwestii. Źródłowa
10
B.
Banasiak,
De
interpretatione.
Deleuze
versus
Derrida,
http://www.nowakrytyka.pl/spip.php?article24 (dostęp 01.06.2015).
11
Zob. J. Derrida/D. Attridge, Ta dziwna instytucja zwana literaturą, przeł. M. P. Markowski,
„Literatura na Świecie” 1998, nr 11- 12; J. Derrida, Przed prawem, przeł. J. Gutorow, [w:]
Nienasycenie. Filozofowie o Kafce, red. red. Ł. Musiał, A. Żychliński, Kraków 2011; M. P.
Markowski, Między idiomem a instytucją, [w:] tegoż, Efekt inskrypcji. Jacques Derrida i
literatura, Bydgoszcz 1997, s. 188 – 213.
12
W pracach filozofów wątki zwierzęce pojawiają się na obrzeżach głównego nurtu rozważań.
Najwięcej uwagi poświęcają im właśnie Deleuze i Guattari, w związku z tym do ich prac
filozoficznych odwoływać się będę w późniejszych rozdziałach. Cenną inspiracją dla poniższych
interpretacji były również prace polskich badaczy takich jak Piotr Bogalecki, Łukasz Musiał i
Paweł Mościcki. Zob. P. Bogalecki, Zwierzenie – Kafka i Schelling, [w:] Podwójny agent:
portrety Kafki, red. M. Jochemczyk, Z. Kadłubek, M. Piotrowiak, Katowice 2012; P. Mościcki,
Zwierzę, które umieram. Heidegger, Derrida, Agamben, „Konteksty” 2009, nr 4/287; Ł. Musiał,
ZwierzoczłekoKafka, „Konteksty” 2009, nr 4/287.
10
nierozstrzygalność wydaje się najistotniejszą cechą pisarstwa autora Zamku. Tym
samym interpretacja, mająca ambicje nawiązać jakiekolwiek relacje z jego dziełem,
powinna pozostawać wierna temu prawu. „Powinna”, ponieważ interpretacje
metafizyczne nie mogą znaleźć dla swojej wykładni mocnego punktu oparcia.
Mówiąc metaforycznie: nigdy nie dowiemy się, co (i czy cokolwiek) znajduje się w
zamku. Istnieje oczywiście możliwość (nie znajdująca umotywowania w tekście
powieści) wypełnienia go „głębokim” sensem, pozornie unieruchamiającym
autoreferencyjny,
rozspójniąjący, egzegetyczny ruch powieści, poprzez
umieszczenie w nim jednoczącej zasady, np. Boga. Poniższe próby umiejscawiane
będą jednak na antypodach tego rodzaju interpretacji, zapoczątkowanych przez
Maxa Broda, który jako pierwszy zaprezentował Kafkę jako myśliciela
religijnego
13
. Z Derridy (w tym samym jednak stopniu co od samego Kafki [!])
pochodzi, więc pomysł zapisywania marginesów literatury i przekonanie o braku
centrum.
Korespondującym z Derridiańską metodą interpretacyjną i jego filozofią
różnicy jest pojęcie kłącza wypracowane przez Deleuze’a i Guattariego. Koncepcja
ta jest inną próbą uniknięcia zastąpienia Kafkowskiego dzieła poprzez odczytanie
alegoryczne. Jest pewnym unikiem interpretacyjnym, próbą wskazania w dziele
pewnych powiązań, przepływów; próbą zrozumienia funkcjonowania bez
unieruchamiania jego pracy hermeneutycznymi interpretacjami. Polega ona
13
Warto przytoczyć tu gwałtowny sprzeciw Waltera Benjamina wobec tak upraszczającej,
wulgaryzującej Kafkę wykładni. Daje upust swej złości w listach do Gershoma Scholema.
Przytoczę reprezentatywny fragment jego miażdżącej krytyki: „Książkę Broda cechuje
fundamentalna sprzeczność, która zachodzi między tezą autora z jednej strony a jego podejściem
z drugiej. Podejście to musi dyskredytować ową tezę, abstrahując już nawet od zarzutów, jakie
poza tym można wobec niej wysunąć. Teza ta głosi, że Kafka znajdował się na drodze wiodącej
do świętości (…) Natomiast podejście przyjęte w tej biografii jest skrajnie jowialne. Jego
najbardziej uderzającą cechą jest brak dystansu” - W. Benjamin, G. Scholem, Korespondencja,
A. Lipszyc, „Literatura na Świecie" 2003, nr 1-2, s. 380.
11
umiejscowieniu go w kontrkulturowej, mniejszościowej płaszczyźnie literatury
mniejszej (literature mineure). Propozycji tej, wywiedzionej z Dzienników Kafki,
przyjrzę się bliżej w drugim rozdziale w kontekście językowej przewrotności
Przemiany . Ponadto autorzy Anty-Edypa opisują poszczególne koncepcje książek,
wiążąc je z filozoficzno- historycznymi uwarunkowaniami i powiązanymi z nimi
obrazami myślenia. Umieszczają dzieło Kafki w opozycji do koncepcji książki –
korzenia, której odpowiada obraz „drzewa – świata”
14
. Książka – korzeń
charakteryzuje się spójną budową, dążeniem do jedności, ustanowionym na
wyrazistym, mocnym podmiocie autora: „Systemy typu drzewa są systemami
hierarchicznymi, które zawierają centra znaczenia i subiektywizacji, centralne
automaty i zorganizowane pamięci”
15
. Kolejnym wyróżnionym typem książki,
uprawianym np. przez Joyce’a, czy Burroughsa, jest system – korzonek, bądź
korzeń wiązkowy, który charakteryzuje się pewną decentralizacją, wywołaną przez
„obumarcie korzenia zasadniczego”. Podmiotowa jedność zostaje rozchwiana, do
głosu dochodzi chaotyczna wielość: „(…) rzeczywistość naturalna objawia się
niedorozwojem korzenia zasadniczego, ale jej jedność istnieje nadal jako miniona
lub przyszła, jako możliwa”
16
. Odchodząc od metaforyki botanicznej, zjawisko to
w historii filozofii znane jest jako skonstatowana przez Nietzschego śmierć Boga.
Trzecią postacią książki – obrazu myśli – podmiotu, odpowiadającą według
autorów Mille plateaux pisarstwu Kafki, byłoby kłącze. Jego najważniejsze cechy
to: pozbawiona centrum, ahierarchiczna, heterologiczna łączliwość, pełna zerwań,
przesunięć, ucieczek przed znaczeniem: „dowolny punkt kłącza może i musi zostać
połączony z dowolnym innym punktem. Całkiem inaczej niż drzewo czy korzeń,
które wyznaczają punkt, porządek”
17
. Przeniesienie tego postulatu na grunt
14
G. Deleuze, F. Guattari, Kłącze, przeł. B. Banasiak, "Colloquia Communia" 1988, nr 1-3, s.
222.
15
Tamże, s. 230.
16
Tamże, s. 222.
17
Tamże, s. 223.
12
pisarstwa Kafki oznacza, że pomiędzy różnymi utworami zachodzą liczne
podobieństwa, nieznaczące zerwania, powtarzalność motywów, relacje
metonimiczne składające się na kafkowskie uniwersum. Najważniejszą jednak w
kontekście poniższej pracy cechą kłącza, przy której opisie Deleuze i Guattari nie
bez przyczyny odwołują się do zwierzęcej metaforyki, jest:
posiadanie przezeń wielu wejść; w tym sensie nora jest kłączem zwierzęcym i zawiera
niekiedy czyste rozdzielenie na linię ujścia jako tor przemieszczenia i warstwy
gromadzenia zapasów lub zamieszkania
18
.
W tym kontekście wybrane przeze mnie utwory są tyleż przypadkowe, marginalne,
co typowe i pozwalające prześledzić ścieżki, którymi kroczy „całość” pisarstwa
Kafki. Interpretacją będzie więc skupienie się na powierzchniowej opalizacji
tekstu, tym, w jaki sposób łączą się pewne natrętnie powtarzające się motywy. To
znaczy sprawdzenie, z czym da się połączyć, z jakimi dyskursami może wejść w
dialog, gdzie przebiegają linie ujścia i granice dzieła Kafki. Próba ukazania
funkcjonowania dzieła, jego wewnętrznych przepływów, mechanizmów nim
rządzących. Inspirujący, wywiedziony bezpośrednio z rozważań Deleuze’a i
Guattariego jest pomysł spoglądania na dzieło Kafki jako pewną rizomatyczną
jedność. Jedność heteronomiczną, pełną zerwań, przesunięć, nieodparcie się
rozwijającą, pozwalającą wiązać i objaśniać mniej zrozumiałe fragmenty dzieła
poprzez ich łączliwość z innymi jego elementami. Traktowanie ich jako złożonego
uniwersum, a nie oddzielnych utworów. W obrębie nieontologicznej,
pragmatycznej i funkcjonalnej logiki autorów Anty-Edypa nie istnieje rozróżnienie
pomiędzy Kafką a jego dziełem. Relacja w tej optyce jest jednak zupełnie
przeciwna, niż ta projektowana przez psychoanalizę, która widzi w dziele odbicie
autora. Tu jest na odwrót: to dzieło tworzy autora. Kafka funkcjonuje w nim tak
jakby naprawdę stawał się zwierzęciem poprzez tekst. Z pojęciem kłącza
18
Tamże, s. 227 – 228.
13
powiązane jest więc rozszerzone, przeformułowane, różne od klasycznego pojęcie
podmiotowości (stawanie się Kafki zwierzęciem). Ponadto zastosowanie do dzieła
Kafki pojęcia kłącza znajduje umotywowanie ramach architektoniki tekstów, co
będę starał się wykazać w rozdziale poświęconym Budowie chińskiego muru i
Schronu.
Interpretacja Kafki polegałaby więc na wypełnianiu pustych miejsc ze
świadomością możliwej chwiejności tego wypełnienia. Chodzi o wypełnienie
pustki, którą naznaczone są teksty Kafki, a nie hermeneutyczne wyjaśnianie, co
znaczą symbolicznie dane obrazy w dziele. Powierzchnia także ma swe
zagłębienia, pęknięcia, luki, miejsca łączeń. Moja interpretacja to próba.
Interpretacja całościowa, umieszczająca coś w zamku, byłaby interpretacją
podmieniającą dosłowność obrazu na domniemane znaczenie. Tak pokrótce
rozumiałbym zadanie interpretacji Kafki. Zastąpienie hermeneutyki głębi pracą
powtórzenia i parafrazy, badaniem możliwych połączeń, podążaniem za
rozgałęzieniami zdań, wiązaniem rozsypanych fragmentów w celu odkrycia
nowych połączeń.
14
I.
PRZESTRZEŃ KAFKOWSKICH BUDOWLI W
PERSPEKTYWIE POSTSTRUKTURALISTYCZNEJ
Jest ja
ale mnie nie ma
Jest poręcz
ale nie ma schodów
Jest zimno
ale nie ma ciepłych skór zwierząt
niedźwiedzich futer lisich kit
Rafał Wojaczek
19
1. Franz Kafka a filozofowie
Postaram się udowodnić, że pisarstwo Kafki zarówno poprzedza filozoficzne
dążenia i obsesje dwudziestego wieku, jak też poddaje się analizie za pomocą pojęć
wypracowanych na gruncie powojennej tradycji filozoficznej. Nicią przewodnią
będą zarówno autorskie filozoficzne projekty, jak i komentarze do dzieła Franza
Kafki: Gillesa Deleuze'a i Felixa Guattariego, Jacques'a Derridy, a także Theodora
W. Adorna. Wypracowane przez nich aparatury pojęciowe dają się bezpośrednio
zastosować do interpretacji Kafki, jak też znajdują w nim jedno ze źródeł, ważną
inspirację czy potwierdzenie własnych ustaleń. Tym samym myśl tych filozofów
pozwala podjąć się trudnego zadania reinterpretacji czy rozpatrzenia twórczości
praskiego pisarza w duchu ponowoczesnym. W przyjętej tu optyce diachroniczne
stosunki filozofii i literatury ulegają zachwianiu, chronologiczne uporządkowanie
dyskursów traci na znaczeniu. Być może dyskurs wyżej wymienionych myślicieli i
dyskurs literacki Kafki podobnie zakreślają linie na płaszczyźnie immanencji
20
.
19
R. Wojaczek, Sezon, [w:] Wiersze zebrane, red. B. Kierc, Wrocław 2008, s. 9.
20
"[…] płaszczyzna immanencji jest przedfilozoficzna i obywa się już bez pojęć, implikuje ona
swego rodzaju eksperymentowanie, polegające na poszukiwaniu po omacku, a jej projekt
odwołuje się do środków niedających się zaakceptować, mało racjonalnych i rozumnych. Są to
środki pochodzące ze sfery snu, procesów patologicznych, doświadczeń ezoterycznych, upojenia
15
Pozwala to prześledzić zachodzące pomiędzy nimi związki, napięcia,
przekształcenia, transpozycje, antycypujące przeczucia i jednostronne inspiracje.
To filozofowie ze szczególnym uporem szturmują dzieło Kafki za pomocą
pojęciowego arsenału
21
: Adorno dostrzega w jego pisarstwie zbieżności z
projektem dialektyki negatywnej
22
, która ostatecznie przerodziła się w teorię
estetyczną; Deleuze i Guattari odnoszą do jego dzieła pojęcia kłącza,
deterytorializacji, schizoanalizy
23
; Derrida zaś odnajduje w tekście Przed prawem
kolejny nierozstrzygalnik metafizyczny
24
, tekst mówiący o bliskich i
nierozstrzygalnych relacjach łączących literaturę i prawo
25
. Bliska jest mu pewna
zaprojektowana bezznaczeniowość (jej lustrzanym odbiciem jest nadmiar sensu
26
)
lub ekscesu" piszą Deleuze i Guattari. Zob. G. Deleuze, F. Guattari, Co to jest filozofia?, przeł. P.
Pieniążek, Gdańsk 2000, s. 43 - 70.
21
W wyczerpujący sposób historię filozoficznej recepcji dzieła Kafki opisał Łukasz Musiał. Zob.
Ł. Musiał, Kafka. W poszukiwaniu utraconej rzeczywistości, Wrocław 2011, s. 33 - 69.
22
Jakub Momro tak charakteryzuje to powiązanie literatury z myślą filozoficzną Adorna: „Dzieło
sztuki nie jest substancją, ideą, lecz ruchem samej negatywności”. Zob. J. Momro, Teoria
estetyczna jako protodekonstrukcja, „Kronos” 2012, nr 3, s. 108.
23
G. Deleuze, F. Guattari, Kafka. Pour une litterature mineure, przeł. T. Komendant [przekład
niepublikowany]
24
O dekonstrukcji jako filozofii uciekającej od decyzji, zawsze odwlekającej ostatnie słowo,
pisze Błażej Baszczak w artykule Szaleństwo decyzji w obliczu niemożliwego.
(Post)egzystencjalny wymiar dekonstrukcji Jacques'a Derridy, [w:] Foucault, Deleuze, Derrida,
"Festiwal Filozofii", t. 3, Wydawnictwo Adam Marszałek, Toruń 2011. Dałoby się
przeprowadzić ryzykowną analogię pomiędzy dekonstrukcją jako filozofią odwlekania i unikiem
Kafki przed małżeństwem z Felicją. Ucieleśniona metafizyka obecności i unieruchomienie
wolnej gry znaczących w małżeństwie.
25
Zob. M. P. Markowski, Między idiomem a instytucją, [w:] Efekt inskrypcji. Jacques Derrida i
literatura, Bydgoszcz 1997, s. 188 – 213.
26
"[…] bezsens nie jest nieobecnością znaczenia, lecz wprost przeciwnie, nadmiarem sensu,
czyli tym co wyposaża w sens elementy znaczące i znaczone" pisze Deleuze. Zob. G. Deleuze,
Po czym rozpoznać strukturalizm, przeł. S. Cichowicz, [w:] Drogi współczesnej filozofii, red. M.
16
autora Zamku
27
, czy też jego umiejętność cieniowania, wysubtelniania
najdrobniejszego szczegółu
28
. Pisarze (myśliciele uprawiający równolegle
twórczość filozoficzną) tacy jak Roberto Calasso, Elias Canetti i Maurice Blanchot
starają się wnieść nieco światła do kafkowskiego świata za pomocą parafrazy,
powtórzenia i przepisania literackich obrazów na nowo. Zarówno myślenie
obrazowe, jak i jego dopełnienie, czyli myślenie pojęciowe ("Myśl jest niczym
Wampir"
29
, który nie posiada odbicia, więc nie uobecnia się w obrazie.
Ascetyczność formalna, pewien niedobór obrazu ["widoczności"] na rzecz
wieloznaczności słów być może byłby tym, co zbliżałoby prozę Kafki do swoistych
medytacji filozoficznych) pracują na rzecz interpretacji Kafki. Oto celna uwaga
Blanchota na ten temat lekturowych strategii, które mimowolnie przyjmuje
czytelnik, sięgający po dowolny utwór Kafki:
Ten, kto poprzestaje na fabule, pogrąża się w czymś niejasnym, z czego nie potrafi zdać
sobie sprawy; ten zaś, kto poprzestaje na znaczeniu, nie może zbliżyć się do mroku
unicestwianego przez oskarżycielskie światło znaczenia. Ci dwaj czytelnicy nigdy się
Siemek, Warszawa 1978, s. 316. Przywodzi to na myśl zmagania Witolda z Kosmosu
Gombrowicza, który, w spiętrzających się seriach, stara się bezskutecznie połączyć rozsypane, a
nieodparcie "znaczące" elementy układu. Serie składają się między innymi z wróbla, patyka, igły,
stalówki, agrafki, pilnika, czy gwoździa.
27
Ironicznie zauważa to współczesny Kafce recenzent Kurt Tucholsky, pisząc o Kolonii karnej:
"Nie musicie pytać, o co tu chodzi. Tu w ogóle o nic nie chodzi. To w ogóle nic nie znaczy.
Może ta książka też jest nie na nasze czasy i z pewnością nie posunie nas dalej. Nie ma w niej
żadnych problemów i nie mówi o żadnych rozterkach i pytaniach. Jest całkiem nieszkodliwa.
Nieszkodliwa jak Kleist", [w:] K. Wagenbach, Franz Kafka, przeł. B. Ostrowska, Warszawa
2006, s. 151. Bezznaczeniowość byłaby więc negatywem nadmiaru znaczenia wpisanego w
dzieło Kafki.
28
Myślę tu m. in. o „adwokackich” kruczkach zastosowanych w Liście do ojca.
29
G. Deleuze, F. Guattari, 1227 - Traktat o nomadologii: maszyna wojenna, przeł. B. Banasiak,
[w:] "Colloquia Communia" 1988, nr 1-3, s. 248.
17
nie spotykają: raz się jest jednym, raz drugim; rozumie się zawsze więcej lub mniej niż
trzeba. Prawdziwa lektura pozostaje niemożliwa.
30
Tymi czytelnikami są filozof zainteresowany sensem, grą znaczących (bądź
migotliwych znaczeń), rozszyfrowywaniem myśli. Drugim typem czytelnika byłby
pisarz śledzący przebieg fabularny, konstrukcję świata i postaci. Czytając
interpretacje wyżej wymienionych myślicieli można dostrzec, jak raz po raz
filozofowie wchodzą w skórę pisarzy, a pisarze w skórę filozofów. Tym samym
podział na "filozofów" i "pisarzy" zostaje unieważniony w starciu z prozą autora
Procesu. W innym miejscu rozwinę refleksję nad zasadnością lub bezradnością
tych esencjalistycznych kategorii, różnicujących filozofię i literaturę
31
. Te dwie
komplementarne dziedziny myśli, dążące nieustannie do przekroczenia samych
siebie, zarysowują granice tej pracy. Kafka wymusza to spotkanie, które staje się
także moim udziałem. Stawiam sobie za cel przepisanie na nowo interpretacji
zrodzonych z tego dialogu, ich rekonstrukcję, poddanie się, a niekiedy wystąpienie
przeciwko ich prawu; sprawdzenie ich wytrzymałości ze szczególnym
uwzględnieniem tego, co mają do powiedzenia na temat podmiotowości,
zwierzęcości i architektoniki (kompozycji) dzieła Kafki. Moim zadaniem jest więc
próba współmyślenia z wymienionymi pisarzami i filozofami. Trudności,
ograniczenia, niejasności, a także możliwości, które są efektem pracy ich myśli
wyznaczą horyzont tej pracy. Choć jak mówi narrator- etnolog: "Granice
30
M. Blanchot, Wokół Kafki, przeł. K. Kocjan, Warszawa 1996, s. 54.
31
Punktem krytycznym, w którym zasadność tych podziałów została ostatecznie zachwiana,
byłoby z pewnością dzieło Friedricha Nietzschego, konsekwentnie rozwijane na gruncie
francuskiej filozofii powojennej. Egzystencjaliści francuscy ukazali płynność i bezzasadność
ostrego rozgraniczania literatury od filozofii. Następcą, kontynuatorem, i tym, który doprowadził
do skrajności projekt zerwania z tradycyjnym rozdziałem filozofii i literatury, byłby Jacques
Derrida.
18
wyznaczone mi przez moją inteligencję są i tak dosyć ciasne, obszary zaś, które
muszę przebyć – niezmierzone"
32
.
2. Budowle i ich funkcje w dziele Kafki
Przyjrzę się dwóm opowiadaniom traktującym o budowlach i
podejmowanych przez narratorów próbach nadania im sensu. To właśnie w
Schronie (1923) i Budowie chińskiego muru (1917) ujawnia się problematyka
obecna w całym dziele Kafki, zaś autoreferencyjny charakter tych opowiadań
odsłania kompozycyjne praktyki jego pisarstwa, takie jak: fragmentaryczność
(niedokończone powieści, opowiadania urwane w przypadkowych miejscach),
mylenie
tropów
(wzajemnie
wykluczające
się
wypowiedzi
postaci,
zapośredniczenie w narracji personalnej), nieskończone rozplenianie egzegez
(Zamek jako swa własna egzegeza
33
, fabuła jako pretekst do wytwarzania
nieskończonych interpretacji), płynność (niestabilność) świata (postacie zmieniają
swój wygląd: Klamm, czy wzrastający ojciec z Wyroku), diagnozowanie skutków
pozbawienia centrum (dotkliwy brak cesarza w Budowie chińskiego muru, Herman
Kafka rozciągnięty niczym zwierzęca skóra na mapie świata w Liście do ojca).
Wszystko to wymusza ponawianie interpretacji. Fragmentaryczna budowa tego
dzieła sama jest znacząca:
Główne teksty Kafki są fragmentami, cała jego twórczość jest fragmentem. Tym
niedostatkiem można tłumaczyć niepewność, która umożliwia różne – choć nie
32
F. Kafka, Budowa chińskiego muru, przeł. A. Kowalkowski, [w:] Dzieła wybrane, t.1, przeł. R.
Karst, A. Kowalkowski, J. Kydryński, E. Ptaszyńska – Sadowska, Warszawa 1994, s. 104. Dalej
jako BCh.
33
Myślę tu o błyskotliwej interpretacji Maurice'a Blanchota. Zob. M. Blanchot, Drewniany most,
[w:] Wokół Kafki, przeł. K. Kocjan, Warszawa 1996, s. 165 - 181.
19
radykalnie różne – formy i sposoby odczytywania tej twórczości. Ale ten niedostatek nie
jest przypadkowy; stanowi część sensu, zniekształcając go
34
.
Zarówno opowiadania, które zostaną poddane analizie, jak też wielkie powieści
obracają się między innymi wokół problematyki budowli i implikowanych przez
nie stosunków psychicznych, prawno-społecznych. Pomimo sześciu lat różnicy,
które dzielą powstanie Budowy chińskiego muru i Schronu, występują pomiędzy
nimi symetryczne zależności. Może to posłużyć do ugruntowania tezy, że tematyka
zajmująca Kafkę nie zmienia się, jedynie udoskonalane są narzędzia służące
dezorientacji czytelnika
35
. Pragnąłbym także podjąć problematykę narracji
zwierzęcej, ujawniającej się w sposób bezpośredni w Schronie, a której ślady dają
się odnaleźć zarówno w Budowie chińskiego muru jak też w innych utworach
Kafki.
Różnorodne budowle (dające się również odnieść do sposobów
komponowania tekstów) i pola ich oddziaływania są przedmiotem skupiającym
uwagę narratorów. Mimo swej niepozorności wpływają na świat bohaterów:
warunkują
ich
działania,
wytwarzają
ich
podmiotowość,
zakreślają
nieprzekraczalne, niewidzialne granice, w obrębie których się poruszają, rojąc o
możliwości transgresji. Budowle, mimo swej niepozorności, zdają się mieć
ogromną moc sprawczą. Tak dzieje się przykładowo w Zamku:
34
Tamże, s. 56.
35
"Ponieważ jego opowieści zbudowane są z czynników przyczyniających się do typowych
ludzkich niepowodzeń, a nie z realnych wydarzeń, wydają się zrazu podobne do dzikiego i
humorystycznego wyolbrzymienia rzeczywistych wydarzeń albo do jakiejś nieuchronnej
zdziczałej logiki. To wrażenie przesady znika całkowicie, jeśli rozważymy tę opowieść jako to,
czym ona rzeczywiście jest: nie sprawozdanie z wprawiających w dezorientację zdarzeń, lecz
model samej dezorientacji." pisze Hannah Arendt. Zob. H. Arendt, Franz Kafka: ponowna ocena,
przeł. M. Godyń i S. Szymański, [w:] Nienasycenie..., dz. cyt., s. 83.
20
[K.] doznał na widok zamku rozczarowania. Było to bowiem bardzo liche miasteczko,
składające się ze zwykłych chałup, różniących się od innych tylko tym, że wszystkie
chyba zbudowane były z kamienia; tynk od dawna odpadł i kamienie się kruszyły
36
.
Wciągają one bohaterów w obszar swego działania z siłą nieznoszącą sprzeciwu,
plącząc ich myśli i odbierając im wolę działania. W Procesie, zawsze gdy Józef K.
znajdzie się w zasięgu kancelarii sądowych, dopadają go "mdłości". Jakby tylko to,
co wybrakowane, niepozorne, mogło skrywać ogromną moc, zdolną wywoływać
intensywne doznania psychiczne i fizyczne:
[Józef K.] Cierpiał jakby na chorobę morską. Zdawało mu się, że jest na okręcie
płynącym na wielkiej fali. Miał wrażenie, jakby woda rozbijała się o drewniane ściany,
jakby z głębi korytarza dochodził szum przelewających się fal, jakby korytarz kołysał się
w poprzek i jakby czekające pod obu ścianami strony raz wznosiły się, to znów opadały.
Tym bardziej nie pojmował spokoju dziewczyny i mężczyzny, którzy go prowadzili.
Mieli go w swoich rękach, gdyby go opuścili, musiałby upaść jak kłoda. Z ich małych
oczu szły tu i tam bystre spojrzenia. K. odczuwał ich równomierne kroki, nie wykonując
sam żadnych, bo nieśli go prawie krok za krokiem. Wreszcie zauważył, że mówią do
niego, ale on ich nie rozumiał, słyszał tylko zgiełk, który wszystko napełniał i poprzez
który zdawał się dźwięczeć niezmiennie jakiś wysoki ton, niby głos syreny
37
.
Za istotne należy uznać także to, że przedostatnia scena Procesu odbywa się w
mrokach katedry, gdzie następuje egzegetyczne, pozornie "rozjaśniające",
odczytanie włączonego do powieści opowiadania Przed prawem. Interpretacje,
które produkują budowle, są źródłem kolejnych interpretacji. Piętrowy ruch słów i
36
F. Kafka, Zamek, przeł. K. Radziwiłł, K. Truchanowski, Kraków 2001, s. 10.
37
F. Kafka, Proces, przeł. B. Schulz [właśc. Józefina Szelińska], Warszawa 1957, s. 81. Warto
zestawić to z opisem własnej sytuacji, jaką daje Gombrowicz w rozmowie z Boyem: „Widzi pan,
ja jestem taki pasażer, co to siedzi na krześle; krzesło stoi na pace; paka leży na workach; worki
na wozie; wóz na statku; statek na wodzie. Ale gdzie jest grunt i jaki jest ten grunt, nie wiadomo”
– W. Gombrowicz, Wspomnienia polskie, red. J. Błoński, J. Jarzębski, Kraków 1996, s. 47.
21
zalew nawarstwiających się objaśnień może powstrzymać jedynie śmierć
bohaterów, jak to ma miejsce, np. w Przed prawem, Kolonii karnej, Procesie, czy
Głodomorze. Drugą możliwością (w mniejszym stopniu wynikającą z logiki tekstu,
jego dramatycznego rozwoju) jest mechaniczne urwanie w przypadkowym miejscu
opowiadania bądź powieści, jak dzieje się to choćby w Zamku czy Schronie (ta
charakterystyczna forma tekstów Kafki zmusza interpretatorów, by zwracali wzrok
w kierunku nieobecnego autora w poszukiwaniu wyjaśnienia dla formy dzieła). Te
dwie "reguły" składają się być może na jedno z kompozycyjnych praw autora
Procesu:
Kafka ma wiele powodów, aby porzucać teksty, są albo zbyt krótkie, albo nie można ich
ukończyć: kryteria Kafki są jednak całkowicie nowe i obowiązują tylko w jego
przypadku, komunikując ze sobą różne gatunki, inwestycje, wymiany, i tak dalej, tak, że
tworzą kłącze, jamę, mapę przekształceń
38
.
Krótkie formy narracyjne wydają się odpowiednim wejściem do
aporetycznej konstrukcji dzieła Kafki dzięki wysokiemu stężeniu typowych dla
niego motywów narracyjnych i strategii pisarskich. Opowiadania (czy, jak nazywał
je sam Kafka, "podobieństwa", "przypowieści" [Gleichnisse, Parabeln] czy
"rozmyślania" [Betrachtungen])
39
są powieściami w mikroskali, niejako ich
zagęszczonymi odpowiednikami – powieści zaś niemożliwymi do ukończenia
opowiadaniami, rozbudowanymi o większą ilość postaci (przede wszystkim zwraca
uwagę obecność kobiet, nie występujących z reguły w krótkich formach
narracyjnych, a które w powieściach napędzają działania bohaterów, łudzą
możliwością odsłonięcia prawdy
40
). Przykładowo Proces jest swoistym
38
G. Deleuze, F. Guattari, Składniki ekspresji, przeł. P. Mościcki, [w:] Nienasycenie..., dz. cyt.,
Kraków 2011, s. 184.
39
Komentarz redakcji, [w:] F. Kafka, Proces, dz. cyt., s. 252.
40
Por. analizy Derridy dotyczące kobiety jako alegorii prawdy w dziele Nietzschego. Zob. J.
Derrida, Ostrogi. Style Nietzschego, przeł. B. Banasiak, Łódź 2012.
22
rozwinięciem opowiadania Przed prawem, Myśliwy Grakchus opowiadałby inną
wersję historii K. o "zawieszeniu pomiędzy" wsią a zamkiem, Wiadomość od
cesarza opisywałaby trudności, jakie napotyka wysłannik, podróżujący z
wiadomością z zamku do wsi (cesarski posłaniec zmienia się w powieści w
Barnabasa) etc. Jak zauważają Deleuze i Guattari:
Albo nowela będzie doskonała i ukończona, ale wówczas będzie zamknięta w sobie albo
otworzy się, ale na coś innego, co będzie mogło rozwinąć się dopiero w powieści, która
sama też pozostanie nieukończona
41
.
Fragmentaryczne pisarstwo Kafki przegląda się więc w sobie
42
. Autoreferencja
zdaje się więc jednym ważniejszych z praw organizującym lekturę: wiąże
rozsypane fragmenty, pozwala prześledzić ich wzajemne powiązania, rozwinięcia i
przekształcenia poszczególnych motywów. Innymi słowy wyszukiwanie połączeń i
rozwiązań fabularnych pozwala niekiedy wnieść nieco słabego światła do
ciemnego (choć niepozbawionego humoru) kafkowskiego świata. Kafka pozostanie
jednak swym najprzenikliwszym interpretatorem: "Pismo jest niezmienne, a
mniemania są często tylko wyrazem rozpaczy z tego powodu"
43
.
41
G. Deleuze, F. Guattari, dz. cyt., s. 180.
42
Myślę tu o serii nieskończonych odbić jaka została uchwycona przykładowo na zdjęciu
widniejącym na obwolucie polskiego wydania książki Deleuze'a o kinie. Prowadząc tę analogię
do skrajności, należałoby powiedzieć, że w przypadku Kafki brak odbijanego wizerunku, mamy
do czynienia jedynie z odbiciami pozbawionymi modelu. Zob. G. Deleuze, Kino. 1. Obraz-ruch.
2. Obraz-czas, przeł. J. Margański, Gdańsk 2008.
43
F. Kafka, Proces, dz. cyt., s. 238.
23
3. Wnętrza i zewnętrza budowli
Zaryzykuję tezę, że w Schronie i Budowie chińskiego muru widoczne jest
napięcie między wnętrzem a zewnętrzem. "Wnętrze" rozumiane najprościej jako
wnętrze cesarstwa chińskiego, oddzielone od zewnętrza stepów i obszarów
pustynnych (które są domeną ludów koczowniczych)
44
murem. "Wnętrzem" byłoby
także wnętrze schronu, ustanawiające granicę pomiędzy zewnętrzem
(powierzchnia, poszycie leśne, domena stworzeń światła dziennego), a głębią
ziemi. Wnętrze i zewnętrze to kolejno: to, co obejmuje budowla i to, co wypada
poza jej zasięg; to granica pomiędzy postacią narratora, a tym, co już nią nie jest.
Zewnętrzem byłoby zaś to, co przekracza lub próbuje przekroczyć granice
wyznaczone przez tytułowe budowle
45
: koczownicze plemiona północne rzekomo
pragnące wedrzeć się do wnętrza cesarstwa chińskiego; a także niedający się
dokładniej sprecyzować wrogowie mieszkańca schronu. Narracje Schronu i
Budowy chińskiego muru są grą z przestrzennym, jak też metafizycznym
obciążeniem określeń "wnętrza" i "zewnętrza", ujawniających się na gruncie
europejskiej tradycji filozoficznej pod postaciami dualistycznych opozycji, pośród
których zawsze jeden z członów dominuje nad drugim
46
. Tradycyjne ujęcie
"wnętrza" (głębia, sens, treść etc.) panującego nad "zewnętrzem" (powierzchnia,
forma, Inny, etc.) zostaje przez Kafkę nadwerężona – w obu opowiadaniach te
grubo ciosane kategorie ulegają rozmyciu, subtelnemu zróżnicowaniu, rozpadowi,
zamieniając się we własne, nierozpoznające się przeciwieństwa. Pragnąłbym więc
zastosować kategorie szeroko rozumianego "wnętrza" i "zewnętrza" z pełną
świadomością ich ograniczonej wydajności. Ich użyteczność do analizy Budowy
44
BCh, s. 97.
45
W tym sensie zewnętrzni byliby także narratorzy opowiadań i powieści, (tłumaczyłoby to ich
radykalne niedopasowanie do reguł wyznaczonych przez Prawo) zdający relacje z prób
rozumienia wnętrza jako źródłowej prawdy.
46
J. Derrida, Struktura, znak i gra w dyskursie nauk humanistycznych, przeł. W. Kalaga, [w:]
Współczesna teoria badań literackich zagranicą, red. H. Markiewicz, Kraków 1966.
24
chińskiego muru i Schronu jest jednak zasadna o tyle, o ile pozwala dostrzec
rozpadanie się ostrych opozycji, znoszenie się granic tych szeroko rozumianych
określeń przestrzenno-metafizycznych. Mam nadzieję, że pozwoli to ukazać ich
zanik (poprzez wzajemne trwanie przeciwieństw, bez możliwości uzgadniającej
syntezy) pod wpływem pracy opowiadań.
Obserwacje te pozwolą uchwycić linie przecięcia i ujścia obu opowiadań,
zachodzące pomiędzy nimi różnice i podobieństwa w sytuacjach fabularnych i
strategiach narracyjnych. Łączy je problematyka niemożliwości dokonania opisu
zarówno z pozycji wewnętrznej: subiektywny narrator Schronu przemawia z
wnętrza budowli, jak też zewnętrznej: etnolog próbuje uzgodnić naukową
obiektywność i wejście w psychologię zdeterytorializowanych chińskich władz.
Jednak ani zewnętrzne, "naukowe" spojrzenie starającego się zachować spójność
narratora Budowy muru chińskiego, ani maksymalne zbliżenie do opisywanego
przedmiotu, jakiego dokonuje budowniczy schronu, nie odsłania jednak
poszukiwanej w opowiadaniach "przyczyny pierwszej", czy mówiąc wprost:
"metafizycznej prawdy". Tej, która w Budowie… umożliwiła powstanie muru, zaś
w Schronie byłaby źródłem tajemniczego dźwięku (niemożliwość połączenia
dźwięku z jego źródłem) przyczynia się do zniszczenia (idei
47
) schronu. Narratorzy
Schronu i Budowy chińskiego muru stawiają przed sobą diametralnie różne zadania.
Jeden z nich jest uczestnikiem i interpretatorem, gdy drugi zaś ustanawia się w
pozycji obserwatora. Czym innym jest próba "obiektywnego" opisu z zewnątrz, na
który sili się etnolog, a czym innym próba budowania i jednoczesnego
ustanawiania sensu konstrukcji od wewnątrz, do czego zmuszony jest budowniczy
schronu. Różnica między narratorami to różnica, jaka zachodzi pomiędzy
świadkiem a uczestnikiem katastrofy budowlanej. W gestii etnologa leży
zarchiwizowanie wszelkich możliwych strat, zaś zadaniem budowniczego schronu
47
Jan Gondowicz w przekonujący sposób dowodzi, że schron jest hipostazą umysłu
budowniczego. Niniejsze analizy są dłużnikami także jego interpretacji. Zob. J. Gondowicz,
Schron, [w:] tegoż, Paradoks o autorze, Kraków 2011.
25
jest zapobieganie zniszczeniom mającym nastąpić w przyszłości. Budowle
wymykają się (Budowa) albo pragną wymknąć się (Schron) binarnym
postrzeganiom narratorów. Mur powstaje według zwielokrotnionych planów, map
zakreślających terytorium. Mur chiński jest efektem kolektywnej pracy, planowego
rozdziału, zwielokrotnienia sił i dalekosiężnego planowania, gdy schron jest
efektem wytężonej pracy zwierzęcia - samotnika. Mimo znaczących różnic w
postaci i sytuacji, narratorzy dochodzą do podobnych wniosków: "Czyżby ten
przekop miał mi dostarczyć jakiejś pewności? Znajduje się już w takim stanie, że
nie pragnę zyskać żadnej pewności"
48
. A oto stwierdzenie uczonego: "Granice
wyznaczone mi przez moją inteligencję są i tak dosyć ciasne, obszary zaś, które
muszę przebyć –niezmierzone"
49
. Ich wspólnym losem staje się więc kapitulacja
wobec niemożliwości dokonania satysfakcjonujących syntez dotyczących przyczyn
powstania muru/dźwięku.
Schron i Budowę… łączy skupienie uwagi narratorów na budowlach –
możliwościach ich powstania, sensach i praktycznych celach im przyświecającym.
Postrzegamy budowle z ich perspektywy, nie możemy się od niej uwolnić. Sposób
postrzegania bohaterów jest wytwarzany przez budowle, ściśle z nimi powiązany:
każda myśl bierze swój początek i znajduje w nich swój koniec. Granica schronu i
muru chińskiego jest granicą ich episteme
50
. Analiza narratorów, ich strategii
odsłaniania/zakrywania, daje jednocześnie częściowy wgląd w nieuchwytną
"naturę" opisywanych przez nich konstrukcji. Podmiot i przedmiot narracji
upodabniają się. W etnologu odbija się monumentalność chińskiego muru: jego
opis ma być totalny, obejmujący "całość" chińskiego cesarstwa, choć w rezultacie
48
F. Kafka, Schron, przeł. A. Kowalkowski, [w:] F. Kafka, Dzieła wybrane, t.1, przeł. R. Karst,
A. Kowalkowski, 1994, t. 1, Warszawa s. 202. Dalej jako Sch.
49
BCh, s.104.
50
P. Murzicz, Pojęcie episteme we wczesnych pismach Michela Foucault i pytanie o jej
aktualność, [w:] Deleuze, Derrida, Foucault, red. B. Banasiak, K. M. Jaksender, A. Kucner,
Toruń 2011.
26
jest pełen dziur, niedopowiedzeń i tajemnic, paralelnych do luk istniejących w
samym murze. Ambitne założenia nicowane są przez ludowe mniemania,
wypełniające braki wiedzy etnologa, kontrastujące z jego naukowymi ambicjami.
Ten nierozdzielny splot tłumaczy, dlaczego analiza zwierzęcego schronu i
chińskiego muru będzie nierozerwalnie łączyła się z refleksją dotyczącą statusu
ontologicznego, psychologicznego i epistemologicznego narratorów.
To napięcie (i zanikanie różnicy, ku rozpaczy narratora) pomiędzy wnętrzem
i zewnętrzem (pełen luk mur sprawia, że obcość wdziera się do wnętrza kraju,
alienując poszczególne prowincje) jest konsekwencją braku widocznego centrum w
Budowie chińskiego muru, którym wedle prawa państwowego powinien być cesarz.
Narrator niekiedy utożsamiający się opinią swojej prowincji (sposób na zapełnianie
braków wiedzy naukowej), pragnąłby doskonałej obecności cesarza (centrum).
Przemawiając w imieniu ludu, przypisuje władcy atrybuty boskiej obecności
gwarantującej porządek świata:
pogląd panujący na temat władzy cesarza zawsze i wszędzie zachowuje pewien rys
zasadniczy, wspólny z poglądami rozpowszechnionymi w moich ojczystych stronach. Nie
pragnę oczywiście przedstawić tych pojęć w dodatnim świetle, wprost przeciwnie. Co
prawda powstały one głównie z winy rządzących, którzy do dzisiejszego dnia w
najstarszym państwie świata albo je zaniedbali dla spraw innych, albo też nie umieli
ukształtować instytucji cesarstwa jako wartości tak oczywistej, ażeby bezpośrednio i bez
przerwy promieniowała ona aż po najdalsze granice kraju. Ale z drugiej strony na dnie
tego zjawiska leży też brak wyobraźni lub silnej wiary w narodzie, który nie zdobył się na
to, ażeby cesarza wyrwać z samotni w Pekinie i przycisnąć go – żywego i współczesnego
– do swej wiernopoddańczej piersi, która przecież pragnie tylko poczuć ten uścisk i w nim
roztopić się na wieki
51
.
Cesarz jednak współdzieli los charakterystyczny dla Boga: po władcy pozostało
puste miejsce, przyciągające uwagę ludności chińskiej, a wraz z tym etnologa. Nie
51
BCh, s. 112.
27
może on oprzeć się najśmielszym fantazjom, mającym na celu wypełnienie rażącej
nieobecności. Ponoć istnieje centrum, wiadomo o nim z legend, które wszak same
są interpretacjami interpretacji, zniekształceniami owiniętymi wokół źródłowej
prawdy, do której dotarcie jest niemożliwe. Obcość gnieździ się w sercu kraju: "do
najbardziej niezrozumiałych naszych instytucji należy przede wszystkim władza
cesarska"
52
. Prowadzi to do zniszczeń większych, niż te, których mogłyby dokonać
północne ludy, przeciwko którym rzekomo powstał mur – do wewnętrznego
rozkawałkowania państwa:
Nikt nie wie, jaki cesarz obecnie rządzi i nawet co do nazwy dynastii istnieją wątpliwości.
W szkole naucza się po kolei wielu szczegółów, ale ogólna niewiedza w tych sprawach
jest tak wielka, że ogarnia ona nawet najlepszego ucznia. Na tronie stawia się u nas nie
żyjących od dawna cesarzy, a ten, który już tylko żyje w pieśni, właśnie w ostatnim czasie
wydał rozporządzenie […]
53
.
Ratunkiem wydaje się wypełnienie pustego miejsca:
Łatwiej niż wyobrazić sobie takie miasto, moglibyśmy uwierzyć, że Pekin i tamtejszy
cesarz stanowią jedność, coś w rodzaju chmury, zmieniającej spokojnie pod słońcem
swoje kształty na przestrzeni dziejów
54
.
Nieco inaczej sytuacja narracyjna przedstawia się w Schronie. Narrator jest bliżej
niesprecyzowanym zwierzęciem podziemnym. Z tekstu wynika, że jest to
drapieżnik na tyle niebezpieczny i duży, że jest w stanie zabić i unieść w pysku
szczura. O jego wyglądzie zewnętrznym dowiadujemy się niewiele: to wąsaty
stwór o twardym czole służącym do ubijania ziemi. Opisuje on budowlę z jej
wnętrza, ujawniając historię jej powstania, wytyka sobie (jej) wady konstrukcyjne.
52
Tamże, s. 106.
53
Tamże, s. 109.
54
Tamże, s. 111.
28
W Schronie wszystkie korytarze zbiegają się z "głównym dziedzińcem"
urządzonym "niezupełnie w środku schronu"
55
. To – w odróżnieniu do cesarskiej
władzy – wyraźne, "namacalne" centrum, choć istniejące w zdegradowanej formie:
przetrącone i usypane na grząskim gruncie: "w miejscu, gdzie plan przewidywał
założenie placu, grunt był nader sypki i piaszczysty"
56
. Poddaje się ono opisowi,
może być widziane z bliska, zaś twórca rozpoznaje w nim swoje dzieło. Główny
dziedziniec jest zarówno spichlerzem zwierzęcia, jak też placem obronnym
przygotowanym z myślą o mającym nadejść, odwlekanym przez całe życie,
oblężeniu. Zgromadzone na nim zapasy ("piętrzą się masy mięsiwa na głównym
dziedzińcu"
57
) to ofiary pochodzące z zewnątrz: szczury, myszy i inna drobna
zwierzyna
58
. Budowniczy schronu, będąc w jego wnętrzu, stara się oddalić od
siebie myśl o zewnętrzu. Każde zbliżenie w kierunku wyjścia sprawia mu
niewymowną przykrość, narażając na ataki paniki:
Gdy tylko idę w kierunku wyjścia, choćby mnie jeszcze dzieliły od niego chodniki i place,
wyobrażam sobie zaraz, że otacza mnie już atmosfera wielkiego niebezpieczeństwa,
odczuwam czasem, jak by skóra robiła mi się cieńsza, jak bym wkrótce miał stanąć tam
nagi, odarty, w tejże chwili witany wyciem moich wrogów
59
.
55
Sch, s. 162.
56
Tamże.
57
Tamże, s. 165.
58
Uwaga na marginesie. Jakkolwiek utożsamienie narratora Schronu z kretem byłoby
ryzykowne, taki ruch interpretacyjny pozwoliłby na wprowadzenie interesującego wątku
odwleczenia śmierci. Krety przecinają zwój nerwowy dżdżownicom, dzięki czemu te, choć
sparaliżowane, pozostają żywe, zachowując pożądaną świeżość. Podobne odwleczenie śmierci
staje się udziałem budowniczego, jakby "dojrzewał" do bycia pożartym: "Tamte dni [w których
po raz pierwszy natrafił na ślad wroga] przedziela od dnia dzisiejszego cały mój wiek męski; czy
nie jest jednak właściwie tak, jakby ich nic nie dzieliło?"- Sch, s. 200 - 201.
59
Sch, s. 168.
29
Każdy gest, każda myśl, każda przebudowa wykonywana jest ze względu na
wygodę budowniczego, w drugiej kolejności zaś w celach obronnych. Za swą
beztroskę spłaca daninę w postaci paranoicznych napadów, wyrywających go z
beztroskiej drzemki
60
. Za ironiczne należy uznać, że zagrożenie nadchodzi ze
strony najmniej oczekiwanej, niemożliwej do zabezpieczenia: z głębin ziemi.
Wnętrze schronu okazuje się nie być wystarczająco wewnętrzne (odcięte od
zewnętrza), by odeprzeć (jak mniema budowniczy) potężnych wrogów: "Nic tu nie
znaczy i to, że znajdujesz się u siebie, to ty raczej mieszkasz w ich domu"
61
.
Centrum zaś nie jest centrum, ponieważ główny dziedziniec znajduje się
"niezupełnie w środku schronu"
62
. Budowniczy wykazuje się taktyką, pragnieniami
i świadomością dekonstrukcjonisty, który został zmuszony do podjęcia decyzji, gdy
niemożliwe już było jej dalsze odwlekanie:
Zasadnicza myśl rozdzielenia zapasów jest oczywiście słuszna, ale właściwie tylko
wówczas, gdy się posiada większą ilość placów w rodzaju mojego głównego dziedzińca.
Więcej takich placów! Naturalnie. Ale kto podoła tej pracy? Zresztą nie można ich już
teraz poniewczasie włączyć w ogólny plan mojego schronu. Przyznaję jednak, że na tym
polega błąd konstrukcji, bo w ogóle zawsze jest błędem, gdy pewną rzecz posiada się
tylko w jednym egzemplarzu
63
.
Żaden konstruktor nie może uniknąć błędów w nieunikniony sposób
towarzyszących budowie, zawsze pozostają w niej szczeliny, w których może
60
Idąc psychoanalitycznym tropem należałoby stwierdzić, że to podświadomość próbuje przebić
się do świadomości budowniczego, by ten uświadomił sobie nadchodzące niebezpieczeństwo.
Pojawia się jednak pytanie: czym jest podświadomość podziemnego zwierzęcia?
61
Tamże, s. 160.
62
Tamże, s. 162.
63
Tamże, s. 165. Pytanie brzmi: czy Derrida nie kierował się podobnymi przekonaniami, gdy
zmieniał miana différance na kolejne nierozstrzygalniki? Ustanawiał wielość, nie pozwalającą
uchwycić centrum filozofii, jako podstawy potencjalnego systemu.
30
umieścić się wróg zewnętrzny, drążący korytarze, naruszający strukturalną
spójność budowli. Takimi planowymi szczelinami są podkopy zrobione przez
drobną zwierzynę, wcielone następnie do schronu. W wyniku tego budowla
nieustannie poszerza swój zasięg, a zajmowany przez nią obszar wymyka się
budowniczemu: "Nie potrafię bez przerwy galopować po krzyżujących się i
prowadzących w poprzek krużgankach, żeby doglądać, czy wszystko znajduje się
w należytym stanie"
64
. Pewna ograniczoność, scentralizowanie, uwzględniające
psychofizyczne utożsamienie zwierzęcia z budowlą, okazuje się, więc warunkiem
przetrwania i zachowania spójnej tożsamości budowniczego. Niebezpieczna
jedność schronu, brak wyraźnej segmentacji, odcięcia od centrum, pozwala
zachować spójną tożsamości. Znajduje ona swoje odzwierciedlenie w postaci
głównego dziedzińca.
Chciałbym poczynić w tym miejscu dygresję i odwołać się do innego tekstu
Kafki: Głodomora. Interesujące jest powiązanie w obu opowiadaniach jedzenia z
władzą/spojrzeniem. Oto kompromis czyniony przez budowniczego schronu na
rzecz zachowania spokoju ducha: rezygnacja z rozproszenia zapasów na
pomniejszych dziedzińcach na rzecz skumulowania ich na dziedzińcu głównym.
Zwierzę podejrzewa, że taka taktyka może stać się przyczyną śmierci:
[…] widzę jak piętrzą się masy mięsiwa na głównym dziedzińcu i rozprzestrzeniają
daleko po położonych na skraju chodnikach mieszaninę rozlicznych woni, z których
każda na swój sposób mnie zachwyca i które mogę dokładnie rozróżnić na odległość.
Potem nadchodzą zwykle czasy wyjątkowego spokoju, w których z wolna i stopniowo
przesuwam swoje legowiska z miejsca skrajnych do środka, coraz głębiej nurzam się w
zapachach, aż wreszcie nie mogę już tego znieść i którejś nocy wpadam na główny
dziedziniec, dokonuję ogromnych spustoszeń w zapasach i opycham się najlepszymi
smakołykami spośród tych, które lubię, doprowadzając się do całkowitego
samoodurzenia. Są to szczęśliwe, ale niebezpieczne czasy; kto by potrafił je wykorzystać,
mógłby mnie łatwo unicestwić, nie narażając się na niebezpieczeństwo. Brak drugiego lub
64
Sch, s. 164.
31
trzeciego głównego dziedzińca i tutaj odbija się szkodliwe; to wielkie, jedyne
nagromadzenie wszystkich zasobów wiedzie mnie właśnie na pokuszenie
65
.
Jakby wyzbycie się pragnień było jedynym ratunkiem, drogą ucieczki. Zapasy
blokują spojrzenie, wodzą na pokuszenie, ich obecność jest jednak nieunikniona.
Ideałem byłoby przerodzenie się w głodomora: wyzbycie się "przyziemnych"
pragnień
66
(jedzenia) umożliwiło mu władzę nad spojrzeniami. Jedzenie lub jego
brak wiąże się w niezwykły sposób z kontrolowaniem spojrzenia, ściąganiem lub
oddalaniem od siebie uwagi. W każdym razie pożywienie, jego kumulacja lub brak
pozwala ściągać na siebie uwagę, jak też całkowicie ją oddalić. Zgromadzone w
schronie zapasy uniemożliwiają widzenie dalszych korytarzy, bądź blokują ogląd
dziedzińca głównego. W Głodomorze zaś niechęć bohatera do pożywienia skutkuje
jego nieustannym ruchem z trupą teatralną. Dopiero dołączenie do wielkiego cyrku
staje się drogą do unieruchomienia głodomora, śmierci przez unieruchomienie.
Głodomór dzięki swej sztuce do pewnego czasu był władcą spojrzeń. Udawało mu
się spełnić pragnienia budowniczego schronu. Ujawnia się tu kolejna
charakterystyczna cecha tonących w skrajnościach bohaterów Kafki, którzy
poprzez próby dotarcia do granic poznania, wytrzymałości cielesnej, marzą o
przekształceniu obowiązujących praw. Wyposażenie ich w jedną skrajną cechę
wystarcza Kafce do uruchomienia fabuły. Porównajmy skrajność chciwego
65
Tamże, s. 166.
66
A właściwie "pragnienia pragnień", bo taki jest problem głodomora, który nie potrafił znaleźć
dla siebie właściwego pokarmu. Nie potrafił być głodnym, rozbudzić w sobie pragnienia, w
zamian za co uzyskiwał jednak częściową władzę na spojrzeniami. Jak zauważa Łukasz Musiał,
polski tytuł Głodomór jest nieco mylący: „Hungerkünstler oznacza dosłownie «artysta głodu» w
wolnym tłumaczeniu «mistrz głodowania». Dotychczas obowiązujące tłumaczenie Juliusza
Kydryńskiego całkowicie zafałszowuje intencje oryginału. (…) rzeczownik Hungerkünstler nie
jest żadnym neologizmem Kafki. Na przełomie XIX i XX w. tak określano ludzi, którzy
organizowali pokazowe głodówki” – Ł. Musiał, ZwierzoczłekoKafka, „Konteksty” 2009, nr
4/287, s. 75.
32
nurzania się w "masach mięsiwa" budowniczego schronu do ascetyzmu głodomora,
który niekiedy zwilża usta w "malutkiej szklaneczce". Bohaterowie owładnięci idée
fixe znają jedynie skrajności: budowniczy ledwie przeciska się z łupem przez
labirynt, lękając się, że może stać się to przyczyną jego zguby; zaś głodomór
wyczerpuje cierpliwość widowni, traci ona zainteresowanie jego "przesadną"
sztuką głodowania.
Powracam do zawieszonych rozważań nad jednością schronu jako
potencjalnym niebezpieczeństwie. Owa ograniczoność jest źródłem niepokoju
zwierzęcia: jedność budowli, jej centralizacja uniemożliwia opracowanie drogi
ucieczki:
Należało przede wszystkim poczynić przygotowania w tym kierunku, ażeby poszczególne
odcinki schronu, a nawet jak najwięcej takich odcinków, w razie czyjejś napaści można
było przez obsunięcie zwałów ziemi, i to możliwie w najkrótszym czasie, oddzielić od
mniej zagrożonych części, oddzielić tak dokładnie, ażeby napastnik nawet nie
przypuszczał, że dalej znajduje się dopiero właściwy schron
67
.
Narrator dręczony jest niemożliwością uzgodnienia tych dwóch, wykluczających
się porządków: wielości bądź jedności, posiadania jednego lub wielu wejść, życia
wewnątrz lub na zewnątrz
68
. Staje między niemożliwym do podjęcia wyborem
pomiędzy: tożsamością gwarantowaną niebezpieczną koncentrycznością budowli, a
rozpuszczeniem tożsamości w gwarantującym bezpieczeństwo schronie,
przetworzonym w wielość, fragmentaryczność i nieobejmowalność chińskiego
muru. Narrator nie potrafi podjąć decyzji, a jedynie oscyluje pomiędzy obiema
67
Sch, s. 198.
68
Wyjście na powierzchnię wyraźnie mu służy: "wyczuwam w organizmie przypływ nowych sił,
dla których w schronie – nawet na głównym placu, chociażby był większy – dziesięciokrotnie do
pewnego stopnia brakuje przestrzeni, nie znajduję się właściwie na swobodzie. Na zewnątrz mam
też lepsze wyżywienie, bo chociaż trudniej polować, a zdobycz jest rzadsza, ale wyniki trzeba
pod każdym względem ocenić wyżej" – Sch, s. 169.
33
skrajnościami. Nie potrafi stać się nomadycznym plemieniem, które opanowało
sztukę stawania się mobilną wielością, zachowującą doskonałą orientację w terenie.
Myślę tu o plemionach opisanych w Budowie chińskiego muru:
[…] owe plemiona, przestraszone budową muru, z niepojętą szybkością – jak szarańcza
przenosiły się z miejsca na miejsce i dlatego może orientowały się w całokształcie postępującej
budowy lepiej od nas – budowniczych muru
69
Kierując się ustaleniami Maurice'a Blanchota, który w pierwszej kolejności
widzi w tekstach Kafki teksty o istocie i prawach literatury (spełniających
najdoskonalej prawo do wytwarzania milczących wypowiedzi o samej sobie, by
przekroczyć własne granice
70
) należałoby uznać, że tym, co próbuje się wedrzeć do
wnętrza schronu, są zawłaszczające interpretacje, obce literze kafkowskiego pisma,
utożsamione z najgorszym wrogiem
71
. Nie byłby to trop nieuzasadniony, biorąc
69
Bch, s. 97.
70
W zbliżony sposób charakteryzował właściwości literatury Derrida w rozmowie z Derekiem
Attridgem, mówiąc o napięciu pomiędzy idiomatycznością a instytucjonalnością literatury. Zob.
J. Derrida/D. Attridge, Ta dziwna instytucja zwana literaturą, przeł. Michał Paweł Markowski,
„Literatura na Świecie” 1998, nr 11-12.
71
Pisze on: "Być może Kafka dlatego chciał zniszczyć swe utwory, że wydawały mu się one
skazane na to, by przyczynić się do zwiększenia powszechnego nieporozumienia. Kiedy widzimy
nieład, w jakim dociera do nas jego spuścizna, co pokazuje się z niej, a co ukrywa, kiedy
widzimy to częściowe światło rzucane na taki czy inny fragment, to rozproszenie tekstów
nieukończonych, rozdrabnianych coraz bardziej i zamienianych w proch, jak gdyby chodziło o
relikwie o niepodzielnych właściwościach; kiedy widzimy tę twórczość - raczej milczącą -
napastowaną przez gadatliwość komentarzy, tę literaturę nie przeznaczoną do publikacji, tę
ponadczasową literaturę zamieniona w glosę historii, zaczynamy się zastanawiać, czy Kafka nie
przewidywał podobnej klęski w podobnym tryumfie. Być może jego pragnieniem było zniknąć -
dyskretnie, jak zagadka, która chce uniknąć spojrzeń." - M. Blanchot, dz. cyt., s. 51. Uniknąć
spojrzeń, niczym budowniczy skrywający się w schronie.
34
pod uwagę, że wrogowie, których spodziewa się zwierzę, znani są mu jedynie z
tekstów, będących wszak w ostatecznej redukcji jedynie interpretacjami:
Nie widziałem ich dotychczas nigdy, ale mówi się o nich w podaniach i święcie wierzę w
ich istnienie. Są to istoty z głębin ziemi; nawet podanie nie zawiera ich opisu
72
.
To napastliwość interpretacji pod postacią dźwięku przenikałaby konstrukcję
schronu. W Schronie nieskończona rozbudowa, zwielokrotnienie głównego
dziedzińca i ustanowienie wielości wejść byłoby jedynym (niepewnym) ratunkiem
przed inwazją wrogów. Zwierzęciu jednak brak na to sił. Z tego powodu narrator
marzy o powołaniu swego sobowtóra, który podlegałby całkowitej kontroli. To
pragnienia rozdwojenia tak opisuje Gondowicz:
Teraz paraliżuje go myśl, co się stanie, gdy na chwilę zanurzy się z głową w głąb schronu.
Rozwiązaniem byłaby obecność kogoś drugiego, kto mógłby go ostrzec. Ale czy jest ktoś,
komu można w takiej sytuacji zaufać? I w głowie mieszkańca schronu rodzi się
aberracyjna idea, by wchodząc głównym wejściem, przebiec tunelem do innego ukrytego
wylotu tak szybko, że zdoła dopilnować samego siebie, wchodzącego bezpiecznie do
środka
73
.
Budowniczy rozerwany jest pomiędzy niemożliwym do spełnienia stawaniem się
schronem – wraz z jego zwielokrotnionymi dziedzińcami, łączącymi się mniej lub
bardziej pokrętną drogą z głównym dziedzińcem – a pozostaniem czujnym,
trzeźwym strategiem, przygotowanym na wszelkie okoliczności losu. Jak zauważa
Adorno:
72
Sch, s. 160.
73
J. Gondowicz, dz. cyt., s. 272.
35
Skoro jednak podmiot nie jest już bez wątpienia tożsamy ze sobą, skoro przestał być
zwartym sensownym kompleksem, również jego granica ze sferą zewnętrzną staje się
płynna, a sytuacje sfery wewnętrznej są jednocześnie sytuacjami physis
74
.
Jakby w tym duchu wyznaje narrator: "na stałe nic nie może nas rozdzielić"
75
i
dalej: "uszkodzenia [schronu] bolą mnie jakbym sam ulegał skaleczeniu"
76
.
Różnice między twórcą budowli a nią samą okazują się płynne. Budowniczy jest
jednością ciała, której na planie budowli odpowiadałby główny dziedziniec,
pozostający w obszarze spojrzenia. Najdrobniejszy jednak znak zewnętrza
sprawia, że jego świadomość rozszczepia się w panice
77
, jakby na pięćdziesiąt
pomniejszych dziedzińców, zawsze wymykających się spojrzeniu ich twórcy.
Konsekwentne podążanie za uwagą Adorna pozwoliłoby wysunąć tezę o
przyczynie intensywności dźwięku, który pomimo swej cichości przenika zwierzę i
74
T. W. Adorno, Sztuka i sztuki, przeł. K. Sauerland, Warszawa 1990, s. 262.
75
Sch, s. 179.
76
Tamże, s. 198.
77
Schron należałoby czytać równolegle ze słynnym listem do Felicji: "Dlatego człowiek nie
może być dostatecznie sam, gdy pisze, dlatego nie może być dostatecznie cicho wokół niego, gdy
pisze, noc jest za mało nocą. Dlatego człowiek nie może mieć dostatecznie dużo czasu do
dyspozycji, bo drogi są długie i łatwo jest zabłądzić, czasem ogarnia nawet strach i miałoby się
już chęć, bez żadnego przymusu i żadnej pokusy cofnąć się […] Często myślałem już o tym, że
dla mnie najlepszym sposobem życia byłoby z przyborami do pisania i z lampą zamieszkać w
najdalszym pomieszczeniu rozległej, zamkniętej piwnicy. Jedzenie by mi przynoszono, stawiano
by je zawsze daleko ode mnie, przed najbardziej zewnętrznymi drzwiami do piwnicy. Droga po
jedzenie, w szlafroku, przez wszystkie korytarze piwniczne, byłaby moim jedynym spacerem.
Potem wracałbym do mojego stołu, jadłbym powoli i z uwagą i natychmiast zasiadałbym znowu
do pisania. Co ja bym wtedy napisał! Z jakich głębin bym to wydobywał! Bez wysiłku! Bo
najwyższej koncentracji obcy jest wysiłek. Tylko że zapewne długo bym tak nie pociągnął i przy
pierwszym niepowodzeniu, może nawet w takich warunkach nieuniknionym musiałbym wpaść w
potężny obłęd. A co o Ty o tym myślisz Najdroższa? Nie odwracaj się od mieszkańca piwnicy!".
F. Kafka, Listy do Felicji,
t. I, przeł. I. Krońska, Warszawa 1976, s. 244 -245.
36
budowlę z niezwykłą mocą. Dźwięk przenikający schron ma swoje źródło w samej
budowli: z zewnętrza przechodzi we wnętrze budowniczego, by rezonować w nim
ze zdumiewającą mocą. Przenikanie schronu byłoby jednoczesnym nicowaniem
samego budowniczego. Inną możliwością interpretacyjną (jej rewersem),
komplementarną wobec poprzedniej, a której tekst Kafki wszak nie wyklucza jest
to, że źródłem dźwięku są urojenia, przeniesione z psychiki na zewnętrzność
świata, które zwrotnie narrator odbiera jako pochodzące z zewnątrz. Słowem:
wyparte, które testowałoby możliwości świadomości do podołania odwleczonemu
w czasie niebezpieczeństwu. Między innymi w tej niemożliwości ustalenia
"prawdziwej" przyczyny (opowiadanie otwiera jedynie przestrzeń do komentarzy,
nie dając pierwszeństwa żadnemu z nich) kryje się zadziwiające rozchwianie,
przenikanie, znoszenie różnic pomiędzy wnętrzem a zewnętrzem. Odwołując się
zaś do myśli Derridy, jednoczesne przenikanie dźwięku całości schronu dałoby się
powiązać z istnieniem głównego dziedzińca (centrum), który stanowiłby o pewnej
"strukturalnej" jedności schronu, dążącej do zamkniętego, samowystarczalnego
"systemu". Dźwięk przenikałby wtedy konstrukcję schronu, tak jak
dekonstrukcyjna interpretacja podmywa fundamenty konstrukcji myślowej, dążącej
do systemowej skończoności, do wyłączenia elementów niedających się pomyśleć
w jej obszarze. W granicach schronu czymś niemożliwym do pomyślenia jest
dźwięk: "Najpiękniejszą jednak cechą mojego schronu jest panująca tu cisza. Co
prawda jest to cisza zdradliwa. Kiedyś może ją nagle coś przerwać i wtedy skończy
się wszystko"
78
.
Ruchy te da się opisać także językiem Deleuze'a i Guattariego. Schron
traktowałby o niemożliwości budowy kłącza przy zachowaniu tradycyjnego,
spójnego podmiotu, który sabotowałby dążenie do radykalnej wielości. Kłącze
wymaga zwielokrotnienia. W ten sposób należałby wyjaśnić (jeśli traktować je
serio) zapewnienia Deleuze'a i Guattariego o unicestwieniu jedności podmiotu:
78
Sch, s. 161.
37
Napisaliśmy «Anty – Edypa» we dwóch. Jako że każdy z nas był kilkoma, dało to już
mnóstwo ludzi. […] Nie chodziło o to, by dojść do punktu, w którym nie mówi się już
«ja» , ale do punktu, w którym mówienie bądź nie mówienie «ja» nie ma już żadnego
znaczenia. Nie jesteśmy już sobą.
i łączące się ściśle z tymi zapewnieniami stwierdzenie: "Nie ma różnicy pomiędzy
tym, co książka mówi, a sposobem, w jaki jest zrobiona"
79
. Oto wstępne warunki,
które umożliwiły powstanie i opis pojęcia "kłącza". Dążę do tego, że narrator
schronu w walce o uspójnienie, o zachowanie ciszy, wygody i spokoju, zniszczył
kłącze, do którego w skrytości dążył on sam i odzwierciedlająca jego pragnienia
konstrukcja. Jej dążenia
80
dochodziły do głosu w marzeniach o odcięciu "głównego
dziedzińca" od reszty schronu, a także w myśli o posiadaniu wielu "głównych
dziedzińców". Choć narrator zbliża się do tej "prawdy", to ostatecznie myśl o
zwielokrotnieniu jako gwarancie przetrwania odstręcza go. Wielość, sobowtór – nie
wzbudzają zaufania:
Gdybym miał kogokolwiek, komu bym mógł zaufać, kogo mógłbym postawić na swoim
punkcie obserwacyjnym, wówczas chyba mógłbym uspokojony zejść do schronu.
Uzgodniłbym z tym, któremu zawierzyłem, żeby gdy będę schodził, oraz później przez
dłuższy czas przeprowadzał dokładne obserwacje i tylko w razie jakichś oznak
zapowiadających niebezpieczeństwo zapukał w pokrywę mchu. Tym samym wyjaśniłbym
na powierzchni wszystko i nie zostałoby tam już budzącego wątpliwość oprócz mego
powiernika
81
.
79
G. Deleuze, F. Guattari, Kłącze, przeł. B. Banasiak, "Colloquia Communia" 1988, nr 1-3, str.
221.
80
Nie dające się odróżnić od jego własnych. To jedyna paradoksalna "jedność" występująca w
tym opowiadaniu. Jedność niemożliwa do rozpoznania dla podmiotu, którego dotyczy,
rozspójniająca go.
81
Sch, s. 175.
38
Nie byłby w stanie zaufać własnemu odbiciu, doskonałej kopii, która miałaby
strzec jego drogi do wejścia schronu. To brak zerwań w schronie sprawia, że
dźwięk przenika całość konstrukcji. Fałszywe wejście do budowli istnieje jedynie
dla świata zewnętrznego, podwojenie jest więc pozorne: "Jedną z najważniejszych
cech kłącza jest być może posiadanie przezeń wielu wejść"
82
. Mimo marzeń
zwierzęcia schron na zawsze pozostaje jednością. Zwierzę nie odcina korytarzy, nie
buduje kolejnych głównych dziedzińców, ani paru wejść. Jedynie wykonuje
prowizoryczną prace "decentralizacji" schronu poprzez przenoszenie zapasów. Jest
to jednak czysta kosmetyka, gra na zwłokę, nie zmieniająca samej struktury
budowli. Marzenia o wyłączeniu, odcięciu korytarzy, a przede wszystkim
głównego dziedzińca są nierealizowalne z powodu zmęczenia, starości i
niezdecydowania zwierzaka. Takie dramatyczne rozerwanie pomiędzy
niemożliwymi do uzgodnienia dążeniami byłby charakterystyczny dla kafkowskich
bohaterów. Akcję napędza pragnienie działania w tym samym stopniu, co marzenie
o jego zaniechaniu.
W Budowie muru chińskiego rozmycie pomiędzy zewnętrzem a wnętrzem
dokonuje się niejako w przeciwnym kierunku. W opowiadaniu mamy do czynienia
z próbą utrzymania perspektywy zewnętrznej, rozumianej przeze mnie jako
narracja zdystansowana, dążącej do obiektywności i ogarnięcia "całości" Chin
poprzez wyjaśnienie genezy powstania muru. Narrator dystansuje się wobec
wspólnoty, jest naukowcem, który zajmował się etnologią porównawczą:
"albowiem istnieją określone zagadnienia, których tajniki zgłębić można w jakiejś
mierze tylko przy pomocy tej nauki"
83
. Naukowe spojrzenie umożliwia mu
częściowe wyłączenie z obrębu wspólnoty, zaś obiektywny opis powstawania
budowli jest równocześnie próbą uspójnienia własnego "ja" poprzez wyjaśnienie
targających Chinami sprzeczności. Pragnie ustanowienia perspektywy zewnętrznej,
82
G. Deleuze, F. Guattari, Kłącze, dz. cyt., s. 222.
83
BCh, s. 105.
39
dzięki której nie będzie zmuszony uciekać się do czczych ludowych fantazji,
godzących sprzeczności i wypełniających pustkę w niezadowalający sposób. Z tego
względu zawsze, gdy przemawia w pierwszej osobie liczby pojedynczej (jako
naukowy autorytet), padają liczby, konkretne wyliczenia, aluzje do ustrojów innych
narodów etc. Dyskurs naukowy jest jednak czymś niemożliwym do utrzymania. Co
jakiś czas jego narracja rozpływa się zaimku "my". Abstrakcyjne dociekania
ustępują wtedy miejsca legendom, przypowieściom, plotkom i ludowym fantazjom:
Łatwiej niż wyobrazić sobie takie miasto, moglibyśmy uwierzyć, że Pekin i tamtejszy
cesarz stanowią jedność, coś w rodzaju chmury, zmieniającej spokojnie pod słońcem
swoje kształty na przestrzeni dziejów
84
.
Mimo to jego myśl stara się zachować autonomię. Próbuje przeniknąć wnętrze
(boski sens utożsamiany z najwyższą władzą):
Moje dociekania mają wszakże tylko wartość historyczną, z rozwianych dawno obłoków
żaden grom już nie spadnie i dlatego mogę szukać dla budowy muru odcinkami
wyjaśnienia, sięgającego głębiej niż wszystko, czym się niegdyś próbowano zadowolić
85
.
Jednocześnie wiedza ta, dążąca do głębokiego wnikania w "istotę rzeczy", krytyka
działań kierownictwa potencjalnie może spowodować rozchwianie podstaw świata:
Gdyby więc ową ujemną ocenę szczegółowo uzasadnić, nie byłaby to próba wstrząśnięcia
sumieniami, ale – znacznie gorzej – usunięcie gruntu spod naszych stóp. I dlatego na razie
nie mam zamiaru posunąć się dalej w rozważaniach nad tym zagadnieniem
86
.
84
Tamże, s. 111.
85
BCh, s. 104.
86
Tamże, s. 112.
40
W tym sensie dyskurs naukowy (dociekanie) jest czymś podwójnie
niemożliwym do utrzymania: zagraża zarówno tożsamości narratora jak i spójności
świata. Ponadto wnętrze (Pekin, cesarz, myśli zarządców) okazują się niemożliwe
do zgłębienia. Drążenie w celu odkrycia prawdy rozwarstwia świat, odnajdując
jedynie pustkę, niewiedzę. Przywodzi to na myśl słowa Nietzschego: "mogłoby to
stanowić nawet zasadniczą właściwość bytu, iż doskonałe poznanie niosłoby
zagładę temu, kto by je posiadł"
87
. Wniknięcie w to, co umożliwiło powstanie
muru, powodowałoby rozpad osobowości. Mówi o tym przypowieść:
[
…] rzeka występuje z brzegów, traci zarysy i kształty, płynie ku swemu ujściu wolniej,
usiłuje wbrew przeznaczeniu tworzyć małe morze śródlądowe, szkodzi uprawnym polom,
a przecież nie może na stałe zachować takich rozmiarów, lecz znowu spływa w dawne
łożysko i nawet żałośnie wysycha podczas następnej, gorącej pory roku. – Tak dalece nie
zastanawiaj się nad zarządzeniami kierownictwa
88
.
Wbrew intencjom naukowca (dążącego do wiedzy pewnej, syntetyzującej)
próba zrozumienia upłynnia tożsamość, zamiast ją wzmocnić. Wielość informacji
niedających się zespolić w monolityczną całość skutkuje roz(/wy)lewem.
Budowa… traktuje o nieograniczoności, bezgraniczności, nieobejmowalności,
wymykaniu
się
chińskiego
muru
89
racjonalistycznej,
dydaktycznej,
dychotomicznej, hermeneutycznej logice, poszukującej sensu czy możliwości
ustanowienia jego powszechności. Niewinne z pozoru badania historyczne etnologa
nabierają tym samym ciężkości (lekkości?) nietzscheańskiej genealogii (zadaniem,
które stawia sobie narrator jest przecież myślenie przyczyny pierwszej ze względu
na przeciekającą teraźniejszość, zagubioną w koliskach wciąż odradzającego się
87
Cyt. za M. Foucault, Nietzsche, Freud, Marks, przeł. K. Matuszewski, [w:] „Literatura na
świecie” 1988, nr 6/203, s. 257.
88
BCh, s. 103.
89
Nie tyle chodzi o ten jednostkowy przypadek budowli, ile o jej reprezentatywność, mieszczącą
się w ukutym przez Deleuze'a i Guattariego pojęciu kłącza.
41
czasu przeszłego
90
), której celem było ukazanie źródeł narodzin moralności, jako
pękniętych u samego zarania, wewnętrznie zróżnicowanych, splamionych źródłową
wielością. Skomplikować rodowód współczesnej moralności, usunąć wszelkie
oczywistości, odebrać naturalność myśleniu przyczynowo - skutkowemu. Metoda
badań narratora Budowy… prowadzi do podobnych rezultatów niejako
przypadkiem, nieintencjonalnie. Nie odczuwa on przy tym nietzscheańskiej
fascynacji
rozpadem,
radosnej
afirmacji
wynikającej
z
możliwości
przewartościowania wszystkich wartości. Cofa się z lękiem przed konsekwencjami
własnego myślenia i wybiera bezpieczne życie w zawieszeniu, pomiędzy stadnym,
znającym odpowiedź na wszystkie pytania
91
zaimkiem "my", a dociekliwym (i w
paradoksalny sposób) rozspójniającym "ja". Etnolog byłby może w tym samym
stopniu mrówką o zwiększonej samoświadomości, co budowniczy schronu
paranoidalnym człowiekiem. Jak stwierdzają Deleuze i Guattari: "Nowele są ze
swej istoty zwierzęce, mimo iż nie we wszystkich występują zwierzęta"
92
. Zaimek
"ja", przemawianie w pierwszej osobie liczbie mnogiej łączy się u Kafki ze
zwierzęcością, tak dzieje się przykładowo w Sprawozdaniu dla akademii,
90
Narrator Schronu myślałby nieustannie teraźniejszość bez uwzględnienia praw przyszłości.
Budowa… mówiłaby o zawieszeniu przyszłości w wiecznym powrocie przeszłości (cesarze,
którzy nie żyją powracają na tron), zaś Schron o chwilowym (trwającym całe zwierzęce życie
narratora) zawieszeniu wyroku przyszłości. Czytelnik poznaje go w momencie, gdy ta zaczyna
upominać się o to, co jej należne. Budowniczy zestarzał się, to kolejny bohater, którego
zaskoczył "proces".
91
"Także profesorowie prawa państwowego i historii udają tylko, że są w tych sprawach dobrze
zorientowani i że mogą swoją wiedzę przekazać studentom. Łatwo zrozumieć, że im niżej
schodzi się do szkół podstawowych, tym bardziej zanikają wątpliwości dotyczące znajomości
zagadnienia i połowiczna wiedza zalewa na wysokość szczytów górskich nieliczne, od wieków
wykute formułki, które wprawdzie nic nie straciły ze swej odwiecznej oczywistości […]" – BCh,
s. 106.
92
G. Deleuze, F. Guattari, Składniki…, dz. cyt., s. 177.
42
Dociekaniach psa, Schronie, a nawet do pewnego momentu w Zamku
93
. Ponadto
zwierzęta Kafki współdzielą jeszcze jedną cechę z naukowcami: są niezwykle
dociekliwe.
93
(…) geometra K. w Zamku, odbijając Klammowi jego kochankę Friedę, robi sobie wroga
akurat z tego urzędnika, który ma podjąć decyzję w jego sprawie. Właśnie w tym fragmencie
Kafka chyba wyraźniej niż w innych powieściach opisał <<swoją>> sytuację (i dokładnie w tym
miejscu przechodzi w rękopisie z dotąd używanego <<ja>> na neutralne <<K.>>” – K.
Wagenbach, Franz Kafka, przeł. B. Ostrowska, Warszawa 2006, s. 106.
43
II. UCIECZKI PODMIOTÓW ZWIERZĘCYCH. KAFKOWSKA
TRANSGRESJA PSYCHOANALIZY
Po raz ostatni psychologia!
Franz Kafka
94
1. Kafki wariacje psychoanalityczne. Powiązania, parodie, transgresje
Jak starałem się wykazać na przykładzie opowiadań Schron i Budowa
chińskiego muru, literackie uniwersum Kafki jest pozbawione centrum,
zasady, która unieruchomiałaby nieskończony ruch interpretacji. Ten brak
jednoczącej zasady zdaje się paraliżować hermeneutyczne dążenia mające na
celu wydobycie skrytego w głębinach języka (intersubiektywnego) sensu. W
poprzednim rozdziale starałem się przeprowadzić analizę dwóch opowiadań
przeciwstawiającą
się
możliwym
interpretacjom
metafizycznym,
hermeneutycznie drążącym opowiadanie do chwili, aż całkowicie zaniknie
ono jako cel i przedmiot dociekań. W kontekście wcześniejszych ustaleń
pragnę zbadać, na ile możliwa jest psychoanalityczna interpretacja Przemiany,
a jeśli tak, to jakie są jej warunki możliwości, a także gdzie przebiegają
granice takiej lektury. Pomimo że, jak dowodzą teksty wielu autorów, każda
próba przypisania Kafki do ściśle określonej tradycji filozoficznej
(egzystencjalizm, mistycyzm judaistyczny itd.) kończy się niepowodzeniem,
to interesująca wydaje się próba prześledzenia kafkowskich linii, które
przecinają terytorium psychoanalizy, by wybiec daleko poza jej granice.
Pragnę prześledzić rozchwianie tej tradycji myślowej pod wpływem pracy
opowiadania. Zapisanie poniższej próby umożliwiły mi interpretacje Theodora
94
F. Kafka, § 93, Rozważania o grzechu, cierpieniu, nadziei i słusznej drodze, przeł. R.
Karst, [w:] tegoż, Dzieła wybrane, t. 1, przeł. R. Karst, A. Kowalkowski, J. Kydryński, E.
Ptaszyńska – Sadowska t. 1, Warszawa 1994, s. 625.
44
W. Adorna, a także autora biografii Kafki Klausa Wagenbacha. Ich
filozoficzne i filologiczne uwagi pozwalają usankcjonować atak Deleuze'a i
Guattariego, którzy dostrzegli w autorze Procesu sprzymierzeńca w walce z
psychoanalitycznym ujęciem pragnienia. Chciałbym wykorzystać elementy
dyskursu Deleuze'a i Guattariego wymierzonego we Freuda, który następnie
przykładają oni do analizy pisarstwa Kafki. Na ile jest to zgodne z literą
pisma, a jeśli tak, to na ile wyostrzają oni pewne wątki obecne w pisarstwie
Kafki, przy pominięciu narzucających się podobieństw z projektem Freuda
przeszczepionym w literaturę? Analizę tę postaram się przeprowadzić na
podstawie Przemiany, w której to występują wszystkie istotne dla pisarstwa
Kafki wątki: słabość centrum (podmiot, ciało, język, ojciec),
ucieczka/wyjście, opresyjna funkcja rodziny, i, co dla mnie najistotniejsze,
przede wszystkim zwierzęcość – kategoria najbardziej tajemnicza i stawiająca
największy opór interpretacyjny. Do teoretycznych, historycznych, czy
ostatecznie biograficznych uzasadnień
95
odniosę się w dalszej części rozdziału
po dokonaniu analizy Przemiany – w miarę możliwości jak najmniej
odwołującej się do pozatekstowych uzasadnień. Pozornym wykroczeniem
poza to prawo niech będzie założenie, że Przemiana jest opowiadaniem, które
zdaje się subtelnie dialogować z koncepcjami freudowskimi, by ostatecznie
wykroczyć daleko poza intuicje wiedeńskiego mistrza podejrzeń. Na ile jest to
tylko pozorne podobieństwo, na ile daleko sięgają przekształcenia koncepcji
95
Ściśle rzecz ujmując pomiędzy tymi porządkami nie przebiegają ostre granice,
umiejscowione są w linii horyzontalnej. Mówiąc o nierozróżnialności między dziełem
Kafki a jego życiem, myślę o koncepcji kłącza wypracowanej przez Deleuze'a i
Guattariego. Pozwala ona spojrzeć na dzieło nie jako zamaskowane odbicie biografii, a jej
przedłużenie, daleko ją przekraczające, intensyfikujące egzystencję, która przestaje mieścić
się w ściśle historycznych i biologicznych ramach. W optyce tej nie istnieje różnica
ontologiczna pomiędzy „rzeczywistym”, a „tekstowym” byciem zwierzęciem. Zob. G.
Deleuze, F. Guattari, Kłącze, przeł. B. Banasiak, "Colloquia Communia" 1988, nr 1-3.
45
psychoanalitycznej, czy wreszcie na ile możliwe jest zastosowanie narzędzi
wypracowanych przez Freuda do interpretacji akcji Przemiany, na te pytania
postaram się odpowiedzieć w poniższym rozdziale.
Zanim oddam się teoretycznym rozważaniom, postaram się
umiejscowić je na odpowiednim tle. Chciałbym na początek rozpatrzyć
Przemianę jako immanentną przestrzeń tekstu, by następnie na tej podstawie
odnieść się do teoretycznych rozważań Adorna, Wagenbacha, a następnie
Deleuze'a i Guattariego. Pierwszym pytaniem, które należy postawić przy tak
zakrojonej lekturze opowiadania, jest: co sprawiło, że Gregor Samsa zmienił
się w robaka? To pytanie należy nawet wzmocnić: co sprawiło, że zapragnął
się w niego zmienić? Odpowiedź zaś możliwa jest do odnalezienia w tekście
opowiadania, wyraża je sam Gregor Samsa w mowie pozornie zależnej.
Przemiana jest do pewnego momentu przekształceniem założenia Freuda,
mówiącego o tym, że w marzeniu sennym ujawnia się w sposób mniej lub
bardziej zniekształcony nieświadome życzenie
96
. W związku z tym należy się
przyjrzeć warunkom, które sprawiły, że Gregor po nocy niespokojnych snów
zamienił się w "obrzydliwego robaka"
97
. Istnieje w tekście wiele wskazówek,
które świadczą o tym, że teza o istnieniu nieuświadomionego życzenia nie jest
nazbyt ryzykowna. Jakie wydarzenia otworzyły więc drogę dla przemiany
96
S. Freud, Sen jest spełnieniem życzenia, [w:] tegoż, Objaśnianie marzeń sennych, przeł.
R. Reszke, Warszawa 2007, s. 119 -129.
97
Życzenie niczym w baśni spełnia się w sposób przewrotny. Gregor chciałby jedynie
zmienić pracę, uciec od nieznośnego życia. O baśniowym charakterze Przemiany świadczą
słowa Mathue Rotha, autora dziecięcej adaptacji opowiadania Kafki. Oto opis reakcji jego
córek, która poprosiły o przeczytanie Przemiany: What could have been a source of
nightmares for weeks turned out to be a total hit. Roth’s daughters were mesmerized by
Kafka’s strange, macabre tales. Źródło: http://www.wired.com/2013/08/my-first-kafka/
[dostęp 29.04.2015]
46
komiwojażera w robaka, a sennej rodziny w pełnych energii, pragmatycznych
pracowników z nadzieją spoglądających w przyszłość?
2. O warunkach umożliwiających zaistnienie życzenia Gregora
Wspomnienia Gregora i to, co udaje mu się podsłuchać zza zamkniętych
drzwi swego pokoju, pozwalają zrekonstruować następującą historię: Samsa
prowadzili rodzinny interes, "przedsiębiorstwo". Najprawdopodobniej był to
ojcowski sklep, w którym Gregor pełnił w funkcję subiekta
98
. Interes jednak
upadł, w wyniku czego rodzina Samsów popadła w długi. Osoba, u której byli
zadłużeni, zatrudniła Gregora na stanowisku komiwojażera. Gregor przyjął tę
posadę, by ratować rodzinę, która, jak mu się wydawało, znalazła się "w
całkowicie beznadziejnej sytuacji"
99
. Jego praca miała służyć zaś spłacie
ojcowskiego długu. Gregor, będąc komiwojażerem, przez pięć lat oddawał
całą swoją pensję na utrzymanie rodziny – dla siebie zatrzymując jedynie
"kilka guldenów". Rodzina, choć z początku bardzo wdzięczna, łatwo
pogodziła się z sytuacją, w której Gregor utrzymywał ich w całości ze swej
pensji – "po prostu przyzwyczaili się do tego"
100
. Jedyny żywiciel wstawał
codziennie o czwartej rano, by o godzinie piątej być już w służbowej podróży.
W życiu rodzinnym Gregor uczestniczył głównie poprzez listy, które
przesyłała mu siostra. Tak zaś opisuje on warunki panujące w pracy:
To wczesne wstawanie – myślał – zupełnie ogłupia. Człowiek musi się wyspać.
Inni komiwojażerzy żyją jak damy haremowe. Gdy ja, na przykład, w ciągu
przedpołudnia wracam do gospody, żeby przepisać uzyskane zamówienia, ci
98
F. Kafka, Przemiana, przeł. J. Kydryński, [w:] tegoż, Dzieła wybrane, t. 1, przeł. R.
Karst, A. Kowalkowski, J. Kydryński, E. Ptaszyńska – Sadowska, Warszawa 1994, str.
667. Dalej jako PR.
99
Tamże.
100
Tamże.
47
panowie siedzą dopiero przy śniadaniu. Gdybym ja spróbował tego przy moim
szefie, z miejsca bym wyleciał. Kto wie zresztą, czy tak nie byłoby dla mnie
najlepiej. Gdyby mnie nie powstrzymywał wzgląd na rodziców dawno bym
wypowiedział, poszedłbym do szefa i z serca wygarnąłbym mu wszystko, co
myślę. Spadłby z biurka! To także jest szczególny sposób, siadać na biurku i z
wysoka rozmawiać z pracownikiem, który w dodatku musi podejść całkiem blisko,
bo szef źle słyszy.
101
Wynik poświęcenia Gregora był taki, że ojciec obrósł w tłuszcz (godzinami
przeciągał śniadanie), matka cierpiąca rzekomo na astmę, całymi dniami
leżała na kanapie przy oknie, zaś siostra uważana przez rodziców za
„dziewczynę, z której niewiele jest pożytku”,
102
zajmowała się pielęgnacją,
drobnymi pracami domowymi i grą na skrzypcach. Gregor mieszkał zaś w
ciasnym pokoju otoczonym trojgiem drzwi, które prowadziły do sypialni
rodziców, pokoju siostry i na korytarz
103
. Drzwi, które, co godne podkreślenia,
zawsze zamykał na noc, i dziwnie wysoko cenił sobie to przyzwyczajenie:
"posiadał nabytą w podróżach ostrożność, która i w domu kazała mu zamykać
na noc wszystkie drzwi"
104
. Jego jedyną rozrywką było zaś (tak przynajmniej
opisała to matka prokurentowi, który przyszedł do domu Samsa, by
101
PR, s. 645. Podkreślenie moje. Zob. także uwagi Waltera Benjamina na temat gestów u
Kafki i stopniowej rezygnacji pisarza z ich racjonalizowania. Gesty stopniowo odrywają się
od intencji postaci, stając się kolejną ciemna plamą na powierzchni tekstu. W. Benjamin,
Franz Kafka. Z okazji dziesiątej rocznicy jego śmierci, przeł. A. Lipszyc, [w:]
Nienasycenie. Filozofowie o Kafce, red. Ł. Musiał, A. Żychliński, Kraków 2011, str. 34.
102
PR, s. 670 - 671. Co w słowniku rodziny Samsa oznacza najprawdopodobniej, że nie
pracowała na ich utrzymanie równie ochoczo jak Gregor.
103
Trafnie ujmuje to Roberto Calasso, pisząc, że: „Przemiana to historia drzwi, które
otwierają się i zamykają. A przede wszystkim, które bywają zamknięte na klucz lub są
wyważane. Pokój Gregora Samsy ma troje takich drzwi.". – R. Calasso, K., przeł. St.
Kasprzysiak, Warszawa 2011, s. 149.
104
PR, s. 647.
48
sprawdzić, dlaczego Gregor nie pojawił się w pracy) czytanie gazet,
studiowanie rozkładów jazdy i drobne prace laubzegą, czego dowodem był
oprawiony w ramkę pornograficzny obrazek zdobiący ścianę jego pokoju
105
.
Rozmowy, które udaje mu się podsłuchać przez drzwi zamkniętego
pokoju, potwierdzają, że poczucie bycia robakiem było uzasadnione: ojciec
wyjaśnia, że z przedsiębiorstwa został mały majątek procentujący przez lata.
Przeczy tym samym swym wcześniejszym zapewnieniom, jakoby z
przedsiębiorstwa nie zostały mu żadne oszczędności umożliwiające spłatę
długu. Zarobione przez Gregora pieniądze zaś zaoszczędzono ("zebrał się z
nich niewielki kapitał"
106
), ponieważ zapobiegliwie nie wydawano całości
pensji, którą przynosił do domu. Z powyższego streszczenia wynika, że
Gregor Samsa miał wiele powodów do tego, by życzyć sobie przemiany.
Zerwania pasożytniczych więzi rodzinnych. Przemiana rozumiana jest w
opowiadaniu zarówno jako ucieczka we właściwą sobie postać, jak też
paralelna przemiana całej rodziny: Gregora w zwierzęcość i analogicznie do
tego ucieczka pozostałych członków rodziny w "człowieczość"
107
.
3. Sen Gregora. O psychoanalizie
Po omówieniu stosunków panujących w rodzinie i w pracy, które to
umożliwiły zaistnienie odpowiedniego życzenia, należy przyjrzeć się temu, co
explicite wyraża na ten temat sam Gregor Samsa. To właśnie jego mowa
pozornie zależna odwołująca się do ulgi, jaką sprawiło mu spełnione życzenie,
105
Tamże, s. 644.
106
Tamże, s. 668.
107
Sygnalizuję tu wątek, który rozwinę później na podstawie porównania Sprawozdania
dla akademii z Przemianą. Teksty te korespondują ze sobą w wielu wymiarach. Wynika z
nich, że dla Kafki ucieczka w ludzkość nie implikuje bynajmniej nic pozytywnego, ani
cieleśnie, ani moralnie (oświeceniowe doskonalenie).
49
daje dodatkowe pozateoretyczne (wewnątrztekstowe, immanentne) oparcie dla
mojej interpretacji.
Po nocy niespokojnych snów Gregor "stwierdził" (niem. finden –
„sądzić”, „stwierdzić”, ale też „znaleźć” niczym zgubę), że zmienił się w
potwornego robaka. Odczuwał dziwny ból w sklepionym podbrzuszu
obsypanym białymi, swędzącymi punkcikami, po których dotknięciu
"przeszył go zimny dreszcz"
108
. Początkowe zdziwienie przeradza się
stopniowo w przerażenie, które wreszcie przechodzi w pewnego rodzaju ulgę.
Tak jakby oczekiwał tego od dawna. Zauważmy, że Gregor jest w większym
stopniu przerażony potencjalnymi nieprzyjemnościami ze strony szefa i
przykrością, którą mógłby sprawić rodzinie, niż przemianą, która się w nim
(na nim) dokonała. Nowa postać staje się nieoczekiwanym wybawieniem,
które zjawiło się jakby na życzenie: „Do diabła z tym wszystkim!”
109
, i dalej
fantazjując o możliwym zwolnieniu z pracy: „Kto wie zresztą, czy tak nie
byłoby dla mnie najlepiej. Gdyby mnie nie powstrzymywał wzgląd na
rodziców, dawno bym wypowiedział, poszedłbym do szefa i z serca
wygarnąłbym mu wszystko, co myślę”
110
. W sposób przewrotny (niczym w
baśni
111
) spełniają się wszystkie życzenia. Nie musi już dłużej mieć wzglądu
na rodziców, ponieważ ci przestali ukrywać swą niechęć. Sama zaś zmiana
postaci uniemożliwia pracę komiwojażera. W zaistniałej sytuacji nie musi już
108
PR, s. 645.
109
Tamże.
110
Tamże.
111
Czy jak ujmuje to Benjamin: „Rozum i przebiegłość wbudowały w mit rozmaite fortele;
jego moce przestają być niepokonane. Bajka to tradycyjny przekaz o zwycięstwie nad nimi.
A Kafka pisywał bajki dla dialektyków, gdy brał na warsztat legendy. Wprowadzał do nich
drobne triki, by następnie wyczytywać z nich dowody na to, «że nawet niedostateczne, ba,
dziecinne środki mogą służyć ocaleniu»” – W. Benjamin, dz. cyt., s. 29 – 30. Środki takie
jak przemiana komiwojażera w robaka.
50
zdobywać się na akt odwagi, jakim byłoby wypowiedzenie pracy
112
, ponieważ
traci możliwości artykulacyjne – z jego gardła wydobywa się "bolesny pisk"
113
pochłaniający każde wypowiedziane słowo. Przybranie postaci robaka
rozwiązuje więc wszystkie problemy, którym nie potrafił sprostać, gdy
pozostawał w ludzkiej formie: "bardzo pragnął przekonać się, co powiedzą na
jego widok ci, którzy teraz bardzo go chcą widzieć. Gdyby się przestraszyli,
Gregor nie ponosiłby już żadnej odpowiedzialności i miałby spokój"
114
. Czyż
w tym zdaniu nie wyraża się dobitnie cała przewrotność życzenia Samsy, by
uciec od zobowiązań w postać zwierzęcą? By zrzucić z siebie
odpowiedzialność? By nie być dłużej niewolnikiem rodziny? Ciało Gregora
stało się miejscem przekładu tekstu niespokojnych marzeń sennych, które
dręczyły go od dłuższego czasu. To głęboko ironiczne spełnienie życzenia
wypisania się ze społeczności, w której panowały pasożytnicze stosunki.
Gregor Samsa nie traci jednak dobrego humoru, wszystko zdaje się rozwijać
konsekwentnie w myśl jego nieświadomego życzenia: "mimo swego trudnego
położenia nie mógł powstrzymać uśmiechu na tę myśl"
115
. Sama zaś
przemiana nie była więc czymś nagłym i zaskakującym dla ciała Gregora. To
jedynie świadomość nie przeczuwała nadchodzącej metamorfozy:
Przypominał sobie, że często już zdarzało mu się w łóżku odczuwać lekki ból,
będący może wynikiem niewłaściwego leżenia, który następnie po wstaniu
112
W Procesie wymownym przykładem takiej "triumfalnej" mowy, której słusznością
upaja się bohater, jest przemowa Józefa K. na pierwszym przesłuchaniu. Pełna słuszności,
zdroworozsądkowa argumentacja nikogo jednak nie przekonuje. Józef K. chybia celu.
Jedynym wyjściem byłaby realna przemiana, utrata zdolności mowy i ucieczka. Pomysł
takiej ucieczki na wieś przedstawia wuj bohatera.
113
PR, s. 646.
114
Tamże, s. 654.
115
Tamże, s. 650.
51
okazywał się czystym urojeniem, i oczekiwał w napięciu, że jego dzisiejsze
złudzenia z wolna się rozwieją
116
.
To ból psychiczny. Gregor nie wiedział, że nieświadomość (zarówno ciało jak
i język) jako instancja pierwotna jest na wygranej pozycji. Jednak prawo nie
wyklucza zastosowania wobec osoby go nieznającej (odrębną kwestią
pozostaje jego niepoznawalność w uniwersum Kafki)
117
. Tak jawiłby się
pierwszy
wymiar
zbieżności
z
koncepcjami
Zygmunta
Freuda
wypracowanymi w Objaśnianiu marzeń sennych. Sam tekst opowiadania
zachęca, a przynajmniej otwiera drogę, do tego, by dostrzec w losie Gregora
Samsy potwierdzenie Freudowskiej koncepcji marzenia sennego jako
zastępczego spełnienia nieświadomego życzenia poprzez jego wyobrażeniowe
i odpowiednio ocenzurowane, a następnie wtórne (językowe, symboliczne)
opracowanie. U Kafki ta relacja zostaje zachwiana. Miejsce ukrytej myśli
sennej, marzenia sennego i jego opracowania – zajmuje samo ciało. Dla Kafki
marzenie senne jest tekstem samym dla siebie. Interesująca jest jego
powierzchnia, zdolność do przekształceń, nieskończona przestrzeń, którą
tworzy, a nie ukryty pod wielowarstwowymi zniekształceniami cenzury sens,
naprowadzający interpretatora na trop kompleksu. Warto zwrócić uwagę, że
akcja wielu utworów Kafki dzieje się na pograniczu snu i jawy. Jawy, która
swą intensywnością i prelogiczną logiką naśladuje sen: Proces i Lekarz
wiejski zaczynają się od wyrwania bohaterów z łóżka, w Zamku zaś K.
nieustannie walczy ze zmęczeniem, sen powala go w chwili rozmowy z
116
Tamże, s. 647.
117
Wiadomo to z przypowieści Przed prawem. Prawo jest zarówno partykularne,
jednostkowe, niepowtarzalne i niedostępne, ale też uniwersalne. Jedynym źródłem
poznania prawa jest ciało. Tak dzieje się w Kolonii karnej, gdzie pismo wyroku odczytują
plecy skazańca, jak też w Procesie, gdzie Józef K. tuż przed śmiercią bliski jest iluminacji.
Zob. J. Derrida, Przed prawem, przeł. J. Gutorow, [w:] Nienasycenie…, dz. cyt., Kraków
2011.
52
urzędnikiem Momusem, który kusi bohatera niedwuznaczną ofertą pomocy.
Pokrewieństwo Gregora ze światem snu jest jeszcze bliższe. Na jego ciele
zapisuje się tekst nieświadomości, niewypowiadalne życzenie, by stać się
robakiem. Przewrotna interpretacja słynnej formuły, zdradzającej swą
oświeceniową proweniencję
118
: "gdzie było To, musi nastać Ja": (wo Es war,
soll Ich werden
119
). Ja Gregora znajduje się w miejscu Tego, co nie przynosi
jego świadomości uzdrowienia. Prawda o własnej sytuacji przepisana na tekst
ciała nie wyzwala świadomości. Gregor do samej śmierci usprawiedliwia swą
rodzinę. Poszerzenie pola świadomości to jedynie przedłużenie mrocznej
działalności nieświadomego, jakby w zgodzie ze stwierdzeniem Nietzschego,
które krytycznie można by odnieść do całego emancypacyjnego charakteru
psychoanalizy: "Gdyby się nasze zmysły dziesięciokrotnie wyostrzyły lub
stępiły, zginęlibyśmy marnie"
120
.
4. Narodziny prawa w rodzinie Samsów
Zawieszę chwilowo rozważania o kłopotach, snach, marzeniach i życzeniach
Gregora Samsy, by przyjrzeć się przemianie innych członków rodziny.
118
Czy stosunku Freuda do prawdy najpełniej nie oddaje motto, którym opatrzył
Objaśnianie marzeń sennych? Czy nieustępliwego pochodu ku prawdzie nie znaczą kolejne
zerwania z uczniami, którzy odstąpili od ortodoksyjnej doktryny: Carla Gustava Junga,
Alfreda Adlera? Problematyczny stosunek Freuda do projektu szeroko rozumianego
oświecenia omawia Szymon Wróbel. Zob. Sz. Wróbel, Freud wobec projektu Czarnego
oświecenia, [w:] Freud i nowoczesność, red. P. Bursztyka, J. Michalik, Z. Rosińska,
Kraków 2008. Widać to wyraźnie w Przyszłości pewnego złudzenia z wizją
wyemancypowanego psychoanalitycznie społeczeństwa. Społeczeństwa kapłanów i ich
wiernych.
119
Cyt. za: P. Ricoeur, O pewnej filozoficznej interpretacji Freuda, przeł. H. Igalska, [w:]
tegoż, Egzystencja i hermeneutyka. Rozprawy o metodzie, Warszawa 1975, s. 171.
120
Cyt. za: J. Derrida, Freud i scena pisma, [w:] Pismo i różnica, przeł. K. Kłosiński,
Warszawa 2004, s. 355.
53
Przemiana rodziny, a wraz z nią narodziny prawa wiązałyby się z drugim
znaczeniem, do którego pozwala się odnieść tytuł opowiadania. Przemiana
byłaby wyrwaniem z letargu rodziny Samsa. Kiedy Gregor przyjmuje ciało
Tego
121
, wyzwala odwrotny, sprzężony zwrotnie ruch w samej rodzinie, jego
odmieniona postać uruchamia mechanizmy działające do tej pory w ukryciu:
skryta do tej pory pogarda, którą żywiła do niego rodzina, staje się jawna.
Postępujący proces stawania się zwierzęciem Gregora popycha ich w kierunku
stawania się ludźmi: ojciec zostaje woźnym w banku, odmienia swój wygląd,
stary szlafrok zamienia na niemniej stary, choć imponujący błyszczącymi,
złotymi guzikami mundur woźnego, siostra przyjmuje posadę ekspedientki,
uczy się stenografii i francuskiego, matka zaś szyje biżuterię do magazynu
mód
122
. Im bardziej przemienia się Gregor, oddalając od ludzkich granic, tym
bardziej oni stają się ludzcy, to znaczy uwikłani w sieć zależności
społecznych. Pracowici, pragmatyczni, okrutni i bezwzględni. Są to
symetryczne, wzajemnie uwarunkowane procesy, współzależne ruchy
ucieczki: Gregora od rodziny i na odwrót. Zwierzęcość Gregora jest
negatywnym fundamentem ich podmiotowości. Adorno i Horkheimer
zjadliwie piszą o tak negatywnie ugruntowanej podmiotowości:
Idea człowieka w dziejach Europy wyraża się w różnicy między człowiekiem a
zwierzęciem. Bezrozumne zwierzęta są dowodem godności człowieka. Opozycję tę
wyznawali tak uporczywie i zgodnie wszyscy prekursorzy myśli burżuazyjnej,
starożytni Żydzi, stoicy i Ojcowie Kościoła, a następnie średniowiecze i czasy
121
Gregorowi wraz z pracą, ciałem, pokojem i językiem odebrane zostaje także imię. Po
przemianie jedynie raz siostra zwraca się do niego po imieniu. Co godne podkreślenia,
czyni to w afekcie: "- Ty, Gregor! – zawołała siostra z podniesioną pięścią i ostrym
spojrzeniem. Od chwili przemiany były to pierwsze słowa, które skierowała bezpośrednio
do niego" - PR, s. 676.
122
Tamże, s. 680
54
nowożytne, że – jak skądinąd niewiele idei – weszła ona na trwałe do inwentarza
zachodniej antropologii
123
.
Kafka pisze wbrew regułom tej antropologicznej gry, odmawiając
człowiekowi podmiotowej siły, humanistycznej godności. Dowodem jest
Sprawozdanie dla akademii.
Przemiana koresponduje z tym opowiadaniem w wielu wymiarach: w
obu pojawia się wątek zamknięcia (klatka/pokój), myśl o ucieczce, próba
wyjścia; w obu opowiadaniach sproblematyzowany zostaje motyw zwierzęcy,
choć wyjście z zamknięcia odbywa się w przeciwnych kierunkach: Samsa
ucieka w zwierzęcość, Czerwony Piotruś szuka wyjścia w naśladowaniu ludzi:
Tak łatwo było naśladować ludzi! Pluć umiałem już od pierwszych dni. Pluliśmy
sobie tedy wzajemnie w twarz; cała różnica polegała na tym, że ja się potem
obcierałem, a oni nie
124
.
Analiza Przemiany wsparta na tekście Sprawozdania pozwala uchwycić, że
dla Kafki ucieczka w ludzkość nie implikuje bynajmniej nic pozytywnego,
cieleśnie, moralnie czy estetycznie. Daleka jest od oświeceniowego,
hierarchicznego,
wstępującego
wzwyż
dążenia
ku
wiedzy
i
samodoskonaleniu, zgodnego z wizją Kanta, mówiącego, że:
Oświecenie to wyjście człowieka z zawinionej przez niego niedojrzałości.
Niedojrzałość jest nieumiejętnością w posługiwaniu się własnym rozumem bez
przewodnictwa innych. Niedojrzałość ta jest zawiniona przez człowieka, jeśli jej
123
T. W. Adorno, M. Horkheimer, Dialektyka oświecenia. Fragmenty filozoficzne, przeł.
M. Łukasiewicz, Warszawa 2010, s. 241. Jak twierdzi Heidegger: zwierzęta są „ubogie w
świat”.
124
F. Kafka, Sprawozdanie dla Akademii, przeł. J. Kydryński, [w:] tegoż, Dzieła…, s. 740.
55
powód tkwi nie w braku rozumu, ale zdecydowania i odwagi, by swym rozumem
posługiwać się bez zwierzchnictwa innych
125
.
Kafka staje na przeciwległym biegunie do tych twierdzeń. Oświecony,
odważny rozum nie jest w stanie rozbroić mechanizmów władzy, przekonać
do swych zdroworozsądkowych racji gnieżdżących się na strychach kancelarii
sądowych. Małpa, zwana Czerwonym Piotrusiem (Rot Petter), schwytana w
klatkę, zaczyna naśladować ludzi jedynie dlatego, że nie ma innego wyjścia.
W Sprawozdaniu wzięte zostają pod lupę oświeceniowe mity nieskrępowanej
rousseauistycznej wolności: „Mówiąc nawiasem: tą wolnością ludzie zbyt
często się oszukują. A jak wolność zalicza się do najbardziej wzniosłych
uczuć, tak i odpowiadające jej złudzenie należy do najwznioślejszych”
126
.
Potencjalnym obiektem kpin jest zarówno Kantowskie pojęcie wolności bycia
wolnym ku, prowadzące przez
127
rozum rządzący bez przewodnictwa innych,
125
I. Kant, Odpowiedź na pytanie: czym jest oświecenie?, przeł. T. Kupś, [w:] tegoż, Dzieła
zebrane, t. 6, Toruń 2012, s. 47.
126
F. Kafka, Sprawozdanie dla Akademii, dz. cyt., s. 738.
127
Radykalizacją projektu Kantowskiego byłby Nietzscheański nadczłowiek ustanawiający
wartości w oparciu o samego siebie. O przynależności, radykalizacji i wyciągnięciu
ostatecznych wniosków płynących z oświeceniowego projektu tak piszą Adorno i
Horkheimer: „Gdy jednak Nietzsche wysławia dawne ascetyczne ideały w służbie owej
jaźni jako samoprzezwyciężenie się w imię «wykształcenia panującej siły», owa wyższa
jaźń okazuje się rozpaczliwym wysiłkiem ocalenia Boga, który umarł, ponowieniem
Kantowskiej próby przekształcenia prawa boskiego w autonomię, po to, by ocalić
europejską cywilizację, która w angielskim sceptycyzmie wyrzekła się ducha. Kantowska
zasada – «czynić wszystko według maksymy swej woli jako takiej, która zarazem mogłaby
mieć za przedmiot samą siebie jako powszechnie prawodawczą» – stanowi także sekret
nadczłowieka. Jego wola jest równie despotyczna jak kategoryczny imperatyw. Obie
zasady mają na celu uniezależnienie od mocy zewnętrznych, bezwarunkową dojrzałość
zdefiniowaną jako istota oświecenia” – T. W. Adorno, M. Horkheimer, Dialektyka …, dz.
56
jak też jego zradykalizowana Nietzscheańska wersja, w którym rozum jest
prawodawcą i mścicielem własnego prawa (indywidualna wolność ku
czemuś)
128
. W koncepcjach obu filozofów wolność jest wynikiem racjonalnej
decyzji: woli zdolnej sobą władać, niezależnie od tego, czy prawo, które
ustanawia, ma stać się prawem indywidualnym, czy wzorcem dla prawa
powszechnego. Idea ucieczki, naśladowania, ucieczki poprzez rozwój i
rozumienie prawa wylęga się u Kafki w małpim brzuchu: "bo małpy myślą
brzuchem"
129
. To przecież małpa, która uzyskała pełną świadomość oraz
zdolność mówienia, po upiciu się gorzałą, przemawia przed trybunałem
szacownej akademii. Powyższe analizy pozwalają wysunąć wniosek, że u
Kafki proces indywiduacji wykracza poza ludzką ontogenezę. Rozwój
jednostki jest bolesną filogenezą, która może w każdej chwili ulec zachwianiu
i odwróceniu. Oto indywiduacja – narodziny rozumu i mowy według Kafki:
chwyciłem flaszkę wódki zostawioną przez nieuwagę przed moją klatką,
otworzyłem ją według wszelkich prawideł, przy wzrastającej uwadze towarzystwa,
podniosłem do ust i bez wahania, bez skrzywienia, jak zawodowy pijak, tocząc
dookoła oczyma i bulgocząc gardłem, opróżniłem ją rzeczywiście do dna, potem
odrzuciłem flaszkę, już nie z rozpaczą, lecz jak artysta; zapomniałem co prawda
pogłaskać się po brzuchu, lecz w zamian za to, ponieważ nie mogłem inaczej,
cyt., s. 117. Zob. też H. Buczyńska–Garewicz, Czytanie Nietzschego, Kraków 2013, s. 159
– 187.
128
Zaratustra mówi: „Wolny – od czego? Lecz cóż to Zaratustrę obchodzić może! Jasno
niech mi twe oczy zwiastują: k u c z e m u wolny? Zali zdołasz nadać sobie swe zło i
dobro i zawiesić wolę swoją nad sobą, jako zakon? Zali potrafisz sędzią być sobie i
mścicielem własnego zakonu? Straszne jest to sam na sam z sędzią i mścicielem własnego
zakonu”. F. Nietzsche, Tako rzecze Zaratustra, przeł. W. Berent, Warszawa 1905, s. 82
[cyt. za:] H. Buczyńska–Garewicz, Czytanie Nietzschego, Kraków 2013, s. 171. Hanna
Buczyńska–Garewicz pisze tamże, że jest to Nietzschego „najpełniejszy wykład tego, czym
jest wolność”.
129
F. Kafka, Sprawozdanie...., s. 737.
57
ponieważ coś mnie zmuszało, ponieważ zmysły moje były pijane, krótko mówiąc
wykrzyknąłem ludzkim głosem: - halo! - i tym okrzykiem dostałem się jednym
skokiem w społeczność ludzi, a echo, którym mi odpowiedziano: – słuchajcie tylko,
on mówi! – odczułem jak pocałunek na mym ciele, mokrym od potu
130
.
Droga wiodąca w odwrotnym kierunku – przez człowieka do robaka – jest
równie możliwa, jak droga wiodąca poprzez małpę do wykwintnego
człowieka. Przemiany te (umotywowane próbami wyjścia z pułapki
niewolniczego układu rodzinnego bądź klatki) są nieubłaganie postępującymi,
nieodwracalnymi procesami. Wszak Józefa K. poucza o tym ksiądz w
słowach, które opisują prawo wszystkich Kafkowskich procesów: „samo
postępowanie przechodzi stopniowo w wyrok”
131
. Poszukiwanie wyjścia
doprowadzi Czerwonego Piotrusia przed akademię, by przemawiał ironicznie
wykwintnymi zdaniami, Gregora Samsę do rozsmakowania w zgniłych
resztkach i bycia sprzątniętym szufelką hałaśliwej służącej. Innymi słowy
proces indywiduacji jest dwubiegunowy, zawsze może ulec destrukcyjnemu
odwróceniu. Postępująca nieodwracalność jest cechą, którą proces ten
współdzieli z oświeceniową wizją człowieka nieustępliwego w swym
rozwoju. Różnicuje je to, że nieubłagane procesy mogą przebiegać u Kafki w
obu kierunkach osi czasu (ruch z przeszłości ludzkości w przyszłość i na
odwrót)
132
: Gregor Samsa może obudzić się w ciele obrzydliwego robaka,
małpa zaś może nauczyć się przemawiać retorycznie wysmakowanymi
130
Tamże, s. 742.
131
F. Kafka, Proces, przeł. J. Szelińska, Warszawa 1957, s. 231.
132
Sprawę dodatkowo skomplikowałoby uwzględnienie aforyzmu z Rozważań…:
„Decydująca chwila rozwoju ludzkiego trwa wiecznie. Dlatego mają słuszność rewolucyjne
ruchy umysłowe, które uznają za nieważne wszystko, co było, jako że nic się jeszcze nie
stało” – F. Kafka, Rozważania…, dz. cyt., s. 615. Spostrzeżenie, że czas nigdy nie ruszył z
miejsca, być może odsłania nieco sens przemiany.
58
zdaniami. W kontekście Sprawozdania dla Akademii proces przemiany
Gregora wydaje się filozoficznie bardziej uchwytny.
Ucieczka w ludzkość rodziny tworzy nowe jakości. Prawo pozytywne
obowiązujące Gregora do dnia przemiany, oparte na nakazie, którego
najważniejszy artykuł brzmiał: "Będziesz pracował na nasze utrzymanie",
przemienia się w surowe prawo negatywne oparte na zakazie. Jego litera
wyryta ojcowskim jabłkiem znaczy się na grzbiecie Gregora: "Nie będziesz
przekraczał progu swojego pokoju pod groźbą śmierci". W miarę jak
wzmacnia się pozycja ojca, Gregor jest w coraz większym stopniu
wykluczany. Do dnia przemiany życie rodzinne trwało w letargicznym
zawieszeniu, gdzie Gregor pozostawał na granicy, z której osunął się w
przepaść zwierzęcości. To narodziny prawa, które nie może tolerować jego
nowej postaci, wszelkich śladów obecności:
- Kochani rodzice - powiedziała siostra i na wstępie uderzyła pięścią w stół. - Tak
dalej być nie może. Jeżeli wy tego nie pojmujecie, to ja to pojmuję. Nie chcę wobec
tego potwora wymawiać imienia mojego brata i mówię tylko: musimy spróbować
się go pozbyć. Uczyniliśmy, co w ludzkiej mocy, aby go pielęgnować i znosić,
myślę, że nikt nie może nam zrobić najmniejszego zarzutu.
- Ona ma po tysiąckroć słuszność - wypowiedział ojciec swój pogląd
133
.
Matka zaś wobec tych wyrokujących słów broni czystości swego sumienia:
„wśród swego kaszlu nic nie słyszała”
134
. W sposób mniej eksplicytny, niż
dzieje się to w Procesie czy Zamku, ujawnia się tu więc kolejny wielki
Kafkowski temat: prawo uosobione w postaci ojca. Tego samego, który, otyły,
zalegał całymi dniami w szlafroku; tego samego, który w Wyroku gwałtownie
odrzucił kołdrę i "jedną tylko ręką dotykał delikatnie sufitu"
135
, a następnie
133
PR, s. 690.
134
Tamże.
135
F. Kafka, Wyrok, przeł. J. Kydryński, [w:] tegoż, Dzieła…, s. 639.
59
zawyrokował o śmierci syna przez utopienie. Gdy ojciec zamienił brudny
szlafrok na zatłuszczony mundur, w oczach Gregora urósł do rangi półboga,
którego atrybutem są ciskane z wściekłością jabłka:
Gregor odchylił głowę od drzwi i uniósł ją ku ojcu. Doprawdy, nie wyobrażał sobie
ojca takim, jaki stał teraz tutaj […] Mimo to, mimo to, czyż to był jeszcze ojciec?
Ten sam człowiek, który leżał dawniej gnuśnie zagrzebany w łóżku, gdy Gregor
wybierał się w handlową podróż; który wieczorami, gdy wracał, przyjmował go w
szlafroku, w fotelu; nie był nawet w stanie powstać, lecz tylko na znak radości
unosił ramiona; który podczas rzadkich wspólnych przechadzek w kilka niedziel w
roku i w najważniejsze święta, idąc między Gregorem i matką, którzy już sami szli
powoli, posuwał się naprzód zawsze jeszcze nieco wolniej, zawinięty w swój stary
płaszcz i zawsze ostrożnie stawiając laskę, a gdy chciał coś powiedzieć, prawie
zawsze zatrzymywał się, a towarzystwo gromadziło się wokół niego? Teraz był
dumnie wyprostowany ubrany, w obcisły niebieski uniform ze złotymi guzikami,
taki jaki noszą woźni bankowi; nad wysokim, sztywnym kołnierzem surduta
rozlewał się jego potężny, podwójny podbródek; spod krzaczastych brwi wybiegało
żywe i uważne spojrzenie; rozczochrane, niegdyś białe włosy zaczesane były
starannie i skrupulatnie w błyszczącą fryzurę z przedziałkiem. Czapkę, do której
przypięty był złoty monogram, prawdopodobnie bankowy, cisnął łukiem przez cały
pokój na kanapę i odrzuciwszy poły swego długiego munduru, szedł ku Gregorowi
z rękami w kieszeniach i zajadłym wyrazem twarzy. Sam chyba nie wiedział, co
zamierza; unosił stopy niezwykle wysoko i Gregor dziwił się ogromnie wielkości
jego podeszew
136
.
Fragment ten jest punktem kulminacyjnym opowiadania. W scenie ostatecznej
konfrontacji syna z ojcem odsłania się w pełni dwuznaczność przemiany,
która dotknęła nie tylko Gregora, lecz całą rodzinę; ojciec stał się potężnym
karcicielem, który jedynie powstrzymany przez matkę nie zabija syna w
bezpośredniej konfrontacji. Łaskawie pozwala(ją) mu umrzeć w swoim
136
PR, s. 677 – 678.
60
zagraconym pokoju z gnijącym jabłkiem wbitym w grzbiet
137
. W miarę jak
Gregor maleje, umiera (ostatecznie do jego sprzątnięcia wystarcza szufelka),
ojciec staje się coraz bardziej potężny, niesamowity (unheimlich)
138
. Jego
potęga jest jednak urojona, przefiltrowana przez uległe spojrzenie Gregora,
który każde zachowanie członków rodziny tłumaczy na ich korzyść, np.
siostra przez "delikatność" oddalała się, gdy zostawiała mu resztki, których
nikt nie chciał zjeść. Ojciec zaś wykazał się "zapobiegliwością", gdy ukrywał
majątek. Narracja personalna, której przemilczenia, przesunięcia, eufemizmy
upodobniają ją do pracy cenzury w marzeniu sennym, każe odczytywać każde
takie usprawiedliwiające przekłamanie dwojako. To myśli Gregora spoza
których majaczy "prawdziwy" obraz rodziny Samsa. Każde pochlebne
określenie Gregora rozdzierane jest przez ironię samej sytuacji, w której
rodzina pragnie zdeptać syna w akcie zemsty za to, że przestał ich
utrzymywać. Wywrotowo traktowane słowa odsłaniają właściwe warunki
panujące w mieszkaniu. Jest to więc opowiadanie głęboko ironiczne,
ponieważ narrator, podobnie jak Schronie i Budowie chińskiego muru, jest
tym, którego świadomości wymykają się znaczenia wydarzeń; któremu nie
można ufać, a słowa należy traktować z nieufnością, jednocześnie będąc
skazanym na jego relację o świecie zamkniętego pokoju.
Można odnaleźć jeszcze więcej przykładów, świadczących o
wypieraniu przez Gregora prawdy o własnej rodzinie. Prawda ta wykwita
jednak w efekcie na jego ciele, a jej znaczenie pomimo to pozostaje dla niego
137
Jak poetycko ujmują to Deleuze i Guattari: „grzbietem inkrustowanym jabłkiem” - G.
Deleuze, F. Guattari, Kafka. Pour une litterature mineure, przeł. T. Komendant [przekład
niepublikowany]
138
„Niesamowite jest wszystko, co ma pozostać w tajemnicy, w ukryciu, co zaś wyszło na
jaw” – pisze Freud. Niesamowite to powrót tego co wyparte. To, co niegdyś było bliskie,
przyjazne, „samowite”, powracając jawi się „ja” jako przerażające. Zob. S. Freud,
Niesamowite, przeł. R. Reszke [w:] tegoż, Pisma psychologiczne, Warszawa 1997, s. 240.
61
ukryte. Można pokusić się o stwierdzenie, że wypierana przez niego prawda
na temat rodziny przenosi się na ciało, tak jak symptomy, które w swej
natrętnej powtarzalności, organicznie związanej z ciałem, wskazują na to, co
wyparte. Symptomy pozostają w organicznej relacji z ludzkim ciałem.
Konflikt między instancją wypierającą i wypieranym przybiera tak radykalną
postać, że nie artykułuje się już w samym języku (zwierzęcy pisk), a jedynie
za pomocą "mowy narządów", które przejmują funkcję znaczących (pełzanie
po suficie, skrywanie się po łóżkiem)
139
. Gregor, nie dopuszczając prawdy na
temat swojej rodziny, nie jest w stanie rozwiązać konfliktowego stosunku do
nich. Możliwe byłoby przeforsowanie takiej interpretacji. Tylko czy takie
psychoanalityczne
odczytanie
odsłania
sens
przemiany
Gregora?
Sprowadzenie narracji do urojeń psychotyka? Kafka wymyka się takim
psychoanalitycznym podstępom, utrzymując przez całe opowiadanie
konsekwentnie zawieszenie "prawdy" o tym, co rzeczywiście miało miejsce.
Nikt bezpośrednio nie komentuje wyglądu Gregora, zaś samo określenie
"zdechł", które pada w odniesieniu do śmierci Gregora, w języku niemieckim
(gestorben) może odnosić się zarówno do śmierci człowieka, jak też
zwierzęcia.
Już po śmierci Gregora, ojciec tak kwituje fakt "sprzątnięcia" jego ciała
przez posługaczkę. Pragnąc uciąć pozory rozpaczy siostry i matki:
- Ależ chodźcie tutaj. Zostawcie już wreszcie te stare sprawy. Miejcie też trochę
względów dla mnie./Panie zaraz usłuchały, pośpieszyły do niego, ugłaskały go i
szybko skończyły swoje listy”
140
[do pracy w sprawie dnia wolnego. Wolnego od
Gregora].
139
Paweł Dybel pisze o mowie narządów: „Specyficzny charakter owej mowy – czy,
mówiąc inaczej, «języka ciała» – polega wówczas na tym, że rolę znaczącego przejmuje w
niej określony organ czy część ciała podmiotu” - P. Dybel, Okruchy psychoanalizy,
Kraków 2009, s. 276.
140
PR, s. 697.
62
Wszechpotężny ojciec, niczym przywódca hordy pierwotnej, zgarnia
wszystkie samice. Im bliżej Gregorowi do robaka, im bardziej zbliża się do
śmierci, tym mocniejszy staje się ojciec. Jakby to Gregor był biegunem,
podstawą, warunkiem możliwości zaistnienia prawa. Gregor był niezbędnym,
choć negatywnym elementem w procesie przemiany, która dokonała się w
rodzinie. O ile u Freuda rytualne morderstwo totemicznego ojca, narodziny
prawa, rozpad hordy pierwotnej dzieje się w mitycznym illud tempus,
baśniowym once upon a time, "pewnego dnia"
141
, o tyle Kafka umiejscawia
filogenezę w całej jej niesamowitej brutalności w mieszczańskim domu z
początku XX w. Wyzyskuje w ten sposób całą obrazową groteskowość teorii
mówiącej, że proces rozwoju jednostki jest przyspieszonym powtórzeniem
rozwoju całej ludzkości w skali mikro
142
. Stawka, o którą walczą ze sobą
ojciec z synem, nie jest kosmiczna, lecz śmiesznie przyziemna, groteskowa
poprzez miejsce akcji i środki użyte przez bohaterów w walce. U Freuda
prawo narodziło się z morderstwa ojca, z poczucia winy synów
143
. W
Przemianie narodziny prawa, scalającego rodzinę w harmonijny edypalny
trójkąt
144
, wiążą się z procesem zabijania uległego syna. Brak w tym
141
Freud używa tej baśniowej formuły, pisząc o hordzie pierwotnej: „Pewnego dnia
wygnani bracia połączyli swe siły, zabili i zjedli ojca, a w ten sposób położyli kres hordzie
ojcowskiej” – S. Freud, Totem i tabu, przeł. M. Poręba, R. Reszke, [w:] tegoż, Pisma
społeczne, przeł. R. Reszke, A. Ochocki, M. Poręba, Warszawa 2009, s. 360.
142
Imperatywem Kafki byłoby tworzenie, konsekwentne przekraczanie raz zakreślonych
linii. Rozmontowywanie maszyny od środka, niczym Charlie Chaplin w Modern Times.
Kafka wciągnięty byłby w tryby maszyny urzędniczej, rozmontowuje ją poprzez nazbyt
uważne przyglądanie się jej działaniu.
143
S. Freud, dz. cyt., s. 360 - 364
144
Liczba trzy ciąży nad tekstem opowiadania. Wszystko dąży w Przemianie dąży do
osiągnięcia harmonii w liczbie trzy. Wymagałaby to oddzielnego komentarza. Pragnę
jedynie zauważyć, że w opowiadaniu występują kolejno trzy służące, trzech "prawowitych"
członków rodziny, trzech brodatych panów wynajmujących pokój, Gregor trzy razy
63
mitologicznej wzniosłości, jaka cechuje opowieść Freuda. Trudno tu mówić o
jakimkolwiek kosmicznym starciu, wielkim wydarzeniu, narodzinach nad-ja,
które miałoby rzutować swą doniosłością na historię ludzkości. To starcie
komiwojażera zamienionego w robaka ze starym woźnym. Prawo dosłownego
odczytania bierze górę nad mityczno-symbolicznym uzasadnieniem narodzin
nad-ja. Dlaczego Freud przyłożony do Kafki wygląda po prostu śmiesznie?
Gdzie szukać potencjalnych źródeł tej Kafkowskiej wywrotowości?
5. Język ubogi
Klaus Wagenbach opisuje drogę Kafki do językowej czystości, prostoty,
której urzędnicza wieloznaczność prowokuje do produkcji interpretacji.
Praska niemczyzna na początku XX w. w Austro-Węgrzech wyrastała w
izolacji od źródeł żywego języka, który promieniował wówczas z centrum
monarchii – Wiednia. Kafka z racji samej sytuacji geopolitycznej znajdował
się
na
językowych
peryferiach. Niemcy
stanowili
w
Pradze
siedmioprocentową mniejszość:
Praska mniejszość niemieckojęzyczna szybko się kurczyła wobec rosnącej czeskiej
większości; 14,6 proc. w 1880 roku, gdy przeprowadzano spis ludności, posługując
się kryterium języka, do 13,6 proc. w 1889, gdy Franz poszedł do szkoły. Miasto
liczyło wtedy trzysta trzy tysiące mieszkańców, z czego czterdzieści jeden tysięcy
czterysta podało niemiecki jako swój pierwszy i główny język (do 1919 roku liczba
ta spadła do trzydziestu dwóch tysięcy, co stanowiło 7,3 proc. populacji liczącej
czterysta dwa tysiące. Jednak w skład tej mniejszości wchodzili zarówno
chrześcijański Niemcy, jak i niemieckojęzyczni Żydzi
145
.
opuszcza pokój, do którego prowadzą trzy pary drzwi. Ponadto Gregor umiera o trzeciej w
nocy.
145
E. Pawel, Franz Kafka. Koszmar rozumu, przeł. I. Stąpor, Warszawa 2003, s. 45.
64
Reakcją na to odcięcie było wytworzenie przez ówczesnych pisarzy języka
nadmiernie bogatego, skomplikowanego, rażąco sztucznego, stojącego w
jawnym kontraście do suchego języka niemieckojęzycznych prażan. Jak pisze
Wagenbach:
Mieszczańskie społeczeństwo natomiast nie całkiem bez racji zarzucało młodym
literatom, że ich płody są mistagogiczne, krwiożercze, obsceniczne i wydumane.
Takie właśnie były, dlatego stały się wówczas głośne, a dziś są w większości
niestrawne. W atmosferze praskiej cieplarni powstawały prace przesycone
monstrualną erotyką i duszną seksualnością. Przeraźliwy gabinet figur woskowych,
w którym (…) pojawiły się pierwsze "typy ekstremalne": mordercy, trędowaci,
sutenerzy, pijacy, upiory, sobowtóry, kretyni, homunkulusy. Ucieczka od świata
prawdziwego w świat charakteryzacji przejawiała się szczególnie w języku, w
żonglerce naciąganymi metaforami i barokowymi przymiotnikami
146
.
Kafka posunął się w swej "ucieczce od rzeczywistości" znacznie dalej,
zwracając się ku niej samej; ku językowi, który ją oplatał! W swoim
pisarstwie ustanowił się w opozycji do sztuczności językowej ówczesnej
awangardy niemieckojęzycznej zgromadzonej wokół pisma Kunstwerk.
Utwory drukowane w tym piśmie stały się dla niego negatywnym punktem
odniesienia. Konsekwencją opowiedzenia się przeciwko ówczesnej konwencji
literackiej było zaimplementowanie codziennego języka praskiej mniejszości
na gruncie literatury. Zwrot ten jest więc podwójnie uwarunkowany: styl
Kafki narodził się w specyficznych warunkach społeczno-historycznych i nie
mógł powstać w innym miejscu niż w Praga. Jednakże jest on również
wynikiem
jego
świadomej,
niejako
"programowej"
decyzji:
„Charakterystyczny Kafkowski puryzm, prosta konstrukcja zdań i ubogie
słownictwo byłyby nie do pomyślenia bez zaplecza praskiej niemczyzny”
147
.
146
K. Wagenbach, Franz Kafka, przeł. B. Ostrowska, Warszawa 2006, s. 67 – 68.
147
Tamże, s. 70.
65
Codzienny język mniejszości był odpowiedni i wystarczająco wyobcowany
dla potrzeb Kafkowskiej surowej doktryny. Wagenbach stwierdza, że możliwy
jest do prześledzenia proces postępującej petryfikacji "literackości" w
pisarstwie Kafki na korzyść języka codziennego, coraz dalej postępujące
ograniczanie się do zasobów językowych, którymi operowało otoczenie
148
. Co
jednak najważniejsze:
Słowa, metafory i związki wyrazów, wyswobodzone z pęt przyzwyczajenia,
odzyskiwały pierwotne bogactwo znaczeń, stawały się bardziej obrazowe,
wywoływały więcej skojarzeń. W dziele Kafki niemal na każdej stronie
znajdujemy łańcuchy skojarzeń, w których jeden po drugim pojawiają się
obrazy wynikającej z dosłownego rozumienia słów
149
.
Świetny przykład takiego metaforycznego wyrażenia, które płynnie
przechodzi w obraz, ujawnia się w słowach, które myśliwy Grakchus
wypowiada do burmistrza Rivy: "Myśl o udzieleniu mi pomocy jest chorobą i
trzeba ją leczyć w łóżku"
150
. Myśl, czynność psychiczna, łączy się z chorobą,
kategorią fizyczną, wywołując obraz leczenia jej w łóżku – metafora „chorej
myśli” zostaje udosłowniona i przekuta w obraz, małą scenkę. Dosłowność
pisarstwa Kafki uzasadnia się więc na poziomie biograficznym, jako
specyficzna umiejętność myślenia obrazowego
151
, niezdolność do wykuwania
abstrakcyjnych uogólnień. Na poziomie społeczno-historycznym zaś w
specyficznej sytuacji praskiej niemczyzny wypranej z ekspresyjności
148
Tamże, s. 71.
149
Tamże, s. 70. Podkreślenie moje.
150
F. Kafka, Myśliwy Grakchus, przeł. R. Karst, [w:] Dzieła …, s. 361.
151
„Nie ma powodu wątpić w prawdziwość świadectw mówiących o niezdolności Kafki do
abstrakcyjnych rozważań i o jego specyficznej umiejętności myślenia obrazami” – K.
Wagenbach, dz. cyt., s. 52.
66
"źródłowego" niemieckiego. Kolejnym uwarunkowaniem dla jego pisarstwa
był świadomy wybór pozostawania w opozycji do językowej koturnowości
ówczesnych pisarzy. Jego styl wykształcił się w kontrze do ówczesnej
awangardy, pragnącej zakryć pustkę, w której obracała się ówczesna
literatura. Wyobcowanie praskiej niemczyzny poprzez jej nieprzystawalność
do otaczającej rzeczywistości to jeden z aspektów, który Kafka potrafił
umiejętnie wykorzystać dla własnego celu, którym było opisywanie i
wykpiwanie doświadczenia własnego wyobcowania
152
. Ten ujawniający się
już na poziomie społecznego doświadczenia, wyobcowujący charakter
praskiej niemczyzny częściowo tłumaczyłby nierozerwalny splot języka i
ciała, jaki zachodzi w pisarstwie Kafki
153
. Relacje ciała i języka nie są w
pisarstwie Kafki rozgraniczane, stanowią pewną całość, w których jeden
obszar niepostrzeżenie przeradza się w drugi. To pozostawanie na
powierzchni języka, dla której topologicznym odpowiednikiem byłaby wstęga
Möbiusa, kieruje rozwojem nieskończonych, zapętlających się obrazów, które
same będąc produktem interpretacji, wzbudzają w czytelniku przymus jej
ponawiania. Mówiąc językiem Derridy (a właściwie jego tłumacza Andrzeja
Siemka) język niemiecki dla Kafki był w tym samym stopniu „protezą
152
Gunther Anders tak charakteryzuje sytuację Kafki: „Jako Żyd nie do końca należał do
świata chrześcijańskiego. Jako Żyd obojętny w kwestiach wiary, bo takim był pierwotnie,
nie do końca należał do Żydów. Jako posługujący się językiem niemieckim nie do końca do
Czechów. Jako niemieckojęzyczny Żyd nie do końca do czeskich Niemców. Jako Czech
nie do końca do Austrii. Jako pracownik towarzystwa ubezpieczeniowego nie do końca do
mieszczaństwa, Jako mieszczanin nie do końca do klasy robotniczej. Ale i do biura nie
należał, gdyż czuł się pisarzem” – G. Anders, Kafka pro i kontra, przeł. A. Kochanowska,
[w:] Nienasycenie…, s. 94.
153
Być może z tego powodu interpretatorzy skłonni są z jednej strony widzieć pisarstwo
Kafki jako zawieszone w czystej przestrzeni literatury (Derrida, Blanchot), zaś z drugiej
jako antycypację nazistowskich praktyk cielesnych (Adorno).
67
oryginalną”
154
, co dla autora O gramatologii język francuski. Kafka pozornie
stałby po stronie „kolonizatorów” (w przypadku Derridy to Francuzi
okupujący Algierię, w przypadku Kafki byliby to Niemcy, stanowiący w
Czechach mniejszość skupiającą nieproporcjonalnie wysoki kapitał), w
praktyce jednak był z tej grupy wykluczony jako nie-Niemiec. W tej optyce
Kafka byłby tym samym dla filozofów, czym Derrida stał się dla teorii
literatury, problematycznym miejscem, w którym splatają się różnorodne
dyskursy w sposób nierozwiązywalny. Przestrzenią pytań.
Przytoczyłem tu parę informacji historycznych i biograficznych, by
uwagi z Zapisków o Kafce Theodora W. Adorna mogły wybrzmieć w
odpowiednim kontekście historyczno-społecznym. Silne osadzenie Kafki w
historii jest osią, wokół której obracają się interpretacje Adorna:
Tylko ktoś, kto czytał Wyrok, Przemianę i Palacza w wydawanych przez Kurta
Wolffa czarnych broszurach z serii Derr Jüngste Tag, doświadczył Kafki w jego
autentycznym horyzoncie – horyzoncie ekspresjonizmu
155
.
Uwagi Adorna, które stały się inspiracją dla zapisania poniższej próby,
nadzwyczaj
korespondują
z
filologiczno-historycznymi
uwagami
Wagenbacha. Autor Dialektyki negatywnej odsłania językowy wymiar
stawania się zwierzęciem w Przemianie, jakby wtórując Wagenbachowi:
„Niektóre słowa, zwłaszcza w użyciu przenośnym, odrywają się jakby od
154
Zob. J. Derrida, Jednojęzyczność innego, czyli proteza oryginalna, przeł. A. Siemek,
„Literatura na Świecie” 1998, nr 11-12.
155
T. W. Adorno, dz. cyt., s. 151. Takim ekspresjonistycznym fragmentem w Przemianie
jest reakcja członków rodziny na pierwsze wyjście Gregora z pokoju. widok Gregora,
wygląd opisany zostaje poprzez reakcje postaci. Prokurent się cofa, matka załamuje ręce i
patrzy na ojca i mdleje, ojciec wygraża pięściami, a potem spazmatycznie płacze. Zob. PR,
s. 656.
68
reszty i zaczynają żyć własnym życiem"
156
. I dalej rozwijając wątek językowej
dosłowności, która przeradza się w obraz, będący przedmiotem dociekań:
"Komiwojażerowie są jak pluskwy" – to zapewne powiedzenie Kafka podchwycił,
przyszpilił jak owada. Są pluskwą, a nie «jak» pluskwy. Co stanie się z
człowiekiem, który jest pluskwą, pluskwą wielkości człowieka?
157
.
Przemiana byłaby polem doświadczalnym, na którym Kafka może
wypróbować, jak daleko zaprowadzi go rozwijanie tego pozornie niewinnego i
pragnącego uchodzić za metaforyczne zdanie. Adorno genealogię literackiego
obrazu wywodzi więc podobnie jak Freud wywodził genealogię snu,
dostrzegając w nim rodzaj pisma obrazkowego, sylabizującego
niewypowiadalne życzenie, a w ogólniejszym sensie: obiegowe wyrażenie,
zlepek słów etc. – na tym jednak kończyłyby się podobieństwa pomiędzy
marzeniem sennym a opowiadaniem Kafki. Sen i opowiadanie opracowują
obiegowe wyrażenie w diametralnie różny sposób. Dosłowność, na którą
wskazują zarówno Wagenbach i Adorno, jako istotny składnik pisarstwa
Kafki uniemożliwia odczytanie symboliczne opowiadania:
Kafka sprawdza doświadczalnie, co by było, gdyby odkrycia psychoanalizy miały
sens nie metaforyczny czy mentalny, lecz dosłownie cielesny. Zgadza się z
psychoanalizą tam, gdzie demaskuje ona pozorny charakter kultury i mieszczańskiej
indywiduacji; rozsadza ją od środka, traktując ją dosłowniej, niż ona traktuje samą
siebie
158
.
To symboliczne traktowanie ustaleń psychoanalizy pozwoliło sprowadzić ją
do Lacanowskich analiz strukturalistycznych, w których fallus, kastracja,
156
T. W. Adorno, dz. cyt., s. 133.
157
Tamże, s. 143
158
Tamże, s. 138.
69
ojciec, matka, kompleks Edypa są jedynie poszczególnymi miejscami i
funkcjami w strukturze, a praca nieświadomości pozwala ująć się w quasi-
matematycznych równaniach
159
. Kafka staje na przeciwległym biegunie,
traktując te idee z obrazoburczą powagą, co w rezultacie prowadzi do ich
odwrócenia. Dla poszczególnych scen Przemiany nie może być zastosowany
wzór, który służy do rozszyfrowania marzenia sennego, choć zarówno
pisarstwo Kafki, jak i sen, bronią przystępu do swego znaczenia. Marzenie
senne poprzez występujące w nim symbole odwołuje się do śniącego
podmiotu, który w procesie analitycznego rozszyfrowywania (skojarzenia
słowne) może potwierdzić, odrzucić bądź odpowiednio nakierować
interpretacje analityka. Freud selekcjonuje obrazy istotne od tych, które nie
mogą posunąć interpretacji w dziele rozszyfrowywania znaczenia snu.
Fundamentami, na których opiera swe piętrowe interpretacje są: przeszłość
pacjenta, informacje, które od niego może pozyskać, uniwersalna
powtarzalność pewnych symboli
160
, założenie o istnieniu nieświadomego
159
Zob. np. J. Lacan, Imiona-Ojca, przeł. R. Carrabino, T. Gajda, J. Kotara, B. Kowalów,
A. Kurek, Warszawa 2013. Michał Paweł Markowski w tak podsumowuje te dążenia:
„Lacan uparcie wierzył, że tę topikę [Freudowską] da się sformułować za pomocą symboli
matematycznych, więc bez opamiętania rysował grafy, wykresy, symbole równań
logicznych; popełnił w ten sposób ten sam błąd, który doprowadził do klęski zarówno
Nietzschego, jak i Bergsona – uwierzył w możliwość pojednania niezgodliwych
dyskursów: dyskursu filozoficznego i dyskursu scjentystycznego” – M. P. Markowski,
Czarny nurt. Gombrowicz, świat, literatura, Kraków 2004, s. 125 – 126.
160
Do pewnego stopnia. Jak zauważa Paweł Dybel Freud nigdy nie napisał sennika
psychoanalitycznego: „Freud nawet próbował robić listę tego rodzaju symboli [marzeń
sennych] i ich ukrytych znaczeń, naśladując w ten sposób znane od czasów starożytnych
słowniki snów. Do tego aspektu marzeń sennych nie był jednak do końca przekonany,
choćby z racji tego, że za każdym razem znaczenie symbolu pojawiającego się we śnie ma
postać indywidualną i jest określone przez jednorazowy kontekst biografii pacjenta” – P.
Dybel, dz. cyt., s. 121.
70
życzenia skrywającego się za obrazami marzenia sennego. W Przemianie sen
wkracza do samej rzeczywistości, obejmuje ją całą, co całkowicie zmienia
zasady lektury: uniemożliwia to interpretację symboliczną
161
, wszystkie
wydarzenia stają się w wyniku tego na równi "znaczące", kuszące pozorem
symboliczności, jak i pozbawione znaczenia (głębi). Ponadto sen Gregora
wkracza do rzeczywistości pozbawionej transcendentnej zasady scalającej,
czy choćby wyrazistego podmiotowego centrum, na którym mogłaby
ugruntować się interpretacja. Punktem oparcia dla hermeneutów jest relacja
człowieka, który pewnego dnia przemienił się w "obrzydliwego robaka".
Postawieni wobec tekstu Kafki, pragnąc odwołać się instancji autorskiej
zostajemy postawieni wobec czystej negatywności interpretacji (brak
pewności, nieskończoność, niemożliwość interpretacji symbolicznej), która
nigdy się nie kończy, a jej jedynym pozytywnym postulatem jest ścisłe
odwoływanie się do tekstu. Marzenie senne jest w Przemianie tekstem samym
dla siebie, nie odnoszącym się do jakiegoś poza, jest nadto "rzeczywiste". U
Freuda odsyłałoby ono do opracowanego wyobrażeniowo wyrażenia: "czuję
się jak robak". U Kafki zaś to obiegowe sformułowanie, wyrażające poczucie
psychicznego poniżenia, objawia się w całej jego cielesności, która nie odsyła
już do niczego poza samą sobą. Wytwarza ona własne, dalekie od
symboliczności, obrazy: twardego, sklepionego pancerza, cieknącej z ust
czarnej cieczy, czułków ostrożnie badających brudną podłogę pokoju i
machających zapamiętale cienkich nóżek. Można zaryzykować tezę, że jeśli
świadomość jest dla Freuda czymś powierzchniowym, wystawionym na
działanie zewnętrza, tak dla Kafki nieświadome byłoby w podobny sposób
związane z samą powierzchnią. Za Deleuze’em powtórzę: "Głęboko wyraził
161
Stanisław Lem w swej powieści Pamiętnik znaleziony w wannie ukazuje, jak
interpretacja rzeczywistości jako symbolicznej, czy "znaczącej" staje się źródłem zbiorowej
paranoi. Pragnąc odczytywać Przemianę jako sen, popadlibyśmy w sytuację bohaterów
powieści Lema.
71
się Paul Valéry: «skóra jest tym, co najgłębsze»"
162
. Hierarchiczna topografia
nie znajduje tu zastosowania. Przede wszystkim filologiczne przybliżenia
mają u Freuda wymiar metafizyczny, mając dać przybliżony obraz działania
struktur psychicznych z przepływającymi przez nie energią libido i
organizującymi ją popędami. Kafka sprowadza te metafory (wciąż pozostając
w obrębie języka niemieckiego, choć zdecentralizowanego), każe im
wybrzmiewać w pełnej dosłowności, zamieszkiwać rzeczywistość
przedstawioną na pełnych prawach materii. Słowa traktuje jak rzeczy. Sen
przeniesiony do rzeczywistości gubi symboliczny punkt odniesienia,
odwołanie
do
jakiegoś
głębinowego
znaczenia.
Interpretacja
psychoanalityczna nie wyczerpuje sensu opowiadania. Jest do pewnego
stopnia równie uprawniona, co podlegająca dekonstrukcji, bezradna wobec
operacji, jakiej dokonuje na niej opowiadanie, narzucające prawo dosłownego
rozumienia. Kafka czyta psychoanalizę tak, jak sama nie chciałaby być
odczytywana. To usunięcie głębi sprawia, że sama myśl nieświadoma, z całą
jej głębinową mrocznością, odbija się na powierzchni ciała, a nie jedynie
powraca zniekształcona w marzeniu sennym, bądź w nerwicach jako czynność
zastępcza (dziecięca zabawa fort da
163
).
Jakkolwiek akcentowałbym jednak wywrotowość Przemiany względem
psychoanalizy, to w rezultacie z powyższych analiz wyłania się posępny obraz
podmiotowości (w dużym stopniu zainspirowany Dialektyką oświecenia
Adorna i Horkheimera): negatywnej, kruchej, antyoświeceniowej i radykalnie
chwiejnej. Gregor Samsa będący jej przedstawicielem skazany jest pod
postacią robaka na śmierć z ręki rodziny. Odwołując się do Deleuze'a i
Guattariego chciałbym nieco odczarować ten mroczny obraz. Choć analizy
francuskich filozofów w wielu miejscach współbrzmią z ustaleniami Adorna,
162
G. Deleuze, Logika sensu, przeł. G. Wilczyński, przekład przejrzał M. Herer, Warszawa
2011, s. 27.
163
S. Freud, Poza zasadą przyjemności, przeł. J. Prokopiuk, Warszawa 1994.
72
to wizja podmiotu, którą wyczytują z pism autora Zamku jest pozytywna, a
nawet afirmatywna. Poniżej przywołam kilka istotnych kategorii, które
wykorzystują do analizy opowieści zwierzęcych Kafki.
6. Zwierzęce pragnienie
Odwołam się teraz do analiz zwierzęcości dokonanych Deleuze’a i
Guattariego. Na wstępie chciałbym powiedzieć parę słów o charakterze ich
specyficznej interpretacji. Z pewnością jest ona daleka od chłodnego tonu
bezstronnych egzegetów. Same ich teksty są w tym samym stopniu tekstami
filozoficznymi, co tekstami użytkowymi, podręcznikami rewolucji, jak pisze o
tym Michał Herer:
Byłoby to coś w rodzaju „podręcznika” rewolucyjnego, opisującego różne strategie
w ramach polityki pragnienia. Skądinąd zarówno Anty-Edyp, jak i Mille Plateaux do
pewnego stopnia są takimi właśnie podręcznikami, co tłumaczy ich popularność w
środowiskach pozafilozoficznych (przede wszystkim muzycznych, literackich i
ogólnie: alternatywnych). Na tym polegał projekt pop-filozofii: nie popularyzować
treści filozoficznych przez ich upraszczanie, tylko umożliwić podwójną lekturę
164
.
Podobnie jak ich pisma filozoficzne nadają się do użytku pop– filozoficznego,
otwartego na możliwość odczytania niefilozoficznego
165
, afektywnego.
164
M. Herer, Gilles Deleuze. Struktury – maszyny – kreacje, Kraków 2006, s. 184.
165
Jakub Tercz przytacza wymowną anegdotę: „Krótko po wydaniu Fałdy, jeszcze w 1988
roku, Deleuze udzielał Claire Parnet zamkniętego, filmowanego wywiadu-rzeki, trwającego
8 godzin L’Abécédaire, gdzie opowiadał między innymi o listach, które otrzymał w
związku z wydaniem nowej książki. Większość listów otrzymał od specjalistów,
naukowców, jedne mało pochlebne, inne bardziej – te jednak mało go interesują.
Koncentruje się na dwóch z nich, których sens streścił wtedy w krótkim zdaniu <<Ta
książka jest o nas, fałda to my!>> Pierwszy z listów pochodził od stowarzyszenia
sympatyków origami, Mouvement Français des Plieurs de Papier, których hobby polega na
73
Podobny użytek francuscy filozofowie robią z Kafki. Są oni zainteresowani w
tym samym stopniu filozoficznym potencjałem jego pisarstwa, co
podłączeniem go do własnej maszyny filozoficznej, jak też odbrązowieniem
wizerunku autora Procesu jako nihilistycznego pisarza alienacji. Deleuze i
Guattari idą na wspak dotychczasowym interpretacjom:
Aby zrozumieć Kafkę, wystarczą dwie zasady. Po pierwsze jest to autor, który się
śmieje, ktoś głęboko radosny, przepełniony radością życia, wbrew i dzięki swym
deklaracjom klowna, które tworzy jako pułapkę albo rodzaj cyrku. Po drugie jest to
autor na wskroś polityczny, wizjoner przyszłego świata (…)
166
.
Oto sposób, w jaki francuscy filozofowie „używają” Kafki
167
, odnajdując w
formie (kłącze splątujące mnogość i różnorodność dyskursów, funkcjonalizm)
i treści (opis funkcjonowania maszyn pragnienia, nieświadomości dążącej do
rozsadzenia zastanego porządku, niedającej się zamknąć w ciasnym,
mieszczańskim mieszkaniu) ilustrację do własnych teorii o możliwości
przekroczenia porządku kapitalistycznego poprzez naśladowanie jego
idiomatyczności, polegającej na nieustannym dekodowaniu ustalonego
składaniu, fałdowaniu kartek papieru. Drugi zaś pisany był w imieniu grupy sportowców
uprawiających windsurfing, którzy w opisach rozwijających się fałd i fałd między fałdami
odnaleźli fale, na które sami próbują wskoczyć i na nich się utrzymać” – J. Tercz, Deleuze.
Neoleibnizjanizm i neobarok (Gilles Deleuze <<Fałda. Leibniz i barok>> - recenzja),
https://machinamysli.wordpress.com/2014/11/15/deleuze-neoleibnizjanizm-i-neobarok-
gilles-deleuze-falda-leibniz-i-barok-recenzja/ (dostęp 15.06.2015)
166
G. Deleuze, F. Guattari, dz. cyt., s. 188.
167
Używanie tekstu związane jest ściśle powiązane z pragmatycznym wymiarem ich
filozofii, język dla Deleuza i Guattariego jest zawsze wezwaniem do działania, ujawnia się
w nim czyjaś wola, która pragnie nagiąć odbiorcę komunikatu. Pisze o tym Jakub Tercz w
rekonstruując tezy językowe z Mille Plateaux. Zob. Pragmatyczna koncepcja języka
Deleuze’a
i
Guattariego,
www.academia.edu/3768191/Pragmatyczna_koncepcja
_języka_Deleuzea_i_Guattariego (dostęp 10.06.2015)
74
porządku i poszerzaniu swych granic, poprzez wchłonięcie (reterytorializację)
zjawisk wywrotowych, z pozoru zagrażających maszynie kapitalistycznej
168
.
Tak ujmuje to Michał Herer:
Jednak kiedy akcent pada na nowe strategie usidlania zdekodowanych strumieni,
staje się jasne, że również na gruncie kapitalizmu musi pojawić się coś, co umożliwi
«pójście dalej», maszyna która będzie drążyć samo urządzenie aksjomatyczne i
dokonywać demontażu. Ową maszyną par excellence jest maszyna pragnienia, a
właściwie – cała sieć takich maszyn, zainstalowanych w „porach” formacji
kapitalistycznej
169
.
Taką maszyną umożliwiającą rozbrojenie porządku nieustannej gry
kodowania i dekodowania byłby Kafka ze swymi zwierzęcymi narracjami i
mniejszościowym użyciem języka.
W kontekście niniejszej pracy istotniejsze od rewolucyjnych
postulatów, ponieważ ściśle związana z narracjami zwierzęcymi, jest
pozytywna teoria pragnienia
170
wypracowana przez Deleuze’a i Guattariego w
168
Tak ujęte działanie kapitalizmu zbiega się z opisem funkcjonowania literatury w
dialektyce idiomu i jego instytucjonalizacji, jaki daje Derrida w rozmowie z Derekiem
Attridgem. Zob. J. Derrida/D. Attridge, Ta dziwna instytucja zwana literaturą (rozmowa),
przeł. Michał Paweł Markowski, „Literatura na Świecie” 1998, nr 11-12.
169
M. Herer, dz. cyt., s. 177.
170
Jak zauważa Vincent Descombes, cechy, które przypisują Deleuze i Guattari
projektowanemu przez nich pragnieniu, dziedziczą wiele z Nietzscheańskiej woli mocy:
„(…) owo produktywne pożądanie jest tylko nietzscheańską wolą mocy” – V. Descombes,
To samo i inne. Czterdzieści pięć lat filozofii francuskiej (1933 – 1978), przeł. B. Banasiak,
K. Matuszewski, Warszawa 1997, s. 206. Pragnienie pragnie samego siebie, a nie
pragnienia innego. Tak jak wola mocy dąży do zwiększania mocy. Pozytywna teoria
pragnienia wiązałaby się również z pozytywnym projektem nowej podmiotowości
(afirmatywnej). Rozpoznania (po)nowoczesności w filozofii francuskiej współbrzmią
75
Anty-Edypie, której opis funkcjonowania dostrzegają w pisarstwie Kafki.
Pozytywna – to znaczy dająca się opisać w innych kategoriach niż negatywna
słabość, represyjność wpisana w psychoanalityczny projekt ujarzmienia
pragnienia w kompleksie Edypa. Najdalej posuwają się jednak Deleuze i
Guattari, gdy traktują zwierzęcość jako czysty funkcjonalizm tekstu,
paradygmatyczny opis pragnienia wyzwolonego spod jarzma „świętej
rodziny”. To, jak projektują to abstrakcyjne, pozytywne pragnienie
171
, będzie
przedmiotem krótkiej charakterystyki. Postaram się ją oddzielić (w miarę
możliwości) od politycznych postulatów, które wpisane są w ich teksty. Czy
da się ją zastosować je do odczytania Kafki?
Chciałbym
teraz
przejść
z
poziomu
analizy
językowej,
powierzchniowej, na której opierały się dotychczasowe odczytania
(anty)psychoanalityczne Przemiany, na poziom samej akcji opowiadania
odczytanej w kontekście deleuzjańskiego pragnienia. O ile wtedy
przykładałem do tego kategorie Kafkowskiej językowej przewrotności, to
teraz chciałbym naświetlić to w kontekście nieświadomego oczyszczonego z
figur rodzinnych. Innymi słowy to, co przydarzyło się Gregorowi Samsie,
dałoby się być może wyjaśnić w jakiś inny (choć komplementarny wobec
wyżej przedstawionych analiz nawiązujących do Objaśniania marzeń
sennych) sposób, niż tylko poprzez przewrotne, mniejszościowe używanie
języka. Przemiana Gregora wynikałaby z logiki dramaturgicznej opowiadania,
z tego, na jakie zjawiska ona wskazuje. Deleuze i Guattari piszą:
często z tymi, które wypracowała szkoła frankfurcka. Zwraca na to uwagę Michał
Kruszelnicki. Zob. M. Kruszelnicki, Drogi francuskiej heterologii, Wrocław 2008.
171
Michał Herer porównuje ich krytykę psychoanalizy do krytyki Kanta. Z tą różnicą, że ich
krytyka miałaby być „krytyką czystego pragnienia”. Zob. M. Herer, dz. cyt., s. 169.
76
Rzecz w tym, że pragnienie nigdy się nie myli. Pomylić się można co do własnego
interesu, można go niewłaściwie rozpoznać lub działać wbrew niemu. Nie ma
jednak pomyłki, gdy idzie o pragnienie. Stąd okrzyk Reicha: nie, masy się nie
myliły, one pragnęły faszyzmu i właśnie to należy wyjaśnić…
172
.
Opierając się na podobnym założeniu, starałem się wykazać, że Gregor
p r a g n ą ł stać się robakiem. Tak pokrótce charakteryzuje Paweł Mościcki
pragnienie „oczyszczone” przez Deleuze’a i Guattariego:
Dla autorów Anty – Edypa nie ma w ogóle żadnego wyparcia, żadnego braku w
pragnieniu. Jest czysty ruch sił i maszynowych urządzeń, które same znów nie
powstają dzięki jakimś nadrzędnym celom, nie tworzą struktury opartej na
hierarchii. Są immanentną grą różnych intensywności
173
.
Ustanawiane jest ono w kontrze do pragnienia opisanego przez Freuda:
O ile bowiem pragnienie zawsze wiąże się deterytorializacją, czyli nieustannym
wykraczaniem poza ustalony obszar libido, psychoanaliza za wszelką cenę chce ten
obszar ograniczyć, utrzymać w ryzach, poddać, mówiąc językiem Deleuze’a i
Guattariego, reterytorializacji.
174
Byłby to być może kolejny punkt, dla którego Przemiana nie pozwala ująć się
w kategoriach psychoanalitycznych. Kafka przedstawiałby działanie innej
ekonomii pragnienia, niezwiązanej z rodziną, a w dodatku wykraczającej poza
172
Cyt. i przekł. za M. Herer, dz. cyt., s. 179.
173
P. Mościcki, Figury zwierzęce u Freuda, [w:] Freud i nowoczesność, red. Z. Rosińska,
J. Michalik, P. Bursztyka, Kraków 2008, s. 158.
174
Tamże, s. 157. Nawiasem mówiąc, czy za ilustrację takiego zdeterytorializowanego
pragnienia można uznać Sen żony rybaka Hokusai Katsushika? Zbadanie źródeł
afirmatywnego stosunku do szerokorozumianego „Wschodu” autorów Anty – Edypa,
byłoby czymś interesującym.
77
ludzki porządek podmiotowy. Przemiana Gregora, będąca pochodną działania
pragnienia, nie byłaby żadną metafizyczną karą, a jedynie próbą
wypracowania przez nieświadome wyjścia, w którym Gregor znalazłby
ucieczkę ze sceny „romansu rodzinnego neurotyków”
175
. Deleuze i Guattari
nazywają to linią ujścia. Zgadza się to z powyższymi analizami, gdzie
pisałem, że przemiana Gregora jest wynikiem jego życzenia o ucieczce od
rodziny i niewolniczej pracy komiwojażera, tak zaś piszą o tym Deleuze i
Guattari: „Gregor staje się żukiem nie tylko dlatego, aby uciec od ojca, ale
raczej aby znaleźć wyjście tam, gdzie ojciec nie potrafił znaleźć, aby uciec od
prokurenta, handlu i biurokratów, aby dotrzeć do regionu, gdzie głos jest już
tylko brzękiem”
176
. Ku
czemu
wybiegało pragnienie
Gregora?
Nieświadomego Gregora nie zamieszkiwałaby mamusia, tatuś i siostra, ale
pragnienie ucieczki, której konieczności podjęcia do ostatniej chwili nie pojęła
świadomość Gregora, broniąca honoru rodziny, inwestująca w nią całą swą
energię, co w rezultacie doprowadziło do jego unicestwienia. Jak ujmują to
Deleuze i Guattari: „Gregor, skazany na stawanie się zwierzęciem, przechodzi
wtórną edypalizację za sprawą rodziny, co prowadzi do jego śmierci”
177
.
W kontekście przemiany francuscy filozofowie piszą o dwóch
rodzajach pragnienia. O edypalnym związanym z matką, jako powrotem do
źródła, i ojcem, jako źródłem prawa, promieniującym centrum, wokół którego
organizuje się reszta rodziny. Drugim rodzajem pragnienia jest pragnienie
schizoidalne
178
związane z pożądaniem przez Gregora siostry, której złożyłby
175
S. Freud, Romans rodzinny neurotyków, [w:] tegoż, Pisma psychologiczne, przeł. R.
Reszke, Warszawa 1997.
176
G. Deleuze, F. Guattari, Kafka…
177
G. Deleuze, F. Guattari, tamże.
178
Takiego rozróżnienia dokonują w tekście o Kafce. Rekonstruując te dwa rodzaje
inwestycji pragnienia Descombes pisze tak: „Pożądanie zwraca się albo ku biegunowi
rewolucyjnemu (który Deleuze kwalifikuje jako «schizoidalny»): jest wówczas pożądaniem
78
pocałunek, gdy ta wytwarza „czystą intensywność”, okropną muzykę, na którą
lokatorzy reagują szyderstwem. Najwyraźniej jest to muzyka zwierzęca – ta
sama, która zapewniała jedność narodowi myszy w Śpiewaczce Józefinie;
której hipnotyzującemu, ekstatycznemu działaniu poddał się zwierzęcy
bohater z Dociekań psa; ta sama, która przenikała budowlę zwierzęcia ze
Schronu. W Gregorze muzyka wyzwala właśnie takie pragnienia transgresji:
Czy był zwierzęciem, skoro muzyka go tak pociągała? Było mu tak, jak gdyby ukazała mu
się droga do upragnionego, nieznanego pożywienia. Zdecydowany był podpełznąć aż do
siostry, pociągnąć ją za sukienkę i dać jej w ten sposób do zrozumienia, że mogłaby
przecież przyjść ze swymi skrzypcami do jego pokoju, gdyż nikt tutaj nie cenił jej gry tak
bardzo, jak on pragnął ją cenić
i w końcu: „uniósłby się aż do jej ramion i pocałował ją w szyję”
179
.
Pragnienie jest dążeniem do czystej intensywności, nie dającym utrzymać w
rodzinnych
ryzach,
oczyszczonym
z
obrazowości
180
.
Przemiana
przedstawiałaby proces jego schizofrenicznego wyzwolenia. Herer: „Nie idzie
o maszyny, które pragną, ani nawet o maszyny «do» produkcji pragnienia,
lecz o pragnienie jako maszynę. Jego istota ma być abstrakcyjna, co oznacza,
że nie zwraca się ono ku niczemu i nie tworzy obrazów; jako maszyna –
wyłącznie działa”
181
. Kafka nieustannie działa w zamknięciu, odbywając
intensywne podróże w miejscu. W swoim pokoju staje się zwierzęciem, które
„ucieczki od społeczeństwa” , to znaczy od stadnych identyfikacji, jakie proponuje grupa
(partia, pieniądz, piłka nożna); albo zwraca się ku biegunowi represywnemu i
„paranoicznemu”, zabiega o władze, instytucje, zaszczyty (zostać przyjętym do Akademii
Francuskiej itp.). Pożądanie każdej jednostki oscyluje między tymi dwoma biegunami.” –
V. Descombes, dz. cyt., s. 212.
179
PR, s. 688.
180
Tego, co innymi słowy Derrida ujął jako „metafizyka obecności”.
181
M. Herer, dz. cyt., s. 173.
79
zamieszkuje rozległy schron swego pisarstwa, zdaje relacje z przepływów
swojego pragnienia, wyzwolonego z więzów rodzinnych, dla którego
afirmatywną (nie terapeutyczną) kanalizacją była literatura.
W kontekście tym Przemiana byłaby opowiadaniem o ucieczce
182
w
trudną do wyobrażenia, czysto abstrakcyjną, nie–ludzką, zwierzęcą przestrzeń.
W psychoanalizie zaś, której użyteczność do interpretacji opowiadania
sprawdzałem powyżej:
[o]statecznie nigdy nie wychodzimy poza obręb rodziny, urządzenie psychoanalizy
ma to w każdym razie gwarantować: „Na wejściu mamy właściciela, szefa,
pacjenta, gliniarza, poborcę, robotnika (…) na wyjściu zaś, koniec końców, jest
tylko tata, mama i ja – despotyczny znak, należący do ojca, pozostałość terytorium,
które przysługuje matce, oraz ja, podzielone, odcięte, wykastrowane” […]. To, co
społeczne, udostępnia się pragnieniu jedynie jako zaszyfrowany znak rodzinnego
dramatu
183
.
Przemiana
jest opisem próby ucieczki od rodzinnej, ale też
psychoanalitycznej, blokady pragnienia, ucieczki przed utożsamieniem,
inwestycji libido w rodzinny dramat, odnalezieniem linii ucieczki z rodzinnej
sceny i niemożliwość jej wykorzystania. Ponownym zablokowaniem
zwierzęcego przekroczenia.
Chciałbym podsumować powyższe rozważania dotyczące Przemiany.
Najważniejszymi cechami narracji zwierzęcej będą: (1) opisana przez
Wagenbacha i Adorna logika językowych przekształceń, specyficzne
obrazowanie obiegowych wyrażeń. Dzięki swej dosłowności Przemiana
wymyka się symbolicznym (hermeneutycznym, psychoanalitycznym)
interpretacjom. (2) Spór z oświeceniowymi koncepcjami podmiotowości,
próba opisu radykalnej inności, balansującej na granicy sensu, próba myślenia
182
Także o blokadzie tej ucieczki poprzez rodzinę, o jej reterytorializacji
183
M. Herer, dz. cyt., s. 167. Przekład Anty – Edypa Michała Herera.
80
procesu stawania się zwierzęciem. (3) Realizowanie przez Kafkę swych
kryteriów pisarskich, które w przekonujący sposób opisali Deleuze i Guattari
w swoim eseju Składniki ekspresji: „Nowele: są ze swej istoty zwierzęce,
mimo iż nie we wszystkich występują zwierzęta”
184
. Narracje zwierzęce są
opisem funkcjonowania Kafki w obrębie swego dzieła, jak też komentarzem
metatekstualnym, który polega na tym, że opowiadania w samej swej formie
starają się naśladować kształt, zachowania zwierzęcia –narratora.
O tym zaś, czym zajmuje się zwierzę spuszczone z rodzinnego łańcucha
signifiant, traktują Dociekania psa, którym przyjrzę się w następnym
rozdziale, nawiązując częściowo do wyżej zreferowanej teorii pragnienia.
184
G. Deleuze, F. Guattari, dz. cyt., s. 177 - jak dowodzą francuscy myśliciele, w krótkich
formach narracyjnych zawsze potencjalnie istnieje rozwiązanie zwierzęce, które kusi
Kafkę.
81
III. DOCIEKANIA PSA W PERSPEKTYWIE FREUDOWSKIEGO
NIESAMOWITEGO, HEIDEGGEROWSKIEJ TRWOGI I
DELEUZJAŃSKIEJ SCHIZOANALIZY
Zwierzę otwiera przede mną głębię, która mnie przyciąga i jest mi bliska.
Głębię tę w jakimś sensie znam: to moja głębia. Jest ona również tym, co
wobec mnie najodleglej tajemne, co zasługuje na owo miano głębi
oznaczającej dokładnie to, co mi umyka.
Georges Bataille
185
1. Niesamowite, trwoga, deterytorializacja
W poniższym rozdziale pragnę zbliżyć się do Dociekań psa. O ile analizowana
wcześniej Przemiana, czy Sprawozdanie dla Akademii, pozostawała w optyce
metamorfozy (zamiany człowieka w zwierzę i na odwrót), dla której punktem
odniesienia pozostawał człowiek, o tyle w Dociekaniach psa ludzkość nie jest już
czynnikiem teleologicznym, pozytywnym, czy negatywnym, ostatecznym
horyzontem, prowokującym ucieczkę i wyzwalającym przemianę. Dociekania psa
są relacją zwierzęcia, które interpretuje, poszukuje, węszy za odpowiedzią istotną
tylko w obrębie psiej społeczności. Opowiadanie to napisane w 1922 r. pochodzi z
ostatniego etapu życia i twórczości Kafki. Pisarz konsekwentnie postępuje w nim
ścieżką wytyczoną przez Przemianę, wyciągając ostateczne konsekwencje z
możliwości, jakie stwarza budowanie opowieści opartej o narrację zwierzęcą. Ze
sfery ekspresyjnych obrazów i wydarzeń dryfuje w kierunku trudno uchwytnej
abstrakcji, balansującej na granicy sensu i możliwości wypowiedzenia. W
wymiarze zarówno kompozycyjnym, jak też pod względem poruszanej tematyki,
Dociekania psa antycypują Schron, który prześcignie je daleko w odrzuceniu
pewności, zarówno w kwestii przedmiotu, jak też podmiotu dociekań. Przykładowo
Schron nie będzie już zawierał informacji o przynależności gatunkowej tego, który
mówi. Akcja zaś będzie odbywać się w labiryncie korytarzy, skrytych w
185
G. Bataille, Teoria religii, Wydawnictwo KR, przeł. K. Matuszewski, Warszawa 1996, s. 23.
82
podziemnym mroku. Podobnie jak w opowiadaniu pochodzącym z 1923 roku,
także w Dociekaniach… narratorem jest zwierzę, którego pragnieniem jest dotarcie
do źródła tego, co burzy spokój świata, w którym żyje. W obu przypadkach tym, co
sprowadza do świata niepewność, powodując jego rozszczepienie, jest dźwięk. W
Schronie zwierzę nie dowiaduje się jednak, jakie jest jego źródło – co więcej nie
ma pewności, czy „ledwo słyszalne syczenie”
186
, przenikające konstrukcję schronu,
w ogóle istnieje. W Dociekaniach dźwięk wciąż pozwala połączyć się ze swym
źródłem: grupą muzykujących psów i psem - myśliwym, który swą pieśnią
przerywa bohaterowi głodowanie (nazywane tu „badaniami” nad pochodzeniem
pożywienia). Mimo to narrator kieruje nas ku przekonaniu, że dźwięk ów jest (być
może) po prostu milczeniem: „Nic nie mówili, niczego nie śpiewali, właściwie cały
czas milczeli nieomal z jakąś ogromną zaciętością, lecz z pustki wyczarowali
muzykę”
187
. Antynomiczna metaforyka, akcja, a przede wszystkim zwierzęcy
bohaterowie, umiejscowieni na przecięciu (w jakimś „pomiędzy”) tego, co
zwierzęce i ludzkie, są charakterystyczne dla późnego etapu twórczości Kafki.
Postaram się prześledzić linię
188
, która przebiegając przez Dociekania psa,
znaczy badania bohatera. Od (1) psychicznego odczucia niesamowitości (das
Unheimlich
189
) - pies widzi siebie jeszcze w obrębie społeczności, towarzyszy mu
jedynie lekkie poczucie obcości - poprzez (2) filozoficzną trwogę (Angst
190
)
wywołaną przez grupę psów muzyków, ukierunkowujących cel badań bohatera.
186
F. Kafka, Schron, przeł. A. Kowalkowski, [w:] tegoż, Dzieła wybrane, t.1, przeł. R. Karst, A.
Kowalkowski, J. Kydryński, E. Ptaszyńska – Sadowska, Warszawa 1994, s. 437.
187
F. Kafka, Dociekania psa, przeł. L. Czyżewski, [w:] Dzieła wybrane, t. 2, L. Czyżewski, J.
Sukiennicki, J. Szelińska, K. Radziwiłł, K. Truchanowski, Warszawa 1994, s. 10. Dalej jako DP.
188
Pojawia się oczywiście zastrzeżenie, czy możliwa jest taka gradacja, czy może mamy do
czynienia z tym samym odczuciem, przy którego opisie dani myśliciele rozkładali jedynie
akcenty w odmienny sposób.
189
S. Freud, Niesamowite, [w:] Pisma psychologiczne, przeł. R. Reszke, Warszawa 1997, s. 235 -
262.
190
M. Heidegger, Bycie i czas, przeł. B. Baran, Warszawa 1994, s. 261 – 270.
83
Wyzwalają oni filozoficzny ruch dociekań, który wyrzuca go poza obręb
społeczności. Aż do uwznioślającej (3) afirmacji intensywności
191
, która
przekraczając (deterytorializując) porządek społeczno – prawny, paradoksalnie
konstytuuje jego istnienie. Śpiew, mimo iż potrafi wywołać trwogę, jest przecież w
tym w psim świecie pomocniczą metodą przywoływania jedzenia
192
(samotny pies
myśliwy, wznoszący swoją pieśń, która uskrzydla bohatera, daje asumpt do
ponowienia dociekań tym razem na gruncie muzyczności). Przedmiotem mojego
zainteresowania będą więc wydobyte ze strumienia monologu „wydarzenia”, które
stanowią niejako sam margines opowiadania. Jak sądzę, wierne podążanie za
rozgałęziającymi się rozważaniami, prowadziłoby nieuchronnie do niemających
końca i niedających się zbić paradoksów.
2. Myślę, więc jestem psem
Bohaterem opowiadania jest stary, bezpański pies, żyjący na skraju
społeczności. Relacjonuje on historię swych dociekań. Podobnie jak w Schronie,
także to opowiadanie wypełnia monolog wewnętrzny zwierzęcia, nie dysponujemy
więc żadną perspektywą pozwalającą na zweryfikowanie relacji bohatera. Akcja
jest zredukowana, ciąg zdarzeń zastąpiono strumieniem niespokojnej,
powątpiewającej, niekiedy ironizującej, a czasem wpadającej w gniew mowy
wewnętrznej głównego bohatera. Jednak ta szczątkowa ilość wydarzeń, która
została wpleciona w ciąg rozważań, odznacza się niezwykłą ekspresją i
intensywnością. Jak sądzę daje się ona skonceptualizować za pomocą pojęć
wypracowanych przez takich myślicieli jak Freud, Heidegger, Deleuze i Guattari.
Wydarzenia, które wydają mi się najistotniejsze dla próby interpretacji
191
G. Deleuze, F. Guattari, Składniki ekspresji, przeł. P. Mościcki, [w:] Nienasycenie.
Filozofowie o Kafce, Nienasycenie. Filozofowie o Kafce, red. Ł. Musiał, A. Żychliński, Kraków
2011, s. 167 – 190.
192
„Jest to teoria o śpiewie przywołującym z góry pożywienie” – DP, s. 46.
84
opowiadania, nierozerwalnie związane są z muzyką. Są to kolejno: scena z psami
muzykami i spotkanie z psem - myśliwym, który wznosząc pieśń, przerywa
głodówkę (dociekania nad pochodzeniem jedzenia) bohatera. Wydarzenia te
różnicuje sposób, w jaki pies interpretuje muzykę. Interpretacje te rozpięte są
pomiędzy fenomenem trwogi, a afirmacją, radosnym uwzniośleniem, które
zgadzałoby się z tym, w jaki sposób rozumieli rolę muzyki (a raczej zwierzęcych
pisków) w dziele Kafki Deleuze i Guattari:
Kafkę interesuje czysta materia dźwiękowa, zawsze siebie unieważniająca,
zdeterytorializowany dźwięk, krzyk wymykający się znaczeniu, kompozycji, śpiewowi,
ułomna sonoryczność zrywająca z naciskiem łańcucha signifiantów
193
.
W obu spotkaniach psa z muzyką splatają się również zagadnienia psiej nauki,
pochodzenia pożywienia, prawdy i wolności. Jak widać cel jego rozważań jest tym
samym wysoce metafizyczny. Wszak prowadzone przez niego badania nad
pochodzeniem pożywienia miały umożliwić wniknięcie w psią naturę
194
.
Jednocześnie badania te mają jednak jednocześnie charakter wykluczający,
powiązane są one bowiem z dociekaniami nad doświadczeniem źródłowego
„pęknięcia”. Tym samym, podobnie jak w Budowie chińskiego muru, nie mają one
charakteru syntetyzującego
195
:
Czemuż nie postępuje tak jak inni, nie żyję w zgodzie ze swym ludem i nie przyjmuję w
milczeniu tego, co zakłóca jedność, nie lekceważę tego jako drobnego błędu w wielkim
193
G. Deleuze, F. Guattari, Kafka. Pour une litterature mineure, przeł. T. Komendant, s. 4
[przekład nie publikowany].
194
DP, s. 45.
195
Jakby w celu dodatkowego spiętrzenia tych sprzecznych dążeń, pies zrównuje w końcu
wiedzę z samą wolnością, jej namiastką. Wiedza to wolność, a jednocześnie trucizna, niczym
analizowany przez Derridę platoński farmakon.
85
rachunku i nie pozostaję wciąż zwrócony ku temu, co szczęśliwie wiąże, miast temu, co
raz po raz wyrywa nas nieodparcie z kręgu wspólnoty?
196
.
Powiększanie wiedzy, natrętne zadawanie pytań prowadzi do wykluczenia,
nieporozumień, poszerza szczelinę w rzeczywistości.
Pies na początku swego sprawozdania sygnalizuje, że od zawsze
towarzyszyło mu pewne poczucie obcości. Coś, co wytrącało go z normalnego
biegu życia i predestynowało do podjęcia rozważań:
Kiedy sięgam myślą wstecz i przypominam sobie czasy, gdy żyłem jeszcze wśród psiego
ludu i uczestniczyłem we wszystkich jego troskach, pies między psami, stwierdzam,
przyglądając się temu z bliska, że od dawien dawna coś było nie w porządku, istniało
jakieś niewielkie pęknięcie, jakiś niesmak ogarniał mnie w trakcie najpodnioślejszych
uroczystości ludowych, więcej: że czasem nawet w zaufanym gronie, nie, nie czasem,
lecz bardzo często, sam widok jakiegoś drogiego mi bliźniego, które spostrzegałem jak
gdyby w nowym świetle, konsternował mnie, przerażał, czynił bezradnym, ba, pogrążał w
rozpaczy
197
.
To „pęknięcie”, o którym mowa, ulega dalszemu rozszerzeniu pod wpływem
muzyki. „Pęknięcie” to współdzieli wiele cech z odczuciem niesamowitości, które
powraca i sprawia, że świat staje się psychologicznie niezrozumiały,
epistemologicznie nieprzenikniony. Uczucie obcości, przesunięcia, odkształcenia,
bycia - nie – w - swoim - domu (nicht zu Hause sein – mówi Heidegger
198
).
Towarzyszy temu subtelne wykluczenie ze wspólnoty, przeczucie o istnieniu
czegoś nieuchwytnego, co być może drąży powierzchnię rzeczywistości. Ponownie
więc (jak w Budowie chińskiego muru) dociekanie „filozoficzne”, badanie
naukowe wiąże się z poczuciem wykluczenia ze wspólnoty, rozbiciem
196
DP, s. 9.
197
DP, s. 7
198
M. Heidegger, dz. cyt., s. 267.
86
podmiotowej jedności, umiejscowieniem na granicy szaleństwa. Opis tego
doświadczenia z łatwością daje się skojarzyć z Freudowskim niesamowitym
(unheimlich), które wytrąca z biegu życia, gdy przytrafi się podmiotowi. Doznaje
on uczucia obcości świata, który na chwilę odsłania właściwe, nieludzkie oblicze:
„Niesamowite jest wszystko, co ma pozostać w tajemnicy, w ukryciu, co zaś
wyszło na jaw”
199
. Freud wiąże uczucie niesamowitości z powrotem tego, co
wyparte; tego, co zostało niegdyś oswojone, pozornie pokonane w akcie
indywiduacji – zarówno w planie filogenetycznym (w „dzieciństwie ludzkości”, jak
poetycko wyraża się Freud), jak w też w planie ontogenetycznym (przeszłości
pojedynczego podmiotu). W kontekście Dociekań psa napotykamy jednak na ten
sam problem, który towarzyszył od początku rozważań nad Kafkowskimi
zwierzętami: w jakim stopniu kategorie psychoanalityczne (czy szerzej:
filozoficzne) dają się odnieść do opisu doświadczenia nie – ludzkiego? Co też
mogło stać się przedmiotem wyparcia psa? Chwilowo zawieszę poszukiwanie
odpowiedzi na to pytanie. Pragnę jedynie zauważyć, że w świetle tego, co Freud
stwierdzał o psach, opowiadanie Kafki wydaje się pisane jakby na przekór jego
obserwacjom:
Fakt, że człowiek posługuje się jako słowem obraźliwym nazwą swego najwierniejszego
zwierzęcego przyjaciela byłby niepojęty, gdyby nie wzgląd na to, że pies ściąga na siebie
ludzką pogardę z powodu swych dwóch cech: jest zwierzęciem, które posługuje się
przede wszystkim zmysłem węchu, nie brzydzi się ekskrementów i nie wstydzi się swojej
funkcji seksualnej
200
.
Kafka dowartościowywałby po raz kolejny to, co niskie, ukryte i okryte wstydem.
Zamarkowane na wstępie lekkie poczucie niesamowitości, obcości, pewnej
źródłowej nieprawidłowości świata (jakby został „podmieniony”) w dalszym ciągu
199
S. Freud, dz. cyt., s. 240.
200
S. Freud, Totem i tabu, przeł. R. Reszke, [w:] tegoż, Pisma społeczne, przeł. R. Reszke, A.
Ochocki, M. Poręba,Warszawa 2009, s. 193.
87
opowiadania ulega intensyfikacji, której kulminacją są dwie „sceny muzyczne”.
Początkowe uczucie obcości nie przeszkadzało w funkcjonowaniu, nie
determinowało wykluczenia psa poza obręb wspólnoty:
Usiłowałem w miarę możności samego siebie udobruchać, przyjaciele, którym się z tego
zwierzyłem, pomagali mi, nastawało znów spokojniejsze czasy – czasy, w których nie
brakowało wprawdzie podobnych niespodzianek, lecz ja przyjmowałem je z większą
obojętnością i z większa obojętnością włączałem w bieg mojego życia; które przynosiły
być może smutek i zmęczenie, lecz pozwalały mi pozostać wprawdzie nieco chłodnym,
powściągliwym, nieśmiałym i wyrachowanym, lecz ogólnie rzecz biorąc normalnym
psem
201
.
Jest to więc uczucie, które wielokrotnie powracało, dając ogólne wrażenie tego, co
Witkacy określał mianem „dziwności istnienia”. Odczucia psa zgadzałyby się z
tym, w jaki sposób opisuje to Freud, próbując przybliżyć problem niesamowitego.
Jedną z najważniejszych przyczyn wywołujących poczucie niesamowitości jest
powracanie:
czynnik niezamierzonego powtórzenia sprawia, iż coś skądinąd niewinnego staje się
niesamowite i nieodparcie przywodzi na myśl ideę czegoś fatalnego, przed czym nie
sposób uciec, choć w innej sytuacji w tych samych okolicznościach mówilibyśmy li tylko
o „przypadku”
202
.
Scena z muzykującymi psami, która to wywarła na bohaterze niezatarte wrażenie,
wybiega już jednak daleko poza dające się psychologicznie umotywować odczucia.
Fenomen trwogi dociera do granic możliwej symbolizacji, a wręcz ją
uniemożliwia. Od odczucia niesamowitości świata, znaczącego się drobną
szczeliną, pies dociera poprzez muzykę do fenomenu trwogi, który przywodzi na
201
DP, s. 7.
202
S. Freud, Niesamowite..., s. 249.
88
myśl jego apofatyczny opis, jakiego udzielił Martin Heidegger w Byciu i czasie.
Czy da się odnaleźć punkty styczne z tym, w jaki sposób przedstawia ten fenomen
Kafkowski pies?
Spotkanie z muzykami staje się przełomem w życiu psa, niejako sceną
pierwotną, która przygotowując podłoże pod przyszłe dociekania, warunkuje dalszą
egzystencję bohatera. Muzyka psów nazbyt szeroko otwiera szczelinę, poszerza
pęknięcie, o którym była mowa we wstępie opowiadania, by pies mógł dłużej
ignorować jej natrętne istnienie. Odciska ona na nim swe piętno. Towarzyszące
temu uczucie trwogi jest radykalnie silniejszym przeżyciem, niż poczucie
niesamowitości, które wciąż pozwalało mu żyć jeszcze pośród psiego ludu. Linia
doświadczeń zwierzęcia przebiega więc od poczucia obcości do całkowitego
samowykluczenia związanego z uczuciem trwogi, jakiego doznaje w związku z
muzyką bandy psów. Muzyka ta powoduje zerwanie bohatera wszelkich więzi ze
znanym mu światem, łamiąc wszystkie znane mu prawa, pociąga go za sobą w
otchłań. Z drugiej strony pies nie znajduje jednak żadnego uzasadnienia dla
pojawienia się fenomenu trwogi. Heidegger tłumaczy to, mówiąc: „Fizjologiczne
wywołanie trwogi jest możliwe tylko dlatego, że jestestwo trwoży się u podstawy
swego bycia”
203
. Trwoga jest więc tym, co drąży podskórnie jestestwo, niekiedy
ujawniając się z przerażającą mocą. Sytuację, która przytrafiła się psu w
dzieciństwie, odtwarza w następujący sposób:
(…) wśród straszliwego hałasu, jakiego jeszcze nigdy nie słyszałem, z jakiegoś miejsca w
ciemności. Wyszło na światło siedem psów. Gdybym nie widział wyraźnie, że są to psy i
że to one przyniosły ze sobą ten hałas, chociaż nie mogłem rozpoznać, w jaki sposób go
czynią – natychmiast bym uciekł, tak jednak pozostałem
204
.
203
M. Heidegger, dz. cyt. s. 269.
204
DP, s. 10.
89
Co najważniejsze jednak muzyka, którą wytworzyły psy, nigdy wcześniej nie była
dla niego czymś problemowym, przedmiotem godnym namysłu, który stawiał go
wobec pytań dotyczących psiego istnienia. Muzyka była czymś naturalnym
(funkcjonalnym), a tym samym niedostrzegalnym:
Nie wiedziałem jeszcze wówczas prawie nic o twórczej muzykalności, którą obdarzone są
jedynie psy, w naturalny sposób umykała ona dotychczas mej dopiero powoli rozwijającej
się spostrzegawczości, wszak muzyka towarzyszyła mi od niemowlęctwa jako oczywisty,
nieodzowny element życia, nic nie zmuszało mnie wyróżniać go spośród pozostałych
(…), tym bardziej więc zaskakujący, wręcz wstrząsający był dla mnie widok tych siedmiu
wielkich muzyków
205
.
Wstrząsające okazało się więc to, co do tej pory pozostawało zwyczajne, oswojone.
Psy, choć „robiły bardzo swojskie wrażenie”, wytwarzają muzykę, która działa
miażdżąco na bohatera:
muzyka z wolna przybrała na sile, porwała mnie po prostu, odciągnęła od tych
rzeczywistych małych psów, i całkowicie wbrew mej woli, choć opierałem się z całych sił
i wyłem, jakby zadawano mi ból, musiałem skupić całą uwagę na tej muzyce,
nadbiegającej ze wszystkich stron, z góry, z głębi, zewsząd, zamykającej słuchacza w
sobie, przytłaczającej go, druzgoczącej i rozbrzmiewającej ponad jego omdlałym ciałem
fanfarami, które grzmiały tak blisko, że już przez to były odległe i ledwie słyszalne
206
.
Poprzez psy, które wyłoniły się z mroku, otwarta została otchłań pytań i dociekań.
Ta inicjalna scena wyznacza dzień, w którym bohater oddał się bez reszty
dociekaniom: „Zaczęło się jednak od tamtego koncertu”
207
. Pies, by uzyskać
spokój, stara się zbagatelizować to, czego doświadczył: „w całym tym zdarzeniu
nie było nic nadzwyczajnego”. Czyli nic się (nie) przydarzyło. Pies, spoglądając na
205
Tamże.
206
DP, s. 11.
207
DP, s. 15.
90
to wydarzenie z perspektywy czasu, stwierdza przecież, że właściwie (nie) było w
tym wydarzeniu nic niezwykłego. Heidegger: „Gdy trwoga ustępuje, w mowie
potocznej zwykle powiada się: „<<to właściwie nic nie było>>”
208
. W tym
potocznym wyrażeniu, które przytacza i analizuje Heidegger, ujawnia się jednak
istota trwogi, a jest nią odsłonięcie nicości. Ujawnienie się nicości, choć wstrząsa
podmiotem, umożliwia namysł nad tym, co jest. Jednak fałszywa racjonalizacja
tego doświadczenia metafizycznego towarzyszy także psu. Racjonalizacja,
zbywanie i nieodnajdywanie zrozumienia dla przeżycia trwogi, jest
charakterystyczne dla opisywanej przez Heideggera w Byciu i czasie dialektyki
tego fenomenu. Odniesienie do psa pozwala wykazać, że faktycznie nie potrafił on
wskazać nic szczególnie trwożliwego w zachowaniu grupy psów – muzyka
przecież towarzyszyła mu od dzieciństwa, zaś to, że muzycy stali na dwóch łapach
i nie odpowiadali mu na pytania, nie jest czymś szczególnie nagannym:
przybłąkał się skądś mały pies, uciążliwy słuchacz, którego, niestety bezskutecznie,
usiłowali przepędzić szczególnie przeraźliwą lub wzniosłą muzyką. Niepokoił ich
pytaniami, czyż mieli, choć już dosyć przeszkadzała im sama obecność intruza, znosić
również tę niedogodność i powiększać ją jeszcze udzielając mu odpowiedzi? […] A co się
tyczy tylnych nóg, to być może istotnie chodzili wyjątkowo tylko na nich, to grzech,
zgoda! Lecz byli sami, siedmiu przyjaciół we własnym gronie, w trakcie intymnego
spotkania, niejako we własnych czterech ścianach, niejako swoi między swymi, gdyż
przyjaciele nie stanowią przecież publiczności, a gdzie nie ma publiczności, nie tworzy jej
także mały, wścibski pies uliczny, w takim jednak razi: czy nie jest tak, jak gdyby nic się
nie wydarzyło? Niezupełnie tak, lecz prawie
209
.
Nic nie zapowiadało więc poczucia trwogi, rozwarcia szczeliny, która bez reszty go
pochłonęła. Co charakterystyczne pies stara się racjonalizować całe wydarzenie.
Własne odczucia reinterpretuje jako dziecięcą przesadę, wynajduje argumenty za
208
M. Heidegger, dz. cyt., s. 265.
209
Tamże.
91
tym, że całe wydarzenie nie było niczym szczególnym. Ta rozbudowana
argumentacja służy zatarciu śladów tego źródłowego wydarzenia, które wywarło na
nim decydujący wpływ, inicjując dociekania. Pies z perspektywy starości stara się
zlekceważyć spotkanie z psami - muzykami, jego niezwykłą intensywność,
przerażenie, które nim owładnęło, przypisuje dziecięcej dyspozycji:
Jak już powiedziałem: w całym tym zdarzeniu nie było nic nadzwyczajnego. W ciągu
długiego życia przytrafia się każdemu wiele rzeczy, które wyjęte z kontekstu i oglądane
oczami dziecka mogłyby się wydać o wiele bardziej zdumiewające. Ponadto mogłem tu,
jak we wszystkim, coś – jak się to trafnie określa – „poplątać”, okaże się wówczas, że
spotkało się oto siedmiu muzyków, by pomuzykować w ciszy poranka, że przybłąkał się
skądś mały pies, uciążliwy słuchacz, którego, niestety bezskutecznie, usiłowali przepędzić
szczególnie przeraźliwą lub wzniosłą muzyką
210
.
Wspomina, że w dzieciństwie nie znalazł nikogo, kto wykazałby się zrozumieniem
dla szczególnego charakteru tego wydarzenia i wyjaśnił w zadowalający sposób
fenomen towarzyszącej mu trwogi. Idąc dalej heideggerowskim tropem, powiem,
że stało się tak, ponieważ pies spotkał się z nicością, która petryfikuje język
wspólnoty. Wyrzuca go poza jej obręb, nie dając już schronienia w zbiorowych
mniemaniach (tym, co Heidegger nadał miano „Się”). Jednocześnie ta nicość jest
warunkiem możliwości zaistnienia refleksji nad tym, co jest jej przeciwieństwem:
nad bytem. W psim świecie oznacza to namysł nad rzeczą najbardziej podstawową,
niezbędną dla istnienia psów – jedzeniem. To konfrontacja z psami muzykami
wyzwala ruch dociekań:
Zacząłem badać problem, czym żywi się psi lud. Nie jest to, jak wiadomo, bynajmniej
proste pytanie, zaprząta nas ono od najdawniejszych czasów, jest głównym przedmiotem
naszych rozważań, niezliczone są obserwacje, doświadczenia i poglądy na tym polu,
wyrosła z tego nauka, której ogromny zakres przerasta zdolność pojmowania nie tylko
210
Tamże.
92
pojedynczego uczonego, lecz wszystkich uczonych razem wziętych i jej brzemię może
unieść tylko cały psi lud
211
.
„Odważne metodologicznie” dociekania w zakresie pożywienia doprowadzą psa
niemal do śmierci głodowej. Z tego niepowstrzymanego pochodu ku zniszczeniu
(transgresji, bezgranicznej deterytorializacji) uratuje go pies – myśliwy, który
ukaże możliwości innej nauki – nauki o muzyce, o tym, co wyzwoliło poczucie
trwogi.
Trwoga jest zjawiskiem z pogranicza psychologii, filozofii (ontologii) i
doświadczenia
cielesnego.
„Często
trwoga
jest
uwarunkowana
<<fizjologicznie>>”
212
pisze Heidegger. Fenomen trwogi w kształcie zbliżonym do
tego jaki przytrafił się psu, autor Bycia i czasu opisuje, jako rozpoznanie niezbędne
dla zaistnienia dociekań metafizycznych. To warunek ich możliwości, niezbędny
składnik wyzwalający ich pęd, otwierający jestestwo na pytania dotyczące
istnienia. Doświadczenie psa przebiega w podobny sposób do tego, w jaki sposób
opisywał je autor Bycia i czasu. Trwoga to spotkanie z wywłaszczoną
zwyczajnością, światem, który do tej pory jawił się jako zbiór użytecznych
narzędzi, a następnie objawił się jako pozbawiony relacji i podmiotowych
odniesień. Muzyka pełniła w psim świecie funkcję czegoś tak zwyczajnego. Była
przecież czymś przezroczystym, czymś, co towarzyszy psom od zawsze, jest
bliskie ich naturze. Mimo to pies opisuje muzykę antynomicznie, mnożąc
sprzeczności: muzyka jest milczeniem, a jednocześnie zgiełkiem
213
, dźwiękiem
wywołującym ból, miażdżącym go, a równocześnie ruchem, pewnym
zrytualizowanym układem tanecznym, działającym z maszynową precyzją.
211
Tamże, s. 16.
212
M. Heidegger, dz. cyt., s. 269.
213
DP, s. 14.
93
Muzyka jest czymś jawnym, naturalnym, a jednocześnie niezwykłym, czymś co
wyłoniło się z mroku wraz z psami, które przyniosły blask
214
.
„Przed czym” trwogi nie jest bytem wewnątrzświatowym. Dlatego z istoty nie ma z nim
żadnego powiązania. Zagrożenie nie ma charakteru konkretnej szkodliwości, która
godziłaby w to, co zagrożone, pod określonym względem godząc w jakąś szczególną
faktyczną możność bycia. „Przed czym” trwogi jest zupełnie nieokreślone
215
.
Pisze Heidegger, starając się opisać fenomen trwogi. Trwoga różniłaby się od
Freudowskiego uczucia niesamowitości filozoficznymi implikacjami, będąc czymś
poważniejszym w skutkach, niż tylko powrotem lęku przed tym, co wydawało się
opanowane. Trwoga zrywa ze zwyczajnym odczuwaniem świata, który przestaje
przedstawiać się jako przestrzeń relacji, oswojonych kategorii, a zaczyna jawić się
jako potencjalny przedmiot dociekań, chaotyczna przestrzeń czekająca na
porządkujące spojrzenie filozofa. Trwoga nastraja jestestwo na przyjęcie pytań
dotyczących sposobu jego bycia. W szczelinie otwartej przez psią muzykę gnieżdżą
się więc pytania ontologiczne. W przypadku psa są to odpowiednio pytania
dotyczące pochodzenia jedzenia, sposobów jego przyzywania; pytania dotyczące
fundamentów, na których wsparta jest psia nauka.
Nawet takie pobieżne spojrzenie na fenomen trwogi pozwala ujrzeć, że próba
jego oddania przez psa nosi wiele podobieństw z tym, w jaki sposób opisywał to
Heidegger. Jednakże sięgając do słownika autora Bycia i czasu, należy zauważyć,
że podobieństwa te zachodzą jedynie na poziomie ontologicznym, opisującym sam
sposób bycia bytu. Na poziomie ontycznym zaś („wewnątrzświatowym”,
związanym z powszechnym doświadczeniem świata w jego zwyczajnej
relacyjności) mamy do czynienia z przepaścią, która oddziela Heideggerowskie
„jestestwo” od Kafkowskiego dociekliwego psa. To różnica pomiędzy zwierzęciem
214
Tamże.
215
M. Heidegger, dz. cyt., s. 264.
94
a człowiekiem. Ujawnia się ona, jeśli przyjmiemy założenia, z których wyszedłem
w niniejszej pracy, mianowicie że Kafkowskie zwierzęta nie są alegorią,
symbolem, dydaktyczną bajkową figurą, za którą skrywa się zaszyfrowane
głębokie znaczenie, a jedyne, co oznaczają to same siebie - zwierzę w całej swej
cielesności. Tym, kto przeżywa trwogę, jest pies o merdającym ogonie, wełnistej
sierści i nosem przytkniętym do ziemi. Nie może być chyba nic dziwniejszego na
gruncie Heideggerowskiej metafizyki. Paweł Mościcki analizując filozofię autora
Bycia i czasu pod kątem jej „wrażliwości” na kwestię zwierzęcą
216
, na możliwość
uwzględnienia na perspektywy zwierzęcej, ujawnia że projekt Heideggera (pomimo
deklaratywnego antyhumanizmu) nie jest w stanie sprostać temu zadaniu: „W
strukturze pojęciowej Sein und Zeit nie ma miejsca na sposób umierania właściwy
dla owego ubogiego krewnego człowieka, jakim jest zwierzę”
217
. Mościcki
wymienia najważniejsze kryteria, którymi kierowali się filozofowie ustanawiając
różnicę pomiędzy zwierzęciem i człowiekiem: rozumność, posługiwanie się
językiem, kierowanie się popędem („jako czymś zasadniczo odbiegającym od
naturalistycznie pojmowanego instynktu”
218
), a nawet sposób w jaki umierają. To
kryterium śmierci jest najistotniejsze w kontekście Heideggerowskiego namysłu
nad zwierzętami. Mościcki rekonstruuje tak rozważania niemieckiego filozofa:
Zwierzę, jako byt ubogi w świat, tworzy raczej rodzaj jego substytutu, otoczenie
[Umwelt], które jednak nie może być w pełni uznane za świat. Zwierzę nie może bowiem
216
P. Mościcki, Zwierzę, które umieram. Heidegger, Derrida, Agamben, „Konteksty” 2009, nr
4/287. W innym kontekście o problemie tym wspomina Derrida, ujawniając, że „arcyludzkie”,
egzystencjalistyczne odczytanie Heideggera przez Sartre’a (zrównanie „jestestwa” z
„człowiekiem”) było uprawnione, implikowane i głęboko umotywowane na gruncie filozofii
autora Bycia i czasu. Zob. J. Derrida, Kres człowieka, przeł. P. Pieniążek, [w:] Pismo filozofii,
Kraków 1992.
217
P. Mościcki, dz. cyt., s. 63.
218
Tamże, s. 61.
95
funkcjonować jako twórczy podmiot nadający strukturę otaczającemu go światu. Do tego
zdolny jest wyłącznie człowiek
219
.
Człowiek miałby różnić się jakościowo od zwierzęcia zarówno egzystencją, jak też
sposobem w jaki umiera. Posiada świadomość śmierci, żyje w jej cieniu, będąc
„byciem – ku – śmierci” (Sein-zum-Tode). Zwierzę zaś ginie, bez świadomości i
gotowości w jaką uzbrojony jest człowiek. Mościcki pisze dalej:
Wyróżniającą cechą ludzi jako śmiertelnych jest zatem als Struktur – fakt, że mogą
odnosić się do bycia jako do bycia. Podobnie jest ze śmiercią. Zwierzę nie umiera
bynajmniej nie dlatego, że jest niezniszczalne, lecz dlatego, że nie jest w stanie stanąć
wobec śmierci jako śmierci. Na tym polega zresztą jego ubóstwo w świat
220
.
Odnosząc to do opowiadania Kafki, należy zauważyć, że pies ma
świadomość własnej śmierci, jej możliwego nadejścia. Żyje w jej perspektywie,
postępuje tak, a nie inaczej właśnie ze względu na tę świadomość. Wykazuje się
przy tym stoickim spokojem: „Zapewne umrę w milczeniu, otoczony milczeniem,
niemal spokojnie, i oczekuję tego bez drżenia”
221
. Pies posługuje się przy tym
językiem, kanalizuje (sublimuje) swoje popędy, prowadzi metafizyczne dociekania,
które zapoczątkowuje uczucie trwogi, przypisywane przez Heideggera jedynie
„jestestwu”. Ostatnią rzeczą, którą można więc o nim powiedzieć to, to że jest
„ubogi w świat”, jak stwierdza dramatycznie, wspominając rozpoczęcie swych
dociekań: „Rozpocząłem swe dociekania od najprostszych rzeczy, materiału nie
brakowało, niestety to jego nadmiar doprowadza mnie w czarnych godzinach do
rozpaczy”
222
. Jego udziałem jest więc przepych zagadnień mogących stać się celem
metafizycznego namysłu. Co więcej, za wielce ironiczne należy uznać, że w
219
Tamże.
220
Tamże, s. 62.
221
DP, s. 21.
222
Tamże, s. 16.
96
uniwersum Kafki, to właśnie ludzie jawią się jako ubodzy w świat, pozbawieni
języka, żyjący w rozbiciu. Dociekania psa dają asumpt ku temu, by w opisanych na
początku opowiadania istotach dostrzec ludzi, na których psy spoglądają tak, jak
ludzie zwykli spoglądać na zwierzęta – z wyższością i współczuciem:
Oprócz nas psów żyją wokół rozmaite rodzaje istot, biedne, niepozorne, nieme, jedynie do
pewnych wrzasków ograniczone stworzenia, wiele spośród nas psów bada je, nadało im
nazwy, próbuje im pomóc, wychować je, uszlachetnić itp.
223
.
Bliżej możliwej „pełni” - o ile za potencjalnie do niej zbliżające uznamy
możliwość prowadzenia dociekań - są zwierzęta
224
. To ich najważniejsza cecha:
„Jedno jest pewne:” – pisze Benjamin – „spośród wszystkich tworów Kafki
rozmyślania snują najczęściej zwierzęta”
225
. Kafka dokonywałby więc niezwykłego
odwrócenia, które ujawnia się po raz kolejny tym kontekście filozofii Heideggera.
Uwagi Mościckiego są pod tym względem niezwykle cenne, niemniej jednak
przeniesienie ich na grunt rozważań o Kafkowskich zwierzętach nie pozwala na
uchwycić ich swoistości. Przyczyna tego jest dość prosta: tekst Mościckiego
rekonstruujący sposoby dekonstruowania przez Derridę i Agambena
Heideggerowskiej różnicy pomiędzy zwierzęciem i człowiekiem, poświęcony jest
„rzeczywistym” zwierzętom, nie zaś ich literackim, rozgadanym, doznającymi
uczucie trwogi, wrażliwymi na muzykę odpowiednikom, z jakimi mamy do
czynienia w przypadku Kafki. Być może wyjście z tego interpretacyjnego impasu
umożliwią pojęcia wypracowane przez Deleuze’a i Guattariego, jako odnoszące się
z założenia do rozszerzonej, post – ludzkiej koncepcji podmiotowości. Ponadto
223
Tamże, s. 8.
224
W tym kontekście nie powinno zatem wywoływać wielkiego zdziwienia to, że Walter
Benjamin dostrzegał w zwierzętach figury mesjańskie.
225
W. Benjamin, Franz Kafka. Z okazji dziesiątej rocznicy jego śmierci, przeł. A. Lipszyc, [w:]
Nienasycenie. Filozofowie o Kafce, red., Ł. Musiał, A. Żychliński, Kraków 2011, s. 49.
97
francuskim filozofom udało wykazać się interpretacyjną efektywność pojęć, takich
jak schizoanaliza, kłącze, literatura mniejsza, czy maszyny pragnienia w
odniesieniu do prozy autora Procesu.
3. Pies a schizoanaliza
Z szerokiego spektrum zagadnień poruszanych przez Deleuze’a i Guattariego,
postaram się wybrać te fragmenty, które bezpośrednio odnoszą się do Dociekań
psa, traktujące o roli muzyki w opowiadaniach zwierzęcych. Jest to jednak o tyle
trudne, iż autorzy Mille plateaux do analizy Kafki uruchamiają skomplikowany
aparat konceptualny, w którym autorskie pojęcia splatają się w wielopoziomowych,
powikłanych konstrukcjach, wyrosłych na gruncie ostrej polemiki z psychoanalizą i
strukturalizmem. Dyskusja, którą przeprowadzili Deleuze i Guattari z autorem
Objaśniania marzeń sennych i jego kontynuatorami, jest niezwykle istotna w
przypadku Kafki, jako że wielokrotnie podejmowano się interpretacji jego dzieła w
duchu „hermeneutyki podejrzeń”.
Najważniejszym zarzutem jaki Deleuze i Guattari stawiają psychoanalizie
jest sposób, w jaki ta zaprojektowała nieświadome. Francuscy myśliciele wykazują
w Anty-Edypie, iż psychoanaliza ukształtowała nieświadome na obraz teatralnej
sceny, zaludnionej figurami rodzinnymi. W rezultacie prowadzi to do zamknięcie
pragnienia (libido produkowanego przez nieświadome) w edypalnym trójkącie, w
którym ojciec, matka, dziecko i ich relacje, stają się uniwersalnym punktem
odniesienia dla analizy nieświadomości pacjenta (źródłem danej choroby
psychicznej), podstawową konstelacją, wyjaśniającą dynamikę relacji społecznych
podmiotu. Psychoanalityk kieruje się ponadto świadomością mitologiczną uznając
mity
226
za uniwersalne odbicie tego, w jaki sposób funkcjonuje ludzka
226
Uprawia więc alegoryczną lekturę mitów. Przywrócone w ten sposób współczesności
opowieści starożytnych stają się fundamentem psychoanalizy. Zwróciła na to uwagę także Susan
98
nieświadomość
227
. Ponadto psychoanalityk kieruje się moralnością „kapłańską”,
wmawiając ludziom „brak”: „Trzy błędy dotyczące pożądania nazywają się brak,
prawo i znaczące. (…) Transgresja, wina, kastracja: czy to są określenia
nieświadomości, czy jest to sposób, w jaki kapłan widzi rzeczy?”
228
. Tak pokrótce
można streścić najważniejsze tezy krytyczne, jakie wysuwają Deleuze i Guattari
względem psychoanalizy. I właśnie tymi przesłankami kierują się również przy
lekturze Kafki. Kafka. Pour une littérature mineure, podobnie jak ich inne dzieła,
utrzymane jest w duchu polemicznym – ostrze ich krytyki w największym stopniu
skierowane
jest
właśnie
przeciwko
odczytaniom
hermeneutycznym,
psychoanalitycznym, religijnym. Mówiąc ogólnie: widzącym w Kafce
nihilistycznego pisarza alienacji.
Deleuze i Guattari rozpoczynają swoją analizę Kafki od dokonania
rozróżnienia na dwa przeciwstawne typy literatury: literaturę większą i literatura
mniejszą (tytułowe littérature mineure). Kafka wpisywałby się oczywiście w
kontrkulturowy nurt literatury mniejszej. Jej najważniejszą cechą definicyjną jest
to, że jest to literatura, którą mniejszość uprawia w dominującym języku
229
. Tak
Sontag, wskazując, na tę interpretacyjną taktykę. Zob. S. Sontag, Przeciw interpretacji, przeł. D.
Żukowski, [w:] tejże, Przeciw interpretacji i inne eseje, Kraków 2012, s. 16.
227
„Oświecony psychoanalityk nie wierzy, by mit odzwierciedlał obiektywną naturę
rzeczywistości, czyni go jednak uniwersalną figurą tego, co subiektywne. Swoista pobożność
każe mu zatem mimo wszystko wierzyć w archaiczną opowieść jako prawdziwą opowieść o
popędach i ich losach” – M. Herer, Gilles Deleuze. Struktury – maszyny – kreacje, Kraków 2006,
s. 165.
228
G. Deleuze, F. Guattari, L’Anti-Oedipe, Paris 1972, s. 132 – 133, [w:] V. Descombes, To samo
i inne. Czterdzieści pięć lat filozofii francuskiej (1933 – 1978), przeł. B. Banasiak, K.
Matuszewski, Warszawa 1997, s. 211.
229
G. Deleuze, F. Guattari, Kafka… W poprzednim rozdziale sygnalizowałem, że jest to również
przypadek Jacquesa Derridy, sefardyjskiego Żyda, pochodzącego z Algierii, piszącego w języku
francuskim.
99
ujmuje to Kafka w liście do Broda, analizując sytuację niemieckojęzycznych
pisarzy żydowskich:
Żyli oni pomiędzy trzema niemożnościami (które tylko przypadkowo nazywam
niemożnościami językowymi, najprościej tak je nazwać, mogą być też jednak nazwane
całkiem inaczej): niemożnością niepisania, niemożnością pisania po niemiecku,
niemożnością pisania inaczej; można by niemal dodać czwartą niemożność: niemożność
pisania (ta rozpacz bowiem nie była wszak czymś, co dałoby się ukoić pisaniem, była
wrogiem życia o r a z pisania, pisanie było tu jedynie pewnym prowizorium, jak dla
kogoś, kto spisuje testament na moment przed tym, zanim się powiesi – prowizorium,
które wszak równie dobrze może trwać przez całe życie). Zatem była to literatura pod
każdym względem niemożliwa, literatura cygańska, która ukradła niemieckie dziecko z
kołyski i jakoś przysposobiła w wielkim pośpiechu, bo przecież ktoś musi tańczyć na
linie. (Ale nie było to bynajmniej dziecko niemieckie, nie było niczego, mówiono tylko,
że ktoś tańczy)
230
.
Deterytorializacja języka niemieckiego. Dwie kolejne cechy splatają się ze sobą: w
literaturze mniejszej wszystko ma wymiar kolektywny (pisarz przemawiając we
własnym imieniu, mówi zawsze w imieniu mniejszości) i polityczny
(„rewolucyjny”). Deleuze i Guattari na potwierdzenie przytaczają fragment
dziennika Kafki, w którym dokonuje on rozróżnienia na dwa przeciwstawne typy
literatur:
To, co w obrębie wielkich literatur rozgrywa się na dołach, tworząc wcale nie niezbędne
podziemia gmachu, dzieje się tu w pełnym świetle, to co tam daje powód do chwilowego
zbiegowiska, tu wiedzie do skutków wcale nie błahszych niż powszechny wyrok o życiu
oraz śmierci wszystkich
231
.
W literaturze mniejszej istnieje więc ścisłe połączenie pomiędzy życiem i dziełem
twórcy. Połączenie to nie jest rozumiane jednak przez Deleuze’a i Guattariego jako
psychologiczna odbitka jednego w drugim, tani biografizm, czy psychologizm.
230
F. Kafka, Listy do rodziny, przyjaciół, wydawców, przeł. R. Urbański, Warszawa 2012, s. 376
231
F. Kafka, Dzienniki, przeł. J. Werter, Kraków 1961, s. 209 – 210.
100
Chodzi o ściśle nietzscheańskie połączenie między dziełem, a jego twórcą: „W
swoim pokoju Kafka staje się zwierzęciem, to główny temat nowel”
232
. W takiej
optyce należy widzieć rizomatyczne relacje, jakie zachodzą pomiędzy twórcą, a
jego dziełem. To pierwsze istotne rozróżnienie, wymykające się prostemu
odczytaniu biograficznemu. W literaturze mniejszej wyraźnie ujawnia się splot
dzieła i egzystencji. Jest ona miejscem stawania się pisarza, przestrzenią przepływu
sił witalnych
233
:
nieznośne i groteskowe jest przeciwstawienie u Kafki życia i pisarstwa, zakładanie, że
uciekł w literaturę z powodu braku, słabości albo niemocy w obliczu życia. (…) życie i
pisanie, sztuka i życie są sobie przeciwstawne tylko z punktu widzenia wielkiej
literatury
234
.
W miejsce psychoanalitycznej interpretacji Kafki Deleuze i Guattari
proponują odczytanie schizoanalityczne. Celem schizoanalizy jest odkrywanie
immanentnych zasad funkcjonowania pragnienia
235
. Najwyższym pragnieniem
Kafki było zaś tworzenie literatury: „Nie jestem niczym innym jak tylko literaturą,
niczym innym być nie mogę i nie chcę”
236
. Taką właśnie ekonomię pragnienia,
232
G. Deleuze, F. Guattari, Składniki…, dz. cyt., s. 178.
233
„Uprzywilejowanym polem doświadczalnym zawsze była dla Deleuze’a literatura. O dziele
literackim trzeba jednak myśleć przede wszystkim jako o maszynie, a nie jako o <<fikcji>>. Jest
to maszyna jak najbardziej rzeczywista, podłączona do szerszego systemu równie rzeczywistych
maszyn w świecie (od urządzeń drukarskich i wydawniczych aż po maszynową nieświadomość).
Jej zdolności do deterytorializacji pragnienia nie sposób zanegować. Co więcej, właśnie jej status
<<fikcji>> sprawia , że literatura przeprowadza najbardziej radykalne maszynowe eksperymenty,
że staje się, w sensie nieorganicznym, bardziej żywa od samego życia” – M. Herer, dz. cyt.,
Kraków 2006, s. 185.
234
G. Deleuze, F. Guattari, dz. cyt., s. 187
235
M. Herer, dz. cyt., s. 169.
236
F. Kafka, Dzienniki 1910 – 1923, przeł. J. Werter, Londyn 1993, s. 323. Cyt. za. M. Blanchot,
Kafka i literatura¸ przeł. A. Wasilewska [w:] Nienasycenie…, dz. cyt., s. 111.
101
różną od edypalnej, można odnaleźć - według Deleuze’a i Guattariego - w pismach
Kafki. Celem schizoanalizy jest właśnie ukazanie sposobów funkcjonowania
pragnienia, jego przepływów, ucieczek od inwestycji rodzinnych, małżeńskich,
grożących impasem, ku inwestycjom rewolucyjnym, drążącym literaturę większą, a
w rezultacie samą rzeczywistość
237
:
Twórcza linia ucieczki uruchamia całą politykę, ekonomię, biurokrację i sądownictwo:
wysysa je niczym wampir, aby zmusić je do wydania nieznanych dotąd dźwięków
niedalekiej przyszłości – faszyzmu, stalinizmu, amerykanizmu, d i a b o l i c z n y c h s i
ł, k t ó r e p u k a j ą d o d r z w i
238
.
Deleuze i Guattari starają się prześledzić funkcjonowanie procesów, które
warunkują sięgnięcie Kafki po pióro. Ucieczka w ideał ascetyczny jest więc w
przypadku Kafki pozorna. Jak starają się dowieść francuscy myśliciele, w
rzeczywistości jego działania służą najwyższej afirmacji, poddaniu się dyktatowi
woli mocy (w słowniku Anty-Edypa noszącej miano maszyny pragnienia
239
). Z
analiz Deleuze’a i Guattariego wyłania się niezwykle nietzscheański obraz Kafki.
W ich oczach staje się on uosobieniem siły aktywnej, przykładem człowieka, który
w nieustępliwy sposób realizował swe pragnienia (dyktat woli mocy, czy
237
Należy podkreślić, że Deleuze i Guattari nie myślą jednak o kompensacji, o wypełnianiu
braku za pomocą pisma. Wprost przeciwnie. Widać to doskonale w kontekście ich analiz Listu do
ojca: „List do ojca, którym podpierają się żałosne interpretacje psychoanalityczne, to portret,
fotografia wsunięta do maszyny zupełnie innego rodzaju (…) Wszystkiemu winny jest ojciec: bo
mam kłopoty seksualne, bo nie potrafię doprowadzić do ożenku, bo piszę, bo nie wychodzi mi
pisanie, bo pochylam głowę, bo musiałem stworzyć świat dla dezerterów. Ale wyjątkowo późny
jest ten list. Kafka doskonale wie, że nic w nim nie jest prawdą: jego niezdolność do małżeństwa,
jego pisanie, atrakcyjność jego świata intensywnych dezercji mają doskonałą motywację w jego
libido, a nie biorą się z jego relacji z ojcem” – G. Deleuze, F. Guattari, Kafka…, dz. cyt., s. 6.
238
G. Deleuze, F. Guattari, Składniki…, s. 187.
239
„Francuskie machine désirante należałoby tłumaczyć dosłownie jako <<pragnąca
maszyna>>” – M. Herer, dz. cyt., s. 172.
102
schizofrenii aktywnej, wyjętej spod kurateli psychoanalityków - kapłanów
240
).
Byłby więc Kafka według autorów Anty-Edypa figurą prawdziwie nietzscheańską,
która za pomocą pisania dociera do kresu swych możliwości. Porównując go do
wampira, wysysającego z Felicji krew
241
potrzebną do napędzania maszyny
pisarskiej, mówią, że Kafka: „Boi się tylko dwóch rzeczy: krzyża rodziny i czosnku
małżeństwa”
242
. Deleuze i Guattari starają się odtworzyć linie, jakie pragnienie
Kafki zakreśla na mapie dzieła literackiego. Celowi temu podporządkowana jest
analiza poszczególnych elementów składających się na dzieło Kafki: listów,
opowiadań (zwierzęcych), powieści. Ich funkcjonalne, wzajemne powiązania
umożliwiają uruchomienie maszyny literackiej. Brak jakiegokolwiek elementu
uniemożliwia jej dalszą pracę
243
. Maszyna pragnienia nieustannie dąży do
240
V. Descombes, dz. cyt., s. 209. Wielokrotnie opisywane przez Kafkę stany bycia na skraju
szaleństwa (na równi z okrzykami zachwytu) towarzyszyły mu przy pisaniu.
241
Krew i pismo są ściśle powiązane na gruncie filozofii Nietzschego: „Ze wszystkiego, co
czytam, lubię to tylko, co krwią było pisane. Pisz krwią, a dowiesz się, że krew jest duchem” –
mówi Zaratustra.
242
G. Deleuze, F. Guattari, dz. cyt., s. 169. Nietzsche: „Każdy artysta wie, jak szkodliwy wpływ
ma w stanach wielkiego duchowego napięcia zbliżenie z kobietą; najmocarniejszym z nich, o
najpewniejszych instynktach, nie potrzebne do tego dopiero doświadczenie, złe doświadczenie –
właśnie ich instynkt „macierzyński” bezwzględnie zarządza tu, z korzyścią dla powstającego
dzieła, wszystkimi innymi zasobami i dotacjami siły, wigorem zwierzęcego życia: większa siła
zużytkowuje wtedy mniejszą.” F. Nietzsche, Z genealogii moralności. Pismo polemiczne, przeł.
G. Sowiński, Kraków 1997. Czy nie o Kafce tu mowa? Splatają się tu wszystkie istotne wątki
Kafkowskie: unikanie małżeństwa (Felicji), pragnienie samotności, wzrastanie w dziele i
zwierzęcość!
243
Rozstanie z Felicją powstrzymuje wymianę listów i powoduje blokadę pisarską Kafki: „Po
zerwaniu z Felicją w 1918 roku Kafka był naprawdę przygnębiony, zmęczony, a więc niezdolny
do pisani bądź też pozbawiony chęci do niego.” – G. Deleuze, F. Guattari, dz. cyt., s. 189. Klaus
Wagenbach przytacza w biografii relację Maxa Broda, który stwierdza, że tylko jeden raz, po tym
jak Kafka rozstał się z Felicją, widział, by jego przyjaciel płakał: „Nigdy nie zapomnę tej sceny,
103
społecznych, rewolucyjnych połączeń, nieskrępowanych ścianami rodzinnego
domu. Pragnienie może być wyniszczające, niebezpieczne, wpaść w impas –
paranoję, czyli uwielbienie zbiorowych (molarnych) maszyn społecznych, np.
maszyn biurokratycznych, jak ma to miejsce w Procesie (czułość jaką darzy kupiec
Block swój proces i adwokata), czy Zamku, gdzie K. uczy się przemawiać językiem
paranoicznego uwielbienia biurokratycznej maszyny zamkowej. Pisanie byłoby tak
istotne dla Kafki, jako że jego maszyna pragnienia znajduje w nim najpełniejszą
artykulację
244
.
To właśnie z ducha wiedzy radosnej wywodzi się ten nacisk, jaki kładą oni
na analizy intensyfikacji życia za pomocą pisma, drastyczny humor i radość jaka
(rzekomo) rozsadzała Kafkę: „Nawet umierającego Kafkę wypełnia strumień
niezwyciężonego życia, tryskający zarówno z jego listów, nowel, powieści, jak i z
ich nieukończenia powodowanego różnymi wymiennymi i zależnymi od siebie,
przyczynami”, i dalej: „Istnieje Kafkowski śmiech, bardzo radosny, który z tych
samych powodów trudno jest zrozumieć”
245
. Figura nietzscheańskiego myśliciela,
który oddaje się badaniom, nie po to, by wygasić wolę, lecz zwiększyć jej moc.
Taki odczytanie ciąży również nad opowiadaniem Dociekania psa – jej główny
bohater jest rozerwany pomiędzy realizacjami różnych sprzecznych tendencji:
inwestycji zbiorowych (paranoja, reterytorializacja, resentyment) i podążanie ku
granicom psiej zbiorowości (schizofrenia, deterytorializacja, afirmacja):
należy ona do najstraszniejszych moich przeżyć” – cyt. za: K. Wagenbach, Franz Kafka, przeł. B.
Ostrowska, Warszawa 2006, s. 139.
244
„Kafka nieustannie próbował sprostać wymaganiom świata, przy czym świat (zawsze w
opozycji do pisania) obracał się dla niego wokół trzech archetypów: biura, ojca, żony.
Interpretowanie tej podstawowej konstelacji w kategoriach medycznych, jak to się zdarzało, a
więc mówienie o <<impotencji>> Kafki (której nie było ani w młodym, ani w dojrzałym wieku,
jest na to wiele dowodów) zamiast o jego puryzmie czy też powoływanie się na <<kompleks
ojca>>, rzeczywisty, chociaż należałoby go raczej nazwać <<kompleksem świata>> - jest
nieporozumieniem” – K. Wagenbach, dz. cyt., s. 149.
245
G. Deleuze, F. Guattari, dz. cyt., s. 188.
104
Czy więc cieszono się z moich pytań, miano je za szczególnie mądre? Nie, nie cieszono
się z nich i wszystkie je uważano za głupie. A jednak tym, co zwróciło na mnie uwagę,
mogły być jedynie moje pytania. Wydawało się, jakby wolano uczynić tę potworność,
zatkać mi usta jedzeniem (…) niż znosić moje pytania. (…) Był to właściwie – choć
wyśmiewano mnie, traktowano jak małe głupie zwierzątko, popychano to w tę, to w tamtą
stronę – okres mojego największego znaczenia, nigdy później nic takiego się nie
powtórzyło, do wszystkiego miałem dostęp, niczego mi nie zabraniano, pod pozorem
szorstkiego traktowania właściwie mi schlebiano. I wszystko to jedynie ze względu na
moje pytania, moją niecierpliwość, mą żądzę dociekań. Czy chciano mnie tym uśpić, bez
użycia przemocy, niemal czule sprowadzić z błędnej drogi, której błędność nie byłą
jednak na tyle niewątpliwa, by dozwolić użycie przemocy? – Również pewien szacunek i
obawa powstrzymywały przed użyciem przemocy. Już wówczas czegoś takiego się
domyślałem, dzisiaj wiem to dokładnie, o wiele dokładnie niż ci, którzy to wówczas
robili, to prawda, chciano mnie zwieść z mojej drogi. Nie udało się to, osiągnięto coś
przeciwnego, moja uwaga uległa wyostrzeniu. Co więcej, ujrzałem jasno, że to ja
chciałem zwieść innych i że mi się to nawet do pewnego stopnia powiodło
246
.
Opowiadania zwierzęce dotykałyby problematyki pragnienia transgresji w
sposób najbardziej bezpośredni. Dociekania psa, jako swoiste psie medytacje o
zredukowanej akcji, obierałyby więc za swój przedmiot opis samego procesu
stawania się, możliwości dokonania przemiany poza sztywnymi ramami
wyznaczonymi przez rodzinę, małżeństwo, czy społeczeństwo (ludzkie, bądź
zwierzęce). Logika Dociekań psa poddaje się dynamice rozwoju psiego pragnienia.
Jeśli jako symbol rozumieć przyległość artefaktu, rzeczy z jej znaczeniem, to,
zbaczając nieco ze ścieżki wytyczonej przez autorów Anty-Edypa (z całą
świadomością ryzyka wiążącego się z tym stwierdzeniem), można by ostrożnie
mówić o występowaniu symbolizmu w dziele Kafki, jedynie w przypadku
opowiadań zwierzęcych. Byłby to symbolizm o tyle specyficzny, że zwierzęta
symbolizowałyby
samo
pragnienie,
abstrakcyjne,
nie
poddające
się
246
DP, s. 18 – 19.
105
zdroworozsądkowemu obrazowaniu. Symbole pragnienia, które pragnie samego
siebie, wymyka się, wybiega, rozmontowuje wszystkie układy pragnące
powstrzymać jego bieg. Opowiadania zwierzęce opisują pracę i impasy maszyn
pragnienia. Taką maszyną w przypadku Kafki, w której najpełniej realizuje on
swoje pragnienie jest maszyna pisarska, która znajduje konkretyzację
247
w listach,
opowiadaniach i powieściach. Opowiadanie to obserwacja w warunkach
laboratoryjnych dwóch biegunów, wokół których oscyluje pożądanie. Może ono
afirmować siebie samo albo wziąć za cel władzę i zainwestować w ustalony
porządek
248
- ku temu rozwiązaniu ostatecznie skłania się pies, co urywa ruch jego
dociekań, kończy opowiadanie.
Jako deterytorializację należy rozumieć to otwarcie, które wytworzyła
muzyka bandy psów – obudzili oni w bohaterze ten rodzaj pragnienia, któremu nie
mógł sprostać na gruncie społecznej psiej uległości. Rozerwany zostaje pomiędzy
247
Urządzenie to wcielenie pragnienia w tkankę tekstu. Michał Herer pisze o różnicy pomiędzy
tym, jak definiował urządzenie Foucault i Deleuze: „W polskim przekładzie trudno oddać różnicę
między dwoma terminami używanymi przez Deleuze’a – dispositif i agencement. Różnica jest
zaś istotna. Pierwszy termin odnosi się do „urządzeń władzy” [dispositifs de pouvoir] w ich
aspekcie „terytorialnym”, to znaczy do urządzenia jako względnie stabilnego systemu
regulującego materialne przepływy. Z koledi drugi termin pojawia się przede wszystkim w
kontekście podmiotowości i pragnienia [agencement de désir], czyli tam, gdzie system okazuje
się unoszony przez ruch deterytorializacji (…). Dla podkreślenia odmienności znaczeń trzeba by
słowo agencement przekładać inaczej niż jako „urządzenie”, nadając mu bardziej abstrakcyjny
(w istocie: bardziej maszynowy) charakter” – M. Herer, dz. cyt., s. 161. Takie deleuzjańskie
rozumienie terminu „urządzenie” odnosi się właśnie do Kafki.
248
„Pożądanie zwraca się albo ku biegunowi rewolucyjnemu (który Deleuze kwalifikuje jako
„schizoidalny”): jest wówczas pożądaniem „ucieczki od społeczeństwa”, to znaczy od stadnych
identyfikacji, jakie proponuje grupa (partia, pieniądz, piłka nożna); albo zwraca się ku biegunowi
represywnemu i „paranoicznemu” zabiega o władze, instytucje, zaszczyty (zostać przyjętym do
Akademii Francuskiej itp.)” – V. Descombes, dz. cyt., s. 212.
106
chęcią przynależności do dobrze funkcjonującej, uporządkowanej, posiadającej
nieprzekraczalne prawa społeczności, gdzie granice poszukiwań odpowiedzi, na
dręczące go pytania, są wyraźnie zakreślone. Z drugiej strony pies marzy o
przyłączeniu się do grupy psów – muzyków, łamiących wszystkie prawa,
poddających się jedynie podszeptom swej „artystycznej” woli. Jednak ruch
dociekań, który uruchamiają, nie może być rozumiany w psiej społeczności,
ponieważ wyraża się w nim schizoidalny duch rozspójniania, przekraczania granic.
Deleuze i Guattari to miażdżące odczucie muzyki, które Heidegger z „nabożną”
czcią opisywał jako trwogę (Angst), nazywają oni deterytorializacją, linią ujścia –
ucieczką od społeczności, by podążać za głosem maszyny pragnienia. Nawet za
cenę samozniszczenia, które jest wpisane immanentnie w projekt maszynowego
pragnienia
249
. Odczucia psa, towarzyszące ruchowi jego dociekań pozwalają
uchwycić rosnącą intensyfikację: od niesamowitości, poprzez trwogę, aż do
nieudanych próby schizoidalnej deterytorializacji, za które można uznać chęć
przyłączenia się do grupy psów muzyków i ekstremalne doświadczenie
głodowania.
249
Podobnie Nietzscheańskie „stawanie się, czym się jest”, również było naznaczone ogromnym
ryzkiem.
107
PODSUMOWANIE
Cała ta literatura jest atakiem na granicę
Franz Kafka
250
Starałem się prześledzić możliwe powiązania Kafki z powojenną tradycją
filozoficzną. Nieostre granice tych rozważań wyznaczał ruch od nie-ludzkich i
zwierzęcych budowli, podziemnych korytarzy przeszywanych sykiem,
wyrastającym na pograniczu słyszalności, poprzez ucieczkę komiwojażera z
rodzinnego trójkąta w postać obrzydliwego robaka, skończywszy na przemianie
małpy w wykwintnego retora, przemawiającego przed trybunałem szacownej
Akademii. Rozbudowie narracji zwierzęcych, towarzyszyła stopniowa redukcja
wydarzeń – od możliwej do zobrazowania akcji do wijących się w nieskończonych
splotach i paroksyzmach rozważań prowadzonych w rytm psich powarkiwań i
popiskiwań gryzoni. Droga ta prowadziła od samotnych zwierząt, skrytych w
ciemnych jamach, do stworzeń pędzących żywot na pograniczu wspólnoty o
rozmerdanych ogonach, mających zagłuszyć natrętny powrót fundamentalnych
pytań.
W planie filozoficznym był to ruch zapoczątkowany na pograniczu słownika
dekonstrukcji Jacquesa Derridy, który następnie pozwolił utorować przejście do
antyoświeceniowego języka dialektyki negatywnej Theodora W. Adorna,
sprzymierzonego przeciwko psychoanalizie roszczącej sobie prawa do dzieła
Kafki, z na wpół obłąkanym, wstrząsającym kafkologią, rizomatycznym dyskursem
Gilles’a Deleuze’a i Felixa Guattariego; skończywszy na nieoczekiwanym otwarciu
Dociekań psa na analitykę fenomenu trwogi Martina Heideggera. Proza Kafki
stawia wiele problemów, zarówno pod względem formalnym, jak też treściowym
(jeśli ten dychotomiczny rozdział jest w ogóle efektywny do opisu kształtu tego
250
F. Kafka, Dzienniki(1910-1923), przeł. J. Werter, Kraków 1961, s. 424.
108
dzieła…), które częściowo udało się nazwać i skonceptualizować (w sposób mniej
lub bardziej ścisły) w języku współczesnej filozofii.
Jeśli miałbym pokusić się o jakieś uogólniające podsumowanie, to
powiedziałbym, że narracje zwierzęce są najradykalniejszym elementem,
składającym się na projekt pisarski Kafki, prowokującym do nieskończonych
interpretacji; elementem najbardziej tajemniczym, a jednocześnie wypuszczającym
łęty w kierunku ogromnej ilości filozofemów. Narracje zwierzęce współbrzmią z
wieloma (po)nowoczesnymi dyskursami. Otwarta przez Kafkę perspektywa nie-
ludzkiego spojrzenia okazała się być podatną na opis w kategoriach pojęciowych
współczesnej filozofii. Jednocześnie narracje zwierzęce stawiają największy „opór”
konceptualizacji w języku dążącym do precyzji. Im mocniej próbujemy je wtłoczyć
w ściśle określone ramy pojęciowe, tym bardziej się wymykają, zawsze
pozostawiając resztkę, która opiera się presji interpretacji. Analiza narracji
zwierzęcych była o tyle fascynująca, że okazały się funkcjonować niczym,
zdefiniowany przez Deleuze’a, paradoksalny przedmiot, który zawsze umyka przed
wzrokiem wścibskiego interpretatora, niwecząc jego uspójniające zapędy. Obiekt
zawsze zdolny wywrócić się na nice, by pozbawić czytelnika satysfakcji, która
towarzyszy uchwyceniu tropu. Tym samym narracje zwierzęce okazały się owiane
aurą tajemniczości, nie mniej gęstą, niż ta, która towarzyszyła błąkaniom Józefa K.
po kancelariach, ściśniętych na dusznych poddaszach kamienic; czy tej, która
splątywała nogi i język geometry w czasie nieskończonych wędrówek w
bezgranicznym śniegu.
Lekturę narracji zwierzęcych starałem się podporządkować zarówno
perspektywie filozofów piszących o Kafce, jak też możliwie bliskiemu spojrzeniu
na powierzchnię omawianego tekstu. Interpretacje filozoficzne Kafki w większości
powstały w trudnym momencie przejścia od nowoczesności do ponowoczesności.
Wątkiem, który spajał te opowiadania i ich interpretacje, były przygody rozbitego
podmiotu ludzkiego, albo ujmując rzecz w sposób pozytywny: podmiotu post-
ludzkiego, rozszerzonego. Sposób funkcjonowania wyobrażonego podmiotu
109
zwierzęcego zbliżającego się niepokojąco do ludzkiego horyzontu pojmowania,
samotności, wątpliwości i śmierci. Wciąż nie mam pewności, czy w przypadku
narracji Kafkowskich bohaterami opowiadań są zwierzęta, czy też są one pewną
figurą, ale figurą paradoksalną, nie odsyłającą do tradycyjnie rozumianego,
symbolicznego znaczenia. Umiejscowione na pograniczu. Zwierzęta są pewnym
biegunem, być może próbą wyobrażenia radykalnie innej formy istnienia pisarza,
jako stającego się zwierzęciem.
Starałem się mediować pomiędzy dyskursami paradygmatycznymi (tyleż
charakterystycznymi, co wieszczącymi jej rychły koniec) dla nowoczesności.
Takimi jak psychoanaliza Sigmunda Freuda, analityka jestestwa Martina
Heideggera, czy próba przekroczenia nihilizmu przez Friedricha Nietzschego, by
następnie przejść do analiz krytycznych kontynuatorów tych dyskursów: Adorna,
Derridy, Deleuze’a i Guattariego. Filozofowie ci starali się dać spójną, ogarniającą
wiele wątków, lekturę Kafki. Łączyła się ona z przeformułowywaniem dyskursów
fundujących nowoczesność. Starałem się powtórzyć interpretacje wyżej
wymienionych filozofów, by sprawdzić, na ile formułowane przez nich tezy,
wywiedzione z autorskich projektów filozoficznych, znajdują zastosowanie dla
interpretacji pisarstwa Kafki.
Kafka przypisuje zwierzętom przywilej rozważania najwyższych subtelności
metafizycznych, które w tym przewrotnym uniwersum okazują się leżeć nazbyt
blisko ziemi, kosmate, obrośnięte futrem, nieznośnie piskliwe, umykające w
ciemne zakamarki przed wzrokiem poważnego badacza, kruche, ruchliwe i
rozczapierzające się, niczym owadzie nogi. Jakby ambicją tej prozy było
wyszydzanie najwyższych zdobyczy europejskiej myśli metafizycznej, ukazywanie
jej w krzywym zwierciadle. Zwierzęta wprowadzają subtelne rozróżnienia, biorą
pod uwagę każdą nasuwającą się możliwość, rozważają swoje miejsce w świecie,
odnoszą się do swych bliźnich, umiejscawiając wobec nich i ludzi. Posiadają
historię, dysponują pojęciem czasu, a tym samym żyją w perspektywie
nadchodzącej śmierci, zadręczają się problemem wolności. Posiadają kulturę:
110
podania, legendy, muzykę i naukę. Słowem są w posiadaniu wszystkiego, czego
konsekwentnie odmawiał im zdrowy rozsądek.
Parafrazując słowa Maurice’a Blanchota: „Odnosimy niekiedy wrażenie, że
Kafka daje nam szansę przeczucia, czym jest literatura”
251
, powiedziałbym, że
Kafka daje niekiedy również szansę przeczucia, czym byłaby mowa zwierząt,
podpatrujących ludzi przez okna praskich kamienic, kłębiących się piskliwie po
kątach wiejskich apartamentów, nadgryzających urzędnicze akta, zalegające na
sądowniczych strychach, zaprzęgniętych do sań pachnących rozlanym alkoholem, i
popędzanych do szaleńczego biegu po głębokim śniegu, czy wreszcie niemych i
złożonych chorobą w łóżku, niczym wielki żuk albo jelonek.
251
M. Blanchot, Kafka i literatura, przeł. A. Wasilewska, [w:] Nienasycenie. Filozofowie o
Kafce, red. Ł. Musiał, A. Żychliński, Kraków 2011, s. 111.
111
BIBLIOGRAFIA
1. Literatura podmiotu:
Budowa chińskiego muru, przeł. A. Kowalkowski, [w:] Dzieła wybrane, t. 1, przeł. R. Karst, A.
Kowalkowski, J. Kydryński, E. Ptaszyńska – Sadowska;
Dociekania psa, przeł. L. Czyżewski, [w:] Dzieła wybrane, t. 2, przeł. L. Czyżewski, J.
Sukiennicki, J. Szelińska, K. Radziwiłł, K. Truchanowski, Warszawa 1994;
Dzienniki (1910-1923), przeł. J. Werter, Kraków 1961;
Głodomór, przeł. R. Karst, [w:] Dzieła wybrane, t. 1., przeł. przeł. R. Karst, A. Kowalkowski, J.
Kydryński, E. Ptaszyńska – Sadowska, Warszawa 1994;
Listy do Felicji,
t. I, przeł. I. Krońska, Warszawa 1976;
List do ojca, przeł. J. Sukiennicki, [w:] Dzieła wybrane, t. 2, przeł. L. Czyżewski, J. Sukiennicki,
J. Szelińska, K. Radziwiłł, K. Truchanowski, Warszawa 1994;
Listy do rodziny, przyjaciół, wydawców, przeł. R. Urbański, Warszawa 2012;
Myśliwy Grakchus, przeł. R. Karst, [w:] Dzieła wybrane, t. 1, przeł. R. Karst, A. Kowalkowski, J.
Kydryński, E. Ptaszyńska – Sadowska, Warszawa 1994;
Proces, przeł. B. Schulz [właśc. J. Szelińska], Warszawa 1957;
Przed prawem, przeł. J. Kydryński, [w:] Dzieła wybrane, t. 1, przeł. R. Karst, A. Kowalkowski, J.
Kydryński, E. Ptaszyńska – Sadowska, Warszawa 1994;
Przemiana, przeł. J. Kydryński, [w:] Dzieła wybrane, t. 1, przeł. R. Karst, A. Kowalkowski, J.
Kydryński, E. Ptaszyńska – Sadowska, Warszawa 1994;
Rozważania o grzechu, cierpieniu, nadziei i słusznej drodze, przeł. R. Karst, [w:] Dzieła wybrane,
t. 1, przeł. R. Karst, A. Kowalkowski, J. Kydryński, E. Ptaszyńska – Sadowska, Warszawa 1994;
Schron, przeł. A. Kowalkowski, [w:] Dzieła zebrane, t. 1, przeł. R. Karst, A. Kowalkowski, J.
Kydryński, E. Ptaszyńska – Sadowska, Warszawa 1994;
Sprawozdanie dla Akademii, przeł. J. Kydryński, [w:] Dzieła wybrane, t.1, przeł. R. Karst, A.
Kowalkowski, J. Kydryński, E. Ptaszyńska – Sadowska, Warszawa 1994;
Wyrok, przeł. J. Kydryński, [w:] Dzieła wybrane, t. 1, przeł. R. Karst, A. Kowalkowski, J.
Kydryński, E. Ptaszyńska – Sadowska, Warszawa 1994;
Zamek, przeł. K. Radziwiłł, K. Truchanowski, Kraków 2001.
112
2. Literatura przedmiotu
Adorno W. T, Sztuka i sztuki, przeł. K. Sauerland, Warszawa 1990;
Adorno W. T., Zapiski o Kafce, przeł. A. Wołkowicz [w:] Nienasycenie. Filozofowie o Kafce,
red. Ł. Musiał, A. Żychliński, Kraków 2011;
Adorno W. T., M. Horkheimer, Dialektyka oświecenia. Fragmenty filozoficzne, przeł. M.
Łukasiewicz, Warszawa 2010;
Anders G., Kafka pro i kontra, przeł. A. Kochanowska, [w:] Nienasycenie. Filozofowie o Kafce,
red. Ł. Musiał, A. Żychliński, Kraków 2011;
Arendt H., Franz Kafka: ponowna ocena, przeł. M. Godyń i S. Szymański, [w:] Nienasycenie.
Filozofowie o Kafce, red. Ł. Musiał, A. Żychliński, Kraków 2011;
Attridge D./ Derrida J., Ta dziwna instytucja zwana literaturą, przeł. M. P. Markowski,
„Literatura na Świecie” 1998, nr 11- 12;
Baszczak B., Szaleństwo decyzji w obliczu niemożliwego. (Post)egzystencjalny wymiar
dekonstrukcji Jacques'a Derridy [w:] Foucault, Deleuze, Derrida, "Festiwal Filozofii", t. 3,
Wydawnictwo Adam Marszałek, Toruń 2011;
Bataille G., Teoria religii, przeł. K. Matuszewski, Wydawnictwo KR, Warszawa 1996,
Benjamin W., Franz Kafka. Z okazji dziesiątej rocznicy jego śmierci, przeł. A. Lipszyc [w:]
Nienasycenie. Filozofowie o Kafce, red. Ł. Musiał, A. Żychliński, Kraków 2011;
Benjamin W., Scholem G., Korespondencja, A. Lipszyc, „Literatura na Świecie" 2003, nr 1-2;
Blanchot B., Kafka i literatura¸ przeł. A. Wasilewska [w:] Nienasycenie. Filozofowie o Kafce¸
red. Ł. Musiał, A. Żychliński, Kraków 2011;
Blanchot M., Wokół Kafki, przeł. K. Kocjan, Warszawa 1996;
Bogalecki P., Zwierzenie – Kafka i Schelling, [w:] Podwójny agent: portrety Kafki, red. M.
Jochemczyk, Z. Kadłubek, M. Piotrowiak, Katowice 2012
Buczyńska–Garewicz H., Czytanie Nietzschego, Kraków 2013;
Calasso R., K., przeł. St. Kasprzysiak, Warszawa 2011;
Descombes V., To samo i inne. Czterdzieści pięć lat filozofii francuskiej (1933 – 1978), przeł. B.
Banasiak, K. Matuszewski, Warszawa 1997;
Deleuze G., Kino. 1. Obraz-ruch. 2. Obraz-czas, przeł. J. Margański, Gdańsk 2008;
Deleuze G., Logika sensu, przeł. G. Wilczyński, przekład przejrzał M. Herer, Warszawa 2011;
Deleuze G., Guattari F., Co to jest filozofia?, przeł. P. Pieniążek, Gdańsk 2000;
113
Deleuze G., Guattari F., Kafka. Pour une litterature mineure, przeł. T. Komendant [przekład
niepublikowany];
Deleuze G., Guattari F., Kłącze, przeł. B. Banasiak, "Colloquia Communia" 1988, nr 1-3;
Deleuze G., Guattari F., Składniki ekspresji, przeł. P. Mościcki, [w:] Nienasycenie. Filozofowie o
Kafce, red. Ł. Musiał, A. Żychliński, Kraków 2011;
Deleuze G., Po czym rozpoznać strukturalizm, przeł. S. Cichowicz [w:] Drogi współczesnej
filozofii, red. M. Siemek, Warszawa 1978;
Deleuze G., Guattari F., 1227 - Traktat o nomadologii: maszyna wojenna, przeł. B. Banasiak,
[w:] "Colloquia Communia" 1988, nr 1-3;
Derrida J., Freud i scena pisma, [w:] Pismo i różnica, przeł. K. Kłosiński, Warszawa 2004;
Derrida J., Jednojęzyczność innego, czyli proteza oryginalna, przeł. A. Siemek, „Literatura na
Świecie” 1998, nr 11-12;
Derrida J., Ostrogi. Style Nietzschego, przeł. B. Banasiak, Łódź 2012;
Derrida J., Przed prawem, przeł. J. Gutorow, [w:] Nienasycenie. Filozofowie o Kafce, red. red. Ł.
Musiał, A. Żychliński, Kraków 2011;
Derrida J., Kres człowieka, przeł. P. Pieniążek, [w:] Pismo filozofii, Kraków 1992;
Derrida J., Struktura, znak i gra w dyskursie nauk humanistycznych, przeł. W. Kalaga [w:]
Współczesna teoria badań literackich za granicą, red. H. Markiewicz, Kraków 1966;
Dybel P., Okruchy psychoanalizy, Kraków 2009;
Foucault M., Nietzsche, Freud, Marks, przeł. K. Matuszewski, "Literatura na Świecie" 1988, nr
6/203;
Freud S., Niesamowite, [w:] Pisma psychologiczne, przeł. R. Reszke, Warszawa 1997;
Freud S., Objaśnianie marzeń sennych, przeł. R. Reszke, Warszawa 2007;
Freud S., Poza zasadą przyjemności, przeł. J. Prokopiuk, Warszawa 1994;
Freud S., Totem i tabu, przeł. M. Poręba, R. Reszke, [w:] tegoż, Pisma społeczne, przeł. R.
Reszke, A. Ochocki, M. Poręba, Warszawa 2009;
Gombrowicz W., Wspomnienia polskie, red. J. Błoński, J. Jarzębski, Kraków 1996;
Gondowicz J., Paradoks o autorze, Kraków 2011;
Heidegger M., Bycie i czas, przeł. B. Baran, Warszawa 1994;
Herer M., Gilles Deleuze. Struktury – maszyny – kreacje, Kraków 2006;
Sontag S., Przeciw interpretacji, przeł. D. Żukowski [w:] tejże, Przeciw interpretacji i inne eseje,
Kraków 2012;
Markowski P. M.., Czarny nurt. Gombrowicz, świat, literatura, Kraków 2004;
Markowski P. M., Efekt inskrypcji. Jacques Derrida i literatura, Bydgoszcz 1997;
114
Momro J., Teoria estetyczna jako protodekonstrukcja, „Kronos” 2012, nr 3;
Mościcki P., Figury zwierzęce u Freuda, [w:] Freud i nowoczesność, red. P. Bursztyka, J.
Michalik, Z. Rosińska, Kraków 2008;
Mościcki P., Zwierzę, które umieram. Heidegger, Derrida, Agamben, „Konteksty” 2009, nr
4/287;
Musiał Ł., Kafka. W poszukiwaniu utraconej rzeczywistości, Wrocław 2011;
Musiał Ł., ZwierzoczłekoKafka, „Konteksty” 2009, nr 4/287;
Murzicz P., Pojęcie episteme we wczesnych pismach Michela Foucault i pytanie o jej aktualność,
[w:] Deleuze, Derrida, Foucault, red. B. Banasiak, K. M. Jaksender, A. Kucner, Toruń 2011;
Nietzsche F., Tako rzecze Zaratustra, przeł. W. Berent, Warszawa 1905;
Nietzsche F., Z genealogii moralności. Pismo polemiczne, przeł. G. Sowiński, Kraków 1997;
Pawel E., Franz Kafka. Koszmar rozumu, przeł. I. Stąpor, Warszawa 2003;
Ricoeur P., O pewnej filozoficznej interpretacji Freuda, przeł. H. Igalska, [w:] tegoż, Egzystencja
i hermeneutyka. Rozprawy o metodzie, Warszawa 1975;
Kant I., Odpowiedź na pytanie: czym jest oświecenie?, przeł. T. Kupś, [w:] tegoż, Dzieła zebrane,
t. 6, Toruń 2012;
Kruszelnicki M., Drogi francuskiej heterologii, Wrocław 2008;
Wagenbach K., Franz Kafka, przeł. B. Ostrowska, Warszawa 2006;
Wojaczek R., Sezon [w:] Wiersze zebrane, red. B. Kierc, Wrocław 2008;
Wróbel Sz., Freud wobec projektu Czarnego oświecenia, [w:] Freud i nowoczesność, red. Z.
Rosińska, J. Michalik, P. Bursztyka, Kraków 2008.
3. Źródła internetowe
Banasiak
B.,
De
interpretatione.
Deleuze
versus
Derrida,
http://www.nowakrytyka.pl/spip.php?article24 (dostęp 01.06.2015);
Tercz J., Deleuze. Neoleibnizjanizm i neobarok (Gilles Deleuze <<Fałda. Leibniz i barok>> -
recenzja),
https://machinamysli.wordpress.com/2014/11/15/deleuze-neoleibnizjanizm-i-
neobarok-gilles-deleuze-falda-leibniz-i-barok-recenzja/ (dostęp 15.06.2015);
Tercz
J.,
Pragmatyczna
koncepcja
języka
Deleuze’a
i
Guattariego,
www.academia.edu/3768191/Pragmatyczna_koncepcja_języka_Deleuzea_i_Guattariego (dostęp
10.06.2015);
http://www.wired.com/2013/08/my-first-kafka/ (dostęp 29.04.2015).