DZIEJE RELIGII, FILOZOFII I NAUKI
do ko
ń
ca staro
ż
ytno
ś
ci
│
ś
redniowiecze i odrodzenie
│
barok i o
ś
wiecenie
│
1815-1914
│
1914-1989
jak i z czego studiowa
ć
filozofi
ę
│
moje wykłady
│
Wittgenstein
│
filozofowie i socjologowie nauki
ARYSTOTELES
POLITYKA
przeło
ż
ył Ludwik Piotrowicz, fragmenty
z Ksi
ę
gi I
z Ksi
ę
gi III
Ksi
ę
ga pierwsza
1. Definicja pa
ń
stwa. Człowiek jest z natury stworzony do
ż
ycia w pa
ń
stwie
1. Skoro widzimy,
ż
e ka
ż
de pa
ń
stwo jest pewn
ą
wspólnot
ą
, a ka
ż
da wspólnota powstaje
dla osi
ą
gni
ę
cia jakiego
ś
dobra (wszyscy bowiem w ka
ż
dym działaniu powoduj
ą
si
ę
tym,
co im si
ę
dobrem wydaje), to jasn
ą
jest rzecz
ą
,
ż
e wprawdzie wszystkie [wspólnoty] d
ążą
do pewnego dobra, lecz przede wszystkim czyni to najprzedniejsza ze wszystkich, która
ma najwa
ż
niejsze ze wszystkich zadanie i wszystkie inne obejmuje. Jest ni
ą
tzw.
pa
ń
stwo i wspólnota pa
ń
stwowa.
2. Ci wi
ę
c, którzy mniemaj
ą
,
ż
e nie ma istotnej ró
ż
nicy mi
ę
dzy kieruj
ą
cym m
ęż
em stanu,
królem, głow
ą
domu i panem, s
ą
w bł
ę
dzie. S
ą
dz
ą
bowiem,
ż
e ró
ż
ni
ą
si
ę
oni co do
wi
ę
kszej lub mniejszej liczby poddanych ich władzy, a nie co do ich rodzaju, a wi
ę
c, je
ś
li
kto ma ich niewielu, jest panem, je
ś
li ma wi
ę
cej, jest głow
ą
domu, je
ś
li za
ś
jeszcze
wi
ę
cej, kieruj
ą
cym m
ęż
em stanu lub królem; nie ma bowiem
ż
adnej rzekomo ró
ż
nicy
mi
ę
dzy wielkim domem a małym pa
ń
stwem; co si
ę
za
ś
tyczy m
ęż
a stanu i króla, to
mówimy o królu, gdy kto
ś
według swego uznania wykonuje władz
ę
naczeln
ą
, o m
ęż
u
stanu natomiast, gdy według odpowiednich zasad prawnych i włada po cz
ęś
ci, i słucha.
Nie jest to jednak prawda.
3. Jasne oka
ż
e si
ę
to, gdy rzecz we wła
ś
ciwy sposób rozpatrzymy. Jak bowiem w innych
wypadkach rzecz zło
ż
on
ą
trzeba rozło
ż
y
ć
a
ż
do jej cz
ęś
ci niepodzielnych (bo s
ą
to
najmniejsze cz
ą
stki cało
ś
ci), tak jest i z pa
ń
stwem; je
ś
li rozwa
ż
ymy, jakie s
ą
jego cz
ęś
ci
składowe, zobaczymy wyra
ź
niej, w czym si
ę
one ró
ż
ni
ą
od siebie i czy si
ę
co
ś
naukowo
daje w odniesieniu do ka
ż
dej z nich ustali
ć
.
Najlepszym przy tym sposobem badania jest, jak w innych wypadkach tak i w tym,
ś
ledzenie powstawania pewnych stosunków od samego pocz
ą
tku.
4. Najpierw tedy konieczn
ą
jest rzecz
ą
, aby si
ę
ł
ą
czyły ze sob
ą
istoty, które bez siebie
istnie
ć
nie mog
ą
, a wi
ę
c
ż
e
ń
ska i m
ę
ska w celu płodzenia; dzieje si
ę
to nie z wolnego
wyboru, lecz jak i u wszystkich zwierz
ą
t i ro
ś
lin pod wpływem naturalnego pop
ę
du do
pozostawienia po sobie dalszej tego
ż
rodzaju istoty. Tak samo zdani s
ą
na siebie dla
swego zachowania ten, kto włada z natury, i ten, kto mu jest poddany. Ta bowiem istota,
która dzi
ę
ki rozumowi zdoła przewidywa
ć
, rz
ą
dzi z natury i rozkazuje z natury, ta za
ś
, co
potrafi tylko zlecenia te wykonywa
ć
za pomoc
ą
sił cielesnych, jest poddana i z natury
niewolna; tote
ż
interesy pana i niewolnika s
ą
zbie
ż
ne.
5. Z natury wi
ę
c inne jest przeznaczenie kobiety i niewolnika. (Przyroda bowiem nie robi
nic takiego jak ci kowale, wyrabiaj
ą
cy miecze delfickie w sposób oszcz
ę
dny, lecz ka
ż
dy
jej twór ma tylko jeden cel; ka
ż
de przecie
ż
narz
ę
dzie osi
ą
ga najlepsze wyko
ń
czenie
wówczas, je
ś
li słu
ż
y do jednego celu, a nie do wielu.) U barbarzy
ń
ców natomiast kobieta
i niewolnik zajmuj
ą
t
ę
sam
ą
pozycj
ę
. Pochodzi to st
ą
d,
ż
e brak im czynnika z natury
Strona 1 z 26
Bez tytułu 1
2009-10-20
powołanego do władania, zwi
ą
zki za
ś
kojarz
ą
si
ę
u nich mi
ę
dzy niewolnic
ą
a
niewolnikiem. Dlatego to powiadaj
ą
poeci:
słuszn
ą
jest rzecz
ą
, by Hellenowie nad barbarzy
ń
cami panowali,
jako
ż
e barbarzy
ń
ca a niewolnik to z natury jedno i to samo.
6. Z obu tych wspólnot powstaje tedy najpierw dom, czyli rodzina. Słusznie te
ż
powiedział w swym poemacie Hezjod:
dom przede wszystkim i
ż
on
ę
, i wołu pług ci
ą
gn
ą
cego,
bo u ludzi ubogich wół zast
ę
puje niewolnika. Domem, czyli rodzin
ą
jest zatem z natury
istniej
ą
ca wspólnota, utrzymuj
ą
ca si
ę
trwale dla codziennego współ
ż
ycia; członków jej
Charondas zowie "towarzyszami stołu", za
ś
Epimenides z Krety "towarzyszami ogniska".
7. Pierwsza wspólnota wi
ę
kszej ilo
ś
ci rodzin dla zaspokojenia potrzeb, wychodz
ą
cych
poza dzie
ń
bie
żą
cy, stanowi gmin
ę
wiejsk
ą
. Jest ona z natury po najwi
ę
kszej cz
ęś
ci
jakby koloni
ą
rodziny, st
ą
d członków jej nazywaj
ą
niektórzy bra
ć
mi mlecznymi, dzie
ć
mi
tudzie
ż
dzie
ć
mi dzieci. Dlatego to pierwotnie pa
ń
stwa miały królów na czele, jak jeszcze i
dzisiaj obce ludy; powstały bowiem przez skupienie poddanych władzy królewskiej. W
ka
ż
dej mianowicie rodzinie króluje najstarszy i na tej samej zasadzie oparte s
ą
te
ż
rz
ą
dy
w zespołach rodzin, jakimi s
ą
kolonie. To wła
ś
nie ma na my
ś
li Homer, kiedy mówi [o
Cyklopach]:
Ka
ż
dy włada nad dzie
ć
mi swoimi i
ż
onami,
mieszkali bowiem w rozproszeniu, jak [w ogóle wszyscy ludzie] w odległych czasach.
Powszechne jest te
ż
wyobra
ż
enie,
ż
e i bogowie podlegaj
ą
władzy królewskiej, dlatego
ż
e
ludzie, jedni jeszcze i teraz, drudzy dawniej, mieli królów na czele, tak za
ś
, jak sobie
urabiaj
ą
obraz bogów na swoje podobie
ń
stwo, kształtuj
ą
te
ż
swe wyobra
ż
enia o ich
ż
yciu.
8. Pełna w ko
ń
cu wspólnota, stworzona z wi
ę
kszej ilo
ś
ci gmin wiejskich, która niejako ju
ż
osi
ą
gn
ę
ła kres wszechstronnej samowystarczalno
ś
ci, jest pa
ń
stwem; powstaje ono dla
umo
ż
liwienia
ż
ycia, a istnieje, aby
ż
ycie było dobre. Ka
ż
de pa
ń
stwo powstaje zatem na
drodze naturalnego rozwoju, podobnie jak i pierwsze wspólnoty. Jest bowiem celem, do
którego one zmierzaj
ą
, natura za
ś
jest wła
ś
nie osi
ą
gni
ę
ciem celu. Wła
ś
ciwo
ść
bowiem,
jak
ą
ka
ż
dy twór osi
ą
ga u kresu procesu swego powstawania, nazywamy jego natur
ą
; tak
jest w odniesieniu i do człowieka, i do konia, i do rodziny. Osi
ą
gni
ę
cie celu [do którego
si
ę
d
ąż
y], jest zdobyciem pełnej doskonało
ś
ci, samowystarczalno
ść
za
ś
jest
osi
ą
gni
ę
ciem i celu, i pełnej doskonało
ś
ci.
9. Okazuje si
ę
z tego,
ż
e pa
ń
stwo nale
ż
y do tworów natury,
ż
e człowiek jest z natury
stworzony do
ż
ycia w pa
ń
stwie, taki za
ś
, który z natury, a nie przez przypadek
ż
yje poza
pa
ń
stwem, jest albo n
ę
dznikiem, albo nadludzk
ą
istot
ą
, jak ten, którego pi
ę
tnuje Homer,
jako
człowieka bez rodu, bez prawa, bez [własnego] ogniska.
Kto bowiem z natury swojej jest taki, równocze
ś
nie i wojny nami
ę
tnie po
żą
da, b
ę
d
ą
c
odosobniony, jak ten kamie
ń
wył
ą
czony w grze w ko
ś
ci.
10.
ś
e człowiek jest istot
ą
stworzon
ą
do
ż
ycia w pa
ń
stwie wi
ę
cej ni
ż
pszczoła lub
jakiekolwiek zwierz
ę
ż
yj
ą
ce w stadzie, to jasn
ą
jest rzecz
ą
. Natura bowiem, jak
powiadamy, nic nie czyni bez celu. Otó
ż
człowiek jedyny z istot
ż
yj
ą
cych obdarzony jest
Strona 2 z 26
Bez tytułu 1
2009-10-20
mow
ą
. Głos jest oznak
ą
rado
ś
ci i bólu, dlatego posiadaj
ą
go i inne istoty (rozwój ich
posun
ą
ł si
ę
bowiem tak daleko,
ż
e maj
ą
zdolno
ść
odczuwania bólu i rado
ś
ci, tudzie
ż
wyra
ż
ania tego mi
ę
dzy sob
ą
). Ale mowa słu
ż
y do okre
ś
lania tego, co po
ż
yteczne czy
szkodliwe, jak równie
ż
i tego, co sprawiedliwe czy te
ż
niesprawiedliwe.
11. To bowiem jest wła
ś
ciwo
ś
ci
ą
człowieka, odró
ż
niaj
ą
c
ą
go od innych stworze
ń
ż
yj
ą
cych,
ż
e on jedyny ma zdolno
ść
rozró
ż
niania dobra i zła, sprawiedliwo
ś
ci i
niesprawiedliwo
ś
ci i tym podobnych; wspólnota za
ś
takich istot staje si
ę
podstaw
ą
rodziny i pa
ń
stwa.
Z natury swojej pa
ń
stwo jest pierwej ani
ż
eli rodzina i ka
ż
dy z nas, cało
ść
bowiem musi
by
ć
pierwej od cz
ęś
ci; po rozprz
ę
gni
ę
ciu si
ę
cało
ś
ci nie b
ę
dzie nogi ni r
ę
ki, a tylko
nazwa, jak wówczas, gdy kto
ś
r
ę
k
ą
nazwał r
ę
k
ę
z kamienia, bo martwa r
ę
ka b
ę
dzie takiej
samej natury. Istota ka
ż
dej rzeczy le
ż
y przecie
ż
w jej zadaniu praktycznym i zdolno
ś
ci
jego wykonania, je
ś
li wi
ę
c nie ma ju
ż
tych cech, to nie mo
ż
na powiedzie
ć
,
ż
e to ta sama
rzecz, lecz tylko co
ś
, co t
ę
sam
ą
nazw
ę
nosi.
12. Okazuje si
ę
tedy,
ż
e pa
ń
stwo jest tworem natury i
ż
e jest pierwej od jednostki, bo je
ś
li
ka
ż
dy z osobna nie jest samowystarczalny, to znajdzie si
ę
w tym samym stosunku [do
pa
ń
stwa], co i inne cz
ęś
ci do jakiej
ś
cało
ś
ci. Kto za
ś
nie potrafi
ż
y
ć
we wspólnocie albo
jej wcale nie potrzebuje, b
ę
d
ą
c samowystarczalnym, bynajmniej nie jest członem
pa
ń
stwa, a zatem jest albo zwierz
ę
ciem, albo bogiem. Wszystkim ludziom wła
ś
ciwy jest z
natury p
ę
d do
ż
ycia we wspólnocie, a ten, kto j
ą
pierwszy zestroił, jest twórc
ą
najwi
ę
kszych dóbr. Jak bowiem człowiek doskonale rozwini
ę
ty jest najprzedniejszym ze
stworze
ń
, tak jest i najgorszym ze wszystkich, je
ś
li si
ę
wyłamie z prawa i sprawiedliwo
ś
ci.
Najgorsza jest bowiem nieprawo
ść
uzbrojona, człowiek za
ś
rodzi si
ę
wyposa
ż
ony w bro
ń
,
jak
ą
s
ą
jego zdolno
ś
ci umysłowe i moralne, które, jak
ż
adne inne, mog
ą
by
ć
niewła
ś
ciwie
nadu
ż
ywane. Dlatego człowiek bez poczucia moralnego jest najniegodziwszym i
najdzikszym stworzeniem, najpodlejszym w po
żą
dliwo
ś
ci zmysłowej i
ż
arłoczno
ś
ci.
Sprawiedliwo
ść
za
ś
jest znamieniem pa
ń
stwa, wymiar jej jest bowiem podstaw
ą
porz
ą
dku istniej
ą
cego we wspólnocie pa
ń
stwowej, polega za
ś
na ustaleniu tego, co jest
sprawiedliwe.
2. Dom, czyli rodzina najmniejsz
ą
cz
ęś
ci
ą
składow
ą
pa
ń
stwa. Niewolnik jako cz
ęść
własno
ś
ci domowej. Jego definicja. Niewolnicy z natury i wbrew niej. Stosunek pana do
niewolnika
1. Skoro si
ę
wi
ę
c okazało, z jakich cz
ęś
ci składa si
ę
pa
ń
stwo, trzeba naprzód pomówi
ć
o
urz
ą
dzeniu domu [czyli rodziny]; ka
ż
de bowiem pa
ń
stwo składa si
ę
z rodzin, członkowie
za
ś
rodziny s
ą
znów jej cz
ęś
ciami składowymi. Otó
ż
pełna rodzina składa si
ę
z
niewolników i wolnych. Poniewa
ż
za
ś
badanie ka
ż
dej rzeczy musi si
ę
zacz
ąć
najpierw od
najdrobniejszych cz
ęś
ci, a pierwszymi i najdrobniejszymi cz
ęś
ciami rodziny s
ą
pan i
niewolnik, m
ąż
i
ż
ona, ojciec i dzieci, nale
ż
y wzi
ąć
pod rozwag
ę
te trzy stosunki i zbada
ć
,
czym jest w istocie ka
ż
dy z nich i jak si
ę
powinien przedstawia
ć
.
2. Wynika z tego nauka o prawie władania, o prawie mał
ż
e
ń
skim nie mamy bowiem ([w
greckim j
ę
zyku] odpowiedniej nazwy na okre
ś
lenie zwi
ą
zku mi
ę
dzy kobiet
ą
i m
ęż
czyzn
ą
)
i, po trzecie, o prawie ojcowskim (i tutaj brak na okre
ś
lenie wła
ś
ciwej nazwy).
Jednakowo
ż
prócz tych trzech wymienionych działów jest nadto jeszcze jeden, który -
zdaniem jednych - stanowi istot
ę
gospodarstwa domowego, według drugich, jest
najwa
ż
niejsz
ą
jego cz
ęś
ci
ą
. Trzeba zatem rozwa
ż
y
ć
, jak si
ę
i on przedstawia, mam za
ś
na my
ś
li tzw. sztuk
ę
zarobkowania. Najpierw jednak pragn
ę
pomówi
ć
o panu i
niewolniku, aby stwierdzi
ć
to, co w tym wzgl
ę
dzie koniecznie potrzebne, a zarazem i
zobaczy
ć
, czy w porównaniu z dotychczasowymi pogl
ą
dami nie dałoby si
ę
lepiej jako
ś
uj
ąć
tego, co si
ę
s
ą
dzi w tym przedmiocie.
Strona 3 z 26
Bez tytułu 1
2009-10-20
3. Jedni mianowicie s
ą
dz
ą
,
ż
e władza pana nad niewolnikami jest pewn
ą
umiej
ę
tno
ś
ci
ą
i
ż
e nie ma
ż
adnej ró
ż
nicy mi
ę
dzy władz
ą
głowy domu a władz
ą
pana nad niewolnikami,
czy władz
ą
kieruj
ą
cego m
ęż
a stanu lub króla, jak to na pocz
ą
tku zauwa
ż
yłem. Inni
natomiast uwa
ż
aj
ą
,
ż
e władza pana nad niewolnikami jest przeciwna naturze, bo tylko na
zasadzie prawa ustanowionego jeden jest niewolnikiem, a inny wolnym, z natury za
ś
nie
ma mi
ę
dzy nimi
ż
adnej ró
ż
nicy. Dlatego [taki stan rzeczy] nie jest te
ż
sprawiedliwy, bo na
gwałcie oparty. Własno
ść
jest tedy cz
ęś
ci
ą
domu, a nauka o zdobywaniu własno
ś
ci
cz
ęś
ci
ą
nauki o gospodarstwie domowym (bez rzeczy koniecznych nie mo
ż
na
ż
y
ć
, a tym
samym i
ż
y
ć
wygodnie).
4. Jak do okre
ś
lonych kunsztów niezb
ę
dnie s
ą
potrzebne wła
ś
ciwe narz
ę
dzia, je
ś
li dzieło
ma by
ć
odpowiednio wyko
ń
czone, tak i do gospodarstwa domowego. Z narz
ę
dzi jedne
s
ą
martwe, drugie
ż
ywe, tak np. dla sternika ster jest narz
ę
dziem martwym, jego za
ś
zast
ę
pca narz
ę
dziem
ż
ywym; pomocnik bowiem stanowi rodzaj narz
ę
dzia przy
wykonywaniu pracy. Odpowiednio do tego tak
ż
e i w gospodarstwie domowym rzeczy,
jakie si
ę
posiada, s
ą
narz
ę
dziem do
ż
ycia, mienie jest sum
ą
takich narz
ę
dzi, a niewolnik
ż
yw
ą
własno
ś
ci
ą
.
5. Jest za
ś
narz
ę
dziem ponad narz
ę
dzia ka
ż
dy sługa. Gdyby bowiem ka
ż
de narz
ę
dzie
mogło spełnia
ć
swoje zadania według rozkazu albo i uprzedzaj
ą
c go, jak to podobno
robiły pos
ą
gi Dedala lub trójnogi Hefajstosa, które, jak mówi poeta, same si
ę
zjawiaj
ą
na
zebranie bogów, gdyby tak czółenka tkackie same tkały, a pałeczki od gitary same grały,
to ani budowniczowie nie potrzebowaliby pomocników, ani panowie niewolników. To, co
si
ę
nazywa narz
ę
dziem, stanowi
ś
rodek do wytwarzania nowych rzeczy, za
ś
przedmioty
własno
ś
ci słu
żą
tylko do u
ż
ytkowania. Czółenka tkackiego bowiem nie tylko si
ę
u
ż
ywa,
lecz z jego pomoc
ą
wytwarza si
ę
co
ś
nowego, natomiast suknia i ło
ż
e słu
żą
tylko do
u
ż
ytkowania.
6. Poniewa
ż
, dalej, stwarzanie i działanie ró
ż
ni
ą
si
ę
co do rodzaju, a jedno i drugie
potrzebuje narz
ę
dzi, wi
ę
c tak
ż
e i te ostatnie musz
ą
by
ć
odpowiednio ró
ż
ne. Otó
ż
ż
ycie
jest działaniem, a nie stwarzaniem, dlatego i niewolnik jest pomocnikiem w dziedzinie
działania. O przedmiotach własno
ś
ci mówi si
ę
tak jak o cz
ęś
ciach, bo cz
ęść
jest nie tylko
cz
ęś
ci
ą
czego
ś
innego, ale w ogóle nale
ż
y do czego
ś
innego, podobnie za
ś
jest i z
przedmiotem własno
ś
ci. Dlatego pan jest tylko panem niewolnika, ale do niego nie
nale
ż
y, a niewolnik jest nie tylko niewolnikiem swego pana, ale w ogóle do niego nale
ż
y.
7. Z wywodów tych okazuje si
ę
zatem, jaka jest istota i znaczenie niewolnika. Człowiek,
który z natury nie nale
ż
y do siebie, lecz do drugiego, jest z natury niewolnikiem. Nale
ż
y
za
ś
do drugiego taki człowiek, który jest czyj
ąś
własno
ś
ci
ą
, mimo i
ż
jest człowiekiem.
Przedmiot własno
ś
ci jest za
ś
narz
ę
dziem działania odr
ę
bnym od wła
ś
ciciela.
Z kolei nale
ż
y rozwa
ż
y
ć
, czy kto
ś
jest istotnie z natury takim [niewolnikiem] lub nie, czy
jest to rzecz
ą
sprawiedliw
ą
, a nawet i lepsz
ą
dla kogo
ś
, by
ć
niewolnikiem, czy te
ż
nie,
czy przeciwnie, wszelka niewola sprzeczna jest z prawem przyrodzonym.
8. Na to pytanie nietrudno da
ć
wła
ś
ciw
ą
odpowied
ź
, kieruj
ą
c si
ę
zarówno
rozumowaniem, jak i do
ś
wiadczeniem praktycznym. Władanie i podleganie władzy
nale
ż
y bowiem do rzeczy nie tylko koniecznych, ale i po
ż
ytecznych. U niektórych istot
zaraz od urodzenia dokonuje si
ę
rozgraniczenie z przeznaczeniem jednych do władania,
drugich do podlegania władzy. Liczne s
ą
te
ż
rodzaje rz
ą
dz
ą
cych i rz
ą
dzonych, ale
zawsze lepsze jest panowanie nad lepszymi podwładnymi; tak np. lepsze jest panowanie
nad człowiekiem ani
ż
eli nad zwierz
ę
ciem. Dzieło bowiem, wykonane przez doskonalsze
istoty, jest doskonalsze, gdzie za
ś
jedna włada, a druga słucha, dzieło jest w pewnej
cz
ęś
ci tworem jednej i drugiej.
Strona 4 z 26
Bez tytułu 1
2009-10-20
9. Czynnik władaj
ą
cy i słuchaj
ą
cy wyst
ę
puje wsz
ę
dzie, gdzie co
ś
składa si
ę
z wielu
cz
ęś
ci, a tworzy pewn
ą
wspóln
ą
jedno
ść
bez wzgl
ę
du na to, czy cz
ęś
ci s
ą
ze sob
ą
zł
ą
czone, czy te
ż
rozdzielone. Jest to ogólne prawo natury, cho
ć
przejawiaj
ą
ce si
ę
w
pierwszym rz
ę
dzie u istot
ż
yj
ą
cych, bo i u tworów nie
ż
yj
ą
cych istnieje pewien rodzaj
nadrz
ę
dno
ś
ci, jak np. w harmonii. Rozwa
ż
anie na ten temat mo
ż
e jednak tu nie nale
ż
y.
10. Istota
ż
yj
ą
ca składa si
ę
najpierw z duszy i ciała, przy czym z natury pierwsza włada,
to drugie za
ś
słucha. Nale
ż
y jednak, gdy chodzi o ustalenie zgodno
ś
ci z natur
ą
, bra
ć
pod
uwag
ę
stan normalny, a nie wykolejenia. Dlatego przedmiotem rozwa
ż
ania winien by
ć
człowiek najzupełniej zdrów na ciele i duszy, u którego ten stosunek [duszy do ciała]
jasno si
ę
uwidacznia; bo u ludzi wyst
ę
pnych lub skłonnych do wyst
ę
pków ciało cz
ę
sto
zdaje si
ę
panowa
ć
nad dusz
ą
skutkiem tego, i
ż
post
ę
puj
ą
ź
le i niezgodnie z natur
ą
.
11. Najpierw wi
ę
c, jak powiadam, u istoty
ż
yj
ą
cej mo
ż
na zauwa
ż
y
ć
oba rodzaje władzy
[które odpowiadaj
ą
władzy nad niewolnikiem, czyli] despotycznej i [władzy nad wolnym
obywatelem, czyli] politycznej; dusza bowiem sprawuje władz
ę
despotyczn
ą
nad ciałem,
a rozum włada nad po
żą
daniami w sposób odpowiadaj
ą
cy władzy m
ęż
a stanu i króla.
Okazuje si
ę
przy tym,
ż
e dla ciała jest to zgodne z natur
ą
i po
ż
yteczne podlega
ć
rz
ą
dom
duszy, tak samo jak i dla władz uczuciowych duszy podlega
ć
rozumowi i tej cz
ęś
ci duszy,
która o rozs
ą
dku stanowi, natomiast równorz
ę
dny albo i odwrotny ich stosunek byłby dla
wszystkich szkodliwy.
12. Tak samo znów przedstawia si
ę
ten stosunek u człowieka i innych istot
ż
yj
ą
cych.
Oswojone zwierz
ę
ta s
ą
bowiem z natury lepsze od dzikich, a dla nich wszystkich
korzystniejsz
ą
rzecz
ą
jest słu
ż
y
ć
człowiekowi, bo w ten sposób chroni
ą
si
ę
przed
zniszczeniem. Tak jest równie
ż
z rodzajem m
ę
skim i
ż
e
ń
skim, z których pierwszy jest z
natury silniejszy, drugi słabszy; tote
ż
ten panuje, a tamten mu podlega.
W taki sam sposób musz
ą
si
ę
te
ż
układa
ć
wzajemne stosunki u wszystkich ludzi w
ogóle.
13. Ci, którzy w takim stopniu stoj
ą
poni
ż
ej drugich, w jakim dusza góruje nad ciałem, a
człowiek nad zwierz
ę
ciem (w poło
ż
eniu tym znajduj
ą
si
ę
ci, których działalno
ść
polega na
u
ż
ywaniu sił fizycznych i którzy najwy
ż
ej to tylko mog
ą
da
ć
z siebie), ci tedy s
ą
z natury
niewolnikami, dla których, podobnie jak i dla wy
ż
ej wymienionych, lepiej jest znajdowa
ć
si
ę
w takiej zale
ż
no
ś
ci. Z natury bowiem jest niewolnikiem ten, kto mo
ż
e by
ć
własno
ś
ci
ą
drugiego (dlatego te
ż
i nale
ż
y do drugiego) i kto o tyle tylko ma zwi
ą
zek z rozumem,
ż
e
go spostrzega u innych, ale sam go nie posiada. Tak
ż
e inne istoty
ż
yj
ą
ce niczego
przecie
ż
nie obejmuj
ą
rozumem, ale kieruj
ą
si
ę
tylko wra
ż
eniami zmysłowymi.
14. Niewielka jest te
ż
ró
ż
nica w u
ż
yteczno
ś
ci, bo obie grupy, zarówno niewolnicy, jak
zwierz
ę
ta domowe, pomagaj
ą
fizycznie do zaspokojenia niezb
ę
dnych potrzeb. Stosownie
do tego istnieje w przyrodzie d
ąż
no
ść
do odmiennego kształtowania ciała ludzi wolnych i
niewolników, w ten sposób mianowicie,
ż
e ci ostatni s
ą
silni ze wzgl
ę
du na konieczne
usługi, pierwsi za
ś
smukli, ale niezdolni do takich prac, zdatni natomiast do działalno
ś
ci
politycznej, która ma dwa odr
ę
bne zadania: wojenne i pokojowe; zdarza si
ę
jednak
cz
ę
sto i przeciwnie,
ż
e jedni maj
ą
ciała wolnych, drudzy za
ś
dusz
ę
.
15. Tyle jest jasne; je
ś
liby ta fizyczna ró
ż
nica była tylko tak wielka, jak mi
ę
dzy
wizerunkami bogów a postaci
ą
ludzk
ą
, to wszyscy by przyznali,
ż
e ci, którzy o tyle stoj
ą
ni
ż
ej od innych, zasługuj
ą
na to, aby by
ć
ich niewolnikami. Je
ż
eli za
ś
trafne jest to w
odniesieniu do ciała, to o wiele sprawiedliwsz
ą
jest rzecz
ą
zasad
ę
t
ę
zastosowa
ć
do
duszy, tylko
ż
e nie jest równie łatwo stwierdzi
ć
pi
ę
kno duszy, jak ciała.
Wynika z tego w sposób oczywisty, i
ż
pewni ludzie s
ą
z natury wolnymi, inni za
ś
niewolnikami, przy czym stan niewoli jest dla tych drugich zarówno po
ż
yteczny, jak i
sprawiedliwy.
Strona 5 z 26
Bez tytułu 1
2009-10-20
16.
ś
e jednak i zwolennicy przeciwnego pogl
ą
du poniek
ą
d maj
ą
słuszno
ść
, to nietrudno
zauwa
ż
y
ć
. W podwójnym mianowicie znaczeniu mówi si
ę
o niewoli i niewolnikach,
niektórzy bowiem s
ą
niewolnikami i słu
żą
na zasadzie prawa. Prawo to jest rodzajem
umowy, na podstawie której zwyci
ęż
eni w wojnie staj
ą
si
ę
własno
ś
ci
ą
zwyci
ę
zców. Wielu
prawników podnosi przeciwko niemu zarzut wytaczany cz
ę
sto przeciwko mówcom, o
sprzeczno
ść
z prawem, poniewa
ż
straszn
ą
byłoby to rzecz
ą
, gdyby ten, kto uległ sile,
miał by
ć
niewolnikiem i sług
ą
tego, który potrafi gwałt zada
ć
i góruje sił
ą
. Tak
ż
e i mi
ę
dzy
filozofami jedni opowiadaj
ą
si
ę
za tym, drudzy za innym pogl
ą
dem.
17. Przyczyna tego sporu i tej rozbie
ż
no
ś
ci zda
ń
le
ż
y w tym,
ż
e cnota, je
ś
li ma do
rozporz
ą
dzenia odpowiednie
ś
rodki, równie
ż
potrafi znakomicie gwałt zada
ć
, bior
ą
cy za
ś
gór
ę
zawsze wykazuje przewag
ę
jakiej
ś
zalety. Skutkiem tego wydaje si
ę
,
ż
e i siła nie
jest pozbawiona pewnej cnoty, a spór dotyczy tylko strony prawnej. Dlatego jedni
uwa
ż
aj
ą
za rzecz sprawiedliw
ą
łaskawo
ść
, inni wła
ś
nie przeciwnie, panowanie
silniejszego; bo je
ś
li si
ę
rozł
ą
czy te dwa poj
ę
cia [prawa i siły], to nie ma
ż
adnego oparcia
i mocy przekonywaj
ą
cej pogl
ą
d, i
ż
góruj
ą
cy cnot
ą
nie powinien włada
ć
i panowa
ć
.
18. Inni wreszcie powołuj
ą
c si
ę
na zasad
ę
, która im si
ę
wydaje sprawiedliw
ą
(prawo
bowiem jest czym
ś
sprawiedliwym), utrzymuj
ą
,
ż
e niewola według prawa wojennego jest
rzecz
ą
sprawiedliw
ą
, równocze
ś
nie jednak popadaj
ą
w sprzeczno
ść
. Przyczyna wojny
mo
ż
e by
ć
bowiem niesprawiedliwa, tego za
ś
, kto nie zasługuje na to, aby by
ć
niewolnikiem, nikt
ż
adn
ą
miar
ą
nie mo
ż
e nazwa
ć
niewolnikiem; w przeciwnym bowiem
razie zdarzałoby si
ę
,
ż
e ludzie najszlachetniejszego pochodzenia byliby niewolnikami i
niewolników synami, gdyby si
ę
przypadkiem dostali do niewoli i zostali sprzedani.
Dlatego te
ż
takich nie chc
ą
nazywa
ć
niewolnikami, lecz tylko barbarzy
ń
ców. Je
ś
li jednak
tak mówi
ą
, to w istocie rzeczy maj
ą
na my
ś
li tylko niewolnika z natury, podobnie jak to na
pocz
ą
tku uj
ą
łem. Musz
ę
bowiem przyzna
ć
,
ż
e s
ą
ludzie, z których jedni wsz
ę
dzie s
ą
niewolnikami, a drudzy nigdzie.
19. Tak samo jest i ze szlachectwem; szlachta bowiem uwa
ż
a si
ę
za szlacht
ę
nie tylko u
siebie w domu, ale i wsz
ę
dzie, podczas gdy w ich mniemaniu szlachta barbarzy
ń
ców jest
ni
ą
tylko u siebie. Wychodz
ą
przy tym z zało
ż
enia,
ż
e istnieje szlachectwo i wolno
ść
w
bezwzgl
ę
dnym i wzgl
ę
dnym tego słowa znaczeniu, jak to powiada równie
ż
i Helena u
Teodektesa:
Po ojcu i matce z bogów jestem pokolenia.
Któ
ż
to
ś
miałby tedy mieni
ć
mi
ę
słu
żą
c
ą
.
Wyra
ż
aj
ą
c si
ę
w ten sposób, odró
ż
niaj
ą
niewolnika i wolnego, szlacht
ę
i gmin jedynie i
wył
ą
cznie według cnoty i nieprawo
ś
ci. Uwa
ż
aj
ą
bowiem,
ż
e jak z człowieka rodzi si
ę
człowiek, a ze zwierz
ę
cia zwierz
ę
, tak i ze szlachetnych szlachetny. Natura wprawdzie
cz
ę
sto do tego d
ąż
y, ale nie mo
ż
e tego osi
ą
gn
ąć
.
20. Okazuje si
ę
st
ą
d,
ż
e spór ma pewne uzasadnienie i
ż
e nie wszyscy ludzie, którzy s
ą
niewolnikami czy wolnymi, s
ą
nimi z natury; a ponadto jest jasn
ą
rzecz
ą
,
ż
e u pewnych
ludzi wyst
ę
puje taka cecha charakterystyczna, która stanowi o tym, i
ż
dla jednych jest
rzecz
ą
korzystn
ą
i sprawiedliw
ą
by
ć
niewolnikami, dla drugich, przeciwnie, by
ć
panami;
ż
e wreszcie jedni musz
ą
podlega
ć
władzy, drudzy za
ś
wykonywa
ć
władz
ę
, zale
ż
nie od
tego, na co ich natura skazała,
ż
e wi
ę
c istnie
ć
musi równie
ż
władza pana nad
niewolnikiem, a nadu
ż
ycie jej jest dla obu stron szkodliwe. Co bowiem jest korzystne dla
cz
ęś
ci, jest korzystne i dla cało
ś
ci, co dla ciała, równie
ż
i dla duszy; niewolnik jest za
ś
pewn
ą
cz
ęś
ci
ą
pana, niejako o
ż
ywion
ą
, ale oddzieln
ą
cz
ęś
ci
ą
jego ciała.
21. Dlatego te
ż
pana i niewolnika, których natura na taki los skazała, ł
ą
czy wzajemne
przywi
ą
zanie i jest to dla nich korzystne, przeciwnie za
ś
bywa, je
ś
li stanowisko ich nie
Strona 6 z 26
Bez tytułu 1
2009-10-20
jest zgodne z natur
ą
, ale opiera si
ę
na prawie i gwałcie.
Z dotychczasowych wywodów okazuje si
ę
jednak równie
ż
,
ż
e władza pana nad
niewolnikiem i władza w pa
ń
stwie to nie to samo, tudzie
ż
ż
e nie wszystkie rodzaje władzy
s
ą
sobie równe, jak to utrzymuj
ą
niektórzy. Jedna bowiem rozci
ą
ga si
ę
nad wolnymi z
natury, druga nad niewolnikami, władza głowy domu jest monarchiczna, gdy
ż
ka
ż
dy dom
podlega rz
ą
dom jednego, a władza m
ęż
a stanu jest panowaniem nad wolnymi i równymi.
22. Nazwa pana nie jest okre
ś
leniem pewnej umiej
ę
tno
ś
ci, ale istniej
ą
cego stanu rzeczy,
podobnie jak i nazwa niewolnika czy wolnego. Istnieje jednak umiej
ę
tno
ść
zł
ą
czona ze
stanowiskiem pana domu, jak i ze stanowiskiem niewolnika; jako
ż
umiej
ę
tno
ś
ci
potrzebnych niewolnikom uczył pewien człowiek w Syrakuzach, [który] tam za pieni
ą
dze
kształcił niewolników w pełnieniu zwyczajnych usług. Nauka taka mo
ż
e nawet obj
ąć
szersze kr
ę
gi, jak np. sztuk
ę
kucharsk
ą
i inne tego rodzaju usługi. Ró
ż
ne s
ą
bowiem
czynno
ś
ci domowe, jedne wa
ż
niejsze, inne konieczniejsze ni
ż
drugie, a według
przysłowia tak
ż
e "niewolnik a niewolnik i pan a pan to dwie ró
ż
ne rzeczy".
23. Znajomo
ść
wszystkich takich rzeczy stanowi tedy wiedz
ę
niewolnika, natomiast
wiedza pana polega na umiej
ę
tnym zu
ż
ytkowaniu niewolników. Bo pan okazuje si
ę
nie w
tym,
ż
e nabywa, ale
ż
e wła
ś
ciwie u
ż
ywa niewolników. Umiej
ę
tno
ść
ta nie wykazuje nic
wielkiego ani szacownego; bo co niewolnik musi umie
ć
wykona
ć
, to pan musi umie
ć
nakaza
ć
. Dlatego kto tym nie potrzebuje si
ę
sam trudzi
ć
, przekazuje ten zaszczyt rz
ą
dcy,
a sam oddaje si
ę
sprawom publicznym lub filozofii. Nauka natomiast o nabywaniu
własno
ś
ci, mianowicie o sprawiedliwym nabywaniu, jest ró
ż
na od obu tych umiej
ę
tno
ś
ci i
nale
ż
y do nauki o sztuce wojennej i sztuce my
ś
liwskiej.
Tyle zatem uwag o niewolniku i o panu.
3. Nauka o gospodarstwie domowym. Sztuka zdobywania własno
ś
ci. Rola pieni
ą
dza
1. Z kolei stosownie do podanego wy
ż
ej planu rozwa
ż
my całe w ogóle zagadnienie
posiadania i zarobkowania, bo i niewolnik okazał si
ę
pewn
ą
cz
ęś
ci
ą
własno
ś
ci. Przede
wszystkim wi
ę
c mo
ż
e si
ę
tu nasun
ąć
w
ą
tpliwo
ść
, czy sztuka zarobkowania jest
identyczna ze sztuk
ą
gospodarstwa domowego, czy te
ż
z jak
ąś
jej cz
ęś
ci
ą
lub te
ż
z jej
sztuk
ą
pomocnicz
ą
, a je
ż
eli ze sztuk
ą
pomocnicz
ą
, to czy zachodzi tu taki stosunek jak
mi
ę
dzy sztuk
ą
wytwarzania czółenek tkackich a sztuk
ą
tkack
ą
, czy te
ż
jak mi
ę
dzy sztuk
ą
sporz
ą
dzania br
ą
zu a odlewnictwem pos
ą
gów. Te pierwsze bowiem nie w tym samym
znaczeniu maj
ą
pomocniczy charakter, lecz jedna dostarcza narz
ę
dzi, druga natomiast
materiału. Nazywam za
ś
materiałem co
ś
, z czego si
ę
wykonuje rzecz pewn
ą
, a wi
ę
c dla
tkacza jest to wełna, a dla rze
ź
biarza br
ą
z.
2. Jasn
ą
wi
ę
c jest rzecz
ą
,
ż
e nauka o gospodarstwie domowym nie jest identyczna z
nauk
ą
o zdobywaniu własno
ś
ci. Jedna bowiem ma do czynienia z dostarczaniem
ś
rodków, druga z ich u
ż
ywaniem; a która
ż
nauka zajmuje si
ę
u
ż
ywaniem mienia
domowego, je
ś
li nie nauka o gospodarstwie domowym? Sporn
ą
natomiast jest rzecz
ą
,
czy nauka o zdobywaniu własno
ś
ci jest jej cz
ęś
ci
ą
, czy te
ż
stanowi zupełnie odr
ę
bny
rodzaj. Je
ś
li bowiem ten, kto si
ę
zajmuje spraw
ą
zdobywania własno
ś
ci, musi rozwa
ż
y
ć
,
sk
ą
d maj
ą
tek i własno
ść
pochodzi, a własno
ść
i bogactwo obejmuje wiele cz
ęś
ci, to
[nasuwa si
ę
] najpierw pytanie, czy rolnictwo i w ogóle troska o po
ż
ywienie i jego nabycie
jest pewn
ą
cz
ęś
ci
ą
nauki o gospodarstwie domowym, czy te
ż
jakim
ś
odr
ę
bnym
rodzajem.
3. S
ą
wszak
ż
e liczne rodzaje po
ż
ywienia, st
ą
d i rozliczne sposoby
ż
ycia zarówno u
zwierz
ą
t, jak i ludzi; bez po
ż
ywienia
ż
y
ć
niepodobna, w nast
ę
pstwie jednak ró
ż
nicy
po
ż
ywienia wytworzyły si
ę
ró
ż
nice w sposobie
ż
ycia istot
ż
yj
ą
cych. Jedne spo
ś
ród
zwierz
ą
t
ż
yj
ą
w stadach, inne pojedynczo, zale
ż
nie od tego, co jest rzecz
ą
wi
ę
cej
sprzyjaj
ą
c
ą
dla ich wy
ż
ywienia; jedne bowiem
ż
ywi
ą
si
ę
mi
ę
sem, drugie płodami ziemi,
Strona 7 z 26
Bez tytułu 1
2009-10-20
inne wreszcie s
ą
wszystko
ż
erne. Tote
ż
natura, aby ułatwi
ć
im zdobycie odpowiedniego
po
ż
ywienia, rozmaicie ukształtowała ich sposób
ż
ycia. Poniewa
ż
z natury nie to samo
ka
ż
demu odpowiada, lecz jednym to, innym owo, wi
ę
c te
ż
i w
ś
ród samych zwierz
ą
t tak
mi
ę
so
ż
ernych, jak i ro
ś
lino
ż
ernych istniej
ą
ró
ż
nice w sposobie
ż
ycia.
4. Podobnie jest i u ludzi. Istniej
ą
bowiem znaczne ró
ż
nice w ich sposobie
ż
ycia.
Najbardziej leniwi s
ą
koczownikami (po
ż
ywienie bowiem, jakiego im dostarczaj
ą
oswojone zwierz
ę
ta, przychodzi im bez trudu i pracy,
ż
e za
ś
stada ich ze wzgl
ę
du na
pastwiska z konieczno
ś
ci zmieniaj
ą
miejsce, wi
ę
c i oni zmuszeni s
ą
ci
ą
gn
ąć
za nimi,
uprawiaj
ą
c w ten sposób niejako
ż
yj
ą
c
ą
rol
ę
). Inni za
ś
ż
yj
ą
z my
ś
listwa takiego czy
owakiego rodzaju, a wi
ę
c jedni z rozboju, drudzy, co mieszkaj
ą
nad jeziorami,
moczarami, rzekami lub odpowiednim morzem, z rybołówstwa, jeszcze inni z polowania
na ptaki lub dzikie zwierz
ę
ta. Najwi
ę
ksza jednak cz
ęść
ludzi
ż
yje z [uprawy] ziemi i jej
przyswojonych płodów.
5. Tyle mniej wi
ę
cej jest zatem sposobów
ż
ycia, przy których ma si
ę
do spełnienia pewne
z natury zwi
ą
zane z nimi prace, a nie zdobywa si
ę
utrzymania przez wymian
ę
czy
handel, a wi
ę
c: koczowniczy, rolniczy, rozbójniczy, rybacki i my
ś
liwski. Niektórzy ł
ą
cz
ą
razem pewne z tych sposobów
ż
ycia i dzi
ę
ki temu
ż
yj
ą
wygodnie, uzupełniaj
ą
c braki
jednego trybu
ż
ycia, o ile ten nie jest w pełni samowystarczalny; a wi
ę
c np. jedni
prowadz
ą
sposób
ż
ycia koczowniczy a zarazem i rozbójniczy, drudzy rolniczy i my
ś
liwski.
Podobnie jest z innymi sposobami
ż
ycia, które ludzie prowadz
ą
ł
ą
cz
ą
c je, jak ich do tego
zmusza potrzeba.
6. Omawiany dot
ą
d rodzaj własno
ś
ci dany jest, jak si
ę
okazuje, wszystkim istotom
ż
yj
ą
cym przez sam
ą
natur
ę
, i to zarówno ju
ż
od pierwszej chwili urodzenia, jak i po
osi
ą
gni
ę
ciu pełni rozwoju. Niektóre bowiem ju
ż
z pocz
ą
tku, przy urodzeniu przynosz
ą
ze
sob
ą
tyle po
ż
ywienia,
ż
e starczy go a
ż
do czasu, kiedy noworodek zdoła je sam sobie
zdoby
ć
; a zachodzi to u istot rodz
ą
cych robaki lub znosz
ą
cych jaja. Te za
ś
, które rodz
ą
ż
ywe potomstwo, a
ż
do pewnego czasu maj
ą
dla swych młodych pokarm w sobie w
postaci mleka.
7. Wida
ć
wi
ę
c z tego,
ż
e i co do dorosłych istot trzeba wysun
ąć
podobny wniosek,
ż
e
zatem ro
ś
liny istniej
ą
dla zwierz
ą
t, zwierz
ę
ta za
ś
dla człowieka, a mianowicie oswojone
ze wzgl
ę
du na usługi i po
ż
ywienie, spo
ś
ród dzikich za
ś
, je
ś
li nie wszystkie, to przecie
ż
najwi
ę
ksza cz
ęść
, ze wzgl
ę
du na po
ż
ywienie i pewn
ą
pomoc, by mo
ż
na z nich mie
ć
i
odzie
ż
, i inne rzeczy u
ż
yteczne. Je
ś
li wi
ę
c natura nic nie stwarza bezcelowo i
bezu
ż
ytecznie, to musiała wszystko to stworzy
ć
dla ludzi.
8. Dlatego i sztuka wojenna z natury b
ę
dzie poniek
ą
d sztuk
ą
zdobywania własno
ś
ci
(cz
ęść
jej stanowi te
ż
sztuka my
ś
liwska). Musi si
ę
j
ą
mianowicie stosowa
ć
przeciwko
zwierz
ę
tom, jak i przeciw tym ludziom, którzy, cho
ć
z natury do słu
ż
by stworzeni, nie
chc
ą
si
ę
do niej nagi
ąć
, tak
ż
e wojna taka zgodna jest z prawem natury. Jedna dziedzina
nauki o zdobywaniu własno
ś
ci jest wi
ę
c z natury cz
ęś
ci
ą
nauki o gospodarstwie
domowym; odpowiednio do tego powinni j
ą
posiada
ć
lub te
ż
stara
ć
si
ę
o jej zdobycie ci,
których zadaniem jest gromadzenie zapasów koniecznych do
ż
ycia i u
ż
ytecznych dla
społecze
ń
stwa w pa
ń
stwie czy w domu.
9. Otó
ż
prawdziwe bogactwo zdaje si
ę
na tych rzeczach polega
ć
. To bowiem [czego si
ę
wymaga od takiej własno
ś
ci, a mianowicie], by do wygodnego
ż
ycia starczyła, nie jest
bez granic, jak to stwierdza Solon w wierszu:
ś
cisłej granicy w bogactwie bynajmniej ludzie nie znaj
ą
.
Strona 8 z 26
Bez tytułu 1
2009-10-20
Istnieje tu przecie
ż
granica, podobnie jak i w innych sztukach, bo
ż
adna sztuka nie
posiada
ś
rodków nieograniczonych ani co do ilo
ś
ci, ani co do wielko
ś
ci, bogactwo za
ś
jest obfito
ś
ci
ą
ś
rodków potrzebnych dla domu i pa
ń
stwa. Widoczn
ą
tedy jest rzecz
ą
,
ż
e
istnieje z natury pewna sztuka zdobywania dóbr, wła
ś
ciwa zarz
ą
dcom domu i m
ęż
om
stanu, i z jakiego powodu.
10. Jest jednak inny jeszcze rodzaj sztuki zdobywania własno
ś
ci, który pospolicie, i to
słusznie, nazywaj
ą
sztuk
ą
zdobywania pieni
ę
dzy, a który sprawia, i
ż
zdaje si
ę
nie istnie
ć
granica bogactwa i posiadania. Ze wzgl
ę
du na pokrewie
ń
stwo tej sztuki z omówion
ą
,
wielu uwa
ż
a j
ą
za jedno i to samo; nie jest ona jednak ta sama, co omówiona, ani daleka
od tamtej, lecz jest do niej zbli
ż
ona. Pierwsza z nich jest tworem natury, druga za
ś
nie, a
jest raczej produktem pewnego do
ś
wiadczenia i umiej
ę
tno
ś
ci.
11. Zacznijmy rozwa
ż
ania nasze o niej z nast
ę
puj
ą
cego punktu widzenia. Ka
ż
da rzecz
posiadana mo
ż
e by
ć
dwojako u
ż
yta, w obu wypadkach u
ż
ywa si
ę
tej samej rzeczy, ale
nie w ten sam sposób. W jednym wypadku u
ż
ycie zwi
ą
zane jest z wła
ś
ciwo
ś
ci
ą
danej
rzeczy, w drugim za
ś
nie; a wi
ę
c np. obuwie słu
ż
y do obucia, ale mo
ż
e stanowi
ć
równie
ż
i przedmiot wymiany. W jednym i drugim wypadku obuwie jest przedmiotem pewnego
u
ż
ytkowania. Nawet gdy kto potrzebuj
ą
cemu obuwia daje je w zamian za pieni
ą
dze lub
ż
ywno
ść
, u
ż
ywa obuwia jako obuwia, tylko
ż
e nie we wła
ś
ciwy mu sposób, bo nie zostało
ono sporz
ą
dzone na wymian
ę
. Tak samo jest i z innymi przedmiotami własno
ś
ci.
Wszystkie one mog
ą
by
ć
przedmiotem wymiany, której pierwszy pocz
ą
tek zgodny jest z
natur
ą
, gdy
ż
jest nast
ę
pstwem faktu, i
ż
jedni ludzie posiadaj
ą
zbyt du
ż
o, inni za mało
rzeczy potrzebnych.
12. Okazuje si
ę
te
ż
z tego,
ż
e drobny handel nie jest z natury zł
ą
czony ze sztuk
ą
zdobywania pieni
ę
dzy, wymiana bowiem musiała si
ę
dokonywa
ć
w granicach
wystarczaj
ą
cych do zaspokojenia potrzeb koniecznych. W pierwszej zatem wspólnocie
(jak
ą
jest rodzina) [handel wymienny] nie grał oczywi
ś
cie
ż
adnej roli, lecz dopiero gdy si
ę
wspólnota rozrosła. W pierwszym wypadku członkowie jej wszystko, co posiadali, mieli
we wspólnym u
ż
ytkowaniu, w drugim znów, w nast
ę
pstwie dokonanego rozdziału, jedni
posiadali te rzeczy, inni inne, tote
ż
musieli je zale
ż
nie od potrzeby nabywa
ć
w drodze
wymiany, podobnie jak to jeszcze i teraz czyni wiele ludów barbarzy
ń
skich. Te bowiem
ograniczaj
ą
si
ę
do tego jedynie,
ż
e rzeczy u
ż
yteczne wymieniaj
ą
na takie
ż
, daj
ą
c i
przyjmuj
ą
c, np. wino za zbo
ż
e i tak samo inne tego rodzaju artykuły.
13. Taki tedy handel zamienny ani nie jest przeciwny naturze, ani nie przedstawia
ż
adnej
postaci sztuki zdobywania pieni
ę
dzy, słu
ż
y bowiem do uzupełnienia
samowystarczalno
ś
ci, zgodnie z natur
ą
. Z kolei jednak z niego rozwin
ę
ła si
ę
owa [sztuka
gromadzenia pieni
ę
dzy]. Kiedy bowiem pomoc niesiona przez przywóz rzeczy
brakuj
ą
cych, a wywóz zb
ę
dnych, si
ę
ga
ć
zacz
ę
ła do coraz dalszych krajów, z
konieczno
ś
ci musiały wej
ść
w u
ż
ycie pieni
ą
dze; nie wszystkie bowiem rzeczy, z natury
potrzebne, s
ą
łatwe do przewo
ż
enia.
14. Zgodzono si
ę
zatem, aby przy wymianie dawa
ć
i przyjmowa
ć
jak
ąś
tak
ą
rzecz, która
sama przez si
ę
liczyła si
ę
do rzeczy u
ż
ytecznych, a równocze
ś
nie przedstawiała t
ę
korzy
ść
,
ż
e si
ę
z łatwo
ś
ci
ą
dawała przewozi
ć
, jak np.
ż
elazo, srebro itp. Pocz
ą
tkowo
ustalano ich warto
ść
po prostu według wielko
ś
ci i wagi, w ko
ń
cu jednak zacz
ę
to wyciska
ć
na nich znak, aby sobie oszcz
ę
dzi
ć
mierzenia czy wa
ż
enia, wyci
ś
ni
ę
ty znak podawał
bowiem okre
ś
lon
ą
ilo
ść
.
15. Kiedy potrzeba handlu wymiennego doprowadziła ju
ż
do wynalezienia pieni
ą
dza,
wyłoniła si
ę
inna posta
ć
sztuki zdobywania pieni
ę
dzy, a mianowicie drobny handel, który
pocz
ą
tkowo przedstawiał si
ę
zapewne prymitywnie, pó
ź
niej jednak, w wyniku
do
ś
wiadcze
ń
, kształtował si
ę
ju
ż
kunsztowniej pod wpływem troski, sk
ą
d sprowadza
ć
Strona 9 z 26
Bez tytułu 1
2009-10-20
towary i jak je zbywa
ć
, aby jak najwi
ę
kszy zysk osi
ą
gn
ąć
. Dlatego sztuka zdobywania
maj
ą
tku zdaje si
ę
by
ć
zwi
ą
zana w pierwszym rz
ę
dzie z pieni
ą
dzem, a głównym jej
zadaniem umiej
ę
tna spekulacja, sk
ą
d zdoby
ć
jak najwi
ę
cej pieni
ę
dzy: uchodz
ą
bowiem
one za
ź
ródło bogactwa i maj
ą
tku.
16. Tak
ż
e bogactwo bowiem opieraj
ą
ludzie cz
ę
sto na wielkiej ilo
ś
ci pieni
ę
dzy, dlatego
ż
e sztuka zarobkowania, a w szczególno
ś
ci handel, koło nich si
ę
jakoby obraca. Niekiedy
znów spotyka si
ę
mniemanie,
ż
e pieni
ą
dz to czcze słowo,
ż
e warto
ść
jego jest tylko na
postanowieniu prawnym oparta, z natury za
ś
jest
ż
adna, bo je
ś
li go zmieni
ą
ci, co go
u
ż
ywaj
ą
, to traci wszelk
ą
warto
ść
i nie mo
ż
na go u
ż
y
ć
do zaspokojenia jakichkolwiek
potrzeb, a człowiek bogato zaopatrzony w pieni
ą
dze b
ę
dzie cz
ę
sto odczuwał brak
koniecznego po
ż
ywienia. Niedorzeczn
ą
rzecz
ą
byłoby zatem uwa
ż
a
ć
za bogactwo co
ś
takiego, czego posiadanie w obfito
ś
ci nie zabezpiecza przed
ś
mierci
ą
głodow
ą
;
przykładem ów Midas mityczny, któremu na własne jego
ż
yczenie, podyktowane
niepohamowan
ą
chciwo
ś
ci
ą
, zamieniało si
ę
w złoto wszystko, co mu podano.
17. Dlatego te
ż
[zwolennicy tego pogl
ą
du] w czym innym dopatruj
ą
si
ę
[istoty] bogactwa i
sztuki zdobywania pieni
ę
dzy, a czyni
ą
to słusznie. Co innego bowiem zdobywanie
pieni
ę
dzy, a [co innego] bogactwo z natury. To drugie nale
ż
y do gospodarstwa
domowego, pierwsze za
ś
polega na handlu i przysparzaniu maj
ą
tku wył
ą
cznie tylko
przez wymian
ę
dóbr. Ta znów zdaje si
ę
obraca
ć
około pieni
ą
dza, pieni
ą
dz bowiem jest
pocz
ą
tkiem i kresem wymiany. Otó
ż
takie bogactwo, płyn
ą
ce z takiego zdobywania
pieni
ę
dzy, nie ma granic. Bo jak sztuka lekarska wytyka sobie nieosi
ą
galny cel
powszechnego ugruntowania zdrowia (a tak samo ka
ż
da sztuka zmierza do jakiego
ś
celu
bez kresu i pragnie go, o ile mo
ż
no
ś
ci, osi
ą
gn
ąć
, nie przyjmuje za
ś
za kres swój zdobycia
ś
rodków do celu wiod
ą
cych, we wszystkich bowiem kresem jest cel wytkni
ę
ty), tak i przy
zdobywaniu pieni
ę
dzy cel jest bezkresny, a jest nim takie wła
ś
nie bogactwo i posiadanie
pieni
ę
dzy.
18. W przeciwie
ń
stwie do tego sztuka gospodarstwa domowego ma swój kres, którego
nie zna sztuka gromadzenia pieni
ę
dzy; inne ma ona bowiem zadanie. Tote
ż
z punktu
widzenia gospodarstwa domowego wydaje si
ę
,
ż
e wszelkie bogactwo winno mie
ć
swoje
granice, z do
ś
wiadczenia tymczasem widzimy,
ż
e dzieje si
ę
przeciwnie. Wszyscy
bowiem, którzy robi
ą
interesy pieni
ęż
ne, d
ążą
do pomno
ż
enia pieni
ę
dzy w
niesko
ń
czono
ść
. Przyczyn
ą
tego jest pokrewie
ń
stwo sztuki gospodarstwa domowego ze
sztuk
ą
gromadzenia pieni
ę
dzy. Poniewa
ż
działaj
ą
w tej samej dziedzinie, w praktyce
przechodzi jedna w drug
ą
. W jednym i drugim wypadku wchodzi w gr
ę
ta sama własno
ść
,
tylko z innego punktu widzenia, jedna ma cel odmienny, drugiej celem jest powi
ę
kszenie
[maj
ą
tku]. Dlatego te
ż
niektórzy uwa
ż
aj
ą
,
ż
e to jest wła
ś
nie rzecz
ą
gospodarstwa
domowego i upieraj
ą
si
ę
przy mniemaniu,
ż
e powinno si
ę
maj
ą
tek pieni
ęż
ny albo
utrzyma
ć
, albo pomna
ż
a
ć
w niesko
ń
czono
ść
.
19. Przyczyna takiego my
ś
lenia le
ż
y w trosce jedynie o to, aby
ż
y
ć
, a nie o to,
ż
eby
ż
y
ć
pi
ę
knie; poniewa
ż
za
ś
pragnienie owo nie znajduje granic, wi
ę
c ludzie staraj
ą
si
ę
zapewni
ć
sobie nieograniczone
ś
rodki do jego zaspokojenia. Ale i ci, którzy pragn
ą
pi
ę
knie sobie
ż
ycie uło
ż
y
ć
, szukaj
ą
raczej zmysłowego u
ż
ywania, a
ż
e to okazuje si
ę
mo
ż
liwe dzi
ę
ki maj
ą
tkowi, wi
ę
c wszystkie ich zabiegi obracaj
ą
si
ę
około zdobycia
pieni
ę
dzy i st
ą
d wynikn
ą
ł ten drugi rodzaj gromadzenia pieni
ę
dzy. Poniewa
ż
u
ż
ywanie
[zmysłowe] zale
ż
ne jest od nadmiaru, wi
ę
c te
ż
zabiegaj
ą
o
ś
rodki zapewniaj
ą
ce nadmiar
posiadania i mo
ż
liwo
ść
u
ż
ywania, a je
ś
li ich nie mog
ą
uzyska
ć
dzi
ę
ki sztuce zdobywania
pieni
ę
dzy, staraj
ą
si
ę
doj
ść
do celu w inny sposób i wbrew naturze wysilaj
ą
w tym
kierunku wszelkie zdolno
ś
ci.
20. M
ę
stwo bowiem nie przejawia si
ę
w robieniu pieni
ę
dzy, lecz w okazywaniu odwagi,
podobnie jak talent wodza czy lekarza, ale w odnoszeniu zwyci
ę
stwa lub w niesieniu
Strona 10 z 26
Bez tytułu 1
2009-10-20
pomocy zdrowotnej. A jednak owi ludzie cał
ą
sw
ą
umiej
ę
tno
ść
rozwijaj
ą
dla zdobycia
pieni
ę
dzy, jak gdyby to było celem i jakby wszystko winno było do jego osi
ą
gni
ę
cia
zmierza
ć
.
Tyle tedy moich wywodów o niepotrzebnej sztuce zdobywania pieni
ę
dzy, o jej istocie i
przyczynie, dla której j
ą
stosujemy, jak i o sztuce potrzebnej; jest ona czym
ś
odmiennym
od pierwszej, bo (maj
ą
c na celu trosk
ę
o utrzymanie) nale
ż
y z natury do gospodarstwa
domowego i nie jest jak tamta bezkresna, ale posiada granic
ę
.
21. Wyja
ś
nia si
ę
te
ż
sporna pocz
ą
tkowo kwestia, czy sztuka zdobywania pieni
ę
dzy
nale
ż
y do zada
ń
zarz
ą
dcy domu lub m
ęż
a stanu, czy nie, czy te
ż
potrzebne
ś
rodki
uprzednio ju
ż
istnie
ć
powinny. Bo jak sztuka kierowania pa
ń
stwem nie stwarza ludzi, lecz
ich otrzymuje od natury i tylko posługuje si
ę
nimi, tak te
ż
natura, ziemia, morze itd. winny
dostarcza
ć
ś
rodków po
ż
ywienia, a ju
ż
do głowy domu nale
ż
y, jak nimi trzeba
rozporz
ą
dza
ć
. Bo nie jest zadaniem sztuki tkackiej produkowanie wełny, a tylko jej
przerabianie i wyznawanie si
ę
na tym, jakie jej gatunki s
ą
dobre i odpowiednie, czy te
ż
liche i nieu
ż
yteczne.
22. Mógłby te
ż
kto
ś
podnie
ść
w
ą
tpliwo
ść
, dlaczego sztuka zdobywania pieni
ę
dzy
wchodzi w skład gospodarstwa domowego, a sztuka lekarska nie; przecie
ż
członkowie
domu musz
ą
by
ć
zdrowi, tak jak musz
ą
ż
y
ć
czy te
ż
posiada
ć
inne rzeczy potrzebne.
Zapewne, zarówno głowa domu, jak i władca w pewnej mierze obowi
ą
zani s
ą
dba
ć
o
zdrowie swoich, a w pewnej mierze te
ż
nie musz
ą
, bo to jest rzecz
ą
lekarza; tak samo
jest rzecz
ą
głowy domu troszczy
ć
si
ę
o zdobycie
ś
rodków pieni
ęż
nych, wszelako do
pewnego tylko stopnia, bo to nale
ż
y do zada
ń
słu
ż
ebnych. Przede wszystkim jednak, jak
powiedziano wy
ż
ej, natura winna tego dostarczy
ć
, bo jest to jej rzecz
ą
zaopatrzy
ć
w
ż
ywno
ść
istot
ę
, któr
ą
stwarza; jako
ż
ka
ż
dej z nich słu
ż
y jako po
ż
ywienie pozostało
ść
z
tego, z czego powstała. Dlatego te
ż
zgodne z natur
ą
jest powszechne d
ąż
enie do
gromadzenia zasobów z plonów ziemi i zwierz
ą
t.
23. Sztuka zarobkowania wyst
ę
puje zatem w dwojaki, jak powiedziałem, sposób, albo
jako handel, albo jako gospodarstwo domowe, przy czym to ostatnie jest konieczne i
chwalebne, pierwszy za
ś
, polegaj
ą
cy na wymianie, słusznie bywa ganiony jako z natur
ą
niezgodny, bo na wyzysku drugich oparty; a ju
ż
z najzupełniejsz
ą
słuszno
ś
ci
ą
znienawidzone jest rzemiosło lichwiarza, poniewa
ż
osi
ą
ga zysk z samego pieni
ą
dza,
który mija si
ę
tu ze swym przeznaczeniem. Stworzony bowiem został dla celów wymiany,
a tymczasem przez pobieranie procentów sam si
ę
pomna
ż
a. St
ą
d te
ż
pochodzi nazwa
grecka procentu
τόκος
tj. rodzenie. To bowiem, co si
ę
rodzi, podobne jest do rodzicieli, a
procent jest pieni
ą
dzem uzyskanym z pieni
ą
dza. Tote
ż
ten sposób zarobkowania jest w
najwi
ę
kszym stopniu przeciwny naturze. (...)
5. Działem nauki o gospodarstwie domowym jest stosunek m
ęż
a do
ż
ony i ojca do dzieci.
Troska o doskonalenie członków rodziny obowi
ą
zkiem głowy domu
1. W nauce o gospodarstwie domowym s
ą
trzy działy: jeden dotyczy stosunku pana do
niewolników, o których była mowa poprzednio, drugi - stosunku ojca do rodziny, a trzeci -
m
ęż
a do
ż
ony. Władza nad
ż
on
ą
i dzie
ć
mi dotyczy w obu wypadkach osób wolnych, a
jednak nie jest to ten sam rodzaj władzy, bo w stosunku do
ż
ony ma ona charakter
władzy kierownika wolnego pa
ń
stwa, w stosunku do dzieci charakter władzy królewskiej.
2. M
ęż
czyzna bowiem z natury jest wi
ę
cej uzdolniony do władania ani
ż
eli kobieta, o ile
wbrew naturze nie zajdzie wyj
ą
tek w tym wzgl
ę
dzie, podobnie jak wi
ę
cej jest do tego
uzdolniony człowiek starszy i dojrzalszy ni
ż
młody i niedojrzały.
W najwi
ę
kszej cz
ęś
ci pa
ń
stw [wolnych] dokonuje si
ę
co prawda wymiana mi
ę
dzy
warstw
ą
rz
ą
dz
ą
c
ą
a rz
ą
dzon
ą
, b
ę
d
ą
ca wyrazem naturalnej d
ąż
no
ś
ci do wyrównania i
zatarcia wszelkich ró
ż
nic, mimo to jednak, jak długo jedni rz
ą
dz
ą
, a drudzy s
ą
rz
ą
dzeni,
Strona 11 z 26
Bez tytułu 1
2009-10-20
staraj
ą
si
ę
o zaznaczenie ró
ż
nicy przez zewn
ę
trzne odznaki, tytuły i honory (to wła
ś
nie
te
ż
[miał na my
ś
li] Amasis mówi
ą
c o miednicy do mycia nóg). Natomiast stosunek
m
ęż
czyzny do kobiety jest zawsze taki sam.
Władza nad dzie
ć
mi ma znów charakter władzy królewskiej. Rodziciel bowiem włada
na zasadzie miło
ś
ci jako te
ż
starsze
ń
stwa, co wła
ś
nie jest znamieniem władzy
królewskiej. Dlatego to i Homer, nazywaj
ą
c Zeusa "ojcem ludzi i bogów" słusznie mieni
go królem ich wszystkich. Król bowiem musi z natury wyró
ż
nia
ć
si
ę
, cho
ć
jest tego
samego rodu [co poddani], a tak samo przedstawia si
ę
stosunek starszego do
młodszego, tudzie
ż
rodziciela do dziecka.
3. Jasn
ą
jest tedy rzecz
ą
,
ż
e głowa domu wi
ę
cej si
ę
troszczy o ludzi ni
ż
o posiadanie
rzeczy martwych, wi
ę
cej o doskonalenie pierwszych ani
ż
eli o obfito
ść
drugich, któr
ą
zwiemy bogactwem, i to raczej o doskonalenie wolnych ni
ż
niewolników. Co si
ę
tyczy
niewolników, to przede wszystkim mo
ż
e si
ę
nasuwa
ć
w
ą
tpliwo
ść
, czy ci, prócz swej
u
ż
yteczno
ś
ci jako narz
ę
dzie i posługa, posiadaj
ą
ponadto cenniejsze od tego cnoty, jako
to: umiarkowanie, m
ę
stwo, sprawiedliwo
ść
i inne tym podobne zalety, czy te
ż
prócz
sprawno
ś
ci w fizycznych usługach nie posiadaj
ą
ż
adnej cechy dodatniej. Czy tak, czy
inaczej na to pytanie odpowiemy, trudno
ś
ci nie znikn
ą
. Bo je
ś
li posiadaj
ą
inne cnoty, to
czym
ż
e ró
ż
ni
ć
si
ę
b
ę
d
ą
od wolnych, a je
ś
li damy przecz
ą
c
ą
odpowied
ź
, to b
ę
dzie ona
niedorzeczna wobec faktu,
ż
e jednak niewolnicy s
ą
lud
ź
mi i na równi z nimi posiadaj
ą
rozum.
4. Ta sama niemal w
ą
tpliwo
ść
dotyczy równie
ż
kobiety i dziecka: czy te
ż
posiadaj
ą
takie
cnoty, a wi
ę
c czy
ż
ona musi by
ć
m
ą
dra, dzielna, sprawiedliwa, czy dziecko bywa i
swawolne, i roztropne, czy te
ż
nie? Krótko mówi
ą
c, trzeba w ogóle zbada
ć
, czy ten, co
jest podległy z natury, posiada t
ę
sam
ą
cnot
ę
, co i władaj
ą
cy z natury, czy te
ż
inn
ą
. Je
ś
li
bowiem jeden i drugi ma wykazywa
ć
cechy pi
ę
kne i dobre, to dlaczego
ż
by jeden miał
raz na zawsze włada
ć
, drugi za
ś
podlega
ć
? Ró
ż
nica mi
ę
dzy nimi nie sprowadza si
ę
do
pytania "mniej czy wi
ę
cej", bo podda
ń
stwo i władztwo ró
ż
ni
ą
si
ę
co do swej istoty, wzgl
ą
d
za
ś
natury ilo
ś
ciowej nie gra tu
ż
adnej roli.
5. Je
ś
liby za
ś
jeden musiał posiada
ć
owe cechy, a drugi nie, to byłoby to rzecz
ą
dziwn
ą
.
Bo albo władaj
ą
cy nie b
ę
dzie umiarkowany i sprawiedliwy, a w takim razie jak
ż
e
ż
b
ę
dzie
dobrze panował? Albo nie b
ę
dzie nim poddany, a w takim razie jak
ż
e
ż
b
ę
dzie spełniał
dobrze swe obowi
ą
zki podwładnego? Je
ś
li bowiem b
ę
dzie swawolny i gnu
ś
ny, to nic nie
zrobi z tego, co do niego nale
ż
y. Okazuje si
ę
tedy,
ż
e jeden i drugi koniecznie winien
wykazywa
ć
pewn
ą
doskonało
ść
wzgl
ę
dnie cnot
ę
, a taka jest ró
ż
nica mi
ę
dzy tymi
cnotami, jaka istnieje mi
ę
dzy poddanymi z natury a władaj
ą
cymi. Jako przykład tego
nasuwa si
ę
tu bezpo
ś
rednio dusza. Mie
ś
ci si
ę
w niej bowiem czynnik i panuj
ą
cy z natury,
i podległy, którym ró
ż
n
ą
przypisujemy cnot
ę
, gdy
ż
jeden posiada rozum, a drugi jest
nierozumny.
6. Jasne jest wi
ę
c,
ż
e tak samo ma si
ę
rzecz i w innych wypadkach, tak i
ż
z natury s
ą
ró
ż
ne rodzaje władaj
ą
cych i podległych. Inaczej bowiem przedstawia si
ę
władza wolnego
nad niewolnikiem, a inaczej m
ęż
czyzny nad kobiet
ą
, czy ojca nad synem. U nich
wszystkich wyst
ę
puje składnik psychiczny, jednakowo
ż
z pewnymi ró
ż
nicami. Niewolnik
bowiem nie posiada w ogóle zdolno
ś
ci do rozwa
ż
ania, kobieta posiada j
ą
wprawdzie, ale
niezbyt kompetentn
ą
, dziecko posiada j
ą
równie
ż
, ale nierozwini
ę
t
ą
w pełni.
7. Nale
ż
y wi
ę
c przyj
ąć
,
ż
e tak samo ma si
ę
rzecz z cnotami etycznymi,
ż
e zatem
wszyscy musz
ą
je posiada
ć
, ale z pewnymi ró
ż
nicami zale
ż
nymi od zadania, jakie
ka
ż
demu przypada do spełnienia. Dlatego władaj
ą
cy powinien posiada
ć
pełni
ę
doskonało
ś
ci etycznej (zadanie jego jest bowiem po prostu zadaniem budowniczego, a
budowniczym jest rozum), natomiast wszyscy inni o tyle tylko, o ile tego ich zadanie
wymaga.
Strona 12 z 26
Bez tytułu 1
2009-10-20
8. Oczywiste wi
ę
c jest,
ż
e wszystkie wymienione tu osoby posiadaj
ą
cnot
ę
etyczn
ą
,
ż
e
jednak umiarkowanie czy te
ż
dzielno
ść
i sprawiedliwo
ść
kobiety i m
ęż
czyzny nie jest taka
sama, jak to mniemał Sokrates, lecz istnieje dzielno
ść
władaj
ą
cego i dzielno
ść
słu
żą
cego, a podobnie ma si
ę
rzecz i z innymi cnotami. Okazuje si
ę
to tak
ż
e przy
bardziej szczegółowym rozwa
ż
aniu. Samych siebie bowiem łudz
ą
ci, którzy, ogólnie
rzecz ujmuj
ą
c, utrzymuj
ą
,
ż
e cnota jest to dobry stan duszy lub te
ż
wła
ś
ciwe działanie,
czy co
ś
podobnego; o wiele lepiej od tych, którzy tak
ą
definicj
ę
podaj
ą
, post
ę
puj
ą
ci,
którzy jak Gorgiasz rozpatruj
ą
ka
ż
d
ą
cnot
ę
z osobna. Dlatego, je
ś
li poeta sławi pewn
ą
cnot
ę
jako wła
ś
ciw
ą
kobiecie, mówi
ą
c,
ż
e "milczenie stanowi ozdob
ę
kobiety", to nale
ż
y
przyj
ąć
,
ż
e przestaje ni
ą
by
ć
u m
ęż
czyzny.
9. Tak
ż
e i niedojrzałe dziecko nie posiada oczywi
ś
cie samodzielnego charakteru, ale
dzielno
ść
jego polega na odpowiednim ustosunkowaniu si
ę
przez niego do celu
wychowania i osoby kierownika, podobnie jak cnota niewolnika na wła
ś
ciwym
zachowaniu si
ę
wobec pana. Wykazali
ś
my poprzednio,
ż
e niewolnik jest u
ż
yteczny tylko
do robót koniecznych, tote
ż
jasn
ą
jest rzecz
ą
,
ż
e potrzeba mu tylko nieznacznej cnoty, i
to o tyle tylko, aby nie zaniedbywał swych zada
ń
przez swawol
ę
czy lenistwo.
10. Je
ż
eli to, co teraz powiedziałem, jest prawdziwe, to mógłby kto
ś
zapyta
ć
, czy i zwykli
rzemie
ś
lnicy nie powinni by cnoty posiada
ć
, cz
ę
sto bowiem przez swawol
ę
zaniedbuj
ą
sw
ą
prac
ę
. Jest tu jednak wielka ró
ż
nica. Niewolnik bowiem
ż
yje razem ze swym panem,
rzemie
ś
lnik za
ś
stoi dalej od niego i wykazuje w stosunku do niego tylko tyle znamion
cnoty, co i niewolnictwa. Po
ś
ledni rzemie
ś
lnik
ż
yje mianowicie w pewnej ograniczonej
niewoli, a nadto niewolnik nale
ż
y do tych, którzy z natury s
ą
tym, czym s
ą
, czego nie
mo
ż
na jednak powiedzie
ć
o
ż
adnym szewcu czy jakimkolwiek innym rzemie
ś
lniku.
11. Okazuje si
ę
wi
ę
c z tego,
ż
e niewolnikowi powinien wpaja
ć
wła
ś
ciw
ą
cnot
ę
pan, a nie
ten, kto maj
ą
c władz
ę
pana poucza go o spełnianiu wła
ś
ciwych obowi
ą
zków. Dlatego w
bł
ę
dzie s
ą
ci, którzy mówi
ą
,
ż
e nie nale
ż
y niewolników poprawia
ć
przez rozumne
zwrócenie uwagi, a tylko im rozkazywa
ć
, niewolnikom bowiem powinno si
ę
wi
ę
cej
przemawia
ć
do rozumu ani
ż
eli dzieciom. (...)
12. Skoro bowiem ka
ż
da rodzina jest cz
ęś
ci
ą
pa
ń
stwa, a wspomniane osoby s
ą
cz
ęś
ci
ą
rodziny, cnot
ę
za
ś
członów nale
ż
y rozpatrywa
ć
w stosunku do cnoty cało
ś
ci, wi
ę
c dzieci i
kobiety trzeba koniecznie wychowywa
ć
, maj
ą
c na oku istniej
ą
cy ustrój, je
ż
eli stanowi to
jak
ąś
ró
ż
nic
ę
dla sprawno
ś
ci pa
ń
stwa, czy dzieci i kobiety s
ą
dzielne, czy nie.
ś
e tak, to
oczywist
ą
jest rzecz
ą
: kobiety przedstawiaj
ą
przecie
ż
połow
ę
wolnej ludno
ś
ci, a z
chłopców wyrastaj
ą
m
ęż
owie, którzy maj
ą
bra
ć
udział w zarz
ą
dzie pa
ń
stwa. (...)
Ksi
ę
ga trzecia
1. Definicja obywatela. Obywatelstwo przez, urodzenie i przez nadanie. Pa
ń
stwo a
zmiana ustroju.
1. Kto podejmuje badania nad ustrojem pa
ń
stwowym i pragnie okre
ś
li
ć
istot
ę
i cechy
ka
ż
dego, musi wła
ś
ciwie zacz
ąć
rozwa
ż
ania najpierw od samego pa
ń
stwa i [ustali
ć
], co
to jest pa
ń
stwo. Bo dzi
ś
co do tego nie ma zgody: jedni powiadaj
ą
,
ż
e pewn
ą
akcj
ę
przeprowadziło pa
ń
stwo, drudzy mówi
ą
,
ż
e nie pa
ń
stwo, lecz oligarchia lub tyran.
Widzimy za
ś
,
ż
e cała działalno
ść
m
ęż
a stanu i prawodawcy dotyczy pa
ń
stwa, a ustrój
polityczny jest uj
ę
ciem tych, co mieszkaj
ą
w pa
ń
stwie, w ramy pewnego porz
ą
dku.
2. Poniewa
ż
jednak pa
ń
stwo jest cało
ś
ci
ą
zło
ż
on
ą
, jak ka
ż
da inna cało
ść
składaj
ą
ca si
ę
z
wielu cz
ęś
ci, wi
ę
c jest jasn
ą
rzecz
ą
,
ż
e nale
ż
y wpierw rozwa
ż
y
ć
poj
ę
cie obywatela; bo
pa
ń
stwo jest pewn
ą
wielo
ś
ci
ą
obywateli. Powinno si
ę
zatem zbada
ć
, kogo nale
ż
y
nazywa
ć
obywatelem i kto jest obywatelem. Bo i poj
ę
cie obywatela jest cz
ę
sto sporne:
Strona 13 z 26
Bez tytułu 1
2009-10-20
nie wszyscy mianowicie nazywaj
ą
zgodnie tego samego człowieka obywatelem i bywa
nieraz,
ż
e ten, kto w ustroju demokratycznym jest obywatelem, nie jest nim w ustroju
oligarchicznym.
3. Tych, którzy przypadkiem jakim
ś
otrzymali to miano, np. obdarzonych obywatelstwem,
trzeba [przy tym] pomin
ąć
. Obywatel nie zostaje obywatelem przez to,
ż
e gdzie
ś
zamieszkał, bo tak
ż
e metojkowie i niewolnicy maj
ą
wspólne z obywatelami miejsce
zamieszkania. Nie s
ą
te
ż
jeszcze obywatelami ci, którzy bior
ą
udział w wymiarze
sprawiedliwo
ś
ci w ten sposób,
ż
e staj
ą
przed s
ą
dem czy to jako pozwani, czy jako
pozywaj
ą
cy, gdy
ż
to przysługuje równie
ż
obcym na podstawie zawartych układów (i takie
bowiem zastrze
ż
enia w nich bywaj
ą
), a w wielu miejscach nawet metojkowie prawa tego
w pełni nie posiadaj
ą
, lecz musz
ą
postara
ć
si
ę
o przydzielenie patrona, tak
ż
e udział ich
w tej dziedzinie wspólnoty jest do pewnego stopnia ograniczony.
4. Jest jednak w tym wypadku jak z dzie
ć
mi, które ze wzgl
ę
du na wiek nie zostały
jeszcze zaci
ą
gni
ę
te na list
ę
obywateli, i ze starcami (...). Szukamy bowiem czystego
poj
ę
cia obywatela, nie zawieraj
ą
cego
ż
adnego takiego zastrze
ż
enia, które by wymagało
prostuj
ą
cego uzupełnienia, skoro tak
ż
e i co do pozbawionych czci, i co do wygna
ń
ców
mo
ż
na takie same w
ą
tpliwo
ś
ci podnosi
ć
i usuwa
ć
.
Poj
ę
cia obywatela w istotnej jego tre
ś
ci nic bezwzgl
ę
dnie trafniej nie okre
ś
la ni
ż
prawo
udziału w s
ą
dach i rz
ą
dzie. Z urz
ę
dów pa
ń
stwowych jedne s
ą
ograniczone co do czasu,
tak
ż
e niektórych ten sam człowiek w ogóle dwukrotnie piastowa
ć
nie mo
ż
e, albo te
ż
dopiero po upływie pewnego okresu, inne natomiast, jak np. udział w s
ą
dach i
zgromadzeniach ludowych, nie maj
ą
takiego ograniczenia.
5. (...) Przyjmujemy tedy,
ż
e obywatelami s
ą
ci, którzy [maj
ą
c dost
ę
p do tych funkcji]
uczestnicz
ą
w rz
ą
dzeniu pa
ń
stwem. Taka byłaby najwi
ę
cej mo
ż
e odpowiednia definicja
obywatela, obejmuj
ą
ca wszystkich, których mienimy obywatelami.
6. Trzeba wszelako zauwa
ż
y
ć
,
ż
e w tych wypadkach, gdzie t
ą
sam
ą
nazw
ą
obj
ę
te
przedmioty ró
ż
ni
ą
si
ę
co do rodzaju, tak
ż
e jeden w pierwszym rz
ę
dzie zasługuje na sw
ą
nazw
ę
, a drugi dopiero z kolei, tam albo w ogóle nie wyst
ę
puje wspólna cecha, która by
je ł
ą
czyła, albo te
ż
w drobnej tylko mierze. Tymczasem widzimy,
ż
e ustroje ró
ż
ni
ą
si
ę
rodzajem,
ż
e jedne s
ą
ni
ż
sze, inne wy
ż
sze, bo wadliwe i zwyrodniałe z konieczno
ś
ci
ust
ę
puj
ą
miejsca tym, które nie wykazuj
ą
bł
ę
dów (co rozumiem przez zwyrodniałe, to si
ę
pó
ź
niej oka
ż
e); wobec tego równie
ż
i obywatel musi by
ć
odmienny w ka
ż
dym ustroju.
7. Podana definicja obywatela odpowiada głównie ustrojowi demokratycznemu, w innych
natomiast ustrojach mo
ż
e ona wprawdzie by
ć
te
ż
odpowiednia, ale niekoniecznie. W
niektórych bowiem lud nie gra
ż
adnej roli, nie znaj
ą
nawet zgromadze
ń
ludowych, lecz
zebrania rady, a sprawy s
ą
dz
ą
zale
ż
nie od przedmiotu ró
ż
ne władze. (...)
8. Powy
ż
sz
ą
definicj
ę
obywatela mo
ż
na co prawda nieco sprostowa
ć
. (...) Kto mianowicie
w pewnym pa
ń
stwie ma prawo uczestniczenia w zgromadzeniach i trybunałach, tego
nazywamy ju
ż
obywatelem tego pa
ń
stwa, pa
ń
stwem za
ś
- krótko mówi
ą
c - zwiemy ogół
takich ludzi, odpowiednio wielki, by w wystarczaj
ą
cej mierze zapewni
ć
sobie wszystko, co
do
ż
ycia potrzebne.
9. W praktyce jednak mianem obywatela okre
ś
la si
ę
tego, który zarówno w linii ojca, jak i
matki pochodzi z rodziny obywatelskiej, a nie z jednej tylko strony, a wi
ę
c z ojca jedynie
lub matki. Niektórzy id
ą
w tym wzgl
ę
dzie jeszcze dalej, domagaj
ą
c si
ę
dwóch czy trzech,
albo i wi
ę
cej dziadków-obywateli. (...) ale zastrze
ż
enia,
ż
e ojciec i matka winni by
ć
obywatelami, nie mo
ż
na przecie
ż
stosowa
ć
do pierwszych osadników i zało
ż
ycieli.
Strona 14 z 26
Bez tytułu 1
2009-10-20
10. Mo
ż
e jednak wi
ę
ksza trudno
ść
jest z tymi, którzy otrzymali obywatelstwo wskutek
dokonanego przewrotu, jak np. w Atenach, gdzie przeprowadził to Klejstenes po
wyp
ę
dzeniu tyranów; wielu bowiem metojków, cudzoziemców i wyzwolonych
niewolników wprowadził do fyl. W
ą
tpliwo
ść
w stosunku do nich dotyczy nie pytania, kto
jest obywatelem, ale czy jest nim nieprawnie, czy prawnie. Mo
ż
na by tu wszelako
podnie
ść
dalsz
ą
w
ą
tpliwo
ść
, czy kto
ś
jest obywatelem, je
ś
li został nim w sposób
nieprawny, jako
ż
e "nieprawny" i "fałszywy" znaczy to samo. Poniewa
ż
jednak widzimy,
ż
e niektórzy zostali nieprawnie urz
ę
dnikami, a mimo to mówimy o nich,
ż
e sprawuj
ą
władz
ę
, chocia
ż
i nieprawnie, poj
ę
cie za
ś
obywatela okre
ś
la si
ę
według pewnej władzy
(gdy
ż
obywatelem jest, jak powiedzieli
ś
my, ten, co ma dost
ę
p do takiej a takiej władzy
rz
ą
dz
ą
cej), wi
ę
c jasn
ą
jest rzecz
ą
,
ż
e i tych trzeba nazwa
ć
obywatelami, pytanie
natomiast, czy prawnie, czy nieprawnie, ł
ą
czy si
ę
ze wspomnian
ą
poprzednio
w
ą
tpliwo
ś
ci
ą
.
Niektórzy mianowicie pytaj
ą
, kiedy co
ś
uchodzi za akt pa
ń
stwowy, a kiedy nie, tak np.,
gdy z oligarchii lub tyranii wyłoni si
ę
demokracja. W takim bowiem razie niektórzy ani nie
chc
ą
spłaca
ć
po
ż
yczek, powiadaj
ą
c,
ż
e je nie pa
ń
stwo zaci
ą
gn
ę
ło, lecz tyran, ani te
ż
nie
chc
ą
uzna
ć
wielu innych tego rodzaju zobowi
ą
za
ń
, utrzymuj
ą
c,
ż
e pewne formy ustrojów
opieraj
ą
si
ę
na przemocy, a nie słu
żą
dobru społecznemu.
11. Je
ś
li wi
ę
c według tego wzoru zaprowadzony został w pewnych pa
ń
stwach ustrój
demokratyczny, to akty dokonywane przy tym ustroju nale
ż
y uzna
ć
za pa
ń
stwowe,
podobnie jak przy ustroju oligarchicznym i tyranii. Wła
ś
ciwe uj
ę
cie tej trudno
ś
ci zdaje si
ę
le
ż
e
ć
w pytaniu, kiedy winno si
ę
powiedzie
ć
,
ż
e jest to jeszcze to samo pa
ń
stwo, a kiedy,
ż
e to nie jest to samo, lecz inne pa
ń
stwo. (...)
12. Podobnie jednak jest w wypadkach, gdy ludzie mieszkaj
ą
w jednym i tym samym
miejscu, a nasuwa si
ę
pytanie, kiedy winno si
ę
ich uwa
ż
a
ć
za jedno pa
ń
stwo; mury nie
graj
ą
tu roli, bo mo
ż
na by nawet Peloponez otoczy
ć
jednym murem. Miastem tego
rodzaju jest mo
ż
e Babilon i ka
ż
de [miasto], które ma rozmiary raczej narodu ni
ż
miasta;
opowiadaj
ą
przecie
ż
,
ż
e w trzy dni po zdobyciu Babilonu pewna cz
ęść
miasta nic o tym
jeszcze nie wiedziała. (...)
13. Ale czy w takim razie, gdy ci sami ludzie mieszkaj
ą
na tym samym miejscu, winno si
ę
to uznawa
ć
za to samo pa
ń
stwo, dopóki utrzymuje si
ę
ten sam szczep mieszka
ń
ców,
chocia
ż
nieustannie jedni umieraj
ą
, a drudzy si
ę
rodz
ą
- podobnie jak zwykli
ś
my mówi
ć
,
ż
e s
ą
to te same rzeki i
ź
ródła, mimo
ż
e nieustannie pewna ilo
ść
wody przypływa, a
pewna odpływa - czy te
ż
z takiego wła
ś
nie powodu nale
ż
ałoby powiedzie
ć
,
ż
e ludzie s
ą
wprawdzie ci sami, ale pa
ń
stwo jest inne. [Odpowied
ź
:] Je
ś
li pa
ń
stwo jest pewn
ą
wspólnot
ą
, a mianowicie wspólnot
ą
obywateli w ramach ustroju, to je
ś
li ustrój si
ę
zmieni
co do rodzaju i ró
ż
ni
ć
si
ę
b
ę
dzie od poprzedniego, równie
ż
i pa
ń
stwo z konieczno
ś
ci nie
b
ę
dzie, jak si
ę
zdaje, tym samym; podobnie przecie
ż
mówimy raz o chórze komicznym,
drugi raz o tragicznym, cho
ć
s
ą
to cz
ę
sto ci sami ludzie.
14. (...) Czy za
ś
sprawiedliw
ą
jest rzecz
ą
zrywa
ć
lub nie zrywa
ć
zawartych uprzednio
umów, je
ś
li pa
ń
stwo zmieni ustrój, to ju
ż
inne pytanie.
2. Cnota dzielnego obywatela a cnota dobrego człowieka
1. Z omówionymi co dopiero zagadnieniami ł
ą
czy si
ę
rozwa
ż
anie, czy cnot
ę
dobrego
człowieka nale
ż
y uwa
ż
a
ć
za to samo, co cnot
ę
dzielnego obywatela, czy te
ż
nie. Je
ś
li
jednak mamy to zbada
ć
nale
ż
ycie, to trzeba najpierw okre
ś
li
ć
w pewnych zarysach cnot
ę
obywatela. Otó
ż
o obywatelu mówimy w tym znaczeniu, co np. o
ż
eglarzu stanowi
ą
cym
pewien człon zespołu. Cho
ć
mi
ę
dzy
ż
eglarzami zachodz
ą
ró
ż
nice według tego, jakie
zadania kto spełnia
ć
potrafi - jeden bowiem jest wio
ś
larzem, drugi sternikiem, trzeci
podsternikiem, a inny mo
ż
e nosi jeszcze inne jakie
ś
takie miano - to jednak jasn
ą
jest
Strona 15 z 26
Bez tytułu 1
2009-10-20
rzecz
ą
,
ż
e przy naj
ś
ci
ś
lejszym uj
ę
ciu sprawno
ś
ci, wła
ś
ciwej ka
ż
demu z nich, mo
ż
na
znale
źć
pewn
ą
wspóln
ą
cech
ę
, do wszystkich zarówno si
ę
stosuj
ą
c
ą
. Zadaniem ich
wszystkich jest mianowicie bezpieczne prowadzenie płyn
ą
cego okr
ę
tu, bo przecie
ż
do
tego zmierza ka
ż
dy z
ż
eglarzy.
2. Otó
ż
tak samo jest i z obywatelami: chocia
ż
s
ą
mi
ę
dzy nimi ró
ż
nice, zadaniem ich
wszystkich jest dobro wspólnoty, ta za
ś
opiera si
ę
na pewnym ustroju pa
ń
stwowym.
Dlatego cnota obywatela musi mie
ć
zwi
ą
zek z ustrojem. Je
ś
li wi
ę
c jest wi
ę
cej rodzajów
ustroju, to oczywi
ś
cie niepodobna, aby istniała jedna tylko cnota dzielnego obywatela w
całej swojej pełni; dobrym za
ś
zwiemy człowieka ze wzgl
ę
du na jedn
ą
cnot
ę
w całej jej
doskonało
ś
ci. Okazuje si
ę
zatem,
ż
e mo
ż
na by
ć
dzielnym obywatelem, a nie posiada
ć
cnoty, która stanowi o dzielno
ś
ci człowieka.
3. Do tego samego zdania mo
ż
na wszelako doj
ść
te
ż
na innej drodze, a mianowicie
wychodz
ą
c od rozwa
ż
ania najlepszego ustroju. Je
ś
li bowiem jest rzecz
ą
niemo
ż
liw
ą
, aby
pa
ń
stwo składało si
ę
z samych tylko dzielnych obywateli, ka
ż
dy za
ś
musi dobrze
spełnia
ć
ci
ążą
ce na nim zadanie, a to ze wzgl
ę
du na cnot
ę
, to cnota obywatela i cnota
człowieka dobrego nie mo
ż
e by
ć
jednym i tym samym, gdy
ż
niemo
ż
liw
ą
jest rzecz
ą
, by
wszyscy obywatele byli sobie równi. Bo cnot
ę
dzielnego obywatela musz
ą
wszyscy
posiada
ć
(jest to przecie
ż
konieczne do istnienia najlepszego pa
ń
stwa), niemo
ż
liw
ą
natomiast jest rzecz
ą
, by wszyscy posiadali cnot
ę
dobrego człowieka, chyba
ż
e do istoty
doskonałego pa
ń
stwa powinno by nale
ż
e
ć
, by wszyscy jego obywatele byli równie
ż
lud
ź
mi dobrymi.
4. Pa
ń
stwo ponadto składa si
ę
z nierównych cz
ęś
ci, tak jak istota
ż
yj
ą
ca składa si
ę
przede wszystkim z duszy i ciała, dusza z rozumu i woli, rodzina z m
ęż
a i
ż
ony,
posiadło
ść
z pana i niewolnika; wszystkie te cz
ęś
ci ró
ż
norodne, i inne jeszcze prócz
tego, obejmuje i pa
ń
stwo, tote
ż
z konieczno
ś
ci cnota wszystkich jego obywateli nie mo
ż
e
by
ć
jedna, tak jak w chórze odmienna jest rola kierownika, odmienna statysty.
5. Okazuje si
ę
wi
ę
c z tego,
ż
e cnota ta nie jest wr
ę
cz ta sama. Mo
ż
e jednak t
ą
sam
ą
b
ę
dzie cnota pewnego dzielnego obywatela i dzielnego m
ęż
a? Mówimy przecie
ż
,
ż
e
dzielny władca jest dobry i rozumny, a obywatel niekoniecznie musi by
ć
rozumny. Tak
ż
e
ju
ż
i wychowanie władcy, zdaniem niektórych, jest inne (...).
6. Je
ś
li za
ś
cnota dobrego władcy i dobrego m
ęż
a jest ta sama, a obywatelem jest i
człowiek podlegaj
ą
cy władzy, wi
ę
c nie jest chyba wr
ę
cz t
ą
sam
ą
cnot
ą
obywatela i m
ęż
a,
a tylko cnota pewnego obywatela; bo nie jest t
ą
sam
ą
cnot
ą
władcy i obywatela. (...)
7. Spotyka si
ę
to wszak
ż
e z uznaniem, gdy kto
ś
zdoła zarówno rz
ą
dzi
ć
, jak słucha
ć
, tote
ż
za cnot
ę
obywatela uchodzi, gdy potrafi i rz
ą
dzi
ć
, i słucha
ć
dobrze. Je
ś
li wi
ę
c cnot
ę
dobrego m
ęż
a ujmiemy jako cnot
ę
władcy, a cnot
ę
obywatela jako jedno i drugie, to obie
te cnoty mo
ż
e nie zasługuj
ą
na równe uznanie. Je
ś
li wi
ę
c rz
ą
dz
ą
cy i podwładny powinni
by - jak si
ę
zdaje - uczy
ć
si
ę
ró
ż
nych rzeczy, a nie tego samego, to obywatel powinien by
jednak
ż
e umie
ć
jedno i drugie oraz w jednym i drugim uczestniczy
ć
. Mo
ż
na by to
wyja
ś
ni
ć
w sposób nast
ę
puj
ą
cy.
8. Jest mianowicie władza despotyczna, a rozumiemy przez ni
ą
władz
ę
odnosz
ą
c
ą
si
ę
do
usług koniecznych, które niekoniecznie musi umie
ć
spełnia
ć
rz
ą
dz
ą
cy, lecz raczej ich si
ę
domaga
ć
, w przeciwnym razie nabrałby znamion niewolnika (...). Mówimy za
ś
o wielu
rodzajach niewolników, bo i posług jest wiele rodzajów. Jeden z nich stanowi
ą
r
ę
kodzielnicy, a nale
żą
do nich, jak ju
ż
ich nazwa wskazuje,
ż
yj
ą
cy z pracy r
ą
k, a wi
ę
c i
pospolici robotnicy. Dlatego dawniej w niektórych pa
ń
stwach, zanim si
ę
rozwin
ę
ła
skrajna demokracja, rzemie
ś
lnicy nie mieli dost
ę
pu do piastowania urz
ę
dów.
Strona 16 z 26
Bez tytułu 1
2009-10-20
9. Czynno
ś
ci, spełnianych przez ludzi w tym znaczeniu podwładnych, nie musi si
ę
uczy
ć
ani dobry człowiek, ani m
ąż
stanu, ani dobry obywatel, chyba
ż
e czasem musi dla
własnego, osobistego po
ż
ytku, inaczej bowiem ju
ż
nie byłoby ró
ż
nicy mi
ę
dzy panem a
niewolnikiem.
Jest jednak pewna władza, któr
ą
si
ę
wykonuje nad równymi sobie pochodzeniem i
wolnymi. Władz
ę
t
ę
nazywamy władz
ą
polityczn
ą
, a wykonuj
ą
cy j
ą
musi si
ę
jej uczy
ć
przez to,
ż
e jej podlegał (...) St
ą
d to trafne powiedzenie,
ż
e nie mo
ż
e dobrze rz
ą
dzi
ć
, kto
si
ę
wpierw nie nauczył słucha
ć
.
10. Cnota jednych i drugich jest wi
ę
c rozmaita, niemniej dobry obywatel powinien
posiada
ć
umiej
ę
tno
ść
tudzie
ż
zdolno
ść
zarówno słuchania jak rz
ą
dzenia. Na tym polega
wła
ś
nie cnota obywatela, by wykaza
ć
umiej
ę
tno
ść
rz
ą
dzenia wolnymi a zarazem
słuchania. Tak
ż
e i cnota dobrego człowieka obejmuje jedno i drugie, chocia
ż
umiarkowanie i sprawiedliwo
ść
władcy innego s
ą
rodzaju. Bo cnota podwładnego albo
wolnego dobrego człowieka, np. sprawiedliwo
ść
, nie mo
ż
e by
ć
oczywi
ś
cie jednaka, ale w
ró
ż
nych wyst
ą
pi postaciach (według tego te
ż
jeden włada
ć
b
ę
dzie, drugi słucha
ć
), tak jak
ró
ż
ne jest umiarkowanie i dzielno
ść
m
ęż
czyzny i kobiety. Tchórzem przecie
ż
wydałby si
ę
m
ąż
, gdyby był tylko w tym stopniu dzielny, co dzielna kobieta; a kobieta, gdyby tylko tak
była pow
ś
ci
ą
gliwa, jak dzielny m
ęż
czyzna, [wydałaby si
ę
] niepohamowana w j
ę
zyku; to
ż
i
w dziedzinie gospodarstwa na czym innym polega cnota m
ęż
czyzny i kobiety: jego
zadaniem jest zdobywa
ć
, jej za
ś
zachowywa
ć
.
11. Roztropno
ść
jest jednak cnot
ą
wła
ś
ciw
ą
jedynie rz
ą
dz
ą
cemu. Inne bowiem cnoty
winny by
ć
, jak si
ę
zdaje, wspólne zarówno podwładnym, jak i rz
ą
dz
ą
cym, natomiast
cnot
ą
wła
ś
ciw
ą
podwładnym jest nie roztropno
ść
, lecz słuszne mniemanie. Bo
podwładny jest jakby wytwórc
ą
fletów, rz
ą
dz
ą
cy za
ś
jakby fletnist
ą
, który fletu u
ż
ywa. (...)
3. Ró
ż
ne rodzaje obywateli w ró
ż
nych ustrojach
1. Je
ś
li chodzi o obywatela, to pozostaje jednak jeszcze pewna trudno
ść
: czy istotnie
tylko ten jest obywatelem, komu wolno bra
ć
udział w rz
ą
dach, czy te
ż
nale
ż
ałoby uwa
ż
a
ć
za obywateli równie
ż
i rzemie
ś
lników. Je
ś
li za
ś
i ci powinni by za nich uchodzi
ć
, którzy
nie uczestnicz
ą
w rz
ą
dach, to ta omówiona cnota nie mo
ż
e by
ć
wła
ś
ciwo
ś
ci
ą
ka
ż
dego
obywatela (...). Je
ś
li za
ś
nikt z nich nie jest obywatelem, to do jakiej klasy nale
ż
y ka
ż
dego
zaliczy
ć
? Bo przecie
ż
nie jest to ani metojkos, ani cudzoziemiec. Czy te
ż
powiemy,
ż
e z
tego powodu nie wynika
ż
adna niedorzeczno
ść
, bo przecie
ż
nie s
ą
nimi tak
ż
e ani
niewolnicy, ani wyzwole
ń
cy.
2. Prawd
ą
jest to bowiem,
ż
e nie wszystkich, bez których pa
ń
stwo nie mogłoby istnie
ć
,
nale
ż
y uwa
ż
a
ć
za obywateli, skoro i dzieci nie s
ą
w tym samym stopniu obywatelami co
doro
ś
li m
ęż
owie, lecz ci ostatni s
ą
nimi bezwzgl
ę
dnie, a pierwsze tylko wzgl
ę
dnie: s
ą
mianowicie obywatelami, lecz jeszcze nieczynnymi.
(...) Pa
ń
stwo o najlepszym ustroju nie zrobi jednak rzemie
ś
lnika obywatelem. Je
ś
liby i
ten miał by
ć
obywatelem, to trzeba by powiedzie
ć
,
ż
e cnota obywatela, o której
mówili
ś
my, nie znamionuje ka
ż
dego, ani te
ż
wolnego, lecz tych, którzy s
ą
wolni od pracy
dla koniecznego utrzymania.
3. Z tych, którzy takie prace koniecznie spełniaj
ą
, jedni czyni
ą
to na usługach jednostki, i
ci s
ą
niewolnikami, inni w słu
ż
bie ogółu, i ci s
ą
rzemie
ś
lnikami i wyrobnikami. (...) Kto
bowiem
ż
ycie rzemie
ś
lnika lub wyrobnika prowadzi, nie mo
ż
e uprawia
ć
dzieł z cnot
ą
zwi
ą
zanych. (...)
4. Ró
ż
ne rodzaje ustrojów: wła
ś
ciwe i zwyrodniałe.
Strona 17 z 26
Bez tytułu 1
2009-10-20
1. Po stwierdzeniu tego nale
ż
y z kolei rozwa
ż
y
ć
, czy trzeba przyj
ąć
jeden ustrój, czy
wi
ę
cej, a je
ś
li wi
ę
cej, to jakie i ile, tudzie
ż
jakie s
ą
mi
ę
dzy nimi ró
ż
nice.
Ustrój pa
ń
stwowy jest to uj
ę
cie w pewien porz
ą
dek władz w ogóle, a przede wszystkim
nadrz
ę
dnej nad nimi wszystkimi. T
ą
władz
ą
nadrz
ę
dn
ą
jest wsz
ę
dzie rz
ą
d pa
ń
stwa, tote
ż
w rz
ą
dzie wyra
ż
a si
ę
ustrój pa
ń
stwowy. My
ś
l
ę
tu o tym,
ż
e np. w pa
ń
stwach
demokratycznych lud dzier
ż
y najwy
ż
sz
ą
władz
ę
, w oligarchicznych za
ś
przeciwnie,
niewielka liczba osób. Mówimy tedy,
ż
e w tych wypadkach ustroje s
ą
ró
ż
ne, a według
takiej samej wła
ś
nie zasady s
ą
dzi
ć
b
ę
dziemy i inne ustroje.
2. Musimy poda
ć
przede wszystkim, w jakim celu pa
ń
stwo si
ę
tworzy i ile jest rodzajów
rz
ą
dów, które kieruj
ą
człowiekiem i
ż
yciem społecznym. Otó
ż
ju
ż
w pierwszych
wywodach, w których okre
ś
lono gospodarstwo domowe i stanowisko pana,
powiedzieli
ś
my,
ż
e człowiek jest z natury istot
ą
stworzon
ą
do
ż
ycia w pa
ń
stwie i dlatego
te
ż
ludzie, nawet je
ż
eli nie potrzebuj
ą
wzajemnej pomocy, d
ążą
do
ż
ycia w społeczno
ś
ci.
3. Niemniej przecie
ż
tak
ż
e wspólna korzy
ść
ł
ą
czy ludzi, jako
ż
e ka
ż
dy w ten sposób
zyskuje na udoskonaleniu
ż
ycia. To wła
ś
nie jest przede wszystkim celem zarówno dla
całej społeczno
ś
ci, jak i dla ka
ż
dej jednostki z osobna. Skupiaj
ą
si
ę
te
ż
ludzie i dla
ż
ycia
samego, i podtrzymuj
ą
wspólnot
ę
pa
ń
stwow
ą
, bo
ż
ycie samo przez si
ę
przedstawia
niew
ą
tpliwie pewne dobre strony, je
ś
li w nim nie góruj
ą
nazbyt przeciwno
ś
ci. Okazuje si
ę
przecie
ż
,
ż
e wielka cz
ęść
ludzi znosi wiele udr
ę
cze
ń
ze wzgl
ę
du na przywi
ą
zanie do
ż
ycia, które kryje w sobie pewien powab i naturaln
ą
słodycz. (...)
5. (...) Otó
ż
nauczyciel gimnastyki czy sternik ma na uwadze dobro podwładnych, a skoro
i sam stanie si
ę
jednym z nich, to ich korzy
ść
staje si
ę
po
ś
rednio i jego udziałem. Bo
jeden jest
ż
eglarzem, a drugi zostaje jednym z
ć
wicz
ą
cych, chocia
ż
jest nauczycielem.
6. St
ą
d te
ż
, gdy chodzi o urz
ę
dy w pa
ń
stwie, to je
ś
li w nim obowi
ą
zuje zasada zupełnej
równo
ś
ci obywateli, wysuwa si
ę
żą
danie, by si
ę
przedstawiciele władzy wymieniali.
Pierwotnie z natury rzeczy odgrywało przy tym rol
ę
żą
danie, by si
ę
wymieniano przy
d
ź
wiganiu ci
ęż
arów pa
ń
stwowych, by znów kto
ś
drugi troszczył si
ę
o dobro pewnego
człowieka, tak jak ten poprzednio w czasie swego urz
ę
dowania troszczył si
ę
o korzy
ść
innych. Teraz jednak ze wzgl
ę
du na korzy
ś
ci, płyn
ą
ce z zajmowania si
ę
sprawami
pa
ń
stwowymi i z piastowania urz
ę
du, pragn
ą
nieustannie władz
ę
piastowa
ć
, jak gdyby ta
ludziom władz
ę
sprawuj
ą
cym a chorowitym na zawsze zdrowie zapewniała. Bo chyba w
takim razie tylko z równym zapałem uganialiby za godno
ś
ciami.
7. Okazuje si
ę
zatem,
ż
e te ustroje, które maj
ą
na celu dobro ogólne, s
ą
według zasady
bezwzgl
ę
dnej sprawiedliwo
ś
ci wła
ś
ciwe, te za
ś
, które maj
ą
na celu jedynie dobro
rz
ą
dz
ą
cych, s
ą
bł
ę
dne i przedstawiaj
ą
wszystkie zwyrodnienia wła
ś
ciwych; s
ą
bowiem
despotyczne, a przecie
ż
pa
ń
stwo jest społeczno
ś
ci
ą
ludzi wolnych.
Po tych uwagach nasuwa si
ę
z kolei zadanie omówienia poszczególnych ustrojów, ich
liczby i jako
ś
ci, a przede wszystkim tych z nich, które s
ą
wła
ś
ciwe, bo po ich okre
ś
leniu
wyst
ą
pi
ą
jasno i zwyrodnienia.
5. Trzy ustroje wła
ś
ciwe (monarchia, arystokracja, politeja) i trzy zwyrodniałe (tyrania,
oligarchia, demokracja). Trudno
ść
ustalenia ich istoty wynika z ró
ż
nego ujmowania celu
pa
ń
stwa, a celem tym jest
ż
ycie szcz
ęś
liwe
1. Ustrój i rz
ą
d oznaczaj
ą
wła
ś
ciwie to samo. Rz
ą
d jest czynnikiem władaj
ą
cym w
pa
ń
stwach, a jako taki z konieczno
ś
ci znajduje si
ę
w r
ę
kach albo jednostki, albo
niewielkiej czy te
ż
i wielkiej liczby ludzi. Otó
ż
kiedy ta jednostka lub te
ż
niewielka grupa
ludzi, czy w ko
ń
cu i wielka ich liczba władaj
ą
ku ogólnemu po
ż
ytkowi, to takie ustroje s
ą
z
konieczno
ś
ci wła
ś
ciwe; je
ś
li natomiast maj
ą
na wzgl
ę
dzie tylko własn
ą
korzy
ść
czy to
jednostki, czy niewielkiej grupy, czy masy, to s
ą
to zwyrodnienia. Bo albo nie powinno si
ę
Strona 18 z 26
Bez tytułu 1
2009-10-20
członków takiego pa
ń
stwa nazywa
ć
obywatelami, albo winni oni uczestniczy
ć
w
korzy
ś
ciach.
2. T
ę
posta
ć
jedynowładztwa, czyli monarchii, która ma na uwadze dobro ogólne,
zwykli
ś
my nazywa
ć
królestwem, panowanie niewielu, a wi
ę
c wi
ę
cej ni
ż
jednego, zwiemy
arystokracj
ą
, czy to dlatego,
ż
e najlepsi władaj
ą
, czy te
ż
poniewa
ż
rz
ą
dz
ą
ku
najlepszemu po
ż
ytkowi pa
ń
stwa i jego członków; kiedy za
ś
lud rz
ą
dzi ku ogólnemu
po
ż
ytkowi, u
ż
ywamy nazwy, któr
ą
w szerszym znaczeniu okre
ś
lamy wszystkie ustroje -
politeja [rz
ą
dy obywateli].
3. A ma to swe dobre uzasadnienie; jeden człowiek bowiem czy niewielu mo
ż
e si
ę
wyró
ż
ni
ć
sw
ą
cnot
ą
, ale przy wi
ę
kszej liczbie trudno ju
ż
oczekiwa
ć
, by odpowiadali
ś
ci
ś
le
wymaganiom ka
ż
dej cnoty. Najwi
ę
cej jest to jeszcze mo
ż
liwe, gdy chodzi o m
ę
stwo
wojenne, bo ono jest cnot
ą
masy, dlatego te
ż
przy takim ustroju władza pozostaje
głównie w r
ę
kach zbrojnych i dost
ę
p maj
ą
do niej ci, którzy broni
ą
władaj
ą
.
4. Zwyrodnieniami wspomnianych ustrojów s
ą
: w stosunku do królestwa tyrania, w
stosunku do arystokracji oligarchia, a w stosunku do politei demokracja. Tyrania bowiem
jest jedynowładztwem dla korzy
ś
ci panuj
ą
cej jednostki, oligarchia dla korzy
ś
ci bogaczy, a
demokracja dla korzy
ś
ci ubogich;
ż
adna z nich nie ma jednak na wzgl
ę
dzie dobra ogółu.
(...)
5. Otó
ż
tyrania jest, jak powiedziałem, despotycznym jedynowładztwem nad wspólnot
ą
pa
ń
stwow
ą
, oligarchia [wyst
ę
puje], gdy władza w pa
ń
stwie znajduje si
ę
w r
ę
kach
posiadaj
ą
cych maj
ą
tki, demokracja przeciwnie, gdy władz
ę
dzier
żą
nie ci, którzy zdobyli
wielkie maj
ą
tki, lecz ubodzy. (...)
7. Istotn
ą
cech
ą
, co do której ró
ż
ni
ą
si
ę
od siebie demokracja i oligarchia, jest ubóstwo i
bogactwo, tote
ż
gdzie władz
ę
dzier
żą
bogaci, tam jest z konieczno
ś
ci oligarchia, bez
wzgl
ę
du na to, czy s
ą
oni w mniejszo
ś
ci, czy w wi
ę
kszo
ś
ci, tam za
ś
, gdzie ubodzy -
demokracja. Uboczn
ą
natomiast jest rzecz
ą
, jak powiedziałem,
ż
e pierwszych jest
niewielu, a drugich mnóstwo. Bogactwa posiada bowiem niewielu, ale wolni s
ą
wszyscy; i
to s
ą
powody,
ż
e jedni i drudzy spieraj
ą
si
ę
o władz
ę
w pa
ń
stwie.
8. Aby ten spór rozstrzygn
ąć
, trzeba si
ę
najpierw zastanowi
ć
, jak oni okre
ś
laj
ą
oligarchi
ę
i
demokracj
ę
, i co jest sprawiedliwe w oligarchii a co w demokracji. Wszyscy bowiem jako
ś
dotykaj
ą
tego, co sprawiedliwe, ale dochodz
ą
tylko do pewnego punktu i nie ujmuj
ą
w
pełni zagadnienia, co to jest sprawiedliwo
ść
. Tak np. równo
ść
uchodzi za rzecz
sprawiedliw
ą
i jest ni
ą
istotnie, ale nie dla wszystkich, tylko dla równych; tak
ż
e
nierówno
ść
uchodzi za sprawiedliw
ą
, bo te
ż
jest ni
ą
rzeczywi
ś
cie, lecz znów nie dla
wszystkich, tylko dla nierównych. Pomijaj
ą
przy tym wzgl
ą
d na to, dla kogo co
ś
ma by
ć
sprawiedliwe, tote
ż
s
ą
dz
ą
fałszywie. Przyczyna le
ż
y w tym,
ż
e s
ą
d dotyczy ich samych, a
niemal wszyscy ludzie w swojej własnej sprawie s
ą
złymi s
ę
dziami.
9. Skoro tedy sprawiedliwo
ść
jest tylko dla pewnych osób, a ta sama ró
ż
nica, co w
stosunku do osób, istnieje te
ż
i w stosunku do rzeczy, jak to poprzednio wykazałem w
Etyce, wi
ę
c obie strony zgadzaj
ą
si
ę
wprawdzie co do równo
ś
ci rzeczy, ale spieraj
ą
si
ę
co do tego, na czym równo
ść
osób polega, przede wszystkim z podanego co dopiero
powodu, poniewa
ż
fałszywie s
ą
dz
ą
w swej własnej sprawie, a nast
ę
pnie i dlatego,
poniewa
ż
jedni i drudzy maj
ą
c pewn
ą
słuszno
ść
my
ś
l
ą
,
ż
e w ogóle maj
ą
słuszno
ść
. Jedni
bowiem mniemaj
ą
,
ż
e je
ś
li s
ą
ludzie nierówni pod pewnym wzgl
ę
dem, np. co do maj
ą
tku,
to s
ą
oni w ogóle nierówni, a drudzy poniewa
ż
uwa
ż
aj
ą
,
ż
e je
ś
li s
ą
ludzie równi innym
pod pewnym wzgl
ę
dem, np. co do wolnego urodzenia, to s
ą
im w ogóle równi.
Strona 19 z 26
Bez tytułu 1
2009-10-20
10. Jedni i drudzy jednak nie uwzgl
ę
dniaj
ą
rzeczy najistotniejszej. Gdyby ludzie skupiali
si
ę
we wspólnot
ę
i ł
ą
czyli dla maj
ą
tku, to mieliby udział w pa
ń
stwie odpowiedni do swego
maj
ą
tku, a w takim razie zdanie zwolenników oligarchii mogłoby si
ę
wyda
ć
uzasadnione.
Bo nie byłoby rzecz
ą
słuszn
ą
[- powiadaj
ą
-]
ż
eby przy stu minach, ten, który wniósł jedn
ą
min
ę
, miał udział czy w kapitale, czy w płyn
ą
cych od niego odsetkach na równi z tym,
który dał cał
ą
pozostał
ą
reszt
ę
. A có
ż
powiemy, je
ś
li si
ę
poł
ą
czyli nie tylko dlatego, by
ż
ycie utrzyma
ć
, ale raczej, aby je dobrze urz
ą
dzi
ć
? Inaczej bowiem mogłoby te
ż
istnie
ć
pa
ń
stwo niewolników i innych istot
ż
yj
ą
cych, co jest przecie
ż
teraz niemo
ż
liwe, poniewa
ż
nie jest dla nich dost
ę
pne ani szcz
ęś
cie prawdziwe, ani te
ż
ż
ycie według własnych
zamierze
ń
. Nie wchodzi te
ż
w rachub
ę
przy tworzeniu społeczno
ś
ci wzgl
ą
d na zawierane
przymierza, aby si
ę
uchroni
ć
przed krzywd
ą
z czyjej
ś
strony, ani te
ż
wzgl
ą
d na stosunki
handlowe i wzajemn
ą
wymian
ę
korzy
ś
ci, bo w takim razie i Etruskowie, i Kartagi
ń
czycy, i
wszyscy, których ł
ą
cz
ą
wzajemne układy handlowe, byliby niejako obywatelami jednego
pa
ń
stwa.
11. Istniej
ą
wprawdzie mi
ę
dzy nimi umowy co do przywozu towarów, układy dla
uchronienia si
ę
przed wzajemnymi szkodami, traktaty na pi
ś
mie co do przymierza, ale ani
nie ma dlatego wspólnych dla wszystkich władz - przeciwnie, obie układaj
ą
ce si
ę
strony
maj
ą
władze odr
ę
bne - ani te
ż
jedna strona nie troszczy si
ę
o to, jak
ą
powinna by by
ć
strona druga, czy te
ż
o to, aby kto
ś
z tych, których układ wi
ąż
e, nie był niesprawiedliwy
lub nie popadł w jak
ąś
przewrotno
ść
, a tylko chodzi im o to, by sobie nawzajem nie
czyni
ć
krzywdy. Tote
ż
i ci, którzy obmy
ś
laj
ą
doskonałe prawodawstwo, maj
ą
na
wzgl
ę
dzie cnotliwo
ść
czy przewrotno
ść
obywateli. Widoczne wi
ę
c z tego,
ż
e pa
ń
stwo,
które naprawd
ę
zasługuje na t
ę
nazw
ę
, a nie jest nim tylko z imienia, musi si
ę
troszczy
ć
o
cnot
ę
. Inaczej bowiem wspólnota pa
ń
stwowa staje si
ę
układem sprzymierze
ń
ców, który
od innych układów, zawieranych z odległymi sprzymierze
ń
cami, ró
ż
ni si
ę
jedynie co do
miejsca, a prawo staje si
ę
umow
ą
oraz - jak si
ę
wyraził sofista Lykofron - r
ę
kojmi
ą
wzajemnej sprawiedliwo
ś
ci, bez mo
ż
no
ś
ci natomiast urabiania dobrych i sprawiedliwych
obywateli.
12.
ś
e tak jest istotnie, to rzecz oczywista. Gdyby bowiem kto
ś
skupił oddalone
miejscowo
ś
ci, tak
ż
e miasta Megarejczyków i Koryntyjczyków stykałyby si
ę
murami, to i
tak nie byłoby to jedno pa
ń
stwo, nawet wówczas, je
ś
liby zawarli układ o wzajemnym
uznawaniu mał
ż
e
ń
stw swych obywateli, mimo
ż
e jest to jedna ze znamiennych cech
ł
ą
czno
ś
ci pa
ń
stwowej. Podobnie je
ś
liby pewni ludzie mieszkali oddzieleni od siebie - co
prawda nie tak daleko,
ż
eby nie mogli porozumiewa
ć
si
ę
ze sob
ą
- a zobowi
ą
zali si
ę
prawami,
ż
e si
ę
wzajemnie krzywdzi
ć
nie b
ę
d
ą
przy wymianie towarów, a wi
ę
c np. je
ś
liby
jeden był cie
ś
l
ą
, drugi rolnikiem, trzeci szewcem, inny wreszcie czym
ś
podobnym, to
cho
ć
by ich było i dziesi
ęć
tysi
ę
cy, a nie byliby zespoleni ze sob
ą
ż
adnym innym w
ę
złem
jak tylko wspomnianymi, a wi
ę
c wymian
ą
towarów i przymierzem zaczepno-odpornym, to
i tak nie byliby jeszcze pa
ń
stwem.
13. A dlaczego nie? Z pewno
ś
ci
ą
nie dlatego,
ż
e nie do
ść
blisko mieszkaj
ą
, by tworzy
ć
wspólnot
ę
. Bo gdyby nawet przy tych tylko czynnikach ł
ą
czno
ś
ci skupili si
ę
na pewnym
miejscu (przy czym ka
ż
dy uwa
ż
ałby swój własny dom niejako za osobne pa
ń
stwo) i
ł
ą
czył ich układ co do wzajemnej pomocy tylko przeciw tym, którzy by im krzywd
ę
czynili,
to i tak,
ś
ci
ś
le rzeczy bior
ą
c, nie mogłoby to uchodzi
ć
za pa
ń
stwo, skoro po skupieniu na
jednym miejscu wzajemne ich stosunki byłyby podobne jak wówczas, gdy byli
rozdzieleni.
Okazuje si
ę
wi
ę
c z tego,
ż
e pa
ń
stwo nie jest zespoleniem ludzi na pewnym miejscu dla
zabezpieczenia si
ę
przed wzajemnymi krzywdami i dla ułatwienia wymiany towarów.
Wszystko to co prawda by
ć
musi, je
ś
li pa
ń
stwo ma istnie
ć
, jednakowo
ż
je
ś
li nawet to
wszystko jest, to i tak nie jest to jeszcze pa
ń
stwo, bo jest ono wspólnot
ą
szcz
ęś
liwego
ż
ycia, obejmuj
ą
c
ą
rodziny i rody, dla celów doskonałego i samowystarczalnego
bytowania.
Strona 20 z 26
Bez tytułu 1
2009-10-20
14. Nie da si
ę
tego oczywi
ś
cie osi
ą
gn
ąć
, je
ś
li ludzie nie mieszkaj
ą
na jednym i tym
samym miejscu i nie zawi
ą
zuj
ą
mał
ż
e
ń
stw. St
ą
d wła
ś
nie powstały w pa
ń
stwach i
powinowactwa, i bractwa, i zwi
ą
zki ofiarnicze, i zrzeszenia towarzyskie. S
ą
one tworem
przyja
ź
ni, bo przyja
źń
jest wówczas, gdy si
ę
zamierza współ
ż
y
ć
ze sob
ą
.
Celem pa
ń
stwa jest zatem szcz
ęś
liwe
ż
ycie, a reszta to
ś
rodki do tego celu wiod
ą
ce.
Pa
ń
stwo za
ś
jest wspólnot
ą
rodów i miejscowo
ś
ci dla doskonałego i
samowystarczalnego bytowania. To znów polega, jak powiedziałem, na
ż
yciu
szcz
ęś
liwym i pi
ę
knym. Trzeba tedy przyj
ąć
,
ż
e wspólnota pa
ń
stwowa ma na celu nie
współ
ż
ycie, lecz pi
ę
kne uczynki.
15. Dlatego ci, którzy najwi
ę
cej si
ę
przyczyniaj
ą
do takiej wspólnoty, maj
ą
wi
ę
kszy udział
w pa
ń
stwie ani
ż
eli tacy, którzy s
ą
im równi co do wolnego i szlachetnego pochodzenia
albo i góruj
ą
nad nimi, ale nie dorównuj
ą
im co do cnoty obywatelskiej, czy te
ż
tacy,
którzy góruj
ą
bogactwem, ale ust
ę
puj
ą
im co do cnoty.
Okazuje si
ę
wi
ę
c z tego, co
ś
my powiedzieli,
ż
e wszyscy, którzy tak rozbie
ż
ne zdania
wypowiadaj
ą
o ustrojach, tylko w pewnej cz
ęś
ci maj
ą
słuszno
ść
.
6. Kto w pa
ń
stwie winien by
ć
decyduj
ą
cym czynnikiem? (ogół? bogaci? cnotliwi?
jednostka najlepsza? tyran?). Najlepiej prawa wła
ś
ciwie uj
ę
te
1. Trudno równie
ż
odpowiedzie
ć
na pytanie, kto w pa
ń
stwie winien by
ć
decyduj
ą
cym
czynnikiem, czy ogół, czy bogaci, czy cnotliwi, czy jednostka najlepsza ze wszystkich,
czy tyran. Wszystkie te mo
ż
liwo
ś
ci zdaj
ą
si
ę
jednak posiada
ć
pewne słabe strony. Bo
jak
ż
e
ż
? Je
ś
li ubodzy, dlatego
ż
e s
ą
w wi
ę
kszo
ś
ci, podziel
ą
si
ę
maj
ą
tkiem bogatych, to
czy
ż
nie jest to niesprawiedliwo
ść
? Ale
ż
na Zeusa, powie kto
ś
, tak postanowił w sposób
prawny czynnik decyduj
ą
cy. A có
ż
w takim razie nazwa
ć
najwy
ż
sz
ą
niesprawiedliwo
ś
ci
ą
?
Przecie
ż
, je
ś
li po rozgrabieniu wszystkiego wi
ę
kszo
ść
znów zechce dzieli
ć
si
ę
własno
ś
ci
ą
mniejszo
ś
ci, to jasn
ą
jest rzecz
ą
,
ż
e zniszcz
ą
pa
ń
stwo. Ale
ż
chyba cnota nie
gubi tego, który j
ą
posiada, ani te
ż
sprawiedliwo
ść
nie jest czynnikiem rujnuj
ą
cym
pa
ń
stwo. Okazuje si
ę
zatem,
ż
e i to prawo nie mo
ż
e by
ć
sprawiedliwe.
2. Podobnie tak
ż
e i czyny, jakich by si
ę
tyran dopu
ś
cił, musiałyby by
ć
wszystkie
sprawiedliwe, bo gwałty, jakie popełnia, s
ą
wynikiem takiej samej przewagi władzy, co
przemoc pospólstwa w stosunku do bogatych.
Czy atoli sprawiedliw
ą
byłoby rzecz
ą
, by władała mniejszo
ść
i bogaci? A je
ś
liby oni to
samo czynili, uprawiali grabie
ż
i wydzierali maj
ą
tki ludowi, to czy
ż
byłoby to
sprawiedliwe? [Je
ś
li tak, to trzeba by to powiedzie
ć
] i o pierwszym wypadku. Wynika wi
ę
c
z tego w sposób oczywisty,
ż
e wszystko to jest złe i niesprawiedliwe.
3. Ale mo
ż
e cnotliwi powinni rz
ą
dzi
ć
i by
ć
panami nad wszystkim? W takim razie wszyscy
inni musieliby by
ć
lud
ź
mi bez czci, jako uznani za niegodnych zaszczytów pa
ń
stwowych.
Bo urz
ę
dy s
ą
, zdaniem moim, zaszczytami, a je
ś
liby je ci sami zawsze piastowa
ć
mieli, to
inni byliby z konieczno
ś
ci od czci ods
ą
dzeni.
A mo
ż
e lepiej, by władał jeden szczególnie dzielny człowiek? Byłoby to jednak jeszcze
bardziej w duchu oligarchicznym, bo ods
ą
dzonych od czci byłoby jeszcze wi
ę
cej.
Ale powie kto
ś
mo
ż
e,
ż
e to jest w ogólne niewła
ś
ciwe, by władało nie prawo, lecz
człowiek, który podlega nami
ę
tno
ś
ciom wstrz
ą
saj
ą
cym dusz
ą
. Lecz je
ś
li b
ę
dzie to prawo
oligarchiczne lub demokratyczne, to có
ż
za ró
ż
nica wobec podniesionych trudno
ś
ci?
Wspomniane przedtem niesprawiedliwo
ś
ci zarówno przecie
ż
wyst
ą
pi
ą
.
4. O innych szczegółach gdzie indziej jeszcze b
ę
dzie mowa. [Pogl
ą
d jednak],
ż
e raczej
masa ludu powinna dzier
ż
y
ć
zwierzchni
ą
władz
ę
ani
ż
eli najlepsi, w niewielkiej wszelako
liczbie wyst
ę
puj
ą
cy, rozwi
ą
zuje, jak si
ę
zdaje, trudno
ś
ci, pozwala si
ę
broni
ć
w pewnej
mierze i zapewne mie
ś
ci w sobie prawd
ę
.
Wielu mianowicie ludzi zjednoczonych, z których ka
ż
dy z osobna niczym szczególnym
Strona 21 z 26
Bez tytułu 1
2009-10-20
si
ę
nie wyró
ż
nia, mo
ż
e mimo to by
ć
lepszymi od tamtych, nie jako jednostki, ale jako
ogół, tak jak lepsza mo
ż
e by
ć
uczta składkowa ni
ż
wydana kosztem jednego; bo gdzie
jest wielka liczba, tam ka
ż
dy mo
ż
e posiada
ć
pewn
ą
cz
ą
stk
ę
cnoty i rozumu, a je
ś
li si
ę
razem zł
ą
cz
ą
, to masa wyst
ę
puje jakby jeden człowiek o wielu nogach i r
ę
kach, ale i
wielu zmysłach, a tym samym i o wzmo
ż
onych mo
ż
liwo
ś
ciach w zakresie obyczajów i
rozumu. Dlatego te
ż
masa lepiej s
ą
dzi dzieła muzyczne i poetyckie, a mianowicie jeden
ocenia trafnie ten szczegół, drugi inny, a wszyscy razem - cało
ść
.
5. Ludzie dzielni odró
ż
niaj
ą
si
ę
jednak od poszczególnych jednostek z tłumu tym samym,
co i - jak powiadaj
ą
- pi
ę
kni od niepi
ę
knych, a twory sztuki malarskiej od rzeczywisto
ś
ci, a
mianowicie,
ż
e cechy, rozproszone tam na oddzielne osoby, s
ą
u nich zł
ą
czone w jedno
(...).
6. W ten sposób daje si
ę
rozwi
ą
za
ć
i poprzednio omówion
ą
trudno
ść
, i drug
ą
z ni
ą
si
ę
ł
ą
cz
ą
c
ą
, a mianowicie, nad kim ma posiada
ć
władz
ę
masa wolnych obywateli, a wi
ę
c ci,
co ani nie s
ą
bogaci, ani te
ż
nie odznaczaj
ą
si
ę
jak
ą
kolwiek cnot
ą
. Da
ć
im dost
ę
p do
najwy
ż
szych urz
ę
dów nie jest rzecz
ą
bezpieczn
ą
(gdy
ż
wskutek braku poczucia
sprawiedliwo
ś
ci i braku umiaru, w pewnych wypadkach czyniliby krzywdy, w innych
popełnialiby bł
ę
dy). Nie da
ć
za
ś
im dost
ę
pu i wył
ą
czy
ć
ich, budzi obawy; bo skoro
znajdzie si
ę
ich wielu pozbawionych dost
ę
pu do godno
ś
ci i bez mienia, to pa
ń
stwo z
konieczno
ś
ci pełne b
ę
dzie nieprzyjaciół. Nie pozostaje wi
ę
c nic innego, jak przyzna
ć
im
udział w radzie i w s
ą
dach.
7. Dlatego i Solon, i niektórzy inni prawodawcy powierzaj
ą
im wybory urz
ę
dników i
przyjmowanie ich sprawozda
ń
, ale nie pozwalaj
ą
piastowa
ć
urz
ę
dów jednoosobowych.
Wszyscy ł
ą
cznie posiadaj
ą
bowiem dostateczn
ą
zdolno
ść
rozeznania i zmieszani z
lepszymi korzy
ść
pa
ń
stwu przynosz
ą
(...), natomiast ka
ż
dy z osobna niezdolny jest do
wyrokowania.
8. Takie ukształtowanie ustroju nastr
ę
cza przede wszystkim t
ę
trudno
ść
. Odpowied
ź
na
pytanie, kto wła
ś
ciwie leczył, zdaje si
ę
nale
ż
e
ć
do tego samego, który i leczył, i przywrócił
do zdrowia zło
ż
onego dan
ą
chorob
ą
, a tym jest lekarz. Podobnie jest te
ż
z innymi
umiej
ę
tno
ś
ciami i sztukami. Jak tedy lekarz winien składa
ć
sprawozdanie przed
lekarzami, tak i inni przed podobnymi sobie. Ale lekarzem jest i ten, który w
ograniczonym zakresie praktykuje, i ten, co cało
ść
nauki ogarnia, jak i ten, po trzecie,
który jest tylko obznajomiony z t
ą
sztuk
ą
. Bo pewni ludzie tego rodzaju trafiaj
ą
si
ę
we
wszystkich,
ż
eby tak rzec, w ogóle sztukach i znawcom takim przyznajemy prawo
wydawania s
ą
du na równi z fachowcami.
9. Wobec tego mo
ż
na by s
ą
dzi
ć
,
ż
e tak samo jest i z wyborem. Wła
ś
ciwy wybór jest
bowiem rzecz
ą
znawców, a wi
ę
c wybór geometry rzecz
ą
zajmuj
ą
cych si
ę
t
ą
umiej
ę
tno
ś
ci
ą
, a wybór sternika rzecz
ą
znaj
ą
cych si
ę
na sterowaniu. Bo je
ś
li nawet
niektórzy z niefachowców wyznaj
ą
si
ę
w pewnych pracach i sztukach, to przecie
ż
nie
lepiej od ludzi znaj
ą
cych si
ę
na rzeczy. Tote
ż
, id
ą
c za tym rozumowaniem, nie nale
ż
ałoby
powierza
ć
ludowi nieograniczonej władzy ani co do wyboru urz
ę
dników, ani co do ich
kontroli.
10. Mo
ż
e jednak nie wszystkie te zastrze
ż
enia s
ą
słuszne, najpierw z podanego
poprzednio powodu, przyj
ą
wszy,
ż
e nie ma si
ę
do czynienia ze zbyt słu
ż
alcz
ą
mas
ą
- bo
poszczególny człowiek nie b
ę
dzie wprawdzie gorszym s
ę
dzi
ą
od znawców, ale wszyscy
razem zebrani albo b
ę
d
ą
lepsi, albo przecie
ż
nie gorsi - nast
ę
pnie te
ż
i dlatego,
ż
e w
niektórych rzeczach wykonawca nie jest ani jedynym, ani najlepszym s
ę
dzi
ą
, jak w tych
wypadkach, gdzie na wykonanej pracy wyznaj
ą
si
ę
i niefachowcy. (...) W ten sposób
zatem trudno
ść
ta dałaby si
ę
mo
ż
e wystarczaj
ą
co rozwi
ą
za
ć
; ł
ą
czy si
ę
z ni
ą
jednak
jeszcze inna.
Strona 22 z 26
Bez tytułu 1
2009-10-20
11. Niedorzeczn
ą
bowiem wydaje si
ę
rzecz
ą
,
ż
eby marni ludzi mieli moc rozstrzygania w
sprawach wa
ż
niejszych ani
ż
eli ludzie znamienici, a przecie
ż
wybory urz
ę
dników i ich
kontrola s
ą
rzecz
ą
najwi
ę
kszej wagi. W niektórych ustrojach powierza si
ę
to - jak
powiedziano - ludowi, bo zgromadzenie ludowe decyduje we wszystkich takich
sprawach. Tymczasem udział w zgromadzeniach ludowych bior
ą
ludzie o niewielkim
cenzusie maj
ą
tkowym i jakiegokolwiek wieku, to oni te
ż
s
ą
członkami rady i trybunałów, a
natomiast stanowiska skarbników, wodzów, jak i najwy
ż
sze godno
ś
ci sprawuj
ą
ludzie o
cenzusie wysokim.
12. Otó
ż
trudno
ść
t
ę
mo
ż
na zapewne wyja
ś
ni
ć
w podobny sposób co i poprzedni
ą
, bo
mo
ż
e ten stan rzeczy jest słuszny. Nie s
ę
dzia mianowicie, ani nie członek rady czy
zgromadzenia ludowego jest władz
ą
, ale s
ą
d, rada i lud, ka
ż
dy za
ś
z wymienionych jest
pewn
ą
cz
ęś
ci
ą
tych
ż
e, a wi
ę
c: jest tak
ą
cz
ęś
ci
ą
i zasiadaj
ą
cy w radzie, i uczestnik
zgromadzenia ludowego, i członek trybunału s
ą
dowego. Słusznie zatem masa rozstrzyga
o wi
ę
kszych sprawach, skoro i lud, i rada, i s
ą
d z wielu członków si
ę
składa. Tak
ż
e i
cenzus ich wszystkich jest w sumie wi
ę
kszy ni
ż
cenzus tych, którzy pojedynczo lub w
niewielu piastuj
ą
wysokie godno
ś
ci.
13. W ten sposób zatem i ta trudno
ść
byłaby rozwi
ą
zana. Z omówionej poprzednio
w
ą
tpliwo
ś
ci wynika jasno przede wszystkim to,
ż
e powinny rz
ą
dzi
ć
prawa, i to prawa
wła
ś
ciwie uj
ę
te, władca za
ś
, czy to b
ę
dzie jeden, czy wi
ę
cej ludzi, winien rozstrzyga
ć
w
tych sprawach, których prawa okre
ś
li
ć
nie zdołaj
ą
dokładnie ze wzgl
ę
du na to,
ż
e
niełatw
ą
jest rzecz
ą
w ogólnym uj
ę
ciu wyczerpa
ć
wszystkie poszczególne wypadki. Jakie
to winny by
ć
te "wła
ś
ciwie uj
ę
te prawa", bynajmniej nie jest jasne, przeciwnie, pozostaje
jeszcze ci
ą
gle wskazana wcze
ś
niej trudno
ść
. Równocze
ś
nie bowiem z ustrojami i
podobnie jak one, tak
ż
e i prawa s
ą
z konieczno
ś
ci złe i dobre, sprawiedliwe lub
niesprawiedliwe. Tyle tylko jest jasne,
ż
e prawa winny by
ć
dostosowane do ustroju. Je
ś
li
za
ś
tak, to oczywist
ą
jest rzecz
ą
,
ż
e prawa dostosowane do wła
ś
ciwego ustroju b
ę
d
ą
z
konieczno
ś
ci sprawiedliwe, a przystosowane do zwyrodniałego ustroju niesprawiedliwe.
7. Podstaw
ą
wymiaru praw politycznych powinno by by
ć
w pewnej mierze wolne
urodzenie, przynale
ż
no
ść
do znakomitego rodu, maj
ą
tek i cnota
1. We wszystkich umiej
ę
tno
ś
ciach i sztukach celem jest dobro. Tak jest przede
wszystkim i w najwy
ż
szym stopniu w najwa
ż
niejszej ze wszystkich, jak
ą
jest umiej
ę
tno
ść
sprawowania władzy w pa
ń
stwie. Dobrem w pa
ń
stwie jest sprawiedliwo
ść
,
sprawiedliwo
ś
ci
ą
za
ś
jest to, co dla ogółu po
ż
yteczne. Według powszechnego
mniemania, sprawiedliwo
ść
wydaje si
ę
pewnego rodzaju równo
ś
ci
ą
, co do pewnego
stopnia zgadza si
ę
z zasadami filozoficznymi rozwini
ę
tymi w ksi
ę
gach o etyce. Powiada
si
ę
bowiem,
ż
e sprawiedliwo
ść
obejmuje przydział pewnych rzeczy pewnym osobom i
ż
e
równi winni by mie
ć
równy udział. Nie wolno jednak ukrywa
ć
, na czym polega równo
ść
osób, a na czym nierówno
ść
, bo w tym le
ż
y trudno
ść
i powód do rozwa
ż
a
ń
polityczno-
filozoficznych.
2. Bo mo
ż
e kto
ś
powie,
ż
e urz
ę
dy powinny by
ć
rozdzielane nierówno według tego, jak
kto góruje pewn
ą
zalet
ą
, je
ś
liby pod ka
ż
dym innym wzgl
ę
dem nie było
ż
adnej ró
ż
nicy,
lecz przypadkiem panowała równo
ść
; dla tych bowiem, którzy si
ę
ró
ż
ni
ą
, jest te
ż
ró
ż
na
miara sprawiedliwo
ś
ci i słuszno
ś
ci. Je
ś
li to jednak jest prawd
ą
, to i tym, którzy góruj
ą
czy
barw
ą
skóry, czy wysoko
ś
ci
ą
, czy jak
ą
kolwiek inn
ą
zalet
ą
, trzeba b
ę
dzie przyzna
ć
pewien wi
ę
kszy wymiar praw politycznych. Czy nie jest to jednak fałsz oczywisty?
Okazuje si
ę
to na przykładzie innych umiej
ę
tno
ś
ci i kunsztów. Je
ś
li s
ą
mianowicie równie
dobrze wyszkoleni fletni
ś
ci, to nie powinno si
ę
dawa
ć
najlepszych fletów tym, którzy s
ą
szlachetniejszego rodu, bo ci bynajmniej nie b
ę
d
ą
gra
ć
lepiej, lecz lepszy instrument
winno si
ę
przyzna
ć
przede wszystkim temu, który nad innymi sprawno
ś
ci
ą
góruje.
Strona 23 z 26
Bez tytułu 1
2009-10-20
3. Je
ś
li za
ś
zdanie moje nie jest jeszcze do
ść
jasne, to dalsze wywody uczyni
ą
je
bardziej zrozumiałym. Bo je
ś
li b
ę
dzie kto
ś
góruj
ą
cy nad innymi w grze na flecie, a
ust
ę
puj
ą
cy im znacznie co do szlachetno
ś
ci pochodzenia i urody, to przecie
ż
takiemu
nale
ż
ałoby przyzna
ć
najlepsze flety, chocia
ż
ka
ż
da z owych zalet - mówi
ę
o
szlachetno
ś
ci pochodzenia i urodzie - cenniejsza jest ni
ż
sprawno
ść
w grze na flecie i
góruj
ą
one nad kunsztem fletnisty w wy
ż
szym stopniu ni
ź
li mistrz ów nad innymi
fletnistami. Przewaga bogactwa i szlachetno
ś
ci rodu powinna by bowiem przyczynia
ć
si
ę
do podniesienia kunsztu, a tymczasem
ż
adnego nie ma na to wpływu.
4. Ponadto, według tego zdania, ka
ż
da zaleta nadawałaby si
ę
do porównania z ka
ż
d
ą
inn
ą
. Bo je
ś
liby wzros dawał w pewnym wzgl
ę
dzie przewag
ę
i nadawał si
ę
do
zestawienia z bogactwem czy wolnym urodzeniem, to musiałby si
ę
mierzy
ć
z obu tymi
dobrami. W ten sposób, je
ś
liby jeden bardziej górował wzrostem ani
ż
eli drugi cnot
ą
, to
cho
ć
cnota w ogóle o wiele przewy
ż
sza wzrost, wszystkie te cechy byłyby porównywalne.
Je
ś
li bowiem taka a taka ilo
ść
pewnej rzeczy jest wi
ę
cej warta ni
ż
okre
ś
lona ilo
ść
drugiej,
to jasn
ą
jest rzecz
ą
,
ż
e jest i taka ilo
ść
[pierwszej], która jest warta tyle
ż
co ta druga.
5. Skoro jednak takie zestawienia s
ą
niemo
ż
liwe, to oczywi
ś
cie i w
ż
yciu politycznym
zupełnie słusznie nie ka
ż
da nierówno
ść
posiada znaczenie przy ubieganiu si
ę
o
godno
ś
ci. Je
ś
li mianowicie jedni s
ą
powolni, a drudzy szybcy, to z tego tytułu nie mog
ą
przecie
ż
jedni mie
ć
wi
ę
kszych praw, drudzy mniejszych; natomiast ró
ż
nica w tym
wzgl
ę
dzie posiada swe znaczenie przy zawodach gimnastycznych. Trzeba zatem wzi
ąć
pod uwag
ę
współzawodnictwo tych czynników, które si
ę
składaj
ą
na pa
ń
stwo. Dlatego
słusznie współzawodnicz
ą
o godno
ś
ci ludzie i szlachetnego rodu, i wolni, i bogaci. Musz
ą
bowiem by
ć
w pa
ń
stwie i ludzie wolni, i płac
ą
cy podatki, gdy
ż
pa
ń
stwo nie mo
ż
e si
ę
składa
ć
z samych tylko biedaków, jak i z samych tylko niewolników.
6. A je
ś
li s
ą
oni potrzebni, to oczywi
ś
cie jest równie
ż
potrzebna i sprawiedliwo
ść
, i cnota
wojenna, bo bez tego nie mo
ż
na pa
ń
stwem rz
ą
dzi
ć
. Tylko
ż
e bez pierwszych pa
ń
stwo w
ogóle istnie
ć
nie mo
ż
e, a bez tych ostatnich nie mo
ż
na nim dobrze kierowa
ć
.
Kiedy wi
ę
c chodzi o istnienie pa
ń
stwa, to wszystkie te czynniki lub niektóre z nich
mog
ą
słusznie, jak si
ę
zdaje, współzawodniczy
ć
ze sob
ą
o pierwsze
ń
stwo, na to jednak,
by
ż
ycie si
ę
kształtowało w sposób doskonały, najzupełniej słusznie pierwsze
ń
stwo we
współzawodnictwie posiada
ć
b
ę
dzie wykształcenie i cnota, jak to ju
ż
poprzednio
powiedziałem.
7. Poniewa
ż
za
ś
ci, którzy s
ą
równi innym pod jednym tylko wzgl
ę
dem, bynajmniej nie
musz
ą
mie
ć
wszystkich praw równych z nimi, ani te
ż
ci, którzy w jednym punkcie s
ą
nierówni, nie musz
ą
dlatego mie
ć
praw nierównych, wi
ę
c wszystkie takie ustroje s
ą
oczywi
ś
cie zwyrodnieniami. Zauwa
ż
yłem ju
ż
poprzednio,
ż
e wszyscy poniek
ą
d słusznie
podnosz
ą
roszczenia, bezwzgl
ę
dnie jednak rzecz bior
ą
c, nie wszyscy słusznie to czyni
ą
.
Bogaci mog
ą
si
ę
na to powoła
ć
,
ż
e posiadaj
ą
przewa
ż
n
ą
cz
ęść
ziemi, a ziemia jest
dobrem wspólnym, a nadto s
ą
po najwi
ę
kszej cz
ęś
ci rzetelniejsi przy wypełnianiu
zobowi
ą
za
ń
. Wolni znów i szlachetnie urodzeni spieraj
ą
si
ę
ze sob
ą
, jako
ż
e s
ą
sobie
bliscy. Pochodz
ą
cy ze szlachetniejszego rodu s
ą
bowiem w wy
ż
szym stopniu
obywatelami [ni
ż
ludzie z gminu], a i szlachectwo cieszy si
ę
zawsze poszanowaniem u
siebie. Naturaln
ą
poza tym jest rzecz
ą
,
ż
e z lepszych rodziców lepsi pochodz
ą
, bo
przecie
ż
szlachectwo jest cnot
ą
dziedziczn
ą
w rodzie.
8. Podobnie przyznamy,
ż
e i cnota słusznie ro
ś
ci sobie prawa do pierwsze
ń
stwa, bo,
zdaniem naszym, sprawiedliwo
ść
jest podstawow
ą
cnot
ą
ż
ycia społecznego, za któr
ą
musz
ą
i
ść
wszystkie inne. Z drugiej strony, równie
ż
wi
ę
kszo
ść
mo
ż
e podnie
ść
roszczenia
wobec mniejszo
ś
ci, bo ci, którzy si
ę
na ni
ą
składaj
ą
, razem wzi
ę
ci s
ą
, w porównaniu z
mniejszo
ś
ci
ą
, i silniejsi, i bogatsi, i lepsi. Je
ś
liby tedy wszyscy znale
ź
li si
ę
w jednym
pa
ń
stwie (a mówi
ę
o ludziach wysokiej warto
ś
ci moralnej, o bogatych i o ludziach
Strona 24 z 26
Bez tytułu 1
2009-10-20
szlachetnego rodu), a poza tym jeszcze i masa innych obywateli, to czy wyłoni si
ę
spór,
kto winien panowa
ć
, czy te
ż
b
ę
dzie to bezsporne? (...)
12. (...)
ż
adna z tych zasad, na które powołuj
ą
si
ę
d
ążą
cy do ugruntowania panowania
własnego i podporz
ą
dkowania sobie wszystkich innych, nie jest słuszna. Bo nawet
przeciw tym, którzy uwa
ż
aj
ą
,
ż
e włada
ć
powinni w pa
ń
stwie ze wzgl
ę
du na cnot
ę
,
podobnie jak i przeciw tym, którzy si
ę
tego
ż
domagaj
ą
ze wzgl
ę
du na bogactwo, mogłaby
masa podnie
ść
usprawiedliwiony sprzeciw; jest to bowiem zupełnie mo
ż
liwe, by tłum był i
lepszy od niewielu, i bogatszy, oczywi
ś
cie nie ka
ż
dy z osobna, ale jako zbiorowo
ść
.
13. Dlatego mo
ż
na w ten sposób odpowiedzie
ć
i na pytanie, jakie wysuwaj
ą
niektórzy,
doszukuj
ą
c si
ę
tu trudno
ś
ci. Niektórzy mianowicie maj
ą
w
ą
tpliwo
ś
ci, jak ma post
ę
powa
ć
prawodawca, który pragnie ustanowi
ć
najwła
ś
ciwsze prawa; czy ma mie
ć
przy tym na
uwadze korzy
ść
lepszych, czy te
ż
wi
ę
kszo
ś
ci, je
ś
li zajdzie wspomniany poprzednio
wypadek. Wyra
ż
enie "wła
ś
ciwy" nale
ż
y tu uj
ąć
w znaczeniu "równomiernie wła
ś
ciwy".
Równomiernie wła
ś
ciwe jest to, co jest korzystne dla całego pa
ń
stwa i ogółu obywateli.
Obywatelem za
ś
jest na ogół ten, kto bierze udział w rz
ą
dach, ale zarazem i słucha;
istot
ę
jego ka
ż
dy ustrój odmiennie okre
ś
la, według najlepszego ustroju jednak
obywatelem jest ten, co zdoła i pragnie słucha
ć
i rz
ą
dzi
ć
dla urzeczywistnienia
ż
ycia
cnotliwego.
8. Góruj
ą
cy bezwzgl
ę
dnie cnot
ą
winni zajmowa
ć
przemo
ż
ne stanowisko w pa
ń
stwie; nie
uznaj
ą
ce tej zasady demokracje usuwaj
ą
takie jednostki w drodze ostracyzmu.
1. Je
ś
li jest jednak jeden jaki
ś
człowiek czy te
ż
i wi
ę
cej ni
ż
jeden, w takiej wszak
ż
e
liczbie,
ż
e pa
ń
stwa by wypełni
ć
nie zdołali, a tak dalece wyró
ż
niaj
ą
si
ę
cnot
ą
,
ż
e cnota
wszystkich innych i ich uzdolnienie polityczne nie daj
ą
si
ę
nawet porówna
ć
z zaletami
owych, je
ś
li ich jest wi
ę
cej, czy te
ż
owego tylko, je
ś
li to jest jeden, to ludzi takich nie
nale
ż
y za cz
ęść
pa
ń
stwa uwa
ż
a
ć
. Bo skoro tak bardzo s
ą
nierówni i co do cnoty, i
politycznego uzdolnienia, to b
ę
d
ą
skrzywdzeni, je
ś
li im si
ę
przyzna prawa na równi z
innymi. Bowiem człowiek taki jest jakby bogiem po
ś
ród ludzi.
2. Okazuje si
ę
st
ą
d,
ż
e i przy nadawaniu praw trzeba by mie
ć
na wzgl
ę
dzie ludzi równych
pochodzeniem i uzdolnieniem, natomiast dla ludzi owego pokroju nie ma prawa, bo oni
sami dla siebie s
ą
prawem. I
ś
mieszny byłby, kto by prawa dla nich stanowi
ć
próbował.
(...) Tote
ż
pa
ń
stwa o ustroju demokratycznym zaprowadziły urz
ą
dzenie s
ą
du
skorupkowego [ostracyzm] wła
ś
nie z tego powodu; przestrzegaj
ą
one bowiem zasady
równo
ś
ci najwi
ę
cej ze wszystkich, tak dalece,
ż
e tych, co si
ę
wydaj
ą
górowa
ć
pot
ę
g
ą
dzi
ę
ki bogactwu lub popularno
ś
ci, czy te
ż
dzi
ę
ki jakiemu
ś
innemu czynnikowi
stanowi
ą
cemu o sile politycznej, poddawali pod s
ą
d skorupkowy i usuwali z pa
ń
stwa na
pewien czas. (...)
4. Bo jest to korzystne nie tylko dla tyranii i nie tylko tyrani to robi
ą
, ale podobnie ma si
ę
rzecz równie
ż
w oligarchiach i demokracjach; ostracyzm bowiem ma tu wsz
ę
dzie to samo
do pewnego stopnia znaczenie przez to,
ż
e łamie przemo
ż
ne stanowisko ludzi wybitnych
i usuwa ich na wygnanie. (...)
6. (...) Jasn
ą
tedy jest rzecz
ą
,
ż
e w zwyrodniałych ustrojach, ze wzgl
ę
du na ich
wła
ś
ciwo
ś
ci ostracyzm jest korzystny i sprawiedliwy, ale równie jasne jest,
ż
e nie jest on
sprawiedliwy bezwzgl
ę
dnie.
7. Jednak
ż
e w najlepszym ustroju pa
ń
stwowym du
żą
trudno
ść
przedstawia zagadnienie,
co czyni
ć
nale
ż
y, je
ś
li si
ę
oka
ż
e,
ż
e kto
ś
wyró
ż
nia si
ę
nie zewn
ę
trznymi zaletami, jak
wpływ pot
ęż
ny, bogactwo i popularno
ść
, lecz cnot
ą
. Przecie
ż
chyba nie powie si
ę
,
ż
e
takiego człowieka nale
ż
y wyp
ę
dzi
ć
i usun
ąć
z pa
ń
stwa? Ale te
ż
i niepodobna panowa
ć
Strona 25 z 26
Bez tytułu 1
2009-10-20
nad takim, bo to byłoby tak, jak gdyby kto
ś
chciał przy podziale władzy nad Zeusem
panowa
ć
. Nie pozostaje zatem nic innego, jak to, co zdaje si
ę
le
ż
e
ć
w naturze rzeczy, by
wszyscy ch
ę
tnie takiego słuchali, tak i
ż
ludzie tacy byliby do
ż
ywotnimi królami w swych
pa
ń
stwach. (...)
12. Najlepszy ustrój jest ten, przy którym rz
ą
dz
ą
najlepsi
1. Skoro przyjmujemy trzy wła
ś
ciwie ustroje, to najlepszy z nich musi by
ć
ten, przy
którym najlepsi włodarz
ą
. Bywa to tam, gdzie si
ę
znajdzie pewna jednostka góruj
ą
ca nad
wszystkimi albo ród cały, albo i ogół, wybitnie wyró
ż
niaj
ą
cy si
ę
cnot
ą
, tak
ż
e potrafi
ą
dla
najlepszego urz
ą
dzenia sobie
ż
ycia jedni słucha
ć
, drudzy za
ś
rz
ą
dzi
ć
. W pocz
ą
tkowych
wywodach wykazałem,
ż
e cnota człowieka i obywatela w najlepszym pa
ń
stwie musi by
ć
ta sama. Jasne wi
ę
c jest,
ż
e w taki sam sposób i za pomoc
ą
tych samych
ś
rodków, które
wpływaj
ą
na ukształtowanie dzielnego człowieka, mo
ż
na równie
ż
urz
ą
dzi
ć
pa
ń
stwo o
ustroju arystokratycznym lub królewskim.
2. To samo wi
ę
c wychowanie i te same mniej wi
ę
cej obyczaje b
ę
d
ą
kształtowa
ć
dzielnego człowieka i m
ęż
a stanu, i króla. (...)
Strona 26 z 26
Bez tytułu 1
2009-10-20