ARYSTOTELES POLITYKA

background image

DZIEJE RELIGII, FILOZOFII I NAUKI

do ko

ń

ca staro

ż

ytno

ś

ci

ś

redniowiecze i odrodzenie

barok i o

ś

wiecenie

1815-1914

1914-1989

jak i z czego studiowa

ć

filozofi

ę

moje wykłady

Wittgenstein

filozofowie i socjologowie nauki

ARYSTOTELES

POLITYKA

przeło

ż

ył Ludwik Piotrowicz, fragmenty

z Ksi

ę

gi I

z Ksi

ę

gi III

Ksi

ę

ga pierwsza

1. Definicja pa

ń

stwa. Człowiek jest z natury stworzony do

ż

ycia w pa

ń

stwie

1. Skoro widzimy,

ż

e ka

ż

de pa

ń

stwo jest pewn

ą

wspólnot

ą

, a ka

ż

da wspólnota powstaje

dla osi

ą

gni

ę

cia jakiego

ś

dobra (wszyscy bowiem w ka

ż

dym działaniu powoduj

ą

si

ę

tym,

co im si

ę

dobrem wydaje), to jasn

ą

jest rzecz

ą

,

ż

e wprawdzie wszystkie [wspólnoty] d

ążą

do pewnego dobra, lecz przede wszystkim czyni to najprzedniejsza ze wszystkich, która
ma najwa

ż

niejsze ze wszystkich zadanie i wszystkie inne obejmuje. Jest ni

ą

tzw.

pa

ń

stwo i wspólnota pa

ń

stwowa.

2. Ci wi

ę

c, którzy mniemaj

ą

,

ż

e nie ma istotnej ró

ż

nicy mi

ę

dzy kieruj

ą

cym m

ęż

em stanu,

królem, głow

ą

domu i panem, s

ą

w bł

ę

dzie. S

ą

dz

ą

bowiem,

ż

e ró

ż

ni

ą

si

ę

oni co do

wi

ę

kszej lub mniejszej liczby poddanych ich władzy, a nie co do ich rodzaju, a wi

ę

c, je

ś

li

kto ma ich niewielu, jest panem, je

ś

li ma wi

ę

cej, jest głow

ą

domu, je

ś

li za

ś

jeszcze

wi

ę

cej, kieruj

ą

cym m

ęż

em stanu lub królem; nie ma bowiem

ż

adnej rzekomo ró

ż

nicy

mi

ę

dzy wielkim domem a małym pa

ń

stwem; co si

ę

za

ś

tyczy m

ęż

a stanu i króla, to

mówimy o królu, gdy kto

ś

według swego uznania wykonuje władz

ę

naczeln

ą

, o m

ęż

u

stanu natomiast, gdy według odpowiednich zasad prawnych i włada po cz

ęś

ci, i słucha.

Nie jest to jednak prawda.

3. Jasne oka

ż

e si

ę

to, gdy rzecz we wła

ś

ciwy sposób rozpatrzymy. Jak bowiem w innych

wypadkach rzecz zło

ż

on

ą

trzeba rozło

ż

y

ć

a

ż

do jej cz

ęś

ci niepodzielnych (bo s

ą

to

najmniejsze cz

ą

stki cało

ś

ci), tak jest i z pa

ń

stwem; je

ś

li rozwa

ż

ymy, jakie s

ą

jego cz

ęś

ci

składowe, zobaczymy wyra

ź

niej, w czym si

ę

one ró

ż

ni

ą

od siebie i czy si

ę

co

ś

naukowo

daje w odniesieniu do ka

ż

dej z nich ustali

ć

.

Najlepszym przy tym sposobem badania jest, jak w innych wypadkach tak i w tym,

ś

ledzenie powstawania pewnych stosunków od samego pocz

ą

tku.

4. Najpierw tedy konieczn

ą

jest rzecz

ą

, aby si

ę

ł

ą

czyły ze sob

ą

istoty, które bez siebie

istnie

ć

nie mog

ą

, a wi

ę

c

ż

e

ń

ska i m

ę

ska w celu płodzenia; dzieje si

ę

to nie z wolnego

wyboru, lecz jak i u wszystkich zwierz

ą

t i ro

ś

lin pod wpływem naturalnego pop

ę

du do

pozostawienia po sobie dalszej tego

ż

rodzaju istoty. Tak samo zdani s

ą

na siebie dla

swego zachowania ten, kto włada z natury, i ten, kto mu jest poddany. Ta bowiem istota,
która dzi

ę

ki rozumowi zdoła przewidywa

ć

, rz

ą

dzi z natury i rozkazuje z natury, ta za

ś

, co

potrafi tylko zlecenia te wykonywa

ć

za pomoc

ą

sił cielesnych, jest poddana i z natury

niewolna; tote

ż

interesy pana i niewolnika s

ą

zbie

ż

ne.

5. Z natury wi

ę

c inne jest przeznaczenie kobiety i niewolnika. (Przyroda bowiem nie robi

nic takiego jak ci kowale, wyrabiaj

ą

cy miecze delfickie w sposób oszcz

ę

dny, lecz ka

ż

dy

jej twór ma tylko jeden cel; ka

ż

de przecie

ż

narz

ę

dzie osi

ą

ga najlepsze wyko

ń

czenie

wówczas, je

ś

li słu

ż

y do jednego celu, a nie do wielu.) U barbarzy

ń

ców natomiast kobieta

i niewolnik zajmuj

ą

t

ę

sam

ą

pozycj

ę

. Pochodzi to st

ą

d,

ż

e brak im czynnika z natury

Strona 1 z 26

Bez tytułu 1

2009-10-20

background image

powołanego do władania, zwi

ą

zki za

ś

kojarz

ą

si

ę

u nich mi

ę

dzy niewolnic

ą

a

niewolnikiem. Dlatego to powiadaj

ą

poeci:

słuszn

ą

jest rzecz

ą

, by Hellenowie nad barbarzy

ń

cami panowali,

jako

ż

e barbarzy

ń

ca a niewolnik to z natury jedno i to samo.

6. Z obu tych wspólnot powstaje tedy najpierw dom, czyli rodzina. Słusznie te

ż

powiedział w swym poemacie Hezjod:

dom przede wszystkim i

ż

on

ę

, i wołu pług ci

ą

gn

ą

cego,

bo u ludzi ubogich wół zast

ę

puje niewolnika. Domem, czyli rodzin

ą

jest zatem z natury

istniej

ą

ca wspólnota, utrzymuj

ą

ca si

ę

trwale dla codziennego współ

ż

ycia; członków jej

Charondas zowie "towarzyszami stołu", za

ś

Epimenides z Krety "towarzyszami ogniska".

7. Pierwsza wspólnota wi

ę

kszej ilo

ś

ci rodzin dla zaspokojenia potrzeb, wychodz

ą

cych

poza dzie

ń

bie

żą

cy, stanowi gmin

ę

wiejsk

ą

. Jest ona z natury po najwi

ę

kszej cz

ęś

ci

jakby koloni

ą

rodziny, st

ą

d członków jej nazywaj

ą

niektórzy bra

ć

mi mlecznymi, dzie

ć

mi

tudzie

ż

dzie

ć

mi dzieci. Dlatego to pierwotnie pa

ń

stwa miały królów na czele, jak jeszcze i

dzisiaj obce ludy; powstały bowiem przez skupienie poddanych władzy królewskiej. W
ka

ż

dej mianowicie rodzinie króluje najstarszy i na tej samej zasadzie oparte s

ą

te

ż

rz

ą

dy

w zespołach rodzin, jakimi s

ą

kolonie. To wła

ś

nie ma na my

ś

li Homer, kiedy mówi [o

Cyklopach]:

Ka

ż

dy włada nad dzie

ć

mi swoimi i

ż

onami,

mieszkali bowiem w rozproszeniu, jak [w ogóle wszyscy ludzie] w odległych czasach.
Powszechne jest te

ż

wyobra

ż

enie,

ż

e i bogowie podlegaj

ą

władzy królewskiej, dlatego

ż

e

ludzie, jedni jeszcze i teraz, drudzy dawniej, mieli królów na czele, tak za

ś

, jak sobie

urabiaj

ą

obraz bogów na swoje podobie

ń

stwo, kształtuj

ą

te

ż

swe wyobra

ż

enia o ich

ż

yciu.

8. Pełna w ko

ń

cu wspólnota, stworzona z wi

ę

kszej ilo

ś

ci gmin wiejskich, która niejako ju

ż

osi

ą

gn

ę

ła kres wszechstronnej samowystarczalno

ś

ci, jest pa

ń

stwem; powstaje ono dla

umo

ż

liwienia

ż

ycia, a istnieje, aby

ż

ycie było dobre. Ka

ż

de pa

ń

stwo powstaje zatem na

drodze naturalnego rozwoju, podobnie jak i pierwsze wspólnoty. Jest bowiem celem, do
którego one zmierzaj

ą

, natura za

ś

jest wła

ś

nie osi

ą

gni

ę

ciem celu. Wła

ś

ciwo

ść

bowiem,

jak

ą

ka

ż

dy twór osi

ą

ga u kresu procesu swego powstawania, nazywamy jego natur

ą

; tak

jest w odniesieniu i do człowieka, i do konia, i do rodziny. Osi

ą

gni

ę

cie celu [do którego

si

ę

d

ąż

y], jest zdobyciem pełnej doskonało

ś

ci, samowystarczalno

ść

za

ś

jest

osi

ą

gni

ę

ciem i celu, i pełnej doskonało

ś

ci.

9. Okazuje si

ę

z tego,

ż

e pa

ń

stwo nale

ż

y do tworów natury,

ż

e człowiek jest z natury

stworzony do

ż

ycia w pa

ń

stwie, taki za

ś

, który z natury, a nie przez przypadek

ż

yje poza

pa

ń

stwem, jest albo n

ę

dznikiem, albo nadludzk

ą

istot

ą

, jak ten, którego pi

ę

tnuje Homer,

jako

człowieka bez rodu, bez prawa, bez [własnego] ogniska.

Kto bowiem z natury swojej jest taki, równocze

ś

nie i wojny nami

ę

tnie po

żą

da, b

ę

d

ą

c

odosobniony, jak ten kamie

ń

wył

ą

czony w grze w ko

ś

ci.

10.

ś

e człowiek jest istot

ą

stworzon

ą

do

ż

ycia w pa

ń

stwie wi

ę

cej ni

ż

pszczoła lub

jakiekolwiek zwierz

ę

ż

yj

ą

ce w stadzie, to jasn

ą

jest rzecz

ą

. Natura bowiem, jak

powiadamy, nic nie czyni bez celu. Otó

ż

człowiek jedyny z istot

ż

yj

ą

cych obdarzony jest

Strona 2 z 26

Bez tytułu 1

2009-10-20

background image

mow

ą

. Głos jest oznak

ą

rado

ś

ci i bólu, dlatego posiadaj

ą

go i inne istoty (rozwój ich

posun

ą

ł si

ę

bowiem tak daleko,

ż

e maj

ą

zdolno

ść

odczuwania bólu i rado

ś

ci, tudzie

ż

wyra

ż

ania tego mi

ę

dzy sob

ą

). Ale mowa słu

ż

y do okre

ś

lania tego, co po

ż

yteczne czy

szkodliwe, jak równie

ż

i tego, co sprawiedliwe czy te

ż

niesprawiedliwe.

11. To bowiem jest wła

ś

ciwo

ś

ci

ą

człowieka, odró

ż

niaj

ą

c

ą

go od innych stworze

ń

ż

yj

ą

cych,

ż

e on jedyny ma zdolno

ść

rozró

ż

niania dobra i zła, sprawiedliwo

ś

ci i

niesprawiedliwo

ś

ci i tym podobnych; wspólnota za

ś

takich istot staje si

ę

podstaw

ą

rodziny i pa

ń

stwa.

Z natury swojej pa

ń

stwo jest pierwej ani

ż

eli rodzina i ka

ż

dy z nas, cało

ść

bowiem musi

by

ć

pierwej od cz

ęś

ci; po rozprz

ę

gni

ę

ciu si

ę

cało

ś

ci nie b

ę

dzie nogi ni r

ę

ki, a tylko

nazwa, jak wówczas, gdy kto

ś

r

ę

k

ą

nazwał r

ę

k

ę

z kamienia, bo martwa r

ę

ka b

ę

dzie takiej

samej natury. Istota ka

ż

dej rzeczy le

ż

y przecie

ż

w jej zadaniu praktycznym i zdolno

ś

ci

jego wykonania, je

ś

li wi

ę

c nie ma ju

ż

tych cech, to nie mo

ż

na powiedzie

ć

,

ż

e to ta sama

rzecz, lecz tylko co

ś

, co t

ę

sam

ą

nazw

ę

nosi.

12. Okazuje si

ę

tedy,

ż

e pa

ń

stwo jest tworem natury i

ż

e jest pierwej od jednostki, bo je

ś

li

ka

ż

dy z osobna nie jest samowystarczalny, to znajdzie si

ę

w tym samym stosunku [do

pa

ń

stwa], co i inne cz

ęś

ci do jakiej

ś

cało

ś

ci. Kto za

ś

nie potrafi

ż

y

ć

we wspólnocie albo

jej wcale nie potrzebuje, b

ę

d

ą

c samowystarczalnym, bynajmniej nie jest członem

pa

ń

stwa, a zatem jest albo zwierz

ę

ciem, albo bogiem. Wszystkim ludziom wła

ś

ciwy jest z

natury p

ę

d do

ż

ycia we wspólnocie, a ten, kto j

ą

pierwszy zestroił, jest twórc

ą

najwi

ę

kszych dóbr. Jak bowiem człowiek doskonale rozwini

ę

ty jest najprzedniejszym ze

stworze

ń

, tak jest i najgorszym ze wszystkich, je

ś

li si

ę

wyłamie z prawa i sprawiedliwo

ś

ci.

Najgorsza jest bowiem nieprawo

ść

uzbrojona, człowiek za

ś

rodzi si

ę

wyposa

ż

ony w bro

ń

,

jak

ą

s

ą

jego zdolno

ś

ci umysłowe i moralne, które, jak

ż

adne inne, mog

ą

by

ć

niewła

ś

ciwie

nadu

ż

ywane. Dlatego człowiek bez poczucia moralnego jest najniegodziwszym i

najdzikszym stworzeniem, najpodlejszym w po

żą

dliwo

ś

ci zmysłowej i

ż

arłoczno

ś

ci.

Sprawiedliwo

ść

za

ś

jest znamieniem pa

ń

stwa, wymiar jej jest bowiem podstaw

ą

porz

ą

dku istniej

ą

cego we wspólnocie pa

ń

stwowej, polega za

ś

na ustaleniu tego, co jest

sprawiedliwe.

2. Dom, czyli rodzina najmniejsz

ą

cz

ęś

ci

ą

składow

ą

pa

ń

stwa. Niewolnik jako cz

ęść

własno

ś

ci domowej. Jego definicja. Niewolnicy z natury i wbrew niej. Stosunek pana do

niewolnika

1. Skoro si

ę

wi

ę

c okazało, z jakich cz

ęś

ci składa si

ę

pa

ń

stwo, trzeba naprzód pomówi

ć

o

urz

ą

dzeniu domu [czyli rodziny]; ka

ż

de bowiem pa

ń

stwo składa si

ę

z rodzin, członkowie

za

ś

rodziny s

ą

znów jej cz

ęś

ciami składowymi. Otó

ż

pełna rodzina składa si

ę

z

niewolników i wolnych. Poniewa

ż

za

ś

badanie ka

ż

dej rzeczy musi si

ę

zacz

ąć

najpierw od

najdrobniejszych cz

ęś

ci, a pierwszymi i najdrobniejszymi cz

ęś

ciami rodziny s

ą

pan i

niewolnik, m

ąż

i

ż

ona, ojciec i dzieci, nale

ż

y wzi

ąć

pod rozwag

ę

te trzy stosunki i zbada

ć

,

czym jest w istocie ka

ż

dy z nich i jak si

ę

powinien przedstawia

ć

.

2. Wynika z tego nauka o prawie władania, o prawie mał

ż

e

ń

skim nie mamy bowiem ([w

greckim j

ę

zyku] odpowiedniej nazwy na okre

ś

lenie zwi

ą

zku mi

ę

dzy kobiet

ą

i m

ęż

czyzn

ą

)

i, po trzecie, o prawie ojcowskim (i tutaj brak na okre

ś

lenie wła

ś

ciwej nazwy).

Jednakowo

ż

prócz tych trzech wymienionych działów jest nadto jeszcze jeden, który -

zdaniem jednych - stanowi istot

ę

gospodarstwa domowego, według drugich, jest

najwa

ż

niejsz

ą

jego cz

ęś

ci

ą

. Trzeba zatem rozwa

ż

y

ć

, jak si

ę

i on przedstawia, mam za

ś

na my

ś

li tzw. sztuk

ę

zarobkowania. Najpierw jednak pragn

ę

pomówi

ć

o panu i

niewolniku, aby stwierdzi

ć

to, co w tym wzgl

ę

dzie koniecznie potrzebne, a zarazem i

zobaczy

ć

, czy w porównaniu z dotychczasowymi pogl

ą

dami nie dałoby si

ę

lepiej jako

ś

uj

ąć

tego, co si

ę

s

ą

dzi w tym przedmiocie.

Strona 3 z 26

Bez tytułu 1

2009-10-20

background image

3. Jedni mianowicie s

ą

dz

ą

,

ż

e władza pana nad niewolnikami jest pewn

ą

umiej

ę

tno

ś

ci

ą

i

ż

e nie ma

ż

adnej ró

ż

nicy mi

ę

dzy władz

ą

głowy domu a władz

ą

pana nad niewolnikami,

czy władz

ą

kieruj

ą

cego m

ęż

a stanu lub króla, jak to na pocz

ą

tku zauwa

ż

yłem. Inni

natomiast uwa

ż

aj

ą

,

ż

e władza pana nad niewolnikami jest przeciwna naturze, bo tylko na

zasadzie prawa ustanowionego jeden jest niewolnikiem, a inny wolnym, z natury za

ś

nie

ma mi

ę

dzy nimi

ż

adnej ró

ż

nicy. Dlatego [taki stan rzeczy] nie jest te

ż

sprawiedliwy, bo na

gwałcie oparty. Własno

ść

jest tedy cz

ęś

ci

ą

domu, a nauka o zdobywaniu własno

ś

ci

cz

ęś

ci

ą

nauki o gospodarstwie domowym (bez rzeczy koniecznych nie mo

ż

na

ż

y

ć

, a tym

samym i

ż

y

ć

wygodnie).

4. Jak do okre

ś

lonych kunsztów niezb

ę

dnie s

ą

potrzebne wła

ś

ciwe narz

ę

dzia, je

ś

li dzieło

ma by

ć

odpowiednio wyko

ń

czone, tak i do gospodarstwa domowego. Z narz

ę

dzi jedne

s

ą

martwe, drugie

ż

ywe, tak np. dla sternika ster jest narz

ę

dziem martwym, jego za

ś

zast

ę

pca narz

ę

dziem

ż

ywym; pomocnik bowiem stanowi rodzaj narz

ę

dzia przy

wykonywaniu pracy. Odpowiednio do tego tak

ż

e i w gospodarstwie domowym rzeczy,

jakie si

ę

posiada, s

ą

narz

ę

dziem do

ż

ycia, mienie jest sum

ą

takich narz

ę

dzi, a niewolnik

ż

yw

ą

własno

ś

ci

ą

.

5. Jest za

ś

narz

ę

dziem ponad narz

ę

dzia ka

ż

dy sługa. Gdyby bowiem ka

ż

de narz

ę

dzie

mogło spełnia

ć

swoje zadania według rozkazu albo i uprzedzaj

ą

c go, jak to podobno

robiły pos

ą

gi Dedala lub trójnogi Hefajstosa, które, jak mówi poeta, same si

ę

zjawiaj

ą

na

zebranie bogów, gdyby tak czółenka tkackie same tkały, a pałeczki od gitary same grały,
to ani budowniczowie nie potrzebowaliby pomocników, ani panowie niewolników. To, co
si

ę

nazywa narz

ę

dziem, stanowi

ś

rodek do wytwarzania nowych rzeczy, za

ś

przedmioty

własno

ś

ci słu

żą

tylko do u

ż

ytkowania. Czółenka tkackiego bowiem nie tylko si

ę

u

ż

ywa,

lecz z jego pomoc

ą

wytwarza si

ę

co

ś

nowego, natomiast suknia i ło

ż

e słu

żą

tylko do

u

ż

ytkowania.

6. Poniewa

ż

, dalej, stwarzanie i działanie ró

ż

ni

ą

si

ę

co do rodzaju, a jedno i drugie

potrzebuje narz

ę

dzi, wi

ę

c tak

ż

e i te ostatnie musz

ą

by

ć

odpowiednio ró

ż

ne. Otó

ż

ż

ycie

jest działaniem, a nie stwarzaniem, dlatego i niewolnik jest pomocnikiem w dziedzinie
działania. O przedmiotach własno

ś

ci mówi si

ę

tak jak o cz

ęś

ciach, bo cz

ęść

jest nie tylko

cz

ęś

ci

ą

czego

ś

innego, ale w ogóle nale

ż

y do czego

ś

innego, podobnie za

ś

jest i z

przedmiotem własno

ś

ci. Dlatego pan jest tylko panem niewolnika, ale do niego nie

nale

ż

y, a niewolnik jest nie tylko niewolnikiem swego pana, ale w ogóle do niego nale

ż

y.

7. Z wywodów tych okazuje si

ę

zatem, jaka jest istota i znaczenie niewolnika. Człowiek,

który z natury nie nale

ż

y do siebie, lecz do drugiego, jest z natury niewolnikiem. Nale

ż

y

za

ś

do drugiego taki człowiek, który jest czyj

ąś

własno

ś

ci

ą

, mimo i

ż

jest człowiekiem.

Przedmiot własno

ś

ci jest za

ś

narz

ę

dziem działania odr

ę

bnym od wła

ś

ciciela.

Z kolei nale

ż

y rozwa

ż

y

ć

, czy kto

ś

jest istotnie z natury takim [niewolnikiem] lub nie, czy

jest to rzecz

ą

sprawiedliw

ą

, a nawet i lepsz

ą

dla kogo

ś

, by

ć

niewolnikiem, czy te

ż

nie,

czy przeciwnie, wszelka niewola sprzeczna jest z prawem przyrodzonym.

8. Na to pytanie nietrudno da

ć

wła

ś

ciw

ą

odpowied

ź

, kieruj

ą

c si

ę

zarówno

rozumowaniem, jak i do

ś

wiadczeniem praktycznym. Władanie i podleganie władzy

nale

ż

y bowiem do rzeczy nie tylko koniecznych, ale i po

ż

ytecznych. U niektórych istot

zaraz od urodzenia dokonuje si

ę

rozgraniczenie z przeznaczeniem jednych do władania,

drugich do podlegania władzy. Liczne s

ą

te

ż

rodzaje rz

ą

dz

ą

cych i rz

ą

dzonych, ale

zawsze lepsze jest panowanie nad lepszymi podwładnymi; tak np. lepsze jest panowanie
nad człowiekiem ani

ż

eli nad zwierz

ę

ciem. Dzieło bowiem, wykonane przez doskonalsze

istoty, jest doskonalsze, gdzie za

ś

jedna włada, a druga słucha, dzieło jest w pewnej

cz

ęś

ci tworem jednej i drugiej.

Strona 4 z 26

Bez tytułu 1

2009-10-20

background image

9. Czynnik władaj

ą

cy i słuchaj

ą

cy wyst

ę

puje wsz

ę

dzie, gdzie co

ś

składa si

ę

z wielu

cz

ęś

ci, a tworzy pewn

ą

wspóln

ą

jedno

ść

bez wzgl

ę

du na to, czy cz

ęś

ci s

ą

ze sob

ą

ą

czone, czy te

ż

rozdzielone. Jest to ogólne prawo natury, cho

ć

przejawiaj

ą

ce si

ę

w

pierwszym rz

ę

dzie u istot

ż

yj

ą

cych, bo i u tworów nie

ż

yj

ą

cych istnieje pewien rodzaj

nadrz

ę

dno

ś

ci, jak np. w harmonii. Rozwa

ż

anie na ten temat mo

ż

e jednak tu nie nale

ż

y.

10. Istota

ż

yj

ą

ca składa si

ę

najpierw z duszy i ciała, przy czym z natury pierwsza włada,

to drugie za

ś

słucha. Nale

ż

y jednak, gdy chodzi o ustalenie zgodno

ś

ci z natur

ą

, bra

ć

pod

uwag

ę

stan normalny, a nie wykolejenia. Dlatego przedmiotem rozwa

ż

ania winien by

ć

człowiek najzupełniej zdrów na ciele i duszy, u którego ten stosunek [duszy do ciała]
jasno si

ę

uwidacznia; bo u ludzi wyst

ę

pnych lub skłonnych do wyst

ę

pków ciało cz

ę

sto

zdaje si

ę

panowa

ć

nad dusz

ą

skutkiem tego, i

ż

post

ę

puj

ą

ź

le i niezgodnie z natur

ą

.

11. Najpierw wi

ę

c, jak powiadam, u istoty

ż

yj

ą

cej mo

ż

na zauwa

ż

y

ć

oba rodzaje władzy

[które odpowiadaj

ą

władzy nad niewolnikiem, czyli] despotycznej i [władzy nad wolnym

obywatelem, czyli] politycznej; dusza bowiem sprawuje władz

ę

despotyczn

ą

nad ciałem,

a rozum włada nad po

żą

daniami w sposób odpowiadaj

ą

cy władzy m

ęż

a stanu i króla.

Okazuje si

ę

przy tym,

ż

e dla ciała jest to zgodne z natur

ą

i po

ż

yteczne podlega

ć

rz

ą

dom

duszy, tak samo jak i dla władz uczuciowych duszy podlega

ć

rozumowi i tej cz

ęś

ci duszy,

która o rozs

ą

dku stanowi, natomiast równorz

ę

dny albo i odwrotny ich stosunek byłby dla

wszystkich szkodliwy.

12. Tak samo znów przedstawia si

ę

ten stosunek u człowieka i innych istot

ż

yj

ą

cych.

Oswojone zwierz

ę

ta s

ą

bowiem z natury lepsze od dzikich, a dla nich wszystkich

korzystniejsz

ą

rzecz

ą

jest słu

ż

y

ć

człowiekowi, bo w ten sposób chroni

ą

si

ę

przed

zniszczeniem. Tak jest równie

ż

z rodzajem m

ę

skim i

ż

e

ń

skim, z których pierwszy jest z

natury silniejszy, drugi słabszy; tote

ż

ten panuje, a tamten mu podlega.

W taki sam sposób musz

ą

si

ę

te

ż

układa

ć

wzajemne stosunki u wszystkich ludzi w

ogóle.

13. Ci, którzy w takim stopniu stoj

ą

poni

ż

ej drugich, w jakim dusza góruje nad ciałem, a

człowiek nad zwierz

ę

ciem (w poło

ż

eniu tym znajduj

ą

si

ę

ci, których działalno

ść

polega na

u

ż

ywaniu sił fizycznych i którzy najwy

ż

ej to tylko mog

ą

da

ć

z siebie), ci tedy s

ą

z natury

niewolnikami, dla których, podobnie jak i dla wy

ż

ej wymienionych, lepiej jest znajdowa

ć

si

ę

w takiej zale

ż

no

ś

ci. Z natury bowiem jest niewolnikiem ten, kto mo

ż

e by

ć

własno

ś

ci

ą

drugiego (dlatego te

ż

i nale

ż

y do drugiego) i kto o tyle tylko ma zwi

ą

zek z rozumem,

ż

e

go spostrzega u innych, ale sam go nie posiada. Tak

ż

e inne istoty

ż

yj

ą

ce niczego

przecie

ż

nie obejmuj

ą

rozumem, ale kieruj

ą

si

ę

tylko wra

ż

eniami zmysłowymi.

14. Niewielka jest te

ż

ż

nica w u

ż

yteczno

ś

ci, bo obie grupy, zarówno niewolnicy, jak

zwierz

ę

ta domowe, pomagaj

ą

fizycznie do zaspokojenia niezb

ę

dnych potrzeb. Stosownie

do tego istnieje w przyrodzie d

ąż

no

ść

do odmiennego kształtowania ciała ludzi wolnych i

niewolników, w ten sposób mianowicie,

ż

e ci ostatni s

ą

silni ze wzgl

ę

du na konieczne

usługi, pierwsi za

ś

smukli, ale niezdolni do takich prac, zdatni natomiast do działalno

ś

ci

politycznej, która ma dwa odr

ę

bne zadania: wojenne i pokojowe; zdarza si

ę

jednak

cz

ę

sto i przeciwnie,

ż

e jedni maj

ą

ciała wolnych, drudzy za

ś

dusz

ę

.

15. Tyle jest jasne; je

ś

liby ta fizyczna ró

ż

nica była tylko tak wielka, jak mi

ę

dzy

wizerunkami bogów a postaci

ą

ludzk

ą

, to wszyscy by przyznali,

ż

e ci, którzy o tyle stoj

ą

ni

ż

ej od innych, zasługuj

ą

na to, aby by

ć

ich niewolnikami. Je

ż

eli za

ś

trafne jest to w

odniesieniu do ciała, to o wiele sprawiedliwsz

ą

jest rzecz

ą

zasad

ę

t

ę

zastosowa

ć

do

duszy, tylko

ż

e nie jest równie łatwo stwierdzi

ć

pi

ę

kno duszy, jak ciała.

Wynika z tego w sposób oczywisty, i

ż

pewni ludzie s

ą

z natury wolnymi, inni za

ś

niewolnikami, przy czym stan niewoli jest dla tych drugich zarówno po

ż

yteczny, jak i

sprawiedliwy.

Strona 5 z 26

Bez tytułu 1

2009-10-20

background image

16.

ś

e jednak i zwolennicy przeciwnego pogl

ą

du poniek

ą

d maj

ą

słuszno

ść

, to nietrudno

zauwa

ż

y

ć

. W podwójnym mianowicie znaczeniu mówi si

ę

o niewoli i niewolnikach,

niektórzy bowiem s

ą

niewolnikami i słu

żą

na zasadzie prawa. Prawo to jest rodzajem

umowy, na podstawie której zwyci

ęż

eni w wojnie staj

ą

si

ę

własno

ś

ci

ą

zwyci

ę

zców. Wielu

prawników podnosi przeciwko niemu zarzut wytaczany cz

ę

sto przeciwko mówcom, o

sprzeczno

ść

z prawem, poniewa

ż

straszn

ą

byłoby to rzecz

ą

, gdyby ten, kto uległ sile,

miał by

ć

niewolnikiem i sług

ą

tego, który potrafi gwałt zada

ć

i góruje sił

ą

. Tak

ż

e i mi

ę

dzy

filozofami jedni opowiadaj

ą

si

ę

za tym, drudzy za innym pogl

ą

dem.

17. Przyczyna tego sporu i tej rozbie

ż

no

ś

ci zda

ń

le

ż

y w tym,

ż

e cnota, je

ś

li ma do

rozporz

ą

dzenia odpowiednie

ś

rodki, równie

ż

potrafi znakomicie gwałt zada

ć

, bior

ą

cy za

ś

gór

ę

zawsze wykazuje przewag

ę

jakiej

ś

zalety. Skutkiem tego wydaje si

ę

,

ż

e i siła nie

jest pozbawiona pewnej cnoty, a spór dotyczy tylko strony prawnej. Dlatego jedni
uwa

ż

aj

ą

za rzecz sprawiedliw

ą

łaskawo

ść

, inni wła

ś

nie przeciwnie, panowanie

silniejszego; bo je

ś

li si

ę

rozł

ą

czy te dwa poj

ę

cia [prawa i siły], to nie ma

ż

adnego oparcia

i mocy przekonywaj

ą

cej pogl

ą

d, i

ż

góruj

ą

cy cnot

ą

nie powinien włada

ć

i panowa

ć

.

18. Inni wreszcie powołuj

ą

c si

ę

na zasad

ę

, która im si

ę

wydaje sprawiedliw

ą

(prawo

bowiem jest czym

ś

sprawiedliwym), utrzymuj

ą

,

ż

e niewola według prawa wojennego jest

rzecz

ą

sprawiedliw

ą

, równocze

ś

nie jednak popadaj

ą

w sprzeczno

ść

. Przyczyna wojny

mo

ż

e by

ć

bowiem niesprawiedliwa, tego za

ś

, kto nie zasługuje na to, aby by

ć

niewolnikiem, nikt

ż

adn

ą

miar

ą

nie mo

ż

e nazwa

ć

niewolnikiem; w przeciwnym bowiem

razie zdarzałoby si

ę

,

ż

e ludzie najszlachetniejszego pochodzenia byliby niewolnikami i

niewolników synami, gdyby si

ę

przypadkiem dostali do niewoli i zostali sprzedani.

Dlatego te

ż

takich nie chc

ą

nazywa

ć

niewolnikami, lecz tylko barbarzy

ń

ców. Je

ś

li jednak

tak mówi

ą

, to w istocie rzeczy maj

ą

na my

ś

li tylko niewolnika z natury, podobnie jak to na

pocz

ą

tku uj

ą

łem. Musz

ę

bowiem przyzna

ć

,

ż

e s

ą

ludzie, z których jedni wsz

ę

dzie s

ą

niewolnikami, a drudzy nigdzie.

19. Tak samo jest i ze szlachectwem; szlachta bowiem uwa

ż

a si

ę

za szlacht

ę

nie tylko u

siebie w domu, ale i wsz

ę

dzie, podczas gdy w ich mniemaniu szlachta barbarzy

ń

ców jest

ni

ą

tylko u siebie. Wychodz

ą

przy tym z zało

ż

enia,

ż

e istnieje szlachectwo i wolno

ść

w

bezwzgl

ę

dnym i wzgl

ę

dnym tego słowa znaczeniu, jak to powiada równie

ż

i Helena u

Teodektesa:

Po ojcu i matce z bogów jestem pokolenia.
Któ

ż

to

ś

miałby tedy mieni

ć

mi

ę

słu

żą

c

ą

.

Wyra

ż

aj

ą

c si

ę

w ten sposób, odró

ż

niaj

ą

niewolnika i wolnego, szlacht

ę

i gmin jedynie i

wył

ą

cznie według cnoty i nieprawo

ś

ci. Uwa

ż

aj

ą

bowiem,

ż

e jak z człowieka rodzi si

ę

człowiek, a ze zwierz

ę

cia zwierz

ę

, tak i ze szlachetnych szlachetny. Natura wprawdzie

cz

ę

sto do tego d

ąż

y, ale nie mo

ż

e tego osi

ą

gn

ąć

.

20. Okazuje si

ę

st

ą

d,

ż

e spór ma pewne uzasadnienie i

ż

e nie wszyscy ludzie, którzy s

ą

niewolnikami czy wolnymi, s

ą

nimi z natury; a ponadto jest jasn

ą

rzecz

ą

,

ż

e u pewnych

ludzi wyst

ę

puje taka cecha charakterystyczna, która stanowi o tym, i

ż

dla jednych jest

rzecz

ą

korzystn

ą

i sprawiedliw

ą

by

ć

niewolnikami, dla drugich, przeciwnie, by

ć

panami;

ż

e wreszcie jedni musz

ą

podlega

ć

władzy, drudzy za

ś

wykonywa

ć

władz

ę

, zale

ż

nie od

tego, na co ich natura skazała,

ż

e wi

ę

c istnie

ć

musi równie

ż

władza pana nad

niewolnikiem, a nadu

ż

ycie jej jest dla obu stron szkodliwe. Co bowiem jest korzystne dla

cz

ęś

ci, jest korzystne i dla cało

ś

ci, co dla ciała, równie

ż

i dla duszy; niewolnik jest za

ś

pewn

ą

cz

ęś

ci

ą

pana, niejako o

ż

ywion

ą

, ale oddzieln

ą

cz

ęś

ci

ą

jego ciała.

21. Dlatego te

ż

pana i niewolnika, których natura na taki los skazała, ł

ą

czy wzajemne

przywi

ą

zanie i jest to dla nich korzystne, przeciwnie za

ś

bywa, je

ś

li stanowisko ich nie

Strona 6 z 26

Bez tytułu 1

2009-10-20

background image

jest zgodne z natur

ą

, ale opiera si

ę

na prawie i gwałcie.

Z dotychczasowych wywodów okazuje si

ę

jednak równie

ż

,

ż

e władza pana nad

niewolnikiem i władza w pa

ń

stwie to nie to samo, tudzie

ż

ż

e nie wszystkie rodzaje władzy

s

ą

sobie równe, jak to utrzymuj

ą

niektórzy. Jedna bowiem rozci

ą

ga si

ę

nad wolnymi z

natury, druga nad niewolnikami, władza głowy domu jest monarchiczna, gdy

ż

ka

ż

dy dom

podlega rz

ą

dom jednego, a władza m

ęż

a stanu jest panowaniem nad wolnymi i równymi.

22. Nazwa pana nie jest okre

ś

leniem pewnej umiej

ę

tno

ś

ci, ale istniej

ą

cego stanu rzeczy,

podobnie jak i nazwa niewolnika czy wolnego. Istnieje jednak umiej

ę

tno

ść

ą

czona ze

stanowiskiem pana domu, jak i ze stanowiskiem niewolnika; jako

ż

umiej

ę

tno

ś

ci

potrzebnych niewolnikom uczył pewien człowiek w Syrakuzach, [który] tam za pieni

ą

dze

kształcił niewolników w pełnieniu zwyczajnych usług. Nauka taka mo

ż

e nawet obj

ąć

szersze kr

ę

gi, jak np. sztuk

ę

kucharsk

ą

i inne tego rodzaju usługi. Ró

ż

ne s

ą

bowiem

czynno

ś

ci domowe, jedne wa

ż

niejsze, inne konieczniejsze ni

ż

drugie, a według

przysłowia tak

ż

e "niewolnik a niewolnik i pan a pan to dwie ró

ż

ne rzeczy".

23. Znajomo

ść

wszystkich takich rzeczy stanowi tedy wiedz

ę

niewolnika, natomiast

wiedza pana polega na umiej

ę

tnym zu

ż

ytkowaniu niewolników. Bo pan okazuje si

ę

nie w

tym,

ż

e nabywa, ale

ż

e wła

ś

ciwie u

ż

ywa niewolników. Umiej

ę

tno

ść

ta nie wykazuje nic

wielkiego ani szacownego; bo co niewolnik musi umie

ć

wykona

ć

, to pan musi umie

ć

nakaza

ć

. Dlatego kto tym nie potrzebuje si

ę

sam trudzi

ć

, przekazuje ten zaszczyt rz

ą

dcy,

a sam oddaje si

ę

sprawom publicznym lub filozofii. Nauka natomiast o nabywaniu

własno

ś

ci, mianowicie o sprawiedliwym nabywaniu, jest ró

ż

na od obu tych umiej

ę

tno

ś

ci i

nale

ż

y do nauki o sztuce wojennej i sztuce my

ś

liwskiej.

Tyle zatem uwag o niewolniku i o panu.

3. Nauka o gospodarstwie domowym. Sztuka zdobywania własno

ś

ci. Rola pieni

ą

dza

1. Z kolei stosownie do podanego wy

ż

ej planu rozwa

ż

my całe w ogóle zagadnienie

posiadania i zarobkowania, bo i niewolnik okazał si

ę

pewn

ą

cz

ęś

ci

ą

własno

ś

ci. Przede

wszystkim wi

ę

c mo

ż

e si

ę

tu nasun

ąć

w

ą

tpliwo

ść

, czy sztuka zarobkowania jest

identyczna ze sztuk

ą

gospodarstwa domowego, czy te

ż

z jak

ąś

jej cz

ęś

ci

ą

lub te

ż

z jej

sztuk

ą

pomocnicz

ą

, a je

ż

eli ze sztuk

ą

pomocnicz

ą

, to czy zachodzi tu taki stosunek jak

mi

ę

dzy sztuk

ą

wytwarzania czółenek tkackich a sztuk

ą

tkack

ą

, czy te

ż

jak mi

ę

dzy sztuk

ą

sporz

ą

dzania br

ą

zu a odlewnictwem pos

ą

gów. Te pierwsze bowiem nie w tym samym

znaczeniu maj

ą

pomocniczy charakter, lecz jedna dostarcza narz

ę

dzi, druga natomiast

materiału. Nazywam za

ś

materiałem co

ś

, z czego si

ę

wykonuje rzecz pewn

ą

, a wi

ę

c dla

tkacza jest to wełna, a dla rze

ź

biarza br

ą

z.

2. Jasn

ą

wi

ę

c jest rzecz

ą

,

ż

e nauka o gospodarstwie domowym nie jest identyczna z

nauk

ą

o zdobywaniu własno

ś

ci. Jedna bowiem ma do czynienia z dostarczaniem

ś

rodków, druga z ich u

ż

ywaniem; a która

ż

nauka zajmuje si

ę

u

ż

ywaniem mienia

domowego, je

ś

li nie nauka o gospodarstwie domowym? Sporn

ą

natomiast jest rzecz

ą

,

czy nauka o zdobywaniu własno

ś

ci jest jej cz

ęś

ci

ą

, czy te

ż

stanowi zupełnie odr

ę

bny

rodzaj. Je

ś

li bowiem ten, kto si

ę

zajmuje spraw

ą

zdobywania własno

ś

ci, musi rozwa

ż

y

ć

,

sk

ą

d maj

ą

tek i własno

ść

pochodzi, a własno

ść

i bogactwo obejmuje wiele cz

ęś

ci, to

[nasuwa si

ę

] najpierw pytanie, czy rolnictwo i w ogóle troska o po

ż

ywienie i jego nabycie

jest pewn

ą

cz

ęś

ci

ą

nauki o gospodarstwie domowym, czy te

ż

jakim

ś

odr

ę

bnym

rodzajem.

3. S

ą

wszak

ż

e liczne rodzaje po

ż

ywienia, st

ą

d i rozliczne sposoby

ż

ycia zarówno u

zwierz

ą

t, jak i ludzi; bez po

ż

ywienia

ż

y

ć

niepodobna, w nast

ę

pstwie jednak ró

ż

nicy

po

ż

ywienia wytworzyły si

ę

ż

nice w sposobie

ż

ycia istot

ż

yj

ą

cych. Jedne spo

ś

ród

zwierz

ą

t

ż

yj

ą

w stadach, inne pojedynczo, zale

ż

nie od tego, co jest rzecz

ą

wi

ę

cej

sprzyjaj

ą

c

ą

dla ich wy

ż

ywienia; jedne bowiem

ż

ywi

ą

si

ę

mi

ę

sem, drugie płodami ziemi,

Strona 7 z 26

Bez tytułu 1

2009-10-20

background image

inne wreszcie s

ą

wszystko

ż

erne. Tote

ż

natura, aby ułatwi

ć

im zdobycie odpowiedniego

po

ż

ywienia, rozmaicie ukształtowała ich sposób

ż

ycia. Poniewa

ż

z natury nie to samo

ka

ż

demu odpowiada, lecz jednym to, innym owo, wi

ę

c te

ż

i w

ś

ród samych zwierz

ą

t tak

mi

ę

so

ż

ernych, jak i ro

ś

lino

ż

ernych istniej

ą

ż

nice w sposobie

ż

ycia.

4. Podobnie jest i u ludzi. Istniej

ą

bowiem znaczne ró

ż

nice w ich sposobie

ż

ycia.

Najbardziej leniwi s

ą

koczownikami (po

ż

ywienie bowiem, jakiego im dostarczaj

ą

oswojone zwierz

ę

ta, przychodzi im bez trudu i pracy,

ż

e za

ś

stada ich ze wzgl

ę

du na

pastwiska z konieczno

ś

ci zmieniaj

ą

miejsce, wi

ę

c i oni zmuszeni s

ą

ci

ą

gn

ąć

za nimi,

uprawiaj

ą

c w ten sposób niejako

ż

yj

ą

c

ą

rol

ę

). Inni za

ś

ż

yj

ą

z my

ś

listwa takiego czy

owakiego rodzaju, a wi

ę

c jedni z rozboju, drudzy, co mieszkaj

ą

nad jeziorami,

moczarami, rzekami lub odpowiednim morzem, z rybołówstwa, jeszcze inni z polowania
na ptaki lub dzikie zwierz

ę

ta. Najwi

ę

ksza jednak cz

ęść

ludzi

ż

yje z [uprawy] ziemi i jej

przyswojonych płodów.

5. Tyle mniej wi

ę

cej jest zatem sposobów

ż

ycia, przy których ma si

ę

do spełnienia pewne

z natury zwi

ą

zane z nimi prace, a nie zdobywa si

ę

utrzymania przez wymian

ę

czy

handel, a wi

ę

c: koczowniczy, rolniczy, rozbójniczy, rybacki i my

ś

liwski. Niektórzy ł

ą

cz

ą

razem pewne z tych sposobów

ż

ycia i dzi

ę

ki temu

ż

yj

ą

wygodnie, uzupełniaj

ą

c braki

jednego trybu

ż

ycia, o ile ten nie jest w pełni samowystarczalny; a wi

ę

c np. jedni

prowadz

ą

sposób

ż

ycia koczowniczy a zarazem i rozbójniczy, drudzy rolniczy i my

ś

liwski.

Podobnie jest z innymi sposobami

ż

ycia, które ludzie prowadz

ą

ł

ą

cz

ą

c je, jak ich do tego

zmusza potrzeba.

6. Omawiany dot

ą

d rodzaj własno

ś

ci dany jest, jak si

ę

okazuje, wszystkim istotom

ż

yj

ą

cym przez sam

ą

natur

ę

, i to zarówno ju

ż

od pierwszej chwili urodzenia, jak i po

osi

ą

gni

ę

ciu pełni rozwoju. Niektóre bowiem ju

ż

z pocz

ą

tku, przy urodzeniu przynosz

ą

ze

sob

ą

tyle po

ż

ywienia,

ż

e starczy go a

ż

do czasu, kiedy noworodek zdoła je sam sobie

zdoby

ć

; a zachodzi to u istot rodz

ą

cych robaki lub znosz

ą

cych jaja. Te za

ś

, które rodz

ą

ż

ywe potomstwo, a

ż

do pewnego czasu maj

ą

dla swych młodych pokarm w sobie w

postaci mleka.

7. Wida

ć

wi

ę

c z tego,

ż

e i co do dorosłych istot trzeba wysun

ąć

podobny wniosek,

ż

e

zatem ro

ś

liny istniej

ą

dla zwierz

ą

t, zwierz

ę

ta za

ś

dla człowieka, a mianowicie oswojone

ze wzgl

ę

du na usługi i po

ż

ywienie, spo

ś

ród dzikich za

ś

, je

ś

li nie wszystkie, to przecie

ż

najwi

ę

ksza cz

ęść

, ze wzgl

ę

du na po

ż

ywienie i pewn

ą

pomoc, by mo

ż

na z nich mie

ć

i

odzie

ż

, i inne rzeczy u

ż

yteczne. Je

ś

li wi

ę

c natura nic nie stwarza bezcelowo i

bezu

ż

ytecznie, to musiała wszystko to stworzy

ć

dla ludzi.

8. Dlatego i sztuka wojenna z natury b

ę

dzie poniek

ą

d sztuk

ą

zdobywania własno

ś

ci

(cz

ęść

jej stanowi te

ż

sztuka my

ś

liwska). Musi si

ę

j

ą

mianowicie stosowa

ć

przeciwko

zwierz

ę

tom, jak i przeciw tym ludziom, którzy, cho

ć

z natury do słu

ż

by stworzeni, nie

chc

ą

si

ę

do niej nagi

ąć

, tak

ż

e wojna taka zgodna jest z prawem natury. Jedna dziedzina

nauki o zdobywaniu własno

ś

ci jest wi

ę

c z natury cz

ęś

ci

ą

nauki o gospodarstwie

domowym; odpowiednio do tego powinni j

ą

posiada

ć

lub te

ż

stara

ć

si

ę

o jej zdobycie ci,

których zadaniem jest gromadzenie zapasów koniecznych do

ż

ycia i u

ż

ytecznych dla

społecze

ń

stwa w pa

ń

stwie czy w domu.

9. Otó

ż

prawdziwe bogactwo zdaje si

ę

na tych rzeczach polega

ć

. To bowiem [czego si

ę

wymaga od takiej własno

ś

ci, a mianowicie], by do wygodnego

ż

ycia starczyła, nie jest

bez granic, jak to stwierdza Solon w wierszu:

ś

cisłej granicy w bogactwie bynajmniej ludzie nie znaj

ą

.

Strona 8 z 26

Bez tytułu 1

2009-10-20

background image

Istnieje tu przecie

ż

granica, podobnie jak i w innych sztukach, bo

ż

adna sztuka nie

posiada

ś

rodków nieograniczonych ani co do ilo

ś

ci, ani co do wielko

ś

ci, bogactwo za

ś

jest obfito

ś

ci

ą

ś

rodków potrzebnych dla domu i pa

ń

stwa. Widoczn

ą

tedy jest rzecz

ą

,

ż

e

istnieje z natury pewna sztuka zdobywania dóbr, wła

ś

ciwa zarz

ą

dcom domu i m

ęż

om

stanu, i z jakiego powodu.

10. Jest jednak inny jeszcze rodzaj sztuki zdobywania własno

ś

ci, który pospolicie, i to

słusznie, nazywaj

ą

sztuk

ą

zdobywania pieni

ę

dzy, a który sprawia, i

ż

zdaje si

ę

nie istnie

ć

granica bogactwa i posiadania. Ze wzgl

ę

du na pokrewie

ń

stwo tej sztuki z omówion

ą

,

wielu uwa

ż

a j

ą

za jedno i to samo; nie jest ona jednak ta sama, co omówiona, ani daleka

od tamtej, lecz jest do niej zbli

ż

ona. Pierwsza z nich jest tworem natury, druga za

ś

nie, a

jest raczej produktem pewnego do

ś

wiadczenia i umiej

ę

tno

ś

ci.

11. Zacznijmy rozwa

ż

ania nasze o niej z nast

ę

puj

ą

cego punktu widzenia. Ka

ż

da rzecz

posiadana mo

ż

e by

ć

dwojako u

ż

yta, w obu wypadkach u

ż

ywa si

ę

tej samej rzeczy, ale

nie w ten sam sposób. W jednym wypadku u

ż

ycie zwi

ą

zane jest z wła

ś

ciwo

ś

ci

ą

danej

rzeczy, w drugim za

ś

nie; a wi

ę

c np. obuwie słu

ż

y do obucia, ale mo

ż

e stanowi

ć

równie

ż

i przedmiot wymiany. W jednym i drugim wypadku obuwie jest przedmiotem pewnego
u

ż

ytkowania. Nawet gdy kto potrzebuj

ą

cemu obuwia daje je w zamian za pieni

ą

dze lub

ż

ywno

ść

, u

ż

ywa obuwia jako obuwia, tylko

ż

e nie we wła

ś

ciwy mu sposób, bo nie zostało

ono sporz

ą

dzone na wymian

ę

. Tak samo jest i z innymi przedmiotami własno

ś

ci.

Wszystkie one mog

ą

by

ć

przedmiotem wymiany, której pierwszy pocz

ą

tek zgodny jest z

natur

ą

, gdy

ż

jest nast

ę

pstwem faktu, i

ż

jedni ludzie posiadaj

ą

zbyt du

ż

o, inni za mało

rzeczy potrzebnych.

12. Okazuje si

ę

te

ż

z tego,

ż

e drobny handel nie jest z natury zł

ą

czony ze sztuk

ą

zdobywania pieni

ę

dzy, wymiana bowiem musiała si

ę

dokonywa

ć

w granicach

wystarczaj

ą

cych do zaspokojenia potrzeb koniecznych. W pierwszej zatem wspólnocie

(jak

ą

jest rodzina) [handel wymienny] nie grał oczywi

ś

cie

ż

adnej roli, lecz dopiero gdy si

ę

wspólnota rozrosła. W pierwszym wypadku członkowie jej wszystko, co posiadali, mieli
we wspólnym u

ż

ytkowaniu, w drugim znów, w nast

ę

pstwie dokonanego rozdziału, jedni

posiadali te rzeczy, inni inne, tote

ż

musieli je zale

ż

nie od potrzeby nabywa

ć

w drodze

wymiany, podobnie jak to jeszcze i teraz czyni wiele ludów barbarzy

ń

skich. Te bowiem

ograniczaj

ą

si

ę

do tego jedynie,

ż

e rzeczy u

ż

yteczne wymieniaj

ą

na takie

ż

, daj

ą

c i

przyjmuj

ą

c, np. wino za zbo

ż

e i tak samo inne tego rodzaju artykuły.

13. Taki tedy handel zamienny ani nie jest przeciwny naturze, ani nie przedstawia

ż

adnej

postaci sztuki zdobywania pieni

ę

dzy, słu

ż

y bowiem do uzupełnienia

samowystarczalno

ś

ci, zgodnie z natur

ą

. Z kolei jednak z niego rozwin

ę

ła si

ę

owa [sztuka

gromadzenia pieni

ę

dzy]. Kiedy bowiem pomoc niesiona przez przywóz rzeczy

brakuj

ą

cych, a wywóz zb

ę

dnych, si

ę

ga

ć

zacz

ę

ła do coraz dalszych krajów, z

konieczno

ś

ci musiały wej

ść

w u

ż

ycie pieni

ą

dze; nie wszystkie bowiem rzeczy, z natury

potrzebne, s

ą

łatwe do przewo

ż

enia.

14. Zgodzono si

ę

zatem, aby przy wymianie dawa

ć

i przyjmowa

ć

jak

ąś

tak

ą

rzecz, która

sama przez si

ę

liczyła si

ę

do rzeczy u

ż

ytecznych, a równocze

ś

nie przedstawiała t

ę

korzy

ść

,

ż

e si

ę

z łatwo

ś

ci

ą

dawała przewozi

ć

, jak np.

ż

elazo, srebro itp. Pocz

ą

tkowo

ustalano ich warto

ść

po prostu według wielko

ś

ci i wagi, w ko

ń

cu jednak zacz

ę

to wyciska

ć

na nich znak, aby sobie oszcz

ę

dzi

ć

mierzenia czy wa

ż

enia, wyci

ś

ni

ę

ty znak podawał

bowiem okre

ś

lon

ą

ilo

ść

.

15. Kiedy potrzeba handlu wymiennego doprowadziła ju

ż

do wynalezienia pieni

ą

dza,

wyłoniła si

ę

inna posta

ć

sztuki zdobywania pieni

ę

dzy, a mianowicie drobny handel, który

pocz

ą

tkowo przedstawiał si

ę

zapewne prymitywnie, pó

ź

niej jednak, w wyniku

do

ś

wiadcze

ń

, kształtował si

ę

ju

ż

kunsztowniej pod wpływem troski, sk

ą

d sprowadza

ć

Strona 9 z 26

Bez tytułu 1

2009-10-20

background image

towary i jak je zbywa

ć

, aby jak najwi

ę

kszy zysk osi

ą

gn

ąć

. Dlatego sztuka zdobywania

maj

ą

tku zdaje si

ę

by

ć

zwi

ą

zana w pierwszym rz

ę

dzie z pieni

ą

dzem, a głównym jej

zadaniem umiej

ę

tna spekulacja, sk

ą

d zdoby

ć

jak najwi

ę

cej pieni

ę

dzy: uchodz

ą

bowiem

one za

ź

ródło bogactwa i maj

ą

tku.

16. Tak

ż

e bogactwo bowiem opieraj

ą

ludzie cz

ę

sto na wielkiej ilo

ś

ci pieni

ę

dzy, dlatego

ż

e sztuka zarobkowania, a w szczególno

ś

ci handel, koło nich si

ę

jakoby obraca. Niekiedy

znów spotyka si

ę

mniemanie,

ż

e pieni

ą

dz to czcze słowo,

ż

e warto

ść

jego jest tylko na

postanowieniu prawnym oparta, z natury za

ś

jest

ż

adna, bo je

ś

li go zmieni

ą

ci, co go

u

ż

ywaj

ą

, to traci wszelk

ą

warto

ść

i nie mo

ż

na go u

ż

y

ć

do zaspokojenia jakichkolwiek

potrzeb, a człowiek bogato zaopatrzony w pieni

ą

dze b

ę

dzie cz

ę

sto odczuwał brak

koniecznego po

ż

ywienia. Niedorzeczn

ą

rzecz

ą

byłoby zatem uwa

ż

a

ć

za bogactwo co

ś

takiego, czego posiadanie w obfito

ś

ci nie zabezpiecza przed

ś

mierci

ą

głodow

ą

;

przykładem ów Midas mityczny, któremu na własne jego

ż

yczenie, podyktowane

niepohamowan

ą

chciwo

ś

ci

ą

, zamieniało si

ę

w złoto wszystko, co mu podano.

17. Dlatego te

ż

[zwolennicy tego pogl

ą

du] w czym innym dopatruj

ą

si

ę

[istoty] bogactwa i

sztuki zdobywania pieni

ę

dzy, a czyni

ą

to słusznie. Co innego bowiem zdobywanie

pieni

ę

dzy, a [co innego] bogactwo z natury. To drugie nale

ż

y do gospodarstwa

domowego, pierwsze za

ś

polega na handlu i przysparzaniu maj

ą

tku wył

ą

cznie tylko

przez wymian

ę

dóbr. Ta znów zdaje si

ę

obraca

ć

około pieni

ą

dza, pieni

ą

dz bowiem jest

pocz

ą

tkiem i kresem wymiany. Otó

ż

takie bogactwo, płyn

ą

ce z takiego zdobywania

pieni

ę

dzy, nie ma granic. Bo jak sztuka lekarska wytyka sobie nieosi

ą

galny cel

powszechnego ugruntowania zdrowia (a tak samo ka

ż

da sztuka zmierza do jakiego

ś

celu

bez kresu i pragnie go, o ile mo

ż

no

ś

ci, osi

ą

gn

ąć

, nie przyjmuje za

ś

za kres swój zdobycia

ś

rodków do celu wiod

ą

cych, we wszystkich bowiem kresem jest cel wytkni

ę

ty), tak i przy

zdobywaniu pieni

ę

dzy cel jest bezkresny, a jest nim takie wła

ś

nie bogactwo i posiadanie

pieni

ę

dzy.

18. W przeciwie

ń

stwie do tego sztuka gospodarstwa domowego ma swój kres, którego

nie zna sztuka gromadzenia pieni

ę

dzy; inne ma ona bowiem zadanie. Tote

ż

z punktu

widzenia gospodarstwa domowego wydaje si

ę

,

ż

e wszelkie bogactwo winno mie

ć

swoje

granice, z do

ś

wiadczenia tymczasem widzimy,

ż

e dzieje si

ę

przeciwnie. Wszyscy

bowiem, którzy robi

ą

interesy pieni

ęż

ne, d

ążą

do pomno

ż

enia pieni

ę

dzy w

niesko

ń

czono

ść

. Przyczyn

ą

tego jest pokrewie

ń

stwo sztuki gospodarstwa domowego ze

sztuk

ą

gromadzenia pieni

ę

dzy. Poniewa

ż

działaj

ą

w tej samej dziedzinie, w praktyce

przechodzi jedna w drug

ą

. W jednym i drugim wypadku wchodzi w gr

ę

ta sama własno

ść

,

tylko z innego punktu widzenia, jedna ma cel odmienny, drugiej celem jest powi

ę

kszenie

[maj

ą

tku]. Dlatego te

ż

niektórzy uwa

ż

aj

ą

,

ż

e to jest wła

ś

nie rzecz

ą

gospodarstwa

domowego i upieraj

ą

si

ę

przy mniemaniu,

ż

e powinno si

ę

maj

ą

tek pieni

ęż

ny albo

utrzyma

ć

, albo pomna

ż

a

ć

w niesko

ń

czono

ść

.

19. Przyczyna takiego my

ś

lenia le

ż

y w trosce jedynie o to, aby

ż

y

ć

, a nie o to,

ż

eby

ż

y

ć

pi

ę

knie; poniewa

ż

za

ś

pragnienie owo nie znajduje granic, wi

ę

c ludzie staraj

ą

si

ę

zapewni

ć

sobie nieograniczone

ś

rodki do jego zaspokojenia. Ale i ci, którzy pragn

ą

pi

ę

knie sobie

ż

ycie uło

ż

y

ć

, szukaj

ą

raczej zmysłowego u

ż

ywania, a

ż

e to okazuje si

ę

mo

ż

liwe dzi

ę

ki maj

ą

tkowi, wi

ę

c wszystkie ich zabiegi obracaj

ą

si

ę

około zdobycia

pieni

ę

dzy i st

ą

d wynikn

ą

ł ten drugi rodzaj gromadzenia pieni

ę

dzy. Poniewa

ż

u

ż

ywanie

[zmysłowe] zale

ż

ne jest od nadmiaru, wi

ę

c te

ż

zabiegaj

ą

o

ś

rodki zapewniaj

ą

ce nadmiar

posiadania i mo

ż

liwo

ść

u

ż

ywania, a je

ś

li ich nie mog

ą

uzyska

ć

dzi

ę

ki sztuce zdobywania

pieni

ę

dzy, staraj

ą

si

ę

doj

ść

do celu w inny sposób i wbrew naturze wysilaj

ą

w tym

kierunku wszelkie zdolno

ś

ci.

20. M

ę

stwo bowiem nie przejawia si

ę

w robieniu pieni

ę

dzy, lecz w okazywaniu odwagi,

podobnie jak talent wodza czy lekarza, ale w odnoszeniu zwyci

ę

stwa lub w niesieniu

Strona 10 z 26

Bez tytułu 1

2009-10-20

background image

pomocy zdrowotnej. A jednak owi ludzie cał

ą

sw

ą

umiej

ę

tno

ść

rozwijaj

ą

dla zdobycia

pieni

ę

dzy, jak gdyby to było celem i jakby wszystko winno było do jego osi

ą

gni

ę

cia

zmierza

ć

.

Tyle tedy moich wywodów o niepotrzebnej sztuce zdobywania pieni

ę

dzy, o jej istocie i

przyczynie, dla której j

ą

stosujemy, jak i o sztuce potrzebnej; jest ona czym

ś

odmiennym

od pierwszej, bo (maj

ą

c na celu trosk

ę

o utrzymanie) nale

ż

y z natury do gospodarstwa

domowego i nie jest jak tamta bezkresna, ale posiada granic

ę

.

21. Wyja

ś

nia si

ę

te

ż

sporna pocz

ą

tkowo kwestia, czy sztuka zdobywania pieni

ę

dzy

nale

ż

y do zada

ń

zarz

ą

dcy domu lub m

ęż

a stanu, czy nie, czy te

ż

potrzebne

ś

rodki

uprzednio ju

ż

istnie

ć

powinny. Bo jak sztuka kierowania pa

ń

stwem nie stwarza ludzi, lecz

ich otrzymuje od natury i tylko posługuje si

ę

nimi, tak te

ż

natura, ziemia, morze itd. winny

dostarcza

ć

ś

rodków po

ż

ywienia, a ju

ż

do głowy domu nale

ż

y, jak nimi trzeba

rozporz

ą

dza

ć

. Bo nie jest zadaniem sztuki tkackiej produkowanie wełny, a tylko jej

przerabianie i wyznawanie si

ę

na tym, jakie jej gatunki s

ą

dobre i odpowiednie, czy te

ż

liche i nieu

ż

yteczne.

22. Mógłby te

ż

kto

ś

podnie

ść

w

ą

tpliwo

ść

, dlaczego sztuka zdobywania pieni

ę

dzy

wchodzi w skład gospodarstwa domowego, a sztuka lekarska nie; przecie

ż

członkowie

domu musz

ą

by

ć

zdrowi, tak jak musz

ą

ż

y

ć

czy te

ż

posiada

ć

inne rzeczy potrzebne.

Zapewne, zarówno głowa domu, jak i władca w pewnej mierze obowi

ą

zani s

ą

dba

ć

o

zdrowie swoich, a w pewnej mierze te

ż

nie musz

ą

, bo to jest rzecz

ą

lekarza; tak samo

jest rzecz

ą

głowy domu troszczy

ć

si

ę

o zdobycie

ś

rodków pieni

ęż

nych, wszelako do

pewnego tylko stopnia, bo to nale

ż

y do zada

ń

słu

ż

ebnych. Przede wszystkim jednak, jak

powiedziano wy

ż

ej, natura winna tego dostarczy

ć

, bo jest to jej rzecz

ą

zaopatrzy

ć

w

ż

ywno

ść

istot

ę

, któr

ą

stwarza; jako

ż

ka

ż

dej z nich słu

ż

y jako po

ż

ywienie pozostało

ść

z

tego, z czego powstała. Dlatego te

ż

zgodne z natur

ą

jest powszechne d

ąż

enie do

gromadzenia zasobów z plonów ziemi i zwierz

ą

t.

23. Sztuka zarobkowania wyst

ę

puje zatem w dwojaki, jak powiedziałem, sposób, albo

jako handel, albo jako gospodarstwo domowe, przy czym to ostatnie jest konieczne i
chwalebne, pierwszy za

ś

, polegaj

ą

cy na wymianie, słusznie bywa ganiony jako z natur

ą

niezgodny, bo na wyzysku drugich oparty; a ju

ż

z najzupełniejsz

ą

słuszno

ś

ci

ą

znienawidzone jest rzemiosło lichwiarza, poniewa

ż

osi

ą

ga zysk z samego pieni

ą

dza,

który mija si

ę

tu ze swym przeznaczeniem. Stworzony bowiem został dla celów wymiany,

a tymczasem przez pobieranie procentów sam si

ę

pomna

ż

a. St

ą

d te

ż

pochodzi nazwa

grecka procentu

τόκος

tj. rodzenie. To bowiem, co si

ę

rodzi, podobne jest do rodzicieli, a

procent jest pieni

ą

dzem uzyskanym z pieni

ą

dza. Tote

ż

ten sposób zarobkowania jest w

najwi

ę

kszym stopniu przeciwny naturze. (...)

5. Działem nauki o gospodarstwie domowym jest stosunek m

ęż

a do

ż

ony i ojca do dzieci.

Troska o doskonalenie członków rodziny obowi

ą

zkiem głowy domu

1. W nauce o gospodarstwie domowym s

ą

trzy działy: jeden dotyczy stosunku pana do

niewolników, o których była mowa poprzednio, drugi - stosunku ojca do rodziny, a trzeci -
m

ęż

a do

ż

ony. Władza nad

ż

on

ą

i dzie

ć

mi dotyczy w obu wypadkach osób wolnych, a

jednak nie jest to ten sam rodzaj władzy, bo w stosunku do

ż

ony ma ona charakter

władzy kierownika wolnego pa

ń

stwa, w stosunku do dzieci charakter władzy królewskiej.

2. M

ęż

czyzna bowiem z natury jest wi

ę

cej uzdolniony do władania ani

ż

eli kobieta, o ile

wbrew naturze nie zajdzie wyj

ą

tek w tym wzgl

ę

dzie, podobnie jak wi

ę

cej jest do tego

uzdolniony człowiek starszy i dojrzalszy ni

ż

młody i niedojrzały.

W najwi

ę

kszej cz

ęś

ci pa

ń

stw [wolnych] dokonuje si

ę

co prawda wymiana mi

ę

dzy

warstw

ą

rz

ą

dz

ą

c

ą

a rz

ą

dzon

ą

, b

ę

d

ą

ca wyrazem naturalnej d

ąż

no

ś

ci do wyrównania i

zatarcia wszelkich ró

ż

nic, mimo to jednak, jak długo jedni rz

ą

dz

ą

, a drudzy s

ą

rz

ą

dzeni,

Strona 11 z 26

Bez tytułu 1

2009-10-20

background image

staraj

ą

si

ę

o zaznaczenie ró

ż

nicy przez zewn

ę

trzne odznaki, tytuły i honory (to wła

ś

nie

te

ż

[miał na my

ś

li] Amasis mówi

ą

c o miednicy do mycia nóg). Natomiast stosunek

m

ęż

czyzny do kobiety jest zawsze taki sam.

Władza nad dzie

ć

mi ma znów charakter władzy królewskiej. Rodziciel bowiem włada

na zasadzie miło

ś

ci jako te

ż

starsze

ń

stwa, co wła

ś

nie jest znamieniem władzy

królewskiej. Dlatego to i Homer, nazywaj

ą

c Zeusa "ojcem ludzi i bogów" słusznie mieni

go królem ich wszystkich. Król bowiem musi z natury wyró

ż

nia

ć

si

ę

, cho

ć

jest tego

samego rodu [co poddani], a tak samo przedstawia si

ę

stosunek starszego do

młodszego, tudzie

ż

rodziciela do dziecka.

3. Jasn

ą

jest tedy rzecz

ą

,

ż

e głowa domu wi

ę

cej si

ę

troszczy o ludzi ni

ż

o posiadanie

rzeczy martwych, wi

ę

cej o doskonalenie pierwszych ani

ż

eli o obfito

ść

drugich, któr

ą

zwiemy bogactwem, i to raczej o doskonalenie wolnych ni

ż

niewolników. Co si

ę

tyczy

niewolników, to przede wszystkim mo

ż

e si

ę

nasuwa

ć

w

ą

tpliwo

ść

, czy ci, prócz swej

u

ż

yteczno

ś

ci jako narz

ę

dzie i posługa, posiadaj

ą

ponadto cenniejsze od tego cnoty, jako

to: umiarkowanie, m

ę

stwo, sprawiedliwo

ść

i inne tym podobne zalety, czy te

ż

prócz

sprawno

ś

ci w fizycznych usługach nie posiadaj

ą

ż

adnej cechy dodatniej. Czy tak, czy

inaczej na to pytanie odpowiemy, trudno

ś

ci nie znikn

ą

. Bo je

ś

li posiadaj

ą

inne cnoty, to

czym

ż

e ró

ż

ni

ć

si

ę

b

ę

d

ą

od wolnych, a je

ś

li damy przecz

ą

c

ą

odpowied

ź

, to b

ę

dzie ona

niedorzeczna wobec faktu,

ż

e jednak niewolnicy s

ą

lud

ź

mi i na równi z nimi posiadaj

ą

rozum.

4. Ta sama niemal w

ą

tpliwo

ść

dotyczy równie

ż

kobiety i dziecka: czy te

ż

posiadaj

ą

takie

cnoty, a wi

ę

c czy

ż

ona musi by

ć

m

ą

dra, dzielna, sprawiedliwa, czy dziecko bywa i

swawolne, i roztropne, czy te

ż

nie? Krótko mówi

ą

c, trzeba w ogóle zbada

ć

, czy ten, co

jest podległy z natury, posiada t

ę

sam

ą

cnot

ę

, co i władaj

ą

cy z natury, czy te

ż

inn

ą

. Je

ś

li

bowiem jeden i drugi ma wykazywa

ć

cechy pi

ę

kne i dobre, to dlaczego

ż

by jeden miał

raz na zawsze włada

ć

, drugi za

ś

podlega

ć

? Ró

ż

nica mi

ę

dzy nimi nie sprowadza si

ę

do

pytania "mniej czy wi

ę

cej", bo podda

ń

stwo i władztwo ró

ż

ni

ą

si

ę

co do swej istoty, wzgl

ą

d

za

ś

natury ilo

ś

ciowej nie gra tu

ż

adnej roli.

5. Je

ś

liby za

ś

jeden musiał posiada

ć

owe cechy, a drugi nie, to byłoby to rzecz

ą

dziwn

ą

.

Bo albo władaj

ą

cy nie b

ę

dzie umiarkowany i sprawiedliwy, a w takim razie jak

ż

e

ż

b

ę

dzie

dobrze panował? Albo nie b

ę

dzie nim poddany, a w takim razie jak

ż

e

ż

b

ę

dzie spełniał

dobrze swe obowi

ą

zki podwładnego? Je

ś

li bowiem b

ę

dzie swawolny i gnu

ś

ny, to nic nie

zrobi z tego, co do niego nale

ż

y. Okazuje si

ę

tedy,

ż

e jeden i drugi koniecznie winien

wykazywa

ć

pewn

ą

doskonało

ść

wzgl

ę

dnie cnot

ę

, a taka jest ró

ż

nica mi

ę

dzy tymi

cnotami, jaka istnieje mi

ę

dzy poddanymi z natury a władaj

ą

cymi. Jako przykład tego

nasuwa si

ę

tu bezpo

ś

rednio dusza. Mie

ś

ci si

ę

w niej bowiem czynnik i panuj

ą

cy z natury,

i podległy, którym ró

ż

n

ą

przypisujemy cnot

ę

, gdy

ż

jeden posiada rozum, a drugi jest

nierozumny.

6. Jasne jest wi

ę

c,

ż

e tak samo ma si

ę

rzecz i w innych wypadkach, tak i

ż

z natury s

ą

ż

ne rodzaje władaj

ą

cych i podległych. Inaczej bowiem przedstawia si

ę

władza wolnego

nad niewolnikiem, a inaczej m

ęż

czyzny nad kobiet

ą

, czy ojca nad synem. U nich

wszystkich wyst

ę

puje składnik psychiczny, jednakowo

ż

z pewnymi ró

ż

nicami. Niewolnik

bowiem nie posiada w ogóle zdolno

ś

ci do rozwa

ż

ania, kobieta posiada j

ą

wprawdzie, ale

niezbyt kompetentn

ą

, dziecko posiada j

ą

równie

ż

, ale nierozwini

ę

t

ą

w pełni.

7. Nale

ż

y wi

ę

c przyj

ąć

,

ż

e tak samo ma si

ę

rzecz z cnotami etycznymi,

ż

e zatem

wszyscy musz

ą

je posiada

ć

, ale z pewnymi ró

ż

nicami zale

ż

nymi od zadania, jakie

ka

ż

demu przypada do spełnienia. Dlatego władaj

ą

cy powinien posiada

ć

pełni

ę

doskonało

ś

ci etycznej (zadanie jego jest bowiem po prostu zadaniem budowniczego, a

budowniczym jest rozum), natomiast wszyscy inni o tyle tylko, o ile tego ich zadanie
wymaga.

Strona 12 z 26

Bez tytułu 1

2009-10-20

background image

8. Oczywiste wi

ę

c jest,

ż

e wszystkie wymienione tu osoby posiadaj

ą

cnot

ę

etyczn

ą

,

ż

e

jednak umiarkowanie czy te

ż

dzielno

ść

i sprawiedliwo

ść

kobiety i m

ęż

czyzny nie jest taka

sama, jak to mniemał Sokrates, lecz istnieje dzielno

ść

władaj

ą

cego i dzielno

ść

słu

żą

cego, a podobnie ma si

ę

rzecz i z innymi cnotami. Okazuje si

ę

to tak

ż

e przy

bardziej szczegółowym rozwa

ż

aniu. Samych siebie bowiem łudz

ą

ci, którzy, ogólnie

rzecz ujmuj

ą

c, utrzymuj

ą

,

ż

e cnota jest to dobry stan duszy lub te

ż

wła

ś

ciwe działanie,

czy co

ś

podobnego; o wiele lepiej od tych, którzy tak

ą

definicj

ę

podaj

ą

, post

ę

puj

ą

ci,

którzy jak Gorgiasz rozpatruj

ą

ka

ż

d

ą

cnot

ę

z osobna. Dlatego, je

ś

li poeta sławi pewn

ą

cnot

ę

jako wła

ś

ciw

ą

kobiecie, mówi

ą

c,

ż

e "milczenie stanowi ozdob

ę

kobiety", to nale

ż

y

przyj

ąć

,

ż

e przestaje ni

ą

by

ć

u m

ęż

czyzny.

9. Tak

ż

e i niedojrzałe dziecko nie posiada oczywi

ś

cie samodzielnego charakteru, ale

dzielno

ść

jego polega na odpowiednim ustosunkowaniu si

ę

przez niego do celu

wychowania i osoby kierownika, podobnie jak cnota niewolnika na wła

ś

ciwym

zachowaniu si

ę

wobec pana. Wykazali

ś

my poprzednio,

ż

e niewolnik jest u

ż

yteczny tylko

do robót koniecznych, tote

ż

jasn

ą

jest rzecz

ą

,

ż

e potrzeba mu tylko nieznacznej cnoty, i

to o tyle tylko, aby nie zaniedbywał swych zada

ń

przez swawol

ę

czy lenistwo.

10. Je

ż

eli to, co teraz powiedziałem, jest prawdziwe, to mógłby kto

ś

zapyta

ć

, czy i zwykli

rzemie

ś

lnicy nie powinni by cnoty posiada

ć

, cz

ę

sto bowiem przez swawol

ę

zaniedbuj

ą

sw

ą

prac

ę

. Jest tu jednak wielka ró

ż

nica. Niewolnik bowiem

ż

yje razem ze swym panem,

rzemie

ś

lnik za

ś

stoi dalej od niego i wykazuje w stosunku do niego tylko tyle znamion

cnoty, co i niewolnictwa. Po

ś

ledni rzemie

ś

lnik

ż

yje mianowicie w pewnej ograniczonej

niewoli, a nadto niewolnik nale

ż

y do tych, którzy z natury s

ą

tym, czym s

ą

, czego nie

mo

ż

na jednak powiedzie

ć

o

ż

adnym szewcu czy jakimkolwiek innym rzemie

ś

lniku.

11. Okazuje si

ę

wi

ę

c z tego,

ż

e niewolnikowi powinien wpaja

ć

wła

ś

ciw

ą

cnot

ę

pan, a nie

ten, kto maj

ą

c władz

ę

pana poucza go o spełnianiu wła

ś

ciwych obowi

ą

zków. Dlatego w

ę

dzie s

ą

ci, którzy mówi

ą

,

ż

e nie nale

ż

y niewolników poprawia

ć

przez rozumne

zwrócenie uwagi, a tylko im rozkazywa

ć

, niewolnikom bowiem powinno si

ę

wi

ę

cej

przemawia

ć

do rozumu ani

ż

eli dzieciom. (...)

12. Skoro bowiem ka

ż

da rodzina jest cz

ęś

ci

ą

pa

ń

stwa, a wspomniane osoby s

ą

cz

ęś

ci

ą

rodziny, cnot

ę

za

ś

członów nale

ż

y rozpatrywa

ć

w stosunku do cnoty cało

ś

ci, wi

ę

c dzieci i

kobiety trzeba koniecznie wychowywa

ć

, maj

ą

c na oku istniej

ą

cy ustrój, je

ż

eli stanowi to

jak

ąś

ż

nic

ę

dla sprawno

ś

ci pa

ń

stwa, czy dzieci i kobiety s

ą

dzielne, czy nie.

ś

e tak, to

oczywist

ą

jest rzecz

ą

: kobiety przedstawiaj

ą

przecie

ż

połow

ę

wolnej ludno

ś

ci, a z

chłopców wyrastaj

ą

m

ęż

owie, którzy maj

ą

bra

ć

udział w zarz

ą

dzie pa

ń

stwa. (...)

Ksi

ę

ga trzecia

1. Definicja obywatela. Obywatelstwo przez, urodzenie i przez nadanie. Pa

ń

stwo a

zmiana ustroju.

1. Kto podejmuje badania nad ustrojem pa

ń

stwowym i pragnie okre

ś

li

ć

istot

ę

i cechy

ka

ż

dego, musi wła

ś

ciwie zacz

ąć

rozwa

ż

ania najpierw od samego pa

ń

stwa i [ustali

ć

], co

to jest pa

ń

stwo. Bo dzi

ś

co do tego nie ma zgody: jedni powiadaj

ą

,

ż

e pewn

ą

akcj

ę

przeprowadziło pa

ń

stwo, drudzy mówi

ą

,

ż

e nie pa

ń

stwo, lecz oligarchia lub tyran.

Widzimy za

ś

,

ż

e cała działalno

ść

m

ęż

a stanu i prawodawcy dotyczy pa

ń

stwa, a ustrój

polityczny jest uj

ę

ciem tych, co mieszkaj

ą

w pa

ń

stwie, w ramy pewnego porz

ą

dku.

2. Poniewa

ż

jednak pa

ń

stwo jest cało

ś

ci

ą

zło

ż

on

ą

, jak ka

ż

da inna cało

ść

składaj

ą

ca si

ę

z

wielu cz

ęś

ci, wi

ę

c jest jasn

ą

rzecz

ą

,

ż

e nale

ż

y wpierw rozwa

ż

y

ć

poj

ę

cie obywatela; bo

pa

ń

stwo jest pewn

ą

wielo

ś

ci

ą

obywateli. Powinno si

ę

zatem zbada

ć

, kogo nale

ż

y

nazywa

ć

obywatelem i kto jest obywatelem. Bo i poj

ę

cie obywatela jest cz

ę

sto sporne:

Strona 13 z 26

Bez tytułu 1

2009-10-20

background image

nie wszyscy mianowicie nazywaj

ą

zgodnie tego samego człowieka obywatelem i bywa

nieraz,

ż

e ten, kto w ustroju demokratycznym jest obywatelem, nie jest nim w ustroju

oligarchicznym.

3. Tych, którzy przypadkiem jakim

ś

otrzymali to miano, np. obdarzonych obywatelstwem,

trzeba [przy tym] pomin

ąć

. Obywatel nie zostaje obywatelem przez to,

ż

e gdzie

ś

zamieszkał, bo tak

ż

e metojkowie i niewolnicy maj

ą

wspólne z obywatelami miejsce

zamieszkania. Nie s

ą

te

ż

jeszcze obywatelami ci, którzy bior

ą

udział w wymiarze

sprawiedliwo

ś

ci w ten sposób,

ż

e staj

ą

przed s

ą

dem czy to jako pozwani, czy jako

pozywaj

ą

cy, gdy

ż

to przysługuje równie

ż

obcym na podstawie zawartych układów (i takie

bowiem zastrze

ż

enia w nich bywaj

ą

), a w wielu miejscach nawet metojkowie prawa tego

w pełni nie posiadaj

ą

, lecz musz

ą

postara

ć

si

ę

o przydzielenie patrona, tak

ż

e udział ich

w tej dziedzinie wspólnoty jest do pewnego stopnia ograniczony.

4. Jest jednak w tym wypadku jak z dzie

ć

mi, które ze wzgl

ę

du na wiek nie zostały

jeszcze zaci

ą

gni

ę

te na list

ę

obywateli, i ze starcami (...). Szukamy bowiem czystego

poj

ę

cia obywatela, nie zawieraj

ą

cego

ż

adnego takiego zastrze

ż

enia, które by wymagało

prostuj

ą

cego uzupełnienia, skoro tak

ż

e i co do pozbawionych czci, i co do wygna

ń

ców

mo

ż

na takie same w

ą

tpliwo

ś

ci podnosi

ć

i usuwa

ć

.

Poj

ę

cia obywatela w istotnej jego tre

ś

ci nic bezwzgl

ę

dnie trafniej nie okre

ś

la ni

ż

prawo

udziału w s

ą

dach i rz

ą

dzie. Z urz

ę

dów pa

ń

stwowych jedne s

ą

ograniczone co do czasu,

tak

ż

e niektórych ten sam człowiek w ogóle dwukrotnie piastowa

ć

nie mo

ż

e, albo te

ż

dopiero po upływie pewnego okresu, inne natomiast, jak np. udział w s

ą

dach i

zgromadzeniach ludowych, nie maj

ą

takiego ograniczenia.

5. (...) Przyjmujemy tedy,

ż

e obywatelami s

ą

ci, którzy [maj

ą

c dost

ę

p do tych funkcji]

uczestnicz

ą

w rz

ą

dzeniu pa

ń

stwem. Taka byłaby najwi

ę

cej mo

ż

e odpowiednia definicja

obywatela, obejmuj

ą

ca wszystkich, których mienimy obywatelami.

6. Trzeba wszelako zauwa

ż

y

ć

,

ż

e w tych wypadkach, gdzie t

ą

sam

ą

nazw

ą

obj

ę

te

przedmioty ró

ż

ni

ą

si

ę

co do rodzaju, tak

ż

e jeden w pierwszym rz

ę

dzie zasługuje na sw

ą

nazw

ę

, a drugi dopiero z kolei, tam albo w ogóle nie wyst

ę

puje wspólna cecha, która by

je ł

ą

czyła, albo te

ż

w drobnej tylko mierze. Tymczasem widzimy,

ż

e ustroje ró

ż

ni

ą

si

ę

rodzajem,

ż

e jedne s

ą

ni

ż

sze, inne wy

ż

sze, bo wadliwe i zwyrodniałe z konieczno

ś

ci

ust

ę

puj

ą

miejsca tym, które nie wykazuj

ą

ę

dów (co rozumiem przez zwyrodniałe, to si

ę

ź

niej oka

ż

e); wobec tego równie

ż

i obywatel musi by

ć

odmienny w ka

ż

dym ustroju.

7. Podana definicja obywatela odpowiada głównie ustrojowi demokratycznemu, w innych
natomiast ustrojach mo

ż

e ona wprawdzie by

ć

te

ż

odpowiednia, ale niekoniecznie. W

niektórych bowiem lud nie gra

ż

adnej roli, nie znaj

ą

nawet zgromadze

ń

ludowych, lecz

zebrania rady, a sprawy s

ą

dz

ą

zale

ż

nie od przedmiotu ró

ż

ne władze. (...)

8. Powy

ż

sz

ą

definicj

ę

obywatela mo

ż

na co prawda nieco sprostowa

ć

. (...) Kto mianowicie

w pewnym pa

ń

stwie ma prawo uczestniczenia w zgromadzeniach i trybunałach, tego

nazywamy ju

ż

obywatelem tego pa

ń

stwa, pa

ń

stwem za

ś

- krótko mówi

ą

c - zwiemy ogół

takich ludzi, odpowiednio wielki, by w wystarczaj

ą

cej mierze zapewni

ć

sobie wszystko, co

do

ż

ycia potrzebne.

9. W praktyce jednak mianem obywatela okre

ś

la si

ę

tego, który zarówno w linii ojca, jak i

matki pochodzi z rodziny obywatelskiej, a nie z jednej tylko strony, a wi

ę

c z ojca jedynie

lub matki. Niektórzy id

ą

w tym wzgl

ę

dzie jeszcze dalej, domagaj

ą

c si

ę

dwóch czy trzech,

albo i wi

ę

cej dziadków-obywateli. (...) ale zastrze

ż

enia,

ż

e ojciec i matka winni by

ć

obywatelami, nie mo

ż

na przecie

ż

stosowa

ć

do pierwszych osadników i zało

ż

ycieli.

Strona 14 z 26

Bez tytułu 1

2009-10-20

background image

10. Mo

ż

e jednak wi

ę

ksza trudno

ść

jest z tymi, którzy otrzymali obywatelstwo wskutek

dokonanego przewrotu, jak np. w Atenach, gdzie przeprowadził to Klejstenes po
wyp

ę

dzeniu tyranów; wielu bowiem metojków, cudzoziemców i wyzwolonych

niewolników wprowadził do fyl. W

ą

tpliwo

ść

w stosunku do nich dotyczy nie pytania, kto

jest obywatelem, ale czy jest nim nieprawnie, czy prawnie. Mo

ż

na by tu wszelako

podnie

ść

dalsz

ą

w

ą

tpliwo

ść

, czy kto

ś

jest obywatelem, je

ś

li został nim w sposób

nieprawny, jako

ż

e "nieprawny" i "fałszywy" znaczy to samo. Poniewa

ż

jednak widzimy,

ż

e niektórzy zostali nieprawnie urz

ę

dnikami, a mimo to mówimy o nich,

ż

e sprawuj

ą

władz

ę

, chocia

ż

i nieprawnie, poj

ę

cie za

ś

obywatela okre

ś

la si

ę

według pewnej władzy

(gdy

ż

obywatelem jest, jak powiedzieli

ś

my, ten, co ma dost

ę

p do takiej a takiej władzy

rz

ą

dz

ą

cej), wi

ę

c jasn

ą

jest rzecz

ą

,

ż

e i tych trzeba nazwa

ć

obywatelami, pytanie

natomiast, czy prawnie, czy nieprawnie, ł

ą

czy si

ę

ze wspomnian

ą

poprzednio

w

ą

tpliwo

ś

ci

ą

.

Niektórzy mianowicie pytaj

ą

, kiedy co

ś

uchodzi za akt pa

ń

stwowy, a kiedy nie, tak np.,

gdy z oligarchii lub tyranii wyłoni si

ę

demokracja. W takim bowiem razie niektórzy ani nie

chc

ą

spłaca

ć

po

ż

yczek, powiadaj

ą

c,

ż

e je nie pa

ń

stwo zaci

ą

gn

ę

ło, lecz tyran, ani te

ż

nie

chc

ą

uzna

ć

wielu innych tego rodzaju zobowi

ą

za

ń

, utrzymuj

ą

c,

ż

e pewne formy ustrojów

opieraj

ą

si

ę

na przemocy, a nie słu

żą

dobru społecznemu.

11. Je

ś

li wi

ę

c według tego wzoru zaprowadzony został w pewnych pa

ń

stwach ustrój

demokratyczny, to akty dokonywane przy tym ustroju nale

ż

y uzna

ć

za pa

ń

stwowe,

podobnie jak przy ustroju oligarchicznym i tyranii. Wła

ś

ciwe uj

ę

cie tej trudno

ś

ci zdaje si

ę

le

ż

e

ć

w pytaniu, kiedy winno si

ę

powiedzie

ć

,

ż

e jest to jeszcze to samo pa

ń

stwo, a kiedy,

ż

e to nie jest to samo, lecz inne pa

ń

stwo. (...)

12. Podobnie jednak jest w wypadkach, gdy ludzie mieszkaj

ą

w jednym i tym samym

miejscu, a nasuwa si

ę

pytanie, kiedy winno si

ę

ich uwa

ż

a

ć

za jedno pa

ń

stwo; mury nie

graj

ą

tu roli, bo mo

ż

na by nawet Peloponez otoczy

ć

jednym murem. Miastem tego

rodzaju jest mo

ż

e Babilon i ka

ż

de [miasto], które ma rozmiary raczej narodu ni

ż

miasta;

opowiadaj

ą

przecie

ż

,

ż

e w trzy dni po zdobyciu Babilonu pewna cz

ęść

miasta nic o tym

jeszcze nie wiedziała. (...)

13. Ale czy w takim razie, gdy ci sami ludzie mieszkaj

ą

na tym samym miejscu, winno si

ę

to uznawa

ć

za to samo pa

ń

stwo, dopóki utrzymuje si

ę

ten sam szczep mieszka

ń

ców,

chocia

ż

nieustannie jedni umieraj

ą

, a drudzy si

ę

rodz

ą

- podobnie jak zwykli

ś

my mówi

ć

,

ż

e s

ą

to te same rzeki i

ź

ródła, mimo

ż

e nieustannie pewna ilo

ść

wody przypływa, a

pewna odpływa - czy te

ż

z takiego wła

ś

nie powodu nale

ż

ałoby powiedzie

ć

,

ż

e ludzie s

ą

wprawdzie ci sami, ale pa

ń

stwo jest inne. [Odpowied

ź

:] Je

ś

li pa

ń

stwo jest pewn

ą

wspólnot

ą

, a mianowicie wspólnot

ą

obywateli w ramach ustroju, to je

ś

li ustrój si

ę

zmieni

co do rodzaju i ró

ż

ni

ć

si

ę

b

ę

dzie od poprzedniego, równie

ż

i pa

ń

stwo z konieczno

ś

ci nie

b

ę

dzie, jak si

ę

zdaje, tym samym; podobnie przecie

ż

mówimy raz o chórze komicznym,

drugi raz o tragicznym, cho

ć

s

ą

to cz

ę

sto ci sami ludzie.

14. (...) Czy za

ś

sprawiedliw

ą

jest rzecz

ą

zrywa

ć

lub nie zrywa

ć

zawartych uprzednio

umów, je

ś

li pa

ń

stwo zmieni ustrój, to ju

ż

inne pytanie.

2. Cnota dzielnego obywatela a cnota dobrego człowieka

1. Z omówionymi co dopiero zagadnieniami ł

ą

czy si

ę

rozwa

ż

anie, czy cnot

ę

dobrego

człowieka nale

ż

y uwa

ż

a

ć

za to samo, co cnot

ę

dzielnego obywatela, czy te

ż

nie. Je

ś

li

jednak mamy to zbada

ć

nale

ż

ycie, to trzeba najpierw okre

ś

li

ć

w pewnych zarysach cnot

ę

obywatela. Otó

ż

o obywatelu mówimy w tym znaczeniu, co np. o

ż

eglarzu stanowi

ą

cym

pewien człon zespołu. Cho

ć

mi

ę

dzy

ż

eglarzami zachodz

ą

ż

nice według tego, jakie

zadania kto spełnia

ć

potrafi - jeden bowiem jest wio

ś

larzem, drugi sternikiem, trzeci

podsternikiem, a inny mo

ż

e nosi jeszcze inne jakie

ś

takie miano - to jednak jasn

ą

jest

Strona 15 z 26

Bez tytułu 1

2009-10-20

background image

rzecz

ą

,

ż

e przy naj

ś

ci

ś

lejszym uj

ę

ciu sprawno

ś

ci, wła

ś

ciwej ka

ż

demu z nich, mo

ż

na

znale

źć

pewn

ą

wspóln

ą

cech

ę

, do wszystkich zarówno si

ę

stosuj

ą

c

ą

. Zadaniem ich

wszystkich jest mianowicie bezpieczne prowadzenie płyn

ą

cego okr

ę

tu, bo przecie

ż

do

tego zmierza ka

ż

dy z

ż

eglarzy.

2. Otó

ż

tak samo jest i z obywatelami: chocia

ż

s

ą

mi

ę

dzy nimi ró

ż

nice, zadaniem ich

wszystkich jest dobro wspólnoty, ta za

ś

opiera si

ę

na pewnym ustroju pa

ń

stwowym.

Dlatego cnota obywatela musi mie

ć

zwi

ą

zek z ustrojem. Je

ś

li wi

ę

c jest wi

ę

cej rodzajów

ustroju, to oczywi

ś

cie niepodobna, aby istniała jedna tylko cnota dzielnego obywatela w

całej swojej pełni; dobrym za

ś

zwiemy człowieka ze wzgl

ę

du na jedn

ą

cnot

ę

w całej jej

doskonało

ś

ci. Okazuje si

ę

zatem,

ż

e mo

ż

na by

ć

dzielnym obywatelem, a nie posiada

ć

cnoty, która stanowi o dzielno

ś

ci człowieka.

3. Do tego samego zdania mo

ż

na wszelako doj

ść

te

ż

na innej drodze, a mianowicie

wychodz

ą

c od rozwa

ż

ania najlepszego ustroju. Je

ś

li bowiem jest rzecz

ą

niemo

ż

liw

ą

, aby

pa

ń

stwo składało si

ę

z samych tylko dzielnych obywateli, ka

ż

dy za

ś

musi dobrze

spełnia

ć

ci

ążą

ce na nim zadanie, a to ze wzgl

ę

du na cnot

ę

, to cnota obywatela i cnota

człowieka dobrego nie mo

ż

e by

ć

jednym i tym samym, gdy

ż

niemo

ż

liw

ą

jest rzecz

ą

, by

wszyscy obywatele byli sobie równi. Bo cnot

ę

dzielnego obywatela musz

ą

wszyscy

posiada

ć

(jest to przecie

ż

konieczne do istnienia najlepszego pa

ń

stwa), niemo

ż

liw

ą

natomiast jest rzecz

ą

, by wszyscy posiadali cnot

ę

dobrego człowieka, chyba

ż

e do istoty

doskonałego pa

ń

stwa powinno by nale

ż

e

ć

, by wszyscy jego obywatele byli równie

ż

lud

ź

mi dobrymi.

4. Pa

ń

stwo ponadto składa si

ę

z nierównych cz

ęś

ci, tak jak istota

ż

yj

ą

ca składa si

ę

przede wszystkim z duszy i ciała, dusza z rozumu i woli, rodzina z m

ęż

a i

ż

ony,

posiadło

ść

z pana i niewolnika; wszystkie te cz

ęś

ci ró

ż

norodne, i inne jeszcze prócz

tego, obejmuje i pa

ń

stwo, tote

ż

z konieczno

ś

ci cnota wszystkich jego obywateli nie mo

ż

e

by

ć

jedna, tak jak w chórze odmienna jest rola kierownika, odmienna statysty.

5. Okazuje si

ę

wi

ę

c z tego,

ż

e cnota ta nie jest wr

ę

cz ta sama. Mo

ż

e jednak t

ą

sam

ą

b

ę

dzie cnota pewnego dzielnego obywatela i dzielnego m

ęż

a? Mówimy przecie

ż

,

ż

e

dzielny władca jest dobry i rozumny, a obywatel niekoniecznie musi by

ć

rozumny. Tak

ż

e

ju

ż

i wychowanie władcy, zdaniem niektórych, jest inne (...).

6. Je

ś

li za

ś

cnota dobrego władcy i dobrego m

ęż

a jest ta sama, a obywatelem jest i

człowiek podlegaj

ą

cy władzy, wi

ę

c nie jest chyba wr

ę

cz t

ą

sam

ą

cnot

ą

obywatela i m

ęż

a,

a tylko cnota pewnego obywatela; bo nie jest t

ą

sam

ą

cnot

ą

władcy i obywatela. (...)

7. Spotyka si

ę

to wszak

ż

e z uznaniem, gdy kto

ś

zdoła zarówno rz

ą

dzi

ć

, jak słucha

ć

, tote

ż

za cnot

ę

obywatela uchodzi, gdy potrafi i rz

ą

dzi

ć

, i słucha

ć

dobrze. Je

ś

li wi

ę

c cnot

ę

dobrego m

ęż

a ujmiemy jako cnot

ę

władcy, a cnot

ę

obywatela jako jedno i drugie, to obie

te cnoty mo

ż

e nie zasługuj

ą

na równe uznanie. Je

ś

li wi

ę

c rz

ą

dz

ą

cy i podwładny powinni

by - jak si

ę

zdaje - uczy

ć

si

ę

ż

nych rzeczy, a nie tego samego, to obywatel powinien by

jednak

ż

e umie

ć

jedno i drugie oraz w jednym i drugim uczestniczy

ć

. Mo

ż

na by to

wyja

ś

ni

ć

w sposób nast

ę

puj

ą

cy.

8. Jest mianowicie władza despotyczna, a rozumiemy przez ni

ą

władz

ę

odnosz

ą

c

ą

si

ę

do

usług koniecznych, które niekoniecznie musi umie

ć

spełnia

ć

rz

ą

dz

ą

cy, lecz raczej ich si

ę

domaga

ć

, w przeciwnym razie nabrałby znamion niewolnika (...). Mówimy za

ś

o wielu

rodzajach niewolników, bo i posług jest wiele rodzajów. Jeden z nich stanowi

ą

r

ę

kodzielnicy, a nale

żą

do nich, jak ju

ż

ich nazwa wskazuje,

ż

yj

ą

cy z pracy r

ą

k, a wi

ę

c i

pospolici robotnicy. Dlatego dawniej w niektórych pa

ń

stwach, zanim si

ę

rozwin

ę

ła

skrajna demokracja, rzemie

ś

lnicy nie mieli dost

ę

pu do piastowania urz

ę

dów.

Strona 16 z 26

Bez tytułu 1

2009-10-20

background image

9. Czynno

ś

ci, spełnianych przez ludzi w tym znaczeniu podwładnych, nie musi si

ę

uczy

ć

ani dobry człowiek, ani m

ąż

stanu, ani dobry obywatel, chyba

ż

e czasem musi dla

własnego, osobistego po

ż

ytku, inaczej bowiem ju

ż

nie byłoby ró

ż

nicy mi

ę

dzy panem a

niewolnikiem.
Jest jednak pewna władza, któr

ą

si

ę

wykonuje nad równymi sobie pochodzeniem i

wolnymi. Władz

ę

t

ę

nazywamy władz

ą

polityczn

ą

, a wykonuj

ą

cy j

ą

musi si

ę

jej uczy

ć

przez to,

ż

e jej podlegał (...) St

ą

d to trafne powiedzenie,

ż

e nie mo

ż

e dobrze rz

ą

dzi

ć

, kto

si

ę

wpierw nie nauczył słucha

ć

.

10. Cnota jednych i drugich jest wi

ę

c rozmaita, niemniej dobry obywatel powinien

posiada

ć

umiej

ę

tno

ść

tudzie

ż

zdolno

ść

zarówno słuchania jak rz

ą

dzenia. Na tym polega

wła

ś

nie cnota obywatela, by wykaza

ć

umiej

ę

tno

ść

rz

ą

dzenia wolnymi a zarazem

słuchania. Tak

ż

e i cnota dobrego człowieka obejmuje jedno i drugie, chocia

ż

umiarkowanie i sprawiedliwo

ść

władcy innego s

ą

rodzaju. Bo cnota podwładnego albo

wolnego dobrego człowieka, np. sprawiedliwo

ść

, nie mo

ż

e by

ć

oczywi

ś

cie jednaka, ale w

ż

nych wyst

ą

pi postaciach (według tego te

ż

jeden włada

ć

b

ę

dzie, drugi słucha

ć

), tak jak

ż

ne jest umiarkowanie i dzielno

ść

m

ęż

czyzny i kobiety. Tchórzem przecie

ż

wydałby si

ę

m

ąż

, gdyby był tylko w tym stopniu dzielny, co dzielna kobieta; a kobieta, gdyby tylko tak

była pow

ś

ci

ą

gliwa, jak dzielny m

ęż

czyzna, [wydałaby si

ę

] niepohamowana w j

ę

zyku; to

ż

i

w dziedzinie gospodarstwa na czym innym polega cnota m

ęż

czyzny i kobiety: jego

zadaniem jest zdobywa

ć

, jej za

ś

zachowywa

ć

.

11. Roztropno

ść

jest jednak cnot

ą

wła

ś

ciw

ą

jedynie rz

ą

dz

ą

cemu. Inne bowiem cnoty

winny by

ć

, jak si

ę

zdaje, wspólne zarówno podwładnym, jak i rz

ą

dz

ą

cym, natomiast

cnot

ą

wła

ś

ciw

ą

podwładnym jest nie roztropno

ść

, lecz słuszne mniemanie. Bo

podwładny jest jakby wytwórc

ą

fletów, rz

ą

dz

ą

cy za

ś

jakby fletnist

ą

, który fletu u

ż

ywa. (...)

3. Ró

ż

ne rodzaje obywateli w ró

ż

nych ustrojach

1. Je

ś

li chodzi o obywatela, to pozostaje jednak jeszcze pewna trudno

ść

: czy istotnie

tylko ten jest obywatelem, komu wolno bra

ć

udział w rz

ą

dach, czy te

ż

nale

ż

ałoby uwa

ż

a

ć

za obywateli równie

ż

i rzemie

ś

lników. Je

ś

li za

ś

i ci powinni by za nich uchodzi

ć

, którzy

nie uczestnicz

ą

w rz

ą

dach, to ta omówiona cnota nie mo

ż

e by

ć

wła

ś

ciwo

ś

ci

ą

ka

ż

dego

obywatela (...). Je

ś

li za

ś

nikt z nich nie jest obywatelem, to do jakiej klasy nale

ż

y ka

ż

dego

zaliczy

ć

? Bo przecie

ż

nie jest to ani metojkos, ani cudzoziemiec. Czy te

ż

powiemy,

ż

e z

tego powodu nie wynika

ż

adna niedorzeczno

ść

, bo przecie

ż

nie s

ą

nimi tak

ż

e ani

niewolnicy, ani wyzwole

ń

cy.

2. Prawd

ą

jest to bowiem,

ż

e nie wszystkich, bez których pa

ń

stwo nie mogłoby istnie

ć

,

nale

ż

y uwa

ż

a

ć

za obywateli, skoro i dzieci nie s

ą

w tym samym stopniu obywatelami co

doro

ś

li m

ęż

owie, lecz ci ostatni s

ą

nimi bezwzgl

ę

dnie, a pierwsze tylko wzgl

ę

dnie: s

ą

mianowicie obywatelami, lecz jeszcze nieczynnymi.
(...) Pa

ń

stwo o najlepszym ustroju nie zrobi jednak rzemie

ś

lnika obywatelem. Je

ś

liby i

ten miał by

ć

obywatelem, to trzeba by powiedzie

ć

,

ż

e cnota obywatela, o której

mówili

ś

my, nie znamionuje ka

ż

dego, ani te

ż

wolnego, lecz tych, którzy s

ą

wolni od pracy

dla koniecznego utrzymania.

3. Z tych, którzy takie prace koniecznie spełniaj

ą

, jedni czyni

ą

to na usługach jednostki, i

ci s

ą

niewolnikami, inni w słu

ż

bie ogółu, i ci s

ą

rzemie

ś

lnikami i wyrobnikami. (...) Kto

bowiem

ż

ycie rzemie

ś

lnika lub wyrobnika prowadzi, nie mo

ż

e uprawia

ć

dzieł z cnot

ą

zwi

ą

zanych. (...)

4. Ró

ż

ne rodzaje ustrojów: wła

ś

ciwe i zwyrodniałe.

Strona 17 z 26

Bez tytułu 1

2009-10-20

background image

1. Po stwierdzeniu tego nale

ż

y z kolei rozwa

ż

y

ć

, czy trzeba przyj

ąć

jeden ustrój, czy

wi

ę

cej, a je

ś

li wi

ę

cej, to jakie i ile, tudzie

ż

jakie s

ą

mi

ę

dzy nimi ró

ż

nice.

Ustrój pa

ń

stwowy jest to uj

ę

cie w pewien porz

ą

dek władz w ogóle, a przede wszystkim

nadrz

ę

dnej nad nimi wszystkimi. T

ą

władz

ą

nadrz

ę

dn

ą

jest wsz

ę

dzie rz

ą

d pa

ń

stwa, tote

ż

w rz

ą

dzie wyra

ż

a si

ę

ustrój pa

ń

stwowy. My

ś

l

ę

tu o tym,

ż

e np. w pa

ń

stwach

demokratycznych lud dzier

ż

y najwy

ż

sz

ą

władz

ę

, w oligarchicznych za

ś

przeciwnie,

niewielka liczba osób. Mówimy tedy,

ż

e w tych wypadkach ustroje s

ą

ż

ne, a według

takiej samej wła

ś

nie zasady s

ą

dzi

ć

b

ę

dziemy i inne ustroje.

2. Musimy poda

ć

przede wszystkim, w jakim celu pa

ń

stwo si

ę

tworzy i ile jest rodzajów

rz

ą

dów, które kieruj

ą

człowiekiem i

ż

yciem społecznym. Otó

ż

ju

ż

w pierwszych

wywodach, w których okre

ś

lono gospodarstwo domowe i stanowisko pana,

powiedzieli

ś

my,

ż

e człowiek jest z natury istot

ą

stworzon

ą

do

ż

ycia w pa

ń

stwie i dlatego

te

ż

ludzie, nawet je

ż

eli nie potrzebuj

ą

wzajemnej pomocy, d

ążą

do

ż

ycia w społeczno

ś

ci.

3. Niemniej przecie

ż

tak

ż

e wspólna korzy

ść

ł

ą

czy ludzi, jako

ż

e ka

ż

dy w ten sposób

zyskuje na udoskonaleniu

ż

ycia. To wła

ś

nie jest przede wszystkim celem zarówno dla

całej społeczno

ś

ci, jak i dla ka

ż

dej jednostki z osobna. Skupiaj

ą

si

ę

te

ż

ludzie i dla

ż

ycia

samego, i podtrzymuj

ą

wspólnot

ę

pa

ń

stwow

ą

, bo

ż

ycie samo przez si

ę

przedstawia

niew

ą

tpliwie pewne dobre strony, je

ś

li w nim nie góruj

ą

nazbyt przeciwno

ś

ci. Okazuje si

ę

przecie

ż

,

ż

e wielka cz

ęść

ludzi znosi wiele udr

ę

cze

ń

ze wzgl

ę

du na przywi

ą

zanie do

ż

ycia, które kryje w sobie pewien powab i naturaln

ą

słodycz. (...)

5. (...) Otó

ż

nauczyciel gimnastyki czy sternik ma na uwadze dobro podwładnych, a skoro

i sam stanie si

ę

jednym z nich, to ich korzy

ść

staje si

ę

po

ś

rednio i jego udziałem. Bo

jeden jest

ż

eglarzem, a drugi zostaje jednym z

ć

wicz

ą

cych, chocia

ż

jest nauczycielem.

6. St

ą

d te

ż

, gdy chodzi o urz

ę

dy w pa

ń

stwie, to je

ś

li w nim obowi

ą

zuje zasada zupełnej

równo

ś

ci obywateli, wysuwa si

ę

żą

danie, by si

ę

przedstawiciele władzy wymieniali.

Pierwotnie z natury rzeczy odgrywało przy tym rol

ę

żą

danie, by si

ę

wymieniano przy

d

ź

wiganiu ci

ęż

arów pa

ń

stwowych, by znów kto

ś

drugi troszczył si

ę

o dobro pewnego

człowieka, tak jak ten poprzednio w czasie swego urz

ę

dowania troszczył si

ę

o korzy

ść

innych. Teraz jednak ze wzgl

ę

du na korzy

ś

ci, płyn

ą

ce z zajmowania si

ę

sprawami

pa

ń

stwowymi i z piastowania urz

ę

du, pragn

ą

nieustannie władz

ę

piastowa

ć

, jak gdyby ta

ludziom władz

ę

sprawuj

ą

cym a chorowitym na zawsze zdrowie zapewniała. Bo chyba w

takim razie tylko z równym zapałem uganialiby za godno

ś

ciami.

7. Okazuje si

ę

zatem,

ż

e te ustroje, które maj

ą

na celu dobro ogólne, s

ą

według zasady

bezwzgl

ę

dnej sprawiedliwo

ś

ci wła

ś

ciwe, te za

ś

, które maj

ą

na celu jedynie dobro

rz

ą

dz

ą

cych, s

ą

ę

dne i przedstawiaj

ą

wszystkie zwyrodnienia wła

ś

ciwych; s

ą

bowiem

despotyczne, a przecie

ż

pa

ń

stwo jest społeczno

ś

ci

ą

ludzi wolnych.

Po tych uwagach nasuwa si

ę

z kolei zadanie omówienia poszczególnych ustrojów, ich

liczby i jako

ś

ci, a przede wszystkim tych z nich, które s

ą

wła

ś

ciwe, bo po ich okre

ś

leniu

wyst

ą

pi

ą

jasno i zwyrodnienia.

5. Trzy ustroje wła

ś

ciwe (monarchia, arystokracja, politeja) i trzy zwyrodniałe (tyrania,

oligarchia, demokracja). Trudno

ść

ustalenia ich istoty wynika z ró

ż

nego ujmowania celu

pa

ń

stwa, a celem tym jest

ż

ycie szcz

ęś

liwe

1. Ustrój i rz

ą

d oznaczaj

ą

wła

ś

ciwie to samo. Rz

ą

d jest czynnikiem władaj

ą

cym w

pa

ń

stwach, a jako taki z konieczno

ś

ci znajduje si

ę

w r

ę

kach albo jednostki, albo

niewielkiej czy te

ż

i wielkiej liczby ludzi. Otó

ż

kiedy ta jednostka lub te

ż

niewielka grupa

ludzi, czy w ko

ń

cu i wielka ich liczba władaj

ą

ku ogólnemu po

ż

ytkowi, to takie ustroje s

ą

z

konieczno

ś

ci wła

ś

ciwe; je

ś

li natomiast maj

ą

na wzgl

ę

dzie tylko własn

ą

korzy

ść

czy to

jednostki, czy niewielkiej grupy, czy masy, to s

ą

to zwyrodnienia. Bo albo nie powinno si

ę

Strona 18 z 26

Bez tytułu 1

2009-10-20

background image

członków takiego pa

ń

stwa nazywa

ć

obywatelami, albo winni oni uczestniczy

ć

w

korzy

ś

ciach.

2. T

ę

posta

ć

jedynowładztwa, czyli monarchii, która ma na uwadze dobro ogólne,

zwykli

ś

my nazywa

ć

królestwem, panowanie niewielu, a wi

ę

c wi

ę

cej ni

ż

jednego, zwiemy

arystokracj

ą

, czy to dlatego,

ż

e najlepsi władaj

ą

, czy te

ż

poniewa

ż

rz

ą

dz

ą

ku

najlepszemu po

ż

ytkowi pa

ń

stwa i jego członków; kiedy za

ś

lud rz

ą

dzi ku ogólnemu

po

ż

ytkowi, u

ż

ywamy nazwy, któr

ą

w szerszym znaczeniu okre

ś

lamy wszystkie ustroje -

politeja [rz

ą

dy obywateli].

3. A ma to swe dobre uzasadnienie; jeden człowiek bowiem czy niewielu mo

ż

e si

ę

wyró

ż

ni

ć

sw

ą

cnot

ą

, ale przy wi

ę

kszej liczbie trudno ju

ż

oczekiwa

ć

, by odpowiadali

ś

ci

ś

le

wymaganiom ka

ż

dej cnoty. Najwi

ę

cej jest to jeszcze mo

ż

liwe, gdy chodzi o m

ę

stwo

wojenne, bo ono jest cnot

ą

masy, dlatego te

ż

przy takim ustroju władza pozostaje

głównie w r

ę

kach zbrojnych i dost

ę

p maj

ą

do niej ci, którzy broni

ą

władaj

ą

.

4. Zwyrodnieniami wspomnianych ustrojów s

ą

: w stosunku do królestwa tyrania, w

stosunku do arystokracji oligarchia, a w stosunku do politei demokracja. Tyrania bowiem
jest jedynowładztwem dla korzy

ś

ci panuj

ą

cej jednostki, oligarchia dla korzy

ś

ci bogaczy, a

demokracja dla korzy

ś

ci ubogich;

ż

adna z nich nie ma jednak na wzgl

ę

dzie dobra ogółu.

(...)

5. Otó

ż

tyrania jest, jak powiedziałem, despotycznym jedynowładztwem nad wspólnot

ą

pa

ń

stwow

ą

, oligarchia [wyst

ę

puje], gdy władza w pa

ń

stwie znajduje si

ę

w r

ę

kach

posiadaj

ą

cych maj

ą

tki, demokracja przeciwnie, gdy władz

ę

dzier

żą

nie ci, którzy zdobyli

wielkie maj

ą

tki, lecz ubodzy. (...)

7. Istotn

ą

cech

ą

, co do której ró

ż

ni

ą

si

ę

od siebie demokracja i oligarchia, jest ubóstwo i

bogactwo, tote

ż

gdzie władz

ę

dzier

żą

bogaci, tam jest z konieczno

ś

ci oligarchia, bez

wzgl

ę

du na to, czy s

ą

oni w mniejszo

ś

ci, czy w wi

ę

kszo

ś

ci, tam za

ś

, gdzie ubodzy -

demokracja. Uboczn

ą

natomiast jest rzecz

ą

, jak powiedziałem,

ż

e pierwszych jest

niewielu, a drugich mnóstwo. Bogactwa posiada bowiem niewielu, ale wolni s

ą

wszyscy; i

to s

ą

powody,

ż

e jedni i drudzy spieraj

ą

si

ę

o władz

ę

w pa

ń

stwie.

8. Aby ten spór rozstrzygn

ąć

, trzeba si

ę

najpierw zastanowi

ć

, jak oni okre

ś

laj

ą

oligarchi

ę

i

demokracj

ę

, i co jest sprawiedliwe w oligarchii a co w demokracji. Wszyscy bowiem jako

ś

dotykaj

ą

tego, co sprawiedliwe, ale dochodz

ą

tylko do pewnego punktu i nie ujmuj

ą

w

pełni zagadnienia, co to jest sprawiedliwo

ść

. Tak np. równo

ść

uchodzi za rzecz

sprawiedliw

ą

i jest ni

ą

istotnie, ale nie dla wszystkich, tylko dla równych; tak

ż

e

nierówno

ść

uchodzi za sprawiedliw

ą

, bo te

ż

jest ni

ą

rzeczywi

ś

cie, lecz znów nie dla

wszystkich, tylko dla nierównych. Pomijaj

ą

przy tym wzgl

ą

d na to, dla kogo co

ś

ma by

ć

sprawiedliwe, tote

ż

s

ą

dz

ą

fałszywie. Przyczyna le

ż

y w tym,

ż

e s

ą

d dotyczy ich samych, a

niemal wszyscy ludzie w swojej własnej sprawie s

ą

złymi s

ę

dziami.

9. Skoro tedy sprawiedliwo

ść

jest tylko dla pewnych osób, a ta sama ró

ż

nica, co w

stosunku do osób, istnieje te

ż

i w stosunku do rzeczy, jak to poprzednio wykazałem w

Etyce, wi

ę

c obie strony zgadzaj

ą

si

ę

wprawdzie co do równo

ś

ci rzeczy, ale spieraj

ą

si

ę

co do tego, na czym równo

ść

osób polega, przede wszystkim z podanego co dopiero

powodu, poniewa

ż

fałszywie s

ą

dz

ą

w swej własnej sprawie, a nast

ę

pnie i dlatego,

poniewa

ż

jedni i drudzy maj

ą

c pewn

ą

słuszno

ść

my

ś

l

ą

,

ż

e w ogóle maj

ą

słuszno

ść

. Jedni

bowiem mniemaj

ą

,

ż

e je

ś

li s

ą

ludzie nierówni pod pewnym wzgl

ę

dem, np. co do maj

ą

tku,

to s

ą

oni w ogóle nierówni, a drudzy poniewa

ż

uwa

ż

aj

ą

,

ż

e je

ś

li s

ą

ludzie równi innym

pod pewnym wzgl

ę

dem, np. co do wolnego urodzenia, to s

ą

im w ogóle równi.

Strona 19 z 26

Bez tytułu 1

2009-10-20

background image

10. Jedni i drudzy jednak nie uwzgl

ę

dniaj

ą

rzeczy najistotniejszej. Gdyby ludzie skupiali

si

ę

we wspólnot

ę

i ł

ą

czyli dla maj

ą

tku, to mieliby udział w pa

ń

stwie odpowiedni do swego

maj

ą

tku, a w takim razie zdanie zwolenników oligarchii mogłoby si

ę

wyda

ć

uzasadnione.

Bo nie byłoby rzecz

ą

słuszn

ą

[- powiadaj

ą

-]

ż

eby przy stu minach, ten, który wniósł jedn

ą

min

ę

, miał udział czy w kapitale, czy w płyn

ą

cych od niego odsetkach na równi z tym,

który dał cał

ą

pozostał

ą

reszt

ę

. A có

ż

powiemy, je

ś

li si

ę

poł

ą

czyli nie tylko dlatego, by

ż

ycie utrzyma

ć

, ale raczej, aby je dobrze urz

ą

dzi

ć

? Inaczej bowiem mogłoby te

ż

istnie

ć

pa

ń

stwo niewolników i innych istot

ż

yj

ą

cych, co jest przecie

ż

teraz niemo

ż

liwe, poniewa

ż

nie jest dla nich dost

ę

pne ani szcz

ęś

cie prawdziwe, ani te

ż

ż

ycie według własnych

zamierze

ń

. Nie wchodzi te

ż

w rachub

ę

przy tworzeniu społeczno

ś

ci wzgl

ą

d na zawierane

przymierza, aby si

ę

uchroni

ć

przed krzywd

ą

z czyjej

ś

strony, ani te

ż

wzgl

ą

d na stosunki

handlowe i wzajemn

ą

wymian

ę

korzy

ś

ci, bo w takim razie i Etruskowie, i Kartagi

ń

czycy, i

wszyscy, których ł

ą

cz

ą

wzajemne układy handlowe, byliby niejako obywatelami jednego

pa

ń

stwa.

11. Istniej

ą

wprawdzie mi

ę

dzy nimi umowy co do przywozu towarów, układy dla

uchronienia si

ę

przed wzajemnymi szkodami, traktaty na pi

ś

mie co do przymierza, ale ani

nie ma dlatego wspólnych dla wszystkich władz - przeciwnie, obie układaj

ą

ce si

ę

strony

maj

ą

władze odr

ę

bne - ani te

ż

jedna strona nie troszczy si

ę

o to, jak

ą

powinna by by

ć

strona druga, czy te

ż

o to, aby kto

ś

z tych, których układ wi

ąż

e, nie był niesprawiedliwy

lub nie popadł w jak

ąś

przewrotno

ść

, a tylko chodzi im o to, by sobie nawzajem nie

czyni

ć

krzywdy. Tote

ż

i ci, którzy obmy

ś

laj

ą

doskonałe prawodawstwo, maj

ą

na

wzgl

ę

dzie cnotliwo

ść

czy przewrotno

ść

obywateli. Widoczne wi

ę

c z tego,

ż

e pa

ń

stwo,

które naprawd

ę

zasługuje na t

ę

nazw

ę

, a nie jest nim tylko z imienia, musi si

ę

troszczy

ć

o

cnot

ę

. Inaczej bowiem wspólnota pa

ń

stwowa staje si

ę

układem sprzymierze

ń

ców, który

od innych układów, zawieranych z odległymi sprzymierze

ń

cami, ró

ż

ni si

ę

jedynie co do

miejsca, a prawo staje si

ę

umow

ą

oraz - jak si

ę

wyraził sofista Lykofron - r

ę

kojmi

ą

wzajemnej sprawiedliwo

ś

ci, bez mo

ż

no

ś

ci natomiast urabiania dobrych i sprawiedliwych

obywateli.

12.

ś

e tak jest istotnie, to rzecz oczywista. Gdyby bowiem kto

ś

skupił oddalone

miejscowo

ś

ci, tak

ż

e miasta Megarejczyków i Koryntyjczyków stykałyby si

ę

murami, to i

tak nie byłoby to jedno pa

ń

stwo, nawet wówczas, je

ś

liby zawarli układ o wzajemnym

uznawaniu mał

ż

e

ń

stw swych obywateli, mimo

ż

e jest to jedna ze znamiennych cech

ł

ą

czno

ś

ci pa

ń

stwowej. Podobnie je

ś

liby pewni ludzie mieszkali oddzieleni od siebie - co

prawda nie tak daleko,

ż

eby nie mogli porozumiewa

ć

si

ę

ze sob

ą

- a zobowi

ą

zali si

ę

prawami,

ż

e si

ę

wzajemnie krzywdzi

ć

nie b

ę

d

ą

przy wymianie towarów, a wi

ę

c np. je

ś

liby

jeden był cie

ś

l

ą

, drugi rolnikiem, trzeci szewcem, inny wreszcie czym

ś

podobnym, to

cho

ć

by ich było i dziesi

ęć

tysi

ę

cy, a nie byliby zespoleni ze sob

ą

ż

adnym innym w

ę

złem

jak tylko wspomnianymi, a wi

ę

c wymian

ą

towarów i przymierzem zaczepno-odpornym, to

i tak nie byliby jeszcze pa

ń

stwem.

13. A dlaczego nie? Z pewno

ś

ci

ą

nie dlatego,

ż

e nie do

ść

blisko mieszkaj

ą

, by tworzy

ć

wspólnot

ę

. Bo gdyby nawet przy tych tylko czynnikach ł

ą

czno

ś

ci skupili si

ę

na pewnym

miejscu (przy czym ka

ż

dy uwa

ż

ałby swój własny dom niejako za osobne pa

ń

stwo) i

ł

ą

czył ich układ co do wzajemnej pomocy tylko przeciw tym, którzy by im krzywd

ę

czynili,

to i tak,

ś

ci

ś

le rzeczy bior

ą

c, nie mogłoby to uchodzi

ć

za pa

ń

stwo, skoro po skupieniu na

jednym miejscu wzajemne ich stosunki byłyby podobne jak wówczas, gdy byli
rozdzieleni.
Okazuje si

ę

wi

ę

c z tego,

ż

e pa

ń

stwo nie jest zespoleniem ludzi na pewnym miejscu dla

zabezpieczenia si

ę

przed wzajemnymi krzywdami i dla ułatwienia wymiany towarów.

Wszystko to co prawda by

ć

musi, je

ś

li pa

ń

stwo ma istnie

ć

, jednakowo

ż

je

ś

li nawet to

wszystko jest, to i tak nie jest to jeszcze pa

ń

stwo, bo jest ono wspólnot

ą

szcz

ęś

liwego

ż

ycia, obejmuj

ą

c

ą

rodziny i rody, dla celów doskonałego i samowystarczalnego

bytowania.

Strona 20 z 26

Bez tytułu 1

2009-10-20

background image

14. Nie da si

ę

tego oczywi

ś

cie osi

ą

gn

ąć

, je

ś

li ludzie nie mieszkaj

ą

na jednym i tym

samym miejscu i nie zawi

ą

zuj

ą

mał

ż

e

ń

stw. St

ą

d wła

ś

nie powstały w pa

ń

stwach i

powinowactwa, i bractwa, i zwi

ą

zki ofiarnicze, i zrzeszenia towarzyskie. S

ą

one tworem

przyja

ź

ni, bo przyja

źń

jest wówczas, gdy si

ę

zamierza współ

ż

y

ć

ze sob

ą

.

Celem pa

ń

stwa jest zatem szcz

ęś

liwe

ż

ycie, a reszta to

ś

rodki do tego celu wiod

ą

ce.

Pa

ń

stwo za

ś

jest wspólnot

ą

rodów i miejscowo

ś

ci dla doskonałego i

samowystarczalnego bytowania. To znów polega, jak powiedziałem, na

ż

yciu

szcz

ęś

liwym i pi

ę

knym. Trzeba tedy przyj

ąć

,

ż

e wspólnota pa

ń

stwowa ma na celu nie

współ

ż

ycie, lecz pi

ę

kne uczynki.

15. Dlatego ci, którzy najwi

ę

cej si

ę

przyczyniaj

ą

do takiej wspólnoty, maj

ą

wi

ę

kszy udział

w pa

ń

stwie ani

ż

eli tacy, którzy s

ą

im równi co do wolnego i szlachetnego pochodzenia

albo i góruj

ą

nad nimi, ale nie dorównuj

ą

im co do cnoty obywatelskiej, czy te

ż

tacy,

którzy góruj

ą

bogactwem, ale ust

ę

puj

ą

im co do cnoty.

Okazuje si

ę

wi

ę

c z tego, co

ś

my powiedzieli,

ż

e wszyscy, którzy tak rozbie

ż

ne zdania

wypowiadaj

ą

o ustrojach, tylko w pewnej cz

ęś

ci maj

ą

słuszno

ść

.

6. Kto w pa

ń

stwie winien by

ć

decyduj

ą

cym czynnikiem? (ogół? bogaci? cnotliwi?

jednostka najlepsza? tyran?). Najlepiej prawa wła

ś

ciwie uj

ę

te

1. Trudno równie

ż

odpowiedzie

ć

na pytanie, kto w pa

ń

stwie winien by

ć

decyduj

ą

cym

czynnikiem, czy ogół, czy bogaci, czy cnotliwi, czy jednostka najlepsza ze wszystkich,
czy tyran. Wszystkie te mo

ż

liwo

ś

ci zdaj

ą

si

ę

jednak posiada

ć

pewne słabe strony. Bo

jak

ż

e

ż

? Je

ś

li ubodzy, dlatego

ż

e s

ą

w wi

ę

kszo

ś

ci, podziel

ą

si

ę

maj

ą

tkiem bogatych, to

czy

ż

nie jest to niesprawiedliwo

ść

? Ale

ż

na Zeusa, powie kto

ś

, tak postanowił w sposób

prawny czynnik decyduj

ą

cy. A có

ż

w takim razie nazwa

ć

najwy

ż

sz

ą

niesprawiedliwo

ś

ci

ą

?

Przecie

ż

, je

ś

li po rozgrabieniu wszystkiego wi

ę

kszo

ść

znów zechce dzieli

ć

si

ę

własno

ś

ci

ą

mniejszo

ś

ci, to jasn

ą

jest rzecz

ą

,

ż

e zniszcz

ą

pa

ń

stwo. Ale

ż

chyba cnota nie

gubi tego, który j

ą

posiada, ani te

ż

sprawiedliwo

ść

nie jest czynnikiem rujnuj

ą

cym

pa

ń

stwo. Okazuje si

ę

zatem,

ż

e i to prawo nie mo

ż

e by

ć

sprawiedliwe.

2. Podobnie tak

ż

e i czyny, jakich by si

ę

tyran dopu

ś

cił, musiałyby by

ć

wszystkie

sprawiedliwe, bo gwałty, jakie popełnia, s

ą

wynikiem takiej samej przewagi władzy, co

przemoc pospólstwa w stosunku do bogatych.
Czy atoli sprawiedliw

ą

byłoby rzecz

ą

, by władała mniejszo

ść

i bogaci? A je

ś

liby oni to

samo czynili, uprawiali grabie

ż

i wydzierali maj

ą

tki ludowi, to czy

ż

byłoby to

sprawiedliwe? [Je

ś

li tak, to trzeba by to powiedzie

ć

] i o pierwszym wypadku. Wynika wi

ę

c

z tego w sposób oczywisty,

ż

e wszystko to jest złe i niesprawiedliwe.

3. Ale mo

ż

e cnotliwi powinni rz

ą

dzi

ć

i by

ć

panami nad wszystkim? W takim razie wszyscy

inni musieliby by

ć

lud

ź

mi bez czci, jako uznani za niegodnych zaszczytów pa

ń

stwowych.

Bo urz

ę

dy s

ą

, zdaniem moim, zaszczytami, a je

ś

liby je ci sami zawsze piastowa

ć

mieli, to

inni byliby z konieczno

ś

ci od czci ods

ą

dzeni.

A mo

ż

e lepiej, by władał jeden szczególnie dzielny człowiek? Byłoby to jednak jeszcze

bardziej w duchu oligarchicznym, bo ods

ą

dzonych od czci byłoby jeszcze wi

ę

cej.

Ale powie kto

ś

mo

ż

e,

ż

e to jest w ogólne niewła

ś

ciwe, by władało nie prawo, lecz

człowiek, który podlega nami

ę

tno

ś

ciom wstrz

ą

saj

ą

cym dusz

ą

. Lecz je

ś

li b

ę

dzie to prawo

oligarchiczne lub demokratyczne, to có

ż

za ró

ż

nica wobec podniesionych trudno

ś

ci?

Wspomniane przedtem niesprawiedliwo

ś

ci zarówno przecie

ż

wyst

ą

pi

ą

.

4. O innych szczegółach gdzie indziej jeszcze b

ę

dzie mowa. [Pogl

ą

d jednak],

ż

e raczej

masa ludu powinna dzier

ż

y

ć

zwierzchni

ą

władz

ę

ani

ż

eli najlepsi, w niewielkiej wszelako

liczbie wyst

ę

puj

ą

cy, rozwi

ą

zuje, jak si

ę

zdaje, trudno

ś

ci, pozwala si

ę

broni

ć

w pewnej

mierze i zapewne mie

ś

ci w sobie prawd

ę

.

Wielu mianowicie ludzi zjednoczonych, z których ka

ż

dy z osobna niczym szczególnym

Strona 21 z 26

Bez tytułu 1

2009-10-20

background image

si

ę

nie wyró

ż

nia, mo

ż

e mimo to by

ć

lepszymi od tamtych, nie jako jednostki, ale jako

ogół, tak jak lepsza mo

ż

e by

ć

uczta składkowa ni

ż

wydana kosztem jednego; bo gdzie

jest wielka liczba, tam ka

ż

dy mo

ż

e posiada

ć

pewn

ą

cz

ą

stk

ę

cnoty i rozumu, a je

ś

li si

ę

razem zł

ą

cz

ą

, to masa wyst

ę

puje jakby jeden człowiek o wielu nogach i r

ę

kach, ale i

wielu zmysłach, a tym samym i o wzmo

ż

onych mo

ż

liwo

ś

ciach w zakresie obyczajów i

rozumu. Dlatego te

ż

masa lepiej s

ą

dzi dzieła muzyczne i poetyckie, a mianowicie jeden

ocenia trafnie ten szczegół, drugi inny, a wszyscy razem - cało

ść

.

5. Ludzie dzielni odró

ż

niaj

ą

si

ę

jednak od poszczególnych jednostek z tłumu tym samym,

co i - jak powiadaj

ą

- pi

ę

kni od niepi

ę

knych, a twory sztuki malarskiej od rzeczywisto

ś

ci, a

mianowicie,

ż

e cechy, rozproszone tam na oddzielne osoby, s

ą

u nich zł

ą

czone w jedno

(...).

6. W ten sposób daje si

ę

rozwi

ą

za

ć

i poprzednio omówion

ą

trudno

ść

, i drug

ą

z ni

ą

si

ę

ł

ą

cz

ą

c

ą

, a mianowicie, nad kim ma posiada

ć

władz

ę

masa wolnych obywateli, a wi

ę

c ci,

co ani nie s

ą

bogaci, ani te

ż

nie odznaczaj

ą

si

ę

jak

ą

kolwiek cnot

ą

. Da

ć

im dost

ę

p do

najwy

ż

szych urz

ę

dów nie jest rzecz

ą

bezpieczn

ą

(gdy

ż

wskutek braku poczucia

sprawiedliwo

ś

ci i braku umiaru, w pewnych wypadkach czyniliby krzywdy, w innych

popełnialiby bł

ę

dy). Nie da

ć

za

ś

im dost

ę

pu i wył

ą

czy

ć

ich, budzi obawy; bo skoro

znajdzie si

ę

ich wielu pozbawionych dost

ę

pu do godno

ś

ci i bez mienia, to pa

ń

stwo z

konieczno

ś

ci pełne b

ę

dzie nieprzyjaciół. Nie pozostaje wi

ę

c nic innego, jak przyzna

ć

im

udział w radzie i w s

ą

dach.

7. Dlatego i Solon, i niektórzy inni prawodawcy powierzaj

ą

im wybory urz

ę

dników i

przyjmowanie ich sprawozda

ń

, ale nie pozwalaj

ą

piastowa

ć

urz

ę

dów jednoosobowych.

Wszyscy ł

ą

cznie posiadaj

ą

bowiem dostateczn

ą

zdolno

ść

rozeznania i zmieszani z

lepszymi korzy

ść

pa

ń

stwu przynosz

ą

(...), natomiast ka

ż

dy z osobna niezdolny jest do

wyrokowania.

8. Takie ukształtowanie ustroju nastr

ę

cza przede wszystkim t

ę

trudno

ść

. Odpowied

ź

na

pytanie, kto wła

ś

ciwie leczył, zdaje si

ę

nale

ż

e

ć

do tego samego, który i leczył, i przywrócił

do zdrowia zło

ż

onego dan

ą

chorob

ą

, a tym jest lekarz. Podobnie jest te

ż

z innymi

umiej

ę

tno

ś

ciami i sztukami. Jak tedy lekarz winien składa

ć

sprawozdanie przed

lekarzami, tak i inni przed podobnymi sobie. Ale lekarzem jest i ten, który w
ograniczonym zakresie praktykuje, i ten, co cało

ść

nauki ogarnia, jak i ten, po trzecie,

który jest tylko obznajomiony z t

ą

sztuk

ą

. Bo pewni ludzie tego rodzaju trafiaj

ą

si

ę

we

wszystkich,

ż

eby tak rzec, w ogóle sztukach i znawcom takim przyznajemy prawo

wydawania s

ą

du na równi z fachowcami.

9. Wobec tego mo

ż

na by s

ą

dzi

ć

,

ż

e tak samo jest i z wyborem. Wła

ś

ciwy wybór jest

bowiem rzecz

ą

znawców, a wi

ę

c wybór geometry rzecz

ą

zajmuj

ą

cych si

ę

t

ą

umiej

ę

tno

ś

ci

ą

, a wybór sternika rzecz

ą

znaj

ą

cych si

ę

na sterowaniu. Bo je

ś

li nawet

niektórzy z niefachowców wyznaj

ą

si

ę

w pewnych pracach i sztukach, to przecie

ż

nie

lepiej od ludzi znaj

ą

cych si

ę

na rzeczy. Tote

ż

, id

ą

c za tym rozumowaniem, nie nale

ż

ałoby

powierza

ć

ludowi nieograniczonej władzy ani co do wyboru urz

ę

dników, ani co do ich

kontroli.

10. Mo

ż

e jednak nie wszystkie te zastrze

ż

enia s

ą

słuszne, najpierw z podanego

poprzednio powodu, przyj

ą

wszy,

ż

e nie ma si

ę

do czynienia ze zbyt słu

ż

alcz

ą

mas

ą

- bo

poszczególny człowiek nie b

ę

dzie wprawdzie gorszym s

ę

dzi

ą

od znawców, ale wszyscy

razem zebrani albo b

ę

d

ą

lepsi, albo przecie

ż

nie gorsi - nast

ę

pnie te

ż

i dlatego,

ż

e w

niektórych rzeczach wykonawca nie jest ani jedynym, ani najlepszym s

ę

dzi

ą

, jak w tych

wypadkach, gdzie na wykonanej pracy wyznaj

ą

si

ę

i niefachowcy. (...) W ten sposób

zatem trudno

ść

ta dałaby si

ę

mo

ż

e wystarczaj

ą

co rozwi

ą

za

ć

; ł

ą

czy si

ę

z ni

ą

jednak

jeszcze inna.

Strona 22 z 26

Bez tytułu 1

2009-10-20

background image

11. Niedorzeczn

ą

bowiem wydaje si

ę

rzecz

ą

,

ż

eby marni ludzi mieli moc rozstrzygania w

sprawach wa

ż

niejszych ani

ż

eli ludzie znamienici, a przecie

ż

wybory urz

ę

dników i ich

kontrola s

ą

rzecz

ą

najwi

ę

kszej wagi. W niektórych ustrojach powierza si

ę

to - jak

powiedziano - ludowi, bo zgromadzenie ludowe decyduje we wszystkich takich
sprawach. Tymczasem udział w zgromadzeniach ludowych bior

ą

ludzie o niewielkim

cenzusie maj

ą

tkowym i jakiegokolwiek wieku, to oni te

ż

s

ą

członkami rady i trybunałów, a

natomiast stanowiska skarbników, wodzów, jak i najwy

ż

sze godno

ś

ci sprawuj

ą

ludzie o

cenzusie wysokim.

12. Otó

ż

trudno

ść

t

ę

mo

ż

na zapewne wyja

ś

ni

ć

w podobny sposób co i poprzedni

ą

, bo

mo

ż

e ten stan rzeczy jest słuszny. Nie s

ę

dzia mianowicie, ani nie członek rady czy

zgromadzenia ludowego jest władz

ą

, ale s

ą

d, rada i lud, ka

ż

dy za

ś

z wymienionych jest

pewn

ą

cz

ęś

ci

ą

tych

ż

e, a wi

ę

c: jest tak

ą

cz

ęś

ci

ą

i zasiadaj

ą

cy w radzie, i uczestnik

zgromadzenia ludowego, i członek trybunału s

ą

dowego. Słusznie zatem masa rozstrzyga

o wi

ę

kszych sprawach, skoro i lud, i rada, i s

ą

d z wielu członków si

ę

składa. Tak

ż

e i

cenzus ich wszystkich jest w sumie wi

ę

kszy ni

ż

cenzus tych, którzy pojedynczo lub w

niewielu piastuj

ą

wysokie godno

ś

ci.

13. W ten sposób zatem i ta trudno

ść

byłaby rozwi

ą

zana. Z omówionej poprzednio

w

ą

tpliwo

ś

ci wynika jasno przede wszystkim to,

ż

e powinny rz

ą

dzi

ć

prawa, i to prawa

wła

ś

ciwie uj

ę

te, władca za

ś

, czy to b

ę

dzie jeden, czy wi

ę

cej ludzi, winien rozstrzyga

ć

w

tych sprawach, których prawa okre

ś

li

ć

nie zdołaj

ą

dokładnie ze wzgl

ę

du na to,

ż

e

niełatw

ą

jest rzecz

ą

w ogólnym uj

ę

ciu wyczerpa

ć

wszystkie poszczególne wypadki. Jakie

to winny by

ć

te "wła

ś

ciwie uj

ę

te prawa", bynajmniej nie jest jasne, przeciwnie, pozostaje

jeszcze ci

ą

gle wskazana wcze

ś

niej trudno

ść

. Równocze

ś

nie bowiem z ustrojami i

podobnie jak one, tak

ż

e i prawa s

ą

z konieczno

ś

ci złe i dobre, sprawiedliwe lub

niesprawiedliwe. Tyle tylko jest jasne,

ż

e prawa winny by

ć

dostosowane do ustroju. Je

ś

li

za

ś

tak, to oczywist

ą

jest rzecz

ą

,

ż

e prawa dostosowane do wła

ś

ciwego ustroju b

ę

d

ą

z

konieczno

ś

ci sprawiedliwe, a przystosowane do zwyrodniałego ustroju niesprawiedliwe.

7. Podstaw

ą

wymiaru praw politycznych powinno by by

ć

w pewnej mierze wolne

urodzenie, przynale

ż

no

ść

do znakomitego rodu, maj

ą

tek i cnota

1. We wszystkich umiej

ę

tno

ś

ciach i sztukach celem jest dobro. Tak jest przede

wszystkim i w najwy

ż

szym stopniu w najwa

ż

niejszej ze wszystkich, jak

ą

jest umiej

ę

tno

ść

sprawowania władzy w pa

ń

stwie. Dobrem w pa

ń

stwie jest sprawiedliwo

ść

,

sprawiedliwo

ś

ci

ą

za

ś

jest to, co dla ogółu po

ż

yteczne. Według powszechnego

mniemania, sprawiedliwo

ść

wydaje si

ę

pewnego rodzaju równo

ś

ci

ą

, co do pewnego

stopnia zgadza si

ę

z zasadami filozoficznymi rozwini

ę

tymi w ksi

ę

gach o etyce. Powiada

si

ę

bowiem,

ż

e sprawiedliwo

ść

obejmuje przydział pewnych rzeczy pewnym osobom i

ż

e

równi winni by mie

ć

równy udział. Nie wolno jednak ukrywa

ć

, na czym polega równo

ść

osób, a na czym nierówno

ść

, bo w tym le

ż

y trudno

ść

i powód do rozwa

ż

a

ń

polityczno-

filozoficznych.

2. Bo mo

ż

e kto

ś

powie,

ż

e urz

ę

dy powinny by

ć

rozdzielane nierówno według tego, jak

kto góruje pewn

ą

zalet

ą

, je

ś

liby pod ka

ż

dym innym wzgl

ę

dem nie było

ż

adnej ró

ż

nicy,

lecz przypadkiem panowała równo

ść

; dla tych bowiem, którzy si

ę

ż

ni

ą

, jest te

ż

ż

na

miara sprawiedliwo

ś

ci i słuszno

ś

ci. Je

ś

li to jednak jest prawd

ą

, to i tym, którzy góruj

ą

czy

barw

ą

skóry, czy wysoko

ś

ci

ą

, czy jak

ą

kolwiek inn

ą

zalet

ą

, trzeba b

ę

dzie przyzna

ć

pewien wi

ę

kszy wymiar praw politycznych. Czy nie jest to jednak fałsz oczywisty?

Okazuje si

ę

to na przykładzie innych umiej

ę

tno

ś

ci i kunsztów. Je

ś

li s

ą

mianowicie równie

dobrze wyszkoleni fletni

ś

ci, to nie powinno si

ę

dawa

ć

najlepszych fletów tym, którzy s

ą

szlachetniejszego rodu, bo ci bynajmniej nie b

ę

d

ą

gra

ć

lepiej, lecz lepszy instrument

winno si

ę

przyzna

ć

przede wszystkim temu, który nad innymi sprawno

ś

ci

ą

góruje.

Strona 23 z 26

Bez tytułu 1

2009-10-20

background image

3. Je

ś

li za

ś

zdanie moje nie jest jeszcze do

ść

jasne, to dalsze wywody uczyni

ą

je

bardziej zrozumiałym. Bo je

ś

li b

ę

dzie kto

ś

góruj

ą

cy nad innymi w grze na flecie, a

ust

ę

puj

ą

cy im znacznie co do szlachetno

ś

ci pochodzenia i urody, to przecie

ż

takiemu

nale

ż

ałoby przyzna

ć

najlepsze flety, chocia

ż

ka

ż

da z owych zalet - mówi

ę

o

szlachetno

ś

ci pochodzenia i urodzie - cenniejsza jest ni

ż

sprawno

ść

w grze na flecie i

góruj

ą

one nad kunsztem fletnisty w wy

ż

szym stopniu ni

ź

li mistrz ów nad innymi

fletnistami. Przewaga bogactwa i szlachetno

ś

ci rodu powinna by bowiem przyczynia

ć

si

ę

do podniesienia kunsztu, a tymczasem

ż

adnego nie ma na to wpływu.

4. Ponadto, według tego zdania, ka

ż

da zaleta nadawałaby si

ę

do porównania z ka

ż

d

ą

inn

ą

. Bo je

ś

liby wzros dawał w pewnym wzgl

ę

dzie przewag

ę

i nadawał si

ę

do

zestawienia z bogactwem czy wolnym urodzeniem, to musiałby si

ę

mierzy

ć

z obu tymi

dobrami. W ten sposób, je

ś

liby jeden bardziej górował wzrostem ani

ż

eli drugi cnot

ą

, to

cho

ć

cnota w ogóle o wiele przewy

ż

sza wzrost, wszystkie te cechy byłyby porównywalne.

Je

ś

li bowiem taka a taka ilo

ść

pewnej rzeczy jest wi

ę

cej warta ni

ż

okre

ś

lona ilo

ść

drugiej,

to jasn

ą

jest rzecz

ą

,

ż

e jest i taka ilo

ść

[pierwszej], która jest warta tyle

ż

co ta druga.

5. Skoro jednak takie zestawienia s

ą

niemo

ż

liwe, to oczywi

ś

cie i w

ż

yciu politycznym

zupełnie słusznie nie ka

ż

da nierówno

ść

posiada znaczenie przy ubieganiu si

ę

o

godno

ś

ci. Je

ś

li mianowicie jedni s

ą

powolni, a drudzy szybcy, to z tego tytułu nie mog

ą

przecie

ż

jedni mie

ć

wi

ę

kszych praw, drudzy mniejszych; natomiast ró

ż

nica w tym

wzgl

ę

dzie posiada swe znaczenie przy zawodach gimnastycznych. Trzeba zatem wzi

ąć

pod uwag

ę

współzawodnictwo tych czynników, które si

ę

składaj

ą

na pa

ń

stwo. Dlatego

słusznie współzawodnicz

ą

o godno

ś

ci ludzie i szlachetnego rodu, i wolni, i bogaci. Musz

ą

bowiem by

ć

w pa

ń

stwie i ludzie wolni, i płac

ą

cy podatki, gdy

ż

pa

ń

stwo nie mo

ż

e si

ę

składa

ć

z samych tylko biedaków, jak i z samych tylko niewolników.

6. A je

ś

li s

ą

oni potrzebni, to oczywi

ś

cie jest równie

ż

potrzebna i sprawiedliwo

ść

, i cnota

wojenna, bo bez tego nie mo

ż

na pa

ń

stwem rz

ą

dzi

ć

. Tylko

ż

e bez pierwszych pa

ń

stwo w

ogóle istnie

ć

nie mo

ż

e, a bez tych ostatnich nie mo

ż

na nim dobrze kierowa

ć

.

Kiedy wi

ę

c chodzi o istnienie pa

ń

stwa, to wszystkie te czynniki lub niektóre z nich

mog

ą

słusznie, jak si

ę

zdaje, współzawodniczy

ć

ze sob

ą

o pierwsze

ń

stwo, na to jednak,

by

ż

ycie si

ę

kształtowało w sposób doskonały, najzupełniej słusznie pierwsze

ń

stwo we

współzawodnictwie posiada

ć

b

ę

dzie wykształcenie i cnota, jak to ju

ż

poprzednio

powiedziałem.

7. Poniewa

ż

za

ś

ci, którzy s

ą

równi innym pod jednym tylko wzgl

ę

dem, bynajmniej nie

musz

ą

mie

ć

wszystkich praw równych z nimi, ani te

ż

ci, którzy w jednym punkcie s

ą

nierówni, nie musz

ą

dlatego mie

ć

praw nierównych, wi

ę

c wszystkie takie ustroje s

ą

oczywi

ś

cie zwyrodnieniami. Zauwa

ż

yłem ju

ż

poprzednio,

ż

e wszyscy poniek

ą

d słusznie

podnosz

ą

roszczenia, bezwzgl

ę

dnie jednak rzecz bior

ą

c, nie wszyscy słusznie to czyni

ą

.

Bogaci mog

ą

si

ę

na to powoła

ć

,

ż

e posiadaj

ą

przewa

ż

n

ą

cz

ęść

ziemi, a ziemia jest

dobrem wspólnym, a nadto s

ą

po najwi

ę

kszej cz

ęś

ci rzetelniejsi przy wypełnianiu

zobowi

ą

za

ń

. Wolni znów i szlachetnie urodzeni spieraj

ą

si

ę

ze sob

ą

, jako

ż

e s

ą

sobie

bliscy. Pochodz

ą

cy ze szlachetniejszego rodu s

ą

bowiem w wy

ż

szym stopniu

obywatelami [ni

ż

ludzie z gminu], a i szlachectwo cieszy si

ę

zawsze poszanowaniem u

siebie. Naturaln

ą

poza tym jest rzecz

ą

,

ż

e z lepszych rodziców lepsi pochodz

ą

, bo

przecie

ż

szlachectwo jest cnot

ą

dziedziczn

ą

w rodzie.

8. Podobnie przyznamy,

ż

e i cnota słusznie ro

ś

ci sobie prawa do pierwsze

ń

stwa, bo,

zdaniem naszym, sprawiedliwo

ść

jest podstawow

ą

cnot

ą

ż

ycia społecznego, za któr

ą

musz

ą

i

ść

wszystkie inne. Z drugiej strony, równie

ż

wi

ę

kszo

ść

mo

ż

e podnie

ść

roszczenia

wobec mniejszo

ś

ci, bo ci, którzy si

ę

na ni

ą

składaj

ą

, razem wzi

ę

ci s

ą

, w porównaniu z

mniejszo

ś

ci

ą

, i silniejsi, i bogatsi, i lepsi. Je

ś

liby tedy wszyscy znale

ź

li si

ę

w jednym

pa

ń

stwie (a mówi

ę

o ludziach wysokiej warto

ś

ci moralnej, o bogatych i o ludziach

Strona 24 z 26

Bez tytułu 1

2009-10-20

background image

szlachetnego rodu), a poza tym jeszcze i masa innych obywateli, to czy wyłoni si

ę

spór,

kto winien panowa

ć

, czy te

ż

b

ę

dzie to bezsporne? (...)

12. (...)

ż

adna z tych zasad, na które powołuj

ą

si

ę

d

ążą

cy do ugruntowania panowania

własnego i podporz

ą

dkowania sobie wszystkich innych, nie jest słuszna. Bo nawet

przeciw tym, którzy uwa

ż

aj

ą

,

ż

e włada

ć

powinni w pa

ń

stwie ze wzgl

ę

du na cnot

ę

,

podobnie jak i przeciw tym, którzy si

ę

tego

ż

domagaj

ą

ze wzgl

ę

du na bogactwo, mogłaby

masa podnie

ść

usprawiedliwiony sprzeciw; jest to bowiem zupełnie mo

ż

liwe, by tłum był i

lepszy od niewielu, i bogatszy, oczywi

ś

cie nie ka

ż

dy z osobna, ale jako zbiorowo

ść

.

13. Dlatego mo

ż

na w ten sposób odpowiedzie

ć

i na pytanie, jakie wysuwaj

ą

niektórzy,

doszukuj

ą

c si

ę

tu trudno

ś

ci. Niektórzy mianowicie maj

ą

w

ą

tpliwo

ś

ci, jak ma post

ę

powa

ć

prawodawca, który pragnie ustanowi

ć

najwła

ś

ciwsze prawa; czy ma mie

ć

przy tym na

uwadze korzy

ść

lepszych, czy te

ż

wi

ę

kszo

ś

ci, je

ś

li zajdzie wspomniany poprzednio

wypadek. Wyra

ż

enie "wła

ś

ciwy" nale

ż

y tu uj

ąć

w znaczeniu "równomiernie wła

ś

ciwy".

Równomiernie wła

ś

ciwe jest to, co jest korzystne dla całego pa

ń

stwa i ogółu obywateli.

Obywatelem za

ś

jest na ogół ten, kto bierze udział w rz

ą

dach, ale zarazem i słucha;

istot

ę

jego ka

ż

dy ustrój odmiennie okre

ś

la, według najlepszego ustroju jednak

obywatelem jest ten, co zdoła i pragnie słucha

ć

i rz

ą

dzi

ć

dla urzeczywistnienia

ż

ycia

cnotliwego.

8. Góruj

ą

cy bezwzgl

ę

dnie cnot

ą

winni zajmowa

ć

przemo

ż

ne stanowisko w pa

ń

stwie; nie

uznaj

ą

ce tej zasady demokracje usuwaj

ą

takie jednostki w drodze ostracyzmu.

1. Je

ś

li jest jednak jeden jaki

ś

człowiek czy te

ż

i wi

ę

cej ni

ż

jeden, w takiej wszak

ż

e

liczbie,

ż

e pa

ń

stwa by wypełni

ć

nie zdołali, a tak dalece wyró

ż

niaj

ą

si

ę

cnot

ą

,

ż

e cnota

wszystkich innych i ich uzdolnienie polityczne nie daj

ą

si

ę

nawet porówna

ć

z zaletami

owych, je

ś

li ich jest wi

ę

cej, czy te

ż

owego tylko, je

ś

li to jest jeden, to ludzi takich nie

nale

ż

y za cz

ęść

pa

ń

stwa uwa

ż

a

ć

. Bo skoro tak bardzo s

ą

nierówni i co do cnoty, i

politycznego uzdolnienia, to b

ę

d

ą

skrzywdzeni, je

ś

li im si

ę

przyzna prawa na równi z

innymi. Bowiem człowiek taki jest jakby bogiem po

ś

ród ludzi.

2. Okazuje si

ę

st

ą

d,

ż

e i przy nadawaniu praw trzeba by mie

ć

na wzgl

ę

dzie ludzi równych

pochodzeniem i uzdolnieniem, natomiast dla ludzi owego pokroju nie ma prawa, bo oni
sami dla siebie s

ą

prawem. I

ś

mieszny byłby, kto by prawa dla nich stanowi

ć

próbował.

(...) Tote

ż

pa

ń

stwa o ustroju demokratycznym zaprowadziły urz

ą

dzenie s

ą

du

skorupkowego [ostracyzm] wła

ś

nie z tego powodu; przestrzegaj

ą

one bowiem zasady

równo

ś

ci najwi

ę

cej ze wszystkich, tak dalece,

ż

e tych, co si

ę

wydaj

ą

górowa

ć

pot

ę

g

ą

dzi

ę

ki bogactwu lub popularno

ś

ci, czy te

ż

dzi

ę

ki jakiemu

ś

innemu czynnikowi

stanowi

ą

cemu o sile politycznej, poddawali pod s

ą

d skorupkowy i usuwali z pa

ń

stwa na

pewien czas. (...)

4. Bo jest to korzystne nie tylko dla tyranii i nie tylko tyrani to robi

ą

, ale podobnie ma si

ę

rzecz równie

ż

w oligarchiach i demokracjach; ostracyzm bowiem ma tu wsz

ę

dzie to samo

do pewnego stopnia znaczenie przez to,

ż

e łamie przemo

ż

ne stanowisko ludzi wybitnych

i usuwa ich na wygnanie. (...)

6. (...) Jasn

ą

tedy jest rzecz

ą

,

ż

e w zwyrodniałych ustrojach, ze wzgl

ę

du na ich

wła

ś

ciwo

ś

ci ostracyzm jest korzystny i sprawiedliwy, ale równie jasne jest,

ż

e nie jest on

sprawiedliwy bezwzgl

ę

dnie.

7. Jednak

ż

e w najlepszym ustroju pa

ń

stwowym du

żą

trudno

ść

przedstawia zagadnienie,

co czyni

ć

nale

ż

y, je

ś

li si

ę

oka

ż

e,

ż

e kto

ś

wyró

ż

nia si

ę

nie zewn

ę

trznymi zaletami, jak

wpływ pot

ęż

ny, bogactwo i popularno

ść

, lecz cnot

ą

. Przecie

ż

chyba nie powie si

ę

,

ż

e

takiego człowieka nale

ż

y wyp

ę

dzi

ć

i usun

ąć

z pa

ń

stwa? Ale te

ż

i niepodobna panowa

ć

Strona 25 z 26

Bez tytułu 1

2009-10-20

background image

nad takim, bo to byłoby tak, jak gdyby kto

ś

chciał przy podziale władzy nad Zeusem

panowa

ć

. Nie pozostaje zatem nic innego, jak to, co zdaje si

ę

le

ż

e

ć

w naturze rzeczy, by

wszyscy ch

ę

tnie takiego słuchali, tak i

ż

ludzie tacy byliby do

ż

ywotnimi królami w swych

pa

ń

stwach. (...)

12. Najlepszy ustrój jest ten, przy którym rz

ą

dz

ą

najlepsi

1. Skoro przyjmujemy trzy wła

ś

ciwie ustroje, to najlepszy z nich musi by

ć

ten, przy

którym najlepsi włodarz

ą

. Bywa to tam, gdzie si

ę

znajdzie pewna jednostka góruj

ą

ca nad

wszystkimi albo ród cały, albo i ogół, wybitnie wyró

ż

niaj

ą

cy si

ę

cnot

ą

, tak

ż

e potrafi

ą

dla

najlepszego urz

ą

dzenia sobie

ż

ycia jedni słucha

ć

, drudzy za

ś

rz

ą

dzi

ć

. W pocz

ą

tkowych

wywodach wykazałem,

ż

e cnota człowieka i obywatela w najlepszym pa

ń

stwie musi by

ć

ta sama. Jasne wi

ę

c jest,

ż

e w taki sam sposób i za pomoc

ą

tych samych

ś

rodków, które

wpływaj

ą

na ukształtowanie dzielnego człowieka, mo

ż

na równie

ż

urz

ą

dzi

ć

pa

ń

stwo o

ustroju arystokratycznym lub królewskim.

2. To samo wi

ę

c wychowanie i te same mniej wi

ę

cej obyczaje b

ę

d

ą

kształtowa

ć

dzielnego człowieka i m

ęż

a stanu, i króla. (...)

Strona 26 z 26

Bez tytułu 1

2009-10-20


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Arystoteles, Polityka
ARYSTOTELES polityka, Filozoficzne Podstawy Pedagogiki
Arystoteles polityka
Arystoteles - Polityka, notatki
02 Arystoteles Polityka Etyka(64)
Arystoteles polityka
ARYSTOTELES Polityka, filozofia psychologia
arystoteles polityka ks 1 3 7
Arystoteles, Polityka
ARYSTOTELES Polityka Ks I rozdz 1
Arystoteles polityka I ks opracowanie
Platon i Arystoteles, Politologia, Myśl Polityczna
Arystoteles Ustroj polityczny notatki id 69884 (2)
Arystoteles Ustroj polityczny Aten (doc)
Platon i Arystoteles, Politologia, Myśl Polityczna
Polityka Arystoteles

więcej podobnych podstron