Meljean Brook
Falling for Anthony
54
Rozdział 7
Rozdział 7
Rozdział 7
Rozdział 7
Nie jest obowiązkiem Strażnika szukać sprawiedliwości, tylko chronić.
Sądzenie jest domeną sił Wyższych.
Gwiazda Zaranna
1
i jego kohorty zostali zrzuceni przez ich ambiję karania
i podejmowania roli, która do nich nie należy.
Strażnik nie powinien iść w ślady demona.
Zwój Doyen
Ulga Anthony’ego, że nie obróciła przeciw niemu oskarżycielskiego
spojrzenia, zniknęła. Stawiając czoła jej udręczonemu wzrokowi,
wolałby by to jego obwiniła.
- Nie, Emily... cokolwiek myślisz, przestań – Gdyby nie jej ramię,
potrząsnął by nię, by pozbyć się wpływu, jaki na nią miała ta
informacja. - Posłuchaj mnie, jeśli ktokolwiek jest winny, to jest to
nosferatu. Strażnicy, którzy nie wyśledzili go po mojej śmierci. Ja, za to
że mu się nie oparłem lepiej – Pochylił się i spojrzał jej w twarz, gdy
pochyliła głowę. – Nie ty. Te wydarzenie nabrały rozpędu w Hiszpanii,
gdy napił się mojej krwi. Nie było nic co mogłabyś, czy nie powinnać,
zrobić.
Odwróciła od niego spojrzenie i zadrżała, jakby te słowa oderwały coś
ciemnego i ciężkiego od każdego fragmentu jej istnienia. Gdy na niego
spojrzała zobaczył , że rezygnacja zastąpiła udręczone samooskarżenie.
- Powiedz mi więc, jak to się zaczęło – powiedziała cicho.
Chociaż opowiedział historię swojej śmierci najbardziej bezbarwnym
tonem na jaki było go stać, łzy spłynęły po jej policzkach a ciało drżało
z przerażenia. Kiedy skończył cisza zawisła między nimi, przerywana
tylko jej niskimi szlochami. W końcu użyła pięści by otrzeć twarz i
powiedziała:
- Kiedy po nas przyszedł, Colina i ja właśnie wracaliśmy z Londynu…
zawieźliśmy Roberta do Eton i spotkaliśmy się z radcami prawnymi.
Dom wydawał się tak posępny bez naszego bratanka, że
zdecydowaliśmy wziąć nowy featon Colina na przejażdżkę. Był piękny
dzień, jak na listopad.
1
Jedno z imion Lucyfera
Meljean Brook
Falling for Anthony
55
Anthony uśmiechnął się. Jak niepraktycznie i całkiem w stylu
przyjaciela było trzymać modny featon nie w Londynie, a w Derbyshire.
Gdy zauważyła jego spojrzenie, oddała słaby uśmiech… ale ich
dzielone rozbawienie znikło i kontynuowała:
- Pojechaliśmy zbyt daleko. Było już ciemno, gdy zawróciliśmy do
rezydencji i to zaatakowało Colina – zamknęła powieki, jakby chciała
odgonić wspomnienie. – Porwał go z siedzenia, zanim zdążyłam chwycić
wodze i zatrzymać konie, to już się nim pożywiło.
Zacisnął ręce, by jej nie przyciągnąć do siebie.
- Co zrobiłaś?
Jej oczy zabłysły.
- Chwyciłam bat… ale zanim zdążyłam uderzyć chociaż raz, ona tam
była.
- Czerwonoskóra, latająca kobieta, o której wspominałaś?
Pokiwała głową.
- Miała miecz – niemal oddzielił głowę tego czegoś od ciała, kiedy
pożywiało się Colinem, ale ciągle było w stanie wstać i walczyć z nią.
Oboje zniknęli. Ruszyłam by wezwać pomoc. Służba założyła, że mój
brat został zaatakowany przez zwierzę – pozwoliłam im tak myśleć.
Kiedy zauważyłam zmiany w nim, sądziłam, że opuściły mnie zdrowe
zmysły.
- Nie zrobiły tego – powiedział. – Chociaż bycie świadkiem czegoś
takiego każdego mogłoby doprowadzić do szaleństwa, zatroszczyłaś się
o brata i pozostałaś dla niego silna.
- Nie wiem czy wytrwałabym dłużej – odparła z prostą wdzięcznością.
– Cieszę się, że tu jesteś.
Ja także. Ta myśl go zaskoczyła – na początku postanowił nie
wracać, ale po usłyszeniu o nosferatu, nie mógł nie wrócić. Nie cieszyło
go to – było obowiązkiem, którego trzeba było dopełnić. Teraz, widząc
ją, rozmawiając, był wdzięczny, że miał taką możliwość.
Patrzyła na niego wyczekująco. Zastanawiając się, jak dużo
wyczytała w jego spojrzeniu, opuścił wzrok. Stłuczenie na jej ramieniu
posiniało i przepłynęła przez niego fala frustracji. Jego Dar wcześniej
zamanifestował się tak łatwo – czemu teraz nie mógł jej wyleczyć? Co
robił inaczej? Czuł w sobie tę zdolność, ale jak miał ją zmusić do
działania?
Odpowiedź unosiła się na krawędzi jego umysłu, sięgnął po nią.
- Anthony?
Meljean Brook
Falling for Anthony
56
- Chwileczkę – powiedział, roztargniony, przeciągnął palcami przez
włosy. Spojrzała jaki po tym pozostał bałagan na jego głowie i
odwróciła twarz, by ukryć uśmiech. Nieznaczny ruch jej szyi
przyciągnął jego uwagę. Jak to zrobił? Trzymał dłoń na jej ranie i
pragnął by się zaleczyła… ale gdy położył dłoń na jej ramieniu i
pomyślał Zdrowiej, nic się nie zdarzyło.
I nagle wiedział.
Nie pomyślał wtedy o uzdrowieniu jej, ale o procesie uzdrawiania –
wyobraził sobie i ukierunkował naprawę jej skóry, odnowę ciała.
Spojrzał na jej ramię; znał mięśnie, których włókna wymagały
naprawy, rozdarte naczynia potrzebujące odbudowy. Wiedział jak
wymazać stłuczenie, przynieść ulgę czułym stawom i wiązadłom –
nawet znał nazwę każdego.
To nie była kwestia życzeń, musiał wiedzieć jak to zrobić.
Kiedy umieścił dłoń na jej ramieniu i zapragnął tego, przeszyła go
eksplozja gorąca i bólu. Zgrzytnął zębami, zmuszając się do
wytrzymania, póki nie znikło ostatnie stłuczenie z jej skóry. Jego ręka
zdrętwiała, gdy ją cofnął, ale widok jej zdumionego cudem spojrzenia,
wynagrodził mu to.
Ogarnęło go poczucie triumfu i uśmiechnął się szeroko.
- Najwidoczniej te niekończące się godziny studiowania anatomii były
coś warte.
I – ponieważ przeszył go dreszcz spowodowany sukcesem, ponieważ
śmiała się do niego tymi pięknymi oczyma i ustami, i ponieważ nie
mógł się powstrzymać – chwycił ją w talii, podciągnął na łóżku i
pocałował.
Uścisnęła ciasno jego szyję, gdy obrócił ją w koło, chichocząc
naprzeciw jej warg.
Wysunęła nie bolące już ramię z rękawa i potrząsnęła głową ze
zdumieniem.
Uzdrowił ją, a potem pocałował – a kiedy pocałunek stał się czymś
innym, zabarwił się gorącem i napięciem – uciekła. Pobiegła do
garderoby – pozornie by się przebrać, ale tak naprawdę, by się
uspokoić.
Przybycie Anthony’ego mogło przyprawić ją o zawrót głowy, ale nie
była dziewczyną zakochaną podczas pierwszego sezonu. Była już
kiedyś taką dziewczyną, z głową napełnioną romantycznymi
zapatrywaniami. Była głupią dziewczynką – dziewczynką, która
Meljean Brook
Falling for Anthony
57
torturowała się przeszłością, przytłoczoną przez melancholię, bo
myślała, że takie cierpienie jest romantyczne i szlachetne.
I gdy te romantyczne ideały zostały roztrzaskane, pozwoliła ogarnąć
się goryczy i próbowała zranić tych, których kochała najbardziej.
Była śmieszną, głupią dziewczyną.
Westchnęła wychodząc z garderoby. Jej sypialnia była pusta.
Powędrowała powoli w dół holu, do pokoju Colina. Nie mogła zgłębić
czemu myślała o miłości, gdy jej brat ciągle był umierający. Czy
obecność Anthony’ego dała jej tyle nadziei, robiła taką wielką różnicę?
Tak, westchnęło jej serce, gdy go znalazła. Przyciągnął krzesło do
łóżka Colina, ręce rozpostarł nad klatką piersiową jej brata. Skupione
spojrzenie powiedziało jej, że wbrew wcześniejszej deklaracji, że nie
może uzdrowić chorego, próbował.
- To nie powinno sprawić mu bólu – odezwał się za nią cichy głos.
Choć nie usłyszała jak Hugh nadszedł, jego słowa były tak spokojne,
że nie była zaskoczona. Albo może doświadczyła już tyle strachu, że nic
już jej nie zaskoczy.
Ten pomysł dziwnie przygnębiał.
Nie odrywając spojrzenia od Anthony’ego i swojego brata,
odpowiedział:
- Wiem… uzdrawianie nie jest bolesne – Jest nawet przyjemne,
pomyślała, przypominając sobie ciepło, które przekradło się przez nią,
łagodząc ból. Ale nie mogła tego powiedzieć do młodego,
przypominającego mnicha człowieka, stojącego obok niej.
Poczuła długie spojrzenie, którym zmierzył ją Strażnik.
- Nie mówiłem o twoim bracie – odparł w końcu.
Zmarszczyła brwi, wchodząc do pokoju i zatrzymując się po stronie
Anthony’ego. Z bliska zobaczyła wyczerpanie, które napięło jego rysy,
drobne drżenie rąk. Mogła poczuć emanujące z niego gorąco.
- Anthony – powiedziała miękko i położyła dłoń na jego ramieniu. –
Znajdziemy inny sposób.
Zesztywniał i poczuła pochodzący od niego końcowy wybuch ciepła,
zanim odprężył się i obrócił, przyciskając twarz do jej brzucha. Jego
ramiona uniosły się, by otoczyć jej biodra.
- Jest taki chudy – szepnął, a Emily pomyślała o tym, jak byli
nierozłączni dorastając, nieprawdopodobna para młodszych synów
zubożałej i bogatej szlachty. Pamiętała jak zawsze wślizgiwał się w jej
myśli, nawet gdy była zdecydowana śnić tylko o lordach i książętach.
Meljean Brook
Falling for Anthony
58
Westchnęła i wsunęła palce w jego włosy, trzymając go przy sobie.
I pozwoliła odejść tym głupim marzeniom.