Tygodnik Przegląd
Czy media i historycy rzetelnie przedstawiają stan wojenny?
Bronisław Tumiłowicz
Gen. Wojciech Jaruzelski, b. prezydent RP
Jestem, co prawda, "stroną w sprawie", ale chyba nie minę się z obiektywizmem, jeśli powiem, iż
część historyków oraz - z niewielkimi wyjątkami ("Przegląd" do nich należy) - mass media nie
grzeszą nadmierną wnikliwością i rzetelnością. Rozumiem, iż istotną tego przyczyną jest
historycznie stosunkowo nieodległy czas, jaki dzieli nas od tego wydarzenia i wynikająca stąd
polityczna temperatura, wciąż żywe emocje. Przykładem owej nierzetelności jest charakterystyczny
przechył informacyjny. Otóż 13 grudnia przedstawia się jako "grom z jasnego nieba" spadający na
spokojny kraj. To, co było przed tym - miesiące, a zwłaszcza tygodnie poprzedzające stan wojenny,
cała złożoność, dramatyzm i groza ówczesnej sytuacji - jest albo przemilczane, albo traktowane
zdawkowo, tendencyjnie i jednostronnie. Słowem, jest bulwersujący skutek, a w ogóle giną lub są
przedstawiane w krzywym zwierciadle jego przyczyny.
Lech Wałęsa, b. prezydent RP
Rzetelność to niezbyt dobre określenie. Istnieją różne punkty widzenia, które zależą od punktu
siedzenia, od tego, kto mówi i z jakiej perspektywy. Nie wszyscy zwracają uwagę na
uwarunkowania tamtych wydarzeń. Zapewne sprawy potoczyłyby się inaczej, bardziej tragicznie,
gdybyśmy się bardziej odważnie, bardziej mocno przyłożyli, gdyby cały świat się sprzeciwił i
wtedy doszło do uderzenia. Ale my podzieliliśmy siły właśnie dlatego, aby się tak nie zakończyło.
Dobrze to rozegraliśmy i na to złożyły się wszystkie postawy, dobre i złe, one złożyły się w sumie
na sukces. Nie postępowaliśmy ani zbyt ostro, ani za łagodnie. Z czasem się to wszystko
wypośrodkuje, ale dzisiaj jest jeszcze zbyt dużo emocji.
Prof. Tomasz Nałęcz, wicemarszałek Sejmu, historyk
W samym określeniu "rzetelnie przedstawiają" kryje się pewna pułapka. Kształt ocen dotyczących
stanu wojennego, decyzji o jego wprowadzeniu i jego przebiegu, chociaż upłynęło już 20 lat od
tego wydarzenia, jest przedmiotem bardzo ostrych kontrowersji. Zwłaszcza politycy, ale i znaczna
część społeczeństwa jest w tej sprawie podzielona. W tej sytuacji, nawet głosząc skrajnie
wykluczające się opinie, wszyscy są przekonani o swej rzetelności w przestawianiu tej kwestii.
Dopóki nie będziemy dysponowali opartą na rzetelnych badaniach prawdą, każdy będzie mógł
trwać przy swoim. Osobiście apelowałbym tylko, żeby bronieniu swoich racji nie towarzyszyło
obrzucanie błotem ludzi reprezentujących inne poglądy.
Jan Maria Rokita, poseł PO, b. przewodniczący sejmowej Komisji Nadzwyczajnej do zbadania
działalności MSW
Na takie pytanie odpowiedź nie istnieje. Niektóre media i niektórzy dziennikarze piszą o stanie
wojennym rzetelnie, inni dla celów propagandowych, a jeszcze inni - z jednej i drugiej strony sceny
politycznej - przekładają na artykuły własne urazy z przeszłości. Olbrzymie wrażenie zrobił na
mnie ostatnio film pokazany w telewizji publicznej, którego bohaterem był gen Jaruzelski. Byłem
wstrząśnięty tym, że taki obraz mógł powstać w Polsce, bo w Czechach o Husaku, w Niemczech o
Honeckerze, a w Rumunii o Ceauşescu nikt by się na coś podobnego nie odważył. Nigdzie indziej
nie zrobiono by ciepłego filmu o człowieku, który w interesie Rosji przewrócił "Solidarność" i
który odpowiadał za strzały na Wybrzeżu w 1970 r. Nie przedstawiano by go jako starszego,
sympatycznego, nieco zgorzkniałego bohatera. Tutaj stopień zafałszowania historii i
Numer: 50/2001
2001-12-17
Tygodnik Przegląd
niesprawiedliwości ocen był wprost niewiarygodny. Rzecz niezwykła, która świadczy o naszej
polskiej dziwności.
Prof. Andrzej Paczkowski, historyk
Niektóre media i niektórzy historycy starają się, inni mniej. Pytanie, co to znaczy przedstawiać
rzetelnie. Czy odtworzyć to, co się działo? Drugi raz nie da się stworzyć tej samej historii. Dla mnie
granicą rzetelności jest to, czy przedstawia się tylko fakty, czy też próbuje odtworzyć motywy osób,
które tworzą te fakty. O faktach, tak jak o pieniądzach, nie powinno się dyskutować, natomiast
odtwarzając motywy, poruszamy się już po bardzo grząskim gruncie, jak zawsze w naukach
humanistycznych. Osobiście staram się przedstawiać rzetelnie to, co się wydarzyło, i odtworzyć -
na ile to możliwe - sposób myślenia i powody, dla których podejmowano takie a nie inne decyzje.
Nie mam złudzeń, że potrafię napisać coś, co będzie pełnym odzwierciedleniem rzeczywistości i
zadowoli wszystkich. To zresztą dotyczy nie tylko stanu wojennego, ale każdego ważnego
wydarzenia w historii. Tylko bardzo pewni siebie mogą twierdzić, że powiedzieli prawdę. Z
historykami jest jak w starym szmoncesie. Jeżeli ktoś mówi, że zna połowę prawdy, to można z nim
robić interesy, jeżeli zna trzy czwarte prawdy, można z nim wypić wódkę. Ale jeśli ktoś twierdzi, że
zna sto procent prawdy, to lepiej od niego uciekać.
Jacek Żakowski, publicysta
Rzetelnie chyba tak, ale jest pytanie czy bezstronnie. Chyba nie potrafimy być bezstronni wobec
czegoś tak bliskiego i bolesnego. Na bezstronność przyjdzie nam jeszcze długo czekać, jeśli w
ogóle kiedykolwiek ona przyjdzie, a jeszcze tak wiele prawd jest zakrytych i może nigdy ich nie
poznamy. Może to będzie wieczne, nieusuwalne. Wiele osób się stara, aby było rzetelnie, ale na
bezstronność jeszcze nas nie stać i nie wiadomo, czy stać nas będzie kiedykolwiek.
Prof. Andrzej Friszke, historyk
Jakie media i jacy historycy? W Polsce mediów jest mnóstwo i co się w nich ogląda? W zasadzie
historia najnowsza znikła z anteny albo przeszła na godziny nocne. Ostatnio o stanie wojennym
mówiono przy okazji wyroku w sprawie kopalni "Wujek", ale media przedstawiły to jako fakt
wyjęty z kontekstu, zupełnie abstrakcyjny dla młodego widza. Czym innym jest stan wojenny dla
40-latków, bo wiedza o tym jest dla nich dostępna i jakieś zdanie o tym mają. 20-letni widz nie wie
być może nawet, kto kogo wtedy zamknął, Wałęsa Jaruzelskiego czy Jaruzelski Wałęsę. Niedawno
mieliśmy film Mrowińskiej o generale Jaruzelskim, ale to świadectwo wspomnień jednego
człowieka, obraz jednostronny, choć inny nie mógłby być. Więcej audycji o stanie wojennym nie
widziałem, a więc w mediach nie ma obrazu tego wydarzenia.
Prof. Karol Modzelewski, historyk
Sprawa jest zbyt złożona i skomplikowana, aby ująć ją w kilku zdaniach krótkiej wypowiedzi w
sondzie.
Andrzej Micewski, publicysta
To jest delikatna sprawa. Społeczeństwo jest rozdarte, a ja jestem zaprzyjaźniony z gen.
Jaruzelskim. Muszę uważać tak na społeczeństwo, jak i na generała. Lepiej będzie spojrzeć na te
wydarzenia z dłuższej perspektywy.
Mieczysław F. Rakowski, b. premier, dziennikarz, historyk
Nie przedstawiają rzetelnie. Większość robi to dość jednostronnie, najczęściej widzą tylko władzę
jako sprawcę stanu wojennego. Bardzo rzadko mówi się o przyczynach wewnętrznych, o tym, że
były strajki, demonstracje, że groził głód. Jest kategoria historyków, których określam jako
Numer: 50/2001
2001-12-17
Tygodnik Przegląd
dyżurnych - piszących lub wypowiadających się na zamówienie polityczne. Od lat przedstawiają
jednostronny obraz. Podobnie trudno znaleźć obiektywną ocenę sytuacji w mediach, np. ówczesne
przyczyny wprowadzenia stanu wojennego. Taka jest ogólna tendencja w mediach mających duży
wpływ na świadomość obywatelską.
Stanisław Stomma, publicysta
We wszystkich sprawach jest trochę prawdy i trochę przesady. Na ile wierna jest fotografia, zależy
od naświetlenia, która strona patrzy, a która ocenia. Przydałaby się szczypta soli, bo osiągnięcie
100% prawdy jest bardzo trudne Ogólnie jednak z tego, co czytam, wynika obraz dość prawdziwy.
Zdarzają się ekscesy wynikające z egzaltacji, ale dominuje raczej ocena spokojna. W sumie na ogół
nie widzę dużego fałszowania historii. Jest o wiele więcej przekłamań w opisie 20-lecia
międzywojennego niż w opisie stanu wojennego.
Notował Bronisław Tumiłowicz
Numer: 50/2001
2001-12-17