Stan wojenny - operacja specjalna mająca za zadanie przygotować transformację ustrojową.
Stan wojenny wprowadzony 13 XII 1981 r. był największą, najlepiej zorganizowaną i przeprowadzoną operacją specjalną w historii Europy Wschodniej, a być może i w dziejach całego kontynentu. Od wielu już przecież lat słyszymy o wspaniale przeprowadzonej transformacji ustrojowej w Polsce, która była stawiana za wzór innym krajom naszej części kontynentu, natomiast „obalenie” komunizmu w Polsce określane jest jako jedno z najważniejszych wydarzeń XX w.
Celem stanu wojennego było przygotowanie warunków odpowiednich do przeprowadzenia „transformacji ustrojowej”. Tylko tyle i aż tyle. Oburzeni z „Okupuj generała” oraz ipnowskie bojówki ideologiczne co roku podnoszą wrzask, że „sowieci by nie weszli” i o tym, że stan wojenny był próbą utrzymania się komunistów u władzy - „zneutralizowania” Solidarności (ale o tym, że Solidarność wcale a wcale nie była taka święta - zinfiltrowana przez masę agentów i szpicli, zainstalowana z inicjatywy komunistów i tylko dzięki ich akceptacji funkcjonująca, do której dołączyło wielu ludzi po prostu przeciętnych i intelektualnie miernych - sza!). To tylko część prawdy, a część prawdy to nie prawda!
Nawet w książce starego sowieckiego agenta (oczywiście uczciwego - zdradził swoją sowiecką ojczyznę i uciekł na zachód!) - Anatola Golicyna - „Nowe kłamstwa w miejsce starych: komunistyczna strategia podstępu i dezinformacji” (książkę w języku polskim wydała Służba Kontrwywiadu Wojskowego w 2007 r., a dwa lata później „Antyk”), obalono różne twierdzenia o przyczynach stanu wojennego podnoszone teraz przez funkcjonariuszy IPN. W swoich rewelacjach spisanych w 1984 r. Golicyn „przewidział” „rozpad” komunizmu i cały ten „okrągły stół”. Jednak stwierdził, że cała operacja była dużo wcześniej zaplanowana w Moskwie tzn. stan wojenny („zneutralizowanie” Solidarności, społeczeństwa) i „bezkrwawe” przejście z komunizmu w stan pokrewny komunizmowi, ale przystosowany do nowych czasówegro w neokomunizm. W większości to prawda. I zaprawdę wielce to dziwne, że nawet po wydaniu tych „rewelacji” historycy zdają się niczego nie dostrzegać! Przecież „Nowe kłamstwa…” były szeroko cytowane, opisywane zarówno w czasopiśmie „Wprost” jak i w „Gazecie Polskiej”, a redaktorzy byli mini wprost zachwyceni! Najwyraźniej „historycy” są odporni na wiedzę… „Rewelacje” Golicyna to w większej części prawda; poprawnie zinterpretował wiele wydarzeń, poczynając od lat 60., a kończąc na latach 90. Jednak książka ogólnie rzecz biorąc jest bardzo niebezpieczna. Otóż promuje przesłanie, że za całym złem XX w., że siłą decydującą w drugiej połowie XX w. był komunizm oraz jego genialna strategia dezinformacji. Jest to bzdura, kłamstwo, nieprawda! Książka Golicyna to tylko kolejne „zwierzenia” starego sowieckiego agenta (innym popularnym agenciurem jest Wiktor Suworow). Od deski do deski słowo „Bilderberg” pada chyba tylko 1 - 3 razy - co już wiele tłumaczy.
To tylko kolejny podręcznik „poprawnej” historii. Mnóstwo rewelacji dla zwykłych bałwanów po licealno - uniwersyteckim kursie historii, ale… ani słowa o rzeczywistych przyczynach tj. o kompleksie jot, NWO, o tym , że komunizm jest tylko narzędziem w ręku rzeczywistych decydentów o wiadomej proweniencji. Czegóż jednak spodziewać się po książce do której pochwalny wstęp napisał Antoni Macierewicz (był też szefem SKW w czasie gdy służba ta wydała „Nowe kłamstwa…”)?!
Stan wojenny wprowadzono nie dlatego, że zdecydował tak Jaruzelski czy ktoś w Moskwie, ale ponieważ taka była długoterminowa strategia wprowadzania Nowego Porządku Światowego.
13 XII 1981 r. wprowadzono stan wojenny, zawieszono go 31 XII 1982 r., zniesiono 22 VII 1983 r. Jednak cała dekada znalazła się w jego cieniu, praktycznie stan obowiązywał nadal, aż do roku 1989. Około 10000 osób zostało internowanych, MILION osób udało się na banicję, bieda, całkowity zastój gospodarczy, a ilu osobom złamano kariery, zdrowie fizyczne i psychiczne… (Znamienne, że historycy uwagę poświęcają bezpośrednim ofiarom stanu wojennego tj. około 55 zabitym osobom, rajdom na strajkujących itd. To ich dotyczą badania i biadolenia. Pomijają tym samym ofiarę jaką poniósł CAŁY naród, zamiatają ją pod dywan, ukrywają rzeczywisty wpływ tej operacji na postawę całego narodu). Było to ogromne „przemeblowanie” społeczeństwa, pranie mózgu. Tak jak podczas II wojny światowej, za Katynia, za okupacji, represje dotknęły patriotów, ludzi wartościowych, Polaków przez duże „P” (pewne „represje” spotkały też figurantów, ale był to zaplanowany margines).
Dopiero po tak szeroko zakrojonej, kompleksowo wykonanej operacji (jeszcze raz powtórzę: MILION osób udało się na banicję!), można było przystąpić do organizowania demokracji. Naród został odpowiednio zniewolony, odmóżdżony, przygotowano odpowiednią atmosferę, stworzono „legendy” figurantom i… zaczęło się…
Transformacja była „bezkrwawym” przejściem z okupacji komunistycznej w okupację demokracji liberalnej. Oba potwory wyrosły z jednego korzenia. Tylko zewnętrznie różnią się o od siebie i to dość nieznacznie. W komunizmie władza jest sprawowana poprzez terror fizyczny z dodatkiem terroru psychiczno - intelektualnego, a w demokracji liberalnej poprzez terror psychiczno - intelektualny z dodatkiem terroru fizycznego. Demokracja liberalna to udoskonalona forma komunizmu.
Niestety „mafia historyczna” nigdy tego nie przyzna. Będzie powtarzać swoje stare śpiewki o przyczynach stanu wojennego. Cóż… by zostać doktorem historii wystarczy znaleźć źródło utrzymania i promotora (wcale nie trzeba iść na studia doktoranckie), a etat na uczelni nie śmierdzi, a myślenie boli. „Eksperci” są bowiem integralną częścią aparatu władzy. Bez ich „pomocy” władza w „demokracji” praktycznie nie mogłaby rządzić. Pisząc o „ekspertach” mam na myśli ludzi z całego zastępu zawodów np. ekonomistów, psychologów, lekarzy, historyków, politologów itd. zaprzedanych systemowi. I tak ipnowsy bojownicy o prawdę stają ramię w ramię z obrońcami „schorowanego staruszka”, mimo że nie mają o tym bladego pojęcia, biorąc udział w wyreżyserowanej przez kompleks jot grze.