Stan wojenny i relatywizm historyczny
W stronę realnego świata
13 grudnia 2013
prof. dr hab. Mieczysław Ryba
Kierownik Katedry Historii Systemów Politycznych XIX i XX w. Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego Jana Pawła II
Rocznica stanu wojennego bardzo mocno ilustruje problemy historyczne, jakie stoją przed współczesną polską historiografią, ale i współczesną polską polityką. Brak rozliczenia tego wydarzenia skutkuje bardzo niebezpiecznymi procesami politycznymi również dziś. Postkomunistyczne środowiska konsekwentnie starały się zrelatywizować sam stan wojenny, jak i cały okres PRL, uznając, że wszyscy w tym systemie byli jakoś umoczeni oraz że współczesny świat wymaga odejścia od historii. Tymczasem warto przypomnieć, że tzw. ofiary stanu wojennego nie ograniczały się w sensie czasowym do pierwszej połowy lat osiemdziesiątych. Nie kończyły się też na zabójstwie księdza Jerzego Popiełuszki. Śmierć księdza Zycha, Niedzielaka, Suchowolca dokonała się wszak w 1989 roku, a więc wtedy, gdy władza przygotowywała się już do obrad okrągłego stołu, a nawet kiedy te obrady dawno się już zakończyły. Zatem komuniści przygotowywali się do nowych, rzekomo demokratycznych czasów poprzez likwidację niewygodnych ludzi, aby nie mieć problemów w tzw. nowej rzeczywistości społeczno-politycznej.
Relatywistycznemu podejściu do przeszłości wtórują różni eurofascynaci, uznający dziedzictwo narodowe polskie za obciążenie. Myślenie kosmopolityczne doskonale komponowało się z triumfującym na Zachodzie postmodernizmem, negującym tak naprawdę całe dziedzictwo kultury europejskiej w jej narodowym i chrześcijańskim wymiarze. Tak więc postkomunizm w Polsce bardzo szybko przybrał barwy ideologiczne zachodnioeuropejskiej nowej lewicy, głoszącej rewolucję kulturową. Intensywnie popierał również wszelkie ataki postmodernistów na tradycję i historię narodową, że przypomnę propagandę organizowaną wokół książek Jana Tomasza Grossa oskarżającego Polaków o współudział w mordowaniu Żydów. Odrzucenie dziedzictwa przeszłości, także na poziomie edukacyjnym, bardzo postkomunistom odpowiadało, zwłaszcza, że w ten sposób dochodziło do zapominania zbrodni, jakich oni dokonali w latach PRL.
Tymczasem nierozliczenie komunizmu, którego w czasach najnowszych najwymowniejszym bodaj przejawem był stan wojenny, skazuje nas na relatywizm historyczny, prosto przekładający się na grunt współczesnego życia społecznego. Skoro nie można ocenić tak oczywistego faktu, jak stan wojenny, jak można ocenić cokolwiek, co dziś w polityce się dzieje? Jeśli dokonania patriotów walczących o wolność są tyle samo warte, co dokonania władz komunistycznych, to po co się poświęcać dla Ojczyzny?
Aby dać Polsce szansę na zmianę, na rozwój - potrzebny nam jest niemalże jak tlen - patriotyzm (rozumiany jako cnota umiłowania Ojczyzny). Ma on się wyrażać we wszystkich dziedzinach życia, od polityki poczynając, na gospodarce kończąc. Aby jednak postawy moralne, postawy miłości ojczyzny były możliwe, konieczne jest prawdziwościowe podejście do historii, gdzie ocena komunizmu, w tym stanu wojennego, należy do zadań kluczowych.