W cieniu przywódców Stanisław Głąbiński

background image
background image

Niniejsza darmowa publikacja zawiera jedynie fragment

pełnej wersji całej publikacji.

Aby przeczytać ten tytuł w pełnej wersji

kliknij tutaj

.

Niniejsza publikacja może być kopiowana, oraz dowolnie
rozprowadzana tylko i wyłącznie w formie dostarczonej przez
NetPress Digital Sp. z o.o., operatora

sklepu na którym można

nabyć niniejszy tytuł w pełnej wersji

. Zabronione są

jakiekolwiek zmiany w zawartości publikacji bez pisemnej zgody
NetPress oraz wydawcy niniejszej publikacji. Zabrania się jej
od-sprzedaży, zgodnie z

regulaminem serwisu

.

Pełna wersja niniejszej publikacji jest do nabycia w sklepie

internetowym

e-booksweb.pl - Audiobooki, ksiązki audio,

e-booki

.

background image
background image

R E D A K C J A K S I

E K :

01 -5 1 7 W a rsza w a
ul. M ic k ie w ic za 1 8 a /1

tel. (2 2 ) 8 39 -36 -2 6
fax (2 2 ) 8 3 9-67 -61

IN TE R N E T :

h ttp://w w w .placet.c om .pl

e-m ail

reda kcja@ placet.com .pl

W y d a jem y k si' (k i o te m a ty ce :

O d po w o 'ania w y daw n ictw a ta sp e cjalizacja si, n ie zm ien ia. W szystkie ksi./k i
p re ze ntu j. dzied zin , sze roko p oj,teg o zarz.d zan ia p rzed si, b iorstw am i i e kon o -
m ii. W yd aje m y w y '.czn ie prace , któ re m og 'y by b y5 zarów no p od r, czn ikam i d la
stud iu j.ce j m 'od zie /y, jak i p o dr, cznikam i-p orad n ikam i s'u /.cy m i d ok szta'can iu
kad r kierow n iczych p rze d si, b iorstw do stosow uj.cych s w o je struk tury i m e tod y
zarz.d za n ia d o zm ie n iaj.cy ch si, w aru n kó w ry nko w y ch.
M isja d ob ra – jak k a/d a inn a. Jak w i, c atrak cy jn ie j. zre alizow a5? Jak p rze 'o/y 5
j. n a ko n kre tn y p rod ukt? C o on m a zaw iera5 i czy m si, ró/n i5? Pod staw . s.
oczyw i<cie autorzy. P ub liku j. u nas prze d staw icie le kad ry u cze lni k rajo w y ch o raz
zagraniczn ych, p re ze ntuj.cy n ow ocze sn. w ie d z, z n ajb ard zie j po trze bn y ch k ie -
ru n kó w . S taram y si, pre zen tow a5 t, w ie d z, w sp osób prosty i zro zum ia'y d la
ka/d eg o w yks zta'co ne g o czytelnika. W ie m y, /e prze kazu jem y rze czy tru dne w i, c
ty m bard zie j d ok'ad am y stara> , ab y b y ' to j, zyk zro zum ia'y .

?yczym y przyjem nej lektu ry i w ielu su kces ów

Ze sp ó W yd aw nictw a PLAC ET

org an iza cja i za rz' dz an ie ,

zarz 'dz anie zaso bam i ludz kim i,

fina ns e ,

rach u n k ow o 12 ,

m arke tin g , P R

ry n ki ka pita5o w e ,

info rm atyk a w z arz 'dz an iu,

sp rze da( i dy stryb u cja,

ba nk o w o1 2,

n au cz an ie j6 z y kó w o b c yc h .

background image

4

Projekt ok adki: Aleksandra Olszewska

© Copyright : by Stanis aw G bi ski 2006

WYDANIE I wersja e-book, Warszawa 2006

Wszelkie prawa zastrze1one. Publikacja ani jej cz34ci nie mog by6
w 1adnej formie i za pomoc jakichkolwiek 4rodków technicznych
reprodukowane bez zgody w a4ciciela copyright.

Wydawca
Wydawnictwo PLACET
01-517 Warszawa
ul. Mickiewicza 18a/1
tel. (22) 8393626
fax. (22) 8396761
http://www.placet.com.pl
redakcja@placet.com.pl

ISBN 83-7488-015-2

Sk ad i amanie: Placet
Druk: Netpress

background image

5

Od Autora

Era k amstw i tajemnic.

Próba jej zrozumienia.

Zbiera em materia y z my l o napisaniu ksi ki prezentuj cej w zasa-

dzie histori" PRL. Postanowi em nawet, e zacznie si" ona w 1944 r.,
a wi"c jeszcze przed zako)czeniem II Wojny ,wiatowej i przed ostateczn
pora k Niemiec i doprowadzona zostanie do 1989 r., kiedy to w czerwcu
nast pi a ostateczna kl"ska PZPR w wyborach do Sejmu, a system socjali-
styczny, czyli w rzeczywisto ci PZPR ostatecznie rozsypa y si", chocia
partia jeszcze przez jaki czas funkcjonowa a. Istnia rz d pod kierownic-
twem Rakowskiego, a w pa acu prezydenckim rezydowa gen. Jaruzelski.
PRL jednak w praktyce ju nie by o. Jej era dobieg a oczywistego ko)ca.

Zbiera em wi"c materia y dotycz ce lat 1944–1989. W miar" jak rós

ich stos, coraz bardziej odchodzi a mnie ochota napisania czego , co mo -
na by nazwa5 „histori ”, a narasta o we mnie przygn"bienie, niech"5 i co-
raz wyra8niejsze przekonanie, e taka ksi ka nie mia aby na razie sensu,
nie mia aby czytelników, a co wa niejsze by aby w zasadzie niemo liwa
do napisania. W ka dym razie o rozs dnej tre ci.

W tym miejscu moje nastroje i wr"cz bolesne w tpliwo ci wymagaj

wyja nienia. Otó powodów, dla mnie samego nieoczekiwanych, a na-
prawd" niemi ych nastrojów jest kilka. Postaram si" je zaprezentowa5, bo
cho5 niemi e, maj jednak swoj wag" i warto je rozpowszechni5, a wyja-

nienie ich jest niezb"dnym warunkiem zrozumienia dziejów PRL, z czego

jeszcze nie tak dawno i ja sam nie zdawa em sobie sprawy.

Zaczn" od sprawy najprostszej, naj atwiejszej do zrozumienia, a tym

samym i do wyt umaczenia. Ksi ek o dziejach PRL, i powi zanych z tym
tematem, o dziejach skrajnej lewicy okre lanej najcz" ciej mianem komu-
nizmu i o stosunkach, czy te powi zaniach z Moskw , napisano ju dzie-
si tki. Nie zdawa em sobie nawet sprawy ile tego jest. S to dzie a o bardzo

background image

6

ró nej warto ci. I tak naprawd" jedno je tylko czy. Ich celem jest krytyka
tamtych, nawet nie tak bardzo jeszcze odleg ych lat i krytyka ideologii,
jakiej by y podporz dkowane. Przegl dn em, a cz" ciowo i przeczyta em,
kilkana cie tego rodzaju pozycji i coraz wyra8niej dr"czy a mnie my l, czy
jest rzeczywi cie sens powi"kszania tej biblioteki zatytu owanej „Dzieje
PRL”. Nabiera em przekonania, e chyba nie. Chyba, e pisz c postawi"
sobie zdecydowanie odmienne cele, od tych jakie przy wieca y dotychcza-
sowym publikacjom, a wi"c podejm" prób" obrony PRL i wykazania, e
przy wszystkich s abo ciach, pomy kach, b "dach nie by a to epoka zbrod-
nicza, czy stawiaj ca sobie za cel ostateczne zniszczenie Polski, Polaków,
polskiej kultury i tradycji. A to w a nie by o g ównym przes aniem ca ej
zapoznanej bibliografii.

Wprawdzie nie podziela em pogl dów wi"kszo ci historyków pre-

zentuj cym cz"sto wr"cz nienawi 5 wobec tej epoki i tych, którzy j
kszta towali, ale wcale te nie mia em zamiaru wychwalania jej, chocia
cz"sto powraca em we wspomnienia do tamtych lat, i to na ogó z sympati
i z alem, e tamte lata mojej m odo ci i startu w doros o 5 min" y tak
szybko i bezpowrotnie. W sumie mia em pewno 5, e gdybym wzi si" do
pisania dziejów PRL stara bym si" by5 maksymalnie obiektywny, nie wol-
ny od krytyki, ale nie naznaczony nienawi ci .

Takie podej cie do tematu by o jednak jednym z czo owych hamulców

przyst pienia do pracy. W odró nieniu od wi"kszo ci obecnie pisz cych
historyków dla mnie epoka PRL by a nie tylko obiektem studiów, ale okre-
sem moich w asnych, prywatnych wspomnie). Oceniaj c tamte lata, oce-
niam równie w asne ycie, a prawd" mówi c jego najpi"kniejszy okres,
oczywi cie okres m odo ci. O tych latach ycia wszyscy my l z przyjem-
no ci i ze wzruszeniem. Do tego dochodzi jeszcze jeden wa ny element.
Historycy szukaj prawdy tamtych lat w dokumentach i nie zawsze j
znajduj , lub znajduj w nich co co budzi ich w tpliwo ci. Ja prawdy
szukam przede wszystkim we w asnych wspomnieniach. Czasami porów-
nuj" je z jak dokumentacj , ale nadal my l" o swoich prze yciach,

background image

7

o swojej ocenie, o tym, co tak, lub inaczej zwi zane jest ze mn . I dlatego
moje wra enia zdecydowanie odbiegaj od ocen wspó czesnych history-
ków. Odbiegaj wcale nie tylko dlatego, e reprezentujemy odmienne po-
gl dy polityczne, ale przede wszystkim dlatego, e ja dostrzegam co cze-
go tamci dostrzec nie mog . Otó ja bardzo wyra8nie widz", jak wiele
w historycznych dokumentach jest nieprawdy. Nie mam w tpliwo ci, e
ich autorzy najwyra8niej chcieli albo co ukry5, albo przedstawi5 inaczej,
ni by o w rzeczywisto ci. Efektem tego jest co , czego w tamtych latach
si" nie spodziewano, a obecnie wi"kszo 5 badaczy, historyków, naukow-
ców, komentatorów, literatów, szczególnie m odszych pokole), nie jest
w stanie zrozumie5. Cz" 5 dziejów PRL przedstawiana jest niezgodnie
z tym, co w rzeczywisto ci mia o miejsce, a wi"c po prostu fa szywie, nie-
prawdziwie, czasami niezrozumiale, co uzupe nione o wspó czesny ko-
mentarz czyni t" badan przesz o 5 nieraz drastycznie odleg od prawdy.

Czytaj c czasami znakomicie napisane ksi ki, prezentuj ce PRL, nie

mog" oprze5 si" wra eniu, e nie by o intencj autora mijanie si" z prawd .
Pisa na podstawie dokumentów z tamtych lat, cz"sto opracowanych przez
czo owe instytucje pa)stwowe i partyjne, których mo na by o nie lubi5, nie
szanowa5, ale trudno by o pos dza5 o wiadome rozpowszechnianie nie-
prawdy, szczególnie w sprawach ogromnej wagi politycznej.

Tymczasem w a ciwie w ka dej ksi ce, jaka wpad a mi w r"ce, znaj-

dowa em jednoznacznie odbiegaj ce od prawdy informacje dotycz ce
PRL. Najwi"cej tej nieprawdy by o we fragmentach dotycz cych przywód-
ców i dzia aczy Polski Ludowej. Tre 5 zawsze zale a a od lat, w których
dana ksi ka powstawa a i od pogl dów oraz celów autora tekstu. Oczywi-

cie w ksi kach napisanych i wydanych do pocz tku dekady lat osiem-

dziesi tych przywódcy, je li nawet nie prezentowani byli jako wybitni
politycy, to co najmniej byli lud8mi uczciwymi, pe nymi dobrych intencji
i z regu y Polakami zakochanymi w swoim kraju. Dzia ali z my l o tym,
by Polska by a bezpieczna, spokojna, kierowana sprawiedliwie i pomy lnie
unika a zagro e), tak z wewn trz, jak i z zewn trz.

background image

8

Na przyk ad Bierut jeszcze w wiele lat po mierci, cho5 najwyra8niej

nie budzi nadmiernej sympatii, prezentowany by jako cz owiek niewy-
kszta cony, ale osobi cie uczciwy, pozbawiony samolubstwa, poczucia
wielko ci, dumy z piastowanego stanowiska, zarozumia o ci. Portret tego
samego cz owieka prezentowany w literaturze ko)cówki XX stulecia jest
zdumiewaj co odmienny. Ten sam Bierut wyst"puje tu jako zarozumialec,
cz owiek niedost"pny, nie znosz cy sprzeciwu, o wiele bardziej zwi zany
z Moskw , ni z Warszaw , ywi cy szacunek, a nawet trwog" jedynie
wobec Stalina i jego otoczenia, a ca kowicie nie zainteresowany opini
i ocenami Polaków, nawet tych najwybitniejszych. I dlatego w a nie rz dy
Bieruta prezentowane s jako rz dy potulnego wys annika Moskwy po-
zbawionego poczucia polsko ci i odpowiedzialno ci za Polsk" jako pa)-
stwo i za sytuacj" Polaków.

Ju ten jeden przyk ad sprawia, e nie mog" zabra5 si" do pisania

o dziejach PRL. Moje ycie u o y o si" tak, e wcale nie b"d c zwolenni-
kiem, poplecznikiem czy wspó pracownikiem peerelowskiego rz du by em
obserwatorem jego dzia ania, i to zajmuj cym pozycj", z której mog em
dok adnie i z bliska dzia alno ci tej si" przygl da5.

W tek cie, jaki w tej ksi ce zaprezentuj" czytelnikowi, nie mam za-

miaru opisywa5 swojego ycia, ale tu, we wst"pie, napisz" jak by o w rze-
czywisto ci. A by o ca kiem normalnie i bez cienia sensacji. By em repor-
terem PAP oddelegowanym do obs ugi kierownictwa kraju i partii. Zadanie
to otrzyma em wcale nie z jakich powodów politycznych, wcale nie dlate-
go, e bardziej od innych wys awia em to kierownictwo, e mia em tam
kogo , kto by mnie popiera , forowa , pcha do przodu. Najzwyczajniej
w wiecie okaza em si" by5 dobrym reporterem. Pracowa em szybko
i prawie zawsze domy la em si" czego ode mnie oczekiwali. Wcale nie
wys awia em Bieruta, ale nienajgorsz polszczyzn streszcza em co po-
wiedzia , i to tak, e moje teksty wcale nierzadko by y lepsze, ni oryginal-
na wypowied8 ówczesnego prezydenta. Zreszt Bierut to zauwa y , i kilka
razy wypowiada si" na ten temat w gronie swoich wspó pracowników, co

background image

9

oczywi cie wystarcza o, by moja pozycja reporterska znakomicie si"
umocni a.

Oczywi cie, w tekstach tych zawarte by y tre ci, w które sam nie wie-

rzy em, lub które by y czasami zdecydowanie odleg e od moich pogl dów.
Przypominam jednak, e tak pracowa a ca a w a ciwie prasa, i Bogiem
a prawd , tak te pracuje po dzie) dzisiejszy, cho5 dotyczy to odmiennych
tematów, idei, pogl dów i poczyna). I to samo ma miejsce wcale nie tylko
w Polsce, czy w ogóle w Europie Wschodniej. Doskonale wiem, jak
w Stanach reporterzy i tytu y, dla jakich pracuj , dbaj o mo liwie najlep-
sze stosunki z kolejnymi prezydentami, cz onkami rz du, czy Departa-
mentu Stanu.

Tematu nie rozwijam, gdy nie mam zamiaru t umaczenia si" z czego-

kolwiek, ani tekst jaki prezentuj" nie ma na celu dokonywania analizy

rodków masowego przekazu. Wszyscy wiecie, e nie s one wolne od

b "dów i generalnie wiadomo, na czym one polegaj . Tu zajmuj" si" b "d-
nym lub bezb "dnym relacjonowaniem historii, konkretnie historii PRL.
Przytoczy em tylko jeden przyk ad trudno ci, a by5 mo e nawet niemo no-

ci pokazania absolutnie prawdziwej sylwetki pierwszego przywódcy Pol-

ski Ludowej.

Gdybym dzi , wolny od kontroli w asnej redakcji, cenzury i jakiej

posiadaj cej po temu uprawnienia partii politycznej usiad do pisania
dziejów minionej epoki pokaza bym Bieruta jako cz owieka niezbyt m -
drego, niewykszta conego, raczej niepewnego siebie i na ogó sk onnego
do ust"pstw. Odnosz" wra enie, e nie wyró nia si" odwag , a wiele
z jego posuni"5 mia y w a nie na celu unikni"cie przykro ci i odpowie-
dzialno ci. Tym bardziej, e y w czasach, w których taka odpowiedzial-
no 5 mog a mie5 wr"cz tragiczne skutki, a wi"c to, co mog o tak odpo-
wiedzialno ci zagra a5 zrzuca na innych. Post"powa tak wr"cz stale, tak
w odniesieniu do spraw wielkich i rzeczywi cie powa nych, jak i drob-
nych. Dlatego tak szczególnie dba o dobre stosunki z ca ym aparatem
bezpiecze)stwa, gdy na ten naj atwiej prawie wszystko mo na by o zrzu-

background image

10

ci5, a równocze nie wiadome by o, e s u by te naj atwiej mog si" obro-
ni5 i na pewno nie zaatakuj prezydenta.

Bierut nie budzi wi"c jakiego szczególnego szacunku, ale nie by te

zdecydowanie z y, gro8ny, wiadomie niszcz cy innych i ponosz cy rze-
czywist odpowiedzialno 5 za z o, jakim charakteryzowa a si" ca a epoka,
w jakiej sprawowa w adz". Gdyby kto taki, jak Bierut, zosta przywódc
kraju rzeczywi cie i autentycznie demokratycznego, jak chocia by wspó -
czesna Polska, to w najlepszym przypadku dotar by do kolejnych wybo-
rów, a potem je przegra i znalaz by si" gdzie na boku bardzo szybko za-
pomniany i nie budz cy sympatii, ani w rodkach masowego przekazu, ani
w spo ecze)stwie, ani w rodowisku, które go wylansowa o.

Oczywi cie, tak Bieruta mo na prezentowa5 i ocenia5 dzisiaj.

W epoce, w jakiej przysz o mu dzia a5, co takiego nie by o mo liwe
i dlatego historycy oceniaj dzi Bieruta z pozycji demokratów, a wi"c
oceniaj go fa szywie, a promieniuje to na ocen" ca ej epoki. Zreszt Bierut
wcale nie jest jedyn postaci okresu PRL, któr nie jeste my dzi w stanie
oceni5 obiektywnie.

Mo e ci" to czytelniku zdziwi, a mo e zdenerwuje, ale to samo doty-

czy Gomu ki. O tym pisz" z pewn trudno ci i z przykro ci . W ca ym
moim, ju zdecydowanie d ugim i barwnym, yciu, Gomu ka jest jedyn
polityczn postaci , która budzi a we mnie entuzjazm. Kiedy w 1956 roku
pokaza si" ponownie na scenie politycznej patrzy em na niego z wyj tko-
wym szacunkiem, z wiar , e niesie przemiany, na jakie oczekiwali my, e
poprowadzi Polsk" w kierunku demokracji, uczciwo ci, bezpiecze)stwa.
By em pewny, e dzi"ki niemu zniknie z o, nieuczciwo 5, chaos, jakie
gn"bi y Polsk" bierutowsk . Wierzy em, e sko)czy y si" rz dy bezpieki,
niesprawiedliwo 5 s dów, a nawet niekontrolowana wszechmoc partii.

Oczywi cie moje nadzieje i oczekiwania do 5 szybko okaza y si"

p onne i bezpodstawne, a dzi , po latach wspominam Gomu k" z alem,
z przykro ci , nawet z bólem. A jednak pomimo tego oceniam go inaczej,
ni autorzy obecnie wydawanych tekstów o dziejach pierwszego etapu

background image

11

istnienia PRL. Nie mam z udze) co do tego, e by cz owiekiem ostrym,
pozbawionym talentu jednania sobie ludzi, w szczególno ci opinii publicz-
nej, której wydawa si" nie rozumie5, nie docenia5, po prostu, któr lekce-
wa y . Post"powa i dzia a jak król epoki redniowiecza, którego w adza
pozostawa a nienaruszalna w ka dej sytuacji.

Mia jednak szczególne zalety. By cz owiekiem osobi cie uczciwym,

gotowym do bezwzgl"dnej nawet likwidacji wszystkiego, co uwa a za
przest"pcze. Cechowa a go osobista odwaga, i to bardzo daleko posuni"ta.
Bez obaw polemizowa z radzieckimi przywódcami. Nie uznawa chyba

adnych autorytetów. Gdyby by inteligentniejszy, lepiej wykszta cony,

wymienione cechy predestynowa yby go do postaci wielkiego przywódcy.
Niestety silna, niezmienna indywidualno 5 powodowa a, e pozosta tym,
kim by od pocz tków ywota, niewykszta conym, do 5 prymitywnym
pracownikiem fizycznym, najg "biej przekonanym, e racj" ma zawsze
i w ka dej sprawie jedynie on, e innych prawd poza tymi, w które on wie-
rzy nie ma, a je li ju ma w adz", to wszyscy we wszystkim maj

wi"ty

obowi zek mu si" podporz dkowa5.

W sumie oczywi cie nie by a to posta5 mi a, a ju z ca pewno ci

nie nadaj ca si" na przywódc" narodu i pa)stwa, co zreszt w pe ni po-
twierdzaj jego dalsze losy i generalnie jego wp yw na sytuacj" i atmosfer"
kraju. Jednak, jak przed chwil napisa em, nie by to cz owiek z y, nie-
uczciwy czy dumny ze swojej w adzy i pozycji.

Nie mam zamiaru rozwijania oceny Gomu ki i dokonywania analizy

efektów jego poczyna), jako w adcy. Mog" jedynie doda5, e nie by a to
posta5 jednoznaczna, otoczona sympati i szacunkiem. Nie mniej trudno go
obwinia5 za wszelkie z o i s abo ci PRL i polskiego socjalizmu. A to w a nie
jest podstawowym tematem w a ciwie wszystkich wspó czesnych tekstów
dotycz cych tamtych lat. I to w a nie decyduje, e teksty te s dalekie od
obiektywizmu i nie prezentuj dziejów takimi, jakimi by y naprawd".

Da em dwa przyk ady oceny dzia a) i postawy dwóch przywódców

tamtych lat, gdy wydaj mi si" naj atwiejsze do zrozumienia. Oczywi cie

background image

12

podobnych przyk adów by bym w stanie wymienia5 dziesi tki. Bardzo zbli-

on , do tego co pisa em, by aby opowie 5 o Moczarze. Jeszcze bardziej

drastycznym by by tekst rzeczywi cie obiektywnie i bez dwuznaczno ci
prezentuj cy poczynania i cele Franciszka Szlachcica, nast"pcy Moczara, ale
cz owieka gotowego rzeczywi cie na wszystko, by zdoby5 w adz".

Poniewa nie pisz" historii PRL, przyk ady te zacytowa em nie dla rela-

cjonowania przesz o ci, a pokazania, e by a ona rzeczywi cie niezmiernie
skomplikowana i przez wi"kszo 5 zajmuj cych si" ni obecnie historyków
i komentatorów jest niedostatecznie znana i b "dnie prezentowana, co w a-

nie powoduje, e dzieje PRL s najcz" ciej pokazywane albo w b "dnym
wietle, albo z komentarzem mijaj cym si" z prawd . I s dz", e potrwa to

jeszcze do 5 d ugo, do czasu, kiedy histori" zaczn pisa5 i komentowa5 po-
kolenia, nie ywi ce adnych uczu5 wobec dziejów XX stulecia, a wi"c ani
epoki tej nie s awi , ani nie widz powodów do jakiej zaciek ej krytyki, jak
to ma miejsce teraz. Teraz wzgl"dnie obiektywni s tacy, jak ja. Epoka,
o której mowa by a cz" ci ich w asnego ycia, przy czym staraj si" tak
wobec siebie, jak i wobec przesz o ci pozosta5 obiektywni.

Pisz c o trudno ci zrozumienia i relacjonowania epoki PRL da em te-

go przyk ady dotycz ce jedynie przywódców. Mo e to sugerowa5, e naj-
wi"ksze trudno ci w zrozumieniu minionych dziesi"cioleci stwarzali ludzie
w adzy. A jednak nie jest to w pe ni prawdziwe. Te najwi"ksze trudno ci
stwarza ideologia tamtych czasów i organizacja ówczesnego ycia.

Dzi najch"tniej i po prostu pisze si", e ideologi t by komunizm.

Tymczasem na ogó nie dostrzega si", a mo e nie akceptuje, faktu, e nie
by o jednolitej ideologii komunizmu, a to co tak nazywano by o bardzo
ró nie rozumiane, i bardzo ró nie wcielana w ycie, w poszczególnych
krajach i rejonach wiata. Komunizm w Rosji by bardzo odmienny od tego
w Chinach, chocia i w jednym w drugim kraju ideologia okre lana mia-
nem komunizmu by a s awiona.

To samo mamy w Europie. Na wschodzie, gdzie w zasadzie komu-

nizm by ideologi w adzy, w ka dym kraju sprawowano j odmiennie.

background image

13

Komunizm w ZSRR okre lany jest do tej pory mianem stalinizmu, pod
którym to poj"ciem rozumie si", w a ciwie powszechnie, bezwzgl"dny
terroryzm i niekontrolowan przez nikogo w adz" jednego cz owieka,
w tym konkretnym przypadku Stalina. Stalinizm wyst"powa i w innych
krajach Europy Wschodniej, z tym e w adnym z nich nie by o wodza
dysponuj cego tak w adz , jak i cechami Stalina. Reprezentuj cego
w Polsce stalinizm, Bieruta, nie mo na nawet porównywa5 ze Stalinem,
chocia by z uwagi na ich bardzo odmienne cechy i mo liwo ci. Na Stalinie
usi owali si" wzorowa5 niektórzy przywódcy Rumunii i Bu garii, ale próby
te wiadcz jedynie o ich nieudolno ci i braku talentów przywódczych. Na
W"grzech i w Czechos owacji stalinowskiemu terroryzmowi towarzyszy y,
g "boko w tych krajach zakorzenione, tradycje demokratyczne, co i w jed-
nym i w drugim kraju doprowadzi o w ostateczno ci do antykomunistycz-
nej rewolucji. Te ró nice do dzi powoduj , e system komunistyczny,
b"d cy ideologi w adzy w Europie Wschodniej, pozostaje s abo zrozu-
mia y i bardzo ró norodnie interpretowany, co powoduje, e historia tego
regionu na ogó daleka jest od prawdy tamtej epoki.

Podobnie nadal s abo zrozumia i nieprawdziwie prezentowan pozo-

staje rola partii, które sprawowa y w adz" w ca ym wschodnim rejonie
Europy. Wynika to chocia by z tego, e poszczególne partie mia y od-
mienn technik" sprawowania w adzy. Co wi"cej szczegó y tej techniki
by y generalnie trzymane w tajemnicy, lub z ca wiadomo ci prezento-
wane publicznie k amliwie. Obecnie, kiedy technika ta znik a razem z ko-
munizmem i z partiami, rozpowszechniana w tamtych czasach nieprawda
traktowana jest jako rzeczywisto 5 wr"cz prosz ca si" o krytyk" i jako
oczywisty dowód pope nianych w tamtej epoce g upstw, przest"pstw
i czynów godz cych w ca e spo ecze)stwa. Oczywi cie g upstw i prze-
st"pstw pope niono wiele, ale najcz" ciej nie takich, o jakich czytamy
w ukazuj cych si" obecnie tekstach prezentuj cych dzieje minionej epoki.

Jednym z najwa niejszych powodów tej odbiegaj cej od rzeczywisto-

ci prezentacji epoki „komunizmu” by wspominany fakt, e dzia ania par-

background image

14

tii rz dz cych by y na ogó trzymane w tajemnicy. Nigdy nie informowano
jak naprawd" pracuje i nad czym pracuje I sekretarz partii i jego najbli si,
a wi"c Biuro Polityczne, Sekretariat Partii, nie wspominaj c o Komitecie
Centralnym, który z regu y zajmowa si" akceptowaniem decyzji i wytycz-
nych I sekretarza, wi"c tego, co by o ju publicznie znane i do znudzenia
propagowane przez wszystkie rodki masowego przekazu.

W tym wzgl"dnie zwi"z ym, i mam nadziej", nie nudnym wprowa-

dzeniu, usi owa em poinformowa5 o trudno ciach w prezentacji epoki
zwanej niezbyt precyzyjnie „epok komunizmu” i pokaza5, na czym te
trudno ci w zasadzie polega y. Temat jest oczywi cie niewyczerpany. Po-
ruszono go w wielu opracowaniach historycznych i politycznych i w a ci-
wie ka dy autor rozumia i t umaczy go inaczej. Na razie, a wi"c
w pierwszym pó wieczu od upadku komuny, wi"kszo 5 autorów, a tym
bardziej polityków, reprezentowa o pogl d, e dalecy jeste my od pe nego
rozliczenia komuny i komunistów. Byli jednak i tacy, którzy komun" bro-
nili i dostrzegali jej pozytywy. Ja z kolei nale " do tych, którzy uwa aj , e
i jedno i drugie stanowisko odbiega od prawdy. Rzeczywi cie, ca kiem
obiektywnego oblicza komunizmu jeszcze nie pokazano, tak jak nie spre-
cyzowano jednoznacznie czym by komunizm, w czym on si" przejawia
i kto w a ciwie zas u y na miano komunisty.

Problemu tu poruszanego nie mam ju zamiaru rozwija5. S dz",

a w a ciwie jestem przekonany, e zrobi to dopiero przysz e pokolenia po-
lityków, autorów i komentatorów. Ja natomiast w dalszym ci gu tej ksi ki
proponuj" kilka opowie ci, jak to si" mówi wyj"tych z ycia, autentycznie
prawdziwych, nie atakuj cych, ale i nie broni cych tego, co okre lamy mia-
nem „komuny”. Natomiast kilka opowie ci pisanych z my l o ukazaniu
prawdy i rzeczywisto ci. W istocie to co pisz" mo na te potraktowa5 jako
powie 5 polityczno-sensacyjn . Czy to wcale nie atwe za o enie uda o si"
spe ni5 – pozostawiam ju ca kowicie do decyzji czytelnika. W tym wpro-
wadzeniu pokazuj" jedynie cele i zamiary, jakimi si" kierowa em.

Autor

background image

15

Rozdzia 1.

Izak Fleichfarb, vel Józef wiat o

Stach przez chwil siedzia nieruchomo i patrzy na ok adk

tekturowej teczki, któr przed chwil po o y a na jego biurku se-
kretarka, mówi c:

– To w a$nie papiery, które ma pan przygotowa% towarzyszowi

Bierutowi na obrady Biura na jutro rano. Nie mam poj cia o co cho-
dzi. Przerzuci am teczk zanim pan przyszed i wiem tylko, e do-
tycz one towarzysza *wiat o, który tu czasami przychodzi . Nie
lubi go, bo to wyj tkowy cham, ale czego od niego chc , nie wiem.
Pan chyba si z nim przyja+ni ?

Stach wzruszy ramionami. Zetkn

si z nim przed wojn .

Z jego m odszym bratem chodzi do szko y we Lwowie, ale
o przyja+ni mowy by% nie mo e.

– Najwa niejsze, e teraz nie mia em z nim adnym k opotów –

u$miechn si .

– Mam nadziej – mrukn a sekretarka, kiwn a g ow i wysz a.

Nie otworzy teczki. Wiedzia , e trzeba j b dzie uwa nie

przeczyta%, ale wcale si do tego nie spieszy . Dok adnie wiedzia
kim jest Izak, który przechrzci si na Józefa i obra a si kiedy
u ywano jego rodowego nazwiska i imienia. Zreszt jego rodowe
nazwisko i imi nie by o powszechnie znane. Stach by przekona-
ny, e nie zna go nawet sam Bierut. Chyba jedynie szef *wiat y,
Roman Romkowski, pierwszy wiceminister bezpiecze7stwa pu-
blicznego i bezpo$redni szef Izaka–Józka. I w tym momencie Sta-
chowi przypomnia o si , e Roman te w czasach przedwojennych

background image

16

nie nazywa si Romkowski, a jako$ inaczej. Nie by o w tpliwo$ci,

e by 8ydem.

Stach zacz sobie przypomina% jak zrodzi a si jego „przyja+7”

z Izakiem, cho% rzeczywistej przyja+ni nie by o. Po prostu Stach
chodzi do szko y we Lwowie, a do tej samej klasy chodzi , o bez
ma a dwadzie$cia lat m odszy od brata, Lutek Fleichfarb. Kiedy$
dwóch innych kolegów pok óci o si z Lutkiem i zacz li go la%
wrzeszcz c przy tym „bij 8yda”. Stach, który od dzieci7stwa nie
cierpia antysemityzmu, zacz go broni%, a poniewa chodzi na
kurs boksu by od tamtych lepszy i do o y im. W kilka tygodni po-
tem pokaza si we Lwowie Izak, który mieszka gdzie$ pod Tarnopo-
lem i podzi kowa Stachowi za obron brata.

Potem nie widzieli si przez kilka lat i ponownie spotkali si

dopiero w powojennej Polsce. Stach, który powróci z Zachodu,
namówiony do tego przez stryja, z poparciem tego zacz praco-
wa% w KC PZPR i po kilku tygodniach dano mu do zrozumienia, e
jego przesz o$% bada bezpieka, bo w KC mog pracowa% wy cznie
ludzie dok adnie sprawdzeni. Stach by przekonany, e zostanie
nied ugo wyrzucony z pracy i wtedy zatelefonowa do niego Izak,
obecnie ju Józef, i powiedzia , e to on dosta polecenie sprawdze-
nia przesz o$ci Stacha.

– Nie bój si – mówi . – Sprawa jest w moich r kach. Nic ci nie

grozi. Dam ci tak opini , e nikt ci nie ruszy. Sam Bierut b dzie
tob zachwycony.

Stach nie wiedzia jak zareagowa%, powiedzia tylko – Dzi kuj .

Rzeczywi$cie nie by o adnej sprawy. Z KC go nie wyrzucili,

dosta nawet podwy k i trzypokojowe mieszkanie ko o gmachu
Sejmu. Do sprawy nie wracano, tylko Bierut zapyta go kiedy$:

background image

17

– Chyba w bezpiece nie pracujecie?
– Oczywi$cie, e nie. Znam tam kilku oficerów i na tym si ko7-

cz moje kontakty z nimi.

– To dobrze. Kontakty s wam potrzebne w pracy, ale nie na-

wi zujcie wspó pracy – powiedzia Bierut.

– Chc wiedzie% co dzieje si w tym kraju, ale sam pod bokiem

nie chc mie% agentów.

I na tym sprawa si sko7czy a. Nikt do niej nie wraca , a Stach

nie mia w tpliwo$ci, e opini o nim sprokurowa *wiat o. Nigdy
go o to zreszt nie pyta i w ogóle widywali si bardzo rzadko.

Przez chwil czyta pierwsze strony maszynopisu z przekazanej

mu teczki. Zawiera y yciorys *wiat y. Zacz

si zreszt zastana-

wia% nad tym, czy nie spreparowano go z premedytacj . Po prostu
z my$l o tym, by nie podpa$% oficerom moskiewskiego KGB.
Opuszczono bowiem trzy lata jego ycia, mi dzy 1939 a 1943 ro-
kiem, kiedy to *wiat o pracowa w jakim$ ko chozie w rejonie bia o-
stockim, gdzie go jednak po kilku miesi cach GPU aresztowa o
i z gromad innych wys a o do pracy we wschodniej Syberii. *wia-
t o opowiada o tym Stachowi, a dwa kieliszki wódki, jakie wypili
przy kolacji, rozwi za y mu j zyk, bo wyklina z nieukrywan nie-
nawi$ci .

– Widzisz jak te sukinsyny potraktowa y polskiego komunist .

Wiedzieli doskonale, e ju jako ch opak by em cz onkiem i dzia a-
czem Komunistycznego Zwi zku M odzie y Polskiej i wkrótce
wst pi em do KPP. Nie chwali em si tym, ale przed tymi sukinsy-
nami tego nie ukrywa em. Nic jednak nie pomog o. Po prostu ze-
s ali mnie na Sybir i tam bym skona , gdyby nie Romek. Wiesz
o kim mówi . O Romkowskim. Zna mnie jeszcze przed wojn . Je+-

background image

18

dzi po Syberii i wyszukiwa takich jak ja, by ich zabra% do Moskwy,
sk d kierowano ich do I Dywizji, któr

w a$nie formowano

w Siedlcach. To by a armia Berlinga. Mnie natychmiast mianowano
oficerem politycznym, a w kilka miesi cy potem skierowano do
s u by w aparacie bezpiecze7stwa. I tak zacz em karier .

Stach doskonale przypomina sobie, e *wiat o mówi to najwy-

ra+niej z dum . Rozgada si , i opowiada , e by wiceszefem orga-
nów UB w kilku województwach, w tym w Krakowie i w Warsza-
wie. Potem chyba zorientowa si , e powiedzia zbyt du o, bo
przez chwil milcza , nala jeszcze po kieliszku wódki, tr ci si ze
Stachem i powiedzia :

– Wiem doskonale, e nie jeste$ komunist , tylko wuj czy stryj,

który przed wojn siedzia w sanacyjnej ciupie razem z Gomu k
i bardzo si tam zaprzyja+nili, teraz ci upchn

w KC i do tego

w biurze Pierwszego. Co my$lisz i czujesz, to twoja sprawa i mnie
to nie interesuje. Ja ciebie polubi em i traktuj ci jak przyjaciela.
S dz , e i ty mnie lubisz i nie b dziesz rozpowiada co mówi em.
Stach zapewni go, e i on uwa a go za przyjaciela i s owem nie
wspomni o czym mówili. Doda nawet, e do KGB ma taki sam
stosunek jak *wiat o. I na tym w zasadzie zako7czy a si rozmowa
o przesz o$ci. O ile Stach sobie przypomina rozmowa toczy a si
w lecie, czy wczesn jesieni w 1953 r.

– Jak niew tpliwie wiesz – mówi *wiat o – jestem zast pc Fej-

gina w X Departamencie MBP. Zajmujemy si czysto$ci kadr na
stanowiskach kierowniczych. Nawet waszych kadr, tu, w KC. Mam
ca teczk dokumentów na twój temat, ale b d+ spokojny. Nikt ich
nie dostanie. A Departament X to tak naprawd ja zorganizowa em,
a Fejgin zosta dyrektorem, bo ma poparcie Bieruta. Ale nie b dzie
d ugo. To sko7czony obuziak. On dopiero katuje aresztowanych

background image

19

i dba o to, by jego ludzie byli tacy sami jak on. To +le si dla nich
sko7czy, tym bardziej, e nie mog ju liczy% na poparcie Berii, bo
ten zrobi wysiadk – mówi c to *wiat o z o$liwie zachichota i do-
da : – Zobaczysz jeszcze ile si u nas zmieni. I nie tylko u nas. Jesz-
cze wi cej w Moskwie. Dobrze by$ i ty o tym wiedzia , rozumia , co
si dzieje. Mo emy czasami na ten temat wymienia% informacje. Ty
mi powiesz co tam w KC, a ja ci przeka co w UB, i w Moskwie.
Bardzo ci si to przyda.

Stach wyprostowa si , przesta czyta% i zacz sobie przypomi-

na% jak zareagowa na propozycj *wiat y. By zaszokowany, ale do
wymiany informacji nigdy nie dosz o. A teraz ju doj$% nie mog o.
*wiat y nie by o Warszawie i w ogóle w Polsce. Zapewne trzymano
go gdzie$ w Waszyngtonie i tam komu$ móg przekazywa% swoje
informacje, a Stach nie mia w tpliwo$ci, e mia ich multum i to
takich, na których Amerykanom musia o zale e% bardziej, ni jemu.
Ponownie pochyli si nad maszynopisami i czyta dalej.

Ten fragment raportu zawiera relacj Fejgina dotycz c pobytu

obu oficerów w Berlinie. Fejgin informowa , e pojechali do NRD by
dokona% „wst pnego”, jak to okre$la , przegl du polskich kadr pra-
cuj cych w placówkach PRL, poniewa nabrali podejrze7, e w tym
$rodowisku by o sporo osób utrzymuj cych kontakty z wywiadami
zachodnimi, g ównie ameryka7skim. Oni sami nie mieli planów
powadzenia $ledztwa, a jedynie przygotowania czego$ takiego, co
kontynuowane by oby ju w Warszawie. Zreszt pod kierownic-
twem ich departamentu, jako e wi kszo$% podejrzanych nale a a
do partii, a wielu zajmowa o wysokie pozycje w aparacie admini-
stracji pa7stwowej. Trzeciego dnia pobytu w Berlinie Wschodnim,
informowa Fejgin, wybrali si na zwiedzanie Berlina. Wysiedli
z metra na nieznanej im stacji. Po wyj$ciu zobaczyli sklepy pe ne

background image

20

towarów. Chcieli co$ kupi% i wtedy okaza o si , e s w strefie fran-
cuskiej Berlina i tam marki wschodnie nie s wa ne. Wrócili na to
samo miejsce nast pnego dnia ju z zamiarem dokonania zakupów.
*wiat o pierwszy wszed do banku, by wymieni% nieco wschodnich
marek na zachodnie, a on sta przed wej$ciem i stara si zaobser-
wowa%, czy nie s $ledzeni. Czeka prawie godzin , ale tak d uga
nieobecno$% *wiat y zaczyna a go niepokoi% i sam wszed do banku.
Obszed wszystkie sale i korytarze, gdzie stali klienci, ale *wiat y
tam nie by o. Wróci do Berlina Wschodniego i poinformowa
o wszystkim s u by NRD. W kilkana$cie minut pojawili si ofice-
rowie bezpiecze7stwa i wywiadu NRD. Enerdowscy oficerowie
uwa ali, e polskiego funkcjonariusza „porwali” agenci zachodni,
najprawdopodobniej z wywiadu RFN, i zrobili to na polecenie
i przy pomocy agentów ameryka7skich. Ten fragment raportu Fej-
gin ko7czy stwierdzeniem, e wywiad NRD poinformowa go
pó+niej, e *wiat o zosta z Berlina Zachodniego przerzucony sa-
molotem ameryka7skich si powietrznych do Frankfurtu, a stamt d
w kilka dni potem, do USA, najprawdopodobniej do Waszyngtonu.

Czytaj c ten fragment raportu Stach postawi na marginesie

dwa znaki zapytania. Przed dwoma dniami dotar a do niego pierw-
sza informacja o znikni ciu *wiat y. Pu kownik UB, który mu o tym
mówi , prosz c jednocze$nie o dyskrecj , twierdzi , e pieni dze
w banku zmienia Fejgin, a przed gmachem mia sta% *wiat o.
W raporcie Fejgin pisa odwrotnie. Poza tym ten e pu kownik po-
wiedzia , e s u by specjalne NRD nie przekaza y im adnej infor-
macji o losach *wiat y i w ko ach warszawskiej bezpieki i wywiadu
panowa o przekonanie, e enerdowcy nie mieli poj cia co sta o si
ze *wiat o i gdzie by . Wiadomym by o tylko, e nie ma go na tere-
nie NRD i oczywi$cie w Polsce.

background image

21

Dalsza cz $% raportu, w ka dym razie dla Stacha, by a mniej

interesuj ca. Fejgin stara si najwyra+niej udowodni%, e *wiat o
by zaanga owanym i wiernym cz onkiem partii i zdecydowanym
zwolennikiem PRL i obecnego kierownictwa. Najlepszym i wy-
mownym dowodem by fakt, e jako wiceszef X Departamentu
MBP osobi$cie aresztowa Gomu k , Rol -8ymirskiego, Spychal-
skiego i co najmniej kilkunastu innych dygnitarzy partyjnych, zna-
nych z niech ci wobec Bieruta i przeciwników s u alczych postaw
wobec dygnitarzy Moskwy.

Dosz o te do mnie, pisa dalej Fejgin, e *wiat o nale a do nie-

zbyt licznego grona najbardziej brutalnych oficerów bezpiecze7-
stwa, a dostanie si w jego r ce na przes uchanie by o nieszcz -
$ciem.

W samej bezpiece dominowa o przekonanie, e inicjatorami

zn cania si nad przes uchiwanymi byli wiceminister Romkowski
i dyrektor Departamentu *ledczego Ró a7ski. *wiat o podobno
jednak by jeszcze gorszy, gdy to on w a$nie wymy$la technik
zn cania si .

Kiedy$ przyszed do Stacha, do KC, roztrz siony oficer bezpieki

i z trudem opanowuj c si opowiada o torturowaniu przes uchi-
wanych, m czyzn i kobiet. Przez kilka, nawet kilkana$cie nocy nie
dawano im ani na chwil zasn %. Trzymano ich nago w celach zala-
nych po kolana wod . Wy amywano palce. Rozebranych sadzano
na przewróconych nogami do góry sto kach i tak siedzieli godzi-
nami, a nogi w azi y im do odbytu i rani y kiszki. Opowiadaj cy
by roztrz siony i dopiero po jakim$ czasie dowiedzia em si , e tak
maltretowano dziewczyn , któr kocha .

Stach zaszokowany poszed z tym do Bieruta. Ten wys ucha go

bez s owa, a pierwsze pytanie jakie zada brzmia o:

background image

22

– Czy mówi e$ o tym jeszcze komu$?
Stach zaprzeczy . Zapewni , e rozmawia tylko z nim, ale do-

da , e ju od jakiego$ czasu dobiegaj go informacje o stosowaniu
przez nasz bezpiek bardzo brutalnych tortur. Sprawa zreszt wy-
p yn a poza resort i znana jest nie tylko w Polsce. Wolna Europa
nadawa a rozmowy z by ymi wi +niami, którzy takie tortury prze-
chodzili.

Bierut wzruszy ramionami.
– To oczywisty dowód, e chc nas skompromitowa% i k ami .

Nie mog uwierzy%, by polski oficer, na dodatek komunista, stoso-
wa tortury i zn ca si nad innymi. To mia o miejsce w Moskwie,
ale kiedy informacje takie dosz y do Stalina przeprowadzono czyst-
k w NKWD. Beria, cho% nie zosta zdymisjonowany, najwyra+niej
utraci poparcie i zaufanie Stalina, który wyda rozkaz, e ka dego,
kto zn ca si nad wi +niami nale y ze s u by wyrzuci% i wys a% na
prowincj , najlepiej do pracy w rolnictwie. I my b dziemy tak samo
post powa%.

Na tym rozmowa w zasadzie si sko7czy a. W zasadzie, bo Bi-

rut napomnia , by z nikim na ten temat nie rozmawia%, a gdyby
by y jakie$ nowe informacje przekazywa% je tylko jemu.

Stach wyszed od Bieruta speszony. Nie mia w tpliwo$ci, e

w bezpiece stosowano ohydne metody, co wa niejsze nie wierzy ,
by Bierut o tym nie wiedzia . Wiedzia , tylko wiedzie% nie chcia .
Taka by a prawda. Nie by o tu najmniejszych w tpliwo$ci.

Tego dnia po po udniu zbiera o si Biuro Polityczne, na które

Bierut kaza wezwa% ministra Radkiewicza, jego zast pc Romkow-

background image

23

skiego i dwóch pu kowników UB, Fejgina i Ró a7skiego. Otrzyma-

em polecenie przygotowania streszczenia raportu Fejgina o znik-

ni ciu *wiat y.

– Tylko nie stawiaj kropki nad i. Nie stwierdzaj, e wiemy jak

i dlaczego *wiat o znikn , bo nie mamy poj cia. A w ogóle, w tym
co powiesz, b d+ bardzo ostro ny – poucza mnie Bierut. – Nie
mam ochoty na wojn z bezpiek . Rozumiesz.

Oczywi$cie, e rozumia em. Bierut chcia mie% spokój i udawa ,

e o niczym nie wie.

Stach wróci do swego gabinetu i ponownie przejrza materia y

nades ane przez Fejgina. Nie czyta zbyt uwa nie. Wiedzia ca kiem
dobrze, co tam znajdzie i nie mia w tpliwo$ci, e Fejgin pisa tak,
by samemu nie ponosi% adnej odpowiedzialno$ci, a fakt znikni cia
*wiat y przedstawia% jako efekt operacji ameryka7skiego wywiadu.
Nie mia te w tpliwo$ci, e w gruncie rzeczy tego samego chcia
Bierut, a zapewne i pozostali panowie, którzy wezm udzia w ob-
radach Biura Politycznego. To przecie by o dla wszystkich najbar-
dziej wygodne. Ca a odpowiedzialno$% spada a na Waszyngton.

Zamiast wi c czyta% raport zacz si zastanawia% nad postaw

Bieruta. Nie po raz pierwszy przekona si , e jego szef nie by
cz owiekiem o wybuja ej inteligencji. Co wa niejsze by w podej-
mowanych dzia aniach bardzo ostro ny, a w rzeczywisto$ci w a-
$ciwie strachliwy. Szczególnie dba , by si nie narazi% przywódcom
z Moskwy, od Stalina oczywi$cie poczynaj c, a gdy ten umar jego
nast pcom. Wiedzia doskonale, e tak samo Bieruta ocenia jego
stryj, który za atwi mu prac w KC. Pocz tkowo Stach by zdumio-
ny, e zatrudniono go na tak wysokim stanowisku, i dopiero po
jakim$ czasie zrozumia , e Bierut mo e nawet nie tyle szanowa

background image

24

jego stryja, co si go obawia . A stryj, od lat dzia acz KPP, a potem
cz onek KPZR, po wojnie nie powróci na sta e do Warszawy, cho%
cz sto si tu pokazywa . Pozosta w Moskwie, pracowa w KC
tamtejszej partii i piastowa jak $ funkcj w Wydzia em Polityki
Zagranicznej. On sam nigdy nic na ten temat nie powiedzia , ale
Stach domy$la si , e jego stryj prowadzi wydzia zajmuj cy si
partiami i krajami nale cymi do bloku radzieckiego, w tym oczy-
wi$cie i Polsk . I dlatego Bierut najwyra+niej czu mores wobec nie-
go. Wyra a si o nim w samych superlatywach i twierdzi , e od lat
byli przyjació mi, jeszcze od czasów przedwojennych, kiedy to ra-
zem siedzieli w jednej celi którego$ z sanacyjnych wi zie7.

Stryj Stacha natomiast o Bierucie wyra a si niech tnie i najwy-

ra+niej bez sympatii. Kiedy$ nawet przy kolacji, kiedy wypili po
kieliszku wódki, powiedzia :

– Taki g upol i s abeusz jak ten wasz Tomasz (pseudonim Bie-

ruta) nie powinien zajmowa% stanowiska szefa kraju i partii. On na
to nie ma ani si , ani wiedzy, ani odwagi – machn r k i doda : –
Zostawmy zreszt ten temat, a ty przy Bierucie uwa aj. Potrafi by%
cholernie z o$liwy, je$li chodzi o jego w asn pozycj .

Stach nigdy nie wypytywa stryja o Bieruta, ale zacz si mu

przygl da% o wiele uwa niej, ni przedtem. I rzeczywi$cie szybko
doszed do wniosku, e intelektualnie Bierut nie reprezentowa wy-
sokiego poziomu. Prawie nic nie czyta , nawet prasy. Przegl da
jedynie streszczenia wa niejszych publikacji bie cej prasy, które
ka dego dnia przygotowywa Stach. S ucha radia i w$cieka si ,
kiedy podawano jakie$ informacje czy komentarze, które odbiera
jako krytyk w adzy. Chocia tak w radio jak i w prasie, nikt nie
$mia by wyg asza% czy publikowa% otwartej krytyki. Czasami, cho%
te rzadko, zdarza o si , e prezentowano oceny odbiegaj cymi od

background image

25

oficjalnych, ale i w takich przypadkach nie krytykowano. Po prostu
autor jakiego$ komentarza stwierdza , e w takiej czy innej sprawie
on sam post powa by nieco odmiennie, ni w adza. To jednak wy-
starcza o, by Bierut zapluwa si ze z o$ci i z regu y poleca Stacho-
wi, by autor danego tekstu zosta ukarany, a najlepiej wyrzucony
z redakcji, w której publikowa . Stach takie polecenia za atwia
zwykle tak, e telefonowa do naczelnego danego organu, infor-
mowa o niezadowoleniu prezydenta i radzi by co najmniej przez
pó roku nie publikowano tekstów krytykowanego autora, albo
publikowano pod pseudonimem.

Wszystkie redakcje podporz dkowywa y si sugestii przekaza-

nej z KC i do powa nej awantury nigdy jeszcze nie dosz o, a w ka -
dym razie adnego autora z pracy nie wyrzucono i nikt nie otrzy-
ma zakazu publikacji. Bierut zreszt do adnej sprawy nie powra-
ca , a zdaniem Stacha po prostu o nich zapomina .

Obserwuj c swego szefa Stach doszed do przekonania, e ten

tak naprawd liczy si jedynie ze swoj przybran

ona, pani

Górsk , oficjalnie szefow prywatnego sekretariatu prezydenta.
Formalnie Bierut i Górska razem nie mieszkali, ale faktycznie Gór-
ska zainstalowa a si w pobli u Bieruta, w domu znajduj cym si
naprzeciwko Belwederu, gdzie Bierut urz dowa jako prezydent.
Do KC przyje d a przewa nie oko o 17,00, i tu pozostawa co naj-
mniej do pó nocy. Pocz tkowo, jeszcze za ycia Stalina, co najmniej
do tej pory w miejscach pracy pozostawali wszyscy przywódcy
rz dz cych partii komunistycznych, bowiem w nocy, w swoim biu-
rze siedzia równie Stalin i zawsze mo na si by o spodziewa%
telefonu z Moskwy. Po $mierci Stalina w miejscach urz dowania
pozostawano ju raczej z przyzwyczajenia i w przekonaniu, e tak
samo pracowa% b dzie ca y aparat kierowniczy wszystkich partii.

background image

26

Bierut tkwi wi c w swoim gabinecie do pó nocy. Czasami

przerzuca jakie$ papiery, cho% jak Stach stwierdzi nigdy ich uwa -
nie nie czyta , a przewa nie wzywa ró nych dygnitarzy partyjnych
i rz dowych i albo poleca im sk ada% sprawozdania ze swojej pra-
cy, albo prowadzi nieko7cz ce si dyskusje, w toku których wy-
dawa przeró ne polecenia.

Bywa o, e tacy uczestnicy nocnych spotka7 przed wyj$ciem

z KC wpadali do Stacha i skar yli si na zm czenie, ale bywa o, e
niektórzy dodawali do tego swoje komentarze, z których jedno-
znacznie wynika o, e te nocne rozmowy nie mia y adnego sensu
i nic nie wnosi y ani do dzia alno$ci partii, ani rz du.

Posiedzenie biura zosta o zwo ane na 18,00, a wi c w nieca

godzin po przyje+dzie Bieruta z Belwederu. Z prezydentem przy-
jecha a Górska, która na ogó unika a pokazywania si w KC, a któ-
rej obecno$%, jak przypuszcza Stach, by a dowodem, e Bierut
przewidywa jakie$ k opoty i potrzebowa jej wsparcia.

Na kilka minut przed 18,00 zacz li si zbiera% wezwani.

Spotkanie, jak wi kszo$% posiedze7 biura, odbywa o si w niewiel-
kiej salce konferencyjnej na I pi trze od strony Muzeum Narodowe-
go pomi dzy gabinetem Pierwszego, a pokojami biurowymi
sekretariatu, a wi c tymi, w których urz dowa w a$nie Stach i jego
zespó .

Jako pierwsi pojawili si najbli si wspó pracownicy Bieruta,

Berman i Minc. W chwil po nich wbieg Radkiewicz, minister MBP
i w praktyce szef ca ej s u by bezpiecze7stwa. Najwyra+niej chcia
przyj$% przed innymi i wida% by o po jego minie, e nie by zado-
wolony z obecno$ci Bermana i Minca. Zreszt Radkiewicz, jak za-
uwa y Stach, by najwyra+niej zdenerwowany i podniecony.

background image

27

Chwil po swoim szefie wesz a niewielka grupka przedstawicieli
MBP, w praktyce w a$ciwie ca e kierownictwo, a wi c Fejgin, Bristi-
gerowa, i jeszcze kilku dyrektorów departamentów.

Stach usiad za stoj cym nieco z boku sto em i roz o y przed

sob dokumenty i czyste kartki do notowania przebiegu obrad, by
sporz dzi% potem protokó . W chwil potem wesz a Górska i usia-
d a za sto em, ko o Stacha. Powitali si kiwni ciem g ów i oboje
przygotowywali do notowania. W tym momencie wszed Bierut,
a z nim jeszcze trzech cz onków Biura Politycznego. Obecni, z wy-
j tkiem Górskiej i Stacha, wstali na powitanie szefa, a ten skin r k
i powiedzia :

– Siadajcie, od razu zaczynamy. Mam tu raport Fejgina, ale nie

b dziemy go streszcza%. Mamy samego Fejgina. Lepiej niech on sam
zda nam sprawozdanie jak to by o, i co powinni$my wiedzie%.
Przede wszystkim co si tak naprawd sta o z pu kownikiem *wia-
t o. Czy wiecie, gdzie jest teraz i czego nale y oczekiwa%?

Fejgin by najwyra+niej przygotowany na to, e otrzyma takie

polecenie, bo roz o y przed sob na stole kilka zapisanych kartek
i zacz referowa%. Na pocz tku by y fakty. Mówi po co jechali do
Berlina, jak odbywa a si podró s u bowym samochodem, gdzie
i jak wita y ich s u by enerdowskie. Podkre$la , e cala podró i jej
cele trzymane by y w tajemnicy przed administracj NRD, nawet
przed instytucjami partyjnymi, w tym równie przed KC. O tym, e
s w Berlinie i co jest celem ich wizyty wiedzia o jedynie kilku wy-
sokich rang funkcjonariuszy wywiadu i si bezpiecze7stwa NRD.
Opowiada jak znale+li si

na terenie Berlina Zachodniego.

W banku, jak relacjonowa Fejgin, on poszed wymieni% pieni dze,
a *wiat o zosta przed wej$ciem do gmachu by sprawdzi%, czy nikt
ich nie $ledzi .

background image

28

W meldunku przes anym do KC informacja by a dok adnie

odwrotna. Tam napisano, e *wiat o poszed wymieni% pieni dze,
a Fejgin zosta przed bankiem i czeka . Stach natychmiast to zauwa-

y , ale poniewa wszyscy milczeli i on nie poprawia mówi cego.

Uwa a zreszt , e siedzi tu wy cznie jako protokolant i nie ma ani
powodów, ani prawa do wtr cania si . Zauwa y , e Górska w tym
momencie zacz a przegl da% le ce przed ni notatki i domy$la
si , e i ona dostrzeg a ró nice w raporcie i w obecnie sk adanej
relacji. Ona jednak równie nie wtr ca a si , tylko co$ sobie zanoto-
wa a. Stach nie mia w tpliwo$ci, e po konferencji powie o tym
Bierutowi. Fejgin tymczasem od faktów przeszed do komentarzy
i zacz od g o$nego zastanawiania si nad tym, kto i dlaczego zaj
si osob *wiat y.

– Dla mnie nie ulega w tpliwo$ci, e towarzysz podpu kownik

zosta po prostu porwany – mówi . – Innej mo liwo$ci nie ma. By
absolutnie oddany Polsce Ludowej i partii. S tu w tej sali tacy, któ-
rzy znaj go jeszcze z lat wojennych i wiedz jak bardzo by oddany
naszej idei. Udowodni to teraz w s u bie bezpiecze7stwa. Zaciekle
zwalcza takich ludzi jak Gomu ka, którzy my$leli tylko o w asnej
karierze, a w dzia alno$ci partyjnej widzieli jedynie drog do osobi-
stych sukcesów. Mówi o tym, bo ju dosz y do mnie g osy, e s
tacy, którzy pos dzaj *wiat , e sam, z w asnej woli uciek do
Niemców, albo Amerykanów.

– Bzdura – w czy si s uchaj cy do tej chwili w ca kowitym

milczeniu Bierut. – Ja zna em *wiat jeszcze jako ch opaka w latach
przedwojennych, kiedy dzia a w Zwi zku M odzie y Komuni-
stycznej. Zawsze by dok adnie taki, jakim go prezentowa przed
chwil towarzysz Fejgin. Porwano go i obawiam si , e ju nie yje,
bo odmówi sk adania jakichkolwiek zezna7.

background image

29

– W pe ni si z tym zgadzam – w czy si towarzysz Berman. –

I ja przypuszczam, e utracili$my oddanego komunist , i zapewne
min lata zanim poznamy jego losy, je$li kiedykolwiek w ogóle po-
znamy. Uwa am, e na razie ca tragedi

trzeba trzyma%

w najg bszej tajemnicy, by je$li *wiat o yje, nie pogarsza% jego
sytuacji.

– *wi te s owa – przytakn Bierut. – Udajemy, e o niczym nie

wiemy i nawet gdyby zacz to o tym pisa% w zachodniej prasie,
u nas ca kowite milczenie. Wszyscy byli w tej sprawie zgodni
i Stach my$la , e konferencja zaraz si zako7czy, ale Fejgin ponow-
nie zabra g os.

– To, e my tak wydarzenie oceniamy nie oznacza, e w tym

gronie nie mo emy dokona% analizy i ewentualnie zastanowi% si
jak dzia a%, gdyby sprawa nabra a rozg osu.

– A nad czym mieliby$my si zastanawia%? – zapyta Bierut,

a w jego g osie brzmia o tyle zdziwienie, co i szyderstwo.

– To proste – Fejgin dla odmiany robi wra enie pewnego sie-

bie. – My si przecie jedynie domy$lamy, co nast pi o, cho% jeste-
$my pewni, e nasze domys y s s uszne. A przecie Niemcy, a tym
bardziej Amerykanie mog publicznie og osi%, e zg osi si do nich
wy szy oficer polskiego wywiadu, a oni, by zapewni% mu bezpie-
cze7stwo, trzymaj go w odosobnieniu, poza Europ , a nawet poza
Stanami. I to mog twierdzi% przez lata, a sprawa ulegnie zapo-
mnieniu.

– Z tego co mówicie wynika, e powinni$my jako pierwsi oskar-

y% Zachód o porwanie naszego cz owieka – odezwa si Berman.

– To jednak niebezpieczne. Radz poczeka% i przygotowa% si

do ostrej odpowiedzi gdyby tamci tak zrobili.

background image

30

To stanowisko popar Bierut, a za nim oczywi$cie reszta. I tak

doszli do wniosku, e na razie milcz i czekaj . Jedna Górska po-
wiedzia a pó g osem:

– A ja jednak s dz , e Berman ma racj . Lepiej atakowa%, ni

by% atakowanym.

I by% mo e dyskusja sko7czy a by si na tym gdyby, milcz cy

do tej pory, Radkiewicz nie powiedzia czego$, czego nikt, w tym
gronie, nie oczekiwa :

– Pami tajcie, e jest jeszcze jedna mo liwo$%, o której tu nie

by o mowy. Przecie *wiat móg z powodzeniem wys a% wywiad
radziecki, by na jego polecenie spenetrowa si y zachodnich s u b
wywiadowczych. Bardzo by si taka operacja radzieckim towarzy-
szom przyda a.

Zapad o milczenie. Nikt nie protestowa , ani nie potwierdza tej

sugestii, która najwyra+niej wszystkich zbulwersowa a.

Bierut pokr ci si niespokojnie na fotelu, odkaszln i zapyta :
– Stanis aw, ty co$ wiesz na ten temat? Nie wyobra am sobie

by$ co$ takiego sam wymy$li .

Radkiewicz przecz co pokr ci g ow :
– Oczywi$cie, e niczego sam nie wymy$li em. W ka dym razie

nie na temat dzia alno$ci radzieckich towarzyszy. Jeszcze nie zwa-
riowa em. Natomiast znam si nieco na wywiadzie, i mam za sob
kurs wywiadu, i to w a$nie radziecki. Doskonale wiem co jest ich
celem i co robi , by go osi gn %. Za jedno z najwa niejszych zada7
uwa aj mo liwie dok adne poznanie, aktualnie realizowanych
przez ameryka7skie si y specjalne, planów i poszczególnych zada7.
Jednym z takich zada7 jest zorientowanie si do czego zmierza pol-
ski wywiad i w a$nie w tym celu mo na by o podkupi% jednego

background image

31

z czo owych polskich agentów oferuj c mu albo znaczne sumy, albo
obiecuj c urz dzi% w Stanach.

Radkiewicz zamilk , a nikt z obecnych tematu nie podj .

Wreszcie Bierut powiedzia :

– Ko7czymy na tym konferencj , a temat, który podj Stani-

s aw, cho% wydaje mi si nieprawdopodobny, porusz w rozmowie
z radzieckimi towarzyszami.

Bierut wsta . Wszyscy zrobili to samo. Konferencja by a zako7-

czona. Stach patrz c po twarzach ruszaj cych do wyj$cia odnosi
wra enie, e s speszeni i zadowoleni, e nie musz kontynuowa%
poruszonego tematu.

Przed opuszczeniem salki posiedze7 Bierut powiedzia w kie-

runku Stacha:

– Chod+ z nami. Mam ci co$ do powiedzenia.
Wyszli na korytarz, gdzie reszta po egna a si . Zanim jednak

rozeszli si Bierut powiedzia g o$no, by wszyscy go us yszeli:

– Przypominam, e poruszany przez nas temat musi by%

utrzymany w ca kowitej tajemnicy. W ca kowitej – powtórzy . –
Z nikim na ten temat nie prowadzimy dyskusji. Sprawa daleka jesz-
cze od wyja$nienia.

Stach odniós wra enie, e to ostatnie zdanie skierowane by o

do Radkiewicza. Bierut innych uwag nie mia . Do Stacha powie-
dzia :

– Idziemy – i sam ruszy w kierunku swojego gabinetu. Za nim

sz a Górska.

background image

32

Stach szed za nimi, ale na chwil zatrzyma go Romkowski, za-

st pca i bliski przyjaciel Radkiewicza.

– Odnosz wra enie – powiedzia prawie szeptem – e towa-

rzysz Tomasz by zaskoczony i zdenerwowany uwag Stanis awa.
Ten zreszt niepotrzebnie wci gn w to radzieckich. Chcia bym ci
prosi%, e gdyby Tomasz w rozmowie z wami powróci do tematu
i powiedzia co$ szczególnego, by$ mnie poinformowa . Nikomu
nie powiem, e informacja pochodzi od ciebie, a ca a sprawa jest
bardzo delikatna i nie powinni$my dopu$ci% by Tomasz w zdener-
wowaniu zrobi co$, czego robi% nie nale y. B d+ pewien, e si za
tak informacj odwdzi cz .

Nie czekaj c na odpowied+ Romkowski odwróci si i poszed

za Radkiewiczem w kierunku wyj$cia. Stach równie nie zwleka
i ruszy w kierunku oddalaj cych si Bieruta i Górskiej. Id c pomy-
$la , e jedno niezbyt przyjemne spotkanie zako7czy o si , a teraz
czeka go drugie, te zapewne niezbyt przyjemne. Mo e nawet jesz-
cze gorsze. Bierut by wyra+nie zdenerwowany, a w tym stanie by-
wa naprawd niemi y. Ca e szcz $cie, e sz a z nimi Górska. Ona
potrafi a go uspokoi% i z ni bardziej si liczy ni z kimkolwiek
innym. Tylko w Moskwie, w obecno$ci tamtejszych przywódców,
potrafi si w pe ni opanowa%.

Bierut ze z o$ci cisn

na biurko tekturowe teczki z narady

i usiad w fotelu. Wygodnie si usadowi , co najwyra+niej go uspo-
koi o i zwróci si do Górskiej:

– Kiciu – tak mówi do niej gdy byli sami lub w towarzystwie

bliskich im osób, którym ufali. – Powiedz co robimy. Nie mo emy
tego zostawi%, szczególnie po tym, co powiedzia Radkiewicz. To
nie by przypadek. Facet jest ministrem MSW i jego najbli si wspó -
pracownicy tego s uchali. Nie by o adnej reakcji. A pami taj, e

background image

33

dwaj jego najbli si wspó pracownicy s w afer osobi$cie wmiesza-
ni; Romkowski i Fejgin. Pierwszy da im polecenie wyjazdu do Ber-
lina, a drugi towarzyszy *wiatle i kierowa ca operacj . Radkie-
wicz uwa a, e ucieczk *wiat y mogli by% zainteresowani radziec-
cy towarzysze, a ja móg bym poda% wiele wa niejszych powodów,
dla których wi ksze korzy$ci odnie$li by w a$nie ludzie z otoczenia
Radkiewicza. Czy pojmujecie – zwróci si do nas – e gdyby im wy-
sz o jak planowali maj otwart drog do obj cia w adzy w kraju.

Stach milcza i stara si nie okazywa% jak bardzo by zaskoczo-

ny tym, co us ysza , ale Górska si nie kr powa a.

– Oszala e$ – powiedzia a przyciszonym g osem, ale dobitnie. –

Oni rzeczywi$cie marz o w adzy i gotowi byliby ciebie usun %.
Mo e nawet nie tyle Radkiewicz, co Moczar i Szlachcic. Ale w Mo-
skwie nie maj szans i s tego $wiadomi. Tam nie bez powodów
za atwili Beri . Wcale si nie kr powali i po prostu rozwalili go. To
pierwszy w ca ej historii ZSRR szef spraw wewn trznych, którego
to spotka o. Rozwalili, bo tak jak ty obawiali si , e po $mierci Stali-
na w a$nie te si y b d chcia y si gn % po w adz , a wi c ich samych
rozwali%. A nie mam w tpliwo$ci, e NKWD w a$nie w Radkiewi-
czu i jego sitwie widzia o sojuszników. I nie mo na teraz ich w tych
nadziejach umacnia%. Przeciwnie. Trzeba kierownictwo w Moskwie
postraszy% argumentem na ostateczne rozprawienie si z gro+nym
przeciwnikiem i zasugerowa%, e wywiad radziecki podj

jakie$

operacje, które mia y skompromitowa% rz dz cych, a w a$nie
udzia w takiej aferze, jak *wiat y by by dla nich w oczach Amery-
kanów straszliwie kompromituj cy. Trzeba ich o wszystkim poin-
formowa% i delikatnie, w ca kowitym zaufaniu i w tajemnicy zwró-
ci% uwag , e nie wykluczamy udzia u ich s u b specjalnych w tej
aferze. Niech sami zastanowi si co z tym zrobi%.

background image

34

– Tak trzeba zrobi% – mówi a Górska, – ale jak nasi si dowiedz

o tym, e bez konsultacji z nimi powiadamia e$ Moskw , b dzie
wcale nie mniejsza awantura. Co$ ci poradz . Nie pisz listu, nie wy-
sy aj depeszy, a nawet nie dzwo7 do Chruszczowa. Jestem przeko-
nana, e ka dy z tych kana ów jest przez nasze s u by kontrolowa-
ny. Wy$lijmy do Moskwy Stacha. Ma tam w Mi dzynarodowym
Klubie Partii krewniaka.

– Prawda? – zapyta a Stacha.
– Mam stryja. Jeste$my w kontakcie, ale widujemy si rzadko.

Dwa, trzy razy w roku. Na ogó on wpada do mnie jak jedzie na
jak $ konferencj , przewa nie gdzie$ na Zachód, albo do Berlina.

– Doskonale – ucieszy a si Górska. – Tym razem ty do niego

wpadniesz, a oficjalnie i formalnie towarzysz Bierut wy$le ci do
Sekretariatu KC KPZR by$ zapozna si z ich dzia alno$ci . Wyjazd,
jak og osimy, nie ma najmniejszego zwi zku z afer *wiat y. Rozu-
miesz?

– Doskonale rozumiem, tym bardziej, e i ja z t afer nie chc

mie% cokolwiek wspólnego i oczywi$cie nie mam.

– S yszysz Tomasz, mamy doskona e rozwi zanie. Nawet Sta-

chowi nie damy adnego pisma. Zreferuje ustnie swojemu odpo-
wiednikowi w KC KPZR, a wi c szefowi sekretariatu Chruszczowa.
Znasz go przecie Stachu?

– Oczywi$cie. To mój podstawowy kontakt w Moskwie.
– A wi c Tomasz, co ty na to? Mamy mo liwie najlepsze roz-

wi zanie.

Bierut zastanawia si przez chwil , wreszcie powiedzia :
– Zgoda. By e$ na spotkaniu biura i znasz spraw . Zreferujesz

im tak, by to nie mia o charakteru donosu. Zosta e$ wys any, bo nie

background image

35

chcemy by sprawa rozesz a si w Polsce. I zreszt nie tylko w Pol-
sce. Rozumiesz. O uwadze Radkiewicza tylko wspomnisz, i dodasz,

e ja j absolutnie odrzucam jako niezgodn z prawd . Liczymy na

pomoc radzieckich towarzyszy i bardzo prosimy, by nikogo, nig-
dzie i w adnej formie o tym nie informowali. Nawet w Polsce.
W ka dym razie do czasu, kiedy sprawa si wyja$ni. Ponia ?

– Ponia – za$mia si Stach.
– To si pakuj i mo liwie szybko wylatuj. Nawet jutro. Cze$%.

I jeszcze jedno, nie sied+ tam d ugo. Czekam i chc wiedzie% jaka
b dzie reakcja radzieckich. Powiedz im, e gdyby spraw uznali za
powa n , nawet ja w ka dej chwili mog si w Moskwie pokaza%.

Na tym rozmowa sko7czy a si . Stach poszed do siebie i na na-

st pny dzie7 zarezerwowa w LOT bilet do Moskwy, a dalekopisem
przekaza do szefa Sekretariatu KC KPZR jednozdaniow informa-
cj : „Jutro w po udnie przylatuj lin LOT do Moskwy, by z tob
uzgodni% wspó prac naszych wydzia ów”. Niczego nie musia
dodawa% i t umaczy%, bo ju od jakiego$ czasu dogadywali si
w sprawie takiego spotkania.

background image

Niniejsza darmowa publikacja zawiera jedynie fragment

pełnej wersji całej publikacji.

Aby przeczytać ten tytuł w pełnej wersji

kliknij tutaj

.

Niniejsza publikacja może być kopiowana, oraz dowolnie
rozprowadzana tylko i wyłącznie w formie dostarczonej przez
NetPress Digital Sp. z o.o., operatora

sklepu na którym można

nabyć niniejszy tytuł w pełnej wersji

. Zabronione są

jakiekolwiek zmiany w zawartości publikacji bez pisemnej zgody
NetPress oraz wydawcy niniejszej publikacji. Zabrania się jej
od-sprzedaży, zgodnie z

regulaminem serwisu

.

Pełna wersja niniejszej publikacji jest do nabycia w sklepie

internetowym

e-booksweb.pl - Audiobooki, ksiązki audio,

e-booki

.


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Wiek XXI jaki będzie i co nam przyniesie Stanisław Głąbiński
Konrad Jajecznik, Projekt demokracji narodowej Stanisława Głąbińskiego
W cieniu przywódców ebook
Podstawy zarzÄ…dzania przywĂłdztwo
przywódz
i 30 0 Przywodztwo w organizacji
Przywodztwo i procesy oddzialywania na pracownikow
Przywództwo jako cecha kierownicza
10Komunikowanie i przywodztwo
efektywne i skuteczne przywództwo (5 str), Zarządzanie(1)
pytania- r cieniuj , stoma 3 rok, farmakologia
Król - Propaganda i indoktrynacja w państwach totalitarnych1, E.C.Król, Przywództwo w państwach tota
ODEZWA TOWARZYSTWA OPIEKI NAD UNITAMI, Kozicki Stanisław
Analiza stylu przywództwa wybranej osoby na stanowisku kierowniczym, PDF, nauka, ●● PSYCHOLOGIA
ZARZĄDZANIE-przywodztwo kier - wykład 7, UE IiE ISIZ, Zarzadzanie - Pyka, zarzadzanie wyklady

więcej podobnych podstron