J
AN
T
YSZKIEWICZ
Tempus fugit, czyli o przemijaniu doby u dawnych Słowian
Czas jest ważną kategorią istnienia. Rozumiał to człowiek niecywilizowany, na-
stępnie rozważali filozofowie i teoretycy różnych nauk. Pierwsze miliony lat kultu-
ry ludzkiej ukształtowały pojęcie czasu mitycznego, ostatnie setki tysięcy lat pojęcie
czasu cyklicznego, zwłaszcza wraz z rozpoczęciem gospodarki wytwarzającej, ho-
dowli i uprawy roślin
Czas powinien być osią historiozofii. Wiadomo, że historia Kościoła i myśl
chrześcijańska wprowadzały czas linearny (ściślej: odcinkowy), oświetlały punkt
stworzenia i cel ostateczny. Dyskusja wokół najstarszych kronik zachodniosłowiań-
skich, Anonima Galla, Kosmasa, pokazała stosunkowo długotrwałe (do XII w.) na-
kładanie się tradycji kulturowych i światopoglądowych: archaicznej słowiańskiej
i chrześcijańsko-śródziemnomorskiej. Niektóre zabytki historiograficzne wczesnego
średniowiecza stanowią konstrukcje literackie łączące kilka wymiarów temporal-
nych
. W starożytności nie brakło refleksji ujętej w przysłowia.
Podkreślały one nieustanne toczenie się zjawisk. Panta rei. Tempora mutantur et
nos mutamur in illis. Chronos widziany był jako nieubłagany pożeracz rzeczywisto-
ści. Tempus edax rerum. Dystans czasu pozwala odsunąć emocje. Tempus veritatis
filia.
; czas cykliczny przedchrześcijański, czas tzw. linearny kronikarski, czas li-
turgiczny, czas dokonań (res gesta) władcy czy świętego, czas mityczny i bliski mu
czas codzienny. Życie i kulturę społeczeństw należy ujmować w sieć czasu, tym
bardziej, że pewne elementy kultury wykazują własny rytm przemian, inne trwają z
pozoru niezmiennie
1
H. B
ECKER
, H. E. B
ARNES
, Social Thought from Lore to Science, New York 1961, S.
T
ABACZYŃSKI
, Neolit Środkowoeuropejski. Podstawy gospodarcze, Wrocław 1970; Prahi-
storia ziem polskich, t. II, Neolit, pod red. W. H
ENSLA
, T. W
IŚLAŃSKIEGO
, Wrocław 1979,
passim; Człowiek i środowisko w pradziejach, pod red. J. K. K
OZŁOWSKIEGO
, S. K K
O-
ZŁOWSKIEGO
, Warszawa 1983, zwłaszcza studia: J. K
RUKA
i J. K. K
OZŁOWSKIEGO
.
2
R. G
USTAW
, Rozwój pojęcia historii Kościoła. Od I do XVIII w., Poznań 1964; S. S
WIE-
ŻAWSKI
, Zagadnienie historii filozofii. Warszawa 1966; prace — Cz. D
EPTUŁY
i J. B
ANA-
SZKIEWICZA
. Por. G. L
ABUDA
, O mitach genezy, „Studia Źródłoznawcze”, XXXIV, 1993, s.
114; B. G
EREMEK
, Wyobraźnia czasowa polskiego dziejopisarstwa średniowiecznego, „Stu-
dia Źródłoznawcze”, XXII, 1977, s. 1-18. Czas jest uniwersalną formą trwania kultury, nie
może jednak stanowić uniwersalnego pretekstu do formułowania tematu. Zob.: Czas i prze-
strzeń w kulturze średniowiecza, Poznań 1994.
. W syntetyzujących badaniach naukowych wymiar, pojmowa-
3
Dużo tworzywa do przemyśleń: H. S
AMSONOWICZ
, Dziedzictwo średniowiecza. Mity i rze-
czywistość, Wrocław 1991;
ID
., „Historia opowiadana” w polskim średniowieczu, „Przegląd
nie i określanie czasu odgrywają kluczową rolę. Wymierność większości działań
badawczych stanowi sprawdzian ich zasadności i poprawności. Bene docet qui bene
distinguit.
Każdy dzień i każda doba były dzielone na mniejsze odcinki czasowe. Wymagała
tego koordynacja działań w czasie i przestrzeni. Est modus in rebus. Poznać postę-
powanie w powszednim dniu polskiego średniowiecza nie jest łatwo, chociaż pisano
na ten temat
. Całe średniowiecze, zwłaszcza wczesne, tkwiło mocno w przedchrze-
ścijańskiej kulturze tradycyjnej, która ustępowała szybciej jedynie na niektórych
polach. Opracowano dotąd pewne dziedziny przekształceń kultury, daleko jeszcze
do całości rekonstrukcji
. Główną barierę poznania stanowi szczupłość źródeł
i trudności w pracy interdyscyplinarnej. O wynikach decyduje metoda. Godny uwa-
gi jest krytyczny ewolucjonizm, antropologia funkcjonalna i teoria podłoża histo-
rycznego. Żadne z tych stanowisk nie zawiera wyłącznej racji teoretycznej; wstrze-
mięźliwe ich stosowanie nie dyskwalifikuje wyników nawet przy częściowej kon-
taminacji. Na straży wyboru powinna stać nowoczesna i ogólna erudycja. Sapienti
sat
Mało wiadomo, jak ustalano godziny przed rozpowszechnieniem zegarów me-
chanicznych w XV-XVI stuleciu. W najstarszych polskich kronikach znajdujemy o
tym dosłownie kilka wyrazów. Zachowane szczątki używanych w Polsce zegarów
słonecznych pochodzą bodaj dopiero z XIV-XV wieku (Wąchock). W zbiorach
muzealnych znajdują się starsze, ale bez pewnych metryk, na obiektach architekto-
nicznych (Tum) podobnie. Poza dworem władcy, biskupów i klasztorami cała lud-
ność żyła odwiecznym trybem własnej kultury. Istniał długi okres przejściowy
i przestrzenna strefa nakładania się kultury elitarnej i tradycyjnej. Bicie dzwonów
na wieżach kościelnych od XIII-XIV wieku rozpowszechniało mechaniczny pomiar
czasu; później godziny wybijały zegary na wieżach ratuszowych
Historyczny”, LXXXIII, 1992, nr 3, s. 389-404.
4
Bodaj najlepiej: A. J
ELICZ
, Życie codzienne w średniowiecznym Krakowie, Warszawa 1966
i R. K
IERSNOWSKI
, Życie codzienne na Śląsku w wiekach średnich. Warszawa 1977.
5
Nawet po cennych syntezach: Kultura Polski średniowiecznej: X-XIII w., pod red. J. D
O-
WIATA
, Warszawa 1985 i Kultura Polski średniowiecznej: XIV-XV w., pod red. B. G
EREMKA
,
Warszawa 1997.
6
K. M
OSZYŃSKI
, Człowiek. Wstęp do etnografii powszechnej i etnologii, Wrocław 1958;
ID
.,
O sposobach badania kultury materialnej Prasłowian, Wrocław 1961; B. M
ALINOWSKI
, The
Dynamics of Culture Change, New Haven 1961; Kazimierz Dobrowolski — człowiek i uczo-
ny, pod red. W. B
IEŃKOWSKIEGO
i W. K
WAŚNIEWICZA
, Kraków 1994, s. 71-86; J. T
UROW-
SKI
, Socjologia. Małe struktury społeczne, Lublin 1993, s. 57-114;
IB
., Socjologia. Wielkie
struktury społeczne, Lublin 1994, s.211-238.
7
Tezy w tym zakresie: B. G
EREMEK
, Człowiek i czas: jedność kultury średniowiecznej, [w:]
Kultura Polski średniowiecznej: X—XIII w..., s. 432 i nn. Materiały porównawcze znaleźć
można w całym kręgu kultury chrześcijańskiej. W miasteczku Castro, stolicy Chiloe w Chile
nie posiadano w 1834 r. żadnego zegarka ani zegara. „Pewien staruszek, który jakoby miał
dobre wyczucie czasu, zajmował się biciem w dzwon kościelny wedle swego uznania” (K.
Darwin, Podróż na okręcie „Beagle”, Warszawa 1951, s. 268). Staruszek z pewnością po-
sługiwał się czasem nierównych godzin naturalnych.
. Ale te kosztowne
urządzenia regulowały życie centrum większych i bogatszych miast.
Nasz artykuł kierujemy wąsko do potrzeb badawczych chronologii historycznej
jako nauki pomocniczej historii. Ten aspekt stanowi tylko jedną ze stron podejmo-
wanego zagadnienia
. Powołamy ważniejsze zbiory materiałów i ciekawsze opra-
cowania; pełna dokumentacja wymaga dalszego doboru i analizy
Astronomiczny cykl roczny i miesięczny opierał się na cyklu dobowym. „Doba”
u Słowian znaczyła: czas, porę stosowną, zwykłą czy właściwą, naturalnie powta-
rzający się okres. W sensie dzisiejszej doby 24-godzinnej używano określeń pars
pro toto: dzień czy noc. Postępowano więc podobnie jak przy liczeniu lat, wedle
liczby minionych pór ciepłych lub zimnych. Doba stanowiła podstawową jednostkę
naturalną czasu
. System godzi-
nowego określania czasu w słowiańskich społeczeństwach przedpiśmiennych inte-
resował uczonych sporadycznie.
*
8
Interdyscyplinarność nie jest łatwa. Temat pogańskiego kalendarza słowiańskiego i jego
archaicznej genezy nie był aprobowany przez redakcje „Kwartalnika Historii Nauki i Tech-
niki” i „Kwartalnika Historii Kultury Materialnej”. Odrzucono hipotezę o astronomicznej
orientacji miejsca kultowego w Odrach pod Kartuzami z I-II w.: J. D
OBRZYCKI
, Astrono-
miczna interpretacja prehistorycznych zabytków na terenie Polski, „Kwartalnik Historii Na-
uki i Techniki”, VIII, 1963, nr 23-26. Później inny astronom współpracujący z archeologami
przeciwnie, potwierdził znaczenie tego stanowiska dla ustalania dat w cyklu rocznym: S.
S
ADOWSKI
, M. Z
IÓŁKOWSKI
, K P
IASECKI
, Stone Rings of Northeren Polen, Archaeoastrono-
my of the Old World, ed. D. H
EGGIE
, Cambridge 1982, s. 215-224.
9
Wykorzystujemy podstawowe zbiory materiałów o tzw. astronomii ludowej opracowane
przez etnografów i językoznawców oraz własne niepublikowane prace: K. M
OSZYŃSKI
,
Kultura ludowa Słowian, t. II, Warszawa 1967; W. K
UPISZEWSKI
, Z. W
ĘGIEŁEK
-J
ANUSZEW
-
SKA
, Słownictwo Warmii i Mazur. Astronomia ludowa. Miary czasu i meteorologia, Wrocław
1959; M. G
ŁADYSZOWA
, Wiedza ludowa o gwiazdach, Wrocław 1960; V. K
OSESKA
, Bułgar-
skie słownictwo meteorologiczne na tle ogólnosłowiańskim, Wrocław 1972; W. K
UPISZEW-
SKI
, Polskie słownictwo z zakresu astronomii i miar czasu. Stan obecny, historia i związki
słowiańskie, Warszawa 1974. Maszynopisy prac: J. T
YSZKIEWICZ
, O chronologii naturalnej
u Słowian wczesnośredniowiecznych (1964), oraz — Chronometria naturalna Słowian wcze-
snośredniowiecznych (1968). Por.: J. T
YSZKIEWICZ
, O schyłkowym pogaństwie na ziemiach
polskich, „Kwartalnik Historyczny”. LXXXII, 1966, nr 3, s. 549-562. O wiedzy i wyobraźni
uczonej elity: M. H. M
ALEWICZ
, Zjawiska przyrodnicze w relacjach dziejopisów polskiego
średniowiecza, Wrocław 1980 i R. K
IERSNOWSKI
, Niebo nad Polską średniowieczną, [w:]
Wyobraźnia średniowieczna, pod red. T. M
ICHAŁOWSKIEJ
, Warszawa 1996, s.47-63.
10
F. S
ŁAWSKI
, Słownik etymologiczny języka polskiego, Kraków 1952, t. I, s. 150; A. K
UT
-
RZEBA
-P
OJNAROWA
, Chronologia, [w:] Słownik Starożytności Słowiańskich, t. I, cz. 2, Wro-
cław 1962, s. 261.
. Językoznawcy twierdzą, że od czasów prasłowiańskich wyróż-
niano: świt, brzask, ranek, południe i wieczór. Należy jednak dokonać uściśleń
i odtworzyć inne godziny i pory dnia, „Godzina” jest pojęciem na krótki odcinek
czasu cyklu dobowego, od kilku minut do 2-3 godzin zegarowych. Kazimierz Mo-
szyński, zgodnie z materiałami Oskara Kolberga i własnymi obserwacjami, wyróż-
nił kilkanaście godzin naturalnych: przedednie, świtanie, wschód Słońca, porę śnia-
dania, przedpołudnie, czas udoju, południe, popołudnie, odwieczerz, śródwieczerz,
pod wieczór, zachód, po zachodzie, o zmroku, wieczór, po wieczerzy, przed pół-
nockiem, z północka i po północku. Ten model tradycyjnej, ale nowożytnej kultury
wiejskiej wolno poddać rewizji.
Obserwacja przyrody, zachowania zwierząt i funkcjonowania własnego organi-
zmu mogły pomagać w wyróżnianiu owych nierównych godzin. Nie wiadomo, czy
była to podstawa dostatecznie dobra i dlaczego codziennie niezawodna. Czy spraw-
ny mechanizm działania polegał na świetnym odbiorze sygnałów przyrody czy bar-
dziej — na wypracowanych kulturowo czynnościach. Obecnie coraz trudniej od-
tworzyć pierwotne rytmy, praktyki i naturalne warunki życia. Nastąpiła zmiana
rytmu pracy i zerwane z dobową cyklicznością oświetlenia słonecznego, poddanie
się cywilizacji sztucznego oświetlenia
Naturalną całość tworzą dzień i noc, podlegając stałym zmianom proporcji mię-
dzy sobą. Dwa razy do roku, w dni tzw. równonocy, obie części mają równą dłu-
gość, Ale to już sprawa kalendarza i układu „pogańskich” świąt słowiańskich; sze-
roki odrębny problem. Dzień rozpoczynał się przedświtem (przededniem), chwila-
mi, kiedy noc kończy się, a niebo na wschodzie wolno się rozjaśnia. Sygnał do
przedświtu powinna dać jutrzenka (zorza), zjawisko zmieniania się barw nieboskło-
nu, starsze określenie — brzask — oznaczało początek jasności dziennej. Kulmina-
cją początku dnia był świt, pojawienie się krawędzi tarczy słonecznej nad horyzon-
tem. Istnieje też termin „obrzask”, oznaczający sam początek świtu.
Kilka minut świtania tworzyło punkt czasowy rozpoczynający dzień. Ten mo-
ment ma wiele określeń gwarowych i regionalnych, zdecydowanie występuje we
wszystkich językach indoeuropejskich (ang. it dawned, ros. rassviet)
Gdy Słońce podnosiło się, rozpoczynał się ranek. Dzielił się on na wczesny, wy-
pełniony pracami gospodarczymi, zamknięty śniadaniem i później, razem 2-3 go-
dziny zegarowe. Określenia i naturalne punkty graniczne małych godzin przedpołu-
dnia zaginęły. Przedpołudnie, zawarte między rankiem i kulminacją Słońca, wypeł-
niała intensywna praca. Ten okres pozostaje fizjologicznie najwydajniejszy, dla
pracy manualnej i umysłowej. Aurora Musis amica. Okres przedpołudnia kończył
się zapewne wraz ze zmęczeniem pracujących zwierząt. Przerywano pracę, gdy
„woły w jarzmie ustawały”, kiedy należało doić krowy. Na Bałkanach klimat wy-
muszał pośredni odpoczynek. Śniadano o godzinie 8-9, zaś tzw. małe południe (ma-
ło pładnie) przypadało na godzinę 10. Obserwowano cienie. Bodaj stąd: Tempus
fugit. W lesie sygnał do początku godziny południowej dawały zapewne określone
gatunki ptaków
. Przy złej
pogodzie trzeba było zadowolić się „godzinami” przedświtu i świtania, okresów
dłuższych i mniej uchwytnych. Dniało, szarzało, rozwidniło się; stawał się dzień
bez krótkiego błysku brzasku (świtu). W tym czasie piały koguty, odzywało się
dzikie ptactwo i obudzone zwierzęta domowe.
11
V. K
OSESKA
, op. cit., s. 78, 81, A. D
YSZAK
, Językowy obraz zjawisk świetlnych cyklicznej
zmiany dnia i nocy, „Język Polski”, 75, 1995, nr 4-5, s. 282 n.
12
Życie codzienne wsi średniowiecznej wymaga dalszych opracowań. Spostrzeżenia: J.
Tyszkie
WICZ
, Ludzie i przyroda w Polsce średniowiecznej, Warszawa 1989;
ID
., Na polu i w
lesie. Praca chłopa w Polsce średniowiecznej, [w:] Ziemia 1983. Prace i materiały krajo-
znawcze, Warszawa 1986, i. 85-96.
. Punkt czasowy południa (górowanie Słońca) potrafiono dobrze
uchwycić nawet przy braku pogody. Południe jako „godzina południowa” musiało
trwać blisko godzinę zegarową.
Nazwa południa określa fakt, że dzieli ono dzień na połowy, ranek z przedpołu-
dniem i południe z wieczorem. Tak również i u innych Słowian. Po południu po-
dejmowano pracę i obserwowano wydłużające się cienie. Każdy miał upatrzone
bliższe i dalsze obiekty, które obserwował. W zimie najczęściej we własnej zagro-
dzie i jej okolicy. Powrót do obejścia, przygonienie zwierząt z wypasu kończyły się
wieczerzą. Tym godzinom towarzyszyć musiały różne znaki przyrodnicze, zapewne
zależne od pory roku i okoliczności, np. odpoczywające jaskółki, czy drób groma-
dzący się przy oborze-kurniku. Wieczorny okres prac trwał do zmierzchu. Podwie-
czór i zachód miał różną długość, zależnie od miesiąca w cyklu astronomicznym.
Następował zachód (zapadanie za horyzont) Słońca. Zachodzenie, jak świt, było
określoną godziną. Jak na początku dnia, podobnie na jego schyłku istniała cała
strefa przejściowa od jasności do ciemności. W słownictwie i praktyce ludowej wy-
bijają się określenia: zmierzcha się, zmierzch, ściemnia się, ziemię ogarnia zmrok.
Pojawia się zorza wieczorna. Tak było już w XIII wieku
Noc zaczyna się wieczorem, wtedy spożywa się wspólny posiłek. Jak w przypad-
ku „wiecu”-zgromadzenia, wieczerza gromadzi wszystkich przy stole. Następował
odpoczynek, albo jeszcze przygotowanie narzędzi na kolejny dzień pracy. Wcze-
śniejsze godziny przed północą oświetla planeta Wenus — zorza wieczorna, gwiaz-
da wieczorna, jutrzenka wieczorna, wieczornica, gwiazda na odwieczerz, zwierzyn-
ka, wilcza, zającowa, zwiernicka czy zwierzowa gwiazda. W XV wieku nazwano ją
zwierzęcą gwiazdą
.
Szara godzina zmroku porównywalna jest z okresem, gdy „dnieje”. Może on zo-
stać opisany lub scharakteryzowany w zależności od pory roku: przez godziny ak-
tywności nietoperzy czy przez obserwację gwiazd i planet. Ogólnosłowiańska na-
zwa „nietoperz” wskazuje na uważną obserwację i dobrą znajomość obyczajów tego
zwierzęcia. Niezrozumiała nazwa daje się najprościej objaśnić nazewnictwem ma-
gicznym: nie-to-(końcówka); jak rośliny magiczne i lecznicze: nietota.
13
Rocznik kapituły krakowskiej, MPH, t. V, s. 92, gdzie pod 1266 rokiem zapisano wydarze-
nie „o godzinie zmierzchu”. Szarzenie odnoszono do przedświtu. Zjawisko robienia się co-
raz ciemniej określano jako „zmierzchanie”. Odpowiednie określanie wynikało z języko-
wych referencji przyswajanych praktycznie i następnie bezbłędnie stosowanych: M. G
RO-
CHOWSKI
, Konwencje semantyczne a definiowanie wyrażeń językowych, Warszawa 1993, s.
21 n.
14
W. K
UPISZEWSKI
, Polskie słownictwo..., s. 79-82; Słownik staropolski, pod red S. U
RBAŃ-
CZYKA
, Warszawa 1954, t. II, s. 531. Por. D. i Z. B
ENEDYKTYNOWICZ
, Dom w tradycji lu-
dowej, Wrocław 1992, s. 35-130.
. W nowożytności interpretacje nazwy bywały różne: dotyczyły
zwierząt domowych i zwierząt leśnych, które wyruszają wówczas na polowanie.
Podobnie u większości Słowian wschodnich i południowych. Północ wyznaczało
położenie gwiazdozbioru Wielkiego Wozu (Wielkiej Niedźwiedzicy). Po północy
następowała głęboka noc; około 1-3 godziny zegarowej. Odwieczny termin ataku
zbrojnego wyznaczano właśnie wtedy, w najgłębszy sen ludzi i zwierząt prowadzą-
cych dzienny tryb życia. Wtedy przychodzą kuny i zagryzają nawet kilkanaście
śpiących obok siebie kur czy innych sztuk drobiu. W tej sytuacji i o tej porze czę-
ściej parskają konie, niż budzą się psy.
Trzecia faza nocy, około 3-5 godziny zegarowej, od „głębokiej” nocy do jutrzen-
ki, dzielona była według wędrówki Księżyca; pozornej drogi innych ciał niebieskich
oraz dostrzegalnych zachowań zwierząt, nocnych drapieżników czworonożnych
i ptaków drapieżnych. Krzyki sów i puszczyków, podobnie jak pisk nietoperzy wy-
znaczał określoną strefę czasu nocnego. W pogodne noce decydowało położenie
świetnie widocznych gwiazdozbiorów zwanych Kosiarze (Orion), Baby (Plejady)
i Wielkiego Wozu. Dostrzegano i wyróżniano do piętnastu gwiazd w konstelacji, co
świadczy o świetnym wzroku patrzących
. U Słowian bałkańskich zachowały się
osobne nazwy dla punktów czasu nocnego, wyznaczonych położeniem gwiazd w
Wielkim Wozie, np. Zigvant: dla 2 godziny w nocy. Słowianie na Bałkanach włą-
czyli też do określenia godzin nocnych wschód Syriusza (Kervana), wyprzedzający
jutrzenkę. Na końcu nocy pojawiała się jutrzenka, zwana zresztą również od czyn-
ności gospodarskich: owczą gwiazdą albo wolą gwiazdą. Wyróżnienie godzin noc-
nych miało szczególne znaczenie na wyprawach wojennych, przy polowaniach
i wczesnych przygotowaniach do prac gospodarczych. Jeżeli Anonim Gall wspomi-
na o ataku na gród, „gdy wstawała jutrzenka”, oddział musiał więc obudzić się
i przygotować jeszcze w godzinach późnej nocy, w świetle gwiazd
Zaćmienie Słońca jest dobrze znane wszystkim Słowianom (nazwy). Nie zacho-
wał się żaden mit czy nieracjonalne jego tłumaczenie. Est rerum omnium magister
usus. Całkowite i znaczne zaćmienia Słońca pozwalają doświadczalnie prześledzić
zjawiska przyrodnicze zachodzące na progu nocy i dnia. Wśród nich zwraca uwagę
zachowanie ptaków. Dnia 30 czerwca 1954 roku miało miejsce całkowite zaćmienie
Słońca na stosunkowo dużym obszarze Polski. Wydarzenie to opisano w ówcze-
snych wydawnictwach i prasie. W pogodny ranek około godz. 9 dnia 15 lutego 1961
roku w Polsce centralnej nastąpiło częściowe zaćmienie, światło dzienne przyćmiło
się, niebo stało się popielate, ptaki zamilkły, odezwały się wszędzie koguty. Przy
pełnym zaćmieniu w przeciągu kilku minut nastąpił „początek nocy”, pełna cisza
i zmrok. Przy takiej zbieżności zjawisk można zrozumieć przypisywanie kogutom
roli heroldów światła, ptaków blisko związanych ze Słońcem i jego kultem
.
Na temat tradycyjnego pomiaru czasu można sformułować kilka wniosków wy-
*
15
M. G
ŁADYSZOWA
, op. cit., s. 147-156; K. M
OSZYŃSKI
, Kultura ludowa..., s. 133-135; W.
K
UPISZEWSKI
, Polskie słownictwo..., s. 101. Tutaj treść i wskazanie punktów zbierania in-
formacji: Łęnowo pow. Ciechanów i Wełnin pow. Busko Zdrój.
16
A
NONIM
G
ALL
, Kronika, lib. II, cap. 28, lib. III, cap. 23.
17
K. K
ORDYLEWSKI
, Zjawiska występujące w czasie zaćmień Słońca, [w:] „Postępy Astro-
nomii”, II, 1954, nr 2, s. 103-104: J. W
ITKOWSKI
, B. K
IEŁCZEWSKI
, F. K
OEBCKE
, Obserwuj
zaćmienie Słońca 30 czerwca 1954 roku, Warszawa 1954. Autor obserwował także zaćmie-
nie częściowe w 1961 Przykład starych wierzeń o kogutach: L. O
SSOWSKI
, Kaban „kogut”
w dorzeczu Cny. Ślady wierzeń pogańskich w słownictwie Polesia, „Slavia Occidentalis”, 27,
1968,167-171.
magających dalszych weryfikacji. Okres doby z pewnością dzielony był na dwie
części: dzień i noc. Rozpadały się one na niniejsze okresy czasowe ranek, przedpo-
łudnie itd. Te z kolei zawierały krótkie odcinki chronologiczne, naturalne godziny
nierówne, o długości trwania od kilku do kilkudziesięciu minut współczesnej godzi-
ny zegarowej. Doba podzielona była najmniej na kilkanaście do dwudziestu kilku
periodów czasowych nierównej długości. Dobry wzrok nocą, przy pełnej widoczno-
ści gwiazd, dokładna obserwacja zmieniającej się długości cieni w dzień dawały
możliwość wyróżniania dalszych „godzin” i w ten sposób precyzowania czasu w
zależności od potrzeby. Długotrwałość głównych godzin, noszących określoną na-
zwę, zmieniała się w zależności od miesiąca i pory roku, przesuwały się one rów-
nież względem momentu południa, tzn. górowania Słońca.
Godziny archaicznej kultury słowiańskiej, podobnie zresztą jak innych ludów in-
doeuropejskich, wyznaczano w oparciu o zjawiska astronomiczne (Słońce, Księżyc,
gwiazdy, planety, ich położenie), nasilenie i kierunek padania promieni Słońca oraz
innych ciał niebieskich, zachowanie się zwierząt i rytm podstawowych prac gospo-
darczych (polowanie, rolnictwo, hodowla). One dawały nazwy godzinom nierów-
nym. Długość cienia w dzień i położenie na nieboskłonie podstawowych gwiazdo-
zbiorów względem horyzontu i kierunków świata w nocy pozwalały wskazać „go-
dzinę” (porę) w cyklu dobowym, z dokładnością kilku minut zegarowych.