Max Horkheimer
Niemoc niemieckiej
klasy robotniczej
Studenckie Koło Filozofii Marksistowskiej (Uniwersytet Warszawski)
WARSZAWA 2005
Max Horkheimer – Niemoc niemieckiej klasy robotniczej (1934 rok)
© Studenckie Koło Filozofii Marksistowskiej (UW)
- 2 -
www.skfm-uw.w.pl
Tekst Maxa Horkheimera “Niemoc niemieckiej klasy
robotniczej” został opublikowany pod pseudonimem
Heinrich Regius w zbiorze esejów “Dämmerung.
Notizen in Deutschland”, wyd. Verlag Oprecht und
Helbling, Zürich 1934 r.
Podstawa niniejszego wydania: “Studia filozoficzne”
nr 11 (192) z 1981 roku.
Tekst z języka niemieckiego przetłumaczył Jerzy
Łoziński.
Max Horkheimer – Niemoc niemieckiej klasy robotniczej (1934 rok)
W kapitalistycznym procesie gospodarczym występuje, jak pokazał Marks, tendencja do
zmniejszania się, w porównaniu z wykorzystywanymi maszynami, liczby zatrudnionych robotników. Coraz
mniejszy procent proletariatu będzie rzeczywiście zatrudniony. To ograniczenie zmienia także wzajemne
stosunki poszczególnych warstw proletariatu. Im bardziej czasowa praca w ogóle, a tym bardziej stałe i
opłacane zatrudnienie, będą się stawały rzadkimi wyjątkami, tym wyraźniej będą się różniły życie i
świadomość robotników normalnych, pracujących, od życia i świadomości warstw z reguły nie
pracujących. Coraz większych szkód doznaje przez to wspólnota interesów proletariatu. Naturalnie, także
we wcześniejszych fazach kapitalizmu istniało wieloaspektowe uwarstwienie proletariatu i istniały różne
formy “armii rezerwowej”. Ale tylko najniższa z tych form, właściwy lumpenproletariat, warstwa
stosunkowo mało znacząca, z której rekrutowali się kryminaliści, występowała w jawnej jakościowej
sprzeczności z całym proletariatem. Co do pozostałych z reguły istniała wymiana między zatrudnionymi i
bezrobotnymi: kto był bez pracy, jutro mógł znowu zostać zatrudniony, kto zaś miał pracę, po jej utracie
upodabniał się co do najważniejszych cech do nie pracujących kolegów. Wszelkie różnice w kwalifikacjach
między robotnikami wykształconymi i nie wykształconymi, chorymi, starymi, dziećmi i zdrowymi nie
mogły przeszkodzić temu, że jedność klasy robotniczej wyrażała się także w losach jej członków. Przez to
w istocie równe było nie tylko ich samo zainteresowanie w zniesieniu panowania kapitału, lecz i udział w
tej walce.
Dzisiaj nadając nazwę proletariatu jako klasy, która w swym życiu doświadcza negatywnej strony
obecnego porządku, nędzy, tak różnym jej odłamom, łatwo dojść do wniosku, iż rewolucja jest pewną
sprawą partykularną. Dla robotników pracujących, którym płaca i długoletnia przynależność do związków i
stowarzyszeń zapewniają pewne choćby niewielkie zabezpieczenie na przyszłość, wszelkie akcje polityczne
oznaczają niebezpieczeństwo olbrzymiej straty. Oni, stali, normalni pracownicy znajdują się w sprzeczności
z tymi, którzy jeszcze i dzisiaj nie mają nic do stracenia prócz swych kajdan. Pomiędzy mającymi pracę a
zatrudnianymi wyjątkowo, czy wręcz w ogóle nie zatrudnianymi, istnieje dziś podobna przepaść, jak
poprzednio między całą klasą robotniczą a lumpenproletariatem. Dziś prawdziwy ciężar nędzy w sposób
coraz wyraźniejszy spoczywa na warstwie społecznej, której członkowie skazani są przez społeczeństwo na
całkowitą beznadziejność. Praca i nędza rozdzieliły się i stały się udziałem różnych osób. Nie oznacza to
wcale, że robotnikom dzieje się dobrze, że stosunek kapitału do nich zmienił swój brutalny charakter, że
istnienie rezerwowej armii nie wpływa już na płace. Wcale nie, nędza pracujących jest dalej warunkiem i
podstawą tej formy społecznej, niemniej jednak typ pracującego robotnika nie jest już charakterystyczny dla
tych, dla których potrzeba zmian jest najbardziej paląca. Schorzenie i wewnętrzna niestałość rzeczywistości
jednoczą tylko określoną niższą warstwę klasy pracującej, tylko pewną część proletariatu, co coraz bardziej
zamyka ją w sobie. Bezrobotni, bezpośrednio i najsilniej zainteresowani w rewolucji, nie mają jednak, w
przeciwieństwie do proletariatu sprzed wojny, możliwości kształcenia, zdolności organizacyjnych,
świadomości klasowej i spolegliwości właściwych tym, którzy z zasady stanowili część zakładu
kapitalistycznego. Masa ta jest słaba i organizacyjnie niewiele z nią można począć. Młodym, którzy nigdy
nie włączyli się do procesu pracy, przy całej ich wierze, brak jednak zrozumienia dla teorii.
Kapitalistyczny proces produkcji przyniósł zatem ze sobą oddzielenie interesów związanych z
socjalizmem i ludzkich właściwości nieodzownych do jego realizacji. Jest to novum, którego rozwój dziś
jednak można prześledzić od samych początków kapitalizmu. Urzeczywistniony porządek socjalistyczny
byłby dla wszystkich robotników także dzisiaj lepszy od kapitalizmu, wszelako różnica między obecnymi
warunkami egzystencji normalnie opłacanego robotnika a jego osobistym życiem w socjalizmie wydaje mu
się bardziej niepewna i mglista niż niebezpieczeństwa zwolnienia, nędzy, więzienia, śmierci, których musi
rzeczywiście oczekiwać, biorąc udział w powstaniu rewolucyjnym, lub – w pewnych warunkach – choćby
biorąc udział w strajku. Natomiast życie bezrobotnych jest męczarnią. Powstałe na gruncie procesu
ekonomicznego rozdzielenie między nierówno znaczące warstwy proletariatu obydwu momentów
rewolucyjnych: interesów bezpośrednio związanych z socjalizmem i jasnej świadomości teoretycznej, w
dzisiejszych Niemczech wyraża się w istnieniu dwu partii robotniczych, a ponadto w przepływie dużych
grup bezrobotnych między partią komunistyczną a narodowo-socjalistyczną. Podział ten skazuje
© Studenckie Koło Filozofii Marksistowskiej (UW)
- 3 -
www.skfm-uw.w.pl
Max Horkheimer – Niemoc niemieckiej klasy robotniczej (1934 rok)
robotników na faktyczną niemoc.
W sferze duchowej niecierpliwość bezrobotnych wyraża się w czczym powtarzaniu haseł partii
komunistycznej. Niedialektycznie trwa się przy pryncypiach, zamiast nadawać im poprzez teoretyczne
opracowanie rozległego materiału postać zgodną z charakterem czasu. Z tego powodu także praktyka
polityczna nie ma możliwości wykorzystania wszystkich szans do umocnienia pozycji politycznych i
niejednokrotnie wyładowuje się w bezskutecznych nakazach i moralizatorskich wyrzutach pod adresem
nieposłusznych i wiarołomnych. Prawie nikt, kto ma jeszcze pracę, nie jest posłuszny komunistycznemu
hasłu strajku, jako że jest pewny, iż pogrążyłby się w nędzy bezrobotnych. Nawet i ci tracą nadzieję i stają
się otępiali wobec potężnego aparatu przemocy, który wprawdzie jest nieszkodliwy dla zewnętrznego
przeciwnika, jednak tylko czyha na “zastosowanie” na użytek wewnętrzny, by wypróbować w wesołej i
pozbawionej wszelkiego ryzyka wojnie domowej wszystkie bronie, od pałek gumowych przez karabiny
maszynowe po najprawdziwsze gazy trujące. W tych warunkach najpierw poszczególne polecenia partii
okazują się pozbawione znaczenia, a w konsekwencji ma to niekorzystny wpływ na jedność i postawę jej
kierownictwa. Właśnie z tej przyczyny zdecydowana niechęć do czczego powtarzania haseł może mieć
jeszcze pewne, uzasadnione przez sytuację znaczenie także w kręgach leżących najbardziej na uboczu, w
socjologii i filozofii, jako że niechęć ta skierowana jest przeciw bezpłodności sloganów. W przeciwieństwie
do komunizmu reformistyczne skrzydło ruchu robotniczego utraciło świadomość niemożliwości
rzeczywistego polepszenia stosunków międzyludzkich na gruncie kapitalistycznym. Zniknęły wszelkie
elementy teorii, a kierownictwo stanowi wierną kopię członków najbardziej typowych: starają się za
wszelką cenę, nawet kosztem prostej szczerości, utrzymać na swych stanowiskach. Obawa przed utraceniem
miejsca stopniowo staje się jedynym uzasadnieniem ich poczynań. Ciągle jeszcze istniejąca konieczność
wypierania resztek lepszej świadomości jest przyczyną stałej gotowości tych niemieckich działaczy
reformistycznych do gniewnego rozprawiania się z marksizmem jako przestarzałym błędem. Wszelki ścisły
teoretyczny punkt widzenia jest im bardziej nienawistny niż burżuazja. W przeciwieństwie do równie – co
oczywiste – ideologicznej, często jednak głębokiej i treściwej metafizyki burżuazyjnej odpowiadające tej
postawie prądy kulturalne za swój jedyny cel mają pogmatwanie, rozcieńczenie, poddanie w wątpliwość,
wręcz zdyskredytowanie i zapacykowanie wszystkich określonych pojęć jedną farbą relatywizmu,
historyzmu, socjologizmu. W tej mierze ci ideologowie reformistycznej Realpolitik okazują się następcami
wielokroć zwalczanego przez nich burżuazyjnego pozytywizmu, jako że w imię uznania faktów występują
przeciw teorii. Gdy jednak relatywizują również nasze poznanie faktów i czymś absolutnym czynią samo to
relatywizowanie, czy wątpliwość w ogóle, nawet u nieuprzedzonych wywołują uczucie obrzydzenia. Życie
bezrobotnych jest piekłem, ich apatia – nocą, niemniej dzisiejsza egzystencja ludzi pracujących jest szarą
codziennością. Odpowiadająca jej filozofia ma dlatego cechy bezpartyjności i beziluzyjności. Jako
narzędzie pogodzenia się z biegiem rzeczy skłania ona do tego, by ziemską rezygnację łączyć z niejasną
wiarą w całkiem nieokreśloną zasadę transcendentalną czy religijną. Na miejsce wyjaśnienia
przyczynowego wstawia wyszukiwanie analogii; o ile zupełnie nie miesza pojęć marksistowskich,
formalizuje je i przyrządza na modłę akademicką. Pryncypia tej zapóźnionej filozofii demokratycznej są
równie trwałe jak u poprzedników, przy tym jednak tak abstrakcyjne i kruche, że ich autorzy zapałali
nieszczęśliwą miłością do “konkretu”, ten jednak odsłania się tylko interesowi wyrastającemu z praktyki.
Konkret jest dla nich materią, którą wypełniają swe schematy, nie jest zaś organizowany przez świadome
uczestnictwo partii w walce historycznej, która zresztą ich zdaniem słabnie.
Podobnie jak pozytywne zdolności, nabywane przez robotnika dzięki wciągnięciu w kapitalistyczny
proces pracy, i doświadczenie całego nieludzkiego charakteru tego procesu są obecnie rozdzielone między
dwie różne warstwy społeczne, tak i oba momenty metody dialektycznej: poznawanie faktów i wiedza o
podstawowych prawach, są rozdzielone i rozrzucone pośród lewicowych intelektualistów, od działaczy
politycznych poczynając, a na teoretykach ruchu robotniczego kończąc. Jeśli wkrótce nie nastąpi
zdecydowany zwrot, wierności nauce materialistycznej grozi to, że zamieni się w martwą, pozbawioną
treści literę i w kult osoby. Natomiast istota materializmu, tzn. poznanie rzeczywistego świata, znalazła się
w posiadaniu tych, którzy nie byli wierni marksizmowi, i dlatego zmierza ku utracie tego, co było jej jedyną
© Studenckie Koło Filozofii Marksistowskiej (UW)
- 4 -
www.skfm-uw.w.pl
Max Horkheimer – Niemoc niemieckiej klasy robotniczej (1934 rok)
cechą charakterystyczną: bycia poznaniem. Bez zasady materialistycznej fakty stają się ślepymi znakami,
czy też raczej dostają się w sferę władania mocy ideologicznych, które rządzą życiem duchowym. Jedni
rozpoznają wprawdzie zło istniejącego społeczeństwa, brak im jednak wiedzy, by przygotować rewolucję
praktycznie i teoretycznie. Inni mogliby wprawdzie wiedzę taką wytworzyć, brakuje im jednak
fundamentalnego rozpoznania palącej konieczności zmian. We wzajemnym sporze socjaldemokraci mają o
wiele za dużo przesłanek. Skrupulatnie uwzględniają wszystkie bez wyjątku okoliczności, okazując w ten
sposób szacunek dla prawdy i obiektywizmu, zaś nieświadomego oponenta obezwładniają wielością
punktów widzenia. Komuniści mają o wiele za mało przesłanek. Zamiast do nich odwołują się często tylko
do autorytetu. W przekonaniu, że zawładnęli całą prawdą, nie są już tak skrupulatni przy prawdach
szczegółowych i swemu mędrkującemu przeciwnikowi przemawiają do rozumu przemocą moralizatorską, a
gdy trzeba – także i fizyczną.
Przezwyciężenie tego stanu rzeczy w teorii w równie niewielkim stopniu zależy od samej dobrej
woli, jak praktyczne zniesienie warunkującego go rozbicia klasy robotniczej. Oba te czynniki są w ostatniej
instancji w sposób konieczny wytwarzane przez bieg procesu ekonomicznego, który olbrzymią część
ludności już od urodzenia oddziela od miejsc pracy i skazuje na beznadziejną egzystencję. Bezsensowne jest
i puszenie się tego, kto obserwuje symptomy duchowe, i udawanie jakoby stwierdzając stan rzeczy mogło
się ujść jego konsekwencjom. W każdej partii istnieje odłam sił, od których zależy przyszłość ludzkości.
© Studenckie Koło Filozofii Marksistowskiej (UW)
- 5 -
www.skfm-uw.w.pl