Sala Sharon Dama z Kaliforni(1)

background image

Sharon Sala

Dama z Kalifornii

background image

ROZDZIAŁ PIERWSZY

– O Boz˙e! Czy nie moz˙na by czegos´ zrobic´ z jej

twarza˛, panie doktorze?

Lily Brownfield stała za drzwiami swego pokoju

i słuchała, jak jej narzeczony, Todd Collins, roz-
mawia na korytarzu z chirurgiem odpowiedzialnym
za operacje˛. Czuła, z˙e zaraz pe˛knie jej serce, po
policzkach płyne˛ły łzy. Bandaz˙e zdje˛to z jej twarzy
niecałe pie˛tnas´cie minut temu, a ona juz˙ w tej chwili
miała wraz˙enie, z˙e jej z˙ycie wali sie˛ w gruzy.

W głosie Todda wyczuła wstre˛t. Nie chciała znac´

odpowiedzi lekarza, jednak stała niczym wros´nie˛ta
w ziemie˛ i słuchała, jak chirurg, ostroz˙nie dobiera-
ja˛c słowa, przemawia do jej rozgora˛czkowanego
narzeczonego.

– Oczywis´cie nadejdzie czas, kiedy be˛dziemy

background image

mogli zrobic´ druga˛ operacje˛, aby zredukowac´ te˛
blizne˛. Teraz jednak powinien pan byc´ wdzie˛czny
losowi za to, z˙e narzeczona z˙yje i odzyskuje
ro´wnowage˛. Na wszystko potrzeba czasu, panie
Collins. Pan, jako prawnik, powinien o tym wie-
dziec´ najlepiej, poniewaz˙ nic nie działa tak powoli
jak wymiar sprawiedliwos´ci.

Lekarz us´miechna˛ł sie˛ łagodnie i dodał:
– Prosze˛ okazac´ cierpliwos´c´. Lily jest młoda˛,

pełna˛ z˙ycia kobieta˛. Najpierw niech powoli dojdzie
do siebie, a potem zobaczymy. Dobrze?

– Oczywis´cie, panie doktorze, oczywis´cie – od-

parł Todd – ale za niecałe dwa miesia˛ce mielis´my
wzia˛c´ s´lub. Teraz trzeba go przełoz˙yc´ na nie wiadomo
kiedy. Ona na pewno nie zechce przejs´c´ przez cały
kos´cio´ł z twarza˛jak... – Urwał i odchrza˛kna˛ł, po czym
dorzucił: – Nie moge˛ miec´ z˙ony, kto´ra... – Nagle jego
głos przeszedł w krzyk. – Jak ona w takiej sytuacji
moz˙e byc´ doskonała˛ z˙ona˛ i gospodynia˛?

Lekarz zagryzł wargi, by nie zmieszac´ swego

rozmo´wcy z błotem. W swej pracy stykał sie˛
z ro´z˙nymi ludz´mi i teraz uznał, z˙e ten znakomicie
ubrany, znakomicie wykształcony i znakomicie
,,wychowany’’ facet to łobuz jakich mało.

Jego pacjentka zapewne jest innego zdania, lecz

on uwaz˙ał, z˙e uwolnienie sie˛ od takiego faceta
byłoby dla niej wre˛cz dobrodziejstwem.

6

DAMA Z KALIFORNII

background image

Lily wcia˛gne˛ła głos´no powietrze i przycisne˛ła

palce do warg, by zdławic´ szloch. Słowa Todda
potwierdzały jej najgorsze podejrzenia. Wiedziała,
z˙e w ich zwia˛zku brakuje głe˛bokiego uczucia, lecz
wszyscy woko´ł mo´wili, z˙e stanowia˛ idealna˛ pare˛.
Miała nadzieje˛, z˙e z upływem czasu jej małz˙en´stwo
z Toddem stanie sie˛ tak dobre i udane, jak małz˙en´st-
wo jej rodzico´w – do momentu przedwczesnej
s´mierci matki.

Zamkne˛ła mocno oczy i usiłowała zignorowac´ fakt,

z˙e jej plany na przyszłos´c´ włas´nie sie˛ posypały.
Fakto´w nie sposo´b lekcewaz˙yc´. Kiedy zdje˛to jej
bandaz˙e, na twarzy Todda dostrzegła wyraz´ne obrzy-
dzenie. Nawet gdyby bardzo zalez˙ało jej na tym s´lubie,
to czyz˙ moz˙e wyjs´c´ za ma˛z˙ za kogos´, komu bardziej
zalez˙y na tym, jak wygla˛da, niz˙ na tym, jaka jest?

Aby nie stracic´ kontroli nad swoim z˙yciem, moz˙e

zrobic´ tylko jedno: to ona jako pierwsza dokona
cie˛cia. Przerwie ten zwia˛zek. Nie be˛dzie to proste,
lecz w ostatecznym rozrachunku zaoszcze˛dzi jej
sporo bo´lu.

Otworzyła drzwi i spojrzała na swego narzeczo-

nego. Po jego twarzy przemkna˛ł cien´, jakby zaz˙eno-
wanie czy poczucie winy.

– Todd, chodz´ do mnie – odezwała sie˛ spokoj-

nie. – Musimy omo´wic´ cos´, co nie dotyczy pana
doktora ani jego metod leczenia.

7

Sharon Sala

background image

Lekarz zmarszczył czoło, jakby znakomicie zda-

wał sobie sprawe˛ z tego, co za chwile˛ nasta˛pi za
drzwiami tego pokoju, i nie po raz pierwszy w z˙yciu
poz˙ałował, z˙e potrafi leczyc´ tylko ciała pacjento´w,
a nie ich dusze. Ta pie˛kna młoda kobieta, kto´ra˛ dwa
tygodnie temu przywieziono do izby przyje˛c´, dzis´
wro´ci do domu z długa˛, brzydka˛ blizna˛ na policzku.
W jego ocenie jednak ta szrama moz˙e zostac´
uleczona znacznie szybciej niz˙ rana, kto´ra˛ za mo-
ment zada jej narzeczony.

Czasami złamane serce w znacznie wie˛kszym

stopniu stanowi zagroz˙enie dla z˙ycia niz˙ najgorsze
urazy ciała.

Patrzyła niewidza˛cym wzrokiem w kierunku

plaz˙y. Jej dom stał na skarpie, w dole fale z hukiem
rozbijały sie˛ o skalisty brzeg. Juz˙ kilka tygodni temu
opus´ciła szpital, a do dzis´ nie mogła podja˛c´ z˙adnej,
najprostszej nawet decyzji dotycza˛cej przyszłos´ci.
Nie dostrzegała pie˛kna dnia, nie zauwaz˙ała mew
kra˛z˙a˛cych nad falami.

Przed oczami nieustannie miała twarz Todda

w momencie, gdy oddawała mu piers´cionek zare˛-
czynowy. Malowało sie˛ na niej wo´wczas poczucie
winy zmieszane z ulga˛, gdy re˛ke˛ z piers´cionkiem
wkładał do kieszeni.

Potem nawet zrobił gest, jakby chciał ja˛ obja˛c´.

8

DAMA Z KALIFORNII

background image

Dlaczego tak po´z´no, Todd, pomys´lała. Zatrzymała
jego dłon´ w powietrzu i odsune˛ła sie˛ od niego. Nie
potrzebowała jego litos´ci, a fakt, z˙e mo´głby ja˛
obejmowac´ jeden z najlepszych młodych prawni-
ko´w z Los Angeles, przestał nagle miec´ znaczenie.

– Nie dawaj mi wie˛cej prezento´w, Todd – po-

prosiła go wo´wczas. – Najwyraz´niej bardziej kocha-
łes´ mo´j wygla˛d niz˙ mnie sama˛. Rozumiem, z˙e
mogłam zostac´ twoja˛ z˙ona˛ pod warunkiem, z˙e
mo´głbys´ sie˛ ze mna˛ wsze˛dzie pokazac´ i pochwalic´.
Bylibys´my pie˛kna˛ para˛, Todd, ty i ja. Teraz wiem,
z˙e byłam kompletna˛ idiotka˛.

– Ale Lily, chyba nie wiesz...
– Wiem znacznie wie˛cej, niz˙ miałabym ochote˛,

Todd. A teraz zostaw mnie. Sam zajmiesz sie˛
odwołaniem wszystkich przygotowan´. Moz˙esz wy-
mys´lic´ oboje˛tnie jakie kłamstwo, z˙eby wyjas´nic´
ludziom, dlaczego nie bierzemy s´lubu. Ja nie mam
zamiaru niczego udawac´.

Jej głos zadrz˙ał, lecz nie rozpłakała sie˛ na oczach

człowieka, kto´ry włas´nie złamał jej serce. Miała
ochote˛ krzyczec´, miała ochote˛ rzucic´ sie˛ na niego,
lecz nie uczyniła ani jednego, ani drugiego. Nie
byłoby to zbyt eleganckie, a Lily Catherine Brown-
field jest przede wszystkim dama˛. Todd kiedys´ jej
wyznał, z˙e była to jedna z pierwszych rzeczy, kto´ra
zwro´ciła jego uwage˛. Najwyraz´niej jednak bycie

9

Sharon Sala

background image

dama˛ nie wystarczy, by utrzymac´ zwia˛zek, jes´li
twarz zostanie oszpecona.

Todd stał przed nia˛, zły i zawstydzony jednoczes´-

nie, lecz ani nie odpierał jej zarzuto´w, ani nie
pro´bował oddac´ jej piers´cionka. Natomiast w pew-
nej chwili zdecydowanym ruchem obro´cił sie˛ na
pie˛cie i znikna˛ł.

Przymkne˛ła wo´wczas oczy, po jej policzkach

popłyne˛ły łzy. Nie chciała jednak płakac´. Todd
Collins nie jest tego wart.

Wro´ciła do ło´z˙ka, opadła cie˛z˙ko na przes´cieradła

i zacze˛ła sie˛ zastanawiac´, co teraz pocza˛c´.

Nie moz˙e przeciez˙ pracowac´ i codziennie naty-

kac´ sie˛ na Toda w tym samym biurze. Przed
wypadkiem mogła pracowac´ wsze˛dzie. Była znako-
mita˛ sekretarka˛, lecz teraz zacze˛ło narastac´ w niej
przykre podejrzenie, z˙e z˙aden prawnik nie zatrudni
tak mało reprezentacyjnej sekretarki. Todd ja˛ znał,
podobno kochał, lecz nawet on nie był w stanie
znies´c´ widoku jej zmienionej twarzy. Dlaczego
jakis´ obcy człowiek miałby czuc´ inaczej?

Dzwonek telefonu sprowadził ja˛ na ziemie˛. Za-

mrugała powiekami, usiłuja˛c wymazac´ z pamie˛ci
wspomnienia przeszłos´ci, odwro´ciła sie˛ i wbiegła
do domu.

– Halo! – rzuciła do słuchawki.
– Lily Kate, gdzie byłas´? – Dz´wie˛czny, niski

10

DAMA Z KALIFORNII

background image

głos ojca sprawił jej przyjemnos´c´, mimo z˙e ojciec
uparcie zwracał sie˛ do niej tak jak za dawnych lat,
w dziecin´stwie.

– Na dworze, tato – odparła mie˛kko. – Wiesz,

chciałam odetchna˛c´ s´wiez˙ym powietrzem, złapac´
troche˛ słon´ca.

– Kiedy wracasz do domu? – zapytał ojciec.
Nadal był na nia˛ ws´ciekły za to, z˙e nie pozwoliła

mu znokautowac´ Todda Collinsa. Ojciec nigdy nie
przepadał za tym ambitnym karierowiczem o blond
włosach. Teraz go wre˛cz nie cierpiał. Niemniej
miłos´c´ do co´rki sprawiła, z˙e gryzł sie˛ w je˛zyk,
ilekroc´ miał ochote˛ jej powiedziec´: ,,A nie mo´wi-
łem’’...

Lily westchne˛ła. Cia˛gle to samo. Gdy cos´ jej sie˛

przytrafiało, rodzina natychmiast z˙a˛dała, by wraca-
ła do domu, a oni juz˙ sie˛ nia˛ zajma˛. Wiedziała
jednak, z˙e tym razem powro´t do domu nic jej nie da.
Rana, zwłaszcza ta wewne˛trzna, jest zbyt głe˛boka.

– Tato, przeciez˙ juz˙ o tym rozmawialis´my. Ko-

cham ciebie, kocham moich braci, chociaz˙ czasami
we czterech bardzo dawali mi sie˛ we znaki. Ale tym
razem pod z˙adnym pozorem nie przyjade˛ do was,
z˙eby sie˛ ukrywac´. Wychowalis´cie mnie zupełnie
inaczej.

Morgan Brownfield westchna˛ł i palcami prze-

czesał włosy. Nie mo´gł dyskutowac´ z co´rka˛,

11

Sharon Sala

background image

poniewaz˙ włas´nie posłuz˙yła sie˛ jednym z jego
argumento´w.

– Dobra – wymamrotał. – Ale jes´li uznasz, z˙e

chcesz nas odwiedzic´, to wiesz, z˙e nawet nie musisz
dzwonic´. Po prostu wpadaj.

– Wiem o tym, tato, i dzie˛kuje˛. Pozdro´w ode

mnie Cole’a, Buddy’ego, J.D. i Dusty’ego. Kocham
was wszystkich.

– My tez˙ cie˛ kochamy, malen´ka – odparł ojciec,

czuja˛c dławienie w gardle. Trudno mu było sie˛
pogodzic´ z faktem, z˙e jego dziecko, jego jedyna
co´reczka siedzi gdzies´ samotnie i cierpi. Znowu
przyszła mu do głowy mys´l, z˙e jes´li sie˛ natknie na
Todda Collinsa, oboje˛tne gdzie, to bez wahania da
temu prostakowi w jego pie˛kne ze˛by.

Lily odłoz˙yła słuchawke˛, opadła na fotel i skryła

twarz w dłoniach. Z jej oczu znowu popłyne˛ły łzy.
Nie ma sprawiedliwos´ci w z˙yciu. Palcami przesune˛-
ła po policzku, od oka niemal do ka˛cika ust. Blizna
była długa, czerwona i brzydka. Lily poczuła, z˙e
znowu ma ochote˛ krzyczec´.

Nie potrzeba było duz˙o czasu, by pijany kierow-

ca zmienił zupełnie bieg jej z˙ycia. Wiedziała jed-
nak, z˙e powinna byc´ wdzie˛czna losowi za to, z˙e to
z˙ycie w ogo´le zachowała.

Wstała i ruszyła wolnym krokiem na taras z wi-

dokiem na ocean. Tak, zachowała z˙ycie, ale trudno

12

DAMA Z KALIFORNII

background image

jej było patrzec´ w lustro i codziennie na nowo
przekonywac´ sie˛ o tym fakcie.

Ostry podmuch wiatru szarpna˛ł jej włosami.

W powietrzu zafalowały jej długie, jasne loki,
a potem opadły z powrotem na jej nagie ramiona.
Ubrana była w stare błe˛kitne szorty i błe˛kitny top,
stopy miała bose. Włas´nie szła po drewnianej
podłodze w strone˛ wygodnego lez˙aka, gdy wiatr sie˛
nasilił.

Odniosła wraz˙enie, z˙e nad plaz˙a˛ przeleciało cos´

niewielkiego i białego. Odwro´ciła sie˛ zaciekawio-
na, co to jest. Nad z˙o´łtym piaskiem plaz˙y unosiła sie˛
gazeta, rozdzielona przez wiatr na kilka cze˛s´ci. Lily
zmarszczyła czoło. S

´

mieci. Cia˛gle te s´mieci.

Plaz˙a przed jej domem była prywatna, lecz ponad

kilometr dalej rozcia˛gała sie˛ bardzo popularna plaz˙a
publiczna. Lily wymruczała cos´ do siebie na temat
beztroski turysto´w i zbiegła po schodkach, by
sprza˛tna˛c´ gazete˛, zanim rozleci sie˛ doszcze˛tnie
i wiatr zaniesie oddzielne strony w niedoste˛pne
miejsca.

Biegała po plaz˙y jak szalona, usiłuja˛c przechyt-

rzyc´ z˙ywioł, kto´ry z płachtami papieru robił, co
chciał. W kon´cu, zdyszana i czerwona z wysiłku,
zdołała pochwycic´ cała˛ gazete˛ w wyja˛tkiem zaled-
wie dwo´ch kartek, kto´re porwała uciekaja˛ca fala.

Lily weszła na go´re˛ i skierowała sie˛ do kosza na

13

Sharon Sala

background image

s´mieci. Gdy otworzyła wieko, by włoz˙yc´ do s´rodka
wilgotne strony, zauwaz˙yła tytuł gazety.

– Cos´ podobnego! – wyszeptała. – ,,The Daily

Oklahoman’’? Jakim cudem dotarło to az˙ tutaj?

Poniewaz˙ nie miała zbyt wiele do roboty, po-

stanowiła przejrzec´ gazete˛. To mogłoby byc´ cieka-
we dowiedziec´ sie˛, co sie˛ dzieje gdzies´ w samym
s´rodku kraju.

S

´

cisne˛ła gazete˛ w re˛ce i zaniosła do domu, by

ułoz˙yc´ strony po kolei i po´z´niej je przejrzec´.

Potem zrobiła sobie cos´ do zjedzenia i prze-

rzucała powoli pogniecione kartki. Nie znalazła tam
nic ciekawego – do momentu, gdy dotarła do
rubryki ogłoszen´.

– Pomoc domowa – mrukne˛ła pod nosem. – Zo-

baczmy, czym sie˛ ro´z˙ni rynek pracy w Oklahomie
od kalifornijskiego.

Ze znuz˙eniem przegla˛dała kolejne ogłoszenia,

gdy nagle jedno z nich przykuło jej uwage˛. ,,Po-
trzebna kucharka, Longren Ranch, Clinton, Oklaho-
ma, 405-555-BYK’’.

Rozes´miała sie˛. I zdała sobie sprawe˛, z˙e rados´ci nie

czuła od bardzo dawna. Włas´ciwie jej własny s´miech
ja˛zaskoczył. Łzy napłyne˛ły jej do oczu, gdy usiłowała
przypomniec´ sobie, kiedy ostatnim razem była wesoła.

– 555-Byk – powto´rzyła z us´miechem. – Kogo

oni chca˛ oszukac´?

14

DAMA Z KALIFORNII

background image

Zerkne˛ła na date˛ i stwierdziła, z˙e gazeta jest

sprzed trzech dni. Ciekawe, czy juz˙ kogos´ znalez´li
na to miejsce, pomys´lała, a potem zadała sobie
pytanie, czy przypadkiem nie postradała zmysło´w.
Co´z˙ ja˛ w kon´cu obchodzi, czy posada kucharki na
ranczu jest jeszcze wolna?

Ona ma za soba˛ cztery lata college’u, pracowała

w firmie Prentiss and Sons jako pocza˛tkuja˛ca sekre-
tarka, a potem została sekretarka˛ w prywatnej kan-
celarii prawnej. Przeciez˙ stanowisko kucharki nie
jest dla niej.

To włas´nie sobie mo´wiła, gdy szła do telefonu.

W szerokim lustrze wisza˛cym nad kanapa˛ pod-
chwyciła swe odbicie i lekko zmarszczyła czoło.
Blizna na policzku jest bardzo wyraz´na. Pos´cig za
gazeta˛ na plaz˙y troche˛ nadwere˛z˙ył s´wiez˙a˛ tkanke˛.
Kto by chciał ogla˛dac´ taka˛ twarz?

Z

˙

oła˛dek podchodził jej do gardła, gdy usiadła,

chwyciła słuchawke˛ i wykre˛ciła numer. Po szo´stym
dzwonku usłyszała po drugiej stronie zaspany me˛ski
głos i nagle uprzytomniła sobie, z˙e w Oklahomie
jest teraz dwie godziny po´z´niej. O Boz˙e! Pomys´la˛,
z˙e dzwoni jakas´ wariatka.

– Mam nadzieje˛, z˙e sprawa jest waz˙na – rzekł

me˛z˙czyzna znuz˙onym głosem – bo chyba za po´z´no
na telefony.

Odpowiedziało mu milczenie.

15

Sharon Sala

background image

– Jes´li ktos´ tam jest, to niech lepiej sie˛ odezwie.

To twoje pienia˛dze, koles´, a ja jestem zbyt zme˛czo-
ny, z˙eby sie˛ bawic´ w jakies´ gierki.

Lily odetchne˛ła głe˛boko i zapytała:
– Czy to pan Longren w Oklahomie?
– Tak, to ja – odparł zaspany głos. – Słucham

pania˛.

– Czy znalez´lis´cie juz˙ kucharke˛?
Teraz z kolei jej odpowiedziała cisza, a potem

w słuchawce rozległ sie˛ zduszony chichot.

– Dzwoni pani o jedenastej w nocy w sprawie

pracy? – W głosie me˛z˙czyzny pobrzmiewały resztki
s´miechu, lecz pytanie było powaz˙ne.

– Tak – wykrztusiła Lily, kto´ra˛ nagle ogarne˛ły

wa˛tpliwos´ci. – Ciekawa jestem, czy ta praca jest
jeszcze do wzie˛cia.

– Owszem, skarbie. Interesuje to pania˛?
Lily zacisne˛ła ze˛by. Skarbie!
– A ile pan płaci?
– A czy pani umie gotowac´?
– Tak, umiem gotowac´, inaczej bym nie dzwoni-

ła – odpowiedziała ostrym tonem.

Suma, kto´ra˛ wymienił, sprawiła, z˙e Lily ponow-

nie spojrzała na ogłoszenie.

– Az˙ tyle chce pan płacic´ kucharce? Na litos´c´

boska˛, kogo tam trzeba karmic´?

Case odrzucił kołdre˛ i usiadł na ło´z˙ku, przetarł

16

DAMA Z KALIFORNII

background image

re˛ka˛ twarz i us´miechna˛ł sie˛ do siebie. Podobał mu
sie˛ dz´wie˛czny głos tej kobiety.

– Kilkunastu

robotniko´w,

kto´rzy

pomagaja˛

w wiosennym spe˛dzie stada. Trzy posiłki dziennie,
szes´c´ dni w tygodniu, własny poko´j. Warunki nie do
negocjacji. Aha – dodał jeszcze – praca jest czaso-
wa. Trzy miesia˛ce. Nie trzymam kucharki przez
cały rok. Wie˛kszos´c´ z moich stałych pracowniko´w
ma z˙ony. One im gotuja˛.

Lily milczała, zastanawiaja˛c sie˛ gora˛czkowo, jak

by to było, gdyby znikne˛ła na trzy miesia˛ce, by
dokonac´ analizy swojego z˙ycia. Ta mys´l dziwnie ja˛
pocia˛gała.

– To jak? – zapytał me˛z˙czyzna. – Interesuje to

pania˛?

– Kiedy miałabym zacza˛c´? – Nie mogła uwie-

rzyc´ własnym uszom, z˙e wypowiedziała te słowa!

– A kiedy moz˙e pani tu przyjechac´? – od-

powiedział pytaniem na pytanie.

– Potrzebuje˛ dwo´ch dni na załatwienie spraw

i kupno biletu na samolot, oraz wskazo´wek, jak
dojechac´ na ranczo. Włas´nie zatrudnił pan kuchar-
ke˛, panie Longren.

– Dobrze – odparł me˛z˙czyzna. – Tylko prosze˛

sie˛ pospieszyc´. Jes´li ludzie jeszcze troche˛ be˛da˛
musieli raczyc´ sie˛ z˙arciem Pete’a, to długo nie
pocia˛gna˛. Nie be˛de˛ pani tłumaczył, jak dojechac´.

17

Sharon Sala

background image

Kiedy kupi pani bilet, prosze˛ zadzwonic´. Ktos´
wyjedzie po pania˛ na lotnisko.

– No to jestes´my umo´wieni – odrzekła.
Gdy odkładała słuchawke˛, jej re˛ka drz˙ała. Nie

wiedziała, czy ma s´miac´ sie˛, czy płakac´.

Na litos´c´ boska˛, co ona włas´nie zrobiła?

Lily nie znała lotniska w Oklahomie, lecz tak

samo jak na wielu innych lotniskach samolot wyla˛-
dował przy jednej cze˛s´ci budynku, a bagaz˙ był do
odebrania w przeciwnym jego kran´cu, i to na
dodatek na innym poziomie.

Gdy zdejmowała z karuzeli ostatnia˛ torbe˛, usły-

szała w głos´niku swoje nazwisko. Załadowała baga-
z˙e na wo´zek i wyruszyła na poszukiwanie stanowis-
ka informacji, do kto´rego miała sie˛ zgłosic´. Nie
miała poje˛cia, czego lub kogo oczekiwac´. Ani jej,
ani panu Longrenowi nie przyszło do głowy, by
jakos´ bliz˙ej sie˛ opisac´. Powo´d, jaki miała Lily, był
boles´nie oczywisty. Jak miała mu to powiedziec´?
Prosze˛ szukac´ blondynki o pokiereszowanej twa-
rzy? On zas´ pewnie by zasugerował, z˙eby wypat-
rywała kogos´ w kowbojskim kapeluszu. Jasne,
byłyby to bardzo pomocne informacje. Ludzie,
kto´rzy mieszkaja˛ na ranczu, chyba musza˛ wygla˛dac´
jak kowboje, prawda?

Poniewaz˙ nikogo takiego nie dostrzegła, zmieni-

18

DAMA Z KALIFORNII

background image

ła taktyke˛. Zacze˛ła wyszukiwac´ w tłumie kogos´, kto
sprawiałby wraz˙enie, z˙e na kogos´ czeka. I znowu
okazało sie˛, z˙e niemal wszyscy pasuja˛ do tego
wizerunku.

– Pani to chyba nie jest ta˛ kucharka˛?
Odwro´ciła sie˛, by poszukac´ me˛z˙czyzny, kto´ry

wypowiedział te słowa. I ujrzała pomarszczona˛
twarz najniz˙szego człowieczka, jakiego w z˙yciu
spotkała. Miał niewiele ponad metr pie˛c´dziesia˛t
wzrostu, lecz nosił wysoki kapelusz oraz buty na
obcasie, co w sumie dodawało mu kilkanas´cie
centymetro´w.

– Słucham pana? – zapytała, staraja˛c sie˛ nie

patrzec´ na ge˛sta˛ siec´ zmarszczek przecinaja˛cych
jego twarz. Przypominały jej o jej szramie. Teraz
pods´wiadomie jej dotkne˛ła.

– Mo´wiłem, z˙e pani pewnie nie jest ta˛ kucharka˛,

co miała przyjechac´ na ranczo Longrena, co? Takie-
go szcze˛s´cia to chyba nie mamy.

Us´miech, jaki towarzyszył tej wypowiedzi, spra-

wił, z˙e Lily takz˙e sie˛ us´miechne˛ła.

– Czy pan Longren?
– Pudło, panienko! – Człowieczek zachichotał.

– Ja jestem Arloe Duffy, ale niech pani mo´wi do
mnie Duff. Tak na mnie wołaja˛. To co, pani jednak
jest ta˛ panna˛ Brownfield?

– Mo´w do mnie Lily – odrzekła, szukaja˛c na

19

Sharon Sala

background image

twarzy me˛z˙czyzny oznak szoku lub odrazy na
widok jej powoli goja˛cej sie˛ rany.

Niczego takiego nie dostrzegła.
– Jakie fajne imie˛, Lily! – zawołał s´piewnym

głosem. – Na rany koguta, chłopaki dzis´ oszaleja˛,
jak cie˛ zobacza˛. Mys´la˛, z˙e przyjedzie jakas´ stara
szkapa na ostatnich nogach.

– A niby dlaczego tak mys´la˛?
– Bo jaka normalna baba chciałaby zaszyc´ sie˛

w ciemnej kuchni na całe lato? Chyba tylko taka,
kto´ra nie ma nic lepszego do roboty? – odparł Duff
rzeczowo i w tej samej chwili ugryzł sie˛ w je˛zyk.

Poczerwieniał, cos´ niezrozumiale wymamrotał,

a potem zerwał kapelusz z głowy. Spla˛tane pasma
siwych włoso´w tworzyły nad jego głowa˛ dzika˛
strzeche˛. Trzymaja˛c w zacis´nie˛tej re˛ce kapelusz,
walna˛ł sie˛ nim z całej siły w piers´, pragna˛c prze-
prosic´ swa˛ rozmo´wczynie˛.

– Zabic´ mnie, panienko! Nie słuchac´ mojej

gadaniny. Juz˙ całe wieki nie widziałem takiej ładnej
mło´dki. Zwyczajnie mo´zg mi s´cie˛ło. Wiesz, co
mam na mys´li, a tak po prawdzie to super, z˙e
be˛dziesz na naszej farmie. A jak jeszcze ugotujesz
nam lepiej niz˙ Pete...

Bo´l w jej sercu nieco zelz˙ał, gdy usłyszała, z˙e

jest młoda i ładna, choc´ nie do kon´ca Duffowi
wierzyła.

20

DAMA Z KALIFORNII

background image

– No dobrze – odezwała sie˛ z namysłem. – Nie

mam poje˛cia, jak gotuje Pete, ale mam ojca i czte-
rech starszych braci, kto´rzy moga˛ za mnie zare˛czyc´.
Umiem ugotowac´ wszystko, i to w dowolnej ilos´ci.

– Ooo! – zaskrzeczał Duff. – To ja juz˙ nie moge˛

sie˛ doczekac´. Chodz´my, panienko Lily, bryka cze-
ka. – Wcisna˛ł pognieciony kapelusz z powrotem na
głowe˛, pochwycił jej bagaz˙e i gestem nakazał jej is´c´
za soba˛ długim korytarzem.

– Mo´w do mnie po imieniu – przypomniała mu,

lecz pognał do przodu tak szybko, z˙e chyba jej nie
usłyszał.

Poprawiła ro´z˙owe, lniane spodnie, wygładziła

kro´tki z˙akiet i najszybciej jak umiała, ruszyła za tym
przemiłym człowieczkiem.

– To tu – oznajmił Duff, skre˛caja˛c w szo´sta˛

z kolei brame˛ po zjez´dzie z autostrady i wskazuja˛c
biały, pie˛trowy dom otoczony licznymi przybudo´w-
kami i budynkami.

– Wygla˛da jak dom w programie telewizyjnym

,,Dallas’’ – zauwaz˙yła Lily.

– Co? Masz na mys´li Southfork? To zaraz za

granica˛ z Teksasem. Widziałem go pare˛ razy.

– To on naprawde˛ istnieje? – spytała rozczaro-

wana.

– Jasne – odparł. – Mieszkaja˛ w nim inni ludzie

21

Sharon Sala

background image

i inaczej to ranczo nazywaja˛, ale miejsce jest to
samo. Patrz, tam jest szef.

Lily spojrzała we wskazanym kierunku. Nie była

w stanie odro´z˙nic´ jednego me˛z˙czyzny od drugiego.
Widziała jedynie stłoczone krowy i mucza˛ce ciela-
ki, kto´re biegały woko´ł robotniko´w. Wszystko
spowijały kłe˛by kurzu.

Wysiadła z niebieskiego pickupa, otrzepała spo-

dnie oraz z˙akiet i włoz˙yła przeciwsłoneczne okula-
ry. Potem nasune˛ła na lewy policzek pasmo włoso´w
o barwie miodu i postarała sie˛ ze wszystkich sił, by
nie marszczyc´ nosa przy wdychaniu powietrza
wypełnionego specyficznym zapachem s´wiez˙ego
nawozu oraz kurzu.

– Po czym mam go poznac´?
W tej samej chwili od tłumu oderwał sie˛ wysoki,

pokryty szarym pyłem me˛z˙czyzna. W jego ruchach
i sylwetce było cos´ władczego. To wraz˙enie byc´
moz˙e wzie˛ło sie˛ sta˛d, z˙e ze stoickim spokojem
przyjmował chaos panuja˛cy na farmie, jakby był
ponad to.

Serce Lily zabiło niespokojnie, lecz oparła sie˛

pokusie, by odwro´cic´ sie˛ i uciec. Ze swego miejsca
widziała jedynie, z˙e me˛z˙czyzna jest bardzo wysoki,
postawny, i z˙e włas´nie ruszył w ich kierunku.

Case Longren był brudny i spocony i robiło mu

22

DAMA Z KALIFORNII

background image

sie˛ niedobrze od zapachu kurzu zmieszanego z wo-
nia˛ krwi. Od rana kastrowali młode byczki, jednym
zre˛cznym ruchem noz˙a przemieniaja˛c je w woły.

Niemal zapomniał, z˙e włas´nie dzis´ miała przyje-

chac´ nowa kucharka. Włas´ciwie to przypomniał
sobie o tym dopiero w chwili, gdy na podwo´rze
wjechał niebieski pickup Duffa. Ka˛tem oka starał
sie˛ dostrzec, jak wygla˛da ta jego nowa siła.

Po raz pierwszy w z˙yciu zachował sie˛ naprawde˛

lekkomys´lnie i zatrudnił pracownika przez telefon,
nie widza˛c go i nie z˙a˛daja˛c referencji. Przez głowe˛
przemkne˛ła mu nawet mys´l, czy przypadkiem nie
kupił przysłowiowego ,,kota w worku’’.

Wyprostował sie˛ i oniemiał, gdy z pickupa

wysiadła młoda blondynka, wyz˙sza od Duffa o dwa-
dzies´cia pare˛ centymetro´w.

– Słodki ptak młodos´ci – mrukna˛ł do siebie

i rzucił koniec liny stoja˛cemu najbliz˙ej pracow-
nikowi. Nie jest to co prawda kot, ale kocica z niej
niezła! I chyba nie pasuje do tego miejsca... – Masz,
Harris, trzymaj. Pomo´z˙ chłopakom skon´czyc´. Ja
zaraz wracam.

W tej kobiecie było cos´, co nawet z daleka

wyro´z˙niało ja˛ od pozostałych. Case znał sie˛ na
kobietach i natychmiast zauwaz˙ył, z˙e nieznajoma
nie mizdrzy sie˛ ani nie wdzie˛czy. Stała nieruchomo,
nie zasłaniaja˛c twarzy przed niesionym przez wiatr

23

Sharon Sala

background image

kurzem. Gdy znalazł sie˛ bliz˙ej, us´wiadomił sobie, z˙e
kobieta wre˛cz wstrzymuje oddech.

Skonstatował, z˙e pewnie ponosi go wyobra-

z´nia, i zacza˛ł sie˛ zastanawiac´, co z nia˛ pocza˛c´.
Na pewno nie jest zawodowa˛ kucharka˛. Jej
stro´j oraz fryzura bez wa˛tpienia s´wiadczyły
o tym, z˙e pienia˛dze odgrywaja˛ w jej z˙yciu
niepos´lednia˛ role˛.

– Panna Brownfield? – zapytał, maja˛c nadzieje˛,

z˙e moz˙e to jednak jest ktos´ inny.

Moz˙e kucharka ma przyleciec´ naste˛pnym samo-

lotem? Jego nadzieje legły w gruzach, gdy kobieta
lekko kiwne˛ła głowa˛ i wycia˛gne˛ła na powitanie
re˛ke˛. Nie byłby bardziej zdziwiony, gdyby ta˛ re˛ka˛
podała mu we˛z˙a. Nie był jednak w stanie us´cisna˛c´
jej dłoni. Ona nie ma poje˛cia, czym sie˛ przez cały
poranek zajmował...

– Przepraszam – powiedział i wskazał na bydło

oraz pracowniko´w, łudza˛c sie˛, z˙e ona wszystko
zrozumie bez wnikania w szczego´ły. – Jestem za
brudny, z˙eby sie˛ z pania˛ przywitac´.

– Umyje˛ sie˛, panie Longren – odrzekła spokoj-

nie, uje˛ła jego re˛ke˛ i us´cisne˛ła ja˛, zanim zda˛z˙ył
zaoponowac´.

Odnio´sł wraz˙enie, z˙e niebo przecie˛ła błyskawica.

Zamrugał powiekami i spojrzał w go´re˛, spodziewa-
ja˛c sie˛ ujrzec´ burzowe chmury. Tymczasem zoba-

24

DAMA Z KALIFORNII

background image

czył czysty błe˛kit i rozz˙arzone słon´ce nie szcze˛dza˛-
ce im swego blasku.

Niewidza˛cym wzrokiem wpatrywał sie˛ przez

chwile˛ w szczupła˛ dłon´ trzymaja˛ca˛ jego brudne
łapsko, a potem przenio´sł oczy na twarz kobiety,
zasłonie˛ta˛ cze˛s´ciowo przez okulary słoneczne
i wspaniała˛ grzywe˛ włoso´w. Nagle wypus´cił jej
dłon´, jakby go cos´ oparzyło.

– Pani wybaczy moje pytanie, ale chyba nie jest

pani kucharka˛ z zawodu?

Lily popatrzyła na jego pokryta˛ kurzem twarz,

trzydniowy czarny zarost na policzkach, sfatygowa-
nego stetsona, i zobaczyła oczy tak błe˛kitne, jakby
ktos´ odsłonił przed nia˛ kawałek nieba.

Stłumiła okrzyk, kto´ry naro´sł w jej piersi, i zro-

zumiała, z˙e przed tymi przenikliwymi oczami nic
sie˛ nie ukryje. Szybko odwro´ciła głowe˛, nie maja˛c
ochoty widziec´ szoku, jaki wkro´tce niechybnie
pojawi sie˛ na twarzy me˛z˙czyzny.

– Nie – odrzekła w kon´cu, wpatruja˛c sie˛ w punkt

tuz˙ nad jego ramieniem – ale umiem gotowac´, a pan
powiedział, z˙e moge˛ tu przyjechac´. Czy to pytanie
oznacza, z˙e mnie pan odsyła, nawet nie pozwalaja˛c
mi spro´bowac´?

W głosie kobiety pobrzmiewał wyraz´ny zawo´d,

jednak jej zachowanie nie zdradzało strachu, jaki ja˛
ogarna˛ł.

25

Sharon Sala

background image

– Alez˙ ska˛d! – zaprotestował stanowczo. – Do-

trzymuje˛ słowa. Jestem tylko troche˛ zdziwiony, to
wszystko.

Zwro´cił głowe˛ w strone˛ Duffa, kto´ry stał obok,

szczerza˛c rados´nie ze˛by. Arloe Duffy s´wietnie
wiedział, jak sie˛ czuje szef. Widok nieznajomej
takz˙e jego zwalił z no´g.

Nic dziwnego, jest na co popatrzec´. A ta malutka

blizna na twarzy w niczym nie przeszkadza.

– Zawiez´ bagaz˙e do domu, Duff, a ja po´jde˛

z pania˛ i porozmawiamy.

– Rozkaz! – zawołał skrzekliwie Duff, wskoczył

do szoferki i skre˛cił w strone˛ domu. W ustach juz˙
czuł smak pysznej kolacji.

– Prosze˛ mo´wic´ do mnie Lily – poprosiła, gdy

ruszyli.

– Dobrze, Lily. Ty do mnie tez˙ mo´w po imieniu.

Chłopaki nazywaja˛ mnie Case albo szef, jak im tam
wygodniej.

Kiwne˛ła głowa˛ i przyspieszyła kroku, usiłuja˛c

nie pozostac´ w tyle. Case miał długie nogi i szybko
pokonywał odległos´ci.

– A wie˛c, Lily – odezwał sie˛, gdy weszli do holu

– gdzie mieszkasz? No, kiedy nie jestes´ tutaj...
– Us´miechna˛ł sie˛ łagodnie, usiłuja˛c ukryc´ zacieka-
wienie.

– W Los Angeles.

26

DAMA Z KALIFORNII

background image

Ponownie zaniemo´wił. Oparł sie˛ o blat kuchenny

i zsuna˛ł kapelusz na tył głowy.

Czysty pas sko´ry, jaki sie˛ ukazał, poinformował

Lily, z˙e me˛z˙czyzna ma s´niada˛ cere˛. Ciekawe, czy
całe jego ciało jest tak ciemne? Zawstydziła sie˛ tej
mys´li i skarciła za nia˛ w duchu.

– W Kalifornii? – mrukna˛ł, zachodza˛c w głowe˛,

dlaczego Lily sie˛ skrzywiła.

Z westchnieniem kiwne˛ła głowa˛, poprawiła drz˙a˛-

cymi palcami włosy oraz okulary. No tak, zaraz sie˛
zacznie...

– To moz˙e mi wyjas´nisz, dlaczego taka młoda

i ładna kobieta telepie sie˛ przez po´ł kraju, z˙eby
w jakiejs´ zapadłej dziurze gotowac´ przez trzy
miesia˛ce z˙arcie zgrai brudnych chłopo´w? Przeciez˙
chyba nie mys´lisz, z˙e to zaje˛cie to jakas´ romantycz-
na heca?

Lily obro´ciła sie˛ woko´ł, zdje˛ła okulary, i pełnym

złos´ci gestem odsune˛ła włosy z twarzy.

– Czy wygla˛dam na kogos´, kto szuka roman-

tycznos´ci, panie Longren?

Case wydał z siebie taki pomruk, jakby włas´nie

ktos´ go boles´nie zdzielił mie˛dzy oczy. Na litos´c´
boska˛, co jej sie˛ przydarzyło? Wiedział jednak, z˙e
w tej chwili nie wypada o to pytac´.

Lily czekała, az˙ w niebieskich oczach Case’a

pojawi sie˛ przeraz˙enie, a on sam odwro´ci sie˛ od niej

27

Sharon Sala

background image

ze wstre˛tem. Ku jej zdumieniu jednak nic takiego
nie nasta˛piło. Case po prostu stał i patrzył na nia˛, nie
reaguja˛c na jej atak ani słowem, ani gestem.

– No wie˛c? – zapytała w kon´cu, podnosza˛c

hardo głowe˛ i czekaja˛c na cios.

– Co wie˛c? – odezwał sie˛ po chwili, nie rozumie-

ja˛c, o co jej chodzi.

– Czy mam zostac´?
– No a co? – mrukna˛ł. – Tylko sobie nie mys´l, z˙e

chłopaki z Oklahomy be˛da˛ sie˛ zajadac´ jakimis´
kiełkami lucerny czy ziarnami słonecznika. My
tutaj jemy wołowine˛, a zielonka˛ karmimy bydło.

Lily us´miechne˛ła sie˛. Nie miała juz˙ wa˛tpliwos´ci,

z˙e Case chce, by została. Z jej barko´w spadł wielki
cie˛z˙ar.

– Jasne, szefie – powiedziała ostro. – To teraz mi

tylko pokaz˙, gdzie mam spac´, i oprowadz´ mnie po
kuchni.

Wiedziała, z˙e jest nieuprzejma, lecz poniewaz˙

było juz˙ za po´z´no, by cofna˛c´ te słowa, spro´bowała
złagodzic´ je us´miechem.

Case patrzył na nia˛ oniemiały, poraz˙ony jej

uroda˛. W tej chwili nie widział szramy na jej
policzku, poniewaz˙ zastanawiał sie˛, jak by to było
pocałowac´ te us´miechnie˛te usta...

– Co mo´wiłas´? – ockna˛ł sie˛ w kon´cu.
– Pytałam, gdzie mam spac´.

28

DAMA Z KALIFORNII

background image

W moim ło´z˙ku, pomys´lał, lecz nie powiedział

tego na głos. Postanowił zachowywac´ sie˛ jak dz˙en-
telmen.

– Chodz´, pokaz˙e˛ ci two´j poko´j, a potem wyjas´nie˛

ci, gdzie co jest w kuchni. A co do reszty, to
decydujesz sama.

29

Sharon Sala

background image

ROZDZIAŁ DRUGI

Ida˛.
Lily słyszała ich głos´ny s´miech i wymuszone

dowcipy. Juz˙ sa˛ na schodach na werande˛. Jej serce
wykonało wolte˛, a potem zabiło przyspieszonym
rytmem, gdy pierwszy z me˛z˙czyzn wszedł z zacie-
kawiona˛ mina˛ do jadalni.

W przylegaja˛cym do kuchni pomieszczeniu zsu-

nie˛to dwa długie stoły, a woko´ł nich ustawiono
przedziwna˛ zbieranine˛ krzeseł. Było dos´c´ miejsca
na pomieszczenie kilkunastu pracowniko´w, kto´rzy
trzy razy dziennie przez szes´c´ dni w tygodniu mieli
spoz˙ywac´ tu posiłki. Lily z˙ywiła nadzieje˛, z˙e prawi-
dłowo obliczyła ilos´c´ składniko´w potrzebnych do
nakarmienia tylu oso´b. Przypomniała sobie, ile
potrzebowała produkto´w z˙ywnos´ciowych do przy-

background image

gotowania strawy dla ojca i czterech braci, a potem
pomnoz˙yła to przez szes´c´. Jes´li te chłopy sa˛w stanie
zjes´c´ jeszcze wie˛cej, to nie sa˛ ludz´mi.

Nie miała poje˛cia, w jaki sposo´b podawał jedze-

nie jej poprzednik, Pete, wiedziała jednak z do-
s´wiadczenia, z˙e jes´li ma sie˛ do nakarmienia duz˙a˛
liczbe˛ gos´ci, najlepsza˛ forma˛ serwowania posiłku
jest bufet. Totez˙ ustawiła wazy i po´łmiski na długim
pomocniku pod s´ciana˛, desery zas´ i picie na duz˙ym
kredensie.

W pomieszczeniu zapanowała cisza, gdy ostatni

z me˛z˙czyzn wcisna˛ł sie˛ do kuchni i stana˛ł przyparty
do s´ciany, usiłuja˛c dostrzec nowa˛ pania˛ kucharke˛,
o kto´rej wszyscy rozprawiali. Nie było to proste,
lecz jego kro´tki, zwie˛zły komentarz przerwał cisze˛
i... przełamał lody.

– No, jakos´ nie widze˛ pani, Lily – odezwał sie˛,

przecia˛gaja˛c sylaby – ale czuje˛ zapach jedzenia. Jak
pani pachnie tak fajnie jak te dania, wszystko be˛dzie
dobrze.

Me˛z˙czyz´ni rozes´miali sie˛, Lily spłone˛ła rumien´-

cem. Bała sie˛ stana˛c´ na wprost nich, podejrzewaja˛c,
z˙e na ich twarzach dostrzez˙e szok i zmieszanie,
kiedy zobacza˛ jej blizne˛. I znowu sie˛ pomyliła.
Wie˛kszos´c´ patrzyła wyła˛cznie na talerze i po´łmiski,
a ci, kto´rzy odwaz˙yli sie˛ zerkna˛c´ na nowa˛ kucharke˛,
zaczynali z nia˛ flirtowac´. Lily była zdumiona. Czy

31

Sharon Sala

background image

to moz˙liwe, z˙e ta szrama tylko w jej wyobraz´ni
urosła do takich rozmiaro´w? Jes´li poczeka, to sie˛
przekona. Tymczasem dzie˛ki gotowaniu przestała
mys´lec´ o swych kłopotach. Przyjemnie było poczuc´
zno´w zme˛czenie.

Kiedy naste˛pny me˛z˙czyzna sie˛ odezwał, zorien-

towała sie˛, z˙e jest nim o´w spostponowany Pete.

– Dla mnie to moz˙e nawet byc´ niedobre – mruk-

na˛ł z obrzydzeniem. – Nigdy w z˙yciu tak sie˛ nie
cieszyłem z utraty roboty. Juz˙ re˛ce zaczynały mi sie˛
robic´ jak patelnie.

Tym razem zebrani wybuchne˛li gromkim s´mie-

chem, i nawet Lily nie potrafiła ukryc´ rozbawienia.
Atmosfera natychmiast sie˛ zmieniła.

– Jedzenie jest gotowe i zostało podane w formie

bufetu – oznajmiła. – Czy przed posiłkiem ktos´
odmawia modlitwe˛, czy...

– Raczej nie – odparł Case.
Lily az˙ podskoczyła. Nie wiedziała, z˙e Case stoi

za nia˛. Gdy sie˛ odwro´ciła, ledwo go poznała. Ogolił
sie˛! No, no! I kto by sie˛ spodziewał, z˙e pod
ciemnym, trzydniowym zarostem oraz kurzem
ukrywaja˛ sie˛ takie szlachetne rysy? Case Longren
nie jest po prostu przystojny. On jest wyja˛tkowo
przystojny. I, jak Lily podejrzewała, doskonale
o tym wie.

Patrzył na nia˛ z takim us´miechem, jakby miał

32

DAMA Z KALIFORNII

background image

ochote˛ sie˛ z nia˛ droczyc´. Odwro´ciła sie˛ od niego,
pro´buja˛c ignorowac´ fakt, z˙e Case stoi blisko niej.
Niemniej trzeba pamie˛tac´, z˙e to on jest tu szefem,
i wolno mu stac´ wsze˛dzie.

– Ale to nie znaczy, z˙e nie byłoby dobrze zacza˛c´

– dodał Case. – Dzis´ ja to zrobie˛, jutro ktos´ inny.
Dobra, chłopy?

Lily zastanawiała sie˛, jak długo Case stał za jej

plecami. Ta mys´l ja˛ niepokoiła. Od niewielkiego
tłumku dobiegł jednak pomruk zgody i poczuła, z˙e
zaz˙enowanie wywołane propozycja˛ modlitwy ja˛
opuszcza. Modlitwa stanowiła tak naturalna˛ cze˛s´c´
jej z˙ycia, z˙e zapomniała, iz˙ wiele oso´b nie prak-
tykuje tego obyczaju.

Pochyliła głowe˛ i drz˙a˛cymi dłon´mi przytrzymała

sie˛ blatu, gora˛co dzie˛kuja˛c Bogu za to, z˙e przetrwała
swo´j pierwszy dzien´ na farmie bez wie˛kszych
niepowodzen´.

– Amen – rzekł Case i cze˛s´c´ zebranych to

powto´rzyła.

Lily zamrugała i podniosła głowe˛. Była tak

zdenerwowana, z˙e nie usłyszała ani jednego słowa
z modlitwy Case’a. Musi sie˛ opanowac´. Przeciez˙
chaotycznos´c´ nie jest jej cecha˛. Wygładziła dz˙in-
sowa˛ spo´dnice˛, poprawiła wpuszczona˛ do niej bluz-
ke˛ w niebieskie paski. Jes´li be˛dzie wygla˛dała na
spokojna˛, byc´ moz˙e tak sie˛ tez˙ poczuje.

33

Sharon Sala

background image

– O rany! – mrukna˛ł jeden z me˛z˙czyzn. – Chyba

jednak nie wykituje˛ przez te trzy miesia˛ce. To z˙arcie
jest prawdziwe!

Lily patrzyła na suto zastawiony sto´ł, podczas

gdy robotnicy chwycili talerze, ustawili sie˛ po obu
stronach bufetu i s´mieja˛c sie˛ oraz przerzucaja˛c
z˙arcikami, nakładali sobie kopiaste porcje.

A wie˛c sie˛ udało! Po raz pierwszy od bardzo

dawna ogarne˛ło ja˛ poczucie dobrze spełnionego
obowia˛zku.

Case bardzo dobrze wiedział, z˙e powinien prze-

prosic´ Lily i pochylic´ czoło przed jej talentem
kulinarnym, ale był zbyt głodny, by bawic´ sie˛ w tej
chwili w konwenanse. Kiełki lucerny i ziarna
słonecznika! Tez˙ cos´! Od dawna sto´ł w jego domu
tak nie wygla˛dał. W gruncie rzeczy Lily wykorzys-
tała te same produkty z˙ywnos´ciowe co Pete, lecz
zamiast jak on rozgotowac´ wszystko na pape˛ lub
odpowiednio przypalic´, przyrza˛dziła z tego apety-
cznie wygla˛daja˛ce dania.

Czuja˛c, z˙e s´linka napływa mu do ust, Case

nałoz˙ył sobie porza˛dna˛ porcje˛ lasagne, dwie solidne
porcje sałatek oraz dwa smaz˙one udka. Potem
zatrzymał sie˛ przy gora˛cych bułeczkach, lecz tylko
dwie zdołał posmarowac´ masłem, poniewaz˙ stoja˛cy
za nim robotnicy zacze˛li go poganiac´. Gdy wszedł
do jadalni, oczom jego ukazały sie˛ stoja˛ce na

34

DAMA Z KALIFORNII

background image

kredensie blachy ciasta z jabłkami. Zanim zaja˛ł
miejsce przy stole, pocze˛stował sie˛ duz˙a˛ porcja˛
deseru. Obawiał sie˛, z˙e gdy zje gło´wne danie
i dopiero wtedy ruszy po ciasto, zastanie puste
formy. Jeszcze nigdy nie widział, by jego pracow-
nicy rzucili sie˛ na jedzenie z ro´wnym entuzjazmem.

Wszystko smakowało znacznie lepiej, niz˙ Case

oczekiwał. Długo z˙uł kaz˙dy ke˛s, miał ochote˛ wre˛cz
je˛czec´ z rozkoszy. Gdy w pewnej chwili podnio´sł
głowe˛, ze zdumieniem spostrzegł, z˙e Lily zawiesiła
na nim wzrok i oczekuje jego reakcji.

Us´miechna˛ł sie˛ na tyle, na ile mu pozwalały

pełne usta, i pus´cił do niej oko, wyraz˙aja˛c w ten
sposo´b aprobate˛. Twarz Lily momentalnie sie˛ zmie-
niła. Kiedy odwro´ciła sie˛ i pobiegła do kuchni,
miała taka˛ mine˛, jakby połkne˛ła włas´nie z˙abe˛.

Case us´miechna˛ł sie˛ do siebie i z przyjemnos´cia˛

kon´czył kolacje˛. Okazało sie˛, z˙e nie kupił kota
w worku. Zatrudnił bardzo zdolna˛, i na dodatek
bardzo ładna˛ kucharke˛.

Ostatni robotnik wreszcie opus´cił kuchnie˛. Lily

wre˛cz sie˛ obawiała, z˙e be˛dzie musiała go poprosic´,
by nie wydrapał dziur w po´łmiskach.

– Jutro tez˙ be˛dzie kolacja – powiedziała z˙artob-

liwie. – Nigdzie nie wyjez˙dz˙am.

Me˛z˙czyzna zaczerwienił sie˛, a potem i ona sie˛

35

Sharon Sala

background image

zarumieniła, gdy spojrzał na nia˛ i zatrzymał wzrok
na jej policzku. Podnio´sł brwi, otworzył ze zdumie-
nia usta, a potem przełkna˛ł s´line˛, odwro´cił głowe˛, po
czym ponownie zatrzymał wzrok na bliz´nie. Jego
słowa jednak kompletnie ja˛ zaskoczyły. Oblizał
palce z resztek ciasta i powiedział:

– Jes´li pani potrafi bic´ sie˛ tak samo jak gotowac´,

to ja juz˙ sobie wyobraz˙am, jak wygla˛dał pani
przeciwnik.

Teraz Lily z kolei otworzyła usta. Gdy me˛z˙czyz-

na znikna˛ł za drzwiami, bezwładnie opadła na
kuchenny stołek.

Nagle dało o sobie znac´ napie˛cie gromadzone

przez cały dzien´ i Lily zacze˛ła dygotac´. Spojrzała na
stosy brudnych garnko´w i talerzy, po czym skryła
twarz w dłoniach.

Mo´j Boz˙e, pomys´lała, alez˙ jestem zme˛czona.
Zanim jednak zda˛z˙yła sie˛ pouz˙alac´ nad swym

losem, poczuła na plecach czyjs´ dotyk. Podniosła
głowe˛. Case trzymał w dłoni cie˛z˙ki warkocz, kto´ry
sie˛gał jej za łopatki.

– Dobrze sie˛ czujesz? – spytał, zauwaz˙ywszy jej

pobladła˛ twarz.

Gdy wszedł do kuchni i zobaczył ja˛ w tej pozycji,

ogarne˛ło go wzruszenie. Był zaskoczony swa˛ reak-
cja˛. Nie pamie˛tał juz˙, kiedy ostatnio przeja˛ł sie˛
sytuacja˛ jakiejs´ kobiety.

36

DAMA Z KALIFORNII

background image

– Tak – odparła Lily, wycia˛gne˛ła warkocz z jego

dłoni i rzuciła sie˛ w strone˛ stołu, by zbierac´
naczynia.

Case stał i patrzył na nia˛ z namysłem, zdaja˛c

sobie sprawe˛, z˙e jego obecnos´c´ odbiera tej kobiecie
pewnos´c´ siebie. Duz˙o dałby za to, by sie˛ dowie-
dziec´, co jej sie˛ przytrafiło, lecz dzis´ nie wypadało
o to pytac´.

– S

´

niadanie jest o szo´stej – oznajmił szorstko, po

czym odwro´cił sie˛ i znikna˛ł w wypoczynkowej
cze˛s´ci domu.

– Tak jest, szefie – odparła Lily ostro.
Case jednak juz˙ jej nie usłyszał.

Pierwsze dni na ranczu nie były łatwe. Lily

zapamie˛tała z nich gło´wnie upał, zapachy gotuja˛-
cych sie˛ potraw, zaste˛py wygłodniałych me˛z˙czyzn,
bola˛cy kre˛gosłup i pieka˛ce stopy. Niemniej jakos´
udało jej sie˛ to wszystko przetrwac´. A potem było
juz˙ coraz lepiej.

Tego dnia została jej jeszcze godzina do rozpo-

cze˛cia przygotowan´ do lunchu, totez˙ wzie˛ła sobie
szklanke˛ zimnej herbaty i wyszła na werande˛ na
tyłach domu. Tam usiadła bokiem na hus´tawce,
opieraja˛c stopy na pore˛czy. Jak to dobrze tak
posiedziec´ z nogami podniesionymi do go´ry! Ubra-
ła sie˛ dzis´ w granatowa˛ spo´dnice˛-spodnie i dobrana˛

37

Sharon Sala

background image

kolorystycznie bluzke˛. Był to stro´j przewiewny
i wygodny do pracy.

Oparła sie˛ o pore˛cz z drugiej strony hus´tawki,

przymkne˛ła oczy i zimna˛ szklanka˛ przesune˛ła po
czole, a potem po policzkach. Co za przyjemne
uczucie, ten miły chło´d!

Westchne˛ła, przyłoz˙yła szklanke˛ do ust i wypiła

długi łyk lekko słodkawego napoju. Herbata miała
dzis´ wyja˛tkowo rozkoszny smak.

– No nie, ale laseczka!
Głos był obcy i zabrzmiał tak niespodziewanie,

z˙e Lily omal nie spadła na podłoge˛, gwałtownie
siadaja˛c na hus´tawce. Potem obcia˛gne˛ła spo´dnice˛
i odwro´ciła sie˛ w strone˛ miejsca, ska˛d dobiegał głos,
zakrywaja˛c re˛ka˛ policzek z blizna˛.

Twarz tego me˛z˙czyzny nie była jej obca. Kole-

dzy wołali na niego ,,Lane’’, nie miała jednak
poje˛cia, czy jest to imie˛, czy nazwisko.

– Czy czegos´ potrzebujesz? – zapytała ostro.
Nie spodobała jej sie˛ poufałos´c´ me˛z˙czyzny oraz

fakt, z˙e zatrzymał wzrok na jej bius´cie i nogach
dłuz˙ej, niz˙ wymagała tego przyzwoitos´c´.

– Zawsze tego potrzebuje˛ – odparł przecia˛gle.
Lily poczuła, z˙e ze złos´ci robi sie˛ czerwona. Ten

facet bardzo jej sie˛ nie podobał.

– No to co tu robisz? Case cie˛ po cos´ przysłał?
Słysza˛c imie˛ szefa, Lane rozejrzał sie˛ uwaz˙nie

38

DAMA Z KALIFORNII

background image

woko´ł, zatrzymuja˛c na chwile˛ wzrok na podwo´rzu,
gdzie odbywał sie˛ przegla˛d stada.

– Nie – odrzekł. – Chciałem tylko powiedziec´ na

osobnos´ci, z˙e ładna z pani kobitka, a gotuje to pani
z˙e ojej!

– Dzie˛ki – mrukne˛ła Lily i wstała z hus´tawki

– ale musze˛ juz˙ is´c´ do kuchni.

Nie chciała z nim dłuz˙ej przebywac´. Było cos´

wstre˛tnego i spros´nego w spojrzeniu tego faceta.
Jego zas´ naste˛pne słowa potwierdziły jej podej-
rzenia i utwierdziły w przekonaniu, z˙e od tego
człowieka nalez˙y trzymac´ sie˛ z daleka.

– Czy ma pani tylko jedna˛ blizne˛? Bo tej na

policzku to nawet nie widac´. No ale jak sie˛ jest taka˛
fest kobita˛, to i blizna nie przeszkadza.

– To nie jest two´j interes, do cholery! – zawołała

i trzasne˛ła drzwiami.

Nie mogła wprost uwierzyc´, z˙e tak sie˛ zachowała.

W ułamku sekundy straciła panowanie. To do niej
niepodobne, takie mało wytworne maniery. Nadal
sie˛ trze˛sła ze złos´ci, gdy do kuchni wszedł Case.

– Czego ten Turney tu chciał, do diabła?
Case włas´nie szedł do domu, by zadzwonic´, gdy

zauwaz˙ył, z˙e jego najemny pracownik oddala sie˛ od
werandy, a Lily szybko wbiega do domu. Na mys´l
o tym, z˙e Lily moz˙e zadawac´ sie˛ z kto´ryms´ z robot-
niko´w, Case’a ogarna˛ł gniew.

39

Sharon Sala

background image

Lily odwro´ciła sie˛ gwałtownie i spojrzała na

niego z taka˛ sama˛ tłumiona˛ furia˛, z jaka˛ on zadał jej
to pytanie. Case zachowuje sie˛, jakby to ona od-
cia˛gała tego robotnika od pracy!

– Po pierwsze – rzekła lodowatym tonem, choc´

ze złos´ci jej zielone oczy przybrały barwe˛ jadeitu
– chciał sie˛ dowiedziec´, czy mam blizny na całym
ciele, opro´cz twarzy.

Case zacisna˛ł usta. Bo´l w jej głosie poruszył jego

serce i sumienie. Nie spodziewał sie˛ takiej od-
powiedzi i z˙ałował, z˙e nie policzył do dziesie˛ciu,
zanim otworzył usta. Pamie˛tał, z jaka˛ intonacja˛
zadał pytanie, i miał s´wiadomos´c´, z˙e z´le ocenił
zastana˛ sytuacje˛. Tymczasem było juz˙ za po´z´no, by
wycofac´ swoje słowa, mo´gł jedynie za nie prze-
prosic´. Zanim jednak zda˛z˙ył to zrobic´, Lily dodała:

– I powiem ci to samo, co powiedziałam jemu.

To nie jest wasz interes, do cholery! Ja tu gotuje˛
i z nikim sie˛ nie spoufalam. Nie mam na to ochoty.
Mam nadzieje˛, z˙e wyraziłam sie˛ wystarczaja˛co
jasno.

Case uznał, z˙e Lily odzyskuje pewnos´c´ siebie.

Wyprostowała sie˛, podniosła do go´ry głowe˛ i odwaz˙-
nie ukazała swo´j zraniony policzek. To go os´mieliło.

– Przepraszam, Lily – odezwał sie˛ spokojnie.

– Obiecuje˛ ci, z˙e cos´ takiego sie˛ nie powto´rzy.
Pogadam z tym facetem.

40

DAMA Z KALIFORNII

background image

Przekroczył pro´g zdecydowanym krokiem, po-

zostawiaja˛c tymczasem Lily stoja˛ca˛ nieruchomo
pos´rodku kuchni.

Juz˙ ja temu typowi przemo´wie˛ do rozumu,

powtarzał Case w mys´lach. Ale kto przemo´wi do
rozumu mnie? Wiedział, z˙e dobrze by mu to zrobiło.
Otwarcie nigdy by sie˛ nie przyznał do tego, z˙e
uczuciem, kto´re nim powodowało, była zazdros´c´
o Lily, a nie złos´c´, z˙e robotnik najemny miga sie˛ od
pracy.

Lily patrzyła na zatrzaskuja˛ce sie˛ drzwi i skuliła

ramiona, chronia˛c sie˛ przed ida˛cym od progu po-
dmuchem. Podmuch był gora˛cy, stanowił jakby
echo jej rozgora˛czkowanych emocji. Wcia˛gne˛ła
w płuca powietrze i spro´bowała głe˛boko odetchna˛c´,
lecz zamiast uspokajaja˛cego wydechu z jej gardła
wydobył sie˛ dz´wie˛k przypominaja˛cy łkanie. Kos-
myk włoso´w przesłonił jej oczy i gdy podniosła
re˛ke˛, by załoz˙yc´ go za ucho, palcami niechca˛cy
otarła sie˛ o blizne˛. I nagle zacze˛ła dygotac´. Odniosła
wraz˙enie, z˙e wala˛ sie˛ na nia˛ s´ciany kuchni, z˙e
wzywa ja˛ korytarzyk wioda˛cy do sypialni.

Samotnos´c´! Potrzebuje w tej chwili samotnos´ci...
Oczy wezbrały jej łzami. Zacisne˛ła mocno po-

wieki, ze wszystkich sił pro´buja˛c stłumic´ bo´l wywo-
łany pytaniem Lane’a. Nie udało sie˛. Po raz pierw-
szy od czasu wypadku i zdrady narzeczonego

41

Sharon Sala

background image

zamarzyła o tym, by wro´cic´ do domu i powierzyc´
swe z˙ycie opiece ojca oraz braci. W tej chwili nie
jest w stanie zrobic´ tego sama.

Potykaja˛c sie˛, dotarła do sypialni i opadła na

ło´z˙ko. Przytulny wystro´j tego miejsca nie poprawił
jej nastroju, nie przynio´sł z˙adnej ulgi. Ta sypialnia
to tylko kryjo´wka.

Lily ukryła twarz w zagłe˛bieniu ramienia, s´cis-

ne˛ła kurczowo narzute˛ i rozpłakała sie˛.

Najpierw łzy płyne˛ły cichymi strumieniami,

a potem doła˛czył sie˛ do nich szloch. W kon´cu łkała
tak rozpaczliwie, z˙e zacze˛ło jej boles´nie brakowac´
powietrza.

Płakała z powodu niesprawiedliwos´ci s´wiata,

kto´ry zamienił jej bezpieczne i szcze˛s´liwe z˙ycie
w przykra˛ i pełna˛ zagroz˙en´ egzystencje˛. Płakała
z powodu utraty miłos´ci, kto´ra zapewne nigdy nie
była prawdziwa. Płakała z te˛sknoty za ciepłem
ramion ojca oraz braci, kto´rzy byli za daleko, by jej
teraz pomo´c. Płakała takz˙e dlatego, z˙e dzis´ – gdyby
Todd nie sprzeniewierzył sie˛ swym obietnicom
– odbyłby sie˛ ich s´lub.

A potem nagle ktos´ ja˛ podnio´sł z ło´z˙ka, przytulił

do siebie i nie dopus´cił, by sie˛ rozpadła na kawałki.
Słyszała głos´ne bicie czyjegos´ serca, czuła silne
ramiona i łagodne dłonie, lecz była zbyt rozbita, by
to wszystko poja˛c´. W tej chwili wystarczyła jej

42

DAMA Z KALIFORNII

background image

jedynie s´wiadomos´c´, z˙e ktos´ przynosi jej ukojenie
i z˙e bo´l wreszcie słabnie.

Case zawro´cił, gdy usłyszał płacz Lily. A gdy

wszedł do jej sypialni, poczuł, z˙e serce kraje mu sie˛
na kawałki. Rozpacz tej kobiety była przygniataja˛-
ca, rozdzieraja˛ca.

Nigdy jeszcze nie widział człowieka w takim

stanie – bezradnego i ws´ciekłego jednoczes´nie.
W głe˛bi duszy podejrzewał, z˙e nieco sie˛ przyczynił
do cierpienia Lily. Mo´j Boz˙e, jak bardzo pragna˛ł
uwolnic´ ja˛ od tego bo´lu!

Przytulił do siebie jej rozdygotane ciało, zacza˛ł je

kołysac´ i szeptac´ do ucha słowa pocieszenia.

Alez˙ ona jest delikatna! I jak ma cudownie

wyrzez´bione ciało, przemkne˛ło mu przez głowe˛. No
i jak wspaniale mies´ci sie˛ w moich ramionach...

Zaskoczyły go te spontaniczne mys´li. Uznał, z˙e

powinien swej wyobraz´ni załoz˙yc´ cugle, bo sie˛
rozszalała. Jak moz˙na czerpac´ przyjemnos´c´ z przy-
tulania kobiety, kiedy ta kobieta cierpi?

– Przestan´ – szepna˛ł, tula˛c jej rozdygotane ciało.

– Prosze˛, Lily, nie płacz. Rozchorujesz sie˛. Prze-
praszam cie˛. Naprawde˛ cie˛ przepraszam. Nie chcia-
łem cie˛ zranic´, a co do Lane’a, to przysie˛gam, z˙e to
sie˛ nie powto´rzy.

Spoko´j i siła brzmia˛ce w jego głosie podziałały

na nia˛ koja˛co. Płacz słabł, drz˙enie uste˛powało,

43

Sharon Sala

background image

strumien´ łez stawał sie˛ coraz mniejszy. Trzymaja˛ce
ja˛ ramiona rozluz´niły us´cisk i Lily poczuła, z˙e
czyjas´ re˛ka kieruje jej twarz ku go´rze.

Gdy uniosła powieki, ujrzała przed soba˛ przepas-

tna˛ głe˛bie˛ błe˛kitnych oczu Case’a, po czym gwał-
townie szarpne˛ła głowa˛, us´wiadamiaja˛c sobie, jak
wygla˛da.

– Nie odwracaj sie˛ ode mnie, Lily – szepna˛ł.
Pogłaskał jej policzki zgrubiałymi od pracy

dłon´mi, palcami otarł ostatnie łzy.

– Opowiedz mi o wszystkim.
Delikatnos´c´, z jaka˛gładził ja˛po twarzy, sprawiła,

z˙e Lily przestała czuc´ zaz˙enowanie. Potem jednak
raptownie sie˛ odsune˛ła, poraz˙ona s´wiadomos´cia˛, z˙e
jeszcze chwile˛ wczes´niej z własnej woli mocno sie˛
do niego tuliła.

Case patrzył, jak Lily sie˛ odwraca, jak obejmuje

sie˛ ramionami, i natychmiast sie˛ domys´lił, z˙e zbiera
w sobie siły. W tej jego kucharce drzemie dama...

– Nie ma o czym opowiadac´ – odrzekła w kon´cu.

– Byłam na przyje˛ciu z okazji s´lubu, a kiedy
wracałam do domu, pijany kierowca zmasakrował
mi twarz... i z˙ycie... na zawsze. Czy to chciałes´
usłyszec´?

W jej słowach była złos´c´, jakby sie˛ broniła.

Case’owi krajało sie˛ serce.

– I dlatego przyje˛łas´ te˛ oferte˛? Bo twoje z˙ycie

44

DAMA Z KALIFORNII

background image

tak dramatycznie sie˛ zmieniło? Czy tez˙ moz˙e
uciekasz od z˙ycia? Przejechałas´ niemal po´ł kraju,
z˙eby wykonywac´ prace˛ zupełnie niezgodna˛ z twoi-
mi kwalifikacjami...

– Ta praca niczym sie˛ nie ro´z˙ni od tego, co

robiłam przez ostatnie dwanas´cie lat, zanim wresz-
cie wyjechałam z domu. Moja matka umarła, kiedy
miałam trzynas´cie lat. Byłam gło´wna˛ kucharka˛ dla
mojego ojca i czterech starszych braci. Oni wszyscy
mieli prace˛, a ja nie. Moja˛ praca˛ było gotowanie im
jedzenia. Pocza˛tkowo wcale mi to nie szło, ale
w kon´cu sie˛ nauczyłam. Ojciec wybaczał mi ro´z˙ne
potknie˛cia, bracia nigdy nie narzekali. Dopiero po
siedmiu latach zdałam sobie sprawe˛, z˙e zape˛dzili
mnie do kuchni tylko po to, z˙eby pomo´c mi
przetrwac´ pustke˛, jaka˛ poczułam po s´mierci matki.

– To tam miałas´ ten wypadek? – spytał Case.
Lily zawahała sie˛. Grunt stawał sie˛ grza˛ski,

a ska˛d moz˙e wiedziec´, ile szczego´ło´w z jej prywat-
nego z˙ycia wolno jej bezkarnie wyjawic´?

– Nie, mieszkałam wtedy w Los Angeles, zapo-

mniałes´? Wychowywałam sie˛ w okolicach Laguna
Beach.

Case wyczuwał jej wewne˛trzny opo´r. Domys´lał

sie˛, z˙e daleko mu do poznania całej prawdy.

– A co robiłas´ w Los Angeles? – odwaz˙ył sie˛

zapytac´. – Nie byłas´ chyba kucharka˛, prawda?

45

Sharon Sala

background image

– Pracowałam tam jako sekretarka w kancelarii

prawnej.

Case zauwaz˙ył, z˙e Lily zacisne˛ła usta, jakby

z bo´lu, a oczy jej pociemniały ze złos´ci.

– No i...
– No i miałam ten wypadek, a potem przyjecha-

łam tutaj.

Zbyt proste, aby miało byc´ prawdziwe.
– I w Los Angeles nie było nikogo, kto by cie˛

chciał zatrzymac´? Na pewno masz przyjacio´ł, Lily.
Nie mogłas´ wro´cic´ do poprzedniej pracy?

Poczuła taki przypływ złos´ci, z˙e sama sie˛ prze-

straszyła. Ro´wniez˙ na twarzy Case’ a pojawił sie˛ le˛k.

– Mo´j narzeczony zaz˙a˛dał zwrotu piers´cionka,

bo nie miał zamiaru is´c´ do ołtarza z kobieta˛
o zeszpeconej twarzy. Przeciez˙ nie mogłam wro´cic´
do tego samego biura i pracowac´ z me˛z˙czyzna˛,
kto´ry nie mo´gł na mnie patrzec´, prawda?

Case chwycił jej re˛ke˛, kto´ra˛ gniewnie wskazywa-

ła na zraniony policzek. Jego oczy zwe˛ziły sie˛
w szparki.

– Czy chcesz mi powiedziec´, z˙e me˛z˙czyzna,

z kto´rym byłas´ zare˛czona i kto´ry twierdził, z˙e cie˛
kocha, nie chciał sie˛ z toba˛ oz˙enic´ z powodu tego
małego zadrapania na policzku?

Małego zadrapania!
Otworzyła zszokowana usta i zamrugała powie-

46

DAMA Z KALIFORNII

background image

kami, by powstrzymac´ naste˛pna˛ fale˛ łez. Za nic
w s´wiecie nie rozpłacze sie˛ przed tym człowiekiem
po raz drugi.

– No co´z˙, Lily, gdybys´ mnie zapytała, to powie-

działbym ci cos´, co jest jasne jak słon´ce dla
kaz˙dego, tylko nie dla ciebie. Oto´z˙ spotkało cie˛
wielkie szcze˛s´cie, z˙e ten dran´ cie˛ rzucił, bo on na
ciebie nie zasługuje.

Lily otworzyła szeroko oczy. Widziała, z˙e Case

był ws´ciekły i domys´liła sie˛, z˙e gdyby teraz Todd
trafił w jego re˛ce, miałby sie˛ na pewno z pyszna.

– No... – mrukne˛ła, jednoczes´nie zdumiona i za-

z˙enowana. – Dzie˛kuje˛... ci.

– Bardzo prosze˛! – warkna˛ł. – Czy uspokoiłas´

sie˛ juz˙ troche˛?

– Chyba tak. I mys´le˛, z˙e masz racje˛. Lepiej z˙e

dzis´ gotuje˛ lunch dla twoich ludzi, niz˙ gdybym
miała wychodzic´ za ma˛z˙.

Zapadła ogłuszaja˛ca cisza.
– Dzis´ miał byc´ wasz s´lub? – zapytał w kon´cu.
Lily kiwne˛ła tylko głowa˛, obawiaja˛c sie˛, z˙e gdy

sie˛ odezwie, bo´l powro´ci ze zdwojona˛ siła˛.

– A teraz przepraszam – powiedziała, ruszaja˛c

w kierunku drzwi – ale musze˛ zabierac´ sie˛ do
roboty, bo mie˛so be˛dzie za twarde. Choc´ twoi ludzie
tak sie˛ rzucaja˛ na jedzenie, z˙e pewnie by nie
zauwaz˙yli, z˙e cos´ jest niedogotowane.

47

Sharon Sala

background image

Wbiegła do kuchni. Case po sekundzie ruszył

tam za nia˛. Nie zatrzymał sie˛, lecz natychmiast
wyszedł na dwo´r kuchennymi drzwiami, trzaskaja˛c
nimi tak mocno, z˙e az˙ zadzwoniły szyby.

Lily zda˛z˙yła tylko usłyszec´, z˙e mie˛dlił pod nosem

jakies´ przeklen´stwa, lecz nie spojrzał na nia˛ ani tez˙
nic nie powiedział. Po chwili znikna˛ł jej z oczu.

Ona zas´ poczuła sie˛ nieco lepiej ze s´wiadomos´-

cia˛, z˙e ktos´ opro´cz niej uwaz˙a poste˛pek Todda
Collinsa za haniebny.

Dwie godziny po´z´niej robotnicy jak zwykle

hałas´liwie weszli do jadalni i Lily skoncentrowała
sie˛ na podawaniu posiłku. Case wpadł tylko na
chwile˛ i Lily pewnie by go nawet nie zauwaz˙yła,
gdyby nie poprosił o aluminiowa˛ folie˛.

– Nie mam teraz czasu na jedzenie – wyjas´nił.

– Przygotuj druga˛ paczke˛ dla Duffa. Musimy poje-
chac´ na pastwisko, gdzie pasie sie˛ stado, i spraw-
dzic´, czy nie zostały tam jakies´ ssa˛ce cielaki.
Wolałbym nie robic´ tego po´z´niej.

Lily nie miała odwagi spojrzec´ mu w oczy.

Szybko przygotowała im kanapki, cały czas z˙ałuja˛c,
z˙e nie potrafiła milczec´. Gdyby nikt nie znał
prawdy, nikt by jej nie wspo´łczuł.

– Lily – odezwał sie˛ Case tak cicho, z˙e z˙aden

z robotniko´w nie mo´gł go usłyszec´ – nigdy wie˛cej
nie odwracaj od nikogo twarzy. Słyszysz mnie?

48

DAMA Z KALIFORNII

background image

Popatrzyła na niego ze złos´cia˛. On nie ma prawa!
Case odwzajemnił jej sie˛ takim samym spoj-

rzeniem. Nie wiedział, jak to sie˛ stało, lecz zanim
wyszedł z kuchni, w oczach Lily i na jej ustach
pojawił sie˛ delikatny us´miech.

– Aha – dodał jeszcze w progu – jutro jest

sobota. Po s´niadaniu przygotuj tylko troche˛ dodat-
ko´w do kanapek, a potem zro´b liste˛ rzeczy, kto´re
potrzebujesz na naste˛pny tydzien´. Ktos´ cie˛ zawiezie
do Clinton. Kup, co trzeba, mam do ciebie zaufanie.
W supermarkecie mam otwarty rachunek. Wystar-
czy, z˙e powiesz, z˙e pracujesz dla Longrena. Oni juz˙
be˛da˛ wiedzieli, co zrobic´.

Lily kiwne˛ła głowa˛. Gdy Case znikna˛ł w mroku,

odniosła wraz˙enie, z˙e mimo dobiegaja˛cego z jadalni
hałasu jest sama. Zagryzła wargi i odwro´ciła sie˛ od
okna. Nie be˛dzie przeciez˙ stac´ przy parapecie jak
ste˛skniony piesek i patrzec´, jak pan odjez˙dz˙a. Nie
miała zamiaru zaufac´ juz˙ z˙adnemu me˛z˙czyz´nie, nawet
gdyby był nie wiadomo jak dobry i wspaniałomys´lny.

Tuz˙ po s´niadaniu naste˛pnego dnia Lane Turney

zastukał do tylnych drzwi. S

´

ciskał kapelusz w dłoni,

twarz miał zafrasowana˛.

– Prosze˛ pani – odezwał sie˛, uciekaja˛c wzrokiem

w bok – mam pania˛ zawiez´c´ do miasta, jak be˛dzie
pani gotowa.

49

Sharon Sala

background image

Stał i czekał na jej odpowiedz´, powstrzymuja˛c

oddech. Miał nadzieje˛, z˙e Lily nie zaprotestuje.
Wczoraj wieczorem usłyszał przypadkiem ostatnia˛
wypowiedz´ Case’a i pomys´lał, z˙e nadarza sie˛ okazja
poderwania tej dziwnej kucharki.

Wczoraj ws´ciekł sie˛, kiedy szef wyjechał na

niego z pyskiem za wizyte˛ na werandzie. Case
chyba zwariował! Jakie on ma prawo mo´wic´ mu,
z jakimi kobietami wolno, a z jakimi nie wolno mu
sie˛ zadawac´? Lane nie zwracał uwagi na blizne˛. Lily
była taka ładna i miała tak wspaniałe ciało, z˙e taki
drobny defekt wcale sie˛ nie liczył.

W istocie to Duffowi Case kazał zawiez´c´ ja˛ do

miasta – w cia˛gu najbliz˙szej godziny. Jes´li on, Lane,
be˛dzie miał szcze˛s´cie, wyjada˛ do Clinton, zanim
Duff dotrze do tej kuchni.

Lily była zaskoczona. Wiedziała, z˙e Case

ws´ciekł sie˛ wczoraj na Lane’a z powodu jego
zachowania i nie wyobraz˙ała sobie, by miał jej
kazac´ jechac´ do miasta z człowiekiem, kto´ry ja˛
obraził. Obrzuciła Lane’a długim i twardym spoj-
rzeniem. Gdy stwierdziła, z˙e jest speszony i od-
wraca od niej wzrok, doszła do wniosku, z˙e Case
musiał porza˛dnie zmyc´ mu głowe˛.

Lane zas´ uznał, z˙e lepiej sie˛ pokajac´, bo inaczej

daleko z ta˛ panna˛ nie zajedzie. Totez˙ zacza˛ł jak
dziecko przeste˛powac´ z nogi na noge˛ i wykrztusił:

50

DAMA Z KALIFORNII

background image

– Przepraszam za wczorajsze. Nie miałem na

mys´li nic złego. Nie umiem dobrze mo´wic´, ale
chciałem powiedziec´ pani cos´ miłego, bez obrazy.

Nie odzywała sie˛ przez dłuz˙sza˛ chwile˛. Gdy Lane

w kon´cu zebrał sie˛ na odwage˛ i spojrzał na nia˛,
ujrzał na jej twarzy spoko´j.

– Nie powiem, z˙e zapomniałam, co mo´wiłes´,

Lane. Tylko chce˛, z˙ebys´ trzymał sie˛ ode mnie
z daleka. Czy to jasne?

– Jasne. Czy jest pani gotowa?
– Tak. – Cie˛z˙ko westchne˛ła. Wiele by dała za to,

by Case nie przysyłał do niej tego faceta, nie miała
jednak poje˛cia, jak mu odmo´wic´, nie robia˛c po raz
drugi sprawy z wczorajszego incydentu. – Wezme˛
tylko torebke˛ i liste˛.

Lane patrzył, jak Lily łagodnie kołysze biodrami

w czerwonych spodniach, oddalaja˛c sie˛ korytarzem,
a gdy wro´ciła, zerkna˛ł na jej piersi rysuja˛ce sie˛
wyraz´nie pod bluzka˛ bez re˛kawo´w. Potem ruszyli
w strone˛ samochodu typu combi. Lane otworzył
drzwi po stronie pasaz˙era i odsta˛pił krok do tyłu,
pozwalaja˛c Lily zaja˛c´ miejsce.

Wzniosła oczy do nieba, modla˛c sie˛, by ten dzien´

jak najszybciej dobiegł kon´ca, i spojrzała w bok za
okno, gdy Lane zajmował miejsce za kierownica˛.

– Juz˙ jedziemy – oznajmił rados´nie.
Brak reakcji ze strony Lily wcale nie zepsuł mu

51

Sharon Sala

background image

humoru. Ma ja˛dla siebie przez cała˛ droge˛ do miasta,
i z powrotem. Jest mno´stwo czasu na to, by ja˛
zmie˛kczyc´.

Przeszkoda˛ w wykonaniu planu było to, z˙e Lily

postanowiła sie˛ nie odzywac´. Podczas całej drogi
nie wypowiedziała jednego pełnego zdania, a na
jego pytania odpowiadała wyłacznie monosylaba-
mi. Gdy dojechali do miasta, Lane był ws´ciekły.

– No to jestes´my na miejscu – warkna˛ł, podjez˙-

dz˙aja˛c pod ogromny supermarket. – Kiedy mam
przyjechac´?

Lily zerkne˛ła na zegarek, potem przebiegła wzro-

kiem liste˛ zakupo´w, i odrzekła:

– Za dwie godziny. – Zsune˛ła sie˛ z fotela

i szybko zatrzasne˛ła drzwi, pragna˛c znalez´c´ sie˛ jak
najdalej od Lane’a, kto´ry podczas całej drogi ob-
sypywał ja˛ lubiez˙nymi spojrzeniami i propozycjami
o podteks´cie erotycznym.

– Dam ci wie˛cej czasu, damulko – mrukna˛ł

Lane, opuszczaja˛c parking i skre˛caja˛c w strone˛
lokalnego baru.

Do realizacji swych plano´w potrzebował siły

i odwagi, a te zawsze znajdował w butelce.

– Szefie – zacza˛ł Duff, wracaja˛c do stodoły

i drapia˛c sie˛ w głowe˛ – panna Lily juz˙ wyjechała.
Ktos´ ja˛ widział w samochodzie z po´ł godziny temu.

52

DAMA Z KALIFORNII

background image

Case podnio´sł głowe˛ znad cielaka, kto´rym sie˛

zajmował, i zmarszczył czoło.

– Jechała sama?
– Nie – odrzekł Duff. – Prowadził ktos´ inny, ale

nie wiadomo kto.

Case wzruszył ramionami. Tak bardzo sie˛ tym

nie przeja˛ł, niemniej był troche˛ zaskoczony. Kto by
sie˛ odwaz˙ył zawozic´ Lily do miasta i ryzykowac´
gniew szefa za wymigiwanie sie˛ od pracy? Case
wyprostował sie˛ i rozejrzał woko´ł, sprawdzaja˛c,
kogo brakuje na posterunku, gdy do stodoły wpadł
jeden z robotniko´w, krzycza˛c na cały głos:

– Szefie, ten cholerny byk znowu sie˛ urwał i jest

rozjuszony jak wszyscy diabli! Mys´li, z˙e podbiera-
my mu jego panienki!

Case rzucił wszystko i gestem wezwał pracuja˛-

cych obok ludzi do pos´cigu. Byk był olbrzymi
i najbardziej nieobliczalny ze wszystkich stworzen´,
jakie dotychczas Case posiadał. Co roku obiecywał
sobie, z˙e sprzeda to wredne zwierze˛ i kupi inne,
o łagodniejszej naturze. Pomijaja˛c wszystko, posia-
danie takiej bestii jest niebezpieczne. Lecz co roku
cielaki, jakie otrzymywał od tego byka, były tak
dorodne, z˙e Case decydował sie˛ dac´ groz´nemu
zwierze˛ciu naste˛pna˛ szanse˛.

– Paralizator! – zawołał Case do Duffa.
Wypadli ze stodoły i zobaczyli rozjuszonego

53

Sharon Sala

background image

byka, kto´ry z opuszczonym łbem walił w ziemie˛
przednimi kopytami, wzbijaja˛c w powietrze tumany
kurzu, i wydawał z siebie chrapliwe pomruki,
kieruja˛c sie˛ w strone˛ zagrody dla kro´w i jało´wek.

Duff pobiegł po elektryczny paralizator, pozo-

stali me˛z˙czyz´ni szykowali lassa. Upłyne˛ła niemal
godzina, zanim byk znalazł sie˛ z powrotem w swej
zagrodzie. Wtedy Case juz˙ nie pamie˛tał o tym, z˙e
ma sprawdzic´, kto zawio´zł Lily do miasta.

Siedziała na stosie worko´w z karma˛ dla pso´w

i przez szybe˛ supermarketu patrzyła, czy na parkin-
gu nie pojawi sie˛ samocho´d combi. Lane spo´z´niał
sie˛ juz˙ prawie po´ł godziny.

Wreszcie dostrzegła go na ulicy. Zmarszczyła

czoło, gdy pojazd gwałtownie skre˛cił, o mały włos
unikaja˛c najechania na kobiete˛ z dzieckiem, kto´rzy
szli z załadowanym wo´zkiem w strone˛ zaparkowa-
nego auta. Potem poszukała wzrokiem chłopca,
kto´ry pomagał w pakowaniu zakupo´w, i gestem
przywołała go do siebie.

Chłopiec s´cia˛gna˛ł jeszcze dwo´ch kolego´w i wraz

z Lily wypchne˛li na dwo´r wo´zki ze sprawunkami.
Lily uznała, z˙e na tydzien´ to wystarczy.

Lane wreszcie zatrzymał sie˛ przy rampie.
– Witam, pie˛kna pani! – zawołał na cały głos,

wyskakuja˛c z kabiny. Szedł do niej, zataczaja˛c sie˛.

54

DAMA Z KALIFORNII

background image

– Ładujcie szybko. Jeszcze musimy pojechac´ w pa-
re˛ miejsc.

Lily wydała z siebie okrzyk przeraz˙enia. On jest

pijany! Juz˙ sama ta mys´l wystarczyła, by zdja˛ł ja˛
paniczny strach. Mało brakowało, a jeden pijak
niedawno pozbawiłby ja˛ z˙ycia. Nie ma takiej siły,
kto´ra by zmusiła Lily do tego, aby wsiadła do
samochodu z pijanym kierowca˛. Gestem poprosiła
chłopco´w, by zaczekali.

– Lane, ja poprowadze˛ – oznajmiła. – Piłes´.
– A jasne, z˙e piłem! I jeszcze mam zamiar sie˛

pobawic´ – os´wiadczył głos´no. – A ty nie be˛dziesz
mnie nigdzie wozic´. Kiedy Lane Turney zabiera
gdzies´ kobiete˛, to on prowadzi, a nie ona. Jasne?

Zatoczył sie˛ i spojrzał na Lily takim wzrokiem,

jakby rzucał jej wyzwanie. Niech no tylko os´mieli
sie˛ mu sprzeciwic´!

Lily przyszło to bez trudu.
– Nie wsiadam do samochodu z kierowca˛ w ta-

kim stanie – rzekła ostro, nie dbaja˛c o to, z˙e nie sa˛
sami. – Nie wiesz, co robisz. Prosze˛, pozwo´l mi
prowadzic´. Nikomu nic nie powiem, ale z toba˛ za
kierownica˛ nie pojade˛.

Jej głos drz˙ał, ale Lane nie przejmował sie˛

niczyimi obawami czy tez˙ bezpieczen´stwem, takz˙e
swoim własnym.

– Dobrze. – Czkna˛ł. – To wracaj do domu na

55

Sharon Sala

background image

piechote˛. Ciekawe, czy znajdziesz kogos´, kto zapro-
ponuje ci przejaz˙dz˙ke˛, kiedy zobaczy twoja˛ buz´ke˛.

Odwro´ciła głowe˛, ukrywaja˛c bo´l, jaki wywołały

jego słowa. To tylko pijacki bełkot, powtarzała
sobie. Te słowa nie sa˛ waz˙ne. Waz˙ne jest jej z˙ycie.

– Przepraszam – zwro´ciła sie˛ do chłopco´w,

kto´rzy byli s´wiadkami tego nieprzyjemnego in-
cydentu. – Pomo´z˙cie mi to wepchna˛c´ z powrotem
do sklepu, bo tu jest za gora˛co. Musze˛ zadzwonic´ na
ranczo i poprosic´ kogos´ innego.

Chłopcy szybko spełnili jej polecenie.
– Przepraszam pania˛ – powiedziała jakas´ kobie-

ta, dotykaja˛c jej ramienia.

Lily odwro´ciła sie˛ i zobaczyła jedna˛ z pracownic

supermarketu, z kto´ra˛ zamieniła kilka sło´w w jednej
z alejek.

– Słyszałam wszystko – wyjas´niła kobieta. – Na-

zywam sie˛ Debbie Randall. Znam Case’a Longrena
i wiem, z˙e nie be˛dzie tego tolerował. Za dziesie˛c´
minut mam przerwe˛ na lunch. Jes´li poczekasz, to
zawioze˛ cie˛ na ranczo.

Lily patrzyła na kobiete˛ z rosna˛cym zdumieniem,

a gdy usłyszała ostatnie słowa, odetchne˛ła z ulga˛.
Ratunek spadł jej praktycznie z nieba.

– Alez˙ to cudownie, Debbie – powiedziała i wy-

cia˛gne˛ła re˛ke˛. – Nazywam sie˛ Lily Brownfield.
Jestem nowa˛ kucharka˛ na ranczu Longrena.

56

DAMA Z KALIFORNII

background image

Niska, apetycznie zaokra˛glona kobieta zmierzyła

Lily pełnym sympatii wzrokiem, udała, z˙e nie widzi
jej zranionego policzka, po czym us´miechne˛ła sie˛
promiennie.

– Tego sie˛ domys´liłam. A niech to! Wys´wiad-

czysz mi przysługe˛, pozwalaja˛c mi tam sie˛ zawiez´c´.
Ten Case to niezły kawał chłopa, no nie? Nigdy nie
przepuszcze˛ okazji, z˙eby dac´ mu sie˛ we znaki. On
na to mi pozwala, ale niestety, na nic wie˛cej, jes´li
mnie rozumiesz...

Rozes´miała sie˛ wesoło i wskazała Lily stos

worko´w z karma˛ dla pso´w. Lily odpowiedziała jej
us´miechem i zaje˛ła swoje poprzednie miejsce,
patrza˛c, jak seksowna kobietka znika w alejce, by
skon´czyc´ swa˛ robote˛.

Ciekawe, pomys´lała Lily, czy Case sie˛ kiedykol-

wiek z nia˛ umawiał, a potem zadała sobie pytanie,
dlaczego ja˛ to interesuje. Przeciez˙ Case’owi wolno
is´c´ do ło´z˙ka z kaz˙da˛ kobieta˛ pod słon´cem.

Case... w ło´z˙ku? Nie, nie, powiedziała sobie. Jest

taki jakis´ za duz˙y i troche˛ nieokrzesany jak na jej
gust. I to włas´nie powtarzała sobie przez cała˛ droge˛
do domu.

57

Sharon Sala

background image

ROZDZIAŁ TRZECI

Case wyszedł przed dom, przystana˛ł na weran-

dzie i re˛ka˛ przeczesał włosy. Czuł sie˛ sfrustrowany.

Od dobrych paru godzin usiłował dociec, dlaczego

Lily nie pojechała po zakupy z Duffem. Nikt jednak
nie udzielił mu z˙adnej odpowiedzi. Na błe˛kitnym
niebie pozbawionym chmurki paliła gora˛ca kula
słon´ca, ws´ro´d kwitna˛cego kapryfolium i powoju
okalaja˛cego werande˛ buszował rados´nie koliber,
z daleka dobiegało przytłumione muczenie kro´w
poszukuja˛cych swych odebranych włas´nie cielako´w.

Case westchna˛ł, wsuna˛ł re˛ce głe˛boko do kieszeni

spodni i kopna˛ł jakis´ s´miec´ lez˙a˛cy na stopniu. Do
cholery, dlaczego ta Lily nie wraca? Duz˙o by dał,
aby zobaczyc´ w tej chwili jej chłodna˛ twarz i mine˛
mo´wia˛ca˛ ,,nie dotykaj mnie’’.

background image

Wpatrywał sie˛ w podjazd i lez˙a˛ce za nim pola tak

intensywnie, jakby pragna˛ł przenikna˛c´ wzrokiem
horyzont.

Nie dostrzegł nic, co pozwoliłoby mu odetchna˛c´.
Wewna˛trz domu zadzwonił nagle telefon i Case

obro´cił sie˛ na pie˛cie. Gdy znikał w chłodnym
wne˛trzu holu, drzwi z moskitiera˛ zamkne˛ły sie˛ za
nim z trzaskiem.

– Halo?
Przytkna˛ł słuchawke˛ do ucha, maja˛c nadzieje˛, z˙e

po drugiej stronie usłyszy ten sam głos, kto´ry
obudził go w nocy dwa tygodnie temu i przewro´cił
jego z˙ycie do go´ry nogami.

Nie była to jednak Lily, a na dodatek osoba

dzwonia˛ca nie miała dla niego dobrych wies´ci.

Samocho´d combi be˛da˛cy własnos´cia˛ jego rancza

włas´nie sie˛ rozbił w wypadku na szosie na po´łnoc od
Clinton. Case czuł, jak mie˛kna˛ mu kolana, i osuna˛ł
sie˛ na obrotowy fotel stoja˛cy obok biurka. Zamkna˛ł
oczy, a zaste˛pca szeryfa, bo to on włas´nie dzwonił,
bezlitos´nie cia˛gna˛ł swa˛ opowies´c´.

– Czy ktos´ jest ranny? – zapytał Case, wcia˛gaja˛c

powietrze w płuca i usiłuja˛c zapanowac´ nad ogar-
niaja˛ca˛ go panika˛.

– Tak, jedna osoba – odparł zaste˛pca. – Karetka

juz˙ wiezie ofiare˛ do Clinton, ale nie wiem, jakie ma
obraz˙enia.

59

Sharon Sala

background image

O mo´j Boz˙e, pomys´lał Case. To nie moz˙e byc´

Lily. Dos´c´ sie˛ nacierpiała. I nagle tkne˛ło go pewne
podejrzenie.

– Czy ofiara jest me˛z˙czyzna˛ czy kobieta˛? – spy-

tał ostro.

– Nie mam poje˛cia – padła odpowiedz´. – Po-

wiem ci, kiedy sam sie˛ dowiem.

– No dobra – przystał Case. – I dzie˛ki za telefon,

stary. Nie masz poje˛cia, jakie to dla mnie waz˙ne.

Gdy odłoz˙ył słuchawke˛, dygotał na całym ciele

i miał ochote˛ cos´ rozwalic´. Nie miał poje˛cia co
zrobic´ – jechac´ do miasta czy czekac´ na telefon od
zaste˛pcy.

Lily!
Nagle cały s´wiat nabrał ostros´ci, gdy us´wiadomił

sobie, z˙e jej moz˙e w nim zabrakna˛c´. Była to
s´wiadomos´c´ nie do zniesienia. Zna te˛ kobiete˛
zaledwie od tygodnia, ale jes´li sie˛ nie myli, to sie˛
w niej po prostu zakochał.

Jes´li to ona została ranna w tym wypadku...
– Hej, szefie! – zawołał Duff zza drzwi z mos-

kitiery, nies´wiadomy dramatu rozgrywaja˛cego sie˛
w sercu Case’a. – Ktos´ do nas jedzie. Wygla˛da mi to
na samocho´d tej małej s´licznotki z supermarketu.
Jak to ona ma na imie˛... Debbie?

Case z wysiłkiem podnio´sł sie˛ na nogi i przetarł

dłonia˛ twarz. Nie ma czasu dla gos´ci, a zwłaszcza

60

DAMA Z KALIFORNII

background image

upartych kobiet, nawet jes´li sa˛ bardzo ładne. Teraz
musi jechac´ do szpitala! Nie be˛dzie czekac´ na
telefon od zaste˛pcy, bo ten moz˙e zadzwonic´ za
po´z´no.

– O la la! – zawołała Debbie, szczerza˛c w us´mie-

chu ze˛by. – Na werandzie czeka na nas sam
gospodarz.

Lily poczuła leciutki skurcz z˙oła˛dka, po czym sie˛

uspokoiła. Dlaczego tak reaguje na widok Case’a?
A zwłaszcza jego ramion? O jego twarzy zas´ wcale
nie chciała mys´lec´. Gdy patrzył na nia˛, stawała sie˛
nerwowa.

Case sprawiał wraz˙enie człowieka, kto´ry jest

w stanie przebic´ sie˛ przez jej sztuczny pancerz
opanowania i dotrzec´ do ukrytych pod nim po-
kłado´w bo´lu i goryczy. Nie podobało jej sie˛ to,
poniewaz˙ z zasady nie rozczulała sie˛ nad soba˛.
Nieche˛tnie tez˙ odnosiła sie˛ do ludzi, kto´rzy wyko-
rzystywali swe niepowodzenia lub dramaty dla
wzbudzenia wspo´łczucia.

Gdy ostatnio odnajdowała w sobie taka˛ che˛c´,

wiedziała, z˙e powinna sie˛ tego wstydzic´. Powtarza-
ła sobie wo´wczas, z˙e na s´wiecie z˙yje mno´stwo
ludzi, kto´rzy sa˛ w znacznie gorszej sytuacji niz˙ ona.
Lecz kiedy patrzyła w lustro, nie było łatwo o tym
pamie˛tac´.

61

Sharon Sala

background image

Debbie zatrzymała samocho´d przed domem i wy-

siadła, witaja˛c Case’a serdecznym machnie˛ciem
dłoni, zanim Lily zda˛z˙yła skomentowac´ jej uwage˛.

– Czes´c´, stary. Chodz´cie z Duffem nam pomo´c.

Lily chyba przywiozła tu cały sklep.

Lily! Dzie˛ki ci, Panie!
Nigdy w z˙yciu Case nie odczuł az˙ tak wielkiej

ulgi. Mie˛kkos´c´ z jego kolan odpłyne˛ła. Szybko
zbiegł z werandy, kieruja˛c sie˛ w strone˛ samochodu,
w strone˛ Lily.

Na jego drodze stane˛ła jednak Debbie. Zarzuciła

mu ramiona na szyje˛ i serdecznie wys´ciskała.

– No, mo´j drogi – odezwała sie˛ z˙artobliwie – od

tygodni nie widziałam cie˛ w z˙adnej nocnej knajpie.
Czyz˙bys´ postanowił z˙yc´ w celibacie, wcale sie˛
z tym nie zdradzaja˛c?

Case zaczerwienił sie˛ jak burak i piwonia, po

czym, nadal tkwia˛c w ramionach Debbie, popatrzył
ponad jej głowa˛ w chłodne oczy o zielonej barwie.
Takich oczu jeszcze nigdy nie widział u z˙adnej
kobiety.

– Wro´ciłas´ – wykrztusił do Lily.
– Oczywis´cie – odparła, przecia˛gaja˛c sylaby

i patrza˛c wymownie na przytulone do niego pone˛tne
ciało Debbie, po czym weszła do s´rodka, niosa˛c ze
soba˛ kilka cie˛z˙kich toreb.

– Nie ws´ciekaj sie˛ na nia˛ – zas´wiergotała Deb-

62

DAMA Z KALIFORNII

background image

bie. – Ona tak jakby utkne˛ła mie˛dzy młotem
a kowadłem. Ja po prostu zaproponowałam jej
sa˛siedzka˛ pomoc. A przy tym, pomys´lałam sobie,
nadarzy sie˛ okazja zobaczyc´ ciebie...

Jej je˛zyk bywał czasem niewyparzony, ale Deb-

bie miała złote serce i Case o tym s´wietnie wiedział.

– Nie mam poje˛cia, dlaczego z toba˛ przyjechała,

ale be˛de˛ ci za to wdzie˛czny do kon´ca z˙ycia.

– Co tam! – rozes´miała sie˛. – To nic takiego. Juz˙

Lily ci opowie, co sie˛ stało. Ja musze˛ wracac´ do
pracy. Czy to ostatnie torby? – zwro´ciła sie˛ do
Duffa, kto´ry robił juz˙ trzeci kurs.

– Tak – je˛kna˛ł, uginaja˛c sie˛ pod cie˛z˙arem dz´wi-

ganych warzyw.

– No to lece˛! Pokaz˙ sie˛ czasem w mies´cie,

skarbie! – zawołała do Case’a na poz˙egnanie.

Case patrzył, jak samocho´d Debbie znika

w chmurze pyłu, po czym wszedł do holu.

– Debbie pojechała? – zapytał Duff, mijaja˛c go.
– Tak – odparł. – Słuchaj, Duff, nie be˛dzie mnie

pewnie do wieczora. Musze˛ jechac´ do Clinton.
Dopilnuj tu wszystkiego.

– Jasne! – Malutki człowieczek pomachał Ca-

se’owi re˛ka˛ i odmaszerował, stukaja˛c swymi wyso-
kimi butami.

Case wszedł do kuchni. Gdy Lily po raz kolejny

spojrzała na niego pogardliwie, zastanowiło go,

63

Sharon Sala

background image

czym sobie zasłuz˙ył na takie chłodne traktowanie.
Tak bardzo sie˛ cieszył, z˙e ja˛ widzi, z˙e nie miał
poje˛cia, od czego zacza˛c´.

– Mys´le˛, z˙e miałes´ powody – odezwała sie˛ Lily

– ale naste˛pnym razem, kiedy be˛de˛ jechała po
zakupy, przys´lij mi kogos´ innego. Albo najlepiej
pojade˛ sama, bo juz˙ znam droge˛. A jes´li chodzi
o tego Lane’a Turneya, to najlepiej by było, z˙eby sie˛
znalazł jak najdalej sta˛d. Czy wyraz˙am sie˛ do-
statecznie jasno?

Case az˙ sie˛ w sobie skurczył. A wie˛c to Lane

spowodował ten wypadek i to jego wioza˛ do
szpitala! Powinien był sie˛ domys´lic´...

– Nie wysyłałem go – oznajmił ze zmarszczo-

nym czołem.

Nic dziwnego, z˙e Lily jest na niego ws´ciekła. Jest

przekonana, z˙e to on kazał Lane’owi zawiez´c´ ja˛ do
miasta – mimo niewybrednych zaczepek tego czło-
wieka poprzedniego dnia. Mo´j Boz˙e! Czy ona
naprawde˛ tak z´le o mnie mys´li?

To podejrzenie go zabolało.
– Ale on tu przyszedł – os´wiadczyła. – Przyszedł

i powiedział, z˙e kazałes´ mu ze mna˛ jechac´. – Nagle
jej chło´d gdzies´ znikna˛ł, usta zacze˛ły sie˛ trza˛s´c´.
Przerwała wyjmowanie rzeczy z toreb i drz˙a˛cymi
palcami uchwyciła sie˛ blatu. – A potem on sie˛ upił.

Case zmarszczył czoło i głos´no zakla˛ł.

64

DAMA Z KALIFORNII

background image

– Ale nie od razu – cia˛gne˛ła drz˙a˛cym głosem.

– Dopiero potem, kiedy przyjechał po mnie do
supermarketu. – Otoczyła sie˛ ciasno ramionami,
jakby było jej zimno, zacze˛ła chodzic´ wzdłuz˙ blatu,
i mo´wiła coraz szybciej. – Błagałam go, z˙eby
pozwolił mi prowadzic´. Ale sie˛ nie zgodził.

– Skarbie – powiedział Case. – Juz˙ jest wszystko

dobrze. Wiem, z˙e...

– Nie! – przerwała mu. – Nic nie wiesz! Ja go

błagałam, ale on nie chciał pus´cic´ mnie za kierow-
nice˛. A ja nie mogłam razem z nim wsia˛s´c´ do
s´rodka. Był pijany, a przez jednego pijaka wy-
gla˛dam teraz jak wygla˛dam, i...

Nagle znalazła sie˛ w jego ramionach. Spaz-

matycznie wcia˛gała powietrze, nie moga˛c uwolnic´
sie˛ od strachu.

– Miał wypadek – oznajmił cichym głosem

Case. – Mys´lałem, z˙e z nim jestes´. Nigdy jeszcze tak
bardzo sie˛ nie denerwowałem. Widziałem tylko
ciebie, jak lez˙ysz ranna... i uwaz˙ałem, z˙e byłaby to
moja wina. Powinienem był wyrzucic´ wczoraj tego
drania na zbity pysk. I zrobie˛ to, jes´li sie˛ nie zabił.

– O mo´j Boz˙e! – je˛kne˛ła Lily i poczuła, z˙e

ziemia usuwa jej sie˛ spod sto´p.

Słowa Case’a oz˙ywiły wspomnienie innego wy-

darzenia. Oczami wyobraz´ni ujrzała jada˛cy z na-
przeciwka samocho´d, kto´ry nagle skre˛cił na jej pas.

65

Sharon Sala

background image

A potem nasta˛pił koszmarny okres bo´lu i przeraz˙e-
nia. Woko´ł niej wyrosła ciemna s´ciana i odgrodziła
ich od s´wiatła dnia, wsysaja˛c ja˛ do s´rodka. Lily
zemdlała.

Case poczuł, z˙e jej ciało staje sie˛ bezwładne

i pomys´lał, z˙e powinien był przekazac´ jej te˛ wiado-
mos´c´ delikatniej. Teraz jest na to za po´z´no. Zdołał ja˛
jednak przytrzymac´, zanim upadła na podłoge˛.

– Skarbie – wyszeptał jej do ucha. – Tak mi

przykro. Przepraszam cie˛, o Boz˙e, przepraszam.

Ona jednak nie słyszała go ani tez˙ nie widziała

miłos´ci, z jaka˛ na nia˛ patrzył, kiedy nio´sł ja˛ do
ło´z˙ka.

Potem wpadł do łazienki i przynio´sł zmoczony

woda˛ re˛cznik, kto´ry szybko przyłoz˙ył jej do czoła.
Napawał wzrok widokiem jej twarzy, wiedza˛c, z˙e
gdyby była przytomna, nie pozwoliłaby mu na to.
Odsuna˛ł z jej czoła złociste pasmo włoso´w, przetarł
twarz wilgotnym re˛cznikiem, dotkna˛ł palcami poli-
czka z blizna˛, a potem sie˛ pochylił i pocałował ka˛cik
jej ust tuz˙ pod kon´cem szramy.

Lily je˛kne˛ła, a Case poczuł na twarzy ciepły

powiew cichego westchnienia. Mrukna˛ł cos´ pod
nosem, tłumia˛c w sobie impuls, by połoz˙yc´ sie˛ obok
tej kobiety i juz˙ nigdy nie pozwolic´ jej odejs´c´.
Przesuna˛ł kompres w do´ł, usiłuja˛c wyciszyc´ jego
chłodem pulsuja˛ca˛ na szyi z˙yłe˛, i modlił sie˛, by po

66

DAMA Z KALIFORNII

background image

odzyskaniu przytomnos´ci Lily nie winiła go bar-
dziej, niz˙ on winił siebie.

Gdy jej powieki drgne˛ły, Case odsuna˛ł sie˛, nie

chca˛c, by wiedziała, z˙e jest tak blisko.

– Skarbie – szepna˛ł – juz˙ jest dobrze. Tylko na

chwile˛ zemdlałas´.

Otworzyła oczy, zamrugała powiekami, i gdy

otaczaja˛cy ja˛ s´wiat nabrał ostros´ci, ujrzała przed
soba˛ zakochana˛ twarz me˛z˙czyzny. Miłos´c´ była
prawdziwa, lecz twarz – inna. To nie była twarz
Todda, a ona nie znajdowała sie˛ w Los Angeles.

Nagle przypomniała sobie wydarzenia tego dnia

i z jej ust wyrwał sie˛ cichy okrzyk. Usiadła gwał-
townie, usiłuja˛c uciec jak najdalej od tego wysokie-
go me˛z˙czyzny, kto´ry wywoływał w niej emocje,
o kto´rych najche˛tniej by zapomniała.

Wyraz miłos´ci znikna˛ł z jego twarzy, Case wstał

i cofna˛ł sie˛, robia˛c Lily przestrzen´, kto´rej po-
trzebowała.

– Wprost trudno mi w to uwierzyc´ – powiedzia-

ła, poprawiaja˛c bezładnie włosy.

Jej wargi drz˙ały, oczy wypełniły sie˛ łzami,

zdołała jednak zapanowac´ nad soba˛ i nie wybuch-
na˛c´ płaczem. Gwałtownym ruchem przetoczyła sie˛
na druga˛ strone˛ ło´z˙ka, pragna˛c znalez´c´ sie˛ jak
najdalej od Case’a.

– Uspoko´j sie˛ – rzekł ze smutkiem, widza˛c, z˙e

67

Sharon Sala

background image

Lily wznosi mie˛dzy nimi mur. – Przestraszyłas´ sie˛,
i to bardzo, zwaz˙ywszy na okolicznos´ci. Jes´li nie
czujesz sie˛ na siłach, moz˙esz nie gotowac´ dzis´
kolacji. Jakos´ sobie poradzimy. Odka˛d tu jestes´,
robotnicy jedza˛ ponad miare˛.

– Wykluczone – odparła Lily. – Daj mi tylko

chwile˛, a przebiore˛ sie˛ i wracam do roboty.

Wstała, nie daja˛c Case’owi wyboru. Westchna˛ł,

odwro´cił sie˛ i poprzez otarte drzwi łazienki rzucił
w strone˛ umywalki re˛cznik, kto´ry wyla˛dował na
miejscu z głuchym plus´nie˛ciem. Case w milczeniu
opus´cił poko´j.

Lily zamrugała, zaskoczona jego pełnym złos´ci

gestem. Co mu sie˛ stało? To ona otarła sie˛ o naste˛p-
ny wypadek, a nie on. Zamkne˛ła drzwi, wzrusze-
niem ramion kwituja˛c zachowanie wielkiego kow-
boja. Potem zdje˛ła bluzke˛ i spodnie, odwiesiła je do
garderoby, po czym włoz˙yła z˙o´łta˛ sukienke˛ bez
re˛kawo´w, z marszczonej bawełny. Sukienka była
stara i nie be˛dzie w niej gora˛co. Przejrzała sie˛
w lustrze nad toaletka˛, uczesała włosy i upie˛ła je
w we˛zeł przy szyi. Naste˛pnie jak zwykle zbliz˙yła sie˛
lustra, by sprawdzic´, czy blizna przypadkiem nie
znikne˛ła. Skrzywiła usta w grymasie nieche˛ci,
stwierdzaja˛c, z˙e nic sie˛ nie zmieniło.

Gdy odwracała sie˛ od lustra, stała sie˛ rzecz

bardzo dziwna. To juz˙ nie siebie w nim widziała,

68

DAMA Z KALIFORNII

background image

lecz Debbie tula˛ca˛ sie˛ do Case’a. Wiedziała, z˙e
pozwala sobie skupic´ uwage˛ na czyms´, co ja˛
zaniepokoiło... nie, raczej zszokowało.

Chodzi o to, z˙e Case jakby bardzo che˛tnie otoczył

ramionami inna˛ kobiete˛. Kiedys´ w ten sam sposo´b
przytulił ja˛, Lily, i było to przyjemne. Nie, nie moz˙e
sobie pozwolic´ na to, by ponownie przywia˛zac´ sie˛
do kogos´.

Rozstania sa˛ zbyt bolesne.
– Co z toba˛? – warkne˛ła pod nosem. – Mało ci

jednej zdrady? Ska˛d przyszło ci do głowy, z˙e jakis´
me˛z˙czyzna chciałby patrzec´ na twoja˛twarz dzien´ po
dniu, do kon´ca z˙ycia? Wez´ sie˛ w gars´c´, moja panno!

Z trzaskiem zamkne˛ła drzwi sypialni i pognała

do kuchni tak pre˛dko, jakby goniło ja˛ sto diabło´w.

Case nie pojawił sie˛ na kolacji, ona zas´ nie miała

odwagi zapytac´, co sie˛ stało. Gdy posprza˛tała
jadalnie˛ i kuchnie˛, zacze˛ła kra˛z˙yc´ po pomiesz-
czeniach na parterze, pro´buja˛c znalez´c´ sobie jakies´
zaje˛cie. Chciała cos´ zrobic´, by porza˛dnie sie˛ zme˛-
czyc´ i łatwiej potem zasna˛c´.

Nie znała przyczyny nieobecnos´ci Case’a. Byc´

moz˙e zirytowała go swym nieuprzejmym zachowa-
niem, swoja˛ niewdzie˛cznos´cia˛, podczas gdy on
okazał jej tyle serca i troski, gdy zemdlała.

Udawała sama przed soba˛, z˙e nie pamie˛ta, jak

Case trzymał ja˛ w ramionach i dzie˛kował Bogu, z˙e

69

Sharon Sala

background image

jej w samochodzie Lane’a nie było. Włas´ciwie nie
chciała pamie˛tac´, jak to jest tulic´ sie˛ do me˛z˙czyzny,
wspominac´ potem jego zapach i dotyk. Bała sie˛, z˙e
historia sie˛ powto´rzy – ona najpierw sie˛ zakocha,
a potem twarz jej kochanka wykrzywi sie˛ w gryma-
sie obrzydzenia, gdy zobaczy blizne˛ na jej policzku.
Powinna zapamie˛tac´ raz na zawsze, z˙e juz˙ nigdy nie
be˛dzie ładna.

Zacisne˛ła dłonie w pie˛s´ci, przycisne˛ła je do ud

i cos´ do siebie wymamrotała. Ta robota to chyba jej
najgorszy pomysł od lat, ale jakos´ trzeba wytrwac´
do kon´ca kontraktu. W kon´cu nie ma gdzie sie˛
podziac´.

Ze stolika w gabinecie wzie˛ła kilka gazet i po-

spieszyła do sypialni.

Jakis´ czas po´z´niej ktos´ zastukał do drzwi. Drgne˛-

ła, trzymana w re˛ku gazeta wypadła na podłoge˛.

– Kto to? – zawołała, choc´ włas´ciwie znała

odpowiedz´.

Zbliz˙ała sie˛ dziesia˛ta i na dworze panowały

atramentowe ciemnos´ci. Z

˙

aden z robotniko´w nie

s´miałby jej szukac´ o tej porze. Odwaz˙yłby sie˛ na to
tylko Case.

Nie pomyliła sie˛.
– To ja – rozległ sie˛ głos z korytarza.
Otworzyła drzwi i patrzyła na Case’a w mil-

70

DAMA Z KALIFORNII

background image

czeniu, staraja˛c sie˛ nie okazac´ rados´ci, jaka ja˛
ogarne˛ła na jego widok.

– Pomys´lałem sobie, z˙e moz˙e chciałabys´ wie-

dziec´, z˙e Lane przez˙yje – rzekł powoli. – Na pewno
przez˙yje wypadek, bo nie re˛cze˛, co sie˛ z nim stanie,
kiedy wypuszcza˛ go ze szpitala i wpadnie w moje
re˛ce. Nie wiem, w jaki sposo´b zostanie ukarany za
jazde˛ po pijanemu, i nic mnie to nie obchodzi. Ale
moz˙e obchodzi ciebie...

Bo´l w sercu Lily oz˙ył, gdy słuchała gniewnych

sło´w swego chlebodawcy.

– To dobrze, z˙e z tego wyjdzie – powiedziała.

– I dzie˛kuje˛ ci za to, z˙e o mnie pomys´lałes´.

Zawsze o tobie mys´le˛, moja pani, skonstatował

w duchu Case.

– Przykro mi, z˙e sprawiam tyle kłopotu – dodała

przybitym głosem, be˛da˛c przekonana, z˙e Case jest
na nia˛ zły. – Wydaje mi sie˛, z˙e kiedy zdecydowałes´
sie˛ zatrudnic´ do pracy kucharke˛, niczego takiego sie˛
nie spodziewałes´.

– Nie wiem, czego sie˛ spodziewałem – mrukna˛ł.

– Ale to nie ty... stanowisz kłopot – dodał. – Bardzo
sie˛ ciesze˛, z˙e jestes´ w moim domu, z˙e patrzysz na
mnie z furia˛, z˙e wznosisz mur utrzymuja˛cy ludzi na
odległos´c´. Dzis´ nawet pomys´lałem sobie, z˙e nigdy
nie odwaz˙e˛ sie˛ czegos´ takiego ci powiedziec´, ale nie
moge˛ juz˙ dłuz˙ej z tym wytrzymac´. Masz prawo

71

Sharon Sala

background image

ws´ciekac´ sie˛ na mnie, masz prawo czuc´ sie˛ uraz˙ona,
czy cokolwiek tam chcesz, ale za chwile˛ cie˛ pocału-
je˛. I nie obchodzi mnie, czy be˛dziesz tym za-
chwycona, czy nie.

Nie zdołała jeszcze przetrawic´ sensu jego sło´w,

gdy Case wzia˛ł ja˛ w ramiona. Jego oczy płone˛ły
gora˛cym blaskiem, usta szeptały cos´ o miłos´ci. Lily
uprzytomniła sobie, z˙e włas´ciwie od pierwszego
dnia, kiedy pod gora˛cym słon´cem prerii ujrzała tego
zme˛czonego, pokrytego kurzem me˛z˙czyzne˛, zasta-
nawiała sie˛, jak be˛dzie wygla˛dał jego pocałunek.

Pocałunek...
Najpierw Case delikatnie muskał jej wargi, wy-

wołuja˛c na jej sko´rze przyjemne drz˙enie, a potem
przywarł do niej mocno. Wsune˛ła dłonie pod jego
kurtke˛ i je˛kne˛ła cicho, gdy przytulił ja˛ do siebie tak
mocno, jakby chciał sie˛ z nia˛ stopic´.

– O mo´j Boz˙e – szepna˛ł, odrywaja˛c od niej usta.

– Lily, kaz˙ mi przestac´, zanim cos´ sie˛ stanie.
Musisz, bo nie moge˛ ci obiecac´, z˙e zachowam sie˛
jak dz˙entelmen. Chce˛ od ciebie wie˛cej, niz˙ jestes´
gotowa mi dac´.

Lily z trudem odzyskała ro´wnowage˛, a potem

z godnos´cia˛ odsune˛ła sie˛ od Case’a.

– Nigdy nie be˛de˛ gotowa dac´ ci tego, czego

chcesz – rzekła chłodno. – Ja nie wskakuje˛ me˛z˙-
czyznom do ło´z˙ek.

72

DAMA Z KALIFORNII

background image

Czuł, z˙e zz˙era go namie˛tnos´c´ wymieszana

z ws´ciekłos´cia˛. Chwycił Lily za ramiona i potrza˛s-
na˛ł nia˛.

– Ja nie prosze˛ o przygode˛, moja pani. Ja

chciałbym tylko odzyskac´ zdrowe zmysły. Przez
ciebie je straciłem. Pomys´lałem sobie, z˙e moz˙e
zechcesz sie˛ podzielic´ ze mna˛ swoim... rozsa˛dkiem.
I nie mys´l sobie, z˙e zapomne˛, z˙e odpowiedziałas´ na
mo´j pocałunek. Ty tez˙ to zapamie˛tasz.

Odwro´cił sie˛ i odszedł, znikaja˛c w ciemnos´ciach

opustoszałego domu, unosza˛c z soba˛ bo´l w sercu
i napie˛cie w mie˛s´niach, wynikaja˛ce z niezaspokojo-
nego poz˙a˛dania.

Lily patrzyła przed siebie z osłupieniem, przypo-

minaja˛c sobie zbyt po´z´no, z˙e to ona powinna w tej
sytuacji czuc´ sie˛ zraniona. Odsta˛piła krok do tyłu
i z trzaskiem zamkne˛ła drzwi. Zrobiła to jednak
troche˛ za głos´no i troche˛ za po´z´no.

Case zdołał juz˙ sie˛ przebic´ przez zapore˛ woko´ł jej

serca i pozostawił w niej pustke˛ domagaja˛ca˛ sie˛
wypełnienia.

Naste˛pne dni mijały w atmosferze gora˛czkowej

krza˛taniny. Z zimowego pastwiska przygnano na
ranczo kolejne stado kro´w. Robotnicy byli zaje˛ci
kastrowaniem młodych byczko´w i znakowaniem
bydła. Poza tym kle˛li w z˙ywy kamien´ tkwia˛ca˛ na

73

Sharon Sala

background image

niebie kule˛ słon´ca oraz pustynny pył. Jak na wiosne˛,
panował wyja˛tkowo me˛cza˛cy upał.

Lily gotowała, prała, sprza˛tała, robiła zakupy

i szła spac´. I tak dzien´ po dniu. Nie czuła sie˛
najlepiej. Case od czasu do czasu obrzucał ja˛
jakimis´ dziwnymi, niepoje˛tymi spojrzeniami. Przy-
pomniały jej one tylko o tym, jak cudownie było
w jego ramionach. Poza tym nie narzucał sie˛
– przychodził na posiłki z robotnikami, razem
z nimi opuszczał jadalnie˛.

Tego dnia Lily skon´czyła sprza˛tanie kuchni dwie

godziny po kolacji i jak zwykle wyruszyła na
we˛dro´wke˛ po domu w poszukiwaniu zaje˛cia. Nie
miała ochoty na ogla˛danie telewizji – ostatnio
nadawano nieustannie powto´rki. Przeczytała juz˙
wszystko, co znalazła w tym domu do czytania,
a było za wczes´nie, by is´c´ spac´. A opro´cz tego, gdy
zamykała oczy, widziała jedynie wyraz bo´lu na
twarzy Case’a, gdy sie˛ z nia˛ z˙egnał po owym
pamie˛tnym pocałunku.

Cia˛gle nie była w stanie uwierzyc´, z˙e mogłaby

byc´ dla niego czyms´ wie˛cej niz˙ kaprysem. Wma-
wiała sobie, z˙e z powodu jej wygla˛du z˙aden me˛z˙-
czyzna juz˙ jej nie pokocha.

Z pobliskiego drzewa rozległo sie˛ pohukiwanie

sowy, przerywaja˛c wieczorna˛ cisze˛. Lily zwro´ciła
sie˛ instynktownie w kierunku drzwi i przyjaznych

74

DAMA Z KALIFORNII

background image

cieni nocy. W mroku czuła sie˛ dobrze. Wtedy
wygla˛dała tak jak wszyscy inni.

Temperatura spadła o jakies´ dwadzies´cia stopni

w poro´wnaniu z dniem. Noce były tu nadal chłodne
i rzes´kie, i powoli opadała rosa. Lily czuła na sko´rze
wilgoc´, gdy wyszła na tylna˛ werande˛ i usiadła na
bujanej ławce. Usłyszała cichy trzask, kto´ry uzmys-
łowił jej, z˙e nie jest sama.

Case stał oparty o płot dalej na podwo´rzu, ukryty

w ciemnos´ciach, i patrzył, jak Lily sie˛ hus´ta,
zwieszaja˛c do tyłu głowe˛ i wdychaja˛c dz´wie˛ki oraz
zapachy nocy jak kobieta urodzona na wsi.

Stanowiła dla niego zagadke˛, ta dama z Los

Angeles. Gdy tu przyjechała, nie załoz˙yłby sie˛
nawet o centa, z˙e wytrzyma na ranczu dłuz˙ej niz˙
tydzien´. Pomylił sie˛.

Wszyscy sie˛ pomylili. Była nie tylko ładna, lecz

bardziej robotna niz˙ wszystkie kucharki, kto´re Case
dota˛d wynajmował, razem wzie˛te. A poza tym
te˛sknił za jej dotykiem i marzył o niej całymi
nocami.

Westchna˛ł cie˛z˙ko, odepchna˛ł sie˛ od płotu i ruszył

w kierunku werandy, zaznaczaja˛c swa˛ obecnos´c´
głos´nymi krokami.

Lily natychmiast sie˛ wyprostowała i wbiła wzrok

w ciemnos´c´, s´wiadoma, z˙e s´wiatło padaja˛ce z ku-
chni doskonale ja˛ os´wietla. Z jej ust wyrwało sie˛

75

Sharon Sala

background image

westchnienie ulgi, gdy rozpoznała szerokie ramio-
na, wysoka˛ sylwetke˛ i charakterystyczny kapelusz
gospodarza.

– Czes´c´, Lily – pozdrowił ja˛.
– Czes´c´, Case – odparła i czekała.
Oparł sie˛ o balustrade˛, zsuna˛ł kapelusz na tył

głowy i miał nadzieje˛, az˙ Lily doda jeszcze cos´. Ona
jednak milczała.

– Chciałem ci powiedziec´, z˙e postanowiłem dac´

ludziom wolne. Jutro.

– Dlaczego? Czy cos´ sie˛ stało? Skon´czylis´cie juz˙

prace˛ z bydłem?

Panika brzmia˛ca w jej głosie os´mieliła Case’a.

Skoro nie chce, by jej praca tak szybko sie˛ skon´-
czyła, to znaczy, z˙e nie czuje do niego nienawis´ci.

– Nie, skarbie – odparł łagodnie, nie zwaz˙aja˛c na

to, z˙e słysza˛c to słowo, wcia˛gne˛ła głe˛boko powiet-
rze. Był juz˙ zme˛czony udawaniem. – Jeden z robot-
niko´w zranił sobie dzis´ noge˛, a kilku innych złapało
jaka˛s´ infekcje˛. Pomys´lałem, z˙e najlepiej niech od-
poczna˛ wszyscy.

– Aha! – Ulga w jej głosie powiedziała mu

wszystko.

– Moz˙esz jutro robic´, co chcesz. Moz˙esz spac´ do

po´z´na, potem wzia˛c´ samocho´d i pojechac´ do miasta
na zakupy. Cokolwiek. Prosze˛ cie˛ tylko o jedno:
powiedz mi, gdzie jedziesz i jak długo cie˛ nie

76

DAMA Z KALIFORNII

background image

be˛dzie, z˙ebym w razie czego wiedział, gdzie cie˛
szukac´.

– Dobrze, tatusiu – odrzekła z˙artobliwie.
Case’owi z wraz˙enia szybciej zabiło serce. Lily

sie˛ us´miecha!

– Przepraszam – odparł z us´miechem. – Nie

chciałem, z˙eby to tak zabrzmiało. Ale jestes´ tu od
niedawna i wolałabym , z˙ebys´ sie˛ nie zgubiła.

– Dzie˛kuje˛ bardzo – powiedziała, przybieraja˛c

wyniosły ton. – Miło czuc´ sie˛ potrzebnym.

– Ja bardzo cie˛ potrzebuje˛, Lily. Nawet nie wiesz

jak bardzo – oznajmił i wszedł do domu, ignoruja˛c
oznaki konsternacji i zaz˙enowania, kto´re pojawiły
sie˛ na twarzy Lily.

Niech teraz ona sie˛ podenerwuje. On juz˙ swoje

przeszedł.

Nigdzie nie pojechała. Postanowiła poleniucho-

wac´, a przede wszystkim pospac´ az˙ do dziewia˛tej.
Tego dnia nie zjadła s´niadania, i wkro´tce po wstaniu
z ło´z˙ka wyszła na słon´ce ze szklanka˛ soku pomaran´-
czowego oraz ksia˛z˙ka˛, kto´ra˛ wygrzebała w gabine-
cie Case’a, i połoz˙yła sie˛ na lez˙aku.

Miała na sobie tylko ro´z˙owe szorty i ska˛py top,

kto´ry nosiła na plaz˙y nieopodal domu w Los
Angeles. Tutaj jednak czuła sie˛ w tym stroju nieco
dziwnie i wolała, by nikt jej nie widział, zwłaszcza

77

Sharon Sala

background image

z˙e była jedyna˛ kobieta˛ w promieniu wielu kilomet-
ro´w, otoczona˛ przez niesforne stado me˛z˙czyzn. Nie
obawiała sie˛ o z˙ycie, lecz o swoje serce, i powoli
przyznawała sie˛ do tego.

Case stał przy kuchennym oknie i patrzył na swa˛

pracownice˛ odpoczywaja˛ca˛ na lez˙aku. Podejrzewał,
z˙e w Los Angeles Lily miała wiele takich wolnych
dni i nie po raz pierwszy skonstatował, z˙e jego
marzenie o zatrzymaniu tej kobiety w Oklahomie
jest zbyt s´miałe.

Nie była typowa˛ dziewczyna˛ z prowincji. Była

kobieta˛, kto´ra urodziła sie˛ w mies´cie, w mies´cie
wychowała i tam odebrała solidne wykształcenie.
Nie miał poje˛cia, ska˛d sie˛ brało jego przekonanie, z˙e
Lily zostanie, jes´li ja˛ o to poprosi. Wiedział jedynie,
z˙e nie pozwoli jej wyjechac´, nie pro´buja˛c wczes´niej
jej zatrzymac´.

Do jego uszu dobiegł warkot silnika samochodu.

Nieche˛tnie odszedł od okna i ruszył na werande˛ od
frontu. Samocho´d zatrzymał sie˛ na kon´cu podjazdu
i wysypało sie˛ z niego kilku me˛z˙czyzn.

Jeden z nich był wyraz´nie starszy i miał ciemne

włosy, opro´cz tego było dwo´ch młodszych ciemno-
włosych, i dwo´ch jeszcze młodszych, o włosach tak
jasnych jak Lily. Cos´ w ich sposobie poruszania sie˛
przypominało mu o...

– Czym moge˛ słuz˙yc´? – zapytał, gdy ruszyli

78

DAMA Z KALIFORNII

background image

zwarta˛ grupa˛ w jego strone˛. Us´miechna˛ł sie˛ do
siebie na mys´l o tym, z˙e maja˛ zamiar go zaatako-
wac´. Nie wygla˛dali groz´nie. Włas´ciwie sprawiali
wraz˙enie zszokowanych.

– Czy to jest ranczo Longrena? – zapytał ten

najstarszy.

– Owszem – odparł. – A ja jestem Case Longren.

Słucham pano´w.

– Przyjechalis´my z Kalifornii, z˙eby zobaczyc´ sie˛

z Lily Brownfield. Czy ja˛ zastalis´my? – zapytał
Morgan Brownfield, spodziewaja˛c sie˛ usłyszec´ od-
powiedz´ przecza˛ca˛.

Nie mo´gł uwierzyc´, z˙e jego wykształcona co´rka

jest obecnie kucharka˛ na ranczu zajmuja˛cym sie˛
hodowla˛bydła. Z przeraz˙eniem przeczytał jej kro´tki
list, w kto´rym wyjas´niła swe zamiary. Poinfor-
mował o tym syno´w i razem zdecydowali, z˙e dadza˛
Lily trzy tygodnie na skontaktowanie sie˛ z rodzina˛.
Poniewaz˙ jednak Lily nie szukała kontaktu, po-
stanowili sami jej poszukac´.

Case poczuł nagle le˛k. Kalifornia, nie! Prosze˛,

Boz˙e, nie!

– Owszem, tak – odpowiedział. – Ale jes´li jeden

z was jest tym jej draniem narzeczonym, to niech sie˛
natychmiast zabiera w powrotna˛ droge˛ do Kalifor-
nii, bo na mojej ziemi nie ma dla niego miejsca. Czy
jasno sie˛ wyraz˙am?

79

Sharon Sala

background image

Cole Brownfield przymkna˛ł oczy i zerkna˛ł na twarz

ojca, us´miechaja˛c sie˛ pod nosem. Wygla˛da na to, z˙e
Lily znalazła jeszcze jednego faceta, kto´ry jest goto´w
walczyc´ o jej honor. I Cole wcale sie˛ temu nie dziwił.

Morgan Brownfield zastanawiał sie˛, co powie-

dziec´. Włas´ciciel rancza, mimo z˙e dos´c´ obcesowy
i bezceremonialny, najwyraz´niej gardzi Toddem
Collinsem tak jak on. Był tym tak zdumiony, z˙e
wre˛cz zaniemo´wił. W kon´cu odzyskał głos.

– No co´z˙, panie Longren. Nie wiem, co powie-

dziec´, opro´cz tego, z˙e swo´j z pana chłop. Nie, tego
gada Collinsa nie ma tutaj. Ja nazywam sie˛ Morgan
Brownfield, o to sa˛ moi synowie: Cole, Buddy, oraz
bliz´niaki J.D. i Dusty. A Lily jest moja˛ co´rka˛.

Case odetchna˛ł z ulga˛. Wycia˛gna˛ł na powitanie

re˛ke˛ i zbiegł z werandy.

– Lily na pewno sie˛ ucieszy – os´wiadczył.

– I prosze˛ mo´wic´ do mnie Case. Moz˙ecie zostawic´
rzeczy w samochodzie, zabierzemy je po´z´niej. Lily
odpoczywa z tyłu domu. Dzis´ dałem wszystkim
wolne, wie˛c nie moglis´cie znalez´c´ lepszego dnia na
wizyte˛.

Kamien´ spadł Morganowi z serca. Spodobał mu

sie˛ ten wysoki, pote˛z˙ny me˛z˙czyzna, zwłaszcza z˙e
i on uwaz˙ał Todda za padalca. Zastanowił sie˛, czy
Lily z jej szefem ła˛czy jakas´ zaz˙yłos´c´, i spojrzał na
Case’a nieco inaczej.

80

DAMA Z KALIFORNII

background image

– Rzeczy zostawilis´my w motelu w Clinton

– wyjas´nił Cole, s´ciskaja˛c dłon´ ranczera. Odnio´sł
wraz˙enie, z˙e ten me˛z˙czyzna odegra w ich z˙yciu
waz˙na˛ role˛.

– To przywieziecie je po´z´niej – podsumował

Case. – Zostajecie tutaj. W tym domu jest mno´stwo
miejsca. W ten sposo´b pobe˛dziecie dłuz˙ej z Lily.

Me˛z˙czyz´ni nie zaprotestowali, lecz posłusznie

ruszyli za Case’em. Cole jako pierwszy dostrzegł
długie nogi siostry na lez˙aku.

– Lily Kate, opro´cz ciebie nie znam nikogo, kto

by opus´cił słoneczne plaz˙e Kalifornii i przyjechał
sie˛ opalac´ do Oklahomy – rzekł na powitanie.

Lily zerwała sie˛ lez˙aka, rzuciła ksia˛z˙ke˛, jej twarz

rozpromienił us´miech.

Case’a ogarna˛ł smutek. Mo´j Boz˙e, oddałby cały

rok z˙ycia, by Lily popatrzyła na niego w taki
sposo´b.

– Cole! Tatus´! – Jej głos zadrz˙ał. – Ojej, Buddy!

I jeszcze J.D. i Dusty! Wszyscy do mnie przyjecha-
lis´cie?

Była zachwycona.

81

Sharon Sala

background image

ROZDZIAŁ CZWARTY

Morgan Brownfield patrzył, jak Lily przygoto-

wuje im miejsca w jadalni. Przesuwała krzesła
i komenderowała brac´mi z wielka˛ wprawa˛. Gdyby
nie widział blizny na jej twarzy, przysia˛głby, z˙e jest
to ta sama Lily, kto´ra˛kochał od urodzenia, a nie owa
zamknie˛ta w sobie, milcza˛ca kobieta, jaka˛ stała sie˛
po wypadku i podłym uczynku Todda.

Odetchna˛ł z ulga˛, widza˛c, z˙e Lily zdrowieje

zaro´wno na ciele, jak i na duchu. O to sie˛ modlił i na
to czekał. A sa˛dza˛c po minie gospodarza, moz˙na
było domniemywac´, z˙e dobre samopoczucie Lily
moz˙na cze˛s´ciowo przypisac´ jemu.

Case Longren praktycznie nie spuszczał z niej

oczu. Sprawiał wraz˙enie człowieka zauroczonego
swa˛ pracownica˛. Niemniej trzymał sie˛ od niej

background image

z daleka, najwyraz´niej nie przekraczaja˛c granic wy-
tyczonych na długo przed wizyta˛ druz˙yny Brown-
fieldo´w.

Case istotnie obserwował kaz˙dy ruch Lily i nie

uronił ani jednego słowa z przyjaznej przekoma-
rzanki mie˛dzy nia˛ a brac´mi, nies´wiadomy, z˙e jego
z kolei obserwował uwaz˙nie ojciec rodu.

Lily była tego dnia zupełnie inna niz˙ kobieta,

kto´ra przyjechała na to ranczo. Była opalona i roze-
s´miana i juz˙ nie odwracała głowy, gdy ktos´ za-
trzymał na niej wzrok. Moz˙na było nawet odnies´c´
wraz˙enie, z˙e zapomniała o defekcie urody.

Gdy Case w pewnej chwili zauwaz˙ył wbite

w siebie oczy Morgana, liczył po cichu na to, z˙e na
jego twarzy nie maluje sie˛ poczucie winy. Z

˙

ywił

ro´wniez˙ nadzieje˛, z˙e Morgan Brownfield nie widzi
wszystkiego, co dzieje sie˛ w jego duszy. Czułby sie˛
bardzo nieswojo, gdyby ojciec Lily wiedział, z˙e on,
Case, spe˛dza niemal cały czas na zastanawianiu sie˛,
jak by to było kochac´ sie˛ z jego co´rka˛.

– Lunch gotowy! – zawołała Lily. – I w sama˛

pore˛, bo załoga juz˙ nadchodzi.

Cole wyjrzał przez kuchenne okno i ze zdumie-

nia az˙ otworzył usta. Wczoraj, gdy przyjechali,
mieli Lily wyła˛cznie dla siebie. Dzis´ jednak był
normalny dzien´ pracy i w kierunku domu zmierzała
hałas´liwa gromada robotniko´w.

83

Sharon Sala

background image

– Mo´wisz, z˙e codziennie ich wszystkich kar-

misz?

– Karmie˛ ich trzy razy dziennie, matołku – za-

kpiła. – To nie problem. Gdybys´ wstał dzis´ o przy-
zwoitej porze, juz˙ bys´ sie˛ z nimi spotkał. To jest tak
samo jak karmienie was, tylko trzeba przygotowac´
wszystkiego szes´c´ razy wie˛cej. Siadaj i zachowuj
sie˛ poprawnie. Nie chce˛, z˙eby pomys´leli, z˙e po-
chodze˛ z pogan´skiej rodziny.

Case rozes´miał sie˛. Warto było widziec´ miny jej

braci. Nie mogli wprost uwierzyc´, z˙e siostra nie ma
o nich najlepszego mniemania. Ich oburzone po-
mruki rozbawiły go jeszcze bardziej.

Zazdros´cił Lily poczucia, z˙e bez wzgle˛du na to,

co powie lub uczyni, rodzina zawsze be˛dzie ja˛
kochac´.

Case był jedynakiem, a jego matka opus´ciła ojca,

kiedy Case był w college’u. Gdy wro´cił na ranczo,
czekał na niego tylko rozgoryczony, wiecznie zły
ojciec, kto´ry prowadził interes do momentu, kiedy
uznał, z˙e syn jest w stanie go przeja˛c´. A kiedy to
nasta˛piło, Choke Longren zapił sie˛ na s´mierc´.

Jes´li zas´ chodzi o Case’a, to dla niego ojciec

umarł wiele lat wczes´niej, nim stane˛ło jego serce.
Nie miał poje˛cia, gdzie jest matka, i prawde˛ powie-
dziawszy, przestało go to obchodzic´. Pierwsza˛
kobieta˛, kto´ra miała dla niego znaczenie, stała sie˛

84

DAMA Z KALIFORNII

background image

dopiero Lily. Niestety, nie miał poje˛cia, co sie˛
dzieje w jej duszy. Czasami odnosiła sie˛ do niego
z sympatia˛, czasami jednak ignorowała go cał-
kowicie. Spe˛dzał bezsenne noce, obawiaja˛c sie˛, z˙e
ten stan nigdy nie ulegnie zmianie.

Rodzina Lily została serdecznie powitana przez

kowbojo´w. Nie upłyne˛ło wiele czasu, a zacze˛li
namawiac´ bliz´niako´w do wypro´bowania sił przy
znakowaniu ciela˛t i kastrowaniu byczko´w. Chłopcy
uznali, z˙e tego rodzaju dos´wiadczenie bardzo uroz-
maici ich z˙yciorysy.

Lily us´miechne˛ła sie˛ pod nosem. Wiedziała, z˙e

bliz´niacy albo od razu odniosa˛ sukces, albo umra˛,
nie ustaja˛c w wysiłkach. Spos´ro´d czwo´rki braci oni
najche˛tniej rywalizowali, zaro´wno mie˛dzy soba˛, jak
i z innymi. Biedne cielaki, pomys´lała Lily, wyob-
raz˙aja˛c sobie, jak bracia przyswajaja˛ sobie trudna˛
sztuke˛ kowbojska˛.

Lunch dobiegł kon´ca. Robotnicy jak zwykle

zachowywali sie˛ jak szaran´cza. Nieodmiennie zdu-
miewała ja˛ ilos´c´ jedzenia, jaka˛ byli w stanie po-
chłona˛c´. Case był niezmiernie hojnym, a takz˙e
kompetentnym szefem.

Obserwowała wzajemne relacje mie˛dzy Case’em

a jej ojcem oraz brac´mi i doszła do wniosku, z˙e bez
wzgle˛du na ro´z˙nice w pochodzeniu i wykształceniu,
wszyscy sa˛ do siebie bardzo podobni: uparci, lecz

85

Sharon Sala

background image

che˛tni do wysłuchania drugiej strony, silni i agresy-
wni, lecz zdolni do wspo´łczucia.

Case jednak wzbudzał w Lily zupełnie inne

uczucia niz˙ rodzina. Lily gora˛co kochała ojca
i braci, lecz gdy Case sie˛ do niej zbliz˙ał lub
zawieszał na niej wzrok, topia˛cy jej serce z˙ar nie
miał nic wspo´lnego z uczuciem miłos´ci do rodziny.
Nie miała poje˛cia, czy powoduje nia˛ zwykłe poz˙a˛-
danie, czy tez˙ rodzi sie˛ cos´ silniejszego. Niemniej
pozostawało faktem, z˙e w obecnos´ci Case’a prze-
stawała zachowywac´ sie˛ jak dama.

Przymkne˛ła oczy i podeszła do stosu brudnych

naczyn´, spychaja˛c mys´li o Casie w strefe˛ cienia.

Gestem dłoni poz˙egnała robotniko´w, kto´rzy uda-

wali sie˛ do swych zaje˛c´, zabieraja˛c z soba˛braci i ojca.
Nie miała czasu na frywolne mys´li. I za wszelka˛cene˛
pragne˛ła unikna˛c´ w przyszłos´ci sytuacji, w kto´rej
inny me˛z˙czyzna mo´głby ja˛ zranic´ tak jak Todd.

I tylko szokiem moz˙na wytłumaczyc´ to, z˙e nagle

pełna piany patelnia wpadła jej do zlewu, ochlapu-
ja˛c woda˛ s´ciane˛ i przo´d jej sukienki, gdy usłyszała
za plecami lekko zachrypnie˛ty głos.

– Dobrze widziec´, jak sie˛ us´miechasz, Lily.
– Na litos´c´ boska˛, Case – mrukne˛ła, niezbor-

nymi ruchami wycieraja˛c wode˛ spływaja˛ca˛ z szafki
na podłoge˛ – wystraszyłes´ mnie. Sa˛dziłam, z˙e
nikogo tu nie ma.

86

DAMA Z KALIFORNII

background image

– Przepraszam – skłamał.
Skłamał, bo wcale nie było mu przykro z tego

powodu, z˙e został w kuchni i z˙e przemoczona
bluzka zdradziła szczego´ły anatomii Lily. Jaka ta
kobieta jest pie˛kna! Zapragna˛ł wzia˛c´ ja˛ w ramiona
i juz˙ nie wypuszczac´.

– Zobacz, co zrobiłes´ – rzekła oskarz˙ycielskim

tonem, podnosza˛c bezradnie kołnierzyk bluzki.

– Patrze˛ – odparł – ale nie wiem, czy po-

zwoliłabys´ mi patrzec´, gdybys´ widziała to co ja.

Z trudem powstrzymał us´miech, gdy twarz Lily

zapłone˛ła ro´z˙nymi odcieniami czerwieni, a ja˛ sama˛
ogarne˛ła furia.

– Gdybys´ był dz˙entelmenem, to bys´ sie˛ nie

gapił! – zawołała i odwro´ciła sie˛ do niego ze złos´cia˛.

– Alez˙ ska˛d, Lily Catherine – zaprotestował

łagodnie. – Tylko idiota nie patrzyłby na pie˛kna˛
kobiete˛. Nie na tym polega rycerskos´c´.

Juz˙ miała wytkna˛c´ mu fakt, z˙e uz˙ywa imienia

zarezerwowanego wyła˛cznie dla rodziny, gdy nagle
usłyszała słowo ,,pie˛kna’’. Jej re˛ka wystrzeliła
w strone˛ policzka, lecz nie dotarła do blizny. Case
chwycił ja˛ w połowie drogi.

– Przeciez˙ ci mo´wiłem, z˙ebys´ nie chowała prze-

de mna˛ twarzy – przypomniał jej, s´ciskaja˛c jej
drz˙a˛ca˛ dłon´ i odwracaja˛c Lily przodem do siebie.

Kiwne˛ła głowa˛, choc´ unikała jego oczu. Nie

87

Sharon Sala

background image

chciała patrzec´ na jego pełna˛ litos´ci mine˛. Lecz
gdyby sie˛ odwaz˙yła na niego spojrzec´, zauwaz˙yłaby
cos´ zupełnie innego.

– Byłbym zapomniał, po co tu przyszedłem

– dodał, podnosza˛c jej głowe˛ do go´ry. – Nie ro´b dzis´
kolacji. Przygotuj tylko składniki do kanapek. Chło-
pcy sami sie˛ obsłuz˙a˛, poniewaz˙ zabieram ciebie
i twoja˛ rodzine˛ do restauracji.

Uczucie rados´ci, jakie ja˛ ogarne˛ło, znikne˛ło

niemal tak szybko, jak sie˛ pojawiło. Nie pokazywa-
ła sie˛ w miejscach publicznych od czasu wypadku
i teraz opanowała ja˛ panika.

– Nie uwaz˙am, z˙eby to był...
– Nie pytam, co uwaz˙asz, Lily – odparł Case.

– Nie chce˛ nawet tego słuchac´. Nie prosze˛ cie˛ o nic,
czemu nie jestes´ w stanie sprostac´. Nie prosze˛ cie˛
o nic trudnego. Mogłem cie˛ zaprosic´ do mojego
ło´z˙ka, ale tego nie zrobiłem. Zaprosiłem cie˛ tylko na
kolacje˛. Zgo´dz´ sie˛...

Gdyby nie wspomniał o ło´z˙ku, nie zapomniałaby

o tym, z˙e jest na niego zła. Lecz obraz nakres´lony
w jej wyobraz´ni przez słowa, kto´re wypowiedział,
sprawił, z˙e stopniała jak wosk. W kon´cu wzruszyła
ramionami.

– Moz˙esz sobie prosic´, ile chcesz, ale ło´z˙ko jest

ostatnim miejscem, do kto´rego bym z toba˛ poszła.
– Wyraz chłodnej wzgardy, jaka˛ usiłowała mu

88

DAMA Z KALIFORNII

background image

okazac´, był mało przekonuja˛cy. – Ale poniewaz˙ tak
bardzo prosisz, kolacja wchodzi w gre˛... jes´li pojada˛
z nami bracia i ojciec.

Case us´miechna˛ł sie˛ szeroko.
– To jest najbardziej wyszukana obelga, jaka˛

zdarzyło mi sie˛ usłyszec´, moja kochana Lily.

Zbliz˙ył sie˛ do niej, otworzył usta, a gdy patrzyła na

niego z przeraz˙eniem i fascynacja˛, ułoz˙ył je w litere˛
O, wcia˛gna˛ł powietrze i... zdmuchna˛ł mydlana˛
ban´ke˛, kto´ra przylgne˛ła do jej policzka. Ban´ka
uniosła sie˛ w powietrze, a wtedy Case wycia˛gna˛ł re˛ke˛
i przebił jej ls´nia˛ca˛ powłoke˛ palcem. Ban´ka pe˛kła
z cichuten´kim trzaskiem, lecz Lily mimo wszystko
go usłyszała. W kaz˙dym ba˛dz´ razie pomys´lała, z˙e ten
dz´wie˛k, kto´ry słyszy, to trzask pe˛kaja˛cej ban´ki, a nie
kawałka lodu odrywaja˛cego sie˛ od jej serca.

– A wie˛c w sobote˛ wieczorem macie barbecue?

– rzekł do Lily Buddy, wpychaja˛c sobie do ust
sałatke˛.

I tak oto Lily dowiedziała sie˛ o sobotnich planach

Case’a. Przestraszyła ja˛ mys´l, ile jedzenia be˛dzie
musiała na ten wieczo´r przygotowac´, oraz s´wiado-
mos´c´, z˙e brata trzeba od nowa uczyc´ dobrych
manier. Troche˛ za długo nie było jej w domu.

– Buddy, cia˛gle nie moz˙esz sie˛ tego oduczyc´?

– zapytała ostro.

89

Sharon Sala

background image

Brat podnio´sł głowe˛. W jego oczach pojawiło sie˛

pytanie, z ust zwisał mu strze˛pek sałaty.

– Czego? – wybełkotał.
– Mo´wienia z pełnymi ustami.
Buddy zaczerwienił sie˛, wepchna˛ł do ust sałate˛

i us´miechna˛ł sie˛ dobrodusznie do siostry.

– Przepraszam, mała. Mys´le˛, z˙e powinnas´ cze˛s´-

ciej wpadac´ do domu i robic´ nam powto´rke˛ z dob-
rych manier. Za wielu faceto´w mieszka samotnie
w naszym wielkim domiszczu.

– To nie moja wina, braciszku – droczyła sie˛

z nim. – Nie jestem w stanie poja˛c´, dlaczego
czterech zdrowych faceto´w nie zdołało znalez´c´
choc´by jednej baby. Albo jestes´cie strasznymi egoi-
stami, albo cos´ przede mna˛ ukrywacie, jes´li chodzi
o wasze preferencje...

Case wybuchna˛ł s´miechem, gdy na twarzach gos´ci

dostrzegł wyraz konsternacji i szoku. Fajnie byłoby
miec´ taka˛ rodzinke˛! Wiele by dał, by do niej wejs´c´.

– Z

˙

aden z nas nie ma za co przepraszac´ – wyma-

mrotał Cole. – Po prostu jeszcze nie znalez´lis´my
włas´ciwej baby, podobnie jak ty nie znalazłas´
włas´ciwego faceta, Lily Kate. Wiesz, z˙e od pierw-
szego dnia nie znosilis´my Todda Boda. Tak bardzo
sie˛ nie pomylilis´my, wie˛c mamy jeszcze szanse˛...
i ty tez˙. – Us´miechna˛ł sie˛ szeroko i spojrzał
wymownie na gospodarza siedza˛cego obok niej.

90

DAMA Z KALIFORNII

background image

Lily zaczerwieniła sie˛ i wbiła wzrok w talerz.

Wiedziała, z˙e bracia maja˛ racje˛. Nigdy jeszcze az˙
tak bardzo sie˛ nie pomyliła w ocenie człowieka,
i z powodu tej pomyłki nie ufała uczuciom budza˛-
cym sie˛ w niej do obecnego szefa.

Rozejrzała sie˛ nerwowo po zatłoczonej restaura-

cji, wygładziła dekolt ro´z˙owej, jedwabnej, port-
felowej sukni, i pomys´lała, z˙e wszyscy widza˛ jej
zeszpecona˛ twarz. Kiedy stwierdziła, z˙e nikt nie
patrzy w ich kierunku, odetchne˛ła z ulga˛. Powoli
zacze˛ła unosic´ re˛ke˛ w strone˛ policzka, gdy przypo-
mniała sobie pros´be˛ Case’a i skierowała na niego
wzrok.

No jasne, te jego przenikliwe niebieskie oczy

obserwuja˛ kaz˙dy jej ruch z taka˛ intensywnos´cia˛,
z jaka˛ paja˛k s´ledzi muche˛ szamocza˛ca˛ sie˛ w jego
sieci. Zirytowana zuchwałos´cia˛ Case’a, ze wzgarda˛
uniosła głowe˛, nies´wiadoma zalotnos´ci tego ruchu,
bo włosy spie˛te na karku rozsypały sie˛ i przykryły
jej plecy oraz oparcie krzesła.

Case wstrzymał oddech, rozmarzony. Gdyby

znalazł sie˛ z Lily sam na sam, pozbawiłby ja˛
wszystkich szmatek i okrył jej sko´re˛ ta˛ miodowo-
złota˛ ge˛stwa˛.

Był tak zamys´lony, z˙e w ostatniej chwili usłyszał,

z˙e Morgan karci Cole’a za wspominanie Todda
Collinsa.

91

Sharon Sala

background image

– Nie musiałes´ o nim mo´wic´ – rzekł Morgan ze

złos´cia˛.

– Tato, przestan´ – zaprotestowała Lily. – Nic sie˛

nie stało. A on ma racje˛. No bo co´z˙... Wyrolował
mnie, jak mo´wi J.D.

Case zauwaz˙ył, jak bo´l w jej oczach pojawia sie˛

i znika, i z˙ałował, z˙e nie ma prawa wzia˛c´ jej
w ramiona i go us´mierzyc´. Trudno, na razie musi sie˛
zadowolic´ tym, co ma.

Lily wstrzymała oddech i otworzyła ze zdumie-

nia usta, gdy Case wsuna˛ł re˛ke˛ pod sto´ł, wyja˛ł z jej
dłoni serwetke˛ i splo´tł palce z jej palcami. Mimo z˙e
s´miała sie˛ i z˙artowała, cierpiała nadal, i Case o tym
wiedział. Wychwycił gorycz w jej głosie i wyczuł
jej gniew. Gdy podniosła głowe˛, jego spracowana,
twarda dłon´ pogładziła jej delikatna˛ re˛ke˛ w ges´cie
pocieszenia.

Morgan zauwaz˙ył te˛ wymiane˛ spojrzen´ i prze-

mkne˛ło mu przez głowe˛, czy Lily przypadkiem nie
wpada z deszczu pod rynne˛. O Casie wiedzieli
jedynie to, z˙e cie˛z˙ko pracuje, odnosi sukcesy i naj-
wyraz´niej ma ochote˛ całowac´ ziemie˛, po kto´rej
sta˛pa Lily. Ale Todd Collins tez˙ miał te cechy, i jak
sie˛ zachował? Na korzys´c´ Case’a przemawiało
jedno: zupełnie nie zwracał uwagi na blizne˛ przeci-
naja˛ca˛ policzek Lily. Włas´ciwie zachowywał sie˛
tak, jakby nie wiedział o jej istnieniu.

92

DAMA Z KALIFORNII

background image

Morgan westchna˛ł. Zdawał sobie sprawe˛ z tego,

z˙e zamartwianie sie˛ jest niekonstruktywne. Jego
co´rka jest dorosła i sama podejmuje decyzje. A jemu
pozostało modlic´ sie˛ o to, by sie˛ znowu nie pomyliła.

– A wie˛c – cia˛gna˛ł Buddy, jakby nic sie˛ nie

wydarzyło – o co chodzi z tym barbecue?

Case us´miechna˛ł sie˛ szeroko.
– To jest taka nasza tutejsza tradycja. Sa˛siedzi

przynosza˛ ro´z˙ne dobre rzeczy do jedzenia, a ja
dostarczam mie˛so. Duff, mo´j brygadzista, jest eks-
pertem w pichceniu na s´wiez˙ym powietrzu. Poma-
gamy mu troche˛ z go´rskimi ostrygami, ale w przy-
rza˛dzaniu wołowiny jest ekspertem.

– Go´rskie ostrygi? Co to jest?
Lily po raz pierwszy usłyszała o czyms´ takim,

lecz odpowiedz´, jaka˛ otrzymała, utwierdziła ja˛
w przekonaniu, z˙e nigdy, ale to przenigdy nie
wez´mie czegos´ takiego do ust.

– To znaczy, z˙e jecie... z˙e smaz˙ycie to, co kiedys´

było... to znaczy, ludzie jedza˛ to, co kiedys´...
– s´miech woko´ł niej sie˛ nasilał – stanowiło cze˛s´c´
anatomiczna˛ tych biednych, okaleczonych zwie-
rza˛t? – Wydała cichy okrzyk przeraz˙enia, zakrywa-
ja˛c usta palcami.

– Och, Lily, jestes´ niezasta˛piona! – Case nie był

w stanie ukryc´ rozbawienia. – To najbardziej ele-
gancka definicja...

93

Sharon Sala

background image

Lily przerwała mu, zanim zdołał dokon´czyc´.
– Nie jadam takich rzeczy i nie wyobraz˙am

sobie, z˙eby ktokolwiek mo´gł to robic´! – Jej oburze-
nie rosło.

Case rozes´miał sie˛ na cały głos. Zmieszanie jego

damy z L.A. sie˛gne˛ło zenitu.

– Pamie˛tasz, jak kiedys´ obawiałem sie˛, z˙e be˛-

dziesz z˙ywic´ moich ludzi ziarnami słonecznika?
– spytał, usiłuja˛c zachowac´ powage˛. – No to moz˙e
potraktuj ostrygi go´rskie jak... ziarna hamburgera?
Gdyby wszystko miało pozostac´ na swoim miejscu,
tak jak natura sobie zaz˙yczyła, one w jakis´ sposo´b
przyczyniłyby sie˛ do powstania hamburgera. Jak
sa˛dzisz?

– Sa˛dze˛, z˙e wszystkim wam odbiło – rzuciła

dobitnie i wstała. – I sa˛dze˛, z˙e powinnam po´js´c´
umyc´ re˛ce... – mrukne˛ła, odchodza˛c od stolika
– albo raczej zmyc´ sie˛ sta˛d. Widze˛, z˙e w tym gronie
stanowie˛ zdecydowana˛ mniejszos´c´.

Nasta˛piły dni wypełnione do po´z´na intensywna˛

praca˛. Selekcja bydła trwała w najlepsze, rozpo-
cze˛ły sie˛ przygotowania do przyje˛cia na powietrzu.
Lily cieszyła sie˛, z˙e z tego powodu be˛dzie miała
wolne. Nie musiała przygotowywac´ go´ry jedzenia
na ten wieczo´r – poproszono ja˛tylko o to, by upiekła
ciasto z owocami. Stanowczo jednak odmo´wiła

94

DAMA Z KALIFORNII

background image

gotowania niewielkich, owalnych plastro´w o mlecz-
nej barwie, z kto´rych na pewno powstana˛ sławetne
go´rskie ostrygi.

Wystarczyło, by przypomniała sobie ich pocho-

dzenie, a wzdrygne˛ła sie˛ z niesmakiem. Biedne
zwierze˛ta! Nie pomogło jej, z˙e wysłuchała wywodu
Case’a na temat bezsensu posiadania wielu byko´w
na jednym ranczu oraz zagroz˙eniach płyna˛cych
z tak zwanego chowu wsobnego. Wolała unikac´
rozmo´w o tych sprawach. Pewniej by sie˛ czuła
w dyskusji na temat rynku papiero´w wartos´ciowych
niz˙ rynku wołowiny. No ale tutaj, w Oklahomie,
o akcjach sie˛ nie rozmawiało.

– Lilyyy! – Ryk Buddy’ego ponio´sł sie˛ echem

w do´ł klatki schodowej i ogarna˛ł cały parter.

Lily przewro´ciła oczami, otrzepała dłonie z ma˛ki

i zerkne˛ła na swoje placki. W porza˛dku, moz˙e je
zostawic´ na kilka minut. Brat rozdarł sie˛ tak drama-
tycznym głosem, z˙e pewnie cos´ mu sie˛ nieprzyjem-
nego przydarzyło. Choc´ Buddy jest zupełnie nie-
przewidywalny.

Spojrzała na przestronny parter i szerokie scho-

dy, zatrzymuja˛c z przyjemnos´cia˛ wzrok na staro-
modnych, niemal wiktorian´skich ornamentach,
wiedza˛c, z˙e od czasu dziecin´stwa Case’a nic tu sie˛
nie zmieniło. Niemniej lubiła ten dom. Był zawsze
czysty, otwarty i przyjazny, i z˙ałowała, z˙e ma zbyt

95

Sharon Sala

background image

mało preteksto´w, by sie˛ po nim cze˛s´ciej pokre˛cic´.
Case co tydzien´ wynajmował z agencji ekipe˛ do
sprza˛tania, kto´ra zachowywała sie˛ dyskretnie i ni-
gdy nie wchodziła Lily w droge˛.

Pocza˛tkowo widok dwo´ch me˛z˙czyzn i jednej

kobiety w zielonych kombinezonach, kto´rzy poru-
szali sie˛ po domu niczym cienie, troche˛ ja˛niepokoił.
Szybko jednak uznała to za element składowy
pejzaz˙u tego domu i była wdzie˛czna losowi, z˙e jej
praca ogranicza sie˛ do gotowania. Dom był tak
olbrzymi, z˙e jedna osoba nie byłaby w stanie
utrzymac´ w nim porza˛dku.

Szkoda, z˙e Case mieszka w nim sam...
– Lilyyy! – wrzasna˛ł powto´rnie Buddy, tym

razem jeszcze głos´niej.

W mgnieniu oka pokonała schody.
– Ide˛! – zawołała.
Stał w progu pokoju. W jednej re˛ce trzymał

koszule˛, a w drugiej wa˛ski krawat.

– Guzik mi sie˛ urwał! I nie umiem zawia˛zac´ tego

krawata!

– Na litos´c´ boska˛, Buddy! Mys´lałam, z˙e cie˛ ktos´

obdziera ze sko´ry.

Us´miechna˛ł sie˛ bezradnie i wzruszył ramionami.
Lily westchne˛ła, patrza˛c na brata z czułos´cia˛

i udawana˛ dezaprobata˛. Buddy, nieco młodszy od
Cole’a, zupełnie nie radził sobie z podstawowymi

96

DAMA Z KALIFORNII

background image

problemami. Z

˙

ył w s´wiecie komputero´w i maszyn,

ograniczaja˛c do minimum kontakty z ludz´mi. Jako
programista odnosił w pracy spore sukcesy, lecz
niewielkie dawano mu szanse na małz˙en´stwo. Uni-
kał zwia˛zko´w z kobietami niczym zarazy i w swym
s´wiecie tolerował jedna˛ tylko istote˛ płci z˙en´skiej
– młodsza˛ siostre˛.

– Cos´ sie˛ stało? – zapytał Case, wypadaja˛c

z łazienki z re˛cznikiem owinie˛tym woko´ł bioder.

O mo´j Boz˙e, pomys´lała Lily, dlaczego on to robi?

Owszem, zastanawiałam sie˛, czy jest cały taki
opalony, ale przeciez˙ nie musze˛ tego wiedziec´.
A teraz be˛dzie mi sie˛ cia˛gle w tym re˛czniku
przypominał...

– O, przepraszam. – Case us´miechna˛ł sie˛ szeroko

i zacisna˛ł mocniej ro´g re˛cznika. – Nie wiedziałem,
z˙e tu jestes´, Lily. Brałem prysznic, kiedy usłyszałem
jakis´ straszny wrzask. Bałem sie˛, z˙e cos´ sie˛ stało.

Oj, stało sie˛, pomys´lała Lily, ale ze mna˛, a nie

z tym nieszcze˛s´nikiem.

– Przepraszam – mrukna˛ł Buddy. – Bez guzika

nie umiem zawia˛zac´ tego krawata.

Case us´miechna˛ł sie˛, widza˛c szok na twarzy Lily,

a potem zakiełkowała w nim nadzieja, bo szok
zmienił sie˛ w jakis´ inny wyraz. Jes´li sie˛ nie mylił,
było to jakby zainteresowanie... a moz˙e nawet
zaintrygowanie.

97

Sharon Sala

background image

– Na komodzie w moim pokoju jest igła z nitka˛

– oznajmił Case, wycofuja˛c sie˛ do łazienki. – I pu-
dełko z guzikami. Lily, moz˙esz tam wejs´c´. A z kra-
watem zaraz mu pomoge˛. Przeciez˙ nie moge˛ dopus´-
cic´ do tego, z˙eby facet z Los Angeles sie˛ skom-
promitował. Przychodzi do nas mno´stwo pie˛knych
kobiet.

Buddy miał taka˛ mine˛, jakby połkna˛ł z˙abe˛.

Kobiet?

– Dawaj koszule˛ – mrukne˛ła Lily i wyrwała ja˛

bratu z re˛ki, zanim wyste˛kał jaka˛s´ wymo´wke˛ unie-
moz˙liwiaja˛ca˛ mu przyjs´cie na barbecue.

Buddy dał nura do pokoju, a Lily wiedziała, z˙e

sama perspektywa jedzenia nie wystarczy, by go
stamta˛d wycia˛gna˛c´. Case nie powinien był wspomi-
nac´ o tych kobietach. Rozumiała zdenerwowanie
brata, poniewaz˙ sama czuła sie˛ podobnie.

Musi znalez´c´ sie˛ jak najdalej od Case’a, od

widoku tej opalenizny, tego re˛cznika i tego co pod
nim...

Wpadła do sypialni Case’a i stane˛ła jak wryta.

Nigdy jeszcze nie przekroczyła progu tego pokoju,
totez˙ nie spodziewała sie˛, z˙e przez˙yje szok na widok
stoja˛cego tam ło´z˙ka. Było to najwie˛ksze łoz˙e z bal-
dachimem, jakie w z˙yciu widziała. A narzuta!
Czarna, atłasowa, zachwycaja˛ca! Ten pracuja˛cy
w brudzie, prostolinijny kowboj sypia w atłasach?

98

DAMA Z KALIFORNII

background image

Drz˙a˛ca˛ re˛ka˛ uje˛ła szpulke˛, po czym odwine˛ła

kawałek nitki i go odgryzła. Obrazy, jakie przebie-
gały jej przez głowe˛, wcale jej nie pomogły nawlec
igły, kto´ra˛ wyje˛ła z poduszeczki. Zwilz˙yła w kon´cu
koniec nitki i wreszcie zdołała przecia˛gna˛c´ ja˛ przez
igielne ucho.

Case obserwował jej wysiłki z narastaja˛ca˛frustra-

cja˛. Ten obraz budził w nim, niestety, zdroz˙ne mys´li.

– Pomo´c ci? – zapytał w kon´cu.
Lily drgne˛ła. Igła upadła na podłoge˛, a guzik

potoczył sie˛ pod komode˛.

– A niech to szlag – mrukne˛ła zupełnie jak nie

dama, opadła na kolana, znalazła igłe˛ i zacze˛ła
wypatrywac´ guzika. – Dobrze by było, z˙ebys´ prze-
stał mnie zaskakiwac´.

Wyczuła palcami guzik i jednoczes´nie zobaczyła

obok siebie bosa˛ stope˛ i odziana˛ w dz˙insy noge˛.
Chwyciła guzik, odwro´ciła sie˛ i uje˛ła wycia˛gnie˛ta˛
re˛ke˛ Case’a, kto´ry chciał pomo´c jej wstac´. Niestety,
teraz pojawił sie˛ naste˛pny problem – Case miał na
sobie tylko dz˙insy.

Lily wbiła wzrok w jego szeroka˛klatke˛ piersiowa˛

o przepie˛knie opalonej sko´rze. Pro´bowała zmusic´
wzrok do we˛dro´wki w go´re˛, lecz naga sko´ra Case’a
przycia˛gała ja˛ hipnotycznie.

– Masz to? – zapytał uradowany, zdaja˛c sobie

doskonale sprawe˛, z˙e jego widok ja˛ onies´miela.

99

Sharon Sala

background image

– To? – powto´rzyła niema˛drze.
– No, guzik... czy co tam upadło.
– Ach, guzik. Tak, mam.
Pokazała mu go na otwartej dłoni na dowo´d swej

prawdomo´wnos´ci i nagle ogarne˛ła ja˛ przemoz˙na
ochota, by ws´lizna˛c´ sie˛ pod ta˛ czarna˛ atłasowa˛
narzute˛ i nie opuszczac´ tego ło´z˙ka.

Case tymczasem sie˛ do niej s´miał. Jej re˛ka

automatycznie powe˛drowała w strone˛ policzka, lecz
zawisła w połowie drogi, gdy w oczach Case’a
pojawił sie˛ ostrzegawczy błysk.

– Przeciez˙ cie˛ prosiłem, Lily...
Zacze˛ła protestowac´, lecz ro´wnie dobrze mogła-

by starac´ sie˛ przenosic´ go´ry. Case wyja˛ł igłe˛ z jednej
re˛ki Lily, guzik z drugiej, i pieczołowicie umies´cił
je na komodzie.

– Oddaj bron´ – mrukna˛ł, zanim zgarna˛ł ja˛ w ra-

miona.

Lily poczuła jego ciepło, siłe˛ oraz usłyszała

odgłos głos´no bija˛cego serca.

– Co ty wyprawiasz? – wyszeptała.
– Nie mo´w tyle – mrukna˛ł.
– Case... – To było ostatnie słowo, jakie zdołała

wypowiedziec´.

Chwycił jej dłonie i połoz˙ył je na swym karku,

daja˛c tym samym sygnał, z˙e chce, by go obje˛ła. Jego
usta we˛drowały po jej twarzy, az˙ dotarły do ust i tam

100

DAMA Z KALIFORNII

background image

juz˙ pozostały. W jego ciele pojawiło sie˛ napie˛cie,
jakby oczekiwał odrzucenia, kto´re jednak nie nade-
szło. Gdy re˛ce Lily obje˛ły go w pasie i przytuliła sie˛
do niego mocniej, nie mo´gł uwierzyc´ w swoje
szcze˛s´cie. I na dodatek odpowiedziała na jego
pocałunek!

Nigdy w z˙yciu niczego nie pragna˛ł tak bardzo jak

tej kobiety, nigdy jeszcze nie z˙ałował niczego tak
bardzo, jak tego, z˙e rozpocza˛ł cos´, czego nie moz˙e
skon´czyc´. Za niecała˛ godzine˛ zaczna˛ sie˛ schodzic´
gos´cie, pomijaja˛c fakt, z˙e ojciec Lily oraz jej czterej
bracia sa˛ tuz˙ za drzwiami. O mo´j Boz˙e, jak on to
wszystko wytrzyma!

Przesuna˛ł dłon´mi po ramionach Lily, s´cisna˛ł

lekko jej talie˛, po czym nieche˛tnie sie˛ od niej
odsuna˛ł.

– Budze˛ sie˛ z mys´la˛ o tobie, moja droga Lily,

i z mys´la˛ o tobie zasypiam. Ale Bo´g mi s´wiadkiem,
z˙e to wszystko, na co moge˛ sobie pozwolic´, bo
inaczej twoja rodzina rozszarpałaby mnie na strze˛py
na oczach tego tłumu, kto´ry zaraz nas osaczy.

Lily poczuła bo´l, gdy Case ja˛ pus´cił, i pochyliła

głowe˛, nagle zawstydzona tym, z˙e tak dobrze sie˛
poczuła w jego ramionach. Case pewnie pomys´li, z˙e
jest zdesperowana.

– Przepraszam – wyszeptała.
– Nie przepraszaj cia˛gle – mrukna˛ł, chwytaja˛c

101

Sharon Sala

background image

jej re˛ke˛ i kłada˛c ja˛ poniz˙ej paska spodni. – Jak
widzisz, to mnie jest cie˛z˙ko. Ale to sie˛ musi
zmienic´. I zmieni, jes´li tylko pozwolisz mi udowod-
nic´ sobie, z˙e niekto´rym me˛z˙czyznom naprawde˛
moz˙na ufac´.

Lily zaczerwieniła sie˛ i zacze˛ła wyrywac´ re˛ke˛, po

czym nagle sie˛ zawahała, i w kon´cu połoz˙yła ja˛ na
sercu Case’a.

– To nie jest kwestia zaufania – odparła spokoj-

nym głosem. – Chodzi o to, co widze˛, kiedy patrze˛
w lustro, i co ty zobaczysz, kiedy sie˛ przy mnie
obudzisz. To jest problem, Case.

Odwro´ciła sie˛, ostroz˙nie wzie˛ła igłe˛, nitke˛, guzik

oraz koszule˛ brata, i w milczeniu opus´ciła poko´j.

– Jak tylko nadarzy sie˛ okazja – mrukna˛ł Case do

siebie, patrza˛c na zamykaja˛ce sie˛ drzwi – to temu
draniowi Collinsowi skre˛ce˛ kark.

Lily przestała sie˛ niepokoic´, gdy przyje˛cie sie˛

zacze˛ło. Gos´cie napływali strumieniami, s´mieja˛c
sie˛ i głos´no rozmawiaja˛c, i zajmowali miejsca przy
stołach ustawionych pod drzewami. W powietrzu,
nagrzanym jeszcze pala˛cym słon´cem dnia, unosił
sie˛ zapach wołowiny zmieszany z wonia˛ spalanego
drewna hikorowego. Wkro´tce zajdzie słon´ce, po-
mys´lała Lily, a otulaja˛cy wszystko zmrok da jej
poczucie bezpieczen´stwa.

102

DAMA Z KALIFORNII

background image

Lily, jej ojciec i bracia zostali przedstawieni

wszystkim zaproszonym, az˙ w kon´cu Case po-
stanowił, z˙e spo´z´nialscy niech sie˛ martwia˛ o po-
znanie jego gos´ci sami. Lily zauwaz˙yła, z˙e nie-
kto´rzy na dłuz˙ej zatrzymywali wzrok na jej twarzy,
nie usłyszała jednak z˙adnych nieprzyjaznych ko-
mentarzy. Nie patrzyli na nia˛ z przeraz˙eniem,
okazywali jedynie wspo´łczucie z powodu dramatu,
jaki zapewne musiała przez˙yc´.

Nikt w kaz˙dym ba˛dz´ razie o nic nie zapytał, ona

niczego nie wyjas´niała, i wkro´tce sprawa jej blizny
przestała w ogo´le istniec´. Tylko od czasu do czasu
przychodziło Lily do głowy, z˙e została naznaczona
niczym te młode jało´wki porykuja˛ce w zagrodzie za
stodoła˛.

– Zapraszam wszystkich! – zawołał Duff, kto´re-

go drobna postac´ znikne˛ła w tłumie kłe˛bia˛cym sie˛
woko´ł roz˙na.

Rodzina Brownfieldo´w była pod wraz˙eniem.

Powitano ich w sposo´b przyjazny i otwarty i z˙aden
z me˛z˙czyzn nie miał wa˛tpliwos´ci, z˙e w takim
miejscu Lily z pewnos´cia˛ be˛dzie w stanie uleczyc´
swa˛ zbolała˛ dusze˛.

Nigdy jeszcze nie spotkali az˙ tylu ludzi naraz,

kto´rzy by ich zaakceptowali bez zastrzez˙en´.

Cole Brownfield obserwował z zainteresowa-

niem, jak jego zazwyczaj pows´cia˛gliwy brat,

103

Sharon Sala

background image

Buddy, pogra˛z˙ył sie˛ w rozmowie z powaz˙na˛ młoda˛
kobieta˛, kto´ra przysiadła obok niego, by zjes´c´ posiłek.
Był zdumiony. W tej kobiecie cos´ musi byc´. Na twarzy
brata nie było widac´ s´ladu paniki. Gdyby to przyje˛cie
odbywało sie˛ w Los Angeles, Cole juz˙ musiałby sie˛
przyznac´ do tego, z˙e jest oficerem policji, po czym
zostałby albo obrzucony uwaz˙nym spojrzeniem, az˙
wreszcie złoz˙ono by mu niestosowna˛propozycje˛, albo
zignorowano. Tutaj nikogo nic nie obchodziło. Tutaj
Cole został zaakceptowany jako starszy brat Lily.

Tak sobie przynajmniej wyobraz˙ał do chwili, gdy

został przedstawiony małej kobietce – Debbie Ran-
dall. Ona go oceniła i uznała, z˙e przedstawia soba˛
jaka˛s´ wartos´c´...

Potem, niestety, oczarowała bez reszty Morgana,

sprawiła, z˙e Buddy poczuł sie˛ swobodnie, i wre˛cz
zapiszczała z zachwytu, gdy sie˛ dowiedziała, z˙e J.D.
i Dusty chca˛ zostac´ aktorami. Baby! No jasne! Od
tej pory Debbie przestała go dostrzegac´. No i dob-
rze. Po co mu taka kaprys´na kobietka z Oklahomy?
Własna siostra przysparza mu dos´c´ zmartwien´.

Totez˙ jednym okiem obserwował uroczystos´c´,

z˙artuja˛c z niekto´rymi z gos´ci, drugiego zas´ nie
spuszczał z Lily, kto´ra bez powodzenia usiłowała
usuna˛c´ sie˛ w cien´. Case skutecznie temu zapobiegał,
i Cole bardzo sie˛ z tego cieszył. Polubił owego
rosłego kowboja i zdawał sobie doskonale sprawe˛,

104

DAMA Z KALIFORNII

background image

z˙e gdy tylko Lily sie˛ zgodzi, moz˙e byc´ z tego
całkiem powaz˙ny zwia˛zek.

– Co o tym mys´lisz, tato? – spytał Cole ojca, gdy

ten mijał go z pusta˛ szklanka˛ do herbaty, kto´ra˛
pragna˛ł uzupełnic´.

– Chyba o po´łnocy be˛de˛ szukał tabletek na

z˙oła˛dek, ale nigdy jeszcze nie zjadłem tylu dobrych
rzeczy w jednym miejscu. – Morgan wyszczerzył
ze˛by i pogłaskał sie˛ po brzuchu.

– Ale co sa˛dzisz o Lily? – powto´rzył Cole.
Morgan odwro´cił sie˛ i spojrzał na co´rke˛. Stała tak

blisko Case’a, z˙e niemal go dotykała, i s´miała sie˛
z jakiegos´ z˙artu Duffa, po czym jej s´miech sie˛
urwał, gdy jeden z bliz´niako´w włoz˙ył jej do ust
kawałek pieczonego mie˛sa. Zareagowała na to
oburzeniem, lecz widac´ było, z˙e jest ono udawane.
Gdy opuszczała Kalifornie˛, nie była w stanie s´miac´
sie˛ w takim tłumie, a takz˙e nie potrafiłaby odpłacic´
bratu pie˛knym za nadobne.

– Mys´le˛, z˙e z jej psychika˛ jest juz˙ całkiem

dobrze – odparł Margan – nie wiem tylko, czy
be˛dzie umiała to wykorzystac´.

– A ja uwaz˙am, z˙e Case potrafi jej w tym pomo´c.

Kiedy be˛dziemy wyjez˙dz˙ac´, nie dawaj jej z˙adnych
niepotrzebnych rad na przyszłos´c´. Niech sama
podejmie decyzje˛, czy chce wracac´ do domu, czy
moz˙e woli tu zostac´.

105

Sharon Sala

background image

Morgan spojrzał na syna z lekkim przeraz˙eniem.
– Czy wiesz, co mo´wisz? – zapytał ostro.
– Nie tylko wiem, ale i stawiam na tego gos´cia

– odparł Cole. – Tylko zauwaz˙, jak on na nia˛ patrzy.
Jes´li jeszcze sie˛ w niej nie zakochał, na pewno zrobi
to lada moment.

Morgan pokiwał głowa˛, patrza˛c na Case’a, nie-

mniej troche˛ sie˛ martwił o co´rke˛. Tyle juz˙ w swoim
z˙yciu przeszła! Nie znio´słby, gdyby miała znowu
cierpiec´.

– Rozumiem, Cole – odparł. – I tym razem cie˛

posłucham, ale niech Bo´g strzez˙e człowieka, kto´ry
skrzywdzi Lily.

– Nie musisz mi tego mo´wic´, tato – odrzekł

spokojnie Cole. – Chyba pamie˛tasz, z˙e to mnie
trzeba było powstrzymywac´, z˙ebym nie pojechał do
Los Angeles i nie obił na fioletowo buz´ki Todda
Collinsa. Lily zawsze be˛dzie moja˛ mała˛ siostrzycz-
ka˛, bez wzgle˛du na to, ile ma lat.

Case patrzył, jak Lily opuszcza towarzystwo

i kieruje sie˛ do domu. Wbiegła na ganek i nie
ogla˛daja˛c sie˛, znikne˛ła w holu. Case wrzucił do
kosza niemal pusty talerz i ruszył za nia˛. W tej samej
chwili powietrze wypełniły pierwsze nuty ,,Shenan-
doah’’. To Pete zacza˛ł grac´ na skrzypcach.

– Lily! – zawołał Case, wchodza˛c do kuchni.

106

DAMA Z KALIFORNII

background image

Był zaskoczony, gdy stane˛ła przed nim.
– Czegos´ potrzebujesz? – zapytała, trzymaja˛c

w re˛kach lekki z˙akiet. – Skon´czył sie˛ lo´d? Mam
zrobic´ wie˛cej lemoniady?

– Gdzie byłas´? – zapytał.
– Poszłam po z˙akiet. Zrobiło sie˛ chłodno.
– A ja pomys´lałem sobie... No dobra, niewaz˙ne

– mrukna˛ł.

W istocie obawiał sie˛, z˙e miała juz˙ wszystkiego

dos´c´ i poszła zamkna˛c´ sie˛ w swym pokoju. Nie
chciał jednak, by sie˛ tego domys´liła.

– No wie˛c czego nam zabrakło? – zapytała, ida˛c

w strone˛ drzwi.

– Cierpliwos´ci – odparł cicho.
Poczuła wypieki na policzkach. Case nakazał

sobie wzia˛c´ na wstrzymanie, lecz na pro´z˙no.

– Chodz´ do mnie – szepna˛ł, tula˛c ja˛ do siebie.
– Case – rzekła po´łgłosem – ktos´ zobaczy.
– Co zobaczy? Zobacza˛ tylko, jak... tan´czymy.

Co w tym jest złego?

– Tan´czymy? – W tej włas´nie chwili Lily usły-

szała przejmuja˛ca˛ melodie˛ grana˛ przez Pete’a.
– Ach, tan´czymy!

– Moge˛ cie˛ prosic´? – spytał łagodnie, puszczaja˛c

ja˛i cofaja˛c sie˛ o krok. Ukłonił sie˛ i wycia˛gna˛ł ku niej
re˛ke˛.

Lily głe˛boko odetchne˛ła, wiedza˛c, z˙e moz˙e tego

107

Sharon Sala

background image

po´z´niej z˙ałowac´, nie była jednak w stanie mu
odmo´wic´.

– Oczywis´cie – wyszeptała.
Podała mu re˛ce, oparła policzek o jego klatke˛

piersiowa˛ i czekała. Case zacza˛ł tan´czyc´ walca,
prowadza˛c ja˛ niczym mistrz. W tej chwili Lily była
w takim stanie, z˙e pozwoliłaby mu zaprowadzic´ sie˛
do piekła.

Melodia była stara i słodka, Lily zas´ az˙ przestała

na moment oddychac´, gdy Case zacza˛ł wirowac´
z nia˛ woko´ł kuchni, a potem wyprowadził ich na
ganek, gdzie muzyke˛, do kto´rej teraz ktos´ zacza˛ł
s´piewac´, było słychac´ znacznie lepiej.

Raz, dwa, trzy. Raz, dwa, trzy. Tan´czyli w mroku

nocy, to oddalaja˛c sie˛ od siebie, to przytulaja˛c.

Oddech Case’a muskał ucho Lily, ona zas´ przy-

gryzała wargi, by nie zwro´cic´ ich w jego strone˛. Nie
chciała, by ja˛ pocia˛gał. Nie chciała przez˙ywac´
znowu bo´lu. Nie chciała pragna˛c´ Case’a, lecz
poz˙a˛danie było silniejsze od niej.

Czy on słyszy, jak głos´no bije moje serce?

– pytała sie˛ w duchu. Czy on sie˛ czegos´ domys´la?

Czy ona wie, jak jej pragne˛? – pytał w duchu

Case. Czy zdaje sobie sprawe˛, jak sie˛ me˛cze˛?

Lily westchne˛ła i zbliz˙yła sie˛ do niego. Case

powstrzymał oddech i zgarna˛ł ja˛ w ramiona. Muzy-
czne tony nadal unosiły sie˛ w powietrzu, ich stopy

108

DAMA Z KALIFORNII

background image

jednak znieruchomiały. Lily spojrzała w oczy Ca-
se’a, tak błe˛kitne i szczere, z˙e dech jej zaparło.
Chciała cos´ powiedziec´, lecz słowa uwie˛zły jej
w gardle, bo w tym momencie Case ja˛ pocałował.

Teraz nie istniało nic opro´cz dłoni Case’a na jej

ciele i jego gora˛cych ust. Podnio´sł ja˛ lekko, niczym
pio´rko, obro´cił i oparł o s´ciane˛, pieszcza˛c ja˛ i cału-
ja˛c. Pozwalała mu na wie˛cej, niz˙ zakładał w naj-
s´mielszych snach. Zapragna˛ł jednak jeszcze wie˛cej.

– Lily... – zacza˛ł zduszonym głosem.
– Nie – odparła, zanim zdołał ubrac´ swe prag-

nienie w słowa.

Westchna˛ł, opus´cił ja˛ na podłoge˛, odsuna˛ł z twa-

rzy wzburzone przez siebie włosy, i przyłoz˙ył
policzek do czubka jej głowy.

– Kto´regos´ dnia zmienisz zdanie, moja słodka

Lily Catherine.

Az˙ sie˛ wzdrygne˛ła, słysza˛c bo´l w jego głosie,

niemniej przekonanie brzmia˛ce w jego słowach
napełniło ja˛ nadzieja˛. Gdyby tylko mogła mu za-
ufac´...

Gdyby tylko mogła zaufac´ sobie...

109

Sharon Sala

background image

ROZDZIAŁ PIA˛TY

Lily nałoz˙yła troche˛ ro´z˙u na policzki, staraja˛c

sie˛ nie reagowac´ na widok blizny. Była niedziela,
ojciec i bracia jeszcze nie wyjechali. Ich obec-
nos´c´ dała jej siłe˛ uczynienia czegos´, co pragne˛ła
zrobic´ od pierwszego dnia swego pobytu na ran-
czu. Oto´z˙ za chwile˛ ma po´js´c´ do kos´cioła – lecz
nie sama.

Us´miechne˛ła sie˛, przypominaja˛c sobie szok na

twarzy Case’a, gdy wyjawiła mu swe zamiary.

– Ja? Do kos´cioła?
Patrzyła na niego, czekaja˛c spokojnie, az˙ Case

ochłonie.

– Tak. Ty... ja... i moja rodzina – podje˛ła.

– W domu zawsze chodziłam w niedziele˛ do kos´-

background image

cioła. – Spojrzała na niego tak ostro, az˙ sie˛ wzdryg-
na˛ł. – A ty nie chodzisz do kos´cioła?

– Chodziłem – odparł – ale bardzo dawno, kiedy

jeszcze rodzice byli razem. Ale potem...

Lily pokiwała głowa˛.
– Tak podejrzewałam. Najwyz˙sza pora, z˙ebys´

znowu zacza˛ł. – Po czym złagodziła swe słowa
niewinnym pytaniem: – Nie sa˛dzisz?

Case włoz˙ył re˛ce do kieszeni. Nie da sie˛ nabrac´

na te˛ słodka˛ buzie˛ Madonny. Trzeba jej oddac´, z˙e
jest zawsze spokojna i zachowuje sie˛ jak dama.
Podejrzewał jednak, z˙e jes´li chodzi o siłe˛ woli, to ta
ma wytrzymałos´c´ stali. Tylko powierzchownos´c´ tej
kobiety moz˙e wprowadzic´ w bła˛d.

– Mys´le˛, z˙e masz racje˛, Lily – odparł. – Najwyz˙-

sza pora, z˙eby wiele rzeczy sie˛ tu zmieniło. Be˛de˛
goto´w.

Lily doskonale wiedziała, z˙e ws´ro´d ,,rzeczy’’,

o kto´rych Case wspominał, jest takz˙e ona. Problem
tkwił w tym, z˙e nie była jeszcze gotowa zmagac´ sie˛
z z˙adnymi problemami.

– Robi sie˛ po´z´no! – zawołała, staja˛c u sto´p

schodo´w i patrza˛c, jak Brownfieldowie wolnym
krokiem schodza˛ na do´ł.

Pierwszy pojawił sie˛ ojciec. Chodził z nia˛ do

kos´cioła w Laguna Beach i dzis´ che˛tnie korzystał

111

Sharon Sala

background image

z okazji, by wzia˛c´ udział w niedzielnym naboz˙en´st-
wie w innej cze˛s´ci kraju.

Za ojcem poda˛z˙ali bliz´niacy, obaj jasnowłosi,

zielonoocy i po kalifornijsku opaleni. Ubrani byli
jak zwykle podobnie, lecz ich spodnie i koszule
mogłyby wzbudzic´ poruszenie ws´ro´d wiernych,
zwłaszcza gdyby znalazło sie˛ tam kilka samotnych
kobiet. Za nimi kroczył Cole, jedna˛ re˛ka˛ opieraja˛c
sie˛ o balustrade˛, a druga˛ prowadza˛c Buddy’ego,
kto´ry zaje˛ty był trzymana˛ w dłoni gra˛ komputerowa˛
i nie patrzył pod nogi.

– Daj mi to – rzekła Lily, gdy stopa brata stane˛ła

na najniz˙szym stopniu.

Brat podnio´sł głowe˛ zaskoczony i zaprotestował.

Nigdy nigdzie sie˛ nie ruszał bez jakiegos´ kom-
putera. Nie s´miał jednak zlekcewaz˙yc´ groz´by
w oczach siostry. Westchna˛ł cie˛z˙ko i oddał jej
zabawke˛.

Case obserwował te˛ scene˛ z go´ry, us´miechaja˛c

sie˛ z aprobata˛. Podobało mu sie˛ to, z˙e Lily w zdecy-
dowany, lecz ciepły sposo´b traktowała członko´w
swej rodziny.

Wszyscy czekali, az˙ jedyna kobieta w ich gronie

potwierdzi, z˙e wygla˛daja˛ przyzwoicie. Case podej-
rzewał, z˙e s´mierc´ matki uczyniła z Lily osobe˛
odpowiedzialna˛ w bardzo wczesnym wieku.

Teraz Lily policzyła głowy i stwierdziła, z˙e

112

DAMA Z KALIFORNII

background image

jednej brakuje. Podniosła wzrok z zamiarem zawo-
łania Case’a, gdy niespodziewanie ujrzała go na
szczycie schodo´w. Zauwaz˙yła, z˙e ubrał sie˛ staran-
nie i nawet wypastował buty. A gdy poprawił
sztywny kołnierzyk przy koszuli, zrozumiała, z˙e
zrobił to dla niej. Pomys´lała z rozrzewnieniem, z˙e
gdyby nie ona, na pewno nie włoz˙yłby czegos´ tak
koszmarnie niewygodnego.

Starała sie˛ sobie przypomniec´, z˙e jest niedziela

i z˙e powinna miec´ zboz˙ne mys´li. Nadeszła pora, by
zastanowic´ sie˛ nad grzechami minionego tygodnia
i miec´ nadzieje˛ na lepsza˛ przyszłos´c´. Jednak widok
tego niebieskookiego me˛z˙czyzny wywołał w niej
mys´li, kto´re wcale zboz˙nymi nie były. Odwro´ciła
sie˛, by nie patrzec´, jak pokonuje ostatnie stopnie.

Case zauwaz˙ył rumien´ce na policzkach Lily

i wiedział, z˙e to nie tylko makijaz˙. Zrobiło mu sie˛
przyjemnie, gdy odkrył, z˙e w jakis´ sposo´b ja˛
obchodzi. No i dobrze, bo ona go obchodzi od
pierwszego dnia.

– Kto jedzie z kim? – spytał Cole z zaciekawie-

niem, poniewaz˙ zauwaz˙ył wymiane˛ spojrzen´ mie˛-
dzy siostra˛ a jej szefem.

Case postanowił nie dopus´cic´ kobiety do głosu.
– Lily jedzie ze mna˛. Reszta za nami. W ten

sposo´b nie be˛dziemy sie˛ tłoczyc´ i dotrzemy na
miejsce w znos´nym stanie. Co o tym sa˛dzicie?

113

Sharon Sala

background image

– Mnie odpowiada – odparł Morgan i wyszedł na

ganek, a za nim ruszyli ge˛siego synowie.

– Zrobiłes´ to specjalnie – rzekła Lily oskar-

z˙ycielskim tonem.

– Jasne – potwierdził Case.
Jego przyznanie sie˛ do winy pozbawiło ja˛ amuni-

cji. Nie spodziewała sie˛ takiej odpowiedzi.

– No co´z˙ – mrukne˛ła – w takim razie lepiej sie˛

pospieszmy.

Ich samochody były niez´le zakurzone, gdy na

skrzyz˙owaniu pod Clinton skre˛cili w lewo.

– Gdzie jedziemy? – zapytała Lily.
Sa˛dziła, z˙e msza odbe˛dzie sie˛ w mies´cie, Case

zas´ skre˛cał w innym kierunku.

– Do kos´cioła – odparł. – Tego, gdzie byłem

chrzczony. Chyba tam chciałas´...

– W porza˛dku – rzekła łagodnie, usiłuja˛c nie

mys´lec´ o Casie i dzieciach w tej samej chwili.

I nagle ich oczom ukazał sie˛ mały wiejski

kos´cio´łek, ukryty w jedynej jak okiem sie˛gna˛c´ ke˛pie
drzew. In bliz˙ej niego sie˛ znajdowali, tym Case
stawał sie˛ cichszy. Lily z˙ałowała, z˙e w ogo´le
poruszyła temat kos´cioła. Widziała, z˙e ta chwila jest
dla niego trudna. Sa˛dza˛c z wyrazu jego twarzy,
powinien był to miejsce odwiedzic´ lata temu.

Case zlustrował wzrokiem zakurzone, białe mu-

114

DAMA Z KALIFORNII

background image

ry. Nic sie˛ tu nie zmieniło. Re˛cznie namalowana
tabliczka na najniz˙szym stopniu schodo´w wisiała
na zardzewiałych łan´cuchach przytwierdzonych do
ro´wnie zardzewiałych sztab. Przeros´nie˛te krzaki
mirtu rosna˛ce pod oknami kwitły podobnie jak
kaz˙dego lata, odka˛d sie˛gał pamie˛cia˛. W zachodniej
Oklahomie panował zbyt suchy klimat dla wie˛kszo-
s´ci ros´lin, ludziom zas´ wiodło sie˛ tu tak samo jak za
czaso´w pionierskich. Tylko dzie˛ki cie˛z˙kiej pracy
i determinacji utrzymywali sie˛ przy z˙yciu.

– Jestes´my na miejscu – oznajmił Case bez

potrzeby.

– Jestes´ metodysta˛ – zauwaz˙yła z lekkim za-

skoczeniem, lecz i satysfakcja˛. – Tak jak ja.

– No to cos´ nas ła˛czy – odparł spokojnie,

chłona˛c jej urode˛ i łagodnos´c´.

W tej samej chwili zauwaz˙ył, jak re˛ka Lily

powe˛drowała w go´re˛, w strone˛ policzka, i zro-
zumiał, z˙e jego towarzyszka boi sie˛ spotkania
z obcymi ludz´mi.

S

´

cisna˛ł jej dłon´.

– Uspoko´j sie˛, Lily. Wszystko be˛dzie dobrze.

Zebrani w kos´ciele jak jeden ma˛z˙ odwro´cili

głowy i wbili w przybyszo´w wzrok, po czym szybko
sie˛ zreflektowali i w milczeniu przysune˛li do siebie
w ławkach, by zrobic´ miejsce dla spo´z´nialskich.

115

Sharon Sala

background image

Lily była przekonana, z˙e wszyscy patrza˛ na nia˛,

z czasem jednak zorientowała sie˛, z˙e w centrum
zainteresowania sa˛ jej bracia. Miała racje˛, podej-
rzewaja˛c, z˙e spowoduja˛ wrzenie ws´ro´d nie zaje˛tych
niewiast. Wielkie wydarzenie stanowiło juz˙ to,
kiedy jeden samotny me˛z˙czyzna odwiedzał mias-
teczko, ale czterech! Poza tym czwo´rka˛ ta˛ byli
bracia Brownfield, a ich na pewno nie sposo´b było
zlekcewaz˙yc´.

J.D. i Dusty byli do tego przyzwyczajeni. Jako

bliz´niacy stanowili centrum uwagi od wczesnego
dziecin´stwa. Buddy wpadł w panike˛, lecz tego
moz˙na było sie˛ spodziewac´, poniewaz˙ zawsze sta-
wał sie˛ nerwowy w obecnos´ci kobiet. Szybko zaja˛ł
miejsce mie˛dzy Lily a ojcem. Cole natomiast starał
sie˛ trzymac´ fason, niemniej szelmowska mina Deb-
bie Randall siedza˛cej po drugiej stronie przejs´cia
sprawiła, z˙e miał ochote˛ zapas´c´ sie˛ pod ziemie˛.

– A Pan powiedział: nie poz˙a˛daj z˙ony bliz´niego

swego... – Głos duchownego wznio´sł sie˛ na wysokie
rejestry, przeszedł niemal w krzyk.

Cole az˙ podskoczył, po czym usiłował zamas-

kowac´ ten odruch, wygładzaja˛c spodnie. Pewnie
mam wyrzuty sumienia, skonstatował z ironicznym
us´mieszkiem i postanowił przegonic´ z głowy wszel-
kie mys´li o bra˛zowych oczach Debbie.

116

DAMA Z KALIFORNII

background image

Case połoz˙ył re˛ke˛ na oparciu ławki, lecz oparł sie˛

pokusie, by przycia˛gna˛c´ Lily do siebie. Ta kobieta
i cudzoło´stwo wykluczaja˛ sie˛ wzajemnie. Kra˛z˙a˛ce
mu po głowie mys´li dotycza˛ce jego kucharki nie
miały nic wspo´lnego z poz˙a˛daniem... lecz wiele
wspo´lnego z miłos´cia˛.

Usiadł po jej prawej stronie, pods´wiadomie od-

dzielaja˛c ja˛ od innych. Czuł jej napie˛cie. Jednak
w miare˛ upływu czasu Lily sie˛ odpre˛z˙ała. W kon´cu
Case mo´gł z czystym sumieniem stwierdzic´, z˙e
zapomniała o bliz´nie, a skupiła sie˛ na słowach
duchownego.

W pewnej chwili przez małe okienko witraz˙owe

za pulpitem przenikna˛ł promien´ s´wiatła, jakby daja˛c
mu znak z niebios. Case był ciekawy, na czym sie˛
s´wiatło zatrzymało, totez˙ szybko sie˛ odwro´cił. Nie
musiał długo szukac´.

We włosach Lily, w złocistej aureoli nad jej

głowa˛, odbiły sie˛ wszystkie barwy witraz˙u. Intensy-
wny błe˛kit, czyste złoto, czerwien´ podobna do barwy
krwi na krzyz˙u, zielen´ tak głe˛boka jak oczy Lily.

Case wstrzymał oddech. Gdy pod powiekami

poczuł łzy, szybko zamrugał powiekami. Tego
ranka wszystko sprzyjało miłos´ci. Wiedział, z˙e sie˛
zakochał, i teraz musiał jedynie przekonac´ Lily, by
poszła w jego s´lady.

– Mo´dlmy sie˛ – zaintonował pastor.

117

Sharon Sala

background image

Case natychmiast go posłuchał. Miał sie˛ o co

modlic´.

Wierni powoli, jeden po drugim, opuszczali

kos´cio´ł, wymieniaja˛c mie˛dzy soba˛ informacje doty-
cza˛ce wydarzen´ ostatniego tygodnia. Na koniec
wszyscy us´ciskiem dłoni z˙egnali sie˛ ze stoja˛cym
w progu pastorem.

Debbie stane˛ła za Cole’em, zdaja˛c sobie sprawe˛,

z˙e nie jest on s´wiadomy jej obecnos´ci. Z podziwem
patrzyła na jego plecy ukryte pod jasnozielona˛
koszula˛ i długie nogi w granatowych spodniach.

– Czes´c´ – szepne˛ła w kon´cu, i us´miechne˛ła sie˛

do siebie z wyraz´nym zadowoleniem, widza˛c, jak
Cole drgna˛ł.

– Och! – mrukna˛ł, odwracaja˛c sie˛. – To ty.
– Ładna msza, prawda? – zapytała, przyciskaja˛c

sie˛ do jego pleco´w na skutek naporu stoja˛cych za nia˛
ludzi, kto´rzy chcieli jak najszybciej opus´cic´ kos´cio´ł
i zjes´c´ w domu lunch.

Cole zagryzł wargi, czuja˛c na plecach jej piersi.

Co za cholerna kobieta! S

´

wie˛ty by z nia˛ nie

wytrzymał. A potem z westchnieniem us´wiadomił
sobie, z˙e on nie jest z˙adnym s´wie˛tym.

– Owszem – przyznał lakonicznie.
Debbie ponownie sie˛ us´miechne˛ła. Było to naj-

lepsze kazanie, jakie dota˛d słyszała. Była naprawde˛

118

DAMA Z KALIFORNII

background image

zadowolona, z˙e tego ranka przyszła do kos´cioła.
A mało brakowało, by została w domu. A potem,
gdy w zasie˛gu jej wzroku pojawił sie˛ pastor, zacze˛ła
gwałtownie sie˛ zastanawiac´, o czym to dzis´ mo´wił.
Cos´ o kto´ryms´ przykazaniu... Przestała go słuchac´,
gdy do domu boz˙ego przyszli spo´z´nieni wierni.

– Wspaniałe kazanie, ojcze Donaldzie – stwier-

dziła Debbie, gora˛co potrza˛saja˛c dłonia˛ pastora.

No, pomys´lał pastor, promienieja˛c. Przynajmniej

jedna osoba go wysłuchała. Bo gdy Case wszedł do
kos´cioła ze swym towarzystwem, pastor czuł, z˙e
koncentracja wiernych znacznie osłabła.

– Case, ciesze˛ sie˛, z˙e cie˛ widze˛.
Lily rozpoznała w tej osobie sa˛siadke˛ z pobliskiej

farmy, kto´ra poprzedniego dnia uczestniczyła w ich
przyje˛ciu.

– I ja sie˛ ciesze˛, z˙e tu jestem, Mildred – odparł

Case, biora˛c Lily pod re˛ke˛. – Pamie˛tasz Lily,
prawda?

– Jasne – odparła Mildred. – To ty zrobiłas´ te˛

szarlotke˛ z kruszonka˛, prawda? Alez˙ to było dobre.
Musisz dac´ mi przepis. Mo´j stary gadał o tej
szarlotce przez cały wieczo´r.

– Dzie˛kuje˛ – odparła Lily. – Che˛tnie dam ci

przepis. To przepis mojej matki.

– S

´

wietnie. Wieczorem zadzwonie˛. Jutro przy-

chodza˛do mnie gos´cie, zrobie˛ wie˛c to ciasto na deser.

119

Sharon Sala

background image

Case delikatnie s´cisna˛ł Lily za ramie˛, gdy Mild-

red oddalała sie˛ od nich, przecinaja˛c wysuszony
trawnik.

– Dzie˛kuje˛ – powiedziała i odwro´ciła sie˛ do

niego twarza˛.

– Za co?
– Za to, z˙e przyjechałes´ ze mna˛. Z

˙

e tu jestes´.

– Gdybys´ mi pozwoliła... zawsze byłbym z toba˛.
Wyrwała mu ramie˛ i pognała w strone˛ ojca, kto´ry

włas´nie rozmawiał z pastorem.

– Tato, pospieszmy sie˛, bo nie zda˛z˙e˛ przygoto-

wac´ lunchu.

Morgan kiwna˛ł głowa˛, potrza˛sna˛ł dłon´ pastora

i po raz pierwszy zauwaz˙ył rumien´ce na policzkach
co´rki. Odwro´cił sie˛ i dostrzegł wzrok Case’a. O ile
sie˛ nie mylił, Case włas´nie powiedział jego co´rce
cos´ takiego, co ona postanowiła zignorowac´.

– Jedziemy do Clinton do restauracji – oznajmił

Morgan. – Case mi tak mo´wił. Dzis´ masz wolny
dzien´.

– Ale w te˛ niedziele˛ musze˛...
– Dzis´ widocznie nic nie musisz – odparł Mor-

gan. – Chodz´. Zgarnijmy jeszcze twoich braci,
zanim zaczna˛ tu jaka˛s´ awanture˛ i be˛dziemy musieli
uciekac´ z miasta jak niepyszni. Widze˛ juz˙ kilku
bardzo wzburzonych ojco´w.

Lily usiłowała ignorowac´ Case’a. Nie było to

120

DAMA Z KALIFORNII

background image

jednak proste, gdy podszedł do niej z mina˛ wy-
kluczaja˛ca˛ wszelkie komentarze.

– Jestes´ gotowa? – spytał.
Dla ciebie nigdy nie be˛de˛ gotowa, pomys´lała.
Case jednak nie czekał na jej odpowiedz´, tylko

zaprowadził ja˛do samochodu i zawio´zł do miasta na
niedzielny lunch.

Robiło sie˛ po´z´no. Lily popatrywała za zegar

wisza˛cy nad kuchennym piecem i starała sie˛ nie
denerwowac´. Case znikna˛ł na cały wieczo´r. Jeszcze
przed zapadnie˛ciem zmroku spodziewała sie˛, z˙e
lada chwila wejdzie do kuchni. Tak sie˛ jednak nie
stało, i w miare˛ upływu godzin zacze˛ła sobie
wyobraz˙ac´, z˙e przytrafiły mu sie˛ straszne rzeczy.

Kiedy jakis´ czas temu wszyscy siedzieli w gabi-

necie i ogla˛dali w telewizji stary film, do domu
wpadł z hałasem Duff. Zacza˛ł cos´ nieskładnie
mo´wic´ o tym, z˙e ktos´ zwalił płoty, i Case jest zaje˛ty
łapaniem bydła. Bracia Lily zaofiarowali sie˛ z po-
moca˛, lecz została ona odrzucona. Duff oznajmił, z˙e
maja˛ dosyc´ ludzi do pomocy, a Brownfieldowie
maja˛ dotrzymac´ towarzystwa Lily. Po to tu przyje-
chali.

No i dotrzymywali jej towarzystwa, az˙ wreszcie

udali sie˛ na spoczynek. Lily została sama i zamart-
wiała sie˛ na s´mierc´.

121

Sharon Sala

background image

Odsune˛ła zasłone˛ i wpatrzyła sie˛ w ciemnos´c´.

Nie dostrzegła nic. Zasłoniła z powrotem okno,
podeszła do kredensu i zacze˛ła robic´ porza˛dki
w szufladzie ze sztuc´cami.

Gdzie oni moga˛byc´? Serce niespokojnie tłukło jej

sie˛ w piersi, z˙oła˛dek wyprawiał harce. Nic sie˛ nie
stało, powtarzała w mys´lach. Case sie˛ po prostu
spo´z´nia. Nie wiadomo, ile maja˛z tym bydłem roboty.
Lecz im bardziej przekonywała sama˛ siebie, z˙e jest
niema˛dra, tym silniejszy narastał w niej niepoko´j.

W pewnej chwili miała nawet pomysł, by obu-

dzic´ ojca. Powstrzymała sie˛ przed tym w ostatniej
chwili, stwierdzaja˛c, z˙e gdyby miała mu wyznac´, z˙e
sie˛ martwi, musiałaby tez˙ wyjas´nic´ dlaczego. Nie, to
niemoz˙liwe. Nie moz˙e martwic´ sie˛ o Case’a. Nie
zalez˙y jej na nim...

Wrzuciła ostatni widelec na miejsce, przetarła

noz˙e, mimo z˙e tego nie wymagały, po czym nagle
otworzyły sie˛ drzwi i szuflada wypadła Lily z ra˛k.
Nierdzewne sztuc´ce rozsypały sie˛ po ls´nia˛cym
linoleum.

Case, mimo z˙e był zme˛czony, us´miechna˛ł sie˛

szeroko.

– No, wreszcie serdecznie mnie witasz.
– Przestraszyłes´ mnie – rzekła oskarz˙ycielskim

tonem, po czym opadła na kolana i zacze˛ła zbierac´
noz˙e, łyz˙ki i widelce.

122

DAMA Z KALIFORNII

background image

– Chyba tak – przyznał, kle˛kaja˛c, by jej pomo´c.
– Zaraz zrobie˛ z tym porza˛dek – powiedziała.

– Pozbieram je i umyje˛. To ja upus´ciłam szuflade˛.

– Czasami, Lily, przydaja˛ sie˛ dwie pary ra˛k. Nie

kło´c´ sie˛ ze mna˛. Nie mam siły tego wysłuchiwac´.

Usta˛piła, poniewaz˙ dostrzegła na jego twarzy

oznaki zme˛czenia. Jego sko´re˛ i ubranie pokrywała
cienka warstwa kurzu, zas´ zwykle ls´nia˛ce oczy
niemal poszarzały z wyczerpania. Uje˛ła go za re˛ke˛
i wyje˛ła z niej sztuc´ce.

– Idz´ sie˛ wyka˛pac´ – rzekła łagodnie. – Zo-

stawiłam ci kolacje˛.

Odchylił sie˛ na pie˛tach i spojrzał uwaz˙nie na

twarz Lily, szukaja˛c na niej czegos´ wie˛cej niz˙
zwykłej troski. Poniewaz˙ jednak niczego nie zna-
lazł, westchna˛ł z rezygnacja˛.

– Zaraz wro´ce˛ – oznajmił i wyszedł.
Wiedziała, z˙e dziwny nastro´j Case’a to nie tylko

zme˛czenie. Czuła to od samego rana. Cos´ w nim sie˛
zmieniło podczas mszy. Nie sa˛dziła, by doznał
wo´wczas jakiegos´ objawienia, ale nie potrafiła tez˙
odgadna˛c´, o co chodzi.

Gdyby tylko miała na tyle oleju w głowie, by sie˛

odwro´cic´ i spojrzec´ w lustro, dojrzałaby w swej
twarzy problem Case’a. Ale nawet gdyby odgadła,
co dre˛czy tego me˛z˙czyzne˛, nie umiałaby mu pomo´c,
tak samo jak nie potrafiła pomo´c sobie.

123

Sharon Sala

background image

Gdy wro´cił do kuchni, na jego torsie pobłys-

kiwały drobne kropelki wody, a uczesane gładko
włosy były jeszcze mokre. Na dodatek guzik w pas-
ku dz˙inso´w pozostał nie dopie˛ty.

– Przepraszam za stro´j – powiedział, usiłuja˛c

zetrzec´ z jej twarzy wyraz szoku – ale tylko zjem
i ide˛ spac´.

Nakładała mu na talerz ciepłe jedzenie, staraja˛c

sie˛ nie zauwaz˙ac´ jego nagiej sko´ry.

– Nic nie szkodzi – powiedziała. – Mam w kon´-

cu czterech braci, prawda?

Ale z˙adnego z braci nigdy nie chciała dotkna˛c´

w taki sposo´b jak Case’a. Trze˛sły jej sie˛ re˛ce i kiedy
stawiała na stole miske˛ z fasola˛, troche˛ sosu wylało
sie˛ na sto´ł.

– Przepraszam – powiedziała, ida˛c po s´cierke˛.

– Chciałam ci podac´ ciepły chleb kukurydziany, ale
chyba be˛dzie twardy. Inne chleby lepiej sie˛ pod-
grzewaja˛. Zawsze staram sie˛, z˙eby...

Case chwycił ja˛ za re˛ke˛.
– Przestan´, Lily – odezwał sie˛ spokojnie. – Nie

ma o co robic´ sprawy. – A kiedy poczuł, z˙e ja˛ zranił
swa˛ szorstkos´cia˛, dodał: – Nie jestem przyzwycza-
jony do tego, z˙e ktos´ sie˛ o mnie martwi.

– Ale ja nie...
Urwała, gdy popatrzyła na jego twarz. Nie po-

trafiła kłamac´.

124

DAMA Z KALIFORNII

background image

– No co´z˙ – dodała – wiedziałam, z˙e nic ci nie

jest. Tylko nie chciałam, z˙ebys´ poszedł spac´ głodny.

– Dzie˛kuje˛, Lily. Naprawde˛ to doceniam – wy-

znał, mys´la˛c o tym, z˙e nia˛ by sie˛ nie nasycił do
samego rana.

Zaczerwieniła sie˛ i podeszła do blatu, gdzie

lez˙ały zebrane z podłogi sztuc´ce.

– Musze˛ to najpierw umyc´, zanim schowam

– oznajmiła.

– Nikomu nie powiem, jes´li nie umyjesz.
Odwro´ciła sie˛ i z niedowierzaniem patrzyła na

jego twarz, na kto´rej malował sie˛ wyraz krystalicz-
nej niewinnos´ci.

– Obiecujesz? – Jej wargi zadrgały z powodu

tłumionego s´miechu.

– Obiecuje˛ – odparł uroczys´cie. – I zawsze

dotrzymuje˛ słowa. Powinnas´ o tym pamie˛tac´... na
przyszłos´c´.

Jej re˛ka drgne˛ła. Zaczerwieniła sie˛ ponownie

i zacze˛ła wkładac´ sztuc´ce w odpowiednie przegro´d-
ki. To nic nie znaczy, z˙e ja˛i Case’a poła˛czył wspo´lny
sekret. To takie niema˛dre, takie bez znaczenia...

Robiła porza˛dki na blacie, kiedy Case jeszcze

jadł. Nie wiedziała, z˙e co chwila podnosił głowe˛
i patrzył na nia˛ z namysłem. Dopiero kiedy usłysza-
ła chrobot odsuwanego krzesła, domys´liła sie˛, z˙e
skon´czył.

125

Sharon Sala

background image

– To ja jeszcze pozmywam...
– Zostaw to – powiedział, wkładaja˛c naczynia

do zlewu i zalewaja˛c je woda˛.

Chciała zaprotestowac´, gdy dostrzegła wyraz

jego oczu. Odwro´ciła sie˛ i pochyliła głowe˛, pod-
s´wiadomie odgradzaja˛c sie˛ od niego.

– Do diabła, Lily, przestan´ mi tak robic´.
Była zdumiona, słysza˛c gniew w jego głosie.
– Tobie? Przeciez˙ nie jestes´...
– Jestem – odparował. – Ilekroc´ na ciebie spoj-

rze˛, oceniasz mnie przez pryzmat innego. Nie po-
doba mi sie˛ to. Wcale.

Znowu chciała zaprotestowac´, lecz uznała, z˙e nie

moz˙na kwestionowac´ prawdy. Wobec tego zacze˛ła
go przepraszac´, lecz nagle sie˛ okazało, z˙e nie moz˙e
mo´wic´.

Ten pocałunek był niespodziewany, choc´ trzeba

przyznac´, z˙e gdzies´ w głe˛bi serca go oczekiwała.
I pewnie dlatego nie zaprotestowała, lecz przeciw-
nie – przysune˛ła sie˛ do Case’a bliz˙ej. Jego ramiona
mocno ja˛ otuliły, ona zas´ bła˛dziła re˛kami po jego
piersi i mało brakowało, a zarzuciłaby mu je na
szyje˛.

Case z westchnieniem odsuna˛ł sie˛ od niej, po

czym znowu ja˛ pocałował. Miał gora˛ce usta. Jego
pocałunek pachniał chlebem, masłem oraz kawa˛,
kto´ra˛ na koniec wypił. Lily poczuła nagle gło´d

126

DAMA Z KALIFORNII

background image

i pragnienie, a w głowie zame˛t. Case obsypał
pocałunkami jej twarz, a potem szyje˛. Zatrzymał sie˛
chwile˛ dłuz˙ej w miejscu, gdzie pulsowała mała
z˙yłka.

– Case...
Usłyszał w jej głosie wahanie. I jeszcze cos´, co

napełniło go nadzieja˛.

– Tak? – spytał, odsuwaja˛c sie˛ od niej z nad-

zwyczajnym wysiłkiem.

Lily odsta˛piła krok do tyłu przeraz˙ona. Przeciez˙

to niemoz˙liwe, z˙e chciała go prosic´ o cos´ takiego!
Nie wolno jej nawet o tym mys´lec´! Niemniej
pozostała w niej s´wiadomos´c´, z˙e mało brakowało,
a poprosiłaby Case’a, by wzia˛ł ja˛ do ło´z˙ka.

– Nic takiego – stwierdziła lakonicznie. – Jest

juz˙ po´z´no. Lepiej idz´ sie˛ wyspac´.

S

´

cisna˛ł re˛ce w pie˛s´ci, zamkna˛ł powieki i odliczył

do dziesie˛ciu. Gdy otworzył oczy, Lily juz˙ nie było.

– A niech to piekło pochłonie – szepna˛ł.
I tam włas´nie sie˛ znalazł, gdy wreszcie zasna˛ł.
Najpierw jednak długo miotał sie˛ w pos´cieli,

z przeraz˙eniem mys´la˛c o tym, z˙e zakochał sie˛
w kobiecie, kto´ra nie znosi me˛z˙czyzn. Czuł, z˙e jej
sie˛ podoba, lecz jednoczes´nie był s´wiadomy, z˙e Lily
opiera sie˛ pokusie z całej siły.

I to włas´nie uwaz˙ał w tym wszystkim za najgor-

sze. Oto ma do czynienia z najsilniejsza˛ kobieta˛,

127

Sharon Sala

background image

jaka˛ dota˛d spotkał. Trzeba jednak znalez´c´ sposo´b,
by wykorzystac´ te˛ siłe˛ na budowanie zaufania do
płci me˛skiej, zamiast na jego brak...

Była tego s´wiadoma. Potrzebowała Case’a, prag-

ne˛ła go az˙ do bo´lu. Co´z˙, skoro to wykluczone.
Decyzje˛ podje˛ła dawno temu. Z

˙

aden me˛z˙czyzna nie

jest wart cierpienia. Z

˙

aden!

Niemniej we s´nie znalazła sie˛ w s´wiecie, w kto´-

rym silny me˛z˙czyzna trzymał ja˛ w ramionach,
w kto´rym niebo i jego oczy miały taka˛ sama˛ barwe˛,
jego dotyk wywoływał w niej fale gora˛ca, zas´ jej
us´miech był jasny jak sko´ra na jej twarzy.

Niestety, był to tylko sen.

128

DAMA Z KALIFORNII

background image

ROZDZIAŁ SZO

´

STY

– Buddy, zapomniałes´ o tym! – zawołała Lily,

zbiegaja˛c po dwa stopnie na do´ł. Do piersi przycis-
kała buty, pasek i szczotke˛ do włoso´w.

Case wszedł frontowymi drzwiami do holu,

maja˛c zamiar pomo´c w znoszeniu bagaz˙y do czeka-
ja˛cego samochodu. Gdy jednak ujrzał pe˛dza˛ca˛ po
schodach Lily, zapomniał, po co sie˛ tu zjawił.
Pomys´lał sobie, jak by to było cudownie, gdyby Lily
zawsze go tak witała. Nie miał zamiaru sie˛ pod-
dawac´, mimo z˙e Lily ignorowała wszystkie spoj-
rzenia, jakie jej wysyłał.

Włosy miała skre˛cone w gruby sznur i zwia˛zane

w dwo´ch miejscach – ten sznur wygla˛dał na jej
plecach jak ogromny cukierek toffi. Jej sko´ra była
teraz nieco ciemniejsza niz˙ w dniu przyjazdu, i ostro

background image

kontrastowała z miodowa˛barwa˛spalonych słon´cem
włoso´w.

Case złapał ja˛ na ostatnim stopniu.
– Uwaz˙aj, Lily, skarbie, bo zlecisz z tych scho-

do´w na głowe˛. Cos´ o tym wiem...

Zaczerwieniła sie˛, odwro´ciła sie˛ od niego i usiło-

wała mu wyrwac´. Nadal była przygne˛biona i zmie-
szana z powodu ich pamie˛tnego spotkania w kuchni.
Miała ogromna˛ ochote˛ pozwolic´ Case’owi na to,
czego pragna˛ł, poła˛czona˛ w przekonaniem, z˙e w ten
sposo´b wyda na siebie wyrok.

– Nie ro´b tego – mrukne˛ła. – Jeszcze ktos´

zobaczy. A poza tym nie jestem twoim skarbem.

– To akurat nie jest moja wina – odparł szorstko.

– A z˙e ktos´ zobaczy, to mnie w ogo´le nie obchodzi.

Wyszedł na ganek, pozostawiaja˛c ja˛, tam gdzie

stała, nie zdaja˛c sobie sprawy z tego, z˙e Lily
powiodła za nim te˛sknym wzrokiem. Zawsze długo
dochodziła do siebie po kaz˙dym bliskim kontakcie
z Case’em. Długo pamie˛tała jego silne ramiona,
bicie serca. W Los Angeles nie spotykała takich
me˛z˙czyzn.

Dzis´ wyjez˙dz˙ali jej bracia oraz ojciec i była

zdenerwowana, lecz nie bardzo potrafiła dojs´c´
przyczyny. Dopiero gdy przed chwila˛ spotkała
w holu Case’a, zrozumiała, o co chodzi. Boi sie˛...
zostac´... w tym domu... sama z Case’em!

130

DAMA Z KALIFORNII

background image

Przed przyjazdem rodziny potrafiła utrzymac´

Case’a na bezpieczna˛ odległos´c´. W czasie ich
pobytu na ranczu wpadła w ramiona Case’a tyle
razy, z˙e nie umiała tego zliczyc´. Co sie˛ wobec tego
stanie, gdy bracia z ojcem opuszcza˛ ten dom?

– Lily! – wrzasna˛ł Buddy. – Jedziemy!
Na sztywnych nogach ruszyła w strone˛ drzwi.

O mo´j Boz˙e! A gdyby tak spakowała sie˛ szybko
i uciekła? Jeszcze zda˛z˙y... Bracia i ojciec ja˛ zro-
zumieja˛. A gotowac´ na ranczu moz˙e z powrotem
Pete. Zreszta˛, przegla˛d bydła niedługo sie˛ kon´czy.

Gdy wyszła na ganek, s´ciskaja˛c w re˛kach rzeczy

brata, Case dostrzegł w jej oczach wyraz paniki.

A wie˛c nie tylko on sie˛ boi!
– Dzie˛ki – powiedział Buddy, wrzucaja˛c przy-

niesione przez siostre˛ rzeczy do wypakowanej
torby. – Co ja bym bez ciebie zrobił?

No, wspaniale. Lily juz˙ była skłonna przyznac´

mu racje˛, lecz wtra˛cił sie˛ ojciec. Zauwaz˙ył jej mine˛
i musiał przyznac´, z˙e Cole sie˛ nie pomylił. Lily musi
te˛ sprawe˛ dokon´czyc´ – zbyt wiele było w jej z˙yciu
spraw niedokon´czonych, z˙eby dorzucac´ jeszcze
jedna˛. Ta historia musi miec´ swo´j finał.

– Co z toba˛, Buddy, mo´j chłopcze? – odezwał sie˛

z˙artobliwie Morgan. – Za długo juz˙ wykorzys-
tywalis´my Lily i popatrz, co sie˛ z nami stało!
Jestes´my w najlepszym razie banda˛ pasoz˙yto´w.

131

Sharon Sala

background image

Wyjdzie nam tylko na dobre, jes´li sami sie˛ soba˛
zajmiemy. A Lily tez˙ dobrze wyjdzie na tym, jes´li
be˛dzie sie˛ musiała martwic´ tylko o siebie. Prawda,
kochanie?

Lily zmieniła zdanie, słysza˛c słowa ojca. Aha,

juz˙ nie potrzebuja˛ jej w domu. A moz˙e wre˛cz nie
chca˛, z˙eby z nimi mieszkała? Zwro´ciła wzrok na
Cole’a, z kto´rym ła˛czyły ja˛ najsilniejsze wie˛zy,
i modliła sie˛, by odgadł bez pytania, o co jej chodzi.

Cole obja˛ł ja˛ serdecznie, okre˛cił dookoła i wy-

szeptał jej do ucha:

– Wszystko be˛dzie dobrze, Lily Kate. Po prostu

ro´b to, co dyktuje ci serce. Nie skupiaj sie˛ na
przeszłos´ci, moja mała. Jest wiele rzeczy, dla
kto´rych warto z˙yc´.

Postawił ja˛ na ziemi, cmokna˛ł w otwarte ze

zdumienia usta, i z uczuciem pocia˛gna˛ł za warkocz.

– Kocham cie˛ – oznajmił.
– Ja tez˙ cie˛ kocham, Cole. Kocham was wszyst-

kich – powiedziała drz˙a˛cym ze wzruszenia głosem.
– I bardzo sie˛ ciesze˛, z˙e jestes´cie tacy ws´cibscy, bo
dzie˛ki temu odwiedzilis´cie mnie. A wygłupy bliz´-
niako´w z bydłem Case’a zapamie˛tam na całe z˙ycie.

Bliz´niacy zareagowali na jej z˙art lekkim us´mie-

chem, po czym J.D. sie˛gał do kieszeni i podał jej
koperte˛.

– Masz, siostrzyczko – powiedział.

132

DAMA Z KALIFORNII

background image

– To dla Debbie Randall, twojej kolez˙anki

z Clinton – dodał Dusty.

Lily uniosła brwi. Wiedziała, z˙e jej znajoma

z supermarketu była na przyje˛ciu z barbecue, i za-
uwaz˙yła, z˙e bracia kilka razy z nia˛ rozmawiali.
Nigdy by jednak nie pomys´lała, z˙e ta znajomos´c´
zakon´czy sie˛ pisaniem poz˙egnalnych listo´w.

– To nie to, co mys´lisz. – J.D. wyszczerzył ze˛by

w szerokim us´miechu. – Tu jest adres agenta i list
polecaja˛cy od nas. Debbie interesuje sie˛ aktorstwem
i chciałaby przyjechac´ do Kalifornii. Troche˛ jej
w tym pomagamy.

– Jeszcze jedna! – westchna˛ł Morgan. – To nie

jest dobry powo´d, z˙eby wybierac´ sie˛ do Kalifornii.
Połowa mieszkan´co´w Ameryki uwaz˙a, z˙e ten stan to
mekka sławy.

– Ale tato – zaprotestował Cole. – J.D. i Dus-

ty’emu niez´le idzie. Choc´ to wcale nie oznacza, z˙e
w kaz˙dym odezwie sie˛ wrodzony talent, kiedy dos-
tanie szanse˛ zaprezentowania swego kunsztu. Przy-
pomnij sobie, przez ile lat chłopaki musiały kłamac´,
z˙eby wreszcie zacza˛c´ dostawac´ pienia˛dze za udawa-
nie kogos´ innego niz˙ sa˛. Co za ro´z˙nica?

Me˛z˙czyz´ni rozes´miali sie˛, a Lily schowała koper-

te˛ do kieszeni. Debbie chce zostac´ aktorka˛! Nigdy
by nie pomys´lała!

Zanim zdołała wymys´lic´ naste˛pny powo´d, by

133

Sharon Sala

background image

jeszcze na chwile˛ zatrzymac´ braci, ich samocho´d
zacza˛ł sie˛ oddalac´. Jechali do Oklahoma City, gdzie
mieli złapac´ samolot do Los Angeles. Lily i Case
machali im na poz˙egnanie.

– Dobrze sie˛ czujesz? – spytał Case, gdy Lily

otarła łze˛.

– Oczywis´cie – odpowiedziała. – Dlaczego mia-

łabym sie˛ z´le czuc´? Przeciez˙ nie rozstaje˛ sie˛ z nimi
na całe z˙ycie. Za niespełna miesia˛c skon´czy sie˛
przegla˛d bydła i niepotrzebna ci be˛dzie kucharka.

Jej słowa go zraniły. Zabolała go takz˙e szorst-

kos´c´, z jaka˛ je wypowiedziała.

– Moz˙e bys´ sie˛ przynajmniej tak bardzo z tego

nie cieszyła, co? – warkna˛ł, ruszaja˛c w kierunku
zabudowan´.

Lily spose˛pniała. Poranne słon´ce uderzyło w nia˛

z cała˛ siła˛, gdy odwro´ciła sie˛, by popatrzec´ na
Case’a. Nad jej go´rna˛ warga˛ pojawiły sie˛ kropelki
potu, poczuła wilgoc´ na plecach. Nie była pewna,
czy sprawił to rosna˛cy upał, czy widok tego od-
dalaja˛cego sie˛ me˛z˙czyzny. Cokolwiek by o Casie
mo´wic´, jedno trzeba przyznac´: nalez˙y on do wyja˛t-
kowo seksownych me˛z˙czyzn.

Przesłoniła re˛ka˛ oczy, zastanawiaja˛c sie˛, dlacze-

go Case tak gwałtownie ja˛ opus´cił. Cichutki głosik
w głe˛bi jej serca szepna˛ł, z˙e zna odpowiedz´, lecz go
zignorowała. Czy to jej serce na czymkolwiek

134

DAMA Z KALIFORNII

background image

w ogo´le sie˛ zna? Juz˙ kiedys´ ja˛ zawiodło, skierowało
w złym kierunku. Jakie ma gwarancje, z˙e ponownie
tego nie uczyni?

Zno´w nadeszła niedziela. Wszyscy mieli wolne.

Lily zrezygnowała z po´js´cia do kos´cioła, dłuz˙ej
pospała, i teraz sie˛ nudziła. Z

˙

ałowała, z˙e nie zmusiła

sie˛ wczes´niej do wstania. Brakowało jej naboz˙en´st-
wa, porannej rutyny, a takz˙e, jes´li miała byc´ ze soba˛
szczera, ludzi. Od czasu wizyty braci co niedziele˛
odwiedzała mały wiejski kos´cio´łek, odległy zaled-
wie o trzy kilometry od rancza. Została tam za-
akceptowana i czuła z tego powodu rados´c´.

Przed wypadkiem uwielbiała towarzystwo. Za-

wsze była pierwsza, gdy trzeba było urza˛dzic´
przyje˛cie lub komus´ pomo´c. Teraz unikała zbyt
cze˛stych spotkan´ z ludz´mi, obawiaja˛c sie˛ ich reakcji
na widok jej twarzy. Wizyty w kos´ciele pomagały
jej przyzwyczaic´ sie˛ na nowo do kontakto´w ze
s´wiatem.

Obeszła parter domu Case’a, zagla˛daja˛c po kolei

do wszystkich pokoi, wiedza˛c, z˙e Case jest na
dworze i moz˙e sobie tu we˛drowac´, ile chce.

Zajrzała do gabinetu i ponownie przyjrzała sie˛

me˛skiemu wyposaz˙eniu wne˛trza. S

´

ciany tego po-

mieszczenia jako jedyne nie zostały pomalowane na
biało, lecz wyłoz˙one starymi, se˛katymi deskami

135

Sharon Sala

background image

sosnowymi. Gdy tu wchodziła, nieodmiennie spły-
wał na nia˛ spoko´j. W drewnianych podłogach
i s´cianach, w kamiennym kominku zamieszkało cos´
bardzo ciepłego i domowego.

Przebiegła wzrokiem po´łki z ksia˛z˙kami po obu

stronach kominka. Zastanowiła sie˛, czy by nie
poczytac´, lecz jakos´ ten pomysł jej nie porwał.
Przesune˛ła palcami po szklanych drzwiach za-
mknie˛tej na klucz szafki z bronia˛ i przeliczyła
zebrane na po´łkach sztuki.

Ws´ro´d wyłoz˙onych eksponato´w była strzelba

mys´liwska, taka sama jaka˛ miał Cole, i Lily
us´miechne˛ła sie˛ do siebie, przypominaja˛c sobie,
jak bardzo bolało ja˛ ramie˛, gdy uczyła sie˛ strze-
lac´. W sztuce strzelania do celu osia˛gała całkiem
niezłe rezultaty, mys´listwa jednak nie polubiła.
Nie potrafiła zabijac´, nawet gdyby celem było
zwierze˛ maja˛ce stanowic´ jedzenie dla rodziny.
Wolała po´js´c´ do supermarketu i kupic´ cos´, z czym
rozprawił sie˛ ktos´ inny. Dzie˛ki temu nie musiała
mys´lec´, w jaki sposo´b zdobywa sie˛ mie˛so, lecz
jak je przyrza˛dzic´.

– Panienko Lily!
Drgne˛ła, gdy przenikliwy okrzyk Duffa przerwał

jej rozmys´lania. A potem usłyszała w jego głosie
jaka˛s´ nagłos´c´ i jak strzała wybiegła z gabinetu. Co
sie˛, na Boga, stało?

136

DAMA Z KALIFORNII

background image

– Tu jestem! – zawołała i wpadła do kuchni

w chwili, gdy Duff kierował sie˛ ku tylnym drzwiom.

– Och, dzie˛ki Bogu – mrukna˛ł, zdzieraja˛c z gło-

wy swo´j olbrzymi kapelusz i drapia˛c sie˛ po pokrytej
rzadkimi, siwymi włosami głowie. – A juz˙ mys´-
lałem, z˙e panienki nie ma.

– Co sie˛ stało? – zapytała, a dostrzegaja˛c krew

na jego koszuli, zdusiła okrzyk przeraz˙enia. – Co to
jest? Masz cała˛ koszule˛ we krwi.

– To nie moja – odparł Duff. – To szefa.

Pro´bował zabrac´ ciele˛ krowie i ona wcale nie była
tym zachwycona.

– Nie! – szepne˛ła Lily. – Gdzie on jest? Głe˛boka

jest ta rana? Mam wezwac´ pogotowie?

– Na Boga, nie! – wykrzykna˛ł Duff. – Case

obdarłby nas ze sko´ry. Ale niech panienka wez´mie ze
spiz˙arki apteczke˛ i po´jdzie ze mna˛. On mi nie pozwolił
nic z ta˛rana˛zrobic´, ale jak jej nie oczys´cimy, to moz˙e
sie˛ wdac´ zakaz˙enie. W oborze zawsze jest te˛z˙ec. Juz˙
raz widziałem taki przypadek szcze˛kos´cisku.

Lily otworzyła drzwi do spiz˙arni i w nerwowym

pos´piechu przeszukiwała po´łki, az˙ wreszcie Duff
wskazał jej pudełko, kto´re przypominało ojcowska˛
skrzynke˛ na narze˛dzia. Chwyciła je i pobiegła,
modla˛c sie˛, by Case’owi nic sie˛ nie stało. Ale jes´li
sie˛ okaz˙e, z˙e jest powaz˙nie ranny, to zawiezie go do
szpitala, nawet gdyby sie˛ zapierał re˛kami i nogami.

137

Sharon Sala

background image

Słon´ce stało na niebie w połowie drogi mie˛dzy

zenitem a horyzontem. Tuz˙ po lunchu pojawił sie˛
lekki wiatr i z draz˙nia˛ca˛ precyzja˛ wzbijał w go´re˛
kurz z przesuszonej ziemi. Lily poczuła w ustach
czerwony pył i go wypluła. Biegła Case’owi na
ratunek i nie miała czasu mys´lec´ o tym, z˙e takie
zachowanie damie nie przystoi.

– Och nie! – szepne˛ła, gdy wpadła za Duffym do

zaciemnionego wne˛trza stodoły.

Case siedział blisko przejs´cia na beli słomy

i tamował strumien´ krwi, kto´ry sa˛czył sie˛ z głe˛bo-
kiego rozcie˛cia z tyłu ramienia.

Gdy zobaczył Lily oraz swego brygadziste˛,

skrzywił sie˛ z niesmakiem.

– No i musiałes´, prawda? – warkna˛ł w strone˛

Duffy’ego. – Musiałes´ leciec´ jej wypaplac´, z˙e sie˛
zadrapałem. I co, według ciebie, ona moz˙e zrobic´?
Dac´ mi buzi, i po krzyku?

– Nie gadaj tyle – poleciła Lily spokojnie, po

czym otworzyła wieko pudła i zacze˛ła w nim szukac´
s´rodko´w antyseptycznych i bandaz˙y.

Case niemal otworzył usta. Takiego podejs´cia do

pacjenta dos´wiadczył po raz pierwszy.

– Co ty powiedziałas´?
– Z

˙

ebys´ tyle nie gadał. Nie zrozumiem, dlaczego

me˛z˙czyz´ni wariuja˛, kiedy cos´ im sie˛ przydarzy, albo
zachoruja˛. Mo´j ojciec i moi bracia sa˛ tacy sami.

138

DAMA Z KALIFORNII

background image

Duff nie wspominał o buziaku, cwaniaczku, wie˛c
nic z tego. Za to moz˙esz liczyc´ na kilka szwo´w.

Case zbladł. Szwy. A niech to szlag. A zastrzyko´w

znieczulaja˛cych nie lubił jeszcze bardziej niz˙ szwo´w.

– Jak to sie˛ stało? – zapytała Lily, delikatnie

przemywaja˛c rane˛. Była długa i w dwo´ch miejscach
bardzo głe˛boka. Miała wraz˙enie, z˙e dostrzega goły
mie˛sien´.

– Krowa rzuciła go na siatke˛ z drutu – odparł

Pete. – A z˙eby było jeszcze weselej, dz´gne˛ła go
łbem w brzuch.

Case wymruczał cos´ pod nosem. Nie lubił, kiedy

gadano o jego niechlubnych poraz˙kach. Nie cierpiał
uczucia bezradnos´ci, a był bezradny jak wszyscy
diabli, kiedy rozws´cieczona krowa rzuciła nim
o ziemie˛.

– Czy cie˛ boli, kiedy oddychasz? – spytała

szybko, zdaja˛c sobie sprawe˛, z˙e Case moz˙e miec´
pe˛knie˛te albo złamane z˙ebra.

– Niezbyt – odparł, po czym skrzywił sie˛, gdy

Lily przyłoz˙yła jego ramie˛ do boku i wlała w roz-
cie˛cie duz˙a˛ porcje˛ alkoholu. – Boli jak wszyscy
diabli! – wrzasna˛ł i wyszarpna˛ł ramie˛.

– Zachowujesz sie˛ jak dziecko – zauwaz˙yła.
Case dostrzegł wyraz oczu Lily, spojrzał na

zagojona˛ blizne˛ na jej policzku, i przestał gadac´.
Przynajmniej tyle mo´gł zrobic´.

139

Sharon Sala

background image

– Zabieram cie˛ teraz do szpitala. A moz˙e wolisz,

z˙eby zawio´zł cie˛ kto´rys´ z twoich pomagiero´w?
Che˛tnie to zrobie˛, ale nie znam dobrze tych stron
i w drodze powrotnej moglibys´my sie˛ zgubic´, jes´li
cie˛ nafaszeruja˛ s´rodkami przeciwbo´lowymi.

– Ja go zawioze˛ – oznajmił Duff. – Nie ruszaj

sie˛, szefie. Ide˛ po samocho´d – oznajmił i w pod-
skokach wybiegł na dwo´r.

Twarz Case’a gwałtownie zbladła. Lily uznała,

z˙e to pewnie skutek szoku. Stracił takz˙e sporo krwi.

– Czy macie tu sok pomaran´czowy? – zapytała.
Jeden z me˛z˙czyzn kiwna˛ł głowa˛ i wybiegł ze

stodoły. Case zas´ spojrzał na Lily takim wzrokiem,
jakby włas´nie poprosiła o karaluchy.

– Kiedy oddaje˛ krew, zawsze dostaje˛ potem sok

i słodycze – wyjas´niła, zanim zda˛z˙ył zadac´ jej
pytanie. – Ty chyba nie przepadasz za słodyczami,
ale straciłes´ mno´stwo krwi. Sok pomoz˙e ci po-
wstrzymac´ mdłos´ci.

– Ska˛d ty to... – zacza˛ł Case.
– Przeciez˙ byłam w szpitalu, zapomniałes´? Po-

trzymaj to – poleciła, i jeden z me˛z˙czyzn posłusznie
pomo´gł jej zabandaz˙owac´ wyłoz˙ona˛ gazowymi
wacikami rane˛.

Gdy przyniesiono sok i Case zacza˛ł go powoli

pic´, Lily stwierdziła, z˙e jego twarz odzyskuje
barwe˛.

140

DAMA Z KALIFORNII

background image

– Idziemy, szefie! – zawołał Duff, staja˛c

w drzwiach. – Nie marnujmy czasu.

Case wznio´sł oczy do nieba, podnio´sł sie˛ na nogi,

po czym chwiejnym krokiem ruszył w strone˛ samo-
chodu. W pewnej chwili ziemia umkne˛ła mu spod
sto´p i byłby upadł, gdyby Lily i Pete w pore˛ go nie
chwycili.

– Trzymaj sie˛ mnie – rozkazała Lily.
Z miła˛ che˛cia˛, pomys´lał Case i z wdzie˛cznos´cia˛

oparł sie˛ o jej szczupłe ramie˛, ukrywaja˛c twarz w jej
włosach.

Pachniały lekko cynamonem. Przez mys´l prze-

biegło Cas’owi, z˙e pewnie przepadnie mu szarlotka
upieczona na kolacje˛.

Lily przełoz˙yła zdrowa˛ re˛ke˛ Case’a przez swe

ramie˛ i obje˛ła go w pasie, podczas gdy Pete
podtrzymywał szefa z drugiej strony. Oboje za-
prowadzili go do pickupa Duffa i zanim Case zda˛z˙ył
zaprotestowac´, szybko usadzili go w szoferce.

– Posprza˛tam – powiedział Pete, gdy Lily po-

chyliła sie˛, by podnies´c´ zakrwawiony gazik, kto´ry
wypadł jej na ziemie˛. – A panienka niech wraca do
domu i sie˛ umyje.

Spojrzała na ubrudzone krwia˛ re˛ce i ubranie,

i skine˛ła Pete’owi głowa˛. Kiedy ruszyła w strone˛
domu, jeden z robotniko´w podał jej apteczke˛.

– Spisała sie˛ pani na medal – pochwalił.

141

Sharon Sala

background image

– Naprawde˛. Sam bym lepiej tego nie zrobił.
S

´

wietny byłby z panienki kowboj. Chciałem

powiedziec´, kowbojka... – dodał z us´miechem.

– Dzie˛ki – odparła Lily i powe˛drowała do domu

us´miechnie˛ta od ucha do ucha.

Wiedziała, z˙e Case be˛dzie obolały, lecz jes´li nie

doszło do złamania z˙eber, rana wkro´tce sie˛ zagoi
i po całym tym zdarzeniu pozostanie jedynie blizna.

Blizna? Lily drgne˛ła. Dlaczego blizna wydaje sie˛

tak niewaz˙na, jes´li dotyczy kogos´ innego? Oczywis´-
cie, Case nie be˛dzie miał blizny na twarzy, niemniej
be˛dzie ona długa i brzydka i zapewne nigdy nie
zniknie zupełnie.

A moz˙e... ludzie tak samo mys´la˛ o jej bliz´nie?

Czy to moz˙liwe, z˙e w oczach innych jej blizna jest
tak nieistotna, jak blizna Case’a w jej oczach?
Czyz˙by to jedynie samolubna reakcja Todda Collin-
sa wpłyne˛ła na jej stan psychiczny?

Weszła do domu, odłoz˙yła na miejsce apteczke˛

i poszła do siebie. W łazience zapaliła go´rne
s´wiatło, a takz˙e lampke˛ nad lustrem, i przyjrzała sie˛
sobie uwaz˙nie. Blizna rzeczywis´cie była tam gdzie
zawsze, lecz czy jest az˙ tak widoczna, jak ona, Lily,
sobie wyobraz˙a? Czy kiedy ktos´ widzi ja˛, Lily, po
raz pierwszy, to czy ta blizna jest pierwsza˛ i ostatnia˛
rzecza˛, jaka˛ ten ktos´ zauwaz˙a, czy tylko pierwsza˛?
Czy ona, Lily, na tyle potrafi zaciekawic´ swego

142

DAMA Z KALIFORNII

background image

rozmo´wce˛, z˙e przestaje on zwracac´ uwage˛ na ten
defekt?

Moz˙e wie˛c... moz˙e Case mo´wi prawde˛?
Zbliz˙yła twarz do lustra, niemal dotykaja˛c go

nosem, i poruszyła głowa˛. Nadal odnosiła wraz˙enie,
z˙e patrzy na jego pe˛knie˛ta˛ tafle˛, i z nieche˛cia˛
wykrzywiła usta, po czym szybko zgasiła lampke˛
nad lustrem, odkre˛ciła kran i zacze˛ła zmywac´ krew
Case’a z dłoni i ramion.

Nie ma sensu gdybac´. Istnieniu blizny nie da sie˛

zaprzeczyc´.

Mine˛ła pora kolacji, a błe˛kitny pickup nie wracał.

Lily siedziała na schodkach werandy, opieraja˛c
twarz na dłoniach, i wpatrywała sie˛ w coraz bardziej
niewyraz´na˛ linie˛ horyzontu. Moz˙e zobaczy s´wiatła
reflektoro´w?

Do zachodu słon´ca pozostała jeszcze chwila.

W trawie rozs´piewały sie˛ juz˙ cykady. Kilka kro´w
porykiwało na ła˛kach za zagroda˛, zapewne po-
szukuja˛c ciela˛t, kto´re niedawno zostały odstawione
od matek. Z zachodniej strony dobiegało szczekanie
pso´w uganiaja˛cych sie˛ pewnie za kro´likiem, kto´ry
nie zda˛z˙ył przed zmrokiem wro´cic´ do nory.

Wszystko tu było zupełnie inne niz˙ tam, gdzie sie˛

wychowywała, a jednak czuła z tym miejscem jaka˛s´

143

Sharon Sala

background image

wie˛z´. Wiedziała, z˙e gdyby była teraz w Los An-
geles, siedziałaby zapewne na tarasie, ogla˛dała
zacho´d słon´ca nad oceanem, słuchała szumu fal oraz
dobiegaja˛cych z oddali dz´wie˛ko´w nocnego z˙ycia
miasta.

W Los Angeles nieustannie wyły syreny, wsze˛-

dzie było pełno ludzi. Lily co prawda nie wy-
chowała sie˛ na prowincji, lecz cos´ w tym wiejskim
z˙yciu pocia˛gało ja˛ jak narkotyk. Wolała nie mys´lec´,
jak bardzo jej be˛dzie brakowac´ tych przestrzeni
i ciszy, gdy sta˛d wyjedzie. A juz˙ zupełnie nie mogła
przyznac´ sie˛ do tego, z˙e be˛dzie brakowało jej Case’a
Longrena. Ta mys´l wydawała sie˛ zbyt bolesna.

Gdy dobiegł jej uszu zgrzytliwy dz´wie˛k silnika,

podniosła głowe˛ i ujrzała samocho´d Duffa na
zakre˛cie wyznaczaja˛cym granice˛ rancza. Odetchne˛-
ła z ulga˛. Oto i oni!

Po chwili pickup zahamował przy werandzie.
– No i jak sie˛ czujesz? – zapytała Lily, jednym

szarpnie˛ciem otwieraja˛c drzwi po stronie pasaz˙era
i zagla˛daja˛c do mrocznego wne˛trza.

S

´

wiatło w szoferce sie˛ nie zapaliło i widac´ było

jedynie to, co zdołały wydobyc´ z mroku s´wiatła
reflektoro´w. Lily ujrzała przepełnione bo´lem nie-
bieskie oczy.

Case zas´ po raz pierwszy w z˙yciu poczuł sie˛

ogromnie szcze˛s´liwy, z˙e kogos´ widzi. Cierpiał jak

144

DAMA Z KALIFORNII

background image

wszyscy diabli i przez cała˛ droge˛ na zmiane˛ to kla˛ł
w z˙ywy kamien´, to sie˛ modlił. Ten cholerny karzeł
prowadził jak szaleniec i nawet Case nie był
w stanie mu tego wyperswadowac´.

– Dobrze – je˛kna˛ł i wycia˛gna˛ł noge˛ w po-

szukiwaniu stopnia.

– Wcale nie dobrze – zaprotestował Duff. – Nie

zgodził sie˛ wzia˛c´ od doktoro´w z˙adnych s´rodko´w po
zaszyciu rany, i teraz cierpi jak pies w studni.
Doktor mo´wił tez˙, z˙e trzeba mu dac´ cos´ na brzuch,
z˙eby nie chciało mu sie˛ rzygac´. A niedobrze to sie˛
Case’owi robi od tych zastrzyko´w, co mu zrobili
przed zaszyciem rany.

– Dzie˛ki, doktorze Kildare. Jestem zobowia˛zany

– mrukna˛ł Case.

– Pomo´z˙ mi wprowadzic´ go do domu – rzekła

Lily.

– Nie musicie nosic´ mnie na re˛kach – powiedział

Case gderliwym tonem. – Tylko sie˛ o ciebie opre˛,
i sam dojde˛.

– Jestes´ pewien? – zapytała.
– Tak – warkna˛ł.
– No to wal, mocarzu. Mys´le˛, z˙e jak na jeden

dzien´ dosyc´ mamy przez˙yc´.

Lily wycia˛gne˛ła do Case’a re˛ke˛, on oparł sie˛

mocno zdrowym ramieniem o jej kark i wyskoczył
z szoferki.

145

Sharon Sala

background image

– Dzie˛ki, Duff. Do zobaczenia rano.
– Jasne, szefie – odparł brygadzista, a gdy Lily

z Case’em weszli do domu, szybko odjechał i zapar-
kował samocho´d, nie moga˛c sie˛ doczekac´, kiedy
uraczy czekaja˛cych robotniko´w swoja˛ wersja˛ wy-
prawy z Case’em do szpitala.

Lily bez przeszko´d pokonała ze swym szefem

schody i korytarz wioda˛cy do sypialni. Jednak gdy
weszli do pokoju, Case osuna˛ł sie˛ na ło´z˙ko i połoz˙ył
na czarnej atłasowej narzucie.

– Och, Case! – zawołała Lily, patrza˛c na jego

zakurzone i zakrwawione ubranie. – Twoja narzuta!

– To sie˛ upierze – mrukna˛ł. – A jes´li nie, kupie˛

druga˛. Jestem zbyt zme˛czony, z˙eby zawracac´ sobie
głowe˛ takimi drobiazgami.

– Pozwo´l chociaz˙ zdja˛c´ sobie buty – powiedziała

i pozbawiła go cie˛z˙kich bucioro´w, zanim zdołał
zaprotestowac´.

Miał na sobie koszule˛ zapinana˛ na zatrzaski,

totez˙ Lily musiała sie˛ pochylic´, by ja˛ rozpia˛c´. Gdy
patrzyła na opalona˛ sko´re˛ Case’a, odnalazła cos´
w rodzaju grzesznej rozkoszy w fakcie, z˙e moz˙e go
rozbierac´ bez ryzyka, z˙e zostanie z´le zrozumiana.
Było oczywiste, z˙e tym razem pan Longren nie jest
w stanie dac´ ujs´cia swych chuciom. Odwracał sie˛
grzecznie na bok, gdy zdejmowała koszule˛ z jego
ramion. Koszula nadawała sie˛ do wyrzucenia. Naj-

146

DAMA Z KALIFORNII

background image

pierw rozdarła sie˛ na drucie, a potem pocie˛li ja˛
lekarze, by dostac´ sie˛ do rany.

A na brzuchu i na jednym boku tworzyły

sie˛ juz˙ wielobarwne sin´ce. No tak, to pamia˛tka
po atakuja˛cej krowie. Lily przesune˛ła delikatnie
palcami po uraz˙onym miejscu, po czym gwał-
townie cofne˛ła re˛ke˛. Nie powinna dotykac´ Case’a
w taki sposo´b.

– Ile masz szwo´w? – zapytała łagodnie.
– Pełno – odparł, patrza˛c ze złos´cia˛ na duz˙y

opatrunek zakrywaja˛cy ramie˛.

– Wypijesz zupe˛, jes´li ci przyniose˛?
Kiwna˛ł głowa˛. Patrzył, jak Lily opuszcza jego

poko´j, zabieraja˛c podarta˛ koszule˛. Nagle poczuł sie˛
całkiem dobrze. Oto jest w swoim domu, lez˙y
wygodnie na ło´z˙ku, Lily znajduje sie˛ w odległos´ci
zaledwie kilku kroko´w...

Nagle poko´j zawirował i Case zakla˛ł, po czym

uczepił sie˛ kurczowo narzuty, na kto´rej lez˙ał. Nie
cierpiał takich stano´w. Nie znosił zasypiania w brud-
nym ubraniu. Miał na sobie nie tylko krew, lecz
i kurz z prerii.

Zebrał sie˛ w sobie, usiadł i z wysiłkiem podcia˛g-

na˛ł sie˛ na nogi. Przez cała˛ droge˛ do łazienki krzywił
sie˛ z bo´lu. Kiedy Lily wro´ciła na go´re˛ z paruja˛ca˛
zupa˛, on juz˙ zdołał pozbyc´ sie˛ dz˙inso´w i włas´nie
brał prysznic, wystawiaja˛c obandaz˙owane ramie˛

147

Sharon Sala

background image

poza kabine˛. Nie był w kon´cu kompletnym an-
alfabeta˛ i wiedział, z˙e szwo´w nie nalez˙y moczyc´.

Wiedział takz˙e, z˙e musi sie˛ pospieszyc´, bo

kre˛ciło mu sie˛ w głowie i nie chciał zemdlec´ pod
prysznicem w stroju Adama.

Człowiek w kon´cu ma swoja˛ dume˛.
Lily zajrzała do pustej sypialni, postawiła miske˛

z zupa˛ na nocnej szafce i wyruszyła na korytarz
z taka˛ mina˛, jakiej jej bracia obawiali sie˛ potwornie.

– Co ty wyprawiasz?! – zawołała, gdy otworzyła

drzwi łazienki i dostrzegła wydostaja˛ce sie˛ z kabiny
obłoki pary i stercza˛ce z niej ramie˛.

– Juz˙ skon´czyłem – dobiegł ja˛ głuchy głos, po

czym szum wody ustał. – Podaj mi re˛cznik.

– Powinnam była nalac´ ci oleju do głowy – wark-

ne˛ła – bo najwyraz´niej ci go brakuje.

Gdy podała mu re˛cznik, Case stwierdził, z˙e w jej

ruchu jest znacznie wie˛cej delikatnos´ci niz˙ w głosie.
Lily odwro´ciła głowe˛, pomagaja˛c mu wydostac´ sie˛
z kabiny.

– Nie ma gorszej rzeczy niz˙ kobieta, kto´rej sie˛

wydaje, z˙e zawsze ma racje˛ – os´wiadczył Case,
niezdarnie owijaja˛c re˛cznikiem biodra.

– Wracaj do ło´z˙ka, jas´nie panie – rozkazała.
Jej zielone oczy ciskały błyskawice, gdy stane˛ła

za drzwiami łazienki i wskazywała mu droge˛ do
sypialni.

148

DAMA Z KALIFORNII

background image

Gdy posłusznie dotarł do ło´z˙ka, w głowie mu

wirowało, a kolana miał mie˛kkie jak wata. Jak
makaron rozgotowany przez Pete’a...

Lily zdje˛ła czarna˛ narzute˛, odsune˛ła na bok

cienka˛ kołdre˛ i czekała w milczeniu, az˙ Case
wygodnie sie˛ ułoz˙y. Potem nakryła go do pasa
i poprosiła:

– Dawaj ten mokry re˛cznik.
Usłuchał pokornie. Był zbyt osłabiony, by dow-

cipkowac´. Wa˛tły zapas energii wyczerpał pod pry-
sznicem, lecz jeszcze nigdy w z˙yciu nie był tak
zadowolony z tego, z˙e jest czysty.

Lily pochyliła sie˛ i wzie˛ła druga˛ poduszke˛, by

podłoz˙yc´ mu ja˛ pod głowe˛, aby mo´gł wygodniej
usia˛s´c´ i zjes´c´ zupe˛. Gdy niespodziewanie westchna˛ł,
poczuła na szyi jego oddech i zadrz˙ała na mys´l
o tym, jak to by było lez˙ec´ z nim pod ta˛ kołdra˛...

O Boz˙e! – mrukne˛ła w duchu. To sie˛ musi

skon´czyc´!

– Czy dasz rade˛ utrzymac´ miske˛, czy mam ci

pomo´c? – zapytała ostro, po czym natychmiast
poz˙ałowała swego tonu. Case nie zasługuje na to
dodatkowe cierpienie tylko dlatego, z˙e ona ma
erotyczne fantazje.

Spojrzał na nia˛zdziwiony. W jej głosie zabrzmia-

ła złos´c´, lecz wyraz jej twarzy oraz delikatny dotyk
powiedziały mu, z˙e ta kobieta sie˛ o niego troszczy.

149

Sharon Sala

background image

– Poradze˛ sobie – oznajmił, wzia˛ł z jej ra˛k miske˛

i wypił zupe˛. – Dzie˛ki, Lily Catherine – dodał.
– Byłabys´ znakomita˛ piele˛gniarka˛, gdybys´ tylko
popracowała nad podejs´ciem do pacjenta.

Juz˙ otworzyła usta, by sie˛ odgryz´c´, gdy dostrzeg-

ła wyraz jego oczu. Mimo bo´lu ten facet usiłuje ja˛
rozbawic´! Poczuła ostre szarpnie˛cie w okolicach
serca i domys´liła sie˛, z˙e sumienie nakazuje jej albo
to wszystko tolerowac´, albo sie˛ zamkna˛c´. Wybrała
drugie wyjs´cie.

Wzie˛ła od Case’a pusta˛ miske˛, odstawiła ja˛

i wycia˛gne˛ła spod jego głowy poduszke˛. Nie mogła
sie˛ jednak oprzec´ i odsune˛ła z czoła Case’a kosmyk
włoso´w, po czym przyłoz˙yła do niego re˛ke˛ i spraw-
dziła, czy Case ma temperature˛.

– Gdzie masz tabletki przeciwbo´lowe?
– Pewnie w kieszeni spodni – wymamrotał sen-

nym głosem. – Ale nie be˛de˛ brał tego s´win´stwa. Łeb
mi od nich pe˛ka, a jutro mam huk roboty.

Zignorowała jego słowa, pospieszyła do łazienki,

i w kieszeni dz˙inso´w odnalazła buteleczke˛ z tablet-
kami. Kiedy jednak wro´ciła do sypialni, Case juz˙
głe˛boko spał. Postawiła buteleczke˛ na szafce noc-
nej, a obok niej szklanke˛ z woda˛. Zrobiła dwa kroki
w strone˛ drzwi, po czym sie˛ odwro´ciła, by jeszcze
raz na niego spojrzec´.

Ale on z˙ałos´nie wygla˛da z tym obandaz˙owanym

150

DAMA Z KALIFORNII

background image

ramieniem, ułoz˙onym ostroz˙nie z boku! Poczuła, z˙e
ma ochote˛ ws´lizna˛c´ sie˛ do jego ło´z˙ka i przez cała˛
noc tulic´ go do serca. Znakomicie pamie˛tała bo´l,
jaki czuła, kiedy po operacji obudziła sie˛ w s´rodku
nocy, samotna i obolała, i nie mogła znies´c´ mys´li, z˙e
Case be˛dzie cierpiał tak samo.

Zanim zdołała sobie ten pomysł wyperswado-

wac´, zbiegła na do´ł, przebrała sie˛ w piz˙ame˛ i szlaf-
rok, chwyciła koc i poduszke˛ i pospieszyła na go´re˛
do sypialni gospodarza. Jes´li bo´l go obudzi w s´rod-
ku nocy, ona przy nim be˛dzie.

Nie chciała odpowiadac´ na pytanie, dlaczego

robi cos´ tak głupiego. Zwine˛ła sie˛ w kłe˛bek na
podłodze i przykryła kocem. Nie chciała słuchac´
głosu, kto´ry jej us´wiadamiał, z˙e włas´nie przekro-
czyła znacza˛ca˛ granice˛ w ich stosunkach.

Nie słuchała juz˙ niczego – z wyja˛tkiem nie-

spokojnego oddechu s´pia˛cego w ło´z˙ku me˛z˙czyzny.

151

Sharon Sala

background image

ROZDZIAŁ SIO

´

DMY

Case udawał, z˙e s´pi, lecz ka˛tem oka patrzył, jak

Lily unosi głowe˛ z poduszki, zerka w strone˛ ło´z˙ka,
potem powoli podnosi sie˛ na nogi, zabiera koc
i poduszke˛ i cicho opuszcza poko´j.

Do s´witu pozostało niewiele czasu.
Case poczuł dławienie w gardle i spro´bował

odeprzec´ od siebie uczucie, kto´re sie˛ w nim pojawi-
ło, gdy us´wiadomił sobie, z˙e Lily spała przy nim na
podłodze tylko dlatego, by nad nim czuwac´.

Przewro´cił sie˛ na plecy i skrzywił, gdy oban-

daz˙owane ramie˛ zetkne˛ło sie˛ z kołdra˛. Potem za-
czerpna˛ł głe˛boko powietrza, przełykaja˛c cos´ jakby
szloch, i przesuna˛ł zdrowa˛ re˛ka˛ po policzkach i po
brodzie. Wyczuł kłuja˛cy zarost. Potem spojrzał na
cienie wyłaz˙a˛ce powoli na suficie, na coraz rzadszy

background image

zmrok za oknem, i us´wiadomił sobie, z˙e nie potrafi
dłuz˙ej ukrywac´ swych uczuc´ wobec Lily.

Juz˙ dawno przyznał, z˙e ja˛ kocha. Usiłował tez˙

przekonac´ Lily, z˙e uczucia, jakie wobec niej z˙ywi,
sa˛ szczego´lne, dopiero jednak dzis´, gdy patrzył na
nia˛ we s´nie, uzmysłowił sobie ich siłe˛. Jes´li Lily go
opus´ci, on tego nie przez˙yje.

Po raz pierwszy dotarło do niego, w jaki do´ł

psychiczny musiał wpas´c´ jego ojciec, gdy matka od
nich odeszła. Zrozumiał, dlaczego Chock Longren
stoczył sie˛ do piekła z pomoca˛ butelki. Chodziło
w tym o cos´ wie˛cej niz˙ miłos´c´. Chodziło o to, by byc´
blisko drugiej osoby, by zaspokajac´ jej potrzeby. By
pozbyc´ sie˛ egoistycznego pragnienia sprawiania
przyjemnos´ci sobie, i poczuc´ potrzebe˛ sprawiania
przyjemnos´ci drugiemu człowiekowi. Case nie wie-
dział, jakim słowem nazwac´ to, z˙e chce lez˙ec´ obok
Lily i patrzec´, jak s´pi, z˙e chce miec´ prawo ja˛
przytulac´, walczyc´ o nia˛, dodawac´ jej otuchy i dbac´
o nia˛ do kon´ca z˙ycia.

Z jego zacis´nie˛tych ust wydobył sie˛ cichy je˛k.

Przymkna˛ł oczy i zakla˛ł przez ze˛by. Musi cos´
zrobic´, z˙eby zburzyc´ s´ciane˛ bo´lu, za kto´ra˛ Lily sie˛
ukrywa. Goto´w był na wszystko, by zatrzymac´ ja˛ na
ranczu po zakon´czeniu jej kontraktu.

Nie moz˙e jej stracic´.

153

Sharon Sala

background image

Obudziła sie˛ w nocy, słysza˛c, jak Case cos´ do

siebie we s´nie mo´wi. Wiedziała, z˙e cierpi. Czasami
przewracał sie˛ z boku na bok i syczał, kiedy
niechca˛cy uraził sie˛ w bola˛ce ramie˛. Podejrzewała
takz˙e, z˙e trudno jest mu znalez´c´ wygodna˛ pozycje˛
z powodu poturbowanego brzucha i boku.

Wstała ze swojego prowizorycznego posłania,

podeszła na palcach do ło´z˙ka, wytrza˛sne˛ła z fiolki
dwie tabletki, wsune˛ła re˛ke˛ pod głowe˛ Case’a,
uniosła ja˛ nieco i wyszeptała mu do ucha:

– Case, otwo´rz usta, mo´j drogi.
Posłuchał jej bez protesto´w, nie otwieraja˛c oczu.

Lily wsune˛ła mu na je˛zyk tabletki, a potem sie˛gne˛ła
po szklanke˛.

– Wypij – poprosiła. – To tylko woda. Łatwiej

zas´niesz.

Przyłoz˙yła mu szklanke˛ do ust, on zas´ wypił cała˛

jej zawartos´c´, połykaja˛c przy tym nies´wiadomie
tabletki. Lily odstawiła puste naczynie i opus´ciła
głowe˛ Case’a na poduszke˛.

– Teraz zas´nij – wyszeptała mu do ucha i przesu-

ne˛ła palcem po dolnej wardze, usuwaja˛c z niej
malen´ka˛ kropelke˛ wody i czuja˛c, z˙e ma ochote˛
pochylic´ sie˛ i pocałowac´ to wilgotne miejsce.

Case odwro´cił na bok głowe˛, mrukna˛ł cos´ wprost

do wne˛trza jej dłoni, a ona pomys´lała, z˙e do rana
zapomni wszystko.

154

DAMA Z KALIFORNII

background image

Trudno, takie jest z˙ycie.
Poprawiła w kon´cu kołdre˛, spogla˛daja˛c w ciem-

nos´ciach na nagi tors i szerokie ramiona. Były
widoczne, bo spoczywały na białej pos´cieli i ostro
z nia˛ kontrastowały.

Lily zdawała sobie sprawe˛, z˙e cos´ sie˛ z nia˛dzieje.

Juz˙ przestała temu zaprzeczac´. Była zakochana
w Casie coraz bardziej, a to sie˛ moz˙e dla niej
skon´czyc´ tylko i wyła˛cznie katastrofa˛.

Kiedys´ mys´lała, z˙e kocha Todda. Niemniej uczu-

cia, jakich dos´wiadczała, gdy z nim przebywała,
były niczym w poro´wnaniu z bo´lem w trzewiach,
kto´ry ja˛ atakował na widok Case’a. Robiło jej sie˛ na
przemian zimno i gora˛co, albo wszystko naraz, i to
zawsze. Wystarczyło, z˙e spojrzała na jego twarz
o szorstkich rysach, na ge˛ste, czarne, zawsze potar-
gane włosy, i te oczy... niczym niebo w Oklahomie,
docieraja˛ce do jej duszy, a juz˙ chciała sie˛ przy nim
połoz˙yc´ i nigdy nie wstac´.

Gdyby tylko poznała Case’a przed Toddem,

gdyby to z nim była zare˛czona, kiedy miała wypa-
dek. Gdyby...

Westchne˛ła. Gdybanie jest zaje˛ciem marzycieli,

a ona w spełnianie marzen´ juz˙ nie wierzyła.

Wro´ciła na palcach do swego legowiska, owine˛ła

sie˛ kocem i zwine˛ła w kłe˛bek nieszcze˛s´cia, czekaja˛c
na nadejs´cie poranka.

155

Sharon Sala

background image

Nie spała, gdy pierwsze promienie s´witu przenik-

ne˛ły przez zasłony. Usiłuja˛c kilkakrotnie przełkna˛c´
gule˛, kto´ra utkwiła jej w gardle, spojrzała jeszcze
raz na Case’a, a dopiero potem wyszła. Powinno jej
to wystarczyc´. Nie moz˙e czekac´ i ryzykowac´, z˙e
Case sie˛ obudzi. Ten człowiek zdumiewaja˛co szyb-
ko odzyskiwał siły i wcia˛gna˛łby ja˛ do ło´z˙ka, zanim
zdołałaby policzyc´ do dwo´ch.

Szybko wzie˛ła prysznic, lekko sie˛ umalowała,

zawia˛zała włosy w we˛zeł na karku i umocowała go
kilkoma dekoracyjnymi grzebieniami. Zdje˛ła z wie-
szaka biała˛ bluzke˛ w paski o barwie mie˛ty, wyje˛ła
czysta˛ pare˛ dz˙inso´w oraz pło´cienne teniso´wki,
i szybko sie˛ ubrała.

Chciała przygotowac´ Case’owi s´niadanie i za-

nies´c´ je na go´re˛ jeszcze przed pojawieniem sie˛
robotniko´w. To nic nadzwyczajnego, powtarzała
sobie, zjes´c´ s´niadanie w ło´z˙ku po takim dramatycz-
nym dniu, jaki przydarzył sie˛ Case’owi.

To samo powtarzała sobie w mys´lach, ida˛c z taca˛

na go´re˛.

– Pora sie˛ obudzic´! – zawołała rados´nie, za-

gla˛daja˛c do s´rodka przez uchylone drzwi i widza˛c,
z˙e Case siedzi na ło´z˙ku i dotyka z˙eber, jakby
sprawdzaja˛c, czy bola˛ go mie˛s´nie.

Ze zdziwieniem spojrzał na kobiete˛ zmierzaja˛ca˛

ku niemu z taca˛. Nie spodziewał sie˛ jej o tak

156

DAMA Z KALIFORNII

background image

wczesnej porze, i to na dodatek w tak dobrym
humorze.

– Co to jest? – spytał podejrzliwie.
– S

´

niadanie – odparła, ignoruja˛c wyraz zdumie-

nia maluja˛cy sie˛ na jego twarzy.

No tak, pomys´lała, me˛z˙czyz´ni. Wszyscy sa˛

tacy sami. Twardzi jak stal, kiedy im to odpo-
wiada, a kiedy zachoruja˛, zachowuja˛ sie˛ zupełnie
jak dzieci.

– W ło´z˙ku?
Jego głos podnio´sł sie˛ niemal o oktawe˛, gdy

zadawał to pytanie, a potem Case rozejrzał sie˛,
jakby sie˛ obawiaja˛c, z˙e Duff wetknie głowe˛ do
s´rodka i zacznie z niego szydzic´. Prawdziwy me˛z˙-
czyzna nie je s´niadania w ło´z˙ku! Przynajmniej nie
robił tego z˙aden ze znanych mu me˛z˙czyzn.

Nie miał poje˛cia, czy cieszyc´ sie˛ z faktu, z˙e nie

musi wstawac´ i schodzic´ jak kaleka po schodach na
oczach swoich ludzi, czy tez˙ czuc´ sie˛ zaz˙enowany
tym, z˙e Lily przyniosła mu jedzenie do sypialni.

– Popraw kołdre˛ – poleciła, a gdy ja˛ wygładził,

ostroz˙nie umies´ciła tace˛ na jego kolanach. – Co
jeszcze moge˛ dla ciebie zrobic´? – zapytała, syca˛c
wzrok widokiem Case’a, kto´rego włosy były potar-
gane od snu, oczy patrzyły na nia˛ sennie spod
cie˛z˙kich powiek, a reszta ciała, z wyja˛tkiem torsu,
ukryta była pod kołdra˛.

157

Sharon Sala

background image

Us´miechna˛ł sie˛, wzia˛ł widelec i z przyjemnos´cia˛

wcia˛gna˛ł w nozdrza zapach jajecznicy.

– Czy naprawde˛ sie˛ spodziewasz, z˙e ci odpo-

wiem? – odezwał sie˛ z˙artobliwie, mierza˛c jej szczu-
pła˛ postac´ aprobuja˛cym wzrokiem.

Zaczerwieniła sie˛, okre˛ciła na pie˛cie i ruszyła

w strone˛ drzwi.

– Chyba rzeczywis´cie lepiej sie˛ dzis´ czujesz

– mrukne˛ła z dezaprobata˛. – Jes´li stac´ cie˛ na takie
aluzje, to na pewno juz˙ całkiem wyzdrowiałes´.

– Gdzie idziesz, skarbie? – zawołał głos´no. – Nie

nakarmisz mnie?

– Na pewno nie chcesz, z˙ebym wsadziła ci to

jedzenie tam, gdzie mys´le˛ – warkne˛ła i opus´ciła
jego poko´j.

S

´

miech Case’a s´cigał ja˛, gdy zbiegała po scho-

dach, i pozostał w jej sercu do kon´ca dnia.

Przez naste˛pny tydzien´ na farmie panowało spore

oz˙ywienie. Case nadzorował przebieg prac na ran-
czu, niemniej trzymał sie˛ nieco na uboczu, uwaz˙aja˛c
na swe rany. Nie miał zamiaru zaprzepas´cic´ wysił-
ko´w lekarzy i jeszcze raz wyprawiac´ sie˛ do szpitala.
Był twardy, lecz strzykawek i igieł nienawidził.

Lily torpedowała jak mogła jego pro´by, by

znalez´c´ sie˛ z nia˛ sam na sam, a potem cierpiała
w milczeniu, gdy Case w kon´cu sie˛ poddawał,

158

DAMA Z KALIFORNII

background image

nies´wiadomy, z˙e patrzyła na jego oddalaja˛ca˛ sie˛
sylwetke˛, wymawiaja˛c jego imie˛.

Nadeszła w kon´cu sobota, dzien´, w kto´rym Lily

wybierała sie˛ zazwyczaj do miasta po zakupy. Case
udał sie˛ juz˙ wczes´niej do szpitala na zdje˛cie szwo´w,
i chociaz˙ od rana zanosiło sie˛ na deszcz, po-
stanowiła pojechac´ sama. Podczas pobytu na ranczu
bywała w supermarkecie tak cze˛sto, z˙e kierownik
witał ja˛ po imieniu.

Po zrobieniu zakupo´w zjadła jeszcze lunch z Deb-

bie, lecz w kon´cu dała sie˛ przekonac´ przyjacio´łce, z˙e
powinna wracac´ jak najpre˛dzej. Gdy wyszły z restau-
racji, Debbie z niepokojem popatrzyła w niebo.

– Z

´

le mi to wygla˛da – oznajmiła.

Lily podniosła głowe˛, patrza˛c na ciemne, niemal

ołowiane chmury z zielona˛ pos´wiata˛, i wzruszyła
ramionami.

– Jeszcze nie pada – zauwaz˙yła. – A poza tym

troche˛ deszczu nie zaszkodzi. Uspoko´j sie˛, Debbie.
Nawet nie ma wiatru.

– W tym włas´nie problem – odparła Debbie

z namysłem.

– Problem? Dlaczego problem?
– Taka cisza zapowiada pogode˛ z piekła rodem

– ostrzegła Debbie przyjacio´łke˛. – Uwierz mi na
słowo. Wsiadaj szybko do samochodu i wracaj do
domu. I jeszcze jedno...

159

Sharon Sala

background image

– Co? – zapytała Lily, widza˛c, z˙e Debbie jest

coraz bardziej zmartwiona.

– Zadzwon´ do mnie, kiedy wro´cisz. Chciałabym

wiedziec´, z˙e jestes´ bezpieczna.

– Oczywis´cie, zadzwonie˛ – odrzekła Lily, spog-

la˛daja˛c pełnym obaw wzrokiem w niebo.

Droga powrotna wyczerpała ja˛ psychicznie. Po-

łowe˛ czasu spe˛dziła, patrza˛c na szose˛, a połowe˛ na
ciemne, kłe˛bia˛ce sie˛ chmury. Mimo ostrzez˙en´ Deb-
bie, z˙e moz˙e nasta˛pic´ koniec s´wiata, Lily bezpiecz-
nie dotarła do rancza i zanim spadły pierwsze krople
deszczu, zda˛z˙yła wnies´c´ do kuchni zakupy.

Zadzwoniła takz˙e do Debbie, zapewniła ja˛, z˙e

jest bezpieczna, po czym przysta˛piła do rozpakowy-
wania pe˛katych toreb z z˙ywnos´cia˛.

Kilkakrotnie podchodziła tez˙ do okna i wpat-

rywała sie˛ ciemne, nisko zawieszone chmury. Padał
coraz silniejszy deszcz, wiał wiatr.

Case powiedział, z˙e tego dnia ma nie gotowac´

kolacji, totez˙ przygotowała do jedzenia zimny bu-
fet, poniewaz˙ robotnicy z powodu pogody skon´czyli
prace˛ przed południem. Case sam zrobił sobie
kanapke˛, lecz nie zasiadł przy wspo´lnym stole.
Wyszedł z nia˛ na taras i tam zjadł ja˛ na stoja˛co, cały
czas z niepokojem spogla˛daja˛c w niebo.

Poniewaz˙ lało jak z cebra, kowboje przyjechali

na kolacje˛ samochodami. Skon´czyli jedzenie w re-

160

DAMA Z KALIFORNII

background image

kordowym tempie i biegiem ruszali do swych
pojazdo´w, marza˛c tylko o tym, by znalez´c´ sie˛
w baraku i tam spe˛dzic´ na pro´z˙nowaniu wieczo´r.

Lily szybko doprowadziła kuchnie˛ do porza˛dku,

a potem zrobiła rundke˛ po parterze, udaja˛c, z˙e
sprawdza, czy okna sa˛ porza˛dnie zamknie˛te. W rze-
czywistos´ci jednak szukała Case’a. W kon´cu znala-
zła go w gabinecie – przysiadł w ulubionym fotelu
i sprawiał wraz˙enie pochłonie˛tego programem na-
dawanym w telewizji. No co´z˙, westchne˛ła Lily, jes´li
to go tak interesuje, to nie be˛de˛ mu przeszkadzac´.

Case jednak nie był zaje˛ty ogla˛daniem komedii

sytuacyjnej, lecz lektura˛ puszczanego pod nia˛ paska
informuja˛cego o zmianach pogodowych. Nienawi-
dził burz, zwłaszcza kiedy niosły z soba˛ zagroz˙enie
tornadami. Kiedys´ znalazł sie˛ w sercu tra˛by powiet-
rznej i wystarczy mu to na reszte˛ z˙ycia.

Przez cały wieczo´r i cze˛s´c´ nocy kra˛z˙ył mie˛dzy

gabinetem a weranda˛, to czytaja˛c prognoze˛ pogody,
to ogla˛daja˛c ciemne niebo. Gdy rozdzierała je
błyskawica, wypatrywał s´miertelnego leja skre˛co-
nej chmury – oznaki zbliz˙aja˛cego sie˛ tornado.

Wiedział, o kto´rej godzinie Lily zrezygnowała

z jego towarzystwa i poszła spac´. Wsune˛ła głowe˛ do
gabinetu i powiedziała mu dobranoc. Tym razem
jednak, wyja˛tkowo, Case nie miał ochoty sie˛ z nia˛
droczyc´ ani tez˙ ruszyc´ za nia˛ korytarzem w nadziei,

161

Sharon Sala

background image

z˙e uda mu sie˛ ukras´c´ całusa na dobranoc. Dzisiejsza
pogoda naprawde˛ stanowi dla nich zagroz˙enie.

Poniewaz˙ był tak niekomunikatywny, uznał, z˙e

Lily zapewne pomys´li, z˙e jest zły. W istocie jednak
było wre˛cz przeciwnie. Nie chciał jej mo´wic´, co go
niepokoi. Nie chciał niepotrzebnie jej wystraszyc´.
Po wielekroc´ noce takie jak ta kon´czyły sie˛ tylko
niewyspaniem – burze zazwyczaj miały swo´j spo-
kojny finał. Tym razem jednak Case nie był tego
taki pewien.

Bał sie˛ po´js´c´ do ło´z˙ka i z˙ywic´ nadzieje˛, z˙e

z nadejs´ciem poranka wszyscy sie˛ obudza˛.

Odniosła wraz˙enie, z˙e s´pi juz˙ od kilku godzin.

Nieustanne walenie deszczu o dach utuliło ja˛ do
głe˛bokiego snu, kto´ry został nagle przerwany przez
tak głos´ne uderzenie pioruna, z˙e poczuła drz˙enie
ło´z˙ka.

Wkro´tce potem do jej uszu dobiegło szorstkie

wołanie Case’a i silne re˛ce uniosły ja˛ oraz koc.
Miała wraz˙enie, z˙e s´ni. We s´nie jednak nigdy nie
była az˙ tak przestraszona. A gdy Case kopnie˛ciem
otworzył drzwi i wybiegł z nia˛ w s´ciane˛ deszczu,
sprawiaja˛c, z˙e w jednej sekundzie oboje przemokli
do suchej nitki, wiedziała juz˙, z˙e to nie sen.

To koszmar!
– Stan´! – krzykna˛ł jej do ucha, chca˛c, z˙eby go

162

DAMA Z KALIFORNII

background image

usłyszała mimo tłuka˛cego o dach deszczu i przeta-
czaja˛cego sie˛ huku pioruna. – Musze˛ otworzyc´
drzwi do piwnicy.

Gdy dotkne˛ła stopami ziemi, poczuła, z˙e tonie

w wodzie niemal po kolana. Case pewnie wsadził ja˛
do jakiejs´ głe˛bokiej kałuz˙y, albo pro´buje ja˛ utopic´.
Była jednak zbyt przeraz˙ona i zzie˛bnie˛ta, by sie˛ tym
przejmowac´. Wiatr szarpał na wszystkie strony
kocem, kto´rym Case ja˛ otulił, i s´ciskała go panicz-
nie, boja˛c sie˛, z˙e jes´li wiatr go porwie, to razem
z nia˛.

– Case! – krzykne˛ła, nagle us´wiadamiaja˛c sobie,

z˙e znikna˛ł jej z oczu. Wiatr wyrywał jej włosy
z głowy, zdzierał ubranie.

Case natychmiast znalazł sie˛ przy niej, otaczaja˛c

ja˛ ramionami, zas´ nikły promyk s´wiatła z latarki,
kto´ra˛ trzymał w jednej dłoni, wskazywał droge˛ do
piwnicy.

– Chodz´, skarbie! – zawołał na cały głos – chodz´

do s´rodka. Tu nic sie˛ nam nie stanie! Obiecuje˛!

Nie czekała na drugie zaproszenie. Niemal bie-

giem ruszyła na kamienne schodki, nie maja˛c
poje˛cia, doka˛d prowadza˛, lecz podejrzewaja˛c, z˙e
tam nie moz˙e byc´ gorzej niz˙ na dworze.

– W porza˛dku, Lily Catherine? – spytał Case,

gdy przeraz˙ona podskoczyła, słysza˛c uderzenia
kamieni o drzwi piwnicy.

163

Sharon Sala

background image

– Co to jest? – zapytała, nawet nie pro´buja˛c

ukryc´ strachu, i cias´niej otuliła sie˛ wilgotnym
kocem.

– Grad – odparł ponuro.
Sa˛dza˛c po odgłosie, kule gradowe musiały byc´

wielkie. Piwnice˛ wypełniły dz´wie˛ki podobne do
dzikiego walenia w werble. Case połoz˙ył latarke˛ na
po´łce, kieruja˛c odrobine˛ s´wiatła na twarz Lily.
Potem szybko przesuna˛ł dłon´mi po jej ramionach,
szukaja˛c ewentualnych ran.

Przeciez˙ jak wariat wycia˛gna˛ł ja˛ z ło´z˙ka i nie był

pewien, czy podczas ucieczki do piwnicy zachował
sie˛ wystarczaja˛co delikatnie. Pogoda jednak nie
sprzyjała demonstrowaniu dobrych manier. Przypo-
mniał sobie, jak zasna˛ł przed telewizorem, a obudził
sie˛, gdy dz´wie˛k syreny na ekranie ogłaszał alarm
tornadowy. Najpierw pomys´lał, z˙e nie zdołaja˛ do-
trzec´ do piwnicy, a potem przestał filozofowac´
i pognał do jej pokoju. Musi zapewnic´ tej kobiecie
bezpieczen´stwo.

– Odpowiedz mi, Lily. Dobrze sie˛ czujesz?

– pytał z niepokojem.

Pokiwała głowa˛ i, os´lepiona, zamrugała powie-

kami. Case poczuł, z˙e drz˙y, i przytulił ja˛ do siebie,
zanim zda˛z˙yła zaprotestowac´.

– Przepraszam, Lily, skarbie. Bardzo cie˛ prze-

praszam – powiedział, tula˛c ja˛ coraz mocniej. – Nie

164

DAMA Z KALIFORNII

background image

chciałem przestraszyc´ cie˛ na s´mierc´, ale mielis´my
mało czasu. Zasna˛łem w fotelu i nie usłyszałem
w pore˛ ostrzez˙enia.

– Ostrzez˙enia? – zapytała. Krople wody na jego

nagim torsie zacze˛ły sie˛ ogrzewac´ od ciała i spływa-
ły jej po twarzy. – Jakiego ostrzez˙enia?

Pro´bowała sobie przypomniec´, co jej mo´wił, lecz

uczucie wilgoci i tego, z˙e stoi przyklejona do
Case’a, stanowiły mocny afrodyzjak.

– Przed tornadem – wyjas´nił i nagle zadrz˙ał.

Je˛zyk Lily zacza˛ł zlizywac´ z jego sko´ry krople
deszczu. – Co ty, do diabła, robisz? – zapytał,
czuja˛c, z˙e przemoczone dz˙insy robia˛ sie˛ za ciasne.

Wsuna˛ł dłonie w mokre, spla˛tane włosy Lily

i podnio´sł głowe˛ tak, by mo´c spojrzec´ jej w oczy.
Były szeroko otwarte, nieprzytomne i zielone i pat-
rzyły na niego z bo´lem i niepewnos´cia˛.

– Lily?
Odwro´ciła głowe˛, ponad ramieniem spojrzała na

stare z˙elazne ło´z˙ko i materac z poduszkami, wabia˛-
ce ich w mrok przestronnej piwnicy, a potem
wro´ciła wzrokiem do twarzy Case’a i odsune˛ła sie˛
od niego na tyle, by swobodnie mogli oddychac´.

I to był bła˛d.
Jej koszula nocna została przemoczona do suchej

nitki i teraz przywierała do niej niczym druga sko´ra.
Case widział wszelkie moz˙liwe zagłe˛bienia i wzgo´r-

165

Sharon Sala

background image

ki. Lily krzykne˛ła przestraszona i zacze˛ła owijac´ sie˛
kocem, kiedy Case powstrzymał ja˛ chrza˛knie˛ciem
i dotykiem dłoni.

Czuł sie˛ tak jak owego dnia, kiedy zaatakowała

go krowa, tyle z˙e tym razem strona˛ atakuja˛ca˛ była
Lily: czuł sie˛ pokonany, bezradny i obolały od
samego patrzenia na swa˛ towarzyszke˛. Podejrze-
wał, z˙e jest na granicy obłe˛du.

Lily ujrzała jego zawieszona˛ mie˛dzy nimi dłon´,

nieruchoma˛, jakby czekaja˛ca˛ na znak, w kto´ra˛
strone˛ sie˛ skierowac´...

Podje˛ła decyzje˛ w imieniu ich obojga. Była to

jedyna rzecz, jaka˛ mogła zrobic´. Posta˛piła krok do
przodu, pozwoliła re˛ce Case’a opas´c´ na swo´j biust,
po czym przyłoz˙yła głowe˛ do jego bija˛cego głos´no
serca.

– O mo´j Boz˙e, Lily! – mrukna˛ł. – Czy na pewno

wiesz, co robisz? Za kilka sekund nie be˛de˛ w stanie
w ogo´le mys´lec´.

– No to nie mys´l – odszepne˛ła, pochylaja˛c sie˛

w bok i gasza˛c latarke˛. – Tylko czuj!

Case zgarna˛ł ja˛ w ramiona, zanio´sł do ło´z˙ka

i nakrył swym spragnionym kobiety ciałem.

– Lily, moja Lily – szeptał, oszalały z rados´ci,

syca˛c sie˛ jej ciepłem. – Obejmij mnie, kochanie.
Pomo´z˙ mi cie˛ kochac´.

Zarzuciła mu re˛ce na szyje˛, wbiła palce w twarde

166

DAMA Z KALIFORNII

background image

mie˛s´nie na karku i przywarła do jego bioder, by
zaspokoic´ pulsuja˛ce poz˙a˛danie. Pioruny grzmiały,
w wycia˛gu wentylacyjnym nad piwnica˛ zawodził
wiatr, Lily zas´ oddawała swe serce me˛z˙czyz´nie,
kto´ry jej nie opus´cił w niebezpieczen´stwie.

Tej nocy bez wzgle˛du na koszty nie tłumiła

nieokiełznanej potrzeby, by do niego nalez˙ec´. Na-
wet jes´li to ma potrwac´ tylko chwile˛, tylko jedna˛
noc, posia˛dzie Case’a tak, jak z˙adna kobieta nigdy
go nie posiadła. Case zapomni, z˙e jej uroda nie jest
idealna. Tej nocy doskonała kochanka zaspokoi
z˙a˛dze doskonałego me˛z˙czyzny.

Case ukrył twarz w jej dekolcie i cicho wes-

tchna˛ł, usiłuja˛c zachowac´ sie˛ jak człowiek cywili-
zowany, mimo z˙e miał ochote˛ zatracic´ sie˛ w miło-
s´ci. Usłyszał cichy je˛k i poczuł jej westchnienie, gdy
rozsune˛ła nogi, by go przyja˛c´, a potem zapomniał
o całym s´wiecie.

– Case – szepne˛ła – kochaj sie˛ ze mna˛. Kochaj

mnie, nawet gdyby to miało trwac´ tylko te˛ noc.

– Tylko jedna˛? – spytał ochrypłym szeptem.

– Be˛de˛ cie˛ kochał cała˛ wiecznos´c´...

Była słodka, ciepła i wilgotna, i doprowadzała go

do szalen´stwa. Jej re˛ce dotykały go, jej ciało sie˛
wiło, jej usta były gora˛ce i prosza˛ce, az˙ w kon´cu
stracił orientacje˛, gdzie jest i dlaczego. Czuł, z˙e sie˛
wznosi, i czuł, z˙e spada. Lily była tak nieokiełznana

167

Sharon Sala

background image

jak szaleja˛cy ponad nimi z˙ywioł. Nabrał przekona-
nia, z˙e czekanie sie˛ skon´czyło.

Gdy w pewnej chwili na moment sie˛ odsuna˛ł, by

zdja˛c´ mokre dz˙insy, Lily ze zdumieniem doznała
ogromnego poczucia straty. Lecz gdy tylko znowu
znalazł sie˛ przy niej, ogarne˛ło ja˛ uczucie jakby
powrotu do domu, do miejsca, w kto´rym jest
najlepiej. Zda˛z˙yła jeszcze pomys´lec´, z˙e w jej z˙yciu
nie wydarzyło sie˛ nic takiego, co by ja˛przygotowało
do spotkania tego me˛z˙czyzny.

– Case, ja sie˛ zaraz spale˛ – szepne˛ła, przytulaja˛c go

mocno i opasuja˛c udami. – Wszystko juz˙ mnie boli.

– Zaraz przestanie – obiecał i wzia˛ł ja˛w posiada-

nie.

Lily us´wiadomiła sobie, jak długa˛ przebyła dro-

ge˛, i rozpłakała sie˛ z rados´ci. Jej cichy płacz,
w miare˛ jak zbliz˙ali sie˛ do kulminacji, stawał sie˛
coraz bardziej donos´ny. Wszystko działo sie˛ jakby
za szybko, a jednoczes´nie za wolno. Az˙ w kon´cu
porwał ich oboje wir namie˛tnos´ci, ro´wnie gwałtow-
ny i intensywny co szaleja˛ca na dworze burza,
kompletnie pozbawiaja˛c ich sił i czucia.

Case szeptał jej potem do ucha słowa pełne

miłos´ci, tak pie˛kne, z˙e wiedziała, z˙e pre˛dzej umrze,
zanim usłyszy cos´ podobnego po raz drugi, i pies´cił
ja˛ tak delikatnie, z˙e oczy napełniły jej sie˛ łzami.
Ukryła twarz w zagłe˛bieniu jego ramienia, wbijaja˛c

168

DAMA Z KALIFORNII

background image

paznokcie w jego kark. Tym gestem chciała za-
protestowac´ przeciwko temu, co miało wydarzyc´ sie˛
za chwile˛.

A za chwile˛ be˛dzie musiała wstac´ i spojrzec´ mu

w oczy, wiedza˛c, z˙e kobieta, kto´ra˛ kochał w ciem-
nos´ciach, nie jest juz˙ taka atrakcyjna w s´wietle dnia.

Nie miała wa˛tpliwos´ci, z˙e Case ja˛ kochał. To, co

wydarzyło sie˛ mie˛dzy nimi, nie wypłyne˛ło tylko
i wyła˛cznie z poz˙a˛dania, lecz moz˙liwe to było tylko
w ciemnos´ciach.

Lily nie potrafiła uwierzyc´, z˙e Case ro´wnie

gora˛co by sie˛ z nia˛ kochał w biały dzien´. Jak moz˙na
tak pie˛knie robic´ to z kims´ tak brzydkim?

Była przekonana o słusznos´ci swego rozumowa-

nia. Zachowywanie dystansu i nieufnos´c´ stanowiły
jej jedyna˛ obrone˛ przeciwko bo´lowi odrzucenia.

Wiatr zamierał, grad ustawał, deszcz powoli

przestawał padac´. Case uja˛ł twarz swej kochanki
i całował blizne˛ na jej policzku, az˙ dotarł do ust,
kto´re sie˛ otworzyły ze zdumienia. Ucałował je
gora˛co, po czym odsuna˛ł sie˛ z westchnieniem z˙alu.

– Chyba najgorsze juz˙ mine˛ło. Lepiej sie˛ ubiore˛

i sprawdze˛. Byc´ moz˙e nie mamy do czego wracac´,
moja droga.

– Och nie! – zawołała i zacze˛ła szukac´ resztek

swej koszulki nocnej. Nie przyszło jej do głowy, z˙e
konsekwencje burzy moga˛ byc´ az˙ tak powaz˙ne.

169

Sharon Sala

background image

– Ale to jest bez znaczenia – oznajmił spokojnie,

wkładaja˛c buty i szukaja˛c latarki. – Najwaz˙niejsze,
z˙e mam ciebie. I tylko ciebie nie chce˛ stracic´.
Wszystko inne moz˙na czyms´ zasta˛pic´, ale ciebie,
mo´j skarbie, nie moz˙na zasta˛pic´ niczym. Nigdy
o tym nie zapominaj.

Zapalił latarke˛, skierował ja˛w strone˛ ło´z˙ka i patrzył,

jak wyraz zdumienia na twarzy Lily przemienia sie˛
w wyraz aprobaty. Odrzuciła koszulke˛, kto´ra˛zacze˛ła
na siebie wkładac´, i połoz˙yła sie˛ na boku, podpieraja˛c
sie˛ na łokciu, i spokojnie patrzyła w s´wiatło latarki jak
kobieta, kto´ra wie, ile dla swego me˛z˙czyzny znaczy.
Odchyliła głowe˛ do tyłu, odrzuciła włosy na plecy,
i pozwoliła mu patrzec´ na swa˛ niedoskonałos´c´.

Trzymaja˛ca latarke˛ dłon´ Case’a zadrz˙ała – ogar-

ne˛ło go poz˙a˛danie tak obezwładniaja˛ce, jakby sie˛
z ta˛ kobieta˛ jeszcze nie kochał. Zacza˛ł rozpinac´
spodnie, kto´re włas´nie włoz˙ył, kiedy nagle dobiegł
ich tupot no´g na schodkach oraz głos Duffa. Lily
szybko sie˛gne˛ła po koszule˛ oraz mokry koc lez˙a˛cy
na podłodze.

Case pomo´gł jej sie˛ okryc´ i pocałował uspokaja-

ja˛co w policzek, a potem stana˛ł mie˛dzy nia˛ a Duf-
fem w chwili, gdy ten ostatni pchna˛ł drzwi.

– Nam nic sie˛ nie stało – oznajmił Case, gdy

sylwetka Duffa zamajaczyła w mroku. – A co
z ludz´mi?

170

DAMA Z KALIFORNII

background image

– W porza˛dku – odparł Duff. – Zamkne˛lis´my sie˛

w starej stodole. Nikomu nic sie˛ nie stało.

Case wiedział, z˙e robotnicy zawsze sie˛ chronia˛

w starszych budynkach, postawionych jeszcze
przez ojca. Dolna cze˛s´c´ stodoły, wbudowana w zbo-
cze wzgo´rza, stanowiła bezpieczny azyl podczas
najsilniejszych burz.

– Nam nic nie jest – powto´rzył Duff – ale nie

byłbym taki pewny, jak chodzi o dach stajni. Wez´
latarke˛ i chodz´ ze mna˛. Niedługo przestanie padac´,
a ludzie juz˙ wszystko sprawdzaja˛.

– Zaraz do was doła˛cze˛ – odparł Case – tylko

dopilnuje˛, z˙eby Lily bezpiecznie dotarła do domu.

– Jasne! – zawołał Duff i wybiegł, pozostawia-

ja˛c drzwi otwarte.

Case juz˙ miał sie˛ odwro´cic´, gdy nagle poczuł, jak

ramiona Lily obejmuja˛ go od tyłu i zaciskaja˛ sie˛ na
jego pasie. Poczuł jej głowe˛ na plecach, a potem
dobiegł go cichy szept:

– Szkoda, z˙e burza sie˛ skon´czyła...
Odwro´cił sie˛ i uja˛ł jej twarz w dłonie.
– Kochanie, ona dopiero sie˛ zacze˛ła – os´wiad-

czył i złoz˙ył na jej ustach gora˛cy pocałunek,
przypiecze˛towuja˛c nim swoje słowa.

171

Sharon Sala

background image

ROZDZIAŁ O

´

SMY

– A teraz s´pij – polecił.
Wczesniej przenio´sł Lily po kobiercu usypanym

gradowymi kulkami i ułoz˙ył ja˛ bezpiecznie w ło´z˙ku
w jej sypialni.

Spała jak zabita. Nie miała nawet poje˛cia, kiedy

Case wro´cił do domu po inspekcji szko´d wyrza˛dzo-
nych przez burze˛. Wczes´niej rzuciła mokra˛ koszule˛
na podłoge˛, przebrała sie˛ w sfatygowana˛, wygodna˛
bluze˛, nakryła sie˛ i zwine˛ła w kłe˛bek. Jeszcze zanim
zasne˛ła, w ostatniej chwili pomys´lała sobie, z˙e
dzie˛ki Bogu dalej brała pigułke˛, bo tej nocy kom-
pletnie sie˛ zatraciła. A potem przemkne˛ło jej przez
głowe˛ wspomnienie uczucia nasycenia, kto´re ja˛
ogarne˛ło, gdy Case brał ja˛w posiadanie. Przyjemnie
be˛dzie o czyms´ takim s´nic´...

background image

Duz˙o po´z´niej do sypialni Lily dotarł zapach

s´wiez˙o parzonej kawy. Zmarszczyła nos, obro´ciła
sie˛ na plecy i leniwie otworzyła jedno oko, by sie˛
przekonac´, czy przypadkiem nadal nie s´pi. Gdy
poczuła na twarzy promienie słon´ca, z wraz˙enia
omal nie spadła z ło´z˙ka. Nigdy tak po´z´no nie
wstawała!

– O nie! – je˛kne˛ła, patrza˛c na budzik.
Jego czerwone cyferki migotały niczym neon,

z czego Lily wywnioskowała, z˙e w nocy wysiadł
pra˛d i budzik nie zadzwonił.

Rzuciła sie˛ do łazienki, a minute˛ po´z´niej zmie-

rzała juz˙ do kuchni. Nadal miała na sobie bluze˛,
w kto´rej spała, rozwiane włosy. W re˛ce trzymała
buty.

Nie wiedziała, co ja˛ czeka w kuchni, lecz na

pewno nie spodziewała sie˛ ujrzec´ tam Case’a
w dz˙insach, rozpie˛tej niebieskiej koszuli i boso.
Jadalnia była pusta, Case zas´ z filiz˙anka˛ w dłoni stał
przy oknie i w zamys´leniu marszczył czoło.

– Zaspałam – wymamrotała, gdy odwro´cił sie˛

gwałtownie, słysza˛c jej kroki.

– Wiem – odparł łagodnie, odstawił filiz˙anke˛

i podszedł do niej.

Nie miała poje˛cia, jak sie˛ zachowac´. Case wyba-

wił ja˛ z rozterki, us´miechaja˛c sie˛ szeroko i zgar-
niaja˛c ja˛ w ramiona.

173

Sharon Sala

background image

– Dzien´ dobry, Lily Catherine – szepna˛ł, uno-

sza˛c ja˛ do go´ry.

Ucałował ja˛w oba policzki, kto´re w jednej chwili

pokryły sie˛ wypiekami, a potem pocałował ja˛
gora˛co w usta. Nigdy dota˛d nie poznawała smaku
porannej kawy w tak nietypowy sposo´b. Ten poca-
łunek dostarczył jej takiego zastrzyku adrenaliny,
jakiego nie dałaby z˙adna kawa.

Była rozdarta mie˛dzy che˛cia˛ wycofania sie˛ a pra-

gnieniem odwzajemnienia uczuc´ Case’a. Nie po-
trafiła zdecydowac´, czy to, co sie˛ stało wczoraj, ma
potraktowac´ jako pocza˛tek zwia˛zku, czy koniec.
Oczywis´cie była s´wiadoma, czego naprawde˛ chce,
nie umiała jednak ocenic´, czy to jest rozsa˛dne. Zbyt
boles´nie została zraniona, by tak szybko znowu
powierzyc´ komus´ swoje serce.

Case natychmiast wyczuł jej rezerwe˛. Postawił ja˛

z powrotem na podłodze, uwolnił jej ramiona
i spojrzał twardym wzrokiem w jej pełne poczucia
winy oczy.

– Nie ro´b tego, Lily – poprosił smutnym głosem.

– Nie po takiej nocy. Nie moz˙na jedna˛ re˛ka˛ wysłac´
kogos´ do nieba, a druga˛ wtra˛cac´ go na dno piekła.

Zabolały ja˛ te słowa, lecz nie miała wa˛tpliwos´ci,

z˙e Case ma prawo czuc´ do niej z˙al. Gdy jednak mu
nie odpowiedziała, odwro´cił sie˛ od niej z pose˛pna˛
mina˛.

174

DAMA Z KALIFORNII

background image

– Nie be˛dzie mnie przez wie˛kszos´c´ dnia – mruk-

na˛ł rozgoryczony. – Trzymaj na podgrzewaczu
garnek z gulaszem albo fasola˛ w sosie. Nie musisz
przygotowywac´ nic pracochłonnego. Ludzie be˛da˛
wpadali grupami cos´ przeka˛sic´. Dzis´ cały dzien´
porza˛dkujemy.

Burza! Lily z przeraz˙eniem uprzytomniła sobie,

z˙e wczoraj szalał tutaj z˙ywioł. Tyle sie˛ zdarzyło
mie˛dzy nia˛ a Case’em, z˙e zupełnie zapomniała o tej
przeraz˙aja˛cej nawałnicy.

– Duz˙e sa˛ zniszczenia?
– Zniszczenia? – Nerwowym gestem przegarna˛ł

potargane włosy. – I to jakie! Wiele rzeczy sie˛
wczoraj zniszczyło. Wiele rzeczy...

Obrzucił ja˛ twardym spojrzeniem i wyszedł, nie

wyjas´niwszy, co miał na mys´li. Lily podejrzewała,
z˙e nie miały one nic wspo´lnego z burza˛, lecz z tym,
co zaszło mie˛dzy nimi. Ona, nie chca˛c angaz˙owac´
sie˛ w zwia˛zek z Case’em, zniszczyła delikatne
oznaki zaufania, jakie sie˛ mie˛dzy nimi narodziły.
Mimo obaw i potrzeby chronienia sie˛, nie była juz˙
taka pewna, czy słusznos´c´ jest po jej stronie.

Słyszała, jak Case idzie na pie˛tro, a po chwili

schodzi na do´ł, tym razem w butach i w koszuli.
Ruszyła w strone˛ frontowej werandy, pragna˛c go
zatrzymac´ – choc´ nie miała poje˛cia dlaczego – lecz
nie zda˛z˙yła. W ostatniej chwili zauwaz˙yła, jak Case

175

Sharon Sala

background image

wciska na głowe˛ kapelusz i zatrzaskuje za soba˛
drzwi.

Przesune˛ła palcami po wargach, marza˛c o tym,

by przestały drz˙ec´. Zacisne˛ła mocno powieki, prag-
na˛c powstrzymac´ zbieraja˛ce sie˛ w oczach łzy, lecz
bezskutecznie. Przyłoz˙yła dłonie do policzko´w,
przełykaja˛c gorzkie łzy z˙alu, i łkaja˛c wro´ciła do
sypialni.

Musi sie˛ ubrac´ i zaja˛c´ praca˛. Czeka ja˛długi dzien´.

Południe nadeszło i mine˛ło, z minuty na minute˛

stawało sie˛ gore˛cej. Trudno było wprost uwierzyc´,
z˙e poprzedniego dnia temperatura obniz˙yła sie˛ tak
bardzo, z˙e z nieba spadały zamroz˙one gradowe
kule, a dwanas´cie godzin po´z´niej moz˙na było sie˛
ubrac´ w koszulke˛ z kro´tkimi re˛kawami. Pogoda
w Oklahomie to jest temat!

Lily zakre˛ciła olbrzymi termos z mroz˙ona˛ her-

bata˛, chwyciła przepastna˛ torbe˛ s´wiez˙o upieczo-
nych owsianych ciasteczek i kuchennymi drzwiami
wyszła z domu.

Im dalej od niego odchodziła, tym bardziej

widoczne stawały sie˛ szkody wyrza˛dzone przez
burze˛.

Pod jednym wzgle˛dem mieli szcze˛s´cie. Na pew-

no ich rejon nawiedziło tornado. Zostało to potwier-
dzone przez kilka oso´b, kto´re widziały tra˛be˛ po-

176

DAMA Z KALIFORNII

background image

wietrzna˛ przemieszczaja˛ca˛ sie˛ nad preria˛, lecz
w ostatniej chwili jej lej został wcia˛gnie˛ty przez
chmury i omina˛ł ranczo. Najwie˛cej szko´d wy-
rza˛dziły wiatry oraz grad.

Lily widziała dachy pozbawione gonto´w, ar-

kusze blachy zerwane z dachu obory owinie˛te
woko´ł sztachetek płotu, podwo´rze zasłane połama-
nymi gałe˛z´mi. W kilku oknach po jednej stronie
domu straszyły potłuczone szyby i połamane framu-
gi. Przednia szyba pickupa Duffa została zmiaz˙-
dz˙ona przez gałe˛zie i dacho´wki, zwaliła sie˛ takz˙e
duz˙a cze˛s´c´ płotu wzdłuz˙ podjazdu. Kawał s´ciany
jednego z małych zabudowan´ gospodarczych ode-
rwał sie˛ od całos´ci i został zawleczony przez
wichure˛ tak daleko, z˙e zerwał dwa najwyz˙sze rze˛dy
kolczastego drutu.

Na terenie całego rancza kre˛cili sie˛ ludzie. Zna-

kowanie bydła zostało przerwane i w tej chwili
wszyscy zajmowali sie˛ przywracaniem porza˛dku
w gospodarstwie. Lily skierowała sie˛ w strone˛
stodoły, gdzie pracowało najwie˛cej robotniko´w.
Duff dostrzegł ja˛ jako pierwszy, pomachał jej re˛ka˛
i posłał szeroki us´miech, gdy zobaczył, z˙e niesie
torby z prowiantem.

– Mam nadzieje˛, z˙e to jest mokre i zimne

– powiedział, gdy podała mu termos i plastikowe
kubeczki.

177

Sharon Sala

background image

Pete włoz˙ył re˛ke˛ do torby, wzia˛ł dwa pachna˛ce

ciastka, po czym przekazał torbe˛ w obieg. Me˛z˙czy-
z´ni z ulga˛ przerywali prace˛ i raczyli sie˛ słodyczami
oraz herbata˛.

– Gdzie Case? – zapytała w kon´cu Lily. Podej-

rzewała, z˙e celowo ja˛ ignoruje.

Duff zmarszczył czoło i otarł usta grzbietem

dłoni.

– Uhm... Tam, za stodoła˛. Grzebie cielaki. Szlag

by to trafił...

Lily na moment zaniemo´wiła. Case grzebie ciela-

ki? Przeciez˙ wichura nie była chyba az˙ tak silna? Jak
to sie˛ dzieje, z˙e burza taka jak wczorajsza jest
w stanie zabic´ zwierze˛? To jej sie˛ nie mies´ciło
w głowie.

Wolnym krokiem ruszyła za stodołe˛ i skierowała

sie˛ ku niewielkiemu wzniesieniu. Zobaczyła tam
Case’a, kto´ry zsiadał włas´nie z cia˛gnika. Przy-
spieszyła kroku, a gdy znalazła sie˛ blisko niego,
zacze˛ła biec. Kiedy sie˛ do niej odwro´cił, słowa,
kto´re miała zamiar wypowiedziec´, zamarły na jej
ustach.

Patrzył na nia˛ ze zdziwieniem, na jego twarzy

widniały wyraz´ne s´lady łez. Nie wiedziała, co sie˛
stało, nie miała poje˛cia, co robił, zdawała sobie
jednak sprawe˛, czego na pewno potrzebuje. Ot-
worzyła szeroko ramiona, a on schronił sie˛ w nich

178

DAMA Z KALIFORNII

background image

niczym zagubione dziecko, kto´re wreszcie odnalaz-
ło rodzica.

– Cholerny grad – mrukna˛ł, wsuwaja˛c re˛ce w jej

włosy i ukrywaja˛c w nich twarz. Pachniała cytryna˛
i mydłem, cynamonem i przyprawami, a on jeszcze
nigdy w z˙yciu nie czuł sie˛ tak dobrze.

– Grad? – Niezupełnie go zrozumiała, lecz nie

miało to znaczenia. Wystarczyło, z˙e trzyma go
w ramionach.

– Tak – odparł, opieraja˛c policzek na jej głowie

i wtulaja˛c jej nos w zagłe˛bienie swojej szyi.

Jego re˛ce we˛drowały po jej plecach, on zas´

niewidza˛cym wzrokiem zapatrzył sie˛ na wzgo´rza
nalez˙a˛ce do jego rancza.

– Grad był za duz˙y, a niekto´re cielaki za małe.

Cztery musiałem zakopac´. Bardzo mi ich szkoda
– dodał. – Były takie małe...

Lily wstrzymała oddech, us´wiadomiwszy sobie,

z˙e włas´nie odkryła inna˛ strone˛ me˛z˙czyzny, kto´rego
pokochała. Z

˙

ył z ziemi. Nie tylko hodował zwierze˛-

ta, lecz takz˙e o nie dbał – tak jak pasterz troszczy sie˛
o swoje stada. Gdy kto´res´ ze zwierza˛t gine˛ło,
martwił sie˛ tym, poniewaz˙ s´wiadczyło to o tym, z˙e
sie˛ o nie wystarczaja˛co nie zatroszczył.

– Tak mi przykro, skarbie – szepne˛ła, nie zdaja˛c

sobie sprawy, z˙e uz˙yła czułego słowa.

Nie miał zamiaru mo´wic´ jej, z˙e sie˛ przeje˛zyczyła.

179

Sharon Sala

background image

Koncentrował sie˛ na tym, z˙e trzymał ja˛ przy sobie.
Było mu smutno, poniewaz˙ stracił cztery znakomite
cielaki, lecz goto´w byłby stracic´ nawet całe stado,
gdyby to miało na zawsze zatrzymac´ Lily w jego
ramionach.

Przycia˛gne˛ła go do siebie mocniej, a potem

odsune˛ła sie˛, us´wiadomiwszy sobie, z˙e tula˛ sie˛ na
oczach całego s´wiata.

– Czy juz˙ skon´czyłes´? – zapytała. – Przyniosłam

mroz˙ona˛ herbate˛ i ciastka. Jes´li sie˛ pospieszysz,
moz˙e sie˛ jeszcze na cos´ załapiesz.

– Wskakuj – polecił Case, zajmuja˛c miejsce na

siodełku cia˛gnika i podaja˛c jej re˛ke˛.

– Och nie! – wyszeptała przestraszona, odsuwa-

ja˛c sie˛ od wielkiej zielonej maszyny. – Po´jde˛ pieszo.

– Boisz sie˛? – spytał, nie cofaja˛c re˛ki.
Lily spojrzała najpierw na traktor, potem na

odległos´c´ dziela˛ca˛ ich do stodoły, potem zno´w na
traktor, az˙ wreszcie na Case’a. I to włas´nie pomogło
jej podja˛c´ decyzje˛. Chodziło tu o cos´ wie˛cej niz˙
zaufanie do jego prowadzenia. Była to kwestia
zaufania do samego Case’a.

– Z toba˛sie˛ nie boje˛ – odrzekła i podała mu re˛ke˛.
Jego silne palce oplotły sie˛ woko´ł jej dłoni

i pus´ciły ja˛ dopiero wtedy, gdy usiadła obok niego
na siodełku, obja˛wszy go za szyje˛, z˙eby nie spas´c´.

Jedna jej odpowiedz´ tego rodzaju wystarczyła,

180

DAMA Z KALIFORNII

background image

by czuł sie˛ wspaniale do kon´ca dnia. Wiedział, z˙e
z ta˛ kobieta˛ trzeba poste˛powac´ bardzo ostroz˙nie.
Be˛de˛ sie˛ wlo´kł krok po kroku, pomys´lał Case, ale ja˛
zdobe˛de˛. Tak sie˛ stanie.

Kiedy postawili cia˛gnik pod stodoła˛, na po-

dwo´rze wjechała cie˛z˙aro´wka. Z szoferki wyskoczył
przysadzisty me˛z˙czyzna z pote˛z˙nymi bicepsami
i wystaja˛cym brzuchem.

Od razu ruszył w strone˛ Case’a, kto´ry włas´nie

pomagał Lily zejs´c´ z traktora. Us´miech, jakim go
obdarzyła, natychmiast wyleczył wszystkie rany,
jakie zadała mu dzis´ rano. Jes´li be˛dzie cierpliwy,
Lily na pewno zrozumie, z˙e jest dla niego czyms´
znacznie wie˛cej niz˙ ładna˛ kobieta˛. Był tak zafascy-
nowany jej us´miechem, z˙e niemal zapomniał o cie˛-
z˙aro´wce. Ockna˛ł sie˛, dopiero gdy usłyszał głos
kierowcy:

– Przywiozłem blache˛ i kanto´wki – wyjas´nił

przybysz, wskazuja˛c kciukiem za siebie i przeno-
sza˛c je˛zykiem wykałaczke˛ z jednej strony ust na
druga˛. – Gdzie to wyładowac´?

– Duff zaraz pomoz˙e – odparł Case i rozejrzał sie˛

woko´ł w poszukiwaniu brygadzisty, totez˙ nie za-
uwaz˙ył spojrzenia, jakie wymienili Lily i me˛z˙czyz-
na.

Jego oczy przesune˛ły sie˛ po jej bliz´nie, od ka˛cika

oczu po ka˛cik ust. Zmarszczył czoło, nies´wiadomie

181

Sharon Sala

background image

przesuna˛ł palcem po policzku, wyja˛ł wykałaczke˛
z ust i odwro´cił głowe˛, wypluwaja˛c s´line˛ na mokra˛
ziemie˛, tak jakby chciał pozbyc´ sie˛ nieprzyjemnego
posmaku wywołanego przez widok twarzy Lily.

Us´miechne˛ła sie˛ pogardliwie, podniosła głowe˛

i wynios´le spojrzała na jego zszokowana˛ twarz. Nie
po raz pierwszy spotkała sie˛ z takim zachowaniem.

– To na razie – rzuciła do Case’a, zaskakuja˛c go

szorstkim tonem i szybkim krokiem.

Obro´cił sie˛ na pie˛cie i dostrzegł spojrzenie

tłustego dostawcy. Patrzył włas´nie na Lily, kto´ra
kołysza˛cym sie˛ krokiem szła w strone˛ domu.

– Szkoda jej – mrukna˛ł facet, wsadzaja˛c wykała-

czke˛ do ust i zaczynaja˛c ja˛ ssac´ wymownym
ruchem. – Byłaby z niej niezła laska, jak by nie ta
paskudna szrama.

Case poczerwieniał z ws´ciekłos´ci i zacisna˛ł re˛ce

w pie˛s´ci. Wiedział, z˙e Lily słyszała kaz˙de słowo, bo
jej plecy zesztywniały, a krok sie˛ wydłuz˙ył.

– Zamknij te˛ swoja˛ głupia˛ ge˛be˛ – warkna˛ł

groz´nie i podszedł do kierowcy – chyba z˙e sam
chcesz cos´ takiego zarobic´.

Me˛z˙czyzna zbladł jak kreda, niemal sie˛ zakrztu-

sił wykałaczka˛, i powio´dł woko´ł wzrokiem, jakby
szukał kogos´ do pomocy. Zrozumiał, z˙e ostro
przesadził i z˙e jes´li szybko sie˛ nie zwinie, Case
moz˙e sie˛ wkurzyc´ jeszcze bardziej.

182

DAMA Z KALIFORNII

background image

– Gdzie ten Duff? – zapytał. – Mam jeszcze duz˙o

towaru do rozwiezienia. Nie tylko wam burza
narobiła szko´d.

Case gestem wezwał Duffa, wydał mu pospiesz-

nie instrukcje i odszedł od kierowcy, zanim zrobi
temu typowi cos´, czego po´z´niej mo´głby z˙ałowac´.
Chciał po´js´c´ do Lily i zapewnic´ ja˛, z˙e to, co ten
człowiek powiedział, nie ma dla niego z˙adnego
znaczenia, podejrzewał jednak, z˙e nie byłaby to
odpowiednia pora na tego rodzaju wyznania. Do-
szedł do takiego wniosku, widza˛c, jak sie˛ zachowa-
ła. Podejrzewał, z˙e gdyby nie była dama˛, dałaby
temu facetowi tak popalic´, z˙e by sie˛ nie pozbierał.

Kiedy po´z´niej z cała˛ ekipa˛ przyszedł do domu na

wczesna˛ kolacje˛, Lily miała bardzo oficjalna˛ mine˛.
Nie patrzyła na niego, odpowiadała monosylabami.
Westchna˛ł, zjadł pospiesznie swoja˛porcje˛, nawet nie
wiedza˛c, co mu podano, i uznał, z˙e wro´cili do punktu
wyjs´cia. Z zachowania Lily wnosił, z˙e postanowiła
ich zwia˛zek skazac´ na wczesna˛, lecz bolesna˛s´mierc´.

Odsuna˛ł krzesło od stołu, zanio´sł talerz do zlewu

i z hukiem rzucił go na stos innych.

Lily zamrugała powiekami i odwro´ciła sie˛ w stro-

ne˛ zlewu, przekonana, z˙e cos´ sie˛ potłukło. Case
spojrzał na nia˛ tak, z˙e az˙ przeszły ja˛ ciarki. Naj-
wyraz´niej nie spodobało mu sie˛ jej milczenie – mało
tego, był ws´ciekły, z˙e sie˛ ucieka do takich sztuczek.

183

Sharon Sala

background image

– Nie mam zamiaru tolerowac´ twojego uz˙alania

sie˛ nad soba˛, Lily Catherine – rzekł po´łgłosem, gdy
ja˛ mijał. – Nie wykre˛cisz sie˛ tak łatwo od tej nocy.

Lily odrzuciła w mys´lach pierwsza˛ odpowiedz´,

jaka przyszła jej do głowy, i w milczeniu patrzyła,
jak Case znika w mroku. Wcale nie chciała od
niczego sie˛ wykre˛cac´, bała sie˛ tylko, z˙e kiedys´ na
twarzy Case’a zobaczy taki sam wyraz nieche˛ci jak
u wielu innych. Jedynym sposobem, by tego unik-
na˛c´, jest trzymac´ sie˛ od niego jak najdalej.

Spe˛dziła nerwowy wieczo´r, a potem samotna˛

noc. Tego dnia Case nie pojawił sie˛ w gabinecie, by
wspo´lnie obejrzec´ ich ulubiony program telewizyj-
ny. Poza tym w z˙aden inny sposo´b nie okazywał, z˙e
ja˛ zauwaz˙a. Gdy wreszcie usłyszała, z˙e wro´cił,
ocie˛z˙ałym krokiem wspia˛ł sie˛ na pie˛tro, nawet nie
zagla˛daja˛c do gabinetu. Potraktował ja˛ tak, jakby
mie˛dzy nimi nigdy sie˛ nic nie wydarzyło.

Zdusiła łzy i te˛po zapatrzyła sie˛ w ekran, nie chca˛c

przyznac´ nawet w duchu, z˙e w pełni zasłuz˙yła sobie na
nieche˛c´ Case’a. W kon´cu, zme˛czona i zbolała, powoli
ruszyła w strone˛ swojego pokoiku na parterze, wzie˛ła
prysznic i połoz˙yła sie˛ do ło´z˙ka. Materac był wygodny,
pos´ciel czysta i pachna˛ca, jej zas´ marzyło sie˛ stare
skrzypia˛ce ło´z˙ko z piwnicy oraz zalatuja˛cy ste˛chlizna˛
materac. Te˛skniła za me˛z˙czyzna˛, kto´ry kochał sie˛ tam
z nia˛tak cierpliwie i namie˛tnie, jak nikt nigdy dota˛d.

184

DAMA Z KALIFORNII

background image

– Jade˛ do miasta. Potrzebujesz czegos´? – zapytał

kro´tko.

Odsune˛ła na bok go´re˛ ciasta, kto´re włas´nie

wyrabiała, i wytarła re˛ce w fartuch.

– Kilka rzeczy – odrzekła spokojnie. – Moge˛ to

sama załatwic´, gdy pod koniec tygodnia pojade˛ do
supermarketu.

– Daj mi liste˛.
Wycia˛gne˛ła w jego strone˛ kartke˛, na kto´rej

systematycznie zapisywała kon´cza˛ce sie˛ artykuły
spoz˙ywcze. Chwycił ja˛ za re˛ke˛ i przycia˛gna˛ł do
siebie, az˙ prawie zetkne˛li sie˛ nosami.

Patrzyła na niego jak zaczarowana, obserwuja˛c

zmieniaja˛ce sie˛ barwy jego oczu, kto´rych błe˛kit
przeszedł niemal w czern´.

– Niedługo przez ciebie oszaleje˛, moja pani.

Patrze˛ na ciebie i mys´le˛ tylko o tym, jakie delikatne
jest twoje ciało, i jak cudownie reagowało, kiedy je
pies´ciłem.

Było to najpie˛kniejsze... i zarazem najgorsze

wyznanie, jakie usłyszała. Przypomniała sobie
wszystko.

Pochyliła sie˛ ku niemu, jej mie˛s´nie stały sie˛

bezwładne. Zda˛z˙yła jeszcze zauwaz˙yc´ jego zacis´-
nie˛te usta i rozszerzaja˛ce sie˛ nozdrza, a potem nie
widziała juz˙ nic, bo Case przytulił ja˛ do siebie
i unio´sł w go´re˛. Delikatnie muskał wargami jej usta,

185

Sharon Sala

background image

az˙ rozchyliły sie˛ zapraszaja˛co, a jej re˛ce oplotły jego
szyje˛. Czuja˛c jego podniecenie, je˛kne˛ła, przypomina-
ja˛c sobie, czym sie˛ to skon´czyło owej pamie˛tnej nocy.

A potem wypus´cił ja˛z obje˛c´ i odsuna˛ł sie˛, ona zas´

czuła tylko bo´l, gdy patrzyła, jak chowa jej liste˛ do
kieszeni i us´miecha sie˛ do niej.

– Ja tu jeszcze wro´ce˛. Nie zapomnij o mnie,

dobrze?

Patrzyła na niego w osłupieniu, zaskoczona

absurdalnos´cia˛ jego sło´w. Miałaby zapomniec´?
Jego? Na pewno nie w tym z˙yciu. Ukryła twarz
w dłoniach i oparła sie˛ o drzwi, nasłuchuja˛c cich-
na˛cego w oddali warkotu silnika cie˛z˙aro´wki.

Chyba nie wytrzyma do kon´ca tego cholernego

kontraktu!

Było juz˙ po´z´no, kiedy Case zapukał do sypialni

Lily. Jego podro´z˙ do miasta trwała nieco dłuz˙ej
z powodu nieprzewidzianego wydarzenia. Na ulicy
mianowicie spotkał Lane’a Turneya, kto´ry zaz˙a˛dał
od niego zaległej pensji oraz rzeczy, kto´re zostawił
na ranczu.

Spotkanie nie nalez˙ało do przyjemnych, lecz cel

został osia˛gnie˛ty. Case przez całe tygodnie pow-
tarzał sobie, co powie człowiekowi, kto´ry w cham-
ski sposo´b potraktował Lily, a na dodatek rozbił
jego samocho´d.

186

DAMA Z KALIFORNII

background image

Jednak gdy nadarzyła sie˛ sposobnos´c´, zdołał

wydusic´ z siebie jedynie to, z˙e jes´li Lane jeszcze raz
pojawi sie˛ w pobliz˙u Lily Brownfield, to on zrobi
z niego mokra˛ miazge˛ i rzuci kojotom na poz˙arcie.
Twarz Lane’a na zmiane˛ bladła ze strachu i pur-
purowiała z ws´ciekłos´ci, na tyle jednak znał swego
byłego szefa, by nie miec´ wa˛tpliwos´ci, z˙e dotrzyma
słowa.

– Oddaj mi moje rzeczy! – wrzasna˛ł Lane przez

ramie˛, gdy pospiesznie oddalał sie˛ od Case’a,
zadowolony, z˙e ostatnie słowo nalez˙ało jednak do
niego.

Case w ponurym milczeniu załatwił sprawy

i wro´cił do domu. Nagle zapragna˛ł ujrzec´ Lily
i upewnic´ sie˛, z˙e nic sie˛ jej nie stało. Wspomnienie
tego, jak mało brakowało, by wybryk Lane’a Tur-
neya skon´czył sie˛ dla niej tragicznie, nie prze-
stawało go przes´ladowac´ i przeraz˙ac´.

Gdy zajechał na podjazd, dom był pogra˛z˙ony

w ciemnos´ciach. Paliło sie˛ jedynie s´wiatło w holu
i w skrzydle, w kto´rym znajdowała sie˛ sypialnia
Lily.

Połoz˙ył sprawunki na stole kuchennym, a potem

wyja˛ł z jednej z toreb płaskie pudełko i ruszył do
pokoju Lily.

Gdy pod jej drzwiami usłyszał szum wody,

domys´lił sie˛, z˙e Lily bierze prysznic, zmywaja˛c

187

Sharon Sala

background image

z siebie zme˛czenie i napie˛cie całego dnia. Wyob-
raził ja˛ sobie w kabinie i natychmiast zadał sobie
pytanie, co by było, gdyby tak ws´lizna˛ł sie˛ do niej
i... Po namys´le uznał jednak, z˙e jest troche˛ za
wczes´nie na tego rodzaju poufałos´ci.

Owszem, Lily sie˛ z nim kochała, lecz takz˙e

skutecznie potrafiła odsuna˛c´ go od siebie. Nie miał
zamiaru zmuszac´ jej do czegos´, na co nie była
jeszcze przygotowana. I nawet jes´li w głe˛bi serca
czuł, z˙e jej troche˛ na nim zalez˙y, to mimo wszystko
pragna˛ł to od niej wyraz´nie usłyszec´, a nie zadowa-
lac´ sie˛ domysłami.

Ostroz˙nie nacisna˛ł klamke˛, zajrzał do s´rodka

i ucieszył sie˛, z˙e zda˛z˙y wypełnic´ swa˛ misje˛ i wyco-
fac´ sie˛, zanim Lily opus´ci łazienke˛. Pospiesznie
połoz˙ył na ło´z˙ku ,,niespodzianke˛’’.

Chwile˛ po´z´niej Lily zakre˛ciła kran, owine˛ła sie˛

re˛cznikiem i wyszła z kabiny. Z drugiego re˛cznika
zrobiła na głowie turban i zacze˛ła sie˛ wycierac´.
Poniewaz˙ łazienka była pełna pary, otworzyła drzwi
do sypialni i dopiero wtedy sie˛gne˛ła po suszarke˛.
Pochyliła sie˛ i gdy jej rozpuszczone włosy sie˛gne˛ły
niemal podłogi, zacze˛ła je suszyc´. W miare˛ jak
schły, skre˛cały sie˛ w fale o miodowej barwie.
W kon´cu wyprostowała sie˛ i spojrzała w lustro,
kto´re juz˙ odparowało, a w nim ujrzała rozłoz˙ona˛ na
ło´z˙ku długa˛, cienka˛ jak paje˛czyna koszule˛ nocna˛.

188

DAMA Z KALIFORNII

background image

Suszarka wypadła jej z ra˛k, wtyczka wysune˛ła sie˛

z gniazda i w łazience zaległa cisza. Kiedy Lily
gwałtownie sie˛ odwro´ciła z zamiarem przejs´cia do
pokoju, re˛cznik, kto´rym sie˛ owine˛ła, rozwia˛zał sie˛
i zsuna˛ł na podłoge˛.

Chwile˛ po´z´niej przekonała sie˛, z˙e nie było to

przywidzenie. Na pos´cieli istotnie lez˙ała jedwabna
koszula o barwie truskawkowej. Niczym we s´nie,
Lily podniosła re˛ce i włoz˙yła ja˛ na siebie.

Case wstrzymał oddech, patrza˛c, jak jego uko-

chana podchodzi zauroczona do ło´z˙ka, nies´wiado-
ma swej nagos´ci, bierze do ra˛k koszule˛ i wkłada ja˛,
poprawia na ramionach włosy i us´miecha sie˛ z nie-
skrywanym zadowoleniem.

Powiodła dłon´mi po cienkiej materii od dekoltu

po uda, z lubos´cia˛ gładza˛c jedwab. Gdy przymkne˛ła
oczy, przypomniała sobie stara˛ koszule˛ nocna˛, kto´ra˛
Case zerwał z niej owej pamie˛tnej nocy, i w tej
samej chwili odwro´ciła sie˛, zdaja˛c sobie nagle
sprawe˛ z jego obecnos´ci.

Gdy oczy Lily spocze˛ły na nim, znieruchomiał.

Dostrzegł w nich jakis´ błysk, jakby us´wiadomienia,
z˙e ktos´ widział ja˛rozebrana˛. Wsuna˛ł zacis´nie˛te pie˛s´ci
do kieszeni. Oby tylko zdołał je tam zatrzymac´!

Kaz˙dy jej zmysłowy ruch sprawiał, z˙e jedwab

falował niczym w podmuchach gora˛cego wiatru.
Case czuł, jak narasta w nim napie˛cie.

189

Sharon Sala

background image

– Pasuje? – spytał niespokojnym głosem.
Kiwne˛ła potakuja˛co głowa˛.
– Jest przepie˛kna – odparła po´łgłosem i przesu-

ne˛ła dłon´mi po biodrach, nie moga˛c sie˛ nacieszyc´
mie˛kkos´cia˛ materii.

– Tak jak ty – powiedział Case i nim sie˛

zorientowała, znikna˛ł w głe˛bi korytarza.

Jej oczy natychmiast nabiegły łzami. Zdała sobie

z tego sprawe˛ dopiero wtedy, gdy spostrzegła mokre
plamy na dekolcie. Szloch s´cisna˛ł ja˛ za gardło
i wypełnił poko´j. Zadrz˙ała i cofne˛ła sie˛ w strone˛
ło´z˙ka. Gdy wyczuła jego brzeg, opadła bezwładnie
na pos´ciel.

– Niech cie˛ szlag! – wymamrotała przez łzy,

pełna bo´lu i ws´ciekłos´ci. – Niech cie˛ szlag trafi za
to, z˙e ci uwierzyłam.

Połoz˙yła sie˛, zwine˛ła w truskawkowa˛ kupke˛

nieszcze˛s´cia, i płakała tak długo, az˙ zmorzył ja˛ sen.

Duff obrzucił Lane’a Turneya nieprzyjaznym

spojrzeniem, gdy ten ostatni z bun´czuczna˛ mina˛
zbierał swoje rzeczy. Im szybciej ten człowiek
opus´ci ranczo, tym lepiej.

Cos´ w zachowaniu tego typa wywoływało

w Duffie niepoko´j. Nie wiedział, czy chodzi po
prostu o to, z˙e mie˛dzy tym draniem a jego szefem
przepłyne˛ło wiele złej krwi, czy tez˙ o to, z˙e Lane

190

DAMA Z KALIFORNII

background image

nieustannie zerkał w strone˛ domu, jakby w nadziei
ujrzenia Lily. Bez wzgle˛du zreszta˛ na powo´d,
z punktu widzenia Duffy’ego dobrze by było, gdyby
Lane Turney wyjechał jak najszybciej.

– Kon´czysz juz˙? – zapytał ostro.
Turney spojrzał na niego ze złos´cia˛, złapał swoja˛

marynarke˛ i walizke˛, po czym w milczeniu ruszył
ku drzwiom. Uznał, z˙e taki wrak człowieka jak
Duffy nie zasługuje nawet na słowo poz˙egnania.

Wyszedł przed barak, stana˛ł na chwile˛ w słon´cu,

rzucił swo´j dobytek na tył pickupa i włas´nie miał
zamiar sia˛s´c´ za kierownice˛, kiedy zza baraku wyło-
nił sie˛ Pete.

– Szef cie˛ szuka! – zawołał do Duffa, wskazuja˛c

w strone˛ zagrody, gdzie do cie˛z˙aro´wek ładowano
woły.

Duff spojrzał triumfalnie na Turneya, zadowolo-

ny, z˙e dopełnił swego obowia˛zku, po czym ruszył
w strone˛ Case’a.

Turney włas´nie na to czekał. Odskoczył od

cie˛z˙aro´wki i wykorzystuja˛c osłone˛ zabudowan´,
skierował sie˛ chyłkiem w kierunku zagrody, gdzie
trzymano zarodowego byka. Longren jeszcze poz˙a-
łuje, z˙e mu nie wypłacił zaległego wynagrodzenia!
Lane Turney nie przyja˛ł do wiadomos´ci faktu, z˙e
remont rozbitego samochodu kosztował dziesie˛c´
razy wie˛cej, niz˙ Case był mu winien.

191

Sharon Sala

background image

Lane pragna˛ł zemsty.
Nie potrafił jednak ukryc´ paraliz˙uja˛cego strachu,

kiedy wielki ciemnobra˛zowy byk rasy Brahman,
wyczuwaja˛c obecnos´c´ człowieka, odwro´cił sie˛ w je-
go strone˛. Gdy Lane zbliz˙ył sie˛ do furtki, zwierze˛
prychne˛ło, podrzuciło łbem i zaryło przednimi
kopytami w ziemie˛. W powietrze wzbiły sie˛ kłe˛by
kurzu, pokrywaja˛c pyłem wielki łeb zwierze˛cia
i jego kark, a w kon´cu s´lepia i nozdrza. To ostatnie
rozjuszyło bestie˛ jeszcze bardziej.

Lane otworzył furtke˛, po czym czmychna˛ł z po-

wrotem do samochodu. Na moment dz´gne˛ło go cos´
w rodzaju poczucia winy – byk wszak był wielki
i bardzo groz´ny – lecz zaraz potem pomys´lał, z˙e
Longren mimo wszystko powinien był dac´ mu te
pienia˛dze. Wskoczył za kierownice˛, uruchomił sil-
nik i ruszył przed siebie w chmurze czerwonego
pyłu, pozostawiaja˛c po sobie wyła˛cznie złe wspo-
mnienia.

Rozjuszony wizyta˛ człowieka byk ryczał, orał

z ws´ciekłos´cia˛ ziemie˛ i walił łbem o metalowe pre˛ty
ogrodzenia. Nagle poczuł, z˙e jest wolny! Mie˛dzy
nim a porykuja˛cymi krowami nie ma juz˙ z˙adnej
przeszkody! Jeszcze raz podrzucił łbem, wydał
gniewny pomruk i ruszył w strone˛ swego stada
z zamiarem starcia w proch wszystkiego, co stanie
mu na drodze.

192

DAMA Z KALIFORNII

background image

Case włas´nie opus´cił rampe˛ i patrzył, jak odjez˙-

dz˙a ostatnia cie˛z˙aro´wka z załadunkiem woło´w.
S

´

wiadomos´c´, z˙e oto znowu dobiegł kresu kolejny

przegla˛d stada, była zawsze przyjemna. Kiedy woły
opuszczały ranczo, niewiele juz˙ pozostawało do
roboty. Za niecały tydzien´ ogromny wysiłek ostat-
nich miesie˛cy be˛dzie jedynie wspomnieniem, a po-
zostanie tylko problem, jak przetrwac´ długie, upal-
ne lato.

Zdja˛ł kapelusz, otrzepał go o udo, i skierował sie˛

w strone˛ domu, by sie˛ umyc´. Był pogra˛z˙ony w mys´-
lach i ida˛c, patrzył w ziemie˛, gdy nagle dobiegł go
cho´ralny krzyk. W głosie Duffa i ludzi brzmiało
takie przeraz˙enie, z˙e Case zdre˛twiał.

Gdy podnio´sł głowe˛, stana˛ł oko w oko z roz-

juszonym zwierze˛ciem.

Byk sie˛ urwał!
Kilkanas´cie metro´w od niego stała waz˙a˛ca po´ł-

torej tony, pełna furii bestia z opuszczonym łbem.
W powietrzu wznosił sie˛ ge˛sty pył, z trzewi zwie-
rze˛cia dobywał sie˛ groz´ny pomruk.

Case zmartwiał. Spojrzał niespokojnie w kierun-

ku domu, potem przenio´sł wzrok na zagrody, kto´re
z kaz˙da˛ chwila˛ coraz bardziej sie˛ oddalały. Wresz-
cie podja˛ł decyzje˛: spro´buje sie˛ wycofac´ do jednej
z nich. Nie ma wyjs´cia.

Była to jego ostatnia mys´l, zanim byk na niego

193

Sharon Sala

background image

natarł. Bestia rozpe˛dzała sie˛ jak zjez˙dz˙aja˛ca z go´ry
cie˛z˙aro´wka, w kto´rej zawiodły hamulce. Ten czło-
wiek stana˛ł na drodze mie˛dzy nim a jego haremem...

Case cisna˛ł w zwierze˛ kapeluszem i rzucił sie˛

w kierunku stodoły, biegna˛c ro´wnolegle do Duffa
oraz jego ludzi i maja˛c s´wiadomos´c´, z˙e teraz moz˙e
sie˛ jedynie modlic´. Strach dodawał mu skrzydeł,
lecz odległos´c´ mie˛dzy nim a bykiem nieubłaganie
sie˛ kurczyła, az˙ nagle ziemia zadrz˙ała pod wpły-
wem cie˛z˙aru napieraja˛cej bestii i Case’owi zrobiło
sie˛ gora˛co.

Przez głowe˛ przemkne˛ła mu niczym błyskawica

mys´l, z˙e tym razem sie˛ nie wywinie, i wraz z nia˛
konstatacja, z˙e nie be˛dzie mu dane spe˛dzic´ reszty
z˙ycia z Lily.

Boz˙e, jes´li to koniec, to niech nasta˛pi szybko,

modlił sie˛ w duchu, czuja˛c na karku gora˛ce tchnie-
nie s´mierci.

194

DAMA Z KALIFORNII

background image

ROZDZIAŁ DZIEWIA˛TY

Lily odstawiła na miejsce ostatnie garnki i tale-

rze, kto´re pozmywała po lunchu. Teraz be˛dzie miała
godzine˛ wolnego, bo po´z´niej czeka ja˛ przygotowa-
nie kolacji.

Patrzyła, jak odjez˙dz˙aja˛ ostatnie cie˛z˙aro´wki z by-

dłem, i wiedziała, z˙e jej pobyt na ranczu powoli
dobiega kon´ca. Poczuła, jak serce s´ciska jej strach,
z˙al i jeszcze cos´, czego nie miała odwagi nazwac´.
Kiedy nadejdzie ten dzien´, nie be˛dzie gotowa
opus´cic´ Case’a. Wczoraj jednak grymas niesmaku
na twarzy dostawcy drewna sprawił, z˙e zno´w znala-
zła sie˛ w takim samym stanie psychicznym, w jakim
tu przybyła.

Zamkne˛ła szafki, wytarła wilgotne re˛ce w ku-

chenna˛ s´cierke˛ i rzuciła ja˛ na blat. Bezsenna noc tez˙

background image

jej nie pomogła. Lily czuła piasek w oczach, a gdy
mys´lała o swym losie, od nowa zalewała sie˛ łzami.

Odwia˛zała fartuch, powiesiła go na oparciu krze-

sła i poszła do gabinetu. Tam wycia˛gne˛ła ze spodni
w paski bluzke˛ w odcieniu mie˛ty, i zacze˛ła zsuwac´
buty. W tej samej chwili powietrze rozdarł okrzyk
przeraz˙enia. Lily znieruchomiała, a kiedy spojrzała
w okno i dostrzegła jego przyczyne˛, niemal stane˛ło
jej serce.

Duff krzyczał wniebogłosy i gnał przed siebie,

wzbijaja˛c w niebo tumany kurzu. Pozostali me˛z˙czyz´-
ni biegli tuz˙ za nim, trzymaja˛c sznury, machaja˛c
re˛kami i wydzieraja˛c sie˛ na całe gardło. W ten sposo´b
usiłowali zwro´cic´ na siebie uwage˛ rozws´cieczonego
potwora, kto´ry stał jak zaczarowany pos´rodku duz˙e-
go podwo´rza mie˛dzy domem a zabudowaniami.

Lily zaje˛ło tylko sekunde˛, by zorientowac´ sie˛, co

– lub raczej kto s´cia˛gna˛ł na siebie uwage˛ byka.

Case!
– Nieee! – je˛kne˛ła, patrza˛c na rozgrywaja˛ca˛ sie˛

przed jej oczami scene˛.

Byk zaatakował w chwili, gdy Case rzucił w nie-

go kapeluszem, jakby w ten sposo´b chciał roz-
proszyc´ uwage˛ bestii. Potem wszystko sie˛ potoczyło
jak na zwolnionym filmie. Lily poje˛ła w oka-
mgnieniu, z˙e Case nie zdoła schronic´ sie˛ w za-
grodzie, a jego ludzie nie sa˛ w stanie mu pomo´c.

196

DAMA Z KALIFORNII

background image

Niespodziewanie przycisk do papieru znalazł sie˛

na podłodze ws´ro´d odłamko´w szkła, a Lily trzymała
w re˛kach strzelbe˛ Case’a. Całe szcze˛s´cie, z˙e włas´nie
z takiego egzemplarza lata temu Cole uczył ja˛
strzelac´.

Szybko sprawdziła bron´. Naładowana. Dzie˛ki

Bogu, ktos´ był przewiduja˛cy! Gdyby musiała teraz
szukac´ amunicji, niechybnie przegrałaby wys´cig
z czasem.

Nigdy nie potrafiła odtworzyc´ w pamie˛ci sek-

wencji wydarzen´, kto´re potem nasta˛piły. Na pewno
zbiegła z werandy, przecie˛ła podwo´rze lotem błys-
kawicy i znalazła sie˛ za płotem. Przez cały czas nie
spuszczała oczu z Case’a, kto´rego szansa na prze-
trwanie malała z sekundy na sekunde˛.

Case czuł, jak z czoła i karku spływa mu ge˛sty

pot. Gdy dostanie sie˛ do oczu, nic nie be˛dzie
widział! Jednak ta mys´l wcale nie wydała mu sie˛
straszna, bo przemkne˛ło mu przez głowe˛, z˙e moz˙e
to byc´ ostatnie s´wiadome uczucie, jakiego be˛dzie
mu dane dos´wiadczyc´. Był ws´ciekły, gdy przy-
spieszał kroku, lecz i tak nie wa˛tpił, z˙e przegrywa.

Nie chciał umierac´. Nie teraz, kiedy wreszcie

znalazł powo´d, by z˙yc´. Lily!

Mie˛dzy domem a zabudowaniami gospodarskimi

przetoczył sie˛ pote˛z˙ny huk, mieszaja˛c sie˛ z łomotem
serca Case’a oraz dudnieniem kopyt.

197

Sharon Sala

background image

Case rzucił sie˛ w strone˛ ogrodzenia. Wiedział, z˙e

to nie potrwa juz˙ długo, bo gora˛cy oddech bestii
przypiekał mu sko´re˛ na plecach.

Dopadł płotu, nagle wstrza˛s´nie˛ty faktem, z˙e

cia˛gle z˙yje. Z najwyz˙szej z˙erdzi obejrzał sie˛ za
siebie, zdumiony nagła˛ cisza˛ i nieruchomym obra-
zem, jakby miał przed soba˛ fotografie˛.

Serce podskoczyło mu do gardła i łzy popłyne˛ły

z oczu, gdy rozdygotany powoli zsuna˛ł sie˛ na
ziemie˛. Duff i jego ludzie wydawali radosne okrzy-
ki, on jednak nie potrafił skupic´ sie˛ na niczym
z wyja˛tkiem pote˛z˙nego cielska, kto´re lez˙ało teraz
bezwładnie w odległos´ci niespełna metra od ogro-
dzenia.

Jakim cudem?
Rozejrzał sie˛ woko´ł osłupiały, po czym az˙ mu

dech zaparło, gdy zobaczył, jak Lily opada na
kolana, upuszcza w pył strzelbe˛ i chowa twarz
w dłoniach.

O mo´j Boz˙e! Lily!
Modlił sie˛ bezwiednie, podobnie jak bezwiedne

były jego kroki woko´ł wielkiego, martwego zwie-
rze˛cia, na kto´rym powoli osiadał pył. Case zmierzał
w strone˛ Lily.

– Szefie! Szefie! – krzyczał Pete, poklepuja˛c

Case’a po ramieniu. Wkro´tce wszyscy ich okra˛z˙yli.
– Nic ci nie jest? Widziałes´? Widziałes´ ten strzał?

198

DAMA Z KALIFORNII

background image

Załatwiła go za pierwszym podejs´ciem! Bylis´my
pewni, z˙e juz˙ po tobie...

Case kiwał głowa˛ i szedł dalej, koncentruja˛c

uwage˛ na kobiecie, kto´ra siedziała skulona w obło-
ku kurzu.

– Sprza˛tnijcie to s´cierwo – warkna˛ł Case. – Po-

tem do kon´ca dnia macie wolne. Zobaczymy sie˛
jutro.

– Hurra! – zawołał Pete. – Ale historia! Załoz˙e˛

sie˛, z˙e nikt w mies´cie nie uwierzy, z˙e nasza
kuchareczka z Kalifornii uratowała szefowi z˙ycie.

S

´

miech i z˙artobliwe komentarze ucichły, gdy

Case podszedł do Lily. Ukla˛kł przy niej, odsuna˛ł
dłonie od twarzy i dopiero wtedy us´wiadomił sobie,
z˙e Lily szlocha.

– Kochanie – szepna˛ł, podnosza˛c ja˛ i tula˛c do

siebie – nie płacz. Nie płacz.

Zadrz˙ała, słysza˛c głos Case’a i czuja˛c ciepło jego

ramion.

Z

˙

yje!

Tak sie˛ bała, gdy pocia˛gała za spust. Gdy jednak

strzelba uderzyła ja˛w ramie˛, a byk zachwiał sie˛ w po´ł
kroku i cie˛z˙ko runa˛ł na ziemie˛, ogarne˛ło ja˛obezwład-
niaja˛ce poczucie ulgi. Zwiotczały jej wszystkie
mie˛s´nie i nie potrafiła utrzymac´ sie˛ na nogach.

– Bałam sie˛, z˙e cie˛ trafie˛ – wyznała przez łzy

i ukryła twarz na jego piersi.

199

Sharon Sala

background image

Nie przeszkadzał jej zapach brudnej, przepoco-

nej koszuli Case’a. Otoczyła go ramionami w pasie
i przytuliła sie˛ do niego desperacko. Nie obchodziło
jej, kto na nich patrzy i co sobie mys´li. Ten
me˛z˙czyzna jest jej całym s´wiatem. Przed chwila˛ był
tak blisko s´mierci, z˙e teraz trudno jej było uwierzyc´,
z˙e nie zgina˛ł.

– Wstan´, skarbie – wyszeptał jej do ucha. – Spi-

sałas´ sie˛ wspaniale. Po prostu znakomicie.

Pochylił sie˛, podnio´sł strzelbe˛, druga˛ re˛ka˛ oto-

czył drz˙a˛ce ramiona Lily i ruszył z nia˛ powoli
w strone˛ domu.

Jego wne˛trze było mroczne i chłodne. Panowała

tam cudowna cisza, kto´ra zwielokrotniała kaz˙dy
odgłos: bicie serca, skrzypienie drzwi, szcze˛k broni
wieszanej na swoim miejscu w szafie.

Case popatrzył na Lily. Oparta o s´ciane˛ wpat-

rywała sie˛ w niego szeroko otwartymi oczami,
kto´rych uroda zawsze go urzekała. Oddychała cie˛z˙-
ko, tłumia˛c płacz. Drz˙a˛ca˛ dłonia˛ przesune˛ła po
twarzy. Jej palce znieruchomiały, gdy niechca˛cy
dotkne˛ła czerwonej blizny.

– O nie! – zaprotestował. – Nie teraz, Lily

Catherine! Nie teraz, kiedy bylis´my blisko utraty
wszystkiego, co dopiero sie˛ zaczynało.

Przez chwile˛ patrzyła na niego, po czym opus´ciła

re˛ke˛ i oparła głowe˛ o s´ciane˛. Gdy Case podszedł

200

DAMA Z KALIFORNII

background image

bliz˙ej, us´wiadomiła sobie, z˙e poznała juz˙ ten wyraz
jego twarzy. Było to tej nocy, gdy rozszalała sie˛
burza.

Teraz czuła sie˛ ro´wnie bezradna jak wo´wczas...
– Chodz´ ze mna˛ – rzekł prosza˛cym tonem, a gdy

sie˛ zawahała, wzia˛ł ja˛ na re˛ce i ruszył w kierunku
schodo´w, jakby nic nie waz˙yła.

Zanio´sł ja˛ wprost do swojej sypialni. Nie padło

mie˛dzy nimi ani jedno słowo. Kopnie˛ciem zamkna˛ł
drzwi, podszedł do ło´z˙ka i ułoz˙ył Lily pos´rodku
czarnej atłasowej kapy.

– Kocham cie˛, Case – wyszeptała Lily.
Uznała, z˙e nie ma sensu udawac´. Albo Case

przyjmie jej wyznanie, albo złamie jej serce.

– Wiem, kochanie – odparł ro´wniez˙ szeptem,

zrzucaja˛c koszule˛ na podłoge˛. – Ja tez˙ cie˛ kocham.
I nie ukrywałem tego od samego pocza˛tku, ale nie
chciałas´ mi uwierzyc´.

Lily us´miechne˛ła sie˛ przez łzy i zacze˛ła sie˛

rozbierac´. Case powstrzymał ja˛ spojrzeniem.

– Ja to zrobie˛ – szepna˛ł i patrzył, jak w oczach

Lily rozpłomienia sie˛ namie˛tnos´c´.

Jej włosy rozsypały sie˛ na błyszcza˛cej kapie

niczym płynny mio´d. Case rozbierał ja˛tak ostroz˙nie,
jakby poszczego´lne cze˛s´ci jej garderoby były z naj-
bardziej kruchego szkła. Jego delikatnos´c´ przypra-
wiała ja˛ o szalen´stwo, gdy słyszała niespokojne

201

Sharon Sala

background image

bicie jego serca i patrzyła, jak przymyka powieki,
by zaczerpna˛c´ powietrza i uspokoic´ drz˙a˛ce palce.

Kilka minut wczes´niej o mały włos nie stracił z˙ycia,

a ta oto dziewczyna uratowała go od s´mierci – po-
darowała mu z˙ycie wraz ze swoja˛ miłos´cia˛. Mo´gł
tylko chylic´ czoło w obliczu hartu jej ducha, kto´ry
musiała wykazac´, by pocia˛gna˛c´ za spust, oraz odwagi,
kto´ra˛zademonstrowała, wyznaja˛c mu miłos´c´. Z poko-
ra˛przyjmował dar, jaki włas´nie otrzymał. Wyczuwał
jednak, z˙e musi posia˛s´c´ Lily tak, by oboje utwierdzili
sie˛ w przekonaniu, z˙e z˙ycie... i miłos´c´... wcia˛z˙ istnieja˛.

Lez˙ała teraz przed nim. Dzienne s´wiatło opro-

mieniało jej pone˛tne ciało na tle czarnego atłasu.
Czekała...

Zrzucił swoje ubranie na podłoge˛. W ostatniej

chwili zawahał sie˛, nie be˛da˛c pewien, czy gdy jej
dotknie, potrafi utrzymac´ emocje na wodzy.

Lily westchne˛ła, wycia˛gne˛ła do niego re˛ce, a on

chwycił je niczym tona˛cy ostatnia˛ deske˛ ratunku.
Ich ciała stopiły sie˛ w jedno, dłonie gora˛czkowo
zapewniały o tym, z˙e z˙ycie nadal istnieje i z˙e jest
wspaniałe. Case wstrzymał oddech, zacisna˛ł ze˛by
i marzył tylko o tym, by nie skon´czyc´ zbyt wczes´-
nie, gdy Lily otaczała go udami, reaguja˛c na jego
kaz˙dy ruch, delektuja˛c sie˛ kaz˙dym gestem.

– Nie opus´cisz mnie – szepna˛ł zduszonym gło-

sem, tula˛c ja˛ do siebie jak najwie˛kszy skarb.

202

DAMA Z KALIFORNII

background image

Uniosła ocie˛z˙ałe od miłos´ci powieki i spojrzała

w niebieskie oczy, w kto´rych istnieli tylko oni
dwoje, a potem westchne˛ła i powoli pokiwała
głowa˛.

– Nie, nigdy – obiecała ro´wniez˙ szeptem. – A te-

raz kochaj mnie, kowboju, bo za chwile˛ oszaleje˛.

Jes´li z˙ywiła jakies´ wa˛tpliwos´ci, z˙e Case potrafi

sie˛ z nia˛ kochac´ tylko w mroku nocy, to teraz
przestały one istniec´. Zabrał ja˛do nieba i sprowadził
z powrotem na ziemie˛ w s´wietle dnia, z promykami
słon´ca tan´cza˛cymi w jej włosach. A gdy skon´czył,
połoz˙ył sie˛ przy niej i w milczeniu patrzył, jak jego
kochanka płacze ze szcze˛s´cia, a wreszcie usypia.

Dopiero wtedy dał ujs´cie swoim emocjom – z je-

go oczu tez˙ popłyne˛ły łzy. Były to łzy oczysz-
czaja˛ce, uzdrawiaja˛ce, kto´re wkro´tce takz˙e na niego
sprowadziły sen.

Wieczorne słon´ce włas´nie chyliło sie˛ ku za-

chodowi...

– Jutro zadzwonie˛ do twojego ojca – oznajmił

spokojnie, patrza˛c, jak Lily sie˛ powoli budzi. – Nie
be˛de˛ go prosił o zgode˛, tylko mu powiem, z˙e
zostaniesz moja˛ z˙ona˛. Jutro... za tydzien´... za mie-
sia˛c. Jest mi oboje˛tne gdzie, byle szybko. Od dzis´
nie przes´pie˛ juz˙ samotnie z˙adnej nocy, moja droga
Lily. Juz˙ cie˛ nie wypuszcze˛...

203

Sharon Sala

background image

– Dzien´ dobry – powiedziała z us´miechem i za-

pragne˛ła pocałowac´ jego ułoz˙one w wyraz buntu
wargi. – I dzie˛kuje˛. Tak, mys´le˛, z˙e masz racje˛.

Jego mina była warta uwiecznienia na fotografii.

Lily odrzuciła głowe˛ do tyłu i zacze˛ła s´miac´ sie˛ na
cały głos, zanim wreszcie Case uciszył ja˛ najpierw
pocałunkiem, potem dłon´mi, a potem całym ciałem.

Z

˙

ycie jest wspaniałe.

Naste˛pnego dnia przy s´niadaniu Duff spojrzał na

Lily, a potem na szefa, i us´miechna˛ł sie˛ szeroko.
Jego twarz przecie˛ły tysia˛ce drobnych zmarszczek
rados´ci, oczy zwe˛ziły sie˛ w wa˛skie szparki, gdy
z zadowoleniem poklepał sie˛ po udzie.

– Co cie˛ tak ucieszyło? – warkna˛ł Pete, marsz-

cza˛c czoło, gdy jeden z kolego´w stoja˛cych za nim
w kolejce wzia˛ł kilka plastro´w bekonu wie˛cej, niz˙
mu sie˛ nalez˙ało.

– Mamy kucharke˛! – os´wiadczył s´piewnym gło-

sem Duff.

– Czys´ ty zwariował, stary? Cały czas mamy

kucharke˛.

– Mam na mys´li... mamy kucharke˛... na stałe

– oznajmił Duff konspiracyjnym tonem i dz´gna˛ł
Pete’a w bok, wskazuja˛c wzrokiem szefa, kto´ry
włas´nie s´cierał z policzka Lily odrobine˛ ma˛ki.

Pete otworzył szeroko usta i zapomniał sie˛

204

DAMA Z KALIFORNII

background image

ws´ciec, gdy dwo´ch innych robotniko´w wepchne˛ło
sie˛ przed niego do kolejki.

– Jasny gwint! – rzekł po´łgłosem. – Drogi Arloe,

juz˙ nigdy nie zrobie˛ dla was gotowanej wołowiny
ani kompotu z suszonych s´liwek. Juz˙ zawsze be˛-
dziemy jes´c´ jak paniska.

Starzy przyjaciele wyszczerzyli do siebie ze˛by

i tra˛cili sie˛ łokciami, odchodza˛c od bufetu ze
s´niadaniem. Gdy kilka minut po´z´niej ruszali do
pracy, w ich głosach pobrzmiewała rados´c´, a w ru-
chach widac´ było zastrzyk s´wiez˙ej energii.

Szefowi nalez˙ało sie˛ troche˛ szcze˛s´cia, Lily zas´

stanowiła... wielkie szcze˛s´cie. Była nie tylko bardzo
ładna, lecz takz˙e potrafiła znakomicie gotowac´ oraz
strzelac´. Czy moz˙na wie˛cej wymagac´ od kobiety?
– pytali jeden drugiego.

Lily nie miała o tym poje˛cia, lecz tak sie˛ stało, z˙e

zakochała sie˛ w me˛z˙czyz´nie ze stanu, w kto´rym nikt
nie cierpiał z powodu braku feministek. Tutaj
kobiety zawsze były ro´wne me˛z˙czyznom, bez
wzgle˛du na to, czy chciały tego, czy tez˙ nie. Tak
było od samego pocza˛tku, od czaso´w osadnictwa.
Uprawiały ziemie˛, rodziły dzieci. Chwytały bydło
na lasso i wznosiły ogrodzenia. Potrafiły jez´dzic´
konno, walczyc´, i zawsze bezbłe˛dnie wyczuwały,
kiedy nadchodziła pora na miłos´c´. Oboje˛tne czy
wydobywały rope˛, czy zawiadywały ranczem, czy

205

Sharon Sala

background image

prowadziły inne interesy lub po prostu były gos-
podyniami domowymi, same dokonywały wyboru,
a ich me˛z˙czyz´ni zawsze je wspierali.

Kobiety z Oklahomy były uparte, dumne i ule-

pione z twardej gliny, a Lily Brownfield pasowała
do nich jak ulał.

– Pete juz˙ wie – zauwaz˙yła, patrza˛c na od-

chodza˛cych me˛z˙czyzn.

– Duff

tez˙

dorzucił

rozbawiony

Case.

– I nie dziwota. Pewnie cały czas mam na twarzy
lubiez˙ny us´miech. Naznaczyłas´ mnie na całe
z˙ycie.

Zaczerwieniła sie˛ jak piwonia i zamachne˛ła na

niego s´cierka˛.

– Wynocha z mojej kuchni, prosze˛ pana – roz-

kazała z˙artobliwie. – Mam mno´stwo pracy.

– Dzis´ wieczorem dzwonimy do twojego ojca

– przypomniał jej.

Skine˛ła głowa˛, pro´buja˛c powstrzymac´ łzy. Nie

potrafiła uwierzyc´ w swoje szcze˛s´cie. Az˙ bała sie˛
dzie˛kowac´ za nie Bogu.

– Nie ba˛dz´ taka smutna, prosze˛ – je˛kna˛ł Case

i zagarna˛ł ja˛ w ramiona. – Nie mam czasu nieustan-
nie ci przypominac´, z˙e szaleje˛ na two´j widok. Zanim
wyjada˛ robotnicy, trzeba zrobic´ generalne porza˛dki
po burzy.

– Alez˙ ja wcale nie wa˛tpie˛ w ciebie – odrzekła

206

DAMA Z KALIFORNII

background image

łagodnie, zarzucaja˛c mu re˛ce na szyje˛ i ocieraja˛c sie˛
o niego biodrami. – Mam po prostu pare˛ przykrych
wspomnien´...

– Obiecuje˛ ci, z˙e jes´li be˛de˛ miał okazje˛, pora-

chuje˛ kos´ci temu Collinsowi. Tak go skopie˛, z˙e mu
d... spuchnie jak balon!

– Case!
Na twarzy Lily pojawił sie˛ wyraz rozbawienia

zmieszanego z oburzeniem. Case us´miechna˛ł sie˛
łobuzersko, uja˛ł jej twarz w dłonie i pochylił sie˛.
Nie mo´gł sie˛ doczekac´ wieczoru. Lily w jednej
sekundzie potrafiła sie˛ zmienic´ z pone˛tnej kusicielki
w znakomicie wychowana˛ dame˛, i odwrotnie. Ni-
gdy nie był pewien, czego moz˙e po niej oczekiwac´.

– Obiecuje˛ – powto´rzył, ucałował ja˛ gora˛co

i wyruszył do pracy.

Morgan Brownfield odłoz˙ył słuchawke˛ z us´mie-

chem na ustach i rados´cia˛ w oczach, po czym
odwro´cił sie˛ do syno´w.

– Cole wygrał – oznajmił. – Powiedział, z˙e Case

zadzwoni przed upływem miesia˛ca. Ja dawałem mu
czas do lipca. Chyba ich nie doceniłem... Tak czy
owak, rodzina nam sie˛ powie˛ksza.

Spojrzał wymownie na najstarszego syna.
– Zdaje sie˛, Cole, z˙e lekcje strzelania do celu,

kto´rych udzielałes´ Lily, nie poszły na marne. Case

207

Sharon Sala

background image

powiedział, z˙e Lily uratowała mu z˙ycie... jednym
celnym strzałem.

Cole Brownfield us´miechna˛ł sie˛ szeroko, po-

prawił kabure˛ i schował pistolet do futerału pod
pacha˛. Rozpierała go duma. Lily była dla niego
kims´ wyja˛tkowym, i to pod wieloma wzgle˛dami...

– A nie mo´wiłem, z˙e sie˛ zakochała – zauwaz˙ył

łagodnie. – Hej, Buddy! – krzykna˛ł, chowaja˛c
odznake˛ do kieszeni bluzy. Czekał, az˙ jego roztarg-
niony, acz genialny brat opus´ci swo´j prowizoryczny
gabinet obok kuchni.

Buddy Brownfield wytkna˛ł głowe˛ zza drzwi

i podsuna˛ł okulary na czoło.

– O co chodzi? – zapytał ro´wnie głos´no. – Od-

rywacie mnie od czegos´ bardzo waz˙nego.

– Zawsze jestes´ w trakcie czegos´ bardzo waz˙-

nego – draz˙nili sie˛ z nim bliz´niacy. – Chodzi o to, z˙e
Lily Kate wychodzi za ma˛z˙.

– Nalez˙ało sie˛ tego spodziewac´ – westchna˛ł

Buddy. – Kiedy w nieruchome ciało uderza siła nie
do powstrzymania...

– Buddy! – skarcił go ojciec. – To miłos´c´.
Buddy przewro´cił oczami.
– A ja o czym mo´wie˛?! – wycedził przez ze˛by.

– Chociaz˙ raz, jeden jedyny, moglibys´cie pokazac´,
z˙e rozumiecie, co sie˛ do was mo´wi w waszym
ojczystym je˛zyku.

208

DAMA Z KALIFORNII

background image

Popatrzyli najpierw na drzwi, za kto´rymi znikna˛ł

Buddy, potem po sobie nawzajem. Wybuchne˛li
radosnym s´miechem. Buddy to Buddy, a ich z˙ycie
potoczy sie˛ dalej spokojnym torem. Teraz Case
Longren zaopiekuje sie˛ ich ukochana˛ siostra˛. Do
kon´ca swoich dni. Nie mieli co do tego wa˛tpliwos´ci.

I bardzo ich to ucieszyło.

– Gdzie chciałabys´ wzia˛c´ s´lub? – zapytał Case,

patrza˛c, jak Lily zre˛cznymi ruchami splata długie,
jedwabiste włosy w warkocz. Z trudem oparł sie˛
pokusie, by zatrzymac´ jej re˛ce i rozpus´cic´ te pie˛kne
włosy ponownie. – Moz˙emy pojechac´ do Los
Angeles, jes´li tego chcesz. Zreszta˛, tam pewnie
mieszka wie˛kszos´c´ twoich przyjacio´ł.

Włosy Lily hipnotyzowały go. Uwielbiał je.

Oboje˛tne mu było, jak Lily je czesze, poza tym
mogła nie miec´ na sobie nic opro´cz nich. Kochanie
sie˛ z ta˛ kobieta˛ weszło mu juz˙ w nawyk, ale skoro
nie wyraz˙ała z˙adnych zastrzez˙en´, nie miał zamiaru
niczego zmieniac´.

Teraz us´miechne˛ła sie˛ łagodnie i odwro´ciła twa-

rza˛ do Case’a, kto´ry lez˙ał na jej ło´z˙ku i patrzył, jak
kon´czy poranna˛ toalete˛.

– Oto´z˙ mylisz sie˛, mo´j panie – odparła. – Wie˛k-

szos´c´ moich przyjacio´ł mieszka raczej w Oklaho-
mie. Moz˙e i sa˛ to nowi przyjaciele, ale za to

209

Sharon Sala

background image

prawdziwi, w przeciwien´stwie do wielu moich
znajomych z Los Angeles. Tatus´ i bracia przyleca˛ tu
samolotem. Nie mam innych bliskich krewnych. A ty?

Case spowaz˙niał. Był to temat, kto´rego on i Lily

nigdy nie poruszali, ale skoro ma zostac´ jego z˙ona˛,
powinna sie˛ dowiedziec´, co ja˛ czeka.

– Jak ci wiadomo, ojciec zmarł kilka lat temu.
Kiwne˛ła głowa˛, wyczuwaja˛c, z˙e rozmowa przy-

biera powaz˙ny obro´t.

Case odetchna˛ł głe˛boko, wstał z ło´z˙ka i zapatrzył

sie˛ w okno. Nie dostrzegał słon´ca niestrudzenie
przenosza˛cego sie˛ coraz wyz˙ej, ani kolibro´w wska-
kuja˛cych i wyskakuja˛cych z karmniko´w, kto´re Duff
kazał porozwieszac´ na werandzie. Przed jego ocza-
mi natomiast pojawiły sie˛ obrazy z przeszłos´ci...

Po niebie sune˛ły ciemne chmury, po czym roz-

darła je błyskawica, gdy matka Case’a zbiegała z tej
werandy. Pe˛dziła w kierunku ich starego chevroleta,
mimo z˙e woko´ł szalała burza. Biegna˛c, wyrzucała
z siebie gniewne słowa, lecz Case ich nie słyszał, bo
zagłuszał je wiatr i dudnienie jego serca.

Chock Longren w milczeniu patrzył na scene˛,

kto´ra zachwiała fundamentami jego z˙ycia. W głe˛bi
duszy zawsze wiedział, z˙e ten dzien´ kiedys´ nade-
jdzie, nie potrafił jednak powstrzymac´ rosna˛cego
niezadowolenia swojej z˙ony, kto´rej nie odpowiada-
ło cie˛z˙kie i samotne z˙ycie na prerii.

210

DAMA Z KALIFORNII

background image

Carrie Longren odjechała, nie odwracaja˛c sie˛ ani

razu. Case juz˙ dawno zapomniał, jak ojciec wyjas´nił
mu jej odejs´cie. Nigdy jednak nie wybaczył matce
tego, co zrobiła temu niegdys´ dumnemu człowieko-
wi. Na oczach Case’a ojciec stawał sie˛ coraz twardszy
i coraz bardziej zgorzkniały, a potem coraz wie˛cej pił.
W kon´cu z dawnego ojca nie pozostał nawet cien´.
Case nie miał poje˛cia, gdzie jest jego matka, i Bo´g mu
s´wiadkiem, wcale go to nie obchodziło.

Teraz zas´ zastanawiał sie˛, czy potrafi opowie-

dziec´ te˛ historie˛ tak, by Lily go zrozumiała. Jej
rodzina była przeciez˙ bardzo zz˙yta.

Odwro´cił sie˛ od okna i utkwił w Lily przenikliwe

spojrzenie.

– Nie wiem, czy to zrozumiesz, ale uwierz mi, z˙e

kaz˙de moje słowo jest prawdziwe. – Zno´w głe˛boko
westchna˛ł. – Ojciec nie z˙yje... ale matka chyba tak.
Przynajmniej tak mi sie˛ wydaje. Szczerze mo´wia˛c,
nic mnie to nie obchodzi.

– Case!
Spodziewał sie˛ takiej reakcji.
– Miałem dziewie˛tnas´cie lat, kiedy nas opus´ciła.

To go zabiło, a ja... no co´z˙, szybko dorosłem.
Włas´ciwie... nigdy nie była dobra˛ matka˛. Nie prze-
padała za z˙yciem na farmie, ale mogła przeciez˙, do
cholery, od czasu do czasu dac´ mi jakis´ znak. Nie
zrobiła tego, az˙ przestałem na nia˛ czekac´.

211

Sharon Sala

background image

Nagle Lily znalazła sie˛ w jego ramionach.

Bo´l w jego sercu znowu sie˛ odezwał. Czuła,
z˙e narasta, kiedy jego głos stawał sie˛ coraz
bardziej gwałtowny, i domys´lała sie˛, z˙e potrzeba
be˛dzie duz˙o miłos´ci, by ten bo´l odrzucenia
osłabł.

Ogarne˛ło ja˛ wspaniałe, głe˛bokie uczucie blisko-

s´ci z tym człowiekiem. Pocałowała go lekko w szy-
je˛, wyczuła pulsuja˛ca˛ te˛tnice˛, a potem odchyliła sie˛
do tyłu i spojrzała mu w oczy.

– Tak mi przykro, kochanie – wyszeptała. – Za

to masz mnie. Przysie˛gam na wszystkie s´wie˛tos´ci,
z˙e nigdy cie˛ nie opuszcze˛. Chyba z˙e Bo´g po mnie
przyjdzie i mnie zabierze. Ale dopo´ki tego nie zrobi,
jestem twoja.

Czuł, jak wzruszenie s´ciska go za gardło. Nie był

pewien, czy zasłuz˙ył na az˙ tak wielka˛ miłos´c´, az˙
takie przywia˛zanie.

– Wiem, Lily Catherine. I bardzo ci dzie˛kuje˛...

– Głos mu sie˛ załamał, przytulił Lily do siebie,
a w kon´cu dodał: – Nigdy nie be˛dziesz z˙ałowac´, z˙e
mi zaufałas´.

Us´miechne˛ła sie˛, wyczuwaja˛c, z˙e moz˙na juz˙

zmienic´ nastro´j. Otarła sie˛ o niego zmysłowo.

– Juz˙ sie˛ ciesze˛ z bardzo wielu rzeczy, mo´j

kowboju. Po pierwsze...

Zanim skon´czyła, zanio´sł ja˛ do ło´z˙ka.

212

DAMA Z KALIFORNII

background image

– Znowu mnie rozbierasz? – spytała z udawa-

nym oburzeniem.

– Oczywis´cie – odparł z cała˛ powaga˛. – Bardzo

mi przykro, Lily, ale włosy tez˙ musisz miec´ roz-
puszczone.

– Panie, zmiłuj sie˛ nade mna˛ – je˛kne˛ła rozpacz-

liwie. – Co ma pocza˛c´ dama w takiej sytuacji?

– Słonko – Case juz˙ pies´cił jej piersi – bycie

dama˛ nie ma z tym nic wspo´lnego. Nic a nic.

Westchne˛ła zachwycona, gdy jego dłonie za-

cze˛ły niespiesznie we˛drowac´ po jej ciele. Case ma
racje˛. Zdecydowanie!

Godzine˛ po´z´niej Case wsuna˛ł sobie poduszke˛

pod głowe˛, podparł sie˛ na łokciu i przesuna˛ł palcem
po jej brodzie, szyi, zagłe˛bieniu mie˛dzy piersiami,
okra˛z˙ył pe˛pek i, dalej, w rejony, kto´re, gdyby tam
dotarł, przedłuz˙yłyby znacznie ich pobyt w ło´z˙ku.
Lily chwyciła te˛ zbła˛kana˛ re˛ke˛, nim ta napytała im
biedy, i patrza˛c na niego karca˛cym wzrokiem,
szepne˛ła:

– Case, kochalis´my sie˛ tyle razy, z˙e starczyłoby

tego na trzy miesia˛ce miodowe, a wesele dalej nie
zaplanowane!

– Och, kochanie – szepna˛ł, schylaja˛c głowe˛ do jej

piersi – jes´li uwaz˙asz, z˙e to za duz˙o, to poczekaj. Ty
zajmiesz sie˛ planowaniem wesela, a ja ciekawszymi
rzeczami. Takimi jak na przykład noc pos´lubna.

213

Sharon Sala

background image

Lily westchne˛ła z rezygnacja˛.
– Nie be˛dziesz rozczarowany? My... No, my

juz˙...

Rozes´miał sie˛. Oboje byli nadzy, rano kochali sie˛

juz˙ dwa razy, i dziesia˛tki razy przedtem, a Lily ni
z tego ni z owego jest zawstydzona! Kochał te˛
kobiete˛ z Los Angeles, zwłaszcza z˙e zmieniała sie˛
niczym kameleon.

– Tak, owszem – przyznał, szczerza˛c ze˛by – ale

sa˛ sposoby, o kto´rych jeszcze nie słyszałas´, moja
ukochana. I je włas´nie zostawiam na noc pos´lubna˛.

– Och nie, nigdy! – zawołała, niepewna czy sie˛

oburzyc´, czy ucieszyc´.

– Wcale tak o tobie nie mys´lałem. – Zno´w

us´miechna˛ł sie˛ szeroko. – Ale poznasz je, moja Lily.
Juz˙ ja tego dopilnuje˛.

W te˛ obietnice˛ akurat nie wa˛tpiła...

Kilka tysie˛cy kilometro´w dalej, na tym samym

kontynencie, Todd Collins z trzaskiem odłoz˙ył
słuchawke˛ i usiadł wygodnie w swym jasnoniebies-
kim dyrektorskim fotelu. Pogładził palcami kosz-
towna˛ sko´re˛, potem zlustrował znakomicie dobrane
meble gabinetu i zmarszczył czoło.

Nic nie idzie zgodnie z planem.
Spodziewał sie˛ otrzymac´ stanowisko młodszego

partnera juz˙ miesia˛c temu, a tymczasem zaszczyt

214

DAMA Z KALIFORNII

background image

ten spotkał Marve’a Leedy’ego. Jego, Todda, po-
klepano tylko po ramieniu, ktos´ mrukna˛ł, z˙e dalej
trzeba cie˛z˙ko pracowac´, ktos´ inny wyraził nadzieje˛,
z˙e wkro´tce wszystko sie˛ ułoz˙y, lecz Todd podej-
rzewał, z˙e sa˛ to puste frazesy.

Doskonale zdawał sobie sprawe˛ z tego, kiedy

kwestia jego awansu zacze˛ła kulec´ – był to dzien´,
w kto´rym przyja˛ł od Lily piers´cionek zare˛czynowy.
Jego szefowie na wiadomos´c´ o zerwanych zare˛czy-
nach zareagowali konsternacja˛, Todd zas´ wyczuł
ich głe˛boka˛dezaprobate˛, gdy wspominaja˛c o twarzy
Lily, dodał, z˙e namawiał ja˛ do operacji plastycznej
jeszcze przed s´lubem.

Gdyby Lily tak sie˛ nie pospieszyła ze zwrotem

piers´cionka, miałby czas sie˛ zastanowic´. Był prze-
konany, z˙e gdyby pozwolono mu stopniowo oswa-
jac´ sie˛ z faktem, z˙e twarz Lily została trwale
oszpecona, nauczyłby sie˛ z˙yc´ z ta˛ s´wiadomos´cia˛.
Makijaz˙ potrafi zdziałac´ cuda. Oboje przeciez˙ mie-
szkali w filmowej stolicy s´wiata. Na pewno udałoby
sie˛ jakos´ ukryc´ te˛ blizne˛.

Z

˙

oła˛dek s´cisne˛ło mu głe˛bokie uczucie niepokoju.

Instynkt podpowiadał mu, z˙e jes´li kiedykolwiek
chce cokolwiek osia˛gna˛c´ w tej firmie, musi na-
prawic´ stosunki z Lily Brownfield.

Była tu powszechnie lubiana i na nikim nie

wywarł dobrego wraz˙enia fakt, z˙e jej zare˛czyny

215

Sharon Sala

background image

z Toddem zostały zerwane z powodu blizny. Todd
nieraz czuł, z˙e wspo´łpracownicy krzywo na niego
patrza˛. Wiedział tez˙, z˙e wszystkie rozmowy cichna˛,
gdy on wchodzi do pokoju.

No co´z˙, nie moz˙e sobie pozwolic´ na to, by tak

było dalej. Dosyc´. Musi po prostu odnalez´c´ Lily
i skłonic´ ja˛ do powrotu. Nie powinno to byc´ takie
trudne. Kiedy jej opowie, jak sie˛ cały czas z tym
wszystkim czuł, ona na pewno z rados´cia˛ przyjmie
go z powrotem. Czy poza nim ktos´ ja˛ w ogo´le
zechce? – pomys´lał i wycia˛gna˛ł re˛ke˛ po elegancki
notes z numerami telefono´w.

216

DAMA Z KALIFORNII

background image

ROZDZIAŁ DZIESIA˛TY

Patrzył na samochody jada˛ce przed nim, jedno-

czes´nie uwaz˙nie czytaja˛c drogowskazy. Nie chciał
przegapic´ skre˛tu do Laguna Beach.

Zadzwonił wczes´niej do nadmorskiego domu

Lily, sa˛dza˛c, z˙e tam włas´nie uda mu sie˛ zacza˛c´
naprawe˛ ich stosunko´w, musiał jednak zmienic´
plany, gdy słuchawke˛ podniosła obca kobieta. Ko-
bieta ta, obdarzona według niego najgorszym pro-
wincjonalnym akcentem, jaki kiedykolwiek słyszał,
poinformowała go słodkim głosem idiotki, z˙e Lily
,,tak jakby’’ nie ma i wyjechała ,,tak jakby’’ na całe
lato.

Wyobraził sobie, z˙e Lily wyjechała do Laguna

Beach, do rodziny. Doskonale ja˛ rozumiał. Gdyby
spe˛dzenie lata w towarzystwie takiej panny jak owa

background image

Mitzi było jego jedyna˛ alternatywa˛, on tez˙ by
wyjechał. Po rozmowie z ta˛ pannica˛ odłoz˙ył słucha-
wke˛ z obrzydzeniem. W jego opinii to przez
przybyszo´w takich jak ona Kalifornia powoli scho-
dzi na psy.

Zmarszczył brwi i wystudiowanym gestem prze-

czesał jasne włosy. W domu Lily był tylko dwukrot-
nie, i za kaz˙dym razem samocho´d prowadziła ona,
nie pamie˛tał wie˛c dobrze drogi.

Po drugiej wizycie nie miał ochoty na naste˛pne.

Bracia Lily nie zapałali do niego sympatia˛. Nie był
tez˙ pewien, co mys´li o nim jej ojciec. Podczas tej
wizyty cały czas zastanawiał sie˛, czy Cole nie skuje
go przypadkiem w kajdanki i nie wrzuci do oceanu,
albo czy ten wariat Buddy za chwile˛ nie porazi go
s´miertelnie pra˛dem przy pomocy kto´regos´ z jego
niezliczonych elektronicznych wynalazko´w. Jego
,,zabawki’’ panoszyły sie˛ dosłownie wsze˛dzie – po-
dobnie jak bracia Lily i jej ojciec. Gdzie by sie˛ nie
ruszył, zawsze na kto´regos´ trafiał. A gdy pojawili
sie˛ bliz´niacy, Todd stwierdził, z˙e za chwile˛ oszaleje.
Wygla˛dali identycznie, identycznie mys´leli, poro-
zumiewali sie˛ bez sło´w i stali sie˛ kropla˛, kto´ra
przepełniła czare˛.

Powiedział wtedy Lily, z˙e musi wyjs´c´, i to

natychmiast. Wo´wczas nawet ona uznała sensow-
nos´c´ tej decyzji. Zirytowało go natomiast to, z˙e Lily

218

DAMA Z KALIFORNII

background image

uwaz˙ała zachowanie braci za zabawne, a nie obu-
rzaja˛ce.

Nagle pojawił sie˛ odpowiedni drogowskaz i z du-

sza˛ na ramieniu Todd skre˛cił w prawo. Nie miał
poje˛cia, kogo zastanie w tym zwariowanym domu,
aczkolwiek miał nadzieje˛, z˙e be˛dzie w nim sama
Lily. Nie miał ochoty spotykac´ sie˛ z nikim z jej
rodziny. Najpierw musza˛ sie˛ pogodzic´. A z˙e tak sie˛
stanie, nie miał z˙adnych wa˛tpliwos´ci.

Ostatnia˛osoba˛, jaka˛Cole Brownfield spodziewał

sie˛ ujrzec´ na progu swego domu, był dawny narze-
czony siostry. Nie wiedział, czy ma tego typa na
dzien´ dobry walna˛c´ w ze˛by, czy tez˙ czekac´, az˙ Todd
otworzy usta. Jes´li uderzy go teraz, rozkrwawi mu
wargi. A jes´li poczeka, az˙ Todd sie˛ odezwie, byc´
moz˙e rozchwieje mu kilka z tych pokrytych pie˛k-
nymi koronami ze˛bo´w.

Todd zauwaz˙ył wyraz złos´ci na twarzy brata Lily

i podnio´sł do go´ry re˛ce w ges´cie poddania.

– Witaj, Cole – powiedział, błyskaja˛c ze˛bami

w us´miechu. – Przyjechałem zobaczyc´ sie˛ z Lily.
Chyba nie odmo´wisz mi szansy wyjas´nienia wszyst-
kich nieporozumien´ mie˛dzy nami.

– Co takiego?! – warkna˛ł Cole, nie wierza˛c

własnym uszom.

– Chce˛ zobaczyc´ sie˛ z Lily – powto´rzył Todd.

219

Sharon Sala

background image

– Bardzo mi jej brakowało. Koniecznie musze˛ sie˛
dowiedziec´, jak sobie radzi. Pewnie o mnie nie
wspominała?

– Pewnie nie... – mrukna˛ł Cole z namysłem.
Todd stłumił grymas nieche˛ci.
– To... powiesz Lily, z˙e tu jestem?
– Nie.
Todd przewro´cił oczami. Uwaz˙ał Cole’a za naj-

gorszego z braci. Najstarszy, najbardziej arogancki
i... umie strzelac´. W pore˛ sobie przypomniał, z˙e
Cole jest policjantem. Lepiej go nie draz˙nic´.

– Dlaczego nie, Cole? Czy Lily s´pi? A moz˙e robi

zakupy?

– Wyjechała. Nie ma jej w Kalifornii.
Gdyby Cole os´wiadczył, z˙e Lily poleciała na

Ksie˛z˙yc, Todd byłby nie mniej zdumiony.

– Wyjechała? – wymamrotał.
Cole przytakna˛ł.
I nagle w jego głowie zrodziła sie˛ szatan´ska mys´l.

Moz˙e jednak nie da Toddowi w ze˛by... Moz˙e
wystarczy mu powiedziec´, doka˛d Lily pojechała...

Przypomniał sobie wrogos´c´ i drapiez˙nos´c´, z jaka˛

Case Longren ich przywitał, kiedy w pia˛tke˛ zjawili
sie˛ przed jego domem. Przypomniał sobie groz´na˛
nute˛, jaka zabrzmiała w głosie gospodarza, gdy
dopytywał sie˛, kto´ry z nich jest byłym narzeczonym
Lily.

220

DAMA Z KALIFORNII

background image

– Pojechała do Clinton w Oklahomie. No...

niezupełnie – dodał Cole, cedza˛c słowa. Oparł sie˛
o framuge˛ drzwi, z satysfakcja˛ obserwuja˛c zdener-
wowanie Todda.

– To gdzie ona włas´ciwie jest? – dociekał Todd.

– Musze˛ sie˛ z nia˛ zobaczyc´. To bardzo waz˙ne.

– Waz˙ne, powiadasz? No co´z˙, skoro tak, to

chyba nie mam wyjs´cia...

Todd odetchna˛ł. Wreszcie sie˛ czegos´ dowie.
– Podaj mi adres – zaz˙a˛dał, wycia˛gaja˛c notes

i długopis.

– Trudno by mi było podac´ adres – cia˛gna˛ł Cole

zachwycony. – Lily mieszka na ranczu pod mias-
teczkiem i pracuje jako... kucharka dla kowbojo´w
zatrudnionych przy wiosennym spe˛dzie.

Długopis Todda stukna˛ł o notes, on sam otworzył

usta i przewro´cił oczami, ukazuja˛c same białka.
Gdyby Cole go nie znał, mo´głby pomys´lec´, z˙e Todd
Collins włas´nie doznał wylewu krwi do mo´zgu.

– Kucharka? Ranczo? Spe˛d bydła? Co ja narobi-

łem? Nie miałem o tym poje˛cia. Jak moz˙na tam sie˛
dostac´?

Coraz lepiej! Cole z trudem ukrywał rados´c´.

W tej chwili marzył juz˙ tylko o tym, by zamienic´ sie˛
w muche˛ i przycupna˛c´ gdzies´ na s´cianie pomiesz-
czenia, w kto´rym dojdzie do spotkania Case’a
Longrena z Toddem Collinsem.

221

Sharon Sala

background image

– Zaraz ci wyjas´nie˛. Daj kartke˛. Wszystko ci

dokładnie narysuje˛. Bylis´my tam miesia˛c temu.
Całkiem fajne miejsce. Uczestniczylis´my w wiel-
kim przyje˛ciu, z grillem, choc´ jedzenie było nieco
dziwne. – Cole zawiesił na chwile˛ głos, chca˛c
wywrzec´ jeszcze bardziej dramatyczny efekt. –
Jednym z gło´wnych dan´ były go´rskie ostrygi.
Jadłes´? Robi sie˛ to tak...

Kiedy wreszcie Cole zwro´cił Toddowi notes,

twarz tego ostatniego na przemian to zieleniała, to
szarzała. Cole wiedział, z˙e znakomicie wykonał
swe zadanie. Nie stłukł co prawda Todda na kwas´ne
jabłko, jak po wielokroc´ obiecywał, ale zafundował
mu cos´ znacznie ciekawszego...

Todd wro´cił do samochodu i pospiesznie zaja˛ł

miejsce za kierownica˛. No, wreszcie. Lily musiała
byc´ naprawde˛ zdesperowana. Teraz wystarczy, z˙e ja˛
odwiedzi. Be˛dzie go błagała, z˙eby do niej wro´cił.
A kiedy to sie˛ stanie, partnerstwo w firmie be˛dzie
miał w kieszeni. To tylko kwestia czasu.

Wreszcie wszystko zaczyna sie˛ układac´.

– Wychodzisz za ma˛z˙?
Debbie Randall az˙ pisne˛ła z rados´ci, gdy Lily

z us´miechem pchne˛ła w kierunku kasy wo´zek
z zakupami. Teraz było ich znacznie mniej, bo
niemal cała dodatkowa załoga juz˙ wyjechała. Pozo-

222

DAMA Z KALIFORNII

background image

stało jedynie dwo´ch robotniko´w, kto´rzy pomagali
Duffowi wykonac´ ostatnie prace. Wiosenny spe˛d
dobiegł kon´ca, a z˙ycie Lily włas´nie sie˛ zaczynało.

– Dzwonilis´my juz˙ do taty i chłopako´w, ale nic

jeszcze nie jest ustalone. Cos´ mi sie˛ jednak wydaje,
z˙e szybko podejmiemy decyzje˛. Case nie lubi
czekac´, szczego´lnie kiedy...

Lily spłone˛ła jak piwonia, Debbie wyszczerzyła

ze˛by.

– No jasne! – zas´wiergotała, biora˛c szybko

zakupy z tas´my i wczytuja˛c ceny. – O la la! – dodała
głos´niej. – A to znaczy, z˙e kiedy twoja rodzina tu
przyjedzie, to na pewno cała...

Gdy Debbie podkres´liła to ostatnie słowo, Lily

spojrzała w sufit i z trudem powstrzymała wybuch
s´miechu. Przerabiała to całe z˙ycie. Jes´li nie chodziło
o jednego brata, to o drugiego, i tak dalej. Szczerze
mo´wia˛c, nie pojmowała, co kobiety w nich widzia-
ły. Cole był zadufany w sobie, Buddy z˙ył w swoim
urojonym s´wiecie, zas´ J.D. i Dusty nie znajdowali
czasu na nic opro´cz siebie.

– Tak, bliz´niaki tez˙ tu be˛da˛– rozes´miała sie˛ Lily,

podejrzewaja˛c, z˙e to oni włas´nie sa˛ przedmiotem
westchnien´ Debbie.

Kasjerka wymownie uniosła brwi, wybiła uzys-

kana˛ sume˛ i powiedziała:

– Osiemdziesia˛t dwa dolary pie˛c´dziesia˛t trzy

223

Sharon Sala

background image

centy. Dlaczego sa˛dzisz, z˙e chodzi mi akurat o bliz´-
niako´w?

Teraz z kolei Lily osłupiała.
– No bo... zostawili ci list... i w ogo´le...
Debbie potrza˛sne˛ła głowa˛ i us´miechne˛ła sie˛

tajemniczo.

– Nie denerwuj sie˛ – odrzekła. – Ciesze˛ sie˛, z˙e

przyjada˛.

Lily podpisała czek i poz˙egnała sie˛ z Debbie,

kto´ra zacze˛ła juz˙ podliczac´ naste˛pny wo´zek wyła-
dowany zakupami.

Case podjechał, otworzył bagaz˙nik i serdecznie

ucałował narzeczona˛, podczas gdy jeden z chłop-
co´w sklepowych zaja˛ł sie˛ ładowaniem toreb do
samochodu.

– Case – rzekła po´łgłosem Lily, wygładzaja˛c

ubranie, gdy Case nieche˛tnie wypus´cił ja˛ z ramion
i prowadził na miejsce dla pasaz˙era. – Jeszcze ktos´
zobaczy...

Us´miechna˛ł sie˛ rados´nie i pomachał re˛ka˛Debbie,

kto´ra rozes´miana patrzyła na nich przez panorami-
czna˛ szybe˛ sklepu.

– Ktos´ juz˙ zobaczył.
Lily westchne˛ła, zrobiła bezradna˛ mine˛, poma-

chała Debbie i pospiesznie zaje˛ła miejsce w samo-
chodzie. Im pre˛dzej zabierze Case’a z widoku
publicznego, tym lepiej.

224

DAMA Z KALIFORNII

background image

– Debbie podoba sie˛ jeden z moich braci – za-

uwaz˙yła, gdy przeciskali sie˛ przez zatłoczone o tej
porze ulice, kieruja˛c sie˛ w strone˛ rancza.

Case unio´sł brwi, odchylił głowe˛ i przez chwile˛

sie˛ zastanawiał. Potem us´miechna˛ł sie˛, odwro´cił
w strone˛ Lily i tak na nia˛ spojrzał, z˙e zrobiło jej sie˛
gora˛co.

– To Cole.
Nie byłaby bardziej zdumiona, gdyby jej oznaj-

mił, z˙e jego zdaniem Debbie zainteresuje sie˛ jej
ojcem.

– Wykluczone – zaprotestowała.
– Alez˙ ska˛d, to Cole – nie uste˛pował Case.
– Co cie˛ skłania do takiego wniosku, mo´j ty

me˛drcu?

– Nie zauwaz˙ali siebie, a ignorowanie czyjejs´

obecnos´ci jest bez wa˛tpienia sygnałem zaintereso-
wania.

– Tez˙ cos´! – prychne˛ła. – Ty mnie przeciez˙ nie

ignorowałes´!

Case westchna˛ł i skre˛cił w podjazd pod domem.
– To prawda, ale to nie była moja wina.
Lily otworzyła usta, zaczerwieniła sie˛, po czym

z naburmuszona˛ mina˛ zapytała:

– Moja? Bo to ja sie˛ za toba˛ uganiałam? I nie

pozwoliłam, z˙ebys´ mnie ignorował?

Załoz˙yła re˛ce na piersi i ze złos´cia˛ patrzyła przed

225

Sharon Sala

background image

siebie. Samocho´d stana˛ł, Case automatycznie ot-
worzył bagaz˙nik. Potem popatrzył szelmowsko na
swa˛ obraz˙ona˛ narzeczona˛.

– Kochanie, a co miałem robic´? Czekałas´, az˙

rozszalało sie˛ tornado, az˙ zacza˛ł walic´ grad, a ja
byłem bezradny i przemoczony do suchej nitki. A to
ło´z˙ko... no, to nie była moja wina. Nie miałem gdzie
uciekac´.

Mine˛ miała istotnie przepyszna˛. Case s´miał sie˛

do siebie przez cała˛ droge˛ z samochodu do domu
i potem, gdy pozostał w kuchni, by pochowac´
zakupy, a Lily bez słowa ulotniła sie˛ do pokoju.
Znał ja˛ juz˙ bardzo dobrze i wiedział, z˙e nie jest zła.
Po prostu zabrakło jej argumentu, by sie˛ odgryz´c´.

Zatrzasna˛ł drzwi lodo´wki, schował do szafki

ostatnia˛ puszke˛ z brzoskwiniami, starannie poskła-
dał papierowe torby z supermarketu i odwro´cił sie˛,
słysza˛c za plecami jakis´ dz´wie˛k.

Wstrzymał oddech, torby wypadły mu z ra˛k, a on

stał jak zaczarowany, patrza˛c na Lily ubrana˛ w owa˛
koszule˛ nocna˛, kto´ra˛ tak niedawno kupił jej w pre-
zencie.

Jej włosy opadały na ramiona niczym słoneczny

jedwab, stopy miała bose, i jes´li wzrok go nie mylił,
pod spodem nie miała absolutnie nic.

– No to co, kowboju? Jestem tu – odezwała sie˛

łagodnie. – W tym domu jest troje drzwi i tyle

226

DAMA Z KALIFORNII

background image

słon´ca, ile chcesz, wie˛c albo sta˛d uciekaj, albo bierz
sie˛ do roboty.

– O Boz˙e! – je˛kna˛ł Case na widok Lily w trus-

kawkowej szatce.

– Czekam – szepne˛ła prowokuja˛co.
– Nie pozwole˛ ci długo czekac´ – mrukna˛ł,

zgarna˛ł ja˛ w ramiona i pospieszył do jej sypialni.

– Case... kochanie... mys´lałam o czyms´ innym

– szepne˛ła mu do ucha. – Ja po prostu uwielbiam sie˛
kochac´ na tym twoim czarnym atłasie.

Case znowu je˛kna˛ł. Czarny atłas, tez˙ cos´! Nie

miał siły, by ja˛ donies´c´ do jej sypialni, a co dopiero
wspinac´ sie˛ po schodach!

– Po´z´niej, kochanie – mrukna˛ł, kłada˛c ja˛ na

ło´z˙ku. – Po´z´niej. Juz˙ nie moge˛ czekac´...

Us´miechne˛ła sie˛ i patrzyła, jak Case zrzuca

z siebie ubranie. Gdy znalazł sie˛ przy niej, zrozumia-
ła, z˙e mo´wił prawde˛. Tym razem nie było z˙adnych
pieszczot, z˙adnych czułych sło´wek. Wzia˛ł ja˛ na-
tychmiast, az˙ je˛kne˛ła, a on zdusił ten je˛k pocałun-
kiem. Był to szybki akt, gwałtowny. Lily poczuła,
jak przenika ja˛ fala gora˛ca, gdy Case wygia˛ł sie˛
w łuk i zadrz˙ał, poddaja˛c sie˛ fali rozkoszy.

Potem zapadła cisza. Powoli wracali do rzeczy-

wistos´ci, uspokajał sie˛ rytm ich serc.

– Co sie˛ stało? – zapytał, ukrywaja˛c twarz na jej

piersi.

227

Sharon Sala

background image

– Case, kochanie – szepne˛ła mu do ucha.
– Co? – powto´rzył, czuja˛c, z˙e ogarnia go bło-

gos´c´.

– Wspaniale spełniasz swoje obowia˛zki.
– Dzie˛kuje˛, Lily Catherine.
Us´miechne˛ła sie˛ do siebie, wzdychaja˛c z przyje-

mnos´cia˛, gdy Case muskał nosem i wargami jej
sko´re˛.

– Bardzo prosze˛...

Patrzyła na Case’a, kto´ry szedł w strone˛ pickupa.

Wiedziała, z˙e nie be˛dzie go na ranczu przez co
najmniej dwie godziny. Nerwowo wykre˛cała palce,
wiedza˛c, z˙e gdyby tylko sie˛ domys´lił, co ona knuje,
z pewnos´cia˛ by ja˛ zabił.

Zapewniał ja˛ na wszystkie s´wie˛tos´ci i sposoby,

z˙e kocha ja˛ taka˛, jaka jest, wie˛c gdyby sie˛ teraz
dowiedział o jej planach, na pewno doszedłby do
wniosku, z˙e nie uwierzyła w z˙adne jego słowo.

Tymczasem jej chodziło o cos´ zupełnie innego.

Nie miała z˙adnych wa˛tpliwos´ci, z˙e Case ja˛ kocha,
ale musiała czegos´ sie˛ dowiedziec´. Wie˛c gdy tylko
pickup Case’a znikna˛ł za drzewami, pobiegła do
gabinetu, gdzie stał telefon.

Na pierwsza˛ wizyte˛ u lokalnego chirurga plas-

tycznego znalazła czas podczas jednej z podro´z˙y po
zakupy. Druga zbiegła sie˛ w czasie z odwiedzinami

228

DAMA Z KALIFORNII

background image

u kosmetyczki. Teraz musiała zadzwonic´, by podja˛c´
decyzje˛ w sprawie ewentualnego trzeciego spot-
kania.

Wykre˛ciła numer, przedstawiła sie˛, spytała, czy

moz˙e rozmawiac´ z doktorem Callowayem, i czeka-
ła. Gdy usłyszała w słuchawce jego głos, wstrzyma-
ła oddech, a potem jej twarz sie˛ rozjas´niła. Najpierw
pojawiły sie˛ radosne ogniki w oczach, naste˛pnie
rozcia˛gne˛ły sie˛ w us´miechu usta, a po´z´niej roz-
s´piewało sie˛ serce. Przez chwile˛ Lily sie˛ obawiała,
z˙e pe˛knie z rados´ci.

Jest gotowa. Twarz zagoiła sie˛ na tyle dobrze, z˙e

lekarz zgadza sie˛ na zabieg korekcyjny. I chociaz˙
z zasady był ostroz˙ny, tym razem spodziewał sie˛
znakomitych rezultato´w.

Odłoz˙yła słuchawke˛, obiecuja˛c, z˙e sie˛ z nim

wkro´tce skontaktuje. Najpierw jednak musi przeko-
nac´ Case’a, jakie to jest dla niej waz˙ne – czuc´, z˙e
odzyskała dawna˛ urode˛ nie z obawy, z˙e Case
przestanie ja˛ kiedys´ kochac´, lecz dlatego, z˙e poko-
chał ja˛ mimo braku urody.

Todd wro´cił na autostrade˛ i skrzywił sie˛ z nieche˛-

cia˛. Z

´

le skre˛cił juz˙ po raz czwarty. Gdzie do cholery

jest to koszmarne ranczo, na kto´rym sie˛ zaszyła?

Jes´li ono w czymkolwiek przypomina dwa ostat-

nie, na kto´re trafił, Lily powinna biegiem znalez´c´ sie˛

229

Sharon Sala

background image

przy jego samochodzie i błagac´ go, by ja˛ zabrał.
Nigdy jeszcze, w całym swoim z˙yciu, nie widział
takich ilos´ci kurzu i zwierza˛t gospodarskich.

Na ostatnim ranczu pies omal nie rozszarpał mu

re˛ki. Wydawało mu sie˛ takz˙e, z˙e gdy tenz˙e pies
rzucił sie˛ na przo´d samochodu, usłyszał brze˛k
tłuczonego szkła. Wystawił wtedy re˛ke˛ za okno, by
s´cia˛gna˛c´ na siebie uwage˛ włas´ciciela. Ludziom
powinno sie˛ zabronic´ posiadania takich ws´ciekłych
zwierza˛t.

Wyraz˙ał niezłomne przekonanie, z˙e wszystkie

szczekaja˛ce i warcza˛ce stworzenia nie powinny
miec´ wie˛cej niz˙ trzydzies´ci centymetro´w wysokos´ci
i powinno sie˛ je trzymac´ na kolanach.

Za to przynajmniej dowiedział sie˛, gdzie jest to

cholerne gospodarstwo Longrena. Wypatrywał
uwaz˙nie drogowskazu, o kto´rym wspomniał włas´-
ciciel poprzedniego rancza, i wkro´tce z uczuciem
ulgi skre˛cił w długa˛, wa˛ska˛, z˙wirowa˛ droge˛.

Juz˙ prawie dotarł do celu. Wkro´tce zabierze Lily

do Los Angeles i jego z˙ycie potoczy sie˛ zaplanowa-
nym torem, tak jak marzył.

Gdy Lily usłyszała samocho´d na podjez´dzie,

stwierdziła, z˙e nie przypomina on warkotu silnika
forda Case’a. Podeszła do okna z us´miechem zado-
wolenia. Staje sie˛ prawdziwa˛ kobieta˛ ranczera – za-

230

DAMA Z KALIFORNII

background image

czyna juz˙ rozpoznawac´ pojazdy po odgłosie, a nie
wygla˛dzie.

Przed domem zahamował samocho´d osobowy.

Był cały pokryty kurzem, miał stłuczony reflektor,
a w przednia˛ szybe˛ tak ostro s´wieciło słon´ce, z˙e
nawet nie potrafiła powiedziec´, kto siedzi za kiero-
wnica˛ – me˛z˙czyzna czy kobieta.

Wyszła na werande˛, przystane˛ła na drugim stop-

niu i przesłoniła oczy jedna˛re˛ka˛, druga˛zas´ oparła na
biodrze.

Todd z zaskoczeniem odkrył, z˙e obudziło sie˛

w nim poz˙a˛danie na widok wychodza˛cej do niego
kobiety. Była wysoka, opalona i w ro´z˙owo-białej
sukni wygla˛dała bardzo atrakcyjnie. Trudno mu
było uwierzyc´, lecz prezentowała sie˛ rewela-
cyjnie!

– To przeciez˙ Todd!
Rozpalił sie˛ w niej ja˛trza˛cy gniew. Po chwili

odniosła wraz˙enie, z˙e z tego gniewu zaczyna wre˛cz
płona˛c´. Jak on s´miał tu przyjechac´!

– Lily! Moja kochana!
Wyskoczył z auta i pobiegł w jej strone˛, uwaz˙a-

ja˛c, z˙e zachowuje sie˛ bardzo romantycznie. Jego
zdaniem czekała tylko na to, by wbiegł na stopnie
werandy.

– Co ty tu, do diabła, robisz? – warkne˛ła nie-

uprzejmie.

231

Sharon Sala

background image

Spojrzał na nia˛ bezgranicznie zdumiony. Jego

Lily tak nie mo´wiła. Lily, kto´ra˛ znał, nie prze-
klinała, nie patrzyła takim ws´ciekłym wzrokiem
ani... niech Bo´g ja˛ strzez˙e! Ani nie zaciskała dłoni
w pie˛s´ci.

Co sie˛ stało z ta˛ słodziutka˛, uległa˛ młoda˛ kobieta˛,

kto´ra była jego narzeczona˛?

– Posłuchaj, Lily – zacza˛ł Todd. – Na pewno

masz powody do złos´ci, ale ja sie˛ zastanowiłem nad
naszym zwia˛zkiem i...

– My nie mamy zwia˛zku – odrzekła spokojnie.

– Sam tak postanowiłes´. Nie pamie˛tasz?

Zaczynał tracic´ pewnos´c´ siebie. Zupełnie inaczej

wyobraz˙ał sobie te˛ rozmowe˛.

– Wiem, i jestem załamany – wyznał z mina˛

wyraz˙aja˛ca˛, jego zdaniem, szczery z˙al. – Moge˛
tylko powiedziec´, z˙e chyba... byłem w szoku. Nie
pamie˛tam, co wtedy mys´lałem. Ale dobrze wiem,
dlaczego jestem tutaj. Chce˛ zabrac´ cie˛ z tego
miejsca, z tego... – Rozłoz˙ył re˛ce i potoczył woko´ł
wzrokiem, nie potrafia˛c znalez´c´ odpowiednich sło´w
dla wyraz˙enia mys´li, z˙e ona tu haruje dla bandy
zbiro´w.

Kiedy samocho´d wspia˛ł sie˛ na wzgo´rze za do-

mem, Case zmarszczył czoło, widza˛c na podjez´dzie
obcy pojazd. W miare˛ zbliz˙ania sie˛ do rancza

232

DAMA Z KALIFORNII

background image

nabierał pewnos´ci, z˙e Lily jest w tarapatach. Nacis-
na˛ł na gaz. Lane Turney opus´cił to miejsce na dobre,
kto w takim razie...

Promienie słon´ca zatan´czyły na s´wietnie ostrzy-

z˙onych, spłowiałych blond włosach. Chwile˛ potem
Case dostrzegł opalona˛ sko´re˛ i rza˛d idealnie ro´w-
nych, białych ze˛bo´w. Wysiadł z pickupa, nasadził
kapelusz mocno na głowe˛ i ruszył w kierunku Lily.
Jej niebieskie oczy ciskały błyskawice.

Todd odwro´cił sie˛. Z wraz˙enia wstrzymał od-

dech, a kiedy odzyskał głos, był on o dwie oktawy
wyz˙szy.

– Kto to? – zapytał piskliwie.
– To ktos´, od kogo chcesz mnie zabrac´ – oznaj-

miła Lily przecia˛gle, maja˛c s´wiadomos´c´, z˙e oto za
chwile˛ zostanie wymierzona sprawiedliwos´c´.

Wszystkie plany, wszystkie marzenia, wszystkie

nadzieje, jakie Todd z˙ywił w zwia˛zku ze swoja˛
przyszłos´cia˛, legły w pyle prerii. Nie wiedział, czy
ma stac´ w miejscu, czy uciekac´. Tak czy owak, jego
nadzieja na uwolnienie Lily od ,,tego wszystkiego’’
rozpłyne˛ła sie˛.

Me˛z˙czyzna, kto´ry sie˛ do niego zbliz˙ał, emanował

furia˛ i miał ponad metr osiemdziesia˛t wzrostu.

– Jes´li on mnie uderzy, podam go do sa˛du!

– krzykna˛ł Todd i wskazał palcem na Case’a, kto´ry
był coraz bliz˙ej.

233

Sharon Sala

background image

Tego było juz˙ za wiele. Lily straciła resztki

zdrowego rozsa˛dku. Nie pozwoli, z˙eby Case’owi
ktos´ groził. Z jej gardła wydobył sie˛ gniewny
pomruk, zacisne˛ła pie˛s´ci i zbiegła ze schodko´w.

– To podaj mnie, ty draniu.
Todd sie˛ nie zorientował, co mu zagraz˙a, w prze-

ciwien´stwie do Case’a. Case natychmiast zauwaz˙ył,
z˙e Lily traci nad soba˛ panowanie, wiedział jednak,
z˙e nie zda˛z˙y do niej dotrzec´, by ja˛ powstrzymac´.

Nos Todda zachrze˛s´cił pod jej pie˛s´cia˛, Todd

zatoczył sie˛ i opadł na krzak kapryfolium. Z jego ust
wydobył sie˛ okrzyk bo´lu, z nosa popłyne˛ła krew.

– Uderzyłas´ mnie! – zawołał z niedowierza-

niem.

– I za chwile˛ to powto´rze˛! – krzykne˛ła Lily.
Zwaliła sie˛ na niego i zacze˛ła okładac´ go pie˛s´-

ciami, niszcza˛c przy okazji troche˛ winoros´li i kwia-
to´w kapryfolium. Je˛ki bo´lu i okrzyki strachu mie-
szały sie˛ z jej okrzykami złos´ci.

Case us´miechna˛ł sie˛ do siebie. Dla Lily nie

moz˙na było wymarzyc´ lepszego lekarstwa.

To wydarzenie wyleczy skutecznie wszystkie

rany w jej sercu. Stana˛ł obok, podparłszy sie˛ re˛kami,
i z duma˛ patrzył, jak Lily wymierza naste˛pne celne
ciosy. Wreszcie uznał, z˙e pora przyjs´c´ na ratunek
nieszcze˛snemu Toddowi Collinsowi. W kon´cu jesz-
cze troche˛ z niego zostało, moz˙na go jakos´ prze-

234

DAMA Z KALIFORNII

background image

wiez´c´ do Los Angeles. Nie chciał grzebac´ tego
drania tu, na ranczu. Zanieczyszczanie s´rodowiska
jest wbrew prawu.

– Lily, kochanie! Daj mu spoko´j! – mrukna˛ł

Case, pochylił sie˛ i pocia˛gna˛ł ja˛ za ramiona.

Lily wymierzyła jeszcze kilka cioso´w, tym razem

juz˙ w powietrzu, a kiedy stwierdziła, z˙e odcia˛gnie˛to
ja˛ od celu, zacze˛ła obrzucac´ Todda wyzwiskami.

Ten jeszcze nigdy w z˙yciu nie słyszał tylu

przeklen´stw naraz, i to padaja˛cych z ust kobiety,
gniew zas´ w niebieskich oczach me˛z˙czyzny, kto´ry
włas´nie wyzwolił go od losu gorszego niz˙ s´mierc´,
utwierdził go w przekonaniu, z˙e nie jest wcale
bezpieczny.

Case bacznie obserwował Lily oraz skulona˛

postac´ wychodza˛ca˛ na czworakach z jego pie˛knego
do niedawna krzewu. Nieskazitelnie obcie˛te włosy
opadały w stra˛kach na czoło, spod kołnierzyka
markowej koszulki polo sterczały lis´cie, na białych
spodniach od Calvina Kleina zieleniły sie˛ plamy
z trawy, łokcie zas´ i twarz ofiary pokrywały ciemne
smugi, kto´re mieszały sie˛ z krwia˛płyna˛ca˛z nosa i ust.

– Dobrze sie˛ czujesz, kochanie? – spytał Case,

zerkaja˛c niespokojnie na Lily.

– Czy ona dobrze sie˛ czuje? Ona?! Czys´ ty

postradał rozum? Popatrz na mnie! To mna˛ sie˛
trzeba zaja˛c´!

235

Sharon Sala

background image

Todd z trudem podnio´sł sie˛ na nogi i w tym

samym momencie pomys´lał, z˙e najma˛drzej byłoby
wzia˛c´ nogi za pas.

– Toba˛ trzeba sie˛ zaja˛c´? – zapytał Case spokoj-

nie.

Toddowi przemkne˛ło przez głowe˛, z˙e głos tego

faceta jest za spokojny. Potrza˛sna˛ł przecza˛co głowa˛,
ale było juz˙ za po´z´no. Ktos´ włas´nie sie˛ nim zaja˛ł.

– Uwaz˙asz, z˙e to ty zostałes´ skrzywdzony?
Todd ponownie potrza˛sna˛ł głowa˛ i zacza˛ł rakiem

wycofywac´ sie˛ w strone˛ wynaje˛tego samochodu.
Bał sie˛, z˙e tym razem sie˛ nie wywinie. Los Angeles
jest zbyt daleko, a ten wielki facet zbyt blisko.

– Ja ci zaraz pokaz˙e˛, co to znaczy kogos´ skrzyw-

dzic´, ty podła gnido – powiedział dobitnie Case,
łapia˛c Todda za kołnierzyk. Powlo´kł go do auta.

Tam oparł go o karoserie˛ i wyszeptał mu cos´ do

ucha.

Lily zauwaz˙yła, jak Todd podnosi przeraz˙ony

wzrok na swego oprawce˛, po czym wczołguje sie˛ do
wne˛trza pojazdu przez otwarte okno i kuli ze
strachu.

Poczuła, z˙e w głe˛bi jej duszy zaczyna rodzic´ sie˛

głos´ny s´miech. Wiedziała, z˙e razem z nim opus´ci ja˛
cały bo´l, jaki ja˛ dre˛czył od czasu wypadku. Przypo-
mniała sobie, co Case obiecał zrobic´, jes´li kiedykol-
wiek spotka jej dawnego narzeczonego. Gdy szczu-

236

DAMA Z KALIFORNII

background image

pła postac´ Todda znikała we wne˛trzu samochodu,
Lily zadała sobie absurdalne pytanie, co by było,
gdyby tyłek jej byłego narzeczonego spuchł jak
balon, ale potem przeraz˙ony Todd odjechał i Lily
o groz´bie Case’a zapomniała.

Case odwro´cił sie˛, słysza˛c za plecami nieznany

mu odgłos.

To Lily! Lily sie˛ s´mieje!
Kle˛czała na trawie z odrzucona˛ do tyłu głowa˛

i zanosiła sie˛ dobywaja˛cym sie˛ z głe˛bi trzewi
s´miechem. Z jej oczu płyne˛ły łzy, z˙łobia˛c małe
koleiny w umazanej brudem twarzy, a ona obje˛ła sie˛
re˛kami w pasie i zgie˛ła w po´ł, nie be˛da˛c w stanie
opanowac´ wybuchu rados´ci. Kilkakrotnie wskazała
palcem droge˛, mamrocza˛c cos´ histerycznie, a potem
zno´w odchylała sie˛ do tyłu i s´miała, s´miała, daja˛c
ujs´cie wszystkim emocjom, jakie od miesie˛cy dre˛-
czyły jej zbolała˛ dusze˛.

– O rany! – westchne˛ła w kon´cu, usiłuja˛c pod-

nies´c´ sie˛ na nogi. – Pomo´z˙ mi. Nie mam siły wstac´.

– Pomo´c tobie? – Us´miechna˛ł sie˛, biora˛c ja˛

w ramiona. – Nie wygla˛dałas´ mi na kogos´, kto
potrzebuje pomocy. Spisałas´ sie˛ s´wietnie, Lily Kate.
Na medal.

– No nie? – odrzekła z zadowoleniem i obejrzała

sie˛ przez ramie˛ na droge˛, na kto´rej opadał kurz po
odjez´dzie Todda. – Nie było to zachowanie godne

237

Sharon Sala

background image

damy – oznajmiła, po czym dodała z us´miechem:
– Cole byłby ze mnie dumny.

– Nie az˙ tak dumny jak ja, moja mała. Czasami

bycie dama˛ nie jest tak waz˙ne, jak bycie kobieta˛.
Czy wiesz, co chce˛ przez to powiedziec´?

Pytanie Case’a było powaz˙ne, mimo z˙e w jego

oczach nadal błyszczały iskierki rozbawienia.

Lily odetchne˛ła i otoczyła go ramionami.
– Wiem, co chcesz powiedziec´, Case. I mys´le˛, z˙e

włas´nie s´piewaja˛co zdałam z tego egzamin. – Us´-
miechne˛ła sie˛ rados´nie. – Wczoraj byłam tylko
dama˛. Dzis´ stałam sie˛ kobieta˛.

Case rozes´miał sie˛ i podnio´sł ja˛ do go´ry.
– Jestes´ prawdziwa˛kobieta˛, Lily Catherine. Moja˛

kobieta˛. Chodz´, trzeba cie˛ doprowadzic´ do porza˛dku.
Musimy odwiedzic´ kilka miejsc i spotkac´ pare˛ oso´b.
Od dzis´ uwaz˙am, z˙e zasłuz˙yłas´ sobie na najwie˛kszy,
najbardziej jarmarczny diament, jaki znajde˛.

– O nie! – ostrzegła go, opieraja˛c głowe˛ na jego

ramieniu i pozwalaja˛c mu zanies´c´ sie˛ do domu.
– Jarmarczny diament nie przystoi damie. Wolała-
bym cos´ gustowniejszego...

Case promieniał szcze˛s´ciem. To wspaniałe, mys´-

lał, miec´ taka˛ z˙one˛. Taka˛ jak ta kobieta z Los
Angeles.

238

DAMA Z KALIFORNII

background image

ROZDZIAŁ JEDENASTY

– Czy wyja˛łes´ mi z włoso´w wszystkie lis´cie?
Głos Lily był zduszony, bo dobiegał spod ro´z˙o-

wej bawełnianej koszulki, kto´ra˛ włas´nie s´cia˛gała
przez głowe˛.

– Tak, kochanie – odparł Case, zrzucaja˛c buty.
– Czy mam jakies´ s´lady trawy z tyłu? – docieka-

ła, rozpinaja˛c spodnie i odwracaja˛c głowe˛.

– Tak, kochanie – oznajmił, rzucaja˛c swoje

spodnie i koszule˛ na buty.

– Mam nadzieje˛, z˙e niczego nie podarłam – wy-

mruczała. – Bardzo lubie˛ te spodnie.

– Ja tez˙ je lubie˛, ale ciebie wole˛ bez nich.
Zadrz˙ała, widza˛c jego wzrok.
– Czy moz˙esz mi pomo´c odpia˛c´ stanik? Lewa

re˛ka mnie troche˛ boli.

background image

– Owszem, kochanie – rzekł przecia˛gle. – Boli

cie˛, bo nia˛ sprałas´ Todda.

Zaczerwieniła sie˛ i zdje˛ła spodnie. Case przybrał

mine˛ czystej niewinnos´ci, gdy ostatni kawałek jego
garderoby wyla˛dował na stosie.

– Czy mam ci umyc´ plecy?
Spojrzała na niego z oburzeniem, bo nagle

dotarło do niej, z˙e Case troche˛ sie˛ z niej s´mieje.
Weszła do łazienki i odkre˛ciła prysznic.

W tym samym momencie poczuła na sobie jego

ramiona, jego brzuch tula˛cy sie˛ do jej bioder. Potem
gwałtownym ruchem odwro´cił ja˛ twarza˛ do siebie
i stane˛li pod strumieniem wody. Jego dłonie pies´ciły
jej piersi, woda przepływała przez jego palce, jego
ciało zdradzało poz˙a˛danie. Lily je˛kne˛ła i oparła
głowe˛ na piersi ukochanego.

– Jes´li doz˙yje˛ setki, Lily Catherine, to i tak nigdy

nie be˛de˛ kochał cie˛ bardziej niz˙ dzisiaj. Walczyłas´
o mnie, i walczyłas´ o siebie.

– To prawda.
– Fajnie było, co?
– Nie tak fajnie jak teraz. Teraz jest daleko

lepiej, Case.

Jego le˛dz´wie ocierały sie˛ o jej biodra, jego dłonie

przesuwały sie˛ coraz niz˙ej...

Z jej ust wyrwał sie˛ cichy okrzyk, gdy Case

podnio´sł ja˛, oparł o s´ciane˛ i nieco opus´cił w do´ł. Gdy

240

DAMA Z KALIFORNII

background image

brał ja˛ pod prysznicem, pomys´lała, z˙e s´wiat od-
wro´cił sie˛ do go´ry nogami.

– Musze˛ ci cos´ powiedziec´ – wyszeptała, kiedy

obraz przed jej oczami odzyskał ostros´c´.

Wzie˛ła re˛cznik, kto´ry Case jej podał, i schowała

twarz w jego puszystych fałdach, totez˙ docieraja˛ce
do Case’a słowa były nieco przytłumione.

– Co ty gadasz? – Odsuna˛ł re˛cznik od jej twarzy

i utkwił w niej oczy. Nie mo´gł uwierzyc´, z˙e to, co
usłyszał, jest prawda˛.

Lily westchne˛ła. Obawiała sie˛, z˙e Case tak to

przyjmie. Dlatego włas´nie tak długo sie˛ wahała
z konsultacja˛ u lekarza.

– Powiedziałam, z˙e kilka dni temu rozmawiałam

z chirurgiem. Według niego blizna zagoiła sie˛ na
tyle, z˙e moz˙na spro´bowac´ przeprowadzic´ naste˛pna˛
operacje˛ plastyczna˛.

– Nie chce˛, z˙ebys´ wie˛cej cierpiała, Lily Cathe-

rine. Nie chce˛, z˙ebys´ przez˙ywała rozczarowanie,
jes´li sie˛ nie uda. Teraz tez˙ jestes´ pie˛kna.

– Wiem, z˙e mnie kochasz taka˛, jaka jestem.

I dlatego moge˛ wreszcie to zrobic´.

– Mnie to nie jest potrzebne – przekonywał ja˛.
– Nie wa˛tpie˛. – Oparła głowe˛ na jego piersi,

delikatnie pogładziła jego ramie˛. – Ale mnie jest
potrzebne, Case. Mnie.

241

Sharon Sala

background image

Case był przeraz˙ony. Sama mys´l o tym, z˙e Lily

mogłaby cierpiec´, rzuciła go na kolana.

Lily nie spodziewała sie˛, z˙e Case zareaguje w ten

sposo´b. Serce jej sie˛ krajało, gdy widziała udre˛ke˛ na
jego twarzy. Przesune˛ła palcami po jego wilgotnych
włosach i oparła je na jego ramionach.

– Kochanie, prosze˛, wstan´.
Ani drgna˛ł. Zamkna˛ł jedynie oczy i wyszeptał tak

cicho, z˙e ledwo go usłyszała:

– Lily, nie ro´b tego...
– Case! Naprawde˛ nie rozumiesz? Przeciez˙ wie-

rzysz, z˙e cie˛ kocham i nigdy cie˛ nie opuszcze˛!

– Nie chodzi o to – odparł udre˛czonym szeptem.

– Nie chce˛, z˙ebys´ cierpiała. W moich oczach juz˙
jestes´ doskonała.

– Gdybym miała co do tego jakies´ wa˛tpliwos´ci,

nie zadzwoniłabym do tego lekarza.

Wreszcie usłyszał determinacje˛ brzmia˛ca˛ w jej

głosie, i zamilkł. Przez klika długich, pełnych
napie˛cia chwil z˙adne sie˛ nie odezwało. A gdy
wreszcie przemo´wił Case, Lily poczuła, z˙e ze
wzruszenia łamie jej sie˛ serce.

– Najpierw wyjdziesz za mnie. Jes´li musisz to

zrobic´, prosze˛ bardzo, ale wyła˛cznie dla siebie. Bo
mnie to do niczego nie jest potrzebne!

Na te˛ propozycje˛ mogła rados´nie przystac´.

242

DAMA Z KALIFORNII

background image

– Masz obra˛czki? Co sie˛ z nimi stało? Kto ma

kwiaty? Czy nie powinnis´my miec´ czegos´ w buto-
nierkach?

Chaos zgodnie wywołany przez bliz´niako´w wpa-

dał Case’owi do jednego ucha, a drugim wypadał.
On sam spokojnie wia˛zał krawat.

– Zamknijcie sie˛! – mrukna˛ł starszy brat.
– Cole! – Morgan Brownfield usiłował przywo-

łac´ syno´w do porza˛dku, lecz na pro´z˙no. W małym
pomieszczeniu na tyłach niewielkiego kos´cio´łka
panowało zamieszanie. – Nie pora ich strofowac´.
– Najche˛tniej sam by to zrobił. Bliz´niacy doprowa-
dzali wszystkich do szału.

Buddy siedział spokojnie na ławce pod s´ciana˛i grał

w cos´ na komputerku wielkos´ci kalkulatora. Ubranie
na nim sie˛ marszczyło, koszule˛ miał krzywo zapie˛ta˛,
krawat zas´ zwisał mu pod szyja˛ jak zmie˛ta szmatka.
Az˙ sie˛ prosiło, z˙eby ktos´ mu go porza˛dnie zawia˛zał.

Chwilowa˛ cisze˛ zburzył komputerowy aplauz

tłumu. Buddy az˙ podskoczył na ławce i z rozanielo-
na˛ mina˛ wrzasna˛ł:

– Zabiłem smoka! Kurde, zabiłem go! Ksie˛z˙-

niczka jest moja!

Morgan wznio´sł oczy do nieba.
– Nie przeklinaj w kos´ciele.
Buddy rozejrzał sie˛ zdumiony. Nawet nie zdawał

sobie sprawy z tego, gdzie sie˛ znajduje.

243

Sharon Sala

background image

– Przepraszam...
Case us´miechna˛ł sie˛ szeroko. W niezła˛ rodzinke˛

sie˛ pakuje!

– Wszyscy przyzwoicie pozasłaniani? Wchodze˛!
Debbie Randall stane˛ła w progu, wymine˛ła Mor-

gana i skierowała sie˛ prosto do Buddy’ego, kto´ry
nadal był oczarowany faktem, z˙e pokonał komputer.

– Zdobyłem ksie˛z˙niczke˛! – os´wiadczył z przeje˛-

ciem.

– Fantastycznie, skarbie – mrukne˛ła Debbie, po

czym zaje˛ła sie˛ jego wygla˛dem. – Lily wiedziała, z˙e
tak be˛dzie – oznajmiła Debbie, us´miechaja˛c sie˛ do
Case’a i rozpinaja˛c koszule˛ Buddy’ego. – Kazała mi
tu przyjs´c´ uspokoic´ bliz´niako´w, zaja˛c´ sie˛ tym
elektronicznym oszołomem, i ucałowac´ ojca.

Morgan nadstawił policzek, czekaja˛c na obieca-

ny pocałunek, i us´miechna˛ł sie˛ z zadowoleniem,
gdy obietnica została spełniona.

– Dosyc´ tego – rzekła Debbie, wyjmuja˛c gre˛

z ra˛k Buddy’ego i chowaja˛c ja˛ do kieszeni mary-
narki. – Pora zawia˛zac´ krawat.

Buddy ze stoickim spokojem znosił zabiegi ma-

ja˛ce nadac´ mu cywilizowany wygla˛d, bliz´niacy zas´
zacze˛li grzebac´ w pudle z kwiatami, kto´re włas´nie
zostało dostarczone. Debbie powstrzymała ich jed-
nym spojrzeniem.

– Poczekajcie, ja sie˛ tym zajme˛.

244

DAMA Z KALIFORNII

background image

Posłuchali bez sprzeciwu.
Cole obserwował te˛ scene˛ w pełnym zdumienia

milczeniu. Po raz pierwszy w z˙yciu był s´wiadkiem
tego, jak ktos´ uciszył az˙ pie˛ciu Brownfieldo´w naraz
przy pomocy kilku sło´w.

– A co Lili kazała zrobic´ ze mna˛? – spytał.
– Naprawde˛ chciałbys´ wiedziec´? – Debbie prze-

cia˛gała słowa, obrzucaja˛c wzrokiem jego postac´
ubrana˛ w smoking.

Cole zakrztusił sie˛ i zaczerwienił, Case zas´ zrobił

mine˛ człowieka dos´wiadczonego. Był pewien, z˙e
sie˛ nie myli. Cole jest stracony i na pewno wkro´tce
sie˛ o tym dowie.

Drobna, kra˛gła figurka Debbie przesuwała sie˛ od

jednego do drugiego, wpinaja˛c kwiaty do butonie-
rek, poprawiaja˛c krawaty, przyczesuja˛c włosy, az˙
wreszcie jej zadanie zostało spełnione.

– Buddy!
– Tak, prosze˛ pani – mrukna˛ł, nagle przytłoczo-

ny faktem, z˙e jego siostra za chwile˛ wyjdzie za ma˛z˙.

– Nie wierc´ sie˛, dobrze?
Buddy skina˛ł głowa˛. Gra w jego kieszeni wła˛czy-

ła sie˛, na co Debbie zmarszczyła czoło. Chłopak
wre˛czył jej swa˛ zabawke˛ w milczeniu i patrzył
z˙ałos´nie, jak jego skarb znika w walizce.

– Bliz´niaki!
Stane˛li na bacznos´c´.

245

Sharon Sala

background image

– Prezentujecie sie˛ doskonale. Niczego nie

zmieniajcie.

– Tak jest! – odparli zgodnym cho´rem.
– Panie Brownfield, za chwile˛ be˛dzie pan miał

najwspanialszego zie˛cia pod słon´cem. Trudno wy-
marzyc´ sobie lepszego. Cos´ o tym wiem, bo znam
Case’a od dziecin´stwa.

Morgan kiwna˛ł głowa˛ z us´miechem, gdy Case

obja˛ł Debbie, dzie˛kuja˛c jej za pomoc. Cole zas´
wygla˛dał na zirytowanego. Gdyby było gdzie uciec,
juz˙ by to zrobił. Nie miał poje˛cia, czy sie˛ cieszyc´
z tego, z˙e Debbie go ignoruje, czy złos´cic´, z˙e został
w ten sposo´b wyro´z˙niony. Wcia˛gna˛ł powietrze
i wypus´cił je powoli, gdy Debbie kierowała sie˛ do
drzwi. Jego nie musiała przywoływac´ do porza˛dku.

Rados´c´ jednak okazała sie˛ przedwczesna.
– Masz obra˛czki? – zapytała, przystaja˛c przy nim.
Cole podskoczył, zaskoczony tym pytaniem. Ze

zdenerwowania nie potrafił jej odpowiedziec´. Wsu-
na˛ł re˛ke˛ do kieszeni spodni.

– Nie moz˙esz znalez´c´? – spytała z niewinna˛mina˛.
Zno´w sie˛ zaczerwienił. Debbie wcale nie miała

na mys´li obra˛czki, i oboje o tym wiedzieli.

Wreszcie jego palce natkne˛ły sie˛ na twardy

przedmiot. Dzie˛ki Bogu!

– Moge˛ – warkna˛ł i podetkna˛ł jej obra˛czki przed

nos. – Nigdy niczego nie zgubiłem.

246

DAMA Z KALIFORNII

background image

I znowu trafił kula˛ w płot.
– To dobrze. Nigdy nie wiadomo, kiedy be˛dziesz

tego potrzebował – odparła zaczepnie i opus´ciła ich,
szeleszcza˛c ro´z˙owa˛ suknia˛ z falbanami.

– S

´

wie˛ty Panie Boz˙e – mrukna˛ł Cole, opieraja˛c

sie˛ o s´ciane˛.

– Nie przepus´c´ tej okazji – powiedział Case

z us´miechem.

– Cos´ starego, cos´ nowego, cos´ poz˙yczonego,

cos´ niebieskiego – przepowiadała sobie Lily.

Nigdy nie widziała niczego bardziej błe˛kitnego

niz˙ oczy Case’a. Sama ta konstatacja jednak nie
załatwiała sprawy. Koniecznie potrzebowała cze-
gos´ niebieskiego.

Usłyszała pukanie do drzwi i rozejrzała sie˛ za

jaka˛s´ kryjo´wka˛. Znała swego narzeczonego na tyle
dobrze, by wiedziec´, z˙e nie be˛dzie spokojnie czekał,
az˙ ruszy nawa˛ do ołtarza. Była nawet zdumiona, z˙e
jeszcze nie pro´bował tu wtargna˛c´.

– Kto to? – zawołała.
– Lily?
– Case! Odejdz´! Nie wolno ci mnie zobaczyc´.

To zła wro´z˙ba!

– Bzdura.
– Case! Jak moz˙esz? Takie słowa w dzien´ s´lubu,

i to w kos´ciele!

247

Sharon Sala

background image

– Jestes´ ubrana? – cia˛gna˛ł. – Niewaz˙ne. Wchodze˛.
– Case... nie! Poczekaj... ja nie...
Juz˙ był w s´rodku i na nia˛ patrzył. Oczy mu

błyszczały, gdy do niej podchodził.

– Jestes´ bardzo, bardzo pie˛kna, Lily Catherine.
Westchne˛ła z rezygnacja˛, wsune˛ła sie˛ w jego

obje˛cia i oparła głowe˛ na jego ramieniu, niespodzie-
wanie wdzie˛czna losowi za to, z˙e nie włoz˙yła
welonu. Tak dobrze było wtulic´ sie˛ w Case’a. Moz˙na
dac´ pocza˛tek nowej tradycji. Ta be˛dzie ich autorstwa.
Ostatni us´cisk przed złoz˙eniem przysie˛gi.

Case odsta˛pił krok do tyłu, nieche˛tnie wypusz-

czaja˛c narzeczona˛, i pogładził palcami kremowa˛
koronke˛ okrywaja˛ca˛ jej ramiona.

– To suknia mojej matki – rzekła Lily.
– A to Biblia mojego ojca. – Wre˛czył jej ksie˛ge˛

oprawna˛ w sko´re˛ z wypisanym złotymi literami
imieniem i nazwiskiem włas´ciciela: Charles Longren.

W oczach Lily zabłysły łzy. Jej te˛czo´wki przy-

brały barwe˛ tropikalnej zieleni.

– Po´jde˛ z nia˛ do ołtarza.
Widziała, z˙e jest głe˛boko wzruszony, nie chciał

jednak sie˛ do tego przyznac´.

– Wyjde˛, zanim Debbie tu wpadnie i mnie wyrzuci.
Lily kiwne˛ła głowa˛ i mocno s´cisne˛ła Biblie˛.
Case zatrzymał sie˛ w połowie drogi do drzwi,

jakby sobie cos´ przypomniał.

248

DAMA Z KALIFORNII

background image

– W tej Biblii jest wysuszony kwiat – oznajmił.

– Z ich s´lubu.

Usta Lily zadrz˙ały. Wiedziała, jak trudne było

dla niego to wyznanie.

– Be˛de˛ uwaz˙ac´ – obiecała i przycisne˛ła tomik do

piersi.

Juz˙ w progu Case dodał:
– Łubin, bo mo´j ojciec pochodził z Teksasu.
Cos´ niebieskiego!
Wzruszenie dławiło ja˛ w gardle. Została sama.

Co za zbieg okolicznos´ci, z˙e Case przyszedł do niej
włas´nie w chwili, gdy zastanawiała sie˛, ska˛d ma
wzia˛c´ cos´ niebieskiego.

Ostroz˙nie otworzyła Biblie˛.
Niebieski kwiat łubinu był kruchy i spłowiały,

jednak przetrwał małz˙en´stwo, a takz˙e człowieka,
kto´ry wiele lat temu umies´cił go z miłos´cia˛ w tej
ksie˛dze. Lily poje˛ła znaczenie trwałos´ci tego kwia-
tu. Przymkne˛ła powieki i zacze˛ła modlic´ sie˛ o to,
z˙eby ona i Case mieli tyle szcze˛s´cia w z˙yciu, co ten
zasuszony kwiat.

Morgan Brownfield przełkna˛ł s´line˛ i us´miechna˛ł

sie˛ ze wzruszeniem, widza˛c radosna˛ twarz co´rki.
Pozwolił jej poprawic´ sobie krawat, przyczesac´
włosy, i pocałowac´ sie˛ w policzek.

– Kocham cie˛, tatusiu – wyszeptała.

249

Sharon Sala

background image

– Ja tez˙ cie˛ kocham, Lily Kate – odpowiedział

szeptem.

Rozbrzmiała muzyka. Niewielka grupka złoz˙ona

z członko´w rodziny oraz wybranych przyjacio´ł
odwro´ciła sie˛ w strone˛ wejs´cia. Ojciec i co´rka
wkroczyli do s´wia˛tyni.

Gdy zebrani ujrzeli promienna˛ twarz Lily, w kos´-

ciele rozległo sie˛ zbiorowe westchnienie zachwytu.
Nikt nie widział blizny na jej policzku. Wszyscy
byli zbyt zaje˛ci podziwianiem eleganckiej młodej
kobiety, nad kto´rej głowa˛ widniała aureola s´wiatła
padaja˛cego z pojedynczego witraz˙a pod sufitem.

Case wstrzymał oddech. Lily! Jego Lily!
Chyba jest jedynym człowiekiem na całym s´wie-

cie, kto´ry dał do prasy ogłoszenie, z˙e szuka kuchar-
ki, a znalazł anioła.

I oto Lily stane˛ła przy nim, podała mu z ufnos´cia˛

re˛ke˛, a głos pastora zaintonował prawde˛, kto´ra
błyszczała w oczach Case’a.

– Umiłowani moi...

250

DAMA Z KALIFORNII

background image

EPILOG

Lily skrzywiła sie˛. Krzesło stoja˛ce przy oknie jej

pokoju szpitalnego nie nalez˙ało do najwygodniej-
szych. Wiedziała jednak, z˙e to nie z powodu krzesła
jest zdenerwowana. Dzis´ nadszedł termin zdje˛cia
bandaz˙y. Dzis´ jej los sie˛ dopełni.

Dzis´ be˛dzie na powro´t wygla˛dała tak jak przed

wypadkiem. Tego była pewna.

Case stał pod s´ciana˛ i patrzył, jak jego z˙ona coraz

bardziej sie˛ niecierpliwi. Był s´miertelnie przeraz˙o-
ny. Nie miał poje˛cia, co zrobi, jes´li Lily nie be˛dzie
zadowolona z dzieła chirurga. Cichy głos gdzies´
w głe˛bi jego duszy szeptał, z˙e jes´li operacja sie˛ nie
powiedzie, be˛dzie musiał zaczynac´ wszystko od
pocza˛tku. A potem pojawiały sie˛ zdrowe mys´li
i Case nabierał pewnos´ci, z˙e nic mie˛dzy nimi sie˛ nie

background image

zmieni. Lily stanowiła jego z˙ycie – zgodziła sie˛ na
to, by nalez˙ec´ do niego.

– Lily? – powiedział, widza˛c, z˙e jej uwaga

koncentruje sie˛ na jednej rzeczy.

– Hm?
– Powinnis´my pomys´lec´ o dzieciach.
Gdyby powiedział, z˙e włas´nie rosna˛ mu uszy

i wyrasta ogon, nie byłaby bardziej zaskoczona. Nic
nie miała przeciwko temu tematowi, jednak teraz
była tak dalece zaprza˛tnie˛ta czym innym, z˙e znalaz-
ła sie˛ w rozterce.

– Pomys´lec´ czy... robic´?
Na twarzy Case’a pojawił sie˛ w tym momencie

wyraz determinacji.

– Chciałbym troje. A ty?
– Najpierw chciałabym zdja˛c´ te bandaz˙e – wyja-

s´niła spokojnie.

– Moz˙e w przyszłym roku, ale nie po´z´niej. Co

o tym sa˛dzisz?

– Nie słuchasz mnie – wyszeptała.
S

´

wietnie zdawała sobie sprawe˛, dlaczego Case

rozpocza˛ł te˛ rozmowe˛. Obawiał sie˛, z˙e straci swa˛
kobiete˛. Obawiał sie˛, z˙e jes´li jej twarz stanie sie˛
nieskazitelna, nie be˛dzie go potrzebowała. A jes´li na
policzku pozostanie jakis´ defekt, to jego z˙ona
odgrodzi sie˛ od s´wiata.

– Case, ja cie˛ słysze˛, a ty mnie?

252

DAMA Z KALIFORNII

background image

Podszedł do okna, przytulił ja˛ i ukrył twarz w jej

włosach.

– Zdejmujemy bandaz˙e?
Pytanie lekarza, podobnie jak jego obecnos´c´,

zaskoczyły ich. Z

˙

adne z nich nie słyszało, kiedy

wszedł do pokoju.

– Nie! Tak! – padły dwie ro´wnoczesne od-

powiedzi.

Case wzruszył ramionami. Jego głos był gło-

sem sprzeciwu i sie˛ nie liczył. Odszedł pod
okno i przystana˛ł w nogach ło´z˙ka, podczas gdy
lekarz posadził Lily na jego brzegu i zacza˛ł
ostroz˙nie, warstwa po warstwie, zdejmowac´ z jej
twarzy opatrunki.

Case chciał patrzec´, strach jednak zamkna˛ł mu

oczy. Panika s´cie˛ła mu krew w z˙yłach, zmie˛kły mu
kolana.

Nagle lekarz wydał okrzyk zachwytu. A potem

Case usłyszał radosny okrzyk Lily, gdy lekarz
wre˛czył jej lusterko.

– Pie˛knie! – szepne˛ła, delikatnie przesuwaja˛c

dłonia˛ po jeszcze zaczerwienionym, lecz gładkim
policzku.

Po bliz´nie pozostały ledwo widoczne s´lady, kto´re

z czasem takz˙e miały znikna˛c´. Wszystko wygla˛dało
tak, jak chirurg obiecywał.

– Case, popatrz! Pie˛knie, prawda?

253

Sharon Sala

background image

Otworzył oczy, lecz i tak nic nie widział, bo

wypełniły je łzy. Oparł sie˛ o pore˛cz ło´z˙ka i wyszep-
tał zmienionym głosem:

– W moich oczach zawsze byłas´ pie˛kna, Lily

Catherine. Zawsze...

254

DAMA Z KALIFORNII


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Sala Sharon Pamiętaj
01 SPEAR Sala Sharon Misja specjalna
Sala Sharon Tajemniczy wielbiciel 01 W potrzasku
Sala Sharon Łagodna perswazja
03 Sala Sharon Niebezpieczne Związki Misja specjalna
Sala Sharon Pamiętaj 2
Sala Sharon Światło w ciemności
Śnieżyca Sala Sharon
Sala Sharon Światło w ciemności
Sala Sharon Czarne lustro
11 Sala Sharon Życie po życiu
Sala Sharon Zycie Po Zyciu
Sala Sharon Grom
Sala Sharon Pamiętaj
CZARNE LUSTRO Sala Sharon
Sala Sharon Mój anioł stróż
Sala Sharon Rok trudnej miłości 01 Misja specjalna
Sala Sharon Grom

więcej podobnych podstron