J Chodorowski Kto kogo prowadzi

background image

ARCHIWUM

Nowego Przeglądu

Wszechpolskiego

Jerzy Chodorowski

Historia i Współczesność

Kto kogo prowadzi?

NPW 7-8, 2000


Realizacja każdej utopii osiąga pewien punkt, w którym okazuje się jasno, że
cele jej nie mogą być urzeczywistnione. Werdyktu tego nie przyjmują – i to
także jest prawidłowością – rzesze rozczarowanych, a więc ludzie, którzy
związali się emocjonalnie z wizją lepszego świata, byli świadkami
krystalizowania się jej fundamentów ideologicznych i zaangażowali się w jej
propagowanie oraz realizację. Teraz nie chcą uznać, że rozwianie się ich nadziei
opartych na tej wizji jest skutkiem jej utopijności, i dlatego odpowiedzialność
za doznanie niepowodzenia zrzucają na tych polityków, którzy przejęli władzę
od pierwszych realizatorów utopii, ale odeszli od ich założeń ideologicznych i
metod działania.


Starsze pokolenia Polaków pamiętają, jak rozpowszechniona była w Związku
Radzieckim opinia, że wszystkie niepowodzenia socjalizmu i jego nieludzkie
oblicze wynikały z odejścia od ideologicznej i politycznej linii Lenina. Gdyby
Lenin żył i rządził dłużej, socjalizm zostałby już dawno zrealizowany jako
ustrój doskonały, głęboko osadzony w zasadach etyki humanistycznej. Trzeba
więc – dowodzono – nawrócić do początków walki i tam szukać zgubionej
drogi. (Złudzenie to rozwiał Aleksander Sołżenicyn w swym Archipelagu
Gułag
, wykazując niezbicie, że stalinizm był tylko kontynuacją spuścizny
Lenina).


Podobną nostalgię za okresem „burzy i naporu” można było zaobserwować w
PRL i późnych latach kadencji Gierka, kiedy to wielu członków partii i
sympatyków socjalizmu-komunizmu wiązało krach ustroju z odejściem od
„surowych i czystych zasad” doby zakładania jego fundamentów czy nawet z
odstępstwem od „socjalizmu siermiężnego” Gomułki i jego przemianą w
„socjalizm frakowy”. I także wtedy widziano ratunek w nawrocie do źródeł, do
początków, do pierwocin utopii socjalistycznej.

Analogiczne prawidłowości pojawiają się również we współczesnej nam i
głośnej utopii paneuropejskiej. Można je spotkać we wszystkich krajach Europy

Zachodniej, w których jest ona realizowana już od półwiecza, a także w
państwach Europy Środkowej, które – jak np. Polska – przygotowują się do

Page 1 of 5

Kto kogo prowadzi?

2010-05-05

http://www.npw.pl/ARCHIWUM_NPW/2000_07_08/HIW-...

background image

zainstalowania jej u siebie. Oto wśród dużej liczby uczestników tzw. prawej
strony polskiej sceny politycznej, a nawet wśród niektórych eurosceptyków,
utarł się pogląd, że pierwotni „twórcy-architekci” czy „ojcowie-założyciele”
zjednoczonej Europy mieli zupełnie inną wizję integracji i pragnęli jej nadać
inny kształt niż ten, który przybrała obecna Unia Europejska. Początki bowiem
wspólnot europejskich powstałych w latach pięćdziesiątych, z których
rozwinęła się dzisiejsza UE – argumentuje się w tych kręgach – były

chrześcijańskie: ich twórcami byli trzej politycy chadeccy: Konrad Adenauer
(kanclerz RFN). Alcido de Gaspari (premier Włoch) i dzisiejszy kandydat na
ołtarze Robert Schuman (minister spraw zagranicznych Francji). Oni byli
autorami idei zjednoczenia Europy, któremu chcieli nadać formę luźnej
integracji ojczyzn. To z ich powodu socjaliści i komuniści wołali histerycznie o
„Europie podporządkowanej Watykanowi”. Wynegocjowane przez nich trzy
traktaty powołujące do życia trzy wspólnoty gospodarcze (Europejską
Wspólnotę Węgla i Stali – 1951, Europejską Wspólnotę Gospodarczą – 1957,
Europejską Wspólnotę Energii Atomowej – 1957) ograniczały integrację
Europy do sfery gospodarczej, do gospodarczej Europy ojczyzn, i nie zawierały

żadnych przesłanek do rozciągnięcia jej na sferę polityczną. To dopiero
następcy i kontynuatorzy dzieła owej trójki chadeckiej odeszli od jej założeń.
Trzeba więc wrócić do korzeni chrześcijańskich, do początków integracji
owianych duchem chrześcijańskim samej idei i jej twórców. Na opinię tę
powołują się w dyskusjach niekiedy nawet osoby nie odrzucające przystąpienia
Polski do Unii Europejskiej.

Jest to jednak opinia całkowicie mylna. Opiera się na kilku błędach i
nieporozumieniach.

Po pierwsze, nie jest prawdą, że trzej wymienieni politycy chadeccy byli

twórcami-architektami zjednoczonej Europy. Osiągnięcie każdego wielkiego
celu społecznego wymaga zaangażowania się w to dzieło trzech rodzajów ludzi:
ideologów, „twórców-architektów” oraz realizatorów. Ideologowie muszą
stworzyć doktrynalną podstawę postulowanych zmian i innowacji w
instytucjach społecznych i w życiu społeczeństwa; muszą znaleźć racjonalne
przesłanki tych zmian i ubrać je w formę emocjonalnych apeli, słowem, położyć
ideologiczne podwaliny pod wysunięty cel. „Twórcy-architekci” mają zaś za
zadanie przełożenie ogólnikowego obrazu celu na konkretny i szczegółowy
plan; mają zaproponować zestaw aktów prawnych niezbędnych do utworzenia
nowych instytucji społecznych, mają wybrać, zmobilizować, przekonać i
uaktywnić odpowiednie osoby oraz przedstawić im cały plan do realizacji. Do

realizatorów należy już tylko wprowadzenie tego planu w życie.

Otóż żaden z trzech wymienionych polityków chadeckich nie był w pełnym
tego słowa znaczeniu ideologiem zapoczątkowanego w połowie lat
pięćdziesiątych zjednoczenia Europy. Może do pewnego stopnia i z dużą
licencją dałoby się przypisać tę rolę R. Schumanowi, aczkolwiek była to rola
marginalna. Natomiast bez wyjątku nikt z nich nie był „twórcą-architektem”
zjednoczenia. Wszyscy byli wyłącznie realizatorami planu otrzymanego do

Page 2 of 5

Kto kogo prowadzi?

2010-05-05

http://www.npw.pl/ARCHIWUM_NPW/2000_07_08/HIW-...

background image

wykonania od kogoś innego.

Po drugie, ideologami i „twórcami-architektami” zjednoczenia Europy, o
którym tu mowa, były dwie osoby: Ryszard Coudenhove-Kalergi (1894-1972)
oraz Jan Monnet (1888-1979). Obaj byli masonami. Trudno więc mówić o
chrześcijańskich początkach jedności europejskiej. (Jeszcze w drugiej połowie
XX w. wybitny mason, Jakub Mitterand, nazywał wolnomularstwo

antykościołem). Obaj też pozostawili ślady posługiwania się chrześcijańską
demokracją do realizacji ich planów paneuropejskich.

Jak świadczą wspomnienia Coudenhovego, gdy przyjeżdżał do jakiegoś kraju
celem założenia oddziału Unii Paneuropejskiej, szukał kontaktów przede
wszystkim z prawicą chrześcijańską, by zademonstrować ponadpartyjny i
ponadświatopoglądowy charakter ruchu paneuropejskiego. W ten sposób w
wiedeńskim oddziale Unii przewodniczącym został ks. prałat prof. dr Ignacy
Seipel, przywódca Partii Chrześcijańsko-Demokratycznej, a jego zastępcą
znany socjalista i były minister spraw zagranicznych, dr Karol Renner. O Seiplu

i Rennerze Coudenhove wyraził się, że oba te nazwiska ułatwiły mu pozyskanie
innych przywódców różnych ugrupowań katolickich i socjalistycznych we
wszystkich ośrodkach życia umysłowego Europy.

Podobnej linii działania trzymał się również i J. Monnet. Jak świadczą z kolei
jego pamiętniki, w których szczerze przedstawił się w roli „szarej
eminencji” (termin równoznaczny z „twórcą-architektem” działającym zza
kulis) ruchu zmierzającego do zjednoczenia Europy, tzw. plan Schumana,
powołujący do życia pierwszą europejską wspólnotę gospodarczą (Europejską
Wspólnotę Węgla i Stali), był faktycznie planem nie Schumana, a Monneta.
Monnet sporządził go wraz z kilkoma przyjaciółmi w swej podparyskiej

posiadłości Hourjarry w 1950 r., a chadek Schuman, piastujący podówczas
stanowisko ministra spraw zagranicznych w rządzie francuskim, otrzymał go
już tylko do realizacji. Monnet nigdy nie zakwestionował „autorstwa”
Schumana (w tym tkwi siła każdej szarej eminencji) i w ten sposób Schuman
zdobył sławę twórcy EWWiS, a Monnet swój (i swoich mocodawców-braci) cel
w postaci powstania zalążka przyszłego ponadnarodowego państwa
europejskiego. Był to jednak zalążek daleki od chrześcijańskiej wizji luźnego
związku państw narodowych.

Wspomniani zatem trzej politycy chadeccy nie byli architektami podstaw
jedności europejskiej, jedynie wykonawcami jej planów, powstałych w kręgach

bardzo odległych od chrześcijaństwa: masońskich i socjalistycznych.

Po trzecie, nie da się również utrzymać tezy, że według „ojców założycieli”
zjednoczenie Europy miało się ograniczać wyłącznie do życia gospodarczego.
Jeśliby nawet dopuścić na chwilę, że jednym z nich był Konrad Adenauer, to i
jego świadectwo przeczy tej tezie. W swych wspomnieniach bowiem napisał
wyraźnie: „Już w czasie urzeczywistniania EWWiS w 1952 r. partnerzy układu
byli jednomyślni co do tego, że będą musiały być kontynuowane wysiłki

Page 3 of 5

Kto kogo prowadzi?

2010-05-05

http://www.npw.pl/ARCHIWUM_NPW/2000_07_08/HIW-...

background image

zmierzające do utworzenia gospodarczo i politycznie zjednoczonej Europy
poprzez zwiększenie liczby wspólnych instytucji”.

Adenauer nie był „ojcem-założycielem” ani architektem zjednoczenia Europy,
ale opinię jego potwierdzili już w trzy lata po powstaniu w 1957 r. Europejskiej
Wspólnoty Gospodarczej (EWG) współpracownicy i ideowi komilitoni
faktycznego twórcy integracji europejskiej, J. Monneta. Na Kongresie Unii

Europejskiej (Lozanna 1960) jeden z nich, H. Luthy, oświadczył:

To nie ośrodki ekonomiczne powołały ją [EWG – J. Ch.] do życia, to nie
imperatywy rozumu ekonomicznego pobudziły polityków, ale to raczej idealiści
polityczni uczynili z rozumu ekonomicznego swą dźwignię. [...] Gospodarka
kroczy w tyle, ona nie przewodzi, albo przewodzi tylko wówczas, gdy nie ma
polityki. [...] I to, że promotorzy europejscy zabrali się wpierw do zjednoczenia
ekonomicznego, a nie do jedności politycznej Europy, [...] wskazuje na to tylko,
że kółka ekonomiczne są bardziej ruchliwe i zwinne niż struktury polityczne;
gospodarowanie jest bowiem procesem ciągłej adaptacji, podczas gdy polityka

– to instytucje, obrzędy i spetryfikowane formy.

Integracja zatem gospodarcza miała służyć celowi zbudowania integracji
politycznej. W Europie powojennej nie było zrozumienia dla integracji
politycznej ani atmosfery jej sprzyjającej. Narody były wyczulone na punkcie
niepodległości i odzyskanej suwerenności. Stąd plan politycznego
zintegrowania Europy został skryty za kulisami integracji gospodarczej, gdzie
miał czekać stosownej dla realizacji chwili i gdzie tę realizację
przygotowywano.

I na koniec, po czwarte: nie ma przekonującego uzasadnienia także w pewnych

kręgach prawicowych lansowany pogląd, że jeśli nawet niektórzy z pierwotnych
budowniczych wspólnot europejskich myśleli o politycznym zjednoczeniu
Europy, to w ich zamiarach i planach nie miało to być zjednoczenie państw w
jedno państwo federalne, w jeden ponadnarodowy organizm państwowy, ale w
„Europę ojczyzn”, rozumianą jako luźny związek suwerennych państw
europejskich.

Tezie tej jednak przeczą różne wypowiedzi twórców pierwocin integracji
europejskiej. Wystarczą dwa przykłady: R. Coudenhove, którego działalność
paneuropejska osiągnęła szczyt w dwudziestoleciu międzywojennym, już w
swej pierwszej pracy-orędziu pt. Pan-Europa (Wiedeń 1923) ogłosił, że

ukoronowaniem wszystkich działań paneuropejskich będzie utworzenie Stanów
Zjednoczonych Europy na modłę Stanów Zjednoczonych Ameryki Północnej.
Po wojnie zaś, w 1946 r. wystąpił z projektem utworzenia federacji europejskiej
(a więc jednego państwa) w ramach ONZ. Podobnie wyraził się J. Monnet w
przekazanym prasie komunikacie z obrad nad projektem utworzenia EWWiS
(1950):

Poza i ponad węglem i stalą traktat kładzie fundamenty pod federację

Page 4 of 5

Kto kogo prowadzi?

2010-05-05

http://www.npw.pl/ARCHIWUM_NPW/2000_07_08/HIW-...

background image

europejską [...] Władza ponadnarodowa jest nie tylko najlepszym środkiem

rozwiązywania problemów ekonomicznych: jest także pierwszym ruchem w
kierunku federacji
.

Nie ma zatem żadnych podstaw ani żadnych szans na realizację nadziei, że
Polska, wszedłszy do Unii Europejskiej, będzie mogła ją razem z chadekami
europejskimi zreformować, tzn. nawiązując do chrześcijańskich korzeni,
zawrócić ją na drogę, którą chcieli pójść jej pierwsi promotorzy. A więc uczynić
Unię „Europą ojczyzn”, związkiem suwerennych państw i narodów,
respektującym ich tradycje i odrębności kulturowe.

Iluzja. Najlepszą rekapitulację wytoczonych przeciwko niej kontrargumentów
daje zamieszczona fotografia. Poza tym jest ona niemal symbolicznym skrótem
wielu informacji na temat obecnie realizowanego modelu zjednoczenia Europy:
mówi o jego początkach, treści, celu i kierunku dalszej ewolucji.

A więc przede wszystkim jest to zjjęcie historyczne: dokonane zostało tuż po
narodzinach pierwszego tworu integracyjnego w Europie – Europejskiej
Wspólnoty Węgla i Stali, tzn. po podpisaniu 18 kwietnia 1951 r. przez sześć
państw europejskich traktatu powołującego ją do życia. Kogo przedstawia? Jej
architekta Jana Monneta (po lewej) i realizatora jego planu – Roberta
Schumana. Kim są z poglądów filozoficzno-społecznych i politycznych?

Monnet – masonem i socjalistą, Schuman – chrześcijańskim demokratą.
Odpowiedź ta zawiera w sobie dalsze informacje na temat przyszłości integracji
europejskiej: będzie musiała być zgodna z celami masonerii, z jej wizją
zjednoczenia świata, a przede wszystkim z jej stosunkiem do Kościoła
katolickiego; chadecja utrzyma się przy współwładzy tylko pod warunkiem
podporządkowania się tym celom. I pytanie kluczowe: kto w tym „tandemie”
przewodzi, kto prowadzi, a kto jest prowadzony. Zdjęcie informuje, że
prowadzi J. Monnet: wprawdzie delikatnie, ale zdecydowanie; prowadzony
natomiast jest R. Schuman; spełnia swą rolę z ociągającym się przyzwoleniem,
jakby z zawstydzeniem, ale daje się prowadzić. Gra rąk, ich układ mówi o

wszystkim: o ich genezie i o przyszłości, która czeka Unię, jako że są to siły
współdziałające od początku jednoczenia Europy, a szczególnie związane ze
sobą od pierwszych wyborów europejskich z 1979 r. do Parlamentu.

Przystąpienie Polski do Unii niczego tu nie zmieni. Jej posłowie będą musieli
wybrać jedną z dróg: albo reprezentowaną przez osobę po lewej stronie
(„architekta”), albo przez osobę po prawej (”budowniczego”), bez względu
jednak na wybór pójdą w tym samym kierunku. I pewne jest, że nie będzie to
kierunek polski.

Powrót do strony głównej Archiwum

Powrót do strony głównej NPW

Page 5 of 5

Kto kogo prowadzi?

2010-05-05

http://www.npw.pl/ARCHIWUM_NPW/2000_07_08/HIW-...


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
I kto tu kogo prowadzi na smyczy
Kto kogo przezywa, tom 5
KTO POWINIEN PROWADZIĆ KSIĘGĘ PRZYCHODÓW I ROZCHODÓW
Jas i Malgos, JA˙ I MA˙GOSIA - KTO KOGO ZJE
Maynard Janice Kto kogo uwiódł
Kto się kogo bał
Do kogo należy internet i kto nim zarządza, edukacja i nauka, Informatyka
Kto się Od Kogo i Czego Nauczył. Germanie–Skołoci–Serbomazowie-Słowianie, ★ Wszystko w Jednym ★
Modul 3 Terapia pedagogiczna kto moze ja prowadzic i dlaczego
Kto jest zobowiązany do prowadzenia podatkowej księgi
Kalorie pelne klamstw Kto i jak pozbawia nas zdrowia i przez kogo tyjemy e 0laf
Problem nadmiernego jedzenia słodyczy prowadzący do otyłości dzieci
dokumentacja medyczna i prawny obowiązek jej prowadzenia
Prowadzenie kliniczne pacjentów z dobrym widzeniem M Koziak 2006
Zasady prowadzenia egzekucji
Nowe obowiazki organow prowadzacych w zakresieoceny pracy

więcej podobnych podstron