Małżonka Archanioła ~ rozdział 32
32
Leżały spokojnie, małe grupki kobiet zawinięte wokół siebie, uśmiech gościł na ich
twarzach, jakby miały najprzyjemniejszy ze snów.
- Mój Boże. - Ogłuszona, obserwowała jak Raphael szedł po kamiennej podłodze
inkrustowanej szlachetnymi kamieniami błyszczącymi ogniem i oślepiającym blaskiem, jego
skrzydła zostawiały krople wody, znacząc ślad.
Kiedy zgiął się, aby dotknąć palcami karku dziewicy – to słowo pasuje lepiej niż
jakiekolwiek inne nadawane kobiecej lekkości, falującej szacie najdelikatniejszej kobiecości,
jej zwichrzonych loków przepasanych wstążką – leżącej spokojnie na jedwabnej poduszce w
kolorze kości słoniowej przetykanej złotem, weszła, aby dołączyć do niego.
- Jesteśmy tuż przed podwyższeniem – zamruczał.
Ponieważ wznosiło się ono jedynie na kilka stóp ponad resztę podłogi, sięgając jej tuż
poniżej piersi, mogła widzieć poprzez jego szerokość, zobaczyła prostokąt z kamienia,
mającego inny kolor niż pozostałe. To było, wiedziała bez mówienia, miejsce, gdzie stał
posąg bogini – nie boga, nie w tym miejscu kipiącym od kobiecej mocy.
- Jest ciepła. - Raphael dotknął jej stopę. - To były złe czasy dla Kadry mojej mamy –
wysłała swoich ludzi w Sen, nie w śmierć.
Elena przeczesała dłońmi swoje wilgotne i potargane włosy - Raphaelu, to jest rodzaj
mocy...
- Tak. - Wchodził po stopniach znajdujących się z boku podwyższenia i skierował się w
miejsce, które zauważyła, wpatrując się w nie. - Ludność Amanat miała kiedyś swoich
Małżonka Archanioła ~ rozdział 32
własnych bogów i boginie, ale kiedy Caliane uznała je za swój dom, stali się jej ludem,
poświęcając się jej całkowicie.
- Czy zaśpiewała im, aby się jej poświęcili? – zapytała Elena, zdolna usłyszeć miękkie
oddechy śpiących, teraz gdy się w nie wsłuchiwała. Przygładziła włosy na karku, ale nic nie
było wstanie skłonić ich, aby opadły na plecy – dopóki nie znajdą się poza zasięgiem
nienaturalnego oddziaływania tego zamrożonego w czasie miasta.
Raphael pokręcił głową. - Nie. Amanat było jej na długo przedtem, zanim się urodziłem.
Elena myślała o wszystkim, co przeczytała o Caliane w historycznych tekstach,
wszystkim co powiedział je Raphael, pamiętała, że jego matka była nazywana Archaniołem
Wdzięku, Piękna. - Miłość zawsze działa w obie strony.
- Tak. - Ukucnął, dotykając palcami prostokątnego kamienia, mówiącego o
nieobecności. - Illium.
Elena zaczęła okrążać kamienny mur podestu, szukając wejścia. Nic. Szare mury nie
zdradzały niczego. Wtem... zauważyła małe niebieskie piórko, które leżało u jej stóp. Illium.
Włożyła piórko do kieszeni i skupiła się na murze na wprost niej. Za pierwszym razem nie
wyczuła nic pod palcami. Za drugim. Ale za trzecim... - Raphaelu, myślę, że tu może być
szczelina.
Znalazł się obok niej w chwilę później. -Bawiłem się w tej świątyni, kiedy byłem
małym chłopcem – może pamiętam, jak się to otwiera.
- Tutaj. - Odsunęła się o krok, kiedy jego palce krążyły po murze.
Zauważyła, że starał się naciskać określone miejsca na kamieniu, chociaż nie mogła
zauważyć żadnych różnic pomiędzy poszczególnymi fragmentami. Jednak momentalnie
podniósł swoją rękę i kamień zaczął się poruszać z jękiem, mówiącym o starości, uwalniając
chmurę kurzu, Elena kichnęła, gdy tylko dotarła do jej nosa.
Na początku nie widziała nic, obszar pod ołtarzem był bardzo ciemny.
Małżonka Archanioła ~ rozdział 32
Potem jej nos pochwycił słaby zapach jakiegoś egzotycznego likieru. Limonka,
pomyślała, miał cierpką słodycz limonki, pomieszaną z bogatszym bardziej leniwym
smakiem. To był zapach, którego nie wiązała z Illiumem, aż do tej chwili. -Jest tutaj.
- Bądź czujna. - Niebieski blask.
W migotliwym błysku zobaczyła w rogu załamanego Illiuma, jego głowa opierała się o
kamienną ścianę, jego skrzydła były pomięte. -Co ona mu zrobiła?
-Idź, Eleno.- Wyszeptał słowa. -Muszę tu zostać, aby przypilnować, żeby drzwi się nie
zamknęły.
Mrużąc oczy, aby zapobiec efektom błysku światła, weszła dalej do pieczary – była
niżej niż podłoga na zewnątrz, nawet Raphael mógłby stanąć prosto – ruszyła na wyczucie
przez ciemność, potknęła się o Illiuma. Proszę, niech będzie dobrze. Kucając dotknęła jego
nogi, uda, klatki piersiowej, w końcu jej palce znalazły się na jego twarzy.
- Dalej, Śpiąca Królewno, nie dam rady wynieść się stąd.- Był zbyt mocno umięśniony,
a pod żadnym pozorem, nie chciała, aby Raphael puścił drzwi – mogłyby się zatrzasnąć
natychmiast, jeśliby je puścił, była tego pewna tak samo, jak swojego imienia.
Żadnej odpowiedzi od Illiuma.
Nachyliła się mocniej, zbliżając swój policzek do niego, zadrżała z ulgi, kiedy poczuła
ciepło jego skóry. - Illiumie, musisz się obudzić. Potrzebuję cię, abyś bronił mnie przed
Dmitrim.
Zmiana w jego oddechu, palce zadrżały na jej biodrze, potem.... - Liar.
Dzięki Bogu. Przyklękła, obejmując go jedną ręką. - Wstań teraz, Słoneczko.
Illium coś wymruczał, ale nie mogła zrozumieć, co próbował jej powiedzieć. Po kilku
próbach postawiła go na nogi, ale zaraz zaczął się przewracać na nią. Podtrzymują go przed
sobą, stęknęła wiele razy, zanim objęła go w pasie, a jego umięśnione ramię zarzuciła sobie
na barki.
Małżonka Archanioła ~ rozdział 32
- Chodź - rozkazała, wzmacniając chwyt na nadgarstku jego ręki przerzuconej przez jej
ramię.
Jego skrzydła nacisnęły mocno na jej własne, kiedy rozpostarł je w instynktownej
próbie utrzymania równowagi. Intymna bliskość nie była czymś na co pozwoliłaby Illiumowi
w normalnych warunkach. Dzisiaj, trzymała go nawet mocniej, wydając rozkazy głosem
sierżanta prowadzącego musztrę, próbując utrzymać go przytomnym, aż do wyjścia z jamy,
gdzie upuściła go, gdyż jej plecy i barki przegrały z wagą jego mięśni.
- Elena.
Dopiero, gdy usłyszała głos Raphaela, dotarło do niej, że doszła do drzwi. - Jest
oszołomiony - powiedział archanioł.
Illium stracił przytomność, zaraz po tym, gdy stał się dla niej zbyt dużym ciężarem.
- Mam go. - Kiedy Raphael wyciągał niebieskoskrzydłego anioła do światła, Elena
popełniła błąd. Oparła ręce na murze i przez chwilę próbowała złapać oddech. W tej chwili
Raphael odsunął się od drzwi, sadzając Illiuma pod murem.
Drzwi zatrzasnęły się z hukiem.
Szok spowodowany nieprzeniknioną ciemnością był tak wielki, że Elena nawet nie
krzyknęła, nie załkała, nie zrobiła nic, tylko gapiła się na drzwi, które wiedziała, że tam były,
chociaż nie mogła w kompletnej ciemności zobaczyć nawet własnych palców. Nie było tu
światła. Żadnego. Raphaelu? starała się przez kilka sekund, je mózg tłukł się jak w skrzyni.
Cisza.
To nie przerażało jej – wiedziała, że po drugiej stronie pracuje zaprzątnięty jedną myślą,
jak ją wydostać. Jedyne co jej pozostało, to stać w miejscu, walcząc z ogarniającą ją
dezorientacją, spowodowaną całkowitym brakiem bodźców, docierających do wyostrzonych
zmysłów. - Spokojnie i łatwo - powiedziała sobie przesuwając się ostrożnie wzdłuż muru,
zwinęła skrzydła bliżej do pleców. Cisza w kamiennym pomieszczeniu była... grobowa.
Małżonka Archanioła ~ rozdział 32
Tak było, gdy usłyszała je.
Szeptali. Tak wiele szeptów. Obok niej. Wewnątrz niej.
Kap. Kap. Kap
Chodź tutaj, mały łowco. Poczuj.
Padnij na kolana i błagaj, a może pozwolę ci wrócić do rodziny.
Uciekaj, Ellie. Uciekaj.
Nie zechce uciec. Spodoba się jej, zobaczysz.
Oh, droga, wiesz, że nigdy nie opuszczę tego pomieszczenia.
Mama?
Ari ma ładne włosy.
- Przestańcie! – krzyknęła, przykładając dłonie do uszu. Ale głosy nieustannie docierały
do niej, jej koszmary gotowały się, aby uwięzić ją w czymś znacznie gorszym, niż otaczające
ją z każdej strony stygijskie ciemności.
Mały łowco, mały łowco, gdzie jeeesteś?
Zawodzisz mnie.
Martwi, oni wszyscy są martwi.
Przez ciebie. Głos jej siostry. Głos Ari.
Potwór. Belle, szepnęła cicho i znacząco. Jesteś potworem.
- Przepraszam - wyjąkała. -Przepraszam.
Potwór.
- Nie wiedziałam. Przysięgam, nie wiedziałam.
Lepiej, żebyś umarła tutaj w grobowcu, niż doprowadzała innych do śmierci.
Ari nigdy by jej tego nie powiedziała. Belle nigdy nie zwracała się do niej takim
oskarżycielskim tonem. Zatrzaskiwał się potrzask najgorszych z koszmarów. Wznosząc
mentalne tarcze, pracowała, jakby wyrwała się ze śpiączki, uderzyła o mur, zdała sobie
sprawę, że zrobiła kilka kroków do przodu. - Nie bawię się w tę grę!
Małżonka Archanioła ~ rozdział 32
W tej samej chwili, gdy jej plecy uderzyły o mur, poczuła podmuch zimnego powietrza
na stopach. Strach narastał w niej, wysunęła nogę, przesuwając ją cal po calu. Jej noga była
prawie całkiem wyprostowana, kiedy poczuła skraj kamienia – czy nie było tam nic poza
śmiertelną dziurą.
Trzęsąc się, cofnęła nogę, jednocześnie chwytając w dłonie noże. Pot spływał po niej,
przyklejając jej włosy do twarzy, wywołując uczucie zimna – poczuła dreszcz podniecenia,
gdy zdecydowała się zaryzykować, być może życie. Życz mi powodzenia, Archaniele.
Nie było odpowiedzi, ale wiedział, że przepala właśnie skałę anielskim ogniem.
Wyciągnie ją stąd. Tymczasem musi tylko utrzymać się przy życiu.
Na potwierdzenie, usłyszała jak coś pełznie po kamieniach, coś ciężkiego, pokrytego
łuskami i gadziego. Drżąc, wymieniła jeden sztylet na krótki miecz, którym Galen uczył ją
walczyć w ciemności – długo obawiała się ziejącej dziury w środku – w końcu otworzyła
usta.
- Sztuczki – powiedziała, mówiąc do obcej inteligencji na zewnątrz - są poniżej twojego
poziomu.
Szuranie nie ustało, ale poczuła wrażenie czegoś, ktoś patrzył i słuchał, siła tej
obecności przygniatała ją, kiedy brała długie, wolne wdechy starając się umiejscowić
położenie czegokolwiek, co wypełzło z jamy.
Piżmo. Bród. Mech.
To było ostatnią kotwicą, której potrzebowała – kamienne pomieszczenie było
pozbawione roślin, kiedy wyciągała Illiuma. Stworzenie było w narożniku po lewej,
pomyślała, zmierzając do niej. Więc zaczęła stopniowo przesuwać się w prawo, zawsze
sprawdzając otoczenie, zanim się poruszyła. Nie wierzyła, że dziura znajduje się tylko na
środku pomieszczenia.
Małżonka Archanioła ~ rozdział 32
- Byłaś boginią - powiedziała, gdy się poruszyła. - Inteligentną i piękną, uwielbianą
przez ludzi, nie dzięki strachowi, ale dzięki miłości. Jestem niczym więcej, niż
nowopowstałym aniołem, nie jestem wyzwaniem dla twojej potęgi.- To była niezaprzeczalna
prawda, a to, pomyślała Elena, mogło ją uratować. Dopóki Caliane nadal wewnątrz
pozostawała taka. - Dręczenie mnie jest bez celowe, tylko umniejsza tobie.
Nagłe zimno, które zmroziło szokiem jej serce. Rzecz znajdująca się w pomieszczeniu z
nią syknęła w furii, wiedziała, że przekroczyła granicę, tego co będzie tolerowane. Ale
musiała kontynuować przemowę, aby powstrzymać Caliane od wydania stworzeniu rozkazu
zaatakowania. - Czy wiesz, co powiedział mi Raphael? - powiedziała, nadzieja rozbłysła na
nowo, kiedy poczuła wibrację ściany. Archanioł.
Chwila nieuwagi omal nie kosztował jej wszystkiego, kiedy wąż albo coś pieprzonego
zaczęło pełznąc w jej kierunku. Poczuła zapach kwasu, na chwilę przed tym, zanim mogło
być za późno i rzuciła się w dół i prawo, łamiąc przy tym żebra. Ten ból, był jednakże
niczym, w porównaniu z palącą agonią czubka jej lewego skrzydła. Powstrzymują
wydostający się krzyk, otarła łzy i odczołgała się kilka stóp dalej. - Powiedział mi -
powiedziała poprzez narastający ból - że masz głos jak niebiosa, tak czysty i mocny,
przepojony miłością, że świat zamierał słuchając go.
Zimno odeszło tak niespodziewanie, że Elena zastanawiał się, czy zaskoczyła Caliane.
Ale było za późno. Była uwięziona w narożniku, ze stromo opadającą podłogą po jej prawej,
kamienną ścianą za plecami, a z lewej ... stwór zbliżał się do niej. Mogła dojrzeć błyszczące
fragmenty wirującej żółci i zieleni, które jak przypuszczała były oczami, a na podstawie
dźwięku, który wywoływał pełznąc po podłodze, przypuszczała, że jest masywny.
Nie było sposobu, aby mogła z tym walczyć uwięziona jak teraz, nie było jednak czasu
na coś innego – idiotka, cholera. Poruszyła się, kiedy w jej głowie pojawiła się myśl, aby
stoczyć się do jamy, rozpostrzeć szeroko skrzydła, aby kontrolować upadek. Nie chciała spaść
na tyłek – kto do cholery wiedział, co czekało na dole, ale mogła użyć tej przestrzeni do
manewru. Nie pozwoliła sobie na rozważanie, czy to wszystko może się nie powieść, kończąc
jej życie – może, tylko może. Caliane słyszała dosyć, aby zdecydować, czy dać jej szansę.
Małżonka Archanioła ~ rozdział 32
Obróciła się twarzą ku ostatniej znanej pozycji stworzenia, rozpostarła skrzydła i
uderzyła krótkim mieczem. Krzyk furii i okropny, gryzący odór płynów wypływających z
ciała powiedział jej, że trafiła. Jej radość trwała tylko chwilę – zanim poczuła ból z lewej
strony i uświadomiła sobie, że stwór plunął na nią ponownie.
Czuła jak oddzielano jej ciało od kości. Łzy płynęły po jej twarzy, nie mogła ich
powstrzymać, wiedząc, że nie może ich przypisać słabości. Potem jej lewe skrzydło zaczęło
opadać, wiedziała, że kwas trafił w coś wrażliwego. Walcząc, aby utrzymać się w powietrzu,
uderzyła w ścianę otworu, czuła jak szorstkie wypustki rozdrapują jej skórę na ramionach,
twarzy, wystawiając jej ciało na działanie powietrza.
Sekundę później usłyszała odgłos pełzania poniżej.
Jezu. Przeklęła, uderzając swoim zdrowym skrzydłem szybciej w próbie wzniesienia
się, ale to tylko spowolniło trochę jej opadanie. Archaniele, jeśli masz coś zanadrzu, to teraz
jej ten moment.
Głośny dźwięk miażdżenia, a potem światło, tak jasne, że wyciskało łzy. Zasłoniła oczy
niezranioną przez skały i kamienie ręką... i mokre, oślizgłe rzeczy, spadały na dół.
Przykucnęła z boku, przylgnęła do szorstkiej skały, a jedno skrzydło opadło jej zupełnie.
- Raphaelu! Tu, na dole!
Zdarła sobie paznokieć, kolejny, krew ściekała po jej skórze. Szybciej!
Silne dłonie zacisnęły się na jej ramionach. Dwie sekundy później, była ciągnięta w
stronę ziejącej dziury, gdzie kiedyś były drzwi. Oślepiona przez nagłe znalezienie się w
świetle, starała się coś powiedzieć, ale nie mogła wydobyć słowa spomiędzy zaciśniętych
zębów, ból lewej strony zaczął pełznąc w prawo.
Raphael odgarnął włosy z jej twarzy. - Mam cię, Eleno. Mam cię. - Ciepło z jego rąk
zaczęło przenikać jej skórę, wypierając okropny ból, który powodował, że czuła, jakby jej
organy zostały złapane w potężne kleszcze.
Małżonka Archanioła ~ rozdział 32
Idąc za potrzebą, wtuliła swoją twarz w jego pierś i zacisnęła pięść na jego wilgotnej
koszuli, kiedy używał swojej mocy uzdrawiania. Był wielki i silny oraz ciepły, chciała
przylgnąć do jego skóry i owinąć się wokół niego, dopóki nic nie będzie mogło ich dotknąć.
Wciągnęła powietrze, kiedy jego ręka krążyła po jej ciągle płonącym biodrze, zacisnęła
szczęki, aż zbielały z wysiłku.
Szybciej niż się spodziewała, ból stał się tylko wspomnieniem.
- Jak jest źle? - spytała, wtulając się w jego pierś. - Moje skrzydło? - Czuła, że jest
martwe. Nie proszę, nie.
Tłumaczenie: smok_z
Korekta: Perunia