Jaki dentysta, taki zysk
Własny Biznes FRANCHISING, 2008-06-20 14:00
Nawet 100 tys. z
ł przychodów miesięcznie może mieć wielostanowiskowy prywatny gabinet dentystyczny. Pod
warunkiem, że prowadzący go stomatolog ma duże doświadczenie i spor
ą grup
ę lojalnych pacjentów.
Doktor Bartosz Marczyński zarządza gabinetem stomatologicznym na warszawskim osiedlu Ursynów. Klinika od
2003 roku należy do jego rodziny, w której stomatologia stała si
ę tradycj
ą (matka jest ortodont
ą z drugim stopniem
specjalizacji).
Kiedy Bartosz Marczyński i jego siostra - dr Magdalena Marczyńska-Stolarek ukończyli studia na wydziale
Stomatologii Akademii Medycznej w Warszawie, rodzice kupili lokal na warszawskim Ursynowie i urządzili w nim
gabinet stomatologiczny Stomatologia KEN 50.Oprócz nadzorowania lekarz pracuje w gabinecie przez sze
ść dni w
tygodniu, od rana do wieczora.
– Dzięki temu jestem w stanie utrzyma
ć wysok
ą jako
ść usług. Osobiście wszystkiego doglądam, by w gabinecie
zawsze były niezbędne materiały, a pacjenci nie tylko wychodzili zadowoleni, ale na dodatek chcieli do mnie wróci
ć
– zapewnia Bartosz Marczyński. I najwyraźniej wracają, bo cho
ć Marczyńscy reklamuj
ą gabinet wyłącznie na stronie
internetowej, nie narzekaj
ą na brak pacjentów.
Własny gabinet to lukratywny biznes nie tylko dla lekarzy z dużych miast, gdzie poziom zamożności pacjentów jest
najwyższy, ale i dla przedsiębiorców, którzy postawili na mniejsze miejscowości. Zdaniem specjalistów, o ile w
aglomeracjach liczba działających gabinetów wyczerpuje potencja
ł rynku, o tyle w małych miastach popyt na
prywatne usługi stomatologiczne jest nadal spory. Mariusz Walencki prowadzi gabinet stomatologiczny w Piasecznie
– mały, bo mieści si
ę w nim tylko jeden fotel, ale – jak zapewnia lekarz – to wystarczy, by zapewnić bezpieczeństwo
finansowe właścicielowi i jego najbliższym.
Tym bardziej że większo
ść pacjentów Walencki przyjmuje osobiście w godzinach popołudniowych, a rano – gdy sam
pracuje na państwowym wikcie – wynajmuje gabinet koledze po fachu. Właściciele gabinetu dbaj
ą o to, by ich usługi
były możliwie najbardziej kompleksowe: zainwestowali w aparatur
ę rentgenowsk
ą i nawiązali współprac
ę z
pracowniami protetycznymi.
– Pacjent musi czu
ć si
ę komfortowo, a za dobrze wykonan
ą usług
ę jest w stanie sporo płaci
ć – mówi Walencki.
Podobnego zdania jest Pawe
ł Klimek, prezes zarządu Dental Clinic Licence, sieci gabinetów stomatologicznych
działających na licencji. – Obecnie liczy si
ę kompleksowość usługi. Przyszło
ść maj
ą tylko te gabinety, które s
ą w
stanie zapewni
ć fachową opiek
ę z zakresu stomatologii zachowawczej, estetycznej, endodoncji (leczenie kanałowe),
diagnostyki, a także leczenia zębów u dzieci – wylicza Paweł Klimek.
Najpierw praktyka, potem gabinet
Gabinet stomatologiczny może założy
ć osoba, która nie posiada wykształcenia medycznego, ale zatrudni lekarza
prowadzącego. Najczęściej jednak na prowadzenie tego biznesu decyduj
ą si
ę doświadczeni stomatolodzy z
wieloletni
ą praktyk
ą i sporą grup
ą lojalnych pacjentów. Rzadko zdarza się, by na otwarcie gabinetu decydowali si
ę
młodzi adepci zawodu.
Indywidualn
ą praktyk
ę lekarsk
ą można bowiem wykonywa
ć tylko wówczas, gdy posiada si
ę prawo do wykonywania
zawodu, uzyskało si
ę zezwolenie i wpis do rejestru indywidualnych praktyk lekarskich w okręgowej izbie lekarskiej,
oraz wtedy, gdy wykonywało si
ę zawód przez co najmniej dwa lata od zakończenia stażu podyplomowego.
Dodatkow
ą przeszkod
ą jest brak pacjentów, a co za tym idzie – niskie zarobki. Lekarzowi, który dopiero skończył
studia, zdobywanie pacjentów zajmie minimum dwa lata – w tym czasie prowadzenie przez niego gabinetu jest po
prostu nieopłacalne.
Mariusz Walencki, zanim zdecydowa
ł si
ę na własny biznes, przez blisko 10 lat pracowa
ł na prowizji w innych
prywatnych gabinetach. We własnym gabinecie na zapełnienie grafika wizyt czeka
ł blisko dwa lata. – Początki były
Created with novaPDF Printer (
)
wyjątkowo trudne. Nie miałem przychodów, a trzeba było płaci
ć raty za sprzęt – mówi. – Teraz zastanawiam się
nawet, czy nie zatrudni
ć jeszcze kogo
ś do pomocy.
Bartosz Marczyński po studiach praktykowa
ł w kilku miejscach, a mimo to w gabinecie należącym do jego rodziny
musia
ł od nowa budowa
ć grup
ę lojalnych pacjentów. Nie było to łatwe, bo w okolicy działało ju
ż kilka innych
gabinetów – wspomina stomatolog. – Bywało i tak, że przyjmowałem jednego pacjenta dziennie albo trzech w
tygodniu. Na szczęście jest ich coraz więcej. Początkujący w branży stomatologicznej mogą liczy
ć na zarobki w
wysokości 2-4 tys. z
ł miesięcznie (w zależności od lokalizacji punktu).
Lekarze stomatolodzy, którzy posiadaj
ą ju
ż duże doświadczenie, praktyk
ę w innych gabinetach i spor
ą grup
ę
lojalnych pacjentów, osiągaj
ą dochody rzędu kilku, a nawet kilkudziesięciu tysięcy złotych. – Jeżeli lekarz świadczy
usługi stomatologiczne na wysokim poziomie, to pacjent przyjedzie do niego nawet z odległej części miasta –
zapewnia Bartosz Marczyński.
Gabinet zgodnie z przepisami
Mariusz Walencki szuka
ł lokum, czytając ogłoszenia prasowe i śledząc nowe inwestycje na rynku budowlanym. Od
razu zaplanowa
ł kupno zamiast wynajmu. – Brałem pod uwagę miejsca, do których okoliczni mieszkańcy mieliby
łatwy dostęp – mówi Mariusz Walencki. – Udało mi si
ę znale
źć lokal na nowym osiedlu, gdzie mieszkaj
ą zarówno
osoby zamożne, jak i te z przeciętnymi dochodami. Ponadto w pobliżu planowane są kolejne inwestycje
mieszkaniowe, więc wszystko wskazuje na to, że pacjentów będzie jeszcze więcej – mówi.
Dla rodziny Marczyńskich przy wyborze lokalizacji liczyła si
ę nie tylko liczba osób zamieszkałych w okolicy, ale i
odległo
ść gabinetu od miejsca zamieszkania lekarzy prowadzących. – Wydaje si
ę to niezbędne w sytuacjach
nietypowych, np. kiedy pacjent zadzwoni z bólem zęba – tłumaczy Bartosz Marczyński. – Lekarz mieszkający
niedaleko dojedzie w ciągu pięciu, dziesięciu minut. Jeśli droga dojazdu zajmie lekarzowi godzin
ę lub więcej,
cierpiący pacjent może uda
ć si
ę do innego gabinetu – mówi stomatolog.
Poszukując odpowiedniego lokalu, nie można zda
ć si
ę na dowolność; należy uwzględni
ć wymogi prawa i
wygospodarowa
ć takie pomieszczenia, jak: poczekalnia, wydzielone powierzchnie na każde ze stanowisk,
pomieszczenie administracyjne, czy pomocnicze (m.in. szatnia dla pacjentów, pomieszczenia socjalne i sanitarne).
Kolejnym etapem jest przystosowanie lokalu do obowiązujących przepisów – zaczynając od wymogów
powierzchniowych, a na procedurach działania gabinetu kończąc. Zgodnie z rozporządzeniem ministra zdrowia z 10
listopada 2006 roku w sprawie wymagań, jakim powinny odpowiada
ć pod względem fachowym i sanitarnym
pomieszczenia i urządzenia zakładu opieki zdrowotnej (Dz. U. z 24 listopada 2006 roku), powierzchnia gabinetu
dentystycznego powinna wynosi
ć co najmniej 12 m2 przy zainstalowaniu jednego fotela dentystycznego i co najmniej
8 m2 na każdy następny fotel.
Gabinet dentystyczny powinien spełnia
ć równie
ż wymogi zawarte w rozporządzeniu ministra zdrowia z 9 marca 2000
roku w sprawie wymaga
ń regulowanych przepisami (Dz. U. Nr 20, poz. 254). Zgodnie z wytycznymi, ściany lokalu
powinny by
ć gładkie, a przy umywalkach powinny by
ć wykończone materiałami zmywalnymi i odpornymi na
działanie środków dezynfekcyjnych do wysokości co najmniej 1,6 m. Pomieszczenie, w którym wykonywane s
ą
zabiegi, powinno by
ć wyposażone w umywalk
ę i zlewozmywak z wod
ą bieżąc
ą ciep
łą i zimn
ą oraz w autoklaw (czyli
urządzenie służące do wyjaławiania narzędzi stomatologicznych).
Rozkład i wyposażenie wnętrza gabinetu musz
ą równie
ż spełnia
ć rygorystyczne wymogi sanitarne, np. musi si
ę w
nim znajdowa
ć specjalna lodówka do przechowywania odpadów, a do 2012 roku wszystkie placówki będ
ą musiały
zbudowa
ć podjazdy dla wózków albo windy.
Sprzęt droższy ni
ż auto
Gabinet stomatologiczny, oprócz dobrej lokalizacji, musi posiada
ć specjalistyczny sprzęt, min. nowoczesny unit
(podstawowe narzędzie pracy stomatologa – od jego wyposażenia i rozplanowania położenia poszczególnych
elementów zależy sposób pracy i możliwość wykonania poszczególnych zabiegów. W skład unitu wchodzą: fotel,
blok spluwaczki, konsola lekarska, turbina, dmuchawka, mikrosilnik, lampa polimeryzacyjna, skaler (urządzenie do
opracowywania ubytków bąd
ź usuwania złogów nazębnych), konsola asysty i lampa.
Dodatkowymi urządzeniami, które powinny znale
źć si
ę w pobliżu unitu s
ą m.in. aparat rentgenowski z
radiowizjografią, kamera zewnątrzustna z monitorem, aparat Raypex’a (niezbędny do pomiaru kanału w leczeniu
kanałowym), piaskarka i mikroskop służący do leczenia kanałowego, bąd
ź przynajmniej lupy, które umożliwiaj
ą
Created with novaPDF Printer (
)
prace w powiększeniu 2,5-5,5 razy.
– Niestety, cały czas trzeba inwestowa
ć – mówi Bartosz Marczyński. – W nowoczesnych gabinetach standardem sta
ł
si
ę ju
ż rentgen. Co trzeciemu pacjentowi trzeba zrobi
ć zdjęcia, a czasami w ciągu jednej wizyty potrzebne s
ą trzy
prześwietlenia – nie można więc za każdym razem wysyłać pacjenta do przychodni specjalistycznej, bo w końcu
poszuka innego lekarza. Tymczasem sam czujnik do cyfrowego aparatu rentgenowskiego kosztuje 20 tys. z
ł – dodaje.
Oprócz wysokiej jakości usługi świadczonej pacjentom istotny jest równie
ż komfort pracy lekarza. – Pacjent zwykle
nie zwraca uwagi na to, na jakim fotelu siada. To przede wszystkim stanowisko pracy lekarza, który siedzi przy nim
co najmniej osiem godzin dziennie. Fotel musi zapewnia
ć mu ergonomi
ę pracy i takie warunki, by przy piątym
pacjencie jako
ść usługi była na podobnym poziomie jak przy pierwszym – wyjaśnia Marczyński.
Rozbieżno
ść cen za poszczególne urządzenia jest ogromna. Lupy mog
ą kosztowa
ć 1 tys. zł, ale i 5-7 tys. z
ł – w
zależności od jakości ich wykonania. Cena foteli waha si
ę od 20 tys. z
ł do 160 tys. z
ł i więcej. Najprostsza
radiowizjografia kosztuje ok. 20 tys. zł, a urządzenia z bogatym wyposażeniem – nawet 120 tys. zł.
Pewnym obniżeniem kosztów jest zakup urządze
ń używanych bąd
ź leasing sprzętu. Można równie
ż starć si
ę o
przyznanie dotacji unijnych na zakup wyposażenia – cho
ć akurat to rozwiązanie nie cieszy si
ę dużym
zainteresowaniem wśród stomatologów.
– Najpierw trzeba bardzo długo czeka
ć na ich przyznanie, a potem należy si
ę bardzo precyzyjnie rozliczyć, co te
ż
wprowadza pewne ograniczenia, np. co do sprzętu. Nie zawsze ten sprzęt, który Unia nam narzuca, chcielibyśmy
mie
ć w gabinecie – mówi Bartosz Marczyński. Specjaliści uważają, że nie trzeba si
ę od razu decydowa
ć na te
najbardziej kosztowne modele oprzyrządowania.
– Praktyka, która nie jest wyposażona w sprzęt najdroższych firm wcale nie musi by
ć gorsza od tej z tak zwanej
górnej półki – mówi Pawe
ł Klimek. Jeśli lekarz chce uruchomi
ć gabinet jednostanowiskowy o przeciętnym
standardzie, musi si
ę liczy
ć z kosztami na poziomie 150-200 tys. zł.
Personel – przyciąga albo odstrasza
Placówka musi posiada
ć starannie i schludnie wykonane pomieszczenie i klimatyzację. Poczekalni
ę kliniki
Marczyńskich zdobi
ą dyplomy uzyskane przez lekarzy, Mariusz Walencki dba o to, by jego pacjent codziennie móg
ł
przeczyta
ć świe
żą prasę. W gabinetach sieci Dental Clinic Licence poczekalnia przypomina salon – nie ma reklam
past do zębów czy rysunków uzębienia.
– Zależy nam na tym, by zmniejszy
ć stres pacjentów, a nie go wzmacniać. Natomiast personel pomocniczy i
pracownicy recepcji przechodzą specjalistyczne szkolenia z zakresu obsługi klienta – tłumaczy Pawe
ł Klimek. –
Chcemy pozyska
ć różnych, także zamożnych pacjentów, dlatego kładziemy duży nacisk na kwestie pozamedyczne w
gabinecie - pacjent musi czu
ć si
ę u nas po prostu dobrze.
Aby zapewni
ć dobr
ą jako
ść usług w gabinecie jednostanowiskowym można pracowa
ć samemu albo zatrudni
ć trzy
osoby: lekarza prowadzącego, asyst
ę medyczn
ą i recepcjonistkę. W gabinecie dwu- i trzystanowiskowym do obsługi
medycznej konieczne jest zatrudnienie trzech lekarzy, trzech asystentów i jednej osoby odpowiedzialnej za tzw. asyst
ę
brudną. Niektórzy właściciele gabinetów korzystaj
ą z pomocy początkujących dentystów z pełnymi uprawnieniami,
którzy za swoj
ą prac
ę nie otrzymuj
ą wynagrodzenia albo pracuj
ą w systemie prowizyjnym.
Wysoko
ść prowizji to około 30-40 proc. obrotu wygenerowanego przez danego lekarza. Według niektórych
doświadczony lekarz z własn
ą grup
ą pacjentów może zarobi
ć nawet do 100 tys. zł. Niestety, tymczasem, tyle
zarabiaj
ą nieliczni.
Aneta Wieczorek (Miesięcznik Własny Biznes)
Created with novaPDF Printer (
)