Alfred Schmidt
O problemie poznania
w krytyce ekonomii
politycznej
Studenckie Koło Filozofii Marksistowskiej (Uniwersytet Warszawski)
WARSZAWA 2007
Alfred Schmidt – O problemie poznania w krytyce ekonomii politycznej (1967 rok)
© Studenckie Koło Filozofii Marksistowskiej (UW)
- 2 -
www.skfm-uw.w.pl
„O problemie poznania w krytyce ekonomii
politycznej” („Zum Erkenntnisbegriff der Kritik der
politischen Ökonomie”) to referat z 1967 roku,
wygłoszony na kolokwium odbytym na
Uniwersytecie we Frankfurcie nad Menem z okazji
setnej rocznicy opublikowania przez Karola Marksa
„Kapitału”.
Podstawa niniejszego wydania: Pismo polityczno-
artystyczne „Lewą Nogą” nr 12, 2000 r.
Tekst z języka niemieckiego przetłumaczył Antoni
Malinowski.
Alfred Schmidt – O problemie poznania w krytyce ekonomii politycznej (1967 rok)
Sto lat po ukazaniu się pierwszego tomu Marksowskiego Kapitału trudności właściwej oceny tego
dzieła nie zmniejszyły się, a raczej wzrosły. Już w posłowiu do drugiego wydania Marks skarżył się na to,
jak słabo zrozumiano jego metodę, a od tego czasu sytuacja jeszcze się pogorszyła. Jeśli pominiemy te, tak
kiedyś istotne pozateoretyczne trudności, owe prymitywno-materialne i polityczne interesy, krępujące
poważną recepcję ekonomicznej strony marksizmu w świecie mieszczańskim, o ile w ogóle nie kładące jej
kres, to wówczas trzeba zastanowić się nad wielkim kłopotem, jaki Marksowskie przedsięwzięcie sprawiło
współczesnej świadomości nauk społecznych, która była skrępowana obcymi historycznie kryteriami
„operacyjnej” racjonalności. Z kłopotem tym nie mogli już sobie poradzić dalecy myśleniu dialektycznemu
współcześni Marksowi, debatujący nad tym, czy w Kapitale postępował on pozytywistycznie czy
metafizycznie, analitycznie czy sceptycznie, indukcyjnie czy dedukcyjnie. Materialistyczna dialektyka nie
poddawała się nie tylko takim wewnątrz-filozoficznym alternatywom, lecz również konwencjonalnym
schematom podziału o charakterze systematyczno-naukowym i teoretyczno-naukowym. Przebiegają one w
poprzek podziału na nauki przyrodnicze i nauki o kulturze, który po neokantowsku (Windelband-Rickert)
ujęty został jako metoda „nomotetyczna” i „idiograficzna”, „generalizująca” i „indywidualizująca”.
Dotyczy to w takim samym stopniu pochodzącego od Diltheya podziału na dyscypliny (przyrodnicze)
„wyjaśniające” i (humanistyczne) „rozumiejące”, jak i dogmatycznego podziału na „historyczny” i
„systematyczny” sposób oglądu. Teoria Marksowska nie jest ani nauką szczegółową o gospodarce, polityce,
czy też historii (lub ich połączeniem), ani filozofią (bądź antropologią) w sensie spekulatywno-
idealistycznym. Także znanego już w czasach Marksa pojęcia „socjologia” brakuje w jego pracach
. Dla
Marksa nie istnieją żadne społeczne fakty same w sobie, które dałyby się badać w sposób neutralny i w
oderwaniu od naturalnych, psychologicznych i politycznych losów ludzkich. Jednakże Kapitał pozostaje
dziełem badań naukowych, ze zdecydowanym zacięciem teoretycznym. Aczkolwiek jego pojmowanie
nauki łączyło się z ideą rewolucyjnej zmiany świata, to w bardzo małym stopniu dostrzegał Marks w
myśleniu instrument agitacji, który podporządkowany jest osiągnięciu jednego efektu. „Człowieka jednak –
pisze on o Malthusie w Teoriach wartości dodatkowej – który usiłuje przystosować naukę nie do punktu
widzenia wynikającego z samej nauki (bez względu na możliwą jej mylność), lecz do punktu widzenia
zapożyczonego z zewnątrz, a podyktowanego przez obce nauce interesy zewnętrzne – takiego człowieka
nazywam «nikczemnikiem»”
. Kapitał nie jest wezwaniem do szybkiego działania, lecz jak dotąd
najbardziej zasadniczą i najrozleglejszą próbą „wykrycia ekonomicznych praw rozwoju nowoczesnego
społeczeństwa”, co oznacza, że Marks „ujmuje rozwój ekonomicznej formacji społeczeństwa jako proces
przyrodniczo-historyczny”
Jeżeli istniała trudność w określeniu naukowo-teoretycznego statusu dialektyki, nieodzownie
postrzegana kiedyś jako merytoryczna, to została ona – przynajmniej zasadniczo – przezwyciężona. Ten kto
zdaje sobie sprawę, że właśnie w ten sposób Marks doszedł do swoich najważniejszych ustaleń, że
przeniknął wynikające z podziału pracy granice między dyscyplinami w ich ideologicznej funkcji, aby
skierować uwagę na właściwy przedmiot poznania – społeczną całość, ten następnie nie będzie dążyć do
tego, aby redukować treść Kapitału do sfery problemowej jednej z rozwiniętych nauk społecznych lub
dzielić ją, jak to zrobił jeszcze Schumpeter
, na sferę „proroctw”, „filozofii”, „socjologii” i „ekonomii
politycznej”.
Ze względu na wymaganą zwięzłość może tutaj chodzić jedynie o zarysowanie kilku głównych
elementów przyjętych w Kapitale pojęć poznawczych i naukowych. Dalsze problemy zostały zastrzeżone
do podjęcia w dyskusji.
1
Chyba dlatego, że Marks nie chciałby być mylony z Comtem. Dopiero Lenin w 1894 r. w swojej głośnej polemice z „metodą
subiektywną” mówi o materializmie historycznym jako „naukowej socjologii”. Por.: W. I. Lenin: „Któż to są «przyjaciele
ludu» i jak oni wojują z socjaldemokratami?” (w:) Dzieła wszystkie, t. 1, Warszawa 1983, ss. 119-133.
2
K. Marks: Teorie wartości dodatkowej (w:) K. Marks, F. Engels, Dzieła [od tłum.: dalej jako MED], t. 26, cz. II, KiW,
Warszawa 1981, ss. 141-142.
3
K. Marks: Kapitał, t. I (w:) MED, t. 23, Warszawa 1968, s. 8.
4
Por.: J. A. Schumpeter: Kapitalizm, socjalizm, demokracja, PWN, Warszawa 1995.
© Studenckie Koło Filozofii Marksistowskiej (UW)
- 3 -
www.skfm-uw.w.pl
Alfred Schmidt – O problemie poznania w krytyce ekonomii politycznej (1967 rok)
Najpierw uwaga co do metody interpretacji Marksa, jaka dzisiaj wydaje się załamywać:
1. Niezwykle ważne dla Marksowskiego samozrozumienia jest to, że dość często pozostaje ono
daleko w tyle za tym, co Marks proponuje teoretycznie w swych materialnych analizach
. Toteż wcale nie
świadczy to o ortodoksji, gdy uwzględnia się jego głośne Przedmowy i Posłowia, które – izolowane od
aktualnych zasadniczych stanowisk i procesów myślowych, będących ich wynikiem – sprzyjają fałszywym
interpretacjom. Ma się tu na przykład na myśli całkowicie wprowadzające w błąd stwierdzenie Marksa, że
w rozdziale traktującym o teorii wartości tu i ówdzie „kokietował” właściwym dla Hegla sposobem
wyrażania się
. W rzeczywistości metodyczna struktura jego dzieła opiera się na drugiej, dokonującej się w
późnych latach pięćdziesiątych recepcji Wielkiej Logiki Hegla, która dla jego szczegółowych analiz
ekonomicznych stanie się tak samo ważna, jak pojęcie pracy w Fenomenologii ducha dla jego
„samozrozumienia” w okresie przed rewolucją marcową 1848 roku
2. Każda dzisiejsza egzegeza Marksa powinna przebiegać w dwóch etapach. Musi ona stwierdzić, co
rzeczywiście zawarte jest w tekstach. W sytuacji istnienia licznych prac, występujących w obronie tez,
których Marks nigdy nie wysunął, nie jest to wcale banalne i zrozumiałe samo przez się. Faktem jest to, jak
bardzo może wpływać na nią także nasze dzisiejsze zainteresowanie kwestią „autentycznego” Marksa – stąd
też w pierwszym rzędzie chodzi o to, aby możliwie jak najdokładniej zrekonstruować trudno dostępne
źródła, do których obok listów, Teorii wartości dodatkowej, należy zwłaszcza obszerny Rohentwurf –
rękopisy ekonomiczne z lat 1857-1859, które ukazały się pod tytułem Zarys krytyki ekonomii politycznej.
Niemało kwestii, które niepotrzebnie ciążyły nad dotychczasowymi dyskusjami na temat Marksa, da się
wyjaśnić czysto filozoficznie. Poza tym – i to byłoby do wykonania jako druga czynność – istnieją
problemy, które jako takie pojawiają się tylko wówczas, gdy interpretacja „konstruując” wychodzi poza
bezpośredni tekst. Tylko w ten sposób można adekwatnie rozpatrywać kwestię współczesnego znaczenia
Marksowskiego teorematu.
3. Do samego Marksowskiego dzieła życia stosuje się metodyczna zasada Marksa, głosząca, że
anatomię małpy wyprowadza się z anatomii człowieka, a nie odwrotnie. Wczesne prace Marksa i Engelsa,
w których przez długi czas chciano dostrzegać właściwą filozoficzno-humanistyczną treść marksizmu są
całkowicie zrozumiałe jedynie z punktu widzenia historyczno-ekonomicznych analiz zawartych w Kapitale.
Dotyczy to zwłaszcza materializmu historycznego. Temat – sam w sobie – wykłada on w Świętej rodzinie,
Ideologii niemieckiej, w Nędzy filozofii i w Manifeście komunistycznym. Ponadto swój Przyczynek do
krytyki ekonomii politycznej z 1859 roku Marks poprzedził znaną przedmową. Kto jednakże chce wyjaśnić
pierwotny, krytyczny sens tej teorii musi sięgnąć do Kapitału. Dopiero tutaj stanie się jasne, że gołosłowne
twierdzenie o tym, iż materializm historyczny jest „jednostronny”, nie zostanie obalone przez to jeśli się
powie, że Marks i Engels, obok ekonomicznych, stwierdzili także inne – tak zwane duchowe – elementy
konstytuujące historię, lecz jedynie w ten sposób, że się ten zarzut przyjmie i następnie zastosuje do
analizowanych przez Marksa stosunków. Przy idealistycznym oskarżeniu jednostronności jako
„ekonomizmu” chodzi – wykazują to badania Kapitału – o abstrakcję, jakiej dzień w dzień dokonują nie
teoretycy, lecz społeczna rzeczywistość. Wraz z powstaniem świata towarów, to znaczy „powszechnej
formy wartości” produktu pracy, abstrakcyjno-powszechny charakter ludzkiej pracy staje się specyficznie
społecznym. Przejdźmy teraz do właściwego Marksowskiego zamysłu: krytyki ekonomii politycznej.
Pojmuje on ją w podwójnym sensie, po pierwsze jako krytykę realnych, polityczno-ekonomicznych
stosunków, tak jak w sposób konieczny wynikają one z kapitalistycznego sposobu produkcji i obrotu, i po
5
Marks był całkowicie świadomy tego właśnie w filozofii często spotykanego stanu rzeczy. W liście do Lassalle'a z 31 maja
1858 r. przypomina on swoją dysertację doktorską, która postawiła go przed zadaniem przedstawienia „całego systemu”
Epikura na podstawie fragmentów – systemu, o którym był przekonany, że „istniał w pismach Epikura tylko sam w sobie, a nie
jako uświadomiona teoria”. Rzecz szczególna, że dodaje on: „Nawet u filozofów, którzy nadali swoim pracom formę systemu,
f.i. u Spinozy, rzeczywista wewnętrzna budowa jego systemu jest przecież zupełnie inna od formy, w której on go świadomie
przedstawił”, (w:) MED, t. 29, Warszawa 1972, s. 664. Myśl, która musi także okazać się przydatna przy interpretacji Kapitału.
6
K. Marks: Kapitał, t. I, cyt. wyd., s. 18.
7
Por. do tego korespondencję Marksa z Engelsem, Lassallem, Kugelmannem z lat 1858-1870. O znaczeniu Hegla dla analiz
ekonomicznych por. także: W. I. Lenin, Werke, Band 38, Berlin 1964, s. 316.
© Studenckie Koło Filozofii Marksistowskiej (UW)
- 4 -
www.skfm-uw.w.pl
Alfred Schmidt – O problemie poznania w krytyce ekonomii politycznej (1967 rok)
drugie jako krytykę ekonomii politycznej jako tej – le monde moral, jak mówi wiek XVIII – nauki
obejmującej całokształt procesów życiowych, w której w najbardziej adekwatny sposób odbija się
teoretyczne samozrozumienie społeczeństwa burżuazyjnego. Bezpośredni przedmiot Marksowskich badań
stanowią wprawdzie dane empirycznie stosunki produkcji. Jednakże – i na to Marks z naciskiem zwraca
uwagę Lassalle'a
– nie jest możliwe uchwycenie także bezpośrednio tego bezpośredniego przedmiotu.
Faktyczny „system ekonomii burżuazyjnej” zostaje ujęty za pomocą „krytyki kategorii ekonomicznych”,
tak jak występowały one w sposób dogmatyczno-historyczny. Stąd też Marksowska krytyka kapitalizmu
jest w dużej mierze krytyką teorii. Na podstawie rozwoju literatury od Williama Petty do Davida Ricardo
śledzi Marks tok kapitalistycznej produkcji. Trzymając się ściśle myślowych założeń ekonomii
burżuazyjnej, odsłania sprzeczności między tymi założeniami a społeczną rzeczywistością (jako
pomyślaną), a tym samym obiektywne sprzeczności samej społecznej rzeczywistości. A więc dialektyka
wcale nie jest uzasadniana przez Marksa „ontologicznie”. Zapewne nie jest ona jedynie immanentna dla
procesu poznania, lecz zawsze również względem rzeczy. Ta jednak nie występuje poza ujmującymi ją
pojęciami, wszakże bez, jak to ma miejsce u Hegla, wyczerpywania się w nich. Zapośredniczenie
przedmiotu Marksowskiej „krytyki” nie da się usunąć ani przez teorię i jej historyczne zainteresowanie, ani
przez te okoliczność, że każdy przedmiot jest w sobie zapośredniczony, co właśnie czyni teorię obiektywną.
Chociaż uczeń Hegla Marks pogardzał tym, aby w „abstrakcyjny” sposób uprawiać teorię teorii, a
jego merytoryczny rozwój intelektualny poprzedzały rozwlekłe rozważania definicyjne i metodologiczno-
teoriopoznawcze
, to jednak większą rolę odgrywa u niego subiektywno-ludzka, by nie powiedzieć
instrumentalna strona poznania, niż ma to miejsce w Logice Hegla, dla którego metodą jest sama forma
ruchu absolutu, a totalny porządek kategorii zbiega się z wieczną rzeczą. Natomiast kategorie u Marksa są
przemijającymi, nietrwałymi wytworami, „wyrazem teoretycznym, abstrakcją społecznych stosunków
produkcji”
. Teoria i ich obiektywne treści pozostają wzajemnie zapośredniczone, bez bycia kiedykolwiek
identycznymi. Stąd też Marks podkreśla, że sposoby badania i sposoby wykładu muszą „formalnie” różnić
się. Jest to jedyna – jako taka – materialistyczna zasada, która występuje także u Hegla. Co prawda nie w
tych jego dziełach, w których występuje spekulatywny duch bądź pojęcie samo w sobie, żywiące się
poniekąd swoją własną substancją. A raczej w Filozofii przyrody i w Wykładach z historii filozofii, a więc
tam gdzie identyczność podmiotu i przedmiotu jest mniej rozpoznawana, gdzie „rozsądnie” analizowany
materiał jest do udowodnienia w „definicjach rozumowych”, którym początkowo stawia opór. „Tok
powstawania nauki”, powiada Hegel, „różni się od jej rozwoju samego w sobie, gdy jest ona już
ukształtowana, podobnie jak rozwój historii filozofii i rozwój samej filozofii...; wykształcenie się strony
empirycznej... stało się istotnym warunkiem istnienia idei, aby tym samym mogła ona rozwinąć się,
sformułować definicję”
. Z kolei Marks w posłowiu do wydania drugiego Kapitału napisał: „Badanie musi
szczegółowo opanować materię, musi zanalizować różne jej formy rozwojowe i wyśledzić ich więź
wewnętrzną. Dopiero po dokonaniu tej pracy można właściwie przedstawić rzeczywisty ruch. Gdy się to
uda i gdy życie materii znajdzie swe odbicie w idei, może się wydawać, że ma się do czynienia z jakąś
konstrukcją a priori”
. Przy dzisiejszym stanie dyskusji międzynarodowej
8
List Marksa do Ferdynanda Lassalle'a z 22 lutego 1858 r., (w:) MED, t. 29, Warszawa 1972, s. 651.
9
„Właściwą teorię”, pisze Marks 25 sierpnia 1842 r. do Dagoberta Oppenheima, „trzeba wyjaśnić i rozwijać w oparciu o
konkretny stan rzeczy i na podstawie istniejących stosunków”, (w:) MED, t. 27, Warszawa 1968, s. 479.
10
K. Marks: Nędza filozofii, MED, t. 4, Warszawa 1962, s. 141.
11
G. W. F. Hegel: Vorlesungen über die Geschichte der Philosophie, 3. Band, (w:) Sämtliche Werke, Band 19, glockner,
Stuttgart 1959, s. 284.
12
K. Marks: Kapitał, t. I, cyt. wyd., s. 18. Temu rozróżnieniu na „badanie” i „przedstawienie” w Theorien über den Mehrwert
(Por. Teil 3, Berlin 1962, s. 497) odpowiada podział na „analizę” i „genetyczne przedstawienie”. Czytamy tutaj: „Analiza... jest
niezbędną przesłanką przedstawienia genetycznego, uchwycenia rzeczywistego procesu kształtowania się w jego różnych
fazach”.
13
Por. do tego „strukturalistycznie” zorientowane prace paryskiej szkoły Althussera, a zwłaszcza wydanej do tej pory w dwóch
tomach pracy zbiorowej Lire le Capital, Paris 1965. Na uwagę zasługuje zwłaszcza studium Jacques Ranciere Le concept de
critique et la critique de l'économie politique des „Manuscrits” de 1844 au „Capital” (tom I, ss. 95-210), jak również praca
Louisa Althussera L'objet du Capital (t. II, ss 9-185). Na temat pojęcia przedstawienia por. także mój artykuł Zum Verhältnis
© Studenckie Koło Filozofii Marksistowskiej (UW)
- 5 -
www.skfm-uw.w.pl
Alfred Schmidt – O problemie poznania w krytyce ekonomii politycznej (1967 rok)
żadna wątpliwość, co do tego, że prawidłowe zrozumienie Marksowskiej metody w Kapitale wiąże się i
łączy się z pojęciem „przedstawienia”. Autorzy mówią o nim po raz pierwszy chyba w Ideologii
niemieckiej. Chodzi tutaj już o to, aby przetworzony w inny sposób materiał uporządkować,
ustrukturyzować w trakcie drugiej refleksji
. Tylko ona przedstawia „rzecz w jej całokształcie”
„Badanie”, o którym mówi Marks w Kapitale, ma do czynienia z przytłaczającą ilością materiału
historyczno-gospodarczego, społeczno-historycznego, socjograficznego, statystycznego i podobnego
rodzaju. Metodą takiego badania jest, mówiąc po heglowsku, postępowanie „izolowanego”, analitycznego
rozumu. „Przedstawienie” natomiast musi rozczłonkowany, różnorodny materiał doprowadzić do
„konkretnej” jedności. Reprodukuje ono żywą całość, która w wytworach nauk szczegółowych
każdorazowo „jawi się” jedynie jednostronnie, nie zostaje uchwycona realnie. Te ostatnie „tylko dostarczają
elementów do teoretycznej konstrukcji procesu dziejowego, elementy te zaś w ramach przedstawienia nie
pozostają tym, czym były w naukach szczegółowych, lecz uzyskują nowe funkcje znaczeniowe, o których
przedtem nie było jeszcze mowy”
. Dotyczy to zwłaszcza klasycznej burżuazyjnej ekonomii, do której
Marks wprawdzie nawiązuje, ale jedynie poprzez krytykę przyczyni się do tego, że może zostać ona
przedstawiona dialektycznie
. „Ekonomię jako naukę w niemieckim sensie” (przez co rozumie się: w sensie
– skorygowanego – heglizmu) należałoby dopiero „stworzyć”
. Marks swoje zadanie przedstawia w
następujący sposób: „Praca, którą obecnie mam na warsztacie to krytyka kategorii ekonomicznych lub...
krytycznie wyłożony system ekonomii burżuazyjnej. Jest to jednocześnie i wykład systemu i poprzez
wykład – jego krytyka”
Z tego wszystkiego powinno wynikać, jak ważna dla całokształtu koncepcji Marksowskiej jest
kwestia przedstawienia. Była ona do niedawna – pomijając Horkheimerowski esej z lat trzydziestych –
prawie zupełnie nie uwzględniana. Albo ujmowano ją dosłownie, przy czym dialektyka u Marksa została
sprowadzona jedynie do stylu, albo tłumaczono, że z powodów zewnętrznej celowości wybrał on
dialektyczny sposób przedstawienia. Być może dzisiaj posługiwałby się innym. Jeżeli w ogóle jeszcze
burżuazyjni ekonomiści traktują Marksa poważnie, to uważają za całkowicie możliwe, aby problemy
Kapitału, jeśli nie dały się one rozwinąć historycznie, rozpatrywać również bez heglowsko-dialektycznego
„balastu”. Wszakże gdy kategorie dialektyczne zostaną przełożone na terminy operacyjne, to tracą moment
„negatywno-rozumowy”, który Hegel według nich wprowadza. Na miejsce ujmowanej całości wkraczają
(źle-subiektywne) stany refleksji. Przedstawienie natomiast nie wkracza jako zewnętrzny składnik do
badanej materii. Odkrywając jej historyczną dynamikę, tworzy właściwy akt poznawczy, jest medium
egzystencji teorii krytyczno-dialektycznej: „analizą” w najwyższym sensie.
Jako logiczna konstrukcja przedstawienie wcale nie wynika po prostu z procesu historycznego.
Wprost przeciwnie, „kroczy” ono, jak wyjaśnia to Marks w rozdziale o towarze i pieniądzu, „drogą wprost
przeciwną niż rzeczywisty rozwój”. Zaczyna się od gotowych wyników procesu rozwojowego: „Formy,
które nadają produktom pracy piętno towarów, a więc stanowią przesłanki cyrkulacji towarowej, nabrały
już trwałości naturalnych form życia społecznego, zanim jeszcze ludzie spróbowali zdać sobie sprawę nie z
historycznego charakteru tych form, które raczej wydają im się już niezmienne, lecz z ich treści. Toteż
dopiero analiza cen towarów doprowadziła do określenia wielkości wartości i dopiero wspólny pieniężny
von Geschichte und Natur im dialektischen Materialismus, (w:) Existentialismus und Marxismus, Frankfurt am Main 1965,
zwłaszcza strony 127-131.
14
K. Marks, F. Engels: Ideologia niemiecka (w:) Karol Marks. Pisma wybrane. Człowiek i socjalizm, Warszawa 1979, ss. 245-
246.
15
Tamże, s. 261.
16
M. Horkheimer: Przyczynek do sporu o racjonalizm we współczesnej filozofii, (w:) Szkoła frankfurcka, t. 1, cz. II, Wstęp i
tłumaczenie J. Łoziński, Warszawa 1985, s. 337.
17
List Marksa do Ferdynanda Lassalle'a z 22 lutego 1858, cyt. wyd., s. 337.
18
List Marksa do Ferdynanda Lassalle'a z 12 listopada 1859, (w:) MED, t. 29, cyt. wyd., s. 672 [od tłum.: w polskim wydaniu
dzieł początek tego zdania brzmi: „Ekonomię jako naukę w ścisłym sensie”. Przy takim przekładzie niezrozumiała staje się
uwaga Schmidta przedstawiona w nawiasie].
19
List Marksa do Ferdynanda Lassalle'a z 22 lutego 1858, cyt. wyd., s. 651.
© Studenckie Koło Filozofii Marksistowskiej (UW)
- 6 -
www.skfm-uw.w.pl
Alfred Schmidt – O problemie poznania w krytyce ekonomii politycznej (1967 rok)
wyraz towarów doprowadził do ustalenia ich charakteru jako wartości. Ale właśnie ta zakończona forma
świata towarów, forma pieniężna, zamiast ujawniać, zarzuca rzeczową zasłonę na społeczny charakter prac
prywatnych, a więc – na społeczne stosunki prywatnych pracowników”
. Tym samym staje się zrozumiałe,
dlaczego Marks rozpoczął swoje studium od materiałów literacko-historycznych, które ukazały się pod
tytułem Teorie wartości dodatkowej i miały tworzyć IV tom Kapitału, podczas gdy najpierw został
opublikowany opracowany przez niego jako ostatnia część – tom I.
O ile „badanie” orientuje się na rzeczywisty przebieg burżuazyjnej historii, to „przedstawienie”
podąża odwrotną drogą: kroczy od bezpośredniego „bytu” do zapośredniczonej „istoty”, to znaczy w sensie
Heglowskiej Logiki wraca ono z powrotem od bytu do istoty jako „podstawy” bytu. Marks, innymi słowy,
ożywia przeszły proces historyczny, który jest osadzony w urzeczowionych (stronniczych empirycznie)
pojęciach burżuazyjnej ekonomii. Lefebvre w swych analizach agrarno-socjologicznych i podążający jego
śladem Sartre mówią, chyba też nie bez racji, o „progresywno-regresywnej” metodzie u Marksa. Dopiero w
24 rozdziale, zajmującym się dokonującą się stuleciami „pierwotną akumulacją”, będą rozpatrywane jej
historyczne założenia, co jest już konstytuujące dla towaru i jego analizy (jak również dla wszystkiego, co z
niego wynika).
Struktura Kapitału, który powstaje w ten sposób, że Marks stopniowo przechodził od towaru do
pełnego pojęcia kapitału (jego „ogólnego procesu”), kieruje się myślą o tym, że „to, co istotne” musi
zdecydowanie różnić się od „ujawniającej się” rzeczywistości. Już dla Hegla wraz z twierdzeniem o tym, że
wszystkie rzeczy mają istotę, wyrażone zostaje to, że nie są one jedynie tym, czym się bezpośrednio
przedstawiają. „Gdyby forma zjawiska i istota rzeczy bezpośrednio zbiegały się – czytamy u Marksa –
wszelka nauka byłaby zbędna...”
. A w innym miejscu: „Dziełem nauki jest to, aby widzialny, jedynie
ujawniający się ruch, zredukować do wewnętrznego rzeczywistego ruchu...”
. Przy tym, te wywodzące się
z Heglowskiej Logiki kategorie, nie należą już do żadnego świata ponadczasowych znaczeń, lecz rozkładają
się historycznie jako momenty doświadczanej obiektywności. Tego, co jest istotą, a co zjawiskiem nie da
się orzec a priori. I tak wymiana najpierw tylko jednego z produktów pracy odbywa się na granicy
naturalnej wspólnoty, a więc czegoś relatywnie przypadkowego, nieistotnego. Potem strukturalizuje ona
istotę społeczeństwa kapitalistycznego. Zgodnie z tym przedstawia się to za pomocą kapitału handlowego,
który jako najstarsza forma kapitału tworzy także historyczne podstawy kapitału przemysłowego i którego
zasięg obniża się do (obiektywnego) pozoru w rozwiniętych stosunkach burżuazyjnych.
Różnica między zjawiskiem a istotą nie oznacza więc, że istota jest rodzajem „tła”, jak ją wyszydza
Nietzsche; raczej rozwija się sama w sobie. Różnica ta nie jest obojętna względem istoty, lecz sama jest
konkretną pewnością tej istoty. Wyrażając to inaczej: tylko poprzez postępującą analizę manifestujących się
w sposób urzeczowiony zjawisk uchwycona zostaje ich procesualna istota (powiązana stale również z
rzeczami). W ten sposób istotą ceny towaru jest wartość, która się w nim przejawia. Określając wartość
rozpoznajemy tę stronę towaru, która uzasadnia cenę, bez poznania której nie mógłby być on uchwycony
jako naga forma zjawiska.
Dwoistość postawy konfrontacyjnej, jego polemiki z klasyczną ekonomią z jednej strony i
rozpoczynającą się wraz z Sayem „ekonomią wulgarną” z drugiej strony, opiera się na utożsamianym przez
Marksa z naukowym postępowaniem, rozróżnieniu na prawo i to, co powierzchowne, na zjawisko i istotę.
Klasycznym ekonomistom, a zwłaszcza Ricardowi przytakiwał, że mimo swego klasowego stanowiska,
postrzegającego kapitalistyczny sposób produkcji jako dany z natury i niezmienny, próbowali prowadzić
systematyczne badania jego „wewnętrznego związku organicznego”
. Ricardo zmusza naukę, „aby
poniechała dotychczasowej rutyny i uprzytomniła sobie, w jakim stopniu pozostałe rozwijane i opisywane
przez tę naukę kategorie – stosunki produkcji i wymiany – zgodne lub sprzeczne są z tą podstawą, z
punktem wyjścia, w jakim w ogóle stopniu owa nauka, odzwierciedlająca, odtwarzająca jedynie formy
20
K. Marks: Kapitał, t. I, cyt. wyd., s. 87.
21
K. Marx: Das Kapital, Band III, Berlin 1953, s. 870.
22
Tamże, s. 344.
23
K. Marks: Teorie wartości dodatkowej, (w:) MED, t. 26, cz. II, cyt. wyd., s. 206.
© Studenckie Koło Filozofii Marksistowskiej (UW)
- 7 -
www.skfm-uw.w.pl
Alfred Schmidt – O problemie poznania w krytyce ekonomii politycznej (1967 rok)
przejawiania się procesu, a więc i same te zjawiska, zgodne są z podstawą, na której opiera się związek
wewnętrzny, rzeczywista fizjologia społeczeństwa burżuazyjnego”. Tym samym pojawia się pytanie, „jak w
ogóle ma się sprawa z ową sprzecznością między tym pozornym i rzeczywistym ruchem systemu”. I Marks
zamyka dogmatyczno-historyczną ocenę Ricarda, podkreślając, że ten „ujawnia i formułuje przeciwieństwo
ekonomiczne klas – tak, jak je rysuje związek wewnętrzny – i że wskutek tego ekonomia polityczna chwyta
i wykrywa sam rdzeń walki historycznej i historycznego procesu rozwojowego”
Natomiast ekonomia wulgarna – cała ekonomia od czasu likwidacji szkoły Ricarda – błądzi „jedynie
w obrębie pozornego związku”: popada w prymitywny empiryzm
„Ekonomista wulgarny”, powiada Marks, „nie zdaje sobie absolutnie sprawy z tego, że rzeczywiste,
codzienne stosunki wymiany i wielkości wartości nie mogą być wprost identyczne... ekonomista wulgarny
myśli, że dokonał wielkiego odkrycia, gdy ujawnieniu wewnętrznego związku chełpliwie przeciwstawia
fakt, że zewnętrzne przejawy wyglądają inaczej. W rzeczy samej chełpi się tym, że czepia się pozorów,
biorąc je za coś ostatecznego. Po cóż więc w takim razie w ogóle nauka?”
Marksowska analiza zmierza do tego, aby zjawiska ekonomiczne określić w ich czystej formie,
wolne od zakłócających okoliczności ubocznych. Jak pokazał to zwłaszcza Henryk Grossmann w swej
książce Das Akkumulations und Zusammenbruchsgesetz des kapitalistischen Systems
, potrzebne są do
tego upraszczające założenia, przyjęcie stałych cen, stan równowagi kapitalistycznego mechanizmu, przy
czym ceny zbiegają się z wartościami, pomijając konkurencję i handel zagraniczny i temu podobne rzeczy
Marks chce fakty „rozpatrywać zgodnie z ich prawidłowościami, w kształcie odpowiadającym ich
pojęciu”
i proponuje następującą procedurę: „Gdy ceny... odchylają się od wartości, należy je wpierw
sprowadzić do tych ostatnich..., aby przy badaniu otrzymać zjawisko tworzenia się kapitału na gruncie
wymiany towarowej w jego czystej postaci...”
. Istotnie prawo wartości daje się rozwinąć tylko w taki
sposób, że będzie się abstrahowało od wahań podaży i popytu, z którego przywiązani do sfery cyrkulacji
ekonomiści wulgarni chcieli wprowadzić wartość.
Nie oznacza to ma się rozumieć, że Marks przy tej – metodycznie koniecznej – redukcji bogactwa
zjawisk rynkowych zatrzymuje się na tworzącym wartość procesie produkcji. Jego zainteresowanie
poznawcze jest ściśle dialektyczne: sfera cyrkulacji i sfera produkcji nie są żadnymi „ontologicznymi”
warstwami rzeczywistości. Po tym jak Marks, wychodząc od pierwszej, powszedniej bezpośredniości
świata towarów, w I tomie Kapitału, przechodzi do jego zapośredniczenia w procesie produkcji, powraca w
II tomie do procesu cyrkulacji jako jednej ze swej strony zapośredniczonej sfery produkcji (jako procesu
reprodukcji), aby w końcu w III tomie badać całokształt procesu kapitalistycznej produkcji, jedność procesu
24
Tamże.
25
Jest on zawsze związany z klasyfikacyjnymi, zakresowo-logicznymi pojęciami, podczas gdy Marks przeciwstawia metodę
dialektyczną „subsumption masy «cases» under a general principle” (por. List Marksa do Engelsa z 9 grudnia 1861, [w:] MED,
t. 30, Warszawa 1974, s. 246). „Pojęcie” jest dla Marksa pewną ogólnością, której historyczna konkretyzacja, wraz z
wysokością poziomu abstrakcji, nie zmniejsza się, lecz zwiększa. Ujawnia się to przy przejściu od wielkości wartości do formy
wartości: „Forma wartości produktu pracy jest najbardziej abstrakcyjna, ale forma ta charakteryzuje jako szczególny rodzaj
produkcji, zarazem więc charakteryzuje go historycznie” (K. Marks: Kapitał, t. I, cyt. wyd., s. 93). Por. na temat metody
Marksowskiej jako krytyki ideologii także mój artykuł: „Ideologie und Anspruch auf Wissenschaftlichkeit” (w:) Periodikum
für Wissenschaftlichen Sozialismus, Heft 16, München 1960, ss. 59-66.
26
List Marksa do Ludwika Kugelmanna z 11 lipca 1868, (w:) MED, t. 32, Warszawa 1973, ss. 604-605.
27
Leipzig 1929.
28
Metoda, która bez wątpienia zorientowana jest przyrodniczo, co Marks w przedmowie do pierwszego wydania Kapitału
charakteryzuje tak: „Fizyk bada procesy przyrody bądź tam, gdzie występują one w najbardziej wyrazistej postaci i najmniej
zmącone są zakłócającymi je wpływami, bądź też w miarę możności dokonuje doświadczeń w warunkach zapewniających
niezakłócony przebieg procesu” (K. Marks: Kapitał, t. I, cyt. wyd., s. 6). To, czego Grossmann nie docenia to ta okoliczność, że
wszelka tego rodzaju uzyskana analitycznie w sposób izolowany wiedza, której pożytku dla nauk społecznych Marks wcale nie
negował, dla niego jest momentem wiedzy dialektycznej. Tam, gdzie u Grossmanna (na przykład przy przejściu od I do III
tomu) dokonuje się późniejsza „korekta” pozycji wyjściowej, w rzeczywistości Marks przeprowadza proces immanentnej
konkretyzacji.
29
K. Marx: Das Kapital, Band III, cyt. wyd., s. 216.
30
K. Marks: Kapitał, t. I, cyt. wyd., s. 192.
© Studenckie Koło Filozofii Marksistowskiej (UW)
- 8 -
www.skfm-uw.w.pl
Alfred Schmidt – O problemie poznania w krytyce ekonomii politycznej (1967 rok)
produkcji i procesu cyrkulacji. Analiza stosunków burżuazyjnych zbliża się w ten sposób „stopniowo do
formy, w której występują one na powierzchni społeczeństwa, we wzajemnym oddziaływaniu na siebie
różnych kapitałów, w konkurencji, i w powszedniej świadomości samych agentów produkcji”
. Bez
uszczerbku dla obiektywnego priorytetu prawa wartości Marks pokazuje, jak ceny produkcji, przeobrażona
forma wartości, oddziaływają ze swej strony na tworzenie wartości: „Obydwa procesy – bezpośredni proces
produkcji i proces cyrkulacji – wciąż na siebie zachodzą, przenikają się wzajemnie i w ten sposób
odróżniające je cechy charakterystyczne ulegają wciąż zaciemnieniu... Sam bezpośredni proces produkcji
jest tylko momentem przemijającym, który przechodzi w proces cyrkulacji tak jak proces cyrkulacji
przechodzi w proces produkcji...”
. Ta, w literaturze ekonomicznej wciąż na nowo podnoszona (formalno-
logiczna) sprzeczność między I i III tomem Kapitału nie istnieje przeto w rzeczywistości.
Ta dla Marksowskiego ujęcia poznania konstytutywna nieidentyczność zjawiska i istoty tkwi nie w
społeczeństwie jako takim, lecz w stopniu rozwoju jego produkcji towarowej. Przedkapitalistyczne formy
panowania właśnie dlatego są łatwe do przeniknięcia, bo nie są „abstrakcyjne”, lecz opierają się na
osobistych zależnościach. Produkty pracy, stając się towarami, przybierają rzeczową formę: to, co
przysługuje im jako produktom pracy społecznej, jawi się jako ich naturalna jakość, „dlatego też społeczny
stosunek wytwórców do pracy ogólnej występuje jako istniejący poza nimi społeczny stosunek
przedmiotów”
Marks rozwija więc w jaki sposób fetyszyzm towarowy potęguje się przy przejściu ze sfery
produkcji do sfery cyrkulacji. Dopóki kapitał jest postrzegany w procesie produkcji pozostaje mniej więcej
jasne, że jest on instrumentem wyławiania obcej pracy. Może być on rozpatrywany jako „«sprawiedliwy»
bądź «niesprawiedliwy», uzasadniony bądź nieuzasadniony, stosunek kapitalisty do robotnika jest tutaj
zawsze podporządkowany...”
. O wiele bardziej zawiłe stają się stosunki przy przejściu do procesu
cyrkulacji. W procesie tym „występują wobec siebie nie kapitał i praca, lecz z jednej strony, kapitał i
kapitał, z drugiej... nabywcy i sprzedawcy...”
. Jako nabywcy i sprzedawcy siły roboczej dokonują oni
wymiany ekwiwalentów w formie prawnej, „której obca jest treść i tylko ją mistyfikuje... Treścią jest to, że
kapitalista część już urzeczowionej obcej pracy, którą nieustannie przywłaszcza sobie bez ekwiwalentu,
znowu stale sprzedaje za wielką ilość ożywionej obcej pracy”
. Przy tym trzeba uwzględnić to, że ta
ekwiwalentność tego, co nieekwiwalentne, tkwi w procesie wymiany jako takim i nie ma nic wspólnego z
moralnymi bądź psychologicznymi kwalifikacjami uczestniczących w wymianie.
Tylko na przykładzie materialnych kwestii tego rodzaju da się stwierdzić na czym kończy się
pojęcie krytycznego poznania u Marksa. Marks wprawdzie, jak to podkreślił Lenin przy swojej lekturze
Hegla, nie stworzył żadnej logiki czy też teorii poznania w tradycyjnym sensie, natomiast rozwinął ściśle
obiektywną dialektykę Kapitału, której bogactwo filozoficznie ważnych problemów jeszcze przez jakiś czas
będzie niewyczerpane.
31
K. Marks: Kapitał, t. III, (w:) MED, t. 25, cz. I, Warszawa 1983, s. 42.
32
Tamże, ss. 66-67.
33
K. Marks: Kapitał, t. I, cyt. wyd., s. 83.
34
K. Marx: Theorien über den Mehrwert, Teil 3, Berlin 1962, s. 452.
35
K. Marks: Kapitał, t. III, cyt. wyd., s. 66.
36
K. Marx: Das Kapital, Band I, Berlin 1955, s. 612.
© Studenckie Koło Filozofii Marksistowskiej (UW)
- 9 -
www.skfm-uw.w.pl