Dariusz Andrzej Sikorski
Poznań, Instytut Historii Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza
O nadziejach związanych z datowaniem metodą
14
C
zabytków architektury średniowiecznej w Polsce
(głos w niedokończonej dyskusji)
1
Przed paru laty pojawiła się wiele obiecująca wizja rozwiązania fundamentalnego
problemu dziejów architektury murowanej w Polsce średniowiecznej, zwłaszcza
w najstarszym jego okresie, jakim jest datowanie konkretnych obiektów (Ś
wiechow
-
ski
2003; 2004). Pomocą ma być metoda datowania
14
C zastosowana do węglowych
inkluzji w wapiennych zaprawach (w
yrwa
2002, 2005)
2
. Porównywano wówczas,
jak i dzisiaj, wyniki tych badań do przełomu, jaki został wywołany wprowadzeniem
dendrochronologii do podstawowego warsztatu archeologa wczesnego średniowie-
cza. Czego oczekiwano i oczekuje się od metody
14
C (?). Jak wygłosił na konferen-
cji gnieźnieńskiej w 2003 roku Przemysław Urbańczyk i powtórzył na ostatniej:
„Nie można więc oczekiwać uzyskania dat rocznych. Ale nawet zawężenie chro-
nologii poszczególnych budowli do dekady lub choćby ćwierćwiecza będzie oznacza-
ło znaczny postęp w stosunku do obecnej sytuacji, kiedy specjaliści sugerują daty
różniące się o stulecia. Precyzja oferowana przez współczesną technologię datowania
powinna więc wystarczyć do podjęcia decyzji o przypisaniu danej inwestycji konkret-
nemu władcy, co dotychczas robiono <na wyczucie>” (U
rbańczyk
2004, s. 33).
Pozwoliłem sobie wówczas w dyskusji na uwagę, że nadzieje pokładane w me-
todę
14
C odnośnie zabytków średniowiecznej architektury nie mogą być spełnione
z powodu ograniczeń samej metody, a technologia, czyli rozwój dokładności i pre-
cyzji pomiaru, ma przy tym konkretnym problemie swoje ograniczenia. Wieszczy-
łem wtedy, że wyniki analiz radiowęglowych wcale nie rozwiążą problemu dato-
wania zabytków architektury, że co najwyżej przeniosą dyskusję na inną
płaszczyznę, oraz że dalej będziemy się spierać o propozycje interpretacyjne, po-
nieważ tylko w niewielu kwestiach datowanie
14
C będzie mogło przesądzić o wy-
borze jednej bądź drugiej propozycji datowania, gdyż daty uzyskane dzięki tej
metodzie nie będą w zadawalający sposób jednoznaczne. Wydawało mi się, że tyl-
ko w nielicznych przypadkach i to w zależności od wieku zabytku, przy sprzyja-
jących okolicznościach, datowanie
14
C pozwoli zawęzić przedział czasu do ćwierci
1
Chciałbym podziękować prof. Tomaszowi Goslarowi z poznańskiego Laboratorium Radiowęglo-
wego za uwagi, które wniósł do tego tekstu.
2
Pionierami datowania zapraw byli Georgette Delibrias, Laurent Labeyrie (D
elibrias
, l
abeyrie
1965)
oraz Benjamin Z. Kedar i Willem G. Mook (k
eDar
, M
ook
1978). Sama idea datowania na podstawie
inkluzji jest prosta i znana była wcześniej, jednak jej zastosowanie było ograniczone możliwościami
analizowania małych próbek. Dopiero upowszechnienia metody AMS problem ten rozwiązało.
678 Dariusz Andrzej Sikorski
wieku, co i tak będzie bardzo dobrym rezultatem, ale porównywalnym z wieloma
datowaniami, opartymi na klasycznych metodach badawczych. Przyznaję, że pod
tym względem byłem zbyt wielkim optymistą. Bliższe przyjrzenie się problemowi
pozwala na stwierdzenie — uzasadnione, jak sądzę, w niniejszym tekście, że me-
toda
14
C stosowana odnośnie datowania samych inkluzji drewnianych w zaprawach
nie da rezultatów dokładniejszych niż ok. 50-letnie i to z prawdopodobieństwem
na poziome 2/3. W rzeczywistości dokładność będzie jeszcze mniejsza, gdyż wiek
zapraw może znacznie różnić się od ustalonego radiowęglowo wieku znajdujących
się w nich węgielków. Podnosząc swoje krytyczne uwagi, nie co do konieczności
zastosowania tej metody, ale interpretacji wyników, uważałem (i uważam), że po-
mysł, aby datować od razu, jak na praktykę polskiej archeologii średniowiecznej,
ogromną liczbę próbek ze wszystkich kluczowych stanowisk jest projektem najbar-
dziej sensownym. „Cedzenie” przez kolejne lata dat
14
C uzyskanych z kolejnych
stanowisk wprowadziłoby na długi okres sporo zamętu w interpretacji rozwoju
najwcześniejszej architektury murowanej. Jedne propozycje byłyby uważane za lep-
sze, bo podparte danymi radiowęglowymi, inne za gorsze, bo datowane „na wy-
czucie” klasycznymi metodami. Dotychczasowa praktyka wskazuje, że datowania
14
C byłyby traktowane jako lepsze i bardziej precyzyjne, co skutkowałoby też nie-
uzasadnionemu forowaniu hipotez ukształtowanych na ich podstawie. Uzyskanie
dat z większości stanowisk daje pewną porównywalną platformę do dalszych ba-
dań i pozwoli zweryfikować użyteczność samej metody dla historyków architektu-
ry i archeologów wczesnego średniowiecza. Dlatego należy się uznanie dla zespo-
łu kierowanego przez Zygmunta Świechowskiego i Przemysława Urbańczyka za
konsekwencję w realizacji zamierzenia, które już przyniosło znaczny zasób infor-
macji, a zapowiadana kontynuacja projektu da naprawdę imponujący materiał.
Dodatkowe uznanie budzi opublikowanie wyników na stronie internetowej, co
pozwoliło kontynuować dyskusję nad ich wartością wszystkim zainteresowanym,
nie czekając na ich ukazanie się drukiem. Jakże nieczęsty, a godny naśladowania
przykład jak najszybszego dzielenia się rezultatami badań.
Zrozumiałe zainteresowanie uczestników gnieźnieńskiej sesji w 2008 roku
musiało wzbudzić wstępne podsumowanie uzyskanych wyników oraz pierwsze in-
terpretacje, jakie przedstawił P. Urbańczyk, który doszedł do następującej konkluzji:
„W tych, a także wielu innych wypadkach, uzyskane już przez nas dane laborato-
ryjne
wnoszą nieosiągalną wcześniej precyzję [podkreślenie DS.], co położy kres
długotrwałym sporom chronologicznym toczonym przez kilka generacji archeologów,
historyków i historyków sztuki”
3
.
Optymizm poznawczy P. Urbańczyka po skonfrontowaniu z opublikowanymi
danymi, a jak niżej wykażę, także z fizycznymi podstawami samej metody datowa-
nia
14
C, jest niestety zdecydowanie przesadzony. Nawet w przedstawionym mate-
riale nie widzę podstaw do takiego twierdzenia — mówiąc dosadniej: nie widzę
owej nieosiągalnej wcześniej precyzji. Skoro mój osąd sprawy jest diametralnie
różny, a zawierzam swojej znajomości rzeczy (może zbyt butnie) — to „nieosiągal-
3
Jeśli inaczej nie zaznaczono, to cytaty pochodzą z wersji wygłoszonej przez prof. P. Urbańczyka
na sesji i przesłanej do druku, a udostępnionej mi przez Redakcję tomu za zgodą autora, za co chciał-
bym mu podziękować.
679
O nadziejach związanych z datowaniem metodą
14
C zabytków architektury średniowiecznej w Polsce
na precyzja” została na jakimś etapie interpretacji „podkręcona” — jeśli wolno
użyć takiego kolokwializmu.
Sądzę, że zarówno publikacje z ostatniej dekady jak i poglądy wypowiadane
w różnych gremiach na sesjach oraz w rozmowach toczonych w kuluarach pozwa-
lają mi sformułować kilka wniosków ogólnych, dotyczących tych aspektów inter-
pretacji wyników badań
14
C, które — ze względu na oparcie ich o całkowicie
błędne przesłanki (o czym niżej) — mogą skutecznie sprowadzić (przynajmniej na
jakiś czas) dyskusję nad datowaniem poszczególnych obiektów, zupełnie niepotrzeb-
nie, na ślepy tor. Im prędzej oczywiste pomyłki zostaną sprostowane, tym lepiej
dla przebiegu późniejszej dyskusji nad poszczególnymi obiektami, gdyż — jak uczy
doświadczenie — raz wprowadzone błędne interpretacje dalej żyją własnym życiem
i trudno je usunąć z dyskursu.
Mimo dostępności, także w języku polskim, wielu prac wyjaśniających zawi-
łości w zastosowaniu metody
14
C, publikowane interpretacje danych
14
C zdradza-
ją, że archeolodzy i historycy ciągle mają problemy z właściwym rozumieniem
wyników analiz z laboratoriów radiowęglowych. Często niepewność co do znacze-
nia i możliwości interpretacyjnych, jakie te wyniki dają, sprowadza się do ślepego
zaufania w podane w ekspertyzach liczby czy przedziały wiekowe i dalsze ich in-
tuicyjne „obrabianie”. Zdaję sobie sprawę, że zrozumienie, o czym faktycznie mó-
wią wyniki analiz i jak je należy interpretować, nie jest dla humanistów łatwe, gdyż
zaangażowany do ich wypracowania aparat statystyczny wybiega znacznie dalej niż
przeciętny historyk czy archeolog, nawet ten posługujący się na co dzień prostymi
elementami statystyki w swoich badaniach, jest w stanie bez uprzedniego przygo-
towania zrozumieć. Niestety, w tym przypadku tak często pomocna w humanisty-
ce intuicja zupełnie zawodzi, gdy zaś tylko na niej się bazuje, to w oczywisty spo-
sób musi dojść do wytworzenia błędnych wyobrażeń.
Wbrew pozorom rozwiązaniem nie jest zdanie się wyłącznie na doraźne kon-
sultacje z fachowcami z laboratoriów radiowęglowych, gdyż otrzymywane odpo-
wiedzi są zależne od zadawanych przez archeologów pytań i niekoniecznie muszą
uwzględniać wszystkie aspekty dotyczące konkretnych przypadków, a których fizyk
nie jest w stanie przewidzieć. Dlatego to archeolog musi mieć pełną świadomość,
na czym stosowana metoda polega, gdyż tylko wtedy jest w stanie uchwycić jej
mocne jak i słabe strony, wskazać w jakich konkretnych warunkach datowanie
14
C
faktycznie może coś nowego wnieść do naszej wiedzy, i w końcu wiedzieć, jaka
właściwie wiedza kryje się za szeregiem kilku liczb zakreślających jakiś przedział
czasu. Wspomniana już bariera pojęciowa (w części też językowa) między humani-
stami a przyrodnikami jest trudna do przezwyciężenia w sytuacji, gdy terminy i po-
jęcia oczywiste dla jednej strony są błędnie, bo często intuicyjnie rozumiane przez
stronę drugą. I odwrotnie, sformułowany problem badawczy, który ma zostać roz-
wiązany za pomocą datowania
14
C, nie zawsze jest zrozumiały dla fizyka. Prowadzi
to do sytuacji, gdy obie strony mają wrażenie porozumienia się, a faktycznie mogą
mówić o czymś innym. Stąd tak wiele nieporozumień i głoszenie przez archeolo-
gów poglądów — z powołaniem się (o zgrozo!) na tego czy innego fizyka z labo-
ratorium radiowęglowego — sprzecznych z podstawowymi zasadami samej meto-
dy
14
C czy fizyki w ogóle oraz całkowicie sprzecznych z tym, co faktycznie
zaangażowany do interpretacji wyników aparat statystyczny może potwierdzić lub
680 Dariusz Andrzej Sikorski
wykluczyć
4
. Poniekąd i fizycy są temu winni, gdyż nie są w stanie przewidzieć, że
np. sama forma przedstawiania wyników wpływa sugestywnie na ich pojmowanie
przez humanistów, a tym samym na kierunek przyjmowanej interpretacji
5
.
W sumie nagromadzenie nieporozumień prowadzi do tego, że w praktyce
badawczej można spotkać się z kilkoma sposobami wnioskowania na podstawie
kalibrowanych dat radiowęglowych
6
, które oparte na błędnych przesłankach, wpły-
wają na wypracowanie równie błędnych propozycji datowania:
— poszukiwana data kalendarzowa jest datą bliską najmłodszej z podanego zakresu;
— w serii wyników z jednego obiektu decydujące znaczenia ma przedział dat
najmłodszych;
— najmłodsza lub najstarsza granica uzyskanego przedziału czasu wyznacza ter-
minus post quem;
— „górskie szczyty” w diagramach rozkładu prawdopodobieństwa wskazują,
w jakim węższym zakresie jest poszukiwana data;
— właściwa data znajduje się w pobliżu środka podanego zakresu;
— wyniki podane w postaci przedziałów z dwoma poziomami prawdopodobień-
stwa, a zwłaszcza ten z 68% prawdopodobieństwem, wyznaczają twarde ramy
chronologiczne dla danej próbki;
— wiek radiowęglowy próbki bezpośrednio datuje badany obiekt, z którego zo-
stała pobrana;
— w porównaniu do innych metod stosowanych w archeologii obiektów archi-
tektonicznych metoda
14
C odznacza się większą dokładnością, gdyż jest wyni-
kiem „obiektywnych” analiz przyrodniczych, w porównaniu do „subiektyw-
nych” kryteriów wypracowanych innymi metodami nieprzyrodniczymi;
— daty
14
C traktuje się — o ile pasują do uprzednio preferowanej koncepcji —
jako alibi dla wprowadzenia dodatkowej nieuzasadnionej precyzji w ogólniej-
szej chronologii obiektu, wypracowanej innymi metodami datowania, chociaż
one same tak dokładnych wyników nie dają.
Opierając się na takich założeniach (powyższa lista nie jest wyczerpująca) nic
dziwnego, że badacze często dochodzili do rewelacyjnych „rezultatów” przewyższa-
4
Por. kuriozalny opis zasad metody
14
C u W. Lipońskiego (l
ipoński
2001, s. 12; por. s
ikorski
2004,
s. 108).
5
Podawane dawniej wyniki w prostej postaci XXX ±YY powodowały, że archeolodzy traktowali
datę XXX jako uprzywilejowaną. Dzisiaj przedziały podawane dla odpowiednich poziomów prawdo-
podobieństwa (68% i 95%) są w podobny sposób preferowane, a zakresy pomiędzy przedziałami
— zwłaszcza dla prawdopodobieństwa 68% — uznawane są jako wykluczone. To, co fizyk w tak po-
dawanych wynikach widzi jako pewną formę przybliżenia, gdyż świadom jest faktycznego znaczenia
podawanych przedziałów, to archeolog skłonny jest traktować dosłownie. Powszechne używanie sfor-
mułowania „daty
14
C” zapewne również oddziałuje, choćby siłą retoryki, na odbiór wyników jako
konkretnych przedziałów, a więc dat, nawet jeśli jest to jakiś przedział. W rzeczywistości wyniki labo-
ratoryjne nie podają dat, a jedynie tzw. datę niekalibrowaną, która sama w sobie jest nieprzydatna dla
archeologa. Natomiast kalibracja dołączona do wyników i podawana w przedziałach czasowych daje
jedynie pewną wstępną orientację. Poszukiwany wiek próbki zawsze jest funkcją dwóch zmiennych:
szerokości wybranego przedziału czasowego i prawdopodobieństwa, z jakim w tym zakresie chronolo-
gicznym dana próbka przestała pobierać węgiel
14
C z atmosfery.
6
W starszej literaturze można się spotkać z utożsamianiem wyników niekalibrowanych z data-
mi kalendarzowymi, jak np. w przypadku funkcjonującego w literaturze przedmiotu datowania na
VIII/IX wiek obwałowań kamiennych na Górze Dobrzeszowskiej, gdy faktycznie po kalibracji uzysku-
jemy wiek XIII (s
ikorski
, 2007, s. 398).
681
O nadziejach związanych z datowaniem metodą
14
C zabytków architektury średniowiecznej w Polsce
jących, co do precyzji datowania, dotychczasowe metody. Ugruntowało to przeko-
nanie, że z racji swoich przyrodniczych fundamentów, metoda
14
C rozwiąże w koń-
cu w sposób bezdyskusyjny — lub radykalnie zawężając pole do dyskusji — główne
problemy związane z najwcześniejszą architekturą murowaną w Polsce.
Chcę pokazać, że pogląd ten nie ma uzasadnienia dla interesującego nas tu
zagadnienia badawczego, jakim jest datowanie wczesnośredniowiecznej architektu-
ry murowanej. Mimo, że większość poniższych uwag dotyczy metody
14
C jako
takiej, to część związana jest z datowaniem zapraw na podstawie inkluzji drewnia-
nych. Punktem wyjścia dla dalszych rozważań są wyniki uzyskane z programu da-
towania architektury przedromańskiej i romańskiej z ziem polskich, które opubli-
kowane zostały na stronie internetowej IAiE PAN oraz wstępne interpretacje
niektórych z nich przedstawione na gnieźnieńskiej sesji przez Z. Świechowskiego
7
,
a zwłaszcza P. Urbańczyka
8
.
Zdaniem członków zespołu badawczego, zgodnie z pierwszymi wnioskami
narzucającymi się na podstawie uzyskanych dat
14
C z zebranych próbek, należy
definitywnie pożegnać się z X-wieczną metryką pierwszej katedry poznańskiej
oraz palatium na Ostrowie Lednickim. Natomiast wbrew dotychczasowym wy-
nikom badań i interpretacjom Zbigniewa Pianowskiego i Janusza Firleta, gene-
ralnie odmładzających najstarszą architekturę na Wawelu w stosunku do wcze-
śniejszych propozycji, daty
14
C mają wskazywać na odwrotny kierunek tzn.
konieczność postarzenia kompleksu wawelskiego z sugerowanym przedziałem
940–980, chociaż autorzy zastrzegają, że tu podstawą jest analiza tylko jednej
próbki. Już te pierwsze interpretacje, dotyczące kluczowych stanowisk, budzą
zrozumiałe zainteresowanie, tym bardziej, że niektórzy znajdą w nich potwier-
dzenie swoich wcześniejszych poglądów, opartych na innych przesłankach lub po
prostu przypuszczeń trudnych do uzasadnienia i skonstruowanych w oparciu je-
dynie o naukową intuicję.
Nawet pobieżne przyjrzenie się wynikom, jak to pokazuje poniższy diagram
[ryc.
1], pozwala zdecydowanie zaprzeczyć głoszonej tezie o rzekomo ewidentnie
XI-wiecznej genezie pierwszej katedry poznańskiej. Po odrzuceniu próbki nr 40
i 43
9
(datowanie na okres sprzed 900 roku jest absurdalne), cztery pozostałe 40a,
41, 43a, 44 wskazują zdecydowanie na X stulecie. Próbka 42, która daje najmłod-
szy przedział, obejmuje zasadniczo XI i połowę XII wieku, zahacza, wprawdzie
w niewielkim stopniu, o wiek X.
Uśredniony wynik [ryc.
2] dla wszystkich czterech branych pod uwagę próbek
przy wyłączeniu wyników absurdalnych, czyli wcześniejszych niż ok. 950 rok i naj-
młodszego, wskazuje na 2 poł. wieku X, przy czym rozkład prawdopodobieństwa
większy jest ok. 3 ćwierci X wieku
10
.
7
Prof. Z. Świechowskiemu dziękuję za wcześniejsze udostępnienie mi swojego tekstu.
8
W niektórych omawianych przypadkach daty kalibrowane podawane przeze mnie mogą się nie-
znacznie różnić od opublikowanych, gdyż korzystam z najnowszej wersji krzywej kalibracyjnej imple-
mentowanej do powszechnie dostępnego programu OxCal 3.10. W każdym razie „twarda” podstawa
tzn. daty niekalibrowane jest ta sama. Odsyłacze do kalibracji dat jak i analiz statystycznych dotyczą
(o ile nie zaznaczam inaczej) do tego samego programu.
9
Numeracja za publikowanymi wynikami.
10
Uśrednienie, może byłoby trafniej je nazwać „scaleniem”, nie ma nic wspólnego ze średnią aryt-
metyczną i jest funkcją zaimplementowaną do programu kalibracyjnego Oxcal, która sumuje rozkłady
682 Dariusz Andrzej Sikorski
Wyniki datowania
14
C wskazują zdecydowanie, tzn. z 95 % prawdopodobień-
stwem na wiek X jako czas analizowanych próbek. Świadomie nie mówię o czasie
powstania katedry poznańskiej, gdyż tych dwóch dat nie można utożsamiać, o czym
w niżej.
Warto przytoczyć inne daty
14
C, uzyskane wprawdzie nie z murów katedry
poznańskiej, ale z warstw poprzedzających akcję budowlaną, gdyż są one zbieżne
z datowaniem inkluzji w zaprawach. Nie ma potrzeby rozbijać na oddzielne dia-
gramy wszystkich trzech próbek, gdyż można je traktować za równowiekowe,
a więc można je uśrednić [ryc.
3]
11
.
prawdopodobieństwa próbek równowiekowych z jednoczesną analizą ich spójności na poziomie dat
niekalibrowanych. Zainteresowanych, na czym polega ta funkcja nazwana R_Combine, odsyłam do
programu i jego pliku pomocowego.
11
POZ-1163: 1125±30BP (plac budowy), POZ-5106: 1145±30BP (spod misy baptyzmalnej, war-
stwa przedsakralna) oraz POZ-1179: 1155±30BP (przy zachodnim portalu katedry, strop warstwy
przedsakralnej). Za udostępnienie dat niekalibrowanych dziękuję dr Michałowi Kara z IAiE PAN w Po-
Ryc. 1. Wyniki datowania
14
C dla katedry poznańskiej, pokazujące uproszczony rozkład prawdopodo-
bieństwa dla każdej próbki
Ryc. 2. Uśredniony rozkład prawdopodobieństwa dla czterech próbek z katedry
poznańskiej
683
O nadziejach związanych z datowaniem metodą
14
C zabytków architektury średniowiecznej w Polsce
Przypadek poznański ilustruje jeszcze jeden problem, mianowicie interpretację
sytuacji, w której mamy do czynienia z serią próbek (5) pochodzących z równo-
czasowych fragmentów budowli tak jak tu, w tym kilka z nich się niemal dokładnie
pokrywa, a jedna jest zdecydowanie młodsza (tu nr 42, [ryc.
1]). Można spotkać
się ze stosowaniem procedury stosowanej w seriach dat dendrochronologicznych,
czy przy datowaniu skarbu monet: tzn. za wynik decydujący o wyznaczeniu okre-
su post quem uznaje się wynik najmłodszy (najmłodszą datę dendro lub wiek naj-
młodszej monety). Jednak różnica w interpretacji wyników dendrochronologicz-
nych i
14
C jest zasadnicza i polega na tym, że w pierwszym przypadku liczy się
faktycznie konkretny wiek, wyrażony rokiem przyrostu najmłodszego ze słojów
(na wykresach zazwyczaj po prosty prawy skraj) lub datą emisji monety (zwykle
w jakimś wąskim kilkuletnim przedziale), a w drugim przypadku istotny jest cały,
często ponadstuletni przedział prawdopodobieństwa, chociaż poszczególne frag-
menty przedziału mają różną wagę. Naśladownictwo takich metod interpretacji
prowadzi do całkowitego wypaczenia wymowy wyników
14
C, ponieważ w anali-
zach dendro czy numizmatyce poszukiwana data to wiek ostatniego ze słojów lub
najmłodszej monety, a w wynikach
14
C poszukiwana data mieści się gdzieś w całym
zakresie, gdyż wynik ma charakter probabilistyczny. Z tego samego powodu nie
można skrajów rozkładów w wynikach
14
C traktować jako wyznaczników chrono-
logicznych post quem lub ante quem, chyba że godzimy się na domyślnie bardzo
duże między tak wyznaczonymi punktami stałymi na osi czasu a nieznanym fak-
tycznym wiekiem, gdyż to lewy najstarszy skraj wyznacza punkt post quem, a pra-
wy najmłodszy ante quem. Zwykle ten pierwszy, jeśli ograniczymy się do arche-
ologii wczesnośredniowiecznej architektury, jest tak wczesny, że nieużyteczny,
znaniu. Przy tej okazji chciałby zwrócić uwagę na to, że tylko daty niekalibrowane nadają się do dal-
szych analiz, konieczne jest więc podawanie w publikacjach, obok oczywiście wyników kalibrowanych,
dat „surowych”.
Ryc. 3. Uśredniony rozkład prawdopodobieństwa datowania
14
C dla trzech próbek (POZ-1163,
POZ-5106, POZ-1179), pobranych z warstwy bezpośrednio poprzedzającej budowę katedry
poznańskiej
684 Dariusz Andrzej Sikorski
a drugi ma nieweryfikowalną wartość, ponieważ zarówno może być dużo starszy
niż faktyczny wiek (co czyni go nie tylko nieużytecznym, ale wprowadzającym
w błąd), albo jest w sposób trudny do oszacowania młodszy. Ten ostatni fakt zwią-
zany jest ze specyfiką datowania zapraw poprzez inkluzje: nie wiemy, jaka jest
różnica między wiekiem badanego węgielka a czasem przygotowania zaprawy.
W metodzie odwołującej się do kategorii post i ante quem chodzi o wyznaczenie
faktycznie stałych i pewnych punktów chronologicznych. Rozkłady w wynikach
14
C nie spełniają tego warunku w przypadku datowania zapraw.
Kwestię tę można zilustrować serią dwóch próbek z muru fundamentowego
z Płocka nr 119 (1105±30) i 119a (1145±30). Po uśrednieniu ich obu [ryc.
4]
otrzymujemy zakres (95%) 890–985. Pierwsza data jako terminus post quem nic
istotnego nie wnosi, bo bez odwoływania się do metody radiowęglowej można
apriorycznie przyjąć rok 966. Natomiast chcąc na tej podstawie wskazać terminus
ante quem, to z grubsza byłby to schyłek wieku X. Jest to obecnie warunek nie
do przyjęcia, gdyż tradycyjne metody temu przeczą i to w sposób nie budzący
wątpliwości.
Sensacyjnie brzmiące stwierdzenia członków zespołu, że w przypadku kapli-
cy (nr 73–74) i palatium (nr 77) na Ostrowie Lednickim, wyniki
14
C jednoznacz-
nie wskazują na XI-wieczną metrykę, w rzeczywistości również nie mają podstaw
w publikowanym materiale [ryc.
5]. W przypadku próbki nr 73 rozkład prawdo-
podobieństwa rozkłada się mniej więcej po równo na 2 poł. X wieku (40%) i wiek
XI (60%). W przypadku drugiej większość znajduje się w wieku X. Z datowaniem
na wiek X nie kłócą się wyniki ostatniej próbki z Lednicy.
Uwzględniając fakt, że margines błędu obu pierwszych próbek się pokrywa,
możemy założyć, że próbki nr 73 i 74 pochodzą z tego samego czasu. Stosując
funkcję R_Combine programu OxCal otrzymujemy nieco bardziej precyzyjny wy-
nik (68% 975–1020; 95% 890–920, 950–1030), zgodnie z którym na wiek XI
przypada tylko 1/3 rozkładu prawdopodobieństwa [ryc.
6]. Nie wyklucza to jede-
nastowiecznej proweniencji palatium lednickiego, ale wcale tej hipotezy nie wzmac-
nia, a tym bardziej już nie przesądza o datowaniu na wiek XI. Ciągle 2/3 praw-
dopodobieństwa znajduje się w wieku X (w przedziale 950–1000 jest to ok. 55%).
Inaczej mówiąc większe jest prawdopodobieństwo, że próbkę należy datować na
X wiek. Ten wniosek nie uwzględnia nieznanej różnicy między wiekiem badanego
Ryc. 4. Uśredniony wynik dla próbek 119 i 119a z Płocka
685
O nadziejach związanych z datowaniem metodą
14
C zabytków architektury średniowiecznej w Polsce
węglika, a czasem przygotowania zaprawy i tak samo, jak w przypadku rozpatry-
wanej katedry poznańskiej, nie można go utożsamiać z czasem wzniesienia lednic-
kich budowli.
Pojawia się więc pytanie, dlaczego interpretacje wyników
14
C prezentowane
przeze mnie są tak rozbieżne z interpretacjami nadanymi im przez członków zespo-
łu prowadzącego ten projekt (?). Nie mówiąc już o braku „nieosiągalnej wcześniej
precyzji”, skoro średnio rzecz biorąc przedział, w którym znajduje się poszukiwana
data
14
C, ma zakres przynajmniej stulecia. Biorąc pod uwagę skrajne propozycje
datowania tych obiektów wypracowane tradycyjnymi metodami, to właśnie one
dają najczęściej przedziały jednak nieco mniejsze a przynajmniej nie większe. Od-
powiedź przynosi analiza argumentacji zastosowanej dla koronnego dowodu do-
kładności zastosowanej metody, jaki członkowie zespołu prezentowali na gnieźnień-
skiej sesji, mianowicie wyniki badań dla Koprzywnicy, które miały potwierdzać, iż
możliwe jest bardzo precyzyjne datowanie, niemal zgodne co do roku z tym, co
podają źródła historyczne (1205 rok). P. Urbańczyk wręcz stwierdził: „analiza prób-
ki pobranej w partii wschodniej świątyni dostarczyła daty ok. 1210 r., która dosko-
nale wpisuje się w co najmniej kilkuletni czas budowy tego kościoła”. Wykazanie,
że w pewnych warunkach można oczekiwać zgodności niemal co do roku wzbu-
dziło wśród wielu uczestników sesji zrozumiały entuzjazm. Przyjrzyjmy się, skąd się
wzięła ta zadziwiająca zgodność świadectw pisanych z datami
14
C.
Trzy z czterech wyników z Koprzywnicy (próbkę nr 129a z absurdalnym re-
zultatem można odrzucić) dają przedziały czasu na tyle starsze od znanych nam
danych historycznych, że najmłodszy skraj rozkładu prawdopodobieństwa tylko
jednej z nich sięga zaledwie początku XIII wieku [ryc.
7]. Ewidentnie więc widać,
że uzyskane wyniki są sprzeczne ze znanymi nam faktami historycznymi (niepod-
ważalny terminus post quem to data fundacji ok. 1185).
Zauważmy, że próbka nr 127b, która jako jedyna przynosi wynik, dający się
uzgodnić z danymi historycznymi, po kalibracji daje następujące wyniki szczegóło-
Ryc. 5. Wyniki datowania
14
C inkluzji drewnianych w zaprawach z kaplicy (nr 73, 74) oraz palatium
(nr 77) na Ostrowie Lednickim (uproszczony rozkład prawdopodobieństwa dla każdej próbki)
Ryc. 6. Uśredniony wynik datowania dwóch próbek (nr 73, 74) z kaplicy na Ostrowie Lednickim
686 Dariusz Andrzej Sikorski
we: z prawdopodobieństwem 68% 1040–1100 oraz 1110–1170, a z 95% przedział
1030–1210. Widać więc, że ta ostatnia data z podanego przedziału została potrak-
towana jako datująca zabudowę koprzywnicką ze szczególną dokładnością, gdyż
faktycznie pokrywa się niemal co do roku (ok. roku 1205) ze znaną ze źródeł pi-
sanych informacji o wzniesieniu zabudowań — a przynajmniej ich niższych partii.
Metoda interpretacji, która doprowadziła członków zespołu do tak jednoznaczne-
go utożsamienia skrajnego wieku jednej z próbek ze znanym faktem źródłowym
pokazuje — zresztą jak i wcześniej omawiane przykłady — na całkowitą arbitral-
ność dokonywanych wyborów, polegającą na tym, że z całego rozkładu prawdo-
podobieństwa, w zależności od osobistych preferencji, bądź uprzedniej wiedzy
opartej o rezultaty innych datowań niż
14
C, dobiera się pasujący odcinek czasu
i uznaje go za jednoznaczne potwierdzenie konkretnego datowania.
Jeśli wrócimy do przykładów wcześniejszych — Poznania i Ostrowa Lednic-
kiego — to teraz widzimy przyczynę wyżej zauważonej rozbieżności między tym,
co faktycznie na podstawie danych
14
C można powiedzieć o wieku próbek, a nada-
nej im przez członków zespołu interpretacji. Kierując się błędnymi założeniami,
czyli biorąc za punkt wyjścia najmłodsze skraje z podanych przedziałów czasowych,
członkowie zespołu mogli faktycznie dojść do wniosku, że wyniki datowania
14
C
jednoznacznie przesuwają początki katedry poznańskiej i palatium lednickiego na
wiek XI. Innego wytłumaczenia dla obwieszczonego odmłodzenia wielu obiektów
po prostu nie znajduję, gdyż z pewnością uzyskane dane
14
C nie potwierdzają tak
sformułowanych konkluzji.
Prof. Z. Pianowski w dyskusji nad wystąpieniem P. Urbańczyka zaproponował,
aby — zanim zaczniemy wyciągać zobowiązujące wnioski z dat uzyskanych meto-
dą radiowęglową — dokonać prób na obiektach o dobrze znanej chronologii. Po-
stulat to jak najbardziej sensowny, co więcej, wszystkie dane do dokonania takiej
weryfikacji są już dostępne nie tylko na opublikowanych przykładach zagranicz-
nych, ale możliwe również na obiektach polskich. Koprzywnica spełnia ten waru-
nek, tym bardziej, że dysponujemy czterema pomiarami, co istotnie ogranicza ich
przypadkowość
12
. Klasztor został ufundowany ok. roku 1185 (dyskusja w historio-
12
P. Urbańczyk powołuje się na jak najbardziej zgodną z wymogami statystki opinię T. Goslara, że
dla zapewnienia wiarygodności wyników, należy pobrać po 4 próbki z każdego jednoczasowego muru.
Postulat ten nie pojawił się jako efekt doświadczenia badawczego tego czy innego fizyka z laboratorium
radiowęglowego, ale wynika ze statystycznego charakteru samych wyników. Zwiększenie dokładności
datowania danego obiektu poprzez sumowanie wyników analiz kilku próbek z niego pobranych (z za-
Ryc. 7. Wyniki datowania
14
C czterech próbek z klasztoru cysterskiego w Koprzywnicy (uproszczony
rozkład prawdopodobieństwa)
687
O nadziejach związanych z datowaniem metodą
14
C zabytków architektury średniowiecznej w Polsce
grafii, czy było to 2 lata wcześniej, czy rok później nie jest istotna dla naszego
problemu). Ponieważ proces fundacji był zwykle dość długotrwały, to najczęściej
pierwsze budynki były drewniane, a dopiero z czasem przystępowano do wzno-
szenia najpotrzebniejszych zabudowań w technice murowanej. Dlatego możemy
założyć, że budynków murowanych nie wzniesiono przez umownym 1200 rokiem,
a mamy podstawy sądzić, że początek wznoszenia murów jest potwierdzony źró-
dłami pisanymi na pierwszą dekadę XIII wieku (rok 1205–7). Próbka nr 127b daje
po kalibracji taki rozkład, w którym dla okresu po 1200 rokiem przypada zaled-
wie 3,5 % prawdopodobieństwa, jeszcze gorzej dla próbki nr 132, gdzie prawdo-
podobieństwo to jest znikome 0,2%
13
. Jeśli uśrednimy oba sensowne datowania
14
C, to uzyskujemy aż 95% pewnością przedział 1030–1160. W oczywisty sposób
w przypadku Koprzywnicy daty
14
C całkowicie rozmijają się ze znanymi nam fak-
tami. Trzeba zapytać po raz wtóry, gdzie ta postulowana precyzja metody
14
C, je-
śli cztery próbki (a taką ich liczbę uważa się za wystarczającą do wysnucia zobo-
wiązujących wniosków) dają wynik całkowicie niezgodny ze znanymi faktami
historycznymi (?).
Spróbujmy dokonać pewnego eksperymentu myślowego. Odwróćmy sytuację,
tzn. wyobraźmy sobie, że nie dysponujemy żadnymi źródłami pisanymi odnoszą-
cymi się do początków klasztoru, a więc nie jest nam znana ani data sprowadzenia
do Koprzywnicy zakonników z Morimond, ani czas wzniesienia zabudowań, na-
tomiast dysponujemy dość ogólnym datowaniem opartym na analizie technologicz-
nej i formalnej na początek wieku XIII. Czyli odtwarzamy sytuację dość typową
dla większości obiektów najstarszej architektury murowanej. W tej sytuacji uzyska-
ne 4 daty
14
C mogłyby być uznane za rozstrzygające dla kwestii datowania murów
koprzywnickich, tzn. wymuszałyby postarzenie obiektu i to dość znaczne wobec
łożenia równowiekowych) przynosi już niewielkie efekty, w stosunku do nakładów ponoszonych na
analizy kolejnych próbek, przy ich liczbie większej niż 4. Jednak datowanie zapraw poprzez inkluzje
jest przypadkiem szczególnym, mianowicie próbki węgli zebranych z zaprawy z tego samego obiektu
architektonicznego, z tej samej fazy, nawet jeśli pobrane w bliskim sąsiedztwie jedna od drugiej, nie są
w rzeczywistości osobnymi równowiekowymi „obiektami”, gdyż przedmiot datujący — czyli węgle
drzewne zawarte w każdej z nich — pochodzi z drewna prawdopodobnie o różnym wieku, nawet je-
śliby przypadkiem pochodziłby z tego samego kawałka drewna. Uśrednianie wyników prowadzi tylko
do uśrednienia wieku badanych węgielków. Problem różnicy chronologicznej między tą wielkością
a czasem rzeczywistym, kiedy węgielki dostały się do zaprawy, nadal jest nam nieznany. Jak dużo byśmy
próbek nie pobrali, to zawsze sumowanie wyników będzie obarczone błędem wynikającym z tego fak-
tu. Co innego, gdybyśmy dysponowali kawałkiem węgla w zaprawie na tyle dużym, że można go po-
dzielić na kilka osobnych próbek. Wówczas faktycznie sumowanie wyników przed kalibracją prowadzi
do pewnego uściślenia uzyskanego przedziału dat kalendarzowych, ale dla tego konkretnego kawałka
węgielka, a nie dla zaprawy. Ale istotą datowania zapraw jest jednak opieranie się na bardzo drobnych
fragmentach węgli, których najczęściej nie można podzielić, a tylko w wyjątkowych sytuacjach na 4 od-
dzielne próbki. Problem by znikł, gdybyśmy datowali bezpośrednio samą zaprawę. Spośród próbek
z Koprzywnicy można uznać za współczesne sobie węgielki z nr 127b i 131. Chcąc dostosować się do
wspomnianego postulatu, należałoby tę samą próbkę z węgielkiem podzielić na cztery oddzielne i do-
konywać niezależnych pomiarów. Ale pomimo uzyskania większej dokładności, jeśli chodzi o wiek wę-
gielka, ciągle byśmy byli w punkcie wyjścia, tzn. nieznanego przedziału czasu między wiekiem inkluzji
a czasem przygotowania zaprawy, z tym, że wiek inkluzji byłby ustalony bardziej precyzyjnie.
13
Prawdopodobieństwo wybranych odcinków czasu podaję na podstawie programu Kal14C04 au-
torstwa Adama Walanusa. Wykorzystana w nim krzywa kalibracyjna różni się nieco dla interesującego
nas okresu od krzywej opublikowanej w 2004 roku, ale dla naszych potrzeb są to różnice nieistotne
i chodzi bardziej o zilustrowanie pewnych problemów niż o kilka punktów procentowych.
688 Dariusz Andrzej Sikorski
faktycznie znanych nam początków. W zarysowanej eksperymentalnej sytuacji, na
podstawie podanych wyżej wyników z pewnością nikt nie „obstawiałby” początku
XIII stulecia (3,5% pewności) jako czasu wzniesienia pierwszych zabudowań mu-
rowanych. Zapewne badacze upierający się przy swoich tradycyjnych metodach
i datowaniu na początek XIII wieku uznani by byli przez badaczy postępowych
i interdyscyplinarnych za... delikatnie mówiąc, uparciuchów. Sugerując się datami
radiowęglowymi i znaną rzeczywistością historyczną (założenie zakonu cystersów
na przełomie XI i XII wieku jako terminus post quem) raczej przesuwano by pro-
ponowany czas akcji budowlanej bliżej poł. XII wieku, kiedy to w ogóle pojawiły
się pierwsze klasztory cysterskie na ziemiach polskich. Łatwo by było tą drogą
wykreować nowy fakt historyczny — Koprzywnica najstarszym klasztorem cyster-
skim w Polsce. Przykład ten powinien nam uświadomić, do jakich — z perspek-
tywy naszej wiedzy — absurdalnych wniosków można dojść, zbyt ufając rzekomo
„obiektywnym” i niepodważalnym wynikom metod przyrodniczych. Zarazem przy-
kład dat
14
C z Koprzywnicy przekonująco pokazuje, że nawet skromne prawdo-
podobieństwo na skrajnych odcinkach jego rozkładu nie może być traktowane jako
z góry przesądzające o wykluczeniu tych możliwości spod dalszych rozważań, cho-
ciaż o niczym to nie przesądza.
Zbliżona sytuacja jest w datowaniu dwóch próbek z Tumu pod Łęczycą. Jed-
ną z nich (nr 142) możemy wyłączyć z rozważań, gdyż drewno pochodzi z IX
i 1 poł. X wieku. Natomiast druga 970±30 reprezentuje przedział na lata 1000–
–1160. Dotychczasowe ustalenia wypracowane tradycyjnymi metodami określały
czas wzniesienia kolegiaty dość precyzyjnie na lata 1140–1160, a więc na skraju
(12%) uzyskanego rozkładu prawdopodobieństwa w datowaniu
14
C. Porównując
oba rezultaty widać, które z datowań w tym przypadku jest bardziej precyzyjne.
Równie ciekawie przedstawiają się trzy wyniki z kościoła cysterskiego w Wą-
chocku — datowanego tradycyjnymi metodami na pierwszą tercję XIII wieku, a nie
później niż drugą ćwierć. Ponieważ jedna z trzech próbek dała rezultat datowany
na okres nowożytny, możemy ją wyłączyć z dalszych rozważań. Dwie pozostałe
dały wynik, w którym prawdopodobieństwo koncentruje się na schyłku X i 1 poł.
XI wieku, a więc na okres, kiedy jeszcze nawet zakonu cysterskiego nie było
[ryc.
8]. Zauważmy, że mamy do czynienia z dwiema próbkami, które teoretycznie
można uznać za równowiekowe, a dają rezultat przynajmniej o półtora wieku po-
starzony w stosunku do znanych nam faktów. Po uśrednieniu obu dat, przedział
ów jeszcze bardziej się zawęża: 68% (990–1025); 95% (980–1040). Warto zwró-
cić uwagę na ten przykład, gdyż ilustruje on, iż nawet w przypadku dwóch niemal
Ryc. 8. Wyniki datowania
14
C dwóch próbek (nr 108, 110) z klasztory cysterskiego w Wąchocku
689
O nadziejach związanych z datowaniem metodą
14
C zabytków architektury średniowiecznej w Polsce
identycznych wyników, które teoretycznie dają bardziej precyzyjny wynik zbiorczy,
faktyczny wiek zaprawy datowanej tą metodą może znajdować się całkowicie poza
rozkładem prawdopodobieństwa.
Gdybyśmy mieli do czynienia z obiektem o dość niepewnej chronologii, dane
te mogłyby przeważyć na rzecz konkretnej hipotezy, tak jak to zarysowałem na przy-
kładzie Koprzywnicy. W przypadku Wąchocka możemy je, mimo tak dużej zgodno-
ści wieku obu próbek, po prostu odrzucić. W końcu dysponujemy znacznie lepszy-
mi danymi źródłowymi pozwalającymi lepiej osadzić w czasie budowę kościoła
klasztornego. Zauważmy, że w tym przypadku nawet hipotetycznie nie można roz-
ważać trafienia przez badaczy na jakąś przedcysterską fazę budownictwa z XI wieku,
ponieważ miejsca pobrania ewidentnie związane są z zabudową klasztorną.
Powyższe przykłady ilustrują, jak znaczne mogą być rozbieżności między datami
14
C a znanymi czy możliwymi do przyjęcia datami, które potwierdzone są źródłami
pisanymi lub wyznaczone są dobrze znanym kontekstem historycznym. Warto więc
zadać sobie pytanie, czy wyniki, którymi dysponujemy z obiektów nie mających za-
czepienia w źródłach pisanych, dla których kontekst historyczny jest niepewny, mogą
faktycznie wnieść coś istotnego do kwestii ich chronologii z precyzją i pewnością
większą niż dotychczas stosowane metody (?). Przecież nie mamy w tych przypad-
kach możliwości weryfikacji, jak na powyżej omówionych przypadkach. Rozpatrzmy
to na przykładzie najwcześniejszych budowli gnieźnieńskich tj. domniemanej rotun-
dy w rekonstrukcji Tomasza Janiaka oraz I fazy katedry [ryc.
9].
Poza próbką nr 60a, którą z racji bezsensowności rezultatu można pominąć,
wszystkie trzy pozostałe rozciągają się w okresie od schyłku X do przynajmniej
połowy XII wieku. Jako takie są po prostu bezużyteczne w stosunku do możliwo-
ści datowania innymi metodami. Ponieważ znana data konsekracji drugiej katedry
gnieźnieńskiej w 1064 roku wyznacza jednoznaczny terminus ante quaem, można
zastosować analizę bayesowską, która pozwala odrzucić pewną część rozkładu jako
ewidentnie nie odpowiadającą rzeczywistości, a pozostała część rozkładu po 1064
roku, przy tym założeniu nieprawdopodobna, wzmacnia rozkład prawdopodobień-
stwa dla okresu starszego
14
. Po uwzględnieniu roku 1064 dla próbki nr 63 nowy
14
Nie rozwijam tu wątku zastosowania statystyki bayesowskiej w interpretacji dat radiowęglowych
i możliwości uzyskania dzięki niej bardziej precyzyjnych wyników; zainteresowanych odsyłam do arty-
kułu b
Uck
, c
avanaGh
, l
itton
1996 i b
Uck
1994 oraz do artykułów opublikowanych w „Radiocarbon”
42:2(2000), zwłaszcza konkluzja dyskusji: s
cott
2000.
Ryc. 9. Wyniki datowania
14
C z domniemanej rotundy i I fazy katedry gnieźnieńskiej
690 Dariusz Andrzej Sikorski
rozkład wygląda następująco: z 68% prawdopodobieństwem (990–1005) (1010–
–1035), z 95% okres (985–1040), a dla próbki nr 65: 68% (1015–1045), z 95%
(1000–1060). Uściślenie wyników tą metodą dało wymierny efekt poznawczy
w stosunku do dotychczasowych ustaleń, gdyż daty — uzyskane przedziały (985–
–1040) oraz (1000–1060) — chociaż częściowo zgodne z dotychczasowymi poglą-
dami sytuującymi powstanie bazyliki gnieźnieńskiej w okresie 1040–1064 dają
przesłanki do niewielkiego postarzenia tego budynku nawet do czasów Bolesława
Chrobrego. Zauważyć trzeba, że dotychczasowe datowanie było „sterowane” z jed-
nej strony wiedzą o dacie konsekracji w 1064 roku a z drugiej strony zawieruchą
w czwartej dekadzie XI wieku, która miała spowodować zniszczenie wcześniejszej
budowli, chociaż ten fakt nie jest bezpośrednio potwierdzony źródłowo. Właściwie
jedyny możliwy przedział czasu przyjmowany powszechnie w historiografii za sen-
sowny dla wzniesienia nowej katedry, to czas po powrocie Kazimierza Odnowicie-
la w 1039/1040 roku. Jednak Gall, nasz jedyny informator, nie napisał, iż katedra
gnieźnieńska uległa destrukcji, ale że „dzikie zwierzęta założyły swe legowiska”
15
.
Podany fakt wbrew pozorom nie implikuje wniosku, iż katedra została zniszczona.
Zakładając, że powstała za Bolesława Chrobrego, a po najeździe Brzetysława zo-
stała opuszczona (stąd dzikie zwierzęta), być może z zawalonym dachem, to jej
odnowa mogła dotyczyć ewentualnej naprawy murów i przykrycia nowym dachem
przed konsekracją w 1064 roku, która byłaby w takim przypadku wymagana, mimo
że w starych murach, gdyż ołtarz uległ sprofanowaniu. Ponieważ części nadziemne
się nie zachowały, to ta faza może być zupełnie nieuchwytna źródłowo, a mury
wiązane z etapem z połowy XI wieku mogłyby faktycznie pochodzić z czasów
Chrobrego.
Przedstawione tu wnioski zapewne mogą być wielce kuszące dla niektórych
badaczy, chcących jednak nieco postarzeć gnieźnieńską katedrę, lecz ich nadzieje,
że w datach
14
C znajdą jakieś jednoznaczne wsparcie, są płonne. Przypomnijmy
sobie, że mówimy o datowaniu węgielków drzewnych zawartych w zaprawie a nie
datowaniu samej zaprawy.
W praktyce badawczej, mimo przecież wiedzy, że datuje się węgielek a nie
samą zaprawę, badacze w swoich interpretacjach nie uwzględniają tego faktu. Róż-
nica jest zasadnicza i fundamentalna dla całości zagadnienia. Pojawia się tu ten sam
problem, który występuje w datowaniu metodą dendrochronologiczną: jak powią-
zać faktycznie datowany przedmiot drewniany z konkretnym obiektem archeolo-
gicznym, w sytuacji gdy on sam nim nie jest. Dlatego m. in. metoda dendrochro-
nologiczna sprawdza się w datowaniu grodów (duże serie, a kłody są elementami
konstrukcyjnymi), natomiast słusznie budzi zastrzeżenia i wątpliwości, gdy chodzi
o wnioski wysnuwane z datowania dendro obiektów drewnianych nie powiązanych
konstrukcyjnie z datowanym obiektem, np. kłoda zalegająca w warstwie. W obu
przypadkach, tzn. datowania zapraw i obiektów z „luźnymi” belkami, nieznana
jest nam różnica czasu między wiekiem węgielka z czasem przygotowania zaprawy
i z drugiej — datą ścięcia drewna, z którego pochodzi belka a czasem jej depozy-
cji w danej warstwie czy obiekcie.
15
a
noniM
G
all
, Kronika Polska, tłum. R. Grodecki, M. Plezia, Warszawa 1989, ks. I, rozdz. 19,
s. 44.
691
O nadziejach związanych z datowaniem metodą
14
C zabytków architektury średniowiecznej w Polsce
Trudno przypuszczać, że węgielki, które dostały się do zaprawy w trakcie
wypalania, pochodzą jedynie z drewna z warstw podkorowych, spalonych kłód
czy nawet grubszych gałęzi, a tym samym ich faktyczny wiek jest bliski czasu przy-
gotowania zaprawy. Nie wiemy, czy do wypalania wapna używano drobnych ga-
łęzi czy drewna z grubych kłód, czy też jednego i drugiego, ale z drewna czy
chrustu zebranego w lesie i zalegającego w nim już jakiś czas. Doświadczenie uczy,
że świeżo ścięte drewno raczej było przeznaczone na cele budowlane, natomiast
drewno zleżałe (a tym samym wysezonowane), czy to w lesie czy jako odzysk ze
starych konstrukcji drewnianych, mogło być zużyte głównie w celach opałowych.
Na podstawie tych kilku przykładów omówionych wyżej, w których wiek węgiel-
ków jest kilkadziesiąt, a nawet ponad sto lat (por. Wąchock) starszy niż znany nam
wiek zabytków, powinniśmy raczej liczyć się nawet z kilkudziesięcioletnią różnicą
wieku między węgielkami a otaczającymi je zaprawami. Zarówno intuicja jak i do-
świadczenie podpowiadają, że spodziewać się należy węgielków z warstw starszych
spalanego drewna, gdyż najszybciej spopieleniu ulegają warstwy wierzchnie pod-
dane bezpośredniemu działaniu wysokiej temperatury i powietrza, a zwęglają się
wewnętrzne, które uległy wyżarzeniu i zwęgleniu, ale izolowane od tlenu pozo-
stają niespalone. Wydaje się, że śmiało można dopuścić, że konieczna i chyba mi-
nimalna korekta datowania zapraw tą metodą wymaga ujęcia od wieku próbek
przynajmniej dekady lub dwóch, co prowadzi do relatywnego odmłodzenia dato-
wania. Te dwie dekady to zaledwie kilka centymetrów wierzchniej warstwy palo-
nego drewna.
Przykładając tę poprawkę do wyżej „wypracowanej” hipotezy postarzającej
katedrę gnieźnieńską, ponownie wracamy do czwartej i piątej dekady XI wieku.
W przypadku domniemanej rotundy, to jeden wynik o niczym jeszcze nie
świadczy. W wyżej omawianych przypadkach kilka razy zdarzało się trafić na wy-
niki absurdalne, których kolejne próbki nie potwierdzały. Trzeba więc po prostu
większej liczby datowań.
Wróćmy do propozycji P. Urbańczyka radykalnego postarzenia pierwszej kate-
dry krakowskiej nawet do okresu 940–985, z zastrzeżeniem, że na podstawie jednej
próbki, jest w świetle analizy danych wynikiem błędu w interpretacji wyników.
Po pierwsze — do dyspozycji są dwie (nr 11 i 11a) a nie jedna próbka
[ryc.
10], a do tego obie pobrane, jak wynika z opisu, mniej więcej z tego samego
miejsca. Jednak za podstawę dalszych rozważań wybrana została tylko próbka
nr 11a z wynikiem 68% (895–925) (940–985), 95% (880–1020). Tak jak w wyżej
Ryc. 10. Wyniki datowania
14
C próbek nr 11 i 11a z najstarszej fazy katedry wawel-
skiej
692 Dariusz Andrzej Sikorski
omawianych przypadkach uznawano za istotną datę tę najmłodszą, to tu po od-
rzuceniu ewidentnie niemożliwego przedziału (895–925), skupiono uwagę na po-
czątku przedziału następnego od roku 940. Nie wiadomo, czym kierowano się
wyróżniając akurat ten przedział czasu. Przecież inne interpretacje P. Urbańczyka
opierały się na skupieniu uwagi na najmłodszych skrajach uzyskanych przedziałów
czasowych, zgodnie z tą metodą tym razem sugerowany czas powstania zaprawy
powinien znajdować się na początku XI wieku.
Druga próbka nr 11 zapewne nie zwróciła uwagi, gdyż uzyskany przedział
czasu [68% (1020–1050) (1080–1160); 95% (1020–1160)] jest nie do przyjęcia
(albo mało sensacyjny) ze względu na przesunięcie rozkładu prawdopodobieństwa
po roku 1020, a więc nawet dalej, niż niektórzy sądzili na podstawie metod tra-
dycyjnych. Przypomnę tu przykład Koprzywnicy, gdzie skraj rozkładu prawdopo-
dobieństwa odpowiadał faktycznej dacie, więc i tu nie ma podstaw do całkowite-
go ignorowania tego wyniku. Przecież nie odbiega on tak od dotychczas
przyjmowanej chronologii, że można go uznać za bezsensowny. Z samej zasady
pomiaru wieku zapraw wynika, że będziemy mieli do czynienia z tendencją do
postarzenia dat niż ze zjawiskiem odwrotnym. Inaczej mówiąc, odwołując się do
tego, że próbka nr 11a mogła zawierać węgielek z głębszej warstwy grubszej kło-
dy, powinniśmy ten rezultat — dający starszą datę z obydwu pomiarów — uznać
za mniej godny zaufania od tego drugiego, gdzie praktycznie jedynym czynnikiem
mogącym wprowadzić zakłócenie jest dostanie się węgielków w późniejszym okre-
sie (np. z zaprawą, którą uzupełniano ubytki), bądź uznaniu, że szukana data mie-
ści się jednak w zasięgu rozkładu prawdopodobieństwa, choćby po jego lewym
skraju, a więc na początku XI wieku. Oba wyniki niczego w kwestii datowania
najstarszej architektury wawelskiej nie rozstrzygają, a już z pewnością nie wnoszą
większej precyzji w stosunku do propozycji wcześniejszych.
Po drugie — badacze z zespołu interpretując dane zbyt przywiązali się do po-
danych zakresów przy zadanym standardowym prawdopodobieństwie 68%. Takie
a nie inne przedziały w tym zakresie generuje program komputerowy kalibrujący
wyniki, zaprogramowany tak, aby z zadanym prawdopodobieństwem (standardowo
68 i 95% — wielkości uzasadnione statystycznie) znaleźć najmniejszy przedział
czasu (może się on składać z kilku odcinków). Te dane mają charakter czysto po-
mocniczy i nie należy na nich skupiać zbytnio uwagi, nie wyznaczają one twardych
granic chronologicznych. Możemy sobie swobodnie z całego zakresu wybierać
przedziały z takim prawdopodobieństwem, jakie nas zadawala, czy też dla wybra-
nych odcinków czasu odczytać prawdopodobieństwo, z jakim możemy się spodzie-
wać, że w jego obrębie znajduje się poszukiwana data.
Faktyczny rozkład prawdopodobieństwa jest w przypadku katedry wawelskiej
ciągły od mniej więcej 880 do 1020 roku. Wprawdzie dla wybranego okresu 940–
–980 prawdopodobieństwo wynosi ok. 42%, ale z takim samym prawdopodobień-
stwem możemy trafić na właściwą datę w innym przedziale, np. 780–935, 890–940,
900–945, 910–955, 950–1005 etc. (kalkulacja wg programu Kal14c04). Żaden z wy-
branych odcinków nie jest uprzywilejowany, jedynie wartość prawdopodobieństwa
mówi nam o szansie, iż poszukiwana data mieści się w danym przedziale i nic wię-
cej. Nawiasem mówiąc, sądzę, że właśnie probabilistyczny charakter wyników labo-
ratoryjnych sprawia wielu archeologom największe kłopoty we właściwym zrozumie-
693
O nadziejach związanych z datowaniem metodą
14
C zabytków architektury średniowiecznej w Polsce
niu, co nam mówią wyniki
14
C. Nawet uwzględniając zastrzeżenie, że ilość próbek
jest niewielka, nie ma jeszcze żadnych podstaw do dość radykalnego postarzenia naj-
starszej architektury wawelskiej. Ten jeden wynik mówi, że z bardzo dużym praw-
dopodobieństwem szukana data mieści się w X wieku. Natomiast propozycje bada-
czy krakowskich przesuwające początki architektury wawelskiej na początek XI
wieku mieszczą się w rozkładzie prawdopodobieństwa tej próbki, a zwłaszcza jeśli
uwzględnimy poprawkę na różnicę wieku drewna i samej zaprawy. Prawdopodobień-
stwo, że szukaną datę znajdziemy po 1000 roku wynosi znikome 4%, co też nicze-
go nie przesądza. Rozwiązaniem byłoby uwzględnienie w analizie obu pomiarów
przy dodatkowym uwzględnieniu wprowadzonego czynnika, jakim by była arbitral-
nie przeze mnie zakładany terminus post quem dla wawelskiej katedry na poziomie
roku 950 [ryc.
11]. Przy takich założeniach całe prawdopodobieństwo rozkłada się
między lata 980–1030. Jednak niski wynik testu zgodności obu próbek nie pozwala
na formułowanie na ich podstawie zdecydowanych wniosków. W przypadku Wawe-
lu po prostu uzyskane dwa (!) wyniki z najstarszego zabytku są bardzo rozbieżne
i punktem stycznym jest początek XI wieku, chociaż akurat to jest obserwacja bez
znaczenia, jeśli chodzi o szukanie właściwej daty. Większa liczba próbek powinna
kwestię tę bardziej rozjaśnić, ale nie spodziewałbym się rozstrzygnięcia dokładniej
szego, niż pół wieku. Jedynie można się spodziewać wskazania, czy rozkład praw-
dopodobieństwa mieści się w większości w X wieku czy ciąży bardziej ku 1 poł. XI
wieku, a i te wnioski będą miały charakter czysto statystyczny.
Jednym ze zjawisk obserwowanych w interpretacjach dat
14
C jest nadużywanie
— często nieświadomie — statusu dat radiowęglowych jako „twardych” danych
— bo uzyskanych metodami przyrodniczymi — do wsparcia bardziej precyzyjnego
datowania w oparciu o dodatkowe przesłanki pozaźródłowe. Przykładem może
być łekneńska rotunda, odkryta w latach 80-tych XX wieku przez Andrzeja M. Wy-
rwę i datowana tradycyjnymi metodami — w zależności od publikacji — na
1 poł. XI, ewentualnie na połowę XI lub niewiele później (w
yrwa
2000, s. 117).
Dopiero po uzyskaniu pierwszych wyników
14
C w 2002 roku nastąpił zwrot w kie-
runku postarzenia i zawężenia proponowanego datowania rotundy. Ten przypadek
szczególnie zasługuje na dokładniejszą analizę, gdyż P. Urbańczyk widzi w nim ko-
ronny przykład potwierdzający możliwą do uzyskania precyzję datowania, jaka
może być osiągnięta dzięki zastosowaniu metody
14
C.
Ryc. 11. Rozkład prawdopodobieństwa datowania
14
C dwóch próbek (nr 11, 11a) wawelskich przy
założeniu, iż poszukiwana data jest młodsza niż 950 rok
694 Dariusz Andrzej Sikorski
Dane radiowęglowe o tyle potwierdziły wcześniejsze ustalenia, że uzyskany
wynik częściowo zgadza się z dotychczasowym datowaniem klasycznymi metoda-
mi archeologicznymi. Jednak A. M. Wyrwa posługując się wynikami analiz
14
C
skonstruował nową hipotezę, wedle której czas wzniesienia rotundy można było,
jego zdaniem, zacieśnić do kilku zaledwie lat z przedziału 995–1004. Tok rozu-
mowania A. M. Wyrwy przedstawia się następująco:
Z analizy [
14
C — DS] zapraw z rotundy wynika, że romańska rotunda pw. św. Piotra
powstała najprawdopodobniej na przełomie X/XI lub na początku XI wieku. Analizując dia-
gramy radiowęglowe
wielce prawdopodobne jest [podkreślenie DS.], że czas jej powstania
przypada na przełom X/XI wieku. W tym kontekście bardzo intrygujące wydaje się odnie-
sienie tego faktu do hipotezy W. Semkowicza w oparciu o wywody którego w historiografii
polskiej niektórzy badacze wnoszą, że ziemie między Wełną a Notecią z grodem w Łeknie,
w czasie pobytu na dworze Bolesława Chrobrego, po ucieczce z Libic, w latach 995–1003,
ziemie te zostały przekazane gościnnie księciu Sobieborowi (Sobiesławowi) Sławnikowicowi.
Można by więc przypuszczać, że obiekt ten mógł być wzniesiony za czasów Sobiebora (?).
Hipotezy tej jednak nie da się dokładniej udowodnić. Może będzie to możliwe w momencie,
kiedy dzięki jeszcze dokładniejszej aparaturze i metodom uzyskamy możliwość datowania
obiektów architektonicznych z dokładnością do kilku lat. Na to przyjdzie nam jeszcze chyba
jednak trochę poczekać (w
yrwa
2002).
Kilka lat później:
Rotundę w Łeknie wybudowano pod koniec X lub w pierwszych latach XI wieku”
i dalej „analizując rozłożenie prawdopodobieństwa kalibrowanych dat
14
C w diagramach
radiowęglowych jest wielce prawdopodobne, że czas jej powstania przypada na koniec
X i początek XI wieku — może około 995–1002/3 roku — podana chronologia może
być nieco zmodyfikowana — uszczegółowiona, jednak bez zasadniczych modyfikacji
(w
yrwa
2006, s. 27).
Do zawężenia chronologii rotundy doszło przez wbudowanie teorii Władysła-
wa Semkowicza o nadaniu Pałuk Sławnikowicowi, która jest zbudowana jedynie
na poszlakach i domysłach bez jakiegokolwiek zakotwiczenia w źródłach, co jest
już znane współczesnej historiografii (s
eMkowicz
1907, s. 18, 21, 54). Tym samym
jest zupełnie nie do utrzymania. Sądzę, że w tle rozważań A. M. Wyrwy prze-
brzmiewa koncepcja o czeskiej proweniencji najwcześniejszych rotund w Polsce.
Tylko dlaczego skonfliktowany z książętami praskimi Sobiebór miałby być pośred-
nikiem w zapożyczeniu praskich wzorców, skoro jednonawowy kościół z transep-
tem w Libicach, z pewnością mu bliższy, byłby chyba bardziej preferowanym mo-
delem
16
(?). W ostatnim cytowanym fragmencie z prac A. M. Wyrwy nie ma już
mowy o teorii W. Semkowicza, gdyż autor uświadomił sobie zapewne, że nie wy-
trzymuje ona krytyki, natomiast pozostała niestety precyzyjna chronologia rotundy
łekneńskiej skonstruowana przy jej pomocy. Tylko, że ta precyzja nie wynika z da-
towania
14
C, na które A. M. Wyrwa się powołuje!
16
Abstrahuję tu od trafności teorii o czeskim pochodzeniu rotund w Polsce.
695
O nadziejach związanych z datowaniem metodą
14
C zabytków architektury średniowiecznej w Polsce
Analizując dane dla łekneńskiej rotundy widać, że w przypadku próbki drugiej
66% prawdopodobieństwa obejmuje okres przed 990 rokiem. Dla okresu, który
zapewne ma na myśli A. M. Wyrwa tj. 990–1010 prawdopodobieństwo wynosi
1/4. Czy można to określić jako „wielce prawdopodobne” (?).
Zaproponowane przez A. M. Wyrwę datowanie miałoby jeszcze jakiś punkt
zaczepienia, gdybyśmy dysponowali tylko jedną próbką BP 1065±35 [68 % (900–
–920), (960–1020); 95% (890–1030)], ale jest jeszcze próbka z wynikiem BP
1000±25 [68% (990–1040); 95% (980–1050), (1080–1150)] [ryc.
12]
17
. Dla tej
(nr 1) 65% rozkładu prawdopodobieństwa przypada na lata po 1020. Dla okresu
990–1010 prawdopodobieństwo wynosi 20%.
Uśredniając oba wyniki (funkcja R-Combine w programie OxCal) próbek z ro-
tundy uzyskujemy przedział 985–1030 z 95% prawdopodobieństwem. W tej sytuacji
dla preferowanego przez A. M. Wyrwę okresu 995–1003 (pobyt Sobiebora w Polsce)
prawdopodobieństwo wynosi 23%, czyli jedna tylko szansa na cztery, że jest to prze-
dział trafny. Natomiast prawdopodobieństwo, że próbka jest starsza, niż rok 995 wy-
nosi jedną trzecią (36%), ale tego wątku A. M. Wyrwa się nie chwyta przypuszczając
zapewne, że tak radykalne postarzenie rotundy nie współgrałoby z dotychczasową
chronologią ceramiki dla tego okresu. Natomiast prawdopodobieństwo, że próbki są
młodsze i powstały po 1005 roku wynosi 60%. Uwzględniając oba wyniki rozkład
prawdopodobieństwa dzieli się niemal po równo wokół roku 1000, co nie znaczy, że
okres tuż koło 1000 roku jest preferowany. Ponownie trzeba zwrócić uwagę, że wszyst-
kie te kalkulacje byłyby sensowne tylko wówczas, gdybyśmy wiedzieli, że badane prób-
ki węgla mają wiek współczesny czasom budowy rotundy. Ale tak nie jest. Gdyby
drewno z próbki było faktycznie starsze od rotundy np. o ok. 20 lat, to o tyle nale-
żałoby odmłodzić wiek rotundy. Ale równie dobrze może być to drewno starsze tylko
o 10 lat, bo pochodzące z niewielkiej gałęzi, jak i o 50 lat — o ile, to tego nie wiemy.
Uzyskany po uśrednieniu szczególnie wąski rozkład (50 lat z niemal 100% pewnością)
jest w tym wypadku skutkiem szczególnie korzystnego przebiegu krzywej kalibracyjnej,
dla tego okresu. Mimo to, nie pokazuje on maksymalnej precyzji datowania zapraw,
ponieważ trzeba uwzględnić nieznaną nam, a wyżej wspomnianą, różnicę wieku prób-
ki i zaprawy. Tylko w bardzo ograniczonym zakresie da się ten domniemany odstęp
zacieśnić, zwiększając liczbę badanych próbek i uśredniając je. Przyrost dokładności
z tego tytułu będzie tu niewielki. Moje wcześniejsze uwagi o kłopotach interpretacyj-
17
Podane tu dane dotyczące poszczególnych przedziałów czasu mogą się różnić od danych w pu-
blikacjach A. M. Wyrwy, gdyż są ponownie kalibrowane według najnowszej krzywej kalibracyjnej. Róż-
nice są mało istotne.
Ryc. 12. Rozkład prawdopodobieństwa datowania
14
C dla dwóch próbek z rotundy łekneńskiej
696 Dariusz Andrzej Sikorski
nych wyników datowania metodą
14
C rotundy (s
ikorski
2006, s. 395 nn.) A. M. Wy-
rwa ignoruje, uznając, że są zilustrowane tylko na podstawie jednej próbki z Łekna
bez uwzględnienia pozostałych. Jego zdaniem „aby dana data była jak najbardziej wia-
rygodna analizie poddać należy kilka próbek z tego samego przedmiotu (obiektu); to
dopiero bardziej uwiarygodnia uzyskane wyniki datowania” (w
yrwa
2005, s. 63). Moż-
na się zgodzić z postulatem A. M. Wyrwy, gdyby właśnie nie on sam konstruował
hipotezę znacznie uściślającą datowanie rotundy w Łeknie właśnie na podstawie poje-
dynczego wyniku, mając zresztą do dyspozycji dwa.
Zaproponowane przez P. Urbańczyka rozwiązanie, według którego: „niezbęd-
na jest jednak, każdorazowa ocena wiarygodności uzyskanego datowania w oparciu
o dostępne informacje historyczne w celu wyeliminowania dat „oczywiście” nie-
prawdopodobnych, będących skutkiem zanieczyszczenia zaprawy fragmentami „sta-
rego” drewna”, jest w praktyce bezużyteczne odnośnie datowania wczesnej archi-
tektury. Jeśli spodziewamy się np. dla katedry poznańskiej, czy w ogóle dla
najstarszej architektury sakralnej, daty nie starszej niż połowa X wieku (czas przy-
jęcia chrześcijaństwa), to w oczywisty sposób rugujemy z dalszych analiz wyniki,
czy część ich rozkładu, dające jednoznacznie daty starsze. Ale nie mamy narzędzi
pozwalających na wyeliminowanie na tej samej zasadzie próbek z obiektów nieco
młodszych, w których zanieczyszczenia „starym” drewnem mogą być rzędu 30–50
lat, czy nawet większego. Dla tych obiektów nie mamy jednoznacznych punktów
zaczepienia w czasie. Nie mamy więc czym „kontrolować” wyników
14
C. A jeśli
mamy do czynienia z tymi nielicznymi przypadkami, kiedy dane historyczne lub
klasyczne metody archeologiczne dają możliwość orientacyjnego umiejscowienia
ich w czasie, to dają one większą precyzję niż możliwości metody
14
C, nawet bez
uwzględnienia koniecznej korekty ze względu na postarzanie „starym” drewnem.
W tej sytuacji metoda
14
C może jedynie być traktowana jako wsparcie ustaleń uzy-
skanych dotychczasowymi metodami, a nie jako metoda decydująca, którą to
ewentualnie weryfikujemy innymi danymi.
Płonne są nadzieje, że udoskonalanie samej metody analizy próbek
14
C w istot-
ny sposób wpłynie na uzyskanie zadawalającej dokładności. Gdy P. Urbańczyk po-
wołuje się na wysoką precyzję datowania, jeśli — jego zdaniem — niemożliwą
jeszcze dziś, to w przeszłości, to zapewne nie uwzględnia, że może to dotyczyć
bardzo szczególnych sytuacji, niemożliwych do uzyskania w każdych warunkach
i na masową skalę. Badacze powołując się na publikowane zaskakująco precyzyjne
daty
14
C na tle innych nie biorą pod uwagę, że np. próbki pochodziły z tej samej
kłody drewnianej nie dającej wyników dendro, ale pozwalającej obliczyć dokładnie
liczbę lat dzielącą obie próbki. W tej szczególnej sytuacji, kiedy znana jest dokład-
nie różnica wieku obu próbek, po zastosowaniu przy kalibracji metody wiggle-
matching faktycznie możemy uzyskać znacznie dokładniejsze przedziały dat kalen-
darzowych. Precyzji tego rodzaju datowania nie można traktować jako
maksymalnej możliwości doprecyzowania wyników dla pojedynczych próbek z za-
praw murarskich (s
teier
, D
ellinGer
, k
Utschera
, p
riller
, r
oM
, w
ilD
2004).
Dokładność datowania
14
C, którą można uzyskać, w praktyce ograniczona jest
kilkoma czynnikami na każdym z etapów analizy laboratoryjnej: od przygotowania
próbek do analizy spektrometrem masowym, poprzez sam pomiar zawartości izo-
topów, aż po kalibrowanie dat.
697
O nadziejach związanych z datowaniem metodą
14
C zabytków architektury średniowiecznej w Polsce
Zmniejszanie błędów pomiarowych zarówno w procesie przygotowania próbek
jak i samego pomiaru będzie przynosiło coraz mniejsze realne efekty. Obecne granice
na poziomie ±20 lat nie są do osiągnięcia na każdej próbce i na masową skalę (b
ronk
r
aMsey
, h
iGhaM
, l
each
2004). Trzeba także pamiętać, że podawane wartości precyzji
pomiaru mają również charakter probabilistyczny i nie wyznaczają dokładnych granic
niepewności. Prawdopodobieństwo, że zakładany błąd jest dwukrotnie większy wy-
nosi aż 40%, a więc jest to wielkość, o której trzeba pamiętać. Wprawdzie wraz
z liczbą próbek tego samego przedmiotu błąd ten można zredukować, to zawsze bę-
dzie wpływał na końcowy rezultat w postaci dat kalibrowanych. Nie można zapomi-
nać, iż na obliczenie całego błędu pomiaru składa się szereg czynników, z których
część ma charakter subiektywny i zależy od oceny laborantów, przeprowadzających
analizę od preparatyki po końcowy pomiar ilości izotopów węgla. Na każdym etapie
błąd wprowadzony wyrażony jest w postaci pewnego zakresu danych. Na jaki zde-
cyduje się laboratorium, zależy od wprowadzających dane do komputera ludzi, ich
wyczucia i doświadczenia. Nie należy tego traktować jako wielkości sztywnej i w ca-
łości obiektywnej „wyliczonej przez komputer”. Raczej można się spodziewać prze-
szacowania dokładności pomiaru niż jego niedowartościowania. W końcu laboratoria
radiowęglowe na świecie pracują w warunkach rynkowych i walczą o klientów także
oferowaną dokładnością, chociaż chyba te czynniki nie znajdują istotnego przełożenia
na faktyczne rezultaty. Jednak wpływ tego subiektywnego czynnika, jak pokazują ba-
dania porównawcze między laboratoriami, nie jest istotny
18
.
Wielkości błędów, jakie podawane są dla metody
14
C, odnoszą się do konkret-
nych rodzajów materiałów (różne sposoby preparowania próbek wprowadzają in-
nego rodzaju błędy) oraz do specyficznych warunków takich, jak np. możliwość
dwukrotnego zmierzenia tego samego węglika podzielonego na dwie próbki. Z ta-
kimi sytuacjami, gdzie możemy uzyskać jeden wystarczająco duży kawałek węglika
w zaprawach murarskich, jest dość rzadki. Powyższe rozważania dotyczą błędów
towarzyszącym uzyskaniu surowych dat radiowęglowych. Mają one oczywiście
wpływ na zakres dat po kalibrowaniu.
Zakładając nawet wyśrubowaną — bo na poziomie bariery fizycznej — do-
kładność separacji poszczególnych izotopów węgla dla małych próbek na poziomie
pięciu lat, to uzyskany wynik dla jednej z próbek łekneńskich dałby wynik z 95%
dokładnością na poziomie 985–1010, a więc w granicach ćwierćwiecza. W tym
przypadku zakres 25 lat wynika ze spłaszczonej dla tego okresu krzywej kalibra-
cyjnej, ale nawet na odcinkach stromych przy tej dokładności przedział prawdo-
podobieństwa wynosiłby 15–20 lat. Prawdopodobieństwo przy BP 1065±35, że
rzeczywisty wiek mieści się w przedziale 995–1005 wynosi ok. 10%. Przy założe-
niu dokładności do pięciu lat prawdopodobieństwo dla tego samego przedziału
wcale nie wzrasta radykalnie, gdyż nie przekroczyłoby 20%
19
.
Istnieje jeszcze jedna bariera wykreślająca możliwość dokładnego datowania
próbek opartych o inkluzje drewniane w zaprawie. Każdy słój drewna nie zawiera
18
Por. cały numer Radiocarbon 45:2 (2003), z raportem E. M. Scott’a.
19
Podane dane dla dokładności pięciu lat są szacunkowe, gdyż wówczas również krzywa kalibracyj-
na byłaby obliczona na podobnym poziomie i byłaby znacznie węższa co pozwalałoby na uzyskiwanie
dokładniejszych dat kalendarzowych.
698 Dariusz Andrzej Sikorski
takiego składu izotopów węgla, jaki był w atmosferze w roku jego przyrostu. War-
stwa bieli drewnianej, czyli warstwy przynajmniej kilkunastu słojów jest przez te
lata czynna biologicznie, tzn. dochodzi do dostarczenia składników organicznych
ze zmieniającymi się z roku na rok stosunkami izotopów wchłanianego węgla.
W momencie stwardnienia danego słoja, kiedy przestaje być biologicznie aktywny,
zawiera węgiel skumulowany z kilkunastu lat z uśrednionym stosunkiem izotopów,
a nie z jednego konkretnego roku
20
.
Trzeba wskazać na jeszcze jeden aspekt wyznaczający kres dokładnością metody
14
C. Na przeszkodzie w uzyskaniu większej precyzji datowania
14
C stoi zjawisko, na
które nie mamy zupełnie wpływu. Chodzi tu o kształt krzywej kalibracyjnej [ryc.
13].
Przypomnę tylko, że jest on wykreślony na podstawie danych doświadczalnych
poprzez precyzyjne mierzenie dobrze datowanych słojów drewna. Jej przebieg nie
jest jednolity. Dla interesującego nas okresu od X do XIII wieku na większości
odcinka krzywa kalibracyjna jest wypłaszczona. To powoduje, że dla jednej tej sa-
mej daty niekalibrowanej, uzyskanej w wyniku pomiarów laboratoryjnych, otrzy-
mujemy relatywnie dłuższe przedziały prawdopodobnych dat kalendarzowych. Dla
całego wieku X przebieg krzywej kalibracyjnej można uznać za lekko wypłaszczo-
ny, tuż koło roku 1000 staje się zupełnie płaski. Dla 1 poł. XI wieku staje się na-
gle stromy, co pozwala uzyskać w tym wąskim przedziale czasu relatywnie wąskie
20
W komentarzu do powyższych uwag prof. T. Goslar dodał (cyt. za jego zgodą), że: „Innym, chyba
jeszcze bardziej zasadniczym ograniczeniem jest niepewność krzywej kalibracyjnej. W tym aspekcie opubli-
kowane błędy danych kalibracyjnych nie są najważniejsze. Ważniejsze jest to, że krzywa kalibracyjna wy-
korzystuje datowania
14
C próbek mających po 5 przyrostów rocznych, a więc w krzywej uśrednione są
krótsze fluktuacje wieku
14
C, związane głównie z 11-letnim cyklem aktywności Słońca. Jak wykazały po-
miary prowadzone przez M. Stuivera (STUIVER M, REIMER P. 1993) na jednorocznych próbkach drewna,
amplituda tych wahań odpowiada ±15 latom
14
C. Tak więc, jeśli datujemy niewielki węgielek, którego
drewno powstało w jednym tylko roku, przy kalibracji daty
14
C 15-letnią amplitudę powinniśmy dodawać
do błędu datowania. Ponieważ błędy dodają się w kwadracie, 15 lat dodatkowego błędu nie ma znaczenia,
gdy sam wynik datowania
14
C jest określony z błędem 30 lub więcej lat, ale w zasadzie czyni bezsensow-
nymi pomiary
14
C dokonywane z precyzją lepszą niż 20 lat. Inne czynniki ograniczające dokładność kali-
bracji to: sezonowa zmienność stężenia
14
C w troposferze (odpowiadająca ok. 20 latom
14
C, a wynikająca
z tzw. wiosennych wstrzyknięć bogatszego w
14
C powietrza ze stratosfery) oraz niejednorodność stężenia
14
C w samej troposferze (powodowana głównie wpływem oceanów, w których stężenie
14
C jest o 5% niż-
sze niż w powietrzu). Wszystkie te czynniki powodują, że na praktyczne wykorzystanie super precyzyjnych
dat
14
C (o precyzji lepszej niż ±20 lat) raczej nie ma co liczyć .”
Ryc. 13. Przebieg krzywej kalibracyjnej dla wcześniejszego średniowiecza
699
O nadziejach związanych z datowaniem metodą
14
C zabytków architektury średniowiecznej w Polsce
przedziały czasowe. Natomiast dla okresu następnego od poł. XI wieku po koniec
wieku XII jej przebieg jest maksymalnie niekorzystny, gdyż nie dość, że bardzo
wypłaszczony, to na pewnych odcinkach jej przebieg jest nawet wstępujący. Dopie-
ro od poł. XIII wieku przez następne stulecie mamy do czynienia z korzystnym
dla precyzyjnego przeliczania dat kalendarzowych przebiegiem krzywej kalibracyj-
nej. Z tego powodu dla większości okresu z architekturą przedromańską i romań-
ską postęp w dokładności pomiarów laboratoryjnych będzie się tylko w niewielkim
stopniu przekładał na doprecyzowanie dat kalendarzowych. Ta przeszkoda jest nie
do przeskoczenia, gdyż nawet niewielkie zawężenie krzywej kalibracyjnej w przy-
szłości dzięki wyznaczeniu przy pomocy dokładniejszych pomiarów nie zmienią
z pewnością ogólnego trendu w jej przebiegu.
Problemy związane z dokładnością tej metody pokazują wyniki kalibracji dla
okresu anglosaskiego. Zespół badawczy stawiający sobie za cel wykalibrowanie
anglosaskiej chronologii
14
C dokonał tego w oparciu o stare dęby irlandzkie, bio-
rąc z każdego datowanego dendrochronologicznie słoja dwie próbki [ryc.
14].
Analizy laboratoryjne prowadzono z maksymalną dokładnością, która oscylowała
wokół 20 lat. Dla przykładu weźmy słój z roku 544. Uzyskane wyniki to BP
1572±20 oraz BP 1538±20 (M
c
c
orMac
, b
ayliss
, b
aillie
, b
rown
2004).
Mając do dyspozycji tylko wyniki tych badań, nie znając faktycznego wieku
próbek (544 r.), moglibyśmy jedynie przyjąć, że właściwa data mieści się mniej
więcej w przedziale między 2 ćwiercią V wieku a połową wieku VI. Przykład ten
pokazuje, na jakiego rodzaju precyzję możemy liczyć przy tej metodzie, kiedy po-
zbawienia jesteśmy dodatkowych informacji.
Istnieje kilka możliwości, które pozwalają uniknąć efektu postarzenia wyników
„starym” drewnem — jednego z najważniejszych czynników zakłócających, które-
go wielkości nawet nie jesteśmy w stanie wystarczająco dokładnie oszacować.
Jednym z rozwiązań jest datowanie w oparciu o inkluzje w zaprawie innego
pochodzenia organicznego, jak np. resztki traw czy nasion, które z samej swojej
istoty muszą być tego lub bardzo zbliżonego wieku, co moment przygotowania
zaprawy. Identyfikacja takich resztek w zaprawach jest znacznie trudniejsza i wy-
maga znacznych interwencji w materiał zabytkowy. Trzeba przesiać dość znaczne
ilości zaprawy, aby uzyskać materiał nadający się do analizy
14
C. Wykorzystanie tej
Ryc. 14. Uśrednione wyniki datowania
14
C dwóch próbek drewna z słoju dębu
irlandzkiego, datowanego dendrochronologicznie na rok 544
700 Dariusz Andrzej Sikorski
metody będzie w dużym stopniu uzależnione od przypadkowego natrafienia na
taką domieszkę.
Drugim rozwiązaniem jest datowanie bezpośrednio samych zapraw wapien-
nych. Tego rodzaju badania na zabytkach polskich dopiero się rozpoczynają. Za-
łożenia metody są proste. Ponieważ węgiel zawarty w wapieniu będącym składni-
kiem zaprawy jest tzw. martwym węglem, czyli bez izotopu
14
C, to mierzeniu
podlega skład izotopów węgla, które zostały wchłonięte do zaprawy z atmosfery
wraz z ditlenkiem węgla w momencie jej schnięcia. Nie jest to metoda młoda.
Pierwsze kompleksowe analizy datowań skomplikowanych chronologicznie obiek-
tów pojawiła się już w latach 60-tych XX wieku (D
elibrias
, l
abeyrie
1965; F
olk
,
v
alastro
1976; M
alone
, v
alastro
, v
arela
1980). Pierwszym przykładem tego ro-
dzaju badań z ziem Polskich są analizy zapraw z zamku we Wleniu, datowanego
metodami tradycyjnymi na koniec XII i przełom XII–XIII wieku (M
ichniewicz
,
n
awrocka
, p
azDUr
, Ż
Urakowska
2007). Przy okazji, co jest z naszego punktu wi-
dzenia szczególne cenne, dokonano porównania wyników datowania w oparciu
o obie metody na tym samym obiekcie. Datowaniu samych zapraw metodą
14
C
poddano dwie próbki zaprawy wapiennej oraz dwie próbki węglowych inkluzji
w zaprawie. Ponieważ analiza próbek zaprawy dały wyniki z dużym błędem, daty
kalibrowane są mało wartościowe, gdyż obejmują trzy–cztery stulecia. Próbki z in-
kluzjami dały wyniki kalibrowane zdecydowanie starsze od prawdopodobnego
czasu wzniesienia budynków.
Podobne porównania, jednak z lepszym efektem, uzyskano przy datowaniu
trzech kościołów na Wyspach Alandzkich. Pośród niemal 40 próbek kilka składa-
ło się z węgielków a jedna z kawałka drewna znajdujących się w zaprawie. Anali-
za samych zapraw dała dość jednolity wynik określający wiek kościołów na prze-
dział 1280–1380 z najbardziej prawdopodobnym przedziałem przed 1300.
Natomiast datowania opierające się na wieku inkluzji były starsze od jednego do
trzech stuleci (h
eineMeier
, J
UnGner
, l
inDroos
, r
inGboM
, k
onow
von
, r
UD
1997).
Może więc warto pokusić się o datowanie przynajmniej na początek na wy-
branym/ych obiekcie/tach samych zapraw i porównanie pozyskanych tą drogą dat
z rezultatami datowań inkluzji w zaprawach oraz z dobrze datowanym obiektem
w oparciu o świadectwo źródeł pisanych — co byłoby najlepszym testem spraw-
dzającym użyteczność tej metody przy datowaniu zabytków architektonicznych.
Przy wielu zastrzeżeniach wobec nazbyt optymistycznych i nieuzasadnionych
nadziejach pokładanych w datowaniu zabytków architektury murowanej metodą
14
C poprzez datowanie inkluzji drewnianych w zaprawach nie można zaniechać
wysiłków w celu uzyskiwania jak największej liczby wydatowanych próbek poszcze-
gólnych obiektów. Z pewnością użyteczność metody nie może być kwestionowana
w tych przypadkach, gdy nie posiadamy żadnej innej możliwości datowania obiek-
tów murowanych. Daty
14
C mimo swojej niedokładności mogą rozstrzygnąć, do
którego okresu historycznego daną budowlę (czy fazę budowlaną) należy przypisać,
ale w sytuacjach, gdy propozycje oferowane przez tradycyjne metody są rozbieżne
o dwa — trzy stulecia
21
.
21
Przykładem, kiedy ta metoda faktycznie może prowadzić do decydujących rozstrzygnięć są (a ra-
czej były) kontrowersje wokół wieku wieży w Newport na Rhode Island w USA. Jedynym wyznaczni-
701
O nadziejach związanych z datowaniem metodą
14
C zabytków architektury średniowiecznej w Polsce
Sądzę, że wyłożone przeze mnie argumenty powinny przekonać, że postulo-
wana precyzja datowania metodą
14
C zabytków architektury murowanej była tylko
naukowym mirażem rozsnutym przed spragnionymi większej precyzji datowania
archeologami i historykami. Nie jest ona osiągalna także w przyszłości, gdyż na-
turalne bariery wyznaczone przez przyrodę nie pozwalają na przekroczenie pewnej
granicy, do której to już się zbliżyliśmy. Niestety, analizy
14
C nie pozwolą jedno-
znacznie rozstrzygać, który to z władców piastowskich wzniósł ten czy inny zaby-
tek, nie mówiąc już o tym, czy zrobił to za młodu czy pod koniec życia.
Literatura
a
noniM
G
all
, 1989, Kronika Polska, tł. R. Grodecki, M. Plezia, Warszawa.
b
ronk
r
aMsey
c., h
iGhaM
t., l
each
p. 2004, Towards High-Precision AMS: Progress and Limitations,
„Radiocarbon” 46:1, s. 17–24.
b
Uck
c. e. 1994, Towards Bayesian Archaeology, doktorat University of Nottingham (dostępny jako
druk na zamówienie).
b
Uck
, c. e., c
avanaGh
w. G., l
itton
c. D. 1996, Bayesian Approach to Interpreting Archaeological
Data, Chichester, John Wiley and Sons
D
elibrias
G., l
abeyrie
J., 1965, Dating of Mortars by the Carbon-14 Method, [w:] Proceedings of the
6th International Conference on Radiocarbon and Tritium Dating, ed. M. Stuvier, C. S. Smith,
Washington, s. 344–347.
F
olk
r. l., v
alastro
s. 1976, Successful Technique for Dating of Lime Mortar by Carbon-14, „Journal
of Field Archaeology” 3:2, s. 203–208.
h
eineMeier
J., J
UnGner
h., l
inDroos
a., r
inGboM
a., k
onow
t.
von
, r
UD
n. 1997, AMS
14
C Dating
of Lime Mortar, „Nuclear Instruments and Methods in Physics Research” B 123, s. 487–495.
h
Uston
M
c
c
Ulloch
J. 2001, Some Reservations about the Newport Tower C-14 Dates, „Midwestern
Epigraphic Journal” 15, s. 79–92.
k
eDar
b. z., M
ook
w. G. 1978, Radicarbon Dating of Mortar from the City-Wall of Askalon, „Israel
Exploration Journal” 28:, s. 173–176.
l
ipoński
w. 2001, Narodziny cywilizacji Wysp Brytyjskich, Poznań.
M
alone
c., v
alastro
s., v
arela
a. G. 1980, Carbon-14 Chronology of Mortar from Excavations in the
Medieval Church of Saint-Bénigne, Dijon, France, „Journal of Field Archaeology” 7:3, s. 329–
–343.
M
athews
J. p. 2001, Radiocarbon Dating of Architectural Mortar: A Case Study in the Maya Region,
Quintana Roo, Mexico, „Journal of Field Archaeology” 28:3–4, s. 395–400.
M
c
c
orMac
F. G., b
ayliss
a., b
aillie
M. G. l., b
rown
D. M. 2004, Radiocarbon Calibration in the
Anglo-Saxon Period: AD 495–725, “Radiocarbon” 46:3, s. 1123–1125.
M
ichniewicz
J., n
awrocka
D., p
azDUr
a., Ż
Urakowska
M. 2007, Issue of Actual Chronology of a Ro-
manesque Chapel at the Wleń Castle (Lower Silesia, Poland) in the Light of Mortar Radiocarbon
Dating, “Geochronometria” 26, s. 31–33.
s
cott
M. 2000, Bayesian Methods: What can we Gain and at What Cost?, “Radiocarbon” 42:2,
s. 181.
s
eMkowicz
w. 1907, Ród Pałuków, Kraków.
s
ikorski
D. a. 2004, Gorzej, gdy plebana muszą uczyć dzwonniki — czyli o sile autorytetu i niemocy
argumentów, „Kwartalnik Historyczny” 112:2, s. 101–109;
kiem chronologicznym jest wzmianka o niej z 1677 roku. Propozycje badaczy, którzy próbowali okre-
ślić czas jej wzniesienia sięgają od czasów Wikingów po okres kolonialny. Datowanie zapraw metodą
14
C dało wynik wskazujący na 1. poł. XVII wieku, co przesądza sprawę
(h
eineMeier
, J
UnGner
, l
inDro
-
os
, r
inGboM
, k
onow
von
, r
UD
1997).
702 Dariusz Andrzej Sikorski
— 2006, O badaniach interdyscyplinarnych w badaniach nad wczesnym średniowieczem — uwagi
krytyczne, [w:] Mundus hominis — cywilizacja, kultura, natura: wokół interdyscyplinarności badań
historycznych, red. S. Rosik, P. Wiszewski, Wrocław, s. 387–400;
— 2007, Świątynie pogańskich Słowian — czyli o tym, jak je stworzono, [w:] Cor hominis. Wielkie
namiętności w dziejach, źródłach i studiach nad przeszłością, red. S. Rosik, P. Wiszewski, Wrocław
2007, s. 377–406.
s
teier
p., D
ellinGer
F., k
Utschera
w., p
riller
a., r
oM
w., w
ilD
e. M. 2004, Pushing the Precision
Limit of
14
C AMS, „Radiocarbon” 46:1, s. 5–16.
s
tUiver
M, r
eiMer
p. 1993, High-Precision Bi-Decadal Calibration of the Radiocarbon Time Scale, AD
1950–500 BC and 2500–6000 BC, „Radiocarbon” 35:1, s. 1–23.
Ś
wiechowski
z. 2003 Najdawniejsza architektura murowana w Polsce — jak dawna? [w:] Polonia minor
medii aevi. Studia ofiarowane Panu Profesorowi Andrzejowi Żakiemu w osiemdziesiątą rocznicę
urodzin, red. Z. Woźniak, J. Garncarski, Kraków–Krosno, s. 133–161;
— 2004, Wczesna architektura murowana na ziemiach polskich — jak dawna?, [w:] Początki architek-
tury monumentalnej w Polsce, Gniezno, s. 7–22.
U
rbańczyk
p. 2004, Wczesnośredniowieczna architektura polska w kontekście archeologicznym, [w:]
Początki architektury monumentalnej w Polsce, red. T. Janiak, D. Stryniak, Gniezno, s. 25–36.
w
alanUs
a. 1983, Zagadnienia podstawowe interpretacji wyników pomiarów fizycznych na przykładzie
datowań metodą 14C, „Archeologia Polski” 28:1, s. 7–16;
— 2005, Archeologia awangardą nauk ścisłych. O formie kalibrowanych dat
14
C, „Archeologia Polski”
50:1–2, s. 129–133.
w
alanUs
a., G
oslar
t. 2004, Wyznaczanie wieku metodą 14C dla archeologów, Rzeszów.
w
yrwa
a. M. 2000, Badania archeologiczno-architektoniczne w łekneńskim kompleksie osadniczym
w świetle najnowszych badań, [w:] Osadnictwo i architektura ziem polskich w dobie zjazdu gnieź-
nieńskiego, red. A. Buko, Z. Świechowski, Warszawa, s. 109–138;
— 2002, O możliwościach datowania zapraw metodą
14
C w obiektach architektonicznych, „Wielko-
polski Biuletyn Konserwatorski” 1, s. 169–181;
— 2005, Datowanie zapraw budowlanych metodą 14C AMS, [w:] Wspólnota pamięci. Studia z dziejów
kultury ziem wschodnich dawnej Rzeczypospolitej, red. J. Gwioździk, J. Malicki, Katowice 2005,
s. 49–64;
— 2006, Pietas ecclesiae et fides plebis. Szkice z dziejów religijności I wierzeń na ziemi łekneńskiej
od średniowiecza do czasów nowożytnych, Poznań;
— 2006b, O potrzebie dalszych kompleksowych badań archeologiczno-architektonicznych i historycz-
nych klasztorów cysterskich w Polsce „Wielkopolski Biuletyn Konserwatorski” 3/1, s. 70–95.
Hopes concerning C14 dating of relics of medieval architecture in Poland
(a voice in unfinished debate)
S u m m a r y
In the last decade some new opinions appeared concerning medieval archaeology in Poland suggesting
that relics of masonry architecture might be very precisely dated using C14 method of charcoal
inclusions in mortar. This article, however, shows that such beliefs are based on completely false
assumptions, as they not only contradict physical basis of the method but also result from wrong
interpretations of provided laboratory results. Such limited preciseness of dating mortar may result
form various conditions:
1. Preciseness of laboratory measurement using AMS technique is limited itself.
2. Preciseness of a calibration curve is not a simple derivation of a growing preciseness of
measurements on which it is based, but it also depends on the process of absorption of C14 by
trees which may last – depending on species –for at least 15 years.
3. Dating mortar using wooden inclusions in fact provides dates of the latter not mortar itself. The
difference between determined age of a piece of charcoal from mortar and the time when mortar
was prepared is impossible to identify. Even if the number of samples was higher, still it would
only provide an average time span and more detailed dating would not be possible.
703
O nadziejach związanych z datowaniem metodą
14
C zabytków architektury średniowiecznej w Polsce
4. It should be born in mind, which is usually not, that results of dating are only probable and not
certain. Dating of a relic only sets it in a particular period, not at a particular time. Thus, cognitive
value of the method is determined only by its degree of probability.
The method of dating relics using inclusions in mortar presented in the article does not add much
to the preciseness of chronology of early masonry architecture in Poland compared to the results
provided by classic methods. The results of C14 dating of architectural relics when compared to
chronology obtained from written sources concerning the objects may differ to a large extent. Only in
those cases when classic methods do not provide dating of particular relics or if there are discrepancies
between views concerning them, C14 dating may be of some help.