Nadchodzi hossa na kobiety
Agnieszka Kublik Gazeta Wyborcza 2011-11-24, ostatnia aktualizacja 2011-11-24 13:30:42.0
Panie powinny zmontować układ, który by pracował na rzecz ich praw
Pierwszy raz kobieta - Ewa Kopacz - jest marszałkiem Sejmu. Wicemarszałkiem też jest kobieta - Wanda Nowicka. Po
raz pierwszy w Prezydium Sejmu panie stanowią jedną trzecią. I po raz pierwszy w Sejmie blisko co czwarty poseł (24
proc.) to posłanka. Sporo tych precedensów - dodam - bardzo dla kobiet korzystnych.
Nadchodzi pogoda dla kobiet? Trzeba tę sytuację wykorzystać, ba, kobiety nie mają prawa jej zmarnować. Więc może
powinny zmontować układ, który by pracował na rzecz ich praw?
Tak, wiem, wiem, "układ" ma zszarganą reputację. Jarosław Kaczyński spowodował, że to słowo kojarzy się z ciemnymi
interesami, wielką, brudną kasą, politycznymi intrygami i biznesowymi przekrętami.
W ten sposób przez propagandę IV RP gdzieś się zagubiło tradycyjne znaczenie słowa "układ" jako "całości składającej
się z powiązanych wzajemnie elementów" czy "powiązań, relacji między ludźmi". A szkoda, bo to bardzo poręczne
słowo. Marzy mi się właśnie taki klasyczny układ, który działałby na rzecz praw kobiet. Jest niezbędny, by korzystną
sytuację kobiet w parlamencie wykorzystać do zmiany prawa.
A gdyby tak, częściami tego układu były na przykład:
• Kongres Kobiet, Krytyka Polityczna i Klub 22 (nieformalny i ekskluzywny klub niezależnych finansowo kobiet, które
osiągnęły sukces dzięki własnej pracy ) jako zaplecze intelektualne, kuźnia talentów i źródło pomysłów;
(posłanki zrzeszone w powstającej właśnie Parlamentarnej Grupie Kobiet (mogłaby się nazywać się Grupa 24, by
przypominać, że w Sejmie kobiety stanowią tylko 24 proc.). Posłanki przekładałyby pomysły wykuwane w KP, Kongresie
Kobiet i Klubie 22 na teksty ustaw;
• Agnieszka Kozłowska-Rajewicz, nowa pani pełnomocnik do spraw równego statusu mężczyzn i kobiet, która
monitorowałby skutki uchwalonych ustaw.
Plus dla kobiet
Stworzenie układu, czyli systemu idei, wpływów we władzy ustawodawczej i wykonawczej pozwoliłoby wreszcie
zmieniać świat kobiet na plus. To powinno być dziś priorytetem dla posłanek i wszystkich innych, którzy wiedzą, ile
jeszcze roboty czeka walczących o prawa kobiet.
Może udałoby się zrobić tak, by w Kongresie Kobiet, Klubie 22 i KP problem zostałby nazwany, przedyskutowany i
zamieniony na konkretny pomysł, w Grupie 24 przełożony na język prawa, a rządowy pełnomocnik sprawdzałby, czy
rozwiązanie działa, a jak nie, to proponowałby poprawki?
Kongres Kobiet powołał na wiosnę tego roku kobiecy rząd. Zmiana prawa dotyczącego kobiet to ich zadanie i wyzwanie,
zwłaszcza że ten gabinet tworzą kobiety znane z zaangażowania w ruchy równościowe. Przypomnijmy sobie te
nazwiska: premier - Danuta Hübner, europosłanka PO, była minister ds. europejskich w rządzie Leszka Millera,
pierwsza polska komisarz w UE ds. polityki regionalnej; • szef MSWiA - Teresa Kamińska, szefowa doradców premiera
Jerzego Buzka, prezes Pomorskiej Specjalnej Strefy Ekonomicznej; • MON - Danuta Waniek, b. szefowa kancelarii
prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego i b. wiceszefowa MON; (minister finansów - Maria Pasło-Wiśniewska, b. prezes
Banku Pekao SA; • minister ds. przedsiębiorczości - Henryka Bochniarz, szefowa Polskiej Konfederacji Pracodawców
Prywatnych „Lewiatan"; • minister ds. równości - prof. Małgorzata Fuszara, socjolog UW; • minister ds. neutralności
światopoglądowej i wielokulturowości - Barbara Labuda, b. minister w kancelarii prezydenta Kwaśniewskiego, b.
ambasador w Luksemburgu; • szef MSZ - Jolanta Kwaśniewska.
Klub 22 powstał prawie 20 lat temu.
Założyła go Henryka Bochniarz, w klubie są m.in.: Izabella Cywińska, Lena Kolarska-Bobińska, Olga Krzyżanowska,
Barbara Labuda, Ewa Łętowska, Małgorzata Niezabitowska, Nina Terentiew, Magdalena Abakanowicz, Hanna
Gronkiewicz-Waltz, Janina Paradowska. Raz w miesiącu spotykają się w prywatnych mieszkaniach i rozmawiają o
polityce, kulturze, gospodarce. Dziś większość z nich działa w Kongresie Kobiet. Ich współpraca na rzecz zmiany
sytuacji Polek jest czymś naturalnym. Chciałabym, by w tym gronie powstały analizy rządowej propozycji wydłużenia
wieku emerytalnego kobiet do 67. roku życia. Czy kobiety 60 plus znajdą pracę? Może powinny móc wybierać czy chcą
pracować tak długo, czy wolą iść na emeryturę? O ile rzeczywiście podwyższy to ich emerytury? Czy to nie zmniejszy
na rynku pracy szans młodych i nie zwiększy już istniejących w pracy napięć między młodymi i starymi?
Czym Jaś za młodu nasiąknie...
O prawach kobiet trzeba myśleć już w przedszkolu! "Dzieci w przedszkolu nie tylko poznają otaczający je świat, ale
także uczą się budowania relacji z innymi oraz swoich przyszłych ról społecznych" - czytam w książce "Wszystko o
Ewie" Anny Matei i Krzysztofa Burnetki, która przed wyborami parlamentarnymi wydała Fundacja im. Batorego.
Autorzy analizują, jak szkodliwe jest wpajanie dzieciom już od przedszkola, że Ewa powinna bawić się lalkami, a Adaś -
samochodzikami, że Ewie najlepiej wychodzi opieka nad dzieckiem, a Adaś dziećmi nie powinien się zajmować bo to
"czynność dziewczyńska". - Efektem jest zakorzenienie się w Ewie i Adasiu uproszczonego stereotypu płciowego
"kobiecej kobiety" i "męskiego mężczyzny". Dzieci kojarzą kobietę z ciepłem, pracami domowymi, a mężczyznę - z siłą,
sprawnością i asertywnością - piszą Mateja i Burnetko.
Te stereotypy dodatkowo wzmacniają reklamy adresowane do najmłodszych (zabawki, jedzenie) - mama jest tu od
opiekowania się domem, a tata od zarabiania na dom. Może kobiety powinny stworzyć ranking reklam najbardziej
żerujących na tych stereotypach (także w reklamach adresowanych do dorosłych)?
W książce "Wszystko o Ewie" autorzy rozprawiają się ze szkolnymi podręcznikami. Dowodzą, że nadal dziewczynki są
tam przedstawiane jako mniej rozgarnięte od chłopaków. To chłopcy zwykle tłumaczą im różne rzeczy. Inne zadania
adresowane są do dziewczyn, a inne do chłopców (we "Wszystko o Ewie" jest taki przykład: dziewczynki w
podręcznikach zastanawiają się, co powinna zrobić Jola, która jest łakomczuchem i się odchudza, ale właśnie znalazła
tabliczkę czekolady, a Adaś ma udzielić rady Wojtkowi, jak rozwiązać dylemat: grać w gry komputerowe czy
Strona 1 z 2
Nadchodzi hossa na kobiety
2011-11-25
http://wyborcza.pl/2029020,75515,10702068.html?sms_code=
przygotować się do poprawy ocen z języka polskiego). A przecież z międzynarodowych badań PISA, mierzących
umiejętności piętnastolatków, wynika, że polskie dziewczynki są lepsze w czytaniu i interpretacji tekstów.
Kobiety w szkolnych podręcznikach to gospodynie domowe, które dbają o czystość w domu, piorą, prasują i gotują.
Rzadko są pokazywane w pracy zawodowej. A mężczyzna? Zarabia na dom, a jeśli sprząta, to tylko wyjątkowo.
Podręczniki do historii są pełne sławnych mężczyzn. O kobietach wspomina się od czasu do czasu. Mateja i Burnetko
piszą: "Kobiety w szkolnej nauce historii to rodzynki w męskim cieście. Nie ma historii kobiet, sufrażystek, feministek,
zmieniających się kobiecych i męskich ról społecznych". Może trzeba te podręczniki poprawić, napisać na nowo?
Potem dziewczyny idą na studia. W latach 1990-2007 liczba studentek wzrosła pięciokrotnie, studentów - czterokrotnie.
Kobiet z wyższym wykształceniem jest 19 proc., mężczyzn - 14 proc. Wśród pracowników naukowych kobiet jest 50
proc, ale profesorów tylko 17 proc.
Mówi się o wprowadzeniu parytetów w spółkach skarbu państwa (PO zapowiada przygotowanie projektu ustawy).Trzeba
się zastanowić, co z pozostałymi spółkami. Badania przeprowadzone przed Goldman Sachs pokazują, że gdyby
wynagrodzenia kobiet i mężczyzn zostały wyrównane, przyniosłoby to wymierne korzyści w postaci wzrostu PKB: 9
proc. w USA, 13 proc. w strefie euro i nawet 16 proc. w Japonii.
A co z kadrą uczelni wyższych? Czy tu parytety by się sprawdziły? Dlaczego wśród doktorantów jest tak dużo
dziewczyn, a wśród władz uczelni wyższych prawie wcale ich nie widać? Trzeba przyjrzeć się rozwiązaniom
europejskim i unikać ich błędów, a potem zacząć zwiększać u nas udział kobiet w kadrze kierowniczej.
Drugi etat za darmo
Kobiety w Polsce są lepiej wykształcone od mężczyzn, ale zarabiają o jedną czwartą mniej niż mężczyźni. Potem
dostaną niższą emeryturę. Kodeks pracy zabrania płacenia mniej kobietom za taką samą pracę, ale pracodawcy to
lekceważą. Dlatego trzeba monitorować rynek pracy, nagradzać tych, co prawa przestrzegają, ganić tych, którzy
dyskryminują kobiety.
Może kobiety powinny zrobić listę dyskryminujących pracodawców? A tych przestrzegających prawa nagradzać tytułem
praworządnego pracodawcy?
Po pracy kobiety pracują jeszcze w domu na drugim etacie. Z badań GUS-u wynika, że zamężne kobiety z dziećmi
pracują na drugim etacie 4 godziny i 45 minut na dobę, mężatki bez dzieci nieco mniej, bo 4 godziny 39 minut.
Aż 65 proc. badanych (Polek i Polaków) uważa, że pranie, gotowanie i sprzątanie to naturalny obowiązek kobiety, a 90
proc. Polaków i Polek uważa, że dziecko to sprawa przede wszystkim kobiety. To ona powinna się nim zajmować,
opiekować na co dzień, chodzić do lekarza, a nawet organizować przyjęcia urodzinowe!
Spraw kobiet niezwykle pilnych do załatwienia jest o niebo więcej. Po 1989 r. rzadko się o tym mówiło. Gdy w latach 90.
w Sejmie powstał projekt ustawy parytetowej, posłowie rechotali (dosłownie, byłam tego świadkiem). Dziś już się nie
śmieją, ale i nie głosują "za". W poprzedniej kadencji udało się przepchnąć ustawę kwotową, ale bez zasady tzw.
suwaka (kobiety i mężczyźni są liście umieszczani na przemian), w efekcie w tej kadencji kobiet jest więcej ledwo o 4
pkt proc.
W Sejmie kobiety mają ledwie 24 proc. mandatów (a przecież część, np. posłanki PiS, na pewno nie zaangażuje się na
rzecz walki o prawa kobiet). Mało, by się przebić ze swoimi pomysłami. Podczas IV Światowej Konferencji Kobiet w
Pekinie w 1995 r. zorganizowanej pod auspicjami ONZ przyjęto założenie o istnieniu "masy krytycznej", poniżej której
grupa w parlamencie nie jest w stanie się przebić. Ta "masa krytyczna" to 30 proc.
16 lat od przyjęcia tej deklaracji dziś na świecie takim udziałem kobiet w parlamencie mogą się poszczycić 24 państwa.
Polska nie, ale we współpracy z pozaparlamentarnymi organizacjami siła kobiet rośnie. I to jak.
wyimki
Układ to bardzo poręczne słowo. Marzy mi się właśnie taki klasyczny układ, który działałby na rzecz praw kobiet. Jest
niezbędny, by korzystną sytuację kobiet w parlamencie wykorzystać do zmiany prawa
Kodeks pracy zabrania płacenia mniej kobietom za taką samą pracę, ale pracodawcy to lekceważą. Dlatego trzeba
monitorować rynek pracy, nagradzać tych, co prawa przestrzegają, ganić tych, którzy dyskryminują kobiety. Może
kobiety powinny zrobić listę dyskryminujących pracodawców? A tych przestrzegających prawa nagradzać tytułem
praworządnego pracodawcy?
Tekst pochodzi z serwisu Wyborcza.pl -
http://wyborcza.pl/0,0.html
© Agora SA
Strona 2 z 2
Nadchodzi hossa na kobiety
2011-11-25
http://wyborcza.pl/2029020,75515,10702068.html?sms_code=