Władimir Antonow
DOTYK
ś
YCIA
O METODACH BIOENERGOTERAPII
Reality
2
Tytuł oryginału:
Rad
ż
a i buddhi joga
Mietodologija jogi
© Copyright 1990 by W.W. Antonow, Moskwa
© Copyright 1992 by W.W. Antonow, Sankt Petersburg
© Copyright 1996 for the Polish edition by Irina Lewandowska, Gliwice
Wszelkie prawa zastrze
ż
one
Przekład:
Irina Lewandowska
Barbara Bednorz
Redakcja:
Jolanta Gwio
ż
dzik
www.swami-center.org
ISBN 83-902754-3-0
3
SPIS TRE
Ś
CI
WST
Ę
P...................................................................................................................4
LITERATURA PRZEDMIOTU ................................................................................6
O METODACH BIOENERGODIAGNOSTYKI I BIOENERGOTERAPII .................7
O BIOLOKACJI....................................................................................................14
MIEJSCE RAD
ś
A I BUDDHI JOGI W EWOLUCJI ..............................................15
4
WST
Ę
P
Prezentowana praca zawiera podsumowanie do
ś
wiadcze
ń
Władimira
Antonowa, wynikaj
ą
cych z własnej praktyki uzdrawiania, która doprowadziła go
na drog
ę
religijnych poszukiwa
ń
.
W autobiografii tak przedstawia swoje pocz
ą
tki w tym zakresie:
opowiada, jak pewnego razu ze znajom
ą
z Uniwersytetu poszli na prelekcj
ę
jednej z bohaterek tamtej epoki, parapsychologa z Moskwy, Warwary
Michajłowny Iwanowej. Stale
ś
ledzili j
ą
pracownicy KGB, interweniuj
ą
c i
wyprowadzaj
ą
c j
ą
w trakcie jej odczytów (gdy
ż
w owych czasach zajmowanie
si
ę
parapsychologi
ą
było jeszcze zabronione).
“Iwanowa mówiła o słynnych uzdrowicielach, pokazywała sposoby
uzdrawiania za pomoc
ą
r
ą
k, przeprowadziła seans [...]
Zarówno moja towarzyszka, jak i ja mieli
ś
my jakie
ś
tam drobne
dolegliwo
ś
ci. Ona została uzdrowiona, a ja — nie. Jednak uwierzy
ć
w to nie
zechciała, za
ś
ja — tak.
Ś
ci
ś
lej mówi
ą
c — nie uwierzyłem: jako naukowiec-
eksperymentator nie miałem zwyczaju wierzy
ć
na słowo.
Potrzebowałem upewnienia si
ę
, przeprowadzenia do
ś
wiadczenia.
Sprawdziłem -i zacz
ę
ło 'wychodzi
ć
'. Wszystkie 'chwyty' naukowca, czynione
aby eksperymenty były 'czyste', równie
ż
po
ś
wiadczały efekty.
Otó
ż
, je
ż
eli kierowało si
ę
strumie
ń
energii z dłoni i palców r
ą
k wraz z
emocj
ą
współczucia, to w wi
ę
kszo
ś
ci przypadków doprowadzało to do
uzdrowienia: ust
ę
powały bóle głowy, rumieni
ę
pooparzeniowe, parali
ż
e, itd.
Niektórym chorym — mimo usilnych stara
ń
— nie mo
ż
na było jednak
pomóc. (Po latach zrozumiałem przyczyn
ę
tego: Bóg oczekiwał od nich ich
własnych mozolnych wysiłków przeobra
ż
enia siebie).
Fenomen bioenergouzdrawiania stał si
ę
dla nas faktem. Zapałałem
potrzeb
ą
pomocy cierpi
ą
cym.
Dzi
ę
ki hatha jodze oraz dalszej praktyce bioenergoterapeutycznej
*
nasze umiej
ę
tno
ś
ci wzrastały, poznawali
ś
my nowe sposoby uzdrawiania.
Przykładowo okazało si
ę
,
ż
e oprócz r
ą
k, mo
ż
na te
ż
wykorzystywa
ć
czakry.
Jednocze
ś
nie poszerzali
ś
my wiedz
ę
teoretyczn
ą
, czytaj
ą
c — wówczas
'powielaczow
ą
' — literatur
ę
z zakresu bioenergetyki i jogi [...]
Pracowali
ś
my w jednym z instytutów medycznych. Cały wolny czas
po
ś
wi
ę
cali
ś
my praktykom bioenergoterapeutycznym. Je
ź
dzili
ś
my w ró
ż
ne
*
...Pozostał mi w pami
ę
ci pewien przypadek z praktyki uzdrowicielskiej. Na wsi poproszono mnie,
abym obejrzał krow
ę
. Problem polegał na tym,
ż
e gospodarze zmienili ju
ż
cztery krowy, tamta
była pi
ą
ta, a wszystkie kilka dni potem, jak trafiły do obory, wyra
ź
nie zmniejszały poziom udoju, a
wracaj
ą
c z pastwiska za nic nie chciały do niej wchodzi
ć
. Trzeba była je wpycha
ć
, jak gospodarze
si
ę
wyra
ż
ali, “cał
ą
gromad
ą
". Był to dla nich wielki wstyd: co te
ż
mog
ą
pomy
ś
le
ć
s
ą
siedzi o
ludziach, do których nawet krowa nie chce i
ść
!
Wszedłem zatem do obory i dzi
ę
ki jasnowidzeniu zauwa
ż
yłem w jej k
ą
cie oraz pomi
ę
dzy rogami
krowy wyra
ź
ne czarne plamy: urok! Udało mi si
ę
je “zmy
ć
" płyn
ą
cym poprzez moje ciało
energostrumieniem. Tymczasem nast
ę
pnego dnia... krowa zaniemogła, pociekło jej z oczu, z
nosa... Gospodyni płakała: jakakolwiek to była krowa, ale jednak krowa, a teraz zdycha...
Musieli
ś
my wraca
ć
do domu: ko
ń
czył si
ę
urlop. Odjechali
ś
my w rozterce i smutku. Za kilka dni
otrzymali
ś
my radosny list: krowa wyzdrowiała! Teraz, je
ż
eli nie dopilnuje si
ę
jej, to nie tylko do
obory, ale i do domu sama wchodzi, a potem nie mo
ż
na jej wypchn
ąć
!
5
strony miasta, na wezwanie ludzi znajomych i nieznajomych. Pieni
ę
dzy nie
brali
ś
my, ale je
ż
eli cz
ę
stowano nas jedzeniem, to nie odmawiali
ś
my.
Starali
ś
my si
ę
przy okazji mówi
ć
chorym o etycznych przyczynach ich
zdrowotnych kłopotów.
Wi
ę
kszo
ść
naszych pacjentów zdrowiała. Niektórzy byli bardzo
wdzi
ę
czni, traktowali swoje uleczenie jak cud, dostrzegali przejawianie si
ę
przez nas 'innej rzeczywisto
ś
ci', sami rozpoczynali poszukiwania wtedy
oficjalnie zabronionej prawdy.
Jednak były te
ż
inne reakcje. Przykładowo, na drugi dzie
ń
po zabiegu
pytali
ś
my:
- No i jak, pomogło?
- E-ee, nie zawracajcie głowy! Samo przeszło!
... Wówczas po raz pierwszy udało si
ę
nam przeczyta
ć
Nowy Testament
*
,
który zmienił nasze
ż
ycie [...] zdecydowali
ś
my si
ę
zatem przyj
ąć
chrzest, co
wtedy było problemem. Chodziło o to,
ż
e KGB wymagało od duchownych
obowi
ą
zkowej rejestracji wszystkich osób przyjmuj
ą
cych chrzest.
Te wykazy były badane, a w stosunku do wielu ochrzczonych
stosowano represje: spokojnie mo
ż
na było zosta
ć
zwolnionym z pracy 'z
powodu redukcji etatów', studentów wyrzucano ze studiów, itp. Wówczas
pracowałem jako starszy pracownik naukowy i na razie jeszcze dbałem o to
stanowisko. Z wielkim trudem, po wielu nieudanych próbach, znale
ź
li
ś
my
duchownego, który zgodził si
ę
udzieli
ć
nam chrztu bez rejestracji, a wi
ę
c
nielegalnie.
Od tego czasu
ś
wi
ą
tynia prawosławna na kilka lat stała si
ę
naszym
drugim domem. Tam przyswajali
ś
my sobie błogo
ść
mentalnej ciszy,
odczuwali
ś
my
ś
wi
ę
te energostrumienie, emanuj
ą
ce z niektórych ikon. Dzi
ę
ki
temu przyzwyczaili
ś
my si
ę
do bycia czujnym wobec własnych postaw, słów,
my
ś
li, do odpowiedzialno
ś
ci za swoje bł
ę
dy przed Bogiem. Tu si
ę
nauczyli
ś
my skruchy. A co najwa
ż
niejsze, w odpowiedzi na nasze szczere
d
ąż
enie do Boga, mogli
ś
my w całej pełni odczu
ć
moc przyst
ą
pienia do
Komunii
Ś
wi
ę
tej, kiedy to ciało od wewn
ą
trz wypełnia si
ę
najsubtelniejsz
ą
rado
ś
ci
ą
dzi
ę
ki spełnionemu Dotkni
ę
ciu.
Teraz Bóg stał si
ę
dla nas Sednem wszech
ś
wiata, Najwy
ż
szym Celem,
Najwy
ż
szym Nauczycielem. Zwracali
ś
my si
ę
do Niego po rad
ę
, d
ążą
c do
poznania Go i przeobra
ż
enia siebie zgodnie z Jego Wola...”
Kontynuuj
ą
c swoje poszukiwania, Władimir zgł
ę
biał nie tylko rodzim
ą
tradycj
ę
religijn
ą
, ale równie
ż
wszystkie pozostałe dost
ę
pne mu wówczas
kierunki duchowo
ś
ci. W konsekwencji na bazie jego własnych do
ś
wiadcze
ń
oraz zaadaptowanych technik innych systemów stopniowo powstawał program
doskonalenia, a w latach osiemdziesi
ą
tych narodziła si
ę
szkoła duchowego
rozwoju.
*
Obecnie mo
ż
e to si
ę
wyda
ć
dziwne, ale przecie
ż
w tamtych latach akt przekazania b
ą
d
ź
sprzeda
ż
y religijnej literatury (w ZSSR) był oceniany jako “ideologiczna dywersja z Zachodu". Z
takimi “dywersantami", jak osoby rozpowszechniaj
ą
ce literatur
ę
religijn
ą
, bioenergoterapeuci,
parapsycholodzy, itp. walczyło słynne KGB. Swoj
ą
działalno
ść
uzdrowicielsk
ą
musieli
ś
my
prowadzi
ć
w konspiracji
6
Po etapie intensywnej pracy z wieloma uczniami najpierw w Rosji, a
potem na Litwie, Ukrainie, w Polsce i Czechach obecnie praktykuje sam,
czyni
ą
c dalsze post
ę
py na drodze duchowej.
Yoga Centrum “ R e a l i t y ”
LITERATURA PRZEDMIOTU
[1] Antonow W.W.: Psichiczeskaja samoregulacyja w wostocznoj tradicyi
Leningrad 1987.
[2] Antonow W.W.: Seksuologia: razwitije i regulacyja polowoj systemy.
Moskwa 1990.
[3] Antonow W.W.: Sztuka bycia szcz
ęś
liwym. System autoregulacji
psychicznej Gliwice 1990.
[4] Babad
ż
i.: Przesianie do ludzko
ś
ci. Gliwice 1994.
[5] Bancroft A.: Współcze
ś
ni mistycy i m
ę
drcy. Warszawa 1991.
[6] Barkier E.: Pis'ma
ż
ywogo usopszego. Pietrograd 1917.
[7] Bennet T.G.: Concerning Subud. [B.m.wyd.] 1958.
[8] Bhagawadgita s kommentarijami i prilo
ż
enijem. Red. W.W. Antonow. Sankt
Pietierburg 1995.
[9] Gtos z Indii. Bhagawan
Ś
ri Satya Sai Baba i Odwieczna Droga Prawo
ś
ci.
Wrocław-Cieszyn 1994.
[10] Goleman D.: The Buddha on Meditation and Higher State of
Consciousness. Kandy 1978.
[11] Misterium Sai.
ś
ycie, nauki i cuda Satya Sai Baby, Wrocław — Opole 1993.
[12] Na
ś
cie
ż
ce wojownika. Nauki Juana Matusa. Gliwice 1994.
[13] Osho.: Od
ś
witu do nocy. 101 technik medytacyjnych. Łód
ź
1994
[14] Rad
ż
a i buddhi joga. Red. W.W. Antonow. Moskwa 1990.
[15] Satya Sai Baba: Nauka Issy. Wrocław — Opole 1992.
[16] Spotkania z Sai Bab
ą
. Obrazy z
ż
ycia i nauczania Satya Sai Baby.
Wrocław – Opole 1993.
[17] Trofimowa M.K.: Istoriko-filosofskije woprosy gnosticyzma. Moskwa 1979.
[18] Uspe
ń
ski P.D.: Fragmenty nieznanego nauczania. Warszawa 1990.
[19] Vivekananda: Bhakti-joga. Tallin 1991.
[20] Vivekananda: Karma joga. Madras 1962.
[21] Yogananda : Autobiografia jogina. Zakopane 1993.
[22] Yuktesvar : The Holy Science. Ariadaha 1963.
7
O METODACH BIOENERGODIAGNOSTYKI I BIOENERGOTERAPII
Na
wst
ę
pie
przedstawi
ę
niektóre
aspekty
bioenergetycznych
współoddziaływa
ń
miedzy lud
ź
mi — interakcji całkiem zwyczajnych,
zachodz
ą
cych niezale
ż
nie od tego czy ludzie o tym wiedz
ą
, czy te
ż
nie.
Wzajemne stosunki miedzy rodzicami a dzie
ć
mi, nauczycielami a
uczniami, kierownikami a podwładnymi, mał
ż
onkami, nasze sympatie i antypatie w
ka
ż
dym towarzystwie — wszystko to w znacznym stopniu jest uwarunkowane
przez charakterystyki bioenergetyczne uczestników tych sytuacji: przez to,
jakie s
ą
wła
ś
ciwo
ś
ci wyemitowywanych przez ka
ż
dy organizm strumieni
energetycznych i jak te emanacje s
ą
odbierane przez inne organizmy.
Ludzi bioenergetycznie mo
ż
na rozró
ż
nia
ć
na podstawie wielu cech, z
których najistotniejszymi s
ą
:
a) nadmiar albo niedobór bioenergii w organizmie,
b) bioenergetyczna niesubtelno
ść
lub przeciwnie — subtelno
ść
,
c) stopie
ń
czysto
ś
ci bioenergii albo ich zanieczyszczenie wskutek
ró
ż
nych schorze
ń
, nieprawidłowego trybu
ż
ycia b
ą
d
ź
zewn
ę
trznych
niekorzystnych wpływów,
d) stopie
ń
rozwoju tych lub innych o
ś
rodków bioenergetycznych
organizmu (czakr) oraz ich dominowanie w danej chwili.
Nadmiar bioenergii w organizmie niekoniecznie
ś
wiadczy (jak czasami
si
ę
s
ą
dzi) o zdrowiu danego człowieka. Przykładowo, ostre stadia wielu
schorze
ń
charakteryzuj
ą
si
ę
intensywnymi emanacjami energii, które dla innych
osób s
ą
chorobotwórcze. Szkodliwe energie równie
ż
mog
ą
towarzyszy
ć
emocjom agresywnym. Sposobem rozró
ż
niania bioenergii — wła
ś
nie
wykorzystuj
ą
c wska
ź
nik jako
ś
ciowy — jest ich ocena przez tzw. ekstrasensów,
którzy rozwin
ę
li zdolno
ść
postrzegania szerokiego zakresu takich emanacji, np.
niektórzy z nich mog
ą
oceni
ć
stan zdrowia innego człowieka (w tym
dokładnie rozpozna
ć
schorzenia, okre
ś
li
ć
stan czakr i meridianów itp.) nawet
na podstawie ubrania lub jakiegokolwiek przedmiotu, którego u
ż
ywał i na którym
pozostały jego bioenergie.
Najcz
ęś
ciej deficyt bioenergetyczny wyst
ę
puje u małych dzieci, osób
osłabionych przez chorob
ę
oraz nastawionych konsumpcyjnie wobec
poszczególnych ludzi lub całego społecze
ń
stwa. Te etycznie bł
ę
dne postawy
powoduj
ą
uczucie stałego nieszcz
ęś
cia. Obcowanie z takimi osobami
zazwyczaj bywa uci
ąż
liwe, gdy
ż
człowiek, który czego
ś
od nas pragnie mo
ż
e —
nawet z du
ż
ej odległo
ś
ci
ś
ci
ą
ga
ć
energi
ę
(to tzw. bioenergowampiryzm).
Mo
ż
na im pomóc jedynie zmieniaj
ą
c ich konsumpcyjny stosunek do
wszystkiego i wszystkich na aktywn
ą
, twórcz
ą
postaw
ę
ż
yciow
ą
, czyli
zast
ę
puj
ą
c negatywne, egoistyczne nastawienie po
żą
dania miło
ś
ci do siebie
pragnieniem ofiarowania miło
ś
ci innym ludziom i całemu
ś
wiatu.
Najwa
ż
niejszym sposobem wprawiania bioenergii w ruch s
ą
wła
ś
nie
emocje; dlatego korekcja etyczna i opanowanie — za pomoc
ą
metod
samoregulacji psychicznej, umiej
ę
tno
ś
ci kontrolowania swoich emocji oraz
sterowania nimi — pozwalaj
ą
naby
ć
zdolno
ść
nieszkodzenia innym ludziom
8
przez swoje nieharmonijne bioenergetyczne “przekazy” albo
ś
ci
ą
ganie
energii do siebie
*
.
Mówi
ą
c o bioenergoobcowaniu mi
ę
dzy lud
ź
mi, nie mo
ż
na pomin
ąć
sfery seksualnej. W trakcie kontaktów płciowych zachodzi intensywna
bioenergowymiana mi
ę
dzy partnerami, przy czym tak samo łatwo s
ą
przekazywane zarówno czyste, zdrowe, lecz
ą
ce energie, jak i niesubtelne,
chorobotwórcze, uszkadzaj
ą
ce. Wnioski z tego niech Czytelnik wyci
ą
gnie
sam.
Powodem wielu dysharmonii seksualnych — takich jak impotencja i
przedwczesna ejakulacja u m
ęż
czyzn, ozi
ę
bło
ść
płciowa i anorgazmia u
kobiet — s
ą
czynniki bioenergetyczne. Konkretne przyczyny mog
ą
by
ć
nast
ę
puj
ą
ce: niedorozwój lub zanieczyszczenie czakr (przede wszystkim
swadhistany
**
), “bioenergowampiryzm” partnera jako nast
ę
pstwo jego
etycznie wypaczonej miło
ś
ci,
tzn.
miło
ś
ci
do
siebie,
pragnienia
zaspokojenia siebie, a nie obdarzenia swoj
ą
miło
ś
ci
ą
drugiego. U partnerów
istotne znaczenie mo
ż
e mie
ć
tak
ż
e niezgodno
ść
w zakresie wska
ź
nika
niesubtelno
ś
ci-subtelno
ś
ci ich bioenergii. Z tego powodu mog
ą
powstawa
ć
zaburzenia w systemie energetycznym organizmu tej osoby, która posiada
subtelniejsz
ą
(czyli doskonalsz
ą
) “bioenergetyk
ę
”. Takie kontakty mog
ą
prowadzi
ć
— poza zakłóceniem zdrowia — do ozi
ę
bło
ś
ci płciowej, wr
ę
cz do
odrazy wobec danego partnera lub nawet seksu w ogóle. Warto zaznaczy
ć
,
mówi
ą
c wła
ś
nie o niezgodno
ś
ci energii swadhistany,
ż
e je
ż
eli u kobiety ta
energia jest mniej subtelna ni
ż
u jej partnera, to mo
ż
e u niego doj
ść
do
szybkiej ejakulacji wskutek podra
ż
niaj
ą
cego wpływu na jego swadhistan
ę
(st
ą
d powodów tej dysharmonii mo
ż
na szuka
ć
nie tylko u m
ęż
czyzny — jak
to si
ę
zazwyczaj czyni — lecz równie
ż
u kobiety).
*
Mimolwolny lub
ś
wiadomy “bioenergowampiryzm" nie przynosi “wampirowi" ulgi. Organizm o
nierozwini
ę
tych czakrach nie mo
ż
e bowiem zachowa
ć
zdobytej w ten sposób energii, która szybko
si
ę
rozprasza. Je
ż
eli czakry, odgrywaj
ą
ce rol
ę
bioenergoakumulatorów, s
ą
rozwini
ę
te i sprawne,
to i tak prawie zawsze s
ą
pełne energii.
Praktyka pracy z czakrami lub zespołami czakr (da
ń
tlenami) jest działaniem bardzo powa
ż
nym i
wszelkie bł
ę
dy mog
ą
wywoływa
ć
istotne negatywne skutki. Przykładem jest koncepcja
zabarwiania czakr, bezkrytycznie przyswajana przez wiele szkół rozwoju duchowego, co
kalecz
ą
ce wpływa na ich uczniów (w tym wcieleniu nie s
ą
oni zdolni do usubtelnienia
ś
wiadomo
ś
ci).
Pierwotnie czakry nie s
ą
zabarwione, nie maj
ą
tak
ż
e
ż
adnych płatków i nie powinny przybiera
ć
trwałego koloru, lecz by
ć
doprowadzane do najsubtelniejszego, białego stanu ze złocistym odcie-
niem. Ka
ż
dy kolor bowiem to poziom energetyczny na skali “subtelno
ś
ci — niesubtelno
ś
ci". Je
ż
eli
zatem utrwalamy kolor czerwony, zielony, fioletowy lub inny, to “programujemy" czakry na
niesubtelny tryb funkcjonowania. W ten sposób mo
ż
na osi
ą
ga
ć
cele nader niesubtelnej magii, lecz
jest to pułapka w rozwoju na drodze do Boga.
Praktykowanie z czakrami przez osoby od
ż
ywiaj
ą
ce si
ę
nie wegetaria
ń
sko, prowadzi do bardzo
niesubtelnego utrwalenia czakr, do rozwoju brutalnej mocy energetycznej. To “programowanie" do
piekła. Podobnie takich
ć
wicze
ń
nie mo
ż
na pogodzi
ć
ze spo
ż
yciem nawet najmniejszej ilo
ś
ci
alkoholu.
Próby podnoszenia kundalini (energii, która gromadzi si
ę
w czakrze muladharze, mieszcz
ą
cej si
ę
w dolnej cz
ęś
ci miednicy od ko
ś
ci ogonowej do ko
ś
ci łonowej) bez uprzedniego usubtelnienia
“energetyki" organizmu i oczyszczenia odpowiednich meridianów, tak
ż
e cz
ę
sto prowadz
ą
do ci
ęż
-
kich obra
ż
e
ń
.
**
Czakra zajmuj
ą
ca doln
ą
połow
ę
brzucha.
9
Przedstawione
przyczyny
dysharmonii
seksualnych
mo
ż
na
zlikwidowa
ć
, stosuj
ą
c
ć
wiczenia jogi [2].
Przytoczone przykłady pokazuj
ą
ró
ż
norodno
ść
, zło
ż
ono
ść
i znaczenie
codziennych problemów bioenergetycznych współoddziaływa
ń
mi
ę
dzy
lud
ź
mi. W wi
ę
kszo
ś
ci przypadków takie kontakty s
ą
niekontrolowane przez
ich uczestników, st
ą
d przyczyny nast
ę
pstw nie s
ą
przez nich u
ś
wiadamiane.
Wła
ś
ciwie uzdrawianie składa si
ę
z bioenergodiagnostyki i
bioenergoterapii. Najprostsz
ą
form
ą
bioenergodiagnostyki, od której
zazwyczaj ekstrasensowie rozpoczynaj
ą
doskonalenie si
ę
w swojej sztuce,
jest diagnostyka za pomoc
ą
dłoni, wykorzystuj
ą
ca zjawisko otoczenia
polem energetycznym (zwanym “kokonem”
***
) ciała ka
ż
dej
ż
ywej istoty, w
tym równie
ż
i człowieka. Energopole to powstaje dzi
ę
ki aktywno
ś
ci
ż
yciowej
wszystkich komórek ciała, przy czym konfiguracja granicy “kokonu” i
g
ę
sto
ść
energii wewn
ą
trz niego odzwierciedlaj
ą
stan zdrowia danego
organizmu. Granica “kokonu” człowieka przewa
ż
nie znajduje si
ę
około 50
cm od powierzchni ciała, cho
ć
u pacjenta osłabionego mie
ś
ci si
ę
bli
ż
ej ciała
i jest z trudem rozpoznawalna, a u człowieka z wysok
ą
aktywno
ś
ci
ą
bioenergetyczn
ą
mo
ż
e by
ć
oddalona od ciała na 2 m i wi
ę
cej.
Prawie ka
ż
dy mo
ż
e nauczy
ć
si
ę
wyczuwania r
ę
k
ą
granicy “kokonu”.
W tym celu nale
ż
ałoby po
ć
wiczy
ć
odczuwanie swojej dłoni w bardziej
g
ę
stym
ś
rodowisku, tzn. jakby w powietrzu przeistoczonym w g
ę
st
ą
,
przezroczyst
ą
ciecz, stawiaj
ą
c
ą
opór ruchowi. Wtedy mo
ż
na z odległo
ś
ci
mniej wi
ę
cej ponad dwóch metrów przesuwa
ć
delikatnym, muskaj
ą
cym
ruchem dło
ń
w kierunku partnera. W pewnym momencie r
ę
ka napotka
niewidzialn
ą
dla zwykłego wzroku barier
ę
, granic
ę
, za któr
ą
znajduje si
ę
bardziej g
ę
sty obszar. To wła
ś
nie “kokon”. Przemieszczanie r
ę
ki w jego
obr
ę
bie wywołuje w dłoni odczucie delikatnego kłucia i jakby wiej
ą
cego
przez ni
ą
“wiatru” energetycznego.
Kiedy dobrze opanujemy sposób okre
ś
lania granicy “kokonu”,
mo
ż
emy rozpocz
ąć
nast
ę
pny etap nauki. Teraz powinni
ś
my muska
ć
t
ę
granic
ę
wokół całego ciała pacjenta: je
ż
eli b
ę
dzie zdrowy, to granic
ę
znajdziemy wsz
ę
dzie w jednakowej odległo
ś
ci od powierzchni ciała, je
ż
eli
za
ś
chory, to naprzeciw chorych miejsc spostrze
ż
emy wypukło
ś
ci lub
wkl
ę
sło
ś
ci.
Pierwsze
odpowiadaj
ą
strefom
ciała
o
patologicznie
zwi
ę
kszonej aktywno
ś
ci bioenergetycznej, drugie za
ś
o obni
ż
onej.
W ten sposób mo
ż
na rozpozna
ć
choroby w okresie utajonym, a tak
ż
e
ogniska powolnie przebiegaj
ą
cych procesów chorobotwórczych, których
chory mo
ż
e nawet nie podejrzewa
ć
.
Po opanowaniu tej techniki, mo
ż
na dokładnie okre
ś
la
ć
nawet drobne
ogniska chorobowe, jak próchnica z
ę
ba lub cho
ć
by zwykły ropie
ń
.
T
ę
metod
ę
(podobnie jak przytoczone w dalszym ci
ą
gu pracy) mo
ż
na
stosowa
ć
w przypadku zwierz
ą
t oraz ro
ś
lin.
Niekiedy (np. kiedy “kokon” jest du
ż
y) wygodniej jest diagnozowa
ć
nie na podstawie granicy “kokonu”, lecz badaj
ą
c zmiany g
ę
sto
ś
ci oraz inne
cechy
pola
energetycznego
wewn
ą
trz
“kokonu”.
Wtedy
dło
ń
***
U
ż
ywa si
ę
terminu “aura", lecz tak samo okre
ś
la si
ę
kilka innych zjawisk; dlatego gwoli precyzji
terminologicznej lepiej jest przyj
ąć
termin “kokon".
10
bioenergoterapeuty przesuwa si
ę
równolegle do powierzchni ciała pacjenta
(wielu ekstrasensów wykorzystuje tylko ten sposób). Jest on nieprzydatny
do diagnozowania w przypadku pacjentów o dobrze rozwini
ę
tych czakrach,
które dodaj
ą
swoje pola. Nale
ż
y zaznaczy
ć
,
ż
e ubranie z materiału
syntetycznego — lub niekiedy te
ż
wełnianego — utrudnia lub wr
ę
cz
uniemo
ż
liwia wszelk
ą
bioenergodiagnostyk
ę
.
Bardziej
skomplikowana
technika
jest
zwi
ą
zana
z
tzw.
jasnowidzeniem, czyli widzeniem — w tym przypadku — energii, nie
postrzeganych zwykłym wzrokiem. Niektórzy ludzie posiadaj
ą
tak
ą
zdolno
ść
wrodzon
ą
, lecz praktycznie wszyscy ch
ę
tni zdobywaj
ą
t
ę
umiej
ę
tno
ść
przez
systematyczne praktykowanie rad
ż
a jogi (równie
ż
według systemu W.W.
Antonowa).
W celu ułatwienia przyswojenia sobie tej formy jasnowidzenia, mo
ż
na
umieszcza
ć
badan
ą
cz
ęść
ciała pacjenta w energopolu swoich r
ą
k (czyli
pomi
ę
dzy dło
ń
mi). Zwró
ć
my uwag
ę
,
ż
e jasnowidzenie tego rodzaju odbywa
si
ę
nie za pomoc
ą
oczu, ale bezpo
ś
rednio przez
ś
wiadomo
ść
, któr
ą
wtedy
najlepiej skoncentrowa
ć
z tyłu swojego ciała albo w meridianie
ć
itrini
*
[3].
Naukowe pojmowanie tego zjawiska jest mo
ż
liwe jedynie po przyj
ę
ciu
nast
ę
puj
ą
cych twierdze
ń
:
• Natura całego wszech
ś
wiata, a tak
ż
e konkretnego
ż
ywego
organizmu, jest wielowymiarowa (dokładniej zob. [l]).
• Ludzka
ś
wiadomo
ść
mo
ż
e przenika
ć
— dzi
ę
ki specjalnym metodom
treningu
**
rad
ż
a i buddhi jogi — w gł
ą
b wielowymiarowego wszech
ś
wiata i
bezpo
ś
rednio poznawa
ć
ró
ż
ne przestrzenne wymiary.
•
Ś
wiadomo
ść
ma natur
ę
energetyczn
ą
;
ś
wiadomo
ść
indywidualna
***
jest nosicielem samoodczuwania i samo
ś
wiadomo
ś
ci, przy czym ewoluuje,
zmieniaj
ą
c si
ę
zarówno jako
ś
ciowo, jak i ilo
ś
ciowo (tzn. w swojej “masie”).
My
ś
lenie materialistyczne, które w wielu krajach dominowało przez
ostatnie dziesi
ę
ciolecia, doprowadziło do faktycznego uto
ż
samienia w
potocznym i naukowym rozumieniu dwóch zupełnie ró
ż
nych poj
ęć
: “umysł”
i "
ś
wiadomo
ść
”
****
, co zahamowało rozwój psychologii i nauk z ni
ą
zwi
ą
zanych. Obecnie pomin
ę
opis metod rozwoju
ś
wiadomo
ś
ci i
jasnowidzenia, zaznaczaj
ą
c tylko, i
ż
konieczne jest usubtelnienie sfery
emocjonalnej, praca z czakrami i najwa
ż
niejszymi meridianami [3].
Ekstrasensowie,
którzy
opanowali
ju
ż
omówion
ą
form
ę
jasnowidzenia, m.in. mog
ą
w zaatakowanych chorobowo cz
ęś
ciach ciał
pacjentów obserwowa
ć
(szare lub czarne) energie; ich usuni
ę
cie za pomoc
ą
wybranych technik prowadzi (natychmiast lub po pewnym czasie) do
uzdrowienia.
Oprócz zaprezentowanych metod bioenergodiagnostyki, stosuje si
ę
tak
ż
e inne, bardziej skomplikowane techniki. Przykładowo nale
ż
y do nich
*
Jeden z kanałów w obr
ę
bie kr
ę
gosłupa, zwany te
ż
brahmanadi.
**
Niektórzy ludzie maj
ą
tak
ą
umiej
ę
tno
ść
wrodzon
ą
. Mo
ż
na to poczyta
ć
za realizacj
ę
do
ś
wiadczeniu z poprzednich
ż
ywotów.
***
Nie rozpatruj
ę
tu terminu “
ś
wiadomo
ść
społeczna", który ma zupełnie inne znaczenie.
****
W sanskrycie odpowiednio manas i buddhi [8].
11
odtworzenie, na podstawie informacji bioenergetycznej lub innej, obrazu
(“fantomu”) pacjenta, znajduj
ą
cego si
ę
daleko od bioenergoterapeuty i
nast
ę
pnie diagnozowanie na tej podstawie. Mo
ż
na równie
ż
przenosi
ć
koncentracj
ę
swojej
ś
wiadomo
ś
ci ku pacjentowi, niezale
ż
nie od odległo
ś
ci
od niego, i tam uzdrawia
ć
. Mo
ż
liwe jest równie
ż
uzdrawianie bez
postawienia diagnozy, o czym jeszcze b
ę
dzie mowa.
Pierwsza i najbardziej znana z podstawowych metod bioenergoterapii
to oddziaływanie własn
ą
bioenergi
ą
, wypromieniowywan
ą
przez dłonie,
które mo
ż
na umiejscowi
ć
w pewnej odległo
ś
ci od ciała b
ą
d
ź
na nie nało
ż
y
ć
lub oddziaływa
ć
jednocze
ś
nie z wykonywaniem masa
ż
u. Ta metoda
charakteryzuje si
ę
znacznym wykorzystaniem energii, nagromadzonej w
organizmie uzdrowiciela, który przez to — co jest istotnym mankamentem —
ulega silnemu osłabieniu i staje si
ę
nieodporny na szkodliwe czynniki. Ten
niekorzystny efekt łagodzi (najlepiej zaraz po skomplikowanych zabiegach)
spo
ż
ycie przez uzrowiciela posiłku, a czasem sen.
W du
ż
ym stopniu takiego wyczerpywania energii mo
ż
na unikn
ąć
,
stosuj
ą
c inn
ą
technik
ę
, polegaj
ą
c
ą
na wykorzystywaniu energii zewn
ę
trznej,
a nie nagromadzonej w organizmie bioenergoterapeuty. Energia ta mo
ż
e
przechodzi
ć
m.in. przez jego czakry, w tym przypadku odgrywaj
ą
ce rol
ę
jakby skupiaj
ą
cych soczewek. Uzdrawiaj
ą
cy strumie
ń
jest wówczas
przenoszony przez ciało od tyłu do przodu. Jednocze
ś
nie kontroluje si
ę
ten
proces,
wykorzystuj
ą
c
zdolno
ść
jasnowidzenia,
a
zadanie
bioenergoterapeuty polega głównie na oczyszczeniu — we wszystkich
dost
ę
pnych dla niego przestrzennych wymiarach — organizmu pacjenta z
ciemnych energii. Oddziaływanie przez czakry mo
ż
e by
ć
poł
ą
czone z
manipulowaniem r
ę
kami i energooddziaływaniem tak
ż
e i przez nie (warto
zaznaczy
ć
, i
ż
odzie
ż
syntetyczna uniemo
ż
liwia albo bardzo utrudnia zabieg).
Technika
ta
ś
wietnie
rozwija
energosystemy
organizmu
bioenergoterapeuty, a jednocze
ś
nie uczy go obcowania z otaczaj
ą
c
ą
,
wielowymiarow
ą
przestrzeni
ą
. Zazwyczaj pozwala na zrozumienie celowo
ś
ci
uprzedniego nastawienia poprzez modlitw
ę
-medytacj
ę
. Dzi
ę
ki temu podczas
zabiegu terapeuta mo
ż
e uzyska
ć
poczucie,
ż
e jego organizm to narz
ę
dzie,
którym posługuje si
ę
zewn
ę
trzna Moc Powszechnej Miło
ś
ci, on sam za
ś
jest
raczej tylko
ś
wiadkiem odbywaj
ą
cego si
ę
misterium.
Do
ś
wiadczenie wskazuje,
ż
e nie wszystkich chorych udaje si
ę
uleczy
ć
tylko przez “przemywanie” ich strumieniem energii. Skłania to do
poszukiwania bardziej skomplikowanych metod oddziaływania, na przykład
z wykorzystaniem techniki wizualizacji w celu wykonywania ró
ż
nych
“operacji chirurgicznych” w wielowymiarowym organizmie człowieka. Otó
ż
tam — w tamtych przestrzennych wymiarach — stwarzane wol
ą
uzdrowiciela, jego osobist
ą
sił
ą
obrazy s
ą
realnie efektywne, co potwierdza
natychmiastowa zmiana stanu chorego po tego rodzaju odziaływaniach
*
.
W terapii przeprowadzanej u osób ci
ęż
ko chorych mo
ż
na poł
ą
czy
ć
działania dwóch lub wi
ę
cej bioenergoterapeutów, z których jeden kieruje
*
Przeciwko niekompetentnym i nierzetelnym twierdzeniom,
ż
e w uzdrawianiu główna rol
ę
odgrywa sugestia i autosugestia, przekonywaj
ą
co
ś
wiadczy uzdrawianie zwierz
ą
t.
12
przebiegiem "operacji”, wykorzystuj
ą
c swoje jasnowidzenie, a inni
wykonuj
ą
zabieg.
Wydoskonaleni w swojej sztuce bioenergoterapeuci potrafi
ą
tak
ż
e
przeprowadza
ć
“energoanestezj
ę
”
w
trakcie
zło
ż
onych
operacji
tradycyjnych. Niektórzy filipi
ń
scy uzdrowiciele wykonuj
ą
bezbolesne
energooperacje, wprowadzaj
ą
c swoje fizyczne r
ę
ce do ciał pacjentów (przy
tym nie korzystaj
ą
z tn
ą
cych narz
ę
dzi chirurgicznych).
Choroby zaka
ź
ne (w odró
ż
nieniu od spowodowanych energetycznymi
lub mechanicznymi obra
ż
eniami) nie zawsze całkowicie ust
ę
puj
ą
pod
wpływem oddziaływania bioenergoterapeuty, gdy
ż
zwykle nie niszczy ono
mikrobów i wirusów. Wtedy u
ż
ycie bioenergoterapii pozwala: oczy
ś
ci
ć
organizm chorego od nast
ę
pstw niszcz
ą
cego wpływu mikrobów i wirusów,
usun
ąć
b
ą
d
ź
tymczasowo osłabi
ć
objawy choroby oraz wzmocni
ć
odporno
ść
organizmu. W przypadku chorób zaka
ź
nych odpowiednim
sposobem leczenia b
ę
dzie zatem poł
ą
czenie metod bioenergetycznych i
farmaceutycznych.
(Nale
ż
y
jednak
doda
ć
,
ż
e
dla
pocz
ą
tkuj
ą
cego
bioenergoterapeuty mo
ż
e by
ć
niebezpieczne podejmowanie si
ę
uzdrawiania
pewnych chorób, takich jak rak i grypa).
Nast
ę
puj
ą
ce reguły uzdrawiania — obowi
ą
zuj
ą
ce bioenergoterapeut
ę
— pozwalaj
ą
unikn
ąć
nie
ś
wiadomego wyrz
ą
dzania krzywdy pacjentom:
• Co najmniej na dob
ę
przed zabiegiem nie wolno spo
ż
ywa
ć
napojów
alkoholowych. Pod ich wpływem bioenergia organizmu terapeuty nabywa
chorobotwórczych wła
ś
ciwo
ś
ci, co na zewn
ą
trz objawia si
ę
szarawym
zabarwieniem emitowanych strumieni.
• Nie nale
ż
y próbowa
ć
oddziaływania na innych, je
ś
li jest si
ę
samemu
chorym, poniewa
ż
energoinformacj
ę
o dolegliwo
ś
ci przeka
ż
e si
ę
choremu.
• Nale
ż
y unika
ć
wpływu na tych chorych, którzy posiadaj
ą
znacznie
subtelniejsz
ą
od terapeuty “energetyk
ę
”, aby nie uszkodzi
ć
ich
energosystemów.
• Nie powinno si
ę
oddziaływa
ć
na wegetarian (chodzi o osoby nie
spo
ż
ywaj
ą
ce produktów pochodz
ą
cych z połowów i uboju), których
“energetyka” z reguły jest nieporównanie czystsza i subtelniejsz
ą
, je
ś
li
terapeuta sam nie od
ż
ywia si
ę
w ten sposób.
• W czasie zabiegów nie wolno dopuszcza
ć
do powstania
niesubtelnych emocji negatywnych, niepokoju i zniecierpliwienia, a nale
ż
y
koncentrowa
ć
si
ę
na współczuciu dla chorego i poszukiwaniu mo
ż
liwo
ś
ci
pomocy. Wszelkie inne my
ś
li i emocje zniekształcaj
ą
oraz zanieczyszczaj
ą
wypływaj
ą
ce z bioenergoterapeuty energostrumienie.
13
Odst
ę
pstwo od wskazanych reguł mo
ż
e prowadzi
ć
do wyrz
ą
dzenia
krzywdy pacjentowi, nawet je
ż
eli główny objaw choroby zostanie usuni
ę
ty.
Warto doda
ć
,
ż
e pycha, d
ąż
enie do sławy i nadmiernego bogacenia
si
ę
nie przyozdabiaj
ą
uzdrowiciela. Jednak z pewno
ś
ci
ą
, je
ż
eli tylko chce
tego, mo
ż
e liczy
ć
na materialne wynagrodzenie za swoj
ą
niełatw
ą
prac
ę
,
zwi
ą
zan
ą
nie tylko ze stałymi, znacznymi stratami energii, ale tak
ż
e z
“zabrudzeniami”
bioenergetycznymi,
przejmowanymi
od
chorych
i
nierzadko doprowadzaj
ą
cymi do rozwoju schorze
ń
u niego samego
*
.
Uzdrawianie stanie si
ę
równie
ż
ś
wietn
ą
drog
ą
rozwoju duchowego
**
,
je
ś
li doskonal
ą
cy si
ę
w swej sztuce uzdrowiciel odpowiednio przechodzi
pojawiaj
ą
ce si
ę
próby natury etycznej, przede wszystkim nigdy nie zadowala
si
ę
poziomem swojego rozwoju. Wtedy pomagaj
ą
c innym, kształtuje
zarówno bezinteresown
ą
miło
ść
wraz z gotowo
ś
ci
ą
do po
ś
wi
ę
cania, jak i
powi
ę
ksza zasób wiedzy o wielowymiarowym
ś
wiecie, czyli tak
ż
e naturze
człowieka oraz sposobach udzielania mu ró
ż
nego rodzaju pomocy; aktywne
słu
ż
enie innym wzmaga równie
ż
osobist
ą
moc bioenergoterapeuty.
Wykorzystywanie metod rad
ż
a i nast
ę
pnie buddhi jogi, wraz z
przyswajaniem
etyki
(karma
i
bhakti
joga
[9,16,17,19,20])
oraz
gromadzeniem poznania (d
ż
niani joga) — pozwala na osi
ą
gni
ę
cie
najwy
ż
szych form uzdrawiania, przykładowo takich, jakie demonstrował
Jezus Chrystus. Nie trzeba wtedy ustala
ć
diagnozy, wysyła
ć
strumieni
energii lub wizualizowa
ć
narz
ę
dzi chirurgicznych...
Wystarczy tylko, wiedz
ą
c z cał
ą
pewno
ś
ci
ą
,
ż
e chory jest godny
uzdrowienia, dotkn
ąć
go swoj
ą
bosko doskonał
ą
ś
wiadomo
ś
ci
ą
. Wcze
ś
niej
jednak nale
ż
y przemierzy
ć
takie stopnie, jak Samadhi, Nirwana,
“krystalizacja”
***
. Krótko wyja
ś
niaj
ą
c: Samadhi oznacza emocjonalny stan
szcz
ęś
liwo
ś
ci wy
ż
szego rz
ę
du, prze
ż
ywany przez człowieka w trakcie
pocz
ą
tkowych “wej
ść
medytacyjnych” w najwy
ż
szy przestrzenny wymiar.
Nirwana to taki stan, w którym
ś
wiadomo
ść
rozpływa si
ę
w najwy
ż
szych
przestrzennych wymiarach, czemu towarzyszy zdolno
ść
obserwacji
*
W celu samooczyszczenia pocz
ą
tkuj
ą
cemu bioenergoterapeucie mo
ż
na poleci
ć
nast
ę
puj
ą
ce
techniki: k
ą
piele w lodowatej wodzie, oczyszczenie własnych czakr i meridianów (z uwzl
ę
dnieniem
informacji podanej w przypisie na str. 8 ).
ć
wiczenie latihan (technika medytacyjna, opracowana
przez B.M. Subuha [5,71, która polega na u
ś
wiadamianiu potoku “łaski Bo
ż
ej", z góry w dół
spływaj
ą
cego przez ciało. Modyfikacje latihanu s
ą
stosowane równie
ż
w innych systemach [3,13],
np. hesychastycznym ruchu duchowym),
ć
wiczenie Pranawu (podobna do metody Subuha
medytacja z odczuwaniem potoku brzmi
ą
cej d
ź
wi
ę
kiem Aum “kosmicznej rzeki" Pranawy;
wspomniana jest przez jednego z nauczycieli krija jogi
Ś
ri Juktesvara Giri [22]; Pranawa w
odró
ż
nieniu od latihanu przepływa od tyłu do przodu) oraz inne [3], a w niektórych — rzadkich —
przypadkach te same
ć
wiczenia po wypiciu mocnej kawy lub herbaty. Bioenergoterapeuta
zachorowuje najcz
ęś
ciej na nast
ę
pny dzie
ń
po zabiegu.
**
Słowo “duchowo
ść
" powstało od okre
ś
lenia ewangelicznego “Bóg jest Duchem" (J 4,24) i
oznacza,
ż
e człowiek jest blisko ostatecznego celu swojej egzystencji: Boskiej Doskonało
ś
ci, na
wysokim poziomie rozwoju najwy
ż
szych przymiotów, jak miło
ść
, m
ą
dro
ść
, moc. Pierwsz
ą
oznak
ą
stanu duchowo
ś
ci w człowieku jest ogrom jego miło
ś
ci, im bardziej s
ą
w nim rozwini
ę
te
współczucie, gotowo
ść
i zdolno
ść
do aktywnej pomocy innym, im wy
ż
szy jest jej poziom, im
wi
ę
ksza jest tolerancja. umiej
ę
tno
ść
pojmowania problemów innych ludzi, a tak
ż
e im bardziej
człowiek przemógł egocentryzm, w takich jego przejawach jak d
ąż
enie do stawy i bogactwa,
agresywno
ść
, zawi
ść
, dra
ż
liwo
ść
. samozadowolenie, przemoc — tym wi
ę
ksza jest jego
“duchowo
ść
''.
***
Termin G.I. Gurdzijewa [5,18].
14
wielowymiarowego
ś
wiata z jego pierwotnej gł
ę
bi. Proces powi
ę
kszania
“masy”
ś
wiadomo
ś
ci to “krystalizacja”
****
[1,18]; mo
ż
e ona by
ć
prawidłowa i
nieprawidłowa. Pierwsza odbywa si
ę
w najwy
ż
szych przestrzennych wymia-
rach, druga za
ś
w g
ę
stszych warstwach wszech
ś
wiata. Ta druga umo
ż
liwia
zarówno czynienie “pi
ę
knych cudów”, jak i brutalne zdławianie woli innych
ludzi (niestety, nie mo
ż
na powiedzie
ć
,
ż
e maj
ą
ce j
ą
osoby s
ą
bliskie
doskonało
ś
ci).
Warto równie
ż
zastanowi
ć
si
ę
— co mo
ż
e zabrzmie
ć
paradoksalnie —
czy w ogóle trzeba uzdrawia
ć
i w jakich przypadkach?
Bezspornie uzdrawianie jest korzystne dla bioenergoterapeuty, czy
jednak mo
ż
na tak stwierdzi
ć
w odniesieniu do chorego? Ka
ż
da choroba to
wynik zakłócenia harmonii ekologicznej człowieka z otoczeniem, w
wi
ę
kszo
ś
ci przypadków naruszenie przez niego tych lub innych zasad
etycznych, z których główna to miło
ść
do wszystkich ludzi, ka
ż
dej
ż
ywej
istoty, całego wielowymiarowego makroekosystemu, a tak
ż
e wy
ż
szych form
jego
ś
wiadomo
ś
ci. Z reguły zatem choroba wskazuje,
ż
e co
ś
nale
ż
y zmieni
ć
na lepsze, a bezmy
ś
lne uzdrawianie cz
ę
sto uniemo
ż
liwia zastanowienie si
ę
nad tym. Uzdrawiaj
ą
c ciało, mo
ż
emy zatem zaszkodzi
ć
duszy. W wielu
przypadkach czy nie byłoby słuszniej najpierw umo
ż
liwi
ć
choremu poznanie
przyczyny swojej dolegliwo
ś
ci, wskaza
ć
mu sposób samoleczenia, a
dopiero wtedy w miar
ę
potrzeby uzdrowi
ć
jego ciało.
Oczywi
ś
cie, trudno mówi
ć
o jednej, uniwersalnej metodzie
post
ę
powania. Z reguły i tu obowi
ą
zuje zasada “złotego
ś
rodka”. Przecie
ż
przykładowo i samo-uzdrowienie ciała mo
ż
e by
ć
bod
ź
cem do obudzenia ze
snu, rozpoczynaj
ą
cym poszukiwania nieznanych prawd, z których
opanowywanie sztuki uzdrawiania umo
ż
liwia samorealizacj
ę
i rozwój
własnego potencjału Miło
ś
ci.
O BIOLOKACJI
Wykorzystuj
ą
c ramk
ę
lub inne przedmioty, mo
ż
emy zauwa
ż
y
ć
dwa
mechanizmy biolokacji. W obu przypadkach konieczna jest umiej
ę
tno
ść
wył
ą
czenia sterowania mentalnego własn
ą
r
ę
k
ą
, jakby “odci
ę
cie si
ę
” od niej
lub nawet od całego ciała. Czasem taka umiej
ę
tno
ść
jest wrodzona, lecz
równie
ż
stosunkowo łatwo mo
ż
na j
ą
rozwin
ąć
za pomoc
ą
metod
samoregulacji psychicznej (np. stosuj
ą
c pierwszy stopie
ń
treningu
autogennego J. Schultza); jest ona równie
ż
jednym z podstawowych
elementów laja jogi (laja to “rozpuszczenie”, “znikni
ę
cie”).
Pierwszy mechanizm polega na reakcji bioenergostruktur organizmu
operatora na zewn
ę
trzne pola o ró
ż
nej naturze. Przykładowo, kiedy operator
przemieszcza si
ę
po powierzchni Ziemi (lub nad ni
ą
), to wówczas przecina
granice stref polowych, zale
ż
ne od minerałowej b
ą
d
ź
innej struktury danej
cz
ęś
ci skorupy ziemskiej. Najwyra
ź
niej to si
ę
przejawia w tzw. miejscach
****
Kolejny etap w doskonaleniu to Nirodhi, kiedy to prawidłowo “skrystalizowana"
ś
wiadomo
ść
jest
przenoszona w stan “nie-ja"[1,10].
15
mocy. Na przeci
ę
ciu granic takich obszarów mo
ż
na zaobserwowa
ć
opuszczenie, podnoszenie, odchylenie przedmiotu trzymanego przez
operatora w r
ę
ce lub zmian
ę
pr
ę
dko
ś
ci obrotowej ramki. Oczywi
ś
cie, natura
przedmiotu stosowanego jako indykator jest bez zasadniczego znaczenia,
np. mo
ż
e to by
ć
wierzbowa witka b
ą
d
ź
ka
ż
dy inny lekki przedmiot o
podobnym kształcie; je
ś
li u
ż
ywa si
ę
ramki biolokacyjnej, to niewa
ż
ny jest
materiał z jakiego została wykonana. W ten sposób m. in. mo
ż
na wykrywa
ć
zło
ż
a podziemnych u
ż
ytecznych kopalin, pró
ż
nie pod ziemi
ą
i w
ś
cianach,
prowadzone pod ziemi
ą
rury, itp. Tak samo bada si
ę
naładowane
energetycznie, wytworzone przez ludzi przedmioty, a tak
ż
e ludzkie ciała,
które równie
ż
tworz
ą
pola energetyczne.
Drugi mechanizm biolokacji polega na oddziaływaniu zewn
ę
trznej
ś
wiadomo
ś
ci na r
ę
k
ę
operatora. Zjawisko to ze wzgl
ę
du na swój mechanizm
jest analogiczne do metody pisma automatycznego [6] lub niektórych
innych
zjawisk
parapsychicznych.
Za
pomoc
ą
takiego
badania
jednorodnych energetycznie przedmiotów mo
ż
na otrzymywa
ć
odpowiedzi
typu “tak” lub “nie”, ilo
ś
ciowo ocenia
ć
zjawisko (według k
ą
ta odchylenia
lub pr
ę
dko
ś
ci obrotowej ramki), odszukiwa
ć
obiekty (w terenie lub na
mapie, schemacie), itp.
Warto zaznaczy
ć
,
ż
e pierwszy mechanizm zapewnia obiektywno
ść
badania, drugi za
ś
nie. Podczas tego samego seansu oba mechanizmy
mog
ą
si
ę
ł
ą
czy
ć
, dlatego nale
ż
y zawsze by
ć
krytycznym odno
ś
nie do
wyników, zwłaszcza maj
ą
cych znaczenie etyczne.
Jednak u
ż
ywanie w biolokacji przyrz
ą
dów pomocniczych, jak ramki,
wahadła, witki, itp., nie jest konieczne. Najlepszym i najwra
ż
liwszym
mechanizmem biolokacji jest bowiem wysubtelniona i prawidłowo
“skrystalizowana” ludzka
ś
wiadomo
ść
. Do takiego wniosku dochodz
ą
operatorzy, którzy rozwin
ę
li wra
ż
liwo
ść
ś
wiadomo
ś
ci dzi
ę
ki pracy z
przyrz
ą
dami; tymczasem przez metody rad
ż
a i buddhi jogi takie zdolno
ś
ci
mo
ż
na szybciej i łatwiej osi
ą
gn
ąć
.
MIEJSCE RAD
ś
A I BUDDHI JOGI W EWOLUCJI
Joga to droga ku poł
ą
czeniu si
ę
z Bogiem. Kim jednak jest Bóg? To
słowo jest ró
ż
nie rozumiane. Miał racj
ę
G. I. Gurd
ż
ijew, kiedy powiedział,
ż
e
ka
ż
dy człowiek ma swoj
ą
religi
ę
. Rzeczywi
ś
cie, trudno znale
źć
dwoje ludzi,
którzy by jednakowo pojmowali swoj
ą
religijn
ą
drog
ę
, nawet je
ż
eli
przynale
żą
do tego samego wyznania.
Słowem “Bóg” niektórzy ludzie okre
ś
laj
ą
tego lub innego boga-ducha
z poga
ń
skiego panteonu. Pierwotnie było to wła
ś
ciwe dla wszystkich
narodów: takim realnym duchom, nazywaj
ą
c je bogami, lub postaciom
zupełnie mitologicznym oddawano cze
ść
zarówno w staro
ż
ytnej Indii, co
odzwierczedlaj
ą
cztery Wedy, jak i w staro
ż
ytnej Grecji i Rzymie oraz na
ziemiach rosyjskich.
Pó
ź
niej jednak — w Indii od Kriszny, w Judei przez
ż
ydowskich
proroków, a w Chinach dzi
ę
ki Lao-Tsy — ludzie otrzymali informacje o
16
istnieniu
zasadniczo
innej
Mocy
kosmicznej:
Boga
Stwórcy,
Wszechobecnego i Wszechwiedz
ą
cego Władcy. W ró
ż
nych j
ę
zykach
okre
ś
laj
ą
ce Go słowo brzmi niejednakowo, lecz oznacza jedno: Pierwotna
Powszechna
Ś
wiadomo
ść
Stwórcy, która (okre
ś
lana naukowymi terminami)
znajduje si
ę
na najgł
ę
bszym w stosunku do fizycznego
ś
wiata planie
wielowymiarowego wszech
ś
wiata.
Istnieje równie
ż
jeszcze jedno monoteistyczne uj
ę
cie “Boga”. To Bóg
jako Absolut, tj. Wszystko, jako Stwórca, Który stworzył z Siebie Swoje
Stworzenie i w tym sensie jest współistotny z nim.
Mo
ż
na tak
ż
e mówi
ć
o Bogu w aspekcie osobowym, lecz uwa
ż
aj
ą
c, by
nie popa
ść
w poga
ń
stwo. W monoteizmie taki stosunek jest dopuszczalny,
gdy
ż
Wszechobecny Stwórca mo
ż
e si
ę
przejawia
ć
w niektórych
inkarnowanych ludziach, którzy osi
ą
gn
ę
li Bosk
ą
Doskonało
ść
.
Po to, aby zrozumie
ć
innych ludzi, mówi
ą
cych o Bogu i chc
ą
c, by oni
zrozumieli nas, nale
ż
y mie
ć
na wzgl
ę
dzie te ró
ż
nice.
Najpełniejsze wiadomo
ś
ci o ewolucji mo
ż
na znale
źć
tylko w jednej z
pradawnych ksi
ą
g — w indyjskiej Bhagawadgicie. Zawarto tam duchowe
rozmowy królewicza Ard
ż
uny z I
ś
war
ą
(Bogiem-Ojcem), przemawiaj
ą
cym
przez ciało Boskiego Kriszny. Wła
ś
nie w Bhagawadgicie podano
wyczerpuj
ą
ce informacje na temat tego, kim jest Bóg, kim jest człowiek, na
czym polega sens jego
ż
ycia, według jakich podstawowych praw przebiega
jego ewolucja. Mo
ż
na mówi
ć
o ewolucji ludzko
ś
ci, o ewolucji konkretnego
człowieka i o ewolucji Boga, co jest
ś
ci
ś
le ze sob
ą
powi
ą
zane.
Ewolucja Boga przebiega cyklami, które w nowoczesnej astronomii
okre
ś
la si
ę
kosmiczne pulsacje. Cykle te w sanskrycie nosz
ą
nazw
ę
manwantar. Ka
ż
da manwantara składa si
ę
z kalpy, odst
ę
pu czasowego, gdy
istnieje “przejawiony” na planie materialnym
ś
wiat, i pralaji, odst
ę
pu czasu,
gdy “przejawiony”
ś
wiat zanika. Te etapy manwantary w Bhagawadgicie
porównuje si
ę
z “dniem” i “noc
ą
” Brahmana (Ducha
Ś
wi
ę
tego).
Ka
ż
da manwantara zaczyna si
ę
od kolejnego “stworzenia
ś
wiata”
(mówi
ą
c j
ę
zykiem biblijnym) i ko
ń
czy si
ę
“ko
ń
cem
ś
wiata”, kiedy istniej
ą
ce
w stworzeniu warunki ju
ż
si
ę
wyczerpi
ą
. Bóg w ci
ą
gu manwantary
przechodzi okre
ś
lony cykl Swojej ewolucji.
Pó
ź
niej nast
ą
pi nowe “stworzenie
ś
wiata”, które mo
ż
e by
ć
całkiem
odmienne od poprzedniego. Nie nale
ż
y przypuszcza
ć
,
ż
e w nast
ę
pnym
stworzeniu b
ę
dzie taka sama Ziemia, z takimi samymi fizycznymi ciałami
ludzi i innych stworze
ń
. Nie, wszystko b
ę
dzie całkiem inaczej, cho
ć
nie ma
sensu snu
ć
domysłów — jak.
Na pocz
ą
tku ka
ż
dej manwantary Stwórca przejawia si
ę
w Swoich
trzech podstawowych elementach:
• prakriti, tj. protomaterii (energii, z której potem powstaje substancja
g
ę
sta -materia);
• ni
ż
szej puruszy, tj. tej energii, która w danej manwantare ma
rozwija
ć
si
ę
w warunkach, w tym celu stwarzanych w prakriti:
• Najwy
ż
szej Puruszy, tj. Stwórcy, który pozostaje
Ś
wiadkiem ewolucji
puruszy w prakriti, celem osobistej ewolucji ka
ż
dej jednostki. Najwy
ż
szym
Nauczycielem.
17
W rezultacie ka
ż
dej manwantary Stwórca doł
ą
cza do Siebie te
jednostki puruszy, ewoluuj
ą
cej w fizycznych ciałach, które zd
ąż
yły przej
ść
pełny cykl swojej osobistej ewolucji i osi
ą
gn
ę
ły Bosk
ą
Doskonało
ść
. Całe
stworzenie jest przeznaczone wła
ś
nie na to, w tym zawiera si
ę
sens
wszystkiego: przez to zachodzi, na tym polega ewolucja samego Boga.
Niektórzy mistycy poruszaj
ą
kwesti
ę
znikni
ę
cia dla nich czasu w
trakcie medytacji, a skoro tak, to obiektywny czas — twierdz
ą
— nie istnieje.
Tak jednak nie jest, po prostu bywa on ró
ż
ny. Czas ziemski mierzy si
ę
okresami obrotu Ziemi dookoła swej osi (doba) i dookoła Sło
ń
ca (rok). Te
jednostki obiektywnego czasu ziemskiego ludzie podzielili na jednostki
umowne: miesi
ą
ce, godziny, minuty, sekundy; natomiast czas kosmiczny
mierzy si
ę
manwantarami.
Rozpatrzmy teraz, jak nast
ę
puje ewolucja puruszy. Rozpoczyna si
ę
od kształtowania na krystalicznej sieci minerałów pierwszych zacz
ą
tków
pierwotnie rozproszonej energii. Ka
ż
dy minerał ma okres swojego
“dzieci
ń
stwa”, “dorosło
ś
ci”, “staro
ś
ci”, nast
ę
pnie rozpada si
ę
, “umieraj
ą
c”.
Pó
ź
niej ukształtowana cz
ą
stka energii wciela si
ę
w data ro
ś
linne, rozwija si
ę
w nich od wcielenia do wcielenia. Kolejno wyst
ę
puj
ą
wcielania w data
zwierz
ą
t, od prymitywnych do coraz bardziej rozwini
ę
tych; nast
ę
pnie
ewolucja jest kontynuowana w datach ludzkich, tzn. ka
ż
dy z nas ma
ogromn
ą
prahistori
ę
wciela
ń
w ró
ż
ne ciała. Jedni z nas maj
ą
za sob
ą
ju
ż
wiele ludzkich wciele
ń
, inni za
ś
stali si
ę
lud
ź
mi po raz pierwszy. Od tych
ostatnich nie mo
ż
na oczekiwa
ć
, i
ż
od razu potrafi
ą
osi
ą
gn
ąć
swobod
ę
my
ś
lenia religijnego i według niego
ż
y
ć
. Na razie prowadz
ą
odmienny tryb
ż
ycia, lecz wcale nie dla tego,
ż
e s
ą
ź
li, a z tego powodu,
ż
e po prostu s
ą
jeszcze młodzi, niezale
ż
nie od wieku ich obecnych fizycznych ciał. Kiedy
ś
równie
ż
zostan
ą
my
ś
licielami o gruntownym wykształceniu, a potem
mo
ż
liwe,
ż
e spełni
ą
najwy
ż
sze przeznaczenie człowieka — poł
ą
cz
ą
si
ę
ze
Ś
wiadomo
ś
ci
ą
Stwórcy.
O tym najwy
ż
szym przeznaczeniu mówili Jezus i Kriszna. Jezus
powiedział: “B
ą
d
ź
cie wy tedy doskonali, jak Ojciec wasz Niebieski
doskonały jest” (Mt 5,48), tj. zmierzajcie ku Boskiej Doskonało
ś
ci, sta
ń
cie si
ę
tacy, jak Bóg. W Nowym Testamencie zawarto przykazanie: “Bóg jest Duchem,
a ci, którzy Mu cze
ść
oddaj
ą
, winni Mu j
ą
oddawa
ć
w duchu i prawdzie” (J
4,24), tj. człowiek powinien u
ś
wiadomi
ć
sobie siebie nie jako ciało, lecz jako
ducha, tzn.
ś
wiadomo
ść
, cz
ą
stk
ę
energii
ś
wiadomo
ś
ci. Jako
ś
wiadomo
ść
powinien kształtowa
ć
swoje wzajemne stosunki z Bogiem-Duchem, tj. z
Bogiem
Ś
wiadomo
ś
ci
ą
, Wszechobecn
ą
Najwy
ż
sz
ą
Ś
wiadomo
ś
ci
ą
, aby w
ko
ń
cu przyj
ść
ku zjednoczeniu si
ę
z Nim. O tym finalnym akcie ludzkiej
ewolucji tak powiedziano w “Ksi
ę
dze dla doskonałych” apostoła Tomasza:
człowiek powinien przez swoje duchowe wysiłki poł
ą
czy
ć
si
ę
z Ojcem
(dokładniej stwierdzono — “z Królem”) i pozosta
ć
w tym zjednoczeniu na
zawsze [17]. Na ten temat o wiele wi
ę
cej mówi Bhagawadgita; podano w niej
podstawy buddhi jogi — jogi
ś
wiadomo
ś
ci, jogi pracy ze
ś
wiadomo
ś
ci
ą
.
Człowiek najpierw powinien pozna
ć
Atmana, dotkn
ąć
energii
najwy
ż
szego, najsubtelniejszego przestrzennego wymiaru w granicach swojego
wielowymiarowego organizmu. Wła
ś
nie przez poł
ą
czenie z Atmanem, tj.
18
dokładnie tym samym Duchem Bo
ż
ym, który mieszka w nas, jak to okre
ś
la
apostoł Paweł (l Kor 3,16), przez poznanie Stwórcy wpierw wewn
ą
trz własnych
organizmów, a potem i poza nimi, dochodzimy do stopienia si
ę
z Nim. “Skieruj
swoje my
ś
li na Mnie, zanurz swoj
ą
ś
wiadomo
ść
we Mnie, zaprawd
ę
b
ę
dziesz
ż
ył wtedy we Mnie”! (12:8) — tak t
ę
my
ś
l formułował w Bhagawadgicie I
ś
wara [8].
Zawiera te
ż
nast
ę
puj
ą
ce wielkie i pi
ę
kne słowa: “Je
ś
li wyznaczysz Mnie swym
Najwy
ż
szym Celem — przyjdziesz do Mnie, b
ę
d
ą
c pochłoni
ę
ty Atmanem”. Jest
to jedna z najwspanialszych medytacji: osi
ą
gamy poł
ą
czenie z Bogiem przez to,
ż
e pozwalamy siebie pochłon
ąć
...
Mówili o tym nie tylko Kriszna i Jezus, ale do tego doszli chi
ń
scy
alchemicy i buddy
ś
ci Tybetu, meksyka
ń
scy Indianie-Toltekowie, muzułma
ń
scy
sufi. Mamy wi
ę
c realn
ą
mo
ż
liwo
ść
, by na zawsze uton
ąć
w obj
ę
ciach swojego
Wielkiego Wszechobecnego Ukochanego Oblubie
ń
ca — Boga! Jednak w tym
celu przede wszystkim powinni
ś
my wystarczaj
ą
co Go kocha
ć
oraz sta
ć
si
ę
godnymi tego poł
ą
czenia, tj. doskonałymi.
Rozpatruj
ą
c ła
ń
cuch ewolucyjny minerały — ro
ś
liny — zwierz
ę
ta —
człowiek, zauwa
ż
amy,
ż
e kamienie (jak si
ę
okazuje) maj
ą
pewn
ą
osobliw
ą
pami
ęć
. Mo
ż
na, dysponuj
ą
c pewnym do
ś
wiadczeniem w zakresie jogi,
odczyta
ć
informacje, zawarte w tej pami
ę
ci. W tym celu musz
ą
by
ć
zachowane
okre
ś
lone warunki. Po pierwsze, kamienie powinny mie
ć
do
ś
wiadczenie w
obcowaniu z lud
ź
mi. Wyst
ę
puj
ą
kamienie “odludki”, które nie “poznały” ludzi i
nie nawi
ą
zuj
ą
tego typu kontaktu, w przeciwie
ń
stwie do takich, które le
żą
—
b
ą
d
ź
wcze
ś
niej le
ż
ały — w ludnych okolicach, np. w pobli
ż
u domów, w
miejscach odpoczynku ludzi i ch
ę
tnie si
ę
kontaktuj
ą
. Po drugie, kamie
ń
musi
by
ć
rozgrzany ciepłem słonecznym lub np. ogniska. Po trzecie, sam człowiek
powinien móc wchodzi
ć
do subtelnych przestrzennych wymiarów, co osi
ą
ga
si
ę
dzi
ę
ki technikom rad
ż
a i buddhi jogi.
Je
ż
eli dosta
ć
si
ę
, koncentruj
ą
c swoj
ą
ś
wiadomo
ść
na subtelnych
poziomach, do kamienia, to mo
ż
na odczytywa
ć
te zawarte w nim informacje,
obejmuj
ą
ce to, czego
ś
wiadkiem był w przeszło
ś
ci. Mo
ż
na zatem zanurzy
ć
si
ę
w czasach, gdy kamie
ń
le
ż
ał na brzegu morza, a nad nim latały z krzykiem
mewy... zobaczy
ć
epizody wojny... odczyta
ć
z pami
ę
ci kamienia silne ludzkie
emocje. Przykładowo, na terytorium byłej ziemi fi
ń
skiej odnaleziono kamie
ń
, który
słu
ż
ył jako ławka obok domu i był
ś
wiadkiem najpierw wielkiej harmonii i
miło
ś
ci młodej fi
ń
skiej rodziny, a potem jej strasznej rozpaczy, gdy zbli
ż
yły si
ę
wojska stalinowskie i trzeba było porzuci
ć
swój ukochany dom... Wielu z naszych
uczniów (szkoły W. W. Antonowa — przyp. tłum.) w tamtym miejscu nie mogło
powstrzyma
ć
łez...
Ro
ś
liny dysponuj
ą
nie tylko pami
ę
ci
ą
, lecz tak
ż
e emocjami (oczywi
ś
cie
na ich “ro
ś
linnym” poziomie). Mo
ż
liwe,
ż
e słyszeli
ś
cie b
ą
d
ź
czytali
ś
cie o
badaniach ameryka
ń
skiego kryminalistyka Bakstera, nast
ę
pnie powtórzonych w
wielu laboratoriach na
ś
wiecie
*
. Ich istota polegała na rejestrowaniu za pomoc
ą
przyrz
ą
dów elektrofizjologicznej odpowiedzi ro
ś
liny na skierowan
ą
na ni
ą
z
odległo
ś
ci kilku metrów emocj
ę
człowieka, np. agresywn
ą
ch
ęć
przypalenia
li
ś
cia...
*
Jeszcze wcze
ś
niej to odkrył indyjski naukowiec J.C.Bos, jednak na Zachodzie tego nie zauwa
ż
ono
(wg [21|).
19
Zwierz
ę
ta dysponuj
ą
nie tylko pami
ę
ci
ą
i emocjami, ale te
ż
intelektem;
one my
ś
l
ą
. Człowiek za
ś
ma jeszcze jedn
ą
mo
ż
liwo
ść
: rozwój
ś
wiadomo
ś
ci.
Nie oznacza to jednak,
ż
e wszyscy ludzie posiadaj
ą
ś
wiadomo
ść
. By j
ą
uzyska
ć
, musz
ą
przej
ść
pewne stopnie ewolucji w ludzkich ciałach.
Czym jest
ś
wiadomo
ść
? W prymitywnym materializmie ateistycznym
mówiono o “społecznej
ś
wiadomo
ś
ci” b
ą
d
ź
uto
ż
samiano ten termin z
okre
ś
leniem “intelekt”. W psychologii fundamentalnej jednak pod tym słowem
rozumie si
ę
cz
ą
stk
ę
samou
ś
wiadamiaj
ą
cej si
ę
energii. Porównuj
ą
c to z
sanskrytem, mo
ż
na zauwa
ż
y
ć
,
ż
e tam umysł oznacza si
ę
słowem manas, a
ś
wiadomo
ść
— buddhi. W pełni mog
ą
to poj
ąć
tylko ci ludzie, którzy ju
ż
rozwin
ę
li swoj
ą
ś
wiadomo
ść
za pomoc
ą
metod buddhi jogi. Jedynie dla nich
ś
wiadomo
ść
stanowi realno
ść
empiryczn
ą
, a nie po prostu słowo. Nawet w
Indiach s
ą
szkoły religijne, dla adeptów których
ś
wiadomo
ść
nie stała si
ę
jeszcze rzeczywisto
ś
ci
ą
i słowo buddhi traktuj
ą
jako “najwy
ż
szy rozum”.
Ś
wiadomo
ść
zatem jest energi
ą
i jedno z zada
ń
człowieka polega na tym,
aby rozwin
ąć
, zwi
ę
kszy
ć
ilo
ść
tej energii a
ż
do skali kosmicznej, wła
ś
nie w
najwy
ż
szych,
najsubtelniejszych
planach
wszech
ś
wiata,
aby
potem,
unicestwiaj
ą
c swoje “ja” dzi
ę
ki specjalnym technikom buddhi jogi, wtopi
ć
swoj
ą
ś
wiadomo
ść
w
Ś
wiadomo
ść
Stwórcy...
Praktyczne do
ś
wiadczenia naszej szkoły pokazuj
ą
,
ż
e człowiek, który
przyswoił kurs rad
ż
a jogi pierwszego stopnia (tj. około 5 miesi
ę
cy zaj
ęć
) ma
“obj
ę
to
ść
”
ś
wiadomo
ś
ci porównywaln
ą
z piłk
ą
tenisow
ą
. Po uko
ń
czeniu
jeszcze kilku kursów kolejnych stopni, potrafi ju
ż
dosi
ę
ga
ć
swoj
ą
“skrystalizowan
ą
” (tj. rozwini
ę
t
ą
)
ś
wiadomo
ś
ci
ą
dowolnego punktu w obr
ę
bie
Ziemi i otaczaj
ą
cej ja przestrzeni (oczywi
ś
cie, udaje si
ę
to nie wszystkim, którzy
rozpoczynaj
ą
nauk
ę
).
Taki efekt osi
ą
ga si
ę
dzi
ę
ki praktykowaniu metod zwi
ę
kszania
ruchliwo
ś
ci usubtelnianej
ś
wiadomo
ś
ci, a nast
ę
pnie przez “piel
ę
gnacje jej
rozrostu” (“krystalizacj
ę
”) za pomoc
ą
specjalnych technik — najpierw w
granicach bioenergetycznej otoczki wokół ciała (nazywanej “kokonem”), a
potem te
ż
poza ni
ą
.
Energii dla “krystalizowanej”
ś
wiadomo
ś
ci przede wszystkim
dostarcza
zwykłe
po
ż
ywienie.
Energia,
która
wyzwala
si
ę
przy
biochemicznym przetwarzaniu cz
ą
stek prakriti w naszych ciałach, jest
spo
ż
ytkowana na kształtowanie najpierw ni
ż
szej puruszy, a nast
ę
pnie
Puruszy Najwy
ż
szej. Z tego powodu m. in. potrzebujemy wciele
ń
i wła
ś
nie
dlatego ewolucja ludzkiej
ś
wiadomo
ś
ci nie mo
ż
e nast
ę
powa
ć
w stanie
nieuciele
ś
nionym.
Ponownie zaznacz
ę
,
ż
e purusza “
ż
ywi” si
ę
prakriti, aby rosn
ąć
. Całe
stworzenie materialne istnieje wła
ś
nie po to, aby zasiedli
ć
je przez
materialne ciała fizyczne, daj
ą
c im mechanizm samoreprodukcji, a potem
piel
ę
gnowa
ć
w nich rozrost energii puruszy i Najwy
ż
szej Puruszy.
Jednak powodowanie rozrostu “masy”
ś
wiadomo
ś
ci jest niełatwe: to
bynajmniej nie proces mechaniczny. Aby to wyja
ś
ni
ć
, nale
ż
y bli
ż
ej rozwa
ż
y
ć
kwesti
ę
ewolucji człowieka w szeregu wciele
ń
. Przede wszystkim obja
ś
ni
ę
znaczenie dwóch terminów: ontogenezy, tj. rozwoju osobnika w granicach
jednego wcielenia, w jednym ciele, i psychogenezy, tj. rozwoju duszy,
20
ewolucji w szeregu wciele
ń
.
Schematów psychotypizacji ludzi, które odzwierciedlaj
ą
stopnie
psychogenezy, jest du
ż
o. Systemy takie powstawały w Indiach, kilka
rozwin
ą
ł Gurd
ż
ijew, mówi
ą
o tym równie
ż
nasze publikacje [3,13].
Najprostszy schemat to opisane w Bhagawadgicie guny. Pierwsza z
nich to tamas, tj. ciemno
ść
, t
ę
pota, ignorancja. Nast
ę
pna — rad
ż
as, tj. etap,
gdy człowiek rozpoczyna aktywny proces swojego rozwoju, wynurza si
ę
z
zakutego prymitywizmu, wzrasta jako bojownik, a potem wła
ś
nie jako lider,
przywódca, organizator. Trzecia guna to sattwa, tzn. czysto
ść
, harmonia,
błogostan, szcz
ęś
cie; jednak Kriszna w Bhagawadgicie uczył, aby nie
wpada
ć
w pułapk
ę
sattwy, gdy
ż
potrafi “przywi
ą
za
ć
” do siebie przez
szcz
ęś
cie, które poznaje człowiek na tym stopniu swojego rozwoju. Kriszna
nawołuje, aby
ś
miało odrywa
ć
si
ę
od sattwy i pod
ąż
a
ć
dalej — ku I
ś
warze —
przez kolejne starania w przeobra
ż
eniu siebie.
Jednak nie mo
ż
na pomin
ąć
guny sattwy, bowiem tylko ona pozwala
na utrwalenie si
ę
w subtelno
ś
ci, harmonii i spokoju, podobnie jak te
ż
nie
sposób zostawi
ć
guny rad
ż
as, gdy
ż
w niej jest opanowywana witalno
ść
oraz pozyskuje si
ę
niezb
ę
dn
ą
dla dalszego post
ę
pu moc. Mo
ż
na powiedzie
ć
, i
ż
w człowieku sattwa winna by
ć
wspierana przez moc i aktywno
ść
,
wypracowane w gunie rad
ż
as. Sattwa musi by
ć
silna
*
.
Rozpatrzmy (podany zgodnie z Bhagawadgit
ą
) kolejny system — indyjskie
warny. Według niego człowiek najpierw jest przedstawicielem warny siudrów. S
ą
to wcielone młode dusze. Ci ludzie sami jeszcze nic nie potrafi
ą
, powinni zatem
uczy
ć
si
ę
u dojrzalszych (psychogenetycznie) osób, pomagaj
ą
c im w pracy.
Nast
ę
pnie człowiek zostaje waj
ś
j
ą
, który ju
ż
rozwin
ą
ł intelekt do tego
stopnia, aby by
ć
samodzielnym przedsi
ę
biorc
ą
, zajmuj
ą
c si
ę
rzemiosłem,
rolnictwem, handlem, itp.
Po osi
ą
gni
ę
ciu pełni rozwoju w poprzedniej warnie, w naturalny sposób
przechodzi si
ę
do warny kszatrijów, tj. staje si
ę
liderem, organizatorem,
ofiarnym bojownikiem.
Po uzyskaniu najwy
ż
szej wiedzy duchowej, praktycznym przebyciu drogi
religijnej najpierw jako ucze
ń
, a potem przywódca religijny, dost
ę
puje si
ę
—
przez metody buddhi jogi — Nirwany w Brahmanie, zostaj
ą
c Brahmanem,
reprezentantem najwy
ż
szej warny. (Mo
ż
na te
ż
mówi
ć
o potencjalnych
Brahmanach, tj. tych osobach, które w swojej psychogenezie dojrzeli do tego,
aby sta
ć
si
ę
Brahmanami ju
ż
w tym wcieleniu).
Według innej skali psychotypizacji pocz
ą
tkowo ka
ż
dy człowiek mo
ż
e
odczuwa
ć
siebie tylko jako ciało fizyczne, co wyst
ę
puje w młodo
ś
ci zarówno
psychogenetycznej, jak i ontogenetycznej. Rzeczywi
ś
cie, wła
ś
nie przez to si
ę
doskonal
ą
c, dziecko najpierw powinno nauczy
ć
si
ę
ż
y
ć
na Ziemi, w
ś
wiecie
materialnym. Nie wolno odrywa
ć
dzieci od poziomu fizycznego, np. ucz
ą
c je
skomplikowanych medytacji ani próbowa
ć
je wtajemnicza
ć
w zbyt gł
ę
bokie dla
nich prawdy religijne. Podkre
ś
lam: ka
ż
dy człowiek ma wpierw umocni
ć
si
ę
we
*
W przeszło
ś
ci sam popełniłem kilka powa
ż
nych bł
ę
dów w ocenie niektórych uczniów, uznaj
ą
c
słabych (według kryterium aktywno
ś
ci i intelektu), lecz usubtelnionych dzi
ę
ki stosowaniu metod
naszych kursów pocz
ą
tkowych stopni, za posiadaczy prawdziwej sattwy. Ci ludzie bardzo bole
ś
nie
“spadali" w swój wyj
ś
ciowy tamas, kiedy praca z nimi w naszej szkole si
ę
ko
ń
czyła.
21
wzajemnym oddziaływaniu z planem fizycznym, przede wszystkim intelektualnie,
nabywaj
ą
c wiedz
ę
, do
ś
wiadczenie w rozwi
ą
zywaniu powstaj
ą
cych problemów.
Dopiero wtedy mo
ż
na bezpiecznie zaj
ąć
si
ę
powa
ż
n
ą
praktyk
ą
duchow
ą
.
Nale
ż
y do niej dopuszcza
ć
wył
ą
cznie tych, którzy ju
ż
nauczyli si
ę
mocno “sta
ć
na ziemi”. Człowiek znajduj
ą
cy si
ę
na pierwszym stopniu widzi zatem jedynie
plan materialny i postrzega siebie tylko jako ciało materialne.
Nast
ę
pny stopie
ń
to “plan astralny”. Na tym etapie zaczyna si
ę
rozumie
ć
i odczuwa
ć
,
ż
e istnieje co
ś
innego poza materi
ą
, doznawa
ć
swej nieto
ż
samo
ś
ci
z ciałem fizycznym, bardziej szczegółowo próbowa
ć
si
ę
w tym rozezna
ć
, m.in.
przez praktyk
ę
mistyczn
ą
. Osoby, które osi
ą
gn
ę
ły ten stopie
ń
jeszcze nie
potrafi
ą
do
ś
wiadcza
ć
Boskich poziomów
ś
wiadomo
ś
ci, gdy
ż
nie s
ą
usubtelnione i nie mog
ą
do nich “wej
ść
”, wobec tego zostaj
ą
wci
ą
gni
ę
te w
obcowanie z nieuciele
ś
nionymi istotami bardzo nie-subtelnych przestrzennych
wymiarów, które niekiedy zaczynaj
ą
odbiera
ć
jako swoich “nauczycieli”, a
cz
ę
sto i jako “Boga”.
Kosmiczny “plan astralny”
*
to przybytek najmniej rozwini
ę
tych pod
wzgl
ę
dem ewolucyjnym, nieuciele
ś
nionych istot, wł
ą
czaj
ą
c ludzi. Trafiaj
ą
tam
m.in. ci, którzy w swoim ostatnim wcieleniu kultywowali niesubtelno
ść
energetyczn
ą
i stali si
ę
demonami. To wła
ś
nie w jakim stanie (według skali
“subtelno
ś
ci--niesubtelno
ś
ci”) najcz
ęś
ciej przebywa si
ę
podczas
ż
ycia w ciele,
po jego opuszczeniu predestynuje do piekła, nieba lub powy
ż
ej niego.
Ogólnie przyj
ę
to dzieli
ć
“plan astralny” na kilka podplanów;
najniesubtelniejsze z nich tworz
ą
piekło, wypełnione brutalno
ś
ci
ą
,
okrucie
ń
stwem, chciwo
ś
ci
ą
, kłamstwem.
Tak istotne zatem pod wzgl
ę
dem ewolucyjnym s
ą
zbawienna
tendencja pozostawienia niesubtelnych stanów emocjonalnych oraz
wszelkie usubtelnienie
ś
wiadomo
ś
ci. Po
żą
dliwo
ść
, gniew i chciwo
ść
— oto
potrójne wrota piekl
ą
; ten, kto si
ę
od nich uwalnia, kreuje swoje własne dobro
— mówi Kriszna [8].
Piekło zatem nie jest umiejscowione, jak czasami si
ę
s
ą
dzi, na
Ksi
ęż
ycu lub jeszcze gdzie indziej na poziomie fizycznym. Piekło to
najbardziej
niesubtelne,
niematerialne
warstwy
wielowymiarowego
wszech
ś
wiata, dok
ą
d trafiaj
ą
ci, którzy podczas
ż
ycia w ciele rozwin
ę
li w
sobie demoniczne cechy. Lekcewa
ż
yli oni walk
ę
ze swoimi wadami, aktywnie
je kultywowali b
ą
d
ź
anga
ż
owali si
ę
w badanie “planu astralnego” oraz zestrajali
si
ę
z jego mieszka
ń
cami.
Wobec tego “astralne” stadium rozwoju dobrze by było “przemkn
ąć
”
jak najszybciej. W tym celu nale
ż
y jak najpilniej skupi
ć
si
ę
na etycznej pracy
nad sob
ą
, zgodnie z przykazaniami, zawartymi w Bhagawadgicie, Nowym
Testamencie i Tao-te-king oraz naukami wielu najlepszych szkół
duchowych, takich jak Ramakrishny, Yoganandy, Rajneesha, Sai Baby, Juana
*
Nale
ż
y zatem wyci
ą
gn
ąć
nast
ę
puj
ą
ce wnioski: po pierwsze — nale
ż
y umie
ć
odró
ż
nia
ć
prawdziw
ą
sattw
ę
od przyozdobionego sattw
ą
tamasu, po drugie — powa
ż
na praca duchowa nie
jest dla ludzi słabych. St
ą
d nauczyciele jogi wysokich stopni obowi
ą
zkowo powinni dokładnie
analizowa
ć
psychogenez
ę
swoich uczniów, badaj
ą
c, czy oni opanowali rad
ż
as, utrwalili si
ę
w
sattwie itd. Przy tym jest wskazane, by psychotypizowa
ć
ka
ż
dego ucznia, stosuj
ą
c do niego
wła
ś
nie kilka ró
ż
nych skal. Pozwala to otrzyma
ć
pełniejszy obraz i unikn
ąć
bł
ę
dów.
Nie nale
ż
y miesza
ć
tego poj
ę
cia z jednoimiennym stopniem rozwoju.
22
Matusa i innych.
“Plan mentalny” to nast
ę
pny stopie
ń
ewolucyjny, odznaczaj
ą
cy si
ę
powa
ż
nym, intelektualnym poszukiwaniem Prawdy Najwy
ż
szej, przez co
rozwija si
ę
intelekt. W szczególno
ś
ci nale
ż
y doj
ść
do zrozumienia tego,
ż
e na
drodze do Boga, do własnego szcz
ęś
cia trzeba po
ś
wi
ę
ca
ć
jak najwi
ę
cej
uwagi etyce. Człowiek mentalnie przygotowany do dalszej pracy duchowej
to wła
ś
nie przedstawiciel “planu mentalnego”.
Ten, kto osi
ą
gn
ą
ł oczyszczenie etyczne na wysokim poziomie, poznał
subtelne stany
ś
wiadomo
ś
ci i trwa w nich, osi
ą
gn
ą
ł harmoni
ę
i miło
ść
—
znajduje si
ę
na nast
ę
pnym stopniu ewolucyjnym — “planie supramentalnym”.
Kolejny etap to “plan przedboski”; tu znajduj
ą
si
ę
prawdziwi duchowi
przywódcy.
Dalej uzyskuje si
ę
ju
ż
stopie
ń
Boski, który w sanskrycie okre
ś
lono jako
Brahman.
Dotyczy
on
tych,
którzy
“weszli”
swoj
ą
rozwini
ę
t
ą
,
“skrystalizowan
ą
”
ś
wiadomo
ś
ci
ą
do przestrzennego wymiaru Brahmana i
taki stan stał si
ę
dla nich nawykiem.
Praca nad sob
ą
umo
ż
liwia tak
ż
e “zdobycie” ostatniego stopnia -
“przeniesienia si
ę
” swoj
ą
ś
wiadomo
ś
ci
ą
do wymiaru I
ś
wary (Boga-Ojca) i
nast
ę
pnie zjednoczenia si
ę
z Nim. W ten sposób człowiek ko
ń
czy swoj
ą
osobist
ą
ewolucj
ę
, swoje doskonalenie
*
.
Według jeszcze innej indyjskiej skali psychotypizacji człowiek na
drodze duchowej najpierw jest uczniem, potem koniecznie powinien zosta
ć
gospodarzem
-grihasth
ą
. W
ś
cisłym tego słowa znaczeniu grihastha to ten, kto zało
ż
ył
rodzin
ę
i nauczył si
ę
materialnie utrzymywa
ć
zarówno siebie, jak i innych ludzi.
Ogólnie za
ś
, grihastha to ten, kto dzi
ę
ki swojemu rozwojowi ma mo
ż
liwo
ść
czynienie tego, a w najszerszym tego słowa znaczeniu to człowiek-
organizator na skal
ę
społeczn
ą
, np. dobry dyrektor, lider polityczny, itp.
Stadium grihasthi obejmuje dwa etapy warnowego schematu psychotypizacji:
waj
ś
ja i kszatrija.
Po
stadium
wanaprasthy,
przygotowuj
ą
cym
do
zupełnego
pozostawienia spraw doczesnych, dzi
ę
ki którym wcze
ś
niej si
ę
doskonalił,
nale
ż
y przej
ść
jeszcze jeden etap — sannjas
ę
: wówczas zosta
ć
sam na sam
z Bogiem, zajmuj
ą
c si
ę
tylko słu
ż
b
ą
duchow
ą
i pod
ąż
aj
ą
c Prost
ą
Drog
ą
do
Niego.
Dla tych, którzy id
ą
ta “Prost
ą
Drog
ą
”, przeznaczono jeszcze inn
ą
skal
ę
psychotypizacji. Zgodnie z ni
ą
człowiek najpierw powinien sta
ć
si
ę
“córk
ą
”. Jest to poziom “zerowy”, który wszyscy, niezale
ż
nie od płci,
powinni sobie przyswoi
ć
“Córka” to człowiek o silnej, zdecydowanej
sattwie. Taka osoba ma wszystkie najlepsze cechy, które s
ą
wła
ś
ciwe
kobiecie: harmoni
ę
, wyrozumiało
ść
, czuło
ść
gotowo
ść
do po
ś
wi
ę
cenia,
umiej
ę
tno
ść
czekania, wybaczania, itd. By
ć
“córka” oznacza tak
ż
e by
ć
stałym w emocjach pozytywnych i mie
ć
usubtelnion
ą
ś
wiadomo
ść
.
Nast
ę
pny poziom to “syn”. Mog
ą
go osi
ą
gn
ąć
ludzie obecnie wcieleni
tak v m
ę
skie, jak i w
ż
e
ń
skie ciała. “Syn” to ten, kto przeszedł prawidłowi
“krystalizacj
ę
”
ś
wiadomo
ś
ci. W jednej z ewangelii apokryficznych jest
*
Bardzo podobny do opisanego schemat psychotypizacji opisuje Yuktesvar [22].
23
opisany taki epizod. Uczniowie zapytali Jezusa: Dlaczego Maria Magdalena
chodzi . nami? Przecie
ż
wiadomo,
ż
e kobieta nie mo
ż
e wej
ść
do Królestwa
Niebieskiego Jezus odpowiedział: Uczyni
ę
z niej m
ęż
czyzn
ę
— i ona przed
wami wst
ą
pi do Królestwa Niebieskiego.
Dusza nie posiada płci. Człowiek wciela si
ę
w ciało tej lub innej
postaci v zale
ż
no
ś
ci od tego, co ma opanowa
ć
w przyszłym
ż
yciu. W ciałach
kobiecych mo
ż
na najszybciej rozwin
ąć
jedne cechy, w m
ę
skich za
ś
inne.
Bóg daje człowiekowi to ciało, które obecnie jest mu najbardziej potrzebne.
Po przyswojeniu stopnia “syna” — mo
ż
na sta
ć
si
ę
Brahmanem (to
wspólny element z poprzednio omówion
ą
skal
ą
); Brahman mo
ż
e wtopi
ć
si
ę
w I
ś
war
ę
. Jezus powiedział: B
ą
d
ź
cie doskonali, jak Ojciec wasz Niebieski
doskonały jest. Czym jednak jest doskonało
ść
? Z punktu widzenia
metodologii rozwoju duchowego istotne jest skonkretyzowanie tego słowa.
Mo
ż
emy powiedzie
ć
,
ż
e doskonało
ść
składa si
ę
z trzech wła
ś
ciwych Bogu
komponentów: doskonałej Miło
ś
ci, doskonałej M
ą
dro
ś
ci i doskonałej Mocy
Odpowiednio istniej
ą
trzy kierunki pracy duchowej:
• Etyczny, reprezentowany przez stopnie karma jogi (droga zbli
ż
enia z
Bogiem przez etycznie prawidłowe zachowanie) i bhakti jogi (droga zbli
ż
enia
z Bogiem poprzez Miło
ść
).
• Intelektualny (d
ż
niani joga), który powinien przywie
ść
nas do M
ą
dro
ś
ci.
• Psychoenergetyczny.
Zastanówmy si
ę
, z czego składa si
ę
M
ą
dro
ść
i jak j
ą
rozwin
ąć
? Istniej
ą
przecie
ż
niektóre kierunki religijne, które twierdz
ą
,
ż
e jedynie trzeba modli
ć
si
ę
dzie
ń
w dzie
ń
za pomoc
ą
kilku standardowych modlitw, płaka
ć
nad swoj
ą
grzeszno
ś
ci
ą
, uczestniczy
ć
w kilku obrz
ą
dkach i nic wi
ę
cej. Przykładowo, nawet
dzieciom zakazano zajmowania si
ę
sportem, czytania innych ni
ż
religijne
ksi
ąż
ek, chodzienia do kina, ogl
ą
dania telewizji... To zgubnie odbija si
ę
na
rozwoju, bowiem człowiek to nie tylko jaka
ś
jedna kształtuj
ą
ca si
ę
cecha, lecz
ogromna ich liczba. W Bhagawadgicie u
ż
yto
ś
wietnego porównania: człowiek
to pole. Pole — pokryte wzrastaj
ą
c
ą
runi
ą
. Ka
ż
dy kiełek to cecha, przymiot,
wła
ś
ciwo
ść
. Ka
ż
dy z nas musi doskonali
ć
nie jak
ąś
jedn
ą
cech
ę
, lecz całe ich
“pole”. Ka
ż
da warto
ś
ciowa cecha powinna by
ć
“doprowadzona” do
dojrzało
ś
ci, a wszystkie chwasty musz
ą
by
ć
zniszczone.
Jedynie wszechstronny rozwój człowieka umo
ż
liwia szybkie poruszanie
si
ę
na drodze duchowej; dlatego trzeba pozna
ć
zarówno miło
ść
seksualn
ą
, jak i
macierzy
ń
stwo-ojcostwo, zmienia
ć
miejsca pracy (aby wi
ę
cej si
ę
nauczy
ć
),
odby
ć
te
ż
wiele podró
ż
y (by przyjrze
ć
si
ę
ż
yciu innych narodów), poza tym
mie
ć
silne, harmonijnie rozwini
ę
te ciało, poniewa
ż
tylko w takim ciele mo
ż
na
pomy
ś
lnie przej
ść
stopnie rad
ż
a jogi (m.in. z tego powodu wskazany jest sport,
zwłaszcza kiedy ciało jest młode). Aby wiele zrealizowa
ć
na drodze duchowej,
niezb
ę
dna jest te
ż
siła wewn
ę
trzna. Wobec tego dla osób mało energicznych,
którzy takiej siły nie posiadaj
ą
, przydatne mogły by by
ć
dynamiczne, rytmiczne
ta
ń
ce, poniewa
ż
umo
ż
liwiaj
ą
rozwój witalno
ś
ci i aktywno
ś
ci.
Nale
ż
y
równie
ż
d
ąż
y
ć
do
jak
najbardziej
wszechstronnego
24
wykształcenia. Rozwój M
ą
dro
ś
ci bowiem rozpoczyna si
ę
od gromadzenia
konkretnej wiedzy. Gdy kiedy
ś
mnie pytano: co nale
ż
y czyta
ć
? Odpowiadałem:
wszystko! Czytajcie nawet czołówki gazety “Prawda”, aby nauczy
ć
si
ę
odró
ż
nia
ć
kłamstwo od prawdy, aby wyrobi
ć
w sobie zdolno
ść
krytycznej
oceny informacji. To wpływa na rozwój M
ą
dro
ś
ci, która polega na
dysponowaniu zasobem konkretnej wiedzy, w tym z zakresu duchowego oraz
na umiej
ę
tno
ś
ci operowania ni
ą
, integrowania jej, intelektualnego tworzenia.
Ka
ż
dy z nas powinien sta
ć
si
ę
twórc
ą
! Opanowuje si
ę
to w stadium grihasthi
(wg innej skali — waj
ś
ji i kszatriji). Nie mo
ż
na sta
ć
si
ę
Brahmanem, nie
zostaj
ą
c twórc
ą
intelektualnym w stadium grihasthi. Zauwa
ż
my,
ż
e dzisiejsze
techniczne i naukowo rozwini
ę
te społecze
ń
stwo stwarza wiele mo
ż
liwo
ś
ci
umysłowego kształtowania swoich członków. Niew
ą
tpliwie post
ę
p nauki
wydatnie sprzyja procesowi ewolucyjnemu.
W
psychoenergetycznym
aspekcie
rozwoju
duchowego
trzeba
wyodr
ę
bni
ć
trzy stopnie: pierwszy umownie mo
ż
na nazwa
ć
stopniem hatha
jogi, która powinna uporz
ą
dkowa
ć
ciało i jego “energetyk
ę
”(m.in. przewiduje
si
ę
tu pozbycie si
ę
ró
ż
nego rodzaju schorze
ń
)
*
.
Drugi stopie
ń
— rad
ż
a joga — polega na specjalnej pracy w zakresie
oczyszczania i rozwoju konkretnych energostruktur organizmu — czakr i
meridianów.
Do trzeciego stopnia psychoenergetycznego rozwoju — buddhi jogi —
mo
ż
na przyst
ą
pi
ć
dopiero po całkowitym opanowaniu rad
ż
a jogi. Etap przej
ś
ciowy
obejmuje:
• przemieszczanie cz
ą
stki
**
energii swojej
ś
wiadomo
ś
ci z czakry do
czakry (kryterium prawidłowo
ś
ci wykonywania
ć
wiczenia jest zdolno
ść
“patrzenia” z czakr);
• praktykowanie z orbit
ą
mikrokosmiczn
ą
, co pozwala przy
ś
pieszy
ć
oczyszczenie i usubtelnienie energii wewn
ą
trz ciała i “kokonu”;
• poznanie w gł
ę
bi czakry anahaty Atmana i osi
ą
gniecie Samadhi (za
pomoc
ą
licznych technik usubtelnienia
ś
wiadomo
ś
ci). Je
ż
eli ucze
ń
to realizował,
a tak
ż
e jest przygotowany do dalszej pracy (wg kryterium intelektualnego i
etycznego, co w ogromniej mierze zale
ż
y od jego wieku psychogenetycznego i
ontogenetycznego), to mo
ż
na j
ą
kontynuowa
ć
ju
ż
na poziomie buddhi jogi.
Poszczególne etapy to:
• “wyprowadzenie”
ś
wiadomo
ś
ci z ciała do “kokonu”, rozprzestrzenienie
jej tam, a nast
ę
pnie podzielenie “kokonu” na dwie cz
ęś
ci: górn
ą
(obejmuj
ą
cy głow
ę
) i doln
ą
(obejmuj
ą
c
ą
tułów i nogi) “ba
ń
k
ę
percepcji”
***
;
• rozwój dolnej “ba
ń
ki percepcji”;
• poznanie statycznego aspektu Nirwany (w naszej praktyce przez
stosowanie jantr);
• przyswojenie dynamicznego aspektu Nirwany;
• opanowanie (przez medytacje “nie-ja”) stanu Nirodhi; osi
ą
ga si
ę
przy tym stan “nie-ja” w Brahmanie (“jest tylko Brahman, a mnie nie ma”);
*
Te problemy mog
ą
by
ć
rozwi
ą
zywane nie tylko za pomoc
ą
metod hatha jogi, ale te
ż
np. poprzez
dynamiczne systemy gimnastyki chi
ń
skiej, niektóre europejskie systemy kultury fizycznej, itd.
**
Czyli “bryłki" (przyp. tłum.). Czakra
***
Termin don Juana Matusa [12].
25
• poznanie przez (prace z “tajemnym przej
ś
ciem”) I
ś
wary z Jego
emanacjami, zwanymi przez Juana Matusa “Ogniem”; je
ż
eli wtedy adept ju
ż
nie
przywi
ą
zuje si
ę
do niczego, co ziemskie (stan Mukti), to wchodzi w Nirwan
ę
w
I
ś
warze, a potem poznaje swoj
ą
to
ż
samo
ść
z Absolutem;
• ewentualne wykonanie pracy z ciałem (ze stanu Nirwany w I
ś
warze), co
(wg opisów) pozwala transformowa
ć
energie materii ciała tak, i
ż
dochodzi do
jego dematerializacji.
Analizuj
ą
c miejsce rad
ż
a i buddhi jogi w ogólnej ewolucji w zakresie
Boga-Absolutu, zwrócili
ś
my uwag
ę
na powstanie indywidualnych form
ż
ycia,
okre
ś
lili
ś
my ich rozwój od pocz
ą
tku do ko
ń
ca, tj. do utraty przez nie własniej
indywidualno
ś
ci w poł
ą
czeniu si
ę
z Bogiem. Formy
ż
ycia ewoluuj
ą
, wychodz
ą
c z
Niego w jednej postaci i powracaj
ą
c te
ż
do Niego w innej, nowej, doskonałej.
Na tym wła
ś
nie polega ewolucja Boga i takie jest nasze miejsce w niej.