Początki Słowian
dodany: 25.10.2004 | autor: Dominika Pawlak
Ludy pierwotne rzadko kiedy zajmowały przez wiele tysiącleci to samo terytorium. Europa, od
momentu pojawienia się człowieka, była terenem nieustannych migracji. W dorzeczu Odry, Wisły i
Dniepru dopiero na początku II wieku p.n.e. można zaobserwować pewną ciągłość kultury
materialnej. Około 1800 roku p.n.e. ludy te opanowały technikę produkcji brązu, a około 1300 roku
p.n.e. rozpowszechniła się tzw. kultura łużycka, której najstarsze zabytki znaleziono na terenie
Moraw, Słowacji, Łużyc i Saksonii. Podstawowym zajęciem ludności było rolnictwo. Znano wtedy
radło, motykę. Hodowano bydło, świnie, owce. Wyrabiano różne przedmioty z brązu, a od około
650 roku p.n.e. również z żelaza. Osadnictwo rozwijało się na ogół na glebach lekkich w dolinach
rzek. W latach 800-700 p.n.e. zaczęły powstawać grody obronne. Przykładem może być osada
odkryta w Biskupinie w VIII wieku p.n.e.
W końcu I tysiąclecia p.n.e. i w pierwszych stuleciach n.e. na ziemiach polskich znaleźli się
kolejno Scytowie, Germanie zza Odry, Celtowie i Goci ze Skandynawii. Wówczas Słowianie
przesunęli się na zachód, gdzie wytworzyła się jednolita kultura słowiańska. Słowianie należą do
ludów indoeuropejskich. W źródłach pisanych w I i II wieku n.e. pojawiła się nazwa Wenedowie
(bądź Wenetowie), których historycy uważają za Prasłowian. W przeciwieństwie do ludów
koczowniczych, zwanych Sarmatią, Wenedowie zamieszkiwali północno-wschodni kraniec
Tacytowej Germanii. Był to obszar zamieszkiwany przez ludy osiadłe, a umowną granicą między
dwoma strefami była rzeka Wisła. Kronikarz Jordanes, piszący w VI wieku, stwierdził, iż ludy
słowiańskie pochodzą z jednej krwi i występują pod trzema nazwami: Wenedów, Antów i Sklawinów.
W IV wieku Wenedowie podjęli ekspansję na zachód, południe i wschód, zajmując opuszczone
przez ludy germańskie ziemie. Najwcześniej opanowali ziemie czeskie i słowackie po bitwie nad
rzeką Nedao w 454 roku. W czasach Jordanesa żyli na północnych wybrzeżach Bałtyku w dorzeczu
Wisły. Antowie na wschodzie zajęli ziemie między Dnieprem, Prypecią i Dniestrem. Natomiast
Sklawini osiedlili się w V wieku między Cisą, Dniestrem i Dunajem w antycznej Dacji. W czasie
wędrówek ludów mających miejsce w I wieku n.e. doszło do podziału Słowian na grupę:
- zachodnią, do której można zaliczyć plemiona polskie, pomorskie, połabskie (wieleckie),
serbołużyckie, czeskie, morawskie i słowackie,
- wschodnią, czyli plemiona ruskie,
- południową, czyli Serbów, Chorwatów i Słoweńców.
Ostatnia grupa została oddzielona przez koczownicze ludy Awarów, Bułgarów i Węgrów, którzy
kolejno, bo w VI, VII i X wieku opanowali dolinę Dunaju. Najbardziej znaczące dla historii
Słowian stały się działania awarsko - słowiańskie. Na zachód od Łaby żyły plemiona germańskie, a
nad Bałtykiem ze Słowianami graniczyły plemiona Bałtów, czyli Prusowie, Jaćwingowie, Litwini i
Łotysze. W swym marszu na południe w VI wieku Słowianie opanowali Alpy Julijskie. Te tereny
zamieszkiwały grupy plemienne takie jak: Dulebowie, Serbowie i Chorwaci. Po północnej stronie
Alp Julijskich słowiański lud Karantanów pod wodzą księcia Samona (zobacz - państwo Samona)
utworzył związek plemienny zwany Karyntią, ze stolicą w Krnskim Gradzie (obecnie Karnburg w
Austrii), będący pierwszym w historii państwem słowiańskim.
Po okresie wędrówek ludów nastąpił okres ciągłości osadniczej. Ibrahim ibn Jakub - kupiec i
podróżnik, Żyd z arabskiej Hiszpanii, który w połowie X wieku był w Europie Środkowej, między
innymi w Czechach, tak pisał o Słowianach: Zamieszkują oni krainy najbogatsze w obszary zdatne
do zamieszkania i najzasobniejsze w środki żywności. Oddają się ze szczególną gorliwością
rolnictwu i poszukiwaniu środków do życia, w czym przewyższają wszystkie ludy Północy. Handel
ich dociera lądem i morzem do Rusów i do Konstantynopola [...] We wszystkich krajach Północy
głód nie powstaje wskutek braku opadów i długotrwałej suszy, lecz jedynie z powodu częstych
deszczów i długotrwałego nagromadzenia wody gruntowej [...] Sieją w dwóch porach roku: późnym
latem i na wiosnę. Najwięcej sieją prosa. Zimno jest dla nich zdrowe, nawet gdy jest bardzo wielkie,
a gorąco zgubne. Ich wina i napoje upajające - to miód. Inne opisy i charakterystyki Słowian
znajdziemy w dziełach pisarzy bizantyjskich z VI i VII wieku oraz w pracach historycznych
Prokopiusza z Cezarei i Teofilakta Symokatty. Według nich Słowianie byli ludem barbarzyńskim,
żyjącym z hodowli i rolnictwa. Rzeczywiście, podstawą ich utrzymania było rolnictwo. Ale po
pewnym czasie zaczęli także zajmować się polityką. Tak więc można powiedzieć, że w wiekach
VII-X ustrój gospodarczo-społeczny był bardzo rozwinięty. Stopniowo też tworzyły się większe
trwałe wspólnoty, obejmujące po kilka wielkich plemion. Zazwyczaj jedno z plemion narzucało
swoje zwierzchnictwo innym drogą podboju wewnętrznego. W ten sposób powstały nowe państwa
słowiańskie, stanowiące zalążek państw współczesnych. Do nich należą: państwo bułgarskie,
państwo wielkomorawskie, państwo czeskie i państwo ruskie.
Dzięki prowadzonym systematycznie wykopaliskom, poznajemy kultury całej Słowiańszczyzny.
Kultury te rozwijały się od czasów paleolitycznych, czyli od pojawienia się praczłowieka. Wiemy,
jaki charakter miały osadnictwo, budownictwo mieszkalne i obronne w różnych okresach. Jak
wyglądały narzędzia, broń i sprzęt domowego użytku. Ta epoka historyczna ciekawi wielu
historyków i archeologów. Prowadzone są liczne badania, których celem jest poznanie jak
największej ilości faktów z życia pierwszych Słowian.
Opole
Od połowy I tysiąclecia na ziemiach słowiańskich była to wspólnota terytorialna, która obejmowała
kilkanaście rodzin. W okresie pierwszych Piastów to najniższa jednostka administracyjno-
podatkowa. Składała się z kilku wsi, obejmowała chłopów (dziedziców książęcych) oraz drobnych
rycerzy. Opole odpowiadało zbiorowo za dostarczanie danin na rzecz księcia, a w razie popełnienia
zbrodni musiało też ścigać mordercę. Od opola pochodzą nazwy etniczne, jak Opolanie oraz nazwy
geograficzne, jak miasto Opole.
Działania awarsko-słowiańskie
W początkach VI wieku plemiona słowiańskie próbowały opanować Bizancjum wspólnie z ludami
tureckimi. Jednak działania te zostały przerwane, ponieważ na Bałkanach pojawiła się nowa potęga
militarna - Awarowie. Utworzyli oni potężne państwo, które pod koniec VII wieku stanęło na czele
podporządkowanych sobie Słowian, prowadząc ich do walki przeciwko Bizancjum. Awarowie
kolejno pobili plemiona huńskie i bułgarskie, rozbili związek plemion antyjskich, podporządkowali
sobie Sklawinów dackich i osiedlili się nad dolnym Dunajem. Liczebność ich konnej armii wzrosła
z 20,000 do 50,000. Jednak to nie był kres ich najazdów. W 562 i 565 roku n.e. najechali ziemie
Franków, a rok potem przesiedlili się do Kotliny Karpackiej. Około roku 574 Awarowie,
wspomagani przez Słowian zdobyli część ziem położonych nad dolną Sawą i środkowym Dunajem,
wokół bizantyjskiej twierdzy Sirmium (obecnie Sremska Mitrovica) i zmusili cesarza Tyberiusza do
zapłacenia 80 tys. złotych solidów. W 582 roku Awarowie zdobyli Sirmium, czyli wielki ośrodek
miejski, a następnie kolejne twierdze: Augusta i Singidunum. Sklawinowie daccy i Antowie
dostarczali im piechoty na pole bitew . Jednak współdziałanie to nie było stałe, gdyż Sklawinowie
sprzeciwili się Awarom i wyprawili się samodzielnie w głąb ziem bizantyjskich. Działając
samodzielnie zasiedlili niemal cały Półwysep Bałkański, cztery lata żyjąc w nim zupełnie
swobodnie, bez lęku jak we własnej ziemi. Cesarz Tyberiusz zwrócił się wówczas do Awarów z
propozycją zawarcia sojuszu przeciwko Słowianom. Kagan Bajan przyjął tę propozycję i z pomocą
Bizancjum najechał ziemie Sklawinów dackich. Nie udało mu się jednak ostatecznie uzależnić od
siebie plemion słowiańskich w Dacji. Jedynie Słowianie w Panonii zmuszeni zostali do uznania
zwierzchnictwa Kagana, płacenia danin Awarom i dostarczenia im na wyprawy wojsk posiłkowych
złożonych z piechoty. Około roku 590 cesarz Maurycjusz zorganizował kontrofensywę przeciw
postępom awarsko-słowiańskim i próbował uwolnić od barbarzyńców cały Półwysep Bałkański.
Dopiero po jedenastoletnich walkach odzyskał stracone ziemie. A w 602 roku armia bizantyjska
przekroczyła Dunaj i przeniosła swe działania na tereny Sklawinów. Gdy jednak wojowniczy cesarz
rozkazał żołnierzom spędzić całą zimę w Dacji, wojsko zbuntowało się i wyruszyło na
Konstantynopol, gdzie osadziło na tronie cesarskim swego przywódcę - centuriona Fokasa.
Panował on do 609 roku, kiedy to wybuchła wojna domowa, która spowodowała, iż Awarowie i
Słowianie znów razem zaatakowali Bizancjum. W latach 609-615 Słowianie zasiedlili niemal cały
Półwysep Bałkański. Około 614 roku pod przewodnictwem Awarów zajęli prawie całą Dalmację i
jej stolicę - Salonę. Wówczas część miasta schroniła się do opustoszałego pałacu cesarza
Dioklecjana, zakładając tam nowe miasto - Aspalaton (Split). Inni zbiegowie założyli miasto
Raguzę, czyli dzisiejszy Dubrownik. Według Izydora z Sewilli, na początku 615 roku Słowianie
zdobyli Grecję, a także oblegali bezskutecznie Tessalonikę. Około 625 roku dostali się do
południowego krańca Peloponezu i zaatakowali Morze Egejskie łącznie z Kretą. Część ludzi została
pobita przez Słowian, inni zmuszeni byli opuścić żyzne doliny i schronić się w górach. Ludność
posługującą się dialektem romańskim nazwali Słowianie Włachami. Z biegiem czasu termin ten stał
się synonimem zawodu pasterza i człowieka, który się cieszy z tego, iż żyje w pełnym poddaństwie.
W roku 626 nastąpił kres działań awarsko-słowiańskich i powstało państwo Samona. Natomiast
całkowity koniec państwa awarskiego nastąpił w 803 roku, za panowania Karola Wielkiego. Resztki
ludów awarskich przetrwały najdłużej na terytorium chorwackim, zwanym Gacko (dzisiejsza Lika).
Pamięć o nich, jako o potężnym ludzie, przetrwała wśród Słowian, a ich starosłowiańska nazwa
obrzini dała początek słowiańskiej nazwie olbrzym.
Państwo Samona
Ostatnim wspólnym działaniem awarsko-słowiańskim było oblężenie Konstantynopola w 626 roku.
Od strony azjatyckiej zagrażało stolicy Bizancjum. Miasta broniła potężna flota grecka. Zniszczyła
ona flotyllę małych łódek słowiańskich. Po tej klęsce Słowianie zaczęli opuszczać Awarów. Kagan
Bajan przerwał oblężenie Konstantynopola. Lecz antyawarskie wystąpienie Słowian przerodziło się
w ogólnosłowiańskie powstanie. Na jego czele stanął władca plemion słowiańskich, kupiec
frankijski - Samo, z pochodzenia Gal. Przez 35 lat kierował on państwem, którego ośrodek
znajdował się w południowych Czechach i północnej Panonii, w ziemi Dudlebów. Do utworzonego
przez Samona państwa należeli oprócz plemion czeskich, morawskich i panońskich, także i
Słowianie Alpejscy, zwani Karantanami, nad którymi panował wówczas książę Waluk. Do walki z
Awarami wyruszyły także ludy Serbów i Chorwatów. Serbowie zamieszkiwali odtąd tzw. Białą,
czyli Północną Serbię - prawdopodobnie okolice Śląska, natomiast Chorwaci tzw. Białą Chorwację,
czyli Małopolskę i północno-wschodnie Czechy. Po śmierci Samona około 661 roku rozpadł się
utworzony przez niego związek plemion słowiańskich. Państwo awarskie nie odzyskało jednak swej
poprzedniej potęgi. Kres istnieniu państwowości awarskiej położył dopiero Karol Wielki (768-814),
który podbił Awarów i na ich ziemiach utworzył kilka marchii, czyli terenów przygranicznych,
okręgów administracyjnych.
Państwo Wielkomorawskie
Na początku IX wieku na terenie dzisiejszych Moraw, Czech, Słowacji, Panonii oraz
prawdopodobnie również Łużyc, Śląska i kraju nad górną Wisłą, istniało stosunkowo duże i silne
Państwo Wielkomorawskie. Stolicą państwa był Welehrad. Władca Wielkich Moraw - książę
Mojmir - na początku IX wieku przyjął chrzest wraz z całym narodem, co spowodowało zaliczenie
tego państwa do niemieckiej diecezji w Passawie (Passau). Jego następca, książę Rościsław, pragnął
zapobiec całkowitemu uzależnieniu swego państwa od Niemiec i dlatego postanowił upowszechnić
chrześcijaństwo. W tym celu zwrócił się do cesarza bizantyjskiego - Michała, z prośbą o przysłanie
mu misjonarzy, którzy mogliby przygotować zastępy duchownych wielkomorawskich pochodzenia
słowiańskiego. Cesarz przysłał na Morawy dwóch braci, z pochodzenia Greków - Konstantego
(który po wstąpieniu do klasztoru przyjął imię Cyryla) oraz Metodego. W roku 863 rozpoczęli oni
swą działalność misyjną. Przywieźli ze sobą słowiański przekład Ewangelii, psałterza i tekstów
modlitw. Musieli stworzyć odpowiedni słowiański alfabet, ponieważ Słowianie nie posiadali
piśmiennictwa. Powstały dwa alfabety słowiańskie. Pierwszy z nich, starszy, tzw. głagolica (nazwa
zaczerpnięta od staro-cerkiewno-słowiańskiego wyrazu głagoł, co oznacza słowo) oparty był na
greckiej minuskule. Jego autorem był prawdopodobnie Cyryl. Natomiast drugi, tzw. cyrylica, oparty
na greckiej majuskule, używany jest do dziś przez Słowian. Cyrylica została ustalona po śmierci
Cyryla przez jego uczniów i nazwana cyrylicą na jego cześć. Ich działalność spotkała się z
gwałtownym atakiem misjonarzy przybyłych z Niemiec. Metody został oskarżony o herezję, ale w
końcu papież uznał jego rację i wyraził zgodę na nabożeństwa słowiańskie. W 885 roku, po śmierci
Metodego, jego uczniowie zostali z Moraw usunięci, a niektórzy z nich schronili się w Bułgarii,
wprowadzając tam język słowiański do liturgii. Następca Rościsława, Świętopełk, w końcu IX
wieku zdołał znacznie rozszerzyć terytorium państwa, podbijając Panonię, Czechy, tereny
serbołużyckie, Śląsk oraz ziemie Wiślan. Na przełomie IX i X wieku pojawili się nad Dunajem
Węgrzy. W 906 roku rozbili Państwo Wielkomorawskie, opanowali Panonię i Siedmiogród,
podporządkowując sobie miejscową ludność słowiańską i narzucając stopniowo swój język.
Ustrój gospodarczo-społeczny Słowian
Podstawą utrzymania Słowian było rolnictwo. Słowianie siali dużo prosa, uprawiali jednak coraz
więcej zbóż ozimych i jarych, jak: pszenicę, reż (żyto) i owies. Uprawiali także groch, kapustę,
soczewicę, rzepę, ogórki, marchew, chmiel, mak, len i konopie. Hodowali konie, bydło, świnie,
owce, kozy, kury, gęsi, kaczki. Zajmowali się zbieractwem jagód i grzybów i łowami na grubego
zwierza. Lubili łowić ryby. Wyrabiali niezbędne sprzęty domowe, narzędzia i broń.
Najważniejszym z rzemiosł domowych było tkactwo. Oprócz zboża i mięsa spożywali Słowianie
mleko i jego produkty, miód, piwo wyrabiane z chmielu i owoce. Na obszarach leśnych Słowianie
często przenosili swe osady w promieniu kilku lub nawet kilkunastu kilometrow. Według
Prokopiusza z Cezarei mieszkają w nędznych chatach, rozsiedleni z dala jedni od drugich, a
przeważnie każdy zmienia kilkakrotnie miejsce zamieszkania. Przyczyną tego był wypaleniskowy
sposób prowadzenia gospodarki rolnej. Stąd występują do dziś takie nazwy jak: Żary, Żarki, Praga
(od prażenia), Trzebinia (od trzebieży, czyli karczowania lasu). Na użyźnionej popiołem ziemi
między niewykarczowanymi pniami uprawiano przez kilka lat zboże, ale po wyjałowieniu ziemi
należało przenieść się na inny obszar. W wieku VIII upowszechniło się rolnictwo sprzężajne.
Ziemię uprawiano odtąd za pomocą radła, zaopatrzonego w żelazne okucie, tzw. radlicę, a
następnie w żelazny krój przecinający korzenie, co umożliwiało zbieranie obfitszego plonu z pola.
W czasie wędrówki ludów na Bałkany Słowianie żyli w okresie tzw. demokracji wojennej.
Najbogatsze rody tworzyły starszyznę plemienną. Jej członkom przysługiwały tytuły żupanów i
władyków. Najwyższa władza należała jednak do ogółu wolnych członków plemienia zdolnych do
noszenia broni. Podstawową formą życia społecznego Słowian był ród patrymonialny (tzw. verv),
oparty na związkach krwi, jednoczący rodziny wywodzące się od wspólnego przodka. Te grupy
rodzin tworzyły z czasem wspólnotę terytorialną, zwaną opolem. W wiekach VIII-IX rodziny
stawały się coraz mniej liczne. Pozycja kobiet w rodzinie patriarchalnej była niska. Kobieta
pozostawała pod władzą ojca, brata lub męża. Źródła podają, iż istniał zwyczaj palenia ze zwłokami
męża, na stosie pogrzebowym, także i wdowy. Miały jednak kobiety osobowość prawną i prawo
dziedziczenia ziemi. Po śmierci męża wdowa z rodu książęcego mogła uczestniczyć w zarządzaniu
państwem odziedziczonym przez jej nieletnich synów. W pierwszych wiekach naszej ery isniały
nieliczne zawody rzemieślnicze. Natomiast już w X wieku spotykamy rzemiosła hutników, kowali,
cieśli, kołodziejów, sanników, zdunów, tokarzy, garbarzy, szewców, niewodników (wyrabiających
sieci), łagiewników (miodowników i piwowarów) i złotników. Na Bałkanach rozwijała się warstwa
ludzi zamożnych, posiadająca własne gospodarstwa rolno-hodowlane. Głównym ich zadaniem było
rzemiosło wojenne. Powstawały nowe zawody rzemieślnicze, takie jak szłomnik, który wyrabiał
hełmy potrzebne do walki. W czasie najazdów Słowianie zdobywali twierdze dzięki podstępom. Po
zdobyciu jakiegoś terytorium mordowali mężczyzn i zabierali do niewoli kobiety i dzieci. Ludzi
zabijali na palu lub tłukąc ich pałkami. Słowianie przykładali dużą wagę do polityki. Rządził wiec
plemienny, czyli zgromadzenie wolnych mężczyzn, który był zdominowany przez możnych. Na
czas wojny powoływano wodza, zwanego księciem lub wojewodą. Takim wodzom udawało się
niekiedy przedłużyć swą władzę na okres pokoju, czasem zaś połączyć pod swoim panowaniem
dość znaczne tereny. Przykładem może być państwo Samona, utworzone na Morawach w trakcie
walk z Awarami. Każda grupa ludności zobowiązana była do uiszczania podatku (tzw. dań) w
produktach swego zawodu rzemieślniczego. Na ludności rolnej ciążył obowiązek dostarczania
produktów rolno-hodowlanych w celu utrzymania księcia i jego rodziny. Pierwsi Słowianie nosili
odzież z lnu, konopii, wełny, skór i futer. Ze skór wyrabiano także obuwie. Na głowach mężczyźni
mieli czapki futrzane, a kobiety - chusty. Mężczyźni nosili długie włosy. Ostrzyżone włosy mieli
jedynie niewolnicy, przebywający w domach swych gospodarzy w charakterze czeladzi.
Słowianie Połabscy - Jerzy Gąssowski, "Dzieje i kultura dawnych Słowian", Warszawa 1964
Jednym z ważniejszych odcinków, na którym przejawiały się dążenia monarchii frankijskiej, było
terytorium Słowian Połabskich. Już u schyłku VI w. zachodnie granice zwartego osadnictwa
słowiańskiego dotarły do Łaby i ustabilizowały się nad tą rzeką w bezpośredniej bliskości takich
ludów germańskich jak Turyngowie, Sasowie i Duńczycy. Mniejsze grupy Słowian przeszły na
zachodni brzeg rzeki i zatrzymały się w głębi ziem germańskich.
W zapiskach karolińskich znajdujemy niekiedy wyraźne ślady dosyć daleko na zachód osiedlonych
grup słowiańskich. Z dokumentu cesarza Ludwika Pobożnego wydanego dla biskupa Wtirzburga w
latach 826-830, a odwołującego się do wydarzeń z czasów Karola Wielkiego, znajdujemy
wzmiankę o dwóch plemionach słowiańskich, nazwanych tu Moinvinidi i Radanzwinidi,
mieszkających na terenie diecezji wiirzburskiej między rzekami Menem a Radencą. Słowianie ci
byli ochrzczeni i zaleca się w dokumencie wybudowanie dla nich kościołów.
Dokument księcia Bawarskiego Tassilona, wystawiony w 777 r. dla klasztoru w Kremsmtinster,
mówi o nadaniu klasztorowi danin z osad słowiańskich położonych w górnej Austrii koło
dzisiejszego miasta Steyer. Mowa jest tam m. in. o trzech żupanach (książętach) słowiańskich,
których imiona brzmią Taliup, Sparuna i Fisso.
Również roczniki klasztoru w Fuldzie wymieniają liczne grupy Słowian mieszkających obok
Franków w różnych miejscowościach należących do klasztoru (m. in. Giesa, Sa1zungen, Hagen,
Sommerda i in.) i płacących należną daninę. Wspomniane wyżej grupy ludności słowiańskiej żyły
bądź to w zwartych grupach plemiennych pod przywództwem lokalnych książąt, bądź to
rozproszone w osadach obok ludności germańskiej. Ludność ta nie była w stanie zachować
odrębności politycznej, a jedynie przez długi czas zachowywała odrębność etniczną, językową i
obyczajową. Nie przedstawiała też żadnej groźby dla Franków. Stopniowo przechodziła proces
asymilacji, do czego przede wszystkim przyczyniało się walnie skłanianie jej do przyjmowania
chrześcijaństwa.
Poważny problem dla monarchii Franków stanowiły nie owe daleko wysunięte na zachód i
rozproszone osady słowiańskie, a zwarte ich osadnictwo na ziemi, którą Słowianie przywykli
uważać za swoją, na prawym brzegu Łaby i Solawy.
Już w początkach VII w. trwały zabiegi Franków, zmierzające do podporządkowania sobie
poszczególnych plemion czy związków plemiennych. Dowiadujemy się o tym ze wzmiankowanej
już kilkakrotnie wiadomości o księciu związku plemiennego Serbów, Derwanie, w latach 30-tych
VII w.
Z kroniki Fredegara wynika, że do czasu klęski Franków pod Wogastisburgiem Derwan był
trybutariuszem tego państwa. Liczne plemiona, zasiedlające prawy brzeg Łaby występują już w
najdawniejszych wzmiankach frankijskich w postaci trzech ugrupowań zwanych: Obodrytami,
Wieletami i Serbami. Poszczególne związki plemion podlegały zmianom na przestrzeni czasu.
Niektóre mniejsze plemiona widzimy raz w jednych, raz w drugich ugrupowaniach. Tyczy to
zwłaszcza związku wieleckiego i obodryckiego. Niektóre plemiona występowały ze związku
plemiennego i zyskiwały czasową niezależność. Wreszcie też niektóre związki plemienne rozpadały
się na swoje części składowe, tworząc szereg równoległych sobie, nie związanych organizmów
politycznych. Wobec pewnych luk w źródłach, jak i nie zawsze dokładnym rozeznaniu u
kronikarzy, podane niżej zasięgi i składy związków plemiennych nie mogą być: przyjmowane z
absolutną dokładnością.
Największe terytorium zajmował związek wielecki. Byli też Wieleci za czasów Karola Wielkiego
uważani za najpotężniejszy lud nad południowym brzegiem Bałtyku. W źródłach karolińskich
występują oni często pod nazwą Wiltzi, Vultzi, Welatabowie. Siedziby ich rozpościerały się nad
środkową Łabą w górę od ujścia Eldeny. Na północy graniczyli ze związkiem obodryckim wzdłuż
Stepienicy (prawego dopływu Łaby), Jeziora Moryckiego i rzeki Warnawy. Dalej granica szła
brzegiem morza na wschód.
Wschodnie i południowe granice związku wieleckiego trudne są do bliższego sprecyzowania.
Ulegały one zresztą pewnym zmianom na przestrzeni dziejów. Do ludów należących bezspornie do
związku wieleckiego możemy zaliczyć: Nieletyków, Doszan, Wkrzan, Ratarów, Doleńców,
Rzeczan, Czrezpienian i Chyżan. Każde z tych terytoriów plemiennych posiadało swój ośrodek,
przeważnie w postaci obronnego grodu. Źródło karolińskie z połowy IX w., tzw. "Geograf
Bawarski", pisze, że na terytorium Wieletów znajduje się 95 grodów na obszarze 4 ziem
plemiennych.
Związek obodrycki sąsiadował, jak już wspomnieliśmy, ze związkiem wieleckim. Jego granicą
północną były wybrzeża Zatoki Lubeckiej, od ujścia Eldeny do rzeki Warnawy. Na wschodzie
Obodryci sąsiadowali z Wieletami, na południu z Sasami. Na zachodzie najdalszy zasięg uzyskali w
latach 804 do 809, kiedy to granica ich posiadłości docierała do Morza Północnego i ujścia Łaby.
Podczas walk z Frankami granice te przesunęły się później na wschód. Na odcinku południowym
granica, która osiągała dopływ Łaby, Stepienice, przesunęła się na północ aż do Eldeny. Stało się to
wtedy, kiedy jedno z plemion związkowych, Glinianie, wystąpiło ze zrzeszenia. Właściwe ziemie
związku ogarniały 4 plemiona: Wagrów, Połabian, Warnów i Obodrytów. W tym stanie mówi o nich
w poł. IX w. "Geograf Bawarski" wyliczając im 53 grody, znajdujące się w posiadaniu ich książąt.
W okresie wcześniejszym należały do związku plemiona Glinian, Smoleńców, Bytyńców i
Morzyczan. "Geograf Bawarski" przypisuje Glinianom 7 grodów, a trzem pozostałym po 11.
Wszystkie cztery wymienione tu plemiona wykazywały zawsze tendencje odśrodkowe wobec
związku obodryckiego. W latach 811, 839 i 877 w wojnach Franków ze związkami Wieletów i
Obodrytów plemiona Glinian i Bytyńców występowały oddzielnie.
Najsłabszym związkiem plemion był związek serbski (czy sorabski). Liczne plemiona tego związku
widzimy tylko dwukrotnie zjednoczone pod jednolitą władzą. Pierwszy wypadek zresztą nie jest
pewny. Tyczy to Derwana, o którym nie wiemy, czy władał wszystkimi plemionami związku.
Pewniejszym faktem jest panowanie księcia Miliducha. O istnieniu tego księcia dowiadujemy się w
roku jego śmierci - 806: "...Wtedy to został zabity Miliduch, król zarozumiały, który rządził u
Serbów..." (Chronicon Moissiacense pod r. 806). Sami Serbowie siedzieli nad Łabą na wysokości i
powyżej ujścia Sali. Pozostałe plemiona serbskie zajmowały międzyrzecze Łaby i Sali. Do plemion
tam występujących trzeba zaliczyć Koledyczan, którzy w 839 r. mieli swojego księcia i oprócz
stołecznego grodu jeszcze 11 mniejszych i Nieletyków, na terenie których znajdowały się jeszcze
mniejsze plemiona Nudyków i Niżan, Głomaczów (Daleminców), Susłów i Chutyców.
Największymi plemionami serbskimi byli Łużyczanie i Milczanie, siedzący w międzyrzeczu górnej
Łaby i Nysy Łużyckiej.
"Geograf Bawarski" wyliczał na ziemi plemion związku serbskiego 50 grodów. Osobno uwzględnia
14 grodów na terytorium Głomaczów, Łużyczanom i Milczanom przypisuje po 30 grodów.
Na przestrzeni VIII i IX w. w oporze stawianym Frankom najważniejsza rola przypadła
najpotężniejszemu związkowi wieleckiemu. Wieletowie nie tylko występowali przeciw Frankom,
ale nękali również poważnie Obodrytów, którzy pozostawali na ogół wiernymi sojusznikami
frankijskimi. Sytuacja taka była źródłem stałej troski Franków. W 789 r. Karol Wielki zebrał wojska
Franków, Sasów i Fryzów oraz sprzymierzonych Serbów i Obodrytów, którymi dowodził książę
Wacan. Armie lądowe przekroczyły Ren koło Kolonii, po czym przez ziemie saskie dotarły do
Łaby, przez którą przerzucono dwa mosty, zabezpieczone konstrukcjami obronnymi drewniano-
ziemnymi. Fryzowie wyruszyli drogą wodną wpływając na Hawelę. Wojska Karola Wielkiego
wkroczyły na ziemie Wieletów, siejąc mord i pożogę.
Osaczeni ze wszystkich stron Wieleci nie zdołali wytrzymać długo naporu skoncentrowanego ataku,
chociaż bronili się dzielnie. Walki toczyły się jednak do momentu, kiedy wojska najeźdźców
zbliżały się do grodu Wielkiego Księcia, Drogowita. Drogowit, "który nad wszystkimi władcami
Wiltzów (tj. Weletów - przyp. J. G.) górował tak szlachetnością rodu jak i powagą wieku" (Annales
q. d. Einhardi), widząc bezsens dalszej walki, poddał swój gród, wydał Karolowi zakładników i
złożył przysięgę na wierność Karolowi oraz Frankom. Za przykładem Drogowita poszli także i inni
wielmoże oraz książęta plemion wieleckich.
Opisane w kronikach karolińskich wydarzenia z roku 789 pozwalają nam wysunąć szereg
interesujących wniosków. Związek wielecki u schyłku VIII wieku należał nie wątpliwie do
najsilniejszych organizmów politycznych na terenie Słowiańszczyzny. Rozmiar wojsk
zgromadzonych przez Karola Wielkiego dla zwycięstwa nad Wieletami jest dobitnym. wyrazem siły
związku plemiennego. Był to też niewątpliwie okres silnego wzrostu politycznego wewnątrz
związku plemion. Postać Drogowita, wielkiego księcia, rysuje się jako wyraz tendencji
zjednoczeniowych nurtujących wewnątrz związku. Działały tu jednak i siły wsteczne, opóźniające
możliwość wzrostu jedynowładztwa. Rolę taką odgrywał wiec, posiadający rozległe uprawnienia.
W 823 roku dowiadujemy się o przybyciu przed oblicze Ludwika Pobożnego dwóch książąt
wieleckich, pretendentów do tronu, Miłogosta i Całodroga. Byli oni synami księcia Liuba, który
aczkolwiek otrzymał wraz ze swoimi braćmi władzę w związku plemiennym, sprawował ją sam z
racji starszeństwa. Książę Liub zginął podczas walk prowadzonych ze wschodnim odłamem
Obodrytów. Wtedy lud zgromadzony na wiecu powierzył władzę starszemu synowi Liuba -
Miłogostowi. Rządy Miłogosta nie zadowoliły ludu, jako niezgodne z jego obyczajami. Został
pozbawiony władzy przez lud, a tron książęcy oddano jego młodszemu bratu - Całodrogowi.
Obydwaj bracia przedstawili cesarzowi prośbę o ostateczne rozpatrzenie sporu dynastycznego.
Cesarz uznał jednak wolę wiecu i pozostawił przy władzy młodszego brata (Annales Regni
Francorum, pod r. 823).
Wzmianka ta niedwuznacznie wskazuje, że polityka Franków zmierzała do podtrzymania roli
wiecu. Dopóki wiec zachował uprawnienia do składania z tronu książąt, nie istniała możliwość
wytworzenia się jednolitej, silnej władzy dynastycznej. Widzimy wszakże, że wiec dobierał księcia
spośród najdostojniejszego rodu. Istniały więc przesłanki dla wytwarzania się władzy dynastycznej.
Jednak polityczną rolę władzy książęcej ograniczał poważnie wpływ wiecu.
Wieletowie, jako związek plemion pozostających pod władzą wielkoksiążęcą występują wyraźniej
w źródłach od 789 do 839 r. Po roku 839 aż do roku 937 nie posiadamy żadnych wiadomości o tych
plemionach. Nie brały one udziału w walkach z Frankami, prowadzonych przez Obodrytów i
Serbów. Jest to zastanawiające, skoro weźmiemy pod uwagę, że właśnie związek wielecki do roku
839 występował, najostrzej w walkach przeciw Germanom.
Kiedy w pierwszej połowie X wieku dowiadujemy się znowu o Wieletach, stanowią oni nadal
związek plemion, ale już bez władzy wielkoksiążęcej. Być może, zamieszki wewnętrzne, wzrost
tendencji odśrodkowych, spowodowały upadek władzy wielkich książąt a zarazem usunięcie się
Wieletów z szerszej areny dziejowej.
Za czasów Karola Wielkiego związek Obodrytów występował stale jako bezpośredni wróg
Wieletów a zarazem sprzymierzeniec Franków. W żywocie Karola Wielkiego, pióra Einharda,
znajduje się wzmianka o wzajemnych stosunkach Obodrytów i Wieletów: "... Welatabowie dręczyli
nieustannymi napadami Obodrytów, którzy z dawna byli sprzymierzeni z Frankami i żadne zakazy
na to nie pomagały" (Einhardi, Vita Oaroli Magni, rozdz. 12).
Pierwszym znanym nam ze źródeł pisanych wielkim księciem Obodrytów był niejaki Wilczano.
Panował on do roku 795, kiedy to zamordowali go Sasi, gdy przejeżdżał przez ich ziemie zdążając
na dwór Karola Wielkiego. W roku 798 wymienia się wielkiego księcia Obodrytów Drożka, który
był wiernym sprzymierzeńcem Franków. Podczas wojny, prowadzonej z sąsiednimi Duńczykami,
Drożko został pobity. Nie mając posłuchu u swojego ludu zmuszony był opuścić swój kraj i udać
się na dobrowolne wygnanie. Po jego ucieczce inny książę obodrycki, Godelaib sprawował władzę
w związku plemiennym. Podczas dalszych walk z Duńczykami Godelaib został pojmany w niewolę
i zabity za sprawą króla duńskiego Godofryda w 808 r. Po jego śmierci Drożko powrócił na tron i
zawarł w 809 roku pokój z Duńczykami. Nie uchroniło go to jednak od śmierci z rąk wysłanników
króla duńskiego.
W osiem lat później cesarz Ludwik interweniuje w sporze dynastycznym o stolec wielkoksiążęcy
Obodrytów. Zasiadł na nim Sławomir, który powinien dzielić władzę z synem Drożka Czedrogiem.
Sławomir pragnął zapewnić sobie jednowładztwo, a kiedy Ludwik, działając na rzecz miejscowego
(słowiańskiego) obyczaju nakazał podział władzy, Sławomir wypowiedział Frankom
posłuszeństwo. ,,I sprawa tak mocno go podrażniła, że zaczął zapewniać, iż nigdy odtąd nie
przestąpi rzeki Łaby i nie przybędzie na dwór cesarski..." (Annales Regni Francorum, pod r. 817).
Sławomir przekroczył jednak Łabę, ale w zamiarach nieprzyjacielskich. W przymierzu z
Duńczykami najechał północną Saksonię i razem z wojskami oraz flotą duńską oblegał
bezskutecznie frankońską twierdzę Eselfeld. W 819 roku duża armia Franków i Sasów wkroczyła
na ziemie Obodrytów i pojmała Sławomira. W Akwizgranie (Aachen), gdzie postawiono go przed
sądem cesarza Ludwika, do oskarżycieli należeli także dostojnicy obodryccy, zarzucający mu wiele
przestępstw, których dopuścił się jako władca swego ludu. Sławomir nie potrafił odeprzeć
stawianych mu zarzutów i został przez Ludwika skazany na wygnanie.
Tron obodrycki przyznano za aprobatą cesarza Czedrogowi. Ale i rządy Czedroga nie zadowoliły
Franków. Na zjeździe we Frankfurcie nad Menem w 823 r. zarzucono mu niewierność wobec
Franków i nie stawienie się przed oblicze cesarskie. Posłowie cesarscy udali się do Czedroga i
zażądali stawienia się jego przed Ludwikiem. Czedróg odwlekał jednak swój przyjazd dość długo,
wreszcie w towarzystwie kilku dostojników stawił się przed obliczem cesarskim w Compiegne.
Fakt stawienia się uznano za dostateczne zadośćuczynienie i pozwolono mu wrócić do kraju. W 826
r. dostojnicy obodrzyccy złożyli skargę na Czedroga, któremu cesarz nakazał stawienie się przed
sobą, pod rygorem surowych kar. Czedróg stawił się na sejmie w Ingelheim nad Renem. Cesarz
zatrzymał go przy sobie, a pozostałym Obodrytom nakazał powrócić do kraju. Wysłał tam także
swoich posłów, aby sprawdzili, czy lud życzy sobie nadal panowania Czedroga. Lud nie był w tej
sprawie jednomyślny, ale cała starszyzna (książęta i dostojnicy) wypowiedziała się za Czedrogiem.
Cesarz nakazał przywrócenie Czedroga do władzy i wziął zakładników, jako gwarancję wierności.
Stosunki wewnętrzne w związku Obodrytów przedstawiają się nieco odmiennie niż w związku
wieleckim. Wyrażają się one przede wszystkim w innym stosunku księcia i tych wszystkich,
których można uznać za wielmożów, do ludu. Tutaj konflikty interesów władzy i ludu zarysowują
się znacznie wyraźniej, ale wiec ludowy nie ma możliwości złożenia księcia z tronu. Ostrość
konfliktu doprowadziła jednak do sytuacji, kiedy Drożko w obawie przed gniewem ludu musiał
opuścić kraj. Również stosunek wielkich książąt obodryckich do innych książąt i wielmożów
związku jest bardziej niezależny, a często przeciwstawny.
Można przypuszczać, że związek plemienny Obodrytów miał charakter monarchii wojskowej, w
której władza księcia była oparta na zaprawionej w boju drużynie, dającej możliwość
przeciwstawienia się woli możnych i ludu. Wydaje się także, że w związku tym występowała
hierarchia plemion, podporządkowanych hegemonii Obodrytów.
Kiedy podczas wojny z Godofrydem duńskim oderwały się od Obodrytów plemiona Smoteńców i
Glinian, Drożko po zawarciu pokoju ruszył z posiłkami frankijskimi na główny gród Smoleńców.
Po zdobyciu grodu podporządkował sobie zbuntowane plemiona.
Poważny wzrost znaczenia władzy wielkiego księcia jest tu świadectwem narastającego rozwoju
stosunków plemiennych w państwowe. Tej sytuacji przyglądali się nie bez obawy Frankowie, dla
których jedynowładztwo Obodrytów równałoby się powstaniu potęgi, zagrażającej wschodnim
granicom cesarstwa.
Dlatego naturalnym odruchem było tu popieranie udzielnych książąt, reprezentujących
poszczególne państewka związku obodrzykiego. Usunięci w cień za panowania Sławomira,
zaczynają się pojawiać na widowni aktywnej działalności politycznej, już za rządów Czedroga. Po
traktacie w Verdun i podziale monarchii karolińskiej (polityka Karolingów w tym względzie nie
uległa zmianie. Nadal usiłowano rozbić potęgę wielkich książąt obodrzykich. Kiedy w 844 r. do
Ludwika Niemieckiego dotarła wiadomość, że wielki książę Obodrytów, Gostomysł, zamierza
zrzucić więzy zależności od państwa wschodnio-frankońskiego, król Franków wyprawił się z
wojskiem na ziemie obodryckie. W walkach Obodryci zostali ciężko pobici a Gostomysł poległ na
polu bitwy. Po poddaniu się książąt plemiennych, Ludwik nie wyznaczył osoby wielkiego księcia,
pozostawiając jedynie u władzy lokalnych książąt.
Jednak zabiegi te nie starczyły na długo, skoro już w 862 r. podczas walk Franków z Obodrytami,
na czele tych ostatnich stanął wielki książę Dobomysł. Był on chyba już ostatnim wielkim księciem
Obodrytów. W drugiej połowie IX w. zwyciężyły tu tendencje odśrodkowe, które doprowadziły do
powstania szeregu niezależnych księstw. Podobny obraz widzimy w relacji Geografa Bawarskiego
oraz później w połowie X w. Można przypuszczać, że upadek władzy wielkich książąt nastąpił na
skutek przyczyn natury wewnętrznej. Mogła tu oddziałać zasada konieczności udziału w rządach
najbliższych męskich członków rodziny wielkiego księcia. Przemiany te odbywały się w warunkach
osłabionego nacisku ze strony władców wschodnio-frankijskich, gdyż od czasu śmierci Ludwika
Niemieckiego (876 r.), do objęcia tronu przez Henryka I (918 r.) monarchia wschodnich Franków
przechodziła kryzysy wewnętrzne i nie przejmowała ekspansji zewnętrznej.
Położenie geopolityczne Obodrytów było znacznie trudniejsze, niż Wieletów. Sąsiadowali oni
bezpośrednio z Sasami i Duńczykami, a na zapleczu mieli nieprzyjaznych sobie Wieletów,
najpotężniejszych ze Słowian połabskich. Stąd konieczność szukania sojuszu, przede wszystkim z
Frankami, jak to było za czasów Karola Wielkiego, lub z Duńczykami przeciw Frankom, jak to
widzieliśmy później. Nie słyszymy jednak o sojuszu obodrycko-wieleckim. Widać korzenie waśni
sięgały bardzo głęboko.
Plemiona serbskie (sorabskie) wykazały najmniej tendencji zjednoczeniowych. Być może Derwan
był już wielkim księciem plemion serbskich. W 748 r. podczas wyprawy Pippina frankońskiego
przeciw Sasom, wielu książąt serbskich pośpieszyło Frankom z pomocą.
W 805 r. wojska Franków i Sasów rozgromiły Siemila, księcia Głomaczów. Został on
podporządkowany Frankom i musiał wydać swoich dwóch synów jako zakładników. Już w
następnym roku nastąpiło uderzenie na plemiona serbskie, którym przewodniczył książę Miliduch.
Sposób, w jaki wymieniają źródła karolińskie Miliducha, pozwala przypuszczać, że był on wielkim
księciem plemion serbskich. Podczas walk książę Miliduch został zabity, a kraj jego spustoszony.
Fakt ten spowodował poddanie się innych, pomniejszych książąt Frankom i wydanie im
zakładników jako rękojmi przyszłej wierności. Od tej pory Frankowie często ingerowali w
wewnętrzne sprawy plemion serbskich i czuwali nad ich lojalnością wobec siebie. Jeśli
postępowanie jakiegoś władcy wydawało się Frankom podejrzane, natychmiast wzywany był do
osobistego stawienia się przed cesarzem i wytłumaczenia się oraz oczyszczenia z zarzutów. Tak np.
w 826 r. jeden z książąt serbskich Tęgło, został postawiony przed oblicze Ludwika i musiał bronić
się przed stawianymi sobie zarzutami. Cesarz zezwolił mu na dalsze sprawowanie władzy, ale syn
Tęgły pozostał na dworze cesarza jako zakładnik.
Jeszcze za panowania Ludwika Pobożnego, podczas wspomnianej już wyprawy na Wieletów i
Glinian w 836 r. doszło także do starcia Franków z serbskim plemieniem Koledyczan. W czasie
walk zdobyto siedzibę księcia Ciemysła oraz 11 innych grodów. Sam książę zginął. Natychmiast
Koledyczanie wybrali nowego księcia, mimo nie zakończonej wojny. Ten zawarł pokój z Frankami,
składając przysięgę na wierność cesarzowi, wydając zakładników i zgadzając się na płacenie
wielkiej daniny.
Sądząc z tej wzmianki Koledyczanie należeli do silniejszych plemion w obrębie międzyrzecza Łaby
i Sali. Nie byli oni jednak hegemonem wśród plemion serbskich. Poza jedynym Miliduchem nie
widzimy żadnej postaci, która by mogła być uznana za wielkiego księcia, przewodniczącego
związkowi plemion. Widzimy natomiast dostatecznie często plemiona serbskie, doraźnie
zjednoczone do zaczepnych czy obronnych działań wojennych. Na tym jednak kończyło się ich
współdziałanie. Nie znajdujemy też śladu istnienia stałego związku plemiennego, jak to
widzieliśmy u Wieletów czy Obodrytów. W źródłach występują poszczególni książęta różnych
plemion serbskich. W roku 856 rozmaici książęta serbscy występują jako sprzymierzeńcy Franków
w wojnie przeciwko Głomaczom i Czechom. W roku 857 jeden z książąt serbskich Cześcibór,
udziela schronienia księciu czeskiemu, który w wyniku sporów dynastycznych musiał opuścić swój
kraj. Ten ostatni, dzięki interwencji Franków, zdołał odzyskać swoje dziedzictwo. Cześcibór był
lojalnym współpracownikiem państwa wschodnio-frankońskiego (niemieckiego) i udzielenie azylu
księciu czeskiemu musiało być aktem uzgodnionym politycznie z Niemcami.
W swej działalności stanął jednak na przekór dążeniom ludu, pragnącego wojny z Niemcami. W
toku 858 zginął z rąk własnych współplemieńców. Dążenia antyniemieckie silne były u Serbów i
wyrażały się w licznych wyprawach podejmowanych przez ich plemiona, często w sojuszu z
sąsiadami. W 869 r. występują przeciw Niemcom wspólnie z Susłami i Czechami, w latach 874 i
877 najeżdżają Niemców razem z Susłami.
Wreszcie w roku 880 Serbowie brali aktywny udział w wielkiej wyprawie na Turyngię wraz z
Głomaczami, Czechami i zapewne przy współudziale wojsk wielkomorawskich. Działo się to
bowiem podczas panowania Świętopełka Morawskiego. Podczas owego najazdu zostały także
spustoszone osady Słowian wiernych Niemcom nad brzegami Sali.
Z przytoczonych licznych wzmianek można sobie wyrobić pogląd o sposobie postępowania
Franków, a później zwłaszcza wschodnich Franków, czyli Niemców, z ludami słowiańskimi.
Politykom i władcom frankijskim nie obce były cechy ustrojowe Słowian w omawianym okresie.
Potrafili oni doskonale rozgrywać wszystkie słabe strony tych ustrojów a także rozbicie na
niewielkie grupy plemienne, a nadto wykorzystywane były i podsycane stare waśni między
poszczególnymi ludami. Stara rzymska zasada "divide et impera" stosowana była w całej
rozciągłości i z powodzeniem.
Sposób ujarzmiania poszczególnych ludów słowiańskich przebiegał według pewnych schematów,
różniąc się jedynie wariantami konkretnych sytuacji.
Władca Franków organizował najazd na jedno z plemion czy związek plemion połabskich,
wykorzystując aktualne jego osłabienie czy izolację wśród ludów sąsiednich. Zazwyczaj było to
silne, skoncentrowane uderzenie, przy biernym czy aktywnym sojuszu Franków z otaczającymi
atakowany lud plemionami. Podczas walk dążono przede wszystkim do zlikwidowania głównych
ognisk oporu, istniejących w postaci umocnionych grodów. Najważniejszym aktem w tym
względzie było zdobycie grodu, stanowiącego własność wielkiego księcia, czy też innego z książąt,
odgrywającego najważniejszą rolę polityczną. Przy okazji trwała grabież, puszczanie z dymem
osad, branie ludności w niewolę -mające na celu zarówno zastraszenie nieprzyjaciela jak i jego
osłabienie ekonomiczne. Ważnym aktem politycznym w czasie wojny było dostanie w ręce
napastników księcia oraz tych, których źródła określały wielmożami. W obliczu klęski wojennej i
bezpośredniego zagrożenia swego życia książę zmuszony był do złożenia przysięgi na wierność
cesarzowi, oddania kogoś ze swoich najbliższych jako zakładnika na dwór cesarski (zazwyczaj syna
pierworodnego) i zobowiązania się do płacenia stałej - niejednokrotnie wysokiej - daniny.
Zakładników pobierano także od tych wszystkich, którzy mogli mieć wpływ na rządy, ewentualnie
pretendować do stolca książęcego.
Jeśli książe został zabity podczas walki lub odmawiał złożenia przysięgi, zdobywcy powodowali
wybór na księcia takiego człowieka, który mając mir u swoich, godził się jednocześnie na warunki
najeźdźców. W ramach polityki frankijskiej leżał więc interes utrzymania władzy książęcej,
wyrastającej z miejscowej arystokracji.
Sądzić można, że w jakimś wymiarze utrzymanie na ziemiach uzależnionych władzy
wielkoksiążęcej mieściło się w ramach polityki przynajmniej niektórych cesarzy frankijskich.
Jednocześnie obserwowaliśmy zabiegi, zmierzające do możliwie jak największego osłabienia
władzy książąt na rzecz książąt udzielnych.
Uzależniony książę musiał dosyć często, może nawet dorocznie, stawiać się przed oblicze cesarza,
nie tylko wtedy, kiedy był wzywany w związku z podejrzeniami o nielojalność. Jednocześnie na
dworze cesarskim znajdowali schronienie wszyscy potencjalni pretendenci do tronu książęcego,
jeśli w ramach wewnętrznych sporów dynastycznych zmuszeni byli do ucieczki z kraju. Każdy
niezadowolony z władzy księcia znajdował chętne posłuchanie u dworu cesarskiego.
Wysoki trybut, płacony przez księcia, ściągany był z owoców pracy całego społeczeństwa. Dla
zniszczonych wojnami ziem był to często ciężar znaczny.
Uzależnienie pociągało za sobą form okupacji wojskowej, jak to można by sobie wyobrazić. Grody
obronne nie bywały burzone. Pozostawiano podbitym ludom wiele zewnętrzno-formalnych cech
niepodległości. Nie słyszymy także o próbach narzucania religii chrześcijańskiej uzależnionym
Słowianom.
Niemniej formy i treści zależności były niezwykle uciążliwe. Wpływały one hamująco na
gospodarczy, społeczny i polityczny rozwój uzależnionych ludów. Dlatego też widzimy ciągłe
zrywanie się ludów połabskich do walki wyzwoleńczej. Co szczególnie interesujące - często był to
wyraz woli ludu wbrew interesom księcia.
Należy jednak podkreślić, ze sposoby, jakie stosowali Frankowie wobec ludów słowiańskich przy
ich podporządkowywaniu sobie, stosowane były takie przez silniejsze państewka słowiańskie
wobec słabszych. Nie jest wykluczone, że ten typ zależności zachodził w związku plemiennym
Obodrytów. Pierwotnie rolę czynnika ujarzmiającego sprawowało zapewne plemię Obodrytów,
później, w X w. rolę ich przejęło plemię Redarów.
Obok stosunków wojennych i dyplomatycznych łączyły Franków i Słowian także stosunki
handlowe. Wzajemna wymiana handlowa, z której przeważające korzyści ciągnęli kupcy frankijscy,
służyła jednak przyspieszeniu rozwoju gospodarczego Słowian.
Pewne aspekty tej działalności handlowej były jednak bardzo niewygodne dla władców
frankijskich. Dążenia do zwiększenia kontroli nad tym handlem, a zwłaszcza chęć ukrócenia
wywozu broni na ziemie słowiańskie, spowodowały wydanie przez Karola Wielkiego w 805 r.
edyktu ogłoszonego w Diedenhofen.
Paragraf 7 tego edyktu wyznacza szereg punktów, do których wolno dochodzić kupcom
frankijskim. Tymi miejscowościami m.in. są: Bardowik, Magdeburg, Erfurt, Forcheim, Regensburg
i Lorch. "I niech nie wiodą broni ani zbroi na sprzedaż. Bo jeśli znajdzie się u nich przewożoną, to
niech będzie im zabrany cały ich dobytek i niech połowa przypadnie na skarb pałacowy, a druga
połowa niech zostanie podzielona między wspomnianych dowódców (komendantów garnizonów
wymienionych miejscowości - przyp. J.G.) i znaleźcę" - brzmią surowe słowa rozporządzenia.
Mamy powody do przypuszczenia, że ten surowy ustęp rozporządzenia nie zawsze był
przestrzegany, skoro weźmiemy pod uwagę znaleziska broni frankijskiej na połabskich terytoriach
słowiańskich.
W każdym jednak wypadku rozporządzenie z 805 r. kładło kres szerokiej i swobodnej wymianie
handlowej między Frankami a Słowianami, stawiając rangę stosunków wojennych i politycznych na
pierwszym miejscu.
Wyrazem obawy przed najazdami Słowian na wschodnie ziemie Franków było wybudowanie u
wschodnich granic Saksonii, na lewym brzegu Łaby długiego pasa umocnień, sięgających od ujścia
rzeki Enizy do Dunaju aż po wybrzeże Bałtyku. Umocnienia te zwane "Limes saxonicus" i "Limes
sorabicus" były prawdopodobnie założone przez Karola Wielkiego. Zaczynały się one w okolicach
dzisiejszego Linzu, biegły brzegiem Dunaju do Regensburga (Ratysbony), dalej kierowały się na
północ i docierały do brzegów Regnicy w pobliżu Norymbergi. Dalej od ujścia Regnicy do Menu
przecinały wielką wtedy puszczę - Las Frankoński - i dochodziły do Erfurtu. Od tego miejsca
brzegami Sali i Łaby osiągały Bardowick, skąd zwracając się na północny wschód biegły brzegiem
Traweny (dziś Trave) a dalej Święciany do Morza Bałtyckiego.
Wymienione już wyżej punkty, do których mogli docierać kupcy frankijscy były właśnie
umocnionymi bastionami na Limes saxonicus, siedzibami dowódców poszczególnych garnizonów.
Pas umocnień dzielący posiadłości frankijskie od słowiańskich spowodował ostateczną stabilizację
osadnictwa słowiańskiego nad Łabą i pohamował parcie Słowian na zachód. Stał się także
wygodnym punktem wyjściowym dla agresywnych poczynań Franków w kierunku wschodnim.
Dowódcy garnizonów pogranicznych czuwali nad "lojalnością" ujarzmionych plemion
słowiańskich i prowadzili akcję szpiegowską na ich ziemiach.
Nie wiemy jak długo Limes saxonicus stanowił aktywną barierę militarną. Należy przypuszczać
jednak, że już w 80 latach IX w. jego znaczenie zaczęło upadać. W połowie XI w., jak wiemy z
relacji Adama Bremeńskiego (Gesta Hammaburgensis ecclesiae pontificum II, 18), pamięć o
limesie jeszcze nie zgasła i można było odszukać jego ślady w terenie. Nie posiadał on już jednak
znaczenia militarnego, mimo że XI w. był okresem wielkiego wzrostu znaczenia politycznego i
wojskowego Obodrytów i Wieletów.
Począwszy od wstąpienia na tron Henryka I (918 r.) rozpoczęła się nowa fala najazdów
niemieckich, zapoczątkowanych kiedyś przez Karola Wielkiego i zaniechana po śmierci Ludwika
Niemieckiego. Walki te, prowadzone ze zmiennym szczęściem przechylały szale zwycięstwa raz na
stronę niemiecką, raz na słowiańską. W zasadzie jednak Słowianie znajdowali się w defensywie. W
toku tych walk dochodziło do jednoczenia się przeciw Niemcom obydwu dawniej wrogich
związków - wieleckiego i obodryckiego. Grupa plemion serbskich została jeszcze w pierwszej
połowie X w. ujarzmiona całkowicie przez Niemców. Ważnym wrogiem Słowian zachodnich stało
się około połowy X w. księstwo Polan, dążące do aneksji terytorialnej od strony wschodniej.
Wieleci jednak jednoczyli się też z Niemcami w walce przeciw władcom Polan.
Dzieje upadku Słowian połabskich wykraczają chronologicznie poza ramy przyjęte w niniejszym
opracowaniu. Ostateczny upadek ich następuje bowiem dopiero w XII w., aczkolwiek wyraźne jego
znamiona zarysowały się u schyłku wieku XI. Przyczyn upadku i podboju Słowian połabskich
dopatrywać się można przede wszystkim w ich słabości ustrojowej. Rozwijająca się początkowo
instytucja wielkiego księstwa, powstająca w ramach związku plemion upadła już w połowie IX w.
Umocniły się także siły odśrodkowe, na co wskazywaliśmy już wyżej. W obrębie poszczególnych
związków plemion zarysowały się różnice zdań, prowadzące niekiedy do wojen pomiędzy
poszczególnymi przedstawicielami związku. Czego nie mógł dokonać oręż wroga, czyniła waśń
międzyplemienna. Nadmiernie rozbudowana rola wiecu ludowego była już w tych czasach
zdecydowanym anachronizmem i powstrzymywała rozwój silnej, scentralizowanej władzy
książęcej, która by mogła zapewnić Połabianom silną pozycję polityczną i militarną.
Aneksja niemiecka po połowie X wieku zmienia nieco swoje metody w porównaniu z epoką
karolińską. Obok klasycznych sposobów ujarzmiania przez nakładanie trybutu i branie
zakładników, mają tu miejsce i konkretne zabory terytorialne, w ślad za którymi następowali
osadnicy niemieccy. Grody słowiańskie bywały obsadzane załogami niemieckimi, a świątynie
pogańskie równane z ziemią.
Pogaństwo, system wierzeń religijnych Słowian połabskich, stanowiło niewątpliwie ten czynnik
ideologiczny, który sprzyjał tendencjom odśrodkowym. Z relacji kronikarzy wiemy, że każde,
najmniejsze plemię posiadało swoje odrębne bóstwo i jego świątynię. Podczas wypraw wojennych
noszono posągi bóstw, otoczone specjalną opieką.
Zachowały się stosunkowo późne opisy świątyń i obrzędów pogańskich u Słowian nadłabskich, bo
pochodzące z XI wieku. Biorąc pod uwagę konserwatywność kultów religijnych można odnieść
charakterystykę tych kultów do czasów z VIII-IX w.
W okresie około połowy X w., kiedy w związku wieleckim zaczęło się wysuwać na czoło plemię
Redarów, również bóstwo tego plemienia, Swarożyc, czczony w głównym ich grodzie
Radogoszczy, uważany był za najważniejszego boga całego związku wieleckiego. Według relacji
Thietmara Marseburskiego Radogoszcz leżała pośród wielkiego lasu nad brzegiem Jeziora
Doleńskiego. Las był uważany za poświęcony bóstwu i przez to nietykalny. Do grodu prowadziły
trzy bramy, z których dwie były powszechnie dostępne, a trzecia wychodziła na brzegi jeziora.
Wewnątrz grodu była tylko świątynia drewniana, której ściany spoczywały na fundamentach z
rogów dzikich zwierząt. Zewnętrzne ściany świątyni pokryte były staranną płaskorzeźbą,
pokazującą wizerunki bogów i bogiń. Wewnątrz świątyni znajdowały się postaci bóstw, zbrojne w
straszliwe hełmy i pancerze, a każdy miał wyryte u spodu imię. Pierwsze miejsce wśród tych
bogów zajmował Swarożyc, cieszący się największym nabożeństwem. W świątyni przechowywano
też sztandary bojowe, zabierane stąd jedynie podczas wypraw wojennych.
Dla sprawowania kultu powołani byli osobni kapłani. Podczas składania ofiar i sprawowania
obrzędów religijnych tylko kapłanom wolno było pozostawać w pozycji siedzącej, podczas gdy
wszyscy inni musieli stać. Dużą wagę przypisywano wynikom wróżb, sprawowanych przez
kapłanów. Każde zamierzone przedsięwzięcie, jeśli nie uzyskało pomyślnej wróżby, było
zaniechane. Uważano także, że ilekroć zagrażają im niebezpieczeństwa długiej wojny domowej,
wychodzi z jeziora dzik o spienionym pysku i tarza się w nadbrzeżnych mokradłach.
Ważną rolę przy wróżbach spełniał święty koń. Motyw świętego konia odgrywał ważną rolę nie
tylko u Słowian połabskich, ale także u plemion pomorskich, jak to widzimy z innych wzmianek.
Wojska wyruszające na wyprawę wojenną składały obowiązkowo cześć bóstwom, a po
szczęśliwym powrocie obdarzały bóstwa darami zdobycznymi. Noszone w wyprawach wojennych
posągi bóstw strzeżone były w sposób nadzwyczajny. W znanym wypadku, kiedy podczas
przeprawy przez rzekę jeden z posągów utonął, zatonęło z nim razem 50 wojowników, mających na
celu wyłączną obronę posągu bóstwa.
Ta ważna rola kultu religijnego spowodowała, że w walkach ze Słowianami starano się niszczyć
przede wszystkim ich ważniejsze ośrodki kultowe. Zniszczenie świątyni Swarożyca w Radogoszczy
w 1067 r. stało się przyczyną osłabienia ideologicznej przewagi Redarów a także jednym z
czynników, który przyczynił się do upadku związku Wieletów.
O wierzeniach Słowian obodryckich pisze obszerniej Helmold, dziejopisarz z XII w. Jego zapiski
odnoszą się do czasów wcześniejszych. Pisze on tak: "Prócz bowiem gajów i bogów domowych
najpierwszą i szczególną cześć odbierali: Prowe, bóg ziemi stargardzkiej, Siwa, bogini Połabian i
Radigost, bóg ziemi obodryckiej. Na służbę im poświęceni byli kapłani. Przynoszono im różne
ofiary i rozmaitą cześć religijną im oddawano. Kapłan podług wskazania losów przeznaczał
uroczystości, jakie na cześć tych bogów odprawiać miano. I wtedy schodzili się ludzie z żonami i
dziećmi i bogom swym składali ofiary z wołów i owiec, a wielu i z ludzi chrześcijańskich, tych
krew bowiem, jak tłumaczyli, szczególniej podobała się bogom. Po zabiciu bydlęcia kapłan krwi
jego kosztował, by się zdolniejszym stać do przyjęcia wyroku boskiego; wielu bowiem mniema, że
duchy diabelskie łatwiej krwią się wywołują. Po przyniesieniu ofiary podług zwyczaju lud oddaje
się ucztom i weselu. Istnieje u Słowian dziwny przesąd; w czasie uczt bowiem i pijatyki obnoszą
czarę ofiarną i na nią zlewają w imieniu bogów, to jest dobrego i złego słowa, nie powiem
błogosławieństwa, lecz poddaństwa. Wyznają bowiem, że jak pomyślność od dobrego boga, tak
nieszczęście od złego pochodzi. I dlatego też złego boga nazywają w swym języku Diabol albo
Czerneboch, to jest czarny bóg".
W późnych dziejach Słowian połabskich w XII w. doniosłą rolę odgrywała świątynia Światowita w
Arkonie na Rugii, siedzibie plemienia Ranów. O plemieniu tym dowiadujemy się późno w źródłach
pisanych, bo dopiero w XI w. Wcześniejsze milczenie źródeł na ten temat wynika z faktu, że
Ranowie nie należeli do związku plemion obodryckich ani wieleckich i nie brali udziału w walkach
przeciw Niemcom. Po raz pierwszy pojawili się zresztą w źródłach jako czasowi sprzymierzeńcy
Niemców. Kult Światowita należał do wysoko zorganizowanych wierzeń pogańskich. Był on
bóstwem państwowym, posiadającym stały, zorganizowany stan kapłański z arcykapłanem na czele.
Rozwinęła się tam zresztą swoista odmiana teokracji, gdzie czynnikiem cementującym jedność
plemion Ranów było bóstwo państwowe, Światowit. Posiadał on własną, doborową drużynę
wojskową, biorącą w jego imieniu udział w walkach. Była więc to szczególnie żywa forma
abstrakcji.
Znaczenie Światowita w ostatniej fazie dziejów Słowian zachodnich było olbrzymie. Wokół kultu
tego bóstwa cementowała się świadomość narodowa tych ludów i ich wola oporu przeciw
chrześcijaństwu oraz zaborowi germańskiemu. Miarą popularności bóstwa może być fakt, że nawet
chrześcijański król Danii Swen (1146-1157) przysłał dary Światowitowi.
W roku 1168 Waldemar Duński zaatakował koncentrycznie Rugię, będącą zresztą groźnym
gniazdem korsarstwa słowiańskiego na Bałtyku. Świątynia Światowita została zdobyta i zrównana z
ziemią. Był to ostatni i decydujący cios zadany Słowianom zachodnim.
Na obszarze między Łabą i Salą a Odrą i Nysą Łużycką zachowały się po dzień dzisiejszy liczne
nazwy miejscowości o słowiańskim brzmieniu, świadczące o pobycie tu ludności słowiańskiej.
Jedynym żywym reliktem jest grupa słowiańskich Łużyczan, zamieszkujących na wschód od
Drezna, wokół miejscowości Budziszyn (Bautzen). Ludność ta zachowała po dzień dzisiejszy swój
język, wiele obyczajów a częściowo i kobiecy strój ludowy.
Wielowiekowa polityka wynarodowienia nie zdołała przełamać ludności łużyckiej. W Budziszynie
nazwy ulic są dwujęzyczne - słowiańskie i niemieckie. Wychodzą książki i czasopisma łużyckie,
istnieje specjalny Instytut Naukowy (Institut za Srbski Ludospyt), zespoły śpiewacze i taneczne w
strojach ludowych.
Po innych grupach słowiańskich, wobec akcji germanizacyjnej zostały tylko wspomniane
historyczne nazwy miejscowe i ślady archeologiczne.
W Niemczech wilhelmowskich i hitlerowskich niechętnie zwracano uwagę na słowiańskie zabytki
międzyrzecza Łaby i Odry. Te, które bywały wykopywane, chowano w czeluściach magazynów
muzealnych.
Zmiana w tym zakresie nastąpiła dopiero w Niemieckiej Republice Demokratycznej. Przystąpiono
tam do planowych badań nad starożytnościami słowiańskimi, rejestracji grodzisk i cmentarzysk.
Obraz, jaki rysuje się w świetle inwentaryzacji i naniesienia na mapę grodzisk z VIII, IX i X wieku
jest bardzo interesujący. Na wszystkich terenach zasiedlonych przez ludy słowiańskie obserwujemy
znaczne zagęszczenie drewniano-ziemnych grodów obronnych. Koncentrowały się one zwłaszcza
na terenach nadających się do uprawy rolnej, omijając zwarte obszary puszczańskie i jałowe gleby.
Ilość zarejestrowanych grodzisk przekracza znacznie cyfry, podawane przez "Geografa
Bawarskiego" dla poszczególnych plemion. Stąd można wnioskować, że owe grody ("civitates" w
tekście oryginalnym) oznaczają te ośrodki grodowe, które były istotnymi centrami
administracyjnymi plemion połabskich.
Położenie grodów jest zazwyczaj wysoce obronne. Lokują się one na wyspach jezior, półwyspach,
w rozlewiskach rzek, na kępach między bagnami.
Znamy również cmentarzyska. Są to prawie wyłącznie ciałopalne groby, zawierające skromne
wyposażenie. Obok grobów płaskich spotykamy także groby kurhanowe. Na całym terenie
międzyrzecza Łaby i Odry nie widzimy w VII-IX w. prawie żadnych materiałów, związanych z
pobytem ludów germańskich, wyłączając importy, jakie dostawały się tu drogą handlu.
W materiałach archeologicznych żywioł germański najwcześniej zarysowuje się na odcinku między
górną Łabą a Salą. W stwierdzonych wypadkach jest widocznym, jak zabytki germańskie
nawarstwiają się na stare materiały słowiańskie. Proces ten odpowiada najzupełniej obrazowi, jaki
widzimy w świetle źródeł pisanych.
Na terytorium między Dolną Łabą a Odrą zabytki germańskie pojawiały się znowu znacznie
później. Obfity ich napływ możemy obserwować dopiero w XIII w. Od VI aż do schyłku XII wieku
królują tu zdecydowanie materiały archeologiczne słowiańskie.
POCZĄTKI CHRZEŚCIJAŃSTWA W POLSCE
ę
Ludność zamieszkująca obszar pomiędzy Wisłą a Odrą pierwszy raz zetknęła się z
chrześcijaństwem ok. IV w. n.e. Był to okres ponownego ożywienia się handlu z Cesarstwem
Rzymskim, w którym tę religię przyjmowała coraz większa liczba obywateli. Wyznawali ją m.in.
przedstawiciele handlowi, zakładający faktorie handlowe na ziemiach słowiańskich, a cechująca
ich, jak każdych neofitów, misyjność, nakłaniała do propagowania swojej idei np. wśród służby czy
pozyskiwanych na miejscu niewolników.
Nie bez echa pozostała także działalność św. Cyryla i Metodego na Morawach. W Legendzie
,,panońskiej'', czyli żywocie św. Metodego można wyczytać, że misjonarz ten miał namawiać
władcę Wiślan do przyjęcia chrztu. Gdy ten odmówił, został pobity przez księcia Moraw,
przymusowo ochrzczony i przeniesiony do innej dzielnicy. Tym samym kraj Wiślan wszedł,
przynajmniej okresowo, w skład Państwa Wielkomorawskiego, gdzie już obowiązywało
chrześcijaństwo. Wydarzenia te pozostawiły ślady, ale to, które zapoczątkowało koniec pogaństwa
na terenie dzisiejszej Polski, miało miejsce dopiero w 966 roku, kiedy to Mieszko I, władca Polan,
podjął decyzję o przyjęciu nowej religii.
Mieszko I był kolejnym królem z dynastii Piastów, który rządził już sporym państwem,
stanowiącym liczącą się siłę militarną. Osiągając jednak taki stan rozwoju, musiało ono zetknąć się
z problemami przynajmniej centralnej Europy: mogło albo utrzymać się, albo podzielić los innych
efemeryd z początków średniowiecza. Najmniejsze zagrożenie występowało wtedy ze strony
Niemiec; dużo więcej problemów sprawiało sąsiedztwo Czechów na południu i ze Związkiem
Wieleckim na północy. Ten ostatni blokował dostęp do ujścia Odry i Bałtyku. W takiej sytuacji
Mieszko I podjął decyzję o nawiązaniu ściślejszych kontaktów z Czechami, które zdążyły już
przejąć wzorce zachodnie, umocnić się i znaleźć w chrześcijaństwie istotny element integrujący.
Jednym z istotnych zamierzeń Mieszka było ujednolicenie kultu. Także rozszerzanie granic państwa
Piastów stwarzało problem zarządzania. Potrzeba było ludzi wykształconych, potrafišcych pisać, a
takich w średniowieczu mógł dać jedynie Kościół. Również sytuacja polityczna wskazywała, że
trwanie przy wierze ojców prowadziło do nieuniknionej zagłady: nowa religia jednoczyła
przeciwko pogardzanym ,,poganom'' całą Europę Zachodnią. Ale podejmując decyzję o przyjęciu
chrztu władca Polan musiał wziąć pod uwagę i inne czynniki. Pierwszym z nich, bardzo istotnym,
był opór wewnętrzny i przyzwyczajenie do dawnych wierzeń. Wydaje się, że Mieszkowi przyszła z
pomocą antyczna zasada: ,,bóg władcy mocniejszego jest bogiem mocniejszym''. Mógł więc
słusznie sądzić, że nawet radykalna zmiana będzie uznana przez szerokie rzesze: skoro on je podbił,
to jego bóg był mocniejszy i trzeba go czcić. Zdawał sobie także sprawę, że przyjęcie
chrześcijaństwa wiązało się także z problemami zewnętrznymi: widział nawracanie siłą Słowian
połabskich.
Nie mogło być też mowy o zwróceniu się do któregoś z biskupów niemieckich, bo pociągałoby to
za sobą bezwzględnie uzależnienie. Dlatego też sytuacja zmuszała do układu z Czechami. Sojusz
ten poparty był małżeństwem Mieszka z córką Bolesława czeskiego, Dobrawą. Władca ze swoją
drużyną przyjął chrzest w 966 roku; najprawdopodobniej akt ten miał miejsce w Ostrowiu
Lednickim.
W ówczesnej Polsce nie wprowadzano nowej wiary siłą. Posługiwano się więc nie przymusem, ale
perswazją. Pogaństwo trzymało się w kraju mocno, a książę nie chciał dopuścić do wstrząsu, który
pokrzyżowałby jego plany - wystarczy zwrócić uwagę na fakt, że na siedzibę pierwszego biskupa
został wybrany Poznań, a nie Gniezno - kolebka dynastii i stolica państwa, a także zapewne miejsce
związane z dawnymi tradycjami.
Jednak pomimo stopniowego i pokojowego wprowadzania chrześcijaństwa, nie udało się
Mieszkowi I uniknąć zamieszek na tle religijnym. Głośnym echem na obszarze państwa polskiego
odbiło się powstanie Wieletów z 983 roku, w wyniku którego wyzwolili spod panowania
niemieckiego i zniszczyli kult chrześcijański na swoich ziemiach. Sukcesy pogan wywoływały
niepokój na dworze Mieszka oraz natchnęły otuchą wyznawców starych bogów. Jednak państwo
polskie uniknęło grożącej katastrofy, co było zasługą księcia, który nawiązał sojusz militarny
polsko-niemiecki przeciwko Wieletom. Walki polsko-wieleckie, wywołując wzajemną nienawiść w
obu krajach, utrudniały porozumienia się czołowej potęgi pogańskiej z opozycją polską, która z
faktu trwania Federacji Wieleckiej czerpała niemałą otuchę.
O działalności na polu chrystianizacji ziem polskich następcy Mieszka I, Bolesława Chrobrego,
niewiele wiadomo. Prawdopodobnie początkowo kontynuował pokojową politykę ojca. O tym, że
w jego państwie nie zmuszano do przyjęcia chrztu świadczy informacja z 1017 roku o uprawianiu
kultu pogańskiego na górze Ślęży. Mimo to istniała opozycja, której istnienie wynikało z tego, że
masy ludowe musiały pokrywać koszty zwycięstw militarnych swojego władcy. Budziło to ogólne
niezadowolenie, z czym jak zwykle wiązała się skłonność do idealizowania dawnych czasów.
Przyczyn takiego stanu rzeczy szukano m.in. gniewie starych bogów. Tępienie i poniżanie dawnego
kultu budziły głębokie oburzenie. Mimo to nie żądano obalenia panującej dynastii, ponieważ
państwowość polska istniała zbyt długo, aby masy mogły wyobrazić sobie istnienie poza jej
obrębem. Także władzy książęcej przypisywano pochodzenie nadprzyrodzone.
Jan Matejko, Zaprowadzenie chrześcijaństwa, ze strony
W innej sytuacji był Kościół jako czynnik obcy, sprowadzony z zewnątrz. Dodatkowo niechęć do
niego miała przyczyny czysto materialne - koszty utrzymania jego organizacji były bardzo wysokie.
Mimo to postawa negatywna wobec chrześcijaństwa nie była stanowiskiem powszechnym. Jego
wielką zaletą była głoszona przez księży nauka o życiu pozagrobowym, które dotychczas budziło
jedynie grozę. Kościół także domagał się usunięcia zbyt jaskrawych krzywd społecznych, np.
walczył o wprowadzenie nakazu wstrzymania się od pracy w niedziele i dni świąteczne, co miało
duże znaczenie dla niewolnej czeladzi. Przysparzało mu również popularności propagowanie
obowiązku wspierania ubogich.
Za panowania Bolesława Chrobrego potęga Federacji Wieleckiej nadal wzrastała. Wraz z nią
wzmagało się chrześcijaństwo w państwie polskim, o czym świadczy wiadomość z 1017 roku o
jawnym oddawaniu czci bogom pogańskim na górze Ślęży, czyli zaledwie 30 km od siedziby
biskupa wrocławskiego. Rok później Wieleci wtargnęli do kraju Obodrzyców nad Morzem
Bałtyckim, a tam masy ludowe przyłączyły się do najeźdźców. Wydarzenia te znalazły swoje
odbicie na ziemiach polskich, ale dopiero kilka lat później, mianowicie w 1022 roku. O wybuchu
powstania w tym czasie świadczy wzmianka o ,,prześladowaniu chrześcijan w Polsce'' umieszczona
w Kronice Komasa Praskiego pod tym rokiem. Nie wiadomo, co mogło spowodować jego wybuch.
Władca mógł, wzorem swoich sąsiadów - Czech i Węgier - narzucić nową dziesięcinę przeznaczona
na rzecz Kościoła albo tez u schyłku swojego panowania zabrał się energicznie do tępienia
pogaństwa i nawracania wyznawców starych bogów przemocą.
Powstanie to zostało zdławione, a koronacja Chrobrego, która dokonała się trzy lata później,
wskazywała na to, że całkowicie panował on nad sytuacją. Królowie chrześcijańscy, według
koncepcji Kościoła, tworzyli wraz z biskupami Państwo Boże na ziemi i występowali jako Jego
reprezentanci i apostołowie. W konsekwencji koronacja Chrobrego podkreśliła jeszcze raz
nierozerwalny związek panującego z religia chrześcijańską i ciążący na nim obowiązek całkowitego
wytępienia pogaństwa.
Jego następca, Mieszko II, za jedno ze swoich głównych zadań uznał popieranie dalszej
chrystianizacji kraju, a to wymagało zdławienia pogaństwa na Pomorzu. Walki na tym terenie
doprowadziły z kolei do konfliktu zbrojnego z Wieletami, którzy ponieśli klęskę i zwrócili się o
pomoc do cesarza niemieckiego. W czasie działań wojennych nastąpiły wydarzenia, które ujawniły
wewnętrzną słabość państwa polskiego. Wojska Mieszka dopuściły się sprofanowania świątyń
chrześcijańskich rozlewem krwi, porywania zakonnic. Władca na pewno nie aprobował tych
czynów, które świadczyły o braku szacunku dla Kościoła. Ale owe ekscesy świadczyły, że tracił on
kontrolę nad swym na poły pogańskim wojskiem.
Także prowadzona przez króla polskiego polityka szerzenia i umocnienia chrześcijaństwa musiała
budzić niezadowolenia w masach ludowych i niższym rycerstwie, przywiązanym jeszcze częściowo
do dawnych wierzeń. Doprowadziło to do utraty tronu przez Mieszka i zmusiło go do ucieczki na
teren nieprzyjaznych Polsce Czech, gdzie król został uwięziony. Przewrót ten był dziełem opozycji,
która poparła jego starszego brata, Bezpryma, po zamordowaniu którego powrócił do Polski i
ponownie objął władzę. Był to jednak tylko cień dawnego władcy - zmuszony do zrzeczenia się
tytułu królewskiego, zmarł wkrótce. Ta śmierć umożliwiła jego żonie, Rychezie, sprawowanie
rządów za pomocą następcy tronu, osiemnastoletniego Kazimierza. Ale jej działalność
przeszkadzała możnowładcom w dążeniu do całkowitego podporządkowania sobie władzy
książęcej. Ostatecznie Rycheza została pozbawiona wpływu na rządzenie państwem i zdecydowała
się na wyjazd do Niemiec. W ślad za niš został wygnany Kazimierz, aby nie pomścił krzywdy
matki.
Po tych wydarzeniach nastąpił zanik władzy centralnej, a kraj rozpadł się na drobne księstewka,
rządzone przez potomków podbitych przez Piastów dynastów plemiennych. Władzę zwierzchnią
objęli możnowładcy. Jednak najazd czeski z 1039 roku pod wodzą księcia Brzetysława odsłonił
całkowicie słabość militarna i nieudolność tego rządu. Jeszcze przed tym atakiem nie panował on
nad Mazowszem, w którym samodzielnie panował dawny urzędnik Mieszka II Masław, a także nad
znaczną częścią Śląska oraz Pomorzem. Klęski wojenne pociągnęły za sobą całkowite załamanie
się panowania magnatów, przeciwko którym wybuchło powstanie ludowe.
Przyczyną wybuchu zamieszek było prawdopodobnie zaostrzenie się walki klasowej chłopstwa
zależnego feudalnie. Po wygnaniu księcia i utworzeniu rządu możnowładczego nastąpiło
pogorszenie się warunków materialnych i prawnych mas ludowych. W ich oczach panujący
uchodził za obrońcę ubogich i słabych przed samowolą możnych i niewątpliwie faktycznie
poskramiał bezprawie. Z chwila usunięcia go zabrakło hamulca powstrzymującego tych drugich
przed zwiększeniem nacisku na chłopów. W wyniku braku wypraw wojennych, które wzbogacałyby
wojowników, należało zapewne zwiększyć świadczenia materialne państwa na rzecz tej grupy, co
wiązało się ze wzrostem obciążenia ludności. Dochodziły do tego także koszta utrzymania
instytucji kościelnych. Powstanie to miało szeroki zasięg terytorialny: objęło Wielkopolskę i Śląsk,
w Małopolsce zaznaczyło się jedynie w niewielkim stopniu, natomiast na Pomorzu i Mazowszu nie
było ruchu o charakterze socjalnym.
Powstanie to odniosło ono całkowity sukces. Gall Anonim w swojej kronice podaje, że feudałowie i
duchowni zostali obróceni w poddanych lub wymordowani, albo szukali schronienia na pod opieką
Masława. Powišzanie elementów społecznych z religijnymi, kształtowanie się ideologii ruchu pod
dużym wpływem pogaństwa wskazywało, że chrześcijaństwo nie zdołało zdobyć większego
wpływu na masy. Przez lata kryzysu przezywanego przez państwo polskie zbladła zapewne w ich
oczach potęga Boga. Wszystkie klęski tłumaczono gniewem starych bóstw, który należało
przebłagać, niszczšc kult chrześcijański i jego reprezentantów.
Powstanie trwało niedługo, zaledwie kilka miesięcy. Był to ostatni poważny zryw wymierzony
przeciwko chrześcijaństwu, ale pozostawił po sobie ogromne szkody. Na ziemiach północnych
ludność masowo powracała do wiary w starych bogów i trzeba było przeprowadzać tu akcję
misyjnš od podstaw. Także Mazowsze zamieszkiwali za Masława według Galla ,,fałszywi
chrześcijanie''.
Wczesną jesienią 1039 roku powrócił do kraju Kazimierz, później zwany Odnowicielem, którego
powstańcy powitali jako prawowitego władcę. W parę lat udało mu się zjednoczyć ziemie polskie,
ale znacznie więcej czasu wymagało odtworzenie polskiego Kościoła, która za czasów syna
Mieszka II nie wyszła poza odbudowę podstaw. Akcję chrystianizacyjną trzeba było zaczynać od
podstaw, ale było to przedsięwzięcie łatwiejsze niż za Mieszka I. Dopóki jednak nie minęło
pokolenie, które oglądało zagładę kleru, nie było mowy o podniesieniu powagi Kościoła. Najlepiej
zorganizowana propaganda nie mogła trafić do przekonania ludziom, którzy byli świadkami
wydarzeń będących w ich przekonaniu klęskš chrześcijańskiego Boga. Dlatego dopiero syn
Kazimierza Odnowiciela, Bolesław Śmiały, mógł wznowić stare i założyć nowe biskupstwa, a także
ufundować bogate klasztory w Mogilnie, Tyńcu oraz Lubinie.
Mimo starań władców polskich jeszcze na przełomie XI i XII wieku wpływy pogańskie były tak
bardzo silne, szczególnie na wschodnich i zachodnich peryferiach. Dowodzą tego zapiski w
kronikach średniowiecznych oraz wykopaliska archeologiczne. Na przykład kres kultowi
pogańskiemu na górze Ślęży położono dopiero około 1100 roku, kiedy stanęła tam świątynia
chrześcijańska. Zbudowana ja na północnym stoku, gdzie m.in. została znaleziona tablica z napisem
łacińskim, zawierającym roczna datę. Badania archeologiczne przeprowadzone także na
ówczesnych cmentarzach wiejskich wykazują, że zwyczaj palenia ciał utrzymywał się na krańcach
Małopolski nawet w XII wieku. Podobnie w Wielkopolsce: na cmentarzysku w Strzelnie z XII i
XIII wieku większość nieboszczyków została pogrzebana bez trumny. Również gdzieniegdzie na
Dolnym Śląsku pogaństwo, i to nastawione bojowo do nowej wiary, utrzymało się prawie do końca
XIII wieku. Tak wynika z kroniki żagańskiego klasztoru kanoników regularnych, który został
założony w 1217 w Nowogrodzie Bobrzańskim, w 1284 roku przeniesiono go do warownego
Żagania. Przez cały ten czas mnisi, jak wynika z zapisków, czuli się bardzo niepewnie z powodu
wrogiego ustosunkowania się do mich miejscowej ludności i zmianę miejsca pobytu przyjęli jako
wybawienie ze śmiertelnego niebezpieczeństwa.
Upadek polskiego pogaństwa mogło przyspieszyć zniszczenie ostatnich ognisk kultu starych bogów
w krajach zachodniosłowiańskich. W roku 1157 upadł kult pogański w Brandenburgu, a
wystąpienie partii pogańskiej w 1128 roku na Wolinie i w Szczecinie, której chodziło raczej o
równouprawnienie chrześcijaństwa z pogaństwem, zakończyło się niepowodzeniem. Wreszcie 40
lat później runęła pod ciosami Duńczyków ostatnia twierdza pogaństwa - świątynia Światowida w
Arkonie, mieszkańcy zaś Rugii zostali zmuszenie do przyjęcia chrztu.
Autor Głowizny: Yngvild
Bibliografia:
Władysław Dziewulski, Postępy chrystianizacji i proces likwidacji pogaństwa w Polsce
wczesnofeudalnej, wyd. I, Ossolineum, Wrocław 1964;
Bogusław Gierlach, Początki chrześcijaństwa w Polsce, wyd. I, Iskry, Warszawa 1988;
ę
POCZĄTKI PAŃSTWA POLSKIEGO
W X i IX w państwo Polan stało się ośrodkiem jednoczenia ziem polski nad Wisłą i Odrą w jeden
organizm. Pierwszym historycznym poświadczonym księciem Polski był Mieszko I (ok.960-992) z
rodu Piastów. Władza w państwie Polan była dziedziczna, a wiarygodna tradycja podaje (m.in.
Kronika Gala Anonima) wiadomości o jego poprzednikach-Siemowicie(synu Piasta), Leszku i
Siemomyśle, którzy mieli kolejno panować w Gnieźnie. Pierwsze źródła mówiące o Mieszku
pochodzą z lat siedemdziesiątych X wieku. Miał on jakoby panować nad ziemiami - gnieźnieńską,
kruszwicką, kaliską, ziemiami miedzy Wartą a Pilicą, nad górną Bzurą, Mazowszem, Ziemią
Lubuską oraz Pomorzem Gdańskim. Nie wiadomo jednak dokładnie, jakie ziemie zdobył Mieszko a
jakie jego poprzednicy. Przyjmuje się, że w momencie chrztu Polski panował on w Wielkopolsce,
na Kujawach, Mazowszu i Pomorzu Zachodnim. O ujście Odry toczył on ciężkie boje z Wieletami
pokonując ich ostatecznie w 967 r. A także z Niemcami w wyniku których w 972r. zdobył władzę
nad Pomorzem Zachodnim. Pod koniec życia Mieszka w granicach państwa polskiego znalazł się
jeszcze Śląsk, a po jego śmierci ziemie Wiślan z Krakowem.
Około roku 1000 Polska zajmowała w przybliżeniu obszar 250tyś.km.kw. zamieszkały przez około
milion ludności. Zaludnienie było nierównomierne, rozmieszczone w dolinach rzek skupiska
ludności, były oddzielone puszczami i bagnami. W sumie ziemie uprawne, łąki i pastwiska
zajmowały tylko jedną trzecią powierzchni kraju. Trzon państwa stanowiły ziemie Polan z grodami-
Gnieznem, Poznaniem i Ostrowem Lednickim.
Państwo polskie stanowiło potężną siłę. Posiadało rozwiniętą organizację terytorialną i
rozporządzało siłą zbrojną. Siłę gospodarczą i wojskową państwa opisywał m.in. podróżnik arabski
Ibrahim Ibn Jakub mówiąc, że z czterech państw słowiańskich-polskiego, bułgarskiego, czeskiego i
obodrzyckiego, polskie jest najpotężniejsze (trzy tysiące zbrojnych w stałej drużynie władcy).
W X w wzmógł się napór feudałów niemieckich na Słowian Zachodnich. Na zdobytych ziemiach
organizowali oni marchie, z których dokonywali dalszych podbojów. Feudałowie niemieccy dążyli,
pod hasłem chrystianizacji tych ziem, do opanowania terytorium Słowian Poławskich (Obodrzytów
i Wieletów) położonego miedzy górną Łabą a Odrą. Zaniepokojeni również rosnącą potęgą państwa
polskiego starali się jego rozwój za wszelką cenę zahamować. Dużą rolę w obronie tych ziem
odegrała mądra i ostrożna polityka Mieszka, który chcąc zatrzymać nawałę niemiecką oraz
zachować jedność polityczno-gospodarczą siłę państwa, znalazł sobie sojusznika we władcy Czech
Bolesławie i zaślubił jego córkę Dobrawę. Zawarł również przymierze z cesarzem rzymskim i
królem niemieckim Ottonem I. To wszystko sprawiło że umocniła się pozycja Mieszka i świeżo
zjednoczonego państwa. Pograniczni margrabiowie nie chcąc dopuścić do związków Pomorza z
Polską uderzyli na Mieszka w 972 r. i na ziemie polskie wtargnął margrabia Odo, ale w bitwie pod
Cedynią poniósł druzgocącą klęskę (w bitwie zginął brat Mieszka Książe Ścibor). Zwycięstwo to
utrwaliło związek Pomorza z Polską. W roku 990 do Polski został przyłączony Śląsk pozostający
dotąd w zależności od Czechów.
Kulminacyjnym momentem dobrych stosunków z Czechami było przyjęcie od nich w 966 r. chrztu
w obrządku łacińskim, za zgodą i przy poparciu cesarza. Przyjęcie owego chrztu miało zapewnić
Mieszkowi miejsce wśród władców chrześcijańskiej Europy i uchronić kraj przed przymusową
chrystianizacją oraz przyczynić się do wewnętrznego zespolenia państwa. Chrzest zbliżył Mieszka
do Czech i do Cesarstwa, a także gwarantował mocną pozycję w stosunku do feudałów niemieckich
i ich zakusów. Wprowadzenie chrześcijaństwa do kraju było wprowadzeniem kościoła i jego
doświadczeń w organizacji stosunków wewnętrznych państwa, utrzymania kontaktów z innymi
państwami oraz prowadzenia kancelarii książęcej. Sprzyjało również rozwojowi kultury, oświaty
architektury i sztuki.