1
www.mostwantedbooks.pl
Rozdział 4
RETURN TO THE ROCKPORT’S STREETS
POWRÓT NA ULICE ROCKPORT
Thomas i Mia wciąż czuli się zmieszani po wczorajszym dniu. Bardzo
trudno było odgadnąć, co kryje się w głowie Razora i jego kumpli. Może
rzeczywiście chcieli współpracować, a może po prostu w odpowiednim
momencie wykorzystać zaufanie Thomasa i na przykład wystawić go policji, albo
ukraść samochód lub pieniądze. Możliwości są różne, ale pewne jest to, że
w ich obecnym położeniu przydałyby się im samochody i kasa.
Thomas kończył śniadanie. Planował dzisiejszy dzień. Już wczoraj
postanowił odwiedzić swoje kryjówki sprzed dwóch lat i sprawdzić, czy wciąż
znajdują się tam samochody, które wygrał w pojedynkach Czarnej Listy.
Przypomniał sobie, że powinien mieć też wozy Ronniego i Toru.
- Mia, pojeżdżę dziś po mieście i sprawdzę kryjówki.
- No pewnie, bardzo dobry pomysł. – odpowiedziała, siadając w fotelu.
- Tak sobie pomyślałem, że przecież mam też wozy chłopaków. Chyba je im
oddam.
- A może im właśnie o to chodzi. Czekają, aż oddasz im samochody i wtedy się
okaże, że nie są już tak chętni na współpracę.
- Tak myślisz? Możliwe, ale jeżeli co krok będziemy szukać podstępu, to nigdy
się nie zorganizujemy. Nie mamy zbyt wiele czasu do spotkania z Mingiem,
a jeżeli chłopaki mają dobre intencje, to na pewno damy sobie radę. Tylko jest
jeden problem - potrzebne im samochody. Po co kupować nowe, jeżeli ja mam
ich zaufane i odpowiednio wypracowane maszyny.
- Racja. Gdyby kupili nowe wozy, trochę by jeszcze zajęło tuningowanie ich.
Dobrze się złożyło, że nie musisz jechać do Minga sam.
- O tym samym pomyślałem, kiedy Razor zaproponował mi współpracę. W ten
sposób będzie nas czterech.
2
- Ja też jadę. – rzuciła szybko Mia, a Thomas poczuł się nieco zdziwiony tym
oświadczeniem.
- Moja droga, jeszcze tego brakuje, żeby w razie problemów coś ci się stało.
- No przecież ustaliliśmy, że nie będzie żadnych problemów. – mówiąc to,
uśmiechnęła się.
- No tak, ale nadal myślę, że powinnaś uważać na siebie.
- No i będę, ale tam na miejscu.
- Dobrze, nie będę cię powstrzymywał bo i tak z tobą nie wygram. – zaśmiał się.
– A teraz biorę się do roboty, jadę szukać samochodów.
- Może pojadę z tobą? Przecież nie mam nic lepszego do roboty.
- Jeśli tylko chcesz, to pewnie.
- W takim razie jadę.
Po chwili oboje byli już na zewnątrz i podążali w kierunku garażu. Mia
wcisnęła przycisk w kluczu i brama zaczęła się powoli otwierać.
- Myślę, że warto by było skontaktować się z Crossem i zapytać go, czy w ogóle
jest sens czegokolwiek szukać. Może tych samochodów już dawno tam nie ma.
- Zadzwoń do niego. On na pewno będzie wiedział, czy policja je znalazła, czy
nie.
Thomas wyciągnął telefon z kieszeni kurtki i wybrał numer do Crossa.
Przez chwilę czekał na odpowiedź.
- Słucham. – odezwał się głos w słuchawce. - Jak tam u was leci?
- Cześć. Bardzo dobrze. Mam do ciebie pytanie. Wiesz może, czy moje
samochody są nadal w kryjówkach? Pytam, bo nie wiem, czy w ogóle mam ich
szukać.
- Dobrze, że pytasz. Zupełnie o tym zapomniałem. Wiesz... te wszystkie sprawy
w Palmont, twój wypadek, Darius i tak dalej... – tłumaczył się policjant. – Nie
było czasu na takie drobiazgi. Zebrałem wszystkie twoje wozy i skumplowałem
je w jednej kryjówce. W tej, którą Mia pokazała ci na samym początku twojej
kariery na Czarnej Liście.
- W Rosewood koło Diamond Park?
- Tak, właśnie tam.
- Pomieściły się wszystkie?
- Tak, bez problemu. To była chyba twoja największa kryjówka.
- A nie brakuje żadnego?
- Nie, wszystkie są. W niezmienionym stanie, tak, jak je zostawiłeś.
3
- Bardzo się cieszę. – chociaż była to tylko rozmowa telefoniczna, to i tak
Thomas uśmiechał się, rozmawiając z Crossem. – Powiedz mi, dlaczego nie
wydałeś moich kryjówek i nie pozwoliłeś tych samochodów po prostu skasować?
- A po co? Szkoda takich pięknych wozów. Chyba by mi serce pękło... – śmiał się
policjant.
- Jestem ci bardzo wdzięczny. Te samochody na pewno mi się jeszcze
przydadzą.
- Bez wątpienia. Jak tam Razor i jego koledzy?
- O właśnie, to jest druga sprawa, o której chciałem z tobą pogadać. Nie
obawiałeś się nieco o Mię, kiedy podawałeś mu jej adres?
- Nie, przecież jesteś z nią. Spokojnie w razie draki w dwójkę byście się
obronili. Śmiem nawet stwierdzić, że Mia sama również dałaby sobie radę. Po
drugie, Razor nie wyglądał na kogoś, kto chciałby się w jakikolwiek sposób
mścić. Raczej wychodził w ciupy z pozytywnym nastawieniem do świata.
- Tak, zgodzę się z tym. Wczoraj dwukrotnie się spotkaliśmy i muszę
stwierdzić, że zachowuje się zupełnie inaczej, niż kiedyś. A tak właściwie,
powiedział ci, po co mu namiary na mnie?
- Tak. Na początku chodziło mu o Mię.
- O Mię? – zapytał Thomas, żeby upewnić się, że wszystko dobrze rozumie. Ona
z kolei przybliżała się do niego i próbowała usłyszeć choć część rozmowy
prowadzonej przez telefon. Miała coraz poważniejszą minę, słysząc że, po raz
kolejny wymieniono jej imię. Była ciekawa, o co chodzi, ale postanowiła
zaczekać i zapytać go o wszystko później.
- Tak. O Mię. – odpowiedział Cross. – Chciał się z nią spotkać, żeby powiedzieć
jej, że jest już na wolności i że jednocześnie nie musi się niczego obawiać
z jego strony, bo nie ma do niej żalu. Wtedy jeszcze nie byłem taki chętny na
dzielenie się jej adresem, ale w pewnym momencie wspomniałem o tobie. On
wtedy stwierdził, że to może nawet lepiej, że jesteś w Rockport, bo z tobą też
chce pogadać. No i wtedy się zgodziłem.
Thomas przez chwilę nie odpowiadał, musiał się zastanowić nad tym
wszystkim. Mia z kolei przestała się przybliżać – i tak nie mogła usłyszeć nawet
jednego słowa.
- A masz może jakiś pomysł, w jaki sposób Razor dał radę uratować swój
samochód przed kasacją? – zapytał, mając nadzieję, że policjant nieco mu
rozjaśni tę kwestię.
- Mam pomysł. Sprawa jest prosta. O wszystko zadbali rodzice tego całego
Ronniego. Zarówno o samochody jak i o nich samych. Wyrok był taki, a nie inny
4
z powodu ich wpływów. Jeśli chodzi o wozy, to był w policji taki facet, który
szczególnie się nimi interesował. Teraz już nawet nie pracuje, ale pamiętam, jak
wtedy chciał je wykupić. Prawdopodobnie mu się to udało.
- Nawet na pewno. Razor mówił to samo. Czyli sugerujesz, że Ronnie też może
mieć gdzieś tę swoją Toyotę?
- Tak. To znaczy – bardzo możliwe.
- Wielkie dzięki, Cross. Jestem twoim dłużnikiem.
- Daj spokój, nie zrobiłem niczego wielkiego. – śmiał się. – A wracając do
Razora... – tu zrobił małą przerwę.
- Tak?
- Musisz na niego uważać... Wydaje mi się, że ma słabość do Mii. Trzymaj się i
powodzenia.
Thomas był zaintrygowany ostatnimi słowami policjanta, jednak
postanowił już nie pytać, skąd u niego takie podejrzenia.
- Jeszcze raz dzięki i do usłyszenia. – powiedział, rozłączając się.
Z nieco zszokowaną miną spojrzał na Mię. Trudno mu było zebrać teraz
myśli, trochę było tego za dużo.
- Co powiedział? – zapytała.
- Wszystkie wozy są w kryjówce w Rosewood.
- To chyba dobrze.
- Bardzo dobrze. – odpowiedział, lecz jego twarz wskazywała na
zdenerwowanie.
- Więc czemu wyglądasz na niezadowolonego?
- To nie o to chodzi. Cross powiedział mi, że chłopaki w głównej mierze
uratowali się od dłuższej odsiadki dzięki rodzicom Ronniego. – powiedział,
próbując ukryć przed Mią ostatnią kwestię, o której wspomniał policjant.
- To wiadome. Przecież ci mówiłam. Rozmawialiście też o mnie. O co chodziło?
- O to, że Cross podał Razorowi twój adres. Według mnie to nie był najlepszy
pomysł.
- Może i nie najlepszy, ale jak widać – nic złego się nie stało.
- Jeszcze...
- Jeszcze? Obawiasz się czegoś z jego strony? Przecież sam mówiłeś, że
wszystko będzie w porządku i że chyba się zmienił.
- No tak. W sumie... masz rację.
Thomas postanowił nie przejmować się tym, co powiedział Cross. Może
nie miał racji? A nawet jeśli, to raczej trudno będzie Razorowi osiągnąć jego cel.
5
Pozostawiając te myśli za sobą, postanowił kontynuować swój zamiar
odnalezienia samochodów.
- To co, jedziemy zobaczyć moje wózki? – zaproponował z uśmiechem.
- Taki był plan. Jedziemy.
Po paru chwilach oboje znaleźli się we wnętrzu BMW. Wyjechali z garażu
i pojechali w kierunku Rosewood. Po drodze minęli skrzyżowanie, na którym
skręcić można było do doków – najczęstszego miejsca spotkań wyścigowców za
czasów Czarnej Listy. Później kierowali się już w stronę centrum. W tamtych
rejonach mieścił się też rockporcki szpital uniwersytecki, a kilkaset metrów
przed nim - główna kryjówka Thomasa. Tam właśnie miały się znajdować ukryte
przez Crossa samochody.
- Chyba przydałyby się nam jakieś klucze, żeby otworzyć te drzwi. –
powiedziała Mia, kiedy dojechali już na miejsce. – Szkoda, że nie pomyślałam
o tym wcześniej, bo jestem prawie pewna, że nadal mam je gdzieś w domu.
- Spokojnie. Ja też mam klucze. Od kiedy wyjechałem z Rockport, cały czas
mam je tutaj. – powiedział, wyciągając je ze schowka przed siedzeniem
pasażera. – Mam tylko nadzieję, że Cross nie zmienił zamka.
Oboje wysiedli z samochodu i podążyli w stronę bramy. Po obu jej
stronach założone były kłódki. Dokładnie jak przed dwu laty.
Thomas z miłym zaskoczeniem na twarzy otwarł je obie i podciągnął bramę do
góry. Oczom obojga ukazały się dwa szeregi aut. Uśmiechnęli się do siebie
nawzajem, widząc znajome maszyny. Ustawione były po dwóch stronach
garażu, a na środku wciąż znajdowało się dużo pustego miejsca. Thomas
natychmiast to wykorzystał, wjeżdżając swoim BMW do środka. Po tym podszedł
do bramy i zaciągnął ją od wewnątrz do samej ziemi. W ten sposób oczy
przypadkowych ciekawskich lub nawet policyjnych patroli nie były w stanie
zobaczyć, co kryje w swoim wnętrzu ten ogromny garaż.
- Pamiętam to wszystko, jakby to było wczoraj. – powiedział Thomas,
podchodząc do tablicy, gdzie dwa lata temu Mia wypisała mu wszystkich
kierowców Czarnej Listy.
- Ja też. Pamiętam dzień, kiedy pokazałam ci ten garaż i powiedziałam, że
czeka cię dużo pracy, jeśli chcesz odzyskać samochód. – rzekła, spoglądając
z sentymentem na biało-niebieskie BMW. – Teraz to wszystko jest już dawno za
tobą. Odzyskałeś swój wóz, a przy tym zdobyłeś wiele innych.
Oboje spoglądali to na jedną stronę garażu, to na drugą. Nie mogli
oprzeć się widokowi tych wszystkich samochodów, szczególnie ustawionych
jeden przy drugim.
6
- To co w końcu zrobisz z autami Ronniego i Toru? Oddasz je im? – zapytała
Mia.
- Chyba jednak nie. Przynajmniej na razie.
- Nie? Wcześniej mówiłeś coś innego. Czemu zmieniłeś zdanie?
- Razor ma swój samochód. Od Crossa dowiedziałem się dzisiaj, że Ronnie też
najprawdopodobniej ma swoją Toyotę.
- Tak? Nie chwalił się tym wczoraj.
- Może jeszcze nie wiedział, gdzie na niego czeka. W każdym razie, jeśli ją
znajdzie, to nie ma na razie potrzeby dawania mu kolejnego wozu. Problem
pojawia się jedynie z Toru, ale i on może się chwilowo obyć bez swojego
własnego auta. Przynajmniej do czasu spotkania z Mingiem. To będzie ich
pierwszy test na współpracę. Jeśli się dobrze spiszą, wtedy powiem im, że mam
ich samochody. Tymczasem umówmy się, że nie muszą o tym wiedzieć, dobrze?
- Oczywiście. Całkowicie cię popieram. – odpowiedziała Mia, podchodząc do
Thomasa i całując go w policzek.
- Jestem taki rozsądny. – śmiał się, przypominając sobie wczorajsze słowa
Razora.
- Owszem, jesteś. – potwierdziła, przytulając się do niego.
Trwali tak przez chwilę, ciesząc się po raz kolejny swoją wzajemną
obecnością. Oboje dziękowali losowi, że pozwolił im się znów spotkać. Mia
przez te dwa lata zdążyła prawie całkiem stracić nadzieję, że ponownie ujrzy
swojego ukochanego. On z kolei żył w tym czasie tak intensywnie, że
jakiekolwiek myśli o Rockport zostawały natychmiast wypierane przez
codzienne problemy.
Teraz jednak już nic nie stało im na drodze do szczęścia. Byli tutaj razem i
wszystko wskazywało na to, że już tak pozostanie.
- Który najładniejszy? – zapytał Thomas, patrząc na samochody. – Mnie
najbardziej podoba się Mitsubishi Evo Earla.
- Mitsubishi Eclipse Big Lou’a też jest niezłe. Mnie jednak najbardziej podoba
się Mazda RX-8 Izzy. Chyba już zawsze będę mieć sentyment do tego auta.
W końcu miałam identyczne.
- Wychodzi na to, że wszyscy będą mieć swoje dawne auta, a ty swoje straciłaś
bezpowrotnie.
- Raczej tak. Do tej pory policja już je sprzedała albo nawet skasowała. –
powiedziała ze smutkiem.
- Nie przejmuj się. W razie czego możesz wziąć tę Mazdę. – powiedział Thomas,
wskazując na wóz swojej dawnej rywalki z Czarnej Listy.
7
- To już nie będzie to samo, ale w razie czego wezmę ją. – powiedziała nieco się
rozweselając. – Co zrobisz z autami? Zabierasz je gdzieś, czy zostawiasz tutaj?
- Zostawiam. Jeżeli przez tak długi czas nigdzie stąd nie zniknęły, to myślę, że
nadal są tu bezpieczne. Właściwie tylko ja, ty i Cross wiemy, gdzie ich szukać.
- Ja też myślę, że to dobre rozwiązanie. Poza tym, nie mam za bardzo pomysłu,
gdzie mógłbyś je wszystkie zabrać. W moim garażu nie ma aż tyle miejsca. –
roześmiała się Mia.
Oboje przez chwilę jeszcze spacerowali po garażu i oglądali samochody
ze wszystkich stron. Rzeczywiście były w idealnym stanie, a ich oryginalne
malowania zachwycały oczy. Była to kolekcja czternastu wozów, które za czasów
Czarnej Listy były pożądaniem każdego kierowcy. Wszyscy znali je perfekcyjnie
– były legendami, tak samo, jak ich właściciele.
- Chodź na zewnątrz. Usiądziemy sobie w parku. Skoro już tu jesteśmy, trzeba
skorzystać z okazji. – zaproponował Thomas.
Wyszli na zewnątrz, korzystając z bocznych drzwi znajdujących się
obok bramy wyjazdowej z garażu. Zamknęli je na klucz i skierowali się na drugą
stronę ulicy. Tam znajdował się Diamond Park – najmniejszy i jednocześnie
najpiękniejszy park w całym Rockport. Po chwili oboje siedzieli na jednej
z ławeczek, za którą rosły wysokie drzewa i krzewy.
- Życie jest piękne. Gorące lato, wolność, piękny park i ukochana kobieta tuż
obok. – powiedział Thomas, całując dłoń Mii. – Niczego więcej do szczęścia mi
nie potrzeba.
- A wyścigi? Tego chyba ci jeszcze brakuje.
- Po tym, co ostatnio przeszedłem w Palmont, mały urlop by mi nie zaszkodził.
Z drugiej strony masz rację, w głębi duszy czuję tę potrzebę prędkości.
- No właśnie. Nie ma się jednak czym przejmować, już niedługo spotkasz się
z Mingiem. To będzie początek. Już czuję, że później posypie się lawina i nie
będzie takiego dnia, w którym ktoś w Rockport by się nie ścigał. Wszyscy
kierowcy wrócą na ulice i będą marzyć o tym, by móc się z tobą zmierzyć.
Thomas na chwilę się zamyślił. Mia zaszczepiła w jego umyśle cudowną
wizję Rockport, które znów będzie pełne wyścigowców i szybkich samochodów,
a on sam będzie mógł teraz stworzyć potężny zespół, który wyznaczałby zasady
w tym nowym świecie wyścigów.
Wszystko teraz zależało od Razora i tego, co kryje się w jego głowie.
Jeśli okazałoby się, że jest szczery i naprawdę szuka współpracownika, to wizja
potężnego zespołu szybko by się spełniła. Jeśli jednak kłamie i liczy z jakiegoś
powodu na łatwowierność Thomasa, to w tym miejscu zaczyna się poważny
8
problem. Ponowne użeranie się z nim nie jest tym, o czym marzy Thomas. Teraz
postanowił zrobić kolejny krok w wielką przyszłość.
- Tak odnośnie przygotowań do spotkania z Mingiem, muszę zadzwonić do
Razora i spytać o tę Toyotę Ronniego.
- Dobry pomysł. Bardzo ciekawe, czy rzeczywiście ją ma.
Wyciągnął więc telefon z kieszeni spodni i wybrał numer. Po kilku
sekundach doczekał się odpowiedzi.
- Halo.
- Cześć Razor. Mam pytanie. Słyszałem, że ktoś wykupił z policji nie tylko twoje
auto, ale też Suprę Ronniego. To prawda?
- Tak, zgadza się. Wszystko załatwił jakiś jego znajomy. Ja osobiście nie znam
gościa, ale wiem, że dawniej miał spore możliwości w policji. – tłumaczył. -
A skąd wiesz o tym facecie?
- Cross wspomniał, że kiedyś ktoś chciał kupić wasze auta.
- Tak. Co najlepsze, ja znalazłem mój wózek dość szybko. Jeszcze w więzieniu
dostałem info, gdzie mam go szukać. Ronnie natomiast teraz musiał się trochę
poużerać ze swoimi starszymi, żeby w ogóle chcieli mu wydać jego brykę. –
roześmiał się Razor. – Dziwaczni ludzie, niby zawsze dawali mu kasę na auta,
części i wyścigi, a teraz zrobili mu zadymę o tę Suprę.
- Może ich wkurzyło to, że Ronnie z powodu wyścigów wylądował w ciupie. Dla
bogatych ludzi taka wpadka jest trudna do zniesienia.
- Chyba tak. Powiedz, Thomas, co dziś porabiasz? Może chciałbyś razem z nami
pojeździć. – zaproponował. – Musimy trochę poćwiczyć, bo chyba wypadliśmy
nieco z formy przez te dwa lata. – znów się zaśmiał.
W tej chwili Thomas skojarzył, że z parku, w którym właśnie siedzi z Mią
do miejsca, gdzie umówił się z Mingiem jest bardzo niedaleka droga. Dobrze
byłoby tam jechać i rozejrzeć się, co i jak. Tam też mógłby ściągnąć Razora
i chłopaków i powiedzieć im o planowanych wyścigach. Na pewno
zmotywowałoby ich to do wzmożonego treningu.
- Słuchaj, Razor. Spotkajmy się na parkingu koło uniwersytetu w Rosewood. Ja
akurat jestem w okolicy. Zaraz mogę się tam pojawić.
- Super. No to my też się zbieramy z chłopakami. Będziemy za piętnaście minut.
- Ok. To do zobaczenia.
Rozłączył się, wkładając z powrotem telefon do kieszeni.
- Co jest? Planujesz przeszkolić chłopaków przed spotkaniem z Mingiem? –
zapytała Mia.
9
- Dokładnie tak. Za piętnaście minut będą koło uniwersytetu. Musimy się
zbierać.
Po kilku minutach wyjeżdżali już z garażu kryjącego samochody
z Czarnej Listy. Wszystko dokładnie za sobą zamknęli tak, by nikt się tam nie
dostał. Skierowali się teraz drogą na północ. Po chwili mijali już szpital
uniwersytecki.
- Pamiętaj, żeby się nie wysypać z samochodami. Nie muszą na razie o nich
wiedzieć.
- Pamiętam.
- To samo tyczy się spotkania z Mingiem. Niech myślą, że umówiłem się z nim
dopiero dzisiaj.
Po chwili byli na miejscu. Wjeżdżali na prawie pusty parking znajdujący
się koło frontowego wejścia do uniwersytetu. Thomas zatrzymał się na jego
środku tak, by Razor go nie przeoczył. Oboje wysiedli z BMW i usiedli na jego
masce, czekając na przybycie chłopaków.
- Mam tylko nadzieję, że nie zainteresuje się nami policja. Trochę ludzi się tu
kręci, ktoś może postanowić uprzykrzyć nam życie.
- Nie martw się. Chociaż z drugiej strony mogłoby być ciekawie. – zaśmiała się
Mia.
Dwie minuty później po drugiej stronie parkingu pojawił się czarny
Mustang i Toyota Supra. Oba samochody podjechały na odległość kilku metrów
od BMW. Z Toyoty wysiadł rozbawiony Ronnie, a z Mustanga Razor i Toru.
Wszyscy trzej podeszli podając Thomasowi rękę.
- Cześć wam. – powiedział ściskając akurat dłoń Razora.
- Cześć. – odpowiedzieli Razor i Toru. Ronnie z kolei podniósł jedynie rękę do
góry. Jak to było w jego stylu – nie chciało mu się odzywać.
- Słuchajcie, chłopaki. Mam świetną wiadomość. Spotkałem kolegów Minga.
Pamiętacie go jeszcze?
- No jasne, że tak. – odpowiedział Toru. – Strasznie się rozpychał podczas
wyścigów. Dopiero mu trochę przeszło, kiedy zaczął jeździć tym swoim
odpicowanym Gallardo.
- Dokładnie. – wtrącił Razor. – Poza tym był strasznie zarozumiałym gościem.
Chociaż... nie wiem, czy powinienem go oceniać, skoro sam nie byłem wcale
lepszy. – uśmiechnął się, patrząc teraz na Mię.
- No właśnie. – zgodziła się, kiwając głową i również się uśmiechając.
- Dobra, te kwestie odstawcie na bok. Najważniejsze jest to, że gość chce się
ścigać.
10
- Dzisiaj? – ożywił się nagle Ronnie.
- Nie, za dwa tygodnie. Umówiłem się na spotkanie z nim tutaj. Dlatego jeśli
mamy ćwiczyć, to powinniśmy zacząć właśnie w tych okolicach.
- Nie ma problemu. – powiedział Razor.
- Co prawda Ming myśli, że będę sam, ale zrobimy mu małą niespodziankę.
- Już my mu przypomnimy, kim jesteśmy. – mówił z pasją Ronnie. – Będzie miał
do czynienia z czteroma najlepszymi kierowcami Czarnej Listy. – dodał z dumą.
- Ronnie, mów za siebie. – oburzył się Toru. – Ja raczej z nim nie wygram,
chodząc na nogach.
- Spokojnie, Toru. Nie denerwuj się. – uspokajał go Razor. – Zarobimy jakąś
kasę na wyścigach, to kupimy ci auto. Cierpliwości, bracie.
Thomas w tym czasie próbował za wszelką cenę wyglądać na
obojętnego, tak, by nie wydać się z tym, że wciąż ma jego Mercedesa. Tak, jak
postanowił, powie chłopakom o ich samochodach dopiero po spotkaniu
z Mingiem.
- Albo znowu pomęczę trochę ojca. – roześmiał się Ronnie.
Kilka minut później panowie usadowili się w swoich wozach. Toru
towarzyszył Razorowi na miejscu pasażera w jego Mustangu. Ronnie sprawdzał
głośność silnika parząc jednocześnie gumy. Thomas z Mią zasiedli w BMW.
Po chwili wszyscy opuścili parking. Najpierw postanowili przejechać się kilka
razy wokół uniwersytetu, żeby poznać teren. Budynek otaczało ogromne rondo,
które było dość wąskie, a strony jezdni były rozdzielone pasem zieleni. Trudno
było znaleźć idealny tor jazdy, co chwilę trzeba było zmieniać pas tak, by omijać
jeżdżące tu samochody. Ruch był dość duży. Ludzie ze zdziwieniem przyglądali
się sportowym samochodom. Tempo jazdy stawało się coraz szybsze.
Prowadzące kolumnę BMW jechało z każdą chwilą szybciej i szybciej. Chłopaki
jadący za nim dawali sobie jednak świetnie radę.
Thomas miał już wizję pojedynku z Mingiem. Trzeba wyzwać go na
wyścig właśnie na tym rondzie. Jeździ się tu bardzo trudno i łatwo o błąd
skreślający zwycięstwo. Jeśli Ming nie będzie przygotowany, natychmiast
poniesie porażkę. Z kolei teraz trzeba zrobić wszystko, by samemu być
perfekcyjnie przygotowanym na ten slalom między samochodami i zadbać o to,
by również chłopaki czuli się tu pewnie.
Po kilku następnych kółkach wokół uniwersytetu, Thomas zjechał
wreszcie w jedną z uliczek sąsiadujących z rondem. Tam minęli parking, na
którym dziś się spotkali. Później pokonali dwa długie zakręty, które były
jednocześnie drogą biegnącą między dwoma częściami budynku szpitala.
11
Następnie znaleźli się w okolicach odwiedzonego dziś przez Mię i Thomasa
Diamond Parku. Stamtąd skierowali się wąskimi uliczkami w stronę stadionu.
Cały czas wymijali kolejne samochody, często korzystając z chodników.
Thomas był zachwycony tym, w jak dobrej jest formie. Wypadek
w kanionach odebrał mu nieco pewności siebie. Teraz okazało się jednak, że
prędkość nie sprawia mu żadnych problemów. W jeszcze większe zadowolenie
wprawiał go fakt, że chłopaki mimo tak długiej przerwy od wyścigów, również
świetnie dają sobie radę.
Przez paręnaście minut jeździli jeszcze po ulicach sąsiadujących
z uniwersytetem, aż w końcu Thomas ponownie wjechał na otaczające go rondo
i po chwili pokierował kolumnę na parking – miejsce dzisiejszego spotkania.
Wyhamował teraz samochód, a kolejne zatrzymały się w bliskiej odległości od
niego. Wszyscy wysiedli ze swoich wozów z rozradowanymi twarzami.
- Idzie nam świetnie. – pochwalił Thomas. – Jeśli poćwiczymy jeszcze trochę, to
Ming będzie mógł się schować.
- Rzeczywiście, jest dobrze. Nie sądziłem, że tak szybko się pozbieramy. –
powiedział Razor.
- Hej, Toru. – krzyknął Ronnie. – Trzymaj. Teraz ty prowadzisz, a ja będę twoim
pilotem. – powiedział, rzucając kluczyki swojego wozu w stronę przyjaciela.
- Dzięki. – odpowiedział, łapiąc je.
- To co, ćwiczymy dalej? – zaproponował Thomas.
- Jeśli się nie obrazicie, to ja na razie pauzuję. – powiedział Razor. – Muszę
zajrzeć pod maskę, silnik łapie zbyt wysoką temperaturę.
- Nie ma problemu. Mia, jedziesz?
- Nie, ja też chwilowo pasuje. Muszę rozprostować nogi. Poza tym już mi się
zakręciło w głowie od tego jeżdżenia po rondzie.
- No dobrze.
Thomas nie był jednak zachwycony. Musiał zostawić Mię na parkingu
razem z Razorem. Od razu przypomniało mu się to, o czym wspomniał
wcześniej przez telefon Cross. Co prawda sam nie zauważył jeszcze nic
podejrzanego, ale policjant mógł mieć rację. Z drugiej jednak strony, nie należy
się przejmować. Mia tak strasznie nie lubi Razora, że w ogóle przebywanie
w jego towarzystwie jest dużym wysiłkiem dla jej dobrej woli. Nie było
absolutnie mowy o tym, by Razor mógł cokolwiek zdziałać.
- W takim razie pakujcie się do auta. – powiedział do Ronniego i Toru. -
Pojeździmy jeszcze chwilę i na dziś koniec. Mamy jeszcze sporo czasu do
spotkania z Mingiem.
12
Po tych słowach sam wsiadł do BMW i uruchomił silnik. Widząc, że Toru
i Ronnie są już gotowi, ruszył i skierował się w stronę północnego wyjazdu
z parkingu. Spojrzał jeszcze w lusterko, by zobaczyć oddających się Mię
i Razora po czym, znalazł się już na ulicy. Po raz kolejny zwiedzał z chłopakami
ulice Rosewood zwiększając z każdą minutą prędkość, tak, by sprawdzić, jak
daje sobie radę Toru.
Tymczasem na parkingu, zgodnie ze wcześniejszą zapowiedzią, Razor
otworzył maskę swojego Mustanga. Zaglądał teraz z uwagą do chłodnicy. Chciał
sprawdzić, czy to ona jest powodem przegrzewania się silnika. Nie mógł jednak
jednoznacznie tego stwierdzić. Usterka wydawała się być czymś bardziej
skomplikowanym. Na krótką metę nie utrudniała ona jazdy, jednak po
kilkunastu minutach silnik osiągał temperaturę, która martwiła Razora.
Najwyraźniej jego auto nie miało tyle szczęścia, co Ronniego i w czasie jego
nieużywania coś się zepsuło.
Ani Mia, ani Razor nie przerywali ciszy panującej na parkingu. Oboje
czuli się dość dziwnie ze swoją wzajemną obecnością. Żadne z nich nie
wiedziało, jak zacząć rozmowę. Kiedyś zdecydowanie nie pałali do siebie
sympatią. A przynajmniej Mia do Razora na pewno nie. Teraz sytuacja nieco się
zmieniła. Postanowił stanąć po stronie Thomasa i razem z nim się ścigać, co
w pewnym stopniu wymazywało jego dawne występki. Zdawał sobie jednak
sprawę z tego, że to tak łatwo nie odmieni jego wizerunku w oczach Thomasa
i Mii. Postanowił więc starać się ze wszystkich sił, by kiedyś zyskać ich pełne,
niewymuszone zaufanie.
Mia przez cały czas obserwowała Razora, spacerując jednocześnie po
parkingu. Nie oddalała się jednak zbyt daleko od jego wozu. On z kolei
w chwilach, kiedy była odwrócona do niego plecami, spoglądał na nią
ukradkiem. Po chwili znów patrzył pod maskę, tak, by nie dostrzegła jego
spojrzeń. W końcu postanowiła przełamać tę ciszę i jako pierwsza odezwała się.
- Wiesz już, co jest nie tak? – zapytała, podchodząc bliżej Mustanga.
Jej głos zaskoczył Razora. Przez jego ciało przeszedł przyjemny dreszcz. Kiedy
zapanował już nad emocjami, odpowiedział:
- Niestety nie. – zaczął łagodnym głosem, wciąż zaglądając pod maskę. – Na
początku wydawało mi się, że to chłodnica, ale to jednak coś poważniejszego.
- Masz jeszcze jakiś inny pomysł?
Teraz wyprostował się, przecierając ręce w białą ścierkę.
- Termostat. Nie przesyła odpowiednich impulsów do układu chłodzenia. Albo
całkiem padł, albo już ledwo zipie.
13
Mia znów zaczęła krążyć w tę i z powrotem. Wyraźnie się nad czymś
zastanawiała. Z oddali dobiegały niesione echem dźwięki silników. Po chwili
znów przerwała ciszę.
- Clarence. – zwróciła się do niego imieniem zamiast używanym przez
wszystkich pseudonimem.
- Tak? – spojrzał na nią z zaciekawieniem.
- Przesadziłam wczoraj. Przepraszam za tego „idiotę” na ulicy.
- Nie gniewam się. – uśmiechnął się pod nosem sam do siebie. – Zasłużyłem
sobie.
Przetarł ręce do końca, wsadził ścierkę do tylnej kieszeni spodni i zatrzasnął
maskę.
- Dwa lata temu naprawdę zachowywałem się idiotycznie. – kontynuował,
siadając teraz na niej. – Będąc w więzieniu przemyślałem sporo spraw. Kilka
rzeczy do mnie dotarło. – mówił, spoglądając w dal. – Muszę je teraz naprawić.
Mia przyglądała mu się z coraz większym zaciekawieniem. Czekała, co powie
dalej.
- Mam nadzieję, że kiedyś zdobędę twoje zaufanie. – spojrzał na nią. –
I Thomasa również. Bardzo żałuję, że zamiast uczynić z was swoich przyjaciół,
doprowadziłem do tego, że byliśmy wrogami.
- Tak, jak sam powiedziałeś – teraz wszystko możesz zmienić.
- I tak zrobię. Obiecałem to już sobie, teraz obiecuję również tobie.
W tej chwili ich rozmowę przerwał nasilający się dźwięk silników
samochodowych. Gdzieś niedaleko było też słychać syrenę radiowozu.
Razor z wrażenia wstał na równe nogi. Chwilę później po zachodniej stronie
parkingu, za plecami Mii pojawiły się samochody Thomasa i Ronniego. Jechały
w ich kierunku.
- Już myślałem, że to ich ściga policja. – powiedział z uśmiechem Razor. –
Byłoby nieciekawie, gdyby tu za nimi wpadli.
- Nie, ten radiowóz jedzie gdzieś zupełnie indziej. – powiedziała, przysłuchując
się jego dźwiękowi. – A co, boisz się, że znowu cię złapią? – zapytała,
uśmiechając się.
- Nie. Nie tym razem. – mówił, przechodząc obok niej i kierując się w stronę
Toyoty Ronniego. – Nie teraz, kiedy ty już nie jesteś w policji.
Mia pozostała sama przy Mustangu Razora uśmiechając się na jego ostatnie
słowa.
On podszedł już do wysiadających z samochodów chłopaków.
- I jak, Toru? – zapytał.
14
- Jest dobrze. Niedługo będę w dawnej formie. – pochwalił się.
- Rzeczywiście. – wtrącił Thomas. – Nie zrobił nawet jednego błędu.
- Super.
- A teraz proponuję się stąd zwijać, ktoś chyba zadzwonił po policję.
- Popieram. Tym bardziej, że muszę nieco głębiej zajrzeć pod maskę. Albo
chłodnica, albo termostat nawala.
- Zajmiemy się tym. A teraz zbieramy się.
Wsiedli zatem do samochodów. Toru nadal prowadził Toyotę. Mia
usiadła na miejscu pasażera BMW, uśmiechając się do Thomasa.
Po chwili wszyscy opuścili parking, kierując się w stronę Ocean Hill.
***
Mijały kolejne dni. Mustang Razora został doprowadzony do
perfekcyjnego stanu. Temperatura już nie wzrastała do zbyt wysokiego
poziomu, a wymiana opon na nowe sprawiła, że auto stało się zdecydowanie
bardziej przyczepne. Równie wiele czasu Ronnie spędził pielęgnując swoją
Toyotę. Z braku własnego, Toru postanowił pomagać kolegom przy ich
samochodach.
Thomas w tym czasie nie musiał zajmować się żadnymi renowacjami
swojego wozu. Był on w idealnym stanie. Miał jednak na głowie inne sprawy.
Między innymi zastanawiał się, jakie kroki jeszcze podjąć, by być lepiej
przygotowanym do wyścigów z Mingiem. Drugą rzeczą, która zaprzątała mu
myśli, był samochód dla Mii. Miał wystarczająco dużo pieniędzy, by kupić jej
nawet najdroższe auto, ale jak sama powiedziała – „to już nigdy nie będzie to
samo.” Dla niej najważniejszym wozem w życiu na zawsze stała się Mazda
RX-8 z czasów pracy w policji. Jak Thomas zauważył zaraz po przyjeździe do
Rockport, oddanie go było dla Mii wielką stratą.
Będąc obecnie w garażu w Rosewood i przeglądając po raz kolejny wozy
kierowców z Czarnej Listy, wpadł nagle na genialny pomysł. Postanowił
zadzwonić do Crossa.
- Witaj ponownie.
- Cześć. W czym mogę pomóc? – zapytał wesoło policjant.
- Zastanawiam się, co stało się z samochodem Mii po tym, jak go oddała. Masz
może jakieś informacje na ten temat?
15
- Szczerze mówiąc nie, ale mogę spróbować coś się dowiedzieć. Tylko od razu
uprzedzam, że to trochę może potrwać.
- Zdaje sobie z tego sprawę.
- A jeśli mogę zapytać, co właściwie kombinujesz? – zapytał Cross
z zaciekawieniem.
- Chciałbym zrobić Mii niespodziankę. – mówił Thomas, uśmiechając się. –
Gdyby ten samochód gdzieś jeszcze stał, a byłaby możliwość go stamtąd
wyciągnąć... chętnie bym go przygarnął i podarował byłej właścicielce.
- Aaaaha. Bardzo dobry pomysł. Tym bardziej postaram się coś dowiedzieć.
- Dzięki wielkie. W takim razie do usłyszenia.
- Do usłyszenia.
Teraz Thomas powrócił do przeglądania samochodów. Wciąż tak samo
mocno go fascynowały. Zatrzymał się przy Lamborghini Gallardo Minga. Założył
ręce i przez chwile intensywnie się nad czymś zastanawiał.
- Mam pomysł. – zaczął mówić sam do siebie. – Zagramy na starych zasadach.
Jeśli jakimś sposobem wygra, dostanie swoje Gallardo. Jeśli przegra, w tym
garażu pojawi się kolejne cacko.
W ten sposób chciał zachęcić Minga do bardziej brawurowej jazdy, ale
jednocześnie zdecydowanie bardziej niebezpiecznej. Jeśli zobaczy swój dawny,
ukochany wózek, wytrąci się z równowagi i będzie łatwiej go pokonać. Prosta
psychologia.
Thomas nie mogąc nacieszyć się swoim genialnym pomysłem, opuścił garaż
i skierował się BMW w stronę Ocean Hill. Jak najszybciej chciał podzielić się
swoim pomysłem z Mią.
***
Kiedy nadszedł już dzień spotkania z Mingiem, Thomas umówił się
z Razorem na parkingu obok uniwersytetu o 12:30 – na pół godziny przez
pojawieniem się tam ich rywala.
Thomas wraz z Mią udali się do garażu w Rosewood. Zgodnie z planem
chcieli wyprowadzić Minga z równowagi poprzez pokazanie mu jego dawnego
auta. Dlatego ustalili, że w odpowiednim momencie Mia podjedzie jego Gallardo
na parking.
16
- Za pół godziny Ming powinien być na miejscu. – mówił Thomas, patrząc na
zegarek na ręce. – Ja muszę jechać pod uniwersytet. Teraz pozostaje tylko
kwestia, czy poczekasz tutaj, czy gdzieś bliżej.
- Mogę zaparkować koło szpitala na tym wyższym poziomie.
- Dobry pomysł, tylko trzeba uważać, żeby cię nie zauważył, jeśli będzie
tamtędy przejeżdżał.
- Spokojnie, nie zauważy.
- Ok, no to zbierajmy się.
Mia wsiadła do czarno-srebrnego Gallardo i wyjechała przed garaż.
Obok niej pojawił się Thomas w BMW. Wysiadł z auta i zamknął bramę. Po chwili
oboje odjechali w stronę uniwersytetu.
Thomas wjechał na parking. Czekali tam już Razor, Toru i Ronnie.
Wysiadł z samochodu, podchodząc do nich.
- Cześć chłopaki. – witał się, podając im rękę.
- Cześć. Mii nie będzie? – zapytał Razor.
- Będzie, będzie. Tylko po prostu w odpowiedniej chwili. – odpowiedział
Thomas z uśmiechem. – Zobaczycie, o co chodzi już niedługo.
- No dobra, w takim razie o nic nie pytam.
- Mamy jeszcze jakieś 20-25 minut. Trzeba posprawdzać wszystko bardzo
dokładnie. Wy przez ostatnie paręnaście dni nie odchodziliście od swoich
samochodów, ja z kolei nie zajrzałem do swojego wcale.
Po tych słowach Thomas wziął się za sprawdzanie wszystkiego, co
możliwe. Jego uwadze nie uciekły nawet najmniejsze szczegóły.
Chłopaki mimo wszystko wzięli przykład z Thomasa i również postanowili
wszystko przejrzeć. Kiedy skończyli, wrócili do rozmowy.
- Nie wiem, co dokładnie planuje Ming. – zaczął Thomas. – Trudno mi nawet
powiedzieć, w jaki sposób on chciałby się ścigać. Jestem pewien, że on myśli, że
będę sam. Ja z kolei jestem pewien, że on będzie w towarzystwie. Muszę was
uprzedzić, że raczej pokojowo do mnie nie jest nastawiony. A przynajmniej tak
wynika z rozmowy z jego koleżkami.
- Właśnie nad tym się zastawiałem. – mówił Razor. – Czy będziemy się z nim
obchodzić delikatnie, czy raczej nie. W takim razie już znam odpowiedź.
- Spokojnie. Nie nastawiajmy się negatywnie już na starcie. Nie mamy pewności,
czy Ming jest tak samo nabuzowany, jak jego koledzy. Najlepiej po prostu
zobaczyć, jak się będzie zachowywał, kiedy się tu pojawi.
17
Na odpowiedź nie trzeba było długo czekać. Z przeciwnej strony
parkingu nadjeżdżały właśnie trzy samochody. Dwa z nich to czarne Hummery
H2. Między nimi dostrzec można było czarnego Mercedesa-Benza CLK 500.
- Toru. – mówił Thomas, patrząc na nadjeżdżające samochody. – Chyba widzę
fajny wózek dla ciebie.
- No, byłby. – odpowiedział, zakładając ręce i kiwając głową.
Po chwili samochody zatrzymały się, a z ich wnętrza wyłaniały się
kolejne postacie. Z Mercedesa wysiadł Ming. Wyglądał na mocno zadziwionego.
Po pierwsze nie spodziewał się, że Thomas będzie czekał na niego
w towarzystwie. Po drugie nie przypuściłby nigdy, że tym towarzystwem mogą
być Razor i jego kumple. Dwa lata temu wszyscy wiedzieli, że owi panowie
raczej za sobą nie przepadają i teraz widok ich wszystkich w jednym miejscu był
naprawdę niewiarygodny.
- Witam panów. – powiedział Ming, zbliżając się do swoich dawnych rywali. Za
jego plecami podążali czterej „ochroniarze”. – Nie spodziewałem się, że zastanę
tutaj panów razem.
Ming podał wszystkim rękę, jednak w jego zachowaniu było można
wyczuć wrogość i jednocześnie wciąż nieustępujące zaskoczenie.
- Tak samo ja się nie spodziewałem, że kiedyś będzie nam dane jeszcze się
spotkać. – odpowiedział Thomas. – Jest mi również niezmiernie miło, że twój
znajomy postanowił umówić nas na to spotkanie. – dodał z ironią w głosie.
- Jestem mu za to nieprawdopodobnie wdzięczny. Mam teraz okazję się
odegrać.
- Możesz spróbować odegrać się na nas wszystkich. – wtrącił Razor. – W końcu
wszyscy wygraliśmy kiedyś z tobą, idąc w górę Czarnej Listy.
- Ja nie tylko spróbuje, ale po prostu to zrobię. Wy siedzieliście w pace i jakoś
nie wierzę teraz w wasze umiejętności. Najgorzej będzie z tobą, – pokazał
palcem na Thomasa. – ale i tobie dam radę.
- Odnoszę wrażenie, że jesteś zbyt pewny siebie. – odpowiedział, zakładając
ręce. – Myślisz, że wygrasz z nami?
- Tak właśnie myślę. Poza tym widzę, że macie jakieś braki w samochodach.
Cztery osoby, a tylko trzy samochody.
- A może byłbyś chętny zobaczyć piątą osobę i czwarty samochód?
W tym czasie Mia czekała na parkingu obok szpitala. Siedziała za
kierownicą Gallardo. Przyglądała się wnętrzu samochodu, w końcu znudzona
oczekiwaniem zaczęła przeglądać płyty, które znalazła w schowku.
18
- Czego ten człowiek słuchał. – mówiła do siebie, odrzucając jedną po drugiej
na siedzenie pasażera. – Może to będzie dobre.
Włożyła jedną z płyt do odtwarzacza, a po chwili z głośników rozległa się
muzyka rockowa.
Kilka minut później gitarę elektryczną i krzyk wokalisty rozdarł dźwięk
telefonu. Thomas wysłał Mii sygnał, dając jej tym samym znak, że już czas
pojawić się na uniwersyteckim parkingu.
Nie wyłączając muzyki, a rozkręcając ją jeszcze głośniej, ruszyła w stronę
miejsca spotkania.
- A teraz pora porozmawiać poważnie. – mówił Thomas do Minga. – O co się
ścigamy? Przygotowałeś sobie jakąś kasę?
- Eee, szczerze mówiąc to nie. – odpowiedział z zażenowaniem.
- Czyli rozumiem, że zgodnie z zasadami Czarnej Listy będziemy się ścigać
o samochód.
- Chyba żartujesz. – oburzył się Ming.
- Nie, mówię całkowicie poważnie.
Za plecami Thomasa rozległ się teraz dźwięk nadjeżdżającego
samochodu i głośnej muzyki. Wszyscy spojrzeli w tamtą stronę. Ich oczom
ukazało się czarno-srebrne Lamborghini.
- Tym bardziej, że mam dla ciebie świetną propozycję. – dodał po chwili.
- Moje Gallardo! – krzyknął Ming.
Wszyscy na parkingu byli zdumieni. Razor, Toru i Ronnie przyglądali się
zbliżającemu autu z ciekawością. Jedynie Thomas będąc zorientowany w tym, co
się dzieje, zachował spokój. Lamborghini zatrzymało się, ustawiając się
w rzędzie z wcześniej zaparkowanymi tutaj samochodami chłopaków. Po chwili
otwarły się drzwi kierowcy. Muzyka z wnętrza uderzyła jeszcze głośniej
i wyraźniej. W końcu ku zdziwieniu wszystkich, z auta wyłoniła się Mia. Najpierw
spojrzała w stronę Minga, potem skierowała się w stronę zebranych.
- Cześć chłopaki. – powiedziała, stając między Thomasem a Razorem.
- Cześć. – odpowiedział Razor. – Ładne wejście.
- Wiem. – odpowiedziała z uśmiechem, cały czas patrząc w stronę
zaszokowanego Minga.
- Ty też tutaj? – zapytał. – Muszę przyznać, że jeszcze nigdy w życiu nie
zostałem tyle razy zaskoczony i to w tak krótkim czasie.
- Chyba nie spodziewałeś się, że będziemy tutaj wszyscy.
19
- Zdecydowanie się nie spodziewałem. W ogóle to, o co tu chodzi? Co to za
szopka? Po co ten samochód tutaj?
- Nie chciałbyś go odzyskać? – odpowiedział pytaniem Thomas.
- Oczywiście, że tak. Jednak domyślam się, że nie oddasz mi go tak po prostu.
- To chyba jasne. Tak, jak powiedziałem, będziemy się ścigać zgodnie z regułą
Czarnej Listy. Postawimy na szali samochody – Gallardo i twojego Mercedesa.
Ming spojrzał na Thomasa z przerażeniem.
- A jakie są zasady zwycięstwa? – zapytał.
- Proste i z korzyścią dla ciebie. Jeśli pokonasz jednego z nas – mnie, Razora,
Ronniego lub Toru, dostaniesz swoje Gallardo. Jeśli jednak każdy z nas wygra
swój wyścig z tobą, będziesz musiał oddać swojego Mercedesa.
- Dobra, zgadzam się. – powiedział Ming z chytrym uśmiechem na twarzy.
- Za chwilę będziesz inaczej śpiewał. – wtrącił Razor. – Każdy by się zgodził na
takie zasady. Ale to i tak cię nie uratuje. Szykuj papiery Ming, ten Merc jest już
nasz.
- A wy macie papiery do Gallardo?
- Tak. – odpowiedziała Mia, wyciągając je z tylnej kieszeni spodni i pokazując je
tak, by nie było wątpliwości, że wszystko jest w porządku. – Zaufasz mi na tyle,
żeby pożyczyć mi swoje na czas wyścigów. Po wszystkim oddam je zwycięzcy.
- Nie widzę problemu. – odpowiedział, wręczając Mii swoje dokumenty, które
chwilę wcześniej wyciągnął z kieszeni ukrytej po wewnętrznej stronie kurtki. –
To który z Was pierwszy?
- Ja. – odpowiedział natychmiast Thomas.
- Świetnie. Jaką trasą będziemy jechać?
- Wyjeżdżając z parkingu, pojedziemy w stronę stadionu. Objedziemy go na
około zgodnie z ruchem wskazówek zegara. Będąc pod stadionem pojedziemy
w lewo, potem na autostradę, a później z powrotem pod uniwersytet i na
parking. Kto wjedzie tu jako pierwszy, wygrywa.
- Ok. Z którego wyjazdu ruszamy?
- Z tego za twoimi plecami.
Nie odpowiadając już na ostatnie słowa Thomasa, Ming skierował się
w stronę swojego Mercedesa. Po chwili znajdował się już w jego wnętrzu.
W tym samym czasie Thomas odwrócił się do Mii i chłopaków.
- Pokaże mu, jak się powinno jeździć. W czasie naszego wyścigu Mia
wytłumaczy wam, co zrobić, żebyśmy wygrali.
20
- Nie wiem, czy dobrze robisz tak bardzo wierząc w nasze umiejętności. –
powiedział cicho Razor. – Jeśli któryś z nas przegra, a jest to bardzo możliwe, to
stracisz Gallardo i możliwość zdobycia tego Merca.
- Jestem całkowicie pewny tego, że każdy z was wygra. – odpowiedział,
otwierając drzwi swojego BMW. – Toru, dasz radę zapanować nad tym
potworem? – zapytał, wskazując na dawne auto Minga.
- Jasne. To będzie czysta przyjemność. – odpowiedział z ekscytacją w głosie.
- W takim razie wszystko załatwione. – Thomas usiadł za kierownicą swojego
wozu. – Mia, gdybyś mogła, wyłącz już tę muzykę. Uszy od niej bolą. Mingowi
też już chyba wystarczy. – powiedział, śmiejąc się.
- Też mi się tak wydaje. Zaraz to wyłączę.
Thomas ruszył w stronę wyjazdu po drugiej stronie parkingu. Ming
czekał już na niego, próbując zrobić wrażenie na przeciwniku dźwiękiem
zwiększania obrotów silnika.
Biało-niebieskie BMW ustawiło się po lewej stronie Mercedesa.
Obaj kierowcy opuścili szyby by ustalić, kiedy ruszą.
- Startujemy, kiedy te światła – Thomas wskazał na światła znajdujące się na
wprost od głównego wejścia do uniwersytetu. – znowu zapalą się na zielono.
Ming na potwierdzenie pokiwał głową.
Teraz uwagę obu kierowców przykuwał tylko i wyłącznie kolor
oświetlenia przed ich wozami. Światła zmieniły się na czerwone. Po parunastu
sekundach na pomarańczowe. Thomas wcisnął sprzęgło i wbił pierwszy bieg.
Z niecierpliwością czekał na znak do startu. Powoli spuszczał nogę ze sprzęgła.
Auto zaczęło drgać, przypominając tym uwięzione zwierzę, które próbuje
zerwać się z łańcucha. Jedyne, co wciąż trzymało je na wodzy to zaciągnięty
hamulec ręczny.
Ming w tym czasie wciąż zwiększał i zmniejszał obroty silnika. Thomas już
wiedział, że jego przeciwnik w ten sposób nie będzie miał szans na dobry start.
Światła zmieniły się na zielone. BMW wyrwało się do przodu, pozostawiając
ślady spalonej gumy na asfalcie.
Zgodnie z podejrzeniami Thomasa, Ming nie trafił w dobre obroty i już na
samym początku został kilka metrów w tyle. Przewaga została natychmiast
odpowiednio wykorzystana. Thomas zajechał drogę Mingowi, utrudniając mu
tym samym możliwość wyprzedzenia. Żeby tego dokonać musiałby jechać na
rondzie pod prąd, co raczej o tej porze dnia nie byłoby proste.
21
Oba samochody skręciły teraz w lewo, kierując się w stronę stadionu.
Znajdujące się tutaj wąskie zakręty sprawiły, że Thomas jadąc optymalnym
torem, zdobył nad rywalem jeszcze większą przewagę.
Ciasne rondo również sprawiło Mingowi sporo problemów, przez co jego szanse
na wygraną drastycznie spadły.
Tymczasem Mia przedstawiała chłopakom strategię, która miała
zapewnić zwycięstwo każdemu z nich.
- Jak chyba każdy z nas wie, Ming jest specem od autostrad, długich prostych
i rozwijania dużych prędkości. Jednak, kiedy musi ścigać się na trasie o ciasnych
lub ostrych zakrętach, nie jest już taki sprytny.
- Kiedy ścigałem się z nim podczas pojedynku Czarnej Listy, zauważyłem, że
gość lubi się rozpędzać do dużej prędkości, ale później za wcześnie hamuje i na
tym dużo traci. – dodał Toru.
- Dokładnie tak. Dlatego musicie wyciągnąć go właśnie na takie trasy, gdzie
będzie musiał dużo używać hamulca.
- Dla Toru i Ronniego to będzie bułka z masłem. – powiedział Razor. – Toyota
Ronniego jest stworzona do takiej jazdy, Gallardo zdaje się również dobrze
sprawować na takich trasach, jeśli tylko ma dobrego kierowcę. Ja z kolei ze
swoim Mustangiem jestem spisany na szerokie ulice. Sama wiesz, jak jest. –
dodał rozkładając ręce.
- Wiem, ale myślę, że coś wykombinujesz. – odpowiedziała, uśmiechając się
przy tym znacząco.
- Sugerujesz, że powinienem zadrapać mu lakier?
- Dokładnie. Jeśli nie swoim własnym autem, to przynajmniej spychając go na
jakieś przeszkody. W końcu on jeździł właśnie w taki sposób.
- No, mnie zepchnął kiedyś w parasolki pod barem. Jedna z nich jakoś dziwnie
zaczepiła się do dachu mojego wozu i jeździłem jak ta pierwsza oznaka lata. –
emocjonował się Ronnie.
Wszystkich to rozśmieszyło. Nawet Ronnie nie będąc zbytnio
zadowolony z tego, co mu się przypomniało odnośnie Minga, teraz poczuł się
rozbawiony.
- W takim razie – zaczął znów Razor. – zabiorę go w podróż po ciasnych
i trudnych skrótach. Jeśli będzie chciał ze mną wygrać, będzie musiał nimi
jechać. Jak nic wystraszy się o lakier na swoim Mercu i zwolni.
- Bardzo dobrze. – pochwaliła Mia. – A ty, Toru, jak widzisz swój wyścig?
- Trzy rundki wokół uniwersytetu – tak, jak nas uczył Thomas. Ming całkowicie
się tu pogubi.
22
- Ronnie?
- Ja zabiorę go tam, gdzie jego miejsce – na dworzec autobusowy.
Mia ze śmiechu aż złapała się za brzuch, Razor zaczął ocierać łzy,
a Toru poklepał przyjaciela po ramieniu na znak poparcia jego pomysłu.
- Ronnie, - zaczęła znów Mia, wciąż głośno się śmiejąc. – Musisz uważać. Na tej
trasie będzie sporo prostych odcinków, gdzie Ming może poczuć się zbyt
pewnie.
- No i bardzo dobrze. Ciekawe, czy spakował sobie walizki… - powiedział,
teatralnie przykładając dłoń do brody i spoglądając w niebo na znak
zastanowienia.
- Proszę cię, skończ już chłopie, bo nie mogę oddychać ze śmiechu. –
powiedział Razor.
Parę chwil później w oddali zaczęły rozbrzmiewać dźwięki
samochodowych silników. Choć wszyscy zebrani na parkingu byli wręcz pewni
zwycięstwa Thomasa, z ciekawością i ekscytacją spoglądali w stronę wjazdu. Po
chwili ku radości Mii i chłopaków, na miejscu pojawiło się biało-niebieskie BMW.
Dopiero po kilkunastu sekundach na parking wjechał Ming. Wysiadając z wozu,
wyglądał na mocno zdenerwowanego, co tylko ułatwiało zadanie jego kolejnym
rywalom.
- Thomas, teraz moja kolej. – powiedział Razor, gdy ten już do nich podszedł.
- Ok. Pamiętaj, że jesteś lepszy od niego. Panuj nad samochodem i nad samym
sobą. To wszystko, co musisz zrobić, żeby z nim wygrać.
- Nie obraź się Toru, ale lakier na twoim nowym wozie po tym wyścigu nie
będzie w najlepszym stanie.
- Spoko. Później się tym zajmiemy. – odpowiedział.
Razor wsiadł do Mustanga i uruchomił silnik. Ming siedząc z swoim
wozie, wyglądał na bardzo pewnego siebie. Prawdopodobnie również postanowił
wyprowadzić rywala z równowagi.
- Clarence, - zaczęła Mia, podchodząc do jego auta. – pamiętaj, co ustaliliśmy
parę minut temu.
Razor uśmiechnął się i kiwnął głową.
- Już wiem, jak go załatwię. Mam nadzieję, że żaden chory nie dostanie zawału
z mojego powodu.
- Co wykombinowałeś? – zaciekawiła się Mia.
- Jak mi się to uda i wrócę tu w całości, to ci powiem.
Razor ruszył w stronę wyjazdu. Obok niego zatrzymał się Ming.
- Jaka trasa? – zapytał.
23
- Szpital, Diamond Park, stadion i powrót tutaj.
- Dobra, ruszamy na zielonym.
Razor już od kilku sekund obserwował palące się na czerwono światło.
- Hej, tylko niech ci auto nie zgaśnie. – dodał jeszcze po chwili Ming, śmiejąc
się przy tym bezczelnie.
W odpowiedzi kierowca Mustanga obdarzył go jedynie spojrzeniem
godnym seryjnego mordercy i nie dając się wyprowadzić z równowagi, znów
skierował wzrok w stronę świateł.
Te zmieniły się teraz na pomarańczowe. Razor poczuł miłe ukłucie w
sercu i gdy po ulicy rozlał się zielony blask, ruszył wciskając gaz do dechy i
zmuszając swoje auto do kilkusekundowej jazdy tylnym zderzakiem po ziemi.
Ming w swojej pewności siebie, znów popełnił błąd i po raz kolejny mógł tylko
oglądać dym, który pozostał po jego rywalu.
Zgodnie z ustaleniami, Razor pojechał w stronę szpitala. Ming co nieco odrobił
i dlatego udało mu się go dogonić. Nie cieszył się jednak z tego długo. Razor
postanowił wykonać numer, którego bałby się zrobić nawet za czasów Czarnej
Listy. Zbliżając się do szpitala, nie skręcił - pojechał prosto. Z szaleńczą
prędkością przepruł przez kolejne poziomy, dosłownie lecąc nad szpitalnym
parkingiem. Ming był w szoku, jechał krętą uliczką, a tymczasem jego rywal był
już na prostej drodze do Diamond Park.
Przejeżdżając koło parku, Razor już nieco ochłonął po swoim wyczynie i z
radością stwierdził, że po Mingu nie ma ani śladu. Teraz skierował się w stronę
stadionu i przejeżdżając koło niego, skręcił w prawo by znów jechać w kierunku
uniwersyteckiego parkingu. Po krótkiej chwili był na miejscu.
Zatrzymał się kilka metrów od zebranych i wysiadł z samochodu, podnosząc
zaciśnięte pięści do góry na znak zwycięstwa. Z jego twarzy nie znikał uśmiech.
Mniej zadowoleni byli koledzy Minga, którzy z coraz większym niepokojem
obserwowali to, co działo się tu już od dwudziestu paru minut.
- Gdzie go zgubiłeś? – zapytała Mia.
- Wiedziałem, że nie pojedzie za mną. Jest na to za cienki, przecież nie chciałby
sobie porysować autka.
- Czy mnie się dobrze wydaje, że pojechałeś pod szpitalem prosto? – zapytała,
patrząc na swojego rozmówcę badawczo.
- Dokładnie tak. – odpowiedział, po raz kolejny zaciskając pięści z radości. –
A on oczywiście pojechał na około.
Dopiero w tej chwili na parkingu pojawił się Ming. Natychmiast wysiadł
z samochodu i żywiołowo podszedł do zebranych.
24
- Tego nie było w zasadach. – powiedział z gniewem w głosie.
- W jakich zasadach? – roześmiał się Razor. – Czy my ustalaliśmy jakieś zasady?
– zapytał, rozkładając ręce. – Widziałeś, gdzie jadę. Mogłeś pojechać za mną.
- Chyba cię pogrzało człowieku.
- Dlaczego? Co prawda raz uderzyłem głową w sufit auta, spadając na ulicę za
szpitalem, ale jak widać – żyję. Moje auto też jest całe. Więc, w czym widzisz
problem?
Mingowi zabrakło argumentów do dalszych sprzeciwów. Mia, Thomas, Ronnie
i Toru stojący za Razorem mieli równie rozbawione twarze, co on.
- Teraz pora na mnie. – powiedział Ronnie, poprawiając swoje okulary
przeciwsłoneczne.
- Teraz pora na was obu. – odpowiedział Ming. – Mam już powoli dość tej
zabawy. Chcę jechać z wami oboma na raz.
Na te słowa, Ronnie i Toru uśmiechnęli się idealnie w tym samym czasie,
jak gdyby byli częściami tego samego zegarka.
- Powracając do naszej początkowej umowy, - zwrócił się teraz do Thomasa. –
jeśli wjadę na metę przed którymś z nich, Gallardo jest moje.
- Oczywiście. – odpowiedział, dodając do tego raczej średnio miły uśmiech.
Ming wsiadł do swojego Mercedesa i znów ruszył w stronę wyjazdu
z parkingu.
- Jaki to jest bałwan. – roześmiał się Ronnie. – Przecież to jest oczywiste, że
z nami oboma na raz on nigdy nie wygra. Jak w ogóle na to wpadł?
- Zielonego pojęcia nie mam, dlaczego na koniec postanowił sobie zaszkodzić,
ale odnoszę wrażenie, że teraz on spróbuje coś wykombinować. – mówił
Thomas. – I to w dodatku coś wrednego.
- Według mnie, - zaczął Razor. – Toru jest bezpieczny, bo nie będzie chciał
porysować Gallardo, ale Ronniego może próbować gdzieś zepchnąć tak, by nie
mógł dalej jechać, albo przynajmniej dużo stracił i dojechał na metę jako trzeci.
- O nie, nie tym razem. – oburzył się Ronnie. – Teraz to ja już znam te jego
sztuczki. Nie wepchnie mnie w parasolki.
- Co? – zaciekawił się Thomas.
- To długa historia.
- Dobra, nie wnikam. Skupmy się lepiej na trasie.
- Ja to proponuję zrobić tak, jak powiedział Toru – trzy rundki wokół
uniwersytetu. Ja będę się trzymał z przodu, a Toru będzie mnie od niego
oddzielał, tak żeby nie miał mnie jak zaatakować.
25
- Dobrze gadasz. Mnie wtedy też nie zaatakuje, bo będzie się bał o lakier na
Gallardo.
- I w dodatku na rondzie będzie jeździł raczej powoli, bo boi się też o lakier na
swoim Mercu. – dodał Thomas. – Teraz tylko trzymać kciuki, żeby ten plan
wypalił.
Trzy minuty później Toru i Ronnie stali już na starcie po dwóch stronach
Mercedesa Minga. Jak wcześniej, ruszyć należało na zielonym świetle.
Ming zdawał się być całkowicie zdekoncentrowany widokiem swojego dawnego
wozu. Co chwilę spoglądał w prawo, by się mu przyjrzeć.
Gdy zaświeciło się zielone światło, auta ruszyły z piskiem opon. Początkowo
Ming wysunął się na prowadzenie, ale bardzo szybko obok znalazł się Toru.
Zgodnie z podejrzeniami, jechał tak, by nie uszkodzić nawet w najmniejszym
stopniu Gallardo i swojego Mercedesa. Ten brak agresji szybko wykorzystał
Toru, wysuwając się na prowadzenie i zajeżdżając przeciwnikowi drogę. Teraz
postanowił niepozornie blokować Minga i nadzorować prędkość, tak by Ronnie
mógł ich obu wyprzedzić.
Będąc już na drugim kółku, udało się chłopakom wykonać ten plan. Żółta Supra
znalazła się na prowadzeniu, będąc jednocześnie zabezpieczoną przed atakiem
Minga.
Ta sytuacja nie spodobała mu się i kiedy domyślił się, co jest grane, postanowił
jak najszybciej wyprzedzić Toru.
Zaczęło się trzecie kółko, a Ming z coraz większą zaciętością próbował
wyprzedzić swój dawny wóz. Nie mogąc skorzystać z chodnika po prawej
stronie jezdni, którym poruszał się właśnie Toru, postanowił zjechać do środka.
Ronnie spoglądając do lusterka, zorientował się w sytuacji i postanowił zwolnić,
tak, by razem z przyjacielem wziąć Minga w kleszcze.
Jego atak skończył się tym, że chłopaki uwięzili go między swoimi autami,
zmuszając do jazdy po pasie zieleni dzielącym strony jezdni. Rosnące tam
krzewy zmusiły go do zwolnienia i zjechania za wóz Toru.
Toyota i Lamborghini wjechały na parking jako pierwsze, tym samym niszcząc
jakiekolwiek nadzieje Minga na odzyskanie dawnego wozu.
Thomas i Razor z radością na twarzach ruszyli w kierunku nadjeżdżających
wozów, przybijając jednocześnie piątkę. Mia szła tuż za nimi, wyciągając
dokumenty z kieszeni.
Po chwili wręczyła je Ronniemu, który natychmiast oddał papiery do Mercedesa
Toru.
- Jesteś całkowicie pewny, że mogę sobie wziąć to auto? – zapytał Thomasa.
26
- Jasne, że tak. Jeszcze postaramy się o kluczyki do niego. – odpowiedział,
robiąc kilka kroków w stronę wysiadającego właśnie z wozu Minga.
– Trzeba wam przyznać, że wiedzieliście, jak sobie ze mną poradzić. - zaczął
z rezygnacją w głosie. - I widzę też, że zdecydowanie bardziej ode mnie lubicie
ryzyko. Kluczyki są w środku. – zakończył sucho i odszedł w kierunku swoich
kolegów.
Toru do tej pory starał się powściągać emocje, ale teraz wybuchł
radością i przybił głośną piątkę z Ronnim.
- Widzisz bracie, już masz swoją własną furę.
- I to jaką. – odpowiedział, wsiadając teraz do swojego nowego nabytku.
- To nie koniec radosnych nowin. – zaczął teraz Thomas. – Mam dla was jeszcze
niespodziankę. Dowiecie się, o co chodzi jutro. Spotkajmy się o pierwszej
popołudniu na placu w Diamond Park.
- Ok. A możesz nam chociaż w jakimś małym ułamku zdradzić, co nas tam
czeka? – zapytał Razor.
- Wtedy to przestanie być niespodzianka. – odpowiedział z uśmiechem. –
Generalnie chodzi o nasz dalszy rozwój jako zespołu.
- Zmiłuj się, przecież nie zasnę w nocy. – wtrącił Ronnie, poprawiając okulary.
- Skąd ty w ogóle wziąłeś to jego Lambo? – przypomniał sobie teraz o tej
zagadce Razor.
- Tego też dowiecie się jutro.
W czasie tej rozmowy, Ming wraz ze swoimi kolegami zapakował się do
jednego z Hummerów i cała ekipa zniknęła z parkingu, jadąc w stronę stadionu.
- Nic tu po nas. – kontynuował Thomas. – My zbieramy się z Mią do domu.
Pamiętajcie o jutrzejszym spotkaniu. Miłej jazdy Toru. – dorzucił na koniec.
- Dzięki. Do jutra.
Thomas wsiadł do swojego BMW, a Mia do Gallardo i po chwili
wyjeżdżali już z parkingu. Skierowali się w stronę szpitala, potem Diamond
Park, doków i stamtąd już wprost do Ocean Hill.
Tam umieścili oba samochody w garażu za domem Mii i udali się do jego
wnętrza by przygotować i zjeść obiad.
Chłopaki wiedzieli już o tym, że następnego dnia będzie ich czekać
niespodzianka ze strony Thomasa. Mia nie spodziewała się jednak, że i dla niej
szykuje równie miłą niespodziankę.
Wieczorem Thomas dostał wiadomość SMS od Crossa:
27
„Panie Tomaszu, samochód dla Pana ukochanej zgodnie z naszą umową znalazł
się właśnie w garażu przy parku. Pozdrawiam was oboje i życzę dużo szczęścia
oraz szerokości.”
Thomasa rozbawił oficjalny styl, który przybrał Cross. Postanowił odpisać
policjantowi: „Dziękuje Panu bardzo i cieszę się, że udało się Panu ku radości
mej ukochanej wykupić to auto i doprowadzić je do naszego garażu. Również
pozdrawiam i życzę skuteczności w łapaniu drogowych piratów.”
- Z kim piszesz? – zaciekawiła się Mia.
- To Cross. Pozdrawia nas i życzy nam dużo szczęścia.
***
Następnego dnia chłopaki pojawili się na placu w parku o umówionej
godzinie, parkując swoje wozy w równym rzędzie. Wysiadając z nich, rozglądali
się z ciekawością zastanawiając nad powodem, dla którego Thomas postanowił
ich tu ściągnąć. Toru przez cały czas przyglądał się swojemu nowemu wozowi,
wciąż nie mógł się nim nacieszyć.
Chwilę później na placu zjawiło się biało-niebieskie BMW i Lamborghini
Gallardo. Z ich wnętrza wyłoniły się postacie Mii i Thomasa.
- Cześć. – przywitali się.
- Jak wóz? – zapytał Thomas, wskazując na czarnego Mercedesa.
- Bardzo dobrze. Jeździ jak demon. – roześmiał się Toru.
- Wczoraj ciężko było to zauważyć, ale według mnie to kwestia kierowcy.
- Ming to cieniarz. – wtrącił Ronnie. – Jeździ jak rencista.
Wszyscy wybuchli śmiechem, a kiedy rozbawienie nieco ustąpiło,
Thomas kontynuował:
- Tak, jak wczoraj powiedziałem, mam dla was niespodziankę. Widzicie ten
garaż? – zapytał, wskazując na bramę do swojej kryjówki.
- Kupiłeś nam garaż? – zapytał Razor.
- Nie, to coś znacznie lepszego. Zostawmy tu wozy i zapraszam was do środka.
Thomas ruszył pierwszy, a Mia i chłopaki poszli jego śladem,
przechodząc na drugą stronę ulicy. Zatrzymali się na chwilę przed bramą.
- Trzymajcie się mocno. – powiedział. – Mam nadzieję, że macie mocne serca.
Mia przyglądała się chłopakom z pokerową miną. Wiedziała, co ich
czeka po otworzeniu garażu.
28
- Mia, - zwrócił się teraz do niej. – ty też się przygotuj.
- Ja? Dlaczego?
- Zobaczysz. – odpowiedział, uśmiechając się do niej.
- Facet, otwieraj już tę bramę. – zniecierpliwił się Ronnie. – Bo zaczynam się
bać, że trzymasz tam jakiś czołg albo bombę atomową.
- Ok.
Thomas podszedł do bocznych drzwi i po otworzeniu ich, zniknął we
wnętrzu garażu. Po chwili usłyszeć można było dźwięk otwieranych kłódek.
W końcu brama uniosła się i oczom wszystkich ukazało się kilkanaście
samochodów. Mia widząc jeden z nich, natychmiast weszła do środka,
przyglądając się mu z niedowierzaniem i jednocześnie ekscytacją w oczach.
Zobaczyła bowiem stojącą na samym środku garażu Mazdę RX-8, którą jeździła
dwa lata temu. Chodziła wokół samochodu, wciąż nie wierząc w to, co widzi.
Parę kroków za nią znajdowali się Razor, Ronnie i Toru. Ich miny wskazywały na
równie wielkie zaskoczenie. Po chwili zorientowali się w końcu, że i ich dawne
samochody również się tutaj znajdują.
- Mój Aston! – krzyknął Ronnie, spoglądając na rząd samochodów znajdujących
się po lewej stronie garażu.
- I mój Mercedes! – ucieszył się Toru.
Panowie trzymali się za głowę, oglądając samochody ze wszystkich
stron. Razor dołączył do nich, przyglądając się dokładnie to jednemu, to
drugiemu autu.
- Kochanie, mieliśmy zrobić niespodziankę chłopakom, - zaczęła Mia. – ale nie
spodziewałam się, że i mnie miała tu czekać niespodzianka. Skąd ono się tu
wzięło? Przecież jeszcze wczoraj go tu nie było.
- W największym skrócie? - Cross. – rzekł Thomas, robiąc kilka kroków w stronę
Mii i jej samochodu.
- W sumie, mogłam się tego spodziewać. – odpowiedziała, przytulając się do
niego. – Piękna niespodzianka, dziękuje.
- Nie ma, za co. Podziękuj raczej Crossowi.
- Obydwaj jesteście kochani.
Razor po raz kolejny poczuł się zazdrosny o to, jak Mia i Thomas są dla
siebie bliscy. Postanowił to jednak znieść i ukryć swoje emocje.
Toru i Ronnie w tym czasie nerwowo kręcili się wokół swoich dawnych aut.
Wyglądali dokładnie tak, jak małe dzieci, które czekają na ten moment, kiedy
będą mogły otworzyć prezent znaleziony pod choinką.
29
- A wy panowie, czemu się tak przyglądacie? – zwrócił się do nich Thomas. –
Wsiadajcie do środka, w końcu to wasze samochody. - zakończył z uśmiechem.