DLACZEGO nie powinno się denerwować Chińczyków?
Żołnierzom nie wolno na moście maszerować równym krokiem, ponieważ pod wpływem
rytmicznych drgań most mógłby wejść w rezonans i nawet się zawalić. To samo mogłoby się
przydarzyć całej naszej planecie. Również Ziemia mogłaby wejść w rezonans, gdyby po niej
rytmicznie skakano.
Dokładnych wyliczeń dokonał Amerykanin David Stone. Gdyby wszyscy Chińczycy, a jest
ich miliard i jeszcze trzysta milionów, jednocześnie skoczyli z dwumetrowych platform, mogliby
spowodować powstanie niesamowitej fali uderzeniowej. Fala ta obiegłaby Ziemię dookoła i po
niecałej godzinie wróciłaby z powrotem do Chin. Gdyby w tym momencie Chińczycy skoczyli
jeszcze raz, wzmocniliby falę.
Pierwszy skok Chińczyków spowodowałby stosunkowo małe trzęsienie ziemi o sile 4,5
stopnia w skali Richtera. Jednak skacząc w regularnych od
stępach czasu, mniej więcej co godzinę, spowodowaliby takie wzmocnienie fali
uderzeniowej, że cała planeta by się rozedrgała. Wszędzie wystąpiłyby katastrofalne trzęsienia
ziemi i potężne fale tsunami.
Inne narody mogłyby się ustrzec przed zagładą, skacząc naprzemiennie z Chińczykami. W
ten sposób fala uderzeniowa zostałaby zmniejszona. Chcąc osiągnąć ten sam efekt co mieszkańcy
Chin, Europejczycy, których jest mniej niż Chińczyków, musieliby skakać z wysokości około
czterech metrów.
Ale nie dla każdego taki skok skończyłby się pomyślnie. Dlatego nie powinniśmy
niepotrzebnie denerwować Chińczyków!
DLACZEGO prysznic ma pozytywny wpływ na nasze samopoczucie?
Gdy rano weźmiemy gorący prysznic, czujemy się po nim wyśmienicie. Na to wspaniałe
uczucie wpływ mają prawdopodobnie dwa czynniki. Po pierwsze, na naszą psychikę korzystnie
działa poczucie świeżości i czystości ciała. Po drugie, dobre samopoczucie jest wynikiem pewnego
zjawiska fizycznego. Prysznic powoduje, że powietrze w łazience staje się naładowane ujemnie.
My, ludzie, przebywamy w pomieszczeniach o takim ładunku szczególnie chętnie.
Ładunek elektryczny w łazience powstaje w momencie, gdy woda wytryskuje z prysznica.
Tworzą się wtedy większe i mniejsze kropelki.
Większe kropelki są naładowane dodatnio, ale szybko tracą swój ładunek, gdy wpadają do
wanny i znikają w odpływie. Natomiast mniejsze kropelki są naładowane ujemnie. Są one tak małe
i lekkie, że unoszą się w wilgotnym powietrzu łazienki. Dzięki temu całe pomieszczenie jest
naładowane ujemnie.
Prysznic powoduje zatem powstanie pola elektrostatycznego, które ma bardzo pozytywny
wpływ na nasze samopoczucie.
Ale takie pole, powstające na skutek rozpryskiwania się wody, może też być niebezpieczne.
Z silnym polem elektrostatycznym mamy do czynienia wtedy, gdy strumieniami wody pod dużym
ciśnieniem czyszczone są ładownie olbrzymich tankowców. Wówczas opary ropy mogą się zapalić
i może dojść do eksplozji.
DLACZEGO pingwiny nie potrafią chodzić prosto przed siebie?
Ziemia w ciągu doby wykonuje pełny obrót wokół własnej osi, w związku z czym wszystkie
organizmy poruszają się z wielką prędkością - na przykład w Europie w ciągu jednej sekundy
pokonują dystans kilkuset kilometrów, przemieszczając się z zachodu na wschód. Oznacza to, że
gdy idziemy w kierunku północnym, to przy każdym kroku Ziemia przesuwa się pod naszymi
stopami ciut w prawo. Gdybyśmy naszą drogę narysowali na globusie, moglibyśmy zobaczyć, że
wskutek ruchu Ziemi nie szliśmy całkiem na wprost, lecz znosiło nas na prawo. Fizycy nazywają to
zjawisko efektem Coriolisa.
Siła Coriolisa powoduje, że prądy morskie na półkuli północnej robią skręt w prawo, a na
półkuli południowej - w lewo. W Europie Zachodniej, i gdzie indziej, zbaczanie z linii prostej na
skutek siły Coriolisa jest podczas chodzenia nieświadomie korygowane. Jednak na biegunach nie
jest to takie łatwe. Po pierwsze, siła Coriolisa jest tam półtora raza silniejsza niż u nas. Po drugie, na
gładkim lodzie jest trudniej skorygować efekt ruchu kuli ziemskiej.
Gdy polarnik maszeruje w kierunku bieguna w tempie sześciu kilometrów na godzinę, to po
kwadransie zbacza z prostego kursu o siedemdziesiąt metrów. W pobliżu bieguna północnego
polarnik zbacza w prawo, w pobliżu południowego - w lewo. Siła Coriolisa sprawia, że najbardziej
znani mieszkańcy okolic bieguna południowego, pingwiny, nie potrafią chodzić prosto przed siebie.
Drepczą tylko małymi łukami po oblodzonej powierzchni.
DLACZEGO niemowlętom po jedzeniu musi się odbić?
Czy to nie zastanawiające, że wszystkim niemowlętom po posiłku zarówno z butelki, jak i z
piersi matki musi się odbić? Dziecko, w chwili gdy mu się odbija, wypuszcza z układu
pokarmowego powietrze i najczęściej ulewa mu się też odrobina mleka.
Niemowlęta są bardzo łakome na mleko. Najczęściej są tak głodne, że między jednym
łykiem a drugim nie zaczerpują powietrza ustami, lecz w trakcie picia oddychają przez nos. Dlatego
tak sapią podczas posiłku.
Na skutek jednoczesnego oddychania i picia do brzuszka przez przełyk dostaje się nie tylko
mleko, ale też powietrze. Gdy matka podniesie dziecko po karmieniu do pozycji pionowej,
powietrze w żołądku przemieszcza się do góry, bo jest lżejsze od mleka. Tak trzymane niemowlę
może łatwo pozbyć się powietrza. Po prostu mu się odbija. Zazwyczaj powietrze, które wydostaje
się wtedy z jego buzi, ma lekko kwaśny zapach, ponieważ wraz z nim ulewa się odrobina
częściowo już strawionego mleka.
Odbijanie po posiłku ma istotne znaczenie dla życia niemowląt. Powietrze w brzuszku
mogłoby w krótkim czasie spowodować bolesną kolkę. Wtedy niemowlę usiłowałoby pozbyć się
tego powietrza w pozycji leżącej, a wówczas mogłoby łatwo zwymiotować. Gdyby wskutek
wymiotów zatkała się tchawica, dziecko by się udusiło. Dlatego niemowlęta zaraz po jedzeniu
należy podnosić, żeby się im odbiło.
DLACZEGO banan jest krzywy?
Choć mato kto o tym wie, nauka znalazła odpowiedź na to nurtujące ludzi od niepamiętnych
czasów pytanie.
Według botaników banan jest krzywy, ponieważ ma specyficzne warunki wzrostu.
Bananowce są wielkimi bylinami. Owoce tych bylin nie zwisają jak wiśnie, jabłka lub pomarańcze.
Nie leżą też na ziemi jak ogórki, arbuzy czy cukinie. Owoce bananowca wyrastają pod kątem
prostym z kwiatostanu - jakby z ciekawości chciały czubkiem wyjrzeć sobie na świat.
Jest to naturalne zjawisko. Rośliny rosną albo ku słońcu, albo ku ziemi. W wypadku
bananów botanicy mówią o geotropizmie dodatnim. Natomiast poszczególne owoce rosną
czubkami ku górze, co nazywane jest geotropizmem ujemnym. Te dwie siły nakładają się na siebie
i powodują, że banan jest krzywy.
Naukowcy nie zgadzają się jednak co do jednego: czy banany wykrzywiają się wyłącznie
wskutek siły ciążenia w dół, czy też krzywizna ta po dziesiątkach tysięcy pokoleń bananowców jest
już utrwalona genetycznie.
Zagadka krzywego banana nie została więc jeszcze rozwiązana do końca.
DLACZEGO muchy nie chodzą do kina?
Muchy mają olbrzymie oczy, które wyglądają, jakby im napuchły. Oczy te składają się z
czterech tysięcy pojedynczych soczewek. Naukowcy nazwali takie oczy fasetkowymi. Mimo tylu
soczewek muchy nie widzą tak dobrze jak ludzie. Ludzki wzrok jest na przykład dużo ostrzejszy.
Ale pod jednym względem muchy mają nad nami przewagę - widzą szczególnie „szybko”. W ciągu
sekundy tworzą dwieście obrazów swojego otoczenia. Dzięki temu są w locie takie zwinne. Ale nie
jest to zasługa tak dużej liczby soczewek, lecz specjalnych komórek wzrokowych. My, ludzie,
potrafimy utworzyć najwyżej dwadzieścia obrazów na sekundę. Źródło światła, które miga częściej
niż dwadzieścia razy na sekundę, zlewa się przed naszymi oczami w jeden obraz i nie widzimy tego
migania. Wykorzystują to film i telewizja. W kinie mamy wrażenie, że widzimy ciągły ruch. W
rzeczywistości projektor wyświetla dwadzieścia pięć pojedynczych zdjęć na sekundę,
przedstawiających kolejne fazy ruchu. W telewizji każdy obraz jest dzielony na pół. Na dodatek
obie połówki nie są pokazywane naraz w całości, lecz odtwarzane stopniowo. Najpierw jeden wąski
paseczek, potem drugi i tak dalej, aż obie połówki zleją się w jeden obraz. Cały ten proces dzieje się
bardzo szybko, bo w ciągu sekundy na ekranie telewizora jest odtwarzanych aż dwadzieścia pięć
pojedynczych obrazów.
Mucha nie da się w ten sposób oszukać ani w kinie, ani przed telewizorem. Potrafi rozróżnić
poszczególne zdjęcia. Dla muchy aktor porusza się jakby w zwolnionym tempie. W zasadzie mucha
nie widzi filmu, ale projekcję slajdów, pomiędzy którymi są długie przerwy. Nawet gdyby w kinie
wyświetlano właśnie pasjonujący film o przygodach Jamesa Bonda, mucha śmiertelnie by się
nudziła.
Ponieważ muchy mają tak sprawny wzrok, trudno jest je złapać. Zbliżanie się ręki lub packi
widzą w zwolnionym tempie. Dlatego prawie zawsze mają dość czasu, żeby zdążyć odlecieć.
DLACZEGO ze strachu można narobić w spodnie?
To dotyczy nas wszystkich. Otóż przed klasówką lub nieprzyjemną rozmową, ale również w
przykrych, nietypowych, zaskakujących sytuacjach tracimy kontrolę nad naszym ciałem. U
niektórych wzrasta ciśnienie krwi, innym serce wali jak szalone. Niektórzy się pocą, a znów inni
robią się bladzi ze strachu lub czerwienieją ze wstydu.
Również układ pokarmowy wariuje. Czujemy ucisk w żołądku. Pęcherz przynagla do
skorzystania z toalety, choć efektem jest tylko kilka kropelek moczu. Często też zdarza się
biegunka.
Za wszystkie te dolegliwości odpowiada autonomiczny układ nerwowy, który jest ściśle
związany z takimi uczuciami, jak strach, radość, ochota na coś lub niechęć. Jest odpowiedzialny za
mięśnie oczu, organy wewnętrzne, gruczoły i naczynia krwionośne. Funkcjonuje w sprytny sposób.
Dzieli się na dwa układy. Jeden, zwany współczulnym, pobudza funkcje organizmu i zmusza do
wysiłku, natomiast drugi, zwany przywspółczulnym, tłumi wewnętrzne pobudzenie i stara się
zapewnić odprężenie oraz wypoczynek.
W przypadku obciążenia układu nerwowego, na przykład przed klasówką lub egzaminem,
przewagę uzyskuje niespokojny współczulny układ nerwowy. Wewnętrzne napięcie przenosi się na
ciało. U niektórych ludzi dochodzi do skurczu pęcherza moczowego. U innych - do
niekontrolowanego skurczu mięśni jelit, przez co ich zawartość przesuwa się ku ujściu. Skutkiem
jest męcząca biegunka. Jeśli przerażenie jest naprawdę wielkie, można dosłownie narobić w
spodnie.
DLACZEGO spluwamy w dłonie?
Stworzenia żyjące na naszej planecie musiały w toku ewolucji wypracować wiele strategii,
żeby przetrwać. My, ludzie, możemy zaobserwować wiele zachowań, które przyswoili sobie dawno
temu nasi zwierzęcy przodkowie.
Przed setkami tysięcy lat u przodków dzisiejszych małp wytworzyły się na końcach rąk i
nóg sprawne narządy chwytne, dzięki którym te stworzenia mogły zręczniej wspinać się po
drzewach. W koronach drzew znajdowało się bowiem dużo pożywienia: owoce, liście i owady. Tu
małpy mogły się także schronić przed niebezpiecznymi zwierzętami drapieżnymi.
Ręce i stopy małp stały się narzędziami wielofunkcyjnymi, a człowiek dostał je w spadku.
Dzięki takim sprytnym narzędziom podbił potem świat. Kciuki, a także palce stóp, stawały się
coraz bardziej ruchome. Dzięki nim przodkowie człowieka mogli mieć pożywienie i narzędzia
dosłownie w zasięgu ręki. Opuszki dłoni zamieniły się w śródręcza, a stóp — w podeszwy.
Wytworzyły się linie papilarne z dużą liczbą wrażliwych receptorów nerwowych. Chcąc, by ręce i
nogi nie ślizgały się na gładkich gałęziach i konarach drzew, gruczoły potowe umiejscowione w
obrębie linii papilarnych zwiększały przyczepność.
Zasadę tę ludzie wykorzystują do dziś. Spluwamy w dłonie, żeby lepiej uchwycić trzonek
łopaty. A gdy jesteśmy przestraszeni i zdenerwowani - na przykład podczas egzaminu -
powierzchnia naszych dłoni i podeszwy stóp robią się wilgotne. Ciało zachowuje się tak, jakbyśmy
znajdowali się w lesie i uciekali przed zagrożeniem. Mając wilgotne od potu dłonie i stopy,
moglibyśmy pewniej chwytać gałęzie i dzięki temu mielibyśmy większe szanse ucieczki.
DLACZEGO dmuchamy na zupę, chcąc ją ostudzić?
Siedzimy przy stole i jemy obiad. Zupa jest bardzo gorąca. Za każdym razem po nabraniu
jej na łyżkę dmuchamy, żeby ją ostudzić. Myślicie, że zupa stygnie dlatego, że ma kontakt z
chłodnym powietrzem stykającym się z jej powierzchnią?
To błędne przypuszczenie. Podmuchajmy na przykład na ranę po oparzeniu. Dmuchnięcie
nie chłodzi rany, lecz powoduje ból. Z zupą sprawa jest nieco bardziej skomplikowana.
Zupa na łyżce paruje. Gorąca para wodna nad powierzchnią zupy tworzy cienką warstewkę.
Para wodna prawie nie przepuszcza ciepła i dlatego działa jak warstwa izolacyjna. Ta warstwa nie
pozwala, by zupa dalej parowała i stygła. Dmuchając na łyżkę, zdmuchujemy warstwę izolacyjną i
zupa może bez przeszkód parować. Dlatego stygnie.
Przykrywki do garnków mają natomiast odwrotne zadanie. Nad gotującymi się potrawami
także powstaje gorąca para wodna. Pokrywka nie pozwala jej wydostać się na zewnątrz. Tak więc
pokrywka nie stanowi zapory dla ciepła, lecz dla pary wodnej, która podtrzymuje ciepło potrawy.
DLACZEGO żyrafa nie ma zawrotów głowy?
Gdy żyrafa stoi z wyprostowaną szyją, to jej głowa znajduje się na wysokości nawet sześciu
metrów nad ziemią. Można by przypuszczać, że żyrafa miewa zawroty głowy, nie z powodu
patrzenia z takiej wysokości - do tego te giganty są przyzwyczajone - ale z powodu ciśnienia krwi.
Mózg żyrafy musi otrzymać wystarczającą ilość tlenu, żeby nie zrobiło jej się czarno przed oczami.
Natura jednak o to zadbała. Otóż żyrafa ma ogromne serce, trzydzieści razy większe od
serca człowieka, chociaż cała waży tylko dziesięć razy więcej niż człowiek.
Naczynia krwionośne żyrafy są także o wiele grubsze niż ludzkie, a tkanka wokół żył
mocniejsza, ponieważ żyrafa ma wysokie ciśnienie krwi. Przecież krew jest pompowana na
wysokość sześciu metrów!
Niestety zwierzęta te mają małe płuca, trzy razy mniejsze od płuc konia. Gdy uciekają,
szybko tracą dech. Już po krótkim sprincie zaczyna im się kręcić w głowie - ze zmęczenia.
DLACZEGO na Księżycu nie da się zamiatać?
Miotła służy do zmiatania na kupkę kurzu i zanieczyszczeń z podłogi. Większe cząsteczki
kurzu miotła popycha przed sobą, natomiast drobniutki kurz jest przez nią z tyłu zasysany, jakby
była odkurzaczem. Tylko dzięki temu zasysaniu takie drobinki da się w ogóle zamieść.
Jest to związane ze strukturą kurzu. Ta zmora czyścioszków składa się z wielkiej ilości
maleńkich cząsteczek, których grube włosie szczotki nie zdołałoby zatrzymać ani zamieść. W skład
kurzu wchodzą między innymi: ludzki naskórek, urwane odnóża drobnych owadów, jaja pcheł,
roztarte ziarenka piasku, drobinki gumy z opon samochodowych i cząsteczki kadmu z papierosów.
Miotła daje sobie radę z tą obrzydliwą mieszaniną, bo podczas zamiatania pojedyncze włosy
szczotki poruszają się do przodu. Na skutek tego szybkiego ruchu za każdym włosem powstaje
małe podciśnienie.
Momentalnie dla wyrównania różnicy ciśnień powietrze zza szczotki przemieszcza się do
przodu. Ten prąd powietrza porywa ze sobą maleńkie cząsteczki kurzu leżące na podłodze.
Na Księżycu taka sztuczka by się nie udała, bo powietrze jest tam bardzo rzadkie i za
szczotką nie powstałby prąd. Dlatego astronauci, którzy lądowali na Księżycu, nie zabierali ze sobą
szczotki do zamiatania.
DLACZEGO nie można rozpoznać własnego głosu?
Gdy ktoś odsłuchuje własny głos z taśmy magnetofonowej, jest najczęściej rozczarowany i
zdezorientowany. Po pierwsze, jego głos nagrany na taśmie brzmi bardzo obco. Po drugie, głos ten
wydaje się cienki i sprawia wrażenie słabego i brzydkiego. Natomiast głosy innych osób brzmią na
nagraniu zupełnie normalnie.
Wynika to z tego, że mamy fałszywe wyobrażenie na temat własnego głosu. Słyszymy go
wprawdzie, ale tylko część dźwięku trafia wraz z powietrzem do uszu. Głębsze tony docierają do
uszu poprzez głowę, a dokładniej mówiąc, tony wytwarzane w krtani przenikają przez mięśnie szyi
i twarzy, a przede wszystkim przez kości szczęki i czaszki, i docierają bezpośrednio do bębenków.
Nasze ucho niewłaściwie interpretuje te niższe tony. Sądzi, że nasz głos jest bardziej
dźwięczny, Ludzie z otoczenia słyszą nasz głos jednak bez tych niskich frekwencji, a więc taki, jaki
płynie z taśmy. Nie oznacza to, że mamy głos cieńszy niż inni ludzie. Oni też, słuchając swojego
głosu nagranego na magnetofonie, mają identyczne odczucia.
DLACZEGO po błysku następuje grzmot?
Burza nie tylko oczyszcza powietrze. Likwiduje też napięcie elektryczne, jakie powstaje w
upalne, duszne dni między chmurą burzową a ziemią.
Błyskawice wyrównują różnice ładunków elektrycznych, przemieszczając się tam i z
powrotem między chmurą a ziemią. Każda błyskawica przeskakuje z chmury na ziemię, a stamtąd z
powrotem do góry.
Błyskawica w kierunku niebo-ziemia lekko wzmacnia różnicę napięć między ziemią a
chmurą, natomiast błyskawica ziemia-niebo napięcie to wyrównuje.
Możemy zobaczyć tylko błyskawicę uderzającą z góry, ponieważ błyskawice w odwrotnym
kierunku są pięć tysięcy razy szybsze. Niosą ze sobą olbrzymie ilości energii elektrycznej i
rozgrzewają powietrze do temperatury dwudziestu pięciu tysięcy stopni Celsjusza. (Dla
porównania: powierzchnia Słońca ma temperaturę tylko pięciu tysięcy stopni).
Powietrze wokół błyskawicy w ułamkach sekundy rozżarza się do białości. W tym
momencie możemy błyskawicę zobaczyć. Gorące powietrze natychmiast się rozszerza i uderza w
otaczające je powietrze zimne, które zaczyna drgać. Drgania te słyszymy jako grzmot.
DLACZEGO osoby otyte nie mogą schudnąć?
Na świecie głoduje osiemset milionów ludzi. Codziennie czterdzieści pięć tysięcy
mężczyzn, kobiet i dzieci umiera z powodu niedożywienia. Jednocześnie w Europie i Ameryce
Północnej wielu ludzi ma problemy z nadwagą.
Skłonność do tycia jest prawdopodobnie wynikiem ewolucji człowieka. W czasach
prehistorycznych ilość dostępnego pożywienia ulegała dużym wahaniom. Świadczy o tym nasz
żołądek.
Pusty - jest tylko małym woreczkiem zbudowanym z tkanki mięśniowej, ale bez problemu
może pomieścić w sobie kilogram lub półtora kilograma pożywienia naraz.
Na brzuchu i biodrach wytworzyła się tkanka tłuszczowa, która gromadzi zapasy na czas
głodu. Składa się z komórek tłuszczowych, które potrafią pęcznieć, powiększając się aż
dziesięciokrotnie. Poprzez odchudzanie nie można się pozbyć istniejących komórek tłuszczowych.
Do tego mogą powstawać z nich tłuszczaki, czyli łagodne nowotwory, których również nie można
się pozbyć. Liczba tych magazynów tłuszczu jest prawdopodobnie uwarunkowana genetycznie.
Przeciętny człowiek w ciągu dorosłego życia przybiera na wadze tylko troszkę. Ludzie o
normalnej wadze mają 30 do 40 miliardów komórek tłuszczowych. Osoby otyłe mają ich dwa albo
trzy razy tyle.
Pod względem wykorzystywania spożytej żywności można rozróżnić dwa typy zjadaczy.
Typ A bardzo szybko przemienia pożywienie w energię. Jak tylko ma pusty żołądek, staje się
agresywny i potrzebuje dostawy. Typ B natomiast jest mniej zależny od dostaw pożywienia. Spala
jedzenie powoli, a część odkłada na zapas w komórkach tłuszczowych.
Grubasy należą z reguły do typu B. Otyłym ludziom jest więc o wiele trudniej stracić na
wadze. Po pierwsze, mają więcej komórek tłuszczowych. Po drugie, wykorzystują żywność
racjonalnie, a żadna spożyta kaloria nie jest marnotrawiona. Nic dziwnego, że liczne diety spełzają
na niczym.
DLACZEGO słonie nie potrzebują wachlarza?
Słoń afrykański jest największym ssakiem na Ziemi. Słonie, w przeciwieństwie do ludzi, nie
pocą się, bo nie mają ani jednego gruczołu potowego. Muszą zatem w inny sposób obniżać
temperaturę ciała, żeby się nie przegrzać i w związku z tym nie umrzeć.
Dzięki temu, że nie mają futra, mogą nadmiar ciepła odprowadzać bez problemu przez
skórę.
Poza tym dysponują jeszcze jedną skuteczną ochroną przed przegrzaniem organizmu -
mianowicie uszami, które są dobrze ukrwione i oddają ciepło do otoczenia tak jak grzejniki.
Poprzez uszy słonie pozbywają się około ośmiu procent zbędnego ciepła. Ponadto ssaki te potrafią
się wachlować uszami. Takie wachlowanie także pomaga im się schłodzić.
Metoda ta nie wystarcza jednak, gdy upał jest szczególnie dokuczliwy. W duże upały słonie
chowają się w cieniu i polewają wodą, którą zasysają trąbą z rzek i różnych zbiorników wodnych.
Na wypadek, gdyby na afrykańskiej sawannie zabrakło cienia i wody do polewania, natura
wyposażyła słonie w dodatkowy mechanizm obronny. Otóż zwierzęta te wykorzystują swoją
potężną, zrośniętą z nosem górną wargę. Podwijają ją i wkładają do pyska, gromadzą na niej ślinę, a
następnie śliną zwilżają głowę, barki i klatkę piersiową.
DLACZEGO w łóżku zawsze mamy towarzystwo?
Gdy ludzie sobie smacznie śpią, w łóżku zaczynają harcować stworzenia, które mieszkają
tam stale. W łóżku dwuosobowym może się ich znajdować około siedemdziesięciu tysięcy. Nie
chodzi tu o pluskwy, ale o roztocza. Nie można ich zobaczyć gołym okiem, bo mają jedną dziesiątą
milimetra długości. Gdy powiększymy je tysiąc razy, możemy przypatrzyć się ich
przypominającemu worek ciału.
Z przodu głowy mają coś w rodzaju małych szczypiec, którymi zagarniają pożywienie
bezpośrednio do pyszczka. Roztocza odżywiają się ludzkim naskórkiem.
Każdy człowiek traci około grama naskórka w ciągu nocy. Nie dostrzegamy tego, chyba że
się go nazbiera więcej w postaci kurzu. Ale dla roztoczy naskórek ten spada jak manna z nieba.
Nocą liczne maleńkie komórki naskórka przedostają się przez materiał piżamy i prześcieradła i
wpadają do materaca. Tam roztocza czekają cierpliwie na swój posiłek.
Niestety miliony ludzi reagują alergią na odchody tych stworzeń. Gdy alergicy kładą się
wieczorem do łóżka, zaczynają odczuwać pieczenie w nosie i z trudem oddychają. Mamy
ograniczone możliwości walki z roztoczami. Pomaga, ale tylko trochę, gruntowne sprzątanie i
czyszczenie.
Roztocza mają tak duże zdolności adaptacyjne, że można je znaleźć nawet na szczycie
Mount Everestu, w głębinach oceanów i na Antarktydzie. A ponieważ występują w każdym łóżku,
nikt nie powinien się uskarżać na samotność.
DLACZEGO w tunelu pod kanałem La Manche nie powinno się pić szampana?
Przejeżdżając pociągiem przez tunel pod kanałem La Manche, nie powinno się pić
szampana. Na pewno nie będzie smakował. Lepsze okaże się zwykłe wino.
Chodzi o to, że w tunelu jest większe ciśnienie powietrza niż na powierzchni ziemi.
Wysokie ciśnienie powoduje, że w szampanie tworzy się bardzo mało bąbelków gazu. Szampan
prawie nie musuje. Tym samym jego picie traci urok.
Poza tym wypicie szampana na tej głębokości ma nieprzyjemne konsekwencje. Gdy
pasażer, który napił się w tunelu szampana, dotrze do francuskiego lub angielskiego nabrzeża, z
powodu niskiego ciśnienia powietrza nadmiar gazu uwolni się z napoju w żołądku. I momentalnie
będzie się przemieszczał do góry. W najlepszym wypadku takiemu pasażerowi się potężnie odbije,
ale może go też porządnie zemdlić. Chcąc się uchronić przed tymi nieprzyjemnymi
konsekwencjami, musiałby się cofnąć w głąb tunelu i tam odczekać, aż całkiem wytrzeźwieje.
Obecnie dobre kieliszki do szampana mają w swym najgłębszym miejscu chropowaty
punkcik. Ma on wielkość główki od szpilki i robi się go laserem. Fachowcy nazywają go „punktem
musującym”. Na chropowatej powierzchni podczas nalewania pozostaje nieco powietrza, dzięki
któremu zawarty w szampanie dwutlenek węgla może zamienić się w małe bąbelki gazu. Dzięki
zastosowaniu punktu musującego powstawanie bąbelków koncentruje się w jednym miejscu.
Wygląda to ładniej, a wino wietrzeje cztery lub nawet pięć razy wolniej.
DLACZEGO strzelają nam palce w stawach?
Dźwięk, jaki powstaje, gdy ktoś strzela palcami, jest okropny. Najbardziej znane
wyjaśnienie tego strzelania jest następujące: końcówki kości palców są wyciągane z panewek
stawowych. Strzelanie słychać, gdy kostki wracają na swoje miejsce. Ale to wyjaśnienie jest
zaledwie częścią prawdy. Bo strzelanie jest po prostu tak głośne, że coś jeszcze musi się za tym
kryć.
Prawdziwą przyczyną tego odgłosu jest znajdujący się w panewce stawowej płyn, który jest
smarem dla stawu. Kiedy pociągniemy palec, wyciągając go ze stawu, zmniejszy się ciśnienie tego
smaru. Na skutek spadku ciśnienia utworzą się małe pęcherzyki gazu. Jest to taki sam efekt, jak
przy otwieraniu butelki z wodą mineralną.
Gdy kość wskakuje z powrotem do panewki stawowej, pęcherzyki gazu są miażdżone i
pękają, a to brzmi jak strzelanie. Gaz dopiero po pewnym czasie rozpuści się całkowicie w mazi
stawowej. Dlatego trzeba trochę odczekać, zanim ponownie będzie można strzelić palcami.
DLACZEGO dzięcioła nie boli głowa?
Dzięcioły słyną jako leśni cieśle. Podczas gdy większość ptaków w trakcie wysiadywania jaj
jest narażona na deszcze i burze, dzięcioły siedzą sobie w przytulnej i suchej dziupli. Czasem
jednak mają problem ze znalezieniem odpowiedniego miejsca na swoje mieszkanko. Choć świetnie
opanowały technikę kucia, potrzebują pnia, który jest w środku miękki. Wykorzystują dziury, jakie
pozostają po spróchniałych gałęziach. Przez nie łatwo mogą się dostać do wnętrza pnia i tam budują
gniazda. Ptaki te należą więc do nielicznej grupy zwierząt, które czerpią korzyści z obumierania
drzew.
Dzięcioły są niesamowicie zręcznymi ptakami. Potrafią wygiąć cztery palce u nóg do tyłu i
dzięki temu wspinają się sprawnie po pniu. Szyszki wciskają w szczeliny w drzewach, żeby móc
łatwiej wydziobać znajdujące się w nich nasionka. Zimą za pomocą mocnego dzioba włamują się
do zamarzniętych mrowisk, żeby potem długim, wąskim języczkiem wydobywać stamtąd swe
ulubione pożywienie. Gdy na wiosnę szukają partnerki, wystukują trele miłosne na cienkich
gałązkach, spróchniałych konarach lub nawet na znakach drogowych. Podpierają się wtedy długim i
mocnym ogonem.
Naliczono, że dzięcioł czarny wykonuje do stu siedemdziesięciu uderzeń na minutę. Ale
żadnego dzięcioła od tych uderzeń nie boli głowa. Pomiędzy dziobem a czaszką, zawierającą
wrażliwy mózg, znajduje się skomplikowane rusztowanie z chrząstki i wiązadeł, które łagodzi
impet, z jakim ten ptak uderza dziobem w drzewo. Dzięcioły mają zatem w głowie coś w rodzaju
łagodzącego wstrząsy zderzaka.
DLACZEGO mężczyźni są mniej skłonni do płaczu niż kobiety?
Płacz jest prawdopodobnie wynalazkiem człowieka pierwotnego. Naukowcy twierdzą, że
małpy bywają wprawdzie smutne, ale nie potrafią płakać, ponieważ nie mają gruczołów łzowych.
Natomiast ludzie są wyposażeni w takie gruczoły, a te produkują słony płyn, który jest
rozprowadzany po powierzchni oka przez powiekę. Dzieje się to co siedem do dziesięciu sekund.
Pod względem chemicznym łzy odpowiadają bezbarwnej krwi. Chronią powierzchnię gałki
ocznej przed wyschnięciem i chorobami, są także smarowidłem umożliwiającym ślizganie się
powieki po gałce ocznej. Część łez wyparowuje. Reszta wpływa przez woreczki łzowe do nosa.
Ponieważ w nocy powieki rzadko się poruszają, łzy w kącikach oczu zasychają i tworzą się tak
zwane śpiochy.
Gdy do oka coś wpadnie, gruczoły łzowe reagują na to, wydzielając więcej płynu. Jak się
bardzo cieszymy lub coś nas boli, wtedy również w oczach stają nam łzy.
Gdy łez w oku nagromadzi się więcej, przelewają się. Płacz jest efektem działania
autonomicznego układu nerwowego. Pod względem biologicznym powinien wyciszać wewnętrzne
rozdrażnienie. Jednak płacz ma znaczenie nie tylko dla płaczącego. Oko jest zwierciadłem duszy.
Zdradza stan, w jakim się znajdujemy. Zalane łzami oczy niewiele widzą z otoczenia, a osoba
płacząca koncentruje się na swoich wewnętrznych odczuciach. Łzami wyrażamy ból, smutek i
żałobę. Czasem sygnalizujemy, że potrzebujemy od otoczenia uwagi i pomocy.
Ponieważ w naszej kulturze tradycyjnie mężczyznom nie wypada okazywać bezradności, o
wiele rzadziej płaczą. Do tego dochodzi jeszcze przyczyna biologiczna. Łzy są wywoływane
między innymi działaniem hormonu zwanego prolaktyną. Organizm wydziela prolaktynę, gdy
jesteśmy wewnętrznie poruszeni. Kobiety mają jej w organizmie więcej niż mężczyźni, dlatego są
bardziej skłonne do płaczu.
DLACZEGO biedronka nie figuruje w żadnej karcie dań?
Na świecie jest łącznie około czterech i pół tysiąca gatunków biedronki. Wiele narodów
uważa, że biedronka przynosi szczęście. Znakiem rozpoznawczym tego chrząszcza są czarne kropki
na czerwonym grzbiecie. Dokładniej mówiąc, znajdują się one na chitynowych pokrywach
skrzydeł. Pokrywy te chronią przezroczyste, błonkowate skrzydełka.
Ale nie zawsze kropki są czarne, a biedronki czerwone. Bywają też żółte biedronki z
czarnymi kropkami i czarne z czerwonymi kropkami. Biedronki tym charakterystycznym
wyglądem odstraszają swych naturalnych wrogów, przede wszystkim ptaki. Kropki sygnalizują, że
biedronki nie są smaczne. Bo faktycznie są strasznie gorzkie, a na dodatek w momencie zagrożenia
tylną częścią tułowia wydzielają brzydko pachnące kropelki krwi. Ptaki muszą się nauczyć, że
biedronki nie są smaczne. Ale żeby się o tym przekonać, muszą najpierw spróbować, jak taki
biedronkowy posiłek smakuje.
Ptaki zapamiętują charakterystyczne wzorki na grzbiecie biedronek i już więcej nie próbują
jeść tak niesmacznych owadów. Kropki im przypominają, że biedronki są wstrętne w smaku i lepiej
je zostawić w spokoju. Podobna zasada występuje u owadów bardzo często. Również czarno-żółte
paski, jakie mają osy, powinny sygnalizować potencjalnym wrogom: Nie nadajemy się do jedzenia!
DLACZEGO w ubikacji wstrzymujemy oddech?
W ubikacji podczas oddawania moczu i wypróżniania się na krótką chwilę wstrzymujemy
oddech. Robimy to nieświadomie, w ogóle o tym nie myślimy. Jednak gdybyśmy nie wstrzymywali
oddechu, to nie mielibyśmy nawet po co chodzić do ubikacji.
Gdy pęcherz lub jelito grube są pełne, to receptory znajdujące się na ściankach jelita i
pęcherza przesyłają sygnały do mózgu. Mózg z kolei nakazuje nam pójść tam, gdzie król piechotą
chodzi. Mięśnie zwieraczy o budowie pierścieni troszczą się, żebyśmy nie zgubili zawartości
pęcherza lub jelit przedwcześnie po drodze. Pęcherz wyposażony jest nawet w podwójną zaporę.
Jeśli ciśnienie jest większe, musimy mięśnie zwierać siłą woli. Dopiero kiedy mózg zniesie
blokadę, możemy pozwolić, żeby wszystko potoczyło się naturalną koleją rzeczy.
Jednakże pęcherz i jelito potrzebują pewnej pomocy. Musimy mianowicie wstrzymać
oddech. Tylko wtedy możemy obniżyć przeponę, główny mięsień oddechowy, położony między
płucami a żołądkiem. Wtedy wnętrzności są uciskane. Powstaje ciśnienie, pod wpływem którego
mięśnie zwieraczy puszczają. Rozpoczyna się wydalanie. Potem musimy wstrzymywać oddech już
z całkiem innego powodu.
DLACZEGO w nocy jest ciemno?
W nocy jest ciemno. To równie oczywiste jak to, że dwa razy dwa jest cztery. A jednak
ludzie potrzebowali wielu lat, żeby znaleźć zadowalającą odpowiedź na paradoksalne pytanie,
dlaczego w nocy jest ciemno.
Jako pierwszy postawił je 150 lat temu Wilhelm Olbers, lekarz z Bremy, a zarazem badacz
nieba.
Swoje pytanie uzasadnił następująco: Załóżmy, że wszechświat jest nieskończenie wielki, a
gwiazdy są w nim równomiernie rozmieszczone. Wobec tego, gdy spojrzymy na nocne niebo, w
każdym jego punkcie powinna być gwiazda.
Takie założenie nie wystarczy jednak, żeby noc przemieniła się w dzień. Wiele gwiazd
bowiem jest tak daleko, że dla obserwatora z Ziemi są ledwo widoczne.
Ale Olbers myślał dalej: Skoro wszechświat jest nieskończenie wielki, to w każdym punkcie
firmamentu powinno być nieskończenie wiele gwiazd, które znajdują się jedna za drugą. Światło
wszystkich tych gwiazd w sumie powinno być na tyle silne, żeby rozjaśnić nocne niebo.
Na czym polega błąd myślowy Olbersa? Otóż wszechświat wcale nie musi być
nieskończenie wielki, o czym świadczy właśnie ciemne niebo nocą. Tym samym liczba gwiazd też
nie musi być nieograniczenie wielka. Obecnie naukowcy przyjmują, że największa odległość we
wszechświecie wynosi 40 miliardów lat świetlnych. Taki zatem niewielki dystans dzieli najbliższe
sobie i najodleglejsze ciała niebieskie.
DLACZEGO meduzy bywają plagą?
Meduzy mają taką naturę, że rozmnażają się w gigantycznych ilościach. Na przykład
samiczka chełbi modrej potrafi złożyć nawet dwadzieścia tysięcy jajeczek. Z każdego takiego
jajeczka wykluwa się maleńka planula. Wygląda jak stos miniaturowych talerzyków. Z planuli
tworzy się wieloramienny polip. Na wiosnę polip przekształca się w meduzę. Meduzy składają jaja
wszędzie wzdłuż wybrzeży Morza Północnego i Bałtyku.
Eksperci podają dwa powody, dla których w tym rejonie meduzy tak często stają się plagą.
Młode meduzki mają nienasycony apetyt i najpierw pożerają glony okrzemki, potem biorą się za
widłonogi. Następnie ich łupem padają larwy małży i ryb, a w końcu młode rybki. Rosnące meduzy
pochłaniają wszystko, co znajdzie się w ich pobliżu. Mogą ogołocić całe morskie rejony. Ponieważ
te małe potwory są takie żarłoczne, to zazwyczaj duża ich część umiera śmiercią głodową, chyba że
zginą w wyniku zanieczyszczenia morza ropą.
Małe ilości ropy znajdują się właściwie wszędzie w pobliżu wybrzeża. Widłonogi, będące
pożywieniem meduz, gromadzą ropę w swoim ciele. Dlatego nie są w stanie dobrze pływać i nie
udaje im się uciec przed żarłocznymi meduzami. Meduzy mają więc ucztę. Przy takiej ilości jadła
populacja meduz rośnie i staje się plagą.
Według innej teorii zanieczyszczenie morza sprzyja rozwojowi alg. Algami żywią się
widłonogi. Mając tyle pożywienia, mogą się intensywniej rozmnażać. Jeśli jest więcej widłonogów,
to automatycznie więcej meduz znajduje pożywienie. W efekcie również dochodzi do plagi meduz.
DLACZEGO wielbłądy rzadko piją?
Wielbłąd jednogarbny, czyli dromedar, zwany też często niepoprawnie dromaderem, może
pokonać czterdzieści kilometrów dziennie bez jedzenia i picia. Jest to możliwe tylko dzięki temu, że
potrafi magazynować duże zapasy energii i wody.
Wielbłądy żywią się liśćmi, trawą, sianem, a nawet gałązkami kolczastych krzewów.
Pożywienie to zamieniają w tłuszcz, który magazynują w organizmie, ale nie jak ludzie pod skórą,
lecz w garbie. Garb służy jako rezerwa energetyczna. Jednocześnie jest też magazynem wody.
Bo gdy wielbłąd zamienia tłuszcz z garbu w energię, uwalnia się wodór, który łączy się z
tlenem, i w wyniku takiej przemiany materii powstaje woda.
Ze stu gramów tłuszczu wielbłąd uzyskuje sto siedem gramów wody. Wielbłąd może stracić
jedną czwartą wagi, a nawet nie poczuje zmęczenia. Dopiero gdy garb robi się pusty, zwierzę musi
szybko dostarczyć organizmowi energii i wody.
Sam tłuszcz z garbu nie wystarcza jednak, żeby pokryć zapotrzebowanie wielbłąda na wodę.
Ale wielbłądy znają pewną sztuczkę. Gdy są spragnione, piją po prostu tyle wody, ile to możliwe,
nawet do stu dwudziestu litrów w ciągu piętnastu minut. Wody tej nie magazynują w brzuchu, jak
kiedyś przypuszczano. Przecież by im tam ciągle chlupotała. Otóż woda jest absorbowana przez
krew. Czerwone ciałka krwi powiększają się dwukrotnie. Mając krew pełną wody i garb pełen
tłuszczu, wielbłąd jest zwierzęciem idealnie przystosowanym do życia na terenach pustynnych.
DLACZEGO mieszkańcy Fryzji Wschodniej boją się lodu z bieguna południowego?
Spaliny produkowane przez człowieka coraz bardziej zanieczyszczają atmosferę. Tworzą
nad Ziemią coś w rodzaju dachu szklarni. Taki dach przepuszcza światło słoneczne i zatrzymuje
ciepło. Im więcej spalin człowiek produkuje, tym grubszy robi się ten dach i tym wyższa jest
temperatura pod nim. W ciągu najbliższego stulecia temperatura na świecie ma wzrosnąć mniej
więcej o cztery stopnie. Również na biegunach północnym i południowym zrobi się nieco cieplej.
W związku z tym zacznie się topić lód.
Na biegunie północnym nie jest jeszcze tak źle, bo Arktyka składa się właściwie tylko z
lodu. Wielka czapa lodu pływa sobie po morzu. Dlatego możliwe jest przepłynięcie łodzią
podwodną pod lodem bieguna północnego. Gdy lód się stopi, lustro wód się nie podniesie. To tak
jak z napojem, w którym pływają kostki lodu. Podczas topnienia lodu poziom napoju w szklance się
nie zmienia. Wynika to z faktu, że lód zajmuje więcej miejsca niż woda, bo ma mniejszą gęstość.
Tak samo jest z górami lodu na biegunie północnym - stopią się, a poziom wód się nie zmieni.
Inaczej jest z lodem na biegunie południowym. Leży on na stałym lądzie, szóstym
kontynencie, zwanym Antarktydą. Gdy ten lód się stopi, woda z niego spłynie do oceanu. Poziom
wód w oceanie podniesie się. Niżej położone tereny nadmorskie, jak Bangladesz, Fryzja Wschodnia
i cała Nizina Północnoniemiecka, zostaną zalane. Tak daleko, a zarazem tak blisko nas leży biegun
południowy.
DLACZEGO gołębie ciągle kiwają głowami?
Gołębie, podobnie jak inne ptaki, mają oczy po bokach głowy. W związku z tym każde
gołębie oko widzi co innego. Lewe oko widzi otoczenie z lewej strony głowy, a prawe - z prawej
strony. Oba pola widzenia przecinają się na wprost dzioba. Tylko w tym miejscu gołębie widzą
obraz przestrzenny. Resztę świata postrzegają jako obraz płaski - niczym utrwalony na zdjęciu.
Kto jednak nie widzi świata w trzech wymiarach, ten nie potrafi oszacować odległości.
Może to stanowić zagrożenie dla życia, bo nie można ocenić, jak daleko znajduje się wróg. Dlatego
gołębie, tak samo jak kury i inne ptaki, muszą kiwać głową. Dzięki temu, mimo że oczy mają po
bokach głowy, widzą trójwymiarowy obraz otoczenia.
Cała sztuczka polega na tym, że gołąb najpierw ogląda otoczenie z podniesioną głową i
zapamiętuje ten obraz. Potem szybko opuszcza głowę i widzi ten sam obraz pod nieco innym
kątem.
Gołębi mózg łączy oba obrazy. W efekcie powstaje wrażenie obrazu przestrzennego,
takiego samego, jak widziany ludzkimi oczami, położonymi obok siebie. Kiwanie głową pozwala
więc gołębiowi mierzyć odległości. Dzięki temu łatwiej znajduje pożywienie i może rozpoznawać
wrogów.
DLACZEGO kichanie jest niezdrowe?
Nos filtruje wdychane powietrze. Większe ziarenka kurzu są zatrzymywane przez błonę
śluzową i usuwane na zewnątrz poprzez kichnięcie. Jest to wrodzony odruch - chroni nas przed
dostaniem się do środka ciał obcych.
Osobie kichającej mówimy: Na zdrowie! Dwuznaczne życzenie. Kichanie jest wprawdzie
często oznaką przeziębienia, ale zarazem jest atakiem na zdrowie osoby siedzącej naprzeciwko.
A to dlatego, że w gardle i nosie każdego człowieka znajduje się wiele milionów mikrobów
i wirusów. Wirusy wyglądają jak malutkie kosmiczne wehikuły i powodują, że człowiek kicha, bo
podrażniają mu nos. W momencie kichnięcia z ust wytryskują z prędkością do stu kilometrów na
godzinę kropelki śliny, w których roi się od zarazków. Ludzie w otoczeniu osoby kichającej
wdychają potem te zakażone kropelki.
Kichnięcie umożliwia więc wirusom znalezienie nowych siedlisk. Niektórzy naukowcy są
zdania, że to właśnie z tego powodu chorobotwórcze mikroby nauczyły się wywoływać kichanie.
DLACZEGO czipsy ziemniaczane odbierają chleb psychiatrom?
Ludzie kupują czipsy ziemniaczane zasadniczo z dwóch powodów. Po pierwsze, są one
smaczną i lekką przekąską i gdy człowiek wkłada je do ust, ma wrażenie, jakby nic nie ważyły. Po
drugie, ludzie sięgają po torebkę z czipsami, bo chrupanie pomaga redukować stres. Chrupanie jest
równoznaczne z niszczeniem. Dzięki temu możemy odreagować złość. Tak przynajmniej twierdzą
psycholodzy zatrudnieni w przedsiębiorstwach, w których czipsy są produkowane i sprzedawane.
Ponadto chrupanie jest postrzegane jako oznaka świeżości. Więc czipsy są tak wytwarzane,
żeby robiły jak najwięcej hałasu.
W tym celu producenci czipsów stosują trzy triki. Trik numer jeden: starają się, żeby czipsy
były jak największe. Wtedy przed ugryzieniem musimy szeroko otworzyć usta. Dzięki temu
stwarzamy warunki po temu, aby fala dźwiękowa wywoływana przez gryzienie czipsów miała w
chwili wydobywania się z ust maksymalne natężenie.
Trik numer dwa: czipsy ziemniaczane składają się z wielkiej liczby maleńkich komórek
wypełnionych powietrzem. Ścianki tych komórek zbudowane są ze sprasowanej i wysuszonej mąki
ziemniaczanej. Podczas żucia komórki są niszczone, a ich ścianki sprężynują, wywołując dźwięk
chrupania. Im ten dźwięk jest wyższy, tym czipsy brzmią bardziej chrupiąco.
Do tego dochodzi trik numer trzy: czipsy są nasączane tłuszczem. Po wyschnięciu tłuszczu
ścianki komórek są znacznie mocniejsze i mogą wywołać większy hałas. Następnie czipsy są
solone. Sól wiąże ślinę. Momentalnie w ustach powstaje uczucie pustki. Dlatego wkładamy do ust
czipsa za czipsem, a podjadanie czipsów staje się nałogiem.
DLACZEGO dżinsy mają wpływ na liczbę ludności na świecie?
Wbrew pozorom dżinsy wcale jeszcze nie są najbardziej popularnym ubraniem na świecie.
W Chinach i Indiach, czyli krajach z największą liczbą ludności, są rzadziej noszone niż u nas, ale i
tam zyskują na popularności.
W cywilizacji zachodniej większość ludzi nosi niestety zbyt obcisłe dżinsy. Ma to
negatywny skutek, wpływa bowiem na płodność. Dotyczy to mężczyzn. Zbyt obcisłe dżinsy
podnoszą bowiem temperaturę jąder, a to nie oddziałuje korzystnie na męskie nasienie, które jest w
jądrach produkowane. Do produkcji plemników potrzebna jest mianowicie określona temperatura,
która nie może się wahać. Musi być nieco niższa niż temperatura ciała, wynosząca około 37 stopni
Celsjusza.
Jest to związane z ewolucją męskich organów rozrodczych. W toku ewolucji jądra
przemieszczały się w kierunku penisa, a w końcu znalazły się poza obrębem ciała. Wrażliwe
plemniki nie tolerują zmian temperatury, dlatego natura stworzyła worek mosznowy. Gdy jądra się
przegrzeją, worek mosznowy poprzez gruczoły potowe odprowadza nadmiar ciepła; robi się zimno
- worek mosznowy się kurczy i jądra zbliżają się do ciała. Dzieje się to za sprawą mięśni
powrózków nasiennych, na których zawieszone są jądra. Skóra układa się fałdami i tworzy grubą
warstwę izolacyjną.
Ten sprytny termostat wyłącza się jednak za sprawą dżinsów. Pod grubym materiałem i w
obcisłych slipkach nadmiar ciepła nie ma jak być odprowadzony. System chłodzenia worka
mosznowego nie może zapobiec wzrostowi temperatury w jądrach. Zakłócona zostaje produkcja
plemników. Mężczyzna może stać się bezpłodny.
DLACZEGO ogień można ugasić ogniem?
James Fenimore Cooper jest autorem znanej powieści przygodowej pod tytułem Preria. W
tej powieści stary traper ratuje grupę podróżników przed śmiercią w ogniu. Chcąc ich uchronić
przed skutkami pożaru, rozpala wokół nich drugi ogień. Wiatr stepowy wieje w kierunku
podróżników, dlatego pożar stepowy coraz bardziej się do nich zbliża. Mimo to ogień rozpalony
przez trapera porusza się w kierunku pożaru, a zarazem oddala od podróżników. Oba pożary
zbliżają się więc do siebie. Gdy się wreszcie spotykają, nie znajdują już niczego do strawienia i
wygasają.
Myślicie, że to niemożliwe? Tajemnica trapera polegała na tym, że rozniecił ogień we
właściwym momencie. Nad pożarem, który zbliżał się do podróżników, silnie nagrzane powietrze
unosiło się do góry. Na jego miejsce dopłynęło świeże powietrze. A więc przed linią pożaru
powstał ciąg powietrza skierowany ku płomieniom.
Ogień należało więc rozniecić wtedy, gdy można było wyczuć istnienie tego ciągu. Gdyby
go rozpalono za wcześnie - poruszałby się w tym samym kierunku co pożar; z kolei za późno - nie
zdołałby wypalić wystarczającej powierzchni stepu. Wówczas podróżnicy zginęliby w płomieniach.
DLACZEGO żaden rowerzysta nie jedzie prosto jak po sznurku?
Na rowerzystę działają dwie siły, które próbują go zrzucić z roweru i powalić na ziemię. Są
to siła ciężkości i siła odśrodkowa. Cała sztuka jazdy na rowerze polega na tym, by obie te siły
zrównoważyć.
Rowerzysta nie może jechać prosto. Robi ciągle na przemian lekkie skręty w prawo i w
lewo. Ślad roweru jadącego po błocie lub śniegu jest wijącą się linią. Wyćwiczony rowerzysta tak
sprytnie rozkłada ciężar ciała na siodełko i kierownicę, że każdy przechył jest automatycznie
wyrównywany ruchem kierownicy w stronę przeciwną. Dlatego właśnie powstaje falista linia.
Podobnie dzieje się podczas pokonywania zakrętu. Każdy wie, że aby nas z zakrętu nie
wyrzuciło, należy przechylić rower w stronę przeciwną do tej, w którą skręcamy. Konieczny
przechył uzyskujemy w ten sposób, że tuż przed zakrętem na krótką chwilkę przenosimy ciężar
ciała w stronę przeciwną do tej, w którą zamierzamy skręcić. Na rower i rowerzystę działa wówczas
siła odśrodkowa, która ciągnie ich właśnie w stronę, w którą chcieli skręcić.
Na przykład podczas brania zakrętu w prawo kierownicę skręcamy ciut w lewo, siła
odśrodkowa ciągnie koło w drugą stronę, czyli w prawo. Przy wykorzystaniu siły odśrodkowej
kierownicę skręcamy w prawo. Uzyskujemy przechył potrzebny do skręcenia w prawo.
Ta sama zasada dotyczy jazdy bez trzymanki. Rowerzysta, balansując umiejętnie ciężarem
ciała, ma wpływ na pozycję kierownicy.
Na uniwersytecie w Oldenburgu naukowcy wykazali, że rower wyposażony w silnik
elektryczny może jechać nawet bez rowerzysty. Po osiągnięciu odpowiedniej prędkości pokonywał
odcinek testowy o długości do stu metrów.
DLACZEGO po sylwestrze rośnie konsumpcja solonych śledzi?
Życie wyszło z morza, które już wtedy było słone. Woda podczas swej wędrówki z chmur
deszczowych do morza przecieka przez wielometrowe warstwy ziemi i zawsze wypłukuje stamtąd
pewne ilości soli.
Sól jest nieodzownym składnikiem życia. Pierwsze jednokomórkowce żyjące w morzu
miały w sobie słoną wodę. Jednakże płyn wewnątrz tych organizmów był mniej słony niż woda
morska. To ułatwiało pobieranie pożywienia. Roztwory soli o różnym nasyceniu, przedzielone
jedynie cienką ścianką komórki, dążą do wyrównania stężeń. W związku z tym sól i substancje
odżywcze przenikają przez ściankę komórkową.
Już od pradawnych czasów według tej zasady działa przemiana materii u wszystkich
żywych stworzeń. Ludzkie ciało także nie jest niczym innym jak dużym workiem zawierającym
roztwór soli. Bez
tej cennej substancji nie bylibyśmy w stanie rozkładać węglowodanów ani białek, a więc nie
byłoby przemiany materii.
Zbyt duże ilości soli powodują, że rośnie ciśnienie krwi. Jeśli soli jest za mało, robimy się
ociężali, zmęczeni i smutni. Gdy za mało pijemy, stężenie soli w naszych komórkach rośnie i
zaczynamy odczuwać pragnienie.
Picie alkoholu powoduje wypłukiwanie z ciała człowieka dużych ilości soli. Komórki i
naczynia kurczą się, a głowa staje się ciężka. Duża utrata soli powoduje kaca. Solone śledzie na
śniadanie wyrównują ten ubytek.
Sól jest transportowana w organizmie przede wszystkim przez krew. Krew nie jest niczym
innym jak silnie rozcieńczonym roztworem soli. Dlatego roztwory soli bywają używane w
medycynie jako zamienniki krwi.
DLACZEGO klucz na niebie zmniejsza zużycie energii ptaków?
Gdy jesienią ptaki wędrowne odlatują na południe, możemy zobaczyć, jak tworzą na niebie
stada lub klucze.
Wiele gatunków preferuje klucz. Wygląda on jak odwrócona litera V. Gdy ptak uderza
skrzydłami, napiera nimi na znajdujące się poniżej powietrze. Na miejsce wypartego powietrza
napływa nowe, dlatego za skrzydłami powstaje wiatr wstępujący.
Jeśli ptaki lecą jeden za drugim, lekko tylko przesunięte w bok, to każdy z osobników
napotyka wiatr wstępujący wytwarzany przez swojego poprzednika. Ten wiatr niesie ptaki i ułatwia
latanie. Nie muszą wkładać już tyle energii w utrzymanie się w górze. Tylko latanie w kluczu
sprawia, że każdy z lecących ptaków może korzystać z wiatru wstępującego, wytwarzanego przez
poprzednika.
Policzono, że grupa ptaków w kluczu może polecieć o siedemdziesiąt procent dalej niż
pojedynczy ptak. Dzięki temu podróż na południe znacznie się skraca.
Tylko ptak lecący na czele musi się napracować. Dlatego pozostałe ciągle zmieniają swoją
pozycję w kluczu.
DLACZEGO kreda skrzypi, kiedy pisze się nią na tablicy?
Kreda prowadzona po tablicy wydaje czasem okropny, lecz intrygujący dźwięk. Ale tylko
wtedy, gdy przyłoży się ją do tablicy pod określonym kątem. Przy bezgłośnym pisaniu roztarte
maleńkie cząstki kredy pozostają na tablicy. Kreda się ślizga po dywaniku utworzonym z niej
samej. Gdy jednak kawałek kredy ustawimy pod bardzo ostrym kątem, kreda nie może się ścierać
równomiernie. Przez moment przylega do tablicy, a potem gwałtownie się ześlizguje. Nagły ześlizg
powoduje, że kreda wpada w wibracje. Jak tylko drgania ustępują, znowu przez moment przylega
do tablicy. To przyleganie i ześlizgiwanie się następują po sobie bardzo szybko. Wibracje kredy
między momentem przylegania do tablicy a ześlizgiem ucho ludzkie odbiera jako piskliwe
skrzypienie.
Takie samo przejście od przylegania do ześlizgu występuje na przykład na ulicy, gdy
kierowcy, których ponosi fantazja, bardzo szybko ruszają na światłach. Słyszymy wtedy pisk opon.
Efekt ten występuje także w wypadku skrzypiących drzwi. Tutaj naprzemienne przyleganie
do powierzchni i ześlizg następują na zawiasach. Ucho ludzkie odbiera to jako skrzypienie i
trzeszczenie.
DLACZEGO galerie obrazów powinny być wyposażone w opaski na oko?
Oglądanie obrazów jednym okiem powoduje, że postrzegamy obrazy w całkiem inny
sposób. Gdy patrzymy obydwoma oczami na realistyczny obraz, często zdarza się, że taki obraz
robi na nas wrażenie płaskiego. Gdy przymkniemy jedno oko, mózg automatycznie zaczyna szukać
w obrazie punktów odniesienia, takich jak perspektywa, światło i cień. Bez odpowiednich punktów
odniesienia ma problemy z orientacją przestrzenną.
Jednym okiem nie możemy widzieć przestrzennie. Mózg nie rozumie, że ma do czynienia z
płaskim obrazem. Zachowuje się, jakby człowiek patrzał na krajobraz. Wymyśla głębię i
perspektywę. W przypadku niektórych obrazów efekt głębi uzyskuje się najlepiej, patrząc jednym
okiem.
Dotyczy to też zdjęć. Przy oglądaniu jednym okiem trzeba znaleźć właściwą odległość od
zdjęcia. Im zdjęcie większe, z tym większej odległości należy
je oglądać. W chwili gdy kąt patrzenia i odległość odpowiadają kątowi robienia zdjęcia i
ogniskowej wydaje się nam, że zdjęcie jest przestrzenne.
Podobnie jest też w kinie. Jeśli znamy ogniskową i szerokość filmu, możemy wyliczyć,
gdzie należy usiąść, żeby widzieć film w trzech wymiarach. Wtedy mamy taką samą perspektywę
jak kamera podczas realizacji obrazu.
W dawnych kinach najlepiej było siedzieć pośrodku, w odległości od ekranu równej
wielokrotności szerokości ekranu.
Ta prosta zasada dotyczy jednakże tylko wczesnych filmów niemych. Kręcąc je, używano
bowiem stałych ogniskowych.
DLACZEGO renifery nie potrzebują centralnego ogrzewania?
Renifer jest jedynym udomowionym przez człowieka zwierzęciem, które nie potrzebuje
stajni. Renifery są doskonale przystosowane do klimatu północnej Skandynawii, gdzie panują
siarczyste mrozy.
Futro renifera jest tak gęste, że latem zwierzę potwornie się poci i korzysta z każdej okazji,
aby się ochłodzić, na przykład resztkami śniegu lub wodą z małych zbiorników.
Ponieważ renifery jedzą zmrożone porosty, muszą się chronić przed chłodem również od
środka.
Dlatego ich nerki i inne organy są otoczone grubą warstwą tłuszczu, która zapobiega
wychłodzeniu organizmu od wewnątrz.
Renifer pyskiem wygrzebuje porosty spod śniegu. Inne zwierzę na pewno odmroziłoby
sobie nos, ale renifera chroni gęsta szczecina na pysku.
Organizm renifera ma jeszcze inne niezwykłe właściwości. Temperatura jego pęcin może
spaść do dziesięciu stopni - a mimo to nie dochodzi do ich obumierania. Zwierzęta te obywają się
przez całą zimę bez soli, bo latem magazynują sole mineralne, które zlizują pod postacią piany
morskiej. A ponadto renifer ma trzy płuca. Wcześniej myślano, że dzięki temu może szybciej
biegać. Ale prawdopodobnie trzecie płuco jest dodatkowym akumulatorem ciepła.
Jeżeli to założenie jest prawdziwe, możemy sądzić, że mając taki wewnętrzny grzejnik,
renifery nie potrzebują stajni z centralnym ogrzewaniem.
DLACZEGO kromka chleba spada zawsze posmarowaną stroną do dołu?
Prawo Murphy’ego brzmi: Jeśli coś może się nie udać, nie uda się na pewno. Szklarze
wyciągnęli z tego wniosek, że przedmioty spadają zawsze tam, gdzie wyrządzają największą szkodę
- a więc urządzenie do cięcia szkła zawsze spadnie na najcenniejszą szybę. Tej samej zasadzie
podlegają też kromki chleba posmarowane dżemem. Lądują one (prawie) zawsze posmarowaną
stroną do dołu i (prawie) zawsze na najdroższym dywanie.
Ta dziwna reguła da się uzasadnić. Analizując naukowo przebieg spadania chleba,
stwierdzamy, że najpierw wyślizguje się on z ręki. Wyślizgiwanie jest tarciem. Przez to chleb
zahacza o dłoń i wykonuje przechyl w przód względem własnej osi obrotu.
Załóżmy, że chleb wyślizguje się z dłoni osobie jedzącej śniadanie tuż przed włożeniem
kromki do ust. Spada wówczas z wysokości około jednego metra. Kromka razem z dżemem waży
średnio około 80 gramów. Przy takiej wysokości spadania i takiej wadze chleb nie może wykonać
więcej niż trzy czwarte obrotu. Dlatego nieuchronnie ląduje na dywanie posmarowaną stroną do
dołu.
DLACZEGO podczas snu możemy przepłoszyć dzikie zwierzęta?
Powód jest jeden: chrapiemy. Do takiego wniosku doszła pewna Angielka i uzasadniła go
tym, że podczas snu osoba chrapiąca przenosi się mentalnie do czasów prehistorycznych i chrapie,
żeby przepędzić dzikie zwierzęta.
Tak naprawdę chrapanie jest powodowane rozluźnieniem mięśni w gardle. Mięśnie te w
ciągu dnia sprawiają, że wąska rurka prowadząca od ust do płuc jest otwarta. Nocą te mięśnie tracą
napięcie. Tylna, miękka część podniebienia z tak zwanym języczkiem opada w kierunku języka, a
język się cofa w głąb gardła. Między podniebieniem miękkim a tylną ścianką gardła pozostaje tylko
wąska szczelina, przez którą wdychane i wydychane jest powietrze.
Oddech powoduje, że podniebienie miękkie wraz z języczkiem wpada w drgania i wibruje.
Mała stercząca chrząstka w gardle, którą widzimy w lustrze, gdy mówimy: „aaa”, z wiekiem robi
się coraz bardziej wiotka. Dlatego starsi ludzie chrapią częściej i przede wszystkim głośniej niż
młodzi. W niektórych domach spokojnej starości nocą bywa tak głośno jak w tartaku.
Co drugi mężczyzna i co piąta kobieta chrapią. Wiele osób przestałoby chrapać, gdyby
schudły. Nagromadzenie się tkanki tłuszczowej w okolicach gardła powoduje, że dodatkowo się
ono zwęża. Poza tym osoby chrapiące powinny unikać alkoholu, bo alkohol przyczynia się do
spadku napięcia w mięśniach. Nawet osoby, które na ogół nie chrapią, po spożyciu alkoholu wydają
dźwięki przypominające pracę piły mechanicznej.
Osoby chrapiące powinny spać na boku, bo w pozycji na plecach łatwo się rozchylają usta.
A tylko przy otwartych ustach chrapanie jest naprawdę głośne. Jeżeli głowa jest ułożona na boku,
usta są zamknięte i człowiek oddycha przez nos.
DLACZEGO wodę można nosić w sitku?
W Norwegii i Irlandii opowiada się bajkę o żabim królu. W bajce tej zła macocha każe
pasierbicy nosić wodę w sitku. Według niemieckich wierzeń ludowych osoby, które zmarły w
stanie bezżennym, muszą w zaświatach nosić sitem wodę. To zadanie w zasadzie jest
niewykonalne, ale pasierbica i umarli kawalerowie mogliby zastosować pewien trik, żeby sobie
poradzić.
Sitko nie powinno być za duże ani nie powinno mieć zbyt małych dziurek. Należy je
zanurzyć w ciekłej parafinie. (Parafinę pozyskuje się z ropy naftowej. Z parafiny wyrabia się
świece, pastę do butów i do podłogi). Gdy wynurzymy sitko, parafina po chwili na nim zastygnie.
Poszczególne druciki sitka będą powleczone warstwą parafiny, ale dziurki pozostaną otwarte.
Takim sitkiem można nosić wodę, byle tylko ostrożnie i nie za dużo naraz.
Jeżeli spojrzymy na sitko od dołu, zobaczymy, że woda w dziurkach uwypukla się, ale
żadna kropelka nie wycieka. Woda ma duże napięcie powierzchniowe i dlatego oleista parafina nie
nasiąka. Cząsteczki wody przyciągają się elektrycznie. Poszczególne kropelki są ze sobą mocno
związane, przez co stają się bardzo duże i nie mogą się już przedostać przez dziurki w sitku.
Duże napięcie powierzchniowe wody jest wykorzystywane również przy smołowaniu
dachów, oliwieniu śrub, impregnowaniu tkanin i malowaniu statków farbą olejną.
DLACZEGO małpy nie potrafią mówić?
Przez całe dziesięciolecia naukowcy starali się nauczyć małpy mówienia. Nie odnieśli
praktycznie żadnego efektu. Nawet małe szympansiątka, które wychowywane były jak ludzkie
dzieci, po sześciu latach intensywnych starań mogły wyartykułować zaledwie ze cztery proste
słowa. Małpy, zamiast mówić, wolą Wykorzystywać do porozumiewania się mimikę. Gdy czują się
zagrożone, obnażają zęby. Gdy niebezpieczeństwo już się zbliża, szczerzą je szeroko.
To, że nie potrafią mówić, jest spowodowane sposobem, w jaki wydają dźwięki. Ludzie
podczas mówienia wytwarzają dźwięki w krtani i górnej części tchawicy. W krtani znajdują się
wiązadła głosowe. Potem dźwięki przechodzą przez gardło, gdzie są wzmacniane, a ostatecznie
wydostają się na zewnątrz przez usta i nos. Język, zęby i wargi mogą podczas mówienia przerywać
strumień powietrza i tworzyć w ten sposób różne spółgłoski (np. „l”, „s”, „m”, „p”). Najważniejsze
dla ludzkiej mowy są jednak samogłoski. W krtani wytwarzane są „o” i „a” natomiast „i”, „e” i „u”
w jamie gardłowej. Szympansy nie mają jednak jamy gardłowej, tak samo jak inne małpy. Nie
mogą więc wyartykułować tych samogłosek.
Mówienie jest skomplikowanym procesem. Tworzymy bowiem automatycznie słowa i
zdania. A do tego mózg potrzebuje skomplikowanych układów scalonych, jakich nie mają małpy.
Trudno powiedzieć, kiedy ukształtował się u naszych przodków aparat mowy. Przyjmuje
się, że neandertalczyk nie potrafił jeszcze mówić. Dzięki porozumiewaniu się za pomocą dźwięków
ludzie zwiększali swoje szanse na przeżycie. Z pokolenia na pokolenie powiększało się gardło, aż w
końcu homo sapiens potrafił wypowiedzieć samogłoski „i”, „e” oraz „u”.
DLACZEGO pawiany mają czerwony zad?
W zoo można zaobserwować, że niektóre małpy mają czerwone zady. Najbardziej znane
pod tym względem są pawiany, ale można stwierdzić to też u szympansów.
Niejedna zwiedzająca zoo osoba mogłaby pomyśleć, że małpie zady są zaczerwienione
dlatego, iż zwierzęta właśnie w tym miejscu obtarły sobie skórę. W rzeczywistości samice, które
żyją we wspólnocie z wieloma samcami, sygnalizują w ten sposób swoje płodne dni. Tylko samice
miewają czerwone pupy, a ponadto tylko przez krótki czas. W dni, kiedy nie mogą zajść w ciążę,
ich zady pozostają małe, blade i nie rzucają się w oczy.
W czasie jajeczkowania, kiedy samica jest płodna, tylna część jej ciała tak puchnie, że nie
da się tego nie zauważyć. To powiększają się i zabarwiają na czerwono wargi sromowe. U
szympansów zaczerwieniony zad może przybrać rozmiary arbuza. Gdy pawianica lub szympansica
przechadza się po okolicy ze spuchniętym i czerwonym zadkiem, przyciąga wzrok wszystkich
dokoła. W ten sposób pobudza samce, by konkurowali o jej względy. Prześciganie się samców w
umizgach do samicy zwiększa prawdopodobieństwo, że ojcem dziecka zostanie najlepszy osobnik
w stadzie.
U samic innych gatunków małp nie występuje w okresie godowym tego typu obrzęk
organów płciowych. Żyją one we wspólnotach, w których jest tylko jeden samiec, a więc w
haremach, a także w parach. U ludzkich samic czerwona pupa nie jest potrzebna. Kobiety mają
wiele innych wdzięków, którymi wabią mężczyzn.
DLACZEGO zamrażarka w lodówce jest u góry?
Lodówka to dobrze zaizolowana duża skrzynka. Zawartość tej skrzynki jest chłodzona przez
metalowe żebra, które zabierają ciepło powietrzu znajdującemu się w lodówce. Wokół żeber
chłodzących powietrze robi się zimniejsze.
Oczywiście chłodne powinno być nie tylko powietrze, które znajduje się tuż koło żeber, lecz
całe wnętrze lodówki. Dlatego należy sprawić, by powietrze stale przepływało w pobliżu żeber.
W tym celu zamrażarkę z żebrami chłodzącymi umieszcza się w lodówce u góry. Zimne
powietrze jest gęstsze i cięższe niż ciepłe.
Schłodzone przez żebra powietrze opada, oddalając się od zamrażarki.
Znajdujące się w dolnej części lodówki cieplejsze i lżejsze powietrze unosi się, a następnie
jest chłodzone przez żebra chłodzące, po czym z powrotem opada. Umieszczenie zamrażarki na
górze powoduje, że w lodówce powietrze stale krąży i zimno jest równomiernie rozłożone. Gdyby
zamrażarkę umieścić na dole, ciepłe powietrze zbierałoby się u góry i ułożone tam artykuły
żywnościowe szybko by się psuły.
DLACZEGO pierzyna nie grzeje?
Trudno jest wstać z łóżka, zwłaszcza jeśli jest nam w nim przyjemnie ciepło. Latem,
żebyśmy nie zmarzli, wystarczy nam lekkie przykrycie. Zimą natomiast świetnie sprawdza się
pierzyna. Pod nią jest nam cieplej niż pod kocem czy kołdrą.
Ale to wcale nie zasługa tego, że pierzyna jest grubsza w porównaniu z używaną latem
lekką kołderką. To zasługa tego, czym jest wypełniona, czyli delikatnego pierza odartego z gęsi, kur
lub kaczek, zwanego puchem.
Puch jest bardzo elastyczny. Niezwykle trudno byłoby go odkształcić. Dlatego pomiędzy
poszczególnymi włoskami pojedynczego puszku - a także między poszczególnymi puszkami - jest
wiele pustej przestrzeni. Ta przestrzeń wypełniona jest powietrzem. Powietrze bardzo słabo
przewodzi ciepło.
Oznacza to, że gdy leżymy pod pierzyną, ciepło naszego ciała nie może uciec, bo powietrze
w pierzynie prawie się nie nagrzewa. Pierzyna więc wcale nie grzeje, sprawia tylko, że nasze ciało
nie traci ciepła. Według tej samej zasady upierzenie chroni ptaki przed wychłodzeniem, ludzie
natomiast chronią się, wkładając puchowe kurtki.
DLACZEGO mężczyźni wolą śpiewać w wannie, a kobiety na sedesie?
Trudno w to może uwierzyć, ale łatwo sprawdzić, jeśli ubikacja znajduje się w oddzielnym
pomieszczeniu.
Oczywiście zarówno łazienka, jak i toaleta nadają się wspaniale do śpiewania. Z reguły oba
te pomieszczenia są wykafelkowane. Dzięki temu dźwięk odbija się od ścian i jest wzmacniany.
Powietrze wibruje, a wraz z nim zaczyna rezonować całe wnętrze. Tak więc pomieszczenie
wzmacnia śpiew, podobnie jak mała elektryczna cewka wzmacnia dźwięk wydobywający się z
głośników.
Mężczyźni wolą śpiewać w wannie, bo swoim rejestrem głosu mogą lepiej wypełnić duże
wnętrze łazienki. Męskie głosy - bas i tenor - wytwarzają stosunkowo niskie tony, które potrzebują
dużo miejsca na wibracje. W łazience rozstaw ścian jest o wiele większy niż w toalecie. Kobiece
głosy - sopran i alt - mają natomiast krótszą długość fali. Wystarcza im więc mała toaleta, żeby
mogły w pełni rozbrzmieć. Dlatego śpiew kobiet w łazience jest dość stłumiony, natomiast w
toalecie brzmi dźwięcznie i donośnie.
DLACZEGO tak trudno złapać żabę?
Żabia skóra jest genialnym tworem natury. Umożliwia małym zielonym skoczkom
przeżycie poza wodą. Dzięki skórze żaby mogą urządzać sobie spacerki po lądzie i tam łapać
owady.
Chcąc spacerować po lądzie, płazy te potrzebują niezbędnej im do życia wody. Nie mogą jej
jednak magazynować w garbie jak wielbłądy. Żaby nie potrafią nawet pić. Muszą sobie radzić w
inny sposób. Pobierają wodę poprzez skórę. Podczas spacerów żaba moczy się w napotykanych po
drodze kałużach i skacze po mokrej od rosy trawie. Wodę z powierzchni ciała wchłania skórą i
nawadnia w ten sposób organy i tkanki.
Jeśli znajdziemy niemrawą żabkę, możemy uratować jej życie, zawijając ją w wilgotną
chusteczkę. Śluz na powierzchni skóry zapobiega zbyt szybkiemu wyparowaniu wody z ciała.
Gdyby się zdrapało z żaby warstwę śluzu, płaz ten dosłownie wysechłby na naszych oczach.
Śluz chroni żabę także przed wrogami. Sprawia że żaba jest śliska, dlatego często
wyślizguje się bocianom z dzioba. Zapobiega także rozwojowi bakterii na wilgotnej skórze.
Natomiast wyssane z palca są przesądy, że żabi śluz usuwa brodawki.
DLACZEGO łysina jest niebezpieczna?
Szympansy i ludzie różnią się pod wieloma względami, ale najbardziej rzuca się w oczy
różnica w owłosieniu. Człowiek nie ma na ciele sierści. Jego ciało jest nagie. Nagość pierwszych
człekopodobnych istot jest związana z przejściem czworonogów do pozycji pionowej. Pierwsze
człekokształtne małpy żyły na gorących afrykańskich sawannach. Jako czworonogi unikały słońca,
czekały na skraju przylegających do sawanny lasów na nadejście wieczoru, który przynosił ze sobą
chłód.
Istota dwunożna może chodzić po sawannie także w ciągu dnia - mimo straszliwego upału.
Wystawia bowiem na działanie słońca mniejszą powierzchnię ciała i dzięki temu nie nagrzewa się
tak bardzo. Dodatkowo jest chłodzona wiatrem, ponieważ jej tułów znajduje się powyżej rosnącej
na sawannach trawy. Istoty dwunożne mogą więc na sawannie łatwiej się przemieszczać i dlatego
łatwiej im przeżyć.
Takiemu dwunożnemu stworzeniu, kiedy wchodzi ze słońca w cień i na odwrót, futro
przeszkadza. Nie pozwala na odpowiednią regulację temperatury ciała. Dlatego na przestrzeni
tysięcy lat ciało naszych przodków traciło owłosienie. Zamiast tego regulowali oni temperaturę
ciała silnie ukrwioną skórą i wydajnymi gruczołami potowymi. Pigmenty występujące w skórze
chroniły przed niebezpiecznymi promieniami słonecznymi. Tylko na głowie pozostała resztka futra,
czyli włosy. Pełnią one bardzo ważną rolę. Chronią nasz najbardziej wrażliwy organ - mózg - przed
udarem słonecznym.
Dzieci przed narodzeniem, znajdujące się jeszcze w brzuchu mamy, mają ciało pokryte
bardzo delikatnym futerkiem, nazywanym meszkiem. Meszek ten zanika jednak niedługo przed
przyjściem dziecka na świat.
DLACZEGO wrząca woda robi tyle hałasu?
Woda w czajniku już jakiś czas przed zagotowaniem robi piekielny hałas. Kipi i wrze. Hałas
spowodowany jest tym, że nie cała zawartość czajnika zaczyna wrzeć w tej samej chwili. Na dnie
czajnika, blisko płyty kuchenki, woda robi się gorąca wcześniej niż u góry. Przy dnie woda osiąga
temperaturę stu stopni Celsjusza i zaczyna wrzeć. Wrzenie oznacza, że woda zamienia się w parę.
Tworzą się małe bąbelki gazu, które unoszą się ku górze.
Ale nim dotrą do powierzchni, ulegają schłodzeniu w górnej części czajnika. Bąbelki gazu
zamieniają się z powrotem w małe kropelki wody. Odbywa się to w ułamku sekundy. Pęknięcie
bąbelka powoduje nagły hałas.
Im woda jest gorętsza, tym więcej powstaje bąbelków pary. Wędrują one ku górze, gdzie
pękają na skutek schłodzenia. Do naszych uszu dociera wtedy gwałtowne bulgotanie.
Gdy w końcu woda w czajniku się zagotuje, to gwałtowne bulgotanie przechodzi powoli w
równomierne wrzenie.
DLACZEGO na byki nie działa czerwona płachta?
Gdy na człowieka działa coś jak czerwona płachta na byka. traci on kontrolę nad emocjami i
zachowaniem, robi się purpurowy na twarzy. Atak złości sprawia, że krew szybciej krąży po ciele.
Purpura na twarzy oznacza więc silne wzburzenie.
Ale to nie czerwień płachty sprawia, że byki na arenie robią się agresywne. Tak naprawdę
byki wcale nie widzą koloru czerwonego. Większość ssaków może rozróżniać barwy, bo w oczach
mają komórki wzrokowe różnej wielkości, odpowiedzialne za różne kolory. Natomiast w oczach
krów i byków występuje tylko jeden rodzaj komórek wzrokowych. Dlatego te zwierzęta nie
dostrzegają różnic w kolorach. Widzą właściwie tylko jeden kolor, choć w odniesieniu do krów
używanie słowa „kolor” nie ma sensu. Żyją one w świecie składającym się ze światła i ciemności.
Dlatego to wcale nie czerwony kolor płachty toreadora doprowadza byki do pasji, lecz jej
ruch, powiewanie w tę i z powrotem, w górę i w dół. Biała, ale powiewająca spódniczka prędzej by
rozsierdziła byka niż obcisłe czerwone dżinsy.
Dlaczego więc toreadorzy używają czerwonych płacht? Prawdopodobnie dlatego, że
czerwień symbolizuje krew, która leje się pod koniec korridy.
DLACZEGO ludzkie stopy są wrażliwe na łaskotki?
Ludzkie stopy są bardzo wrażliwe na łaskotki. Jest to związane z wieloma milionami lat
ewolucji organizmów żywych. Pierwsze żywe istoty na Ziemi nie miały ani oczu, ani uszu. Ich
jedynym narządem zmysłu była skóra. Tworzyła ona granicę między organizmem a otoczeniem.
Tylko poprzez dotyk stworzenie dowiadywało się czegokolwiek o tym, co dzieje się w świecie
zewnętrznym.
Organizm człowieka współczesnego zachował pewne reakcje będące reliktem minionych
etapów rozwoju. Gdy poczujemy swędzenie w którymś miejscu na skórze, nie jesteśmy w stanie
powiedzieć, czy skórę drażni jakiś przedmiot z zewnątrz, czy swędzenie pochodzi spod skóry. Na
skutek długiej drogi ewolucji u człowieka wykształciło się bardzo dużo komórek receptorowych
zwłaszcza tam, gdzie organizm odbiera dużo bodźców z otoczenia, a więc na dłoniach i stopach.
Duża liczba receptorów znajduje się w miejscach, gdzie bodźce dotykowe muszą być szybko i
precyzyjnie odbierane, bo mogą na przykład sygnalizować niebezpieczeństwo. Takimi miejscami są
wargi i otwory nosowe, ale również brzuch, w którym znajdują się ważne dla życia narządy
wewnętrzne.
Podczas łaskotania receptory dotyku są drażnione tak delikatnie, że reagują w nadwrażliwy
sposób. System nerwowy zostaje pobudzony, a napięcie odreagowujemy śmiechem.
Obecnie jesteśmy jeszcze bardziej wrażliwi na łaskotki niż dawniej, bo bardzo rzadko
chodzimy boso i podeszwy stóp prawie nie bywają wystawione na działanie nietypowych bodźców
dotykowych.
DLACZEGO podczas chodzenia nie upadamy?
Chodzenie jest czynnością skomplikowaną. Podczas chodzenia poruszają się nie tylko nogi,
ale też ramiona, i to na dodatek w kierunku przeciwnym do ruchu nóg. Również tułów wykonuje
lekkie skręty w takim samym rytmie. Jest to spowodowane tym, że ruch nóg musi zostać w obrębie
ciała zrównoważony. Jeśli trzymamy dłonie w kieszeniach spodni, ręce pozostają unieruchomione i
wtedy musimy dla równowagi wykonywać energiczniejsze ruchy tułowiem i głową.
Gdy natomiast ręce zwisają swobodnie, łatwiej jest nam utrzymać równowagę. Podczas
chodzenia ręce i nogi poruszają się ruchem wahadłowym w przeciwnych kierunkach i oba te ruchy
równoważą się. Tułów i głowa pozostają prawie nieruchome. Na czym polega sztuczka? Ręce są
zawieszone u ramion niczym wahadła. Ruch nóg przenosi się poprzez ramiona na ręce. I ręce
zaczynają kołysać się w rytm stawianych kroków.
Podczas biegu używamy innej sztuczki. Zginamy ręce w łokciach i przez to skracamy
długość rąk. Im krótsze jest wahadło, tym szybciej może się poruszać. Zginając ręce, sprawiamy, że
ramiona mogą się poruszać równie szybko jak nogi. Gdybyśmy nie zgięli rąk w łokciach, to
podczas joggingu kołysałby się nam cały tułów.
DLACZEGO deski klozetowe mają klapę?
Wiele osób popuka się w czoło, słysząc to pytanie. Oczywiście, że z powodu zapachu!
Owszem, racja. Ale jest jeszcze inny powód, natury higienicznej. Mianowicie spłuczka,
choć tak wygodna, ma jedną wadę. Woda wpływa energicznie do muszli i miesza się z jej
zawartością. Użytkownik toalety tego nie widzi, ale z muszli wydobywa się gęsta mgiełka kropelek
wody. Razem z tymi kropelkami unoszą się też małe cząsteczki tego, co chcieliśmy spłukać, oraz
bakterie.
Nie przeczuwając niczego, myjemy ręce, a mgiełka wytworzona przez spłuczkę rozchodzi
się po całym pomieszczeniu i osiada między innymi na skórze tego, kto korzystał z toalety.
Gdy wychodzimy z ubikacji, powstaje przeciąg, który powoduje, że mgiełka wydostaje się
na zewnątrz. Może dotrzeć na przykład do stołu, przy którym jemy śniadanie. Dlatego właśnie
deski klozetowe mają klapę.
DLACZEGO mięso musi skruszeć?
Świeże mięso wcale nie jest świeże. Mięso pierwszego gatunku musi najpierw przez
dziesięć dni powisieć na haku, żeby skruszało. Dopiero wtedy ludzie mogą je jeść.
Kawałek mięsa to nic innego jak kawałek tkanki mięśniowej zwierzęcia. Gdy zwierzę
zostaje zabite, w jego ciele jeszcze przez chwilę krąży krew. Przez to zużywa się reszta tlenu we
krwi, co z kolei niszczy występujący w mięśniach wielocukier zwany glikogenem, którego zadanie
polega na dostarczaniu energii. We włóknach mięśniowych tworzy się kwas mlekowy. Ten sam
proces - bez zabijania oczywiście — zachodzi w udach i łydkach biegacza, który się przeforsował.
Przeforsowanie powoduje, że mięśnie otrzymują za mało tlenu i powstaje kwas mlekowy, który
blokuje ich pracę.
W mięśniach dopiero co zabitych zwierząt kwas mlekowy nie dopuszcza, by włókna
mięśniowe nadal mogły się swobodnie przemieszczać względem siebie. Poszczególne włókna łączą
się nagle sprawą drobnych, poprzecznych wiązań. Nie mogą się już poruszać. Mięsień tężeje. Taki
stan określa się jako stężenie pośmiertne.
Dopiero po dziesięcio- albo nawet czternasto- dniowym kruszeniu poprzeczne połączenia
włókien mięśniowych puszczają. Poszczególne włókna znów mogą się swobodnie przemieszczać
względem siebie. Gdy mięso zostanie dodatkowo opukane, reszta wiązań puści. Mięso stanie się
miękkie i delikatne.
DLACZEGO W Londynie tak rzadko jest mgła?
Klaus Kinski, Karin Baal i Joachim Fuchsberger byli gwiazdami trzymających w napięciu
filmowych adaptacji kryminałów Edgara Wallace’a. Było to na początku lat sześćdziesiątych XX
wieku. Ważnym elementem potęgowania napięcia była londyńska mgła. Dzisiaj jednak turyści
rzadko mają powodującą ciarki przyjemność brnięcia przez słynną mgłę nad Tamizą. Dlaczego
mgła znikła?
Mgła powstaje, gdy ciepłe i wilgotne powietrze zostaje schłodzone poniżej tak zwanego
punktu rosy. Tworzeniu się mgły sprzyja duża ilość zawieszonych w powietrzu małych cząsteczek,
na których może się skroplić para wodna. Blisko morza proces skraplania przyspieszają cząsteczki
soli unoszone przez powietrze. W pobliżu miast taką rolę pełnią przede wszystkim małe cząsteczki
zanieczyszczeń z kominów fabrycznych i samochodowych rur wydechowych.
W Londynie było dawniej tak mgliście dlatego, że właściwie wszystkie domy ogrzewane
były węglem Z kominów wydostawały się niezliczone cząsteczki sadzy, na których kondensowała
się para wodna. W grudniu 1952 roku doszło nawet do katastrofy. Na skutek zanieczyszczeń i dużej
wilgotności powietrza utworzył się smog. Brak wiatru spowodował, że brudne powietrze zawisło
nieruchomo nad miastem. Przez kilka dni w Londynie było aż czarno od brudu w powietrzu.
Widoczność wynosiła zaledwie kilka centymetrów. Zmarły wtedy cztery tysiące mieszkańców.
Rząd zareagował szybko i nakazał pozbyć się pieców węglowych. Ustawa ta położyła też
kres słynnej londyńskiej mgle. Smucą się z tego powodu tylko turyści.
DLACZEGO jajka dają się ugotować na twardo?
Od kur zależy, czy jajka są brązowe, czy białe. Białe kury znoszą białe jajka, a brązowe
kury znoszą brązowe jajka. To jedyna różnica. Zarówno jajka białe, jak i brązowe robią się w
wyniku gotowania twarde. Przed ugotowaniem białko jajka jest płynne i przezroczyste, a po
ugotowaniu - białe i sztywne. Również żółtko po około sześciu minutach robi się twarde.
Właściwie natura stworzyła jajka nie po to, by je gotowano. Białko i żółtko są pożywieniem
dla kurczaczka. Pisklę w jajku rozwija się z blastuli, małej białej plamki na żółtku. Później pisklak
jest połączony z pęcherzykiem żółtkowym pępowiną. Z pęcherzyka żółtkowego pisklę pobiera
przede wszystkim tłuszcz potrzebny do budowy mięśni. Z białka natomiast czerpie między innymi
substancje mineralne potrzebne do rozwoju kości. Na krótko przed wykluciem pisklę połyka resztki
żółtka, ażeby nie przyjść na świat głodnym.
Bardzo ważną dla kurczaka substancją, zawartą w jajku w dużych ilościach, jest białko. Nie
chodzi tu o białą część jajka, lecz o związki chemiczne zbudowane z aminokwasów. Takie białka są
podstawą każdego życia. Cząsteczki białek składają się z długich, skłębionych włókien. Gdy jajko
jest zimne, włókna te mogą się przesuwać względem siebie. Dlatego jajko ma taką śluzowatą
konsystencję.
Gdy jajko jest podgrzewane, te kłębuszki włókien coraz gwałtowniej się poruszają i w
końcu się rozpuszczają. Poszczególne włókna sklejają się i tworzą gęstą siatkę. Białko się ścina,
jajko robi się twarde.
DLACZEGO flamingi są różowe?
Flamingi są różowe, bo żywią się krewetkami, które zawierają bardzo dużo pewnego
barwnika, podobnego do występującego w marchewkach karotenu. Ale to wyjaśnienie dotyka tylko
powierzchni zagadnienia. Kolor flamingów tak się bowiem rzuca w oczy, że właściwie ptaki te nie
powinny przeżyć w naturze. Zwierzęta w większości mają barwy stonowane, aby mogły skryć się
przed wrogami.
Flamingi ze swej słabej strony uczyniły zaletę. Wykorzystują kolor różowy jako kolor
sygnalizacyjny — dzięki niemu rozpoznają się wzajemnie z dużej odległości.
Wprawdzie flamingi mają wielu naturalnych wrogów, ale żyją tam, gdzie są bezpieczne,
mianowicie w wodach słonych jezior i małych lagun. Roztwór żrącej soli im nie szkodzi, bo skóra
ich długich nóg jest na niego odporna. Natomiast dla innych ptaków, w tym ptaków drapieżnych,
roztwór soli bywa śmiertelny.
Flamingi mają tylko jeden problem - ze znalezieniem słonego jeziora, które by się nadawało
na lęgowisko. Jeżeli poziom wody w jeziorze jest zbyt wysoki, to jaja, składane w gniazdach
usypanych z ziemi, toną. Jeżeli natomiast poziom wody jest za niski, to zbyt duże ilości soli
wysychają na nogach młodych, które potykają się i umierają w roztworze.
Flamingi szukają odpowiedniego jeziora nocą, żeby nie zaatakowały ich drapieżne ptaki.
Mimo ciemności muszą z wysoka dostrzec, czy inne flamingi już wylądowały w jeziorze i testują
wodę. Różowy kolor służy im nocą jako sygnalizacja świetlna. Zatem uroda może się przysłużyć
przeżyciu.
DLACZEGO Europejczycy mają długie nosy?
Ludzie na naszej planecie różnią się nie tylko kolorem skóry. Afrykańczycy, zamieszkujący
tereny suche i gorące, mają wysoką i smukłą sylwetkę. Eskimosi natomiast są bardziej przysadziści
i krągli.
Różnice te wynikają z reguły Bergmanna. Otóż kula ma mniejszą powierzchnię niż cylinder.
Niskie, krępe ciała oddają więc mniej ciepła niż wysokie i smukłe. Ciało Eskimosów
prawdopodobnie przystosowało się do zimna, ciało Afrykańczyków - do upałów.
Klimat ukształtował też różne typy włosów. Czarnoskórzy mają włosy gęste i kręcone,
Chińczycy i Japończycy natomiast gładkie i proste. Loków nie mają także ludzie żyjący w Ameryce
Środkowej i Południowej, którzy pochodzą od Mongołów, a ich przodkowie przywędrowali tu
kiedyś z Azji. W stepach azjatyckich wieje zimny wiatr, który wnikałby w kręcone włosy i
prowadził do przechłodzenia skóry. Gdyby żyjący tam ludzie mieli loki, szybciej by się przeziębiali
i mieliby mniejszą szansę na przeżycie. Natomiast kręcone włosy Afrykańczyków powodują
odwrotny efekt. Zatrzymują nad głową powietrze, tworząc w ten sposób chłodzącą warstwę,
chroniącą przed palącym słońcem.
W podobny sposób naukowcy tłumaczą to, że Europejczycy mają długie nosy. Dzięki
długiemu nosowi wdychane zimne powietrze jest skutecznie ogrzewane, aby było zbliżone do
temperatury ciała, gdy dotrze do płuc.
Brzmi to nieprawdopodobnie? Postawmy jednak hipotezę, że przeżywa więcej dzieci o
długich nosach niż o krótkich i różnica ta wynosi dwa procent. Gdyby ta hipoteza była prawdziwa,
to nosy całej ludzkiej populacji już po kilku tysiącleciach byłyby zdecydowanie dłuższe.
DLACZEGO niebieski pigment wybiela bieliznę?
Wydaje nam się, że światło słoneczne jest białe, ale , biel jest równomierną mieszanką
wszystkich kolorów — od czerwonego przez pomarańczowy, żółty, zielony aż po niebieski i
fioletowy. Kolory w naszym otoczeniu powstają, gdy białe światło, padając na przedmioty, ulega
przemianie. Widzimy, że piłka jest czerwona, jeśli pochłania zielone promienie z białego światła.
Czerwień i zieleń stanowią parę kolorów.
Inna para kolorów, która ma decydujące znaczenie dla białego wyglądu bielizny, to żółty i
niebiesko - fioletowy. Gdy biała bielizna się starzeje, wtedy materiał zmienia się w taki sposób, że
pochłania więcej koloru niebiesko - fioletowego. Przez to bielizna jest w naszych oczach żółta.
Babcina bielizna ma też na dodatek często ciemne plamy. Jest to spowodowane tym, że wcześniej
podczas prania na włóknach materiału odkładały się sole metali zawarte w wodzie.
Takie metaliczne sole z czasem rdzewieją i powodują powstawanie plam. Nie da się ich
usunąć za pomocą proszku do prania, ale znikną, jeśli użyjemy odrdzewiacza.
Babcie używały kiedyś do prania ultramaryny, czyli niebieskiego pigmentu. Ten barwnik
odkładał się na włóknach i pochłaniał żółte światło. Przez to materiał robił się lekko niebieskawy.
Ale ponieważ niebieski i żółty są parą kolorów, to żółtawy odcień bielizny znikał i ponownie
wyglądała ona na śnieżnobiałą.
Obecnie nie używa się już niebieskiego pigmentu, zastępują go wybielacze optyczne.
Tkaniny są poddawane działaniu wybielaczy często już w fabrykach tekstylnych. Podobnie jak
ultramaryna wybielacze odkładają się we włóknach materiału i zamieniają niewidoczne dla nas
światło ultrafioletowe w niebieskie. Białe światło, które odbija się od bielizny, wygląda przez to
bardziej niebiesko. Naszemu oku wydaje się, że bielizna połyskuje śnieżną bielą.
DLACZEGO bocian klekocze?
Bociany zwracają na siebie uwagę klekotaniem. Nie potrafią bowiem śpiewać, podobnie
zresztą jak kilka innych gatunków ptaków. Umieją wydawać tylko gardłowe dźwięki. Ptaki
śpiewające mają w tchawicy rozgałęzienie w formie litery Y. Mogą wydawać dźwięki za pomocą
drgającej membrany osadzonej w wąskiej szczelinie.
Bociany natomiast muszą się porozumiewać bez tego udogodnienia. Podczas gdy dzięcioły
„rozmawiają" ze sobą, stukając dziobem w pusty pień drzewa, bociany klekoczą. Robią to
szczególnie energicznie zwłaszcza na powitanie, które należy do najważniejszych bocianich
rytuałów. Samiec i samica klekoczą do siebie w gnieździe, gdy któreś z nich powróci z wycieczki
po okolicy. Gdy spotkają się dwaj bociani rywale, również energicznie klekoczą. Bociany używają
dzioba także jako broni: nie na darmo u bocianów białych dziób osiąga długość osiemnastu
centymetrów. Ale klekotanie może też oznaczać przyjazne zamiary. Bociany klekoczą w
sytuacjach, w których ludzie podają sobie ręce Również bocianim godom towarzyszy klekotanie
Nierzadko podczas aktu miłosnego samiec swoim dziobem przytrzaskuje dziób partnerki,
powodując cichy klekot.
Ponieważ używanie dzioba jako instrumentu komunikacji bocianom nie wystarcza,
opracowały one specjalny język ciała. Gdy chcą na przykład powiedzieć: „Zostaw mnie w
spokoju!”, nadymają wole, rozkładają skrzydła i stroszą pióra w ogonie.
DLACZEGO tworzą się zakwasy?
Po dużym wysiłku mięśnie mogą nas boleć nawet przez tydzień. Wcześniej sądzono, że
zakwasy powstają w wyniku nadmiernego zakwaszenia mięśni.
Gdy mięśnie dostają za mało tlenu, wówczas tworzy się kwas mlekowy. Ten związek
chemiczny blokuje pracę mięśnia i zwiększa tarcie między włóknami mięśniowymi. Powoduje to
ból.
Ta interpretacja nie jest jednak właściwa. Prawdziwą przyczyną tak zwanych zakwasów są
maleńkie naderwania we włóknach mięśniowych. Gdy mięśnie są nadmiernie obciążone lub
rozciągnięte, na przykład gdy muszą przez dłuższy czas dźwigać ciężar ciała, wtedy maleńkie
włókienka się nadrywają.
Dowiodła tego próba przeprowadzona przez szwedzkiego lekarza sportowego Asmussena.
Kazał on badanym osobom stać lewą nogą na krześle, a prawą nogę dostawiać i z powrotem
opuszczać na podłoże. Badane osoby odczuwały wprawdzie zmęczenie w lewej nodze, ale zakwasy
miały w prawej, bo podczas opuszczania była ona bardziej obciążana.
Zakwasy odczuwamy jednakże najwcześniej dopiero dzień po obciążeniu. Spowodowane
jest to tym, że końcówki nerwów bólowych znajdują się w tkance łącznej, a tym samym poza
włóknami mięśniowymi. Potrzebna jest przynajmniej doba, aby mięśnie dokonały rozkładu
uszkodzonych struktur. Substancje uwolnione podczas tego procesu chemicznego podrażniają
nerwy.
DLACZEGO podczas burzy należy unikać dębów, a szukać buków?
Piorun, który uderzy w dąb, rozszczepia go momentalnie, dlatego osoba, która schroniła się
pod dębem, może zginąć. Buki są mniej narażone na zniszczenie w wyniku uderzenia przez piorun.
Jak bardzo drzewo ucierpi od pioruna, zależy od tego, czy wcześniej długo padało. Jeśli
drzewo jest całkiem mokre, piorun trafia w górne gałęzie i mknie ku ziemi po cienkiej warstewce
wody pokrywającej pień.
Jeżeli drzewo nie jest całkiem mokre, piorun powoduje poważne uszkodzenie. Gdy w
drodze z gałęzi ku ziemi napotka na pniu suche miejsce, to z kory przenika do znajdujących się
wewnątrz pnia kanalików, w których płyną soki drzewa. Ponieważ piorun ma temperaturę
kilkudziesięciu tysięcy stopni, sprawia, że soki w kanalikach w ułamku sekundy wyparowują. Para
w cienkich kanalikach rozpręża się i rozsadza pień.
Dęby, w przeciwieństwie do buków, mają dość chropowaty pień. Musi długo padać, żeby na
pniu utworzyła się jednolita warstwa wody. Dlatego właśnie dęby są bardziej narażone na
zniszczenie przez piorun niż buki.
DLACZEGO burczy w brzuchu?
Ludzki żołądek jest małym workiem, który potrafi się rozciągać. Może pomieścić litr
pożywienia. Krowa ma natomiast cztery żołądki, które łącznie potrafią pomieścić 160 litrów, w
związku z czym mogłaby wypić całą wannę wody.
Nasz żołądek jest bardzo wrażliwy. Gdy jemy lody, schładza się, traci czucie i robi się
nieruchomy. Gdy zjemy pikantny stek lub wypijemy kieliszek mocnego alkoholu, ścianki żołądka
są tak podrażnione, że zmieniają kolor na ogniście czerwony. Gdy strawione jedzenie przesuwa się
w kierunku dwunastnicy i jelita cienkiego, żołądek powoli się kurczy. Ścianki żołądka układają się
w wiele małych fałdek. Resztka zawartego w żołądku gazu zostaje ściśnięta i jest przepychana w
kierunku dwunastnicy.
Dźwięk, który powstaje podczas tej przepychanki, jest dodatkowo wzmacniany przez
podbrzusze które się zachowuje jak pudło rezonansowe. Do naszych uszu dociera odgłos
przypominający warczenie psa.
Nie mylcie tego dźwięku z bulgoczącymi odgłosami pochodzącymi z dwunastnicy, gdzie z
pożywienia wychwytywane są składniki odżywcze. Dwunastnica jest umiejscowiona na wysokości
talii, natomiast żołądek - wyżej, w obrębie klatki piersiowej, w pobliżu serca.
DLACZEGO osoby pijące wodą gazowaną lubią, jak je boli?
Ten, kto pije wodą gazowaną, sam sobie chętnie zadaje ból. Efekt odświeżający wody
gazowanej wynika z odczuwanego bólu, a ten jest z kolei skutkiem działania zawartego w takiej
wodzie kwasu węglowego. Kwas węglowy tworzy się, gdy do wody zostanie dodany dwutlenek
węgla - czyli gaz, który powstaje w wyniku oddychania i spalania.
Gdy pijemy taki płyn, dwutlenek węgla uwalnia się z wody. Tworzy małe bąbelki. W ustach
i gardle czujemy łaskotanie. Jest ono wywołane tym, że bąbelki podrażniają nerw trójdzielny.
Nerw trójdzielny jest właściwie splotem nerwów przechodzących w obrębie całej twarzy,
sięgających także ust, języka i gardła. Kwas węglowy drażni te nerwy, a także miękkie obszary
języka. Mózg rejestruje lekki ból oraz uczucie łaskotania w jamie ustnej. Ból powoduje, że w ustach
wydziela się większa ilość śliny.
Możemy wykonać prosty i szybki test, aby sprawdzić tę reakcję organizmu. Wystarczy
ugryźć się lekko w język. Na łagodny ból od razu zareagujemy wzmożonym wydzielaniem śliny,
któremu towarzyszyć będzie lekkie łaskotanie oraz poczucie świeżości, jak to doświadczane
podczas picia wody gazowanej. Ból może więc sprawiać przyjemność.
DLACZEGO łyżwiarze figurowi nie dostają kręćka?
Każdy zna ten efekt. Kto przez pewien czas się obraca i nagle staje, ten ma zawroty głowy.
Traci orientację. Winę za to ponoszą dwa z sześciu narządów równowagi, znajdujących się w
uszach. Cztery z nich pomagają nam utrzymywać głowę prosto. Pozostałe dwa rejestrują skręty
głowy i ciała.
Gdy odwracamy głowę, w obu miernikach obrotu przelewa się płyn. Nerwy informują mózg
o krótkotrwałym przelewaniu się płynu. Potem mózg rejestruje kontynuację tego skrętu tylko za
pomocą oczu. Dopiero gdy się zatrzymamy, płyn znów zachlupocze. Mózg nie odczytuje jednak, że
się zatrzymaliśmy. Sądzi, że kręcimy się w drugą stronę. Chociaż stoimy, nasz mózg zachowuje się
tak. jakbyśmy się kręcili. Dostajemy zawrotu głowy i przewracamy się.
Łyżwiarze figurowi potrafią przechytrzyć ten mankament mózgu. Wpatrują się w jakiś
punkt w otoczeniu. Oczy mówią mózgowi, że ciało przestało się poruszać, a mózg potrafi wtedy
właściwie przetworzyć wiadomość otrzymaną od organów równowagi. Dlatego łyżwiarzom po
wykonaniu piruetu nie kręci się w głowie. Bez trudu mogą przystąpić do następnego skoku.
DLACZEGO lemingi wskakują do morza?
Lemingi są małymi, brązowymi gryzoniami z rodziny nornikowatych, podobnymi do
myszy. Żyją między innymi w górach południowej Norwegii. Zimę spędzają w norach przykrytych
warstwą śniegu. Podobnie jak myszy latem bardzo intensywnie się rozmnażają. Jeżeli zimy są
łagodne, to populacja w ciągu kilku lat może tak wzrosnąć, że dochodzi do katastrofy. Nory są
przepełnione, a lemingom nie wystarcza pożywienia. Zwierzęta stają przed wyborem: albo się
nawzajem powybijają, albo opuszczą nory i powędrują w inne miejsce.
Szczury w stresowej sytuacji przeludnienia są skłonne do wzajemnego zagryzienia się na
śmierć, natomiast lemingi wybierają mniej brutalne rozwiązanie. Kilka zwierząt zostaje w norze,
żeby dać początek nowej populacji, natomiast inne opuszczają rodzinne strony, rozchodząc się
promieniście we wszystkich kierunkach. Instynkt zmusza je do niezwłocznego opuszczenia nory i
poszukania nowej przestrzeni życiowej. Lemingi są tak zaprogramowane, że zachowują obrany
kierunek, nawet jeśli natrafią na przeszkodę, chociażby rzekę lub morze. I to przywodzi je do
zguby. Te sympatyczne nie są wprawdzie dobrymi pływakami, jednak. po długim marszu bywają
osłabione i po przebyciu kilku metrów - toną. Ale zawsze jakaś liczba lemingów przetrwa
wędrówkę i założy nowe kolonie. Tak to jest w naturze: część zwierząt musi zginąć, żeby mógł
przetrwać gatunek.
DLACZEGO fakir nie parzy sobie stóp?
W telewizji często pokazywani są ludzie chodzący po rozżarzonych węglach, wkładający
rękę do roztopionego metalu lub liżący rozżarzone pręty żelazne.
Takie próby męstwa są możliwe dzięki zjawisku Leidenfrosta. Istotę tego zjawiska łatwo
jest wytłumaczyć na przykładzie kropelki wody, która tańczy na rozgrzanej płycie pieca. Taka
kropelka, nim całkowicie zniknie, może pozostawać na płycie nawet do pięciu minut.
Powód tego jest następujący: pod kroplą tworzy się niewidoczna poduszka gorącej pary,
która izoluje kroplę od gorąca. Ta poduszka ma zadziwiającą właściwość: bardzo źle przewodzi
ciepło. Dlatego gorąco pieca potrzebuje dłuższej chwili, by przeniknąć przez poduszkę, rozgrzać
wodą i spowodować jej wyparowanie.
Zjawisko Leidenfrosta jest też wytłumaczenie dla pokazów wykonywanych przez fakirów.
Gdy ktoś chodzi po gorących węglach, to jego stopy ochrania cieniutka warstwa potu na
podeszwach Poza tym zrogowaciały naskórek chroni najważniejsze punkty styku ciała z podłożem.
Rękę. którą wcześniej zanurzyło się w wodzie można potem włożyć nawet do płynnego
ołowiu - jednakże tylko na bardzo krótko. Również szybkie polizanie rozżarzonego pręta żelaznego
nie jest niebezpieczne, ponieważ język chroniony jest przez cieniutką warstewkę śliny. Syk,
powstający podczas takich eksperymentów, zdradza jedynie, że utworzyła się ochronna poduszka.
Nie zalecamy jednak wykonywania tego typu eksperymentów.
DLACZEGO odkurzanie często pozbawione jest sensu?
Zdradzimy tutaj coś, co producenci odkurzaczy woleliby zachować w tajemnicy. Odkurzacz
wprawdzie zasysa kurz z podłogi, ale go też rozpyla. Jest to spowodowane tym, że odkurzacze mają
silniki o dużej mocy, ponad tysiąca watów. Silniki te powodują powstawanie bardzo niskiego
ciśnienia powietrza, jakie w atmosferze występuje na wysokości siedmiu i pół tysiąca metrów.
Potężne ssanie sprawia, że powietrze i kurz nabierają obłędnego przyspieszenia i z wielką
prędkością wpadają do worka na kurz.
Worek nie zatrzymuje jednak całego kurzu. Jest wykonany z papieru woskowanego, którego
włókna tworzą gęstą siateczkę. Wiele cząsteczek kurzu jest mniejszych od otworów w siatce i
niesione prądem powietrza opuszczają worek równie szybko, jak się do niego dostały. Kto zbyt
często odkurza, ten dosłownie zapyla sobie tym drobnym kurzem mieszkanie.
Producenci dobrze o tym wiedzą. Dlatego wymyślili nowe, dwuwarstwowe worki, które są
w stanie zatrzymać odchody roztoczy, pyłki roślin, zarodniki grzybów i roztarte składniki cementu,
węgla i mąki. Szpitale i alergicy chcą się jednak optymalnie zabezpieczyć i używają odkurzaczy z
mikrofiltrami. Takie mikrofiltry mają właściwości elektrostatyczne i zatrzymują kurz niesiony z
prądem powietrza. W ten sposób wyrzutnia kurzu zostaje na dobre unieszkodliwiona.
DLACZEGO pająk nie zaplącze się w swojej pajęczynie?
Dawniej sądzono, że pająki potrafią się w jakiś sposób chronić przed kleistą substancją
własnych pajęczyn, a muchy i inne owady są tej ochrony pozbawione. Ale tak nie jest. Pająk
mógłby się zaplątać we własną sieć, gdyby nie stosował pewnej sprytnej sztuczki.
Pająki potrafią wytwarzać dwa rodzaje nici: takie, które się kleją, i takie, które się nie kleją.
Pajęcze nitki są cieniutkimi włókienkami, mającymi grubość jednej tysięcznej milimetra. Gdy sieć
pajęcza jest gotowa, pająk jeszcze raz ją obiega, nakładając na nią kleistą warstwę. Dopiero do niej
owady mogą się przykleić.
Ażeby samemu nie paść ofiarą własnej pułapki, pająk pozostawia wolne, nieklejące się
miejsca po których może się bezpiecznie przemieszczać. Te wolne miejsca są tak sprytnie
usytuowane, że pająk może dotrzeć do każdego punktu na pajęczynie a sam się nie przyklei.
DLACZEGO matki trzymają swoje dzieci zawsze na lewej ręce?
Dwadzieścia lat temu amerykański psycholog Lee Salk ze zdziwieniem stwierdził, że
małpki rezusy noszą swoje nowo narodzone młode wyłącznie na lewej ręce. Sprawdził więc na
porodówce, jak to jest z ludzkimi matkami. Również i ludzkie matki noszą swoje dzieci na lewej
rące, niezależnie od tego, czy matka jest lewo- czy praworęczna. Z jednym wyjątkiem: wcześniaki
noszone są raz na lewej, raz na prawej ręce. Otóż wcześniaki spędzają pierwsze dni życia w
inkubatorze. Z powodu rozstania matki z dzieckiem jej wrodzony instynkt noszenia malucha na
lewej ręce zdaje się wygasać.
Natura każe matce nosić niemowlę na lewej ręce, żeby zwiększyć jego szanse na przeżycie
Tak trzymane niemowlęta znajdują się bliżej serca mat ki. Bicie serca uspokaja maleństwa. Jeśli
noworodkom na porodówce puszcza się z taśmy dźwięk bicia serca, mniej płaczą, piją więcej mleka
i szybciej rosną. Równomierne bicie serca przypuszczalnie daje dziecku poczucie bezpieczeństwa,
po tym jak musiało opuścić cieplutkie schronienie w brzuchu mamy i znalazło się w zimnym
szpitalu, gdzie wędrowało z jednych rąk do drugich. Dźwięk bicia serca jest jedynym dźwiękiem,
który łączy dziecko ze światem znanym mu przed narodzeniem, czyli z brzuchem mamy.
Wcześniaków reguła lewej ręki nie dotyczy. Nie wiadomo, jakie to ma dla nich następstwa...
DLACZEGO gęsi latają wysoko jak jumbo jety?
Warunki na wysokości jedenastu kilometrów nad powierzchnią ziemi są zabójcze. Panuje
tam arktyczne zimno. Temperatury spadają do 56 stopni Celsjusza poniżej zera. W powietrzu jest
bardzo mało tlenu potrzebnego do oddychania. Ciśnienie jest tak niskie, że na tej wysokości krew
człowieka by się zagotowała.
Te ekstremalnie ciężkie warunki nie przeszkadzają gęsiom ani sępom. Latają one tak
wysoko jak jumbo jety, czasem się nawet z nimi zderzają. Na czym polega tajemnica tych ptaków?
Otóż ich krew transportuje tlen do mięśni nawet na dużej wysokości, a to dzięki temu, iż wchodzące
w jej skład czerwone ciałka potrafią bardzo skutecznie wiązać cząsteczki tlenu.
Dzięki temu gęś tybetańska żyjąca na wyżynach Azji Centralnej może wysiadywać jaja na
wysokości pięciu tysięcy metrów. Teoretycznie mogłaby latać
nawet na wysokości dwunastu tysięcy metrów. Jej gęste upierzenie uchroniłoby ją przed
panującym na tej wysokości chłodem.
Gęś tybetańska preferuje latanie na dużej wysokości z tego samego powodu co samoloty.
Opór powietrza jest tam bardzo mały, więc można lecieć szybciej.
Jako ptak wędrowny, gęś tybetańska w drodze do ciepłych krajów musi pokonać największe
góry świata - masyw Himalajów. Gęsi tybetańskie przelatują bez problemu nad szczytem Mount
Everestu, wznosząc się na wysokość dziewięciu i pół tysiąca metrów.
DLACZEGO pokrzywy parzą?
Pokrzywy rosną wszędzie tam, gdzie na pewno można się nimi poparzyć - na skraju dróg i
łąk lub wokół kuszących krzewów jeżyn. Chociaż w przeciwieństwie do róż lub ostu nie mają
kolców, to kontakt z nimi może być bolesny.
Na powierzchni liści znajdują się doskonale widoczne włoski parzące. Każdy z tych
dwumilimetrowych włosków ma na swoim koniuszku małe pęcherzyki. Te pęcherzyki są bardzo
wrażliwe. Już przy najdelikatniejszym dotyku pękają. Koniuszki włosków się przy tym ułamują.
Ponieważ miejsca złamania są bardzo ostre, natychmiast wbijają się w skórę. Ukłucie jest
malutkie i prawie nie boli, ale włoski są wypełnione trującą substancją, która zostaje wstrzyknięta w
skórę. Pod skórą substancja ta natychmiast się rozchodzi, skóra czerwienieje i człowiek dostaje
bolesnej wysypki Ból ten przypomina oparzenie. Pod względem medycznym poparzenie pokrzywą
jest kwalifikowane raczej jako stan zapalny skóry. Pokrzywy bronią się za pomocą trucizny nie
przed człowiekiem, lecz przede wszystkim przed owadami, które chciałyby zjeść ich liście, ale ze
strachu przed oparzeniem tracą apetyt.
DLACZEGO skrobia powoduje, że ziemniak robi się miękki?
Ziemniaki składają się z dużej liczby maleńkich komórek, które wyglądają jak pudełeczka.
Ścianki tych pudełeczek są bardzo twarde i mocne. Gdyby ktoś zjadł surowego ziemniaka, ten
zaległby mu kamieniem w żołądku, bo soki trawienne nie mogłyby sobie poradzić z twardymi
ściankami komórek. W komórkach ziemniaka znajdują się małe grudki mazistej substancji - skrobi.
Te grudki skrobi stanowią o wartości odżywczej ziemniaka. Ale żeby organizm mógł z niej
skorzystać, trzeba zrobić coś, by skrobia opuściła twarde komórki, zanim ziemniak znajdzie się w
ustach. Dlatego ziemniaki się gotuje. Ciepło oznacza ruch. Im bardziej coś jest gorące, tym
intensywniej poruszają się cząsteczki, z których to coś jest zbudowane.
Ziemniaki gotuje się w lekko posolonej wodzie. Gorąco wrzącej wody powoduje, że ścianki
komórek drgają coraz bardziej, aż w końcu pękają. Skrobia opuszcza komórki ziemniaka i łączy się
z grudkami skrobi, które wydostały się z komórek sąsiednich. Ziemniak uzyskuje mięciutką i
puszystą konsystencję.
Puree ziemniaczane z torebki także zawiera twarde komórki ziemniaczane. Gdy do proszku
doda się wrzątku i wymiesza, ścianki komórek pękają i uwalnia się skrobia. Puree z torebki szybko
stałoby się gęstą i kleistą mazią. Dlatego do wrzątku dodaje się zimnego mleka. Przy takiej
temperaturze pęka mniej komórek i mniej skrobi się uwalnia. Puree ma wtedy lekką i puszystą
konsystencję.
DLACZEGO kolor czerwony wykorzystuje się w sygnalizacji świetlnej?
W Pekinie przybysze z Zachodu są bardzo zaskoczeni faktem, że Chińczycy w ogóle się nie
stosują do czerwonych i zielonych świateł.
Podobno nie stosują się dlatego, że w czasie rewolucji kulturalnej szczególnie zapalczywi
czerwono- gwardziści obrali czerwień za kolor symbolizujący propagowany przez nich komunizm.
Kolor komunizmu nie powinien według nich być równoznaczny z poleceniem „Stój!” ani używany
jako ostrzeżenie przed niebezpieczeństwem.
Czerwień nie została wybrana przypadkowo jako sygnał ostrzegawczy i nakazujący
zatrzymanie. Czerwone światło, w odróżnieniu od zielonego i niebieskiego, ma spośród wszystkich
promieni widzialnego światła najdłuższą długość fali. Czerwone promienie świetlne są najmniej
rozpraszane przez cząsteczki kurzu i kropelki mgły albo deszczu. Promienie niebieskie lub zielone,
mające krótkie fale, są w większym stopniu rozpraszane. Oznacza to, że czerwone światło dociera
dalej. Przy złej pogodzie lub zadymieniu można je zobaczyć z większej odległości. Dlatego
czerwony świetnie się nadaje na sygnał ostrzegawczy. Tylko Chińczykom jest to chyba obojętne.
DLACZEGO ziewanie jest zaraźliwe?
Ziewają ludzie, ziewają też zwierzęta, jest to czynność zdrowa, choć zaraźliwa. Ziewanie
jest nawet do tego stopnia zaraźliwe, że już w tej chwili, po przeczytaniu słowa „ziewanie", dwie
trzecie czytelników jest bliskich ziewnięcia. Ziewanie jest zaraźliwe być może dlatego, że zwierzęta
stadne przekazują sobie w ten sposób informację, iż pora już iść spać. A poranne ziewanie oznacza,
że dzień już się zaczął i pora rozpocząć aktywność. Zwierzęta żyjące w stadach regulują w ten
sposób przejście ze stanu snu do czuwania i odwrotnie. Ale to nie jedyne znaczenie szeroko
otwartych ust bądź pyska.
Lwy w zoo rozdziawiają pyski, gdy zbliża się pora karmienia. Rozdziawione paszcze
hipopotamów mogą oznaczać, że zwierzęta żebrzą o smakołyki, lub też wyrażać groźbę. Nawet
ryby w wodzie ziewają. U ryb drapieżnych ziewanie sygnalizuje, że szykują się do ataku.
Niektórzy próbują znaleźć odpowiedź na pytanie, czemu człowiek ziewa. Często ziewanie
jest niemym krzykiem o tlen. I prawdopodobnie wcale nie jest oznaką znudzenia. Człowiek mocno
ziewający to ten, który dzielnie walczy z sennością, chcąc aktywnie współuczestniczyć w jakimś
działaniu.
Gdy szeroko otwieramy usta, rozciągamy mięśnie twarzy, bicie serca przyspiesza, a
ciśnienie krwi rośnie. (Może dlatego atleci krótko przed zawodami ziewają). Jednocześnie ciało się
odpręża.
Przypuszczalnie ziewanie należy do czynności sygnalizujących nastrój. Każdy od urodzenia
wykonuje je automatycznie i natychmiast rozumie, co ono oznacza. Gdy ktoś ziewnie, to druga
osoba w jego otoczeniu, która też jest zmęczona, uświadamia sobie własne zmęczenie i odruchowo
także czuje przymus ziewnięcia.
DLACZEGO kieliszki do szampana nie zdają egzaminu w operze?
W ekranizacji powieści Blaszany bębenek Guntera Grassa mały chłopiec Oskar Matzerath
swoim śpiewem powoduje, że cała bateria dużych szklanych naczyń pęka i rozpryskuje się. Także
śpiewacy operowi, którzy z odpowiednią siłą wyśpiewują wysokie tony, mogą spowodować, że
kieliszki do szampana pękną. I nie ma w tym żadnej sztuczki. Muszą tylko zostać spełnione pewne
warunki.
Każdy kieliszek ma określoną częstotliwość rezonansową. Oznacza to, że przy pewnej
wysokości dźwięku cząsteczki szkła zaczynają drgać. Jeżeli dźwięk utrzymuje się przez jakiś czas,
drgania szkła robią się coraz bardziej intensywne. Na koniec drgania są tak silne, że atomy
wypadają ze swojej struktury i szkło pęka. Rozpada się poniekąd od środka.
Śpiewak musi trafić w częstotliwość rezonansową kieliszka i śpiewać odpowiednio
donośnie. Jeśli głos śpiewaka jest zbyt cienki, nie wystarczy energii żeby wywołać nasilenie tych
drgań. Poza tym ton musi utrzymywać się przez kilka sekund. Jeżeli te warunki zostaną spełnione,
drgania wzmocnią się na tyle, że szkło pęknie.
DLACZEGO gołębie pocztowe wracają do gołębnika?
Ptaki wędrowne pokonują dziesiątki tysięcy kilometrów, żeby dotrzeć do celu swej podróży.
Również gołębie pocztowe pokonują duże odległości, by wrócić do gołębnika. Naukowcom nie
udało się znaleźć wyczerpującej odpowiedzi na pytanie, jak im się to udaje. Ptaki mają siódmy, a
może nawet ósmy zmysł.
Gołębie pocztowe podczas lotu orientują się w pierwszej kolejności na podstawie położenia
Słońca. Są wyposażone w „wewnętrzny zegar”, który sprawia, że lecąc dniem, biorą pod uwagę
wędrówkę Słońca po niebie i odpowiednio korygują kierunek. Przeprowadzono eksperyment, w
ramach którego gołębiom przestawiono zegar wewnętrzny. Leciały wtedy w niewłaściwym
kierunku.
Gołębie pocztowe znajdują swój gołębnik także wtedy, gdy niebo jest zachmurzone.
Orientują się wówczas za pomocą pola magnetycznego Ziemi. Pole
magnetyczne można zmierzyć w każdym miejscu urządzeniami elektrycznymi. Linie tego
pola przebiegają zawsze w określonym kierunku i pod określonym kątem.
Wychodzą z biegunów pod kątem prostym, a nad równikiem przebiegają prawie równolegle
do powierzchni Ziemi. Wykorzystując kąt i kierunek linii pola magnetycznego Ziemi, gołębie
potrafią rozpoznać, gdzie się znajdują. Naukowcy przypuszczają, że w oczach i nerwach
wzrokowych ptaki te mają komórki, które potrafią wykrywać istnienie pola magnetycznego.
Ponadto gołębie rozpoznają zapach swojej okolicy, miejscowe wiatry i sposób, w jaki jest tam
rozpraszane światło słoneczne.
DLACZEGO lód jest zimny?
Lód jest świetnym środkiem chłodzącym. W tym charakterze dodaje się go pod postacią
kostek do napojów lub jako okład przykłada się do guza. Stosując lód, odnosimy wrażenie, że
zimno z niego jest przekazywane do otoczenia.
Gdy weźmiemy do ręki śnieżną kulkę, mamy wrażenie, że dłoń pobiera od niej zimno. A
tymczasem jest na odwrót. Lód chłodzi, pobierając ciepło z otoczenia. Topniejąc, zużywa energię.
Tę energię pozyskuje, odbierając ciepło otoczeniu.
Lodówki z funkcją automatycznego rozmrażania wykorzystują to zjawisko. Wystarczy
nacisnąć guziczek samoodszraniacza, by wyłączyć elektryczne chłodzenie. Wtedy powietrze w
lodówce powoli się nagrzewa, lód w zamrażarce zaczyna się topić. Zużywa przy tym energię, którą
pobiera z przestrzeni w lodówce.
W efekcie podczas topnienia lodu temperatura w lodówce pozostaje niezmieniona. Lód w
zamrażalniku zamienia się w wodę, która zbiera się w specjalnym zbiorniczku. Lodówka z
powrotem się włącza, a artykuły spożywcze pozostają schłodzone.
DLACZEGO w ubikacji potrzebne są dwie ręce?
Mimo że w każdej dziedzinie życia nastąpił postęp, to uchwyt na papier toaletowy wygląda
tak samo, jak za czasów naszych dziadków. Rolkę papieru nakłada się na uchwyt. Taka rolka jest
podstępną rzeczą. Bo obojętnie, jak by się ją ciągnęło i szarpało, to papier rzadko kiedy urywa się
tam, gdzie byśmy chcieli. Jeśli szarpniemy zbyt gwałtownie, w rękach pozostanie nam tylko mały
skrawek, gdy za słabo - to odwinie się na kilka metrów.
Producenci papieru stosują dla ułatwienia perforację, czyli małe dziurki w miejscach, gdzie
papier powinien się przerywać. Z drugiej strony sukces zależy też od grubości rolki. Im jest
grubsza, tym większy stawia opór przy odwijaniu. Ciągnąc mocno, przezwyciężamy siłę tarcia w
punkcie mocowania rolki. Papier rwie się w miejscu perforacji. Wreszcie mamy go w ręce.
Mniejsza rolka stawia podczas ciągnięcia mniejszy opór i ślizga się. Siła ciągnięcia nie
wystarczy, żeby przerwać papier. Rolka tylko się odwija. Potrzebne są dwie ręce, żeby oderwać
kawałek papieru.
DLACZEGO koty nie spadają na nos?
Koci ogon jest bardzo przydatny. Podczas szybkich skoków zapewnia ciału stabilizację.
Ponadto przy skoku z dużej wysokości pomaga spaść na wszystkie cztery łapy. Gdyby kot spadał z
muru na głowę, to ze względu na prawa fizyki nie mógłby podczas spadania tak się obrócić, żeby
wylądować bezpiecznie. A dzięki ogonowi może.
Podczas spadania kot wyciąga przednie łapy, a jednocześnie podkurcza tylne. Tylną część
ciała skręca. Automatycznie głowa i przednia część ciała wykręcają się w drugą stronę.
Kot jest skręcony. W tym momencie robi silny zamach ogonem. Tylna część tułowia skręca
się przez to jeszcze bardziej. Wtedy kot powtarza czynności: przednie łapy podkurcza i znowu
prostuje, tylne łapy wyciąga i znowu podkurcza, skręca tułów, porusza gwałtownie ogonem i - siup!
- ląduje na czterech łapach.
Na angielskiej wyspie Man chciano wyhodować rasę bez ogona, więc obcinano kotom
ogony. W efekcie kotom wzmocniły się tylne łapy. Przez to ich tylna część ciała stała się cięższa.
Brak ogona można więc przynajmniej częściowo zrekompensować.
DLACZEGO na wiosnę zawsze jesteśmy zmęczeni?
Regularnie na wiosnę ludzi i zwierzęta dopada silna potrzeba snu - symptom zmęczenia
wiosennego. Naukowcy tłumaczą ten objaw między innymi zmniejszonym podczas zimy
spożyciem witaminy C i zmianą pogody.
Zmęczenie wiosenne jest tak naprawdę spowodowane końcem zimy. Zimą ludzie i
zwierzęta są mniej aktywni i gotowi do podejmowania wysiłku. Wiele zwierząt zapada w sen
zimowy lub musi ograniczyć swoją aktywność, bo nie ma do dyspozycji zbyt dużych ilości
pożywienia. Również my, ludzie, zimą chętniej przebywamy w domu i wolimy siedzieć w
przytulnym cieple. Pierwsze wiosenne zapachy w marcu zapowiadają koniec zimy. Oko rejestruje
więcej słońca. Przemiana materii przyspiesza. Ciało jest gotowe do przestawienia się na lato. Ale
nie dowierza w pełni tym pierwszym zwiastunom wiosny. Nauczone doświadczeniem, jest
ostrożne, spodziewa się, że zima może wrócić i broni się przed wiosenną euforią uczuciem
zmęczenia. Na ogół ciało ma rację, w kwietniu często bywa tak, że zima na krótko powraca.
Dopiero w maju organizm odrzuca zimową senność i jest gotowy do większego wysiłku.
Wzmaga się produkcja hormonów, przemiana materii jest szybsza, większa ilość światła
słonecznego sprzyja dobremu wyglądowi skóry, uaktywnia gospodarkę minerałami i witaminami.
Dlatego częściej zakochujemy się w maju niż w marcu.
DLACZEGO na zdjęciach ludzie mają czerwone oczy?
Przy użyciu lampy błyskowej można robić zdjęcia nawet w ciemności. Jednakże natura
stworzyła ludzkie oko w czasach, kiedy jeszcze nie było lamp błyskowych. Oko jest
przezroczystym ciałkiem szklistym, osadzonym w oczodole. Źrenica reguluje ilość światła
docierającą do jego wnętrza. W ciemności źrenice się rozszerzają, żeby zaabsorbować jak najwięcej
światła.
Źrenice działają zbyt wolno, żeby odpowiednio szybko mogły zareagować na nagły błysk.
Nie potrafią się na czas zwęzić. Dlatego do oka dociera bardzo dużo światła i oświetla jego tylną
część z siatkówką. Przez moment jesteśmy oślepieni.
W siatkówce, poza komórkami wzrokowymi, znajduje się też wiele drobnych naczyń
krwionośnych. Gdy światło lampy błyskowej wpada do wnętrza oka. możemy te naczynia
zobaczyć. To one wywołują na kolorowych zdjęciach tak zwany efekt czerwonych oczu. Występuje
on jednak tylko u osób które patrzą bezpośrednio w światło lampy.
Używając nowoczesnych lamp, można zastosować pewną sztuczkę. Najpierw lampy
błyskają kilkakrotnie raz za razem. Już przy pierwszym błysku źrenice się zwężają. Przy następnym
błysku są tak małe, że przedostaje się przez nie tylko odrobinka światła, która nie wystarczy, żeby
spowodować wystąpienie efektu czerwonych oczu. Dopiero wtedy następuje błysk zasadniczy,
podczas którego robione jest zdjęcie. Na fotografiach oczy wyglądają normalnie.
DLACZEGO babcia ma takie duże uszy?
Starzy ludzie są mniej sprawni niż młodzi. Nie są w stanie tak szybko biegać, uczą się
wolniej, nie potrafią już tak dobrze zapamiętywać słówek. Jest to spowodowane zmianami, jakie
zachodzą w ciele w wyniku procesu starzenia. U starszych ludzi zanikają mięśnie. Tkanka nie jest
już tak elastyczna. Kości i stawy są mniej ruchome. Wielu ludzi na starość ma problemy ze
słuchem, ponieważ kostnieją im ślimaki w przewodach słuchowych.
Inne zmiany bardziej rzucają się w oczy. Stopy stają się dłuższe, ponieważ maleje napięcie
w ich sklepieniu. Skóra marszczy się i wiotczeje, ponieważ tkanka łączna traci sprężystość. Ponadto
u wielu starszych osób nos i uszy wydają się szczególnie duże. Jest to spowodowane tym, że skóra
ludzi w podeszłym wieku nie jest tak elastyczna, a włosy są cieńsze i przerzedzone. Przez to nos i
uszy są bardziej wyeksponowane.
Z drugiej strony, nos i uszy zaczynają w podeszłym wieku znowu rosnąć. Uszy zbudowane
są z chrząstki. Tylko płatki małżowiny usznej nie mają wewnątrz chrząstki. U ludzi starszych w
chrząstce odkładają się złogi, przez co małżowiny uszne mogą się znacznie powiększyć.
Wiek nie oszczędza również nosa. Na nosie znajduje się dużo porów, które u starszych ludzi
często się szeroko otwierają. Objętość zwiększają gruczoły łojowe w skórze. Skóra jest
pomarszczona i szpecą ją duże pory. Nos też jest zbudowany z chrząstki, więc również się
powiększa.
U niektórych starych ludzi nos może przybrać chorobliwie duże rozmiary. Czasem wygląda
jak prawdziwy kartofel.
DLACZEGO ptaki mogą siedzieć na przewodach wysokiego napięcia?
„Uwaga! Wysokie napięcie” ostrzegają tablice na wiaduktach ponad torami kolejowymi,
gdzie przewody elektryczne są prawie w zasięgu ręki. Dotknięcie takiego przewodu jest dla
człowieka śmiertelne, ponieważ prąd przepłynąłby przez rękę i ciało do ziemi. Człowiek stanowiłby
bezpośrednie połączenie między przewodem a ziemią. Prąd poraziłby go całą swą mocą. Jeżeli
przewód elektryczny ma kontakt z ziemią, mówimy, że jest uziemiony.
Ptaki mogą siedzieć na przewodach wysokiego napięcia, bo ich nie uziemiają. Prądowi
łatwiej jest płynąć przez kawałek drutu pod ptasimi nóżkami niż przez ciało ptaka. Jest to związane
ze zjawiskiem oporności elektrycznej. Prąd szuka najłatwiejszej drogi, czyli najmniejszego oporu.
Ciało ptaka stawia większy opór przepływowi prądu elektrycznego niż krótki kawałek drutu pod
ptasimi nóżkami.
Nic się z ptakiem nie dzieje, póki nie nastąpi uziemienie. Ptak znajdzie się w
niebezpieczeństwie, jeśli usiądzie blisko słupa. Jeżeli dotknie słupa choć na momencik, choćby
tylko piórkiem z ogona, wtedy prąd przepłynie przez jego ciało i dalej, po słupie, do ziemi. Takiego
porażenia prądem ptak na pewno by nie przeżył.
DLACZEGO nie można zobaczyć lustra?
Lustro jest gładką, doskonale wypolerowaną powierzchnią. Dawniej robiono lustra ze
srebra, obecnie używa się aluminium. W lustrze możemy się zobaczyć, ponieważ jego
powierzchnia równomiernie odbija wszystkie promienie światła, jakie na nią padają.
Z tego powodu czyste lustro jest niewidoczne. Gdybyśmy dostrzegli jakieś miejsce na
powierzchni lustra, to by znaczyło, że miejsce to nie odbija promieni równomiernie, lecz w sposób
nieuporządkowany, bo na przykład lustro jest brudne lub zadrapane. Lustro, które można zobaczyć,
nie jest lustrem.
Magicy wykorzystują lustra do sztuczek ze skrzynią. Umieszczają człowieka w skrzyni, a
następnie rozbierają ją na części. W skrzyni są sprytnie wbudowane lustra, które sprawiają, że
skrzynia wydaje się większa. W pustą przestrzeń za lustrami wsuwają długie noże.
Na marginesie: w lustrach wcale nie widzimy siebie. Nasze rzekome sobowtóry są
lustrzanymi odbiciami. Są leworęczni, zamiast praworęczni. Wszystkie znamiona mają po
przeciwnej stronie ciała.
DLACZEGO jesteśmy w stanie usłyszeć owady?
Owady nie potrafią mówić, bo nie mają ani krtani, ani strun głosowych. Mimo to je
słyszymy, ponieważ w czasie lotu brzęczą i bzyczą. Dźwięk ten jest wywoływany ruchem skrzydeł.
Skrzydła owadzie są leciutkimi błonkami. Podczas lotu owady machają skrzydełkami i to machanie
powoduje powstawanie dźwięku. Wysokość dźwięku pozostaje zawsze ta sama, niezależnie od
tego, czy owady lecą wolniej, czy przyspieszają.
Owady można rozpoznać po wysokości dźwięku. Mucha domowa wykonuje 352 uderzenia
skrzydłami na sekundę. Odpowiada to klawiszowi f na fortepianie (349 herców). Trzmiel wykonuje
220 uderzeń skrzydłami. Dźwięk, jaki wytwarza, brzmi jak „małe a" na fortepianie (220 herców).
Chrząszcze nie potrafią się szybko poruszać i buczą, bo ich skrzydła są duże i stosunkowo ciężkie.
Samiczki komarów strasznie denerwują ludzi, wydając dźwięki o częstotliwości 500 do 600 drgań
na sekundę. Gdy zamierzamy położyć się spać i usłyszymy brzęczenie komara, wtedy czujemy się
szczególnie podenerwowani. Na szczęście dźwięk ten rozbrzmiewa tylko latem.
U pszczół brzęczenie spełnia jeszcze inną funkcję. Gdy pszczoła znajdzie kwiat, wraca do
ula. Swoim współmieszkankom, tańcząc w powietrzu, tłumaczy, że odkryła źródło pożywienia.
Ponieważ wewnątrz, ula jest ciemno, prawdopodobnie pszczoły komunikują się ze sobą za pomocą
dźwięków wydawanych przez skrzydła.
DLACZEGO kobiety tak dobrze pływają na grzbiecie?
Kobiety mają doskonałe predyspozycje do pływania na grzbiecie, ponieważ leżenie na
wodzie przychodzi im łatwiej niż mężczyznom. Po pierwsze, nie zanurzają się tak głęboko jak
mężczyźni, bo mają więcej tłuszczu w organizmie. Ciało mężczyzny składa się w piętnastu
procentach z tłuszczu, ciało kobiety natomiast ma go w sobie dwadzieścia pięć procent. Tłuszcz jest
lżejszy od wody, dlatego się na niej unosi. W związku z tym kobiety wypierają mniej wody. Tym
samym podczas pływania woda stawia im mniejszy opór: jest mniejsze tarcie. Tarcie podczas
pływania jest w wypadku kobiet mniejsze także dlatego, że tłuszcz nadaje im bardziej krągłą postać
i mają mniej wystających kości.
Ale jest jeszcze jeden powód, dla którego kobiety tak dobrze pływają na grzbiecie. Otóż
mężczyźni mają szerokie ramiona i wąskie biodra. Gdy nabierają rozpędu w wodzie, silniej
wypychani są do góry w okolicy klatki piersiowej. Mężczyzna pływający na grzbiecie jest ułożony
w wodzie skośnie. Klatka piersiowa jest wyżej niż biodra.
Kobiety natomiast mają szersze biodra i masywniejsze uda. Rozpęd w wodzie powoduje, że
ciało jest wypychane do góry w okolicy bioder. Dlatego kobiety leżą w wodzie na grzbiecie w
pozycji bardziej poziomej i stabilniejszej. Podczas pływania ważne są zatem nie tylko mięśnie.
DLACZEGO klej skleja?
Klej skleja, bo przyciągają się powierzchnia kleju i powierzchnia klejonego materiału.
Mówiąc dokładniej, przyciągają się wzajemnie cząsteczki obu powierzchni. Ponieważ wszystkie
materiały składają się z cząsteczek i wszystkie cząsteczki posiadają takie właściwości przyciągania,
to właściwie każdy materiał mógłby zostać klejem, gdyby inne jego właściwości mu tego nie
uniemożliwiły. Na przykład wewnętrzna spoistość wielu materiałów jest bardzo słaba. Nawet jeśli
klej coś mocno sklei, to bywa czasem zbyt kruchy.
Cząsteczki dobrego kleju „przyklejają” się mocno do siebie i przyciągają też inne materiały.
Żeby dwie powierzchnie się skleiły, ich wzajemna odległość nie powinna przekraczać sumy średnic
kilku atomów, a to znacznie mniej niż jedna miliardowa część metra. Dlatego powierzchnie klejone
powinny być jak najbardziej gładkie.
Chcąc zapewnić sklejanym powierzchniom bliższy kontakt, większość klejów produkuje się
w konsystencji płynnej. Płyn wyrównuje nierówności powierzchni. Żeby klej szybko wysechł, jako
rozpuszczalnika używa się substancji, która szybko paruje. Dzięki temu klej szybko twardnieje. Te
rozpuszczalniki sprawiają, iż klej bywa tanim, ale jednocześnie bardzo niebezpiecznym
narkotykiem. Młodzi ludzie wąchają go, żeby się odurzyć. Wdychany rozpuszczalnik sprawia, że
mózg bardzo szybko ulega skurczeniu.
Dlatego przemysł coraz częściej w przypadku tak zwanych klejów uniwersalnych jako
rozpuszczalnika używa wody. Kleje na bazie wody mają takie same właściwości klejące i tylko
jedną wadę - dużo wolniej schną.
DLACZEGO kangury spieszą się z przyjściem na świat?
Kangur jest ssakiem. Kangurzyca ma tak małą macicę, że kangurzątko może tylko kilka dni
przebywać w brzuchu mamy. Dlatego często nie ma nawet centymetra, gdy przychodzi na świat.
Maleńka istotka, całkiem jeszcze ślepa, pokonuje pełną przygód drogę, wspinając się po brzuchu
matki, i wchodzi do torby, gdzie przysysa się do sutka. Przez pierwsze miesiące kangurzątko nie
wypuszcza sutka z buzi. Powoli rośnie. Po około ośmiu miesiącach po raz pierwszy opuszcza torbę.
Torba kangurzycy jest czymś w rodzaju umieszczonej na zewnątrz ciała macicy.
Jaki jest powód tak niezwykłego zachowania? Każda samica ssaka wytwarza z czysto
biologicznych powodów przeciwciała, które są śmiertelne dla jej dziecka rosnącego w brzuchu.
Maleństwa muszą się bronić przed grożącym im niebezpieczeństwem. U wielu ssaków, w tym także
u ludzi, dzieci są chronione za pomocą antyciał wytwarzanych przez łożysko, które znajduje się
razem z dzieckiem w macicy.
U kangurów w toku ewolucji nie powstało łożysko. Zamiast tego natura wymyśliła torbę.
Zanim matka zdoła wytworzyć przeciwciała w swojej krwi, jej dziecko już znajduje się w torbie i
ssie sobie błogo mleko z sutka.
DLACZEGO muchy nie lubią zebr?
Kiedyś zoolodzy uważali, że paski służą zebrom do maskowania się przed drapieżnikami,
bowiem zebry często ukrywają się w wysokiej trawie afrykańskiej sawanny. Zoolodzy doszli do
wniosku, że naturalni wrogowie zebr, przede wszystkim lwy i inne zwierzęta drapieżne, jeśli
znajdują się w pewnej odległości, z trudem odróżniają paski od cieni rzucanych przez wysokie
trawy. W rzeczywistości wzorek w paski za bardzo rzuca się w oczy, żeby mógł służyć do
maskowania i ochrony przed zwierzętami drapieżnymi, zwłaszcza że drapieżniki namierzają ofiarę
najczęściej za pomocą węchu. Do czego więc służą paski?
Ostatnio stwierdzono, że zebry za pomocą pasków chronią się nie przed drapieżnikami, lecz
przed muchami. A dokładniej mówiąc: przed muchą tse-tse. Owad ten przenosi chorobę, często
śmiertelna która dotyka zarówno ludzi, jak i zwierzęta. U ludzi nazywa się śpiączką afrykańską, a u
zwierząt — naganą. Muchy tse-tse wybierają te zwierzęta, które się wolno poruszają. Po wkłuciu
się w skórę wysysają krew. Przy tym zarażają swe ofiary śmiertelną chorobą.
Zebry są szczególnie narażone na ataki tych niebezpiecznych much, bo często żerują na
otwartych przestrzeniach i dlatego są świetnym celem. Muchy tse-tse najchętniej gryzą jednak ciała
o ciemnej skórze. Wzorek w paski powoduje, że muchy są zdezorientowane. Nie wiedzą, czy warto
lądować na obiekcie w czarno-białe paski. W toku ewolucji umaszczenie zebr się zmieniało.
Osobniki o niejednolitej barwie skóry miały najwidoczniej większe szanse przeżycia i z czasem
wytworzył się u nich ten pasiasty wzór.
DLACZEGO małe zwierzątka mają takie duże oczy?
W zoo można zaobserwować, że wszystkie zwierzęta mają oczy podobnej wielkości. Słonie
mają oczy niewiele większe niż ludzie, a oczy myszy nie są znacząco mniejsze od ludzkich.
Najwidoczniej oko musi mieć określone rozmiary, żeby mogło widzieć.
Oczy wszystkich ssaków działają według tej samej zasady. Tylną ściankę oka można
porównać z ekranem, na którym znajduje się mozaika maleńkich komórek wzrokowych. Te
komórki wyglądają jak małe pręciki i czopki. Są one różnej wielkości i reagują na różne kolory
światła. Doskonale się dopasowały do wpadającego do wnętrza oka światła słonecznego. Gdyby
były mniejsze lub większe, świat przez nas widziany wyglądałby inaczej.
Ludzkie oko ma około pół miliona tych wrażliwych na światło komórek. Jakby ta liczba
była mniejsza, widzielibyśmy mniej ostro, bo pojedyncze komórki odzwierciedlają kawałek
całościowego obrazu i przekierowują go do mózgu.
Liczba komórek wzrokowych decyduje więc o wielkości oka, o tym, jak powinno być duże,
żeby odbierany przez nie obraz był optymalny. Dlatego oczy małych zwierzątek nie mogą być
dowolnie małe, bo wtedy widziane obrazy byłyby nieostre i niedoświetlone. W stosunku do swego
ciała małe zwierzątka mają zatem duże oczy. A mimo to ich wzrok wcale nie musi być taki dobry.
Na przykład mysz miałaby problemy z rozróżnieniem dwóch piłek futbolowych z odległości metra.
DLACZEGO nie można rozgrzewać silnika samochodowego na biegu jałowym?
Co roku zimą ta sama zabawa: kierowcy odpalają samochód i stoją pięć do dziesięciu minut
na parkingu z włączonym silnikiem. Niektórzy nawet kilka razy zwiększają obroty. Ale to rzekome
„rozgrzewanie” silnika tylko zanieczyszcza środowisko. A dla silnika jest szczególnie szkodliwe.
Podczas rozruchu zimnego silnika zużywa się go szybciej, ponieważ benzyna w cylindrach
nie jest w pełni spalana. Osadza się na zimnych ściankach cylindrów i zmywa stamtąd cieniuteńką
warstwę oleju, którym posmarowane są tłoki cylindra. Skutkiem tego przez ułamki sekund metal
trze o metal. Związki chemiczne powstające w wyniku spalania paliwa atakują przy tym nie
chroniony metal. Na dodatek nie spalona benzyna trafia do układu wydechowego.
Włączenie na postoju ssania i automatycznego rozruchu także jest szkodliwe, bo jeszcze
więcej benzyny wtryskiwane zostaje do cylindrów i więcej oleju zmywane jest ze ścianek. Obie
metody zresztą bardzo powoli rozgrzewają silnik. Aby silnik szybko osiągnął właściwą
temperaturę, najlepiej rozgrzewać go następująco: po uruchomieniu zimnego silnika ruszyć powoli i
dodawać tylko trochę gazu. Jak silnik będzie obciążony, benzyna się szybciej zapali i spalanie
będzie dłużej trwało. Mniej benzyny osadzi się na cylindrach.
Także katalizator woli wyższą temperaturę. Naprawdę efektywnie oczyszcza spaliny
dopiero w optymalnej temperaturze.
DLACZEGO w ciemności widzimy upiory?
Gdy kurczak wykluwa się z jajka, z grubsza rozpoznaje świat zewnętrzny. Po swoich
przodkach odziedziczył mnóstwo wiedzy, która została zmagazynowana w jego międzymózgowiu.
Jeżeli kurczak zobaczy na przykład w powietrzu jakiś cień, instynktownie ucieka, bo
międzymózgowie przekazuje mu „przeczucie” zarysów ptaka drapieżnego.
Wszystkie żywe istoty mają takie wrodzone programy zachowań. Żółwie, pieski i małe
dzieci mają na przykład wrodzony strach przed głębokością. Większość wrodzonych programów
potrzebuje jednakże bodźca, który by je we wczesnym dzieciństwie uruchomił. Kurczak musi
zobaczyć w ciągu pierwszych dni życia cień ptaka drapieżnego. Tylko wtedy może się nauczyć, że
ptaki są niebezpieczne Później jest to już niemożliwe. Biolodzy nazywają takie mechanizmy
„wdrukowaniem”.
Małe dziecko może nauczyć się dobrze języka tylko w wieku od roku do czterech lat. Potem
ma z tym problemy, co można zaobserwować na przykład w szkole. Nawet widzenia trzeba się
nauczyć odpowiednio wcześnie. Osoby niewidome, które w wieku dorosłym przeszły operację i
odzyskały wzrok, nie potrafią się już nauczyć widzenia.
Ludzkie oko jest wytrenowane tak, żeby z wielu bodźców wzrokowych wybierać te mające
szczególne znaczenie. Czerwony kwiat na zielonej łące w sposób magiczny przyciąga nasz wzrok.
Ten sam program sprawia, że w ciemności widzimy upiory. Międzymózgowie przełącza się na
system obrony i w naszym otoczeniu stale doszukuje się wrogów. Mechanizm ten sprawia, że na
przykład w miejsce krzewu dostrzegamy człowieka. W ciemności cofamy się do stadium człowieka
pierwotnego.
DLACZEGO karatecy potrafią rozbijać deski?
Z filmów kung-fu znamy sceny, w których mężczyzna (lub kobieta) w białym odzieniu
klęczy przed deską. Nagłym ruchem podnosi rękę do góry i uderzając kantem dłoni, rozbija deskę
na dwie części.
Nie jest to żadna sztuczka. Potrzeba wieloletniego treningu, żeby móc coś takiego zrobić.
Decydujące znaczenie ma wygięcie deski pod impetem uderzenia. Deska rozciąga się od spodniej
strony, a włókna drewna pod wpływem szybkiego uderzenia się rozrywają. To rozerwanie
postępuje ku górnej powierzchni deski. Jeżeli deska ma się odpowiednio mocno wygiąć, podpiera
się jej końce.
Ważna jest też technika ciosu. Karateka musi uderzać z dużą prędkością, a przy tym
namierzać punkt znajdujący się poniżej deski. Dzięki temu uniknie nieświadomego spowolnienia
ręki przed samą deską.
Dłoń podczas wykonywania ciosu ustawiona jest na kształt noża, więc tylko jej mniej
wrażliwe części trafiają w deskę, a uderzenie jest dodatkowo amortyzowane przez resztę ciała.
Dzięki tej technice osoby wyćwiczone mogą rozbijać prawie bez wysiłku nawet betonowe
płyty. Osobom nie wyćwiczonym wystarczą drewniane deski, by nabiły sobie siniaki na dłoniach.
DLACZEGO nerwy wywołują czkawkę?
Czkawka jest bardzo uciążliwa, ponieważ jest odruchem i nie można nad nią zapanować siłą
woli. Często pomagają domowe sposoby. Trzeba wstrzymać oddech lub z zamkniętymi oczami
nacisnąć kciukami powieki, pociągnąć się za język albo napić się lodowatej wody, połknąć
odrobinę gruboziarnistego cukru lub wdychać dym.
Gdy czkawka utrzymuje się przed dłuższy czas, może człowieka doprowadzić do rozpaczy.
Pewien Amerykanin, Charles Osborne, miał czkawkę utrzymującą się przez 66 lat, czym pobił
rekord świata w czkawce. Od 1922 roku czkał 24 razy na minutę, w sumie więc około 435
milionów razy.
Odpowiedzialność za czkawkę ponosi przepona. Mięsień ten oddziela jamę klatki piersiowej
od jamy brzusznej. Podczas oddychania porusza się rytmicznie w górę i w dół - podczas wdechu w
dół, a podczas wydechu w górę. Gdy ten regularny ruch zostanie przerwany, przepona dostaje
skurczu. Skurcz zmusza do szybkiego dokonania wdechu, a jednoczenie utrudnia wydech.
Tchawica i struny głosowe też dostają skurczu. Przez zassanie w ułamku sekundy zamyka się
szpara głośni i powstaje charakterystyczny dźwięk. U niektórych ludzi skurcz jest wywoływany
przez nagły skok temperatury lub przez zdenerwowanie. Może też być skutkiem choroby.
Australijscy naukowcy uważają, że skłonność do czkawki jest dziedziczna. Ponieważ w czkawce
bierze udział wiele grup mięśni i połączeń nerwowych, steruje nią prawdopodobnie „ośrodek
czkawki” w mózgu. Czkawka ma wiele wspólnego z nerwami nie tylko dlatego, że denerwuje.
DLACZEGO koty nie noszą okularów przeciwsłonecznych?
Koty mają nadzwyczaj dobry wzrok. Szczególnie nocą są pod tym względem niezrównane.
Nas, ludzi, zostawiają daleko w tyle. Ich oczy są specjalnie przystosowane do polowań w
ciemności. Są szczególnie wrażliwe na światło niebieskie i niebiesko - fioletowe, jakie w nocy
dominuje. Ponadto w oko kocie wbudowane są soczewka i wklęsłe lusterko, które odbija światło,
nadając mu formę stożka. Kot odbija oczami światło, ale wcale nie ma zamiaru wykorzystywać
tego efektu do oślepienia myszy, lecz do skumulowania jak największej ilości światła w swoich
własnych oczach.
Dodatkowo oko kocie za siatkówką ma maleńkie kryształki, które też odbijają promienie
światła. W związku z tym światło latarki lub reflektora samochodowego może spowodować, że
oczy kotów się zaświecą. Ponieważ każdy z tych błyszczących kryształków wiąże na siatkówce
nawet bardzo słabe promienie światła, koty nocą widzą o wiele lepiej niż ludzie.
Ponadto kotów nie da się oślepić. Podczas gdy ludzie mają źrenice okrągłe, to źrenice kotów
są podłużnymi szczelinami. Gdy świeci słońce, szczeliny te tak się zwężają, że przenikają przez nie
zaledwie śladowe ilości światła. Dlatego koty nie potrzebują okularów przeciwsłonecznych.
DLACZEGO samoloty zostawiają za sobą białą smugę?
Startujące samoloty zostawiają za sobą ogon: z mechanizmów napędowych wydobywa się
gorący gaz zanieczyszczony czarną sadzą. Gdy samoloty osiągają tak zwaną wysokość przelotową,
ich turbiny nadal produkują ogromne ilości gorących spalin. W turbinach jest spalane paliwo
lotnicze, wskutek czego tworzy się tam między innymi gorąca para wodna.
Ta para wodna schładza się za dyszami w chłodnym powietrzu. Jeżeli w powietrzu jest
wystarczająco duża ilość cząsteczek kurzu, to para wodna osadza się na nich i zamarza, tworząc
maleńkie kryształki lodu. Na wysokości dziesięciu kilometrów panuje bowiem temperatura minus
pięćdziesięciu stopni.
Każda turbina tworzy swoją własną smugę kondensacyjną. Na skutek powstawania wirów
smugi te łączą się za obydwoma skrzydłami samolotu.
Patrząc z Ziemi, widzimy, że samolot ciągnie za sobą tylko jedną smugę. Wiry tworzone
przez skrzydła powodują, że smuga się rozmywa. Wielu ludzi uważa, że smugi są bardzo piękne.
Ale są one też niestety dowodem na to, jak zanieczyszczona jest atmosfera.
DLACZEGO nie powinno się budzić śpiących?
Dawniej sądzono, że podczas snu ciało regeneruje się po trudach dnia. W takim razie snu
potrzebowałyby zwłaszcza te części ciała, które się najbardziej napracowały, na przykład nogi u
piłkarza i listonosza, ramiona u murarza i stolarza, a plecy u urzędnika. Badania jednak pokazały,
że po kilku dniach bez snu siła mięśni rąk i nóg nie zmniejsza się, nie zmieniają się też ciśnienie
krwi i puls.
Co do tego, dlaczego ludzie, którzy zostali pozbawieni snu, tak źle się czują, opinie
naukowców są podzielone. Niektórzy uważają, że mózg potrzebuje snu, żeby mógł odpocząć. Inni -
że za potrzebę snu odpowiada zegar wewnętrzny człowieka.
Najnowsze badania wykazały, że największe znaczenie mają fazy snu głębokiego. Jeżeli
człowieka będzie się budzić w nocy trzy lub cztery razy właśnie w momencie, kiedy wszedł w fazę
snu głębokiego, to w ciągu następnego dnia będzie się czuł otumaniony jak bokser po ciosie w
głowę. Taki osobnik wolniej się porusza, ma problemy ze skupieniem uwagi, gorzej się orientuje.
Długotrwałe pozbawienie snu ma taki sam efekt, jak poddanie człowieka praniu mózgu, i należy do
najokrutniejszych tortur. Ponieważ ludzie, którzy przez dłuższy czas pozbawieni byli snu,
nadrabiają później szczególnie fazy snu głębokiego, angielski badacz snu Horne wyszedł z
założenia, że cztery do pięciu godzin snu w nocy wystarczą mózgowi, żeby odpoczął.
Inni naukowcy uważają natomiast, że za pomocą snu ciało nastawia swój zegar biologiczny.
Prawdopodobnie obie te interpretacje są ze sobą ściśle związane.
DLACZEGO cieknie nam ślinka?
Na planecie Ziemia my, ludzie, jesteśmy „koroną stworzenia”. Jednak szczycąc się swą
przewagą nad innymi mieszkańcami globu, zbyt łatwo zapominamy, że dzisiejszy człowiek niesie
ze sobą pokaźny bagaż nagromadzony w toku ewolucji.
Ewolucja buduje nowe zawsze na istniejących już fundamentach. Kresomózgowiu
zawdzięczamy fakt, że potrafimy w sposób cywilizowany współżyć z innymi ludźmi. Jednak pod
kresomózgowiem umieszczone są międzymózgowie i móżdżek. W nich zapisane zostały programy
stworzone przez naturę przed milionami lat. Programy te nie słuchają komend wydawanych przez
kresomózgowie.
Jednym z takich programów odziedziczonych po zwierzęcych przodkach jest napływanie do
ust śliny. Program włącza się, gdy jesteśmy głodni, a coś w otoczeniu sygnalizuje, że będziemy
wkrótce mogli ten głód zaspokoić. Może to być zapach świeżej pieczeni ulatniający się z okna
sąsiada, tablica z napisem „Bar szybkiej obsługi”, jabłko w dłoni szkolnego kolegi podczas
przerwy. Ciało przygotowuje się do spożywania pożywienia. Gruczoły w ustach wydzielają więcej
śliny. W żołądku produkowane są soki trawienne. Nasze kresomózgowie nie jest w stanie tego
powstrzymać.
Gdy głód rośnie, międzymózgowie zaczyna przejmować dowodzenie i każe nam obrać
najkrótszą drogę do najbliższego źródła pożywienia. Może się zdarzyć, że nawet podkradniemy
jakiś kąsek. Klasycznym przykładem działania międzymózgowia jest wykroczenie polegające na
tym, że człowiek kradnie jedzenie i napycha nim sobie na miejscu usta.
Kresomózgowie czasem mści się za takie „poniżenie”. Nieraz świadomie wyobraża sobie
talerz pełen smakowitości. Siła wyobraźni powoduje, że międzymózgowie włącza swój program.
Zaczyna nam do ust napływać ślina.
DLACZEGO wieloryby komponują?
Wieloryby wytwarzają najdłuższe, najgłośniejsze i najpowolniejsze dźwięki. Te dźwięki
mogą brzmieć jak niskie buczenie albo wysoki pisk. Najbardziej utalentowanymi kompozytorami są
humbaki żyjące w rejonie wysp Bermudów. Śpiewając w trio lub w kwartecie, tworzą prawdziwe
szlagiery, które potem wymrukują w stadzie przynajmniej przez jeden letni sezon. Są to śpiewy ze
stale powracającymi elementami. Kompozycje są rozbudowywane i uzupełniane. A w następnym
roku pojawiają się nowe hity. Niektóre tematy i motywy starych melodii są przerabiane i
wykorzystywane w nowych kompozycjach. Czasem zmieniany jest rytm, innym razem tempo.
Zdarzają się ponadczasowe przeboje muzyczne, czasem wracają szlagiery sprzed lat. Niektóre
tytuły utrzymują się w morskiej czołówce hitów nawet przez osiem lat.
Wieloryby śpiewają wyłącznie w okresie godów. Nie wiadomo, czy tylko samce śpiewają
swoim wybrankom serenady, czy samice również angażują się w te śpiewy. Ale wielorybie pieśni
służą najwidoczniej nawiązywaniu bliskich znajomości i zalotom. Dlaczego więc wieloryby
zmieniają melodie? Zoolodzy przypuszczają, że te ogromne ssaki mają tak rozwinięte mózgi, iż z
czasem nudzi im się jedna melodia, więc komponują następną.
DLACZEGO z zimna szczękamy zębami?
Gdy człowiek szczęka zębami, oznacza to, że jest mu bardzo zimno. Ciało usiłuje wszelkimi
sposobami utrzymać właściwą temperaturę. Jest to ważne dla życia. Jeżeli temperatura ciała spada
poniżej dwudziestu stopni, serce przestaje bić. Dlatego w niskich temperaturach ciało stara się
tracić jak najmniej ciepła. Najpierw cofa krew z zewnętrznych partii ciała do tych położonych
głębiej, bowiem wraz z krwią transportowane są duże ilości ciepła.
Możemy to sprawdzić na przykładzie rąk i nóg. Ręce i nogi przypominają żeberka
grzejnika, bo podobnie jak one wydzielają szczególnie dużo ciepła. W związku z tym w przypadku
chłodu ich ukrwienie musi zostać zmniejszone. A ponieważ kobiety częściej niż mężczyźni mają
niskie ciśnienie, to szczególnie często skarżą się na zimne dłonie i stopy. Mogą to potwierdzić ci
małżonkowie, którzy muszą rozgrzewać w łóżku zimne stopy swoich żon.
Następnym środkiem zapobiegającym wychłodzeniu jest drżenie. Małe mięśnie w całym
ciele zaczynają w niekontrolowany sposób napinać się i rozluźniać. Na skutek reakcji chemicznej i
tarcia włókien mięśniowych o siebie wytwarza się ciepło. Jeśli to drżenie nie wystarcza do
utrzymania pożądanej temperatury, wszystkie mięśnie ciała zaczynają się napinać i rozluźniać,
nawet te, którymi możemy zazwyczaj sterować za pomocą woli. Na koniec drgają nawet silne
mięśnie położone tuż przed uchem. Normalnie służą do przytrzymywania szczęk, żeby usta były
zamknięte. Ale gdy jest nam bardzo zimno, szczękamy nawet zębami. Niemowlęta nie potrafią
drżeć z zimna. Gdy potrzebują więcej ciepła, płaczą.
DLACZEGO wiosną ogrodnicy się złoszczą?
Niejeden ogrodnik amator przeżywa na wiosnę szok. W poprzednim roku wygrabił i
wyzbierał starannie wszystkie kamienie z ziemi, a tu nagle, nie wiadomo skąd, całe rabatki
kwiatowe pełne są nowych kamieni, jakby wyrosłych spod ziemi. Dotyczy to szczególnie takich
terenów, jak na przykład Jura Szwabska albo niektóre rejony w północnych Niemczech. Ale
dlaczego kamienie wędrują w ziemi w górę, chociaż są cięższe niż gleba?
To naturalne zjawisko denerwujące ogrodników wyjaśnił około stu lat temu Amerykanin
W.M. Davis. Powodem ciągłego wydostawania się kamieni na powierzchnię ziemi jest
naprzemienne zamarzanie i topnienie w okresie zimowym. Przy temperaturach ujemnych ziemia
zamarza powoli od góry ku dołowi. Jednocześnie podnosi się poziom wód gruntowych, dochodząc
do granicy zamarzania. Kamień, ze względu na swe właściwości fizyczne, robi się zimny dużo
szybciej niż gleba. Gdy granica zamarzania dotrze do kamienia, ziemia pod nim zamarznie szybciej
niż ziemia obok niego.
Przypomnijmy sobie wodę, która od dołu podnosiła się ku granicy zamarzania. Otóż pod
kamieniem woda szybko przemienia się w lód, natomiast wokół niego zjawisko zamarzania
zachodzi wolniej. Ale gdy woda zamarza, zwiększa się jej objętość. Gdy woda pod kamieniem
zamarznie, wypycha kamień ku górze. Po odtajaniu kamień pozostaje na nowym miejscu. W pustą
przestrzeń, jaką pozostawił po sobie stajały lód pod kamieniem, osypuje się ziemia. Jeśli zjawisko
zamarzania i tajania zachodzi kilka razy, to głębiej położony kamień może w ciągu zimy dotrzeć na
powierzchnię.
DLACZEGO niedźwiedzie polarne mają małe uszy?
Wiele osób zwiedzających latem zoo dziwi się, widząc niedźwiedzie polarne wylegujące się
na słońcu w samo południe. Sądzą, że zwierzęta strasznie się męczą. Ale to nie całkiem prawda.
Owszem, niedźwiedzie polarne przy silnym nasłonecznieniu z powodu swego gęstego futra są
narażone na udar cieplny, ale wyczuwają niebezpieczeństwo i w porę skaczą do basenu. Chociaż w
naturze żyją w Arktyce, zimno nie jest dla nich warunkiem niezbędnym dla przetrwania.
Niedźwiedzie polarne są ssakami i dlatego najlepiej czują się przy temperaturach 17 do 22 stopni
Celsjusza. Niedźwiedź polarny przystosował się jednak znakomicie do chłodu. Jego futro jest tak
gęste, że samo ciało prawie nie zamacza się w wodzie. Włókna sierści są wewnątrz puste i tak
skonstruowane, że przechwytują światło z wszystkich kierunków i kierują je w głąb. Dlatego futro
niedźwiedzia ma taki biały połysk.
Podeszwy niedźwiedzich łap są pokryte warstwą futra, która chroni zwierzęta przed
poślizgiem na lodzie. Podskórna warstwa tłuszczu sprawia, że niedźwiedź dryfuje po wodzie jak
korek. Gdy się zanurza, nad powierzchnię wystawia tylko oczy, którymi obserwuje ofiary, przede
wszystkim foki. Uszy ma wtedy zamknięte.
W porównaniu z resztą ciała jego uszy są bardzo małe. Biolodzy uważają, że zachodzi tu
zjawisko opisane w regule Allena. Mianowicie zwierzęta żyjące w arktycznym klimacie mają duże
serca, żeby utrzymywać w ciele ciepło, natomiast wystające części ciała - jak uszy lub ogony - mają
malutkie, bo inaczej na mroźnym wietrze w ciągu kilku minut by je sobie odmroziły.
DLACZEGO przyzwyczajenie czyni ślepym?
Nasze oczy drgają w ciągu każdej sekundy około pięćdziesięciu razy. Gałkę oczną otaczają
maleńkie mięśnie, które utrzymują ją w ciągłym ruchu. W życiu codziennym tego nie zauważamy.
Ale bez tego drgania nasze oko nie mogłoby w ogóle funkcjonować. Da się to wyjaśnić za pomocą
pewnego eksperymentu.
Gdy znieczulimy zastrzykiem mięśnie przy gałce ocznej, drżenie oka ustanie. Oczy zrobią
się nieruchome. Osoba poddana takiemu eksperymentowi widzi coś w rodzaju slajdu
wyświetlanego w zaciemnionym pokoju. Najpierw slajd jest jasny i wyraźny, ale po kilku
sekundach zaczyna blednąć. W końcu całkiem znika. Unieruchomione oczy widzą tylko ciemność.
Osoba poddana eksperymentowi ślepnie.
Winę za to ponoszą liczne komórki nerwowe umiejscowione na siatkówce oka. Są one w
stanie przekazywać do mózgu określony promień światła tylko przez krótki czas. Gdy promienie
światła padają stale na te same komórki nerwowe, komórki te przywykają do bodźca świetlnego i
wyłączają się. Mózgowi przekazują tylko czarne punkty. Jeśli oko nieprzerwanie się porusza,
komórki nerwowe są drażnione ciągle różnymi promieniami światła. Komórki wzrokowe na
siatkówce nie mogą więc przyzwyczaić się do obrazu.
Tylko dzięki tej sztuczce oko może stale dostarczać mózgowi obraz otoczenia. Oczy drgają
więc, żeby widzieć.
DLACZEGO drzewa nie mają serca?
U ludzi sprawa wygląda prosto. Serce pompuje krew, która przepływając przez ciało,
transportuje jednocześnie składniki odżywcze do mięśni i tkanek. Rośliny, w tym drzewa, nie mają
jednak serca, które pompowałoby soki do gałęzi i liści. W Ameryce rosną na przykład gigantyczne
drzewa, zwane sekwojami, w których woda wraz z rozpuszczonymi w niej solami mineralnymi
musi pokonać dobrze ponad sto metrów, by dotrzeć od korzeni do listków rosnących na samym
szczycie.
Dawniej sądzono, że woda jest transportowana w górę dzięki temu, że wraz z wysokością
zmienia się ciśnienie powietrza - inne jest na wysokości korony, inne u korzeni. Ale różnica ciśnień
mogłaby spowodować przemieszczanie się soków w drzewie najwyżej na wysokość dziesięciu
metrów.
Obecnie naukowcy są zdania, że transport soków w górę jest spowodowany tak zwanym
ciśnieniem ujemnym, jakie występuje u szczytu drzewa w stosunku do korzeni. Liście drzewa mają
na powierzchni maleńkie otwory, przez które mogą oddawać wilgoć do otoczenia. Gdy z
powierzchni liści paruje woda, to woda w obrębie drzewa się podnosi.
Wyobraźmy sobie wodę w drzewie pod postacią długich nitek umieszczonych w kanalikach.
Pomiędzy poszczególnymi cząsteczkami wody działają siły przyciągania. Woda wyparowuje przez
liście, a nitka jest podciągana ku górze. Inne cząsteczki wody przesuwają się do góry i zajmują
miejsce wody, która wyparowała. Woda wewnątrz drzewa podnosi się. Parowanie sprawia więc, że
woda jest zasysana do góry. W gorące dni, kiedy parowanie jest bardziej intensywne, w drzewie
wędruje ku górze znacznie więcej wody niż wtedy, gdy jest zimno.
DLACZEGO pasta do zębów jest biała?
Pasta do zębów w połowie składa się z wody. Nie dlatego, że to dobre dla zębów, lecz
dlatego, że ludzie lubią wyciskać na szczoteczkę spore ilości pasty. Producenci zatem „wydłużają"
pastę w tubce poprzez dodawanie wody. Natomiast dodatek niewielkiej ilości mydła sprawia, że
pasta się pieni. Poza tym w skład pasty wchodzi kreda.
Kreda nie jest niczym innym jak białym wapieniem, który nadaje paście biały kolor.
Maleńkie i twarde drobinki kredy ocierają się podczas szczotkowania o zęby i ścierają brud ze
szkliwa. Dzięki temu można usunąć z zębów żółty osad. Włosie szczotki samo uporałoby się z tym
osadem, ale materiał ścierny, jakim jest wapień, powoduje, że szorowanie jest skuteczniejsze.
Niestety większość ludzi nie myje zębów wystarczająco dokładnie. Dlatego producenci pasty na
wszelki wypadek stosują pewien chwyt. Dodają do pasty jeszcze jedną substancję. Jest to barwnik
ditlenek tytanu. Ten związek chemiczny sprawia, że pasta jest jeszcze bielsza, a zęby - nawet
brudne - wyglądają jak czyste. Substancja ta pokrywa zęby i powoduje, że połyskują piękną bielą.
Ditlenek tytanu jest używany do wytwarzania jeszcze wielu innych produktów, na przykład farb
ściennych i środków piorących. W procesie produkcji ditlenku tytanu powstaje rozcieńczony kwas
siarkowy. Jest to trująca substancja, która wcześniej w dużych ilościach była wpuszczana do Morza
Północnego. Obecnie przetwarza się ją w ogromnych urządzeniach. Ditlenek tytanu rozpuszcza się
w wodzie. Dlatego po kilku godzinach po umyciu zębów warstwa ditlenku tytanu pozostawiona na
zębach rozpuszcza się w ślinie. Wtedy brudne zęby znowu stają się żółte.
DLACZEGO nietoperze podczas mgły zostają w domu?
Nietoperze są bardzo dziwnymi ssakami. Ich skrzydła są w zasadzie dużymi rękoma.
Pomiędzy palcami mają rozpięte błony lotne. Najbardziej zdumiewająca jest ich doskonała
umiejętność latania. A na dodatek świetnie orientują się w ciemnościach. Rozpoznają przeszkody,
które są cieńsze od ludzkiego włosa, i w porę je wymijają. Nietoperze podczas nocnych lotów
posługują się radarem. Badają otoczenie za pomocą ultradźwięków i „widzą” uszami. W zależności
od gatunku wydają nosem lub pyszczkiem bardzo krótkie dźwięki. Te dźwięki mają tak wysoką
częstotliwość, że ludzie mogą je usłyszeć tylko dzięki różnym urządzeniom technicznym. Dźwięki
wydawane przez niektóre gatunki przypominają strzelanie z broni palnej, a przez inne - przeraźliwy
krzyk.
Uszy nietoperzy są bardzo duże w stosunku do ciała. Za ich pomocą zwierzęta te
przechwytują echo wydawanych przez siebie dźwięków i na tej podstawie wyliczają, jak daleko i z
której strony znajduje się przeszkoda. Mogą też namierzyć i zidentyfikować ćmy i inne owady.
Echosonda pozwala im lecieć prosto w kierunku łupu. Dzięki temu zdobywają pożywienie.
Nietoperze tworzą obrazy otoczenia na podstawie dźwięków. Poza tym zapamiętują trasy
przelotów, dlatego mogą automatycznie omijać przeszkody.
Przy gęstej mgle najczęściej pozostają w domu. I tak nie napotkałyby wówczas dużo
owadów, nadających się na przekąskę. A poza tym ultradźwięki byłyby rozpraszane przez liczne
maleńkie kropelki wody zawieszone w powietrzu i dlatego radar byłby bezużyteczny. Nietoperze
decydują się na latanie we mgle tylko wtedy, gdy są bardzo głodne.
DLACZEGO nie żyjemy wiecznie?
Już przed dwustu laty francuski przyrodnik Georges Buffon zastanawiał się, czemu
zwierzęta osiągają różny wiek. Słoń żyje na przykład siedemdziesiąt lat, a mysz tylko trzy.
Jeżeli zmierzymy puls obu zwierząt, wynik będzie zaskakujący. Puls słonia wynosi tylko
dwadzieścia pięć uderzeń na minutę, a myszy - aż pięćset. Wystarczy przemnożyć liczbę uderzeń
pulsu przez ilość przeżytego czasu, a osiągniemy jednakowy wynik. Otóż zarówno serce słonia, jak
i myszy wykonuje w ciągu życia miliard uderzeń.
Frankfurcki biolog Prinzinger uważa, że życie jest odmierzane przez biologiczny zegar. Gdy
zasoby energii ustalone w genach się wyczerpią, zwierzę umiera. Im powolniejsze jest zwierzę, tym
sędziwszego wieku dożywa. Dlatego właśnie żółwie żyją tak długo. Prinzinger uważa, że ta reguła
odnosi się też do człowieka. Dyrektor firmy lub sportowiec szybciej zużywa zasoby energii niż na
przykład indyjski mnich.
Poglądy Prinzingera są jednak kwestionowane i brakuje dowodów na ich słuszność. Istnieje
jeszcze jeden czynnik, który powoduje, że nasze życie ma długość ograniczoną do około stu lat.
Komórki ludzkie odnawiają się co dwa lata, ale mogą się dzielić i odnawiać jedynie około
pięćdziesięciu razy. Potem obumierają. Gdyby pobrać dwudziestolatkowi fragment skóry i komórki
sztucznie rozmnażać w probówce, to będą się dzielić około czterdziestu razy. Takie same komórki
pobrane od czterdziestolatka będą się dzielić tylko około trzydziestu razy, natomiast pobrane od
sześćdziesięciolatka - zaledwie dwadzieścia razy. Każda komórka zawiera mechanizm, który
powoduje, że po pięćdziesięciu podziałach dalsze dzielenie zostaje wstrzymane. Natura osiąga cel -
życie dobiega kresu i może być kontynuowane tylko dzięki następnym pokoleniom, a śmierć jest
jego nieodzownym elementem.
DLACZEGO mężczyźni noszą brodę?
W toku ewolucji człowiek utracił futro. Pozostały mu tylko włosy na głowie, aby chronić
mózg przed przegrzaniem. Trudniej jednak znaleźć wytłumaczenie, do czego mężczyznom
potrzebne jest owłosienie policzków i brody. Nie służy ono na pewno ochronie przed słońcem. Ci,
co zapuszczają sobie brodę, pocą się nawet bardziej.
Występowanie wąsów i brody u mężczyzn ma inną przyczynę. W czasach prehistorycznych
ważną rolę odgrywało odstraszanie ewentualnych rywali, starających się o względy kobiet. Bujna
broda świadczyła o tym, że konkurent jest szczególnie męski, a więc muskularny, silny i płodny.
Dzięki temu taki brodaty małpolud mógł przywabić większą liczbę samic.
Również i w czasach obecnych wiele kobiet daje się uwieść brodzie. Mężczyzna, który chce
wyglądać szczególnie męsko, nosi trzydniowy zarost. Dla kogo pielęgnacja brody jest zbyt
pracochłonna, ogranicza się często do wąsika dla podkreślenia swojej męskości.
Istnienie owłosienia pod pachami i w okolicach intymnych ma inne przyczyny. W miejscach
tych występuje nie tylko szczególnie dużo gruczołów potowych, ale też zapachowych. Te gruczoły
wydzielają określone zapachy, które sygnalizują stan psychiczny człowieka, na przykład stres,
wysiłek lub podniecenie seksualne. Ludzi pierwotnych w ich legowiskach te zapachy
prawdopodobnie wprawiały w stan wysokiego podniecenia. Włosy w tych miejscach sprawiają, że
substancje zapachowe są zatrzymywane i zyskują na intensywności.
DLACZEGO albatrosowi ciągle cieknie z nosa?
Albatrosy wędrowne należą do ptaków rurkonosych i są ogromne. Rozpiętość ich skrzydeł
wynosi cztery i pół metra. Albatros może miesiącami przebywać na morzu. Niechętnie wychodzi na
brzeg, ponieważ odżywia się bezkręgowcami żyjącymi w wodzie. Poza tym wiatry wiejące nad
lądem nie są korzystne dla jego skrzydeł.
Miesiące spędzane na morzu oznaczają oczywiście, że w tym czasie ptaki nie mają do
dyspozycji wody słodkiej, lecz jedynie słoną. Dlatego albatros, podobnie jak inne rurkonose, ma
wbudowane małe urządzenie służące do odsalania wody morskiej. Jest to gruczoł, który wytrąca sól
z wody morskiej i z pożywienia. Jeśli na przykład albatros zje za dużo śledzi, to w ciągu około
dziesięciu minut gruczoł ten wytrąci z pożywienia całą sól niebezpieczną dla zdrowia. Sól jest
wydzielana na zewnątrz przez dwie małe rurki na dziobie, które wyglądają jak przedłużone
skrzydełka nosa. Właśnie tędy wycieka wytwarzany przez gruczoł roztwór soli.
Otwory na dziobie mogą też służyć albatrosom jako broń. Gdy ptaki rurkonose znajdują się
w niebezpieczeństwie, wytryskują przez rurki w nosie oleistą zawartość żołądka, tak zwany tran
żołądkowy, aby odstraszyć wrogów. Tran ten jest po prostu wstrętny. Dawniej rybacy używali go
do uszczelniania szpar w łodziach.
DLACZEGO w serze szwajcarskim są dziury?
Ktoś mógłby pomyśleć, że dziury w serze szwajcarskim są efektem celowego działania
producentów. Czy naprawdę tysiące Szwajcarów wiercą w serze dziury? Ależ nie, ser stałby się
przez to zbyt drogi. Pracownikom trzeba przecież płacić. Dlatego należy poszukać innego
wyjaśnienia.
Dawniej sądzono, że dziury powstają ze względu na specyficzny klimat występujący w
Szwajcarii. Ale to oczywiście nieprawda. Bo ser szwajcarski można produkować także poza
Szwajcarią. Klimat nie jest więc odpowiedzialny za powstawanie dziur w serze.
Dziury tworzą się na skutek działania bakterii. Bakterie te powodują, że ser dojrzewa.
Rozkładają one laktozę i białko. Podczas dojrzewania powstaje dwutlenek węgla, który jest gazem.
Gaz ten nie ma jak wydostać się z sera i tworzy pęcherzyki, które mogą mieć nawet dwa centymetry
średnicy.
Podobno ser szwajcarski smakuje tym lepiej, im regularniej rozłożone są dziury i im
bardziej ścianki tych dziurek połyskują.
DLACZEGO osoby szlachetnie urodzone mają błękitną krew?
Ludzie nie mają futra. Ma to dwie duże wady. Po pierwsze, szybciej marzniemy i dlatego na
wielu obszarach ziemi potrzebujemy ciepłych ubrań. Po drugie, nie możemy - jak chociażby małpy
- nastroszyć sierści, żeby wydać się większymi i przestraszyć przeciwnika.
Brak futra ma jednak też zaletę. Możemy za pośrednictwem skóry sygnalizować, w jakim
znajdujemy się stanie psychicznym. Czerwienimy się, kiedy jesteśmy zdenerwowani lub
zawstydzeni, a także zagniewani.
Bladą skórę odbieramy jako oznakę choroby. Opalona skóra świadczy o tym, że byliśmy na
urlopie w jakimś egzotycznym kraju - albo przynajmniej w solarium.
Przed dwustu laty było inaczej. Ci, co mieli opaloną skórę, pracowali w polu. Opalenizna
świadczyła o przynależności do niższych warstw społecznych. Członkowie wyższych warstw
natomiast unikali słońca. Ukrywali skórę pod parasolami i pudrowali się na biało. Ludzie
szlachetnie urodzeni nie pracowali fizycznie, dlatego ich ciała nie były przyzwyczajone do wysiłku.
Mieli słabe mięśnie i źle ukrwioną skórę. Ponadto większość czasu spędzali w nie ogrzewanych
zamkach i pałacach.
W chłodnym otoczeniu ciało ciepłą krew ze skóry zabiera do wnętrza, żeby oszczędzać
energię. Bezpośrednio pod skórą płynie krew mało utleniona, która jest ciemniejsza i bardziej sina
od krwi bogatej w tlen. Dlatego u mieszkańców zamków i pałaców dłonie, ręce i szyja wydawały
się bladoniebieskie.
_pabLo_