Shunryu Suzuki Nie zawsze tak Praktykowanie prawdziwego ducha zen (2003)

background image

background image

NIE ZAWSZE TAK

background image

W serii

SPOTKANIA Z MISTRZEM

ukazały się m.in.

NACHMAN Z BRACŁAWIA

PUSTE KRZESŁO

EMANUEL SWEDENBORG
DZIENNIK SNÓW 1743-1744

RABINDRANATH TAGORE

GITANJALI

JIDDU KRISHNAMURTI

ROZMOWY Z SAMYM SOBĄ

TY JESTEŚ ŚWIATEM

SWAMI WIWEKANANDA

KARMAJOGA

DALAJLAMA

MOC WSPÓŁCZUCIA

JAN PAWEŁ II

SIŁA WIARY I UMYSŁU

PARAMHANSA YOGANANDA

ISTOTA SAMOURZECZYWISTNIENIA

RUDOLF STElNER

DROGA DO WTAJEMNICZENIA

OSHO

TAJEMNICE ŻYCIA

background image

Shunryu Suzuki

NI E ZAWSZE TAK

PRAKTYKOWANIE

PRAWDZIWEGO DUCHA ZEN



Zredagował

Edward Espe Brown


Przełożyła

Marta Motak











DOM WYDAWNICZY REBIS POZNAŃ 2003

background image

Tytuł oryginału Not Always So

Copyright © 2002 by San Francisco Zen Center All rights reserved

Copyright © for the Polish edition by REBIS Publishing House Ltd., Poznań 2003

Redaktor serii i redaktor merytoryczny Jacek Kryg

Redaktor Agnieszka Horzowska

Opracowanie graficzne Cezary Ostrowski NOWY SWING PRODUCTIONS

Fotografia na okładce Copyright © 1969 by Rowena Pattee Kryder

Wydanie I

ISBN 83-7301-373-3

background image

WPROWADZENIE

ZAWSZE Z TOBĄ

Shunryu Suzuki Roshi zmarł 4 grudnia 1971 roku. 1 grudnia jego studenci w
Tassajara Zen Mountain Center rozpoczęli sesshin, intensywną tygodniową
medytację, podczas gdy w San Francisco, gdzie przebywał Roshi, sesshin rozpoczął
się o piątej rano 4 grudnia. Kiedy studenci usadowili się w zendo (sala do medytacji),
by rozpocząć pierwszą część zazen (medytacja na siedząco), na górze, w towa-
rzystwie wybranego przez siebie następcy, Richarda Bakera Roshi, swojej żony Mitsu
i syna Otohiro, mistrz odszedł z tego świata. Poczekał jednak, aż większość
studentów rozpoczęła medytację mającą trwać jeszcze przez kilka dni. Taki był
pożegnalny dar.
Na uroczystości żałobnej zgromadziły się w Centrum Zen setki ludzi, a następnego
dnia jakieś osiemdziesiąt osób pojechało do Colma, aby ostatecznie pożegnać się z
mistrzem. Zanim trumna znikła w płomieniach, odprawiliśmy ceremonię.
Ś

piewaliśmy, podczas gdy każdy po kolei kładł do trumny czerwoną różę. Kiedy

obserwowałem ludzi ofiarowujących kwiaty, uderzyło mnie, jak bardzo kochany był
Suzuki Roshi. Jakiekolwiek uczucia towarzyszyły tym ludziom - spokój, smutek,
przestrach, duma czy zniechęcenie - ten gest przepełniony był miłością. Był to jeszcze
jeden pożegnalny dar.

Pierwsza książka zawierająca wykłady Suzukiego, Umysł zen, umysł
początkującego,
rozpowszechniła wyrażenie jego autorstwa „umysł początkującego”
jako metaforę przebudzenia, paradygmat życia. Nie przestawaj odkrywać, nie trzymaj
się tego, co już wiesz: „W umyśle początkującego jest wiele możliwości, w umyśle
eksperta zaledwie kilka”. Trzydzieści lat później Umysł zen, umysł początkującego
nadal był jednym ze światowych bestsellerów na temat buddyzmu. Teraz wydaliśmy
jeszcze kilka wykładów Suzukiego Roshi, aby podzielić się tymi prostymi, ale jakże
potężnymi naukami. „Ta nauka - mawiał - jest właśnie dla ciebie”. Być może w trak-
cie tej drogi odczujesz w swoim życiu obecność Suzukiego Roshi - mądrego,
serdecznego przyjaciela, niewidzialnego towarzysza w ciemności. Jego słowa
skłaniają do przebudzenia w sobie nauczyciela, własnej świadomej duchowości.
„Jesteś zarazem buddą i zwyczajnym umysłem”.

To, co najtrudniejsze dla każdego nauczyciela, a zwłaszcza nauczyciela zen, to
nauczanie bez uczenia czegokolwiek. „Jeśli ci coś powiem - mawiał Suzuki Roshi -
uczepisz się tego i ograniczysz własną zdolność odkrywania”. Jednak, jak powiedział

background image

Katagiri Roshi, „Musisz coś powiedzieć”, ponieważ jeśli nauczyciel milczy,
uczniowie chodzą bez celu, trwając w swoich nawykach. Mistrza kusi więc, aby być
błyskotliwym i udzielać odpowiedzi, jednak może to być tylko „rozdrapywaniem
rany na zdrowym ciele”. Wówczas uczniowie zamiast polegać na sobie samych, coraz
bardziej zwracają się ku nauczycielowi, a ten zastanawia się, dlaczego go tak po-
trzebują i dlaczego tak wolno znajdują odpowiedzi. Jednakże w obecności tych
nauczycieli, którzy nie dają nam nic, do czego można by się przywiązać, dochodzimy
do przebudzenia. Co zrobimy? Nazywane to jest „wolnością” lub „wyzwoleniem” -
jesteśmy wtedy zupełnie sami i całkowicie ze wszystkim połączeni.
Całkiem możliwe, że zmagania Suzukiego Roshi z językiem angielskim wzmocniły
jego naukę. Czy na przykład naprawdę chciał powiedzieć rzeczy takimi, jaka jest?
Czy był to błąd językowy, czy nauka? To, że wyrażenie pojawia się w tej książce
kilkanaście razy, wskazuje, że była to nauka. O co zatem w niej chodziło? Im bardziej
staramy się ją uchwycić, tym bardziej się wymyka. Jednak jako zwolennicy, studenci,
towarzysze w poszukiwaniach często usiłujemy sprawdzić, czy ją „mamy”. Czy
umiemy ją wyrazić? Opowiedzieć? Jakie to słowa zwrócą nasze życie w kierunku
zrozumienia? Pozwolą nam przynosić korzyści innym?
Czy oświecenie nam pomoże? Suzuki Roshi odrzuca dążenie do jakichś
szczególnych doświadczeń, które na zawsze odmienią nasze życie, jako „błąd”,
„praktykę turystyczną”. Jednak nie rezygnuje z oświecenia. Mówi, że powinniśmy
„zapomnieć o tej chwili i wzrastać ku następnej”. „Oświecenie jest tam, gdzie ty”. A
jak mamy go doświadczyć?
Sprawą, o której Roshi stale mówi, jest „praktyka shikantaza”. W wolnym
tłumaczeniu znaczy to „po prostu siedzieć”, a może być również oddane jako
„nietłumienie i nieuleganie myśleniu”. Ale Suzuki wyraża to na różne sposoby: „Żyj
w każdej chwili” lub „Wydychaj całkowicie”. Jest to jeden z tych zwrotów, które
można wyjaśniać w nieskończoność, a nigdy nie wyjaśnić, i z pewnością, jeśli kiedyś
przestaniesz się zastanawiać, czy „to” jest shikantaza, prawdopodobnie nie będziesz
miał z nią do czynienia. Z jednej strony shikantaza wskazuje na „to”, nie „tamto”.
„Zrób całkowity wydech, znikając w pustce. To jest shikantaza”. To raczej wydech
niż wdech, znikanie, a nie pojawianie się. Z drugiej zaś strony, podkreśla nie-
rozróżnianie. „Żyć w każdej chwili” to „w pełni wyrażać siebie, odsłonić się”. Być
może moglibyśmy postrzegać tę pełnię jako inną formę znikania, całkowitość
istnienia, które wszystko obejmuje. Jeden aspekt to oczyszczanie „małpiego” umysłu,
drugi to zrozumienie siebie, uczynienie siebie „prawdziwym”. Więc jak rozpoznamy
shikantazę i czy powinniśmy dążyć do jej osiągnięcia? „Stań na ziemi. Stań na pustce.
Shikantaza to po prostu bycie sobą”. Droga Suzukiego Roshi była niezgłębiona.
Uczył, aby do niczego się nie przywiązywać, a w swoim nauczaniu nie przywiązywał
się do żadnej metody. Oto przykłady, które to obrazują.
Pewnego dnia Suzuki Roshi polecił mi usiąść dokładnie naprzeciw niego w sali
medytacyjnej, „bo kiedy zaśniesz i zacznie ci opadać głowa, natychmiast to zauważę,

background image

wstanę i uderzę cię”. Użyłby krótkiego drewnianego kija, a ja bym się obudził. Przy-
najmniej przez parę chwil powietrze i mój umysł pozostałyby czyste, nieruchome i
spokojne, a zarazem wibrujące i przebudzone. Czułem się zaszczycony, że tak się o
mnie troszczy, by wstać podczas własnej medytacji i uderzyć mnie. Przez jakieś trzy-
dzieści minut siedziałbym wyprostowany i czujny, zanim głowa zaczęłaby mi opadać,
a wtedy już by był przy mnie. Bęc-bęc! Bęc-bęc! Jako uczeń zen mawiał: „Spróbuj
znaleźć kogoś, kto będzie z tobą szczery”.
Wszystkiego można się pozbyć. Zanim uderzenie dwukrotnie spada na ramiona, kij
mistrza przez krótką chwilę spoczywa na prawym ramieniu tuż przy szyi, a my
składamy dłonie i kłaniamy się głęboko, przechylając głowę w lewo. Potem przechy-
lamy się w prawo, aby przyjąć raz spadający na lewe ramię. Same uderzenia są
zupełnie niespodziewane i wywołują wstrząs, nie z powodu fizycznego przestrachu,
ale dlatego, że nie można ich przewidzieć, więc nie poprzedza ich żadna myśl,
odczucie czy wrażenie. Bardziej przypomina to wykopnięcie spod ciebie podłogi niż
przywrócenie do rzeczywistości. Może to wytrącać z równowagi, ale też stawia na
pewnym gruncie. Przez kilka chwil możesz poczuć smak wolności od wszystkiego i
przestrzeń. „Do niczego się nie przywiązuj - mawiał - nawet do prawdy”. „Kiedy
praktykujesz tak, jakby to była twoja ostatnia chwila, będziesz wolny od wszystkiego.
Wówczas prędzej czy później zacznie się szukanie po omacku czegoś, czego można
się uchwycić, na czym można skupić uwagę, z czym można coś zrobić. Pojawi się na
nowo świat rzeczy, którymi można się zajmować i którym można dać się opętać. Jak
wam idzie?”
Innym razem, kiedy za wszelką cenę starałem się siedzieć bez ruchu, dłonie
Suzukiego Roshi spoczęły nieruchomo na moich ramionach, jego dotyk przeniknął
mnie na wskroś. Mój oddech uspokoił się i wydłużył. Napięcie opadło, a ramiona
zaczęły promieniować ciepłem i życiem. Kiedyś zapytałem go, co robi, trzymając
ręce na moich ramionach, a on odparł: „Medytuję razem z tobą”.
Rzadko się zdarza, aby dotykano nas w ten sposób, otwarcie, z wrażliwością i
szacunkiem. Większość dotyków mówi: „Idź tam” albo „Chodź tutaj”, „Wyprostuj
się” albo „Uspokój się”. Ten dotyk zaś mówił: „Będę z tobą, gdziekolwiek jesteś.
Chcę cię dotykać, cokolwiek się dzieje

. Taki właśnie był duch jego medytacji, jego

nauczania. „Siedź ze wszystkim, bądź jednością ze wszystkim”. Do ogromnej liczby
ludzi przemówiła obecność Suzukiego Roshi oraz jego nauka. Każdy z nas na własny
sposób odpowiadał na jego życzliwość, prawość i szacunek, jego medytowanie z
nami.
Innym razem, po miesiącach zmagań z mimowolnymi ruchami podczas medytacji,
w końcu postanowiłem raczej „pójść za ruchem”, niż próbować powstrzymać go
poprzez „uchwycenie się rzeczy”. Przez większość medytacji siedziałem, kręcąc się
to w jedną, to w drugą stronę, czując spiralę energii unoszącą się od podstawy
kręgosłupa. Po jakichś dziesięciu minutach usłyszałem przy uchu głos Suzukiego.
„Zrób kinhin”. Zirytowało mnie, że polecił mi chodzić, podczas gdy pozostali

background image

siedzieli, więc odpowiedziałem szeptem: „Co?” „Rób kinhin”, powtórzył. Wstałem
więc i przez resztę czasu medytowałem, chodząc, i uspokoiłem się do pewnego
stopnia.
Później poszedłem porozmawiać z nim. Nigdy przedtem nie prosił mnie o
wykonanie kinhin podczas zazen, myślałem więc, że być może „pójście za ruchem”
nie było dobre. Powiedziałem, że nie próbowałem powstrzymywać ruchu, że
postanowiłem sprawdzić, co odkryję, poddając się mu. Ale tego ranka, gdy
postanowiłem spróbować po raz pierwszy, kazał mi robić kinhin. Czy więc badanie
ruchu było dobre, czy nadal powinienem próbować go powstrzymywać?
Odpowiedział: „To bardzo dobry pomysł zobaczyć, co można odkryć w ruchu. Nie
zdawałem sobie sprawy, że to właśnie robisz. W porządku”. Poczułem wielką ulgę i
pomyślałem: „Potrafię to zrobić. Odkryję to”.
Pozostawiam więc tobie znalezienie własnego sposobu, zbadanie zakresu i głębi
nauki Suzukiego Roshi, doświadczenia jego stanowczości i surowości, poświęcenia i
czułości, mądrości i poczucia humoru. Co jakiś czas możemy przypomnieć sobie, że
cokolwiek mówimy o Suzukim i jego nauce, mówimy o sobie samych. Jesteśmy
niezwykłymi ludźmi żyjącymi w niezwykłych czasach, każdego dnia mamy
nieskończoną liczbę możliwości, aby praktykować oświecenie czy też oświecić naszą
praktykę. I nie zapominajmy o „najważniejszej rzeczy”. Tego zwrotu Suzuki Roshi
często używał, a ponieważ nigdy nie wiedzieliśmy, co nastąpi po nim, przyciągał
naszą uwagę, zmuszał, żebyśmy usiedli i zanotowali. „Najważniejsza rzecz”, która
teraz przychodzi mi do głowy, „to umieć cieszyć się życiem, nie ogłupiając się
rzeczami”.

Niech wszystkie istoty będą szczęśliwe, zdrowe i wolne od cierpienia.

Niech wszystkie istoty żyją w pokoju i harmonii.

Jusan Kainei

(Edward Espe Brown)

Fairfax, California

maj 2001

background image

SHIKANTAZA

PEŁNIA ŻYCIA W KAŻDEJ CHWILI

Kiedy nie mamy żadnych oczekiwań,

możemy być sobą.

Oto nasz sposób,

aby żyć pełnią życia w każdej chwili.

background image

SPOKÓJ UMYSŁU

Spokój umysłu zaczyna się tam, gdzie kończy się wydech, jeśli więc robisz
łagodny wydech, nie starając się wydychać, osiągasz absolutnie doskonały
spokój umysłu.

Shikantaza, nasz zazen, to po prostu bycie sobą. Kiedy nie mamy żadnych
oczekiwań, możemy być sobą. Oto nasz sposób, aby żyć pełnią życia w każdej
chwili. Ta praktyka nie ma końca.
Mówimy „każda chwila”, jednak w praktyce „chwila” to za długo, ponieważ w tej
„chwili” twój umysł już podąża za oddechem. Mówimy więc: „Nawet w pstryknięciu
palcami zawierają się miliony chwil”. W ten sposób możemy podkreślić poczucie
istnienia w każdej drobinie czasu. Wówczas w twoim umyśle panuje wielka cisza.
Zatem codziennie przez jakiś czas spróbuj usiąść bez ruchu w shikantaza, nie
mając szczególnych oczekiwań, jakby była to ostatnia chwila twojego życia.
Stopniowo odczuwaj ten ostatni moment. W każdym wdechu i wydechu są
niezliczone chwile.
Najpierw ćwicz łagodny wydech, potem wdech. Spokój umysłu zaczyna się tam,
gdzie kończy się wydech, a jeśli więc robisz łagodny wydech, zarazem nie starając się
wydychać, osiągasz absolutnie doskonały spokój umysłu. Już nie istniejesz. Od takie-
go właśnie wydechu zaczyna się naturalny wdech. Świeża krew przenika twoje ciało.
Jesteś całkowicie odświeżony. Wtedy zacznij wydech, aż doświadczysz świeżego
poczucia wchodzenia w pustkę. Chwila po chwili, nie starając się nic robić, praktykuj
shikantaza.
Może to być trudne z powodu bólu, który czujesz, kiedy siedzisz ze
skrzyżowanymi nogami. Ale nawet kiedy bolą cię nogi, możesz praktykować. Nawet
kiedy twoja praktyka nie jest wystarczająco dobra, możesz to robić. Twój oddech
stopniowo zaniknie. Ty sam stopniowo znikniesz, wtapiając się w pustkę. Wdychając
bez wysiłku, w naturalny sposób powrócisz do siebie wraz z kolorem czy kształtem.
Wydychając, stopniowo wtopisz się w pustkę - pustą białą kartkę. To właśnie jest
shikantaza. Ważny jest wydech. Zamiast próbować poczuć swój wdech, wtop się w
pustkę wraz z wydechem.
Kiedy wykonasz to ćwiczenie w ostatniej chwili swego życia, nie będziesz się
niczego obawiał. Tak naprawdę już zmierzasz ku pustce. Staniesz się jednością ze
wszystkim, kiedy zakończysz wydech z tym poczuciem. Jeśli nadal będziesz żył,
naturalnie znowu zrobisz wdech. „Och, nadal żyję! Na szczęście lub niestety!” Potem
zaczniesz wydychać i wtopisz się w pustkę. Być może nie wiesz, jakie to uczucie. Ale
jakaś część ciebie wie. Musiałeś już kiedyś przypadkiem to odczuć.
Kiedy wykonujesz tę praktykę, nie wpadasz łatwo w gniew. Jeśli jednak bardziej
interesuje cię wdech niż wydech, często towarzyszy ci to uczucie. Cały czas

background image

próbujesz żyć. Pewnego dnia mój przyjaciel dostał ataku serca i mógł tylko wydychać
powietrze. Nie był w stanie zrobić wdechu. Mówił, że było to straszne uczucie.
Gdyby potrafił praktykować wydech, tak jak my to robimy, zmierzając ku pustce,
wtedy, jak sądzę, nie czułby się tak źle. Wielką radością jest dla nas raczej wydech
niż wdech. Mój przyjaciel, próbując zrobić wdech, myślał, że już tego nie potrafi.
Wydaje mi się, że gdyby umiał zrobić łagodny i całkowity wydech, wdech pojawiłby
się o wiele bardziej naturalnie.
To bardzo ważne, by zważać na wydech. O wiele ważniejsze jest umrzeć, niż
próbować żyć. Kiedy nieustannie próbujemy żyć, mamy kłopoty. Gdybyśmy potrafili
raczej być spokojni i umrzeć albo wtopić się w pustkę, a nie próbowali żyć i działać,
wówczas naturalnie mielibyśmy się dobrze. Budda zatroszczyłby się o nas. Ponieważ
utraciliśmy łono matki, nie czujemy się już jak dzieci. Mimo to wtopienie się w
pustkę może przypominać przebywanie w łonie matki. Poczujemy wtedy, że się o nas
troszczy. Praktykuj shikantaza w każdej chwili.
W tym punkcie łączy się wiele religijnych praktyk. Kiedy ludzie mówią: Namu
Amida Butsu. Namu Amida Butsu,
pragną być dziećmi Buddy Amida. Dlatego
właśnie praktykują powtarzanie jego imienia. Ta sama prawda dotyczy naszej
praktyki zazen. Skoro wiemy, jak praktykować shikantaza, a oni wiedzą, jak
powtarzać imię Buddy Amida, nie ma żadnej różnicy.
Radujemy się więc, jesteśmy wolni. Czujemy się wolni, aby wyrażać samych
siebie, ponieważ jesteśmy gotowi wtopić się w pustkę. Kiedy próbujemy być aktywni,
wyjątkowi i staramy się coś osiągnąć, nie możemy wyrażać siebie. „Małe ja” zostanie
wyrażone, ale „duże” nie wyłoni się z pustki. Z pustki wyłania się tylko „wielkie ja”.
To jest shikantaza. To nie takie trudne, jeśli naprawdę spróbujesz.

background image

W PEŁNI WYRAŻAJ SAMEGO SIEBIE

To wielki błąd myśleć, że najlepszym sposobem wyrażania siebie jest robienie
tego, co się chce, działanie według własnych upodobań, jak ci się podoba. To nie
jest wyrażanie siebie. Jeśli dokładnie wiesz, co robić, i robisz to, wtedy możesz w
pełni wyrazić siebie.

Kiedy całkowicie żyjesz w każdej chwili, bez żadnych oczekiwań, nie zdajesz sobie
sprawy z istnienia czasu. Kiedy wikłasz się w ideę czasu - dzisiaj, jutro, następnego
roku - zaczyna się praktyka egoizmu. Różnorodne pragnienia zaczynają płatać figle.
Możesz myśleć, jak tu lepiej się zorganizować, albo martwisz się, jaki będzie twój
następny krok. Próbując stać się kimś innym, marnujesz swoją praktykę i czystość.
Kiedy pozostajesz wierny swojej pozycji czy stanowisku, tam właśnie znajduje się
twoja prawdziwa istota. To bardzo ważne.
Bez idei czasu twoja praktyka trwa nieprzerwanie. Chwila po chwili stajesz się
sobą. Nie jest to takie łatwe. Możesz nie być w stanie trwać w praktyce nawet w
ciągu jednej medytacji. Konieczny jest spory wysiłek. Wówczas możesz ćwiczyć
„rozciągnięcie” tego uczucia z chwili na chwilę. W końcu obejmie ono twoje
codzienne życie.
Aby rozciągnąć swoją praktykę, trzeba się całkowicie odsłonić, nie próbując być
kimś innym. Kiedy jesteś wobec siebie bardzo uczciwy i wystarczająco odważny,
możesz w pełni wyrażać siebie. Cokolwiek pomyślą ludzie, wszystko jest w
porządku. Po prostu bądź sobą, przynajmniej wobec swojego nauczyciela. Oto
prawdziwa praktyka, prawdziwe życie. Może to być trudne, jeśli nie ufasz swemu na-
uczycielowi, ale jeśli odkryjesz, że jego duch jest taki sam jak twój, wystarczy ci
odwagi, aby trwać w tej praktyce.
Czasami musisz kwestionować opinie swojego nauczyciela, ale powinieneś
próbować go zrozumieć i być gotowy zaprzestać sporu, kiedy się mylisz, gdy
nierozsądnie kurczowo trzymasz się jednego punktu widzenia albo szukasz
wymówek. To właśnie jest uczciwość wobec samego siebie. Wtedy możesz się
wycofać: „No dobrze, poddaję się. Przepraszam”.
Ty i twój nauczyciel dążycie do doskonałego porozumienia. W przypadku
nauczyciela ważna jest gotowość ustąpienia uczniowi. Kiedy zdaje sobie sprawę z
błędu, może powiedzieć: „Masz rację. Myliłem się”. Jeśli twój nauczyciel jest do tego
zdolny, ty również chętnie przyznasz się do błędu, nawet jeśli nie jest to łatwe. Jeśli
będziesz trwał w tego rodzaju praktyce, ludzie mogą mówić: „Oszalałeś. Coś z tobą
nie tak”. Ale ich opinia się nie liczy.
Nie jesteśmy jednakowi. Każdy jest inny i ma własne problemy. Na szczęście
wspierają cię ludzie, którzy praktykują wraz z tobą. Nie stanowi to ochronnego
parasola, lecz jest swego rodzaju przestrzenią, gdzie możesz odbywać prawdziwą

background image

praktykę i w pełni wyrażać siebie. Możesz otworzyć oczy, aby podziwiać praktykę
innych, i odkryjesz, że jesteś w stanie porozumiewać się bez słów.
Nie krytykujemy innych, ale poznajemy ich i doceniamy. Czasami możesz mieć
wrażenie, że znasz kogoś aż za dobrze, i trudno będzie ci go docenić z powodu
ograniczonego umysłu. Jeśli nie przerwiecie wspólnej praktyki, a twój umysł będzie
na tyle otwarty, aby się odsłonić i zaakceptować innych, w naturalny sposób staniecie
się przyjaciółmi. Znać przyjaciela to mieć wiedzę wykraczającą poza siebie, a nawet
poza przyjaciela.
Możesz powiedzieć, że w czasie zazen nikt nie jest w stanie zrozumieć twojej
praktyki, ale dla mnie to właśnie najlepszy czas, żeby cię zrozumieć. Kiedy siedzisz
twarzą do ściany, a ja widzę cię od tyłu, wyjątkowo łatwo mi pojąć, jaka jest twoja
praktyka. Czasami przechadzam się po sali, żeby móc obserwować. To bardzo
ciekawe. Kiedy tańczysz, rozmawiasz albo zachowujesz się bardzo hałaśliwie, raczej
trudno cię zrozumieć. Ale kiedy siedzimy razem, każdy siedzi na swój sposób.
To wielki błąd myśleć, że najlepszym sposobem wyrażania siebie jest robienie
tego, co się chce, działanie według własnych upodobań. To nie jest wyrażanie siebie.
Jeśli dokładnie wiesz, co robić, i robisz to, wtedy możesz w pełni wyrazić siebie.
Dlatego właśnie przestrzegamy pewnych reguł. Możesz sądzić, że nie jesteś w
stanie wyrazić siebie w ich ramach, ale kiedy praktykujemy wspólnie, silni wyrażają
siebie z siłą, a łagodni robią to łagodnie. Kiedy podczas ceremonii podajemy sobie w
rzędzie karty z sutrami, każdy robi to na swój sposób. Łatwo zauważyć te różnice,
ponieważ robimy to samo. A ponieważ stale to powtarzamy, w końcu możemy
zrozumieć drogi naszych przyjaciół. Nawet kiedy masz zamknięte oczy, wiesz: ,,O, to
było to”. Taka jest zaleta reguł i rytuałów.
Bez takiej praktyki twoje relacje z ludźmi byłyby bardzo powierzchowne. Jeśli ktoś
nosi piękną szatę [Roshi gładzi swoją i śmieje się], myślisz, że musi być dobrym
kapłanem. Jeśli daje ci coś pięknego, sądzisz, że jest bardzo miłą, uroczą osobą. Takie
rozumowanie nie jest właściwe.
Zazwyczaj ludzie działają w sposób powierzchowny i lekkomyślny. Rządzą nimi
pieniądze lub wielki hałas. Nasze oczy i uszy nie są ani otwarte, ani wystarczająco
sprawne, aby widzieć i słyszeć. Większość ludzi, którzy odwiedzają Centrum Zen,
uważa, że to dziwne miejsce. „Nie mówią za dużo. Nawet się nie śmieją. Co oni
robią?” Ci, którzy przywykli do wielkiego hałasu, mogą tego nie dostrzec, ale my
potrafimy porozumiewać się bez wielu słów. Może nie zawsze jesteśmy
uśmiechnięci, ale zdajemy sobie sprawę, co czują inni. Nasze umysły są zawsze
otwarte i w pełni wyrażamy siebie.
Potrafimy objąć naszą praktyką miejskie życie i być dobrymi przyjaciółmi. Nie jest
to trudne, jeśli zdecydujesz się być uczciwy wobec siebie i bez żadnych oczekiwań w
pełni wyrażać siebie. Tylko będąc sobą i chcąc zrozumieć innych, możemy rozsze-
rzyć naszą praktykę na codzienne życie.
Nie wiemy, co się wydarzy. Jeśli nie uda ci się w każdej chwili w pełni wyrażać

background image

siebie, możesz tego później żałować. Ponieważ zaś oczekujesz tego, co przyniesie
przyszłość, przegapiasz okazję, a przyjaciele cię nie rozumieją. Nie czekaj z
wyrażaniem siebie.

background image

WOLNOŚĆ OD WSZYSTKIEGO

Kiedy potrafisz usiąść i doświadczyć, co to jest shikantaza, wówczas
znaczenie twojego codziennego życia całkowicie się odmieni. Będziesz wolny
od wszystkiego.

Moja praktyka shikantaza i zazen zmieniła się jakieś dwa lata temu po tym, jak omal
się nie utopiłem. Chciałem przejść rzekę w Tassajara. Nie umiem wprawdzie pływać,
ale uczniowie tak bardzo cieszyli się wodą, że postanowiłem do nich dołączyć. Było
tam wiele pięknych dziewcząt, więc próbowałem do nich podejść, zapominając, że
nie umiem pływać, i mało brakowało, żebym się utopił. Wiedziałem jednak, że nie
umrę.
Wiedziałem, że nie utonę, bo było tam wielu uczniów i z pewnością ktoś by mi
pomógł. Nie przejmowałem się więc zbytnio. Jednak czułem się paskudnie.
Zachłystywałem się wodą, więc wyciągnąłem ramiona, mając nadzieję, że ktoś mnie
złapie, ale nikt mi nie pomógł. Postanowiłem opaść na dno i iść po nim, ale to też
okazało się niemożliwe. Nie mogłem dotrzeć do dna i nie mogłem utrzymać się na
powierzchni. Widziałem nogi pięknych dziewcząt, ale nie mogłem się ich złapać,
byłem przerażony.
W jednej chwili zdałem sobie sprawę, że nasza praktyka nigdy nie jest dobra,
dopóki nie potraktujemy sprawy poważnie. Ponieważ wiedziałem, że nie zginę, nie
byłem poważny, a ponieważ nie byłem poważny, przeżywałem trudne chwile.
Gdybym wiedział, że umieram, nie walczyłbym dłużej. Pozostałbym w bezruchu. Ale
ponieważ myślałem, że mam jeszcze czas, nie przejmowałem się. Od tamtego czasu
moja praktyka zmieniła się na lepsze. Teraz jestem jej pewien i dlatego mówię ci, jak
siedzieć w shikantaza.
Było to bardzo ciekawe doświadczenie. Znajdowałem się wśród pięknych
dziewcząt, ale one nie mogły mnie uratować. Jak wiesz, umieram z powodu choroby,
a nie wody. Kiedy będę umierał, przeróżne demony, także piękne kobiety, przyjdą do
mnie z radością, a ja z radością je powitam. Wszystko jest z nami i kiedy nic nam nie
przeszkadza, mamy szczęście być ze wszystkim. Zwykle trudno to poczuć, ponieważ
zajmujemy się gromadzeniem pomysłów, oczekiwaniem poprawy w przyszłości.
Kiedy nie myślisz, że masz jeszcze czas, w naturalny sposób możesz przyjąć
rzeczy takimi, jakie są, i widzieć je takimi, jakie są. Twoja wiedza jest wtedy
doskonała. Kiedy potrafisz usiąść i doświadczyć, co to jest shikantaza, wówczas
znaczenie twojego codziennego życia całkowicie się odmieni. Będziesz wolny od
wszystkiego. To najważniejsza sprawa. Zwykle nie jesteś wolny od rzeczy, które
posiadasz lub widzisz, ale kiedy doświadczysz shikantaza, uwolnisz się od
wszystkiego. Będziesz cieszył się życiem, bo do niczego już nie będziesz
przywiązany.

background image

Staniesz się naprawdę szczęśliwy, a szczęście to będzie trwałe. Tak właśnie
rozumiemy brak przywiązania. Zwykle żałujesz, gdy stracisz szczęście, jakiego teraz
doświadczasz. „Wtedy byłem szczęśliwy, ale teraz już nie”. Jednak prawdziwe
szczęście zawsze będzie z tobą i będzie stanowić bodziec zarówno w przeciwnościach
losu, jak i w powodzeniu. Kiedy odniesiesz sukces, będziesz się nim cieszył, a kiedy
poniesiesz porażkę, też wszystko będzie w porządku. Możesz wtedy cieszyć się
niepowodzeniem: „O, to całkiem niezłe - nie takie straszne, jak myślałem!” Będziesz
też posiadał wystarczająco dużo. Nie będziesz pragnął tyle co przedtem.
Jeśli napotkasz wielką trudność, taką jak ogromna góra w Nepalu, która wygląda
na niezdobytą, będziesz wiedział, że przejście istnieje. Nawet studniowy sesshin nie
będzie już trudny. Nic się nie stanie, nawet gdy umrzesz. Będziesz więc zawsze
szczęśliwy, a nigdy zniechęcony. Życie, jakie wybierzesz, będzie inne. Zanim
odkryjesz właściwą praktykę, możesz pragnąć czegoś wielkiego i pięknego:
najlepszego klasztoru zen w Stanach, na świecie - lepszego nawet niż w Japonii. Ale
później rzeczy, które wybierzesz, i droga, jaką podążysz, będą inne.
Czasami wygłaszam całkiem poważne wykłady. Kładę nacisk na trudności, surową
praktykę: „Nie oczekuj następnej chwili”, „Nie ruszaj się!” Przykro mi, ale muszę tak
mówić, bo wasza praktyka wygląda na słabą, a ja chcę was wzmocnić. Tak naprawdę
to nic złego, kiedy twoja praktyka nie jest aż tak dobra, ale jeśli nie jesteś wobec
siebie wystarczająco surowy, jeśli brakuje ci pewności, zazen nie będzie taki jak
powinien. Nie będzie działać. To, co pogłębia twoją praktykę, to codzienny trud
siedzenia.
W Chinach i Japonii istnieje wiele opowieści o nauczycielach, którzy osiągnęli
oświecenie w jednej chwili. „Pstryk!” [Roshi śmieje się i pstryka palcami]. Możesz
uważać, że nastąpiło to natychmiast, ale tak naprawdę był to rezultat wielu lat
praktyki i wielu porażek. Mówią o tym znane słowa Dogena Zenji: „Trafienie w
dziesiątkę jest rezultatem dziewięćdziesięciu dziewięciu porażek”. Ostatnia strzała
trafia w środek tarczy, ale tylko po tym, jak dziewięćdziesiąt dziewięć chybiło celu.
Porażka jest więc czymś naturalnym.
Za każdym razem, gdy strzelasz, rób to z przekonaniem. Będziesz wtedy miał
pewność, że trafisz w dziesiątkę. „Dziewięćdziesiąt dziewięć chybionych strzałów to
coś naturalnego. Będę dalej próbował trafić w środek”. Za każdym razem, kiedy
siadasz, staraj się robić to jak najlepiej. Możesz myśleć, że zazen to siedzenie ze
skrzyżowanymi nogami przez czterdzieści minut, ale najważniejsze jest włożenie w
to wysiłku fizycznego i duchowego.
Skup się na oddechu. Gdy oddech nie jest właściwy, trudno wykonać jakąkolwiek
fizyczną pracę. Nawet kiedy szyjesz, twój oddech powinien być zgodny z działaniem.
Kiedy podnosisz coś ciężkiego, twój oddech powinien być całkowicie
zharmonizowany, bo inaczej ci się nie powiedzie. Nie jest łatwo prawidłowo
oddychać. Potrzeba właściwej postawy i dobrej mudry (rytualny gest dłoni),
ponieważ mudra symbolizuje twój stan umysłu. Jeśli kręgosłup nie jest

background image

wyprostowany, twój oddech nie będzie wystarczająco głęboki. Oczywiście trzeba
czasu, aby wszystkie umysłowe i fizyczne starania były skuteczne.
Oświecenie nie przyjdzie, dopóki twój umysł i ciało nie znajdą się w doskonałej
harmonii. Jeśli nie potrafisz zaakceptować swego doświadczenia, nie poczujesz, że
uzyskałeś oświecenie. Innymi słowy, gdy twój umysł i ciało stanowią jedność, nastę-
puje oświecenie. A więc to nie dźwięk kamienia uderzającego w bambus ani barwa
kwitnącej śliwy przynoszą ludziom oświecenie. To ich praktyka. W codziennym
ż

yciu cały czas pojawiają się możliwości oświecenia. Gdy idziesz do łazienki, masz

szansę osiągnąć oświecenie. Gdy gotujesz, masz szansę osiągnąć oświecenie. Gdy
myjesz podłogę, masz szansę osiągnąć oświecenie.

Zatem cokolwiek robisz, rób to, nie oczekując niczyjej pomocy. Nie niszcz swego
wysiłku, szukając schronienia. Chroń siebie i wzrastaj ku niebu. To wszystko. To
wszystko, choć to trochę niezwykłe, prawda? Może jesteśmy szaleni. Niektórzy mogą
tak myśleć, a my możemy uważać, że to oni oszaleli. Nie ma sprawy. Już niedługo
dowiemy się, kto jest szalony.

background image

SKOK Z TRZYSTUMETROWEGO SŁUPA

Tajemnica polega na tym, by po prostu powiedzieć ,, Tak!” i skoczyć. Wówczas
nie ma problemu. Oznacza to bycie sobą, zawsze sobą, bez przywiązywania się
do starego ja.

Dlaczego praktykujemy zen, skoro mamy już naturę buddy? Nad tym interesującym
zagadnieniem Dogen Zenji pracował, zanim wyjechał do Chin i spotkał się z Tendo
Nyojo Zenji. To trudny problem, ale przede wszystkim co to znaczy, kiedy mówimy,
ż

e każdy ma naturę buddy?

Na ogół przyjmuje się, że natura buddy jest czymś wrodzonym i to z jej powodu
coś robimy. Jeśli istnieje roślina, przed jej pojawieniem się musiało istnieć nasiono. Z
powodu swojej natury niektóre kwiaty są czerwone, a inne żółte. Większość z nas
rozumuje w ten. sposób, ale nie na tym polegało zrozumienie Dogena. Taką naturą
jest idea, którą mamy w umyśle.
Dlaczego mielibyśmy praktykować zen, mając już naturę buddy? Może myślimy,
ż

e natura buddy pojawi się dopiero po praktyce i wyeliminuje różne egoistyczne

pragnienia.
Jednakże według Dogena Zenji takie rozumowanie wynika z niejasnej obserwacji
rzeczy. Jego zdaniem gdy tylko coś się pojawia, pojawia się w tym natura buddy.
Natura i rzeczy same w sobie to dwie nazwy jednej rzeczywistości. Czasami mówimy
natura buddy, czasami oświecenie lub bodhi czy Budda, lecz paradoksalnie możemy
też mówić o „złych pragnieniach”, bo dla buddy jest to natura buddy.
Podobnie niektórzy mogą sądzić, że świeccy i kapłani różnią się zasadniczo, ale
naprawdę nie ma kogoś takiego jak kapłan. Każdy z was mógłby być mnichem, a ja
mógłbym być świecką osobą. Ponieważ noszę taką, a nie inną szatę, jestem mnichem
i zachowuję się jak mnich. To wszystko. Nie ma takiej wrodzonej natury, która
odróżniałaby kapłanów od świeckich.
Jakkolwiek ją nazwiesz, będzie to kolejna nazwa tej samej rzeczywistości. Nawet
jeśli nazywasz ją górą czy rzeką, to tylko kolejna nazwa. Gdy zdajemy sobie z tego
sprawę, nie ogłupiają już nas słowa, takie jak „natura”, „rezultat” czy „droga buddy”.
Widzimy rzeczy czystym umysłem. W ten sposób rozumiemy naturę buddy.
„Złe pragnienia” to jeszcze jedna nazwa natury buddy. Kiedy praktykujemy zazen,
z czego mogą wynikać złe pragnienia? W zazen nie ma na nie miejsca. Mimo to
możemy wierzyć, że złe pragnienia powinny zostać wyeliminowane. Dlaczego tak
jest? Nie należy uważać, że złe pragnienia są czymś, co można odrzucić. To tylko
nazwa, której używamy, nie ma zaś takiej rzeczy, którą można oddzielić czy usunąć.
Możesz mieć wrażenie, że cię zwodzę, ale tak nie jest. To nie jest zabawne. W tym
momencie konieczne jest zrozumienie naszej praktyki shikantaza.

background image

Jest taki sławny koan (z Księgi Spokoju) o człowieku, który wspiął się na czubek
trzystumetrowego słupa. Jeśli zostanie na czubku, nie osiągnie oświecenia. Jeśli
skoczy, może je uzyskać. Tak jak rozumiemy ten koan, tak rozumiemy swoją
praktykę.

Wierzymy, że należy odrzucić złe pragnienia, bo stoimy na czubku słupa. Wtedy
pojawia się problem. Tak naprawdę nie ma czubka słupa. Słup ciągnie się w
nieskończoność, więc nie możesz przestać się wspinać. Ale jeśli masz jakieś
doświadczenia związane z oświeceniem, możesz myśleć, że dasz radę spocząć na
czubku słupa, obserwując stamtąd najróżniejsze widoki.
Rzeczy nieustannie wzrastają albo zmieniają się w coś innego. Nic nie istnieje w
swojej własnej postaci czy barwie. Kiedy myślisz: „Oto szczyt”, będziesz miał
problem, czy skoczyć, czy nie. Ale stamtąd nie możesz skoczyć. To nieporozumienie.
To niemożliwe. A nawet jeśli spróbujesz zatrzymać się na czubku słupa, nie możesz
na nim pozostać, ponieważ ciągle rośnie.
W tym cały kłopot, zapomnij więc o zatrzymywaniu się na czubku słupa.
Zapomnieć o czubku słupa to znaczy być dokładnie tam, gdzie jesteś teraz. Nie w ten
czy w inny sposób, nie w przeszłości czy w przyszłości, ale dokładnie tutaj.
Rozumiesz? To jest shikantaza.
Zapomnij o tej chwili i wzrośnij ku następnej. To jedyny sposób. Na przykład
kiedy śniadanie jest gotowe, moja żona dzwoni drewnianymi dzwonkami. Jeśli nie
odpowiem, będzie dzwonić, aż zacznę czuć złość. Problem jest całkiem prosty -
powodem jest brak mojej odpowiedzi. Gdybym powiedział Hai! („Tak!”), nie byłoby
problemu. Ponieważ się nie odzywam, nadal mnie przywołuje, nie wiedząc, czy ją
usłyszałem.
Czasami może pomyśleć: „Słyszy, ale nie odpowiada”. Kiedy nie odpowiadam,
jestem na czubku słupa. Nie zeskakuję. Wierzę, że mam tam coś ważnego do
zrobienia: „Nie powinnaś mnie wołać. Zaczekaj”. Albo myślę: „To bardzo ważne!
Jestem tutaj, na czubku słupa! Nie wiesz o tym?” Wtedy będzie nadal dzwonić. W ten
sposób stwarzamy problemy.
Tajemnica polega na tym, by po prostu powiedzieć „Tak!” i skoczyć. Wówczas nie
będzie problemu. Oznacza to bycie sobą w chwili obecnej, zawsze sobą, bez
przywiązywania się do starego ja. Zupełnie zapominasz o sobie, a to cię odświeża i
wzmacnia. Jesteś nowym ja i zanim stanie się ono starym, mówisz „Tak!” i idziesz do
kuchni na śniadanie. Tak więc cel każdej chwili to zapomnieć o celu i rozszerzyć
swoją praktykę.
Jak mówił Dogen Zenji: „Studiować buddyzm to studiować siebie. Studiować
siebie to zapominać o sobie w każdej chwili”. Wówczas wszystko przychodzi ci z
pomocą. Wszystko zapewnia ci oświecenie. Kiedy mówię „Tak!”, żona zapewni mi
oświecenie. ,,o, grzeczny z ciebie chłopiec!” Ale jeśli uczepię się stwierdzenia
„Jestem grzecznym chłopcem”, stworzę kolejny problem.

Tak więc w każdej chwili po prostu skupiaj się i

naprawdę bądź sobą. Co się

background image

dzieje wtedy z naturą buddy? Natura buddy pojawia się, gdy mówisz „Tak!” Owo
„Tak!” jest naturą buddy. Natura buddy, którą, jak sądzisz, już masz, nie jest nią.
Kiedy staniesz się sobą lub kiedy całkowicie o sobie zapomnisz i powiesz „Tak!”,
pojawi się natura buddy.

Natura buddy nie jest czymś, co pojawi się w przyszłości, ale czymś, co już tu jest.
Jeśli przyswoiłeś tylko pojęcie natury buddy, niczego to nie oznacza. To namalowane
ryżowe ciastko nie jest prawdziwe. Jeśli chcesz zobaczyć je w rzeczywistości,
powinieneś ujrzeć je, kiedy się pojawia. Tak więc celem naszej praktyki jest po
prostu bycie sobą. Kiedy stajesz się sobą, zdobywasz prawdziwe oświecenie. Jeśli
próbujesz trzymać się tego, co wcześniej osiągnąłeś, nie jest to prawdziwe
oświecenie.

Czasami będziesz się z siebie śmiał, kiedy zorientujesz się, że twoja praktyka jest
zła. „Och, co ja wyprawiam?” Kiedy zrozumiesz, jak przebiega praktyka, będziesz się
nią cieszył. Powstaną z tego prawdziwe współczucie albo miłość, prawdziwa zachęta
albo odwaga, a ty będziesz bardzo dobrym człowiekiem.
Mówimy: „Jedna praktyka obejmuje wszystko”, co oznacza, że praktyka ma tyle
cnót, ile morze fal. Kiedy praktykujesz w ten sposób, stajesz się jak kamień, drzewo
albo ocean. Obejmujesz wszystko. Konieczna jest nieustanna praktyka, więc nie usta-
waj. Żeby wytrwać w praktyce, potrzebny jest szczodry, wielki i delikatny umysł -
trzeba być elastycznym, do niczego się nie przywiązywać. Kiedy tak praktykujesz,
nie musisz niczego się obawiać ani lekceważyć. Oto surowość Drogi. Kiedy niczego
się nie boimy, pozostajemy niewzruszeni.
Prostota to całkowite skupienie na tym, co robisz. A piękno praktyki polega na
tym, że można ją rozszerzać w nieskończoność. Nie można powiedzieć, że nasza
droga jest raczej łatwa czy też bardzo trudna. Wcale nie jest trudna. Każdy może na
nią wejść, ale nieustawanie jest dość trudne. Nie sądzisz?

background image

ZMIANA KARMY

Najlepiej jest poznać surowe zasady karmy i natychmiast nad nią pracować.

Kiedy borykasz się z dużym problem, stajesz się bardzo poważny, nie rozumiejąc, że
to ty sam stwarzasz problemy. Kiedy problem jest niewielki, myślisz: „To żaden
kłopot. Z łatwością sobie poradzę”. Możesz tak myśleć, nie wiedząc nawet, jak sobie
z tym poradzić.
Pewnego dnia Tatsugami Roshi powiedział: „Tygrys łapie mysz, używając całej
siły”. Tygrys nie lekceważy drobnej zwierzyny. Tak samo łapie mysz, jak chwyta i
pożera krowę. Zwykle jednak, choć masz wiele problemów, myślisz, że są niewielkie,
więc nie uważasz za konieczne się wysilać.
W taki sposób wiele krajów traktuje swoje międzynarodowe problemy: „To
pomniejszy problem. Dopóki nie naruszamy międzynarodowych traktatów, wszystko
jest dobrze. Dopóki nie wykorzystujemy broni atomowej, możemy walczyć”. Jednak
ta mała bitwa w końcu przerodzi się w dużą wojnę. Zatem nawet jeśli twoje
codzienne problemy są niewielkie, dopóki nie wiesz, jak je rozwiązać, będziesz miał
spore trudności. Takie jest prawo karmy. Wszystko zaczyna się od drobiazgów, ale w
miarę zaniedbań coraz szybciej gromadzi się zła karma.
Ostatnio czytałem jakiś wykład Buddy na temat Drogi: „Bracia, powściągnijcie
swoje pragnienia, kiedy przyjmujecie pokarmy i napoje, traktujcie je jak lekarstwo.
Nie przyjmujcie niczego i nie odrzucajcie na podstawie swoich upodobań.
Wzmacniajcie ciało i unikajcie głodu oraz pragnienia. Jak pszczoła zbierająca miód
smakuje kwiat, ale nie szkodzi jego barwie i woni, tak wy, bracia, przyjmujcie tyle
tylko z ofiar ludzi, aby uniknąć biedy. Nie miejcie wielu wymagań, aby nie ranić ich
dobrych serc. Mądry człowiek na przykład, oceniwszy siłę swych zwierząt, nie męczy
ich, ładując na grzbiet zbyt wiele”.
„Powściągnięcie pragnień” to nie kwestia dużo czy mało, wiele czy kilka. Rzecz
polega na wykroczeniu poza pragnienia. Mieć niewiele pragnień oznacza nie
rozpraszać uwagi na zbyt wiele rzeczy. Robić wszystko z jednością umysłu, z
prawdziwym duchem - to znaczy mieć niewiele pragnień.
„Kiedy przyjmujecie pokarmy i napoje, traktujcie je jak lekarstwo”. Oznacza to, że
mamy być skupieni, przyjmując pokarm całym ciałem i umysłem, bez dualizmu „ja” i
„jedzenie”. Tak więc raczej „otrzymujemy

lub

przyjmujemy

jedzenie, niż

bierzemy

je. Branie jest bardziej dualistyczne. Przyjmowanie to czynność

doskonalsza. Możesz uważać, że branie jest lepsze niż przyjmowanie. Ale zgodnie z
nauką Buddy chwytanie lub branie jedzenia świadczy o niepełnej akceptacji. Przez
ten dualizm stworzysz karmę. Może chcesz chwycić jedzenie, bo ktoś inny ma zamiar
je wziąć, więc musisz być szybki! Kiedy zaś otrzymujesz pokarm, po prostu go masz,
a jeśli przyjmiesz go z wielką wdzięcznością - „Dziękuję bardzo” - będzie to tym, co

background image

Budda uważał za prawdziwe powściągnięcie swoich pragnień.
„Nie przyjmujcie niczego i nie odrzucajcie na podstawie swoich upodobań”.
Również tego rodzaju przyjęcie czy odrzucenie jest dualistyczne. W tej nauce nie
chodzi o kontrolowanie swoich pragnień. Jeśli zechcesz je kontrolować, nieustannie
będziesz zmagał się z problemem, na ile ograniczyć swoje pragnienia lub jedzenie, co
stworzy jeszcze więcej problemów. Może znajdziesz nawet jakiś dobry pretekst, aby
zjeść więcej. Ale wtedy stracisz swoją drogę.
„Wzmacniajcie ciało i unikajcie głodu oraz pragnienia”. Jeśli wiesz, jak
praktykować zazen, będziesz wiedział, ile jeść, i nie będzie istniało niebez-
pieczeństwo, że zjesz za mało czy za dużo.
„Jak pszczoła zbierająca miód smakuje kwiat, ale nie szkodzi jego barwie i woni...”
To bardzo znane porównanie. Kiedy spijamy miód, bo kwiat jest piękny albo ma miły
zapach, omija nas prawdziwy smak kwiatu. Kiedy troszczysz się o siebie i o kwiat,
bezpośrednio poczujesz kwiat i smak miodu. Często jednak nie jesteśmy tak uważni.
Możemy zniszczyć piękno rośliny albo przywiązać się do jakiegoś szczególnego
kwiatu. Jeśli przywiążemy się za bardzo, kwiat w końcu umrze. Aby kwiat dał miód,
trzeba mu pomóc zaprosić pszczoły. Trzeba więc wiedzieć, czy jesteśmy jak
pszczoły, czy też nie. Kiedy świadomi jesteśmy trudności, jakie czasami tworzymy,
możemy z większą uwagą objąć naszą praktyką codzienne życie.
Nasze umysły powinny być bardziej ostrożne, bardziej uważne i bardziej
refleksyjne. Możesz pomyśleć, że nasza droga zawiera zbyt wiele zasad, jak
traktować rzeczy. Ale dopóki nie wiesz, co robisz, nie możesz stwierdzić, że reguł
jest zbyt wiele. Zwróć więc uwagę, czy stwarzasz problemy w codziennym życiu lub
czy gromadzisz złą karmę dla siebie i innych. Powinieneś wiedzieć także, dlaczego
teraz cierpisz. Istnieje przyczyna twego cierpienia, a niemożliwe jest jego uniknięcie,
dopóki nie zmienisz swojej karmy.
Kiedy śledzisz karmę i kierujesz ją w dobrą stronę, możesz uniknąć jej niszczącej
natury. Możesz to robić, zważając na naturę karmy oraz naturę swoich pragnień i
działań. Jak nauczał Budda, znać przyczynę cierpienia to wiedzieć, jak go uniknąć.
Jeśli zrozumiesz, dlaczego cierpisz, pojmiesz przyczynę i skutek oraz to, że złe
działania przynoszą złe rezultaty. A kiedy to zrozumiesz, unikniesz niszczącej mocy
karmy.
Dopóki mamy koncepcję siebie, karma ma nad czym pracować. Najlepiej więc
pozwolić działać karmie w pustej przestrzeni. Jeśli nie mamy koncepcji siebie, karma
nie wie, co robić - „Och, gdzie jest mój partner, gdzie mój przyjaciel?” Niektórzy
ludzie z całych sił starają się odpędzić karmę, ale nie sądzę, aby było to możliwe.
Najlepiej jest poznać ścisłe zasady karmy i od razu nad nią pracować.
Jeśli wiesz, że coś jest nie tak z twoim samochodem, natychmiast go zatrzymaj i
napraw. Zazwyczaj jednak tak nie robimy. „Och, to mały kłopot. Nadal jeździ”. My
zaś postępujemy inaczej. Nawet jeśli pojedziemy dalej, powinniśmy zatroszczyć się o
swój samochód. Jeśli za bardzo go forsujesz, problemy się mnożą, aż w końcu

background image

samochód staje. Teraz może być już za późno na naprawę albo będzie wymagała ona
dużo więcej energii.
Tak więc ważna jest codzienna troska. Wtedy można uniknąć nieporozumień i
dowiedzieć się, co naprawdę się robi.

background image

CIESZ SIĘ ŻYCIEM

1

Jedyna droga to cieszyć się życiem. Nawet jeśli praktykujesz zazen, w ślimaczym
tempie licząc oddechy, możesz cieszyć się życiem, czasem nawet bardziej niż
podróżując na Księżyc. Dlatego właśnie wykonujemy zazen. Nieważne, jakie jest
twoje życie. Najważniejsze to umieć się nim cieszyć i nie dać się ogłupić rzeczom.

Jeśli pójdziesz do biblioteki, zobaczysz wiele książek i dowiesz się, że ludzka wiedza
jest tak rozległa, że prawie niemożliwa do zgłębienia. Teraz ktoś zamierza
wylądować na Księżycu. Nie wiem, jak docieramy na Księżyc i co czuje ktoś, gdy
tam przybywa. Nie interesuje mnie to za bardzo.
Chcę mówić o podróży na Księżyc, ale nie miałem czasu czegoś na ten temat
przeczytać. Możesz więc pomyśleć: „To ignorant”. Ludzie, których spotykam dziś
czy jutro, mogą rozmawiać o podróży na Księżyc, jakby wiedzieli na ten temat
wszystko. Jeśli ich usłyszę i wyczuję, że nie są tym tak naprawdę zainteresowani,
prawdopodobnie nie będę miał dla nich zbyt wiele szacunku.
Ten, kto pierwszy wyląduje na Księżycu, może być bardzo dumny ze swego
wyczynu, ale ja nie uważam go za wielkiego bohatera. Nie wiem, co ty o tym sądzisz,
ale ja tak właśnie myślę. Przez jakiś czas może on być ważną postacią pokazywaną w
telewizji. Myśląc o tym, natychmiast pojmujemy, jak ważna jest praktyka zazen.
Zamiast dążyć do sukcesów w materialnym świecie, próbujemy w każdej chwili
głębiej doświadczać swojego życia. Taki jest cel zazen.

Pewnego razu Marian (Derby) pokazała mi piasek i powiedziała: „To bardzo
ciekawe kamienie”. Piasek wyglądał zwyczajnie, ale kazała mi spojrzeć na niego
przez szkło powiększające. Wtedy małe kamyczki stały się tak interesujące jak
niezwykłe kamienie, które mam w biurze. Te w biurze są większe, ale w
powiększeniu piasek wyglądał całkiem podobnie.
Jeśli usłyszysz - „To jest kamień z Księżyca” - będziesz go bardzo ciekaw. Nie
sądzę jednak, aby istniała wielka różnica pomiędzy kamieniami ziemskimi a
księżycowymi. Myślę, że nawet jeśli polecisz na Marsa, znajdziesz tam takie same
skały. Jestem tego całkowicie pewien. Jeśli więc chcesz znaleźć coś interesującego,
zamiast skakać po wszechświecie, w każdej chwili ciesz się życiem, obserwuj, co
teraz posiadasz, i naprawdę żyj tam, gdzie jesteś.
Wczoraj odwiedziłem wyspę należącą do Parku Narodowego, gdzie żyje wiele
zwierząt, ptaków i ryb. To bardzo interesujące miejsce. Jeśli mieszkasz w takim

1) Wykład ten został wygłoszony 20 lipca 1969 roku, w dniu lądowania statku Apollo
II na Księżycu.

background image

miejscu i naprawdę zaczniesz widzieć tamtejsze rzeczy, rośliny i zwierzęta, może
zechcesz tam zostać na całe życie. To takie ciekawe miejsce. Ale my, ludzkie istoty,
skaczemy dokoła, nie dostrzegając wielu interesujących rzeczy. Możemy nawet pod-
różować na Księżyc lub jeszcze dalej. To głupota. Jeśli zostaniesz w jednym miejscu,
możesz całkowicie cieszyć się życiem. Takie życie jest bardziej ludzkie.

Nie jestem całkiem pewien, czy lecąc na Księżyc, podążamy w najlepszym dla nas
kierunku. Nie wiem, co robimy. Kiedy odkryjemy ducha zazen, znajdziemy sposób
ż

ycia jako ludzkie istoty. Innymi słowy, nie damy się ogłupić rzeczom ani żadnej idei.

Dogen Zenji początkowo odmawiał przyjęcia od cesarza honorowej fioletowej szaty.
Gdy odmówił po raz drugi, cesarz powiedział: „Musisz ją przyjąć”. W końcu więc tak
zrobił, ale jej nie nosił i napisał do cesarza: „Bardzo doceniam tę fioletową szatę, ale
nie śmiem jej nosić, bo gdybym ją włożył, ptaki małpy na tej górze śmiałyby się ze
mnie”.
Czasami podczas medytacji liczymy oddechy. Możesz sądzić, że to głupie liczyć
oddechy od jednego do dziesięciu, mylić się i zaczynać od nowa. Nie popełniłbyś
błędu, gdybyś użył komputera. Jednak duch tej praktyki jest bardzo ważny. Podczas
liczenia odkrywamy, że nasze życie ma niezmierzoną głębię. Gdybyśmy liczyli
oddechy w zwyczajny sposób, tak jak mierzymy odległość z Ziemi do Księżyca,
nasza praktyka nie miałaby znaczenia.
Liczyć oddechy to znaczy oddychać całym umysłem i ciałem. Odliczamy każdy
oddech z mocą całego wszechświata. Tak więc kiedy naprawdę doświadczysz
liczenia oddechów, poczujesz głęboką wdzięczność, większą, niż czułbyś po
przybyciu na Księżyc. Nie będziesz już zainteresowany czymś tylko dlatego, że jest
to uznawane za wspaniałe, ani też nie będziesz czegoś lekceważył dlatego, że uważa
się to za błahe.
Mimo to możesz być bardzo ciekaw zdobywania nowych doświadczeń, podobnie
jak dziecko. Dziecko w taki sam naturalny sposób interesuje się wszystkim. Kiedy mu
się przyjrzysz, zobaczysz, że zawsze cieszy się życiem. My, dorośli, tkwimy w pu-
łapce wyrobionych osądów. Nie jesteśmy całkowicie wolni od świata przedmiotów,
ponieważ nie stanowimy z nim jedności.
Rzeczy ulegają zmianie. Dla zwykłego człowieka to bardzo zniechęcające. Nie
można na niczym polegać. Nie można niczego posiadać. Możesz zobaczyć coś, czego
nie chcesz widzieć. Spotkać kogoś, kogo nie lubisz. Gdy zechcesz coś zrobić, może
się to okazać niemożliwe. Będziesz więc zniechęcony biegiem wydarzeń. Jako
buddysta zmieniasz podstawę swojego życia. To, że „rzeczy się zmieniają”, jest
powodem twojego cierpienia i zniechęcenia w tym świecie. Kiedy zmienisz swoje
rozumienie sposób życia, wtedy będziesz mógł bez przeszkód cieszyć się nowym
ż

yciem w każdej chwili. Ulotność rzeczy to powód, dla którego cieszysz się życiem.

Jeśli będziesz praktykował w ten sposób, twoje życie stanie się bardziej stabilne i
będzie miało sens.
Chodzi więc o to, aby zmienić swoje rozumienie życia i odpowiednio praktykować.

background image

Lądowanie na Księżycu może być wielkim historycznym wydarzeniem, ale nie
zmieniajmy z tego powodu swojego rozumienia życia. Nie ma to dla nas większego
znaczenia ani sensu. Potrzeba nam głębszego pojmowania życia.
Mówimy: to jest droga Rinzai albo droga Soto, praktyka hinajany albo mahajany,
buddyzm albo chrześcijaństwo. Ale jeśli praktykujesz którąś z tych dróg tak, jakbyś
skakał to tu, to tam po wszechświecie, niewiele ci to da. Gdy zaś właściwie pojmujesz
swoją praktykę, będziesz cieszył się podróżą niezależnie od tego, czy podróżujesz
pociągiem, samolotem czy statkiem. Jeśli postanowisz do Japonii popłynąć, może ci
to zająć dziesięć dni, a gdy polecisz samolotem, będziesz tam w dziesięć godzin.
Jednak jeśli celem jest radość z podróży, czas nie ma znaczenia. Mimo że
podróżujesz samolotem, nie będziesz żył tysiąc lat. Żyjesz najwyżej sto. I nie możesz
powtórzyć swego życia. Nie możesz go więc porównać z jakimkolwiek innym
ż

yciem.

Jedyna droga to cieszyć się życiem. Nawet jeśli praktykujesz zazen, w ślimaczym
tempie licząc oddechy, możesz cieszyć się życiem, czasem nawet bardziej niż
podróżując na Księżyc. Dlatego właśnie wykonujemy zazen. Nieważne, jakie jest
twoje życie. Najważniejsze to umieć się nim cieszyć i nie dać się ogłupić rzeczom.




background image

C H O D Ź JAK SŁOŃ

Zamiast pędzić przed siebie, my chodzimy powoli, jak krowa albo słoń. Jeśli
potrafisz wolno chodzić, nie dążąc do celu, jesteś dobrym uczniem zen.

Wszystkie nauki płyną z praktykowania zazen, za pomocą którego przekazywany jest
nam umysł buddy. Siedzenie oznacza otwieranie przekazanego nam umysłu, z
którego pochodzą wszystkie doświadczane przez nas skarby. Aby zrozumieć nasz
prawdziwy lub przekazany umysł, praktykujemy zazen.
Wielu ludzi poszukuje jakiegoś specjalnego miejsca i doświadcza pewnego
zamieszania. Dogen Zenji mówił: „Po

co porzucać własne miejsce i błąkać się po

zakurzonych królestwach obcych krain?” Kiedy zwiedzamy, skupiamy się na
szybkich osiągnięciach. Nasza droga zaś to posuwanie się krok po kroku i docenianie
codziennego życia. Wtedy możemy zobaczyć to, co robimy, tam, gdzie jesteśmy.
Ludzie często myślą, że najlepiej byłoby uczyć się zen w Japonii, ale to raczej
trudne. „Dlaczego nie zostaniesz w Centrum Zen?” - pytam ich. Jeśli pojedziesz do
Japonii, zachęcisz Japończyków głównie do stawiania coraz to nowych budynków.
Być może bardzo się ucieszą na twój widok, ale to strata czasu i pieniędzy, a ty
zniechęcisz się, bo nie będziesz mógł znaleźć dobrego mistrza zen. A nawet jeśli
znajdziesz nauczyciela, trudno ci będzie go zrozumieć i uczyć się od niego.

Możemy tutaj wykonywać prawdziwą praktykę zazen, obserwując siebie i
postępując krok po kroku. Praktykujemy raczej jak krowa niż jak koń. Zamiast pędzić
przed siebie, chodzimy powoli, jak krowa albo słoń. Jeśli potrafisz wolno chodzić,
nie dążąc do celu, jesteś dobrym uczniem zen.
W Chinach pod koniec panowania dynastii Sung wielu mistrzów zen, wychodząc
naprzeciw życzeniom swoich uczniów, zachęcało ich do osiągania natychmiastowego
oświecenia za pomocą różnych psychologicznych metod. Może się mylę, czuję jed-
nak, że ten rodzaj praktyki przypomina trochę sztuczkę. Tacy mistrzowie zen na
pewno świetnie rozumieliby się z psychologami, którzy próbują wytłumaczyć
doświadczenie oświecenia. Ale pierwotnie zen był zupełnie różny od tego rodzaju
praktyki.
Dogen Zenji mocno to podkreślał, odwołując się do opowieści o pierwszym
przodku w Chinach, Bodhidharmie, i drugim, Taiso Eka. Bodhidharma powiedział
Ece: Jeśli chcesz do nas dołączyć, musisz odciąć się od zewnętrznych przedmiotów i
powstrzymać swoje emocje oraz myślenie. Kiedy staniesz się jak cegła lub kamienny
mur, wejdziesz na Drogę”.
Dla Eki była to bardzo trudna praktyka, sami też z pewnością tego
doświadczyliście, ale bardzo się starał, aż w końcu uznał, że pojął, co Bodhidharma
miał na myśli. Wówczas Eka powiedział Bodhidharmie, że w jego praktyce nie ma
przerwy, nie ma szczeliny, że nigdy jej nie zaprzestaje. „Kim zatem jesteś?” - zapytał

background image

Bodhidharma. „Kto nieustannie wykonuje praktykę?” „Ponieważ znam siebie bardzo
dobrze, trudno mi powiedzieć, kim jestem”, odparł

Eka. A wtedy Bodhidharma powiedział: „Zgadza się. Jesteś moim uczniem”.
Rozumiecie?
Nie praktykujemy zazen, aby osiągnąć oświecenie, ale raczej po to, by wyrazić
naszą prawdziwą naturę. Nawet myślenie jest wyrazem twojej prawdziwej natury,
kiedy praktykujesz zazen. Myślenie przypomina kogoś mówiącego za domem lub po
drugiej stronie ulicy. Możesz zastanawiać się, o czym mówi, ale to nie jest jakaś tam
osoba. To nasza prawdziwa natura. Prawdziwa natura w naszym wnętrzu zawsze
mówi o buddyzmie. cokolwiek robimy, wyraża to naturę buddy.
Kiedy Eka, drugi protoplasta zen, doszedł do tego punktu, powiedział
Bodhidharmie, że rozumie. „Kamienny mur jest naturą buddy. Wszystko stanowi
przejaw natury buddy”. Kiedyś myślałem, że po osiągnięciu oświecenia będę
wiedział, kto mówi „za domem”, ale nie ma żadnej konkretnej osoby, która
wyjaśniałaby naukę. Wszystko, co widzimy i słyszymy, jest wyrazem natury buddy.
Natura buddy to nasza wrodzona prawdziwa natura, właściwa każdemu z nas, każdej
istocie.
W ten sposób zdajemy sobie sprawę, że nasza prawdziwa natura nieustannie działa.
Eka mówił więc, że praktyka jest nieprzerwana, bo to praktyka buddy, która nie ma
początku ani końca. A więc kto wykonuje taką praktykę? Może to być Eka, ale jego
praktyka jest stała i trwa wiecznie. Zaczyna się w przeszłości i będzie trwała w
nieskończoność. Trudno więc powiedzieć, kto praktykuje naszą drogę.
Kiedy praktykujemy zen, robimy to ze wszystkimi poprzednikami. Powinno to być
dla ciebie jasne. Nie możesz marnować czasu, nawet jeśli twój zazen nie jest zbyt
dobry. Być może jeszcze nie rozumiesz, czym jest, ale pewnego dnia ktoś przyjmie
twoją praktykę. Praktykuj więc i nie błąkaj się bez celu, angażując się w
„turystyczny” zazen. Wtedy masz szansę dołączyć do naszej praktyki. Zły czy dobry -
to nie ma znaczenia. Jeśli będziesz siedział, mając takie zrozumienie i przekonanie o
swojej naturze buddy, prędzej czy później znajdziesz się pośród wielkich mistrzów
zen.
Ważne jest więc praktykowanie bez dążenia do szybkich osiągnięć, do sławy czy
korzyści. Nie praktykujemy zazen dla dobra innych ani dla samych siebie. Po prostu
wykonuj zazen dla samej praktyki. Po prostu siedź.

background image

LI STY Z PUSTKI

Wszystkie opisy rzeczywistości

są ograniczonym wyrażeniem świata pustki.

A jednak przywiązujemy się do nich

i uważamy je za rzeczywiste.

To błąd.

background image

LISTY Z PUSTKI

Choć nie istnieje możliwość pisemnego komunikowania się ze światem pustki,
mamy pewne wskazówki czy sugestie na temat tego, co się dzieje w tym świecie, i
można to nazwać oświeceniem. Kiedy widzisz kwitnącą śliwę lub słyszysz odgłos
kamyków uderzających o bambus, to właśnie jest list ze świata pustki.

Shikantaza oznacza praktykowanie lub urzeczywistnianie pustki. Chociaż dzięki
myśleniu możesz mieć pewne zrozumienie pustki, powinieneś ją pojąć poprzez
doświadczenie. Masz koncepcję pustki oraz koncepcję istnienia i myślisz, że
stanowią one przeciwieństwa. Ale w buddyzmie obie odnoszą się do istnienia.
Pustka, o której mówimy, może nie być tą,
o której myślisz. Nie możesz osiągnąć pełnego zrozumienia pustki za pomocą
myślącego umysłu czy uczuć. Dlatego właśnie praktykujemy zazen.
Mamy takie określenie, shosoku, które opisuje uczucia, jakich doświadczasz,
otrzymując list z domu. Nawet jeśli nie widzisz domu, wiesz coś o nim, co robią jego
mieszkańcy albo które kwiaty kwitną. To jest shosoku. Choć nie istnieje możliwość
pisemnego komunikowania się ze światem pustki, mamy pewne wskazówki czy
sugestie na temat tego, co się dzieje w tym świecie, i można to nazwać oświeceniem.
Kiedy widzisz kwitnącą śliwę lub słyszysz odgłos kamyków uderzających o bambus,
to właśnie jest list ze świata pustki.
Poza światem, który potrafimy opisać, istnieje jeszcze inny świat. Wszystkie opisy
rzeczywistości są ograniczonym wyrażeniem świata pustki. A jednak przywiązujemy
się do nich i uważamy je za rzeczywiste. To błąd, bo to, co opisane, nie jest
prawdziwą rzeczywistością, a kiedy tak sądzisz, włącza się twoja własna koncepcja.
To jest koncepcja siebie.
Wielu buddystów popełniło ten błąd. Dlatego właśnie byli przywiązani do
zapisanych słów Buddy. Uważali, że jego słowa były najcenniejszą rzeczą i że aby
zachować naukę Buddy, trzeba pamiętać, co mówił. Ale to, co mówił Budda, było
tylko listem ze świata pustki, tylko sugestią lub pomocą z jego strony. Jeśli przeczyta
je ktoś inny, mogą nie mieć sensu. Taka jest natura słów Buddy. Aby zrozumieć
słowa Buddy, nie możemy polegać na naszym zwykłym myślącym umyśle. Jeśli
chcesz przeczytać list ze świata Buddy, musisz ten świat rozumieć.
„Wylać” wodę z kubka nie znaczy wypić ją. „Wylać” to znaczy mieć bezpośrednie,
czyste doświadczenie bez polegania na kształcie czy kolorze istoty. Więc nasze
doświadczenie to „wylewanie” z góry powziętych opinii, naszego pojęcia bycia,
pojęcia dużego czy małego, okrągłego czy kwadratowego. Określenia okrągłe czy
kwadratowe, duże czy małe nie należą do rzeczywistości tylko do prostych pojęć. To
właśnie znaczy „wylewać”. Nie mamy pojęcia wody, nawet jeśli ją widzimy.

background image

Kiedy analizujemy swoje doświadczenie, odnosimy się do pojęć czasu i
przestrzeni, dużego i małego, ciężkiego i lekkiego. Konieczna jest jakaś skala, a za
pomocą różnych skal naszego umysłu doświadczamy rzeczy. Mimo to rzecz jako taka
nie ma skali. To coś, co dodajemy do rzeczywistości. Ponieważ zawsze posługujemy
się skalą i tak bardzo jesteśmy od niej zależni, uważamy, że ona naprawdę istnieje.
Ale to nieprawda. Gdyby istniała, zawierałaby się w rzeczach. Używając skali,
możesz analizować rzeczywistość w różnych formach, dużych i małych, ale gdy tylko
przyporządkujemy czemuś określenie, jest to już martwe doświadczenie.
„Wylewamy” z naszego doświadczenia pojęcie dużego czy małego, dobrego czy
złego, ponieważ używana przez nas miara oparta jest na naszym ja. Zatem kiedy
mówisz dobry czy zły, sam stanowisz skalę. Skala nie zawsze jest taka sama. Każdy
ma inną. Nie twierdzę więc, że skala zawsze jest czymś złym, ale kiedy analizujemy
czy też mamy koncepcję czegoś, mamy skłonność do posługiwania się własną,
samolubną skalą. Ta samolubna część powinna zostać „wylana”. Pozbywamy się jej,
praktykując zen i bardziej się starając przyjmować rzeczy takimi, jaka jest, bez
pojęcia dużego czy małego, dobrego czy złego.
Artyści czy pisarze, aby wyrazić swoje bezpośrednie doświadczenie, malują lub
piszą. Ale jeśli ich doświadczenie jest bardzo mocne i czyste, mogą próbować je
opisać, mówiąc: „Och, to moje”. To wszystko. Lubię tworzyć wokół domu
miniaturowe ogrody, ale gdy idę nad strumień i widzę wszystkie te cudowne skały i
płynącą wodę, poddaję się: „Nie, nigdy nie powinienem się zabierać do tworzenia
skalnego ogrodu. Lepiej oczyścić rzekę Tassajara, zbierając śmieci i martwe gałęzie”.

W samej naturze leży piękno, które znajduje się poza pięknem. Gdy widzisz jego
część, możesz pomyśleć, że ten kamień powinien zostać przesunięty tam, a inny tutaj,
a wtedy powstanie ogród. Ponieważ ograniczasz rzeczywistość, używając skali
swojego małego ja, istnieje albo dobry, albo zły ogród, a ty chcesz poprzestawiać
niektóre kamienie. Jeśli zaś postrzegasz bardziej otwartym umysłem rzecz samą w
sobie, taką, jaka jest, nie ma potrzeby robić czegokolwiek.
Rzecz sama w sobie jest pustką, ale ponieważ dodajesz do niej coś, psujesz
rzeczywistość. Kiedy więc nie psujemy rzeczy, to je „wylewamy”. Kiedy siedzisz w
shikantaza, niech nie przeszkadzają ci dźwięki, niech nie działa twój myślący umysł.
Nie polegaj na żadnym narządzie zmysłu czy też myślącym umyśle i po prostu
przyjmij list ze świata pustki. To jest shikantaza.
Opróżnić nie znaczy zaprzeczyć. Zazwyczaj kiedy czemuś przeczymy, chcemy to
zastąpić czymś innym. Kiedy zaprzeczam temu niebieskiemu kubkowi, znaczy to, że
chcę tamten biały. Kiedy sprzeciwiasz się lub zaprzeczasz czyjejś opinii, narzucasz
mu własne zdanie. Tak zazwyczaj robimy. Ale nasz sposób jest inny. Pozbywając się
dodanych elementów naszych skoncentrowanych na sobie koncepcji, oczyszczamy
swoje postrzeganie rzeczy. Kiedy widzimy i przyjmujemy rzeczy takimi, jakie są, nie
mamy potrzeby zastępować ich innymi. To właśnie rozumiemy pod pojęciem
„wylewania” rzeczy.

background image

Kiedy to robimy, pozwalając rzeczom być takimi, jaka jest, one działają.
Pierwotnie rzeczy są ze sobą połączone i stanowią jedność, a więc rozprzestrzeniają
się jako jedna istota. Aby pozwalać się jej rozpowszechniać, opróżniamy rzeczy.
Kiedy przyjmujemy taką postawę, wtedy bez żadnej idei religii mamy religię. Gdy
zaś w naszej religijnej praktyce brakuje takiej postawy, w naturalny sposób staje się
ona podobna do opium. Aby oczyścić swoje doświadczenie i postrzegać rzeczy
takimi, jaka jest,
trzeba zrozumieć świat pustki i to, dlaczego Budda zostawił nam tak
trudne zadanie.

W praktyce shikantaza niczego nie szukamy, ponieważ z szukaniem łączy się
koncepcja siebie. Zatem próbujemy osiągnąć więcej niż tę koncepcję. To właśnie
robicie, podejmując wysiłek, ale nasz wysiłek skierowany jest na wyzbycie się
skupionego na sobie działania. W ten właśnie sposób oczyszczamy swoje
doświadczenie.
Na przykład: czytasz, a twój współmałżonek pyta: „Napijesz się herbaty?” „Och,
jestem zajęty - odpowiadasz. - Nie przeszkadzaj mi”. Myślę, że kiedy czytasz w ten
sposób, powinieneś być ostrożny. Powinieneś być gotowy powiedzieć: „Tak, z przy-
jemnością. Proszę, przynieś mi herbaty”. Przestajesz czytać i pijesz herbatę. A potem
wracasz do książki.
W przeciwnym razie swoją postawą dajesz do zrozumienia: „Jestem teraz bardzo
zajęty!” Nie jest to dobre, ponieważ w tym czasie twój umysł tak naprawdę nie
funkcjonuje w pełni. Część twego umysłu ciężko pracuje, ale inna może już nie.
Możesz utracić równowagę działania. Jeśli na przykład kaligrafujesz, a twój umysł
nie jest w stanie pustki, twoja praca powie ci: „Nie jestem w stanie pustki”. Zatem
powinieneś przestać.
Jeśli jesteś uczniem zen, powinieneś się wstydzić takiej kaligrafii. Kaligrafia to
praktyka zen. A więc jeśli kaligrafujesz, a ktoś zaproponuje: „Napij się herbaty”, ty
zaś odpowiesz: „Nie, teraz kaligrafuję!”, twoja praca powie ci: „Nie, nie!” Nie
możesz oszukać siebie.
Chcę, żebyś zrozumiał, co robimy w Centrum Zen. Czasami dobrze praktykować
zazen jako rodzaj ćwiczenia czy treningu, aby wzmocnić swoją praktykę czy też aby
oddech stał się spokojny i naturalny. Być może jest to część praktyki, ale kiedy
mówimy shikantaza, nie to mamy na myśli. Praktyka shikantaza działa, gdy
otrzymujemy list ze świata pustki.

background image

BRĄZOWY RYŻ WYSTARCZY

Jak ci się podoba zazen? Myślę, że lepiej byłoby zapytać, jak ci smakuje brązowy
ryż. Zazen to zbyt rozległy temat. Brązowy ryż wystarczy. Tak naprawdę nie ma
wielkiej różnicy.

Jak ci się podoba zazen? Myślę, że lepiej byłoby zapytać, jak ci smakuje brązowy
ryż. Zazen to zbyt rozległy temat. Brązowy ryż wystarczy. Tak naprawdę nie ma
wielkiej różnicy. Kiedy jesz brązowy ryż, musisz go przeżuć, bo inaczej trudno go
przełknąć. Kiedy dobrze przeżujesz, twoje usta stają się częścią kuchni, a brązowy
ryż jest coraz smaczniejszy. Kiedy jemy biały ryż, nie przeżuwamy wiele i jest to tak
przyjemne, że ryż po prostu spływa nam do gardła.
Co się stanie z jedzeniem, kiedy je całkowicie strawimy? Zostanie poddane
przemianie, zmieni swój chemiczny skład i przeniknie całe nasze ciało. Podczas tego
procesu jedzenie umiera we wnętrzu naszego ciała. Czymś naturalnym jest dla nas
jedzenie i trawienie, skoro nieustannie się zmieniamy. Ten fizyczny proces nazywany
jest „pustką”. Nazywamy go tak dlatego, że nie ma żadnej szczególnej postaci, a
raczej ma, ale nie jest ona trwała. Zmieniając się, zaopatruje nasze ciało w energię.
Wiemy, że jesteśmy puści, że ziemia także jest pusta. Te formy nie są trwałe.
Możesz się zastanawiać: „Czym jest wszechświat?” Wszechświat nie ma granic.
Pustka to nie coś, co możesz zrozumieć dzięki podróżom kosmicznym. Pustkę
możesz pojąc, angażując się w przeżuwanie ryżu. To jest prawdziwa pustka.
Najważniejsze to ustanowić samego siebie w prawdziwym tego słowa znaczeniu,
nie zakotwiczając się w iluzji. Mimo to nie możemy żyć ani praktykować bez iluzji.
Iluzja jest konieczna, ale nie można się w niej osadzać. Przypomina drabinę. Nie
możesz bez niej wspiąć się na górę, ale nie zostajesz przecież na drabinie. Kiedy
zyskasz taką pewność, możesz uczyć się naszej drogi. Dlatego właśnie mówimy: „Nie
uciekaj. Zostań ze mną”. Nie mam jednak na myśli: „Przywiąż się do mnie”. Chodzi
mi o pozostawanie z sobą samym, nie z iluzją. Czasami ja też mogę być złudzeniem.
Możesz mnie przeceniać: „To dobry nauczyciel!” To już rodzaj iluzji. Jestem twoim
przyjacielem. Praktykuję z tobą jako przyjaciel, który

ma wiele drabin

.

Nie powinniśmy być rozczarowani złym nauczycielem ani złym uczniem. Jeśli zły
uczeń i zły nauczyciel dążą do prawdy, może powstać coś prawdziwego. To jest nasz
zazen. Musimy stale praktykować zazen i stale przeżuwać brązowy ryż. W końcu coś
osiągniemy.

background image

ZEN CHODZENIA DO TOALETY

Na szczęście lub nieszczęście, nawet jeśli ci się to nie podoba, musimy chodzić do
toalety, tej cuchnącej toalety. Przykro mi, ale myślę, że dopóki żyjemy, musimy
chodzić do toalety.

Jak się teraz czujecie? [śmiechy] Nie wiem, jak się czujecie, ale ja czuję się tak,
jakbym przed chwilą wyszedł z toalety. Ponieważ jestem stary, często do niej chodzę.
Nawet kiedy byłem młody, chodziłem do toalety częściej niż inni i czasami
odnosiłem z tego korzyści. Kiedy poszedłem do klasztoru Eiheiji i siedziałem w
tangarjo (czas nieustannego siedzenia przez kilka dni wymagany przy wstąpieniu do
klasztoru), mogłem pójść do toalety bez poczucia winy, ponieważ musiałem! Byłem
taki szczęśliwy z tego powodu. Myślę, że chodzenie do toalety może być dobrym
sposobem postrzegania naszej praktyki.
Mistrz zen Ummon być może jako pierwszy zauważył związek pomiędzy naszą
praktyką a toaletą. „Czym jest wasza praktyka? Czym jest Budda?” - zapytał go ktoś.
A on odpowiedział: „Papierem toaletowym”. Właściwie powiedział: „Czymś do pod-
tarcia się w ubikacji”, dzisiaj jest to papier toaletowy. Tak właśnie powiedział. Od
tego czasu wielu mistrzów zen rozmyśla nad tym, praktykując z koanem: Czym jest
papier toaletowy? Co on miał na myśli?
Codziennie jemy wiele rzeczy, dobrych i złych, wyszukanych i prostych,
smacznych i niesmacznych. Potem musimy iść do toalety. Podobnie po napełnieniu
naszych umysłów praktykujemy zazen. W przeciwnym razie nasze myślenie stałoby
się w końcu bardzo niezdrowe. Konieczne jest oczyszczenie umysłu, zanim
zaczniemy się uczyć. Przypomina to rysowanie na czystej, białej kartce. Jeśli nie
użyjesz czystego, białego papieru, nie narysujesz tego, co chcesz. Konieczny jest
więc powrót do naszego pierwotnego stanu, gdy nie było na co patrzeć i o czym
myśleć. Wtedy zrozumiesz, co robisz.
Im więcej praktykujesz zazen, tym bardziej będziesz zainteresowany codziennym
ż

yciem. Odkryjesz, co jest konieczne, a co nie, co poprawić, a co umocnić. Dzięki

praktyce będziesz więc wiedział, jak zorganizować sobie życie, to znaczy jak uważnie
obserwować sytuację, oczyścić umysł i zacząć od punktu wyjścia. Przypomina to
chodzenie do toalety.
Nasza kultura oparta jest na idei pozyskiwania lub gromadzenia czegoś. Na
przykład nauka jest gromadzeniem wiedzy. Nie wiem, czy współczesny naukowiec
jest lepszy od naukowca z szesnastego wieku. Różnica polega na tym, że my
zgromadziliśmy swoją naukową wiedzę. To jest dobre, a zarazem niebezpieczne.
Grozi nam bowiem, że zostaniemy pogrzebani pod tą całą zgromadzoną wiedzą. To
jak próba przetrwania bez chodzenia do toalety. Pływamy w zbiorniku
zanieczyszczonej wody, wdychamy zanieczyszczone powietrze i rozmawiamy na ten

background image

temat. Ledwie jesteśmy w stanie przeżyć także zanieczyszczenie naszej wiedzy.
Każdy wie, jak pójść do toalety i nie przywiązywać się do czegoś, co mamy w
ciele. Kiedy zdamy sobie sprawę, że wszystko już mamy, do niczego nie będziemy
przywiązani. Naprawdę mamy wszystko. Mamy to nawet bez lotów na Księżyc. Gdy
próbujemy wylądować na Księżycu, oznacza to, iż myślimy, że Księżyc do nas nie
należy.
Nasz umysł, jak mówił Budda, pozostaje w jedności ze wszystkim. Wszystko
istnieje wewnątrz naszego umysłu. Jeśli w ten sposób rozumiemy rzeczy, pojmiemy
też nasze działanie. Zgłębiać coś, to znaczy doceniać. Docenianie zaś oznacza
oderwanie od rzeczy. A kiedy jesteśmy oderwani, wszystko do nas należy. Nasza
praktyka oznacza rozumienie tego wspaniałego umysłu. Innymi słowy, to wykra-
czanie poza każdą istotę, łącznie z nami, i pozwalanie, aby „ja” działało na swój
sposób. To jest praktyka zazen. Kiedy praktykujemy zazen, tak naprawdę
wyzbywamy się przeróżnych przywiązań.
Bardzo boimy się śmierci. Ale kiedy jesteśmy wystarczająco dojrzali, rozumiemy,
ż

e śmierć powinna do nas przyjść. Śmierć jest straszna, gdy jesteś młody. Kiedy

umrę, nie będzie w tym nic strasznego ani dla mnie, ani dla was, bo jestem
wystarczająco dojrzały, aby odejść. Całkiem nieźle rozumiem swoje życie.
Rozumiem, co znaczy żyć jeden dzień, rok, sześćdziesiąt czy sto lat. Zatem kiedy
staniesz się dojrzały i doświadczony, kiedy wiele już w życiu zjesz, myślę, że
będziesz szczęśliwy, umierając, tak samo jak jesteś szczęśliwy, idąc do toalety. Tak to
się właśnie dzieje.
Starsza osoba, osiemdziesięcio- czy dziewięćdziesięcioletnia, nie ma wielu
problemów. Starsi ludzie mogą cierpieć fizycznie, ale takie cierpienie nie jest tak
wielkie, jak sądzisz. Kiedy ludzie są młodzi, uważają śmierć za coś strasznego. Kiedy
więc umierają, nadal tak myślą. Ale to nic strasznego. Istnieje pewna granica naszej
zdolności znoszenia fizycznego cierpienia, jednak zwykle uważamy tę zdolność za
nieograniczoną. Doświadczamy nieograniczonych cierpień, ponieważ nasze
pragnienia są nieograniczone. Taki rodzaj pragnień, jak mówi Budda, stwarza nasze
problemy. Z nieograniczonym pragnieniem gromadzimy jeden po drugim nasze
problemy, zatem nasz lęk staje się niezgłębiony.
Kiedy wiemy, jak oczyszczać umysł, nie będziemy mieli wielu problemów.
Podobnie jak codziennie chodzimy do toalety, tak codziennie praktykujemy zazen.
Najlepszą praktyką w klasztorze jest sprzątanie toalety. Nieważne, do jakiego
klasztoru wstąpisz, wszędzie znajdziesz osobę wyznaczoną do sprzątania toalety. Nie
sprzątamy toalety tylko dlatego, że jest brudna. Czy jest czysta, czy nie, sprzątamy,
dopóki nie znika jakakolwiek idea czystości czy brudu. Kiedy tak się staje, pojawia
się prawdziwa praktyka zazen. Objęcie taką praktyką codziennego życia może się
wydawać trudne, ale tak naprawdę jest całkiem proste. To nasze lenistwo sprawia
trudności. Dlatego właśnie kładziemy nacisk na wytrwałość i kontynuację praktyki.
Nie powinno się jej zaprzestawać. Praktyka ma trwać, chwila po chwili.

background image

Niektórzy uczniowie wytrwale praktykujący zazen mają skłonność do
lekceważenia codziennego życia. Gdy ktoś osiągnie oświecenie, może powiedzieć:
„Osiągnąłem oświecenie przy wielkim mistrzu zen, więc cokolwiek robię, robię
dobrze. Jestem całkowicie wolny od dobrego i złego”. Mówienie w taki sposób to
lekceważenie codziennego życia. Tacy ludzie nie troszczą się o swoje życie. Nie
wiedzą, jak je zorganizować ani jaki powinni zachować rytm. Znać rytm swojego
ż

ycia to rozumieć, co robimy. Konieczne jest przyglądanie się swojemu działaniu

czystym umysłem poprzez doświadczenie zazen.
Przyjechałem do Ameryki, ponieważ w Japonii miałem za dużo problemów. Nie
jestem pewien, ale może właśnie dlatego przyjechałem do Ameryki. Będąc w Japonii,
nie praktykowałem w ten sposób zazen. Teraz moje problemy bardzo się różnią od
tych, jakie miałem w Japonii. Mimo że praktykuję z wami zazen, mój umysł jest jak
kosz na śmieci. Jestem Japończykiem i mam tu japońskich przyjaciół, zatem mam też
takie problemy jak większość Japończyków. Czasami zastanawiam się, co tutaj robię.
Ale kiedy jest to dla mnie oczywiste, bez przeceniania i niedoceniania, bardzo
uczciwie i prawdziwie, m ó j u m y s ł nie jest zbytnio obciążony. Zwłaszcza praktyka
zazen była mi bardzo pomocna. Gdybym nie praktykował zazen, nie przeżyłbym w
ten sposób. Zacząłem praktykować w młodości. Jednak intensywniej zacząłem
praktykować po przyjeździe do San Francisco.
Może wam być ze mną trudno. Wiem, że to, co robię, stanowi dla was wyzwanie.
Ale spojrzenie pod innym kątem nie jest możliwe bez kontaktu z ludźmi
wychowanymi w innej kulturze. Rozumienie rzeczywistości tylko z osobistego lub
narodowego punktu widzenia jest naszą słabością. Kiedy tak robimy, nie jesteśmy w
stanie rozwinąć własnej kultury. Gdy nasza kultura dochodzi do takiego punktu,
jedynym sposobem jej uzdrowienia jest uczestnictwo w działaniach różnych ludzi.
Wówczas lepiej zrozumiecie samych siebie, tak jak ja lepiej rozumiem siebie i
praktykę zazen od przyjazdu do San Francisco.
Kiedy lepiej zrozumiecie siebie i innych, możecie po prostu być sobą. Być dobrym
Amerykaninem to być dobrym Japończykiem, i odwrotnie. Ponieważ przywiązujemy
się do japońskiego lub amerykańskiego sposobu myślenia, nasz umysł staje się jak
kosz na śmieci. Jeśli to dostrzeżesz, zrozumiesz, jak ważna jest praktyka zazen. Na
szczęście lub nieszczęście, nawet jeśli ci się to nie podoba, musimy chodzić do
toalety, tej cuchnącej toalety. Przykro mi, ale myślę, że dopóki żyjemy, musimy
chodzić do toalety.

Gdybym był młodszy, zaśpiewałbym teraz japońską piosenkę ludową o toalecie.

background image

TROSKA O ZIEMIĘ

Pustka jest ogrodem, w którym niczego nie widać. Jest matką wszystkiego, z
którego wszystko powstanie.

Większość z nas studiuje buddyzm, jakby już był nam dany. Uważamy, że
powinniśmy zachować nauki Buddy, tak jak wkładamy żywność do lodówki. Aby
studiować buddyzm, „wyjmujemy żywność z lodówki”. Zawsze tam jest. Uczniowie
zen powinni jednak interesować się, jak uzyskiwać żywność z pola, z ogrodu.
Podkreślamy znaczenie ziemi.
Wszyscy mamy naturę buddy, a nauki wypływające z natury buddy są do siebie
podobne. Nauki różnych szkół buddyzmu zbytnio się nie różnią, jednak odmienne
jest podejście do samej nauki. Kiedy myślisz, że nauka już została nam dana, w
naturalny sposób skierujesz swoje wysiłki na zastosowanie nauki w świecie. Na
przykład uczniowie therawady odnoszą naukę o dwunastu związkach przyczynowych
(ignorancja, wola, nazwa i kształt, sześć zmysłów, kontakt, akceptacja, miłość,
przywiązanie, istnienie, narodziny, śmierć) do naszego życia, do sposobu, w jaki się
narodziliśmy i w jaki umrzemy. Mahajana uważa, że pierwotnym celem tej nauki
było wyjaśnienie współzależności wszystkich istot.
Budda próbował nas ocalić, niszcząc nasz zdrowy rozsądek. Zazwyczaj nie
interesuje nas sama ziemia. Skłonni jesteśmy interesować się czymś, co rośnie w
ogrodzie, a nie w ziemi. Ale jeśli pragniesz dobrych zbiorów, najważniejsze jest
nawożenie ziemi i dobra uprawa. Ta nauka Buddy nie mówi o pożywieniu, ale o tym,
jak ono rośnie i jak się o nie troszczyć. Budda nie był zainteresowany boskością ani
czymś, co już istnieje. Interesowała go ziemia, na której pojawią się najróżniejsze
ogrody. Dla niego wszystko było święte.
Budda nie uważał się za kogoś wyjątkowego. Starał się być jak większość
zwykłych ludzi noszących szaty i żebrzących z miską. Myślał: „Mam wielu uczniów,
ponieważ uczniowie są bardzo dobrzy, nie ja”. Budda był wielki, bo dobrze rozumiał
ludzi. Ponieważ ich rozumiał, kochał ich i radowało go niesienie pomocy. A
ponieważ miał takiego ducha, mógł być Buddą.

background image

CODZIENNE ŻYCIE JEST JAK FILM

Kiedy praktykujesz, zdajesz sobie sprawę, że twój umysł jest jak ekran. Jeśli
ekran jest wystarczająco kolorowy, żeby przyciągnąć ludzi, nie spełni swojego
zadania. Najważniejsze więc to mieć umysł, który nie jest kolorowy - mieć czysty,
biały ekran.

Myślę, że większość z was ciekawi, czym jest zen. Zen to nasz sposób życia, a
praktyka zen przypomina nastawianie budzika. Jeśli nie nastawisz budzika, nie spełni
on swego zadania. Każdy dzień musi mieć swój początek. Słońce wschodzi i
zachodzi o określonej godzinie, stale się to powtarza. My robimy tak samo, choć
może nie odbieramy tego w ten sposób. Jeśli nasze życie nie jest zorganizowane,
możemy nie zdawać sobie sprawy, jak ważna jest świadomość, gdzie je zacząć.
Życie uczniów zen zaczyna się od praktyki zazen. Wracamy do punktu zero i
zaczynamy od zera. Chociaż wykonujemy różne czynności, najważniejsze jest
rozumienie, że istnieje punkt wyjścia. W chwili gdy postanawiasz usiąść, nastawiłeś
swój budzik. Dochodzi do punktu zero, gdy masz wystarczającą pewność, aby podjąć
decyzję o rozpoczęciu praktyki zazen.
Podczas zazen możesz usłyszeć śpiew ptaka. Coś pojawia się w twojej praktyce.
Podobnie w naszym codziennym życiu pojawi się wiele rzeczy, a jeśli wiesz, skąd
przychodzą, nie będą cię niepokoić. Czujesz się zmieszany, bo nie wiesz, jak to się
dzieje. Jeśli wiesz, jak pojawiają się rzeczy, wówczas będziesz gotów w chwili, gdy
coś się wydarzy. „Och, coś się pojawia”. To jak obserwowanie wschodu słońca:
„Och, patrz, słońce wstaje”.
Czasami na przykład odczuwasz gniew, ale uczucie to nie pojawia się nagle. Może
nadchodzić bardzo powoli. Gdy czujesz narastający gniew, wtedy jest on prawdziwy.
Ale jeśli wiesz, jak się pojawia - „Gniew powstaje w moim umyśle” - to nie jest
gniew. Ludzie mogą mówić, że jesteś zły, ale tak nie jest. Jeśli wiesz, że za chwilę
zaczniesz płakać: „Och, będę płakał

, a za parę minut - „Och, zacząłem płakać”, to nie

jest płacz. Nasza praktyka to akceptowanie rzeczy, podobnie jak akceptujesz różne
obrazy podczas siedzenia. Najważniejsze to mieć otwarty umysł i akceptować rzeczy.
Jeśli praktykujesz zen, aby osiągnąć oświecenie, będzie to przypominało używanie
budzika bez nastawiania go. Będzie chodził, ale nie będzie to miało większego sensu.
Jednak siedzenie każdego ranka o określonej porze ma sens. Najważniejsza jest
ś

wiadomość, co robisz w danej chwili. Oznacza to wysiłek stosowny do sytuacji, w

jakiej się znajdujesz.
Nasze codzienne życie jest jak film wyświetlany na dużym ekranie. Większość
ludzi jest zainteresowana obrazami, nie zdając sobie sprawy z istnienia ekranu. Kiedy
film się kończy i nic już nie widzisz, myślisz: „Jutro wieczorem muszę znowu
przyjść” [śmiech]. „Wrócę i zobaczę następny’’. Kiedy interesuje cię tylko film,

background image

oczekujesz następnego seansu albo jesteś zniechęcony, ponieważ nie wyświetlają nic
ciekawego. Nic zdajesz sobie sprawy z nieustannej obecności ekranu.
Ale kiedy praktykujesz, wiesz, że twój umysł jest jak ekran. Jeśli ekran jest
wystarczająco kolorowy, żeby przyciągnąć ludzi, nie spełni swojego zadania.
Najważniejsze więc to mieć umysł, który nie jest kolorowy - mieć czysty, biały ekran.
Większość ludzi nie jest jednak zainteresowana czystym, białym ekranem.
Uważam, że ekscytacja filmem jest pożądana. Do pewnego stopnia możesz się nim
cieszyć, bo wiesz, że to film. Nawet jeśli nie masz pojęcia o ekranie, twoje
zainteresowanie i tak wynika ze zrozumienia, że to film i że istnieje projektor czy też
jakaś iluzja. Gdybyś nie miał pojęcia o ekranie czy projektorze, może nie zdawałbyś
sobie sprawy, że oglądasz film.
Praktyka zazen jest konieczna, aby rozpoznać rodzaj ekranu, jakim dysponujesz, i
cieszyć się życiem, tak jak filmem w kinie. Nie boisz się ekranu. Nie żywisz w
stosunku do niego jakichś szczególnych uczuć, bo jest tylko białym ekranem. Nie
boisz się więc życia. Cieszysz się czymś, czego się obawiasz. Cieszysz się czymś, co
budzi twój gniew albo skłania do płaczu, a możesz także cieszyć się samym gniewem
i płaczem.
Jeśli nie masz pojęcia o ekranie, będziesz obawiał się nawet oświecenia: „Co to
takiego? O rety!” [śmiech] Gdy ktoś osiągnie oświecenie, możesz go zapytać, czego
doświadczył. Gdy usłyszysz o jego doświadczeniu, może powiesz:,,O, nie. To nie dla
mnie”. Ale to tylko film, którym możesz się cieszyć. A jeśli chcesz cieszyć się
filmem, powinieneś wiedzieć, że stanowi połączenie światła i ekranu, a najważniejszy
jest czysty, biały ekran.
Ten biały ekran to nie coś, co możesz uzyskać. Masz go przez cały czas. Nie
czujesz tego, bo twój umysł jest zbyt zajęty. Raz na jakiś czas powinieneś
powstrzymać wszelkie działania i oczyścić ekran. Na tym właśnie polega zazen. To
podstawa naszego codziennego życia i praktyki medytacji. Bez tego twoja praktyka
nie będzie skuteczna. Wskazówki, jakie otrzymujesz, mają ci pomóc w uzyskaniu
czystego, białego ekranu, nawet jeżeli nigdy nie jest nieskazitelnie biały z powodu
różnych przywiązań i starych plam.
Kiedy praktykujemy zazen, nie myśląc o niczym, jesteśmy odprężeni. Ponieważ
całkowite odprężenie jest trudne, gdy przyjmujemy naszą zwykłą postawę, siadamy w
pozycji zazen. Robimy to zgodnie ze wskazówkami zgromadzonymi dzięki doświad-
czeniu wielu ludzi. Odkryli oni, że pozycja zazen jest o wiele lepsza od innych, lepsza
niż stanie czy leżenie. Jeśli praktykujesz zazen zgodnie z tymi wskazówkami, będzie
skuteczny. Ale jeśli nie ufasz swojemu czystemu, białemu ekranowi, twoja praktyka
nie przyniesie rezultatów.

background image

ODZYSKIWANIE WIELKIEGO UMYSŁU

Kiedy praktykujemy zazen, wielki umysł tak naprawdę nie kontroluje małego, ale
kiedy mały umysł staje się wyciszony, wielki zaczyna być prawdziwie aktywny.

Celem sesshin jest całkowite zjednoczenie z naszą praktyką. Dla wyrażenia sesshin
używamy dwóch chińskich znaków. Setsu (który w połączeniu z shin skraca się do
ses) znaczy traktować coś tak, jak traktujemy gościa albo jak uczeń traktuje
nauczyciela. Inne znaczenie setsu to kontrola albo porządkowanie rzeczy. Shin zaś
oznacza posiadanie właściwie funkcjonującego umysłu. Powinniśmy kontrolować
pięć zmysłów i wolę lub też mały umysł. Kiedy kontrolujemy mały umysł,
odzyskujemy prawdziwy, wielki umysł. Kiedy ten pierwszy zawładnie działaniem
drugiego, stajemy się jak małpy. Zatem „małpi” umysł musi mieć swojego „szefa”,
którym jest wielki umysł.
Jednakże kiedy praktykujemy zazen, wielki umysł tak naprawdę nie kontroluje
małego, ale kiedy ten staje się wyciszony, wielki zaczyna być aktywny. Przez
większość czasu w naszym codziennym życiu jesteśmy zaangażowani w działanie
małego umysłu. Dlatego właśnie powinniśmy praktykować zazen i całkowicie
zaangażować się w odzyskanie wielkiego umysłu.
Dobrą ilustrację naszej praktyki stanowi żółw, który ma cztery nogi, głowę i ogon -
sześć części ciała, które czasami wystają poza skorupę, a czasami chowają się
wewnątrz. Kiedy chcesz jeść albo dokądś pójść, twoje nogi są na zewnątrz, ale jeśli
zawsze tam są, coś schwyta cię w pułapkę. W przypadku niebezpieczeństwa chowasz
nogi, głowę i ogon. Te sześć części ciała symbolizuje pięć zmysłów i umysł. To
właśnie sesshin. Przez cały tydzień nasza głowa, ogon i nogi znajdują się wewnątrz
skorupy. Pisma mówią, że nawet demony nie mogą nas pokonać, jeśli te części ciała
pozostają wewnątrz skorupy.
Siedząc w zazen, nie próbujemy powstrzymać myślenia ani odciąć się od tego, co
widzimy i słyszymy. Jeśli coś pojawia się w umyśle, zostaw to w spokoju. Jeśli coś
słyszysz, po prostu to zaakceptuj. „Och” - to jedyna reakcja. Żadna inna aktywność
nie powinna się pojawić podczas zazen. Usłyszenie dźwięku to jedna aktywność,
druga to zastanawianie się: „Co to za dźwięk - samochód, śmieciarka czy coś inne-
go?” Jeśli słyszysz dźwięk, po prostu słyszysz go - to wszystko. Nie zajmuj się
ocenami. Nie próbuj się domyślić, co to takiego. Otwórz uszy i usłysz. Otwórz oczy i
zobacz. Gdy siedzisz przez długi czas, patrząc w ten sam punkt na ścianie, możesz
zobaczyć najróżniejsze obrazy: „wygląda jak rzeka” albo „wygląda jak smok”. Potem
możesz uznać, że nie powinieneś myśleć, widzisz jednak różne obrazy. Zajmowanie
się nimi może być dobrym sposobem zabicia czasu, ale to nie jest sesshin.
Ważne, aby skupić na czymś uwagę, ale zazen to nie tylko skupiony umysł. To
jeden z elementów praktyki, jednak spokój umysłu nie jest konieczny, nie nasilaj

background image

więc aktywności pięciu zmysłów. Zostaw je w spokoju. W ten sposób uwalniasz swój
prawdziwy umysł. Jeśli potrafisz dokonać tego na co dzień, twój umysł będzie
łagodny. Nie będziesz miał wielu z góry ustalonych osądów, a złe nawyki myślenia
nie będą przeważały. Twój umysł będzie szczodry i wielki, a twoje słowa pomogą
innym.
W Sbobogenzo-zuimonki Dogen Zenji przytacza historię o bardzo wpływowym
człowieku, Ichijo Motoie. Pewnego dnia Motoie odkrył, że zniknął jego miecz, a
ponieważ nikt nie mógł włamać się do domu, doszedł do wniosku, że miecz ukradł
jeden z jego ludzi. Miecz odnaleziono i przyniesiono Motoiemu, ale on powiedział:
„To nie mój miecz, oddajcie go więc właścicielowi”. Ludzie wiedzieli, że miecz
ukradł człowiek, który go przyniósł, ale ponieważ Motoie go nie oskarżył, nikt nie
mógł nic powiedzieć. Zatem nic się nie stało. Według Dogena powinniśmy
zachowywać właśnie taki spokój umysłu.
Jeśli nasz umysł jest szczodry i wielki, a duch praktyki mocny, nie ma powodu do
zmartwień. Dogen kładł nacisk na skromne, proste życie. Praktykujemy, niczego nie
oczekując. Wielu uczniów pytało, jak można wspierać świątynię czy grupę bez
ż

adnego planu, a on odparł: „Zastanowimy się nad tym, gdy zaczną się trudności, ale

na razie nie ma potrzeby o tym myśleć”. Zatem zanim coś się wydarzy, nie myślimy
o tym za wiele. W ten sposób nasz umysł jest całkowicie spokojny. Martwisz się
stratą, ponieważ coś posiadasz, ale jeśli nic nie masz, nie ma też powodu do
zmartwień.
Pewnej nocy Dogen powiedział: „Nawet jeśli myślicie, że nauka jest kompletna i
właściwa, powinniście zmienić zdanie, gdy ktoś wskaże wam lepszą drogę”. W ten
sposób w nieskończoność doskonalimy nasze rozumienie nauki. Ponieważ teraz uwa-
ż

asz ją za właściwą, przestrzegasz zasad, ale w twoim umyśle jest miejsce na zmianę

opinii. To właśnie jest elastyczny umysł.
Zmiana opinii jest możliwa, bo wiesz, jak „małpie” jest twoje myślenie. Czasami
słuchasz sugestii -,,O, tak, to jest dobre. Jeśli pójdziemy w tę stronę, może
dostaniemy jeść. Chodźmy!” Ale gdy zobaczysz lepszą drogę, możesz stwierdzić:
„Och, może lepiej będzie iść tędy!” Jeśli trzymasz się chciwości, gniewu lub innych
emocji, jeśli trzymasz się myślącego umysłu, swojego „małpiego” umysłu, nie mo-
ż

esz się zmienić. Twój umysł nie jest elastyczny.

Zatem w naszej praktyce polegamy na czymś wielkim i siedzimy w wielkiej
przestrzeni. Bolą nas nogi i napotykamy inne trudności. Dopóki jednak czujesz, że
znajdujesz się w królestwie natury buddy, możesz siedzieć mimo trudności. Kiedy
chcesz od nich uciec albo kiedy próbujesz udoskonalić swoją praktykę, stwarzasz
sobie kolejny problem. Ale jeśli istniejesz właśnie tutaj, wówczas masz okazję doce-
nić swoje otoczenie i całkowicie zaakceptować siebie, bez zmieniania czegokolwiek.
Taka jest nasza praktyka.
Istnienie w wielkim umyśle jest aktem wiary odmiennym od wierzenia w jakąś ideę
czy istotę. To wiara, że coś wspiera nas i całe nasze działanie, łącznie z myślącym

background image

umysłem i uczuciami. Wszystko to wspierane jest przez coś wielkiego, co nie ma bar-
wy ani kształtu. Nie można się dowiedzieć co to takiego, ale istnieje i nie jest ani
materialne, ani duchowe. Zawsze istnieje coś takiego, a my istniejemy w tej
przestrzeni. Jest to odczucie czystej istoty.
Jeśli masz tyle odwagi, aby przez siedem dni oddawać się zazen, odrobina
zrozumienia pomoże złagodzić twoją sztywność i upór. Znikną prawie wszystkie
problemy, które stwarzasz z powodu uporu umysłu. Jeśli masz choćby najmniejsze
zrozumienie rzeczywistości, twój sposób myślenia całkowicie się odmieni, a
problemy, które stwarzasz, przestaną nimi być. Prawdą jest jednak również, że dopóki
ż

yjemy, będziemy mieli problemy. Nie praktykujemy więc zazen, aby osiągnąć

oświecenie, które odmieni całą naszą istotę lub rozwiąże wszystkie problemy. Nie jest
to właściwe rozumienie. Ludzie mogą nazywać to „zen”, ale prawdziwy zen taki nie
jest.
Podczas sesshin koncentrujemy się na doświadczeniu prawdziwej praktyki. Po
prostu siedzimy, zapominając o gromadzeniu jakichkolwiek idei. Jeśli w pokoju jest
za zimno, ogrzewamy go, a jeśli zaczynają nas boleć nogi, prostujemy je. A jeśli jest
ci trudno, możesz odpocząć, ale nie przerywajmy naszej praktyki w ciągu tych
siedmiu dni.

background image

ZWYKŁY UMYSŁ, UMYSŁ BUDDY

Prawdziwy budda nie różni się niczym od zwyczajnego umysłu. A zwyczajny
umysł nie różni się od tego, co święte. Oto pełne zrozumienie samego siebie.
Kiedy praktykujemy zazen z takim zrozumieniem, jest to prawdziwy zazen.

Moim celem jest wspieranie waszej praktyki. Nie musicie pamiętać moich słów. Jeśli
będziecie się ich trzymać, będziecie się trzymać wsparcia, a nie drzewa. Mocne
drzewo może pragnąć wsparcia, ale najważniejsze jest samo drzewo, nie wsparcie.
Jestem drzewem i każdy z was jest drzewem. Powinniście trzymać się siebie.
Kiedy drzewo wspiera się na sobie, nazywamy je buddą. Inaczej mówiąc, kiedy
praktykujesz prawdziwy zazen, naprawdę jesteś buddą. Czasami mówimy o drzewie,
czasami o buddzie. „Budda”, „drzewo” czy „ty” to różne nazwy stanu buddy.
Kiedy siedzisz, jesteś niezależny od różnych istnień i połączony z różnymi
istotami. Kiedy w twojej praktyce jest absolutny spokój, obejmuje ona wszystko. Nie
jesteś tylko sobą. Jesteś całym światem lub też całym kosmosem i jesteś buddą.
Zanim usiądziesz, być może przywiążesz się do idei, że jesteś kimś zwyczajnym.
Więc kiedy siedzisz, nie jesteś tą samą istotą, którą byłeś, zanim usiadłeś.
Rozumiecie?
Możesz powiedzieć, że to niemożliwe być zarazem zwyczajnym człowiekiem i
ś

więtym. Kiedy myślisz w ten sposób, twoje zrozumienie jest jednostronne. W

Japonii nazywamy kogoś, kto tak wszystko pojmuje, tamban-kan, to znaczy „ktoś,
kto niesie na ramieniu belkę”. Ponieważ niesiesz na ramieniu wielką belę, nie widzisz
tego, co jest za nią. Uważasz się za zwykłego człowieka, ale jeśli odłożysz belkę,
zrozumiesz. „Och, jestem także buddą. Jak mogę być równocześnie buddą i zwykłym
człowiekiem? To niesamowite!” To właśnie jest oświecenie.
Kiedy doświadczysz oświecenia, twoje zrozumienie pogłębi się, będzie
swobodniejsze. Nie będzie cię obchodziło, co mówią o tobie ludzie. Zwyczajny
umysł? W porządku, jestem zwykłym umysłem. Budda? Tak, jestem buddą. Jak mogę
być jednocześnie buddą i zwykłym umysłem? Nie wiem, ale naprawdę jestem i
buddą, i zwykłym umysłem.
Stan buddy nie różni się niczym od zwyczajnego umysłu. A zwyczajny umysł nie
różni się od tego, co święte. Oto pełne zrozumienie samego siebie. Kiedy
praktykujemy zazen z takim zrozumieniem, jest to prawdziwy zazen. Nic nas nie
niepokoi. Cokolwiek widzisz i słyszysz, nie przeszkadza ci to. Aby to poczuć,
konieczne jest zaznajomienie się z naszą praktyką. Jeśli praktykujesz, w naturalny
sposób uzyskasz takie zrozumienie i odczucie. Nie będzie ono tylko intelektualne.
Naprawdę to poczujesz.
Nawet gdyby ktoś potrafił wyjaśnić, czym jest buddyzm, to jeśli naprawdę tego nie
czuje, nie możemy nazywać go prawdziwym buddystą. Jesteś buddystą tylko wtedy,

background image

gdy właśnie tak się czujesz. Aby tak się stało, należy cały czas skupiać się na tej wła-
ś

nie kwestii. Wiedzie nas do tej nauki wiele koanów i nauk. Zwykły umysł pojmuje

rzeczy dualistycznie, ale nawet gdy wykonujemy zwykłe czynności, jest to działanie
buddy. Umysł buddy, działanie buddy i nasze działanie są tym samym.

Ktoś mógłby powiedzieć, że umysł buddy jest „taki i taki”, zatem zwykły umysł
jest „taki i taki”, ale nie ma potrzeby wyjaśniać tego w ten sposób. Kiedy coś robimy,
nie możemy powiedzieć: „Ja coś robię”, ponieważ wszyscy jesteśmy od siebie
zależni. Kiedy coś powiem, usłyszycie to. Nie mogę zrobić nic sam, tylko dla siebie.
Jeśli jedna osoba coś robi, wszyscy coś robią. Przez cały czas nasze działanie jest
działaniem buddy. Nie możesz jednak powiedzieć, że jest to jedynie działalność
buddy, bo ty także coś robisz. Możesz więc powiedzieć „ja”, ale nie wiemy, czym
jest „ja”. Próbujesz powiedzieć, kto coś robi, bo chcesz intelektualnie pojmować swo-
je działanie, ale zanim coś powiesz, obecne jest samo działanie. Osoba, którą jesteś,
jest tutaj.
Nasze działanie jest zarówno zbiorowe, jak indywidualne, nie ma zatem potrzeby
wyjaśniać, co robimy. Możemy chcieć to wyjaśnić, ale nie powinniśmy odczuwać
niepokoju, jeśli się nie uda, ponieważ nie można tego zrozumieć. Jesteś tutaj, dokład-
nie tutaj, zanim więc zrozumiesz siebie, i tak będziesz sobą. Kiedy to wyjaśnisz, nie
będziesz już naprawdę tą osobą. Będziesz miał tylko jej obraz. Jednak na ogół
trzymasz się obrazu, który nie jest tobą, i ignorujesz rzeczywistość. Jak powiedział
Dogen Zenji, ludzie przywiązują się do czegoś, co nie jest rzeczywiste, i zapominają
o tym, co rzeczywiste. Tak właśnie robimy. Jeśli zdasz sobie z tego sprawę, twój
spokój będzie doskonały i będziesz mógł sobie zaufać. Cokolwiek się wtedy
wydarzy, nie będzie ważne. Ufasz sobie i nie jest to zwykłe zaufanie lub wiara w to,
co rzeczywiste.
Prawdziwa praktyka to siedzenie, bez jakichkolwiek obrazów czy dźwięków, z
otwartym umysłem. Jeśli to potrafisz, jesteś wolny od wszystkiego. Mimo to dobrze
jest wtedy cieszyć się życiem, ponieważ nie cieszysz się nim jako czymś konkretnym
i wiecznym. Nasze życie jest chwilą, a każda chwila zawiera w sobie własną
przeszłość i przyszłość. W ten sposób nasze chwilowe i wieczne życie będzie trwało
nieprzerwanie. W ten sposób żyjemy na co dzień, cieszymy się każdym dniem i
jesteśmy wolni od różnych zmartwień.

Przez długi czas byłem chory i myślałem o tym, leżąc w łóżku. Praktykowałem
zazen w łóżku. Powinienem się cieszyć tym leżeniem. [śmiech] Czasami było to
trudne, ale wtedy śmiałem się z siebie. „Dlaczego to takie trudne? Dlaczego nie
cieszysz się trudnościami?”
Myślę, że taka właśnie jest nasza praktyka.

background image

PRAKTYKA ZEN

Trudno opisać sposób uczenia się

prawdziwego zen.

Po prostu otwórz się i porzuć wszystko.

Cokolwiek się dzieje, ucz się uważnie

i sprawdzaj, co odkryłeś.

Oto podstawowa zasada.

background image

WSPIERANY OD WEWNĄTRZ

...Jesteśmy dobrze chronieni od wewnątrz. To nasz duch. Jesteśmy chronieni od
wewnątrz przez czas, nieustannie, nie oczekujemy więc żadnej pomocy z
zewnątrz.

Podczas naszych obrzędów po recytacji sutry modlimy się o opiekę. Według Dogena
Zenji nie szukamy pomocy z zewnątrz, ponieważ jesteśmy dobrze chronieni od
wewnątrz. To nasz duch. Jesteśmy chronieni od wewnątrz przez cały czas,
nieustannie, nie oczekujemy więc żadnej pomocy z zewnątrz. I naprawdę tak jest,
jednak gdy recytujemy sutrę, wypowiadamy zwyczajową modlitwę.
W jednej z modlitw o opiekę mówimy: „Niech dwa koła [koło dharmy i koło
materii] tej świątyni toczą się gładko i niech nieszczęścia, które mogą spaść na ten
kraj i tę świątynię, jak wojna, epidemia, głód, ogień, woda i wiatr, zostaną oddalone”.
Wprawdzie mówimy tak, ale duch naszej praktyki jest inny. Nie podążamy naszą
drogą ani nie recytujemy sutry, żeby prosić o pomoc. Nie taki jest nasz duch. Kiedy
recytujemy sutrę, wywołujemy poczucie niedualizmu, doskonałego spokoju i silnej
wiary w naszą praktykę.
Jeśli to odczucie towarzyszy nam przez cały czas, otrzymamy wsparcie. Jeśli
zaangażujemy się w dualistyczną, samolubną praktykę, aby wspierać nasze domy,
organizację czy życie osobiste, w naszym siedzeniu i śpiewie nie będzie wiele
uczucia. Kiedy mocno wierzymy w naszą drogę i niczego nie oczekujemy, możemy
recytować sutrę z głębokim spokojem. Taka jest naprawdę nasza praktyka.
Dogen Zenji powiedział także, że nie mamy koncepcji brudu czy czystości,
koncepcji nieszczęścia czy katastrofy, a mimo to sprzątamy toalety. Nawet jeśli jesteś
czysty, kiedy wstajesz rano, powinieneś umyć twarz i wypłukać usta. Błędem jest
myślenie, że czyszczenie toalety to brudna praca. Toaleta nie jest brudna. Nawet jeśli
jej nie sprzątniesz, będzie czysta albo nawet bardziej niż czysta. Sprzątamy zatem, by
praktykować, nie dlatego, że jest brudno. Jeśli sprzątasz, bo jest brudno, nie jest to
nasza metoda.
Wierzymy, że jeśli obróci się koło dharmy, obróci się również koło materii. Jeśli
nikt nas nie wspiera, oznacza to, że nasze koło dharmy się nie obraca. Tak rozumiał to
Dogen Zenji, a ja przekonałem się, że to prawda, zwłaszcza podczas wojny, kiedy nie
miałem wiele jedzenia.
Większość kapłanów pracowała, aby zarobić i pomóc sobie oraz rodzinie. Ja
wierzyłem, że jeśli będę wiernie przestrzegał zasad buddyzmu, ludzie mi pomogą.
Gdyby nikt mi nie pomógł, znaczyłoby to, że słowa Dogena nie były prawdą. Nigdy
więc nikogo o nic nie poprosiłem. Przestrzegałem tylko zasad buddyzmu, pracując
jako nauczyciel albo urzędnik w urzędzie miejskim.

background image

W ogródku przy świątyni hodowałem trochę warzyw i słodkie ziemniaki. Dlatego
znam się nieźle na uprawie. Miałem spory ogród przed świątynią, skopałem więc
ziemię, usunąłem kamienie i nawiozłem. Przyszło paru mieszkańców wioski, aby mi
pomóc. Posadziliśmy warzywa i mieliśmy dobre zbiory.
Pewnego dnia sąsiadka przyszła pomóc mi gotować. Kiedy otworzyła pudełko z
ryżem, okazało się, że jest puste. Miałem dość duże pudełko na ryż. Była zdumiona i
przyniosła mi trochę ryżu. Sama nie miała wiele, więc była to odrobina, ale potem
zbierali ryż sąsiedzi i członkowie świątyni. Było ich sporo, więc miałem dużo ryżu.
Kiedy ludzie się o tym dowiedzieli, przyszli do świątyni, a ja dałem im ryż. Im więcej
im dawałem, tym więcej sam dostawałem.
W tym czasie wielu ludzi z miasta przybywało do swoich rodzin na wsi i
wymieniało rzeczy na jedzenie: ziemniaki, ryż albo dynie. Ale ja nie miałem takich
trudności. Przez większość czasu miałem mnóstwo jedzenia, jednak nie czułem się
dobrze, jedząc inaczej niż reszta ludzi, próbowałem więc jeść to samo co oni. W
Tassajara jedzenie jest wspaniałe, zróżnicowane i zdrowe w porównaniu z tym, co
było w czasie wojny. Nie narzekałem więc. Jeśli surowo przestrzegamy naszych
zasad, Budda na pewno nas ochroni. Będziemy ufać ludziom i Buddzie.
Od czasów wojny japońscy kapłani zaczęli nosić zachodnie garnitury i wkładali
buddyjskie szaty tylko podczas pogrzebów i obrzędów. Nie bardzo mi się to podoba,
zawsze więc noszę moją szatę. Kiedy jechałem do Ameryki, prawie wszyscy kapłani
wyjeżdżający za granicę nosili dobre garnitury i błyszczące buty. Myśleli, że aby
szerzyć buddyzm, muszą być podobni do Amerykanów. Ale i tak wyglądali inaczej.
Mieli długie i starannie uczesane włosy zamiast krótko ostrzyżonych. Mimo
najlepszych garniturów i butów Japończyk zawsze pozostanie Japończykiem. Nie
może być Amerykaninem, który na pewno zauważy jakiś błąd w sposobie noszenia
przez nich garniturów i butów. To jeden z powodów, dla których nie przyjechałem do
Ameryki w garniturze.
Drugim powodem było moje rozczarowanie kapłanami, którzy zamienili szaty na
garnitury, aby sobie pomóc, podczas gdy Dogen mówił, że jesteśmy wspierani od
wewnątrz. Mówimy: „Modlimy się, aby koło dharmy i koło materii obracały się przez
wieczność”. Poprzez tę ceremonię wyrażamy wdzięczność za łaskawość Buddy i
arhatów

2

. Budda i arhaci to ludzie, którym pomagała tylko sama praktyka. Kiedy

oddajemy cześć arhatom poprzez praktykę w takim samym duchu, również będziemy
chronieni.
Dogen mówił: Jeśli nie praktykujemy naszej drogi ze wszystkimi czującymi
istotami, z całym światem, na poziomie kosmosu, nie jest to buddyjska droga”. Duch

2) Arhat - święty. Pierwszych pięciu mnichów, którzy po wysłuchaniu drugiego
kazania Buddy osiągnęli pełne oświecenie, nazwano arhatami. Określenie „budda"
oznacza osobę, która osiągnęła oświecenie samodzielnie, nie po wysłuchaniu kogoś
(przyp. tłum.).

background image

praktyki zazen powinien być zawsze z nami, zwłaszcza kiedy recytujemy sutrę albo
odprawiamy ceremonię. Nie jest to duch dualistyczny ani samolubny, ale spokojny i
głęboki, z mocną wiarą.
Kiedy praktykujemy w ten sposób, cały czas stanowimy jedno z całym światem
Buddy, gdzie nie istnieje działanie karmiczne, a nasze codzienne życie jest chronione
przez moc, która przenika wszystko. W świecie Buddy zachodzi tylko działanie Bud-
dy. W królestwie świata dharmy istnieje jedynie działanie Buddy. W ten sposób nie
tworzymy żadnej karmy. Jesteśmy poza światem karmy. Przestrzegamy naszych
zasad w takim właśnie duchu i zrozumieniu.
Jeśli za bardzo przejmujemy się czasem lub troszczymy o materialny świat,
utracimy naszą drogę. Mnich nie będzie mnichem, kiedy całkowicie zaangażuje się w
dualistyczną praktykę, w pełne zajęć życie w zapracowanym doczesnym świecie.
Wówczas nie będzie mnichów. A nawet jeśli będą, nie będą praktykować drogi
mnichów. Buddysta powinien zatem być całkowicie buddystą. Kiedy naprawdę stanie
się buddystą, będzie wspierany przez Buddę.

background image

WŁĄCZ SWOJĄ INTUICJĘ

...Aby odkryć swoją wrodzoną naturę i czuć z głębi serca, konieczne jest
milczenie. Poprzez ten rodzaj praktyki uzyskasz bardziej intuicyjne zrozumienie
naszej nauki. Nie rozmawiać to nie znaczy być głuchym czy niemym, ale słuchać
swojej intuicji.

Celem sesshin jest rozwinięcie stabilnej praktyki. W czasie sesshin nie
komunikujemy się za pomocą słów, po prostu samo przebywanie ze sobą jest ogrom-
nym wsparciem. Komunikacja werbalna zwykle jest powierzchowna, a kiedy
przestaniecie rozmawiać, zachęci to was do głębszej komunikacji, wasze umysły
staną się bardzo subtelne. Milczenie obudzi twoją intuicję. Pięć dni spędzonych tutaj
w ciszy ma ogromne znaczenie. Dlatego właśnie nie rozmawiamy.
Kiedy jesteś zajęty błahą rozmową wynikającą z chwilowych zainteresowań, twoje
prawdziwe uczucia nie są widoczne. Zatem aby odkryć swoją wrodzoną naturę i czuć
z głębi serca, konieczne jest milczenie. Poprzez ten rodzaj praktyki uzyskasz bardziej
intuicyjne zrozumienie naszej nauki. Nie rozmawiać to nie znaczy być głuchym czy
niemym, ale słuchać swojej intuicji.
To samo dotyczy czytania. Kiedy stajesz się zainteresowany czymś, co czytasz,
twoja intuicja pozostaje uśpiona. Dlatego nie czytamy podczas sesshin. Nie oznacza
to zamykania się w ciemności, ale poprzez zaniechanie czytania zachęcisz swoją
intuicję, aby się otworzyła.
Nawet jeśli praktykujesz z koanem, nie ma potrzeby, by mówić lub czytać.
Milczenie albo brak gazet może doskwierać zwłaszcza początkującym. Możesz czuć
się bardzo znudzony [śmiech], ale powinieneś trwać w praktyce. Podczas sesshin
starsi uczniowie zajmą się wszystkimi sprawami, aby pomóc nowicjuszom dobrze
praktykować.
Po prostu usiądź i zobacz, co się dzieje. Spróbuj utrzymywać właściwą postawę,
zgodnie z instrukcjami, i przestrzegaj zasad. Przestrzeganie zasad pomoże ci odnaleźć
samego siebie. Powiedzą ci one, która godzina, kiedy jeść i jak chodzić. Jeśli nie ma
zasad i nikt się tobą nie zajmuje, trudno praktykować. Zatem reguły będą bardzo
pomocne. To o wiele lepsze, niż nie mieć żadnych zasad i przez pięć dni siedzieć w
kącie, nic nie robiąc. Zasady nie mają ograniczać, ale wspierać twoją praktykę.
Istnieją różne sposoby praktykowania: podążanie za oddechem, liczenie oddechów
albo praktyka z koanem. Tym razem polecam podążanie za oddechem. Kiedy
napotkasz trudności, wówczas pomocne będzie liczenie oddechów. Wtedy będziesz
wiedział, co robisz. Natychmiast zauważysz, kiedy jakoś zbłądzisz.
Kiedy praktykujesz podążanie za oddechem, nie wysilaj się bardzo, aby pogłębić
czy spowolnić oddech. Gdy będziesz po prostu podążał za oddechem, w naturalny
sposób będzie on odpowiedni do twojej praktyki, nawet jeśli go nie dostosujesz.

background image

Aby wspomóc twoją praktykę, damy ci różne wskazówki. Nie robimy tego po to,
aby zmusić cię do jakiejś szczególnej praktyki. Nie znaczy to, że powinieneś lub nie
powinieneś czegoś robić. Wskazówki mogą być różne, ale praktyka zależy od ciebie.

background image

ODNAJDŹ SAMEGO SIEBIE

Cokolwiek się dzieje, czy uważasz to za dobre, czy złe, studiuj uważnie i
sprawdzaj, co odkryjesz. To podstawa. Czasami będziesz działał bez
szczególnego powodu, jak dziecko rysujące obrazki niezależnie od tego, czy są
dobre, czy złe. Jeśli to dla ciebie trudne, nie jesteś naprawdę gotowy do praktyki
zazen.

Będziesz miał wiele trudności i problemów w zazen i codziennym życiu. Kiedy
napotkasz jakąś trudność, sprawdź, czy jesteś w stanie sam odkryć, dlaczego się
pojawiła. Zazwyczaj usiłujemy jak najszybciej i jak najlepiej rozwiązać wszystkie
problemy. Zamiast się sobie przyjrzeć, pytasz kogoś, dlaczego masz problem. W
codziennym życiu taka postawa może się sprawdzać, ale jeśli pragniesz studiować
zen, nie będzie pomocna.
Gdy ktoś coś do ciebie mówi, a ty uważasz, że rozumiesz, chwytasz się tego i
twoja natura nie działa w pełni swoich możliwości. Kiedy zaś czegoś szukasz, twoja
prawdziwa natura działa w pełni. Przypomina to sięganie w ciemnościach po
poduszkę. Jeśli wiesz, gdzie ona jest, twój umysł nie działa w pełni, ale w
ograniczonym zakresie. Kiedy szukasz poduszki, nie wiedząc, gdzie się znajduje,
wówczas twój umysł jest otwarty na wszystko. W ten sposób będziesz bardziej
wyczulony na wszystko i zobaczysz rzeczy takimi, jaka jest.
Jeśli chcesz coś studiować, lepiej nie znać odpowiedzi. Ponieważ nie zadowala cię
to, co słyszysz, i nie możesz polegać na niczym, co ustanowili inni, studiujesz
buddyzm, nie wiedząc, jak to robić. W ten sposób sam odkryjesz, co naprawdę
oznacza „natura buddy”, „praktyka” czy „oświecenie”.
Dążąc do wolności, próbujesz różnych dróg. Oczywiście czasami odkrywasz, że
traciłeś czas. Jeśli mistrz zen pije sake, możesz pomyśleć, że najlepszym sposobem
na osiągnięcie oświecenia jest picie sake. Ale choćbyś pił jej bardzo dużo, nie
osiągniesz oświecenia. Może to wyglądać na stratę czasu, ale taka postawa jest
bardzo ważna. Jeśli nie zaprzestaniesz poszukiwań, zdobędziesz wielką moc
rozumienia rzeczy. Cokolwiek będziesz robił, nie stracisz czasu.
Kiedy robisz coś w pewnych zamiarach lub w określonym celu, osiągniesz coś
konkretnego. Przesłoni to jednak twoją wrodzoną naturę. Nieważne więc, co
studiujesz, ale czy widzisz rzeczy takimi, jaka jest, i akceptujesz je takimi, jaka jest.
Niektórzy z was są w stanie studiować tylko wtedy, gdy coś lubią. Jeśli czegoś nie
lubisz, lekceważysz to. To samolubna postawa, która także ogranicza twoją moc.
Dobre czy złe, duże czy małe, uczymy się, aby odnaleźć prawdziwy powód, dla
którego coś jest duże lub małe, dla którego coś jest tak dobre, a coś innego nie. Gdy
będziesz próbował odkryć tylko dobre rzeczy, coś ci umknie i stale będziesz
ograniczał swoje zdolności. Kiedy żyjesz w ograniczonym świecie, nie możesz

background image

akceptować rzeczy takimi, jaka jest.

Nawet jeśli mistrz zen ma tylko dwóch albo trzech uczniów, nigdy nie przedstawi
im wszystkich szczegółów naszej drogi. Jedyny sposób, aby z nim studiować, to jeść
z nim, rozmawiać i wszystko robić razem z nim. Pomagać mu, nie czekając na
podpowiedź, jak pomóc. Przeważnie nie będzie wyglądał na bardzo szczęśliwego i
nieustannie będzie cię beształ bez szczególnego powodu. Ponieważ nie będziesz
wiedział, o co chodzi, ani ty, ani on nie będziecie szczęśliwi. Jeśli naprawdę
pragniesz z nim studiować, będziesz się uczył, jak go zadowolić i jak czuć się przy
nim szczęśliwym.
Możesz powiedzieć, że taka praktyka jest bardzo staroświecka. Może i tak, ale
myślę, że takie samo było wasze życie w zachodniej cywilizacji, choć niezupełnie tak
jak w Japonii. Ludzie miewają trudności ze swymi nauczycielami, ponieważ nie ist-
nieje jakiś określony sposób nauki. Każdy z nas jest inny. Każdy musi więc mieć
swój własny sposób, który powinien się zmieniać stosownie do sytuacji. Nie można
do niczego się przywiązywać. Jedyna droga to odkrywać właściwy sposób działania
w nowych okolicznościach.
Rano sprzątamy. Nie mamy wystarczająco dużo ścierek czy mioteł, więc wszyscy
nie mogą uczestniczyć w naszym sprzątaniu. Jednak w tych okolicznościach działanie
nadal jest możliwe. Nie besztam was za bardzo, ale gdybym był surowym mistrzem
zen, byłbym bardzo zły, bo łatwo się poddajecie: „Och, nie ma mioteł” albo „Nie ma
dla mnie nic do roboty”. Macie skłonność do takiego myślenia i poddawania się. W
takim przypadku postaraj się wymyślić, jak praktykować. Kiedy jesteś bardzo śpiący,
myślisz sobie: „Lepiej odpocząć”. Tak, czasami lepiej odpocząć, ale może to też być
dobra okazja do praktyki.

Kiedy w Eiheiji pomagałem mojemu nauczycielowi, nic nam nie mówił, ale
burczał, gdy tylko popełniliśmy błąd. Aby otworzyć przesuwane drzwi, zazwyczaj
otwiera się prawe skrzydło, jednak gdy tak zrobiłem, zbeształ mnie: „Nie otwieraj w
ten sposób! Nie z tej strony!” Następnego ranka otworzyłem więc drzwi z drugiej
strony i znowu dostałem burę. Nie wiedziałem, co robić. Później odkryłem, że tego
dnia, gdy otworzyłem drzwi z prawej strony, jego gość stał właśnie po prawej.
Powinienem więc otworzyć z przeciwnej strony. Zanim otworzyłem drzwi,
powinienem uważnie przyjrzeć się, po której stronie stoi gość.
W dniu, w którym miałem mu służyć, podałem mu herbatę. Zwykle napełniamy
trzy czwarte filiżanki. Zrobiłem tak, skoro taka była reguła, a on powiedział: „Daj mi
gorącej herbaty. Napełnij filiżankę bardzo gorącą mocną herbatą”. Następnego ranka
przy gościach nalałem do filiżanek mocnej, gorącej herbaty prawie do pełna i
podałem im. Dostałem burę! Nauczyciel lubił gorącą gorzką herbatę i napełniał
filiżankę niemal po brzegi, ale prawie nikt z gości takiej nie lubił. Powinienem podać
mu pełną filiżankę gorącej, gorzkiej herbaty, a gościom tak jak zwykle.
Nigdy nie instruował. Kiedy wstałem dwadzieścia minut przed porannym
dzwonkiem, zbeształ mnie: „Nie wstawaj tak wcześnie! Przeszkadzasz mi spać!”

background image

Zazwyczaj dobrze było, jeśli wstawałem wcześniej, ale nie dla niego.
Bezinteresowność oznacza staranie się, by lepiej zrozumieć różne sprawy, bez reguł i
uprzedzeń. Możesz nazwać coś „regułą”, a reguły zawsze są samolubne. Tak
naprawdę nie ma żadnych reguł, więc kiedy mówisz:

Taka jest zasada”, wymuszasz

coś na innych.
Zasady potrzebne są tylko wówczas, kiedy nie mamy za wiele czasu albo kiedy nie
jesteśmy w stanie pomóc innym w subtelniejszy sposób. Łatwo powiedzieć: „Taka
jest zasada i tak powinieneś robić”, ale to nie jest nasz sposób. Być może wskazówki
są konieczne dla początkującego, ale zaawansowanym uczniom nie dajemy zbyt
wielu instrukcji, a oni wypróbowują różne metody. Jeśli to możliwe, udzielamy rad
indywidualnie. Ponieważ jednak jest to trudne, organizujemy zajęcia także dla grup
oraz takie wykłady jak ten. Ale nie przywiązujcie się do treści wykładu. Zastanówcie
się, o co naprawdę chodzi.

Przykro mi, że nie mogę nic na to poradzić. Ale prawdziwego zen nie da się
studiować werbalnie. Otwórz się i porzuć wszystko. Cokolwiek się dzieje, czy
uważasz to za dobre, czy złe, studiuj uważnie i sprawdzaj, co odkryjesz. To podstawa.
Czasami będziesz działał bez szczególnego powodu, jak dziecko rysujące obrazki,
niezależnie od tego, czy są dobre, czy złe. Jeśli to dla ciebie trudne, nie jesteś na-
prawdę gotów do praktyki zazen.
To właśnie znaczy wyrzec się, nawet jeśli nie masz czego się wyrzekać. Nie
przywiązując się do jakiejś szczególnej koncepcji czy zrozumienia, cały czas
odkrywaj siebie. To jedyne, co masz robić.

background image

BĄDŹ DLA SIEBIE DOBRY

Kładziemy nacisk na gorące serce, pełne ciepła zazen. Ciepłe uczucie, które
towarzyszy nam w naszej praktyce, to, innymi słowy, oświecenie albo umysł
buddy.

Chcę, abyście naprawdę poczuli naszą praktykę, ponieważ mimo że praktykowałem
zazen, odkąd byłem młody, nie wiedziałem dokładnie, na czym on polega. Czasami
byłem pod wielkim wrażeniem naszej praktyki w Eiheiji i innych klasztorach. Byłem
głęboko poruszony, obserwując wielkich nauczycieli czy słuchając ich wykładów.
Jednak trudno było zrozumieć ich doświadczenia.
Naszym celem jest całkowite doświadczenie lub też pełne odczucie każdej chwili
praktyki. Kiedy uczymy w ten sposób, oświecenie i praktyka stanowią jedność. Moja
praktyka była tym, co nazywamy drabiną zen: „Teraz rozumiem tyle, a w przyszłym
roku - myślałem - zrozumiem trochę więcej”. Tego rodzaju praktyka nie ma
większego sensu - mogłem nigdy nie poczuć zadowolenia. Jeśli spróbujesz wspinać
się po takiej drabinie, być może również zdasz sobie sprawę, że to błąd.
Jeśli nie czerpiemy ogromnej satysfakcji z naszej praktyki, nie jest ona prawdziwa.
Nawet jeśli siedzisz, usiłując zachować właściwą postawę i licząc oddechy, może to
być pozbawione życia zazen, ponieważ robisz tylko to, co ci kazano. Nie jesteś dla
siebie wystarczająco łagodny. Myślisz, że jeśli przestrzegasz wskazówek nauczyciela,
twoje zazen będzie dobre, ale wskazówki mają cię zachęcić, abyś był dla siebie
dobry. Nie licz oddechów tylko po to, aby uniknąć myślącego umysłu, ale aby jak
najlepiej zadbać o swój oddech.
Jeśli nie będziesz usilnie starał się oddychać, zaznasz podczas swego zazen
prawdziwego odświeżenia i ciepłych uczuć. Kiedy serdecznie traktujesz swoje ciało i
oddech, będziesz mógł zadbać o swoją praktykę i da ci ona zadowolenie. Poczujesz to
w naturalny sposób, kiedy będziesz dla siebie bardzo łagodny.
Matka będzie opiekować się dzieckiem, nawet jeśli nie ma pojęcia, jak je
uszczęśliwić. Podobnie ty, dbając o swoją postawę oraz oddech, poczujesz ciepło.
Kiedy podczas praktyki doznajemy odczucia ciepła, jest to dobry przykład wielkiego
miłosierdzia Buddy. Czy jesteś kapłanem, czy osobą świecką, praktyka obejmie twoje
codzienne życie. Poczujesz się dobrze, gdy będziesz się troszczył o to, co robisz.
Tozan Ryokai wiele razy osiągał oświecenie. Pewnego razu, przekraczając rzekę,
ujrzał swoje odbicie w wodzie i ułożył wiersz. „Nie próbuj dowiedzieć się, kim jesteś.
Jeśli spróbujesz dowiedzieć się, kim jesteś, to, co zrozumiesz, będzie bardzo dalekie
od ciebie. Uzyskasz jedynie obraz siebie”. Tak naprawdę bowiem jesteś w rzece.
Możesz powiedzieć, że to tylko cień albo odbicie, ale jeśli przyjrzysz się uważnie i z
uczuciem, zobaczysz siebie.
Możesz uważać się za osobę bardzo serdeczną, ale kiedy próbujesz zrozumieć, jak

background image

bardzo jesteś serdeczny, nie udaje się tego zmierzyć. Jednak kiedy spojrzysz z
sympatią w lustro czy odbicie w wodzie, zobaczysz siebie. Jesteś tam, cokolwiek
robisz.
Kiedy podczas robienia czegoś towarzyszy ci to serdeczne uczucie, Mandźushri,
bodhisattwa mądrości jest z tobą, a ty jesteś prawdziwym sobą. Nie musisz się
zastanawiać, gdzie jest Mandźushri ani co robi. W prawdziwej praktyce robisz
wszystko z serdecznym umysłem. W ten sposób należy dbać o rzeczy i komunikować
się z ludźmi.
Niektórzy z was są kapłanami, inni nie, każdy z was pójdzie swoją drogą. Ci,
którzy są żonaci, i ci, którzy nie są, mają własny sposób rozszerzania praktyki na
codzienne życie. Choć nasze sytuacje są różne, praktyka jest taka sama i wszyscy
spotykamy Mandźushriego. Mimo że jest on tylko jeden, jest wszędzie, z każdym i ze
wszystkim. Cała tajemnica polega na tym, by nie zapominać o prawdziwym
miłosierdziu Buddy, który troszczy się o wszystko. Jeśli o tym nie pamiętamy,
cokolwiek robimy, nie ma to sensu.
Kładziemy więc nacisk na gorące serce, pełne ciepła zazen. Ciepłe uczucie, które
towarzyszy nam w naszej praktyce, to, innymi słowy, oświecenie albo umysł buddy.
Nie chodzi tylko o liczenie oddechów czy podążanie za oddechem. Jeśli liczenie
oddechów jest uciążliwe, może lepiej podążać za oddechem. Chodzi jednak o to, aby
podczas wdechu i wydechu troszczyć się o oddech, tak jak matka dba o swoje
dziecko. Gdy dziecko się uśmiecha, matka też się uśmiecha. Jeśli dziecko płacze,
matka jest zmartwiona. Chodzi o taką właśnie silną więź, jedność z praktyką. Nie
mówię o niczym nowym. To ciągle te same stare prawdy!
Nasze klasztorne zasady oparte są na łagodnym, serdecznym umyśle. Nie chcemy
ograniczać waszej wolności, ale raczej dać wam swobodę, abyście zachowywali się i
działali na swój własny sposób. Dosłowne przestrzeganie zasad nie jest takie ważne.
W rzeczywistości, jeśli co jakiś czas łamiesz jakąś regułę, wiemy, co jest z tobą nie w
porządku, a twój nauczyciel, unikając krytyki, może udzielić ci odpowiedniej
pomocy. Tak właśnie należy doskonalić praktykę, aby dobrze panować nad swoimi
pragnieniami i codziennym życiem. Wtedy uzyskuje się wielką wolność od
wszystkiego. Taki jest cel praktyki zarówno dla mnichów, jak i osób świeckich.

Dbaj o swoją praktykę. Bądź dla siebie łagodny.

background image

SZACUNEK DLA RZECZY

Zamiast szanować rzeczy, chcemy je wykorzystywać we własnych celach, a jeśli
okazuje się to trudne, pragniemy nimi zawładnąć.

W praktyce zazen powstrzymujemy się od myślenia i stajemy się wolni od emocji.
Nie twierdzimy, że emocje nie istnieją, ale że jesteśmy od nich wolni. Nie
twierdzimy, że nie mamy żadnych myśli, tylko że nasza życiowa działalność nie jest
ograniczona myślącym umysłem. Krótko mówiąc, całkowicie ufamy sobie, bez
myślenia, bez czucia, bez rozróżniania dobrego i złego, właściwego i niewłaściwego.
Siedzimy, ponieważ szanujemy siebie, wierzymy w nasze życie. Taka jest nasza
praktyka.
Kiedy nasze życie będzie oparte na szacunku i całkowitym zaufaniu, będzie też
pełne absolutnego spokoju. Nasze związki z naturą również powinny takie być.
Powinniśmy wszystko szanować, a szacunek dla rzeczy możemy praktykować,
nawiązując z nimi relacje.
Tego ranka, kiedy składaliśmy w zendo pokłony, słyszeliśmy ogromny hałas
dobiegający z góry, ponieważ w jadalni piętro wyżej ludzie szurali krzesłami po
podłodze, zamiast je podnieść. Nie w taki sposób należy traktować krzesła, i to nie
tylko dlatego, że można przeszkadzać ludziom kłaniającym się w zendo piętro niżej,
ale przede wszystkim dlatego, że świadczy to o braku szacunku dla rzeczy.
Bardzo wygodnie jest przesuwać krzesło po podłodze, ale wtedy pojawia się
lenistwo. Oczywiście ten rodzaj lenistwa jest częścią naszej kultury i w końcu
sprawia, że walczymy ze sobą. Zamiast szanować rzeczy, chcemy je wykorzystywać
we własnych celach, a jeśli okazuje się to trudne, pragniemy nimi zawładnąć. Taka
myśl nie jest zgodna z duchem naszej praktyki.
Mój nauczyciel, Kishizawa Ian, nie pozwalał nam odkładać więcej niż jedne
amado naraz. Wiecie, co to są amado? To drewniane drzwi za ścianami shoji, które
stawia się, aby chronić shoji przed burzą. Na końcu pawilonu znajduje się wielka
skrzynia do składowania amado. Ponieważ są to drzwi przesuwane, jeden mnich
może z łatwością pchnąć pięć czy sześć z nich, a drugi wkłada je do skrzyni. Ale
mojemu nauczycielowi to się nie podobało. Kazał nam przesuwać je pojedynczo. Tak
więc wysuwaliśmy drzwi po kolei i pojedynczo układaliśmy w skrzyni.
Jeśli będziemy ostrożnie podnosić jedno krzesło po drugim, nie robiąc hałasu,
będziemy mieli poczucie, że praktykujemy w jadalni. Nie tylko unikniemy
rozgardiaszu, ale też doświadczymy innego odczucia. Kiedy praktykujemy w ten
sposób, jesteśmy buddą i szanujemy samych siebie. Dbałość o krzesła oznacza, że
nasza praktyka wykracza poza zendo.
Jeśli myślimy, że łatwo jest praktykować, ponieważ mamy do dyspozycji piękny
budynek, popełniamy błąd. W rzeczywistości może być trudno intensywnie

background image

praktykować w takim otoczeniu - gdzie mamy piękny posąg buddy i ofiarowujemy
barwne kwiaty, aby udekorować jego salę. My, buddyści zen, mówimy, że za pomocą
ź

dźbła trawy możemy stworzyć złoty posąg Buddy wysokości szesnastu stóp. Taki

jest nasz duch, zatem musimy praktykować szacunek dla rzeczy.
Nie chodzi mi o to, że powinniśmy gromadzić liście czy trawy, aby wykonać
wielki posąg, ale musimy bardziej się starać, dopóki nie ujrzymy wielkiego Buddy w
małym liściu. Nie wiem, jak bardzo trzeba się starać. Dla niektórych może to być cał-
kiem łatwe, ale niektórzy, tacy jak ja, muszą w to włożyć wiele wysiłku. Choć łatwiej
ujrzeć wielkiego złotego Buddę w wielkim złotym Buddzie, twoja radość będzie
niezmierna, kiedy zobaczysz wielkiego Buddę w źdźble trawy. Potrzeba więc
wielkiego wysiłku w praktykowaniu szacunku.
Każdy może przyjść do zendo i praktykować naszą drogę. Zarówno doświadczeni
uczniowie, jak i ci, którzy nic o zen nie wiedzą. Jednym i drugim będzie trudno.
Nowicjusze napotkają trudności, których nie są w stanie sobie wyobrazić.
Doświadczeni zaś będą mieli podwójny obowiązek wykonywania własnej praktyki i
zachęcania tych, którzy dopiero przyszli. Unikając instruowania: „Powinieneś tak ro-
bić” lub „nie powinieneś tego robić”, doświadczeni uczniowie powinni prowadzić
nowych, aby ich praktyka była łatwiejsza.
Nawet jeśli młodsi uczniowie nie wiedzą, czym jest buddyzm, poczują się dobrze,
wchodząc do pięknej sali Buddy. Jest ona ozdobą królestwa Buddy, jednak
szczególnie dla buddystów zen prawdziwą ozdobą sali Buddy są ludzie, którzy tam
praktykują. Każdy z nas powinien być pięknym kwiatem i każdy powinien być buddą
prowadzącym ludzi w naszej praktyce. Cokolwiek robimy, zastanawiamy się, jak to
zrobić. A skoro nie istnieją żadne szczególne zasady, jak traktować rzeczy ani jak być
przyjaznym wobec innych, nieustannie zgłębiamy, co może pomóc ludziom we
wspólnej praktyce. Jeśli o tym nie zapomnisz, odkryjesz, jak traktować ludzi, rzeczy i
samego siebie.
To właśnie nazywamy drogą bodhisattwy. Nasza praktyka to pomaganie ludziom, a
ż

eby to robić, uczymy się, jak w każdej chwili praktykować naszą drogę.

Powstrzymanie myślenia i uwolnienie od emocji, kiedy siedzimy, to nie tylko kwestia
skupienia. To całkowite poleganie na sobie, odnalezienie w praktyce doskonałego
schronienia. Jesteśmy jak dziecko na kolanach matki.
Uważam, że w tym zendo mamy bardzo dobrego ducha. Jestem tym zdumiony, ale
zaraz pojawia się pytanie, jak tchnąć tego ducha w codzienne życie. Robicie to,
szanując rzeczy i siebie nawzajem, ponieważ wtedy odkrywamy ich prawdziwe życie.
Kiedy szanujemy rośliny, odkrywamy ich prawdziwe życie, moc i piękno kwiatów.
Choć miłość jest ważna, nie zdziała wiele, jeśli nie łączy się z szacunkiem i
uczciwością. Miłość jest miłością tylko wtedy, gdy towarzyszy jej wielki umysł,
absolutna uczciwość i szacunek. Staraj się zatem i odkryj, jak przemienić źdźbło
trawy w wielkiego Buddę.

background image

OBSERWACJA ZASAD

Prawdziwa obserwacja zasad polega na tym, że
obserwujesz je, nie starając się ich obserwować.

W pozycji pełnego lotosu siedzimy ze skrzyżowanymi nogami, układając prawą nogę
na lewej, a lewą na prawej. Prawa oznacza aktywność, a lewa stanowi jej
przeciwieństwo, czyli spokój umysłu. Skoro więc lewa jest mądrością, prawa
symbolizuje praktykę, a kiedy skrzyżujemy nogi, pojęcie stron traci swą wyrazistość.
Zatem mimo że mamy dwie nogi, symbolicznie mamy jedność. Utrzymujemy
wyprostowaną postawę, bez przechylania się w prawo czy w lewo, do przodu czy do
tyłu. Stanowi to wyraz doskonałego zrozumienia nauki, która wykracza poza
dualizm.
W miarę rozwijania praktyki w naturalny sposób pojawiają się zasady i nauka, jak
je obserwować. Ta pozycja zen nie tylko jest rodzajem ćwiczenia, ale też
prawdziwym sposobem przekazywania nam nauk Buddy. Same słowa nie wystarczą
do wprowadzenia jego nauki w czyn, zatem przekazywana jest ona poprzez działanie
lub związki międzyludzkie.
Oprócz zasad mamy relacje między nauczycielem i uczniem. Uczeń musi wybrać
nauczyciela, a wtedy ten go przyjmuje, chociaż czasem może polecić kogoś innego.
Pomiędzy nauczycielami nie powinno być żadnych konfliktów, więc jeśli ktoś uważa
innego nauczyciela za lepiej wykwalifikowanego, może go polecić.
Kiedy już zostaniesz uczniem, poświęć się studiowaniu Drogi. Początkowo jako
uczeń możesz pragnąć praktykować z nauczycielem nie dlatego, że chcesz zgłębiać
buddyzm, ale z jakiegoś innego powodu. Nie jest to jednak istotne. Jeśli całkowicie
oddasz się swemu nauczycielowi, zrozumiesz. Będziesz jego uczniem i będziesz mógł
przekazywać naszą drogę. Związek pomiędzy nauczycielem a uczniem jest bardzo
ważny, a zarazem nauczycielowi trudno być nauczycielem w prawdziwym tego słowa
znaczeniu, a uczniowi uczniem, dlatego oboje powinni bardzo się starać.
Nauczyciel i uczeń odprawiają wspólnie różne rytuały. To coś więcej niż tylko
ć

wiczenie. Poprzez rytuały komunikujemy się i przekazujemy naukę. Kładziemy

nacisk na bezinteresowność. Kiedy praktykujemy razem, zapominamy o naszej
własnej praktyce. Jest to praktyka zarówno indywidualna, jak i zbiorowa. Na przykład
gdy śpiewamy, mówimy: „Recytuj sutrę uszami”. Zatem za pomocą uszu słuchamy
innych, podczas gdy nasze usta wykonują naszą własną praktykę. Oto całkowity brak
ego.
Nie oznacza to zaniechania indywidualnej praktyki. Prawdziwy brak ego bowiem
to zapomnienie o braku ego. Dopóki uważamy, że nasza praktyka pozbawiona jest
ego, trzymamy się ego, ponieważ przywiązujemy się do zaniechania skupionej na ego
praktyki. Kiedy wykonujemy własną praktykę wraz z innymi, ego znika. I nie jest to

background image

tylko brak ego. Mamy wtedy do czynienia również z praktyką ego, ale zarazem jest to
praktyka braku ego, która wykracza poza ego czy jego brak. Rozumiecie?
Podobnie jest z obserwacją zasad. Jeśli próbujesz je obserwować, nie jest to
prawdziwa obserwacja. Prawdziwa obserwacja zasad polega na tym, że obserwujesz
je, nie starając się ich obserwować. Może nam w tym pomóc nasza najgłębsza natura.
Kiedy pojmujemy zasady jako wyraz naszej najgłębszej natury, oto prawdziwa
Droga. Nie ma wtedy zasad. Kiedy wyrażamy naszą najgłębszą naturę, niepotrzebne
są zasady, więc ich nie obserwujemy. Z drugiej strony, tkwią w nas sprzeczności,
pragniemy więc obserwować nasze zasady. Czujemy, że konieczność ich
obserwowania pomoże nam, a kiedy zrozumiemy zasady w ich negatywnym czy
ochronnym sensie, wtedy również rozkwitnie nasza prawdziwa natura. Mamy więc
wybór: pozytywny lub negatywny sposób obserwacji zasad. Kiedy zaś nie jesteśmy w
stanie obserwować wszystkich zasad, możemy wybrać te, z którymi jesteśmy w stanie
pracować.
Zasady nie są ustanowionymi przez kogoś regułami. Skoro nasze życie stanowi
wyraz naszej prawdziwej natury, to jeśli coś jest nie w porządku, Budda powie, że to
nie jest metoda. Wówczas będziesz miał zasady. Najpierw jest prawdziwe
wydarzenie, nie reguły. Natura zasad jest taka, że możemy dokonywać ich wyboru.
Jeśli pójdziesz tą drogą, będziesz miał takie zasady, a jeśli wybierzesz inną, zasady
będą inne. Od ciebie zależy, którą drogą pójdziesz. Na każdej będziesz miał jakieś
zasady. Początkowo powinieneś polegać na swoim nauczycielu. To najlepszy sposób.
Zaczniesz od przestrzegania zasad ochronnych. Kiedy zapoznasz się z naszą drogą,
twoje postrzeganie zasad stanie się bardziej pozytywne.
Bardzo ważne jest, jak nauczyciel wskazuje błąd ucznia. Jeśli nauczyciel myśli, że
uczeń popełnił błąd, nie jest prawdziwym nauczycielem. Być może rzeczywiście
uczeń popełnił błąd, ale z drugiej strony, był to wyraz jego prawdziwej natury. Kiedy
to zrozumiemy, będziemy szanować prawdziwą naturę naszego ucznia i ostrożnie
wskażemy błędy.
Pisma zawierają pięć punktów dotyczących ostrożności. Jeden z nich mówi, że
nauczyciel musi wykorzystywać możliwości swego ucznia i nie wytykać mu błędów
w obecności innych. Po pierwsze, jeśli to możliwe, nauczyciel osobiście wskazuje
błąd w odpowiednim miejscu i czasie. Po drugie, nauczycielowi przypomina się o
prawdomówności, co oznacza, że nie powinien on wytykać uczniowi błędu tylko
dlatego, że sam uważa coś za błędne. Kiedy nauczyciel zrozumie, dlaczego uczeń coś
zrobił, wtedy będzie prawdomówny.
Po trzecie, nauczyciel powinien pamiętać o łagodności i spokoju i raczej mówić
cicho, niż krzyczeć. To równie delikatna sprawa jak prawdomówność, ale pisma
kładą nacisk na spokojne, łagodne podejście, kiedy mowa o czyimś błędzie.
Po czwarte, nauczyciel udziela rady lub wskazuje błąd ucznia tylko po to, aby mu
pomóc, nie robi tego, by zrzucić ciężar z piersi. Jest bardzo ostrożny i zauważa, kiedy
uczeń szuka wymówek dla swego czynu lub kiedy nie jest wystarczająco poważny.

background image

Wtedy nauczyciel powinien ignorować ucznia, dopóki ten nie spoważnieje. Nawet
jeśli udzielamy rady tylko i wyłącznie po to, aby pomóc uczniowi, nie znaczy to, że
zawsze mamy być łagodni. Czasami powinniśmy być bardzo surowi dla ucznia, bo
inaczej mu nie pomożemy.
Ostatni punkt mówi o tym, aby wskazywać błąd ze współczuciem, co znaczy, że
nauczyciel jest nie tylko nauczycielem, ale i przyjacielem ucznia. Jako przyjaciel
nauczyciel wskazuje problem albo udziela rady.
Niełatwo więc być nauczycielem czy uczniem, nie możemy polegać na niczym,
nawet na zasadach. Musimy ze wszystkich sił starać się wzajemnie sobie pomagać.
Nie obserwujemy zasad dla samych zasad i nie odprawiamy rytuałów dla
doskonałości rytuałów. Zgłębiamy, w jaki sposób wyrazić swoją prawdziwą naturę.

background image

CZYSTY JEDWAB,

OSTRE ŻELAZO

Oczyszczamy jedwab, płucząc go wiele razy, tak że włókna stają się białe i
wystarczająco miękkie, aby tkać... Hartujemy żelazo, uderzając w nie, póki jest
gorące - nie aby kuć czy nadać mu kształt, ale aby je wzmocnić.

W zeszłym tygodniu dziewczynka ze szkółki niedzielnej zobaczyła mnie siedzącego
w zazen i powiedziała: Ja też tak umiem”. Usiadła ze skrzyżowanymi nogami i
zapytała: „A co teraz? Co teraz?” Bardzo mnie zaciekawiło jej pytanie, bo wielu z
was też je zadaje. Przychodzicie tu na codzienną praktykę zen i pytacie: „A co teraz?
Co teraz?”
Nie sądzę, abym umiał w pełni to wyjaśnić. Na to pytanie nie ma odpowiedzi. Sam
powinieneś wiedzieć. Siedzimy w określonej pozycji, aby doświadczyć czegoś
poprzez ciało, nie dzięki mojej nauce, ale poprzez własne, fizyczne doświadczenie.
Jednak umiejętność siedzenia w konkretny sposób i osiągania jakiegoś szczególnego
stanu umysłu to nie jest doskonała nauka. Kiedy w pełni doświadczysz umysłu i
ciała, będziesz mógł to wyrazić na inne sposoby.
Nie przywiązując się do określonej postawy, w naturalny sposób skierujesz swój
umysł ku innym sposobom. Taki sam stan umysłu osiągniesz, siedząc na krześle czy
stojąc, pracując lub mówiąc. To stan umysłu, w którym do niczego nie przywierasz.
Oto cel naszej praktyki.
Wczoraj gość z Japonii mówił o japońskiej literaturze. Japończycy zgłębiają
chińskie pismo oraz chińską kulturę od 600 czy 700 roku i na podstawie chińskiego
pisma stworzyli własne. To samo dzieje się tutaj z naszą praktyką. Sto lat po tym, jak
japoński rząd przestał wysyłać studentów do Chin, aby poznawali chińską kulturę,
mamy znakomitą kulturę japońską. Zwłaszcza w okresie Fujiwara mieliśmy
wspaniałą japońską literaturę i kaligrafię. Panowała wolność. Artyści i uczeni
studiowali sztukę, filozofię i religię. Interesowali się różnymi dziedzinami i mieli
dobrych nauczycieli.
Dzieła po okresie Fujiwara nie były już tak dobre. Zdaniem mojego gościa
późniejsza kaligrafia była zbyt formalna i ukazywała zbyt wielką artystyczną
indywidualność. W ówczesnej kaligrafii nie widać osobowości artysty. Osobowość,
którą widzimy w sztuce, powinna zostać dobrze wyszkolona, tak by człowiek wyzbył
się wielkiego ego. Myślę, że rozumiesz różnicę pomiędzy osobowością a ego. Ego
jest czymś, co przysłania twoją dobrą osobowość. Każdy ma charakter, ale jeśli się
nie wyszkolisz, charakter zostanie przesłonięty przez ego. Nie będziesz w stanie
doceniać swojej osobowości.

Pozbywamy się ego poprzez długą praktykę i ćwiczenia. W języku japońskim taki
trening nazywa się neru. Neru to sposób, w jaki oczyszczamy jedwab, płucząc go

background image

wiele razy, tak że włókna stają się białe i wystarczająco miękkie, aby tkać. Podobnie
postępuje się z żelazem. Hartujemy żelazo, uderzając w nie, póki jest gorące - nie aby
kuć czy nadać mu kształt, ale aby je wzmocnić. Kucie żelaza po wystygnięciu nic nie
daje. Podobnie jest ze szkoleniem. Kiedy jesteś młody, masz ogromne ego i mnóstwo
pragnień. Poprzez szkolenie ścierasz i wypłukujesz swoje ego i stajesz się miękki jak
czysty biały jedwab. Nawet jeśli masz silne pragnienia, gdy je zahartujesz, otrzymasz
mocne żelazo, ostre niczym japoński miecz. Tak właśnie się szkolimy.

Nie powinienem ci o tym opowiadać, ale pokazać swoim codziennym życiem,
które nie jest najlepsze. Obawiam się, że przejmiesz tylko moje słabości. Powinniśmy
wiedzieć, dlaczego praktykujemy zen, i powinniśmy umieć określić różnicę pomiędzy
czymś dobrym a czymś, co tylko dobrze wygląda. To wielka różnica.
Jeśli nie wyszkolisz się poprzez surową praktykę, twoje oczy nic nie zobaczą i nie
docenisz niczego, co jest naprawdę dobre. Tylko kiedy wielu ludzi zobaczy i odczuje
dobro, będziemy mieli dobrych nauczycieli i uczniów. To działa w dwie strony. Bud-
da był wielki, ponieważ ludzie byli wielcy. Kiedy ludzie nie są gotowi, budda się nie
pojawia. Nie oczekuję, że każdy z was zostanie wielkim nauczycielem, ale musimy
widzieć, co jest dobre, a co nie. Taki stan umysłu osiąga się poprzez praktykę.
Nawet w okresie Fujiwara chińska kultura i kaligrafia znacznie przewyższały
japońską. Chińczycy mieli różne pędzelki i zawsze używali pędzla częściej niż
Japończycy, którzy mieli mniej materiałów do wyrobu pędzelków. Mamy dużo
bambusa, ale niewiele owiec czy zwierząt, z których sierści robi się pędzle. Tak więc
nasza praktyka kaligrafii była bardziej ograniczona niż Chińczyków. Ale nawet zanim
Japończycy opanowali chińską kaligrafię, już rozpoczęli rozwijać wyjątkową
kaligrafię japońską. Uważam to za bardzo interesujące.
Ówcześni buddyści byli pod tym względem bardzo uczciwi. Dlatego właśnie
mamy przekaz Dharmy. Zwłaszcza chińscy mistrzowie kładli nacisk na przekaz.
Konieczne jest doskonałe opanowanie drogi nauczyciela, zanim się od niej uwolnisz.
To bardzo trudna praktyka. Dlatego tyle czasu wymaga zostanie mistrzem zen. Nie
chodzi o wiedzę ani moc. Rzecz w tym, czy dana osoba jest na tyle wyszkolona, aby
być jak czysty biały jedwab i bardzo ostre żelazo. Wówczas, nie próbując nic robić,
będziesz w stanie wyrazić swoją prawdziwą osobowość. Jeśli w czyjejś pracy nie
możemy dostrzec prawdziwej osobowości, znaczy to, że ktoś jeszcze nie wyzbył się
swoich nawyków.
Moim nawykiem jest roztargnienie. Z natury jestem zapominalski. Mimo że
zacząłem nad tym pracować, kiedy w wieku trzynastu lat trafiłem do swego
nauczyciela, nie jestem w stanie nic na to poradzić. Nie zapominam z powodu
podeszłego wieku. Po prostu taką mam skłonność. Jednak pracując nad tym,
odkryłem, że mogę wyzbyć się samolubnego sposobu działania. Jeśli celem praktyki i
szkolenia jest tylko pozbycie się swoich słabości, sukces jest moim zdaniem prawie
niemożliwy. Mimo to praca jest konieczna, bo jeśli będziesz pracował nad swymi
słabościami, wyszkolisz swój charakter i uwolnisz się od ego.

background image

Ludzie mówią, że jestem bardzo cierpliwy, ale tak naprawdę jestem bardzo
niecierpliwy. Moja wrodzona natura jest bardzo niecierpliwa. Już nie próbuję tego
naprawiać, ale nie sądzę, że starałem się na próżno, bo nauczyłem się wielu rzeczy.
Musiałem być bardzo cierpliwy, aby pracować nad swoim nawykiem, i musiałem być
bardzo cierpliwy, kiedy ludzie krytykowali moje roztargnienie. „Och, on jest taki
zapominalski. W ogóle nie można na nim polegać. Co mamy z nim zrobić?”
Nauczyciel beształ mnie codziennie: „Ten zapominalski chłopak!” Jednak chciałem
z nim zostać. Nie chciałem od niego odejść. Cokolwiek mówił, byłem bardzo
cierpliwy. Myślę więc, że właśnie dlatego cierpliwie znoszę krytykę innych.
Cokolwiek mówią, nie przywiązuję do tego wielkiej wagi. Nie jestem na nich zły.
Jeśli wiesz, jak ważne jest wyszkolenie się w taki sposób, to myślę, że zrozumiesz
też, czym jest buddyzm. To najważniejszy punkt naszej praktyki.

background image

NIE ZAWSZE TAK

Oto tajemnica tej nauki:

może być tak, ale nie zawsze jest tak.

Kiedy nie wpadamy w pułapkę słów ani zasad,

nie mamy z góry wyrobionych osądów,

naprawdę coś robimy, a robiąc to,

stosujemy naszą naukę.

background image

NIE ZAWSZE TAK

Prawdziwa wolność polega na tym, by nie czuć się ograniczonym, nosząc szatę
zen, tę kłopotliwą oficjalną szatę. Podobnie w naszym pełnym zajęć życiu
powinniśmy znosić cywilizację bez udręki, nie ignorując jej i nie czując się
schwytani w pułapkę.

W buddyjskich pismach jest taki znany fragment, który wyjaśnia, że woda nie jest
zwykłą wodą. Dla ludzi woda jest wodą, ale dla istot niebiańskich to klejnot. Dla
ryby woda jest domem, a dla ludzi w piekle czy głodnych duchów jest krwią, a może
ogniem. Gdy chcą napić się wody, zamienia się ona w ogień. Ta sama woda dla
różnych istot wygląda więc całkiem inaczej.
Większość ludzi sądzi, że stwierdzenie „woda to woda” jest właściwym
zrozumieniem i że nie powinna ona być domem ani klejnotem, krwią czy ogniem.
Woda powinna być wodą. Ale Dogen Zenji mówi: „Nawet jeśli powiesz «woda to
woda», nie jest to do końca prawdą”.
Kiedy praktykujemy zen, możemy myśleć: „To właściwa praktyka, a my osiągamy
coś odpowiedniego i doskonałego”. Ale gdybyś zapytał Dogena Zenji, pewnie by
odparł: „Niezupełnie”. To dobry koan do medytowania.

Kiedy mówimy: „Woda to woda”, pojmujemy rzeczy materialnie. Mówimy, że
woda to H

2

O, ale w pewnych warunkach H

2

O może być lodem albo mgłą, parą albo

ludzkim ciałem. To tylko woda w różnych warunkach. Dla wygody możemy
ostrożnie stwierdzić, że woda to woda, ale powinniśmy doceniać wodę w jej
prawdziwym znaczeniu. Woda to coś więcej.
Kiedy piję, woda jest wszystkim. Cały świat jest wodą. Nie istnieje nic poza wodą.
Kiedy pijemy wodę z takim zrozumieniem i podejściem, jest to woda, a zarazem coś
więcej.
Kiedy „tylko siedzimy” w medytacji, mamy w sobie wszystko. Nie istnieje nic
innego, nic oprócz ciebie. To jest shikantaza. Całkowicie stajemy się sobą. Mamy
wszystko, niczego nam nie potrzeba. Nie ma czego zdobywać, czujemy więc
wdzięczność i mamy radosny umysł.
Myślę, że rozumiem, dlaczego praktykujecie zazen. Większość z was czegoś
poszukuje. Szukacie tego, co prawdziwe i rzeczywiste, ponieważ wiele razy
słyszeliście coś, w co nie mogliście uwierzyć. Nie szukacie nawet tego, co piękne, bo
odkryliście, że coś, co pięknie wygląda, może wcale nie być piękne. To tylko
powierzchnia albo zwykła ozdoba. Jesteście też świadomi, jakimi hipokrytami mogą
być ludzie. Wielu ludzi, którzy wydają się pełni cnót, nie promieniuje wdzięcznością
ani radosnym umysłem, nie macie więc do nich zaufania.
Nie wiecie, komu ufać i jakim naukom wierzyć, więc przychodzicie tutaj, szukając
czegoś. Nie mogę wam dać tego, czego szukacie, ponieważ sam nie wierzę w nic

background image

szczególnego. Nie mówię, że woda to woda ani że woda to klejnot albo dom, ogień
czy krew. Jak mówił Dogen Zenji, woda to coś więcej. Możemy zapragnąć
przywiązać się do prawdy, piękna, prawości czy cnoty, ale nie jest mądrze czegoś
takiego szukać. Istnieje coś więcej.

Zauważyłem, że lubicie podróżować. Dzisiaj Alaska, następnego dnia Indie i
Tybet. Szukacie czegoś - ognia, klejnotu czy czegoś innego. Kiedy zrozumiecie, że
ogień nie zawsze jest ogniem, już nie będziecie mogli wierzyć tym rzeczom i zmieni
się wasz sposób poszukiwania prawdy. W przeciwnym razie pozostaniecie do czegoś
przywiązani.
Poszukiwanie wielkich nauk, takich jak buddyzm, to poszukiwanie czegoś
dobrego. Jednak cokolwiek znajdziesz, będziesz niczym turysta. Nawet jeśli nie
podróżujesz samochodem, uprawiasz duchową turystykę. „Och, jaka piękna nauka.
To rzeczywiście prawdziwa wiedza!” Stanie się turystą to jedno z niebezpieczeństw
praktyki zen. Bądź ostrożny! Oczarowanie nauką wcale nie pomaga. Nie daj się
ogłupić rzeczom, niezależnie od tego, czy są piękne lub czy wyglądają na prawdziwe.
To zwykła gra. Powinieneś zaufać Buddzie, zaufać Dharmie i zaufać sandze w
pełnym tego słowa znaczeniu.
Prawdziwa wolność polega na tym, by nie czuć się ograniczonym, nosząc szatę
zen, tę kłopotliwą oficjalną szatę. Podobnie w naszym pełnym zajęć życiu
powinniśmy znosić cywilizację bez udręki, nie ignorując jej i nie czując się
schwytani w pułapkę. Nie udając się dokądkolwiek, nie uciekając, możemy w tym
pełnym zajęć życiu odnaleźć spokój.
Dogen Zenji radził, byśmy byli jak żeglarz. Choć niesie go łódź, on nad nią panuje.
Tak właśnie żyjemy w tym świecie. Nawet jeśli rozumiesz, jak żyć w tym świecie,
będąc żeglarzem, nie znaczy to, że umiesz tego dokonać. To bardzo trudne i dlatego
właśnie praktykujemy zazen.
Wczoraj powiedziałem: „Nie powinieneś się ruszać, nawet jeśli bardzo bolą cię
nogi” i niektórzy mogli to zrozumieć dosłownie. Naprawdę chodziło mi o to, że taka
powinna być twoja determinacja w praktykowaniu zazen. Jeśli ból jest zbyt duży, mo-
ż

esz zmienić pozycję, ale determinacja nie powinna osłabnąć. Ważne jest też słowo

„powinna” - nie jest to konieczne.
Tajemnica Soto zen zawiera się w tych dwóch słowach: „Nie zawsze tak”. Po
angielsku [również po polsku] to trzy słowa, a po japońsku dwa. „Nie zawsze tak”.
Oto tajemnica tej nauki. Może być tak, ale nie zawsze jest. Kiedy nie wpadamy w
pułapkę słów ani zasad, nie mamy z góry wyrobionych osądów, naprawdę coś
robimy, a robiąc to, stosujemy naszą naukę.
Kurczowe przywieranie do czegoś jest lenistwem. Zanim wykonasz coś trudnego,
chcesz to zrozumieć i dajesz się schwytać w pułapkę słów. Kiedy jesteś
wystarczająco odważny, aby zaakceptować swoje otoczenie bez osądzania, co jest
właściwe, a co nie, wówczas przekazywana ci nauka będzie pomocna. Jeśli zaś dasz
się schwytać w pułapkę, będziesz miał podwójny problem - czy powinieneś działać

background image

zgodnie z nauką, czy iść własną drogą. Taki problem wynika z kurczowego trzymania
się nauki. Tak więc najpierw praktykuj, a potem stosuj naukę.
Praktykujemy zazen jak ktoś bliski śmierci. Nie ma na czym polegać ani od czego
być zależnym. Ponieważ umierasz, niczego nie chcesz, zatem nic nie może cię
zwieść.
Większość ludzi nie tylko daje się ogłupić, ale również ogłupia się sobą, swoimi
umiejętnościami, urodą, pewnością i poglądami. Powinniśmy wiedzieć, czy sami się
nie ogłupiamy. Kiedy zwodzi cię ktoś inny, szkoda nie będzie aż tak duża, ale kiedy
sam siebie zwodzisz, jest to fatalne w skutkach.
Możesz odczuwać pewną niechęć w stosunku do zen albo do swojego sposobu
ż

ycia w tym świecie, ale nie zatrać się w tym. Rozumiesz? Jeśli mocno zaangażujesz

się w stawianie oporu lub walkę, stracisz samego siebie. Utracisz siłę, przyjaciół i
rodziców. Utracisz wszystko, swoją pewność siebie, błysk w oku. Będziesz martwy! I
nikt nie powie: „Och, tak mi przykro”. Nikt tak nie powie. Spójrz na swoją twarz w
lustrze i sprawdź, czy żyjesz. Nawet gdy praktykujesz zazen, jeśli nie przestaniesz się
zwodzić, praktyka nie pomoże. Rozumiecie?
Praktykujmy więc wytrwale, dopóki jeszcze tli się w nas życie.

background image

BEZPOŚREDNIE

DOŚWIADCZANIE

RZECZYWISTOŚCI

Kiedy studiujesz coś całym sercem i umysłem, zyskujesz bezpośrednie
doświadczenie. Kiedy wierzysz, że masz jakiś problem, znaczy to, że twoja
praktyka nie jest wystarczająco dobra. Gdy twoja praktyka jest wystarczająco
dobra, cokolwiek widzisz, cokolwiek robisz, bezpośrednio doświadczasz
rzeczywistości.

Mistrz zen Dogen powiedział: „Góry i rzeki, ziemia i niebo - wszystko zachęca nas do
osiągnięcia oświecenia”. Podobnie celem mojego wykładu jest zachęcenie was do
osiągnięcia oświecenia, do prawdziwego doświadczenia buddyzmu. Nawet jeśli
sądzisz, że studiujesz buddyzm, czytając, może to być raczej intelektualne
zrozumienie niż bezpośrednie doświadczenie.
Intelektualne zrozumienie jest konieczne, ale nie na tym kończy się nauka. Nie
znaczy to, że należy je ignorować albo że oświecenie jest czymś całkowicie różnym
od intelektualnego zrozumienia. Prawdziwe, bezpośrednie doświadczenie rzeczy
może być intelektualne. Być może to wyjaśnienie pomoże ci zyskać bezpośrednie
doświadczenie. Konieczne jest zarówno intelektualne zrozumienie, jak i bezpośrednie
doświadczenie, ale ważna jest świadomość różnicy pomiędzy nimi. Czasami możesz
uważać coś za doświadczenie oświecenia, a to tylko intelekt. Dlatego musisz mieć
prawdziwego nauczyciela, który rozumie różnicę.
Zatem kiedy studiujemy buddyzm, konieczne jest silne przekonanie i uczenie się
nie tylko umysłem, ale również ciałem. Kiedy przychodzisz na wykład, nawet gdy
jesteś śpiący i nie jesteś w stanie słuchać, twój udział zaowocuje doświadczeniem
oświecenia.
Bezpośrednie doświadczenie pojawia się wówczas, gdy pozostajesz w całkowitej
jedności z działaniem, kiedy nie masz pojęcia siebie. Może pojawić się, kiedy
siedzisz, ale również wtedy, gdy twój poszukujący umysł jest wystarczająco silny,
ż

eby zapomnieć o egoistycznych pragnieniach. Kiedy wierzysz, że masz jakiś

problem, znaczy to, że twoja praktyka nie jest wystarczająco dobra. Gdy twoja
praktyka jest wystarczająco dobra, cokolwiek widzisz, cokolwiek robisz,
bezpośrednio doświadczasz rzeczywistości. Powinieneś o tym pamiętać. Zazwyczaj,
nie zdając sobie z tego sprawy, osądzamy i mówimy: „to jest dobre, to jest złe”, „to
jest doskonałe, a to nie jest doskonałe”. Wydaje się to niedorzeczne, kiedy wy-
konujemy prawdziwą praktykę.
Czasami możemy stwierdzić, że dla buddystów nie ma nic niewłaściwego.
Cokolwiek robisz, wiesz, że „to robi Budda, nie ja” albo „Budda jest odpowiedzialny,

background image

nie ja”. Ale jeśli używasz tego jako wymówki, zachodzi nieporozumienie. Mówimy:
„Wszystkie istoty mają naturę buddy”, aby zachęcić was do prawdziwego
doświadczania. Naszym celem jest wspieranie twojej prawdziwej praktyki, a nie pod-
suwanie wymówek dla praktyki leniwej czy ledwie formalnej.

W Chinach ludzie noszą dzbany na głowach, czy to z miodem, czy z wodą.
Czasami ktoś upuszcza dzban. To oczywiście wielki błąd, ale nic złego się nie dzieje,
jeśli nie oglądasz się za siebie. Po prostu idziesz dalej, nawet jeśli na twojej głowie
nie ma już dzbana wody czy miodu. Dalsza wędrówka nie jest błędem. Ale jeśli
powiesz: „Och! Straciłem go!”, popełnisz błąd. To nie jest prawdziwa praktyka.
Kiedy utalentowany mistrz sztuk walki używa miecza, powinien umieć zabić
muchę na nosie przyjaciela, nie kalecząc go. Lęk przed skaleczeniem kogoś nie jest
prawdziwą praktyką. Kiedy coś robisz, rób to z determinacją! Ziuuu! Bez idei talentu
czy jego braku, niebezpieczeństwa czy bezpieczeństwa, po prostu działaj.
Wykonywanie czegoś z takim przekonaniem to prawdziwa praktyka. To prawdziwe
oświecenie.
Takie silne przekonanie ma służyć zrozumieniu, że twoje życie wykracza poza
pojęcia sukcesu” czy „braku sukcesu”. Robisz coś bez uczucia strachu. To właśnie
jest prawdziwa praktyka i umysł szukający drogi, która wznosi się ponad
dualistyczne pojęcie dobrego i złego, właściwego i niewłaściwego. Po prostu działaj.
W ten sposób praktykujemy Cztery Szlachetne Prawdy

3

. Pomagamy ludziom po

prostu dlatego, że chcemy, a nie dlatego, że myślimy o sukcesie. Czujących istot jest
nieskończenie wiele, nie wiemy więc, czy jesteśmy w stanie pomóc im wszystkim.
Jednak nie ma to znaczenia. Dopóki tu jesteśmy, powinniśmy nieustannie
praktykować pomaganie innym istotom.

Nie można ostatecznie pojąć tej nauki. Czy rozumiemy ją, czy nie, cały czas
staramy się zrozumieć. Gdy będziemy zgłębiać ją z przekonaniem, napotkamy
bezcenne nauki, które rzadko się trafiają nawet podczas tysiąca kalp. Ta doskonała
nauka nie da się porównać z żadną inną.
Nieporównywalna nauka nie znaczy najlepsza. Dogen Zenji mówił: „Nie
dyskutujemy o znaczeniu nauki, stosując porównania, ale kładziemy nacisk na
praktykę”. Skupiamy się na studiach, przyjmowaniu nauki i życiu według niej. Nie
zastanawiamy się, czy nasza nauka jest głęboka czy wzniosła, ale jaką przyjąć
postawę wobec niej. Jest to charakterystyczne dla zen i prawdziwego buddyzmu.
Kładziemy nacisk raczej na prawdziwą praktykę niż ustanawianie buddyjskiego
systemu.
Wszystkie nasze zasady mają ułatwić praktykę. Mają otwierać drzwi dla

3) Są to Dukkha - Prawda o Cierpieniu, Samudaja - Prawda o Powstawaniu
Cierpienia, Nirodha - Prawda o Zniszczeniu Cierpienia oraz Magga - Prawda o
Drodze Prowadzącej do Zniszczenia Cierpienia (przyp. tłum.).

background image

wszystkich, a nie utrudniać przejście. Wiemy, jakie to trudne, dlatego też usta-
nowiliśmy pewne reguły dla ułatwienia praktyki. Jeśli nie ma słupa, na który mógłbyś
się wspiąć, będzie ci trudno doświadczyć tego uczucia, jakie pojawia się, gdy
zeskakujesz z jego czubka. Jeśli dziecko nie ma zabawek, trudno o prawdziwe
doświadczenie ludzkiej istoty. Nasze zasady są rodzajem zabawki, która ma ci pomóc
doświadczać jako buddyście. Nie znaczy to, że zabawka jest niezbędna, ale po-
trzebna, gdy jesteś młody.
Nie ma zatem potrzeby nieustannie przestrzegać zasad. Ważne jest, aby droga
twojego życia stała się bardziej wartościowa. Kiedy gotów jesteś doceniać rzeczy, nie
musisz mieć pięknej misy. Rzeczy będą wspomagać twoją praktykę. Jeśli naprawdę
potrafisz cieszyć się życiem, nawet zranienie ciała nie ma znaczenia. Wszystko jest w
porządku, nawet jeśli umrzesz. Kiedy jesteś zachęcany do praktyki i rozumiesz, że
wszystko cały czas ci pomaga, życie czy śmierć nie mają znaczenia. Jest dobrze.
Zupełnie dobrze. To całkowite wyrzeczenie.
Twoja praktyka będzie na tyle silna, że nigdy nie ustanie, bez względu na życie czy
ś

mierć. W ten sposób można wytłumaczyć nasze oświecenie. Praktyka zależy od

ciebie. Nie potrafię wam wyjaśnić znaczenia buddyzmu. Na swój własny sposób wy-
tłumacz sobie swoją drogę życia jako buddysty.
Mówię, żeby zachęcić was do praktyki. Niemożliwe jest dokładne stosowanie się
do moich nauk, ale być może coś wam to zasugeruje.

background image

PRAWDZIWE SKUPIENIE

Akceptujesz myślenie, ponieważ proces myślowy już zachodzi. Nic nie możesz
zrobić. Nie ma potrzeby próbować się go pozbyć. Nie chodzi o to, czy coś jest
właściwe czy niewłaściwe, ale o uczciwą akceptację tego, co robisz. Z otwartym
umysłem.

Prawdziwe skupienie nie oznacza koncentracji na jednej tylko rzeczy. Chociaż
mówimy: „Rób wszystko po kolei”, trudno wytłumaczyć, co to znaczy. Nie próbując
skupiać umysłu na czymkolwiek, jesteśmy gotowi skupić się na czymś. Na przykład
jeśli skupię wzrok na jednej osobie w zendo, niemożliwe będzie zauważanie innych.
Więc kiedy praktykuję zazen, na nikogo nie patrzę. Wówczas mogę dostrzec, gdy
ktoś się poruszy.
Awalokiteśwara to bodhisattwa współczucia. Niekiedy przedstawiany jest jako
mężczyzna, ale pojawia się również pod postacią kobiety. Czasami ma tysiąc rąk, aby
pomagać innym, ale gdyby skupił się na jednej, wtedy pozostałe 999 byłyby
bezużyteczne.
Od starożytności głównym celem praktyki było zachowanie jasnego, spokojnego
umysłu, cokolwiek robisz. Nawet kiedy jesz coś smacznego, twój umysł powinien
być na tyle spokojny, aby docenić wysiłek przygotowania dań, pałeczek, misek i
wszystkiego, czego używamy. Z pogodnym umysłem możemy docenić smak
każdego warzywa, jako że nie dodajemy wielu przypraw. W taki właśnie sposób
gotujemy i spożywamy posiłek.
Znać kogoś znaczy czuć czyjś smak. To, co wyczuwasz w danej osobie. Każdy ma
swój własny smak, szczególną osobowość, która budzi wiele uczuć. Docenianie tej
osobowości czy smaku oznacza pozostawanie z kimś w dobrym związku. Wówczas
naprawdę możemy się przyjaźnić. Nie oznacza to przywierania do kogoś czy też
sprawiania komuś radości, ale całkowite docenienie.
Aby doceniać rzeczy i ludzi, nasz umysł musi być jasny i spokojny. Praktykujemy
więc zazen albo „po prostu siedzimy”, nie gromadząc żadnych idei. Wtedy jesteś
sobą. „Osadzasz się w sobie”. Praktykując w ten sposób, jesteśmy wolni, ale być
może twoje rozumienie wolności i wolność buddyzmu zen nie są takie same. Aby
osiągnąć wolność, siadamy wyprostowani ze skrzyżowanymi nogami, a nasze oczy i
uszy są otwarte na wszystko. Owa gotowość czy też otwartość jest bardzo ważna,
ponieważ mamy skłonność do popadania w przesadę i przywiązywania się do czegoś.
W ten sposób możemy utracić spokój umysłu, który powinien być jak zwierciadło.
Praktykując zazen, osiągamy spokój i jasność umysłu, jednak nie jesteśmy w stanie
tego zrobić, stosując fizyczny przymus czy też tworząc jakiś szczególny stan umysłu.
Możecie myśleć, że praktyka zen to posiadanie umysłu, który jest jak zwierciadło.
Tak jest, jednak jeśli praktykujesz zazen, aby osiągnąć taki stan, nie jest to praktyka

background image

w naszym rozumieniu. Staje się wówczas nie praktyką, lecz sztuką zen.
Różnica pomiędzy sztuką zen a prawdziwym zen polega na tym, że osiągniesz
prawdziwy zen, nie starając się. Jeśli próbujesz coś robić, tracisz to. Skupiasz się na
jednej z tysiąca rąk i tracisz 999. Dlatego właśnie mówimy: „Po prostu siedź”. Nie
oznacza to całkowitego powstrzymania swego umysłu ani skupienia na oddechu, choć
to pomaga. Gdy praktykujesz, licząc oddechy, możesz czuć się znudzony, bo nie ma
to dla ciebie wielkiego znaczenia, ale wówczas tracisz zrozumienie prawdziwej
praktyki. Praktykujemy skupienie albo pozwalamy umysłowi podążać za oddechem,
ż

eby nie oddawać się jakimś skomplikowanym praktykom, w których moglibyśmy

się zatracić, usiłując czegoś dokonać.
W sztuce zen próbujesz być wprawnym mistrzem zen o wielkiej sile i dobrej
praktyce. „Och, chcę być taki jak on. Muszę się bardzo starać”. Sztuka zen skupia się
na rysowaniu prostej linii albo kontrolowaniu umysłu. Ale zen jest dla wszystkich,
nawet jeśli nie umieją rysować prostych linii. Jeśli potrafisz narysować linię, po
prostu linię, to jest zen. Dla dziecka to naturalne, a linia jest piękna. nawet jeśli nie
jest prosta. A więc bez względu na to, czy podoba ci się siedzenie ze skrzyżowanymi
nogami, czy nie, czy potrafisz to zrobić, czy nie, jeśli wiesz, czym naprawdę jest
zazen, możesz tego dokonać.
Najważniejsze w naszej praktyce jest przestrzeganie planu zajęć i współdziałanie z
innymi ludźmi. Możesz myśleć, że to praktyka grupowa, ale tak nie jest. Praktyka w
grupie jest zupełnie innym rodzajem sztuki. Podczas wojny niektórzy młodzi ludzie,
zachęceni nastrojami panującymi w Japonii, recytowali mi werset z Shushogi:
„Najważniejsze w praktyce jest zrozumienie narodzin i śmierci”. Mówili: „Nawet
jeśli nie znam tej sutry, mogę zginąć na froncie”. To jest praktyka zbiorowa. Łatwo
umrzeć, będąc zachęcanym przez trąby, szczęk broni i wojenne okrzyki.
Nie jest to nasza praktyka. Choć praktykujemy z ludźmi, naszym celem jest
praktykowanie z górami i rzekami, drzewa mi i kamieniami, całym światem,
wszechświatem, i odnalezienie siebie w wielkim kosmosie. Kiedy praktykujemy z
tym ogromnym światem, intuicyjnie wyczuwamy, w którą stronę iść. Kiedy to, co cię
otacza, daje ci znak, jaką obrać drogę, to nawet jeśli nie myślisz o podążaniu za
znakiem, będziesz szedł we właściwym kierunku.
Dobrze jest praktykować na nasz sposób, ale możesz praktykować z błędną ideą.
Mimo to, jeśli zdajesz sobie sprawę: „Popełniam błąd, ale i tak nie mogę zaprzestać
praktyki”, nie ma powodu do zmartwienia. Jeśli otworzysz swoje prawdziwe oczy i
zaakceptujesz, że pochłonęła cię niewłaściwa idea praktyki, będzie to prawdziwa
praktyka.
Akceptujesz myślenie, ponieważ proces myślowy już zachodzi. Nic nie możesz
zrobić. Nie ma potrzeby próbować się go pozbyć. Nie chodzi o to, czy coś jest
właściwe, czy niewłaściwe, ale o uczciwą akceptację tego, co robisz. Z otwartym
umysłem. To najważniejsza sprawa. Kiedy praktykujesz zazen, zaakceptujesz w sobie
tego, który myśli o czymś, nie próbując się uwolnić od obrazów. „Och! To one”. A

background image

gdy ktoś się poruszy, stwierdzisz: „ Ach, rusza A gdy przestanie się ruszać, twoje
oczy nadal będą widziały to samo. Tak właśnie twoje oczy będą widzieć, kiedy
niczemu szczególnemu nie będziesz się przyglądał. W ten sposób twoja praktyka
będzie obejmować wszystko, jedno po drugim, i nie stracisz spokoju umysłu.
Zasięg takiej praktyki nie ma granic. Wtedy jesteśmy naprawdę wolni. Gdy sam
siebie ocenisz jako dobrego lub złego, prawego bądź nieprawego, zyskując wartość
porównawczą, stracisz tę absolutną. Kiedy zaś osądzasz siebie według
nieograniczonych miar, osadzasz się w swoim prawdziwym ja. To wystarczy, nawet
jeśli uważasz, że potrzeba ci lepszej miary. Jeśli to zrozumiesz, będziesz wiedział,
czym dla ludzi i całego świata jest prawdziwa praktyka.

background image

DOKĄDKOLWIEK IDĘ, SPOTYKAM

SIEBIE

Dopóki lgniesz do idei „ja” i próbujesz udoskonalić swoją praktykę lub coś
odnaleźć, dopóki usiłujesz stworzyć udoskonalone, lepsze „ja”, w swojej
praktyce schodzisz na manowce. Nie masz czasu, aby osiągnąć cel.

Większość z nas pragnie wiedzieć, czym jest „ja”. To wielki problem. Usiłuję
zrozumieć, dlaczego go macie. Wydaje mi się, iż mimo że próbujecie zrozumieć, kim
jesteście, zadanie to jest niewykonalne i nigdy nie zobaczycie swojego ja. Mówicie,
ż

e trudno siedzieć, nie myśląc, ale jeszcze trudniej będzie próbować myśleć o swoim

ja. Prawie niemożliwe jest dojście do jakiegoś wniosku i jeśli nie zaprzestaniecie tych
prób, oszalejecie i nie będziecie wiedzieli, co zrobić ze swoim ja.
Wasza kultura oparta jest na idei samodoskonalenia. To idea raczej naukowa. W
nauce udoskonalenie znaczy, że zamiast płynąć do Japonii statkiem, możesz polecieć
odrzutowcem. Udoskonalenie oparte jest zatem na wartości porównawczej, która jest
podstawą również naszego społeczeństwa i gospodarki. Rozumiem, że odrzucacie
ideę cywilizacji, ale nie odrzucacie idei doskonalenia. Stale próbujecie coś ulepszyć.
Być może większość z was siedzi tu, aby udoskonalić swoje zazen, ale buddyści nie
przywiązują się tak bardzo do idei doskonalenia.
Jeśli praktykujesz zazen, próbując się udoskonalić, może chcesz poznać samego
siebie w bardziej psychologiczny sposób. Psychologia wskaże ci pewne cechy twojej
osobowości, ale nie powie ci dokładnie, kim jesteś. To tylko jedna z wielu interpre-
tacji twojego umysłu. Jeśli pójdziesz do psychologa albo psychiatry, uzyskasz
mnóstwo informacji na swój temat. Dopóki do nich chodzisz, możesz odczuwać
pewną ulgę. Możesz poczuć się uwolniony od brzemienia, które dźwigasz, ale w zen
rozumiemy siebie zupełnie inaczej.
Tozan, założyciel chińskiej szkoły Soto zen, powiedział: „Nie próbuj patrzeć na
siebie obiektywnie”. Innymi słowy, nie próbuj szukać na swój temat informacji
będących obiektywną prawdą. To tylko informacja. Tozan mówi, że prawdziwe ja jest
odmienne od informacji, które masz. Prawdziwe ja nie ma z tym nic wspólnego.
„Podążam własną drogą. Dokądkolwiek idę, spotykam siebie”.
Tozan odrzuca próby lgnięcia do informacji na swój temat i mówi, że trzeba iść
samodzielnie na własnych nogach. Cokolwiek mówią ludzie, idź własną drogą, ale też
praktykuj z ludźmi. To kolejna sprawa: aby spotkać siebie, trzeba praktykować wraz z
innymi.
Kiedy patrzysz na kogoś szczerze praktykującego, widzisz siebie. Jeśli czyjaś
praktyka robi na tobie duże wrażenie, mówisz: „Och, tak świetnie mu idzie”. Ten
„on” nie jest ani nim, ani tobą - to ktoś znacznie więcej. Kim on jest? Po namyśle

background image

możesz powiedzieć: „On jest tam, a ja tutaj”. Ale mimo że imponuje ci jego praktyka,
„on” nie jest ani tobą, ani nim. Jeśli coś robi na tobie wrażenie, to właśnie twoje
prawdziwe ja. Jest ono czystym doświadczeniem twojej praktyki. Dopóki usiłujesz
udoskonalić samego siebie, nosisz w sercu ideę ja, co jest niewłaściwą praktyką. Nie
o takiej praktyce mówimy.
Kiedy oczyścisz swój umysł, kiedy porzucisz wszystko i będziesz po prostu
praktykował zazen z otwartym umysłem, cokolwiek zobaczysz, napotkasz siebie.
Siebie, poza ideą „jego”, „jej” czy „mnie”. Dopóki lgniesz do idei ja i próbujesz
udoskonalić swoją praktykę lub coś odnaleźć, dopóki usiłujesz stworzyć
udoskonalone, lepsze ja, w swojej praktyce schodzisz na manowce. Nie masz czasu,
aby osiągnąć cel, zatem w końcu zmęczysz się i powiesz: „Zen to nic dobrego.
Praktykowałem zazen przez lata, ale niczego nie osiągnąłem! „ Jednak jeśli po prostu
przychodzisz tutaj, siadasz wraz ze szczerymi uczniami, stajesz się jednym z nich i
nie ustajesz, to właśnie jest nasza praktyka. Możesz tego doświadczyć, gdziekolwiek
jesteś. Tozan mówił: „Dokądkolwiek idę, spotykam siebie”. Widząc wodę, widzi sie-
bie. Wystarczy, że zobaczy wodę, nawet jeśli nie potrafi w niej zobaczyć siebie.
Nie można zatem zrozumieć siebie poprzez obiektywne zrozumienie ani zbieranie
informacji z różnych źródeł. Gdy ludzie twierdzą, że oszalałeś, odpowiadaj: „W
porządku, oszalałem! ’’ Jeśli mówią, że jesteś złym uczniem, rzeczywiście może tak
być. „Jestem złym uczniem, ale bardzo się staram”. To wystarczy. Kiedy siedzisz w
ten sposób, akceptujesz siebie i wszystkich innych. Gdy zaś jesteś zaangażowany w
przeróżne głupiutkie problemy, siedzisz razem z nimi. Wtedy jesteś sobą. Kiedy
jednak próbujesz pozbyć się swoich problemów, praktyka nie jest właściwa.
Jeśli przywierasz do idei, którą tworzysz, jak „ja” czy obiektywna rzeczywistość,
zagubisz się w obiektywnym świecie, który stworzyłeś własnym umysłem. Tworzysz
rzeczy jedną po drugiej i nie ma temu końca. Być może tworzysz różne światy, a
tworzenie i oglądanie wielu rzeczy jest bardzo ciekawe, jednak nie powinieneś
zatracać się w swoich wytworach.
Drugą stroną naszej praktyki jest myślenie i działanie. Nie próbujemy upodobnić
się do kamienia. Naszą praktyką jest codzienne życie. Zamiast dać się zniewolić
myślącemu umysłowi, wyobraźni czy też emocjom, myślimy w prawdziwym tego
słowa znaczeniu. Nasze myślenie pochodzi z prawdziwego ja, które zawiera w sobie
wszystko. Zanim jeszcze o tym pomyślimy, drzewa, ptaki i wszystko również myśli.
A kiedy myślą, wydają różne odgłosy. Takie jest ich myślenie. Nie ma potrzeby,
abyśmy myśleli więcej. Myślenie istnieje już, kiedy widzimy rzeczy takimi, jaka jest.
Ten rodzaj czystego myślenia występuje w naszej praktyce, zatem zawsze jesteśmy
wolni od siebie samych. Możemy widzieć rzeczy takimi, jaka jest, a zarazem myśleć o
nich. Ponieważ nie przywiązujemy się do żadnego określonego sposobu myślenia, nie
istnieje dla nas sposób prawdziwy czy fałszywy.

background image

SZEF WSZYSTKIEGO

Nie będąc zniewolony, jesteś w stanie dzielić swoją praktykę ze wszystkim. Tak
właśnie ustanawiasz siebie w sobie. Jesteś gotów wszystko objąć. A kiedy
wszystko obejmiesz, pojawi się prawdziwe ja.

Powodem, dla którego praktykujemy zazen, jest chęć bycia „szefem wszystkiego”.
Gdziekolwiek jesteśmy. Kiedy rozumujesz w ten sposób, istniejesz jako idea swojego
umysłu. Nie mam na myśli „ja”. To iluzja, ponieważ idee, które masz, nie są
wspierane praktyką, stajesz się więc niewolnikiem idei „ja” i „inni’. Kiedy
prawdziwa potęga praktyki wspiera twoje zrozumienie, wówczas „ja, które
praktykuje, jest szefem wszystkiego, szefem swojego „ja.
Dlatego Budda nakazywał panowanie nad sobą. Ja, nad którym musisz panować,
to zwodnicze, a nie prawdziwe ja. Masz ideę tego, kim jesteś, i wpadasz w jej
pułapkę. Stajesz się niewolnikiem fałszywego ja, stąd twoje kłopoty i zamęt. Kiedy
owe idee są kontrolowane przez moc twojej praktyki, wówczas to „ja” jest szefem
wszystkiego. Wtedy nawet umysł pogrążony w chaosie będzie wspierany przez
praktykę.

Kiedy praktykujesz zazen, twoje uszy odbierają dźwięki. Możesz słyszeć
najróżniejsze głosy, a czasami mieć w umyśle przeróżne idee, ale jeśli twoja praktyka
jest dobra, będzie obejmowała dźwięki, które słyszysz, i obrazy, które widzisz. Są one
częścią ciebie. Twoja praktyka jest wystarczająco mocna, aby je mieć, „posiadać na
własność”, nie zniewalając ich, w taki sam sposób, w jaki masz ręce i oczy.
Czasami wydaje się, że prawa i lewa ręka nie współpracują. Kiedy naprawdę jesteś
szefem wszystkiego, nie ma zamieszania, nawet jeśli na to wygląda. Może się
wydawać, że robisz coś niewłaściwego, a ludzie mogą mówić: „Och, on robi coś
złego”, ale to tylko ich zrozumienie rzeczy. Nie robisz nic złego, bo wszystko jest
twoją własnością i kierujesz rzeczami tak jak swoimi rękami.
Pozwalasz sobie być ze wszystkim i pozwalasz rzeczom być takimi, jakimi chcą
być. Taka jest potęga praktyki, a to coś całkiem innego niż robienie czegoś
niewłaściwego. Ktoś może cierpieć, robiąc coś złego, ale dla ciebie nie ma cierpienia.
Ty tylko kierujesz rzeczami w pewien sposób, jak swoją własnością.
W taki sam sposób powinny być również respektowane nakazy. Przestrzegasz
nakazów nie dlatego, że musisz słuchać słów Buddy, ale aby objąć prawdziwą
praktyką codzienne życie lub ustanowić siebie samego. Ja zawiera w sobie wszystko.
Czasami mówimy, że aby objąć praktyką codzienne życie, trzeba być całkowicie
zaangażowanym w swoje działanie albo stanowić jedność ze wszystkim, ale nie jest
to jasne. Mógłbyś wtedy powiedzieć, że zniewolenie przez manię gry w siatkówkę
czy skłonność do hazardu jest tym samym co praktyka. Ale to jest zniewolenie, nie
praktyka. Nie jesteś szefem hazardu - to hazard jest twoim szefem. Twoja praktyka

background image

nie działa. Stajesz się zniewolony przez coś, co stworzyłeś własnym umysłem.
Twój umysł wiruje i stwarza iluzje. Zyskujesz ideę zdobywania albo ideę radosnej
spekulacji, to wszystko. Jesteś więc zniewolony przez siebie i hazard. Wcale nie
praktykujesz zazen. Nie jesteś szefem, twój umysł nie jest twoją własnością. Nawet
nogi nie są twoją własnością, bo gdy tylko wstaniesz, one chcą iść do Reno! Praktyka
nie wspiera twoich nóg. Na tym polega różnica.
Zatem stanowienie z czymś jedności nie oznacza schwytania. Jesteś schwytany,
gdy stajesz się częścią czegoś, co powstało w twoim umyśle. Tworzysz w umyśle coś
interesującego, stajesz się bardzo podatny na sugestie i masz ochotę zostać członkiem
grupy, którą masz w umyśle. Jesteś jej niewolnikiem, nawet jeśli nie istnieje nic poza
tym, co stworzył twój umysł. Praktyka nie istnieje - nie ma nic, co by cię wspierało.
Nie jesteś szefem, a nawet tracisz samego siebie. Na tym polega różnica.
Mówimy więc, że trzeba praktykować zazen bez idei zdobywania, bez żadnego
celu. Niech rzeczy same działają, wspierając wszystko, co do ciebie należy.
Prawdziwa praktyka ma orientację lub kierunek, ale nie ma celu ani idei zdobywania,
może więc objąć wszystko, co się pojawia. Nieważne, czy jest dobre, czy złe. Jeśli
pojawia się coś złego, mówisz: „Dobrze, jesteś częścią mnie”. A jeśli coś dobrego,
stwierdzasz: „W porządku”. Ponieważ nie mamy żadnego określonego celu praktyki,
nie jest ważne, co się pojawia.
Ponieważ taki umysł wszystko zawiera, nazywamy go dużym umysłem. Cokolwiek
to jest, istnieje w nas, posiadamy go, zatem nazywamy go

dużym umysłem” albo

„celem bez celu”, albo „językiem bez języka”. Nawet jeżeli o czymś mówię, nie ma
w tym celu. Mówię do siebie, ponieważ jesteś częścią mnie. Moje mówienie nie ma
więc celu. Coś się dzieje, to wszystko. Dzieje się z powodu prawdziwej radości
dzielenia praktyki ze wszystkim.
Kiedy praktykujesz zazen, wszystko praktykuje zazen, wszystko, co masz,
praktykuje zazen. Budda praktykuje zazen, Bodhidharma praktykuje zazen i wszystko
praktykuje zazen razem z tobą. A ty dzielisz tę praktykę ze wszystkim. Zazen dzieje
się właśnie w taki sposób, nasze prawdziwe życie dzieje się w taki sposób, nasza
prawdziwa droga bodhisattwy dzieje się w taki sposób.
W ten sposób pomagasz innym. Pomagać innym znaczy dzielić praktykę z ludźmi.
Dzielimy naszą praktykę z dziećmi i ludźmi na ulicy. Nawet jeśli oni nie praktykują
zazen, możemy dzielić z nimi tę praktykę, ponieważ jeśli widzę ludzi, już tu są i
praktykuję zazen wraz z nimi, z odgłosem samochodu, ze wszystkim.
Gdy ktoś zapyta mnie, dlaczego praktykuję, mogę odpowiedzieć, że robię to, aby
mieć dobrze zorientowany umysł. Rzecz w tym, aby nie utracić tego dobrze
zorientowanego umysłu. W Japonii dzieci mają zabawkę zwaną bodhidharma. Znasz
ją? Jest zrobiona z papieru i jeśli się ją popchnie, zawsze wstaje. Taka jest dobrze
zorientowana praktyka. Ludzie cieszą się, rzucając zabawką, bo jakkolwiek upadnie,
zawsze się podnosi. To dobra ilustracja naszej praktyki.
Nie wiemy, gdzie jest ja. Jeśli mówisz: „To jest mój umysł”, to już masz ideę ja.

background image

Jest tu, a nie tam. Myślisz, że umysł znajduje się w twojej głowie, ale gdzie
dokładnie? Nikt tego nie wie. Zatem nasza praktyka to być ze wszystkim. Nie będąc
zniewolony, jesteś w stanie dzielić swoją praktykę ze wszystkim. Tak właśnie
ustanawiasz siebie w sobie. Jesteś gotów wszystko objąć. A kiedy wszystko
obejmiesz, pojawi się prawdziwe ja.

background image

SZCZERA PRAKTYKA

Ważna jest nie nauka, ale charakter wysiłku ucznia. Nawet poszukiwanie
oświecenia oznacza, że twój umysł nie jest wystarczająco duży. Nie jesteś
wystarczająco uczciwy, ponieważ twoja nauka ma jakiś cel.

Choć Dogen Zenji jest uważany za założyciela szkoły Soto zen w Japonii, nie lubił
utożsamiać się z „zen”, a co dopiero z „Soto”. Jeśli było to konieczne, mówił, aby
nazywano nas uczniami Buddy, a siebie nazywał mnichem Dogenem.
Kiedy Dogen Zenji studiował w Chinach razem z mistrzem zen Tendo Nyojo
Zenji, istniały różne szkoły zen, takie jak Rinzai, Soto, Ummon, Hogen i Igyo.
Jednak według Dogena Nyojo Zenji nie należał do żadnej konkretnej szkoły. Jego
zen polegał na praktyce zazen i rozumieniu ducha Buddy własnym ciałem i umysłem.
Dlatego też Dogen uznał go za swego nauczyciela.
W Japonii Dogen studiował buddyzm tendai, a później wstąpił do świątyni
Eisaiego, aby studiować Rinzai. Jednak Eisai zmarł wkrótce potem, a Dogen chciał
kontynuować praktykę z odpowiednim nauczycielem, pojechał więc do Chin razem z
Moyzenem, jednym z uczniów Eisaiego. Chociaż odwiedził wiele świątyń i widział
wielu nauczycieli zen, nie mógł zaakceptować nikogo, dopóki nie spotkał Nyojo
Zenji.
Kiedy Dogen Zenji po raz pierwszy ujrzał Nyojo Zenji, uznał go za swego
nauczyciela, mimo że nie uczył się pod jego kierunkiem. Podobnie Nyojo Zenji
pomyślał natychmiast: „Oto uczeń, który wytrwa w mojej praktyce”. Pewnego
wieczoru podczas medytacji Nyojo Zenji zbeształ kogoś, kto spał, a w czasie Dogen
Zenji doświadczył przebudzenia. Opowiedziawszy nauczycielowi o swoim
oświeceniu, Dogen Zenji otrzymał od Nyojo Zenji przekaz dharmy. Potem wrócił do
Japonii.
Po pierwsze, dostrzegamy tutaj, że Dogen Zenji był mnichem, który pragnął być
szczerym uczniem Buddy. To wszystko. Porzucił akademickie studia nad
buddyzmem, bo pragnął dowiedzieć się, jak zostać dobrym uczniem całym sercem i
umysłem. Najważniejsze to mieć ducha. Ponieważ był tak szczerym uczniem, nie był
w stanie zaakceptować nauczycieli, którzy nie byli tak szczerzy jak on, nie mógł
uznać kogoś, kto był tylko dobrym mówcą. Pragnął spotkać mnicha, który
praktykował prawdziwy zen. Kiedy więc ujrzał Nyojo Zenji, zaakceptował go jako
nauczyciela, a kiedy Dogena zobaczył Nyojo Zenji, uznał jego szczerość.
Jaka jest szczera praktyka? Trudno to stwierdzić, jeśli nie jesteś szczery, ale kiedy
jesteś, nie zaakceptujesz niczego powierzchownego. Tylko kiedy staniesz się bardzo
szczery, będziesz to wiedział. Przypomina to docenianie dobrej sztuki. Jeśli pragniesz
docenić dobrą sztukę, najważniejsze jest dostrzec dobrą pracę. Jeśli widziałeś wiele
dobrych dzieł, gdy zobaczysz coś niezbyt dobrego, natychmiast będziesz wiedział, że

background image

nie jest to dobre. Twoje oczy staną się wystarczające bystre, aby to dostrzec.
Dlatego właśnie Dogen Zenji przykładał taką wagę do roli nauczyciela. Jeśli chcesz
wiedzieć, czym jest szczerość, powinieneś mieć dobrego nauczyciela, bo widząc go,
będziesz wiedział, czym jest szczerość. Nie da się tego opisać. Wyczujesz to intuicyj-
nie. Taki rodzaj intuicji zyskasz, widząc dobrego nauczyciela.
Aby wykształcić sobie bystry wzrok lub też czysty, bezstronny osąd, trzeba
zrezygnować lub przynajmniej być gotowym zrezygnować ze wszystkiego, łącznie ze
zrozumieniem nauki i wiedzą na temat buddyzmu. Wówczas będziesz w stanie
powiedzieć, co jest dobre, a co złe. Wielu nauczycieli porzuciło studiowanie sutr i
praktykowało jedynie zazen. Na niczym nie polegali, praktykowali zazen, aby oczy-
ś

cić umysł. Każda nauka może być dla ciebie dobra, ale przy błędnym osądzie nie

będzie miała wielkiego sensu. Zepsujesz naukę własnym osądem. Ale kiedy nie
osądzasz nauki, wtedy przyjmujesz ją taką, jaka jest.
Nauka, którą Dogen otrzymał od Nyojo, była właśnie tym wielkim duchem,
gotowością do porzucenia wszystkiego. W jego umyśle panowała cisza, zwłaszcza
podczas praktyki zazen. Uderzyła go czystość tej praktyki. Kiedy próbujesz wszystko
porzucić, niczego jeszcze nie porzuciłeś. Kiedy jesteś zmęczony głupimi dyskusjami
lub studiami, głupim umysłem czepiającym się czegoś, na czym można polegać,
szukasz czegoś zwanego prawdą albo prawdziwą nauką. Będziesz całkowicie
pochłonięty czystą praktyką, porzucając wszystko.

Mój nauczyciel, Kishizawa Roshi, był wielkim uczonym, a jego studia rozpoczęły
się, gdy wszystko porzucił. Nie dbał o pozycję, sławę czy reputację. Nie obchodziło
go, co mówią o nim ludzie. Nie ustawał w nauce i praktyce, aby dorównać dawnym
nauczycielom, którzy się jej poświęcili. Kiedy wszystko porzucasz, nie istnieje Soto
czy Rinzai. Tak było w przypadku mojego nauczyciela.
Kiedy tylko spotykał ucznia lub uczonego, pytał, czy nie mają spisanych nauk.
Cokolwiek mieli, był tym bardzo zainteresowany. Nieustannie szukał przyjaciela,
nauczyciela. Nieważne było, czy ktoś był sławny. Tylko kiedy wszystko porzucisz,
będziesz w stanie rozpoznać prawdziwego nauczyciela.
Nawet sama nazwa „buddyzm” jest już skażeniem naszej praktyki. Ważna jest nie
nauka, ale charakter wysiłku ucznia. Nawet poszukiwanie oświecenia oznacza, że
twój umysł nie jest wystarczająco wielki. Nie jesteś uczciwy, ponieważ twoja nauka
ma jakiś cel. A pragnienie osiągnięcia czegoś czy nawet propagowania buddyzmu nie
jest wystarczająco czyste. Celem naszych studiów jest tylko zobaczenie kogoś
ś

więtego, wielkiego i czystego.

Twój nauczyciel powinien być stanowczy w tej kwestii. Będzie bardzo zły, gdy
okażesz się leniwy. Jeśli nieustannie zajmujesz się czymś, co nie jest wystarczająco
czyste, tracisz czas. Na ile to tylko możliwe, słuchaj swojego wewnętrznego głosu,
odrzucając bezużyteczne rzeczy. Dogen Zenji mawiał, że jeśli twoja praktyka jest
wystarczająco czysta, będziesz wspierany przez Buddę, nie martw się więc o to, kto
cię wesprze ani co się z tobą stanie. Chwila po chwili całkowicie się poświęć i słuchaj

background image

swego wewnętrznego głosu. Wtedy zobaczysz kogoś naprawdę wielkiego. Zobaczysz
kogoś, kto cię zaakceptuje i kogo ty będziesz mógł zaakceptować. To najważniejsza
rzecz dla uczniów zen. Jeśli nie potrafisz w ten sposób zaakceptować swego
nauczyciela, poszukaj innego. Inaczej prawie niemożliwe będzie studiowanie naszej
drogi.
Praktykować zen to zdać sobie sprawę z poszukującego dróg umysłu i przyjąć
właściwą postawę. Tatsugami Roshi wspomniał ciekawy sposób praktykowania
właściwej postawy poprzez mówienie „Tak”. To było świetne! A moja mudra?
„Tak”. A moje oczy? „Tak”. Krótko mówiąc, zazen to „Tak”. Mój kręgosłup - „Tak”.
Mój podbródek - „Tak”. Nie sprawdzasz swojej postawy. Akceptujesz ją - „Tak”.

To właśnie jest zazen. Nie powinno być żadnych dodatkowych działań w waszej
praktyce. Trzeba tylko mieć takiego ducha. Oto cała tajemnica naszej praktyki. Jeśli
masz coś więcej, to niedobrze. Jeśli masz jakąś dodatkową wyszukaną praktykę, nie
osiągniesz tego punktu.
Podobnie jest z nakazami, takimi jak „Nie zabijaj”. Możesz sądzić, że nie
przetrwasz bez zabijania. Ale bez względu na to, czy to możliwe, czy nie, nie podlega
dyskusji. Jeśli nakaz mówi: „Nie zabijaj”, wówczas odpowiadasz: „Tak, nie będę
zabijał”. W takiej chwili masz doskonałą naturę buddy. Kiedy zaś mówisz, że to
niemożliwe, właściwe czy niewłaściwe, albo porównujesz buddyjskie zasady z
chrześcijańskimi przykazaniami, nic nie rozumiesz. Kiedy mówisz „dobrze”, czy to
przykazaniom, czy zasadom, masz umysł buddy lub też doskonałe miłosierdzie.
Zatem jeśli to rozumiesz, nie istnieją inne tajemnice. Gdy słuchasz swego
wewnętrznego głosu, nawet nie próbując go słuchać, kiedy tylko masz okazję,
pojawia się Droga. Oto głos Buddy.

background image

JEDNOŚĆ ZE WSZYSTKIM

... Gdziekolwiek jesteś, stanowisz jedność z chmurami, słońcem i gwiazdami,
które widzisz. Nawet jeśli wyskakujesz z samolotu, nie wychodzisz nigdzie. Nadal
jesteś jednością ze wszystkim. To bardziej prawdziwe, niż mogę wyrazić, i bar-
dziej prawdziwe, niż możesz usłyszeć.

Większość z nas pojmuje rzeczy w kategoriach różnic, takich jak duży lub mały,
czarny albo biały, materialny bądź duchowy. Kiedy mówimy duchowy, mamy na
myśli coś niematerialnego, ale według buddyzmu to, co duchowe, należy do
rzeczywistych zjawisk. Druga strona, którą moglibyśmy nazwać ontologiczną, to ta,
której nie można zobaczyć. Ta inna strona jest wcześniejsza niż pojęcie „duchowego”
czy „materialnego”. Nie można tego pojąć małym umysłem w kategoriach dużego
czy małego, czarnego lub białego, mężczyzny albo kobiety. Rozumować tylko w ten
sposób to ograniczać nasze prawdziwe istnienie.
Dopóki próbujemy zrozumieć rzeczywistość czy też samego siebie w kategoriach
zjawisk, w ogóle nie jest to możliwe. Rzeczywistość jest wtedy, kiedy rozumiecie, że
istnieje coś więcej niż duchowe i materialne, więcej niż złe i dobre. To tak naprawdę
każdy z nas. Wiedzieć o tym to znaczy wyrzec się, być wolnym od idei dobra czy zła,
ż

ycia czy śmierci, duchowego czy materialnego.

Choć bardzo się starasz być „duchowy”, nadal istniejesz tylko po jednej stronie,
ignorując swą drugą stronę. Dlatego cierpisz. Jeśli naprawdę chcesz osiągnąć
oświecenie i zrozumieć prawdziwego siebie, musisz wyjść poza idee dobra czy zła,
ż

ycia czy śmierci. Robimy to poprzez praktykę zazen. Jeśli coś się pojawia,

pozwalamy na to. Nie myśl o tym w kategoriach dobra czy zła. Pozwól temu przyjść i
odejść. Oto prawdziwe zen - wykroczenie poza różne idee i bycie sobą.
Nie istniejecie tylko w wymiarze duchowym ani tylko fizycznym. Nawet jeśli
wydaje się, że ktoś robi coś złego, nie można mieć takiej pewności. Ludzie mogą
mówić, że coś jest złe, ale człowiek nie jest ani dobry, ani zły. Społeczeństwo ma
swoje normy. Mamy pewien moralny wzorzec i mówimy, że coś jest złe albo dobre.
Ale może nastąpić zmiana. Jeśli zmienia się wzorzec moralny albo model osądzania,
ktoś, kto dzisiaj jest zły, jutro, za rok albo dwa lata może być dobry. Pojęcia dobra i
zła zmieniają się z czasem, jednak rzeczy same w sobie nie są ani dobre, ani złe.
Bieg wydarzeń określa skutek i przyczyna. Coś, co istnieje teraz, spowoduje
pewien skutek, a on z kolei będzie przyczyną następnego skutku. Coś, co nie jest ani
dobre, ani złe, przebiega właśnie w ten sposób. To jest rzeczywistość. Jeśli nie
zdajesz sobie z tego sprawy, jesteś skłonny pojmować rzeczy w kategoriach dobra i
zła. Uważasz, że ktoś jest dobry, a ktoś inny zły. Jednak ja rozumiem to inaczej.
Wszystko po prostu się dzieje. Zrozumienie tego oznacza wyzwolenie.
Kiedy siedzisz w zazen, jesteś sobą. Nie możesz powiedzieć: „Jestem dobry. Moja

background image

praktyka jest doskonała”. Oczywiście, że jesteś doskonały - od samego początku. Ale
nie ma potrzeby tak mówić. Jesteś doskonały, nawet gdy nie zdajesz sobie sprawy ze
swojej doskonałości. Dlatego mówimy, że wszyscy jesteśmy buddami, a nasza natura
buddy nieustannie się rozwija.
Mówimy, że ja jestem tutaj, a wy tam. Ale tak naprawdę nie istniejecie beze mnie,
a ja nie istnieję bez was. To prawda. Ponieważ jestem tu, wy jesteście tam. A
ponieważ wy tam jesteście, ja jestem tutaj. Moglibyście powiedzieć, że nawet jeśli nie
pojawię się w Tassajara, będziecie tu na mnie czekać. Może i tak, ale to nie jest
doskonałe rozumienie. Byłem na Page Street 300, która jest połączona ze wszystkim,
i wy także jesteście ze wszystkim połączeni. Nie mógłbym pożegnać się z tym
budynkiem, który połączony jest z drogą, drzewami, powietrzem, gwiazdami,
słońcem i księżycem. Skoro jestem połączony ze słońcem i księżycem i wy także
jesteście z nimi połączeni, jak można mówić, że ja jestem tutaj, a wy tam, skoro przez
cały czas jesteśmy połączeni?
To tylko nasz umysł mówi, że ja jestem tu, a wy tam. Nic więcej. Pierwotnie
jesteśmy jednością ze wszystkim. Gdy ktoś umiera, mógłbyś powiedzieć, że już nie
istnieje, ale czy jest możliwe, aby coś całkowicie zniknęło? Nie, i niemożliwe jest,
aby coś pojawiło się nagle z nicości. Jeśli tu jest, nie może całkowicie zniknąć. Może
jedynie zmienić formę. Zawsze więc jesteśmy jednością.
Mógłbyś stwierdzić, że czujesz się samotny, ale jeśli jesteś uczciwy i naprawdę
zrezygnujesz z małego umysłu, nie będzie istniał lęk ani emocjonalne problemy.
Twój umysł zawsze jest spokojny, twoje oczy zawsze otwarte i słyszysz śpiew
ptaków. Widzisz rozkwitające kwiaty. Nie masz żadnych zmartwień. A jeśli się
martwisz, twoje zmartwienie jest jak ciekawa powieść. Bardzo zajmująca jest jej lek-
tura, ale nie ma powodu do obaw czy niepokoju. Kiedy w ten sposób rozumiemy
rzeczy, możemy w pełni cieszyć się życiem.
Kiedy pewnego dnia wracałem samolotem ze Wschodniego Wybrzeża, widziałem
piękny zachód słońca. Jeśli leci się na zachód, słońce zachodzi długo. Ludzie na ziemi
myślą, że jest ciemno i nie ma już słońca, ale wysoko na niebie słońce ciągle zachodzi
i widać piękne chmury. To wspaniały widok, ale można wtedy poczuć się bardzo
samotnym. Jednak gdziekolwiek jesteś, stanowisz jedność z chmurami, słońcem i
gwiazdami, które widzisz. Nawet jeśli wyskakujesz z samolotu, nie wychodzisz ni-
gdzie. Nadal jesteś jednością ze wszystkim. To bardziej prawdziwe, niż mogę
wyrazić, i bardziej prawdziwe, niż możesz usłyszeć.
Nie mówię o niczym dziwnym ani mistycznym. Jeśli tak uważasz, to znaczy, że nie
jesteś wystarczająco prawdomówny. Nie czujesz na tyle głęboko, aby poznać prawdę.
Bądź wystarczająco uczciwy, aby być sobą. W tę stronę kierujemy cały swój wysiłek.
Dogen mawiał, że jeśli pragniesz wyzwolić się od życia i śmierci, nie powinieneś
próbować odrzucać życia i śmierci. Są one naszym „wyposażeniem”. Nie jesteśmy w
stanie przetrwać bez życia i śmierci. Posiadanie ich jest naszą radością. Tak właśnie
pojmujemy prawdę.

background image

Krótko mówiąc, nie angażuj się w pieczenie zbyt wielu ciasteczek, nie twórz
mnóstwa idei małego i dużego, dobrego i złego. Zrób tylko tyle, ile potrzebujesz. Nie
przetrwasz bez jedzenia, dobrze więc upiec ciasteczka, ale nie rób zbyt wielu. Dobrze
mieć problemy i nie możemy bez nich przeżyć, ale nie za wiele. Nie ma potrzeby
stwarzać sobie więcej problemów. Masz ich dosyć.
Jeśli naprawdę rozumiesz swoje życie, nie jest nawet konieczna praktyka zen, a ja
nie muszę przyjeżdżać do Ameryki i mieszkać tu. Gdybyś umiał zrobić dla siebie
wystarczającą liczbę ciasteczek, mógłbym wrócić do Japonii i jeść japońskie ciastka.
Skoro jednak robisz ich za dużo, muszę tutaj trochę zjeść. Muszę wam pomóc.
Podążać naszą drogą to zdawać sobie z tego sprawę i cieszyć się wystarczającą ilością
domowych ciasteczek. W ten sposób cieszymy się życiem i dlatego praktykujemy
zazen. Nie praktykujemy zazen, aby osiągnąć oświecenie. Chcemy tylko być sobą i
uwolnić się od bezużytecznych wysiłków.

background image

OŚWIECENIE

JEST TAM,

GDZIE TY







Oświecenie istnieje nawet

w naszej niedoskonałej praktyce.

Po prostu o tym nie wiemy.

Chodzi więc o to, aby odnaleźć

prawdziwe znaczenie praktyki,

zanim osiągniemy oświecenie.

Oświecenie jest tam, gdzie ty.

Jeśli pozostaniesz dokładnie tam,

gdzie jesteś, pojawi się oświecenie.

background image

OŚWIECENIE JEST TAM, GDZIE TY

Nic, co widzimy i słyszymy, nie jest doskonałe. Ale właśnie w tej niedoskonałości
istnieje doskonała rzeczywistość.

Najważniejsza w naszej praktyce jest świadomość, że mamy naturę buddy. Może
wiemy o tym na poziomie intelektualnym, ale niełatwo to zaakceptować. Nasze
codzienne życie toczy się w sferze dobra i zła, sferze dualizmu, podczas gdy natura
buddy znajduje się w sferze absolutu, gdzie nie ma dobra ani zła. Rzeczywistość ma
dwoistą naturę. Nasza praktyka wykracza poza sferę dobra i zła, i doświadczenie
absolutu. Niełatwo to zrozumieć.
Hashimoto Roshi, sławny mistrz zen, który zmarł w roku 1965, mówił, że japoński
sposób gotowania polega na przygotowywaniu każdego składnika osobno. Ryż tu, a
marynaty tam. Ale gdy masz je w brzuchu, nie wiesz, co jest co. Zupa, ryż, marynaty,
wszystko się miesza. Taki jest świat absolutu. Dopóki ryż, marynaty i zupa pozostają
osobno, nie działają. Nie odżywiają cię. Przypomina to intelektualne zrozumienie
albo książkową wiedzę - oddzieloną od prawdziwego życia.
Praktyka zazen to mieszanie różnych sposobów rozumienia i pozwolenie im na
współpracę. Naftowa lampa nie będzie świecić tylko dlatego, że została napełniona
naftą. Potrzebuje jeszcze powietrza i zapałek. Dzięki zapałkom, powietrzu i nafcie
lampa może się palić. Taka jest nasza praktyka zazen.
Podobnie nie wystarczy powiedzieć: „Mam naturę buddy”. Nic ci to nie da, jeśli
nie masz przyjaciela albo sangi. Kiedy praktykujemy z pomocą sangi, wspomagani
przez Buddę, możemy naprawdę praktykować zazen. Będziemy mieli jasne światło
tutaj w zendo Tassajara i w codziennym życiu.
Ważne jest oczywiście, aby doświadczyć tak zwanego oświecenia, ale ważniejsza
jest wiedza, jak podkręcać płomień w zazen i w codziennym życiu. Kiedy płomień
pali się mocno, nie czujesz zapachu nafty. Kiedy się dymi, czujesz coś i możesz się
domyślić, że to kopci naftowa lampa. Kiedy twoje życie pali się jasnym płomieniem,
na nic się nie skarżysz i nie musisz być świadomy swojej praktyki. Kiedy za dużo
mówimy o zazen, daje się wyczuć zapach nafty.
Może sam jestem dymiącą naftową lampą. Nie bardzo mam ochotę wygłaszać ten
wykład. Chcę po prostu żyć z wami: przenosząc kamienie, kąpiąc się w gorących
ź

ródłach i jedząc dobre potrawy. Zen jest właśnie tutaj. Kiedy zaczynam mówić, czuć

zapach naftowej lampy. Dopóki muszę wygłaszać wykłady, muszę wyjaśniać: „To
jest właściwa praktyka, to jest niewłaściwe, tak praktykujemy zazen... „ Przypomina
to dyktowanie przepisu. Nic nie daje. Nie możesz zjeść przepisu.
Zazwyczaj mistrz zen mówi: „Praktykuj zazen, a osiągniesz oświecenie. Jeśli
osiągniesz oświecenie, będziesz oderwany od wszystkiego i zobaczysz rzeczy takimi,
jaka jest
. To oczywiście prawda, ale nasz sposób nie zawsze na tym polega. Stale się

background image

uczymy, jak dopasować płomień naszej lampy. Dogen Zenji pisał o tym w
Shobogenzo. Uczył, aby w każdej chwili żyć, płonąc jasnym płomieniem, niczym
lampa lub świeca. Żyć każdą chwilą i stać się jednością ze wszystkim było głównym
celem jego nauki i praktyki.
Praktyka zazen to bardzo delikatna kwestia. Gdy praktykujesz zazen, stajesz się
ś

wiadomy rzeczy, których nie zauważałeś, pracując. Dzisiaj przez jakiś czas

przenosiłem kamienie i nie zdawałem sobie sprawy ze zmęczenia. Jednak kiedy
spokojnie usiadłem w zazen, zauważyłem to: „Moje mięśnie są w kiepskim stanie”.
Czułem ból w różnych częściach ciała. Może pomyślicie, że wasza praktyka zazen
byłaby lepsza, gdybyście nie mieli problemów, jednak problemy są naprawdę
konieczne. Nie muszą być wielkie. Możesz praktykować zazen poprzez trudności,
jakich doświadczasz. To niezwykle znacząca kwestia i dlatego Dogen Zenji mówił:
„Praktyka i oświecenie to jedno”. Praktykę wykonujesz świadomie i z pewnym
wysiłkiem. Właśnie! Oświecenie osiąga się dokładnie tak.
Wielu mistrzów zen przeoczyło tę kwestię, usiłując osiągnąć doskonałe zazen, ale
rzeczy, które istnieją, są niedoskonałe. W ten sposób wszystko istnieje na tym
ś

wiecie. Nic, co widzimy i słyszymy, nie jest doskonałe. Ale właśnie w tej

niedoskonałości tkwi doskonała rzeczywistość. Można tej prawdy doświadczyć
intelektualnie, ale również poprzez praktykę. To prawda, która jest zapisana w książ-
kach i w naszych ciałach.
Myślicie, że możecie doświadczyć prawdziwej praktyki tylko po osiągnięciu
oświecenia, ale tak nie jest. Prawdziwa praktyka powstaje w iluzji, we frustracji. Jeśli
popełniasz błąd, w tym miejscu zaczyna się twoja praktyka.
Mówimy o oświeceniu, ale doskonałe oświecenie wykracza poza zrozumienie,
poza nasze doświadczenie. Oświecenie istnieje nawet w naszej niedoskonałej
praktyce. Po prostu o tym nie wiemy. Chodzi więc o to, aby odnaleźć prawdziwe
znaczenie praktyki, zanim osiągniemy oświecenie. Oświecenie jest tam, gdzie ty. Jeśli
pozostaniesz dokładnie tam, gdzie jesteś, pojawi się oświecenie.
Nazywa się to zazen-nie-wiem. Nie wiemy, czym jest zazen. Nie wiem, kim
jestem. Osiągnięcie absolutnego spokoju, kiedy nie wiesz, kim i gdzie jesteś, to
akceptowanie rzeczy takimi, jaka jest. Akceptujesz siebie, nie wiedząc nawet, kim
jesteś. To właśnie prawdziwy „ty”. Kiedy wiesz, kim jesteś, owo „ty” nie jest
prawdziwym tobą. Z łatwością możesz przecenić samego siebie, ale gdy mówisz:
„Och, nie wiem”, jesteś sobą i znasz siebie w pełni. To jest oświecenie.
Uważam, że nasza nauka jest bardzo, bardzo dobra, ale jeśli staniemy się
aroganccy i za bardzo uwierzymy w siebie, będziemy zagubieni. Nie będzie nauki ani
buddyzmu. Gdy w naszym spokoju odnajdujemy radość życia i nie wiemy, co to jest,
i nic nie rozumiemy, wówczas nasz umysł staje się wielki. Jest otwarty na wszystko, a
więc wystarczająco chłonny, aby wiedzieć, zanim my coś wiemy. Czujemy
wdzięczność, jeszcze zanim coś posiadamy. Jesteśmy szczęśliwi, praktykując naszą
drogę, jeszcze zanim osiągniemy oświecenie. Inaczej nie bylibyśmy w stanie osiągnąć

background image

nic prawdziwego.

background image

NIE TRZYMAJ SIĘ KURCZOWO

OŚWIECENIA

Prawdziwe oświecenie zawsze jest z tobą, nie ma więc potrzeby kurczowo się go
trzymać ani nawet o nim myśleć. Ponieważ jest z tobą cały czas, trudność także
jest oświeceniem. Twoje pełne zajęć życie jest oświeconą aktywnością. Oto praw-
dziwe oświecenie.

Szósty Patriarcha, Hui Neng

4

, powiedział: „Przebywanie w pustce i zachowywanie

spokojnego umysłu nie jest zazen”. Rzekł również: „Siedzenie ze skrzyżowanymi
nogami nie jest zazen”. A ja wam powtarzam: „Po prostu siedź”. Jeśli nie rozumiesz,
na czym polega nasza praktyka, a będziesz się trzymał tych słów, poczujesz się
zmieszany, ale kiedy zrozumiesz, czym jest prawdziwy zen, będziesz wiedział, że sło-
wa Patriarchy były swego rodzaju ostrzeżeniem.
Nasz sesshin prawie dobiega końca. Wkrótce wrócicie do domów i zajmiecie się
codziennymi sprawami. Jeśli praktykowałeś prawdziwy zazen, może z radością
wrócisz do codziennego życia. Może poczujesz się zachęcony do powrotu, ale jeśli
czujesz się niepewnie przed powrotem do swego miasta i codziennego życia, znaczy
to, że nadal trzymasz się zazen. Dlatego Szósty Patriarcha powiedział: „Przebywanie
w pustce i trzymanie się praktyki nie jest prawdziwym zazen

.

Kiedy chwila po chwili praktykujesz zazen, akceptujesz to, co masz w danym
momencie, i jesteś zadowolony ze wszystkiego, co robisz. Ponieważ to akceptujesz,
nie skarżysz się. To właśnie jest zazen. Nawet jeśli nie możesz tego wykonać, wiesz,
co robić. Zatem siedzenie w zazen zachęca do robienia również innych rzeczy.
Podobnie jak akceptujesz ból nóg pojawiający się podczas siedzenia, akceptujesz
także swoje codzienne życie, które może być trudniejsze niż praktyka zazen.
Jeśli przyszedłeś tu, aby zasmakować prawdziwej praktyki, zwłaszcza podczas tych
siedmiu dni, a potem powrócić do swoich zajęć, nie tracąc jej smaku, będzie to wielka
zachęta. Pomimo trudności i wielu zajęć zawsze będziesz czuł spokój umysłu, nie
dlatego że się go trzymasz, ale ponieważ się nim cieszysz. Kiedy się czymś cieszysz,
nie musisz się przywiązywać. Zatem kiedy poczułeś smak prawdziwej praktyki,
możesz cieszyć się nią przez cały czas, niezależnie od swoich zajęć.
Może myślisz, że osiągnąłeś oświecenie, ale gdy jesteś zajęty lub doświadczasz
jakichś trudności i sądzisz, że znowu musisz to poczuć, nie jest to prawdziwe
oświecenie, ponieważ się do tego przywiązujesz. Prawdziwe oświecenie zawsze jest z
tobą, nie ma więc potrzeby kurczowo się go trzymać ani nawet o nim myśleć.

4) Szósty Patriarcha Hui Neng żył w latach 638-713, w czasach dynastii Tang (przyp.
tłum.).

background image

Ponieważ jest z tobą cały czas, trudność także jest oświeceniem. Twoje pełne zajęć
ż

ycie jest oświeconą aktywnością. Oto prawdziwe oświecenie.

Młodzi ludzie chodzą na randki, ale oświecenia nie możesz spotkać ani się z nim
umówić. Organizujesz sobie życie, wstajesz o określonej godzinie, o określonej porze
bierzesz torbę z lunchem i wychodzisz do pracy, a jeśli masz sympatię, spotykasz się
z nią.
Nie ma potrzeby umawiać się na randkę. O określonej godzinie twoja partnerka
przyjdzie na róg, gdzie zwykle ją spotykasz. Taki jest nasz sposób. Umawianie się
przez telefon jest raczej głupie i kłopotliwe. Gdy informujesz telefonicznie - „Hej,
właśnie wychodzę” - to jeśli sympatia się nie pojawi, będziesz rozczarowany. Jednak
jeśli się nie umówisz, a ona przyjdzie, będziesz naprawdę szczęśliwy.
Tak właśnie osiągasz oświecenie. Nie ma się z czego śmiać. Nie traktujcie tego
dosłownie. Nie umawiać się na spotkania to znaczy nie oczekiwać ani nie
przywiązywać się do oświecenia. Kiedy oświecenie stanowi zachętę, wystarcza sam
widok, mgnienie oka. Będziesz wówczas szczęśliwy przez cały dzień. Jeśli żądasz
zbyt wiele, to znaczy, że przywiązałeś się do oświecenia.
To właśnie miał na myśli Szósty Patriarcha, mówiąc: „Samo przebywanie w pustce
nie jest prawdziwą praktyką”. Doświadczył on oświecenia poprzez jedno słynne
stwierdzenie: „Masz prawdziwy umysł, nie przebywając nigdzie”. Zatem jeśli się do
czegoś przywiązujesz, tracisz oświecenie. Nie udaje się, nawet gdy bardzo się starasz
umówić na randkę. Oświecenie osiągane w ten sposób jest czymś, do czego się
przywiązujesz, a nie czymś, co zawsze jest z tobą i zawsze cię zachęca.
To bardzo ważna kwestia. Nawet po zakończeniu sesshin kontynuuj praktykę w
codziennym życiu i doznaj prawdziwego oświecenia. Był to bardzo owocny sesshin i
niektórzy poczuli prawdziwy smak naszej praktyki. A nawet jeśli nie, myślę, że
rozumiecie, jak praktykować zazen. Zatem od teraz szczerze kontynuujcie praktykę
zgodnie z właściwą nauką swego nauczyciela, a pewnego dnia poczujecie jej smak.

background image

NAUKA WŁAŚNIE DLA CIEBIE

... Nawet jeśli twierdzisz, że twoja praktyka nie jest wystarczająco dobra, nie ma
innej. Dobra czy zła - to twoja praktyka.

Zwykle kiedy praktykujemy, oczekujemy czegoś: gdy będziemy bardzo się starać,
nasza praktyka się udoskonali. Zmierzając do celu w naszej praktyce, w końcu go
osiągniemy. Myślimy, że nasza praktyka doskonali się dzień po dniu, co pomoże
naszemu zdrowiu i stanowi umysłu. To prawda, ale nie jest to pełne zrozumienie.
Praktykujemy też zazen ze zrozumieniem, że celu nie osiąga się w rok czy dwa
lata, ale właśnie teraz. Taki jest cel praktyki. Kiedy praktykujesz z takim
zrozumieniem, zajmujesz się wieloma rzeczami i pozostajesz skupiony, całkowicie
zajęty obecną praktyką. Dlatego dajemy różne wskazówki, abyście mogli
praktykować tak intensywnie, aby poczuć cel praktyki właśnie teraz.
Możesz powiedzieć: „Moja praktyka nie jest na tyle dobra, abym właśnie teraz
poznał cel czy pełne znaczenie”. Ale nawet jeśli twierdzisz, że twoja praktyka nie jest
wystarczająco dobra, nie ma innej. Dobra czy zła - to twoja praktyka. Nie ma innego
sposobu osiągnięcia doskonałej praktyki niż zaakceptowanie siebie. Mówienie, że
praktyka jest zła, nie wspomaga jej. Twoja praktyka jest twoją praktyką. Mówisz o
niej na różne sposoby, dobrze lub źle, ale to wszystko. Dlatego właśnie mówimy:
„Nawet jeśli twoja praktyka nie jest dobra, jest to doskonała praktyka. Po prostu
siedź”.
Możesz to zrozumieć dosłownie i użyć jako wymówki: „Siedzimy w zendo, a więc
to doskonała praktyka. Nie ma potrzeby siedzieć cały dzień. Wystarczy, jeśli
posiedzimy tylko trochę”. To bardzo powierzchowne zrozumienie. Nie podmiotowe,
lecz przedmiotowe.
Prawda jest tu zawsze. Ale samo mówienie o prawdzie, kiedy jej nie praktykujesz,
to „namalowane ciastko”, którego nie możesz zjeść. Nawet jeśli siedzisz, to tak
jakbyś jadł namalowane ciastko. Nie czujesz więc smaku i poddajesz się: „Nie ma
rezultatów, więc lepiej zejść na dół i zjeść coś innego zamiast potraw z Centrum
Zen”.
Możesz czuć zadowolenie, kiedy ludzie nazywają cię uczniem zen. Wtedy twoja
praktyka popychana jest przez ego, ale nie praktykujesz zen. Zen nic nie znaczy,
kiedy siedzisz w ten sposób. Prawdziwe zazen nie może tak wyglądać. W
przeciwnym razie zen znikłoby ze świata już dawno temu. Jednak nadal żyje z
powodu drugiej strony prawdy. Różni patriarchowie i wielcy mędrcy buddyjscy
mówili: „Budda zostawił swoją naukę właśnie dla mnie, nikogo więcej. Budda
zostawił Sutrę Lotosu właśnie dla Nichirena”. Jeśli się o tym zapomni, nauka Buddy
będzie tylko makulaturą. Przeświadczenie „to właśnie dla mnie” nie jest przejawem
megalomanii. Znaczy, że w pełni uznajesz naukę za swoją własną.

background image

Takiego ducha potrzebujemy w praktyce zazen. Każdy może być Nichirenem,
Dogenem czy Bodhidharmą. Istnieje Budda, Dogen, Bodhidharma i nauka Buddy,
ponieważ ja praktykuję zazen. Zdajesz sobie sprawę, że jesteś jedyną istotą na
ś

wiecie i nikt nie może zająć twojego miejsca. To prawda - cała ta nauka jest właśnie

dla ciebie. Kiedy jesteś młody, nie czujesz tego. Myślisz, że będziesz żył jeszcze
pięćdziesiąt czy nawet sto lat, nie cenisz więc dnia dzisiejszego. Poczujesz to, kiedy
będziesz w moim wieku. „Jestem właśnie tą jedyną istotą. Nikt nie może zająć
mojego miejsca, zatem nie wolno mi się oszukiwać”.
To ważne dla wszystkich, zwłaszcza dla praktykujących naszą drogę. Bez tej
pewności i zrozumienia ujawnisz słabość swojej praktyki: „Nie, nie jestem dość
dobry. Spójrzcie na mnie - nie umiem praktykować zazen. Zen jest tak piękny i tak
doskonały, ale nie jestem w stanie go praktykować”. Zdasz sobie sprawę ze słabości
charakteru i zachowania, a zamartwiając się tym, nie będziesz w stanie siedzieć.
Cokolwiek jednak mówisz o sobie, jesteś tym jedynym. Nie możesz uciec, ponieważ
cały świat jest twój. Wykracza to poza prawdę wyrażoną słowami. To ostateczna
prawda.
Jak możesz zaprzeczyć temu, że jesteś jedyny? Możesz krytykować siebie - to
łatwe. Ale kiedy zaakceptujesz fakt, że jesteś jedyny, nie będziesz miał czasu na
stwierdzenia: „dobra praktyka”, „zła praktyka”. Masz czas na krytykowanie siebie,
ponieważ jesteś głuchy na prawdę. Kiedy to pojmiesz, będziesz w stanie usłyszeć i
zobaczyć prawdę, a także praktykować zazen. Zaakceptujesz prawdę, jakakolwiek się
okaże. Praktyka polega na otwarciu się na wszystko, co ujrzysz jako wcielenie
prawdy. Dlatego właśnie praktykujemy zazen, dlatego każdy może do nas dołączyć i
dlatego nasza praktyka obejmuje każde działanie.
Nie można jej porównać do innych praktyk jako środka do osiągnięcia czegoś.
Wskazówki co do reguł i sposobu, w jaki oddychamy, zostały zebrane dzięki
doświadczeniu wielu ludzi, tak jak zgromadzona została naukowa wiedza. Jednak
buddyjska mądrość kładzie nacisk na podmiotową stronę prawdy. Dlatego mówimy,
ż

e każdy jest buddą. W ten sposób przekazujemy wszystkim naukę Buddy. Nie jest to

tylko przekaz na papierze. Subiektywna strona zawsze była z nami, a ta kwestia była
zawsze podkreślana bez utraty obiektywnej strony prawdy.
Czasami ludzie, którzy nazywają siebie „uduchowionymi”, lekceważą obiektywną
stronę prawdy. To również błąd, jednak na nic się nie zdaje pochwycenie
obiektywnej strony prawdy i gnuśne poleganie na niej. Mimo że możemy polecieć na
Księżyc, nie ma z tego wielkiego pożytku. Nie ma pożytku, dopóki polegamy na
obiektywnej, naukowej prawdzie. Tylko gdy każdy z nas poczuje prawdę, doceni ją,
zaakceptuje i będzie gotów za nią podążać, będzie mu ona pomocna. Kiedy ktoś
stawia się poza prawdą, aby ją studiować, nie będzie wiedział, co robić, gdy coś się
wydarzy.
Pewna stara chińska opowieść mówi o człowieku, który bardzo lubił smoki. Mówił
o smokach, malował je i kupował. Pewien smok pomyślał więc sobie: „Byłby bardzo

background image

szczęśliwy, gdyby odwiedził go prawdziwy smok, taki jak ja”. Któregoś dnia praw-
dziwy smok zakradł się do pokoju tego człowieka, a on nie wiedział, co robić! Aaaaa!
Nie był w stanie nawet uciekać. Nie mógł wstać. Przez długi czas byliśmy jak ten
człowiek, który podziwiał smoki. Nie powinniśmy jednak być przyjaciółmi smoków
ani ich wielbicielami; powinniśmy być samym smokiem. Wówczas żadnego byśmy
się nie bali.
Gotowi zatem jesteśmy uczyć się naszej drogi zarówno subiektywnie, jak i
obiektywnie. Kiedy będziesz praktykował w ten sposób, zazen stanie się twoim
własnym zazen, a skoro jesteś buddą, na różne sposoby wyrazisz swoją prawdziwą
naturę. Oto wolność od zasad praktyki. Cokolwiek zrobisz, będziesz naprawdę sobą.
Będziesz buddą w pełnym tego słowa znaczeniu. Jest wielka różnica pomiędzy
praktyką z takim zrozumieniem a leniwą praktyką, której towarzyszy ubogie,
powierzchowne zrozumienie formy, reguł i nauki. W końcu, jak mówił Budda, nie
możesz na nikim polegać, powinieneś więc być szefem wszystkiego. Wówczas
zrozumiesz naukę Buddy i naszą praktykę i uznasz ją za własną.

background image

STAŃ NA ZIEMI

Ziemia nie zawsze jest taka sama. Czasami może być patykiem albo kamieniem.
Może być wodą. Ziemia... oznacza wszystko, nie tylko „ziemię”. Oznacza
praktykowanie naszej drogi bez prób powtarzania tego samego doświadczenia.

Kiedy mówimy o rzeczywistości, chodzi o zrozumienie, jak praktykować naszą drogę
w zazen i w codziennym życiu. Dogen Zenji mówił o naturze rzeczywistości,
używając chińskiego lub japońskiego słowa immo, które oznacza „jak to albo „po
prostu to”, ale może być również pytaniem „co to? „
Immo może też znaczyć „to”. W angielskim używacie słowa „to”[ i t] , mówiąc o
czasie, pogodzie, ale tak naprawdę wszystko można określić mianem „to”. „My to też
„to”, jednak tak nie mówimy. Zamiast „to” mówimy „on” albo „ona”, „ja”. Mamy
jednak na myśli „to”. Więc jeśli wszystko jest „tym”, stanowi zarazem pytanie. Gdy
powiem „to”, możesz nie wiedzieć, o co dokładnie mi chodzi, i zapytasz: „Co to
jest?”

„To”

5

przy określaniu czasu może oznaczać porę posiłku albo wykładu. Nie

wiemy. Zatem „to” może być pytaniem dla każdego. Możesz powiedzieć: „Która
godzina?”

6

albo „Czy to pora wykładu? „ Zatem „to lub immo jest czymś

określonym, a zarazem pytaniem. To dla nas bardzo ważne. Akurat teraz jest gorąco

7

,

ale „to” nie zawsze jest gorące. Czasami może być zimne.
Mówiąc o czasie, rozumiemy, że czas jest czymś ciągłym, ale także można go
dokładnie określić. Kiedy mówimy: „Jest wpół do dziewiątej”, podajemy konkretną
godzinę. Wtedy czas już nie jest ciągły. Jednak czas z natury jest ciągły, zatem ma
dwa aspekty: ciągłość i nieciągłość. Taka jest natura rzeczywistości.
Dogen Zenji mówi o praktyce nie jako o czymś konkretnym, ale jako o pewnym
kontinuum, przemieszanym ze wszystkim. Mówi: „Jeśli upadniesz, stań na ziemi”.
Czy to ma sens? Gdy upadniesz, wstań w tym samym miejscu na ziemi. Mówi też:
„Jeśli upadniesz na ziemię, stań na pustce, stań na niczym”. Bez omówienia, dlaczego
tak jest, nie możemy w pełni zrozumieć naszej nauki.
Stoimy na ziemi, ale Dogen mówi, że nie powinniśmy. Cóż to znaczy? Jeśli
uważasz, że zawsze możesz wstać, i nie przeszkadza ci upadek, łatwo będziesz
upadał. Będziesz myślał: „W porządku. Jeśli upadnę, mogę stanąć na ziemi”.
Niewłaściwe jest praktykowanie z takim założeniem.
To ważna kwestia. Podobnie jest z oświeceniem. Jeśli polegasz na oświeceniu,

5) Ang. It is nine o'clock - jest dziewiąta (przyp. tłum.).

6) Ang. What time is it? (przyp. tłum.).

7) Ang. It is hot (przyp. tłum.).

background image

będziesz z łatwością popełniał błędy albo upadał, licząc na pomoc ziemi.
Rozumiecie? To niezwykle subtelna kwestia. Oczywiście musimy stać na ziemi, ale
jeśli cały czas trzymamy się idei, że ziemia nam pomoże, zatracamy prawdziwe
znaczenie upadku. Innymi słowy, mimo że popełniamy błąd, nie powinniśmy go
popełniać wiele razy, myśląc, że wszystko jest w porządku, ponieważ wiemy, jak
wstać.

Nie o to nam chodzi, gdy mówimy o rzeczywistości. Nic nie przytrafia się nam

dwa razy w taki sam sposób. Ziemia nie zawsze jest taka sama. Czasami może być
patykiem albo kamieniem. Może być wodą. Ziemia jest „tym”. „To” oznacza
wszystko, nie tylko „ziemię”. Oznacza praktykowanie naszej drogi bez prób
powtarzania tego samego doświadczenia.
W naszej praktyce nie ma więc na czym polegać. Z drugiej jednak strony, zawsze
coś się pojawia. Stosownie do okoliczności otrzymasz pomoc w praktykowaniu
naszej drogi. Nawet bolące nogi stanowią pomoc. Poprzez ból praktykujesz naszą
drogę. Ból jest „tym”. „To” jest wszystkim, ale kiedy bolą nogi, „to” stanowi
określone doświadczenie lub konkretny problem. „To” może być sennością, „to”
może być głodem, „to” może być upałem. Zatem upał albo miły chłód, głód, komary
albo bolące nogi mogą stanowić pomoc w praktyce, na której możesz stanąć i osadzić
siebie. Nie tylko nauka Buddy, ale wszystko może być dla nas pomocą.
Immo-ji znaczy „rzeczy”, a immo-nin to ktoś praktykujący zazen. „Ktoś
praktykujący coś” - oto rzeczywistość. Możemy również powiedzieć: „ktoś robi coś”.
A więc immo jest nietrwałą, konkretną istotą mającą kształt i kolor. Jednak, jak mówił
Dogen Zenji, praktyka zen jest pewnym kontinuum, przemieszanym ze wszystkim.
Jeśli tak jest, wówczas „ktoś wykonujący zazen” już zawiera w sobie wszystko.
Ktoś nie może być oddzielony od świata. Czyn nie może istnieć bez tła całego świata,
a rzecz nie może być oddzielona od innych rzeczy. Zatem „ktoś”, „wykonywanie” i
„coś” są tym samym. A jeśli są tym samym, możemy powiedzieć „coś” „coś” „coś”.
Co to jest? To pełne zrozumienie. Wszystko dzieje się w ten sposób. Jeśli więc
trzymasz się idei pomocy lub oświecenia, popełniasz błąd. Oddzieliłeś siebie od
wszystkiego.
Ktoś mógłby powiedzieć: „On studiuje Soto zen, ale zaprzecza doświadczeniu
oświecenia”. Nie jest tak. My, uczniowie Soto, do niczego się nie przywiązujemy.
Mamy absolutną swobodę praktyki i absolutną swobodę wyrazu. Nasza praktyka
stanowi wyraz naszej prawdziwej natury lub rzeczywistości. Niemożliwe jest więc
lgnięcie do czegokolwiek. Chwila po chwili praktykujemy na nowo.
Nasza praktyka powinna być niezależna od przeszłej i przyszłej praktyki. Nie
możemy poświęcać obecnej praktyki dla przyszłych dokonań, ponieważ wszyscy
buddowie osiągnęli oświecenie w ten sposób i w przyszłości wszyscy buddowie w ten
właśnie sposób osiągną oświecenie. „W ten sposób” oznacza

w żaden konkretny”.

Czasami może to być sposób Soto, czasami Rinzai. Może to być również sposób innej
szkoły, stosownie do okoliczności.

background image

Ktoś może osiągnąć oświecenie na widok kwiatu lub słysząc jakiś dźwięk. Ktoś
inny, biorąc gorącą kąpiel lub idąc do toalety. Biedni i bogaci na różne sposoby mogą
osiągać oświecenie. W rzeczywistości nie istnieje więc droga Soto czy droga Rinzai.
Omówiliśmy praktykę w sposób dość abstrakcyjny, ale cokolwiek to jest,
powinniśmy to zaakceptować. Różnymi metodami, chwila po chwili, praktykujemy
naszą drogę. Nie ma innego sposobu na osiągnięcie oświecenia.

background image

D O Ś Ć PROBLEMÓW

Zanim nie zaakceptujesz swoich problemów i swojej pozycji, nie możesz
zaakceptować siebie takiego, jaki jesteś... Gdy będziesz wystarczająco cierpliwy i
poczekasz, aż zrozumiesz problem, będziesz w stanie docenić swoje bycie tutaj i
swoją pozycję, jakakolwiek ona jest.

To siódmy i ostatni dzień naszego sesshin. Dotarliśmy już tak daleko, nie
poddawajmy się więc! Jedyny sposób to pozostać tutaj. Przewiduję dobre plony.
Możecie myśleć, że jeszcze nie dojrzeliście, ale nawet jeśli nadal dojrzewacie, będą z
was dobre jabłka, jeżeli zostaniecie w naszym magazynie. Nie mam więc powodu do
zmartwień i nie sądzę, abyście musieli się martwić o swoją praktykę.
Niektórzy być może rozpoczęli sesshin, ponieważ mieli wiele problemów. Myśleli,
ż

e jeśli usiądą tu na siedem dni, problemy zostaną rozwiązane, ale to niemożliwe.

Budda nie da wam więcej problemów, niż możecie rozwiązać, ani więcej, niż potrze-
bujecie. Jakiekolwiek są twoje problemy, jest ich dość. Jeśli nie ma ich dosyć, Budda
jest gotów dać ci więcej, abyś mógł je docenić. Budda zawsze coś ci daje. Jeśli nie
masz z czym sobie radzić, twoje życie wydaje się puste. Uważam więc, że
powinniście zaufać Buddzie. Życie bez problemów to jak bezczynne siedzenie
siedem dni w zendo.
Medytując w zendo przez siedem dni, mieliście wiele problemów. Możesz uważać,
ż

e więcej problemów miałeś, siedząc tutaj, niż na co dzień. Naprawdę jednak

znajdujesz tu problemy, które miałeś przez cały czas, ale ich nie dostrzegałeś, bo coś
cię ogłupiało. Jeśli nie jesteś świadom swoich problemów, pojawią się
niespodziewanie. Nie pojawi się żaden kłopot, którego nie miałeś, ale ponieważ go
przeoczyłeś, niczego się nie spodziewasz. Lepiej więc zobaczyć swoje problemy jak
najszybciej.
Uczniowie Soto siedzą podczas zazen twarzą do ściany. Budda jest za wami i
ufacie mu. Jeśli ufacie bezgranicznie, nie ma potrzeby patrzeć w twarz Buddy. To
właśnie jest bezgraniczne zaufanie. Wrogowie lub problemy nadejdą od tyłu, nie z
przodu. Zatem odsłonić plecy przed Buddą oznacza okazać mu całkowite zaufanie.
Nawet jeżeli uważasz, że masz zbyt wiele problemów, kiedy ufasz Buddzie,
siedzisz ze swoimi problemami. Zarazem powinieneś być gotów odrzucić problem,
jeśli stanowi ,,o jeden za dużo”. Budda powiedziałby: „Jeśli naprawdę tego nie
potrzebujesz, przyjmę go w każdej chwili. Oddaj mi go”. Ale z czasem problem
zamienia się w coś, czego potrzebujesz. Pomyślisz: „Jeśli odrzucę ten problem, mogę
ż

ałować. Skoro nie jestem pewien, czy to prawdziwy problem, czy pomoc Buddy,

może lepiej go zatrzymać”. Jeśli siedzisz w ten sposób, odkryjesz, że twoje problemy
są bezcennymi skarbami, które są ci niezbędne.
Zanim nie zaakceptujesz swoich problemów i swojej pozycji, nie możesz
zaakceptować siebie takiego, jaki jesteś. Nie jesteś w stanie naprawdę siedzieć. Kiedy

background image

uspokoisz swój umysł, zaufasz Buddzie i po prostu siedzisz, nie istnieje już zamęt ani
problemy. Gdy będziesz wystarczająco cierpliwy i poczekasz, aż zrozumiesz
problem, będziesz w stanie docenić swoje bycie tutaj i swoją pozycję, jakakolwiek
ona jest. Tak właśnie praktykujesz zazen.
Kiedy praktykujesz zazen, nie ma potrzeby oczekiwać, że Budda pomoże
rozwiązać twoje problemy. Budda już ci pomaga, ale na ogół odrzucamy jego ofertę.
Gdy prosisz o pomoc, prosisz o coś, co jeszcze nie nadeszło. Odmawiasz przyjęcia
skarbu, który już masz. Jesteś jak świnia. Kiedy byłem młody, mój ojciec hodował
ś

winie, bo byliśmy bardzo biedni. Jeśli dajesz świniom kubeł karmy, nie będą jadły,

dopóki przy nich stoisz, spodziewając się, że dasz im więcej. Jeśli odsuniesz się zbyt
szybko, przewrócą kubeł, goniąc cię. Musisz więc bardzo uważać.
Myślę, że tak właśnie postępujesz. Zamiast pracować nad swoimi problemami,
stwarzasz ich więcej, szukając czegoś innego. Ale nie ma potrzeby szukać czegoś
innego. Masz mnóstwo problemów, dokładnie w sam raz. Oto tajemnica życia. Mamy
w sam raz problemów, nie za dużo i nie za mało. Nie ma potrzeby prosić kogoś o
pomoc.
Jeśli jesteś wystarczająco cierpliwy, wystarczająco silny, aby zaakceptować swoje
problemy, wówczas możesz usiąść opanowany i spokojny, ufając Buddzie i własnej
istocie. Ponieważ otrzymujesz pomoc w sposób doskonały, istniejesz tutaj. Gdyby
było za wiele, umarłbyś, a jeśli za mało, też byś umarł. Otrzymujesz dokładnie to,
czego potrzebujesz. Zatem jedyna droga to zaufać Buddzie, zaufać swemu istnieniu.
To właśnie nazywamy zen.
Możesz pomyśleć, że wszyscy mistrzowie zen są bardzo surowi. Mistrz wydaje się
surowy, kiedy potrzebujesz, aby był surowy, ale nie jest taki - jest po prostu
wystarczająco surowy dla ciebie, to wszystko! Tak naprawdę nie potrzebujesz
mistrza, jeśli wiesz, jak praktykować zazen.
Pragnę tylko, abyście siedzieli i byli gotowi znaleźć się na targu jak dojrzałe jabłka.
Siedźmy z całkowitym zrozumieniem i poszanowaniem naszej praktyki.

background image

BUDDA O TWARZY SŁOŃCA

I KSIĘŻYCA

Budda o twarzy słońca jest dobry; budda o twarzy księżyca jest dobry.
Czymkolwiek jest, jest dobry - wszystko jest buddą. A jednak nie ma buddy.

Ostatnio bardzo chorowałem, a ponieważ przez wiele lat praktykowałem zazen,
niektórzy mogliby powiedzieć: „On się nie przeziębia i nie choruje na grypę... ale czy
to nie zabawne, że tak długo leży w łóżku? „ Możemy wierzyć, że zazen wzmocni
nasze ciała i uzdrowi umysły, ale zdrowy umysł nie tylko jest zdrowy w ogólnie
przyjętym sensie, a słabe ciało nie jest tylko słabym ciałem. Czy jest słabe, czy silne,
kiedy słabość czy siła oparte są na tym, co nazywamy prawdą lub naturą buddy,
wtedy mamy do czynienia ze zdrowym ciałem i zdrowym umysłem.
Mój głos nie jest jeszcze zbyt mocny, ale wypróbowuję go dzisiaj. Nie jest istotne,
czy jest słaby, czy mocny, czy w ogóle mówię, czy nie. Cokolwiek się nam
przydarza, powinno się przydarzyć. Celem naszej praktyki jest mieć ten rodzaj
całkowitego spokoju.
W Zapiskach Błękitnego Urwiska jest koan dotyczący Baso Doitsu. Baso był
bardzo silnym mężczyzną o słusznej posturze. Kiedyś, gdy Baso był chory, przyszedł
go odwiedzić mnich opiekujący się świątynią i zapytał: „Jak się masz? Dobrze się
czujesz?” A Baso powiedział: „Budda o twarzy słońca, budda o twarzy księżyca”.
Budda o twarzy słońca ma żyć przez tysiąc osiemset lat. A budda o twarzy
księżyca żyje tylko jeden dzień i jedną noc. Kiedy jestem chory, mogę być jak budda
o twarzy księżyca. Kiedy jestem zdrowy, jestem buddą o twarzy słońca. Ale ani
budda o twarzy słońca, ani budda o twarzy księżyca nie mają żadnego szczególnego
znaczenia. Czy jestem zdrowy, czy chory, nadal praktykuję zazen. Nie ma żadnej
różnicy. Nawet leżąc w łóżku, jestem buddą. Nie martwcie się więc o moje zdrowie.
To całkiem proste. Cokolwiek przytrafiało się Baso, umiał on akceptować rzeczy
takimi, jaka jest.
Jednak my nie akceptujemy wszystkiego. Może akceptujemy coś, co
uważamy za dobre, ale jeśli coś nam się nie podoba, nie akceptujemy tego. Porów-
nujemy: „On jest prawdziwym mistrzem zen, a on nie” albo „on jest dobrym uczniem
zen, a ja nie”. To dość popularny rodzaj pojmowania rzeczy, ale w końcu nie wiesz,
na której idei możesz polegać.
Rzecz w tym, aby osiągnąć absolutny spokój. Nie pomogą ci zwykłe wysiłki
związane z porównywaniem. Osiągnąć oświecenie znaczy mieć w życiu całkowity
spokój, bez rozróżniania. Jednocześnie nie oznacza to przywierania do nie
rozróżniania, ponieważ to również jest rodzaj rozróżniania.
Kiedy byłem jeszcze w Japonii, miałem uczniów zen. Niektórzy z nich byli bardzo
bogaci i wpływowi, inni byli studentami, stolarzami i innymi robotnikami. W Japonii
traktujemy niektórych ludzi, na przykład nauczyciela lub burmistrza, inaczej.

background image

Mówimy do nich w specjalny sposób. Ale zawsze mówiłem moim studentom: „Jeśli
jesteś uczniem zen, powinieneś zapomnieć o stanowisku, pracy czy tytule. W
przeciwnym razie nie możesz naprawdę praktykować zazen”.
Kiedy siedzicie, mówię: „Nie myślcie”. „Nie myśl” znaczy nie traktuj rzeczy w
kategoriach dobry, zły, ciężki, lekki. Po prostu akceptuj rzeczy takimi, jaka jest.
Nawet jeśli nie myślisz, możesz coś usłyszeć i zazwyczaj w takiej chwili twoją
reakcją jest: „Co to mogło być?”, „To samochód” albo „Okropny hałas. Może to
motor”.
Podczas zazen powinieneś słyszeć duży czy mały hałas bez zwracania na niego
uwagi. Może się to wydawać niemożliwe, zwłaszcza dla początkującego, ponieważ
za dźwiękiem podąża reakcja. Jednak jeśli praktykujesz zazen, jeśli cały czas
akceptujesz rzeczy takimi, jaka jest, w końcu tego dokonasz. Możesz to zrobić,
skupiając się na postawie lub oddechu.
W Japonii samurajowie praktykowali zazen, aby stać się mistrzami miecza. Dopóki
samuraj bał się stracić życie, nie był w stanie wykorzystać w pełni swoich
umiejętności. Kiedy był wolny od idei zabijania czy też zostania zabitym, mógł
odpowiadać na działanie wroga i zwyciężyć. Jeśli starał się zwyciężyć, mógł ponieść
porażkę. Tak więc praktykowanie działania bez lęku, który ogranicza działanie, jest
najważniejsze. Aczkolwiek była to kwestia przetrwania na polu bitwy, samuraj
walczył mieczem w zendo.
Kiedy w codziennym życiu nie występują podobne okoliczności, nie czujemy
takiej samej konieczności praktyki. Jednak nasze ludzkie problemy tworzone są,
ponieważ staramy się coś osiągnąć, a to ogranicza nasze działanie. Wtedy nie
możemy osiągnąć niczego.
Powinniśmy rozumieć nasze codzienne działanie na dwa sposoby i umieć
reagować bez problemu na oba. Jeden sposób to rozumienie dualistyczne - dobre lub
złe, właściwe lub niewłaściwe - i bardzo staramy się pojmować rzeczy w tych ka-
tegoriach. Jednak powinniśmy również umieć wychodzić poza to dualistyczne
rozumienie. Wówczas wszystko jest jednością. To jest inne rozumienie, rozumienie
jedności.
Powinniście więc być zdolni rozumieć lub akceptować rzeczy na te dwa sposoby,
ale to nie wystarcza. To ciągle dualizm. Bez myślenia: „To jeden ze sposobów
rozumienia” możesz swobodnie przechodzić od jednego do drugiego. Cokolwiek
robisz, będzie wtedy wspaniałą praktyką.
Budda o twarzy słońca jest dobry; budda o twarzy księżyca jest dobry.
Czymkolwiek jest, jest dobry - wszystko jest buddą. A jednak nie ma buddy. Kiedy
nie rozumiesz buddy, zmartwisz się, słysząc, że nie ma buddy.

Jesteś mnichem, jak

możesz więc mówić, że nie ma buddy? „ Nie ma buddy, więc kłaniamy się buddzie.
Jeśli kłaniasz się buddzie, ponieważ on istnieje, nie jest to prawdziwe rozumienie
buddy. Budda o twarzy słońca, budda o twarzy księżyca - nie ma problemu. Czy
jestem w Tassajara, czy w San Francisco - nie ma problemu. Nawet gdy umrę, nie

background image

będzie to dla mnie problemem i dla was również nie. A jeśli to dla ciebie problem,
nie jesteś uczniem zen. To całkiem w porządku. To jest budda.
Jeśli cierpię, umierając, cierpi budda i nie ma tu chaosu. Może wszyscy będą
zmagać się z fizyczną czy duchową agonią, ale nie ma w tym problemu. Powinniśmy
być bardzo wdzięczni za te pełne ograniczeń ciała, jak twoje czy moje. Miałbyś
wielki problem, posiadając wieczne życie.
W ulubionym programie telewizyjnym mojej żony występują duchy dawno
zmarłych ludzi. Pojawiają się w tym świecie i przysparzają wielu kłopotów sobie
oraz innym. Tak właśnie się dzieje. Ludzka istota jest ludzką istotą i możemy cieszyć
się życiem tylko w naszych ograniczonych ciałach. Owo ograniczenie jest niezbędne.
Nic nie istnieje bez ograniczeń, powinniśmy się więc tym cieszyć: słabe czy silne
ciało, mężczyzna czy kobieta. Jedyny sposób cieszenia się życiem to cieszyć się
danym nam ograniczeniem.

„Budda o twarzy słońca, budda o twarzy księżyca” nie oznacza obojętności. „Nie
obchodzi mnie, czy to budda o twarzy słońca, czy budda o twarzy księżyca”. To
znaczy, że cieszymy się wszystkim, cokolwiek to jest. To również bycie wolnym od
przywiązań, ponieważ gdy nasze przywiązanie dociera do punktu braku
przywiązania, jest prawdziwym przywiązaniem. Jeśli jesteś do czegoś przywiązany,
bądź przywiązany całkowicie. BUDDO O TWARZY SŁOŃCA, BUDDO O
TWARZY KSIĘŻYCA! „Jestem tutaj. Jestem dokładnie tutaj”. Ważny jest taki
rodzaj pewności. Kiedy jesteś w taki sposób pewny siebie, swojej istoty, możesz
praktykować prawdziwy zazen poza doskonałością czy niedoskonałością, dobrem czy
złem.

background image

SIEDZIEĆ JAK ŻABA

Ż

aba stanowi dobry przykład naszej praktyki. Kiedy praktykujesz od długiego

czasu, będziesz się śmiał, częściowo z kogoś, kto zajmuje się niewłaściwym
pojęciem praktyki, częściowo z samego siebie, który ciągle siedzi, nic nie robiąc,
nie robiąc żadnych postępów.

Ostatnio zobaczyłem w kalendarzu jeden z rysunków Sengai. Była to żaba z
podpisem Sengaiego: „Gdybyśmy mogli stać się buddą poprzez praktykę siedzenia...”
Nie powiedział nic więcej, ale możemy sobie wyobrazić, o czym myśli żaba. „Gdyby
ludzie mogli stać się buddą poprzez praktykę siedzenia, wtedy ja też mogłabym być
buddą”. [śmiech] Mając pewne zrozumienie praktyki i widząc kogoś siedzącego, aby
osiągnąć oświecenie, możemy pomyśleć, „Och, siedzi jak żaba”.
Sposób siedzenia żaby jest tak naprawdę o wiele lepszy od naszego zazen. Zawsze
podziwiałem praktykę żab. Nigdy nie są śpiące. Oczy mają cały czas otwarte i robią
wszystko intuicyjnie we właściwy sposób. Kiedy pojawia się coś do jedzenia, robią
tylko: Mlask! Niczego nie przegapią, są cały czas spokojne i nieruchome. Chciałbym
być jak żaba.
Jeśli rozumiesz, co Sengai mówi tym rysunkiem i napisem, rozumiesz już, czym
jest zen. W tym obrazku jest dużo humoru i dobrego zrozumienia naszej praktyki.
Mimo iż nasza praktyka nie jest lepsza od „praktyki” żaby, cały czas siedzimy. Kiedy
praktykujesz od dłuższego czasu, będziesz się śmiał, częściowo z kogoś, kto zajmuje
się niewłaściwym pojęciem praktyki, częściowo z samego siebie, który ciągle siedzi,
nic nie robiąc, nie robiąc żadnych postępów. Będziesz się śmiał z samego siebie.
Kiedy potrafisz się śmiać z siebie, przychodzi oświecenie.
Twój zazen może nadal być zazen początkującego lub czasami nawet gorszy niż
początkującego. Czasami wstyd mi za siebie, kiedy widzę dobrze praktykującego
studenta. „On jest bardzo dobry”. Chciałbym być znowu młody, ale już za późno. W
każdym razie nasza praktyka nie może być lepsza od praktyki siedzącej żaby, ale to
dobrze. Inspirujący jest dla mnie, i dla wszystkich, widok kogoś praktykującego
zazen. Jeśli wasz zazen jest wystarczająco dobry, aby zrobić dobre wrażenie,
wówczas jest naprawdę dobry, nawet jeśli tak nie uważacie. Podobnie, nawet gdy
myślisz, że twój zazen jest bardzo dobry, i jesteś dumny ze swego oświecenia, jeśli
twój zazen nie stanowi dla nikogo inspiracji, być może jest niewłaściwą praktyką.
Mówiąc o nakazach, mówimy, aby nie robić tego czy tamtego, ale jeśli robisz coś
dobrego, jak zazen, nie możesz równocześnie robić nic złego. Nasze nakazy
postrzegamy jako ciągłe robienie czegoś dobrego. Trzeba więc po prostu siedzieć,
zapominając o sławie lub zysku. Siedzieć dla samego zazen. To właśnie znaczy mieć
poszukujący drogi umysł, odnaleźć swoje najskrytsze pragnienie.
Praktyka szukającego drogi umysłu wyostrzy twoją intuicję. Będziesz miał wtedy

background image

mniej trudności z dokonywaniem wyboru. Aby dokonać wyboru, usiłujesz się
dowiedzieć, co jest dobre, a co złe, i w ten sposób, przez porównywanie, możesz
kupić lub dostać coś dobrego. Być może próbujesz wybrać tkaninę spośród wielu
kolorów i materiałów, ale nawet jeśli spędzisz nad tym dwa albo trzy dni, możesz
dostać coś nieodpowiedniego. Wrócisz do tego samego sklepu i będziesz miał
szczęście, jeśli zgodzą się wymienić towar na inny.
Nie mówcie, że tego rodzaju praktyka jest bezużyteczna. To pierwszy krok na
naszej drodze. Mieć dobrą praktykę i kupować coś odpowiedniego dla siebie to jedno
i to samo. Jeśli za bardzo się nie zaangażujesz i nie kupisz zbyt wiele, możesz dostać
coś odpowiedniego.
Kiedy znasz sekret wykorzystywania intuicji, twoje działanie będzie wolne od
różnych ograniczeń i odnajdziesz swoją własną drogę w codziennym życiu. Jak długo
nie rozumiesz, dlaczego praktykujemy zazen i czym naprawdę jest prawdziwe,
intuicyjne działanie, trudno zrozumieć, czym jest dobra praktyka. Mimo to dobrze jest
kontynuować praktykę i krok po kroku, nie wiedząc, jak osiągnąć ten rodzaj
intuicyjnego działania, w końcu je osiągniesz. Niemądrze jest zatem angażować się w
jakąś szczególnie trudną praktykę. Praktyka zazen jest wystarczająco trudna i tylko
dzięki praktyce zazen różni mistrzowie osiągnęli - nie ma innego słowa, mówię więc
„osiągnęli” - oświecenie i stali się prawdziwymi buddystami.
Jeśli rozumiesz prawdziwą praktykę, wtedy łucznictwo, czy cokolwiek innego,
będzie praktyką zen. Jeśli nie umiesz praktykować prawdziwego łucznictwa, to nawet
mimo surowej praktyki osiągniesz jedynie technikę. W niczym ci to nie pomoże.
Może będziesz w stanie bez wysiłku trafić w tarczę, ale nie zrobisz nic bez łuku i
strzały. Jeśli rozumiesz cel praktyki, łucznictwo pomoże ci nawet bez łuku i strzały.
Jedynie poprzez właściwą praktykę osiągasz ten rodzaj mocy i umiejętności. Dogen
Zenji mówił, że właściwa praktyka to mieć dobrego nauczyciela i otrzymywać
właściwe wskazówki. Inaczej nie zrozumiecie zen.

Najważniejsze jest kontynuowanie właściwej czy też podstawowej praktyki.

background image

UWAGI

O WYDANIU WYKŁADÓW

Kilka lat temu Centrum Zen w San Francisco zaprosiło mnie do pracy nad
wydaniem wykładów Suzukiego Roshi. Początkowo wahałem się, ponieważ nie
sądziłem, że mam jakieś wyjątkowe zrozumienie jego słów. W końcu jednak
zgodziłem się. Postanowiłem zawierzyć zaufaniu tych ludzi.
Zacząłem czytać wykłady i wybrałem te, które do mnie przemawiały,
niespecjalnie starając się zgromadzić dobre przykłady różnych nauk, wybierałem
raczej wykłady przywołujące pewne wspomnienia - często dotyczące jakiegoś
szczególnego obrazu, czy to żaby, żółwia czy słonia, brązowego ryżu czy ziemi,
szczerości czy skupienia. Potem rozpocząłem krok po kroku redagowanie tekstu.
Był to powolny proces. Dość szybko postanowiłem zachować integralność
poszczególnych wykładów, bez przycinania i sztukowania.
Początkowo dokonałem minimalnych zmian: usunąłem wszystkie „hm” i
„wiecie” oraz tworzyłem zdanie tam, gdzie Suzuki zaczynał wypowiedź dwa, trzy
razy, zanim przeszedł do kwestii, którą chciał wyrazić. Potem usunąłem
wszystkie powtórzenia, które tak dobrze brzmią podczas wykładu, uważałem bo-
wiem, że czytelnik zawsze może wrócić do odpowiedniego fragmentu i jeszcze
raz przeczytać to, czego nie zrozumiał za pierwszym razem. Czytając po raz
trzeci, zrobiłem redakcję językową, starając się zachować typowe maniery
językowe Suzukiego, takie jak wyrażenia „ten rodzaj praktyki”, „ten rodzaj
zrozumienia”; częste przechodzenie z „wy” do „my”; zmianę czasów.
Choć pragnąłem jak najwierniej zachować styl Suzukiego, w końcu zacząłem
redagować naleciałości z języka japońskiego i zamieniać je na zwroty angielskie.
Na przykład wiele zdań mówiących o „powinnościach” przekształciłem w zwroty
do „ciebie” lub po prostu tryb rozkazujący: „Powinniście się obudzić” zmieniłem
w „Obudźcie się”. Zanim posunąłem się w tej pracy, zacząłem pracować z
Sojunem Melem Weitsmanem, innym uczniem Suzukiego Roshi, i wspólnie
zredagowaliśmy wykłady, ustalając użycie osoby „my” i „wy”, ujednolicając
czasy i wstawiając odpowiednie rodzajniki. Chociaż zamierzaliśmy jak
najwierniej oddać język Suzukiego Roshi, pracowaliśmy też nad jasnością i
czytelnością tekstu, mając nadzieję na wierne oddanie treści.
Wspólna praca i obopólna zgoda na każdą zmianę dały nam siłę do dalszej
pracy i odkryliśmy, że mamy podobną wizję materiału prezentowanego w tej
książce.
W końcu przeczytali manuskrypt inni: Linda Hess, Carol Williams, Laurie
Schley, Norman Fischer, Michael Wenger, Michael Katz. Za każdym razem
otrzymywałem sugestie dotyczące redakcji tekstu, po czym Mel i ja omawialiśmy

background image

je i decydowaliśmy, które z nich uwzględnić. Podkreślam, że naszą intencją było
zachowanie języka Suzukiego Roshi przy minimalnych „poprawkach” czy
„objaśnieniach”. Czasami nic nie mogliśmy zrobić wobec uwag w rodzaju: „To
nie jest jasne” albo „Nie rozumiem tego”. Czasami najlepszym rozwiązaniem
wydawało się pozwolić ludziom porozmyślać nad słowami Suzukiego Roshi.
Teraz, kiedy praca jest bliska ukończenia, zdaję sobie sprawę, że rezultat różni
się od pierwotnego zapisu. Mam nadzieję i ufam, że pozostaliśmy wierni
oryginałowi, ale mimo że nie jestem w stanie dokonać samodzielnej oceny
naszych wysiłków (a Suzuki Roshi nieraz sugerował, że obiektywne podejście nie
zawsze jest najlepsze), wiem na pewno, że (z pomocą oraz wsparciem Mela)
pracowałem z troską i uwagą, powoli posuwając się krok po kroku. Ci, którzy
pragną poznać wykłady w nie poprawionej wersji, mogą je przeczytać w
bibliotece Centrum Zen, a być może wydamy je w końcu i w takiej postaci.
Czyniąc wszelkie starania, aby zachować i przedstawić nauki Suzukiego Roshi
szerszej publiczności, mam pewność, że kontynuowałem jego wysiłki, aby
przedstawić buddyzm tym z nas, którzy byli jego uczniami. Jeśli jednak trafią się
błędy, odstępstwa czy nieścisłości, biorę odpowiedzialność na siebie. Ufam, że
czytelnicy mi wybaczą.
Wszystkie uwagi nie będące słowami Suzukiego Roshi zostały umieszczone w
nawiasach.
Niektóre japońskie słowa często używane podczas wykładów - jak shikantaza,
zazen, kinhin, sesshin i zendo - nie zostały wydrukowane kursywą. Krótkie ich
wyjaśnienie znajduje się we wstępie. Pozostałe obcojęzyczne słowa pisane są
kursywą i wyjaśnione w tekście.
Być może przydało się moje wcześniejsze doświadczenie z The Tassajara
Bread Book.
Kiedy w 1985 roku zabrałem się do przeglądania książki wydanej w
roku 1970, odkryłem, że nieświadomie napisałem całą książkę w angielszczyźnie
Suzukiego Roshi: „Połóż chleb na desce i ugniataj rękami”. Podobnie jak liczni
jego uczniowie, nieświadomie przejąłem jego sposób mówienia. Nie zdając sobie
z tego sprawy, ominąłem większość rodzajników i zaimków. Przez te piętnaście
lat nikt nie zwrócił mi na to uwagi. Postanowiłem wstawić zaimki i rodzajniki.
Przez ponad piętnaście lat nikt nie powiedział mi o tym ani słowa. Co robić? Czy
to bardziej prawdziwe? Bardziej bezpośrednie? Czy też jest to sposób mówienia,
który ja lub Suzuki Roshi poprawilibyśmy, gdybyśmy zdawali sobie z niego
sprawę? Nie mam pewności, ale słuchałem swego serca oraz głosu miłości do
Suzukiego Roshi i jego nauki.

Jusan Kainei

(Longevity Mountain, Peaceful Sea)

Edward Espe Brown

maj 2001

background image

ZALECANA LITERATURA

Edward Espe Brown, The Tassajara Bread, Shambhala 1986.

The Tassajara Recipe Book, Shambhala 2000.

Tomato Blessings and Radish Teaching: Recipes and Reflections, Riverhead Books, 1997.

David Chadwick, Crooked Cucumber: The Life and Zen Teaching of Shunryu Suzuki, Broadway Books,

1999.

To Shine One Comer of the World: Moments with Shunryu Suzuki, Broadway Books, 2001.

Shunryu Suzuki, Branching Streams Flow in the Darkness: Lectures on the Sandokai, University of

California Press, 1999.

Umysł zen, umysł początkującego, Warszawa 1990.

Wind Bell: Teachings from the San Francisco Zen Center, 1968-2001, North Atlantic Books, 2002.

background image

PODZIĘKOWANIA

Zacząłem praktykować zen w Centrum Zen w 1965 roku, mam więc ogromny dług
wdzięczności wobec setek ludzi, z którymi siedziałem w ciszy przez te wszystkie lata.
Niełatwo być człowiekiem i wsparcie innych ludzi siedzących w ciszy - może
moglibyśmy użyć określenia „porządkujących swoje sprawy” - wydaje się niezbędne
w pracy „osadzania siebie w sobie”.
Kilku ludzi z Centrum Zen, między innymi Mel Weitsman, Norman Fischer i
Michael Wenger, zaufało mojej redakcji wykładów Suzukiego Roshi. Nigdy nie
rozpocząłbym tej pracy bez ich wsparcia. Znamy się od ponad trzydziestu lat, albo i
dłużej. W najróżniejszych sytuacjach poznawaliśmy swoje słabości i mocne strony,
jasne i ciemne punkty. Podjąłem się tej pracy, ponieważ we mnie wierzyli.
W trakcie wybierania i redagowania wykładów kontaktowałem się głównie z tymi
trzema osobami. Mel i ja wspólnie przeczytaliśmy każdy wykład co najmniej raz, a
czasami trzy lub cztery razy. Po pracy cieszyliśmy się własnym towarzystwem i
wspólnym obiadem. Michael towarzyszył naszemu projektowi przez cały czas i mimo
ż

e nie robił wielu uwag, wywarł nań znaczący wpływ. Norman przeczytał pierwszą

wersję kilku wykładów i z właściwym sobie humorem, uczciwością i
prostolinijnością opatrzył je redakcyjnymi uwagami. Jego wiara w moje umiejętności
była zaraźliwa. Michael Katz, będący wydawcą zarówno książek dla Centrum Zen,
jak i moich, w sobie tylko właściwy sposób przez cały czas sprawował pieczę nad
projektem. Nasze telefoniczne rozmowy mogły dotyczyć Suzukiego Roshi albo i nie -
i zazwyczaj nie dotyczyły - ale pobudzały mnie do życia i dodawały sił.
Linda Hess, Carol Williams oraz Laurie Schley czytały manuskrypt na różnych
etapach (przez prawie ponad rok) i opatrywały go redakcyjnymi uwagami. Punkt
widzenia każdej z nich okazał się niezastąpiony przy odpowiednim doborze
materiału. Jestem im bardzo wdzięczny.
Przez kilka lat studiowałem z Rebem Andersonem i doceniam jego mądrość oraz
wsparcie. Byłem także studentem Jacka Kornfielda, a jego serdeczny entuzjazm dla
mojej pracy stanowił ogromną zachętę.
Praca Billa Redicana nad archiwum Suzukiego Roshi, katalogowanie, transkrypcja
i wyszukiwanie tekstów, były dla mnie bezcenne. Jego niezwykle wyczulone na
szczegóły oczy i uszy oraz dokładność w znacznym stopniu udoskonaliły
manuskrypt. Pragnę też nadmienić, że praca archiwalna odbywa się w większości
dzięki pasji Davida Chadwicka do upowszechniania życia i nauki Suzukiego Roshi
szerszej publiczności.

Niezwykle pomocni byli Hugh Van Dusen oraz David Semanki z HarperCollins.

Mitsu Suzuki, wdowa po Suzukim, mimo że nie uczestniczyła bezpośrednio w
pracy, będzie zawsze zajmowała szczególne miejsce w moim sercu. Była inspiracją,
nauczycielką i opiekunką. Niezmierzone było jej poświęcenie i serdeczność, a zielona

background image

herbata nigdzie nie smakowała tak dobrze jak przy jej stole.

Błogosławieństwo dla wszystkich.

Edward Brown

Jusan Kainei

maj 2001

background image

S P I S TREŚCI

Wprowadzenie. Zawsze z tobą – 5

Shikantaza. Pełnia życia w każdej chwili - 13
Spokój umysłu - 15
W pełni wyrażaj samego siebie - 18
Wolność od wszystkiego - 22
Skok z trzystumetrowego słupa - 27
Zmiana karmy - 32
Ciesz się życiem. - 36
Chodź jak słoń – 41

Listy z pustki - 45
Listy z pustki - 47
Brązowy ryż wystarczy - 52
Zen chodzenia do toalety - 54
Troska o ziemię - 60
Codzienne życie jest jak film - 62
Odzyskiwanie wielkiego umysłu - 66
Zwykły umysł, umysł buddy – 71

Praktyka zen - 75
Wspierany od wewnątrz - 77
Włącz swoją intuicję - 82
Odnajdź samego siebie - 84
Bądź dla siebie dobry - 89
Szacunek dla rzeczy - 93
Obserwacja zasad - 97
Czysty jedwab, ostre żelazo – 102

Nie zawsze tak - 107
Nie zawsze tak - 109
Bezpośrednie doświadczanie rzeczywistości - 114
Prawdziwe skupienie - 119
Dokądkolwiek idę, spotykam siebie 123
Szef wszystkiego - 127
Szczera praktyka - 131
Jedność ze wszystkim – 136

Oświecenie jest tam, gdzie ty - 141
Oświecenie jest tam, gdzie ty - 143
Nie trzymaj się kurczowo oświecenia - 147
Nauka właśnie dla ciebie - 150

background image

Stań na ziemi - 155
Dość problemów - 159
Budda o twarzy słońca i księżyca - 162
Siedzieć jak żaba - 167

Uwagi o wydaniu wykładów - 171
Zalecana literatura - 175
Podziękowania - 177


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Nie zawsze jest tak Historia satanisty
Nigdy nie bylo tak pieknej plejady, materiały- polonistyka, część V
Czasami nie jest tak łatwo jakby miało się to wydawać
EKG przez telefon zamiast niższych rachunków 'Spać nie mogę, tak się?łam nabrać
Dlaczego outsourcing nie zawsze jest udany
Jeszcze nigdy klejenie styropianu nie było tak proste
Shunryu Suzuki Umysł zen, umysł początkującego
94 INTERESY KAPŁANÓW NIE ZAWSZE SĄ INTERESAMI BOGA
pan wołodyjowski, 3, Jednak˙e nie jecha˙ tak szybko pan Zag˙oba, jak to sobie i towarzyszom obiecywa
NPR nie zawsze OK, Rodzina katolicka
Peel Motyff Nie jest tak Źle
filozofia?BATA TISCHNEROWSKA pytania, które nie?ją się uśmiercić( o prawdzie) kołakowski
Jeszcze nigdy klejenie styropianu nie było tak proste (2)
Mały podatnik to nie zawsze to samo co mały przedsiębiorca
DO BETLEJEM NIE JEST TAK DALEKO, KATECHEZA, Jasełka(1)
! Pozytywizm, Prawdziwa sztuka jest zawsze współczesna, „Prawdziwa sztuka jest zawsze współcze

więcej podobnych podstron