161
Anna Marynowska
T o r u ń
EMOCJE MUZUŁMANÓW
W MIASTACH LEWANTYŃSKICH
W OKRESIE PIERWSZEJ KRUCJATY
NA PODSTAWIE WYBRANYCH KRONIK
AUTORÓW CHRZEŚCIJAŃSKICH Z XI I XII W.
Henry Osborn Taylor w swoim wiekowym już dziele The Medieval
Mind napisał: „Charakterystyczne namiętności danego okresu wyrażają
ogół emocjonalnych myśli wszystkich mężczyzn i kobiet. Rozwój emo-
cjonalny w średniowieczu miał swoje podstawy w dominujących ideach,
opiniach i przekonaniach, zwłaszcza średniowiecznego chrześcijaństwa”
1
.
Warto zatem przyjrzeć się bliżej emocjonalności średniowiecznych lu-
dzi, zwłaszcza w okresie tak budzącym emocje, jak wyprawy krzyżowe,
które do dziś cieszą się żywym zainteresowaniem zarówno badaczy, jak
i miłośników historii.
W pracy zostaną zaprezentowane różnorodne emocje, jakie kronika-
rze chrześcijańscy dostrzegali wśród społeczności muzułmańskich miast
lewantyńskich Ziemi Świętej w okresie pierwszej krucjaty (1096–1099)
2
.
Chciałabym zaakcentować sposób prezentacji owych odczuć w relacjach
1
H.O. Taylor, The Medieval Mind. A History of the Development of Thought and
Emotion in the Middle Ages, vol. 1, London 1914, s. 346. Tłumaczenie własne.
2
Przez pojęcie „emocje” najogólniej należy rozumieć „reakcje dążenia lub unikania, po-
jawiające się w odpowiedzi na zdarzenia osobiście ważne dla jednostki. Na emocję skła-
dają się reakcje fizjologiczne, behawioralne i poznawcze oraz subiektywne odczucie przy-
jemności lub przykrości” – W. Gerrod Parrott, Emocjonalne doznanie, [w:] Encyklopedia
Blackwella. Psychologia społeczna, red. A.S.R. Manstead, M. Hewstone, przeł. A. Bieniek,
Warszawa 1996, s. 87–93. Zob. także C.A. Lutz, Emocje, rozum i wyobcowanie. Emocje
jako kategoria kulturowa, [w:] Emocje w kulturze, red. M. Rajtar, J. Straczuk, Warszawa
2012, s. 27–53. Por. N.H. Frijda, Punkt widzenia psychologów, [w:] Psychologia emocji, red.
M. Lewis, J.M. Haviland-Jones, Gdańsk 2005, s. 92–95.
162
Anna Marynowska
Anonima i Guiberta z Nogent (1055–1124), jak również w Historii Jerozo-
limskiej Wilhelma z Tyru (ok. 1130 – ok. 1186)
3
. Mimo że każdy z wymie-
nionych autorów był orędownikiem sprawy chrześcijańskiej, ich relacje
nie są jednorodne w interesującym mnie aspekcie. Co istotne, biorąc
pod uwagę doświadczenia autora każdego ze źródeł, należy pamiętać,
że tylko Anonim, autor popularnej już w średniowieczu kroniki Gesta
Francorum, brał udział w opisywanych przez siebie wydarzeniach
4
. Po-
zostali dwaj kronikarze, Guibert i Wilhelm, konstruowali swoje przeka-
zy później: Guibert około 1109 r., Wilhelm zaś między 1167 a 1184 r.
– zatem nie obserwowali oni samodzielnie ani zachowań muzułmanów
w czasie pierwszej krucjaty, ani emocji im towarzyszących, a jednak
w relacjach zwracali na to uwagę
5
. Za pomocą analizy przytoczonych
źródeł chciałabym ustalić, jakie emocje opisywał każdy z twórców dzie-
ła, jaki wpływ na wydźwięk kronik mogły wywrzeć owe opisy odczuć
oraz w jakim stopniu sposób prezentacji emocji muzułmanów był zależ-
ny od formacji umysłowej twórcy kolejnych przekazów.
* * *
Pierwszą przeanalizowaną przeze mnie kroniką, zawierającą zarów-
no pasjonujące opisy bitew, jak i emocji, jest Gesta Francorum et alio-
3
Podanie Anonima w wersji łacińskiej – Anonymi Gesta Francorum et aliorum Hie-
rosolymitanorum, red. H. Hagenmeyer, Heidelberg 1890 (dalej cyt. Anonim). Tłumacze-
nie kroniki na język polski – Anonim, Dzieje Pierwszej Krucjaty albo Czyny Franków
i Pielgrzymów Jerozolimskich, przeł. i opr. K. Estreicher, Warszawa–Kraków 1984. Kronika
Guiberta z Nogent w wersji łacińskiej – Historia que dicitur Gesta Dei per Francos edita
a venerabili Domno Guiberto Abbate Monasterii Sanctae Mariae Novigenti, [w:] Recueil
des Historiens des Croisades. Historiens Occidentaux, t. 4, Paris 1879, s. 113–263 (dalej
cyt. GN). Tłumaczenie źródła na język angielski – Guibert de Nogent, The Deeds of God
through the Franks, opr. i przeł. R. Levine, Woodbridge 1997. Kronika Wilhelma – Histo-
ria rerum in partibus transmarinis gestarum (...) edita a Venerabili Willermo Tyrensi
Archiepiscopo, [w:] Recueil des Historiens des Croisades. Historiens Occidentaux, t. 1,
Paris 1844, s. 2–1133 (dalej cyt. WT). Angielski przekład kroniki – William of Tyre, A His-
tory of Deeds Done Beyond the Sea, opr. i przeł. E.A. Babcock, A.C. Krey, vol. 1–2, Re-
cords of civilisation. Sources and studies, vol. 35, New York 1943.
4
S. Runciman, Dzieje wypraw krzyżowych, t. 1, Pierwsza krucjata i założenie Króle-
stwa Jerozolimskiego, przeł. J. Schwakopf, Katowice 2009, s. 285.
5
Na temat chronologii powstawania dzieła Guiberta z Nogent zob. K.S.B. Keats-Ro-
han, Guibert of Nogent (1055 – c. 1125), [w:] The Crusades. An Encyclopedia, (dalej cyt.
The Crusades), vol. 2, red. A.V. Murray, Santa Barbara 2006, s. 548. Podobnie na temat
czasu powstania kroniki Wilhelma z Tyru, zob. A.V. Murray, William of Tyre (d. 1186), [w:]
The Crusades 4, s. 1281.
163
Emocje muzułmanów w miastach lewantyńskich…
rum Hierosolimitanorum anonimowego autorstwa. Z języka i szybkiego
tempa narracji łatwo wywnioskować, że autor był uczestnikiem pierw-
szej krucjaty. Był również poplecznikiem Boemunda (1058–1111), ambit-
nego księcia Tarentu, a następnie, od 1098 r., księcia Antiochii
6
. Dzieło
ukończył najprawdopodobniej jeszcze przed 1101 r.
7
Zrelacjonowana przez Anonima pierwsza poważna wymiana ciosów
między uczestnikami ludowej wyprawy a muzułmanami nastąpiła nie-
opodal Nikomedii, w zamku Egzerogorgo (wrzesień 1096 r.), i zakończy-
ła się klęską strony chrześcijańskiej cierpiącej z powodu pragnienia
8
.
Choć autor opisywał butność Franków i bitność Turków, ich okrucień-
stwo i przebiegłość, nie wspominał o emocjach żadnej ze stron
9
. Co wię-
cej, można wyraźnie dostrzec, że miasta i emocje ich mieszkańców nie
wzbudzały w krzyżowcach zainteresowania, gdy oblężenie lub działania
wojenne trwały krócej niż kilka dni. Można to zilustrować następują-
cym przykładem: chrześcijanie, decydując się tuż po podboju Pelagonii
(styczeń/luty 1097 r.) na podpalenie jej razem z mieszkańcami, ani sami
nie odczuwali emocji, ani nie zauważali ich wśród cierpiących herety-
ków
10
. Księga ósma Gesta Francorum została poświęcona atakowi zor-
ganizowanych wojsk krzyżowych na Niceę (zwaną też Nikeą) w począt-
kach maja 1097 r.
11
Dopiero w tym fragmencie są zarysowane pierwsze
emocje tureckiej ludności miasta. Początkowo, jak pisał Anonim, Tur-
cy zachowywali się spokojnie i rozsądnie przygotowywali się do odpar-
cia oblężenia. Pokładali wiarę w murach miasta, które napawały ich du-
mą i poczuciem bezpieczeństwa. Dramatyczna zmiana nastrojów została
sprowokowana przez świadome działania chrześcijan, którzy do miasta
przerzucili głowy poległych na przedpolach Nicei Turków. Anonim wy-
raźnie zapisał, że celem tego okrutnego zachowania była chęć wzbu-
dzenia w przeciwnikach strachu
12
. W rezultacie Frankowie otrząsnęli się
6
S. Runciman, Dzieje wypraw…
7
Biorąc pod uwagę, że miał z niego korzystać Ekkehard z Aury (mnich benedyktyński
i kronikarz) w Jerozolimie w 1101 r. – ibidem.
8
S. Runciman nazywa ten zamek Kserigordonem – ibidem, s. 116–117.
9
Anonim, Cap. II, 4, s. 114–115.
10
Prawdopodobnie mieszkańcami Pelagonii była sekta bogomiłów, natomiast Anonim
nie rozróżniał między muzułmanami a heretykami – ibidem, Cap. IV, 5, s. 159–160. Por.
A.G.K. Savvidēs, Byzantino-Normannica. The Norman Capture of Italy and the First Two
Norman Invasions in Byzantium, Paris 2007, s. 70.
11
Wojsko krzyżowe stanęło pod Niceą 6 maja 1097 r. – Anonim, Cap. VIII, 3-9, s. 181–
194; S. Runciman, Pierwsza krucjata, Lublin 1998, s. 117 i n.
12
Anonim, Cap. VIII, 3, s. 181–182: „Quotquot descenderunt, illic caesis capitibus a mani-
bus nostrorum remanserunt, proiiciebant autem nostri capita occisorum funda in urbem,
164
Anna Marynowska
z niepokoju, nabrali odwagi i zapału, muzułmanie zaś coraz częściej
obawiali się zniszczeń w murach miasta i dziwili się niespodziewanie
dostrzeżonym statkom na Jeziorze Askaniańskim, które było ich jedy-
ną drogą ucieczki z Nicei. Gdy zorientowali się, że na statkach przypły-
wają żołnierze cesarscy, „ogarnął ich strach śmiertelny i zaczęli płakać
i rozpaczać”
13
. O ile też chrześcijanie dzielili się swoimi smutkami i rado-
ściami z Bogiem, o tyle praktyki religijne muzułmanów nie są w ogóle
w kronice wspominane.
Poważną przeszkodą dla wojsk krzyżowych okazała się Antiochia.
Miasto, które miało ulec w ciągu kilku tygodni, broniło się przed krzy-
żowcami Boemunda i Rajmunda z Tuluzy (1042–1105) kilka długich mie-
sięcy, od 20 października 1097 aż do 2 czerwca 1098 r.
14
Według anali-
zowanego przekazu źródłowego muzułmańscy mieszkańcy Antiochii już
przed oblężeniem przejawiali strach, przepełniający ich do tego stop-
nia, że obawiali się gnębić podjazdami zbliżające się wojska chrześci-
jańskie i przez 15 dni biernie czekali na rozwój wypadków
15
. Dopiero
po zasięgnięciu wiedzy na temat stosunków panujących w armii krzy-
żowców muzułmanie mieli – według Anonima – przełamać swój strach
i zorganizować kilka wypraw przeciwko wrogiej armii
16
. Gdy chrześci-
janie rozpoczęli oblężenie, doszło do kilku poważnych starć na przed-
polach miasta, a także do nie mniej istotnych prób obniżenia morale
przeciwnika. Anonim opiewał każdy triumf militarny i emocjonalny woj-
ska chrześcijańskiego. Wśród muzułmanów antiocheńskich przerażenie
wzrosło, gdy Frankowie ułożyli zwłoki ich poległych pobratymców pod
murami miasta, „aby oblężonych porazić tym większym bólem”
17
. Pycha
i bojowa złość muzułmanów podczas walk ustępowały panice, która do-
prowadzała raz po raz wojsko Yaghi Siyana (zm. 1098) do tchórzliwych
ucieczek
18
. Zarówno przewaga militarna, jak i morale krzyżowców były,
według Anonima, tak znaczne, że ich przeciwnicy nawet po zwycięskim
ut inde Turci magis terrerentur” („Gdy tylko stanęli niżej, głowy ich spadły rękami naszych
ścięte. Zawlekli nasi owe głowy aż po mury miasta, aby je tam rzucić dla przerażenia Tur-
ków”, przeł. K. Estreicher).
13
Ibidem, Cap. VIII, 7, s. 190: „Postquam aute cognoverunt esse gentem imperatoris,
timuerunt usque ad mortem, plorantes et lamentantes”.
14
Jeszcze od 2 do 28 czerwca oddział turecki utrzymywał się w cytadeli w centrum mia-
sta – S. Runciman, Dzieje wypraw…, s. 183–200.
15
Anonim, Cap. XII, 3, s. 243.
16
Ibidem, Cap. XII, 4, s. 245.
17
Ibidem: „ut magis tristes fierent qui erant in urbe”.
18
Yaghi Siyan, z dynastii Daniszmendydów, wasal księcia Aleppo Ridwana – M. Balard,
Łaciński Wschód XI-XV wiek, Kraków 2010, s. 87.
165
Emocje muzułmanów w miastach lewantyńskich…
natarciu nie śmieli wznosić okrzyków radości. Ich „pycha została teraz
sprowadzona do nicości”
19
. Apogeum strachu i smutku oblężeni osiągnęli
znów za przyczyną chrześcijan, gdy ci wykopali pogrzebane zwłoki po-
ległych w boju muzułmanów i zaciągnęli pod mury Antiochii, uprzed-
nio odcinając im głowy. Muzułmanie cierpieli wówczas nieopisany ból
i nie kryli lamentu, co anonimowy autor podkreślił
20
. Wydawałoby się,
że ich przerażenie będzie nad wyraz widoczne podczas zwycięskiego
szturmu wojsk krzyżowych na Antiochię, jednak Anonim w tym miej-
scu nie poświęcił ich emocjom ani słowa. Inaczej została opisana rzeź
Jerozolimy, która odbyła się po zwycięskim szturmie 13–14 lipca 1099 r.
21
Opanowani bezkresnym strachem Saraceni jerozolimscy skakali z da-
chu świątyni. Jak zanotował autor przekazu, „to widząc, Tankred był nie-
mało zbrzydzony”
22
.
Podsumowując, dla Anonima strona odczuwająca strach była ska-
zana na porażkę. Przekaz ten, bardzo stronniczy i przepełniony po-
ruszającymi opisami, zapewne szczerze odzwierciedla sposób, w jaki
chrześcijańscy wojownicy postrzegali emocje Saracenów zamkniętych
w obleganych miastach – niemal zawsze negatywne. Autor źródła zwra-
cał uwagę na nie w chwilach, gdy generowały je świadome działania
krzyżowców lub gdy były one ważne z ich punktu widzenia. Przede
wszystkim zaś wtedy, gdy świadczyłyby one o zdecydowanej przewadze
psychicznej i militarnej wojsk krzyżowych. Jednak zdaniem Karola Gór-
skiego, który nawiązywał do badań nad psychologią społeczną, brutali-
zacja obyczajów, skrajna agresja oraz szukanie ukojenia w praktykach
religijnych oznaczają silny lęk
23
. Można by zatem wnioskować, że na
postrzeganie muzułmanów przez krzyżowców wpływały co najmniej
wzmożone emocje panujące w ich wojsku
24
.
Gesta Dei per Francos, napisane między 1107 a 1108 r. przez be-
nedyktyna Guiberta z Nogent, są pod względem okoliczności powstania
19
Ibidem, Cap. XVIII, 11, s. 288: „superbia ad nihilum iam erat redacta”.
20
Ibidem, Cap. XVIII, 10, s. 285.
21
Oblężenie zaś rozpoczęto 7 czerwca tego roku – S. Runciman, Dzieje wypraw…, s. 239,
243–244.
22
Ibidem, Cap. XXXVIII, 7, s. 473–474: „hoc videns Tancredus iratus est nimis”.
23
K. Górski, Skala natężenia czy struktura klimatu kulturalnego. Z warsztatu history-
ka komparatysty, [w:] Społeczne podstawy kultury. Zbiór prac, Toruń 2006, s. 114–115.
24
Oprócz brutalnych i agresywnych zachowań krzyżowcy nie stronili także od praktyk
religijnych, czego przykładem jest procesja wokół Jerozolimy, jaką wojsko odbyło w dzień
przed zdobyciem miasta i która może także potwierdzać odczuwanie przez nich lęku, zob.
Anonim, Cap. XXXVIII, 3, s. 463–464.
166
Anna Marynowska
podobne do dzieła Alberta z Akwizgranu
25
. Zostały spisane przez czło-
wieka, który nie odwiedził Ziemi Świętej, a dla poznania dziejów pierw-
szej wyprawy krzyżowej wykorzystał wspomniane Gesta Francorum
anonimowego autora oraz relacje uczestników krucjaty, których znał
osobiście
26
. Z tej też przyczyny źródło to bywa deprecjonowane przez
historyków wypraw krzyżowych
27
, niemniej jednak pozostaje ciekawe
w kontekście tematu postrzegania emocji społeczności muzułmańskiej
miast późniejszego Outremer. Co bardzo istotne, Guibert był człowie-
kiem niechętnym innowiercom i wszelkim przejawom obcości
28
. Cha-
rakter kronikarza, w połączeniu z barwnymi opowieściami uczestników
wyprawy krzyżowej, zaznaczył się w sposobie kreowania wizerunku Sa-
racenów w Gesta Dei per Francos.
Relacja została ubogacona sugestywnymi opisami tureckich miesz-
kańców Lewantu już w księdze pierwszej, traktującej o ich poczyna-
niach w miastach, które przejęli na kilka wieków przed krucjatą, oraz
o ich odczuciach podczas tych działań. Przede wszystkim Guibert, dając
upust swojej niechęci do muzułmanów i fascynacji przemocą, podkreślał
ich skłonność do czerpania radości z nieprzyzwoitych zachowań i obsce-
nicznych piosenek
29
. Podczas szturmowania miast Ziemi Świętej w dru-
giej połowie XI w. Turcy mieli się dopuszczać najgorszych gwałtów nie
tylko na kobietach, lecz także na mężczyznach, byli bowiem tak oszo-
łomieni niezaspokojoną żądzą
30
. Otrzymujemy zatem na wstępie obraz
wroga, który dopuszcza się potępianych czynności z powodu ulegania
negatywnym emocjom. Nie ulega wątpliwości, że opis przekazany przez
25
Albert z Akwizgranu, urodzony w pierwszej połowie XII w., był autorem dzieła zatytu-
łowanego Historia Hierosolymitanae expeditioni, które było od średniowiecza bardzo po-
pularnym opisem pierwszej wyprawy krzyżowej (korzystał z niego nawet Wilhelm z Tyru).
Dziś wartość kroniki deprecjonuje się ze względu na fakt, że Albert nigdy nie odwiedził
Ziemi Świętej, relacje o pierwszej krucjacie zaś uzyskiwał z opowieści powracających do
Europy krzyżowców – S. Runciman, Dzieje wypraw…, s. 286–287.
26
J. Rubenstein, Guibert of Nogent. A Portrait of a Medieval Mind, New York 2002,
s. 95–97.
27
Zresztą krytyka z tego powodu spotykała Guiberta już za jego życia – ibidem, s. 96–97.
28
J. Strzelczyk, Średniowieczny obraz świata, Poznań 2004, s. 273–287.
29
Więcej o doświadczeniach życiowych i charakterze Guiberta z Nogent pisze Jerzy
Strzelczyk – ibidem.
30
GN, Lib. I, s. 131–132. O tureckiej ekspansji wymierzonej przeciw Cesarstwu Bizantyj-
skiemu, a także Anatolii, Syrii i Palestynie Fatymidów pisze C. Cahen, The Turkish Inva-
sion: The Selchukids, [w:] A History of the Crusades, vol. 1, The First Hundred Years, red.
K.M. Setton, M.W. Baldwin, Madison–Milwaukee–London 1969, s. 135–176, zwł. 146–166.
O zdobyciu Jerozolimy przez Seldżuków zob. także A.J. Boas, Jerusalem in the Time of the
Crusades, London – New York 2001, s. 9.
167
Emocje muzułmanów w miastach lewantyńskich…
Guiberta jest odzwierciedleniem krytycznego nastawienia autora do ob-
cej kulturowo i religijnie społeczności tureckiej.
W obliczu zbliżających się do miast muzułmańskich oddziałów
chrześcijańskich Turcy, w podaniu Guiberta, okazywali przede wszyst-
kim strach. Przerażeniem i zdumieniem napawał ich zniszczony mur
w Nicei, sforsowany w wyniku działań oblężniczych w maju 1097 r. i wi-
dok cesarskich statków na Jeziorze Askaniańskim
31
. Guibert zapisał,
że muzułmańscy mieszkańcy ze strachu zupełnie osłabli, im bardziej
zaś opanowywała ich rozpacz, tym większe było zadowolenie oblegają-
cych Niceę chrześcijan. Poczucie beznadziejności wzrastało z każdym
dniem, kiedy odsiecz Kilidża Arslana (zm. 1107) się nie zjawiała
32
. Oka-
zuje się jednak, że emocji mieszkańców Nicei podczas zajmowania mia-
sta Guibert nie charakteryzował – przyczyną może być fakt, że przejęcia
dokonali Pieczyngowie w służbie cesarza, przekazujący zaś kronikarzo-
wi informacje krzyżowcy chętniej mówili zapewne o swoich emocjach
związanych z tą sytuacją
33
.
Jest także znamienny łatwo dostrzegalny w źródle kontrast między
muzułmanami żyjącymi w miastach a tymi spoza głównych ośrodków
handlu i kultury. Podczas gdy tych drugich cechował zapał do walki,
czego dowodem może być odważne stawienie czoła armii Bohemun-
da przez Kilidża Arslana w okolicach Doryleum (na przełomie czerwca
i lipca 1097 r.), mieszkańcy miast okazywali się znacznie słabsi psychicz-
nie wobec ataków chrześcijan
34
. Społecznościom miejskim nie dodawały
otuchy tłumy uciekinierów ze zniszczonych dotychczas przez krzyżow-
ców miast i choć owi uchodźcy starali się wzbudzić w obrońcach nadzie-
ję i odwagę, niewiele potrafili zdziałać
35
.
Antiocheńscy muzułmanie w relacji Guiberta podczas trwającego od
października 1097 do czerwca 1098 r. oblężenia i zdobywania miasta od-
czuwali strach. Przykuwa uwagę opis ich reakcji na poczucie zagrożenia
związane z oblężeniem. Turcy mieli wręcz udawać nieświadomych za-
grożenia, jakie stanowili chrześcijanie, i traktować wojsko krzyżowe ja-
ko... partnerów handlowych. Pełni obaw muzułmanie odwlekali konfron-
31
GN, Lib. III, s. 156–157, 159.
32
Ibidem, s. 159–160; Kilidż Arslan, sułtan seldżuckiego Rumu, bronił Nicei przed krzy-
żowcami w 1097 r., zob. H. Mayer, op.cit., s. 85.
33
Guibert pisze o rozgoryczeniu wojowników frankijskich z powodu braku możliwości
złupienia miasta – ibidem. Por. S. Runciman, Dzieje wypraw…, s. 158.
34
Ibidem, s. 161–162. Pisał o niej także Guibert – GN, Lib. III, s. 161.
35
GN, Lib. III, s. 163.
168
Anna Marynowska
tację i przez 15 dni zachowywali się tak, jak gdyby zamierzali handlować
z 25 tys. zbrojnych chrześcijan, jak opisał sytuację Guibert
36
.
Bolesne dla muzułmanów poczucie zagrożenia nieco się osłabiło,
gdy oblężenie Antiochii się przeciągało. Guibert jako jeden z nielicz-
nych autorów kreował negatywny wizerunek lokalnych Ormian i Sy-
ryjczyków, którzy dopuszczali się szpiegostwa pośród chrześcijan i któ-
rych donosy o słabościach armii krzyżowej ośmielały muzułmanów do
przedsięwzięć militarnych
37
. Wiedza o niedostatkach w wojsku chrześci-
jańskim spowodowała przełamanie paraliżującego strachu wśród muzuł-
manów, co drugiej stronie z pewnością nie sprzyjało. Aby sprowadzić
Turków ponownie w mroki przerażenia, chrześcijanie zdecydowali się
na bezczeszczenie zwłok, o którym także pisał Anonim
38
. Ból muzułma-
nów był na tyle potężny, że „wyzbyli się oni wszelkiego wstydu i krzycze-
li z nieskrywanej żałości”
39
.
W księdze szóstej, traktującej o zagospodarowywaniu Antiochii
przez krzyżowców tuż po jej zdobyciu w czerwcu 1098 r., Guibert za-
rysował diametralnie inny obraz stanu duchowego łacinników, których,
jak wiadomo, również oblegało wrogie wojsko
40
. Zamiast – podobnie
jak muzułmanie – popaść w rozpacz i w strachu oczekiwać na rozwój
wypadków, chrześcijanie byli wypełnieni nadzieją i radością, a pocie-
chy w trudnych chwilach szukali w modlitwie i poście. Również turec-
cy dowódcy na tle chrześcijańskich wypadali niekorzystnie, jako że nie
potrafili w chwilach zwątpienia właściwie zagrać na emocjach swoich
podwładnych
41
.
W kolejnych miastach muzułmańskich opanowywanych przez woj-
ska na drodze do Jerozolimy ich mieszkańcy byli wysoce przerażeni
liczbą krzyżowców i niosącymi się pogłoskami o ich waleczności. Kefa-
lia i Tortosa (Tartus) zostały opuszczone, nim chrześcijanie tam dotar-
li. Krzyżowcy, według przekazu Guiberta, interpretowali ten fakt jako
36
Ibidem, Lib. IV, s. 169: „Tantus autem non modo civibus, verum Turcis praestantibus,
nostrorum metus incutitur, ut eorum contra nostros nemo procederet, nemo, ac si nun-
dinas acturi venissent, ulla eis hostilitatis molimina intentaret, et haec fucatae superficies
pacis quindecim ferme diebus, veluti conclamata, perstiterit”.
37
Ibidem, s. 172.
38
Jako że dzieło Guiberta było inspirowane Gesta Francorum, można mówić o świado-
mym nawiązaniu Guiberta do opisów Anonima – J. Rubenstein, op.cit., s. 96.
39
GN, Lib. III, s. 181: „Non enim jam moestitiam modestis fletibus temperabant, sed, pu-
dore recusso, ejulatibus praedicabant”. Tłumaczenie własne.
40
H. Mayer, Historia wypraw krzyżowych, Kraków 2008, s. 94–95, 108. Zob. także
S. Runciman, Dzieje wypraw…, s. 206–223.
41
GN, Lib. VI, s. 203–204, 206.
169
Emocje muzułmanów w miastach lewantyńskich…
obawę mieszkańców o niedostateczną wytrzymałość fortyfikacji
42
. W Je-
rozolimie nastroje panujące wśród wrogów sprawy chrześcijańskiej by-
ły jednak zauważalnie odmienne
43
. Początkowo dumni, srodzy i okrutni
muzułmanie okazywali zbliżającym się wojskom Franków lekceważenie,
lecz rychło, tuż po pierwszym poważnym starciu, stracili poczucie bez-
pieczeństwa i pewność siebie
44
. Nie pojawiła się jednak żadna wzmianka
o emocjach muzułmanów podczas rzezi w Jerozolimie w lipcu 1099 r.
Guibert widział wrogów chrześcijan jako niejednorodną społeczność
ze sprzecznymi emocjami. Prócz jednoznacznie negatywnych odczuć,
zwłaszcza w odniesieniu do karygodnych zachowań, autor był także
skłonny opisywać w swej relacji chwile, gdy wrogowie byli przepełnieni
bólem, strachem i smutkiem. Zawsze jednak wypowiadał się o nich kry-
tycznie. Można też zdecydowanie stwierdzić, że brak praktyk religijnych
i związanej z tym pociechy duchowej, w rozumieniu autora, wyraźnie
wpływał na nastroje wśród dotkniętych najazdem mieszkańców Ziemi
Świętej. Mając na uwadze ogólny stosunek Guiberta do obcych, wrogów
i innowierców, o czym pisał Jerzy Strzelczyk, nie dziwi jednostronność
jego ocen
45
.
Kronika Wilhelma, nosząca tytuł Historia Jerozolimska, to dzieło
kanclerza jerozolimskiego za czasów panowania króla Amalryka I (1162–
1174)
46
i arcybiskupa Tyru za Baldwina IV (1174–1185)
47
. Jest ona pieczoło-
wicie skonstruowaną narracją, która sprawia wrażenie, jak gdyby autor
towarzyszył krzyżowcom w drodze do Jerozolimy. Wilhelm kreślił zu-
pełnie inny obraz emocji panujących wśród muzułmanów od tego, który
prezentowali wcześniejsi łacińscy autorzy
48
. Kronikarz zwracał uwagę na
uczucia jednostek, ale także na odczucia świadczące pozytywnie o prze-
ciwnikach krzyżowców, co potwierdza tezę Rainera Schwigensa, a póź-
42
Ibidem, Lib. VI, s. 215–216.
43
Na temat oblężenia Jerozolimy zob. C. Kostick, The Siege of Jerusalem, Crusade and
Conquest in 1099, London 2011.
44
GN, Lib. VII, s. 224–225.
45
Patrz przyp. 28.
46
D. Gerish, Amalric of Jerusalem (1136–1174), [w:] The Crusades 1, s. 58–59.
47
B. Hamilton, Baldwin IV of Jerusalem (1161–1185), [w:] The Crusades 1, s. 138–139.
48
Na temat Wilhelma z Tyru istnieje świetne opracowanie autorstwa Petera W. Edbu-
ry'ego oraz Johna G. Rowe'a, zob. William of Tyre: Historian of the Latin East, Cambridge
1988. Zob. także C.H. Haskins, The Renaissance of the Twelfth Century, Cambridge 1955,
s. 270–271; B. Hamilton, Leper King and His Heirs. Baldwin IV and the Crusader King-
dom of Jerusalem, Cambridge 2000; E.A. Mierzwa, Historia historiografii, t. 1, Starożyt-
ność – średniowiecze, Toruń 2002, s. 261–263; A.V. Murray, William of Tyre, [w:] The Cru-
sades 4, s. 1281–1282.
170
Anna Marynowska
niej J. Strzelczyka, o bardziej rozwiniętej tolerancji czy też empatii tego
wykształconego człowieka
49
.
Część pierwsza, której Wilhelm poświęcił znaczną ilość miejsca, do-
tyczy czasów przed krucjatami, kiedy Jerozolimą władali muzułmańscy
władcy. Jednym z nich był Hakim, żyjący w latach 985–1021 kalif faty-
midzki
50
, którego emocjonalność kronikarz odmalował w ciekawy spo-
sób. Ponieważ Hakim miał matkę chrześcijankę, odczuwał z tego po-
wodu wstyd i pragnienie uznania wśród swoich poddanych. Emocje te
wpływały na jego okrutne decyzje w sprawach chrześcijańskiej społecz-
ności Jerozolimy
51
. W tym fragmencie dzieła w zasadzie brakuje wzmia-
nek o emocjach mieszkańców miasta. Pojawiły się one dopiero przy
okazji zbezczeszczenia jednej z muzułmańskich świątyń. Jak podawał
kronikarz, wyznawcy islamu „oszalali z gniewu, wypełnili całe miasto
krzykiem” i domagali się ukarania śmiercią wszystkich chrześcijan
52
.
Gdy zaś jeden z nich przyznał się do rzekomej winy, byli wyraźnie za-
wiedzeni, że tylko jedna osoba zostanie pozbawiona życia
53
.
Panujący w Nicei w końcu XI w. Kilidż Arslan
54
otrzymał dość no-
bilitujący opis w dziele kronikarza, gdyż zachowywał się subtelnie
i ostrożnie. Pełen obaw o bezpieczeństwo mieszkańców w obliczu chrze-
ścijańskiej armii dbał o morale społeczności i zachęcał do walki. Jak
podał Wilhelm, Kilidż Arslan usiłował wzbudzić w Turkach niceańskich
odwagę i skłonność do poświęceń
55
. Pozytywne nastroje w obozie wro-
ga chrześcijan trwały aż do momentu zajęcia Jeziora Askaniańskiego
– wówczas Saraceni byli zdezorientowani, niepewni i zdumieni siłą i po-
mysłowością chrześcijan
56
.
Strach muzułmanów w Nicei u Wilhelma objawiał się inaczej niż
w dziełach wcześniejszych autorów – przestraszeni mieszkańcy mieli
być bowiem bardziej aktywni
57
. Nie poddawali się rozpaczy i usiłowa-
li grać na emocjach przeciwników, wyśmiewając się z jednego z pole-
głych krzyżowców
58
. Bywali także bezczelnie rozbawieni podczas walki
49
J. Strzelczyk, op.cit., s. 265–267.
50
A. Raymond, Kair, Warszawa 2005, s. 75–77; S. Runciman, Dzieje wypraw…, s. 41–42.
51
WT, Lib. I, Cap. IV, s. 15–16.
52
WT, Lib. I, Cap. V, s. 17–19: „pene ad insaniam versi, universam urbem repleverunt
clamoribus”. Tłumaczenie własne.
53
Ibidem.
54
Patrz przypis 32.
55
WT, Lib. III, Cap. II, s. 113–114; WT, Lib. III, Cap. IV, s. 115–116.
56
Ibidem, Lib. III, Cap. VI, s. 118–119.
57
Ibidem, Lib. III, Cap. IX, s. 122–123.
58
Ibidem.
171
Emocje muzułmanów w miastach lewantyńskich…
na murach, a czasem wyraźnie zdumieni pomysłowością chrześcijan
59
.
Wobec groźby szturmu miasta największe przerażenie okazywała żona
Kilidża Arslana, ogółowi mieszczan zaś dokuczały bardziej konsternacja
i niepewność niż strach
60
.
Kolejną postacią obozu muzułmańskiego, którego emocje przybliżył
królewski kronikarz, był książę Antiochii Yaghi Syian
61
. Wilhelm zapi-
sał, że władca odczuwał niepewność, słysząc o męstwie Franków, i usi-
łował wzmacniać fortyfikacje i sprowadzać żołnierzy do obrony miasta.
Jego zapał i pragnienie bezpieczeństwa podzielali jego poddani. Gdy je-
sienią 1097 r. miasto zostało oblężone, mieszkańcy odczuwali przemoż-
ny strach
62
. Dziwili się także uzbrojeniu krzyżowców, ich liczbie i roz-
stawieniu obozów oraz ich zapałowi
63
. Mamy więc do czynienia z gamą
różnorodnych emocji społeczności Antiochii, co w dotychczas omówio-
nych relacjach nie pojawiało się nader często. Wyobraźnia Wilhelma
i bogate w szczegóły relacje, jakie znał, skłoniły go też do zapisania, że
muzułmanie antiocheńscy odczuwali zazdrość wobec wcześniej zmar-
łych pobratymców, gdyż obecna sytuacja, grożąca im śmiercią lub nie-
wolą, była zdecydowanie gorsza. „Szczęśliwe czasy, które minęły” – mia-
ły myśleć stare muzułmanki obserwujące szeroko rozłożone obozy
chrześcijan
64
. W relacji, w której opisano masakra pod bramą Antiochii,
w wyniku której odsiecz chrześcijan zdziesiątkowała uciekającą armię,
obserwujący sytuację muzułmanie w sercach mieli współczucie, nie kry-
li łez ani bólu. Dramatyczna sytuacja spowodowała, że Yaghi Syian wy-
dał rozkaz zamknięcia bram dla uciekającej przed chrześcijanami armii,
by – jak opisał kronikarz – wzniecić rozpacz i tym samym dzielność
walczących
65
.
59
Według Wilhelma pychą wykazał się szczególnie jeden z łuczników, który wyszydzał
wojsko chrześcijańskie na murach – ibidem. Zdumienie kronikarza pomysłowością – ibi-
dem, Lib. III, Cap. VII, s. 120.
60
Ibidem, Lib. III, Cap. XI, s. 125–126.
61
Patrz przypis 18.
62
Oblężenie Antiochii patrz przyp. 14.
63
WT Lib. V, Cap. I, s. 194–195.
64
Ibidem, Lib. V, Cap. VI, s. 203: „Felicia judicantes quae praeterierant tempora”.
65
Ibidem: „Acxianus autem urbis portas post suos, quos inde ad pugnam emiserat, claudi
praecipiens, ut eis animos ampliores infunderet, et, pro desperatione reditus, magis anima-
ret et praelia, dum sibi credit consulere, suos inconsulte trahit in ruinam”. („Kiedy zatem
Yaghi Siyan wysłał swoje wojska do walki, zarządził, aby bramy miasta zostały za nimi za-
mknięte. Odcinając im bowiem drogę odwrotu, oczekiwał, że wzbudzi w swych żołnierzach
większą rozpacz i odwagę i sprawi, że będą walczyli bardziej dzielnie”).
172
Anna Marynowska
Długa relacja Wilhelma o oblężeniu Jerozolimy latem 1099 r. obfi-
tuje w kolejne wzmianki o odczuciach muzułmanów
66
. Najczęściej kro-
nikarz pisał o strachu oblężonych
67
. Zwrócił uwagę na zaciekawienie,
jakie wśród wyznawców islamu wzbudziła procesja chrześcijan wokół
miasta
68
. Jeszcze większym zadziwieniem cieszyły się machiny bojowe
wojska krzyżowego, przemieszczenie zaś wojsk i machin oblężniczych
w pobliże bramy świętego Stefana, słabiej strzeżonej, powitano z rosną-
cym niepokojem
69
. Wilhelm, podobnie jak Rajmund d’Auguiliers w dziele
Historia Francorum
70
, z którego Wilhelm korzystał podczas opisu wyda-
rzeń pierwszej krucjaty, drobiazgowo opisał pamiętną noc, kiedy wza-
jemna obserwacja i obawa uniemożliwiały obydwu stronom sen
71
.
Podczas analizy Historii Jerozolimskiej można dostrzec szereg czyn-
ników, które wzbudzały strach wśród mieszkańców miast muzułmań-
skich. Do najczęstszych należały przeczucie klęski, przeważająca liczba
i waleczność krzyżowców, pogłoski o barbarzyńskich praktykach wśród
chrześcijan, a także chaos na polu bitwy. Postaciami, które nie podda-
wały się osłabiającej ducha emocji, byli zwykle władcy miast. W Antio-
chii był to Yaghi Siyan, w Nicei Kilidż Arslan, jednak w Tyrze byli to
żołnierze przybyli z Damaszku, którzy usiłowali pobudzić mieszkańców
Tyru do obrony, co podkreślił kronikarz
72
. Można zatem wnioskować, że
Wilhelm doceniał heroiczność jednostek i zauważał, że strach stał się
przyczyną klęsk wrogów chrześcijaństwa. Gdyby wszyscy muzułma-
nie zachowali zimną krew, byliby w stanie zwyciężyć w kilku decydują-
cych starciach.
* * *
Podsumowując, należy stwierdzić, że choć wszyscy kronikarze pi-
sali o tych samych wydarzeniach, obraz Saracena, jaki zarysowywa-
li, był zależny od doświadczeń i osobistej formacji umysłowej każde-
go twórcy źródła. Jest zauważalna swoista gradacja postaw i ocen: od
66
O oblężeniu Jerozolimy zob. przyp. 43.
67
WT, Lib. VIII, Cap. VI, s. 331–332; WT Lib. VIII, Cap. XII–XIII, s. 342–345.
68
Ibidem, Lib. VIII, Cap. XI, s. 340–341.
69
Ibidem, Lib. VIII, Cap. XII, s. 345.
70
Rajmund d'Aguiliers, uczestnik pierwszej krucjaty w orszaku Rajmunda z Tuluzy, autor
Historia Francorum qui ceperunt Iherusalem – S.B. Edgington, Raymond of Aguiliers,
[w:] The Crusades 4, s. 1009. P.W. Edbury, J.G. Rowe, op.cit., s. 44–48.
71
Ibidem, Lib. VIII, Cap. XIV, s. 346.
72
Ibidem, Lib. XIII, Cap. VII, s. 565.
173
Emocje muzułmanów w miastach lewantyńskich…
Anonima, osobiście zaangażowanego w walkę i bardzo jednostronnego
w swoich sądach, przez Guiberta z Nogent, benedyktyna francuskie-
go, który ubogacił obraz muzułmanów, przekazany mu przez uczest-
ników wyprawy krzyżowej o własne wyobrażenie obcego, zagrażające-
go chrześcijańskiemu światu, aż po Wilhelma z Tyru – empatycznego
kronikarza, mieszkańca Outremer, znawcę kultury wyznawców islamu
– w sposób wyważony postrzegającego muzułmanów jako ludzi zdol-
nych do wszelkich odczuć
73
. Podczas gdy na ogół pisarze podkreślali
niegodziwość nieprzyjaciół, przypisując im emocje oceniane jako nega-
tywne lub wręcz zaprzeczając możliwości odczuwania emocji przez mu-
zułmańskich mieszkańców miast, niektórzy, tacy jak Wilhelm z Tyru,
byli skłonni przedstawiać wrogów jako osoby, które jednakowo odczu-
wają strach, zdziwienie czy podziw. Należy podkreślić, że każda z za-
prezentowanych w źródłach emocji muzułmanów jest przez ich autorów
podawana jako zaobserwowana przez ogół chrześcijan. Pojawiają się za-
tem wzmianki o odczuciach Saracenów oblężonych w miastach, które
według autorów źródeł były obserwowane przez wojska krzyżowców.
Mogły zatem na ten obraz wpływać nie tylko rzeczywiście postrzega-
ne przez krzyżowców emocje ich wrogów, lecz także odczucia wojsk
chrześcijańskich, a nawet emocje autora przekazu. Z analizy nasuwa się
refleksja, że im później powstawała kronika, tym bardziej był urozma-
icony obraz emocji wrogów. Powód tego jest prosty – początkowo wza-
jemna wrogość i burzliwe wydarzenia podczas pierwszej krucjaty spra-
wiały, że jej uczestnicy, jak Anonim albo rycerze, którzy przekazywali
swoje wspomnienia Guibertowi z Nogent, postrzegali Turków jedynie ja-
ko zdolnych do niskich czynów i negatywnych emocji. Na postrzeganie
muzułmanów wpłynęło także poczucie zagrożenia w szeregach chrze-
ścijan, którzy wszak przybyli do obcego i wrogiego kraju. Z czasem
Outremer stało się miejscem kohabitacji różnych grup etnicznych i wy-
znaniowych. Zatem podziały stały się mniej znaczące, wrogość była stłu-
miona, a strach przed „obcością” nie wpływał już tak silnie na percepcję,
co widać wyraźnie na przykładzie dzieła Wilhelma z Tyru.
Chciałabym zwrócić uwagę na trzy elementy wspólne, które cechu-
ją każdą z relacji. Po pierwsze, ze źródeł wynika, że obezwładniający
strach poprzedzał klęskę, w dodatku zaś muzułmanom brak było pocie-
chy i sposobu uśmierzenia lęku, które mogliby czerpać z praktyk religij-
73
Wilhelm napisał także zaginione dziś dzieło poświęcone historii i kulturze krajów mu-
zułmańskich, zatytułowane Gesta orientalium principium – P.W. Edbury, J.G. Rowe, op.cit.,
s. 23-24.
Anna Marynowska
nych czy wiary w Boga. Druga kwestia to zależność od fortyfikacji – im
większe i potężniejsze, lepiej bronione obwarowania miasta, tym większe
było poczucie bezpieczeństwa jego mieszkańców. Antiocheński książę,
według Wilhelma, usiłował ulepszyć mury miejskie, aby zapewnić więk-
szy komfort obrońcom miasta. Analogicznie zaś: im mury miasta były
gorzej przygotowane do obrony, tym strach i desperacja były silniejsze:
Tortosa i Kefalia w przekazie Guiberta zostały opuszczone, nim wojsko
chrześcijańskie nadeszło. Po trzecie, jeżeli uwzględni się to, że każdy
z autorów pragnął w swoim przekazie wyrazić wiarę w powodzenie i za-
sadność wypraw krzyżowych, staje się zrozumiałe, dlaczego kreował na
swój sposób obraz wrogów złamanych strachem przed wojskiem chrze-
ścijańskim.
Można zadać pytanie, jak na sytuację, która zaistniała w 1096 r., re-
agowali kronikarze strony muzułmańskiej? Jako przykład warto przy-
toczyć cytat z kroniki damasceńskiej Ibn Al-Qalanisiego
74
, kronikarza
starszego od Wilhelma z Tyru (ur. ok. 1070 r.), reprezentującego histo-
riografię muzułmańską przełomu XI i XII w.: „Rok 490 od Hidżry
75
–
W tym roku następowały po sobie liczne pogłoski o armiach Franków
przybywających od strony morza z Konstantynopola, budzących oba-
wę z powodu swej liczby. Jako że pogłoski te pojawiały się nader czę-
sto i były przekazywane z ust do ust, ludzie zaczęli czuć trwogę i niepo-
kój”
76
. Zacytowana wzmianka wyraźnie oddaje nastrój, jaki towarzyszył
tureckim muzułmanom w czasie pierwszej krucjaty. Jeżeli więc tak wy-
raźnie o ich strachu pisał kronikarz muzułmański, można założyć, że
relacje chrześcijan nie były przesadzone.
74
S. Runciman, Dzieje wypraw…, s. 289.
75
Rok 1096.
76
Tekst oryginalny – Ibn al-Qalânisi, Dhayl ta'rikh Dimashq, red. H.F. Amedroz, Leyden
1908, s. 134–135; zob. także Ibn Al-Qalanisi, The Damascus Chronicle of the Crusades.
Extracted and Translated from the Chronicle of Ibn Al-Qalanisi, red. H.A.R. Gibb, New
York 2002, s. 41. Tłumaczenie własne.