ANNE MATHER
Ukryte
motywy
ROZDZIAŁ PIERWSZY
- Nasza staruszka musiała kompletnie zidiocieć!
- rozsierdził się Robert Seton.
- Skąd! - sprzeciwił się jego bratanek. - Vinnie
dopilnowała, byś nie mógł jej postawić takiego zarzutu.
Gdy sporządzała testament, była całkowicie przy
zdrowych zmysłach, co poświadczają trzy orzeczenia
lekarskie.
- Nie musisz mi o tym przypominać - zirytował
się Robert. - Po prostu wyrażam swoje zdanie, które
na pewno podzieli większość akcjonariuszy. Na miłość
boską, Alex, zapisać swoje udziały Isabel Ashley! Czy
tak zachowuje się osoba rozsądna?
- Bez wątpienia Vinnie tak uważała - wtrącił Alex.
- Zawsze miała słabość do Isabel. Sądzę, że w ten
sposób chciała wyrównać rachunki.
- Jakie znowu rachunki?! Isabel opuściła naszą
rodzinę dokładnie z tym, z czym przyszła.
- Może Vinnie uważała, że to niezbyt uczciwe
rozwiązanie - wzruszył ramionami Alex.
- Co ty mi usiłujesz wmówić? - Robert popatrzył
na niego z niedowierzaniem. - Pochwalasz jej filan
tropię? Nigdy bym nie pomyślał, że...
- Ktoś powinien odegrać rolę adwokata diabła
6
UKRYTE MOTYWY
- zbył go Alex. Zaraz jednak wstał, jakby mu się
udzieliło zdenerwowanie wuja. - Jeżeli zamierzasz się
sprzeciwić wejściu Isabel do rady...
- Sprzeciwiam się!
- ...musisz rozważyć wszelkie aspekty tej sprawy.
- Czasami twoja prawnicza logika doprowadza
mnie do pasji - prychnął Robert. - Ta dziewucha to
oportunistka, co widać gołym okiem - walnął pięścią
w otwartą dłoń. - Powinienem był zakazać Vinnie
widywania się z nią. Nigdy sobie nie wybaczę, że
dopuściłem do takiej sytuacji.
Alex uniósł brew, wyrażając wątpliwość, czy wuj
byłby w stanie zakazać Vinnie czegokolwiek, potem
niespiesznie podszedł do wysokiego okna. Obrócony
plecami do pokoju, czerpał ukojenie z widoku roz
ciągającego za witrażowymi szybami. Babka umarła,
a on nie życzył sobie, by humory wuja mąciły wciąż
żywy ból po jej stracie.
Na rozkwitającym wczesnym latem ogrodzie kładły
się długie cienie. Dalej widać było żywopłot i park
majątku Denby, ciągnący się ku Zatoce Peale i ujściu
rzeki Naze, która tworzyła wschodnią granicę posiad
łości rodziny Denby.
Teraz już chyba Setonów, pomyślał ironicznie Alex.
Wraz ze śmiercią babki odszedł ostatni członek rodziny
jego matki. Virginia Denby przeżyła obie córki o ponad
dwie dekady, z tym światem zaś rozstała się w wieku
siedemdziesięciu siedmiu lat. Będzie mu jej ogromnie
brakować. Babcia była nieustraszoną starszą damą.
Kochał ją bardzo. Starała się zapełnić mu pustkę po
śmierci rodziców, gdy zaś dorastał i wkraczał w wiek
męski, stała się jego jedynym powiernikiem.
Pagórkowaty teren odsłaniał zaledwie trójkątny
skrawek morza, ale za to widok wypełniała panorama
pól i pastwisk. To tu Alex urodził się, tu jako dzieci
bawili się z Christopherem. Nawet teraz, choć przeniósł
UKRYTE MOTYWY
7
się do Londynu, wciąż traktował Nazeby jako swoje
gniazdo rodzinne.
- Musisz się z nią spotkać - usłyszał za plecami
głos wuja. Odwrócił się i spojrzał na niego z niedo
wierzaniem.
- Ja? Chyba żartujesz? Jak chcesz z nią rozmawiać,
to zrób to osobiście.
- Nie mogę. - W głosie Roberta zabrzmiała irytacja.
Potem, zmieniając taktykę, dodał przymilnie: - Pa
miętasz, że zawsze mnie obwiniała za rozpad ich
małżeństwa. Gdybym ja do niej poszedł, pewnie
roześmiałaby mi się w nos. Sam wiesz, jaka to kobieta.
Jeżeli wymyśliła sobie, że zachowując te akcje, zniszczy
Koncern Denby, i mnie przy okazji, nigdy nie zgodzi
się na sprzedaż.
Alex musiał przyznać, że w słowach wuja kryło się
nieco prawdy. Isabel z całej duszy nienawidziła Roberta
Setona i oskarżała go o zwrócenie Chrisa przeciwko
niej. Nie zamierzał jednak włączać się w jakąkolwiek
akcję przeciwko tej kobiecie. Miał własne powody, by
gardzić Isabel Ashley i żadna perswazja wuja nie
mogłaby go nakłonić do odegrania roli emisariusza.
Niech zajmą się tym prawnicy koncernu, których
i tak jest aż nadto.
- Dlaczego nie poślesz do niej Chrisa? - spytał. Na
jego szczupłej, inteligentnej twarzy pojawił się szyderczy
grymas. Wuj zaklął.
- Oszalałeś?! - Starszy pan zacisnął pięści. - Nie
wiesz, że on wciąż coś do niej czuje? Na miłość boską,
Alex, jeszcze tylko tego brakowało, aby ta baba
znowu dorwała go w swoje łapy. Raz zdołał się
wymknąć z tej pułapki, ale za drugim razem może mu
się nie udać.
Alex poczuł, jak sztywnieje mu kark, pochylił więc
głowę.
- Wuju, nie możesz spodziewać się, że wykonam
8
UKRYTE MOTYWY
za ciebie brudną robotę - oświadczył kategorycznie.
- Jeżeli nie chcesz zajmować się tą sprawą osobiście,
oddaj ją w ręce Johna Frazera albo Malcolma
Stansfielda. Za to biorą pieniądze.
- Też mógłbyś je brać. - Robert Seton aż podskoczył
na tę myśl. - Dobrze wiesz, że najgorętszym życzeniem
babki było, abyś zaczął pracować dla koncernu.
Sądzisz, że zapisałaby akcje Isabel, gdyby myślała, że
uda się nakłonić cię do zainteresowania się sprawami
firmy? Ubijmy interes. Namówisz Isabel do sprzedaży
udziałów, a będą twoje. Z największą przyjemnością
ujrzę cię na miejscu Vinnie w radzie nadzorczej.
- Niestety, nie.
Alex odmówił grzecznie, ale stanowczo. Wuj spojrzał
zawiedziony. Już od pięciu lat, od kiedy Alex ukończył
prawo, a później założył w Londynie własną agencję
konsultingową, na próżno usiłował przekonać go do
związania się z Denby. Alex bowiem za naturalnego
sukcesora wuja uważał jego syna Christophera, więc
mimo bliskich więzi rodzinnych wolał zachować
niezależność.
- Nie przyszło ci do głowy, że tego życzyłaby sobie
twoja matka? - nalegał wuj. - Wiem, że była młodszą
córką twojej babki i że twojego ojca nie interesowało
zbijanie majątku, ale, do diabła... Alex, on był moim
bratem i kiedy rozwalił samochód zabijając wszystkich
troje, w tym moją żonę, sytuacja się nieco zmieniła,
prawda?
- Doskonale pamiętam, jaki mam dług wobec ciebie
i Vinnie. Więc jeśli apelujesz do mojej lojalności
rodzinnej... - Alex mocniej zacisnął zęby.
- Ależ nie! - wtrącił pospiesznie Robert czując, że
nieco się zagalopował. - Wiesz, że zawsze pragnąłem
mieć syna takiego jak ty. Nie... nie przerywaj. To
prawda. Jesteś do mnie podobny, tak samo myślimy.
Sądzę, że masz więcej ze mnie niż Chris! To syn
UKRYTE MOTYWY 9
swojej matki! Wykapany Denby. Rodzina ta podupa
dła, gdyż płodziła całe pokolenia kluchowatych
mięczaków!
- Vinnie też nosiła nazwisko Denby! - wtrącił
Alex, ale wuj już się rozpędził.
- Tylko przez małżeństwo! A ponieważ moja żona
i twoja matka zginęły, nigdy się nie dowiemy, ile
zdziałałyby dla firmy! My jednak żyjemy, Alex! Ty
i ja wspólnie moglibyśmy przekształcić Denby w kon
cern o zasięgu ogólnoświatowym. Już mamy udziały
w przemyśle górniczym w Brazylii i pewne perspektywy
w Kanadzie i w Stanach. Gdybyś przejął ode mnie
sprawy krajowe, mógłbym pojeździć po świecie
w poszukiwaniu kontraktów. Tekstylia Denby przestały
być podstawą naszego istnienia. Wiele lat temu
zdystansowały je Zakłady Mechaniczne i Elektroniczne.
Alex, wiesz, jak pragnę, byś ze mną pracował. Boję
się wręcz pomyśleć, co stałoby się z naszym koncernem,
gdyby przejął go Chris. A to nieuniknione, jeśli nie
będziesz miał dość rozumu, by mu odebrać firmę.
Alex skrzywił się.
- Chris jest twoim synem, wuju Robercie - za
protestował.
Starszy pan nie stracił jednak rezonu.
- I co z tego? - spytał lekceważąco. - Nie twierdzę
wcale, że go nie kocham. Jest jedynakiem i bardzo mi
na nim zależy. Co nie znaczy, że nie dostrzegam jego
wad i nie zamartwiam się nimi. Chris nie nadaje się
na następnego prezesa Denby, Alex. A ty owszem.
I dobrze o tym wiesz!
Alex wracał do Londynu późnym wieczorem. Gdy
smukły, szary Ferrari połykał kilometry dzielące dom
przy Eaton Mews od Nazeby, Alex miał mnóstwo
czasu na przemyślenie słów wuja. Nieco zirytowany
doszedł do wniosku, że Robert Seton nie zawaha się
10
UKRYTE MOTYWY
przed niczym, aby osiągnąć swój cel. Do pewnego
stopnia musiał się z nim zgodzić. Gdy nadejdzie pora,
Chris nie zdoła się nagiąć do ciężkiej pracy. Od ośmiu
lat trwonił pokaźne sumy zarabiane przez ojcowską
firmę, a chociaż figurował na liście płac, zajmował się
głównie hazardem. Nawet jednak w tej sytuacji Alex
nie sądził, iż on sam ma prawo rościć jakiekolwiek
pretensje do Koncernu Denby. Kiedy Robert Seton
brał ślub z siostrą jego matki, zakłady tekstylne
chyliły się ku upadkowi, gdyby nie Robert zapewne
zlicytowano by Nazeby. Dzięki jego mistrzostwu
ledwie wegetujące przedsiębiorstwo przekształciło
się w kwitnący koncern. Na domiar Alex zawsze
chciał stanąć na własnych nogach. Nie zadowoliłby
się czerpaniem z kieszeni wuja. Toteż gdy Chris
wyleciał z Oksfordu i obijał się po klubach i wy
ścigach, Alex uzyskał magisterium z prawa. Pro
ponowano mu wtedy liczne posady, on jednak
wybrał dalsze studia. Potem zaś, zamiast stać się
dobrze płatnym adwokatem, podjął pracę w firmie
konsultingowej i następne trzy lata uczył się zawiłości
funkcjonowania spółek i brytyjskiego systemu po
datkowego.
W rezultacie, w wieku dwudziestu sześciu lat, mógł
założyć własną firmę, a teraz, jako dwudziesto-
dziewięciolatek, był właścicielem dobrze prosperującej
firmy. Dlatego też stosunkowo łatwo przychodziło
mu odrzucenie propozycji wuja. Nic go nie pchało do
Denby, a na dodatek za wszelką cenę chciał uniknąć
ponownego spotkania z Isabel Ashley. Tak mu się
przynajmniej wydawało.
Dziesięć dni później musiał zrewidować to przeko
nanie. Gdy wrócił do biura z późnego lunchu, zastał
teleks z Nowego Jorku. Przeczytał go i natychmiast
chwycił za słuchawkę.
- O co chodzi? - spytał sekretarkę, która towarzy-
UKRYTE MOTYWY
11
szyła wujowi w podróży. - Dostałem następującą
wiadomość: „Niezwłocznie spotkaj się z Ashley.
Odsprzedaje akcje Denby". Wuj wie, że odmówiłem
pośredniczenia w tej sprawie. Jest w biurze? Proszę
mnie z nim połączyć.
- Pan Seton bierze udział w posiedzeniu, nie mogę
mu więc przeszkadzać.
Alex, słysząc ową starą jak świat wymówkę, zacisnął
zęby.
- Przypuszczał, że pan zadzwoni, toteż polecił,
bym przekazała, iż sytuacja się zmieniła. Panna Ashley
widocznie zdecydowała się na odstąpienie udziałów.
A ponieważ pański wuj chwilowo przebywa poza
krajem, ma nadzieję, iż wystąpi pan w roli pośrednika.
- A dlaczego nie złożył tego w ręce prawników?
- spytał nieufnie Alex.
- Pan Seton nie wątpił, iż pan zrozumie, że w tak
delikatnej sprawie musi wystąpić członek rodziny...
- Byle nie Chris - przerwał. - W porządku, nie
omieszkam zamienić słówka z twoim szefem po jego
powrocie. Teraz mu przekaż, że nie pochwalam jego
metod.
- Ale spełni pan jego prośbę?
- A mam inny wybór? - westchnął niechętnie.
- Dobrze, zajmę się tym. Tylko niech się wuj nie
zdziwi, jeśli coś spaprzę. Jestem w złym humorze
i być może nie będę zbyt taktowny.
Dopiero późnym wieczorem, po powrocie do domu
z kolacji z klientem, Alex mógł spokojnie rozważyć
żądanie wuja.
Niechętnie o tym myślał. Okazało się, że eks-
-małżonka kuzyna wciąż jeszcze potrafi zakłócić spokój
jego duszy. Poza tym irytowało go, że wuj na siłę
pcha go w taką kabałę. Gdyby był mniej przywiązany
do Roberta, umyłby ręce i złożył robotę na barki
kogoś innego. Ale słowo się rzekło, nie mógł się
12
UKRYTE MOTYWY
wycofać, zwłaszcza że chodziło o odzyskanie przez
rodzinę akcji babki.
Alex wziął prysznic, owinął ręcznikiem biodra
i wszedł do sypialni. Drugim ręcznikiem wytarł włosy,
odrzucił oba na dywan. Kiedy zawiązywał pasek
szlafroka, usłyszał pukanie do drzwi. Do pokoju
wsunął głowę siwiejący, starszawy mężczyzna.
Uśmiechnął się widząc pytający wzrok Alexa.
- Chciałem się upewnić, czy niczego panu nie
trzeba przed snem? - W uchylonych drzwiach pojawiła
się żylasta postać odziana w ciemny wełniany szlafrok
i piżamę w niebiesko-białe paski. - Wybierałem się
już do łóżka, ale pomyślałem, że jeśli jadł pan wczesną
kolację, to może pan zgłodniał.
- Dziękuję, ale nie, Kerry. - Alex spojrzał z sympatią
na pogodnego Irlandczyka. Od sześciu lat, od kiedy
Alex osiadł na swoim, Kerry O'Flynn opiekował się
nim na prośbę Roberta Setona. - Niczego mi nie
trzeba. I żeby uprzedzić twoje pytanie, nie zostawię
na dywanie wilgotnych ręczników.
- Nie mogę pozwolić, by pan po sobie sprzątał
- oświadczył dotknięty do żywego Kerry. Wkroczył
do sypialni, wepchnął ręczniki pod pachę. - Upiorę
je zaraz z rana, nim jeszcze pan wstanie. Chyba że
jest pan umówiony.
- Dziękuję. - Alex zdobył się na blady uśmiech.
- Ależ nie ma za co. Na pewno niczego pan nie
potrzebuje?
- Absolutnie.
- Świetnie. Wobec tego życzę dobrej nocy. Proszę
dobrze wypocząć. Wygląda pan na zmęczonego.
- Doprawdy?
Po wyjściu Irlandczyka poszedł do garderoby
i badawczo przyjrzał się w lustrze swojej twarzy.
Kerry miał rację. Nieprzespane, spędzone nad doku
mentami noce nie pozostały bez śladu. Poza tym, po
UKRYTE MOTYWY 13
ogłoszeniu woli babki w ogóle miał kłopoty z za
śnięciem.
Przeciągnął dłońmi po brodzie. Trzeba by się ogolić,
ale co, do diabła. To może poczekać. Penny wróci
z Kuwejtu dopiero pod koniec przyszłego tygodnia,
a do tego czasu nieunikniona i irytująca rozmowa
z Isabel stanie się przeszłością.
Polecił dziś sekretarce, by skontaktowała się naza
jutrz z Isabel. Im szybciej załatwi tę sprawę, tym lepiej.
Miał zbyt wiele pilnych bieżących prac, by odkładać to
w nieskończoność.
Akurat gdy wszedł, sekretarka wykręcała numer
Isabel. Dziwne, że jeszcze teraz potrafił podać z pamięci
jej telefon. Przez chwilę przerzucał pocztę, wreszcie
nacisnął intercom.
- Przykro mi, Alex - odezwała się Diana Laurence.
- Ale numer panny Ashley nie odpowiada. Chcesz,
bym, poszukała jej gdzie indziej?
- Och... - zaklął. Opanowując się błyskawicznie,
dodał: - Przepraszam. Nie wiem, jak można by się
inaczej z nią skontaktować. Później do tego wrócimy.
- Zgoda.
Diana pracowała z nim zbyt długo, aby poczuć się
dotknięta takim zachowaniem. Kiedy się rozłączyła,
Alex zirytowany opadł na skórzany fotel za biurkiem.
Bez trudu mógł podać drugi numer. Wiedział już od
półtora roku, że Isabel pracuje w agencji Jasona
Ferry'ego. Jednak nie chciał nikogo wtajemniczać
w swoje plany. Wolał zachować misję w sekrecie.
„Misja Straceńca", pomyślał ponuro. Oby tylko
Isabel nie wyjechała na jakiś zagraniczny kontrakt.
Diana zaanonsowała pierwszego w tym dniu klienta.
Alex polecił zaprosić go do gabinetu. Wieczorem
jeszcze raz zatelefonuje do Isabel, a jeśli jej wtedy nie
zastanie, z czystym sumieniem powiadomi Roberta,
iż nie był w stanie jej odszukać.
14
UKRYTE MOTYWY
Zjadł lunch z przyjacielem z Oksfordu, po południu
w całkiem dobrym nastroju ruszył na inspekcję spółki
ze wschodniego Londynu.
Po powrocie do biura humor zdecydowanie mu się
pogorszył.
- Diana, spróbuj się jeszcze raz połączyć- polecił
przechodząc przez sekretariat.
Kiedy spytała:
- Z kim? - zgrzytnął niecierpliwie zębami.
- Jasne, że z Isabel Ashley - warknął. Potem
westchnął. - Przepraszam, miałem ciężki dzień.
Zapiszesz ten numer?
- Już go zanotowałam. Aha, zostawiłam ci na
biurku wiadomość. Twój kuzyn, Chris, dobijał się do
ciebie całe popołudnie.
- Chris? - Alex jęknął w duchu. Tylko tego
brakowało. Chris usiłujący wywąchać, czy rozmawiał
już z Isabel. Mimo całej niechęci, Alex musiał przyznać
w duchu rację wujowi Robertowi, że ponowne
spotkanie tych dwojga byłoby wielce niepożądane.
- I co mu powiedziałaś?
- Oczywiście, że jesteś w Walthamstow - odparła,
łącząc się z Isabel. - Mam sygnał. Podniesiesz
słuchawkę?
Alex zastanawiał się, potem pokręcił głową.
- Zaczekam. - Jakoś był przekonany, że Isabel nie
ma w domu. Czuł, że krótka rozmowa między nimi
nie załatwi sprawy.
Zdziwił się, gdy po paru sekundach ktoś odebrał
telefon. Diana spojrzała pytająco.
- Łącz w gabinecie.
Zamykając drzwi, słyszał głos sekretarki:
- Panna Ashley? Proszę poczekać chwileczkę, już
przełączam.
- Isabel? - Porwał słuchawkę. Puls zaczął mu bić
szybciej. Pewnie brak mi kondycji, bo skąd wzięłaby
UKRYTE MOTYWY
15
się ta zadyszka, pomyślał rozeźlony. Przysiadając na
biurku wziął głęboki oddech. - Isabel? Tu Alex
Seton. Wuj prosił, bym się z tobą skontaktował.
ROZDZIAŁ DRUGI
Telefon zabrzęczał akurat wtedy, gdy Isabel pako
wała walizkę. To pewno Jason, gdyż nikt inny nie
dzwoniłby dzisiaj za kwadrans piąta i nie odrywałby
jej od tej czynności. Może chce odwołać wyjazd,
pomyślała z nadzieją, podnosząc słuchawkę. Teraz
właśnie, na tym zakręcie życia, z przyjemnością
obeszłaby się bez długiego weekendu w Szkocji.
Kobiecy głos wydawał się nieznajomy.
- Panna Ashley? - Nikt z agencji Jasona nie
zwracałby się do niej per „panno Ashley". - Proszę
poczekać chwileczkę, już przełączam.
Isabel oblizała wargi. Przez chwilę powróciła
myślami do onieśmielającej swoim przepychem kan
celarii radcy prawnego Virginii Denby. Usłyszała, jak
adwokat rzeczowym tonem informuje ją, iż odzie
dziczyła po starszej pani udziały w Koncernie Denby.
Instynktownie wyczuła, że ten telefon ma coś wspól
nego z testamentem. Któż, poza Robertem Setonem,
mówiłby do niej „panno" Ashley, dając tym samym
do zrozumienia, że za jego właśnie przyczyną nie
łączą jej już żadne związki z rodziną Setonów?
Kusiło ją, by odłożyć bez słowa słuchawkę. Prawnicy
z koncernu zwrócili się już do jej adwokatów z pro-
UKRYTE MOTYWY 17
pozycją odkupienia akcji po nieco zawyżonej cenie.
Odmowa najwyraźniej nie zadowoliła Roberta. Isabel
wiedziała doskonale, że Seton nie zawaha się przed
niczym, by tylko uniemożliwić jej spotkanie z Chrisem.
Gdybyż on wiedział...
- Isabel?
Na sam dźwięk tego aż nazbyt znajomego głosu
zadrżała jej ręka. Nie musiał wcale dodawać: „Tu
Alex Seton", gdyż natychmiast rozpoznała, kto mówi.
Teraz naprawdę była skłonna cisnąć słuchawkę.
Powstrzymała ją tylko myśl, że Vinnie spodziewała
się po niej większego hartu ducha.
- Alex - powitała go oschle. - Cóż za niespodzianka!
- Czyżby? Hm... wuj Robert przebywa za granicą,
więc prosił, bym wystąpił w jego imieniu.
- Któż się lepiej od ciebie do tego nadaje? - za
drwiła. W słuchawce zaległa cisza. Zorientowała się,
że trafiła w newralgiczny punkt.
- Nieistotne. - Czuła, że Alex z trudem panuje nad
sobą. - Chciałbym spytać, czy mogłabyś jutro wpaść
do mnie do biura, powiedzmy o... - Usłyszała szelest
kartek. - Koło dwunastej trzydzieści?
- Obawiam się, że to niemożliwe. - Nagłe perspek
tywa podróży do Szkocji wydała się ze wszech miar
pociągająca. - Wyjeżdżam na parę dni. Najwcześniej
więc dopiero... w środę.
- W przyszłą środę - wycedził Alex przez za
ciśnięte zęby. Jego irytacja była prawie namacalna.
- Jasne.
- Mówię prawdę. - Z jakiegoś powodu Isabel
zależało, by jej wierzył. Nie powinien sądzić, że
obawia się stanąć z nim znowu twarzą w twarz.
Czeka ją to prędzej czy później. Jest przecież spad
kobierczynią Vinnie. - Z samego rana ruszam do
Perth. Pracuję teraz w agencji Jasona Ferry'ego,
który wynajął na weekend zamek nad Loch Tay.
18 UKRYTE MOTYWY
- Skrzyżowawszy przesądnie palce skłamała. - Zapo
wiada się wspaniała impreza. Wprost nie potrafię się
doczekać.
- W maju? - zauważył sceptycznie Alex. - Mam
nadzieję, że się nie będziesz rozbierać.
Przygryzła wargi.
- Nigdy tego nie robię! - wybuchnęła. - I ty
powinieneś najlepiej o tym wiedzieć!
- Ludzie się zmieniają - odparł niedbale. Isabel
z przyjemnością spoliczkowałaby go. - Mogłem
przewidzieć, że niespodziewany uśmiech fortuny nie
skłoni cię do porzucenia profesji, którą rzekomo tak
nienawidziłaś.
- Cóż, to było jeszcze przed poznaniem familii
Setonów - przyznała złośliwie. - W porównaniu
z życiem wśród was zawód modelki to fraszka!
A kiedy poślubiłam Chrisa, nie pracowałam jeszcze
dla Jasona!
Alex pominął jej wybuch milczeniem, przestraszyła
się więc, czy nie przeciągnęła struny. Powinna już
nauczyć się rozmawiać z nim bez osobistych wycieczek.
Gdy dowiedziała się o hojności Virginii Denby,
postanowiła z godnością i kamienną twarzą stawić
czoło pozostałym spadkobiercom. A teraz niemal
z pazurami rzuciła się na Alexa. Jak gdyby rzeczywiście
była ambitną dziwką, za którą ją zawsze uważał.
- Tak czy inaczej - odezwała się rzeczowym tonem
- nie rozumiem, w jakim celu mielibyśmy się spotykać.
Mój prawnik znakomicie poradzi sobie ze wszystkimi
sprawami koncernu, a ty przecież nawet nie należysz
do rady...
- Tłumaczyłem ci już - przerwał jej Alex - że wuj
prosił, bym zajął się tą kwestią podczas jego nieobec
ności, ponieważ zaś, choć nominalnie, jesteś członkiem
rodziny, wydaje się właściwsze załatwienie całej sprawy
mniej formalnie.
UKRYTE MOTYWY
19
- Hm... a o jakiej to transakcji mówisz? - Isabel
osłupiała uniosła brwi.
Usłyszała westchnienie.
- Co? Nie wiesz?
- Nie. - Zmarszczyła czoło. - Czyżbym przeoczyła
coś w dokumentach?
- W dokumentach? - parsknął Alex. - Przestań
mnie łapać za słówka. Chodzi mi oczywiście o akcje
lady Denby. Chyba o nich nie zapomniałaś?
Isabel kurczowo przytrzymała się oparcia fotela.
Zawirowało jej w głowie.
- Jesteś tam?
Z trudem pozbierała myśli.
- Wydawało mi się, że jasno określiłam swoje
stanowisko. Babcia zapisała mi akcje. Ja zaś... zastosuję
się do jej ostatniej woli.
Alex odezwał się szorstko:
- Więc o czym właściwie mówimy?
Isabel przełknęła ślinę. Sama mogłaby zadać iden
tyczne pytanie. Rzeczywiście, jeśli wuj poprosił go
o skontaktowanie się z nią, trudno byłoby znaleźć mu
zadowalającą odpowiedź. A może zadzwonił z własnej
woli? Tylko po co? Chyba nie wyobrażał sobie, że
nakłoni ją do odsprzedaży udziałów? Poczerwieniała
na samą myśl, że Alex mógł sądzić, iż przekonałby ją
łatwiej niż wuj.
- Powinieneś sam siebie o to spytać! - odpaliła.
Nie chciała dopuścić do tego, by zachowanie Alexa
wyprowadzało ją z równowagi, lecz mimo woli tak
właśnie reagowała na jego wrogość.
- Co to ma znaczyć? - odezwał się kąśliwie. Isabel
nie bacząc na nic zadrwiła:
- Nigdy nie potrafiłeś się ode mnie odczepić, co?
I to doprowadzało cię do pasji. Że poślubiłam Chrisa,
a nie ciebie!
Rzuciła słuchawkę nie czekając na odpowiedź.
20
UKRYTE MOTYWY
Cokolwiek by powiedział, nie chciała tego słyszeć.
Może do chwili powrotu ze Szkocji cała sprawa
przycichnie. Najwyraźniej Alex próbował nakłonić ją
do pozbycia się akcji. Dziwne, przecież zarzekał się,
iż nie będzie się angażował w interesy Denbych.
Pewnie w końcu pogodził się ze swoim dziedzictwem.
Jego matka była z domu Denby, a sam Alex miał
zbyt wiele wspólnego z wujem, by ignorować więzy
krwi.
Potrząsnęła głową, chcąc pozbyć się niejasnego
uczucia niepokoju, potem poszła dokończyć pakowa
nia. Na łóżku leżała otwarta walizka, a dziewczyna
nie potrafiła sobie przypomnieć, co już do niej włożyła.
Rozmowa z Alexem wzburzyła ją. Isabel nie mogła
skoncentrować się na tej prozaicznej czynności,
ponieważ w głowie aż jej huczało od słów Alexa.
Choć ten telefon na nowo rozbudził wątpliwości na
temat spadku, powinna, dla swego dobra, odrzucić je
bez pardonu.
W spakowanej walizce zostało wciąż sporo miejsca.
Znaczną część pięciodniowej sesji modelki spędzą
w strojach zapewnionych przez agencję, nawet maki
jażem zajmie się fachowiec.
Isabel podeszła do toaletki, zastanowiła się przelotnie
nad doborem perfum. Oczywiście, ulubiona Nina
Ricci, ale na wieczór coś o intensywniejszym zapachu.
Po chwili uniosła głowę i popatrzyła na swoje odbicie
w lustrze.
Kiedy to po raz ostatni widziała któregoś z Setonów?
Trzy, cztery lata temu? A może później? Tak, przed
czterema laty zerwała wszelkie kontakty z tą rodziną.
Tylko cztery! A zdawałoby się, że minął cały wiek.
Tyle się wtedy zdarzyło, o tylu sprawach pragnęłaby
z całej duszy zapomnieć.
Z lustra spojrzały na nią ciemnoszare oczy, w ich
głębi ujrzała jakiś cień. Natychmiast jednak zniknął
UKRYTE MOTYWY
21
pod wpływem determinacji. Nawet przed samą sobą
pragnęła ukryć wszelkie uczucia. Oczy o długich
rzęsach zawsze były jej największym atutem. Isabel
miała długi, lecz kształtny nos, i wystające kości
policzkowe, które były jej zmorą, szczególnie kiedy
za bardzo chudła. Po rozwodzie twarz dziewczyny
stała się niemal koścista, musiało upłynąć wiele
miesięcy, nim policzki się znowu wypełniły. Odrobinę
za szerokie usta, górna warga za wąska, dolna za
obfita. Ale zęby równe i białe, Jason zaś utrzymywał,
że zarys warg Isabel jest wielce zmysłowy.
Uśmiechnęła się smutno. Jason powiedziałby wszyst
ko, żeby osiągnąć cel, a ostatnio zaczął w stosunku do
niej wykazywać zbyt wielką zaborczość. Żeby tylko nie
wynikły z tego jakieś kłopoty. Lubiła Jasona. Była mu
wdzięczna, że po rozwodzie dał jej szansę powrotu do
zawodu. Nie kochała go jednak. Zresztą, nikogo nie
darzyła tym uczuciem. Na miłość nie mogła sobie
pozwolić. Raz spróbowała i sparzyła się boleśnie.
Dochodziła szósta. Isabel pomyślała, że zasłużyła
na filiżankę kawy, przeszła więc przez salon do kuchni.
Mieszkanko nie było duże i nienajlepiej rozplanowane.
Mieszkała jednak sama, miała swoje miejsce, toteż
rzadko myślała o tych niedogodnościach. Był to jej
pierwszy prawdziwy dom.
Wychowała się bowiem w domu dziecka. Matka
porzuciła ją, gdy była zaledwie kilkudniowym niemow
lęciem, zaś brzydka dziewczynka nie znalazła uznania
w oczach potencjalnych rodziców. Zbyt wysoka jak
na swój wiek, chuda, źle wypadała na tle niższych
i okrąglejszych maluchów. Gości sierocińca zrażały
także jej rude włosy, które podkreślały tylko bladą
cerę. Nie wydawała się też silna, a to, że była zdrowa
jak rydz, nikogo nie przekonywało. Dopiero w wieku
czternastu lat zaczęła nabierać ciała. Marchewkowe
włosy zyskały soczysty, kasztanowaty odcień, pociągłe
22
UKRYTE MOTYWY
rysy wyszlachetniały, a chude nogi wyzgrabniały.
Brzydkie kaczątko przeistoczyło się w łabędzia, zaś
przełożeni ochronki nie wiedzieli, co z nim począć.
Naturalną koleją rzeczy została modelką. Tutaj
dopisało jej szczęście, gdyż któryś z opiekunów miał
koneksje w jednej z największych agencji. Nim Isabel
dobiegła dwudziestki, zdobyła już mocną pozycję
w reklamie. A potem poznała Chrisa, wyszła za niego
za mąż i w swojej naiwności wyobrażała sobie, że będą
żyli długo i szczęśliwie. Jakże okrutnie się pomyliła...
Z rozmyślań wyrwał ją dzwonek do drzwi. Nie był
to domofon, którego zwykle używali goście, a dzwonek
do drzwi wejściowych. Isabel z rozmysłem nie spou-
falała się z sąsiadami. Nie była wcale wyniosła, po
prostu zależało jej na zachowaniu prywatności. Dlatego
też, gdy dzwonek odezwał się powtórnie, w jej oczach
pojawił się wyraz zakłopotania.
Boże, nie jestem przygotowana na odwiedziny!
Szybko obrzuciła wzrokiem powyciągany dres, którego
nie zdjęła po gimnastyce. Bose stopy, twarz nie
muśnięta makijażem, rozwichrzone, potargane włosy.
Miała zamiar zaaplikować sobie maseczkę, poleniu-
chować w gorącej kąpieli, a potem przekąsić coś
oglądając w telewizji nocne kino. Któż to pragnie
zakłócić jej plany? Chyba tylko Jason. Zaciskając
z irytacją wargi pomaszerowała do drzwi.
Założyła łańcuch i nim otworzyła, spytała:
- Kto tam?
Cisza. Może gość zrezygnował i odszedł. Tylko
jeśli to Jason?
- Isabel? - odezwał się wreszcie czyjś głęboki,
męski głos, z całą pewnością nie należący do Jasona.
Isabel zatrzęsła się z oburzenia. - Otwórz! Nie
dokończyliśmy rozmowy!
Przełknęła ślinę, oparła plecami o drzwi. Alex!
Chyba się przesłyszała.
UKRYTE MOTYWY 23
- Isabel! - zawołał z nieskrywanym rozdrażnieniem.
Oto cały Seton, pomyślała, jakże przekonany, że
wszyscy powinni mu się podporządkować. Czyżby
Alex naprawdę sądził, że może nieproszony wedrzeć
się w jej progi? Cóż za arogancja i buta!
- Isabel! Wiem, że tam jesteś. Nie masz odwagi
otworzyć? A może stosujesz się do czyjegoś polecenia?
Zacisnęła zęby. To absurd! Stoi tutaj dygocąc ze
strachu i pozwala, by z drugiej strony drzwi groził jej
najbardziej znienawidzony w świecie mężczyzna. Mylił
się. Isabel nie brak odwagi. I to wcale nie ze strachu
nie spieszno jej do tej rozmowy.
Odwróciła się, zwolniła zatrzask, mocując się z nim
zirytowana. Nie chciała, by Alex pomyślał, że wy
prowadził ją z równowagi. Jednak dalej nie zdejmowała
łańcucha.
Drzwi uchyliły się. Isabel po raz pierwszy od czasu
rozwodu stanęła twarzą w twarz z kuzynem jej eks-
męża.
- Proszę, Alex! Jak miło! - powitała go drwiąco.
- Nie wiedziałam, że stałeś się włamywaczem. Cóż, jeśli
chodzi o Setonów, nic już mnie nie powinno zadziwić.
Alex wsparł się ramieniem o drzwi.
- Nie zamierzam tu sterczeć całą noc, Isabel
- odezwał się przyjaźnie. - Albo mnie wpuścisz, albo
zerwę łańcuch. Wolna wola, decyduj.
- Nie odważysz się.
- Czyżby? Spróbuj. Zaryzykuję twierdzenie, że masz
więcej ode mnie do stracenia. Pomyśl o sąsiadach.
Mogą nawet wezwać policję. Jaki to wstyd w tak
szacownym domu.
- Ty draniu!
- No, teraz bardziej przypominasz dawną Isabel.
- Wyprostował się. - Otwieraj.
Zatrzasnęła drzwi po to tylko, by zdjąć łańcuch
i wyłączyć alarm.
24 UKRYTE MOTYWY
- Droga wolna - mruknęła. Odwróciła się do
salonu, potem zerknęła na Alexa przestępującego
próg jej mieszkania.
Nic się nie zmienił, pomyślała gorzko. Ona może
doznała wstrząsu, natomiast Alex Seton był jak zawsze
nieprzenikniony. Dobrze pamiętała te ciemne, niemal
czarne oczy okolone gęstymi rzęsami i osadzone
w twarzy zbyt surowej, by można ją nazwać przystojną.
Spośród wszystkich mężczyzn jeden Alex przerastał
ją o dobre dziesięć centymetrów, zaś smukłą sylwetkę
zawdzięczał raczej świetnej przemianie materii niż
ciężkim ćwiczeniom fizycznym. Unikał czynnego
uprawiania sportów, choć pływał regularnie w jednym
z londyńskich klubów. Był bogaty, osiągnął sukces,
kobiety lgnęły do niego jak pszczoły do miodu. Isabel
przekonała się na własnej skórze o tym, że był
pozbawiony skrupułów.
Wszedł do salonu z rękami niedbale wepchniętymi
w kieszenie marynarki. Uważnie rozejrzał się wokół.
Ciekawe, co sądzi o jej skromnym dobytku. Przywykł
do pomieszczeń o innym standardzie. W porównaniu
z przestronną elegancją Nazeby, mieszkanie to musi
wydawać się obskurną klitką. Cóż, większość mebli
pochodziła z wyprzedaży, ponieważ kupno mieszkania
wyczerpało jej zasoby finansowe.
- Czego chcesz? - spytała ostro, uznawszy, że
najlepszą obroną będzie atak. Alex otaksował ją
wzrokiem.
- Nie zmieniłaś się, co Isabel? - zauważył. Do
słyszała w jego głosie nutę gniewnego zawodu. - Nie
podejrzewałem cię nigdy o jakieś głębsze uczucia.
Dlatego też wydaje się nieprawdopodobne, abyś aż
tak omotała Vinnie.
Wzięła głęboki oddech.
- Ach, więc temu zawdzięczam wizytę? Chcesz
porozmawiać o babci? - Wzruszyła ramionami. - To
UKRYTE MOTYWY 25
była wspaniała starsza dama, a ja ją ogromnie kocha
łam. Cóż tu dodać?
- Kochałaś ją? - Alex wydął wargi. - Oszczędź mi
tego, proszę! Ty potrafisz kochać wyłącznie siebie!
Ani Chrisa, ani wuja!
- Mylisz się. Kochałam Vinnie - przerwała mu
rozwścieczona. Dopiero gdy zdała sobie sprawę, że
Alex ją zepchnął do defensywy, zdobyła się na ironiczny
uśmiech. - A o co ci chodzi? Jesteś zazdrosny?
Przelotny rumieniec na jego twarzy wynagrodził
ten wysiłek: No tak, pomyślała ponuro, tylko tak
trzeba z nim postępować. Nie jest to łatwe, ale jakąż
daje satysfakcję!
- Miałem rację, nic się nie zmieniłaś - prychnął,
przygważdżając ją wzrokiem. -Niemoralna piękność.
I egoistka do szpiku kości. Dzięki Bogu, Chris miał
dość oleju w głowie, by cię rzucić. Chociaż do tej
pory nie związał się z nikim innym, ostatecznie jest
szczęśliwy.
Isabel zesztywniała. Nie okazała jednak, jak głęboko
zraniły ją słowa Alexa. Cóż, słyszała to już przedtem.
Miała okazję przywyknąć do takich oskarżeń. Minęło
jednak sporo czasu, więc nie potrafiła natychmiast
przystąpić do obrony.
- Nie przyszedłem tutaj, aby kontynuować dawne
spory.
Isabel wzruszyła ramionami.
- Chcesz w ich miejsce wzniecać nowe? - spytała
prowokująco, odczuwając przelotną satysfakcję z kolej
nego, drobnego zwycięstwa.
- Chcę porozmawiać o zmianie powziętych przez
ciebie w głębi duszy postanowień - poprawił ją
z krzywym uśmieszkiem. - Chociaż wątpię, czy ją
w ogóle posiadasz. No to może... o zmianie twojej
decyzji? O tym, dlaczego po porozumieniu się z wujem,
demonstrujesz teraz całkiem odmienną postawę.
26 UKRYTE MOTYWY
- Słucham? - zamrugała powiekami.
Alex spojrzał na nią znużony.
- Skończmy ten cyrk, zgoda? Postaw warunki,
a spróbuję ich dotrzymać. Wuj Robert zapłaci każdą
cenę, by tylko odzyskać akcje. Wymień sumę. Twój
ruch.
- Wierz albo nie, ale nie mam zielonego pojęcia,
o czym ty właściwie mówisz.
- Nie wierzę. - Alex zakołysał się na piętach.
- Isabel, to jedyny temat, na jaki jeszcze możemy
rozmawiać. Doskonale wiesz, o czym mówię.
Potrząsnęła przecząco głową.
- Dobra, potrafię zrozumieć, że przyszedłeś tu, by
nakłonić mnie do odsprzedania udziałów, ale nie
pojmuję, co wspólnego ma z tym twój wuj. Kontak
towałam się z nim jedynie za pośrednictwem praw
ników.
- Tak? - zrobił wymowną pauzę. Potem wyciągnął
rękę z kieszeni i przesunął po gęstych, ciemnych
włosach na karku. - Hm, tego mi wuj nie powiedział,
ale to bez znaczenia. Najwyraźniej twoi prawnicy
zasugerowali, że jesteś skłonna omówić tę sprawę. No
więc, określ swoje warunki. Porozmawiam z wujem
i wpadnę do ciebie jutro... albo w przyszłym tygodniu,
jeżeli wybierasz się gdzieś na weekend.
- Jeżeli...? - Isabel z wysiłkiem pohamowała
oburzenie. - Alex, przykro mi, ale ja dalej nie wiem,
o co ci chodzi.
- Kłamiesz!
- Nie! - Jego upór doprowadził ją do furii. - Wracaj
lepiej do wuja i przekonaj się, jaką on prowadzi grę.
Ja się z nim nie porozumiewałam. Ani moi radcy
prawni. Co więcej, wierzę ci w tym samym stopniu,
co ty mnie.
- Twierdzisz, że nigdy nie chciałaś odsprzedać
udziałów? - zmierzył ją złym wzrokiem.
UKRYTE MOTYWY
27
Kiwnęła głową.
- Zgadza się.
- Wobec tego, skąd wuj...?
Przez mgnienie błysk zrozumienia zagościł na jego
twarzy. Jednak natychmiast opadła maska.
Isabel nie potrafiła odgadnąć jego myśli.
- Lepiej już pójdę - oznajmił krótko, wyciągając
drugą rękę z kieszeni i zapinając marynarkę. - Chyba
wprowadzono mnie w błąd. Widocznie opatrznie
odczytałem wiadomość od wuja. Pewnie miał tylko
nadzieję, że się opamiętałaś. Vinnie zapisała ci akcje,
ale nigdy nie przypuszczała, iż je zachowasz.
- Zapewne wuj sądził, że tobie powiedzie się
lepiej! - krzyknęła pogardliwie, oburzona tym, że
Alex, nie bacząc na okoliczności, wciąż trzyma stronę
Roberta. Przez ułamek sekundy wydawało się jej, że
przejrzał na oczy i zaczęła mu szczerze współczuć.
Okazało się, że jednak szybko zapanował nad emoc
jami, identyfikując się z postawą człowieka po
zbawionego sumienia.
- Nie zamierzam dyskutować z tobą o intencjach
wuja - oświadczył Alex idąc do drzwi. Isabel patrzyła
za nim i zastanawiała się, czy rzeczywiście jest taki
niewzruszony. Na jego miejscu wściekałaby się, on
natomiast był jak z kamienia.
- No to fatygowałeś się na próżno - stwierdziła
cicho. - Wuj Robert musi śmiać się z nas w kułak.
Przecież nie mógł wierzyć w powodzenie twojej misji.
Czyżby nie podejrzewał, że mnie nienawidzisz?
Na twarzy Alexa pojawił się zacięty grymas.
- Przesadzasz, Isabel - odpalił, otwierając drzwi,
i - Żeby kogoś nienawidzić, trzeba najpierw żywić dla
niego jakieś uczucia. Dzięki Bogu, mnie to nie dotyczy.
Podziwiałem twoją urodę, ale nie pragnąłem cię i na
tym polegał twój błąd.
- To kłamstwo. - Isabel wstrzymała oddech.
28
UKRYTE MOTYWY
- Obawiam się, że nie. Zatrzymaj swoje akcje.
Wepchnij je sobie pod poduszkę. Powinno ci to
dodać pewności siebie, ponieważ oceniasz ludzi wedle
stanu ich konta.
Zatrzasnął drzwi. Isabel powstrzymała się, by nie
rzucić się za nim i nie rozorać mu paznokciami
twarzy. Ale tylko zamknęła zatrzask, założyła łańcuch,
jak gdyby te czynności mogły odgrodzić ją od myślenia.
Co, oczywiście, było niemożliwe. W mieszkaniu unosił
się wciąż ledwie uchwytny zapach jego płynu po
goleniu lub mydła. Mimo otwartych okien czuła go
jeszcze kładąc się do łóżka.
ROZDZIAŁ TRZECI
- Twój kuzyn chce się z tobą zobaczyć, Alex.
Mam go wpuścić?
Z intercomu dobiegał głos Diany Laurence. Alex
westchnął zniecierpliwiony.
- Po co?
- Po co tu przyszedł, czy po co mam go wpuścić?
- spytała rzeczowo, słysząc rozdrażnienie w głosie
szefa. - Tego nie wiem. Mam go wybadać?
- O której jest następne spotkanie?
- Nie ma żadnego.
- Wiem dobrze - uciął. - Daj nam... powiedzmy...
kwadrans, potem mnie odwołaj, zgoda?
- Wedle życzenia - potaknęła niechętnie. - No
więc? Mam go wpuścić? Orientujesz się chyba, że
mógł słyszeć naszą rozmowę?
- Tylko ciebie - sprecyzował Alex. - W porządku,
Diana. Skoro musisz... Ale nie zapominaj, tylko
piętnaście minut.
Kiedy Christopher wszedł do gabinetu, Alex odłożył
akta, które właśnie studiował. Wsunął do szuflady
kalkulator i wstał na powitanie byłego męża Isabel
Ashley. Irytowało go, że wciąż w ten sposób myśli
o Chrisie.
30 UKRYTE MOTYWY
- Siadaj - poprosił. - Czemu zawdzięczam tę
przyjemność? A może to wizyta towarzyska?
Christopher Seton roześmiał się i opadł na fotel.
Założył nogę na nogę, oparł niedbale dłonie na
kolanach. Podobnie jak jego kuzyn, miał na sobie
trzyczęściowy garnitur, tyle że o wiele bardziej
ekstrawagancki. Barwne ubranie Chrisa nie dziwiłoby
na wyścigach. W biurze było niestosowne.
Ostatnio rzadko się widywali. Nie unikał kuzyna,
gdy spotykali się w Nazeby, zachowywali się wobec
siebie uprzejmie. Mieli jednak świadomość, że niewiele
mają ze sobą wspólnego, a historia z Isabel jeszcze
pogłębiła tę przepaść.
- Jak się masz? - spytał Chris.
Alex zdołał zamaskować niechęć.
- Znakomicie. A ty?
- Jak najlepiej. - Chris skrzywił się. - Częściej
przegrywam niż wygrywam, ale to żadna nowość. Po
prostu, zabijam czas. Sam powinieneś spróbować.
- To nie w moim stylu, Chris. Wiesz, że wolę
pewniejsze sposoby zarabiania na życie.
- A, tak. - Lekko obrzękła twarz Chrisa przybrała
znajomy wyraz. - Poczciwy, stary Alex! Wzór dla
wszystkich. Chłopie, musisz włączyć trochę luzu, inaczej
tato przerobi cię na swój obraz i podobieństwo. Jesteś
jego pupilkiem. Nie mam przy tobie żadnych szans.
Alex westchnął.
- To nieprawda, Chris.
- Czyżby? - spojrzał na niego chytrze. - Nie
mówiłbyś tak, gdybyś widział ojca. Ta przepychanka
z Isabel zwaliła go z nóg.
- Ach, więc o to chodzi! - stwierdził z niechęcią
Alex. - Ojciec cię tu przysłał, abyś usprawiedliwił
jego postępek. W rzeczywistości wcale nie uważasz,
że jestem pupilem Roberta. To tylko podstęp, aby
zaskarbić sobie moje współczucie.
UKRYTE MOTYWY
31
- Czyżbym był zdolny do czegoś takiego? - wes
tchnął teatralnie Chris.
Alex znał na wylot kuzyna.
- Za godziwą zapłatę, owszem.
- To nie fair!
Alex przez chwilę przyglądał mu się z rezygnacją,
potem potrząsnął głową.
- No i cóż on mówi!
- Kto? Tato?
- A któżby?
Chris strzepnął niewidzialny pyłek z mankietu,
potem wyrecytował starannie:
- Ojciec jest ogromnie zmartwiony, Alex. Zraniłeś
jego uczucia. Nie przywykł do takiego traktowania.
- Przeżyje.
- A w dodatku to wszystko przez Isabel! - spojrzał
z niedowierzaniem. - Przecież wolno nam chyba
uciec się do każdego podstępu, aby tylko odzyskać
akcje. Nie pojmuję, jak Vinnie mogła nam wyciąć
taki kawał. Ja powinienem po niej dziedziczyć, ja
jeden. Dlaczego babka sporządziła taki testament?
Alex zacisnął wargi.
- Może w ramach zadośćuczynienia? - zadrwił.
Chris dopiero po chwili uniósł głowę.
- Też mi dowcip - wymamrotał, zrozumiawszy, że
Alex kpi. - Cóż, mimo wszystko uważam, że zachowujesz
się nagannie. Wiesz, że tacie chodzi o dobro koncernu.
Ty zaś, tak samo jak ja, odziedziczysz w nim udział.
- Nie dbam o to - odpalił kategorycznie Alex.
- Koncern Denby w całości należy do ciebie. A teraz,
jeśli już skończyłeś, pozwolisz, że wrócę do pracy.
- Jaka ona teraz jest?
Niespodziewana zmiana tematu wytrąciła Alexa
z równowagi. Poczuł, jak oblewa go rumieniec.
- Kto taki? - spytał, choć doskonale wiedział,
o kogo tamtemu chodzi.
32
UKRYTE MOTYWY
Chris oblizał wargi.
- Isabel. Czy bardzo się zmieniła?
- Hm... niespecjalnie - przyznał niechętnie. - Przy
było jej kilka lat, jak i nam wszystkim.
- A... a dalej jest taka piękna? - Chris nachylił się
w przód.
- Jeżeli gustujesz w tym typie urody. - Wziął
głęboki oddech. - Po co ci to, Chris? Co cię obchodzi
jej wygląd?
- Nie obchodzi. A przynajmniej nie bardzo.
- Znowu rozparł się w fotelu. Alexa świerzbiły
ręce, żeby go po prostu wyrzucić z gabinetu. - Musisz
jednak przyznać, że nieźle wybrałem. Kiedy się
gdzieś z nią pokazywałem, ludzie się oglądali. Szcze
gólnie faceci. Zazdrościli mi. - Potrząsnął głową.
- Szkoda!
Alex z trudem zachował spokój.
- Chris - powiedział groźnie i uczynił wymowny
gest. Gość szybko poderwał się na nogi.
- Dobra, dobra, już idę. Nie mogę od czasu do
czasu pozwolić sobie na wspólne wspominki? Przecież
trudno mi było przewidzieć, że Isabel okaże się
superdziwką. Chwała Bogu, że i ciebie nie opętała.
Wystarczy, że ze mnie zrobiła jelenia. Wyobraź sobie,
jak byś się czuł na moim miejscu.
Alex zacisnął wargi w linijkę.
- Nie jest w moim typie.
- Piękne dzięki. Rozumiem, że to wyrazy współ
czucia - prychnął Chris.
- Dobrze wiesz, co mam na myśli.
Chris wstał. Był niższy od kuzyna.
- Chyba tak - przyznał. - A co mam przekazać
ojcu? Zamierzasz pozwolić, by was ta krowa skłóciła?
- Chris... - jęknął Alex.
- Cóż, przeczucie cię nie myliło. To był powód
mojej wizyty. Staruszek ostatnio zachowuje się jak
UKRYTE MOTYWY
33
zraniony niedźwiedź. Prawnicy Isabel w ogóle nie
chcą z nim rozmawiać i traktują niczym zapo
wietrzonego! Nie dociera do ciebie, że kierowały
nim szlachetne pobudki? Odwiedź ojca, Alex. Zanieś
gałązkę oliwną!
Po południu prośbę Chrisa wsparła Penny Hollister.
Penny, stewardesa w Middle European Airlines,
już poprzedniego dnia wróciła z Kuwejtu. Dopiero
teraz mogli się jednak spotkać, ponieważ Alex miał
wcześniej umówioną kolację z klientem. Gdy znaleźli
się w przytulnej włoskiej knajpce niedaleko mieszkania
Alexa na Knightsbridge, powiadomił dziewczynę, że
wspólny wyjazd na weekend do Nazeby nie dojdzie
do skutku. Nie wdawał się w szczegóły spotkania
z byłą żoną kuzyna, jednak musiał wyjaśnić Penny,
po co w ogóle tam poszedł.
- Cóż, podejrzewam, że wbrew opinii lekarzy twoja
babka musiała mieć jakiegoś bzika - stwierdziła
rozczarowana Penny. - Co chciała tym udowodnić?
Przecież kuzyn rozwiódł się z tą kobietą, tak? Więc
dlaczego sporządzać testament na korzyść kogoś, kto
nie należy już do rodziny?
Alex niechętnie słuchał Penny. Nie podobało mu
się, że określiła babkę jako osobę dotkniętą starczą
demencją. Toteż z ulgą powitał kelnera z zamówionym
daniem.
- A przy okazji, jak ona jest? - spytała Penny,
owijając wokół widelca spaghetti.
- To kobieta - odparł po chwili wymijająco.
- Wiem. - Penny skrzywiła się z żartobliwą na
ganą. - Ale jak wygląda? Ładna, przystojna? Musi
mieć w sobie coś, skoro wpadła w oko twojemu
kuzynowi.
Alex wolałby nie poruszać tego tematu. Nie chciał
jednak wzbudzać podejrzeń, że jest do Isabel uprze-
34 UKRYTE MOTYWY
dzony. Akurat Penny nie powinna myśleć, iż jest
w tę sprawę osobiście zaangażowany.
- Hm... Trochę jesteście podobne - zauważył, choć
w głębi ducha musiał przyznać, że Penny jest zaledwie
bladą kopią tamtej. Isabel miała kasztanowate włosy,
Penny bursztynowe, oczy Penny były orzechowe,
Isabel szarozielone, usta Isabel - szerokie i zmysłowe,
Penny przeciętne...
- Podobne? - spojrzała zalotnie. - To ciekawe!
Opowiedz mi coś więcej.
- Nie ma niczego do dodania. - Może prócz tego,
że Isabel była wyższa, szczuplejsza.
- Nie lubisz jej, prawda? - zagadywała Penny,
głaszcząc ponad stołem jego dłoń. Wyczuła irytację
Alexa i chciała poprawić mu humor. - Jeżeli cię to
denerwuje, to nie pisnę już słówka. Tylko czy warto
było dla niej poróżnić się z wujem?
- Jedno z drugim nie ma nic wspólnego. Moja
opinia o Isabel nie miała wpływu na spór z wujem.
Pewnie w końcu dojdziemy z Robertem do porozu
mienia.
- Ale nie przed najbliższym weekendem - jęknęła
Penny żałośnie. - Niech piekło pochłonie Isabel Ashley.
Razem z twoją babką!
Alex pominął jej wybuch milczeniem. Wdzięczny
był za zmianę tematu. Przez jakiś czas gawędzili
o czymś obojętnym, jednak gdy czekali na podanie
koniaku, Penny niespodziewanie spytała:
- A co ona robi?
- Kto? - upewnił się, choć doskonale wiedział.
Mimo widocznej irytacji Alexa Penny nie potrafiła
powściągnąć ciekawości.
- Isabel Ashley. Nie wściekaj się. Po prostu mnie
to intryguje. A może ona wcale nie musi zarabiać na
życie?
- Jest modelką - wyjaśnił sucho. - Dla pism
UKRYTE MOTYWY 35
ilustrowanych, katalogów, czasem pokazuje się w re
klamach telewizyjnych. Wystarczy?
- Rozpoznałabym jej twarz? - Penny szerzej ot
worzyła oczy.
- Wątpię. To żadna gwiazda. Takich jak ona
jest na pęczki. I tylko nieliczne robią karierę.
- Racja - zamyśliła się Penny. - Mimo wszystko
jednak... Trafiła na twojego kuzyna.
- Owszem - potaknął Alex drwiąco. Jednym
haustem dopił brandy. - Jedziemy? Nim zacznę
podejrzewać, że to z powodu Chrisa tak bardzo
pragniesz spędzić weekend w Nazeby.
- Gdybyż to o to chodziło! - wykrzyknęła później,
kiedy uwieszona ramienia Alexa szła do samochodu.
- Wiesz, że go poznałam - wykrzywiła się. - On nie
jest w moim typie. Ma taki mdły wyraz twarzy,
prawda?
Alex otwierając Ferrari spojrzał na nią pobłażliwie.
- Hm, do tej pory obraziłaś moją babkę i kuzyna?
Kto następny?
- Przepraszam - zaczerwieniła się Penny. - Nie
chciałam, byś pomyślał, że interesuję się Chrisem.
Intryguje mnie jego eks-żona. Nie opowiedziałeś mi
jeszcze, dlaczego rozpadło się ich małżeństwo.
- Kiedy indziej - zbył ją. - Odwiozę cię do domu,
potem muszę wziąć się do pracy.
Penny wydłużyła się mina.
- Nie wpadniesz do mnie?
- Nie dziś. Muszę przygotować sprawozdanie na
jutro, a jestem dopiero w połowie.
- Mogłeś powiedzieć wcześniej. Zamówiłabym
jedzenie do domu i umyła włosy - nadąsała się
dziewczyna.
- Ja chyba mam większe powody do narzekania.
- Właśnie że nie. Przede wszystkim, diabli wzięli
weekend, bo posprzeczałeś się z wujem, a teraz jeszcze
36 UKRYTE MOTYWY
nie masz czasu iść ze mną do łóżka, bo musisz pisać
jakieś głupie sprawozdanie! Mam więc chyba prawo
narzekać!
- Już dobrze, dobrze! Wobec tego chodźmy do
łóżka - zgodził się Alex obojętnie. - Ale zaraz potem
muszę wracać...
- Nie musisz!
- Sprawozdanie nie napisze się samo.
- Nie o to mi chodzi - prychnęła. - Jeżeli myślisz,
że pozwolę ci się wykorzystywać...
- Wykorzystujemy się nawzajem - zgasił ją.
- Uzgodniliśmy, że zawsze na pierwszym miejscu
stawiamy pracę. Ja nie zgłaszam pretensji, kiedy
nagle lecisz do Kairu, Bahrajnu lub do Europy.
Dlaczego więc się złościsz, gdy mówię, że mam
obowiązki?
- Bo dopiero co wróciłam ze Środkowego Wschodu
- rozogniła się. - I nie byliśmy ze sobą od ponad
tygodnia! Potrzebuję cię, Alex!
- Przykro mi.
- Akurat! - Odsunęła się od niego gwałtownie.
- Ciekawe, dlaczego ty tego samego nie czujesz? Skąd
mogę wiedzieć, co robisz, kiedy wyjeżdżam za granicę?
Możesz mieć jakąś inną babę. Nigdy nic nie wiadomo.
Alex westchnął ciężko.
- Nie bądź śmieszna.
- Ach, tak! Chciałabym ci wierzyć!
- Co to ma za znaczenie? - spytał znużony. - Ja
nie stawiam ci żadnych warunków.
- Rzeczywiście, nie stawiasz - odpaliła gorzko.
- Więc jakie mam z tego wyciągnąć wnioski? Że jest
ktoś inny?
Alex odpowiedział z kamienną miną:
- Nie wydaje mi się, by wchodziło to w zakres
naszej umowy.
- Więc jest! - krzyknęła łzawo.
UKRYTE MOTYWY
37
- Tego nie twierdzę. - Wjechał na dziedziniec domu,
w którym mieszkała Penny, i zaparkował. - Czy mi
uwierzysz, jeśli zaprzeczę?
- Jeżeli mamy sobie ufać... - przełknęła ślinę.
- Ufność zostaw dzieciakom. I tym szczęśliwcom,
którzy znajdują partnera na całe życie. To nie dla
nas. Oboje zdecydowaliśmy się zachować swoją
niezależność.
- A gdybym zmieniła zdanie? - Penny zadrżały
wargi.
- Ale ja nie zmieniłem - uciął brutalnie. Wysiadł,
obszedł samochód i otworzył jej drzwiczki. - Do
widzenia, Penny. Dobranoc.
Zasiadał już za kierownicą, kiedy dziewczyna
zreflektowała się.
- Kiedy się znowu zobaczymy?
- Zadzwonię - przyrzekł wymijająco, a potem czym
prędzej odjechał.
Gdy wrócił na Eton Mews, Kerry był jeszcze na
nogach. Na widok swojego pryncypała uniósł krzaczas
te brwi.
- Ranny z pana ptaszek, nie ma co - zdziwił się.
Wyłączył telewizor i podążył za Alexem do kuchni.
- Co mogę podać? Kawę? Herbatę? A może coś
mocniejszego? Mamy butelkę wody ognistej przywie
zionej przez pańskiego wuja z Brazylii.
- Wystarczy cola. - Alex wyjął puszkę z lodówki.
- Nie jestem też głodny. Jadłem kolację. Muszę
jeszcze popracować.
- Aha. - Kerry kiwnął głową.
Alex wypił połowę coli, otarł usta i spojrzał srogo
na małego człowieczka.
- Aha co?
Kerry wyprostował się nieco zakłopotany.
- No, że wrócił pan tak wcześnie - wycofał się.
- Bo ma pan pracę. Przypuszczałem, że spędzi pan...
38 UKRYTE MOTYWY
- To przestań przypuszczać, Kerry. - Alex minął
go w drodze do gabinetu. - Nie chcę, by mi prze
szkadzano, rozumiesz? Zobaczymy się rano.
- Tak, proszę pana.
Wykrzywiwszy wargi Kerry patrzył za znikającym
w drzwiach swojego sanktuarium chlebodawcą. Na
jego rozum, to nie praca dręczyła Alexa tego wieczoru.
Albo panu Setonowi zupełnie coś innego zaprzątało
głowę, albo Kerry jest głąbem kapuścianym.
W głębi duszy Alex skłaniał się ku podobnym
wnioskom. Zasiadał przy biurku ze świadomością, że
praca była tylko pretekstem. Owszem, miał sporządzić
sprawozdanie, ale wcale nie pilne. Uprzedził klienta,
że może mu to zająć kilka dni. Dlaczego właśnie dziś
nie chciał iść do Penny? Przecież od pół roku ich
związek całkowicie go zadowalał.
Myśl, że niedawne spotkanie z Isabel Ashley
zaważyło na tej decyzji, wydawała się śmieszna. Był
może wytrącony z równowagi, z pewnością zły, jednak
daleko mu było do śmiechu.
Rozluźnił krawat, cisnął go zniecierpliwiony na
biurko. Nagle elegancko urządzony gabinet przestał
go cieszyć swoim widokiem, zaś światło lampy,
odbijające się od lśniącego mahoniu jeszcze tylko
podkreślało jego niepokój.
Nie miał nastroju do pracy. Właściwie to na nic nie
miał ochoty. Dobrze jednak wiedział, że nie może
pozwolić sobie na wspomnienia. Zacisnął zęby i sięgnął
po schludnie ułożony plik dokumentów. W pracy
zawsze znajdował ukojenie. Kiedy więc później Kerry
ośmielił się wsunąć do gabinetu głowę, zobaczył
chlebodawcę pochłoniętego skomplikowaną analizą
budżetu.
Nazajutrz rano do Alexa zadzwonił Robert Seton.
- Mam łączyć? - spytała Diana, pamiętając wczoraj-
UKRYTE MOTYWY 39
szy zły humor szefa wywołany wizytą kuzyna. - O je
denastej masz spotkanie.
Alex zastanowił się.
- Niech będzie - zdecydował po chwili. - W po
rządku, łącz.
Wuj najwyraźniej był zachwycony tym drobnym
triumfem.
- Czyżby to znak, że mi wybaczyłeś?! - wykrzyknął.
Alex poczuł wstręt do samego siebie. - Chris mówił,
że był u ciebie. Wiesz, zwykle nie pochwalam, jak
wtyka nos w nie swoje sprawy, ale w tym wypadku
muszę zrewidować opinię.
Alex przygryzł wargę. Wiedział doskonale, iż na
decyzję rozmowy z wujem w większej mierze wpłynęła
nieprzespana noc niż interwencja kuzyna. Ale przecież
nie wyzna Robertowi, iż Isabel Ashley spędziła mu
sen z powiek.
- Czego sobie wuj życzy? Za cztery minuty mam
umówione spotkanie. Nie chcę być nieuprzejmy, ale
czas mnie nagli.
- Wiem, jaki jesteś zapracowany. - Robert był
w ugodowym nastroju. - Nie zajmę ci więcej niż parę
chwil. Mówiąc krótko, oczekuję cię w ten weekend
w Nazeby. Oczywiście, razem z twoją uroczą przyjaciół
ką. Chris nie może doczekać się jej wizyty. Mówi, że
to cudowna dziewczyna.
- Obawiam się, że to niemożliwe. Coś... coś mi
wypadło. Przepraszam.
- Więc mi nie wybaczyłeś - westchnął Robert.
- To nie ma nic wspólnego ze sprawą Isabel - uciął
Alex. - Jedynie...
- Czyż mogę ci wierzyć? - w głos wuja wkradły się
rozpaczliwe nuty. - Alex, kiedy się widzieliśmy po raz
ostatni, ostro wygarnąłeś, co sądzisz o mnie i moim
postępowaniu. Zgoda. Może postąpiłem nieelegancko.
Może wysłałem cię do tej kobiety w nadziei, że osiągniesz
40 UKRYTE MOTYWY
sukces tam, gdzie ja poniosłem klęskę. Isabel zawsze miała
do ciebie słabość. Naprawdę, czy to aż tak niegodziwe?
- Owszem - stwierdził Alex nieprzejednanie.
- Cóż... skoro tak sądzisz. Ale tworzymy rodzinę.
Nie możemy pozwolić, by ta kobieta nas poróżniła.
Proszę zatem, powiedz, że mi wybaczyłeś. Z całego
serca pragnę cię zobaczyć.
- W jakim celu?
Robert odetchnął ciężko.
- Ó co ci chodzi?
Alex ważył słowa.
- Być może o posiedzenie rady nadzorczej w przy
szłym tygodniu.
Na chwilę zapadła wymowna cisza.
Zbiera myśli, stwierdził Alex-ironicznie. Wuj musi
być bardziej zdesperowany, niż mu się wydaje.
Wyraźnie przeoczył fakt, że jego bratanek, jako
doradca finansowy koncernu, regularnie otrzymywał
biuletyny dotyczące spraw firmy. Stąd wiedział
o wtorkowym posiedzeniu.
- Cóż - odezwał się bezbarwnym tonem Robert.
- Mogę zaprosić cię, by zasięgnąć twojej opinii.
- W ramach godzin urzędowania - podkreślił Alex.
- Och, daj spokój - powiedział łamiącym się głosem
wuj. - Niektóre twoje sprawy wykraczają poza godziny
pracy. Nie możesz poświęcić mi tego jednego week
endu? Naprawdę muszę się ciebie poradzić.
Alex odezwał się dopiero po chwili.
- No to, o co chodzi?
- Mówiłeś chyba, że oczekujesz klienta?
- Owszem.
- Cóż, nasza rozmowa może zabrać nam więcej niż
parę minut. - Robert odchrząknął. - Zjedzmy wspólnie
dziś wieczór kolację. Wtedy spokojnie pogadamy.
- Przykro mi, ale jestem już umówiony - zbył go
kategorycznie Alex. - Jeżeli mógłbyś przyjechać jutro...
UKRYTE MOTYWY
41
- Wobec tego spotkajmy się na lunchu - za
proponował wuj. - A może lunch też masz zajęty?
Alex, co ty próbujesz mi zasugerować? Nie uważasz,
że jesteś mi winien tych kilka chwil?
Alex chętnie odparłby, że nie, zwyciężyło jednak
przywiązanie do wuja. Toteż o wpół do pierwszej
przekroczył próg ekskluzywnej restauracji na Soho
i przy barze dołączył do czekającego już Roberta.
- Gin z tonikiem? - zaproponował starszy pan,
podnosząc swoją szklaneczkę.
Alex jednak pokręcił przecząco głową.
- Woda mineralna Perriera - poprosił, zajmując
sąsiedni stołek. - Mam przed sobą ciężkie popołudnie.
Robert skrzywił się, ale złożył zamówienie, potem
spojrzał na bratanka z niekłamaną ulgą.
- Aż trudno wyrazić, jak bardzo się cieszę, że cię
widzę. I że położymy kres wszelkim nieporozumieniom,
prawda? - zaryzykował.
Alex zmarszczył drwiąco brwi, po chwili nachylił
głowę.
- Chyba tak - przyznał sucho. - Jeżeli nie zamie
rzasz znowu ubabrać mnie w brudnej robocie.
- To wcale nie było tak. Wiesz dobrze, co mną
kierowało. Jeżeli Isabel kogokolwiek posłucha, to
tylko ciebie.
- Z góry odmawiałem wejścia w tę grę - przypom
niał mu ostro Alex. Wciąż ściskało go w dołku na
myśl o zastawionej przez wuja pułapce. - Słuchaj,
jeśli chodzi o Isabel Ashley, to musisz się z tym po
prostu pogodzić.
- Nie mogę. - Robert uderzył pięścią w blat
w milczącym proteście. - Nie masz pojęcia, co ta
kobieta usiłuje, mi zrobić.
Alex siłą woli opanował zniecierpliwienie. Odwrócił
wzrok ku dyskretnie oświetlonej restauracji. Powinien
zawczasu przewidzieć, że Robert będzie starał się
42
UKRYTE MOTYWY
wykorzystać okazję. Ta historia najwyraźniej nie
dawała mu spokoju. Nerwowo kręcił szklaneczką.
Z całej postaci emanowało napięcie, na które wpływ
miała nie tylko rozmowa z bratankiem. Owszem,
potrzebował Alexa, ale jeszcze bardziej kogoś, komu
mógłby się zwierzyć.
- A zatem? - ruszyło go sumienie. - Powiedz mi.
Co Isabel zrobiła?
- Naprawdę chcesz wiedzieć? Nie kpisz?
- Przecież pytam - westchnął zrezygnowany.
- W porządku. - Robert wziął głęboki oddech.
- Dobrze, powiem. Blokuje fuzję Zakładów Far
maceutycznych Mattleya z Koncernem Denby.
Alex zmarszczył brwi. - Blokuje? Jakim cudem?
- Nie wierzysz mi? - zdenerwował się Robert.
Alex, zrozumiawszy, że przeholował, poprosił, by
wuj mówił dalej.
- To proste. Postawi przeciw mnie swoje udziały,
o czym uprzedzili jej prawnicy jeszcze przed wtor
kowym posiedzeniem.
- Przecież Vinnie miała zaledwie... piętnaście procent
akcji, zgadza się? - zdziwił się Alex.
Robert jęknął.
- Po śmierci twojej ciotki Ellen oddałem babce jej
akcje - wyznał gorzko. - Vinnie straciła obie córki,
więc choć w ten sposób chciałem ją pocieszyć.
Zakładałem, że gdy i Vinnie odejdzie, udziały wrócą
na łono rodziny. - Potrząsnął głową. - A ona tak mi
się odwdzięczyła!
- To dlatego...
- ... dlatego tak się zdenerwowałem przy odczytaniu
testamentu? Owszem. To był dla mnie cios.
- Do przepchnięcia sprawy z Mattleyem potrzeba
ci siedemdziesiąt pięć procent.
- Co do joty.
- Ile akcji posiada Isabel?
UKRYTE MOTYWY 43
- Trzydzieści.
- Trzydzieści? - osłupiał Alex.
- Właśnie - wzdrygnął się Robert. - Sam jestem
sobie winny. Gdybym nie był tak głupio sentymentalny,
nie doszłoby do tej sytuacji. Dlatego potrzebuję twojej
pomocy. Nie żądam, byś angażował się osobiście, ale
przecież możesz mi służyć radą!
ROZDZIAŁ CZWARTY
Minęła pierwsza, gdy Isabel pospiesznie wpadła do
restauracji. Całe przedpołudnie spędziła w salonie
piękności. Zmieniła fryzurę. Włosy zebrane w luźny
węzeł spływały rudymi, jedwabistymi pasmami na
kołnierz granatowego żakietu, pod którym miała
fioletową, obcisłą sukienkę. Nawet bez pantofli na
wysokich obcasach zwracała powszechną uwagę.
Isabel nie dbała o powodzenie. W ogóle nie
zauważyła, że swoim wejściem wywołała jakiekolwiek
poruszenie. Lata przepracowane w zawodzie modelki
nauczyły ją obojętności dla natarczywych spojrzeń.
Teraz zaprzątała ją tylko myśl, że Jason czeka na nią
już pół godziny.
- Wiem - mruknęła żałośnie w odpowiedzi na jego
wyrzuty. - Spóźniłam się. Ale nie ze swojej winy.
Jason Ferry popatrzył na nią surowo.
- Wobec tego z czyjej? - spytał zimno. - Nie
wmawiaj mi, że dopiero co wyszłaś od fryzjera.
- Właśnie tak - zaprotestowała. - Sam wiesz, jak
trudno o tej porze złapać taksówkę. Kiedy mi się
wreszcie udało, to utknęliśmy w korku na Charing
Cross.
- Mogłaś zadzwonić - upierał się nierozsądnie
UKRYTE MOTYWY
45
Jason. Skinął na kelnera. - Claud, dwie lampki
białego wina. Jedna z lodem.
Podczas gdy Jason składał zamówienie, Isabel
zdjąwszy żakiet usiadła wygodnie. Przywykła do tego,
że fotograf nie miał zwyczaju pytać, na co by miała
ochotę. Przyzwyczaiła się też do jego despotyzmu,
a teraz z ulgą przyjęła fakt, że nie urządził sceny. Pod
wieloma względami był to dziwny człowiek. Niekiedy
wybuchowy jak dziecko, innym razem ogromnie
uprzejmy i uważający. Zapamiętywał się w pracy, bez
wytchnienia dążył do zapewnienia sukcesu swoim
modelkom. Jednocześnie potrafił być uparty i niecier
pliwy, obrażający się o byle co i wyładowujący humory
na tym, kto mu akurat wpadł pod rękę.
Był przystojny, choć Isabel nigdy nie przepadała za
zwalistymi blondynami. Pomijając fakt, że mężczyźni
przestali ją w ogóle interesować, Jason zbyt przypo
minał jej byłego męża. Obawiała się, żeby za zabor
czością, którą zaczął wobec niej okazywać, nie kryły
się inne motywy.
- Cóż, przynajmniej sesja w salonie była udana
- zauważył, ujmując dłoń dziewczyny pod pretekstem
obejrzenia paznokci. Kciukiem musnął fiołkoworóżowy
lakier, potem uniósł jej palce do swoich ust. - Przep
raszam za opryskliwość. Po prostu niepokoiłem się
o ciebie.
Isabel uśmiechnęła się i cofnęła rękę.
- Nic się nie stało. - Wzięła szklaneczkę i aby
uniknąć natarczywego wzroku Jasona, spojrzała na
salę - prosto w oczy Alexa Setona.
Słowo „zdziwienie" byłoby nieodpowiednie dla
określenia jej stanu ducha. Doznała wstrząsu, ska
mieniała, wściekła, że Alex się tutaj znalazł. Do tej
pory nigdy tu nie zaglądał. Nasuwało się więc oczywiste
przypuszczenie, że ta obecność wcale nie jest przypad
kowa. Ale dlaczego? Co chciał zyskać? Po ich
46
UKRYTE MOTYWY
niedawnym spotkaniu zupełnie się tego nie spodziewała.
Gdy jednak zobaczyła, w czyim jest towarzystwie, nie
mogło być żadnych wątpliwości.
Z twarzy dziewczyny odpłynęła krew i choć błys
kawicznie odwróciła wzrok, Jason zauważył jej
konsternację. Ściągnął brwi.
- Co się stało? - zaniepokoił się. - Coś złego? Źle
się czujesz? Mów.
- Nic, nic. - Nie chciała zwracać jego uwagi na
Setonów. - Trochę... mi słabo. Pewnie z głodu. Co
zamówimy?
- Nie oszukujesz? - Jason zmarszczył czoło.
Zmierzyła go chłodnym spojrzeniem.
- Nie mam zwyczaju kłamać - oświadczyła, unosząc
szklaneczkę do ust. Przekonała Jasona, ale czuła na
sobie czyjś inny wzrok - wrogi, taksujący.
- W porządku. - Jason musiał jej uwierzyć. Wziął
kartę dań, przebiegł ją oczami. - A na co miałabyś
apetyt?
- Witaj, Isabel.
Dziewczyna usłyszała tak znienawidzony, a je
dnocześnie pociągający głos. Na twarzy Jasona
odbiła się wyraźna niechęć, Isabel musiała jednak
przywitać mężczyznę, który przystanął przy ich
stoliku.
- Alex - odezwała się zimno, nie kryjąc niezado
wolenia. Ku jej irytacji uśmiechnął się.
- To przecież Ferry, nie mylę się? - zwrócił się do
Jasona. - Pan mnie pewnie nie pamięta, ale poznaliśmy
się na imprezie dobroczynnej. Był pan z Yvonne
Hemmingway, a ja z jej kuzynką, Meryl French. Nazywam
się Alex Seton. Isabel była żoną mojego kuzyna.
Jason musiał wstać, by uścisnąć wyciągniętą ku
sobie dłoń. Isabel aż zdrętwiała. Alex nie był na ogół
tak uprzejmy. W grę wchodziły więc jakieś podejrzane
motywy.
UKRYTE MOTYWY
47
Ledwo słyszała odpowiedź Jasona. Alex po chwili
odezwał się do niej:
- Mam nadzieję, że ci nie przeszkadzam. Ale właśnie
rozmawialiśmy o tobie z wujem. Chcielibyśmy zaprosić
cię... was oboje... na drinka.
- Chyba żartujesz! - wlepiła w niego pełen niedo
wierzania wzrok.
- Dlaczego? - Miał ciemne, nieprzeniknione oczy.
- Przecież fakt, że odeszłaś z naszej rodziny, nie
wyklucza przyjacielskich kontaktów. Wiem, że były
między nami nieporozumienia, ale należy to już
do przeszłości. My... to znaczy wuj Robert i ja...
chcielibyśmy wybudować między nami most. Nie
wyszłabyś nam naprzeciw?
- Nie wierzę. Setonowie burzą mosty, a nie budują!
Alex zaniemówił, a wtedy, ku zdziwieniu dziewczyny,
z pomocą ruszył mu Jason.
- Isabel - skarcił ją łagodnie. - Przecież ten
pan chce ci tylko okazać przyjaźń. - Usiadł, ujął
ją za rękę. Obdarzył Alexa przepraszającym uśmie
chem. - Obawiam się, że ona się nie najlepiej
czuje. Kilka minut temu bałem się nawet, że ze
mdleje...
- Przestań mówić o mnie, jakby mnie tu nie było,
dobra? - przerwała rozzłoszczona, wyrywając dłoń.
Wziąwszy głęboki oddech zmusiła się do spojrzenia
na Alexa. - Dziękuję bardzo, ale nie zamierzam mieć
nic wspólnego ani z tobą, ani z twoim wujem! Nie
czuję się źle, po prostu mnie mdli, jeżeli rozumiesz, co
mam na myśli.
Alex nie zmienił wyrazu twarzy, jedynie w jego
oczach mignął jakby cień gniewu. Odszedł do swojego
stolika wzruszywszy z rezygnacją ramionami. Isabel
będzie musiała zaś wytłumaczyć się Ferry'emu ze
swojego zachowania.
- Cóż - odezwał się Jason, jak tylko Alex oddalił
48 UKRYTE MOTYWY
się poza zasięg głosu. - Nie było to rozsądne, zgodzisz
się? Dlaczego nie powiedziałaś, że twój eks-mąż jest
z rodziny Setonów? Mój Boże, a ja sądziłem, że to
jakiś drobny kupiec.
Isabel nagle poczuła się znużona.
- Cóż to ma za znaczenie? - odcięła się pragnąc,
by Jason po prostu o wszystkim zapomniał. Zdecy
dowanym ruchem sięgnęła po menu. - Mieliśmy coś
wybrać.
Ale Jason nie słuchał.
- Tekstylia Denby - ciągnął z niedowierzaniem.
- Wiesz, że wydają własny katalog. Bardzo wytworna
konfekcja, przeznaczona specjalnie na rynek amerykań
ski. Agencja Ferry powinna podpisać z nimi kontrakt.
- Nie, Jason - zaprzeczyła kategorycznie.
Zrobił kwaśną minę.
- Nie?
- Właśnie nie.
- Dla ciebie to wciąż bolesna sprawa? - spytał
patrząc czujnie. Isabel westchnęła.
- Raczej... przykra - poprawiła go zwięźle. - Może
zmienimy temat? Zajmijmy się jedzeniem, dobrze?
Na siłę zdołała przełknąć mus z łososia i sałatkę.
Zachowywała się tak, żeby przekonać Jasona, iż
tamte przeżycia nic już dla niej nie znaczą.
Alex i Robert Setonowie wyszli dużo wcześniej.
Odczuła ulgę, gdy zniknęły wrogie spojrzenia. Od
tamtej chwili o wiele łatwiej przyszło udawać pewność
siebie. Miała nadzieję, że Jason nie będzie miał nic
przeciwko temu, jeżeli nie będzie chciała więcej tu jadać.
Dzięki Bogu, Ferry miał zajęte popołudnie, nie
musiała więc szukać wymówki, żeby umknąć do
domu. Propozycja, by się spotkali później i omówili
planowany wyjazd do Paryża, była trudniejsza do
zbycia. Jednak Isabel do ostatniej chwili zwlekała
z odpowiedzią, a Jasona gonił już czas.
UKRYTE MOTYWY
49
- Dobrze. W takim razie zobaczymy się jutro
w studiu - poddał się. Przystojne rysy twarzy wykrzywił
mu grymas wściekłości. - A nie spóźnij się znowu. Bo
zerwę z tobą kontrakt.
Już miała odpalić: „Wolna droga", ale zreflektowała
się. Nie ma powodu, by napięcie wywołane spotkaniem
Alexa Setona i jego wuja wpłynęło na jej profesjonalne
układy. A tak właśnie się stało. Och, Jason potrafił
być nieznośny, a jego zaborczość stawała się kłopot
liwa. Isabel przekonała się jednak, że znajdowała
z nim wspólny język. Nie warto byłoby poświęcać
dobrze płatnego zajęcia tylko po to, aby zademonst
rować swoją niezależność.
Wyszła na Oxford Street, wezwała taksówkę,
podała swój adres na Dorset Place. Cóż za ulga,
że można się nareszcie odprężyć. Miała wątpliwości,
czy akcje Vinnie naprawdę warte są aż takiego
zachodu. To za ich przyczyną Alex ją prześladował.
Przyjacielska i uprzejma postawa była tylko pozą,
za którą kryły się rzeczywiste motywy. Szantażowali
ją, grozili jej. Alex nawet wtargnął do jej mieszkania,
by nakłonić ją do odstąpienia spadku. Na próżno.
Prawnicy Isabel grzecznie, ale stanowczo ucięli wszel
kie próby przejęcia akcji. Toteż Setonowie uciekli
się do innej taktyki - zaczęli udawać, że przychodzą
z gałązką oliwną.
Isabel potrząsnęła głową. Dlaczego Vinnie tak
postąpiła? Dlaczego delikatnie, niemniej stanowczo
związała ją znowu z rodziną byłego męża? Podczas
okropnych, bolesnych dni po zerwaniu małżeństwa
Vinnie była jedyną jej powierniczką i jedyną osobą,
do której mogła się zwrócić o pomoc. Babcia musiała
więc rozumieć, co będzie czuła Isabel, gdy przyjdzie
jej na nowo wejść w kontakt z Robertem. Jeżeli zaś
pragnęła w ten sposób dać jej okazję do zemsty,
powinna była się wcześniej zapytać.
50
UKRYTE MOTYWY
Dorset Place przecinało aleję wiodącą naokoło
Regent's Park. Okna zmodernizowanego wiktoriań
skiego domu, na którego górnym piętrze mieszkała
Isabel, wychodziły na pola krykietowe, a otwarta
przestrzeń stanowiła jedną z zalet apartamentu. Była
to stosunkowo cicha okolica a ponieważ Isabel zdarzało
się pracować do późna w nocy, mogła się spokojnie
przespać w dzień. Sąsiedzi, jak zauważył ironicznie
Alex, tworzyli konserwatywną społeczność. Choć Isabel
znała ich wszystkich z widzenia, sama wciąż stanowiła
dla nich zagadkę.
Tuż po trzeciej weszła do mieszkania, zdjęła pantofle
i na bosaka podreptała do salonu. Rzuciwszy żakiet
na sofę, powędrowała do sypialni, by przebrać się
w coś wygodniejszego.
Sypialnia była jedynym pomieszczeniem w całym
mieszkaniu, które Isabel urządziła dając upust fantazji.
Dzisiaj jednak nawet ten przytulny pokój nie mógł
poprawić nastroju dziewczyny. Wciąż targały nią
wątpliwości, czy dobrze robi, niepokoiło niejasne
przeczucie, że dąży do zemsty, a przecież nie należała
do osób mściwych. Dopiero za sprawą testamentu
Vinnie postanowiła odpłacić się Robertowi Setonowi
za cały ból i upokorzenie, których od niego zaznała.
Dotąd nie chciała wspominać Chrisa ani Alexa,
a w miarę upływu czasu zaczynała wierzyć, że tamten
rozdział życia został na zawsze zamknięty. Wmówiła
sobie nawet, że nie nadaje się do małżeństwa. Przyjaźń
z Jasonem tylko utwierdziła ją w tym mniemaniu.
Wyjęła z szafy dres, wciągnęła powypychane żółte
spodnie. Potem przez głowę wsunęła bluzę i poszukała
tenisówek. Przy tej czynności potargała włosy, co
skwitowała bezradnym skrzywieniem warg. Przy
trzymała je elastyczną opaską, odetchnęła głęboko,
zabrała klucze i wyszła z mieszkania.
Był chłodny maj. Niewielu spacerowiczów po-
UKRYTE MOTYWY
51
dziwiało kwitnące w parku tulipany. Isabel okrążała
staw. W znajomym otoczeniu zaczęła się nieco
odprężać. Kiedy pokonywała biegiem główną alejkę,
odzyskała niemal spokój ducha. Wtem wzrok jej padł
na szare Ferrari zaparkowane tuż przed jej domem.
Stanęła jak wryta.
Alex! - pomyślała niespokojnie. A może Chris?
Gwałtownie chwyciła powietrze. Pewnie to ktoś
zupełnie inny. Czy jednak lokatorzy tych skromnych
przecież apartamentów mogli pozwolić sobie na taki
samochód? Prawdopodobnie nie znali nawet nikogo,
kto mógłby być właścicielem ferrari.
Westchnęła. Dlaczego zachowuje się tak głupio?
Jakieś auto zaparkowane na Dorset Place nie musi
czegokolwiek oznaczać. Fakt, że Alex jeździł podob
nym samochodem, o niczym nie świadczy.
Mimo wszystko, podchodząc bliżej, zwolniła kroku.
Dopiero gdy przekonała się, że w środku nie ma nikogo,
uspokoiła się trochę. Idąc po schodach nie mogła pozbyć
się lęku, że przed jej drzwiami czeka jakiś nieproszony gość.
Ponieważ na piętrze było pusto, skarciła się za
swoją zarozumiałość. Nie była aż tak ważna.
Rozejrzała się, wyjęła klucze i otworzyła drzwi.
Wemknęła się szybko do środka, zabezpieczyła zatrzask
i założyła łańcuch. Zupełnie jak Fort Knox, zadumała
się ponuro i pewnym krokiem weszła do salonu.
Mężczyzna, stojący niedbale w niszy okiennej
i wyglądający na park, odwrócił się słysząc jej kroki.
Początkowe przerażenie Isabel szybko ustąpiło miejsca
palącej niechęci.
- Jak... jak się tutaj odstałeś?
Przycisnęła klucze do piersi, Alex zaś drwiąco
wykrzywił wargi. Potem sięgnął do kieszeni spodni
i zademonstrował klucz, kołysząc go w palcach.
- Z dziecinną łatwością. Powinnaś już wiedzieć, że
zwykle dostaję to, czego chcę.
52 UKRYTE MOTYWY
Isabel skuliła się pod jego taksującym spojrzeniem.
- Powinnam była zaufać swojemu przeczuciu - po
wiedziała gorzko. - Gdy zobaczyłam na dole samo
chód, powinnam wiedzieć, że w pobliżu czai się wróg!
Alex zacisnął usta. Nic nie powiedział. Podszedł do
sofy i usiadł.
- Dziękuję, usiądę sobie - oświadczył gładko,
zajmując miejsce pośrodku i rozpościerając ramiona
po obu stronach oparcia. - Owszem, chętnie się
czegoś napiję.
- Wynoś się!
Tyle tylko zdołała z siebie wykrztusić. Alex, jak
zresztą się spodziewała, ani drgnął. Opanowany,
rozluźniony, chłodnym, pobłażliwym wzrokiem przy
glądał się zdenerwowanej dziewczynie.
Myśl! - nakazała sobie gwałtownie, gdyż lada
moment mogło ją obezwładnić uczucie niemocy. Alex
zachowa wszelkie atuty w ręku tak długo jak ona
będzie napastliwa. Potrafił ją zdystansować w każdej
potyczce słownej. Jedyna szansa leżała więc w tym,
by obrócić jego gniew przeciw niemu samemu, a nie
da się tego dokonać tupiąc nogami.
- Chyba się zgrzałaś - zauważył ironicznie.
Zachowaj spokój, przestrzegła się ostro. I nie
przejmuj się, że próbuje złowić cię na haczyk.
Mimo wszystko nie potrafiła zlekceważyć ani jego
obecności, ani własnych, sprzecznych uczuć. Alex
siedział w rozpiętej marynarce. Jedwabna koszula
rozpięta w jednym miejscu odsłaniała opalone, mus
kularne ciało. Ten widok wbrew jej woli przywoływał
wspomnienia. Isabel błyskawicznie odwróciła oczy,
nim Seton zdążył zauważyć jej zmieszanie.
- Może... kawy? - spytała ostrym tonem. Gdy
dopiero po chwili usłyszała odpowiedź, poczuła
przelotną sastysfakcję.
- Zgoda - potaknął wreszcie, już odrobinę mniej
UKRYTE MOTYWY
53
pewnym tonem. Isabel, idąc do kuchni, odetchnęła
z triumfem.
Był to jednak triumf przedwczesny. Kiedy na
stawiła wodę i wsypała kawę do filtra, w drzwiach
stanął Alex, wsparł się o futrynę i patrzył na nią
nieruchomym spojrzeniem. Isabel niemal rozsypała
kawę na blat.
- Dlaczego moja babcia zapisała ci te akcje? - spytał
niespodziewanie. Dziewczyna spłonęła rumieńcem.
- Dobrze znała wuja Roberta. Była niezwykle przenik
liwą kobietą. Dlaczego nie zostawiła ci po prostu
pieniędzy?
Pytanie było na pozór rozsądne. Jeżeli weźmie je za
dobrą monetę, zdoła zachować się z godnością.
Dlaczego Vinnie zapisała jej akcje? Ba, sama chciałyby
to wiedzieć.
- Nie mam pojęcia - stwierdziła, ustawiając fajan
sowe filiżanki i spodeczki. - Śmietanka, cukier? Bo
nie pamiętani.
- Czyżby? - Ależ się wyprostował. - Cukier, bez
śmietanki - poinformował ją sztywno. - Musisz
wiedzieć więcej, niż chcesz ujawnić. Czy zagrabienie
części fortuny Denbych to był twój pomysł?
- Mój pomysł? - Isabel podniosła głos, opanowała
się jednak w porę. - Oczywiście nie - zaprzeczyła
mniej porywczo, ustawiając zastawę na małej srebrnej
tacy. - Ciasto? Zdaje się, mam jeszcze kawałek.
Alex w odpowiedzi wciągnął tylko powietrze i od
wrócił się. Isabel zajęła się czajnikiem. Drżały jej ręce
i musiała powycierać rozchlapaną wodę. Miała jednak
poczucie sukcesu. Jeżeli zdoła tak dalej postępować
z Setonami, nie musi się już obawiać żadnego z nich.
Zaniosła tacę do salonu. Alex zajął poprzednie
miejsce na sofie. Gdyby usiadła obok, znalazłaby się
niebezpiecznie blisko jego smukłego ciała. Dla niej
pozostał więc fotel naprzeciwko.
54
UKRYTE MOTYWY
Przez kilka minut Isabel skupiła się na podawaniu
kawy. Potem jednak musiała już spojrzeć mu w oczy.
- Znasz... Jasona? - spytała z udawanym zacieka
wieniem. Alex pochylił głowę.
- Przelotnie - przyznał.
Isabel dotknęła językiem górnej wargi,
- To znakomity fotografik.
- Oczywiście.
- Pracuję dla niego od półtora roku.
- Doprawdy?
- Tak. — Rozluźniła się odrobinę. To łatwiejsze niż
myślała. Jeżeli tylko uda się jej podtrzymać tę rozmowę
do momentu, kiedy Alex dopije kawę, będzie się
musiał pożegnać. - Kilka tygodni temu mieliśmy
plener w Szkocji. Och... ale ty wiesz. Było bardzo
zabawnie. Oczywiście, nie najlepsza pogoda, ale
weekend spędziliśmy w starym zamku...
- Dlaczego, Isabel?
Pytanie Alexa natychmiast ją uciszyło, ale potem
odezwała się niewinnym tonem:
- Co dlaczego?
- Dlaczego ta cała gra? - uściślił, nie zwracając
uwagi na kawę. Usiadł na krawędzi sofy, zwiesił ręce
między nogami. - Kogo usiłujesz zranić? Roberta?
Chrisa?... Mnie?
- Pochlebiasz sobie.
- Naprawdę? - spojrzał na nią uważnie. - Cóż to
się mawia o wzgardzonej kobiecie?
- Wzgardzonej? - Jego bezczelność doprowadzała ją
do pasji. Isabel zawrzała krew w żyłach, z trudem
oparła się chęci wyrzucenia go za drzwi. I chociaż nie
potrafiła usiedzieć spokojnie, to wstała z godną podzi
wu samokontrolą. - Wzgardzona kobieta - powtórzyła.
- Och, Alex! Ty rzeczywiście siebie przeceniasz!
Alex też się podniósł, twarz pociemniała mu
z gniewu.
UKRYTE MOTYWY
55
- Igrasz z ogniem, co, Isabel? - warknął. - Cóż,
w takim razie miej się na baczności. Możesz się
jeszcze sparzyć!
- Aż się trzęsę ze strachu! - I tak naprawdę było,
tyle że on się nigdy o tym nie dowie. - Już nigdy mnie
więcej nie przestraszysz, Alex.
Przez jego twarz przemknął jakiś nieodgadniony
skurcz.
- Nie próbuję ci grozić. Przyszedłem tutaj w nadziei
uporządkowania bałaganu, jaki pozostawiła po sobie
Vinnie.
- Czyżby? - Isabel nie potrafiła pohamować ironii.
- I, jak sądzę, ma tego dowieść twoje wtargnięcie do
mojego mieszkania.
- Wcale się tu nie włamywałem! - syknął.
- A ja nie dawałam ci kluczy.
- Nie. Wiedziałem, że nie wpuściłabyś mnie dob
rowolnie.
- Co powinno ci dać do myślenia. Uzmysłowić,
jakie uczucia żywię wobec Setonów - odcięła się
pogardliwie.
- Isabel, ja nie chcę z tobą wojny. - Alex przeciągnął
smukłymi palcami po zaczesanych w tył, jedwabistych,
ciemnych włosach.
- Więc odejdź.
- Naprawdę takie jest twoje życzenie?
- Naprawdę? - roześmiała się ironicznie. - A wąt
pisz?
- Nie uważasz, że warto by się zachowywać
rozsądnie?
- A ileż rozsądku okazał twój wuj? - prychnęła.
- A Chris?
- Więc to vendetta - stwierdził Alex. - Jasne.
Powinienem był od początku wiedzieć.
- Co ty tam wiesz!
Drżała, nie mogąc dłużej wytrzymać jego spojrzenia.
56
UKRYTE MOTYWY
Odwróciła się. Podeszła do okna, spojrzała na park,
tak przyjazny zaledwie parę minut temu. Boże,
pomyślała z bólem. Więc znowu muszę z nim walczyć.
Za wszelką cenę usiłowała do tego nie dopuścić, lecz
Alex, jak zwykle, wyprowadził ją z równowagi. Teraz
nie uwierzy, iż nie kierują nią osobiste pobudki. On
trwał w przekonaniu, że Isabel pragnie zemsty za
rozwód z Chrisem.
- Mam więc powiadomić wuja, że nie ma żadnych
szans na odzyskanie akcji?
Isabel zesztywniała. A potem usłyszała jego głos
tuż za plecami. Dopiero wtedy zdała sobie sprawę, iż
przeszedł przez salon.
- Idiotka! - stwierdził chrapliwie, choć w jego
głosie nie dało się słyszeć nagany. - Te udziały znaczą
dla ciebie tyle, co nic. Robert zaś słono zapłaci za ich
odkupienie. Za taką sumę mogłabyś przez resztę
życia pławić się w luksusie!
Przywoławszy cały swój hart ducha odpaliła:
- Tak, jak ty?
Stali tuż obok siebie. Isabel czuła, że ta bliskość
jest równie denerwująca dla niego, jak i dla niej.
- Owszem... chyba. - Spostrzegła żyłę pulsującą
na jego skroni. Przełknął ślinę. - Mogłabyś przynaj
mniej się nad tym poważnie zastanowić. Byłabyś
w stanie założyć nawet własną agencję, zamiast
pracować dla tego pomyleńca, Ferry'ego.
Wsparła się dłońmi o drewniany parapet.
- Ty prawie go nie znasz.
- Moje kontakty z Jasonem nie mają tutaj nic do
rzeczy. Słuchaj, może zapomnielibyśmy o przeszłości
i skoncentrowali się na dniu dzisiejszym. Zarabiasz
na utrzymanie, ale przecież ci się nie przelewa, prawda?
Hm... twoje mieszkanie jest całkiem miłe, ale mogłabyś
sprawić sobie coś lepszego.
Isabel dopiekły jego słowa, była jednak gotowa
UKRYTE MOTYWY 57
puścić je mimo uszu. Pojęła bowiem, że karta się
znowu odwróciła, że Alex, mimo całej szorstkości,
odczuwał równie silnie jak ona ich bliskość.
- Wciąż mieszkasz w tamtym apartamencie? - spy
tała cicho, świadoma, że jej nabrzmiewające piersi są
doskonale widoczne pod bawełnianym dresem. Alex
na pewno zwrócił na to uwagę, choć starał się nie
spuszczać wzroku z jej twarzy.
- To absolutnie nieistotne - odparł ostro. Rozchyliła
usta na tę kolejną oznakę jego zmieszania. - Isabel,
nie próbuję ciebie zwieść. Po prostu chcę, byś
zastanowiła się, co i dlaczego tracisz. Chcesz po
krzyżować plany wuja? Do tej pory znakomicie radził
sobie z Denby. Kiedy przejmował firmę, znajdowała
się na granicy bankructwa. Gdyby nie on, babcia nie
mogłaby ci zapisać żadnych akcji. A może chcesz się
przyczynić do upadku Denby? Skoro tak, to pomyśl
o wszystkich niewinnych ludziach, którzy w razie
twojego triumfu znajdą się na bruku.
Drgnęła niespokojnie.
- Wiesz, rzeczywiście powinieneś wykorzystać swój
dyplom prawnika - orzekła, z trudem siląc się na
drwinę. - Byłbyś cennym nabytkiem dla palestry.
Masz argumenty nie do zbicia.
Przygwoździł ją wzrokiem.
- A ciebie przekonałem?
- Do czego? - spytała prowokująco.
- Do sprzedaży akcji. Wiesz dobrze, o co mi
chodzi. No więc? Jaka będzie twoja odpowiedź?
Uniosła ramiona.
- Hm... pomyślę. - A potem, jakby spostrzegłszy
pyłek na jego kołnierzu, wyciągnęła rękę i musnęła
świetny materiał.
- Cóż ty, do diabła, wyprawiasz? - warknął Alex,
chwytając ją za rękę i odpychając. Spojrzała urażona.
- To boli!
58 UKRYTE MOTYWY
- Powinno! - stwierdził bezlitośnie. - Nie kuś mnie!
- A robię to? - odcięła się, pocierając bolący
nadgarstek. Alex zaklął.
- Co robisz?
- Kuszę - palnęła, ciesząc się z jego zmieszania.
Odwrócił się w milczeniu.
- Proponuję, abyś zawiadomiła wuja o swojej decyzji
- stwierdził, ruszając ku drzwiom. Isabel bez za
stanowienia podążyła za nim.
Przecisnąwszy się obok, doskoczyła do drzwi
wcześniej. Wsparła się o nie plecami i popatrzyła
prosto w twarz Alexa, jak gdyby miała nadzieję, że
zatrzyma go siłą.
- O co chodzi, Alex? - zadrwiła. - Boisz się
odpowiedzieć na moje pytanie?
- Nie rób z siebie idiotki - przystanął w pewnej
odległości. - Zejdź mi z drogi!
- To zmuś mnie! - Dopiero kiedy wypowiedziała
te słowa, pojęła, jakie były głupie.
Wcześniej opanowało ją przemożne pragnienie, by
upokorzyć go równie boleśnie, jak on upokorzył ją
w przeszłości. Zamiast pozwolić mu odejść, natarła
na niego, musiał ją więc pochwycić.
- Isabel! - wymówił z rozpaczą jej imię. Korzystając
z chwilowej słabości Alexa, wyrwała się, wspięła na
palce i musnęła językiem jego podbródek.
Zesztywniał, złapał ją za ramiona, odepchnął. Nie
opierała się, zadowolona z postępów, jakie dotąd
zrobiła, by udowodnić, że nie jest mu tak obojętna,
jak usiłował to okazać. Słyszała jego przyspieszony
oddech, czuła piżmowy zapach męskiego ciała. Wciąg
nęła go głęboko, upajając się zwycięstwem.
Jednak przedwcześnie gratulowała sobie sukcesu.
Przeoczyła groźny błysk w oczach Alexa. Przed
sekundą to ona była napastnikiem, po chwili toczyła
już zupełnie inną walkę.
UKRYTE MOTYWY
59
- Jeśli tego chcesz - wychrypiał Alex, przygar
niając ją ku sobie. - Cóż... nie mam nic przeciw. - Nim
zdołała zaprotestować, zamknął jej usta pocałunkiem.
Trwało to tylko moment. Odchyliła się i zrobiła
krok w tył. Nie było to zbyt rozsądne, gdyż za
plecami poczuła drzwi. Znalazła się w potrzasku,
a Alex, z wyraźną satysfakcją, znowu przygwoździł ją
pocałunkiem.
Zacisnęła zęby, usiłowała wepchnąć kolano między
jego uda, na próżno jednak. Przycisnął ją do drzwi,
ujął szyję w dłonie.
Chciała go ugryźć, ale gdy rozchyliła zęby, Alex
natychmiast wsunął język między jej wargi, smakując
wilgotne ciepło jej ust. Dłonie, które przedtem zadawały
ból, zaczęły zmysłowo pieścić jej szyję.
Isabel oddychała z trudem pod naporem pocałun
ków. Czuła tylko smak i zapach Alexa. Namiętność,
którą w niej wyzwolił, uświadomiła jej, jak niewiele
brakuje, by całkowicie się poddała. Chciała z nim
walczyć, chciała uciec przed tym zamachem na jej
niezależność. Jednak im dłużej Alex trzymał ją
w ramionach, tym bardziej słabł jej opór, a przewaga
fizyczna wykluczała wyrwanie się siłą.
Dłonie Alexa zsunęły się z jej szyi po drżących
ramionach, zaciskając się powyżej łokci. Przygarnął
ją bliżej, oplótł jej ramionami swoje biodra. Nie
przestawał przy tym całować. Na próżno usiłowała
przywołać całą niechęć do niego, Alex zwyciężał,
zmuszając ją do równie gorącej pieszczoty.
Parzyło ją jego rozpalone ciało. Alex wargami
muskał jej policzki. Dłońmi przesunął po nabrzmiałych
piersiach, potarł sutki, objął w pasie. Gdy między jej
nogi wdarło się jego udo, oparła się bezsilnie o drzwi.
Przycisnął ją jeszcze mocniej i objął jej krągłe pośladki.
- Boże - mruknął, przygarniając ją do siebie. - Już
zapomniałem, jaka jesteś dobra!
60
UKRYTE MOTYWY
Ten pełen udręki, a zarazem drwiny ton był jak
policzek. Zabolały nie tyle same słowa, choć i te były
obrzydliwe. Miała przecież panować nad sytuacją,
a tymczasem pozwoliła, by on przejął inicjatywę.
Wyrwała się z ramion Alexa.
- Wynoś się! - wykrzyczała. Alex nie stracił głowy.
- Chyba trochę na to za późno, co? - Zmierzył ją
ironicznym spojrzeniem. Nawet nie usiłował ukryć
swojego pożądania. Isabel zadrżała.
- Spadaj! - powtórzyła, nie bacząc, jak on to może
zinterpretować. Wciąż nie potrafiła się mu oprzeć.
Musiała przywołać więc cały hart ducha, by odzyskać
nad sobą panowanie.
- Świetnie. - Wziął głęboki oddech, wyprostował
się. Potem, ubiegając wszelkie jej próby, by go poniżyć,
dodał: - Zdecydowałaś już, co zrobisz z akcjami?
- Ty... ty draniu!
- Tak czy nie?
- Boże, Alex, jak ja cię nienawidzę!
- Hm, rozumiem, że to oznacza „nie" - stwierdził,
kierując się niespiesznie do wyjścia. - Przekażę twoją
odmowę.
Na próżno usiłowała znaleźć jakąś ciętą ripostę,
gdy otwierał zatrzask i zdejmował łańcuch. Kiedy
drzwi zamknęły się z hukiem, Isabel zrozumiała, że
Alexowi znowu udało się zrobić z niej idiotkę.
ROZDZIAŁ PIĄTY
Isabel wciągnęła obcisłą granatową spódnicę, usi
łowała zasunąć suwak. Gdy się zaciął, zaklęła cicho.
Akurat wtedy do garderoby weszła Laureen Bishop.
- Spokojnie, spokojnie - skarciła ją, zrzucając
pantofle na wysokich obcasach i masując kostki nóg.
- Powiedziałaś mu i on się zgodził. Myśl pozytywnie,
Isabel. Helen z rozkoszą pojedzie zamiast ciebie do
Madrytu. Jason pogodzi się z tym. Jak zawsze, zresztą.
Isabel westchnęła.
- Przecież mówiłam mu już w zeszłym tygodniu, że
w czwartek wypada posiedzenie rady nadzorczej.
Powinien pamiętać. Jason na ogół nie zapomina
o takich rzeczach.
- Może miał nadzieję, że zmienisz zdanie - wtrąciła
lekko Laureen i nachyliła się do lustra, by podziwiać
swoją cerę. - Sądzisz, że to dobry makijaż? Maxine
mówiła, że tak, ale ja nie jestem pewna.
- Maxine powie wszystko, czego chce Jason - ucięła
Isabel. Nie miała nastroju na takie pogawędki. - Jak
mogłabym opuścić to posiedzenie? Muszę przecież
tam pójść, by trzymać rękę na pulsie.
Laureen westchnęła, przysiadła na toaletce. Po
trząsnęła głową.
62 UKRYTE MOTYWY
- A cóż to ma za znaczenie? Zdaje się, że sporzą
dzają z takich narad protokoły.
- Owszem.
- No właśnie.
- Tylko, że ja chcę tam być. To... ważne, bym tam
poszła. Tego właśnie spodziewałaby się lady Denby.
- Lady Denby - powtórzyła Laureen, kiwając
głową. - Czy to ta starsza pani, która zapisała ci akcje?
- Zgadza się. - Isabel przygryzła wargę, potem
dodała niechętnie. - To babka mojego eks-męża.
- Aha. Jakież to niesamowite.
- Niesamowite?
- No tak. - Laureen spojrzała chytrze. - Rodzina
męża na ogół nie zapisuje majątku byłym żonom.
- Och! - Isabel zaczerwieniła się. - Cóż... przyjaź
niłyśmy się z Vinnie.
- Vinnie?
- Lady Denby.
- Rozumiem. - Laureen wzruszyła jednak ramio
nami, jakby niczego nie pojmowała. - Więc w czwartek
spotkasz się z byłym mężem.
- Chyba tak - przyznała Isabel po chwili. Akurat
tej ewentualności nie brała pod uwagę.
- Dlatego Jason jest taki rozdrażniony - zauważyła
przebiegle Laureen, a spostrzegłszy zdumione spoj
rzenie koleżanki dodała: - Wszyscy wiemy, co do
ciebie czuje. Zresztą, nie robi z tego zbyt wielkiej
tajemnicy.
- Och! - Isabel potrząsnęła głową. - Nie wiedziałam.
Mam nadzieję, że jest inaczej. Lubię Jasona, ale...
- ...ale to nie eks-małżonek?
- Nie! - odparła porywczo. - Nie o to chodzi.
Chris nie ma tu nic do rzeczy. Nasze małżeństwo to...
to była pomyłka. Byłam młoda, imponował mi.
- Schyliła się po pantofle. - Wtedy wydawało mi się
to niezłym pomysłem.
UKRYTE MOTYWY
63
Laureen zmarszczyła brwi.
- Jak długo byliście razem?
- Dwa lata. - Wiedziała, że tamta nie potrafi
pohamować ciekawości.
- I co się stało? Trafił się ktoś trzeci?
Isabel wyprostowała się. Dlatego właśnie utrzymy
wała dystans wobec pewnych ludzi. Nie chciała narażać
się na podobne pytania.
- Kto trzeci? - spytała oschle. Laureen westchnęła.
- Rozwiedliście się - przypomniała jej. - No dobrze.
Nie mówmy już o tym. - Odwróciła się. - Muszę się
przebrać.
Isabel chwyciła torbę. Laureen słynęła z długiego
języka. Isabel nie życzyła sobie, żeby jej prywatne
życie stało się publiczną tajemnicą. Wyszła tylnym
wejściem, by uniknąć spotkania z Jasonem.
Miała dla siebie co najmniej tydzień. W środę
Jason, Laureen, Helen Rogers i jeszcze dwie dziewczyny
wylecą do Madrytu. Spędzą tam około pięciu dni.
Ten wyjazd dawał Helen, najmłodszej z modelek,
dużą szansę.
Jason nie zdołał przekonać Isabel nawet groźbą.
Była gotowa zrezygnować z pozycji głównej modelki
agencji. Już dwa dni temu uprzedziła Jasona, że
nieodwołalnie weźmie udział w posiedzeniu rady
nadzorczej.
Nie miała zamiaru poróżnić się z nim. Była
wdzięczna Jasonowi, że pomógł jej po rozwodzie
wrócić do zawodu modelki. Uznał, że warto w nią
zainwestować, miała wobec niego zobowiązania.
Isabel uświadomiła sobie, że zostały jej niecałe dwa
dni na zapoznanie się z dostępną literaturą dotyczącą
Koncernu Denby i Zakładów Farmaceutycznych
Mattleya. Od początku pragnęła pokrzyżować Rober-
towi Setonowi plany wchłonięcia mniejszej firmy.
Dopiero teraz jednak pojęła, iż podczas posiedzenia
64
UKRYTE MOTYWY
będzie musiała odeprzeć atak oponentów. Alex
uzmysłowił jej, co może stać się z pracownikami.
Możliwe więc, że wyświadczy przysługę Zakładom
Mattleya. Rozważając wszystkie za i przeciw, rzeczy
wiście miała taką nadzieję.
Tak czy siak, sama myśl o Alexie jeszcze tylko
utwierdziła ją w powziętym zamiarze. Czyniła sobie
gorzkie wymówki, że dopuściła do tamtej sytuacji.
A taka była pewna, że bez trudu sobie z nim poradzi,
że zdoła nad sobą zapanować. Może gdyby nie
doprowadziła Alexa do pasji, nie napastowałby jej
tak brutalnie. Stracił głowę...
Rzeczywiście, stracił, przypomniała sobie z pełną
ironii satysfakcją, jadąc samochodem ze studia na
Greek Street do domu na Dorset Place. Alex nie
mógłby temu zaprzeczyć. I to nie pierwszy raz,
przypomniała sobie niechętnie. Gdyby nie Alex,
prawdopodobnie nigdy nie poślubiłaby Crisa. Duma
jest złym doradcą. Isabel zaś uległa jej podszeptom.
Pochlebiała jej adoracja Chrisa Setona. Poznali się
na bankiecie dla prasy. Ona reprezentowała agencję,
dla której wówczas pracowała, on pojawił się z modelką
zatrudnioną w konkurencyjnej firmie. Poczuła się
wyróżniona, gdy stała się obiektem jego awansów.
Nawet wtedy przyszły spadkobierca Koncernu Denby
był jedną z najlepszych partii. Z natury rzeczy Isabel
musiało to imponować.
Tak czy owak, Chris okazał się wspaniałym kom
panem. Umawiała się z nim, lekceważąc ostrzeżenia
przyjaciół. Sądziła, że się w nim nie zakocha. Lata
spędzone w sierocińcu nauczyły ją nie poddawać się
zbyt łatwo uczuciom. Chociaż lubiła Chrisa, nie
zamierzała traktować go zbyt poważnie. Dopóki nie
poznała jego ojca i... kuzyna, Alexa. Od tamtej chwili
stanęła w szranki z życiem...
W bibliotece nie znalazła zbyt wielu informacji
\
UKRYTE MOTYWY 65
o Zakładach Mattleya. Owszem, sporo wiadomości
dotyczyło Koncernu Denby, lecz mniejszą firmę
skwitowano zaledwie skąpą charakterystykę.
Posiedzenie rady miało się odbyć w siedzibie koncer
nu w Londynie, w strzelistym wieżowcu tuż przy
Strandzie. Isabel wiedziała, że biura Roberta znajdują
się na samej górze i łączą się z salą konferencyjną.
W czwartek rano niemal żałowała, że nie pozbyła
się akcji. Oszczędziłaby sobie tylu rozterek. Co zyska,
wystawiając się na tak ciężką próbę? Może Vinnie
spodziewała się, że Isabel odsprzeda udziały? Może
w ten właśnie sposób pragnęła dziewczynie zrekom
pensować ciężkie przejścia?
Isabel przeczuwała jednak, iż starsza pani oczekiwała
od niej czegoś więcej. Vinnie z jakichś tajemniczych
powodów chciała ją związać z koncernem. A jeżeli
istniały ukryte motywy, niewątpliwie we właściwym
czasie wyjdą na wierzch.
Na posiedzenie ubrała się szczególnie starannie.
Przez chwilę miała zamiar nałożyć na siebie coś tak
prowokującego, co zaszokowałoby członków rady.
Jednak szybko porzuciła tę pokusę. Taka demonstracja
potwierdziłaby opinię, którą rozpowszechniał o niej
Robert Seton. Stworzyłaby mu idealną okazję do
poniżenia jej w oczach członków rady. A ona musiała
przekonać ich o swojej wiarogodności.
Mając to na uwadze wybrała beżową, dopasowaną
i elegancką spódnicę, bursztynowego koloru, jedwabną
koszulową bluzkę i komponujący się z tym wszystkim
krawat. Prosty krój ubioru podkreślał jej wdzięk.
Brązowe pantofle na wysokich obcasach dopełniały
całości. Włosy splotła w ścisły węzeł i uznała swój
wygląd za zadowalający. Mimo to pudrując policzki
cała drżała. Miała bowiem stanąć oko w oko z Chrisem
i jego ojcem i choć dzielnie wmawiała sobie, że jest
inaczej, bardzo się tego spotkania lękała.
66 UKRYTE MOTYWY
Podjechała taksówką, drzwi otworzył portier w liberii
i tak oto znalazła się w biurowcu Denby. Tylko
spokojnie, nakazała sobie, wchodząc do pierwszej
nadjeżdżającej windy. Cóż było do stracenia? Już
nigdy żaden członek tej rodziny nie zdoła cię zranić.
Dopiero na dziesiątym piętrze dosiadły się dwie
młode sekretarki. Nie zwróciły na Isabel najmniejszej
uwagi, pochłonięte jakimiś plotkami. Gdy jednak
padło imię Alexa, Isabel poczuła się nieswojo.
- Wiesz, słyszałam, że on się z nią rozwiódł, bo
romansowała z jego kuzynem - paplała jedna z dziew
cząt. Zauważyła Isabel i zniżyła nieco głos. - Wiesz,
Tracy, o kogo mi chodzi. Widziałaś go. O Alexa Setona!
- Coś ty! - Oczy drugiej pannicy rozszerzyły się,
Isabel natomiast zaczęła się przysłuchiwać osłupiała.
- Myślisz, że to prawda?
- Nie wiem. - Sekretarka zrobiła wymowną minę.
- Ale ja nie miałabym nic przeciwko takiemu związ
kowi. Szkoda, że to nie Alex jest synem starego
Setona. Wyobraź sobie, taki przystojny i jeszcze
miałby taki majątek!
- Cóż... pan Chris też jest niczego sobie - mruknęła
Tracy. - Zawsze grzecznie się wita. Nie zadziera
nosa. Jest doprawdy uroczy.
- Chociaż to nie Mel Gibson, co? - stwierdziła
ironicznie druga i dodała ledwie słyszalnym szeptem:
- Poza tym, mówi się...
Isabel nie dane było jednak tego wysłuchać, gdyż
drzwi się otworzyły na piętnastym piętrze i obie dziewczyny
wysiadły. W samą porę, pomyślała widząc w lustrze
swoją spłonioną twarz. Nietrudno było odgadnąć, o kim
tamte mówiły i choć plotki były wyssane z palca,
nieprzyjemnie znowu stać się ich obiektem.
Chwilę później winda przystanęła na osiemnastym
piętrze. Isabel musiała wkroczyć prosto na teren biur
Roberta Setona.
UKRYTE MOTYWY 67
Natychmiast ją rozpoznano. Pulchna, niewysoka
sekretarka bez trudu zidentyfikowała dziewczynę.
Podniosła się zza biurka z przyjacielskim uśmiechem.
- Pani Seton! - wykrzyknęła, niepomna, że Isabel
rozwiodła się z Chrisem już prawie dwa lata temu.
- Cudownie znowu panią widzieć. Jak się pani miewa?
Wygląda pani świetnie.
Isabel wzięła głęboki oddech i ruszyła na jej
spotkanie.
- Panna Ashley - poprawiła ją. - Mnie również
miło cię widzieć, Susan. Wciąż zapracowana po uszy?
- Jak zawsze - potaknęła Susan Lightfoot, wzru
szając ramionami. - Nie wszyscy możemy wieść tak
ekscytujące życie jak pani... pani... panno Ashley.
Widuję pani zdjęcia w gazetach i magazynach. Jest
pani sławna. Tylko że chyba to już nie dla mnie.
Isabel uśmiechnęła się tylko, wiedząc, że pani
Lightfoot w rzeczywistości nie jest tak dobroduszna,
na jaką wygląda. Zbyt długo pracowała dla Roberta
Setona, by żywić jakiekolwiek przyjazne uczucia wobec
jego byłej synowej. Chociaż zdawała się promieniować
życzliwością, jej słowa podszyte były nutą dezaprobaty.
- Napije się pani kawy? - pytała, poprosiwszy
Isabel, by usiadła i poczekała, aż ona zawiadomi
szefa o jej przybyciu. Isabel odmówiła.
- Może lepiej pójdę prosto do sali konferencyjnej.
- Odruchowo zacisnęła palce na torebce. - Spodziewają
się mnie.
- Och, tak, wiem, oczywiście. - Susan Lightfoot
nie dała się zbić z pantałyku. - Tylko że pozostali
członkowie rady jeszcze się nie pojawili, a pan Seton
jest akurat zajęty.
Isabel westchnęła.
- Mimo wszystko wolę zaczekać w sali. - A nie
wysiadywać tutaj jak pierwszy lepszy petent. Ciekawe,
jak zachowałaby się w podobnej sytuacji lady Denby.
68
UKRYTE MOTYWY
Ach, Vinnie nie należała do osób, którym kazano by
wyczekiwać. Gdyby się pojawiła, jej zięć co tchu
wybiegłby na powitanie.
Susan speszyła się, ale niewiele mogła zrobić. Chyba
to nic złego, by najświeższy członek rady oswoił się
z otoczeniem? Przecież nie było tam żadnych poufnych
dokumentów.
- Proszę za mną - zgodziła się w końcu. Gestem
poprosiła, by Isabel podążyła za nią korytarzem
wyłożonym mięsistym dywanem. Isabel dobrze znała
drogę, zignorowała jednak tę drobną uszczypliwość.
Mijając gabinet Roberta mimowolnie zesztywniała.
Jego głos przenikał nawet solidne mury. Isabel
gotowała się na mającą nastąpić nieuchronnie kon
frontację.
Sala narad była w miarę przestronna. Długi,
prostokątny stół okolony czternastoma fotelami, przy
każdym miejscu zupełnie nowy notatnik i wieczne
pióro.
- Zawiadomię pana Setona o pani przybyciu
- oznajmiła lodowatym tonem Susan. Oto sposób,
w jaki człowiek przysparza sobie wrogów, pomyślała
kwaśno Isabel. Ale gdyby pozwoliła zastraszyć się
Susan, to jakie by miała szanse z samym Robertem
Setonem?
Kładąc na stole torebkę stłumiła narastające uczucie
paniki. Nalała sobie kawy i właśnie ją sączyła, gdy
otworzyły się drzwi. Odwróciwszy się, ujrzała w progu
eks-męża. Trudno powiedzieć, które z nich było
bardziej zaskoczone. Najwidoczniej pani Lightfoot
gdzieś odeszła i nie ostrzegła Chrisa.
Ku swojemu zdumieniu, Isabel nie była zbyt
poruszona tym spotkaniem. Nie potępiała Chrisa tak
ostro, jak jego ojca czy Alexa i raczej nim gardziła niż
go nienawidziła.
- Susan nie powiedziała ci, że tu jestem? - spytała,
UKRYTE MOTYWY
69
gdy Chris wahał się, niepewny, jak ma się zachować.
Pokręcił przecząco głową.
- Nie było jej w pokoju - wyjaśnił, wkraczając
z dererminacją na salę. - Hm... pijesz kawę. Może
bym się dołączył.
- Mleko? Dwie łyżeczki cukru? - upewniła się
Isabel, biorąc dzbanek. Chris zamknął drzwi i potaknął.
- Pamiętasz! - zdumiał się, a jego blada twarz
lekko poróżowiała. - Hm... cóż... miło cię znowu
widzieć, Isabel. Często myślałem, jak sobie radzisz.
Ze słów Vinnie wywnioskowałem, że nie byłabyś
zachwycona, gdybym cię sam o to zapytał.
Wzruszyła ramionami. Trudno było żywić do niego
urazę.
- Było, minęło, Chris - stwierdziła, słodząc mu
kawę. - Każde z nas ma już swoje własne życie, jak
powiadała Vinnie.
Zaśmiał się smętnie i wziął filiżankę.
- Rewelacyjnie wyglądasz! Zdjęcia nie oddają nawet
dziesiątej twej urody. Wybaczysz, oczywiście, że to
mówię.
- Ależ tak - uśmiechnęła się ironicznie. - Przytyłeś
nieco.
- Wiem, wiem! - skrzywił się. - Nie musisz mi tego
przypominać. To zmora mojego życia.
- Już nie cherubin, raczej satyr - zauważyła
lekko, przypominając ich dawny wspólny żart. Chris
jęknął.
- Dla utrzymania formy potrzebna mi, zdaje się,
dobra partnerka - zażartował. Z twarzy Isabel zniknął
uśmiech.
- Czyżby? - docięła mu, patrząc prosto w oczy.
Szybko odwróciła wzrok, ponieważ dostrzegła w nich
niepewność.
- Słuchaj... nie wracajmy do tego wszystkiego
- zaprotestował, idąc do okna. Stanął obok dziew-
70
UKRYTE MOTYWY
czyny, która spoglądała w dół na rozległą panoramę
miasta. - Do diabła, Isabel, wiesz, że nie jestem
panem siebie. Nigdy nie byłem. Boże... jakżebym
chciał znaleźć się na miejscu Alexa! On przynajmniej
wie, czego chce od życia!
- Nie mów tak. - Spojrzała na niego niechętnie,
potem potrząsnęła głową. - Nie porównuj się z Alexem!
Przecież to nie twoja wina, że jesteś, jaki jesteś. Alex
wyzuty jest z sumienia.
- Myślałem, że go podziwiasz.
- Wiem, co myślałeś, i nie zamierzam wyprowadzać
cię z błędu - westchnęła. - Ale chciałam wyrwać się
z tej rodziny, Chris. Musiałam to zrobić, gdyż inaczej
straciłabym szacunek dla samej siebie.
- Brawo!
Pełna drwiny pochwała i wątłe oklaski natychmiast
ją otrzeźwiły. Pochłonięta własnymi myślami niemal
zapomniała, gdzie jest. I wtedy właśnie przez drzwi
prowadzące do gabinetu wkroczył Robert Seton.
Stanął, przyglądając się im badawczo zmrużonymi
oczami.
Ale to nie prezes rady nadzorczej Koncernu Denby
przykuł uwagę Isabel. Ledwie zdołała zmobilizować
siły na stawienie czoła lodowatej niechęci, kiedy tuż
za Robertem na salę wszedł drugi mężczyzna. Wysoki,
ciemny, w garniturze podkreślającym opaleniznę, stanął
u boku wuja. Widać było łączące ich podobieństwo.
- Nie masz chyba nic przeciwko temu, by Alex
uczestniczył w naradzie, Isabel? - spytał Robert,
podchodząc ku niej z wyciągniętą ręką. Z satysfakcją
spostrzegł, że udało mu się speszyć dziewczynę.
Uścisnął jej zimną dłoń.
Isabel jednym ruchem wyszarpnęła palce, zacisnęła
jedną pięść w drugiej, jakby sparzyło ją dotknięcie
Setona. Temu człowiekowi brak wszelkich skrupułów,
pomyślała, zła na siebie, że dała się tak podejść.
UKRYTE MOTYWY 71
Alex nawet nie pofatygował się, by ją powitać,
uniósł tylko nieznacznie brwi. Nalał sobie kawy, z nie
ukrywaną obojętnością popatrując po pozostałych.
Podobnie jak Robert całkowicie panował nad sobą.
Isabel chętnie dowiedziałaby się, czy napomknął
wujowi o ich spotkaniu. Gdyby tylko wierzyła, iż coś
na tym zyska, sama natychmiast opowiedziałaby mu
o wszystkim. Ale bała się, że zrobi z siebie idiotkę,
więc nie zaryzykowała.
- Czyż to nie miło? - zauważył Robert, dodając
synowi otuchy poklepywaniem po plecach. - Po tylu
latach znowu razem. Mam nadzieję, że Vinnie to
wszystko widzi. Tego przecież pragnęła.
Isabel wzięła głęboki oddech, potem nie zwracając
uwagi na zaniepokojoną minę Chrisa, powiedziała:
- Ciekawe, czy byłaby taka uszczęśliwiona, panie
Seton, gdyby wiedziała, że usiłuje pan pokrzyżować
jej wolę. - I, ośmielona, dodała: - Przykro mi, że nie
skorzystałam z pańskiej oferty odkupienia akcji. Ale
miałam wrażenie, że winna to jestem lady Denby.
Twarz Roberta pociemniała.
- Nie rób ze mnie idioty! - warknął. - Dobrze
wiemy, jak zdołałaś owinąć sobie babcię wokół palca!
Masz w nosie Koncern Denby! Myślisz tylko o sobie.
Bez względu na opinie lekarzy, nikt mnie nie przekona,
że Vinnie była przy zdrowych zmysłach zapisując ci
akcje. Boże, musiała upaść na głowę! Ty nawet nie
jesteś członkiem rodziny!
Isabel niemal zagotowała się ze złości, ale nim
zdołała znaleźć właściwą odpowiedź na to oskarżenie,
wtrącił się Chris.
- Tato, nie denerwuj się! - zawołał przysuwając się
do niego. Ostentacyjnie zademostrował swoje poparcie.
- Jeżeli będziesz z niej szydził, uprze się i za nic nie
odda udziałów. Powinieneś podejść do niej psycho
logicznie. Tak jak ja.
72
UKRYTE MOTYWY
- Dlatego właśnie byłeś dla mnie taki miły, Chris?
- Isabel wydęła wargi, dotknięta tym, że Chris tak
łatwo zmienił front. - Powinnam się była domyślić,
co się za tym kryło. Zawsze grałeś na dwie strony.
- Nie sądzę, byśmy cokolwiek osiągnęli dzięki tej
jałowej sprzeczce - wtrącił stanowczo Alex, odstawiając
filiżankę i wpychając dłonie do kieszeni. - Bez względu
na to, co się wam wydaje, faktem jest, że babcia
postanowiła zapisać akcje właśnie Isabel. Więc zamiast
marnować czas, zajmijmy się przekonaniem Isabel, że
fuzja z Mattleyem przyniesie nam wszystkim korzyść.
ROZDZIAŁ SZÓSTY
- No proszę... udało się! - triumfował Robert
Seton wracając do gabinetu. - Alex, chłopcze, jesteś
genialny! Zawsze to mówiłem! Nalegam, byś pozwolił
mi dzisiaj zaprosić się na kolację.
- Tak, Alex, świetnie sobie poradziłeś - zawtórował
kuzyn. - Naprawdę, zapędziłeś ją w kozi róg! Gdy
przyszło do głosowania, nie miała żadnych szans.
- Wytłumaczyłem tylko, co dla zarządu Mattleya
znaczy fuzja z nami. - Alexowi nie zależało na
pochwałach, ale wuj nie dawał za wygraną.
- Ale jak to jej powiedziałeś. - Robert sięgnął po
cygaro. - Chris ma rację. Znalazła się w matni.
Pojęła, że jeśli zgłosi weto, wystąpią przeciw niej
wszyscy akcjonariusze.
- Cóż, może gdybyś zawczasu wszystko jej wyjaśnił,
nie znaleźlibyśmy się w takim impasie - przyciął mu
Alex, ściągając ze znużeniem ramiona. - Zdaje się, po
obu stronach zabrakło chęci porozumienia. Kiedy
doszło do sedna sprawy, Isabel zrozumiała, na czym
rzecz polega.
- Myślisz, że by mnie posłuchała? - oburzył się
Robert. - Cholera, człowieku, wszyscy trzej wiemy
doskonale, że sukces zawdzięczamy właśnie twojej
7 UKRYTE MOTYWY
elokwencji. Nie pomniejszaj swoich zasług, Alex. Jeżeli
Isabel znalazła się w głupiej sytuacji, tym lepiej.
- Co dokładnie ma to znaczyć?
- Tata przypomina tylko, że to Isabel rozpoczęła
walkę, a nie my - wtrącił Chris w obronie ojca.
Alex zacisnął wargi.
- Rozumiem jedno, to my puściliśmy machinę
w ruch usiłując odkupić akcje - zauważył cierpko.
- Może gdybyśmy nie zdradzali się tak otwarcie
w sprawie Mattleya, nie byłoby kwestii.
- Chyba w to nie wierzysz! - prychnął pogardliwie
Chris. - Mój Boże, kiedy odczytano testament babci,
byłeś równie wściekły jak my wszyscy! A po tym, co
ona usiłowała z tobą zrobić...
- Ani słowa więcej! - odezwał się cicho Alex.
- Wydawałeś się bardzo zajęty Isabel, kiedy weszliśmy
z twoim ojcem na salę. Ciekawe, o czym z nią
rozmawiałeś? Isabel wyraźnie sądziła, że udzielisz jej
poparcia.
- Bzdura! - rozognił się Chris. - Ona... ta cała
Isabel... usiłowała mnie podkupić. Oczywiście, wyjaś
niłem jej dobitnie, do czego jestem zobowiązany, że
siłą rzeczy poprę ojca i tak dalej. Ale to jej nie
powstrzymało. Mówię wam, gdybyście nie pojawili
się w porę, kto wie, do czego by...
- Kłamiesz! - Alex chwycił go za klapy.
- Zmiłuj się, Alex! - Robert ruszył zza biurka, by
ich rozdzielić. - Dlaczego to cię tak dotknęło? Cholera,
odkąd ta kobieta pojawiła się w naszej rodzinie,
mamy same kłopoty! Nie możesz spodziewać się, że
Chris będzie taktowny. Nie po tym, jak z nim postąpiła.
Alex zacisnął zęby.
- Przepraszam - wymamrotał, przygładził dłonią
włosy, odwrócił się. - Mam po uszy całej tej sprawy!
- Jak my wszyscy - parsknął jego kuzyn. Trzęsącymi
się rękoma usiłował doprowadzić do porządku ubranie.
74
UKRYTE MOTYWY
75
- Nie ma powodu, żebyś na mnie wyładowywał swoje
humory! Irytujesz się, iż to nie tobie Vinnie zapisała
swoje udziały!
Alex odwrócił się, ale wuj stanął mu na drodze.
- Dosyć - rozzłościł się. - Chris, albo zachowasz
dla siebie swoje uwagi, albo w przyszłości sam
będziesz płacił swoje rachunki. Alex, mamy do
omówienia nie cierpiące zwłoki sprawy. Więc spokój,
dobrze? Wciąż nie usłyszałem, czy przyjmujesz za
proszenie na kolację?
- Obawiam się, że to niemożliwe - odparł z wymu
szonym żalem Alex. - Hm... umówiłem się na wpół
do dziewiątej z klientem. Przykro mi, ale musimy
odłożyć kolację na później.
- Więc może wpadniesz na weekend do Nazeby?
- zaproponował skwapliwie Robert. - Nie mogłeś
tydzień temu, to może teraz? Nie spodziewam się
gości. Będziemy tylko we własnym gronie. Pogramy
sobie w golfa. Może nawet popływamy łódką, jeśli
dopisze pogoda...
Alex westchnął.
- Sam nie wiem...
- A co ze mną? - zirytował się Chris. - Czy mnie
także zapraszasz? A może planujesz tete-a-tete?
- Nie bądź osłem - zbył go niecierpliwie ojciec.
- Przecież Nazeby to twój dom. Czyż trzeba cię
specjalnie zapraszać? - Westchnął ciężko. - Ale, o ile
pamiętam, mówiłeś, że wybierasz się na wyścigi do
Newcastle. Może także zmieniłeś plany?
- Co ma znaczyć to „także"? - rzucił się Chris.
- Czy mam rozumieć, że dajesz wiarę Alexowi i nie
przyjmujesz mojej wersji wydarzeń?
Robert potrząsnął głową.
- Tego nie powiedziałem.
- Akurat!
- Muszę już iść - przerwał im Alex. - Później
76 UKRYTE MOTYWY
skontaktuję się z wujem w sprawie weekendu. Jeżeli
będę wolny, dam znać.
Z ulgą opuszczał biurowiec Denby. Była tak piękna
pogoda, że postanowił wrócić do biura pieszo.
W połowie drogi zaczął jednak żałować decyzji.
Spacer skłaniał do rozmyślań. A tak bardzo pragnął
zapomieć o przedpołudniowej radzie i o tym, co czuł,
kiedy ujrzał Isabel i Chrisa razem. Nade wszystko
jednak nie chciał myśleć o pokonanej Isabel. Sama
niedawno mówiła mu, że powinien być adwokatem.
Cóż, może to racja. Nie powinien jednak mieć
wyrzutów sumienia, że wykorzystując swoje umiejęt
ności zrobił z niej idiotkę.
Westchnął, rozejrzał się niewesoło, próbując zmie
nić tok swoich myśli. Ale młode kobiety w letnich
sukienkach pchające przed sobą wózki przypominały
mu, co mógł posiadać, a co zaprzepaścił po pie
rwszym spotkaniu z Isabel. Ileż to lat minęło od
ich poznania w Nazeby? Pięć, sześć? Wystarczająco
dużo, by o wszystkim zapomnieć, by otrząsnąć
się z przeszłości.
Wciąż dręczyła go myśl, że pierwsze spojrzenie na
przyszłą żonę kuzyna tak boleśnie go poruszyło.
Chciał o tym i o niej zapomnieć, ale nie pozwalały na
to okoliczności. Od momentu rozstania Chrisa z Isabel
myślał o dziewczynie od czasu do czasu. Wiedział, co
się z nią działo i co porabiała. Kiedy zaczynał zbyt
ciepło ją wspominać, przywoływał postać Chrisa.
Wiedział, że za życia babci Isabel często się z nią
spotykała. Vinnie nigdy jednak nie poruszała tego
tematu.
Śmierć babci wiele zmieniła, choćby status Isabel
w rodzinie. Vinnie, zapisując jej akcje, z powodzeniem
wplątała na długo byłą żonę wnuka w sprawy
Koncernu Denby i Setonów. Zadrwiła z Alexa, który
postanowił więcej nie widzieć dziewczyny i raz na
UKRYTE MOTYWY
77
zawsze odgrodzić się od myśli o niej. Teraz znowu
wtargnęła w jego życie. Nie przyszedłby na posiedzenie
rady, gdyby nie podświadoma chęć zobaczenia Isabel.
Pragnął ją ujrzeć, by utwierdzić się w przekonaniu, że
to, co zdarzyło się między nimi, nigdy się nie powtórzy.
Ale Alexowi wciąż krew uderzyła do głowy, gdy
wspomniał scenę, na którą się z Robertem natknęli:
Isabel i Chris tuż obok siebie, zatopieni w rozmowie.
Przypomniał mu się tamten dzień, gdy wpadł na nich
w bibliotece...
Wtedy też było lato. Rano rozpętała się burza.
Alex wyjeżdżał z Londynu w dobrym nastroju.
Rozmowa wstępna u Storeya i Heathcliffa przebiegła
nieźle, więc miał wszelkie powody, by spodziewać
się, że przyjmą go do swego grona. Nadzieja ta
okazała się trafna, gdyż Arnold Heathcliffe za
dzwonił później z wieścią, że Alex został przyjęty
do pracy.
Wszedł do domu rozglądając się za wujem lub
babką, by podzielić się nowiną. W bibliotece jednak
zastał Chrisa i jego nową przyjaciółkę, przebojową
młodą dziewczynę. Od kilku tygodni wuj Robert
mocno na nią narzekał.
Alex wmawiał sobie, że dlatego właśnie ta scena
wzbudziła w nim tak silne emocje. Przecież widok
tych dwojga nie powinien go w ogóle poruszyć.
Ogarnęło go uczucie silnej niechęci do tej pary, tak
przemożne, że z trudem zachował się uprzejmie.
Kiedy teraz o tym myślał, to w ogóle wątpił, czy
Chris, tak zajęty Isabel, zwrócił uwagę na reakcję
kuzyna. Zbyt mu się wtedy spieszyło, by zaprezentować
dziewczynę.
Alex musiał przyznać w duchu, że Isabel okazała
się inna niż sądził. Po kąśliwych uwagach wuja na
temat jej sukcesów jako modelki spodziewał się zastać
albo pulchną blondynę, albo kościstą brunetkę. Isabel
78 UKRYTE MOTYWY
była wysoka, szczupła, o niespotykanym kolorze
ciemnorudych loków, krótszych niż teraz, niemniej
wyjątkowo kobiecych. Nieskazitelna, brzoskwinio-
woalabastrowa cera. Szerokie usta, wydatny, lecz
uroczy nos, ciemnoszare oczy okolone długimi,
podwiniętymi rzęsami o złotawych końcach. Głos
miała miękki, melodyjny, odrobinę ochrypły. Nic
dziwnego, że Chris był nią oczarowany.
Stosunek Alexa do Isabel nie był jednoznaczny.
Kiedy okazało się, że Chris postanowił poślubić tę
dziewczynę, niespodziewanie zaczął popierać Roberta.
Myśl, że kuzyn weźmie ślub z Isabel, dręczyła go
bardziej niż się spodziewał i gdyby był w stanie
zmienić decyzję kuzyna, uczyniłby to bez wahania.
Chris postawił na swoim. Zakochał się, albo tak
mu się wydawało. Postanowił ożenić się z Isabel,
nawet jeśli ojciec zabierze mu pensję.
Vinnie, babka Alexa, miała mniej zdecydowany
pogląd na sprawę małżeństwa Chrisa. Polubiła Isabel.
Nawet bardzo. Nie popierała specjalnie tego związku,
choć gdy stał się już faktem, udzieliła swojego
błogosławieństwa.
Ostatecznie i Robert Seton się poddał. Mimo
wszystkich wad swojego jedynaka kochał go ogromnie.
Datę ślubu wyznaczono na jesień. Alex sądził, iż
wujem powodowała nadzieja zostania dziadkiem.
Pozostawało mu więc jedynie się z tym pogodzić.
Potem, pewnego ranka, gdzieś na początku paź
dziernika, Chris zadzwonił do Alexa. Czy mógłby mu
wyświadczyć przysługę? Miał po południu jechać po
Isabel do Londynu, ale coś mu wypadło. Niespodzie
wanie w Nazeby zjawił się stary szkolny przyjaciel
i Chris nie chciałby go odprawiać bez obiadu.
A ponieważ dzisiaj jest piątek, Alex zaś i tak się tutaj
wybiera na weekend, może mógłby podjechać po
Isabel do studia i ją zabrać? Chris będzie wdzięczny
UKRYTE MOTYWY 79
do grobowej deski, gdyż wybawi go z niezręcznej
sytuacji.
Alex musiał się zgodzić. Nie miał żadnej wymówki.
Przystał na weekend w Nazeby głównie dlatego, że
miejscowy proboszcz miał przeprowadzić próbę ślubu
i obecność Alexa była nieodzowna.
Kiedy podjechał pod studio, Isabel już czekała.
Najwyraźniej wiedziała o wszystkim, gdyż bez zdzi
wienia przyjęła pojawienie się czarnego porsche'a.
Wsiadła nie czekając, aż Alex wysiądzie i otworzy jej
drzwiczki. Torbę podróżną ustawiła między nogami,
sięgnęła po pas bezpieczeństwa i uśmiechnęła się
uprzejmie do Alexa.
- Dzięki - powiedziała, opierając się o siedzenie.
- Mam nadzieję, że nie był to dla ciebie kłopot.
Alexa kusiło, by potaknąć, powstrzymał się jednak.
Od Nazeby dzieliły ich dobre dwie godziny jazdy,
więc mimo całej niechęci do dziewczyny, nie chciał
zaczynać podróży od kłótni.
Wypowiedział jakąś banalną uwagę o ruchu ulicz
nym, żeby nadać ich rozmowie obojętny ton.
Każdym nerwem czuł obecność tej młodej kobiety,
mimo wyraźnie okazywanego jej braku zaintere
sowania. Chociaż ledwie rzucił na nią wzrokiem,
wiedział dobrze, jak wygląda i jak jest ubrana.
Nie założyła nic specjalnego na podróż. Miała
na sobie trykotową minisukienkę i fiołkoworóżowe
rajstopy. Zauważył piękną, perłową cerę bez ma
kijażu. Jedynie fryzura była ekstrawagancka. Fryzjer
zaplótł niesforne loki w niezliczone cienkie wa
rkoczyki, z których każdy ozdabiały paciorki, brzę
czące przy najmniejszym poruszeniu. Dźwięk był
tak niezwykły, że Alex z początku odruchowo szukał
jego źródła.
- Hm... więc Chris gości szkolnego przyjaciela?
- spytała, gdy Alex przebił się przez zatłoczone centrum
80
UKRYTE MOTYWY
Londynu. Wyraźnie i ona pragnęła zapomnieć o wzaje
mnej niechęci, przynajmniej na czas podróży.
- Chyba tak. - Natychmiast zdał sobie sprawę, iż
jego głos zabrzmiał mniej serdecznie. - Chris ma
wielu przyjaciół z Haveringham.
- Haveringham - Isabel pochwyciła ostatnie słowo.
- To szkoła publiczna, prawda?
- W hrabstwie Buckingham - wyjaśnił Alex. - To
piękny region Anglii. Znasz go? Czy może bardziej
odpowiada ci Londyn?
Uświadomił sobie, że mówi tonem protekcjonalnym,
ale nic nie umiał na to poradzić. Im dłużej rozmawiał
z Isabel, tym bardziej chciał ją poniżyć. Sam nie
rozumiał, dlaczego tak go irytowała.
- Nie, nie znam Buckingham - wyznała. - Ale
i w Londynie mieszkam niedawno. Urodziłam się
w hrabstwie Lincoln. Dopiero po podjęciu pracy
przeniosłam się na dobre do stolicy.
Alex niechętnie przyjął to do wiadomości. Jakoś
założył, że dziewczyna od zawsze mieszkała w Lon
dynie. Wyrobił już sobie zdanie na jej temat, toteż
zbiła go z tropu informacja, że coś jednak przeoczył.
- W której części hrabstwa? - spytał, wmawiając
sobie, iż jego zainteresowanie jest czysto grzecznoś
ciowe.
Isabel zerknęła na niego z ukosa.
- Nie jestem pewna - przyznała gorzko. - Widzisz,
wychowywałam się w sierocińcu. Nigdy nie poznałam
rodziców. Matka porzuciła mnie, gdy miałam zaledwie
kilka dni.
Alex osłupiał. Nic dziwnego, że Chris ledwie
napomknął, iż rodzice Isabel nie żyją, więc nie będą
na ich ślubie. Gdyby Robert wiedział, że dziewczyna
jest sierotą, mógłby położyć kres zapędom syna.
-. Jesteś zszokowany? - spytała.
Alex z trudem zbierał myśli.
UKRYTE MOTYWY
81
- Zdziwiony - stwierdził po chwili. Potem dodał
z przymusem: - Próbowałaś kiedykolwiek odszukać
rodziców?
Potrząsnęła głową.
- Nigdy. Uznałam, że jeśli matka mogła porzucić
własną córkę, to nie warto jej odnajdywać.
- A ojciec? Nie starałaś się nawet wpaść na jego
ślad?
Westchnęła.
- Prawdopodobnie nie miał najmniejszego pojęcia
o moim istnieniu. Osiemnaście lat temu ludzie byli
daleko mniej liberalni niż teraz. Matka pewnie urodziła
mnie potajemnie. Przyszłam na świat przez pomyłkę.
Czy warto do tego wracać?
Alex wzruszył ramionami.
- Filozofujesz.
- Jestem praktyczna - sprecyzowała cicho. A potem
roześmiała się niewesoło. - Zupełnie nie wiem, dlaczego
ci się zwierzam. Jak to mówią na policji, gdy kogoś
aresztują: „Cokolwiek powiesz, może być wykorzystane
przeciwko tobie"? Zamierzasz powtórzyć wszystko
wujowi? Dać mu jeszcze jeden argument przeciwko
mnie i małżeństwu z Chrisem?
Zmroził ją spojrzeniem.
- Jeżeli Chris mu tego nie powiedział, to ja też nie
mam powodu.
- Chociaż jesteś jego pupilem? - ciągnęła otwarcie.
- Ma może innego syna i dziedzica, ale właśnie
z twoim zdaniem liczy się, prawda? To ty utwierdziłeś
wuja w jego niechęci do mnie.
- To znaczy? - zacisnął wargi.
- Co? - speszyła się na chwilę.
- Moje zdanie o tobie. Jakie ono jest?
- Och... - Pochyliła głowę, zabrzęczały warkoczyki.
- Nie lubisz mnie. Nigdy nie lubiłeś. Cóż... z wzajem
nością. Nie musisz zaprzeczać.
82 UKRYTE MOTYWY
Alex zacisnął dłonie na kierownicy.
- Nic o mnie nie wiesz.
- Owszem, sporo. - Odetchnęła, spojrzała na niego.
- Nawet nie starasz się tego ukryć. Myślisz, że
wychodzę na Chrisa dla pieniędzy. Gardzisz moim
zawodem i nie podoba ci się mój wygląd.
- Ależ ty nie masz zawodu - opanował się z trudem.
- Rozbieranie się przed obiektywem trudno traktować
jako poważną pracą.
- Wcale się nie rozbieram - zaprzeczyła wściekle
Isabel.
- Mogłabyś, za odpowiednią stawkę - rzucił
bezlitośnie Alex.
Zmierzyła go bezsilnym spojrzeniem. Miała ochotę
uderzyć go w twarz. Powstrzymała się tylko dlatego,
że prowadził samochód.
Zapadła długa chwila milczenia. Isabel odwróciła
się i kolanami wsparła o drzwi. Alex zaś usiłował
skupić się na prowadzeniu samochodu, co zwykle
sprawiało mu sporo satysfakcji. Jednak nie potrafił
powstrzymać się przed zerkaniem na smukłe palce,
zaciśnięte w pięści na kolanach, łagodną linię ud.
Prowokowała go skąpa sukienka, choć nie przypusz
czał, by Isabel zdawała sobie z tego sprawę. Ubierała
się z tą samą nie wymuszoną elegancją, z jaką się
poruszała. Musiał przyznać, że dziewczyna jest ob
darzona wrodzonym wdziękiem, który oddziaływał
na jego zmysły.
Za Winchester skręcili z autostrady w węższą,
dwupasmową drogę, prowadzącą przez malownicze,
senne wioski hrabstwa Hamp.
Alex świetnie znał tę trasę. Mógł wybrać ruchliwszą,
główną szosę, wolał jednak spokojną drogę, szczególnie
w piątkowe popołudnie.
Isabel zauważyła, że zboczyli. Wpatrywała się
w drogowskazy, zastanawiała się niespokojnie, gdzie
UKRYTE MOTYWY 83
Alex ją wiezie. On zaś domyślał się, że z Chrisem
nigdy tędy nie jechała. Uśmiechnął się krzywo. Może
Isabel boi się, że ją porywa na rozkaz wuja?
- Jeszcze niecałe dwadzieścia kilometrów - powia
domił ją wreszcie, czując, że powinien uspokoić
dziewczynę.
Isabel obróciła ku niemu szare oczy.
- Tak?
- Naprawdę - zapewnił ją szorstko. - Ta droga
jest może dłuższa, ale za to mniej zatłoczona. I - dodał
- o wiele bardziej malownicza.
Isabel wzruszyła ramionami.
- A czy ja się skarżę?
Alexowi krew uderzyła do głowy.
- Spodziewać się po tobie uprzejmości to doprawdy
zbyt wielkie wymaganie.
- Uprzejmości! - wpadła mu w słowo. Utkwiła
w nim pełen pogardy wzrok. - Po tym, co mi
powiedziałeś? Ty arogancki draniu! Gdyby nie to, że
Chris uważa cię za cudownego faceta, nigdy więcej
nie odezwałabym się do ciebie.
Alex niemal instynktownie przydusił hamulce. Prawie
zatkało go ze złości. Bez namysłu zjechał na trawiaste
pobocze, nie bacząc, że może wpaść w jakąś koleinę.
Koła porsche'a zabuksowały na śliskiej trawie, samo
chód jednak stanął po kilku szarpnięciach.
Alex odwrócił się do Isabel ze wściekłością, z trudem
opanowując się, by jej nie uderzyć.
- Skoro tak, proponuję, byś dostała się do Nazeby
własnym przemysłem! - Zaciskał dłonie na kierownicy.
- Wysiadaj! Na pewno znajdziesz lepszego kierowcę!
Isabel zbladła.
- Chyba nie mówisz poważnie? - rozejrzała się.
Dostrzegł, że nerwowo przełyka ślinę. - Ja nawet nie
wiem, gdzie jesteśmy.
- Mniej więcej dziewiętnaście kilometrów od Nazeby,,
84
UKRYTE MOTYWY
- poinformował ją obcesowo. - Dokładnie kilometr
od miejsca, w którym mówiłem ci, gdzie się znajdujemy.
Przeraża cię to? Osobę o takich wątpliwych... talentach?
- Przecież tego nie zrobisz? - Wstrzymała oddech.
- Przekonasz się.
- A co powiesz Chrisowi? - Pociągnęła nosem.
- Może nic. Być może zrezygnuję ze swojego udziału
w weselu i zawrócę do Londynu.
Wlepiła w niego oczy. - Nie odważysz się.
- Czyżby?
Wytrzymał jej spojrzenie. Chyba posunął się za
daleko, bo Isabel poddała się.
- W porządku - oznajmiła niepokojąco bezbarw
nym tonem. - Dam sobie radę. - Pokręciła głową.
- Istnieją przecież autobusy i pociągi. Obejdę się bez
twojej łaski.
Otworzyła szarpnięciem drzwiczki, wyrzuciła na
pobocze torbę i ruszyła w ślad za nią. Alex zrozumiał,
iż dziewczyna rzeczywiście myśli, że ją tutaj porzuci
i pojął, iż mimo kipiącej w nim niechęci nie może
tego zrobić. Co powiedziałby Chris? Ale nie tylko
reakcja kuzyna kazała mu się zreflektować. Przecież
nie mógł zostawić dziewczyny na łasce losu. Do
tego chmurzyło się, zbliżał się wieczór i nadciągała
burza.
- Zapomnij o tym - powiedział oschle. Przytrzymał
ją za ramię.
Isabel odwróciła się.
- Zabierz rękę - nakazała lodowatym tonem, choć
oczy jej ciskały płomienie. - Nie sądź, że skoro wrócił
ci rozsądek, to możesz mną manipulować. Nie ja
prosiłam cię, byś mnie podwoził. Chris na to nalegał.
A ja, głupia, myślałam, że może chcesz się ze mną
zaprzyjaźnić. Myliłam się. Powinnam rozumieć, że na
tyle jesteś podobny do wuja, by być wyzutym
z wszelkiej życzliwości!
UKRYTE MOTYWY
85
Alex zacisnął usta.
- Powiedziałem: „zapomnij". A teraz daruj sobie
to przedstawienie i podnieś torbę. Mamy jeszcze
przed sobą parę kilometrów, a chciałbym wziąć przed
kolacją prysznic.
- Ja ci nie zabraniam - odparła niedbale. Nie
ruszyła się jednak, więc Alex westchnąwszy niecierp
liwie uznał, iż sam musi się pofatygować.
Ale jak tylko puścił ramię dziewczyny, ta niczym
błyskawica wypadła z samochodu. Gdy usiłował ją
pochwycić, nadział się na drążek skrzyni biegów.
Nim się pozbierał, Isabel porwała torbę i przedarła
się przez dziurę w żywopłocie okalającym najbliższe
pole.
- Isabel! - Rozwścieczony do ostatnich granic puścił
się w pościg. - Cholera, co ty wyprawiasz?
Gdy pokonał żywopłot, Isabel wyprzedziła go już
o dobre sto metrów. W marynarkę wczepiły mu się
kolce, mankiety spodni miał wilgotne od rosy. Niech
no tylko dostanę ją w swoje ręce... - przyrzekł sobie.
Groźbami jednak jej nie zawróci, więc klnąc wściekle
ruszył za dziewczyną.
Chociaż wystartowała pierwsza, on miał buty na
płaskim obcasie i dawał dłuższe susy. Isabel potknęła
się i ugrzęzła w lepkiej glinie. Straciła równowagę
i runęła w błotniste bajoro.
Alex dopadł ją w chwili, gdy usiłowała się podnieść.
Mimo całej złości nie mógł opanować śmiechu. Isabel
wyglądała tak żałośnie, upaćkana błotem. Co zabaw
niejsze, było to jakby zadośćuczynienie.
- Nie ruszaj się - powiedział. - Możesz się znowu
przewrócić. - Wyjął z kieszeni jakieś papiery, pióro
i portfel i rzucił elegancką marynarkę w gliniankę.
- Wejdź na nią. Ja stoję na całkiem suchym gruncie.
- Ale co z marynarką? - Isabel wzięła głęboki
oddech.
86 UKRYTE MOTYWY
- Mam drugą na zmianę. Rób, co mówię. A może
wolisz zostać w tym błocie? Wolna wola.
Obrzuciła go zrezygnowanym spojrzeniem.
- No dobrze - zgodziła się. Potem, nie bez ociąga
nia, stąpnęła na wykwintny jedwab podszewki. Po
chwili znalazła się obok Alexa. - Dziękuję.
- Wyglądasz okropnie - pokręcił głową.
- Wiem. - Popatrzyła na siebie smętnie. - Co
począć? Co ja powiem Chrisowi?
- A co ja mu powiem? - spytał sucho Alex.
- Musimy coś wymyślić. Ale najpierw trzeba się zająć
twoimi rękami i nogami.
- Damy radę? - zwątpiła.
Alex niespodziewanie dla siebie uśmiechnął się.
- Chyba tak. Może nie zauważyłaś, ale do tej
sadzawki wpada strumyk. Jak dopisze nam szczęście,
to woda okaże się czysta. Zimna, ale czysta.
I tak było. Isabel bez pruderii ściągnęła rajstopy
i płukała je w strumyku, podczas gdy Alex starał się
oczyścić jej pantofle.
Obmywszy ręce i stopy Isabel wstała i popatrzyła
na swego wybawcę.
- Włożę je do torby - wskazała na rajstopy.
Wzdrygnęła się. - A torba bardzo zabrudzona?
Usiłowałam trzymać ją jak najdalej od gliny.
- Już ją oczyściłem, a gdy wyschnie, nie będzie ani
śladu. - Alex podał jej pantofle i sięgnął po torbę.
- W porządku? Możemy iść? Czy dalej zamierzasz
dostać się do Nazeby autostopem?
- O co ci chodzi? - wykrzywiła wargi.
Alex poczuł, że traci nad sobą panowanie.
- Myślę, że powinniśmy wracać do samochodu,
nim ktoś go ukradnie - powiedział. - Ruszaj. I uważaj,
gdzie stawiasz nogi.
Isabel boso, bez obcasów, wydawała się niższa,
bardziej krucha. Alex musiał przypominać sobie, kim
UKRYTE MOTYWY 87
ona jest, gdyż dawniejszą niechęć zastąpiły zgoła inne
uczucia. Bose nogi Isabel były niepokojąco piękne,
długie, smukłe. Nie mógł oderwać od niej wzroku.
Poczuł narastające podniecenie. Od lat widok kobiety
nie wywołał tak silnej reakcji. Zły na siebie, okrążył
samochód.
Tym razem schował jej torbę do bagażnika. Gdyby
postąpił tak wcześniej, nic by się pewnie nie stało.
Dziewczyna prawdopodobnie nie rzuciłaby się do
ucieczki. Nie byłaby tak niezależna, pomyślał z go
ryczą.
- Gdzie marynarka? - spytała, siadając obok.
Alex obejrzał się przez ramię.
- W bagażniku, razem z torbą - odparł. Pragnął,
by zamknęła drzwi i by wreszcie ruszyli w drogę.
Teraz ogromnie spieszyło mu się do Nazeby. Chciał
bowiem uciec przed tym, do czego od tak dawna nie
potrafił się przed sobą przyznać.
- Czysta? - ciągnęła, uważnie oglądając pantofle.
Uśmiechnęła się smętnie. - Powinieneś wystawić mi
rachunek.
- Może tak zrobię - uciął ostro wbrew swojej woli.
Na miłość boską, dlaczego ona nie zamyka tych
przeklętych drzwi. Z każdą sekundą sytuacja coraz
bardziej wymykała mu się spod kontroli. Westchnął.
- Nie jest ci zimno?
- Troszeczkę. A bo co?
- To może wreszcie zamknęłabyś drzwi i ruszymy?
Isabel zdziwiła się.
- Och... przepraszam. Włożę najpierw pantofle.
Potem zdecyduję, co zrobię.
Później przeklinał własną niecierpliwość. Mógł był
poczekać, aż dziewczyna schyli się i włoży te piekielne
buty. Ale on sięgnął ku drzwiczkom, a kiedy Isabel
wyprostowała się, jego ramię znalazło się za jej plecami.
Nie wiadomo, które z nich było bardziej zaskoczone.
88
UKRYTE MOTYWY
Czy on, że wpakował się w taką pułapkę, czy ona, gdy
zobaczyła jego twarz tuż przy swojej. Tak czy siak,
efekt był podobny, przez ułamek sekundy oboje zastygli
w bezruchu. Alex zaczął gwałtownie oddychać, przesu
nął oczy ze spłoszonej, zaczerwienionej buzi Isabel na
jej raptownie unoszące się piersi, nabrzmiewające pod
cienką bawełną. Podświadomie rozchylił wargi, ogar
nięty przemożną ochotą, by ją pocałować.
Dziewczyna odezwała się pierwsza, głosem dużo
wyższym niż zwykle. Oderwał oczy od jej piersi.
~ Nie, Alex - wykrztusiła.
Z tego, jak wymówiła jego imię, zorientował się, że
jest równie jak on wzburzona.
- Dlaczego? - spytał, przygarniając ją bliżej.
Przesunął dłoń z ramienia ku ciepłej wypukłości.
- Bo nam nie wolno - wydyszała.
On jednak nie posłuchał. Miała tak cudowne piersi.
Kiedy Isabel otworzyła usta w proteście, zamknął je
swoimi.
Z początku wyrywała się, usiłowała odchylić twarz,
odpychała go pięściami. Gdyby nie tablica rozdzielcza,
także by kopała. Lecz Alex, głuchy i ślepy na jej
zaklęcia, dążył jedynie do tego, by odczuła równie
silną namiętność. I udało mu się. A przynajmniej
takie odniósł wrażenie. Gdy przestała się z nim zmagać,
zaciskać zęby, Alexa ogarnęła nie znana dotąd rozkosz.
Kuszące wargi Isabel ofiarowały bezgraniczną słodycz,
a kiedy zetknęły się ich języki, uczucie to pogłębiło się
jeszcze.
Zapomniał, kim była i dlaczego wiezie ją do Nazeby.
Myśl, że jest narzeczoną kuzyna i jest dla niego
owocem zakazanym, nie peszyła go. Przeciwnie,
ośmielała. Isabel nie kochała Chrisa, nie mogła kochać
Chrisa, jeśli tak całowała. Przestała go odpychać.
Oplotła dłońmi jego szyję, a gdy objął jej piersi,
przycisnęła się tak mocno, że aż zabrakło mu tchu.
UKRYTE MOTYWY
89
Pragnął jej. Boże, jak jej pragnął! Pocałunek był
tylko namiastką rozkoszy, którą mogli przeżyć.
Bogu dzięki, zaczynało się zmierzchać. Nikt nie
zobaczy, gdy będą się kochali.
Opuścił niżej dłoń, pieszcząc drżącą wypukłość
brzucha dziewczyny, potem wśliznął się pod kuszący
rąbek spódnicy. Gdy sięgnął między jej nogi, rozchyliła
je w oczekiwaniu. Pieszczotliwie dotarł aż do samego
wilgotnego środka jej ciała. Pachniała rozkosznie,
ciepłą, miękką kobiecością. Siłą woli powstrzymywał
się, by nie posiąść jej od razu. Kiedy drobne ząbki
ukąsiły go w ucho, jęknął...
- Isabel - wychrypiał, zatapiając twarz w zagłębieniu
jej szyi, słysząc pobrzękiwanie paciorków, czując jej
gorącą skórę...
ROZDZIAŁ SIÓDMY
Aż podskoczyli, gdy ktoś nagle zapukał w okno.
Alex podniósł głowę i stwierdził z ulgą, że szyby
zaparowały i z zewnątrz widać tylko dwie niewyraźne
sylwetki. Zaraz jednak zapalono latarkę, więc szybko
uchylił okno.
- Proszę pana, wszystko w porządku?
Nim zdążył zareagować, do samochodu wsunął
głowę policjant w hełmie. Z zazdrością popatrzył na
dwójkę pasażerów. Alex poczuł się niczym piętnasto
latek, przyłapany na obściskiwaniu dziewczyny na
tylnym siedzeniu jednego z Land Roverów wuja.
Za jego plecami Isabel gorączkowo poprawiała
ubranie. No cóż, dawno już wyrósł z młodzieńczych
lat, a Isabel nie była łatwą zdobyczą.
- Hm... w absolutnym - odparł, rozumiejąc, że tak
będzie najlepiej. Należy tylko się modlić, by policjant
nie rozpoznał numerów rejestracyjnych. Wszystkie
auta będące własnością rodziny Setonów miały
specjalne tablice, toteż bez trudu można by ziden
tyfikować kierowcę.
- A u pani, panienko? - Policjant przesunął światło
latarki na Isabel. Zesztywniała.
- Też... oczywiście. Zrobiło mi się trochę niedobrze,
UKRYTE MOTYWY 91
więc się zatrzymaliśmy. Ale teraz czuję się już lepiej.
Dziękuję panu.
- W porządku. - Policjant poklepał dach samo
chodu i wyprostował się, wyraźnie zadowolony, że ta
para nie zamierza gorszyć okolicznych parafian.
- Dobrze, nie będę już państwa dłużej zatrzymywał.
Miłego wieczoru, ale proszę pamiętać, by nie prowadzić
po alkoholu.
- Dziękujemy.
Alex odpowiedział krótko, z ogromną ulgą, że go
nie rozpoznano. Przekręcił kluczyk. Interwencja
policjanta przywróciła mu przytomność. Boże, pomyś
lał z niedowierzaniem, w porę zebrało mi się na
amory w samochodzie! Od studenckich czasów nie
kochał się w aucie. Musiał postradać zmysły.
A jednak dalej bardzo silnie odczuwał bliskość
dziewczyny. Niepokoiło go to. Przecież to narzeczona
Chrisa! Chyba zwariował!
Co z Isabel? O czym teraz myśli? Cóż, wina leżała po
obu stronach. Nie opierała się zbyt gwałtownie. Prze
ciwnie. Protestowała jakby dla zachowania pozorów,
a potem przyjęła go z wielką ochotą, odpowiadając
taką namiętnością, jakiej nigdy by się nie spodziewał.
Zacisnął dłonie na kierownicy. Cholera, dlaczego
Isabel milczy? Musi zdawać sobie sprawę, co on
czuje. A może jest bardziej ode mnie doświadczona
w tych sprawach, pomyślał gorzko. Może dlatego tak
łatwo zdławił jej opór? Gdyż nie z nim pierwszym
zabawiała się od chwili swoich zaręczyn?
- Powiesz Chrisowi? - przemówiła wreszcie.
Okazując demonstracyjnie zniecierpliwienie, Alex
wykrzywił wargi.
- A ty? - odpowiedział pytaniem na pytanie,
utkwiwszy wzrok w oświetlonej reflektorami drodze,
- Oczywiście, nie - odparła, wykręcając palce.
- To... to nie powinno się nigdy zdarzyć.
92 UKRYTE MOTYWY
- Zgadza się - potwierdził, choć w głębi duszy
myślał zupełnie ci innego. - Sądzę, że z różnych
względów ta cała historia nie powinna wyjść na jaw.
- Nie prosiłam cię, byś mnie dotykał!
- Ale też nie opierałaś się specjalnie - zgasił ją,
czując jednocześnie do siebie wstręt. - Cóż, nie ma
obaw. Nie zniszczę Christowi jego ideału. Pozwolę,
byś sama to uczyniła.
- Będę wdzięczna.
Wypowiedziała to ledwie słyszalnym szeptem. Alex
poczuł się podle. Nie powinien obciążać jej całą winą.
Ale co, do diabła, spierał się z sobą, Isabel na to
zasługiwała. Była piękna, ale niewierna, ponętna, lecz
niemoralna, pociągająca i absolutnie wyprana z wy
rzutów sumienia.
Weekend w Nazeby okazał się koszmarny. Coś się
w nim buntowało, gdy patrzył na Isabel i adorującego
ją Chrisa. Torturą stały się przygotowania do ślubu.
Podczas bezsennych nocy tłumaczył sobie, że przecież
jej nie kocha. Jednak jej pragnął. Tak gorąco, że
niemal był gotów zerwać na zawsze przyjaźń z Chrisem.
Coś mu mówiło, że gdyby poszedł do jej pokoju
i chciał dopełnić tego, co zaczęli w samochodzie.
Isabel nie odtrąciłaby go. Ta świadomość nie pozwalała
mu zasnąć. Wiedział, że wuj nie wziąłby mu tego za
złe. Przeciwnie, nie posiadałby się ze szczęścia, gdyby
dostarczył mu pretekstu do zerwania zaręczyn. Wy
starczyłby cień podejrzenia, że Isabel kocha innego
mężczyznę.
. Alex jednak nie uczynił nic, co pokrzyżowałoby
przygotowania do wesela. Trzymał się, na ile to było
możliwe, z dala. Chris sam odwiózł narzeczoną do
Londynu, Alex zaś został w Nazeby jeszcze jeden
dzień, aby ukoić nerwy. Spostrzegł niepokój babki,
ale nie mógł jej przecież wyjawić, co go dręczy.
Pozwolił, by wyciągnęła własne wnioski, podobnie
UKRYTE MOTYWY
93
bowiem jak wnuk z rezerwą odnosiła się do zbliżającej
się uroczystości.
Do Londynu wrócił wreszcie we wtorek po południu,
następne trzy dni spędził zmagając się z przemożnym
pragnieniem ponownego ujrzenia Isabel. W piątek
poprzedzający dzień wesela opuścił go spokój. Wpadł
do pubu znajdującego się nie opodal jego biura,
a potem pojechał taksówką na Stanton Street i wspiął
się po schodach do mieszkania, które Isabel dzieliła
z dwiema koleżankami. Nie dbał o to, czy go ktoś
zobaczy.
Isabel była sama. Prasowała sukienkę na jutro.
Otworzyła drzwi, najwyraźniej spodziewając się
kogoś innego.
- Alex! - wykrzyknęła.
Przez sekundę wydawało mu się, że w jej szarych
oczach mignął błysk ulgi. Ale potem zorientowała się,
że pił i chciała mu zatrzasnąć drzwi pod nosem.
Alex był pod rauszem, ale zachował refleks. Zdążył
wsunąć stopę w drzwi.
- Cóż to... nie przyjmiesz przyszłego szwagra? Nie
zaprosisz go na drinka? Że... żeby uczcić tę smętną
uroczystość?
Trochę plątał mu się język. Zrozumiał, że Isabel
wszystkiego się domyśliła. Nawet w tak niedbałym
stroju i z potarganymi włosami, była nieodparcie
pociągająca.
- Czego chcesz?
- A czego mogę chcieć, Isabel? - Zamknął za sobą
drzwi. - Ciebie, oczywiście. Ty też mnie pragniesz,
prawda?
- Ja? Ciebie? Żartujesz chyba.
Szyderstwo powinno go otrzeźwić, był jednak głuchy
na wszystko.
- Czyżby? - Ruszył do mieszkania, przystając przed
deską do prasowania. - Nie sądzę. Oboje wiemy, o co
94 UKRYTE MOTYWY
chodzi, a skoro jesteśmy sami, nie widzę powodu, by
z tego nie skorzystać.
Isabel parsknęła niewesołym śmiechem.
- Oszalałeś! Jesteś pijany! Wracaj do domu i weź
prysznic. Najlepiej zimny!
- Nie drwij ze mnie - przestrzegł ją ochryple.
Potrząsnął niecierpliwie głową, pojmując, że alkohol
tylko pogłębił jego irytację.
- Do domu! - powtórzyła, usiłując przesunąć deskę
i nie zrzucić żelazka. - Nie wiesz, co robisz! Czy Chris
nie czeka na ciebie? Nie mieliście spędzić razem
wieczoru?
Jeśli sądzi, że imię Chrisa wróci mi przytomność, to
się grubo myli, pomyślał gorzko Alex, chwytając ją za
ramiona. Sama świadomość, że Chris ma prawo ją tak
dotykać, rozniecała płomień zazdrości, a kiedy wyobra
żał sobie, jak się kochają, targało nim obrzydzenie.
- Zabieraj łapy! - krzyknęła, uchylając się przed
pieszczotą jego rąk. - Opanuj się! Oszalałeś!
Boże, jak cudownie ją znowu dotykać, jak dobrze
czuć jej ciepło. Im gwałtowniej się wyrywała, tym
bardziej jej pożądał. Zsunął dłonie wzdłuż ramion,
pleców, przygarnął do siebie.
Uniósł głowę, ponaglany pragnieniem, by jeszcze
raz posmakować jej warg.
Poraził go piekielny ból szyi, niemal pozbawił
przytomności. Krzyknął. Nie wiedział, kiedy puścił
Isabel, nie pamiętał, w jaki sposób uderzył się o deskę
do prasowania. Chwycił dłonią za oparzone miejsce
i zatoczył się na drzwi. Pierwsze, co zobaczył, to
przerażony wzrok dziewczyny i łzy płynące po jej
twarzy. Rzuciła się ku niemu rozpaczliwie, by opatrzyć
ranę.
Ale on już oprzytomniał. Zniknęły wszelkie uczucia
- prócz wściekłości. Jak Isabel śmiała zamachnąć się
na niego żelazkiem, jak śmiała podnieść na niego rękę.
UKRYTE MOTYWY
95
Zrobiła to jednak. Ona, nikt inny, i wciąż trzymała
w rękach ten wredny przedmiot. Wreszcie odstawiła
żelazko i wyciągnęła do Alexa drżące dłonie. Była
równie jak on przerażona.
- Alex... wybacz, proszę!
Alex jednak daleki był od współczucia.
- Daruj sobie! Dobrze wiedziałaś, co robisz, i po
winienem być ci za to wdzięczny. Miałaś rację. Upiłem
się. To się zdarza. Inaczej nie przyszedłbym do ciebie.
No cóż... - odwrócił się ku drzwiom. - Udało ci się.
Widać masz w tym wprawę.
Ślub był dla Alexa bardzo gorzkim przeżyciem.
Ruszał się niczym automat, pozbawiony wszelkich
uczuć. Opatrunek na szyi sprowokował uwagi wuja
i Chrisa, zbył ich jednak mówiąc, że po pijanemu
zaciął się przy goleniu.
Ślub, zdaniem Alexa, powinien ostatecznie położyć
kres jego zainteresowaniu Isabel. Powziął w tej sprawie
mocne postanowienie.
Kiedy jednak Isabel i Chris wrócili po miodowym
miesiącu, dobre chęci Alexa zostały poddane ciężkiej
próbie. Isabel była blada, zdenerwowana, szczuplejsza
niż dawniej. Unikała jego wzroku, stała się jakaś
napięta, nieswoja.
Chris natomiast był taki jak zawsze. Zabiegał o nią
bardziej, niż wtedy kiedy była jego narzeczoną. Stało
się więc jasne, że jeśli ktoś w tym związku jest winny,
to tylko ona.
Po kilku miesiącach wuj zwierzył się Alexowi, że
Isabel chce unieważnienia małżeństwa.
- Wyobraź sobie, że przyszła z tym do mnie!
- oburzał się Robert. - Do rodzonego ojca tego
chłopca!
Gdy Alex zasugerował, że może separacja byłaby
dla wszystkich zainteresowanych najlepszym roz-
96
UKRYTE MOTYWY
wiązaniem, wuj stwierdził kategorycznie, że to nie
wchodzi w rachubę.
- Dziewczyna wróci do Londynu i będzie opowiadać
na prawo i lewo, że to Chris ponosi winę za rozkład
małżeństwa. Muszę pomyśleć o innym rozwiązaniu.
Alex niekiedy zastanawiał się, dlaczego Isabel nie
odeszła już wtedy. Przecież nie mogli zatrzymać jej
w Nazeby siłą.
Potem zaś, z łaski Opatrzności, sytuacja rozwiązała
się sama. Wspominając to, Alex na nowo poczuł
przypływ wściekłości, która ogarnęła go wtedy,
gdy Robert powiedział mu o wyczynach Isabel.
Początkowo nie chciał wierzyć, Z czasem pogodził
się z tym. Nigdy nie spotkał tamtego mężczyzny.
Wiedział tylko, że był to jakiś znajomy Chrisa.
Ów mężczyzna wyświadczył mu niechcący przysługę.
Dziewczyna stała się dla niego niemal obcym czło
wiekiem.
Ale przeszłość w dziwny sposób odżywała. Dzisiejsze
spotkanie z Isabel przekonało go, iż nie była mu
obojętna. Gardził sobą za to. Na posiedzeniu rady
zapędził Isabel w kozi róg.
I chociaż uczynił to w słusznej sprawie, czuł się jak
drań, który wykorzystał słabszego przeciwnika.
- Chyba nie bardzo ci poszło na radzie - mruknęła
sekretarka widząc jego minę.
- Szczerze mówiąc, odnieśliśmy niemały sukces
- odparł sucho, kierując się prosto do gabinetu.
- Wychodzisz na lunch, Diana? Możesz iść już teraz,
nie będziesz mi potrzebna.
- Dobrze. - Diana nie potrafiła jednak zapanować
nad swoją ciekawością, więc Alex nie zdziwił się
specjalnie, gdy dodała: - Mimo wszystko twój wuj
zdobył kontrolę nad Zakładami Mattleya?
- Mimo wszystko - zgodził się ironicznie.
Zamknął za sobą drzwi. Nie mógł jednak odgrodzić
UKRYTE MOTYWY
97
się od życia i od Isabel. Wypił drinka, czego na ogół
nie robił w porze lunchu. Nie mógł zapomnieć jej
pożegnalnego spojrzenia.
Cóż ona o nim myślała? Prawdopodobnie gardziła
nim za to, że podporządkował się Robertowi. Zawsze
uważała go za sługusa wuja, a ostatnie wydarzenia
utwierdziły ją tylko w tym przekonaniu.
No i co z tego? - rozzłościł się. To wciąż ta sama
Isabel, która go uwodziła, a potem odepchnęła,
zdradzała swojego męża, następnie zaś zwróciła się
do Alexa, by stanął w jej obronie. Nie miała zahamo
wań. Alex powinien usunąć ją ze swojej pamięci.
Zabrzęczał telefon. Alex odczekał chwilę, spodzie
wając się, że odbierze go Diana, potem przypomniał
sobie, że sam wysłał ją na lunch.
- Słucham, Seton - warknął, podnosząc słuchawkę.
Nagle zapragnął gorąco, by był to głos Isabel.
Ale ten szczebiot z pewnością nie przypominał jej
głosu.
- Alex? Alex, kochanie to ty? Miałeś do mnie
zadzwonić. Chyba jeszcze o mnie nie zapomniałeś?
Udało mu się zdusić gwałtowne rozczarowanie.
- Penny - powiedział, usilnie starając się nadać
swoim słowom ciepłe tony. - Cóż za niespodzianka!
Myślałem, że jesteś poza krajem.
- Bo byłam - odparła z naciskiem. - Wczoraj
wieczorem wróciłam z Kairu i ponieważ nie zastałam
od ciebie żadnej wiadomości, zaczęłam się niepokoić.
Zobaczymy się, Alex, prawda? Chyba nie chcesz,
żebyśmy się naprawdę rozstali?
Wziął głęboki oddech. Korciło go, by zbyć ją
zdawkowymi przeprosinami. Nie miał nastroju na
sprzeczkę z Penny, zaś wiązanie się z nią od nowa nie
wydawało się najrozsądniejsze.
Ale potem pomyślał o pustym wieczorze, który
zapewne spędziłby z inną, jeszcze mniej interesującą
98
UKRYTE MOTYWY
niż Penny kobietą i zmienił zamiar. Może tego mi
właśnie trzeba, pomyślał. Spędzę noc z Penny i może
zapomnę o Isabel na jakiś czas. Jedno jest pewne,
z Penny czy bez niej, i tak by nie zasnął, tej zaś
zależało na nim, przynajmniej tak twierdziła...
ROZDZIAŁ ÓSMY
Był deszczowy sobotni poranek. Isabel stała w oknie
i popijała kawę. Zastanawiała się, jaka może być
pogoda w Madrycie. Pewnie ciepła i słoneczna.
Z pewnością lepsza niż w Londynie. Przypuszczała,
że Laureen, Helen i pozostałe dziewczęta cudownie
się bawią. Słońce, piękne stroje i godziwy zarobek.
Westchnęła. Cóż, nie jest z nimi ze swojej winy.
Jason był wściekły, gdy uparła się zostać w Anglii.
Zdawała sobie sprawę, że o mały włos nie wyrzucił jej
z pracy. Był jednak praktyczny i lubił ją. Wreszcie
więc, chociaż z wielkimi oporami, zgodził się.
Rozpamiętywała, czy warto było ryzykować utratę
pracy i przyjaźni Jasona tylko po to, by Alex raz
jeszcze miał okazję wystrychnąć ją na dudka. Dla
Isabel posiedzenie rady zakończyło się fiaskiem.
Wszystkie przemyślne plany, by zniszczyć Roberta
Setona, spełzły na niczym. W momencie, kiedy Alex
zaczął wyliczać korzyści płynące dla Zakładów Mat-
tleya z fuzji z Koncernem Denby, zrozumiała, że stoi
na straconej pozycji. Mała firma tonęła w długach
i potrzebowała natychmiastowego finansowego wspar
cia. W przeciwnym razie ponad pięciuset pracowników
straciłoby pracę. W dodatku Denby dysponowało
100 UKRYTE MOTYWY
laboratoriami i chciało inwestować w przemysł che
miczny. Isabel nie miała więc żadnych argumentów.
Kiedy doszło do głosowania, musiała się poddać,
cierpiąc przy tym na myśl, że niechcący przyczyniła
się do niewątpliwego sukcesu Roberta Setona.
To było bardzo bolesne doświadczenie. Dała się
wymanewrować, choć uczciwie biorąc, nie mogłaby
powiedzieć, iż triumf sprawił Alexowi satysfakcję. On
tylko zaprezentował fakty, Isabel zaś, ponaglana przez
pozostałych członków rady, nie potrafiła wymyślić
żadnej uzasadnionej wątpliwości.
Porażka ta całkowicie ją wykończyła. Trzeba było
wyjechać z Jasonem, pomyślała ponuro. Powinna
przewidzieć, że traci tylko czas, usiłując rzucić na
kolana Roberta Setona. Jakie miała szanse przeciwko
tak zjednoczonym siłom? Żadne. Nie wygrałaby nawet
wtedy, gdyby racja była po jej stronie
Przygnębiona odwróciła się od okna, niechętnym
wzrokiem obrzucając salonik. Czym zapełnić dzisiejszy
dzień? Oczywiście, w domu jest zawsze coś do zrobie
nia, ale nie było zbytniego bałaganu. Mogłaby pójść na
spacer, ale przecież padał deszcz. No więc... co? Fryzjer?
Zakupy? Skrzywiła się. Musi przecież coś jeść, więc
prawdopodobnie to najlepsze rozwiązanie. Mogłaby
pojechać na West End i kupić pasztet u Fortnuma
i Masonsa. Należy się jej jakaś rekompesata za Madryt.
Teraz przynajmniej było ją na to stać! Radca prawny
powiadomił ją, że dywidendy z akcji Koncernu Denby
są takie, że mogłaby do końca życia nie pracować. Czy
o to właśnie chodziło Vinnie?
Myśl o lady Denby przypomniała początek całej
historii. Isabel odniosła filiżankę do kuchni, poszła
do sypialni i rzuciła się na nie posłane łóżko.
- W jakie zagnałaś mnie sieci, Vinnie? - spytała na
głos. Położyła się na brzuchu, oparła głowę na
złożonych ramionach.
UKRYTE MOTYWY
101
Do czego zmierzała starsza pani zapisując jej akcje?
Przecież nie żywiła jakiejkolwiek nadziei, iż w ten
sposób połączy ją na nowo z Chrisem. Przeciwnie,
właśnie babcia pomogła jej opuścić Nazeby i wspierała
ją finansowo do czasu, kiedy dziewczyna znalazła
sobie pracę. Oczywiście, zwróciła dług co do pensa,
to nie tłumaczyło jednak późniejszej hojności lady
Denby.
Isabel westchnęła. Dwa lata w Nazeby bez przyjaźni
Vinnie byłyby jeszcze bardziej koszmarne. Babcia
okazała się jej jedyną stronniczką, choć Isabel odkryła
to dopiero po pewnym czasie. Robert Seton nigdy jej
nie polubił. Nigdy nie chciał, by wyszła za Chrisa
i wcale nie usiłował tego ukryć. Myślała, że sam Chris
okaże się jej przyjacielem, a nie tylko mężem, on
jednak nikczemnie ją zdradził. Alex zaś... Alex...
Przełknęła ślinę. Układy z kuzynem Chrisa nigdy
nie były najprostsze. Od chwili, w której Alex zaskoczył
ich w bibliotece, stanowił dla Isabel kompletną
zagadkę. Nie pojmowała, dlaczego powziął wobec
niej tak instynktowną niechęć, ale za wszelką cenę
unikał jej towarzystwa. Niepokoiło ją ogromnie, że
mimo to stał się dla niej kimś ważnym. Nie chciała
tak silnie odczuwać jego obecności, gdy tylko znalazł
się w pobliżu. Przecież wyraźnie okazywał swoją
wrogość. Ale zawiodły ją zmysły. Od samego początku
czuła do Alexa niewytłumaczalny pociąg.
Aż wreszcie nadeszło to pamiętne popołudnie
i wspólna podróż do Nazeby. Dotąd nie podejrzewała,
że i Alex widzi w niej kogoś więcej niż tylko intruza.
Och, Chris opowiadał, że kuzyn ma dziewcząt na
pęczki, że kobiety uganiają się za nim. Isabel jednak,
choć sama pod wrażeniem, nie podejrzewała go
o wrażliwość. Uważała go za zimnego faceta, podob
nego do wuja Roberta, który prawdopodobnie wyko
rzystuje kobiety dla zaspokojenia swoich potrzeb, nie
102 UKRYTE MOTYWY
angażując się uczuciowo. Był sztywny i ironiczny,
doszła więc do wniosku, że będąc w jej towarzystwie
trzyma się na baczności.
W tym przekonaniu utwierdziło ją zachowanie
Alexa na początku eskapady. Był odpychający i drwią
cy, chociaż gdy opowiedziała mu o swoich rodzicach,
okazał cień współczucia. Nie rozumiała, dlaczego mu
się zwierzyła. Przecież nawet Chrisowi nie pisnęła na
ten temat ani słówka, a zdradzenie się przed Alexem
wydawało się szczytem głupoty. Ale stało się, a on
nigdy nie wydał jej sekretu wujowi.
Był to jednak drobiazg w porównaniu z tym, co się
zdarzyło później. Uraził ją swoim grubiaństwem.
Miałam rację, upewniła się, przypomniawszy sobie
tamtą kłótnię. Potem, pod wpływem impulsu, rzuciła
się do ucieczki.
Gdyby zastanowiła się choć sekundę, zrozumiałaby,
że postąpiła nierozsądnie. Alex mógł odjechać i aż
strach pomyśleć, co mogłoby się stać. Spędziła później
wiele bezsennych nocy rozpamiętując to wydarzenie.
Wtedy jednak straciła cały rozsądek. Teraz zaś,
wspominając, jak Alex przedzierał się przez żywopłot,
musiała się uśmiechnąć. Tak niecodzienny był to
widok: wymuskany zazwyczaj Alexander Seton z potar
ganymi włosami, w poszarpanej marynarce. Gdyby
sama nie była wtedy w opłakanym stanie, pękałaby
ze śmiechu. Ale przynajmniej za maską dostrzegła
twarz żywego człowieka. Kiedy się do niej uśmiechnął,
mocniej zabiło jej serce.
Był miły, lecz gdy wrócili do samochodu, wszystko
potoczyło się nie tak, jak trzeba. Gdy ją dotknął, gdy
poczuła na piersiach smukłe, długie palce, nie znalazła
dość sił, by go odepchnąć. Na początku słabo
protestowała, zacisnęła usta. Na próżno. W głębi
duszy przecież go pragnęła i on to jakoś odgadł.
Kiedy ją zaczął całować, zareagowała tak namiętnie,
UKRYTE MOTYWY 103
aż się sama przeraziła. Przy Chrisie nigdy czegoś
takiego nie czuła, nigdy nie całował jej w taki sposób.
Jego pieszczoty wywołały jęk rozkoszy.
Pocałunki nie wystarczały. Pragnęła czegoś więcej.
Pragnęła go całego. Wiedziała, że i on chce się z nią
kochać. Gorączkowe muśnięcia dłonią dawały tego
zmysłowy przedsmak. Kiedy im przeszkodzono, Isabel
niemal popłakała się z uczucia zawodu.
Potem, gdy policjant wreszcie skończył inspekcję,
poczuła się niby sprzedajna dziewka, gotowa wskoczyć
na tylne siedzenie każdego samochodu. Alex natomiast
znowu przeistoczył się w zimnego, zachowującego
dystans wroga.
Kiedy ruszyli w dalszą drogę, Isabel z przerażeniem
zaczęła się zastanawiać, czy cała ta scena nie była
z góry ukartowana przez Roberta Setona, który
chciał udowodnić, że Isabel jest mało warta. Jednak
gdy spytała Alexa, czy zamierza opowiedzieć o wszys-
tkim Chrisowi, zaprzeczył. O ile jej wiadomo, nigdy
tego nie uczynił.
Weekend w Nazeby okazał się trudny dla nich
obojga. Aż do tamtej pory Isabel nie miała żadnych
wątpliwości co do swojego związku z Chrisem. Ślub
był za pasem i nie mogła już nic zmienić. Poza tym
Chris był bardzo czuły. Zdołała sobie wmówić, że
epizod z Alexem to tylko chwilowe zapomnienie.
Była przekonana, że Alex pociągał ją jedynie
fizycznie. Kiedy pojawił się u niej w wieczór poprze
dzający wesele, bez wahania chciała go wyrzucić. Był
pijany i arogancki i, dopóki jej nie dotknął, niegroźny.
Ale potem wziął ją w ramiona. Przeraziła się, że jak
tylko ją pocałuje, zgasi cały jej opór. Gdyby już była
mężatką, powtarzała sobie rozpaczliwie, nie lgnęłaby
tak do Alexa. Gdyby się już kochali z Chrisem, nie
pragnęłaby tak mężczyzny, który przecież chce jej
wyłącznie do łóżka.
104 UKRYTE MOTYWY
Wstrzemięźliwość Chrisa wydawała się jej rozczulają
ca i staroświecka. Czuła, że musi to uszanować.
Pociąg do kuzyna Chrisa tym bardziej zasługiwał
na naganę. Kiedy Alex zaczął ją napastować, odezwał
się w niej instynkt samozachowawczy. Musi go od
siebie odepchnąć, uciec przed nim, nim nad sobą
straci kontrolę.
Bez namysłu chwyciła żelazko, nie przypuszczając
nawet, że sam jego ciężar zrobi swoje. A kiedy Alex
zawył z bólu i zatoczył się, niemal oszalała z przera
żenia. Gdyby wtedy pozwolił się jej opatrzyć, sprawy
mogłyby przybrać całkiem odmienny obrót.
Oczywiście, nie zrezygnowała ze ślubu. Duma, ten
zły doradca, zaprowadziła Isabel przed ołtarz. Nie
miała zamiaru dać satysfakcji Robertowi Setonowi,
poza tym chciała przytrzeć nosa Alexowi.
Pokręciła głową. Jakże wtedy była głupia! Ale
przekonała się o tym dopiero w noc poślubną. A kiedy
wrócili po miesiącu miodowym, była roztrzęsiona
i przygnębiona w poczuciu żałosnej świadomości, iż
poślubiła niewłaściwego człowieka.
Gdy tylko znalazła się w Anglii, usiłowała zerwać
nieudane małżeństwo. Nie chciała prosić Chrisa i udała
się do jego ojca błagając o anulowanie ślubu. On
jednak wpadł w furię, gdy ośmieliła się wytłumaczyć,
na czym polega nieszczęście. Zarzucił jej kłamstwo.
Chris jest absolutnie normalny, to jego syn i żadna
striptizerka nie wystawi go na pośmiewisko.
Zagroził także, że jeśli Isabel spróbuje opuścić
Nazeby, dopilnuje, by już nigdy nie dostała pracy.
Wierzyła mu. Robert Seton nie rzucał pogróżek na
wiatr. Jego rywale przekonali się o tym na własnej
skórze. Chris pokpiwał z ojca, ale ona w najśmielszych
marzeniach nie spodziewała się, że ta bezwzględność
obróci się przeciwko niej. Zszokowana, przerażona,
niedoświadczona, bez pieniędzy, była bezradna.
UKRYTE MOTYWY
105
Rozważała, czy mino wszystko nie zlekceważyć
pogróżek Roberta i nie uciec, ale jakoś nigdy nie
nadarzyła się okazja. Przy tym duma, z powodu
której znalazła się w tej sytuacji, uniemożliwiała jej
wszelkie próby nadania małżeństwu właściwego ob
licza. Chris na swój sposób ją kochał. Albo tak się jej
wydawało.
Z perspektywy czasu zrozumiała, że była po prostu
słaba. Pozwoliła Setonowi manipulować sobą, nie
podjęła prawdziwej walki o odzyskanie niezależności.
Sprzedała ją za pieniądze, zaś lojalność wobec Chrisa
wprawiła ją w jakiś stan bezwładu. Dopiero gdy
widziała Alexa, uzmysłowiała sobie, jakim jest tchó
rzem.
Oczywiście, usprawiedliwiała siebie samą. Ktoś,
kto wzrastał w spartańskich warunkach sierocińca,
musiał docenić luksus posiadania własnego pokoju
w jednej z najpiękniejszych wiejskich rezydencji Anglii.
I jeszcze była Vinnie, która starała się osłodzić jej
życie. Z jakichś powodów lady Denby roztoczyła nad
nią opiekuńcze skrzydła. Isabel nigdy się jej nie
zwierzała. Mimo to starsza pani domyślała się
powodów konfliktu.
Teraz lata spędzone w Nazeby wydawały się złym
snem. Koszmar dopełnił się, gdy nakryła Chrisa
w łóżku z Jerroldem Palmerem.
Wzdrygnęła się. To była chyba najwstrętńiejsza
chwila z całych tych dwóch lat, gorsza nawet od tej;
w której wstrząśnięta czytała pozew rozwodowy,
wymieniający Palmera jako j e j kochanka.
Zastanawiała się wtedy, jak Robertowi Setonowi
udało się nakłonić Palmera do uczestnictwa w takim
szachrajstwie. Szybko jednak uzyskała odpowiedź.
Najwyraźniej Jerroldowi równie jak Chrisowi zależało,
by ich skłonności homoseksualne nie wyszły na jaw. Ich
wspólne świadectwo okazało się dla Isabel miażdżące.
106
UKRYTE MOTYWY
Nie mogła pojąć, że ojciec Chrisa mógł posunąć się
tak daleko nawet w obronie syna. Powinna jednak
zrozumieć, że gdy w grę wchodziło rodowe nazwisko,
Robert Seton nie cofał się przed niczym.
Oczywiście, błagała Chrisa, by zmienił zeznania, by
wyznał prawdę i oczyścił ją z zarzutów. Mogą się
rozwieść, przekonywała. W każdej chwili anulować
małżeństwo. Niech tylko przemówi.
Lecz Chris nie chciał jej słuchać. Prawdopodobnie
działał w myśl instrukcji ojca i tydzień po złożeniu
pozwu wyjechał na kontynent. Nie zostawił adresu
i porzucił Isabel na pastwę losu. Nie było nawet
Vinnie, która bawiła w Australii, w Melbourne,
u starego przyjaciela. Poza tym wypadki następowały
tak szybko, że nim zdążyłaby wrócić do Anglii,
byłoby za późno na jakąkolwiek interwencję.
Isabel pozostało więc zaapelować do jedynego czło
wieka - Alexa. Tylko on spośród wszystkich znanych
jej osób miał dość wpływów... i sposobów, by jej bronić.
Isabel bowiem nie dysponowała gotówką na adwokata.
Od chwili, w której wpadła na pomysł, by poroz
mawiać z Alexem, tylko o tym myślała. Przemierzając
opustoszałe pokoje Nazeby wmawiała sobie, że jeśli
on pozna prawdę, okaże jej współczucie. Uwielbiała
Nazeby, ale podczas tamtych okropnych dni zaczęła
je nienawidzić. Zrozumiała, że Robert zostawił ją
tutaj po to, by okazać, jak jest bezsilna wobec potęgi
Setonów.
Tak czy inaczej, była zdecydowana skontaktować
się z Alexem. Pomyślała, że świadectwo lekarskie
może obrócić wniwecz kłamstwo Chrisa. Z pewnością,
jeśli wyzna Alexowi prawdę, ten nie odmówi jej
pomocy. Nawet po tym wszystkim, co się między
nimi dwojgiem wydarzyło, ufała mu. To prawda, że
był pupilem wuja, ale zawsze miał własne zdanie.
Nazajutrz pojechała do Londynu należącym do
UKRYTE MOTYWY 107
rezydencji Audi. Nikt nie usiłował jej zatrzymywać.
Seton dał Isabel sześć tygodni na znalezienie sobie
lokum, służba więc pewnie uważała, iż wyruszyła na
poszukiwanie mieszkania.
Nigdy nie odwiedzała Alexa, wiedziała jednak, że
mieszkał w wieżowcu opodal Hyde Parku. Na wizytę
wybrała sobotnie przedpołudnie, w nadziei, że łatwiej
zastanie go w domu. Pójście do biura wydawało się
zbyt oficjalne. Poza tym nie chciała, by któryś
z urzędników powiadomił Roberta Setona.
Z Nazeby wyjechała wcześnie i jeszcze przed wpół
do dziesiątej pchnęła przeszklone drzwi Romsey Court.
Z opowieści Chrisa wiedziała, że apartament Alexa
znajduje się na piętnastym piętrze. Nie spodziewała
się jednak, iż budynku pilnują strażnicy.
Wszystkich wchodzących bacznie lustrował siedzący
za biurkiem w hallu umundurowany mężczyzna. Isabel
pod jego podejrzliwym wzrokiem poczuła się niczym
intruz.
- Hm... chciałabym odwiedzić pana Setona - wyjaś
niła. Strażnik uniósł się. - Pana Alexa Setona.
Apartament numer 1504.
Mężczyzna przez chwilę przyglądał się jej uważnie.
- Proszę - wskazał windy. - Powiadomię kamer
dynera, że za chwilę pan Seton będzie miał gościa.
- Dziękuję.
Isabel obawiała się czegoś gorszego. Tamten mógł
zapytać ją o nazwisko, a nie miała żadnej pewności,
czy w tych okolicznościach Alex zgodziłby się ją
przyjąć. Strażnik jednak okazał się niegroźny. Może
z kamerdynerem będzie musiała się zmierzyć-
Nieduży Irlandczyk, który na jej dzwonek pospieszył
do drzwi, nie był ani silny, ani przerażający. Widząc
w jego oczach niekłamane zdumienie, znowu uznała
za stosowne wyjaśnić cel swojej wizyty.
- Chciałabym... zobaczyć się z Alexem - powiedziała
108 UKRYTE MOTYWY
speszona następną nieprzyjazną twarzą. Gdyby wie
działa, jakie napotka trudności, w ogóle zrezygnowała
by z przyjazdu.
- A czy pan Seton oczekuje panienki? - spytał
majordomus tonem kogoś, kto z góry potrafi przewi
dzieć odpowiedź. Isabel westchnęła.
- Pani. Pani Seton. Nie, nie spodziewa się, ale
sądzę, że mnie przyjmie.
Zabawne było widzieć, jak rzednieje mu mina,
dziewczyna była jednak zbyt spięta. Niecierpliwie
czekała na jakąkolwiek oznakę rozpoznania. Och,
cóż by dała, by nie musieć uciekać się do tego sposobu!
- Żona pana Christophera? - upewnił się po chwili
Irlandczyk.
- Wystarczy pani Seton - uściśliła ostro, zerkając
ponad jego ramieniem w głąb oświetlonego salonu.
- Mogę wejść? Zdaje się, pan Alex jest w domu.
Kerry O'Flynn zrobił gwałtownie krok w tył.
- Owszem, proszę - przyzwolił, najwyraźniej niepew
ny, czy może trzymać dziewczynę w progu, kiedy
będzie anonsował wizytę. - Proszę dalej. Dam znać
panu Setonowi. Chyba już wstał. Śniadanie podawałem
jakiś czas temu.
- Wciąż leży w łóżku? - zdumiała się, wkraczając
na lśniący parkiet. Irlandczyk kiwnął głową, zamykając
drzwi.
- Cóż, pracuje do późnej nocy. Jeżeli pani zechce
tu poczekać, pani Seton, sprawdzę, czy pan Alex jest
już na nogach.
Isabel rozglądała się ciekawie po eleganckim salonie,
kiedy wyczuła czyjąś obecność. Odwróciła się, spo
dziewając się kamerdynera, gotowego zasypać ją
tysiącem wymówek. Natknęła się jednak na Alexa,
wyraźnie niezbyt zachwyconego jej odwiedzinami.
Nawet w sięgającym kolan granatowym szlafroku na
gołym ciele prezentował się groźnie i nieprzystępnie,
UKRYTE MOTYWY 109
Isabel zaś, która widziała go po raz pierwszy od
wielu miesięcy, poczuła zdradziecki przypływ uczuć.
- Och, Alex! - oblizała wargi. - Dziękuję, że
zgodziłeś się ze mną zobaczyć.
- Nie miałem wielkiego wyboru! Skoro tu wtarg
nęłaś! - zauważył z kamienną miną. - Czego chcesz,
Isabel? Chrisa u mnie nie ma. Nie dysponuję także
jego adresem, jeśli ci o to chodzi.
Wzięła głęboki oddech.
- Wcale nie przyszłam rozpytywać o Chrisa.
- Przerwała, by zapanować nad drżeniem w głosie.
- Wierz mi, nie interesuje mnie, gdzie on jest,
a szczególnie z kim. Przyszłam porozmawiać z tobą.
Powinnam to zrobić już dawno temu.
- Doprawdy? - Alex ściągnął brwi.
- Tak. - Zrobiła w jego stronę krok. - Och, Alex,
dlaczego dopuściłeś do mojego małżeństwa z Chrisem?
Dlaczego mnie nie powstrzymałeś, kiedy miałeś okazję?
- Ja miałem okazję! - Brwi Alexa uniosły się
w niekłamanym zdumieniu. - Isabel, powody, dla
których poślubiłaś mojego kuzyna, nie miały ze mną
nic wspólnego. Nie mogłem i nie chciałem odradzać
ci małżeństwa.
- Nieprawda! - przygryzła w rozpaczy wargi.
- Zapewniam cię...
- Och, zdobądź się choć raz w życiu na szczerość!
- krzyknęła. - Mogłeś to zrobić. Wiesz o tym równie
dobrze jak ja. Oboje zachowaliśmy się niczym głupcy,
a teraz... teraz ja za to płacę.
Alex zmierzył ją jadowitym spojrzeniem.
- Chyba Chris płaci, jeśli chodzi o ścisłość - zau
ważył lodowatym tonem. - Mam nadzieję, że nie
usiłujesz mnie winić... za swój romans z Jerroldem
Palmerem...
- Nigdy nie miałam żadnego romansu! - przerwała
mu desperacko. - Alex, to Chris miał! Nie ja! Twój
1 1 0 UKRYTE MOTYWY
wuj wykręcił kota ogonem. Aby mnie wrobić, a ochro
nić swojego cennego synalka!
Alex patrzył na nią wzgardliwie.
- Twierdzisz, że Chris to wszystko wymyślił?
- potrząsnął głową. - Nie wierzę ci!
- Nie, ja chcę tylko wyjaśnić...
- Aha, więc nie wymyślił...
- Nie! Alex, ty nic nie rozumiesz!
- Cóż, po raz pierwszy, odkąd przyszłaś, nie mijasz
się z prawdą - zgodził się opryskliwie. - Lepiej
odejdź. Nie mamy sobie nic więcej do powiedzenia.
Isabel pokręciła głową. Nie mogła pojąć, że Alex
nawet nie chce jej wysłuchać.
- Proszę - błagała. - Musisz mi uwierzyć. Ja
niczego złego nie zrobiłam.
- Tracisz czas! - zacisnął wargi. - Zapomnij, że
w ogóle się znaliśmy! Dobrze wiem, że jesteś istotą
pozbawioną wszelkich skrupułów. Każdy, kto za
chowałby się tak jak ty w wigilię własnego ślubu...
- To nie była moja wina!
- Czyja wobec tego?
- To ty do mnie przyszedłeś, Alex!
- Gdyż zorientowałem się, jakie z ciebie ziółko,
a zrobiłbym wszystko, by ochronić Chrisa...
- Nie!
- Tak - potwierdził twardo. - Mój Boże! I ty masz
czelność prosić mnie o wyciągnięcie z tarapatów,
w jakie się sama wpakowałaś!- Nie brak ci tupetu.
- Alex...
- To, iż nie przestrzegłem Chrisa, że jesteś małą
dziwką, nie znaczy, że miałbym ochotę cię bronić.
Chryste, nie rozumiem, jak on w ogóle mógł tak długo
cię tolerować. Ja od razu przejrzałem cię na wylot.
Jeżeli nie wystarczy ci jeden mężczyzna, powinnaś mieć
na tyle przyzwoitości, by odejść, zamiast przyprawiać
Chrisowi rogi z jego własnym przyjacielem.
UKRYTE MOTYWY 1 1 1
Isabel skoczyła ku niemu. Przepełniały ją jedno
cześnie ból, udręka i gorzkie rozczarowanie, musiała
choć trochę tego z siebie wyrzucić, inaczej postradałaby
zmysły.
- Ty... ty bydlaku! - zaszlochała. Wyleciała jej
z głowy myśl o świadectwie lekarskim, które łatwo
mogłoby oczyścić jej imię. Teraz myślała tylko o tym,
że Alex jest jej wrogiem i że on naprawdę uwierzył
w kłamstwo Chrisa.
Alex nie był przygotowany na atak. Nim zdołał
nad nią zapanować, zdążyła rozorać mu paznokciami
skórę klatki piersiowej a nawet kopnąć. Dysponował
jednak refleksem, przewyższał ją siłą, więc szybko
unieruchomił jej ręce. Isabel zostały tylko obelgi.
- Drań! - mamrotała bezradnie, oczy jej przepełniły
piekące łzy. Alex stłumił przekleństwo i uwolnił ją.
- Lepiej stąd odejdź.
Odwróciła się, ocierając dłonią oczy. Nie mogła
nawet na niego spojrzeć. Świadomość, że Alex nią
gardzi, dopełniła czary goryczy.
Nie pamięta, jak dotarła do Nazeby. Musiała wracać
samochodem, gdyż nazajutrz Audi stał w garażu.
Zapakowała do niego swój skromny dobytek, zo
stawiając wszystkie kosztowne stroje kupione po ślubie
z Chrisem.
Uzgodniła z ochmistrzynią, jak zwróci samochód
i opuściła Nazeby na zawsze. Tydzień później wynajęła
pokój na Bayswater, i miała nadzieję, że zasiłek dla
bezrobotnych pozwoli jej przetrwać, dopóki nie
znajdzie pracy.
Gdy lady Denby po powrocie z Australii odkryła,
co zaszło, odwiedziła Isabel. Nakłoniła ją, by pozwoliła
wynająć sobie skromne mieszkanko. Vinnie wprawdzie
wolałaby coś większego od dwóch pokoi na Earl's
Court, ale Isabel była stanowcza, więc lady Denby
uszanowała życzenie dziewczyny.
1 1 2 UKRYTE MOTYWY
Isabel westchnęła. Babka Chrisa nie zadawała
żadnych pytań. Nie wspominała nawet jego imienia,
nie dopytywała się o Jerrolda Palmera. Wolała, aby
Isabel sama o wszystkim opowiedziała. Dopiero po
wielu miesiącach dziewczyna wyznała, iż to nie jej
należy przypisać winę.
Nawet wtedy wystrzegała się, by nie stawiać żadnych
zarzutów eks-mężowi. Pamiętała reakcje jego ojca
i kuzyna, obawiała się, że i babka jej nie uwierzy. Ale
Vinnie powstrzymała się od pochopnej oceny, a kiedy
poznała już całą prawdę, przytuliła serdecznie dziew
czynę, by pocieszyć ją chociaż w ten sposób. Dopiero
po ogłoszeniu ostatniej woli lady Denby, Isabel
zrozumiała, że starsza pani dała wiarę jej słowom.
Legat w postaci akcji wydawał się bezapelacyjnym
uniewinnieniem. Czyżby dlatego pragnęła zachować
je za wszelką cenę? Gdyż stanowiły dowód, iż jednak
ktoś jej zaufał?
ROZDZIAŁ DZIEWIĄTY
Isabel wsuwała nogawki skórzanych spodni do
wysokich butów, kiedy zabrzęczał domofon. Zmarsz
czyła brwi, skończyła naciągać drugi but, potem
podniosła słuchawkę. Nie miała pojęcia, kto to mógł
być. Jason, na pewno nie skrócił pobytu w Hiszpanii.
- Tak?
- Isabel?
Aż się skurczyła, słysząc głos Alexa. Alex? Czego
on chce? Dopiero przed chwilą otrząsnęła się z boles
nych wspomnień. Był ostatnim, którego chciała
zobaczyć.
Przełknęła ślinę i odezwała się możliwie obojętnym
tonem.
- Tak? W jakiej sprawie?
- Mogę wejść?
Zatkało ją.
- Nie sądzę, by był to dobry pomysł - ucięła
chłodno. - Jeżeli chcesz rozmawiać o akcjach, propo
nuję, żebyś skontaktował się z moim doradcą...
- Nie chodzi mi wcale o akcje - przerwał ochrypłym
głosem. - Chcę z tobą porozmawiać. Wolałbym tego
nie robić, stojąc w deszczu...
- Jeżeli chodzi o radę nadzorczą... - zawahała się.
114
UKRYTE MOTYWY
- Powtarzam, to nie ma nic wspólnego ze sprawami
Koncernu Denby! - westchnął. - Proszę.
Isabel otworzyła usta. Alex mówiący „proszę"!
Zapisać sadzą w kominie. Swoją drogą, ciekawe, co
go sprowadziło w sobotnie przedpołudnie. Takie
postępowanie nie pasowało do niego.
- Hm... dobrze - zgodziła się wreszcie. Nacisnęła
guzik. - Pchnij drzwi. Otwieram.
Gdy pokonywał schody, otworzyła drzwi na oścież,
i stanęła w niszy okiennej. Mając za plecami światło,
zyskiwała chwilową przewagę, choć w ten ponury
dzień była ona niewielka.
Alex dotarł do drzwi, potem zerknąwszy do środka
wszedł i zamknął je za sobą. Kiedy zajmował się
zatrzaskiem, Isabel przyjrzała mu się. Mimo mocnego
postanowienia, że zachowa dystans, dziewczyna zrozu
miała, iż w jego obecności traci całą pewność siebie.
Musiał spacerować na deszczu, gdyż miał wilgotne,
pozlepiane włosy. Jej wzrok przykuła szczupła twarz,
z której patrzyły niepokojące, czarne oczy.
- Isabel - powiedział na powitanie. Rozpiął kurtkę.
- Co za poranek!
- Okropny - zgodziła się. - Właśnie wybierałam
się na zakupy, ale z przyjemnością to odłożę.
- Na twoim miejscu w ogóle zrezygnowałbym
- stwierdził, krzywiąc się. - West End jest tak zapchany,
że nie znajdziesz miejsca do parkowania.
- Chciałam pojechać taksówką - wzruszyła ramio
nami.
- Aha - kiwnął głową. - Czy to konieczne?
- Zakupy? Przecież muszę coś jeść.
- Rozumiem - zwiesił głowę. A potem ku jej
zdumieniu dodał: - Moglibyśmy zjeść coś wspólnie.
- Z tobą? - wyrwało się dziewczynie, nim zdążyła
się pohamować. Spostrzegła, że Alex cofnął się słysząc
niedowierzanie w jej głosie.
UKRYTE MOTYWY 1 1 5
- Nawet dranie jadają - zauważył sucho. Isabel ze
zdziwieniem ujrzała cień rumieńca na jego twarzy.
- Ja... nie... -zachowanie Alexa speszyło ją. Mogła
sobie wyobrazić każdy powód jego wizyty, tylko nie
chęć zaproszenia jej do restauracji. - Sama nie wiem...
Teraz Alex wzruszył ramionami. Zauważyła, że
z kołnierza kurtki skapuje woda, przyniosła więc
z łazienki ręcznik.
- Proszę. I może zdejmij kurtkę.
- Dziękuję. - Isabel siłą musiała odrywać wzrok
od szczupłego muskularnego ciała widocznego pod
jasnoniebieską koszulą. Gdy wycierał włosy, założyła
ręce i obróciła twarz do okna. To lepsze niż przypat
rywanie się Alexowi, pomyślała. Była spięta. Idiotka,
wmawiała wciąż sobie, że go nienawidzi. Być może,
było tak kiedyś. Teraz jej napięcie brało się z całkiem
innego źródła.
- No i?
Odwróciła ku niemu twarz, spostrzegła, że na powrót
włożył kurtkę. Z potarganymi włosami, z kropelkami
deszczu na rzęsach wydawał się niepokojąco przy
stępny. Zbyt przystępny, przestrzegła się. Przywykła
widzieć jego oficjalne oblicze, a prywatna twarz
okazywała się bardzo ludzka.
Przełknęła ślinę, zmusiła do uśmiechu.
- Wprost nie do wiary, że przyszedłeś w sobotę
rano po to tylko, by zaproponować mi lunch - oświad
czyła lekko, stwierdzając z ulgą, że w jej głosie
zabrzmiało więcej pewności siebie, niż jej w istocie
miała. Gdyby Alex wiedział, że rozbroiła ją sama
myśl o wspólnym lunchu, nie żywiłby wątpliwości, iż
prędzej czy później nakłoni ją do sprzedaży akcji.
- Bo wcale tak nie jest. - Isabel tylko ogromnym
wysiłkiem woli nie przestała się uśmiechać. Powinnam
była to wiedzieć, pomyślała gorzko. Dla Alexa Setona
każdy dzień to dzień pracy. Sposobem dostał się do
116
UKRYTE MOTYWY
jej mieszkania, ale już na miejscu nie miał powodu, by
dalej udawać.
Znowu przełknęła ślinę, zdławiła rozczarowanie.
- Cóż, wobec tego sugeruję... - zaczęła ochryple,
on jednak jej przerwał.
- Przyszedłem prosić cię o wybaczenie. - Osłupiała.
- To, czego dopuściłem się w czwartek, było sprzeczne
z etyką zawodową. Powinienem przed posiedzeniem
przesłać ci odpowiednie materiały. Przejąłem metody
Roberta i zastawiłem na ciebie pułapkę. Nie ma na to
usprawiedliwienia, ale chciałbym, abyś wiedziała, że
od tamtej pory podle się czuję.
Isabel była zadowolona, że stoi pod oknem, gdyż
mogła się wesprzeć o parapet. Wydawało się jej, że
Alex niczym jej już nie zadziwi. Te słowa jednak tak
kłóciły się z charakterem Alexa, że nie potrafiła
zrozumieć, co zmiękczyło serce pana Setona.
- Toteż - odezwał się po chwili - mogę chociaż
zaprosić cię na lunch. Zgodzisz się?
- Czy to wuj cię przysłał... - uczyniła bezradny gest.
- Nie.
- A może to jakiś nowy podstęp, by wkraść się
w moje zaufanie?
- Nie - zaprzeczył kategorycznie. - Wierz lub nie,
ale przyszedłem tu wyłącznie z własnej woli. Zapew
niam cię, że wuj nie pochwaliłby tego.
W to akurat bez trudu uwierzyła. Wyobraziła sobie
wściekłość Roberta Setona na wieść, że jego pupil
brata się z „wrogiem".
- Cóż, wdzięczna jestem za szczerość i doceniam
ten gest, ale naprawdę nie musisz fatygować się
zaproszeniem mnie na lunch...
Alex zacisnął wargi.
- Nie muszę - zgodził się bezbarwnym tonem.
- Chcę!
- Dlaczego? - oblizała wargi.
UKRYTE MOTYWY
117
- Mówiłem już.
- W ramach zadośćuczynienia?
- Tak.
- Więc powtarzam, że nie ma potrzeby. - Zebrawszy
się w sobie, spojrzała mu prosto w oczy. - Wolałabym
nie przysparzać ci kłopotów.
- A jeżeli ja tego właśnie chcę? - W ciemnych
oczach dostrzegła napięcie.
- Trudno mi uwierzyć. - Isabel wstrzymała oddech.
- Tak? Cóż nic nie stoi na przeszkodzie, byś się
zgodziła.
- Alex...
- Isabel?
Zacisnęła wargi.
- Przecież ty nawet mnie nie lubisz! - zaprostes-
towała.
- Siebie także - skomentował sucho. - Ale rzeczy
wiście oboje powinniśmy coś zjeść i nie widzę powodu,
dlaczego nie moglibyśmy zrobić tego razem. Jak
myślisz?
Mogłaby wymienić kilkanaście istotnych powodów.
Choćby ten, że w jego obecności była spięta i zdener
wowana. No cóż, chyba jednak bezpieczniej siedzieć
z Alexem w restauracji niż w jej własnym salonie.
Wiedziała już, czym może się to skończyć.
- Zgoda - powiedziała wreszcie, gardząc własną
słabością. - Zjem z tobą lunch. Ale potem...
- Może na razie skupmy się na tym jednym, dobrze?
- zaproponował, ledwie dostrzegalnie marszcząc czoło.
- No co, idziemy?
Zawahała się. Boty na płaskich obcasach i skórzane
spodnie pasowały na włóczęgę po sklepach, nie
nadawały się jednak do restauracji, którą Alex
prawdopodobnie wybierze. Podobnie włosy, zaplecione
w warkocz. Jedynie kremowa jedwabna bluzka była
do zaakceptowania.
sip A43
1 1 8 UKRYTE MOTYWY
- Dla mnie wyglądasz doskonale - stwierdził
niespodziewanie Alex, jakby czytając w jej myślach.
- Chodźmy, włóż tylko jakiś płaszcz. Żebyś nie zmokła.
Isabel musnęła jeszcze tuszem rzęsy, a beżowym
cieniem powieki. Miała tak wspaniałą karnację, że
nie potrzebowała mocnego makijażu. Efekt i tak był
znakomity.
- Jestem gotowa. - Wyszła z sypialni i zauważyła,
że Alex nie ruszył się ani o krok. Związała paskiem
zielony prochowiec. Idąc z Alexem ku drzwiom
uprzytomniła sobie, że po raz pierwszy ją gdziekolwiek
zaprosił. Popatrzyła na niego niemal bojaźliwie.
Ferrari stał zaparkowany kilkanaście metrów dalej,
Isabel poczekała więc w sieni, Alex zaś puścił się ku
niemu sprintem. Otworzył drzwiczki, wskoczył do
środka, natychmiast zapalił silnik i podjechał po
dziewczynę.
Gdy uchylił drzwiczki, opuściła schronienie. Kiedy
zajmowała miejsce, wróciło niemiłe wspomnienie ich
ostatniej wspólnej podróży.
- W porządku? - Alex spojrzał na nią miękkim
i aż niepokojąco czułym wzrokiem. Nigdy dotąd nie
spotkała się z taką opiekuńczością z jego strony.
Boże, pomyślała, zaciskając wargi, na pewno znowu
dam zrobić z siebie idiotkę.
Alex miał rację, ulice były zatłoczone. Ludzie
przesiedli się do własnych środków lokomocji chcąc
zaoszczędzić sobie wyczekiwania na przystankach.
Jazda do centrum Londynu okazała się koszmarem.
Alex panował jednak nad sytuacją, więc Isabel
rozsiadła się wygodnie. Nawet przy takiej pogodzie
samochód Alexa zwracał uwagę.
- Angielskie lato - mruknęła ponuro, gdy znowu
utknęli w korku. - Powinnam jednak wyjechać do
Hiszpanii.
Alex zerknął na nią.
UKRYTE MOTYWY
119
- Do Hiszpanii?
- Do Madrytu - uściśliła. - Miałam brać udział
w sesji plenerowej zorganizowanej przez Jasona.
Alex zmarszczył brwi.
- Więc dlaczego cię tam nie ma?
Skrzywiła się.
- Nie uwierzysz... ze względu na posiedzenie rady
nadzorczej.
Przez chwilę panowało milczenie, potem Alex zapytał
z niedowierzaniem:
- Zrezygnowałaś z Hiszpanii na rzecz rady?
- Zgadza się - wzruszyła ramionami. - Idiotyczne,
co? Jason złościł się nie na żarty.
Alex pokonał następne skrzyżowanie, potem zagad
nął jakby od niechcenia:
- Spędzasz z tym Ferrym wiele czasu, co?
Odwróciła wzrok.
- Trochę - przyznała ostrożnie. - Jesteśmy przyja
ciółmi. Okazał mi sporo sympatii i niemało mu
zawdzięczam.
- Jak dużo?
To pytanie miało swój podtekst. Isabel jednak
potraktowała je jako dobrą monetę.
- Zaryzykował i dał mi pracę, kiedy nikt inny się
nie kwapił - wyjaśniła spokojnie. - Agencja, dla
której pracowałam przed... ślubem, nawet nie chciała
o mnie słyszeć. Woleli młodsze dziewczyny, a nie
dwudziestopięcioletnią rozwódkę, która zapomniała,
jak w ogóle trzeba się ruszać.
- A zapomniałaś? - zmarszczył brwi.
- Owszem - odparła poważnie. - Sprawne pozo
wanie to rezultat ciężkich ćwiczeń. Nie można tak po
prostu przyjść z ulicy i zostać modelką.
We wzroku Alexa pojawił się cień kpiny.
- Więc mimo wszystko to zawód.
- Tłumaczyłam ci już kiedyś - przypomniała mu
120 UKRYTE MOTYWY
ostro, potem uspokoiła się. Dzisiaj Alex nie zarzucał
na nią sieci. Był wprost niewiarogodnie miły. Podej
rzanie miły, przestrzegła się surowo. Cóż to się mówi
o lisim uśmiechu?
Dopiero gdy przejeżdżali most Hammersmith, zo
rientowała się, że wcale nie zmierzają w stronę
West Endu. Wcześniej uznała, że Alex lepiej zna
Londyn, a poza tym niewiele mogła dostrzec zza
zalanych deszczem szyb.
- Gdzie my jedziemy? - spytała dość łagodnie,
sądząc, że wiezie ją do jakiejś podmiejskiej gospody.
- Zdaje się, opuszczamy miasto.
- Zgadza się. - Rzucił jej pełne otuchy spojrzenie.
- Opowiedz, co byś robiła w tym całym Madrycie?
Przygryzła wargę. Kusiło ją, by stanowczo zażądać
odpowiedzi na swoje pytanie, nie chciała jednak rwać
świeżo nawiązanej nici porozumienia.
- Och, pracowała, jak sądzę - stwierdziła, wzru
szając ramionami. - Prawdopodobnie byłoby gorąco,
ale mogłabym popływać. To jeden z plusów mieszkania
w hotelu. Zawsze znajdzie się jakiś basen, więc my...
to znaczy, ja wraz z resztą dziewcząt... staramy się
maksymalnie z tego korzystać.
- A Ferry? - rzucił cicho Alex! - Dołącza do was?
Isabel zawahała się.
- Czasami.
- Często?
- Niekiedy. - Odwróciła wzrok ku oknu. - Gdzie
jesteśmy?
- Czy ty go kochasz? - spytał. Odwróciła się,
spojrzała mu w oczy.
- Nie!
- Na pewno?
- Oczywiście. - Poczuła, że się rumieni. - Tak czy
owak, to moja prywatna sprawa. Zgadzasz się?
Wzruszył ramionami.
UKRYTE MOTYWY 1 2 1
- Która godzina? - zaciekawił się, całkowicie
zmieniając temat. Isabel rozzłościła się.
- Kwadrans po dwunastej - automatycznie zerknęła
na swój zegarek, potem ostentacyjnie na zegar
samochodowy. - Nie tak?
- Tak. - Uśmiechnął się. - Wobec tego powinniśmy
zdążyć na późny lunch.
Zamajaczyło skrzyżowanie z szosą M3. Isabel nagle
poczuła skurcz w dołku. To droga do Nazeby! Zrobiło
się jej niedobrze. Boże, Alex musi ją wieźć do wuja!
A ona uwierzyła, że chce ją przeprosić.
- Zatrzymaj się - rozkazała, sięgając do pasa
bezpieczeństwa. Przeklinała w myśli swą łatwowierność.
Dlaczego wobec Alexa zawsze okazywała się taka
słaba? Odpowiedź znała aż za dobrze, co przecież
niczego nie zmieniało.
Ferrari jednakże nie zwolnił, Isabel miała zaś
na tyle rozsądku, by nie wyskakiwać przy tej szy
bkości. Nie była kaskaderką, a modelką. Gdyby
złamała sobie coś przy skoku, cała jej kariera
runęłaby w gruzy.
- Alex, proszę. - Choć gardziła sobą za błagalny
ton, za nic nie chciała znowu stanąć twarzą w twarz
z Robertem Setonem. - Nie rób mi tego. - Szarpała
pasek torebki. Alex, zjeżdżając na boczną drogę,
potrząsnął niecierpliwie głową.
- A jak ci się wydaje, gdzie cię wiozę? - spytał,
naciskając pedał gazu. Isabel zapadła się w fotelu.
- Do Nazeby - odparła stłumionym głosem, za
stanawiając się, dlaczego nawet teraz nie potrafi się
zdobyć na nienawiść. - Zgadza się, prawda? Tam
właśnie zdążamy. Boże, jak mogłam ci uwierzyć,
kiedy twierdziłeś, że chcesz mnie jedynie przeprosić!
Alex uśmiechnął się.
- O, wy „małej wiary"! - zacytował kpiąco,
poprawiając się na siedzeniu. - A jak sądzisz, dlaczego
122 UKRYTE MOTYWY
wiozę cię właśnie do Nazeby? Żeby ukoronować
wysiłki wuja Roberta?
Pociągnęła nosem.
- Coś w tym rodzaju. A jakie to ma znaczenie. Nie
zamierzam w ogóle wysiadać z samochodu, będziesz
więc musiał odwieźć mnie z powrotem.
Alex parsknął z rozbawieniem.
- Gdybym ci jednak powiedział, że będziemy sami?
Że wuj jest w Ameryce Południowej i prócz pani
Cowie i służby nie ma w Nazeby nikogo? Co wtedy?
Isabel zatkało.
- Żartujesz?
- Dlaczego?
- Dlatego że... Po co tam właśnie?
- Może chciałbym zapomnieć o przykrych wspo
mnieniach - powiedział miękko. - Nazeby wcale nie
jest takie straszne. I - uśmiechnął się - tam też jest
basen. O ile mnie pamięć nie zawodzi, to korzystałaś
z niego częściej niż ktokolwiek z nas.
Wlepiła w niego oczy.
- Skąd wiesz?
- W tych rzadkich chwilach, kiedy bywałem w Naze
by, obserwowałem cię. Wiesz, że ściana dzieląca basen
od oranżerii zrobiona jest ze szkła, przez które można
obserwować kogoś samemu nie będąc widzianym.
Zamrugała oczami.
- Ale z jakiego powodu... chciałeś na mnie w ogóle
patrzeć?
- Podglądactwo, a cóżby innego? - odpalił obce
sowo. - Hm, teraz trochę późno pytać, ale pojedziesz
ze mną? Dzwoniłem do pani Cowie. Oczekuje nas.
Wciąż padało, kiedy dojechali do bramy wiodącej do
posiadłości Denby. Gdy ferrari z chrzęstem opon
zatrzymał się na żwirowanym podjeździe, pani Cowie,
ochmistrzyni, otworzyła drzwi. Nawet jeśli była zdu-
UKRYTE MOTYWY 123
miona widząc byłą żonę syna pana tego domu, staranne
wychowanie nie pozwoliło jej tego okazać. Po uprzej
mym powitaniu wymówiła się obowiązkami, Alex zaś
z wyraźną satysfakcją wprowadził Isabel do hallu.
- Dlaczego to robisz? - spytała dziewczyna ściszo
nym głosem. Alex uśmiechnął się.
- Może zdjęłabyś płaszcz i odświeżyła się po
podróży? - zaproponował, zamiast udzielić wyjaśnień.
- Znasz dom, więc czuj się jak u siebie. Zmienię
ubranie, bo jestem cały mokry.
Isabel przygryzła wargę, wciąż nie wierząc, że są
tylko sami. Ale gdy Alex ruszył na górę po krętych,
wysłanych dywanem schodach, a potem stanął patrząc
na nią z galerii, zdusiła w sobie niepokój i podążyła
za nim, drżąc pod wpływem narzucających się nieuch
ronnie wspomnień.
- Skorzystaj z tego pokoju. - Alex otworzył drzwi
i Isabel, ociągając się, weszła do środka. Był to jeden
z eleganckich apartamentów gościnnych, w którym
mieszkała w tamtych pamiętnych, bolesnych dniach
przed opuszczeniem Nazeby. Ale teraz znajome
otoczenie nie wyprowadzało jej z równowagi.
- To nie potrwa długo - dodał Alex, gdy Isabel
podeszła do okna. - Zdejmij płaszcz. Tutaj jest
wystarczająco ciepło.
Kiedy wrócił, zastał Isabel wciąż w tej samej pozie.
Podszedł do niej, niepokojąco przystojny, w zielono
żółtej koszulce i bawełnianych szortach.
- Nie ma sensu się ubierać, skoro idziemy popływać
- wyjaśnił widząc zdziwienie w jej oczach. - Nie
martw się. Znajdziemy ci odpowiedni kostium. W prze
bieralni wisi ich całe mnóstwo. Wuj Robert pilnuje,
by gościom niczego nie brakowało.
- Wiem - odpowiedziała z lekką ironią.
Alex wykrzywił wargi w uśmiechu.
- Dobrze, już dobrze, nie wymienię więcej jego
124 UKRYTE MOTYWY
imienia. - Sięgnął do paska Isabel, rozwiązał go.
- Odprężysz się wreszcie czy nie?
Zaczęła szybciej oddychać w odpowiedzi na tę
niespodziewaną i zdecydowanie władczą poufałość.
Nie dotykał jej dawno i dlatego cała zadrżała.
- Chcę... chcę umyć ręce - powiedziała ostro,
zdejmując płaszcz i upuszczając go na podłogę.
- Zobaczymy się za kilka minut na dole.
- Jak sobie życzysz. - Nachylił się, podniósł płaszcz,
odłożył na łóżko. - Czekam na ciebie w oranżerii.
Pomyślałem, że właśnie tam możemy coś przekąsić
przed basenem.
Isabel dwukrotnie myła dłonie, ale gdy schodziła
na dół, wciąż były spocone. Wmawiała sobie, że to
z powodu okropnych wspomnień. Wiedziała jednak,
jaka jest prawda. Początkowo czuła się w Nazeby
stosunkowo dobrze. Nawet odkrycie związku Chrisa
z Jerroldem Palmerem nie wpłynęło na pogorszenie
atmosfery. Dopiero pod sam koniec zaczęła nienawi-
dzieć tę posiadłość, gdyż symbolizowała jej bezsilność.
Teraz rozumiała, że dom nie był niczemu winny.
Oranżeria sąsiadowała z pokojem śniadaniowym
i jak zwykle przypominała ogród. Pani Cowie przy
gotowała zimny bufet na bocznym stoliku. Wędliny
i sałatki, homar, pucharki z owocami polanymi bitą
śmietaną. Okrągły stół ze szklanym blatem nakryto
na dwie osoby, w kubełku z lodem chłodziła się
butelka reńskiego wina. Isabel, która już zapomniała,
o tak luksusowym życiu, poczuła się nieswojo. To
wszystko było takie znajome, a jednocześnie obce.
Do oranżerii przylegało solarium. Basen otaczały
ruchome szklane ściany i dzięki temu można było
pływać bez względu na pogodę. Teraz je zasunięto.
Gdy niezdecydowana stanęła przy stole, z przebieral
ni przy basenie wyszedł Alex. Na jej widok uśmiechnął
się promiennie.
UKRYTE MOTYWY
125
- Szukałem właśnie dla ciebie kostiumu - zawołał
obchodząc basen i pokonując dwa kamienne schodki
wiodące do oranżerii. - Chcesz popływać teraz czy
później?
Oblizała wargi.
- Och... później chyba - powiedziała speszona.
- Zgoda. - Wyjął butelkę wina, napełnił dwa
kieliszki. - Proszę - wręczył jej jeden. - Za lepsze
czasy, co? Wypij. Na pewno ci będzie smakować.
Chłodny płyn smakował wspaniale.
- Cudowne - odpowiedziała na pytające spojrzenie
Alexa. - To także - dodała, odwracając siłą wzrok ku
mieniącemu się kolorami bufetowi. - Pani Cowie
zadała sobie wiele trudu. Czy... czy ona wiedziała,
kto z tobą przyjedzie?
Alex upił kolejny łyk, potem nachylił głowę.
- Tak, wiedziała. Ale powstrzymała się od wszelkich
komentarzy. Nie potrzebuję niczyjej zgody, aby cię tu
przywieźć. To także mój dom i zapraszam, kogo mi
się podoba.
Isabel spojrzała na swój kieliszek.
- A gdyby twój wuj nie wyjechał?
Alex uśmiechnął się kpiąco.
- To nie przyjechałabyś - odparł, odstawiając wino.
- Chyba że taka by była twoja wola. Wtedy, śmiem
twierdzić, wuj musiałby się z tym pogodzić.
- Alex... - westchnęła.
- Może zjedlibyśmy coś? - zaproponował, od
bierając jej kieliszek i kierując ją w stronę stołu.
- Bierz, na co masz ochotę. Pani Cowie będzie
gderać, jeżeli nie docenimy należycie jej wysiłków.
ROZDZIAŁ DZIESIĄTY
Prawdę mówiąc, Isabel nie była specjalnie głodna.
Wciąż nie mogła się odprężyć. Nerwy miała napięte
jak postronki. Nawet przypadkowe dotknięcie Alexa
przyprawiało ją o drżenie. Z trudem trzymała na
wodzy swoje zmysły. Bliskość Alexa oszałamiała.
Jednakże po dwóch kieliszkach poczuła się bardziej
swobodnie. Zjadła płatek włoskiej szynki na plastrze
melona, i salaterkę truskawek z bitą śmietaną i nawet
niespeszyła się, gdy Alex otarł jej z warg smużkę
kremu, a potem oblizał palce. Rozluźniła się i czuła
się niedorzecznie szczęśliwa. Dopiero gdy weszła jedna
z pokojówek, by posprzątać, i poznała ją, przypomniała
sobie, gdzie jest i co robi.
- Alex - zaczęła cicho, kiedy służąca zabrała brudne
naczynia. - Dlaczego? Dlaczego tutaj? Wiesz, że twój
wuj nie pochwaliłby tego.
- Chyba powinniśmy iść do sauny - odezwał się,
zmieniając temat. Odsunął krzesło, wstał. - Włączyłem
zawczasu grzejnik, powinno się już dostatecznie
nagrzać.
Isabel popatrzyła na niego, potrząsnęła głową.
- Sauna! - powtórzyła. - Zaraz po jedzeniu!
- Nie ma lepszego sposobu na oczyszczenie or-
UKRYTE MOTYWY 127
ganizmu z alkoholu - uśmiechnął się szeroko. - To
co, idziemy razem? Miejsca mamy mnóstwo.
- Chyba nie.
- Dlaczego?
- Cóż... - wzruszyła ramionami. - Jest wystarczająco
parno.
- Dobrze. Więc popływajmy - zgodził się łatwo.
- Woda jest dosyć chłodna. Nie, nie mów teraz, że
musisz strawić lunch. Nie zjadłaś zbyt wiele.
Przygryzła wargę.
- W porządku. Jeśli tego właśnie chcesz.
- Wydawało mi się, że to ty chciałaś - przypomniał
jej żartobliwie. - Wspominałaś chyba coś o hotelowych
basenach...
- Dobrze, już dobrze - westchnęła. Wstała. - Z któ
rej kabiny mogę skorzystać?
- Z której chcesz. Kostium zostawiłem ci w pierw
szej, a ponieważ sam nie potrzebuję się przebierać,
możesz wybrać każdą.
Isabel wykrzywiła wargi.
- Dlaczego miałabym to zrobić?
- Nie wiem - spojrzał na nią z ukosa. - Może
podejrzewasz, że kierują mną jakieś ukryte pobudki.
Że, na przykład, wywierciłem dziurkę w ścianie.
Musiała się uśmiechnąć.
- Za chwilę wracam. - Przeszła przez oranżerię,
w dół po schodach w stronę basenu, który był niemal
olimpijskich rozmiarów, z trampoliną, słupkami
i zjeżdżalnią, wyłożony bladozielonymi kafelkami.
Dlatego woda wydawała się jedwabista, zachwycająco
przejrzysta.
Przebieralnie były przestronne i dobrze wyposażone.
Prysznic, toaletka, boazeria na ścianach. Alex pod
lustrem zostawił jej cały zestaw kostiumów. Prze
glądając je Isabel spostrzegła, że są o wiele bardziej
skąpe od tych, które by sama wybrała. Nie kupowała
128 UKRYTE MOTYWY
jednak takiego stroju od ponad roku. Może teraz
właśnie takie są modne.
Zdecydowała się wreszcie na jednoczęściowy, czarny
z błękitnymi i bursztynowymi wstawkami. Był najmniej
rzucający się w oczy, chociaż głębokie wycięcia
krępowały Isabel.
Alex był już w wodzie. Ściągnął koszulkę i teraz
ćwiczył crawl. Wyczuł obecność dziewczyny, uniósł
głowę i szybko do niej podpłynął.
- Coś nie tak? - spytał, obejmując ją. Isabel stłumiła
wątpliwości.
- Nie. - Gdy oparł się o brzeg basenu, Isabel
zrozumiała, że jej wstydliwość tylko przyciąga jego
uwagę. - Jaka woda?
- Wskocz i przekonaj się sama. - Wyciągnął rękę.
Bała się jej dotknąć.
- Wszystko w swoim czasie - odparła siadając na
krawędzi i zanurzając stopę. - Boże, jaka lodowata!
A mówiłeś, że tylko orzeźwiająca!
- Owszem, kiedy już jesteś w środku - upierał się,
kładąc na plecach i rozpościerając ramiona. - No,
wskakuj! Jest cudownie!
Słońce próbowało przedrzeć się przez nisko wiszące
chmury, oblewając basen mglistym blaskiem. Rzeczy
wiście, luksus, pomyślała Isabel smętnie. Nie mogła
wprost uwierzyć, że się tutaj znalazła. Czy naprawdę
kiedyś uważała, że to wszystko się jej należy? Być
może, gdyby poślubiła Alexa, a nie Chrisa nie
traktowałaby tego jako zadośćuczynienie?
Ześlizgnęła się do wody. Było głębiej, niż pamiętała.
Ponad półtora metra w płytszym końcu. Basen pod
trampoliną i słupkami miał prawie pięć metrów.
Kiedy Alex podpłynął, wstrzymała oddech, on zaś,
nie zważając na protesty, chwycił ją za rękę i pociągnął
na środek basenu. Straciła grunt pod nogami. Sapnęła
rozzłoszczona.
UKRYTE MOTYWY 129
- Chcesz mnie utopić? - krzyknęła, kiedy ją puścił
i musiała przebierać nogami, by utrzymać się na
powierzchni.
- Coś ty... przecież sam widziałem, że umiesz pływać
- odciął się kpiąco. - No, czyż nie wspaniale? O wiele
lepiej niż wędzić się całe popołudnie w zadymionej
restauracji.
Isabel westchnęła.
- Czy dlatego...
- Po prostu ciesz się życiem - przerwał jej stanowczo.
- W mojej obecności nikt cię tutaj nie skrzywdzi. Jasne?
Nie pozostało jej nic innego, niż upajać się chwilą.
Alex robił wszystko, co w jego mocy, aby jej w tym
pomóc. Był doskonałym pływakiem. Uwielbiał wodę,
tak jak Isabel. Krótka kąpiel przeciągnęła się ponad
godzinę.
Gdy wreszcie poskarżyła się na zmęczenie i wdrapała
na brzeg, nogi miała jak z waty. Zmęczona, położyła
się na materacu nie zważając na swój wygląd.
Wycisnęła warkocz, wsparła się na łokciach, zgięła
nogę, odchyliła głowę do tyłu.
- Straciłaś kondycję - zauważył Alex. Jego cień
zamajaczył w promieniach słońca. Isabel otworzyła
oczy. Stał obok, patrząc na nią. Mokre kąpielówki
oblepiały mu biodra. - Zwróciłaś uwagę, że nie
powiedziałem „formę"? - dodał kpiąco. - Bo to
mijałoby się z prawdą. Zawsze byłaś piękna, Isabel.
W tym jednym punkcie całkowicie zgadzaliśmy się
z Chrisem.
Isabel wróciła czujność. Alex po raz pierwszy
wymienił imię Chrisa. Nieważne, czy miał taki zamiar,
ale natychmiast zepsuł jej humor.
Usiadła.
- Lepiej się ubiorę. - Chciała wstać, ale powstrzymał
ją kładąc rękę na ramieniu.
- Jeszcze nie czas - powiedział, przyciągając drugi
130 UKRYTE MOTYWY
materac. Potem usiadł, spojrzał jej prosto w oczy.
- Musimy porozmawiać.
- Tak? - Mimo iż opiła się wody, poczuła nie
spodziewanie, jak zaschło jej w gardle. - Nie sądzę,
byśmy mieli o czym mówić, Alex.
- Wprost przeciwnie - stwierdził miękko. - Chcesz
przecież wiedzieć, w jakim celu cię tutaj przywiozłem.
Czy mogę ci to wytłumaczyć?
Odsunęła ramię. Wolała, by jej nie dotykał. Alex
natychmiast zabrał dłoń. Siedział po turecku, nie
zwracając uwagi na krople wody, skapujące mu
z włosów na pierś.
- Myślałam... że po to, by wymazać z pamięci
niemiłe wspomnienia - odparowała szyderczo. Alex
wykrzywił się w uśmiechu. - Nie powiesz chyba, że
chcesz doprowadzić do pojednania między mną
a Chrisem?
- Dlaczego miałbym tego chcieć? - spytał sarkastycz
nie. - Nie jestem aż tak szlachetny. Chris miał już swoja
szansę i ją zaprzepaścił. Ja zaś nie chcę iść w jego ślady.
Isabel przełknęła ślinę.
- Nie wiem, do czego pijesz.
- Mam wrażenie, że wiesz dobrze. - Miał niepoko
jąco uważne spojrzenie. - Prawdę mówiąc, wydaje mi
się, że zrozumiałaś to od samego początku. Jak to
mówią, od nienawiści tylko krok do miłości...
- Nie! - Serce jej biło jak oszalałe. Oderwała oczy
od Alexa i chwiejnie stanęła na nogi. - Nie muszę
tego wysłuchiwać. Idę się ubrać.
- Wystraszyłaś się? - spytał, gdy zmierzała do
przebieralni. Zatrzymała się. Świadomość, że z taką
łatwością przewiduje jej reakcje, dopiekła jej do żywego.
- Nie... wystraszona - zaprzeczyła ochryple. - Może
zdumiona. Nigdy nie przypuszczałam, że dożyję dnia,
w którym niewzruszony Alex Seton będzie prawił
komunały.
UKRYTE MOTYWY 1 3 1
Wargi Alexa zadrgały, odwrócił się, wsparł na
łokciach i spojrzał na dziewczynę.
- Nie jestem z kamienia, Isabel - wyznał z wymu
szonym uśmiechem. - Może niecierpliwy, z całą
pewnością zawiedziony. Ale nie beznamiętny. A przy
najmniej nie, jeśli chodzi o ciebie.
Z trudem złapała oddech.
- Nie potrafię w to uwierzyć.
- W co nie potrafisz uwierzyć?
- Nie wierzę, że naprawdę mówisz szczerze. Wielkie
nieba, zaledwie przedwczoraj, z całą bezwzględnością
zrobiłeś ze mnie idiotkę.
- Nie idiotkę - poprawił ją spokojnie. - Tylko
ignorantkę. To wszystko. I przeprosiłem cię.
- Uważasz, że to załatwia sprawę?
- Nie. - Wyprostował się. - Próbuję tylko wy
jaśnić ci, w jak... w jak niezręcznej sytuacji się
znajduję.
Isabel potrząsnęła głową.
- W ten właśnie sposób chcesz pozbyć się wyrzutów
sumienia? - spytała pogardliwie. - Nazywając swoją
pozycję niezręczną?
Alex westchnął, wstał zgrabnie.
- Nie potrafiłbym... uśpić sumienia, nawet gdybym
chciał - odezwał się gwałtownie. - To nas do niczego
nie doprowadzi...
- Nas? - prychnęła.
- Owszem, nas - potwierdził, podchodząc bliżej.
- Isabel, świetnie wiesz, o czym mówię.
Cofnęła się.
- Nie, wcale nie wiem.
- Wiesz. - Ostrożnie ważył słowa. - Od chwili,
w której odwiedziłem cię przed posiedzeniem, nie
potrafię zbliżyć się do żadnej innej kobiety.
Isabel wydęła wargi.
- A cóż to ma oznaczać?
132
UKRYTE MOTYWY
Alex na sekundę przymknął oczy, a kiedy je znowu
otworzył, Isabel była od niego już o dobre dwa metry.
- Hm - nerwowo wzruszyła ramionami. - Czego
się spodziewasz? Współczucia?
Alex zacisnął usta.
- W porządku - odwrócił się. - Jeżeli chcesz tak
postępować, wolna droga. Ubierz się. Wezmę prysznic
i odwiozę cię do miasta.
- Poczekaj! - krzyknęła, nim zdążyła pomyśleć.
Alex zawahał się, ale w końcu znowu się na nią
spojrzał.
- Tak?
Oblizała wargi.
- Dlaczego... dlaczego zaprosiłeś mnie tutaj na
lunch?
Uniósł brwi.
- Naprawdę chcesz wiedzieć, czy to tylko wstęp do
kolejnej złośliwości?
Usiłowała oddychać spokojnie.
- Rzeczywiście chcę wiedzieć.
Ruszył ku niej.
- Gdyż, wbrew wszystkiemu, co mówiłem i robiłem,
miałaś całkowitą rację. Pragnę cię i chyba zawsze
pragnąłem.
- To znaczy? - zadrżała.
- To znaczy - podszedł blisko - że od chwili,
w której zobaczyłem was z Chrisem w bibliotece,
moje uczucia były zawsze wyraźnie określone.
Potrząsnęła głową, na kafelki spadły krople z mok
rego warkocza.
- Ależ ty mnie nienawidzisz! - zaprotestowała.
- Powiedziałem, że moje uczucia są wyraźnie
określone - przypomniał miękko, odgarniając jej
z czoła mokre pasmo włosów. - Znienawidziłem cię,
bo poślubiłaś Chrisa. Jego zresztą też, ale nad tym
uczuciem potrafiłem zapanować.
UKRYTE MOTYWY 133
Zamrugała powiekami, spojrzała na niego oszoło
miona.
- A... tamtego wieczoru, gdy wiozłeś mnie tutaj
z Londynu...
- Chyba wiesz, co wtedy czułem - mruknął. Schylił
głowę, musnął ustami jej nagie ramię. - Gdyby nam
nie przeszkodził policjant, kochałbym cię bez wahania.
Przeszył ją dreszcz.
- Żałuję, że do tego nie doszło - szepnęła żarliwie.
Alex przygarnął ją do siebie.
- Ja również - przyznał smakując słodycz jej warg.
Całował ją mocno, delikatnie, ucząc się pięknego
zarysu jej warg. Nie było w tym pośpiechu, ponaglenia,
by zaspokoić zmysły. Była to po prostu namiętna
zapowiedź rozkoszy, jąka może się stać ich udziałem.
Nawet dłonie pieszczące kibić dziewczyny nie czyniły
nic, co by ją wprawiło w zmieszanie. Alex zadowolił
się poznawaniem jej ust, policzków, rzęs, zagłębienia
za uchem, a kiedy znowu odszukał wargi, Isabel
tęskniła już za czymś więcej.
Pocałowała go gorąco, oplotła ramionami szyję
Alexa, przyciskając się do niego z całych sił. Tak
cudownie było czuć jego muskularne ciało. Dopiero
gdy nagimi piersiami dotknęła jego piersi, zdała sobie
sprawę, że Alex zsunął w dół ramiączka jej kostiumu.
- A... a jeśli ktoś wejdzie? - wyjąkała, gdy obej
mował dłońmi krągłe półkule jej pośladków. Uśmiech
nął się.
- Nic mnie to nie obchodzi - wyznał, nachylając
wargi ku różanemu sutkowi. - Ale nie denerwuj się
- dodał, gdy się szarpnęła - nikt nie przyjdzie. Nie
ośmieli się.
- Jesteś pewny? - zatrzepotała się, przestępując
z nogi na nogę. Alex, kiwnąwszy głową, znowu
odnalazł jej wargi.
- Jestem - potwierdził, ujmując twarz dziewczyny
134
UKRYTE MOTYWY
w dłonie i pocierając czołem o czoło. - Poza tym, nie
mamy się czego wstydzić. Tym razem nie jesteś już
mężatką.
Mimo oszołomienia, w jakie wprawiły ją pocałunki,
beztroskie słowa Alexa przebiły się do jej świadomości.
- Tym... tym razem? - powtórzyła, nic nie rozu
miejąc. - Dlaczego... tym razem? Nie byłam zamężna,
gdy...
- Zapomnij o tym...
Rozmowa była ostatnią rzeczą, jakiej pragnął w tej
chwili Alex, Isabel jednak z sekundy na sekundę
myślała coraz precyzyjniej.
- Kiedy, Alex? - spytała stanowczo. - Czy kiedykol
wiek przedtem to robiliśmy? Nigdy nie zdradziłam
Chrisa, przenigdy! Wiesz o tym. A może nie?
Pozwolił odsunąć się dziewczynie na wyciągnięcie
ręki.
- Ze mną rzeczywiście nie - przyznał cicho, pieszcząc
jej ramię. - Kochanie, to doprawdy nie ma zna...
- Dla mnie ma znaczenie! - krzyknęła, wyrywając
się. - Ty... ty wciąż w to wierzysz? W mój romans
z Jerroldem Palmerem?
Alex skulił się w sobie.
- Isabel, nie ma potrzeby o tym mówić...
- Wręcz przeciwnie!
- W jakim celu? - westchnął. - Słuchaj, potrafię
pojąć, że nie pasowaliście do siebie z Chrisem.
A wiedząc, co sam do ciebie czuję, potrafię nawet
zrozumieć, że będąc kobietą z krwi i kości po
trzebowałaś kogoś...
- Jesteś nadzwyczaj wspaniałomyślny! - Isabel
zdławiła szloch. Alex wciąż jej nie wierzył. Nigdy jej
nie uwierzył. Gotowy był uczynić z niej swoją kochankę
w przekonaniu, że sypiała z Jerroldem Palmerem!
- Isabel... Isabel... - usiłował jej wszystko wy
tłumaczyć. - Czy ty nic nie pojmujesz? To dla mnie
UKRYTE MOTYWY
135
nie ma znaczenia. Boże, a dlaczego, twoim zdaniem,
w czasie twojego małżeństwa trzymałem się z dala od
Nazeby! Bo wiedziałem, że nie jesteś szczęśliwa
z Chrisem, a bałem się, że jeśli będę cię widywał, to
mógłbym zniszczyć nas oboje.
Isabel gorączkowo próbowała naciągnąć górę
kostiumu.
- A może to ja wszystko zniszczyłam? - zachłysnęła
się. Tak trzęsły się jej dłonie, że nie mogła sobie
poradzić. Westchnąwszy niecierpliwie, Alex podszedł
do niej.
- Daj - powiedział szorstko - ja to zrobię.
Dziewczyna była bardzo zdenerwowana.
- Trzymaj się z dala! - Chciała odskoczyć, ale
pośliznęła się i runęła plecami do basenu.
W normalnych okolicznościach sam upadek do
wody nie byłby niczym niebezpiecznym. Ale w tym
stanie Isabel nie zdążyła odpowiednio ułożyć ciała.
Zakrztusiła się, poczuła ostry ból w płucach.
Jak przez mgłę przypominała sobie, że Alex wyciąg
nął ją na brzeg i przewiesił przez kolano, by wylać
wodę z płuc. Gdy oprzytomniała, zorientowała się, że
leży w chłodnej jedwabistej pościeli, na miękkim
materacu.
Zamrugała oczami, rozejrzała się i ujrzała Alexa,
który leżał obok niej. Zaczęła gwałtowniej oddychać.
- Gdzie... gdzie jestem? - Miodowobrązowe ściany
i złociste, jedwabne draperie nie były jej znane.
Alex uśmiechnął się.
- W łóżku - wyjaśnił. Zauważyła, że zmienił mokre
kąpielówki na bawełniane spodnie. Tors był nagi
i w ogóle Alex wyglądał bardzo pociągająco.
- To wiem - odparła. Gdy przełknęła ślinę, trochę
zabolało ją gardło. - Ale w czyim? To nie ten pokój,
w którym wcześniej byłam.
136
UKRYTE MOTYWY
- W moim, jeśli chodzi o ścisłość - poinformował
ją rzeczowo. - Ale nie wpadaj w panikę. Wydawało
mi się tylko, że wolałabyś zachować dyskrecję. Więc
przyniosłem cię tutaj, żebyś wróciła do sił.
Isabel wstrzymała oddech.
- Ależ ja jestem mokra.
- Owszem - wzruszył ramionami. - Nie byłabyś
chyba zachwycona, gdybym cię rozebrał.
- To prawda. - Uniosła się na łokciach i rozejrzała
wokół. - Dlaczego nie położyłeś mnie na ręczniku?
Kostium przemoczy pościel.
- Nie chciałem - odparł szczerze, wygładzając dłonią
satynowe prześcieradło. - Chciałem natomiast zoba
czyć, jak wyglądasz w mojej pościeli. Ręcznik popsułby
cały efekt.
Słowa Alexa nabrały nieoczekiwanie erotycznego
zabarwienia. Nie potrafiła powstrzymać pytania.
- I?
Ciemne oczy Alexa popatrzyły na nią z podziwem.
- Wolałbym oglądać cię nagą - wyznał z zapierającą
dech szczerością. Nim się zorientowała, nachylił głowę
i zakrył jej usta pocałunkiem.
Był inny niż poprzednie. Gwałtowny, zmysłowy.
Dawał przedsmak tego, co Alex mógł jej ofiarować.
Jej opór stopniał.
Podniosła ręce, by pochwycić wilgotne, gęste włosy,
zdecydowaną siłą odepchnąć jego głowę. Nie była
jednak do tego zdolna. Dłonie przesunęły się bezwolnie
po jego szyi, karku, jedwabistych włosach. Przyciągnęła
go do siebie.
- Alex! - zdołała wyjąkać drżącym głosem, gdy
poczuła, jak ściąga z niej kostium, ale protest był
daremny. Obsypał ciało dziewczyny obezwładniającymi
pocałunkami.
Isabel oddała się zmysłowej rozkoszy kochania.
Zapomniała o wszystkim. Całe wahanie rozbroiła
UKRYTE MOTYWY 137
rozpalona przez Alexa namiętność. Nikt nigdy jej tak
nie całował, nie pieścił. Nagle wszystko, co do tej
pory czuła, okazało się właściwe i na miejscu.
Zdawało się, nie ma zakamarka ciała, do którego
by nie dotarł. Nie uświadamiała sobie początkowo,
że on też jest nagi. Przez sekundę speszyła się, czując
jego nogi tuż przy swoich, ale w głowie tak wirowało
jej od pocałunków, że pozbyła się wszelkiej pruderii.
- Jesteś piękna! -jęknął ochryple, zanurzając twarz
pomiędzy piersi dziewczyny. Potem ujął je w dłonie
i zaczął ssać tak żarliwie, że Isabel przeczuła cud
spełnienia.
Gdy Alex przesunął wargi ku jej talii i płaskiemu
brzuchowi, zatopiła palce w jego włosach, jak gdyby
chciała go powstrzymać, ale zmysłowa pieszczota
przeniosła ją w niebotyczne rejony ekstazy. Alex
pobudzał każdy rozpłomieniony skrawek jej ciała,
a kiedy sięgnął ud, zadrżała spazmatycznie.
- Teraz... chyba... - powiedział gardłowym tonem,
przykrywając Isabel swoim ciałem. Z nieskończoną
czułością rozchylił jej nogi, wszedł w nią, a na
chwilę przed pojawieniem się bólu, poczuła go
w sobie całego.
I potem wcale nie chciała się cofnąć, nawet gdy
Alex ją puścił. Tego właśnie pragnęła. Kochać się
tylko i wyłącznie z Alexem.
W sekundzie, w której w nią wszedł, zdała sobie
sprawę, że powinna była się wcześniej przyznać do
braku doświadczenia. Miała za sobą odpowiednie
lektury, ale rzeczywistość okazała się inna. Mimo iż
usiłowała stłumić krzyk, Alex był zbyt doświadczony,
by nie zrozumieć, co się stało.
Kilka sekund później wtulił w nią twarz, leżał
kompletnie nieruchomo, a gdy ból ucichł, Isabel
zaczęła świtać nadzieja, że może się jej upiekło, Wtedy
jednak, jęknąwszy z udręką, Alex odwrócił ku sobie
138 UKRYTE MOTYWY
jej twarz. Zobaczyła minę pełną głębokiego zdumienia
i niepokoju.
- Powinnaś mi była powiedzieć! - wybuchnął. Isabel
wiedziała, iż wielokrotnie usiłowała to zrobić, ale
powstrzymała się od wymówek. Objęła go ramionami
i przygarnęła do siebie. Rozmyślnie prowokująco
wsunęła język między jego zęby, przesunęła dłoń na
jego pośladki. Jęknął, gdyż zmysły brały nad nim górę.
- Isabel - wymruczał, gdy stopą delikatnie pieściła
jego łydkę. Wyprężyła się ku niemu.
- Myślałam, że mnie pragniesz - szepnęła niewinnie,
drażniąc palcem jego sutek. Alex przymknął oczy.
- Bo cię pragnę! Pragnę! - wyznał z udręką i, dając
się ponieść uczuciom, zakrył ustami jej wargi...
ROZDZIAŁ JEDENASTY
- Chyba nie mówisz tego poważnie, Isabel! - Jason
wbił w nią pełen niedowierzania wzrok. Nie zdołał
ukryć rozczarowania. Jakież to dla niego typowe,
pomyślała Isabel. Sądził, że wie lepiej, co jest dla niej
dobre.
- Owszem - potwierdziła stanowczo, siadając na
sofie i zakładając nogę na nogę - Jason, męczysz się
na próżno! Nigdy nie wrócę do zawodu modelki!
- Nie mów tak! - westchnął, rozkładając ręce.
- Isabel, kiedy... kiedy już będzie po wszystkim,
poczujesz się zupełnie inaczej, uwierz mi. Szybko
znudzi ci się to idylliczne, wiejskie życie.
- Nie sądzę.
Wyjrzała przez okno wiejskiego domku. Wokół
rozpościerały się pola, przecięte kanałem. Farmer
orał ziemię, przygotowując ją pod oziminę, monotonny
warkot traktora był taki swojski. Ten widok pozwolił
jej opanować zdenerwowanie, które na ogół Jasona
wnosił w jej życie. A myśl o przemijaniu pór roku
jeszcze bardziej utwierdziła dziewczynę w postano
wieniu, aby zostać tu na zawsze. Może to jakiś zew
krwi, zastanowiła się. Bez wątpienia ów zakątek
Norfolk graniczący z hrabstwem Lincoln miał dla
140 UKRYTE MOTYWY
niej nieodparty urok. A może zadecydował fakt, że
stać ją było na wynajęcie tego domku... I odległość...
oraz trudny dojazd z Londynu znakomicie odpowia
dały jej zamiarom.
Jason gniewnie rozdął nozdrza.
- Nie uważasz, że zachowujesz się nieco lekkomyś
lnie? A jak przytrafi ci się coś złego? Zakopałaś się na
tym odludziu. Co zrobisz, gdy się na przykład źle
poczujesz?
- Jest przecież telefon - ucięła, wskazując aparat
stojący w rogu parapetu. Jason wypowiedział na głos
jej własne wątpliwości. Isabel nie lękała się choroby,
zawsze cieszyła się doskonałym zdrowiem i nie to
dręczyło ją od kilku tygodni. Bała się samotnych
nocy. Nawet świadomość, że zaledwie kilka metrów
dalej stała plebania, nie podnosiła jej na duchu.
- Tak czy siak - Jason podniósł głos - wcześniej
czy później, będziesz musiała wrócić do miasta.
- Uczynił niecierpliwy gest. - Chociażby dostaniesz
zaproszenie na posiedzenie rady nadzorczej Koncernu
Denby.
Isabel zwiesiła głowę.
- Prawdę powiedziawszy, myślę o pozbyciu się akcji.
- Pozbyciu się akcji?! - Jason osłupiał. - Po tym
wszystkim, co mówiłaś?
- Wiem, wiem - wzruszyła ramionami. - Ale nie
chcę już mieć do czynienia z żadnym z Setonów. Gdy
sprzedam udziały, otrzymam na to gwarancję.
Jason parsknął.
- Idiotka!
- Możliwe.
- Robert Seton z pewnością nie pospieszy z wyra
zami wdzięczności.
- Wcale się tego nie spodziewam.
- Zamierzasz jednak dać mu pierwszeństwo zakupu.
- Prawdopodobnie.
UKRYTE MOTYWY 1 4 1
Potrząsnął z niedowierzaniem głową.
- Oszalałaś! Wystaw je na licytację. Niech o nie
walczy jak każdy śmiertelnik.
- Nie sądzę, aby to spodobało się Vinnie.
- Vinnie! - pluł jadem Jason. - Przypuszczam, że
zdajesz sobie sprawę, iż to twoja ukochana Vinnie
jest odpowiedzialna za wszystko, co ci się przydarzyło.
Nie spotkałabyś ponownie Alexa Setona, gdyby nie
jej testament.
Isabel wstała. Szczupła, gotowa się bronić figurka
w długiej zamszowej spódnicy i bluzce o szerokich
rękawach.
- Wolałabym nie dyskutować na ten temat - oświad
czyła, przeszła przez pokój i zniknęła w przyległej
kuchence. - Napijesz się kawy? Niestety, nie mam nic
mocniejszego.
Jason bezsilnie zgrzytnął zębami. Isabel powzięła
decyzję, a on doskonale wiedział, iż żadne jego
argumenty nie mogłyby wpłynąć na zmianę jej
postanowienia.
- Dziękuję - powiedział wpychając dłonie do
kieszeni sztruksowej marynarki. - Muszę już lecieć.
Zostawiłem rzeczy w hotelu w Spalding. Chciałbym
je zabrać przed powrotem do miasta.
- Aha. - Isabel pojawiła się w drzwiach kuchni,
wsparła szczupłą dłoń o futrynę. - Cóż... dziękuję, że
mnie odwiedziłeś.
- Cała przyjemność po mojej stronie - zadrwił.
- Uważaj na siebie, Isabel. Pamiętaj, gdybyś zmieniła
zdanie, jestem do twojej dyspozycji.
Pocałowała go w policzek.
- Dzięki - mruknęła, muskając dłonią klapę jego
marynarki. - Chciałabym... żeby się wszystko potoczyło
inaczej.
- Owszem. Ja także - zadrwił, odsuwając ją od
siebie stanowczo. - Będziemy w kontakcie. Ciao!
142 UKRYTE MOTYWY
Patrzyła, jak odjeżdża. Koła mercedesa wzbijały na
bitej drodze tumany kurzu. Od tygodni już nie padało,
więc trakt prowadzący ku głównej drodze był spękany
i zapylony. Lipiec był mokry, natomiast sierpień
i wrzesień suche; teraz, na początku października,
farmerzy zaczęli narzekać na suszę.
Spojrzała na zachmurzone niebo i pomyślała, że
może ich modlitwy o deszcz wkrótce się spełnią.
Zanosiło się na burzę, wiszące nisko nad horyzontem
chmury były żółtawe.
Isabel wróciła do domu i zamknęła za sobą drzwi.
Oparłszy się o nie, pomyślała z pewnym żalem, że
Jason już pewnie nie wróci.
Od kiedy tu zamieszkała, odwiedzał ją kilkakrotnie.
Podejrzewała, iż zawsze kierowała nim nadzieja, że
przywoła ją do opamiętania. Ale dziś, kiedy dowiedział
się tego, do czego mu się przyznała, chyba wreszcie
wszystko zrozumiał. Isabel przyjęła to z ulgą, chociaż
jednocześnie odczuwała żal. Był przecież oddanym
przyjacielem, lepszym niż na to zasługiwała. Może
w ciągu najbliższego pół roku raz jeszcze przemyśli
decyzję.
Ale teraz powrót do Londynu, gdzie mogłaby
natknąć się na Alexa, który zorientowałby się, co się
święci, był niemożliwy. Jeśli sprawy potoczyłyby się
inaczej, istniałyby rozmaite wyjścia z tej sytuacji. Ale
nie widywali się. Jason zaś pomógł jej zachować sekret.
Podeszła do kominka, dołożyła polano do ognia.
Właściwie nie było zimno, ale domek miał grube
mury, więc nawet w największe upały paliła w ko
minku.
Zgłodniała. Minęło już wpół do piątej, postanowiła
zatem zjeść podwieczorek. Ostatnio chciało się jej jeść
o najdziwniejszych porach. Ponieważ mieszkała sama,
zwykle podporządkowywała się wiejskiemu rytmowi
życia.
UKRYTE MOTYWY 143
Zaopatrywała się głównie w wiosce, do Spalding
jeździła tylko w razie najwyższej konieczności. Wiedziała,
że wzbudza ciekawość tutejszych mieszkańców, zdołała
jednak utrzymać dystans. Jedyną osobą, z którą odbyła
długą rozmowę, był miejscowy proboszcz. Poinfor
mowała też lekarza, że ma stałe źródło dochodów.
Zaraz potem usprawiedliwiała się przed sobą, że uczyniła
to, by uspokoić sąsiadów, iż nie jest osobą podejrzaną.
Prawda była jednak taka, że nie życzyła sobie czyj-
egokolwiek współczucia. Bez wątpienia duży wpływ na
to miały koszmarne wspomnienia z dzieciństwa.
Po podwieczorku wyszła na spacer. Ostatnio wiele
spacerowała, zastanawiała się nawet, czyby nie wziąć
psa. Byłby dobrym towarzyszem, a także pretekstem
do samotnych przechadzek. Samotne eskapady mogły
okazać się niebezpieczne. Isabel nie miała jednak
w Norfolk służby i musiała sama dbać o swoje
mieszkanie. Bała się, że pies będzie bardzo brudził.
Może później, kiedy zdecyduje się na kupno dużego
domu.
Wróciła, gdy już zmierzchało. Zamknęła drzwi na
klucz i zaciągnęła kotary. Nie zapalała światła przy
nie zasłoniętych oknach. Tej superostrożności nauczyło
ją życie w wielkim mieście.
Zasłony odgradzały ją od nocy, nad moczarami
z głuchym łoskotem przetaczała się burza, a w domku
zrobiło się przytulnie. Isabel rozdmuchała ogień na
kominku, włączyła radio, potem poszła do kuchni
przygotować kąpiel.
Łazienka znajdowała się na parterze. Ktoś, pewnie
poprzedni lokator, przerobił spiżarnię na łazienkę.,
Choć instalacja była nowoczesna, zostawiono kamien
ną podłogę. Nie umywało się to do wanny z biczami
wodnymi w jej londyńskim apartamencie. Odsunęła
od siebie myśl o tym, co będzie w zimie, i szybko się
rozebrała.
144
UKRYTE MOTYWY
Siedząc w wannie zapomniała o otoczeniu. Zanurzyła
się w ciepłej wodzie i odgrodziła od świata. Pomyślała
z bólem, iż nosi dziecko Alexa. Jakież to dziwne, nie
chciała już więcej spotkać ojca dziecka, a od razu
pokochała tę drobinę rozwijającą się w jej łonie.
Westchnęła. Wizyty Jasona przywodziły takie myśli.
Czy raczej wydobywały na wierzch wspomnienia,
które wolałaby wyrzucić na dobre z pamięci. Kiedy
Jason miał pierwszy raz przyjechać, Isabel spodziewała
się w głębi duszy, że wraz z nim pojawi się Alex.
Później jednak zrozumiała, jak płonna to była nadzieja.
Gdyby tylko znała myśli Alexa wtedy, gdy odlatywał
do Ameryki Południowej. Czy jedynie z powodu
zbiegu okoliczności wyjechał nazajutrz po ich wizycie
w Nazeby? I właściwie dlaczego pojechał? Przecież
nie miał nic wspólnego z interesami wuja.
Za wszelką cenę usiłowała znaleźć odpowiedź. Na
próżno. Alex wyjechał bez pożegnania. Niemal trzy
tygodnie bez skutku czekała na jakiś znak.
Potrząsnęła głową. Wydawało się jej... naprawdę
myślała, iż to, że była niewinna, przekonało Alexa
o kłamstwie Chrisa. Stanowiło dowód. Toteż począt
kowo sądziła, że wybrał się do Ameryki Południowej,
aby rzucić wujowi w twarz prawdę. Ale mijały dni
i tygodnie, a Alex się nie odzywał. Musiała więc
zaakceptować bezlitosną rzeczywistość: może i ją
pożądał, natomiast jej niewinność była dla niego bez
znaczenia.
Przecież właściwie sam się do tego przyznał, kiedy
całował ją nad basenem. Obojętnie przyjął wybuch
gniewu dziewczyny, kiedy zorientowała się, że uwierzył
w jej romans z Jerroldem Palmerem. Pragnął jej i był
gotów, chociaż niezbyt chętnie, zaakceptować fakt,
że miała kiedyś kochanka.
Pokręciła głową. Teraz rozumiała, że powinna go
wcześniej rozszyfrować. Powinna pamiętać, iż za
UKRYTE MOTYWY
145
bardzo był podobny do wuja, by nagle aż tak się
zmienił. Posiadł ją - uczciwie czy podstępem - a potem
przestał się nią interesować.
Gdy uświadomiła sobie, że już nigdy go nie zobaczy,
coś ścisnęło ją w gardle. Tak bardzo pragnęła
o wszystkim zapomnieć, ale wspomnienia, zawsze
jednakowo bolały. Lecz Isabel z dnia na dzień stawała
się silniejsza. Tym razem nawet powstrzymała się
przed wypytywaniem Jasona, czy nie spotkał Alexa.
Tyle razy słyszała odpowiedź odmowną, że wreszcie
musiała spojrzeć prawdzie w oczy.
Alex wyjechał, gdyż był to najłatwiejszy sposób
zerwania między nimi wszelkich kontaktów. Musiał
bowiem zdawać sobie sprawę, że po pełnym namięt
ności pierwszym spotkaniu, Isabel mogłaby pragnąć
stale się z nim widywać. Więc po prostu opuścił kraj,
by oszczędzić sobie banalnych wymówek.
Westchnęła. Nawet teraz trudno jej było uwierzyć,
że Alex nie przeżył równie mocno jak ona tamtego
popołudnia. Wydawał się tak szczery, kochali się aż
do późnego wieczora. Prawda, że niewiele mówili.
Isabel uważała, że potem będą mieli na to dużo
czasu. Wtedy nie mogła nasycić się miłością Alexa.
Kochali się wielokrotnie, w przerwach drzemali
w swoich ramionach. Pierwsze niefortunne doświadcze
nie przesłoniła późniejsza ekstaza. Alex był taki czuły.
Jak zawsze na myśl o nim zadrżała. Po doświadcze
niach z Chrisem żyła w przekonaniu, że jest oziębła,
przy Alexie jednak wspinała się na niedosiężne szczyty.
Uczyli się swoich ciał z taką sumiennością, w którą
teraz trudno było uwierzyć. Alex nie miał żadnych
zahamowań, pozwolił jej robić, co tylko pragnęła.
A ona w jego ramionach zapomniała o całym wstydzie.
Wreszcie przerwała im pani Cowie, pukając do
drzwi z pytaniem, czy Alex zostanie na kolacji. Isabel
miała nadzieję, że tak, on jednak odmówił.
146
UKRYTE MOTYWY
- Zjemy coś w Londynie - zawołał, a potem kochał
Isabel raz jeszcze, w uszach dźwięczały im kroki
odchodzącej gospodyni.
Gdy wracali do miasta, oboje byli zdenerwowani.
Isabel nie wiedziała, co powiedzieć. Wypadki potoczyły
się tak szybko. Nie potrafiła wyobrazić sobie rozmowy
o swoim nieudanym małżeństwie, a była ona przecież
konieczna.
Potem, kiedy dotarli do jej apartamentu i zbierała
się w sobie, by zaprosić Alexa na górę i raz na zawsze
wszystko wyjaśnić, ujrzała czekającego przed drzwiami
Jasona. Skończył zdjęcia wcześniej niż planował, więc
przyszedł wyciągnąć ją na kolację. Dodał, że czeka
już ponad godzinę w przekonaniu, iż prędzej czy
później Isabel musi wrócić. Nie miała wyboru,
wypadało zaprosić go do środka. Alex odszedł, rzucając
zdawkowe słowa pożegnania.
Nazajutrz automatyczna sekretarka nagrała wia
domość od Alexa. Była krótka, boleśnie wstrząsająca.
Rannym samolotem wylatuje do Rio de Janeiro.
Skontaktuje się z nią po powrocie.
Oczywiście, nie zrobił tego. Chociaż wiedziała, że
musiał wrócić do Londynu, nie uczynił nic, by się
z nią spotkać. Natomiast ona była zbyt dumna, by
sięgnąć po słuchawkę. Minął tydzień, potem drugi,
gdy nadszedł trzeci, powzięła pewne podejrzenia.
Wkrótce się potwierdziły. Szalone godziny miłości
zaowocowały ciążą: po sześciu rozpaczliwych latach
pustki wreszcie będzie miała dziecko.
Wtedy właśnie zdecydowała się na przeprowadzkę.
Z początku nie wyjawiła Jasonowi powodu, powiedzia
ła tylko tyle, że przeżyła krótki, nieszczęśliwy romans
z Alexem i musi się po nim pozbierać w samotności.
Jason okazał się zadziwiająco zgodny. Podejrzewała,
że nie aprobował jej związku z kimkolwiek z rodziny
eks-męża i prawdopodobnie sądził, iż kilkutygodniowe
UKRYTE MOTYWY
147
wakacje położą temu kres. Nie miał najmniejszego
pojęcia, że mieszkanie w domku na obrzeżach hrabstwa
Lincoln okaże się dla Isabel tak atrakcyjne. Dopiero
pod koniec sierpnia zorientował się, że dziewczyna
zamierza porzucić zawód modelki. Od tamtej chwili
wyparował z niego cały entuzjazm.
Do dziecka przyznała mu się dopiero dzisiaj,
a zrobiła to tylko dlatego, że nie chciał uwierzyć w jej
decyzję porzucenia kariery. Westchnęła. W zasadzie
nie pogodził się z tym ostatecznie. Pewnie uważał, że
po połogu Isabel błyskawicznie wróci rozum. Może
i tak, wzruszyła ramionami i przesunęła delikatnie
dłonią po lekko wypukłym brzuchu. Ona jednak była
innego zdania. Tego dziecka matka nigdy nie porzuci,
nie ona.
Wychodziła właśnie z wanny, gdy usłyszała stukot
skrzynki na listy. Najpierw się wystraszyła, potem
odetchnęła, przypuszczając, że otrzymała parafialną
gazetkę albo jakąś inną miejscową ulotkę. Ale gdy
hałas się powtórzył, zrozumiała, że za drzwiami ktoś
jest.
Owinęła się szczelnie ręcznikiem i na bosaka cicho
przeszła przez salonik, błogosławiąc swój zwyczaj
zaciągania zasłon przed zapaleniem światła. Ten ktoś
nie zorientuje się, że jest sama jak palec. Chyba że ją
zna. Zbyt wiele naczytała się o samotnych kobietach
zamordowanych w dziwnych okolicznościach. Co
naprawdę wie o mieszkańcach wioski? Jak dobrze
zna proboszcza?
- Isabel? Isabel, jesteś tam?
Znajomy głos niemal ściął ją z nóg. Osłabła chwyciła
się oparcia sofy, przekonana, że musi mieć halucynacje.
Alex! Przecież to nie może być Alex! To złudzenie!
Tak. Na pewno. Alex nawet nie wiedział, gdzie jej
szukać.
- Czy to pan... Baynes? - spytała słabo, przyciskając
148 UKRYTE MOTYWY
ręcznik do piersi. Po chwili tajemniczy głos znowu
przemówił:
- Nie, to żaden pan Baynes! To Alex! Na miłość
boską, otwórz te drzwi! Rozpętała się burza!
Wahała się, rozdarta sprzecznymi uczuciami.
- Isabel...
- Dobrze już, dobrze, idę! - zawołała. Podeszła do
drzwi, podniosła blokadę i przekręciła klucz. Gdy
Alex wszedł do środka, ukryła się w cieniu.
Zamknęła za nim, zażenowana swoim skąpym
strojem. W kąpieli można było wspominać popołudnie
w Nazeby i ich ówczesną bliskość. Ale od tamtej pory
minęły już trzy miesiące i żar namiętności dawno
wygasł.
Alex zatrzymał się przy kominku, niecierpliwym
wzrokiem wodził po jej małym królestwie. Najwyraźniej
nie tego się spodziewał. Ciekawe, może oczekiwał, że
sprawi sobie dom podobny do rezydencji jego wuja.
Domek Marsh, z dymiącym od czasu do czasu
kominem i niskim sufitem, daleki był od luksusu.
Potem Alex odwrócił się i spojrzał na nią. Zdziwiona
zauważyła, że wygląda na zmęczonego. Dostrzegła,
że zeszczuplał. Śmieszne, pomyślała, on chudnie, a ja
przybieram na wadze. Jest w tym jakiś morał, jeśli
tylko potrafi się go rozszyfrować.
- Bawię cię? - spytał, widząc jej uśmiech. - Jeżeli
to ma być jakiś żart, to podziel się nim ze mną.
Isabel błyskawicznie oprzytomniała.
- Co tutaj robisz, Alex? - spytała idąc od drzwi
z nieoczekiwaną pewnością siebie. - Skąd wiedziałeś,
gdzie mnie znaleźć? Może wreszcie ci przyszło do
głowy, by spytać Jasona?
Po ciemnej twarzy Alexa przemknął skurcz.
- Wreszcie? - spytał ochryple. - Czy wreszcie
pomyślałem o spytaniu Ferry'ego? Może cię to
zainteresuje, ale pytałem twojego przyjaciela co
UKRYTE MOTYWY 149
najmniej tuzin razy. I zawsze otrzymywałem tę samą
odpowiedź, że nie życzysz sobie mnie widzieć.
- Nie! - Isabel zamrugała powiekami.
- Co znaczy to „nie"?
- Jason... on by tego nie zrobił.
- Nie? - w głosie Alexa zabrzmiała lekka uraza.
- Nie zataił przede mną twojego adresu? A owszem.
Ten drań za to zapłaci, wierz mi.
- Nie, ja... - uczyniła w jego kierunku kilka kroków
przygryzając wargi. Nic nie rozumiała. Jason za
każdym razem twierdził, że Alex jej nie szukał. Wierzyła
mu, bo i czemu nie? - Jason... - nie potrafiła tego
wyjąkać. - Twierdzisz, że pytałeś o mnie Jasona?
- Powtarzam: tak.
- Ale... dlaczego?
- Dlaczego? - zdumiał się. - Ty nie wiesz?
Cofnęła się o krok.
- To musi być jakieś nieporozumienie.
- Akurat! - Alex oddychał gwałtownie. - Niech no
tylko dostanę w ręce tego Jasona Ferry...
- Och, błagam! - Isabel potrząsnęła głową. - Nie
mów tak. Ja... ty... musiałeś powiedzieć coś, co
sprawiło, że Jason myślał, iż chcesz mnie skrzy
wdzić...
- Skrzywdzić ciebie! - spiorunował ją wzrokiem.
- Mój Boże! Mnie się wydaje, że to ty jesteś specjalistką
od wyrządzania krzywdy! Przynajmniej w moim
wypadku.
Zadrżała, choć wcale nie było jej zimno. Wprost
nie do wiary, że tutaj, w tym salonie, stoi Alex, który
na dodatek twierdzi, że usiłował ją odnaleźć. Nie, nie
odważy się w to uwierzyć. Już i tak za wiele wycierpiała.
- Zimno ci? - spytał odwracając zatroskany wzrok
ku smolnym szczapom. - Co robisz, żeby ogrzać to
miejsce? Lepiej włóż coś na siebie.
- Mój... szlafrok jest w łazience - wyjaśniła. - Za
150 UKRYTE MOTYWY
tobą - dodała, widząc, że Alex spogląda w górę na
schody. - Za kuchnią.
Zawahał się, ale potem, uczyniwszy niecierpliwy
gest, ruszył w tamtą stronę.
- Proszę - za chwilę podał Isabel zielony welurowy
szlafrok. - Zdejmij ręcznik. Przyrzekam, że odwrócę
wzrok.
Patrzył jednak. Isabel wiedziała o tym. Nawet
stojąc tyłem czuła na plecach jego spojrzenie.
- Dzięki - powiedziała wreszcie, zawiązując pasek
i stając po drugiej stronie kominka. - Hm... napijesz
się kawy? Niestety, nie mam alkoholu.
- Nie? A to szkoda. Wychyliłbym kieliszek.
- Cóż, wobec tego...
- Ale nie kawę - zapewnił ją. - Nie fatyguj się.
Mogę poczekać.
- Jeżeli Jason nie zdradził ci, gdzie jestem, to
jak...? - złożyła razem dłonie.
- Tego nie twierdziłem - przerwał jej Alex. - Mówi
łem tylko, że pytałem go o to kilkanaście razy, a on nie
chciał puścić farby. Dzisiaj nie miał wyboru. Dopadłem
go w Spalding. Zdaje się zrozumiał, że gra skończona.
- Nie wierzę - potrząsnęła głową.
- Nie możesz uwierzyć? Czy nie chcesz?
Westchnęła.
- Dlaczego miałby postąpić w ten sposób?
- Jaki? Trzymając mnie z dala od ciebie? - warknął
Alex. - Sądzę, że z zazdrości. Dobrze znam to uczucie,
wierz mi.
Isabel z trudem złapała oddech.
- Ale... wyjechałeś przecież do Brazylii.
- Zgadza się. Nazajutrz po naszym wypadzie do
Nazeby. Nie myślisz chyba, że o tym zapomniałem.
Oblizała wargi.
- Obiecałeś po powrocie skontaktować się ze mną.
- Tak.
UKRYTE MOTYWY
151
- I nie zrobiłeś tego.
- Czego? Nie wróciłem? Wiem. Mogę to wyjaśnić...
- Nie... nie zadzwoniłeś do mnie. Trzy tygodnie na
próżno czekałam na telefon.
- Więcej niż trzy tygodnie - wyznał ciężko. - Cztery.
Trudno prowadzić intymne rozmowy na taką odleg
łość.
- To... to znaczy, że wciąż byłeś w Brazylii! - wlepiła
w niego wzrok.
- Dowiedziałabyś się o tym, gdybyś zechciała
zadzwonić do mojego biura - wzruszył ramionami.
- Wiem, że mogłem napisać. Nawet dwa razy
próbowałem, ale darłem listy. Bałem się, że zbyt wiele
obiecuję sobie po naszym związku, a nie uśmiechało
mi się powtórnie robić z siebie głupca. A gdy po
powrocie zorientowałem się, że zniknęłaś, prawie
uwierzyłem, że miałem rację.
- Nie rozumiem.
- Cóż, wobec tego oboje nic nie rozumiemy
- stwierdził drwiąco. - Chcesz, żebym ci wszystko
wyjaśnił, czy może znowu się mylę?
- Opowiedz mi po prostu, co się stało - szepnęła
niskim głosem. - Chcę wiedzieć.
- Może usiądziesz? - zaproponował szorstko,
widząc, jak dziewczyna drży. Isabel posłusznie osunęła
się na sofę. Rzeczywiście, nogi miała jak z waty.
- W porządku. - Alex rozpiął suwak kurtki
i wepchnął dłonie do kieszeni spodni. - Nie spodoba
ci się to, ale prawdziwym powodem, dla którego nie
zadzwoniłem do ciebie, była prośba wuja, bym tego
nie robił. Wydawało mi się, że mimo wszystko choć
tyle jestem mu winien.
W oczy Isabel wkradła się czujność.
- Zrobiłeś, o co cię prosił wuj? Aha, rozumiem.
- Niczego nie rozumiesz - wtrącił gwałtownie
i przykucnął przed kominkiem. - Kiedy leciałem do
152 UKRYTE MOTYWY
Rio, chciałem wujowi wszystko wygarnąć. Wydawało
mi się, że byłbym zdolny go zabić. Na miejscu jednak
przekonałem się, że Chris nieomal mnie wyręczył.
- Chris? - Isabel zmarszczyła brwi.
- Zgadza się. - Ujął jej dłoń w swoje ręce.
- Pamiętasz ten romans z Palmerem? O który
ciebie winiłem? Cóż... - urwał. - Chris związał
się z kimś w Kalifornii, z kimś, kto miał mniej
skrupułów od Palmera i kto zrobił zdjęcia i wysłał
je Robertowi.
- Czy to znaczy... - Isabel zabrakło tchu.
- Dobrze wiesz. - Alex zwiesił głowę. - Od wuja
zażądano pół miliona dolarów. Tego wieczoru, gdy
przyleciałem do Rio, wuj miał poważny wylew.
- Nie!
- Owszem!
- Ale w gazetach nie było żadnej wzmianki...
- Zgadza się. To moja robota - przyznał ponuro
Alex. - Nikt nie mógł dowiedzieć się, co się stało,
a szczególnie Chris. Wuj Robert bał się śmiertelnie,
że kiedy Chris się zorientuje, to wykorzysta okazję
i pod jego nieobecność przejmie zarząd koncernu.
Jakoś udało się nam ukryć chorobę pod pozorem
udaru cieplnego do czasu, aż mogłem Roberta
przewieźć do Anglii.
- A teraz? Jak on się czuje?
- Jest częściowo sparaliżowany - wyjaśnił bezbar
wnym głosem Alex. - Mówi, ale niewyraźnie. Lekarz
utrzymuje, że prawdopodobnie na resztę życia skazany
jest na wózek inwalidzki. Kłopot polega na tym, że
zmienił testament. Od... od tamtej historii nawet nie
chce widzieć Chrisa. Pragnie, abym to ja przejął
Koncern Denby. Sam nie wiem, co począć.
Isabel spojrzała na niego bezradnie.
- Czy Chris wie?
- O ojcu? Czy o testamencie?
UKRYTE MOTYWY
153
- O tym i o tym.
- Owszem. Teraz już tak.
- I?
- Cóż, najpierw załamał się. Z obu powodów.
Później... się z tym pogodził. Rozważa, czyby nie
przenieść się na stałe do Stanów. Mimo przykrego
doświadczenia podoba mu się w Ameryce. W Ka
lifornii prócz wrogów ma także przyjaciół. Poradzi
sobie.
- A szantażysta? Musiałeś mu zapłacić? - Isabel
zrobiła okrągłe oczy.
- Wuj chyba chciał. Ja natomiast dałem znać policji.
Mają niezłą wprawę w podobnych przypadkach.
Wszystko załatwiono bezszmerowo. Szantażysta okazał
się amatorem.
- Ach... to dlatego nie odezwałeś się do mnie?
- Właśnie - nie spuszczał z niej wzroku. - Wiem,
że myślałaś o mnie jak najgorzej, ale cóż mogłem
uczynić? Stało się to możliwe dopiero po powrocie do
Anglii. Pocieszałem się tylko, że przed nami jeszcze
całe życie. Ale gdy wróciłem, ciebie już nie było...
- Och, Alex...
- A ten łobuz fotografik nie chciał zdradzić, gdzie
jesteś. Nawet dzisiaj się wykręcał.
- Dzisiaj? - zamrugała powiekami. - Nic nie
pojmuję! Coś ty robił w Spalding?
- Nie uwierzysz, ale szukałem ciebie.
- Jak...
- Słuchaj, setki razy wydzwaniałem do ciebie do
domu i wiedziałem, że ten drań wciąż się z tobą
widuje. Mój informator powiadomił mnie, że wczoraj
stracił trop Jasona gdzieś w Spalding. Przyjechałem
więc dziś rano i wędrowałem, pokazując twoje zdjęcie.
Byłem pewny, że ktoś cię musiał zapamiętać. Twoja
twarz jest znana.
- Rozumiem. Ale kiedy spotkałeś się z Jasonem?
154 UKRYTE MOTYWY
- Mniej więcej dwie godziny temu. Przycisnąłem go
do muru, plótł coś, że szukał plenerów. Wreszcie chyba
pojął, że nie żartuję. Tak czy siak, po ostrej wymianie
zdań zgodziłem się, by zrobił fotosy do jesiennego
katalogu Tekstyliów Denby i pod tym warunkiem
podał mi twój adres.
- Interesował się tym katalogiem od chwili, w której
dowiedział się, że się znamy! - wykrzyknęła. Alex zaś
skrzywił się.
- No i co z tego? To niewielka cena za odnalezienie
ciebie. Powiedz mi tylko, że chciałaś, bym cię odszukał,
a uznam, że to umiarkowana cena.
- Och, Alex! - szepnęła, przytulając się i obejmując
go ramionami. - Chciałam... tak bardzo.
Pociągnął ją na sofę, przytulił stęskniony.
- Ja też - wymruczał szukając wargami jej ust.
- Czułem się tak, jakbym odsiadywał wyrok, a ty
zwróciłaś mi wolność...
Minęło sporo czasu, nim znowu zaczęli rozmawiać.
Gdy Alex wstał, by dorzucić drew do ognia, Isabel
uśmiechnęła się.
- Mam nadzieję, że pan Baynes nie wybierze się
dzisiaj z wizytą - mruknęła, pieszczotliwie przesuwając
palcami po plecach Alexa. - Nie jesteś stosownie
ubrany, by poznawać moich sąsiadów. Odnoszę także
wrażenie, że nie pochwaliłby tego, co robimy.
- A kim, u diabła, jest ten cały pan Baynes?
- To tylko proboszcz. Okazał mi wiele przyjaźni,
choć, zdaje się, podejrzewa, że się ukrywam.
- Miał rację - przypomniał jej Alex. - Mój Boże,
kiedy po powrocie z Ameryki odkryłem, że zniknęłaś,
myślałem, że oszaleję.
- Naprawdę? A tamtego wieczoru, gdy wracaliśmy
z Nazeby, nie mogłeś doczekać się, kiedy się mnie
pozbędziesz.
UKRYTE MOTYWY 155
- Tamtego wieczoru zbyt pochłaniały mnie myśli
o tym, co się zdarzyło. Nie potrafiłem uwierzyć, że
tak długo dałem się wodzić za nos. Więc jeśli
zamknąłem się w sobie, to musisz pamiętać, że
przewróciłaś do góry nogami cały mój świat.
- W jaki sposób? - zmarszczyła brwi.
- Och... - westchnął. - Przez sześć lat walczyłem
z uczuciem do ciebie. Wreszcie uznałem, iż wyznam
ci prawdę. Widzisz, jaki byłem szlachetny? Udało mi
się wmówić sobie, że moją urazę za twój związek
z Chrisem równoważy romans z Palmerem, a że
wszystko to odeszło w przeszłość, moglibyśmy zbu
dować wspólnie przyszłość. Rozumiesz, że potrzebne
mi było takie samousprawiedliwienie? Bez tego
dręczyłbym się, że zmarnotrawiłem sześć lat, że jeśli
od początku wyznałbym ci miłość, może nigdy nie
wyszłabyś za Chrisa!
- Och, Alex!
- Wiem - pogładził ją po policzku. - Byłem
głupcem. Teraz to widzę. Ale tamtego wieczoru
dalej potrzebowałem kozła ofiarnego i padło na
Roberta.
- On... on o wszystkim wiedział - przymknęła oczy.
- To także stało się jasne. Wierz mi, nie poddał się
łatwo. Jak tylko mógł mówić, spytałem go wprost.
Musiał wtedy przyznać, że błagałaś go o unieważnienie
małżeństwa.
- Nienawidził mnie od początku - zadrżała.
- Teraz pozbył się tego uczucia. Gdybym nawet
jutro przedstawił cię jako moją żonę, powitałby cię
z otwartymi ramionami.
- Wątpię. - Isabel zamrugała nagle i spojrzała na
niego. - Coś ty powiedział?
- Powiedziałem, że gdybym przedstawił cię jako
żonę, powitałby cię z otwartymi ramionami - uśmiech
nął się.
156 UKRYTE MOTYWY
- Ale ja myślałam... Cóż, to się jeszcze zobaczy...
- To nie jesteś wcale pewna, czy mnie poślubisz?
- parsknął zduszonym śmiechem.
- Więc ty... mówisz...
- Że jeśli zostaniesz moją żoną, wuj nie będzie
protestował. No i? Mam paść przed tobą na kolana?
Isabel przygarnęła go bliżej.
- Nie ma takiej potrzeby - odparła drżącym głosem.
- Och, jak ja cię kocham!
- Więc tak czy nie? - mruknął wtulony w jej usta.
- Tak - szepnęła. - Tylko jest jeszcze jedna sprawa...
- Wiem. - Alex odsunął się, spojrzał na nią.
Spłoniła się.
- Wiesz?
- Martwisz się, że zostanę prezesem rady nadzorczej
- powiedział cicho. - To jeszcze nie przesądzone. Nie
wiem, jaką podejmę decyzję. Chciałbym o tym
porozmawiać, ale mamy mnóstwo czasu. Jeśli wolisz,
bym się wycofał...
- Nie o to chodzi - wpadła mu w słowo. - To
znaczy... to ważne, ale ja myślę o czymś innym.
Alex zmarszczył brwi.
- O czym? Powtarzam, że Chris opuszcza Anglię.
- Nie chodzi wcale o Chrisa.
- Wobec tego, o... - zdumiał się. - Chyba że
o twoje udziały. Możesz je zatrzymać...
Potrząsnęła przecząco głową.
- Nie, Alex, to nie akcje. Możesz je wziąć z po
wrotem. I tak miałam ci je zaoferować.
- Więc jeśli ani koncern, ani Chris, ani akcje...
- spojrzał nic nie pojmując. - Nie... nie jesteś chyba
chora. Zaszyłaś się tu, bo nie chciałaś, bym się
dowiedział? Kochanie, znajdziemy specjalistów...
- Nie jestem chora - parsknęła urywanym śmie
chem. - Daj mi wreszcie powiedzieć! Jestem w ciąży.
Będziemy mieć dziecko.
UKRYTE MOTYWY 157
- Dziecko! - wlepił w nią wzrok, potem przesunął
oczy na jej pełne piersi i lekko zaokrąglony brzuch.
- Boże! Dziecko! Dlatego się ukryłaś?
- Częściowo tak - kiwnęła głową.
- A jaki był inny powód? - spytał poważnie.
- Sam wiesz. Kocham cię, więc nie potrafiłam
znieść myśli, iż będę cię widywać w przekonaniu, że
nie odwzajemniasz mojego uczucia.
- Miałaś mi o tym powiedzieć? - Oczy Alexa
pociemniały.
- Bałam się, że możesz nie uwierzyć, iż jest twoje.
- Och, miłość, miłość! - jęknął Alex. Ukrył twarz
we włosach dziewczyny. - Wierzę. Nie potrafię tylko
pojąć, że straciłem tyle lat.
- Cóż, może nie powinniśmy marnować ich więcej
- zauważyła słodko, pieszcząc jego gładkie ramiona.
Alex potaknął.
- Nie sądzisz, że ten cały twój pan Baynes mógłby
udzielić nam ślubu? - spytał naglącym tonem. - Jako
przyszły ojciec wolałbym, abyś jak najszybciej uczyniła
ze mnie porządnego człowieka.
Uśmiechnęła się.
- Wiesz, tak sobie myślę, czy nie do tego dążyła
Vinnie zapisując mi akcje.
Alex przytulił ją mocniej.
- Może się nie mylisz. Zawsze uważałem, że nasza
starsza pani była dużo bardziej spostrzegawcza niż
ktokolwiek z nas wszystkich.
KONIEC