Marcin Milczarski
∗
PARADYGMAT HISTORYCZNO-PODMIOTOWY
W TEORIACH ZMIANY SPOŁECZNEJ:
RODOWÓD, STRATEGIA, PERSPEKTYWY
[cytat]W sferze politycznej i gospodarczej
historia
wydaje
nam
się
postępowa
i
zorientowana na cel [...]. W sferze społecznej i
moralnej jednak historia zdaje się toczyć
cyklicznie, widać w niej przypływy i odpływy ładu
społecznego na przestrzeni wielu pokoleń.
1
Francis Fukuyama[/cytat]
I. Wprowadzenie
Niniejszy artykuł można by dzisiaj napisać z samych cytatów. Pięćdziesiąt lat temu
byłoby to jednak niemożliwe. Teorie zmiany społecznej oparte na paradygmacie historyczno-
podmiotowym próbują wyjaśnić [i][…] największą bodajże zagadkę ludzkiego bytu – to
mianowicie, że człowiek jest zarazem istotą społeczną i twórczą, h o m o s o c i u s i
h o m o c r e a t o r, wytworem i twórcą swojego społeczeństwa.
2
[/i] Odzwierciedlają one
także przemiany, jakie dokonały się na całej arenie socjologicznej przez ostatnie ćwierć
wieku.
Jean Jacques Rousseau w pracy [i]Uwagi o rządzie polskim[/i]. stwierdził, że dobrze
jest wygłosić na samym początku to, do czego zamierza się dojść. Pozwolę sobie skorzystać z
dobrej rady słynnego Francuza i natychmiast postawię tezę, którą postaram się udowodnić:
uważam, że w społecznym świecie można doszukać się regularności, pewnych praw i poddać
je teoretycznej analizie. Jeżeli udałoby się wyłowić generalne zasady dynamiki społecznego
świata, skonstruowanie modelu zmiany społecznej byłoby możliwe. Celem niniejszego
artykułu jest refleksja nad zestawem warunków, w których niestabilność systemowa
wywołuje zmianę, zmiana wprowadza równowagę oraz jak dochodzi do kolejnego przejścia
systemu. Kluczowe okaże się zatem wskazanie warunków sprzyjających degradacji
społecznego potencjału oraz określenie głównych mechanizmów jego odbudowy.
Koncepcja ludzkiego prawa w historii, którą zaprezentuję w niniejszym artykule, jest
trawestacją głównie dwóch teorii: stawania się społeczeństwa Piotra Sztompki oraz
strukturacji Anthony’ego Giddensa, które uważam za dojrzałe formy paradygmatu
historyczno-podmiotowego (jego rdzeń oraz podstawy konstrukcji Sztompki i Giddensa
omówione zostaną w trzeciej części pracy). Moim celem jest uwypuklenie istotnych cech tych
teorii, w niektórych momentach rozwinięcie intuicji autorów oraz wskazanie daleko idących
konsekwencji metodologicznych, które wypływają z tych koncepcji.
Warto na samym początku wyjaśnić dwa pojęcia, które stanowić będą oś dalszego
wywodu. Rozumienie s t r u k t u r y s p o ł e c z n e j przyjmuję za Giddensem, który
definiuje ją jako widoczne w działaniu reguły porządku społecznego, za sprawą których
∗
Student V roku socjologii w Instytucie Socjologii Uniwersytetu Jagiellońskiego. Zainteresowania: teorie
zmiany społecznej, socjologia nauki, socjologia kultury oraz historia socjologii. Kontakt: m.milczarski@op.pl.
1
F. Fukuyama, Wielki Wstrząs, Politeja, Warszawa 2000, s. 254-255.
2
P. Sztompka, „Teoria socjologiczna XX wieku”, (w:) J. Turner, Struktura teorii socjologicznej, PWN,
Warszawa 1985, s. 39.
praktyki społeczne są do siebie podobne.
3
W języku Talcotta Parsonsa byłyby to
[i]zinstytucjonalizowane
wzory
zachowań.[/i]
Natomiast
s p o ł e c z n a
p o d m i o t o w o ś ć to [i][…] potencjał do samoprzekształcania się[/i]
4
– zgodnie z
rozumieniem Sztompki.
Piotr Sztompka, wychodząc naprzeciw Robertowi Mertonowi, twierdzi, że nie każda
teoria ogólna musi popadać w scholastycyzm, nie każda ogranicza się do świata pojęć czy do
problemów metodologicznych. Przeciwnie, może mówić [i][…] coś interesującego i ważnego
o realnym świecie społecznym.[/i]
5
Koncepcja ludzkiego prawa w historii jest w swojej istocie
szkicem teorii ogólnej, który ma się kierować ku intuicjom Piotra Sztompki.
II. Rodowód: socjologia historyczna i teoria podmiotowości
Paradygmat historyczno-podmiotowy wyszedł w pewnym sensie naprzeciw
głębokiemu pesymizmowi, który pojawił się w myśli humanistycznej drugiej połowy XX
stulecia. Wątki społecznej zmienności w optymistycznym duchu podejmowało wielu
socjologów klasycznych (na przykład Auguste Comte, Herbert Spencer, Emile Durkheim),
jednakże z czasem przytłumione zostały one falą o przeciwnym zwrocie: potężną negacją idei
postępu.
6
Zmierzch XX wieku przyniósł zatem koncepcjom zmienności dziejowej propozycję
nie do odrzucenia. Deprecjacja klasycznych wizji zmienności dziejowej oraz holistycznego
strukturalizmu funkcjonalnego zabrnęła tak daleko, że powołanie do życia nowej perspektywy
teoretycznej stało się w pewnym sensie koniecznością. Chcąc dotrzymać kroku swoim
czasom, socjologowie zainicjowali – jak określa to Jeffrey C. Alexander – nowy ruch
teoretyczny. Sztompka, pisząc o losach myśli socjologicznej, wspomina o przejściu wahadła
teorii od strukturalizmu i funkcjonalizmu (tzw. pierwszej socjologii) do całkowicie
interakcjonistycznego ujęcia (drugiej socjologii). Analizując teorię stawania się
społeczeństwa i strukturacji – reprezentantów trzeciej socjologii, której pojawienie się
Sztompka dosadnie określa nadejściem wreszcie prawdziwego paradygmatu – nie możemy,
jak sadzę, mówić o kolejnym zwrocie wahadła, ponieważ pozorne opozycje w socjologii,
które ono uosabia, zostały przezwyciężone.
7
Najważniejszymi drogowskazami na drodze do trzeciej socjologii były socjologia
historyczna oraz teoria podmiotowości. Oczywiście, jako synteza nowy ruch teoretyczny
wyrósł z wielu nasion.
8
Jego program był udziałem przede wszystkim Szkoły Frankfurckiej,
poststrukturalizmu, a także reinterpretacji klasyki, na przykład bazującego na młodzieńczych
pismach Karola Marksa aktywistyczno-humanistycznego neomarksizmu (przede wszystkim
Antonio Gramsciego, György Lukácsa, i Ericha Fromma). A. Gramsci pisał wprost: […]
jedyną filozofią jest historia w trakcie stawania się […].
9
Nie można pominąć tutaj również
etnometodologii czy francuskiej Szkoły Annales.
Szczególny nurt teoretyczny, jakim jest socjologia historyczna, ukonstytuował się w
ostatnich trzech dekadach XX wieku.
10
Nie można jednak traktować tego wydarzenia jako
3
A. Giddens, The Constitution of Society. Outline of the Theory of Structuration, Polity Press, Cambridge 1986,
s. 16-25.
4
P. Sztompka, The Sociology of Social Change, Blackwell, Oxford 1993, s. 301.
5
P. Sztompka, „Teoria…”, s. 21.
6
P. Sztompka, The Sociology…, s. 24-40.
7
P. Sztompka, Society in Action: The Theory of Social Becoming, Cambridge University Press, Cambridge 1991,
s. 3-5, 17-21, 51-86.
8
Tamże, s. 5-6, 28-48.
9
A. Gramsci, Pisma wybrane, KiW, Warszawa 1961, t. I, s. 46.
10
P. Sztompka, „Socjologia jako nauka historyczna”, Studia Socjologiczne 1986, 2 (101); G. Delanty, E. F. Isin
(red.), Handbook of Historical Sociology, SAGE, London-Thousand Oaks-New Delhi 2003.
narodzin nowej subdyscypliny socjologicznej, ponieważ chodzi tu raczej o specyficzne
podejście teoretyczno-metodologiczne.
11
Był to powrót do socjologii widzianej oczyma
młodego Karola Marksa, Maxa Webera i Alexisa de Tocqueville’a (tego ostatniego uznaje się
dzisiaj zresztą za prekursora socjologii historycznej).
Pierwsze kroki socjologii jako samodzielnej dziedziny naukowej związane były –
przede wszystkim za sprawą Comte’a, Spencera i Durkheima – z ahistorycznym, a nawet
antyhistorycznym ewolucjonizmem społecznym. Przełom antypozytywistyczny zmienił
radykalnie to podejście, ale narodziny socjologii amerykańskiej ponownie zahamowały
rozwój historyczno-humanistycznego myślenia wśród socjologów. Powodem był – jak
powiada Sztompka – triumf ahistorycznego interakcjonizmu, teorii wymiany, behawioryzmu
społecznego i strukturalnego funkcjonalizmu. Norbert Elias dodaje, że traktowanie systemu
społecznego w kategoriach spoczynku (czy szerzej – idealnej niezmienności) było przez długi
czas wspierane gloryfikacją rozwiniętych społeczeństw Zachodu.
Szczególne wydarzenia społeczno-polityczne oraz zmiany w samych naukach
społecznych w latach sześćdziesiątych, siedemdziesiątych a także dziewięćdziesiątych
ubiegłego stulecia, wywołały ponowne zainteresowanie historycznym wymiarem
społeczeństwa, a co najciekawsze, żywe dyskusje na ten temat rozgorzały w Stanach
Zjednoczonych. W 1983 roku powstała sekcja socjologii historycznej przy Amerykańskim
Stowarzyszeniu Socjologicznym, zaś rok później Theda Skockpol
zapowiedziała złoty wiek
socjologii historycznej.
12
Reanimacja historyzmu w socjologii szła dwiema drogami: po
pierwsze, polegała na teoretyzowaniu na podstawie konkretnych wydarzeń historycznych oraz
– po drugie – na pracach metateoretycznych, czyli przede wszystkim na projektowaniu
programów metodologicznych socjologii historycznej.
Ciekawe poglądy dotyczące historii, mające znaczny wpływ na losy socjologii
historycznej (a później także teorii podmiotowości), przestawił Karl Raimund Popper. Pisze
on, że historia – jak każdy opis – musi być selektywna, a biorąc pod uwagę jej bezgraniczny
przedmiot, jest ona szczególnie wybiórcza. Autor, dzieląc dorobek uczonych na nauki
nomotetyczne (zainteresowane prawami ogólnymi), stosowane (przewidywanie konkretnych
zdarzeń) i historyczne (wyjaśnienie poszczególnych faktów), stwierdza, iż [...] praw historii
w ogóle nie ma. Uogólnienia należą po prostu do innego zakresu zainteresowań [...].
13
Ani
prawa następstwa, ani prawa ewolucji po prostu nie istnieją.
14
Historia sama [...] nie ma celu
ani sensu, ale możemy nadać jej jedno i drugie.
15
Słowem: dzieje ponad głowami ludzi nie
mają racji bytu. Każde znaczenie, cel, problem czy rozwiązanie jest autorstwa człowieka, a
nie historii. Według Poppera historycystyczne skażenie świadomości i idea historii
powszechnej, które nie chcą dostrzec roli czynnika ludzkiego na przestrzeni dziejów,
prowadzą nieuchronnie do zastąpienia rozumu historycznym proroctwem i pseudonaukową
histerią.
Idea podmiotowości przeszła bardzo długą drogę, zanim stała się matrycą trzeciej
socjologii.
16
Początkowo podmiotowość skrywała się pod maską bóstw czy metafizycznych
bytów i miała znamiona sacrum. Z czasem została sprowadzona „na ziemię”, uległa
sekularyzacji i wcieleniu w siły natury. Kolejna zmiana związała podmiotowość z
człowiekiem, ale nie każdym (zwykłym, dowolnym), ponieważ przypisywano ją jednostkom
11
Jednakże kwestia ta jest bardziej problematyczna niż się z pozoru wydaje. Socjologia historyczna jest
niejednokrotnie widziana jako osobna subdyscyplina socjologii, nawet jako teoria socjologiczna lub
przynajmniej jej część. C. Calhoun, „Why Historical Sociology?”, (w:) G. Delanty, E. F. Isin (red.), Handbook…
12
P. Sztompka, Socjologia…, s. 20. Również w latach osiemdziesiątych pojawiło się kolejne zagrożenie dla
socjologii historycznej: trzecia odsłona pozytywizmu – socjobiologia.
13
K. R. Popper, Społeczeństwo otwarte i jego wrogowie, PWN, Warszawa 1993, s. 277.
14
K. R. Popper, Nędza historycyzmu, Krąg, Warszawa 1989, s. 70.
15
K. R. Popper, Społeczeństwo..., s. 291.
16
P. Sztompka, Society…, s. 13-15.
wybitnym. Najważniejsze było jednak to, że wyjątkowość rozumiana była jako dar losu,
sekret natury czy przypadek. Zhumanizowanie podmiotowości nie oznaczało zatem jej
zsocjalizowania, które przyszło w następnej fazie. Co ciekawe, za sprawą socjologii
podmiotowość uległa dehumanizacji. Co prawda, rozlała się na całe społeczeństwo, jednakże
w klasycznych ewolucjonistycznych (a także cyklicznych) modelach organicystycznych
zakładano, że zmienność jest immanentną cechą systemu społecznego, przejawem jego
wewnętrznej logiki. Kolejne przejście przyniosło jednoczesną humanizację i socjalizację
podmiotowości. Powrócili wielcy bohaterowie społeczni, choć tym razem ich wyjątkowość
widziana była jako refleks społeczeństwa. Przedostatnią zmianę Sztompka nazywa,
parafrazując Webera, rutynizacją podmiotowości. Polegało to na tym, że moce sprawcze
przypisywane były rolom społecznym. Największą rewolucją było ostatnie przejście idei
podmiotowości. Została ona zdemokratyzowana i w efekcie ogarnęła swoim zasięgiem
wszystkich ludzi; teoretycy „ofiarowali” siłę sprawczą człowiekowi jako takiemu.
Generatorem zmian społecznych stał się zwykły człowiek, w zwykłej społecznej akcji, w
zwykłym codziennym działaniu.
Jak twierdzi Ryszard Cichocki, obok szeregu postaci zaangażowanych w rozwój
problematyki podmiotowości najważniejsze dla losów socjologii były prace Edmunda
Husserla, Wilhelma Diltheya, Wiliama Jamesa oraz Floriana Znanieckiego.
17
Niechęć do
pozytywizmu oraz neokantyzmu, jaką prezentowali wymienieni uczeni, zaowocowała
odrzuceniem […] mechanistycznego fatalizmu, zakładającego konieczność wskazania źródeł
aktywności indywidualnej w strukturach świata fizycznego czy biologicznego.
18
Husserl
skoncentrował się na krytyce naturalizmu (co jest zresztą wspólną praktyką prawie
wszystkich przedstawicieli koncepcji podmiotowości), na humanizacji modelu rzeczywistości
oraz personalizacji społecznych aktorów. Prace Dilthey’a dotyczyły głównie uhistorycznienia
ludzkiego życia. James zbliżył się w swoich dociekaniach do Dilthey’a, ale najciekawsze i
najbardziej – jak się później okazało – płodne teoretycznie okazały się jego koncepcje
pluralizmu rzeczywistości oraz aktywnego podmiotu ze s t a j ą c ą s i ę świadomością.
Znaniecki, wprowadzając dynamiczne kategorię do teorii kultury, doszedł do umiarkowanej
wersji woluntaryzmu i aktywizmu. Interesowała go przede wszystkim forma, mechanizm
budowania kultury, same r e g u ł y zmiany społecznej. Na tych podstawach oparł możliwość
teoretyzowania w socjologii.
III. Strategia
Wszystkie klasyczne wizje dziejów (cyklizm, ewolucjonizm oraz marksowski
materializm historyczny) mają wspólne założenie: dzieje ludzkości mają jakąś logikę.
Zygmunt Bauman twierdzi, że klasyczne teorie zmiany społecznej i ujęcia systemowe
socjologii XX wieku mają w istocie ten sam korzeń: wsparte całościowymi ujęciami
założenie o żelaznej regularności społecznej rzeczywistości.
19
Trzecia socjologia zrywa z tą
tradycją. Poszukiwania koncentrują się nie na schematach historii i jej formach, ale samym
mechanizmie zmian. Zatem patrząc z tej perspektywy, nie odkrywamy praw historii, ale –
mówiąc językiem Maurice’a Mandelbauma – prawa
d o t y c z ą c e
historii, jej
steoretyzowane cechy, czyli regularności. Teoria stawania się społeczeństwa oraz strukturacji,
będące twórczym rozwinięciem paradygmatu historyczno-podmiotowego, mają mnóstwo
punktów stycznych. Na przykład obie przyjmują, że ostateczny wynik działania społecznych
17
R. Cichocki, Podmiotowość w społeczeństwie, WUAM, Poznań 2003, s. 47-74.
18
Tamże, s. 73.
19
Z. Bauman, „Po co komu teoria zmiany?”, (w:) J. Kurczewska (red.), Zmiana społeczna: teorie i
doświadczenia polskie, Wydawnictwo IFiS PAN, Warszawa 1999.
aktorów jest nieprzewidywalny, innymi słowy: w warstwie metodologicznej nie jest
wyjaśnialny zestawem warunków początkowych. Warto jednak pokrótce zaprezentować te
koncepcje osobno i pokazać, jak ich autorzy rozkładają akcenty. Zacznijmy od kwestii o
kapitalnym znaczeniu: od fundamentów nowego ruchu teoretycznego, to jest od zasad samego
paradygmatu historyczno-podmiotowego, opisywanego dwoma współczynnikami.
Współczynnik historyczny i podmiotowy
Dokonania intelektualne przedstawicieli socjologii historycznej i teorii podmiotowości
są mocno zróżnicowane, jednakże można wskazać w ich obrębie pewien rdzeń – zestaw
założeń ontologicznych,
20
jak określa to Piotr Sztompka.
Podstawą
w s p ó ł c z y n n i k a
h i s t o r y c z n e g o
jest
twierdzenie
o
dynamicznym, procesualnym charakterze społecznej przestrzeni, w której nie znajdujemy
obiektów, ale bezustanne zdarzenia. Jeśli tak, to czas automatycznie zostaje wprzęgnięty
w
machinę życia społecznego. Czasowy determinizm decyduje nie tylko o fazach procesów
społecznych, ale również o ich cechach oraz prawidłowościach – i to jest druga teza. Po
trzecie, dany stan społeczeństwa nie jest kwestią jednego czy dwóch zdarzeń, ale
zogniskowanym, zagregowanym efektem działania wielu sił, innymi słowy: każdy
analizowany układ ma swoją historię. Poszczególne procesy cząstkowe wchodzą ze sobą w
rozmaite zależności, czego konsekwencją jest fakt, że dla danego zjawiska dopuścić trzeba
wiele alternatywnych rozwiązań. Analiza porównawcza okazuje się zatem się
najwłaściwszym narzędziem ustalania unikalności lub typowości badanych zjawisk. Czwarte
założenie mówi o społeczeństwie jako zróżnicowanej wewnętrznie, płynnej siatce stosunków,
w której dochodzi czasami do sprzecznych tendencji (na przykład do współpracy i
rywalizacji). Po piąte, pojedynczy proces jest efektem kumulacji poszczególnych wydarzeń.
Po szóste, sprawcą zmian społecznych są działający ludzie, szeroko pojęci aktorzy społeczni,
którzy przez podejmowanie akcji społecznych każdorazowo stwarzają i odtwarzają
społeczeństwo. A zatem, jak pisał Karol Marks: Ludzie sami tworzą swoją historię, ale nie
tworzą jej dowolnie, nie w wybranych przez siebie okolicznościach, lecz w takich, w jakich się
bezpośrednio znaleźli, jakie zostały im dane i przekazane;
21
co stanowi siódme założenie.
Założenia w s p ó ł c z y n n i k a p o d m i o t o w e g o są bardzo zbliżone do jego
historycznego odpowiednika (w niektórych momentach nawet identyczne). Współczynnik
podmiotowy przynosi jednak nowe treści, na przykład akcentuje się, że zmienność społeczna
ma charakter endogenny, zatem w rzeczywistości najczęściej okazuje się ona twórczym
przekształcaniem zastanych warunków. Po drugie, wskazuje się, że życie społeczne opiera się
na dwóch filarach: strukturalnym oraz podmiotowym. Obie kolumny są wzajemnie
determinowane: struktury warunkują działania ludzi, za sprawą których możliwe jest
budowanie struktur.
Współczynnik historyczny i podmiotowy traktowane łącznie tworzą, jak sądzę, nową
jakość nie tylko w teoriach zmian społecznych, ale w całej socjologii. Jest to założenie
ontologiczno-metodologiczne, stające w opozycji do strukturalizmu, funkcjonalizmu i
interakcjonizmu.
22
Wcieleniem tej dyrektywy m e t a t e o r e t y c z n e j są w moim
przeświadczeniu teorie stawania się społeczeństwa i strukturacji.
20
P. Sztompka, Society…, s. 21-27; oraz P. Baert, Social Theory in the Twentieth Century, Polity Press,
Cambridge 1998, s. 94-100. Przedstawiciele socjologii historycznej: Philip Abrams, Shmuel Eisenstadt, Norbert
Elias, Christopher Lloyd, Michael Mann, Theda Skocpol i Charles Tilly. Teoria podmiotowości: Margaret
Archer, Warren Breed, Walter Buckley, Tom Burns, Michel Crozier, Amitai Etzioni, Helena Flam, Anthony
Giddens, Piotr Sztompka, Alain Touraine.
21
K. Marks, Osiemnasty brumaire’a Ludwika Bonaparte, KiW, Warszawa 1949, s. 15.
22
R. Cichocki, Podmiotowość…, s. 98-107.
Teoria stawania się społeczeństwa
Koncepcję Piotra Sztompki odróżnia od wielu innych szczególne podejście do sprawy
istnienia i funkcjonowania aktorów społecznych oraz struktur. Ujmując to najprościej: w
rzeczywistości nic takiego jak izolowany aktor społeczny lub izolowana struktura nie
występuje. To, z czym mamy realnie do czynienia, to splot tych dwóch czynników, tzw.
p o l e j e d n o s t k o w o - s t r u k t u r a l n e. Można by metaforycznie powiedzieć, że
teoretyczne pozostawanie wyłącznie na poziomie struktur to intelektualne niewolnictwo, zaś
zainteresowanie tylko aktorami skazuje nas na tragedię naukowej anarchii – na
powierzchowne opisy zdarzeń. W podobnym tonie wypowiada się Giddens: Podmiotowość
przyjmuje ograniczenia – ale co trudniej zrozumieć – ograniczenia również zakładają
podmiotowość.
23
Bauman zaś dodaje: Działanie natyka się na opór struktury, ale bez
struktury nie byłoby mowy o działaniu […].
24
Każdy wycinek przestrzeni społecznej jest zawsze układem dynamicznym.
Obserwujemy zatem ciekawą właściwość omawianego pola. Otóż trwa ono, nieustannie się
zmieniając. Jest to możliwe dzięki zachowaniu ciągłości kluczowych jego wymiarów, o czym
wspomnę w następnej części.
Jak twierdzi Sztompka, podstawowym elementem pola jednostkowo- strukturalnego
jest z d a r z e n i e s p o ł e c z n e. Trzeba od razu zaznaczyć, że takie postawienie sprawy
jest zabiegiem sztucznym, ponieważ – jak podkreśla się we współczynniku historycznym –
zawsze mamy do czynienia ze splotami zdarzeń. Wszystkie one składają się na rzeczywistą
praktykę społeczną, określaną mianem praxis społeczno-historycznej. W tej skali zrozumieć
można dopiero samo pojęcie społecznej podmiotowości. Zdaniem Sztompki najistotniejsze
jest to, że nie chodzi tu o właściwości ludzi czy struktur. Dotyczy to raczej dynamiki i
elastyczności pola jednostkowo-strukturalnego. Takie ujęcie podmiotowości zbiega się z
intuicjami Niklasa Luhmanna odnośnie do działania systemów autopojetycznych. W jego
koncepcji system organizuje sobie środowisko według wymogów strukturalno-
funkcjonalnych, sam siebie obserwuje i sam do siebie się odnosi. Bada swoje związki z
otoczeniem i reprodukuje się w celu utrzymania własnej tożsamości, spójności oraz
równowagi.
Historia w perspektywie Sztompki jest bezustannym tworzeniem i odtwarzaniem
społecznej podmiotowości. Oznacza to, że z jednej strony reprodukowane są aktualne
struktury i kreowane nowe, z drugiej zaś zmianom ulega kapitał społeczny (przykładowo:
zdrowie, zamożność czy wiedza). Nie ma najmniejszego sensu zastanawianie się, który
proces jest pierwszy: strukturalny czy ten dotyczący aktorów. W rzeczywistości dzieje się to
równolegle i tu właśnie kryje się istota teorii stawania się społeczeństwa, zakodowana nawet
w polskiej nazwie: d z i e j e s i ę d z i e j ą. Aktualna realizacja, osiągane rezultaty nigdy
nie stanowią finału historii, ponieważ podmiotowość społeczna nigdy nie jest w pełni
wykorzystywana. Tak rozumiana jest cechą stopniowalną i determinowaną historycznie oraz
przestrzennie.
Teoria strukturacji
Anthony Giddens w specyficzny sposób syntetyzuje w swojej teorii strukturalizm oraz
nurty socjologii interpretacyjnej, czego rezultatem jest zanegowanie czterech ważnych
23
A. Giddens, G. Pierson, Conversations with Anthony Giddens. Making Sense of Modernity, Polity Press,
Cambridge 1998, s. 85.
24
Z. Bauman, „Po co…”, s. 28.
założeń socjologicznych: naturalizmu, strukturalnego funkcjonalizmu, teorii racjonalnego
wyboru oraz klasycznego humanistycznego woluntaryzmu. W antystrukturalistycznym
modelu struktury Giddens odrzuca pierwotność struktury wobec podmiotów, jej wyłącznie
przymuszający charakter oraz jej niezmienność.
Cała socjologia Giddensa koncentruje się na działaniach społecznych. Nawet
najbardziej zagorzali, niereformowalni strukturaliści przyznają, że aktorzy społeczni istnieją.
Ta kwestia właściwie nie różnicuje sporu. Dopiero kwestie wolności aktorów i nacisków
strukturalnych rozpoczynają jarmark socjologiczny. Według Giddensa społeczeństwo to
praktyki reprodukujące życie zbiorowe ludzi poprzez instytucjonalizację zachowań. Dualizm
społecznego świata polega zaś na działających podmiotach i stających się strukturach.
Podmiotowość rozumie on jako zdolność działania, jako możliwość uczynienia różnicy –
władza w ujęciu Giddensa.
25
Dlatego właśnie sądzi, że: Procesy strukturacji [stawania się
struktur – M.M.] wiążą się z wzajemnymi relacjami między znaczeniami, normami i władzą.
26
Zdaniem Giddensa, struktura jest zarówno medium, jak i efektem interakcji. Nie jest ona
rozumiana jako bariera działania, ale jako zasadniczo włączona w jego generowanie – jest
zatem stopiona z wolnością ludzi. Można by obrazowo stwierdzić, że ograniczenia
strukturalne i swoboda aktorów są tak od siebie odległe znaczeniowo, że aż dotykają się
plecami w praktykach społecznych. Struktura według Giddensa nie jest czymś materialnym,
lecz tak jak język istnieje wirtualnie. Działanie reprodukuje strukturę społeczną, tak jak
mówienie odtwarza każdorazowo strukturę języka – w obu przypadkach najczęściej nie jest to
efekt zamierzony.
W celu rozjaśnienia osobliwej koncepcji struktury opracowanej przez Giddensa warto
zwrócić uwagę na prace jego nauczyciela – Norberta Eliasa. Jednym z najważniejszych
wniosków wypływających z przemyśleń Eliasa jest spostrzeżenie, że struktura społeczna
zawsze odnosi się do konkretnych podmiotów, zawsze jest c z y j a ś.
27
Mimo że figuracja
Eliasa nie oznacza tego samego, co struktura Giddensa, można doszukać się w nich istotnych
podobieństw. Jak twierdzi Giddens: Strukturę można opisać ponadczasowo [i bezpodmiotowo
– M.M.], ale jej funkcjonowania już nie.
28
Struktura objawia się w działaniu, ale nie każdym.
Jej właściwym miejscem są figuracje – złożone działania społeczne (co jednak nie znaczy
wyłącznie zbiorowe).
Własności strukturalne społeczeństwa rozumie Giddens jako zinstytucjonalizowane
cechy społecznego systemu, które zapewniają mu trwałość. Tendencje do utrzymania
równowagi strukturalnej (trwałości struktury) działają zdaniem Giddensa „na ślepo”. Nie
wszystkie działania są uświadomione i intencjonalne, ale wszystkie wytwarzają i reprodukują
społeczeństwo. Wytwarzanie społeczeństwa dokonuje się dzięki czynnym, konstytutywnym
umiejętnościom jego członków, ale opiera się ono na zasobach i zależy od warunków, których
są oni nieświadomi albo które jedynie mgliście postrzegają
29
(dla Manuela Castellsa
najlepszym przykładem na to jest rozwój technologii). Z drugiej jednak strony Giddens
twierdzi, że ludzie wiedzą, dlaczego działają jak działają, znacznie częściej, niż to
podejrzewają
socjologowie.
Innymi
słowy,
strukturalne
warunki
są
najczęściej
uświadamialne, mimo że w rutynowych zachowaniach nie są brane pod uwagę. Zatem
wolnościowy charakter koncepcji humanistycznych jest równie nieuprawniony jak
fatalistyczne perspektywy ortodoksyjnego strukturalizmu.
25
A. Giddens, The Constitution…, s. 9.
26
A. Giddens, Nowe zasady metody socjologicznej, Nomos, Kraków 2001, s. 226.
27
N. Elias, What is Sociology?, Hutchinson, London 1978, s. 16, 129.
28
A. Giddens, Nowe…, s. 174.
29
A. Giddens, Nowe…, s. 221-222.
IV. Perspektywy: koncepcja ludzkiego prawa w historii
Piotr Sztompka wskazywał w 1994 roku na potrzebę i jednoczesne trudności
wypełnienia treścią nowego paradygmatu socjologii zmian społecznych.
30
Problematycznymi
pozostawały bowiem takie kwestie, jak: nieciągłość struktur (w przypadku radykalnych zmian
społecznych), procesy agregowania pojedynczych działań w praktyki na szeroką skalę,
obiektywizacja i konwencjonalizacja zachowań społecznych, różnice w utrwalaniu efektów
społecznych wysiłków w zależności od pola, na którym się to odbywa, różnice w
„sztywności” struktur, kwestie tradycji (jej przełamywania i historycznej spójności), rola
poszczególnych podmiotów, tempo stanowienia społeczeństwa, poszczególne fazy zmian czy
wreszcie rola przypadku i ewentualne prawidłowości w kreowaniu historii. Od tego czasu
przeprowadzono wiele doniosłych teoretycznie debat, jednakże kwestie sporne nadal istnieją.
Zdaniem Sztompki refleksja nad prawidłowościami świata społecznego może biec
trzema drogami: po pierwsze, analizowane mogą być naturalne prawa ludzkiego
społeczeństwa (na przykład w kontekście biologicznym, geograficznym czy klimatycznym);
po drugie – reguły społeczne (konkretne systemy aksjonormatywne) i po trzecie – prawa
społeczne sui generis (regularności w obrębie społeczeństwa, warunkowane jego
właściwościami).
31
Niniejsza część artykułu poświęcona jest przedstawieniu autorskiego
schematu zmian (oczywiście jego nowatorstwo jest bardzo względne, co zaznaczyłem już na
początku), w którym uwaga skierowana jest przede wszystkim prawidłowościom w trzecim
wymiarze. Uwypuklony zostanie wątek przypadku i wszystkiego, co się z nim wiąże. Po
części pokażę także, jak mogą się przedstawiać związki między samą zmianą a jej efektami.
Trzeba tutaj zaznaczyć, że nie dokonuję rozdziału między zmianą celową a
niezaplanowaną. Istnieją naturalnie różnice między oboma rodzajami zmian, na przykład w
stopniu możliwości przewidywania ich skutków (chociaż, jak uczy historia choćby końca XX
stulecia, nie ma na tym polu jasnych reguł), jakkolwiek zamierzam skoncentrować się na
innych aspektach omawianego tematu. Podobnie nie będę zatrzymywał się nad – skądinąd
bardzo trapiącym – zagadnieniem zakresu zmian: wycinkowego lub ogólnego.
Pozwolę sobie powtórzyć moją główną tezę: pomimo iż mamy do czynienia ze
społeczną podmiotowością oraz wolnością szeroko rozumianych aktorów społecznych w
granicach struktur społecznych, świat człowieka skutecznie unika przypadkowości. Nietzsche
mówił o żelaznej ręce konieczności, która rzuca kostkę przypadku. W moim rozumieniu, sam
rzut przypadkiem nie jest i tu właśnie upatruję regularności: w konieczności zmiany i jej
etapach.
Model zmiany społecznej, który chcę zaproponować, dotyczy poziomu dynamiki
historycznej i łączy wątki, leżące na dwóch krańcach continuum historii myśli filozoficzno-
społecznej: cyklizm (obecny już w myśli starożytnych Greków) oraz strukturalny
funkcjonalizm wraz z teorią stawania się społeczeństwa i strukturacji. Już na wstępie należy
przyznać, że korzystam z przywileju następstwa w czasie i chętnie odnoszę się do dokonań
wielu poprzedników. Nie jest to oczywiście niczym niezwykłym, jak pisze Sztompka, że
wielcy ojcowie dyscypliny są często wzywani na świadków, co stanowić ma myślową
trampolinę
legitymizującą
i
dodającą
powagi
(przynajmniej
pozornie)
nowym
twierdzeniom.
32
Immanuel Wallerstein i Charles Tilly nawołują do zapomnienia paradygmatów XIX-
wiecznej socjologii i pewnie czynią to nie bez racji, jakkolwiek jeden punkt wydaje się być
30
P. Sztompka, „Teorie zmian społecznych a doświadczenia polskiej transformacji”, Studia Socjologiczne 1994,
1 (132), s. 10.
31
P. Sztompka, „On the Change of Social Laws”, Reports of Philosophy 1984, 8, s. 35.
32
P. Sztompka, Society…, s. 5-9.
godnym zastanowienia. Najogólniejsza perspektywa klasyki jest już rzeczywiście zużytym
narzędziem poznawczym, natomiast poszczególne wątki prac pionierów socjologii mogą
okazać się ważną inspiracją. Mam na względzie przede wszystkim myśl Alexisa de
Tocqueville’a, Maxa Webera, Stanisława Ossowskiego, Pitirima Sorokina, Floriana
Znanieckiego i Vilfredo Pareto. Dlatego też, jak pisał Ossowski: Bezpośrednia lektura
rozważań socjologicznych sprzed stuleci, nie mówiąc już o pisarzach z wieku XIX, może być w
różny sposób (nie tylko jako dokument epoki) pouczająca lub zapładniająca dla socjologa
współczesnego.
33
Bezradne rozkładanie rąk i głośne demonstrowanie intelektualnej niemocy
nie są wobec współczesnych procesów konieczne, jako że unikalność w większości
przypadków jest względna.
Rzeczywistość społeczna bywa mocno uporządkowana, ale bywa również chaotyczna.
Jej nielinearność, bezkierunkowość, odchylenia zjawisk od normy i w rezultacie ich
nieprzewidywalność zmuszają do ograniczenia stosowania wyjaśniania genetycznego w
duchu mechanistycznej wizji nauki.
34
Żadna teoria chaosu nie odrzuca istnienia naukowych
praw. Niemniej jednak podkreśla się stosunkowo liczną kategorię zjawisk wymykających się
standardom pozytywistycznego myślenia. Klasyczne schematy XIX-wiecznej nauki nie są
całkowicie odrzucane, lecz ulegają istotnemu przeorientowaniu. Ponieważ chaos pojawia się
dość często, model determinizmu liniowego musi zostać zakwestionowany. Chaos
wprowadza możliwość i rozmaitość, wykluczając jednocześnie konieczność i jednorodność.
Do tego trendu nawiązuje niniejsza koncepcja. Biorąc pod uwagę, iż chaos jest
zjawiskiem powtarzalnym, nieprzypadkowym i zdeterminowanym, pewne prawidłowości
„muszą” zachodzić. I chociaż w ostatecznym rozrachunku decyduje czynnik
nieprzewidywalny, sam chaos może być wzięty pod socjologiczny mikroskop.
Powyższe traktowanie zachowań chaotycznych znakomicie koresponduje z koncepcją
punktów ogniskowych Michaela Shermera, zdaniem którego zmiany społeczne są sekwencją
szczególnego rodzaju momentów przesileń.
35
W myśl tezy Shermera, ciąg zmian w systemie i
ich rytm zależą od siły nowego, przypadkowego zjawiska i jego interakcji z innymi
elementami: pierwotnymi oraz nowymi (punkty ogniskowe mają moc generowania innych
zjawisk). W punkcie ogniskowym – momencie zasadniczej zmiany – następuje skierowanie
procesu na konkretny tor, co powoduje znaczne zachwianie równowagi systemu. W sytuacji
największego zagęszczenia dynamizujących sił, prędkość, zasięg oraz skutki zmiany są
wypadkowymi zderzenia trendu z warunkami zastanymi i są właściwie nieprzewidywalne. W
miarę dochodzenia do stabilności systemu i porządkowania jego elementów predykcja jest
coraz skuteczniejsza, a minione sekwencje daleko bardziej zrozumiałe, niż w samym punkcie
ogniskowym. Trend główny podporządkowuje sobie wszystkie części układu. W ujęciu
Shermera każdy system zawsze zmierza ku równowadze, ale zawsze pojawiają się też
elementy destabilizujące. Jego obraz jest funkcją czynników naruszających (repulsorów) i
przyciągających (atraktorów) stan equilibrium.
Schemat Shermera nie jest celem samym w sobie. To środek pokazujący, jak
teoretyzować. Na pierwszy rzut oka, może się wydawać, że w definicjach Shermera zagościł
spory chaos. Trzeba zaznaczyć po pierwsze, że punkt ogniskowy nie oznacza w istocie
żadnego punktu, lecz proces zmieniający dany układ. Po drugie, oczywistym jest, że zmiany
dokonują się zawsze, ale nie zawsze są równie intensywne, dlatego też mówienie o stabilności
i rozchwianiu układu jest uzasadnione. Intuicje Shermera będą się jeszcze pojawiać.
Używam słowa „ludzkie” prawo historii, ponieważ zakładam (przeciwnie do klasyków
teorii zmienności dziejowej), że nie jest ono immanentną cechą społecznego systemu i nie jest
33
S. Ossowski, O osobliwościach nauk społecznych, PWN, Warszawa 2001, s. 196.
34
T. R. Young, „Chaos and Social Change: Metaphysics of the Postmodern”, Social Science Journal 1991, Vol.
28.
35
J. Topolski, Jak się pisze i rozumie historię, RYTM, Warszawa 1996, s. 251-266.
także „darem z niebios”. Jest wytworem aktywnych ludzi, którzy na przestrzeni stuleci
(najczęściej nieświadomie) je tworzyli.
Wychodząc od Weberowskiego przekonania o fundamentalnym znaczeniu ludzkich
działań jako pierwotnym „tworzywie społecznym”, zakładam – również za Weberem – że w
świecie człowieka nigdy nie mamy do czynienia z koniecznością, a zawsze z możliwością.
Zgodnie z kanonem socjologii humanistycznej uznaję dalej, że rzeczywistość człowieka nie
składa się z faktów, ale ze znaczeń. Myśl i czyn są ze sobą ściśle związane i nie sposób
jednoznacznie stwierdzić, „co powoduje co”. I tak, dzielę świat społeczny na
w y d a r z e n i a (fakty społeczne w Durkheimowskim znaczeniu) oraz s f e r ę
a k s j o n o r m a t y w n ą. Powyższe rozróżnienie dokonane jest analitycznie, a izolacja ta
stosowana jest wyłącznie dla wygody. Pozwalam sobie na to rozszczepienie, gdyż w moim
mniemaniu każda zmiana społeczna na skalę historyczną składa się z wydarzenia oraz ze
sfery aksjonormatywnej. Jak powiada Charles Taylor: […] w przypadku każdego
rzeczywistego przełomu w historii zmiana biegnie w dwóch kierunkach
36
(przy czym autor
posługuje się pojęciami idei i praktyki). W języku funkcjonalizmu zmiana, którą mam na
myśli, nazywana jest zmianą s y s t e m u (naruszającą jego podstawowe filary) w
odróżnieniu od zmian w o b r ę b i e systemu.
Wydarzenia nie są zanurzone w żadnej logice dziejowej (ponieważ, jak wiemy choćby
od Pareto, ludzie nie zawsze zachowują się w sposób racjonalny, ich kroków często
przewidzieć się po prostu nie da – tu jest miejsce na społeczną podmiotowość), natomiast
sfera aksjonormatywna – owszem. Porusza się ona w cyklu, choć niekoniecznie po kole.
Sądzę, że właściwszy będzie tu symbol wahadła.
37
Teoretyzowanie w obrębie zmian
społecznych wymaga zawsze czujności i oddzielania mechanizmu zmiany od jej efektu.
Proponuję zatem spojrzenie na sferę aksjonormatywną od strony jej formy, nie zaś treści,
toteż nie operuję tutaj pojęciem postępu.
W kategoriach koncepcji ludzkiego prawa w historii, cała przestrzeń społeczna waha
się między Toenniesowską wspólnotą a zrzeszeniem, zaś sfera aksjonormatywna oscyluje
między społeczną solidarnością a jej brakiem. Jej wskaźnikiem jest poziom kapitału
społecznego oraz kompetencji kulturowej, mierzonych stopniem, między innymi:
przestępczości, zaufania i odpowiedzialności społecznej, szacunku czy tolerancji. Oba końce
wahadła traktowane są tu jako typy idealne, nigdy wszakże nie mamy do czynienia z totalną
spójnością substancji społecznej lub jej całkowitą dezintegracją.
Poczucie powtarzalności społecznej jest tak naprawdę złudzeniem, jako że
okoliczności, w jakich reprodukowane są obserwowane schematy, ulegają każdorazowo
zmianie – ze względu na społeczną podmiotowość. Okazuje się zatem, że sfera
aksjonormatywna, mimo iż oscyluje między dwoma biegunami wahadła, nigdy nie osiąga
tych samych wartości po przejściu kolejnego cyklu, tzn. metaforycznie można by stwierdzić,
że całe wahadło również się porusza. Przywołajmy cytowanego przez Sztompkę Sorokina:
[…] [kolejne – M.M.] cykle nie oznaczają całkowitych powtórek, ale już raczej nowe
reprezentacje i wcielenia tych samych, tkwiących u podstaw zasad.
38
Co więcej, rytm zmian
dla Sorokina również jest przedmiotem wariacji, które mogą w najlepszym wypadku wpływać
na długość poszczególnych faz, ale nie zmieniają społecznej regularności. Tempo zmiany jest
także
trudne
do
teoretycznego
uchwycenia,
ponieważ
przestrzeń
ludzka
jest
36
C. Taylor, Źródła podmiotowości: narodziny tożsamości nowoczesnej, PWN, Warszawa 2001, s. 384. W
kategoriach, które proponuję zmiana sfery aksjonormatywnej nigdy nie jest gwałtowna i całkowita.
37
Schemat Shermera jest w istocie również zbudowany na metaforze wahadła: chaos – stabilność.
38
P. Sorokin, (w:) P. Sztompka, The Sociology…, s. 153. Jeśli chodzi o koncepcję zmiany społecznej Sorokina,
to jest ona w pewnych momentach zbieżna ze współczynnikiem historycznym. Jednakże socjolog ten wskazywał
przede wszystkim na „systemowość” zmiany, tzn. na jej pozaludzkie źródła.
nieaksjomatyczna, stąd możliwe są momenty zawieszenia, kolejnych radykalnych i
przeciwnych sobie zwrotów lub nieprzewidzianej zmiany prędkości.
39
Między wydarzeniami a sferą aksjonormatywną zachodzi sprzężenie zwrotne. Taylor
pisze: Idee i praktyki mogą się rozmijać wtedy, gdy jedne lub drugie nie są już w stanie
właściwe się odnawiać.
40
Gdy poziom kapitału społecznego spada poniżej wartości
krytycznej, rozpoczynają się świadome i pozaświadome próby reaktywowania go.
Przekonujące przykłady na taki stan rzeczy, poparte znakomitym warsztatem historycznym,
przedstawia Francis Fukuyama, wymieniając kilka sposobów przywracania ładu społecznego:
biologię, religię, politykę, rynek ekonomiczny oraz zwyczajowość.
41
Oczywiście, należałoby
zapytać, czy świadome budowanie norm jest w ogóle możliwe. Jest to jeden z istotniejszych
dylematów poruszanych przez neoinstytucjonalistów, na przykład Johna K. Galbraitha czy
Douglassa C. Northa. Zasługuje on z pewnością na szczegółowe omówienie, co jednak
wykracza poza ramy niniejszego artykułu.
Zdaniem Sorokina wysoki stopień zależności znaczeniowych i przyczynowych
potęguje integrację systemu społeczno-kulturowego, co przekuwa się na jednolitą osobowość
systemu. Juan Linz opracował integralny model systemu politycznego, wyjaśniając nim
wzajemne uwarunkowania czterech jego cech: legitymizacji, sprawności, skuteczności i
stabilności.
42
Według jego tezy stabilność jest wprost proporcjonalna do poziomu
legitymizacji władzy, co zgadzałoby się z obserwacjami Sorokina. Granicę społecznej
odporności (stabilności) stanowi umownie rozumiana linia, za którą utracona zostaje
przejrzystość sytuacji społecznych (przykładowo, w stosunkach władzy), załamują się
dotychczasowe definicje sytuacji, zakwestionowana zostaje legitymizacja porządku
politycznego, pojawia się skrajny relatywizm bez tolerancji i zrozumienia inności, a koszty
wymiany społeczno-ekonomicznej przewyższają zyski z niej płynące. Reasumując,
podniesiony
zostaje
poziom
społecznie
wyprodukowanego
ryzyka,
a
poziom
odpowiedzialności i zaufania społecznego spada. Chodzi zatem o granicę, poza którą
dotychczasowe pełnienie funkcji społecznych przestaje być efektywne. Dobrze widoczne jest
to na poziomie mikro: emocjonalne „rozrzedzenie” grupy powoduje niemożność wykonania
zadania. Oczywiście skala dezorganizacji jest różna w różnych częściach społeczeństwa. Fakt
ten zaczyna mieć jednak znaczenie dopiero przy szczegółowych analizach poziomu
konkretnych wskaźników kapitału społecznego. Jeśli przyjąć, że prezentowana koncepcja
rzeczywiście oddaje cechy społecznej dynamiki, można założyć, że jedyną niewiadomą
pozostaje – rozumiany umownie – moment zmiany: wiemy, co się stanie (nastąpi odwrócenie
ruchu wahadła), ale nie wiemy – kiedy. Ta kwestia dotyczy zatem zmiennej ilościowej, a nie
jakościowej. Pozostawiam ją badaczom statystykom, którzy przyjmując – jak powiada
Cichocki – perspektywę kreta, na bieżąco monitorować będą przestrzeń społeczną. Na
poziomie teoretycznym nie jest to jednak, jak sądzę, istotne.
Przyczynami zmniejszenia wartości wskaźników kapitału społecznego mogą być
przeróżne wydarzenia, na przykład wojna, nastanie totalitarnych rządów, powódź, wynalazki
naukowe, rewolucja przemysłowa, informatyzacja, zawirowania w świecie sztuki i kanonów
artystycznych.
43
Niniejszej koncepcji nie należy zatem interpretować w kategoriach
materializmu historycznego, jako że idea w takim samym stopniu może kreować byt, w jakim
warunki materialne mogą determinować świadomość. Ujmując to bardziej precyzyjnie: same
39
Jurij Łotman prezentuje model kultury, w myśl którego „wybucha” ona w nieprzewidywalnych momentach i
kierunkach. J. Łotman, Kultura i eksplozja, PIW, Warszawa 1999.
40
C. Taylor, Źródła…, s. 383.
41
F. Fukuyama, Wielki…, cz. II.
42
J. J. Linz, „Kryzys, załamanie i powrót do równowagi”, (w:) J. Szczupaczyński (red.), Władza i społeczeństwo,
t. II, Scholar, Warszawa 1998, s. 36-40.
43
Jerzy Topolski wskazuje na historycznych przykładach jak różne mogą być przyczyny zmian. J. Topolski,
Wolność i przymus w tworzeniu historii, PIW, Warszawa 1990.
wydarzenia nie mają żadnego znaczenia, dopóki nie zostaną zinterpretowane – ulokowane w
społecznej świadomości. (Dlatego właśnie Giddens podkreśla wagę podwójnej hermeneutyki
w analizie socjologicznej).
44
Robert Merton pisze, że […] każda próba wyeliminowania jakiejś istniejącej struktury
społecznej, jeśli nie zapewnia zastąpienia jej odpowiednimi strukturami alternatywnymi, które
miały spełniać funkcje, jakie owa zniesiona organizacja społeczna wykonywała, jest skazana
na niepowodzenie.
45
Można dodać – choć nie będzie to zapewne wstrząsająca teza – że w
sytuacji nie dość skutecznej realizacji funkcji nastąpi zmiana; i jeśli wierzyć Mertonowi,
będzie to raczej zmiana struktury, a nie funkcji.
Po przekroczeniu progu wytrzymałości społecznej podjęte zostają „wysiłki
naprawcze”. Z czasem kompetencja cywilizacyjna pozwala na rozprężenie: rozwija się nauka,
pojawiają się nowe idee kulturowe, świat pęcznieje od nadmiaru wolności, aż do przesady
rosną aspiracje, zmieniają się warunki różnego rodzaju transakcji i w rezultacie następuje faza
dezorientacji społecznej i spadek zaufania między ludźmi. Tym samym, obniża się poziom
społecznej odporności na wstrząsy wywoływane wydarzeniami. W podobnym duchu pisał
Alexis de Tocqueville, traktując liberalizację porządku społecznego jako pierwszą fazę
rewolucji.
46
P u n k t y p r z e s i l e n i a, czyli momenty, w których wahadło zaczyna podążać w
przeciwnym kierunku, determinowane są na dwa sposoby: przestrzennie – na przykład
kwestia rozwodów inaczej postrzegana jest we Włoszech i w Holandii; oraz czasowo – inną
wagę przywiązywano kiedyś do pluralizmu kulturowego, niż dzisiaj. Przewidzieć, co
spowoduje „potknięcie” sfery aksjonormatywnej, jest sprawą szalenie trudną (być może
nawet niemożliwą, tu właśnie powraca Shermer), niemniej jednak można oczekiwać, że po
czasie dezorganizacji przejdzie ona do stadium uporządkowania. Możliwe są także rozbieżne
(sprzeczne) tendencje do zmian. W takiej sytuacji wynik owej konfrontacji (która w pewnym
zakresie może być poddana manipulacji) oznacza siłę danego trendu.
Potrzebę nowego ruchu teoretycznego uzasadnia przede wszystkim specyficzna
konstelacja, w jakiej znalazł się współczesny świat. Przykładowo, opierając się na ustaleniach
Stanisława Ossowskiego i Manuela Castellsa można pokazać, jak osobliwości dzisiejszej
przestrzeni społecznej warunkują teorię socjologiczną.
Ossowski wyróżnił ład przedstawień zbiorowych (gdzie obowiązuje „automatyczna”
wspólnota norm, motywacji i interpretacji sytuacji), ład monocentryczny (gdzie mamy do
czynienia z jednym tylko źródłem zasad społecznych) oraz ład policentryczny (w którym
obserwujemy wielość reguł i ciągłą interakcje wielu ośrodków decyzyjnych).
47
Klasyczny
schemat Comte’a (zrozumieć, aby przewidzieć, aby zapobiec), aplikować można wyłącznie do
ładu przedstawień zbiorowych i porządku monocentrycznego. […] zagadnienie
przewidywania na tym polu często stawiane jest zbyt abstrakcyjnie. […] [nauka społeczna –
M.M] musi różnicować się w zależności od form typu zbiorowego zachowania się, z jakim
mamy do czynienia.
48
Dzisiejszy system społeczny jest policentryczny. Niklas Luhman
twierdzi, że teoria nigdy nie jest czymś zewnętrznym wobec systemu, a zawsze jest jego
elementem. Jego zdaniem teoria jest lustrem, w którym system się przegląda i za pomocą
którego donosi się do siebie, swojej kompleksowości i relacji z otoczeniem. Teoria stanowi
44
A. Giddens, Nowe…, s. 227.
45
R. Merton, Teoria socjologiczna i struktura społeczna, PWN, Warszawa 1982, s. 149.
46
J. C. Davies, „Przyczynek do teorii rewolucji”, (w:) W. Derczyński, A. Jasińska-Kania, J. Szacki (red.),
Elementy teorii socjologicznych, PWN, Warszawa 1975, s. 389-412.
47
S. Ossowski, O osobliwościach…, s. 58-80. Przedstawiony podział, jak zaznacza sam autor, jest szkicem
typów idealnych. W praktyce społecznej porządek policentryczny często łączy w sytuacji współdziałania
elementy ładu przedstawień zbiorowych oraz monocentryzmu.
48
S. Ossowski, O osobliwościach…, s. 68.
samoopis, historyczną semantykę systemu i jego autodefinicję. Musi zatem zachowywać jego
dynamikę.
49
Im zbiorowość jest mniej konformistyczna, tym trudniejsze jest przewidywanie; w
ładzie policentrycznym spotykamy się z sytuacją, w której nawet jednomyślność
motywacyjna nie gwarantuje jedności decyzyjnej, ponieważ sytuacje są odmiennie
definiowane, dochodzi nierzadko do konfliktów, a znaczenia na przykład ról czy funkcji w
skali całego społeczeństwa ulegają nierównomiernym reinterpretacjom. Znakomita większość
społecznych działań ma charakter otwarty, tzn. reguły nie są ustalone raz na zawsze, ale
wyznaczają pole walki. Istotę ładu policentrycznego stanowi następująca prawidłowość:
relacje symboliczne są odwracalne, ponieważ są konstruktami, i odwrotnie: konstrukty
społeczne są odwracalne, ponieważ opierają się na relacjach symbolicznych.
50
Z analiz Manuela Castellsa wypływają równie ważne wnioski.
51
Ze względu na
rewolucję technologiczną, procesy globalizacji i związane z tym radykalne skondensowanie
czasoprzestrzeni (sam autor używa terminów space of flows versus space of places, timeless
time oraz geography dematerialization), zdarzenia wymknęły się „naturalnej” sekwencji. W
obrębie zinformatyzowanego świata niemalże wszystko wydarzyć się może w każdym
momencie i w każdym miejscu. Kwestie społecznej dynamiki są tak skomplikowane,
ponieważ współczesne społeczeństwo jest społeczeństwem sieci. Zdaniem Castellsa,
przestrzeń organizuje czas i zgodnie z logiką sieci nastąpiło zdecentralizowanie zmiany
społecznej oraz rozproszenie jej faz. Przestrzeń przepływów […] rozpuszcza czas przez
wprowadzenie nieporządku w sekwencji zdarzeń i uczynienie ich równoczesnymi, w ten
sposób lokując społeczeństwo w nieustannej efemeryczności.
52
Współczesna cywilizacja nie
jest już drogowskazem (jak miniona), ale mapą.
V. Trop metodologiczny
Ze względu na reinterpretatywny charakter życia społecznego niemożliwe jest, jak
uważam, osiągnięcie przez socjologię precyzji przyrodoznawstwa i w konsekwencji
przewidywanie. Jak pisze Giddens: […] żadnym procesem społecznym nie kierują niezmienne
prawa. Jako ludzie nie jesteśmy igraszką sił o charakterze nieruchomych praw natury.
Oznacza to jednak, że musimy być świadomi odmiennych przyszłości, które potencjalnie
otwierają się przed nami.
53
W tym sensie, zadaniem nauk społecznych (szczególnie
socjologii) okazuje się szukanie prawdopodobnych rozwiązań społecznych „zagadek”,
rozpatrywanie potencji społecznego świata, słowem: prawdopodobnych dróg rozwoju
zdarzeń, a nie przewidywanie konkretnych wypadków.
Interesujący jest fakt, że wspomniane dyrektywy metodologiczne, będące
konsekwencją nowego ruchu teoretycznego, są w pewnej mierze tożsame z założeniami
postmodernizmu. Powyższe twierdzenie jest tak ogólne, że aż bez sensu, ponieważ – jak
wiadomo – nic takiego jak postmodernizm j a k o t a k i nie istnieje. Wyjaśnienie
powyższej tezy oprę zatem na ideach Franklina R. Ankersmita, którego koncepcja
postmodernistycznej historiografii jest, jak sądzę, silnie związana z paradygmatem
49
G. Skąpska, „Wstęp”, (w:) N. Luhmann, Teoria polityczna państwa bezpieczeństwa socjalnego, PWN,
Warszawa 1994, s. 7-17.
50
J. Baudrillard, „Precesja symulakrów”, (w:) R. Nycz (red.), Postmodernizm. Antologia przekładów, Baran i
Suszczyński, Kraków 1996, s. 175-189.
51
M. Castells, The Rise of the Network Society, Blackwell, Oxford 1996, s. 1-13, 376-478. Z. Bauman,
Globalizacja. I co z tego dla ludzi wynika, PIW, Warszawa 2000, s. 11-34, 70-71.
52
M. Castells, The Rise…, s. 467.
53
A. Giddens, Socjologia, Zysk i S-ka Wydawnictwo, Poznań 1998, s. 32.
historyczno-podmiotowym.
54
Śledząc wzajemne perypetie historii i socjologii, Sztompka
przytacza ciekawy pogląd Philipa Abramsa, który pisze w Historical Sociology: W moim
rozumieniu historii i socjologii nie może być mowy o stosunku między nimi, ponieważ z
punktu widzenia swoich podstawowych zainteresowań i celów historia i socjologia są i
zawsze były jednym i tym samym.
55
Ankersmit twierdzi, że postmodernizm nie jest anty-, ale
alterscjentyczny. Zażegnanie modernistycznych pragnień odkrycia tego, jak działa machina
historii, całego esencjalizmu, obecnego w systemach spekulatywnych, kazualistycznych,
teleologicznych, w idei postępu, ogólnie: w historycyzmie – ma wiele wspólnego trzecią
socjologią. Young nazywa nowe myślenie o społeczeństwie i historii postmodernistycznym,
w sensie zdyscyplinowanego dystansowania się względem modernistyczno-heroicznej wizji
nauki.
56
Zaakcentowanie konstruktywistycznego charakteru społecznej rzeczywistości i
oddanie każdemu podmiotowi sprawczej siły (powracają losy idei podmiotowości) to
założenia jednocześnie postmodernizmu i omawianego paradygmatu.
Pozostaje pytanie, jak utrzymać należyty stosunek między pewnością a
wątpliwościami, między tym, co prawdopodobne a tym, co niemożliwe.
Norbert Elias
sugeruje w tym względzie wyjście nie od samych działań, ale od warunków praktyk
społecznych.
57
W teorii figuracji podkreśla on, że sytuacja działania jest określana także przez
jej ewentualne efekty i kwestia uświadomienia samych aktorów nie jest tu istotna. Elias
proponuje w tym miejscu pochylenie się nad starym Monteskiuszowskim problemem: co jest
możliwe w danym memencie dziejowym, dzisiaj powiedzielibyśmy – strukturalnym.
Oczywistym jest, że w społecznym świecie istnieją ograniczenia, chociaż ma także rację
również Sorokin, gdy pisze: W empirycznej rzeczywistości społeczno-kulturowej obszar
swobodnej zmienności przynależny sferze możliwości systemów społeczno-kulturowych jest
dość znaczny.
58
Nierzeczywistość i pomyłki są w zasięgu wszystkich. Jak zatem wyjść
obronną ręką z tego potrzasku i nie szukać tam, gdzie niczego nie ma? Jak dojść do ładu z
faktami? Stefan Nowak w całkiem prosty sposób rozwiązuje ten teoretyczny supeł:
alternatywne rozwiązania nie są możliwe w jednakowej mierze, ponieważ przybieranie
ekstremalnych wartości przez poszczególne zmienne jest mało prawdopodobne. Co więcej,
przez postulat empirycznej niesprzeczności oraz historyczności społeczeństwa można jeszcze
bardziej zawęzić pole potencjalnych rozwiązań.
59
Można zatem wyznaczyć granice
możliwości systemowych, poza którymi reszta staje się społeczną utopią lub po prostu
głupstwem i, jak sądzę, jest to kwestia socjologicznej (a nie ideologicznej) wyobraźni.
VI. Podsumowanie
Moją intencją nie jest absolutyzowanie swoich poglądów i twierdzenie, iż
przedstawiona koncepcja jest jedyną prawdziwą i słuszną orientacją. Daleki jestem od
dogmatycznego uciekania w bezkrytyczną i bezrefleksyjną akceptację danej teorii, szkoły czy
sekty naukowej. Tym samym tę perspektywę traktuję jako jedną z możliwych, która jedynie
przyczynia się do ogarnięcia pełniejszego obrazu świata, nie prowadzi zaś do jego
podsumowania. Jak powiada Piotr Sztompka, nie ma teorii zmiany społecznej, która
ujawniłaby wszystkie sekrety dynamiki ludzkiego uniwersum, a także żadna teoria nie jest
54
F. R. Ankersmit, „Historiografia i postmodernizm”, (w:) R. Nycz (red.), Postmodernizm…, s. 145-172.
55
P. Abrams, (w:) P. Sztompka, Socjologia…, s. 8.
56
Appleby, J., Hunt, L., Jacob, M., Powiedzieć prawdę o historii, Zysk i S-ka Wydawnictwo, Poznań 2000.
57
N. Elias, What…
58
P. Sorokin, „Zasada zmiany immanentnej”, (w:) W. Derczyński, A. Jasińska-Kania, J. Szacki (red.),
Elementy..., s. 298.
59
S. Nowak, Metodologia badań społecznych, PWN, Warszawa 1985, s. 465.
panaceum na wszystkie kłopoty i schorzenia świata. Zygmunt Bauman i Robert Merton
zgodnie sądzą, że socjologiczna krytyka nigdy nie powinna być powodem do samozachwytu,
zawsze natomiast powinna rozpoczynać lekcję skromności. Na przykład Jonathan Turner,
Arthur Stinchcombe i Anthony Giddens mówią o konstruowaniu komplementarnej teorii
socjologicznej i teoretyzowaniu społecznym zamiast o teorii społecznej jako takiej.
60
Naturalnie, istnieją ciągłe spory dotyczące perspektyw, z których przestrzeń społeczna
powinna być oglądana. Nie należy jednak nazywać tego słabością, choć może tak się wydaje
tym, którzy uważają się za profesjonalnych 'socjologów', jak również wielu ludziom z
zewnątrz, których niepokoi fakt istnienia licznych konkurencyjnych koncepcji, sposobów
ujęcia i analizy zagadnień socjologii.
61
Odpowiednio rozumiana, cecha ta okazuje się
przywilejem nauk społecznych, a nie przekleństwem.
Podsumowując: wszystkie rozwiązania są tymczasowe i otwarte, nauka – przede
wszystkim społeczna – jest swego rodzaju partyzantką, wojną bez zwycięzców, gdzie
wrogowie często są zmieniani. Permanentny okres przejściowy, który jest jednym z
ważniejszych atrybutów nauki, nie powinien wprawiać nas w stan konsternacji i ograniczać
rozmachu intelektualnego. Rozwój naukowy, tak jak społeczny, jest historyczny, nie
dokonuje się w drodze prostej kumulacji i – podobnie jak system społeczny – ma swoje epoki.
Zmiana perspektywy naukowej, nawet tej całkowicie bezużytecznej, nie następuje z dnia na
dzień.
Wniosek może być tylko jeden: nauka nigdy nie j e s t, ale – jak społeczeństwo –
nieustannie s i ę s t a j e i ostatnie słowo nie należy do nikogo.
60
P. Sztompka, „Teoria…”, s. 11.
61
A. Giddens, Socjologia, s. 13.
Bibliografia:
Appleby, J., Hunt, L., Jacob, M., Powiedzieć prawdę o historii, Zysk i S-ka Wydawnictwo,
Poznań 2000
Baert, P., Social Theory in the Twentieth Century, Polity Press, Cambridge 1998
Bauman, Z., Globalizacja. I co z tego dla ludzi wynika, PIW, Warszawa 2000
Castells, M., The Rise of the Network Society, Blackwell, Oxford 1996
Cichocki, R., Podmiotowość w społeczeństwie, WUAM, Poznań 2003
Delanty, G., Isin, E. F. (red.), Handbook of Historical Sociology, SAGE, London-Thousand
Oaks-New Delhi 2003
Derczyński, W., Jasińska-Kania, A., Szacki, J. (red.), Elementy teorii socjologicznych, PWN,
Warszawa 1975
Elias, N., What is Sociology?, Hutchinson, London 1978
Fukuyama, F., Wielki Wstrząs, Politeja, Warszawa 2000
Giddens, A., Socjologia, Zysk i S-ka Wydawnictwo, Poznań 1998
Giddens, A., Pierson, C., Conversations with Anthony Giddens. Making Sense of Modernity,
Polity Press, Cambridge 1998
Giddens, A., Nowe zasady metody socjologicznej, Nomos, Kraków 2001
Giddens, A., The Constitution of Society. Outline of the Theory of Structuration, Polity Press,
Cambridge 1986
Gramsci, A., Pisma wybrane, KiW, Warszawa 1961
Kurczewska, J. (red.), Zmiana społeczna: teorie i doświadczenia polskie, Wydawnictwo IFiS
PAN, Warszawa 1999
Luhmann, N., Teoria polityczna państwa bezpieczeństwa socjalnego, PWN, Warszawa 1994
Łotman, J., Kultura i eksplozja, PIW, Warszawa 1999
Marks, K., Osiemnasty brumaire’a Ludwika Bonaparte, KiW, Warszawa 1949
Merton, R. K., Teoria socjologiczna i struktura społeczna, PWN, Warszawa 1982
Nowak, S., Metodologia badań społecznych, PWN, Warszawa 1985
Nycz, R. (red.), Postmodernizm. Antologia przekładów, Baran i Suszczyński, Kraków 1996
Ossowski, S., O osobliwościach nauk społecznych, PWN, Warszawa 2001
Popper, K. R., Nędza historycyzmu, Krąg, Warszawa 1989
Popper, K. R., Społeczeństwo otwarte i jego wrogowie, PWN, Warszawa 1993
Szczupaczyński, J. (red.), Władza i społeczeństwo, t. II, Scholar, Warszawa 1998
Sztompka, P., On the Change of Social Laws, Report of Philosophy 1985, 8
Sztompka, P., Socjologia jako nauka historyczna, Studia Socjologiczne 1986, 2 (101)
Sztompka, P., Society in Action: The Theory of Social Becoming, Cambridge University Press,
Cambridge 1991
Sztompka, P., The Sociology of Social Change, Blackwell, Oxford 1993
Sztompka, P., Teorie zmian społecznych a doświadczenia polskiej transformacji, Studia
Socjologiczne 1994, 1 (132)
Taylor, C., Źródła podmiotowości: narodziny tożsamości nowoczesnej, PWN, Warszawa 2001
Topolski, J., Wolność i przymus w tworzeniu historii, PIW, Warszawa 1990
Topolski, J., Jak się pisze i rozumie historię, RYTM, Warszawa 1996
Turner, J., Struktura teorii socjologicznej, PWN, Warszawa 1985
Young, T. R., Chaos and Social Change: Metaphysics of the Postmodern, Social Science
Journal 1991, Vol. 28