Szkoła…
niezły to wymysł…
R
ys
.: B
a
rb
a
ra M
a
li
n
o
w
sk
a
Już kupione zeszyty, plecak „Witch” dla córeczki
i okładki z Batmanem na syneczka książeczki.
Jeszcze dresik „karate” i danonek z reklamy…
Niech zobaczą, jak bardzo nasze dzieci kochamy!
Pokémony w piórniku, kredki z Harrym Potterem…
Idzie dziecko do szkoły z miną tępą jak cielę…
Jeszcze kapcie „diabełki”, jeszcze kluczyk na szyję
i już rodzic ma „z głowy”, i już wie, że pożyje…
Szkoła… niezły to wymysł. Jeszcze lepszy – świetlica.
Bo nie chcemy, by dzieci nam chowała ulica!
Do szesnastej trzydzieści może zdąży kuzynka…
Jak nie zdąży, sąsiadka weźmie córkę i synka.
Mają kluczyk, otworzą! W domu same atrakcje:
telewizor, komputer i obiadokolacje.
O, podjechał samochód! Słychać kroki tatusia!
Dwa całusy… Niedługo może przyjdzie mamusia?!
Przyszła! Bardzo zmęczona… Jak tam w szkole? Trójeczki?…
Kiepsko! Źle tam pilnują synka i źle córeczki…!
Małgorzata Nawrocka