Tłumaczył ks. W. Kania
Wstęp i opracowanie A.'Słom czyńska
W S T Ę P
Z p rzeb ogatej spuścizny l i t e r a c k i e j Jana Chryzostoma pre
zentujemy w n in iejszym tomie d z ie ła o charakterze wychowaw-
ozym. Zarówno bowiem t r z y rozprawy "0 wychowaniu d z ie c i " , "Po
równanie k r ó la z mnichem", "Do Teodora po jego upadku", jak też
i l i s t y pisane w Kukuzus, powstały z potrzeb Jana - pedagoga
- d z ia ła c z a i opiekuna, którego powołaniem je s t k szta łtow a n ie
charakterów i dróg żyoiowych swoich adresatów. Jan zwraca s ię
do n ich używając formy " t y " . Wszyscy a d res a c i - bo i dwa pierw
sze utwory mają t r a f i ć do ogółu - są au ten tyczn i.
J e ś l i prześledzim y b ie g jego ż y c ia w różnych okresach od
najdziem y ich imiona. Napotkamy w ięc Teodora z M o p su estii,k tó
rego o d e jś c ie z k la szto ru s k ło n iło Jana do napisania d la n ie
go podwójnej rozprawy "Do Teodora". Z lis t ó w dowiemy s ię , jak
układały s ię sprawy Jana z papieżem Innocentym I , z T e o file m ,
o którym p is z e szczegółowo do papieża. Poznamy p rzyjaźń Jana
z diakonisą Olim pią, która t e ż przeżyw ała prześladow anie,oraz
przy ja źń Jana z wieloma współbiskupami i kapłanami. L is t y uka
żą to z b lis k a , rzucą św ia tło na lo s Jana na wygnaniu w Kuku
zus, rozprawy - poszerzą nasze wiadomości o lic z n e ówczesne
r e a l i a i t e o r ie odnoszące s ię do sposobu ż y c ia . D zięk i ta le n
to w i Jana o d zw iercie d la s ię tu sta ro ży tn y p o stu la t l i t e r a c k i ,
i ż d z ie ło 'p is a n e ma za zadanie d e le c ta re - zachwycać, jednak
że głównym celem ma być docere - nauczanie.
Również d la Jana je s t to n a jw a żn iejsze. Pragn ie on uczyć,
zw łaszcza te g o , jak żyć dobrze, a le w ie, że do teg o je s t ko-
nieczna głęboka jznajomość p sy ch ik i lu d z k ie j. D latego, mimo
że znajdujemy w jego d zieła ch w ie le ogólnych i szczegółowych
wskazówek, w szystkie one dostosowane są do p oszczególn ej oso-
by, j e j p red y sp ozy cji psychicznych, wieku, j e j aktu alnej sy
t u a c ji, a w reszcie do skłonności duszy lu d z k ie j ku dobru. Jan
uważa, i ż wychowawca je s t potrzebny wychowankowi jed yn ie do
c h w ili, kiedy zacznie d zia ła ó w nim samokontrola, zrodzona z
w iary.
"Bóg wszystko w id z i - p is z e w d z ie le "0 wychowaniu" - na
wet to co s ię d z ie je w s k r y to ś c i. J e ś li tę prawdę wpoisz dzieo-
ku, n ie b ęd zie ju ż ono potrzebowało wychowawcy". Tę ufnośó w
dobro w y ra ził t e ż współczesny Janowi św. Augustyn w słowach:
"m iłu j i czyń oo ch cesz". By jednak dojśó do te g o , potrzebna
je s t długa droga, którą zm ierzają mniej lub b a r d z ie j zgodnie,
wychowanek i wychowawca.
Jan w swej t e o r i i wychowania szuka w ciąż rozwiązań w sa
mym człowieku. Umie docenić jego trudności i niepowodzenia,
w spółczuje mu, uznając, to jednak za pierw szy dopiero etap swej
pracy, próbuje zmiany s y t u a c ji. "Bo n ie upadek je s t rze czą
n a jgorsżą, le c z t o , że ktoś po upadku le ż y i n ie w sta ję , trwa
w z ło ś c i i słabość swej w o li pokrywa myślami zw ątpienia" - p i
sze w rozpraw ie do Teodora. W tym pierwszym e ta p ie r o la wycho
wawcy - stern ik a duszy je s t ogromnie ważna. "N igd y n ie wolno
zwątpić w wyzdrowienie d u s z y ... Choćbyś sam w s ie b ie zw ą tp ił,
ja nigdy w c ie b ie n ie z w ą tp ię ". Jest to etap bardzo ważny. Tu
bowiem ma nastąpić w wychowaniu zmiana ku pragnieniu dobra.Sa
mo zrozumienie s y tu a c ji, krytyczn a jego ocena, n ie może jednak
złamać wychowanka. Pragnął on zmobilizować swoje s i ł y i wolę
tak , by uwolnić s ię od p rzy tła c za ją c eg o p iętn a występku i uwie
rzyć w s ie b ie .
Liczn e przykłady podobnych s y t u a c ji, ja k ie przytacąa Jan
swym adresatom od bierając im poczucie samotności, świadczą o
w ie lk ie j jego su btelh ośoi w poszukiwaniu d ro g i w yjś c ia z impa
su. W
. ta k ich sytuacjach Jan p o stu lu je szereg środków wychowaw
czych, szczególne! znaczenie przypisu jąc pokucie i a s c e z ie .
Pismo "0 wychowaniu" rozpoczyna s ię pognębieniem pychy i
bogactwa, k tóre sprowadzają z ło i o k aleczają duszę. Motyw ten
p rzeja w ia s ię w w ielu utworach, zwłaszoza w ciekawej rozpraw ie
"Porównanie k r ó la z mnichem". Jan czyn i tu rozbudowane porów
nanie ż y c ia ukierunkowanego na dobra doczesne i ż y c ia a scety
cznego, po t o , by wykazać, i ż nawet szczytowe o s ią g n ię c ia w
życiu światowym muszą u stąpić dobrom płynącym z a scezy. Pochwi
l a ascezy je s t t e ż zawarta w lis t a c h do O lim p ii. Jan uważa
ascezę za doskonały środek do o s ią g n ię c ia id e a łu duchowego.
Z innych środków wychowawczych Jan proponuje r o z w ija n ie w
człowieku d e lik a tn o ś c i uczuć.
Jan rozbudowuje porównanie o duszy dziecka - m ieście, do
którego prowadzi p ię ć "bram" - zmysłów, nad którym i drogą ćwi
czeń i wskazówek powinno s ię dziecko nauczyć panować. Dokład
n ie omawia poszczególne s ta d ia wychowania, wykazując g łęb ok ie
zrozum ienie d la tru d n ości, ja k ie nasuwa dziecku każdy ze zmys
łów. P o zo s ta je jednak p rzy wysokich wymaganiach stawianych wy
chowankowi.
Jak d elik a tn e je s t dziecko, Jan ukazuje w słowach: "D zie c
ko je s t pełne wstydu i szacunku, b o i s ię w szystk iego, nawet
twego widoku i głosu . Wykorzystaj swą powagę d la dobrego".Po
równuje t e ż d z ie c i do kwiatów, do d z ie ł s z tu k i, a tak że do
p e r e ł, k tó re "w yniesione z g łę b in morza na ś w ia tło dzienne wy
g lą d a ją ja k k rop le wody. Doświadczony łowca p e r e ł b ie r z e k rze
pnącą kroplę do w k lę s łe j r ę k i i obraca ją w d ło n i, aż s ię za
o k r ą g li i z a s ty g n ie ".i
W wychowaniu Jan s to s u je środ ki pozytywne jak rozbudzanie
a m b icji, persw azja. Częste rozmawianie z dziećm i, k tó re by
u ła tw iło im w yrobienie so b ie poglądu na postępowanie. Propo
nuje t e ż środ k i praktyczne, jak ćw iczen ie s ię w łagodnym po
stępowaniu wobec domowników i słu g , opanowywanie gniewu, wy
ra b ia n ie skromności i męstwa. W f a z ie początkow ej, gdy dzieckc
n ie umie je s z c z e polegać na s o b ie , wychowawca musi wprowadzić
szereg zakazów, k tóre by ch ro n iły dziecko przed złym towarzy
stwem, bądź p rzez złym i wpływami. Do kar odnosi s ię scep tycz
n ie . "N ie karz ozęsto biciem i n ie p rzyzw yczaja j do tego spo
sobu wychowania"
Jan je s t zwolennikiem podnoszenia człow ieka, a n ie przy
gnębiania go. Rozprawa skierowana do Teodora je s t teg o s z c z e - '
gólnym potwierdzeniem . "N iech c ię n ie n iep ok oi, że wnet od sa
mego początku dałeś s ię u s i d l i ć " . Jan nigdy n ie p o tę p ia lu d z i,
nawet swych n ie p r z y ja c ió ł. W c ię żk ic h doświadczeniach ż y c io
wych jakim i b y ły k o lejn e wygnania, serce jego je s t otwarte d la
w szystkich dawnych znajomych, a także d la władcy Armenii Sopa-
te r a . Wie zapomina o nikim, kto go p o trzeb u je. In te re s u je s ię
ludzkim i sprawami w ielk im i i małymi. Z ło natomiast upatruje w
d zia ła n iu szatana, a wyzwolenie od z ła w o ią g łe j w alce. "S za
tan wtrąca nas w zw ątp ien ie, aby nam odebraó n a d zieję w Boga,
tę bezpieczną k o tw icę ". Jan wypraoował w sobie niezdolność do
n ien aw iści i to przekazuje w swoim id e a le wychowania do m iłoś
c i , zwłaszcza do m iło ś c i B ożej. Te w artości uważa za' trw a łe
n ie z a le ż n ie od o k o lic z n o ś c i życiowych. "C h rześ cija n in nigdy
n ie s ta n ie s ię z władcy zwykłym człowiekiem , ubogim z bogate
go, ze sławnego niesławnym - le c z bogatym p o zo s ta je nawet k ie
dy żebrze i wznosi s ię do góry, kiedy u s iłu je s ię zniżyó i
n ik t mu n ie p o t r a fi odebraó władzy, jaką posiada, n ie nad ludź
mi, le c z nad władcami ulegającym i żądzy ciem ności". Najdosko
nalszym potwierdzeniem nauki i w iary Jana je s t jego śm ieró.
W drodze na k o lejn e wygnanie - bo nawet w Kukuzus wydawał s ię
zbyt n ie b iezp ie o zn y - zmęczony, chory, umiera z wyczerpania.
Ostatnimi jego słowami było wyznanie: " d z ię k i Bogu za wszyst
ko" .
1
Kto to wykonał o oo prosiłem ? Kto b ła g a ł Boga, aby u sta ł
pożar, k tó ry w z n ie c iła pyoha, pustosząca c ia ło K o śoioła, r o z
rywająca j e na w ie le c z ę ś c i i d z ie lą c a miłośd? Jak d z ik i zwierz
r z u c iła s ię na szla ch etn e i d e lik a tn e ,le c z bezbronne c ia ło ,
w b iła w n ie ja d ow ite zęby, w puściła tru cizn ę i n a p e łn iła je
nieznośną wonią. Jednyoh oderwała od członków i o d rz u c iła ,in ^
nych p r z e p ę d z iła , je s z c z e innych p o łk n ęła . Gdyby ktoś mógł w i
dzieć pychę, ja k w alczy z Kośoiołem, u jr z a łb y widowisko b o le ś
n ie js z e i p e łn ie js z e g ro zy , n iż w a lk i w a m fite a tr z e . Zobaczył
by, jak na ziem i le ż y c ia ło K o ścio ła , a pycha s t o i ze zw ycię
sko w zniesioną głową, rzu ca wokół wzrokiem, k ła d z ie na ło p a t
k i każdego, kto s ię do n ie j z b iiż a , n ie wypuszcza swej o fia r y ,
le c z ją bez m iło s ie r d z ia dusi.
Któż wypędzi spośród nas tego, potwora? Jest to Boża spra
wa, Bóg wydał tę w ojnę. W Jego mocy je s t na prośby nasze po
słać swych aniołów, aby tę zuchwałą i bezwstydną paszczę zw ie-
r z ę o ia jak powrozami z w ią z a li i potwora w y r z u c ili. Ale ucz, : I
to Sędzia, o i l e my sami n ie będziemy znów szukać wyrzucone >
zw ierza . Bo j e ś l i Bóg posyła aniołów , by potwora o d s tra s z y li
i w y p ę d z ili do jeg o k ry jów k i, a my tysiącem r a n p o k r y o i z b l i
żamy s ię do niego,' by go odnaleźć i zwabić, n ie zm iłu je s ię
Bóg nad nami i nas n ie o s z c z ę d z i. Powiedziano wszak: "K tó ż bę
d z ie w spółczuł z ukąszonym p rzez żm iję zaklinaczem i z tym i,
k tó rz y s ię z b liż a ją do d zik io h z w ie rz ą t2?
4
C iało K o ścio ła .
2 Syr 12,13.
2
W ja k i tedy sposób uwolnimy s ię od wrażego demona? Bo de
monem je s t pycha, choć twarz ma powabną. Szatan przem ienia
s ię w h e te rę , przyobieozoną w z ło t e ozdoby i miękkie s za ty o
przeróżnym zapaohu, przew yższającą wyglądem w szystk ie kobie
t y , i s t a je w uroku młodośoi, budząc w seroaoh młodych gorą
cą żądzę. Opasuje c ia ło złotym pasem i układa włosy w s p lo ty
na perską modę; wkłada na głowę diadem i ozdabia lo k i różny
mi barwami; na s z y i b ły szczy złotem i drogim i kamieniami;
zja w ia s ię pod p o stacią młodej k o b ie ty przed domem na pusty
n i i udaje niewinną. Kto s ię przeciw staw i t e j pokusie? Potem
id z ie szatan do domu, zrzuoa całą ozdobę i pokazuje s ię w
swej prawdziwej p o s ta c i; ozarny, o g n is ty , d z ik i, rzu ca s ię
na nieszczęsn ego, b ie r z e w posiadanie jego duszę i doprowa
dza do obłędu. Oto obraz z ło ś liw e g o demona pychy. Cóż zdoła
s ię przeciw staw ić jako p ię k n ie js z e i powabniejsze od pychy?
J e ś l i jednak, przenikniemy zwodniczy blask i f a ł s z u w o d zio ie l-
k i, n ie wpadniemy w j e j s id ła i n ie staniemy s ię o fia r ą j e j
oszustwa. To, co mówi Pismo Św. o n ierzą d n ioy , można - bez
obawy pomyłki - odnieść i do pychy: "Jak z a tru ty miód są war-
3
g i n ierzą d n icy" .
5
Pycha je s t podobna do sodomskiego owocu. Z zewnątrz .je s t
on piękny i temu, kto na n iego s p o jr z y , wydaje s ię zdrowy.
Gdy jednak weźmiesz do r ę k i, czy to będzie granat, czy jabłk o,
zaraz mięknie w palcach, pęka jego łu pina i powstaje w ręku
p y ł i p o p ió ł. Podobnie je s t z pychą. Z zewnętrznego wyglądu
je s t piękna i czarująca, spróbujmy ją jednak zatrzymać, a ża-
ra z ś c ią g n ie naszą duszę do p yłu . Można s ię w życiu o tym
n ie jed n o k ro tn ie przekonać. Przytoczm y przykład z życia>pogan.
N apełnia s ię t e a t r i wszyscy zajmują m iejsca na podwyż
szen iu . Z b ity tłum ma odświętny wygląd. Nawet mur i dach za
j ę l i lu d z ie - n ie widać c e g ie ł ani kamieni, le o z ty lk o ludz
k ie głowy i c ia ła . Przed rozpoczęciem s ię gry występuje hojny
Prz 5 ,5 .
mąż^f k tó ry z a p ro s ił obeonych do te a tru . Zaraz podnoszą s ię
wszyscy i w ita ją go jakby z jednych ust płynącymi okrzykami;
chwalą go jako wielkodusznego dobroczyńcę, w yciągają doń.ręce
i nazywają go największym ze w szystkich rze k strumieniem; nad
miar jeg o h o jn o śc i porównują do wody K ilu i chwalą go ja k o 'N il
dobroczynny. W ięksi pochlebcy porównanie z Nilem i z innymi
rzekami i morzami uważają za słab e i d la teg o nazywają go Ocea
nem. Czym je s t Ocean w swej p e łn i urody, tym je s t - mówią - ów
mąż w swej h o jn o śc i. N ie ma rod za ju pochlebstwa, którego by
n ie wypowiedziano. Dziwny to naprawdę wygląd pychy! Lecz wspo
m n ijcie ową młodą n ie rzą d n icę, w k t ó r e j postaó zm ien ił s ię
szatan, a zobaczyoie wkrótoe, że pycha odpowiada j e j obrazowi.
Cóż można je s z c z e tu pow iedzieć? ów czło w iek k ła n ia s ię ,
dziękując obeonym, i sia d a , uważany przez w szystkich za szczę
ś liw eg o . Każdy ch cia łb y byó na jego m iejscu w t e j c h w ili,
by
potem ze s z c z ę ś c ia umrzeć. A gdy on r o z d a ł z ło t o i sreb ro,k o
n ie , bogate s z a ty , niewolników i r o z d z i e l i ł ogromne sumy, wy
prowadzają go znów wśród pochwał - choó n ie tak lic z n ie ,b o po
zaniknięciu s p ie s zy każdy do domu. Odbywa s ię potem z ogromnym
przepychem ba n k iet. Wspaniały je s t bla sk dnia. W późne popo
łudnia powtarza ś ię u roczystość na nowo, i tak je s t przez dwa
lub t r z y dn i. Gdy ju ż wszystko spożyto i roztrw oniono ty s ią c e
talen tów z ło t a , okazuje .się w końcu cień t e j w span iałości i
wychodzi na jaw proch i p o p ió ł.
Kiedy u tra cju sz czyn i w domu rachunek i l i c z y wyrzucone
p ie n ią d ze, zaczyna s ię narzekanie. Namiętnością upojony i za
mroczony pychą n ie umiał zważyć s t r a t y . A gdy sam u sia d ł w
o-
mu, w tow arzystw ie demona pychy, z n ik ł
ponętny b la sk ;
t ł v
ro z s z e d ł s i ę , t e a t r s t o i pusty, n ie d o la tu ją ju ż o k rzy k i, po
z o s ta ł sam ogołocony z p ie n ię d zy . W idzi wtedy p o p ió ł c a łe j
w sp a n ia łości.
Gdy tak p rz e trw o n ił w ię c e j,, n iż wart był jego majątek, i.
zubożały musi p ie szo wędrować i żebrać na rynku, gdy nik t
spośród tych , k tó rz y go c h w a lili jako dobroczyńcę, n ie odnosi
s ię uprzejm ie i n ie podaje mu r ę k i, le c z każdy śm ieje ś ię z
^ P rzed staw ien ia te a tr a ln e odbywały s ię na koszt wyznaczonych
osób łożąoyoh na wydatki pu bliozne z własnego majątku. Była
to służba pu bliozna - l i t u r g i a .
jeg o nędzy - choó i wtedy b y l i lu d z ie p e łn i n ien aw iści, gdy
go oklaskiwano, i wszyscy w c ic h o ś c i o o zek iw a li c h w ili, kiedy
zn a jd zie s ię w nędzy - gdy więc n ik t n ie odnosi s ię do niego
uprzejm ie i n ie podaje mu r ę k i, cóż może byó b a r d z ie j żałosne
go, cóż b a rd z ie j godnego ł e z , cóż cięższego?
Może n ie znaole nikogo, kogo by spotkało ta k ie n ie s z c z ę
ś c ie . I gdyby poprzestano ty lk o na niepodaniu r ę k i! Lecz p rze
ciwnie! Obrzucają go obelgami c i , k tó rz y go dotąd w i e lb ili. D la -
ozego - mówią - b ył tak szalony? Czemu tak pragnął chwały? Po
co wdawał s ię z nierządnicam i i błaznami? Niecny czło w ie c ze !
Czyżeś mu n ie sc h le b ia ł? Czyż n ie doprowadziłeś go do te'go
‘swym pobłażaniem i chwaleniem? Czyż go n ie nazywałeś Nilem i
Ooeanem? Czyż mu n ie przychw alałeś p rzez oały dzień? Skąd ta
zmiana U c ie b ie ? Gdy nadszedł ozas w spółczucia, wytykasz mu
t o , za co go oklaskiw ałeś! Nawet gdy kogo skazano na karę za
przestępstw o, które sami ganimy, współczujemy p r z e c ie ż ze ska
zańcem, bo n ie jesteśm y z kamienia. Musi on te r a z przed naszy
mi oczyma pokutowaó za t o , za co go przedtem wychwalaliśmy!
Czyż n ie n a leży w łaśnie te r a z z nim współozuó? Dlaczego n ie
c z y n iłe ś mu wyrzutów, gdy zaniedbywał swe obowiązki, byś ba
w ił s ię w jego te a trz e ?
W id zisz d z ie ła szatana? Oto owoce pychy. Nazwałem je po
przednio pyłem i popiołem, a le w idzę, że n ie ty lk o są one py
łem i popiołem, są t e ż ogniem i żarem. Owoc pychy je s t pusty
wewnątrz, a le t e ż przynosi w ie le szkód. Pyłem i popiołem by
ło b y dokładaó w ielu starań, a n ic n ie zyskiwać; in a c z e j je s t
t u t a j, g d z ie człow iek s ię naraża na c ie r p ie n ie .
A cześó i podziw ludu - powie ktoś - czy małą je s t zapła
tą za urządzenie teatru ? W łaśnie. N ie je s t w ielk ą t a cześó,
k tó ra - ja k widzimy - przechodzi w szkalow anie, o b e lg i i
oszczerstwo,. Cóż mu p o zo s ta je z p ierw otn ej c zci? Tłum okazu
je mu upodobanie n ie w nagrodę za urządzenie te a tr u , le o ż w
oczekiwaniu nowych datków.
J e ś l i podziękowanie je s t za przy
słu gę, czemu gani s ię ta k ie g o , k tóry ju ż n ie ma pieniędzy?D la
czego odchodzą od niego wszyscy i oskarżają go jako u tra ćju -
sza i łajdaka? W id zisz, jaką głupotą je s t pycha?
Pozostawmy ju ż jednak ten przykład, k tó ry można odnieść
t y lk o do n iektórych lu d z i. Przejdźm y do czego innego. J e ś li
kto zapyta: "Cóż p o w i««*_o ta k ich , k tó rz y czynią umiarkowane
d a tk i na rozryw k i"? - i ją zap ytu ję, ja k i je s t pożytek z tych
wydatków. Bo i c i c ie s z ą s ię czc ią i upodobaniem lu d z i n ie
d łu ż e j jak jeden d zień . Można to łatwo s tw ie rd z ió
Gdybv mie
l i oni możność odzyskać wydane p ie n ią d ze, czy choć jedną trze~-
c ią , czy mniejszą część, za w yrzeczenie s ię przebrzm iałych po
chwał, czy n ie s ą d z is z , i ż z całą pewnością z g o d z ilib y s ię na
to? Bo j e ś l i d la jednego obola ponoszą t y l e trudu i w ysiłku,
czegóż by n ie u c z y n ili d la tak w i e lk ie j, n ie p o trze b n ie wyda
n ej sumy?
Tu muszę skierować słowo także do naszyoh wiernych, k tó
r z y d la ubogiego Chrystusa, gdy p o trzeb u je pokarmu, n ie chcą
z ło ży ć nawet-małego datku; i co św iatow i lu d z ie wydają n ie
rządnicom, utraojuszom i nicponiom za jedną pochwałę,
tego
c h rz e ś c ija n ie n ie chcą dać d la wiecznego K rólestw a.
4
Przejdźm y te r a z do innego rodzaju pychy, wspólnej w szyst
kim, n ie ty lk o jednemu czy drugiemu. Cóż to tak iego? C ieszy
my s ię pochwałami za r z e c z y , w których n ie mamy najm n iejszej
z a s łu g i. Nawet ubogi chce za wszelką cenę pokazać s ię w p ięk
nych szatach, aby ty lk o znaleźć u drugich uznanie. Choćby mógł
sam dobrze s ię obsłużyć, najmuje słu g ę , n ie d la p o tr z e b y ,le c z
by n ie okazać s ię ubogim, k tó ry sam s ię ob słu gu je. Powiedz,po
co b ie r z e s z obcą pomoc, skoro c a ły czas obsługujesz s ię włas
nymi rękami? Gdy żebrak d o jd z ie d« majątku, kupuje so b ie srebr
ne naczynia i piękny dom. Wszystko to d z ie je s ię n ie z p o trze
by. Bo gdyby t e r z e c z y potrzebne b y ły do ż y c ia , większość lu
d z i w yginęłaby ju ż dawno. Tak rozumuję:
są r z e c z y , k tóre nam
są potrzebn e, bez których n ie potrafim y utrzymać ż y c ia .
Tak
na przykład niezbędne są owoce ziem i i n ie utrzymalibyśmy s ię
p rzy życiu , gdyby ich ziem ia n ie r o d z iła . Okrywające nas sza
t y , dach i ścian y domu, obuwie - są to r z e c z y konieczne.Wszy
stko- inne je s t zbyteczne. Bo gdyby tych r z e c z y k on ieczn ie s ię
potrzebowało i n ie można było żyć bez słu żby, ja k n ie można
żyć bez je d ze n ia , ubrania i m ieszkania, wymarłoby
ju ż w ię c e j
jak połowa lu d z i, bo większość z nich n ie ma słu żb y.
Gdyby
srebrne naczynia b y ły konieczne do ż y c ia , w iększa część lu d z-
k o ści ju ż by n ie ż y ła , bo większość n ie ma srjebra. Gdy więc
postawimy w ła ś c ic ie lo w i srebra p y ta n ie: "Po co masz tę rze cz?
Wskaż mi j e j c e l, czemu ona słu ży "? - n ie poda innego powodu,
ja k ty lk o chwałę u lu d z i. "Mam to - powie - by mnie lu d z ie 'p o
d z iw ia li, a n ie le k c e w a ży li. Schowam je t e ż , by mi n ie zazdro
szczono i n ie sk rad zion o". Czyż może być w iękśza głupota? Jeś
l i masz srebro d la chwały u lu d z i, wystaw j e n a.oczy w szyst
k ich , j e ś l i b o is z s ię z a zd ro ś ci, z ro b is z l e p i e j , gdy go n ie
b ęd ziesz p o sia d a ł.
P rzytoczę je s zc ze inny rod za j głu poty. Często odejmują so
b ie lu d z ie je d ze n ie od ust i głod u ją , aby n ie uronić posiada
nego sreb ra. Zapytani o przyczynę mówią: "Muszę dbać o uzna
n ie " . 0 ja k ie uznanie, czło w iecze? Samo srebro n ie da c zło w ie
kowi uznania. W t a k i r a z ie n ie m ielib y uznania spraw iedliw y
E lia s z , E liz e u s z , Jan. Pierw szy bowiem m iał ty lk o p ła s zc z i\
skazany b y ł na pomoc wdowy, którS, t e ż b y ła uboga; w iódł ż y c ie
żebraka, pukał do drzwi u b o g iej k o b iety i wypow iedział słowa
jak żebrak. Bez uznania b yłby E liz e u s z , goszczony p rzez ubogą
k o b ie tę . Bez uznania byłby i Jan, gdyż n ie m iał p ła s zc za ani
kawałka chleba. A p r z e c ie ż I Jedno ty lk o odbiera nam uznanie -
bogactwo; ono r z e c z y w iś c ie często sprowadza hańbę. Bogatemu
sta w ia ją lu d z ie różne za rzu ty : twardość serca , z n ie w ie ś o ia ło ś ó ,
zbytek, zarozum iałość, pychę, butę. Piękne s za ty na c i e l e n ie
przynoszą uznania; prawdziwe uznanie daje ty lk o sza ta dobrych
uczynków.
A jednak - s ły s zę - w ielu podziwiamy d la ic h bogactw: "Ten
posiada - mówimy - t y t u ł do uznania! Ma dywan nad łóżkiem i
mnóstwo drogich sprzętów . Jest b o ga ty"! "D laczego - mówią -
ganisz nas, że posiadamy'dom dobrz.e urządzony? Mów tym,do ma
ją w ię c e j" ! J e ś l i do was mówię, to je s z c z e w ię c e j odnoszą s ię
me słowa do bogatych; j e ś l i mówię ju ż do was n ie od kążdej w i
ny wolnych, tym b a r d z ie j n ie osgihzędzę bogatych. Mówię te d y :
Uznanie g o tu je n ie dom w spaniały, n ie ozdobne łó żk o , n ie chma
r a słu żby. Wszystko to le ż y poza nami i n ie dodaje nam woale
w a rto śc i, j e ś l i co stanowi prawdziwą w artość, t o skromność,po
garda p ie n ię d zy i sławy, małe c ie n ie pochwał ze stron y tłumu,
zamiłowanie w ubóstwie, w yn iesie n ie n aszej lu d z k ie j natury
p rzez cn otliw e ż y c ie - to daje uznanie, to przyn osi sławę i,
honor. Sedno zaś w szelk iego z ła le ż y w je g o korzeniu - i o
tym ohoę t e r a z mówić.
5
Gdy dziecko s ię u ro d zi, c a ły w y s iłe k obraca o jc ie c n ie na
t o , ja k je g o życiową drogę skierować ku dobru, le c z ja k je
ła d n ie ubrać i p rzyob lec w z ło t e ozdoby. Dlaczego tak czy n isz,
czło w iecze? Może sam o to s ię s ta ra s z , a le po oo do tego z ła
przyzw yczajasz dziecko, k tóre je s z o z e teg o n ie rozumie? Po co
mu wkładasz k le jn o t y na s zy ję? Aby dziecko wychować potrzeba
d zieln eg o wyohowawcy a n ie z ło t a l pozwalasz chłopcu, by mu
r o s ły d łu g ie w łosy, upodabniasz go do dziewczyny i osła b ia sz
s i ł ę je g o c h ło p ię c e j natury, rozbudzasz w nim w cześnie prag
n ie n ie z ło t a i przyw iązanie do niepotrzebnych r z e c z y . Po co
mu przymnażasz pokus? Czemu go wychowujesz do m iło ś c i świata?
Pismo Św. mówi: "Hańbą je s t dla mężczyzny nosić d łu g ie włosy"
N ie chce teg o natura, n ie pozwala na to Bóg, je s t to zabronio
ne, bo to zwyczaj pogański. W ielu t e ż d a je chłopcom z ło t e
ozdoby nawet d la uszu. Oby i d ziew częta u n ikały te g o l A wy
p rzy zw y cza ja cie do tych zdrożn ości nawet chłopców.
Może kto b ęd zie s ię śmiał z moich słów , uważając t e spra
wy za błah e. N ie są one jednak błahe, a le ważne. J e ś l i dziew
czyna p rzy zw y cza iła s ię w pokoju matozynym do kobiecyoh ozdób,
po opuszczeniu domu s t a le będzie przykrą d la męża i spowoduje
mu w ię c e j kłopotów, n iż poborcy podatków. Już wam pow iedzia
łem: zepsucia św iata n ie można d la teg o usunąć, bo n ik t n ie
zwraca uwagi na d z ie c i. Nikt n ie mówi do nich o d zie w ic tw ie ,
c z y s to ś c i, pogardzie bogactw i sławy, przykazaniach Bożych,
k tó re nam podaje Pismo Św.
J e ś l i d z ie c i od m łodości w zrastać będą bez pouczenia, cóż
z n ich będzie? J e ś l i od wczesnego d zieciń stw a do s ta r o ś c i
w y
chowywani popadają w grzeohy, i l e ż z łe g o uczynią c i, których
ucho od m łodości p rzyzw yczaiło s ię do mów światowych! I l e ż
s ta ra n ia dokładają wszyscy, aby d ż ie o i w yk szta ło ić w sztu ce,
nauce i wymowie, a n ik t n ie dba o wyćwiczenie duszy!
^ 1 Kor 11,1 4.
6
Nie przestanę was upominać, p ro s ić , zak lin ać, abyście prze
de wszystkim wychowywali dobrze d z ie c i. J e ś li kochasz dziecko,
okaż to czynem. Otrzymasz za to nagrodę. Posłu ch aj, co mówi
Paweł: " J e ś l i - d z i e c i trwać będą w w ie rze , m iło ś c i, ś w ię to ś c i
i skromnośoi"^. Mając w ie le grzechów na sumieniu, p rzez jedno
możesz je zmazać: wychowaj ż o łn ie r z a d la Chrystusa! Nie mówię:
Wstrzymaj syna od małżeństwa, p o ś l i j go na pustynię i każ mu
zostać mnichem. Nie to mówię. Prawda - chciałbym, aby wszys
cy ż y l i jak m nisi. A le to wygląda za surowo, n ie zmuszam więc
do te g o . Wychowaj ż o łn ie r z a d la Chrystusa! Naucz t e ż syna rów
n ie ż w św ieo ie od m łodości wieść ż y c ie w b o ja źn i B ożej!
Gdy dobre zasady zapadną w se rce, n ik t n ie p o t r a fi ich wy
rwać. Umocnią s ię one, ja k z a s ty g ła p ieczęć na miękkim wosku.
Dziecko je s t pełne wstydu i szacunku, b o i s ię w szystk iego, na
wet twego widoku i głosu . Wykorzystaj swą powagę d la dobrego.
Ty najpierw będziesz miał pociechę, mając dobrego syna, a tak
że radość będzie d la Boga. Pracu jesz d la s ie b ie .
0 perła ch powiadają, że wyniesione z g łę b in morza na świa
t ł o dzienne wyglądają jak k rop le wody. Doświadczony łowca pe
r e ł b ie r z e krzepnącą kroplę do w k lę s łe j r ę k i i obraca ją w
d ło n i, aż s ię z a o k rą g li i za s ty g n ie . Gdy stw a rd n ieje, n ie zmie
n i ju ż potem wyglądu. To, co je s t miękkie, może je s z c z e przy
brać k s z ta łt inny, nie-ma bowiem je s z c z e stw a rd n ia łej formy i
łatwo
d a je s ię zmienić w inną postać. Co jednak ra z stwardnia
ło , pozostanie ta k ie i n ie da s ię ju ż ukształtować in a c z e j.
Jak malarze nad obrazem i r z e ź b ia r z e nad posągiem pracują
z w ielkim w ysiłkiem , tak i wy - o jc z e i matko - m usicie włożyć
w ie le sta ra n ia w wychowanie swych d z ie c i, tych podziwu godnych
obrazów. Malarze u staw iają t a b lic ę i dzień za dniem wodzą pędz
lem według potrzeby, podobnie g o r liw ie pracują rze źb ia rz e ,u s u r
wając t o , oo zbyteczne, u zu pełniając b ra k i. Tak i wy r o d z ic e ,
ja k wykonawcy pięknych posągów, musicie wkładać wszystek tru d,
aby swe d z ie o i wychować na piękne obrazy Boga. Usuwajcie to ,
oo n iepotrzebne, u zu p e łn ia jc ie b r a k i; z dnia na dzień ba czcie
na skłonności swych d z ie c i, na dobre, by je ro z w ija ć , na z łe ,
by je wykorzeniać. Poskram iajcie p iln ie ducha n ie c z y s to ś o i,b o
zmysłową rozkosz p rzyn osi duszy młodych najw iększe pokusy. Za
nim je s z c z e d z ie c i odczują z łą skłonność, nauczcie ich t r z e ź
w ości, c z u jn o śc i, g o r liw o ś c i w m od litw ie; p rz y zw y c z a ja jc ie je
czynić znak krzyża przed każdym słowem i czynem.
7
Pomyśl, że je s te ś królem, k tó ry ma r z ą d z ić państwem - dusżą
d zieck a . Dusza r z e c z y w iś c ie je s t państwem. W państwie mieszka
ją r ó ż n i lu d z ie : z ło d z ie je i u c zc iw i, pracowicy i ta c y ,k tó r z y
czynią t o , co im wpadnie do głow y. Podobnie i w duszy są p rze
różne m yśli i u czucia. Jedne walczą z niepraw ością - jak ż o ł
n ie r z e w m ieś cie; drugie tro s z c z ą s ię o wszystko, oo dotyczy
c ia ła i m ieszkania - jak u rzędnicy w m iastach; je s z c z e inne
wydają zarząd zen ia - ja k zarządcy m iasta. Jedne prowadzą n ie
czyste- mowy - ja k rozpasani lu d z ie , inne mówią skromnie -
jak
c z y ś c i. Jedne lu b ią miękkie ż y c ie - jak d z is ie js z e k o b ie t y ;in -
ne p a p la ją bzdury - jak d z ie c i. Jedne dają rozkazy n iew oln i
kom - ja k zarządcy domu; inne są szla ch etn e, jak w o ln i.
W m ieście trz e b a praw d la u su nięcia zły ch , a zostaw ien ia
dobrych, by ź l i n ie zd o b y li w yższości nad dobrymi. J e ś l i pra
wo n ie trzyma z ł o d z ie i w strachu, żadna własność n ie je s t bez
p ieczn a ; j e ś l i ż o łn ie r z e obrócą swą w ściekłość przeciw obywa
telom , z g in ie wszystko; j e ś l i każdy przekracza granioe i k a le
czy prawo drugich, upadnie porządek. Podobnie je s t w życiu
dziecka.
Miastem je s t dusza dziecka; miastem nowozałożonym i nowo-
zbudowanym, miastem, k tóre w swe mury przyjm uje za ob yw ateli
obcych osadników, z których je s z c z e żaden n ie p r z e ż y ł w ie le .
Eakimi ludźmi n ie je s t trudno r z ą d z ić . Ci zaś, oo przyzwyczai-*,
l i s ię do grzesznego ż y c ia , a tak je s t ze starcam i,
n iełatw o
s ię nawracają, ohoó i d la nioh je s t to m ożliwe, j e ś l i mają do-,
brą wolę i M łodzi natomiast łatwo poddadzą s ię prawom.
Daj w ięc prawa twemu miastu i mieszkającym w nim obywate
lom, prawdziwe surowe prawa. Zapewnij t e ż bojaźń przed prawem,
g dy j e p rzek ra cza ją . Nic bowiem n ie żnaozą prawa, j e ś l i je moż
na bezkarnie przekraczać.
Ustanów więo prawa! I bacz uważnie! Bo d la dobra całego
św iata ustanawiamy p rz e p is y . Zakładamy d ziś m iasto; n iech więo
będą wały i bramy - c z te r y zmysły; całe c ia ło nieoh b ęd zie mu-
rem. Bramami miasta są oozy, języ k , słuch, węoh i j e ś l i chcesz,
również dotyk. P rzez t e bramy wchodzą i wychodzą ob yw a tele,to
znaczy przez te bramy wchodzi zguba i błogosławieństwo w ży-
o ie duszy.
8
Przystąpmy do p ierw szej bramy, która n a jb a rd z ie j na to
miano zasłu gu je - do bramy mowy. Przede wszystkim sporządźmy
tu drjzwi i zamek, n ie z drzewa, ani ż e la za , le c z ze z ło t a . Z ło
te bowiem je s t m iasto, k tóre budujemy, i n ie lu d z ie , le c z sam
K ról wszechrzeczy ma w nim zamieszkać. W oiągu n aszej mowy do
w ie c ie s ię t e ż , ja k ie m iejsce wybierzemy na zamek k rólew sk i.
Sporządźmy więc drzwi i zamek ze z ło t a - to je s t św ięte słowo
Boże, o którym mówi prorok: "Słowa Boże są słod sze nad miód
7
A
mym ustom" , "pożąd liw sze nad z ło to i szlach etn y kamień" .
Uozmy d z ie c i, by je c ią g le m iały na ustach, rów nież w drodze,
n ie bezm yślnie, le c z z zastanowieniem s ię , n ie ty lk o czasem,
le o z zawsze. Drzwi nieoh n ie będą obłożone ty lk o płatkam i z ło
ta , le o z ca łe ze z ło t a i opatrzone .zamknięciem z drogiego kar
m ienia. Krzyż Pański nieoh b ęd zie zamkiem drzw i, ca ły z dro
g ich kamieni i zasunięty poprzez' ich sk rzyd ła. Skoro drzwi
zrobiono ze z ło t a i dorobiono zamek, w inni przechodzić przez,
tę bramę ty lk o godni, obyw atele. Co
chcę
j
p rzez to powiedzieć?
Nauczmy d z ie c i wypowiadać ty lk o p rzy sto jn e i pobożne słowa.Do
konajmy surowego wyboru, aby s ię n ie d o s t a li ź l i i zepsuci lu
d z ie do dobrych ob yw ateli tz n . obraźliw e słowa, obelżywe mowy,
nieodpowiednie ż a rty , wyrzućmy z miasta w strętnych, ś y ia t owych,
rozpasanyoh osadników. Nieoh n ik t n ie przechodzi p rzez tę bra
mę, jeno sam K ró l; nieoh s t o i ona otworem d la Niego i Jego
św ity , wedle słów psalmu: "To je s t brama Pana, sp ra w ied liw i
^
Q
niech p rzez n ią przejd ą"^ i według słów św. Pawła: "Słowo zbu-
7 Ps 118,103.
8 Ps 18,11.
9 Ps 117,20.
dowania, aby zbawienne było słuchającym"
. Nieoh o tw iera d z ie
cko usta d la d zięk czy n ien ia i świętyoh hymnów, nieoh mówi za
wsze o Bogu i o f i l o z o f i i w zniosłego ż y o ia .
Jak tego p o tra fim y dokonać? Jak j e teg o nauczymy? J e ś l i
surowo będziemy ooeniaó jeg o mowy. Dziecko daje s ię łatwo po-
-kierowaó. N ie w alczy je s z c z e o z ło t o i sławę - bo je s t d z ie c
kiem. Nie w alczy o żónę i dziecko, o dom, i n ie ma sposobnoś
c i obrażać i lż y ó drugioh - n a jw yżej p r z y jd z ie mu s ię pokłó-
o ió z rów ieśnikam i.
Zwróó w ięc czasem dziecku uwagę, by nikoanu n ie spraw iało
p rz y k ro ś c i, nikogo n ie obrażało, nigdy n ie p r z y s ię g a ło i uni
kało w s z e lk ie j k łó t n i. Gdy zobaczysz, że przek racza nakaz,
ukarz j e , ju ż t o surowym spojrzeniem , ju ż t o energicznym upo
mnieniem, ju ż t o o strą naganą p o d z ia ła j na jego am bicję, daj
mu n a d zieję nagrody. Nie karz często biciem i n ie przyzwycza
j a j s ię do teg o sposobu wychowania. Dziecko u staw iczn ie b it e
uczy s ię g a rd zić biciem , a gdy. to z a jd z ie za daleko, wszystko
b ęd zie daremne. Dziecko winno bać s i ę , a le n ie winno byó b i
t e ; można mu g r o z ić pasem, a le n ie n a leży b ió nim; i groźby
n ie n a leży w czyn wprowadzać. Nie powinno jednak dziecko w ie
d z ie ć , że g r o z is z ty lk o słowami, bo wtedy t y lk o je s t groźba
zbawienna, gdy dziecko w ie, że b ęd zie sp ełn ion a. J e ś l i mały
p rzestęp ca zauważy twój podstęp, b ęd zie s ię śm iał z n iego .
Niech s ię b o i b ic ia , le c z n iech n ie b ęd zie b i t y . Bojaźń nie
powinna zgasnąć, a le d zia ła ć w duszy dziecka ja k ogień na po
lu , k tó ry wypala w szystk ie o ie r n ie u k o rzen ia ; nieoh bojaźń
d z ia ła , jak- o s tra , głęboko s ię g a ją c a motyka, kopiąoa r o lę .J e ś
l i twa surowość sprow adziła poprawę, z a p rz e s ta j j e j nieco.Na
tu ra nasza p o trzeb u je t e ż ła god n ości.
Naucz dziecko skromności i m iło ś c i d la lu d z i. Gdy w id z is z ,
że n ie g r z e c z n ie odnosi s ię do towarzysząbego mu w drodze słu
żącego, n ie puszczaj tego płazem, le c z ukarz j e , choćby po
ch o d ziło z wyższego stanu. Wiedząc, że mu n ie wolno obrażać
słu żącego, tym w ię c e j b ęd zie s t r z e c , by tego n ie c z y n ić w zglę
dem wolnego i równego s o b ie . Zamknij mu t e ż usta przed z łą mo
wą. Gdy w id z is z , że oczern ia kogoś, każ mu m ilczeć i myśleć o
własnych błędach.
Zwróć uwagę i matce, aby dała chłopcu t e same nauki, rów
n ie ż wychowawcy i służącemu. Nieoh s trze g ą i uważają, aby żad
ne z łe słowo n ie wymknęło s ię z ust syna i n ie p rz e s zło przez
z ło t ą bramę.
N ie myśl, że ten trud zajm ie dużo czasu. Gdy od początku
w ystąpisz stanowczo i ro zto c zy s z s tr a ż , wystarczą dwa m iesią
ce, a wszystko będzie w porządku. Przyzw yczajenie do dobrego
sta n ie s ię drugą naturą.
Wtedy pierw sza brama s ta n ie s ię godna Pana, gdy dziecko
n ie wypowie nic n iep rzyzw o itego , obraźliw ego, nierozumnego,
le o z Słowa godne Pana.' J e ś l i wojskowi b io rą swych synów ju ż
od dzieoka do wojska, uczą ich napinaó łuk, nosić płaszoz ż o ł
n ie r s k i i dosiadaó konia i młody wiek n ie stanowi żadnej w
tym przeszkody, to o i l e ż w cześn iej ż o łn ie r z e n ie b ie s k ie g o Pa
na w inni nosió królewską ozdobę. Naucz więc syna ohwalió Pana
w psalmach, aby n ie miał czasu i ochoty do brzydkich piosenek
i złyoh rozmów.
Nieoh w ten sposób pozostanie w porządku pierw sza brama
razem z wybranymi obywatelami, k tó rzy nią przechodzą. Złych
zaś zaduśmy w murach, jak to czynią p s zc zo ły z tru tn iam i, nie
pozw alając im wychodzić i b rzęczeć.
9
Przejdźm y te r a z do d ru g iej bramy. Do ja k ie j? Do t e j , k tó
r a s ię znajduje b lis k o p ie rw s ze j i ma z nią w ie le wspólnego.
Myślę o słuchu. Tam wychodzą obywatele z zewnątrz i żaden nie
wchodzi - tu przychodzą z zewnątrz i żaden n ie wychodzi. Obie.
bramy są ze sobą spokrewnione i związane. J e ś li-ża d e n z ł y i
niecny człow iek n ie przek roczy progu w ejściow ej bramy, to za
oszczędzona będzie p rzez nich i brama w yjściowa. Kto, n ie słu
cha n iczego złego i n iep rzy zw o itego , ten t e ż n ic z łe g o lnie wy
powie. J e ś l i jednak pierw sza brama przed każdym nicponiem s ta
n ie otworem, to i druga u leg n ie zbezczeszczeniu i wszystko po
padnie w zam ieszanie. Może nawet winniśmy b y li daó najpierw
wskazówki d la w ejściow ej bramy, by od razu zabezpieczyć w e j-
ś o ie .
Nieoh w ięc n ie sły szą d z ie c i niczego niestosownego an i od
służących, ani od wychowawcy, ani od opiekunów.Należy s tr z e o
d z ie c i, ja k kw iaty, k tóre potrzebu ją w ie le o p ie k i, p óki są
młode i d e lik a tn e . Winniśmy im poszukać dobrych opiekunów,aby
od początku m iały so lid n y fundament i n ie s ły s z a ły n ic z łe g o .
Nie powinny d z ie o i sły szeć zły oh mitów i b a jek . Zakochali
s ię - je s t ta k ie opowiadanie - "syn ce sa rsk i i mała s io s t r a
u c z y n ili to i owo". N ie mogą d z ie c i ta k ic h r z e c z y s ły s z e ć .
Nieoh za to s ły s z ą inne h is t o r ie , łatw e i p roste opowiadania,
z ust tnwarzyszących im służących - n ie w szystkich o c zy w iście ;
bo dziecko n ie powinno z wszystkim i sługami bez r ó ż n ic y się '
wdawać, T ylk o wypróbowani winni pomagać w kształtow an iu Bożego
obrazu. Gdybyśmy b y l i budowniczymi i m ieli.dom budować d la pa
na, czyż n ie byłoby rze czą nierozsądną wciągać do budowy wszy-
stk io h bez ró żn icy ? Mamy zbudować miasto K rólow i n ie b io s , w
którym zam ieszkają dobrzy obyw atele; teg o ważnego d z ie ła n ie
możemy powierzyć komu bądź bez r ó ż n ic y . Tylko odpowiedni do- ■
mównicy mogą w tym pomagać. J e ś li n ik t z nich n ie nadaje s ię ,
n a leży szukać za zap ła tą człow ieka szlach etn ego i jemu powie
r z y ć wychowanie.
Niech zatem n ie s ły s z y dziecko ta k ic h bajek.' A gdy s ię
zmęczy nauką, opowiedz mu coś z h i s t o r i i ś w ię te j - bo jeg o
umysł ch ętn ie przyjm uje d z ie je la t dawnych i zapomina przy
tym o dziecin n ych zabawkach. Wychowujesz p r z e c ie ż f i l o z o f a ,
ż o łn ie r z a i obywatela nieba. Opowiedz mu zaś w ten sposób:
A 4
4 O
"Na początku m iał o jc ie c
dwóch synów
; oni b y l i braćm i".
4 tr
Zatrzymawszy s ię nieco,- mów d a le j: " M ie li t e ż jedną matkę
.
Pierw szy b y ł s ta r s z y , dru gi młodszy. S ta rs zy b y ł ro ln ik iem
młodszy pasterzem . Ten-prow adził trzo d ę codzien n ie na past
-
sko i nad j e z i o r o " . Musisz opowiadanie trochę zabarw ić,
al
zachwyciło d zieck o, a je g o umysł s ię n ie zm ęczył. "S ta rs z y
brat z a s ia ł zboże i zasadzi^, drzewa. Pewnego dnia p o sta n o w ili
obydwaj oddać cześć Bogu. P a sterz wyszukał n a jp ię k n ie js z ą
owieczkę i z ło ż y ł ją Panu w o f i e r z e " . Czyż ta k ie opowiadania
n ie są le p s z e , n iż b a jk i o baranie ze złotym runem? Tylk o opo
w iadaj żywo i in te r e s u ją c o ! Żywe opowiadanie o d d z ia łu je do-
Adam.
b rze , j e ś l i n ie zaw iera fa łs z u , le c z ty lk o uwypukla m yśli P is
ma Św. "Gdy o fia ro w a ł Bogu dary, natychmiast spadł ogień z nie
ba i porwał dar o fia r n y , i p o ło ż y ł na o łta rzu niebieskim . Nie
tak c z y n ił brat s ta rs z y . Odszedł i n a jlep szego z teg o , co wy
pracował, zo sta w ił w domu, a Bogu p rz y n ió s ł na o fia r ę t o , co
p o ś le d n ie js z e . Nie p r z y ją ł tego Bóg, le c z odw rócił s ię i o f i a
r a p o zosta ła na ziem i; p r z y ją ł zaś tamtą o f ia r ę . Jak gospodarz
postępuje z zarządcami majątku p rzy oddawaniu plonów, że ż jed^
nego je s t zadowolony i wprowadza go do domu, drugiemu zaś każe
zostać na polu, tak t e ż p o s tą p ił Bóg z obu braćm i". Cóż s ię
s ta ło d a le j? "Zasmucił s ię brat s ta rs z y , upokorzony i odepchnię
t y . Wtedy r z e k ł Bóg do n ie g o : Czemu to je s te ś smutny? Czyż n ie
w iesz, że sk ładałeś o fia r ę Bogu? Czemu mnie o b ra z iłe ś i o f ia
row ałeś mi gorsze plony r o l i " ? J e ś li chcesz je s z c z e l e p i e j opo
w ie d z ie ć , mów d a le j: "Ten n ie mając oo odpowiedzieć zamknął
s ię w s o b ie ". Albo je s z c z e dodaj: "O n iem iał". "Potem, gdy zo
b aczył swego młodszego b ra ta , r z e k ł do n ie go : Pójdziem y '.v po
l e . I s ta r s z y r z u c ił s ię podstępnie na swego b ra ta i z a b ił go.
M yślał, że Bóg tego n ie w id z i. Lecz Bóg p rzy szed ł i mówi:Gdzie
je s t tw ój brat? Ten od pow ied ział: Nie wiem, czyż jestem s t r ó
żem mego brata? Rzekł wtedy Bóg: Oto krew twego b ra ta woła do
mnie z z ie m i". Niech i matka s ie d z i p rzy tym, gdy dusza d z ie c
ka k s z t a łc i s ię przez ta k ie opowiadanie, niech i ona pomaga i
potw ierdza słowa. "Cóż s ię s ta ło potem? Zabitego b ra ta p r z y ją ł
Bóg do nieba, choć umarł na ziem i, ż y je on d a le j w n ie b ie " .
Dziecko przyjmuje t e ż naukę o zmartwychwstaniu. Również gdy w
mitach bogów opowiada s ię coś niedorzecznego np. "u c z y n ił ją
p ó łb o gin ią " - dziecko w to w ie r z y . Nie rozumie wprawdzie, ozy
je s t p ó łb o g in i, a wie t y lk o , że je s t coś w y ż s z e g o n iż człow iek,
i podziw ia opowiadanie. Tym w ię c e j b ęd zie słuchać z w iarą opo
wiadania o zmartwychwstaniu i słów : "Jego dusza wzięta^ zosta
ł a do n ie b a ". "Pierw szego zaraz w z ią ł Bóg do nieba, b ra to b ó j
ca zaś ż y ł je s z c z e d łu gie la t a w b o ja źn i i drżeniu, doznając
w ielu n ieszczęść i ponosząc karę dzień po dniu". Przedstaw ka
r ę d o b itn ie : "U s ły s z a ł z ust Bożych: Wzdychając i drżąc
bę
d z ie s z ż y ł na z ie m i"1
Nie rozumie wprawdzie dziecko, co to
Rdż 4,12.
znaczy. A le powiedz ta k : " S t o is z przed swym nauczycielem ,z bo-
ją źn ią przed zasłużoną karą, strach i trwoga przech od zi twe
c ia ło . Tak i o n -ży ł w szystk ie dni swego żywota, gdyż zg rz e
s z y ł przeoiw Bogu".
'
W ystarozy teg o opowiadania dziecku. Przedstaw mu to w j e
den w ieczó r p rzy s t o le . Innym razem może to uczynić matka.Jeś
l i ju ż w ię c e j r a z y s ły s z a ł, zap yta j j e : "Opowiedz mi tę h is to
r i ę " . Niech so b ie p o czytu je za z a s z c z y t, że może opow iedzieć.
J e ś l i zapam iętało, podaj mu zastosowanie praktyozne. W serou,
k tó re przyjm uje św iętą h is t o r ię , dojrzew ają ju ż wprawdzie
przed wyjaśnieniem zbawienne owoce, a le dobrze b ę d z ie , j e ś l i
t e ż d ołą czysz praktyozne zastosow anie: "W id z is z , ja k z łą r z e
czą je s t zazdrość b ra ta ! W id zis z, ja k z łą r ze c z ą mniemać, i ż
można ukryć s ię przed Bogiem. Bóg wszystko w id z i, rów nież to ,
co s ię d z ie je w s k r y t o ś o i" . J e ś l i tę prawdę wpoisz dziecku,
n ie b ęd zie ju ż ono potrzebowało wychowawcy. Bojaźń Boża pozo
s ta n ie w je g o duszy i b ęd zie m ocniejsza, n iż bojaźń przed wy
chowawcą i’
Nie poprzestań na tym, le c z zaprowadź dziecko do k o ś c io ła ,
zw łaszcza po p rzeczy ta n iu teg o opowiadania. Zobaczysz, jak bę
d z ie s ię cie s zy ć i radować, i ż ju ż zna to opowiadanie, którego
in n i muszą s ię dopiero u czyć. Z czytającym razem mówi, a na
wet go uprzedza, potw ierdza prawdziwość czy ta n ia i radośnie
je s t nastawione. Tak tre ś ć opowiadania u trw ala s ię w pam ięci.
Można je s z c z e z opowiadania wysnuć inne zastosow anie.N iech
dzieoko dowie s ię od c ie b ie , i ż n ie n a leży s ię smucić,gdy nas
spotka krzywda. Tego uczy ju ż śmierć młodszego brata.Poniew aż
b y ł pobożny i dobry, w z ią ł go Bóg po śm ieroi do. nieba.
I tak u trw aliw szy w pam ięci dziecka to opow iadanie,dodfj
mu je s z c z e drugie - mianowicie h is t o r ię dwóch innych b ra c i
.
Opowiedz mu, ja k to b y l i znów dwaj in n i b ra c ia , s ta rs z y i młod
szy . S ta rs zy ch o d ził często na polowania, młodszy pozostawał
w domu. Tego opowiadania słucha s ię je s z c z e p rzy jem n iej,
bo
bardzo przyjem nie s ię kończy, "Obydwaj w z r a s t a li w la ta ch ,
le o z obydwaj b y l i b liźn ia k a m i. Gdy s ię u r o d z ili , młodszego ko
chała matka, sta rs ze g o zaś o jc ie c . S ta rs zy ch ętn ie przebywał
1 5
H is t o r ia o Jakubie i Ezawie. Rdz 25-27.
t
w polu, a młodszy w domu. Gdy o jc ie c ju ż s ię p o s t a r z a ł,r z e k ł
do swego ulubionego syna: Mój synu; jestem ju ż s ta ry , id ź
i
p rzy n ieś mi dziczyzn y - z a b ij sarnę lub za ją ca - przyn ieś i
u gotuj mi, abym ja d ł i b ło g o s ła w ił o i. Nie p o w ied ział zaś tak
do młodszego. Ledwie to u s ły s za ła matka, zaw ołała młodszego
syna i r z e k ła do n ie g o : "Synu, o jc ię c p o l e c i ł twemu bratu
p rzyn ieść dziczyzn y, aby ja d ł i b ło g o s ła w ił mu. Słuchaj mnie
t e r a z . Id ź do owczarni, weź dwa k o ź lę ta i przyn ieś mi; przy
rządzę ja k o jc ie c lu b i i z a n ie s ie s z mu je d ze n ie , aby z ja d ł i
b ło g o s ła w ił c i " . O jciec b y ł śle p y ze s t a r o ś c i. Gdy więc młod
sz y brat p rz y n ió s ł k o ź lę ta , ugotowała je matka, p o ło ż y ła j e
dzen ie na ta le rz u i dała synowi, ten zaś za n ió s ł ojcu . Ale
wpierw matka obwinęła syna skórami ja g n ią t, aby go uczynió
niepoznawalnym, ponieważ jeg o skóra b y ła gładka, a skóra bra
t a o b ro śn ięta ; przypu szozała, że o jc ie c go n ie rozpozna i n ie
odkryje podstępu. I ta k .w y s ła ła syna do o jc a . O jcie c m yślał,
że t o naprawdę je s t s ta rs z y syn, z ja d ł pokarm i b ło g o s ła w ił
m u .Z aledw ie ukończył błogosław ieństw o, gdy p rzy szed ł s ta rs zy
z d ziczyzn ą. S p o strze g łszy co s ię s t a ło , fz a c zą ł głośno p ła
kać" .
Bacz, i l e piękna %r t e j h i s t o r i i ! N ie opowiadaj w szystk ie
go od razu ! Co z a bogata nauka! Przede wszystkim będą d z ie c i
c z c ić i szanować swych rodziców , widząc, że błogosławieństwo
o jc a je s t przedmiotem p ra gn ien ia . R aczej przyjmą b ic ie , n iż
ściągną na s ie b ie przekleństw o. J e ś l i ju ż opowiadanie o boż
kach czyn i na dziecku w rażenie, tak że w n ie w ie rzy , to cóż
dopiero b ęd zie, gdy jego umysł zajm ie prawda! N ap ełn ij jego
duszę b o ja źn ią , aby nauczyło s ię opanować g łó d , dlatego podaj
mu i t ę część opowiadania, że s ta rs z y n ie w ykorzystał
swego
pierworodztwa, bo czując g łó d sp rzedał swe pierworodztwo.
Gdy dziecko przysw oiło so b ie dobrze to opowiadanie,^agad-
n i j je innego w ieczora : "Opowiedz mi h is t o r ię o dwóch bra
ciach" . J e ś l i zacznie opowiadanie o K ainie i Ablu', s k ie ru j j e
go uwagę na co innego i powiedz: "N ie to chcę s ły s z e ć , le c z
o innych dwóch braciaoh1 , g d z ie o jc ie c dał swe błogosław ień
stw o". Zaznacz mu p rzy tym t r e ś ć . Ale je s z c z e n ie podaj imion
b r a c i. J e ś li p o t r a f i opowiedzieć h is t o r ię , mów d a le j:
Jakub i Ezaw. Rdz/25i
Posłu ohaj, oo s ię potem s t a ło . Znów - jak w poprzedniej
h i s t o r i i - pierw szy s t a r a ł s ię zahić swego t r a t a i czekał na
śmieró o jc a . Gdy dow iedziała s ię 'o tym matka, p r z e lę k ła s ię
i w ysła ła syna do ohcego. k ra ju ". Uwydatniła s ię tu wspaniała
1
7
f i l o z o f i a
, k tó ra przewyższa wprawdzie umysł d z ie c k a ,a le moż
na ją i jemu przedstaw ió, j e ś l i s ię ty lk o dostosuje do jego
delikatn ego p o ję o ia . Tak powiemy do n ie g o : "Młodszy t r a t udał
s ię daleko i p rzy szed łszy na m iejsce, g d z ie n ie b yło przy nim
żadnego człow ieka, ani s łu g i, ani n ia ń k i, ani wychowawcy, ani
nikogo innego. Tu tak p o czął s ię m odlić: Pa n ie, daj mi kawa
łe k ohleba i suknię, i pomóż mi w p o tr z e b ie ! Po m odlitw ie po
ło ż y ł s ię i zasnął z bólem serca . We śn ie zobaozył drabinę,
s ię g a ją c ą z ziem i do nieba, a a n iołow ie Boży w stępow ali i scho
d z i l i po n i e j ; na s z c z y c ie s t a ł sam Bóg. I r z e k ł db Boga: B ło-
A O
gosław mi! I b ło g o s ła w ił mu i nazwał go Izraelem "
Zmiana im ien ia Jakuba przywodzi mi na pamięć inną myśl,
a m ianowicie, że ju ż samo imię winno d z ie c i pobudzić do cno
t y . Nie n a leży im nadawać imion ojoa , matki, dziadka i pra
dziadka, le o z św iętych - męczenników, biskupów i apostołów.
Nieoh ta k ie imię pobudzi ioh do g o r liw o ś c i. Nieoh więc jeden
z twych synów n o s i imię P io tr a , dru gi Jdna, t r z e c i innego świę
te g o .
Przy wyborze im ien ia unikajmy zwyczajów pogańskich. Jest
rze czą brzydką i śmieszną, i ż w ch rześcijańskim domu panują
zwyczaje pogańskie - zapala s ię ś w ia tła i wygląda,
k tó re z
nich p ie rw e j s ię w yp ali i zga śn ie. C i, k tó rz y tak czyn ią, za
c ią g a ją w ielką odpow iedzialność. N ie uważaj teg o za drobnost
kę, na k tórą n ie warto zwracać uwagi.
N adajcie w ięc swym dzieciom - proszę was - imiona świę
tych ! W dawnych czasach mogły mieć znaczenie d la d z ie c i im io
na rodziców ; b yło to pociechą p rzy śm ie rc i, gdy um ierający w i
d z ia ł, i ż ż y ł b ęd zie d a le j w im ieniu swego dzieoka. Lecz ina
c z e j je s t t e r a z . Widzimy, że i dawni ś w ię c i n ie daw ali d z ie
ciom własnego im ien ia . Abraham b y ł ojcem Izaaka, Jakub i Moj
żesz n ie o trzy m a li imion od swych przodków. Ja k iż przykład
17
Cnota p a tria rc h y Jakuba.
18 Rdz 32, 27-29.
cnoty, jakaż zachęta le ż y ju ż w samym im ieniu św iętych! Dla
teg o Bóg zm ieniał imiona spraw iedliwych, by b y ły one przypo
mnieniem cnoty. "B ęd ziesz s ię zwał - pow iedział Chrystus - Ke-
19
fa s , to znaczy P io t r "
. Dlaczego? Bo wyznałeś w iarę. "Będziesz
20
s ię zwał Abraham"
. Dlaczego? Bo b ęd ziesz ojcem w ielu ludów.
Jakub otrzymał imię Iz r a e la , ponieważ w id z ia ł Boga; Za wzorem
Boga i my rozpocznijm y troskę o nasze d z ie c i od wyboru im ie
n ia , Niech ży ją one wedle wzoru św iętego, którego noszą im ię.
Powiedziałem : " U jr z a ł dratin ę się g a ją c ą aż do n ie b a ". A
więc p rzez imiona twych d z ie c i niech wstąpią św ięc i do twego
domu. Będzie to zbawienne d la d z ie c i i dla o jc a . J e ś l i szcze
r z e b ie r z e sobie on to' do serca , i ż je s t ojcem Jana, E lia s z a ,
Jakuba, j e ś l i t e imiona wymawia ze c z c ią i nabożeństwem i du
chowe pokrewieństwo ze świętym i w yżej ceni n iż pokrewieństwo
krw i, w yjd zie to i nam i dzieciom na pożytek. N ie uważaj tego
za r z e c z małą, bo ju ż imiona św iętych przynoszą błogosław ień
stwo.
Lecz wróćmy do przerwanego opowiadania. "W id z ia ł sto ją c ą
drabinę. P r o s ił o błogosławieństwo i Bóg mu pobłogosław ił.O d
sz e d ł do krewnych i pasł tr z o d ę " . Opowiedz potem h is t o r ię o
jeg o swataniu i powrocie. I to dostarczy w ie le pożytfecznych
zastosowań. P a trz , ja k dziecko uczy s ię tu pokładać n a d zieję
w Bogu, n ie gard zić nikim, przystosowywać s ię do prostego spo
sobu ż y c ia , znosić d z ie ln ie niewygody, i innych r z e c z y .
Gdy dziecko podrośnie, opowiedz mu je s z c z e inne h is t o r ie .
Napełnią go one zbawienną b o ja źn ią . Jak długo jego zdolność
poznawoza je s t d elik a tn a, n ie n ależy go obarczać niczym c ię ż
kim, by go zbyt n ie p rz y tło c z y ć . Gdy jednak ma ju ż la t p ię tn a
ś c ie czy w ię c e j, nieoh u słyszy o p ie k le , a w dziesiątym czy
ósmym roku ży c ia lub nawet w cześn iej niech s ię dowie o poto
p ie , zniszczen iu Sodomy i wypadkach w E g ip cie, o są d zię w ca
łym o p is ie . W zrastając niech t e ż pozna h is t o r ię Nowego P rzy
m ierza, czast ła s k i, naukę o p ie k le . Opowiadaniami i przyk ła
dami z własnego doświadczenia z a in te re s u j uwagę dziecka.
Człowiekowi, k tó ry opowiada z łe rze c z y , n ie pozwólmy - jak
ju ż powiedziałem - przebywać z dzieckiem . Gdy w id z is z , że słu
żący prowadzi w je g o obecności n iep rzy zw o ite rozmowy, skaró
go natychmiast z ca łą surowością i napraw błąd stanowczo. Jeś-
l i c h o d z i o dziewczynę, n iech n ie p r z e s ta je z twym synem, by
s ię w nim n ie r o z p a lił ogień nam iętności. Może byó przy nim
s ta rs za niańka, k tó ra mu n ie p r z y n ie s ie żadnego n ie b ezp ieczeń
stwa. Młodej dziewczyny n a leży b a r d z ie j unikać n iż ognia.W te
dy ch łop iec n ie powie n io n ie p rzy s to jn eg o , gdy n ic n ie p rzy s to j
nego n ie u sły s zy i wyrośnie w dobrym otoczen iu .
10
Przejdźm y te r a z do innej bramy - do zmysłu powonienia. I
przez tę bramę wchodzi w ie le zepsucia, j e ż e l i n ie je s t dobrze
zamkniętą - woń z i ó ł i k a d zid e ł. Wic tak n ie od biera duszy
g o r liw o ś c i i n ie czyn i j e j ospałą, jak upodobanie w przyjem
nych zapachach. "C zyż więc - powiesz - n a leży szukać przyjem
n ości w b ru d zie"? Nie żądam te g o , le c z mówię: "A n i w tym, ani
w tamtym". Nieoh n ik t n ie s to s u je wonnych maści, bo zaraz
umysł odczuwa m iłą woń i uczyni c ia ło ospałym. Stąd budzą s ię
zdrożne zachcianki, tu znajduje s ię pokusa do grzechu.Zamknij
więc i tę bramę t r o s k liw ie . J e j zadaniem je s t wdyohaó czyste
p o w ie trze, a n ie ch łep tać, choćby przyjemne, wyziewy. Może
ktoś s ię ro ze ś m ie je , i ż zwracamy uwagę na drobnostki, nakazu
ją c t u t a j tak w ielk ą ostrożn ość. Nie są to d r o b ia z g i, lech
chodzi o s i ł ę , zdrowie i wychowanie lu dzkiego rodza ju .
- .
'
11
J est je s z c z e jedna brama, p ię k n ie js z a od tamtych,
le c z
trudna do s tr z e ż e n ia . Zajmuje wyższe m iejsce i je s t przedziw
n ie piękna. Ma p rzy sobie w ie le m niejszych bramek. Są to oczy,
spoglądające w świat i ch ętn ie w idzian e.
P otrzeba tu surowych przepisów , a zw łaszcza jednego: Niech
ch łop iec n ie u częszcza do te a tr u l W przeciwnym r a z ie przez
uszy i oczy w e jd z ie w jeg o duszę zep su cie. Również na p u b lic z
nych m iejscach niech baczy t r o s k liw ie wychowawca, aby oczy
chłopca n ie p a tr z y ły na z ło , k tó re by j e mogło zepsuć.
Aby t e ż p ięk n o ści chłopca n ie narazić na n ie b ezp ie czeń s t
wo, musimy zastosować rćżnego rodzaju ostrożność. N ie n a leży
go s t r o ić . Nieoh włosy ma skromnie utrzymane. Gdyby b ył z t e
go rzekomego zeszpecenia smutny, trzeb a mu wytłumaczyć,że to
je s t właśnie n a jp ię k n ie js z a ozdoba.
Aby jego oczy n ie ch łon ęły n ic zgubnego, niech jako zarad
czy środek posłuży mu opowiadanie o synach Bożych,
k tó rzy
21
22
z g r z e s z y li z córkami ludzkim i
, o Sodomie ', karze p ie k ła i
tym podobnych.
V/ tym w zg lęd zie wychowawca i służący powinni s z c z e g ó ln ie
p iln ie uważać. Wskaż mu piękne przedmioty, aby jego oczy od
w rócić
od złych r z e c z y , wskaż na niebo i gwiazdy, na ziem ię
i j e j kw iaty, na łą k i i obrazki w kwiatach, niech tymi r z e c z a
mi zachwycają s ię oczy. T y le je s t piękna, k tóre n ie przynosi
żadnej szkodyl
Nie łatwo je s t u strzec hramy oczu, bo we wnętrzu cz ło w ie
ka żarzy s ię ogień zmysłowej rozkoszy, w yw ierający nacisk na
naturę. Niech s ię ch łop iec uczy pobożnych p ie ś n i. Gdy n ie od
czu je pokusy od wewnątrz, n ie będzie t e ż pragnął z zewnątrz
n ic z łe g o w id z ie ć . Niech n ie p r z e s ta je z dziewczętam i, bo to
r o d z i niebezpieczeństw o. Niech t e ż n ie przychodzi na m iejsca,
g d z ie są razem dziew częta.
Nieoh syn s ły s z y ozęsto opowiadanie o J ć z e f ie egipskim
.
Niech s ię uczy prawd o k r ó le s tw ie niebieskim i w ie, jak w ie l
ka nagroda zapewniona je s t czystym. P r z y rz e k n ij, że mu dasz
kiedyś szlaohethą małżonkę i u czynisz spadkobiercą swojego ma
ją tk u . Zagroź mu we w s z e lk i sposób, że gdyby ch c ia ł s ię wyro-
d z ić , i powiedz: "N ie znajdziemy c i synu c n o tliw e j żony, je ś
l i n ie będziesz ż y ł czysto i postępował o b yo za jn ie. J e ś l i bę
d z ie s z panował nad sobą, wnet c ię zaprowadzę na ślubny kobie
r z e c " .
ł
Gdy syn nauczy s ię przede wszystkim n ie prowadzić rozmów
n ieozystyoh , da mu Pan Bóg św iętą Skromność. Mów do niego
o
p ięk n o ści duszy, upominaj go, by s ię s z la c h e tn ie zachowywał
21
K sięga Henoeha - apokryf.
22 Rdz 19.
23 Rdz 37-50.
względem k o b ie t. Powiedz mu, że kto daje powód do pogardy u
n ie w o ln icy , sam s ię czyn i niewolnikiem i że m łodzieniec w inien
s z c z e g ó ln ie uważać na s ie b ie , bo n ie p rzy zw o ita mowa rzuca s ię
zaraz w oczy, gdy n ie p rzy s to jn e s p o jr z e n ie może ujśó uwagi.
Prędko d z ia ła oko i jego s p o jrze n ie nawet w tow arzystw ie lu
d z i może uwieść dziewczynę. Niech m łod zien iec n ie p r z e s ta je
z żadną k o b ietą wyjąwszy jego matkę. Niech s p o jr z e n ie n ie za
trzym uje s ię na k o b ie c ie . Nie daj j e j p ie n ię d zy . Niech n ic nie
czystego n ie w ejd zie w j e j b lis k o ś ć . Niech syn s ię uczy gar
d zić miękkim trybem ż y c ia i wszystkim, co je s t z nim związane.
12
Jest je s z c z e .inna brama, ró żn ią c a s ię od p o zosta łych ,gd yż
s ię r o z c ią g a na c a łe c ia ło . Jest to zmysł dotyku. Pozorn ie
je s t ona zamknięta, a jednak pozwala wszystkiemu dostać s ię
do w nętrza, jakby b y ła otw arta. N ie dopuśćmy do w yd elik acenia
c ia ła p rzez s z a ty ani do poufałego z e tk n ię c ia s ię z ciałem in
nego człow iek a . Hartujmy c ia ło , by wychować ż o łn ie r z a . Niech
syn n ie syp ia w miękkim łożu i n ie n o s i m ięk kiej s z a ty . W ten
sposób trzymajmy zmysł dotyku w ryzach .
13
Skorośmy ju ż z a b e z p ie o z y li poszczególne bramy, wejdźmy do
samego m iasta, aby i tu uczynić porządek p rzez odpowiednie pra
wa. Poznajmy najpierw domy, m ieszkania, w których ż y ją obywa
t e l e - i o i poważni, i o i lekkom yślni.
Za s ie d z ib ę męstwa uważa s ię p i e r s i , a w p i e r s i s e r c e ,'s ie
dzibą p o żą d liw ości są lę d źw ie , mieszkaniem rozumu je s t mózg.
Każde ma swą
cnotę i swe wady. Cnotami męstwa są pokój
i
u le g ło ś ć , a je g o wadami - porywczość i upór. Cnotą m iło ś ci
je s t czy stość, j e j wadą bezwstyd. Cnotą rozumy je s t mądrość,
je g o wadą - głu p ota . Winniśmy s ię s ta ra ć , by w domach naszego
państwa r o d z ił y s ię t y lk o cnoty i by t e cnoty r o d z iły znów bo
gatych w cnoty, a n ie występnyoh o b y w a te li. Bo duchowe zdolno
ś c i -człowieka są zarazem płodnymi matkami, rodzącymi dobre lub
z łe usposobienie.
14
Przejdźm y wpierw do tego żądnego władzy tyrana - do męstwa.
N ie n a leży go zupełnie usuwać u młodzieńoa, a le t e ż n ie pozwa
la ć mu ca łk ow icie panować. N ależy od pierwszych la t wdrażać
chłopca do c ie r p liw o ś c i, gdy go spotka krzywda,
a odważnie
p ó jś ć , wystąpić i sp ieszyć z pomocą, gdy u jr z y kogo innego po
krzywdzonego.
Jak można to osiągnąć? Ćwicząc go w obchodzeniu s ię z t y
mi, k tó rz y mu w domu posługują. Niech d z ie c i będą spokojne,
gdy s ię na n ie n ie zwraca uwagi, niech s ię n ie gniew ają,
gdy
s ię n ie s p e łn i ich życzeń, n iech baczą na swe błędy w odnie
s ie n iu do drugich. Niech p rzy tym o jc ie c r z ą d z i zawsze jako
pan i s ę d z ią , wobec przestępstw niech będzie surowy i stanow
czy, przy zachowaniu przykazań łagodny i uprzejmy, niech t e ż
n agrodzi syna za zwycięstwo. Tak i Bóg wychowuje lu d z i - g roź
bą kary p ie k ła i o b ietn icą nagrody nieba. Podobnie i my win
niśmy s ię odnosić do d z ie c i.
Dobrze j e s t , gdy chłopca w ielu pobudza do gniewu, bo wte
dy wyćwiczy s ię on w opanowaniu swych poruszeń. Jak. a t l e c i
przed otwarciem zawodów ćwiczą s i ł ę i w p a le s tr z e walczą d la
prójjy ze swymi p r z y ja c ió łm i, aby potem w prawdziwej. T/alce
d z ie ln ie staw ić o zo ła przeciw nikow i, tak niech i m łodzieniec
uczy s ię w domu rodzinnym. Niech o jo ie o lub brat wystąpią prze-
oiw niemu jako napastnicy, by mu dać sposobność do. zwycięstwa,
albo n iech staw i mu kto jako przeoiw nik opór,- ażeby na nim wy
próbował swą s i ł ę . Niech t e ż słudzy dają mu c z ę ś c ie j sposob
ność do gniewu, słu s zn ie czy n ie s łu s z n ie , aby wśród w szystkich
o k o lic z n o ś c i nauozył s ię gniew ujarzm iać. N iew iele to znaczy,
gdy mu o jc ie c sprawi p rzykrość, bo imię ojoa trzyma jego s e r
ce w m iło ś c i i n ie pozwala wystąpić gniewowi. A le towarzysze
wieku, tak słudzy jak i w o ln i, niech mu dają sposobność* do nie
ch ęci, aby s ię p rzy zw y cza ił do spokoju i równowagi ducha.
Do teg o słu ży je s zc ze drugi środek. Jaki? Gdy mianowioie
m łodzieniec popadł w gniew, przypomnij mu Jego własną naukę;
j e ś l i s ię dąsa na słu gę, zap yta j go, ozy sam nigdy n ie popeł
n i ł błędu i jak s ię zachował w podobnych ok oliczn ościa ch . Gdy
u jr z y s z , że b i j e słu gę, karz go; rów nież wtedy, gdy znieważa
obelżywym słowem. Niech n ie b ęd zie zbyt miękki ani zbyt sztyw
ny, nieoh natomiast b ęd zie opanowany. Odwaga b ęd zie mu często
pomagała w życ iu - gdy sam będzie m iał kiedyś d z ie c i i będzie
panem nad sługami, wtedy ty lk o odwaga je s t czymś złym, gdy ją
wykorzystujemy d la zemsty. Dlatego n ie gniew ał s ię Paweł, gdy
sam doznał krzywdy, a le gniewał s i ę , gdy ch od ziło o pomoc u-
oiśnionym. I M ojżesz na widok krzywdy rodaka wpadł w gniew
w ie lk i, chód b y ł najłagodniejszym ze w szystkioh2^; za własną
jednak zniewagę n ie m ścił s ię , le c z udał s ię na odosobnienie2''.
«
Niech syn u sły s zy to opowiadanie. Jak długo bowiem pracujemy
nad budową bram m iasta, nadają s ię p roste opowiadania, ja k ie ś -
my p r z y t o o z y li. Gdy zaś wejdziemy do samego m iasta, wtedy bę
dą dobre wyższe opowiadania. Niech zatem ch łop ieo ma to prawo
zawsze na oku, by s ię n ie m ścił za zniewagę lub krzywdę i n i
kogo n ie opuszczał, komu d z ie je s ię krzywda.
U d z ie la ją c chłopcu tych nauk, o jc ie c sam s ię wychowuje i
postępu je w dobru; w każdym dniu s t a je s ię le p s z y , j e ś l i n ie
z m iło ś c i do cnoty, to z m iło ś c i'd o d zieck a , bo go n ie chce
p rzez z ł y przykład zgo rszy ć. Niech s ię c h ło p iec uczy znosić
lekcew ażenie i pogardę; n iech s ię n ie domaga od n iew oln ika po
s łu g i ze względu na swe wolne u rodzen ie. Nieoh sam s ię obsłu
ży i nieoh pozwala na ta k ie t y lk o u s łu g i, k tórych sam n ie po
t r a f i dokonać; np. wolny n ie -umie gotować - n ie n a leży s ię bo
wiem poświęoać tym pracom, a prace wolnego zaniedbać. Gdy chło
p ieo chce w ziąć k ą p ie l, niech .nie woła s łu g i, le c z n iech sam
s ię obsłuży; wtedy wolnego będą kochać i pozostaną mu w ie r n i.
Nieoh so b ie ch łop ieo sam p r z y n ie s ie ubranie z szafy^ W k ą p ie li
n iech n ie woła s ł u g i. Nieoh sam so b ie w ystarczy we wszystkim,
to go zahartu je i u czyni miłym i uprzejmym d la drugich.
Poucz t e ż syna o naturze stosunków społecznych i w y ja śn ij
mu, kim je s t n iew oln ik , a kim wolny. Powiedz mu: "Synu! Na po
czątku n ie b yło niewolników; dopiero grzeoh wprowadził na świat
niew oln iotw o. Ponieważ syn
z e lż y ł o jc a , za karę z o s ta ł n ie -
0 7
wolnikiem swych b r a c i ' . Bacz w ięc, byś s ię n ie s t a ł n ie w o ln i
24 Lb 12,3.
25 Wj 2,13-1-5.
26 Cham.
27 Rdz 9,20-25.
kiem niewolników. J e ś l i , jak on i, wpadasz w gniew, postępu
je s z we wszystkim jak on i, j e ś l i n ie masz cnoty ja k niew oln ik,
n ie zachowasz t e ż w ięk szej godności jak niew oln ik. S ta ra j s ię
hyó i pozostać ich panem ń ie przez swą p o zy cję , le c z przez
onoty, ahyś będąc wolnym n ie s t a ł s ię niewolnikiem wśród n ie
wolników. K ie w id z is z , jak n ie k tó rz y ojcow ie o d r z u c ili
swe
d z ie c i, a na ich m iejsce w prow adzili jako spadkobierców n ie
wolników? S trze ż s ię , by n ie spotkało i c ie b ie I K ie pragnę i
n ie żyozę c i te g o , jedno i drugie z a le ż y od C ieb ie.
Tymi słowy wychowuj syna w łagodn ości i każ mu obchodzić
s ię ze sługami ja k z braćmi. Poucz go o godności i prawaoh
lu d z k ie j natury słowami Joba: "C zy gardziłem pójść do sądu ze
swym sługą i służąo, gdy w n ie ś li oni skargę przeciw mnie? I
gdy p y ta ł, co miałem mu odpowiedzieć? Czyż i oni n ie p o w s ta li,
ja k j a powstałem w ło n ie mej matki? W jednaki sposób ź o s t a liś -
28
my utw orzeni w c ie le matki
. I je s z c z e : "Czy n ie mówiły czę
sto moje s łu g i: Kto daje nam ze swego c ia ła , by być sytym? Po
nieważ względem nioh byłem bardzo ży c zliw y "
.
Czy w iesz, że Paweł w ykluczył od godności b isk u p iej tych,
3 0
oo n ie umieją zarządzać swym domem ? Powiedz p rzeto synowi:
" J e ś l i sługa zgubi r y le o lub złam ie ołówek, n ie wybuchaj ani
go n ie l ż y j , le c z s ię uspokój i udobruchaj! J e ś l i z n ie s ie s z
małą s t r a t ę , zn ieś i w iększą, gdy c i z g in ie pas lub miedziany
łańcuszek przy t a b lic z c e s z k o ln e j" . P rzy tego rodzaju stra ta ch
d z ie c i są bardzo smutne i w olałyby ż y c ie oddaó, n iż taką szko
dę zostaw ić bezkarnie. J est w ięc sposobność zgaszen ia wychuohu
gniewu. Bądź pewny, że gdy ch łop iec b ęd zie przy tym spokojny,
to i w wieku męskim z n ie s ie spokojnie s t r a t ę . Chłopiec posia
dający piękną t a b lic z k ę , miedziany łańcuszek i ja k srebro
•błyszczący r y le c , k tóre zepsuje lub zgubi towarzysząoy mu słu
ga, daje dowód w ysokiej f i l o z o f i i , j e ś l i opanuje nieohęo. Kie
kupuj mu t e ż zaraz tych r z e c z y , aby zaspokoić jego niezadowo
lenie,* dopiero gdy n ie okaże przyw iązania do tego i pokona
p rzykrość, napraw bolesną s t r a t ę .
Job 31,13-15.
29 Job 31,31.
30 1 Tym 3 ,4 .
N ie chodzi tu o
drobne rz e c z y , le c z o porządek w ś w ie c ie .
Przyzw yczaj syna, by szanował swego młodszego b ra ta . J e ś l i nie
ma b ra ta , niech s ię dobrze odnosi do s łu g i, bo i to dowodzi
najw yższej f i l o z o f i i .
Tak k s z t a łt u j jego s e rce, by b y ł zawsze skrom ny.Jeśli chło
p ie c n ie żywi do nikogo n ie c h ę c i, n ie wymaga n ic z y je j obsłu gi
i n ie gniewa s i ę , gdy mu k toś uwłacza, jako mężczyzna zachowa
wolny od gniewu umysł.
15
Czas ju ż pow iedzieć o pożądaniu. Podwójna je s t tu w strze
m ięźliw ość i podwójna n iew strzem ięźliw ośó. Myślę m ianowicie:
m łodzieniec n ie powinien dać ś ię uwieść i sam dziewczyny n ie
uwodzić. Lekarze tw ie rd zą , że ta żądzai występuje gwałtownie
po piętnastym roku ż y c ia . Jak zdołamy nałożyć ougle i o k ie ł
zać to: zw ierzę? N ie widzę tu n ic lep szeg o nad myśl. o p ie k le .
Przede wszystkim baczmy na t o , aby syn n ie p a tr z y ł i n ie
przysłu ch iw ał s ię niczemu nieprzyzwoitemu, n ie powinien t e ż
syn wolny u częszczać do te a tr u . J e ś l i okazuje zamiłowanie do
widowisk, wskaż mu na innych tow arzyszy wieku, k tó rz y do te a
tru n ie chodzą. Ich przykład zach ęci go do g o r liw o ś c i. Nic tak
bowiem n ie d z ia ła , jak współzawodnictwo. Ono podtrzymuje ohłop-
oa we wszystkim, zw łaszcza gdy je s t on do współzawodnictwa
skłonny. Współzawodnictwo ma w iększy wpływ od gróźb i zakazów,
i innych środków.
Obmyślmy potem dla n iego inne niewinne u ciech y. Zaprowadź
my go do św iętych mężów, przygotujmy rozryw kę, zróbmy mu ra
dość p rze z różne podarunki, aby je g o duch pokonał brak g r z e s z
nego zadowolenia. W zamian za rozrywkę w t e a t r z e opowiedz weso
łą h is t o r ię , przedstaw mu m iłe k ra job ra zy lub piękne budowle
m iasta. Potem powiedz do n ie g o : "M ój synu, wolnym n ie wypada
chodzić do te a tr u , g d z ie występują obnażone k o b ie ty , prowadzą
bezwstydne mowy. Wiedz, że gdyby w t e a t r z e n ic s ię n ie s ły s z a
ł o i n ic n ie -w id z ia ło n ie p rzy s to jn e g o , można by tam p ó jś ć .A le
tam s ły s z y s ię t y lk o n ie p rzy zw o ite mowy i t o , co tam s ię d z ie
j e , niegodne je s t twych oczu ". .Przy tych słowach u śoisk a j go,
by odczuł twą m iłość.
Jak ju ż w cześn iej powiedziałem , n ie powinna nigdy przycho
d zić do chłopca ani go obsługiwać młoda dziewczyna, le c z ko
b ie t a podeszła w la ta ch i obyczajna. N ależy mu opowiadać o
k r ó le s tw ie niebieskim , o mężach starożytnych, k tó rzy s ię od
z n a c z a li czystym życiem, czy to b y l i poganie, czy c h rz e ś c ija
n ie . Takimi słowy napełniajmy często jego umysł. J e ś li mamy
s łu g i, k tó rzy wiodą czyste ż y c ie i ic h wzory mu wskazujmy.Źle
by b y ło , gdyby sługa odznaczał s ię c zy sto śc ią , a wolny w iódł
ż y c ie r o z w ią z łe . Jest je s z c z e inne lek arstw o. Jakie?
Niech
ch łop iec przyzw yczai s ię do postu przynajm niej dwa dni w t y - ,
godniu - we środę i p ią te k . Niech t e ż uczęszcza do k o ś c io ła .
Wieczorem nieoh o jc ie c weźmie syna i pokaże mu wracających z
te a tr u ; niech wykpi starych , że są g łu p s i od młodych,
niech
wyśmieje młodych, rozpalonych w nieskromnej rozkoszy. Niech
zapyta syna: "Co z y s k a li c i lu d z ie "? "N ic in n e g o ,ty lk o wstyd,
pośmiewisko i w zgardę". N ie małą będzie rzeczą d la c z y s to ś c i
powstrzymanie go od w szystk iego, co s ię złeg o w id z i i s ły s z y .
Jeszcze jedno. Niech nauczy s ię ch łopiec pobożnej i szcze
r e j m odlitwy. N ie mów, że dziecko je s t do n ie j n iezd olne.W łaś
n ie ch łop iec ma b y stry umysł i serce skłonne do modlitwy. Ma-
my w ie le na to przykładów, np. Daniela i J ó zefa
.
Nie mów,
że J ó z e f miał ju ż siedemnaście l a t , gdy s ię m o d lił,le c z w iedz,
że o w ie le w cześn iej od b r a c i u ją ł so b ie o jc a swą pobożnoś-
32
cią
. Czyż Jeremiasz a D aniel n ie m ie li po dwanaście la t ,g d y
s ię m o d lili? Czyż i Salomon n ie l i c z y ł dwunastu l a t , gdy zwró
c i ł s ię do Boga z serdeczną modlitwą
? Czyż Samuel n ie u czył
jako ch łopiec swego nauczyciela? Wiedzmy ted y, że wiek d z ie
c ię c y n ie stanowi żadnej przeszkody d la modlitwy. Tylko z d z ie
cinniały człow iek n ie ma zrozum ienia d la modlitwy. Nieoh zatem
'c h ło p ie c nauczy s ię serdeczn ej modlitwy i w miarę możności
czuwania. Na całym jeg o zachowaniu niech będzie w yc iśn ię te
p ię tn o ś w ię to ś c i. Kto w ystrzega s ię p rz y s ią g , kto za^zniewagę
n ie oddaje zniew agi, kto przeciw nikomu n ie żywi w sercu n ie
n a w iści, kto pości i modli s i ę , ten ju ż w tyoh ćw iczeniach
cnoty ma w ie le sposobów zachowania c z y s to ś c i,.
•
31 J ó z e fa egip skiego.
32 Rdz 28.
.
.
.
.
^
33 5 K r i 3,6 -9 .
Gdy nadszedł d la młodzieńca czas w e jś c ia w św ia t, sprowadź
mu narzeczoną. N ie czek a j, aż w stąpi do wojska lub obejmie po
sadę państwową, le c z zawczasu zabezpieoz je g o duszę, a będziesz
mógł p a trzeć na jego uznanie w ś w ie c ie . M y ś lisz, że mało to
daje błogosław ieństw a małżeństwu,
gdy n a rzeczen i z czystym
seroem podają so b ie ręoe? Zapewne b ęd zie to zadatkiem o zy sto-
ś o i męża i w iern o ś ci żony; Wtedy ty lk o zachowają małżeńską mi
ło ść nienaruszoną i czystą i , co n a jw a żn iejs ze , da im Bóg swą
łaskę i n ap ełn i obfitym błogosławieństwem, bo swe małżeństwo
za w a rli według Jego w o li. Z pomocą Bożą ic h wzajemna miłośó
b ęd zie trw a ła . A gdy mąż pokooha swą żonę, każda inna k o b ieta
s ta n ie mu s ię obojętn a.
J e ś l i pochw alisz piękność, czystość i inne przym ioty wy
branej panny i zaznaczysz: "N ie odda c i ona r ę k i, j e ś l i będzie
w ie d z ie ć , że ż y je s z r o z w ią ź le ", czyn i syn w szystko, by swego
życiowego s z c z ę ś o ia n ie n arazić na n iebezpieczeństw o. Bo mi
ło śó ma w ie lk ie wymagania. Ona s k ło n iła św iętego o b lu b ie ń c a ^ ,
choć go oszukano, by drugie siedem l a t , a więc cztern a śo ie la t
s łu ż y ł- ^ . Powiedz zatem: "Wszyscy krewni oblubieńcy, o jo ie o i
matka, słu d zy, s ą s ie d z i i p r z y ja c ie le będą p a trzeó na c ie b ie
i na twe ż y o ie , i doniosą n a rze c zo n e j". Świadomość, że je s t
obserwowany, b ęd zie d la chłopca zbawiennymi cuglami, s trze g ą
cymi przed manowcami. A ponieważ zaślubiny n ie odbywają s ię
przed d o jr z a ło ś c ią , w ybierz d la swego syna na czas żonę. Mło-
d zien ieo zaś niech sobie uważa za;punkt honoru cnotliwym ży
ciem pozyskać j e j w zględy. Doskonały to środek na oddalenie
n iebezpieczeń stw .
J est je s z c z e inny sposób zachowania w strzem ięźliw o śc i.
Niech m łod zieniec odwiedza często przełożonego k o ś c io ła i słu
cha od n iego pochwał dobrego ż y c ia . Niech i o jc ie c okazuje z
teg o radość przed ludźmi, k tó rz y sły s z ą pochwały. I dziew częta
powinny czuć szacunek, gdy p atrzą na m łodzieńca. Tak wszystko
s ię p rzy czyn ia , by u strzec jeg o c zy sto ść : opowiadania, dozór
o jc a , jeg o groźb y i o b ie tn ic e , nagroda, jaką Bóg przygotow ał
d la czystych .
Jakuba.
Rdz 29.
Mów t e ż swemu synowi o odznaczeniach w słu ż b ie wojskowej
i w państwowej pracy. Napiętnuj przy tym wszelką rozpu stę, a
pochwal w strzem ięźliw ość. Taka ocena z ust o jc a umacnia dobre
zasady w serou młodzieńca. Ubogacona w t e nauki jego dusza bę
d z ie wydawać św ięte m yśli.
16
Przejdźmy na koniec do n a jw a żn iejs ze j r z e c z y , k tóra panu
je nad wszystkim. Cóż to tak iego? Jest to mądrość. Potrzeba
tu w ie le pracy, aby chłopoa wychować ku mądrości i wykluozyć
z jego ż y c ia wszelką głu p otę. Jest to większa i od w szystk ie
go b a r d z ie j podziwu godna ozęść f i l o z o f i i - wiedza o Bogu, o
dobrach, które są dla nas po tam tej s tr o n ie , o piekle^ o kró
le s tw ie niebieskim , bo "początkiem mądrości je s t bojaźń Bo
ża "56.
-
Tę mądrość zaszczepiamy w sercu młodzieńca, aby n a le ż y c ie
ooen ia ł r z e c z y tego św iata i w ie d z ia ł, ozym je s t bogactw o,sła
wa i potęga, aby umiał tym g a rd zić i dążył do dćbr wiecznych.
Wyciśnijmy na je g o duszy uwagę: "Synu, mój, bój s ię t y lk o Bo
ga, a poza Bogiem n ie bój s ię n ik ogo"I
Ta zasada wychowa młodzieńca na mądrego i szczęśliw eg o
mężczyznę. Nio tak bowiem n ie ogłu pia, jak przyw iązanie
do
bogactwa, p o tę g i i sławy. Do mądrości w ystarczy bojaźń Boża
i odpowiadający mądrości osąd spraw lu dzkich . Kto s ię w yrzekł
dziecinnych głupot tego św iata, ten p o sia d ł sz c z y t mądrości.
Niech s ię nauczy m łodzieniec za n ic mieć bogactwo, ludzką chwa-
ł ę , potęgę, śm ierć, doczesne ż y c ie - wtedy b ęd zie m ądry.Jeśliś
wychował syna w tych zasadach, wręczysz jego małżonce k le jn o t ,
gdy go pow iedziesz na gody.
-
17
\
Wesele syna wyprawiajmy bez g ry na f l e o i e czy c y trze i bez
tańców. Byłoby w ielką głupotą zlekcew ażenie poważnego oblubień
ca tak niepoważnymi zwyczajam i. Zaprośmy na w esele Chrystusa
- godny je s t bowiem tego ob lu b ien ie c. Zaprośmy Jego uczniów.
I panu młodemu będzie we wszystkim dobrze s z ło - i d z ie c i swe
36 Syr 1 ,7.
będzie tak wychowywał, a t e znowu sw oje, i ta k z a is t n ie je z ło
t y łańcuch.
Pozwólmy t e ż synowi braó u d z ia ł w sprawach publioznyoh,
j e ś l i s ię do n ich nadaje i n ie łą czą s ię cne z grzechem.Niech
unika brudnego zysku - ozy to w zawodzie sądowego obrońcy,ozy
w s łu ż b ie w ojskowej, czy na jakim kolwiek innym stanowisku,,
Niech i matka w podobny sposób t r u d z i s ię w wychowaniu swej
c ó r k i. Przede wszystkim - niech ją oddala od przepychu św iata
i w szystk iego, za czym gonią h e te ry . Niech czyn i wszystko wed
ług w yżej podanych przepisów . Niech powstrzymuje matka syna
i oórkę od zbytku i pijań stw a - t o je s t n a jw a żn iejs zy środek
do zachowania c z y s to ś c i. Młodzieńoom sprowadza żądzę pokusy
- dziew częta z a ś ,s k ła n ia do zbytków i lekkom yślności. Trzeba
to wszystko pokonaó. Wtedy będziemy podobaó s ię Bogu, gdy wy
chowamy bojowników Bożych. W ten sposób będziemy m ogli z dzieć
mi dojść do dóbr, ja k ie o b ie c a ł Bóg tym, k tó r z y G,o koohają.Za
łashą i m iłosierd ziem Pana naszego Jezusa Chrystusa, Jemu z
Ojcem i Duchem Świętym oześć i chwała te r a z i zawsze,
i na
w ie k i wieków. Amen.