Jezuici - Towarzystwo Jezusowe w Polsce
Strona główna
Zadaj pytanie
Szukaj
Artykuły
Autorzy
Pomoc
Jezuici.pl
Rozmawiamy o wychowaniu
Prawdy wiary
Pismo święte
Moralność i etyka
Kościół wczoraj i dziś
Inne wyznania i religie
Jezuici w Polsce i świecie
Poradnictwo duchowe
Moje powołanie
Na naszym forum mamy
1594 pytania
z udzielonymi odpowiedziami.
Ostatnio komentowane pytania
1.
List o.Wiśniewskiego ws Kościoła
2.
Seks przedmałżeński
3.
Dekalog
4.
odnośnie beatyfikacji JP2
5.
Prezerwatywa i współżycie z HIV
6.
hormony a seks
7.
Seminogram a masturbacja
Najczęściej komentowane pytania
1.
spowiedź a antykoncepcja ( do Ojca Kazimierza Wójta)
2.
Wszechmoc Boga
3.
Niechęć do małżeństwa, c.d.
Najdłuższe wątki
1.
Masturbacja
2.
Aborcja
3.
sens doczesności? brak rozgrzeszenia
Ostatnie artykuły
1.
Uwagi o komentowaniu, czyli PRAESUPONENDUM
2.
Jak zadać pytanie, żeby szybko otrzymać odpowiedź ?
3.
Czy Bóg ma plan na moje życie
4.
Niebezpieczne zabawy z diabłem
5.
Medytacja o własnej śmierci
6.
Krótka historia sakramentu pokuty
7.
O kapłaństwie kobiet
Autorzy
1.
Dariusz Kowalczyk SJ
2.
Paweł Kowalski SJ
2011-01-16
Krótka historia sakramentu pokuty - R…
jezuici.pl/rozmawiamy/articles/52/n/39
1/6
3.
Wojciech Żmudziński SJ
4.
Marek Rosłoń SJ
5.
Remigiusz Recław SJ
6.
Kazimierz Wójt SJ
7.
Mariusz Gajewski SJ
8.
Marek Blaza SJ
9.
Michał Karnawalski SJ, webmaster
10.
Sławomir Patalan SJ
11.
Mateusz Konopiński SJ
12.
Czesław Wasilewski SJ
13.
Paweł Szpyrka SJ
Strona główna
Artykuły
Krótka historia sakramentu pokuty
Krótka historia sakramentu pokuty
Dariusz Kowalczyk SJ
W Starym Testamencie znajduje się wiele tekstów o pokucie i pojednaniu. Wyznanie win i podejmowanie odnowy dokonuje
wobec Boga we wspólnocie ludu. Relacja do Boga jest zatem nierozdzielna od relacji do bliźniego. Warto przypominać tę
podstawową prawdę, gdyż zagraża nam – dziś bardziej niż kiedykolwiek – indywidualizm i traktowanie naszych grzechów
jako jedynie osobistej sprawy przed Bogiem. Tymczasem Stary Testament uczy nas na różnie sposoby, że historia zbawienia
dokonuje we wspólnocie, co nie zaprzecza roli, jaką odgrywają w niej wybitne, wyróżnione przez Boga jednostki.
Starotestamentalne wypowiedzi o pokucie i pojednaniu znajdują swe wypełnienie w nauczaniu Jezusa, który nie tylko wzywa
do nawrócenia i wiary w Ewangelię, ale wskazuje na siebie samego jako na tego, z którego przyjściem czas zbawienia się
wypełnił (zob. Mk 1,15). Jan Chrzciciel wzywał do pokuty za grzechy, Jezus natomiast sam odpuszcza grzechy, co jest
powodem zgorszenia uczonych w Piśmie. Kiedy Jezus mówi do paralityka: „Synu, odpuszczają ci się twoje grzechy”,
żydowscy nauczyciele szemrzą: „Czemu On tak mówi? On bluźni. Któż może odpuszczać grzechy prócz jednego Boga” (zob.
Mk 2,1-12; por. Mt 9,1-8). Ich oburzenie jest skądinąd zrozumiałe, skoro nie wierzą, że Jezus jest Synem Bożym. Skandaliczne
wydawało się też faryzeuszom to, że Jezus chętnie szedł do grzeszników, aby mówić im o Bożym miłosierdziu i przebaczeniu.
Zgorszeni postępowaniem Mistrza z Nazaretu pytają uczniów: „Dlaczego wasz Nauczyciel jada wspólnie z celnikami i
grzesznikami?”, na co Jezus sam odpowiada: „Nie przyszedłem powołać sprawiedliwych, ale grzeszników” (Mt 9,11).
Wyraźne wskazanie na przekazanie władzy odpuszczania grzechów Kościołwi znajdujemy w dwóch dalszych fragmentach
Ewangelii Mateusza (16,17-19; 18,15-18), a także u J 20,19-23). Teksty te stanowią nowotestamentalny fundament nauki
Kościoła o misji pojednania, jaką otrzymał od Chrystusa. W Mt 16,17-19 władza „związywania” i „rozwiązywania” udzielana
jest Piotrowi, który staje się tym samym gwarantem nauczania Ewangelii przez Kościół. W Mt 18, 15-18 następuje
rozszerzenie władzy „związywania” i „rozwiązywania” na Apostołów. Należy zwrócić na kontekst owego rozszerzenia, czyli na
słowa Jezusa: „Bo gdzie są dwaj albo trzej zebrani w imię moje, tam jestem pośród nich” (Mt 18,20). U Jana natomiast
przekazanie władzy odpuszczania grzechów poprzedza Jezusowy dar Ducha Świętego: „Weźmijcie Ducha Świętego” (J
20,22). A zatem wszelkie formy – w tym ta najważniejsza, sakramentalna – rozgrzeszania w Kościele opierają się na wierze w
obecność Jezusa, który działa poprzez powołaną przez siebie wspólnotę, oraz na darze Ducha. Uświadomienie sobie tych
fundamentalnych prawd jest bardzo ważne dla zrozumienia napięcia pomiędzy ogólnie przekazaną władzą „związywania” i
„rozwiązywania”, a konkretnymi, uwarunkowanymi historycznie, formami sprawowania tejże władzy. Pierwotny Kościół nie
otrzymał precyzyjnych wskazań, co do sposobu odpuszczania grzechów, ale otrzymał obietnicę obecności Jezusa i dar
Ducha, dzięki czemu jest w stanie pełnić swą niezmienną misję w zmieniającym się świecie. Historia sakramentu pojednania
jest przykładem tego, jak niezmienna prawda, w tym przypadku o władzy odpuszczania grzechów, może być różnie
realizowania na przestrzeni wieków.
W mateuszowych tekstach mówiących o przekazaniu władzy odpuszczania grzechów użyte są słowa przetłumaczone na
polski jako „związywanie” i „rozwiązywanie”. U Jana natomiast mowa jest o „odpuszczeniu” i „zatrzymaniu” grzechów. Słowa
te były używane w języku synagogi. Komentatorzy wskazują na trzy sensy „związywania” i „rozwiązywania”: jurydyczny,
eklezjalny i demonologiczno-zbawczy. Sens jurydyczny oznacza władzę sądowniczą przyjęcia lub odrzucenia jakiejś nauki, a
także władzę dyscyplinarną wyłączenia ze wspólnoty lub przyłączenia do niej. Sens eklezjalny obejmuje poprzedni sens, ale
kładzie nacisk na proces braterskiego napominania i korygowania we wspólnocie: „Gdy brat twój zgrzes zy, idź i upomnij go w
cztery oczy. [...] Jeśli zaś nie usłucha, weź z sobą jeszcze jednego albo dwóch, żeby na słowie dwóch lub trzech świadków
oparła się cała sprawa. Jeśli i tych nie usłucha, donieś Kościołowi” (Mt 18,15-17). Sens demonologiczno-zbawczy wskazuje,
że „bycie związanym” polega w istocie na byciu poddanym mocy zła. „Rozwiązanie” w tej perspektywie oznacza przede
wszystkim wyzwolenie i zbawienie. W opowieści o uzdrowieniu kobiety w szabat Jezus wypowiada następujące słowa: „A tej
2011-01-16
Krótka historia sakramentu pokuty - R…
jezuici.pl/rozmawiamy/articles/52/n/39
2/6
córki Abrahama, którą szatan osiemnaście lat trzymał na uwięzi, nie należało uwolnić od tych więzów w dzień szabatu?” (Łk
13,16). Bóg zatem dopuszcza, aby człowiek pozostawał związany mocą zła, a Jego zbawcze działanie polega na rozwiązaniu
szatańskich pęt. Ramos_Regidor uważa, że istotę powierzenia przez Jezusa Kościołowi władzy odpuszczania grzechów
najlepiej ukazuje interpretacja eklezjologiczna doprecyzowana przez interpretację demonologiczną . Przy czym podkreśla, że
podstawową perspektywą „związywania” i „rozwiązywania” jest zbawienie, a nie sądzenie. Innymi słowy „związywanie” nie
jest na tym samym poziomie, co „rozwiązywanie”. „Wiązanie” ma sens jako wstępny warunek „rozwiązania”.
Związywanie i rozwiązywanie grzechów w Kościele apostolskim
Apostołowie byli świadomi władzy odpuszczania grzechów, jak otrzymali od Jezusa. Jednak – jak to wynika z listów św.
Pawła – praktyka sprawowania tej władzy kształtowała się nie bez trudu pośród różnych napięć. Pojawienie się poważnych
grzechów wśród pierwszych wspólnot chrześcijan było dla nich szokiem i nie zawsze wiedzieli, co w konkretnych sytuacjach
należałoby zrobić.
Jednym z ważniejszych fragmentów Nowego Testamentu w tej kwestii jest 1 Kor 5,1-13. Paweł Apostoł zaczyna od
sformułowania gorzkiego wyrzutu: „Słyszy się powszechnie o rozpuście między wami, i to o takiej rozpuście, jaka się nie
zdarza nawet wśród pogan; mianowicie, że ktoś żyje z żoną swego ojca” (1 Kor 5,1). Następnie wzywa wspólnotę Koryntian
do podjęcia zdecydowanych działań: „Przeto wy, zebrawszy się razem w imię Pana naszego Jezusa, wydajcie takiego
szatanowi na zatracenie ciała, lecz ku ratunkowi jego ducha w dzień Pana Jezusa” (1 Kor 5,4-5). Owo działanie ma być podjęte
w imię Jezusa, to znaczy Jego mocą. Tajemniczo brzmi wyrażenie „zatracenie ciała”. W jego zrozumieniu może pomóc
odwołanie się do pawłowej terminologii stawiającej w opozycji ciało i ducha. W Ga 5,16 czytamy: „Oto, czego uczę:
postępujcie według ducha, a nie spełnicie pożądania ciała”. A w Rz 8,5 św. Paweł stwierdza: „Ci bowiem, którzy żyją według
ciała, dążą do tego, czego chce ciało; ci zaś, którzy żyją według Ducha – do tego, czego chce Duch”. A zatem „zatracenie
ciała” nie jest zniszczeniem człowieka, lecz oznacza zniszczenie mocy grzechu, aby został ocalony duch. Przy czym Apostoł
Paweł nie popada tutaj w dualizm ciało-dusza. Słowo „duch” oznacza bowiem całego człowieka, tyle że nie poddanego mocy
grzechu. Wykluczenie ze wspólnoty, które postuluje św. Paweł, jest więc jakimś ostatecznym potępieniem, ale środkiem ku
zbawieniu. Bardzo interesujące jest ostatnie zdanie w omawianej perykopie: „Tych, którzy są na zewnątrz, osądzi Bóg.
Usuńcie złego spośród was samych” (1 Kor 5,13). Św. Paweł każe troszczyć się o jakość chrześcijańskiej wspólnoty, ale
jednocześnie nie osądza znajdujących się na zewnątrz Kościoła jako potępionych. Sąd pozostawia Bogu.
Inną sytuację znajdujemy w 2 Kor 2,5-11. Paweł Apostoł odnosząc się do sprawy jakiegoś grzesznika we wspólnocie
stwierdza: „Niech już takiemu wystarczy kara, wymierzona przez większość spośród was. Raczej wypada teraz wybaczyć mu i
podtrzymać go na duchu [...]. Dlatego napominam was, abyście jego sprawę rozstrzygnęli z miłością” (2 Kor 5,6-8). W 2
Liście do Tesaloniczan spotykamy podobną naukę, tyle że nie odnosi się ona do jakiegoś konkretnego przypadku: „Jeżeli
ktoś nie posłucha słów naszego listu, tego sobie zaznaczcie i nie przestawajcie z nim, aby się zawstydził. A nie uważajcie go
za nieprzyjaciela, lecz jak brata go napominajcie!” (3,14-15). Chodzi tu o jakąś formę wykluczenia ze wspólnoty (ekskomuniki),
ale ze wskazaniem na rychłe pojednanie. Powyższe perykopy stanowią świadectwo, że Kościół apostolski – rozeznając
konkretne przypadki – praktykował otrzymaną władzę „związywania” i „rozwiązywania”, przy czym wszelkie działania miały
zawsze na względzie zbawienie człowieka.
Czy każdy grzech może zostać odpuszczony?
Przekazaniu Kościołowi władzy odpuszczania grzechów towarzyszy pytanie o zakres tej władzy. W pierwszych wiekach
Kościoła nie brakowało sporów o to, czy rzeczywiście każdy grzech może zostać odpuszczony. Jednym z punktów
odniesienia tych sporów były perykopy ewangeliczne o grzechu przeciwko Duchowi Świętemu: „Dlatego powiadam wam:
Każdy grzech i bluźnierstwo będą odpuszczone ludziom, ale bluźnierstwo przeciwko Duchowi nie będzie odpuszczone. Jeśli
ktoś powie słowo przeciw Synowi Człowieczemu, będzie mu odpuszczone, lecz jeśli powie przeciwko Duchowi Świętemu, nie
będzie mu odpuszczone ani w tym wieku, ani w przyszłym” (Mt 12,31-32; por. Mk 3,28-30; Łk 12,8-10).
Nie chodzi to o taką sytuację, w której ktoś popełnia konkretny grzech określany jako grzech przeciwko Duchowi Świętemu,
a potem – choć wyraża szczery żal i chęć nawrócenia – zostaje przez Boga odrzucony. Boże miłosierdzie jest od strony Boga
nieograniczone i jedynie ludzka zatwardziałość, świadome i dobrowolne odrzucenie łaski przebaczenia, może sprawić, iż okaże
się ono bezowocne. Grzech przeciwko Duchowi nie jest więc jakąś nadzwyczaj ciężką zbrodnią, ale taką wewnętrzną postawą
człowieka, która nie pozwala Bogu skutecznie udzielić łaski zbawienia. Jan Paweł II w Dominum et vivificantem stwierdza: „...
bluźnierstwo [przeciwko Duchowi Świętemu] nie polega na słownym znieważeniu Ducha Świętego; polega natomiast na
odmowie przyjęcia tego zbawienia, jakie Bóg ofiaruje człowiekowi przez Ducha Świętego...” (nr 46).
W Liście do Hebrajczyków znajdujemy inny tekst o niemożliwości pojednania: „Niemożliwe jest bowiem tych – którzy raz
zostali oświeceni, a nawet zakosztowali daru niebieskiego i stali się uczestnikami Ducha Świętego, [...] a jednak odpadli –
odnowić ku nawróceniu (6,4-6). Kościół widzi w tym fragmencie nie naukę o absolutnej niemożliwości odpuszczenia grzechu
porzucenia wiary, ale mocne podkreślenie powagi konsekwencji odejścia od Chrystusa. Prawdopodobnie autor Listu do
Hebrajczyków miał na myśli konkretne przypadki niektórych chrześcijan pochodzących z judaizmu, którzy powracali do swej
pierwotnej religii negując Jezusa jako jedynego Zbawiciela. „Niemożliwe” znaczyłoby w tym przypadku „bardzo trudne”.
Chodzi zatem o zaakcentowanie przestrogi przed porzuceniem chrześcijańskiej wiary.
W powyższym kontekście warto zwrócić uwagę na jeszcze jeden tekst: „Istnieje taki grzech, który sprowadza śmierć. W
takim wypadku nie polecam, aby się modlono” (1 J 5,16). Co może oznaczać to ograniczenie modlitwy? Dla Apostoła Jana
2011-01-16
Krótka historia sakramentu pokuty - R…
jezuici.pl/rozmawiamy/articles/52/n/39
3/6
„śmierć” oznacza brak zbawczej relacji z Jezusem, a zatem grzech, który sprowadza śmierć polegałby na odrzuceniu Jezusa. W
tym przypadku nie chodzi o to, że nie należy modlić się, aby grzesznik odnalazł drogę do wiary. Prawdopodobnie Jan ma na
myśli sytuację, o której mowa jest u Jk 5,16: „Wyznawajcie zatem sobie nawzajem grzechy, módlcie się jeden za drugiego,
byście odzyskali zdrowie”. Takie wyznawanie win z prośbą o przebaczenie i modlitwę miało zapewne miejsce podczas liturgii.
Jest oczywiste, że ktoś, kto stracił wiarę w Jezusa, nie powinien brać udziału w tego rodzaju modlitwie liturgicznej. Ale to nie
znaczy, że w żadnej sytuacji nie należy za niego się modlić.
Analiza powyższych tekstów w świetle całości Nowego Testamentu pozwala na jednoznaczne stwierdzenie, że każdy grzech
może zostać odpuszczony, a Boże miłosierdzie może zostać ograniczone jedynie przez samego grzesznika, który świadomie
odrzuca łaskę usprawiedliwienia i pojednania. Z tego nie wynika – o czym poucza nas przytoczony fragment Listu do
Hebrajczyków – że na nawrócenie „zawsze jest czas”. Grzesznikowi grozi wejście w zatwardziałość serca, które sprawia, że
nawrócenie do Boga staje się czymś bardzo trudnym.
Historia sakramentu pokuty do VI wieku
Historia sakramentu pokuty jest fascynująca, gdyż jest to sakrament, którego zewnętrzne formy zmieniały się na przestrzeni
wieków w sposób zasadniczy. Karl Rahner pisał:
Instytucja spowiedzi przy całej stałości swojej substancji przeszła głęboko sięgające przemiany, tak wielkie, że gdyby nie
fakty, zapewne większość dogmatyków uznałaby je... a priori za niemożliwe. Raz więc – św. Józef nie wyciosał pierwszego
konfesjonału. [...] Św. Augustyn nigdy się nie spowiadał. Istniały stulecia, gdzie święci biskupi gallikańscy głosili kazania,
aby czynić pokutę, ale spowiadać się dopiero na łożu śmierci. [...] Gdy w czasach Ojców Kościoła sakrament można było
przyjąć w całym życiu tylko raz i to jedynie w koniecznych wypadkach, istniały w okresie Karolingów partykularne synody,
które zobowiązywały każdego do spowiedzi trzy razy w ciągu roku (cyt. za Th. Schneider, Znaki bliskości Boga, przeł. J.
Tyrawa, Wrocław 1995, s. 217-218).
Pasterz Hermasa to tekst napisany w Rzymie przez chrześcijanina o imieniu Hermas przed 150 r. Ma on charakter
symboliczny, ale jednocześnie stanowi świadectwo o życiu Kościoła na początku II wieku. Hermas jest pierwszym, znanym
autorem Kościoła post-apostolskiego, który pisze o odpuszczeniu grzechów po przyjęciu chrztu, czyli o tzw. „drugiej
pokucie”. Z tego nie wynika, że praktyka ta zaczęła się od czasów Hermasa, ale że jest on pierwszym świadkiem sakramentu
pokuty. Tyle że owo sakramentalne pojednanie grzesznika po chrzcie możliwe było jedynie jeden raz: „... jeśli po tym
wezwaniu wielkim i uroczystym [to znaczy: chrzcie św.] ktoś skuszony przez szatana zgrzeszy, ma już tylko jedną możliwość
pokuty” . Ta zasada jednorazowości – obecna w sposób wyraźna – jest charakterystyczna dla sakramentu pokuty aż do VI
wieku, choć przecież nie da się jej wyprowadzić z Nowego Testamentu.
Zasada jednorazowości pokuty opierała się na przekonaniu, że sakrament pokuty jest jakby drugim chrztem. A zatem, skoro
chrztu nie można powtarzać, to sakramentu pojednania też nie można sprawować po raz drugi. Trzeba podkreślić, że
jednorazowość pokuty odnosi się do sytuacji, kiedy ktoś popełnił grzechy ciężkie i zerwał jedność z Bogiem i Kościołem.
Chrześcijanie pierwszych wieków nie chcieli zaakceptować możliwości, że ktoś wielokrotnie będzie na przemian ciężko
grzeszył i pokutował. Taką sytuację oceniali jako swoistą drwinę z Jezusowego dzieła odkupienia. Co do grzechów lekkich i
powszednich, to uważano, iż stanowią one materii sakramentu pojednania i mogą być zgładzone na wiele innych sposobów
(np. modlitwa, post, uczynki miłosierdzia). Zasada jednorazowości pokuty wydaje się dziś być nad wyraz surowa, ale za K.
Rahnerem warto zauważyć, iż mieści się w niej wciąż aktualna istota. Otóż jak nie można autentycznie kochać bez
przekonania, że jest to akt nieodwołalny i niepowtarzalny, tak też nie można szczerze żałować za grzech bez intencji
odrzucenia go na zawsze. Akt żalu i skruchy zawiera w sobie intencję niepowtarzalności. Aspektem współczesnego kryzysu
spowiedzi jest nie tylko zanik poczucia grzechu, ale również swoiste spowszednienie tego sakramentu, jakby był on jedynie
wielokrotnie powtarzalnym rytem służącym naszemu samopoczuciu, a nie drogą rzeczywistego nawrócenia.
Hermas nie mówi nic o roli Kościoła w „drugiej pokucie”. O ponownym pojednaniu pisze raczej jako o wydarzeniu pomiędzy
grzesznikiem a Bogiem, który może przebaczyć grzechy. Są jednak w tekście Pasterza pewne sugestie, które prawdopodobnie
odnoszą się do obecności wspólnoty Kościoła w procesie pokuty. Po pierwsze mowa jest o tym, że Hermas powinien
przekazać otrzymane orędzie o „drugiej pokucie” prezbiterom i starszym wspólnot. A po drugie, nauka Hermasa ma na celu
umożliwienie grzesznikowi wejście do „wieży”, czyli do Kościoła świętych, co musiało za sobą pociągać jakąś konkretną
formę przyjęcia z powrotem do widzialnej wspólnoty Kościoła. A zatem zarówno Kościół hierarchiczny, jak i Kościół jako
wspólnota wiernych, był zaangażowany w sakramentalną pokutę. Aczkolwiek Hermas koncentruje się przede wszystkim na
prawdzie, że grzesznik otrzymuje odpuszczenie swych grzechów od Boga.
U Tertuliana (zm. ok. 220 r.) wyróżniamy dwa okresy: pierwszy, kiedy nauczał w jedności z Kościołem, i drugi, który
rozpoczął się wraz z jego przystąpieniem do sekty montanistów. Montanizm był to ruch rygorystyczno-ekstatyczny, założony
przez Montanusa z Frygii w 2 poł. II wieku, który sprzeciwiał się możliwości przebaczania wszystkich grzechów popełnionych
po chrzcie. Świadectwem pierwszego okresu jest dzieło O pokucie, w którym Tertulian potwierdza naukę Hermasa o
niepowtarzalności drugiej pokuty, czyli sakramentalnego pojednania:
Ściśle biorąc, Chryste, słudzy twoi powinni dotąd mówić i słuchać o pokucie, dokąd nie wolno grzeszyć i katechumenom. Od
tego momentu, już nic więcej nie powinni wiedzieć o pokucie i już jej nie powinni potrzebować. Dlatego też niechętnie mówię
o drugiej, owszem już ostatniej nadziei, ponieważ rozważając jeszcze dalszą możliwość pokutowania mogą stworzyć pozór,
jakobym chciał wykazać dalszą okazję do grzeszenia. Niech Bóg zachowa od takiej interpretacji, że ponieważ otwarta jest
2011-01-16
Krótka historia sakramentu pokuty - R…
jezuici.pl/rozmawiamy/articles/52/n/39
4/6
dalsza droga do pokuty, dlatego można sobie jeszcze pogrzeszyć; żeby nadmiar niebieskiej łaskawości, obudzał żądzę
ludzkiej zuchwałości (Tertulian, O pokucie, w: Pisma starochrześcijańskich pisarzy, t. V, red. W. Myszor – E. Stanula,
Warszawa 1970, s. 185).
Sakramentalna, jednorazowa pokuta dotyczyła ciężkich przewinień. Inne grzechy nie wymagały sakramentu pojednania i
mogły zostać zgładzone na wiele innych, niesakramentalnych sposobów. Nauczanie Tertuliana o pokucie, tak samo jak naukę
Hermasa, można właściwie zrozumieć jedynie w kontekście podziału na grzechy wymagające sakramentalnej pokuty
kościelnej i na grzechy, które takiej pokuty nie wymagają. Przy czym podział ten nie w pełni odpowiada dzisiejszemu
podziałowi na grzechy ciężkie i lekkie. Ponadto dziś zachęca się wiernych do częstej spowiedzi sakramentalnej z grzechów
lekkich (tzw. spowiedź z pobożności), co w czasach Hermasa i Tertuliana było zupełnie nie do pomyślenia. Ideałem była
wówczas taka sytuacja, aby – jak napisał Tertulian – w ogóle nie potrzebować sakramentalnej, publicznej pokuty.
Tertulian w swoim pierwszym, katolickim okresie nie ograniczał możliwości odpuszczenia grzechów. Wszystkie grzechy
mogły zostać przebaczone. W drugim okresie – już jako montanista – nauczał, że są grzechy, które nie mogą być
przebaczone. Znajdujemy u Tertuliana listy grzechów odpuszczalnych i nieodpuszczalnych. Wśród tych ostatnich wymienia
m.in.: bałwochwalstwo, morderstwo, cudzołóstwo, nierząd, fałszywe świadectwo, oszczerstwo. W dziele O czystości
Tertulian polemizuje z kimś, kogo ironicznie nazywa „najwyższym kapłanem”, a kto ma czelność – jak stwierdza oburzony
autor – przyznawać pokutę kościelną tym, którzy popełnili cudzołóstwo. Tertulian montanista neguje też powoływanie się na
Mt 16,19, by uzasadniać władzę odpuszczania wszystkich grzechów. Jego zdaniem chodzi tutaj jedynie o osobisty przywilej
dany Piotrowi. W innych miejscach Tertulian stwierdza, że chodzi o władzę udzieloną Kościołowi, ale rozumianemu
montanistycznie, to znaczy jako Kościół Ducha, który stoi ponad hierarchią biskupów.
Z pism Tertuliana można odtworzyć etapy procesu sakramentalnego pojednania w jego czasach. Pierwszym wymaganym
elementem umożliwiającym pokutę jest odpowiednia dyspozycja grzesznika (m.in. żal i postanowienie poprawy). Ta
wewnętrzna dyspozycja prowadzi do wyrzeczenia się i wyznania grzechów (exomologesis). Przy czym, szczegółowe wyznanie
grzechów dokonywało się przed biskupem. Przed wspólnotą wierzących takie wyznanie miało raczej charakter ogólny.
Penitent podejmuje ponadto publiczne akty umartwienia (np. noszenie pokutnego ubioru, posypanie głowy popiołem, post,
długie modlitwy, leżenie krzyżem u wejścia do kościoła). Po takim okresie pokutnej ekspiacji następuje pojednanie z
Kościołem i Chrystusem, czego znakiem jest nałożenie rąk przez biskupa na głowę penitenta i kapłańska modlitwa formuły
odpuszczenia grzechów.
W poł. III w. za cesarza Decjusza miały miejsce okrutne prześladowania chrześcijan, w wyniku których niektórzy wyparli się
swej wiary. Prześladowcy zmuszali chrześcijan do publicznego oddania czci pogańskim bogom lub podpis aniu dokumentu, że
się to zrobiło, nawet jeśli było to nieprawdą. Kościół stanął przed problemem, co zrobić z tymi, którzy odpadli (tzw. lapsi).
Rzymski teolog, Nowacjan, głosił, że apostatom, nawet w przypadku żalu i nawrócenia, Kościół powinien odmawiać
pojednania ze sobą i odpuszczenia grzechów. Takich grzeszników należało pozostawić wyłącznie łasce Bożej. Ten
rygorystyczny nurt, zwany nowacjanizmem, zwalczany był m.in. przez biskupa Cypriana i papieża Korneliusza.
Cyprian – choć nie odmawiał sakramentalnego odpuszczenia grzechu apostazji – to przestrzegał przed zbyt pospiesznym
jednaniem apostatów z Kościołem, bez należytej, rozłożonej w czasie, pokuty. Jedynie w przypadku zagrożenia śmiercią
udzielano apostatom rozgrzeszenia bez wypełnienia przewidzianych uczynków pokutnych. Nowacjanizm miał swoich
wyznawców do VI wieku. W Kościele zwyciężył pogląd, że Boże miłosierdzie nie może być niczym ograniczone, chyba że
zatwardziałością grzesznika.
Przejście do wielorazowej pokuty prywatnej
Sakrament pojednania charakteryzował się do VI wieku jednorazowością i surowością publicznych aktów pokutnych. Była
to pokuta kanoniczna, nakładana jedynie w przypadku grzechów ciężkich, oraz publiczna, czyli taka, o której wspólnota
wiernych dobrze wiedziała, choć niekoniecznie musiała znać w szczegółach popełnione przez pokutującego grzechy.
Rygorystyczne rozumienie sakramentalnej pokuty wypływało z przekonania, że ten, kto raz uwierzył w Jezusa Chrystusa, nie
może grzeszyć ciężko, a jeśli odpadnie od jedności z Kościołem i Bogiem, to należy taką sytuację traktować jako zupełnie
wyjątkową. To szlachetne rozumowanie miało jednak swoje słabe strony i w praktyce prowadziło do odkładania
sakramentalnej pokuty. W rezultacie – z powodu niepowtarzalności i surowości uczynków pokutnych – jedynie starsi
podejmowali pokutę. Sakrament pojednania znalazł się w głębokim kryzysie, który doprowadził na przełomie VI i VIII w. do
istotnych zmian w jego sprawowaniu.
W VI w. pojawia się nowy typ sakramentalnej pokuty. Do sakramentu pojednania zaczęto przystępować wielokrotnie, to
znaczy tyle razy, ile popełniono grzech uważany za ciężki. Dowiadujemy się o tym m.in. z akt Synodu w Toledo (589 r.), który
potępił taką praktykę: „Ponieważ słyszeliśmy, że w niektórych kościołach Hiszpanii nie czyni się pokuty według pierwotnych
przepisów, lecz tak, że za każdym razem, ilekroć ktoś popełni grzech, prosi kapłana o przebaczenie, dlatego dla wytępienia tej
bezecnej, ohydnej i aroganckiej nowości Synod postanawia, że pokuta powinna być sprawowana według pierwotnej formy
kanonicznej” . Pomimo tak gwałtownych reakcji niektórych biskupów nowa praktyka sprawowania sakramentu pokuty
rozszerza się w Europie, tak że w VIII w. była obecny we wszystkich Kościołach lokalnych.
Praktyka pokuty, zwanej w przeciwieństwie do jednorazowej pokuty publicznej prywatną lub indywidualną, rozwinęła się w
V/VI w. w klasztorach, wokół których koncentrowała się organizacja kościelna na terenach dzisiejszej Irlandii i Wielkiej
Brytanii. Stamtąd praktyka ta rozpowszechniła się – dzięki działalności mnichów irlandzkich – na całą Europę. Spowiedź
2011-01-16
Krótka historia sakramentu pokuty - R…
jezuici.pl/rozmawiamy/articles/52/n/39
5/6
indywidualna i powtarzalna opierała się na tzw. księgach penitencjarnych. Były to katalogi tzw. taryf (stąd pokuta taryfowa),
które precyzyjnie określały rodzaj pokuty za konkretny grzech. Np. w Penitentiale Columbani czytamy, że jeśli ktoś dopuścił
się cudzołóstwa, a kobieta zaszła w ciążę, to powinien pokutować przez 3 lata powstrzymując się m.in. od tłustego jedzenia i
od współżycia ze swoją żoną; jeśli natomiast ktoś popełnił zabójstwo albo dopuścił się grzechu sodomskiego, to powinien
pościć przez 10 lat. Dodajmy tytułem ciekawostki, że dla duchownych kary były dużo surowsze niż dla świeckich. I tak jeśli
kleryk uderzył bliźniego i polała się krew, to miał pościć przez rok, a jeśli tego samego dopuścił s ię świecki, to za pokutę
powinien otrzymać 40 dni postu. Księgi penitencjarne próbowały odnieść się do wszelkich możliwych grzechów i
okoliczności, co w praktyce oczywiście nie było możliwe.
Obok ksiąg penitencjarnych pojawiły się w VIII w. rytuały pokutne, z których dowiadujemy się o formie sakramentalnego
pojednania w tamtym okresie. Penitent udawał się do kapłana, z którym najpierw odmawiał psalmy pokutne oraz inne
modlitwy. Następnie wyznawał grzechy, a kapłan nakładał pokutę. Penitent spełniał pokutę, po czym wracał do tego samego
kapłana, aby otrzymać sakramentalne odpuszczenie. Od IX w. w wyjątkowych sytuacjach udzielano rozgrzeszenia zaraz po
wyznaniu win, a przed odprawieniem pokuty, czyli tak, jak czyni się to dzisiaj. Praktyka ta stała się powszechna już około 1000
r.
Zadawane pokuty były w tym okresie wciąż dosyć surowe, co niekiedy prowadziło do wynaturzeń. Co bardziej bogaci
penitenci otrzymywali możliwość wykupienia nałożonej pokuty określoną sumą pieniędzy. Już w samych księgach
penitencjarnych przewidywano różnego rodzaju zamiany, np. rok postu można było zamienić na opłatę. Owe zamiany nie
dotyczyły tylko pieniędzy. I tak w Canones Hibernenses czytamy, że 3 dni postu można zamienić na recytację 50 psalmów.
Tego rodzaju praktyki osłabiały prawdziwego ducha pokuty, czyli przekonanie o konieczności realnego nawrócenia. Nic
dziwnego, że próbowano zreformować praktyki pokutne. Palono nawet księgi penitencjarne widząc w nich przyczynę
kryzysu. Postulowano powrót do praktyki pokutnej pierwszych wieków. Jednak przywrócenie pokuty publicznej, która też
miała swoje słabe strony, nie powiodło się. Ostatecznie, od XII w. w Kościele na Zachodzie istniała jedynie powtarzalna
spowiedź indywidualna, przy czym zadawana pokuta stawała się coraz bardziej symboliczna. Najważniejs zym elementem
sakramentu pojednania nie było już wykonanie surowej pokuty, ale żal za grzechu oraz ich wyznanie.
Ważnym wydarzeniem w historii sakramentu pokuty, które potwierdziło praktykę wielorazowej pokuty prywatnej, było
postanowienie Soboru Laterańskiego IV (1215 r.) o nałożeniu na wszystkich wiernych, którzy doszli do używania rozumu,
obowiązku wyznawania przynajmniej raz w roku własnemu kapłanowi wszystkich popełnionych grzechów. Jeśli ktoś nie
dopełnił tego obowiązku, to groziło mu pozbawienie prawa wejścia do kościoła, a także odmowa chrześcijańskiego pogrzebu.
Ów przymus spowiedzi nie tylko był czymś trudnym dla wiernych, ale okazał się ciężkim obowiązkiem dla samych
spowiedników, którzy niejednokrotnie nie potrafili sprostać temu nowemu, wymagającemu zadaniu wysłuchiwania
penitentów.
Warto tu wspomnieć o tzw. spowiedzi generalnej, czyli sakramentalnej spowiedzi z grzechów już odpus zczonych, co w
pierwszych wiekach było nie do pomyślenia. Praktykę tę usankcjonował w 1304 r. Benedykt XI: „Nawet jeśli nie ma
konieczności ponownego wyznawania wcześniej wyznanych grzechów, to uważamy za pożyteczne, aby była powtórzona
spowiedź z tych samych grzechów, ponieważ wstyd towarzyszący wyznawaniu jest ważnym elementem pokuty”. Dodajmy,
że spowiedź generalna może być konieczna, potrzebna, pożyteczna lub szkodliwa. Konieczna jest wówczas, kiedy odbyło się
z jakichś powodów spowiedzi nieważne. Potrzebna natomiast wtedy, kiedy ma się poważne wątpliwości, co do jakości
poprzednich spowiedzi. Spowiedź generalna jest pożyteczna, jeśli służy większemu uporządkowaniu życia. A szkodliwa jest
wówczas, gdy jej jedynym motywem są chorobliwe skrupuły.
wróć
drukuj
do góry
RSS
Strona główna
Zadaj pytanie
Szukaj
Artykuły
Autorzy
Pomoc
Jezuici.pl
Rozmawiamy o wychowaniu
2011-01-16
Krótka historia sakramentu pokuty - R…
jezuici.pl/rozmawiamy/articles/52/n/39
6/6