2012 09 06 Prof Mikołejko odpowiada ''dzikiej wózkowej babie''

background image

Prof. Mikołejko odpowiada ''dzikiej
wózkowej babie'': Dość politycznej
poprawności

red. 2012-09-06, ostatnia aktualizacja 2012-09-06 14:54:07.0

Nie godzę się, by dwudziestoparoletnia pannica z rozwydrzonym dzieciakiem "gdzieś w okolicy" groziła
paluchem dwukrotnie starszej kobiecie, wyzywając ją od idiotek, tylko dlatego, że poproszono ją o grzeczne
właśnie zachowanie i dostosowanie się do jakichś obowiązujących reguł - znany filozof odpowiada naszej
dziennikarce

W środę Aleksandra Szyłło emocjonalnie zareagowała na wypowiedzi prof. Zbigniewa Mikołejki w Radiu TOK FM.
"Szanowny Panie Profesorze Mikołejko! W audycji radia TOK FM wyraził Pan

opinię o "segmencie macierzyństwa",

jakim są Pana zdaniem "wózkowe": dzikie, wojownicze i ekspansywne, uważające się za "królowe balu" baby z
wózkami

. Podczas gdy inni "budują społeczeństwo równych szans i otwartości", one "bezczelnie tego nadużywają".

Powołując się na tradycję, zyskują przywilej nic nie robienia. Nie rozwijają się. Gdaczą, stroją fochy, pytlują
nieprzytomnie, podczas gdy ich dzieci wyrywają sobie nawzajem włosy i turkoczą ohydnymi plastikowymi "jeździkami".
Zamiast rozmawiać używają emocjonalnych wykrzykników z użyciem brzydkich słów. Dzieci "wózkowym" potrzebne są,
aby "coś znaczyć i kimś być. Odpowiadam jako wózkowa baba i w imieniu jeszcze kilku innych bliskich mi wózkowych.
Otóż być może, zamiast nas oceniać, być może warto zastanowić się, dlaczego matki-Polki bywają dzikie i mówią
czasem "Kurwa mać". Proszę posłuchać."

Tu autorka wymieniła kilka powodów, dla których skrytykowała prof.

Mikołejkę, i wyzwała go na pojedynek.

Profesor przysłał list, który publikujemy poniżej:

Pani Aleksandra Szyłło w łaskawości swojej wyzwała mnie na pojedynek. Nie stanę do niego jednak. Poddam się od
razu, przyznając, że:

1. Wspólnie z innymi mężczyznami mojego pokolenia urządziłem Pani Szyłło i Jej właśnie urodzonemu dziecku
katownię "w szpitalu publicznym w Warszawie", cynicznie nie udzielając Jej odpowiedniej pomocy, nie reagując na Jej
krzyki bólu ani też nie obmywając Jej z brudu.

2. Razem z wyżej wymienionymi osobnikami przy następnym porodzie w innymi szpitalu publicznym pobrałem od niej
"haracz" w wysokości trzech tysięcy złotych, który potem przepuściłem, wydając forsę na kobiety nierządne, używki i
zakup dzieł Wittgensteina.

3. Pozostając w tym samym znieprawionym do gruntu towarzystwie, wzniosłem w mieście stołecznym strome i wąskie
schody, które nie pozwalają się poruszać wraz z wózkiem.

4. Zbudowałem niefunkcjonalne toalety w Łazienkach i Parku Ujazdowskim, a na dodatek otwierałem je w godzinach tak
niestosownych, że ani Pani Aleksandra, ani jej dzieci nie mogły się wysikać i obmyć.

5. Przebrany za kardiologa, który przebrał się za ortopedę, nastawiałem zwichniętą rękę Jej dziecku, pobierając także
rozmaite wygórowane opłaty za Jej prywatne wizyty lekarskie i wydając je na zakup kolejnych tomów Wittgensteina.

6. Urządziwszy się też podstępnie w Urzędzie Pracy, odmawiałem Jej zatrudnienia, skwapliwie za to dając zajęcia byłym
kryminalistom.

7. Przebrany za "starą babę" - za "starego dziada" nie muszę się bowiem przebierać, sympatyczki Pani Aleksandry z
miejsca trafnie poznały, kim jestem, kierując ku mnie znane subtelne wezwanie: "Spieprzaj dziadu!" - zabraniałem Jej
dzieciom, oczywiście "skrzecząc", załatwiania się w parku i wrzasku na cały regulator; i żądałem też, by uczuły się na
pamięć wierszyków bliżej nieznanego im artysty Tuwima.

8. Domagałem się także brutalnie, by uczono je grzeczności, jak również niestosownie przyjmowałem owo życzliwe
"Kurwa mać!", którym w trosce o godność i przyszłość swojego przychówku częstowała mnie Pani Aleksandra.

9. Dodam to jeszcze, że zupełnie paskudnie i bez sensu domagam się, żeby Pani Aleksandra, Jej dzieci, zwolenniczki i
przyjaciółki zechciały przestrzegać przepisów prawa, na przykład artykułów obowiązującego w chwili obecnej "Kodeksu
wykroczeń" (choćby artykułów 144 i 145 zabraniających deptania i niszczenia zieleni), a także okupionego moją ciężką i
wieloletnią pracą prawa do ciszy i spokoju w miejscu zamieszkania. No i mojej osobistej wolności i godności.

10. Nie godzę się też, by poprzestać na jednym tylko przykładzie, potęgując swe grzechy ponad wszelką możliwą miarę,
by dwudziestoparoletnia pannica z rozwydrzonym dzieciakiem "gdzieś w okolicy" (bo nie tuż przy niej) groziła paluchem
dwukrotnie starszej kobiecie, wyzywając ją od idiotek i wzywając do zamieszkania w lesie, tylko dlatego, że poproszono
ją o grzeczne właśnie zachowanie i dostosowanie się do jakichś obowiązujących, także pisanych, reguł.

11. Oczekuję również - niestety - że zarówno Pani Aleksandra, podobnie jak inne, wspierające ją przedstawicielki
pewnego interesu grupowego o dyskusyjnych nierzadko roszczeniach i oczekiwaniach, zechcą zrozumieć, przynajmniej
po części, to co napisałem i co powiedziałem w audycji radiowej, nawet takie paskudne, ironiczne odrzucenie
"metodologii naukowej", z jakiego użyciem potraktowałem nie dającą mi dojść do głosu rozmówczynię (No cóż, prawo
do bycia niegrzecznymi i do wolności wypowiedzi, także tej subiektywnej i emocjonalnej, mają najwyraźniej tylko w
Polsce dzieci Pani Aleksandry, Ona sama oraz Jej usprawiedliwione we wszystkim wyznawczynie).

12. Wyznaję ponadto, iż nie mam zamiaru znosić, aby ktokolwiek - korzystając zarówno ze zniekształconych i
szczątkowych elementów dyskursu tradycyjnego (że "macierzyństwo jest cudowne"), jak i ze zniekształconych i
szczątkowych elementów dyskursu feministycznego (że wszystkim młodym matkom i ich potomstwu należą się wszelkie
prawa, nawet wbrew prawu i zdrowemu rozsądkowi) - starał się żyć na mój koszt, odmawiając mi zarazem prawa do
swobody wypowiedzi oraz sposobu egzystencji. I tworząc emocjonalne - tylko emocjonalne - mechanizmy "kobiecej
solidarności", która nakazuje patrzeć bezkrytycznie na wszystkie bez wyjątku działania rozmaitych grup kobiet, także te
znieprawione, agresywne, bezprawne.

13. Nie zmusicie mnie zatem, Drogie Panie, do "politycznej poprawności" - nigdy i w żadnej sprawie, także i Waszej.
"Polityczna poprawność" nigdy nie była bowiem moim nieskalanym ideałem, także i wtedy, kiedy wielokrotnie
wypowiadałem się publicznie w obronie kobiet, łącznie z ich prawem do aborcji, piętnując rozmaite formy
patriarchalnego zniewolenia i dyskryminacji.

Strona 1 z 2

Prof. Mikołejko odpowiada ''dzikiej wózkowej babie'': Dość politycznej poprawności

2012-09-06

http://wyborcza.pl/2029020,75478,12435267.html?sms_code=

background image

14. Najgorsze i najbardziej tajemne wyznanie zostawiłem na koniec: jestem mianowicie ludożercą.

Więcej grzechów nie pamiętam. Ale żadnego nie żałuję.

Zbigniew Mikołejko

Tekst pochodzi z serwisu Wyborcza.pl -

http://wyborcza.pl/0,0.html

© Agora SA

Strona 2 z 2

Prof. Mikołejko odpowiada ''dzikiej wózkowej babie'': Dość politycznej poprawności

2012-09-06

http://wyborcza.pl/2029020,75478,12435267.html?sms_code=


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
2012 09 06 Dramatyczna eksmisja
2012 09 06 Konwencja ONZ w sprawie niepełnosprawnych ratyfikowana
2012 09 06 Dlaczego rozpętałem wojnę z wóskowymi babami
koperta główna, Przegrane 2012, Rok 2012, poczta 06.09 Chynów certyfikaty i plakaty
2012 11 06 Wózkowi
odpowiedz 2012 09 24
2012 09 05 Dzika wózkowa baba
Bilet EURO NYSA od 2012 09 24
2012 01 06 Nota na Rok Wiary
PnK RWK promocja Zmien na Play na Karte Rok Waznosci Konta [2012 09 25]
TPL WYK 13 09 06 Niezgodności recepturowe w lekach płynnych chemiczne
2012 09 12 Document 001
04f03440053b18122cbd88ba379a8711, Przegrane 2012, Rok 2012, mail 6.06 Mława tablica pamiątkowa
(TPL PRAC 2012-09-17 Sprzęt używany w recepturze)
SIMR-RR-EGZ-2012-09-18-rozw
Schematy 09 06 2010
09 06 10id 7685 Nieznany
09 06

więcej podobnych podstron