0800 DUO Walker Kate Miesiąc w Andaluzji

background image
background image

KateWalker

MiesiącwAndaluzji

Tłumaczenie:

JanKabat

background image

PROLOG

Na ciemnym niebie świecił księżyc, kiedy Rose zamknęła za

sobąostrożniedrzwi.Skrzywiłasięwduchu,słyszącjękzardze-
wiałychzawiasów,izastygłaprzerażona;czekała,ażktośporu-
szysięnagórze,takjakzrobiłtojejojczymprawietrzymiesią-
cetemu.Wdomujednakpanowałacisza,choćwiedziała,żeza
brudnymioknaminapiętrachkryjesiękilkaosób.

DziękowałaBoguzablaskksiężyca,któryoświetlałjejścież

biegnącąkuulicy.Byłapewna,żeniepotkniesięośmieci,któ-
rewalałysięwszędzie,alezanimdotarłapokilkuminutachdo
drogi, musiała zmagać się z paniczną myślą, że narobi hałasu.
Wkażdejchwilioczekiwałakrzyku,któryzaalarmujemieszkań-
cówsquatu.

Zwłaszczajednegomieszkańca,bardzoniebezpiecznego.
Starałasięniemyślećoczłowieku,któregoporzucała,swego

niegdysiejszego wybawcę. Musiała go zostawić, by nie pogrą-
żyćsiędokońca.

Było ironią losu, że uciekając przed znienawidzonym ojczy-

mem, traktowała ten squat mieszczący się w eleganckiej nie-
gdyś kamienicy, jak sanktuarium, a potem przekonała się, że
wpadłazdeszczupodrynnę.

Och,Jett
Wyrzuciłatozsiebiebezwiednieinatychmiastpojawiłsięob-

raz jego muskularnego ciała na brudnej podłodze ich sypialni,
jegogłowyodługichczarnychwłosach,złożonejnaoliwkowych
ramionach. Zawsze tak spał, nawet po namiętnym akcie miło-
snym. Wiedziała jednak, że to tylko pozory. Wystarczał jeden
nieznaczny ruch albo dźwięk, by natychmiast się budził, odzy-
skującwokamgnieniuprzytomność.

Kiedy wychodziła, poruszył się przez sen. Wymamrotała coś

oubikacji;tylkodlategoznówzłożyłgłowęnaramionach.

„Wracajzaraz”–nakazałburkliwie.

background image

„Dajmiminutę”.
Zamierzała być nieobecna u jego boku nie przez minutę, ale

jużzawsze.Lecznawetgdybiegładrogą,czułacośrozdziera-
cego.Byłotopoczuciestratyitęsknotyzatym,oczymniegdyś
marzyła,acookazałosięwielkimoszustwem.

Gdyby tylko jednak nie było żadnych szans na „gdyby tyl-

ko”.Nieistniaładlaniejprzyszłośćztymczłowiekiem,dlaktó-
rego tak głupio straciła głowę i któremu oddała ciało i duszę,
zanimsięzorientowała,jakijestnaprawdę.

Należało się domyślić, że to żaden rycerz na białym koniu,

kiedy przygarnął ją z ulicy, i to dosłownie. Jednak samotna
i opuszczona, dziękowała Bogu za każdą pomoc, schwytana
w sieć, w którą od samego początku zaczął ją wplątywać. Nie
mogładłużejignorowaćdowodówświadczącychotym,żeupra-
wiał odrażacy proceder handlu narkotykami, co kosztowało
jużżyciejednegozesquatterów.

Dlatego musiała się stąd natychmiast wydostać, nie patrząc

zasiebie.

Usłyszałanadjeżdżacesamochody.Policjajużdziałaładzięki

jejinformacji;zrozumiała,żemaniewieleczasu.

Oddaliła się od budynku, który przez ostatnie kilka miesięcy

byłjejjedynymdomem,iskryłasięzanajbliższymnarożnikiem.
Naulicypojawiłsiękonwójradiowozówizatrzymałgwałtownie
przedwejściemdosquatu.

Oznaczało to koniec. Ale tak naprawdę nigdy nic się nie za-

częło,ajejnaiwnośćniepozwalaładostrzecrzeczywistości,do-
kiniebyłoprawiezapóźno.

background image

ROZDZIAŁPIERWSZY

NairoRojaMorenowysiadłzeswojegoprywatnegoodrzutow-

caiskrzywiłsię,czującnatwarzygwałtownypowiewlodowate-
gopowietrzaideszczu.

Perdicion–zaklął,podnosząckołnierzmarynarki.–Pada!
ZwyczajnarzeczwAnglii;zdawałosię,żepogodamuprzypo-

mina, jak bardzo nienawidzi tego miejsca. Był to Londyn; wie-
rzyłkiedyś,żejegożyciemożezacząćsięnanowo,tymczasem
zabranomuserceiodrzuconojebezwahania.

Zszedłposchodkach,awspomnienia,któregoprześladowały,

nie miały nic wspólnego z temperaturą, pomijając fakt, że
w tym przeklętym domu zawsze było zimno. Prócz tych chwil,
kiedyudawałomusięprzekonaćRed,bydzieliłaznimsfatygo-
wanyiciasnyśpiwór.

W rzeczywistości nie chodziło o pogodę czy dom. Chodziło

ochłódwywołanyzdradą.Chłódserca,którewydawałomusię
niegdyś pełne ciepła i szczodre. Doki go nie zostawiła z ni-
czymiznikłazjegożyciawnocnejciemności.

No cóż, krzyż na drogę, powiedział sobie, i otrząsnął się ze

wspomnień,potemwsiadłdoczekacegonańsamochodu.Nie
miałochotysięzaniąuganiać,nawettegonierozważał.Zajmo-
wałgopowrótnałonorodziny–pojednanie,któregoswoimpo-
stępowaniem omal nie zniweczyła. Pojawiła się druga szansa,
a on nie zamierzał jej przepuścić. Wyprawa do Londynu miała
byćostatnimetapemzadania,jakiesobiewyznaczył.

DacreStreet–powiedziałdokierowcy.Miałtylkonadzieję,

że mężczyzna wie, gdzie jest to przeklęte miejsce; nie znajdo-
wałosięwżadnejczęścimiasta,wktórejzwyklebywał.

Nairorozsiadłsię,marszczącczoło.Musiałpojechaćdomia-

sta, zrobić swoje i dotrzymać obietnicy złożonej Esmeraldzie.
Byłtylewinienswojejsiostrze;liczyłosiętylkojejuszczęśliwie-
nie.Natymkończyłysięjegozobowiązania.

background image

Louise nie mogła zachorować w gorszym momencie, akurat

tegodnia,powiedziałasobiewduchuRose;westchnęła,zmaga-
jącsięzniesfornymrudymkosmykiem,któryznówwysunąłsię
zestaranniewiązanegowarkocza.Jejzazwyczajsumiennaido-
skonale zorganizowana asystentka musiała czuć się źle już po-
przedniego dnia, o czym świadczył bałagan w recepcji,
azwłaszczapoplamionykawąterminarzspotkań.

Roseniepotrzebowałażadnychprzypomnień.Spotkanieumó-

wiono przed tygodniem, kiedy to usłyszała w telefonie głos
o ciężkim obcym akcencie, należący do sekretarki Naira Roja
Moreny.

NairoRojaMoreno–mrukłaRose,wpatrującsięwroz-

mazane słowa w terminarzu. Najstarszy syn arystokratycznej
rodziny hiszpańskiej, jak poinformowała ją kobieta. I chciał
zniąrozmawiaćosukniślubnej?

ZamierzałapoczytaćotymHiszpaniezeszłegowieczoruwin-

ternecie,alejejmatkaczułasiętakniedobrze,żeRoseniemia-
łaanijednejwolnejchwili.

Kiedyotrzymałamejlzpotwierdzeniemspotkania,byławnie-

bowzięta. Ratunek w ostatnim momencie. Opieka nad mat
pochłaniaławszystkiejejzasobyicałąenergię,fizycznąiumy-
słową. Od wieków nie miała żadnego zlecenia. Wszystko przez
klęskęmałżeństwaizwiązanyztymskandal.Zalegałazespła-
tami za butik, z trudem pokrywała koszty mieszkania. Ale jeśli
tenNairoMorenonaprawdęchciał,żebyzaprojektowałasuknię
ślubnąjegosiostrywrazzzestrojamidruhen,dziewczynekrzu-
cacych kwiatki i niezliczonych paziów w orszaku panny mło-
dej,tomogłojątouratowaćprzedbankructwem.Ocalićjejre-
putację,finanse,możenawetżyciematki.

Jaytoczyładługąibolesnąwalkęzrakiem.Osłabionapoche-

mioterapii i operacji, zaczęła dopiero odzyskiwać siły. Jakikol-
wiekstresmógłsięokazaćniebezpieczny;Roseniechciałamy-
ślećotym,żewszystkozostaniezniweczone,zwłaszczapodłu-
gimdziesięcioletnimokresieodbudowywaniawzajemnychrela-
cjizmatką.

Jejarystokratycznygośćmiałsięzjawićladachwila.Stukając

niecierpliwiedługopisemoterminarz,Rosepatrzyłazezmarsz-

background image

czonym czołem na deszcz za oknem pracowni. Trudno w taki
dzieńwyobrażaćsobieślubletniąporą.

Jettnienawidziłdeszczu,zwłaszczawzimnymsquacie.Wiele

takichdnimusielispędzaćprzytulenidosiebie

Podwpływemmrocznychwspomnieńupuściładługopis,który

spadłnapodłogęiwtoczyłsiępodszklanągablotkę.

Niechtodiabli
Akurat w momencie, gdy prowadziła poszukiwania na czwo-

rakach, ktoś otworzył drzwi, a ona poczuła powiew chłodnego
powietrza.

Przepraszam!Chwileczkę!
Danada.
Byłtopodniecacygłos,głęboki,mroczny,opięknymakcen-

cie.

Oczywiście!Hiszpańskiarystokratajakonsięnazywał?Na-

irocośtam.Nagleuświadomiłasobie,jakmusiwyglądać,wypi-
nającsięnaniego,więczanurkowałaponownieiuderzającgło-
wąomebel,chwyciłapióro,apotemodwróciłasięzzamiarem
wstania.

Przyszłomudogłowy,żemożepoczekać.Zzadowoleniemna-

pawał się widokiem okrągłego tyłeczka, którego właścicielka
szukała czegoś pod gablotką. Oparł się ze skrzyżowanymi na
piersirękamiodrzwi,czującjednocześnieuderzenianiespokoj-
negopulsu.

Jeśliniespodziewałsięczegośpodczastejniechcianejpodró-

żydoAnglii,toodrobinyzmysłowychprzyjemności.Miałtylena
głowiewzwiązkuzplanowaniemuroczystościwHiszpanii,nie
wspominającowymaganiachprzyszłychteściówjegosiostry,że
pozwoliłsobietylkonadwadniodpoczynkuodtegocałegocha-
osu,którywiązałsięześlubemstulecia.

Teraz,mającprzedsobąkobiecewdzięki,zapragnąłprzedłu-

żyćtenokresspokoju.

Upłyło dużo czasu – zbyt dużo – od kiedy zaznał w łóżku

przyjemności z kobietą. Śmiertelna choroba ojca, konieczność
pracy w rodzinnych majątkach, odbudowanie nadszarpniętej
fortunyMorenów,noioczywiściezaczynyinadchodzącyślub
Esmeraldyniepozwalałynazbytwielewolnychchwil.

background image

Nagle ta perspektywa kilkudniowego relaksu, nawet w sza-

rym i deszczowym Londynie, zaczęła do niego silnie przema-
wiać.

Mam!
Uśmiechnąłsię,słyszącnutętriumfuwgłosiekobiety,jednak

ten uśmiech zamarł mu na ustach, kiedy zobaczył, jak unosi
głowę.

Rudewłosy.Jegoosobisteprzekleństwo.Terazkasztanowate,

nie jasnoczerwone, które tak kochał w kobiecie, która kiedyś
wypełniałajegodni,nawiedzałajegosny.

Red
Echo własnego głosu rozbrzmiewało mu w głowie, podczas

gdyzewszystkichstronnapływaływspomnienia.Walczyłznimi
cały czas, starając się odbudować swoje życie, wydobyć z ba-
gna,wjakiesięzamieniło.Ostatniarzecz,jakiejpragnął,topo-
wrót czegokolwiek, co łączyło go z czasem, kiedy to mieszkał
wLondynie,wcałkowicieodmiennychokolicznościach.

Scarlett szkarłat. To właśnie nazwa tego salonu, który

Esmeraldakazałamuznaleźć,przywołałatewszystkiemyśli.

Przepraszamau!
Uniosła głowę, nie kryjąc radości ze znalezienia tego, czego

szukała,iuderzyłasiętwarząopółkę.Odrazupospieszył,wy-
ciągającdoniejrękę.

Proszęmipozwolić
Rose pomyślała, że na dźwięk tego głosu każda kobieta od

razubyzmiękła,adotykjegodłoniprzypominałkontaktzprze-
wodemelektrycznympodnapięciem.

Dziędziękuję.
Kontuzja, jakiej doznała, przyprawiła ją o łzy, więc mrugała,

kiedypodnosiłjązpodłogi;znalazłasiębliskoniego,takblisko,
żeniemaloparłasięojegopierś,zanimodzyskałarównowagę.

Poczułagwałtowneciepłosilnegomęskiegociała,ajejzmysły

zaatakowała woń skóry, jakiejś cytrusowej wody po goleniu,
atakżedeszczuiwiatru,którewtargnęłyzanimzulicy.

Nagle, szokuco, w jej myślach pojawiło się tylko jedno sło-

wo,jedenmężczyzna,jednowspomnienie.

Jett

background image

Nie!
Dlaczego o nim pomyślała? Upłyło niemal dziesięć lat od

tamtej nocy, kiedy uciekła ze squatu. Dziesięć lat, kiedy to bu-
dowała swoje życie na nowo. Do chwili, gdy pojawił się tu ten
hiszpański arystokrata, by porozmawiać z nią o sukni ślubnej
swojejsiostry.

Zlecenie, którego tak rozpaczliwie potrzebowała. Pierwszy

raz, kiedy poproszono ją o zaprojektowanie czegoś napraw
światowego.

Nicminiejest
Denada.
I znów ten seksowny akcent przywołał wspomnienia innego

mężczyzny,wktóregosłowachwyczuwałosięcieńtejegzotycz-
nejwymowy.

Byłojednakniemożliwe,byJettnosiłpodobnygarnitur,nada-

cytemuczłowiekowiwyglądkogośwszechpotężnegoiwspa-
niałego,alboszytenamiarębuty.Jettnigdyniemiałgarnituru.
Podobnie jak ona, musiał się zadowolić jednym ubraniem na
zmianę.Wtychdawnychczasachwieszałanadrzwiachichża-
łosnej sypialni jedynie podkoszulek i dżinsy, czyli to, w czym
uciekłaprzedniechcianąnapastliwościąojczyma.

Odzyskała już ostrość wzroku i teraz patrzyła w rzeźbione

twarde rysy najbardziej niezwykłego człowieka, jakiego kiedy-
kolwiek widziała. Bursztynowe oczy okolone czarnymi rzęsami
wlepiały w nią goce spojrzenie. Wydatne szczupłe policzki,
pokryte ciemnym zarostem. I usta przywodzące na myśl
grzechCiepłe,zmysłowepełnewargiodsłaniaceostrebiałe
zęby.

Znałaichdotyk,wiedziała,jaksmaku
Jett
Nie powstrzymywała się tym razem. To imię wyrwało jej się

wraz z oddechem, kiedy sobie uświadomiła, kim jest ten czło-
wiek.

Człowiek,którykiedyśwypełniałjejdniinawiedzałnoce.Na-

wetpoucieczcetrwałwjejmyślach,awspomnieniaonimwy-
rywałyjązesnu,kiedybudziłasięzłomoczącymsercem.Czło-
wiek, którego musiała wydać policji, dowiedziawszy się o po-

background image

chodzeniupieniędzy,którenaglezdobył.

Jett? – powtórzył niczym echo jej pytanie, wpatrując się

wniązuwagą.

Zmrużyłteswojeniezwykłeoczyicofnąłsięokrok.
Redniewiedziałem,żetupracujesz.
Nie wiedział może naprawdę trafił tu przez przypadek.

Może jej nie poszukiwał. Po tylu latach po co? Wszystko to
byłokoszmarnymkaprysemlosu.

Jednaktonjegogłosuprzyprawiłjąouciskwdołku;uświado-

miłasobie,żejestzupełniesama.Loiusedawnojużwyszła.

Ajaniewiedziałam,żepracujeszdlaNairaMoreny.
Skrzywił usta w grymasie przypominacym uśmiech, pozba-

wionyjednakodrobinyciepła.Jegowzrokzdawałsięjąprzeszy-
wać.

NiepracutojajestemNairoMoreno.Przyjechałemspo-

tkaćsięzpaniąCavalliero.OchmojadrogaRed–Uśmiech-
nął się szerzej. – Myślałaś, że chciałem się z tobą spotkać? Że
ścigałbymciępotylulatach?

Tak, brała pod uwagę taką możliwość, widział to na jej pięk-

nejtwarzy.Młodadziewczyna,którąznałniegdyśjakoRed,za-
wszemiałazadatkinaładnąkobietę,alenigdysięniespodzie-
wał,żewyrośnienakogośtakpociągacego.

Kuszący tyłeczek stanowił jedynie drobną część szczupłej,

zgrabnejfigury,podkreślonejprzezkremowąkoronkowąbluz
i granatową obcisłą spódnicę. Włosy, których niegdysiejszy ja-
skrawy kolor był źródłem jej przezwiska, odznaczały się teraz
subtelniejszym odcieniem, choć gdzieniegdzie można było do-
strzecczerwień.Telekkoskośneorzechoweoczywydawałysię
jeszczebardziejkocieniżkiedyś.

Otrząsnął się gwałtownie z tych myśli. Była ostatnią osobą,

której obecności pragnąłby w swoim świecie. Czyż niemal nie
zrujnowałamużyciatylelattemu?Młodszyodekadęiowiele
bardziejnaiwny,zaryzykowałwszystkodlakilkunocybezmyśl-
nejnamiętności.Byłnawetbliskitego,bydaćjejcząstkęswego
serca, a odkrył, że jest dla niej niczym; wystarczyła obietnica
nagrodyzainformację.

Zabrałoby mi to sporo czasu, nie sądzisz? Dziesięć lat. Po

background image

co miałbym znów się z tobą zobaczyć? Możesz być spokojna,
Red.Nieszukamciebie,tylkotwojejszefowej.

Mojejszefowej?
Si.PaniRoseCavalliero.Projektantkitych
Wskazał dwie piękne suknie ślubne na manekinach w kącie

pracowni. No tak, uświadomiła sobie Rose, zjawił się, by omó-
wićprojektsukniślubnejswojejsiostry.Aleświadomość,żebie-
rzejązarecepcjonistkę,żesięniezorientowałwznaczeniusło-
waScarlettwnazwiejejfirmyMyślotymzleceniuteżniepo-
mogła.

O,nie!Niemogładlaniegopracować!Owszem,oznaczałoby

to dla niej ogromną szansę, ale czy było warto? Żadne pienią-
dzeniestanowiłybyrekompensatyzaczasspędzonyzJettem–
ztymNairemMoreno,jaksięteraznazywał.Nawetjeśliniepa-
łał chęcią zemsty, to i tak widziała, że zachowuje wobec niej
grzecznośćtylkoznajwyższymtrudem.

Alejakmiałaztegowybrnąć?
Więcgdzieonajest?–spytałchłodnoiobcesowo.
Dostrzegłamrocznygniewwjegooczachipoczuła,jakzasy-

cha jej w ustach. Gdyby się tylko wcześniej dowiedziała, kim
jest naprawdę ten Nairo Moreno, nigdy nie zgodziłaby się na
spotkanie.

Aleonnieuświadamiałsobie,kimjestona.Wciążuważał,że

tylko recepcjonistką. Przez chwilę pragnęła przytrzeć mu nosa
iwyjaśnić,żetoonajestwłaścicielkątegobiznesuiprojektant-
ką, z którą tak bardzo pragnął się widzieć, ale przeważył in-
stynkt samozachowawczy. Jedyne, czego pragnęła, to pozbyć
sięgo,zanimznówulegniejegozgubnemuwpływowi.

Niemogładziśprzyjść.Jejmatkajestchora.
Poniekądbyłatoprawda.
Nie pomyślała o tym, żeby mnie uprzedzić? – Nie krył już

gniewu.–Niejesttodobrapraktykawbiznesie.

Tonagłasytuacja.Wezwanojąniespodziewanie.
Rozumiem.
Tongłosutemuprzeczył,kiedyMorenoodsunąłnieskazitelnie

białymankietkoszuliispojrzałnaplatynowyzegarek,naktóry
znanyjejkiedyśczłowieknigdybysobieniemógłpozwolić.

background image

ChybażePoczułanaplecachlodowatezimno,przypomina-

jącsobiepowód,dlaktóregoodniegouciekła,mrocznośćświa-
ta,wktórykiedyśwpadła.

Jestempewna,żesięskontaktuje
Kiedyjużcośwymyślę,jakprzyszłojejdogłowy.Kiedyznaj

wymówkę,bynieprzyjmowaćtegozlecenia.Terazpragnęłaje-
dyniepozbyćsięgozeswojegożycia.Tymrazemnadobre.

Będęczekałnawiadomość.
Gniewbicyztychsłówprzemieniłsięwniewypowiedzia

groźbę. Rose poczuła w sercu ucisk, który niemal pozbawił ją
tchu.

Przekażęjej–odparłaniemalpiskliwie.
Niezdolna spojrzeć w te zimne i przenikliwe oczy, Rose po-

spieszyładodrzwi;bałasięfizycznegokontaktuztymmężczy-
zną, dotyku jego dłoni. Nie chciała wspominać niczego, co się
z nimi wiązało, a myśl, że mógłby znaleźć się tuż obok niej,
przyprawiałająodrżenie.

Zróbto.
ObserwująctęnowąRed,jakpodchodzidodrzwiiotwieraje

gwałtownym ruchem, przyszło mu do głowy, że ten dzień nie
przebiegł po jego myśli. Dostrzegał opór w każdej cząstce jej
szczupłego ciała. Zamiast spotkania z projektantką musiał
zmierzyć się ze wspomnieniami przeszłości, rzekomo już po-
grzebanej.Musiałsobieprzypomnieć,jaktadziewczynawywró-
ciła jego życie do góry nogami, oczerniając jego imię, gdy on
walczyłoodzyskanieojcowskiegoszacunku,apotemgoporzu-
ciła.Musiałsobieprzypomniećdotykjejskóry,ciepłociała,kie-
dytuliłasiędoniegonaprowizorycznymłóżku,jedynymsprzę-
ciewichpokoju.Wciążwyczuwałjejcharakterystycznyzapach,
nawetstłumionyprzezwońperfum,izbudziłotownimdawno
zapomnianygłód,któryprzezostatniedziesięćlatstarałsięwy-
mazaćzpamięci.

Gdy tylko się z nią spotkam – odparła, jakby dając mu do

zrozumienia, by wreszcie sobie poszedł, a on właśnie dlatego
zwlekał.

Też tego doznawała, tej fali wspomnień. Uwidaczniało się to

najejtwarzy,wjejoczach.Oddychałanienaturalnie,dostrzegał

background image

też przyspieszony i nierówny puls na jej szyi. Reakcja, z któ
musiałsięzmagać,kazałamutkwićwmiejscuzamiastpopro-
stuwyjść.

Zawszezachowujesiętaknieprofesjonalnie?–spytałlodo-

wato,zauważającdrgnieniejejust.

Jakim cudem pamiętał po tylu latach ich smak, słodką ule-

głośćwarg?

Mamnóstwoobowiązków.Czasemniemożesobieznimi

poradzić.

Jestgotowaryzykowaćutratęważnegozlecenia?
Rose drgnęła. Jeszcze przed chwilą traktowała to wszystko

jako życiową szansę, która wydowała na jej biurku niczym
paczka obwiązana złotą tasiemką. Kiedy jednak ją otworzyła,
znalazławśrodkutylkocuchcypopiółzjadowitymwężemna
dnie.

Musiałasięjakośwykaraskaćztegokontraktu,alechwilowo

pragnęłapozbyćsięJetta–czyNaira,jaknależałogochybana-
zywać – ze swej prywatnej przestrzeni, by się spokojnie zasta-
nowić, jak sobie z tym problemem poradzić, nie narażając na
szwankzawodowejreputacji.

Nie mogę o tym mówić. – Fakt, że była to najuczciwsza

rzecz,jakąpowiedziała,nadałmocjejgłosowi.–Więcjeślipo-
zwoliszchciałabym,żebyśwyszedł.

Jegodiabelskiuśmiechprzyprawiłjąodreszcz.
Aledopierocosięodnaleźliśmy.–Kpinawjegogłosieprzy-

pominałatruciznę.

Nie tęskniłeś za mną przez ostatnie dziesięć lat. – Za-

brzmiało to tak, jakby tego żałowała, a nie chciała za żadne
skarby,bypomyślał,żeonazanimtęskniła,nawetjeślibyłato
prawda. – Szkoda, że nie mogę powiedzieć, że cieszę się z na-
szegospotkania,alebymskłamała.Inaprawdęmuszęciępro-
sić, żebyś wyszedł. Mamy dziś wieczorem pokaz sukien ślub-
nych.Powinnamsięjużprzygotować.

To, że chciała mu zaleźć za skórę, wyjątkowo go irytowało.

Tak, zalazła mu za skórę w przeszłości w całkowicie odmienny
sposób.Pozwoliłjejrobićzeswoimsercemto,naconiepozwo-
liłżadnejinnejkobiecie–możezwyjątkiemEsmeraldy.Alete-

background image

raz, kiedy znów się spotkali, ona chciała się go jak najszybciej
pozbyć.

Pokusa,bytrwaćuparciewmiejscu,byłatrudnadoprzezwy-

ciężenia.Uświadomiłsobiejednak,żeniemusichwilowonicze-
gorobić.Znałmiejscejejpobytu;niemogłanigdzieuciec.Miał
dośćczasu,bydowiedziećsięoniejwięcej,dziękiczemumógł-
by potem działać w sposób, który przyniósłby mu największą
satysfakcję.Wstrząsnąćposadamijejżycia,takjakonatozrobi-
ła, porzucając go w sytuacji, z którą musiał się potem zmagać
latami.

Skinąłtylkogłowąwodpowiedzinajejciętąuwagę.Wyraźnie

sięodprężyła,uważając,żeudałojejsiępozbyćnieproszonego
gościa.Rozbawiłogoto.

PowieszpaniCavalliero,żezjawiłemsięnaumówionespo-

tkanie?Oczekujęteż,żespotkamysięprzypierwszejsposobno-
ści.

Miał ochotę dać sobie spokój z projektantką i zająć się od

razutym,czegopragnął–wyrównaniemrachunkówzkobietą,
którąznałjakoRed.ObiecałjednakEsmeraldzieiniezamierzał
ryzykowaćzdrowiasiostry.

Postanowił więc, że najpierw dopilnuje tej przeklętej sukni –

przedmiotu marzeń jego siostry – a potem policzy się z Red.
Czekałnatojużdziesięćlat,więcmógłpoczekaćtrochędłużej.

Wspomnieniaznówrozgorzaływnimniepowstrzymanympło-

mieniem,kiedytakstałaprzydrzwiachzbuntowniczouniesio-
nąbrodą.Ztrudemnadsobąpanował.

Przystanął gwałtownie, jakby nogi odwiły mu posłuszeń-

stwa. Dostrzegł napięcie jej mięśni; wciągnęła brzuch, a jej
piersiuwydatniłysiętymbardziej.

Red
Gdyby tylko wiedział, jak bardzo nienawidziła tego czułego

niegdyś określenia. Jego spojrzenie przykuwało ją do miejsca,
nie pozwalało odwrócić wzroku, choć zdawało się przenikać ją
nawylot.Uniósłpowolirękęidotknąłjejtwarzy;koniuszkijego
palcówmusnęłyleciutkojejpoliczki.

Nigdy nie przypuszczałem, że kiedykolwiek cię zobaczę –

wyznał.–Tointeresucespotkaćsięwtensposób.

background image

Interesucenieokreśliłabymtaktego.
Już bardziej jako coś druzgocego i wstrząsacego. Tyle

razymarzyłaotymspotkaniu–ibałasięgojednocześnie.

Muszęcijednakcośpowiedzieć.Niejestemjużtakimczło-

wiekiem,jakimbyłemniegdyś.

Widzę.JeślinaprawdęnazywaszsięMoreno–rzuciławyzy-

waco.

Jetttakiemianowtedynosiłem.Morenotomojenazwisko

rodowe,choćwtedysięnimnieposługiwałem

Naglejegonastrójsięzmienił,oczymupociemniały.
Wypuścilimnie–powiedział.–Niemielidowodów.
Zdawkowytongłosukłóciłsięznapięciemmalucymsięna

twarzy.JakimcudemJettstałsiętymNairemMoreno?

Stocego przed nią mężczyznę dzieliły lata świetlne od dzi-

kiego młodzieńca, którego kiedyś znała. Tego, który skradł jej
serce,byzłamaćjebrutalniekilkatygodnipóźniej.Czynapraw-
dębyłczłonkiemhiszpańskiejarystokratycznejrodziny,czyteż
– poczuła na plecach nieprzyjemny dreszcz – kupował matek
ipozycjędziękitemuwszystkiemu,corobiłodczasuichrozsta-
nia? Przeszedł długą drogę w ciągu tych dziesięciu lat, co mo-
gło świadczyć o jego bezwzględności. Nie chciała się w to za-
głębiać. Stanowiło to też doskonały powód, by wykręcić się od
projektowaniasuknidlakogokolwiekwjegorodzinie.

Niepowiesznikomuotym,żesiękiedyśznaliśmy.–Zostało

towypowiedzianelodowatymtonemizawierałowsobieniewąt-
pliwągroźbę.–NawetpaniCavalliero.

Wątpię,czychciałabywiedzieć.–Zwłaszczawsytuacji,kie-

dy znała już każdy mroczny szczegół dotyczący Naira Moreny
iżałowałatego.–Niepowiemjej.

Pamiętajotym.
Jego palec, który czuła na policzku, zsunął się do kącika jej

ust, a przymrużone oczy śledziły bacznie każde drgnienie twa-
rzy.

Rosepragnęłasięcofnąć,uciecprzedtymdotykiem,ajedno-

cześniewydawałjejsięontakiznajomy,przywołującwspomnie-
niajegodłoninajejskórze,smakujegoust

Nie,niemogłanatopozwolić.

background image

Zabierzrękęzmojejtwarzy–wysyczała,broniącsięprzez

własnymiuczuciami,jakiprzednim.–Niepozwoliłamsiędoty-
kać

Roześmiałsięcichoiznówprzesunąłpalcamipojejpoliczku.
Powiedziałam: nie rób tego! – Tym razem szarpła gwał-

towniegłową.

Odsunąłpowoliręce.
Maszskłonnośćdoprzesadnejreakcji,querida. Kiedyś tak

nie było. Pamiętam czas, kiedy błagałaś mnie, żebym cię doty-
kał.

Maszdoskonałąpamięć.Tobyłodawnotemu.
Niedośćdawno.–Jegouśmiechzniknął.–Pewnychrzeczy

sięniezapomina.

Naprawdę? Obawiam się, że moje wspomnienia nie są tak

żywe jak twoje. – Odsuła się od niego, ponownie otwierając
drzwi.–Przekażęszefowejtwojąwiadomość.

Ztrudemwypowiedziałatesłowa,próbującstłumićwrażenie,

jakiewywołałjegodelikatnydotyk,którypaliłjąwskórę.Popa-
trzyła na niego i ujrzała swoje odbicie w tych błyszczących
oczach;poczuła,jakuginająsiępodniąnogi.

Powtórzęjejwszystkocopowiedziałeś.
Prócztego,żeznałaśmniewcześniej.
Jakzdołałnasycićtakśmiertelnątruciznątychkilkasłów?Oj-

czym, od którego uciekła i wydowała w squacie, też potrafił
jejgrozić,alenigdyniewzbudziłwniejtakiegostrachujakte-
raztenczłowiek.

Prócztego–odparłaniepewnie.
Przez jedną niebezpieczną chwilę jego palce znajdowały się

blisko jej twarzy, potem jednak opuścił rękę. Uśmiechnął się
iniebyłowtymanicieniaemocji.

Dozobaczenia,Red.
Wątpię.
Wymamrotałatowpustkę.Zniknąłwciemnościideszczu,na-

wetsięnieoglądając.Mającwrażenie,żetylkosprzeciwwobec
jego obecności ją podtrzymywał, Red oparła się o ścianę i za-
mknęładrzwi.

Odszedł.Byłabezpieczna,wolna–narazie.

background image

Wiedziała jednak, że to tylko tymczasowe ułaskawienie. Nie

mogławżadensposóbwykluczyćzeswegożyciaJetta–podpo-
staciąNairaMoreny–wsytuacji,gdywciążchciałsięspotkać
z Rose Cavalliero. Na razie nie miał pocia, że to ona jest tą
Rose, z którą chciał się spotkać, ale zdawała sobie sprawę, że
niepotrwatodługoiżeprędzejczypóźniejsiędomyśli.

Musiałasięgopozbyć;niemogłapozwolić,byingerowałwjej

życie.Niezewzględunaprzeszłość,tylkoszokucewrażenie,
którewciążnaniejrobił.

Uniosła dłoń i dotknęła miejsca, w którym spoczywał koniu-

szekjegopalca.Niemalsięspodziewała,żezostawinajejskó-
rzeznamię,oznakęposiadania.Przecieżzrobiłtodawnotemu.
Naznaczył jej życie i spętał emocjonalnym i seksualnym łańcu-
chem,któregoniepotrafiłazerwać.Nawetteraz,potylulatach,
potrafił wtargnąć w jej życie; wiedziała, że jeśli nie będzie do-
statecznieostrożna,toczłowiektenznowujezniszczy.

background image

ROZDZIAŁDRUGI

Nigdynienależałojejdotykać.
Nairo skręcił w stronę najbliższego wolnego miejsca na par-

kingu,nacisnąłgwałtowniehamulecizgasiłsilnik.Niepotrafił
sięskupićprzezcałepopołudnie;miałwrażenie,żejestnagra-
nicyszaleństwa.Opuszkipalcówwciążpaliłygoodtamtegodo-
tyku, choć upłyły godziny od chwili, w której rozstał się
z Red. Był przekonany, że gdyby przysunął dłoń do twarzy, po-
czułbywońjejciała.

Amożedlatego,żejejzapachotaczałgozawsze,gdytylkoso-

bieuświadomił,kimjesttakobieta.Takjakwtedy,kiedyzostali
kochankami.Wsquaciemyłasięcodziennie,nawetwlodowatej
wodzie,itylkowońjejskórystanowiłacośświeżegoiczystego
wtymmałymbrudnympokoikuzwanymdomem.

Kiedybudziłsiękażdegoranka,aonatuliłasiędoniego,gdy

jej włosy, czerwieńsze niż teraz, opadały jej na twarz, odnosił
wrażenie,żeżyciejestwartezachodu–wmomencie,gdymiał
codotegopoważnewątpliwości.

Też miała swoje problemy. Uciekając od ojczyma, który ją

prześladował, od matki niezdolnej ją chronić, dawała mu po-
wód,bysięprzebudzić–choćbydlatego,żemógłwziąćjąwra-
mionaiulecnamiętnościpacejmuduszę,ilekroćjejdotykał.

Myślałnawetotym,żebyodmienićdlaniejwłasneżycie.
Dlaniejha!
Otworzył drzwi sali, gdzie odbywał się pokaz strojów ślub-

nych.

Tak, myślał o tym, by zmienić swoje życie, poczynił nawet

pewne kroki a ona po prostu go porzuciła, nie oglądając się
za siebie. No i przy okazji zrobiła coś, co niemal zrujnowało
jegoszansęodbudowaniakruchychrelacjizrodziną.

To pace wspomnienie niemal sprawiło, że zapragnął stąd

odejść. Nie chciał mieć z Red więcej do czynienia – a mimo to

background image

niepotrafiłwyrzucićjejzmyśli.Jejzdrada,dezercja,domagały
sięjakiegośodwetu,amimotoonsamniemiałnajmniejszego
zamiaruwikłaćsięwjakikolwiekzwiązekztąkobietą.Właśnie
odzyskałtrochęspokojupodziesięcioletniejciężkiejpracy.Na-
prawdę chciał wsuwać głowę w paszczę lwa i ryzykować
wszystkoodnowa?

JednakpętałagoobietnicazłożonaEsmeraldzie.Przysiągł,że

zapewnijejusługitejprojektantki,iniezamierzałcofaćdanego
słowa.Postanowił,żedopieropotem–kiedyjużzrealizujekon-
traktizapewnisiostrzeszczęście–pomyśliotym,jakpoliczyć
sięzRed.

Dźwięk niezliczonych głosów dobiegacych z końca koryta-

rza powiedział mu, gdzie odbywa się impreza; ruszył w stro
oszklonychdrzwi.

Uderzyłgogwarrozmówimocnafalaperfum,przyprawia-

caniemalozawrótgłowy.Wsaliroiłosięodkobietwkażdym
wieku. Pośrodku umieszczono niewielki wybieg z ciężką czer-
wonązasłonąnakońcu.Wszystkoto–kwiaty,suknie,garnitury
–przypominałokalejdoskop.

Ateraz,panieipanowie,mamydlawascośspecjalnego
Nairozakląłnadźwiękznajomegogłosu.Znowutubyła.Ko-

bieta,którąznałjakoRed.

Jeśli wcześniej czuł, że wyrosła na piękną kobietę, kiedy uj-

rzał ją po raz pierwszy w salonie, to teraz przeszła jego naj-
śmielszeoczekiwania.Szykownaielegancka,miałanasobieje-
dwabnąniebieskąsukienkę,prostąipozbawionąrękawów,któ-
ra przylegała uroczo do jej ciała, począwszy od szyi, poprzez
krągłość piersi i bioder, aż do kolan, odsłaniając zapiera
dech w piersiach zgrabność nóg. Szpilki pod kolor sukienki.
Całytenefektsprawił,żeNairozacisnąłpięściiwepchnąłjedo
kieszeni spodni, starając się zapanować nad natychmiasto
iprymitywnąreakcją.

Wydawałomusię,żejużdawnowyrzuciłjązmyśli.Starałsię

zrobićtozawszelkącenę,alewystarczyłojednospojrzenie,je-
den dotyk, by się przekonać, dlaczego jest tak zafascynowany.
Potrafiła go oczarować jako chuda dziewczyna, a teraz, kiedy
była dorosła i dojrzała, ogarnął go głód, jakiego nie odczuwał

background image

jużoddawna.Byłniegdyśnaiwnyiprzypisywałswepragnienie
cieplejszymuczuciom,ponieważ,niczymgłupiec,wierzyłwich
istnienie.Przekonałsięniebawem,jakbardzosięmylił.

Nie chciał teraz wspominać, jak to kiedyś ujmował szczupłą

stopę,podnosiłdousticałowałdelikatnepalce,apotemposu-
wałsiędalej,ażdomiejsca,gdzienogiznikałypodsukien

ijeszczedalej.
Poczuł niechciany żar zalewacy mu ciało w odpowiedzi na

tenerotycznyobraz,którytrzymałgowswychkleszczach.Po-
kręcił energicznie głową, by się od niego uwolnić, i zwrócił na
siebieuwagęstocychobokkobiet.

Nairo postanowił je ignorować – żadna go nie interesowała

z wyjątkiem Red – i projektantki, gdziekolwiek przebywała.
Skierowałwzroknawybieginaosobęzrudymiwłosamibłysz-
czącymiwświetlereflektorów.

Patrzył,jakpodnosimikrofonioznajmia:
Tak jak powiedziałam prawdziwa niespodzianka. Po raz

pierwszy wyłączny pokaz moich propozycji na nadchodzą
wiosnę.

W głowie Nairo eksplodowały słowa: „pokaz moich propozy-

cji”.

Oczywiście – był kompletnym idiotą. Jak mógł się nie domy-

ślić?Miałtoprzedoczami,alebyłtakskupionynaswojejmisji
w imieniu Esmeraldy – i tak zaskoczony spotkaniem z Red po
tylulatach–żezawiodłagointeligencja.

Red. Scarlett. Nazwa nad witryną małego butiku. A projek-

tantkanazywałasięRoseCavalliero.

Rosered.Różaczerwona.Scarlett.Szkarłat.
Aksamitne zasłony rozsuły się i przy akompaniamencie

westchnień zachwytu pojawiła się modelka. Strój, który miała
na sobie, była arcydziełem koronek i jedwabiu; istna suknia
ślubnazbajki.

Spojrzałnaniątylkoprzelotnie,skupiająccałąuwagęnako-

biecie,którastałaobokwybieguzmikrofonemwrękuimówiła
otrenach,koralikach,gorsetach

Myślałtylkootym,żeona–Red–totakżeRoseCavalliero
UtalentowanaprojektantkaodScarlett,ta,któramiałastwo-

background image

rzyćwymarzonąsuknięślubnądlajegosiostry.

Kobieta,którąznałkiedyśjakoRedPrzyjechałdoLondynu,

żebysięzniąspotkaćinawićnawyjazddoHiszpanii.

Naglewydałosię,żetasalaprzepełnionakobiecościąiwonią

perfumzaciskasięwokółniego,aświatłaprzygasają.Takdale-
ko od pokoi jego rodzinnego domu, gdzie mieszkał jako chło-
piec. Stara budowla o wysokich ścianach, jakże mylnie nazwa-
na Castillo Corazon – zamkiem serca! Ale wrażenie uwięzienia
byłoidentyczne.

Jako kilkunastolatek doznawał tego uczucia osaczenia, kiedy

jegonowamacochanalegała,byspotykałsięzjejprzyjaciółka-
mi–żonamialbocórkamiznajomych;niektórebyłyniegdysiej-
szymi czy obecnymi kochankami ojca. Otaczały go niczym ja-
skrawo pomalowane drapieżniki. Szybko nauczył się odróżniać
szczerośćodudawania.

Albotakmusięwydawało.
Nie dostrzegł sekretów w zielonych oczach Red, ale zaznał

bóluzdrady,kiedydowiedziałsięprawdy.

Adlastarszejwiekiempannymłodejteneleganckikrój
Jejgłosbyłpewnyiczysty,aletoniekobietęnawybieguwi-

dział w tej chwili Nairo. Widział tę, którą spotkał tego ranka
wsalonie.

Dodiabła,oszukałagonawetwtedy.Wiedziała,kimjest,ito,

żeprzyjechał,bysięzniąspotkać,amimotopozwoliłamuwie-
rzyć,żejesttylkorecepcjonistką,aRoseCavallierotozupełnie
ktośinny.

Miałaszansępowiedziećmuprawdę,alezniejnieskorzysta-

ła.Zachowaławszystkodlasiebie,apotemodprawiłagozapo-
mocąkrótkiegoilakonicznegomejla.

Przypomniał sobie wiadomość, którą półtorej godziny wcze-

śniej dostał w swoim apartamencie. Rose Cavalliero było przy-
kro, ale niestety nie mogła się z nim spotkać. Przeprosiła za
niedogodność,alewtejchwiliniebyławstanieprzyjmowaćko-
lejnych zawień. Wyraziła ubolewanie, że niepotrzebnie faty-
gowałsiędoLondynu,aleniestetymusiałasięzająćswojąmat-

Grzecznie, ale stanowcze. Oznaczało to tylko, że ma coś do

background image

ukrycia.

A to główna atrakcja naszej wiosennej kolekcji. Nazwałam

jąKsiężniczkąŚlubną.

Może sprawił to szmer podziwu, w każdym razie Nairo spoj-

rzałnajeszczejednąmodelkę,którawyłoniłasięzzakurtyny.

Terazzrozumiał,dlaczegoEsmeraldatakbardzoupierałasię

przytejwłaśnieprojektantce.Takobietamogłaprzemienićjego
nieśmiałąsiostręwolśniewacąpiękność–wksiężniczkę,jaką
miałasięstać–adziękitemuEsmeraldamogłabystawićczoło
krytycznejiwymagacejrodzinieksięciaOscara.Byłtowinien
Esmeraldzie.

Nagle pojawiło się wspomnienie. Postać jego siostry, kiedy

wróciłzArgentyny,dokądwysłałgoojciecwramachpokutyza
młodzieńczy bunt. Dziewczyna, zawsze szczupła, przypominała
kruchego,maleńkiegoptaszka.Bałsięjąobjąć.Uświadomiłso-
biezbólemiwyrzutamisumienia,żeEsmeraldacierpinaano-
reksję. Dopiero po wielu miesiącach zdołał ją nawić, by za-
częłajeść.

Ślubowałsobieodczasudoczasu,żenigdywięcejjejnieza-

wiedzie. Że uczyni wszystko, by była szczęśliwa – zdrowa i sil-
na. W tym celu musiał zabrać ze sobą Rose Cavalliero. Nawet
jeślisięokazało,żetokobieta,którąznałprzedlaty.

A kiedy już Red – czy też Rose – znajdzie się w jego zamku

wAndaluzji,będziemógłwyjaśnićwszystko,coniezostałowy-
jaśnione. Pozbędzie się tego niechcianego pożądania, które
wciąż w nim płoło. Nauczy ją, jak to jest być odrzuconym,
gdypojawiasięcoślepszego.

Opierającsięościanę,skrzyżowałręcenapiersiiczekał.
Rosebyłatakskupionanapokazie,żenawetniepatrzyłana

tłum gości. Po chwili jednak, gdy zaprezentowano już ostatnią
suknię,mogłasięodprężyćirozejrzećposali

Właśniewtedygozobaczyła.
Trudnogobyłoniedostrzec.Opierałsięościanę,całyubrany

naczarno,wrozpiętejpodszyjąkoszuli.Przypominałwielkiego
drapieżnegoptaka.

Musiałprzeczytaćmejla,któregomuprzesłała,próbującwy-

kręcić się od zlecenia. Zignorował go jednak. Nie chciała mu

background image

powiedzieć,kimjest–kimnaprawdęjestprojektantkaRoseCa-
valliero – ale bezskutecznie, jak się zdawało. Bo teraz tu był –
iczekałniczymmrocznywartownikprzydrzwiach.

Rose!
PaniCavalliero!
Nieświadoma

otoczenia

Rose

zamrugała

gwałtownie.

W pierwszym rzędzie widowni siedzieli goście specjalni, czyli
reporterzy, zaproszeni w nadziei, że zapewnią kolekcji odpo-
wiednią reklamę, ta zaś pomoże jej ocalić biznes, zapłacić
czynsz za następne dwanaście miesięcy, zapewnić matce miej-
scedożyciaiwypoczynkupowyczerpucejchemioterapii.

Oderwałaspojrzenieodmrocznejpostaciprzydrzwiachisku-

piłauwagęnapierwszymreporterze,którypodniósłsięzmiej-
sca–znanymdziennikarzupracucymdlaekskluzywnegoma-
gazynumodowego.

Mapanjakieśpytanie?Zchęciąodpowiem.
Miłotosłyszeć.
Nie były to słowa tego reportera, tylko kobiety o blond wło-

sach,którejwcześniejniezauważyła.Rosepoczuła,jakprzyga-
sawniejserce.Znałatęosobęiwiedziała,cosięświęci.

Czy nie jest ironią losu, że przedstawia pani w tej chwili

ślubnąkolekcję,krótkomówiąc,„żylidługoiszczęśliwie”,pod-
czasgdypaniwłasnahistoriajesttakodmienna?

Tazłośliwośćpaliłaniczymkwas.RoserozpoznałaGeraldine

Somerset,którąwidziałanajednymzprzyjęćuAndrew.Wszy-
scyoczekiwali,żebędziejegonarzeczoną,zanimpoznałRose.

Niewiem,ocochodzi.
Och,wręczprzeciwnie.
Geraldinewzięładorękigazetęleżącąnajejkrześle.Roseod

razudostrzegła,cotozabrukowiec.Kobietarozłożyłagoipo-
machała nim nad głową, żeby wszyscy mogli zobaczyć nagłó-
wek:„Spełniamarzeniaczykoszmary?”.

Rosewiedziałanawet,jakiezamieszczonotamzdjęcia.Znala-

złaegzemplarztegoszmatławcawswojejskrzyncenalistynie-
spełna tydzień wcześniej. Obok tekstu widniała fotografia An-
drew; miał spuszczoną głowę i był ponury. I druga, przedsta-
wiacaRose,którawchodziłapewnymkrokiemdoswojegosa-

background image

lonu. Nazwa Scarlett została wyostrzona i pogrubiona. Zdjęcie
zrobiono krótko po tym, jak wiadomość o zerwanych zaczy-
nachiodwołanymślubietrafiładoprasy.

Chcielibyściekupićsuknięślubnąodkobiety,któraodwoła-

ławłasnyślubnatrzydniprzedceremonią?–spytałaGeraldi-
ne. – Powierzylibyście oprawę najważniejszego dnia w swoim
życiu albo dnia swojej córki komuś, kto porzucił narzeczonego
przyołtarzu?

Tonietak–zaprotestowałaRose.
„Spełniamarzeniaczykoszmary”?–oświadczyłaGeraldine,

bardzodumnaznagłówka,którysamapewnieskomponowała.

Nieulegałowątpliwości,żeosiągnęłaefekt,ojakijejchodzi-

ło. Nastrój zmienił się diametralnie. Zamiast głosów podziwu
słychać było teraz krytyczne komentarze. Ludzie już odsuwali
krzesła.

To nie ma nic wspólnego z moją pracą! – przekonywała

Rose,alenapróżno.WszystkojużsięzmieniłozasprawąGeral-
dine,nagłówkaiodpowiednichzdjęć.

Rosezapomniałajużotym,żeNairotujestiżeprzyglądasię

wszystkiemu. Teraz spojrzała w jego stronę i dostrzegła, jak
mruży oczy i zaciska zmysłowe usta w twardą linię. Ściągnął
brwiwsposób,któryjąprzeraził.

Nie patrząc na nią, wyprostował się, po czym stanął, wysoki

imroczny,rozglądającsięposali.

Ta kobieta przynosi nieszczęście, zatruwa wszystko, czego

dotknie. – Geraldine znów się rozpalała, wymachując gazetą. –
Ktochciałby,żebyprojektowaładlaniegosuknię

Ja.
Przez wrzawę panucą w sali przedarł się zimny i wyraźny

głos.Zapadłacisza.Obecniznieruchomieli,kiedyNairowystą-
pił naprzód; przypominał drapieżnika. Ludzie rozstąpili się
przedniminawetGeraldinezastygławmiejscu,niemogącwy-
dusićzsiebiesłowa.

Rosesięniedziwiła.NairoMorenorobiłwrażeniesamąswo

obecnością.Poczuła,jakoddechutykajejwkrtani.

Powiedziałem, że ja bym chciał. – Stanął przy Geraldine,

wyrwał jej gazetę, zgniótł ją bezlitośnie i odrzucił, nie kryjąc

background image

pogardy. – Zleciłbym pannie Cavalliero zaprojektowanie sukni
dlakogoś,kogokocham.Każdy,ktomaoczy,zrobiłbytosamo,
prawda?–Powiódłwyzywacymspojrzeniempotłumie.–Tylko
głupiec by nie dostrzegł, że panna Cavalleiro jest niezwykle
utalentowana.Żadenzemnieekspert

Rosepatrzyłazdumiona,jakwzruszaramionamiwgeścieau-

toironii.TenJett,któregoznała,nigdynieprzyznałbysiędosła-
bości. Ale teraz podziałało. Kobiety stoce tuż obok niego za-
częłysięuśmiechać.Niektóreskiłygłowami.

alenawetjawidzę,żetesuknietodziełasztuki.
Uświadomiła sobie, że ten mężczyzna trzyma wszystkich

wgarści.ObciłfalędezaprobatywywołanąprzezGeraldine.

PannoCavalliero
Przysunąłsiębliżejiwyciągnąłrękę,aonadopieropochwili

zorientowałasię,żechcejejpomóczejśćzwybiegu.Potrzebo-
wałapomocy,jegosiły,alegdyzacisnąłdłońnajejpalcach,po-
czułagwałtownązmianę,jakbyprzebiegłprzezniąprąd.Miała
wrażenie, że cofa się o całe lata, do tych dni, gdy była głupią,
nabuzowaną hormonami nastolatką. Gdy oddała Jettowi swoje
serce, duszę, dziewictwo. Teraz wystarczył jedynie jego dotyk,
bystaławpłomieniach.Jejpoliczkipaliłrumieniec.

Możemy teraz porozmawiać o sukni, którą zaprojektuje

panidlamojejsiostry?

Rose wiedziała, że wszyscy na nią patrzą i że może udzielić

tylkojednejodpowiedzi.Ocaliłjejreputacjęifirmę,atrzaśnię-
ciedrzwiamidowodziłoniedwuznacznie,żeGeraldineprzyzna-
łasiędoporażkiiwyszłazsali.

Rose dosłyszała, z jakim naciskiem wywił słowo „teraz”.

Wiedział, że próbuje się wykręcić od tego zlecenia. Zlecenia,
któreoznaczałoby,żemusipracowaćznimidlaniego.

Ale ona już tego doświadczyła, kiedy Nairo wydawał się jej

zbawcą,aokazałosię,żejestzagrożeniem,przedktórymztru-
demuciekła.Więcczyterazzostałaocalona,czywpadławpu-
łapkę? Oferował jej wolność czy może schwytał ją w starannie
utkaną sieć? Naprawdę chciał, żeby zaprojektowała suknię dla
jegosiostryczyteżchodziłoocośinnego?

Wtejchwilijednakjawiłjejsięjakowybawca–takwkażdym

background image

raziewszyscysądzili.Wiedziała,żeniemawyboruimusiudzie-
lićmuodpowiedzi.

Panno Cavalliero? – zwrócił się do niej łagodnie, ale gdy

spojrzałamuwoczy,niedostrzegławnichanicieniałagodno-
ści,tylkochłódibezwzględnądeterminację–ostrzeżenie,żeje-
śli nie zrobi tego, czego od niej chce, to jego misja ratunkowa
przemienisięwcałkowitądestrukcję.

Musiałatańczyćtak,jakjejzagrał.Jużwcześniejjejżyciepeł-

ne było problemów, ale teraz miała wrażenie, że uciekając
przed trudnościami, trafia w obcia innego przeciwnika, z ja-
kim nigdy nie miała do czynienia. Z deszczu pod rynnę, ale co
miałazrobić?

Oczywiście, se​ñor Moreno – odparła z drewnianym

uśmiechem.–Zprzyjemnością.

background image

ROZDZIAŁTRZECI

Wbrewtemu,copowiedziałNairo,niezamierzałwtejchwili

dyskutować o sukni ślubnej swojej siostry. Czekał cierpliwie,
podczas gdy Rose rozmawiała z jakimiś kobietami o projekcie
strojuweselnegodlanichalboichcórek.Reklama,jakąjejza-
pewnił,przekonałaje,żeScarletttoodpowiedniwybór.

Rosemusiałaprzyznać,żeniejesttozaskakuce.Dowiedzia-

ła się z internetu, że ślub, który Nairo planuje dla swojej sio-
stry, ma być wydarzeniem towarzyskim roku. Esmeralda Roja
Morenozamierzaławejśćdoarystokratycznejrodzinyaustriac-
kiej.KsiążęOscarSchlieburgbyłnajstarszymsynemksięciaLe-
opoldaMagstein,asamślubzapowiadałsięnauroczystośćnie-
malpaństwową.Kręciłojejsięwgłowienasamąmyślopromo-
cji,jakązapewniłobyjejfirmietakiezlecenie.

Już miała tego przedsmak, kiedy przeglądała listę potencjal-

nychklientów,jakichzyskała.

To był chyba sukces – oznajmił chłodno Nairo po wyjściu

ostatniejklientki.

Sukces?Tomałopowiedziane–odparłaniepewnie.
Takbardzobyłazata,żenieuświadamiałasobiejegoobec-

ności – milczącego obserwatora siedzącego obok wybiegu.
Oszukiwałasię,sądząc,żejużsobieposzedł.Miałnawzględzie
własnyinteresiterazzamierzałżądaćtego,comusięnależało.

Niemal poczuła chłodny powiew na twarzy, kiedy wstał i ru-

szyłwjejstronę;żałowała,żewszyscyjużwyszli.

Dziękujęcizapomoc–wydukała.–Doceniamto.
Jegooczy,ukrytepodpowiekami,niezdradzałyżadnychemo-

cji.

Mojapomocmaswojącenę.
Oczywiście.TobyłNairoMoreno.Człowiek,którywydobyłsię

owłasnychsiłachzniepewnychpoczątkówichżycia,kiedysię
poznali, i który był teraz potężnym i bogatym człowiekiem.

background image

Wszystko,corobił,miałoswojącenę.

Cenę?
Och,niebądźtakaprzerażona–oznajmiłkpiąco.–Niechcę

zażądać twojego ciała w zamian za moje usługi, uciekając się
dojakiejśwspółczesnejwersjidroitduseigneur.

Poczułagoconaskórze.
Nie miałoby to sensu, prawda? – ciągnął. – W końcu do-

świadczyliśmyjużtego,czyżnie,querida?

Przypomnienie,żebylikiedyśkochankamiiżezabrałjejdzie-

wictwo,pozbawiłojąniemalsił;chwyciłasięnajbliższegokrze-
sła.

Tak,znamtozautopsji–rzuciłagniewnie,bynatychmiast

pożałowaćzbytagresywnegotonu.

Mógłocalićjejbiznes,alemógłteżwmgnieniuokagoznisz-

czyć.

Musiała pamiętać, że nie ma już do czynienia z tym samym

Jettem sprzed dziesięciu lat. Ten mężczyzna był zupełnie kimś
innym. Wysoki i muskularny, podczas gdy Jett był szczupły, co
dowodziło,żewsquaciebrakujejedzenia.

I coś jeszcze – był teraz człowiekiem dysponucym władzą

i pieniędzmi. Miał siostrę, która właśnie wchodziła do arysto-
kratycznej rodziny, i matek równie wielki jak to, co posiadali
jej przyszli teściowie. Nie wiedziała, jak do tego doszedł. Nie
chciałasięnadtymzastanawiać,pamiętającjegoniegdysiejsze
planyzdobyciapieniędzy.Jednakwszystkotobudowałowizeru-
nekczłowiekajakżeinnegoniżchudyidługowłosyJett,wktó-
rymbyłakiedyśzakochana,jakjejsięzdawało.

Dzięki Bogu, że wyleczyła się z tego koszmarnego zaurocze-

nia! Jednak blizny, jakie przeszłość pozostawiła na jej duszy,
przypominały, żeby rozgrywać wszystko bardzo ostrożnie. In-
stynkt ostrzegał ją, że Moreno z reguły zwycięża i że jest na-
prawdętrudnymprzeciwnikiem.

Querida – powtórzyła cynicznie. – Jak to się stało, że za-

mieszkałeś nagle w Hiszpanii i szermujesz hiszpańskimi czuło-
ściami?

Nie nagle – sprostował obojętnie. – Zawsze tam mieszka-

łem.MójdomrodzinnyznajdowałsięwAndaluzji.Więcodpo-

background image

czątkumówiłempohiszpańsku.

Nigdynieposługiwałeśsiętymjęzykiemnowiesz,wsqu-

acie.

Niechciałem,byktokolwiekwiedział,kimjestem.
To, że i ona była tym „kimkolwiek”, kto nie powinien nic

onimwiedzieć,wpołączeniuzezwrotemqueridawypowiedzia-
nymwjegorodzimymjęzykutaksarkastycznie,dotknęłojągłę-
boko.

To samo dotyczy ciebie – powiedział. – Kiedy Red Brown

przemieniłasięwbardziejegzotycznąRoseCavalliero?

Poczuła nagły chłód, a gdzieś z zakamarków umysłu dotarło

echo głosu matki tamtego dnia, kiedy zjawiła się w szpitalu,
gdzieJoydochodziładosiebiepobrutalnympobiciuprzezFre-
daBrowna.„Mojawina,kochanie–przyznałaJoy.–Byłamłasa
na przystojną twarz, pociągace ciało, obietnicę wsparcia
Myślałam,żesięzmieni”.

ZawszemiałamnaimięRose–odparłasztywno.–ABrown

tobyłonazwiskomojegoojczyma.Wiesz,żezmieniłamjezra-
dością, jak tylko się dowiedziałam, że mogę to zrobić. Dopiero
wtedy,gdyznówzwiązałamsięzmatką,aonamipowiedziała,
że moim ojcem był włoski artysta, którego poznała na waka-
cjach.EnzoCavalliero.

Kolejny przystojniak, w którym matka się zadurzyła, a który

jąrzucił,gdypojawiłysiękłopoty.Joypróbowałasięznimskon-
taktować, kiedy stwierdziła, że jest w ciąży, ale nigdy się nie
odezwał.

Odtamtejporyposługujęsiętymnazwiskiem,aleniepowi-

nieneś pierwszy rzucać we mnie kamieniem, se​ñor Moreno –
dodała.–Tyteżniewieleosobiemówiłeś.

Jetttobyłoprzezwisko,którenadalimiludziewsquacie.
Rose jednak nie chciała wnikać w przeszłość. Teraźniejszość

nastręczaładośćproblemów.

Więc jaka jest konkretnie cena twojej pomocy? – spytała,

starając się zachować obojętność. – Pomijając zaprojektowanie
sukniślubnejdlatwojejsiostry.

Znaczniewyższa,jakwyczytałazjegoskrzywionychust.Jed-

nakjegoodpowiedźzaskoczyłają.

background image

Oczekuję, że będziesz mieszkała ze mną przez miesiąc

Och, nie chodzi o to – powiedział to z naciskiem, jakby szy-
dząc sobie z reakcji, którą celowo sprowokował. – Wątpię, czy
któreś z nas chciałoby powrócić do tego, co było. Nie poje-
dzieszzemnądoHiszpanii,poznaszEsmeraldę.Będzieszznią
omawiaćszczełyślubu,sukniedruhenitakdalej.

Niedamrady–oznajmiłapospiesznieRose,cieszącsię,że

maprzynajmniejprawdziwypowód,bymuodwić.Niechcia-
łaspędzaćztymczłowiekiemwięcejczasu,niżbyłotoabsolut-
niekonieczne.Jeślimiałazaprojektowaćsukniędlajegosiostry,
to zamierzała to zrobić. Pomna jednak przeszłości, pragnęła
ograniczyć wszystko do biznesu. – Moja matka jest chora. Mó-
więprawdę.

Zmarszczyłciemnebrwi,aonasiędomyśliła,cozarazpowie.

Tylkojemupowiedziałaomolestowaniuprzezojczyma,wiedział
też,żeJoywzięłastronęmężawobliczuoskarżeń.DlategoRed
uciekłazdomuiwpadławramionaczłowieka,którynosiłimię
Jett.

Wtedyonicniepytał.Właśniedlategostraciładlaniegocał-

kowiciegłowę,dokinieotrzymałagorzkiejlekcji.

Izaryzykowałabyśdlaniejswójbiznes?
W sytuacji, kiedy jej matka niczego takiego by dla niej nie

zrobiła.Roseniemogłatemuzaprzeczyć.Musiałoupłynąćwie-
lelat,zanimdoszłodobolesnegopojednania.

Tomojamatka.
Czy postąpiła jak matka, kiedy stała po stronie twojego

ojczyma?–Wjegotoniepojawiłasięjakaśnowanuta,cośszo-
kucodzikiego.

Bardzo tego żałowała. Bała się, była przerażona. Poznała

lossamotnejmatki.Bezpieniędzy,bezwsparcia.

Joy uznała, że jej ratunek to wsparcie mężczyzny, nieważne

jakiego.UwiodłająprzystojnatwarzFredaBrowna.Twarz,któ-
ra skrywała osobowość czarną jak smoła. I Rose musiała przy-
znać, że w pewnym momencie swojego życia zachowała się
identyczniejakmatka.

Kiedy odnalazłam ją powtórnie, była w rozsypce. Brown

traktowałjąjakworektreningowy,bobyłwściekły,żeodniego

background image

uciekłam.

Ototerazchodzi?
Niemarakapiersi.Przeszłaoperację,jestpochemiotera-

pii.Czujesięzkażdymdniemlepiej,aleniechciałabymjejzo-
stawiać,nawet

Dopilnuję, by niczego jej nie brakowało. – Machnął tylko

ręką.–Załatwiępiegniarkęnastałewszystko,czegobędzie
potrzebowała.

Myśl, że Joy będzie miała fachową opiekę, czego ona, Rose,

samaniemogłajejzapewnić,iżenieucierpinatymjejinteres,
przyprawiłająogłębokąulgę.Czułasięwinna,żenawielego-
dzinzostawiamatkęsamąwmałymmieszkanku.Kosztyutrzy-
maniazmuszałyjądopracyponadsiły.Jednakpytanie,dlacze-
goNairooferuje–iżąda–takwiele,sprawiło,żesięzawahała.

Pracujęzazwyczajnainnychzasadach!
Wszystkodziałosięzbytszybko.Zaledwiewczorajnieuświa-

damiała sobie istnienia Naira Moreny, nie wspominając już
otym,żebyłtymchłopcem,któremukiedyśoddałaswenaiwne
serce.

Wózalboprzewóz–odparłbezogródekNairo.
Ajeślisięniezgodzę?
Myślę,żeGeraldinewskażemiinnąprojektantkę.
Nie mogła uwierzyć, że mówi poważnie, ale wystarczyło, że

spojrzała w jego beznamiętne oczy. Gdyby skorzystał z reko-
mendacjiGeraldine,ona,Rose,mogłarówniedobrzezwinąćin-
teres.Gdybysięrozeszło,żeNairoMorenowycofałswojąofer-
tę,jejreputacjaległabywgruzach.

Aledlaczegotwojasiostraniemożetuprzyjechaćiomówić

zemnąwszystkiego?Takzwyklepracujęzkażdąklientką.

Esmeralda nie jest każdą klientką. Ślub powinien być do-

skonały,amojasiostramusimiećto,czegozażąda.

Rose pomyślała, że jego siostra to mała zepsuta księżniczka,

i zaczęła żałować, że będzie miała cokolwiek wspólnego z tym
wszystkim.Czymogłajednakodwić?Wiedziała,żepotakim
zleceniuwszyscyzapomnąopanumłodymporzuconymniemal
przy ołtarzu. Zamierzała stworzyć najpiękniejszą suknię dla
jegosiostry,takabyuroczystośćweselnaświadczyłaojejmożli-

background image

wościach.

Jak długo by to potrwało? Miesiąc, powiedział. Poradziłaby

sobie.Zapewneprzezwiększośćczasuniemusiałabygonawet
widywać.Mężczyźni,nawetnajbardziejtroskliwi,zregułytrzy-
malisięzdalekaodślubnychprzygotowań.

Dopilnujesz,żebymojamatkamiałaopiekę?
Tak,piegniarkęprzezcałądobę.Znampewnąagencję

Wymieniłnazwęjakiejśekskluzywnejfirmy,naktórąRosenig-
dy nie byłoby stać. – Sama będziesz mogła wybrać opiekun
dlamatki.Umówięcięjutronarozmowy.

Tobyłowięcej,niżmogłaoczekiwać.Gdybytylkotapropozy-

cjaniewyszławłaśnieodniegoChybaniepragnąłjejtakbar-
dzo?

Niemalparskłaśmiechem.Niepragnąłjej.Byłtutajzana-

mowąsiostry.Tejprzeklętejksiężniczki.

Rozumiem, jak się czujesz, zostawiając matkę – oznajmił

niespodziewanie. – Moja siostra też była chora. Dlatego nie
przyjechałatuzemną.

Och,przykromi.
Rose ogarły wyrzuty sumienia. Powinna w gruncie rzeczy

być wdzięczna Esmeraldzie; to z powodu swojej siostry Nairo
rzuciłjejkołoratunkowe.

Nie mogę się doczekać, kiedy zacznę z nią pracować nad

projektemjejwymarzonejsukniślubnej.

Doceniamto,dziękuję–powiedział.
Coś zmieniło się w jego twarzy, w oczach pojawił się jakiś

błysk,aRosepoczułanagle,jakopuszczająnapięcie,któreto-
warzyszyło jej bezustannie przez ostatni rok. Ulga uderzyła jej
niemaldogłowy.

Nie,tojadziękujętobie.
Zanim zdążyła się zorientować, co robi, zbliżyła się do niego

iprzywarłaustamidojegopoliczka.

Pocałunekwdzięczności.Zwykłecmoknięcie.Alegdytylkojej

wargidotknęłyjegoskóry,poczułajejciepłoismak,zrozumia-
ła,żeniemożesięnatymskończyć.

Jakbyktośprzyłożyłzapałkędosuchegostosudrewnagdzieś

wjejwnętrzuiwznieciłwielkipłomień,grożącyutratąpanowa-

background image

nianadsobą.Pamiętałatensmak,to,doczegoprowadziłzwy-
czajnypocałunek–czegośnamiętnego,całkowiciepozakontro-
lą. Zachwiała się i upadłaby, gdyby Nairo jej nie podtrzymał,
biorącwramionaitulącdosiebie.

Red – Ton jego głosu opowiadał własną historię, a ona

chciałająusłyszećijednocześniebałasiętego.

Nadaltotrwałoiskry,którerozbłyskały,kiedynasiebiepa-

trzyli, ogień, który się rozpalał, gdy się dotykali. Poczuła to
wchwili,gdydotknąłjejpoliczkawdrzwiachsalonu;narastało
towniejniczymlawa,któramogłająwkażdejchwiliporwać.

Rose
To, że wypowiedział to imię, tylko pogorszyło sprawę. Wyda-

wało się, że z trudem dobywa słowa. Nawet nie próbował. Po-
chylił ciemną głowę i przywarł do jej ust w mocnym i bezlito-
snympocałunku,któryrozsunąłjejwargi;jegojęzyksmakował
ją, kusił. Z trudem łapała oddech; odchyliła głowę, otwierając
się dla niego. Czas przestał istnieć, a ona znów przebywała
wciemnościobskurnegosquatu,samaztymmężczyzną,który
przybyłjejnaratunek,kiedygopotrzebowała,iskradłjejnaiw-
neserce.

Dziece ich dziesięć lat znikło. Ponownie była tam

dziewczyną,młodą,naiwną,zagubionąwdoznaniach,októrych
niemiałapocia.

Coś,czegopotemjużniedoświadczyła.
Jakby otwarły się drzwi, a do środka wniknął blask słońca.

Siła tego mężczyzny dawała jej oparcie; uniosła ku niemu
ręce

Nie! – rzucił ostro, odsuwając się od niej i wyrywając bru-

talniezeświatamarzeń.

Awięcitobyłotylkomarzeniem.Jakbajka,którejszukałajej

matka.

Toszczupłeciało,takbliskoniej,zastygłowbezruchu.Czuła,

żepatrzynanią,iuniosłapowieki.

Mrokpożądaniaodmieniłjegooczy,amimotejzdradzieckiej

reakcjimiaławrażenie,żeniemógłbyznajdowaćsięodniejda-
lejniżwtejchwili.

Zacisnąłdłonienajejramionachiodsunąłjąodsiebie.

background image

Nie!–Niemusiałtegopowtarzać.Jegouczucianiepozosta-

wiaływątpliwości.–Tosięniestanie.Nietegochcę.

Kłamca!Pragnęłarzucićmuwtwarztosłowoniczymwyzwa-

nie. Jak mógł powiedzieć coś takiego, gdy wyczuwała bezbłęd-
niejegoreakcję,widziałająwjegooczach?

Nieodezwałasięjednak,wiedząc,żetakbędziebezpieczniej,

aleniezamierzałaułatwiaćmusprawy.

Maszskłonnośćdoprzesadnejreakcji,prawda?Tobyłtylko

niewinnypocałunek.

Nieokreśliłbymtaktego.
Uśmiechnąłsięironicznie,uświadamiającsobie,żepowtórzy-

łajegowcześniejszesłowao„przesadnejreakcji”.Ale„niewin-
ny pocałunek” nie miał nic wspólnego z tym, czym się przed
chwilądzielili.

Wciążczułnajęzykuiwargachjejsmak.Żaritwardośćpod

paskiem spodni wciąż nie pozwalały mu myśleć jasno. Kiedy
jednak spojrzał w jej oczy, wiedział, że musi się opanować, bo
wprzeciwnymrazieulegniepierwotnympragnieniomciałado-
magacegosięzaspokojenia,rzucijąnapodłogęiprzygniecie
swoimciężarem.

Pozwoliłaby mu, nie miał co do tego żadnych wątpliwości.

Mogłaby się bronić jak kotka, ale nie zdołałaby zaprzeczyć za-
chęciewidocznejwjejoczach.

Bezwzględunato,jakniewinnybyłtenpocałunek,nietego

odciebiechcę.

Mamnadzieję,boijategoodciebieniechcę.
Mogłaby udawać obojętność na jego słowa, okazać wynio-

słość, ale wciąż zmagała się z rozczarowaniem, tak silnym jak
jego rozczarowanie. Jej rozszerzone źrenice dowodziły, że jest
równiepodnieconajakon.Nawetpodziesięciulatachpamiętał,
jakRedwtakichchwilachwygląda,będącspragnionaprzyjem-
ności,którąjejdawał.

Mogęzaprojektowaćsukniętwojejsiostry,aletowszystko.

Biznes,nicwięcej.

Bardzomitoodpowiada–oznajmiłiwyciągnąłdoniejrękę.
Ujęłająiuścisnęła,alewyczułwjejpalcachnieznacznewa-

hanie.Wiedział,cotooznacza.Dodiabła,czyiontegoniedo-

background image

znawał?Jakimcudemniezauważył,żeRedprzesuwajęzykiem
posuchychwargach,żeoddychazwyraźnymwysiłkiem?

Mógłbymiećjąodrazu,gdybychciał,achciał,queridoDios.

Topragnienieprzypominałopaceznamięnajegoskórze.Tak,
gdybytylkowykazałwięcejzdecydowania

Cobymujednakprzyszłoztego,żewziąłbyjąszybkoiwście-

kle,podziesięcioletnimoczekiwaniu?

Pulsucy głos zmysłów mówił mu, że byłoby warto – w tej

chwili. Ale jakaś racjonalna cząstka podpowiadała coś innego.
Myślogłębszej,pełniejszejsatysfakcji.

Czekaniespogowałobygłód,poczuciepragnienia–wniej

i w nim samym. Gdyby kazał jej czekać, pogowałby także jej
głód.Itymwiększybyłbyjegotriumf,gdybywkońcujązdobył.
Tymrazemniebyłabyzdolnaodniegoodejść.

Tymrazemtoonbyodszedł.
Mogęciępodwieźćdodomu?–wysiliłsięnaobojętnyton.
Uniosłagłowę,woczachmalowałasięczujność.
Nie,dziękuję.Mamtujeszczetrochęroboty.Zawiętak-

sów

Więc do zobaczenia jutro Zadzwonię do agencji w spra-

wieopiekunki.

Doskonale.
Uśmiechłasięprzelotnie,niepatrzącmuwoczy.Mogłaso-

biemyśleć,żenicnieokazuje,aleonznałtędawnąRoseCaval-
liero,jakterazmusiałjąnazywać.Imbardziejudawała,żenic
nieczuje,tymwięcejmiaładoukrycia.

Nietrudno byłoby kazać jej czekać. Widział rozczarowanie

wjejoczach,kiedysięodniejodsunął.Prawiewartobyłozdo-
być się na wysiłek i oderwać się od jej ciepłych, chętnych ust,
by dostrzec niezadowolenie w tych zasnutych mgłą zielonych
oczach.Ogień,którymiędzynimipłonął,wciążbyłwnichobec-
ny,aupływczasugoniestłumił.Wydawałsięnawetsilniejszy.
Pożądaniedojrzałegomężczyznydokobiety,niezaśnastoletnia
fala hormonów. Wydawało mu się wtedy, że jej pragnie, ale to
byłonicwporównaniuztym,czegoterazdoznawał.

Zatemdojutra.
Niezasypiagruszekwpopiele,pomyślała,kiedyNairoMore-

background image

nopodałjejwizytówkę.Zjawiłsiętuodpowiednioprzygotowa-
ny.

TowłaśniemówiłodobitnieopowodachjegoprzyjazdudoAn-

glii. Jej wcześniejsze obawy, żywione w głębi duszy przekona-
nie, że być może chciał ją odnaleźć po tych wszystkich latach,
nagleznikły.Niemalroześmiałasięzwłasnejnaiwności.

Nie pragnął jej. Te jego wypowiedziane obojętnym głosem

słowaniepozostawiaływątpliwości.Tak,niepragnąłjej,cotym
bardziej ułatwiało sprawę. Powinna odczuwać ulgę, ponieważ
miała z nim jechać do Hiszpanii i przez miesiąc pracować nad
sukniąjegosiostry;znacznielepiejbyłowiedzieć,żenicdoniej
nieczuje.

Więcdlaczegodoznawaławsercubólurozczarowania?

background image

ROZDZIAŁCZWARTY

Musiszmipowiedziećoweselu.
Co?
Rosepodniosłagłowęznadszkiców,nadktórymisięskupiała,

widzącNaira,którystałwdrzwiachjejpracowniwCastilloCo-
razon.Zbliżyłsiędoniejporazpierwszyodczasu,gdyprzybyli
dojegowspaniałegorodzinnegodomu,aonacieszyłasięzjego
nieobecności,próbujączrozumieć,cosięzniądzieje.

Miaławrażenie,żegdywjejżyciuznówpojawiłsięNairoMo-

reno, świat wywrócił się do góry nogami. Upłynął zaledwie ty-
dzień,ajejsięzdawało,żeniesprawujejużnadniczymkontro-
li, jakby ktoś – bez wątpienia Nairo – pozbawił ją steru, by sa-
memuwszystkimkierować.

Nanicniemusiałnigdyczekać.Chciał,bymatkaRosemiała

opiekunkę – wybrano odpowiednią kandydatkę, która od razu
wprowadziła się do maleńkiego mieszkania, podczas gdy Rose
pojechała na lotnisko limuzyną z szoferem i weszła na pokład
prywatnegoodrzutowca,któryprzewiózłjądoAndaluzji,gdzie
luksusowy castillo miał być przez następne cztery tygodnie
miejscem jej pobytu. Wydawało jej się, że przeniosła się do in-
nego świata. Sama jej pracownia, z wyjściem na mauretańskie
patio,zmieściłabyjejmieszkanko,aprywatnyapartamentzwy-
kładanąpłytkamipodłogąidekoracyjnymsufitembyłdwarazy
większyodjejsalonuwLondynie.

Kiedy po raz pierwszy zobaczyła ten pokój, miała wrażenie,

że przeniosła się w czasie. Najwspanialszym elementem był
szerokibalkonzwidokiemnaogrodyirzekęwdole.Niemiała
jednak okazji podziwiać czegokolwiek ani nawet wypać się
wwielkimbasenie.Musiaławykonaćokreślonąpracę;należało
skupić się tylko na tym. Oznaczałoby to też, że zdoła się stąd
wydostaćmożliwieszybko.

Niesądziłam,żebędzieszzainteresowany.Alemamtu

background image

Nieotochodzi.–Machnąłręką,kiedymupodsułaszki-

ce.–NieoślubEsmeraldy.Rozumiem,żenienastręczatożad-
nego problemu. Miałem na myśli ślub, który się nigdy nie od-
byłten,którymiałaśzawrzećzlordemjakmutam.

Andrew.
Tak,zlordemAndrewHoldenem.Człowiekiem,któregopo-

rzuciłaśniemalprzyołtarzu.

Dokładnietrzydniprzedślubem–warkła.
Myślodniu,wktórymsobieuświadomiła,żeniemożewziąć

tegoślubu,byłaszczególnienieprzyjemnawsytuacji,gdyNairo
stałprzednią,przywołującwspomnienia,którenakłoniłyjądo
tejdecyzji.

Dlaczegochcesztowiedzieć?
Dlatego,żeOscarijegorodzicesięniepokoją.
Rose widziała przyszłych teściów Esmeraldy, księcia i wiel

księżnę,tylkoraz,alewystarczyło,byzrozumiała,dlaczegotak
bardzopragnął,bywszystkoprzebiegłojaknależy.Zależałoim
niezwykle na poważaniu i nie ulegało wątpliwości, że siostra
Nairadarzyichwielkimrespektem.

GdytylkopoznałaEsmeraldę,zrozumiałajeszczewięcej.Była

młodszaodbrataoprawiedziewięćlatichoćodznaczałasięta-
kimi samymi ciemnymi włosami i złotymi oczami, nie miała
wsobieniczjegofizycznejmocy.Drobna,delikatna,nerwowa,
wiłazbytszybkoizabardzosięzamartwiała.Rosepodejrze-
wała,żedziewczynacierpiałanajakieśzaburzeniapokarmowe,
cotłumaczyło,dlaczegoNairobyłwstosunkudoniejtakiopie-
kuńczy.

Esmeralda z pewnością nie przypominała zepsutej księżnicz-

ki, ale wrażliwą kobietę, która pragnie, by ludzie ją lubili.
IRosejąlubiła,itobardzo.

Och,dajspokój,jestemtylkoprojektantką!Kiedynadejdzie

wielkidzień,mniejużtudawnoniebędzie.

Miałaszczerąnadzieję,żetaksięstanie.Przebywaniewtym

miejscu,gdzieNairomógłsiępojawićwkażdymmomencie,wy-
trącało ją z równowagi. Unikanie tego człowieka w ogromnym
castilloniepowinnonastręczaćtrudności,alejakimścudemza-
wsze na niego wpadała w najmniej spodziewanym momencie.

background image

Czułasięjakzwierzynałowna,podczasgdyNairobyłuprzedza-
cogrzeczny,alejednocześniecałkowicieobojętny.

„To się nie wydarzy”, powiedział i zdawało się, że zamierza

dotrzymaćsłowa.

Mimowszystkoodczuwałanapięcie,kiedywchodziłdopoko-

ju. Była świadoma jego obecności – wysokiej postaci, blasku
słońcanawłosach,zapachuskóry.Uwiadomiłasobieswójbłąd;
uległaczarowijegofizyczności,jakprzedlaty.Niepotrafiłamy-
ślećjasnoizmrużyćwnocyoka.

Troskaomatkęteżniemogłabyćwymówką.Piegniarkawy-

szukana przez Naira okazała się doskonała. „Mój anioł stróż”,
jak nazywała ją Joy. Zaprzyjaźniły się ze sobą, więc Margaret,
prócz opieki medycznej, zapewniała też matce Rose tak upra-
gnione towarzystwo, rodzaj przyjaźni, do której jej córka nie
byłazdolna.Zbytwielesięmiędzynimiwydarzyło.

Cowięcej,wyczuławgłosieJoynowąnutę,kiedyzniąrozma-

wiała–brakpoczuciawiny,zawszeobecnego,kiedyodwiedzała
matkęwszpitalupoostatnimatakuFreda.

Postanowiłyzapomniećoprzeszłości,alematkęzawszeprze-

śladowały wyrzuty sumienia, zwłaszcza gdy widziała, jak jej
córkaciężkopracuje.

Tonietakieproste–powiedziałNairo.–Twójpobytwtym

domu już wzbudza zainteresowanie. Muszę wiedzieć, jak sobie
ztymporadzić,jeślipodbramązacznąsiękręcićpaparazzi.Ist-
nieje ryzyko, że wzbudzisz większą ciekawość niż młoda para,
i że zaczną się zastanawiać, czy sprowadzasz przekleństwo na
każdyślub.

Togłupie,samwiesz.
Załasiępapierami,żebyukryćrumieniecnatwarzy.
Widziałem, jakie wrażenie na twoim pokazie mody zrobiła

samawzmiankanatentemat.

TowinaGeraldine.Niebędziejejtutaj.
Ale ty będziesz, i jeśli z powodu swojej przeszłości ścią-

gniesz tu reporterów, to najszczęśliwszy dzień w życiu mojej
siostryzamienisięwkoszmar.

Trzebabyłootympomyśleć,kiedymniepoprosiłeś,żebym

zaprojektowaładlaniejsuknię.

background image

Maszczelnośćmówićodawnychskandalach,chciałamurzu-

cić w twarz Rose, ale wspomnienie o własnej przeszłości za-
mknęło jej usta. Nie mogła zapomnieć jego milczącego ostrze-
żenia,bynierozmawiałaznikimoichdawnejznajomości.

Echotamtegoczasupowróciło,kiedydotarlidocastillo.Rose

popatrzyłanawielkiipięknybudynek,wktóregooknachodbi-
jałysiępromieniezachodzącegosłońca.

„Towszystkotwoje?”–spytała,przypominającsobieczłowie-

każycegowsquacie.

„Tak–odparł.–Odziedziczyłemtopoojcu.Niesądziszchyba,

żenabyłemtozadochodyzeswegobrudnegointeresu?”

Po raz pierwszy przełamał mur milczenia otaczacego ich

przeszłość.

„Nigdy bym nie” – zaczęła, ale w tej chwili otworzyły się

wielkiedrewnianedrzwiipojawiłasięEsmeralda,byichpowi-
taćiuściskaćserdeczniebrata.

WciążjednaktrwałotomiędzynimiiRosewiedziała,żepew-

negodniatrzebasiębędzieztymzmierzyć.

Widziałeśdostateczniedużo,bysobieuświadomić,żemia-

łam „przeszłość”. Wtedy należało pomyśleć o teściach swojej
siostry.Atyzrobiłeśwszystko,żebymprzyłatozlecenieiżeby
wszyscysięotymdowiedzieli.Dlaczego?

Samzadawałsobiewielokrotnietopytanie.Należałojązosta-

wićztymjejpodupadacymbiznesem.Znalabyinnąprojek-
tantkędlaEsmeraldyinienarażałbysięnakomplikacjeiwspo-
mnieniazwiązaneztąkobietą.Wiedziałjednak,żeniemożepo
prostuodejść,dokiniewybijejejsobiezgłowy.

Esmeraldzie zależało na tobie. Poza tym nienawidzę wred-

nychludzi.Chciałazwrócićnasiebieuwagęibyłagotowazro-
bićwszystko,żebywygrać.Zprzyjemnościąpokrzyżowałemjej
plany.

Byłatoprawda,żenienawidziłtakichosobników.Czyżniena-

patrzył się, jak jego młoda macocha traktuje Esmeraldę, któ
uważała za rywalkę w walce o względy męża? Choć nigdy nie
przyszłomudogłowy,żeidoniegosiędobierze.Dlategoposta-
nowił działać, kiedy Geraldine odstawiła ten swój numer. Cho-
dziłojednakocoświęcej.Pomimotego,wjakisposóbRosego

background image

kiedyśporzuciła,pomimotego,żetęeleganckąkobietędzieliły
lata świetlne od jego dawnej dziewczyny, wciąż dostrzegał
wniejśladytamtejRed.Sprawiłoto,żeodezwałsięnapokazie,
zanimzdążyłsięzastanowić.

Miała poślubić Andrew, zanim mnie spotkał. Pragnęła re-

wanżu.

Powinnabyćzadowolona,żeznówjestwolny.
Problem polegał na tym, że on jej nie chciał. Szukał wy-

mówki,byzniązerwać.Ułatwiłammuto.

Niekochałcię?
Nie. – Pokręciła głową, a jej bursztynowe włosy uchwyciły

blasksłońca.Poczułzapachjejperfum.–Wręczprzeciwnie.Wa-
riowałnamoimpunkcie.

Więccosięstało?Dlaczegoodwołałaśślub?Zabardzo„wa-

riował”?

Raczejmiałobsesję–wyjaśniłaniepewnie.Dlaczegomiał-

bywierzyć,żeAndrewdarzyłjąuwielbieniem,podczasgdyon,
Nairo,całkowicieoniejzapomniał?–Uświadomiłamsobie,że
niepodzielamjegouczuć.Przyjąłtobardzoźle.

Trzydniprzedślubem–mruknąłNairo.
Tak,tak,wiem!Niejestemztegodumna.–Wciążprześla-

dowałyjąwyrzutysumienia.

Jej głos zabrzmiał dziwnie; zaczęła przeglądać swoje szkice,

jakby szukała czegoś ważnego. Nie chciała za żadne skarby
przyznać,żestarałasiędarzyćAndrewtakimuczuciem,jakiego
oczekiwał.Niełączyłaichwielkanamiętność;nawetsięnieko-
chali. Myślała, że to przyjdzie z czasem. Aż do pewnego dnia.
Przeglądałaswojerzeczy,gotowaprzenieśćsiędojegoeleganc-
kiego apartamentu, i znalazła stare pudło na dnie szafy,
awnimjedynezdjęcie,naktórymbylirazem,onaiNairo.Zro-
bilijewfotoautomaciepewnegopopołudnia,gdymielinazby-
ciu kilka funtów. Był to pełen radości dzień, który chciała
uwiecznić.

Rysunkiprzedjejoczamistraciłynagleostrość,takjakwtedy

tamtozdjęcie.CzymogłabywyjśćzaAndrew,wiedząc,żenigdy
niedoświadczytegowszechogarniacegouczucia,którejejto-
warzyszyło,gdybyłazwiązanazmężczyznąoimieniuJett?Wo-

background image

bec którego wciąż te uczucia żywiła; owa świadomość zaparła
jejdechwpiersi.

Cogorsza,zachowałasięjakmatka,akceptującbeznamysłu

tenzwiązek.Wierzyła,żeznalazłakogoś,ktosięniązaopiekuje,
ktozdejmiezjejbarkówciężarutrzymywaniaichobu,jejimat-
ki,gdytauciekłaodjejbrutalnegoojczyma.Dostrzegłanadzie-
ję i zgodziła się w chwili słabości, by zdać sobie sprawę, że
uczyniłatozmożliwienajgorszegopowodu.

Nigdynienależałoprzyjmowaćjegooświadczyn.Naszeza-

czynybyłykoszmarnąpomyłką.

Dlaczego?AndrewHoldenwydawałsiędoskonałymkandy-

datem.

Czyżby?
Zorientowałsię,żeporuszyłczułąstrunę.
Przystojny,wysokapozycjatowarzyska.Bogaty
Spojrzałananiegogwałtownie.
Iuważasz,żechciałamzaniegowyjśćdlapieniędzy?
Wzruszyłobojętnieramionami.
Czynietegopragniewiększośćkobietwmałżeństwie?
Tegochciałyodjegoojcajegomatkaimacocha.Starszyczło-

wiek zawsze był łasy na ładną buzię i pociągace ciało. Tak
bardzowierzył,żejest„zakochany”,żeniepomyślałoumowie
przedmałżeńskiej, a gdy obie żony wydoiły go ze wszystkiego,
poszukałysobieinnychpastwisk.Pierwszase​ñoraMorenozra-
dością porzuciła własne dzieci, wówczas dziewięcio- i dziesię-
cioletnie, by nie przeszkadzały jej w nowym związku. Druga,
Carmen,próbowałapodkonieczabraćRaoulowinawetsyna.

Przyrzekłsobie,żenigdynieulegnieżadnejkobiecie,jakzro-

bił to jego ojciec. Jedyny powód, dla którego omal tego nie
uczynił,stałterazprzednim.Dopisałomuwtedyszczęście.Zro-
zumiał, co oznacza słabość. Miał przynajmniej dość zdrowego
rozsądku, by zataić przed nią prawdę o swojej rodzinie, choć
niewielebrakowało,bywyznałjejwszystkowtamtoBożeNaro-
dzenie,kiedypróbowałpogodzićsięzojcem.Ajednakznalazła
sposób,byzarobićnaichzwiązku,kiedyposzłanapolicję.

Nieja!
Jej oburzenie niemal starło się z jego wyzywacym spojrze-

background image

niem.

Ale twój biznes nie szedł najlepiej. Jesteś po uszy w dłu-

gach.

Zrobiławielkieoczy.
Skądwiesz?
Wjegouśmiechuniebyłoaniodrobinyciepła–wyrazświado-

mości,żenawetteraztakobietaniewidziróżnicymiędzymło-
dzieńcem,jakimbyłniegdyś,amężczyzną,jakimjestteraz.

Muszęwiedziećwszystkookażdym,zkimwchodzęwinte-

res. Więc czy małżeństwo z tym człowiekiem nie rozwiązałoby
większościtwoichproblemów?

Może. Ale czy fakt, że za niego nie wyszłam, dowodzi, że

nieotomichodziło?

Musiał to przyznać. Wobec tego dlaczego wycofała się tak

późno?Powróciłmyślądopokazu,kiedytoGeraldinewymachi-
wała gazetą. Zainterweniował, ale nigdy nie zadawał sobie py-
tania,dlaczegotozrobił.Tak,nienawidziłwrednychludzi,awi-
dokbladejinapiętejtwarzyRosecofnąłgoodziesięćlat,kiedy
topierwszyrazujrzałjąsamotnąizagubionąnaulicachLondy-
nu.

Chodziłojednakocoświęcej.
NiebyłobydlamnielepiejzostaćladyHolden?–spytała.
Jak sobie przypominam, zawsze marzyłaś o małżeństwie

i szczęśliwym życiu – urwał, broniąc się przed wspomnienia-
mi.

Niekocham,nieangażujęsiępowróciłyjegowłasnesłowa.

Byłichtakipewien,patrzącnaojcowskiemałżeństwa,ichkata-
strofalneskutki–zwłaszczadlaEsmeraldy.Jeślipragniesięmi-
łości i zaangażowania, to lepiej znaleźć sobie kogoś, kto też
tegopragnie.

Ironiapolegałanatym,żewchwili,gdyzasprawąGeraldine

uświadomiłsobie,żeRosezrobiławcześniejcośtakiego–zna-
lazła sobie kogoś i zgodziła się wyjść za niego – jego świat za-
chwiał się w posadach, a on postanowił interweniować bez za-
stanowienia.

Niechodziłonawetoto,żepragnąłzadowolićEsmeraldę,tyl-

koocośbardziejosobistego.Niechciał,byRosebyłazkimkol-

background image

wiekinnym.Chciałtejkobietywswoimżyciu,wswoimłóżku.

Nienasyciłsięniądziesięćlattemuiniezamierzałpozwalać,

bybyłazkimkolwiek,dokinieuwolniłbysięspodjejuroku.

Może–przyznałaRose.–Aleniebyłomowyoszczęśliwym

życiu.Nigdyniedałabymmutego,czegopotrzebował.Fatalnie
towszystkowykalkulowałam,alebyłobyowielegorzej,gdybym
zaniegowyszłaidopierowtedyuświadomiłasobieswójbłąd.

Brzmiało to wiarygodnie, ale unikała starannie jego wzroku.

Cośprzednimukrywała.Zanimjednakzdążyłsięodezwać,do
pokojuwpadłajegosiostra.

Uporałaś się z rysunkami, Rose? – spytała podniecona. –

Możeszmicośpokazać?

Tak – Sięgnęła po kartki, a on dopiero teraz spostrzegł,

jakbardzojeodruchowopogniotła.–Jeśliskończyliśmy

Popatrzyłananiego,onzaświedział,ocojejchodzi.Miałdać

sobiespokój,niedrążyćdalej.

Chybamusiał,zewzględunasiostrę,któradopieroterazdo-

strzegłajegoobecność.

Nie zauważyłam cię! Nie mów mi, że interesujesz się suk-

niamiślubnymi,botylkojaiRoseobejrzymyprojektprzedwiel-
kimdniem.Tonaszsekret.

Musiciegozachować.
Jegotonzmieniłsięcałkowicie.Chłódgdzieśzniknął,pojawi-

ła się serdeczność, ale tylko wobec Esmeraldy, jak zauważyła
Rose,doktórejzwróciłsiępochwili.

Tak, skończyliśmy chwilowo. Wrócimy do tej rozmo

kiedyindziej.

Obietnicaczygroźba?Nairoucałowałsiostręiwyszedł,przy-

pominając boleśnie Rose, że i ją darzył kiedyś podobną czuło-
ścią.

Nie–zaprotestowaławmyślach.Nigdyniebyłomiędzynimi

czułości.Ichzwiązekopierałsięnaseksie,namiętnyminiepo-
wstrzymanym.Mogławierzyćwtroskę,kiedydoniejpodszedł,
gdy siedziała na kamiennych stopniach na Trafalgar Square,
zbyt zmęczona, by się ruszyć. Jeden but się rozwalił, a mokre
włosy opadały na ramiona. Może wtedy zrobiło mu się jej żal,
inicdziwnego.Byławrozsypce.

background image

Więcmasztenprojekt?–WjejmyśliwdarłsięgłosEsme-

raldy,którawyrwałapapieryzjejręki.–Niechspojrzę.

Rose dziękowała Bogu, że podekscytowana dziewczyna nie

dostrzegłajejniepokoju.

Ależ są wspaniałe! Może mój brat powinien to zobaczyć.

Zrozumiałbywtedy,dlaczegonalegałam,żebyśtyprojektowała
mojąsuknię.

Rose przypomniała sobie, że początkowo widziała w dziew-

czyniezepsutąksiężniczkę,gdytymczasembyłaonaczaru
osobą. Każdego mogła sobie owinąć wokół palca, ale robiła to
tylko z bratem. Widać było, że łączą ich jakieś tylko im znane
wspomnienia.

Zrobiłyby wrażenie nawet na nim – trajkotała Esmeralda,

niedostrzegajączamyśleniaRose.–Mogłybygoprzekonać,że
istniejecośtakiegojakromantyzm.

Twój brat nie jest romantyczny? Ktoś mieszkacy pośród

tegopiękna–Miałanamyśliozdobnysufit,kamiennąpodło-
gę,patio,słońcedocieracezogrodu.

Och,nie.Niemiałczasupodziwiaćotoczenia.Musiałciężko

pracować, żeby ocalić posiadłość i żebyśmy wciąż mogli tu
mieszkać.

Byłazagrożona?–Niemogławtouwierzyć.
Niemal wszystko straciliśmy. Papa był chory i nie mógł ni-

czegodopilnować.WtedyściągnąłNairazArgentyny.Wiedział,
jakąwspaniałąrobotęNairotamwykonał.

ZArgentyny?
AwięcNairomieszkałprzezjakiśczaszagranicą.Nicdziw-

nego,żeniesłyszałaonimpotamtejfatalnejnocy.

Mamyestancię.Teżbyławruinie.Alemójbratciężkopra-

cował.Nawetjeślipapaniedokońcabyłzadowolony.

Niemiałczasunaromantyzm?
Aniczasu,aniserca.Niebardzowiem,cosięstało,alepo-

znałkogośwAnglii.Jakąśzimną,wrednąwiedźmę,którązdep-
tałamuserce,apotemgozdradziła.Uszłojejtonasucho,ale
onGdybymmogłajądorwać

Rose zakręciło się w głowie. Poznał kogoś w Anglii Czy

Esmeraldamiaławłaśniejąnamyśli?AletoprzecieżNairoza-

background image

sługiwałnateoskarżenia.Pewnieopowiedziałsiostrzeodmien-
nąhistorię.

Wyznał jej kiedyś, dlaczego przebywa w Londynie i mieszka

wsquacie.Pokłóciłsięzojcem,więcodszedłzdomubezgrosza
przyduszy.Dodałtylko,żestałazatymwszystkim„jakaśkobie-
ta”.WięcczyEsmeraldasięmyliła,akobieta,któraskrzywdziła
jejbrata,byłakimś,kogozostawiłwHiszpanii?

A może w Anglii była jeszcze inna kobieta? Ta świadomość

nie przynosiła żadnej ulgi, rodziła jedynie sprzeczne myśli
otym,żeNairozwiązałsięzkimśinnymiżetenktoś„zdeptał
muserce”.

Zdeptałmuserce!Oznaczałoto,żeona,Rose,niemogłabyć

tąkobietą,októrejmówiłaEsmeralda.Nairo,ten,któregozna-
ła,niemiałserca.

Nagle pojawiło się wspomnienie. Nairo trzymacy w ramio-

nach Julie, dziewczynę Jasona, starszego mieszkańca squatu.
Poczuławtedyzazdrość,którapaliłajakogień

Słysząc jakiś hałas, Rose podniosła wzrok i zobaczyła w lu-

strześciennymwysokąsylwetkęNairatużzadrzwiami,pogrą-
żonąwcieniachkorytarza.Nieoddaliłsięimusiałsłyszećkaż-
desłowo.Dostrzegła,żenaniąpatrzy.

Ich spojrzenia spotkały się na chwilę w zwierciadle; potem

odwróciłsięipoprostuodszedł.

background image

ROZDZIAŁPIĄTY

Rosesiedziałanapatioipracowałanadprojektami;przysu-

ła krzesło do kradzi basenu i zanurzała stopy w wodzie. Jej
ołówek sunął szybko po papierze, dodając kolejne szczeły.
Rude włosy, które opadały jej na twarz, chwytały blask zacho-
dzącegosłońcairozpalałysięczerwienią;przywodziłynamyśl
barwę,jakąsięodznaczały,gdyNairozobaczyłjąporazpierw-
szy.

Przebywał poza castillo tylko cztery dni, ale zdawało mu się

popowrocie,żewidzijąnanowo.

Towłaśnieczerwieńjejwłosówdostrzegłnajpierw,kiedysie-

działaznużonapodścianą,wspaniałyblaskwszarościzimowe-
go popołudnia. Długie nogi w czarnych legginsach spoczywały
bezwładnienastopniachschodów,agłowabyłapochylona,tak
jakteraz,alewówczaswskazywałotonadepresję,nietwórcze
skupienie.

Wziął ją bez trudu na ręce i zabrał ze sobą. Okazało się, że

niejadłaoddwóchdni.Uciekławszaleńczympośpiechuprzed
ojczymem i zdążyła zabrać tylko torebkę. Niewiele w niej było
gotówki, a ojczym zablokował kartę kredytową, którą pozwolił
jejmieć.

Izaktórąmiałapłacićusługamiseksualnymi.
Odchrząknął,czującuciskwkrtani.
Buenosnoches–powiedziałpospiesznie,gdyRosedrgnęła

izerwałasięnarównenogi.

Odjakdawnatujesteś?–Wjejtoniewyczułostrzeżenie,by

sięniezbliżał,alezamierzałtozignorować.

Niedługo.Alebyłaśtakzata,żeniechciałemciprzeszka-

dzać. – Wskazał szkice leżące na stoliku. – Nie powinnaś ich
przede mną chować? Jakiś przesąd nie wolno oglądać sukni
przedślubem.

Zaczerwieniłasię,słyszącjegożartobliwyton.

background image

Och, to nie suknia Esmeraldy. Jesteśmy już po przymiar-

kach.Toinneprojektydotycząceinnychślubów.Kobiety,któ-
rebyłyobecnenapokazie–umilkła,aonczekałcierpliwie.–
Naprawdęjestemciwdzięczna,żemipomogłeś.

Wdzięczność w porządku, ale wolałby coś bardziej namięt-

nego,aleitobyłolepszeniżtakamiennamaska,którąwkłada-
ła, ilekroć byli sami. Mimo wszystko udawało mu się dostrzec
jakieś ożywienie w jej oczach, to, jak zagryza miękką wargę,
kiedy sądziła, że jej nie zauważa. Oczywiście, że ją zauważał.
Czymógłbyrobićcośinnego?

Postanowienie, by czekać, ciążyło mu coraz bardziej. Była

obok niego, a on nie mógł jej dotknąć w zmysłowy sposób
Przypominałotomękę,tymbardziej,żesamjąsobienarzucił.

Wyczuwałjejobecnośćnawetwnocnejciszy,wyobrażającso-

bie,jakśpiwwielkimłożualboleżywgłębokiejwannie.Jakby
jego instynkt był skierowany wyłącznie na nią, nawet gdy pró-
bowałskupićsięnaczymśinnym.Potrafiłsięzorientować,czy
wyszła właśnie z jakiegoś pokoju, słysząc cichy odgłos jej kro-
kówalbowyczuwającwońperfum.Siedzączniąwjednympo-
mieszczeniu i słysząc jej śmiech, gdy rozmawiała o czymś
zEsmeraldą,doznawałbolesnegonapięcia.

Samwidokjejrozkołysanychpiersiibioder,kiedyszłaprzez

pokój,widokjejnóg,wszystkotoprzyprawiałogoołomotserca
ibólwkroczu.Dlategonigdyniemógłoniejzapomnieć.Dlate-
go nocą prześladowały go sny erotyczne, z których budził się
zlany potem. Myślał, że uwolnił się od nich po tak długim cza-
sie,aleznówzaczęłygodręczyć.

Teraz,będączniąiniemogącjejmieć,przeklinałwłasnągłu-

potę.Wtejchwili,gdyniemiałanaskórzenawetśladumakija-
żu,ajejdługierzęsypodkreślałyzieleńoczu,ztrudemsiępo-
wstrzymywał,byniezmiażdżyćjejustwłapczywympocałunku.
Jejdługiepalcepoplamionebyłyfarbamiwodnymi,którychuży-
waładoswoichszkiców;przypomniałsobiezeskurczemserca,
jaktepalcebyłypokrytepyłemwęglowym,gdypróbowałaroz-
palićogieńwsquacie,wykorzystującbryły,którespadłyzwozu
dostawczegotydzieńprzedBożymNarodzeniem.

„Może powinnam zachować to na Gwiazdkę – powiedziała. –

background image

Mielibyśmycoświętować.Aleniemogęczekać

On też jej nie namawiał, by czekała. Bo właśnie w tym mo-

mencie podjął decyzję, że zmieni swoje życie – dla niej i z nią.
Wiedział, że jego ojciec zażąda wysokiej ceny za powrót syna
marnotrawnego, ale był gotów ją zapłacić, gdyby oznaczało to
lepszą przyszłość dla Rose. Ale nie przewidział jej dezercji,
zdrady, która sprawiła, że wigilia Bożego Narodzenia zaczęła
sięodwizytypolicji,apotembyłojużtylkogorzej.

Straciłniemalhonor,rodzinę,atego,coprzeżyłaEsmeralda,

niechciałnawetwspominać.

Właśnierozmawiałamzmatką–oznajmiłaRose.–Dzwonię

doniejcowieczór.Maggietodarniebios.Sąjaknajlepszeprzy-
jaciółki.

Wiedział, o czym mówi. Kiedy ojciec zachorował śmiertelnie

przed czterema laty, pomoc wykwalifikowanych piegniarek
okazałasiębezcenna.Niedałbysobierady,zajmującsięprzez
całą dobę starym człowiekiem i ratując jednocześnie rodzinny
matek. Te kobiety miały też pod jego nieobecność oko na
Esmeraldę.ARosemusiałaradzićsobiesama.

Bardzosięcieszę.
Byłeśdlaniejdobry.DziękujęBogu,żejestszczęśliwa.
Potrafiszjejtakłatwowybaczyć?
Tomojamatka.
Uciekłaśodniej.
Nie!–Pokręciłagłową,aonpoczuł,jakzapachjejszampo-

nudrażnimuzmysły.–Nieodniejodjejmęża.

Wyszłazaniegojejwybór.Iniechroniłacięprzednim.
Owszem–przyznałazniechęcią.–Alesiębała.
Atynie?
Nairo widziałam, co jej zrobił. Twarz, siniaki na całym

ciele.Połamaneżebra.

Byłodlaniejważne,bytozrozumiał;świadczyłaotymszcze-

rośćwjejgłosie.Imożeterazzrozumiał,jakniepotrafiłzrozu-
miećkiedyś.

Matka jej nie pomogła, przypomniał sobie, wspominając

gniew, który płonął w jego żyłach na myśl, że Joy Brown była
tylewartacojegomściwamacocha.Dlategobudziłownimzdu-

background image

mienie,żematkaicórkażyłyterazrazem,aRosewspomagała
zcałychsiłchorąJoy.Okazującniezwykłąszczodrość,wybaczy-
łastarszejkobieciejejwcześniejszebłędy,jeszczezanimzacho-
rowała.Aleczyionniepotrafiłpogodzićsięzojcem,gdystary
schorowany człowiek poprosił go o pomoc, uświadomiwszy so-
biegłupotę,jakąbyłopokładaniewiarywkłamstwaCarmen?

„ChciałemtylkodaćtobieiEsmeraldzienowąmamę”–Po-

wróciłdoniegoterazchrapliwyodwinaipapierosówgłosRa-
oula.Łatwiejbyłobywtouwierzyć,gdybyniechodziłoodaw
tancerkę rewiową z kasyna, gdzie Raoul tracił krocie; była od
jegosynastarszaozaledwiesześćlat.

Dziwisz się, że nienawidzę wrednych ludzi, którzy prześla-

dująinnych?–mruknął.–Cieszęsię,żemogłempomóc.Atak
wogóle,jaksięczujetwojamatka?

Znacznielepiej.Zkażdymdniemjestcorazsilniejsza.Wra-

cadożycia.Doprawdyniewiem,jakcidziękować!

Przyznam, że coś mi przychodzi do głowy. Chciałem cię

o coś prosić. Esmeralda spędza wieczór z narzeczonym i jego
rodzicami,więcmożezjeszdziśzemnąkolację.

Och, nie ma potrzeby. – Starała się zapanować nad drże-

niemdłoni.–Liczyłamnaspokojnywieczórwsamotności.Może
miseczkęzupy.

Stać nas na więcej. – Jego uśmiech podbił ją bez reszty. –

Przyjechałaśtupracować,alebezprzesady.Mogęzpewnością
skorzystaćzokazjiicipodziękować.

Podziękować?–Omalsięniezająkła,rozbrojonaciepłem

jegouśmiechu.–Nie,tojapowinnamcipodziękować.

Nie miała wyboru, musiała się zgodzić. Poza tym, kiedy tak

sięuśmiechał,zapominałaotym,jakibyłniegdyś–zimnymani-
pulatorkrycysiępodfasadąpociągacegomłodzieńcaonie-
sfornychciemnychwłosachibłyszczącychoczach.Alegdzieon
siępodział?Czynieukrywałsięznowupodtąmaskąwyrafino-
wania,jakąNairoMorenoprezentowałświatu?Razjużdałamu
sięoszukaćzfatalnymskutkiem.Miałaryzykowaćponownie?

Aletobyłatylkokolacja,wtymdomu.Nawetnierandka.
Totylkokolacja–przypomniałNairo,jakbyczytałjejwmy-

ślach.–Niemasięczegobać.

background image

Niczegosięnieboję.
Zostałotopowiedzianezbytpospiesznie,byzabrzmiałoprze-

konuco.Dostrzegającrozbawieniewjegooczach,zrozumiała
nagle,wjakichznalazłasiętarapatach.Niemogłasięwycofać,
nieujawniającjednocześnie,czegoobawiasięnajbardziej.

Zgoda. – Zaczęła pakować starannie szkice. – Wybaczysz

mi,jeślisięnieprzebiorę?Tobyłdługidzień

Proponuję tylko zwykły posiłek. Nie wymagam, jak teścio-

wie mojej siostry, by ktokolwiek przebierał się do kolacji. Cho-
dzimioto,żebysięzrelaksować.

Och,towspaniale!
Jejulgabyłaszczera.Przezostatnietygodniemusiałacowie-

czórubieraćsiędokolacji.Formalneposiłkiwokółwypolerowa-
negostołuwwielkiejozdobnejjadalniprzypominałytestnawy-
trzymałość.Jużdwukrotniemusiaławłożyćbardziejeleganckie
sukienki,którezesobąprzywiozła.

Szczerze mówiąc, mam ochotę na coś prostego jak omlet

albosernagrzance.

Albo ryba z frytkami? – spytał od niechcenia, a w jej my-

ślachodrazupojawiłosiężywewspomnienie.

UdałoimsiędostaćtymczasowąpracęprzedBożymNarodze-

niemiżebyuczcićpierwszyzarobekodwielutygodni,zafundo-
wali sobie rybę z frytkami; jedli ją prosto z papieru palcami
zgrabiałymizzimna,któreterazzdawałosięprzenikaćzprze-
szłościiotaczaćjejserce.Uważaławtedy,wbrewwszystkiemu,
żenigdywżyciuniebyłatakaszczęśliwa–zakochanapouszy
wmężczyźnieoimieniuJett,któremubezwahaniaoddałaciało
idziewictwo.

Niespełna dwadzieścia cztery godziny później, kiedy Nairo

zaczął mówić o pieniądzach i zabezpieczeniu ich przyszłości,
dotarładoniejzwolnagorzkaprawda.

Niejadamjużrybyzfrytkami.Zadużotłuszczu.–Odrazu

pożałowałatychsłów,kiedyprzesunąłspojrzeniempojejciele,
skupiającwzroknataliiibiodrach.

Nie musisz się o to martwić, Red – oznajmił, jakby chciał,

bypoczułasięurażonajegoniekłamanymzainteresowaniem.–
Iniemusiszsiędopominaćokomplementy.

background image

Niedopominamsię!ImamnaimięRose.
Dla mnie zawsze będziesz Red. – Nie dał jej czasu na roz-

ważanietegokomentarza,odwracającsię,bywejśćzpowrotem
do domu. – Mogę ci zaproponować rybę z frytkami, ale sądzę,
żestaćmnienaomlet,jeślitakijesttwójwybór.

Starałasięukryćzmieszanie,ruszajączanim.
Zmieszanie pogłębiło się, gdy zamiast skierować się stro

rozległejjadalni,pożyłholemkudrzwiomwejściowym.

Zaczekajchwilę.Dokądidziemy?Myślałam,że
Zaprosiłemcięnakolację.Wyraziłaśzgodę.
Tak,ale–Zaniepokojonapopatrzyłanadom,apotemna

niego,dostrzegającrozbawieniewjegooczach.

dziłem, że chcesz choć na chwilę odpocząć od tej całej

formalności.

Tak,ale
Tędy.
Wziął ją za rękę, wyprowadzając na nieruchome ciepło wie-

czoru. Rose ruszyła posłusznie po żwirowej ścieżce w stro
drzwiwmurzecastillo.

Cotojest?–spytała,kiedywsunąłkluczwzamek.
Mój dom moje mieszkanie. – Otworzył drzwi i stanął

zboku,żebyjąprzepuścić.–Micasasucasa.

Rosepostawiłastopynawypolerowanejdrewnianejpodłodze

ipopatrzyłanabiałewysokieścianyiszerokiekręconeschody.
Widziała w głębi salon z dużymi ciemnoczerwonymi sofami.
Wszędzie stały półki z książkami, a pokój był zalany światłem.
Gdytylkotamweszła,poczułasięotoczonazewsządprzezkom-
fort, bardziej niż w jakimkolwiek pomieszczeniu castillo.Salon
odznaczałsiętakimisamymieleganckimiproporcjamijakresz-
tadomu,alebyłotubardziejswojskoiprzytulnie.

Coś, czego wcześniej nie rozumiała, stało się teraz jasne.

Przypuszczała,żegdyNaironiesiedzizniąisiostrąprzystole,
toalbowyjechał,albowybrałsięnakolacjęzjednązpięknych
kobiet,zktórymigowidywano.Nigdynieprzyszłojejdogłowy,
że może mieć osobne lokum wyłącznie dla siebie. Coś jej ten
pokójprzypominał.

NairopatrzyłnaRose,którarozglądałasięwokółzezdziwie-

background image

niem.Towłaśniepragnąłosiągnąćidoznawałponurejsatysfak-
cji,widząc,jakzaskoczyłjąwidokjegoprywatnegoapartamen-
tu.

Esmeralda też byłaby zaskoczona, gdyby wiedziała, że przy-

prowadził tu dziś Rose. Nigdy nikogo tu nie przyprowadzał,
zwłaszcza żadnej kobiety. To miejsce należało tylko do niego,
byłojegoschronieniemodpowrotuzArgentyny;tusięukrywał,
kiedywcastilloprzebywałajegomacochaalboostatniazdobycz
ojca.

Było to jego sanktuarium, kiedy próbował ocalić matek

przed bankructwem. Miejsce, gdzie był sam. Choć bardzo ko-
chał siostrę, potrzebował własnej osobistej przestrzeni. Nawet
wtedy,gdyodbudowałrelacjezojcem.Potrzebowałodprężenia.

Tyleżewtejchwilinieodczuwałgownajmniejszymstopniu.

Niewiedział,cogoopętało,żeprzyprowadziłtuRose.Niemógł
sięjużpowstrzymać.

Jejwidokwpokojachcastillo,zEsmeraldą,wobecnościjego

rodziny, był nie do zniesienia. Pragnął jej wyłącznie dla siebie.
Tylko oni dwoje. To było pożądanie, dla którego odpowiednim
miejscemwydawałsięjegoprywatnyapartament.Isypialnia.

Należało to rozegrać od niechcenia; mieli przed sobą całą

noc.

Nalejsobiewina,apotemprzyjdźdomnieiporozmawiajze

mną,kiedybędęgotował.

Gotujesz?Poważnie?
Oczywiście,wkażdymrazieprosteposiłki.Omlet,prawda?
Gdyby zaproponował coś innego, uznałaby to za kiepski po-

mysł,alezabrzmiałototakprosto,żepoczułasięjakwdomu.

Nie, nie wolno jej było tak myśleć. Ten apartament nie mógł

byćjejdomem,nawetjeślitakbardzoodbiegałswojskościąod
castillo, w którym przez większość czasu czuła się jak w mu-
zeum.

Mnieteżnalej.
Skierował się do drzwi kuchni, jak się domyśliła; dostrzegła

nastolikuotwartąbutelkęwina.Czułagwałtownebicieserca.

Był pewien, że się do niego przyłączy? Skierowała się do

kuchni,potemzawróciła.

background image

Powiedziała mu wcześniej, że się nie boi, i nie zamierzała

przyznawać się do błędu. Nie w sytuacji, kiedy miała szan
uporaćsięzprzeszłością,itoraznazawsze.

Odwróciłasięisięgnęłapobutelkę,uświadamiającsobiena-

gle,dlaczegotomieszkaniewydajejejsiędziwnieznajome.

Pewnejnocy,kiedywiatrgrzechotałszybamiwsquacie,aoni

leżeliprzytulenidosiebie,wyrzuciłazsiebiesekretyilęki.Nie
tylkoteprzeżywanewdomuojczyma,alejeszczewcześniejsze,
kiedyjejmatkapróbowałaznaleźćjakiśkątdomieszkania;czę-
sto musiały gnieździć się w jednym pokoju. Wygodny bliźniak
FredaBrownawydawałsięrajem.Zpoczątku.Gdyjeszczenie
doświadczyłystrachukrycegosięzatymidrzwiami.

Żebyjąuspokoić,Nairozacząłjąnakłaniać,bywyobraziłaso-

bieprawdziwydom,tworzącwmyślachjegopomieszczenia.Po-
tem sam to zrobił. Pokój, w którym się teraz znajdowała, był
takisamjakjedenzopisanychprzezniego.

Już krzątał się po kuchni; wyjął z wielkiej lodówki papryki

icebuleikroiłjezwprawąostrymnożem.

Wino
Postawiła kieliszek na wielkiej wyspie pośrodku i oparła się

o szafkę, sącząc swój trunek. Nie mogła oderwać wzroku od
jegodłoni,odichzwinności.Podwinąłrękawy,odsłaniającoliw-
kowąskórępokrytączarnymiwłosami.Wpatrywałasięzafascy-
nowanawruchjegomięśni.

Znieruchomiała, przypominając sobie, jak te ręce o długich

palcachpieściłyją,przyprawiająconiepowstrzymanąrozkosz.

O co chodzi, Rose? – Zauważył jej zmieszanie i, pożając

zajejspojrzeniem,przesunąłwzrokiemposwoichrękach.–Nie
widzisztego,czegosięspodziewałaś?

Wyczułagroźbęwtympytaniu.
Ja
Wyciągnąłramionaipomachałdłońmiprzedjejtwarzą.
Żadnychśladówpoigłach,blizn,oznaknarkomanii.Tonie

są ręce ćpuna, co, querida? – Jego ton kłócił się z tym czułym
zwrotem, jakiego użył. – A może sądzisz, że wciągałem to no-
sem?

Och,nie.Nie!–zaprzeczyłaniemalinstynktownie.Nieten

background image

Nairo, zapracowany biznesmen, tak szanowany, oddany sio-
strzeAleprzecieżtobyłtensamczłowiek,któregoznałajako
Jetta.Kiedyśwydawałjejsięniebezpieczny,aletoteraznależa-
łosięgobać.Wściekłośćwjegooczachbyłausprawiedliwiona.
– Nigdy nie uważałam mieszkaliśmy razem widziałam cię
rozebranego.–Głosjejzadrżał.–Wiedziałam,żeniejesteśnar-
komanem!

Wybuchnął cynicznym śmiechem, odrzucając do tyłu głowę.

Dziwne,alepotrafiłamyślećtylkootym,jakleżałaznimwśpi-
worze, tuląc się do niego. To wspomnienie wciąż przyprawiało
jąoskurczserca.

Aleuważałaś,żejestemgotówdlapieniędzyszprycowaćin-

nych.

wił obojętnym tonem, niemal łagodnie, jakby chodziło

o zwykłą rozmowę. Widać było jednak, że z trudem nad sobą
panuje.

Wiedziała, że musi do tego dojść. Że ten osad krycy ich

przeszłość wypłynie kiedyś na powierzchnię. Ale wmawiała so-
bie,żetobezznaczenia;życiewtymmiejscuwydawałosięta-
kiespokojne.Wierzyła,żewykonazlecenieiznówodejdziespo-
kojnie

Kogooszukiwała?Niemiałaspokojuodchwili,gdyzjawiłsię

w jej salonie. Przeszłość zostawiła blizny, wciąż świeże. Jedno
słowo,jedenpocałunek,jaktenwczasiepokazu,itebliznywyj-
rzałyspodcienkiejwarstwy.

Tylkodlaczegozwlekałtakdługo?
Ajednakbyłaśgotowamachnąćrękąnamojąpodłość,żeby

przyjąćzlecenie?–ChodziłooczywiścieoEsmeraldę.Chciał,by
jego siostra dostała suknię swych marzeń. Ale teraz wydawał
się zadowolony, że sytuacja przyła taki obrót, i chciał rzucić
jejwyzwanie.–Marnąmiałaśomnieopinię.

Kiedyś był dla niej całym światem; tym większe rozczarowa-

nie.

Widziałamwas.
Odłożyłnóż.
Toznaczy?
CiebieiJulie

background image

Julie?
Przypomniał sobie. Blondynkę, która sypiała z Jasonem, ale

okazywałazainteresowaniejemu,Jettowi.Rosejąwidziała?

Nicdlamnienieznaczyła.
Nie?Widziałam,jaksięcałowaliście.
Niczegotakiegoniewidziałaś.–Znówsięgnąłponóż,jego

ruchy były gwałtowne. Musiał się czymś zająć, by jej nie do-
tknąć.Bałsiętego.–Widziałaśtylko,jakonacałowałamnie.

Atysięopierałeś?
Zrozumiał, o czym mówi. O chwili, gdy próbował przekonać

Julie,byopuściłasquat,uciekłaodJasonaijegobrudnychinte-
resów.Powiedziała,żetozrobi,jeślionodejdzieznią;miałałzy
w oczach, kiedy odwił. Zrobił to delikatnie, przekonując, że
jestzkimśzwiązany.Jedynyraz,gdywyznałkomuś,coczujedo
Rose.Nawetjejniepowiedział;potemdziękowałzatoBogu.

Nie.Aleprzynajmniejmnieniezdradziła.
Naprawdęsądzisz,żemogłamzostaći
Ico,Rose?–Nóżwbiłsięwdrewnianądeskę.–Dobrze,po-

całowałem ją. Jeśli to najgorsze, o co możesz mnie oskarżyć,
to

Naprawdę odeszła od niego, bo widziała, jak pociesza Julie?

Czyto,coichłączyło,znaczyłodlaniejtakniewiele,żepopro-
stuodeszła?

Więcniedawałeśjejheroiny?
Co?
Zacisnął place na rękojeści noża. Bał się, że straci nad sobą

panowanie.Uważała,żebyłzdolnydotakiegoświństwa?

Dawałeśjejnarkotyki.
Powróciłmyślądomrocznegownętrza,potamtympocałunku.

Porazostatnichciałjązawrócićzdrogiwiocejdopiekła.

„Odejdźstądizacznijodnowa–powiedział.–Jateżtozrobię.

–Wyjąłjejzdłonipaczuszkęzdziałką.–Koniecztym.Jeślito
rzucisz,możeszzemnąodejść”.

CzyRosenaprawdęsądziła,żedajeJulienarkotyki?
Wiedział,żemiałapowodypójśćnapolicję;samchciałuciec

odtejtrucicielskiejatmosferysquatu.Niemógłsiętylkopogo-
dzić z tym, o co go podzała, tak głęboko przekonana, że na-

background image

wetgoonicniespytała.Poprostuodeszła.

Ale największa zdrada polegała na tym, że, jak w przypadku

jegoojca,byłapewnatego,cowidziała,niestarającsiępoznać
prawdy.

Nicjejniedałem.Żadnychnarkotyków.Niedałemjejnicze-

go.

Niedałjejniczego.Jakmógłbytozrobić,skoroofiarowałswe

serce komuś innemu? Kobiecie, która stała teraz przed nim,
oskarżającgo

Popatrzył na jej twarz, która tyle kiedyś dla niego znaczyła.

Wciążpiękną,aletoniebyłajużRed,jakąznał,choćsądziłina-
czej. Przez ten krótki czas, od chwili, gdy znów się spotkali,
sprawiła,żewszystkonabrałosensu–wskazałamudrogę,pod-
czasgdytaknaprawdęmiałagozanic.

Naprawdęuważasz,żetojasprzedawałemtamheroinę?

background image

ROZDZIAŁSZÓSTY

Powiedzmiprawdę.Takuważałaś?
Wyrazjejtwarzymówiłzasiebie.
Trzymałeś to w ręku tamtego dnia, a potem nagle miałeś

pieniądze.Powiedziałeś

„Mamplan,jaknasstądwydostać”.Słowa,którezinterpreto-

wała po swojemu. „Ale muszę zdobyć więcej gotówki. Daj mi
kilkadni”.

Powiedziałem, że nas stamtąd wyciągnę. Ale ty nie czeka-

łaś.Uciekłaśpowiadomiłaśpolicję,żeja

Musiałam, Jett – Jego dawne imię, które oznaczało dla

niejciepło,jaksobiewmawiał.–Niemogłamsiedziećbezczyn-
nieipozwolić

Naco,paniCavalliero?
JettTobyzmarłzprzedawkowania.Niemogłamdopuścić,

bysiętopowtórzyło.

NiemogłaśtyOch,inferno!
Poruszyłodruchowonożem,kaleczącsięgłębokowpalec.
Dodiabła
Och,Nairo
Nagleznalazłasięobokniego.Ujęłajegodłońipoprowadziła

godozlewu.Potemodkręciławodęispłukałakrew,bypochwi-
liprzyłożyćnarozcięciekawałekręcznikapapierowego.

Przyciskajmocno.Cośznajmaszapteczkę?
Wtamtejszafce.–Wskazałgłową.–Drugaszuflada.
Beztruduznalazłaopatrunekichoćwidokgłębokiegorozcię-

ciaprzyprawiłjąomdłości,szybkoipewniezakryłaranę.

Gracias.
Zrobiła,cotrzeba,aleniecofładłoni,wciążobejmującjego

palce.Byłazaskoczonatym,żeNairopozwalajejtrzymaćrękę.

Dziękuję – powiedział chrapliwie, a ona spojrzała mu

wtwarz.–Rose

background image

Widziaławjegoniezgłębionychoczachodbicieswojejtwarzy

iczułagocydotykjegoskóry.

Rose, do diabła, wysłuchaj mnie Nie sprzedawałem żad-

nych narkotyków ani Julie, ani nikomu innemu. Możesz mi nie
wierzyć,aletoprawda.Jużprędzejbymumarł.

Nieprzedstawiłżadnegodowodu,alejużsamoto,żeniesta-

rał się jej niczym przekonać, było dla niej szokiem. Jak mogła
pojąćwszystkotakopacznie?

I uświadomiła sobie coś jeszcze, coś raniącego bardziej niż

tenjegonóż.Zdałasobiesprawę,jakbardzosiębała,mieszka-
jącwsquacie.NietylkoJetta–wszystkich.

Matka, ojciec – zawiedli ją, każde na swój sposób. Czyż nie

uważaławgłębiduszy,żewszyscybędąpostępowaćtaksamo?
Zwłaszczamężczyźni.

NawetNairo.
Wydawało jej się, że go kocha, ale czy naprawdę mu ufała?

Czymożnakogośkochać,niedarzącgoabsolutnymzaufaniem?

Pojawiła się nowa myśl, przyprawiaca o lodowaty chłód.

Czy,popełniającnajwiększybłądwżyciu,straciłakogoś,nakim
niegdyśtakbardzojejzależało?

Igdzieśwzakamarkachjejumysłupojawiłasiękolejnamyśl,

równielodowata–żeten,nakimjejtakbardzozależało,nigdy
niepowiedział,żezależymunaniej.

Alepolicja
Zacisnąłdłońnajejpalcach.
O,tak,zjawiłasię.Niemogłobyćinaczej,skorojąwezwa-

łaś

Wpatrywałsięwnią,aleonaznówpowróciładotamtejciem-

ności i chłodu wigilii Bożego Narodzenia. Nie była w stanie
odejść,więcukryłasięwcieniupodrugiejstronieulicy.Widzia-
ła, jak policja dokonuje nalotu na dom i wyprowadza wszyst-
kich. I widziała, jak wsadzają Naira do radiowozu i zawożą go
nakomendę.Jakgoaresztują.

Nie – powiedział. Wydawało się, że czyta w jej myślach. –

Niearesztowalimnie.Niemielizaco.Przeszukalisquat,zabra-
li wszystkich na przesłuchanie. Powinnaś była zostać trochę
dłużej.Dowiedziałabyśsięprawdy.

background image

Przygryzła wargę. W pewnym momencie spojrzał z tylnego

siedzeniaradiowozuwciemność.Cofłasię,ale

Widziałeś
Widziałem.
Domyśliłsię,żetoonadoniosłapolicji.
Musiałam chyba rozumiesz? Nie mogłam brać tego na

swojesumienie

I uważałaś, że to ja byłem przyczyną skazy na tym twoim

delikatnymsumieniu?Ocochodziło,Rosezpowoduswojego
wrednego ojczyma widziałaś wszędzie drani? I myślałaś, że ja
teżtakijestem?Czyocośinnego?

A o co innego mogło chodzić? – spytała drżącym głosem,

świadoma,żetakłatwoczytajejwmyślach,ibojącsiętego,co
nadchodzi.

Niczego przy mnie nie znaleźli, Red. – Zdołał tchnąć w to

czułeniegdyśmianotylejadu,żepaliłojąwskórę.–Aniśladu
proszku, ani jednej strzykawki. Nie mam nic na sumieniu. Ale
znaleźli sporo przy Jasonie. Więc, jak widzisz, nie zarobiłaś na
swojepieniądze.

Pieniądze?Jakiepieniądze?
Wykrzywiłustawcynicznymuśmiechu,aonapróbowałabez-

skutecznieuwolnićsięzuściskujegopalców.Nogimiałazdrę-
twiałe;to,copowiedział,pozbawiłojątchu.

Nagrodę, którą rodzice Toby’ego wyznaczyli za wskazanie

człowieka, który sprzedał ich synowi narkotyki i go zabił. Czy
nietoporuszyłotwoimsumieniem?

Niewykluczone!
Ścisnąłjejdłońjeszczemocniejiprzyciągnąłjądosiebie,do

swej twardej piersi. Spojrzał jej głęboko w oczy, jakby chciał
znaleźćwnichprawdę.

Tonie....niemogłabym
Gdybymchciał,mógłbymciniemaluwierzyć.
Aletakniejest,prawda?Woliszwierzyć,żezdradziłamcię

iwydałampolicji,bozyskałamnatympieniądze?

Wzruszyłobojętnieramionami.
Tobyłodawno,machłemnatoręką.Alezdrada?Gdybym

miał się poczuć zdradzony, musiałoby mi na czymkolwiek zale-

background image

żeć.

Grycaironiajegosłówporuszyłaniądogłębi.
Więcuważasz,żejedynypowód,dlaktóregocięopuściłam,

sprowadzałsiędopieniędzy?–rzuciłamuwtwarz.–Nieprzy-
szło ci do głowy, że może sobie uświadomiłam, że chcę po-
trzebuwięcej?

Powróciłogwałtowniewspomnienie,którejąnawiedziło,gdy

tylko tu weszła. Chciał kiedyś, by powiedziała mu o swoim
domumarzeń,aleonaniebyławstanie.Niemiałapocia,jak
wygląda prawdziwy dom. Tyle że miał być bezpieczny i za-
mieszkałyprzezludzi,którymmożnaufać.

Żechciałamtego,czegochciałaRose,tego,comamteraz,

aniepoprostuegzystowaćjakRedzmężczyznątakimjakty?

Jeśli tak, to się okłamywałaś – odparł ostro. – I kłamałaś

przezostatniedziesięćlatztymswoimlordemAndrewiniedo-
szłym małżeństwem. – Pochylił głowę, ich usta dzieliły tylko
centymetry.Zadrżałanamyśloogniu,którybyrozgorzał,gdy-
byichwargisięzetknęły.Bałasiętegoijednocześnietakbar-
dzotegopragnęła.–Niepotrafiłaśocenićwłaściwiewszystkie-
go, co mieliśmy namiętności, która wybuchła w chwili, gdy
tylko się spotkaliśmy. Która kazała mi zabrać cię z ulicy. Która
sprawiła, że oddałaś mi swoje dziewictwo. Nie mogłabyś zna-
leźćniczego,cobyjejdorównywało.

Zabrakło jej słów, by zaprzeczyć jego oskarżeniu. Pragnęła

tegowtedyiterazczuładokładnietosamo.

Niezupełnie.Wprzeszłościrzuciłamusięwramionawprzy-

pływie pierwszej, naiwnej namiętności. Nairo pospieszył jej na
ratunek, kiedy krążyła zagubiona i samotna po ulicach Londy-
nu. Uważała go za rycerza w lśniącej zbroi, ale on mógł obda-
rzyć ją tylko tą namiętnością, a ona, pragnąc o wiele więcej,
bała się coraz bardziej, aż wreszcie uznała, że jedynym wyj-
ściem jest ucieczka. Ale uciekała przed brakiem miłości, nie
przedmężczyzną,któryhandlowałnarkotykami.

Gdyzobaczyła,jaknóżwbijasięwjegopalec,idoznałaszo-

ku, zrozumiała, że tkwi w tym wszystkim głębiej, niż sądziła.
Kiedyś,wsquacie,zahaczyłarękąowystacygwóźdź,nicwiel-
kiego,lekkieskaleczenie,aonpodniósłjejdłońdoust,bypoca-

background image

łować to nacięcie, patrząc jej jednocześnie w oczy. Podobał jej
się ten jego uśmiech, bezdenna ciemność oczu, w których się
zatracała; przyciągnął ją do siebie i przywarł do jej warg
wgwałtownympocałunku.Wydowalitegowieczoruwśpiwo-
rze, kładąc z niechęcią kres namiętności, gdy skończyły im się
prezerwatywy.

Była gotowa kochać się jeszcze raz, bez zabezpieczenia, jak

sobie teraz przypomniała; nigdy nie umiała się opanować, gdy
chodziłooniego,naiwnaniczymmatka,którazaszławjejwie-
ku ciążę. To Nairo zawsze wykazywał rozdek. Uważała to za
dowód jego troski, ale potem była zmuszona podejrzewać, że
chciałchronićprzedewszystkimsiebie,bynieobarczaćsięni-
czym,cozwiązałobygozniąnazawsze.

Teraz, kiedy wiedziała, że znika nocą w tym swoim prywat-

nymapartamencie,znówpomyślałaotychpięknychkobietach.
Widziaławwyobraźni,jakbierzejedołóżka,odwozidodomu

Ale może, jeśli spędzał tu wieczory zupełnie sam Czy była

taknaiwna,bysądzić,żeNiaroniemawtejchwilinikogo?

„Namiętność, która wybuchła w chwili, gdy się spotkaliśmy.

Niemogłaśznaleźćniczego,cobyjejdorównywało”.

Czytomożliwe,byionwciążjejdoznawał?
Wciążniemożeszznaleźć,prawda?
Nie? – rzuciła wyzywaco, ale tylko przybliżyła do niego

ustaipoczułajegooddechnaswojejskórze.

Balansowała nad przepaścią; w każdej chwili mogła runąć

wotchłańpragnienia.Niechciałategopowstrzymywać.To,co
powiedział,rozpalałokrewwjejżyłach,dotykichpalcówprzy-
pominałporażenieprądem.Wiedziała,żebezpieczniejsięwyco-
fać – ale była to ostatnia rzecz, jaką mogła uczynić. Pragnęła
tego dotyku, potrzebowała, podczas gdy jej zdrowy rozsadek
walczyłzwygłodniałąseksualnością.

Chciała,bytoonwykonałpierwszyruch,alewiedziała,żeto

zjejstronytchórzostwo.Toonategopragnęła.Wiedziała,żeje-
śliterazstchórzy,tonazajutrzbędzieżałować.Alejeślisięod-
waży,toczyniebędzieżałowaćjeszczebardziej?

Nie wiem – oznajmił. – Gdybyś znalazła kogoś, komu dała-

byśto,czymsiędzieliliśmy,tobyłabyśznimteraz.Alenikogo

background image

nie ma. Więc możesz zmierzyć się z prawdą albo twierdzić, że
to,comówię,jestkłamstwem.

Niebezpieczeństwo polegało na tym, że mówił do siebie. Nie

rzucałwyzwaniaRose,byprzyznała,jakbyłokiedyś,jakjestte-
raz,alezmuszałsiędotego,bysamemuzmierzyćsięzpraw
i ocenić własne życie w ciągu tych dziesięciu lat, jakie miły
od ich rozstania. Nie pojawił się nikt, kto działałby na niego
równiemocno,żadnakobieta,któratakbardzobynimzawład-
ła od dnia, w którym Rose porzuciła go w tamtą grudnio
noc.Byłyinnekobiety,którezaspokajałypragnieniajegociała,
ależadnaniezbudziławnimtakiejtęsknotyjakona.

Tak,gasiłyjegogłód,alepozostawałoponichuczucieniedo-

sytu.Niemiałnic,comógłbyimdać,aoneniepotrafiływypeł-
nićtkwiącejwnimpustki.Dlategoskupiłsięnaposiadłości,na
interesach, wmawiając sobie, że chodzi mu o odbudowanie re-
lacji z ojcem, zyskanie jego szacunku, ale tak naprawdę wciąż
prześladowałogowspomnienieotym,jakbyłozRed.

Dlategotrzymałjąterazprzysobie,dlategoniemógłpozwo-

lić jej odejść, doki nie nasyciłby się jej ciałem, nie zaspoko
głodu, z jakim go pozostawiła. Przynajmniej uporałby się z tą
ślepąobsesjąimógłpożyćdalej.

Nie–odparłacichoRose.
Tojednosłowowyrwałogogwałtowniezzamyślenia.
Nietoznaczy,niechcesz?
Nie,toznaczy,żeniemogętwierdzić,żeto,comówisz,jest

kłamstwem.

Gdybywyczułwjejgłosienajsłabszechoćbydrżenie,jakiekol-

wiekwahanie,odsunąłbysięodniejiskupiłnaprzygotowaniu
prostego posiłku, choć pewnie by go to zabiło. Pragnął jej.
Chciał ją posiąść, smakować jej usta, czuć ciepło i miękkość
uległegociała.

Tak,chodziłomuouległość.Chciał,bybyłachętnaizłaknio-

najegodotyku,jegopocałunków,takjakwprzeszłości.Nicin-
nego nie dałoby mu satysfakcji. Przeżywał piekło, trzymając
przy sobie ręce przez cały czas jej pobytu w castillo, i teraz
krewłomotałamuwżyłach.

Chciałabympowiedzieć,żenieczujętegosamegowstosun-

background image

kudociebie,alebymkłamała.

Zamrugał;wprawiłagowosłupienie.
Więc?Cowgruncierzeczymówisz?
Czyzdawałsobiesprawę,jakdręczyłojąto,żejesttakblisko

niego i nie może go dotknąć? Czuć ciepło jego ciała, jego od-
dech na swym policzku? Musiała oblizać wyschnięte wargi,
żebywydobyćzsiebiegłos.

Jaja–wykała,szukającsłówzaprzeczenia,któreby-

łobywierutnymkłamstwem.–Jaoch,Nairo–Niemogłasię
jużdłużejpowstrzymywać.–Pocałujmnie!Natychmiast!

background image

ROZDZIAŁSIÓDMY

Nie wiedziała, kto poruszył się pierwszy. Czy to ona uniosła

twarz,aichustazłączyłysięwpacejnamiętności?Czyteżon
pochyliłgłowęwodpowiedzinajejdzikieżądanie?Albożebyją
uciszyć,bysięnierozmyśliła?

Niemusiałsięmartwić;niemogłazaprzeczyćgłodowi,który

odczuwała od chwili, gdy wkroczył do jej salonu i życia. Jakby
ŚpiącaKrólewnaczekałanatenjedenpocałunekksięcia.

Księcia? Nairo nie był księciem z bajki, tak jak nie był ryce-

rzemwlśniącejzbroi,októrymśniła,kiedygopoznała.Nicze-
gojejnieobiecywał,aleteraznicjejtonieobchodziło.

Pragnęłagotylkojakomężczyzny.Otworzyłaszerokousta,by

gosmakować,wodzićjęzykiempojegojęzykuwnajbardziejin-
tymnym zapamiętaniu. Pieszczota jego palców, pod bluzką tuż
przy pasku dżinsów, przyprawiła ją o dreszcz, ona sama zaś
przywarładojegogocegociała.Czułatwardośćjegopodnie-
cenia,któredowodziło,żeodczuwatensamgłód,któryprzeni-
kałjąteraz.

Poczuła, jak jej stopy odrywają się od podłogi, kiedy ją pod-

niósł,trzymającwżelaznychobciach.Zjękiemuległościob-
ła go za szyję, zanurzyła palce w jedwabistej czerni jego wło-
sów i bez reszty oddała się emocjom, które zalewały ją niepo-
wstrzymanąfalą.

Nie można było tego zapomnieć. Nigdy – wymamrotał Na-

iro, szarpiąc jej bluzkę tak mocno, że guziki rozsypały się po
podłodze.

Nigdy – powtórzyła jak echo, nie znajdując innych słów

wtymświecie,wktórymistnielitylkooni.

Drżałyjejdłonie,gdywodziłanimipojegotwarzy.Niemogła

uwierzyć, że może go dotykać, całować, tak jak w przeszłości.
Wydawało jej się, że jeśli otworzy oczy, to znów znajdzie się
w squacie. Panowały tam brud i zimno, ale dla niej stanowił

background image

szczególnemiejsce.PonieważbyłatamzJettem,któremuodda-
łaserce,ajejzłudzeniawciążtrwały.

Nigdy, nigdy, nigdy – szeptała, przyciągając jego głowę,

bywodzićjęzykiempojegoustach.

Lecz Nairo wysunął gwałtownie dłonie spod jej bluzki i pod-

niósłjązszafki,naktórejsiedziała.

Nie.
Byłotobrutalneiniewiarygodne.
Nie–powtórzył.–Nietaknietutaj
Taktutajteraz
Ku jej uldze Nairo wziął ją w ramiona i skierował się do

drzwi.

Przyrzekłemsobie,żenastępnymrazemwezmęciędołóż-

ka – mruknął w jej rude włosy. – Nie do jakiegoś śpiwora na
zimnejitwardejpodłodze.

Nie przeszkadzało jej to, kiedy niósł ją przez pokój. Najważ-

niejszybyłtenmężczyzna;resztasięnieliczyła.

Więc kiedy ją położył na miękkim i szerokim łożu, poczuła

nieznaczne wahanie, ale trwało to jedynie sekundę, dwa nie-
pewneuderzeniaserca,dokinieznalazłsięobokniejinieza-
cząłwodzićustamipojejtwarzy,wargach,skórze,gdytedłonie
odsułyjejbluzkęirozpięłykoronkowystanikpodspodem.

Rose odrzuciła głowę, by mógł zsuwać się wargami po jej

krtaniiramionach.Dotykjegojęzykanajejpiersiachpozbawił
ją tchu; wygięła się, czując, jak między jej nogami narasta
ogień. Kiedy wziął w usta jej naprężony sutek, a jego zęby po-
tarłyłagodnieskórę,ogarnąłjąjeszczesilniejszygłód.

Nairo
Chwyciłagozasilneramiona,apotem,zniecierpliwionatym,

żedzieliichbarierajegoubrania,zaczęłamuszarpaćguzikiko-
szuli,takjakonwcześniejszarpałjejguziki.

Chcę
Wiem,querida
Wjegogłosiepobrzmiewałanutarozbawieniagwałtownością

jejreakcji,ajegoustapobudzałyjądojeszczesilniejszegogło-
du.

Nie dbała o to, że go ujawnia, kiedy napotkała jego dłonie

background image

przy pasku swoich dżinsów, pomagając mu zdjąć je aż do ko-
stek; chciała być przy nim naga, chciała być dotykana przez
niego – posiadana! W swej naiwności straciła to przed dziesię-
ciu laty, a teraz, gdy odkryła to na nowo, nie mogła się docze-
kać,kiedyznówjąweźmie.

Terazwiedziała,dlaczegomusiałazerwaćzAndrew,dlaczego

ich małżeństwo byłoby jej największym błędem. Nie doznała
tegowszechogarniacegopragnieniaznikimpróczNaira.

RedRosemomento.–Chrapliwośćjegogłosudowodzi-

ła, jak bardzo stara się nad sobą zapanować. Nie chciała, by
nadsobąpanował.

Nie–Odszukałaklamręjegopaskaiprzesuładłoniąpo

nabrzmiałej twardości, uśmiechając się, gdy wydał z siebie jęk
uległości. Rozpięła mu zamek błyskawiczny i poczuła jego żar,
aleonopuściłrękęichwyciłjązanadgarstek.

Rose!.–Jegogłosświadczyłowalce,jakązesobątoczył.–

Musimysięzabezpieczyć.

Zawszeotympamiętał,kiedykochalisięwsquacie.Pilnował,

byniezabrakłokondomów.Nigdysiębeznichniekładłzniądo
łóżka.

Uznałajednak,żepowinienoczymświedzieć.
Andrew i ja – wykała, kiedy wysunął szufladę nocnego

stolikaisięgnąłdoniej.–Mynigdy

WchwilępóźniejNairoodwróciłsiędoniejipokryłjejtwarz

pocałunkami,jeszczenamiętniejszyminiżwcześniej.Rozdarłfo-
lięniezgrabnyminaglepalcami.

Pomóż mi – rzucił chrapliwie, a ona pomogła mu nacią-

gnąćprezerwatywę,czującżarjegonaprężonegociała.

Teraz
Pchnąłjąbezceremonialnienałóżkoiprzykryłsobą,poczym

rozsunął jej nogi swoimi, silnymi i szorstkimi od włosów. Rose
zamknęławyczekucooczyijednocześnieusłyszaławjegood-
dechunutęniezadowolenia.

Nie,querida,otwórzoczy.Spójrznamnie!
Jegotwarzbyłatakblisko.
Chcę,żebyśtozapamiętałażebyświedziała,kimjestem.
Wiem.Ipamiętam

background image

Urwała gwałtownie, a jej słowa przeszły w krzyk spełnienia,

kiedy wtargnął w nią z całej siły, a ona wbiła mu paznokcie
wtwardemięśniepleców.

Kiedyzacząłsięporuszać,niemiaławyboru,musiaładostoso-

waćsiędojegorytmu.Unosiłabiodra,otwierającsiędlaniego
coraz bardziej, oddając wszystko, co tylko mogła, i biorąc od
niegowszystko.Byłotomocne,pospieszne,zajadłe,jakbylata,
które upłyły, narastały w seksualnym głodzie, przyprawia-
cym ich teraz o szalone pragnienie. Rozkoszowała się jego
szorstką namiętnością i odpowiadała na nią, gdy prowadził ją
naszczyt,corazwyżej;napięcienarastało,ażniepozostałonic
prócz wybuchu całkowitego spełnienia, którego doznali jedno-
cześnie.

Nairo obudził się wczesnym rankiem, wraz z pierwszymi

oznakami światła na horyzoncie, i zobaczył śpiącą kobie
uswegoboku,jejrudewłosyrozsypanenapoduszce.

Widok miękkiej krągłości jej piersi przywieracych do prze-

ścieradła, łuku bioder, ciemnego trójta u zbiegu ud znów
przyprawił go o pożądanie, zbudził głód, który narastał przez
dziesięćlatiodktóregonicniemogłogouwolnić,nawetgłębo-
kisen,wjakimsięwkońcupogrążył.ZnówmiałRosewswoim
łóżkuiwydawałosiętoniewiarygodne.

Byłtonajlepszysekswjegożyciu,fizycznyakt,naktórycze-

kałprzezcałytenczas,odtamtychdniwsquacie.Choćniedo-
świadczona wówczas, stanowiła obietnicę tego, czego pragnął,
oczymterazwiedział.Teraz,kiedyjużjąodnalazł,pragnąłza-
trzymaćjąprzysobie,bywyczekiwaćtakichwłaśniechwil.Bu-
dzić się z nią u boku, a wcześniej brać ją raz za razem, aż do
wyczerpania,izapadaćwgłębokisen.

W pewnym momencie, jeszcze w nocy, poszedł do kuchni po

owoce i wino, zamiast omleta, którego nigdy nie przygotował.
Karmił ją winogronami i brzoskwiniami, zlizywał sok z na-
brzmiałych warg. Kiedy rozlała trochę trunku na piersi, też go
spijał,rozkoszującsiędrżeniemjejskóry.

Co więc się stało, kiedy już uciekłaś ze squatu? – spytał,

gdymrokwpokojuskrywałichtwarze,mocezdradzićwięcej
niżsłowa.–Dokądposzłaś?Zpewnościąniedotegodraniaoj-

background image

czyma?

Wiedział, że pogodziła się z matką, ale nie mogła przecież

tamwrócić.Zadrżałaniespokojnie.

Nigdy!Alekontaktowałamsięzmatdzwoniłamdoniej,

kiedyniebyłogowdomu.Czułasiętakanieszczęśliwa,boso-
bie uświadomiła, za kogo wyszła, i tak jak ja, chciała uciec.
Umówiłyśmysięnaspotkanie,alepotemwydowaławszpita-
lu. – Napiła się wina, jakby szukała w nim siły. – Była posinia-
czonaimiałapołamaneżebra.Planowałyśmyuciecrazemiza-
cząć gdzieś nowe życie. Nie miałyśmy pieniędzy. Mama nic od
niego nie chciała. Poszłyśmy do opieki społecznej. Znaleziono
nam mieszkanie w innym mieście. Brałyśmy każdą pracę, jaka
siętrafiła.

Popatrzył w jej okrytą mrokiem twarz. Nie mógł tej kobiecie

odwićodwagi.

Ajakstałaśsięprojektantką?
Pracowałam przy układaniu towaru w supermarkecie,

mama też się tam zatrudniła. Zaczęłam od kursów wieczoro-
wych, sztuka i wzornictwo. Okazało się, że mam do tego smy-
kałkę.Kiedymamaznalazłalepsząpracę,zdecydowałamsięna
collegeidostałamstypendium.Najpierw,wieczorami,zajmowa-
łam się naprawą odzieży i przeróbkami, potem uszyłam kilka
sukni. Poszczęściło mi się, klienci byli zachwyceni. Dostałam
pracę w domu mody. Zaczęłam od samego dołu, uczyłam się,
pracowałam ciężko Znalazłam sobie tanie lokum i zaczęłam
być znana. Potem mama zachorowała na raka, a ja poznałam
Andrewiwszystkosięzawaliło.

Nigdyznimniespałaś?
Nigdy. – Spojrzała na niego w ciemności. – Nigdy tego nie

chciałam.

Alechciałaśzaniegowyjść.
Przyłam jego oświadczyny. – Zabrzmiało to inaczej niż

„chciałamzaniegowyjść”.–Myślałam,żezapewnimipoczucie
bezpieczeństwa.Alenietegotaknaprawdęchciałam.

Bezpieczeństwo – powtórzył Nairo. – W przeciwieństwie

do

Odstawił hałaśliwie kieliszek. Wciąż uważała go za niebez-

background image

piecznegoprzestępcę?

Jeślichciałaśzłegochłopaka
Nie,Nairo!Myliłamsię.Nigdyniepowinnambyła
Owszem, powinnaś była – odwarknął. – Jeśli naprawdę po-

dejrzewałaś,żektośżejestemzamieszanywtębrudnąspra-
wę,tooczywiściemusiałaśzareagować.

Gdybympodejrzewała–Wzięłagozarękę.–Tak,alesię

myliłam.Codociebie.Ijeślimusiszkonieczniewiedzieć,myli-
łamsięteżcodoAndrew.

Wzmiankaotymczłowiekubyłaniedozniesienia.
Zapomnijonim.Liczymysiętylkomy.
Wyjął jej kieliszek z dłoni i odstawił, potem pochylił się nad

nią, przywierając do jej ust. Tak jak się spodziewał, odpowie-
działa na jego pocałunki, z początku delikatnie, potem z coraz
większymzapamiętaniem,obejmującgozaszyjęiprzyciągając
dosiebie.

Chwilępóźniejzapomnielicałkowicieotejrozmowieizatraci-

li się w dzikiej, płomiennej namiętności, która pochłoła ich
bezreszty

Aterazwciążtubyła,obokniego,nagaiciepła.Wystarczyło

jązbudzić

Coś go jednak powstrzymało, jego dłoń zastygła nad jej cia-

łem,taknisko,żejejpierśunoszonaoddechemniemalsięonią
ocierała.

Gdyby się otarła, to wiedział, że nie skończyłoby się na tym.

Niepotrafiłbynadsobązapanować.Jużoczekiwałniecierpliwie
przyjemności,jakiejjegociałodoświadczyłotejnocy.

Zkim?KimbyłataRose,którapozwoliłamuwniknąćwswe

ciepłewnętrzetylerazytejnocy,aterazjawiłasięjakozachę-
ta?

Czytobyłatasamakobieta,któragoporzuciłaiwydałapoli-

cji?Nicnaniegoniemieli,aleskandalzwiązanyztymnalotem
iaresztowaniemzniszczyłniemaljegowszelkieszanseporozu-
mieniazojcem.

Poruszyła się, wzdychając cicho, i Nairo cofnął dłoń, ucieka-

jącprzedtąpokusą.

Naprawdę nie wiedziała o nagrodzie związanej z narkotyka-

background image

mi, które przyczyniły się do śmierci Toby’ego? Zawsze uważał,
żetakibyłmotywjejdziałania,aJason,wściekłyzpowoduzde-
maskowania,przyrzekłjejzemstę.

Wstałzłóżka,agwałtownośćjegoruchówstanowiłaechonie-

pokocychmyśli.

A jeśli Rose nie wiedziała o nagrodzie? Twierdziła, że go ko-

cha, ale mu nie ufała. Tak jak jego ojciec, nie zadała sobie na-
wet trudu, by spytać, jak naprawdę było; oparła się na pozo-
rach.Potemnakłoniłagodopozostaniatamtejnocywsquacie,
kiedy akurat zamierzał odejść i spotkać się z ojcem, powrócić
dorodzinnegodomu.

„Nie, nie odchodź” – prosiła Rose, przywierając do niego

swoimmiękkimciałemiporuszającbiodrami,coodrazuzrodzi-
łownimgłód.

Jużterazpłonąłnasamotowspomnienie,takbardzo,żetrud-

no mu było zapiąć dżinsy z powodu bolesnej twardości. Każdy
nerw mu podpowiadał, by odrzucić ubranie i znów położyć się
włóżkuzRose

Nairo
Przez chwilę sądził, że ten głos dobiegł do niego z przeszło-

ści, doki nie usłyszał go ponownie. Poruszyła się niespokoj-
nie.

Dokąd idziesz? – Była zaczerwieniona od snu, rude włosy

opadałyjejnatwarz.Ustawciążmiałaobrzmiałeodjegopoca-
łunków.–Nieodchodź

Wystarczyło,bysięzatrzymał.
Wróćtutaj.–Wyciągnęłarękę.–Proszę.
Wydajączsiebiejękrezygnacji,amożerozpaczy,cisnąłpod-

koszulkiem, który miał włożyć, i rzucił się na łóżko obok niej.
Przyciągnąłjejszczupłeciało,apotemcałowałją,dającsiępo-
rwaćzmysłowejfaliizapominającocałymświecie.

background image

ROZDZIAŁÓSMY

Stałosięto,kiedyopuszczałajegoapartament.
Ich akt miłosny miał w sobie intensywność, jakiej nigdy nie

zaznała. Wydawało się, że jego pocałunki pozbawiają jej ciało
duszy,ajegodotykpozostawianajejskórzeognistyślad,do-
kinieogarłoichwyczerpanie,zktóregoRoseockłasięnie-
malzapóźno.Ubrałasiępospiesznieiruszyładodrzwi.

Była pewna, że zachowuje się cicho, ale usłyszała, jak Nairo

poruszasięzajejplecami.

Corobisz?
Muszęjużiść!Ktośmożemniezauważyć,chociażbyEsme-

ralda.Albo,cogorsza,ktośzrodzinyOscara,zwłaszczaksiężna
Marguerite. Zawsze budzi się rano. Chcesz, żeby wiedzieli o
nas?

Byli „oni”? Czy chodziło tylko o jedną noc, którą należało

skrywaćjakbrudnysekret?

Gdybyzrobiłatotamtejnocy,kiedyuciekłazesquatu,gdyby

spytała,cosiędzieje,czyodkryłabyprawdęzamiastopieraćsię
napodejrzeniach?Czypowiedziałbyjej?

Jett
Wywiła to dawne imię szeptem, przekonana, że nie usły-

szał.Obciłsięwjejstronę.

Niemaszrację.Tobyłbybłąd.MusiszjużiśćAnaimię

mam Nairo – oznajmił z brutalną szczerością. – Jett nigdy nie
istniał,takjakRedzawszebyłatylkofantazją.

Oczywiście
Teraznaprawdęmusiałaodejść,niezobawy,żektośjązoba-

czy. Straciła kontrolę nad emocjami; chciała ukryć przed nim
rozpacz.

Wydawało jej się, że wyciągnęła lekcję z przeszłości. Że po-

winna z nim rozmawiać, pytać o jego odczucia, zamiast ucie-
kać.Więcspytała.Ajegoodpowiedźdowodziła,żeniemamię-

background image

dzy nimi nic wyjątkowego prócz ślepej namiętności zabijacej
racjonalnąmyśl.Głódpożądania,któryniewymagałwyjaśnień
aniczułości.

To wszystko, co Nairo miał jej do zaoferowania. Jeśli była

dość silna, by z tego korzystać, to nie mogła zdradzać swych
prawdziwychuczuć.Jeślichciałwięcejtego,cojużmieli,todał
to jasno do zrozumienia. Nie śmiała domagać się czegoś jesz-
cze, bo w przeciwnym razie nawet ten oparty na namiętności
„związek”zakończyłbysięklęską.

Dozobaczeniawdomu.
Postanowiłaokazywaćmuzimnąobojętność.Skorotylkotyle

miałjejdozaoferowania,toniezamierzałaprosićonicwięcej.

Łzy rozmazywały jej wzrok, kiedy ruszyła ścieżką w stro

głównegowejściadocastillo.Więcgdyznikądpojawiłsięośle-
piacy rozbłysk, sądziła, że to skutek pacej wilgoci w jej
oczach.

Doki nie pojawił się znowu. I ponownie, zmieniając się

wkanonadępłomieniwciszyporanka.

Takjakdziesięćlattemu–pomyślał,gdydrzwisięzaniąza-

mknęły.Niepodejrzewałwtedyjednak,żeodeszłanazawsze.

Czyterazmiaławrócić?Czypragnął,byzostała?
Dodiabła,napewnozniąjeszczenieskończył.Niechciał,by

tanocdobiegłakresu,niechciał,byRoseodeszła.Iniedlatego,
żemoglijązobaczyćSchlieburgowie.

Och,byłpewien,żeMargueriteniebyłabyzadowolona,gdyby

siędowiedziała,żeon,Nairo,sypiazosobąwynatądopracy.

Byłooczywiste,żeRosepragnietoukryćiżeponimspodzie-

wasiętegosamego.Owszem,niebyłgotówzdradzićświatutej
zmiany w ich relacjach. Tak, wierzyła, że chodzi mu o teściów
Esmeraldy.Jednakbardziejchodziłomuosiostrę.Gdybysiędo-
wiedziała, że Rose to jego kochanka, spojrzałaby mu w twarz
idostrzegłacoś,cowolałukryć.

A może rzeczywiście chodziło o coś więcej? Usiadł gwałtow-

nie,wpatrującsięwlustronaścianieinapotykającswójwzrok.
Chciałsięprzekonać,comalujesięnajegotwarzy,którąpoka-
zywałświatu.Wiedziałdziesięćlattemu,cototakiego.Gniew,

background image

poczuciezdradyistraty.

„Wracajzaraz”,powiedział,aonamuobiecała,żewróci.Ale

odeszła, a on zobaczył ja ponownie dopiero po dziesięciu la-
tach. Długich i pustych, jak teraz przyznał. Żywił przekonanie,
że wszystko będzie dobrze. Kochała go – albo tak uważał –
otwierającsiędlaniegoztakimciepłemiszczodrością.

W rzeczywistości jednak posłużyła się jego pożądaniem, by

zatrzymać go w squacie do chwili, gdy była pewna, że policja
jest już w drodze, a potem rzuciła: „Zaraz wracam” i odeszła
zjegożycia.

Naprawdę?Wyczuwałwniejjakąśrozpacztamtejdawnomi-

nionejnocy.Coś,cobolałotakbardzo,żezareagowałgniewnie,
gdyznównazwałagoJettem.Niechciał,bymuprzypominano,
jakimbyłwtedyczłowiekiem.

Wciąż odczuwał boleśnie ojcowskie odrzucenie, wygnanie

zrodzinnegodomuzasprawąkłamliwejmacochy.Straciłzdol-
ność obiektywnego osądu. Postrzegał Rose jako jeszcze jed
podstępnąkobietę,którawkroczyłamiędzyniegoajegorodzi-
nę.Zadałaostatecznycios,któryzniszczyłwszystko,coichłą-
czyło.

Ale z drugiej strony nie zdradził jej swoich planów. Gdyby ją

poprosił, żeby została w tamto Boże Narodzenie, powiedział
ozamiarzepogodzeniasięzojcem,cobyzrobiła?

Odrzucił pościel, włożył dżinsy i podkoszulek. Tym razem

wjejgłosiepojawiłasięjakaśnutaświadczącaoprzygnębieniu
ismutku.

Czychodziłoocoświęcej,niżpodejrzewał?Zadawałsobieto

pytanie, zbiegając ze schodów. Gdyby z nią powił może
zdołalibycośocalić

Zatrzymał się gwałtownie, widząc Rose na drugim końcu

trawnikaibłyskfleszyzakłócacychciszęporanka.

Se​ñoritaCavalliero
PannoCavallieroRose
Chórgłosówangielskichihiszpańskich,rzucacychpytania.

Icałyczasflesze,ażwkońcuzasłoniłaoczyprzedtymoślepia-
cymblaskiem.

Uśmiechnijsię,porozmawiajznami!

background image

Czegochcecie?
Przechodziłajużprzezto,kiedyzerwałazAndrew,iwtedyro-

zumiałazainteresowanieprasy.Aleteraz

Jakdługototrwa?
JaktojestbyćzaliczonąprzezNairaMorenę?Amożetoty

gozaliczyłaś?DlategodałaśsobiespokójzAndrew?

Znowuucieknieszsprzedołtarza?
Nie!
Rose posuwała się jak ślepiec po ścieżce, a ze wszystkich

stron napierali reporterzy i kamerzyści, przepychając się na-
wzajem.

Upadłaby, gdyby nagle nie chwyciły jej silne ręce i nie przy-

ciągnęłydociepłegociała.

Nairo.Ciepłoiwońjegociałaotoczyłyjąniczymzbroja.
Panowie–Słyszałaironięwjegogłosie,wyczuwaławnim

wewnętrznąwalkę.–Zostawciewspokojumojąnarzeczoną.

Chyba się przesłyszała ale, pomimo szoku, dostrzegła, że

reporterzyznieruchomieli,równiezaskoczenijakona.

Ja–zaczęła,aleNairopochyliłsięimusnąłustamijejpo-

liczek.

Pozbędęsięich–powiedziałniemalbezgłośnie.
Nairo–znówzaczęła,aleuciszyłjądrugimpocałunkiem,

tym razem znacznie dłuższym, pocałunkiem w usta, a potem
zwróciłsiędopaparazzich.

Tak,zaczyłsięniedawno.Zakochałsięwniejodpierwszej

chwili, kiedy ją zobaczył, ale chciał zaczekać do ślubu siostry.
Nie,niewybrałjeszczepierścionka.

Rosesłyszałajegoodpowiedzi,choćmiaławrażenie,żewgło-

wiebzycząjejtysiącepszczół.Byłapewnatylkotego,żerepor-
terzy są zadowoleni z powodu odpowiedzi, jakiej im udzielił.
Niezamierzałaniczegoprostować,byniepogarszaćsprawy.

Staławięcujegoboku,kiedyjąobejmowałimówiłtymłow-

com skandali o tym, co zamierzali umieścić w nagłówkach ze
zdjęciami,którewciążpstrykali.„Hiszpańskiarystokratapoślu-
biaprojektantkęsukniślubnych,którauciekłasprzedołtarza”.
Z trudem posłuchała, kiedy Nairo ścisnął ją mocniej i syknął:
„Uśmiechnijsię”.

background image

Wiedziała,ocomuchodzi.Starałsięrobićdobrąminędozłej

gry, skoro została przyłapana po nocy, którą z nim bez wątpie-
niaspędziła.Ostatniarzecz,jakiejpragnąłprzedślubemEsme-
raldyzjejksięciem.Chciał,byprzyszliteściowiejegosiostry–
kiedyjużsięotymdowiedzą–okazalitolerancjęwobecdwojga
ludzi,którzyzaczylisięwsekrecie,mającnawzględziebliski
ślubichsyna.

Gracias,se​ñores
Najwidoczniej uporał się z sytuacją, ponieważ reporterzy za-

częlipakowaćsprzętizbieraćsiępowoli;mieliswójnews.

Nairopomyślałtosamo,gdyżpociągnąłRosewstronęgłów-

negodomu.Potemwszedłzniądoholu,oparłsięościanę,po
czymodetchnąłzulgąijednocześniewściekłością.

Mamnadzieję,żeichtopowstrzyma–mruknął.
Powstrzyma? Jakim cudem, skoro podsułeś im właśnie

cennąinformację?Będążądaćwięcej

Powiedziałemtylko,żesięzaczyliśmy.
Popatrzyłnaniąjaknadziwoga.Jejgłosbyłstłumionypod

wpływem nagłego smutku, który ją ogarnął na dźwięk tych
słów:„Powiedziałemtylko”.

Tylko.Dlaniejniebyłożadnego„tylko”.Beztroska,zjakąpo-

zbawił fakt ich zaczyn – nawet udawanych – jakiegokolwiek
znaczenia,uświadomiłajejjedyniedziecąichprzepaść.

Potraktował to jako wyjście z kłopotliwej sytuacji, podczas

gdywjejprzypadkusłowo„zaczyny”paliłoniczymrozgrzane
doczerwonościżelazo.

Pozatympostanowiłujawnićichzwiązek,ponieważzostałdo

tegozmuszony.Miałprzedewszystkimnawzględziedobroswo-
jejukochanejsiostry.Ona,Rose,mogłateraztrafićnapierwsze
stronyprasyplotkarskiej,aon,Nairo,musiałpowiedziećrodzi-
nie o ich związku, ale w gruncie rzeczy nie była dla niego ni-
czym więcej niż tylko małym i niewygodnym sekretem, czymś,
cowolałbyukryćprzedświatem.

Alezaczyny!Dlaczegotakpowiedziałeś?
Tojedyne,coSchlieburgowiezrozumieją–odparłniefraso-

bliwie. – Jeśli planujemy ślub, zaakceptują to. Ale nieformalny
związektojużzupełnieinnasprawa.

background image

Acobędzie,kiedyjużwyjdzienajaw,żewszystkoskończo-

neiżesięrozejdziemy?–spytałałamiącymsięgłosem.

Wzruszyłzdawkoworamionami.
Zaczynymożnazerwać.
Aletobędzieskomplikowane.
Określenie „skomplikowane” było eufemizmem. Już raz ze-

rwała z tym mężczyzną, a wspomnienia stały się piekłem.
Pchnęły ją w ramiona Andrew i zaskarbiły reputację osoby ła-
miącej serca, choć w rzeczywistości to jej serce łamało się na
myśl, że ona sama nie jest w stanie kochać kogokolwiek po
stracieNaira.

Więc jakie znaczenie miało to, co do niego czuła teraz? Do-

znawałabólustratynawetwtedy,gdywierzyła,żejesthandla-
rzemnarkotyków,imamoralnyobowiązekzawiadomićpolicję.
Teraz,wiedzącjużwięcej,świadomapopełnionegobłędu,jakim
byłojużsamopodejrzenie,coczuładotegoczłowieka?Pragnę-
łagojakdiabli,aleczychodziłoocoświęcej?

Niebyłonawetsensupytać.Dałjasnodozrozumienia,żejest

dla niego tylko seksualnym obiektem. Ten ich romans przypo-
minałdalekiodblasknamiętności,którapłołaprzedlaty.Nig-
dyniemieliszansystrawićtegoognia,awięzypożądania,które
ich łączyły, jedynie się starły, ale nie przerwały. Wciąż ich ota-
czały i tak miało trwać do chwili, aż głód by się wypalił. Mło-
dzieńcza i głupia miłość, jaką żywiła wobec Naira, nigdy nie
znikła. Przerodziła się w przemożną i dojrzałą namiętność.
Miłośćkobietydomężczyzny.

Ale czy Nairo zamierzał zaspokoić jedynie ten fizyczny głód,

a potem, prędzej czy później, odejść? Podejrzewała, że raczej
prędzej.Dałtodozrozumieniategoranka;przyznałsiędoniej
tylkodlatego,żezmusiligocipaparazzi.

„Skomplikowane” nie jest to do końca tym, co masz na

myśli–oznajmiłteraz.

Oczywiście,żetak.
Pokręciłgłową.
Powiedziałemci,żeniemożeszkłamać,byocalićżycie.
O jakie kłamstwo mu chodziło? Poczuła się nieswojo, że do-

myślasięjejuczuć,wyczytujączbytwielezjejtwarzy.

background image

Boisz się, że kiedy się rozstaniemy, wszyscy pomyślą, że

znówtorobiszuciekaszsprzedołtarza.

Odetchnęłagwałtownie.
Maszrację.
Uczepiłasięszansyukryciacałejprawdy.
SzokucodelikatnieNairowyciągnąłrękęiprzesunąłopusz-

kiempalcapojejtwarzy.Uśmiechnąłsiębezwiednie.

Niemartwsię,querdia,wezmęwinęnasiebie.Damcimnó-

stwopowodówdozerwania.Wszyscywiedzą,żeniejestemty-
pem żonkosia. Musisz tylko wyglądać odpowiednio jak narze-
czonaozłamanymsercu.Wszyscybędąpotwojejstronie.

Nawetty.Rosespuściławzrok,bojącsię,żeNairocośwnim

dojrzy. Czy musiał dawać tak brutalnie do zrozumienia, że
wgruncierzeczychcejąwykluczyćzeswegożycia?

Aleprzecieżmogłasiętegospodziewać;tobyłtensammęż-

czyzna,którytylelattemuzmusiłjądoucieczkizimnądeklara-
cją:„Niekochamnieangażujęsięnieinteresujemniemał-
żeństwo”.Teraztopotwierdził.

Nairo czy Jett, nieważne, z którym wcieleniem miała do czy-

nienia,dawałjasnodozrozumienia,żesłowo„zaangażowanie”
dla niego nie istnieje, podczas gdy ona angażowała się coraz
bardziej.

Świetnie.
Mogłabysięzdobyćnasilniejsząnutęprzekonania,pomyślał.

Proponowałjejwyjścieztejkłopotliwejsytuacji,wktórejnagle
sięznaleźli,alemiałwrażenie,żeguzikjątoobchodzi.

Kiedy wyszła od niego, wybiegł za nią, chcąc porozmawiać,

przyznać,żeprzeszłośćbyłapełnabłędów,żepozostawiłaemo-
cjonalne blizny. Że teraźniejszość może być inna. Wszystko to
znikłowchwili,gdyujrzałjąotoczonąprzeztłumreporterów.
Wiedziałtylkotyle,żeniemożedopuścić,bynaraziłasięnapo-
niżenie,jaknatamtympokazie.

Przynajmniej nie będziemy musieli się rozwodzić – zauwa-

żyłaniedbale.–Tobyzdenerwowałoteściówtwojejsiostry.

Zacisnąłzęby,słysząctęodpowiedź.
Tosięniestanie.
Zamierzał poprzestać na tym, co było w tej chwili. Niczym

background image

głupiec, próbował dziesięć lat temu pożyć dalej. Powiedział
niebacznieojcu,żewkroczyłnanowądrogę,żeznalazłkobietę,
którapomożemusięzmienić.ChciałdowieśćRaoulowi,żepo-
trafisięustatkować,powrócićnałonorodziny,isądził,żeRose
dziemutowarzyszyć.Alesiępospieszyłiprzekonałboleśnie,
jakbłędnebyłyjegoprzypuszczenia.

Alenietymrazem.
Nasz związek powinien być tragiczną pomyłką. Owocem

zbytniego pośpiechu. Jeśli rodzina pomyśli kiedykolwiek, że
chodziłoocośinnego

Niemaldrgnęłaiotworzyłaszerokoteswojezieloneoczy.Wy-

glądała tak jak w squacie, kiedy jej powiedział, że może ich
stamtąd wyciągnąć, że ma pieniądze. Nie zdawał sobie wów-
czas sprawy, że ona, tak źle go oceniając, jest przerażona na
myśl o jakiejkolwiek wspólnej przyszłości. Tak jak teraz, kiedy
dawała jasno do zrozumienia, że chce tylko seksualnej przygo-
dy.

NaprawdęliczysiędlaciebietylkoEsmeralda.Skądtaob-

sesja?

Wywołaławspomnienia,wktórewolałniewnikać.
Nazywasz to obsesją? Pragnienie, by siostra była szczęśli-

wa?–warknął.–Normalnebraterskieuczucie.

Szczęśliwa,może–przyznałaRose.–Alewydajesię,żeje-

steś gotów zrobić dla niej wszystko. Nawet zaangażować się
w fałszywy związek, by zadowolić jej teściów. Nie uważasz, że
toprzesada?

Cośzapłołowjegooczach.Gniew?
Byłatylkodzieckiem,kiedyodszedłemzdomu,aonamnie

potrzebowała. Gdy ojciec pozwolił mi w końcu wrócić, obieca-
łemsobie,żenigdywięcejjejniezawiodę.

Nie zawiedziesz? – Widziała, jak patrzy na swoją młodszą

siostrę, i, co ważniejsze, jak Esmeralda patrzy na niego. Nie
byłotospojrzenieosobyzawiedzionej.ZazdrościłaEsmeraldzie
bliskiej relacji z bratem, zaufania, którym go darzyła. – Jak ją
zawiodłeś?

Posuła się za daleko, stawiając to pytanie, o czym świad-

czyłajegokamiennatwarz.Trudnosiębyłodziwić,skoroporu-

background image

szyła temat zaufania. Tego, czego kiedyś oczekiwał od niej –
bezskutecznie.Nagłepoczuciewinykazałojejominąćtęrafę.

Co rozumiesz przez to, że ojciec pozwolił ci w końcu wró-

cić?Tojauciekłam,żebyniemiećdoczynieniazojczymem.Nie
mogłamryzykowaćpowrotudodomu.Sammówiłeś,żepopro-
stuodszedłeś.Więcprzypuszczalniemogłeśtamwrócić.

Milczenie. Nagle zapragnęła go sprowokować. Wyciągnąć

zniegoprawdę.

Z pewnością mogłeś to zrobić. Miałeś wygodny dom, biz-

nes,matek.

Wrócić!?Chybażartujesz.
Dlaczego?Niebyłotak?
Nigdywżyciu.Jakmogłobyć,skoro
Skoro co? – spytała, kiedy urwał gwałtownie i spojrzał

wstronęogrodu.–Cosięstało?Powiedzmi

background image

ROZDZIAŁDZIEWIĄTY

Niemaoczymmówić–Obciłkuniejposępnątwarz.–

Tojużbezznaczenia.Przeszłość.

Nieprzekonałjej.Zauważyła,jakbardzojestspięty.
Możetoiprzeszłość,alezpewnościąmaznaczenie.
Przesuła delikatnie palcami po jego policzkach i szczęce,

czując twardość jego mięśni. Chciała zaryzykować pocałunek,
aleniemiałaodwagi.Instynktjejpodpowiadał,żejeślidotknie
jegoust,toonulegniedręczącemuichgłodowi,któryrozpalał
siętakszybko.

Nawet jeśli myśl o tym, że znów weźmie ją do łóżka, wydała

siękusząca,aonaulegnienamiętności,wiedziaładoskonale,że
zamkniejejwtensposóbusta,wykorzystasytuację,byzawró-
cićjejcałkowiciewgłowie,inigdyniepowiejejprawdy,niedo-
puścijejdotegomrocznegomiejscawswymumyśle.

Powiedzmi–poprosiłacichymgłosem.
Powiedziałemci.Wtedy.
Daj spokój! Powiedziałeś tylko tyle, ile chciałeś mi powie-

dzieć. Dlaczego uważasz – Stąpała po niebezpiecznym grun-
cie.Nieufałamu.Byłanaiwna,sądząc,żemożepowiedzieć,że
go kocha, podczas gdy w rzeczywistości nigdy go nie poznała
naprawdę. Ale człowiek, którego teraz poznawała, który trosz-
czył się o siostrę, który próbował zasłużyć na ojcowski szacu-
nek,którypospieszyłjejdopieroconapomociuwięziłichobo-
je w sytuacji, której musiał nienawidzić, a która była kłam-
stwem i rozrywała jej serce – Powiedziałeś, że pokłóciłeś się
zojcemiodszedłeś.

wił o tym zwykle od niechcenia, a ona uznała, że to nie

może się równać ze strachem, który ją samą wygnał z domu.
Wydawałosię,żeitumyliłasięcałkowicie.

Wyrzucił mnie. – Uniósł dłonie w geście rezygnacji. – Mał-

żeństwo moich rodziców było toksyczne. Matka wyszła za ojca

background image

dlapieniędzyiuznałaswójobowiązekzaspełniony,kiedywyda-
łanaświatpotomka,czylimnie.Dwojedzieciniebyłowplanie,
więcznikłaponarodzinachEsmeraldy.

Odeszła,kiedymiałeśiledziewięćlat?
A jego siostra była maleńkim dzieckiem. Nic dziwnego, że

otaczałjątakątroską.

Mieliśmy nianie, oczywiście, a ojciec mnóstwo kobiet, ale

żadna nie została na dłużej. Pomagały mu tylko wydawać pie-
niądze. Potem papa znów się ożenił. Moja macocha, znacznie
młodsza ode mnie, próbowała mnie uwieść. Przyszła do mnie
pewnejnocy.Napiłemsięwcześniejinieuświadamiałemsobie,
ocojejchodzi.Alegdyzostaliśmyprzyłapaniwkłopotliwejsy-
tuacji – była już do połowy rozebrana i ściągała ze mnie ubra-
nie; twierdziła, że to ja zacząłem. Ojciec kazał mi się wynosić.
Pozbawiłmniepieniędzy,zagroził,żemniewydziedziczy,powie-
dział, że nie chce mnie więcej widzieć. Ja też nie chciałem go
widzieć,skorouwierzyłnasłowojej,aniemnie.

Rose drgnęła na to zimne stwierdzenie, wiedząc, ile się za

nim kryło. Nic dziwnego, że odczuwał tak mroczny gniew, gdy
ionamunieufała.Doświadczywszyojcowskiejzdrady–zdrady
obojgarodziców–trudnomubyłokomuśwybaczyć.

Chciałagoterazdotknąć,alechoćdzieliłyichtylkocentyme-

try,wydawałosię,żeistniejemiędzynimiprzepaść.

Więc pojechałem do Londynu i wydowałem w squacie. –

W jego oczach pojawił się cień czarnego humoru. – To nie był
jakiśstarysquat,tylkojedenzlondyńskichdomówmojejrodzi-
ny.Ojciecdopuściłdojegozniszczenia,bowszystkiepieniądze
wydawał na kobiety. Bawiła mnie nawet myśl, że przebywam
w naszym domu. Z początku doznawałem satysfakcji, wiedząc,
żeojcabytowściekało,alepotemprzyszedłmidogłowyszalo-
nypomysł,żebypilnowaćtegodomuiniedopuścićdojegocał-
kowitejruiny.–Roześmiałsięcynicznie.–Powinienembyłsobie
uświadamiać,jakszybkoojciecpozbawiłsięfortuny,jeszczeza-
nimCarmensięznimrozwiodłaizabrałapołowępieniędzy.Ale
potem, w Boże Narodzenie, uznałem, że czas się pogodzić.
Skontaktowałem się z ojcem i zaproponowałem rozejm. Było
trudno.Omalmisięnieudało.

background image

Znowu wzruszenie ramion, niedowienie skrywace tak

wiele.Nietrzebabyłojejwyjaśniać;ojciecdowiedziałsięona-
lociepolicjiionarkotykach.Takżeotym,żektośumarł,iobar-
czałzatowinąjegosyna.

Przykromi.–Coinnegomogłapowiedzieć?–Takmiprzy-

kro.

Popatrzył na nią mrocznym wzrokiem, ale niespodziewanie

pokręciłgłową.

Co innego mogłaś zrobić, jeśli chciałaś powstrzymać ten

koszmarny proceder, którym zajmował się Jason? Sam zamie-
rzałemtakpostąpić,jaktylkobymsięstamtądwydostał.

Przez chwilę była tak poruszona tym „co innego mogłaś zro-

bić”,żeniemalniedosłyszałaostatniegozdania.Onjednakcią-
gnąłniewzruszonymgłosem:

Kiedy mogłem wrócić do domu, okazało się, że macocha

odeszła, porzucając Esmeraldę, która miała tylko dziewięć lat.
Po raz drugi straciła matkę. A ojciec był zaty nową kobietą.
Przyrzekłem sobie, że zajmę się siostrą, ale oznajmił, że mnie
nie przyjmie, jeśli nie pojadę pracować na estancii w Argenty-
niebyzasłużyćnaswojemiejscewrodzinie.

Esmeraldamówiłami,żeprzywróciłeśtomiejscedoświet-

ności.Sprawdziłeśsięznawiązką.

Skinąłgłową.
Cotamzrobiłeś?
Porazpierwszywjegooczachpojawiłsiębłysk.
Przemieniłem to w popularny ośrodek wakacyjny jazda

konna, degustacja win. Nawet centrum sztuki jest tam kilku
genialnychmalarzy.Ojcuniepodobałasiętakomercja,alenie
mógłzaprzeczyć,żeprzynosizyski.

Musiałprzyjąćciędoswegodomu.
Tak, ale Esmeralda zmieniła się nie do poznania. Za długo

pozostawałabezopieki.Bezradnawobecrodzinnejsytuacji,za-
częłakontrolowaćbezlitośnieto,comogłasamąsiebie.

Zastanawiałam się, czy nie chodzi o problemy z jedze-

niembyłaanorektyczką?

Nawetterazbyławiotka;jakmusiaławyglądaćwcześniej?
Omalnieumarła.

background image

Rozumiem.
Ale stracił też matkę. Zostawiła oboje dzieci, a on miał dzie-

więćlat.

Roserozumiałajegoreakcję,gdyopowiedziałamuwłasnąhi-

storię,aonorzekł,żematkapowinnastanąćpojejstronie.Że
nie zasługuje na zbyt łatwe wybaczenie. Jednak dla dobra sio-
stry był gotów podać ojcu gałązkę oliwną i „odpokutować”
wArgentynie.

Inietylkodlasiostry.„Jaktylkonasstądwyciągnę”,przypo-

mniałasobie.Oniejteżmyślał,aleonauległastrachowiiucie-
kłazesquatuwnocnąciemność.Naprawdębyłatakagłupia,by
stracićcoścennego,bobałasię,żejesttakajakmatka?

„Jakaś zimna i okrutna wiedźma, która zdeptała mu serce,

apotemgozdradziła”.

SłowaEsmeraldyrozbrzmiewaływjejgłowie.Ajeślijegosio-

strasięniemyliła?Jeślitowłaśnieona,Rose,takgozdradziła?

Ajeślizależałomunaniejprzedlaty,podczasgdyonaznisz-

czyłatoprzezbrakzaufania,więcterazpragnąłjedyniefizycz-
nej namiętności, która pozwoliła im połączyć się tym razem?
Namiętność, którą chciał zatuszować ogłoszeniem fałszywych
zaczyn.Tkwiłwięcwzwiązku,któregoniechciał.

Nie mogę tego zrobić – mrukła i zorientowała się po

gwałtownymruchujegogłowy,żezrozumiał,ocojejchodzi.

Musisz.
Nie Mogę wyznać prawdę, powiedzieć wszystkim, że te

zaczynytokłamstwo.Wyprowadzićsię

To by go przynajmniej uwolniło. Dlaczego więc nie wyglądał

nazadowolonego?

Byłobytonaruszenienaszegokontraktu.–Zmarszczyłbrwi.

–Mogęodebraćcitozlecenieizatrudnićkogośinnego.

Nie zrobiłbyś tego! – W jej głosie wyczuwało się przeraże-

nie.–Ślubjestladachwila.

Zrobiłbym, żebyś nie mogła zniszczyć wspaniałego dnia

Esmeraldy,dającjejdozrozumienia,żeto,cowłaśnieprzekaza-
łemprasie,jestkłamstwem,idoprowadzićdonowegoskanda-
lu,którympaparazzibędąsiężywićjaksępy.

Uświadomiła sobie, że nie żartuje. Chciał wynagrodzić sio-

background image

strzekrzywdę–to,żejąporzucił,gdygopotrzebowała–zakaż-
dącenę.Nawetfałszywegozwiązku.

Niepozwolęnato.
Onateżniemogłanatopozwolić.PolubiłaEsmeraldę.
Niechbędzie.
Ilebytopotrwałozedwatygodnie.Apotemmogłaby
Bądź pewna, że masz to zlecenie i wszystko, co się z nim

wiąże.

Zabrzmiało to tak, jakby tylko ta sprawa się liczyła, no ale

wkońcuuważał,żeonataktoodbiera.

Dobrzezrobięto.
DlaEsmeraldy?
Tylkosiostrasiędlaniegoliczyła.
Oczywiście.Sąwspaniałąparą,onaiOscar.Niechciałabym

impopsućtegoichwielkiegodnia.

Cotakiegopowiedziała,żezacisnąłszczęki?
Niewierzyszmi?–spytała.
Przyglądałjejsiędługąchwilę.
O,tak,wierzęci.
Oczekiwałatakiejodpowiedzi,alecośsięzaniąkryło.Odwró-

ciłsięizacząłoddalać.Zadawałasobiepytanie,dlaczego–kie-
dy powiedział, że jej wierzy – miała wrażenie, że jest zupełnie
inaczej?

ZrobiętodlaEsmeraldyidlaciebie–zawołałazanimbez-

wiednie.

Przystanąłgwałtownieiodwróciłsiępowoli.
Co?
Byłozapóźno,bysięwycofać,nawetjeślipatrzyłnaniągroź-

nie.

Cotoznaczy?–spytał.
Mamnadzieję,żekiedyzobaczysz,jakEsmeraldapoślubia

ukochanegoczłowieka,uznasz,żespełniłeśswójobowiązek.Że
spłaciłeśswójdługwobecsiostry.

Myślisz,żetylkootochodzi?
Wiem.Imamnadzieję,żemójudziałpozwolimiodpokuto-

waćbłąd,jakipopełniłam,sądząc,żejesteśzamieszanywhan-
del narkotykami. Myślałam, że stąd pochodzą pieniądze, które

background image

miałyzmienićnaszeżycie.

Nieufałaśminatyle,żebychociażotospytać!
Dosłyszaławjegogłosiecoś,corozdarłojejserce.Zasłużyła

na to i teraz szykowała się na oskarżenia, które powinna była
usłyszećprzedlaty.

Alejateżnieufałemcinatyle,bypowiedziećowszystkim–

wyznał.

Nie.Myślałam,żeciękocham,aleniewiedziałam,coozna-

czato,żesiękogośkocha.–Terazwiedziałaisprawiałojejból,
że nie może powiedzieć. Tym razem nie była to kwestia zaufa-
nia, ale świadomość, że nie tego od niej chce. Że liczy się dla
niegojedynienamiętność,jakądzielisięwłóżku.–Niemożna
naprawdękochać,gdysięnieufa.

Byliśmymłodzigłupi–wyrzuciłnaglezsiebie.–Musieli-

śmydorosnąć.

Roseskiłatylkogłową,bojącsiępowiedziećcokolwiek,by

niezniweczyćtegoemocjonalnegorozejmu.

Teraz musimy zrobić wszystko, żeby Esmeralda wyszła za

mąż – wypaliła Rose. – A potem zerwiemy nasze fikcyjne za-
czyny.Nietakodrazu–Niemogłagowięzićdłużej,niżbyło
tokonieczne.–Obiecałeś

Obiecałem,żeniktniebędziecięwiniłzazerwanie–oznaj-

miłzimno.–Dotrzymamsłowa.

Dobrze.–Zdobyłasięnauśmiech.–Apotemsięrozjedzie-

my,wiedząc,żenicniejesteśmysobiewinni.

Powiedz„nie”–błagałagowmyślach.Powiedztenjedenraz,

że nie chcesz, by to się skończyło w ten sposób. Nawet gdyby
zaoferowałjejtylkoromans,któryprędzejczypóźniejsięwypa-
li, przyłaby to. Cokolwiek, co by dowodziło, że coś dla niego
znaczy.

Wydawałosię,żeNairomilczybezkońca,wreszcieskinąłgło-

wą.

Takbędzienajlepiej.
Więctrzymamysięumowybiznesowej.
Rosezdobyłasięnauśmiechinawetwyciągnęłarękę;poczu-

łauciskwkrtanigdyNairoująłjejdłoń.

Nie – zaszokował ją tym jednym słowem, po czym przycią-

background image

gnął do swojej twardej i ciepłej piersi. – Jest coś więcej i ty
otymwiesz.Jestto

Pocałowałjągwałtownie,jakbychciałzmiażdżyćjejusta.
Skoro zdecydowaliśmy się na pozorne zaczyny, to może-

my przynajmniej to wykorzystać – wymamrotał. – Pragnę cię,
a jeśli mi powiesz, że ty mnie nie pragniesz, to uznam, że kła-
miesz.

Jaty
Próbowałamówić,aleniebyłooczym.Jeśliniezamierzałjej

oferować nic prócz tej namiętności, to zamierzała akceptować
jąjaknajdłużej.Inieprosićonicwięcej,wiedząc,żenieistnie-
jenic,comógłbyjejdać.

Zrezygnowała więc z wszelkich słów i myśli i zanurzyła się

wciepleisilejegoobjęćzwestchnieniemakceptacjiirezygna-
cji.

Tak–zdołaławkońcuwyrzucićzsiebie.–Pragnęcię.Pra-

gnętego.

Jaknajdłużej.

background image

ROZDZIAŁDZIESIĄTY

Rose drgnęła na dźwięk tego głosu. Pochylona nad różowym

jedwabiem, nie zauważyła nawet, że do pokoju, w którym pra-
cowała nad suknią jednej z druhen, wszedł Nairo, doki nie
pocałowałjejwpoliczek.

Skiłatylkogłowąiskupiłasięjeszczebardziejnamateria-

le,choćnietakiejreakcjisięponiejspodziewano–niewsytu-
acji,gdymiałapowitaćnarzeczonegopodługiejnieobecności.

Nie potrafiła po prostu okazać swych uczuć. Wyjechał z ca-

stillonakilkadni,aonatęskniłazanimbardziej,niżmogłato
sobiewyobrazić.Miałaświadomość,żeimbliżejślubuEsmeral-
dy, tym bliżej chwili, gdy nie trzeba będzie odgrywać narze-
czeństwa.

Wiedziała,żepozostaniejejjedno–spakowaćwalizkiiwyje-

chać.

Zgadzaszsię,Marguerite?
Nairozaskoczyłjąjeszczebardziej,zwracającsięnonszalanc-

kodostatecznejmatrony,któranadzorowaławszystkieprzygo-
towaniadoślubu.

Sukniajestniezwykła,prawda?
To proste pytanie i pełna aprobaty odpowiedź księżnej kon-

trastowałyzsytuacjąsprzeddziesięciudni,zanimNairoobwie-
ściłrodziniefaktudawanychzaczyn.Potematmosferazaczę-
ła się stopniowo ocieplać. Esmeralda była zachwycona, że jej
ukochanybratinowaprzyjaciółkazakochalisięwsobienaza-
bój, a Schlieburgowie, nawet księżna Marguerite, wyraźnie
zmiękli.

Nie ułatwiło to życia Rose, wręcz przeciwnie. Każda chwila

wydawałajejsięudrękąwsytuacji,gdywiedziała,żewszystko
jest oparte na kłamstwie, które musiała podtrzymywać. Miała
udawać, że jest w nim zakochana, co okazało się przerażaco
łatwe. Bała się, że ulegnie mu całkowicie, wiedząc jednocze-

background image

śnie,żejegołagodnygłos,delikatnydotyk,azwłaszczaprzecią-
głepocałunkitotylkozjegostronygra,wktórejbyłlepszyod
niej. Miała wrażenie, że jej dusza krwawi od tysięcy drobnych
skaleczeń.

Cogorsza,niemogłaznikimotympowić.
Związek!Wypuściłazdłonimateriał,żebypossaćmałąran

poukłuciuszpilką.

To nie był żaden związek. Prawda przypominała brudny se-

kret,gdyona,Rose,byłakażdegodniatraktowanaprzeztęro-
dzinęzcorazwiększączułością.DokiNaironatopozwalał.

Uważaj!Bosiępobrudzi.
Zauważył, co się stało, i szybko zabrał jedwab. Jednocześnie

dotknąłdrugąrękąjejkarku.Ciepłotychmocnychpalcówprzy-
prawiałojąodreszczprzenikacycałeciało.

Przyjdźdomniewieczorem–szepnąłjejwucho.–Ojede-

nastej

Odsunąłsięodniejicofnąłpieszczotliwądłoń,aonadoznała

wrażenia straty kłacej się cieniem na jej sercu. Siłą rzeczy
porównywała swe uczucia do promiennego szczęścia Esmeral-
dy. Dziewczyna mogła okazywać Oscarowi miłość otwarcie,
podczas gdy ona musiała skrywać głęboko swoją prawdę, co
Nairobrałzadoskonałągrę,takąsamąjakjegogra.

Zakrawałonagorzkąironię,żewtamtychminionychdniach,

gdysądziła,żegokocha,uciekałaprzedujawnianiemtejmiło-
ści, nie mając siły przy niej wytrwać. Teraz, gdy wiedziała, jak
trudnoporadzićsobiezprawdziwymuczuciem,byładośćsilna
– a może dość słaba – by przy niej wytrwać aż do feralnego
dnia.

Może właśnie dlatego, a może z powodu jego nieobecności,

Nairo był tej nocy szczególnie namiętny. Ledwie zjawiła się
wjegoapartamencie,gdywziąłjąwramiona,zaniósłdosypial-
niirzuciłnałóżko.Potemzdjąłzniejwszystkoicałowałjejcia-
ło,naznaczającjegocymdotykiemust.

Zanimwniknąłwniąswojątwardością,unosiłasięnafalach

głodu, rozpalona i otwarta. Miała wrażenie, że roztapia się ni-
czymwosk,niemaloślepionapragnieniem.

Tejnocydoznałatakbezbrzeżnejrozkoszy,żeniemalstraciła

background image

zmysły i zanurzyła się w świecie, gdzie istniała tylko ona, ten
mężczyznaiwzajemnedoznania.

Długo powracała do rzeczywistości, nieświadoma niczego

prócztwardejiciepłejpiersi,októrąwspierałagłowę,wsłucha-
nawrytmjegoserca.

Tobyłowyjątkowe.–Nieumiałapowstrzymaćtychsłów.
Odrazuwyczułazmianęjegonastrojuwgwałtownymnapię-

ciumięśni,wcześniejtakrozluźnionychposeksualnymspełnie-
niu.

Och,byłabymgłupia,sądząc,żesięzemnązgadzasz–do-

dała.

Dlamnietoteżbyłowyjątkowe–przyznałwkońcu.–Wiem,

kiedyzaznajęztobąnajlepszegoseksu.

Jeśli miał to być komplement, to nie odniósł spodziewanego

efektu. Skoro seks był wszystkim, to oznaczał zbyt mało, nic
wporównaniuzuczuciami,zajakimitęskniła.Pozatymniemo-
głatobyćprawda.Bezwzględunato,jakbardzopragnęłana-
wettejmałejsatysfakcji.

Toniejestdokońcaprawda–powiedziałabezwiednie.
Co?
Odsunąłsięodniejioparłsięodrewnianewezgłowie.
Oczymmówisz,udiabła?
Czy potrafiła, tak jak on, dostrzec różnicę? – zastanawiał się

Nairo. Nic nie mogło się równać z tym, co kiedyś do niej czuł.
Odsamegopoczątkunadawaławszystkiemusens,sprawiała,że
chciałzmienićsweżycie,zmienićswójświat.

Dlaniej.
Zakręciłomusięwgłowienamyśl,żemogładostrzecwnim

takie uczucia. Czy w tym, jak ją całował, dotykał jej, brał ją,
byłocoś,coujawniałotęjegoukrytąstronę,którejnigdyniewi-
działanijegoojciec,aninawetEsmeralda?

Powiedzmicotomiałoznaczyć?
Uklękła, przysiadając na piętach, i zasłoniła się pościelą. Ta

zmiana jej nastroju, to pragnienie ukrycia samej siebie uświa-
domiłymu,żeniematumiejscanamarzenia.Wciążbroniłamu
dostępu do swej istoty, nawet jeśli tak chętnie oddawała mu
swojeciało.

background image

Żekiedyśbyłktośwyjątkowyprawda?
Niebyłonikogo.
AleEsmeraldapowiedziała
Wykrzywiłgwałtownieusta.
Moja siostra to beznadziejna romantyczka. Była wtedy

dzieckiem i nic nie wiedziała. A teraz, zauroczona bajkowym
ślubem, wciąż nie ma pocia o tym, co naprawdę może się
dziaćmiędzykobietąamężczyzną.

Acosiędzieje?
Musiszpytać?Przeżyłaśto.Wiesz,jakbyło.
Powiedz mi. – Chciała za wszelką cenę poznać prawdę. –

Jakbyło?

Na jego ustach pojawił się uśmiech, który jednak nie stłumił

nagłegochłodunajejskórze.

To proste – odparł. – Ja pożądałem ciebie, a ty pożądałaś

mnie. – Przesunął palcami po jej ramionach i niżej, do brzegu
pościeli, którą się zasłaniała, z trudem nad sobą panując. –
Iwciążpożądamterazjeszczebardziejkiedyjesteśdojrza-
ła. – Coś zmieniło się w jego twarzy. Jakby jego wzrok był
ostrzemprzesuwacymsiępojejskórze.–Tyteżtaktoczułaś?

Gdzieś w głębi swego umysłu uświadomiła sobie śmierć głu-

piejnadziei,którazaczęłasiękiedyśwykluwać.

O,tak
By się nie zdradzić, przybrała ton nonszalancji, zdobyła się

nawetnauśmiech.

Modliła się, by jej wybaczył, że zawiadomiła policję, i jej ży-

czenie zostało spełnione. To było wieki temu, powiedział. Więc
potraktował lekko jej ówczesną naiwność, podejrzenia. Ale za
tymkryłasięmroczniejszaprawda,którąmógłteżpotraktować
lekko, nie dlatego, by nie miała znaczenia, ale dlatego, że to
ona, Rose, nie miała znaczenia. Bo nigdy nie zależało mu na
niejrówniemocnojakjejnanim.

Takdokładnietoczułam–zapewniła,choćtokłamstwopa-

liło ją w język jak kwas. Pragnąc uciec od pokusy odsłonięcia
przed nim duszy, wstała z łóżka okryta pościelą. – Umieram
zgłodu–rzuciłaprzezramię,mającnamyśliinnygłódniżten,
którymogłozaspokoićjedzenie.–Chceszczegoś?

background image

Wiesz,czegochcę–warknął,alekujejzaskoczeniuwłożył

szlafrokiposzedłzaniądokuchni.

Dokądpojechałeśtymrazem?–spytałachwilępóźniej,usa-

dowionanakanapie,skubiąckawałekjabłka.

DoLondynu.Winteresach.–Nalałimwina,jedenkieliszek

postawił na stoliku, a potem usiadł w jednym z dużych foteli,
wyciągnął nogi i dodał niespodziewanie: – Twoja matka wyglą-
daznacznielepiej.

Widziałeśsięznią?–spytałazdumiona.
Byłobydziwne,gdybybyłoinaczej.Czujesięnieźleiwciąż

przyjaźnisięzMargaret.Przesyłacipozdrowienia.

Dziękuję! To tyle dla mnie znaczy! – Tym bardziej że wy-

rzekłsięprzekonania,jakobywybaczyłamatcezbytłatwo.–Ni-
gdyniesądziłam

Nairopokręciłgłową,domyślającsię,cochcepowiedzieć.
Nie potrafiłbym żyć, gdybym nie pogodził się z ojcem, za-

nim umarł. Chciałem tylko znów należeć do rodziny. Dlatego
przełknąłemdumę

Ja też. I chyba właśnie tego szukała mama przez całe ży-

ciepoczuciaprzynależności.

Wwyraziejegotwarzynastąpiłajakaśzmiana;znikłozniej

napięcie.

Przywiozłem ci coś. – Wskazał toaletkę obok drzwi. – Pre-

zent.

Nietrzebabyło
Jakibyłbyzemnienarzeczony,gdybymniechciałwynagro-

dzićswejukochanejdługiejnieobecności?

Wstałaipodeszładotoaletki.
Tutaj?–spytała,dotykającwalizeczki,którązostawiłwtym

miejscu,wracającdodomu.

Otwórz.Zajrzyjdośrodka.
Zaglądamaleco
Wtorebcezgaleriisztuki.
Przyglądałsięzuwagą,kiedywzięłakremowąpapierowąto-

rebkę z nazwą londyńskiej galerii i eleganckim napisem. Była
cienka,jakbyniczegonieskrywała.

To?Ale

background image

Wewnątrzznajdowałasiępojedynczabłyszczącakartkapocz-

towa,któradrżaławjejdłoniach.Widniałnaniejjakiśabstrak-
cyjnywzór–szkarłat,złotoiturkus.

Cudowne! – rzuciła, wiedząc, że czegoś nie dostrzega. –

Wspaniałe,ale

Nagleznalazłsięobokniej.
Odwróćto.–Ująłjejdłońiobciłnią,takabymogłazoba-

czyćsłowawypisanepodrugiejstronie:Rosaintramonta.–To
znaczy „róża o wschodzie słońca” – wyjaśnił, podczas gdy ona
obejrzałaresztęnapisu.Miaławrażenie,żepokójwokółniejza-
wirował.

Enzo Cavalliero – wypowiedziała przez łzy. – Enzo mój

ojciec

Wtuliłatwarzwjegopierśizałkała.
Hejchciałemcisprawićprzyjemność.
Isprawiłeśtakwielką.
Bueno–powiedziałtylko.
Potempoprostująobejmował,ażsięuspokoiła.Wreszcie,po-

ciągnąwszy nosem, uniosła głowę i spojrzała w jego ciemne
oczy.

Dziękuję – powiedziała, ale nie dostrzegła na jego twarzy

uśmiechu.

Jestmitylkoprzykro
Znowu podniósł kartkę i wskazał daty. Zorientowała się po

chwili,cozamierzałjejpowiedzieć.EnzoCavallierozmarłbar-
dzomłodo.

Przedjejnarodzinami.
Upłyładługachwila,zanimbyławstaniewyszeptać:
Nic dziwnego, że matka nie mogła go odszukać. Ale przy-

najmniejwie,żejejnieporzuciłanimnie.Powiedziałeśjej?

Pokręciłgłową.
Pomyślałem,żesamazechcesztozrobić.
Miał rację. Nie mogła się doczekać, kiedy pokaże matce tę

kartkę.

Jakże inne byłoby życie matki – i jej życie – gdyby Enzo nie

umarł tak młodo. Może nigdy by nie uciekła od Naira, gdyby
miała własną rodzinę, powód, by ufać. Z drugiej strony nigdy

background image

niemusiałabyuciekaćprzedFredemBrowneminiepoznałaby
Naira.

Odwróciłasię,żebyzamknąćwalizeczkę,iznieruchomiałana

widoktego,cokryłosiępodtorebkązgalerii.

Tojestdom.–Wzięładorękizdjęcie.–Squat.–Tyleżeto

niebyłjużżadensquat.Wielkibudynekprzywróconodoświet-
ności.–DomEsmeraldyklinika?

Dladziewczątcierpiącychnaanoreksję–odparłniechętnie.
Wpatrywałsięwfotografię.Czy,takjakona,patrzyłnaokno

na parterze, jakby wierzył, że ukażą się w nim duchy ludzi
sprzeddziesięciulat?

Chciałem,bytendomsłużyłczemuśdobremu.Dziewczyny

będą mogły uzyskać tam pomoc medyczną, a nawet mieszkać,
dokiniewyzdrowieją.

Wspaniałypomysł!
Zarzuciłamuramionanaszyję,tymrazemzradością.
Cieszęsię,żetakmyślisz.
Jegodłońspoczęłanajejplecach,aciepłodotykuprzyprawiło

o nowe doznania, o poczucie przynależności, jakie jej towarzy-
szyłoodchwili,gdystałasięczęściątegodomostwa.Coś,czego
wcześniejniedoświadczyła.

Maszjejzdjęcie?–spytałacicho.
Niemusiaławyjaśniać,okogochodzi.Nairosięgałjużpote-

lefon.

To Esmeralda? – Z trudem rozpoznała wiotką istotę w tej

pulchnej małej dziewczynce o wielkich oczach i kręconych
ciemnychwłosach.–Ilelat

Dziewięć.Tużprzedtym,jak
Jak został wyrzucony z domu przez kłamliwą macochę

iwściekłegoojca.Naglezrozumiała,cochcepowiedzieć.

CzytakobietaCarmenpowiedziałajej,żejestgruba?–

Dopatrzyła się odpowiedzi w jego twarzy i zaciśniętych szczę-
kach.–Jakśmiała?

Niechciałjednaktegodrążyć,więcwzięłagozarękęipopro-

wadziła z powrotem na kanapę, gdzie przytuliła się do niego
izaczęłagładzićjegopalce.

NiemożeszsięwinićzachorobęEsmeraldy.

background image

Jegodłońdrgnęła,aleonajejniewypuściła.
Twoirodzice,twojamacochazrobiliswoje.
Gdybymtubył
Gdybyojciecciuwierzył,byłbyśtutaj.
Milczałprzezdługąchwilę,alewkońcuprzybliżyłustadojej

skroni.

Gracias–powiedział.–Muchasgracias.
Nie musiał jej dziękować, wystarczyło, że był obok niej. Mo-

głabyzostaćtucałąnoc,alegdyprzyszłojejtodogłowy,poczu-
ła, jak się poruszył i obcił jej rękę; teraz to on ją gładził, by
zatrzymać się wreszcie w jednym miejscu – u dołu trzeciego
palcalewejdłoni.Odrazuzrozumiała.

Niepotrzebujępierścionka!
Esmerladaotoprosiła–wyjaśnił.
Niemogłategodłużejznosić.
Możeitak,możetotradycja,aleteżkłamstwo!–Odwróciła

siędoniego,niemalsiadającmunakolanach.–Pierścionekza-
czynowypowinienbyćzobowiązaniem–oznajmiła,całującgo
w brodę, potem przesuła się wyżej, ku jego zmysłowym
ustom.Odrazuwyczułajegoreakcję.–Obietnicąwspólnegoży-
cia,miłości.Ategoniema.

Jej dłonie pieściły jego skórę, pobudzając pragnienie, które

chciała,byodczuwał.Westchnął,aonapoła,żesięjejudało,
choćwgłębiduchabyłatoostatniarzecz,jakiejpragnęła.Tak,
wyczekiwała takiej reakcji, która jednocześnie rozdzierała jej
serce.

Ściągnąłzniejpościel,ponownieodsłaniającjejnagość.Prze-

suwałdłońmipojejskórze,pokrągłościbioder,kuwzniesieniu
piersi.Pieściłjednympalcemsutekipatrzyłzafascynowany,jak
jej skóra nabrzmiewa pod jego dotykiem. Pochylił się z uśmie-
chemizatoczyłjęzykiemkrągwokółuniesionegosutka,potem
wziął jej wrażliwe ciało w ciepło i wilgotność swoich ust, bu-
dzącpożądaniewkażdymjejnerwie.

Nigdy nie zaznałem miłości – wymamrotał. – Nigdy jej nie

chciałem,ale,querida,kiedyjesttakdobrzetokomupotrzeb-
namiłość?

Nikomuniktniepragnąłbyniczegowięcej.

background image

Choć było to kłamstwo, choć pragnęła znacznie więcej, nie

potrafiła narzucić sobie wstrzemięźliwości, która nie miałaby
nic wspólnego ze zmysłowością pozbawiacą ją wszelkiej my-
śli.

Chciałaowielewięcej.Pragnęłaowielewięcejodtegoczło-

wieka niż doznania, które określił obcesowo jako „pożądanie”.
Chciałaczegoś,cobyłoodległeowiecznośćodtego,cobyłgo-
tów jej dać. Ale pragnęła go tak bardzo, że nie mogła wyrzec
siętejodrobiny,którąjejoferował.

Więc pozwoliła, by przyciągnął ją do siebie i ściągnął z niej

pościeldokońca,czującżaritwardośćjegociała.Jegoustaza-
władłyjejustami,jegonogiznalazłysięmiędzyjejnogami.

Już się przed nim otworzyła, niepomna czegokolwiek. Cała

była doznaniem, żarem. Łaknieniem, pożądaniem. Tylko to się
wtejchwililiczyło.

O, tak – wyszeptała mu w ucho, przyciągając go do siebie,

bypoczułjejpragnienie.–Tak!

Wiedziała, że będzie musiała zmierzyć się z tym, co przynie-

sienastępnydzień,aleteraz–choćbytylkotejnocy–jeślibyło
takdobrze,jakpowiedziałNairo,komupotrzebnabyłamiłość?

Wystarczyłotopowtarzać,bywtouwierzyć.

background image

ROZDZIAŁJEDENASTY

Było wspaniale, Rosalita! Wszyscy mówili, jak piękna jest

moja suknia. – Tym słowom Esmeraldy towarzyszył entuzja-
styczny uścisk ramion, który pozbawił Rose tchu. – Tylko po-
myślnastępnymrazemtybędzieszmiałaswójwielkidzień.

Wydawało się to nieuniknione – radość i szczęście, obietnica

miłościioddaniaRosewiedziała,żeślubEsmeraldystaniesię
dlaniejmorgą,aledwierzeczysprawiły,żebyłojeszczego-
rzej.

Musiała przyjmować od wielu ludzi gratulacje w związku

z fałszywymi zaczynami. Bolała ją głowa od sztucznego
uśmiechu. Ale ostatecznym ciosem okazał się list dostarczony
tegorankadojejpokoju.Znalazłagopopowrociezapartamen-
tu Naira, a wspomnienie jego treści prześladowało ją cały
dzień.

UnikaławzrokuEsmeraldy,wiedząc,żedostrzeżewnimpyta-

nie,ispoglądaławinnąstronępokoju,bywpewnejchwilido-
strzecwysokąpostaćNaira,którysiędonichzbliżał.

Miałanadzieję,żezdołategodniatrzymaćsięodniegozda-

leka,przynajmniejdochwili,ażsięjakotakopozbiera.Zgodnie
jednakzżyczeniemEsmeraldymiałaczekaćprzydrzwiachka-
tedry,bydokonaćostatnichpoprawekprzysukni.

Nie mogę się doczekać, kiedy zostaniesz moją siostrą! –

oznajmiładziewczyna.

Rosenienawidziłasięzato,żejąokłamuje,aświadomość,że

dziemusiałaniedługopozbawićdziewczynęzłudzeń,byłanie
dozniesienia.Wsytuacji,gdyNairoosiągnąłswójceliuszczę-
śliwił siostrę, koniec zbliżał się nieubłaganie, a znajducy się
w kopercie wycinek z gazety ze zdjęciem przywołucym gorz-
ko-słodkiewspomnieniatylkotopotwierdzał.

Nie chcemy się z niczym śpieszyć – odparła, świadoma

obecnościNaira.

background image

Nieśpieszyćsię!–Esmeraldaparskłaśmiechem.–Och,

dajspokój,Nairo.Niedałeśnawetukochanejpierścionka.

Tym razem Rose nie zdołała zapanować nad uczuciami i na-

potkała twarde spojrzenie jego oczu. Czy i on pamiętał tam
noc, gdy mu powiedziała, że nie zniosłaby noszenia takiego
symboluichkłamstwa?

Niepotrzebujępierścionka–wyjaśniłapośpiesznie.
Esmeraldaniedałajednakzawygraną.
Nie rozumiem cię, hermano. – Pokręciła głową. – Kiedy

wreszcie znalazłeś kogoś, kogo możesz kochać, nie chcesz, by
światsięotymdowiedział?

Ale ty, siostrzyczko, chcesz, żeby wszyscy podzielali two

wizjęromantycznegoślubu.

Jak zawsze, mówił do niej tonem pełnym ciepła i pobłażliwo-

ści, a Rose uświadamiała sobie z goryczą, że obdarza ją czuło-
ściątylkodlapodtrzymaniapozorów.

Podniosładoustkryształowykieliszek,mającnadzieję,żełyk

szampanazłagodzibolesnąsuchośćwgardle.Niemalzabrakło
jejtchuwchwili,gdyNairowziąłsiostrępodrękę,bypoprowa-
dzićjądoołtarza.

Tak, to był ślub jego siostry, ale wiedziała, że kiedyś Nairo,

wtymsamymeleganckimstroju,będzietakwyglądałnaswoim
ślubie, z narzeczoną w cudownej koronkowej sukni. Nie miała
pocia, kim będzie wybranka, ale wiedziała, że ta rola nigdy
nieprzypadniejej.

Przyszedłem, żeby ci powiedzieć, że szuka cię twój nowy

mąż i że chcę zabrać narzeczoną. Ja i Rose musimy porozma-
wiać.

Esmeraldaoddaliłasięczymprędzej.
Oczymporozmawiać?–spytałaostroRose.
Nie tutaj – odparł tonem równie obojętnym jak wyraz jego

twarzy.–Chodźzemną.

Ujął ją mocno za rękę i ruszył przed siebie, nawet się nie

oglądając.

Iletrudnychidecyducychożyciurozmówzaczynałosięod

słów: „Musimy porozmawiać”? – zdawała sobie to pytanie, po-
żajączaNairem.Kiedyznaleźlisięwholu,gwargościucichł,

background image

adomwydałsięzimnyiopustoszały.Dopieroterazuświadomiła
sobie,jakbardzopokochałacastillo.Tomiejsce,wktórymżyła,
czując się bezpiecznie być może po raz pierwszy w życiu. Cu-
downenocezNairempozwalałyjejzapomnieć,żejużniedługo
jejtuniebędzie.

Czas spędzany z tym mężczyzną też upływał nieubłaganie,

aonawiedziała,żetenmomentmusinadejść,niespodziewała
siętylko,żenastąpitotakszybko.Esmeraldaledwiewyszłaza
mąż,awydawałosię,żejejbratjużjestzłaknionywolności.Nie
zamierzałaprosićoodroczeniewyroku.

„NiemartwsięwezmęwinęnasiebieMusisztylkowyglą-

daćjaknarzeczonaozłamanymsercu

Niebyłobytotrudne.Niemusiałabyudawać,żemazłamane

serce.Zostawiłabyjejemuispróbowałajakośżyć.

Tutaj
Bibliotekabyłaoddalonaodsalibalowej,ajejdrzwizamyka-

ne na klucz. Uznał, że to najlepsze miejsce. Jeśli „najlepsze
miejsce” w ogóle w tym przypadku istniało. Tak jak „najlepszy
moment”.

Byłatonajprawdopodobniejnajgorszachwilanakonfrontację

zRose.Alezadługojużżyłwkłamstwieiniemógłtegociągnąć
dłużej.

Uznał, że ten dzień przechylił szalę goryczy. Patrzył, jak

Esmeraldarozjaśniasięniczymgwiazda,iczułdrżeniejejemo-
cji, kiedy prowadził ją do ołtarza; drżenie, które znikło, gdy
tylkoOscarobciłsiędoniejzuśmiechem.

Towłaśnietenuśmiechwyrwałgozodrętwienia.Przezjed

chwilę – szaleńczo, niebezpiecznie – wyobraził sobie, że to on
zmierzadoołtarzazRosejakoswojąnarzeczoną.

Powrót do rzeczywistości był jak policzek, a on musiał przy-

znać,żeniemożejużdłużejtegowszystkiegoprzeciągać.

Groziłomu,żeznajdziesięwtakiejsamejkoszmarnejsytuacji

jak dziesięć lat wcześniej, jeśli nie będzie ostrożny. Napraw
nauczył się tak niewiele? Zrozumiał, że musi porozmawiać
zRose.

Terazjednak,gdyzamknąłdrzwinaklucz,zabrakłomunagle

słów.

background image

Jesttakźle,żemusiszmniezamykać?–Uśmiechłasię,co

miałooznaczać,żetożart.

Chodzioto,żebyinniniemielituwstępu.
Nie sądził jednak, by długo tu pozostała, gdy już jej powie,

o co mu chodzi. Widział, że chce odejść, podczas gdy on pra-
gnąłtylko,bytrwałaprzynim.

Zrozumiałto,gdytylkopospieszyładowysiadacejzlimuzy-

ny Esmeraldy, by poprawić jej suknię. Wszyscy zachwycili się
olśniewacymstrojemjegosiostry,aledlaniegoistniaławtej
chwilitylkojednakobieta.

Miałanasobiesukienkęwzłotymkolorze,jedwabnąiobcisłą,

rudewłosyzebrałapodmaleńkimkapelusikiemzpiórpodkolor
stroju.Rzadkowidywałjąumalowaną,aletegodniadziękisub-
telnemu cieniowi jej oczy wydawały się duże i ciemne, a usta,
muśnięteszminką,pełneimiękkie.Niemiałpocia,jakzdołał
stłumić w sobie głód i nie pocałować tych soczystych warg.
Walczył na stopniach katedry z najbardziej pierwotnymi in-
stynktamiiterazmusiałrobićtosamo.

Zwłaszczażeuwolniłasięodnakryciagłowyirozpuściławło-

sywgeścieulgiiswobody.

Wiem,ocochodzi–powiedziała.
Naprawdę?
dził,żezdołałprzezcałydzieńskrywaćswojeuczucia,ale

po chwili zauważył, że otworzyła małą torebkę i wyła z niej
zmięty kawałek gazety. Rozwiła go i położyła przed nim na
stole. Wiedział doskonale, co to takiego. Ta sama fotografia,
którejwidokuderzyłgojakobuchem,kiedyzajrzałranodoga-
zety.

Achto.
Tak.
Sięgnęłaumalowanymipalcamipotenskrawek,aonzauwa-

żył,żedrżą.Popatrzyłananiegozielono-brązowymioczami.

Otymchciałeśrozmawiać?
Zaskoczyłgowyzywacytonjejgłosu.Czyżbysięmylił?
Międzyinnymi.
Niczego nie ujawniał. Odpowiadał monosylabami, a ona,

odziwo,niedostrzegałagniewuwjegotwarzy.

background image

Znowu rozprostowała kawałek gazety i teraz patrzyła na nią

twarznafotografii.

Jejtwarz.
Było to małe podniszczone zdjęcie paszportowe z rodzaju

tych, jakie robiło się kiedyś w automatach. Wiedziała, ile liczy
lat, co do dnia. Była to odbitka fotografii, którą zrobili sobie
wrzadkiejchwilibeztroski.Nairośmiałsiędoobiektywu,aona
przyciskałaustadojegopoliczka.

Opublikowano je w angielskich, jak i hiszpańskich gazetach

znagłówkiem:„HoladeNuevo!Dawnikochankowieznowura-
zem”.

Podspodeminformowano,że„hiszpańskimiliarderNairoMo-

reno znał już wiele lat temu swoją piękną narzeczoną, projek-
tantkę Rose Cavalliero”. Opisano historię ich życia w squacie,
zamieszczono nawet zdjęcie odrestaurowanego budynku, nie
wspomnianojednakojegoprzeznaczeniu.

Dogrzebanosiętakżedosprawyznalotempolicyjnym.Tylko

na dole, w prawym rogu, znalazła się informacja, że Nairo zo-
stałuznanyzaniewinnego.

Wiedziała, jaki gniew musiał w nim wzbudzić ten artykuł.

Z pewnością uważał, że tylko jedna osoba mogła przekazać to
wszystkoprasie.Rosespodziewałasięprzezcałydzieńistnego
wybuchu,aterazbyłazaskoczonajegolodowatąreakcją.

Opowiedz mi o tym – poprosił. W jego głosie nie wyczuła

gniewuaninutyoskarżenia.

Przełykającztrudem,zebrałasięnaodwagę.Niedoceniłago

dziesięćlattemuiniezamierzałapowielaćtegobłędu.

Zdjęcie–zaczęła.Ustamiałataksuche,żeztrudemfor-

mułowałasłowa.–Janie

Wiem.Aleponiekądżałuję,żetegoniezrobiłaś.
Co?
Nieprzekazałaśniczegoprasie.Wiemotym.Niemogłabyś.

Niezraniłabyśnikogo,kogotakbardzokochasz.

Ogromnej uldze towarzyszyło pytanie: jak się domyślił? Jak

się zdradziła? I jak miała sobie poradzić z faktem, że sprawiał
wrażenietaknieporuszonego,anawetrozczarowanego?

NigdyniezrobiłabyśtegoEsmeraldziewdniujejślubu.

background image

Teraz kręciło jej się w głowie. Spodziewała się istnej wojny,

atymczasemmiałaprzedsobąśmiertelniespokojnegoczłowie-
ka.Stwierdziłanagle,żeniewie,kimjestNairoiczegoodniej
chce.

Nierozumiem.–Nogizrobiłyjejsięnaglejakzwatyiosu-

łasięnanajbliższekrzesło.Zamajaczyłanadniąjegociemna
postać.–CoEsmeraldamaztymwspólnego?

Tooczywiste.Widziałemwasrazemiwiem,żejąlubisz.Ni-

gdybyśjejtegoniezrobiła.

Chciałasięuśmiechnąć,roześmiać,załamaćiwypłakaćwpo-

duszkękrzesła.Przeważyłśmiech,niecohisteryczny,któraroz-
brzmiałwbibliotece.

Wiesz,żeniechodziłooEsmeraldę?
Zmarszczyłbrwiwszczerymzdumieniu.
Oczywiście,żeonią.Aokogoinnego?
Och,Nairo,niewiesz?
Poczuła w sercu lodowate ukłucie. Oczywiście, że nie wie-

dział. Dostrzegał jej uczucia wobec siostry, ale na jej uczucia
wobec niego był całkowicie ślepy. Albo nie widział, albo nie
chciałwidzieć.

Naglejakbyzapaliłasięlampkawjejgłowie.Oczywiście!To

onanicniewidziała.Obiecał,żedajejpowóddozerwaniaza-
czyn.Zrozumiałydlakażdego

Posłuchaj,wiem,żechceszskończyćztymraznazawsze!–

Wstała,niemogącsiępowstrzymaćiniezważającnato,żeNa-
iro domyśli się jej uczuć. – Ale nie sądzisz, że mógłbyś pocze-
kać? To był wyjątkowy dzień dla Esmeraldy. Jest taka szczęśli-
wa Jak się będzie czuła, uświadamiając sobie, że zerwaliśmy
zaczynyakuratdzisiaj?

Tomusibyćdzisiaj–rzuciłNairo.–Niemainnegowyjścia.

Boniemogędłużejżyćwtymkłamstwie.

background image

ROZDZIAŁDWUNASTY

Niemogławiedzieć,ileprzezcałytenczaskosztowałogoto

kłamstwo.Udawanieuczućczyteżichokazywanie,wiedząc,że
onauważajezafałsz.

Jakbrzmiałotopowiedzenie?Udawaj,ażwtouwierzysz?Czy

ostatnie tygodnie nie były piekłem, bo wierzył przez tyle dni,
podczas gdy osoba, której najbardziej pragnął, była przekona-
na,żeudaje,takjaksięumówili?Towłaśniewydawałosięnie
dozniesienia.

Prawdawyglądałatak,żemiałnadziejęnacoświęcej.Żekie-

dydaRosedozrozumienia,żejejufa,całkowiciepewien,żeto
nie ona przekazała zdjęcie i tę historię do prasy, wszystko się
zmieni.Domyślałsię,ktozatymstał,itoniebyłaona.Wszyst-
ko wskazywało na Jasona, który potrafił zarabiać na nieszczę-
ściuinnych.Jakzdobyłtozdjęcie?–Naironiemiałpocia.

Aleniemiałotoznaczenia.Ważne,żewierzyłRose.Byćmoże

porazpierwszywżyciuzaufałbezresztyjakiejśosobie–kobie-
cie – która nie należała do jego rodziny. Sprowadził ją tutaj,
żebydowieśćswojegozaufania,iwgłębiduchażywiłnadzieję,
żeRoseprzemyślipomysłzzerwaniemfałszywychzaczyn.

Konieczkłamstwami!–rzuciłbrutalnie,żebyzabrzmiałoto

takjakjej„wiem,żechceszztymskończyć”.

Konieczkłamstwami.Roseztrudemzrozumiałatesłowa,bo

niemal zakaszlał czy może się zaśmiał. Nie wiedziała, z czego
siętuśmiać.

Apotemprzypomniałasobie,jaksamaprzedkilkomaminuta-

misięroześmiała,podczasgdywrzeczywistościchciałapłakać.
Przypomniała sobie, że coś powiedział ale nie miało to naj-
mniejszego sensu. Oznajmiła, że to nie ona przekazała zdjęcie
prasie,aonodparł:„Poniekądżałuję,żetegoniezrobiłaś”.

Powtórzyłatesłowagłośno,robiąctobezwiednie,izauważy-

ła,żekiwagłowąiuśmiechasięnieznacznie.

background image

Jestem głupcem, prawda? – Zaskoczył ją tą odpowiedzią. –

Ślepymgłupcem.Alemiałemnadzieję.

Jakimcudem–Wjejgłosiepobrzmiewałanutaniedowie-

rzania. – Jakim cudem mogłeś mieć nadzieję, że przesłałam
zdjęcieprasie?

Nairooparłsięodużydębowystół,wlepiającwzrokwswoje

stopy.

Wiedziałbym,żewciążmasztozdjęcie.
Nadalchceszdowodu?
Rosenie
Zbliżył się do niej niemal desperackim ruchem, ale ona już

sięgała do torebki, z której wyła małe zdjęcie i rzuciła je na
stolik.Dowodziłoto,żenierozstałasięzeswojąkopiąfotogra-
fii,żebyprzekazaćjąjakiejkolwiekgazecie.

Niepotrzebujężadnegodowodu–zapewnił.–Wiemdosko-

nale,ococichodzi.

Naprawdę?
Miałotobrzmiećsceptycznie,aletonjegogłosuitwarzmiały

wsobiepewność,więcjejpytaniestałosięjedynieprośbąopo-
twierdzenie.

Tak.Dziękitemu
Nairowsunąłrękędokieszeni,wyjąłczarnyportfeliotworzył

go.Naniewielkimkawałkupapieru,którypołożyłnastoleobok
drugiejfotografii,widniałtakisamczarno-białyobraz.Ztąróż-
nicą,żetoRosepatrzyławprostwobiektyw,aNairoprzyciskał
ustadojejpoliczka.

Ty–Jedynietylezdołaławypowiedzieć,widzącobazdję-

ciaoboksiebie.

Czekał,milczącyinieruchomy,conatchnęłojądziwnąnadzie-

ją,którejniemogływyrazićżadnesłowa.

Zachowałeśtęfotografięaledlaczego?
Bonigdyniechciałemcięzapomnieć.
Zapomniećoniejczyotym,cozrobiła?Otym,jakgopotrak-

towała.

Kiedy zobaczyłem zdjęcie w gazecie, miałem nadzieję, że

ma to także dla ciebie znaczenie. Że zachowałaś swoją kopię,
może z tego samego powodu. – Rose zauważyła, że kiedy się-

background image

gnąłpojejzdjęcie,drżałamudłoń.–Alewiedziałem,żenigdy
byśnieprzekazałajejprasie.Poprostubyśniemogła.

Ujawnienietegozaufaniaporuszyłoniądogłębi.
Jakmyślisz,ktotozrobił?
Jason, jak przypuszczam. Tamtej nocy poprzysiągł ci ze-

mstę nam obojgu. Uznał, że warto wkroczyć między ciebie
imnie.Międzynas.

Międzynas–powtórzyłaRose.–Aleczykiedykolwiekbyli-

śmy„my”?

Wątpiszwto?Spójrznatezdjęcia–Wskazałto,którewy-

jął z portfela i na którym całował ją w policzek, a jego przy-
mknięteoczyświadczyłyoabsolutnymszczęściu.–Dzień,kiedy
je zrobiliśmy, oznaczał dla mnie nowy początek. Wtedy po raz
pierwszyskontaktowałemsięzojcemipowiedziałemmu,żeje-
stemgotówprzeprosić.

Aleniezrobiłeśniczłegodlaczegomiałbyśprzepraszać?
Botegopomnieoczekiwano.Chciałemcałkowicieodmienić

życie,chciałemzaoferowaćcicoświęcejniżtylkoegzystowanie
w tym koszmarnym pokoiku w obskurnym squacie. Chciałem
cięzabraćdoHiszpanii,tutaj.Daćcidomzemną.

Ajawszystkozniszczyłam.
StraciłaszansęnanowypoczątekzNairem.Zdjęcieichoboj-

garozmazywałojejsięprzedoczamipełnymiłezgoryczy.

Tobyłataksamomojawina,możenawetwiększaniżtwoja

– wyznał. – Nie ufałem ci dostatecznie, by o wszystkim powie-
dzieć. Nie zdradziłem swojej prawdziwej tożsamości, nie po-
dzieliłemsięnadziejaminaponownyzwiązekzrodziną.Nieby-
łemszczerywswoichuczuciach.Nawetteraz.

Nawetteraz?–Jakmiałatorozumieć?
Kiedy zobaczyłem, jak prześladują cię paparazzi, pomyśla-

łem, że to dla ciebie za dużo. Nie zniosłabyś zainteresowania
prasyiodeszła.

Pospieszyłeśminapomoc.
Nie–odparłbezwahania.–Niemogłempozwolićciodejść,

ale byłem tchórzem i nie powiedziałem dlaczego. Więc wpako-
wałemcięwtezaczyny,uzależniłemodznaczenia,jakiemiał
dla mnie ten szczególny dzień Esmeraldy. Musiałem cię tu za-

background image

trzymać aż do chwili, gdy będziemy mieli szansę spróbować
znowu. Ale dlaczego miałabyś to robić, jeśli nigdy nie byłem
ztobąszczerycodoswoichuczuć?

Ijakietouczucia?
Musiała zadać to pytanie wymagace odwagi, jakiej nawet

niepodejrzewał.Agdybynieudzieliłodpowiedzi,jakiejpragnę-
ła?

Westchnąłgłębokoidotknąłzdjęć,jakbybyłytotalizmany.
Chciałemuporaćsięztymślubem,żebyśmymoglipoświę-

caćczastylkosobie.

„Poświęcać czas tylko sobie” brzmiało wspaniale, ale ona

pragnęłaprzyszłości.Próbowałasobiewmówić,żezaakceptuje
to, co mieli dotąd, ale kiedy patrzyła tego dnia na Esmeraldę,
wiedziała,żetozamało.Wszystkoalbonic.

Umówiliśmysię,Nairo
Tak, wiem. I dotrzymam słowa, jeśli wciąż chcesz, żebym

dał ci powód do zerwania i żeby wszyscy wiedzieli, że koniec
znaszymizaczynami.Aleniewymagajodemnie,bywygląda-
łototak,jakbymchciałkogośinnegojakbymkochałkogośin-
nego.Tegoniemogęzrobić.Powiedziałemcikiedyś,żeniemo-
żesz kłamać, by ocalić życie, i ja też nie. To, że zależy mi na
kimś innym, byłoby kłamstwem. Nie mogę tak kłamać, nawet
po to, by obdarować wolnością jedyną osobę, którą napraw
kocham.

Jedynąosobę,którąnaprawdękocham.Nieprzesłyszałasię?

Naprawdępowiedział?

Właściwie nie mogę pozwolić ci odejść. – Przesunął dłonią

powłosach.–Wiem,żezostałaśdlaEsmeraldy

NietylkodlaEsmeraldy.Jakimcudem,skoro
Kochasz ją – przerwał jej, a drżenie w jego głosie było aż

nadtowymowne.

Kocham ją dla niej samej, ale może bardziej kocham ją,

ponieważnależydorodzinykogoś,ktoznaczydlamniewszyst-
ko. Bo ona kocha i jest kochana przez kogoś, kogo ja kocham
nadżycie.

Kto to taki? – spytał stłumionym głosem, jakby zmagał się

z sobą, ale oczy były czyste i nie skrywały przed nią żadnych

background image

uczuć.

Popatrzyła prosto w te oczy, a jej twarz ujawniała wszystkie

żywioneprzezniąmarzenia.

Och,Nairoczymusiszpytać?Kochamcięcałymsercem.
Toonamusiałauczynićpierwszykrok,alezanimzdążyłaco-

kolwiek zrobić, wziął ją w ramiona i przywarł wargami do jej
ust.

To było wszystko, czego pragnęła, na co liczyła, nie wierząc,

żesięspełni.Byłatutaj,wjegoobciach–ona,jedynaosoba,
którąnaprawdękochał.

Ale miał coś jeszcze do powiedzenia. Uwolnił ją z niechęcią,

sięgnąłdokieszeniiwyjąłskórzanepudełeczko,wiekoweipod-
niszczone.

Esmeraldazauważyła,żenigdyniedałemcipierścionka.–

Popatrzyłnatenmałyprzedmiotwswejdłoni.–Wziąłemgoze
sobą, ponieważ chciałem poprosić cię o rękę jak należy. Byś
uczyniłamizaszczytizostałamojążonąaleteraz–Zmarsz-
czyłczołoizacisnąłpalcenapudełeczku.–Topierścionek,któ-
ry powinienem ci dać. Taka tradycja pierścionek rodzinny,
któryjestprzekazywanyzpokolenianapokolenie.Leczmójoj-
ciecdałgomojejmatcesamawiesz,jaksiętoskończyło.Po-
myślałem,żeniechciałabyśczegośskażonegotakimcieniem.

Och, Nairo – To, że się tym przejmował, mówiło o jego

uczuciach więcej niż jakiekolwiek miłosne deklaracje. Nie
chciał,byrozstalisięjakjegorodzice,którzytakbardzozranili
całąrodzinę.–Aleinniteżgonosili,prawda?

Skinąłzwolnagłową.
Mój dziadek dał go mojej babce. Byli małżeństwem przez

prawiesześćdziesiątlat.Takjakwcześniejichrodzice.

Niemogłapowstrzymaćuśmiechu.
Więcjegohistorianiejestdokońcazła,mójnajdroższy.Mo-

żemyuczynićzniegopierścionekmiłościiszczęścia.

Miaławrażenie,żewjegooczachzapaliłosięświatło.Wypro-

stował się, jakby zrzucając z barków koszmarny ciężar, i, też
zuśmiechem,otworzyłpudełko,pokazującwspaniałydiament.

Możemyizrobimyto,miamor–zapewniłzprzekonaniem

i poczuciem głębokiego szczęścia. – Nie pragnę niczego tak

background image

bardzo,jakspędzićztobącałeżyciei,jeślimipozwolisz,uczy-
nićcięnajszczęśliwsząkobietąnaświecie,mojapięknażono.

O,taktak,proszę!–zdołałapowiedzieć,zanimznówjądo

siebie przyciągnął i obdarzył pocałunkiem, który przypieczęto-
wałjegoobietnicęnaresztęichwspólnychdni.


Document Outline


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
084 DUO Walker Lucy Szkarłatna suknia ślubna
0800 DUO James Julia Historia jednego balu
0585 DUO Hewitt Kate Gwiazda reklamy
Walker Kate Żona Sycylijczyka(1)
Naprawdę żona Walker Kate
Walker Kate Zle urodzony
Walker Kate Ucieczka panny młodej
Walker Kate Dwa śluby
1098 DUO Carlisle Kate Zmysłowa transakcja
Szkarłatna suknia ślubna Walker Kate
1076 DUO Carlisle Kate (Nie)grzeczny seks
0126 Walker Kate Recepta na szczęście
096 Walker Kate Włoski kochanek
Prawdziwa żona Walker Kate
170 Walker Kate Powrót na grecką wyspę
84 Walker Kate Szkarłatna suknia ślubna
Walker Kate 04 Naprawdę żona
Walker Kate Nad Morzem Egejskim
Walker Kate Szkarłatna suknia ślubna

więcej podobnych podstron